Z ta higiena w krajach europejskich... Krew pobieraja bez rekawiczek,nawet bez przemycia nakluwanego miejsca
Gdzie Ty to niby widziałaś?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Współczesna kobieta zadbana
Strony Poprzednia 1 2 3
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Z ta higiena w krajach europejskich... Krew pobieraja bez rekawiczek,nawet bez przemycia nakluwanego miejsca
Gdzie Ty to niby widziałaś?
To właśnie w Polsce robią nakłucia bez rękawiczek, to właśnie w Polsce podczas operacji dochodzi do bardzo wielu zakażeń gronkowcem złocistym, to właśnie w Polsce byle operacja może zakończyć się zakażeniem otrzewnej. To właśnie w Polsce jest syf i bród w szpitalach, byłam za granicą w innych krajach UE i tam było czysto, przytulnie, spokojniej, były mniejsze sale i było jakoś normalniej, nie słyszałam też od nikogo z rodziny żeby zarażono tam kogoś z nich lub im znanych osób gronkowcem złocistym, natomiast tutaj a i owszem, moi oboje rodzice mają HCV bo zarazili się u dentysty, faktycznie w Polsce jest czysto i higienicznie.
Lalka lalka napisał/a:Z ta higiena w krajach europejskich... Krew pobieraja bez rekawiczek,nawet bez przemycia nakluwanego miejsca
Gdzie Ty to niby widziałaś?
Mieszkam w uk i widze to na codzien. W salach szpitalnych owszem,cicho,telewizor, objad prYjezdza a na obiad fryty z gravy, jakies inne badziewie nawet dla osoby po operacji trzustki. Zadnej diety. Przychodnie lekarskie, dentystyczne brud i smrod. Nie to co w Pl wszedzie ladnie i czysto. Psychotropy,antydepresanty, antykoncepcyjne wydawane na Zawolanie,bez badan ani niczego.
Ja nie wiem gdzie wy byłyście, po co i dlaczego ale ... nie twierdzę że PL jest och i ach, superextra ale ...
- tam gdzie ja byłem krew była pobierana w rękawiczkach ( szpital jak i stacja krwiodawstwa )
- jak widzicie że coś jest nie tak to przecież można zabrać rękę, zawołać lekarza czy wyjść czy cokolwiek ...
Vian święta racja, ta licytacja niczemu nie służy, nikt nie ma obowiązku nakładania na siebie sterty mazideł, ba dawno już mądre głowy stwierdziły że tak na prawdę kremy i inne mazidła nie dają praktycznie nic, o wiele ważniejsza jest nasza dieta i stan zdrowia, odpowiednia ilość witamin, dobra kondycja organizmu, a nie kremy.
Dla przykładu ja używam kremów i sama nie raz się zastanawiam po co, bo to tylko powierzchniowa poprawa, żadne odżywki ani kremy nie pomagają na głębokie warstwy skóry czy włosów, i żadne kremy nie pomogą komuś kto żre byle co. Mam niedoczynność tarczycy i anemię, żadne mazidła nie pomagają na moją suchą skórę, żadne, nawet najdroższe i najcudowniejsze specyfiki. Wniosek? Ważniejszy jest stan naszego zdrowia i organizmu, kremy nie są najważniejsze. Ba mój facet używa tylko szamponu i mydła, a jego włosy są piękne i lśniące, a paznokcie mają idealny koloryt i są mocne, gdybym mogła to bym mu je ukradła
Jeszcze jedno kremy które kupujemy mają znikomą ilość dobrych składników które mają pomagać, za to masę konserwantów, więc moje drogie Panie licytatorki,
gdybyście tak na prawdę o siebie dbały to same byście sobie robiły kremiki, a nie nakładały na twarz szkodliwych dla zdrowia chemikaliów.Swoją drogą znowu zastanawiam się dlaczego składów kosmetyków nie pisze się po polsku tylko w łacinie której szary człowiek nie zna? Może to by dało ludziom do myślenia.
Używanie sterty kremów, a każdy do czego innego to dla mnie też paranoja, ale ja jak nie nałożę sobie na twarz czegoś nawilżającego, to skóra zaczyna leciutko się łuszczyć (szczególnie zimą). Ano i nie kupuję kremów w sklepach, tylko robię sama
Co do twojego faceta, to oczywiście, że najważniejsze jest dbanie o siebie od środka (dobre odżywianie, ruch, mało stresu), ale w ogromnym stopniu jest to też kwestia genów
Raczej kwestia białka, on je dużo mięsa którego ja nie jem wcale, a to wpływa na stan paznokci, większość mięsojadów ma ładne paznokcie i włosy
Ja mam w sumie ladniejsze wlosy i paznokcie od kiedy zostalam weganka.
Z ta higiena w krajach europejskich... Krew pobieraja bez rekawiczek,nawet bez przemycia nakluwanego miejsca, laza do pracy i wracaja w swoich pielegniarskich strojach, w sklepach spozywczych obsluguja osoby z luszczyca a lekarze w szpitalach i przychodniach siedza bez fartuchow i wiele jeszcze moge wymieniac.. Polska przoduje pod wzgledem higieny tak mi sie wydaje
Nie wiem gdzie ty w UK widziałaś pobieranie krwi bez rekawiczek - mnie się nie zdarzyło (z drugiej strony rękawiczki chronią bardziej pielęgniarkę niż pacjenta, to niech sobie nie nosi)
W strojach pielęgniarskiej po ulicy chodzą, ale to są głównie pielęgniarki, które się zajmują chorymi w domu - niepelnosprawnymi, starszymi itp. A że jest ich dużo, to się rzucają w oczy. (Do mojej sąsiadki np przychodzą 2 - 3 razy dziennie)
Pielęgniarek w strojach szpitalnych na ulicy jakoś nie widuje.
