Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 303 ]

196

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Molla, od prawie 4 lat przeżywam podobną gehennę. Wyzwiska, szarpaniny i strach o to jak będzie wyglądało jutro.
To wszystko na oczach mojej córeczki.

On wyrzucił mnie z domu swojej babci i jak teraz o tym myślę to chyba zrobił mi przysługę. Przy byciu twardą pomaga mi to forumbi dziewczyny, które dają wsparcie. Teraz w chwilach zwątpienia, które mam bardzo często nie będę bała się prosić o pomoc. Choćby tą wirtualną.

Trzymam mocno kciuki, żebyś i Ty nie dała się złamać. Też przeżyłam groźby, a potem wyznawanie miłości. To gra. A ja nie chcę być w niej pionkiem.

Powodzenia.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

On do mnie pisze dziennie 100 smsow takich jak  "na kolana suko to może ci wybacze" oraz "kocham cie jesteś miłością mojego życia,musimy być razem dla dobra córeczki " oraz " wszystko przez ciebie ty jeb......gnido i twojego bachora " itd itd. Pisze też że się :powiesi, zapije, rozbije gdzieś samochodem itd. Już przez to przechodzilam i niestety wymieklam. Chciałabym mieć siłę aby się temu wszystkiemu przeciwstawić. Ostatnim razem gdy zawiozłam mu jego rzeczy tak kopnął w drzwi samochodu że je rozwalił. Gdy piszę to sama nie wierzę dlaczego dałam mu kolejną szansę,dawałam się ponizac przy dzieciach. Mam do siebie dużo żalu

198

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny, no litości, groźby karalne (wyzwiska, pogróżki, etc) zbieramy i niesiemy na komisariat policji, dowiadujemy się co potrzeba do zakazu zbliżania. Wszelkie teksty typu "zabiję się" "rozbiję się o drzewo" i inne szantaże życiem sprawcy to jest komedia. Niech się pozabijają o te drzewa, wieszają, skaczą z okien i co im tam przyjdzie do głowy. Ich życie i mają prawo je sobie odebrać jeśli tego chcą.
To dawanie drugich, ósmych i tysięcznych szans, to katastrofa jest straszna. Czy Wy w ogóle macie świadomość, że przebywanie z tak zaburzonymi osobami jest zagrożeniem WASZEGO życia?? Zastanawiałyście się kiedyś kto Wasze dzieci wychowa, jak Was psychol w końcu zabije, sam pójdzie siedzieć?

199

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Mamidelko dziękuję. Muszę o tym cały czas pamiętać. On wypisuje do mnie setki smsow. Zaczyna się miło a potem ze to wszystko moja wina i wyzwiska. I że jakim prawem ja nie chcę wpuścić go do mieszkania,które ze mną remontował (mieszkanie jest moje,ja za wszystko płacę). Wstyd mi iść na policję i pokazywać smsy

200 Ostatnio edytowany przez Asia75 (2016-12-20 19:03:54)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witajcie, jestem albo raczej byłam w takim związku, przejrzałam na oczy, gdy zaczęłam czytać książkę "kobiety które kochają za bardzo", polecam i bloga moje dwie głowy, mnie to bardzo pomogło, bardzo. Na razie jestem na początku drogi. Wyprowadził się, pojechał do ojca, ale wrócił, setki smsow, telefonów, na które czasem odpowiadałam, zablokowałam nr telefonu, będzie się działo wiele, wiem ze nie odpuści, bo już nie raz rozstawaliśmy się. Będą proźby, groźby, obietnice, płacze błagania ale czuje się dziś już silniejsza, kilka dni czytania, dużo zrobiły. Zobaczyłam ze ja niezależna, silna kobieta, niestety DDA, czyli z rodziny dysfunkcyjnej, dałam się omotać choremu człowiekowi. Wszyscy toksyczni działają wg tych samych schematów, czytajcie o tym, dużo, dużo, zapisałam się na terapię. Działają powoli, stopniowo zwiększajac stopień przemocy emocjonalnej ( lub też fizycznej), obiecują poprawę, przepraszają, następuje miodowy miesiąc, potem okres zbierania się do awantury i wybuch. I tak w kółko... nigdy się nie skończy. Dopóki, MY NIE UCIEKNIEMY od nich. Uciekajmy i wspierajmy się, może ktoś potrzebuje wsparcia, takiego bardziej "natychmiastowego" możemy się wymienić jakimś kontaktem, np na gg. Ja chętnie kogoś wesprę, wiem, że też będę potrzebowała wsparcia. Dajcie znać. wink

201

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Właśnie jestem w trakcie kłótni, on chce to skończyć, wiem, że tak trzeba, że będzie mi o wiele łatwiej, ale gdzieś w głowie jest zo ziarenko "a może jednak się uda"...
Jesteśmy razem od prawie 5 lat, początki cudowne, pojawił się w moim życiu zaraz po zakończeniu mojego poprzedniego związku, ideał z zachowania i wyglądu. Po ok. 4m-cach znalazłam rozmowy na skype z jakimiś panienkami, awantura, przeprosiny, zmienił się (na krótko), ja głupia zakochana wybaczyłam, trwało to 2 lata... 2 lata okłamywania, pisania z panienkami, cyebrków, próbował się lepiej kryć, ale zawsze w końcu się dowiadywałam, nie wiem czy fizycznie do czegoś doszło. W tym czasie byłam przez niego tak omotana, że to ja(!) go przepraszałam! Krytykował mój wygląd, ubiór, zachowanie, wszystko, moja samoocena spadła do 0, uważałam, że jestem tak beznadziejna, że nikogo nie znajdę, że muszę być z nim, odcięłam się od znajomych, bo jemu nikt nie pasował. Pewnego dnia coś we mnie pękło, odeszłam, sam się tego nie spodziewał, telefony, wizyty, zapewnienia, że się zmieni, zgodziłam się znowu spróbować. Rzeczywiście się zmienił, teraz to ja go olewałam, a on skakał przy mnie, spełniał zachcianki, trwało to ponad rok. Stwierdziłam, że może faktycznie coś do niego dotarło, że jest inny, zaczęłam dawać coś od siebie i w tym momencie znowu zaczęło się psuć, im bardziej mi zależało tym bardziej mnie odpychał i ranił. W wakacje ubiegłego roku sama odeszłam, on się nie odzywał, zaczął swoje życie. Po 3 tygodniach poprosiłam, żeby przyjechał po rzeczy  i żebyśmy mogli porozmawiac, wyjaśnić wszytsko, rozstać się jak dorośli ludzie. I to był błąd. Wyjechaliśmy razem na urlop, znowu zawrócił mi w głowie, po powrocie kolejne pół roku olewania mnie, ja dawałam z siebie wszystko, nie wiedziałam co jeszcze mogę zrobić żeby było dobrze. Wczoraj przy obiedzie stwierdził, że z tego związku nic nie wynika, że nie mamy planów na przyszłość, a mamy swoje lata trzeba założyć rodzinę, a po chwili, że najlepiej mu samemu (jedno drugie wyklucza...). Wyszłam od niego, wróciłam do siebie, musiałam na chwilę wyskoczyć do pracy, a  w tym czasie on przyszedł. Zadzwoniłam zaraz jak wróciłam do domu, stwierdził, że miał czas i ochotę wyjaśnić temat "na ciepło", a teraz już mu się nie chce i kiedyś przyjedzie po rzeczy.
Z jednej strony mi ulżyło, bo zdaję sobie sprawę z tego co on ze mną robił, psychicznie jestem wrakiem, ze zniszczoną samooceną, nie jestem w stanie uwierzyć, że jeszcze mogę być szczęśliwa, że ktoś mnie zechce. Z drugiej strony jest uczucie, nienawidzę go i kocham jednocześnie, nie chcę myśleć co będzie jak zobaczę go z inną... Wiem, że powinnam odpuścić, wywalić go z życia, ale tak mi namieszał w głowie przez te lata, niesamowity manipulator, zawsze z siebie robił poszkodowanego, to ja byłam ta zła. Teraz nie wiem ile wytrzymam w swoim postanowieniu, boję się, że znowu będę go błagać o powrót... Przez niego nie mam znajomych, z rodziną ciągle się kłócę, rozważam wizytę u psychologa, żeby mieć jakiekolwiek wsparcie w tej chwili sad

202

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Pysiek - DASZ RADĘ!!! Wizyta u psychologa (jeśli będzie dobry, bo niestety możesz trafić na słabego) na pewno co nieco poukłada Ci w głowie.
Mnie bardzo pomogło czytanie tego forum - jak widziałam podobne do mojej historie (czyli patrzyłam na sytuację z boku i bez emocji) i odpowiedzi ludzi z forum to mi naprawdę klapki z oczu spadły!!!
Nie dzwoń ,nie odzywaj się ,zerwij znajomość - nie bądź ofiarą ,szkoda życia!!
Oczywiście ,że (niestety) jeśli Ty zamilkniesz to on będzie Cię dręczył - zrobi wszystko żebyś znowu wpadła w jego szpony!!! Będą prośby ,groźby ,błagania i ataki... sad
Jeśli poczujesz,że słabniesz -pisz tutaj -mnie pomogło.
Trzymaj się i nie daj się!!!

