Czytam i nie wierzę!
Scooby czy Ty się na pewno dobrze czujesz??? Chłopie co Ty w ogóle robisz???
Weź poderwij jakąś laskę idź z nią do łóżka zabaw się zajmij się kimś innym bo zgłupiejesz...jeśli już tak nie jest.
Jak można interesować się kimś kto Tobą "podłogę myje",odpuść bo sobie jeszcze wrogów narobisz. Opamiętasz się dopiero jak na Ciebie kolegów naśle i Ci wpier...któregoś pięknego wieczoru?
Nie szukaj rozsądnego wytłumaczenia czemu ona się tak zachowuje,bo go nie znajdziesz. Albo po prostu powiedz sam sobie że przeginasz i ona to robi aby się w końcu pozbyć Ciebie. Ja sama nie wiem co bym zrobiła jakby mnie ktoś tak prześladował...bo niestety tak się zachowujesz.
mnie facet zdradzil ale nie bylam taka chamska i wredna jak twoja eks...
ona jest jakas gowniara i nie mozesz dac soba tak dluzej pomiatac, nic ci sie nie nalezy, zadne wyjasnienia, zaden telefon do zwrotu,nic. to juz przeszlosc.
Ten pomysł żebym zabrał telefon był kolegi ale ja tegonie zrobię. Nie mam już do niej sił. To wczorajsze jej zachowanie, to było już przegięcie
Nie wierze. Mnie dziewczyna rzucila bo 'sie wypalilo', jakies 2 tyg myslalem ze zwariuje z tesknoty, ale nie dzwonilem. Raz rozmawialismy na fejsie, jak dorosli ludzie. Na nastepny dzien zobaczyla mnie z kolezanka, z ktora urwalem kontakt dla niej (byla chorobliwie zazdrosna). Dostalem jakies 15 esow gdzie zostalem nazwany: kurwą, gnidą, pojebanym, że mam małego, że jestem wiekszym frajerem od niej bylego chlopaka itp itd. Wylaczylem fona gdy zaczela dzwonic i wyzywac. I gosciu nie czaje Cie, po tej calej akcji ŚMIAŁEM SIĘ i byłem zadowolony, że ona sama mnie uwolniła z takiej chorej relacji. Wszystkie uczucia znikly od razu. A tez jak Ty duzo dla niej robilem a ona dla mnie.. mało.
Nie ogarniam twojego myslenia, i powtorze to co reszta- jestes zalosny i ŻADNA dziewczyna nie zbuduje z tobą prawdziwego zwiazku, bo sam jestes jak baba.
Ja jej nie chcę już znać. Wiem, że to pisałem już wcześniej. Jedna osoba przeżywa rozstanie tak a druga inaczej. Dawałem się poniżać, dostawać od niej po raz pp raz po ryju. Ale wczoraj to już było przegięcie. Zachowała się jak gówniara. Ja przez ten cały próbowałem się z nią kontaktować, chciałem wyjaścnić to wszystko jak dorosły, normalny człowiek. To nie była chwila którą można wyrzucić od tak. Gdyby kolega mnie wczoraj nie podpuścił nie zadzwoniłbym bym. Powinienem był już na samym początku usunąć jej numer już do tegonie wracać. Jak się naprawdę kocha, to się walczy o tą osobę, szuka się powodu dlaczego to się stało. Chciałem z nią tylko porozmawiać, żeby mi to normalnie wszystko wyjaśniła ale jak widać nie dało się. Nie potrafiła tego rozwiązać jak dorosły człowiek, tylkp jak zwykłe dziecko nie zważając na moje uczucia. Teraz widzę, że Ona noe ma żadnych skropułów i z jednej strony może i lepiej, że stało się tp teraz niż za parę lat lub wtedy gdy pojawiło by sie dziexko. Wtedy bym się pociął, skończył bym ze sobą. Drugi raz nie pozwolę się tsk skrzywdzić.
Nie wierze. Mnie dziewczyna rzucila bo 'sie wypalilo', jakies 2 tyg myslalem ze zwariuje z tesknoty, ale nie dzwonilem. Raz rozmawialismy na fejsie, jak dorosli ludzie. Na nastepny dzien zobaczyla mnie z kolezanka, z ktora urwalem kontakt dla niej (byla chorobliwie zazdrosna). Dostalem jakies 15 esow gdzie zostalem nazwany: kurwą, gnidą, pojebanym, że mam małego, że jestem wiekszym frajerem od niej bylego chlopaka itp itd. Wylaczylem fona gdy zaczela dzwonic i wyzywac. I gosciu nie czaje Cie, po tej calej akcji ŚMIAŁEM SIĘ i byłem zadowolony, że ona sama mnie uwolniła z takiej chorej relacji. Wszystkie uczucia znikly od razu. A tez jak Ty duzo dla niej robilem a ona dla mnie.. mało.