A na przykład u nas w pracy była epidemia norovirusa to wszędzie zaraz pojawiły się przenośne dystrybutory z środkiem odkażający do rąk, a sprzataczki przynajmniej raz dziennie odkażały WSZYSTKIE klamki. Jak żyje nie widziałam żeby ktoś w Polsce klamki dezynfekował
Łuszczyca nie jest chorobą zakaźną, tylko autoimmunologiczna (jak alergia) to nie rozumiem dlaczego taka osoba miałaby nie pracować choćby na kasie.
Anglia z czystości nie słynie, ale moja znajoma prowadzi na przykład restauracje - nikt tu się nie bawi w jakieś naloty sanepidu. Kontrole czasem owszem bywają, ale mimo to zatrucia pokarmowe to rzadkość, zwłaszcza biorąc pod uwage ilość budek z kebabami, burgerami i lodami.
Niby wszedzie brud i syf, a jednak wśród tego " brudu i syfu" ludzie chorują mniej niż w Polsce. I jak to jest możliwe?
Mnie sie zdarza u mnie w przychodni za kazdym razem. Mnie,znajomym, w szpitalu itd. Niby chroni pirlegniarke ale skoro nie chroni ona siebie czyli niest niedouczona idiotka? Nie dba o zdrowie?? Sanepidu brak.prawda. Kebabownie by nie przetrwaly w pl dnia. Pielegniarki szpitalne i zadne od osob starszych. Z normalnych oddzialow szpitalnych. Mieszkam w bardzo duzym miescie a szpital ma renome jednego z najlepszych i najwiekszych w uk.co do luszczycy- malo mnie obchodzi jakiego rodzaju choroba to jest.nie mam zamiaru ryzykowac,wyglada to ohydnie i sobie nie zycze by taka osoba dotykala moich pieniedzy lub zakupow. Co do tego chorwania mniej nie byla bym tego taka pewna.ludzie maja tu mniejsze pojecie o higienie,zdrowiu o wszystkim ogolnie.
ludzie maja tu mniejsze pojecie o higienie,zdrowiu o wszystkim ogolnie.
Dzizus kobieto, to co Ty jeszcze tam robisz w tym grajdole brudu i ignorancji? Ja bym pieszo zwiewala z takiego kraju.
Sama mieszkalam 5 lat w Londynie, teraz nascie w Finlandii i potwierdzam to co Iceni pisze - ani razu nikt nie pobieral mi krwi ani tam ani tu bez rekawiczek, a w tutejszych szpitalach mozna niemalze z podlogi jesc. Zreszta Skandynawowie slyna z az przesadnej dbalosci o czystosc miejsc publicznych czy zywnosci. Sanepid to akurat maly pikus przy tutejszym rygorze. Na pania sprzatajaca konczysz kurs 2-letni ze znajomosci srodkow i technik czyszczacych. Machniecie mopem nie kwalifikuje sie jako sprzatniecie.
I tyle w off-topie. Bo mialo byc o kobietach zadbanych a nie o higienie w krajach UE.
Dla mnie waznym aspektem dbania o siebie jest dbalosc o wlasne zdrowie (w to wlaczam higiene) a takie pierdulki jak solaria, kosmetyczki, tipsy, loki i sterty kiecek to tylko wisienka na torcie, zdobi ale nie tworzy smaku tego tortu. Zdrowy czlowiek ma i ladna cere i wlosy i zeby i "jasniejsze" spojrzenie i ladniejsza sylwetke czy postawe i emanuje radoscia zycia. Wtedy nie potrzeba juz wielu ozdobek, by uznac taka osobe za dbajaca o siebie czyli zadbana. .
"Dzizus".......???????......A mi pobieraja za kazdym razem i nie tylko mi. u mnie tak jest i final. Na sprzatczke kurs???? W uk?? No chyba ze objasnienie co do czego..2 miesiace to i dla niektorych za malo by baze czaic..widzisz..Mimo brudu ,smrodu, niewiedzy i ignoracji siedze tu nadal bo musze ,nie z braku perspektyw w pl ani nie z powod finansowych.a jakie to,to moja sprawa i Koniec .. Tematu.
