Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 2,855 ]

781

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Secondo1 napisał/a:

Piotr, fajnie.
Jesteś kochającym mężem, dobrym ojcem.
Ale, do cholery! ,
Jesteś kiepskim "facetem".

Ty nakladasz na siebie zobowiązania, stawiasz warunki który TY masz spełnić, żeby zona wróciła, żeby Wasze małżeństwo odzylo.
To przecież nie tak!
Jakie warunki postawisz żonie?
Co ona ma zrobić żebyś ja przyjął?

Zgadzając się bezwarunkowo, nie wskazując jej co ona ma zmienić w sobie, robisz krzywdę nie tylko sobie ale i jej.
Kochasz ja?
To wskaż jej drogę, jej naprawy.

Ależ ona wie co musi zrobić, aby w ogóle doszło do rozmowy o jej ewentualnym powrocie:
1. Zrywa z kochankiem, traktuje go z buta i w czasie ewentualnej ich rozmowy jestem przy niej obecny. aby frajer nie mógł dalej nią manipulować.
2. Terapia psychologiczna nas obojga, musimy się dowiedzieć co w nas siedziało, że doszło do tego do czego doszło.
3. Opowiedzenie ze szczegółami jak doszło do zdrady, gdzie, kiedy, jak.
4. Zgoda na ograniczone zaufanie i tłumaczenie mi wszelkich moich wątpliwości.
5. Być może zmiana pracy.
6. Rozdzielność majątkowa.
Oraz kilka pomniejszych warunków, które mogę postawić w przyszłości.
I najważniejsze musi pogodzić się z tym, że ja nie daję jej, żadnych gwarancji, że tym razem to mi coś nie odwali.

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ryba81 napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Dzisiaj moja jż zapytała, czy mam kontakt z ex, zgodnie z prawdą odpowiedziałem jej, że tak, ale rzadszy, chwilę potem ex odezwała się na fb, chwilę pisaliśmy a jż zaglądała mi przez ramię o czym rozmawiamy. Zapytałem jż po co się wypytuje o ex, skoro ostatnio tak ją zwyzywała, czy ona nie chce mnie czasem wepchnąć w ramiona ex, a ona mi na to, że nie chce tego ale chce, żebym był szczęśliwy. Nie rozumiem jej toku rozumowania. Wie doskonale, że ex jest jedyną kobietą która mogłaby jej zagrozić, chce mojego szczęścia ale nie z nią, nie rozumiem tego w ogóle.

Piotrze Ja nie rozumiem Twojego postępowania. Zdecydowałeś sie na rozwód z winy żony ale jednocześnie informujesz ją o ciągłym kontakcie z ex . Czemu ma służyć ta szczerość z Twojej strony ??  Mam wrażenie ze dalszym ciągu działasz tym razem zazdrością żony o ex. aby jż do Ciebie wróciła. Wziąłeś pod uwagę że jż wykorzysta te informacje w sadzie przeciwko Tobie , aby samą siebie wybielić .


Piotr74 napisał/a:

Powiedziałem jż, że jeżeli zejdziemy się ze sobą, to obiecuję jej, że urwę kontakt z ex, wykasuję jej telefon i usunę ze znajomych na fb, żebyście widzieli jej minę gdy to powiedziałem, chyba nie spodziewała się takiej deklaracji z mojej strony.

W dalszym ciągu dajesz jej do zrozumienia ze czekasz na nią z otwartymi rekami , jesteś wstanie urwać kontakt z ex jak tylko wróci. Ale czy on prosi o powrót do CIEBIE ?? Czy ona prosi Cie o jakieś deklaracje ??

Wiesz dlaczego jej powiedziałem,, że nadal mam kontakt z ex? Z jednej prostej przyczyny, nigdy nie potrafiłem jej okłamać, nigdy, nawet teraz. To że ona o tym wie trudno, jeśli będzie chciała to wykorzystać w czasie rozprawy, to tylko się skompromituje, bo mnie z ex nic nie łączy, na razie. A co do drugiej kwestii, moja deklaracja wynika z pewnej obawy. Chodzi o to, że mimo podjęcia już decyzji o rozwodzie, nie chcę dopuścić do sytuacji, w której jedynym powodem jej niechęci i obawy przed powrotem, będzie jej chora duma. Mogę wiele jż zarzucić, ale dumy nie mogę jej odmówić, czasem głupiej, ale jednak.

783

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
maniek_z_maniek napisał/a:

Moze po prostu boisz sie zycia sam? Moze boisz sie samotnosci? Moze sobie tego zycia nie wyobrazasz. Jedyna rada jaka moge Ci udzielic to przeczytaj sobie post #382 z watku

http://www.netkobiety.pl/t82121.html

Natomiast co do reszty, wole sie nie wypowiadac. Poniewaz widze Twoja obecna sytuacje "dwoiscie". Musialbym wiec "wybrac" to co chcialbym napisac. Poza tym czuje intuicyjnie jakas "zla" aure za tym wszystkim. Gdyby logicznie do tego podchodzil to bym to nazwal tolerancja zla. Nie wiem tylko z czyjego postepowania to wynika. Moze z obu? Na pewno jednak tkwisz w nieakceptowalnej na dluzsza mete sytuacji.

Witaj Maniek mój adwersarzu smile Nie boję się życia w samotności, już nie. Bałem się na początku. Bałem się jak sobie poradzę sam z dwójką w sumie małych jeszcze dzieci, ale jakoś daję radę, już dwa miesiące i idzie mi coraz lepiej. A co do samotności, nie sądzę abym resztę, życia spędził sam, nie jestem typem samotnika i jak przyjdzie odpowiedni moment, to wpuszczę do mojego życia inną kobietę. Jestem z natury optymistą i wierzę, że tym razem dokonam trafniejszego wyboru. Zgadzam się z Tobą, że nad tą całą naszą sytuacją roztacza się ,,zła aura" i ja wiem kto ją roztacza, tą osobą jest kochanek mojej jż.

784

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A i na koniec coś na rozweselenie, wróciłem dziś z pracy odbierając młodszego syna ze szkoły równocześnie z jż. Oczywiście były jej komentarze, jaką fajną sobie kozulę kupiłem i po co ja się tak stroję, dlaczego wcześniej tego nie robiłem? Odpowiedziałem krótko, bo wcześniej myślałem tylko o niej, a teraz w końcu myślę o sobie smile

785

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, Jesteś F A C E T !!!!
ale do mężczyzny Ci daaaaaaaaaaalekoooooooooo!!!!!

786 Ostatnio edytowany przez After (2015-03-17 13:44:14)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam wszystkich serdecznie..

Cześć Piotr,
Widzę, że jak stałeś w tym samym miejscu, tak nadal stoisz.
Jeszcze trochę, a spełni się moja przepowiednia..
Ty pozwolisz na jej powrót...
Sygnalizujesz jej pośrednio lub wprost, że droga do jej powrotu jest wciąż otwarta..
Proszę, proszę, Wspólne wyjścia...
Ocena ubioru...

Wydaje mi się Piotr, że tym przypadku to co ona robi, te jej zdrady (wiesz tylko o dwóch,  a mogło być ich więcej) ma wiele wspólnego z jej syndromem DDA,
Jej niska samoocena sprawia że jest wiecznie niepewna Twojego uczucia.
Ona cały czas, mimo, że bezpodstawnie, czuła się zagrożona...
Poprzez kolejne zdrady-a że takowe będą masz jak w banku, ona będzie chciała żebyś również Ty żył w takiej niepewności jak ona.
To również jest bardzo charakterystyczne dla osób z tym syndromem...

-Lepiej odrzucić, niż samemu zostać odrzucony, jeśli zbyt długo jest dobrze, to na pewno za chwilę będzie źle
Takie dla nas niedorzeczne ale dla DDA typowe rozumowanie funkcjonuje w jej głowie
Tego nie jesteś w stanie zmienić ani Ty, ani nikt inny, bo to jest w większości przypadków niemożliwe. To tkwi tak głęboko w podświadomości, że nie da się tego wykorzenić.

Napiszę ze swojego doświadczenia ,
To co na pewno da Tobie odejście....
Najważniejsze - da wreszcie spokój, uwolni myśli, skończy tą cholerną huśtawkę emocji
Da wolność, w tym wolność wyboru i wolność decyzji..
Gwarantuje szybki powrót do zdrowia. Zostaną bowiem wreszcie odcięte jej toksyczne wplywy,  Nie będzie wpuszczać trucizny w Twoje myśli, skończą się jej próby manipulacji
Odzykasz siebie,szacunek, w tym również i jej
Co daje zwlekanie z decyzją, karmienie się nadzieją, to doskonale wiesz.

No cóż,
Ponoć nadzieja umiera ostatnia. Tylko.
Tracisz niepotrzebnie swój cenny czas
Myślę, że teraz robisz krzywdę nie tylko sobie, ale, co może się wydawać Tobie jakimś absurdem, pośrednio także jej....
Każda decyzja jest zawsze lepszą niż jej brak i ciągłe życie w zawieszeniu
Podejmij ją wreszcie, bo jesteś jedyną osobą w tym chorym układzie do wykonania zdecydowanego ruchu..
Ona tego nie zrobi nigdy , bo po prostu jej taka sytuacja pasuje.

Piotr,
Kobiety są jak pieniądze.
Nielicznym dają szczęście, za to licznych okradają z rozumu.
                                                                                                               Waldemar Łysiak

Pozdrawiam serdecznie
Miłego popołudnia życzę

787

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Rozwinę swoja wczorajszą wypowiedź, bo czuję, że w natłoku pod wątków nie zostanę dość dobrze zrozumiany... Jak to przeczytałem to aż mną zatrzęsło...

Piotr74 napisał/a:

/.../ Powiedziałem jż, że jeżeli zejdziemy się ze sobą, to obiecuję jej, że urwę kontakt z ex, wykasuję jej telefon i usunę ze znajomych na fb, żebyście widzieli jej minę gdy to powiedziałem, chyba nie spodziewała się takiej deklaracji z mojej strony.
/.../.

