Moze macie racje, nie mam dzis glowy aby nad tym dumac, zreszta pora zamknac rozdzial i nabrac troche dystansu do tego wszystkiego. Tak jak piszesz nie wszystko da sie zrozumiec, a zyc trzeba dalej....
Nie szukam pretekstu aby odejsc, nigdy nie szukalem, byc moze przez to ze sie poswiecilem pracy od wczesnych lat mlodosci podchodze do zycia inaczej, byc moze nie dobralismy sie zbytnio wzgledem naszych idei, zasad czy nawet podejscia do zycia, pewnie za wiele pracowalem, i tak naprawde wiekszosc narzeczenstwa jak i malzenstwa spedzilem na drugim koncu swiata. Dla jednej osoby seks jest czyms waznym, krokiem do uniesienia, dla innej tylko bzykaniem, niech tak zostanie, przytaczanie tych glupich tlumaczen budzi we mnie wiele malo pozytywnych emocji, ktorych teraz nie potrzebuje, tak jak pisales, twoja sprawa ma wiele podobnych watkow, moze i nawet jest bardzo podobna, u ciebie troche inaczej wyglada skala tego, ale nie ma sie co rozczulac mam dzieci i dla nich musze o tym zapomniec, nie dla niej bo pewnie nie raz wlasnie sama ona mi o tym przypomni swojim glupim tekstem na temat innej osoby ktora to niby nie prowadzi sie najlepiej... i oczywiscie ona ma prawo to oceniac.
Moze i masz racje, dziecko, glupie dziecko ktore wstapilo w swiat doroslych, pytasz czy jej zyczylbym tego, nie wiem, takim jak ona zyczylem zawsze i nie jako pies ogrodnika, poprostu uwazam ze jak jedna z takich by zaszla w ciaze to zakonczyla by trwanie patologi u dzieci.... bo w mojej szkole byla jedna taka i niestety jej kolezanki w taki sposob ja traktowaly jak sobie na to zasluzyla, w koncu prokuratura zajela sie ta sprawa po interwencji pedagoga szkolnego.
Jest dobra zona, dobra mama, ale w mojich oczach nie jest juz ta sama dziewczyna ktora poznalem wiele lat temu, malzenstwem jestesmy 8 lat, mieszkamy 10 lat a tzw chodzenie zaczelismy 14 lat temu. Masz racje o zauroczeniu nie ma juz mowy to chyba przyzwyczajenie, nasz zwiazek podobnie jak i twoj zostal zbudowany na klamstwie, i jego fundamentem jest piasek.
Czy byly sprzeczki, powiem Tobie ze odziwo nie bylo, jakies drobne wymiany zdan, nigdy sie nie klocilem z zona, az do momentu wyjscia tej sprawy, nie mielismy cichych dni, do tej pory powiedzial bym byla sielanka, moze dlatego tez spadlo to na mnie jak grom z jasnego nieba!!!
Na pytanie dlaczego nie powiedziala jak kiedys pytalem, niestety nie zna odpowiedzi, nie myslalam ze to jest takie wazne, malo tego na niektore z pytan sama nie potrafi odpowiedziec, jedyne co uslyszalem jak to sie stalo, on nalegal a ona sie bala ze odejdzie, i probowala go dupa zatrzymac, to sa jej slowa, takze chyba traktowala to jak karte przetargowa... Na pytanie czy ze mna bylo tak samo, byla chwila milczenia, pozniej powiedziala ze chyba nie, po chwili ze z nami to bylo inaczej, a zas pochwili ze myslala ze tylko po to przyszedlem i jak to dostane to tez ja zostawie.... Nie wiem jak to wszystko rozumiec, ale jak napisales nie da sie tego zrozumiec, To ze spierd.... nasze malzenstwo wyjawiajac to wszystko tez mi powiedziala, ze cala wine bierze na siebie, ale co z tego, co za roznica czyja wina, ja nie szukam winnych tylko probuje zrozumiec.... Mysle ze specjalnie zatajila prawde, ze specjalnie zmyslila ze to niby raz, bo tego sie wyprzec nie mogla, i czasem jak siegne pamiecia napomknela cos o tym, wlasnie jakby chciala powiedziec prawde, jakby ja to gryzlo, ale ze ja nigdy nie ciagnelem tematu, nie docieralo to do mnie to poprostu powiedziala mi to wprost.... Byc moze ze juz dluzej nie chciala tego kryc.
Co do zasad, jakie mam, coz tak jak ty, nigdy nie chcialem byc oklamywany, nigdy tez nie myslalem ze moja zona bedzie osoba ktora popelnila blad w tak mlodym wieku, inaczej kiedys wyobrazalem sobie moja zony... Mielismy stworzyc cos co niewiele ludzi tworzy, tak mam juz gdzies gleboko uraz z dziecinstwa, ze musze miec wszystko co najlepsze, byc moze to tez jest pewnym problemem zwiazanym z cala ta sprawa, zawsze dazylem do tego aby miec wszystko co najlepsze i jak sie zawezme to jestem wstanie zrobic wszystko, z ogromnym bolem przychodzi tylko zapomnienie najblizszej, glupie to takie, dlatego musze nad tym pracowac...
I nauczyc sie zyc chwila, nie ogladac sie za siebie, nie patrzec w przeszlosc, zajmie to troche czasu, moze dlatego ze ojca mialem jakiego mialem, pewnie nie jedna osoba wolala by go wogole nie miec, i odziwo minelo juz 16 lat a ja mam zal rowniez do niego, zal o to co robil i kim byl mimo to ze on tez chyba juz zrozumial.
Ktos mi tu napisal, bardzo madra rzecz zycie jest krotkie i szkoda czasu na ogladanie sie za siebie.... i wlasnie tego musze sie nauczyc.