miłość? szczęście? kompromis? gubię się... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 569 ]

196

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
harmagedon napisał/a:

Gdybyś tak niekonsekwentnie postępowała z czterolatkiem, to jakich efektów byś oczekiwała? Że cię poważnie potraktuje następnym razem?
Ja wiem że Pan Mąż to nie chłopczyk, ale pamiętaj, że dla niego to co było w przeszłości( a właściwie jeszcze lekko trwa) to była sielanka i on do tego układu tęskni i chwyta się wszystkich sposobów, żeby wróciło.
Więc z twojej strony konsekwencja i klarowny przekaz nie tylko myślą ale i uczynkiem.

Mam w domu i pana tatę i czterolatka:) Z młodym też miałam problemy w związku z niekonsekwencją swojego podejścia, z ruchomymi granicami, za dużo mu pozwoliłam. Zaczęły się pojawiać problemy (i w domu i w przedszkolu). Znalazłam bardzo dobrą książkę "Kiedy powolić, kiedy zabronić", porozmawiałam z odpowiednią osobą i zaczęłam wprowadzać zmiany swojego zachowania. Zaczęłam jakoś tak zima/wiosna. Początkowo był bunt, ale mniejszy niż się spodziewałam. Skończyły się problemy. Dziś jest fajnie:). Ja potrafię być konsekwenta, młody się podporządkowuje, jest współpraca. Byłam dla młodego za dobra, miał za dużo, miał prawie wszystko co chciał, a ja utrwalałam w nim złe zachowanie (niekonsekwencja, brak wymagań, ruchome granice). Miał 3,5 roku, a ja z nim zasypiałam. Zasypiał ok 22. Często zasypialam razem z nim. Mąż mnie czasem budził, czasem nie i spałam z młodym całą noc. Przez to, że mąż wraca do domu ok 19, młody szedł do kąpieli ok 20:30 (ja go kąpałam, M zasiadał na kanapie), a zasypiał ok 22 nie mieliśmy dla siebie czasu z mężem. Widywaliśmy się właściwie chwilę rano i z godzinkę wieczorem. Dziś młody sam się kąpie, ja pomagam mu się powycierać, czytam 10 minut do spania i wychodzę z pokoju. On zasypia sam. Ja mam czas dla siebie. Wciąż to ja 'nadzoruję' kąpiel i zasypianie (M ogląda TV), ale mam wówczas czas dla siebie - czytam, prasuję, bawię się na komp., maluję pazury. Odzyskałam ten czas, którego nie miałam przez 3,5 roku życia młodego.

Śmiało mogę powiedzieć, że rok 2013 to dla mnie ważny rok, rok zmian w mojej rodzinie. Młodego już przestawiłam, w stosunku do niego jestem konsekwenta, ma jasne granice, akceptuje to. Teraz czas na moje relację z M. Wiem, że na efekty, a przede wszystkim na utrwalenie zmian trzeba czasu. Wiem, że muszę być konsekwentna i dawać jednoznaczne sygnały i słowem i działaniem. Z młodym się udało więc mam nadzieję, że i z M się uda:)

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Z młodym się udało, z tatą też na pewno się uda smile Skoro Twój mąż zaczął zauważać, że dzięki zmianom jesteś szczęśliwsza i zbliżacie się do siebie, to jesteście na najlepszej drodze. Z resztą - tak jak kilka z nas pisało od początku - w tym co piszesz ewidentnie widać, że się kochacie, tylko się troszkę pogubiliście smile Konsekwencja i zdziałacie cuda smile

Pozdrawiam smile

198

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Hej.

silky, calkowicie zgadzam sie z dziewczynami - on musi dojrzec (czyli jest to proces - nic na szybko) do zmian. Na razie jest zdezorientowany i zwyczajnie zly, ze mial wygodnie, a teraz trzeba sie postarac. Ja bym stawiala w dalyszm ciagu na konsekwencje - jakos tak jest, ze najpierw z dzieckiem nam wychodzi, a z mezem to juz gorzej. Ale i tu mozna. Tylko przeciwnik cięzszy wink

Ja od dawna przestalam tez podniecac sie pieknymi slowkami - fajnie, ze kocha, swiata nie widzi itd, ale najlepiej, by udowodnil to czynnie - zaangazowaniem w zycie rodziny, zainteresowaniem sie dziecmi i sprawami domu itd.

Pamietajmy, ze nasi mezowie tak zostali wychowani - ja widze to dokladnie - jak moja tesciowa jeszcze teraz zachowuje sie do syna, i wnuczek, niestety. WE WSZYSTKIM chcialaby ich wyreczac, w lot spelniac zachcianki, dajncie spokoj. Jak potem toto ma sie odnalezc z prawdziwą kobietą w partnerstwie??

silky, jestes zla i zirytowana - ale tak po prostu teraz musi byc. Nie walcz z tym, nie staraj stlumic tego ani sie na sile uspokajac - daj sie poniesc tej zlosci, niech Twoj mąz tez ja poczuje - inaczej nadal bedzie Cie lekcewazyl i wykorzystywal. I pisz. My tu czytamy.

199

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Hej,
Jest fajnie:)
Widzę, że M się stara. Zauważyłam, że sam zaczyna po sobie sprzątać i slucha co do niego mówię - dopytywał dziś o moje dzisiejsze popułudnie, bo pamiętał ze się umówiłam z koleżanką. Jest inaczej:)
Koniec końców nie powiedzialam mu co mi opowiadał jak wrócił pijany w piątek. Dziś rano za to sam z siebie powiedzial, że mnie bardzo kocha i że jestem piękna... wiem, to tylko słowa, ale widzę również w jego zachowaniu pewne zmiany...
chyba ta terapia wstrząsowa, trudna rozmowa o wyprowadzce coś jednak zmieniły... więcej się uśmiecha, zaczyna mnie przytulać, czuć ciepło, czuć pozytywne emocje...
w poniedziałek zadzwonił w ciągu dnia z pytaniem czy mam ochotę iść do cyrku z dzieciakami (nasz młody i jego kuzyn), bo może wyjść wcześniej z pracy! Byliśmy więc w cyrku:) wrócił wcześniej, odebrał młodego z przedszkola i pojechaliśmy
Mówi, że czeka już na nasz wyjazd (za 4 tyg.), że się cieszy z tych 7 dni, które spędzimy razem, z tego że będzie mógł wyłączyć telefon i nie rozmawiać z klientami...
A ja?
Ja jEstem spokojna Nie boję się kolejnego spięcia, kolejnej awantury. Wydaje mi się, że lepiej go rozumiem. Wiem, że prędzej czy później konflikt się pojawi. Nie ma siły żeby nie. Stawię czoła.  Jeżeli będzie zwykłe spięcie - ok, przepracujemy. Jeśli będzie znów próba odreagowania na mnie nerwów, podporządkowania mnie, bezpodstawnej krytyki - nie pozwolę na bezsensowny atak na moją osobę, odeprę atak.
Dobrze się czuję w jego towarzystwie, lubię gdy mnie przytula, lubię go takiego jak jest teraz! Z takim chcę mieszkać i dzielić życie! Z takim wiem, że mogę być szczęśliwa.
Musimy tylko oboje się o to postarać... musimy oboje tego chcieć... musimy oboje nad tym pracować... ZAWSZE, nie tylko od okazji do okazji jak grunt nam się pod nogami pali... mam nadzieję, że nam się uda...


Póki co jest ok, a ja się nie boję jego nerwów...

200

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Witajcie w jesienny, deszczowy poranek... nie dopada mnie depresja, poddaję się stanom zadumy nad swoim życiem... a ponieważ widzę, że M się stara to zaduma ta idzie w dobrym kierunku... żadnych złych emocji, lęków... spokojnie....

Spotkałam się wczoraj z koleżanką na babskich ploteczkach. Jak to kobiety rozmawiałyśy o sprawach damsko-męskich, o naszych zwiazkach. Po raz kolejny usłyszałam te same słowa: wiesz, zawsze się zastanawiałam czy wasz układ ci odpowiada. Zawsze widziałam, że wystarczy jedno jego spojrzenie, a ty się kulisz, wycofujesz, podporządkowujesz. Zastanawiałam się ile jeszcze możesz znieść takiego traktowania. Jego dominację było widać na kilometr.
Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że jestem na dobrej drodzę, że idę w dobrym kierunku. Wszyscy to widzieli, tylko nie ja. Wiem, że muszę zmieniać nasze relacje z głową, ostrożnie. Wiem, że muszę być cierpliwa. Wiem, że muszę być rozważna by nie zapłacić najwyższej ceny za odyskanie siebie - utraty NAS

Dawno nie było tak fajnie między nami jak jest teraz. Chwilo trwaj!

201

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Witam i ja.