Widzisz Piotr, przyjaźń, taka całkowicie bezinteresowna, nawet nie popierana kontaktami bezpośrednimi jest czymś wyjątkowym w tych czasach. Masz przyjaciółkę w osobie, która w zasadzie nie mogła by być Twoim przyjacielem, bo w przeszłości łączyło Was coś więcej niż zwykła znajomość i to się skończyło w taki, czy inny sposób. Mogło by być między Wami dużo złości, żalu, albo zwykła obojętność...  A jednak utrzymujecie kontakty, sam pisałeś, że ten kontakt być Ci potrzebny dla zachowania resztek godności do samego siebie, po zdradzie jż. To ona przyjęła na siebie, poprzez Twoje litery, ogromny ciężar emocjonalny. Dzięki temu, że czytała, zadawała pytania i odpowiadała, Ty czułeś się lepiej. Nie zażądała od Ciebie niczego w zamian...
Rozumiem Ciebie, że poprzez codzienny kontakt z jż, Jesteś w bardzo trudnej sytuacji przy przerabianiu etapów po zdradzie. Ale nie rozumiem, jak można deklarować osobie która Ciebie okłamała, oszukała, zdradziła i porzuciła, a która pewnie zrobi to Tobie jeszcze nie raz, że gdy miękko wyląduje po kopie w doopę i locie zaserwowanym jej przez łajzę, Ty zerwiesz kontakt z przyjaciółką. Nie powinieneś składać takich deklaracji, a Twoja jż teraz nie prawa niczego od Ciebie wymagać. Natomiast Ty możesz od niej wymagać wszystkiego, no w granicy rozsądku, bo nie może to być znęcanie się psychiczne a tym bardziej fizyczne.
Jeżeli tak się zdarzy, że jż wróci do domu, to przede wszystkim ona ma naprawiać Wasze relacje, a nie Ty.

788 Ostatnio edytowany przez dziewan (2015-03-17 16:25:27)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wiesz Piotrze jako że czuje z tobą więź z racji podobnych przeżyć poradze Ci coś.
Kazda decyzja jest lepsza niz brak decyzji.
Mysle że pora abyś złożył pozew rozwodowy.
Mi to pomogło bo poczułem że odzyskuje kontrolę nad swoim zyciem, że od tego momentu to nie ona rozdaje karty, nie podazam ślepo za nią. Być moze to złudne ale takie mam swoje wewnętrzne poczucie.
U mnie doszla jeszcze przed zlozeniem pozwu ogolna znieczulica, nie czuje smaku potraw, zapachu perfum, bolu u dentysty oraz mam przytlumione ogolnie wszystkie uczucia.
Pozatym myślę że jeśli chcesz jej pokazać ze wszystko sie zmienilo, a najbardziej TY to pora skonczyc z pdwiedzaniem dzieci w Twoim domu.Niech zobaczy że drzwi tego domu, dopoki Ona sie nie zmieni są dla niej zamknięte.
Niech kombinuje gdzie spotykać się z dziećmi i jak zapewnic im odpowiednie warunki.Doloz jej obowiazkow, niech zobaczy ze nic nie jest za darmo.
Ciebie ma tylko interesować gdzie są dzieci,czy sa bezpieczne i w jakich godz będą z Nia, i powiedz ze bedziesz przestrzegał ustalonych przez siebie zasad.
Zrozum ona musi zobaczyc że ponosi konsekwencje swojej glupoty bo narazie to Ty robisz wszystko a ona ma cudowne wakacje i widzi ze ma bezpieczny kąt u Ciebie.

789

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Oj Piotrek, Piotrek...przeczytaj kilka razy to co napisali Panowie wyżej i weź proszę sobie te słowa do serca...i zrób ze swoim życiem porządek.

Brawo Panowie !

790

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

No to dzisiaj moja jż pokazała znów swe prawdziwe oblicze. Zadzwoniła domnie przed 15, powiedziałem jej, że jak chce to może pojechać odebrać młodszego syna, bo jestem na objeździe klientów i nie chcę ryzykować, że nie zdążę zrobić tego sam, zaznaczyłem oczywiście, żeby nie  przyszło jej do głowy jechać po syna z fagasem, przytaknęła. Następny tel. przed 16, że jest pod szkołą, zabiera syna i bierze do siebie odwiezie do domu wieczorem, oczywiście z frajerem. K...a jak mnie wkurzyła dobrze, że nie rozwaliłem sięgdzieś autem jak z niarozmawiałem, już nie pamiętam kiedy ktoś mnie tak z równowagi wyprowadził sad Nawrzeszczałem jej, że jeśli to zrobi to zadzwonię na Policję, że koniec jej wizyt u dzieci, zadzwoniłem na świetlicę i poprosiłemo nie wydawanie syna jż informując oczywiście z jakiego powodu. Nauczycielka powiedziała, że zrobi co sięda a wostateczności wezwie Policję. Jż chyba sięwystraszyła, bo nawet nie weszłana świetlicę, napisała smsa, źe ma dość i wraca do siebie, a ja mam sięspieszyć żeby zdążyć syna odebrać. Kurcze 50km w pół godziny po górach, ale dałem radę. Jutro idę do Dyrektorki szkoły poinformować o mojej sytuacji i składam pozew, koniec cackania się, przekroczyła ostatnią granicę.Dla mnie przestała istnieć, młodszy syn powiedział, że on nie chce widzieć tego pana, bo on mu mamusię zabrał sad

791 Ostatnio edytowany przez pachnacypodroznik (2015-03-17 22:04:30)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

A i na koniec coś na rozweselenie, wróciłem dziś z pracy odbierając młodszego syna ze szkoły równocześnie z jż. Oczywiście były jej komentarze, jaką fajną sobie kozulę kupiłem i po co ja się tak stroję, dlaczego wcześniej tego nie robiłem? Odpowiedziałem krótko, bo wcześniej myślałem tylko o niej, a teraz w końcu myślę o sobie smile

Niezły tekst, choć tylko lekko uszczypliwy, to raczej takie droczenie się. smile
Przy okazji, trzymam kciuki za Ciebie Piotr.
Wybaczcie za offtop, zachodzę w głowę co oznacza 'jż'?

792

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
pachnacypodroznik napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

A i na koniec coś na rozweselenie, wróciłem dziś z pracy odbierając młodszego syna ze szkoły równocześnie z jż. Oczywiście były jej komentarze, jaką fajną sobie kozulę kupiłem i po co ja się tak stroję, dlaczego wcześniej tego nie robiłem? Odpowiedziałem krótko, bo wcześniej myślałem tylko o niej, a teraz w końcu myślę o sobie smile

Niezły tekst, choć tylko lekko uszczypliwy, to raczej takie droczenie się. smile
Przy okazji, trzymam kciuki za Ciebie Piotr.
Wybaczcie za offtop, zachodzę w głowę co oznacza 'jż'?

Jeszcze żona, mam nadzieję, że nie długo smile

793 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-17 22:33:07)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

/.../Powiedziałem jż, że jeżeli zejdziemy się ze sobą, to obiecuję jej, że urwę kontakt z ex, wykasuję jej telefon i usunę ze znajomych na fb,/.../

Ja bym dorzucił jeszcze :

(1) Nowy samochód co trzy lata
(2) dwa razy w roku wyjazd zagraniczny z pobytem w 5 gwiazdkowym hotelu
(3) Fundusz na ciuchy min 20KPLN rocznie.

Może wtedy wróci, ale nie daję gwarancji.Być może będzie trzeba dorzucić:

(4)Możliwość spotykania się z kochankiem raz na tydzień (lepiej u was w domu bo nie będzie trzeba wynajmować)

(oczywiście w "takie dni" ty śpisz w hotelu aby nie przeszkadzać)

794

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

/.../Powiedziałem jż, że jeżeli zejdziemy się ze sobą, to obiecuję jej, że urwę kontakt z ex, wykasuję jej telefon i usunę ze znajomych na fb,/.../

Ja bym dorzucił jeszcze :

(1) Nowy samochód co trzy lata
(2) dwa razy w roku wyjazd zagraniczny z pobytem w 5 gwiazdkowym hotelu
(3) Fundusz na ciuchy min 20KPLN rocznie.

Może wtedy wróci, ale nie daję gwarancji.Być może będzie trzeba dorzucić:

(4)Możliwość spotykania się z kochankiem raz na tydzień (lepiej u was w domu bo nie będzie trzeba wynajmować)

(oczywiście w "takie dni" ty śpisz w hotelu aby nie przeszkadzać)

EXTRA, extra komentarz,, strasznie kiepski mam dziś nastrój, ale czytając zaśmiałem się.Dziwne uczucie, śmiać się z własnej głupoty.

