Nie mam już chęci zemsty na niej (na początku może miałam) ale w odniesieniu do męża czasem się pojawia.
Sama wiem jakie to żałosne. Wiem i rozumiem i tłumaczę sobie że jestem wolnym człowiekiem i nie muszę iść za każdą swoją pokusą.A tak konkretnie co byś chciała osiągnąć zdradzając teraz męża? Miałaś innych kochanków przed mężem? Czasem ludzie cierpią z powodu zdrady bardziej, jeśli mieli przez całe życie tylko jednego partnera w seksie ("byłam dla niego dziewcią, poświęciłam się, czekałam, a on mnie teraz zdradził").
Tak, był moim pierwszym i jedynym i ja dla niego też do niedawna. To dawało poczucie bezpieczeństwa i jednak jakiejś wyjątkowości.
To zostało nieodwracalnie zniszczone.
Byliśmy dla siebie pierwsi ale gdyby sytuacja była taka, że miałby inne zanim mnie poznał to też nie miałabym z tym problemu. Zdrada to zupełnie inna sprawa. On po sexie z nią przychodził i kładł się obok mnie jak gdyby nic. Trudno o większe upokorzenie i okazanie większego braku szacunku i uczuć.
Nawet pisał do niej, że na sex ze mną długo czekał, nie to co z nią. Spodziewałabym się raczej, że można uznać to za dobrą cechę, że nie zaczęłam znajomości od łóżka a mam wrażenie, że zostałam po prostu wyśmiana.
A może chcesz aby męża zabolało? Zdradzać, aby go zabolało? Aby poczuł "jak to jest"? Trochę bez sensu, bo przecież taka zdrada nie da Ci przyjemności.
Trochę tak jest. Wiem, że to bez sensu i naprawdę myślę że tego nie zrobię.
To może znajdź faceta na portalu, jakiegoś normalnego i idź z nim na kawę. Niekoniecznie będzie fajnie... oj niekoniecznie... ale tak samo jak w poprzednim moim poście -- taka kawa mogłaby coś u Ciebie zmienić w uczuciach... pomyślisz "Oooo... ja też mogę zdradzić, dalej jestem atrakcyjna i pożądana, bo ten facet chce ze mną seksu..." i Cię to uspokoi.
W przypływie głupoty zarejestrowałam się na takim portalu. Niesamowite co ludzie tam piszą. Dość szybko się wycofałam bo czułam, że wszyscy piszący traktują mnie jak mięso. W sumie nie wiem czego innego się spodziewałam. Trochę mnie to otrzeźwiło.
"Pokusą" to nazywasz? Pociąga Cię to? Chciałabyś, ale nie możesz, bo masz zasady i nie zniżysz się do jego poziomu?
"Pokusa "odnosiła się do chęci zemsty, nie koniecznie do zdrady. Pokusa,żeby zrobić coś co też go zaboli.
Chciałabym być lepszą osobą, która nie ma takich myśli ale niestety na razie sama siebie nie poznaję.
Co do wybaczania, grubej kreski, nowego otwarcia, zaczynania od nowa -- uważam, że to nie jest dobre. Raczej trzeba metodą małych kroczków iść do przodu. Razem żyć i zobaczyć dokąd związek zmierza. Nie zapominać. To nie jest zamiatanie pod dywan. Ale świat się nigdy nie oczyści przez wnikliwe śledztwo, analizowanie przyczyn i tego jak zdrada wyglądała... Zawsze będzie jakaś niewiadoma, która będize przeszkadzać.
Ja jednak czuję potrzebę rozmowy na ten temat. Już teraz nie tak często jak na początku ale się zdarza. Akurat uważam, że analiza jest potrzebna, zwłaszcza że przed tymi romansami mieliśmy poważny kryzys.
Mi nie chodzi o wyciąganie szczegółów z ich łóżka tylko o postawę mojego męża. Jak to możliwe, że do tego dopuścił? Co dla niego znaczy nasze małżeństwo? Jak się zachowa przy kolejnym kryzysie? To są te pytania, na które szukam odpowiedzi.