Jak wy zajęcie sobie z tym radę? U mnie widać,że rodzina się rozwaliła. Brat męża jest w separacji z żoną więc ona nie przyjeżdża ,choć mieszkają z sobą ,a szwagier ,,walczy,, to ona dzwoniąc do mnie mówiła kiedyś,że chętne ze mną pogardą,ale nie przyjedzie do mnie ze względu na męża i teściową.
Moja mama nie była u mnie od roku ,siora też rzadko mnie odwiedza. Jak te dwa przypadki pokręciły nam relacje.
Lena,
Ludzie lubią gadać, nic na to nie poradzisz
Jak nie kuzynka, to znajdzie się inna życzliwa osoba, która nie pozwoli aby o temacie szybko zapomniano.
Ja lubię jasne sytuacje, więc i tak z kuzynką porozmawiałabym.
Ważna jest forma, w jaki miałabyś z nią rozmawiać.
Zakładam, że ją znasz i wiesz, czy i jaki sposób rozmowy przyniesie określony skutek.
Ja nie mam takiego problemu jak Ty, bo w mojej rodzinie nie wie NiKT a z mojego otoczenia wiedzą tylko moje dwie zaufane przyjaciółki i kumpel, z którym rozmawiałam aby złapać męski punkt widzenia.
A odnośnie relacji w rodzinie.
Rozumiem "obawy" żony męża brata, chociaż zawsze można spotkać się na kawie na neutralnym gruncie, ale dlaczego Twoja mama, Twoja siostra od roku trzymają się z boku nijak nie kumam.
198 2014-07-11 09:42:15 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-07-11 10:39:07)
Lena dlaczego nie kontynuujesz swojego wątku ??
Minęło tyle czasu,tyle emocji,wszystko układa się po malutki,a ten syf się ciągnie.
Niestety na takie sytuacje musisz być gotowa. To bedzie wychodzic w najmniej oczekiwanej chwili ze świata zewnętrznego .
U mnie . np. znajomi ktorzy znaja sytuacje ale mamy kontakt nie zbyt częsty za każdym razem pytają mnie :
" I jak wam teraz sie układa?" Wiem ze robią to z troski ale mimo wszystko ich ciekawość jest silniejsza i dopytują dalej..
Do tego przeciez w TV i w Radio wciaz jakies dziwne programy po tytułem " jestem kochanka " , "dlaczego jest tyle rozwodów? "
Filmy gdzie jest watek zdrady i romansu . Artykuły w gazetach " zdrada i co dalej ?? ". Po za tym w otoczeniu bliskich znajomych pojawiły sie zdrady.
Przed zdrada nawet nie zwracałam uwagi na takie rzeczy a po zdradzie jedna wielka lawina ze świata zewnętrznego abym
"przypadkiem nie zapomniała"
Oj jak mnie to wkurzało na początku - ja chce o tym zapomnieć a świat zewnętrzny wciąż mi o tym przypominał .
Teraz juz spokojnie moge o tym mowic bez emocji ale na to jest potrzebny jest czas .
199 2014-07-11 10:27:25 Ostatnio edytowany przez renesans (2014-07-11 10:27:51)
Lena
Ciężko tu odnaleźć twoje rozterki... lena pytasz w nieswoim wątku.
To prawda że po zdradzie człowiek tak ma że wszystko z tym kojarzy i wszystkie myśli do tego wracają, jest jakby okaleczony. Też tak miałam. Jedni są ciekawi a nawet ciekawscy, inni boją się poruszać tego tematu.
Ja tu widzę właśnie podobieństwo do widocznego kalectwa, nie umiemy się często zachować w takiej sytuacji, przez litość, odrazę czy nie wiadomo co.
Czy Twoja kuzynka jest świadoma tego co robi? I po co to robi? Jakie przyświecają jej ideologie?
Lena czy Ty chcesz czy nie chcesz rozmawiać o tym co się stało? Myślę że Twoja rodzina tego nie wie nie dałaś im jasno do zrozumienia czego w tej sytuacji oczekujesz.
Chcesz aby wszyscy zapomnieli?A Ty będziesz potrafiła zapomnieć?Chyba nie ... cały proces będziesz musiała przejść, przepracować będzie wracał jak bumerang nieznośnie aż go nie pogrzebiesz. Po cichu? Jak nie zawiadomisz rodziny to pewnie nie będą wiedzieć czy jeszcze to w Tobie żyje, a i sami się nie uporają z tym faktem.
Podobnie jak Przyszłość myślę że warto jasno przedstawić sytuację. Skoro wiedzą i to z poczty pantoflowej może sama możesz wyjść z inicjatywą i jasno określić czego sobie życzysz a czego nie.
Lena dlaczego nie kontynuujesz swojego wątku ??
lena41 napisał/a:Minęło tyle czasu,tyle emocji,wszystko układa się po malutki,a ten syf się ciągnie.
Niestety na takie sytuacje musisz być gotowa. To bedzie wychodzic w najmniej oczekiwanej chwili ze świata zewnętrznego .
U mnie . np. znajomi ktorzy znaja sytuacje ale mamy kontakt nie zbyt częsty za każdym razem pytają mnie :
" I jak wam teraz sie układa?" Wiem ze robią to z troski ale mimo wszystko ich ciekawość jest silniejsza i dopytują dalej..
Do tego przeciez w TV i w Radio wciaz jakies dziwne programy po tytułem " jestem kochanka " , "dlaczego jest tyle rozwodów? "
Filmy gdzie jest watek zdrady i romansu . Artykuły w gazetach " zdrada i co dalej ?? ". Po za tym w otoczeniu bliskich znajomych pojawiły sie zdrady.
Przed zdrada nawet nie zwracałam uwagi na takie rzeczy a po zdradzie jedna wielka lawina ze świata zewnętrznego abym
"przypadkiem nie zapomniała"Oj jak mnie to wkurzało na początku - ja chce o tym zapomnieć a świat zewnętrzny wciąż mi o tym przypominał .
Teraz juz spokojnie moge o tym mowic bez emocji ale na to jest potrzebny jest czas .
oj tak, tak jakby ten świat zewnętrzny wręcz pragnął żeby nie zapomnieć np chciałam iść do teatru na jakąś lekką sztukę. Czytam opinie, a tam "on, ona i ta trzecia", "sztuka ze zdradą w tle", "wątek zdrady"...i to wszystko mają być komedie. Tak coś przypuszczałam, że moje życie to farsa, ale nie muszę tego oglądać w teatrze:(
201 2014-07-11 12:49:21 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2014-07-11 13:04:41)
oj tak, tak jakby ten świat zewnętrzny wręcz pragnął żeby nie zapomnieć np chciałam iść do teatru na jakąś lekką sztukę. Czytam opinie, a tam "on, ona i ta trzecia", "sztuka ze zdradą w tle", "wątek zdrady"...i to wszystko mają być komedie. Tak coś przypuszczałam, że moje życie to farsa, ale nie muszę tego oglądać w teatrze:(
Abrikade,
Piszesz, że Twoje życie to farsa a zobacz tytuł tego wątku ... tragedia...
A przecież też o zdradzie
Chyba tak już jest, że sami sobie definiujemy sposób narracji i rodzaj literacki
Przyszłość, musiałam Cię odnaleźć, jesteś mądrą Kobietą, czytałaś moją historię. jak przetrwać te napady żalu, buntu, że On mi to zrobił, jak nauczyc się tylko radości. On mnie kocha, mam taka nadzieję, jak ja szaleje, On błaga o to,zebym Go kochała. A ja myślę sobie wtedy, człowieku ,a gdzie Ty byłeś jak ja potrzebowałam Twojej miłości, Ją kochałeś.
Podobnie jak Ty gdzieś w tym życiu zapędziłam się, kazdego dnia usamodzielniałam sie, bo mój mąż chciał mieć bardzo samodzielna i niezalezną żonę, nawet finansowo i tak sie stało, w glowie poczułam ,że jestem wolna, że jego juz nie potrzebuję, nie zdradziłam Go. Ale On twierdzi, że poczuł się opuszczony, ja poczułam to samo. Tylko,że On pocieszył się Artystka, której w tempie ekspres wyznał miłość.
Teraz wariuje z miłości do mnie, ja nie ukrywam, że kocham go do utraty tchu. Ale głowa mi szaleje," wczoraj Ją kochał i chciał dla niej zostawic naszego Syna i mnie, a dzisiaj szaleje z miłosci do mnie" i błaga każdego dnia,żebym Go kochała, bo umrze bez mojej miłości.
Przyszłość
mam nadzieję, że u ciebie dobrze...
pozdrawiam
204 2014-07-18 18:49:16 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2014-07-18 18:55:49)
Przyszłość
mam nadzieję, że u ciebie dobrze...
pozdrawiam
Hej Dobra,
Jak miło, że o mnie pamiętasz
Wszystko w najlepszym porządku, tylko czasu brak.
Czekam na maila i pozdrawiam
Przyszłość, musiałam Cię odnaleźć,...
I znalazłaś
Aga, odpowiem Tobie w Twoim wątku. Pa.
pozdrawiam serdecznie - wakacjuję sobie, jest ok
Jak wy zajęcie sobie z tym radę? U mnie widać,że rodzina się rozwaliła. Brat męża jest w separacji z żoną więc ona nie przyjeżdża ,choć mieszkają z sobą ,a szwagier ,,walczy,, to ona dzwoniąc do mnie mówiła kiedyś,że chętne ze mną pogardą,ale nie przyjedzie do mnie ze względu na męża i teściową.
Moja mama nie była u mnie od roku ,siora też rzadko mnie odwiedza. Jak te dwa przypadki pokręciły nam relacje.
Słuchaj, to jest chyba taki schemat. Osoby zwykle nie wiedza jak z nami rozmawiać, są ciekawe, ale boją się pytać, bo ten temat zdrada/rozstanie staje się jedynym tematem. Możesz spróbować sama przerwać tą granice milczenia. Spotkać się z osobami które lubisz powiedzieć wprost ze chcesz żyć dalej a temat rozstania/zdrady to temat jak każdy inny. Może te osoby boją się ciebie urazić i same nie wiedza jak zacząć rozmowę. Tu się sprawdzi rozmowa wprost. JA z teściową sobie wyjaśniłam wszystkie zbierane 15 lat żale. Wylałam je jak z kubła, ona wylała swoje i teraz możemy rozmawiać normalnie.