Ile osób tyle definicji. Dla siebie dbam o siebie, dla kogoś. Jestem całkiem przeciętna, a mimo tego rzadko i mało się maluję - tusz do rzęs, błyszczyk, czasem korektor. Chociaż fakt faktem, chociaż cera to jest ładna, rzadko mi coś wyskakuje. No, ale ja po prostu nie lubię i nie chcę robić niczego na siłę. Ubieram się dosyć luźno, lubię czasem jakieś fajne dodatki, ładne kolczyki, ładne buty, lubię torebki, ale nie mam ich masy par, mam parę, które mi się podobają i są wygodne i tyle. No czyli malowanie to rzadko, nie lubię, za to lubię nawet pielęgnację, więc tutaj częściej stosuję krem do rąk czy do twarzy, balsam do ciała. Nie odżywiałam się zdrowo długo, ale teraz się staram, powoli staram się więcej ruszać. Dla mnie to jest dbanie o siebie, nie trzeba malowania się itp, dla mnie to wybór indywidualny, ja wybrałam na razie, by robić to rzadko i mało i tyle. Dezodorant, czystość tak, to jest dla mnie oczywiste, perfumy rzadziej, bo jakoś mnie nie kręcą. Wystarczy bym ładnie pachniała, była czysta, nie muszę pachnieć perfumami jeśli nie chcę, i tak jestem schludna, choć owszem, czasem się popsikam, ale dużej wagi tu nie przywiązuje. No i dbam o zdrowie teraz bardziej to dla mnie też ważne. Odchudzam się, bo mam dużą nadwagę - tutaj przyznaję, zaniedbałam się, za dużo jadłam, bez kontroli i teraz z tym kończę Najważniejsze dla mnie samej czuć się dobrze ze sobą, czystość, schludność podstawa, a malowanie się czy nie to właśnie dla mnie nasz własny wybór i tak samo jak ja często nieumalowana tak samo często jak jakaś dziewczyna też jest nieumalowana, to o ile też jest schludna itp, to nie uważam, by była niezadbana. Nie straszy mnie widok twarzy bez makijażu ani mojej ani nikogo innego. Owszem, o ile ktoś się lepiej wtedy czuje zakryjąc coś to ok, ale jak nie, to spoko, jakby mi często coś wyskakiwało, to pewnie bym trochę więcej się malowała, ale tak rzadko wyskoczy, to ja tak sama nie czuję potrzeby, dodatkowo tego nie lubię. A owszem, ogólnie tak mogłabym się upiększyć makijażem, ale jakoś nie czuję wewnętrznej potrzeby, dobrze mi teraz jak jest. Takie jest moje podejście na ten moment i mam 23 lata.
Ja lubię o siebie dbać. Uważam się za zadbana jeśli:
-jestem po kąpieli
-mam wyprostowane włosy nawilżone wcześniej odżywką
-mam na sobie ładne ubranie
-pomalowane paznokcie
-jestem szczupła
-mam makijaż
-jestem wyperfumowana
Ja lubię o siebie dbać. Uważam się za zadbana jeśli:
-jestem po kąpieli
-mam wyprostowane włosy nawilżone wcześniej odżywką
-mam na sobie ładne ubranie
-pomalowane paznokcie
-jestem szczupła
-mam makijaż
-jestem wyperfumowana
To samo mam
U mnie dochodzą jeszcze zęby, bo wybielałam i staram się ten efekt utrzymać. Jak zniknie to będę musiała znowu lecieć, a to przyjemne nie jest (nadwrażliwe są potem).
Z tym że u mnie odpada prostowanie włosów, bo mam naturalnie proste Ale ja czuję się zadbana jak codziennie rano:
- wezmę prysznic i wyszoruję zęby
- umyję włosy i nałożę na nie odżywkę
- oczyszczę cerę
- popryskam włosy jedwabiem
- wysuszę
- dam piankę i ułożę na szczotce okrągłej
- zrobię makijaż (u mnie to jest: podkład, rozświetlacz do oczu, puder, róż, cień, tusz do rzęs, czasem kredka do oczu jak chcę mocniej, błyszczyk/szminka)
- ubranie i perfumy
- dodatki (obowiązkowo biżuteria i ładna duża torba - kocham duże torby)
Wieczorem to wiadomo - prysznic, balsam do ciała, zmywanie makijażu, tonik, krem, szczotkowanie włosów, krem do stóp, malowanie paznokci - u rąk KAŻDY lakier schodzi mi bardzo szybko, więc muszę co 2 dni.
Raz na tydzień jest peeling twarzy i całego ciała, maseczka, pedicure.
2/3 razy w tygodniu ćwiczenia fizyczne po godzince, raz na tydzień, ewentualnie dwa - zakupy.
Codziennie zdrowa dieta 1300 kcal. Źle się czuję kiedy moja waga przekracza 50 kilo.
Do kosmetyczki chodzę rekreacyjnie z koleżanką, raz na miesiąc, ewentualnie dwa razy. Nie uważam że ma to istotny wpływ na urodę.
Wbrew pozorom to wcale nie zajmuje dużo czasu
Odnośnie dyskusji na temat czystości w służbie zdrowia... synowi mojej wychowawczyni z podstawówki zostawili... igłę w gardle (czy coś tam metalowego) po wycinaniu migdałków... Wyobrażacie to sobie!!! Polska właśnie...
Dziewczyny tworzące całe listy wymagań, które muszą być spełnione żebyście się czuły zadbane - to jakby Wam zabrakło jedwabiu na włosy czy toniku do twarzy, to już byście się czuły niezadbane?
Tak z ciekawości pytam.
Bez pomalowanych paznokci , ze zlymi wlosami i ze zla skora (albo makijazem) ja czuje sie nie zadbana.
Nina, mnie raczej chodziło o te szczegółowe listy. ;-)
Tak samo zresztą mam jak czytam, że "mój chłopak musi być..." i tu dłuuuuga lista cech i wymagań, też się zawsze zastanawiam, czy jak jednego zabraknie, to już ktoś będzie skreślony. ;-)
Hahahahah wydaje mi sie, ze nie To takie listy na idealne zadbanie, albo idealna milosc.