795

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Jutro idę do Dyrektorki szkoły poinformować o mojej sytuacji i składam pozew, koniec cackania się, przekroczyła ostatnią granicę.Dla mnie przestała istnieć, młodszy syn powiedział, że on nie chce widzieć tego pana, bo on mu mamusię zabrał

kolejny krok i dobrze, trzymam kciuki, tylko nie ograniczaj kontaktu matki z dzieciakami

EXTRA_terrestrial ale ten wyjazd zagraniczny to chociaż jeden raz w roku z mężem wink

796

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
pełny dzban napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Jutro idę do Dyrektorki szkoły poinformować o mojej sytuacji i składam pozew, koniec cackania się, przekroczyła ostatnią granicę.Dla mnie przestała istnieć, młodszy syn powiedział, że on nie chce widzieć tego pana, bo on mu mamusię zabrał

kolejny krok i dobrze, trzymam kciuki, tylko nie ograniczaj kontaktu matki z dzieciakami

EXTRA_terrestrial ale ten wyjazd zagraniczny to chociaż jeden raz w roku z mężem wink

Dla mnie to już nie jest ich matka. W końcu chyba coś do mnie dotarło. Jaka matka porzuca dzieci dla kochanka? Jaka matka przyjeżdża do dzieci kiedy jej pasuje i na ile czasu jej pasuje?Jaka matka nie interesuje się, czy dzieci mają obiad? No niestety wiele rzeczy potrafię ale Okrasą nie jestem wink. Dla jakiej matki priorytetem jest opłacenie mieszkania kochankowi a nie łożenie na utrzymanie własnych dzieci? Proszę nie piszcie mi, że nie mam prawa ograniczać jej kontaktu z dziećmi, bo do tej pory tego nie robiłem, nie buntowałem dzieci przeciwko niej, wręcz wymuszałem na niej, żeby traktowała je tak jak na matkę przystało. Zmarnowała to wszystko. Młodszy syn powiedział dzisiaj to co pisałem wcześniej, a starszy jak do niego zadzwoniłem wracając do domu i nie wiedząc czy jż odebrała jednak syna ze szkoły, żeby czasem nie dał się gdzieś matce zabrać, to powiedział, że wyłączy telefon, bo nie chce z nią rozmawiać. Zresztą ze wszystkim dzwoni teraz do mnie, do jż, nie dzwoni wcale, nawet go ostatnio zapytała, dlaczego dzwoni tylko do mnie i o wszystko pyta mnie, a do niej się nie odzywa. Sami sobie odpowiedzcie do czego ta kobieta doprowadziła, starszy syn był zawsze jej pupilem i on też bardziej lgnął do niej niż do mnie. Nie pozwolę jej zmarnować dzieci, jak chce niech psuje własne życie ale od dzieci to jej wara wrrrrrrr.

797

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, najsilniej wiążą negatywne uczucia. Trzeba je  przetrawić i się ich pozbyć.
Nadal kręcisz się w kółko, o tym, że nie pozwolisz zmarnować dzieci już było.:(
Masz prawo czekać na żonę, masz prawo przyjąć ją po szaleństwie z kochankiem, ale na dziś ona nie chce dać Ci szansy skorzystać z tego prawa, może się to zmieni, ale tu i teraz (których nie przeżyjesz drugi raz) jest to co jest. Zrobiłeś bardzo dużo, żeby żonę wyrwać z toksycznej relacji, ale jak widać nie tędy droga. To trochę jak z alkoholikiem, mimo miłości do takiej osoby, poczucia odpowiedzialności za nią, może poczucia winy trzeba pozwolić, by osiągnęła swoje dno, przestać kontrolować, przestać działać za nią, rozwiązywać jej własne problemy w życiu, w relacjach, z dziećmi. I trzeba zając się własnym zdrowieniem, a tego się nie da przeprowadzić bez detoksu od takiej osoby. Uwikłany w relację nie nabierzesz dystansu. W tym detoksie to też będziesz miotany różnymi emocjami, od spokoju, po euforię czy totalny dół, ale te najsilniejsze emocje się wyciszają z czasem, zostaje spokój.

798

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
złata napisał/a:

Piotr, najsilniej wiążą negatywne uczucia. Trzeba je  przetrawić i się ich pozbyć.
Nadal kręcisz się w kółko, o tym, że nie pozwolisz zmarnować dzieci już było.:(
Masz prawo czekać na żonę, masz prawo przyjąć ją po szaleństwie z kochankiem, ale na dziś ona nie chce dać Ci szansy skorzystać z tego prawa, może się to zmieni, ale tu i teraz (których nie przeżyjesz drugi raz) jest to co jest. Zrobiłeś bardzo dużo, żeby żonę wyrwać z toksycznej relacji, ale jak widać nie tędy droga. To trochę jak z alkoholikiem, mimo miłości do takiej osoby, poczucia odpowiedzialności za nią, może poczucia winy trzeba pozwolić, by osiągnęła swoje dno, przestać kontrolować, przestać działać za nią, rozwiązywać jej własne problemy w życiu, w relacjach, z dziećmi. I trzeba zając się własnym zdrowieniem, a tego się nie da przeprowadzić bez detoksu od takiej osoby. Uwikłany w relację nie nabierzesz dystansu. W tym detoksie to też będziesz miotany różnymi emocjami, od spokoju, po euforię czy totalny dół, ale te najsilniejsze emocje się wyciszają z czasem, zostaje spokój.

Nie ja już nie mam zamiaru na nią czekać, przyjmować ją z powrotem, wybaczać. To wszystko wczoraj się skończyło, coś we mnie pękło. To właśnie chyba ten dzień, który wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie. Ona chciała dla własnego dobrego samopoczucia skrzywdzić mojego syna, który nie chce znać jej fagasa. Skrzywdziła dzieci już wcześniej, ale na podłożu psychicznym a teraz chciała dołożyć do tego krzywdę fizyczną w postaci kontaktu syna z tym zerem. Inna sprawa, że jasno mi pokazała, jak bardzo zależy jej na moim szczęściu i jak dba o moje dobro. W głębokim poważaniu miała to, że rozmawiałem z nią jadąc autem, że taki stres jaki mi zafundowała mógł doprowadzić do wypadku, zawału czy czegoś innego. W nosie to miała, ona jest matką więc ma prawo zabrać dziecko do gnidy. Nie ważne, że dziecko tego sobie nie życzy, nie istotne, że ja się na to nie godzę. Ona jest najważniejsza. Oj nie, już nie jest i nigdy nie będzie.

799

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

/.../W głębokim poważaniu miała to, że rozmawiałem z nią jadąc autem, że taki stres jaki mi zafundowała mógł doprowadzić do wypadku, zawału czy czegoś innego./.../

Weź się tak nie rozczulaj, czeka cię rozwód z orzekaniem o winie. To dopiero będą jazdy...

800

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

/.../W głębokim poważaniu miała to, że rozmawiałem z nią jadąc autem, że taki stres jaki mi zafundowała mógł doprowadzić do wypadku, zawału czy czegoś innego./.../

Weź się tak nie rozczulaj, czeka cię rozwód z orzekaniem o winie. To dopiero będą jazdy...

Nie rozczulam, tylko widzę ile warte są jej słowa, zresztą który to już raz. Ale może patrząc z medycznego punktu widzenia to dobrze, bo ona mnie szczepi swoimi kłamstwami i uodparnia na to co dopiero ma nadejść.

801

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nie uodpornisz się, bo to emocje, których nie znasz. Dla celów zabezpieczenia emocji poczytaj blog faceta w okresie rozwodu z winy żony, który był podany w wątku dziewana i miej na uwadze, że sądy bazują na dostarczonych dowodach i winy nie miarkują. Jeżeli żona wykaże choćby 10 % Twojej winy nie będzie z jej wyłącznej. Myślisz, że zona wie, że tu piszesz?  W opisywanej na blogu sprawie żona wykorzystała wpisy na blogu, z koleżanki z dzieciństwa męża zrobiła kochankę a dziecko sąd przyznał jej.

802

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dobrze, że przekroczyłeś pewną granicę, nabierasz większej pewności do kolejnych kroków. Coraz szerzej otwierasz oczy na jż, jaką jest w rzeczywistości kobietą. Umowy i dogadywanie się z kłamcą i oszustem, chyba nie maja zbyt dużego sensu smile
Może w tej chwili ona nie jest dla Ciebie matką dzieciaków, bo emocje biorą górę. Mówię o tym żebyś nie ograniczał jż możliwości kontaktów z maluchami, bo po pierwsze może taki stan rzeczy wykorzystać w sądzie przeciwko Tobie, a nie wiesz co może jeszcze wpaść do głowy. Kolejne, to dla nich oboje jesteście rodzicami, maluchy to też przeżywają na swój sposób i Ty jesteś dla nich tatą, ale ona nadal jest dla nich mamą (mimo wszystko). No i może nawet nie myślisz o tym teraz, ale ograniczając kontakty dzieci z matką, może przyjść czas, choć nie musi, że maluchy będą mieć później pretensje do Ciebie o to, że nie mogły widywać mamy.
zlata przywołuje bloga z bardzo interesującą historią, polecam w wolnym czasie, może wręcz rozbawić smile ale można znaleźć kilka szczegółów dla siebie.

803 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-18 09:22:48)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Granicę przekroczy jak złoży pozew. na razie na to się nie zanosi. Piotr straszy sam siebie .... "bo zaraz złoże pozew" ... potem sam się tego boi i nie składa go. Trzymam kciuki od dłuższego czasu i już mnie palce bolec zaczynają.

804

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
pełny dzban napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Jutro idę do Dyrektorki szkoły poinformować o mojej sytuacji i składam pozew, koniec cackania się, przekroczyła ostatnią granicę.Dla mnie przestała istnieć, młodszy syn powiedział, że on nie chce widzieć tego pana, bo on mu mamusię zabrał

kolejny krok i dobrze, trzymam kciuki, tylko nie ograniczaj kontaktu matki z dzieciakami

EXTRA_terrestrial ale ten wyjazd zagraniczny to chociaż jeden raz w roku z mężem wink

oczywiście że z mężem...ale cudzym tongue


cieszę się że Panowie dopisali Piotrowi listę życzeń na złudzenie...
szkoda mi Ciebie Piotr ...daleka droga przed Tobą .. dalej uważam że jesteś zakompleksionym facetem... i do mężczyzny Ci dalekoooo

koszula nowa..by efekt wywołać w jz .. gadanie z ex ..by jz wiedziała..no a ta deklaracja że zerwiesz kontakt z koleżanką jak jz wróci...żałosne...
szacunku to Ty nie masz do siebie za grosz.. więc co się dziwić że "żona" Cię nie szanuje...pewnie śmieje się z Ciebie z gachem...jaki to Ty naiwny i głupi jesteś...

wiesz, wcale się nie zdziwię jak to wszystko czym tak się przechwalasz - uderzy w Ciebie - ograniczasz kontakt z dzieckiem... straszysz ją ..masz kochankę (ex).. i inne różne rzeczy...
a co do szkoły/ przedszkola- nie masz prawa zabronić matce zabrać dziecko skoro nie ma ograniczonych praw...a nauczyciel czy dyrektor...nie ma prawa postępować tak jak Ty chcesz ...równie dobrze Twoja jz mogłaby tak zrobić....rozumiesz???
tylko sąd może wydać takie nakazy... jak na razie oboje macie równe prawa co do dzieci

Piotr- w życiu trzeba mieć zasady - jedna z nich to mówi że nie układa się ze zdrajcą ...
Boisz się Piotr o alimenty wnieść , o rozwód...bo żonka się obrazi..ba ..może zezłości i nie będzie chciała wrócić ...tak jakby w ogóle chciała .
a rozwód to Ty powinieneś wziąć dla siebie i dzieci..by choćby mieć większe prawa w tym przedszkolu... jako ojciec który wychowuje dzieci...a nie straszyć tym siebie czy jz... i przestań jej gadać wszystko co robisz...bo sam jej dajesz pole manewru i kontroli .



heh , nie obrażaj się . Prawda boli.