Deszczowy poranek, a w duszy wiosna wink

Silky, fajnie. Naprawde fajnie sie to czyta smile - widac, ze masz duzo refleksji i przemyslen - widac czułość (do meza). Determinacja bije od Ciebie na kilometr, i to jest najwazniejsze, bo Twoj mąz na pewno czuje ją na wlasnej skorze wink..
I kolezanka -  dobrze jest sluchac ludzi dookola nas, co mowia o nas samych - oni czesto widzą sprawy, jakimi są, a nie jak my chcielibysmy je widziec. Tylko na to trzeba miec odwage i dorosnać do tego, co mozemy uslyszec smile

Droga do dobrego zwiazku, kiedy bylo sie podporzadkowanym jest tylko jedna - walczyc o siebie, jak lwica w obronie malych wink Twoj maz po okresie buntu (a pewnie beda jeszcze rozne fazy, moze bedzie probowal sprowadzic Cie na powrot do parteru, pomniejszyc lub podporzadkowac- na rozne sposoby - na to trezba byc przygotowanym, bo do tej pory mial silna pozycje i trudno mu z niej zrezygnowac), ale jesli uda Ci sie to przetrwac, oboje (a wlasciwie troje) na tym skorzystacie.

Tak trzymaj silky!!!!! smile

Pozdrawiam

202

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Witajcie:)
chyba jestem meteoropatką... zmieniło się ciśnienie, świeci słońce a mnie głowa boli... ale poza tym jest fajnie:) w czwartek poszliśmy spać ok. 3 w nocy - leżakowaliśmy, kochaliśmy się, rozmawialiśmy... atmosfera jest wyraźnie inna, lekka:)
dziś on w pracy, my z młodym robimy porządki domowe. Szykujemy jego stare ubranka do wydania. Idzie zima, pewnie komuś się przydadzą. Wieczorem może jakieś kino dla 2, jutro dla 3.

Wiecie, patrzę na tego mojego mężą i uśmiecham się w duchu od ucha do ucha... kocham go!

203

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Dziś patrzę na mojego męża i chcę by mnie zrozumiał!

W sobotę się posypało... może nie powinnam, ale przepłakałam cały weekend...
w sobotę rano koleżanka wysłała mi sms, w którym nawiązała do forum. Przeczytał, zapytał co to. Ja spanikowałam, nie chciałam by wiedział że piszę (on tego nie lubi, ani rozmawiania o problemach/uczuciach, ani tym bardziej for internetowych). Powiedziałam, że takie tam babskie sprawy. Po południu zapytał jeszcze raz, powiedziałam, że piszę na forum, że potrzebowałam pomocy. Zapytał dlaczego nie powiedziałam od razu, dlaczego zrobiłam z tego tajemnicę. Powiedziałam, że bałam się jego reakcji, że mnie skrytykuje, że nie będzie mu się to podobało... zaproponowałam, że jeżeli chce mogę mu pokazać moje wpisy - powiedział, że nie chce
powiedział, że go oszukuję, że kłamię, że on czuje się z tym podle. Skoro chciałam ukryć forum to i inne rzeczy też ukrywam, że związek to zaufanie, że ja mu nie ufam, że robię z niego tyrana... że się go boję, co jest wg niego chore.
Nie boję się jego, wiem że krzywdy mi nie zrobi
boję się jego złości, zimnego wzroku, przykrych słów - tego, jak dałam się podporządkować (nad czym teraz pracuję, a on to interpretuje jako atak na nasze małżeństwo i moją chęć pozbycia się go)

wiem, że źle zrobiłam że mu nie powiedziałam od razu. Głupia byłam, spanikowałam że mu się to nie spodoba...

Mówi, że czuje że ja go nie kocham, że nie widzi miejsca dla siebie w moim życiu, że nie ma pojęcia co mogłabym zrobić, by mu udowodnić, że go kocham, że nie kłamię, że nie zdradzam... że to co mówię, to są tylko puste słowa. Słowa, które mogę formułować dowolnie, tak jak chcę by on usłyszał... Gdy mówię, że kocham, że chcę być razem, on odpowiada mi że to tylko słowa.
Powiedziałam, że zastanawiam się czy pójść do psychologa, że chyba pójdę, że nie mogę sobie poradzić z sytuacją.

Znów myślałam, że jest ok. Ostatnie 2 tygodnie czulam, że jest na prawdę dobrze między nami. W sobotę rano wyniknęła sprawa sms i forum i coś, co wydawało się dobre posypało się w kilka sekund. Dlaczego on tak ostro zareagował?

Znów oschły, obojętny, nieobecny...

204

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

A Ty znów zdominiowana, podporządkowana, uległa i cała w poczuciu winy, jakbyś nie wiem co zrobiła. Fakt, facet ma prawo poczuć się............. niekomfortowo, daj mu trochę czasu. Znajdź tę prawdziwą nutę w sercu, która go przekona, , że szukałaś wsparcia i to było chyba najmniejsze "zło", jakie można zrobić, dla ratowania swojego związku. Jesteście piękni, facet ma potencjał na dobrego męża, tylko jakiś taki płochliwy z jednej strony, zaborczy z drugiej strony, chyba jeszcze młody i bez problemów przeżywa życie, to może jakiś strach przed nieszczęściem , nieuświadomiony, podskórny, i to całe jego postępowanie to jakaś barykada przed tym czymś, na wyrost. Pozdrawiam , powalcz jeszcze , warto. Przytul, pogłaskaj, uściśnij i może powiedz teraz to przepraszam, ale nie w poczuciu winy, tylko żeby poczuł, że go rozumiesz , ale poproś, żeby ci troszkę bardziej ufał.

205

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Kurcze napisał/a:

A Ty znów zdominiowana, podporządkowana, uległa i cała w poczuciu winy, jakbyś nie wiem co zrobiła. Fakt, facet ma prawo poczuć się............. niekomfortowo, daj mu trochę czasu. Znajdź tę prawdziwą nutę w sercu, która go przekona, , że szukałaś wsparcia i to było chyba najmniejsze "zło", jakie można zrobić, dla ratowania swojego związku. Jesteście piękni, facet ma potencjał na dobrego męża, tylko jakiś taki płochliwy z jednej strony, zaborczy z drugiej strony, chyba jeszcze młody i bez problemów przeżywa życie, to może jakiś strach przed nieszczęściem , nieuświadomiony, podskórny, i to całe jego postępowanie to jakaś barykada przed tym czymś, na wyrost. Pozdrawiam , powalcz jeszcze , warto. Przytul, pogłaskaj, uściśnij i może powiedz teraz to przepraszam, ale nie w poczuciu winy, tylko żeby poczuł, że go rozumiesz , ale poproś, żeby ci troszkę bardziej ufał.

nie taki znów młody - 36l
Powiedziałam przepraszam. Powiedziałam, że kocham. Teraz, już łatwiej mi przychodzi mówienie. Czasem jednak mam wrażenie, że im wiecej ja mówię tym mniej on mnie rozumie. Musimy się nauczyć sztuki konwersjacji, zaniedbaliśmy ją w ostatnich latach...
Wiem, że muszę mu pokazać, że to co mówię jest prawdą. Tak, miałam wątpliwości co do swoich uczuć do niego, jakiś lęk przed rutyną, poczucie, że on jest mną znudzony. Już ich nie mam. Teraz jest mi przykro, że on się tak czuje. Przytulam go, mimo że on nie wykazuje zainteresowania. Wczoraj wstałam z młodym wcześniej, on spał. Upiekliśmy ciasto. Chcę by poczuł się bezpiecznie w tym domu, w naszym domu.
Zmieniłam się. Chcę odzyskać siebie, ale nie chcę stracić jego.   
Nie naciskam...
Poprosiłam spokojnie by się nie wyprowadzał (obawiam się, że o tym myślał), by dał nam szansę... powiedziałam, że te ostatnie 2 tygodnie były na prawdę wspaniałe, że chcę by tak było cały czas...

206

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Musi to przetrawić, oby tylko ,nawet nieświadomie, znowu ciebie nie zdominował i nie zostawił w poczuciu winy. Nic złego w końcu nie zrobiłaś, choć tak jak pisałam, postaw się w jego położeniu, kiedy dowiedziałabyś się, że on pisał o was na jakimś forum. Może trochę zachwiać, tym bardziej, że ta koleżanka Cię "wydała", więc pewnie myśli, że wszyscy o tym wiedzą z niego się nabijają, albo co tam podobnego. Ale, ma szansę wykazać się duchem, i charakterem i stanąć ponad to. W sumie ja odbieram go z tych twoich postów pozytywnie, jako wartościowego człowieka, tylko w tym waszym związku brak radości z siebie,z siebie nawzajem i z sobą wzajemnie, jakoś za dużo powagi, za mało jakiegoś luzu.Ale to wspólnie musicie dopracować.
W sumie tworzycie fajną, dającą odrobinę wiary w sens małżeństwa , rodzinę. Obyście tylko to nasycili wzajemną radością, będzie wręcz wzorcowo, choc teraz jesteście rzeczywiście na ostrym zakręcie. Dlatego ostrożnie, ostrożniutko, ale do przodu. Pozdrawiam i trzymam kciuki.

207

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

silky, wiesz co ja mysle?

Ze teraz dojrzalas do tego, by wziec odpowiedzialnosc za wlasne postepowanie - i nadeszla pora na wlasna refleksje, czyli refleksje nad sobą i swoimi bledami. Mowisz, ze go kochasz i nie chcesz, by odszedl. I ja Ci wierze. I mysle, ze dobrze, ze juz wiesz, ze chcesz tego faceta w swoim zyciu.