Robię regularne zakupy, a jak widzę że coś się kończy to dokupuję. Rossmana mam blisko domu, więc zawsze zdążę skończy
A co z dbaniem o siebie na różnego rodzaju wyjazdach? Ja właśnie wróciłam z jednego i muszę przyznać, że poniekąd cały wyjazd czułam się trochę zaniedbana, co z kolei zaniżyło trochę moją samoocenę i komfort psychiczny. Nie zawsze był dostęp do wody, więc chwilami czułam się brudna, nie mogłam na spokojnie ułożyć włosów tak, jakbym chciała lub umalować się, bo albo nie było na to czasu albo zwyczajnie się nie opłacało (kąpiele w morzu). Mogłam co prawda zamknąć się w łazience na godzinę i doprowadzić do absolutnego porządku, ale to tak, jakby założyć szpilki na spacer po lesie albo wziąć lokówkę do włosów pod namiot już widzę te współczujące spojrzenia znajomych... I tak źle i tak niedobrze.
Moim zdaniem w takich sytuacjach jest albo przywyknąć albo zrezygnować z takich wyjazdów. Wszakże są kobiety, które koniecznie zawsze chcą być na tip top i nie lubią dlatego takich wyjazdów, nie jeżdżą na nie, nie raz czytałam takie wypowiedzi. Oczywiście jest też wiele dziewczyn, które dużo się malują i inne rzeczy, ale na wyjeździe potrafią się bez tego obyć. Ja to mam inaczej, bo jak pisałam mało się maluje, ale uważam, że warto próbować chociaż dostosować się do różnych warunków, bo nie zawsze przecież będzie okazja i czas na super ułożenie włosów itp. Owszem, często będzie, ale na niektórych wyjazdach, zwłaszcza pod namiot może być trudniej. Fajnie więc wtedy chociaż chyba poznać trochę polowych warunków i nie przejmować się aż tak, że wszystkiego nie zrobimy. No, ale oczywiście jeśli kogoś bardzo mierżą takie wyjazdy i nie jestem w stanie się przyzwyczaić, to przecież nic na siłę
Moim zdaniem to trochę jest tak, że przez pewne wzorce niektóre kobiety odbierają sobie przyjemność. No bo niby czemu ma być niezadbana, jeśli na plaży będzie bez makijażu albo z niewielkim ? Same pomyślcie. Ok, lubicie się malować, ale wiadomo, że miejsce jak plaża to się nie do końca opłaca, że nie będziecie raczej wyglądać tak samo jak na co dzień, w morzu sporo może spłynąć albo będziecie się zastanawiać czy wszystko jest na swoim miejscu. Jak pisałam, owszem ja rzadko się maluję, więc może i piszę z innego punktu widzenia, ale ogólnie wydaje mi się, że nawet jak malujecie się często, ok, rozumiem, ale warto i czasem od tego odpocząć, dla własnego komfortu, właśnie, by nie zamartwiać się czy na plaży na twarzy jest wszystko tak jak było albo co gorsza w upale Po prostu czasem myślę warto trochę odpuścić, by odpocząć psychicznie, nie przejmować się tym tak ciągle, zwłaszcza w takich miejscach, bo po co zatruwać sobie tym głowę, jak można wypocząć, spędzić miłe wakacje.
Oczywiście to nie znaczy, żebyście wtedy wcale się nie malowały, bo rozumiem, że i to może być dla Was niekomfortowe, bo po prostu lubicie być umalowane, to dla Was ważne, ale nie zaszkodzi wtedy zastosować minimalistyczny makijaż, taki, byście nie przejmowały się, że spłynie czy coś. A jak nie ma możliwości pięknie ułożyć włosów tak jak chcecie, to możecie na szybko też zrobić ładną fryzurkę. Nie chodzi przecież, byście zmieniały się wtedy o 180 stopni i czuły się źle, ale po prostu nieco wyluzowały i nie przejmowały się zanadto, jak nie będzie warunków, byście nie wyglądały tak na co dzień. Zresztą, że sama witchmont przyznałaś, że pewne rzeczy w lesie czy na plaży są po prostu niepraktyczne.
Masz rację truskaweczko, ale widzisz... taki świetny wypad - chciałoby się wyglądać też świetnie, chociażby do tych zdjęć, które wszyscy robili naokoło, a tymczasem teraz na zdjęciach wyglądam jak czarownica-menel! Słońce trochę spaliło mi twarz, najbardziej nos, a do tego moje kręcone włosy od razu po wyschnięciu wyglądały jak rażone prądem (może to zasługa słonej wody?) i taki efekt Nie żebym się tym bardzo przejmowała, bo najważniejszy jest fun, dobry humor i relaks, no ale... taki niedosyt jest.
A co z dbaniem o siebie na różnego rodzaju wyjazdach?
Ja właśnie dlatego unikam wszelkich wyjazdów. Nie wyobrażam sobie jechać np. na Woodstock (swoją droga kiepska muzyka więc tym bardziej nie ma po co) chociaż nalegano żebym jechała, ani na wycieczkę, bo po prostu bez idealnie wygładzonych włosków, możliwości kąpieli czuję się okropnie. U mnie się śmieją z tego, ale ja tak mam i nic na to nie poradzę.
Ja właśnie dlatego unikam wszelkich wyjazdów. Nie wyobrażam sobie jechać np. na Woodstock (swoją droga kiepska muzyka więc tym bardziej nie ma po co) chociaż nalegano żebym jechała, ani na wycieczkę, bo po prostu bez idealnie wygładzonych włosków, możliwości kąpieli czuję się okropnie. U mnie się śmieją z tego, ale ja tak mam i nic na to nie poradzę.
