Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 303 ]

66

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Róża 27 napisał/a:

Odsunęłam się od przyjaciół. Non stop byłam wściekła i płakałam po kątach. Z wesołej dziewczyny przemieniłam się w ponuraka. Teraz z perspektywy czasu (3 lata od rozstania) nadal jest mi ciężko o nim zapomnieć. Zrobiłam błąd bo przyjęłam go na Fb i znowu mi mąci w głowie choć obaj mamy już drugie połówki... Uciekłam od niego ale wciąż jest obok i gra na mojej psychice. Sama nie rozumiem czemu mu na to pozwalam ale nigdy się nie poddam i może da mi spokój...

Jejku jakie prawdziwe.
Musze to przeczytać jeszcze raz na spokojnie bo mi się ciśnienie podniosło (za własną głupotę)

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
dagmara84 napisał/a:

Nie pozwole juz mu wrocic ostatnia sznsa skonczylaby sie dla mnie tragicznie i mimo iz mnie poturbowal chodzi teraz bezkarnie i robi co chce, ale ja dzieki temu przejrzaam ze tacy ludzie sie nie zmieniaja. Pozdrawiam

Wiem że to brutalne.
Teraz widzę że i ja żyje w toksycznym związku bardziej niż mi się wydawało.
15 lat razem, całe życie "on"
- zrezygnowałam ze znajomych bo ich nie lubił
- każdą znajomość kończyłam natychmiast bo zawsze się znalazło to "coś"
- zrezygnowałam z rodziny "bo daleko", bo wieś, bo nie ma kablówki, bo komary, bo muchy, bo drzewa kwitną, bo, bo, bo
- zrezygnowałam z siebie - jakiekolwiek zakupy kończyły się kupowaniem ubrań mężowi, kupowaniem prezentów mężowi, nie miałam czasu ani pieniędzy na fryzjera, kosmetyczkę, ubrania bo wszystko ładowałam w niego, i forsę i czas
- zaniedbałam się katastroficznie "i tak wyglądasz fatalnie" wiec po co się starać
- z uśmiechem na ustach i zapałałem realizowałam wszystkie pasje męża, "chcesz motor kotku dobrze kup sobie", "chcesz grę kotku dobrze kup sobie", "chcesz non stop siedzieć u swojej mamusi (jeb..j s..ki) dobrze pojedziemy"
- itd.

Aż mnie uwolnił
Bo przecież
? ja go nie kocham,
? ja mu nie robię śniadań do łóżka,
? ja mam wymagania,
? ja ciągle coś od niego chce,
? ja nie jestem atrakcyjna,
? ja z nim nie rozmawiam,
? ja nie mam ochoty na sex,
? ja zajmuje się tylko pracą i dziećmi,
? ja go zmuszam żeby się dziećmi zajmował,
? ja ciągle chce coś od niego,
? ja do niego nie dzwonie, nie pisze smsów maili ,
? ja się nim nie interesuje

Uwolnił mnie bo sobie przygruchał kochankę, ale ze nie umie ze mnie zrezygnować wiec mnie ciągle dręczy.
Ostatnia akcja skończyła się ogromnymi siniakami. I to mi otworzyło oczy.
Ale i tak potrzebuje wsparcia, bo przyłazi do mnie niby do dzieci, śledzi mnie gdzie się da (razem z kochanką która śledzi jego)
Chwilami nie radze sobie.
smile

68

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Biedronka89.91 napisał/a:

Najgorsze to sa te dni gdy jestemy pokłócone z nimi a oni nic zero odzewu...My po ścianach chodzimy,co chwile odświeżamy telefon,zdarza się zapłakać...dzwonimy i gdy on odbierze to się na prosimy o zgodę by tylko dobrze było ...;/ a on się pogodzi i na koniec powie "Uspokoisz się w końcu ,co chwile zaczynasz..."

Jestem współuzależnioną w mężu, on jest z kochanką ale mnie trzyma w zapasie "nie umiem się zdecydować, kocham ciebie i Monikę", nie umiem się z tego uwolnić mimo że próbuje, jakakolwiek forma uwagi z niego strony i ja od razu rzucam wszystko dla niego.
On to wykorzystuje.
Kara mnie jak widzi że mi znowu zaczyna zależeć, wiec ja kupiłam kartę telefoniczną i jak mam takie ciche dni i najbardziej pragnę w świecie kontaktu z nim to, to wszystko co normalnie bym jemu powiedziała, jemu wykrzyczała czy napisała, pisze na ten numer który sobie sama kupiłam.
To mi wystarcza.
U nas zdarzało się wielokrotnie że jego telefon przejmuje/przejmowąła kochanka i na moje smsy odpowiadała mi gnojem.
Drugim posunięciem było założenie maila - że niby do niego pisze. Pisze tam maile zasada ta sama co z telefonem.

69

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Ja sie od mojego wampira wyprowadzam jutro! Prawie trzy lata wyzwisk, przemocy. Tak obydwoje jestesmy DDD, tylko ze ja chodze na terapie. Po tym jak zerwalam z nim i wyprowadzilam sie na trzy miesiace zaczal swoje podchody, ze sie zmieni, ze pojdzie na terapie blah, blah, blah. Glupia bylam, ze mu zaufalam.... Bylo jeszcze gorzej, bo tacy ludzie jak sie do nich wroci, wiedza ze moga z toba zrobic wszystko! Kontynuowalam terapie, klamalam terapeutce, tzn nie wspominalam o przemocy az...wpadlam w depresje. Przez szesc miesiecy bralam leki, ktore przez ok trzy miesiace nasilily moje samobojcze nastroje. On tylko mowil, ze ja jestem wiecznie niezadowolona, nigdzie nie wychodze, ciagle placze. Takie mialam wsparcie od ''kochajacego faceta''. Dwa tygodnie temu zaczelam schodzic z leku, czulam sie fatalnie. Poprosilam go, zeby wzial to pod uwage, ze moge miec zmienne nastroje i zle sie czuc. Schodzilam mu z drogi nie chcialam awantur. Niestety tydzien temu znowu dotknelismy dna, zaplakana z siniakiem na czole musialam isc na pociag zeby dojechac do pracy. To byl koniec. Przez dwa dni zalowalam ze nie wyszlo, plakalam, balam sie az poczulam ulge! Dzisiaj lampka wina i pakowanko bo ex robi na nocki. Kiedy zalatwie wszystkie wspolne sprawy, nie bedzie przyjazni, nie bedzie kontaktu. Koniec! Trzy lata gnojenia skonczone. Wyznaczylam sobie cele, chce kontynuowac terapie, chce zrobic kurs graphic designera, chce podrozowac, chce zaczac w koncu zyc! i tego wszystkiego najlepszego zycze wam moje kochane kobitki, w sumie dzien kobiet dzisiaj smile

70

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

kattyen i tak trzymaj powodzenia

71

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Czytając Wasze wypowiedzi widziałam dokładny obraz swojego związku. Ponad 3 lata pozwalam na to, żeby traktowano mnie jak nikogo kiedy sama biegam za nim. Pozwalam się na wyzywanie, biorę na siebie winę za kłótnie i to zawsze pierwsza przepraszam [nawet jeśli to ewidentnie jego wina]. Jestem pogodzona z tym, że między nami nie ma miłości. On potrafi w twarz powiedzieć mi że mnie nie kocha [wyzywając przy tym od najgorszych]. Wiele razy się rozstawaliśmy, zawsze to ja po paru dniach dzwoniłam z płaczem. Nienawidzę tego jakim jest człowiekiem i wiem, że to jak mnie traktuje jest karygodne. Dałam sobie ostatni tydzień [tak wiem, już wiele było takich ostatnich dni]. Ale tym razem z Waszym wsparciem chcę dać radę. Proszę pomagajcie mi "odciąć się" od niego raz na zawsze i zacząć żyć bez toksyn.

72 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-09-20 11:09:04)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
whenImetU napisał/a:

Czytając Wasze wypowiedzi widziałam dokładny obraz swojego związku. Ponad 3 lata pozwalam na to, żeby traktowano mnie jak nikogo kiedy sama biegam za nim. Pozwalam się na wyzywanie, biorę na siebie winę za kłótnie i to zawsze pierwsza przepraszam [nawet jeśli to ewidentnie jego wina]. Jestem pogodzona z tym, że między nami nie ma miłości. On potrafi w twarz powiedzieć mi że mnie nie kocha [wyzywając przy tym od najgorszych]. Wiele razy się rozstawaliśmy, zawsze to ja po paru dniach dzwoniłam z płaczem. Nienawidzę tego jakim jest człowiekiem i wiem, że to jak mnie traktuje jest karygodne. Dałam sobie ostatni tydzień [tak wiem, już wiele było takich ostatnich dni]. Ale tym razem z Waszym wsparciem chcę dać radę. Proszę pomagajcie mi "odciąć się" od niego raz na zawsze i zacząć żyć bez toksyn.

No nie tylko jego wina, bo Twoja. Jak pozwalasz na to to musisz wiedziec czemu taka krucha i potrzebująca jestes. Z tego tez nalezy sie wyleczyc, bo kolejny zwiazek nic nie zmieni, mimo ze teoretycznie osoba taka sama. Mechanizmy dalej beda podpowiadac 'przepros, poczekaj, on sie zmieni, nie zostawiaj go, bo sama nie dasz rady'. A ze z nim tez nie dajesz rady i ograniczasz szanse na znalezienie kogos odpowiedniego kto bedzie docenial to juz nie pomyslane.

73 Ostatnio edytowany przez kattyen (2014-09-20 12:01:29)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Wlasnie przeczytalam mojego ostatniego posta w tym watku. Tu gdzie teraz jestem, siedem miesiecy pozniej powinnam byc juz dawno temu. Wniosek z tego taki  TRZEBA WIAC nawet kiedy sprany mozdzek mowi ze nie trzeba, ze bedzie lepiej, nawet kiedy serce krwawi, nawet kiedy boimy sie jak cholera. TRZEBA PODJAC DECYZJE i trzymac sie jej z uporem maniaka. Nikt nie mam prawa nas wyzwyac, bic, niszczyc. Nikt nikomu nie dal zezwolenia na gnojenie nas, na ponizanie- tak to my je dajemy drugiej osobie tylko dlatego, ze nie kochamy samych siebie, nie znamy swojej wartosci, bo mamy sprany mozg.Bo za wszelka cene chcemy byc kochani i chcemy czuc sie bezpieczni. Niestety nie tedy droga. To wszystko trzeba znalezc w nas samych. Od tamtej chwili spotkalam w swoim zyciu kilka osob -tzw znajomych, ktorzy poglabili jeszcze te zyciowa lekcje, nikt nie ma prawa nas obrazac ani mowic nam kim jestesmy, obwiniac nas za cos czego nie zrobilismy, manipulowac nami. Dookola jest mnostwo osob ktore sa dla nas zyczliwe i chca sie z nami przyjaznic i kochac nas za to jakimi jestesmy ale jest tez cale mnostwo toksykow, ktorzy potrzebuja nas zeby projektowac na nas swoje wredne cechy charakteru, czasami trudno jest sie w tym polapac ale kiedy jest sie uwaznym nie jest to niemozliwe. Takich ludzi trzeba wywalac ze swojego zycia. Szacunek dla samego siebie to podstawa, jezeli nie szanujemy samych siebie, jezeli dajemy komus po sobie jezdzic to nie oczekujmy ze ktokolwiek bedzie nas szanowal. WhenImetyou dopoki bedziesz tkwic w tym zwiazku, miec kontakt z toksykiem dopoty bedziesz nieszczesliwa i ponizana. Pozwolilas mu przekroczyc swoje granice, pozwolilas mu cie zgnoic. Skoncz juz te chora relacje, szkoda czasu uwierz mi, nikt ci go nie zwroci. Zacznij sie szanowac i naucz odsiewac krwiopijcow od zyczliwch ci ludzi. Powodzenia.

74

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny, wszystkim Wam się udało. Chciałabym wiedzieć czy teraz, nawet w nowych związkach nie tęsknicie i nie żałujecie? Bo tego boje się najbardziej.

75

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Wiesz co ja doszlam do wniosku, ze u mnie szczytem marzen i mozliwosci nie jest znalezienie sobie chlopa, wiec nie tesknie smile

76 Ostatnio edytowany przez kokoss (2014-09-20 22:11:15)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Jestem miesiąc po rozstaniu i codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że było warto. A przyjazne Netkobietki nie pozwoliły na wątpliwości, co do słuszności decyzji. Wygadałam się, wyżaliłam i poradziłam. Nie wrócę do niego na pewno.
Były manipulował mną do samego końca, np. kiedy zwracaliśmy sobie swoje rzeczy, powiedział, że mi wybacza... I wiecie co, dawno się tak nie uśmiałam wink Jeszcze jeden argument "za".