Nie ogarniam twojego myslenia, i powtorze to co reszta- jestes zalosny i ŻADNA dziewczyna nie zbuduje z tobą prawdziwego zwiazku, bo sam jestes jak baba.
Mądrze prawi! Polać mu!!!!
normalnie tu się robi brazylijski serial ,a sagi witaj w klubie ,jokafokaoka daj spokój polej mi
Scooby miał byś faktycznie powód by się ciąć. No faktycznie...
Polejcie Scoobiemu, może go trochę rozruszamy i durnoty wyjdą z głowy!!!!!!!!!!!!!
to mi też polejcie! co mi tam! za Scoobiego <3
scooby... to byc nie moze.w kolko to samo.zaakceptuj fakt ,ze juz z nia nie bedziesz.tak jak radzi Kwiatuszek wyrwij jakas laske,daj dobrze po gaciach ,a moze sie zakochasz i zapomnisz o tamtej.do boju!
Geniu to jest chyba jedyna metoda na to wszystko...
663 2013-04-06 07:46:02 Ostatnio edytowany przez Łookasz (2013-04-06 07:54:39)
Witam w tym wątku,piszę pierwszy raz poza wątkiem o uzależnieniach,wybaczcie moi drodzy ale muszę.zastanawiam się po prostu czy chłopak aby z was sobie nie robi jaj.Nie mogę uwierzyć że ktoś może tak się zachowywać.Jak ja bym miał taką sytuację jak Scooby (kłaniam się) i mimo tych wszystkich rad od Was udzielanych dalej bym postępował jak postępuję,to przynajmniej bym się do tego nie przyznawał.Moim zdaniem może być tak:
1.Ktoś robi sobie z wszystkich zabawę (coś w rodzaju trolla internetowego)
2.Chłopak jest cokolwiek niezrównoważony psychicznie i wtedy żadne rady nie pomogą ,wtedy pomoże lekarz.
Nie mogę pojąć takiej rzeczy:zgłaszam się gdzieś po poradę z nadzieją na pomoc ,a robię dokładnie odwrotnie,jak mi doradzają.Przecierz to bez sensu.
Swoją drogą to mój ulubiony wątek:).Pozdrawiam Łookasz.
Człowieku co ty piszesz. Zastanów się nad tym. Nawet sobie nie zdajesz sprawy jaki to był dla mnie szok. Osoba którą kochasz, robisz dla niej wszystko, razem przechodzicie przez ciężkie problemy, naprawdę ciężkie, w pewnej chwili staje się obojętna i mówi Ci, że masz wypierdalać. Zastanów się nad tym co napisałeś. Ja cały czas miałem nadzieję, że to się da jakoś naprawić, nie wiem dlaczego. Ale po ostatnich wydarzeniach mam już tego dosłownie dość. Nie nawidzę jej za to jak mnie potraktowała, że ma mnie kompletnie w dupie po tym wszystkim. Ja z nikogo nie robię sobie jaj. Potrzebuję poprostu zwykłej rozmowy.
Jedni przeżywają rozstanie łagodnie, a ja się załamałem, Przez 2 tygodnie piłem dzień w dzień. Czy ty sobie zdajesz z tego sprawę. Ona była dla mnie wszystkim, dziewczyną, którą kocham, przyjaciółką, była wszystkim tym co miałem. Ja dostałem od życia już dość mocno, i pomimo swojego młodego wieku wiem co to znaczy dostać od życia w dupę.
Człowieku co ty piszesz. Zastanów się nad tym. Nawet sobie nie zdajesz sprawy jaki to był dla mnie szok. Osoba którą kochasz, robisz dla niej wszystko, razem przechodzicie przez ciężkie problemy, naprawdę ciężkie, w pewnej chwili staje się obojętna i mówi Ci, że masz wypierdalać. Zastanów się nad tym co napisałeś. Ja cały czas miałem nadzieję, że to się da jakoś naprawić, nie wiem dlaczego. Ale po ostatnich wydarzeniach mam już tego dosłownie dość. Nie nawidzę jej za to jak mnie potraktowała, że ma mnie kompletnie w dupie po tym wszystkim. Ja z nikogo nie robię sobie jaj. Potrzebuję poprostu zwykłej rozmowy.
Jedni przeżywają rozstanie łagodnie, a ja się załamałem, Przez 2 tygodnie piłem dzień w dzień. Czy ty sobie zdajesz z tego sprawę. Ona była dla mnie wszystkim, dziewczyną, którą kocham, przyjaciółką, była wszystkim tym co miałem. Ja dostałem od życia już dość mocno, i pomimo swojego młodego wieku wiem co to znaczy dostać od życia w dupę.
