Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 303 z 303 ]

261

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Karina.. 7 miesiecy trwal twoj detoks? jak udalo ci sie calkowicie od niego odciac?

Zobacz podobne tematy :

262 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-07-04 00:51:55)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

mam ochote mojego toksyka zbluzgac... ale wiem ze on tylko na to czeka.. az sie odezwe... ale nie moge tego zrobic.



---------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugiem, jest to sprzeczne z Regulaminem Forum. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj".
Z pozdrowieniami, Olinka

263

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
potulnajakbaranek napisał/a:

Moj toksyk niestety sie odzywa. Malo tego. Probuje popsuc to co staram sie odbudowac czyli swoje malzenstwo . na moje nieszczescie ma nr do mojego meza i pisze mu rozne glupoty a ze z zaufaniem po przejsciach jakie mojemu mezowi zapewnilam jest bardzo kiepsko. a ten emocjonalny pasozyt tylko sie cieszy jak mi cos psuje. i jego smsy ze mnie kocha... pff... a jak sie do niego nie odzywam to dostaje wscieklizny i juz wtedy nie pisze tak milo tylko bardzo obrazliwie .. nie wiem kiedy calkowicie sie od niego odetne..

Jeśli chodzi o SMS, które wysyła toksyk to rozważałabym złożenie zawiadomienia na policji o nękaniu.
Pytasz jak mi się udało pozbyć toksyka? Nie pozwoliłam sobie wejść na głowę. Jego gierki również nie robiły na mnie wrażenia. Szantażował mnie samobójstwem - ja nie reagowałam, później mnie zastraszał, czym też się nie przejmowałam. Gdy zauważył, że nic nie wskóra to dał mi spokój i szybko znalazł sobie nową kobietę (taki ulepszony model mojej osoby tongue ). Obecna jego partnerka jest dla niego niczym Caritas 24/7. Opiekuje się nim niczym zagubionym dzieckiem. On ma co chciał, czyli nowego dawcę a ja mam święty spokój.
Do czasu kiedy działania Twojego toksyka będą miały wpływ na Twoje życie to on będzie kontynuować tę "gre". Jemu to dostarcza emocji. Myślę że powinnaś go ignorować a obraźliwe SMS zgłosić na policję.

264

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

7 miesięcy detoxu za 2 lata związku to ja potrzebuję 32 miesiące detoxu ale u nas są jeszcze dzieci rozwód upominanie się o alimenty więc nie będzie łatwo nie ukrywam jest ciężko pomimo tego że się staram nie myśleć choć mi to nie wychodzi ostatnio budzę się w nocy i w ogóle mam huśtawkę nastrojową on nawet specjalnie powiedział mi gdzie teraz ma pracować tak jaby liczył że go odwiedzę no już lecę......

265

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

A ja siedzę na wakacjach za granicą, na które pojechałam z toksycznym mężem i kochanymi dziećmi, po tym jak znowu mu wybaczyłam chamskie zachowanie i co! I dupa!10 dni i wyzwiska, dobrze, że jutro wracamy do domu. Jaka ja jestem głupia, wiecznie wybaczam, a z każdym rokiem jest coraz gorzej. Miodowe miesiące i jazda bez trzymanki

266

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

również mieliśmy razem wykupione wakacje ale w raz z jego wyprowadzką  kazałam się mu wypisać z wakacji i jadę sama z dziećmi jest ciężko ale staram się przetrzymać wszystko on milczy dzieci widział ostatni raz ze 2-3 tyg temu jakoś się nie kwapi aby zadzwonić do starszej czy coś jego wybór więc wakacje zamierzam spędzić z córkami sma i na pewno będzie fajnie nikt nas nie będzie wkurzał

a jeśli chodzi o wybaczanie to wiem sama wiele razy wybaczałam ale teraz już nie chce mam dość tego kółka bo to nic nie daje a tylko życie ucieka

267

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Ciesze się, ze tu trafilam. Od 6 lat jestem w związku z facetem, który dużo, bardzo duzo pije .. zawsze taki był ale na początku nie chciałam tego widzieć, zresztą piwkowalismy razem a ja jakoś przez pierwszy rok nie zwróciłam uwagi że ja pije dwa piwa a on 10. Jesteśmy właśnie na wakacjach i cały dzień był świetny ale kolejne wino sprawiło, że znowu mnie zwyzywal,  ponizal, znowu poczułam się nikim. Wypił z a duzo i nagle stwierdził że to wszystko pier*, że się pakuje i wraca jutro do Domu, żebym spierdal****, zamknęła pysk, mordę i jape, że nic dla niego nie znacze. Ja standardowo, mimo, że wiem, że niczym nie zawinilam, zaczęłam się przed nim plaszczyc, prosić, żeby się uspokoił, że przecież cały dzień był cudowny i ze po prostu za duzo wypił. On w jeszcze większej furii z każdym moim słowem. Ja jak zwykle (jest to już chyba setna taka sama sytuacja) prosiłam, blagalam, żeby się uspokoił, ze jesteśmy na wakacjach i tyle na nie czekaliśmy, że rozumiem, że za duzo wypił i tu z jego strony kolejne spierd***, mam Cię dosyć, chcesz to idź sobie sama bo ja mam Cię gdzieś. Każde nasze wyjazdy wyglądają tak, że on wypije za duzo i wpada w furie a ja go proszę, gonie i ponizam się. Dziesiatki razy w tej furii zostawial mnie sama na srodku ulicy, w innym mieście, kraju a Ja ja za każdym razem za nim bieglam i prosilam o wybaczenie. Co za absurd. Wiesz, ze to nie Twoja wina ale odbiera Ci rozum i przepraszasz. Ja się tak bardzo boję zostać sama, że tkwie w związku z facetem, który mnie nie szanuje. Nie potrafie odejsc, boje się,  ze juz zawsze bede sama. Często siedzę na ziemi w łazience, płacze i wołam mamę, że chce do mamy (mam 31 lat). Nie spie po nocach, chofze zdolowana. Nie chce tak żyć. Płacze  codziennie ale po tych traumach które mi urządza jest kochany. A potem znowu w kółko to samo. Musialam to komus napisac..

268

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam!
Jestem tu nowa i właśnie usiłuje znależć w sobie siłę.....
Po krótce jestem z mężem 15 lat mam dwoje dzieci. Sama jestem z rozbitej rodziny matka zmarła ojciec trzeżwy alkoholik aktualnie hazardzista( od roku nie utrzymuję z nim kontaktu)
Na dzień dzisiejszy jestem strzepem nerwów i chyba w depresji. od dwóch lat z moim mężem mamy non stop jazdy wyzwiska, kłótnie . Nigdy nie czułam się kochana, szanowana , od euforii po wiecznie ciche dni. Doprowadziłam się do takiego stanu że aktualnie codziennie wypalam paczkę papierosów i piję po 4 piwa co jest straszneeeeee. Mąż od samego początku naszego związku miał chore relacje z matką i samotną siostrą ( za dużó by tu opisywac chorych sytuacji ...) w każdym razie nawet jak byłam w ciąży to mieszkałam sama bo on musiał mieszkać z mamusią . Jak już zamieszkaliśmy razem to codzienne telefony,odwiedziny itd. w ciągu miesiąca 100 telefonów . Ja od niej usłyszałam że jestem patologią i cyt. " synu ty ja zostaw bo ona ci życie marnuje" -jego reakcji na to brak. Mieszkamy w mieszkaniu mamusi, on uprawia działkę z mamusią . Rok temu postanowiłam coś zrobic z moja niezależnością ( bo ciągle słyszałam od niej a gdzie ty pójdziesz a co ty zrobisz) , działkę też próbowałam uprawiać ( ale się nie da ciągłe rozkazy , rady itd) wziełam rozdzielność majątkową i kupiłam małą kawalerkę oraz działkę. I się zaczęła jazda...... dodam że obopólna ( uważam że ja chyba normalna tez nie jestem ) chociaz nigdy nie używałam do niego aż takich mocnych słów . Wszystko we mnie jest obrzydliwe, od nóg,po zęby, jestem beznadziejna o taka malutka- jego słowa, mam iść do psychiatry, jestem alkoholiczką ( i tu chyba prawda przeginam ostatnio z piciem bo nie daję sobie rady ) , na wspólnej imprezie ze znajomymi uderzył mnie w twarz ( bo jak się potem tłumaczył nie cierpi mnie jak jestem wypita) , ostatnio doszło już do tego że sie pobiliśmy ( straszne). Na moje prośby o podjęcie wspólnej terapii nie chce slyszeć- odpowiedż jego brzmi że mam żyć tak jak on chce, na pytanie czy mnie kocha odpowiada nie wiem...Sam pare miesięcy temu wyszedł z inicjatywą że chce rozwodu, że chce sobie życie układać, że jak się wyprowadzę to zrobi generalny remont w mieszkaniu itp. Do dzisiaj na moje pytanie na co czeka czemu nie składa pozwu odpowiada że aktualnie nie ma czasu. Doszło już do takiej paranoii z mojej strony że go inwigiluję , sprawdzam pocztę, telefon itd. Ostatnio zmroziło mnie jak zobaczyłam że brakuje prezerwatywy ( jestem pewna ile było a ile jest ) -odpowiedział że mam paranoję...., na inny dzień w pokoju znajduje gadżet ertoyczny w dodatku w miejscu do którego wie że często zaglądam. Nigdy nie mówi nic wprost , ciągłe tajemnice... doprpwadza mnie to do szału . Wiem już że nic dla niego nie znacze tylko nie rozumiem dlaczego zwleka z tym rozwodem ....Póki zostało we mnie jeszcze trochę z atrakcyjnej kobiety podejmę próbę chyba ( bo wydaje mi się że go kocham) wyjścia z tego związku tylko nie wiem jak ....