W końcu chce mi się żyć. Przedtem czułam się jak stara, zgorzkniała baba mająca za sobą 40 lat kiepskiego małżeństwa.
A ja nie byłam nawet jego narzeczoną...

Biorę się za SIEBIE, za spełnianie SWOICH marzeń, za realizację SWOICH celów.

Odwagi Kobiety! Mimo tego, że będzie ciężko, opłaci się. Nie będziecie żałować smile

77

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Kokoss stawiam Ci browara smile Te ich teksty sa doslownie powalajace, moj ex ''martwil sie o mnie'' hahaha. Niech zyje wolnosc!

78

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

A więc wznoszę toast za wolność! big_smile


Mi też serwował teksty o zamartwianiu się, o tym, że mi ufa, ale innym nie itd.
Było tego tyle, że pamiętam tylko te "niezawodne".

No ale, to wszystko już za nami smile

79

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Najlepsze sa te o pozostaniu przyjaciolmi smile

80

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

...albo wpędzanie w poczucie wdzięczności, serwowanie prezentów, nieoczekiwanych przysług... szczególnie wtedy, kiedy "delikwent" wie, że nie jesteś w stanie odwdzięczyć się mu tak, jakbyś chciała wink

81

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny tak jak mówiłam do piątku daliśmy sobie szanse...oczywiście po każdym dniu czuje sie traktowana tragicznie i wracam do domu wyczerpana...

82

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

No to jak wrocilas to o co chodzi? To tylko twoja wina, ze sie tak czujesz. Jestes odpowiedzialna sama za siebie, nie za to jak on cie traktuje. On jest doopkiem a ty moja droga masochistka, skoro wracasz do takiego palanta. Spojrz prawdzie w oczy. Jezeli uwazasz, ze nie stac cie na nic lepszego tylko na faceta, ktory traktuje cie jak osobista wycieraczke to prosze bardzo pozwalaj mu dalej a my bedziemy sledzic twoje postepy. Pozdrawiam.

83

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

whenImetU,

Wygląda na to, że chcesz takiego traktowania, czujesz się wtedy doceniona, szanowana, podziwiana.
Jego każde przykre słowo dodaje Ci wiary w siebie, siły do walki i motywację do działania.
Jego sadyzm Cię uskrzydla, Twoje serce mało nie pęknie od nadmiaru szczęścia i miłości!

Nie wiem więc, po co tutaj piszesz, skoro Twoje życie to sielanka.

Widzisz jak to wygląda?


Zrozum, że tutaj chodzi o Twoje ŻYCIE.
Tylko na tyle Cię stać? Tylko na tyle zasługujesz?

Ile lat tak pociągniesz???

84

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Przeciez ona przyszła tu po to by wysłuchać, że on sie zmieni, ze bedzie dobrze. Nikt decyzji o zyciu nie podejmie za nią, a pocieszenia w taki sposob niestety nie są realistyczne, a jak widac szuka tego.

85

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

thepass, dokładnie.

Chyba jeszcze nie osiągnęła dna, żeby przejrzeć na oczy... więc ani prośbą ani groźbą nie dotrze się do niej.
A szkoda.

86

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Zaczyna sie od zlego traktowania a konczy na rekoczynach. Przemoc to przemoc, zle traktowanie, wyzywanie, przemoc bierna, przemoc fizyczna. Jezeli nie zdajesz sobie sprawy, ze jestes jego ofiara to my tu niewiele wskoramy. Niewiele osob bedac w takich zwiazkach zdaje sobie sprawe, ze chodzi tu o to mocne slowo. Masochizm to wspoluzaleznienie, to nie jest milosc, to strach przed odrzuceniem, przed samotnoscia. Kreci cie chec naprawiania jakiego doopka, prosze bardzo. Ludzie sie nie zmieniaja, nie mozna kogos zmusic, przeblagac, przeplakac ani przeszantazowac...a dawac komus takiemu szanse to strata czasu.

87

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

witam.. jestem od 3 lat właśnie w takim toksycznym związku wszystko co piszecie.. mam tak samo.  Tylko w moim przypadku dochodzi jeszcze kilka spraw.  Już 2 raz gdy jego zostawiam to gora po 3 dniach ratuje jego od próby samobójczej.  Prócz tego wszystkiego co mi robi to wiem że też ma problemy konkretne że sobą.  nie wierzę że nam się uda bo zabrał mi wszystko, zabił moja osobę.. nie wiem już sama kim jestem.  Teraz znow się boję od niego odejść bo wiem ze tym razem mogę jego nie uratować.  niszczy mnie to od środka. Bo nie mam jak odejść.  zostaje mi chyba tylko oszukiwanie samej siebie ze może się coś zmieni.. ale naprawdę w to wątpię. on niczego nie rozumie.  nie potrafi żyć w związku partnerskim.  wiecie o co mi chodzi bo macie tak pasmo.  proszę pomóżcie kobietki bo już nie daje rady.

88

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

i jeszcze dodam że Kocham jego i pewnie jeszcze Przez długi czas się to nie zmieni.  ale zdaje sobie sprawę że nie możemy być razem.  Bo oboje pod jakimś względem się wykończymy

89 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-10-23 18:01:16)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

1. Nie kochasz, to tylko uzależnienie
2. Nie jesteś odpowiedzialna za jego "próby samobójcze". To dorosły chłopak. Mozesz co najwyzej załatwic mu fachową pomoc w razie "w", zeby wzieli go do szpitala psychiatrycznego za takie próby i raz sie odciąć.
3. Tak naprawde nie chcesz odejść, więc czego tu szukasz?
4. Zanizyl Ci samoocene to musisz ją podnieść i wtedy sie odkochasz, ale gdy zostawisz wszystko co z nim związane w tyle
5. Poza tym jesli wchodzisz w takie relacji to musisz spojrzeć na siebie i swoje zycie (dziecinstwo) czemu tak sobie pozwalasz i przede wszystkim czemu lubujesz sie w uzależnieniu od czegoś takiego, bo z kolejnym facetem moze byc dokładnie ten sam scenario

90

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Pomocy!Ja tez musze to zrobic bo juz nie wytrzymuje psychicznie ale jakby nie potrafe?????????????!Jestem w totalnym dolku i nie mam na kogo liczyc.''Ukochany ''skutecznie odizolowal mnie od wszystkich.Dodatowo przebywam w Austrii ,nie pracuje,nie znam jezyka ,mieszkamy na wsi wiec znalezienie czegokolwiek bez jezyka graniczy z cudem.Ale wiem napewno ze MUSZE!!!!!!!!Mamy synka czteroletniego,kktory zaczyna odczuwac skutki tego wszystkiego.

91

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

jula1202 musisz to zrobić. Ja "odcięłam" się tydzień temu i o dziwo obyło się bez łez. Wciąż kocham, ale wiem że to była najlepsza decyzja. Nie poczujesz się lepiej dopóki nie zrozumiesz co jest dobre dla Ciebie i Twojego samopoczucia. Skłamałabym mówiąc, że nie tęsknię. W piątkowy wieczór czytam romansidło i jem czekoladę, ale mogę szczerze powiedzieć, że czuje się dobrze. Doskonale wiem jak się czujesz i wierzę, że dasz radę. Będę Cię wspierać, ale musisz mi obiecać, że uświadomisz sobie jak bardzo lepiej będzie bez niego. Przypomnij sobie każdą zadaną ranę, każde zle traktowanie, spójrz obiektywnie czy to szczęśliwy związek...
Liczę, że odpiszesz. Trzymam kciuki

92

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
ontheroad napisał/a:

Mój związek był bardzo trudny, gdyż oboje mamy silne charaktery, a w dodatku jesteśmy naznaczeni przez przeszłość i tragiczne dzieciństwo bez miłości oraz wsparcia, w domach pełnych awantur i toksyn.

Zaczęło się to bardzo niepozornie, gdyż żadna ze stron nie była właściwie nastawiona na związek, lecz na kontakt fizyczny.
Do niczego na początku nie doszło, za to od razu złapaliśmy wspaniały kontakt, śmialiśmy się z siebie, że jesteśmy dla siebie jak odbicia lustrzane.

Rzeczywistość pokazała co innego. Okazało się, po krótkim czasie, że mój partner to wampir emocjonalny, podkopujący pode mną metrowe doły. Jak to bywa w takich toksycznych związkach, na początku było cudownie, dogadywaliśmy się, w przypadku nieporozumień stawialiśmy na rozmowę. Do tej pory nie wiem, co takiego się stało, co w tego człowieka wstąpiło, albo jak to ja bardzo byłam ślepa.

Kilka 'aktywności' wampira emocjonalnego:
- deprecjonowanie waszych pasji, zainteresowań, dokonań, na początku w żartach, które z czasem stają się natarczywe
- próba zrzucenia win wynikających z jego strony na was - odwrócenie 'kota ogonem'
- dotkliwe, notoryczne uwagi na temat waszego wyglądu, stylu ubierania się, tzw. 'małe szpilki'
- nieumiejętność rozmowy, trzaskanie drzwami, a tym bardziej brak poczucia winy z jego strony
- ignorowanie, próby sił przy znajomych
- wieczne fochy i obrażanie się, nawet przy spokojnej rozmowie, którą on prowadzi do karczemnej awantury
- kompletny brak szacunku pod przykrywką 'nie umiem wyrażać uczuć'
- próby odciągnięcia od nabliższych
- granie na waszych emocjach, czasie i pieniądzach
- pozowanie na kochającego, dobrego partnera, który rzuca wszystko dla was, dopóki grozicie mu odejściem
- wszelkie pozostałe próby przemocy psychicznej, prowadzące do znacznego obniżenia pewności siebie, rezygnowania ze swoich zainteresowań, przyjaciół, prowadzące do przejęcia całkowitej kontroli nad waszymi emocjami

Jak wy czujecie się w związku z wampirem emocjonalnym?
- wykończone, śpiące, niekochane, nieakceptowane
- zaczynacie zwracać uwagę na bzdury i drobnostki w swoim wyglądzie, co często prowadzi do niskiej samooceny
- odcinacie się od ludzi wokół, gdyż zazwyczaj jemu osoby z waszego towarzystwa 'nie pasują'
- rezygnujecie z siebie kompletnie

Co zrobić:
Mówiąc brzydko sp...rzać od takiego człowieka, bo to tylko szkoda czasu, im szybciej tym mniejsze szkody wam wyrządzi. Nie bawcie się w Matkę Teresę, gdyż ona była tylko jedna, tacy ludzie NIGDY, PRZENIGDY się nie zmieniają, żerują na waszych negatywnych emocjach.
Zapewne łatwo jest mówić, ale wierzcie - sama przeżyłam taką sytuację i jedyne, co można zrobić to całkowicie urwać kontakt. Nie jest to łatwe, w szczególności gdy w grę wchodzą dzieci, czy małżeństwo... Ale jedno jest życie i błagam was, nie marnujcie go na kogoś, kto was kompletnie zniszczy! Będzie to trudne, gdyż takie osoby często po rozstaniu próbują nawiązać kontakt i kuszą obietnicami zmian, nie nabierajcie się na to! Nie dajcie się zgnoić tak jak ja, że z sympatycznej, pełnej energii kobiety stałam się wrakiem...

Zauważ jedno. W pierwszym zdaniu piszesz o Waszych silnych charakterach a w ostatnim, że dałas się zgnoic i stałaś się wrakiem. Koleś nie ma w sobie ani grama siły psychicznej, jest słaby a wszystkie te zachowania są probą ukrycia słabosci, przykrywką na brak umiejętnosci radzenia sobie z własnymi emocjami. Natomiast Ty byłas słaba pozwalając mu na takie traktowanie. Sama na to pozwoliłas. Gdzie ta siła od ktorej zaczynasz wypowiedz?
To nie atak, tylko proba zwrocenia uwagi na podłoze mające znaczenie - dlaczego byliscie tak długo w tym szambie? Z nadmiaru siły? Brakło jaj i dojrzałosci.
Nie atakuje, chodzi mi o jedno - by nabierac sily i sie rozwijac, trzeba przyznac się do słabosci. Głupi nie wie, ze jest głupi a słaby udaje silnego. Silny nie musi udawac.