203

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Molla napisał/a:

Mamidelko dziękuję. Muszę o tym cały czas pamiętać. On wypisuje do mnie setki smsow. Zaczyna się miło a potem ze to wszystko moja wina i wyzwiska. I że jakim prawem ja nie chcę wpuścić go do mieszkania,które ze mną remontował (mieszkanie jest moje,ja za wszystko płacę). Wstyd mi iść na policję i pokazywać smsy

Trochę mnie nie było na forum i tak powoli nadrabiam co przegapiłam. Molla jeśli jeszcze zaglądasz, wstydzić to się możesz tego, że do tej pory nie zgłosiłaś odpowiednim organom tego, jak traktuje Ciebie ten Pan. Wstydzić można się też dlatego, że się przyzwala takiemu elementowi robić z naszego życia bagno, można się wstydzić braku reakcji na przemoc, wielu rzeczy można się wstydzić, ale zgłoszenia przemocy na policję? Dlaczego uważasz, że to jest powód do wstydu? Boisz się, że obcy ludzie, podobnie jak Twój kat powiedzą, że to jest Twoja wina?

Wina za tak zwane "wszystko" nigdy nie leży tylko i wyłącznie na jednej osobie. Relacje międzyludzkie mają to do siebie, że istnieją tylko pomiędzy ludźmi (dwojgiem lub większą liczbą). Poza skrajnymi przykładami chorób psychicznych nie istnieją relacje międzyludzkie w obrębie tylko jednej osoby. Z tego właśnie powodu wszyscy zaangażowani w mniejszym bądź większym stopniu są "winni" (lepszym słowem jest odpowiedzialni, ale pozostałam przy słownictwie Autorki z przyczyn chyba jasnych). Swój wkład w toksyczność relacji warto sobie uświadomić. U ofiar najczęściej "winą" jest zaniechanie przeciwdziałania przemocy, uległość, zapomnienie o samym sobie, etc. Niezależnie jednak od stopnia winy, każdy ma prawo starać się o szczęście, ma prawo zmienić swoje życie, ma prawo do nieakceptowania przemocy i do usuwania jej ze swojego otoczenia. Można siedzieć w domu, trząść się na dźwięk dzwonka telefonu, albo dzwonka do drzwi i się wstydzić, a można zauważyć wstyd, okiełznać go, przytulić jako wskazówkę, że jest nie halo i zacząć działać. Pozwólcie wstydowi wskazać Wam dobry kierunek i bądźcie odważne ten kierunek obrać i się go trzymać.

204

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

wrobelkarolina - Dzięki za dodanie otuchy, do psychologa wybieram się jutro, oby było ok. Przykre jest to, że nawet moja rodzina uważa, że lepsza partia mi się nie trafi, że powinnam się go trzymać, nawet nie chcą wierzyć w to co mówię, bo widzą go jako uczynnego, grzecznego, poukładanego, z zapewnioną przyszłością, zdecydowanie łatwiej byłoby to przetrwać gdybym miała jakiekolwiek wsparcie...
Czytałam historie dziewczyn, niektóre nawet w gorszej sytuacji niż moja (na szczęście nigdy nie podniósł na mnie ręki), dały mi sporo do myślenia, w niektórych odnajduję siebie.
Mam nadzieję, że wytrwam i nie dam się więcej omamić, bo jednak dalej coś do niego czuję i wiem, że umiał się zmienić (szkoda, że tylko na czas koedy ja go olewałam), ma się w tym tygodniu zjawić po swoje rzeczy, trzymajcie za mnie kciuki.

205

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witajcie wiem jak trudno uwolnić się z takiego związku tez to przeżyłam ponizanie wyzwiska bicie wzywałam policję,przeszłam wiele pózniej gdy syn dorósł stawał w mojej obronie szarpanie z ojcem,mąż po którejs kłótni powiedział do mnie że jeśli sie położe moge się nie obudzić a jego uznają za niepoczytalnego nie wytrzymałam zabrałam dzieci i odeszłam.Minął rok jestem szcześliwa  i spokojna dzieci również w naszym domu nie ma już awantur i przemocy.Tak wiec nie poddawaj sie pisz na forum ono dużo daje tu są wspaniali ludzie z dnia na dzień bedziesz silniejsza,trzymam kciuki.

206

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
pysiek89 napisał/a:

wrobelkarolina - Dzięki za dodanie otuchy, do psychologa wybieram się jutro, oby było ok. Przykre jest to, że nawet moja rodzina uważa, że lepsza partia mi się nie trafi, że powinnam się go trzymać, nawet nie chcą wierzyć w to co mówię, bo widzą go jako uczynnego, grzecznego, poukładanego, z zapewnioną przyszłością, zdecydowanie łatwiej byłoby to przetrwać gdybym miała jakiekolwiek wsparcie...
Czytałam historie dziewczyn, niektóre nawet w gorszej sytuacji niż moja (na szczęście nigdy nie podniósł na mnie ręki), dały mi sporo do myślenia, w niektórych odnajduję siebie.
Mam nadzieję, że wytrwam i nie dam się więcej omamić, bo jednak dalej coś do niego czuję i wiem, że umiał się zmienić (szkoda, że tylko na czas koedy ja go olewałam), ma się w tym tygodniu zjawić po swoje rzeczy, trzymajcie za mnie kciuki.

Pyśku trzymam mocno kciuki za Ciebie smile
Odniosę się do Twojego zdania apropos tego, że on się potrafi zmienić. Niestety muszę Ciebie rozczarować, umiejętność udawania to nie jest zmiana. Zmiany mają to do siebie, że zmieniają a nie przykrywają prawdziwy charakter. Osoba, która zrozumie swoje błędy i zmieni się taka już pozostanie lub będzie ewidentnie dążyła w dobrym/lepszym kierunku. Odrzuć zdania typu "wiem, że umie się zmienić" zastąp je zdaniami "wiem, że umie udawać". Psychopaci/socjopaci i inne tego typu osobowości są świadome, że ich zachowanie to nie jest norma i że pierwszy lepszy wyrwany z ulicy człowiek w najlepszym razie puknie się w czoła jak wyjadą ze swoimi zachowaniami. Dlatego właśnie nakładają maski, udają normalnych, stabilnych, otumaniają w ten sposób swoją ofiarę, zmiękczają. Odmienność ich dwóch zachowań powoduje dysonans poznawczy i ułatwia wnikanie manipulacji. Najwyraźniej widać to jak porównasz sobie swoje zdanie na jego temat oraz zdanie osób postronnych. To jest dowód na to, że on się nigdy nie zmienił a jedynie udawał, tak samo jak teraz udaje w stosunku do Twojej rodziny czy znajomych.

207

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam.. Mam niestety identyczny problem co wy. Czytajac wasze zwierzenia widze siebie. Co prawda moj "oprawca" nie jest moim mezem i nie mamy na szczescie dzieci... ale strasznie trudno jest mi sie od niego uwolnic.. To typowy Wampir.. wysysa ze mnie wszystko.. moja dusze i umysl nie dajac nic w zamian. i to on twierdzi ze to ja go ranie. a ja glupia utrzymywalam go. ludzie ze mnie sie smiali ze ja pracuje a moj facet lazi po osiedlu i nic nie robi. przepraszam... pilnowal mnie pod sklepem aby przypadkiem zaden klient mnie nie podrywal. te utrzymywanie to nic... w porownaniu to tekstow ktore jak wy musialam znosic ze go zdradzam... ze napewno z kims innym spalam gdy nie mialam ochoty na sex. ze spotykam sie z bog wie kim... ze go oszukuje gdy jestem w pracy to napewno pisze na fb z kims innym.. czytajcie.. zdradzam go z kims innym.. a to dal mi wszystko co mial najcenniejsze.. swoje serce.. ze to dzieki mnie zyje.. ze beze mnie nie ma jego zycie nie ma sensu..  aby za chwile sie przeistoczyc w furiata niszczacego wszystko co nalezy do mnie.. nawet rozmowa z moja mama na temat zazdrosci  mu nie pomogla. mialam wiecej problemow przez niego niz to wszystko warte. problemy w pracy bo zdemolowal mi dwa razy sklep.. przez zazdrosc....  zniszczyl drzwi gdzie wynajmowalam mieszkanie... a policja? odrzucila sprawe o nekanie z powodu braku dowodow. a ten facet wymusza na mnie pomoc.. oczywiscie materialna i finansowa.. a ja sie go boje . a te jego teksty.. nie zroboe ci nic bo cie kocham. nie jestem damskim bokserem.. gra mi na psychice.   dwie godziny stalam dzis na mrozie w nocy bo sie domagal abym wpusila go na klatke bo mu zimno.. ( a ma swoj pokoj ktory wynajmuje)  nie wpuscilam go. . nie bylam taka glupia jak mu sie wydaje. ale przez dwie godziny bombardowal mnie tekstami ze zdradzalam.. ze on jest taki bezbronny i bez srodkow do zycia.. a ja do niego ze nie mam obowiazku zadnego wobec niego aby mu pomagac bo nie chce dalej juz tego robic. ze to nie jest nikogo obowiazek. a juz tym bardziej moj. a o ironia losu.. komisariat policji obok mojego bloku. a ja nie mialam zadnego manewru tam pojsc. nie wiem juz co robic. nie mam znajonych dzieki niemu. z rodzina przez niego tylko sie kloce. nie mam juz sil. ..