805

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam,

Napiszę o alimentach, ponieważ się nie zrozumieliśmy, a alimenty nie mają nic wspólnego, z byciem materialistą. Jeżeli prosiłby Pan żonę o pieniądze dla siebie, to byłyby to jałmużne, a żony zas... obowiązkiem jest dawanie pieniędzy na swoje dzieci. Pan swoim zachowaniem daje żonie sygnał, że toleruje romans z kochankiem, a powinno wystąpić 'ciach na wszystko', aby żona mogła się obudzić. Mam nadzieję, że znajdzie Pan wyjście z trudnej sytuacji, ponieważ inni forumowicze napisali już raczej wszystko, a Pan dalej stoi w miejscu. Odnośnie mojego pytania, to pozwolę sobie zacytować Pana maniek_z_maniek "wole sie nie wypowiadac" jest to Pana życie, a mnie osobiście to nie interesuję. Mam nadzieję, że znajdzie Pan najlepsze rozwiązanie dla obecnej sytuacji.

Powodzenia

806 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-18 14:45:45)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

W ostatni piątek Piotr napisał

Piotr74 napisał/a:

..W przyszłym tygodniu na bank złoże pozew, jeszcze bardziej sie zdziwi. Mam już jej i jej kłamstw naprawdę dość. Miłego weekendu wszystkim życzę.

Wczoraj

Piotr74 napisał/a:

... Jutro idę ... i składam pozew, koniec cackania się...

więc pewnie ma już ułożone klocki i tak się tym razem stanie. Zobaczymy

807 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 16:12:59)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Woli kochanka, bo on się z nią nie cacka - jak czegos od niej chce - np. seksu to bierze ile chce i kiedy chce. Jak nie chce jej czegoś dać (np. pokryć kosztów mieszkania) to nie daje. Wreszcie czuje nad sobą coś co "ma moc" i od tego robi jej się mokro w ci@pie. Teraz ona musi się starać - ach jakie to romantyczne i podniecające.

Piotr jak na razie przedłużając sprawę tworzy tylko coraz więcej materiału dowodowego na częściową winę męża.

zdaje się (proszę mnie poprawić jeśli się mylę) mamy już:

Jakieś przepychanie z kochankiem (nie jestem pewien musiałbym sprawdzać od początku)
Spotkania z kobietami poznanymi w sieci
Walka z żoną o jej komórkę (jeśli poszła po tym na obdukcje, lub widziały to dzieci to biada)
Ograniczanie żonie dostepu do dzieci (jest świadek - telefonował do nauczyciela aby nie oddali jej dzieci)
Kontakty z ex w trakcie małżeństwa - wystarczy że uda się udowodnić jej niewiarygodność jako świadka nawet jeśli zezna że od czasu małżeństwa nic między nimi nie było, to adwokat może zająć się jej przeszłością, karalnością, "domniemaną rozwiązłością"

Nie jestem adwokatem, nie rozwodziłem się, wiem tyle co z tego forum. Dobry adwokat wymyśli z tego piękną historię o zdradzie męża, przemocy domowej, ucieczce pod skrzydła dobrego człowieka z którym - dzięki jego dobroci i spokojnej przystani, którą zapewnił, znalazła wreszcie ukojenie. Teraz trzeba tylko uchronić dzieci przed tym potworem, oraz odebrać mu mieszkanie, aby tam mogła w spokoju kurować swe pociechy po latach strasznych przejść. Mężczyzna którego znalazła kocha oczywiście dzieci i chętnie zostanie z nimi aby być wzorcem ojca i choć częściowo zneutralizować wpływy koszmaru dzieciństwa.

Tak Piotrze. Najważniejsze oczywiście jest to, że twoja "żona" (z przeproszeniem Pań, które są żonami i wiedzą na czym to polega),  .... najważniejsze, że zauważyła Twoją nową koszulę.



Kiedy taka kobieta człowieka dowartościuje, trudno od razu nie czuć się lepiej.




                                                                     * * *


EDIT:

I może pytanie do Pań:

Właściwie jak to jest... Przecież życie z męską cip@ - dobrą, zapobiegliwą i dbającą o dom, powinno być właściwie spełnieniem marzeń o spokojnym, bezpiecznym i przewidywalnym małżeństwie. Świat dobrze przyswaja teraz takie męskie ci*y - zwykle są jakoś wykształcone - bo szkoły preferują teraz subsmisyjnych kujonów, przewidywalnie awansują w pracy, mają stabilne dochody. Mają więc kasę, po jakimś czasie "dochodzą do czegoś" w sensie materialnym. Idealny "materiał na męża".

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

808

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

zdaje się (proszę mnie poprawić jeśli się mylę) mamy już:

Jakieś przepychanie z kochankiem (nie jestem pewien musiałbym sprawdzać od początku)
Spotkania z kobietami poznanymi w sieci
Walka z żoną o jej komórkę (jeśli poszła po tym na obdukcje, lub widziały to dzieci to biada)
Ograniczanie żonie dostepu do dzieci (jest świadek - telefonował do nauczyciela aby nie oddali jej dzieci)
Kontakty z ex w trakcie małżeństwa - wystarczy że uda się udowodnić jej niewiarygodność jako świadka nawet jeśli zezna że od czasu małżeństwa nic między nimi nie było, to adwokat może zająć się jej przeszłością, karalnością, "domniemaną rozwiązłością"

Nie jestem adwokatem, nie rozwodziłem się, wiem tyle co z tego forum. Dobry adwokat wymyśli z tego piękną historię o zdradzie męża, przemocy domowej, ucieczce pod skrzydła dobrego człowieka z którym - dzięki jego dobroci i spokojnej przystani, którą zapewnił, znalazła wreszcie ukojenie. Teraz trzeba tylko uchronić dzieci przed tym potworem, oraz odebrać mu mieszkanie, aby tam mogła w spokoju kurować swe pociechy po latach strasznych przejść. Mężczyzna którego znalazła kocha oczywiście dzieci i chętnie zostanie z nimi aby być wzorcem ojca i choć częściowo zneutralizować wpływy strasznego dzieciństwa.

Piotrze znam przypadek gdzie zdradzacz rozpoczynając romans , sprawdził i skopiował cała korespondencje małżonki w celu znalezienia jakiegoś haka i usprawiedliwić sie samemu przed sobą ze nie jest ten najgorszy w tym małżeństwie. Twoja żona wiedziała o Twojej korespondencji tylko czy miała pełny dostęp aby np. skopiować ??

809

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

Utożsamiam siłę z inteligencją (w tym emocjonalną).
Mój mąż jest ciepłym, "bezpiecznym" facetem, ale jest bardzo inteligentny (na oba sposoby) czyli silny w moich oczach.
Jeśli o mnie chodzi, to aż takie proste.

810 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-18 17:24:51)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze74,  podczytywałam wątek, do tej pory nie wypowiadałam się, ale... Może już czas spojrzeć w lustro i zadać sobie bardzo niewygodne, ale szczere do bólu pytanie.

Mianowicie: Dlaczego czuję (wbrew wszelkiej logice i konwenansom) cholerne podniecenie, gdzieś na dnie podświadomości, wynikające z faktu, że moja żona przez zdrady, dała mi w ostatnich tygodniach taką adrenalinkę i emocje właściwe tylko odczuciom z okresu pogoni "uciekającego króliczka", że mam ochotę ją dorwać i porządnie wy..yć ?
Dlaczego autorze tak jest? smile

Te wszystkie deklaracje..czego nie zrobisz, a..nawet nie masz zamiaru zrobić.
I odwrotnie: Te wszystkie obietnice - dla niej (!!) - co jeszcze zrobisz, byle tylko wróciła? 

Ładnie Ci pachnie taka niesterowalna i ogłupiała amokiem chcicy żona, co?
"Dzika kocica", która ciągle może mieć innego faceta.. Podsyca libido taka mieszanka wink



Nam nie musisz odpowiadać, ale odpowiedz sobie.

EDIT. Niestety, autorze, świadomość tego co ona robi wcale nie powoduje, że w Tobie cokolwiek "pękło", co najwyżej rozporek od natłoku sprzecznych emocji i rywalizacji o samicę w rui..  Matkę dzieciom, niestety hmm

811

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

I może pytanie do Pań:

Właściwie jak to jest... Przecież życie z męską cip@ - dobrą, zapobiegliwą i dbającą o dom, powinno być właściwie spełnieniem marzeń o spokojnym, bezpiecznym i przewidywalnym małżeństwie. Świat dobrze przyswaja teraz takie męskie ci*y - zwykle są jakoś wykształcone - bo szkoły preferują teraz subsmisyjnych kujonów, przewidywalnie awansują w pracy, mają stabilne dochody. Mają więc kasę, po jakimś czasie "dochodzą do czegoś" w sensie materialnym. Idealny "materiał na męża".

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

Przy tak sformułowanym pytaniu wybieram (3)

812

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

I może pytanie do Pań:

Właściwie jak to jest... Przecież życie z męską cip@ - dobrą, zapobiegliwą i dbającą o dom, powinno być właściwie spełnieniem marzeń o spokojnym, bezpiecznym i przewidywalnym małżeństwie. Świat dobrze przyswaja teraz takie męskie ci*y - zwykle są jakoś wykształcone - bo szkoły preferują teraz subsmisyjnych kujonów, przewidywalnie awansują w pracy, mają stabilne dochody. Mają więc kasę, po jakimś czasie "dochodzą do czegoś" w sensie materialnym. Idealny "materiał na męża".