Powodzenia. smile

93

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

"by nabierac sily i sie rozwijac, trzeba przyznac się do słabosci. Głupi nie wie, ze jest głupi a słaby udaje silnego. Silny nie musi udawac."
dobrze powiedziane, podoba mi się smile

94

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

I ja dołączam po długiej nieobecności do grona szczęśliwych osób, którym udało się wyrwać z toksycznego związku. Swoją historię opisałam kilka lat wstecz we własnym wątku. W sumie planowałam założyć własny temat o osobach, które wyszły z toksycznej relacji, ale skoro taki temat już powstał, podłączam się pod istniejący smile

U nas rozstań i powrotów było kilka, najdłuższe trwało 2 miesiące. Po jednym z takich powrotów dowiedziałam się, że moja mama umiera na raka i że nie przeżyje roku. Całkiem się załamałam, ale nie czułam od niego za dużego wsparcia. Mama na łożu śmierci powiedziała mi, aby spieprzała od niego gdzie pieprz rośnie. Wzięłam sobie jej słowa do serca, znalazłam dobrze płatną pracę (jeszcze w trakcie trwania naszego związku), później wyprowadziłam się. Początkowo myślałam, że będę chciała zamieszkać z tatą, ale spodobało mi się życie w pojedynkę w dużym mieście smile Generalnie coś się we mnie zmieniło po śmierci mamy, czuję się silną osobą. Faceci są wokół mnie- w zasadzie jest wśród czego wybierać, ale mnie jakoś nie ciągnie do głębszych relacji. Kiedy mam ochotę umawiam się na randki, ale na ogół kończy się na łóżku, po czym kontakt z mojej strony się urywa. Nie wiem, nie umiem się jakoś ponownie zaangażować, zresztą nie chcę.

Kiedyś, jeszcze w trakcie trwania naszego związku marzyłam o tym, aby zrobić coś dla innych, nie przeżyć tylko życia dla siebie. Już po rozstaniu zdecydowałam o zapisaniu się jako wolontariuszka do domu dziecka. I tak, dzielę swoje życie na pracę i dom dziecka. Nie wierzyłam, że "moje dzieciaki" są w stanie tak przewartościować mój świat. Dopiero teraz czuję się szczęśliwa i potrzebna smile

95

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

a co zrobic kiedy jest sie doroslym dzieckiem ze zwiazku z takim toksykiem? Kiedy od zawsze patrzy sie na to jak ojciec osacza matke i samemu tkwi sie w tym bagnie?Kiedy jest sie juz na starcie odcietym od pomocy odizolowanym od swiata zewnetrznego? Kiedy nie mozna schronic sie w domu rodzinnym,albo zadzwonic do matki i poprosic o pomoc? Obcy ludzie nie pomoga,bo przeciez on taki uroczy a i zona z nim jest tyle lat to przeciez nie moze byc taki zly.A jednak jest.

96

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Wiecie co tak to wszystko czytam i.... matko boska WY macie racje wszyscy tutaj. Ja wlasnie takiego czlowieka opisuje w mojej historii. Zdolowana chodzilam nona stop. Wszystko bylo zle (nawet jak nie bylo), ciagle przytyli. NIEMOC UWOLNIENIA SIE OD NIEGO!!!! Przeciez ja ciagle tesknie! Zazdroscilam jego zonie. To, ze ja wybral w koncu a nie mnie. A teraz po przeczytaniu tego wszystkiego uswiadamiam sobie fakt, ze bylam z potworem. Tesknie do potwora. TO STRASZNE. Chociaz znowu mi dzisiaj np lepiej :). Juz nie tesknie tak bardzo jak kiedys. Jestescie super NETBABECZKI, ze zdolalyscie odejsc. Ja jestem obok (niedaleko NIEGO) mioeszkam i odejsc (emocjonalnie) nie moge. ON mi tez zrobil przysluge, ze odszedl:). Ja to zawsze wiedzialam, tyle ze jego atrakcyjnosc jest nie do przecenienia. Tak, ON sie chyba nie zmienil. Naprawde bywaja chyba chwile kiedy wspolczuje jego zonie. Z drugiej strony chcialabym byc na jej miejscu. WARIACTWO JAKIES. Ale macie racje tutaj piszac, ze zniszczyl by mnie dokladnie i pewnie niszczy tez ja (swoja zone). A moze traktuje ja inaczej ze wzgledu na duza roznice wieku no i zeby nie uciekla od NIEGO?! Jak myslicie. Taki ktos ma nazwe swoja w nauce. TO SOCJOPATA! Pozdrawiam wszystkich, którzy zdolali sie z tego wyrwac:)! BUZKA

97

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Róża 27 napisał/a:
lolka157 napisał/a:

a jak sobie poradzić z tym,że on teraz jest "szczęśliwy"(?) z inną , a ja nie potrafię od tych 3 lat ułożyć sobie życia z innym mężczyzną, bo zawsze trafaiam albo na nie tych co powinnam, albo na takich co mnie nie interesują... Gdzie tu sprawiedliwość?:)

Za bardzo myślisz o byłym i chyba w każdym szukasz podobieństw do niego. Jak wytrzesz go całkiem z pamięci (czyli nie będziesz myśleć o nim codziennie i śledzić co się dzieje w jego życiu) wtedy poznasz kogoś odpowiedniego =)

I TO JEST PEWNIE ŚWIETA PRAWDA, DO KTOREJ JA TEZ MUSZE SIE ZASTOSOWAC. Jednak bardzo trudno przestac porownywac niestety.

98

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny brutalna prawda jest taka, że to tylko o was świadczy że uganiacie się za takimi patolami. To nie oni was osaczają swoją chamskością, toksycznością - nie licze przypadków które nachodzą i zastraszają. Nie narzucają się z tym. Oni sie wam z tym nie wpychają. Tego pragniecie. To wy ich gonicie i dajecie dzięki temu im kontrolę do ręki. Taki pilot, który steruje wami - ale tak jak wy chcecie. Często same kreujecie sobie męski ideał w ten sposób. Same nie dostrzegacie innych, lepszych/normalnych, innych urabiacie pod "swoje". Własną toksyczność. Nikt nie jest bezwolny i sam moze podejmować decyzje. Sterować swoimi uczuciami także, szczególnie jeśli bolą.

Ona_28 co zrobić? Przestac byc dzieckiem, która szuka wszędzie bezpiecznego schronu? I to tam gdzie go nie dostanie?
Jak chce tego to jej "problem", a przepraszam - jak mozna chcieć problemów? Jeśli chce, to to nie jest problem tylko spełnienie skrytych marzeń. To ją kręci, więc całe użalanie się jest tylko próbą zwrócenia na siebie uwagi. OFIARA.
Tacy ludzie tylko na to zasługują i oni to wiedzą. Koniec kropka. Leczą się ci którzy mają NAPRAWDE problem, a nie tylko pitolą o tym jacy oni biedni i nie umieją...

99

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

rany, jakbym o swojej przeszłości czytała...;O

100

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

zebralam sie na odwage by opisac w skrocie moja historie, moze nie koniecznie dopasowana do tematu, bo mnie nikt nie bije ale... Poznlam mojego meza 9 lat temu, na poczatku w ogole nie zwracalam na niego uwagi, nie bralam na powaznie jego zalotow, bo w tym czasie rozstalam sie z innym facetem i bylam troche przejeta ta sytuaja, ale on dzialal na mnie jak lekarstwo, spotykalismy sie i zaczal mi sie podobac charakterem, odpowiedzialnoscia, wydawalo mi sie ze byl taki dojrzaly od rowiesnikow ( a mialam wtedy 16 lat). cale liceum oczywiscie bylam mu bezgranicznie wierna wiec odpuszczalam wszelkie mozliwe wyjscia z kolezankami, polowinki a w koncu studniowke by byc z nim. po maturze wyjechlismy za granice gdzie on zdobyl prace, ja dorabialam na przataniu. pobralismy sie 5 lat temu, 2 lata pozniej urodzila sie nasza corka, i teraz czuje sie nieszczesliwa choc nie powinnam... Zrezygnowalam ze studiow ale po urodzeniu dziecka zechcialam na nie wrocic zeby jednak cos w tym zyciu robic, oczywiscie ku niezadowoleniu meza. Dopiero teraz z perspektywy czasu widze z kim sie zwiazalam, z czlowiekiem zamknietym w sobie, nie majacym zadnych ambicji, dazacym tylko do zarabiania "kasy". Bardzo czesto mialam wrazenie ze jedynymi osobami o ktore dba jest jego mama, jego brat ( ktorych zreszta lubie i do ktorych nic nie mam), nigdy nie pytal mnie jakie mam marzenia plany, a kiedy zaczelam dorabiac sobie w szkole to nie interesowalo go co robie z dzieciakami ale tylko to kiedy mi za to zaplaca. Probowalam sie dostosowac do kraju w ktorym zyjemy, zapisalm sie na kurs jezykowy, jeden, drugi, mialam taka motywacje ze w rok nauczylam sie komunikatywnie porozumiewac z ludzmi, zalatwic sprawe w urzedach etc. (on zrezygnowal po pierwszym kursie twierdzac ze i tak sie nie nauczy a poza tym mu o nie potrzebne). Przychodzi teraz taki moment kiedy on mi mowi ze wroci na stale do Polski, zamieszka w swoim miejscu zamieszkania i juz, i ja moge sobie isc do pracy w pl ("co uwlacza ci praca w biedronce?" tak mi powiedzial). Jestem zrozpaczona, cala noc nie spalam, nie wyobrazam sobie powrotu do kraju w ktorym nie mam nic, ani znajomych ani niczego!!! Co prawda mam rodzicow, ale oni ciagle mi powtarzali ze  tym kraju do niczeg sie nie dojdzie, no toja z ta mysla uzbrojona jak na skrzydlach wyemigrowalam... kiedys chcialam byc artystka, tworzyc grafiki, kampanie reklamowe, mialam mnostwo pomyslow na siebie, nawet mialam mozliwosc studiow w uk ale ja z tego wszystkiego zezygnowalam dla niego, a on jak gdyby nigdy nic sobie teraz to wszystko chce porzucic i wrocic do domu rodzinnego, tak jak ja bym byla jakims psem a nie zona, uwaza ze lepiej jak corka bedzie sie wychowywac obok dziadkow, no super... moze powiecie ze to ja mam problem z soba, ze sram na wlasne gdniazdo etc. ale nie taka przyszlosc sobie wyobrazalam, nie chce tkwic w tym samym punkcie w jakim on tkwi od jakiegos czasu, nie ma dnia zebym nie myslala "chce odejsc" ale dokad? Nie jestem jeszcze na tyle nie zalezna by np zamieszkac osobno, bo tutaj tez nie mam zbyt wielu znajomych, w sumie teraz widze ze skutecznie dzieki niemu... przepraszam ze wam u zasmiecam watek ale musialam komus opowiedziec o tym, to 5 lat mojego milczenia! Pewnie byloby tego wiecej ale za bardzo glowa odmawia mi posluszenstwa aby urac to w odpowiednie slowa, co dalej? Nie wiem, moze jestem zbyt okrutna dla niego ale nie potrafie juz dalej tego ciagnac

101 Ostatnio edytowany przez Rahela (2014-11-26 15:39:16)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
motylek456 napisał/a:

Jestescie super NETBABECZKI, ze zdolalyscie odejsc

Zgodze się z tym. Ja również podziwiam kobiety, którym udało się wyjść z toksycznych związków.  To świadczy o waszej sile i niesamowitej determinacji.
Znam sytuację nie ze swojego doświadczenia, ale widziałam jak  exprzyjaciółka niszczy się w takim związku. Chciałam jej pomóc ale kiedy ją próbowałam przekonać do tego, że nie powinni być razem bo normalny facet nie bije swojej kobiety, zerwała ze mną kontakt.
Powtarzam: PODZIWIAM WAS
i gorąco pozdrawiam smile

102

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
krokodyl666 napisał/a:

Bylam z takim psychopata ponad 4 lat i doprowadzil mnie do kompletnego rozstroju nerwowego i proby samobojczej. ontheroad ma racje - jedyne wyjscie to zostawic, on sie nigdy nie zmieni. Poswiecisz dla takiego wszystko, rozwalisz sobie zdrowie i zycie, probujac utrzymac taki zwiazek, a na koniec jak sama bedziesz potrzebowac pomocy to on cie sam zostawi dla kogos nowego (i nie zdziw sie jak sie dowiesz, ze w trakcie waszego zwiazku tez nie bylas jedyna).

dokladnie,krokodylku tak jest...Psychopata jak widzi,ze jego ofiara"normalnieje"_tzn,nie pozwala soba manipulowac i demaskuje go-natychmiast znajduje kolejna ofiare.Z reguly utarlo sie,ze oni blagajao powrot,przysiegaja zmiane-i tak jest.Ale jest tez tak ,jak npisalam-jak njuz wie,ze nie moze dalej dreczyc,bo czuje opor ofiary-odpuszcza i szuka dalej.pzdr.