208

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

nadmienie ze musialam dac mu kase aby sie odczepil. wiem ze zle zrobilam. ale inaczej  marzlabym na tym mrozie do samego  rana.. z nim obok..  nie wiem czy mam to zglosic na policje.. bo niby na jakiej podstawie? mam zniszczona przez niego psychike. a on jest na tyle bezczelny ze zapisal sie do psychologa do budynku gdzie ja chodze do swojej pani psycholog. mam tylko nadzieje ze nie do tej samej.  bo stwierdzil ze sobie z tym nie radzi..juz nie zawracam glowy.. dobranoc..

209

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
potulnajakbaranek napisał/a:

nadmienie ze musialam dac mu kase aby sie odczepil. wiem ze zle zrobilam. ale inaczej  marzlabym na tym mrozie do samego  rana.. z nim obok..  nie wiem czy mam to zglosic na policje.. bo niby na jakiej podstawie? mam zniszczona przez niego psychike. a on jest na tyle bezczelny ze zapisal sie do psychologa do budynku gdzie ja chodze do swojej pani psycholog. mam tylko nadzieje ze nie do tej samej.  bo stwierdzil ze sobie z tym nie radzi..juz nie zawracam glowy.. dobranoc..

Nie jesteś głupia, jesteś jak najbardziej normalna - tylko pewnie przez długi czas traktowałam toksyka jak normalnego czlowieka - takiego ,któremu cos można wytłumaczyć , kto zachowuje się przynajmniej w przybliżeniu jak Ty. Otóż nie -taki człowiek myśli zupełnei inaczej niż Ty czy ja dlatego tak cięzko jest go początkowo przejrzeć.
Ja też swojemu dałam kasę żeby sie odczepił ( odziwo po roku coś go ruszyło i część oddał -najdziwniejsze jego zachowanie jakie widziałam wink )
Ja też miałam go walącego w drzwi  i czekającego pod domem, on też rzucał (na szczęście swoimi) sprzętami ,a jak go rzucilam to w swoim mieszkaniu porozbijał wszystkie szyby w meblach ,piekarniku i lustra....
A najlepszym hitem było jak sie umówił na spotkanie z kolegami (w męskim gronie - dla mnie nie bylo problemu bo nigdy nie przejawiał zapędów do zdradzania) i co sie dowiedziałam? Że nie pójdzie bo...ja na pewno tylko na to czekam żeby sobie kogoś do domu sprowadzić!!!! Wyobrażacie sobie - on idzie do knajpy ,ale to ja jestem posądzana o zdradzanie...

Ja mam wsparcie rodziny i przyjaciół - NIKT go nie lubił!!!! A jak poszłam na policję to od razu załozyli sprawę o nękaniu i oni podali do sądu!! Więc plusem dla mnei jest to ,ze mam oparcie w najbliższych i w policji -a to dużo (pierwszym kontaktem na mojej liście w telefonie jest właśnei numer na komisariat!!!).

Potulnajakbaranek - nie poddawaj się , nie odpuszczaj bo to będzie trwać i trwać sad A jak widzisz jest tutaj wiele osób ,ktore przeszły to samo co Ty i nie jesteś sama.
Nie myśl źle o sobie bo to żadna wina być normalną.
Jeśli masz ochotę - odezwij się na priv - chętnie pogadam bo i mnie czasem to przerasta ,a dobrze jest pożalić się komuś kto Cię doskonale zrozumie.

210

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Potulnajakbaranek. Poszłaś na policję, zgłosiłaś nękanie, to źle, że nie przyjęli zgłoszenia z braku dowodów, ale myślę, że w swoich notatkach mają taką sytuację. Następnym razem jak on będzie walił w Twoje drzwi, zamiast do niego wychodzić i z nim dyskutować zaproś na spotkanie z nim policję. Będą mieli dowody, których im tak brakuje. Na wszelki wypadek nie informuj go o tym, bo pewnie czmychnie ze strachu, że go zamkną smile

211

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

tzn przyjeli zgloszenie. tylko pozniej umozyli ta sprawe z powodu braku wystarczajacych dowodow. on chyba musi mi cos naprawde zlego fizycznie zrobic aby policja uwierzyla. najgorsze jest to bo ten koles ma plecy w policji. poznal jakas kolezanke ktora tam pracowala. poprzednie sprawy zglaszane na policji byly traktowane lagodzaco bo pani prokurator wierzy jemu a nie pokrzywdzonej. i mowi ze to moja wina bo go prowokuje.. pff...

212

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Nie ma możliwości w takiej sytuacji odwołać się do innej/wyższej instancji? Poza tym jak on się po nocy dobija do Ciebie to zgłaszaj to za każdym razem i proś o interwencję. Im więcej takich zgłoszeń będzie, a najlepiej jakby go spisywali za każdym razem to trudniej mu będzie ściemniać.
A na jakiej podstawie pani prokurator twierdzi, że go prowokujesz?

213

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

on czeka zawsze w okolicy sklepu gdzie pracuje. i terwz mam tylko 2 zmiany. pozno koncze i on zawsze idzie za mna jak ide na autobus. wsiada ze mna do autobusu i wysiada razem ze mna i proboje wbic sie do mojej klatki . ja tej klatki przy nim nie otwieram bo on jest wiekszy i silniejszy. nawet nie mam jak zadzwonic na policje bo raz chcialam tak zrobic to wyrwal mi tel i go roztrzaskal.. a pani prokurator? on przedstawil jej inna wersje wydarzen. stwierdzil ze sie poklocilismy. pokazywal smsy w ktorych pisalam ze go kocham itd. a potem nagle z nim zrywam i on sie z tego powodu denerwuje.

214

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

wyzsza instancja jest. jest sad. ale nie stac mnie na to

215 Ostatnio edytowany przez Mamidełko (2017-01-19 16:35:00)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Ok, może w takim razie spróbuj z innej beczki. Jak jedziesz autobusem i on za Tobą wsiada to zadzwoń na policję już z autobusu. Powiedz im, że zgłaszałaś już, opisz sytuację dlaczego nie masz możliwości zadzwonić pod klatką i zapytaj co masz w tej sytuacji zrobić.

edit: właściwie to możesz po prostu zadzwonić i się dowiedzieć co w takiej sytuacji by Ci poradzili.

216

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Współczuję sad U mnie sprawę od razu sami podali do sądu -ja złożyłam zeznania ,że ciagle do mnie dzwoni i pisze i to mi utrudnia pracę i życie i myślałam ,że to koniec -przyjęli i poczekaja co dalej ,a za jakis czas przyszło wezwanie na świadka w sprawie o nękanie.

Rzeczywiście chyba najlepiej zapytać na policji co zrobić żeby zareagowali jeśli będzie taka sytuacja...

217

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

dzieki  Dziewczyny za porady. jutro pojde na policje spytac sie co robic. oni sie na tym znaja.. bede ew wszystko nagrywac aby miec dowod..

218

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Trzymaj się!! Naprawdę wszyscy tu jesteśmy po Twojej stronie i jak widzisz niektóre przeżyły to co Ty przeżywasz więc głowa do góry!!!!

219

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Bylam na policji. mam zbierac dowody.. i dac mu jasno dac do zrozumienia aby sie ode mnoe odczepil... to mi powiedzieli..

220

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

No to masz już jakiś punkt wyjścia. Jak Ciebie będzie śledził odpal dyktafon w telefonie, wsadź do kieszeni i jeśli będzie Ci robił problemy przy wejściu to go nagrasz - dowód gotowy. Jeśli będzie do Ciebie pisał/dzwonił to raz mu napisz, że nie życzysz sobie jakichkolwiek z nim kontaktów, a potem już nic nie odpowiadaj. Konwersację zatrzymaj i masz kolejny dowód. Jak będzie wystawał pod sklepem też możesz wezwać policję. Uporczywe nękanie w naszym kraju jest niezgodne z prawem.

221

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam... znow pisze nocna pora.. mam problemy ze snem.. wybaczcie mi to.  Moje emocje opadly.. z moim "oprawca" cisza.. nie pokazuje sie nigdzie.. ale moze dlatego ze dwa dni z rzedu wracalam zawsze z kims do domu.. ale narazie bynajmniej spokoj. i wlasnie zamiast sie z tego cieszyc... to moje glupie serce sie odzywa... zeby moze dac mu nastepna szanse... ale wiem .. nie moge sie temu namowic. nie moge znow sie zlamac. Ktoras z Was pisala o ksiazce.."kobiety ktore kochaja za bardzo" wlasnie ja przeczytalam... musze sie z tego kochania za bardzo wyleczyc bo sie sama zniszcze.. jestem juz prawie lysa.. z trudem odzyskuje zaufanie rodziny.. nie moge ich znow zawiesc.. bo wiem ze sa ze mna.. i sie martwia o mnie.. Mam pytanie do was. Jak sobie radzilusvie z podobnymi myslami o powrocie?

222

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Wiele razy sobie z takimi myślami nie radziłam i znowu lądowałam z toksykiem w nieszczęśliwej relacji sad
Za każdym razem głupie serce podpowiadało dyrdymały ,a później znowu i znowu rozpadało się na drobniutkie kawałeczki i ryczało tygodniami.
Właściwie to chyba najbardziej pomogło mi to forum - czytałam wciaz nowe wątki o tym ,że tacy ludzie się nie zmieniają ,że nie warto dawać nawet drugiej szansy ,że nie wspomnę o setnej...
U mnie minął dopiero miesiąc ,ale od jakiegoś tygodnia uspokoiłam się , realizuję jakieś tam drobne plany (odkładane remonty, treningi na siłowni i kawki z przyjaciółmi).
Jak byłam sama ze swoimi myślami (moje środowisko -przyjaciele ,rodzina też nie tolerowali Toksyka więc nie miałam z kim pogadać) - zawsze do niego w koncu wracałam. Tutaj mam wsparcie i otrzymałam mądre rady , przejrzałam na oczy - jest łatwiej.
Trzymaj się!