Ale teraz postaw sie w jego polozeniu i wyobraz sobie, jak by sie poczul, gdyby uslyszal, jak o nim mowisz na forum. Fajnie jest sie wyzalic innym kobietom i miec wsparcie, ale-  nazywanie WLASNEGO MEZA, nad zwiazkiem z ktorym sie pracuje i chce sie naprawiac i ktory jest w dalszym ciagu naszym mezem i towarzyszem co dnia - KARTOFLEM, albo innym obrazliwym slowem jest do niego po rpsotu nielojalne.

Mialam z moim mezem zly okres, wkurzal mnie, bardzo sie klocilismy. Bylo kiepsko jak diabli. Tez plakalam i bylam bardzo osamotniona.
Ale nigdy nie napisalabym o nim tak, jak niektore kobiety opisuja swoich obecnych lub bylych mezow. I nie tylko o to chodzi, ze wystawiamy swiedectwo samej sobie. Po prostu, jak traktujesz innych, tak inni traktuja Ciebie. Tyczy to zwlaszcza relacji z najblizszymi.

Pozdrawiam Cie.

208

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Ale kartofel, to nie burak, kartofel to nie zgniłek, kartofel to brzmi ciepło, swojsko nic w tym obraźliwego nie widzę , wręcz przeciwnie jest w tym bezradność dziecka i szamotanina dorosłej, ale odpowiedzialnej za słowo kobiety.

209

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Benita72 napisał/a:

nazywanie WLASNEGO MEZA, nad zwiazkiem z ktorym sie pracuje i chce sie naprawiac i ktory jest w dalszym ciagu naszym mezem i towarzyszem co dnia - KARTOFLEM

hej, to nie ma pejoratywnego wydźwięku,
któraś z dziewczyn rzuciła hasłem Couch Potato Life (w odniesieniu do jego zmęczenia, kanapy, TV), później przeszło w Mr Potato, itd. aż do Ziemniaka, Kartofla, Pyrki.
Nie chcę pisać imiennie. Nie chcę pisać cały czas mąż. Kartofel/ziemniak/pyrka - myślę, że z kontekstu moich wypowiedzi nie wynika moje negatywne nastawienie do niego czy wręcz brak szacunku. Zauważ też, że stosuję je jedynie w wątku, w którym powstało. Tam, gdzie pisze się o kilku sprawach jednocześnie, tam gdzie łatwiej się pogubić. Kartofel - mój Pan Kartofel:)

210

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

A ja myślę, że nie chodzi o to, że pisała na forum, bo zrobiła to anonimowo i czytają to osoby, które nie znają jej rodziny osobiście. Myślę, że chodzi mu o to, że czyta to koleżanka [ pewnie myśli, że mogą o tym wiedzieć także inne osoby], która go zna, która wie, że to o nim silky się rozpisuje. Postawcie się na jego miejscu. Ja nie była bym zadowolona gdyby taka sytuacja dotknęła mnie.

211 Ostatnio edytowany przez silkytouch (2013-09-30 11:40:12)

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
nowalijka napisał/a:

A ja myślę, że nie chodzi o to, że pisała na forum, bo zrobiła to anonimowo i czytają to osoby, które nie znają jej rodziny osobiście. Myślę, że chodzi mu o to, że czyta to koleżanka [ pewnie myśli, że mogą o tym wiedzieć także inne osoby], która go zna, która wie, że to o nim silky się rozpisuje. Postawcie się na jego miejscu. Ja nie była bym zadowolona gdyby taka sytuacja dotknęła mnie.

chodzi głównie o to, że mu nie powiedziałam od razu, że wolałam by nie wiedział. A koleżanka ta jest, jakby to powiedzieć nieszkodliwa - z drugiego końca Polski, ma swoich znajomych i swój świat, nie widujemy się właściwie. Ona nie jest zagrożeniem, że ktoś się dowie. On poczuł, że ja mam przed nim tajemnice. Skoro nie powiedziałam mu o forum to znaczy, że na pewno ukrywam coś jeszcze...

Samo forum przyznał, że nie stanowi problemu bo jest anonimowe. Problem stanowi moja reakcja na sms koleżanki i początkowa niechęc do wyjawienia forum. Chodzi o to, że powiedziałam że nie chciałam by wiedział bo się bałam jego reakcji, że mu się nie spodoba, że będzie zły. Że się bałam jak on zareaguje...że bałam się, że przeczyta coś czego bym nie chciała by przeczytał. Ten wątek to przecież mój ekshibicjonizm uczuciowy... chodzi o to, że nie zaufałam mu i nie powiedziałam od razu... nie powinnam się bać, związek to zaufanie... nie może być w nim miejsca na strach...

212

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

No właśnie, może boi się, że wszyscy wokół niego o tym wiedzą, że ktoś to przeczyta i go rozpozna, na razie to rzeczywiście gorący kartofelek, a tobie radzę, zrób gdzieś awaryjny profil, bo ten nie nadaje się do tego, żeby go poznał, a wcześniej czy później  będzie tego chciał, kto wie, czy nie czeka aż mu go po prostu podsuniesz do przeczytania. Skąd tyle nieufności w tym człowieku, czy on się boi ciebie, czy siebie? Może hoduje tam głęboko w sobie jakieś strachy, których się wstydzi, boi się do nich przyznać, ale jednak go dręczą. Przez 11 lat powinniście się znać jak łyse konie, a tu ciągle tyle nieufności i strachu, może spróbuj być /oczywiście po tym wszystkim/, trochę bardziej bezpośrednia? Nie wiem czy to dobre słowo, ale chodzi i o relacje bez mała dziecko-rodzic, jeśli chodzi o zaufanie i bliskość. Może to mu zaimponuje i przekona go do ciebie.

213

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Kurcze napisał/a:

No właśnie, może boi się, że wszyscy wokół niego o tym wiedzą, że ktoś to przeczyta i go rozpozna, na razie to rzeczywiście gorący kartofelek, a tobie radzę, zrób gdzieś awaryjny profil, bo ten nie nadaje się do tego, żeby go poznał, a wcześniej czy później  będzie tego chciał, kto wie, czy nie czeka aż mu go po prostu podsuniesz do przeczytania. Skąd tyle nieufności w tym człowieku, czy on się boi ciebie, czy siebie? Może hoduje tam głęboko w sobie jakieś strachy, których się wstydzi, boi się do nich przyznać, ale jednak go dręczą. Przez 11 lat powinniście się znać jak łyse konie, a tu ciągle tyle nieufności i strachu, może spróbuj być /oczywiście po tym wszystkim/, trochę bardziej bezpośrednia? Nie wiem czy to dobre słowo, ale chodzi i o relacje bez mała dziecko-rodzic, jeśli chodzi o zaufanie i bliskość. Może to mu zaimponuje i przekona go do ciebie.

powiedziałam, że jeżeli czuje taką potrzebę to mu dam do przeczytania...
powiedział, że nigdy mnie nie sprawdzał, nie sprawdza i sprawdzał nie będzie. Nie będzie sprawdzał telefonu, maili, nie będzie czytał forum....
niech już będzie wieczór, niech już wróci z pracy...

214

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Moja droga, czy ty poddajesz się cierpieniu, aż tak cierpisz? on to odbiera, to jest też czerwona lampka dla niego, facet nie lubi pokonywać cierpienia żony, którego sam jest przyczyną.Wydaje mi się, że oczekuje, że wytłumaczysz mu tu jak nauczyciel uczniowi, prosto , jasno i bezdyskusyjnie, bez strachu, obaw i skrywanego poczucia winy. A zaraz potem będziesz normalną żoną, taką jaką cię zna.

215

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Kurcze napisał/a:

Moja droga, czy ty poddajesz się cierpieniu, aż tak cierpisz? on to odbiera, to jest też czerwona lampka dla niego, facet nie lubi pokonywać cierpienia żony, którego sam jest przyczyną.Wydaje mi się, że oczekuje, że wytłumaczysz mu tu jak nauczyciel uczniowi, prosto , jasno i bezdyskusyjnie, bez strachu, obaw i skrywanego poczucia winy. A zaraz potem będziesz normalną żoną, taką jaką cię zna.

przed tym smsem czułam, że już jest na prawdę dobrze, że rozmawiamy, że się rozumiemy. To były dobre 2 tygodnie. Było tak, jak już dawno nie było: ciepło, czule, spokojnie, otwarcie... mam nadzieję, że nam się uda:)

216

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
silkytouch napisał/a:
Kurcze napisał/a:

Moja droga, czy ty poddajesz się cierpieniu, aż tak cierpisz? on to odbiera, to jest też czerwona lampka dla niego, facet nie lubi pokonywać cierpienia żony, którego sam jest przyczyną.Wydaje mi się, że oczekuje, że wytłumaczysz mu tu jak nauczyciel uczniowi, prosto , jasno i bezdyskusyjnie, bez strachu, obaw i skrywanego poczucia winy. A zaraz potem będziesz normalną żoną, taką jaką cię zna.

przed tym smsem czułam, że już jest na prawdę dobrze, że rozmawiamy, że się rozumiemy. To były dobre 2 tygodnie. Było tak, jak już dawno nie było: ciepło, czule, spokojnie, otwarcie... mam nadzieję, że nam się uda:)

I tak będzie. Nie popadaj w panikę. Jesteście w kryzysie, jeszcze nie raz zdarzą się Wam takie burze. Postaraj się przejść z tym do porządku dziennego. Im bardziej pokażesz mu teraz, że wróciłaś na tory (nie myślisz o tym cały czas, nie płaczesz, nie zadręczasz siebie i jego pytaniami), tym bardziej wróci spokój i zaufanie.