103

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny, wymiękłam. Dałam się omamić słodkimi słówkami i obietnicami, tydzień mu wystarczył by znów złamać mi serce. Myślałam, że drugim razem będzie łatwiej, w końcu mam już doświadczenie. Jednak boli bardziej. Nie mogę się zebrać w sobie i wciąż płaczę. Kobietki potrzebuję wsparcia.

104

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
whenImetU napisał/a:

Dziewczyny, wymiękłam. Dałam się omamić słodkimi słówkami i obietnicami, tydzień mu wystarczył by znów złamać mi serce. Myślałam, że drugim razem będzie łatwiej, w końcu mam już doświadczenie. Jednak boli bardziej. Nie mogę się zebrać w sobie i wciąż płaczę. Kobietki potrzebuję wsparcia.

Napisz cos wiecej,bidulko.pzdr.

105 Ostatnio edytowany przez Entliczek pentliczek (2015-03-09 00:36:50)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam wszystkich jestem nowa to mój pierwszy post, często czytałam tu porady ale zdecydowałam się napisać bo emm.... a bo tak smile
Moge Wam uścisnąć dłonie gdyż ja też zakończyłam toksyczny związek aczkolwiek z kobietą. Spędziłam z nią ponad rok, na poczatku oczywiście sielanka ppotem zaczęło jej odbijac odkryłam mase spraw które ukrywała... depresja, nałóg alkoholowy i jak zapewne większośc z kobiet zaslepiona miłościa stwierdziłam, że będę tą która jej pomoże, bo tak pięknie do mnie mówi "jestes kobietą mojego zycia, porosze kochaj mnie, bez Ciebie nie mogę żyć itd..." bo tak dużo obiecuje i kiedy jest obok jest idealnie...no własnie kiedy jest... Z osoby pewnej siebie, przebojowej, tryskającej energią stałam się emocjonalnym wrakiem, próbowałam zerwać 4 razy z marnym skutkiem gdyż ciagle wracała obiecujac poprawę blablabla te same bzdety i pustosłowie. Za kazdym razem czułam się coraz silniejsza, aż w końcu podjęłam ostateczną decyzję, po kompletnym olaniu i ignorancji z jej strony no bo "nie umiem okazywac uczuć", "moi rodzice się rozwiedli" itd... Hmm... czy było warto? Pomimo wszystko uważam, że tak, gdyż wyszłam z tego silniejsza o nowe doświadczenie, teraz chociaż wiem, że tacy ludzie istnieją. Zablokowałam ją wszędzie, mieszkamy dalko od siebie więc o przypadkowym spotkaniu nie może być mowy.
Teraz wiem jak to działa i to mnie przeraża... człowiek stwarza przed Wami wyobrażenie idealnego życia, obiecuje gruszki na wierzbie, robi pozornie dużo... pozornie gdyż są to małe rzeczy jak rozśmieszanie Was albo prawienie komplementów z tymi dużymi jak wywiązywanie sięz danego słowa czy odpowiedzialność za własne czyny nie ma mowy. Powoli Was uzależnia od siebie a potem manipuluje albo znikając, albo dozując kontakt, często są to osoby o ujmującej osobowości, charyźmie...ale to wszystko blef, wyuczone zachowania, zimna kalkulacja.

Może mnie będzie łatwiej gdyżmam silny charakter aczkolwiek jestem emocjonalna i to jest mój słaby punkt.

Moje rady.. jesli mogę Wam jakichkolwiek udzielić to powiem co mnie pomaga... planowanie... planujcie wszystko w sensie takim, że po rozstanu będziecie miały cholerną pustkę w zyciu, więc zaczęłam planować... dziś wstaję robię to i to i tamto, jutro to i tamto itd... I bądźcie dobre dla siebie...zdecydowałam się na drastyczne kroki zaczęłam spełniać swoje marzenia... zrobiłam tatuaż na pół pleców i pojechałam na weekend do Barcelony poza tym wzięłam wolne w pracy i wychodzilam w każdy wieczór wieczory są najgorsze więc się zmuszałam chociaż do głupiego spaceru... tak macie szansę poznać ludzi. Poza tym rodzina, moja mnie wspierała i wysłuchiwała w cięzkkich chwilach najgorszy jest pierwszy tydzień.
Mam nadzieję, że mój post doda otuchy chociaż jednej osobie, pozostało mi zyczyć Wam dużo siły i uśmiechu... od niego się zaczyna smile

106

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam to mój pierwszy post na tym forum, założyłam konto po przeczytaniu całego wątku.. To prawda co piszecie tacy ludzie istnieją-chociaż do niedawna byłam przekonana że to nie możliwe.. Jak to? przecież ja go Kocham, on mi to deklaruje,powtarza kilka razy dziennie, jesteśmy zaręczeni,na pozór wszystko gra..mieszkamy za granicą od roku,tak więc dlaczego ja popadłam w depresje,chodzę na terapie,biorę leki,nie śpie po nocach i czuje sie  jak śmieć? I tutaj właśnie znalazłam odpowiedźna tym forum,dziekuje.. Jestem totalnie uzależniona od tej osoby.On jest starszy,po przejściach,ale też przystojny,kochający,troskliwy czego chcieć więcej? a no właśnie dopiero wyjazd na obczyzne uświadomił mi tą chorą sytuację.Wykorzystał mnie,jestem młoda(7 lat od niego młodsza),naiwna,spokojna,przyjazna,unikam konfliktów,taki człowiek"ciepłe kluchy"..i to mój błąd dałam się odizolować od rodziny,przyjaciół,oddałam wszystko nawet wszystkie zarobione pieniądze..a teraz co gdy nie pracuje jestem winna bo my nie mamy pieniędzy,to moja wina bo jestem głupia przecież depresja(co ja wymyślam,musiało mi się coś przytrafić w dzieciństwie)..mam prośbę jeżeli ten temat jeszcze żyje i któras z Pań mogłaby się ze mną skontaktować,nawiązać kontakt,porozmawiać na ten temat.to bardzo proszę..ponieważ jestem tu sama nie mam przyjaciół,dopiero próbuje się z stąd uwolnić,przydałaby mi się rozmowa z kimś..chętnie porozmawiam z dziewczyną ktora też próbuje się uwolnić,razem zawsze łatwiej..

107 Ostatnio edytowany przez Entliczek pentliczek (2015-03-29 20:09:08)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

smile ja jestem jesli chcesz możemy porozmawiać, tkwiłam w takim syfie przez rok, byc może nie jest to dużo, ale mój były związek narobił niezłego bigosu w moim zyciu. Sytuację pogarszał fakt, że na stałe mieszkam we Francji róznica kulturowa i emocjonalne izolowanie się Francuzów uniemozliwia nawiązanie bliskich kontaktów więc wiodłam samotne życie co teraz z perspektywy czasu wiem, że moja była kobieta wykorzystała... będąc sama jesteś bardziej podatna na uzaleznienie się a wtedy to już klops, bo ktoś daje Ci namiastkę szczęścia w zamian zabierając o wiele więcej, Twój spokój, poczucie bezpieczeństwa. Przez rok balansowałam nad przepaścią, miotając się i zaniedbując swoje potrzeby, bo dla mnie gdy kochasz to dajesz, dajesz wszystko. I w sumie pewnie miotałabym się tak dłużej gdyby nie to, że dotarłam do punktu zbornego i to mnie uratowało, przekroczyłam wszelkie granice jakie sobie kiedykolwiek postawiłam aby być bliżej, dawać więcej a i tak w zamian dostałam nędzne ochłapy. A punktemy tym okazało się jedno zdanie mojej siostry powiedziała mi..."wiesz jak tak na Ciebie patrzę, to mnie boli serce czy chciałabyś, widzieć mnie na swoim miejscu? Czy byłabyś spokojna patrząc na mnie gdy szamoczę się i zapadam się w depresję przez jakiegoś kogoś, kto Cię nie kocha"... I powiem tak, nagle stwierdziłam, że moja samotność jest błogosławieństwem więc się po prostu od tego odciełam, wyłam po nocach itd, strasznie to zniosłam wyjechałam do Polski na miesiąc aby uniemożliwić jej kontaktowanie się ze mna i zaczęła się powolna droga w górę smile od tego czasu minęły 3 miesiące odzyskałam spokój ducha a zaczęłam jak zwykle od uporządkowania rumowiska, totalny porządek.... najpierw wśród ciuchów, papierów itd... ta z pozoru prozaiczna sprawa bardzo dużo wniosła do mojego życia gdyż gdy uporządkujesz swoje otoczenie sama zaczniesz dostrzegać potrzebę uporządkowania też swojego wnętrza... więc teraz czas upływa mi na dopieszczaniu siebie, zadawaniu sobie pytań czego tak naprawdę JA chę a nie ktoś inny i opiekuję się sobą jak najlepszą przyjaciółką. Jesli masz ochotę porozmawiać pisz, na mojego meila być może to Ci pomoże, zaszkodzić nie powinno smile
Pozdrawiam serdecznie

108

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Jolanta592 napisał/a:

Witajcie.
Wszystko co tutaj opisujecie jest mi tak bardzo znane.  Jestem w związku , toksycznym związku. Czuję jak pomału mnie zabija. Dosłownie. Uzależniłam się od mężczyzny, który tak naprawdę nic mi nie daje. Ani poczucia bezpieczeństwa, ani miłości, ani wsparcia. A mimo to nie potrafię bez niego żyć. Próbowałam i wytrzymałam 5 dni. Pięć koszmarnych dni. Po czym zadzwoniłam błagając żeby do mnie wrócił. Jestem żałosna. Zdaję sobie z tego sprawę no ale cóż nic po za tym. Straciłam swoją godność. Analizując swój związek mogę smiało powiedzieć że to Ja daję z siebie 100% a on może 10%? Ja staram się dla niego jego dzieci, wymyślam różne przyjemności, atrakcje dla dzieci. To Ja dzwonie zapraszam na piwo czy kawę, Ja namawiam na wyjścia, na spotkanie. To Ja piszę z pytaniem jak minął dzień. To Ja za wszystko płacę, pożyczam pieniądze. Pomagam mu jak mogę. A sama nie śmiem poprosić o cokolwiek bo i tak znam odpowiedż. Odmowną odpowiedż. Rany jaka Ja jestem głupia. Wiem o tym tylko nie potrafię z tym nic zrobić.
Podziwiam was dziewczyny za odwagę.
Róża 27- gratuluję odwagi by zakończyć związek. Mnie na to nie stać.
Ontheroad- wszystko o czym napisalaś mogę sie pod tym podpisać. Pomijając wpis " co robić" bo to jest duzo trudniejsze do wykonania.  Chciałabym naprawdę bym chciala ale to silniejsze ode mnie.
Czytajac wasze wypowiedzi jednak dochodzę do wniosku że chyba jednak się da. Da się zakończyć taki związek i zacząć żyć od nowa. Ale jeszcze długa droga przede mna by podjąć taką decyzję. Boję się samotności, odrzucenia innych.

Boje sie tego co będzie.

Droga Jolanto,
doskonale wiem, co czujesz bo przeszłam podobne piekło. Wyrwałam się z tego związku 5 miesięcy temu, ale nadal umieram z tęsknoty za nim i z bólu. Dzięki niemu straciłam zdrowie. Mi bardzo pomogła moja ukochana przyjaciółka i  książka, którą ona mi kupiła, pt "Moje dwie głowy" polecam gorąco. Autorka otworzyła mi oczy i dodała sił by walczyć i uciec. Polecam też blog o tej samej nazwie. Dasz radę, wierzę w Ciebie, bo czułam to samo, co Ty, a jednak mi się powoli udaje - Tobie też się uda.
Pozdrawiam i bądź dzielna :*

109

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Ja niedawno rozstalam sie z chlopakiem on mnie zostawil po 6 latach. Uważal ze sie ciagle jego czepiam, ze sie obrazam ze nie umiemy sie dogadac. Tylko wlasnie sie mylil. Czasem milczalam zeby nie pogorszyc sytuacji. Nie dogadywalam sie z nim. Nie szanowal mnie. chcial mnie zmienic. Nawet z nim nie mieszkalam... To boli bo w bardzo zly sposob to zrobil. Zerwal przez to ze sie na mnie zdenerwowal zreszta tego wszystkiego juz bylo za duzo fakt. Czuje sie oszukana bo tego dnia mogl mi w realu powiedziec. Nie czulam nic do niego zalezalo mi na nim. Ciesze sie ze uwolnilam od niego bo sie juz meczylam.. ale to boli ze w taki sposob potraktowal...

110

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny: Entliczek pentliczek, martusiiq tez chciałabym dołaczyc do waszej rozmowy jesli mozna smile) Bd nam latwiej...