223 Ostatnio edytowany przez Mamidełko (2017-01-22 11:56:09)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Mnie w drodze powrotnej do życia najbardziej pomogły spotkania z psychologiem. Miałam co prawda oparcie zarówno w rodzinie, jak i w przyjaciołach, ale oni nie rozumiejąc z czym się muszę zmierzyć, nie mogli dać mi takiego wsparcia jakie było mi potrzebne. Jak już podjęłam decyzję, że to koniec nie miałam żadnego problemu z myślami o powrocie, wtedy już zrozumiałam, że oni nie potrafią kochać, że jak psychol mówi "kocham" to ma zupełnie co innego na myśli niż tzw. normalny człowiek. Miałam również świadomość, że nawet jakby on się zmienił to i tak wszystko co było wcześniej nie pozwoliłoby mi na bycie z nim szczęśliwą. Oczywiście borykałam się z przekonaniem, że każdy zasługuje na szansę. On dłużej niż razem byliśmy jeszcze próbował różnych sztuczek i podchodów, raz na miękko, raz znowu wyzywając. Postanowiłam, z pomocą psycholog, że ja nie chcę mu dawać szansy, niezależnie od tego czy się zmienił czy się nie zmienił. Wyzwoliłam się z myśli, że jestem w stosunku do niego nie w porządku, bo przecież on się stara. Poczucie winy, to jest to na czym mój psychol próbował ugrać swój powrót. Pozostałam nie wzruszona, chociaż ciężkie to były chwile. Dałam sobie czas. Wyrzucałam z głowy wszystkie pozytywne myśli jakie o nim przychodziły. Każdą zastępowałam obrazem jego wykrzywionej w złości buźki.

Karolino, to nie serce podpowiada dyrdymały. Po toksykach, żeby usłyszeć głos własnego serca, trzeba bardzo głęboko wejść w siebie. To co Ci teraz podpowiada i Twoje serce udaje to zgnilizna, którą zasiał w Twoim umyśle toksyk, to kłębowisko jego manipulacji, złości, przekonań. To jest kotwica, którą w Tobie zaszczepił i za którą ciągnie, żebyś się nie mogła wyzwolić. Pozwól się temu wyrwać z Ciebie, ale nie idź w tym kierunku. Doceń swój rozum, a powoli Twoje uczucia i emocje wrócą na swoje miejsce.

Edit: Potulna na kłopoty ze snem polecam ziółka, a dokładnie melisę. Uspokaja, wycisza, działa delikatnie, a dodatkowo zdrowa jest jak każde ziółko. Dodatkowo suplementacja magnezem raczej by Ci nie zaszkodziła, wpływa korzystnie na układ nerwowy, więc powinien dać Twojej psychice dodatkową siłę.

224

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

witam.. wrocilam wlasnie z policji. moj toksyk wlasnie mnie pobil... wracajac z pracy wsiadalam do taxi. ten cxlowiek podbiegl do mnie i mowi ze chce pogadac. a ja ze nie chce. wyciagnal mnie na sile z tego samochodu. jakos sie wgramolilam z powrotem.. ale najlepsze jest to ze  jak kierowca ruszyl to nie pozwolil zamknac drzwi. scena jak z filmu.. kierowca jedzie a on z samochodem po ulicy trzymajac za drzwi.. w pewnym momencie tsksowkarz sie zatrzymal i wtedy dostalam z piesci..  udowodnil mi wlasnie jak bardzo mnie kocha i jak mu zalezy... mam nadzieje ze tym razem pani prokurator nie powie ze go sprowokowalam.. a.. i to wszystko jest nagrane.. i mam swiadka.. Dziekuje Wam Dziewczyny za wsparcie... duzo to dla mnie znaczy..

225

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Jesssuuu Potulna!! Mam nadzieję,że nic Ci się poważnego nie stało!! Co za fiut ostatni!! To jest właśnie taka ich "miłość" - albo jesteś jego albo próbuje Cię zniszczyć sad
Mam nadzieję,że z całej tej sytuacji wyjdzie coś pozytywnego -masz niezbite dowody ,że facet jest niebezpieczny i że nie wymyśliłaś sobie zagrożenia.
Mimo wszystko - strasznie mi przykro ,że to Cię spotkało sad

226

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
wrobelkarolina napisał/a:

To jest właśnie taka ich "miłość" - albo jesteś jego albo próbuje Cię zniszczyć

tak to wlasnie wyglada
warto sobie to zdanie wydrukowac i ponaklejac na ściany, zeby nie zapomniec

227

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
_v_ napisał/a:
wrobelkarolina napisał/a:

To jest właśnie taka ich "miłość" - albo jesteś jego albo próbuje Cię zniszczyć

tak to wlasnie wyglada
warto sobie to zdanie wydrukowac i ponaklejac na ściany, zeby nie zapomniec

Popieram i jeszcze szerzyć tę prawdę wszędzie, gdzie jest nieznana.

228 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-01-23 13:34:32)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Mamidełko napisał/a:
_v_ napisał/a:
wrobelkarolina napisał/a:

To jest właśnie taka ich "miłość" - albo jesteś jego albo próbuje Cię zniszczyć

tak to wlasnie wyglada
warto sobie to zdanie wydrukowac i ponaklejac na ściany, zeby nie zapomniec

Popieram i jeszcze szerzyć tę prawdę wszędzie, gdzie jest nieznana.

Potwierdzam...

Raz na jakiś czas będzie wychodziła z Ciebie ta toksyna. Czasem będziesz miała jeszcze pomieszane co jest dobre,co złe - własnie po tym praniu mózgu i niszczeniu Ciebie w trakcie i po.
Zostaje jedynie praca, ewentualnie zajęcia fizyczne oraz dobra koleżanka. Jesli zdaży Ci się znów zatesknić za nim, przypomnij sobie ostatnie sytuacje kiedy sprawiał Ci przykrość ,wmawiając Ci że to Twoja wina.
Stopniowo z czasem nadejdzie ulga.

A wszystkie SMS, i inne sytuacje zbieraj i dołączaj jako dowody.
Inna sprawa że może się zdarzyć że wszystkie te toksyczne zachowania będzie próbował wmówić Tobie. Że mu podcinasz skrzydła, że to Twoje zachowanie, słowa itp wywoływały w nim dyskomfort. Odetnij się od tego.
Inaczej za kazdym razem będzie Cię w tym trzymał.Zaoszczedzisz sobie zdrowia.

Znam to z autopsji jak również związku z kobietą której ex był toksykiem.I ona cały czas na to reagowała co odbijało się na naszych stosunkach, na jej zachowaniu wobec mnie itp. A każde słowo lub uwaga z mojej strony wtedy były traktowane tak jakbym był nim.W efekcie sam poszedłem na kilka sesji z terapeutą ,który pomógł mi zrozumieć że ze mną jest ok.

229 Ostatnio edytowany przez pysiek89 (2017-01-23 23:04:16)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

dziewczyny, wracam do Was po krótkiej przerwie.
Byłam u psychologa, bardzo fajna, konkretna babeczka, niestety ma tak dużo chętnych, że bastępna wizyta dopiero 8.02... Opowiedziałam swoją historię, podzieliła się spostrzeżeniami, wydaje jej się, że mój problem polega na tym, że boję się samoności, przez to, że od dziecka mnóstwo czasu spędzałam sama. Do konkretów dojdziemy z czasem.
Dziś byłam u "mojego" po swoje rzeczy, zaczął spokojną rozmowę, myślałam, że każde powie co mu leży na sercu i się pożegnamy, ale niestety jak zwykle wyszło, że wszystko jest moją winą. Wyszłam, wróciłam do domu, niestety zapomniałam odebrać mu kluczy, przyszedł godzinę później, zjechał mnie całkowicie, nawet jego wyskoki w bok są moją winą... psychicznie czuję się śpiewająco ("mniej niż zero..."), było mi już wszystko jedno, wygarnęłam mu, że jest idiotą, przypisuje sobie rzeczy, których w ogole nie robił, że myśli jedno a pokazuje drugie, nie ma do mnie grama szacunku, a ja już nie chcę być jego zabawką na gorsze dni, że kompletnie nie rozumie co się do niego mówi, bo jak sobie coś ubzdura to tylko jego zdanie się liczy, moje słowa do niego nie docierają, poczułam się jak kretynka, bo nikt normalny nie byłby z takim człowiekiem 5 lat, a ja niszczę życie.
Teraz siedzę i beczę, bo czuję się fatalnie, zmarnowałam najlepsze lata, a mimo wszystko wydaje mi się, że dalej go kocham, pranie mózgu jakie mi zrobił samą mnie zadziwia, to jakiś koszmar! Patrząc na inne posty każdej radziłabym natychmiastowe odejście, zerwanie kontaktu, a faktycznie okazuje się, że to nie jest takie proste...