269

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

on tobą manipuluje specjalnie nie składa pozwu bo wie że zawsze z nim będziesz mój robi tak samo teraz specjalnie utrudnia mi złożenie pozwu bo nie chce podać adresu zamieszkania nie mogę normalnie się z nim porozumieć bo nie odpisuje i nie odbiera telefonów umówiłam się już na wizytę do adwokata jak postępować w takiej sytuacji musisz podjąć decyzję czy chcesz nadal cierpieć czy zacząć żyć spokojnie a przede wszystkim normalnie

270

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam ,
Jest ktoś tu jeszcze ??? Szukam kogoś do pogadania bo jestem właśnie 3 tydzień na "detoxie" od takiego partnera , ciągłe wachania nastroju i wogole bałagan ale wiem , że będzie tylko lepiej a jak czytam te historie to wiem że mi też się uda . Wierzę z całego serca ale brakuje kogoś do rozmów , bo przez księcia to znajomych zostało parę osób ale oni uważają że dobrze że się rozstałam i na tym temat powinien się skończyć nie przechodzili przez to więc dla nich za bardzo przeżywam. Jak by ktoś był chętny pogadać to zapraszam.

271

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, tak czytam to wszystko i uświadamiam sobie ze ja tez byłam z takim toksycznym facetem, ogólnie byłam z nim 12 lat, z czego 7 po ślubie, i szczerze  to nie mam miłych wspomnień z nim, a mimo wszystko jest mi ciężko, juz przed ślubem były sygnały ze cos jest nie tak, ale moja miłość przyslonila mi cały świat, mój maz pochodzi z patologicznej rodziny, teściową pije dość często, a maz ma problem z marihuana i amfetamina, wiedziałam o tym ale myślał am ze go wyciągnęła z tego, ze razem damy rade, ale niestety były tylko obietnice z jego strony, wiem ze chandlowal tez przez jakiś czas, było przeszukanie przez policje, bo miał przy sobie amfe, później sprawa za marihuanę, i taka ciągła niepewność kiedy znowu przyjedzie policja 

272

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, tak czytam to wszystko i uświadamiam sobie ze ja tez byłam z takim toksycznym facetem, ogólnie byłam z nim 12 lat, z czego 7 po ślubie, i szczerze  to nie mam miłych wspomnień z nim, a mimo wszystko jest mi ciężko, juz przed ślubem były sygnały ze cos jest nie tak, ale moja miłość przyslonila mi cały świat, mój maz pochodzi z patologicznej rodziny, teściową pije dość często, a maz ma problem z marihuana i amfetamina, wiedziałam o tym ale myślał am ze go wyciągnęła z tego, ze razem damy rade, ale niestety były tylko obietnice z jego strony, wiem ze chandlowal tez przez jakiś czas, było przeszukanie przez policje, bo miał przy sobie amfe, później sprawa za marihuanę, i taka ciągła niepewność kiedy znowu przyjedzie policja 

273

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, tak czytam to wszystko i uświadamiam sobie ze ja tez byłam z takim toksycznym facetem, ogólnie byłam z nim 12 lat, z czego 7 po ślubie, i szczerze  to nie mam miłych wspomnień z nim, a mimo wszystko jest mi ciężko, juz przed ślubem były sygnały ze cos jest nie tak, ale moja miłość przyslonila mi cały świat, mój maz pochodzi z patologicznej rodziny, teściową pije dość często, a maz ma problem z marihuana i amfetamina, wiedziałam o tym ale myślał am ze go wyciągnęła z tego, ze razem damy rade, ale niestety były tylko obietnice z jego strony, wiem ze chandlowal tez przez jakiś czas, było przeszukanie przez policje, bo miał przy sobie amfe, później sprawa za marihuanę, i taka ciągła niepewność kiedy znowu przyjedzie policja 

274

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, tak czytam to wszystko i uświadamiam sobie ze ja tez byłam z takim toksycznym facetem, ogólnie byłam z nim 12 lat, z czego 7 po ślubie, i szczerze  to nie mam miłych wspomnień z nim, a mimo wszystko jest mi ciężko, juz przed ślubem były sygnały ze cos jest nie tak, ale moja miłość przyslonila mi cały świat, mój maz pochodzi z patologicznej rodziny, teściową pije dość często, a maz ma problem z marihuana i amfetamina, wiedziałam o tym ale myślał am ze go wyciągnęła z tego, ze razem damy rade, ale niestety były tylko obietnice z jego strony, wiem ze chandlowal tez przez jakiś czas, było przeszukanie przez policje, bo miał przy sobie amfe, później sprawa za marihuanę, i taka ciągła niepewność kiedy znowu przyjedzie policja 

275

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, tak czytam to wszystko i uświadamiam sobie ze ja tez byłam z takim toksycznym facetem, ogólnie byłam z nim 12 lat, z czego 7 po ślubie, i szczerze  to nie mam miłych wspomnień z nim, a mimo wszystko jest mi ciężko, juz przed ślubem były sygnały ze cos jest nie tak, ale moja miłość przyslonila mi cały świat, mój maz pochodzi z patologicznej rodziny, teściową pije dość często, a maz ma problem z marihuana i amfetamina, wiedziałam o tym ale myślał am ze go wyciągnęła z tego, ze razem damy rade, ale niestety były tylko obietnice z jego strony, wiem ze chandlowal tez przez jakiś czas, było przeszukanie przez policje, bo miał przy sobie amfe, później sprawa za marihuanę, i taka ciągła niepewność kiedy znowu przyjedzie policja 

276

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, tak czytam to wszystko i uświadamiam sobie ze ja tez byłam z takim toksycznym facetem, ogólnie byłam z nim 12 lat, z czego 7 po ślubie, i szczerze  to nie mam miłych wspomnień z nim, a mimo wszystko jest mi ciężko, juz przed ślubem były sygnały ze cos jest nie tak, ale moja miłość przyslonila mi cały świat, mój maz pochodzi z patologicznej rodziny, teściową pije dość często, a maz ma problem z marihuana i amfetamina, wiedziałam o tym ale myślał am ze go wyciągnęła z tego, ze razem damy rade, ale niestety były tylko obietnice z jego strony, wiem ze chandlowal tez przez jakiś czas, było przeszukanie przez policje, bo miał przy sobie amfe, później sprawa za marihuanę, i taka ciągła niepewność kiedy znowu przyjedzie policja 

277

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej, cos jest nie tak, bo kilka razy wystawiło mój post, to jeszcze go uciekł w połowie