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

Wybieram.... krzyżówkę 1 z 2  tongue

813 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 17:50:20)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Przyszłość napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

I może pytanie do Pań:

Właściwie jak to jest... Przecież życie z męską cip@ - dobrą, zapobiegliwą i dbającą o dom, powinno być właściwie spełnieniem marzeń o spokojnym, bezpiecznym i przewidywalnym małżeństwie. Świat dobrze przyswaja teraz takie męskie ci*y - zwykle są jakoś wykształcone - bo szkoły preferują teraz subsmisyjnych kujonów, przewidywalnie awansują w pracy, mają stabilne dochody. Mają więc kasę, po jakimś czasie "dochodzą do czegoś" w sensie materialnym. Idealny "materiał na męża".

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

Przy tak sformułowanym pytaniu wybieram (3)

No. Więcej mi nie trzeba. Ciebie NAJMNIEJ podejrzewałbym o jakieś skrajne poglądy.

Oczywiście że jest tendencyjność pytania ale w tym momencie też omawiamy przypadek skrajny w związku z tym pomijam jakieś "TWORCZE POŁĄCZENIA" dwu skrajności w jednym jak w "Tróicy Świętej" co próbują wykonać niektóre koleżanki powyżej...

814

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dokładnie taką mieszankę bym wybrała 1i2 :-)

815 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-03-18 18:07:17)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Piotrze74,  podczytywałam wątek, do tej pory nie wypowiadałam się, ale... Może już czas spojrzeć w lustro i zadać sobie bardzo niewygodne, ale szczere do bólu pytanie.

Mianowicie: Dlaczego czuję (wbrew wszelkiej logice i konwenansom) cholerne podniecenie, gdzieś na dnie podświadomości, wynikające z faktu, że moja żona przez zdrady, dała mi w ostatnich tygodniach taką adrenalinkę i emocje właściwe tylko odczuciom z okresu pogoni "uciekającego króliczka", że mam ochotę ją dorwać i porządnie wy..yć ?
Dlaczego autorze tak jest? smile

Te wszystkie deklaracje..czego nie zrobisz, a..nawet nie masz zamiaru zrobić.
I odwrotnie: Te wszystkie obietnice - dla niej (!!) - co jeszcze zrobisz, byle tylko wróciła? 

Ładnie Ci pachnie taka niesterowalna i ogłupiała amokiem chcicy żona, co?
"Dzika kocica", która ciągle może mieć innego faceta.. Podsyca libido taka mieszanka wink



Nam nie musisz odpowiadać, ale odpowiedz sobie.

EDIT. Niestety, autorze, świadomość tego co ona robi wcale nie powoduje, że w Tobie cokolwiek "pękło", co najwyżej rozporek od natłoku sprzecznych emocji i rywalizacji o samicę w rui..  Matkę dzieciom, niestety hmm

No nie. Po takim poscie...jak sie nie wypowiedziec. Poza tym kiedys czesto mnie zaczepialas wink, wiec moze sobie pozaczepiam Ciebie? Tak pamieta, ja zaczynalem.

Widzisz, juz wczesniej czulem, nie powiem ze widzialem, ze problem jest w relacjach, z tym ze potrzeba "adrenaliny" przyszla z czasem, wiazala sie z niezdiagnozowanym "wypaleniem sie malzenskim", ktory bardziej odczuwala emocjonalna zona. Ty dzis zamiast wywodow "dopasowawczych" sprowadzilas wszystko do "adrenaliny". Prosto, w czym widze postep! smile Jednak dla autora to tak samo niezrozrozumiale jak i nie akceptowalne. To ciekawe ujecie na poziomie programu podswiadomosci przypomina mi o fantazjach wielu mezczyzn, ktorzy "oddaja" swoje zony. Nie, mysle ze tutaj nie z tym mamy do czynienia (z ocena poziomu podswiadomego nie dyskutuje bo nie mam takiej wiedzy). Dla mnie jest to "umocowanie", chec zatrzymania jakiegos znanego modelu zycia. Sa tez dla mnie fakty "niejasne" jak z koszula i kawiarenkami, na pewno z czegos to wynika. Tylko czy obecnie analizowanie tego cos da? Sila juz nie da sie pchnac kogos do dzialan, bo jak widac glownym motorem do nich jest zachowanie zony.

Kwestia oceny czy przegina ew. zabierajac dzieci w obecnosci kochanka jest dyskusyjna, gdyz moze kiedys autor pozna kogos i rowniez dzieci beda te osobe ogladac. Stawianie sprawy w uproszczony sposob, ze Pan zabral wam mame, jest nieuczciewe, gdyz to ona sama zabrala siebie, a wynikalo to z jakiejs sytuacji w malzenstwie, gdzie sa dwie osoby, nie jedna, nawet jesli autor widzi to jako wylaczna wine zone, w czym czesciowo sie myli (wina np. moze byc tolerowanie bylejakosci). Zwlaszcza ze mowia o tym jasno same uwagi zony, jak sie spotykaja. Pisalem juz w kwestii zdrady psychicznej, ze wystarcza same podejrzenia. Nawet same plotki wystarcza. Oczywiscie wynikalo tez z samej checi zony. Zrozumiale jest ze obecnie zlosc autora skupia sie na tym kto odebral mu zone, ale nie do konca to jest ten "prawidlowy cel".

Jednak widze tez pewne "bezczelne" zachowania zony. Z tym ze byc moze one byly ugruntowane wczesniej miedzy nimi, w ich relacjach wiec nie wiemy czy sa one wyjatkowe, czy typowe.

Widze tu tez pewna analogie do sytuacji mojego kolegi, kiedys nawet przyjaciela, ktory chyba sie miotal oczekujac zmiany postepowania zony, byl zupelnie zamkniety. Dzis odżył, poniewaz jest po rozwodzie, sytuacja opieki nad dziecmi sie wyjasnila, i az widac po nim te roznice. Z tym ze w jego przypadku, dzieci sa najwazniejsze i na pewno nie pogrywal nimi jak autor. Jego byla, ma dobry kontakt z dziecmi i on to calkowicie rozdzielil. Zrobil to co najlepsze na dzieci, bo je po prostu autentycznie kocha. Poswieca im czas i uwage, co jest najlepszym dowodem na to.

816

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

I może pytanie do Pań:

Właściwie jak to jest... Przecież życie z męską cip@ - dobrą, zapobiegliwą i dbającą o dom, powinno być właściwie spełnieniem marzeń o spokojnym, bezpiecznym i przewidywalnym małżeństwie. Świat dobrze przyswaja teraz takie męskie ci*y - zwykle są jakoś wykształcone - bo szkoły preferują teraz subsmisyjnych kujonów, przewidywalnie awansują w pracy, mają stabilne dochody. Mają więc kasę, po jakimś czasie "dochodzą do czegoś" w sensie materialnym. Idealny "materiał na męża".

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

Przy tak sformułowanym pytaniu wybieram (3)

No. Więcej mi nie trzeba. Ciebie NAJMNIEJ podejrzewałbym o jakieś skrajne poglądy.

Oczywiście że jest tendencyjność pytania ale w tym momencie też omawiamy przypadek skrajny w związku z tym pomijam jakieś "TWORCZE POŁĄCZENIA" dwu skrajności w jednym jak w "Tróicy Świętej" co próbują wykonać niektóre koleżanki powyżej...

Ale przecież jest nawet takie przysłowie, że "każda zmora znajdzie swojego adoratora".
Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że znajdą się tutaj amatorki dla dowolnego wariantu oraz ich kombinacji.
Ważne żeby "cele" obojga były zbieżne, a w przypadku Piotra i jego jż nijak nie widać wspólnego kierunku.

817

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

I może pytanie do Pań:

Właściwie jak to jest... Przecież życie z męską cip@ - dobrą, zapobiegliwą i dbającą o dom, powinno być właściwie spełnieniem marzeń o spokojnym, bezpiecznym i przewidywalnym małżeństwie. Świat dobrze przyswaja teraz takie męskie ci*y - zwykle są jakoś wykształcone - bo szkoły preferują teraz subsmisyjnych kujonów, przewidywalnie awansują w pracy, mają stabilne dochody. Mają więc kasę, po jakimś czasie "dochodzą do czegoś" w sensie materialnym. Idealny "materiał na męża".

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

Przy tak sformułowanym pytaniu wybieram (3)

No. Więcej mi nie trzeba. Ciebie NAJMNIEJ podejrzewałbym o jakieś skrajne poglądy.