Za to moja matka uważa ze to wszystko moja wina. Unikam jej jak ognia bo mnie takim gnojem za każdym razem oblewa ze się czyszczę tydzień.
Ot widać na kogo można polegać i kto jest przyjacielem.
Zdrada/rozstanie jest jak rak, nie każdy umie na ten temat rozmawiać, a powinno się mówić wprost.
JA się od rodziny odcięłam sama, nie mogłam znieść w ich oczach żalu i bólu (współ-bólu)
Zainwestowałam w nowych znajomych, łącznie z dwoma kontami na FB (stare życie starzy znajomi +rodzina) nowe życie nowi znajomo.
I to pomaga, ja uważam ze moje nowe życie jest darem.
Czekam na miłość taką prawdziwą, nie taką samą zmorę bagienną jaką był mój M.
Chciałabym zamknąć wątek. Czas najwyższy
Trafiłam na forum kilka miesięcy po odkryciu zdrad(y) mojego męża. Na początku chciałam tylko się wygadać, poznać inne spojrzenie, nabrać dystansu. Ale oprócz szerszej perspektywy, otrzymałam wsparcie, czasami kopniaka, który stawiał mnie do pionu. Poznałam tutaj też kilka osób, które są dla mnie szczególne i wyjątkowe, a nasze prywatne, pozaforumowe rozmowy były i są dla mnie ogromnym wsparciem w wychodzeniu na prostą.
Wszystkim Wam bardzo dziękuję
Kiedyś natknęłam się na trójskładnikową teorię miłości Sternberga. Przerobiłam ją trochę wg własnego uznania. Jednak nadal pozostała trójskładnikowa, bo według mnie miłość pełna i kompletna to kompilacja przyjaźni, namiętności i partnerstwa.
Jak zmienił się mój związek po zdradzie w stosunku do związku sprzed zdrady?
Przed zdradą M był moim PRZYJACIELEM, KOCHANKIEM I PARTNEREM. Dokładnie w takiej kolejności!
Dzisiaj kolejność składników pełnej miłości w mojej relacji z M zmieniła się. Obecnie króluje PARTNERSTWO zaraz za nim NAMIĘTNOŚĆ a PRZYJAŻŃ zamyka tercet.
Przyjażń. Dawniej M był kimś na kogo mogłam liczyć w każdej sytuacji i do momentu ujawnienia zdrady nigdy nie spotkała mnie z jego strony jakakolwiek nielojalność. Był moim prawdziwym przyjacielem, doradzał, wspierał mnie w moich różnych pomysłach i działaniach, dawał mi siłę do działania, czasami potrafił mną potrząsnąć i przywołać do porządku, gdy się gubiłam. Przyjaźń buduje bliskość i zaufanie. Dzisiaj M od nowa pracuje na moje zaufanie. Może trżeba kolejnych 20 lat aby je odbudować - pożyjemy, zobaczymy. Niemniej, nie zamierzam sprawdzać go i kontrolować, ale nie będę ignorować niepokojących sygnałów jak to bywało w przeszłości.
Namiętność. Seks był zawsze i jest nadal ważnym elementem naszego związku, oboje go lubimy i mamy podobne temperamenty i upodobania.
Partnerstwo. Tu chyba nastąpiły największe zmiany. Dzisiaj dla mnie prawdziwe partnerstwo to wiara i przekonanie, ze potrafię żyć bez M, ale to właśnie go wybrałam spośród wielu innych, a on wybrał mnie i chcemy żyć tak, aby nigdy nie żałować decyzji. Dawniej zbyt dużo brałam na siebie obowiązków i powinności, zbyt dużo oddawałam siebie, zatracając się przy tym. Niewiarygodne, na gruncie zawodowym zarządzałam firmami, wieloma ludźmi, podejmowałam wyzwania, które innych przerażały a w domu dla świętego spokoju zgadzałam się na niesprawiedliwy podział obowiązków, spędzanie czasu w sposób, na który nie miałam najmniejszej ochoty, milczałam, gdy coś mi nie odpowiadało i uzależniałam swoje samopoczucie od tego, co M. zrobi,lub nie zrobi. Było - Minęło.
Prawdziwy przełom i prawdziwa przemiana naszego związku nastąpiła wtedy, gdy wybaczyłam. Wcześniej moja złość, żal, pretensje...wszystkie urazy budowały między nami mur, który rósł i rozdzielał nas od siebie. Wybaczenie zniszczyło ten mur. Przebaczenie wyczyściło teren pod budowę nowego związku. Czasami wracają jeszcze niechciane obrazy i jak bennery reklamowe zaśmiecają krajobraz. Ale teraz już rozumiem, że te "śmieci", które budzą we mnie agresję i lęk to mój wytwór, to ja je projektuję i wskrzeszam do życia w sobie samej, bo dzieją się tylko we mnie. A w rzeczywistości, w obecnej chwili ich już nie ma. Tak samo jak nie ma tego M, który mnie oszukiwał.
Teraz M stara się, nie oszukuje, nie kłamie, nie zdradza. Każdego dnia drobnymi i całkiem sporymi rzeczami daje tego świadectwo.
Oczywiście mogłabym dalej katować się trudnymi emocjami. Ale ja nie chcę, bo po co mi one? Po co wciąż na nowo odgrywać znany film? Po co wciąż pielęgnować w sobie ból i odnawiać te same pretensje? Po co truć się samemu? Po co dać się zamęczać przeszłości?
Niechlubna, haniebna przeszłość jest zbyt dużym brzemieniem i balastem. Mam dosyć bycia ofiarą, bo jest mi z tym niewygodnie a ja chcę czuć się komfortowo.
Chcę być zadowolona i szczęśliwa
W tytule wątku jest zawarte pytanie czy jest co ratować.
Można by powiedzieć, że zdrada przekreśla wszystko, co było wcześniej. Często czytam tutaj jak niektórzy piszą, że zdrada jest niewybaczalna a od zdrajcy należy się czym prędzej odciąć. Jest mi trochę szkoda autorów tych wpisów, bo prawdopodobnie nigdy nie spotkali i nie przeżyli prawdziwej, bezgranicznej miłości, dlatego tak łatwo im wydzierać kartki z życiorysu. Ale może prawdziwa miłość jeszcze przed nimi?
Przenoszę się do wątku End_aluzji "JESTEM SZCZĘŚLIWA..."
Amen
zdrada przekresla to co było, a w każdym razie odcina przeszłośc od przyszłości
stawia grube kreskę
przeszłośc pozostaje wspomnieniem, a nie nauczką na przyszłość
staje się zamknięta
pozostaje to co dzisiaj i to xco jutro
i pieknie to opisałas Przyszłość
stajemy się bardzoej sobą, bo zdrada wywala nasze bebecvhy na zewnątrz...
i potem? potem uczymy sie siebie, swoich emocji, sił...
Przyszłość - zazdroszczę Ci jednego, że tak szybko pozbierałaś się po tym wszystkim.
Ja potrzebowałam 3 lat, by zdrada nie miała znaczenia w naszym życiu
Pozdrawiam
nie wiesz Przyszłość jak bardzo cieszy mnie to, że dalszy swój pobyt na forum możemy dopisać do wątku Endi
dajemy radę, udaje się, można przetrwać zdrady - kryzysy i iść dalej przez życie z mężami
i niech nam się udaje ...
oczywiście te doświadczenia nas zmieniają, kształtują ... stajemy się inne ale takie właśnie jest życie
stajemy się bardzoej sobą, bo zdrada wywala nasze bebecvhy na zewnątrz...
i potem? potem uczymy sie siebie, swoich emocji, sił...
Tak Endi, stajemy się bardziej sobą, bardziej świadomi siebie.
Powiedziałabym nawet: mocniejsi , szkoda, że kosztem odarcia ze złudzeń i pozbawieni poczucia jedności.
Przyszłość - zazdroszczę Ci jednego, że tak szybko pozbierałaś się po tym wszystkim.
Ja potrzebowałam 3 lat, by zdrada nie miała znaczenia w naszym życiuPozdrawiam
Dzięki Aniołku
Ja nie wiem, czy szybko się pobierałam. Czas jest względny. Dla mnie to trwało wieczność. I wciąż z pewnością nie jestem na etapie, w którym mogłabym powiedzieć, że zdrada nie miała znaczenia w moim życiu. Ale poczekam
nie wiesz Przyszłość jak bardzo cieszy mnie to, że dalszy swój pobyt na forum możemy dopisać do wątku Endi
dajemy radę, udaje się, można przetrwać zdrady - kryzysy i iść dalej przez życie z mężami
i niech nam się udaje ...
oczywiście te doświadczenia nas zmieniają, kształtują ... stajemy się inne ale takie właśnie jest życie
In_ka,
Pamiętasz wykłady Walkiewicza?
Nic się nie udaje.
To nie przypadek, to efekt pracy nad sobą, zmagania się z obawami i wątpliwościami
Ale takie jest życie
A czas pokaże, czy było warto
Ja nie wiem, czy szybko się pobierałam. Czas jest względny. Dla mnie to trwało wieczność. I wciąż z pewnością nie jestem na etapie, w którym mogłabym powiedzieć, że zdrada nie miała znaczenia w moim życiu. Ale poczekam
ja nie wierze, że kiedykolwiek pojawi się moment, w którym powiem -zdrada nie miała znaczenia
bo miała i to ogromny
i tego nic nie zmieni
ta moja wiedza, ta świadomość tego co się stało
to, co się stało ze mną, jaka teraz jestem...
świadczy o tym, że miała znaczenie
powiedziałabym nawet, że to jedno z najwazniejszych, zwrotnych wydarzen w moim zyciu
tak samo waznym jak urodzenie dziecka
strata dziecka
choroba, która zmieniła mój styl zycia
Nic się nie udaje.
