Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,171 do 1,235 z 8,269 ]

1,171

Odp: Być drugą i macochą
Alutka131 napisał/a:

A jakie zdziwienie przychodzi,jak usiłuje zrobić awanturę - " cały miesiąc z małą byłam, teraz Twoja kolej, itp itd" po czym się jej pokazuje kalendarz, gdzie jak byk wychodzi, że dziecko było u nas trzy tygodnie...Paranoja...

U nas jest dokładnie to smao tylko nasze ex idzie dalej w zaparte i nawet jak ma dowody to ich nie przyjmuje smile A najlepsza obrona jest oczywiście atak i ona przystępuje do akcji wtedy.

U nas ciag dalszy wypisywania i najezdzania. W zasadzie juz teraz ex pisze do m co chwile z jakąs zaczepką tylko po to by go zaatakaowac. Nie może wciąz przeżyć tego że nakrylismy ja na kłamstwie więc wciąz próbuje się do czegoś doczepic.
Dla mnie jej tok myślenia to kompletna porażna i naprawdę coraz częsciej uważam ze ona jesch psychiczna.
Rok temu obcieliśmy dziecku włosy tak troszke za ucho, młoda bardzo chciala i była przeszczęśliwa. od matki wróciła z dołem bo mama jej powiedziała że "jej do domu nie wpóści bo ma obciete włosy i brzydko wygląda". Dziecko biegunke miało przez ponad tydzień z nerwów. Młoda wlosy miała teraz juz dłubie ale zniszczone i m napisał ex jakieś 3 tyg temu czy wyraża zgode żeby wziął ja do fryzjera na podcięcie włosów. Ten sms wywołał furiie u ex lol , oskarzyła m o prowokacje i zabroniła podcinac włosy bo znowu ja oszpeci, włosy będą pływały w zupie itd. Oki, m nic nie zrobił. A tu w poniedziałek młoda przychodzi z obciętymi włosami dokładnie tak samo jak my ja obcieliśmy smile choć chyba ja szlag trafia bo wczoraj jeszcze napisała m że młoda jest ma wyprany mózg przez nas w kontekscie do włosów.

Tak mi się wydaje ż edla osób w miare normalnych takie sytuacje sa nie do wytłumaczenia. Ja niepotrafie sobie wytłumaczyc, przetłumaczyc jej zachowania. Chyba nikt normalny tak się nei zachowuje albo nikt poważny. Przeciez ona robi idiotke sama z siebie choć oczywiście ona jest przekonana o tym jak ona jest wspaniała.

Zobacz podobne tematy :

1,172

Odp: Być drugą i macochą

HEHEHEH u nas identyczna sytuacja z włosami - Boże czy my mamy wspólną ex???????Jak tak czytam to jak by ktoś pisał o moim życiu.
Słuchajcie a ile minęło już u was od rozwodów?? U nas dopiero rok i tak sobie myślę ( choć obstawiam, ze pewnie do końca życia) kiedy to się skończy.

1,173

Odp: Być drugą i macochą

Nie licze na jakich nagły koniec tego. Przynajmniej dopóki młoda nie będzie dorosła i ne założy własnej rodziny. My tylko się modlimy o to aby sama logicznie i nie bała się wyrażać swoje zdanie przy matce. Na razie ona boi sie stracic matki akceptacje i boi sie cokolwiek powiedziec jej. Dlaczego? bo mama potem na nią krzyczy,obraża się i ona musi mamusie przepraszac przez pół dnia za wyrażenie własnej opinie. Troche to smutne.

U nas rozwód był 7 lat temu, na wniosek m, a ona wciąz isę z tym nie pogodziła chyba.

1,174

Odp: Być drugą i macochą

Witajcie dziewczyny! Jestem tu całkiem nowa,właściwie rzadko uczestniczę w takich zbiorowych pogawędkach,ale poziom waszych rozmów i wielkie zrozumienie tematu skłania mnie do opowiedzenia mojej historii.Zacznę może trochę nieskładnie,ale to ważny wątek aby zrozumieć moje obawy.

Sporo w życiu przeszłam i wiem jak pokręcone mog być losy człowieka. Byłam wychowywana przez przybraną matkę (adopcja, po dziś dzień nie mam pojęcia jak samotna kobieta mogła adoptować dziecko) a urodziłam dosyć młodo własne dziecko (miałam 18 lat).Moja matka zawsze była nadopiekuńcza wobec mnie a jednocześnie bardzo zaborcza i wręcz psychopatycznie zainteresowana moją osobą. Wszystko co robiłam musiało podlegać jej ścisłej kontroli(nie miała nikogo innego na kim mogłaby skupić swoją uwagę). Od początku nie akceptowała mojego chłopaka, zresztą on faktycznie okazał się dupkiem, który nie potrafił zachować się odpowiedzialnie. Zostałam na jej utrzymaniu z dzieckiem, które ona coraz bardziej mi odbierała, gnębiąc mnie psychicznie i udowadniając na każdym kroku, że jestem dnem, które nie zasługuje na wychowywanie dziecka. W pewnym momencie nie wytrzymałam i wyjechałam za garnicę. Miałam nadzieje, że troche zarobię i będe miała możliowść zmienić nasz życie(moje i córki). Pod moją nieobecność moja matka ograniczyła mi prawa rodzicielskie i stała się rodziną zastępczą dla mojej córki.To był dla mnie cios, ale matka zaczęła mnie przekonywać, że nie dam sobie rady, że nie potrafię opiekować się dzieckiem i że dzieki takiemu układowi mała będzie miała wszystko( swój pokój oraz dodatkowe pieniądze z mopsu). O dziwo jakoś w to uwierzyłam. Wróciłam do kraju i wielokrotnie próbowałam stanąć na nogi, ale jakoś nie miałam szczęścia. Z matką i moją córką nie mieszkałam, bo w domu matki nasilała mi się taka depresja, że nie byłam w stanie funkcjonować. Z córką widywałam się regularnie, lecz wiedziałam, ze nasza więź słabnie sad Tak minęło długie 8 lat, podczas których podejmowałam próby przekonania matki, że powinna mi oddać córkę. Matka nastawiała małą przeciwko mnie, opoiwiadała jej na mój temat okropne rzeczy. Córka nie chciała ze mną mieszkać a ja bałam się iść do sądu. Bo co im powiem? Że nie mam stałej pracy, mieszkam w nędznej kawalerce i nie wiem co dalej...Jakiś czas temu wiele się w moim życiu zmieniło, znalazłam wreszcie sensowną pracę a potem również fajnego faceta. Od początku wiedziałam, ze jest żonaty i ma dziecko, wiec na początku staliśmy się tylko przyjaciółmi. Wtedy zaczęłam widzieć jasno jak wyglądają ich relacje i ,że ich wspólne życie to fikcja. Sypianie osobno, osobni znajomi, wzjamene pretensje i oskarżenia. Miałam możliwość przyjrzenia się im dosyć dobrze, ponieważ pracowaliśmy niejako w tym samym miejscu i często byłam świadkiem ich bardzo nieprzyjemnych kłótni. Oczywiście najbardziej cierpiał ich syn, z którym załapałam świetny kontakt. To bardzo bystre i wrażliwe dziecko. W końcu R zadecydował, że wyprowadza się na dobre od żoneczki (nie pierwszy raz, lecz zawsze wracał bo bardzo tęsknił za synem).Zaczęliśmy się spotykać. Oczywiście stałam się kozłem ofiarnym tej całej sytuacji, ponieważ wyszło a to, że on porzucił rodzinę dla innej. Być może rzeczywiście stałam się bodźcem do jego wyprowadzki, ale wcale nie jest mi z tego powodu przykro, ponieważ uważam,że takie fikcyjne małżeństwa robią tylko wiele złego a dziecko i tak wie, że rodzicie się nie kochają i ma dosyć ciągłych kłótni.
Ponieważ znaliśmy się już od roku, więc nasz związek bardzo szybko ewoulował i postanowiliśmy poznać nasze dzieci(są w tym samym wieku, oboje jedynacy). Okazało się, że dzieciaki oszalały na swoim punkcie. Wspólne wyprawy, zabawy, istne szaleństwo. Syn mojego R. wyraził uroczyście zgodę na to bym stała się dziewczyną jego ojca, myśle, że nie miał z tym problemu, bo tak jak już wcześniej wspominałam poznał mnie w neutralnych warunkach i po prostu polubił za to jaka jestem, nie miał do mnie żadnych uprzedzeń. Zamieszkaliśmy z R. razem w dosyć dużym mieszkaniu, aby jego syn i moja córka miały własny pokój. Moja młoda zaczyna dostrzegac manipulacje babki i powoli nabiera do mnie zaufania, z  R. mają super kontakt. Myślę, że wkrótce będę mogła wystąpić do sądu o dzyskanie pełni władzy rodzicielskiej. ALe najpierw rozwód...któy niestety ciągnie się i jest męczący jak cholera.
Ex robi wiele żeby obrzydzić nam życie. Najpierw, gdy R. się od niej wyprowadził zaczęła biegać po jego rodzinie i się na niego skarżyć, jaka to ona biedna a on zły. Oczywiście winą za wszystko obarczyła mnie, tak jakby byli dotąd extra małżeństwem. Opowiadała na mój temat paskudne rzeczy i w ten sposób doprowadziła do podziału rodzinki R. Jedni są po naszej stronie, drudzy po jej. To przykre sad
Próbowała oczywiście nastawiać syna, ale on jest bardzo mocno związany z ojcem i na szczęście nie wierzył we wszystkie brednie które mu opowiadała. A robiła wiele...nie odbierała tel. by potem mówić małemu, że tatuś nie dzwoni bo cię nie kocha, straszyła, że odbiorę mu ojca i będziemy mieli nową rodzinę a on już nie będzie ważny. Prała dziecku mózg,że gdyby tatuś nas kochał, to by nie odszedł. NAS, zupełnie jakby byli nadal zrośnięci pępowiną. Nie chciała puszczać małego do R. i nie pozwalała odbierać go ze szkoły, że niby ona ma odebrać a potem sie okazywało, że dzieciak siedział do zamknięcia świetlicy albo koczował u jej koleżanek. 
R. jakoś to przeczekał i konsekwentnie domagał się widywania syna. Mały zobaczył, że ojciec o niego walczy i zaczął się buntować, że chce spotykać się z ojcem. No i ze mną oraz z moją córką. Dla dzieci to jest oczywiste, że są jakby przybranym rodzeństwem i tak o sobie chcą mówić. Młody czuje się w naszym domu bardzo dobrze i nie chce wracać do matki. I to wcale nie dlatego, że jest tu rozpieszczany. Wręcz przeciwnie. Musi jeść zdrowe posiłki za którymi średnio przepada i nie ogląda prawie wcale tv. Ale za to jeździmy na wycieczki, na spacery chodzimy i dużo wszyscy ze sobą gadamy. Ja i R. podobnie traktujemy dzieci, pozwalamy im mieć swoje zdanie, traktujemy poważnie ich problemy i emocje. Dzięki temu wiedzą,że mogą do nas przyjśc ze wszystkim i nikt się nie oburzy lub ich nie wyśmieje. Jednocześnie pamięta,że nie jestem mamą młodego i nigdy jej nie próbuję zastępować ani też nie komentuje jej zachowań przy nim.
Ex niestety nie daje za wygraną i pomimo,  że obiecywała synkowi,iż nie będzie utrudniała mu kontaktów z ojcem postanowiła jednak w sądzie złożyć wniosek o ograniczenie widzeń do jednego weekendu na dwa tygodnie. To skanadlicznie mało, tym bardziej że młody już przyzwyczaił się, że spędza u nas tydzień a drugi u matki. Bardzo mu to odpowiada a i tak po tygodniu u nas z ociąganiem się wraca. R. nie wytrzymał i wsytąpił o przyznanie mu opieki nad synem bez ustalania kontaków z matką. Podobno jest sznasa...
Teraz się martwię czy nie zaszkodzi nam fakt, że mam te nieszczęsne ograniczone prawa do córki. Coś już ex wykrzykiwała,że nie będzie szmul co sam nie zajmuje się dzieckiem jej syna wychowywał. Przyznaję, że zabolało, zawsze będę żalowała pewnych decyzji, ale czasu nie da się już cofnąć. Najważniejsze, że naprawiam moje relacje z córką i nareszcie czuję,że mam rodzinę.
Czy jetem zazdrosna o Ex? Na szczęscie jakoś mnie to omija. Może dlatego, że R. ma jej serdecznie dosyć (zresztą byli bardzo młodzi i tak na prawdę to "wpadli"). Od początku małżeństwa było im ze sobą kiepsko i on nie ma do niej takiego sentymentu. Ot szanuje w niej matkę swojego dziecka i tyle.
Wybaczcie tak długi post, ale dzięki temu czuję się nieco oczyszczona. Pozdrawiam!:)

1,175

Odp: Być drugą i macochą

Cześć dziewczyny.
U nas historii ciąg dalszy...
Pamiętacie historyjkę o sandałkach od babci, które się mamusi nie podobały, bo były od mamusi mojego G? No to ostatnio się okazało, że mamusia poinformowała córkę, że ona nie dostanie tych sandałków, bo jej (mamusi) nie podobały się i oddała do domu dziecka (choć mama G prosiła, że jak dziewczynce nie będą pasować, to niech odda to albo zamieni albo pieniądze zostaną zwrócone).
Do tego wszystkiego dochodzi straszne zastraszanie dziecka.
Ja nie rozumiem jak można świadomie wprowadzać córkę w nerwicę. Dziewczynka nie chce o niczym rozmawiać z ojcem (mimo że do tej pory mieli świetny kontakt) na szczęście porozmawiała z babcią, a podczas spaceru zareagowała wręcz przerażeniem gdy z daleka zobaczyła byłą żonę obecnego partnera jej matki.
Niech mnie ktoś naprostuje, bo mnie serce boli, od tego że całkiem niewinne dziecko cierpi przez... sama już nie wiem... zazdrość mamusi?
Chyba tylko niespełna rozumu matki są wstanie robić własnym dzieciom gehennę (bo w domu gdy jest córka partnera z poprzedniego małżeństwa, córka mojego G jest zwyczajnie w świecie poniżana i dyskryminowana i wyłącznie jej zwraca się uwagę). Ja też mam swoją córkę, ale jeśli widzimy że któraś z nich rozrabia, albo że robią to wspólnie to rozmowa (ale zawsze tylko rozmowa, z ewentualną karą w postaci braku łakoci czy bajek - bo jak narazie to u nas największy rarytas dla dziewczynek) z nimi dopasowywana jest do poziomu przewinienia i o samym przewinieniu jest ta rozmowa.
Jak można obrażać własne dziecko?