Oczywiście że jest tendencyjność pytania ale w tym momencie też omawiamy przypadek skrajny w związku z tym pomijam jakieś "TWORCZE POŁĄCZENIA" dwu skrajności w jednym jak w "Tróicy Świętej" co próbują wykonać niektóre koleżanki powyżej...

jak skrajny typ to dla mnie proszę o brutala nr 2, chociaż rozum mówi że lepiej wybrać nr 1. Trudno, będę cierpieć ale nie zdradzę, tak dla "głupich" zasad że jestem ok. , a facet  brutal "zrobi  na mnie wrażenie", będę jego "trofeum", a on moim "idolem"     big_smile

818 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 18:22:38)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

/.../
"Dzika kocica", która ciągle może mieć innego faceta.. Podsyca libido taka mieszanka wink
/.../

Nawiasem, mogła dotąd nie akceptować w pełni swojej seksualności (pamiętacie - wstydziłą się włąsnej nagości na basenie), i włóżku być całkiem do bani  - bo kojarzyło jej się to co podejrzała w dzieciństwie, gdy jej matka wracała co jakiś czas pijana z nowym kochankiem poznanym w knajpie i konsumowała w domu nową znajomość bez wstydu i ograniczeń. Miała dziewczyna w mózgu bombę zegarową - teraz wreszcze Piotr widzi, że i ona może przekroczyć granicę - być w pełni otwartą na seks, bez zahamowań, pruderii - Ach RAZ Z TAKĄ... CHOĆ RAZ... DZIKĄ... NAMIĘTNĄ... Krzyczącą... DRAPIĄCĄ....   ;-)

819

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Elle88 napisał/a:

/.../
"Dzika kocica", która ciągle może mieć innego faceta.. Podsyca libido taka mieszanka wink
/.../

Nawiasem, mogła dotąd nie akceptować w pełni swojej seksualności (pamiętacie - wstydziłą się włąsnej nagości na basenie), i włóżku być całkiem do bani  - bo kojarzyło jej się to co podejrzała w dzieciństwie, gdy jej matka wracała co jakiś czas pijana z nowym kochankiem poznanym w knajpie i konsumowała w domu nową znajomość bez wstydu i ograniczeń. Miała dziewczyna w mózgu bombę zegarową - teraz wreszcze Piotr widzi, że i ona może przekroczyć granicę - być w pełni otwartą na seks, bez zahamowań, pruderii - Ach RAZ Z TAKĄ... CHOĆ RAZ... DZIKĄ... NAMIĘTNĄ... Krzyczącą... DRAPIĄCĄ....   ;-)

Myslę, że tutaj jesteś "niesmaczny" wink Myślisz ze to jakoś na autora wpłynie. Nie, jak każdy facet (jak każdy z nas) bedzie zazdroscil czegos, chcial cos, co nie oznacza ze to jakos na niego wplynie, wrecz odwrotnie, wiec daruj sobie. Wpedzasz kogos w kompleksy albo bierzesz udzial w wysmiewaniu (w tym watku). Czy temu ma służyc obecność na tym forum?

820

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Iwona40 napisał/a:

/.../
jak skrajny typ to dla mnie proszę o brutala nr 2, chociaż rozum mówi że lepiej wybrać nr 1. Trudno, będę cierpieć ale nie zdradzę, tak dla "głupich" zasad że jestem ok. , a facet  brutal "zrobi  na mnie wrażenie", będę jego "trofeum", a on moim "idolem"     big_smile

Nie zdradzisz - bo brutali się nie zdradza. Z brutalami albo się żyje albo po 100 latach rozwodzi, gdy spadnie libido i można trochę się obyć bez silnych bodźców. Potem, na starość można sobie zaordynować coś spokojniejszego...

821

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
maniek_z_maniek napisał/a:

/.../ Wpedzasz kogos w kompleksy albo bierzesz udzial w wysmiewaniu (w tym watku). Czy temu ma służyc obecność na tym forum?

Próbuję zaproponować mechanizm wyjaśniający to co utrudnia Piotrowi decyzje. Mogę mieć rację lub nie - może zauważyć w tym "coś swojego" lub nie :-)

Czy silne emocje, pragnienie silnych doznań, "dziki seks" ma sam w sobie coś niesmacznego?

822 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-03-18 18:40:10)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
maniek_z_maniek napisał/a:

/.../ Wpedzasz kogos w kompleksy albo bierzesz udzial w wysmiewaniu (w tym watku). Czy temu ma służyc obecność na tym forum?

Próbuję zaproponować mechanizm wyjaśniający to co utrudnia Piotrowi decyzje. Mogę mieć rację lub nie - może zauważyć w tym "coś swojego" lub nie :-)

Czy silne emocje, pragnienie silnych doznań, "dziki seks" ma sam w sobie coś niesmacznego?

Jesli uwazasz ze uswiadomienie autorowi tego ze pragnie swojej zony, cos zmieni to sie grubo mylisz. To jest przeciez oczywiste. Pragnie (swiadomie czy nieswiadomie) i co z tego? Kwestie tutaj sa zupelnie inne. Kwestia "teroretyczna" jest np. czy mozna na tym cos zbudowac czy nie.

823

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
maniek_z_maniek napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:
maniek_z_maniek napisał/a:

/.../ Wpedzasz kogos w kompleksy albo bierzesz udzial w wysmiewaniu (w tym watku). Czy temu ma służyc obecność na tym forum?

Próbuję zaproponować mechanizm wyjaśniający to co utrudnia Piotrowi decyzje. Mogę mieć rację lub nie - może zauważyć w tym "coś swojego" lub nie :-)

Czy silne emocje, pragnienie silnych doznań, "dziki seks" ma sam w sobie coś niesmacznego?

Jesli uwazasz ze uswiadomienie autorowi tego ze pragnie swojej zony, cos zmieni to sie grubo mylisz. To jest przeciez oczywiste.

Problem w tym, że PARADOKSALNIE może jej teraz pragnąć bardziej niż kiedykolwiek - i nie tylko z powodu wyposzczenia (!). Oczywiste dla zdradzonego jest to, pragnie. Mniej oczywiste, trudniej akceptowalne jest to "ŻE PRAGNIE JEJ WŁAŚNIE TAKĄ" - "zbrukaną", "podjaraną" i PRAGNIE WŁAŚNIE ZA TO . To właśnie chciałem tu uświadomić - bo nie sądzę aby było to dla Autora oczywiste :-)

824 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-03-18 18:47:24)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
maniek_z_maniek napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Próbuję zaproponować mechanizm wyjaśniający to co utrudnia Piotrowi decyzje. Mogę mieć rację lub nie - może zauważyć w tym "coś swojego" lub nie :-)

Czy silne emocje, pragnienie silnych doznań, "dziki seks" ma sam w sobie coś niesmacznego?

Jesli uwazasz ze uswiadomienie autorowi tego ze pragnie swojej zony, cos zmieni to sie grubo mylisz. To jest przeciez oczywiste.

Problem w tym, że PARADOKSALNIE może jej teraz pragnąć bardziej niż kiedykolwiek - i nie tylko z powodu wyposzczenia (!). Oczywiste dla zdradzonego jest to, pragnie. Mniej oczywiste, trudniej akceptowalne jest to "ŻE PRAGNIE JEJ WŁAŚNIE TAKĄ" - "zbrukaną", "podjaraną" i PRAGNIE WŁAŚNIE ZA TO . To właśnie chciałem tu uświadomić - bo nie sądzę aby było to dla Autora oczywiste :-)

To "źle" robisz. Takie jest moje zdanie.

825

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
maniek_z_maniek napisał/a:

/.../
To "źle" robisz. Takie jest moje zdanie.

Jeśli się mylę w ocenie mechanizmu proponowany przeze mnie mechanizm Piotr może odrzucić w całości.

Jeśli nie - uświadomienie sobie własnych motywów daje człowiekowi WOLNOŚĆ decydowania, bo człowiekiem nie kieruje ZA NIEGO coś czego nie rozumie. Dlatego nie wolno bać się swoich głębokich emocji. Trzeba je znać, a najlepiej POLUBIĆ. I robić mimo wszystko SWOJE. Nie tylko w tym wątku "jeżdże" w tym celu po bandzie - pewnie będziesz miał okazję wygłaszać własne odmienne zdanie jeszcze nie raz :-)

826

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

O kurcze, dawno tutaj już nie zaglądałam. Widać, że wszyscy zniecierpliwieni i mają już dość autora smile.

Piotrze, jeśli taką postawę, sposób myślenia prezentowałeś w małżeństwie, to ja powiem jedno: ona od ciebie po prostu uciekła. Jest teraz wolna, decyduje o sobie i w końcu oddycha pełną piersią. Ty po prostu zajeżdżasz ludzi swoim tępym uporem, brakiem elastyczności, decyzyjności, wigoru i konkretu, ściąganiem innych według swoich widzi misie. Ja się teraz nie dziwię, że w tym małżeństwie wiało wypaleniem i taplaniem się w smole.

Może już najwyższy czas na pogrzebanie w sobie, zrozumieniu czymś się w życiu tak naprawdę kierujesz i jakie to przynosi efekty. Moim zdaniem jest ciężko z tobą żyć, ale to moja opinia, na podstawie tego, jak się tutaj kreujesz.

Wszystkiego dobrego życzę i powodzenia.

827

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Iwona40 napisał/a:

/.../
jak skrajny typ to dla mnie proszę o brutala nr 2, chociaż rozum mówi że lepiej wybrać nr 1. Trudno, będę cierpieć ale nie zdradzę, tak dla "głupich" zasad że jestem ok. , a facet  brutal "zrobi  na mnie wrażenie", będę jego "trofeum", a on moim "idolem"     big_smile

Nie zdradzisz - bo brutali się nie zdradza. Z brutalami albo się żyje albo po 100 latach rozwodzi, gdy spadnie libido i można trochę się obyć bez silnych bodźców. Potem, na starość można sobie zaordynować coś spokojniejszego...

czyli w tym przypadku jednak popęd seksualny bierze górę nad rozumem i- "chociaż będzie pił i bił, to byle był" bo "godzenie się" z nim to "sama rozkosz" ... "live is brutal"

...ale po 30 latach, gdy spadnie libido...
brutal zamieni się w męską cip@!
czyli jest nadzieja  wink

828

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

A nie ma opcji (4) - żyję w pojedynkę, aż trafię na konkretnego faceta? Ja bym się w opcjach (1-3) zamęczyła. To nie dla mnie.

829 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 19:29:16)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Iwona40 napisał/a:

/.../
...ale po 30 latach, gdy spadnie libido...
brutal zamieni się w męską cip@!
czyli jest nadzieja  wink

HAHAHA, cholera, czemu zapomiałem, że libido spada również u brutali...

/BTW czyli akceptujesz, że skoro "life is brutal" zatem i "love is brutal" ;-)
w sumie - fajnie jak ludzie się nie opieprzają... /

830

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Autentycznie mnie to ciekawi - pytanie "audiotele";-)

(1) Tak wolę przewidywalne życie z męską cpi@
(2) Wolę czasem cierpieć ale mieć przy sobie faceta który wie czego chce
(3) Wybieram życie z męską cip@ ale zdradzać go będę z prawdziwymi facetami
(4) Inne (np. jestem lesbijką, nie wyjdę za mąż, mój partner jest tak odmienny że nie masz bladozielonego pojęcia...)

