Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,236 do 1,300 z 8,269 ]

1,236

Odp: Być drugą i macochą

No tak, pozbyć się ex nie da...ale czy to znaczy, że owa kobieta ma już prawo do wtrącania się w nasze życie, do psucia relacji między ojcem a dzieckiem, do wyżywania się za swoje niepowodzenia na nas? Chyba nie...Bycie macochą rzeczywiście jest trudne, ale na bycie ex to dopiero droga przez mękę. Szczególnie jeśli się nie ma klasy, pokory wobec życia i najsilniejszym uczuciem jest chęć zemsty. To musi być meczące tak się miotać.

Zobacz podobne tematy :

1,237 Ostatnio edytowany przez shedir (2012-08-03 10:50:46)

Odp: Być drugą i macochą

Kilosz masz racje. Weszłyśmy w związek z dzieciatym rozwodnikiem i to nasza świadoma i dobrowolna decyzja. Ale wchodząc w ten związek związałam się z męzczyzna, wiedząc o dziecku i akceptując ten fakt i tak w to weszłam. Ale szczerze do głowy by mi wtedy nawet nie przyszło, że będę musiała walczyć z kobietą, z którą mój maż był juz po rozwodzie, na rozwód się zgodziła dobrowolnie i głosiła, że sama tez go chciała by zacząc nowe lepsze życie i nic od ex nie chce wink . I nigdy bym się nie spodziewała, że kiedy dowie się o tym, że zakładamy rodzine, bierzemy ślub, a potem spodziewamy sie własnego dziecka przejdzie jakąś dziwna transformacje i zacznie koncentrowac się na naszym zyciu i utrudnianiu. Potrafiłam ją zrozumieć na początku kiedy poznalam młodą, że była o dziekco zazdrosna i bała się że ja straci (choć dla mnie osobiście to niedorzeczne) ale ja nie probowlam zastąpić dziecku męza matki i młodej nigdy nie straciła, mogła być pewna, że nie walcze z nią o jej dziecko i tak tez było.

Wiesz, pewnych rzeczy nie da się przewidziec w życiu. Nie da się przewidziec w dużej mierze czyjegoś zachowania i tego co ktoś zrobi za 2, 3 czy 10 lat. Szczerze mówią  jak bym wiedziała co będe musiała przejść, znosic to pewnie bym nie weszła w to, aż taka masochistką nie jestem. Ale kocham męża i on mnie, mamy wspaniałego synka i z powodu ex nie będziemy sie rozchodzic tylko dlatego, że ex nagle postanowiła być właścicielka mogego męza smile  mimo że od lat sa juz po rozwodzie Nie da się robić bilansu całego związku na samym jego początku. Jestesmy tu i teraz i patrzymy co jest ok, a co nie teraz, a nie doszukujemy sie co może byc za 10 lat.  Ale jedno jest prawdą w dużej mierze to do partnera zależy na ile ex sobie pozwala albo próbuje pozwalać i czy jej to wychodzi lub nie. Ale znowu trudno też lekceważyć sytuacje gdzie dziecko może ponieśc jeszcze większe "obrażenia" psychiczne tylko dlatego że matka jest bezwzględna i kieruje się chorą dumą, a nie dobrem dziecka bo świadoma jest że mała dziewczynka jest emocjonalnie bardziej związana z matka niż ojcem i to jest normalne. Dlatego nasze życie i sytuacje tak często wyglądają bo jestesmy między młotem, a kowadłem. Na tym forum szukamy wsparcia,rady i tyle. 

A odnośnie osób po rozwodach to rózniez jestem zdania, że większość bezdzietnie nie powinni sie wiązać z dzieciatymi. Naprawde dla mne niemożliwe wydaje się pokochanie dziecka mojego partnera co nie znaczy, że tego dziecka nie mogę lubieć, szanowac i chciec dla niego dobrze. Teraz to już jest siostra mojego synka i muszę dbać o ich relację.
Natomiast chyba wolałabym jednak rozwodnika niż 40 letniego kawalera.

1,238

Odp: Być drugą i macochą

A mały włos należałabym do Waszego wątku, ale na szczescie jetsem tylko gościem wink Jako dzoecko rozwodników, przyjaciółka podwójnej rozwódki -macochy i nie doszła macocha jednak wiem trochę o odczuciach i problemach z jakimi sie mozecie borykać wink

Zdrowy rozsądek podpowiada, że 40 letni  rozwodnik lepszy niż kawaler, bo co z nim musi być nie tak, skoro?... ale teraz pojecie kawalera jets trochę inne, bo królują związki nieformalne, więc kawaler może być po przejściach.

W kwestii kochania cudzych dzieci - facetom jest łatwiej. Szczególnie, jesli sami nie maja dzieci. Faceci kochają za coś, a my kochamy za nic, ale... musi być ta "magiczna więź"... oczywiście sa to różne rodzaje miłości itd. wink
ale bycie macochą dziecka w wieku zblizonym do wieku własnego dziecka (albo potencjalnego dziecka wink) jest chyba i tak łatwiejsz niz bycie macochą rówieśnicy. Oczywiście tu nie ma problemu codziennych wyprawek do szkoły, ale stres i budowanie relacji to nie lada wyzwanie...

1,239

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

Naprawde dla mne niemożliwe wydaje się pokochanie dziecka mojego partnera co nie znaczy, że tego dziecka nie mogę lubieć, szanowac i chciec dla niego dobrze.

Na pewno to zależy od wielu czynników i ja to dziecko pokochałam. Powiem więcej jest między nami tak "magiczna więź"...ale ja zawsze przepadałam za dziećmi i umiałam z nimi rozmawiać, więc może to dlatego smile

1,240

Odp: Być drugą i macochą

Cóż ja również pokochałam córkę M , mało tego dokładnie tak jak Marianna mamy taką silną i magiczną więź , że czasem zastanawiam się czy aż nie za bardzo.

1,241

Odp: Być drugą i macochą

Super dziewczyny, tylko obawiam się, że jak będziecie miec swoje własne dzieci to wtedy zobaczycie jaka jest róznica między kochaniem własnych dzieci, a ty co teraz nazywacie kochaniem dziecka partnera.
Wiem Marianna że ty masz dziecko ale nie jestes z córka na codzień i pewnie przerzuciłam wiele swoich uczućna dziecko patrnera. Kwestia tego czy czułabys to samo jak twoja córka byłaby z toba albo urodziło się twoje kolejne dziecko?

Ja natomiast zawsze mówiłam i uważałam że córki m pokochac nie potrafie. Bardzo kocham swojego siostrzeńca (szczególna więź jest między nami bo się nim długo zajmowałam od niemowlaka) i siostrzenice i jak byłam w ciąży to zastanawiałam się czy swoje własne tak pokocham jak ich i miałam nawet wyrzuty sumienia z tego powodu. Teraz wiem, że tak jak kocham synka tego nie da się poprostu opisac i nic tego w stanie zmienic nie jest. Dlatego daleka bym była od pisania że kocham dziecko albo kocham jak swoje własne.

1,242

Odp: Być drugą i macochą

To jedna z moich obaw czy będę umiała małą kochac kiedy pojawi się z nami nasze dziecko, czy będę umiała tak podzielić czas by nie czuła się odepchnięta,póki co wydaje mi się, że tak ...czas pokaże.

1,243

Odp: Być drugą i macochą

Napewno w jakiś sposób będzie. To chyba jest nie do uniknięcia. Nawet w zwykłych pełnych rodzinach starsze dziecko po urodzeniu młodszego czuje sie czasami zazdrosne albo odrzucone dlatego, że niemowlak wymaga naprawde wiele uwagi i opieki i do ok 2 lat dziecko jest bardzo bardzo absorbujące. Kwestia tego aby ojciec się więcej angażował niż dotychczas i wypełnił dzieckuczas który wcześniej spędzało z partnerka.

1,244

Odp: Być drugą i macochą

Tak się składa, że będę miała kolejne(jestem w ciąży w 2miesiącu) i jakoś się nie boję. Moim zdaniem miłości nie ubywa, ona się rozszerza i jest w moim sercu miejsce dla każdego. To, że nie przebywałam z córką na co dzień nie zmienia faktu, że jest moim dzieckiem i mam z nią więź.
Młodego p prostu nie da się nie kochać, jest tak mądrym i fajnym chłopcem... a przy tym obdarzył mnie zaufaniem i uczuciem..musiałabym mieć serce z kamienia.
Wracając do prozy życia...ex nadal szaleje, mały jest u nas od paru dni i złożony został wniosek o zabezpieczenie miejsca pobytu u nas (młody tego bardzo chce), jego matka zrobiła to samo. Oprócz tego ex chce aby R. ponosił cała wine za rozpad małżeństwa, miał ograniczone prawa rodzicielskie i mógł się widywac z małym jeden weeknd w miesiącu. Coraz lepiej... hmm
Mam takie podejrzenie, że strasznie ją zazdrość szarpie, szczególnie o moje relacje z młodym. Ostatnio zachorował i sądziłam, że pojadą z nim do lekarza we dwoje a on płakał ze beze mnie nie jedzie. Ciągle sie do mnie przytulał itd, szlag ją trafiał. Tłumaczyłam jej jak dziecku ,ze on tak reaguje, bo ma dosyc awantur i chce pomieszkac spokojnie u nas. Chłopak czuje, że jak tylko mama go przejmie zacznie się tresura: co ma mówić, czego nie. Jest wsciekła jak osa, bo została przyłapana na tym, że zostawiała samego w domu ośmiolatka bez kluczy i możliowści wyjścia w razie np pożaru. Stąd też próbuje go wydrzeć ojcu aby go zmuśic do kłamania,że klucze miał. Ech...szkoda mi tego dzieciaka...

1,245

Odp: Być drugą i macochą

Gratulacje,Marianno:)

1,246

Odp: Być drugą i macochą

Super Marianno! Gratulacje!

1,247

Odp: Być drugą i macochą

Dzięki, dzięki:)

1,248

Odp: Być drugą i macochą

[MariannaM[/b] Gratuluję z całego serca smile
Jestem pewna, że starczy Ci miłości dla wszystkich Waszych dzieci. Wszystkie dzieci w pewnym momencie stają się zazdrosne o nowego członka rodziny. Zazdrosni bywają również mężowie. Dacie radę smile

I od razu zrobiło się milej. Jak fajnie kiedy życie toczy się spokojnie i każdy wie gdzie jego miejsce.

Pozdrawiam wszystkie macoch. Oby ta cisza w domach trwała i trwała....

1,249

Odp: Być drugą i macochą

Również gratuluję i 3mam mocno kciuki aby wszytko było dobrze smile Pozdrawiam

1,250

Odp: Być drugą i macochą
kilosz napisał/a:

Jednak napiszę, bo niejako nawet muszę.