111

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Dziewczyny co myslicie o tym. Chlopak zrywa. Nast dnia nie piszesz do niego a on odzywa sie i pyta jak sie czujesz? O co im chodzi. po co mu to. Zerwal i juz nie powinno go to obchodzic... Nierozumiem..

112

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Cześć, nie wiem czy piszę w dobrym dziale, ale temat dotyczy toksycznego związku. Jestem już w nim za długo...od 2008 roku i próbowałam rozstać się wiele razy. Niestety się nie udało. Mam pytanie, chcę się rozstać, wynająć mieszkanie i odejść, ale się po prostu go boję. Jest bardzo agresywny, a ja stałam się powoli ofiarą typu "bo zupa była za słona", nie ma pięści, ale jest popychanie, zatykanie ręką twarzy itp. Chociaż najgorsze jest i tak znęcanie się psychiczne, jego ulubione zajęcie ta wydzieranie się na mnie w aucie...Nie trwa to codziennie, ale zdecydowanie zbyt często i czasem się boję, że w czasie jego napadu szału w domu w końcu mu coś zrobię i pójdę jeszcze przez niego do więzienia. Wiem jak to brzmi, ale ja jestem normalną osobą, nie jakąś patologiczną, tylko że nerwy mam już tak zszarpane. Ale do rzeczy, chcę się rozstać, teraz to wiem, jestem pewna, że chcę! Mogę już w przyszłym tygodniu coś wynająć, ale jak to wszystko zrobić? Wynieść po kryjomu swoje rzeczy i wysłać mu smsa, nie przejdzie coś takiego, mamy za dużo wspólnych spraw. Choćby wspólne auto, przyjść do niego już po wyprowadzce i porozmawiać, może przyjść z kimś? Boję się go po prostu.
Dodam, że nie mieszkam w kraju, także nie mam tutaj ani rodziny, ani jakiś bliższych przyjaciół, chociaż w razie czego miałabym kogo poprosić o pomoc. Bardzo chcę się uwolnić i boję się że nie starczy mi na to odwagi, także potrzebuję chyba lekkiego wsparcia od osób, którym się to po prostu udało. Pozdrawiam i gratuluję wszystkim, którym udało się odejść od toksycznego partnera/partnerki.

113 Ostatnio edytowany przez Entliczek pentliczek (2015-04-11 15:54:06)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Izabell1 no jasne, po to jest ten temat, żebyśmy sie wzajemnie wspierały smile A jesli moge się wypowiedzieć odnośnie Twojego drugiego postu to ja bym takiemu panu nie odpisywała... widzisz lata doświadczenia nauczyły mnie, że istnieja ludzie, którzy karmią się energią innych, to jest chore rozdrapywanie ran , żeby sprawdzić, czy juz zapomniałas czy nie. Ćhore Ego moim zdaniem. Ja bym ignorowała smile
Tak jak ignoruję moją byłą, która sobie o mnie przypomniała i zasypuje bzdetnymi wiadomościami itd.... nie dziękuję smile za dobrze mi jest tak jak jest, żeby pchać się znów w to bagno.

Kikaa jeśli ja byłabym na Twoim miejscu jak najszybciej bym się wyprowadziła nic nie mówiąc, on nie może znać Twojego nowego adresu. Rozumiem, że macie wspólne sprawy i nie unikniesz widywania go w tym przypadku radziłabym zawsze być z kimś, nigdy sama, nawet jak będziesz chodzić po przeprowadzce do starego mieszkania zawsze bądź z kimś, najlepiej z przyjacielem albo przyjaciółka, aczkolwiek przyjaciel jest bardziej wskazany bo damscy bokserzy to po prostu tchórze. I jeszcze jedno smile Nie bój się, nie masz czego czego się boisz? Że odzyskasz święty spokój i poczucie własnej wartości? Często jest tak, żekobiety tkwią w takich związkach-potworkach ze strachu, ja to doskonale  pamiętam, ale chciałabym abyś wiedziała, że zycie może być piękne... tylko pozbądź się Twojego problemu a tym problemem jest on.
Życzę Ci dużo odwagi i uśmiechu mam nadzieję, że podejmiesz słuszną dla Ciebie decyzję smile Ściskam
Entliczek

114

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witajcie dziewczyny.

Jestem ..no właśnie nie wiem co napisać.
Od początku może - Wielka miłość on zakompleksiony ja wesoła wierząca w niego.
Oboje z bagażem z dzieciństwa on chyba drastyczniejszym.
Wierzyłam w niego byliśmy dobrym małżeństwem.
Ale bieda... realna obawa że wylądujemy z córką pod mostem.
Pojechał zarobić za granicę. Ja z córką zostałam. Nie miałam w nikim wsparcia tylko w nim.
Odsunęłam się od rodziny dla koleżanek brak czasu ...no może sporadycznie.
Wychowanie dziecka prowadzenie domu, budowa nowego naszego domu no i ucieczka w grę on zarabiał a ja byłam kurą domową.
Oboje się poświęcaliśmy.

Było dobrze dopóki... nie zamieszkałyśmy z córką w domu.
Wtedy się zaczęło... Pierwsze święta ...razem przygotowaliśmy posiłek
ale się rozchorowałam i miałam problemy, zapomniał o mnie.. szklankę herbaty..oj nie... pół szklanki zimnej herbaty dostałam o 3 w nocy. Zapomniał o mnie. Bolało...
Doszły problemy z teściową co knuła by mnie pogrążyć mając nadzieję na wyciąganie kasy od niego.
Na sms-a od niej z totalną bzdurą na mój temat zareagował ukaraniem mnie 2 tyg milczeniem.
Choć zdawał sobie sprawę że teściowa strasznie zawsze kłamie mnie nie zapytał jak było. Zostałam skazana bez możliwości obrony bądź przedstawienia swojej wersji zdarzeń.
Po 2 tyg zadzwonił - urządziłam mu 0.5 godz tyradę co sądzę na ten temat.

Imieniny moje na które zrobił mi awanturę że siedzę na grze... po czym pojechał kupić klawiaturę i kazał córce mi ją dać.
Życzeń nie złożył . Płakałam strasznie.  Bolało..

Seks po którym potrafił mnie klepnąć w zad i skwitować - mogłabyś schudnąć....

Od grudnia (niby) choć mam powody by sądzić że wcześniej ma kochankę.
Dla mnie to był szok wywrócenie życia do góry nogami.
Co ciekawe zarówno o mnie jak i o niej zaczął się wypowiadać na per "coś".
Powiem Wam że chciałam się rozwieść ale jestem finansowo totalnie uzależniona od niego.
Psychicznie też ..trudno mi pogodzić się z faktem że odcina mnie ze swojego życia.

Powiem Wam że to był dobry chłopak ...kiedyś. Przepadał za córką dbał o nią ...
A teraz? zapomina o prezencie dla dziecka na święta. Pochłonięty pisaniem z 3!!! tel do tamtej.
Masakra jakaś.
Mnie powiedział że wierności mi nie może zagwarantować bo...taki już jest.
I jak nie tamta to będzie inna.
Bagatela szkoda że nie powiedział tego 19 lat temu sad gdy był biedny i zakompleksiony jak mysz kościelna).

Wciąż mnie dołował mówił że przytyłam (prawda) ważyłam 82 kg. Że chodzę w leginsach dziurawych - a jak mam chodzić na wsi? że się do niego nie malowałam. Gdy chciałam iść na naukę pływania śmiał się że to będzie porażka życia dla instruktora.

Teraz komunikujemy się za pomocą emaili ale i tak mnie dołuje.
W święta padł piekarnik i kazał szukać za 3 tys obiecywał też 3 tys co miesiąc na utrzymanie domu i nas po czym wysyła 5 zamiast 6 tys.
Obiecywał wiele że kupi mi auto że przepisze na nas dom.
Ale nie chce być z nami z poczucia obowiązku.
Gdy chciałam ratować to małżeństwo to powiedział że to bez sensu bo i tak mu będę to wypominać.
Nawet specjalnie się nie starał bym mu wybaczyła.
Stwierdzał tylko beznamiętnie że chce "to" ratować po czym robił swoje..
Ogólnie po nakryciu zdrady po jak twierdzi 2 tyg tamtego romansu był "za rozstrzygnięciem".
Gdy go pierwszy raz wyrzuciłam z domu pokazał mi sms-a od tamtej że ma znikać z jej życia i jego że z nią zerwał.
Ale gdy poszłam na nockę już z nią pisał i rozmawiał.
Wyrzuciłam go z domu drugi raz.
Ale na kolejne święta pozwoliłam mu tu spać bo co? Kuźwa bo stół się rozleciał i krzesła !!!! Bo się łudziłam.
Prosiłam tylko by na czas pobytu w tym domu nie hańbił go pisaniem z tamtą.
Słodka naiwności po prostu ściszył tel.

Traktuje mnie i córkę jak osoby drugiej kategorii były awantury o pisanie z polskiego na zagraniczny numer do niego smsów.
Bo koszt 0.60 gr a tymczasem do swojej kochanki łupał smsy z polskiego na zagraniczny .
Wiem też że już sponsoruje z nią przyjazdy do pl.


Moja ciocia doradziła mi rok zwlec z rozwodem by nie rozwodzić się w emocjach.
A mnie to wyniszcza ... ale co zmieni rozwód?
Wciąż będę od niego zależna materialnie. Dom wspólny, dziecko wspólne.
Wymeldować go nie dam rady jest współwłaścicielem no i przepadło by ładne rodzinne na dziecko co odkłada się na jej przyszłość.

W czym problem? z tym że wciąż nie mogę się z tym pogodzić że po 19 latach związku zostałam porzucona jak śmieć dla nowej zabawki.
Miałam ciężkie życie ..brat się nade mną w domu rodzinnym znęcał psychicznie przeszłam wiele upokorzeń a musiałam tam żyć.
W międzyczasie 2 sprawy w sądzie. Jedna łatwiejsza druga 4 letnia ciężka z obu wyszłam ze skutkiem pozytywnym.
Budowa domu którą prowadziłam rezygnując z pracy. Córcia uczyła się wyśmienicie. Ale lat stażu pracy które przepadły nikt już nie wróci.

Nie wiem co mi napiszecie ...może powiecie że jestem pazerna bo się focham że mam sobie kupić tańszy piekarnik.
Mnie boli jednak to że sam się deklaruje że ma być za 3 tys po czym wysyła 1 tys mniej.
Po co te kombinacje ? Gdyby powiedział że ma być za 2 nie nastawiałbym się na lepszy.

Ja Wam napiszę tak: Czy macie 18 lat czy 40 wniosek i doświadczenie z mojego życia...
Nie warto się poświęcać dla rodziny.
Jeśli pojawi się dziecko niech się dokładają do niani przedszkola czegokolwiek...
Same sobie dziecka nie zrobiłyście!!!!!!
Ja wzięłam te trudy na siebie a teraz co? Zostałam wyrzucona do kubła.
Bo znalazła się wolna 38-latka co miała całe życie założenie rodziny w du..e żyła chwilą i cieszyła się wolnością.
Co ciekawe stwierdził że nie zamierza się z nią ożenić i dzieci więcej też nie zamierza mieć bo jedno mu wystarczy.
On chce żyć!!!
A ja tyrałam. Szarpałam się z życiem budową i po sądach.
Z wesołej dziewczyny zamieniłam się we wrak.
Wrak co zamiast modlitwy szuka co dzień informacji co może robić mój mąż za granicą.

Zostałam z ogromnym domem córką pracą podczas gdy on stwierdził że gdybym uciekła to córka "skomplikowała bo mu życie"
Chciałam to zrobić ...próby samobójcze też mam za sobą...
Aż któregoś dnia zrozumiałam ...że córka ma tylko mnie.
Że gdybym odeszła to zrzuciłabym na dziecko moje problemy z człowiekiem którego kiedyś tak bardzo kochałam.
a który teraz traktuje kobiety instrumentalnie.

Nie wiem sama nie wiem co począć z tym wszystkim ...
ciotka mówi wybieraj albo duma i bieda
albo schowaj dumę do kieszeni i ciągnij go ile się da dla ciebie dla córki.
Ale sama nie wiem czy mam tyle sił.

Powiedzcie mi jak się wyzwolić ze szpiegowania jej wpisów na fb jak się wyzwolić z węszenia co on robi ?
Wyniszcza mnie to strasznie ...wiem że nie powinnam tego robić lecz to silniejsze ode mnie...
Przydało by mi się "wyjść" z domu ale mieszkam na wsi i co tu kryć chyba odwykłam.
Marzy mi się urwać na imprezę ale gdzie znajdę w moim wieku chętnych mam 40 lat w tym roku.