"Ona była dla mnie wszystkim, dziewczyną, którą kocham, przyjaciółką, była wszystkim tym co miałem"
to mało miałeś/masz... i może dlatego tak ciężko to przeżywasz...
Widzisz życie mnie nie rozpieszczało. W domu była ciężka, naprawdę ciężka sytuacja. To nas zmusiło do przeprowadzki tutaj. Będąc na studiach, byłem praktycznie sam, daleko od rodziny, znajomych. Niby miałem paru kumpli ale to nie jest to samo. Pozostała rodzian w Polsce. Przed poznaniem Dominiki, doskwierała mi samotność. Gdy się poznaliśmy wszystko się domieniło. Nasz pierwszy pocałunek, wiedziałem, że to właśnie ta dziewczyna ale się pomyliłem. Teraz co tydzień przyjeżdżam do rodziców w czwartki na 3 dni do niedzieli. Tutaj mam pracę na pół etatu. W domu nie mogę się z nikim dogadać cały czas wybucham ale to wszystko wina moich wspomnień u mnie w domu, chwil spędzonych razem z nią. Leżąc u siebie w pokoju wczoraj płakałem jak dziecko, przypomniało mi wtedy jak leżeliśmy obok siebie i trzymaliśmy się za ręce. W tych chwilach staram się otrząsnąć i próbuję przestać o tym myśleć ale czasami jest to silniejsze ode mnie.
Po tym czwartkowym zajściu mam już dosyć i dotarło do mnie to, że z nią już nie będę. Ale bolą wspomnienia, myśli... Wiem, że to przejdzie ale ja potrzebuję teraz spokoju. Muszę się z tym uporać sam... Postanowiłem, że od tego tygodnia będę chodził na siłownię, żeby rozładować cały mój żal, gniew. W pracy jest fajnie, tzn. mam dobrego znajomego gadamy o pierdołach i to mi pozwala uciec od tego bólu.
W moim przypadku chyba tylko czas i głębokie przemyślenia mogą mi pomóc. Chciałbym przeprosić Was wszystkich jeżeli jesteście na mnie źli. Wiem, że robiłem w kółko te same rzeczy ale to wszystko przez to, że wciąż mimo wszystko miałe nadzieję, że da się to jeszcze wyjaśnic, mimo tego jak mnie potraktowała. Tak jak ktoś już powiedział w tym wątku "człowiek których kocha będzie walczył, poniżał się do pewnego momentu, do chwili w której dotrze do niego, że to już jest koniec, że nie warto marnować swoich sił, energii na to wszystko".
Jeszcze raz Was wszystkich przepraszam.
Widzisz życie mnie nie rozpieszczało. W domu była ciężka, naprawdę ciężka sytuacja. To nas zmusiło do przeprowadzki tutaj. Będąc na studiach, byłem praktycznie sam, daleko od rodziny, znajomych. Niby miałem paru kumpli ale to nie jest to samo. Pozostała rodzian w Polsce. Przed poznaniem Dominiki, doskwierała mi samotność. Gdy się poznaliśmy wszystko się domieniło. Nasz pierwszy pocałunek, wiedziałem, że to właśnie ta dziewczyna ale się pomyliłem. Teraz co tydzień przyjeżdżam do rodziców w czwartki na 3 dni do niedzieli. Tutaj mam pracę na pół etatu. W domu nie mogę się z nikim dogadać cały czas wybucham ale to wszystko wina moich wspomnień u mnie w domu, chwil spędzonych razem z nią. Leżąc u siebie w pokoju wczoraj płakałem jak dziecko, przypomniało mi wtedy jak leżeliśmy obok siebie i trzymaliśmy się za ręce. W tych chwilach staram się otrząsnąć i próbuję przestać o tym myśleć ale czasami jest to silniejsze ode mnie.
Po tym czwartkowym zajściu mam już dosyć i dotarło do mnie to, że z nią już nie będę. Ale bolą wspomnienia, myśli... Wiem, że to przejdzie ale ja potrzebuję teraz spokoju. Muszę się z tym uporać sam... Postanowiłem, że od tego tygodnia będę chodził na siłownię, żeby rozładować cały mój żal, gniew. W pracy jest fajnie, tzn. mam dobrego znajomego gadamy o pierdołach i to mi pozwala uciec od tego bólu.