278

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej dziewczyny ... Znalazlam ten post i czytam wszystko jakby dotyczylo to mnie sad jestem w czarnej dupie ze tak napisze sad Moj chlopak jest okropnym wampirem emocjonalnym. Jest ode Mnie mlodszy o rok i ma 28 lat wydawaloby sie ze chlopak w tym wieku powinien miec poukladane w glowie. Nasza znajomosc zaczela sie bez planowania czego kolwiek , spedzanie milo czasu sex filmy slodkosci az to wszystko przerodzilo sie w stracenie glowy motylki i milosc. Od poczatku nie podobalo Mi sie jego towarzystwo kazdy tylko patrzyl jak tu sie napic lub przycpac myslalam ze jak zacznie spedzac czas tylko ze Mna to odbije od tego hmm Bylismy tacy zakochani ze zaczelismy myslec o wspolnym zyciu i zaczal sie nawet temat o dziecku . Po 5ciu mies okazalo sie ze jestem w ciazy bylam bardzo szczesliwa do czasu .... On mowil ze dom rodzina to jego marzenie sad wierzylam w to choc jego czyny przeczyly jego slowom. Oboje mieszkamy w Anglii ale w roznych miastach widujemy sie na weekendy . Nasz zwiazek jest bardzo toksyczny z jego powodu ciagle odwala mi cos zlego a to pojdzie nachla sie z tymi pseudo kumplami przycpa koksu i ma wysrane na caly swiat lacznie ze mna .... na nastepny dzien pisze dzwoni jakby nigdy nic albo wywiera na mnie presje poczucia winy i nie odzywa sie np tydzien. Nie bierze pod uwage tego ze jestem w ciazy sad boli Mnie to ze nie troszczy sie o nas tak jak powinien i powinnysmy byc dla niego numerem jeden sad . Za 1.5 mies mam sie do niego przeprowadzic i boje sie cholernie bo nie wiem czy nie czeka mnie gorsze pieklo.:( wszystkie pieniadze przechodza mu przez palce wydaje na ten koks a to niemalo zamiast na zycie dla nas . Ciagle sie klocimy , moge prosic rozmawiac tlumaczyc konczy sie na przytaknieciu albo ze znow zaczynam swoja 4o godzinna litanie hmm mam juz dosc placzu i dolowania sie nie wiem jak sie uwolnic nie mam do kad pojsc a gdy przejde na macierzynskie nie bede w stanie ustrzymac sie za polowe pensji miesiecznej sad Nie chce ze mna rozmawiac a co lepsze nie umie uzywac slowa przepraszam bardzo ciezko przechodzi mu przez gardlo hmm Jestem taka glupia zaluje wielu rzeczy ale czasu juz nie cofne zastanawiam sie co mam robic mam juz w glowie mysli a moze sie zmieni jak mala.sie urodzi sad moze ten kat psychiczny sie ogarnie moze go olsni ale tacy ludzie napewno sie nie zmieniaja taki przypadek to chyba jeden na milion sad

279 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2017-09-04 19:05:55)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

dagmarka jak zamierzasz wychowywać malutkie dziecko z narkomanem? zamiast na mleko i pampersy kasa pojdzie na narkotyki? chesz glodowac, zaniedbywac dziecko?

280 Ostatnio edytowany przez brenne (2017-09-05 21:22:47)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
dzagmarka napisał/a:

Hej dziewczyny ... Znalazlam ten post i czytam wszystko jakby dotyczylo to mnie sad jestem w czarnej dupie ze tak napisze sad Moj chlopak jest okropnym wampirem emocjonalnym. Jest ode Mnie mlodszy o rok i ma 28 lat wydawaloby sie ze chlopak w tym wieku powinien miec poukladane w glowie. Nasza znajomosc zaczela sie bez planowania czego kolwiek , spedzanie milo czasu sex filmy slodkosci az to wszystko przerodzilo sie w stracenie glowy motylki i milosc. Od poczatku nie podobalo Mi sie jego towarzystwo kazdy tylko patrzyl jak tu sie napic lub przycpac myslalam ze jak zacznie spedzac czas tylko ze Mna to odbije od tego hmm Bylismy tacy zakochani ze zaczelismy myslec o wspolnym zyciu i zaczal sie nawet temat o dziecku . Po 5ciu mies okazalo sie ze jestem w ciazy bylam bardzo szczesliwa do czasu .... On mowil ze dom rodzina to jego marzenie sad wierzylam w to choc jego czyny przeczyly jego slowom. Oboje mieszkamy w Anglii ale w roznych miastach widujemy sie na weekendy . Nasz zwiazek jest bardzo toksyczny z jego powodu ciagle odwala mi cos zlego a to pojdzie nachla sie z tymi pseudo kumplami przycpa koksu i ma wysrane na caly swiat lacznie ze mna .... na nastepny dzien pisze dzwoni jakby nigdy nic albo wywiera na mnie presje poczucia winy i nie odzywa sie np tydzien. Nie bierze pod uwage tego ze jestem w ciazy sad boli Mnie to ze nie troszczy sie o nas tak jak powinien i powinnysmy byc dla niego numerem jeden sad . Za 1.5 mies mam sie do niego przeprowadzic i boje sie cholernie bo nie wiem czy nie czeka mnie gorsze pieklo.:( wszystkie pieniadze przechodza mu przez palce wydaje na ten koks a to niemalo zamiast na zycie dla nas . Ciagle sie klocimy , moge prosic rozmawiac tlumaczyc konczy sie na przytaknieciu albo ze znow zaczynam swoja 4o godzinna litanie hmm mam juz dosc placzu i dolowania sie nie wiem jak sie uwolnic nie mam do kad pojsc a gdy przejde na macierzynskie nie bede w stanie ustrzymac sie za polowe pensji miesiecznej sad Nie chce ze mna rozmawiac a co lepsze nie umie uzywac slowa przepraszam bardzo ciezko przechodzi mu przez gardlo hmm Jestem taka glupia zaluje wielu rzeczy ale czasu juz nie cofne zastanawiam sie co mam robic mam juz w glowie mysli a moze sie zmieni jak mala.sie urodzi sad moze ten kat psychiczny sie ogarnie moze go olsni ale tacy ludzie napewno sie nie zmieniaja taki przypadek to chyba jeden na milion sad

Dagmarka zastanow sie nad tym co napisala poprzedniczka.
Martwisz sie za co sie utrzymasz? Uderz do Citizens Advice Bureau- oni powinni Ci pomóc. 
Co do utrzymania sie dasz rade- wiekszym problemem jest wychowanie dziecka przy ojcu narkomanie. Ja rozumiem że hormony w ciąży buzują ale przemyśl wszystko na spokojnie, czy napewno chcesz sie do niego przeprowadzic.

281

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dagmarka, uciekaj od niego jak najszybciej potrafisz! No chyba, że chcesz żeby Twoje dziecko wychowywało się w dysfunkcyjnej rodzinie. Sama wychowałam się w rodzinie, w której był zanik wartości, w której królował alkohol i awantury, i wiem na pewno, że nie warto tego fundować małemu człowiekowi. Nie czekaj aż do porodu z zostawieniem go, bo ten człowiek podda Cię takiej destrukcji, że również z matki dziecko będzie miało niewielki pożytek. Zwróć się po pomoc do najbliższych, i szukaj sposobu aby od niego uciec. Ja sama jestem obecnie w sytuacji, gdy próbuje się uwolnić od toksycznego człowieka, więc wiem, że najłatwiej mówić stojąc z boku, ale kiedyś trzeba to przerwać. Mój związek ma 2,5 roczny staż, już raz rok temu próbowałam to zakończyć, ale zwyczajnie zwabily mnie jego obietnice. A wiecie ile razy w ciągu ostatniego roku przepraszał mnie, obiecywał, a ja upadalam wówczas na samo dno? 13 razy. Ciągle mnie okłamywał, ze nie pije, ze nie wychodzi z kumplami. Faktycznie w pewnym momencie może i ograniczał te wyprawy nocne, ale w zamian za to pił w domu, niejednokrotnie, nie mając z nim kontaktu przyjeżdżalam do niego do domu widząc go nieprzytomnego od picia lub wciągania. Wielokrotnie z tego powodu nie panował nad swoimi potrzebami fizjologicznymi, zaniedbywal mnie, nie przychodził na umowione spotkania. Ja tak samo jak wy mialam nadzieję, że przecież może sie zmieni, nawet przeprowadziliśmy się do innego miasta, ale wtedy okazało się jeszcze GORZEJ! Ciągle szukał pretekstu aby się napić, wywoływał kłótnie, aby wieczorem móc zatankować, wychodził sobie z nowo poznanymi znajomymi zostawiając mnie w domu. W pewnym momencie, byłam tak nisko dna, ze wybaczylam mu zdradę z przypadkową dziewczyną. Tak niestety wygląda destrukcja jakiej potrafią nas poddać nasi mężczyźni. Dla mnie jest jasne, że człowiek który spędził ze mną ostatnie 2,5 roku jest uzależniony od alkoholu. Ale również jest dla mnie jasne, że ja jestem uzależniona od niego. Niejednokrotnie się wstydziłam za niego, racjonalizowalam sobie jego czyny, wybaczalam, bo przecież każda obietnica, była okraszona jego płaczem i blaganiem, prośba, ze przecież on sobie beze mnie nie poradzi, a tak w ogóle nie wyobraża sobie dalszego życia beze mnie. każdy kolejny raz, kiedy wybaczylam powodował jedynie to, że czułam się coraz bardziej bezwartosciowa. Na pewno większość pań tutaj doświadczyła bardzo podobnych przeżyć, nie raz dlawila sie płaczem, podczas gdy wasz ukochany był na to nieczuly, pewnie nie raz chcialyscie to przerwać, ale brakowalo wam sił. Ale powiem wam, ze jeśli ludzicie się, że to kiedykolwiek sie zmieni, to nie, to nie nastąpi. Powiem wam więcej, ONI NAS NIE KOCHAJĄ, bo gdyby kochali to widzieliby nasz płacz i nigdy naprawdę nigdy by na to nie pozwolili. Bo moje drogie, miłość to nie to, co czujesz, ale decyzja o tym, co chcesz dawać drugiej osobie. A jeśli druga osoba dostaje od was miłość najwyższej próby, cenną i niepowtarzalną, i ją marnotrawi, to Wy musicie przestać szastac tymi darami na prawo i lewo, bo w końcu całkowicie utracicie szacunek jaki do siebie macie.