115

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Sama już nie wiem co mam robić. Dostrzegam to, że mój związek jest toksyczny. Myślicie, że da się to naprawić? Czy naprawdę wymaga to rozstania? Zawsze byłam niezależna i lubiłam to. Zawsze miałam dużo znajomych i jeździłam na dyskoteki i imprezy. Rozumiem, że jak się jest w związku to nie jeździ się co tydzeń na imprezy. Nie mam też takiej potrzeby. Ale ostatnio zaczęłam tęsknić za moim życiem towarzyskim, które z czasem coraz bardziej się wykrusza. Dalej mam kilku znajomych i nie daję sobie wejść na głowę. Zaczęło się od tego, że mój facet zabranial mi malować się eyelinerem. W sumie nic stwierdziłam, skoro mu się to nie podoba to nie muszę i tego nie robię, jedynie jak wychodzę gdzieś sama to wtedy tak. Później to jakoś samoistnie się wydawało, znajomi sami też zaczęli się odwracać, przestali pytać czy wyjdę. Logiczne bo skoro zawsze odmawiam to po co mają dalej pytać. Około w tym samym czasie co weszliśmy w związek zaczęłam studia. Tłumaczyłam to sobie zawsze, że nie mam czasu też przez to bo mam więcej obowiązków teraz. Ale to chyba jednak on, bo jak w weekend mamy się nie spotkać to wywołuje u mnie takie poczucie winy, że nie mam czasu i że się z nim nie spotkam. Twierdzi, że dalej mogę się spotykać z innymi i na imprezy chodzić, ale potem robi mi awanturę. To za duży dekolt, to poszłam do kuzyna koleżanki, to się napiłam, to za późno wróciłam. Ciągłe kłótnie, płacz. Wieczne odwracanie kota ogonem. Ale postanowiłam przestać dać sobą manipulować i zaczęłam ostatnio inaczej rozwiązywać spory. Jakieś postępy są, ale przy pierwszej lepszej kłótni wywlekanie starych kłótni, szantaże emocjonalne itp. Co robić ? Da się jeszcze naprowadzić ten związek na dobre tory ?

116

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
Kikaa napisał/a:

Cześć, nie wiem czy piszę w dobrym dziale, ale temat dotyczy toksycznego związku. Jestem już w nim za długo...od 2008 roku i próbowałam rozstać się wiele razy. Niestety się nie udało. Mam pytanie, chcę się rozstać, wynająć mieszkanie i odejść, ale się po prostu go boję. Jest bardzo agresywny, a ja stałam się powoli ofiarą typu "bo zupa była za słona", nie ma pięści, ale jest popychanie, zatykanie ręką twarzy itp. Chociaż najgorsze jest i tak znęcanie się psychiczne, jego ulubione zajęcie ta wydzieranie się na mnie w aucie...Nie trwa to codziennie, ale zdecydowanie zbyt często i czasem się boję, że w czasie jego napadu szału w domu w końcu mu coś zrobię i pójdę jeszcze przez niego do więzienia. Wiem jak to brzmi, ale ja jestem normalną osobą, nie jakąś patologiczną, tylko że nerwy mam już tak zszarpane. Ale do rzeczy, chcę się rozstać, teraz to wiem, jestem pewna, że chcę! Mogę już w przyszłym tygodniu coś wynająć, ale jak to wszystko zrobić? Wynieść po kryjomu swoje rzeczy i wysłać mu smsa, nie przejdzie coś takiego, mamy za dużo wspólnych spraw. Choćby wspólne auto, przyjść do niego już po wyprowadzce i porozmawiać, może przyjść z kimś? Boję się go po prostu.
Dodam, że nie mieszkam w kraju, także nie mam tutaj ani rodziny, ani jakiś bliższych przyjaciół, chociaż w razie czego miałabym kogo poprosić o pomoc. Bardzo chcę się uwolnić i boję się że nie starczy mi na to odwagi, także potrzebuję chyba lekkiego wsparcia od osób, którym się to po prostu udało. Pozdrawiam i gratuluję wszystkim, którym udało się odejść od toksycznego partnera/partnerki.

Bardzo podobna sytuacja do mojej, cały czas przemoc psychiczna,przemoc fizyczna, są pięści i prostą ręką z calej siły w twarz itd.Nie wiem co robić,nie mogę juz tego zniesc.Nie mogę liczyć na Rodzinę, jestem z tym sama.Szukam pracy w zupełnie innym miejscu, chciałabym żeby sie udało, zeby nic się nie stało złego, żebym wytrzymała. Chcę sie uwolnić, ale nie jestem w stanie juz, jestem wykonczona psychicznie.Boje sie ze mi cos zrobi, albo ze po prostu nie wytrzymam,jestem bliska samobójstwa, nie mogę juz zniesc dręczenia psychicznego,zastraszania,szantażowania,gróźb co to on mi zrobi, ze mnie zabije pobije itd, tego terroru psychicznego, to trwa cały czas.Proszę powiedzcie co mogę zrobić, jeśli da radę cokolwiek zrobic, to chcę się ratować.Potrzebuję jakiegoś wsparcia, pomocy

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Mnie się wydaje, że podstawowym pytaniem jest... "Co ten związek Ci daje?" Skoro jak piszez jesteś terroryzowana psychicznie i znęca sie nad Tobą to jest takie małe piekiełko i z tego się boisz wyzwolić? Zadam pytanie Dlaczego? Czego sie tak naprawdę boisz? Co może być gorzej nniż jest teraz? Ja zrozumiałam mechanizm działania tego uzależnienia na swoim przykładzie.... Ty kochasz nie osobę, z która jesteś... Ty kochasz swoje wyobrażenie o tej osobie. Zdaj sobie z  tego sprawę, ze kochasz kogoś, kto nie istnieje i po prostu odejdź, uwolnij się to jest proste... po prostu odchodzisz najlepiej bez tłumaczenia, szarpania, nerwów, podejmujesz decyzje i sie jej trzymasz, zero kontaktów, a jeślli to niemożlliwe ze zwgledu n wspólne sprawy to zawsze musi Ci ktoś towarzyszyć, ktoś życzliwy nawet  podczas próby rozmowy telefonicznej. On musi wiedzieć, że nie jesteś sama, a Ty musisz podjąć decyzje jak duża dziewczynka, którą przecież jesteś nie? Nie oddawaj kontroli nad swoim życiem osobom trzecim.

118

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Jak czytam wasze posty to tak jakbym ja je pisała... mam identyczne sytuacje co Wy... jestem w takim bagnie od 5 lat... koleś ma mnie totalnie w dupie...wyżywa się na mnie, wyzywa, klnie.. totalny brak jakiegokolwiek szacunku z jego strony.. zawsze to ja jestem ta najgorsza, winna wszystkiemu co złe.. a ja co ? codziennie czekam az sie odezwie, martwie sie i czekam czy bedzie chcial mnie widziec na weekend czy moze znowu powie ze jestem zje**na i mam wypier****ć, to sa sloa jakie bardzo czesto slysze... mimo ze sie staram, robie wszystko zeby bylo dobrze... to jeszcze słysze ze nie bedzie dla mnie kasy marnował... ( oczywiscie dokladam sie do wszystkiego)... wiecze pretensje i to ze go wkurzam mimo ze staram sie byc jak najlepsza... nie zlicze ile razy sie rozstawialimy lub tracilismy ze soba kontakt na kilka tygodni ale co ja robiłam dalej ? dzownilam, pisalam, prosilam sie zeby do mnie wrocil itp... płaszczylam sie jak kompletna idiotka... a on zmieniał się oczywisce! ale na kilka dni! a potem ? to samo... wiecznie nieprzespane i przeplakane noce prze frajera... zniszczone zdrowie ficzyne i psychiczne... i co minęło 5 lat... a ja nadal jestem z nim.. doskonale znam swoja sytacje i swoj problem.. ale za cholere nie ptrafie sie od niego odciąć... bo nawet jak spróbuje to potem sie obwiniam i jest mi go szkoda... wiem jestem głupia... ale mam nadzieje ze już niedługo będę taką idiotką... cały czas zbieram na to siły zeby zotawić i juz nigdy nie wracac...

119

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
ishyak napisał/a:

Jak czytam wasze posty to tak jakbym ja je pisała... mam identyczne sytuacje co Wy... jestem w takim bagnie od 5 lat... koleś ma mnie totalnie w dupie...wyżywa się na mnie, wyzywa, klnie.. totalny brak jakiegokolwiek szacunku z jego strony.. zawsze to ja jestem ta najgorsza, winna wszystkiemu co złe.. a ja co ? codziennie czekam az sie odezwie, martwie sie i czekam czy bedzie chcial mnie widziec na weekend czy moze znowu powie ze jestem zje**na i mam wypier****ć, to sa sloa jakie bardzo czesto slysze... mimo ze sie staram, robie wszystko zeby bylo dobrze... to jeszcze słysze ze nie bedzie dla mnie kasy marnował... ( oczywiscie dokladam sie do wszystkiego)... wiecze pretensje i to ze go wkurzam mimo ze staram sie byc jak najlepsza... nie zlicze ile razy sie rozstawialimy lub tracilismy ze soba kontakt na kilka tygodni ale co ja robiłam dalej ? dzownilam, pisalam, prosilam sie zeby do mnie wrocil itp... płaszczylam sie jak kompletna idiotka... a on zmieniał się oczywisce! ale na kilka dni! a potem ? to samo... wiecznie nieprzespane i przeplakane noce prze frajera... zniszczone zdrowie ficzyne i psychiczne... i co minęło 5 lat... a ja nadal jestem z nim.. doskonale znam swoja sytacje i swoj problem.. ale za cholere nie ptrafie sie od niego odciąć... bo nawet jak spróbuje to potem sie obwiniam i jest mi go szkoda... wiem jestem głupia... ale mam nadzieje ze już niedługo będę taką idiotką... cały czas zbieram na to siły zeby zotawić i juz nigdy nie wracac...

Kochana kilka brutalnych pytań dla Ciebie

Po co spalasz się tam gdzie przyszłości nie ma?

Chcesz dołączyć do grona męczennic?

Czy dobrze się czujesz będąc upokarzana? Lubisz to? Zakładam że nie skoro tu szukasz odpowiedzi na swoje dylematy.

To TWOJE ŻYCIE i ty je piszesz ...też się bałam samotności lecz czasem ona jest lepsza od życia z kimś kto nie potrafi nas docenić niż życie z kimś kto ewidentnie nas wyniszcza.

Daj sobie z nim spokój . No chyba że uważasz że ten pusty facio, który jest Twoim partnerem ma rację.
Jesteś beznadziejna ? Nie zasługujesz na szacunek ? Nie zasługujesz na śniadanie do łóżka i kwiaty od mężczyzny?
Czy nie zasługujesz by czuć się wspaniale?

Zrozum dziewczyno na tym typie świat się nie kończy bo tego kwiatu jest pół światu.
Załóż konto na portalu randkowym poznaj innych samotnych ...dostrzeż, że istnieją ludzie w których towarzystwie zaczniesz się śmiać w głos ...bo założę się że już nie pamiętasz jakie to uczucie.
Umawiaj się na randki i nie pakuj serca do plecaka kogoś kto co chwila ten plecak wrzuca w błoto.

Jeśli nie potrafisz sama sobie z tym poradzić idź do psychologa też chodziłam do wielu nawet ich zmieniając by znów uwierzyć że zasługuje na coś więcej niż bycie stłamszoną i nieszczęśliwą .
Małymi kroczkami uczę się szanować samą siebie.
Bo jak to już ktoś mądry powiedział ...
Póki nie zaczniesz szanować samej siebie to nie licz na to że jakikolwiek facet cię uszanuje.
WIĘC PRACUJ NAD TYM BYŚ ZACZĘŁA SZANOWAĆ SIEBIE.

Zasługuje na szczęście więc wciąż go szukam i Tobie słoneczko życzę tego samego byś uwierzyła w siebie .

ŻYJ i żyj tak byś chciała się uśmiechać banalne prawda?

120

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

no dokładnie jest tak jak mówisz... przeszkadza mi to wszystko co on mi robi... ale za cholere nie moge powiedzieć KONIEC, wyjsc i juz nigdy nie wrócic do niego...  boje sie samotności bardzo... bo od 17 roku życia jestem z nim do teraz...a mam 23 lata...sa momenty fajne ze jest pieknie tak jak powinno byc... ale do cholery polowa momentów to te gdzie mam piekło psychiczne... tak jak dzisiaj... wszystko bylo dobrze przez caly tydzien a on dzisiaj mi mowi ze nie ma mnie ochoty widziec na weekend bo mu mu psuje dni i go męcze.. do cholery kim ja jestem sie zastanawiam i ile tak mozna zyc.. a teraz co robie ze swoim zyciem ? zalewam sie łazami bo po raz 67899 postąpił ze mną tak samo...