W moim przypadku chyba tylko czas i głębokie przemyślenia mogą mi pomóc. Chciałbym przeprosić Was wszystkich jeżeli jesteście na mnie źli. Wiem, że robiłem w kółko te same rzeczy ale to wszystko przez to, że wciąż mimo wszystko miałe nadzieję, że da się to jeszcze wyjaśnic, mimo tego jak mnie potraktowała. Tak jak ktoś już powiedział w tym wątku "człowiek których kocha będzie walczył, poniżał się do pewnego momentu, do chwili w której dotrze do niego, że to już jest koniec, że nie warto marnować swoich sił, energii na to wszystko".
Jeszcze raz Was wszystkich przepraszam.
Ty nie przepraszaj tylko żyj
Wszyscy potrzebujemy czasu i określonych zdarzeń by dojrzeć i zrozumieć, zaakceptować... chyba w końcu dotarłeś do tego momentu. Fajnie. Trzymaj się ciepło.
Wszyscy potrzebujemy czasu i określonych zdarzeń by dojrzeć i zrozumieć, zaakceptować... chyba w końcu dotarłeś do tego momentu. Fajnie. Trzymaj się ciepło.
Dokładnie ziomuś, weź się za siebie i żyj. Dziś sobota, wyskocz gdzieś z kumplami, odetnij się grubą krechą od tego co było i nie wracaj już do tego! Pozdróweczki.
Dzisiaj nie da rady wyskoczyć na miasto Pracuję od 6 wieczorem do 12
jutro pracuję od 11 rano do okolo 4 moze 5 po południu. Przynajmniej mam co robić
Myślę, że to już może być dla Ciebie ten moment po którym będzie tylko lepiej Trzymam kciuki
Jest już lepiej, powoli wracam do swojego hobby. Wiadomo, że wspomnień nie da się łatwo wymazać, i na to potrzeba tylko czasu. Czasami jeszcze łapie jakiś zawias ale tylko czasami. Ciężko mi przebywać u moich rodziców w domu. Tutaj na każdym kroku mam jakieś wspomnienia, cały czas mi się coś przypomina i gdyby nie ta praca to bym nie dał rady, a tak mam jakieś zajęcie nie przebywam w domu długo, a jak przychodzę to jestem zmęczony.
Ostatnio dużo myślałem i doszedłem do wniosku, że niektórzy muszą dojrzeć do prawdziwego związku i nauczyć się szanować innych. Dużo osób mi to mówi i nie wiem czy jest to zaleta czy wada. Mówią mi, że jestem bardzo poukładany, z zasadami, jak na swój wiek aż za bardzo dojrzały... Nie wiem czy to jest wada czy zaleta, czy nie powinienem wziąść troszeczkę na luz?
Jest już lepiej, powoli wracam do swojego hobby. Wiadomo, że wspomnień nie da się łatwo wymazać, i na to potrzeba tylko czasu. Czasami jeszcze łapie jakiś zawias ale tylko czasami. Ciężko mi przebywać u moich rodziców w domu. Tutaj na każdym kroku mam jakieś wspomnienia, cały czas mi się coś przypomina i gdyby nie ta praca to bym nie dał rady, a tak mam jakieś zajęcie nie przebywam w domu długo, a jak przychodzę to jestem zmęczony.
Ostatnio dużo myślałem i doszedłem do wniosku, że niektórzy muszą dojrzeć do prawdziwego związku i nauczyć się szanować innych. Dużo osób mi to mówi i nie wiem czy jest to zaleta czy wada. Mówią mi, że jestem bardzo poukładany, z zasadami, jak na swój wiek aż za bardzo dojrzały... Nie wiem czy to jest wada czy zaleta, czy nie powinienem wziąść troszeczkę na luz?
wyluzuj baw się do puki jesteś młody
Scooby mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej. Wspomnienia zawsze zostaną. Nie da się tego zapomnieć bez utraty pamięci, ale one z czasem przestaną boleć. Piszesz, że czujesz do niej nienawiść, ale przyjdzie taki dzień, że nie będziesz czuł kompletnie nic! Będzie Ci obojętna. To będzie czas, w którym odżyjesz na nowo, uwierzysz w siebie i zaczniesz nowy rozdział. Naprawdę z czasem ten ból minie. Ale nie pij. Pracuj dużo. Tak jak piszesz: przebywając w pracy nie masz czasu myśleć o niej.
Będzie wszystko dobrze!;)
Z piciem powiedziałem, że mam już dość. To nie jest metoda na takie problemy. Piłem bo czułem się bezsilny, nie wiedziałem co mam robić. Czułem się tak jakbym stracił wszystko, całe szczęście a raczej jego brak
Domyślam się. Potraktowała Cię fatalnie. Ale Ty musisz zacząć żyć na nowo. Nie będzie łatwo, ale to jest wykonalne.;)
Nie mam wyjścia, nie będę Nie mogę wiecznie płakać za czymś czego nie było.