No to wylałam swoje żale w kwestii mamusi - wiemy jedno niedługo w sierpniu jest kolejna rozprawa: nie obejdzie się bez RODK bo inaczej mamusia nigdy się nie uspokoi. Aha u nas kwestia ścinania włosów identyczna - dziewczynka miała zaniedbane włosy, ale nam ich obcinać nie było wolno absolutnie.

Marianna witam!
Myślę, że z Twojego postu mimo wszystko zionie optymizmem i nadzieją, która jest całkiem realna wink
Na wszystko jednak potrzeba czasu i myślę że i Wy przezwyciężycie wszystkie przeciwności!

1,176

Odp: Być drugą i macochą

Hej Marianna:)
Dużo jeszcze przed Tobą,tak sądzę,ale widać,że idzie w dobrym kierunku. Na złośliwości ex musicie być przygotowani...a także na to,że będzie wyciągać brudy. Niestety. Łatwo nie będzie. Może zapisywać maile, smsy, żeby w razie czego mieć czarno na białym. Trzymam kciuki, aby było po Waszej myśli. A propos Twoich relacji z matką, to z własnego doświadczenia wiem, jak bywa trudno z "nadopiekuńczym" rodzicem. Dajesz jednak radę i to jest super.
Artika, pewnych zachowań nie da się pojąć:(

1,177

Odp: Być drugą i macochą

Masz racje Alutka, na pewno jeszcze nie raz ex da nam popalić..:) zresztą mam wrażenie, że taki typ kobiet jaki ona reprezentuje ma dziwną tendencję do uważania innych za swoją własność. Mąż był jej i choćby nie wiem jak było mu źle ma warować przy nodze i przynosić kase w zębach. Dziecko też jej, więc nikt nie ma prawa słowa powiedzieć gdy je krzywdzi swoim egoistycznym zachowaniem.
Artika, nasza kochana ekxsia też próbowała małego zastraszać, słyszałam kiedyś jak się na niego wydarła gdy próbował ją ubłagać, że chce zostać u ojca jeszcze jeden dzień. Generalnie ona i jej rodzinka strali się go trenować...mały byłmocno wycofany, taki zamknięty w swoim świecie. Ale odkąd do nas przychodzi wiele się zmieniło, zaczął być odważniejszy w mówieniu o swoich potrzebach, troszkę go chyba moja córa podbuntowała, bo z niej to diabełek wcielony(daje już babce w kość, jest uparta. Co ciekawe jak jest ze mną to wykonuje polecenia z uśmiechem:))) Wiadomo, że to nie o to chodzi aby dziecko nastawiać przeciwko matce,ale z drugiej strony jeśli poddawane jest obróbce i traktowane instrumentalnie, to moim zdaniem drugi rodzic ma prawo go przed tym chronić a nawet demaskować kłamstwa. R. zawsze tłumaczy młodemu, jeśli ex cos namota, że mama jest po prostu w trudnym momencie życia i może dlatego jest nieco nerwowa i wciąż się gniewa na tatę dlatego nie trzeba się mocno wczuwać w jej złośliwości. Ośmiolatek nie jest głupi, swoje widzi...A nie macie pojęcia jaka sie oburzyła gdy R.powiedział synowi prawdę o tym, jaki to wniosek złożyła matka, że chce im ograniczyć kontakty. Uważała, ze młody nie powinien o tym wiedzieć. Tak, a jeśli by się jej to udało, to później by go okłamywała, że tata już nie ma dla ciebie czasu i dlatego tak rzadko Cię zabiera do siebie. Taki był jej plan...Ale R.uważa,ze mały ma prawo wiedzieć jaka jest prawda, przecież to są sprawy które go dotyczą, zresztą i tak będzie miał badanie w RODK.
Co do obrażania własnego dziecka...moja matka stosowała tę technikę wiele razy, a gdy przeczytałąm o tym jak matka obraża się na córkę to tak jakbym czytała o sobie lub o mojej córeczce. Moja matka wielokrotnie tak ze mną postępowała i wiem że to samo robi małej. Szantaż emocjonalny na porządku dziennym...Jeszcze mogę zrozumieć taką ex, ze jest zazdrosna i wredna o nową rodzinę byłego, ale już mojej matki, która jest zazdrosna o mnie nie kumam. Moja córka np boi się przyznać babci, że chciałaby u nas zanocować a gdy raz się to zdarzyło, to płakała cała noc w dziwnie histeryczny sposób i przyznała,ze boi się i sama nie wie czego,bo przecież wie, że nic złego się nie stanie. A ja wiem czego się boi...tego, ze babka uzna ją za nielojalną, że mnie kocha i chce być częścią mojej rodzinki. To jest straszne, żetakie amłe dziecko musi się borykać z takimi obciążeniami...Ale ja wierzę, że miłość zawsze zwycięża smile

1,178

Odp: Być drugą i macochą

Współczuję Wam dziewczyny. Faktycznie kiedy dzieci są małe wymagają opieki obu rodziców a dogadanie się z ex jest bardzo trudne jak czasami niemożliwe. Jednakże mimo iż dzieciom jest u was dobrze i dzieci was bardzo lubią, to kiedy dorosną matka będzie ważniejsza. Wszystko się zmieni. Porozmawiajcie z osobami które miały macochy. Choć darzą je sympatią to są to tylko ciocie i nic to nie zmieni. 
Kobiety to takie stworzenia, że mają instynkt macierzyński i otaczanie opieką innych jest naszą naturą (oczywiście są wyjątki)?..

1,179

Odp: Być drugą i macochą

Chyba żadna z nas nie pragnie być inaczej traktowana przez dzieciaki swoich facetów niż tylko jako lubiana ciocia...

1,180

Odp: Być drugą i macochą

Większośc pewnie nie ale nie w tym rzeczy tak mi się wydaje. Sama tego często doświadczam, zreszta nie tylko ja. Dla młodej robi się dużo, bardzo dużo, wiele rzeczy robione jest pod nią, człowiek się stara, dba, poświęca swój czas, swoje pieniądze, zaangarzowanie, chce rzeczy było dobrze w odróznieniu od matki, a potem dostaje się kopa w dupę od takiego dziecka bo mamusia chce inaczej. Niestety taka jest rzeczywistośc macoch. I choc wydaje się co z tego to w środku człowieka aż ściska.

1,181 Ostatnio edytowany przez Ewarg (2012-07-30 10:53:25)

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

Większośc pewnie nie ale nie w tym rzeczy tak mi się wydaje. Sama tego często doświadczam, zreszta nie tylko ja. Dla młodej robi się dużo, bardzo dużo, wiele rzeczy robione jest pod nią, człowiek się stara, dba, poświęca swój czas, swoje pieniądze, zaangarzowanie, chce rzeczy było dobrze w odróznieniu od matki, a potem dostaje się kopa w dupę od takiego dziecka bo mamusia chce inaczej. Niestety taka jest rzeczywistośc macoch. I choc wydaje się co z tego to w środku człowieka aż ściska.

O TYM OD PEWNEGO CZASU PISZĘ. TAK, TAK SIĘ DZIEJE, NIESTETY!!!!!!
Dlatego jak mnie podziękował pasierb za całość to nie ....  Ten ból nie przeszedł mimo iż minęło kilka miesięcy.

Dlatego proszę was, abyście nie angarzowały się zbytnio. Dzieci z rozbitych rodzin nie różnią się od pozostałych. Wyrodny rodzic jak zoboczy, że drugi poświęca się w całości to wykorzysta to i będzie żądał coraz więcej. A dziecko - nawet w pełnej rodzinie może być nieszczęśliwe.

Poczytajcie sobie wątek - o co mam żal do swoich rodziców (czy jakoś tak).

1,182

Odp: Być drugą i macochą

Wydaje mi się, że dla dziecka matka powinna być najważniejsza. Tak już jest, może faktycznie kiedyś młody stwierdzi, że jednak jestem tylko kobietą jego ojca, ale narazie prawda jest taka, że mam z nim kontakt lepszy niz jego matka. Nie wynika to jednak z tego, że skaczę nad nim i dogadzam, po prostu jestem jego przyjaciółką. Wpuścił mnie do swojego świata, zaufał mi.Ale mimo, że bardzo mi na nim zależy nie oczekuję, że będę ważniejsza od matki, nie chcę wcale zająć jej miejsca. Wręcz przeciwnie, uważam, że dla niego najlepiej by było aby ona potrafiła rozmawiać z nim i odnaleśc w sobie czułość do własnego dziecka. Jak dotąd ma wobec niego same wymagania a nie próbuje małego zrozumieć. Więc on się oddala. Ale jeśli kiedyś ich relacje naprawią się będę się szczerze cieszyła. I jakoś nie sądzę, ze wypnie się na mnie całkowicie...

1,183 Ostatnio edytowany przez Ewarg (2012-07-30 11:38:53)

Odp: Być drugą i macochą

MariannaM wiele przeszłaś w swoim życiu. Dobrze mówisz - matka dla dziecka powinna byc najważniejsza ale i dziecko dla matki.
Ja odnoszę się do sytuacji w której matka zostawia dziecko, nie utrzymuje go i nie zajmuje się nim a miłość okazuje przez telefon dzwoniąc co któryś dzień. Ojciec i macocha stwarzają mu dom. Macocha gotuje, opiera, gania po lekarzach, podsuwa smakołyki  - wykonuje obowiązki matki. Zaanagażowana w życie cudzego dziecko. Rezygnuje z własnych potrzeb. A matka zjawia się i dziecko zamiast powiedzieć dziękuję odwraca się na pięcie a na odchodne mówi ....

A poza tym, jest spora różnica w opiece nad dzieckiem w weekendy a mieszkaniem z dzieckiem(pasierbem) nawet tylko pół miesiąca.

Ja byłam akceptowana do czasu do póki matka nie zauważyła, że dzieci wolą spędzać czas z nami a nie z nią i że my mamy więcej do zaoferowania (i nie chodzi o pieniądze lecz o zainteresowanie i miłośc). Jak się rozkęciła to dorosłe dziecko w mig spełniło mamy oczekiwania. Bo jak wiecie matki mają ambicje wobec dzieci i nie zawsze one dotyczą dobra dziecka. A że to są chore ambicje...

1,184 Ostatnio edytowany przez shedir (2012-07-30 11:37:10)

Odp: Być drugą i macochą

Matka jest najważniejsza i będzie, tego się nie zmieni i nie ma potrzeby. Ale dzieci które żyja w ciągłym strachu braku akceptacji przez matkę nie potrafia się wyłamac. Widze to po młodej. Ona wiele rozumie i widzi. Wie, że matka robi afery i wpada w furie, wyzywa nas, obraża, a potem sama tak robi ale wtedy juz wszytko jest prawidłowo. Ona to juz świetnie zauwaza i wie jedno...im więcej nadaje do matki na nas tym matka bardziej ja akceptuje, a tego właśnie ona potrzebuje. Pełnej akceptacji u matki, a nie ma jej jeśli nie myśli tak jak matka. Boi się panicznie tego, że matka ja odzrzuci bo matka sie tak zahcowuje w chwili gdy ona robi albo mówi coś co nie jest po jej myśli. i tak jest, potem młoda musi matke przez cały dzień przepraszać. A gdy mówi to co matka chce usłyszeć jest miło, wesoło. Żal mi takich dzieci strasznie. Sa poprostu biedne ale ponieważ sytuacja tak wygląda i jestem tego świadoma nie bede w całości się angażowała bo to poprostu potem za bardzo boli. A dzieci takich matek całe życie pragna ich akceptacji!! To jest coś do czego dąrzą przez całe życie, nawet potem dorosłe zycie podwiadomie. Zreszta samam mam takiego dorosłego delikwenta w domu czyli męża. Do takich rzeczy trzeba terapii ale terapi wszytkich, całej rodziny niestety to raczej mało kiedy jest możliwe.