Popełniasz straszne błędy w rozumowaniu. Po pierwsze - na Woodstock nie jedzie się by wyglądać dobrze / idealnie / zadbanie. Po drugie - Woodstock to mimo wszystko nie jest miejsce gdzie jest jakoś wybitnie źle, brudno i ogólnie fuj, nie przesadzajmy. Mnóstwo ludzi tam żyje, spędza czas, myje się, jedzą, piją i jakoś żyją. Po trzecie - tam nie ma kiepskiej muzyki ...
Nie wiem jakie Ty masz podejście do życia ale jeżeli dla Ciebie niemożność wykąpania się w bieżącej ciepłej wodzie przez te nawet 2-3 dni ( zwłaszcza w warunkach woodowo-wyjazdowych to taka tragedia to ...
Zrezygnowac z wyjazdow bo nie mozna sobie peelingu zrobic albo maseczki nalozyc? Przeciez to jest troche jak marnowanie zycia i wieczne zycie w swojej strefie komfortu... a przeciez zycie zaczyna sie poza strefa komfortu
Ja mieszkalam miesiac w Ghanie, gdzie nie bylo prysznicow i mylismy sie woda z deszczu (polewanie sie kubeczkiem). Olejek do opalania rano, wieczorem spray na komary, wiec nie ma miejsca na jakis balsam nawilzajcy czy inne. Maseczki czy peeligi tez odpadaja, bo gdzie mam zrobic jak pryszcznia nie ma hahaha. Przytylo tez mi sie troche (malo ruchu, inne jedzenie).
Ale to byla najlepsza wycieczka/doswiadczenie jakie w zyciu mialam i na nic bym tego nie zamienila.
A w domu, gdzy juz jestem w swoim sorodwsku to:
-maseczka raz na 2 tyg
-peeling raz w tyg
-kapiel z olejkami raz w tyg
-maseczka z zoltka i oliwy z oliwek na wlosy raz w tygodniu
-maseczka na odbudowanie wlosow raz w tygodniu
-pedicure i manicure raz w tygodniu
-makijaz tylko jak wychodze do pracy albo gdzies ze znajomymi
-czeste zmieniane poscieli i pizamy
I ogolne dbaneie o higiene osobista.
witchmoth napisał/a:A co z dbaniem o siebie na różnego rodzaju wyjazdach?
Ja właśnie dlatego unikam wszelkich wyjazdów. Nie wyobrażam sobie jechać np. na Woodstock (swoją droga kiepska muzyka więc tym bardziej nie ma po co) chociaż nalegano żebym jechała, ani na wycieczkę, bo po prostu bez idealnie wygładzonych włosków, możliwości kąpieli czuję się okropnie. U mnie się śmieją z tego, ale ja tak mam i nic na to nie poradzę.
Ojjjj... to już chyba przesada, nie sądzisz? No ale cóż.. kwestia priorytetów. Dla mnie świetna zabawa i czas spędzony z przyjaciółmi są ważniejsze niż mój parodniowy brak pełnego komfortu. A muzyka jest super
Ale znów - kwestia gustu, podejścia, whatever.
Dla mnie dbanie o siebie to nie tylko zabiegi kosmetyczne, ale też zadbane zgrabne ciało, dlatego dzień bez treningu to dzień stracony A tak to regularne wizyty u fryzjera i kosmetyczki (zawsze mam umówione z góry) pomijając ogólną czystość bo to już sprawa priorytetowa. Dbam też o swoje otoczenie, lubię porządek nie mogę odpoczywać w brudnym mieszkaniu (mam zadatki na perfekcyjną panią domu);)
Co do wyjazdu na Woodstock to spokojnie... było mega fajnie, fakt stopy to moczyłam i szorowałam dość długo (nie mogłam doczyścić od pyłu paznokci) ale i tak było warto nie mam problemu z tym że czasem wyglądam nie zbyt atrakcyjnie. Po treningu też jestem spocona ale przecież zaraz wezmę kąpiel wiec nie ma problemu
U mnie jest podobnie jak u Emi. Dbanie kompleksowe, czyli:
- kąpiel, pilingi, balsamy do ciała (ujędrniające, nawilżające i inne)
- dbanie o twarz, czyli pilingi, żele, toniki, kremy
- makijaż (zawsze i wszędzie odpowiedni do danej okazji)
- ubrania, w których się dobrze czuję (ładne, ale też odpowiednie do okazji)
- ćwiczenia (no nie aż tak ekstremalnie, bo robię sobie raz lub dwa w tygodniu wolne), a do tego spacery (takie same w sobie, ale też zawsze jak mam dotrzeć w jakieś miejsce, to zastanawiam się czy da się tam dojść i jeśli się da, to idę), basen, rower
- odpowiednia dieta (nie za dużo, nie za mało).
Ogólnie robię wszystko, dzięki czemu dobrze się czuję sama ze sobą
Znam fajną kobietę, która praktycznie w ogóle się nie maluje, nawet na randki. Pod każdym innym względem jednak sprawia wrażenie kobiety zadbanej. Podejrzewam, że nie stosuje również tych wszystkich zabiegów, które tu wypisałyście Może dlatego, że pracuje z samymi facetami? O co chodzi?