No to ja już się nie mogę doczekać kiedy napiszesz nam za jakiś czas, że poznałeś miłą i ciekawą dziewczynę.;)
Chxiałbym żeby tak było
Witam wszystkich. Nareszcie poprawiła się u mnie pogoda i mój nastrój też Już tyle o tym nie myślę, wyciszyłem się i uspokoiłem. Mam andzieję, że u Was też wszystko wporządku. Trzymajcie się, pozdrawiam.
No i dobrze.;)
Będzie coraz lepiej.;)
Wczoraj miałem chwile słabości w pracy kolo 11 wieczorem. Gsy wyszedłem na zewnątrz złapać świeżego powietrza Było czyste niebo, dużo gwiazd, mały wóz, duży wóz. Nawet droge mleczną było widać. Przypomniało mi się jak ją zabrałęm wieczorem w pewne miejsce i tak sobie siedzieliśmy przytulenii i oglądaliśmy gwiazdy
Na dzień dzisiejszy wspomnienia bolą najbardziej na ból fizyczny można powiedzieć, że się już w jakimś stopniu uodporniłem
Wczoraj miałem chwile słabości w pracy kolo 11 wieczorem. Gsy wyszedłem na zewnątrz złapać świeżego powietrza
Było czyste niebo, dużo gwiazd, mały wóz, duży wóz. Nawet droge mleczną było widać. Przypomniało mi się jak ją zabrałęm wieczorem w pewne miejsce i tak sobie siedzieliśmy przytulenii i oglądaliśmy gwiazdy
Na dzień dzisiejszy wspomnienia bolą najbardziej na ból fizyczny można powiedzieć, że się już w jakimś stopniu uodporniłem
mały wóz duży wóz ,o kur...... radiowóz
Hahahaahahah...
Ah rozstanie z miloscia mego zycia.
I ja myslalam ze to bylo to , na poczatku bylo ciezko ale teraz wiem , ze biale niezawsze pozostaje biale.. badzcie silni, wierzcie w siebie i nie pozwolcie sie dolowac i martwic , co juz odeszlo , nie mowie ze zawsze tak jest , ale czesto dopiero po rozstaniu klapki z oczu opadaja i widzimy jakie wszystko bylo naprawde.
Tym zranionym zycze , zeby i ujrzeli biel swiatla dziennego jak ja
Pozdrawiam
Trinka żeby to było wszystko takie łatwe. Ja nie jestem z tych który po rozstaniu ma na wszystko wyje****. Ja się w neij zakochałem po uszy. Wiem jakie ma wady ale kocham ją za to jaka jest, a to jak mnie potraktowała, no cóż, może mi się należało?
nie,nie nalezalo Ci sie takie traktowanie.nie obwiniaj sie bo to nie Twoja wina ,ze odeszla
Wiem też, że zrobiłem z siebie głupka wymyślając sobie te wszystkie teorie. Czasem miłość boli bardziej niż zdrada
Scooby, bo wiesz jak to jest, czasem trzeba osiągnąć to swoje wewnętrzne dno, by potem móc z całą śmiałością wypłynąć na powierzchnię...
Scooby, bo wiesz jak to jest, czasem trzeba osiągnąć to swoje wewnętrzne dno, by potem móc z całą śmiałością wypłynąć na powierzchnię...
od dna mozna sie tylko odbic
calienda napisał/a:Scooby, bo wiesz jak to jest, czasem trzeba osiągnąć to swoje wewnętrzne dno, by potem móc z całą śmiałością wypłynąć na powierzchnię...
od dna mozna sie tylko odbic
Sens ten sam.
Prawda, od dna zawsze można się odbić Jedyna pozytywna rzecz z tego wszystkiego ale czasem jest się ciężko odbić gdy się za głęboko wbije w te dno :/ale trzeba żyć dalej. Nareszcie zacząłem coś robić dla siebie, w jakimś stopniu się spełniać
Ostatnio troszeczkę zaczałem majsterkować przy moim samochodziku, zacząłem się ostro przygotowywać do egzaminu z Sieci Cisco, i jako tako otworzyłe się na nowych ludzi, nie było łatwo. Wiadomo, wspomnienia będą bolały, mam nadzieję, że z czasem mniej. Ostatnio zacząłem też sporo spacerować, myślałemnad wszystkim i dochodzę do wniosku, że ja tutaj nie zawiniłem
Nie w takim stopniu bym zasłużył na coś takiego ale cóż, takie jest życie. Jedni dostają od życia na starcie, a drudzy dostaną od życia później. Może i to lepiej, że stało się teraz, a nie za parę lat.