1,185

Odp: Być drugą i macochą

shedir po raz kolejny dokładnie wyraziłaś to co ja próbuję nieudolnie przekazać.

1,186

Odp: Być drugą i macochą

Wiem, że przez to co napiszę teraz możecie pomyśleć o mnie , że jestem dziwolągiem...ale chyba w istocie tak jest.
Nie martwię się tym o będzie za jakiś czas,staram się o tym nie myśleć.Wiem z góry, że jestem na przegranej pozycji jako macocha mimo , iż mała też w chwili obecnej czuje się lepiej ze mną niż z własną matką.Wiem to bo wiem jaka jest jej matka, już próbuje małą manipulować, nastawiać itp...opowiadać jak to ciocia nie będzie kochała jej jak pojawi się w domu dzidzia taty i cioci..ale co ja mogę??Nic.
Całe swoje serce oddaje małej jak do nas przychodzi, chce żeby miała taki dom jaki wymarzyłam dla swojego dziecka i jaki moje dziecko będzie miało.To że nie jest moja nie zmusza mnie do tego bym traktowała ją inaczej, pomimo tego, że wiem jaki będzie koniec tej historii.Chyba poniekąd dlatego nie chciałam by mała mieszkała właśnie z nami.Dopóki jest mała jej myśli krążą między nami a mamą kiedy będzie starsza, będzie się buntowała i na pewno będzie dokonywała wyborów miedzy nami a mamą ( mamą której z ust nie schodzimy w negatywnym sensie).
Do setna.Ponieważ moi rodzice zrobili mi ogromną krzywdę , mam do dziś pewną wadę( jedną z wielu) - nie przywiązuje się do ludzi.Kiedy są poświęcam im siebie i daje co mogę ale gdy nagle odchodzą nie cierpię.I chyba dlatego nie boję się momentu w którym mała odwróci się ode mnie...tak jak robili to moi rodzice wiem, ze coś takiego nastąpi.Jest to dla mnie naturalne, może dlatego, ze byłam wiele razy porzucana przez nich nauczyłam się a raczej traktuje to jak etap.

1,187

Odp: Być drugą i macochą

W tym przypadku machocho masz szczęście, jeśli można to tak nazawać. Ale większośc z nas chyba tak nie potrafi. Ja nie mimo, że sobie to obiecuje. jest jeszcze jedna rzecz. My mamy synka, który kocha swoja przyrodnia siostrę i często płacze za nia kiedy jej nie ma. Jemu (za miesiąc 2 latka) trudno wytłumaczyć calą sytuację, a on tez cierpi. Bo jak młoda coś chce albo jej wygodnie to jest z nami i sie z nim bawi, a jak już robi sie jej niewygodnie to zapomina o nim i ma go w dupie. On sie przywiązuje i niepotrafi zrozumieć sytuacji. Z jednej strony ciesze się bardzo że są razem ale z drugiej wiem, że on będzie to bardzo cięzko znosił, a jej nawet sie przykro nie zrobi i go oleje.

1,188

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

Dla młodej robi się dużo, bardzo dużo, wiele rzeczy robione jest pod nią, człowiek się stara, dba, poświęca swój czas, swoje pieniądze, zaangażowanie, chce rzeczy było dobrze w odróżnieniu od matki, a potem dostaje się kopa w dupę od takiego dziecka bo mamusia chce inaczej. Niestety taka jest rzeczywistość macoch. I choć wydaje się co z tego to w środku człowieka aż ściska.

Dokładnie tak. Dlatego wiązać się z rozwodnikiem dzieciatym to hardcore, w żadnym razie nie zabawa... Zrobiłam to, przeszłam swoje z jego nastoletnią córką i psychopatyczną ex. Mało brakło, a rozsypałoby się nam wszystko... Ale miłość zwyciężyła.

1,189

Odp: Być drugą i macochą

i o to Artemido chodzi - aby miłość zwycięzyła :-)


a teraz kolejny raz proszę was o pomoc - radę.
Mamy podział wakacyjny lipiec była z mamą, sierpień jest z nami.mamy też niepisaną umowę , że podczas tego miesiąca choć jeden weekend spędza u któregoś z rodziców adekwatnie do pobytu.Mama poprosiła też o to by mogła raz w tygodniu zabrać małą na spacer i żeby mała też u niej nocowała w tygodniu...Zgodziliśmy się na 2 spacery ale co wy na to nocowanie??
P.S wiemy dobrze czym zakończą się te spacery...wielkim płaczem bo mama naobiecuje dziecku ale co tam nie chcemy też być tacy co nie umieją się dogadać...

1,190 Ostatnio edytowany przez Alutka131 (2012-07-30 18:27:44)

Odp: Być drugą i macochą

Macocha, przyszło mi coś na myśl, ale boję się myśl rozwinąć w obawie przed linczem;)
A serio - spacery, ok. Ale nocowanie? Ja bym tu chyba stanęła okoniem, w końcu jeżeli jest uzgodnione, że mała jest u Was, to u Was i tyle. To co mnie najbardziej wnerwia w naszej sytuacji, to to, jak się uzgadnia, że mała jest u nas taki a taki okres, a w mamusi się budzą instynkty i ni z gruchy ni pietruchy coś tam sobie wymyśla,i potem się zaczyna. Zawieźć, przywieźć, odebrać. Mała wraca potem z głową naładowaną jakimiś pomysłami i ogarnąć się nie daje. Dlatego my stoimy na stanowisku, że jak u nas, to u nas i tyle.

1,191

Odp: Być drugą i macochą

az tak zle?pisz po to tu jestem by dostac po glowie

1,192 Ostatnio edytowany przez Alutka131 (2012-07-30 18:39:56)

Odp: Być drugą i macochą

Hehe o siebie się obawiam:D
A serio..naprawdę uważam, że jeżeli uzgadniacie, że mała jest u Was, to tak powinno zostać...Mnie naprawdę wnerwia, jak się musimy kontaktować z ex, rozumiem, że póki dziecko jest małe, no to jasne, ta opieka jakaś wspólna powinna być. Staramy się minimalizować kontakty kiedy nie musi ich być (exia to ma tak, że potrafi np do małej nie zadzwonić przez dwa tygodnie, ale to już jej sprawa). I nie wiem, czy ja bym tu nie stanęła okoniem nawet o spacery, w końcu przecież była mała  u mamy niej przez lipiec, niech teraz z tatą będzie.
Jasne, że Waszą chęcią nie jest wyjście na osoby, które nie chcą się dogadać, ale posądzam, że tak będzie źle a tak niedobrze. Poza tym tak jak mówię, jak u nas jest mała czas jakiś dłuższy i na chwilę wyskakuje do matki, to wraca potem całkiem "rozwalona". Dla sprawiedliwości dodam, że w drugą stronę jest niestety tak samo.

1,193

Odp: Być drugą i macochą
shedir napisał/a:

Ale dzieci które żyja w ciągłym strachu braku akceptacji przez matkę nie potrafia się wyłamac. Widze to po młodej. Ona wiele rozumie i widzi. Wie, że matka robi afery i wpada w furie, wyzywa nas, obraża, a potem sama tak robi ale wtedy juz wszytko jest prawidłowo. Ona to juz świetnie zauwaza i wie jedno...im więcej nadaje do matki na nas tym matka bardziej ja akceptuje, a tego właśnie ona potrzebuje. Pełnej akceptacji u matki, a nie ma jej jeśli nie myśli tak jak matka. Boi się panicznie tego, że matka ja odzrzuci bo matka sie tak zahcowuje w chwili gdy ona robi albo mówi coś co nie jest po jej myśli. i tak jest, potem młoda musi matke przez cały dzień przepraszać.

Miałam identycznie ze swoją matką i wiem ,że moja mała teraz ma tak z babcią. I widze jedno, są dzieci które rzeczywiście sobie z tym nie radzą i nic dziwnego zresztą, ale są też takie, które potrafią to ogarnąć. Może to wynika z ogromu miłości jaki włożył R. w wychowanie jego syna, że mały jest mega silny w tym względzie. Wraca od matki i może bywa nieco smutny, ale nie zmienia się jego zachowanie. Wręcz przeciwnie, czasem przyjdzie i pogada o tym co mama powiedziała i pyta co my na ten temat myślimy. A potem uspokaja się i idzie się bawić. Jest przy tym całkowicie pewny, że jest przez nas kochany i chyba wie też, że matka go kocha, tylko nie umie tego okazywać. Zdecydował, że pragnie u nas mieć swój dom i choć szanuje matkę, to nie walczy o jej akceptacji na siłę. Gdy ona robi mu jazdę jest mu przykro, lecz i tak robi po swojemu.
Natomiast z mała jest już podobnie jak piszecie, babka ją całe życie przeciw mnie ustawiała i nie raz nadal to z niej wychodzi. Często ma takie chwile trudne, gdy się boi babce powiedzieć, że chce do nas przyjśc. Generalnie jest rozchwiana.Nie umiałam jej dać tej pewności, ze jest kochana...:( byłam chyba zbyt bierna.

1,194

Odp: Być drugą i macochą
Alutka131 napisał/a:

A serio - spacery, ok. Ale nocowanie? Ja bym tu chyba stanęła okoniem, w końcu jeżeli jest uzgodnione, że mała jest u Was, to u Was i tyle. To co mnie najbardziej wnerwia w naszej sytuacji, to to, jak się uzgadnia, że mała jest u nas taki a taki okres, a w mamusi się budzą instynkty i ni z gruchy ni pietruchy coś tam sobie wymyśla,i potem się zaczyna. Zawieźć, przywieźć, odebrać. Mała wraca potem z głową naładowaną jakimiś pomysłami i ogarnąć się nie daje. Dlatego my stoimy na stanowisku, że jak u nas, to u nas i tyle.

Zgadzam się, że najlepiej aby dziecko pobyło z wami na spokojnie przez ten czas. Z drugiej jednak strony miesiąc to dużo czasu dla takiego dziecka i jeśli tęskni to ma prawo z matką się zobaczyć. Może faktycznie spacery to dobre wyjście. Najgorsze, że tak jak piszesz Alutka to mała wraca bardzo rozbita...I to się raczej nie zmieni, bo skoro matka nie rozumie, że robi jej krzywdę nastawiając ją w taki sposób, to będzie jej dalej "ryła banię".

1,195

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

Mama poprosiła też o to by mogła raz w tygodniu zabrać małą na spacer i żeby mała też u niej nocowała w tygodniu...Zgodziliśmy się na 2 spacery ale co wy na to nocowanie??

A co to za problem? Patrzac z drugiej strony, naprawde nie macie potrzeby spedzic jednej nocy w miesiacu sam na sam, tylko Ty i maz? Ja bym sie ucieszyla i niecnie wykorzystala wink

1,196

Odp: Być drugą i macochą

Znaczy każdy kij ma dwa końce. Tak źle, tak niedobrze.;)
Jasnym jest, że miesiąc to długo, a dziecko tęskni. Tak, ma prawo zobaczyć się z matką. Byle bez zbędnego latania w te i wewte, a tak to może się zakończyć. Patrzcie może po prostu na rozwój sytuacji, może mała tak się zadomowi, że niekoniecznie będzie chciała pójść spać do mamy. Czas pokaże.
Marianna, sama wiesz, że można "ryć banię" na wiele sposobów. Na szczęście nie zauważyłam, aby exia nastawiała dziecko przeciwko ojcu (ew. przeciwko mnie, ale skoro jestem powietrzem to szkoda zachodu) i tu można chociaż ciut odetchnąć z ulgą. Strasznie natomiast lubi podważać nasze decyzje, np. w kwestii jedzenia, ubioru i uwaga, włosów (nie wiem, obsesja jakaś czy co z tymi włosami?). No i jak potem próbować coś dziecku tłumaczyć...Niestety po mamie dziecko dostało totalne rozkojarzenie i brak zmysłu organizacji jakiejkolwiek (jasne, rozumiem, dzieciństwo ma swoje prawa, ale bez przesady). No i trzeba potem kombinować na różne sposoby. A najlepsze numery to robi w związku z pobytem małej u nas, potrafi jej np powiedzieć: będziesz u tatusia trzy tygodnie. My potem oczy, bo nam nikt nic takiego nie mówił, a mamusia bardzo z siebie zadowolona, dziecka się pozbyła i high life. Zmienia się potem z reguły plany, żeby dziecku nie robić przykrości, gorzej jak nie można i wtedy dopiero są kombinacje. Nie chcemy dziecku robić przykrości, w końcu co ona jest winna, że się dorośli nie mogą dogadać. Mam wtedy ochotę walnąć kogoś przez głowę i przywrócić do przytomności. Przecież wystarczy się odezwać jak do człowieka, słuchaj, chciałabym wyjechać na dwa tygodnie, pogadajmy, dopasujmy terminy - nie ma problemu. Ale nie - jej wszystko wolno, bo to ona jest najbardziej pokrzywdzona i wszyscy muszą jej ustępować. I musi być na jej, inaczej awantura. I nawet, jak ma zapisane w kalendarz z wyprzedzeniem, to g...ją to obchodzi, musi być jak ona chce. Ręce opadają.