282

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Cześć,

Czy któraś z Was spotkała się z sytuacją, gdy on NAPRAWDĘ się zmienia?

Jestem z mężem od 14 lat, po ślubie 7, mamy 5 letnią córkę. Od początku był rollercoster emocjonalny, a skumulowało się po zajściu w ciążę - mąż obwiniał mnie że źle wyliczyłam dni płodne i to moja wina, że jetem w ciąży, a on nie chce na razie dziecka. Córka okazała się żywym srebrem i wymagała od samego początku mnóóóóóstwo uwagi, co tylko dolewało oliwy do ognia. Coraz częściej pojawiały się krzyki, wręcz wrzaski, wyzwiska, poniżanie, deprecjonowanie wszystkiego co robię, narzekanie, brak wsparcia, brak jakiejkolwiek empatii, nazywanie mnie chorą psychicznie. Ja tylko przepraszałam, płakałam, brała leki na uspokojenie i usprawiedliwiałam jego zachowanie i tłumaczyłam sobie, że "na pewno go kocham, skoro tyle czasu z nim jestem".

W pewnym momencie zaczęło do mnie dochodzić, że może jednak już nie kocham. Poszłam do psychologa, zaczęłam czytać mądre książki, coś drgnęło, zaczęłam się stawiać - to powodowało większe kłótnie, ale zaczęłam dostrzegać w tym wszystkim swoje miejsce. Dodatkowo poszłam na kurs intuicyjnego malowania, dzięki któremu odnalazłam pasję i to COŚ czego mi brakowało (bo oczywiście wcześniej zrezygnowałam z wszelkich przyjemności).

I wtedy zadziało się coś z czym nie potrafię dojść teraz do ładu. Poznałam mężczyznę, którego pokochałam w ciągu 2 tygodni, bratnią duszę, kogoś "nudnego, zwykłego, czułego i kochającego" (takiego, którego nie doceniłabym gdyby nie przeprawa z mężem). Rozmawialiśmy godzinami, przy nim odzyskałam pewność siebie, poczucie własnej wartości, radość życia , spokój i wreszcie zrozumiałam, że miłość nie musi kojarzyć się bólem, że zasługuję na to, by mnie kochać.
ALE NADAL NIE POTRAFIĘ ODEJŚĆ OD MĘŻA.

Poruszałam kilkakrotnie temat rozwodu, nawet przez tydzień mieszkaliśmy osobno, nawet byliśmy na kilku wspólnych wizytach u psychologa, nawet mąż przeczytał ze dwie książki psychologiczne i dostrzegł po części swój problem. Zmienił się, jest łagodniejszy, przejął sporo obowiązków, udaje nam się spokojnie rozmawiać. Funkcjonujemy sobie.

Ale ja już nie kocham. No i boję się, że jeśli odejdę, to popadnę w finansowe tarapaty, że skrzywdzę córkę rozbijając rodzinę, boję się też o męża, że nikogo nie znajdzie i przyczynię się do pogrzebania jego marzeń o rodzinie.....

Próbuję poskładać te zgliszcza małżeństwa oddając w ofierze miłość do drugiego. Czy któraś z Was przeszła ze swoim wampirem taką przemianę na dobre? Myślicie, że tak się da?

283

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
oishi029 napisał/a:

Cześć,

Czy któraś z Was spotkała się z sytuacją, gdy on NAPRAWDĘ się zmienia?

Jestem z mężem od 14 lat, po ślubie 7, mamy 5 letnią córkę. Od początku był rollercoster emocjonalny, a skumulowało się po zajściu w ciążę - mąż obwiniał mnie że źle wyliczyłam dni płodne i to moja wina, że jetem w ciąży, a on nie chce na razie dziecka. Córka okazała się żywym srebrem i wymagała od samego początku mnóóóóóstwo uwagi, co tylko dolewało oliwy do ognia. Coraz częściej pojawiały się krzyki, wręcz wrzaski, wyzwiska, poniżanie, deprecjonowanie wszystkiego co robię, narzekanie, brak wsparcia, brak jakiejkolwiek empatii, nazywanie mnie chorą psychicznie. Ja tylko przepraszałam, płakałam, brała leki na uspokojenie i usprawiedliwiałam jego zachowanie i tłumaczyłam sobie, że "na pewno go kocham, skoro tyle czasu z nim jestem".

W pewnym momencie zaczęło do mnie dochodzić, że może jednak już nie kocham. Poszłam do psychologa, zaczęłam czytać mądre książki, coś drgnęło, zaczęłam się stawiać - to powodowało większe kłótnie, ale zaczęłam dostrzegać w tym wszystkim swoje miejsce. Dodatkowo poszłam na kurs intuicyjnego malowania, dzięki któremu odnalazłam pasję i to COŚ czego mi brakowało (bo oczywiście wcześniej zrezygnowałam z wszelkich przyjemności).

I wtedy zadziało się coś z czym nie potrafię dojść teraz do ładu. Poznałam mężczyznę, którego pokochałam w ciągu 2 tygodni, bratnią duszę, kogoś "nudnego, zwykłego, czułego i kochającego" (takiego, którego nie doceniłabym gdyby nie przeprawa z mężem). Rozmawialiśmy godzinami, przy nim odzyskałam pewność siebie, poczucie własnej wartości, radość życia , spokój i wreszcie zrozumiałam, że miłość nie musi kojarzyć się bólem, że zasługuję na to, by mnie kochać.
ALE NADAL NIE POTRAFIĘ ODEJŚĆ OD MĘŻA.

Poruszałam kilkakrotnie temat rozwodu, nawet przez tydzień mieszkaliśmy osobno, nawet byliśmy na kilku wspólnych wizytach u psychologa, nawet mąż przeczytał ze dwie książki psychologiczne i dostrzegł po części swój problem. Zmienił się, jest łagodniejszy, przejął sporo obowiązków, udaje nam się spokojnie rozmawiać. Funkcjonujemy sobie.

Ale ja już nie kocham. No i boję się, że jeśli odejdę, to popadnę w finansowe tarapaty, że skrzywdzę córkę rozbijając rodzinę, boję się też o męża, że nikogo nie znajdzie i przyczynię się do pogrzebania jego marzeń o rodzinie.....

Próbuję poskładać te zgliszcza małżeństwa oddając w ofierze miłość do drugiego. Czy któraś z Was przeszła ze swoim wampirem taką przemianę na dobre? Myślicie, że tak się da?

Owszem, da się lecz na krótki okres czasu, minie miesiąc lub dwa i to co złe znów powróci, dlatego pogodz się z tym, ze każde wybaczenie mu jest ponizeniem dla Ciebie.

284

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
oishi029 napisał/a:

Cześć,

Czy któraś z Was spotkała się z sytuacją, gdy on NAPRAWDĘ się zmienia?