To nie przypadek, to efekt pracy nad sobą, zmagania się z obawami i wątpliwościami
Ale takie jest życie
A czas pokaże, czy było warto
tak zdecydowanie zgadzam się z Tobą
Czasami wracają jeszcze niechciane obrazy i jak bennery reklamowe zaśmiecają krajobraz.
Przyszłość
czy trzeba samozaparcia czy wolnego umysłu żeby niechciane wspomnienia nie zaśmiecały przestrzeni wokół?
Przyszłość napisał/a:Czasami wracają jeszcze niechciane obrazy i jak bennery reklamowe zaśmiecają krajobraz.
Przyszłość
czy trzeba samozaparcia czy wolnego umysłu żeby niechciane wspomnienia nie zaśmiecały przestrzeni wokół?
Poszukiwaczko,
Z dwóch podanych przez Ciebie opcji wybieram wolny umysł
A tak na poważnie, po prostu dbam o to, aby moje myśli były czyste a uczucia szczere. A to jest możliwe, gdy wewnętrzne konflikty zostaną rozwiązane a traumatyczne przeżycia przepracowane i uwolnione. Jeżeli pozostałyby we mnie blokady związane z cierpieniem. nie byłabym w stanie żyć tu i teraz bez bólu. Karmiłabym się przeszłością, żalem, gniewem i taplała we własnym bagienku. Wówczas tak naprawdę nie panowałabym nad swoimi myślami, uczuciami, a w konsekwencji nad własnym życiem.
Rok po zdradzie
Ponad rok temu dowiedziałam się, że zostałam zdradzona.
Mój mąż skrzywdził mnie najbardziej na świecie.
Zdrada przetoczyła się przez moje życie jak buldożer niszcząc COŚ, co miało dla mnie wielką wartość.
Wybaczyłam
Już nie czuję żalu, nie mam pretensji, nie odczuwam bólu - przepracowałam temat, dowiadując się przy tym wiele o sobie samej. Dzisiaj jestem bardziej świadoma, pozbyłam się fałszywych przekonań i czuję się mocna.
Wiem też, że jestem inteligentna, atrakcyjna i ...nieufna.
Postanowiłam dać sobie i mojemu mężowi szansę na zbudowanie nowego związku.
Jest bezpiecznie i wcale nie nudno.
Prowadzimy wspólnie wygodne życie
Mamy świetne dzieciaki
Mamy fajny, czasami nieziemski seks
Mamy wspólne zainteresowania, hobby
Dbamy o siebie i troszczymy się o siebie nawzajem, wspieramy się
Lubimy z sobą spędzać czas, rozmawiać, prowadzić ostre dyskusje
Mamy ustabilizowaną pozycję zawodową, finansową i dzieci w tym wieku, że chociaż jeszcze jesteśmy przed 40tką możemy odcinać kupony, korzystać z życia, podróżować, zwiedzać świat.
Wydaje się, że wszystko jest OK i na dobrej drodze do szczęścia.
Właśnie.
Wydaje się.
Bo buldożer przejechał się także po mojej miłości do mojego męża.
I zastanawiam czy to, co teraz czuję to jest jeszcze Miłość, czy to rodzaj sympatii albo przyzwyczajenie.
Wciąż szukam w sobie chociaż namiastki tego, co czułam wcześniej.
Ale jestem jakby "zamrożona".
Zastanawiam się, dlaczego nie mam takich jazd jak inne kobiety po zdradzie.
Nie sprawdzam go, czy mnie to nie interesuje?
Nie mam obaw, lęków, czy mi wszystko jedno?
Nie mam wątpliwości, czy jest mi to obojętne?
Wierzę w jego uczciwość, czy mi na niej już nie zależy?
Może po prostu nasz związek wybrzmiał, wydarzyło się zbyt wiele.
A może sam fakt, że jest nam razem po drodze to za mało?
Za mało dla mnie
nie wiem Przyszłość,
może zawsze byłaś i pozostałaś dalej bezkompromisową idealistką
a ta miłość straciła swoją niewinność i biel
może właśnie tak się dzieje, bo sama napisałaś...jesteś nieufna
tamta miłość, której już nie ma, w nią wierzyłaś i jej ufałaś
płynęłaś i nie zwracałaś uwagi jak jest głęboko bo to wogóle nie miało znaczenia, nie było pojęcia głębokości
piszesz że ufasz mężowi, nie sprawdzasz..no i fajnie bo tak chcesz, bo on ci daje powody do tego
może nadal nie ufasz tej nowej miłości....
i dlatego czujesz, że to za mało
Przyszłości myślę że ci ciężko dzisiaj
.....................
przytulam bardzo
218 2014-12-19 11:47:24 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-12-19 11:48:11)
tak, tak świetnie, to napisałaś...
wszystko nie tylko rozumiem ale ... czuję
Przyszłość patrz w przyszłość
wszystko w życiu się zmienia
może błąd, że przywiązujemy się za bardzo - do naszych wyobrażeń
a przez to, zamykamy na nowe
na nowe my, na nowe nasze spojrzenia, nowe uczucia - choć do tych samych osób
a czas jest mądry i zmienia, nas też zmienia
to co masz, to bardzo dużo
czy wystarczy? czas pomoże odpowiedzieć, na to pytanie
wiesz, intensywność uczuć potrafi powrócić nawet wtedy, kiedy już w to, przestajemy wierzyć - ja tak mam
ściskam mocno
Dobrych Świąt dla Was
Szczęśliwych dla Twojej Rodziny
Inka
Przyszłość pięknie napisałaś, początek mnie wręcz uskrzydlił bo ja też już mam prawie rok za sobą ale nie jest tak dobrze mnie nie jest i potrzebuję pozytywnych zakończeń...ale pod koniec hmm ja też się często zastanawiam czy to co czuję teraz to miłość do Niego czy tylko do kogoś kim był i chcę to znowu czuć, czy naprawdę Go kocham czy robię to po części dla dzieci. Tyle, że ja jeszcze tego widocznie nie przepracowałam i nie ufam i nie czuję się bezpiecznie a kiedy te myśli wracają (a jest to prawie codziennie) to znowu siedzę i płaczę. Mam nadzieję, że się okaże, ze kochasz swojego męża ponad życie a to są chwilowe rozterki w gorszy dzień i mam nadzieję, że będzie razem do końca swych dni zakochani i szczęśliwi bo taka wizja daje nadzieję wszystkim, którzy pozostają w związku ze zdradzaczem.
Przyszłość mam nadzieje ,że naprawde jestes inteligentna i zdajesz sobie sprawe że jesteś w stanie idealnym do tak zwanego "wyrwania".
Niby wszystko idealnie,ale jednak dusza się wyrywa.
Niech cie reka boska broni przed jakimś "pocieszycielem",bo wszystko pójdzie na marne.
Twoja historia ma szanse zakończyć się szczęśliwie i mocno kibicuje.
Szczęśliwych świąt.
221 2014-12-19 13:17:19 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2014-12-19 13:18:05)
nie wiem Przyszłość,
może zawsze byłaś i pozostałaś dalej bezkompromisową idealistką
a ta miłość straciła swoją niewinność i biel
może właśnie tak się dzieje, bo sama napisałaś...jesteś nieufna
tamta miłość, której już nie ma, w nią wierzyłaś i jej ufałaś
płynęłaś i nie zwracałaś uwagi jak jest głęboko bo to wogóle nie miało znaczenia, nie było pojęcia głębokościpiszesz że ufasz mężowi, nie sprawdzasz..no i fajnie bo tak chcesz, bo on ci daje powody do tego
może nadal nie ufasz tej nowej miłości....
i dlatego czujesz, że to za małoPrzyszłości myślę że ci ciężko dzisiaj
.....................
przytulam bardzo
Dziękuję Dobra za przytulki
Niestety, To nie kwestia gorszego dnia.
Trwam w takim stanie od pewnego czasu ku rozpaczy mojego męża.
I już wiem, że nie jestem w tym odczuciu odosobniona. Przejrzałam historyczne wątki i widzę, że związki przetrwały więc nie rezygnuję.
Fakt, tamta miłość dodawała mi skrzydeł i cieszę się, że było mi dane przeżyć tak mocne uczucie, ale tęsknię za pełną akceptacją.
tak, tak świetnie, to napisałaś...
wszystko nie tylko rozumiem ale ... czujęPrzyszłość patrz w przyszłość
wszystko w życiu się zmienia
może błąd, że przywiązujemy się za bardzo - do naszych wyobrażeń
a przez to, zamykamy na nowe
na nowe my, na nowe nasze spojrzenia, nowe uczucia - choć do tych samych osób
a czas jest mądry i zmienia, nas też zmieniato co masz, to bardzo dużo
czy wystarczy? czas pomoże odpowiedzieć, na to pytaniewiesz, intensywność uczuć potrafi powrócić nawet wtedy, kiedy już w to, przestajemy wierzyć - ja tak mam
ściskam mocno
Dobrych Świąt dla Was
Szczęśliwych dla Twojej Rodziny
Inka
Inko
Doceniam to co, mam i nie chcę tego stracić
Patrzę w przyszłość i zastanawiam się, czy chcę kolejnych kilkadziesiąt lat spędzić z kimś, kogo...lubię.
Rozumiesz? Tylko letnie uczucie gdy wcześniej było gorące wydają się takie...niewystarczające.
Ale zastanowię się dłużej nad WIARĄ w intensywność uczuć, bo może gdzieś ją zagubiłam.
Tobie i Twojej rodzinie również życzę radosnych Świąt Bożego Narodzenia.
Jednocześnie dziękuję za życzenia dla mnie i dla moich bliskich.