Matt, ona po prostu bardziej lubi się bez makijażu niż "w". Może nie ma w tym dużej wprawy? Szczerze mówiąc lepiej, żeby się nie malowała, jeśli nie robi tego za dobrze. Skoro ogólnie jest zadbana, to na pewno nie jest to kwestia niechlujstwa.
btw, jeśli ma ciemną oprawę oczu (ciemne rzęsy, brwi), to na co dzień makijaż nie jest jej bardzo potrzebny.
Faktycznie ma ciemne oczy i włosy. I niech tak pozostanie, bo bez makijażu jest atrakcyjna. Ciekawiły mnie jednak powody, bo zwykle kobiety lubią się malować. Może faceci, z którymi na co dzień ma sporo do czynienia, już jej spowszednieli, może ma niskie libido..
Atrakcyjność to względne pojęcie. Jak widać ona się SOBIE podoba bez makijażu, a to jest najważniejsze. To raczej nie jest kwestia facetów. Chociaż podobno kobiety tak naprawdę ubierają się dla swoich koleżanek, nie mężczyzn, bo to koleżanki potrafią docenić niebanalne połączenie kolorystyczne etc.
Pewnie jej tak dobrze. Mam koleżankę, która w ogóle się nie maluje, a jest bardzo ładna. Po prostu ma naturalnie ciemne brwi i rzęsy. Ja bez makijażu bym zniknęła
Faktycznie ma ciemne oczy i włosy. I niech tak pozostanie, bo bez makijażu jest atrakcyjna. Ciekawiły mnie jednak powody, bo zwykle kobiety lubią się malować. Może faceci, z którymi na co dzień ma sporo do czynienia, już jej spowszednieli, może ma niskie libido..
Hehe dobre Jak dla mnie to jest kwestia preferencji. To, że jestem kobietą to nie znaczy, że muszę lubić się malować. Ja np za bardzo nie lubię i robię to rzadko lub minimalistycznie, a np inne kobiety mogą czerpać z tego przyjemność, a jeszcze inne nie mają z tego radości, ale cieszy ich efekt po i tak lubią. Ja za to i za bardzo nie lubię i też nie czuję się sama jakoś super w makijażu, nie czuję, że oo nie mogę wyjść bez niego, po prostu jestem taka luzacka w tej kwestii i nie przejmuję się czy wyglądam perfekcyjnie. A mam jasną oprawę oczu itp, nie jestem może wyrazista bez makijażu, ale mi to nie przeszkadza, najlepiej po prostu czuję się bez makijażu i nie przejmuję się, że mogę być przez to niewyrazista. A jak mam ochotę to nałożę makijażu, ale mało, np tusz do rzęs, błyszczyk, czyli głównie podkreślenie oczy tuszem, bo mam krółtkie i mało widoczne rzęsy itp i wtedy jestem zadowolona, także taka mega minimalistka ze mnie generalnie, rzadko nakładam więcej,a nie chcę robić nic na siłę, jeśli sama nie czuję potrzeby. A jakąś pięknością nie jestem, tylko po prostu tak mam. Nie ma w tym głębszej ideologii.
Jestem przerażona jak czytam wypowiedzi dziewczyn, które nie uzywają kremów do twarzy "bo nie widzą skuteczności" a pewnie podkład i puder jest w codziennym użyciu?
Ja mam odwrotnie, zawsze, od 6 roku życia nakładam krem jak mam wyjść z domu (mama bardzo tego pilnowała ; > ) i teraz jestem po 30tce a cerę odkąd pamiętam mam tak samo gładką, bez wyprysków itd. W tym roku po raz pierwszy kupiłam sobie podkład, ale nie używam. Myślę, że dla poprawienia urody sięgnę po naturalne minerały, ale na krem, a nie zamiast. Uzywam kremów BB, na mojej cerze nawet BB drogeryjny dobrze wygląda, bo nie potrzebuję cudów jedynie troche poprawić koloryt.
A na Woodstocku jest smród brud i inne rzeczy. Toi toie tak przepełnione, ze przewracają się, a ludzie zalewaja swoim brudem pobliski lasek : //// Ohyda. Tak było jakieś 8 lat temu jak byłam i moja noga więcej nie postanie : > No i mam żal do organizatora właśnie o ten syf.
Zgadzam sie ze na Woodstocku jest obrzydliwie, sama nie bylam, ale znajomi czesto jezdza wiec sie nasluchalam. Dla mnie pojscie tam byloby meczarnia, a nie zabawa, wypoczynkiem. Ja nie potrafie czuc sie dobrze gdy jestem brudna.
W danych czasach z pewnoscia kryteria co do zadbania byly nizsze. Jeszcze w latach 70-80 tych, zwlaszcza na wsiach wiekszosc kobiet ktorych stan zadbania zostalby dzis uznany za karygodny, bylo uwazanych za wystarczajaco zadbane. W dzisiejszych - ladna, szczupla, czysta dziewczyna, ktora nie maluje paznokci, oczu, nie depiluje miejsc intymnych, nie stosuje pińciuset kremów/balsamow, jest juz uznana za odstajaca od normy tego co okreslone jako zadbanie. Nie uwazam tego ani za zle, ani za dobre.