121

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
ishyak napisał/a:

no dokładnie jest tak jak mówisz... przeszkadza mi to wszystko co on mi robi... ale za cholere nie moge powiedzieć KONIEC, wyjsc i juz nigdy nie wrócic do niego...  boje sie samotności bardzo... bo od 17 roku życia jestem z nim do teraz...a mam 23 lata...sa momenty fajne ze jest pieknie tak jak powinno byc... ale do cholery polowa momentów to te gdzie mam piekło psychiczne... tak jak dzisiaj... wszystko bylo dobrze przez caly tydzien a on dzisiaj mi mowi ze nie ma mnie ochoty widziec na weekend bo mu mu psuje dni i go męcze.. do cholery kim ja jestem sie zastanawiam i ile tak mozna zyc.. a teraz co robie ze swoim zyciem ? zalewam sie łazami bo po raz 67899 postąpił ze mną tak samo...

Słonko ja mam 40 lat i uczę się żyć od nowa bo ktoś mnie strasznie zawiódł i rozczarował.
Ktoś kto był dla mnie całym światem ktoś z kim myślałam że się zestarzeję.

Nikt nie powie Tobie, że będzie Ci lekko na początku... ale z każdym nowym dniem zaczniesz dostrzegać jasne barwy zakończenia tej udręki . Bo wg opisu który przytoczyłaś to już nie jest związek a udręka.
Jesteś młoda bez dzieci... nic o nich nie piszesz ...
Musisz zrobić to do czego ja się zmuszam - wyjść do ludzi .
Zobaczyć pojąć że świat się nie kręci wokół Twojego partnera.
Jesteś z nim 6 lat? Ja byłam z moim mężem 19 ...i co? i muszę zamknąć te drzwi.
I żyć dalej ...na nowo szukać miłości szczęścia i nauczyć się od nowa komuś zaufać.

Mnie zmotywowała do wyrzucenia go z życia córka gdy po kolejnej naiwnie danej mu szansie wysyczała
Mamoo po co ci on? Żeby dostał jedną szansę ale dostał ich wiele.. Czy ty nie widzisz że ŻADNEJ Z NICH NIE USZANOWAŁ NIE DOCENIŁ???
Wtedy pomyślałam że nie takim wzorcem kobiety chce być dla mojej córki.
Nie chcę by córka czerpała wzorce ze słabej kobiety która kosztem szacunku dla samej siebie się upokarza wieczną naiwnością i dawaniem szans komuś kto te szanse ma centralnie w du...e ?
I wtedy powiedziałam DOŚĆ !!!
A Ty pomyśl czy chciałabyś by Twoje dzieci które z pewnością kiedyś urodzisz miały takiego tatę który na ich oczach upokarza matkę ? By oglądały nieszczęśliwą i stłamszoną matkę ...bo jesteś stłamszona...
Zapomniałaś już jaka byłaś nim go poznałaś .
Trzymam za Ciebie kciuki i przytoczę mój ulubiony demot na ciężkie chwile

"Ogarnij dupę, zaciśnij pięści i daj radę. Nie ważne że nie ma dla kogo, ważne żeby im opadły kopary"

Życie masz jedno i jedną młodość nie marnuj jej dla kogoś kto nie jest wart Twojego życia i czasu.
Możesz mieć lepsze życie.. więc po co Ci takie bagno?

I też się bałam samotności ...ale nie będziesz samotna ..myślę że znajdziesz w końcu kogoś kto Cię pokocha i doceni.
Możesz być szczęśliwa tylko nikt za Ciebie tego nie zrobi więc do roboty i na odwyk od gada.
Wypełnij pracą puste chwilę jak nie będzie siły na pracę .. śpij ...słuchaj muzyki ...płacz
Jak już wypłaczesz wszystkie łzy... nauczysz się śmiać i wtedy będziesz gotowa na szczęście.
Znajdź singli umawiaj się na imprezy cokolwiek..
Zobaczysz kiedyś ze zdziwieniem stwierdzisz, że jesteś szczęśliwa a to co teraz było pomyłką ...zwykłą pomyłką.

122

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Gratuluje Kochana, że Tobie się udało, chciałbym być teraz tez na takim etapie jak Ty... wiedzieć, że dobrze postąpiłam i być szczęśliwa, nie czuć tego cholernego bólu, jaki czuje teraz... bo jest nie do zniesienia dosłownie....

czuje się teraz jakbym dosłownie umierała psychicznie i fizycznie i szczerze mówiąc nie wiem co jest gorsze...

wszyscy dookoła mówią mi i mówili od lat, że mam go olać zostawić i na okrągło mi to powtarzają.. ja doskonale znam swoją sytuacje jestem jej świadoma, próbowałam juz 2 razy odejść i sie nigdy nie odezwać ale jak widać do tej pory mi nie wyszło..... i mam nadzieje, że w końcu uda mi się z tego wyplątać i żyć.. żyć naprawdę szczęśliwie...

123

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
ishyak napisał/a:

Gratuluje Kochana, że Tobie się udało, chciałbym być teraz tez na takim etapie jak Ty... wiedzieć, że dobrze postąpiłam i być szczęśliwa, nie czuć tego cholernego bólu, jaki czuje teraz... bo jest nie do zniesienia dosłownie....

czuje się teraz jakbym dosłownie umierała psychicznie i fizycznie i szczerze mówiąc nie wiem co jest gorsze...

wszyscy dookoła mówią mi i mówili od lat, że mam go olać zostawić i na okrągło mi to powtarzają.. ja doskonale znam swoją sytuacje jestem jej świadoma, próbowałam juz 2 razy odejść i sie nigdy nie odezwać ale jak widać do tej pory mi nie wyszło..... i mam nadzieje, że w końcu uda mi się z tego wyplątać i żyć.. żyć naprawdę szczęśliwie...

Chciałabyś być na takim etapie jak ja? No nie wiem ...czeka mnie kilka spraw sądowych.
Gdzie szala równa nie jest ..rozwodowa owszem wiem, że wygram .. gorsza będzie o podział majątku i ograniczenie praw rodzicielskich. A zamierzam je wszystkie założyć. W sytuacji gdy prawie eks zarabia sporo a ja nie hm nie sądzę byś chciałabyś być na moim miejscu.

Ból jest elementem życia pozwól mu trwać w końcu mu się znudzi i albo się do niego przyzwyczaisz albo któregoś dnia stwierdzisz że minął.
I wierz mi mnie boli wciąż bo nie jest lekko przejść do porządku dziennego z tym że ktoś mnie po 19 wyrzucił do kubła na śmieci tylko dlatego że zachciało mu się po prostu obracać nowszy egzemplarz.
Wszystkie moje walory i zalety przestały być ważne ...a szanowny pan mąż zapomniał ...zapomniał że jestem wspaniała i że go bardzo kochałam.
Ale wszystko ma swój koniec tak i upokarzanie mnie też się skończy.
Po prostu nie warto mnie marnować tej reszty życia dla kogoś kto nie jest mnie wart. heh sam mnie o tym przekonywał więc w tym wypadku przyznam mu rację.

Do tego wszystkiego w moim przypadku dojdą nie kończące się kontakty ze wzgl na dziecko.
Próbowałam po dobroci mu uświadomić że ma przestać ją wykorzystywać i nią manipulować. Ale bez efektów.
Jedyne co sprawia mnie niesamowitą frajdę to to że on mimo wszystko się mnie boi . A córka ma tak wielkie zaufanie i autorytet w mojej osobie że wystarczy że się odezwę w trakcie rozmowy i eks zwija ogonek i kończy rozmowę.

Nie popełniaj grzechu zaniechania ...nie myśl tylko że wierzysz że się wyplączesz ...ale działaj. Po prostu ratuj resztę swojego życia . I miej jaja skoro tak mało facetów je ma tongue
Wierz mi pracuję w otoczeniu mężczyzn do tego jestem w miarę atrakcyjna jak na swój wiek i wierz mi są dni takie jak dziś, że żałuję, że nie jestem lesbijką ...czasem mam ochotę na co niektórych puścić pawia.
Dobrze jednak że zdarzają się wyjątki od reguły ...mam kilku panów których szczerze szanuje ...szkoda że wystarczy mi palcy jednej ręki by ich wyliczyć.

Koniecznie zrób rachunek sumienia ... wypisz na kartce co dobrego i co złego było w tym związku.
Wypisz na drugiej czego byś chciała od mężczyzny twojego życia.
Po czym porównaj te dwie kartki ...musisz znaleźć sposób na odnalezienie siły i uświadomienie sobie w jakiej jesteś sytuacji.
NIKT ZA CIEBIE TEGO NIE ZROBI I NIKT ZA CIEBIE NIE ZMIENI TEGO CO CIĘ WYNISZCZA.
DO ROBOTY!!!

i jeszcze jedno ...przestań się nad sobą użalać ...niektóre dzielne kobiety uciekały od mężów tyranów co stosowali wobec nich i dzieci przemoc fizyczną z dziećmi pod pachami i kilkoma reklamówkami rzeczy dla dzieci.
I te kobiety należy szanować i podziwiać bo one miały na prawdę ciężko.
I chylę przed nimi czoła najniżej jak potrafię -
OGROMNY SZACUN DLA TYCH DZIELNYCH KOBIET !!!

124

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witam. Jak wiele Nas tu jest, to przerażające. Mam nadzieję, że ta liczba kobiet zrujnowanych psychicznie będzie się zmniejszać z każdym dniem i że w końcu docenimy siebie i to co jeszcze przed Nami.
Mój problem polega na tym, że ja juz jestem pewna, że chce uwolnić się z tego wyniszczajacego mnie małżeństwa, ale nie wiem jak?! Mam 28 lat. Dwójkę dzieci 6 i 2 lata. Wiele lat trwalam w tym związku mając nadzieję, że stanie się cud i będziemy idealna rodziną. Wiele lat kochałam go na zabuj i nie dostrzegalam, ze od dawna kocham za dwóch. Teraz jedyne czuje to nienawiść do samej siebie, że tyle lat zmarnowalam, wiedząc, że nigdy Nam się nie ułoży i że dzieci nie będą mieć takiej rodziny na jaką zasługują, , ale wiem tez, że dla Nich muszę to jak najszybciej zakonczyc. Do rzeczy smile mieszkamy razem dodam, że mieszkanie jest tylko i wyłącznie moje bo dostałam je w spadku. Od paru miesięcy próbuje skłonić go do tego, żeby się wyprowadzil, bezskutecznie. Dodam, że ojcem nie jest złym. Nie chcę codziennie wstrzynac awantur przy dzieciach i wyrzucać go na siłę. Nie wiem jak mam to zrobić, by w końcu sam spakował się i wyszedł. Jakie kroki podjąć, by w końcu zacząć żyć na nowo?

125

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witajcie,

Zgadzam się ze Smutnym motylkiem "dopóki nie zaczniesz szanować samej siebie to nie licz na to że jakikolwiek facet cię uszanuje.
WIĘC PRACUJ NAD TYM BYŚ ZACZĘŁA SZANOWAĆ SIEBIE."

Dziewczyny, rozumiem Was, mam prawie 40lat, 3 dzieci, i odeszłam po 15 latach...
wynajęłam mieszkanie, zmieniłam dzieciom szkoły, było mi potwornie ciężko. Tylko ktoś kto  przeszedł taką ucieczkę może zrozumieć emocje....

To dzieci dały mi siłę, jestem z nich dumna bo całe ich życie  stanęło na głowie a one dały radę.

Minęło trochę czasu, teraz widzę, że to była słuszna decyzja.
Odbudowałam swoje życie od podstaw.
Wreszcie mam znajomych-MOICH,
Nikt na mnie nie krzyczy i nie poniża, nie ma strachu, nie wzywam Policji, dzieci są spokojniejsze.
Zaczęłam siebie akceptować i szanować.

Jeżeli walczycie ze sobą to psycholog, terapeuta, pomoże. Czasami to jest niezbędne.
Mi, niestety, zajęło to dużo czasu żeby dojrzeć to decyzji o odejściu. To jest proces.

Dajcie sobie szansę, dajcie swoim dzieciom szansę na normalne życie.

Dacie radę i walczcie o siebie.
A jak macie wątpliwości to piszcie, chętnie pomogę.