Tylko mu nie pokazuj tego co tu piszesz, bo facet umrze. To jest Twój sekret, który nie powinien był wyjść na jawa. Uszy do góry. Fajna z Was para smile.

217

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Każdy mężczyzna ma jakieś zalety.
Trzeba mu je tylko wskazać.
POZDRAWIAM;)

218

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Trochę wczoraj rozmawialiśmy. W sobotę nie chodziło o forum jako takie. Chodziło o moją reakcję jak przeczytał sms i zapytał. Najbardziej męczy go to, że powiedziałam że się bałam jego reakcji, ŻE SIĘ GO BAŁAM.
Pierw bąkał coś, że mnie nie rozumie, że nie wie czy go kocham, że mam tajemnice, że nie wie o co mi chodzi. Największym problemem okazało się jednak, że jest dla niego to, że mu powiedziałam że bałam się jego reakcji, jego nerwów, jego. On tego nie może znieść, że ja się go bałam. Stwierdził, że to jest chore, że brak zaufania itd.
Powiedziałam, że to że teraz mu to mówię to jest właśnie zaufanie, to jest powierdzenie, że już się nie boję (pracuję nad sobą). Powiedzial, że nie rozumie dlaczego się tak zmieniłam, dlaczego tak nagle, przez tyle lat było przecież ok. Dlaczego teraz, jak schudłam.
Powiedziałam, że od dłuższego czasu zbierało się we mnie, że schudnięcie dodało mi skrzydeł, że zobaczyłam że mogę. Do tego w tym samym czasie odniosłam duży sukces w pracy, powierzono mi poważny projekt i dobrze go poprowadziłam - to też dało mi skrzydeł. Przyznałam, że przestraszyłam się rutyny, nie chciałam się dłużej bać i podporządkowywać, że nie wiedziałam jak powinna wyglądać miłość po 11 latach, że miałam wątpliwości. Powiedzialam, że to właśnie się działo wiosną, kiedy on zaczął się na mnie bardziej denerwować. Że znalazłam wówczas forum, zaczęłam czytać historie innych, pisać swoją. Powiedział, że odsunęłam się od niego. Odpowiedziałam, że miałam kryzys, to prawda, potrzebowałam czasu, przemyśleń, spojrzenia z boku. Powiedziałam, że go bardzo kocham, że chcę być z nim i tylko z nim, że to cała moja tajmnica...
Powiedzialam, że ostatnie dwa tygodnie były bardzo dobre, że tak chcę z nim żyć - w układzie partnerskim, bez lęku o jego reakcje, z uśmiechem, spokojnie. Powiedziałam, że wiem że jesteśmy wspaniałą rodziną i chcę by tak zostało, nie chcę go stracić. Chcę tylko troszkę zweryfikować nasze wspólne relacje...
Powiedział, że potrzebuje czasu

Dziś minęliśmy się rano - ja wyszłam do pracy gdy on jeszcze spał, po południu przyjechał, zjadł obiad i zasnął na kanapie gdy ja kładłam młodego spać. Zaczyna brać go przeziębienie, źle się czuje...

Jutro kolejny dzień, kolejna nasza szansa, po raz kolejny wzejdzie słońce...

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Wiecie nad czym sie zastanawiam ??
Poco facet lacz sei z kobieta

powinno byc facet facet baba baba nie bybölo by tyle naszch rozterek i przezyc

Czytam twoja Historie od poczatku staram sie tez rozmawiac z moim jest mi troche latwiej widte ze jak zagrozilam ze odjde podkulil ogon powiedzialam mu jestm z toba bo tego chce a nie musze ............. kiedys moze mi sie odechceic


zobaczymy n Jak dlugo kocham go ale siebie kocha´m bardziej i to powinno byc twoim mottem

wybaczcie bledy nie mam polskie klawiatury

220

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Witajcie, piszę bo wiem że ktoś czyta. Póki co u mnie bez zmian. Chłodno, na dystans...

Robię swoje, nie marudzę, nie zrzędzę, jestem miła... Nic na siłę udowadniać nie będę, kopać się z koniem nie zamierzam. Po prostu robię swoje...


Za tydzień mamy 5-tą rocznicę ślubu...

221

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Dyskutowaliśmy wczoraj dosyć ostro. Krzyków nie było, nigdy u nas krzyków nie było. Ale lekko podniesiony (choć ściszony) głos był, były wyraźne emocje. Gdy dotarło do mnie, że ta rozmowa nie ma sensu i do niczego nie prowadzi powiedziałam:
wiedz jedno: kocham Cię i chcę z tobą być, chcę byś był moim mężem. Nie chcę byś się wyprowadzał, chcę byś został. Ale chcę byś był w domu aktywnie, nie jak w hotelu nie jak mebel. Kocham Cię, ale nie chcę walczyć, żebrać o twoje uczucia, uwagę. Nie chcę po raz kolejny i kolejny czuć, że mnie odrzucasz bo czuję wówczas brak szacunku z twojej strony. Nie chcę się poniżać, nie będę żebrać. Ale wiedz, że z każdym dniem twojej obojętności ja się do tego bardziej przyzwyczajam. I jeżeli nic nie zmienimy przyjdzie dzień, ze się przyzwyczaję zupełnie. Nie chcę tego, ale jeżeli nic nie zrobimy to będzie to koniec naszego małżeństwa. Uważam, że udawanie przed dzieckiem i światem że wszystko jest ok, jest najgorszym z możliwych w tej sytuacji wyjść. Wiedz, że Cię kocham i nie oszukuję, nie chcę jednak trwać obok, jeżeli ty...
tu mi przerwał: to co? mam si wyprowadzić? Jednak tego chcesz?
Powiedziałam: Nie, ja tego nie chcę. Ja chcę być razem. Nie mam jednak wpływu na to co ty chcesz. Jeżeli uważasz, że tak będzie lepiej to i tak nic nie jestem w stanie zrobić by cię zatrzymać. Skoro nie wierzysz w moje słowa, a to co robię cię nie przekonuje o tym, że cię kocham to nie mam pojęcia czego potrzebujesz. Ja nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Kocham cie, nic więcej nie mam do dodania. Nie będę żebrać, narzucać się, chodzić za tobą i prosić o twoją uwagę... To ty musisz wiedzieć czy ci zależy....

Tu nastąpiła krótka chwila ciszy, po czym mnie delikatnie przytulił i powiedział: zależy mi tylko mi namieszałaś w głowie.

Poszliśmy spać. Położyłam się plecami do niego, powiedzialam dobranoc. Poleżał chwilę, obrócił się, przyciągłął mnie i powiedział: przepraszam

222

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Twój mąż ma mętlik w głowie i nie wie co ma zrobić....

223

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

silky, Twoj mąz potzrebuje czasu, tez tak mysle - powiedzial Ci o tym, wiec daj mu go, pozwol mu troche sie z tym przespac. On tez pewne sprawy musi przetrawic - bo w jego zyciu teraz wiele sie zmienia. Troche tak, jakby wszystko sie przewrocilo mu sie do gory nogami, kobieta nie ta sama, stawia sie, zaczyna sie szanowac i wymaga od niego szacunku i pewnego zaangazowania, to cos, czego do tej pory nie bylo. Kazdy potzrebuje czasu, by zrozumiec. Mysle, ze zaczelo do niego docierac, ze byl tyranem troche dla Ciebie - to musi go bolec, wiesz? Ale nie pozwol sie wpedzic w poczucie winy, ze sie go balas - balas sie i kropka, tak wtedy bylo u Was.. Zastanow sie, czego sie balas dokladnie - i konretnie porozmawiajcie (nie uciekajcie od tego tematu) - moze to mu pomoze zrozumiec, jak Ty to widzialas.

Fajnie, ze rozmawiacie. To sa bardzo wazne rozmowy i na nie sie powoluj, kiedy sprawy potoczyloby sie znow nie po Twojej mysli. To sa deklaracje i dorosli partnerzy traktuja je serio. Pamietaj tez, ze on przeprosil. Jesli uwazasz, ze szczerze - piłka jest po Twojej stronie boiska.

Rob swoje, dbaj o siebie, nie zapominaj o swoich potzrebach - bądz nieugieta, jesli poczujesz, ze znow wraca do starego i Twoje zdanie i potzreby nie sa respektowane.