1,197 Ostatnio edytowany przez Ewarg (2012-07-31 08:59:53)

Odp: Być drugą i macochą
Alutka131 napisał/a:

A najlepsze numery to robi w związku z pobytem małej u nas, potrafi jej np powiedzieć: będziesz u tatusia trzy tygodnie. My potem oczy, bo nam nikt nic takiego nie mówił, a mamusia bardzo z siebie zadowolona, dziecka się pozbyła i high life. Zmienia się potem z reguły plany, żeby dziecku nie robić przykrości, gorzej jak nie można i wtedy dopiero są kombinacje. Nie chcemy dziecku robić przykrości, w końcu co ona jest winna, że się dorośli nie mogą dogadać. Mam wtedy ochotę walnąć kogoś przez głowę i przywrócić do przytomności. Przecież wystarczy się odezwać jak do człowieka, słuchaj, chciałabym wyjechać na dwa tygodnie, pogadajmy, dopasujmy terminy - nie ma problemu. Ale nie - jej wszystko wolno, bo to ona jest najbardziej pokrzywdzona i wszyscy muszą jej ustępować. I musi być na jej, inaczej awantura. I nawet, jak ma zapisane w kalendarz z wyprzedzeniem, to g...ją to obchodzi, musi być jak ona chce. Ręce opadają.

Skąd ja to znam??????

Pytamy chłopaków jak z wakacjami. Kiedy jadą do mamy. Pada odpowiedź - mama przyjedzie w lipcu na dłużej. Mija połowa miesiąca. Pytamy kiedy mama przyjeżdża a oni nie wiedzą. Wkurzam się, mąż tupie nogą. Dobra młodzież jedzie do mamy bo mama nie da jednak rady. Po czterech dniach okazuje się, że wrócili. Tylko że jak wcześmiej tupnęłam to zostali z mamą u babci. W piątek mąż dzwoni i pyta kiedy mama wyjeżdż, bo chcemy wiedziec kiedy wrócą do domu a oni nie wiedzą. Mówiła, że do niedzieli zostanie. W niedzielę dzwoni i chce uzgodnić dzień okazuje się, że mama pojedzie chyba jutro. No więc pakujemy tyłki i ruszamy na wycieczkę. Wracamy i .... dzieci w domu - mama pojechała. Jak ma przyjechac na święta to jej pobyt kończy się w pierwszy dzień świąt w południe.

macocha ja żądałbym od ex konsekwencji. Uzgoniłabym, że jeśli mała zatęski to spotka się z matką. Ustępowanie mamusi kończy się tym, że uważają, że im wszystko wolno i świat kręci się wokół nich. Ona też musi liczyć się z waszymi planami. A cio by było gdybyście na cały miesiąc wyjechali z małą? A poza tym do będzie dobry przykład dla małej. NIe zmienia się postanowień dla kaprusu.

Przy tak małym dziecku to chyba nie problem mieć wieczór tylko dla siebie. Może się mylę, bo moje jeszcze w wieku 5 lat o 20-tej spały zawsze. A poza tym, skoro ma się dziecko przez część roku to ma się te wolne wieczory i noce. A ex nauczy się jak mnie pasuje tak będzie. I nie będzie przestrzegała żadnych zasad.

1,198 Ostatnio edytowany przez shedir (2012-07-31 09:36:56)

Odp: Być drugą i macochą

MariannaM myśle, że chłopcy lepiej radzą sobie z takim zachowaniami, sa mniej uczuciowi i potrafia się odciąc. Z dziewczynkami już gorzej. To sa w dużej mierze różnice wynikające z budowy mózgu u róznych płci. Ale wiem jedno po moim mężu, który równiez akceptacji od rodziców nigdy nie dostała i jeszcze dochodzi do tego cała inna patologia. tym dzieciom nie wytwarza się umiejetność bycia empatycznym, zawsze w życiu czegoś szukają i sami w nawet nie wiedzą czego. Ciagle im źle niezaleznie ile i co maja, wiecznie im mało. Generalnie odosze wrażenie ze mają problemy z uczuciami wyższymi. Świetnie natomiast potrafia manipulować. Zawsze patrzą tylko na swoje korzyści i co moga uzyskac. Z takich osób wyrastaja totalni egoiści i egocentrycy. Nigdy nie dostali prawdziwej miłości i akceptacjii i sami tez nie bardzo potrafia ja dac bo skąd maja wiedzieć co to jest.

Zmagam się z tym na codzień bo mam w domu dwójke takich osób. M i jego dziecko niestety. M zaczął nad soba dużo pracowac bo zabrał się za psychologie i pewne rzeczy mu się w głowie otworzyły ale jak tylko sobie popuszcza to znowu jest taki jak ma w naturze. Cięzko ciagle sie kontrolować. Takie osoby powinny przejść gruntowne terapie bo inaczej nie nadaja się do życia i rania innych. Ja bym mogła książkę o tym napisać smile


machocho mnie tez wkurzaja zmiany ustalonych wczesniej rzeczy ale jeśli nie mamy innych planów, które mogła by ta zmiana zakłócić to w takich sytuacjach pytamy się młodej czy chce pójśc do mamy czy zostać. Bo jeśli ona chce to niech idzie, a nam się przyda dzień lub dwa wolnego.


U nas wczoraj taka sama sytuacja. Młoda ma być u mamusi, a juz wczoraj nam ja podesłała, więc m mimo że wrócił z nocki i spał tylko 3 godziny wstał i poszedł z nia na rower i basen. Dzisiaj młoda tez u matki, a ta wczoraj pisze po 20 czy ją m zabierze dzisiaj na basen rano bo ona ma remont. Na to m troche juz postanowił pokazać, że ma choć by malutkie jaja i powiedział, że nie bo młoda jest dzisiaj z nia, on ma plany i żeby ex szanowała tez jego czas, a nie pisała o 20 czy rano ja zabierze. No i co awantrura i jad toczący sie od ex. M mi opowiada ale już nie miałam siły z nim dyskutowac bo ile można na ten sam temat dyskutowac. Jedyne co mu powiedziałam to "masz tak, jak sobie dajesz i tyle" bo tak to wygląda. Od dwóch miesięcy jest z nia wojna ale jak coś chce to potrafi byc z dnia na dzień milutka, a m zawsze w to wchodzi. Jeśli tylko potem coś nie jest po jej myśli to jest awantura z wyzywaniem. Ja już nie łudze się, że m sie nauczy i to zmieni bo nie potrafi. On nie uczy się na błedach i nie potrafi wyczuc jej zachowania mimo, że powtarza sie regularnie to samo. Jeśli tylko nie stoje nad tym wszytkim to pozwoli ex na wszytko. Dokładnie kilka dni temu zaczeła byc miła i powiedziałam mu "zobaczysz za pare dni coś będzie chciała", m na to "będe to obserwował i zobaczymy" hahaha  mineły może dwa dni smile achhh ale mam w domu obserwatora.

Ach mama zły dzisiaj sad

1,199

Odp: Być drugą i macochą

Powiem wam , że trochę zagraliśmy żeby coś zdobyć dla siebie.
Wygląda to tak, że mała może bywać u nas w 1 i 3 weekend, Pani oczywiscie mimo postanowień sądu ( i ku naszej uciesze) zmieniła to pod siebie i daje małą co 2 weekend lub częściej zależy od widzi mi się.Mała była u nas zawsze do wtorku( poniedziałki spędzała z babcią czyli mamą mojego M)teraz sobie wymyśliła, że cofa te poniedziałki, więc nasza propozycja była taka żeby dała w zamian dodatkowy weekend oczywiście obiecała, że się zastanowi.Zastanawia sie już fafnasty tydzień.Więc wczoraj w trakcie wymiany maili delikatnie zostało jej dane do zrozumienia, że spacery ok ale co z dodatkowym weekendem??
U nas w domu też są zasady, że 4 latek idzie spać po wieczorynce ( ewentualnie max o 21 bo jeszcze śpi w dzień - przynajmniej u nas).Ale ostatnio jak mała u nas była to do 23 kręciła się w łóżku i nie mogła zasnąć "bo u mamy ona chodzi później spać".

1,200

Odp: Być drugą i macochą
Alutka131 napisał/a:

Ale nie - jej wszystko wolno, bo to ona jest najbardziej pokrzywdzona i wszyscy muszą jej ustępować. I musi być na jej, inaczej awantura. I nawet, jak ma zapisane w kalendarz z wyprzedzeniem, to g...ją to obchodzi, musi być jak ona chce. Ręce opadają.

taaa skąd ja to znam...tylko, że u was matka podrzuca na dłużej niż zaplanowane a u nas z kolei nie chce puszczać małego do nas, albo skraca złośliwie jego pobyt pomimo wcześniejszych ustaleń. W ogóle R. musi sie z nią rozliczać z każdej zmiany planów prosić i debatować a ona uważa, że wystarczy iż poinformuje lakonicznym smsem np "przywiozę małego jutro" pomimo że mia być dzisiaj i nie ma wg niej problemu. To nic,że dzień był zaplanowany, to nic, że może jutro będzie futro:"jak nie pasuje to możesz go zobaczyć dopiero za tydzień" i foch. Żałosne...

1,201 Ostatnio edytowany przez Alutka131 (2012-07-31 22:30:07)

Odp: Być drugą i macochą

I bij potem człowieku głową o ścianę...Przepowiedzieć jej też nie można, jak coś próbujesz, to kończy się awanturą, bo przecież wg niej nie ma problemu. Jaki problem, można przecież przez pół dnia jeździć w kółko, planować czas pod nią, w ogóle żaden kłopot. Uff, no to sobie ulżyłam troszeczkę;)
Słusznie Ewarg zauważyła, że należy żądać konsekwencji. Od siebie także.
Shedir, czasem się próbuję zastanowić, ale to nieosiągalne raczej: co takie zachowanie ma dawać? Zaraz oczywiście mnóstwo jadu, albo tekst, że się wychowywanie własnego dziecka nie podoba. Nie umiem zrozumieć, kiedyś próbowałam bardziej, gdzieś tam się starałam szukać usprawiedliwienia, ale go nie widzę. Rozumiem ból rozstania, który sama przeżyłam, rozumiem gorycz - ale rany, kiedyś się trzeba otrząsnąć. Mnie też szło opornie, ale pracowałam nad tym, żeby mi gorycz nie przysłoniła całego świata. Udało się. Dlaczego niektórzy wiecznie się tarzają w żałobie?

1,202

Odp: Być drugą i macochą

jak to dobrze, że jest to forum, mam gdzie sie wygadac i pożalić tongue w końcu ile można na ten temat debatować z przyjaciółką:))

1,203

Odp: Być drugą i macochą
MariannaM napisał/a:

jak to dobrze, że jest to forum, mam gdzie sie wygadac i pożalić tongue w końcu ile można na ten temat debatować z przyjaciółką:))

Po to właśnie forum zostało założone:) W akcie totalnej desperacji postanowiłam siąść i napisać, co mi na sercu leży. Naprawdę nie wiedziałam, że jest tyle osób o podobnych problemach, że tak duże będzie zainteresowanie tematem. Opinie są różne, czasem ktoś wpadnie jak burza i narobi zamieszania, ale i tak chętnie tu wracam. Dużo się dowiaduję, a to mi pomaga wiele problemów rozwiązać. Mam nadzieję,  że dajemy sobie wsparcie nawzajem:)

1,204

Odp: Być drugą i macochą

moja taktyka zadziałała, dostaliśmy dodatkowe dni ( oczywiście codziennosc pokaże jak będzie ale...) Pani dostała swoje spacery ( podobno tak tłumaczyła małej więc ustąpiliśmy) wymiana mailowa była słodka tak , że az mdliło od nadmiaru cukru...mało tego wyręczyła nas i podstawiła małą pod same drzwi ( zaproponowała, że ją przywiezie - tak,tak ONA zaproponowała)..po czym wyjęła książeczke i tłumaczyła mi jak mam czytac wieczorami małej ( i jak to ona robi codziennie) jak mam używać ksiazeczki zdrowia, gdzie dzwonić w razie co itp...cisnęło mi się na język pytanie czy ja wyglądam jak bym zmieniła płec i czy z 160 cm szczupłej blondynki stałam się 190 cm umięśnionym czarnowłosym facetem bo z tego co mi się wydaje to Ojcu powinna tłumaczyć a nie tej której jej dziecko słuchac się nie musi...zaparkowała na miejscu dla inwalidów - na początku M sie obruszył ale po chwili uznał , że brak mózgu to równiesz inwalidztwo :-)
Nawet przez chwilę zrobiło mi się jakoś tak miło i pomyślałam, że może coś dotarło do pustej głowy ale zaraz przyszła szara rzeczywistość w postaci przywołanych historii jakie już przeszłam z tą kobietą.Chyba już każdy etap przeszłyśmy widać gramy od początku....