Przyszłość pięknie napisałaś, początek mnie wręcz uskrzydlił bo ja też już mam prawie rok za sobą ale nie jest tak dobrze mnie nie jest i potrzebuję pozytywnych zakończeń...ale pod koniec hmm ja też się często zastanawiam czy to co czuję teraz to miłość do Niego czy tylko do kogoś kim był i chcę to znowu czuć, czy naprawdę Go kocham czy robię to po części dla dzieci. Tyle, że ja jeszcze tego widocznie nie przepracowałam i nie ufam i nie czuję się bezpiecznie a kiedy te myśli wracają (a jest to prawie codziennie) to znowu siedzę i płaczę. Mam nadzieję, że się okaże, ze kochasz swojego męża ponad życie a to są chwilowe rozterki w gorszy dzień i mam nadzieję, że będzie razem do końca swych dni zakochani i szczęśliwi bo taka wizja daje nadzieję wszystkim, którzy pozostają w związku ze zdradzaczem.
Samotna
Pamietam Twoją historię.
Cieszę się, że Twój synek dobrze się rozwija i życzę Wam wszystkiego dobrego.
Trzymam za Ciebie kciuki, żebyś nabrała dystansu i przyjrzała się sobie, swoim przekonaniom i oczekiwaniom a także żebyś znalazła w sobie wystarczająco sił aby przebaczyć. Pozdrawiam
Przyszłość mam nadzieje ,że naprawde jestes inteligentna i zdajesz sobie sprawe że jesteś w stanie idealnym do tak zwanego "wyrwania".
Niby wszystko idealnie,ale jednak dusza się wyrywa.
Niech cie reka boska broni przed jakimś "pocieszycielem",bo wszystko pójdzie na marne.
Twoja historia ma szanse zakończyć się szczęśliwie i mocno kibicuje.
Szczęśliwych świąt.
1status
Dzięki za troskę i pokazanie, jak może z boku to wszystko wyglądać.
Jestem na tym forum już na tyle długo, aby czerpać z niego madrość, korzystać z doświadczeń innych. Poznałam tak wiele różnych historii, częstokroć okrutnych i przerażających, żeby wyciągnąć wnioski dla siebie na przyszłość. Dodatkowo zrobiłam się tak bardzo ostrożna, tak nieufna, że raczej trudno mówić o stanie idealnym do wyrwania.
Przyszłość napisałaś
Patrzę w przyszłość i zastanawiam się, czy chcę kolejnych kilkadziesiąt lat spędzić z kimś, kogo...lubię.
ta letniość uczuć....
czy stać by cię było teraz na rozstanie tylko po to by sprawdzić czy nie zatęsknisz?
by odkryć że właśnie nie tylko lubisz a kochasz najbardziej?
może łatwiej o intensywność uczuć gdy odczujemy realny brak fizycznej obecności
wiesz że to nie prowokacja a czysta dywagacja
Przyszłość może trudno odbudować ci wiarę w miłość,
Bo długi czas wierzyłaś w miłość inną, niewinną i ufną
martwisz mnie Przyszłość
może łatwiej o intensywność uczuć gdy odczujemy realny brak fizycznej obecności
tak właśnie było u mnie
dopiero nasze rozstanie, spowodowało naszą zmianę
uświadomiło nam jak bardzo jesteśmy sobie bliscy, jak bardzo tęsknimy za sobą jak silne i intensywne jest nasze uczucie
mnie aż zadziwia, że to takie wszystko, było proste
ale u mnie nie było zdrady, może wtedy jest inaczej ...
Przyszłość napisałaś
Przyszłość napisał/a:Patrzę w przyszłość i zastanawiam się, czy chcę kolejnych kilkadziesiąt lat spędzić z kimś, kogo...lubię.
ta letniość uczuć....
czy stać by cię było teraz na rozstanie tylko po to by sprawdzić czy nie zatęsknisz?
by odkryć że właśnie nie tylko lubisz a kochasz najbardziej?może łatwiej o intensywność uczuć gdy odczujemy realny brak fizycznej obecności
wiesz że to nie prowokacja a czysta dywagacja
Przyszłość może trudno odbudować ci wiarę w miłość,
Bo długi czas wierzyłaś w miłość inną, niewinną i ufnąmartwisz mnie Przyszłość
Dobra,
Nie martw się o mnie
U mnie jest wszystko dobrze.
Obecny stan uczuć nie spędza mi snu z powiek, nie paraliżuje, nie odbiera energii.
Jestem może tylko bardziej smutna, częściej zamyślona i to zauważa mój mąż
A ja nie chcę bagatelizować swoich uczuć i oszukiwać siebie i jego.
tak Inko zgadzam się że nieraz to najlepsza i może jedyna droga
by się odnaleźć na nowo najpierw trzeba się zgubić...
U mnie jest wszystko dobrze.
Obecny stan uczuć nie spędza mi snu z powiek, nie paraliżuje, nie odbiera energii.
Jestem może tylko bardziej smutna, częściej zamyślona i to zauważa mój mąż
A ja nie chcę bagatelizować swoich uczuć i oszukiwać siebie i jego.
a ja uparcie ....ale jesteś bardziej smutna,
mam nadzieję że to stan przejściowy
Przyszłość który świat karmisz w sobie: świat wiary czy świat niepewności i zwątpienia?
Pytaj, drąż, nie bagatelizuj...ale nie przydawaj temu energii
dobra23 napisał/a:może łatwiej o intensywność uczuć gdy odczujemy realny brak fizycznej obecności
tak właśnie było u mnie
dopiero nasze rozstanie, spowodowało naszą zmianę
uświadomiło nam jak bardzo jesteśmy sobie bliscy, jak bardzo tęsknimy za sobą jak silne i intensywne jest nasze uczuciemnie aż zadziwia, że to takie wszystko, było proste
ale u mnie nie było zdrady, może wtedy jest inaczej ...
Dziewczyny,
Rozstanie żeby coś sprawdzić...to nie dla mnie.
To zbyt poważny krok.
Przyszłość który świat karmisz w sobie: świat wiary czy świat niepewności i zwątpienia?
Bardzo dobre pytanie
W myśl tego, że energia podąża za uwagą
Dziewczyny,
Rozstanie żeby coś sprawdzić...to nie dla mnie.
To zbyt poważny krok.
Akurat w tym doskonale cię rozumiem
dobra23 napisał/a:Przyszłość który świat karmisz w sobie: świat wiary czy świat niepewności i zwątpienia?
Bardzo dobre pytanie
W myśl tego, że energia podąża za uwagą
No..:) z kimś to przerabiałam
NIC NIE MUSZĘ WSZYSTKO MOGĘ - hasło zaczerpnięte od Kachny
może clou tkwi w słowie CHCĘ (a potem chcę zmienia się w JEST)
co ty chcesz Przyszłość?
Przyszłość napisał/a:dobra23 napisał/a:Przyszłość który świat karmisz w sobie: świat wiary czy świat niepewności i zwątpienia?
Bardzo dobre pytanie
W myśl tego, że energia podąża za uwagąNo..:) z kimś to przerabiałam
NIC NIE MUSZĘ WSZYSTKO MOGĘ - hasło zaczerpnięte od Kachny
może clou tkwi w słowie CHCĘ (a potem chcę zmienia się w JEST)co ty chcesz Przyszłość?
Kochać
Chcę kochać
Chcę aby "zmrożenie" odeszło w niepamięć.
Ale nie wiem, czy jeszcze potrafię.
i tego najbardziej ci życzę na te święta i na długie lata potem...Przyszłość
kochać
Przyszłość, bardzo poruszył mnie twój dzisiejszy post, sposób jego zapisu: Rok po zdradzie, nie chcę tego analizować, ale to dla ciebie "rocznica" (?!)
oraz:
"...I zastanawiam czy to, co teraz czuję to jest jeszcze Miłość, czy to rodzaj sympatii albo przyzwyczajenie.
Wciąż szukam w sobie chociaż namiastki tego, co czułam wcześniej...
Ale jestem jakby "zamrożona".Może po prostu nasz związek wybrzmiał, wydarzyło się zbyt wiele.
A może sam fakt, że jest nam razem po drodze to za mało?
Za mało dla mnie"
Ten stan ZNAM DOSKONALE. (gdzie sie podziały te motyle ? )
Dobra23 bardzo mądrze tobie napisała:"który świat karmisz w sobie: świat wiary czy świat niepewności i zwątpienia?"
W twoich słowach wyczytuję rezygnację, brak wiary w miłość (?), zawód, wypalenie...
Zranione zostały twoje uczucia, zrujnowane zostały pokładane nadzieje i wiara w drugiego człowieka.
"Bajka o romantycznej miłości" jest mitem...
Chcesz kochać lecz zranienia są na tyle głębokie, że nie dopuszczasz już do siebie miłości, jesteś tak jakby "obok". Jesteś już Świadoma siebie i Realnie patrzysz na związek z mężem.
Na usta cisną mi się słowa: "Miłość to dobro. Kto kocha ten nie krzywdzi."
"Jak zaufać? Jak kochać po tym wszystkim?"
Te myśli utrudniają Otwarcie się na miłość , skoro doświadczyło się krzywdy.
Ja dalej Trwam w swoim postanowieniu że chcę być z mężem, a ten stan "wątpliwości" przychodzi...i odchodzi...,i też sama nie wiem czy kocham...
Miłość JEST, jestem czasem blisko niej ...
Czasem czuję się zmęczona swoimi myślami i fizycznie odczuwam bóle związane z tym stanem wątpliwości... ale chcę doświadczać dobrych chwil z mężem i to się dla mnie liczy. Chcę z nim po prostu być, bez tych wszystkich fajerwerków. Nie chcę znowu wpaść w pułapkę swojej wyobrazni i uzależnić się od uczuć do męża. Wolność i spokój, to jest to, czego najbardziej pragnę Przyszłość, i tego tobie z całego serca życzę
i tego najbardziej ci życzę na te święta i na długie lata potem...Przyszłość
kochać
Dziekuję Kochana
Przyszłość, bardzo poruszył mnie twój dzisiejszy post, sposób jego zapisu: Rok po zdradzie, nie chcę tego analizować, ale to dla ciebie "rocznica"
(?!)
Nie Iwonko, to nie rocznica.
To umiejscowienia odczuć w odniesieniu do czasu.
Ten stan ZNAM DOSKONALE. (gdzie sie podziały te motyle ?