Jestem z mężem od 14 lat, po ślubie 7, mamy 5 letnią córkę. Od początku był rollercoster emocjonalny, a skumulowało się po zajściu w ciążę - mąż obwiniał mnie że źle wyliczyłam dni płodne i to moja wina, że jetem w ciąży, a on nie chce na razie dziecka. Córka okazała się żywym srebrem i wymagała od samego początku mnóóóóóstwo uwagi, co tylko dolewało oliwy do ognia. Coraz częściej pojawiały się krzyki, wręcz wrzaski, wyzwiska, poniżanie, deprecjonowanie wszystkiego co robię, narzekanie, brak wsparcia, brak jakiejkolwiek empatii, nazywanie mnie chorą psychicznie. Ja tylko przepraszałam, płakałam, brała leki na uspokojenie i usprawiedliwiałam jego zachowanie i tłumaczyłam sobie, że "na pewno go kocham, skoro tyle czasu z nim jestem".

W pewnym momencie zaczęło do mnie dochodzić, że może jednak już nie kocham. Poszłam do psychologa, zaczęłam czytać mądre książki, coś drgnęło, zaczęłam się stawiać - to powodowało większe kłótnie, ale zaczęłam dostrzegać w tym wszystkim swoje miejsce. Dodatkowo poszłam na kurs intuicyjnego malowania, dzięki któremu odnalazłam pasję i to COŚ czego mi brakowało (bo oczywiście wcześniej zrezygnowałam z wszelkich przyjemności).

I wtedy zadziało się coś z czym nie potrafię dojść teraz do ładu. Poznałam mężczyznę, którego pokochałam w ciągu 2 tygodni, bratnią duszę, kogoś "nudnego, zwykłego, czułego i kochającego" (takiego, którego nie doceniłabym gdyby nie przeprawa z mężem). Rozmawialiśmy godzinami, przy nim odzyskałam pewność siebie, poczucie własnej wartości, radość życia , spokój i wreszcie zrozumiałam, że miłość nie musi kojarzyć się bólem, że zasługuję na to, by mnie kochać.
ALE NADAL NIE POTRAFIĘ ODEJŚĆ OD MĘŻA.

Poruszałam kilkakrotnie temat rozwodu, nawet przez tydzień mieszkaliśmy osobno, nawet byliśmy na kilku wspólnych wizytach u psychologa, nawet mąż przeczytał ze dwie książki psychologiczne i dostrzegł po części swój problem. Zmienił się, jest łagodniejszy, przejął sporo obowiązków, udaje nam się spokojnie rozmawiać. Funkcjonujemy sobie.

Ale ja już nie kocham. No i boję się, że jeśli odejdę, to popadnę w finansowe tarapaty, że skrzywdzę córkę rozbijając rodzinę, boję się też o męża, że nikogo nie znajdzie i przyczynię się do pogrzebania jego marzeń o rodzinie.....

Próbuję poskładać te zgliszcza małżeństwa oddając w ofierze miłość do drugiego. Czy któraś z Was przeszła ze swoim wampirem taką przemianę na dobre? Myślicie, że tak się da?

Takie zmiany sie zdarzaja. Gdy sie facet nagle obudzi I zajarzy, ze zaniedbal rodzine, zone...
Tylko ze moze byc za pozno na odbudowanie rodziny, zwiazku.
Probujcie.
Zobaczysz co z tego wyniknie.
On bedzie sie staral, ty bedziesz sie meczyla.
Daj znac, jesli sie uda....

285 Ostatnio edytowany przez onamakota (2017-09-28 16:48:23)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

W końcu trafiłam w odpowiednie miejsce wink
Skończyłam 4-miesięczną relację, z człowiekiem, który okazał się toksykiem. Zanim rzucę kamieniem powiem wam, że sama nie jestem idealna- wychowałam się w dysfunkcyjnym domu skąd wyniosłam trzaskanie drzwiami i fochy. Poza tym jestem empatką- ludzie bardzo szybko mi ufają, zwierzają się. Może to nie wada dla obserwatorów, ale pewna trudność dla posiadacza, jak się okazuje. To był mój pierwszy związek i trochę się przy nim nauczyłam (nauczyłam się wyciągać rękę, nie strzelać fochów, szukać porozumienia).
Mój były na dzień dobry zalał mnie falą uwielbienia- mówił, że jestem wyjątkowa, że nigdy nikogo takiego nie poznał, że jesteśmy do siebie bardzo podobni i mógłby ze mną życie spędzić. Starał się z początku- potrafiliśmy gadać godzinami przez telefon (mieszkałam dość daleko), w weekendy do mnie przyjeżdżał. Nie ponaglał mnie nigdy jeśli chodzi o seks, czasem rano dzwonił by życzyć mi miłego dnia. Zapraszał do siebie, szykował poczęstunek, oglądaliśmy razem filmy.
Ale księciem z bajki nie był. Na początku mówił, że chce wszystko o mnie wiedzieć- niedługo później miałam wrażenie, że to co mówię go nudzi, więc mówiłam coraz mniej. Później już ciągle mi przerywał i śmiał się gdy się złościłam. Jeśli już coś mi kupował to śmieciowe jedzenie (nie to, że badziewie- po prostu przekąski i tyle), jak szliśmy gdzieś do lokalu to albo do maca, albo do jakiś fastfoodów. Raz w żartach mu wypomniałam, że chyba się mnie wstydzi to poszliśmy do restauracji. Kiedyś przy ludziach w sklepie nazwał mnie ciepłą kluchą, bo nie chciałam nic do jedzenia, a kazał mi wybrać. Kwiatów nigdy nie dostałam- uważał, że to strata pieniędzy, że lepiej kupić coś większego w tej cenie. Dostałam od niego kinder niespodziankę i plastikowy pierścionek. Nie miałam mu za złe- to były urocze, drobne prezenciki. Pierścionek mu jednak oddałam- gdy raz po mnie przyjechał założyłam go, żeby mu było miło. Zażartowałam, że ciągle go noszę, a ten z kpiną powiedział, żebym się nie wygłupiała- dałam mu go i powiedziałam, że w takim razie niech go weźmie. Za szybko chciał mnie "uwiązać". Raz nawet gdy się zgadaliśmy o zabezpieczeniu w trakcie seksu spytał "A co by się takiego stało, jakbyś miała ze mną dziecko?". Rozwaliło mnie to, aż słów mi zabrakło.
Raz powiedziałam, że może wpadłby do mnie do domu na obiad kiedyś- nie jakąś napompowaną niedzielną imprezę z rodzicami, a po prostu, żeby posiedzieć razem. Wyśmiał to i powiedział, że w lokalu może sobie zjeść. Zaczął gadać że przecież żartował gdy się zdenerwowałam, ale podczas tej samej rozmowy znów się ze mnie śmiał gdy zaproponowałam, że mógłby jechać ze mną i z rodziną na wakacje. I tak wyglądała ta relacja. Ciągłe kłótnie- on mówił coś co było dla mnie słabe, on się wkurzał, że ciągle się obrażam. Walczyłam o swoją godność, nie chciałam żeby wszedł mi na głowę, ale powoli przesuwał granice. Raz mnie olał, a gdy znów się o to kłóciliśmy powiedziałam, że chociaż nie jesteśmy parą mógłby szanować mój czas. Mimo braku jasnych deklaracji z mojej strony zdenerwował się o to.
Wpędził w poczucie winy- nie pierwszy i nie ostatni raz. Od tego momentu skończyły się nawet dobre momenty, gdy spędzałam u niego czas. Wszystko stało się jeszcze gorsze. Czułam się z jakiegoś powodu winna, więc starałam się to naprawić. Mimo, że bez powodu nazwał mnie żmiją, olał mnie w moje urodziny, miał gdzieś gdy na niego czekałam i manipulował mną. Zapamiętałam głównie moment, gdy mieliśmy niby widzieć się po jego pracy. Kończył o 17, a ja około 16.45 napisałam mu, że idę pobiegać i nie dalej niż za 40min będę spowrotem. Napisał "Ok, to ja idę robić...". Wkurzyłam się, bo i tak nie byłby u mnie wcześniej niż o 18 (godzinne kąpiele), a to że idzie pracować znaczyło, że nie przyjedzie. Powiedział nawet, że nie mówił, że będzie. Gdy zdemaskowałam tą manipulację wszystkiego się wyparł, nawet mi zrobił awanturę, że zawsze coś wymyślam i robię problemy z niczego. Wiele razy były takie sytuacje. Mówiłam mu, nawet na spokojnie, z czym jest mi źle, a on obrażał się, mówił, że ciągle tylko gadam jaki jest niedobry, ale nigdy przenigdy nie przepraszał, ani nie próbował nic zmienić (ok, raz przeprosił, bo chciał się poprzytulać).
Zerwałam tą znajomość. Ale ślady zostały. Poczucie winy, lęk, że może to we mnie tkwi problem, ciągła potrzeba upewniania się, że dobrze zrobiłam. Ciężko mi, bo był moim pierwszym i od razu tak źle trafiłam. Czasem nawet mam wrażenie, że mogłabym zapomnieć o własnych potrzebach by mieć trochę tego ciepła. Ale piszę takie rzeczy jak ten post i pukam się w czoło.
Nie wolno zapominać o sobie nawet na chwilę, ani uzależniać szczęścia od faceta. Popełniłam błędy, ale nieadekwatne do kary (no chyba, że weźmiemy pod uwagę naiwność- ok, należało mi się w takim razie, heh). Facet, któremu zależy próbowałby naprawiać, zrozumieć, chciałby by partnerka czuła się szczęśliwa. Ba, każdy normalny człowiek zna pojęcia empatii i nie krzywdzi nikogo, żeby się podbudować.
Po godzinach czytania postawiłam diagnozę- narcyz. Jeszcze nie raz będę się katować wątpliwościami, a na pewno nie jestem jeszcze gotowa by stanąć z nim twarzą w twarz, ale wiem, że tak było trzeba.
(PS. Mogłyście się natknąć na fragmenty o nim w innej części forum, ale w końcu to nie było normalne rozstanie, a trudna miłość).

