...w moim układzie jest wszystko ale związku nie będzie. prosty układ tylko trzeba wiedzieć jasno jak będzie i jest... by se czegoś nie ubzdurać...
Wybaczcie, Drogie Panie, że spróbuję zamącić w tej wyklarowanej wizji takiego związku i wsypę trochę swoich wątpliwości wprowadzając znów zamieszanie...
Dajmy na to, ze żyjecie sobie i równolegle prowadzicie sobie taki miły "niezwiązek" z jakimś "przyjacielem". Ok. Taka sytuacja może trwać latami - w sumie co zmieniać, skoro to taki wygodny układ i niezależność? Ale przypuśćmy sytuację, ze nagle spotykacie innego faceta, którego jednak chcecie mieć za swojego prawdziwego partnera w życiu, nie tylko w łóżku.
I teraz moje pytania:
1. "zawieszacie" aktualnego "kopulanta" w pełnieniu obowiązków do czasu wyklarowania się relacji z fascynującym mężczyzną?
2. Kontynuujecie równolegle z poznawaniem nowego faceta - "przyjacielskie spotkania"?
3. Nie macie ochoty poznawać nowego, bo po co, skoro już od "tego" macie kogoś i jest wygodnie?
Ciekaw też jestem jak określicie swego osobistego "kopulanta" w przypadku spotkania go i swego nowego faceta jednocześnie? Przyjaciel? Kolega? Kuzyn?
Wybaczcie, Drogie Panie, ale nie potrafię - ja stary "dewot" tego pojąć...
Drogie Panie, czekam niecierpliwie na olśnienie...
Liczę, że równie żarliwie - jak usprawiedliwiając swój wybór - wyjaśnicie mi gorliwie moje wątpliwości...