)
Dobra23 bardzo mądrze tobie napisała:"który świat karmisz w sobie: świat wiary czy świat niepewności i zwątpienia?"
W twoich słowach wyczytuję rezygnację, brak wiary w miłość (?), zawód, wypalenie...
Zranione zostały twoje uczucia, zrujnowane zostały pokładane nadzieje i wiara w drugiego człowieka.
"Bajka o romantycznej miłości" jest mitem...
Chcesz kochać lecz zranienia są na tyle głębokie, że nie dopuszczasz już do siebie miłości, jesteś tak jakby "obok". Jesteś już Świadoma siebie i Realnie patrzysz na związek z mężem.
Na usta cisną mi się słowa: "Miłość to dobro. Kto kocha ten nie krzywdzi."
"Jak zaufać? Jak kochać po tym wszystkim?"
Te myśli utrudniają Otwarcie się na miłość , skoro doświadczyło się krzywdy.
Iwonko,
Niestety, nie wydaje mi się, że nasze odczucia się pokrywają i znasz je doskonale.
Bo ja nie zastanawiam się, "Jak zaufać? Jak kochać po tym wszystkim?", bo to, co było to było i się skończyło a ja skupiam się na teraźniejszości, na tym, co jest teraz. Po prostu szukam w sobie ufności i miłości.
Ja dalej Trwam w swoim postanowieniu że chcę być z mężem, a ten stan "wątpliwości" przychodzi...i odchodzi...,i też sama nie wiem czy kocham...
Miłość JEST, jestem czasem blisko niej ...
Czasem czuję się zmęczona swoimi myślami i fizycznie odczuwam bóle związane z tym stanem wątpliwości... ale chcę doświadczać dobrych chwil z mężem i to się dla mnie liczy. Chcę z nim po prostu być, bez tych wszystkich fajerwerków. Nie chcę znowu wpaść w pułapkę swojej wyobrazni i uzależnić się od uczuć do męża. Wolność i spokój, to jest to, czego najbardziej pragnę Przyszłość, i tego tobie z całego serca życzę
Iwonko,
Zachęcasz mnie do nie poddawania się temu co czuję albo nie czuję?
Uważasz, że wtedy mój hm...konflikt z rzeczywistością minie?
Twierdzisz, że dawanie przestrzeni temu, co jest we mnie - jest niewłaściwe?
Powinnam opuścić siebie w imię rzeczy właściwych lub właściwszych?
Podobnie jak dla Ciebie, dla mnie również wolność i spokój to jest TO, czego ja pragnę.
Jednak odbieranie sobie przestrzeni na przyjrzenie się własnym odczuciom, odebranie im prawa do istnienia, jest dla mnie zaprzeczeniem tych wartości. Ani nie ma w tym wolności, ani spokoju.
Bardzo dziękuję za życzenia i pozdrawiam
Rok po zdradzie
Ponad rok temu dowiedziałam się, że zostałam zdradzona.
Mój mąż skrzywdził mnie najbardziej na świecie.
Zdrada przetoczyła się przez moje życie jak buldożer niszcząc COŚ, co miało dla mnie wielką wartość.
Wybaczyłam
Już nie czuję żalu, nie mam pretensji, nie odczuwam bólu - przepracowałam temat, dowiadując się przy tym wiele o sobie samej. Dzisiaj jestem bardziej świadoma, pozbyłam się fałszywych przekonań i czuję się mocna.
Wiem też, że jestem inteligentna, atrakcyjna i ...nieufna.Postanowiłam dać sobie i mojemu mężowi szansę na zbudowanie nowego związku.
Jest bezpiecznie i wcale nie nudno.
Prowadzimy wspólnie wygodne życie
Mamy świetne dzieciaki
Mamy fajny, czasami nieziemski seks
Mamy wspólne zainteresowania, hobby
Dbamy o siebie i troszczymy się o siebie nawzajem, wspieramy się
Lubimy z sobą spędzać czas, rozmawiać, prowadzić ostre dyskusje
Mamy ustabilizowaną pozycję zawodową, finansową i dzieci w tym wieku, że chociaż jeszcze jesteśmy przed 40tką możemy odcinać kupony, korzystać z życia, podróżować, zwiedzać świat.Wydaje się, że wszystko jest OK i na dobrej drodze do szczęścia.
Właśnie.
Wydaje się.
Bo buldożer przejechał się także po mojej miłości do mojego męża.
I zastanawiam czy to, co teraz czuję to jest jeszcze Miłość, czy to rodzaj sympatii albo przyzwyczajenie.
Wciąż szukam w sobie chociaż namiastki tego, co czułam wcześniej.
Ale jestem jakby "zamrożona".
Zastanawiam się, dlaczego nie mam takich jazd jak inne kobiety po zdradzie.
Nie sprawdzam go, czy mnie to nie interesuje?
Nie mam obaw, lęków, czy mi wszystko jedno?
Nie mam wątpliwości, czy jest mi to obojętne?
Wierzę w jego uczciwość, czy mi na niej już nie zależy?Może po prostu nasz związek wybrzmiał, wydarzyło się zbyt wiele.
A może sam fakt, że jest nam razem po drodze to za mało?
Za mało dla mnie
przyszłość, niedawno, gdy mój maż zaczął swoim zwyczajem marudzić, a ja to "ucięłam" - zlekcewazyłam, nie dając mu wypłaty w postaci zainteresowania jego złym humorem, bo coś krzywo leży,, przejęcia się jego nastrojem i nie pozwalając na to, by na mnie wpłynał - usłyszałam, że łatwo mnie wywrwac ze stanu zadowolenia i wtedy wpadam w taką złość, furię, on mówi, widać w tobie zniecierpliwienie, i złośc
to brak tolerancji przyszłość. brak tolerancji na wszysytko, co jest w moim partnerze, a mogłoby mnie dotknąć w sposób, jakiego nie chce
nie chce złych uczuc, nie chcę przeżywac frustracji, nie chce się przejmowac jego uczuciami bo.. mnie nie dotyczą
i to jest to, o czym mówisz przyszłość
mam ze swoim partnerem udane zycie, wiele świetnych chwil, wspólne zainteresowania, udany seks, realizacje wspolnych planów...
ale to nie jest TAMTEN związek
a co najważniejsze, to nie jest TAMTA relacja...
czy to wina TEGO związku\czy tego, że TAK KOCHAĆ mozna tylko raz?
ja nie wiem przyszłość
tęsknota za tamtym uczuciem mam już za sobą
bo mam w sobie przekonanie, że już tak kochać nie potrafię nikogo - i taka jestem
zdrada zmieniła moje zycie i zmieniła mnie
akceptacja tego, jest elementem "zycia po zdradzie"
przyszłość, niedawno, gdy mój maż zaczął swoim zwyczajem marudzić, a ja to "ucięłam" - zlekcewazyłam, nie dając mu wypłaty w postaci zainteresowania jego złym humorem, bo coś krzywo leży,, przejęcia się jego nastrojem i nie pozwalając na to, by na mnie wpłynał - usłyszałam, że łatwo mnie wywrwac ze stanu zadowolenia i wtedy wpadam w taką złość, furię, on mówi, widać w tobie zniecierpliwienie, i złośc
to brak tolerancji przyszłość. brak tolerancji na wszysytko, co jest w moim partnerze, a mogłoby mnie dotknąć w sposób, jakiego nie chce
nie chce złych uczuc, nie chcę przeżywac frustracji, nie chce się przejmowac jego uczuciami bo.. mnie nie dotyczą
i to jest to, o czym mówisz przyszłość
mam ze swoim partnerem udane zycie, wiele świetnych chwil, wspólne zainteresowania, udany seks, realizacje wspolnych planów...
ale to nie jest TAMTEN związek
a co najważniejsze, to nie jest TAMTA relacja...czy to wina TEGO związku\czy tego, że TAK KOCHAĆ mozna tylko raz?
ja nie wiem przyszłość
tęsknota za tamtym uczuciem mam już za sobą
bo mam w sobie przekonanie, że już tak kochać nie potrafię nikogo - i taka jestem
zdrada zmieniła moje zycie i zmieniła mnieakceptacja tego, jest elementem "zycia po zdradzie"
Endi,
Jest wiele prawdy w tym, co piszesz.
Bo rzeczywiście jest we mnie niewiele cierpliwości i akceptacji, czy jak wolisz tolerancji na "przenoszenie" na mnie problemów, zmartwień, frustracji. Ale nie ma też skrajnego egocentryzowania się. To związek, w którym jest miejsce na JA, jest miejsce TY i jest miejsce na MY.
Mój obecny związek nie jest źródłem negatywnych emocji, wprost przeciwnie - daje mi spokój, radość i wolność.
Zaspokajam w tym związku swoje potrzeby, mam poczucie, że jest obok mnie ktoś z kim łatwiej pokonuje się codzienne trudności i problemy i w pewien sposób uzupełniamy się.
A mimo to czegoś brak, jest jakaś pusta przestrzeń.
Żyję teraz bardziej świadomie w bardziej świadomym związku z bardziej świadomym partnerem.
Na tym polega INNOŚĆ tej relacji od TAMTEGO związku.
Nie wyzbyłam się jednak jeszcze tęsknoty za TAMTYM uczuciem.
Może dlatego, że zakochujemy się na poziomie nieświadomym i tak naprawdę nigdy nie wiemy dlaczego zakochujemy się właśnie w tej a nie innej osobie.
tak przyszłość, mój związek tez jest świadomy
dużo sobie dajemy nawzajem
dbamy o siebie i rozumiemy nasze potrzeby
pewnie, gdybym po rozstaniu z mężem była z kims nowym, własnie takiego związku bym oczekiwała
czując, że tak kochać, mozna tylko raz
i ja juz kochałam
a teraz?
teraz jestem szczęsliwa
pewnie podobnie jak monia&co budująca nowy związek po zdradzie
NOWY
238 2014-12-22 18:52:29 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2014-12-22 18:53:40)
tak przyszłość, mój związek tez jest świadomy
dużo sobie dajemy nawzajem
dbamy o siebie i rozumiemy nasze potrzebypewnie, gdybym po rozstaniu z mężem była z kims nowym, własnie takiego związku bym oczekiwała
czując, że tak kochać, mozna tylko razi ja juz kochałam
a teraz?
teraz jestem szczęsliwa
pewnie podobnie jak monia&co budująca nowy związek po zdradzieNOWY
Endi,
W powyższym poście zaświeciłaś latarką, kierując strumień światła w sedno.