1,205

Odp: Być drugą i macochą

Te etapy to mają dziwną powtarzalność, nie sądzicie?

1,206

Odp: Być drugą i macochą
Alutka131 napisał/a:

Te etapy to mają dziwną powtarzalność, nie sądzicie?

U mnie jak na razie etap 1 : nienawiść do mnie, nawet na zwykłe czesc mi nie odpowiada i nigdy do nas nie wchodzi na górę. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że ex nagle zacznie ze mną normalnie rozmawiać. Ale kto wie jak to może wyglądać po latach. Z tego co piszecie to muszę mieć duuużo cierpliwości, bo raczej kto jest ograniczony umysłowo sam z siebie nie zmądrzeje tongue

1,207

Odp: Być drugą i macochą

i mam jeszcze pytania czystko techniczne...
1. jak cytujecie tylko fragment czyjegoś postu?
2. w jaki sposób można cytować dwa, trzy posty w jednym poście?

1,208

Odp: Być drugą i macochą
Alutka131 napisał/a:

Shedir, czasem się próbuję zastanowić, ale to nieosiągalne raczej: co takie zachowanie ma dawać? Zaraz oczywiście mnóstwo jadu, albo tekst, że się wychowywanie własnego dziecka nie podoba. Nie umiem zrozumieć, kiedyś próbowałam bardziej, gdzieś tam się starałam szukać usprawiedliwienia, ale go nie widzę. Rozumiem ból rozstania, który sama przeżyłam, rozumiem gorycz - ale rany, kiedyś się trzeba otrząsnąć. Mnie też szło opornie, ale pracowałam nad tym, żeby mi gorycz nie przysłoniła całego świata. Udało się. Dlaczego niektórzy wiecznie się tarzają w żałobie?

A mnie się wydaje że to juz nie jest gorycz rozstania, ran itd. mnie sie wydaje, że u naszej ex jest to poprostu chora duma która każe jej robić dokładnie odwrotnie niż m, żeby nie było że on ma racje. Do tego dodam, że ex ma sama duże problemy emocjonalne po częsci z cięzkiego dzieciństwa, związku z m i wszelkich kontaktów z jego rodzicami, a w szczególności toksyczna matka mojego mężą. Sama wiem jak oni potrafia zniszczyć psychicznie człowieka. Ex ma mega niskie poczucie własnej wartości które nadrabia pyskowaniem, awanturami. Jej poczucie wartości odzwierciedla sie  w tym jaka jest mloda i jak inni coś widza. Wystarczy powiedziec, że młoda ma jakiś problem (a ma ich dużo) albo coś jest nie tak i odrazu jest atak. Dlatego że ona wszytko to traktuje jako atak na siebie, a nie jako problem ogólny dziecka, który trzeba rozwiązac. Jest to przez nia odbierane jako atakna na jej osobę, na jej macierzyństwo, jej postępowanie itd. Potem już idzie lawina której nie kontroluje tak się nakręca więc sa złośliwości, obrażanie, wyzywanie itd. I to jest źródło problemu bo w takiej sytuacji nie da się zrobić nic.

1,209

Odp: Być drugą i macochą
MariannaM napisał/a:

i mam jeszcze pytania czystko techniczne...
1. jak cytujecie tylko fragment czyjegoś postu?
2. w jaki sposób można cytować dwa, trzy posty w jednym poście?

Nie wiem czy pomogę bo jestem trochę "kombinatorką" tzn lubię sama dochodzić jak co zrobić.
Ja robię to tak : klikam cytuj a potem wymazuję niechciane fragmenty. Ale niestety kilku cytować nie potrafię. No chyba, że cytuję tekst osoby która zacytowała czyjś post.

1,210 Ostatnio edytowany przez shedir (2012-08-01 09:05:10)

Odp: Być drugą i macochą

Jak chcecie cos zacytowac kilka razy to trzeba na początku cytaty wpisac  [ quote =....(gdzie kropeczki naza cytowanego )  ], a na końcu cytatu wpisac[ / quote ]
smile tyle. Wszytko bez odstępów!!! ja tu napisałam z odstępoami bo inaczej by sie nie dało tego wyświetlić. . Powodzonka

1,211

Odp: Być drugą i macochą

A u naszej ex to jest zwykła zasada " nie mogę Cię mieć będę Ci tak umilała życie, że żadna z Tobą nie będzie".Już wam kiedyś troszkę pisałam jak to wszystko u nich wyglądało.Jej odejście było wyreżyserowane w każdym calu, nudziła się i napisała sobie scenariusz.Niestety życie jest lepszym reżyserem i pojawiłam się JA.Nie byłam planowana.Pomieszałam plany.Skończyło się nie powrotem z pompą a rozwodem i niechęcią przeogromną ze strony mojego M.Teraz odgrywa teatr pt "jaka jestem skrzywdzona jako samotna matka" a na nas się próbuje zemścić...a to, że używa do tego głównie dziecka bo już ani jej wymysły, że kochanek ją bije, ani jej niby rak i szybka śmierć nie zmieniły nastawienia mojego już M.
Zemsta - czysta zemsta za niekonsekwencję swoich czynów.

1,212 Ostatnio edytowany przez Ewarg (2012-08-01 10:22:20)

Odp: Być drugą i macochą

Czytam Was moje drogie i patrzę na mój dom i powiem wam :Zawsze uważałam, że dzieci powinny byc wychowywane przez rodziców. Macocha ... Ja przekazuję swoje uwagi mężowi. Niestety nie nauczyło to liczenia się ze mną przez jego dzieci. Czyli zła metoda!!!!

Jeśłi macie wpływ na wychowanie dziecka męża/partera - to róbcie to !!!!!!!!

Jak wiecie moje pasierby są już w takim wieku, że powinny (wg mnie 18 lat) bynajmniej być wychowane.
Od początku jak ich poznałam nie chciałam angażować się w ich wychowanie a to dlatego, że uważałam że od tego są ich rodzice. (Ja też nigdy nie chciałam aby moje dzieci wychowywał obcy facet dlatego póki były w domu nie wprowadziłam partnera). Irytowało mnie nie raz ich zachowanie ale kilka godzin dało się przeżyć. Niestety nie sądziłam, że kiedy będą w wieku szkoły średniej zamieszkamy razem. Teraz ja nie potrafię zwrócić im uwagi a mój mąż niestety miał inne podejście do dzieci. No i teraz cierpię. Mąż zauważa, że jest coś nie tak dopiero jak spuszczę głowę lub trzasnę drzwiami. Owszem walnę jak się uzbiera ale robię to dopiero wtedy. A tak na codzień duszę w sobie i złość/żal, i narasta....
A dlaczego nie potrafię? Bo już usłyszałam, że ... delikatnie ujmując "jestem obca, głupia i nie mam prawa. To, że jestem żoną ich ojca nie upoważnia mnie" No i co z tego, że mąż "odciął" autora tego tekstu skora ja wciąż o tym myślę? Wciąż boję się, że pozostali powiedzą tak samo.
Teraz żałuję, że nie próbowałam być ich opiekunem. Tylko, że ja wtedy naprawdę nie chciałam. Wiem, że jako matka popełniłam wiele błędów i nie uważałam, że jestem kompetenta do wychowywania cudzych, które wtedy tylko widywałam i czasami spędzałam weekendy. Które na codzień mieszkały z matką.
JA też byłam matką samotnie wychowującą dzieci. Mój ex odszedł gdy były małe. Nigdy nie prszyszło mi do głowy, że matka może być dla swoich dzieci  niedobra. Owszem, ja też nie raz, kiedy było mi ciężko "napłakałam" do dzieci na ojca. Moje też wyrastały w poczuciu porzucenia (widywały ojca dwa-trzy razy w roku i nie tylko dlatego że nie pozwalałam na ich kontakty).

Dziś wiem jedno. Gdybym wiedziała, że będą musiały zamieszkać z nami nie wyszłabym (nawet nie zamieszka) z moim. A tak wyjściem było żeby mąż poszedł mieszkać do nich. Czyli rozstanie. Płakałam a mąż mówił "damy radę" ale ja ostatnio coraz częściej nie daję rady i jego prezenty, wycieczki tylko we dwoje już nie rekompensują mi. Kiedy wchodzę do domu i ich słyszę...A w sumie to rozmawiając z nimi nie jest źle. Ja po prostu nie czuję się dobrze w tak pełnym obcych ludzi domu, ludzi którzy nie mnie pytają i nie mnie informują.
Nie potrafię opisać ... No dość często nie ma miejsca dla mnie w domu (tylko sypialnia) w ich życiu. Oni z ojcem są jedną drużyną i nie dpouszczają mnie. Mogę stać i patrzeć. I nie jestem zazdrosna o męża tylko też np chciałabym usiąść, mieć wpływ na to co oglądamy a jest tak, że mogę postać i popatrzeć na to co oni oglądają.
I co z tego, że uzgodnimy z mężem inaczej, skoro dzieje się inaczej? A zamknąć ich w swoich pokojach ...?

Dlatego dziewczyny bądźcie pewne siebie i swoich praw. W waszym domu wy rządzicie a nie dziecko. To ono dostosowuje się do was a nie odwrotnie. Tz wy dostosowujecie sie do jego potrzeb ale nie, że ono narzuca wam swoje zachowanie a wy potulnie ustępujecie bo to nie wasze dziecko i jest wychowywanie inaczej.
Wiem, faceci mają w takiej sytuacji ciężko. Najpierw z jedną kobietą stworzyli dom a teraz z drugą. Bo wiemy wszystkie, że tak naprawdę to my tworzymy dom a panowie dostosowują się. Każda kobieta inaczej wychowuje. JA tak naprawdę to czasami nie dziwię się, że te ex nie chcą puszczac do was dzieci (wiem co czują) i proszę nie linczujcie mnie. Bo to, że wiem co czują nie oznacza, że mają prawo aż tak bardzo uzewnętrzniać i wykorzystywać innych.

Rozpisałam się ale i tak nie przekazałam tego co czuję. Tyle, że trochę mi lżej.

1,213

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

A u naszej ex to jest zwykła zasada " nie mogę Cię mieć będę Ci tak umilała życie, że żadna z Tobą nie będzie".Już wam kiedyś troszkę pisałam jak to wszystko u nich wyglądało.Jej odejście było wyreżyserowane w każdym calu, nudziła się i napisała sobie scenariusz.Niestety życie jest lepszym reżyserem i pojawiłam się JA.Nie byłam planowana.Pomieszałam plany.Skończyło się nie powrotem z pompą a rozwodem i niechęcią przeogromną ze strony mojego M.Teraz odgrywa teatr pt "jaka jestem skrzywdzona jako samotna matka" a na nas się próbuje zemścić...a to, że używa do tego głównie dziecka bo już ani jej wymysły, że kochanek ją bije, ani jej niby rak i szybka śmierć nie zmieniły nastawienia mojego już M.
Zemsta - czysta zemsta za niekonsekwencję swoich czynów.

U nas to chyba wygląda podobnie. Mam wrażenie, że eks mojego m myślała, że to jest zabawa, że po rozstaniu życie będzie lekkie, łatwe i przyjemne, ustawi się kolejka facetów, a ona będzie wybierała. Stało się inaczej. Zrozumiała, że teraz z problemami trzeba radzić sobie samemu, że wychowywanie dziecka to ciężki orzech- zwłaszcza jak się je wychowuje na co dzień w pojedynkę.. i w dodatku pojawiłam się ja. Mój ułożył sobie życie, a do niej kolejka się nie ustawiła. 
Różnica jest taka, że u nas eks nie zgrywa samotnej, biednej, pokrzywdzonej. Ale i tak potrafi wbić szpile. Z czystej zawiści albo z nudów.

Nie wiem czy u Was dziewczyny by to przeszło, ale my po pierwsze przestaliśmy pokazywać, że nam zależy. Po drugie nie reagujemy na zaczepki, po trzecie jak się drze to wie, że w tym momencie rozmowa się zakończy, bo nikt nie będzie jej wysłuchiwał i wchodził w głupie dyskusje.
I jest lepiej.. może też dlatego, że w końcu emocje opadają.