230

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Tak delikatnie zapytam - ile masz lat skoro twierdzisz ,ze zmarnowałaś życie?? Głowa do góry - gdzieś w dziale jest temat 65 letniej kobiety ,która dopiero dojrzewa do odejścia ,ja mam czterdziestkę i też sądzę ,że jeszcze szmat życia przede mną!!
A to co czujesz jest NORMALNE!!! Jesteśmy ludźmi i ktos zapomniał zamontować przycisk -"Wyłącz uczucia". U mnie taki detoks trwa już miesiąc i jest o niebo lepiej - uwierz mi -to mija!!!
Damy radę- bo jak nie my to kto przeżyje nasze życie?? big_smile

231

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny, sytuacja jaką opisała Pysiek pokazuje dobitnie dlaczego tak ważne jest całkowite zerwanie kontaktu z toksykiem. Oni  mają talent do pojawiania się w najmniej odpowiednich momentach i przewracania do góry nogami całej pracy jaką dotychczas wykonaliśmy.

Polecam jako ćwiczenie, usiąść sobie w spokojnym miejscu, włączyć ulubioną muzykę i zaopatrzyć się w ulubione ciastko, wyciszyć i zrelaksować, a potem głęboko wejść w siebie i zastanowić się czym dla nas jest miłość. Tak ogólnie, tak idealnie, czym się objawia, jakie powoduje uczucia. Spisać swoje myśli na kartkę, a potem tę kartkę czytać za każdym razem jak przyjdzie nam do głowy, że toksyka kochamy, albo że toksyk może kochać nas. Piszę o tym dlatego, że jestem na 95% pewna tego, że wcale nie kochacie swoich toksyków. Wydaje Wam się tak, ponieważ toksyczne pranie mózgu między innymi wypacza postrzeganie miłości w życiu, zniekształca, przemienia i zostaje gniot pomieszanie uległości, nienawiści, złości, słabości, przyzwyczajenia, niepoprawnych mechanizmów. Odetnijcie się od tego, przestańcie myśleć o kochaniu w kontekście swoich exów, zacznijcie nazywać rzeczy po imieniu, ten ból powoduje zarzucona przez toksyka kotwica. To jest jeden z najważniejszych bezpieczników utrwalenia prania mózgu to uczucie, które się pojawia jak odpuszczamy - bo go kocham! G.. prawda, nie ma miłości w takich toksycznych związkach, jest batalia siły, woli i umysłów. Z każdą kolejną negacją będzie Wam odrobinkę łatwiej, coraz bardziej będziecie się dystansowały, aż w końcu bezpiecznik puści.

232

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Mamidełko -trafiłaś w sedno!
Dokładnie to samo napisałam wczoraj koledze ,który ma toksyczna ex i razem się wspieramy w wyjściu z takiego związku.
"O jakiej milości Ty piszesz?? Przecież to uzależnienie ,a nie miłość"...

233

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

witam wszystkie kobietki
Jestem tutaj nowa, ale gdy przeczytałam pierwszy post / skąd ja to znam/ doszłam do wniosku, że chcę tu być chociaż na chwile. Tkwię w toksycznym związku już wiele................................... lat. I czuję się jakbym była na emocjonalnej zjeżdżalni. Mój mąż od xxx czasu pije, a ja tu nadal tkwię. Mam dwoje 19-letnich dzieci, i wiem ze moje życie jest do d**y jednak brakuje mi siły aby to wszystko zakończyć. Może mnie pokrzepicie na duchu???????????????

234

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Wiem że to współuzależnienie, chodziłam na terapię. Jednak mieszkamy we wspólnym domu i nie mam gdzie odejść. Rozwód tu nic nie zmieni, będziemy mieszkać pod wspólnym dachem????????????? Przerabiałam już terapię swoją i męża i wszystko na nic. Boję się co będzie póżniej.

235

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Pokrzepiam big_smile
Mój toksyk znowu się odezwał ,a ja właśnie dzięki temu forum potrafiłam go spławić i nie popadać od razu w wyrzuty sumienia wink
Może dziewczyny tutaj natchną Cię i oświecą tak jak mnie do wzięcia życia we własne ręce.
Powodzenia!!!

236

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Anita66, tutaj raczej nie znajdziesz grupy wsparcia dla osób, które nie chcą odejść. Jest tutaj natomiast wiele osób, które pomagają odejść. Nigdy nie ma takiej sytuacji, żeby koniecznie trzeba było mieszkać pod jednym dachem. Dom zawsze można sprzedać, podzielić kasę między współmałżonków. Jeśli terapia poszła na nic, to znaczy, że nie zakończyła się sukcesem.

237

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam. Tkwiłam w toksycznym związku 15 lat. Przed ślubem była sielanka - kwiaty, prezenty, restauracje, okazywanie uczucia, miłe spędzanie czasu itp. Po ślubie wszystko diametralnie zmieniło się. Okazało się, że mąż ma problem z alkoholem a z czasem, że jest alkoholikiem. Rok po ślubie urodziłam córkę. Mąż bardzo cieszył się na narodziny córki, w związku z tym myślałam, że dziecko go odmieni. Myliłam się. Było jeszcze gorzej. Gdy już sytuacja osiągnęła apogeum wyprowadziłam się od niego do rodziców. Płakał, przepraszał, obiecywał poprawę. Wróciłam. Nic nie zmieniło się. Przez następne lata co jakiś czas wyprowadzałam się i wprowadzałam. W końcu złożyłam pozew o rozwód do sądu. Stwierdziłam, że nie ma na co czekać, że on nie zmieni się i trzeba w końcu podjąć jakieś kroki, żeby zakończyć tą sytuację. Wycofałam pozew. Płakał, przepraszał, obiecywał poprawę, zaszył się. Przez 10 miesięcy, kiedy nie pił było relatywnie lepiej ale tylko dlatego, że nie pił. Nic poza tym nie zmieniło się. Po 10 miesiącach wszystko wróciło do "normy". Okazywane mu wsparcie, proponowanie różnorakiej pomocy, nic nie pomagało. Byłam w patowej sytuacji, ponieważ z jednej strony chciałam od niego odejść, z drugiej strony wstyd mi było przed rodziną, której obiecywałam, że teraz już na pewno będzie dobrze, a z trzeciej strony najnormalniej w świecie nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Oprócz uzależnienia od alkoholu, było ubliżanie na każdym kroku rownież przy dziecku, brak okazywania uczuć, unikanie kontaktu fizycznego, brak pomocy przy dziecku i w domu. Obiecałam sobie, że jeżeli podniesie na mnie rękę, to odejdę. I w końcu stało się - uderzył mnie. Podświadomie chyba na to czekałam. To miał być chyba TEN bodziec, który sprawi, że "otrzeźwieję" z tej matni. Już dawno przekroczył wszelkie możliwe granice ale uznałam, że jeżeli zostałabym z nim po tym wszystkim, to sama straciłabym do siebie szacunek. Wyprowadziłam się, złożyłam pozew o rozwód do sądu. Zaczęłam nowe życie. Nie jesteśmy razem od pół roku, sprawę rozwodową mamy w listopadzie. Wiem, że podjęłam właściwą decyzję ale czasami "serce mi krwawi". Byliśmy razem 15 lat, z czego ponad 5 lat przed ślubem było bardzo udanych. Po ślubie rownież były dobre chwile. Do tych wszystkich wspomnień dochodzi jeszcze jego zachowanie - płakanie, przepraszanie i obiecywanie poprawy. Wiem, że to tylko obietnice bez pokrycia ale nie pomaga mi to w dojściu do równowagi psychicznej. Nie mogę zerwać z nim kontaktu, ponieważ mamy dziecko. Nasze kontakty ograniczam do minimum ale co jakiś czas coś powoduje, że mój stan emocjonalny zostaje zaburzony. Na pewno do niego nie wrócę - zniszczył mnie psychicznie, fizycznie i finansowo. Chciałabym tylko osiągnąć całkowitą obojętność w stosunku do niego. Jak to osiągnąć? Wiem, że czas leczy rany ale chciałabym pójść na sprawę rodowodową trzymając emocje na wodzy.

238

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Nie będzie lekko, to fakt, ale zrobiłaś już krok w kierunku własnego szczęścia i nie możesz się cofnąć. Niestety przemocowcy się nie zmieniają, ale mają w sobie coś, co powoduje, ze to my czujemy się winne i w sobie szukamy wytłumaczenia.
Musisz zrobić coś dla siebie przed sprawą rozwodową. Kup sobie jakiś wystrzałowy ciuch, buty, torebkę, zrób włosy, makijaż. Na salę nie możesz wejść jako ofiara - sąd przecież i tak da Ci rozwód. On nie może zobaczyć, że jest Ci źle, smutno - psychole się tym karmią. Spójrz ile rzeczy już Cię ominęło w życiu, kiedy próbowałaś składać coś, co jest nie do naprawienia. Nie możesz pozwolić znowu dać się naciągnąć na spojrzenie kota ze Shreka.

239

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Unisa, dziękuję za słowa wsparcia. Nie chcę być ofiarą. Chcę, żeby żałował tego co stracił. Boję się tylko tego, że w sądzie puszczą mi nerwy. Stres będzie na pewno, ale nie chcę płakać. Tego boję się najbardziej.