Bo tak naprawdę wszyscy chcemy być szczęśliwi i szukamy dróg do szczęścia.
A miłość?
Czytałam kiedyś "Łuk triumfalny" Ericha Remarque'a. Książka jest pełna zdań, które można cytować, ale dzisiaj jedno jest mi szczególne bliskie:
Miłość to nie staw, w którym można zawsze znaleźć swoje odbicie. Miłość ma przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice, skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko.
Czuję, że aktualnie u mnie jest odpływ.
Poczekam na przypływ.
A pereł...nie potrzebuję.
Dzięki Endi
Przyszłość, niedawno pytałam Cię co to znaczy kochać? tak pięknie odpowiedziałaś mi czym dla Ciebie jest miłość, że czułam, że ją masz, że jest w Tobie...
Przyszłość, niedawno pytałam Cię co to znaczy kochać? tak pięknie odpowiedziałaś mi czym dla Ciebie jest miłość, że czułam, że ją masz, że jest w Tobie...
Witaj abrikade,
Cieszę się, że jesteś
To o czym Tobie opowiadałam...kiedyś tak czułam, kiedyś miałam to w sobie.
Wiesz dlaczego tęsknię do tamtych uczuć?
Jest łatwiej
Płynie się przez ocean życia pewniej
Nawet, gdy są większe fale, wiesz, że dasz radę, że warto się z nimi mierzyć.
Aż gdy pewnego dnia tsunami wynosi Cię na ląd wstajesz, patrzysz z tęsknotą na ocean, ale nie masz już ani sił, ani odwagi żeby wypłynąć.
Akceptujesz życie na brzegu.
241 2014-12-23 14:26:40 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2014-12-23 15:47:11)
Jestem tu tylko turystą zwiedzającym sieć i pewnie wkrótce zniknę. Czytam, szukam wspólnych wzorców, próbuję nadążyć za myśleniem odpowiadających. To dla mnie samopiszący się, interaktywny podręcznik wypełniony realnymi ludzkimi emocjami. Czytam te wątki zdradzonych/zdradzających/rozstających, bo przewijają się tam emocje ekstremalne. Zazwyczaj jest tam tylko rozpacz, nienawiść, lęk. Wydawałoby się że nie ma alternatywy.
A tu jest inaczej.
Próbuję sobie to wyobrazić tak, że ludzie postawieni wobec sytuacji kryzysowej zachowują się jak emocjonalny wzmacniacz. To czy wzmocnione będą "niskie tony", czy "wysokie" zależy od tego jakie mają "ustawienia fabryczne". Nawet zło może wyzwalać wzmocnienie w człowieku ?tonów? pozytywnych. Ktoś tam kiedyś w przeszłości ustawił dobry ?preset?. :-)
No, ale żeby nie było całkiem różowo, piszesz o dwóch problemach, właściwie nieuniknionych. Jeden dotyczy zmian w ?charakterze? miłości do męża, drugi niepewności dotyczącej jego osoby.
Pewien rosyjski pisarz* sformułował kiedyś pojęcie "świeżości ryby", upierając się, że jest tylko jedna: Pierwsza i Jedyna. Inny (ciekawe, że też rosyjski) poeta** pisał o pierwszym kłamstwie i pierwszej miłości, po których następują drugie i trzecie... Wychodziłoby na to, że pierwsze kłamstwo zmienia pierwszą miłość w uczucie "drugiej świeżości".
W tej dziedzinie znam tylko teorię. Krótko: wydaje mi się, że jeśli KAŻDE z dwojga partnerów jest zdolne do rzeczywistego, znaczącego rozwoju, rozwoju - który czyni ich innymi ludźmi co kilka lat, to jest szansa na to, że coś się z tego "świeżego" w końcu urodzi. Co do Ciebie trudno mieć wątpliwości, że za parę lat będziesz hen... Męża znasz, możesz coś wyekstrapolować.
Druga nierozwiązana sprawa - czy można stworzyć sobie jakieś "ubezpieczenie na zdradę"? (Tak, oczywiście, że można pracować tylko nad sobą ale chodzi mi o pracę nad związkiem). Pomysł jest taki aby poszukać takiej definicji związku, w której Ty i partner rezygnujecie ze znaczącej sfery prywatności, "maski", grania ról wobec siebie ? i w nieco bardziej ?symbiotycznej? bliskości odnajdujecie coś ciekawego. Tyle, że jeśli dobrze zrozumiałem nie było Wam to dotąd potrzebne do szczęścia ? mogliście być każde osobno, przez to nawet podtrzymując wzajemną ?ciekawość/tajemniczość?, pobudzając na nowo chęć zdobywania, przełamywania barier. Tu nie spotykało się dwoje ludzi ? tu raczej ?męskość? spotkała ?kobiecość?. Ludzie z poczuciem bezpieczeństwa, przekonani o swojej wartości, będą bez poczucia straty i samotności tak właśnie funkcjonować ze sobą. Jest ?bal?, jest gra i to jest emocjonujące. Czy pójście w drugą stronę może się temu równać?
Nawiasem, przeżyłem kiedyś doświadczenie wielodniowego rozmawiania i wymiany emocji ?bez maski? w grupie niemal obcych ludzi. Nazywało się to ?encounter group?*** (forma treningu dla osób bez psychopatologii pragnących poszerzyć swoją wrażliwość - nie wiem czy w Polsce ktoś jeszcze umie dobrze robić takie treningi). Nieprawdopodobne doświadczenie. Wyłączenie obronnych funkcji ego. Bezpośredni dostęp do innych ludzi. Odkrycie jacy są w środku. Możliwość dyskutowania kazdego doświadczenia bez najmniejszych oporów. Bez ocen. z pełnym wybaczeniem. Zaraz po zakończeniu - pamiętam współczucie z jakim rozglądałem się na nowo ?po ludziach z zewnątrz? odczuwając ich cierpienie, nieautentyczność w kontaktach, tłumione i nie wyrażane emocje. Zdarli ze mnie skórę i odbierałem pełne spektrum.
Wcześniej, bez żadnej grupy ?encounter...? funkcjonowałem na takim ?zbliżeniu? tylko z moją dziewczyną, późniejszą żoną. Takie zbliżenie daje m.in. to, że nie ma możliwości oszukania partnera ? bo jesteśmy dla siebie barometrem najdrobniejszych zmian, umożliwia wybaczenie poprzez zrozumienie, nie pozwala na zamiatanie spraw problemowych pod dywan, wyklucza podwójną grę. Może iść tędy (choć to nie w Waszym stylu) może nie komunikować się na poziomie kwiatów, prezentów, czysto ?fizycznych/ekonomicznych? wysiłków, podchodów, zabiegów - gry ?o żonę?, ?o kobietę?, ?o związek? i z nich wnioskować: ?czy mówi prawdę?, ?czy już jest dobrze?, ?czy to miłość?? Może przenieść ciężar na poziom ?jedności dusz? - jeśli wasze ?umysły? są dla Was wciąż "piękne" :-) .
Obie rzeczy można połączyć - większe zbliżenie da przynajmniej możliwość włączenia miedzy Wami czegoś świeżego, jakościowo nowego i nie podlegającego obecnym wątpliwościom. Miłość można by wtedy uznać za coś równoznacznego z wzajemnym dążeniem do poznania całkowitej prawdy o drugim człowieku.
?Piśmiennictwo? załączam, bo choć pewnie znasz "klasykę" to może nie wszyscy, co młodsi znają:
*
"- Przepraszam - przemówił oszołomiony tą niespodziewaną napaścią Andrzej Fokicz - przyszedłem w innej sprawie i jesiotr nic tu nie ma do rzeczy...
- Jakże to, jesiotr nie ma nic do rzeczy, skoro jest zepsuty?
- Przysłano nam jesiotra drugiej świeżości - oznajmił bufetowy.
- Kochaneczku, to nonsens!
- Co nonsens?
- Druga świeżość to nonsens! Świeżość bywa tylko jedna - pierwsza i tym samym ostatnia. A skoro jesiotr jest drugiej świeżości, to oznacza to po prostu, że jest zepsuty."
M. Bułchakow. ?Mistrz i Małgorzata?
**
Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży
Druga miłość życie zna i z tej pierwszej drwi
A ta trzecia jak tchórz w drzwiach przekręca klucz
I walizkę ma spakowaną już.
Pierwsza wojna - pal ją sześć, to już tyle lat
Druga wojna - jeszcze dziś, winnych szuka świat
A tej trzeciej co che przerwać nasze dni winny będziesz ty,
winna będziesz ty.
Pierwsze kłamstwo, myślisz: Ech, zażartował ktoś
Drugie kłamstwo - gorzki śmiech, śmiechu nigdy dość.
A to trzecie, gdy już przejdzie przez twój próg
Bardziej rani cię, niż na wojnie wróg.
B. Okudżawa
***
http://en.wikipedia.org/wiki/T-groups
Dziękuję EXTRA terrestrial, że zajrzałeś tutaj podczas swojej wędrówki i zechciałeś podzielić się swoimi myślami, doświadczeniami i pomysłami.
Zawarłeś w swojej wypowiedzi wiele cennych treści i chciałabym im poświęcić więcej czasu.
Z wielką chęcią odniosę się do Twoich słów nieco później.
243 2014-12-26 13:59:51 Ostatnio edytowany przez Aleksandra81 (2014-12-26 14:07:27)
Płynie się przez ocean życia pewniej
Nawet, gdy są większe fale, wiesz, że dasz radę, że warto się z nimi mierzyć.
Aż gdy pewnego dnia tsunami wynosi Cię na ląd wstajesz, patrzysz z tęsknotą na ocean, ale nie masz już ani sił, ani odwagi żeby wypłynąć.