Ja sama moge okreslic sie jako bardzo zadbana raczej, choc mam chwile lepsze, i gorsze. Nie zgadzam sie natomiast z tym ze zajmuje to malo czasu, rano przed praca poswiecam na te wszystkie rzeczy (ubieranie, malowanie, wlosy), lacznie z kapiela troche ponad 2 godziny. Duzo czasu zajmuje mi suszenie, i prostowanie wlosow. Po pracy godzine (zakladanie roznych ulepszaczy na wlosy/twarz, balsam prysznic). Z myciem sie, i wlosami jest najwiecej roboty, zwlaszcza ze moje sa lekko falowane, i czesto je prostuje. Zanim jednak do tego dochodzi trzeba zakladac rozne maski regenerujace/odzywki, potem spryskiwac nablyszczaczo-odzywkami, albo jedwabiami (konce), w kapieli oprocz szamponu, Syoss do lepszego rozszesywania. Kilka razy w tygodniu jakies olejki rycynowe, i inne takie tam. Balsamowanie ciala (gdy balsam sie wchlania, zazwyczaj susze glowe), depilacja tez troche czasu zajmuje, paznokcie, makijaz (najbardziej stresujaca rzecz, trzesa mi sie lapki). Njawieksza obsesje mam na punkcie czystosci, wiec kapiel dlugo trwa zazwyczaj, ale prysznic na wieczor, czy po pracy jest szybki.
Ja sie przyznam szczerze ze czasami wciagam kreske zeby to wszystko ogarnac rano, bo jestem taka rozespana, i temu niechetna.
Po przeczytaniu kilkunastu postów stwierdziłam, że na tle wielu kobiet z forum jestem zdecydowanie zaniedbana:
Nie robię makijażu codziennie (a cienia do oczu nie użyłam nigdy), nie maluję paznokci (nawet najładniej zrobione wyglądają dla mnie obleśnie), nie uprawiam regularnie sportu (i to może być zarzut), nie używam masek, pielęgnacja włosów ogranicza się do szamponu i odżywki...
Z drugiej strony wyglądam dobrze, włosy mam czyste i ładne, skóra bez pryszczy, jestem czysta i zawsze ładnie pachnę, mam przycięte i wyrównane paznokcie.
Włśnie jedynym, faktycznym mankamentem jest lekka nadwaga.
Myślę, że wiele kobiet bardzo dużą wagę przykłada do wyglądu, jak np. obowiązkowy makijaż w górach pod namiotem, ale nie myślą o wizycie u braffiterki, gdzie dobrze dobrany stanik, moim zdaniem, bardziej świadczy o dbaniu o siebie niż makijaż.
Ja sie przyznam szczerze ze czasami wciagam kreske zeby to wszystko ogarnac rano, bo jestem taka rozespana, i temu niechetna.
No nie mogę
:D
Myślę, że to najlepsza puenta..
Mnie wyjście z domu zajmuje godzinę, w tym 30 minut na przygotowanie i zjedzenie śniadania (zagotowanie kaszy i odgrzanie czegoś do niej). Wrzucenie ciuchów, sprawdzenie torebki ok 10, prysznic bez włosów 15, kremik na twarz, brwi, a jak mam faze to róż i cień do oczu - 5 minut.
Bardziej inwestuje w nawilżenie od wewnątrz itd, czyli suplementy, zdrowa zywność, - to nie zjamuje dużo czas a efekt wizualny jest.
Pojęcie kobiety zadbanej jest dość względne. Uważam, że higiena jest na tyle bezduskusyjna, że się o niej nie wspomina. Dbałość włosy,twarz, paznokcie, buty to ogólne wrażenie kobiety zadbanej. Włosy nie muszą być farbowane, ale zawsze lśniące i ułożone. Paznokcie niekoniecznie umalowane, zależy od okoliczności i miejsca, lecz dobrze utrzymane i powleczone bezbarwnym lakierem. Makijaż stosowny do okoliczności, buty tudzież. Oprócz tego wytyczyłabym granice między zadbaniem, schludnością, a elegancją.
Ślimaczyca wspomniałaś o bieliźnie i bardzo słusznie.
Nie zgadzam sie natomiast z tym ze zajmuje to malo czasu, rano przed praca poswiecam na te wszystkie rzeczy (ubieranie, malowanie, wlosy), lacznie z kapiela troche ponad 2 godziny. Duzo czasu zajmuje mi suszenie, i prostowanie wlosow. Po pracy godzine (zakladanie roznych ulepszaczy na wlosy/twarz, balsam prysznic). Z myciem sie, i wlosami jest najwiecej roboty, zwlaszcza ze moje sa lekko falowane, i czesto je prostuje. Zanim jednak do tego dochodzi trzeba zakladac rozne maski regenerujace/odzywki, potem spryskiwac nablyszczaczo-odzywkami, albo jedwabiami (konce), w kapieli oprocz szamponu, Syoss do lepszego rozszesywania. Kilka razy w tygodniu jakies olejki rycynowe, i inne takie tam. Balsamowanie ciala (gdy balsam sie wchlania, zazwyczaj susze glowe), depilacja tez troche czasu zajmuje, paznokcie, makijaz (najbardziej stresujaca rzecz, trzesa mi sie lapki). Njawieksza obsesje mam na punkcie czystosci, wiec kapiel dlugo trwa zazwyczaj, ale prysznic na wieczor, czy po pracy jest szybki.
Ja sie przyznam szczerze ze czasami wciagam kreske zeby to wszystko ogarnac rano, bo jestem taka rozespana, i temu niechetna.