286

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witajcie. Widzę, że temat od pół roku nie kontynuowany ale co mi tam...jestem tu nowa. Od ponad 4 lat tkwię ( na własne życzenie) w chorym, toksycznym nie można tego nazwać związkiem to chyba układzie. Po rozstaniu z partnerem zamieszkałam z synem, wtedy miał 10 lat w wynajętym mieszkaniu, znalazłam pracę i było ok. Wtedy pojawił się On. Razem pracowaliśmy. I się zaczęło. Przeczytałam wszystkie posty tego tematu i standard, tak jak i u każdej z Was. Cudowny, zabawny. Sam wychowywał 11 letniego wtedy syna. Na początku była zazdrośc o kolegów z pracy. Wspólnych, bo razem pracowaliśmy. Do tego stopnia że zaczęły się niesmaki i kłótnie między pracownikami tak to rozgrywał. Nie wytrzymałam tej presji bo latał robił afery, koleżanki się śmiały że odeszłam z pracy. Kiedy odeszłam zostałam bez pieniędzy. Wyliczał mi co do zł. Padało również że on mnie utrzymuje że to jego dom a jak mi się nie podoba to dowidzenia. Odeszłam. Na początku przez kilka tygodni byłam u rodziców. Znalazłam pracę, wynajęłam mieszkanie i było dobrze. Po pół roku trafiliśmy na siebie w szpitalu ( tam pracowałam). I się zaczęło. Telefony, przyjazdy, preteksty do spotkania. Oświadczył że teraz sam zostaję bo syn do matki się wyprowadza że mogłabym mieć wszystko ślub dziecko że on nie mial nikogo bo nadal cały czas kocha. Dałam mu szansę. Pomyślałam że może to go nauczyło. Mój błąd. Błąd życia! Teraz po roku słyszę że mam zamknąć mordę bo zaraz w nią dostanę. Że wiecznie w pracy a on wie co się na nocach dzieje w szpitalach, że się kurwię, że dom nie hotel. Że jak tu mieszkam mam do opłat się dokladac dodam że to ja robię zakupy potrzebne rzeczy do domu i zarabiam mniej niż On a on rząda abym oprócz zaopatrywania domu dokladala połowę opłat? Wielokrotnie przyłapałam go na wypisywaniu z byłymi laskami. Tłumaczył że durna jestem i wymyślam bo to tylko koleżanki i że to one coś chciały pierwsze. Ostatnio po kłótni póznym wieczorem zabrał się i wyszedł oznajmiając z debilnym usmiechem że idzie się pocieszyć. Wrócił po ok 3 godz. Wyzywa mnie od k... tempych dzid itp. jestem zdecydowana to zakończyć. Teraz wlasnie jadę do pracy jak to piszę. Postanowilam. Tylko trochę odwagi mi brakuje

287

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam, jestem w podobnej sytuacji. Mam meza egoiste, mamy rocznego synka.
Nie bede pisac szczegolow, a chodzi mi o jedno zagranie, ktore wydazylo sie przed paroma godzinami. A wiec maz pracuje czesto poza domem. Teraz wyjechal fo Belgii, ja fo niego dolaczylam. Oboje polecilismy innymi samolotami. Miejsce spotkan bylo w hotelu, jak przylecialam, malzonek oznajmil mi ze jest xmeczony i idzie spac. Nie przywital mnie, raczej otworzyl dzwi chlodno, nic nie powiedxial w sumnie. Ja zdebnialam, powiedxialam, ze tez jestem zmeczona, glodna i chce z nim porozmawiac i isc cos zjesc. On na to, ze idze do pracy za pol godz i chce die wyspac.
Ja na to, zeby mnie tak nie traktowal i prxynajmiej przywital, to on idzie spac.
Jest mi przykro, ze nie liczy sie zd mna ze przebylam cals droge, zeby byc z nami cieszyc sie weekendrm bez dziecks, a on tylko o sobie. Przeviez zrozumnialabym ze chce spac, ale cxlowirku, przynajmiej mnie prxyeitaj, ucaluj jak sie pijawilsm w dzwiach.

Jest okropnir i zepsul nam caly pobyt. Dobrze, pracujd ale nie licxy sie ze mna ze ja tez przebylam tak duza droge i chce odrobine czulosci, przywitsnia, zrozumnienia.

On widxi tylko swoja czesc, ze to on jest zmecxony, a ja to moge sobie isc w dluga

288

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

I dobrze, że rozpiera Cię duma, bo masz do tego powód! Świetne wnioski/podsumowanie. Gratuluję i dzięki za ten post, na pewno nie jedna osoba z niego skorzysta smile

289

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam wszystkich,
Na poczatku chcialam zaznaczyc ze pierwszy post na forum napisalam dwa lata temu...kiedy trwałym w zwiazku z facetem ktory moim zdaniem byl emocjonalnym wampirem...minelo dwa lata i nie jestem juz z nim...rozstałam sie pierwszy raz rok temu potem stanął na glowie przepraszał po czym postanowiłam dac mu szanse...wróciliśmy do siebie, pod pewnymi warunkami...minely dwa  miesiace wróciło wszystko do normy...z trudem drugi raz powiedzialam koniec...bylo to 8 miesiecy temu...w międzyczasie poznalam chlopaka ktory mnie zauroczył byl zupełnie inny niz mój byly...nieba by mi uchylił...kwiaty prezenty robil wszystko na co mialam ochote..zgadzał sie na wszystko...oświadczył mi sie..przyjęłam oświadczyny i to byl mój kolejny blad...chcialam klin klinem...po czasie okazywało sie ze nie byl taki jak przedstawiał na początku.. teraz odnoszę wrazenie ze pisal i mowil to co chcialam usłyszeć pomino ze wiedzial jaki byl mój poprzedni zwiazek. Tydzien temu zerwalam te zaręczyny...strasznie to przezywa mowi ze popełniam blad i ze bedziemy tego żałowali...nie czuje do niego tego co powinnam czuc czuje sie oszukana nie czuje pożądania do niego popełnił kilka błędów zreszta ja tez...wszystko bylo za szybko a ja chcialam normalnego zwiazku...najgorsze jest to ze nadal kocham mojego poprzedniego partnera...nie umiem sobie z tym poradzic...placze po nocach...napisał do mnie list ktory poruszył mnie do głębi...wiem ze chcialby wrocic..nie zna calej sytuacji, tego co wydarzyło sie w moim  zyciu jak sie z nim rozstałam...mysle ze nie wybaczylby mi tego...jakis czas temu sie spotkaliśmy bylo fajnie tak jak kiedys...pogubiłam sie w swoim zyciu... nie wiem co robic skomplikowało mi sie to moje zycie...moze Wy mi doradzicie? Bede wdzieczna.