1,214

Odp: Być drugą i macochą

Dzięki za instrukcje, chyba się nauczyłam smile

macocha napisał/a:

A u naszej ex to jest zwykła zasada " nie mogę Cię mieć będę Ci tak umilała życie, że żadna z Tobą nie będzie".Już wam kiedyś troszkę pisałam jak to wszystko u nich wyglądało.Jej odejście było wyreżyserowane w każdym calu, nudziła się i napisała sobie scenariusz.Niestety życie jest lepszym reżyserem i pojawiłam się JA.Nie byłam planowana.Pomieszałam plany.Skończyło się nie powrotem z pompą a rozwodem i niechęcią przeogromną ze strony mojego M.Teraz odgrywa teatr pt "jaka jestem skrzywdzona jako samotna matka" a na nas się próbuje zemścić...a to, że używa do tego głównie dziecka bo już ani jej wymysły, że kochanek ją bije, ani jej niby rak i szybka śmierć nie zmieniły nastawienia mojego już M.
Zemsta - czysta zemsta za niekonsekwencję swoich czynów.

Dokładnie tak to wygląda w wielu przypadkach i tak jak wspomniała pupa nasza ex też sądziła, że zaraz ustawi się kolejka facetów a ona będzie przebierała. I choć jest atrakcyjną kobietą to ma coś takiego złośliwego w twarzy, że chyba jednak sympatii nie wzbudza i jakoś kolejki nie ma.

Ewarg napisał/a:

Dlatego dziewczyny bądźcie pewne siebie i swoich praw. W waszym domu wy rządzicie a nie dziecko. To ono dostosowuje się do was a nie odwrotnie. Tz wy dostosowujecie sie do jego potrzeb ale nie, że ono narzuca wam swoje zachowanie a wy potulnie ustępujecie bo to nie wasze dziecko i jest wychowywanie inaczej.
Wiem, faceci mają w takiej sytuacji ciężko. Najpierw z jedną kobietą stworzyli dom a teraz z drugą. Bo wiemy wszystkie, że tak naprawdę to my tworzymy dom a panowie dostosowują się. Każda kobieta inaczej wychowuje. JA tak naprawdę to czasami nie dziwię się, że te ex nie chcą puszczac do was dzieci (wiem co czują) i proszę nie linczujcie mnie. Bo to, że wiem co czują nie oznacza, że mają prawo aż tak bardzo uzewnętrzniać i wykorzystywać innych.

Zgadzam się,że trzeba od początku traktować dziecko partnera bez taryfy ulgowej. Nie wiem już sama czy taka jetem zdolna w tym temacie czy też trafiło mi się wyjątkowe dziecko, ale naprawdę idzie dobrze. Mały mnie szanuje i mi ufa i w sumie to chyba uważa, że to ja "rządzę" w domu:). Traktuję go tak samo jak swoją córkę i to procentuje. Nie ma co się bać,że ktoś nas o coś posądzi itd, krzywda się dziecku nie dzieje a my mamy prawo czuć się dobrze we własnym domu. Bo potem będzie już za późno jak pisze Ewarg. A może spróbujesz jednak czasem pogadać z jego synami? Może oni nie wiedzą jak bardzo cię to boli?
Co do zrozumienia ex...jasne, że ją rozumiem. Sama na pewno bym była zazdrosna i czasem miałabym pokusę na jakąś złośliwość. Ale jednak uważam, że warto zachować klasę. Czasem życie się tak układa a nie inaczej i trzeba się dostosować. A już granie dzieckiem to jest poniżej...

1,215

Odp: Być drugą i macochą

Wasz przypadek jest chyba jakiś książkowy. Powtarza się u Was wiele schematów między ex-Tobą-Twoim mężczyzną. Nie jest łatwo być tą drugą i macochą jednocześnie.

1,216

Odp: Być drugą i macochą
znudzonaOna napisał/a:

Wasz przypadek jest chyba jakiś książkowy. Powtarza się u Was wiele schematów między ex-Tobą-Twoim mężczyzną. Nie jest łatwo być tą drugą i macochą jednocześnie.

Zgadza się, nie jest łatwo. Z różnymi rzeczami trzeba się borykać, jak widać. Ale dajemy radę:)Póki będziemy chciały, to damy:)

1,217

Odp: Być drugą i macochą

Chcącemu nie dzieje się krzywda. Same sobie zgotowałyście taki los.

Nie rozumiem po co  bezdzietne osoby wchodzą w związek z osobami dzietnymi. Przecież to wiadomo, że dostarczy tylko dodatkowych problemów,bo z eks-małżonkiem ślubnego nolens volens trzeba będzie utrzymywać kontakt, a jeszcze trzeba pokochać cudze dziecko, co dla kobiety to już jest bardzo trudne. Zwykłe małżeństwa już dostarczają gamy problemów, a co dopiero takie. Autorki wcale nie rozumiem, po rozwodzie bezdzietna i wpakowała się w taką sytuację zamiast dążyć by było Jej lepiej. Zrozumiałbym jakby nie było kandydatów, ale co rusz trafiam na kawalera w wieku 40 czy 50 i to do sensu. Zatem po co brać coś z założenia gorszego jak można mieć coś lepszego i bez zobowiązań na starcie i dziwnych utrudnień.

Teraz z pokorą musicie znosić swój los, bo trudno nie mieć świadomości w co się wdeptuję.

1,218

Odp: Być drugą i macochą

Duża pomyłka moja droga/drogi kolego.Bardzo duża pomyłka.
Nie rozumiem dwóch rzeczy po kiego na takie forum wchodzą ex lub te które pozjadały wszystkie rozumy.Jeśli jesteś ex wiadomo tryskasz jadem bo pewnie Cię zostawił więc wyładujesz się na nas, jeśli jesteś z kategorii pozjadałam wszystkie rozumy to zamiataj na wyspę i upajaj się swoją mądrością bo w sumie chyba nie masz tu czego szukać.
Otóż moja droga temu co jeździł na nartach i skręcił kark rozumiem też nie współczujesz ( może głupi przykład bo my nie szukamy współczucia ale...) bo właściwie zakładając narty wiedział czym to się może skończyć nie???
Nikt z nas sobie losu nie zgotował, los wybrał nas a my go przyjęłyśmy z każdym jego złym i dobrym podarunkiem.

Nie rozumiem po co  bezdzietne osoby wchodzą w związek z osobami dzietnymi. Przecież to wiadomo, że dostarczy tylko dodatkowych problemów,bo z eks-małżonkiem ślubnego nolens volens trzeba będzie utrzymywać kontakt, a jeszcze trzeba pokochać cudze dziecko, co dla kobiety to już jest bardzo trudne.

A czym rózni się kobieta bezdzietna od tej dzietnej w sytuacji kiedy zostaje opluta lub poniżona przez obce dziecko???Nie widzę zależności. Mogę ( choć nie do końca ale niech będzie) przyklasnąć opini że te bezdzietne nie wiele wiedza na temat wychowania skoro swoich nie mają, ale żeby zaraz nie umieć odnaleźć się w sytuacji kiedy niewychowany malec Cię źle potraktuje bo nie masz dzieci tego nie ogarniam.NIKT NAM NIE MOŻE ROZKAZAĆ POKOCHAĆ OBCEGO DZIECKA.to czy to robimy zależy od nas i tylko od nas.!



Zwykłe małżeństwa już dostarczają gamy problemów, a co dopiero takie. Autorki wcale nie rozumiem, po rozwodzie bezdzietna i wpakowała się w taką sytuację zamiast dążyć by było Jej lepiej.


Właśnie w takiej sytuacji jest jej najlepiej jaką sobie stworzyła mianowicie jest jej najlepiej z TYM mężczyzną, a to że ex nie ma godności to już przypadek losowy.Zawsze może trafić się flądra która będzie chciała rozwalić Twój zwiazek u nas jest to ex u innych to kolezanka z pracy.


Zrozumiałbym jakby nie było kandydatów, ale co rusz trafiam na kawalera w wieku 40 czy 50 i to do sensu. Zatem po co brać coś z założenia gorszego jak można mieć coś lepszego i bez zobowiązań na starcie i dziwnych utrudnień.

Wiesz wolny 40-50 letni facet to gniot którego nikt nie chciał widac my się takimi nie umiemy zadowolić,wolimy tych przetestowanych , których wady są nam znane bo KOCHANE ex nam już zdążyły je nakreślić :-)

Teraz z pokorą musicie znosić swój los, bo trudno nie mieć świadomości w co się wdeptuję

Z pokorą to ja MUSZĘ znosić fanaberie szefa.Ex mogę postarać się zaakceptować z każdą jej biedą ( bo to co one robią świadczy o tym jakie są biedne , odarte z uczuć wyższych takich jak miłosc do własnych dzieci, szacunek do samych siebie oraz godność - tych cech brak).

1,219

Odp: Być drugą i macochą

Na wstępie kochacie widze na tym forum wypytywać się osobiste rzeczy. Przykro mi żadnych danych nie podam. Spieram się o poglądy, a nie kto więcej przeżył.

Po wtóre bardzo emocjonalny atak.

Z tymi nartami analogia by była lepsza, gdyby jadąc na nartach miał jeszcze 15 kg bagaż na sobie. Wtedy by mi go nie było żal. Zaś w takiej sytuacji jak zachował względy bezpieczeństwa to jak najbardziej.

Podtrzymuję swoje zdanie co do joty. Co do kawalerów jeżeli uważa się ich za gorszych niż rozwodników to gratuluje poglądu. Dla mnie jest lepszy ktoś kto nie dostał szansy i lepiej mu dać okazję by pokazał na co go stać niż ktoś kto dostał i ją zmarnotrawił do cna.

===Każdy jest kowalem własnego losu== To moja dewiza życiowa. Stąd taki pogląd - same zgotowałyście sobie ten los. Nikt wam nie kazał wchodzić w tak skomplikowane relację. Każdy dorosły człowiek jest świadom konsekwencji swoich czynów, zwłaszcza, że te były przewidywalne w pełni.

Wypadałoby dziecko partnera pokochać, bo co dziecko temu winne? Nie powinno być traktowane jak intruz. Kobieta w stosunku do obcego dziecka nie powinna wyciągać konsekwencji tylko zwracać się o to do rodziców.


Tyle ode mnie. Co chciałem to przekazałem.

1,220

Odp: Być drugą i macochą

Kilosz - Znaczy mam rozumieć iż fakt, że jestem bezdzietna za chwilę wyrzuci mnie poza nawias:( Nie przyszło Ci do głowy zapytać, ,że być może miałam dziecko, które straciłam? Lub to, że własnych dzieci np mieć nie mogę...? Pomyślałeś o tym? Nie. Najlepiej walnąć komuś brzydko mówiąc z grubej rury. Tak - nie mam własnych dzieci. Ale nie nie znaczy to, że jestem ślepa, głucha i nie mam rozumu. Wybrałam mojego mężczyznę dlatego, bo jak słusznie zauważyła macocha, jest mi z nim najlepiej. Rozumiem, że fakt posiadania przez niego dziecka jego ma wywalić poza nawias, najlepiej żeby do końca życia był sam i z nikim się nie wiązał. Masz rację, że zapewne gdybym miała własne dziecko łatwiej byłoby mi pewne rzeczy zrozumieć, ale jakoś nie widzę strasznej odrębności w poglądach moich i osób, które są w podobnej sytuacji, a mają własne dzieci. Nigdy tutaj nie pisałam, że uważam się za eksperta w wychowaniu dzieci,  zwłaszcza cudzych, ale trudno żebym się nie uczyła, skoro mam w domu dziecko. I wbrew pozorom kiedy się decydowałam na ten związek, wiedziałam w co się pakuję - mogłam jedynie nie wiedzieć, że może być tak trudno. Teraz też mam wolność wyboru.
Dzięki macocha za wsparcie:)

1,221 Ostatnio edytowany przez kilosz (2012-08-02 22:11:27)

Odp: Być drugą i macochą

Jednak napiszę, bo niejako nawet muszę.

Przepraszam, ale ten wątek ma 37 stron i czytałem tylko skrajne strony. Przepraszam, ale nie przewidziałem takiego obrotu sprawy. To była minimalna szansa. Generalizowałem. Przepraszam. Powtórzę jednak chcącemu nie dzieje się krzywda. Sama się na to zdecydowałaś i musisz się zmierzyć z eks żoną i ich wspólnym dzieckiem. Ja na Twoim miejscu bym wolał się związać z kawalerem i złożyć podanie o adopcję. Jestem ostatnim, który wyrzuca bezpłodnych za nawias czegokolwiek, bo bardzo popieram adopcję i dla mnie to naturalna droga.

Niemniej to Twoje życie i Twoje wybory, ale 37 stron świadczy o tym, że ten wybór nie do końca jest taki wspaniały. Los nikogo nie wybiera. Los daję sposobności, a my się na nie decydujemy czy nie.

Wybrałyście taką drogę. Wasza sprawa. Ja chciałem tylko wyrazić swoje zdanie.

Zapewne to wątek wspierania siebie nawzajem. Zatem ja tu nie jestem mile widziany. Zatem już się nie udzielam. Chciałem tylko przeprosić autorkę.