No i to ostatnie zdanie pokazuje, gdzie mozna sobie schowac wszystkie te wielogodzinne zabiegi. Kobieta zmazana i na haju - rewelacja jak dla mnie. Pomijam juz wyglad skory za niedlugich pare lat. Szkoda zwyczajnie kasy na te wszystkie mazidla, bo one worow i cieniow pod oczami oraz przesuszonej skory w zyciu nie zamaskuja.
Ojej,lilly 25 jak tak dalej pójdzie, to zaczniesz się ciąć z frustracji To już jest jakaś obsesja albo uzależnienie, moim zdaniem trochę chorobliwe.
Ja przede wszystkim muszę być czysta, mieć pachnące ubranie, pościel, piżamkę, wyczyszczone paznokcie, czyste, lśniące włosy, czyste buty,no ogólnie bardzo lubię czystość i to jest dla mnie podstawa. Dbam o figurę, w miarę dobre odżywianie, sen, spacery na świeżym powietrzu.Lubię porządek, ale nie mam znowu świra na tym punkcie, nie biegam po domu ze ściereczką non stop
Tak naprawdę to sytuacje ekstremalne pokazują kto ma jaki stosunek do higieny ogólnie. Kilka lat temu byłem zawodowo w Angoli współpracując przy odwiertach i zabezpieczaniu źródeł wody pitnej. Istny raj na ziemi, hektary min porośnięte dziką roślinnością, bezlitosne owady wszelakie w tym sporo jadowitych, lokalni watażkowie i ich 'armie', diabelska wilgotność, etc - ponoć po drugiej stronie globu w Gujanie jest tylko bardziej bosko. Była z nami pani geolog z jakiejś wioski w północnej Francji. Nie wiadomo jak ale ona zawsze wyglądała tak jakby dopiero co zeszła z wybiegu dla modelek, nawet wtedy kiedy była brudna i popuchnięta od ukąszeń. Nie muszę chyba tłumaczyć, że warunki sanitarne i ogólnie higieniczne były stricte afrykańskie a pierwszą kąpiel zaliczyliśmy dopiero po 3 tygodniach relaksującego pobytu w buszu.
Tak naprawdę to sytuacje ekstremalne pokazują kto ma jaki stosunek do higieny ogólnie. Kilka lat temu byłem zawodowo w Angoli współpracując przy odwiertach i zabezpieczaniu źródeł wody pitnej. Istny raj na ziemi, hektary min porośnięte dziką roślinnością, bezlitosne owady wszelakie w tym sporo jadowitych, lokalni watażkowie i ich 'armie', diabelska wilgotność, etc - ponoć po drugiej stronie globu w Gujanie jest tylko bardziej bosko. Była z nami pani geolog z jakiejś wioski w północnej Francji. Nie wiadomo jak ale ona zawsze wyglądała tak jakby dopiero co zeszła z wybiegu dla modelek, nawet wtedy kiedy była brudna i popuchnięta od ukąszeń. Nie muszę chyba tłumaczyć, że warunki sanitarne i ogólnie higieniczne były stricte afrykańskie a pierwszą kąpiel zaliczyliśmy dopiero po 3 tygodniach relaksującego pobytu w buszu.
Jak się chce, to można, nawet chusteczki nawilżane Jedno mnie ciekawi - chodziła na obcasach i z pełnym makijażem?
Jak się chce, to można, nawet chusteczki nawilżane
Jedno mnie ciekawi - chodziła na obcasach i z pełnym makijażem?
Nie, miała jakieś 'trapery' polecone jest przez 'specjalistę' ze sklepu internetowego. Po kilku dniach musieliśmy jej załatwić nasze airbourne'y bo jej się rozpadły. Aczkolwiek nawet sobie z nią fotkę strzeliłem jak stała w tych naszych wojskowych buciorach i szortach safari. Co by nie mówić to była bardzo atrakcyjna i sympatyczna.
Ja ostatnio codziennie rano:
pobudka, 50 brzuszków, 50 przysiadów, 10 pompek (ciężko to mi idzie, mam słabe ramiona), rozciąganie, potem prysznic (dość szybki), ząbki, mycie buzi, mycie włosów, krem na buzię, suszenie włosów i takie delikatne podkręcanie ich na szczotkę, makijaż, śniadanko zdrowe, ubieranie się.
W ogóle mitem jest że makijaż zajmuje dużo czasu. Nieprawda. Makijaż zajmuje 10 minut, a umyć się i tak muszę, włosy też - i wysuszyć. Higiena zajmuje więcej niż sam makijaż. Jakoś półtorej godziny mi na to potrzebne.
W ogóle jaram się bo idą u mnie zmiany, zmiany, zmiany!
Mamuśka mi pomaga i wydała rozkazy (na moją prośbę ): wywalamy płaskie buty, zostawiamy tylko niektóre, na spacer, nie na co dzień, od teraz noszę tylko obcasy
inny makijaż, fryzura też będzie inna. Dostałam okulary kocie oczy
i kapelusz
trochę to zajmuje, bo poza nauką, kołem naukowym, pisaniem, ćwiczeniem, przebieraniem i malowaniem nie mam już na nic czasu, ale sądzę, że warto bo chcę się wreszcie czuć dobrze ze sobą. Dobrze czyli tak wow bo nie lubię przeciętności
A Lily rozumiem, ale BEZ tej kreski. Narkotyków nie uznaję, fu. Fajek też nie. Jedyna używka dla mnie to kawa i alkohol OD CZASU DO CZASU.
Strony Poprzednia 1 2 3
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Współczesna kobieta zadbana
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024