290

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

eh dziewczyny sad co z tymi facetami?

ja mam przeżycia podobne do Waszych...

za ogień bym za nim skoczyła.. jednak przy nikim nie czułam się tak samotna jak przy nim... średnio co 2 tygodnie afera o pierdołe...  pierwszy raz użyłam przemocy przeciwko komuś, nikt mnie nie doprowadzał do takich skrajnych emocji jak on... wstydzę się moich nietrzymanych emocji... ale tak mnie ranił.. gdy zwracałam mu uwage, co mi się nie podoba w jego zachowaniu, to zawsze odbijał piłke, odwracał kota ogonem, zeby wyszlo, ze to moja wina... potrafił być bardzo bezwzględny i nielitościwy...

spędziliśmy razem prawie 2 lata. 2 lata wmawiania mi, że to przeze mnie nam nie wychodzi... że to ja powoduje wszystkie złe momenty w naszym związku..  wmawiania, że to ze mną jest coś nie tak, że jestem chora psychicznie.. i teraz myśle, a co jak miał racje? Nie... przecież normalny facet nie wkurwia się na maxa gdy się mu troche pomarudzi, żeby spędził wieczór ze mną a nie na kompie?
Dał mi na początku wszystko... dach nad głową, utrzymanie gdy ja zwolniłam się z pracy by podjąć studia, które następnie rzuciłam bo straciłam dla niego głowę... dał mi długą wycieczke do Azji... ale ja nigdy tego nie chciałam.. chciałam by po prostu szczerze mnie kochał... mówiłam, że miłość jest dla mnie ważniejsza niż jego pieniądze.. co on komentował tekstem w stylu "heh, czyli wolałabyś siedzieć w zapyziałej melinie w kamiennicy na jakims zadupiu, w biedzie, ale to nie istotne bo się przecież kochacie?"....

od samego początku naszej znajomości miałam przeczucie, że nie warto się w to ładować... a jednak coś mnie do niego ciągnęło.. Postanowiłam dać Nam szansę, mimo, że, tak jak wspomniałam, od samego początku były dziwne sytuacje...
Teraz, prawie miesiac po rozstaniu, wydaje mi się, że może dlatego dałam mu szansę, bo poswiadomie chciałam się wyrwać z rodzinnego domu? No ale przecież jechałam na studia w innym mieście...

Mieliśmy straszne kłótnie.. na prawdę... i zawsze czułam się winna wszystkiemu.. nadal się czuje.. zaszczepił mi to bardzo głęboko... rozstaliśmy się dlatego, bo byłam zła na jego fakapy z tygodnia i olewactwo, nie szanowanie mojego czasu i naszych planów, na ktore mnie zapraszal, a potem nie raczył poinformować o ich nieaktualności.. on miał w zwyczaju wybierać moment, w którym rozmawiamy, i wktórym kończymy rozmowe... nie znosiłam tego... on dostałał wkurwu jak dostał ode mnie przynajmniej 3 smsy... a wtedy próbowałam do niego się dodzwonic za wszelka cene. Spam sms, i telefoniczny, nie wytrzymałam kolejnego zarządzenia końcem naszej rozmowy o naszym związku, o waznych rzeczach... olewał każdą moją wiadomośc, ale jak napisałam coś w stylu, ze może powinien w takim razie być z kimś komu nie przeszkadza olewactwo... odpisal nagle 'ok', i zablokował mnie wszędzie, dosłownie wszędzie.. po 3 dniach prób mojego dobijania się do niego, napisał, że przecież zerwaliśMY (sic!). I, że mam przestać pisać, bo mnie poda na policje za nękanie...

a mimo to tęsknię i mam nadzieje, ze kiedyś wróci... chciałabym wyrwać tego chwasta z mojego umysłu...

291

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
kadgam napisał/a:

eh dziewczyny sad co z tymi facetami?

ja mam przeżycia podobne do Waszych...

za ogień bym za nim skoczyła.. jednak przy nikim nie czułam się tak samotna jak przy nim... średnio co 2 tygodnie afera o pierdołe...  pierwszy raz użyłam przemocy przeciwko komuś, nikt mnie nie doprowadzał do takich skrajnych emocji jak on... wstydzę się moich nietrzymanych emocji... ale tak mnie ranił.. gdy zwracałam mu uwage, co mi się nie podoba w jego zachowaniu, to zawsze odbijał piłke, odwracał kota ogonem, zeby wyszlo, ze to moja wina... potrafił być bardzo bezwzględny i nielitościwy...

spędziliśmy razem prawie 2 lata. 2 lata wmawiania mi, że to przeze mnie nam nie wychodzi... że to ja powoduje wszystkie złe momenty w naszym związku..  wmawiania, że to ze mną jest coś nie tak, że jestem chora psychicznie.. i teraz myśle, a co jak miał racje? Nie... przecież normalny facet nie wkurwia się na maxa gdy się mu troche pomarudzi, żeby spędził wieczór ze mną a nie na kompie?
Dał mi na początku wszystko... dach nad głową, utrzymanie gdy ja zwolniłam się z pracy by podjąć studia, które następnie rzuciłam bo straciłam dla niego głowę... dał mi długą wycieczke do Azji... ale ja nigdy tego nie chciałam.. chciałam by po prostu szczerze mnie kochał... mówiłam, że miłość jest dla mnie ważniejsza niż jego pieniądze.. co on komentował tekstem w stylu "heh, czyli wolałabyś siedzieć w zapyziałej melinie w kamiennicy na jakims zadupiu, w biedzie, ale to nie istotne bo się przecież kochacie?"....

od samego początku naszej znajomości miałam przeczucie, że nie warto się w to ładować... a jednak coś mnie do niego ciągnęło.. Postanowiłam dać Nam szansę, mimo, że, tak jak wspomniałam, od samego początku były dziwne sytuacje...
Teraz, prawie miesiac po rozstaniu, wydaje mi się, że może dlatego dałam mu szansę, bo poswiadomie chciałam się wyrwać z rodzinnego domu? No ale przecież jechałam na studia w innym mieście...

Mieliśmy straszne kłótnie.. na prawdę... i zawsze czułam się winna wszystkiemu.. nadal się czuje.. zaszczepił mi to bardzo głęboko... rozstaliśmy się dlatego, bo byłam zła na jego fakapy z tygodnia i olewactwo, nie szanowanie mojego czasu i naszych planów, na ktore mnie zapraszal, a potem nie raczył poinformować o ich nieaktualności.. on miał w zwyczaju wybierać moment, w którym rozmawiamy, i wktórym kończymy rozmowe... nie znosiłam tego... on dostałał wkurwu jak dostał ode mnie przynajmniej 3 smsy... a wtedy próbowałam do niego się dodzwonic za wszelka cene. Spam sms, i telefoniczny, nie wytrzymałam kolejnego zarządzenia końcem naszej rozmowy o naszym związku, o waznych rzeczach... olewał każdą moją wiadomośc, ale jak napisałam coś w stylu, ze może powinien w takim razie być z kimś komu nie przeszkadza olewactwo... odpisal nagle 'ok', i zablokował mnie wszędzie, dosłownie wszędzie.. po 3 dniach prób mojego dobijania się do niego, napisał, że przecież zerwaliśMY (sic!). I, że mam przestać pisać, bo mnie poda na policje za nękanie...

a mimo to tęsknię i mam nadzieje, ze kiedyś wróci... chciałabym wyrwać tego chwasta z mojego umysłu...

Ile trwał wasz związek ?

Sama widzisz w jakim byłaś związku, nie jest mi łatwo to pisać ale musisz przywyknąć do braku jego obecności..

a mimo to tęsknię i mam nadzieje, ze kiedyś wróci... chciałabym wyrwać tego chwasta z mojego umysłu... - doskonale Cie rozumiem jestem na etapie wyrywania go z umysłu póki co słabo mi idzie ale wierzę, że czas będzie dla mnie przychylny.

292 Ostatnio edytowany przez kadgam (2018-04-26 17:58:37)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

hej, dzięki za szybki odzew smile prawie 2,5 roku razem... szybki związek mieliśmy, po może dwóch spotkaniach, dwóch wspólnych festiwalach zamieszkaliśmy ze sobą mimo, że nie chciałam tego.. on namawiał... no i tak się dałam zrobić.