No i co tam u Ciebie Scooby ciekawego?;)
No i co tam u Ciebie Scooby ciekawego?;)
wyszedł na prostą zajrzyj na wątek hera 1 porzuceni łączmy się razem tam wszyscy jesteśmy
695 2013-04-19 18:18:00 Ostatnio edytowany przez scooby (2013-04-19 18:18:24)
Hej Myszeczka23 u mnie wszystko wporządku. Zapraszamy do nas na wątek porzuconych Może na tygodniu pogadamy na gg?
Dzięki za pamięć
Myszeczka a co u Ciebie słychać?
przebrnęłam przez 22 strony
Hehehehehe, aż takie poświęcenie
Witam wszystkich po długiej przerwie... Obiecałem, że nie będę pisał przez pewien czas, owszem zdarzyło mi się napisać coś na fb... Jak narazie wiele się u mnie nie zmieniło... Wiem, że nie ma już szansy na powrót, że ona nie chce mnie po prostu znać. To boli, boli wciąż jak cholera... Jestemnw kropce... Są 3 dzoewczyny które chcą się ze mną spotykać ale ja nie potrafię, myślę o byłej... Coś mi się zdaje, że chyba nigdy o niej nie zapomnie, o tym uczuciu jakim jak ją darzyłem, gdybym mógł wrócić ten rok do tyłu, to bym wrócił, cholernie mi ciężko i za cholere nie potrafię się podnieść. Za każdym razem kiedy próbuje to i tak upadam spowrotem... Dlaczego tak jest kiedy człowiek czegoś pragnie, nic mu się noe udaje?
scooby przyjacielu nie wiem jak Ci pomóc. To bardzo dziwne, że nadal tak Cię to bardzo boli i nadal chcesz z nią być po tym wszystkim co Ci zrobiła i po tym jak odkryłeś jaka z niej baba.
Nie ma czegoś takiego jak rozstanie z miłością życia. Jesli to jest prawdziwa miłość to jedynie śmierc ją może zakończyć. Owszem można kogoś kochać bezgranicznie i zostać porzuconym przez osobę która się bardzo mocno kochało ale czy wtedy można nazwać taką osobę miłością swojego zycia ? czy ona na to zasługuje ?
Nie wiem czy ja jestem jakiś dziwny, psychiczny? Ja nie chce już z nią być... To mnie boli i to bardzo, wciąż ją kocham i właściwie nie wiem co mam zrobić by zapomnieć... Ostatnio jest już trochę lwpiej ale są momenyy kiedy nie mam już siły...
Nie wiem czy ja jestem jakiś dziwny, psychiczny? Ja nie chce już z nią być... To mnie boli i to bardzo, wciąż ją kocham i właściwie nie wiem co mam zrobić by zapomnieć... Ostatnio jest już trochę lwpiej ale są momenyy kiedy nie mam już siły...
Wiem co czujesz, mam podobnie ale trzeba myslec trzeźwo. Cos się skończyło i należy iśc dalej przed siebie. Ja odpuściłem sobie związki, nie wierzę w ich sens. Tak samo nie widzę siebie przy mojej byłej, drugi raz nie potrafiłbym jej zaufac, to nie mozliwe. Głowa do góry !!!!
Wiem, że muszę iść do przodu i tak zrobię, nie chcę płakać w poduszkę czy chodzić zamyślony... Wiem, że Ona soę ze mnie tera śmieje, wyśmiewa, obgaduje wisi mi to
scooby dasz radę. Tylko daj sobie jeszcze trochę czasu ok?
Dobra, przyznaję bez bicia, że nie przebrnęłam przez 22 strony, ALE jako taki obraz sytuacji mam iiii....
normalnienóżmisięwkieszeniotwierajakczytamhistoriedziewczynktórepłacząprzezchamówiprostakówatutakifajnychłopakisam!!!
No. A po krótce to tylko powiem, że z czasem przekonasz się, że nie ma po kim płakać. Daj sobie czas, a pewnego pięknego dnia, w momencie kiedy najmniej będziesz się tego spodziewał, jakaś Angelina Jolie spuści Ci warkocz z okna i będziesz szczęśliwy. Uszy do góry!