1,222

Odp: Być drugą i macochą

Nie ma sprawy, rozumiem, że wyciągnąłeś wnioski na podstawie tego co przeczytałeś, zapewne pobieżnie.
Rzeczywiście - to mój wybór, przeze mnie dokonany. Tylko popatrz na to z tej strony - gdybym była w innym związku, byłabym zapewne na innym forum i szukała wsparcia. Każdy ma jakieś problemy. Pewnie, że mogę odejść, ale czy to jest rozwiązanie? Kocham jego, on kocha mnie, dlaczego mamy skreślać nasze wspólne życie bo on ma dziecko z kimś innym? Ludzie są w różnych związkach i mają różne problemy. Zresztą nigdy nie uważałam za problem faktu istnienia dziecka, tylko sytuacje związane z ex.
Tak, stworzyłam ten wątek po to, aby spotykały się tu osoby w podobnej sytuacji mogące się wspierać. Nigdy nie powiedziałam, że nikt inny nie jest tu mile widziany. Męczą mnie natomiast ataki, które często gęsto na nas tu spadają.
Ale w końcu każdy ma prawo do własnego zdania:)

1,223

Odp: Być drugą i macochą

Na wstępie kochacie widze na tym forum wypytywać się osobiste rzeczy. Przykro mi żadnych danych nie podam. Spieram się o poglądy, a nie kto więcej przeżył.

nas macochy możesz uważać za podgatunek jednak aby moje słowa nie były pustę zacytuje ( nie do końca moim zdaniem wiarygodną ale w tym temacie chyba możemy jej zaufać...) wpis z Wikipedii :

"Forum dyskusyjne to przeniesiona do struktury stron WWW forma grup dyskusyjnych, która służy do wymiany informacji i poglądów między osobami o podobnych zainteresowaniach przy użyciu przeglądarki internetowej"

w zwiazku z tym wytłumaczę choć ( po Twoich wpisach wnioskuję - tak, tak pofatygowałam się i troszkę poczytałam) sam wszystko wiesz najlepiej.Tak więc jak sama nazwa wskazuje forum to miejsce gdzie takie jak my - czasem lepsze/lepsi czasem gorsze/gorsi mogą pod dowolnym nickiem mogą się wypowiedzieć na dowolny temat, wypłakać, wyśmiać, pochwalić, poradzić itp.Co za tym idzie pytanie o Twoją płeć nie jest chęcią poznania jaki rozmiar prezerwatywy używasz ale po to by zastosowac zwrot grzecznościowy chyba że lubisz być w formie nijakiej to juz inna "para kaloszy"

Po wtóre bardzo emocjonalny atak.

Owszem emocjonalny ponieważ jestem kobietą która wręcz nienawidzi kiedy ktoś jej pluje w twarz a nie ma zielonego pojęcia o czym mówi.Ty nie masz pojęcia ...zresztą już nie jedna osoba na tym forum ( nie na naszym wątku ale na innym) zarzuciła Ci teoretyzowanie które z życiem mija się przy pierwszym zakręcie.

Z tymi nartami analogia by była lepsza, gdyby jadąc na nartach miał jeszcze 15 kg bagaż na sobie. Wtedy by mi go nie było żal. Zaś w takiej sytuacji jak zachował względy bezpieczeństwa to jak najbardziej.

z nartami przykład był o tyle marny, że było to porównanie czysto fizyczne a nie emocjonalne o jakim my macochy tu piszemy.

Podtrzymuję swoje zdanie co do joty. Co do kawalerów jeżeli uważa się ich za gorszych niż rozwodników to gratuluje poglądu. Dla mnie jest lepszy ktoś kto nie dostał szansy i lepiej mu dać okazję by pokazał na co go stać niż ktoś kto dostał i ją zmarnotrawił do cna.

jeśli facet/kobieta w wieku 40- 50 lat nadal sa samotni to świadczy :
-albo los o nich zapomniał
-albo swojego losu nie przyjeli
-albo.......SĄ TAK TRUDNI, ŻE NIKT Z NIMI NIE CHCE BYC
to, ze ktoś jest po rozwodzie nie umniejsza mu niczego ( nie mówie o patologii, alkoholikach , seksocholikach itp. mowie o zdradzonych mężach lub żonach, o pozostawionych z przyczyn niezależnych)



===Każdy jest kowalem własnego losu== To moja dewiza życiowa. Stąd taki pogląd - same zgotowałyście sobie ten los. Nikt wam nie kazał wchodzić w tak skomplikowane relację. Każdy dorosły człowiek jest świadom konsekwencji swoich czynów, zwłaszcza, że te były przewidywalne w pełni.


I w pełni się z Twoją dewizą zgadzam tylko zadam Ci jedno pytanie - jakim prawem larwa która zdradzała i puszczała się na prawo i lewo teraz ma utrudniać mi życie???mam jej dać taryfę ulgową bo nagle okazało się, że kochanka znaleźć to nie kłopot gorzej go zatrzymać , a jak się nie uda to wróce do męża niech jeleniowi rogi rosną???

Wypadałoby dziecko partnera pokochać, bo co dziecko temu winne? Nie powinno być traktowane jak intruz. Kobieta w stosunku do obcego dziecka nie powinna wyciągać konsekwencji tylko zwracać się o to do rodziców.


Tu swoje zdanie również podtrzymuję o ile ZNOSIĆ mogę fanaberie szefa o tyle WYPADA mi się ustępować miejsca starszej pani w kolejce.NIKT ANI NIC MNIE DO MIŁOŚCI NIE ZMUSI.Oczywiście dobrze traktować tak, nie szkodzić tak, uczyć owszem o tyle NIE KOCHAĆ.Mówię teraz czysto teoretycznie bo mój drogi w moim przypadku jest tak, że mała kocha bardziej mnie niż rodzicielkę.Zadaj pytanie dla czego.Zabawny jest fakt, że kochać każesz ale już co do konsekwencji to nie , to prawo mają tylko rodzice.A czym jest miłosc jak nie nauką, wspólną pracą, szacunkiem, opieką, ochroną, ostoją, troską, pokorą, kompromiem i ??? TAK I KONSEKWENCJĄ.Bo nie wyobrażam sobie aby przytulać dziecko, głaskac, troszczyć się a jednocześnie pozwalać na rozrabianie i plucie mi w twarz.Wybacz ale mam inny obraz miłości o której tak krzyczysz.

P.S kocham dziecko mojego faceta, mój facet kocha mnie, jego dziecko mnie kocha ja kocham mojego faceta - EX to tylko przykry przecinek w naszych kontaktach na który się zgodziłam wiążąc się z nim.

1,224 Ostatnio edytowany przez kilosz (2012-08-02 22:59:10)

Odp: Być drugą i macochą

Alutka131 to jeszcze sobie pozwolę za Twoim przyzwoleniem. Dziękuję za wyrozumiałość. To nie był atak wbrew pozorom tylko zwrócenie uwagi, że zgodziłyście się na te problemy. W mojej ocenie są one olbrzymie. Ja mówię wprost ja bym nie podołał. Ja Was podziwiam pod warunkiem, że się wspieracie i nie poddajecie, ale jak widziałem momentami utyskiwanie i żale do tych dzieci to wybacz, ale musiałem tupnąć nóżką, że wiadomo, że te problemy są innego kalibru niż w zwyczajowych związkach. Podjęłyście się ciężkiego brzemienia, wybrałyście cięższą drogę do szczęścia i nie możecie zrzucać odpowiedzialności na los, eks-małżonki (ich zachowanie jest nienormalnie normalne, takie zachowanie było do przewidzenia, jesteście kobietami, więc wiecie, że kobiety potrafią być bardzo mściwe.), dzieci partnerów. Musicie to przeboleć. Wspierajcie się, ale nie zrzucajcie odpowiedzialności na innych. Wzięłyście dobre i złe strony. Wiadomo było, że będzie kosmicznie ciężko.

Macocha - zainteresowanie jest w tej formule napisane, a nie doświadczenia. Jak przytaczasz czyjeś zarzuty do mojej osoby to proszę przytocz od razu jaką odpowiedź ta osoba dostała, bo dostała sowitą odpowiedź. Na resztę się nie ustosunkuję, bo bym popsuł atmosferę. Jedynie na koniec rzeknę to zabawne moja narzeczona też mnie szpieguje po sieci co robię, zwłaszcza na koncie społecznościowym, chyba muszę się przyzwyczaić, że kobiety mają taką manierę haha.

Może stwarzam wrażenie wszechwiedzącego, ale to tylko dlatego, że ja wierzę w swoje poglądy i piszę prosto z mostu. Trudno mi zarzucić bym działał na kogoś szkodę. Poklepywać po ramieniu jest łatwo. Jak widzisz za taki styl przyjmuje od razu masę ataków. Na szczęście już opuszczam forum na zawsze, bo chciałem tylko pomóc dwóm mężczyznom tutaj. Zatem nie musisz mnie już znosić. 


Pozdrawiam:)

1,225 Ostatnio edytowany przez Alutka131 (2012-08-02 23:05:43)

Odp: Być drugą i macochą

Każdy kij ma dwa końce. Nie nazwałabym tego zrzucaniem odpowiedzialności, raczej przedstawieniem sytuacji z naszego punktu widzenia. Zapewniam Cię, że na innym forum, na którym wypowiadałyby się np ex - wszystko byłoby odwrotnie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, to wiadomo. Każdy jest kowalem swojego losu - z tym się zgadzam. No i właśnie my kujemy żelazo w ten sposób:)
Co do pisania prosto z mostu - my też piszemy prosto z mostu. I efekty widać różne.
Pozdrawiam:)

1,226

Odp: Być drugą i macochą
kilosz napisał/a:

Po wtóre bardzo emocjonalny atak.
Co do kawalerów jeżeli uważa się ich za gorszych niż rozwodników to gratuluje poglądu. Dla mnie jest lepszy ktoś kto nie dostał szansy i lepiej mu dać okazję by pokazał na co go stać niż ktoś kto dostał i ją zmarnotrawił do cna.

Jak można wartościować człowieka gorszy-lepszy po jego sytuacji życiowej. Każda historia to odrębny przypadek i tyle. Nie ma na to reguły. A co do adoptowania dziecka, to jeśli sądzisz,że to łatwiejsza droga, to muszę cię zmartwić, że z wcale nie. Adopcja wiąże się z ogromem problemów, szczególnie, że są to czesto dzieci straumowane i nieufne. Chyba, że niemowlę...

1,227

Odp: Być drugą i macochą

I tak trzymaj Alutka131. To jest właśnie ten kierunek co lubię. Za to nienawidzę czytać takich rzeczy o teoretyzowaniu, bo takie osoby zwalają wszystko na los i kierują się w życiu emocjami przez co zwalają swoje nieszczęścia na innych zamiast kierować się rozumem, a jak zdecydują tylko sercem to niech wiedzą jaką cenę zapłacą i niech godnie z tym żyją, a nie burzą się, że im się mówi w twarz, że dokonały wyboru sercem za który sowicie trzeba zaplacić.

Miłego kucia żelaza:) Nie poddawaj się nigdy:)

Jeszcze raz pozdrawiam:)

1,228

Odp: Być drugą i macochą

Macocha - zainteresowanie jest w tej formule napisane, a nie doświadczenia. Jak przytaczasz czyjeś zarzuty do mojej osoby to proszę przytocz od razu jaką odpowiedź ta osoba dostała, bo dostała sowitą odpowiedź. Na resztę się nie ustosunkuję, bo bym popsuł atmosferę. Jedynie na koniec rzeknę to zabawne moja narzeczona też mnie szpieguje po sieci co robię, zwłaszcza na koncie społecznościowym, chyba muszę się przyzwyczaić, że kobiety mają taką manierę haha.

Może stwarzam wrażenie wszechwiedzącego, ale to tylko dlatego, że ja wierzę w swoje poglądy i piszę prosto z mostu. Trudno mi zarzucić bym działał na kogoś szkodę. Poklepywać po ramieniu jest łatwo. Jak widzisz za taki styl przyjmuje od razu masę ataków. Na szczęście już opuszczam forum na zawsze, bo chciałem tylko pomóc dwóm mężczyznom tutaj. Zatem nie musisz mnie już znosić.

Nie czas i miejsce na przytaczanie mądrości człowieka który nie był w danej sytuacji a najwięcej radzić umie, jeśli ktoś jest zainteresowany( a ja do w miarę obiektywnego podejścia byłam) może poczytać kilka Twoich postów oraz odpowiedzi na nie.Nie śledzę tak jak Twoja narzeczona ( może nie jesteś godny zaufania i dlatego to robi...kolejne pytanie jakie powinieneś sobie zadać)przeczytałam aby wybadać i mieć w miarę obiektywną ocenę Twojej osoby ( oczywiście nie jest to adekwatne do życia bo w sieci możesz być kim chcesz, jednak po przeczytaniu kilku postów można się ukierunkować z jaką postacią mamy do czynienia bądź na jaką się kreuje).
Nie za styl przyjmujesz atak a za głupotę. Ja również jak możesz się zorientować nie należę do osób które na czarne wołają różowe.Dla mnie jak sprawa śmierdzi to nie pryskam jej odświeżaczem tylko po to by komuś było lepiej.Jednak jeśli jestem w jakimś temacie "cienkim Bolkiem" to kule uszka i siedzę cicho...po co?? żeby nie zrobić z siebie błazna.
Alutka131 ma więcej pokory ( to również możesz wyczytać z jej wypowiedzi)na takie zachowania może dlatego tylko jej życzysz miłego kucia żelaza...a może zwyczajnie nie umiesz przyjąć mojego tupania nóżka na głupotę jaką zastosowałes w tym temacie.