240

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hmm. Zależy jak wrażliwą jesteś istotą. Spróbuj się do tego przygotować psychicznie. Zapytaj samą siebie dlaczego miałabyś się rozpłakać? Myślisz, że on się zmieni? Nie. Chcesz mieć nadal takie życie? Nie. Nie chcesz żeby Cię poniżał psychicznie ani żeby Cię bił. Na pewno były też dobre chwile, ale to były tylko ochłapy rzucane przez niego, żebyś nie odeszła i nie spróbowała jak to jest bez niego, a zapewniam Cię, ze będzie lepiej. Jestem w bardzo podobnej sytuacji, więc wiem co mówię. Też tęsknię, też czasem jeszcze chodzę po ścianach, ale coraz rzadziej. Coraz częściej delektuję się tym, że nikt mnie nie upokarza. Mam pecha, bo pracuję z moim psycholem w jednej korporacji. Nie codziennie, ale czasem muszę go spotykać. Uwierz, czasem jest ciężko, ale działa to na mnie motywująco - maluję się, ubieram szpilki i cały czas się uśmiecham. Mój należy do tych psychicznych dręczycieli, co raczej kobiety nie uderzą ręką, ale słowem i zachowaniem - jak najbardziej...

241

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Boję się, że on zrobi minę zbitego psa, albo wręcz sam popłacze się i wtedy "popłynę". Jestem bardzo wrażliwa. Jak widzę jak ktoś płacze, to ciężko mi powstrzymać łzy. Mój mąż też należy do przemocowców psychicznych. Zawsze wiedział co powiedzieć, żeby zabolało najmocniej. Zawsze miałam niskie poczucie własnej wartości a on jeszcze je pogłębił.

242

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

To zacznij ćwiczyć już. Wyobrażaj sobie co może powiedzieć. Wtedy Cię nie zaskoczy, bo dla Twojego mózgu ten tekst lub podobny nie będzie już niczym nowym. Przypomnij sobie jak Cię uderzył i jak Cię poniżał. Pewnie upokarzał Cię także przy innych ludziach i wtedy nie płakał. Najwięksi psychole, którzy dręczą kobiety, dzieci i zwierzęta to Ci, którzy płaczą i użalają się nad sobą przy każdej możliwej okazji. Na silniejszego od siebie ręki nie podniesie, bo by się to dla niego skończyło w najlepszym wypadku  szpitalem, ale znęcać się nad kimś kto jest słabszy - to potrafią doskonale. Zycie jest tak cholernie krótkie, więc musisz zacząć żyć już dzisiaj i nie dla niego, tylko dla siebie.

243

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Unisa, dziękuję jeszcze raz. Bardzo są mi teraz potrzebne takie słowa otuchy i wsparcia.

244

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

A tak na marginesie to bardzo długo musisz czekać na rozprawę... Tylko się już nie rozmyśl, a zamiast tego zacznij robić to co chciałaś przez ostatnie 15 lat, a z jakichś powodów (powoda raczej) Ci się nie udało wink

245

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
wrobelkarolina napisał/a:

To jest właśnie taka ich "miłość" - albo jesteś jego albo próbuje Cię zniszczyć sad

Dokładnie. Mój mąż jest tego najlepszym przykładem. Z jednej strony mówi, że mnie kocha, a z drugiej wyzywa od najgorszych, straszy i walczy na każdym kroku. Mój mąż wyzywał mnie od najgorszych a za kilka minut mówił, że "i tak cię kocham". Psychol.

246 Ostatnio edytowany przez Furla (2017-04-22 23:03:53)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Unisa napisał/a:

A tak na marginesie to bardzo długo musisz czekać na rozprawę... Tylko się już nie rozmyśl, a zamiast tego zacznij robić to co chciałaś przez ostatnie 15 lat, a z jakichś powodów (powoda raczej) Ci się nie udało wink

Długo, bardzo długo muszę czekać (10 miesięcy od złożenia pozwu). Takie chyba teraz są terminy, przynajmniej w Warszawie. Moja koleżanka z pracy czekała 9 miesięcy. Nie, tym razem nie ma odwrotu. I tak wiele razy wchodziłam do tej samej rzeki. Poza tym nie będę więcej wstydu mężowi przynosić - uważał, że wstyd mu przynosiłam tymi wyprowadzkami, ale jak on nachlany chodził po osiedlu w biały dzień, to było ok. Co do realizacji swoich celów, to jednym z pierwszych będzie zrobienie prawa jazdy.

247

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
_v_ napisał/a:

Mój eks psychol groził mi, że prześle moje nagie zdjęcia do mojej pracy. (...) Dodam tylko, że od ponad pół roku nie zrealizował swojej groźby i żadnych zdjęć nigdzie nie wysłał.

Mój mąż groził mi w identyczny sposób. Czytam i nie wierzę. To są jakieś schematy, według których każdy psychol postępuje identycznie.

248

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Furla napisał/a:
_v_ napisał/a:

Mój eks psychol groził mi, że prześle moje nagie zdjęcia do mojej pracy. (...) Dodam tylko, że od ponad pół roku nie zrealizował swojej groźby i żadnych zdjęć nigdzie nie wysłał.

Mój mąż groził mi w identyczny sposób. Czytam i nie wierzę. To są jakieś schematy, według których każdy psychol postępuje identycznie.

tak, to są schematy od początku do końca - od poznania ofiary do zachowań po rozstaniu. różnią się tylko szczegóły.
jest tego jeden plus - dzięki tym schematom można później rozpoznać innego psychola,co bardzo ułatwia życie.

249

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Spotkałam mojego męża na zakupach. Niby nic wielkiego, ponieważ mniej więcej raz na tydzień widuję go jak przyjeżdża po córkę. Po pierwsze to było nieoczekiwane, po drugie w miejscu publicznym, po trzecie był z jakąś kobietą. Byłam z mamą, która twierdzi, że był z nimi jeszcze jakiś mężczyzna ale ja go nie widziałam. Wydaje mi się, że byli tylko oni. Nie mogę o tym zapomnieć. Cały czas o tym myślę. Mam znowu huśtawkę emocji. Nie, nie chcę i nie wrócę do niego ale nie chcę się tak czuć. Dziś byłam cały czas jak tykając bomba a teraz leżę i płaczę.

250

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dobry wieczór Paniom, Panom.

Tytułem wstępu. W końcu to forum kobiet. Ciekawe, że tylko tu w miarę aktualnie pisze się o hmmm...upośledzonych i trudnych związkach. Na męskich forach cisza. Sami twardziele.

Niepodzielnie rządzi sformułowanie 'toksyczny partner / związek' tylko co to konkretnie według Was oznacza? Czy cała euforia na początku tak nagła to nie Wasze pragnienia i tęsknota za czymś, czego od dawna nie ma? Dzieje się i już? Nie działa instynkt samozachowawczy i chwila ostudzenia typu spokojnie, co się ze mną dzieje?

Nie mam zamiaru być uszczypliwy, ale około 70% osobowości borderline i podobne neurotyczne zaburzenia to kobiety. Niezwykle pociągające, wykształcone, inteligentne, eleganckie. Zadbane kusicielki rzadko mające tabu. Zwłaszcza w seksie (to nie przypadek). A co może faceta bardziej pociągać hm? Nie ma się co oszukiwać. Żeby nie było teoretyzowania. Sam wpadłem w te sidła jak przysłowiowa śliwka w kompot. Nawet wiem dlaczego. Po ostatnich jałowych latach małżeństwa zabrakło pieprzu. Wyjaśniając, już byłem po rozwodzie, za nim wpadłem w ten kompot.