Ale. Jesli on teraz bedzie chcial czulosci, nie odwracaj sie i nie obrazaj - zeby uniknac efektu zurawia i czapli wink

Ja w Was wierze i pozdrawiam

224

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Jak przytulił i powiedział przepraszam to długo nie zasnęliśmy. Po prostu leżeliśmy przytuleni i głaskaliśmy się po plecach. Nie rozmawialiśmy już. Teraz, po weekendzie jest znów normalnie, jakby nigdy nic. Uśmiechamy się, przytulamy, rozmawiamy. Jesteśmy razem. Tak zwyczajnie i z uśmiechem. Ustaliliśmy, że porozmawiany spokojnie za kilka dni. Próbuję mu pokazać, że pracuję nad sobą, że to ze teraz rozmawiamy, ze potrafiłam mu powiedzieć o tym strachu właśnie tego dowodzi. Potrafiłam powiedzieć o swoim strachu, to dowód że mu ufam, że chcę, nie zarzut - patrz jaki jesteś zły, nie chcę cię. Wierzę, że nam sie poukłada...

225

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Silkytouch siedze watek i trzymam kciuki!!

226

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Ja też, ja też! wink.

227

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

W piątek nasza 5 rocznica ślubu... w ramach prezentu jedziemy na krótkie wakacje za 2 tygodnie, a na piątek organizuję małą kolację przy świecach - trochę romantyzmu też nam sie należy! Młody będzie sprzedany do babci na cały weekend smile
Drobny prezencik dla męża też już dziś zakupiony smile
hmmm... nie spodziewam się jednak wiele - do tej pory nie obchodziliśmy rocznic, to też będzie zmiana. Poprosiłam już, by w piątek nie zostawał dłużej w pracy, bo będę czekała z kolacją. Zobaczymy... Może mnie zaskoczy...

zmykam do męża smile

228

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Trzymam kciuki za piątek i czekam na dobre wiesci smile

229

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Zycze udanej rocznicy slubu!! smile

230

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Dziś nasz dzień, dziś mija 5 lat naszego małżeństwa
Wszystko na kolację zorganizowane, mąż zaproszony smile

Jest normalnie, zwyczajnie, bez negatywnych emocji ale i bez zbytnich czułości. Znów jest przemęczony i nie ma na nic siły... dziś mieliśmy dodatkowo pobudkę bo synek o 4:20 wymiotował. Na szczęście już czuje się dobrze i plany wieczorne bez zmian. Nie poszedł do przedszkola i jestem z nim w domu. Siedzialam z nim do 7, o 7 poprosiłam męża o zmianę bo oczy mi sie same zamykały. Udało mi się troszkę przespać jak tata siedział z synkiem 7-8. Zawsze w takich momentach cieszę się, że zaszczepiłam go p/rotawirusom. Wszystkie jelitówki przechodzi błyskawicznie - 2-3x wymioty, 1-2x biegunka i po godzinie woła, że chce jeść. My się więc bawimy, sprzątamy, szykujemy deser do kolacji, a tata w pracy. Mam nadzieję, że się nie spóźni...
W poniedziałek jestem umówiona z psychologiem. Czuję, że muszę porozmawiać, może trochę sobie co nieco poukładać w głowie, lepiej zrozumieć zachowania męża.

Miłego dnia i trzymajcie kciuki proszę!

231

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Oby rocznica się udała. A ważniejsze oby się poukładało:)

Ja w ogóle syna nie szczepiłam na rotawirusy i złapał raz, jakies 2 lata temu. Na 1 dzień. Ma cztery i pół. Też się ciesze ze swojego wyboru:)

232

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Silky,

rocznica to dobra okazja rownez do podsumowan - zeby zobaczyc gdzie zwiazek zmierza. U Ciebie szczesliwie nastapila zmiana kursu - na taki, ktory nie da oczywiscie zadnej gwarancji na nic, ale przynajmniej uczyni Twoje/Wasze zycie lepszym.
I tego Ci zycze, zebys zawsze naprowadzala Wasze malzenstwo na wlasciwy kurs. Wlasciwy czyli taki, zeby Wam OBOJGU bylo dobrze.

233

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Witam Wszystkich!
Jestem tu nowa, dopiero odkrywam co i jak. Ale juz widze, ze nie jestem sama. Miło w koncu trafic w miejsce, gdzie obcy rozumieja lepiej niz rodzina.

234

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Kobieta nieszczęsliwa

235

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

No to opowiadam

Jak wiecie w piątek młody został w domu, pobudkę mieliśmy o 4:20. O 15 gdy miałam go odwozić do babci zasnął mi na podłodze. Położyłam go do łóżka, z nadzieją że pośpi 1,5-2h i go odwiozę. W tym czasie na spokojnie posprzątałam i wzięłam kąpiel. Niestety dziecię postanowiło pospać dłużej. Kolacja miała być na 6:30. Przed 5 poprosiłam mamę by przyjechała do mnie bo musiałam jeszcze skoczyć do miasta po świeczki i przede wszystkim odebrać jedzenie. Zjechalam do domu akurat, o 6. Młody jeszcze spał. Obudziłyśmy go z mamą, w międzyczasie zadzwoniłam do męża z zapytaniem czy on odwiezie dziecko i psa do babci bo mama musiała jeszcze zrobić zakupy po drodze. Zaczęłam się robić poddenerwowana. Było już po 6, M w drodze, dziecko na bajce, stół nieprzygotowany, babcia pojechała.
Przyjechał 6:30 z kwiatkami - muszę przyznać, że śliczne, najładniejsze jakie kiedykolwiek od niego dostałam.
Pojechali, a ja na szybko świeczki, stół, kiecka, make up. Jedzenie caly czas siedziało gotowe na talerzach w piekarniku (dzięki bogu mam funkcję podgrzewania talerzy:))
Pogasiłam światła i czekałam. Jak przyjechał, otworzyłam drzwi i kazałam zamknąć oczy - romantycznie wprowadziłam go do jadalni, calując po drodze i mówiąc że kocham. Zaskoczony był jak otworzył oczy. Pocałowałam go raz jeszcze i wręczyłam prezent. Zdziwił się i od razu powiedział - też ci chciałem coś kupić, ale wiesz... nie miałem kiedy...
Kolacja była przyjemna, wino, które wybrałam okazało się świetne (nie znam się, wybieram po etykietkach, która mi się podoba ). Trochę pokręcił nosem na jedzenie, że nie jest takie super fit, ale powiedziałam że jak raz zje coś innego to mu się nic nie stanie, a do restauracji na jakieś bardziej fit nie chciał iść więc zorganizowałam to co się dało (carpaccio i cielęcina ze szpinakiem i grilowanymi warzywami) Atmosfera była miła. Podziękował za kolację. Stwierdził, że czuje się jak na wigilii - mistrzuniu komplementów. Dalsza część wieczoru była bardzo udana . Na leżakowanie w łóżku nie miał jednak ochoty i siadłam obok niego na kanapie, na której zaraz zasnęłam.

Sobota: pobudka 4 rano, pakowanie i wyjazd na rajd samochodowy offroadowy (300km w jedną stronę). Po drodze przyjemne romowy o niczym. Na rajdzie fajnie, nawet się nie przejął jak mu auto ugrzęzło w błocie czy jak przeszorowaliśmy bokiem po siatce ogrodzeniowej (zostały drobne rysy na lakierze) - ale tym razem nie utkęliśmy w błocie:). Bawiliśmy się bardzo fajnie. To była nasza pierwsza taka jazda w terenie i bardzo nam się spodobała. Auto dalo radę. Mąż był wyraźnie zrelaksowany i dobrze się bawił - co nie często mu się zdarza. A co najważniejsze nie denerwowal się na mnie jak nam coś nie wychodziło. W domu byliśmy o 22 i od razu padliśmy spać. Od tego momentu non stop planuje co jescze musi w aucie przerobić, co dokupić, jakie opny itd. 

W niedzielę obudził mnie przed 7 bo spać nie mógł, a zebrało mu sie na czułości. Fajnie było, ale hmmm... bez mojej satysfakcji, po czym poszedł na TV, a ja mogłam jeszcze pospać. Jak wstałam to wymyślił, że pojedziemy dla mnie po prezent. Ok, ale zdecydowanie bardziej wolę dostawać prezenty niż je sobie sama kupować jakoś nie miałam nastroju. Zapytal, czy chcę kozaki - TAK, o tym marzyłam buty w prezencie na rocznicę ślubu. Powiedziałam, że ani butów, ani miksera ani garnków nie chcę. Wolę biżuterię lub zegarek. Nie chciał sam wybierać, wybieraliśmy razem. Czasu nie mieliśmy dużo, on nie lubi zakupów, do drugiego sklepu nie chciało mu się jechać. Mam trochę wrażenie, że chciał "odbędnić" ten prezent i mieć z głowy. Coś tam wybrałam. Byliśmy też w kinie. Wieczorem znów zasnął na kanapie jak się kąpałam. Zwlekłam go do łóżka. Obudził mnie w środku nocy chętny na czułości. Rozbudził mnie tylko jednak, a sam poszedł spać. Ja nie mogłam zasnąć. W nocy słyszałam jak młody się obudził i mnie wołał, ale nie wstałam. Poczekałam aż wstanie pan tata. Rano obudziłam się z młodym w łóżku, a pan tata spał na kanapie. Stwierdził, że młody był głodny i później nie chciał spać to dał go do mnie do łóżka, a sam poszedł na kanapę.