I na koniec nie wmawiaj nam macochą, że mamy to co chciałyśmy.
Wiążąc się z naszymi mężczyznami chciałyśmy tego samego co każda inna kobieta, dlatego na pewno nie będziemy się godziły na to by ubogie ex waliły w nas jak w worek , aby ich dzieci nas opluwały ( nie dotyczy to mojej osoby jak wiesz) i na pewno żadna z nas nie będzie tolerowała niepowodzeń i złych wyborów Pań które zapragnęły żyć inaczej a w szarej, smutnej rzeczywistości okazało się, że jednak tak kolorowo nie jest.

Tyle w temacie bo nie jest to forum na prostowanie krzywych kierunków.

1,229

Odp: Być drugą i macochą

Ostatni raz. Mogę puścić płazem zarzuty wobec mnie, ale nie wobec mojej Narzeczonej. Zatem nie przyszło Ci do głowy, że Ona tak mnie kocha, że lubi o mnie wiedzieć więcej niż mniej? Zaufanie ma do mnie pełne, bo inaczej by nie przyjęła zaręczyn to chyba jasne choć Ty temu zaprzeczasz. I tyle w tej materii.

Do Alutki131 się zwracałem z uprzejmością i gracją, bo na to zasłużyła. Pokazuję dojrzałość. Uwielbiam z takimi osobami konwersować. Ja jestem ostry i lekko nadpobudliwy i idealnym dla mnie partnerem do rozmowy jest taka spokojna osoba. Wtedy ja się uspokajam i Ona mnie w paru kwestiach dała do myślenia.

Co innego z Tobą. Ty zaś możesz wyzywać od głupców, tupać nóżka, ale wprawia mnie to tylko w rozbawienie. Ja już po kilku zdaniach wiedziałem z kim mam do czynienia i nie musiałem spoglądać na więcej postów. Jesteś jedną z osób, co wyznają, że decyduje za nich los i należy wszystko przyjmować choć niby opowiadasz się za byciem kowalem własnego losu choć wcale nie widzisz dysonansu pomiędzy swoimi dwoma niedalekimi wypowiedziami. Uznajesz, że na  dany temat można się tylko wypowiadać, gdy czegoś się doświadczyło i tylko wtedy. 

Ja wyznaję zaś kult rozumu i zimnego oceniania sytuacji.To nas różni, ale Ty tego nie pojmiesz.

Wytłumaczę Ci zatem bardzo prosto używając Twoich słów. To było pewne, że ex będą w Was chciały walić jak w worek i to może nawet, gdyby znalazły sobie kogoś, ot tak z ludzkiej mściwości, albo dla zabawy. Dzieci zaś partnerów będą o Was zazdrosne, może buntowane przez ex i będą Wam nieprzychylne. Tym samym było pewne, że będziecie się z tym musiały zmierzyć. Ty zaś pienisz się i tupiesz nóżką jakby to było dla Ciebie nowiną. Jesteś doświadczona, a nie pojmujesz swojej sytuacji. Dość zabawne.

Alutka131 pokazuję dojrzałość i odnajdywanie się w tej sytuacji. Doświadczenie jej tylko pokazało, że jest trudniej niż myślała, ale ona przewidywała taki bieg wydarzeń. Poniosła się miłości i nie ubała się konsekwencji z których sobie zdawała sprawę. Szuka wsparcia i stąd jeszcze raz Ją przepraszam za krzywdzącą opinię,którą powinien wystosować do Ciebie Macocho. Pomyliłem sobie adresatów.

Alutka131 szczęścia.

Macocho na Twoje zaczepki już nie zważam, bo wybywam z forum. Tylko męska duma i miłość nakazały mi bronić imienia NARZECZONEJ.

1,230

Odp: Być drugą i macochą

Zgadzam się z macoszką - wątpię, żeby któraś z nas odrzucała z premedytacją wolnych zawodników i czekała na wymarzonego księcia, który musiał być po rozwodzie i obarczony dziećmi i ex wink Tak się po prostu życie ułożyło, taka karma.

Nie wiem kilosz, czy masz coś wspólnego z macochami (bo bycie macochą wykluczyłam ze względu na płeć wink) - czy miałeś macochę, czy może Twoja narzeczona ma dziecko? Czy tak tylko po prostu lubisz sobie pogadać i szerzyć swoje teoretyczne rozważania?


Wracając do prozy życia, wczoraj jedziemy autem, ex dzwoni. M nie odebrał, więc za chwilę przychodzi sms: "Tatusiu, kup mi nowego laptopa, bo mój stary nie działa (podpisane imieniem syna)". Akurat przeczytałam M. na głos, bo prowadził. A on na to: 'No tak, oczywiście że czegoś chce, bo inaczej to by nie napisał". Smutne ale prawdziwe. Dobrze, że M zdaje sobie z tego sprawę, ale ciekawi mnie, czy mu kupi tego laptopa, czy nie wink

1,231 Ostatnio edytowany przez pupa7 (2012-08-03 08:31:43)

Odp: Być drugą i macochą

Kiedy wiązałam się z moim facetem ważniejsze było dla mnie to jakim jest człowiekiem, a nie to że jest rozwodnikiem z dzieckiem.
Co do miłości do dziecka. Wiem, że nigdy nie pokocham dziecka mojego faceta. Ale też nigdy nie traktowałam Go jak intruza.

Z tą sytuacją można sobie poradzić, ale czasem potrzebuje się wsparcia kogoś kto wie coś na ten temat i chyba po to jest to forum.

Pozdrawiam Was ciepło!!!

1,232 Ostatnio edytowany przez kilosz (2012-08-03 08:42:18)

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:

Zgadzam się z macoszką - wątpię, żeby któraś z nas odrzucała z premedytacją wolnych zawodników i czekała na wymarzonego księcia, który musiał być po rozwodzie i obarczony dziećmi i ex wink Tak się po prostu życie ułożyło, taka karma.

To jak jeszcze jestem by była jasność. Nie życie się ułożyło tylko Wam co najwyżej podało taką miłość i Wy ją przyjęłyście. Zgodziłyście się ze wszystkimi plusami i minusami, a sytuację z ex i dziećmi zaakceptowałyście. Wiadomym było, że będzie darcie kotów.

Spójrzcie obiektywnie, że to zachowanie ex-żon jest nienormalnie normalne i tak samo dzieci. Chyba nie spodziewałyście się, że będziecie chodzić na obiadki wszyscy razem i się uśmiechać, albo nie będziecie się wcale widywać. Wzięłyście zaakceptowałyście mężczyznę z jego bagażem. Na takie szczęście z bagażem się zdecydowałyście, teraz należy go nosić. Nie oznacza to jednak, że nie macie się bronić, działać do normalizacji, wręcz przeciwnie tylko znowu nie zwalajcie wszystkiego na los i niewiedzę. To chciałem przekazać.

Wspierajcie się, doradzajcie sobie, życzę Wam wszystkiego dobrego i normalizacji szybkiej stosunków z eksami i dziećmi.

Pozdrawiam i żegnam:)

1,233

Odp: Być drugą i macochą

Jezu żegnasz się i żegnasz i pożegnać nie możesz.
Bądź chłopie konsekwentny w swych słowach tak jak my, związałyśmy się z facetami którzy mają dzieci.Weszłyśmy w te związki świadomie i bardzo odpowiedzialnie.Zgodziłyśmy się aby w naszym życiu pojawiła się nie nasza mała istota.Nie czyni to nas wyjątkowe jednak czyni to nas w jakiś sposób obarczone dodatkowymi problemami.Jesteśmy konsekwentne w przeciwieństwie do Ciebie bo kiedy powiedziałyśmy A ( wchodząc w związek) to powiedziałyśmy też B trwając w nim bez względu na to czy ex jest normalna czy nie.Ty od pierwszego posta się żegnasz a jednak jak bumerang wracasz.Jesteś właśnie jak ex.Niby ok przyjąłem rozstanie ale jeszcze swoje 3 grosze dowale.I fajnie by było gdyby te 3 grosze były sensowne.Tak samo z ex żadna z nas nie dąży do obiadów , kolacji czy wspólnego seksu ( choć nasza ex nam obiady i wspólne wyjścia proponuje raz na jakiś czas) chcemy tylko ich KONSEKWENCJI!Odeszłaś wybrałaś inne życie,won do swojej zagrody.Po co wracasz, po co zaczepiasz, po co kąsasz?? a może dlatego, że jesteś niespełniona/y może dlatego, że były już nie tańczy jak mu zagrasz a miałaś nadzieję, że tak będzie??
Ja staje twarzą w twarz ze swoim losem, kiedy mi się nie podoba to co mi daje to staram się go zmienić.I tak właśnie robią macochy.Wzięły byka za rogi i w pełni władz umysłowych weszły w ziązek z facetem i jeo dzieckiem ale nie z byłą żoną.I nie wmówisz mi , że mamy to tolerować bo takie los sobie wybrałyśmy, albo, ze mamy nie marudzić bo jakaś uboga( kolejny raz to napiszę) kobieta ma swoje fanaberie w postaci dokopie byłemu i jego nowej kobiecie.

Konsekwentnie żegnam kogoś kto nie ma pojęcia na temat bycia macochą.

1,234 Ostatnio edytowany przez kilosz (2012-08-03 09:58:07)

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

!Odeszłaś [Ex żono - przydawka autora postu dla zrozumienia] wybrałaś inne życie,won do swojej zagrody.Po co wracasz, po co zaczepiasz, po co kąsasz?? a może dlatego, że jesteś niespełniona/y może dlatego, że były już nie tańczy jak mu zagrasz a miałaś nadzieję, że tak będzie??
.

Haha żegnam się, żegnam bo mnie zaczepiasz:D A poważniej to tylko by Ci uzmysłowić, że jak na macochę mało wiesz. Jak chcesz się pozbyć z życia swojego męża matki jego dziecka? Większej głupoty nie słyszałem. Nie wiedziałaś, że to niemożliwe.

macocha napisał/a:

I tak właśnie robią macochy.Wzięły byka za rogi i w pełni władz umysłowych weszły w ziązek z facetem i jeo dzieckiem ale nie z byłą żoną.

Tak naprawdę weszłaś chcąc nie chcąc w doczesną relację z ex-żoną z automatu. Ale Ty tego nie pojmujesz.

macocha napisał/a:

Kolejny raz piszę, nie wypowiadaj się jak nie wiesz jak jest.Ja na temat fizyki kwantowej nie mówię bo jestem w tym temacie ciemną masą , Ty nie mów jak ma wyglądać życie macochy bo nią nie jesteś.

Nawet nie rozumiałaś co się do Ciebie piszę. Czy ja pisałem jak być dobrą macochą? Czy pisałem, że problemy związane z taką relacją były do przewidzenia? Czy zwracałem uwagę, że kontakty z eks-małżonką to chleb powszedni? Może gdybym się posłużył wzorami ala z fizyki kwantowej to byś zrozumiała, a nie non-stop powtarzała - nie jesteś macochą, nie jesteś, nie jesteś, nie masz prawa się wypowiadać. Choć nie rozumiałaś nawet co dokładnie piszę. O tym zaś co pisałem jako człowiek myślący, znający zależności typu przyczyna-skutek, czyn-konsekwencję czynu, widzący relację rodzinne i społeczne mogłem pisać.

Na tym naprawdę koniec.

1,235

Odp: Być drugą i macochą

Pozbyć?? wręcz przeciwnie mam świadomość , ze do 18 roku jak nie dłużej muszę znosić jej telefony, maile i rozmowy, dodatkowe dni małej z nami itp.ale na pewno nie zmiany zdania co 5 minut, nie robienie wody z mózgu dziecku, nie 10000000maili z zaczepkami, wyzwiskami , pretensjami , że kupiliśmy rowerek małej przez co ona też musiała go kupić.

Na temat bycia macochą wiem bardzo mało, codziennie się tego uczę i codziennie mnie zaskakuje coś nowego.

Wchodzę w relację??Ja staram się nie odzywać kiedy się spotykamy...to że Pani pragnie nagle powąchać mojej szyi bo mam takie piękne perfumy świadczy chyba o czymś innym.

Kolejny raz piszę, nie wypowiadaj się jak nie wiesz jak jest.Ja na temat fizyki kwantowej nie mówię bo jestem w tym temacie ciemną masą , Ty nie mów jak ma wyglądać życie macochy bo nią nie jesteś.

Posty [ 1,171 do 1,235 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024