Chwile razem niezwykle mocne, pełne, intensywne. Znika świat. We wszystkim. Każda chwila razem, seks, kino, kawa było czymś tak odmiennym i tak zapomnianym. Nic tylko żyć bez końca. Sam sposób rozmowy, bliskości, dotyku. Jakaś forma splątania, która wciągała jak czarna dziura. Ale wkrótce zaczęła pękać fasada wyjątkowości. Arena cyrku zwana oceną. Widownia zwana wycofaniem. Wypytywanie, sprawdzanie, testowanie jak zareagujesz na słowa, co powiesz, że to przystojny facet, a to, że wszyscy ją chcą 'zaliczyć' itd. Wszyscy dookoła są 'psychiczni' a każdy jej były w szczególności! Tu pierwsza lampa ostrzegawcza. Po cholerę tak dużo mówi o przeszłości i całym swoim życiu? Teraz już wiem. Starała się zrobić ze mnie rekwizyt w swoim psycho-dramacie. Taki sekretny rekwizyt o którym nikt nie wiedział. Konspiracja. Nie miała na to szans. Doświadczony i odporny jestem na takie manipulacje, choć sam przystałem na tą grę. Pewnie to zabrzmi perfidnie z mojej strony, ale myślę, że po jakimś czasie chodziło już tylko o seks. Dopóki był mocny.
Kolejny etap to już tylko festiwal monologów i pretensji, że znów ją zostawiłem. Tak. Zrobiłem drugi raz i ostatecznie. Jakoś nie potrafiła zrozumieć, że układ kino, kawa i seks mnie nie interesuje na dłużej, to już nie mój problem. A bycie dodatkiem tym bardziej. Taka forma kontraktu, która miała służyć jedynie redukcji lęków i pozornego spokoju dla niej samej.
Jednego dnia byłem kimś ważnym, najlepszym i dobrym w jej życiu...za 24h kimś bez przyszłości i perspektyw z samymi wadami. Dostrzegała tylko to, czego  potrzebowała w danej chwili. Jednocześnie musiałem być blisko i daleko. Zimnym draniem i czułym kochankiem. Słuchać z uwagą i nie oceniać. Tylko zaspokajać. Cel takiej osobowości to niszczenie Twoich zasad, granic i kompulsywne zaspokojenie. To były jedne z głównych motywów jej działania na co nikt sobie nie pozwoli. Nie mogłem liczyć na zainteresowanie swoją osobą i rozmową o tym, co robię, co dla mnie ważne i dlaczego, jakie mam zasady, cele w życiu, plany, hobby, co lubię a czego nie itd. To nie miało żadnego znaczenia.
Miałem tylko nie kolidować z jej wyobrażeniem. Dość szybko się połapałem w czym rzecz, dlatego jak wcześniej napisałem zagrałem va bank.
Często miała oczy pokorne jak kot w Shreck'u. Sposób pisania przepraszający  jeśli zorientowała się, że inaczej nie osiągnie celu albo miała jakąś inną wymierną potrzebę. Takie branie na litość. Ja tak ładnie do Ciebie piszę, a Ty mnie ignorujesz. Potrzebowała tylko chwil, po których rzyga się tęczą (same przyjemności), a te akurat są mało warte w starciu z realnymi problemami w życiu. To jest siła jak ludzie razem potrafią rozwiązywać problemy. To tak na marginesie. I jak to często bywa miała wbudowaną check listę. Wiecie. Facet musi...i sto punktów sprawności. Jej punkt od siebie to być. Nic więcej.
Wszystko co nie mieściło się w jej wyobrażeniu było natychmiast wyolbrzymiane do wady tak wielkiej, jak erupcja Krakatau. Musiałem być gotowy na każdy odpał w jej głowie. I nie miało znaczenia czy ją wytrzaskałem po twarzy i zerżnąłem w pubie, a dzień później jedliśmy obiad na mieście rozmawiając kilka godzin wpatrzeni w siebie jak w ostatnich chwilach życia. To tylko przykład huśtawki nastrojów i zaspokajania, a ta musiała się bujać nieustannie.
Wiemy, że sposobów manipulacji są dziesiątki, jeśli nie setki. Pewne schematy działania są specyficzne dla pewnych rodzajów osobowości i o tym należy pamiętać, kiedy się poczuje, że 'coś jest nie tak'. Trzeba być ostrożnym, ale nie wycofanym. Zamykając się po takich doświadczeniach skazujemy się na coś najgorszego. Nieufność i samotność. Niepotrzebnie.

P.S.
Co mi pomogło wyrwać się z tzw. toksycznego
1. Zapychanie czasu i głowy to bzdura. Nikt na  siłę nie ucieknie od wspomnień. Psychologiczne żałoby i inne dziwne treści to pomyłka. Każdy przeżywa inaczej i w innym czasie. Nie ma reguły.
2. Wróciłem to swojego rytmu dnia i zajęć. Nie na sztywno oczywiście ;-)
3. Żadnego odwiedzania miejsc, gdzie bywało się razem.
4. Jeśli się zaniedbało przyjaciół, to po prostu ich przeproś. Przyjaciel  potrząśnie, jak będzie trzeba. Pocieszyciele to nie przyjaciele.
5. Skasowałem e-mail, całą korespondencję i numer telefonu! Żeby nie kusiło w chwili słabości napisać sms'a czy czytać wspomnienia.
6. Nie działa i nigdy nie zadziała niech, będzie ktoś inny byle zapomnieć. Chcesz kogoś krzywdzić swoją krzywdą?
7. Wyrzuciłem z domu wszystko, co się z nią kojarzyło. Pamiątki są po kimś, kogo miło wspominasz.
8. Czujesz ból i żal? I dobrze! Przynajmniej już wiesz, czego Ci brakuje, dlaczego i czego potrzebujesz. A już na pewno wiesz, dlaczego uwikłała(e)ś się w taki pseudo związek. Oby po raz drugi. Czyli pierwszy i ostatni :-)

251

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Sofisticato napisał/a:

Dobry wieczór Paniom, Panom.

Tytułem wstępu. W końcu to forum kobiet. Ciekawe, że tylko tu w miarę aktualnie pisze się o hmmm...upośledzonych i trudnych związkach. Na męskich forach cisza. Sami twardziele.

Niepodzielnie rządzi sformułowanie 'toksyczny partner / związek' tylko co to konkretnie według Was oznacza? Czy cała euforia na początku tak nagła to nie Wasze pragnienia i tęsknota za czymś, czego od dawna nie ma? Dzieje się i już? Nie działa instynkt samozachowawczy i chwila ostudzenia typu spokojnie, co się ze mną dzieje?

Nie mam zamiaru być uszczypliwy, ale około 70% osobowości borderline i podobne neurotyczne zaburzenia to kobiety. Niezwykle pociągające, wykształcone, inteligentne, eleganckie. Zadbane kusicielki rzadko mające tabu. Zwłaszcza w seksie (to nie przypadek). A co może faceta bardziej pociągać hm? Nie ma się co oszukiwać. Żeby nie było teoretyzowania. Sam wpadłem w te sidła jak przysłowiowa śliwka w kompot. Nawet wiem dlaczego. Po ostatnich jałowych latach małżeństwa zabrakło pieprzu. Wyjaśniając, już byłem po rozwodzie, za nim wpadłem w ten kompot.

Chwile razem niezwykle mocne, pełne, intensywne. Znika świat. We wszystkim. Każda chwila razem, seks, kino, kawa było czymś tak odmiennym i tak zapomnianym. Nic tylko żyć bez końca. Sam sposób rozmowy, bliskości, dotyku. Jakaś forma splątania, która wciągała jak czarna dziura. Ale wkrótce zaczęła pękać fasada wyjątkowości. Arena cyrku zwana oceną. Widownia zwana wycofaniem. Wypytywanie, sprawdzanie, testowanie jak zareagujesz na słowa, co powiesz, że to przystojny facet, a to, że wszyscy ją chcą 'zaliczyć' itd. Wszyscy dookoła są 'psychiczni' a każdy jej były w szczególności! Tu pierwsza lampa ostrzegawcza. Po cholerę tak dużo mówi o przeszłości i całym swoim życiu? Teraz już wiem. Starała się zrobić ze mnie rekwizyt w swoim psycho-dramacie. Taki sekretny rekwizyt o którym nikt nie wiedział. Konspiracja. Nie miała na to szans. Doświadczony i odporny jestem na takie manipulacje, choć sam przystałem na tą grę. Pewnie to zabrzmi perfidnie z mojej strony, ale myślę, że po jakimś czasie chodziło już tylko o seks. Dopóki był mocny.
Kolejny etap to już tylko festiwal monologów i pretensji, że znów ją zostawiłem. Tak. Zrobiłem drugi raz i ostatecznie. Jakoś nie potrafiła zrozumieć, że układ kino, kawa i seks mnie nie interesuje na dłużej, to już nie mój problem. A bycie dodatkiem tym bardziej. Taka forma kontraktu, która miała służyć jedynie redukcji lęków i pozornego spokoju dla niej samej.
Jednego dnia byłem kimś ważnym, najlepszym i dobrym w jej życiu...za 24h kimś bez przyszłości i perspektyw z samymi wadami. Dostrzegała tylko to, czego  potrzebowała w danej chwili. Jednocześnie musiałem być blisko i daleko. Zimnym draniem i czułym kochankiem. Słuchać z uwagą i nie oceniać. Tylko zaspokajać. Cel takiej osobowości to niszczenie Twoich zasad, granic i kompulsywne zaspokojenie. To były jedne z głównych motywów jej działania na co nikt sobie nie pozwoli. Nie mogłem liczyć na zainteresowanie swoją osobą i rozmową o tym, co robię, co dla mnie ważne i dlaczego, jakie mam zasady, cele w życiu, plany, hobby, co lubię a czego nie itd. To nie miało żadnego znaczenia.
Miałem tylko nie kolidować z jej wyobrażeniem. Dość szybko się połapałem w czym rzecz, dlatego jak wcześniej napisałem zagrałem va bank.
Często miała oczy pokorne jak kot w Shreck'u. Sposób pisania przepraszający  jeśli zorientowała się, że inaczej nie osiągnie celu albo miała jakąś inną wymierną potrzebę. Takie branie na litość. Ja tak ładnie do Ciebie piszę, a Ty mnie ignorujesz. Potrzebowała tylko chwil, po których rzyga się tęczą (same przyjemności), a te akurat są mało warte w starciu z realnymi problemami w życiu. To jest siła jak ludzie razem potrafią rozwiązywać problemy. To tak na marginesie. I jak to często bywa miała wbudowaną check listę. Wiecie. Facet musi...i sto punktów sprawności. Jej punkt od siebie to być. Nic więcej.
Wszystko co nie mieściło się w jej wyobrażeniu było natychmiast wyolbrzymiane do wady tak wielkiej, jak erupcja Krakatau. Musiałem być gotowy na każdy odpał w jej głowie. I nie miało znaczenia czy ją wytrzaskałem po twarzy i zerżnąłem w pubie, a dzień później jedliśmy obiad na mieście rozmawiając kilka godzin wpatrzeni w siebie jak w ostatnich chwilach życia. To tylko przykład huśtawki nastrojów i zaspokajania, a ta musiała się bujać nieustannie.
Wiemy, że sposobów manipulacji są dziesiątki, jeśli nie setki. Pewne schematy działania są specyficzne dla pewnych rodzajów osobowości i o tym należy pamiętać, kiedy się poczuje, że 'coś jest nie tak'. Trzeba być ostrożnym, ale nie wycofanym. Zamykając się po takich doświadczeniach skazujemy się na coś najgorszego. Nieufność i samotność. Niepotrzebnie.