W sumie było ok. Tego się spodziewałam. Nie zaskoczył mnie. Podejrzewałam, że będzie max kwiatek. W piątek czułam sie b. fajnie, w sobotę czułam się b. fajnie, ale wczoraj i dziś jakoś byle jak... Bo kochał się ze mną, ale nie zadbał o moje potrzeby, obudził, rozbudził i poszedl spać. Bo prezent kupiony na szybko... Bo kwiaty dla mnie kupiła asystentka... bo nie powiedział, że ładnie wyglądam... bo jakoś tak nie czuję się ważna dla niego...

z psycholożką miałam rozmawiać w piątek, ale w związku z młodym w domu przełożyłam rozmowę na dziś. Dziś ona nie mogła i znów przekładamy.

Nie wiem czy to hormony, czy mi się w głowie poprzewracało, że chce nie wiadomo czego, a chłopak się stara. Bo w sumie wszystko jest ok tylko ja szukam dziury w całym. Może to ze mną jest coś nie tak i sama nie wiem czego chcę, że chcę niemożliwego... gwiazdki z nieba i rycerza na białym koniu... za dużo, za szybko... bo w sumie to jest ok!

a może po prostu tak na mnie wpływa brak orgazmu bo jak coś się zaczęło to należało to doprowadzić do końca... zobaczymy dziś wieczorem...

Ale w sumie to jest ok http://emots.yetihehe.com/2/ok2.gif

236

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Kobiety istnieją po to, aby je kochać, a nie, aby je rozumieć.
Kobieta, która umie utrzymać miłość mężczyzny i odwzajemniać ją, uczyniła wszystko, czego świat od kobiety wymaga lub wymagać powinien.
pozdrawiam;)

237

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
alis401 napisał/a:

Kobiety istnieją po to, aby je kochać, a nie, aby je rozumieć.
Kobieta, która umie utrzymać miłość mężczyzny i odwzajemniać ją, uczyniła wszystko, czego świat od kobiety wymaga lub wymagać powinien.
pozdrawiam;)

Aż mnie lekko przytkało.. A czego wymaga świat lub powinien wymagać od mężczyzny?

238

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Małżeństwo jako długa rozmowa.
Wstępując w związki małżeńskie należy postawić sobie pytanie:
czy sądzisz, że będziesz mogła z tym mężczyzną do późnego wieku z przyjemnością prowadzić rozmowy?
Wszystko inne jest w małżeństwie przejściowe, ale przeważnie część obcowania przypada na rozmowę.

239

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
alis401 napisał/a:

Małżeństwo jako długa rozmowa.
Wstępując w związki małżeńskie należy postawić sobie pytanie:
czy sądzisz, że będziesz mogła z tym mężczyzną do późnego wieku z przyjemnością prowadzić rozmowy?
Wszystko inne jest w małżeństwie przejściowe, ale przeważnie część obcowania przypada na rozmowę.

ale sam fakt rozmowy to nie wszystko, ważniejsze jest o czym się rozmawia, jak się rozmawia. Możesz całe życie z kimś rozmawiać, a tak na prawdę nie będziesz o nim nic wiedzieć bo będziecie rozmawiać, ale nie będziecie sie rozumieć...

240

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Silky, przeczytałam Twoją relację z weekendu z zaciekawieniem i z lekkimi wypiekami, bo byłam bardzo ciekawa co sie stanie. smile No faktycznie, wielkiego szału nie było, ale czy to powód do frustracji?

Może powinnaś podejść do tego troszkę inaczej. Pozwól, że Ci to trochę rozrysuję:

- Przyszedł na kolacje z kwiatami - podobno nie kupuje Ci kwiatów ani nic, nie obchodzicie rocznic, równie dobrze mógł przyjść bez niczego.
- Nie powiedział Ci komplementu, że ładnie wyglądasz - czy prawił Ci kiedyś takie komplementy? Jeśli tak, czy były one częste.
- Kupowanie prezentu dla Ciebie - sama napisałaś, że on nie lubi zakupów i chodzenia po sklepach więc skąd u Ciebie pretensja, że kręcił nosem? Prezent "odbębniony"? Czy kilka tygodni temu w ogóle przyszłoby mu do głowy, żeby zabrać Cię na zakupy i kupić cokolwiek? Wiedząc jaki jest na zakupach mogłaś powiedzieć, że jeśli nie ma nic przeciwko, to po prezent dla Ciebie wybierzecie się w przyszłym tygodniu. Ty byś miała czas żeby na spokojnie sobie coś wybrać, a on by miał satysfakcję, że Ci coś kupił i nie musiał się przy tym za Tobą nałazić.

Nie mówię, że przesadzasz i wymyślasz problemy, a Twój mąż jest święty, nie. Chodzi o to, że musisz trochę zredukować swoje oczekiwania do rzeczywistości, bo w obecnej chwili wymagasz, żeby on nagle stał się zupełnie innym człowiekiem niż był do tej pory. Nagle ma Cię zaskakiwać, czytać w myślach, nie nudzić się na zakupach. A sama dobrze wiesz jaki on jest. Moim zdaniem i tak się wykazał. Oczywiście nie mówię, żeby czcić go pod niebiosa, ale docenić wypadałoby i czasem pochwalić za próbę starań.

Co do seksu, to się nie wypowiadam, bo faktycznie dość egoistycznie do tego podszedł, ale no wszystko po kolei smile

Z psycholog nie rezygnuj za skarby świata! smile

Całuski!

241

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Silky Touch tez z ciekawoscia czekalam az napiszesz smile Zgadzam sie z Teo, a od siebie dodam ze sprobuj byc mniej wymagajaca, bo on nie czyta w Twoich myslach a moim zdaniem i tak sie postaral. Milo spedziliscie caly weekend i z tego sie ciesz. Na pewno czujesz sie sfrustrowana sprawami lozkowymi i moze dlatego tak odreagowujesz, ale sprobuj cieszyc sie malymi rzeczami. Podejzewam ze jesli bys teraz na niego naskoczyla on by wgl nie zrozumial o co Ci chodzi i by pomyslal ze wymyslasz bo: kwiaty byly, prezent tez, wrocil wczesniej z pracy, zawiozl malego do rodzicow, spedziliscie ten weekend NIE TYLKO przed tv a rozne atrakcje, igraszki jako takie tez byly.
Nie wymagaj zeby byl rycerzem na bialym koniu, bo nim nie jest i podejzewam ze nigdy nie bedzie. Badz spokojna i nie 'czepiaj' sie go ciagle bo go to zapewne demotywuje. Dla przykladu przytocze moja dzisiejsza rozmowe z chlopakiem na ktorym mi zalezy. Z racji ze jest to znajomosc na odleglosc ja zaczelam mu mowic zeby poszedl na lekcje jezyka obcego, zeby sie podszkolic jesli kiedykolwiek chce byc blisko mnie, pozniej zazucalam mu ze nie powinien zwracac uwagi na to ile bilet lotniczy kosztuje bo jak mu zalezy to powinien przyjechac. I tak sie zaczelam czepiac az wkoncu on powiedzial ze mu nie pomagam bo sie ciagle czepiam. Nie pomyslalabym ze tak to odbierze, ale wlasnie probuje Ci przekazac ze takie zachowanie ze strony kobiety moze faceta bardziej zniechecic niz zachecic, chociaz widze ze sie starasz dla tego malzenstwa i mam nadzieje, ze Wasz relacje pozostana dobre i ze on rowniez od siebie cos da. Wiecej pozytywizmu!! smile

242 Ostatnio edytowany przez silkytouch (2013-10-15 08:40:34)

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

nie, komplementy przestal prawić dawno temu
zakupy - wiem, taki ma styl zakupów, nie jest wzorowym konsumentem

Nie marudzę i nie czepiam się go teraz. Staram się być wyrozumiała i miła. Staram się być uśmiechnięta. Nie na siłe, naturalnie. Szukam tych dobrych chwil, momentów, gestów. Wczoraj wydarzyło się coś ważnego - musiałam wyjść o 19:30 (wizyta u ortodontki) i prosiłam by był na czas by zostać z synkiem. O 18 zadzwoniła asystentka, bo ją poprosił by mi przekazała, że przeprasza ale nie da rady dojechać na czas i muszę sobie poradzić sama. Dlaczego to było dla mnie ważne? Bo pomyślał o mnie, o moich planach, że znów muszę coś zmienić bo on nie da rady być na czas. Doceniam to, że dał mi znać. Mocno doskwierało w naszym związku, że nigdy mnie nie informował o której wraca, ze nie raz musialam coś zmieniać na ostatnią chwilę bo on jednak nie dał rady dojechać, ale nie dał znać wcześniej.
Wczoraj przed pracą przytulił mnie na dowidzenia - tego też BARDZO DAWNO nie robił.
To takie drobne gesty, ale ja je widzę! I uśmiecham się do niego, przytulam. Powiedziała, że bardzo mi sie podobał weekend, że kolacja była bardzo miła, że fajnie sie bawiłam na rajdzie, że prezent mi sie podoba smile staram sie skupiać na tym by nie mówić co mi się nie podoba, by nie marudzić, staram się wysyłać głównie komunikaty pozytywne (ale nie wymuszone, nie zmuszam się, nie robię nic na siłę)

Jest dobrze. Miałam tylko małe, przejściowe zawahanie nastroju.