Przepraszam, ale ten wątek ma 37 stron i czytałem tylko skrajne strony. Przepraszam, ale nie przewidziałem takiego obrotu sprawy. To była minimalna szansa. Generalizowałem. Przepraszam. Powtórzę jednak chcącemu nie dzieje się krzywda. Sama się na to zdecydowałaś i musisz się zmierzyć z eks żoną i ich wspólnym dzieckiem. Ja na Twoim miejscu bym wolał się związać z kawalerem i złożyć podanie o adopcję. Jestem ostatnim, który wyrzuca bezpłodnych za nawias czegokolwiek, bo bardzo popieram adopcję i dla mnie to naturalna droga.

Niemniej to Twoje życie i Twoje wybory, ale 37 stron świadczy o tym, że ten wybór nie do końca jest taki wspaniały. Los nikogo nie wybiera. Los daję sposobności, a my się na nie decydujemy czy nie.

Wybrałyście taką drogę. Wasza sprawa. Ja chciałem tylko wyrazić swoje zdanie.

Zapewne to wątek wspierania siebie nawzajem. Zatem ja tu nie jestem mile widziany. Zatem już się nie udzielam. Chciałem tylko przeprosić autorkę.

Czesc wszystkim bardziej i mniej znatjomym. Nie zagladalam dawno bo mnie wyjazd odcial od was.
Az tu nagle dzisiaj otwieram stronke i wlasnym oczom nie wierze. Coz za fanaberie z emocjonalnym podtekstem widze. Kilosz, Ty to chyba nie brardzo pojales po coz stworzone zostalo to forum; ten watek.  Zdaje sie ze masz silna potrzebe wyzycia sie a nie podzielenia sie doswiadczeniem - wlasnie DOSWIADCZENIEM - czy napewno mowisz Z DOSWIADCZENIA? czy ot tak co slina na jezyk przyniesie?
Wypraszam sobie traktowanie drugich zon jako maszynki do lagodzenia/znoszenia wszystkich i wszystkiego. A coz to za podejscie Ty reprezentujesz?
Jestem druga zona I macocha z paroletnim stazem wiec wiem cos na ten temat Z ZYCIA i do lepetyny by mi nie przyszlo ze wszystko co przezywamy czy przezywaja ludzie w zyciu w ogole MOZNA PRZEWIDZIEC, ZAPLANOWAC PARE LAT NAPRZOD??!!! Co za herecje piszesz mowiac ze "tak sobie wybralyscie" - a co nie identyfikujesz sie z problem nakreslonym w tym watku? Ty rozumiem wiedziesz MIODZIO ZYCIE, Z GORY OKRESLASZ PLAN DZIALANIA I PO PROSTU LECISZ WG PLANU DNIA/TYGODNIA etc.
Nie chce mi sie nawet dalej rozpisywac i hip hip hurra za to ze to byl ostatni "wywod" na OBCY DLA CIEBIE TEMAT.
Tyle ode mnie
Zgroza normalnie ...

1,251

Odp: Być drugą i macochą

Anitka, Kilosza już tu chyba nie ma, więc szkoda czasu i nerwów na polemiki wink


Z niusów u mnie to spędziłam dwa dni w "przemiłym" towarzystwie dzieci wink Starałam się być miła i traktować je neutralnie, tj. jak obce dzieci (np. jak kuzyna w ich wieku). Wg mnie było OK, ale i tak na koniec usłyszałam od M, że spodziewał się, że będzie lepiej. Doszłam do wniosku, że to zawsze będzie powodować zgrzyty między nami, bo ja nigdy nie będę klaskać uszami na widok jego latorośli i nie będę im wchodzić po palcu w d.... Z kolei mnie też zawsze jednak jakoś będzie mierzić fakt, że ma te dzieci. Kurde, nie po to nie mam swoich, żeby się zachwycać i niańczyć cudze, to chyba logiczne?

Tak więc kolejny raz przekonałam się na własnej skórze, że nie ma co się starać, bo i tak tego nikt nie doceni, zawsze będzie nie dość, za mało, coś nie tak.

PS: Marianna, gratki smile

1,252

Odp: Być drugą i macochą

Dziewczyny was również proszę ( wcześniej prosiłam mojego M) jak jeszcze raz kiedykolwiek zacznę się łamać, zrobi mi się przykro lub będę namawiała m abyśmy poszli ex na rękę to mnie mocno ale tak z całej siły walnijcie w pusty, naiwny łeb!!!!!!!plizzzzzzzzzzzz z całego serca.
U nas znowu awantury...ale oddycham głęboko,jeszcze kilka dni i lecimy wziiuuu daleko...

1,253

Odp: Być drugą i macochą

Nie ma sprawy:) Walniemy. Cóż tym razem..?

1,254

Odp: Być drugą i macochą

Zawsze stawiam dobro małej na pieerwyszym miejscu, koszem swojego i M spokoju, kosztem naszego szczęścia i radości , kosztak wolności choćby o jeden dzien od tej podłej s.... i własnie będę ją tak nazywała.Niech mnie teraz zlinczuje szanowny kilosz i inni z towarzystwa nieznających a wypowiadających się.
Pisałam wam, że mała w wakaje jest miesiąc na miesiąc.Ex zaproponowała czy mogła by zabrać małą ze dwa razy na spacer i raz na weekedn w tym czasie...Oczywiście większość głosów była na nie,wy, znajomi, my...ale zaczęlam sobie tłumaczyć, ze tęskni ( mała za mamą , mama za małą) że nie możemy być zajadli i robić na złość, że nie możemy być mniej rozumni niż ex i żebyśmy poszli jej na rękę.Pierwszy spacer ogromna przyjaźń, drugi spacer ogromna miłość, weekend lekki kłopocik ale niewielki, skończyły się potrzeby ex i.....awanturaaaaaaaaa maile z żalami i pretensjami, wywlekanie śmieci itp.Tak mnie zapieniła , że teraz przysięgam na wszelkie świętości nie ma robienia czegoś z ludzkimi uczuciami, bo człowiek chce jak najlepiej.Nie ma! koniec! Będę taką samą s...jak ex. To ja jako kobieta jako ta co chce łagodzić zawsze slyszę od M " już tyle razy miałaś nauczkę i nic się nie nauczyłaś" a ja wiecznie wierzę , że matoł zrozumie, ze skoro idziemy jej na rękę to dla  małej żeby nie cierpiała a żeby i ex miała wmiarę wygodnie i co????dostaje po dupie i jeszcze te słowa M " A NIE MÓWIŁEM".Mówił, wszyscy mi mówią a ja mięknę i mam nadzieję.
Jak zwykle awantura o pieniądze itp.bo żal za d,....ściska że lecimy na TAKIE wakacje choć mniej zarabiamy niż ona.
I te jej słowa "jak ja Cię nie będę miała to żadna Cię mieć nie będzie" kolejny raz chce nam to udowodnić.

1,255

Odp: Być drugą i macochą

Droga macocho, nie chcę wieć dodawać za Twoim M :"a nie mówiłam", powiem tylko, że nie jesteś w tej frustracji osamotniona. Jak tak sobie czytam o twojej kochanej ex, to tak jakbym i o swojej poczytała sobie.
Ja również mimo szczerych chęci zaprzestałam łagodzenia konfliktów i sporów ponieważ co bym nie zrobiła to i tak ona się do mnie rzuci z mordą i usłyszę niewybredne epitety na swój temat. A jest przy tym tak prymitywnie prostacka,że aż mnie zaskakuje jak ta kobieta zdołała w ogóle zdać maturę przy takim zasobie słownictwa i upośledzonej zdolności wyciągania logicznych wniosków z rozmowy. U mnie także trwa właśnie okres awantur i atmosfera jest napięta, bo mamusia odwiedza raz po raz dziecko u nas w domu. R się zawziął i syna jej aż do orzeczenia sądu nie odda. Z resztą mały nie narzeka i tęskni za mamą tylko troszkę a tak w ogóle to czuje się super u nas. Ale z racji takiej sytuacji mamy na porządku dziennym awantury pod drzwiami, dosłownie napieprzanie domofonem oraz dzwonkiem, wrzaski i żenujące zagrywki. Czekamy cierpliwie. Jakoś dajemy rade, ale sprawa jest postawiona na ostrzu noża i wiecie co wam powiem? Tak trzeba. Nie inaczej. Z takimi osobami jak ona i raczej sie nie da! Żadne prośby, ustalenia, tłumaczenia i próby przemówienia do rozsądku nie mają tu racji bytu. Ona po prostu nie ma zamiaru zachowywać się jak dorosła, rozsądna osoba na poziomie. Była i jest prostaczką i w ostatnich dniach udowodniła to tyle razy, że naprawdę skończyła nam się cierpliwość. Dosyć już skakania nad biedną pokrzywdzoną pannicą, dosyć warzenia słów i starania się żeby jej nie było przykro albo żeby przypadkiem się nie obraziła. Bo wiecie co? Ona ma w nosie nasze starania i chęci rozwiązania sprawy polubownie. Ona pała rządzą zemsty, jest chciwa, samolubna i natarczywa. Jak nie dostanie prztyczka w nos to się nigdy nie uspokoi. Z prostakiem należy postępować twardo i ostro bo na żadne subtelności taki osobnik nie reaguje, wszak gruboskórność ją chroni przed delikatnym zwróceniem uwagi.

1,256

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

"jak ja Cię nie będę miała to żadna Cię mieć nie będzie" kolejny raz chce nam to udowodnić.

hehe ot faktycznie udowodniła..:) pogadać se może...M jest z tobą a jej głupie zachowanie tylko go utwierdza w przekonaniu, że najlepszą rzeczą jaką zrobił było rozstanie się z nią. Takie słowa to nic innego jak żałosny akt desperacji.

1,257

Odp: Być drugą i macochą

A ja mam pytanie co na to twój facet? Bo ty jesteś macocha, a odnosze wrażenie że wszytkim dyrygujesz. Masz dobre chęci, nie możesz sobie dac w kasze dmuchac ale... ale jestes macochą a chyba chcesz bardzo temu dziecku matkować, mimo że piszesz że nie to mimo wszytko odnosze takie wrażenie. I kolejna rzecz, czy dziewczynka chce sie z matką spotykać? To chyba podstwowa rzeczy bo jak dziecko chce, tęskni i wyraża chęc spotkania się z matką to jest to wazne i w takim wypadku nie możecie bronić matce i córce spotkania sie tym bardziej, że młoda jest u was cały miesiąc, a dla dziecka tak małego niewidzenie matki tak długo jest naprawde obciążające psychicznie. Powinniście się zapytac dziecka czy chce się z mamą widziec i jak chce to wybacz ale...ma do tego prawo i wy czy ty nie możesz jej stać na przeszkodzie. Jeśli nie chce to nie i ucinacie rozmowy z matką.

Osobiście z tego co piszesz odnosze często wrażenie, że ty walczysz o dziecko z jej matka bo za dużo uczuć w nia włożyłaś i chcesz przejąc kontrolę nad wszytkim, a tak się nie da. To nie twoje dziecko i owszem możesz i nawet powinnas pewne rzeczy ustalac z jej ojcem ale nie walczyć o dziecko czy względy małej z jej matka. Jeśli macie fajny kontakt to super ale to jest jej matka i obydwie mają prawo się spotykać. A ty macocho tego że to jest jej matka nie przeskoczysz w żaden sposób i nie próbuj walczyć o względy z nią. Masz z małą świetny kontakt...super oby tak dalej.