Staram się przebywać w towarzystwie znajomych, bawić się z nimi, na chwile pomaga... Wróciłem do swojej pasji, chodzę na siłownie ale wciąż myślę... Nie chce powrotu ale wciąż darzę Ją dużym uczuciem pomimo tego co mi zrobiła... Wczoraj u koleżanki na urodzinach nie wytrzymałem i się rozpłakałem... Zobaczyłem swoją koleżankę z jej chłopakiem, ona się do niego przytulała, dostała od niego różę i wszystko wtedy mi się przypomniało Pomimo wszystko tęsknie za Nią, próbuje zapomnieć ale nie mogę...
wiesz co? też wałkuję ciągle temat byłego, usycham za nim jak kwiat na pustyni a on co? bawi się w najlepsze, pisze sobie ze wszystkimi, a mnie beszta, pisze o mnie takie słowa, że aż się dziwię, że te usta kiedyś mówiły mi, że mnie kochają. A wiem, że sobie na to po prostu nie zasłużyłam, bo poświęciłam mu tyle czasu i uwagi, jak mniemam żadna z dziewczyn. nie jest on jakiś nie wiadomo jaki książę z bajki, po prostu ja sobie stworzyłam dobry jego obraz i nie robię z niego potwora tak jak on ze mnie. Bo nie potrzebuję takiego wyrachowania do tego, jak to on sobie zrobił.
To wciąż boli, okropnie każdego dnia, mimo, że sytuacja miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku, ja wciąż kocham i tęsknie, ale powiedz sam, czy aby nie mamy szansy na kogoś, kto będzie miał do nas szacunek i darzył uczuciem, nie zwątpi kiedy jest źle i będzie walczył o nas? bo ja mam takie wrażenie, że tak powinno być. Chciałabym kopnąć tego bezuczuciowego dupka w jego chudą dupę i wygarnąć mu wszystko co mnie boli, to jak mnie potraktował i traktuje wciąż, żeby było mu wygodniej.
Nie rozumiem, dlaczego mężczyźni są tak niedomyślni i głupi po prostu.
Cześć wszystkim. Minęło już troche czasu kd ostatniego wpisu na forum. Pisałem na FB. Co moge powiedzieć? Minęło 8 miesięcy, a ja wciaż chodzę struty. Sa dni kiedy wszystko jest ok, a sa dni kiedy wszystko mi się wali na głowę. Nie chce jej Nać, zmieniła się nie do poznania, trawka, picie, znajomi aż wstyd. Ona nie chce mnie znać, traktuje jak najgorsEgo nieudacznika, tzn nie utrzymujemy lontaktu ale mój dobry przyjaciel mówił mi jakie głupoty gada na m?j temat.
Teraz jak na to patrzę, to jest mi watyd, że z Nia byłem. Zakochałem aię w innej dziewczynie, a może po prostu byłem ślepy? Sam nie wiem czy to miłość, emocje czy może duży żal jeszcze mna targaja... Kuzyn mi powiedział, że niejedna dIewczyna chxiałaby aby chłopak był tak oddany, potrafił zrobić tyle rzeczy, był tak ulożony i z planem na życie. W między czasie pojawiły się 3 dziewczyny i szczerze powiem, że żałuje tego. Myślałem, że jakoś odreaguje, zapomnę. Potrzebuje jesCze czasu, żeby to uczucie do niej i ja sama zneutraliziwać w mojej głowie.
Chciałbym jednego, żeby kiedyś mnie doceniła i zrozumiała jak ten chłopak mnie kochał, a ja go tak potraktowałam. Nie wiem co myśleć czy wogóle myśleć? Czasem mam takie dni, że nie można się do mnie odezwać, łapie mnie handra i nie ze mna żadnej rozmowy. Kocham ja i chyba nigdy nie przestanę. Czy to dziwne, nie wiem. Kumpel mi powiedział, że to naprawdw dziwne, że taka jedna sytuacja mnie tak bardzo zmieniła, jednym słowem rozwaliła na drovne kawałki i mimo tego, że tak mnie potraktowała ja wciaż o niej myśle, tęsknie, kocham. Sam nie wiem dlaczego tyle to trwa, dlacEgo po tym wszystkim jeszcze coś do niej czuje. To boli, boli też z tego względu, że nie wiem czym skbie na to zasłużyłem
710 2014-11-21 12:32:34 Ostatnio edytowany przez scooby (2014-11-21 12:37:51)
Było mi ciężko i w zasadzie dalej jest. Minęło już sporo czasu, pierwszy rok to była tragedia, moje próby odzyskania jej, kończyły się fiaskiem, upokorzeniem itp. Pomijając całą tą historie minęły już prawie dwa lata od rozstania, a ja nadal o niej myśle. Nie wiem sam czy to tęsknota, żal czy też ból... Czasem wracam do domu i coś mi się załącza, sam nie wiem co mam z tym zrobić... Ostatnio nawet mnie korci, żeby do niej napisać, spytać się co u niej, nie mieliśmy kontaktu od ponad roku. Bardzo się zmieniła, trawka, znajomi z marginesu, mógłbym tak wymieniać i wymieniać, chociaż jak tak sobie pomyśle, to nie widzę sensu żeby się z nią kontaktować, po tym jak mnie potraktowała, szmaciła, sam nie wiem... Może po prostu potrzebuje jeszcze czasu, żeby się z tym wszystkim oswoić, pozwolić po prostu żeby to uczucie - nie wiem jak to nazwać - zanikło? Szanuje jej decyzje, jeżeli jest szczęśliwa bezemnie - rozumiem - nikogo do miłości nie można zmusić...