Akceptujesz życie na brzegu.
Ładnie napisane!
Przyszłość, najlepsze życzenia imieninowe
Spóźnione, ale szczere.
EXTRA_terrestrial
Przeczytałam Twojego posta w wigilię Wigilii BN i pomyślałam, że piszesz w bardzo przystępnej formie o uniwersalnych prawdach i sprawdzonych receptach oraz że warto się nad nimi bardziej pochylić i poświęcić więcej czasu niż przerwę pomiędzy pieczeniem sernika i makowca.
Ale gdy dzisiaj przeczytałam kolejny raz Twój post, coś innego mnie zatrzymało. Od tego zacznę.
Piszesz:
Krótko: wydaje mi się, że jeśli KAŻDE z dwojga partnerów jest zdolne do rzeczywistego, znaczącego rozwoju, rozwoju - który czyni ich innymi ludźmi co kilka lat, to jest szansa na to, że coś się z tego "świeżego" w końcu urodzi. Co do Ciebie trudno mieć wątpliwości, że za parę lat będziesz hen... Męża znasz, możesz coś wyekstrapolować.
Załóżmy, że dwie osoby są w relacji, o której piszesz "braterstwo dusz". Jest bliskość bliska jedności. Ale tracą tę relację. W skutek oddalenia układ w związku staje się hm...jednostronny, bo gdy jedno z partnerów jest otwarte i dąży do bliskości to drugie "ucieka", obawiając się obnażenia. Jedno uparcie podejmuje żałosne próby powrotu na poziom jedności, a drugie tej jedności nie chce, nie potrzebuje. A przecież do tanga trzeba dwojga. Wreszcie następuje przełom z traumą zdrady w tle. Atmosfera zostaje oczyszczona. Partnerzy znowu są bardzo blisko na poziomie duchowym i nie tylko. Jeden z oartnerów, który wciąż zabiegał o taką bliskość, odzyskuje wreszcie to, na czym mu zależało. Drugi na nowo odkrywa urok i czar "braterstwa dusz". Jest euforia, "miodowy miesiąc", "bal", "gra", "szał".
ALE...żeby nie było tak różowo
Co gdy jedno z partnerów posiada "dar" w postaci wysokiej rangi psychologicznej i pęd do samorozwoju, a drugie niekoniecznie chce biec?
Co gdy jedno z partnerów ma świadomość, że już dość dawno temu zostawiło to drugie w tyle za sobą?
Co gdy jedno od zawsze"kieruje" drugie na ścieżki samorozwoju, tłumacząc, wyjaśniając, zachęcając, podsuwając literaturę i naprowadzając na sposoby, metody?
I nawet jeśli to pierwsze odczuwa przyjemność obserwowując jak to drugie "odkrywa nowe lądy", to na dłuższą metę nie chce tkwić w roli nawigatora, bo to relacja bliższa relacji rodzic- dziecko niż partnerstwo. Czyż nie byłoby duźo bardziej przyjemnie wspólnie odkrywać nieznany ląd?
Dodatkowo u tego drugiego wyraźnie widać umiarkowany optymizm do odkrywania "nowych lądów".
Ale wracając do rzeczy:
Druga nierozwiązana sprawa - czy można stworzyć sobie jakieś "ubezpieczenie na zdradę"? (Tak, oczywiście, że można pracować tylko nad sobą ale chodzi mi o pracę nad związkiem). Pomysł jest taki aby poszukać takiej definicji związku, w której Ty i partner rezygnujecie ze znaczącej sfery prywatności, "maski", grania ról wobec siebie ? i w nieco bardziej ?symbiotycznej? bliskości odnajdujecie coś ciekawego.
Nie sądzę, JUŻ nie sądzę, że potrzeba koniecznie "symbiotycznej" bliskości, aby dostrzec zdradę. Wystarczy patrzeć na związek realnie, bez otoczki iluzji, nazywać rzeczy po imieniu a przede wszystkim słuchać własnej intuicji.
Zresztą intuicja w wydaniu, które proponujesz będzie mieszanką wiedzy i doświadczenia, bo gdy jestęśmy z kimś bardzo blisko znamy reakcje i zachowania drugiej osoby to jak wspomniany barometr zarejestrujemy zmiany ciśnienia.
Kolejna sprawa.
Pewien rosyjski pisarz* sformułował kiedyś pojęcie "świeżości ryby", upierając się, że jest tylko jedna: Pierwsza i Jedyna. Inny (ciekawe, że też rosyjski) poeta** pisał o pierwszym kłamstwie i pierwszej miłości, po których następują drugie i trzecie... Wychodziłoby na to, że pierwsze kłamstwo zmienia pierwszą miłość w uczucie "drugiej świeżości".
I dalej:
Obie rzeczy można połączyć - większe zbliżenie da przynajmniej możliwość włączenia miedzy Wami czegoś świeżego, jakościowo nowego i nie podlegającego obecnym wątpliwościom. Miłość można by wtedy uznać za coś równoznacznego z wzajemnym dążeniem do poznania całkowitej prawdy o drugim człowieku.
Może miłość do drugiego człowieka polega na pragnieniu i dążeniu do ciągłego poznawania sekretów i zakamarków duszy drugiej osoby, odkrywania głębi drugiego człowieka, poznania całkowitej prawdy o nim. I delektowanie się tą prawdą.
Ale co wówczas, gdy miłość jest "świeża", dopóki w procesie poznawania drugiego człowieka nie napotka się mroków, ciemnych zakamarków, zimnych czeluści, które zniechęcają przed dalszymi "odkryciam"i?
BTW: nie wyobrażam sobie na dłuższą metę zdrowego związku, w którym można
komunikować się na poziomie kwiatów, prezentów, czysto ?fizycznych/ekonomicznych? wysiłków, podchodów, zabiegów - gry ?o żonę?, ?o kobietę?, ?o związek? i z nich wnioskować: ?czy mówi prawdę?, ?czy już jest dobrze?, ?czy to miłość??
Uważasz, że można dążyć, ograniczać się i tęsknić do związku, w którym komunikacja wygląda jak powyżej?
Przyszłość, najlepsze życzenia imieninowe
Spóźnione, ale szczere.
Dzięki Ola
Przyszłość, wiesz, iż mam wobec ciebie dług wdzięczności i dobrze tobie życzę. Nie raz i nie dwa sugerowałam tobie żebyś zakończyła ten związek, bo szkoda ciebie i twojego czasu. Wierzyłam, iż to najlepsze rozwiązanie. Czytam jednak twoje ostatnie posty i poważnie martwię się o ciebie. Nie rozumiem twoich decyzji ale jeśli już nasz z nim być to chcę żebyś była szczęśliwa.
Skoro powiedziałaś A, to powiedz B.
Najpierw twój maż uciekał a teraz ty wycofujesz się z relacji.
Albo polubiłaś nazbyt życia na emocjonalnej huśtawce i nie pozostawiasz sobie przestrzeni na stabilizację w związku, bo trudno tobie zaakceptować spokój i idylliczność. Sama sobie odpowiedz na pytanie, czy mąż nie stał się zbyt stabilny i przewidywalny po kilku latach niepewności.
Albo druga opcja: boisz się, że on ciebie odkryje, pozna a potem odtrąci. Uraz po wcześniejszych przeżyciach?
Przestań się martwić na PRZYSZŁOŚĆ
Żyj, po prostu żyj, pozwól siebie kochać i pozwól sobie kochać.
Potraktuj związek jak wartość dodaną. Baw się i przestań się bać.
Zobacz co się wydarzy, gdy zamiast myśleć zaczniesz czuć.
Trzymam kciuki
EXTRA_terrestrial
Dzięki za odpowiedź :-) Dziś ją "namierzyłem" i jak łatwo się domyśleć, aby wyjść poza dostarczone informacje muszę trochę z nią "pochodzić". Zatem "do usłyszenia" :-)
248 2014-12-30 01:05:50 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2014-12-30 01:06:37)
Najpierw twój maż uciekał a teraz ty wycofujesz się z relacji.
Albo polubiłaś nazbyt życia na emocjonalnej huśtawce i nie pozostawiasz sobie przestrzeni na stabilizację w związku, bo trudno tobie zaakceptować spokój i idylliczność. Sama sobie odpowiedz na pytanie, czy mąż nie stał się zbyt stabilny i przewidywalny po kilku latach niepewności.
Albo druga opcja: boisz się, że on ciebie odkryje, pozna a potem odtrąci. Uraz po wcześniejszych przeżyciach?
Przestań się martwić na PRZYSZŁOŚĆ
Żyj, po prostu żyj, pozwól siebie kochać i pozwól sobie kochać.
Potraktuj związek jak wartość dodaną. Baw się i przestań się bać.
Zobacz co się wydarzy, gdy zamiast myśleć zaczniesz czuć.
Trzymam kciuki
Aleksandra,
Rozumiem, że próbujesz mi pomóc zdiagnozować moje obecne uczucia i emocje oraz ich przypuszczalne powody. Doceniam, że zechciałaś pochylić się nad moimi wahaniami , ale myślę, że zbyt mocno przejęłaś się moimi rozterkami. Cóż, pewnie ja sama zbyt mocno je wyeksponowałam.
Prawda jest taka, że nikt nie uczy nas jak radzić sobie z uczuciami. Nie tylko jak je rozpoznawać, pielęgnować, ale także definiować czy rozróżniać. Poza psychologami i duszpasterzami) wszystkich nas uczy samo życie i nie mamy możliwości treningu. Stąd czasami wahania i wątpliwości oraz poszukiwania.
Ale nie szukam gotowych recept, odpowiedzi czy rozwiązań. Może bardziej podobnych doświadczeń, sposobów na rozwiewanie wątpliwości bez wypierania ich, intelektualizowania czy użalanie się z tego powodu nad sobą samym.
hej Przyszłość,
czytając posty na forum - ten bełkot,
twoje i kilku innych osób, sprawiają przyjemność
słowa, które same układają się w całość, przekazują myśl, są sensowne i klarowne ...
definiowanie i rozróżnianie uczuć - to zadanie na całe życie tak samo, jak poszukiwanie ... odpowiedzi
życzę na Nowy Rok sukseców w tych poszukiwaniach
Do Siego Roku
Inka
Dziękuję Inka
Do Siego roku !