1,258

Odp: Być drugą i macochą

My tez mamy ostatnio jazdy z mausią...hehe chyba jakies przesilenie letnie że wszytkie ex daja popalić. Z tym że ex jest juz chyba w desperacji bo zaczela do mnie wypisywac i wydzwaniac próbując mnie nastawic przeciwko m smile Troszke sie przeliczyła równiez z innych powodów i chyba troszeczke rura jej zmiękła.

A mam pytanie do ciebie marianna: skoro ex stoi pod waszymi drzwiami, wydzwania, krzyczy, dobija się dlaczego nie wezwiecie policji?
I kolejne: nie pozwalacie sie matce zobaczyc z synem?

1,259

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

A ja mam pytanie co na to twój facet? Bo ty jesteś macocha, a odnosze wrażenie że wszytkim dyrygujesz. Masz dobre chęci, nie możesz sobie dac w kasze dmuchac ale... ale jestes macochą a chyba chcesz bardzo temu dziecku matkować, mimo że piszesz że nie to mimo wszytko odnosze takie wrażenie. I kolejna rzecz, czy dziewczynka chce sie z matką spotykać? To chyba podstwowa rzeczy bo jak dziecko chce, tęskni i wyraża chęc spotkania się z matką to jest to wazne i w takim wypadku nie możecie bronić matce i córce spotkania sie tym bardziej, że młoda jest u was cały miesiąc, a dla dziecka tak małego niewidzenie matki tak długo jest naprawde obciążające psychicznie. Powinniście się zapytac dziecka czy chce się z mamą widziec i jak chce to wybacz ale...ma do tego prawo i wy czy ty nie możesz jej stać na przeszkodzie. Jeśli nie chce to nie i ucinacie rozmowy z matką.

Osobiście z tego co piszesz odnosze często wrażenie, że ty walczysz o dziecko z jej matka bo za dużo uczuć w nia włożyłaś i chcesz przejąc kontrolę nad wszytkim, a tak się nie da. To nie twoje dziecko i owszem możesz i nawet powinnas pewne rzeczy ustalac z jej ojcem ale nie walczyć o dziecko czy względy małej z jej matka. Jeśli macie fajny kontakt to super ale to jest jej matka i obydwie mają prawo się spotykać. A ty macocho tego że to jest jej matka nie przeskoczysz w żaden sposób i nie próbuj walczyć o względy z nią. Masz z małą świetny kontakt...super oby tak dalej.

Rozumiem Twoją opinie i pewnie po części się z nią zgodzę.Na pewno zgodzę się w tym, że jestem zaangażowana.Staram się być zorganizowana i poustawiana, jeśli w coś wchodzę to wchodzę w to w 100% a nie w 3-10%.Tak też było gdy wiązałam się z M- facetem z dzieckiem.Wiedziałam, że będę musiała poświęcić swój czas, czas M który przeznaczony byłby dla mnie , oraz fakt, ze mimo iż nie ma swoich dzieci będę musiała włożyć swoją pracę w jej wychowanie w naszym domu.M z racji sowjego zawodu i specyficznej osobowości wiele spraw załatwił by w sopsób który znając ex narobiłby mu sporo kłopotów.Poza tym mamy zasadę w domu, że się konsultujemy i oboje podejmujemy decyzję.M uznał, że skoro mała do nas przychodzi i kilka dni w miesiacu jest w naszym domu to przyjmuje zasady panujace i to co mówi ciocia jest tak samo ważne jak to co mówi tata.Bardzo jesteśmy z małą związane ( sama już o tym mówiłam, że być może za bardzo - jednak nie bardzo jest jak to odciąć bo to nie tylko moja incjatywa ale małej również)być może faktycznie z racji tego, że sama miałam pokićkany dom staram się aby w naszym domu było inaczej niż w rodzinnym a co za tym idzie małej to się podoba.
Zgdonie z tym co często słyszymy od ex ( kiedy nadprogramonwo chcemy wziac małą) ma prawo nam jej nie dać w czasie przydzielonym dla niej, również my mamy prawo w danym miesiacu nie puścic małej do mamy.Tylko co na tym zyskamy??Absolutnie nic.Mała wiele razy była pytana czy chce isć do mamy i wiele razy mówiła że nie  bo woli zostać u nas.Jednak zawsze staramy się isc na ręke ex i jeśli chce zobaczyc się z mała bo twierdzi że będzie za nią tęskniła ( po czym mała przyjeżdza i mówi " tato nie chce więcej tam iść , mama włącza mi gre na komputerze i sobie idzie")to my się zgadzamy, owszem mam coś do powiedzenia, to dezorganizuje mój czas , to powoduje, że musimy być w domu wtedy i wtedy, to powoduje, że mój M chodzi przez pół dnia zdenerwowany, to powoduje potem lawinę maili itp...to powoduje równiez takie sytuacje jak ta ostatnia.
Dostała dziecko zgodnie z jej prośbą, była przesłodka do tego stopnia, ze miałam wrażenie, że zaraz mnie ucałuje w stopy,dobre rady, uśmiechy , zagadywanie, całowanie się z naszym psem istna sielanka ale jak już dostała to co chiała ...uuuuuu....wyzwiska, obelgi, awantury.
Nie musze konkurować o względy malej, nie robię nic na siłe,to że uczę jej zasad jakich będę uczyła dzieci moje i M to tylko dlatego, ze chcę aby w momencie spotkania się małej i naszych dzieci nie było różnic.Mala ma 4 lata kibel cipa to powiedzenia przyniesione od mamy.Moje dzieci takich słów nie będą używać a przynajmniej nie jako 4 latki...

1,260

Odp: Być drugą i macochą

I oki, dostałam odpowiedz na pytania które zadałam. Z twoich poprzednich postów wynikalo, że dziecka jej nie dajecie dla zasady. Pytałam czy mała chce iśc do mamy i tu jej zdanie się liczy. Skoro nie chce to nie i tyle.

1,261

Odp: Być drugą i macochą

Wiecie co, tak Was czytam i odnosze wrazenie, ze macie te problemy z eksiami troche na wlasne zyczenie. Po kiego sie tak angazowac?? To w koncu dzieci Waszego meza/partnera i eksi, niech wiec zalatwiaja swoje sprawy.

Macocha piszesz: "M z racji sowjego zawodu i specyficznej osobowości wiele spraw załatwił by w sopsób który znając ex narobiłby mu sporo kłopotów." No i? Niech zalatwia, czemu go wyreczasz? Raz nie zalatwi, drugi nie, ale moze za trzecim cos zrozumie? Poza tym jak widzisz nawet Twoja ustepliwosc do niczego nie prowadzi, wiec moze sposob M wcale nie jest taki zly? U mnie tez eksia fikala, bo wiedziala, ze moze sobie na to pozwolic - dopoki M nie tupnal noga i nie pokazal jej granicy. Od tamtej pory spokoj.

Shedir, a skad eksia ma w ogole Twoj numer telefonu?

Marianna, zdaje sie, ze jestes w ciazy i naprawde takie atrakcje typu awanturujaca sie ex nie sa Ci do niczego potrzebne. Czy oni nie moga sie spotykac na neutralnym gruncie tylko musi Ci sie baba na chate zwalac?

1,262

Odp: Być drugą i macochą

Zajmuje sie jej dzieckiem i zajmowałam jak było małe. Więc jak chciala skontaktować się z nia to ona dzwoniła.
Generalnie mam to gdzies i ze mną kontaktuje się w akcie desperacji a i tak dostaje po uszach.

1,263

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

Zajmuje sie jej dzieckiem i zajmowałam jak było małe.

O kurde, dziwna akcja.

1,264

Odp: Być drugą i macochą

Coś Ty shedir zawsze dajemy nawet kiedy nie jest nam to na rękę bo mieliśmy inne plany, to staramy się to wszystko pogodzić.Zabieramy też nie "przepisowo" jak chce ją oddać...zapytałam was wczesniej o opinie bo wiedziałam, że nawet jak się zgodzimy to będzie potem wiele problemów z tym zwiazanych...i miałam rację mimo, że wszyscy mówili nam żeby nie ulegać...No nic póki co dostała kubeł zimnej wody i sie nie odzywa.Oby tak było przez najbliższe 2 tygodnie.
Choć wczoraj ubawiła nas tekstem- wiedząc, że w piątek mamy samolot " chce jeszcze w tym tygodniu zobaczyć T. we wtorek pracuje nie mogę, w środe jest wolne to wogóle odpada, w czwartek znowu pracuje wiec tez nie mogę, masz jakieś propozycje" ...


Metaksa masz 100% racji.Dlatego blagałam żebyście mnie następnym razem strzeliły w łeb :-( Jestem zadzior ale w kwestii dziecka chciałabym żeby był spokoj dlatego jakoś staram się łagodzic konflikty..Znając mojego M Pani nie raz dostała by wiązkę i poszła gdzie raki zimują ale ja wole łagodniej spokojniej...moze to jakiś mój wewnętrzny strach przed nią, że ma w pewnym sensie władzę, że sądy Polskie są beznadziejne, że chce aby małej nie zabrakło tego czego mi brakowało całe życie...taty - poprostu :-(

1,265

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:

Wiecie co, tak Was czytam i odnosze wrazenie, ze macie te problemy z eksiami troche na wlasne zyczenie. Po kiego sie tak angazowac?? To w koncu dzieci Waszego meza/partnera i eksi, niech wiec zalatwiaja swoje sprawy.
Marianna, zdaje sie, ze jestes w ciazy i naprawde takie atrakcje typu awanturujaca sie ex nie sa Ci do niczego potrzebne. Czy oni nie moga sie spotykac na neutralnym gruncie tylko musi Ci sie baba na chate zwalac?

Oj zgadzam się, że idealnie by było, gdyby załatwiali swoje sprawy samodzielnie. Jasne, że to jego dziecko, ale wiążąc się z kimś chcąc nie chcąc zaczynam brać udział także w jego problemach. Trudno by było powiedzieć mu: "słuchaj, to twój dzieciak, twoje problemy, mnie nic do tego". Z drugiej jednak strony staram sie jak mogę nie uczestniczyc w tych kłótniach i być obiektywna...nie zawsze to się udaje. A gdy dziecko mojego partnera spędza tak dużo czasu u nas to już w ogóle się człowiek przywiązuje. Doskonale rozumiem pod tym względem macochę...tak trudno być obojętnym w sytuacji gdy pokocha cię dzieko, zaufa ci i liczy na ciebie.
Co do atrakcji typu awanturująca się ex, to jak najbardziej się zgadzam. Do niczego mi to nie jest potrzebne. Problem w tym, że pogoda akurat zrobiła się tragiczna, więc trudno małego wyganiać z matką na spacer (inna sprawa, że nie wiadomo, czy nie czeka tam na nią koleżka w samochodzie żeby małego wsadzić do auta i zwiać). Zresztą młody był chory przez poprzedni tydzień, więc za bardzo nie mógł wychodzić. Przyjełam więc taktykę, że ja sie ulatniam, gdy wiem, że ex ma się pojawić. Cóż...uciekam z własnego domu tongue Niestety, ona lubi składać również niezapowiedziane wizyty, chyba właśnie po to aby podenerwować i tego już nie dam rady uniknąć. Ostatnim razem R wezwał policję. Chyba pomogło, przestała szalec na klatce.