No widzę właśnie.. i widok tego, że 2 lata spędziłam w iluzji mnie przeraża, ale jestem świadoma tego co się dzieje teraz, ze mną, z tą relacją, jest szok, ale wiem, że minie kiedyś.. jednak boje się, bo pierwszy raz czułam coś takiego do mężczyzny, i własnie obawiam się, że do drugiego już takiego czegoś nie poczuje. To był mój pierwszy poważny i długi związek. No ale zobaczymy.
Chyba nie chcę się tym przejmować teraz. Stało się. Chcę skupić się na sobie, tak, by mi żaden facet nie był do niczego potrzebny.. i może jak już zdobędę swoje stabilne życię to odnajdę mojego męża smile

Czas nam pomoże... nie da się od razu zapomnieć o czymś co było dla nas całym światem. Nasi ex-psychopaci niestety mają tutaj łatwiej smile

Ściskam każdą z Was <3

293

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Kadgam- współczuje Ci sytuacji i szczerze jak czytam Twoje wypowiedzi widze siebie... awantury obrażanie wyszywanie od chorej psychicznie głupiej debilki...wmawianie ze wszystko moja wina...ze dlatego mi naubliżał bo zaczelam rozmowe ktora przerodziła sie w Awanturę ze sobie na to zasluzylam a z drugiej strony piekne i cudowne chwile ktorych nie sposob zapomniec...i wiesz co? Po dwoch rozstaniach z nim i jednym nieudanym zwiazku z innym facetem minelo 8 miesiecy i wiesz co? Nadal nie potrafie przestac o nim myslec...nie przestałam myslec i zaczynam sie zastanawiać co tacy faceci maja w sobie, ze potrafia zrobic taka  „wode z mózgu”... nie da sie myslec i funkcjonować normalnie..kazdy dookoła powie rzuć go w cholere a Tobie na sama mysl o tym łzy napływają do oczu z taka sama siła z jaka napływają gdy kolejny raz Ci ubliża czy podnosi reke na Ciebie...z jednej strony chcesz uciec jak najdalej od takiego człowieka a z drugiej strony chcesz z nim byc bo caly czas masz nadzieje ze sie zmieni. Trzymaj sie cieplo:)

294

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Ja sama nie byłam idealna, też miałam swoje za uszami, oboje mieliśmy ciężkie charaktery.. niemniej to ode mnie miały zależeć nasze relacje, ja się miałam zmieniać i dbać o nasze dobro i samopoczucie, gdy próbowałam zwracać mu uwage, że on też mógłby popracować nad sobą to zawsze odbijanie piłeczki w moją strone, kończyło się na tym, że dopiero gdy ja coś tam, to on coś tam.. albo razem się pracuje i dba o siebie, albo jest się dla siebie arbitrami i szefami. Moje winy byly najgorsze, a w swoim zachowaniu nie widział nic nie wporządku, uniewinniał się, że jego wystepki przy moich to nic i on z tego względu nie musi nic robić bo to on jest tym poszkodowanym.. nie wspomne, że te "moje występki" często przereagowywał, wmawiał mi problem, którego nie miałam..
Po prostu nawet nie wiem co mam o tym myślec.. jest jak mówisz, tęsknie jak cholera bo czas pomiędzy tymi koszmarami, razem, jednak był super... ale też czuje ogromny żal i złość. Do siebie też, że mogłam jednak pare rzeczy inaczej rozegrać.. nie wiem czemu czasami tak bardzo nie potrafiliśmy się dogadać ;(  Ponoć od miłości do nienawiści jest cieńka granica.
Staram się po prostu żyć dalej... 
Damy rade jakoś smile

295

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Co robić???Chyba mam nerwicę,albo coś dzieje się z moim sercem,bo gdy tylko zetknę się z mężem tętno skacze do 100,a ja zaczynam się trzasc.Już dawno bym odeszła,tylko chodzi o dziecko.Mamy 10letniego syna,mieszkamy na prowincji,ja wyprowadzilam się z dużego miasta tutaj 10 lat temu.Od razu po ślubie zaszłam w ciążę,nawet nie było tego czasu,żeby się dotrzeć.Już gdy byłam w ciąży darl się z błachego powodu.Liczyłam,że dziecko to zmieni,a jest gorzej bo dziecko wszystko widzi.Codzienne awantury,o wszystko a najbardziej o pieniadze,że on zarabia,wydziela mi na życie.Nie śpimy razem od 8 lat,nic nas nie łączy.Nie mam gdzie pójść,dlatego z nim jestem.Mamę mam w innym mieście,a i z nią nie mam najlepszego kontaktu.Mam myśli samobójcze

296

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Nika, życzę Ci dużo siły, najlepiej będzie jeśli odejdziesz od niego... Lepiej Ci będzie z synem, dla syna też lepiej tak będzie... znajdziesz jeszcze spokój...

mały update z mojej strony: ex-luby już raczy się młodszą heh.. po miesiącu. Pojechał z nią w bieszczady gdy ja go o to rok prosiłam ^^ A ze mnie robi chorą psychicznie, opowiadając znajomym, że to ja jestem wszystkiego winna.. też dał mi nerwice... nikt mnie tak nie upokorzył...

297

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Byłam w toksycznym związku 1,5 roku. Na początku było fajnie, ale po krótkim czasie zaczęło się psuć. Objawy takie jak jużbyły opisane w poprzednich postach. Pod koniec to juž ciągle kłótnie, potem kajanie się. Średnio raz na dwa tygodnie rozstawaliśmy się po czym schodziliśmy z powrotem. W końcu to ja podjęłam decyzję o definitywnym rozstaniu. Oczywiście były groźby że mnie zniszczy... na szczęście na groźbach się skończyło. A ja po rozstaniu poczułam ogromną ulgę.
Najlepsze z tego wszystkiego jest to że ja wcale nie zdawałam sobie sprawy ze to toksyczny związek. Dopiero jakiś miesiąc po rozstaniu obejrzałam na Youtube filmik z wypowiedzią pani psycholog na ten temat i olśnienie " kurczę, przecież ona mówi o moim związku " Więc moja rada nie ciagnijcie tego, on się nie zmieni. Tylko zniszczy waszą psychikę.

298

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Tez mam 1 toksyczny zwiazek za sobą, gratulacje wink

299

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam.Moje gratulacje,że udało Ci się zakończyć toksyczny związek.Jesteś mądrą dziewczyną.Mój ulubiony tekst,że na świecie jest około 6 mld ludzi więc nie ma co skupiać się na jednej toksycznej osobie,która zabiera Ci pozytywną energią i zatruwa Ci życie.

300

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziś zdałam sobie sprawę,że muszę odejść tylko nie mam gdzie. Proszę powiedzcie gdzie można się podziac z dzieckiem, bo mieszkanie jest jego

301

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
nika7779 napisał/a:

Dziś zdałam sobie sprawę,że muszę odejść tylko nie mam gdzie. Proszę powiedzcie gdzie można się podziac z dzieckiem, bo mieszkanie jest jego

Udało Ci się odejść?

302

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Mam dziecko z toksycznym chłopakiem

Witam mam dziecko z toksycznym chłopakiem kontroluje Mnie sprawdza telefon szantażuje Mnie wszystkim buntuje Moich bliskich przeciwko Mnie nie mam prawa mieć kolegów a On ma prawo mieć koleżanki jak spotkam się z kolegą to On nie da mi samej z Nim pogadać a jak nawet da to bez przerwy w sms potrafi Mnie wyzywać i szantażowac szantażem wymusza też inne rzeczy np sex też bardzo bym chciała ułożyć sobie lepiej życie mam z Nim syna i co mogę zrobić

303

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Sysia507 napisał/a:

Mam dziecko z toksycznym chłopakiem

Witam mam dziecko z toksycznym chłopakiem kontroluje Mnie sprawdza telefon szantażuje Mnie wszystkim buntuje Moich bliskich przeciwko Mnie nie mam prawa mieć kolegów a On ma prawo mieć koleżanki jak spotkam się z kolegą to On nie da mi samej z Nim pogadać a jak nawet da to bez przerwy w sms potrafi Mnie wyzywać i szantażowac szantażem wymusza też inne rzeczy np sex też bardzo bym chciała ułożyć sobie lepiej życie mam z Nim syna i co mogę zrobić

Możesz zacząć od założenia własnego wątku proszę.
Ten temat jest poświęcony problemom innej użytkowniczki.

Posty [ 261 do 303 z 303 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024