A nie ma opcji (4) - żyję w pojedynkę, aż trafię na konkretnego faceta? Ja bym się w opcjach (1-3) zamęczyła. To nie dla mnie.

No ale precież wrzucam opcję 4 dla kobiet nie chcących zmierzyć się z faktem, że każdy da się jednak opisać na wymiarze Cip@ <-> Mr Testosteron, lub też mających w swoim przekonaniu DOWODY, że są ludzie "PONAD to" i na takich trafiły - i same są jakby "ponad to". Przecież i tak nie sprawdzę czy tak jest naprawdę. Zatem opcja 4. Jakiś jej wariant

Sądzę jednak, że żona autora widzi na razie rzecz w ramach opcji 1,2,3 - najpierw toksyczny i nieprzewidywalny dom wymusił poszukiwanie 100% stabilności za cenę mniejszych ilości testosteronu. Jednak wrodzone i wszepione w dzieciństwie wzorce musiały powodować, że wreszcie zaczęła tym "wymiotować".

Taki wariant Opcji 4 - jeśli istnieje, jest dla ludzi świadomych - a ona to nie ta liga. Zresztą, nawet nie sądzę czy w tym wariancie opcja 4 istnieje naprawdę - jakoś niezdrowe wydaje mi się zbyt duże uciekanie od własnej biologii. Trzeba przynajmniej ją tolerować, w granicach w których nie przeszkadza żyć.

831

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam wszystkich. Pozew został dziś złożony, w końcu. Rano rozmawiałem też z pedagogiem szkolnym młodszego syna o wczorajszej sytuacji, na przyszły tydzień będę miał ze szkoły opinię, oczywiście pozytywną dla mnie. Teraz pare zdań wyjaśniających. Zachowanie mojej jż nie jest dla mnie w żadnym aspekcie pociągające czy podniecające. W tym momencie nie ma już we mnie tej potrzeby bliskiego z nią kontaktu, o czym pisałem tu na początku, przeszło mi. Nie zgodzę się też z uwagami jakobym utrudniał jż kontakt z dziećmi. Owszem utrudniam, wręcz nie dopuszczam do konraktu synów z jej kochankiem. A to pewna różnica. Ona może się z nimi widywać kiedy i gdzie chce, ale sama. Takie samo zdanie ma psycholog który rozmawiał ze mną, drugi który rozmawiał z synami i nawet dziś pedagog szkolna też mi powiedziała, że robię dobrze. Jż nie interesuje sie stanem psychicznym dzieci, nie rozmawia z nimi o tym co się dzieje, sama też się nie stara pogłębić swojej wiedzy w tym temacie, dla niej ważne jest, żeby jej było dobrze, nie ważne co czują i myślą synowie. To co powiedział wczoraj młodszy syn, to były jego własne przemyślenia, absolutnie nie zainspirowane przeze mnie. I na koniec wcale nie uważam się za męską c..e. To, że nie byłem zdecydowany w działaniucw tej sprawie, wcale nie oznacza, że tak jest w innych aspektach mojego życia. Mam mocny charakter, bardzo niezależny, nie poddający się wpływom innych ludzi. Mam swoje zdanie i potrafię go bronić. To, że nie potrafię okłamać osoby którą kocham, zresztą innych ludzi też nie oszukuję, nie świadczy według mnie o mojej słabości lecz raczej o sile. Bo pomimo tego, że zdaję sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji mojej prawdomówności, to n7e poświęcę moich zasad dla ewentualnych korzyści. Tak według mnie zachowują się tylko silni i pewni siebie ludzie, a nie męskie c..y. Pozdrawiam was wszystkich i dzięki za motywowanie mnie do działania. Jestem wdzięczny za każdy wpis i ten miły i ten czasem mniej dla mnie pozytywny.

832

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Sądzę jednak, że żona autora widzi na razie rzecz w ramach opcji 1,2,3 - najpierw toksyczny i nieprzewidywalny dom wymusił poszukiwanie 100% stabilności za cenę mniejszych ilości testosteronu. Jednak wrodzone i wszepione w dzieciństwie wzorce musiały powodować, że wreszcie zaczęła tym "wymiotować".

Coś takiego, chyba dość poprawny trop, jeśli chodzi o żonę autora.


Taki wariant Opcji 4 - jeśli istnieje, jest dla ludzi świadomych - a ona to nie ta liga. Zresztą, nawet nie sądzę czy w tym wariancie opcja 4 istnieje naprawdę - jakoś niezdrowe wydaje mi się zbyt duże uciekanie od własnej biologii. Trzeba przynajmniej ją tolerować, w granicach w których nie przeszkadza żyć.

Jeśli się nie zatrzyma na swoim kochanku, tylko pójdzie dalej (a kobiety jeśli chcą, to naprawdę staną na rzęsach, a zmienią swoje życie) i to będzie dla niej ekstra. Ale tego nie wiemy. Nie znamy jej, nie wiemy do czego zmierza.

A jeśli chodzi o opcję nr 4, to jest ona w pewnych kręgach bardzo popularna (nawet po rozstaniach/rozwodach). Nie szarżowałabym tak teorią popędu seksualnego, bo człowiek pomimo tego, że kieruje nim znacznie biologia, emocje i uczucia, wyrobił sobie jeszcze umiejętności wyższe. Nikt kto kocha siebie i jest w fazie nr 4, nie będzie skomleć z powodu niezaspokojenia popędu. On jest jedną z wielu rzeczy wtedy, którą się człowiek zajmuje. Nie determinuje go i jego działań.

833 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 19:50:11)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

/.../
Jeśli się nie zatrzyma na swoim kochanku, tylko pójdzie dalej (a kobiety jeśli chcą, to naprawdę staną na rzęsach, a zmienią swoje życie) i to będzie dla niej ekstra. Ale tego nie wiemy. Nie znamy jej, nie wiemy do czego zmierza.

A jeśli chodzi o opcję nr 4, to jest ona w pewnych kręgach bardzo popularna (nawet po rozstaniach/rozwodach). Nie szarżowałabym tak teorią popędu seksualnego, bo człowiek pomimo tego, że kieruje nim znacznie biologia, emocje i uczucia, wyrobił sobie jeszcze umiejętności wyższe. Nikt kto kocha siebie i jest w fazie nr 4, nie będzie skomleć z powodu niezaspokojenia popędu. On jest jedną z wielu rzeczy wtedy, którą się człowiek zajmuje. Nie determinuje go i jego działań.

Nie traktujmy tego czego piszę wyłącznie w kategoriach seksualnych - przykładowo wspomniany już "testosteron" wpływa u mężczyzn np. na sprawność WYBRANYCH funkcji intelektualnych - np. funkcje przestrzenne (jakże ważne w odnajdywaniu drogi do "stanowisk" mamutów ;-) - można je modyfikować zmieniając poziom tego hormonu. Zapewne modyfikuje też cechy osobowości. Biologia - to nie tylko seksualność :-)

Co do żony Autora - może pójdzie "w górę" w rozwoju, może "zdegeneruje się" do poziomu matki - wzorce ma dość marne, z opisu więcej przemawiało za tym , że nie ma szans u niej na dystans, krytycyzm, motywację do samorozwoju - wydawała się raczej reaktywna i zależna od tego " co SIĘ przytrafia". Opis może być tendencyjny, ale Autor nie szczędził jej pochwał tam gdzie coś pozytywnego widział.

834

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Jż nie interesuje sie stanem psychicznym dzieci, nie rozmawia z nimi o tym co się dzieje, sama też się nie stara pogłębić swojej wiedzy w tym temacie, dla niej ważne jest, żeby jej było dobrze, nie ważne co czują i myślą synowie.

Piotr,
To, co napisałeś powyżej jest w moim odbiorze porażające, przerażające i świadczy o braku jakiejkolwiek empatii u Twojej jż. Wierzyć mi się nie chce, że nie zauważyłęś wcześniej TAKICH "braków".

835

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Nie traktujmy tego czego piszę wyłącznie w kategoriach seksualnych - przykładowo wspomniany już "testosteron" wpływa u mężczyzn np. na sprawność WYBRANYCH funkcji intelektualnych - np. funkcje przestrzenne (jakże ważne w odnajdywaniu drogi do "stanowisk" mamutów ;-) - można je modyfikować zmieniając poziom tego hormonu. Zapewne modyfikuje też cechy osobowości. Biologia - to nie tylko seksualność :-)

Tak, to jeszcze jakie bozia rączki dała, ręce i mózg. Mózg w opcji nr 4 jest najważniejszy. Najseksowniejszy, powiedziałabym.

Co do żony Autora - może pójdzie "w górę" w rozwoju, może "zdegeneruje się" do poziomu matki - wzorce ma dość marne, z opisu więcej przemawiało za tym , że nie ma szans u niej na dystans, krytycyzm, motywację do samorozwoju - wydawała się raczej reaktywna i zależna od tego " co SIĘ przytrafia". Opis może być tendencyjny, ale Autor nie szczędził jej pochwał tam gdzie coś pozytywnego widział.

Dziś autor wydaje mi się być automatem. Taki mam dziś dzień szczerości. Forum bywa okrutne. Trochę zakłamane, wyidealizowane. No ale po to jest.

836

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Przyszłość napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Jż nie interesuje sie stanem psychicznym dzieci, nie rozmawia z nimi o tym co się dzieje, sama też się nie stara pogłębić swojej wiedzy w tym temacie, dla niej ważne jest, żeby jej było dobrze, nie ważne co czują i myślą synowie.

Piotr,
To, co napisałeś powyżej jest w moim odbiorze porażające, przerażające i świadczy o braku jakiejkolwiek empatii u Twojej jż. Wierzyć mi się nie chce, że nie zauważyłęś wcześniej TAKICH "braków".

Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

837 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-18 20:15:45)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

/.../
Tak, to jeszcze jakie bozia rączki dała, ręce i mózg. Mózg w opcji nr 4 jest najważniejszy. /.../

Mózg inaczej wygląda w każdej z opcji 1 i 2, i w każdej może iść na całość. Przykładowo - w opcji 1 przy niskim testosteronie można spodziewać się niezłych zdolności słownych kosztem przestrzennych - co czyni faceta przydatnym do wychowywania dzieci (trzeba je nauczyć mówić).

lifrinat napisał/a:

/.../
Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

Ze się wtrące - tam się niestety sporo łączy i dodaje w tej charakterystyce - może poza jednym - jak on mógł z tym żyć i nie zauważyć - bo "zmienić się" w coś takiego w ciągu tygodni to można się tylko przy szybko rosnącym guzie płatów czołowych.

838

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

Nieważne, co ja widzę.
Ważne, co Piotr powinien zacząć dostrzegać.

839

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Iwona40 napisał/a:

/.../
...ale po 30 latach, gdy spadnie libido...
brutal zamieni się w męską cip@!
czyli jest nadzieja  wink

HAHAHA, cholera, czemu zapomiałem, że libido spada również u brutali...

/BTW czyli akceptujesz, że skoro "life is brutal" zatem i "love is brutal" ;-)
w sumie - fajnie jak ludzie się nie opieprzają... /

dla jasności-nie akceptuję smile bo wszystko co jest przeciwieństwem dobra nie jest miłością...
związek między kobietą a mężczyzną ma opierać się na partnerskiej relacji, szacunku, trosce, odpowiedzialności, dzieleniu się z partnerem sobą w sferze- intelektualnej, fizycznej, duchowej, emocjonalnej...

840 Ostatnio edytowany przez lifrinat (2015-03-18 20:28:06)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Przyszłość napisał/a:
lifrinat napisał/a:

Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

Nieważne, co ja widzę.
Ważne, co Piotr powinien zacząć dostrzegać.

Przecież on jej robi cyrki z tymi dziećmi, a ona w odwecie jemu. Oboje teraz są w okresie, gdzie oko za oko, ząb za ząb.

Z resztą, nie rozumiem Twojego pytania Przyszłość. Autor wcześniej, kiedyś napisał, że ona w trakcie małżeństwa była dobrą matką. No chyba, że okaże się, że to były złudzenia - co sugerujesz tym pytaniem. Może zostawmy mu chociaż dobre wspomnienia, kiedy żyli w zgodzie, wspólnie wychowywali dzieci i było im dobrze.

841

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
lifrinat napisał/a:

Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

Nieważne, co ja widzę.
Ważne, co Piotr powinien zacząć dostrzegać.

Przecież on jej robi cyrki z tymi dziećmi, a ona w odwecie jemu. Oboje teraz są w okresie, gdzie oko za oko, ząb za ząb.

Z resztą, nie rozumiem Twojego pytania Przyszłość. Autor wcześniej, kiedyś napisał, że ona w trakcie małżeństwa była dobrą matką. No chyba, że okaże się, że to były złudzenia - co sugerujesz tym pytaniem. Może zostawmy mu chociaż dobre wspomnienia, kiedy żyli w zgodzie, wspólnie wychowywali dzieci i było im dobrze.

lifrinat,
Nie zadawałam żadnego pytania i nic nie sugerowałam.
A jeśli chodzi o Piotra to czym prędzej zacznie oglądać iluzję, którą wybrał, tym lepiej dla niego samego.

842

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Jż nie interesuje sie stanem psychicznym dzieci, nie rozmawia z nimi o tym co się dzieje, sama też się nie stara pogłębić swojej wiedzy w tym temacie, dla niej ważne jest, żeby jej było dobrze, nie ważne co czują i myślą synowie.

Piotr,
To, co napisałeś powyżej jest w moim odbiorze porażające, przerażające i świadczy o braku jakiejkolwiek empatii u Twojej jż. Wierzyć mi się nie chce, że nie zauważyłęś wcześniej TAKICH "braków".

Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

A czy Ty myślisz, że ja mam jakiś interes w tym, żeby pisać nie obiektywnie o jż? Jaki sens miało by moje pisanie tutaj, pytanie was o radę, gdybym nie starał się być jak najbardziej obiektywny. To co napisałem o jż to nie moja subiektywna ocena, ale też zdanie ludzi, którzy znają nas osobiście. Przyszłość, nie zauważałem wcześniej takich zachowań jż, bo ich po prostu nie było, zgrzeszył bym, gdybym napisał, że ona zawsze taka była w stosunku do dzieci, czy nawet do mnie. Jej wczorajszy wyskok, z chęcią zabrania syna do siebie, to moim zdaniem na 99% pomysł jej fagasa. On pewnie był zły, że jż od ponad tygodnia codziennie przyjeżdżała do synów, strzelił focha i ona postanowiła zaryzykować i spróbować złamać nasze ustalenia. Sądzę tak dlatego, bo jak z nią rozmawiałem pierwszy raz przed 15, to powiedziała mi, że jest w domu sama i przyjedzie sama odebrać syna. Nagle po godzinie zmieniła zdanie o 180 stopni. Jak to inaczej wytłumaczyć. O tym jaką jest teraz matką, niech świadczy chociażby fakt, że minęło już dwa miesiące od jej wyprowadzki i ona w tym czasie zabrała gdzieś chłopców 1 słownie jeden raz, wzięła z domu trochę chleba i poszli pokarmić nad rzekę kaczki. Jak jej zarzuciłem, że nie zabiera nigdzie dzieci, to mi powiedziała, że nie ma kasy, a wystarczyłoby, żeby poprosiła, że chce z nimi gdzieś pójść i czy nie dałbym dzieciom np. na bilet do kina. Wszystko można załatwić jak się chce, ale trzeba chcieć i pomyśleć czasem nie tylko o sobie.

843

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
lifrinat napisał/a:

Przyszłość, proszę Cię. Przecież to jest charakterystyka przedstawiona tylko przez pryzmat autora i tego jak on to widzi. Czy Ty widzisz, na jakiej ścieżce znajduje się autor? Myślę, że widzisz dobrze, gdzie on się znajduje, jeśli chodzi o rozwój i emocje.

Nieważne, co ja widzę.
Ważne, co Piotr powinien zacząć dostrzegać.

Przecież on jej robi cyrki z tymi dziećmi, a ona w odwecie jemu. Oboje teraz są w okresie, gdzie oko za oko, ząb za ząb.

Z resztą, nie rozumiem Twojego pytania Przyszłość. Autor wcześniej, kiedyś napisał, że ona w trakcie małżeństwa była dobrą matką. No chyba, że okaże się, że to były złudzenia - co sugerujesz tym pytaniem. Może zostawmy mu chociaż dobre wspomnienia, kiedy żyli w zgodzie, wspólnie wychowywali dzieci i było im dobrze.

A jakie ja jej według Ciebie cyrki robię z dziećmi? Podaj przykład, bo może ja nie wie, że coś źle robię.

844

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Iwona40 napisał/a:

/..../ bo wszystko co jest przeciwieństwem dobra nie jest miłością...
związek między kobietą a mężczyzną ma opierać się na partnerskiej relacji, szacunku, trosce, odpowiedzialności, dzieleniu się z partnerem sobą w sferze- intelektualnej, fizycznej, duchowej, emocjonalnej...

W 40 roku życia wierzysz w "czyste" dobro i "brudne" zło? Toz to jakieś ściemy z podręczników psychologicznych dla młodych małżeństw albo przedmałżeńskich nauk u Amiszów..;-)

Miłość się przede wszystkim CZUJE/CZYNI i sama w sobie nie jest "dobra" lub "zła". Może zawierać zarówno elementy powszechnie opisywane jako dobre lub złe - mówiąc o miłości "rozmawiamy" niemal z samą ewolucją a ta ma w niewielkim poważaniu normy, które wymyślono na tej małej planecie...

845 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-18 21:26:37)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:
maniek_z_maniek napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Próbuję zaproponować mechanizm wyjaśniający to co utrudnia Piotrowi decyzje. Mogę mieć rację lub nie - może zauważyć w tym "coś swojego" lub nie :-)

Czy silne emocje, pragnienie silnych doznań, "dziki seks" ma sam w sobie coś niesmacznego?

Jesli uwazasz ze uswiadomienie autorowi tego ze pragnie swojej zony, cos zmieni to sie grubo mylisz. To jest przeciez oczywiste.

Problem w tym, że PARADOKSALNIE może jej teraz pragnąć bardziej niż kiedykolwiek - i nie tylko z powodu wyposzczenia (!). Oczywiste dla zdradzonego jest to, pragnie. Mniej oczywiste, trudniej akceptowalne jest to "ŻE PRAGNIE JEJ WŁAŚNIE TAKĄ" - "zbrukaną", "podjaraną" i PRAGNIE WŁAŚNIE ZA TO . To właśnie chciałem tu uświadomić - bo nie sądzę aby było to dla Autora oczywiste :-)

I dokładnie to miałam na myśli.
A biedny autor się ciska i sam przed sobą udaje oburzonego wink podczas gdy pewnie nie jeden  raz fantazjował o żonie "w nowej odsłonie".
Bo gdyby jednak nie, nie brałby pod uwagę tak szybkiego powrotu- bez jej wysiłku praktycznie, on wręcz sam o jej powrót zabiega.


Ja nigdy nie pojmę, ze swą romantyczna naturą (tak, tak..tego o mnie nie wiecie big_smile) jak może podniecać partner, który rypał się chwilę temu czy tam kilka dni temu z kimś innym.
Ja jak się dowiedziałam - konsekwentnie miałam obrzydzenie do jakiejkolwiek bliskości. Pomijam oczywista oczywistość, że o małżeństwo wypada chociaż trochę powalczyć, ja będąc w luźnym związku - mogłam sobie na taką decyzję pozwolić szybciej.
Ale nie zrozumiem tej fascynacji 'rozwiązłością'. Chyba za bardzo siebie lubię  i szanuję wink

Posty [ 781 do 845 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024