126

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Witajcie Kobietki!
Rowniez i ja uwolnilam sie od socjopaty, po 3,5 roku meczarni, ponizania, manipulacji, wykorzystywania finansowego, graniu na uczuciach, znoszenie jego, egoizmu itd.itp.30.06.2015 pamietna dla mnie, jako jeden ze szczesliwszych dni, w moim zyciu:-)pozbylam sie tego,, wrzoda"teraz sama sie z siebie smieje, jak, moglam w, ogole cos czuc do tego czegos???!!! Napewno nie jestem ostatnia, ktora dala sie temu czemus nabrac, dala sie upokarzac, gnoic psychicznie! Jak moglam pozwolic zeby to cos, co ma tak pochrzanione w mozgu, mnie do placzu doprowadzalo, szmacilo, wykorzystywalo.Babki, zylam jak w wiezieniu, karana za radosc, chec do zycia, usmiech do ludzi.Szczerze splunac sie nie chce! I te kobitki, ktore jak ja, zdecydowaly sie na ten krok, maja swieta racje:to cos sie nie zmieni, dziela z premedytacja i zdaje sobie doskonale sprawe z tego co robi i to jest wlasnie obrzydliwe, ze takie g...no doprowadza swiadomie do wyniszczenia, wykonczenia drugiego czlowieka! Nie dajcie sie! Uciekajcie jak, najdalej, odnajdzcie siebie sama! Ja to zrobilam i czuje sie swietnie! Wypoczeta, pelna energii, z nowymi, perspektywami, radoscia, w sercu! Spokoj, w koncu spokoj! A jesli ktoras z was potrzebuje troche wsparcia, piszcie na mojego maila, wiem ze czesto jestescie samotne i nie macie sie komu, wyzalic, bo to cale gowno odbywa sie, w zaciszu domowym, bez swiadkow, na zewnatrz to cos robi przeciez wspaniale wrazenie! Uciekajci i, cieszcie sie zyciem, tak jak ja to teraz robie! Pozdrawiam! Ilona

127

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Kurcze... ja też się sama sobie dziwie, że jestem aż taka słaba pod tym względem, ze boje się wyjść z czegoś co mnie kompletnie rujnuje.. niszczy i wysysa.... bo taki jest ten człowiek jak jest dobrze to fajnie, a jak coś źle powiem, coś nie tak zrobie itp itd to tragedia dosłownie, wyzwiska i jaka to ja nie jestem zjeb*** dziewczyną... ostatnio też miałam taka sytuacje ze miałam do niego kilka pytań odnoście jakiejs dziewczyny to mimo ze zobaczyłam co pisał to i tak w żywe oczy sie wyprał.. mało tego... zostałam oskarżona o to że jestem szpiegiem, ze on nie ma obowiązku mi sie z niczego tłumaczyc i że w tej chwili mam jechać do domu bo nie może na mnie patrzeć... bo jak ja moglam przez plecy mu zaglądnąć kto do niego napisał i jaka to ja nie jestem najgorsza i mu kompletnie do nieczego nie potrzeba... i to nie było pierwszy raz taka sytuacja... i nie poweidzial przepraszam bo cos tam itp itd ale co zrobił ? OSKARŻYŁ MNIE  ze go szpieguje i jestem poje****... a to że cos kombinuje za moimi plecami to juz nieważne dla niego... i tak na każdym kroku..

128

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

smutny motylek!!!!
jestes swetna! byle tak dalej, dzuo sily dodajez nam i samej obie, ja zani pojawily sie problemy bylam taka sama, radosna, wnosząca energie, wszytskich pocieszajaca  potrafiaca isc ulica i mowic ssobie zez zycie jest piekne, od roku klotnie placz, czuje sie nie chciana, w chwilach gdy jst dobrze jest rewelacja, ale potem cos mu nie podpsuje, nei ma ochoty spedzca czasu ze mna, bo niezaleznosci potzrebuje, i wtedy jest hustawka, raz tak raz tak

ale! musze odzyc, zdystansowac sie, odpoczac, zadbac o siebie i powli zaczac wychodzic z tego zwiazku


dobzrez ze jest takie forum, sluzy jak wizyta u terapeuty, tory nei ma utartego myslenia, tylko zmierzamy sie z opiniami ludzi z calej Polski i ich roznycmi przezyciami i poradami smile

129

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Ja co prawda nie jestem jeszcze w związku ale w bliższej relacji która lada chwila może przeistoczyć się w związek. Z M znamy się od pół roku, na początku wszystko ładnie, fajnie mnóstwo wspólnych tematów, podobne podejście do wielu spraw, zrozumienie. Między nami była chemia, widziałam jak się coraz bardziej wkręcamy- ja nie chciałam niczego na szybko bo miałam nauczkę po poprzednim związku, że szybko się zaczęło i tak też się skończyło. Mieliśmy ze sobą świetny kontakt i kiedyś nie wyobrażałam sobie, że my kiedykolwiek się pokłócimy ale do czasu... Przyszedł moment, że nawzajem zaczęliśmy sobie dogadywać- pomyślałam, że zależy nam dlatego tak się zachowujemy tym bardziej, że dzieli nas odległość (50 km) i nie zawsze możemy mieć siebie na codzień. Od jakiegoś czasu zaczęło coś się psuć, mam wrażenie, że nagle coś mu odwaliło, że to już nie ten sam człowiek co kiedyś, zrobił się strasznie obojętny, nie okazuje już uczuć jak kiedyś, nie lubi jak się zadaję ze swoimi kolegami i powiedział, że nie będzie tego tolerował a on może mieć swoje koleżanki, jemu wszystko wolno a mi nie, ciągle próbuje wzbudzić we mnie poczucie winy, że ta cała sytuacja, że się kłócimy to przeze mnie, że niby ja ciągle mam do niego jakieś pretensje ( czasem byłam zazdrosna o jego koleżanki)  Jak mówię mu jak mnie źle traktuje i ma to zmienić bo nie będę dłużej tego znosić to nagle zmienia temat i tak jest zazwyczaj kiedy próbuje pokazać mu jak się zachowuje, nigdy nie potrafi przyznać się do błędu zawsze uważa, że nie ma za co przepraszać bo nic złego nie zrobił mimo, że moim zdaniem zrobił. Denerwuje mnie to, że nie lubi jak zadaję się z kumplami bo uważa, że każdy by chciał ze mną być, nie potrafię zrozumieć jego zachowania, nie wiem czy boi się tego, że mnie straci czy po prostu jest chorobliwie zazdrosny. Na początku podobało mi się to, że w jakiś sposób jest zazdrosny bo miałam poczucie że mu zależy a teraz ? Nie wiem czy oboje mamy podobne charaktery i po prostu nie możemy się dogadać bo ja jestem taka, że nie pozwolę sobą pomiatać i zawsze mówię to co myślę nie ważne czy jemu to się spodoba czy nie, próbuję trzymać się swojego zdania, niektórzy uważają, że jak będę taka pyskata to w przyszłości nie raz dostanę od faceta po twarzy. Ja już czasem nie wiem jak do niego dotrzeć, chciałabym mu jakoś pomóc bo to dobry chłopak ale czasem nie rozumiem jego podejścia do niektórych rzeczy. Co byście zrobili na moim miejscu ?

130

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli
ontheroad napisał/a:

Kochane kobietki,
z dumą muszę pochwalić się, że udało mi się odejść od bardzo toksycznego człowieka. Chciałabym przekazać Wam kilka rad i zachęcić do walki o same siebie.

Mój związek był bardzo trudny, gdyż oboje mamy silne charaktery, a w dodatku jesteśmy naznaczeni przez przeszłość i tragiczne dzieciństwo bez miłości oraz wsparcia, w domach pełnych awantur i toksyn.

Zaczęło się to bardzo niepozornie, gdyż żadna ze stron nie była właściwie nastawiona na związek, lecz na kontakt fizyczny.
Do niczego na początku nie doszło, za to od razu złapaliśmy wspaniały kontakt, śmialiśmy się z siebie, że jesteśmy dla siebie jak odbicia lustrzane.

Rzeczywistość pokazała co innego. Okazało się, po krótkim czasie, że mój partner to wampir emocjonalny, podkopujący pode mną metrowe doły. Jak to bywa w takich toksycznych związkach, na początku było cudownie, dogadywaliśmy się, w przypadku nieporozumień stawialiśmy na rozmowę. Do tej pory nie wiem, co takiego się stało, co w tego człowieka wstąpiło, albo jak to ja bardzo byłam ślepa.

Kilka 'aktywności' wampira emocjonalnego:
- deprecjonowanie waszych pasji, zainteresowań, dokonań, na początku w żartach, które z czasem stają się natarczywe
- próba zrzucenia win wynikających z jego strony na was - odwrócenie 'kota ogonem'
- dotkliwe, notoryczne uwagi na temat waszego wyglądu, stylu ubierania się, tzw. 'małe szpilki'
- nieumiejętność rozmowy, trzaskanie drzwami, a tym bardziej brak poczucia winy z jego strony
- ignorowanie, próby sił przy znajomych
- wieczne fochy i obrażanie się, nawet przy spokojnej rozmowie, którą on prowadzi do karczemnej awantury
- kompletny brak szacunku pod przykrywką 'nie umiem wyrażać uczuć'
- próby odciągnięcia od nabliższych
- granie na waszych emocjach, czasie i pieniądzach
- pozowanie na kochającego, dobrego partnera, który rzuca wszystko dla was, dopóki grozicie mu odejściem
- wszelkie pozostałe próby przemocy psychicznej, prowadzące do znacznego obniżenia pewności siebie, rezygnowania ze swoich zainteresowań, przyjaciół, prowadzące do przejęcia całkowitej kontroli nad waszymi emocjami

Jak wy czujecie się w związku z wampirem emocjonalnym?
- wykończone, śpiące, niekochane, nieakceptowane
- zaczynacie zwracać uwagę na bzdury i drobnostki w swoim wyglądzie, co często prowadzi do niskiej samooceny
- odcinacie się od ludzi wokół, gdyż zazwyczaj jemu osoby z waszego towarzystwa 'nie pasują'
- rezygnujecie z siebie kompletnie

Co zrobić:
Mówiąc brzydko sp...rzać od takiego człowieka, bo to tylko szkoda czasu, im szybciej tym mniejsze szkody wam wyrządzi. Nie bawcie się w Matkę Teresę, gdyż ona była tylko jedna, tacy ludzie NIGDY, PRZENIGDY się nie zmieniają, żerują na waszych negatywnych emocjach.
Zapewne łatwo jest mówić, ale wierzcie - sama przeżyłam taką sytuację i jedyne, co można zrobić to całkowicie urwać kontakt. Nie jest to łatwe, w szczególności gdy w grę wchodzą dzieci, czy małżeństwo... Ale jedno jest życie i błagam was, nie marnujcie go na kogoś, kto was kompletnie zniszczy! Będzie to trudne, gdyż takie osoby często po rozstaniu próbują nawiązać kontakt i kuszą obietnicami zmian, nie nabierajcie się na to! Nie dajcie się zgnoić tak jak ja, że z sympatycznej, pełnej energii kobiety stałam się wrakiem...

Nie bójcie się. Jest 6 mld ludzi na świecie, na pewno gdzieś jest tam wasza druga połówka smile
Zasługujecie na miłość i szacunek.
Na swoje zdanie, na realizowanie się i na dużo, dużo szczęścia.

Trzymam kciuki za te Netkobitki, by znalazły w sobie siłę, by rzucić takiego drania i nie odwracać się więcej i jednocześnie ostrzegam was wszystkie przed wampirami emocjonalnymi dążącymi do waszego zniszczenia.

Mam nadzieję, że nie powieliłam wątku, komuś ten post doda otuchy i siły by skończyć toksyczną relację.

Trzymajcie się ciepło,
Ontheroad

Hejka! ja tkwilam w takim chorym malżeństwie 10 lat....teraz czeka mnie rozwód z najbardziej podlym czlowiekiem pod slońcem....najgorsze jest jednak to ,że ta kreatura zabrala mi dziecko- 10 letniego syna....całkowicie odseparowała ode mnie.....syn chce być z nim i ja nic na to nie mogę poradzić. Prawnik mówi trzeba czekać do rozprawy a ona dopiero we wrześniu.....jeżdzę do syna na widzenia,które są  tylko w towarzystwie ojca.....cięzko mi z tym coraz bardziej. A syn się ode mnie oddala. Bylam u psychologa i też mi w sumie nic takiego konkretnego nie poradził...budować relacje z synem.....jak to łatwo powiedzieć...Ale jak to zrobić, gdy socjopata wciąż manipuluje synem i opowiada mu bzdury na mój temat. Powiedział nawet synowi, ze chciałam usunąć ciążę....że mam syna w du....

Mąż jest po prostu straszny, a w tej sytuacji to wychodzą z niego najgorsze instynkty.......A jego wplyw na syna jest przerażający.....Co robić??????

Posty [ 66 do 130 z 303 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku - kilka porad i złotych myśli

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024