1,266

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:
shedir napisał/a:

Zajmuje sie jej dzieckiem i zajmowałam jak było małe.

O kurde, dziwna akcja.

Dlaczego dziwna? Każda z nas, a przynajmniej większość się tu zajmuje dzieckiem. Skoro dziecko jest pól miesiąca z nia pół z mani to cięzko żebym się ie zajmowała nia.

1,267

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

Dlaczego dziwna? Każda z nas, a przynajmniej większość się tu zajmuje dzieckiem. Skoro dziecko jest pól miesiąca z nia pół z mani to cięzko żebym się ie zajmowała nia.

To sie nie zrozumialysmy big_smile Myslalam, ze bylas czyms w rodzaju babysitter u eksi, zanim sie zwiazalas z mezem big_smile (tak to jest jak sie nie zna czyjejs historii). Drazac temat, to czemu eksia dzwonila na Twoj telefon, a nie meza? wink

MariannaM napisał/a:

Trudno by było powiedzieć mu: "słuchaj, to twój dzieciak, twoje problemy, mnie nic do tego".

Nie masz mowic jemu, tylko SOBIE. Ja tez na poczatku bylam "kozaczka" i pare razy alez mialam ochote odebrac ten dzwoniacy telefon od eksi, albo wysmarowac jej takiego esa, zeby jej w piety poszlo wink Te negatywne emocje mnie zjadaly. Potem poczytalam troche for (forow?) na ten temat i dotarlo do mnie, ze to JA mam problem i nad SOBA musze pracowac - nie nad eksia, nie nad M. Dotarlo do mnie, ze te nerwy tak naprawde MNIE zjadaja i MI wychodza na zle - ani M, ani jej. W ogole ja staram sie nie wnikac w te uklady, w trosce o swoje zdrowie psychiczne. Po kilku akcjach uswiadomilam tez sobie, ze my macochy mamy przechlapane - niby milo by bylo, gdybysmy kochaly jego dzieci jak swoje, ale juz traktowac ich jak swoje nie mamy prawa. Np. ja swojemu dziecku nie pozwolilabym grac w gry komputerowe +18 - a rodzice tak. Ja uczylabym swoje dziecko samodzielnosci, natomiast bedac z M czy z eksia sa notorycznie wyreczane. Przyklady moglabym mnozyc, Wy zapewne tez. Dlatego poki moge to unikam roznych sytuacji czy to z eksia, czy to z dziecmi - nie wiem, moze kiedys obroci sie to przeciwko mnie, ale poki co przynajmniej spie spokojnie.

1,268

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:

niby milo by bylo, gdybysmy kochaly jego dzieci jak swoje, ale juz traktowac ich jak swoje nie mamy prawa. Np. ja swojemu dziecku nie pozwolilabym grac w gry komputerowe +18 - a rodzice tak. Ja uczylabym swoje dziecko samodzielnosci, natomiast bedac z M czy z eksia sa notorycznie wyreczane. Przyklady moglabym mnozyc, Wy zapewne tez. Dlatego poki moge to unikam roznych sytuacji czy to z eksia, czy to z dziecmi - nie wiem, moze kiedys obroci sie to przeciwko mnie, ale poki co przynajmniej spie spokojnie.

ja tam traktuje jak swoje, oczywiście jeśli chodzi o wymagania i pozwoleństwa na różne rzeczy. Może mam o tyle łatwiej, że się z R. dogadujemy w kwestii wychowywania niemal jednogłośnie, zresztą on się bardzo liczy z moim zdaniem, wiec jeśli na coś nie wyrażam zgody, to R. mnie popiera. Faktycznie u matki młody wcale nie ma większych luzów, tzn. jest raczej zostawiony samopas i trochę niedopatrzony (np w ogóle nie dostaje obiadów domowych, tylko przekąski i np parówki). Chcąc nie chcąc wzięłam się więc za jego odżywianie i choć musi u mnie jeść zdrowe posiłki, za którymi nie zawsze przepada to i tak woli być u nas.
Co do wkręcania się w konflikt między R. i ex, to faktycznie lepiej pozostać w cieniu i sie za bardzo nie wkręcać. Czasem nerwy puszczą, lecz generalnie staram się nie mieszać. Oczywiście i tak R. się mnie radzi w wielu kwestiach i wiem na bierząco co się dzieje, ale staram się nie poddawać emocjom.

1,269

Odp: Być drugą i macochą
MariannaM napisał/a:

ja tam traktuje jak swoje, oczywiście jeśli chodzi o wymagania i pozwoleństwa na różne rzeczy. Może mam o tyle łatwiej, że się z R. dogadujemy w kwestii wychowywania niemal jednogłośnie, zresztą on się bardzo liczy z moim zdaniem, wiec jeśli na coś nie wyrażam zgody, to R. mnie popiera.

No widzisz, a u mnie to roznie, np. z ta gra komputerowa, jak zobaczylam zabijanki, kradzieze aut, itp. to zerknelam na okladke tej gry, a tam +18. To pytam malego, czy mu mama pozwala grac w takie gry dla doroslych. A on, ze tak. M sie na to tylko usmiechnal, ale gry nie wylaczyl. Przy najblizszej okazji zapytam, czy w takim razie moze tez palic fajki i ogladac pornole wink

A'propos traktowania jak swoje, to juz widze mine M i jego rodziny, gdybym sie wydarla na jego dzieci tak jak to on sie drze. Ojjj juz widze, ze grubo by bylo - ale rodzicowi nikt sie nie podziwi, ze drze jape. Takze mozna traktowac jak swoje, poki jest dobrze. A jak jest cos zle, to juz jestes zla macocha i nienawidzisz dzieci. Takie moje obserwacje.

1,270

Odp: Być drugą i macochą

I tu jest pies pogrzebany Metakso.Zwyczajnie mijacie się ze swoim facetem w kwestii wychowania.
U mnie jest dokładnie tak jak u Marianny traktuję małą jak swoją w związku z tym jest nie tylko zabawa, ale tez kara, jak trzeba to i krzyknę .Od samego początku ( jak się poznawaliśmy - wyszło, że mamy podobne podejście w kwesti wychowywania dzieci, zasady, system kar i nagradzania itp) w związku z tym kiedy coś nie podoba mi się w zachowaniu małej nie mam oporów by zwrócić uwagę.Na początku trochę się bałam, że mała poleci do ex i jej powie, że krzyczę czy na coś nie pozwalam,jednak potem doszłam do wniosku, że nie wyobrażam sobie aby w naszym domu panowały zasady z tamtego domu z którymi zupelnie się nie zgadzam(ex jak ma się przywalić i tak to zrobi).Zresztą czasem zostaję z małą sama lub odbieram ją z przedszkola i nie wyobrażam sobie żeby 4 latek zachowywał się tak jak zachowuje się z mamusią.Swoja drogą...to ciekawe, że u nas jest na prawdę grzeczna, wie co ma zrobić, jakie są jej obowiązki, nie ma histerii i płaczu o zabawki w sklepie, wie co można a czego nie i jakoś nie ma problemów, chyba że wstanie lewą nogą :-)

1,271

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:

A'propos traktowania jak swoje, to juz widze mine M i jego rodziny, gdybym sie wydarla na jego dzieci tak jak to on sie drze. Ojjj juz widze, ze grubo by bylo - ale rodzicowi nikt sie nie podziwi, ze drze jape. Takze mozna traktowac jak swoje, poki jest dobrze. A jak jest cos zle, to juz jestes zla macocha i nienawidzisz dzieci. Takie moje obserwacje.

Faktycznie ludzie często tak mają, że traktują swoje dzieci jak swoją własność, na zasadzie: ja się moge drzeć na dziecko, bo to moje ale niech ktoś inny spróbuje. Przykre, tym bardziej, że krzyk to chyba najbardziej nieudolna metoda wychowawcza (no i jeszcze bicie). Ale ja tam bym się buntowała na twoim miejscu, metaksa. Jeśli dzieci przychodzą do twojego domu i są również pod Twoją opieką, to jest oczywiste, że masz prawo od nich wymagać takiego czy innego respektowania Twoich zasad. I to na co pozwala mama tu nie ma nic do rzeczy. Jeśli np mama będzie pozwalała mu kraść w sklepach zabawki i pluć na dywan to znaczy, ze ty również musisz się na to zgadzać? Młody też próbował ze mną tych sztuczek i np argumentował :"a mama mi pozwala" a ja na to mam zawsze odp:"to fajnie, że mama ci pozwala, jak pojdziesz do mamy to będziesz mógł to robić do woli, narazie jednak jesteś pod naszą opieką i u nas tego robić nie wolno". Skutkuje.

1,272

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

.Swoja drogą...to ciekawe, że u nas jest na prawdę grzeczna, wie co ma zrobić, jakie są jej obowiązki, nie ma histerii i płaczu o zabawki w sklepie, wie co można a czego nie i jakoś nie ma problemów, chyba że wstanie lewą nogą :-)

Dokładnie. Jeśli wszystko jest jasne a kary nie zależa od naszego złego humoru to sie okazuje, że bardzo szybko dziecko się przystosowuje i jest grzeczne. Ja sie nawet zdziwilam jak mi młody powiedział, ze mama mu często daje kary...jeszcze nie miałam takiej potrzeby, ponieważ on po prostu słucha. Wystarczy mu wytłumaczyć jaki jest powód mojej prośby lub zakazu a on to przyjmuje do wiadomości i się nie buntuje. Czasami jesli naprawde mu na czymś zależy lub bardzo czegoś nie chce pozwalam mu się wypowiedzieć. Jeśli moge to ustępuje. Dzięki temu nie ma między nami ciśnienia, on wie, że jestem wymagająca ale też wyrozumiała.

1,273

Odp: Być drugą i macochą

Dokładnie tak jak u Marianny.
Zresztą mam w perspektywie dzieci z M i zupełnie sobie nie wyobrażam starcia zasad naszych i ex...dwa różne światy.Więc mała jest u nas tak wychowywana aby kiedyś podczas starcia z przyrodnim rodzeństwem nie było bo T może a ja nie.

1,274

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

I tu jest pies pogrzebany Metakso.Zwyczajnie mijacie się ze swoim facetem w kwestii wychowania.

Troche sie mijamy faktycznie, ja jestem bardziej cerberem, jakies zasady musza byc i juz. Natomiast M generalnie sie zgadza ALE skoro ma dzieci kilka razy w roku po pare dni, to "jak on je moze wychowywac?" No i wtedy jest szalenstwo, hulanki, swawole, bata nie ma. Gdyby kiedys przyjechaly do nas (mieszkamy w innym kraju) na wakacje, i M bylby w pracy, to wiadomo, ze bym sobie na glowe nie dala wejsc. A tak to co mam zrobic, jak sam ojciec im poblaza, sprzata po nich, itp. Taki juz urok wakacyjnego tatusiowania.