P.S.
Co mi pomogło wyrwać się z tzw. toksycznego
1. Zapychanie czasu i głowy to bzdura. Nikt na  siłę nie ucieknie od wspomnień. Psychologiczne żałoby i inne dziwne treści to pomyłka. Każdy przeżywa inaczej i w innym czasie. Nie ma reguły.
2. Wróciłem to swojego rytmu dnia i zajęć. Nie na sztywno oczywiście ;-)
3. Żadnego odwiedzania miejsc, gdzie bywało się razem.
4. Jeśli się zaniedbało przyjaciół, to po prostu ich przeproś. Przyjaciel  potrząśnie, jak będzie trzeba. Pocieszyciele to nie przyjaciele.
5. Skasowałem e-mail, całą korespondencję i numer telefonu! Żeby nie kusiło w chwili słabości napisać sms'a czy czytać wspomnienia.
6. Nie działa i nigdy nie zadziała niech, będzie ktoś inny byle zapomnieć. Chcesz kogoś krzywdzić swoją krzywdą?
7. Wyrzuciłem z domu wszystko, co się z nią kojarzyło. Pamiątki są po kimś, kogo miło wspominasz.
8. Czujesz ból i żal? I dobrze! Przynajmniej już wiesz, czego Ci brakuje, dlaczego i czego potrzebujesz. A już na pewno wiesz, dlaczego uwikłała(e)ś się w taki pseudo związek. Oby po raz drugi. Czyli pierwszy i ostatni :-)

Nie licz na rzeczową odpowiedź od Pań. Większość tutaj to hipokrytki. Ważne aby kobiece było na wierzchu, swoich wad absolutnie nie dostrzegają. Wiele tutaj przyłapałem na takich manipuacjach.

252

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
przemo_polo napisał/a:

Nie licz na rzeczową odpowiedź od Pań. Większość tutaj to hipokrytki. Ważne aby kobiece było na wierzchu, swoich wad absolutnie nie dostrzegają. Wiele tutaj przyłapałem na takich manipuacjach.

Rzeczową  i konkretną? Bez iluzji. Napisałem w streszczeniu co przeżyłem. Nic więcej.  Są Faceci, którzy mają mózg na miejscu nie w rozporku.
Każda kobieta, która "punktuje" bo faceci są tacy, a nie inni jest tylko i wyłącznie rozczarowana sobą frustratką. Przejrzyj z ciekawości portale randkowe. 80% to kobiety w przedziale wiekowym
30 do 40. Przypadek? Wierzysz w bajki jeszcze?

253

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Przemo_polo, wszystkich naszych Panów dotyczy to w równym stopniu. Ponadto chciałabym zauważyć, że - zgodnie z nagłówkiem - Netkobiety są miejscem, które zostało stworzone dla kobiet, a od siebie dodam, że po to, aby być nam azylem w różnego typu trudnych, życiowych sytuacjach. Choćby z tego powodu NIE życzymy sobie naruszania naszego komfortu, co zresztą zostało wyraźnie zaznaczone w Regulaminie Forum. 
Równocześnie zachęcam do zapoznania się z tym apelem http://www.netkobiety.pl/t53012.html, który powinien rozwiać ewentualne wątpliwości.
Uprzedzam, że dalsze próby naruszania obowiązujących na forum zasad, mogą mieć bardziej dotkliwe konsekwencje.
Z pozdrowieniami, Olinka

254 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-04-26 21:18:21)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

[off top - usunięte przez moderację]



------------------
Przypominam, że off top również stanowi naruszenie obowiązujących zasad, a jeśli cokolwiek pozostaje do wyjaśnienia, to zapraszam na maila: olina@netkobiety.pl

255

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Twoje rady są naprawdę cenne, ukłony Tobie! Mnie również udało się wyjść z ciężkiego i toksycznego związku z facetem (babiarzem i maminsynkiem) smile
Zatem przesyłam gratulacje i oklaski

256 Ostatnio edytowany przez justkoci (2017-04-28 00:35:46)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej... tydzień po rozstaniu. Nie nie kocham nie tęsknie ale czuje ze straciłam pół mózgu jak nie calosc. Przemo powiem Ci tyle - nie naprawisz nikogo. Miej wartości które masz i przemysl  tylko jedno co się stało ze się dałeś tak wrobić takiej kobiecie. Ja od roku chodzę na terapie i teraz już wiem. Schematy z dzieciństwa które znałam. I ok wina jest po połowie. Bo normalna kobieta na moim miejscu na początku by widziała ze coś nie gra. Inny na Twoim miejscu tez. Powierzchowność wykształcenie ok - ale patrz na to jak ona traktuje innych. I Ciebie. Tez jestem nie najgorsza dobrze wykształcona ale przede wszystkim mam wartości. To widać od razu takie rzeczy. Podziękuj jej ze umiesz patrzeć i dostrzegać szybko ze coś jest nie halo. Ja swojemu tez podziękuje. Gdyby nie on nie trafilabym na terapie i nie była tu gdzie jestem. Tego życzę i Tobie smile patrz sercem nie oczami wink

257

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Hej Dziewczyny :-) Pamietacie mnie jeszcze? Nie wiem czy ktos tu jeszcze pisze na tym forum.. U mnie niewiele sie zmienilo. Caly czas wracalam do swojego toksyka. Nie pomoglo mi zablokowanie go w telefonie i innych portalach. wyrylam sobie jego nr w pamieci a on go nie zmienil a ja niepotrzebnie sama sie do niego odezwalam gdy wczesniej postanowilam z nim zerwac. wytrzymalam ponad tydzien. i ruszyly mnie wspomnienia. a chcialam wam powiedziec ze juz wtedy postanowilam wrocic do mojego meza gdy wczesniej postanowilam zerwac z toksykiem.maz dal mi nastepna szanse bo rozwodu nie mielismy. a powiem szczerze ze zrobilam mu pieklo . nie bylismy 3 lata ze soba.. ale zadne z nas nie skladalo pozwu. ale do rzeczy. jak juz wrocilam do meza.. znow zrylo mi sie w bani.. niepotrzebne chore wspomnienia. a moj toksyk tylko na to czekal.. bylam naweg w stanie przejechac 700 km aby go zobaczyc.. szczegolow nie pisze. wiem ze prawie zniszczylam sobie przez to swoje malzenstwo. ocknelam sie w momencie gdy moj maz odpuscil.. i chcial abym  sie spakowala i wyniosla bo powiedzialam mu prawde.  nie chce sie uzalac nad soba ale nie mam pojecia co mna kierowalo.. bylam zaslepiona toksykiem.. jego "miloscia" do mnie. myslalam ze tez go kocham. ale ocknelam sie i uswiadomilam sobie ze zalezy mi na moim mezu i naszym malzenstwie. ale juz chyba za pozno. cel mojego toksyka zostal osiagniety a ja bylam tak glupia ze na to pozwolilam.. czuje sie koszmarnie..

258

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

no właśnie najgorsza ta cisza też od kilku dni walczę sama ze sobą ale staram się dotrzymać postanowienia i nie piszę nie dzwonię nie chodzę koło jego pracy choć nasze miejsca pracy są koło siebie. Z telefonu skasowałam jego numer i nie znam go na pamięć ale i tak korci mnie żeby cokolwiek napisać, myśli są też cały czas w głowie. Trzeba po prostu się nie dać.

259

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
asia549 napisał/a:

no właśnie najgorsza ta cisza też od kilku dni walczę sama ze sobą ale staram się dotrzymać postanowienia i nie piszę nie dzwonię nie chodzę koło jego pracy choć nasze miejsca pracy są koło siebie. Z telefonu skasowałam jego numer i nie znam go na pamięć ale i tak korci mnie żeby cokolwiek napisać, myśli są też cały czas w głowie. Trzeba po prostu się nie dać.

Rozstanie po toksycznym związku jest niczym detoks - trudny, ale nie niemożliwy. Potrzeba trochę czasu i dużo pracy nad sobą, aby odciąć się od osoby, od której jesteś emocjonalnie uzależniona. Mój detoks trwał 7 miesięcy a toksyczny związek 2 lata. Życzę Ci abyś szybko się otrząsnęła z tej chorej relacji. Ciszą się nie przejmuj. Łatwiej jest, gdy toksyk milczy niż gdyby nieustannie Cię nachodził i głosił bajeczki o rzekomej zmianie.

260

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Moj toksyk niestety sie odzywa. Malo tego. Probuje popsuc to co staram sie odbudowac czyli swoje malzenstwo . na moje nieszczescie ma nr do mojego meza i pisze mu rozne glupoty a ze z zaufaniem po przejsciach jakie mojemu mezowi zapewnilam jest bardzo kiepsko. a ten emocjonalny pasozyt tylko sie cieszy jak mi cos psuje. i jego smsy ze mnie kocha... pff... a jak sie do niego nie odzywam to dostaje wscieklizny i juz wtedy nie pisze tak milo tylko bardzo obrazliwie .. nie wiem kiedy calkowicie sie od niego odetne..

Posty [ 196 do 260 z 303 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024