Parę informacji pozbieranych z różnych miejsc:
Ok. jeżeli nadal się upierasz, że to mój kontakt z ex popchnął żonę do zdrady, to napiszę coś, czego tu jeszcze nie pisałem. Jakieś trochę ponad 3 lata temu przyłapałem żonę na pisaniu i dzwonieniu z jakimś gościem. Tamtej sytuacji nie poznałem do końca, wiem tylko, że to był gościu który był w naszym mieście w delegacji, budowlaniec. Zorientowałem się we wszystkim, kiedy ona już zerwała kontakt z nim. Faceta miała zapisanego w telefonie pod kobiecym imieniem. Nigdy do tamtego momentu nie sprawdzałem żony, nigdy nie grzebałem w jej telefonie, nie sprawdzałem bilingów, moje zaufanie było bezgraniczne. Jak ją przyłapałem na tych kontaktach i wszedłem w jej bilingi, to włos mi na głowie się zjeżył. Pełno połączeń i smsów z tym gościem, o różnych porach dnia i nocy, bo jak żona miała nocki to potrafiła rozmawiać z nim o 2 czy 3 w nocy. Sprawa się zakończyła kryzysem w naszym małżeństwie, ale uwierzyłem, żonie, że to były kontakty tylko telefoniczne i smsowe, a osobiste tylko w sklepie kiedy przychodził na zakupy. To samo potwierdziły żony koleżanki. Po tym wszystkim, żona przysięgała mi, że to się więcej nie powtórzy, uwierzyłem jej, z czasem moja mania sprawdzania bilingów i telefonu minęła i było wszystko jak dawniej, nawet zaufanie do żony wróciło prawie w 100%. O tamtej sytuacji wiedziałem tylko ja, żona jej bratowa, która z nią pracuje i kilka koleżanek.
Marnie to wygląda. Ona poszukiwała okazji do zdrady dużo wcześniej. Wiedziała dokładnie, że jej intencje są w stosunku do ciebie "nie fer" - inaczej by się nie tajniaczyła. Już wtedu chciała zdradzić - niewykluczone, że to zrobiła, bo jej prawdomówność możesz o kant d....
A facet może nadawać się na świadka w sprawie rozwodowej.
Wiesz ja wczoraj rozmawiałem z jedną z jej koleżanek z pracy, zgadnij jak ją jej własne koleżanki z pracy określiły? Dla nich ona jest zwykłą k...ą. Tak określiły kobiety kobietę, znają się, pracują kilka lat razem, nie raz razem imprezowały, a teraz takie mają zdanie o własnej koleżance. Ja nigdy nie użyłem takiego określenia w stosunku do jż.
Może wiedzą więcej niż mówią.
/.../ Ok wracam do sedna 4 stycznia, żona wyprowadziła się do niego, a raczej sąsiadki jego kolegi, u którego mieszkał. Po 3 dniach skruszona wróciła. Płakała, przepraszała, pytała czy ją przyjmę, a ja cały szczęśliwy, że przejrzała na oczy ją przyjąłem. Sielanka trwała 1,5 tygodnia :-(. 19 stycznia wyprowadziła się znów, /.../
To chyba mówi coś o jej umiejętności dotrzymywania obietnic. Następne - gdy pojawi się "skruszona" będą prawdopodobnie warte tyle samo.
usłyszałem, że tak naprawdę ona mnie nigdy nie kochała. /.../
I chyba o to chodzi. Inna sprawa, że ona najprawdopodobniej nie wie na czym polegają uczucia wyższe - obecnie jako miłość przeżywa to co dzieje się między nią a kochankiem, ale to raczej odreagowanie wielu lat życia z Tobą wbrew sobie. Trafiła Ci się chyba dziewczyna traktująca cię jak skrzyżowanie bankomatu z wyrobnikiem czekająca przy tobie tylko na lepszą okazję, której wreszcie udało się wyrwać. Wyobraź sobie ulgę osoby, która przez lata musiała udawać kogoś kim nie jest - ona zerwała się z łańcucha i jest z kimś wartym tyle ile ona - kimś kto akceptuje jej prawdziwe oblicze. To niestety osoba z minimalną świadomością, bez wdrukowanego systemu wartości, bez zasad które Ty szanujesz. Taką można utrzymać przy sobie jakimiś technikami "treserskimi" odwołującymi się do silnych emocji, tak jak robi jej "Casanova" - ale wątpię czy byś coś takiego potrafił. I chyba raczej się tego nie leczy - pachnie mi to psychopatią niestety. Nie pójdzie to też na terapii małżeńskiej IMHO. Do tego oboje małżonków musi mieć przynajmniej jakieś zasady.
Nie rozumiem jednego - jak udawało jej się tak długo i skutecznie Ciebie oszukiwać. W waszym związku nie było realnej bliskości bo takie historie u ludzi którzy są "mentalnie z sobą" odczytywane są od razu - jak już pisałem zresztą wcześniej. Nie da się udawać miłości zbyt długo.
I przy okazji - czy można coś sensownego wydobyć z zarzutów jakie stawiała "obwiniając" cię o swoją zdradę? Może to by powiedziało coś więcej o niej?
Bo na razie wasz związek przedstawiałeś jako sielankę, ale wątpię czy nie miałeś już wcześniej żadnych wątpliwości co do jej osoby i standardów wedle których żyje. To jest dobry moment aby poprzypominać sobie różne drobiazgi, różne sprzeczności, różne rysy i zgrzyty nad którymi przechodziłeś do porządku dziennego jako całkowicie sprzecznymi z wizją "idealnej żony". Bo pewnego dnia zaczniesz szukać kogoś sensownego i nie możesz popełnić drugi raz tych samych błędów.