Macocha, a jak np. rodzina Twojego meza reaguje, jak Ty dzieciom zwracasz uwage?

Marianna, ja tez nie popieram "darcia ryja", uwazam, ze sa bardziej cywilizowane metody wychowywania dzieci wink Ja wole system kar i nagrod, natomiast moj M. drze sie az mu dno w dupie widac, po czym i tak dzieciaki moga robic co chca. Porazka.

1,275

Odp: Być drugą i macochą

My wychodzimy z założenia, że nie ważne czy raz w roku czy sto, ojciec i matka to instytucja wychowująca, staramy nie bawić się w złego i dobrego policjanta.Czyli mama jest ta zła bo wymaga ( choć akurat nie w tym przypadku :-)) a tata ten wspaniały bo na wszystko pozwala i jest od zabawy, kupowania prezentow i pobłażania ( i tu również nie w tym przypadku).
M uważa , że jest ojcem w pełnym zakresie tylko w okrojonym czasie.
Babcia ( czyli mama M) za wszelk cenę chciała "wynagrodzić"małej to , że rodzice się rozeszli.Tylko w jaki sposób??kupując masę zabawek??sposób który tylko rozpuszczał małą i nic w jej życie nie wnosił.

Wiesz nie wymagam od małej kwadratowych jaj tylko ludzkich odruchów, czyli kiedy wychodzimy od babci to mała ma sprzątnąć zabawki , mówię i nie zastanawiam się czy babci się to podoba czy nie.Wiesz nikt nic nie mówi bo wszyscy widzą jaki mamy kontakt, wiedzą, że mała wpatrzona jest w ciocię , ciocia nie uczy głupot, nie robię tego w sposób jaki byłby nie do przyjęcia no i przedewszystkim przynosi efekty...Może inaczej by reagowali gdybym była dla małej zła.

1,276

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:
shedir napisał/a:

Dlaczego dziwna? Każda z nas, a przynajmniej większość się tu zajmuje dzieckiem. Skoro dziecko jest pól miesiąca z nia pół z mani to cięzko żebym się ie zajmowała nia.

To sie nie zrozumialysmy big_smile Myslalam, ze bylas czyms w rodzaju babysitter u eksi, zanim sie zwiazalas z mezem big_smile (tak to jest jak sie nie zna czyjejs historii). Drazac temat, to czemu eksia dzwonila na Twoj telefon, a nie meza? wink
.

Nie nie bez jaj. Nie znałam ich wcześniej ha.

Dzwoni bo często jestem sama z młoda więc jakoś musi się z nia skontaktowac jak chce, a my kontaktów jej nie bronimy.

1,277

Odp: Być drugą i macochą

Kochane, Matki, Zony, Patchworkowe, Niekochane, Otracone, Walczace, Cierpiace, Niezrozumiale, Macochy pelnoetatowe czy tez weekendowe .....  jestem z Wami, a moze nawet w jakims sensie czuje sie duchowa liderka, jesli mozna tak nazwac, bo jak mozna nazwac kobiete ktora mimo swego wieku, doswiadczenia, pewnych pretensji do samoswiadomosci, sexi bisutu i pewnej zawodowej pozycji  wkrecila sie w niebywala kabale.... No i jaka niezalezna przeciez, zapomialabym dodac?.
Do rzeczy no i otoz po wielkiej i szalonej milosci, ktora po latach walki i cierpien godnych mlodego Wertera, rzucila wszystko aby po latach oczekiwan na Ukochangeo w koncu sie z nim zwiazac.... W dwa lata zmienilam prace, rozwiodlam sie i wyjechalam do Francji, no bo mój Ukochany to garaca Francuzka Krew  w sypailni, Francuski Piesek w jadalni, i tatus dwoch Paryskich ksiezniczek. Ten na pewo, jedyny, karmiczna wiez dusz, porozumienie cial, pierwszy i ostatni, ON.
Milosniczka ksiazek folizoficznych i psychologicznych,  biografii, wielbiaca swoje przyjaciolki nierozlaczki, kochajaca rozmowy dlugie i doglebe, a przede wszystkim swoaja wolnosc nie ogladajac się za siebie skoczyla, podpisala kontrakt bez czytania. Trzeba ufac przeciez, wierzyc milosci, jest cos nad nami przeciez?.. po co się dogadywac dopytywac, czytac, ulozy się, latamy uskrzydleni przciez, kochamy się to On i ONA.  Dalam sobie zalozyc kajdanki z usmiechem patrzc w oczy amorowi?. Jak bardzo kocham Polske przekonalam się szybko, jak bardzo tesknie żeby czuc się u siebie, swobodnie, jak bardzo pragne oddychac?. I jak bardzo to boli, przekonalam się jeszcze szybciej.
Urodzilam syna, ja 40 letnia rzutem na tasme zaszlam w ciaze. Maly latal ze mna po swiecie w moim brzuchu, bylismy w Moskwie, Minsku, Chorwacji, Petersburgu itd. pracujaca, latajaca 40 letnia mama?. Mama która godzi kariere w korporacji, z nowa miloscia, szczesliwym macierzynstwem, opieka nad chora matka, wyzwolona, odwaznie rzucajaca wyzwanie losowi?. Wydepilowana, umalowana, 53 kg, na szpilkach, gotujaca, prasujaca, na walizkach, tak bardzo samotna. To ja. Cene znam tez tylko ja, a jest wysoka i boli bardzo.
W pologu przywiozl ksiezniczki, kilka dni po porodzie wiec gotwoalam dla ksiezniczek, żeby się czuly dobrze przyjete, mój synek siedzial na moich rekach, mój Ukochany nie popatrzyl w trakcie kolacji na mojego syna, bal się karcacego wzroku coreczek. Dowiedzialam się ze powinnam mu wspolczuc bo z powodu mojego porodu, on nie mogl wyjechac na wakacje z dziewczynami, a one przeciez maja wakacje, we Francji wakacje sa 5 razy w roku. 
Odbierajac mnie ze szpitala w miedzyczasie ogladal mecz rugby, był przeciez final a grali czarni z Nowej Zelandii Aka aka, swietny bojowy taniec?. Bolalo bardziej niż rozwalone krocze.
Kiedy sa ksiezniczki ja znikam, to znaczy Ukochany mnie nie widzi, sa konie, filmy, odrabianie lekcji wybieranie wspolnie filmow. Mój Ukochany zamienia się w asystujacego nadskakujacego tatusia swoich nastoletnich ksiezniczek, ostatnio zaniosl im do lozeczek kakao w butelkach mojego syna, żeby czuly się kochane i dopieszczone? Plany weekenodwe uzgadnia z ksiezniczkami, konkursy, wyjazdy.
Mamy wspolna  jedna sypialnie z moim synkiem kiedy spi, mogę jedynie isc na balko lub do kuchni  odpoczac w salonie kroluja ksiezniczki i tatus. Nie mogą isc do przeciez do swojego pokoju, czulyby się odrzucone i niechciane, a czy ktos pyta jak ja się czuje ?  Jak mogę się czuc nie majac swoejgo kraju, przyjaciolek, swobody, po tygodniu na walizkach i dziesiatkach lotow i godzinach czekania na lotniskach?  Można by tak bez konca o upokorzeniach, samotnosci, poczuciu odtracenia.

Jasne ze musimy zmienic mieszkanie i dorobic sie od nowa, dom z basenem zostawil ksiezniczkom i ich mamusi. Wiec pracuje żeby oplacic wsystko nianie, prywatne szkoly konie, opieke nad chora matke w Polsce, wynajem mieszkania, prywatne lekcje ksiezniczek , mamsuia ksiezniczek wszak malo zdolna była i malo zarabia? Wiec pakuje kolejny raz walizke i
Mam synka wspanialego, wyczekanego, kochanego. On go kocha, ale zawsze pokresla ze ma troje dzieci, gdybym smiala zapomniec o ksiezniczkach?  wiec zawsze bede tylko matka jego trzeciego dziecka.
O slubie mowy teraz nie ma, były oswiadczyny na przynete, teraz za duzo zadraznien, frustracji, emocji?a teraz ja pytam sibie czy chce?
Wiecie co ? nie radze sobie. Ja emancypantka, swiadoma i profesjonalna kobieta lat 40, po wielu latach psychoterapii, patrze na rachunek zycia i nie mogę dojsc skad ta liczba taka wysoka, przeciez ja tylko kiliszek szampana zamowilam i krewetki, a tu proszę?.
Nie pytam o rady, wysluchajcie mnie tylko, samotna tu jestem?.

1,278

Odp: Być drugą i macochą

Droga Milu. Wysłuchałam....świetny styl, masz lekkie pióro:) szkoda, że historia taka smutna. A może tak bardzo się nie poświęcaj i poczuj się sama księżniczką. Tupnij nóżką i pojedz na wakacje tam gdzie marzysz,może nawet z synkiem, ale bez reszty rodzinki? A może w ogóle tupnij nóżką i powiedz to i owo o tym jak się czujesz...Samotność w związku...wiem jak to boli, gdy ktoś ma ciągle oczekiwania a tak nie wiele daje w zamian. Miało być bez rad:)
Połączenie karmiczne to to jest, tylko pytanie jakiego rodzaju. Większość ludzi których spotykamy na swojej drodze i którzy mają duży wpływ na nasze życie to właśnie spotkania karmiczne. Często takie związki jak twój polegają na tej zależności i potem już sama nie wiesz co cię skłoniło, że to własnie ten facet wydał ci sie az taki och ach. To niejednkokrotnie jest śilniejsze od nas. Masz się czegoś nauczyć poprzez to spotkanie, nim szybciej pojmiesz czego, tym prędzej będziesz mogła ruszyć dalej. Wierzę,że dasz radę, masz wielki dystans do siebie a to bardzo pomaga. Pozdrawiam!

1,279

Odp: Być drugą i macochą

Miło Cię poznać Mila smile

Historia trochę jakbym o sobie czytała, ja też dla niego rzuciłam wszystko i wyjechałam na drugi koniec świata, bez rodziny i przyjaciół. Jedynie, jak dla mnie na plus, to że póki co nie dałam się wrobić w bejbika.

Księżniczki w jakim wieku? Nie mieszkają z Wami na stałe rozumiem? A jak często bywają na salonach? wink

Współczuję Ci. I współczuję Waszemu dziecku, bo w czym niby on jest gorszy, tylko dlatego, że urodził się kilka lat później? Denerwują mnie tacy goście, bo to znaczy, że nie dorośli i nie zasłużyli, aby mieć nową rodzinę.

