Przeciekawy temat. Jednak zauważyłam że mnóstwo osób myli pojęcia - moje subiektywne odczucie.
Na studiach przez pewien okres czasu mieszkałam w akademiku z kumpelą w trójosobowym pokoju. Dokoptowali nam "kociarę" z pierwszego roku - wiejskie dziewczę granatem od brony oderwane. Po kilku tygodniach dziewczę zaczęło chodzić w markowych ciuchach od góry do dołu, pod akademik odwożone merolkiem średniej klasy.
Dziewczę znalazło sponsora - myślimy. Pewnego studenckiego czwartku rozpracowywałyśmy z kumpelą pół literka plus ogóreczki octowe (były owszem takie czasy) - wchodzi młoda - zaprosiłyśmy. Dziewczę miało słaby łepek - zaczęły się zwierzenia; otóż nie z biedy a z wygody i ochoty na lepsze cośtam panna szwęda się po klubach gdzie można spotkać coś na kształt "biznesmena" i w taki lub inny sposób zawierane są transakcje wiązane. Panna robi to za ciuchy - ostatnią zdobyczą był właściciel "Morgana" (nie wiem czy taki butik jeszcze istnieje), toteż dzierlatka ubrana od stóp do głów w nową kolekcję. Nie przeszkadza jej fakt takiego a nie innego zarabiania pieniędzy, facet w porządku w porównaniu z zalotnikami ze wsi, on pełnoletni - ona toże.
Cała filozofia Mili Parafianie.
Jest popyt - znajdzie się podaż. Problem jak zwykle w odchyłach bo - znów moje subiektywne zdanie - prostytucja nie bez kozery zwana jest najstarszym zawodem świata. Jeżeli "proceder" jest za obopólną zgodą, towarzystwo pełnoletnie i w pełni świadome - schodzę do schronu - no nie widzę problemu. Jeśli koledze odpowiada płacenie za seks - niech płaci - jeśli pani sympatycznej a zdrowej odpowiada takie a nie inne wykorzystanie swoich atutów - niech zarabia. Problem powstaje jeśli z procederu robi się kryminogenna patologia - handel ludźmi, przemoc, etc. I tu wkraczamy z Kodeksem Prawa Cywilnego i nie ma że boli.
Moim zdaniem błędem jest wrzucanie wszystkiego do jednego worka - to tak jakbyśmy powiedzieli że sprzedaż samochodów powinna być zakazana, albowiem się zużywają, wobec czego potrzebne są części zamienne - popychamy do złodziejstwa samochodów - wychodzi taniej niż kupno na legalu.
Czy jak którykolwiek z Forumowiczów wyrzuca resztki jedzenia z lodówki to kręci mu się łza w oku nad głodującymi dziećmi z Afryki? Czy którykolwiek z Forumowiczów spuszcza wodę jedynie po kupce, bo siusiu samo spłynie - a w ten sposób oszczędzmy ileśtam litrów rocznie i o ileśtam sekund krócej będzie się wiodło życie na Planecie Matce? Przypuszczam że wątpię.
Czy robicie zakupy towarów importowanych wyłącznie ze znaczkiem "fair trade"? Czy nie kupujecie nic z Chin czy Indii gdzie w fabrykach pracują dzieci - tani pracownicy, bardzo wytrzymali, ich małe paluszki idealnie nadają się do składania skomplikowanych miniaturowych części? Kupując cokolwiek z tych krajów - napędzacie im gospodarkę = napędzacie fabryki.
To są proste przykłady i nie trzeba być alfonsem krwiopijcą aby świadomie dokonywać życiwych wyborów - zgodnie z sumieniem.
Aby nie popaść w paranoję i totalną niechęć do życia, czego skutkiem będzie zamieszkanie w pustelni i wpierdzielanie korzonków - trzeba pewne rzeczy jasno rozgraniczać na dobro i zło - takie które jestem w stanie bądź nie jestem w stanie przeżyć. Legalną prostytucję jestem w stanie przeżyć. Dzieci w fabrykach - już nie.
Jeżeli pani prostytutka jest pełnoletnia i jest to jej dobrowolny wybór zarobku w kraju gdzie obowiązujące prawo prostytucji nie zabrania - nie widzę problemu.
Natomiast w tym momencie również mamy okazję do zapętlenia - no bo zaraz tutaj mi Forumowicze smyrną pytanka: a czy chciałabyś droga Kriss aby Twój mąż chadzał na panienki? Odpowiedź - absolutnie wykluczona sprawa. Tak samo jak nie pozwalam aby jako ojciec trójki dzieci jeździł na motorze ścigaczu i jako kierowca rajdowy brał udział w wyścigach. Mimo że licencja wciąż aktualna. Ja mam swoje warunki na których buduję związek tudzież małżeństwo i nie mieszajmy tu głowy z dupą (za przeproszeniem).
A co byś droga Kriss zrobiła gdyby wyszło że Twój mąż za kawalerskich czasów korzystał z uslug w/w? Ekhem - nic, bo PRZED zawarciem jakiegokolwiek związku, w tym łóżkowego - z mężem takie tematy były obgadywane. Nie korzystał - aczkolwiek uczestniczył w klasycznym Amsterdamskim wieczorze kawalerskim z panienkami w tańcu - nie widzę problemu BO TO NIE BYŁY MOJE CZASY PANOWANIA. Skoro exowa nie miała nic naprzeciwko - to ja wtedy jeszcze do podstawówki chodziłam i miałam inne problemy.
I jeszcze mam zagwozdkę - męczymy tutaj klawiaturę nad biednymi kobietami, a co z mężczyznami? Przecież jest masa żigolaków dorabiających na studiach, takich którym nie chce się pracować pozostałymi mięśniami - żyją jako te pączki w maśle.
Osobiście miałam taki przypadek że tak powiem "podbramkowy" także w trakcie studiów - mianowicie tuż przed wielkim wyjściem nawaliły nam randki. Wszystko załatwione - kreacje, dowóz do fajnego klubu , towarzystwo czeka. Dzwonią osły że samochód się rozkraczył i nie przyjadą - kilometry i te sprawy. Miały to być pierwsze randki, takie trochę w ciemno, myślimy z kumpelą: co robić?! Szkoda tych wszystkich przygotowań, oszczędzania przez miesiące kasy żeby sobie na jeden wieczór pozwolić na luksusy - dobra, dzwonimy do agencji. Panów do towarzystwa - za moich dawnych młodzieńczych czasów też takie były. Postanowiłyśmy że weźmiemy panów na godziny, za jakąś tam wyższą stawkę, chodziło o wyjście a nie o dupcenie przecież.
Zadzwoniłyśmy, a bardzo chętnie, ale chciałyśmy najpierw panów obejrzeć - żeby wiedzieć czy się za przeproszeniem "nadają" na takie wyjście - i dostałyśmy opierdziel od burdeltaty że oglądać to se można na bazarze. Niestety nie pozwolono nam potraktować panów "przedmiotowo". Porozmawiać chciałyśmy, nawiązać kontakt - a tu lipa, panie tego. Nie to nie. Poszłyśmy więc we dwie - ubaw był po pachy, a wspominać można przez lata.
Mąż wie. Śmiał się jak dziki - mimo wielu życiowych doświadczeń z takim przekrętem się jeszcze nie spotkał.
Co do panów korzystających z usług - nie znam, aczkolwiek uważam - jak wolny - nie widzę problemu. Rozmawiam cały czas o prawdziwych prostytutkach, nie maloletnich cichodajkach, kobietach przymuszanych, porywanych, etc. O prostytutkach. Takie samo zdanie mam o męskich prostytutkach.