243

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Silky,

a ja mysle, ze chcesz byc po prostu dla niego wazna. Moze najwazniejsza? I tego Ci brakuje. Jesli jest sie dla kogos najwazniejszym, ten ktos o Ciebie dba. Bardzo dba. Mysli o Tobie, interesujesz go Ty i to, co sie z Toba dzieje.
Przypuszczam, ze gdybys miala takie poczucie niewazny bylby prezent, kwiaty, kolacja.
Wolasz do niego: spojrz na mnie, chce byc dla Ciebie najwazniejsza.
Ja mam kwiaty, ksiazki, zakupy, herbatki - ale nie jestem najwazniejsza. Nie jestem nawet wazna. Zastanow sie, czy wlasnie tedy prowadzi droga do tego, za czym tak tesknisz.

244 Ostatnio edytowany przez silkytouch (2013-10-15 09:26:15)

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Masz rację Miriamm, nie czuję się najważniejsza. Czuję że dla niego najważniejsza jest praca. A ja jestem taki fajny kumpel - kochanka. A chcę, rozpaczliwie chcę czuć, że jestem ważna! Jako kobieta, jako partnerka
Jak jednak znaleźć tę odpowiednią drogę? Jak zejść z łódki płynącej po fali jego zmiennych nastrojów i nie być tak zależną emocjonalnie od niego?
Jutro wyjeżdżam w delegację na 5 dni. Wracam w niedzielę w nocy, a w poniedziałek w nocy wyjeżdżamy na upragnione 7 dni wakacji. Przez 9 lat nie byliśmy nigdy tyle czasu sami, we dwójkę... może coś się poukłada...

245

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
silkytouch napisał/a:

nie, komplementy przestal prawić dawno temu
zakupy - wiem, taki ma styl zakupów, nie jest wzorowym konsumentem

Nie marudzę i nie czepiam się go teraz. Staram się być wyrozumiała i miła. Staram się być uśmiechnięta. Nie na siłe, naturalnie. Szukam tych dobrych chwil, momentów, gestów. Wczoraj wydarzyło się coś ważnego - musiałam wyjść o 19:30 (wizyta u ortodontki) i prosiłam by był na czas by zostać z synkiem. O 18 zadzwoniła asystentka, bo ją poprosił by mi przekazała, że przeprasza ale nie da rady dojechać na czas i muszę sobie poradzić sama. Dlaczego to było dla mnie ważne? Bo pomyślał o mnie, o moich planach, że znów muszę coś zmienić bo on nie da rady być na czas. Doceniam to, że dał mi znać. Mocno doskwierało w naszym związku, że nigdy mnie nie informował o której wraca, ze nie raz musialam coś zmieniać na ostatnią chwilę bo on jednak nie dał rady dojechać, ale nie dał znać wcześniej.
Wczoraj przed pracą przytulił mnie na dowidzenia - tego też BARDZO DAWNO nie robił.
To takie drobne gesty, ale ja je widzę! I uśmiecham się do niego, przytulam. Powiedziała, że bardzo mi sie podobał weekend, że kolacja była bardzo miła, że fajnie sie bawiłam na rajdzie, że prezent mi sie podoba smile staram sie skupiać na tym by nie mówić co mi się nie podoba, by nie marudzić, staram się wysyłać głównie komunikaty pozytywne (ale nie wymuszone, nie zmuszam się, nie robię nic na siłę)

Jest dobrze. Miałam tylko małe, przejściowe zawahanie nastroju.

Sorki silky, ale dla mnie to wszystko nadal na sile i takie smaczne, jak odgrzewana kolacja. Ty juz na sile doszukujesz sie pozytywow, a tu jedzie chlodem jak z otwartej zamrazarki.
Nie krytykuje Twojego meza za to co on teraz robi, bo on taki po prostu zawsze byl. Tylko Ty tego nie widzialas, kiedys to Ci tak nie przeszkadzalo, potem zaczelo, potem mialas nadzieje na zmiany (szczegolnie jak schudniesz i wypiekniejesz) i nadal karmisz sie ..sorry, ochlapami jego uwagi.

Jesli to Ci wystarczy do konca zycia, to dobrze, to czas przestac dlubac w kaddym gescie i rozkladac kazda sytuacjena atomy. Jesli czujesz ciagly niedosyt, to masz problem. I to duzy problem.

246

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
silkytouch napisał/a:
alis401 napisał/a:

Małżeństwo jako długa rozmowa.
Wstępując w związki małżeńskie należy postawić sobie pytanie:
czy sądzisz, że będziesz mogła z tym mężczyzną do późnego wieku z przyjemnością prowadzić rozmowy?
Wszystko inne jest w małżeństwie przejściowe, ale przeważnie część obcowania przypada na rozmowę.

ale sam fakt rozmowy to nie wszystko, ważniejsze jest o czym się rozmawia, jak się rozmawia. Możesz całe życie z kimś rozmawiać, a tak na prawdę nie będziesz o nim nic wiedzieć bo będziecie rozmawiać, ale nie będziecie sie rozumieć...

nie chodzi o ciągłe paplanie w kółko to samo. trzeba mówić o swoich bolączkach a nie czekać aż facet się domyśli. oni czasami nie za bardzo kumają;) trzeba się umieć dopasować i umieć ze sobą współpracować . w sumie człowiek uczy się całe swoje życie i nie zawsze jest tak różowo jak by się chciało. są wzloty i upadki jak to w każdym normalnym związku.

247

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Mussuka napisał/a:

Jesli to Ci wystarczy do konca zycia, to dobrze, to czas przestac dlubac w kaddym gescie i rozkladac kazda sytuacjena atomy. Jesli czujesz ciagly niedosyt, to masz problem. I to duzy problem.

wiem sad

248

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Silky,

dobrze, ze jedziecie na wakacje. Na pewno bedzie super. Wakacje to pewnie nie jest moment na jakies powazne rozmowy.
Chociaz jestem przeciwna utrzymywania na sile milego nastroju, zeby bylo fajnie, milutko, bezkonfliktowo.
Pewnie, ze dobrze jak tak jest, ale nie na zasadzie, ze jedna z dwoch osob powstrzymuje sie przed komentarzami i rozmowa, zeby tej drugiej osobie bylo wlasnie milo.
Nie ma co rowniez prowokowac awantur. Nie o to chodzi przeciez. A pamietam, ze Twoj maz zle reagowal, kiedy mu ciagle zwracalas uwage, ze chcesz czego innego niz to, co on Ci daje.
Moze po prostu nie oczekuj zbyt wiele po tym urlopie, bo 7 dni na pewno nie zmieni Waszej sytuacji o 180 na lepsze. A na gorsze owszem - jesli sie na siebie poobrazacie.

249

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Sorki silky, ale dla mnie to wszystko nadal na sile i takie smaczne, jak odgrzewana kolacja. Ty juz na sile doszukujesz sie pozytywow, a tu jedzie chlodem jak z otwartej zamrazarki.
Nie krytykuje Twojego meza za to co on teraz robi, bo on taki po prostu zawsze byl. Tylko Ty tego nie widzialas, kiedys to Ci tak nie przeszkadzalo, potem zaczelo, potem mialas nadzieje na zmiany (szczegolnie jak schudniesz i wypiekniejesz) i nadal karmisz sie ..sorry, ochlapami jego uwagi.

Jesli to Ci wystarczy do konca zycia, to dobrze, to czas przestac dlubac w kaddym gescie i rozkladac kazda sytuacjena atomy. Jesli czujesz ciagly niedosyt, to masz problem. I to duzy problem.

.
Mussuka trafia w samo sedno sprawy. Chyba najtrafniejsza uwaga do tej pory w tym wątku. A ja już kolejny raz chciałam pisać, że będzie dobrze, że kryzys. Mi osobiście pomogła separacja na kilka tygodni w związku. Też nie byłam szczęśliwa, nie czułam się na pierwszym miejscu. W trakcie rozłąki zrozumieliśmy jak to jest tracić to co się ma i o co tak na prawdę woła ta druga osoba. To była jak terapia szokowa. Kompletne przewartościowanie swoich działań względem drugiej osoby.