Marianna ma dobry pomysł, wakacje. Ja bym poszła dalej - skoro z niego taki dobry ojciec, to zostaw mu też synka pod opieką wink Niech się integrują, a co wink

PS: Doczytałam, że księżniczki są nastoletnie. I że on im nosi "kakałko" do łóżek w buteleczkach. Facet ma coś z głową ewidentnie i powinien się leczyć jak na mój gust. Czekam aż macocha się wypowie, bo ona to dopiero nie przebiera w słowach big_smile

1,280

Odp: Być drugą i macochą

Wiecie  kobitki, tak sobie myślę o tych facetach i ich zachowaniach względem swoich dzieci tych "nowych" i tych "starych". Dlaczego tak dogadzają dzieciom z pierwszego związku i dlaczego tak łatwo przychodzi im traktowanie kolejnych potomków jako tych "gorszych"?
Po1. Na pewno dręczą takiego ojca wyrzuty sumienia, szczególnie jeżeli to z jego inicjatywy nastąpiło rozstanie a jeżeli odszedł do innej kobiety to już zupełnie jest rozbity. Wewnętrzna walka trwa w nim latami. Przecież kocha swoje dzieci a jednak zostawił je dla nowej rodziny. Wiadomo, że dzieci się tak naprawdę nie zostawia lecz ich matkę, ale za zwyczaj one słyszą od porzuconej kobiety właśnie takie słowa, które obarczają ojca odpowiedzialnością za całe zło no i pada ostra ocena:"tata NAS opuścił". Próbuje więc taki "wyrodny" ojciec za wszelką cenę odzyskać miłośc i szacunek swoich skarbów, nejednokrotnie kosztem drugiej kobiety oraz ich wspólnego dziecka. To poczucie winy jest w nim stale pielęgnowane przez ex oraz przez dzieci,które odgrywają sie na ojcu za cierpienie matki oraz ich własny ból.
Po2. Czasami dorosły człowiek nie jest na tyle dojrzały by ponosić konsekwencje swoich czynów. Kolejne dziecko z nową partnerką wydaje się być przypieczętowaniem ich związku, ale bywa, iż po prostu nie jest w stanie zapełnić "dziury" która powstała z powodu ograniczonych kontaktów ze "starymi dziećmi". Ojciec był już zakochany w swoich pierworodnych, niejednokrotnie urodziły się jego pierwsze dzieci gdy był młody, pełen energii i zapału do ojcostwa. Ma wspaniałe wspomnienia z okresu ich dorastania, stawiania pierwszych kroków itd. To wszystko już przeżył i kolejne dziecko, choć z pewnością kocha nie budzi już tak silnych emocji.
Po3. Zwyczajnie wstydzi się pokazać przed potomkami, iż kocha wszystkie swoje dzieci jednakowo mocno. Boi się, że będą się czuły pokrzywdzone i odrzucone, szczególnie, że tata nie mieszka z nimi ale z jakąś inną kobietą i dzieckiem.

To takie problemy, z którymi często męzczyźni sobie nie radzą i nie wiedzą jak się zachowywać aby nikogo nie urazić. Może wato pogadać kiedys o tym na spokojnie, np przy winku gdy jezyk się nieco rozwiąże. Facet to taka kreatura, która potrzebuje kobiety właśnie do tego aby pomagała mu wyraźić swoje emocje. Warto go wysłuchać i naprowadzić na istniejący problem. Może się okaże, że on wcześniej nie dostrzegał swojego zachowania, lub tak bardzo starał się wynagrodzić dziecim rozłąkę, że pojechał w drugą stronę zaniedbując wasze wspólne. Jeżeli uda się stworzyć atmosfere zrozumienia i zaufania, może się okazać, że facet przemyśli pewne sprawy i zmieni swoje postępowanie.

1,281

Odp: Być drugą i macochą

Dear Ladies,

jak mowilam mam poczucie ze zamowilam kieliszek szampana i zwykle krewetki a rachunek przyszedl za languste z butelke Chablis...

Ja chce placic moje rachunki fair, ma dzieci przenioslam sie, ruszylam moj 40 letni tylek zeby on mogl byc na miejscu, chcial im zostawic dom ok, uwazam ze rodzine trzeba zabezpieczyc skoro ja mial, sprzedaz domu, podzila majatku, przeprowadzka to bylby wielki stres dla dziewczyn, spadek jakosci zycia, zmiana... itd. Rozne wydatki, jasne dzieci rosna, maja potrzeby ok, niech placi, sama z kazdej podrozy nie wracam bez prezentu dla nich. Ale moj dom, jest moja twierdza i tutaj panuja moje zasady, natomiast czuje sie jakbym to ja przyjechala do czyjegos domu, bo w domu kroluja ksiezniczki. Maja aktualnie 17 i 13 lat. Nie ma mowy o zadnej intymnosci czy prywatnosci kiedy sa. Nie ma rowniez rozmowy o tym zeby sie o to postarac. On jest dla nich, mnie najwyzej zapyta czy jestem ok ? Mam prace ktora polega na dosc czestych i dalekich podrozach, bywa ze wracam po kilku dniach niewzykle zmeczona, zestresowana, wszak w takiej sytuacji potrzebujemy kasy, wiec czuje duza presje, marze tylko o tym zeby sie wyspac, rozpakowac, wykapac, obejrzec film, porozmawic z nim, wyjsc na spacer. Czasami mam tylko kilka dni przed nastepnym wyjazdem, czasmi tylko jeden dzien, potrzebuje go, potrzebuje wsparcia, a w domu mam winnego tatusia, i wystepy ksiezniczek, ktory przywozi, odwozi, nadskakuje, karmi.... tzn, zazwyczaj ja gotuje, no ale rozumiecie. On nie konsultuje ze mna planow, tzn informuje mnie nie pyta czy to jets dla mnie ok.... informacja jest typu, jedziemy na konie o 13.... kiedy sa ksiezniczki MY to on i dziewczyny, zawsze myslalam ze My to ja i on...

Kiedy wyjezdzam, on zajmuje sie malym i uczciwie starta sie byc dobrym tata dla niego, przywozi, odwozi do niani itd. Kiedy jestem w domu ja staram sie przejmowac wszytskie obowiazki zwiazane z dzieckiem, rowniez dlatego zeby on odpoczal od malego i zajal sie swoja praca.

Ja go kocham i staram sie rozumiec, mamy tylko jeden sporny temat tj ksiezniczki. Ja staram sie go wspierac, rozumiec wybaczac, ale kiedy sa one, trace partnera, jest tylko ojciec ksiezniczek i tego nie potrafie zaakceptowac...Dziewczyny przyjezdzaja co drugi weekend, problem polega na tym ze jak juz sa, to nie ma mnie w agendzie.

Mam trudna przeszlosc stad wieloletnia psychoterapia, zawsze polegalam na sobie, pierwsze malzenstwo z mamisynkiem, symaptyczny z humorem, ale bez jaj. Ten aktualny, swiadomy, rozwiniety, sexi, ale z bagazem i uwiklany w poczucie winy. Wzielam faceta z bagazem i mam poczucie ze place nie tylko swoje ale i jego rachunki. A wlasciwie on placi swoje rachunki kosztem mojej rodziny. To nie ja zrobilam dwoje dzieci srednio rozwinietej kucharce.... ktora sie roztyla po ciazy i obgryza paznokcie..... 

Zostwailam chora matke, przyjaciol, wolne i swobodne zycie, dom z ogrodem w Polsce, dostal je byly maz, swoej pasje i miejsca. Mam ciezka prace, wynajete mieszkanie i ksiezniczki na glowie  z ich tatusiem pelnym poczucia winy....

Mam tez syna ktory mnie niezwykle uszczesliwia, ale potrzebuje partnera ktory jest dlam mnie, tylko i az tyle zeby tu przetrwac....

dzieki Kochane

1,282

Odp: Być drugą i macochą

Kochane,

chlodno kalkulujac, on ma wiecej do stracenia niz ja. Mam co prawda 40 lat, ale tylko jedno dziecko i zabezpieczenie finansowe w Polsce w postaci 2 mieszkan, jak on sobie poradzi kiedy bedzie mial 3 dzieci z dwoma ex, placac na nie i nie majac zabepieczenia finansowego tzn ma dobra prace, ale zadnych innych zabezpieczen... Jego skarby maja 17 i 13 lat za 2-3 lata skarby zczna zyc tylko swoim zyciem a on zostanie na lodzie, starci mnie syna jesli go zabiore do Polski, stracil zabezpieczenie finansowe, czy on nie powinien sie puknac w glowe. Ja i syn to jego przyszlosc na fajna reszte jego i naszgo zycia, jesli sprzedam mieszkanie mozemy kupic dom, i pikenie zyc... ale jak ja mam inwestowac skoro nie ma mnie w agendzie ?

no i co Wy na to ?
M

1,283

Odp: Być drugą i macochą

Ja myślę, że do niego nie dociera powaga sytuacji. Może myśli, że nic się nie stanie jak raz na dwa tygodnie spędzi weekend z ukochanymi córeczkami, w końcu Was ma na codzień..

A jak Ty byś to widziała? Chciałabyś z nimi, na te konie?.. Ja szczerze mówiąc to wymiksowuję się ze spędzania czasu razem, przynajmniej mam wtedy odpoczynek od tego ciągłego kociokwiku i mogę pobyć sama ze sobą w mojej czasoprzestrzeni.

Nie wiem jak Wy, ale ja to trochę egoistycznie podchodzę do rzeczy i nie interesuje mnie za bardzo, jakim on chce być ojcem w swoim mniemaniu, ale ja potrzebuję dobrego męża. I niech kombinuje, żeby i wilk był syty i owca cała. Ja nie wiem, czemu oni zakładają, że my wszystko zrozumiemy, i że my to możemy zmienić całe życie o 180 stopni, ale u nich to najlepiej, żeby nic się nie zmieniło np. w sprawie kontaktów z dziećmi, ba, żeby nawet było jeszcze lepiej! Bo przecież nowa "mama" o niczym innym nie marzy tylko niunianiu pasierbiątek wink

Musisz pogadać z nim szczerze i w otwarte karty. Nie wiem, czy długo już jesteście razem i czy i ile takich rozmów już było.. Ja wierzę, że może się udać - tylko obydwie strony muszą chcieć.. A nie że jedna ma się notorycznie dostosowywać..

1,284

Odp: Być drugą i macochą

Wiecie, tak caly czas mysle i sie zastanawiam, Moj Ukochany ma w domu fajna laske (to nieskromnie o mnie) ktora jeszcze dobrze wyglada, dobrze zarabia, mamy cudne udane dziecko, w sumie po ksiezniczkach to jednak pierworodny syn, mamy wspolnie perspektywy, dom, wspolne wychowywanie dziecka, seks nadal jest kosmiczny, a ten Osiol jest w stanie wszystko postawic na szali zeby tylko dogodzic ksiezniczkom, czy to jest normalne? to tak a propos 'dziury' po 'starych dzieciach', on ma duzo, naprwade duzo i szanse na wiecej a jednak sprawia mi tyle cierpienia i ryzykuje zwiazek.... Nie chodzi mi, zeby je olal, zapomnial, sama bym sie zle czula, to troche niewychowane ale mysle ze dobre dziewczyny i ich dobro jest wazne, one tez maja bardz duzo, maja dwoje kochajacych rodzicow, ex nie jest bardzo toksyczna, piekny dom, regularne spotkania, tzn co drugi weekend, wakacje, hobby konie, placi im wszystko co chca, czemu ten Osiol tak szaleje ze jak przyjezdzaja wlacza mu sie opcja sluzalczego tatusia, nie widzi mojego zmeczenia, trudu, ze to moj dom i dla naszego wpsolnego dobra musi tez o mnie dbac ? czy poczucie winy moze byc az tak silne ?

nie wiem......