@Edit
Wiem też od mojego przyjaciela, że czasem wchodzi na mój profil FB itp. Wiem, może się to wydać śmieszne, że o tym wspominam. Czasem pyta się o mnie w szkole itp. nie wiem co mam o tym myśleć, dlaczego ona to robi itp.?
Hej.:)
Żeby zrozumieć Twoją sytuację do końca musiała bym przeczytać wszystkie posty z tego tematu, a sam widzisz ile ich jest.:P Twoich postów też nie jest mało, więc sam rozumiesz, że ciężko.:) Napiszę więc o tym co teraz dodałeś do tematu. Twierdzisz, że za nią tęsknisz, że nadal o niej potrafisz myśleć i że nadal jakieś uczucie pozostało. A ja chyba wiem dlatego tak się dzieje. Otóż myślę, że to dlatego, że Ty próbujesz na siłę o niej zrozumieć i wyczekujesz dnia w którym się nagle obudzisz bez uczuć do niej. A to tak nie działa. Bo Ty musisz najpierw pogodzić się z faktem, że do rozstania doszło, a Ty do dnia dzisiejszego tego nie zrobiłeś. I jestem pewna, że gdybyś miał możliwość cofnąć się w czasie to byś znów z nią był i spróbował byś inaczej tym związkiem pokierować. Nie mylę się?
Trafiłaś w sedno całej sprawy. To może wydać się dziwnie ale pogodziłem się z tym, wybrała inne towarzystwo, inne życie. W pewnym stopniu ta cała sytuacja dała mi motywację do pracy nad sobą i myślę, że stałem się lepszym człowiekiem pod wieloma względami. Zaczyna mi się układać w życiu zawodowym, na ostatniej prostej na studiach. Coś się ruszyło, mam motywację, żeby pracować chociaż jeszcze czasem te chęci ode mnie uciekają ale próbuje się motywować na siłe.
Gdybym mógł cofnąć czas, to trafne stwierdzenie ale jak wszyscy wiemy jest to nierealne, muszę na uczyć się z tym żyć. Nie pomaga mi sytuacja kiedy widzę ją na mieście, w szkole, widzę jej rodziców na zakupach. Staram się być normalnym facetem, pojawiło się w tym czasie pare dziewczyn, to nie było nic poważnego, po prostu ja nie mogłem
Zdaję sobie sprawe z tego, że nie można zmusić nikogo do miłości ani do bycia z drugą osobą, nie ejstem wariatem w tej kwestii... Jeżeli ona czuje się szczęśliwa beze mnie, ok, rozumiem to i szanuje. Może to poprostu ból, żal których został za to jak mnie potraktowała, może wydaje mi się, że tęsknie, a w rzeczywistości brakuje mi właśnie dziewczyny która by wypełniła tą lukę. Sam nie wiem co mam o tym myśleć, czasem próbuje się czymś zająć żeby wyłączyć myśli...
Prawda jest taka, że Tobie się wydaje, że dał byś teraz radę ten związek pokierować inaczej. Ale to nie jest prawda. Przy niej znów byś wyłączył myślenie, a zaczął kierować się emocjami. Ona znów była by wstanie Cię źle traktować, a Ciebie wcale by to nie bolało mniej. Przeżywał byś od nowa to piekło, naprawdę.
Przebrnąłem przez cały wątek licząc na jakiś happy end w stylu "zapomniałem, jestem teraz szczęśliwy z inną." A tu widzę, że dalej nieciekawie.
Współczuje Ci, tyle męczarni.
Niepotrzebnie ciągle do tego wracasz, coś tam analizujesz.. Ile można? Odetnij się w końcu od tego. Jak ją widzisz, nie myśl o przeszłości, kieruj myśli na coś innego..
Mam nadzieję, że chociaż jej dalej nie idealizujesz i nie mówisz o niej "ta jedyna."
Nie mówię o niej ta jedyna, nie ma takich, każdy ma swoje wady i nie da się kogoś wyidealizować. Naprawdę szczerze ją kochałem, może dlatego to dalej jeszcze boli. Nie mówię, że siedzę całymi dniami i płacze ale czasem jest mi po prostu przykro i wracam czasem do tego co było Co do tego jaka ona jest, hmmm masz rację Myszeczka, zdaje sobie z tego sprawe, teraz patrzę na to z boku więc mogę śmiało powiedzieć, że nie jest jeszcze dorzałą osobą ale mniejsza o to...