250 Ostatnio edytowany przez silkytouch (2013-10-18 09:41:48)

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Hej
We wtorek pisałam, że jest ok. We wtorek wieczorem usłyszałam po raz kolejny, że od kilku dni nie jest dobrze. We wtorek był wściekły, że nie odebrałam telefonu od niego jak jechałam autem i rozmawiałm z koleżanką, a on miał mi coś ważnego do przekazania. We wtorek po raz pierwszy podniosłam głos. Powiedziałam, że nie ma prawa mi zabraniać rozmów telefonicznych, że nie ma prawa tak się wobec mnie zachowywać. Dyskusja była dłuższa. Poszłam na górę wściekła, bo znów było to samo. Mi wydawało się, ze jest fajnie, a dowiedziałam się, że znów od kilku dni go denerwowałam, że starał się to wytrzymać, ale ja robiłam wszystko by go wyprowadzić z równowagi. Ehh.... poszłam na górę, a on przyszedł po 20 minutach i przeprosił.
Ok, fajnie, że przeprosił, bo kiedyś tego nie robił. Ale czy to już tak ma być? czy długo tak będzie? kilka dni fajnie, awantura, przeprosiny, znów kilka dni fajnie i tak w kółko. Tak jest przez ostatnie miesiace. Ja coś próbuję zmienić, on się buntuje
Jestem po pierwszej rozmowie z psychologiem, dziś po południu kolejne. Muszę zrozumieć swoje emocje, muszę zrozumieć co się w okół mnie dzieje. Psycholog powiedziała, że nasze problemy są poważne i utrwalone, że nie będzie łatwo, ale jest szansa smile W przeciągu 6 miesięcy coś się powinno naprawić. Jeśli się nie naprawi w 6 miesięcy, to marne szanse... Wg pierwszych spostrzeżeń: ja nie wyznaczałam granic, pozwoliłam mu na wszystko, on dysponuje moim czasem, to co mówię, wskazuję, że mamy do czynienia z szantażystą emocjonalnym. To tak na gorąco, po pierwszym spotkaniu. Póki co, mam nie dawać się sporowokować

Od środy jestem w delegacji, nabieram dystansu, staram się spojrzeć z boku. Wracam w niedzielę wieczorem...

251

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

A już myślałem że układa wam się dobrze. Ciężko będzie takiego człowieka zmienić jeśli chodzi o twojego M...

252

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
rudy19800510 napisał/a:

A już myślałem że układa wam się dobrze. Ciężko będzie takiego człowieka zmienić jeśli chodzi o twojego M...

nie ciezko tylko nie mozliwe to jest. Czlowiek to nie plastus z modeliny, ze raz go tak a potem ínaczej ulepimy. Mnie sie zdaje, ze nie o zmiany czlowieka tu chodzi ale o to, aby wypracowali sobie jakis kompromis i w sprawach domowych i innych malzenskich, np. kwestia spedzania weekendow albo czasu dla dziecka. Tu nie ma co isc na ustepstwa, byleby bylo dobrze. Nie bedzie dobrze, jak sie ludzie beda buntowac i mijac z daleka. Za chwile z wtorku zrobi sie sroda a potem to juz codziennie wrzaski.

Ale M jest jaki jest i niestety z praktycznego Bogumila Niechcica w romantycznego Toliboskiego sie nie zamieni - na to nie ma co liczyc. On bedzie raczej "oral" po godzinach w pracy niz upackany nenufary silky przyniesie. Taki typ i juz. Trezba go albo zaakceptowac (ale z tymi ustalonymi kompromisami jw.) albo szukac Toliboskiego, nie ma innego wyjscia.

253

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Mussuka napisał/a:
rudy19800510 napisał/a:

A już myślałem że układa wam się dobrze. Ciężko będzie takiego człowieka zmienić jeśli chodzi o twojego M...

nie ciezko tylko nie mozliwe to jest. Czlowiek to nie plastus z modeliny, ze raz go tak a potem ínaczej ulepimy. Mnie sie zdaje, ze nie o zmiany czlowieka tu chodzi ale o to, aby wypracowali sobie jakis kompromis i w sprawach domowych i innych malzenskich, np. kwestia spedzania weekendow albo czasu dla dziecka. Tu nie ma co isc na ustepstwa, byleby bylo dobrze. Nie bedzie dobrze, jak sie ludzie beda buntowac i mijac z daleka. Za chwile z wtorku zrobi sie sroda a potem to juz codziennie wrzaski.

Ale M jest jaki jest i niestety z praktycznego Bogumila Niechcica w romantycznego Toliboskiego sie nie zamieni - na to nie ma co liczyc. On bedzie raczej "oral" po godzinach w pracy niz upackany nenufary silky przyniesie. Taki typ i juz. Trezba go albo zaakceptowac (ale z tymi ustalonymi kompromisami jw.) albo szukac Toliboskiego, nie ma innego wyjscia.

nie będzie kompromisu na zasadzie - dla świętego spokoju, byleby było jako tako. Nie chcę tego. Tak się czułam w ostatnim czasie. Teraz spoglądam w siebie. Muszę dojść do tego czego ja potrzebuję do szczęścia, ja jako jednostka. Co ja czuję, czego oczekuję od swojego życia i małżeństwa. Bo jeśli zdecyduję się na bylejakość to wrócę tu za x czasu znów z płaczem, że zmarnowałam sobie życie. NIE!
Ja chcę czuć się szczęśliwa! I będę smile

254

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
silkytouch napisał/a:

Ja chcę czuć się szczęśliwa! I będę smile

Ale z Bogumilem? Nie z Toliboskim droga Basiu?:)) bo tu miejsca na zmiany zadne nie ma - szczerze sobie na to pytanie sama odpowiedz. Bedziesz szczesliwa z TYM wlasnie mezczyzna, nie romantycznym i pragmatycznym az do bolu? Bo to jest tez wazne, zebys wiedziala, ze on jest jaki jest i osobowosci mu nie przenicujesz.

255

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Mussuka napisał/a:
silkytouch napisał/a:

Ja chcę czuć się szczęśliwa! I będę smile

Ale z Bogumilem? Nie z Toliboskim droga Basiu?:)) bo tu miejsca na zmiany zadne nie ma - szczerze sobie na to pytanie sama odpowiedz. Bedziesz szczesliwa z TYM wlasnie mezczyzna, nie romantycznym i pragmatycznym az do bolu? Bo to jest tez wazne, zebys wiedziala, ze on jest jaki jest i osobowosci mu nie przenicujesz.

wiem Mussu, napisałam Ci maila wink

256

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
silkytouch napisał/a:
Mussuka napisał/a:
silkytouch napisał/a:

Ja chcę czuć się szczęśliwa! I będę smile

Ale z Bogumilem? Nie z Toliboskim droga Basiu?:)) bo tu miejsca na zmiany zadne nie ma - szczerze sobie na to pytanie sama odpowiedz. Bedziesz szczesliwa z TYM wlasnie mezczyzna, nie romantycznym i pragmatycznym az do bolu? Bo to jest tez wazne, zebys wiedziala, ze on jest jaki jest i osobowosci mu nie przenicujesz.

wiem Mussu, napisałam Ci maila wink

wow, liscik do mnie? juz biegne odpisac...tylko cos go nie doreczono jeszcze:(

257

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Ja uważam, że było "dobrze", dopóki nie zmieniłaś reguł gry [dobrze przede wszystkim dla męża]. To Ty się zmieniłaś, to Ty zapragnęłaś zmian, to Ty teraz wymagasz tych zmian od męża. Dobrze robisz, bo życie jest tylko jedno i trzeba robić wszystko żeby być szczęśliwym. Walczysz o was i podziwiam Cię za to. Ciekawi mnie tylko czy naprawdę jesteś gotowa ponieść konsekwencje tych wszystkich zmian. Czy odejdziesz, jeżeli mąż będzie "niereformowalny". Bo niestety z każdym kolejnym postem widzę, że nie jest dobrze. Twój mąż się nie zmienia się tylko "stara się to wytrzymać", a w dłuższej perspektywie wszystkie emocje "puszczą" i wtedy dopiero będzie. Uważam jak poprzednicy, że na chwilę obecną ta cała wasza poprawa jest bardziej wymuszona, niż prawdziwa, a ty na siłę doszukujesz się pozytywów.

Zobaczymy jak minie wam urlop - myślę, że będzie to kluczowy moment - mam nadzieję, że w sensie pozytywnym. 

Dobrze, że chodzisz do psychologa. Musisz zrozumieć siebie swoje emocje, a może z czasem zrozumiesz też emocje twojego męża.

258

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
Mussuka napisał/a:

wow, liscik do mnie? juz biegne odpisac...tylko cos go nie doreczono jeszcze:(

wysłałam ponownie smile

259

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
silkytouch napisał/a:
Mussuka napisał/a:

wow, liscik do mnie? juz biegne odpisac...tylko cos go nie doreczono jeszcze:(

wysłałam ponownie smile

i ponownie nic nie przyszlo:(( zrobmy tak, ja pierwsza terazdo Ciebie napisze a Ty mi zwrotem przeslesz ten mail, ok?

260

Odp: miłość? szczęście? kompromis? gubię się...
nowalijka napisał/a:

Ciekawi mnie tylko czy naprawdę jesteś gotowa ponieść konsekwencje tych wszystkich zmian. Czy odejdziesz, jeżeli mąż będzie "niereformowalny".

Nie mam zielonego pojęcia...

Posty [ 196 do 260 z 569 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » miłość? szczęście? kompromis? gubię się...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024