1,285

Odp: Być drugą i macochą

odnosnie 'wymiksowania' sie z kontaktow, raczej tez tak robie, w Polsce byloby inaczej, latwiej, mam kupe znajomych, moich miejsc, wiec moge milo spedzic czas, tutaj jestem dopiero 1,5 roku, nie mam znajomych, nie mam gdzie pojsc, zeby bylo fajnie i ciekawie, spedzam czas z moim 10 miesiecznym synkiem, nie mam samochodu wiec nie bardzo jest jak zadbac o swoja czasoprzestrzen i z takim maluchem tez ciezko sie gdzies daleko wybrac bez samochodu. Poza tym  w tygodniu mamy malo czasu dla siebie, mnie czesto nie ma. Ja najnormalniej potrzebuje go rowniez w weekend, mieszkam w nie swoim kraju, ciezko pracuje, potrzebuje go. To nie sa dzieci 5 i 8 lat, one maja 13 i 17 lat i nie musi im asystowac przy kazdym kroku, a tak robi.... i to mnie boli, przyjechalam tutaj zeby z nim byc, a nie ogladac jego rozpasane ksiezniczki....

1,286

Odp: Być drugą i macochą

Słuchaj, "rozpasane księżniczki" są takie nie ze swojej winy. Są takie, bo tak ich rodzice wychowali i na to im pozwalają. Ojciec robi za pachołka, więc automatycznie one wchodzą na pozycję księżniczek. Ale to nie ich zasługa. Więc to nie z dziećmi masz problem, tylko z mężem. Ewentualnie sama przerysowujesz sytuację i przesadzasz - nie wiem. Nie wiem też jakich zmian oczekiwałabyś od męża, aby Cię to uszczęśliwiło. Może napisz sobie listę w punktach - na początek sama musisz wiedzieć o co walczysz. Bo że go więcej potrzebujesz to brzmi bardzo ogólnie, muszą być konkrety, jak Ty to widzisz, szczególnie w te wspólne weekendy.

1,287

Odp: Być drugą i macochą

Absolutnie to problem z nim a nie z nimi. Po pierwsze kiedy jest weekend plany obejmuja nas wszystkich, nie tylko dziewczyny i uzgadnia plany ze mna a nie z nimi. Po drugie jest czas kiedy jestesmy tylko sami, np idziemy na krotki sapcer z malym, alebo siedzimy na balkonie w dwojke pijemy kawe albo drinka, a one sa w pokoju i cos sobie robia. Oczekuje ze nawet jesli sa w domu jest czas dla mnie i malego. Normalnie kiedy sa, on mnie nie widzi jest tak skoncentrowalny na swej roli tatusia, budzenie, robienie sniadanka, rozmowy przy sniadanku, potem gonienie do mycia, itd. Porzebuje troche intymnosci, ze po lunchu pojdziemy do sypialni polozyc sie razem na 20 min, zeby sie przytulic, pogadac, wylaczyc z tego ciaglego paplania ksiezniczek, oczkuje ze o mnie zadba, ale on jest tak skoncentrowany na swojej roli ze takie mu do glowy nie przyjda, a jesli ja prosze to jest zdziwiony albo sie spieszy....

1,288

Odp: Być drugą i macochą

U nas szaleństw "mamusi" ciąg dalszy - to męczy, ale dajemy radę. Mój się zawziął i nie odpuści, nie ma ochoty, żeby później jego córka trafiła na drogę "galerianek" czy narkomanek bo zaniedbania ze strony matki mogą do tego doprowadzić. Ale co będzie to będzie - się zobaczy...

Mila, ja bym wzięła urlop w pracy zabrała syna i na 2/3 tygodnie wybyła do Polski, do przyjaciół, do miejsc o których mówisz...
Ty byś siły zregenerowała, naładowała pozytywną energią, a on może by się opamiętał, gdyby nie miał Ciebie i syna non stop pod ręką.
Bo moim zdaniem masz najnormalniejsze oczekiwania i tak powinno być, a mnie się wydaje, że on chce żebyś tylko Ty się dopasowywała.
To jest sugestia, zrobisz jak czujesz i jak uważasz, ale wydaje mi się, że długo tak nie pociągniesz, bo jego zachowanie jest myślę zdeka chore...
Mimo to życzę Ci dużo siły i wytrzymałości wink

A Macocha gdzie??
To aż zaskakujące, że nic nie napisała jeszcze wink

Marianna ja jeszcze Ci nie pogratulowałam wink
Jak się czujesz???

1,289

Odp: Być drugą i macochą

No właśnie, gdzie Macocha, też zaczynam się niepokoić big_smile Może gdzieś wyjechała po prostu smile

Wyjazd dobra sprawa, tylko czy oby pomoże? Może być, że po powrocie nadal będzie to samo...

Wiesz co Mila, generalnie mam podobnie, bo mój widzi swoje dzieci 3-4 razy w roku i jak ja jestem z nim, to nagle przechodzę na tryb niewidzialny. Na początku to zupełnie sfixował, bo tak jak na codzień rzadko nazywa mnie po imieniu, tylko różne "kochania", "skarby", itp. tak przy nich ZERO pieszczotliwych nazw, już nie mówiąc o wzięciu za rękę czy przytulenie. Żeby było śmieszniej, wszystkie te pieszczotliwe nazwy przerzucił na dzieci, a do mnie po imieniu dawał big_smile
Ja byłam w szoku powiem szczerze i wprost go spytałam o co mu chodzi?? A on, że co w takiej sytuacji dzieci poczują.... Nosz qrwa, powiedziałam mu, że to ciekawe czemu nie pomyśli, co JA w takiej sytuacji poczuję. Ja nieważna tylko dlatego, że nie jestem jego dzieckiem a żoną? Dobre sobie. Od tamtej pory trochę przemyślał chyba, bo widzę poprawę. Ale nie ma lekko, wszystko trzeba sobie wywalczyć, oni zupełnie patrzą na to wszystko z innej strony. Ja na szczęście mam chłopa myślącego - może od razu racji mi nie przyzna, ale przynajmniej przemyśli i później się zreflektuje.
Takich akcji było więcej i ja się zbuntowałam w pewnym momencie i powiedziałam, że w takim razie takie wyjazdy to ja mam w dupie. I jak to ma tak cały czas wyglądać, to niech jeździ sam. I jeździ, bo też póki co za wiele złego w swoim zachowaniu nie widzi. Chociaż chyba i to, że dzieci dorastają powoli też ma jakieś znaczenie, bo tym razem jak byłam kilka dni to było całkiem znośnie.

1,290

Odp: Być drugą i macochą

Takie zachowanie jest typowe i jeśli same nie zwrócimy na to uwagi i nie odbędzie sie rozmowa, to skąd facet ma wiedziec że robi coś nie tak?  Myśle że normalne jest iż ojcieć jeśli długo nie widzi dzieci chce im poświęcić maksimum czasu aby one widziały że mu zalezy. Często się w tym zatracaja przytłocznei równiez poczuciem winy że dzieci nie maja "normalengo" domu. jesili nam to przeszkadza to same również musimy o tym powiedziec, a nie czekac aż się domyśli bo tego nie zrobi. Uważa że jak się nie odzywamy to jest oki. Dzieci również powinny miec czas same dla siebie a nie tylko miec nadskakiwanie tatuśka, które zresztą często wykorzystuja. Wyjazd z dzieckiemw  czasie kiedy są córki m, no nie wiem czy to dobry pomysl. Nie sądze by zadziałam bo jak sa córki to im poświęci cały czas nie myśląc o żonie i dziecku bo maja dobrze a dziewczynki takie pokrzywdzone. Raczej rozmowa a nawet czasami awantura...niestety.

My po wyjazdowym weekendzie z dziećmi i to byla jakaś masakra. Już nigdy więcej takich wyjazdów. Nasz młody jest wszędzie, wiecznie trzeba go pilnowac, miec oczy dookoła głowy, gonic za nim, a młoda...wykończyła nas psychicznie obydwoje. Wiecznie sfochowana mała księżniczka, wszytko źle i nie tak, wszytko na nie, wiecznie się coś jej nie podoba. Trzeba miec przy niej złota karte kredytowa bo ciagle coś chce, a jak się nie kupi to obraza, foch i depresja. Chodzić nie będzie bo mamy samochów więc po co spacery, basen źle, tenis źle, wycieczka źle tylko by siedziała w domu i obrzerała się słodyczami i chipsami. M już tez nie wytrzymał i ja opierniczył że jesteśmy tu wszyscy razem a nie tylko ona. Ja jak widziałam je wiecznie niezadowoloną mine to myślałam że mnie trafi i sama chodziłam wściekła. Generalnie masakra i wrócilimy tak zmęczeni  psychicznie że doszlismy do wniosku nigdy więcej. Jak na wakacje to sami bez dzieciaków!!!

1,291

Odp: Być drugą i macochą

Kochane Ladies,

ja proponuje konkurs na najwieksze szalenstwa naszych oddanych tatusiow: ja mam trzy zgloszenia:

1 noszenie kakao w butelkach niemowlecych swoim nastoletnim ksiezniczkom do lozek
2 kiedys pojechal o 12 w poludnie w sobote odebrac 17 letnia coreczke z imprezy, na pytatnie dlaczego ta nie wroci tramwajem odpowiedzial ze ona sie boi jechac tramwajem....
3 bylam w 8 miesiacu ciazy byl straszny upal moj maly byl wielki i nie moglam oddychac, bo strasznie mi uciskal przepone, bymismy z ksiezniczkami na imprezie, dzien wczesniej prosilam zbysmy wczesniej wrocili, bo ja sie bardzo kiepsko czuje no i nie chce jeczec nikomu na imprezie, oczywiscie nic z tego, dziewczynki po imprezie z nami w basenie zaczely sie stroc na nastepna wieczorna, kiedy weszlam do lazienki zeby zobaczyc jaki etap suszenia i przygotowania (oczywiscie zapukalam wczesniej) zobaczylam jak moj Ukochany suszy na lokowce wlosy swojej 16 letniej wtedy starszej ksiezniczce szykujac ja na impreze....

czekam na zgloszenia...

M

1,292

Odp: Być drugą i macochą

Chcialam tylko dodac ze mieszkam we Francji, tutaj wiekszosc par ma dzieci z pierwszego, drugiego a nieraz i trzeciego zwiazku, vide Sarkozy, wiec dziewczyny Ukochanego nie sa wyjatkiem jako dzieci z rozbietgo domu tutaj wiecej niz polowa par sie rozchodzi, tutaj jest to norma, w Polsce troche mniej. Tym bardziej pewne zabiegi Ukochangeo wygladaja na 'nieco' przesadzone....