A w Nowym Roku życzę Tobie i wszystkim tu zaglądającym
miłości, przyjaźni oraz marzeń i ich spełnienia.
Przyszłość,
Świetlanej przyszłości w 2015 roku !!!
Dziewczyny, jestem z Wami,
Dołączam się do życzeń
Ale piękne to.. o tych zatopionych miastach, przypływach, odpływach. Ujęło mnie, takie prawdziwe.
Przyszłość - ja też już nie będę tak kochać. TAK SAMO jak wtedy.
Nic nie jest TAKIE jak wtedy.
I bardzo dobrze.
Jest inna relacja, inna miłość, w której nie zapominam o sobie.
Też mi nie potrzeba pereł, nie zamierzam grzebać się po nie w jakimś mule
Cieszy, że pływam po powierzchni i patrzę w słońce.
Ta miłość jest. Tylko inna.
Pozdrawiam najmocniej.
Ale piękne to.. o tych zatopionych miastach, przypływach, odpływach. Ujęło mnie, takie prawdziwe.
Przyszłość - ja też już nie będę tak kochać. TAK SAMO jak wtedy.
Nic nie jest TAKIE jak wtedy.
I bardzo dobrze.
Jest inna relacja, inna miłość, w której nie zapominam o sobie.
Też mi nie potrzeba pereł, nie zamierzam grzebać się po nie w jakimś mule
Cieszy, że pływam po powierzchni i patrzę w słońce.
Ta miłość jest. Tylko inna.
Pozdrawiam najmocniej.
Hej Betsy,
Fajnie, że zaglądnęłas tutaj Kochana
Wspaniałe, że u Ciebie/Was miłość kwitnie.
Ściskam
255 2015-01-02 20:15:10 Ostatnio edytowany przez Betsy80 (2015-01-02 20:19:27)
To nie tak.
W czasie tych świąt było naprawdę trudno.
Był odpływ, kompletny.
Od jakiegoś czasu wierzyłam, że ten czas będzie wyjątkowy, że będą to takie prawdziwe, magiczne święta, razem i w miłości.
I chyba tak zaprogramowałam się na odbieranie jedynie pozytywnych bodźców, że przygniotły mnie jakieś nic nie znaczące drobiazgi i spod ich sterty nie mogłam wygrzebać się długo.
Był to ewidentnie problem z ciężarem, jaki niosłam przez ten rok, chyba kumulacja wszelkich emocji na zmianę z kompletnym nic nie czuciem. Tak bym to nazwała.
Tylko wiedziałam z całą pewnością że to stan przejściowy, że sama nie tonę tylko coś burzy się we mnie, w środku.
Miłość nie kwitnie.
Jednak myśląc o tym, jakie cechy ona posiada - z całą pewnością stwierdzam, że nasza relacja nosi jej znamiona )
Wbrew wszystkiemu co się wydarzyło śmiało mogę powiedzieć, że kiedyś po prostu czułam miłość a teraz ją pojmuję.
Czasem czuję a czasem nie.
Nie bagatelizuję Twoich rozterek. Raczej wiem, co przeżywasz.
Bardzo bym chciała, żeby nadszedł u Ciebie wielki przypływ.
256 2015-01-02 22:40:56 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-01-02 22:41:58)
...
Miłość nie kwitnie.
Jednak myśląc o tym, jakie cechy ona posiada - z całą pewnością stwierdzam, że nasza relacja nosi jej znamiona)
Wbrew wszystkiemu co się wydarzyło śmiało mogę powiedzieć, że kiedyś po prostu czułam miłość a teraz ją pojmuję.
Czasem czuję a czasem nie.
Nie bagatelizuję Twoich rozterek. Raczej wiem, co przeżywasz.
Bardzo bym chciała, żeby nadszedł u Ciebie wielki przypływ.
Betsy,
Po Twoim ostatnim mailu pomyślałam, jak dobrze, że chociaż Ty nie masz wątpliwości, jesteś pewna słuszności swoich wyborów i podjętych decyzji. Nie chciałam nic pisać o swoich rozterkach, żeby Ciebie nie "zarazić". Teraz też mam nadzieję, że moje wątpliwości i Twoje współodczuwanie nie są odpowiedzialne za to, że współdzielisz ze mną wątpliwości.
A jakie są wg Ciebie znamiona miłości w relacji?
Ostatnio nad tym się zastanawiam.
Tak samo jak nad tym, czym obecna miłość różni się od poprzedniej.
I wiesz, co myślę, że każde uczucie definiujemy sobie sami nadając mu znaczenie i moc w danym momencie.
Patrzę z dzisiejszej perspektywy i co widzę.
W tamtej miłości było dużo ufności, zawierzenia siebie, była ciekawość, był podziw i zachwyt - CIĄGŁY mimo tylu lat razem. Ale było też więcej oczekiwań, które nie realizowane budziły żłość.
Teraz jest więcej spokoju i akceptacji, mniej oczekiwań, a może wcale ich nie mam.
Płynę. Nie, nie płynę. Unoszę się na powierzchni i jest mi tak dobrze.
On jest stroną bardziej zaangażowaną w związek - to dla mnie jasne bez dwóch zdań, ja czuję się pewnie, czasem nawet przytłoczona słowami, czynami, próbami czytania w moich myślach i zawładnięcia nimi. Nie jest mnie pewny, nie wie, co chodzi mi po głowie i chyba trochę przeraża go moje poczucie wolności.
I jest szczerość. Taka do bólu.
I jest uczciwość
I jest bliskość.
Jest MOC.
Betsy, ja Tobie życzę ciągłego przypływu
257 2015-01-02 23:39:43 Ostatnio edytowany przez Betsy80 (2015-01-02 23:41:54)
Bo widzisz, maila napisałam akurat przed tym całym " incydentem":)
Ale już jest dobrze, zupełnie ok
Za znamiona miłości uznaję występowanie wszystkich tych elementów, które wymieniłaś w kilku ostatnich zdaniach swojego posta ( powyżej)
Włączając w to udany sex - tak, to jest dojrzała miłość. Ja tak to czuję i taka jest moja definicja
Za znamiona miłości uznaję występowanie wszystkich tych elementów, które wymieniłaś w kilku ostatnich zdaniach swojego posta ( powyżej)
Włączając w to udany sex - tak, to jest dojrzała miłość. Ja tak to czuję i taka jest moja definicja
Betsy.
Tak może wyglądać dojrzała miłość, ale też spójność - stan, w którym to, co robisz, jest tym, czego w pełni chcesz,
w którym akceptujesz to, co się dzieje,
w którym masz zdrowe poczucie własnej wartości i odblokowaną seksualność, która pozwala rozkoszować się przyjemnościami.
259 2015-01-09 15:02:50 Ostatnio edytowany przez poszukiwaczka1975 (2015-01-09 15:04:19)
Przyszłość Kochana, próbuję od kilku dni wysłać maila do ciebie bezskutecznie. To techniczne chochliki utrudniają moją z tobą komunikację.
Gdybym była w posiadaniu twojego adresu konwencjonalnego to z wielką rozkoszą oddałabym się sztuce epistolografii w tradycyjnej formie. Tymczasem pozostaje mi publiczny środek łączności. Jednakowoż i z tej formy komunikacji jestem niezmiernie zadowolona.
Pragnę podziękować tobie za okazaną troskę, wsparcie i poradę, jakich nie szczędziłaś w czasie mi poświęconym. Dziękuję za wysłuchanie, za przytulenie i za pokazanie możliwości drzemiących głęboko we mnie. Dziś dzięki tobie jestem już innym człowiekiem w innym miejscu mojego życia. To bezcenny dar od człowieka dla człowieka. Przyszłość jesteś człowiekiem wielkim mimo drobnego ciała, gdyż o twej wielkości świadczy wielkie serce. Pierwszy raz spotkałam kogoś tak pięknego zewnątrz i w środku zarazem. Zdajesz się roztaczać wokół niezwykłą aurę, jakiej nie sposób nie zauważyć. Nie umknęło mojej uwadze gdy szłyśmy molo, że nie było żadnej osoby, która przeszłaby obok ciebie obojętnie, czy to mężczyzna, czy to kobieta, bo emanujesz spokojem i jednocześnie radością istnienia. Zostań na zawsze tą cudną istotą.
Przyszłość Kochana, próbuję od kilku dni wysłać maila do ciebie bezskutecznie. To techniczne chochliki utrudniają moją z tobą komunikację.
Gdybym była w posiadaniu twojego adresu konwencjonalnego to z wielką rozkoszą oddałabym się sztuce epistolografii w tradycyjnej formie. Tymczasem pozostaje mi publiczny środek łączności. Jednakowoż i z tej formy komunikacji jestem niezmiernie zadowolona.Pragnę podziękować tobie za okazaną troskę, wsparcie i poradę, jakich nie szczędziłaś w czasie mi poświęconym. Dziękuję za wysłuchanie, za przytulenie i za pokazanie możliwości drzemiących głęboko we mnie. Dziś dzięki tobie jestem już innym człowiekiem w innym miejscu mojego życia. To bezcenny dar od człowieka dla człowieka. Przyszłość jesteś człowiekiem wielkim mimo drobnego ciała, gdyż o twej wielkości świadczy wielkie serce. Pierwszy raz spotkałam kogoś tak pięknego zewnątrz i w środku zarazem. Zdajesz się roztaczać wokół niezwykłą aurę, jakiej nie sposób nie zauważyć. Nie umknęło mojej uwadze gdy szłyśmy molo, że nie było żadnej osoby, która przeszłaby obok ciebie obojętnie, czy to mężczyzna, czy to kobieta, bo emanujesz spokojem i jednocześnie radością istnienia. Zostań na zawsze tą cudną istotą.
Zazdroszczę rozmowy w cztery oczy i wspólnego spaceru...
Naprawdę.