M

1,293 Ostatnio edytowany przez Dodo1@op.pl (2012-08-20 23:09:34)

Odp: Być drugą i macochą

Hej znalazłam was smile a myślałam ze jestem sama z takimi problemami może w innej sytuacji ale ...kurcze nie jestem sama smile sama jestem 2x ex aktualnie w 3 związku dwoje dzieci z poprzednich związków sad tak się potoczyło mój partner ma syna 12 lat i śmiało mogę nadać mu ksywe księżniczki mili smile razem jesteśmy już 8 lat smile ale od jakiegoś czasu to jest koszmar partner od pól roku pracuje w delegacji smile przyjeżdża na weekendy smile zawsze syn jest pierwszy odbierany i przywożone do naszego ( to jest mojego ) mieszkania -i tu życie zamienia się w koszmar ogólnie jest nam razem cudownie i bardzo dobrze poza tym jednym (jednym z 2) tematów .... ostatnio mam wrażenie ze jak jest z dzieckiem swoim to mu się klepki przełamuja

Za dużo chcialabm naraz opisać ale nie mam tak lekkiego pióra jak Miła smile czytałam twoje wypowiedzi i mimo ze to smutne poprawiły mi mój nastrój to nie tylko u mnie taka tekasanska masakra sad czasami mam wrażenie ze jestem w matrix i zaraz się przyłącze sad

1,294

Odp: Być drugą i macochą

Shedir, a może było zostawić małą na jeden dzień z górą chipsów i słodyczy przed tv i niech się dobrze bawi sama ze sobą wink Może by jej się odechciało?
Wiesz, mój M. też wraca wykończony po każdym urlopie ale i co z tego, za jakiś czas jest następny i od nowa Polska Ludowa... Chyba taki krzyż jak się ma dzieci.


Mila, oto moje typy w konkursie wink:
- karmienie 7letnich dzieci - a dokładnie podtykanie jedzenia, uprzednio pokrojonego w kosteczkę, podczas oglądania bajki - to był dla mnie szok!!!
- kupowanie za małych ubrań - no bo przecież to dziwne, że dzieci rosną, kto by pomyślał
- kupowanie kozaków w kwietniu - bo córka potrzebuje (no comment)
- kupowanie gadżetów typu ipod, psp, ps3, pogubiłam się już w tych nazwach. Te dzieci mają WSZYSTKO!
- jak dzieci są z nim, to chodzą spać jak same padną. Nie ma ustalonej pory pójścia do łóżka. Ich rekord to 3:00 w nocy.


Dodo, witaj smile Tobie powinno być łatwiej, bo sama masz dwoje dzieci, więc znasz jakby obie strony medalu. A jak Twój partner odbiera Twoje dzieci?


Ogólnie mam doła. Nie chcę jeździć z nimi na wakacje, ale też jestem zła, że M. jeździ. Bo musi. A mnie trafia. I tak źle, i tak niedobrze...

1,295

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:

Shedir, a może było zostawić małą na jeden dzień z górą chipsów i słodyczy przed tv i niech się dobrze bawi sama ze sobą wink Może by jej się odechciało?

Ja bym tak zrobila i wiem, ż eona by jadła aż by się porzygała i pochorowała. Ale tak zrobic nie możemy bo był by to pretekst do kolejnych szantaży ex i as w jej rekawie przy wewntualnej sprawie. Mimo, że mamusia sama wciska w nia słodycze i chipsy smile ale u siebie tego nie widzi oczuywiście smile


A u nas chyba nie ma takich ekstremalnych wyczynów mojego męża smile  przynajmniej sobie nie przypominam na tą chwile.

1,296

Odp: Być drugą i macochą

Drogie Moje,

nie wiem czy pamietacie bajke 'na straganie w dzien targowy ...' i zakonczenie 'moi drodzy po co klotnie po co Wasze swary glupie wnet i tak zginiemy w zupie...'

No i otoz chodzi o to zeby  w tej calej zupie z ex zonami, ksiezniczkami i innymi pasiarbatkami, nie zginac, ale przetrwac realizowac, swoje zycie, wizje i marzenia. To przecie nasi faceci, mezowie, domy. Chodzi o to, zeby miec to rozwrzeszczane, roszczeniowe, chipsowe towarzystwo w dupie (sorry ale sie tak ladnie rymuje z zupa smile Chodzi o to zeby wypracowac strategie pozytywnej komunikacji, zalatwiac sparwy w rekawiczkach, taki kardynal Richelieu, i zeby pewne sprawy nas nie dotykaly emocjonalnie. Dystans Kochane, humor, dystans i pozytywne nastawienie moga nas jedynie uratowac...

I kto to pisze ? ta ktora ma 40 lat i ktora roznosci zlosc, roczarowanie i kloci sie zjadliwie i zapamietale... no wlasnie potrzebuje Was, wpsierajmy sie i badzmy pozytywne, pomozcie mi nabrac dystansu i nie zwariowac.

Jestescie madre i kochane, w wikekszosci mlode, po przejsciach, Wasze marzenia i wizje zostaly wystawione na nie lada probe, romantyczne kolacje zamienily sie w odbieranie telefonow od ex, a wymarzone wakacje pod palmami na karnawal zyczen i zazalen dzieci ex.

'Tak by sie nam serce smialo do wspanialych pieknych rzeczy a tu pospolitosc skrzczy....'

Mowcie prosze jak sobie radzicie, jakie manewry okrazajace stosujecie, jak pokonujecie wlasna zlosc i niemoc, gdzie szukacie sily, jak nabieracie dystansu ?


wdzieczna M

1,297

Odp: Być drugą i macochą

Hej Metaksa:-) Macocha byczy sie w Maroko wiec jak wroce to nadrobie zaleglosci z czytaniem.I o ile pierwsza historia mnie poruszyla o tyle im dluzej czytam tym mniej mi zal ale o tym jak wroce:-)pozdrawiam was kochane

1,298 Ostatnio edytowany przez mamuśka3 (2012-08-21 13:57:03)

Odp: Być drugą i macochą

A jak Twój partner odbiera Twoje dzieci? - nawet fajnie smile Syn starszy od jego syna 4 lata - przepaść (186 cm - 154 cm) (83 kg - max 40) i corka nmłodsza o 2 lata od ... i też przepaść - bo go właśnie przerosła smile
Ogólnie dużo tego i dobrego i złego - myślę że jest nieźle, chociaż mieć nastolatka - to temat na drugie forum hehe
Ja jestem zadowolona bo udało mi się (choć to w trakcie) wychować dzieci zaradne życiowo, czyli nie mają problemów z sikaniem, ogarniają się w łazience, jedzeniem - wiedzą czy chcą jeść i co, wiem że sobie poradzą w takich codziennych sprawach smile
Do syna partner do dziś wchodzi do łazienki i sprawdza, czy napewno umył wszystko i ząbki smile i jak sobie poradził - dodam 12 lat - co mnie przeraża powoli ale spoko spoko
Juz dziś po 8 latach mam dystans (przynajmniej dziś) bo niedawno miałam doła hehe ale emocje opadają jak już jesteśmy sami smile
Najgorsze w tym to że wiem że jak znow będzie weekend i ON przyjdzie wszystko wrócić z większą siłą sad
Ja na początku bardzo się angażowałam dziś wiem że za bardzo - ale bardzo mi zależało
Na wakacje jeździliśmy zawsze wszyscy razem smile nie bylo opcji inaczej w tym roku HURA (bo konflikt się nasila od roku) ON miał zafundowane wakacje na koloniach a my w tym czasie cyk - nad morze smile - i to mój mały sukces po kilku latach
Chociaż jak opowiadamy o wakacjach to widzę jak się ON napina, a partner bierze na klatę poczucie winy - jak mógł, więc powolutku temat wakacji robi się tematem tabu sad
Jak sobie radzimy - hmmm myślę że  nie radzimy i dlatego tu jesteśmy !!
Zawsze jest jakoś sad albo płaczemy w poduszkę, wściekając się wypijamy lampke wina, "tak źle a tak nie dobrze"
trudno mamy - ale to fantastyczne że jesteśmy smile Ja tam bardzo się ciesze że was znalazłam YUPPPI
Powiem że też jestem ex - ale nigdy w życiu nie poniżyłabym się do tego stopnia jak ex mojego partnera - tylko najgorsze że moimo wszystko ona górą !!!
alimenty zawsze ma na czas - no nie ma opcji!!! buty, kurtki, ciuchy, książki, wakacje (przez 8 lat nigdzie nie była na wakacjach z synem) zawsze na czas zawsze za mało ale zawsze jest!!! Namawiałam partnera do zakupu dziecku owoców zamiast chipsów i lizaków - i nie zgadniecie, przezyłam szok w sklepie któregoś dnia jak kupywał 2 kg bananów i kilo brzoskwiń - pytam po co tyle tego??? i usłyszłam - że jest ich trochę w domu i matka i dziadki i mu zjedzą - więc żeby coś zjadł to musi mieć więcej żeby się załapać !!!!!!

u mnie hmmm inaczej ale sama daję radę z dwójką dzieci - i to jest fantastyczne moje dzieci nawet już nie lubią chodzić do tatuśka (mimo namowy) bo w domu jest lepiej (tak usłyszałam od córki ostatnio) yupiiiiiii to bylo fantastyczne

1,299

Odp: Być drugą i macochą

Tak sobie mysle Kochane.... wyjatkowo w tym tygodniu nie podrozuje i pracuje w domu, ale trudno cos mi sie skupic na pracy.....

no i otoz, czytalam niedawno biografie Daniela Passenta, znacie go na pewno od 50 lat felietonista Polityki, ojciec Agaty Passent, ktora to core posiada z niejaka Agnieszka Osiecka, a ze ta kochliwa byla, zostawila go wraz z corka, ten oto opuszczony nieborak zwiazal sie szybko z nastepna partnerka ktora byla i jest posiadaczka syna, wtedy ich dzieci byly  w podobnym wieku ok 7-8 lat....

no i otoz ten rzeczony Passent zostal ojczymem tego chlopca, wychowywali wiec dwojke dzieci z roznych zwiazkow, i do czego zmierzam, otoz Passent w sposob dosc prosty i zwiezly ale niezwykle trafny co mowi....

mowi otoz, ze jak sie ma swoje i nieswoje dzieci, to jak jest dyskusja to 'Hormony rozmawiaja z argumentami'

My macochy kierujemy sie logoika i argumentami, tatusiowie sa kierowani hormonami.... to biologia, jego geny (slynna ksiazka 'Samolubny gen'), jego krew z krwi.

My widzimy zanudzajaca nastolatke ktora nie potrafi przez 5 minut nic nie mowic, on widzi kochane coreczke ktora z entuzjazmem dzieli sie wrazeniami, wy widzimy rozkapryszone zachcianki, on naturalne potrzeby swoich pociech....

No i pytanie, jakim jezykiem rozmawiac ? Gdy rozmawiaja argumenty contra hormony ?

nie wiem.....


M

1,300

Odp: Być drugą i macochą

Mila ale się uśmialam z tego "hormony rozmawiają z argumentami" - czad tak chyba właśnie jest !!
Ale czy nasza polska język - dobra język??

Posty [ 1,236 do 1,300 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024