Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,106 do 1,170 z 8,269 ]

1,106

Odp: Być drugą i macochą

Tak masz racje shedir. Tak to wlasnie sie odbywa.
Jutro akurat M widzi sie pierwszy raz po "tamtym razie", m.in, w tej sprawi  i zobaczymy jaki efekt. Jednak nie wroze efektywnosci zwlaszcza po tym jak dzis zadzwonil mlody i na pytanie M "i jak tam co u Ciebie, moze jakies przemyslenia?" a ten bez chwili namyslu odpalil  "nie, zadnych". I jak tu liczyc i widziec przyszle dni w rozowych barwach...Widac chlopaczek nie ma sobie nic do zarzucenia i ma w nosie ojca dobre samopoczucie, szacunek i czy mu zle czy dobrze po synka zachowaniu (no o sobie nie mowie nawet :-)) .  Poza tym mial jedna motyewacje aby zadzwonic (patrz "puscic strzalke") bo ojciec obiecal mu pol roku temu gdy zblizaly sie egzaminy do liecum (a w nauce to 3 u niego to sukces i euforia  niestety), ze jak sie dostanie to wtedy moze dopiero liczyc na kompa. I tak oto dostal informacje tydzien temu ze dostal sie (nie tego do ktorego skladal,,)  a ze komp jest jeszcze u nas (a on o tym wie) wiec musi "dopiac swego" czyli "dostac swoje" wiec sie musi wysilic do czasu az sie z ojcem zobaczy.
Uff jak to sie wsszystko skonczy nie wiem ale liczyc na cud nie ma co tylko robic swoje.  Ja  z pewnoscia nie bede usmiechac sie jak glupi do sera i udawac ze wierze w anioly na ziemi bo duzo lat mi na tym zwszlo i nici. (to nie ten przypadek chyba )
Jak myslicie powinien naklaniac mlodego do kultury i "wyplucia" slow "ty szma...."  i inne takie? ( Jak sobie przypomne zeszly czwartek to az do dzis mnie mierzi i oczy zamykam)  czy sadzicie ze bedzie milusi aby chlopczyka "nie odstraszyc" ?  trudno wyczuc co? a takze czy na sile ma forsowac swoja wizje przeproszenia za sytuacje obrazania, ponizania mnie?

Zobacz podobne tematy :

1,107

Odp: Być drugą i macochą

Kurcze ewarg, zebym to jak tak mogla "zazadac".... ale glupia chyba i zbyt naiwna jestem (albo raczej bywam) i zawsze mysl przeleci ze "oj tam, moj ukochany M stoi za mna murem i nie da skrzywdzic".  I teraz rozczarowanie kolejne co?  Tez mialas takie hustawy mysli?  Naciskac na "sorry tato"?

1,108

Odp: Być drugą i macochą

Anitka000 Najstarszy syn mojego męża do dziś nie ma sobie nic do zarzucenia. Ojciec obraził go wiąząc się z taką wariatką. On ma same prawa a obowiązków nie ma wcale. Dlatego mąż w końcu odwórcił się od niego. Poddał się bo zabrakło mu sił na walkę z wiatrakami. Ale ten jest już dorosły, założył swoja rodzinę. Pozostała dwójka jest sporo młodsz i gdybym ja nie postawila się żyłby w nadzieji, że ci są inni, że widzą ile ojciec robi dla nich itp (co jest bzdura-też tylko roszczenia i prawa). To ja pękłam. Nigdy nie wierzyłam, że jestem ważniejsza niż dzieci. To one były zawsze bezkarne.

Wy macie inną sytuację. Dzieci nie mieszkaja z Wami ale ktoś potrząsnąć nimi musi.
Życzę powodzenia w tej kwestii. Referuj na bierząco.

1,109

Odp: Być drugą i macochą

DZieki Ewarg. Masz swieta racje   a sytuacja jest dokladnie taka sama. Zobacze jutro jak postawa zaswieci gdy kompa bdzie mial dostac (bo obiecane za dostanie sie do liceum - na marginesie nie pytajcie gdzie poprzedni komputer...) a co moj M wylozy po akcie agresji wobec corki a potem akcji na mnie.
Wiem nie mieszkaja ale jak sa to udaja "krecacych sie obok tatusia"  a jak ojciec zapyta "asia a kiedy masz koniec roku"  ta zdawkowo "nie wiem".
Jutro zdam relacje jak poszlo ok?   Nerwa mam na to wszystko mowie Wam . Bo idealistak jakas ze mnie i ludze sie za czesto ze bedzie ok  ze minie osli wiek, ze exia "wyparuje w koncu"  heheh :-)     a tu konca nie widac ......

1,110

Odp: Być drugą i macochą

Anika mąz może stac za toba murem ale wcale nie uważac że tak akurat sytuacja źle na ciebie działa czy wzbudza w tobie złe uczucia czy choć by źle się z nia czujesz. Każdy odbiera wszyto inaczej, a dodatkowo on jeszcze tłumaczy wiele bo to jego dzieci.
U nas też wiele razy takie sytuacje były i musze przyznac że jak u Ewarg pomogła dopiero wielka awantura, a m wywalił oczy i był w szoku jak ja to odbieram i jak te wszytkie rzeczy na mnie działają.
U nas to skomplikowane ale pomogło.
Mało tego, m miał ogromna tendecje nawet do tłumaczenia ex i jej zachowania. /wiele razy slyszalam, że ona pod pewnymi względami (np kasy czy mieszkania) jest ok, mimo że mówiłam mu że ma go okręconego wokół palca i nim manipuluje, a on ciagle sie nabiera. Aż przyszedł pewniem dzień kiedy pokazała mu jak jest oki smile i tylko widziałam jak mu szczena na dół opada i w gardło się zaciska. Juz chyba wtedy nawet nic nie powiedziałam bo nie chciałam kopac leżącego. Teraz juz w dużej mierze bierze pod uwage co mówię. Choc i tak często robi swoje, daje sie manipulowac. Ex bezwzględnie wykkorzystuje młoda by uzyskac to co chce, tak jest i tak będzie. Nie wierze w zmiany na tym polu. Tradycja jest, że dogadac się z nia jakoś da się tylko wtedy gdy ma w tym własny interes. W czasie roku szkolnego gdy przez ponad pół miesiąca nie ma co z dzieckiem zrobić da się ustawić grafik i być miłym, żeby dziecko było u nas kiedy ona nie może, chce iśc gdzieś z facetem itd. Zaczeły sie wakacje i codziennie jest awantura, wypisywanie do m i pyskówki bo młoda była u babci na wsi więc nie trzeba było ustawiac grafiku ale przeliczyla się bo młoda nie chce byc u babci juz i co...jets problem bo ex myslała że dziecka nie będzie więc prace ustawiła sobie jak jej sie podoba nie dbając o to, że my tez pracujemy. No i nagle zrobiła sie miła i da sie dogadać smile tak jest zawsze. M zawsze się na to nabiera, ja już nie reaguje na to. Ostatnio jak były te awantury, powiedział mi że dośc długo (pare miesięcy) było oki i myślał, że się zmieniła hahah o naiwności ludzka smile . Na to mu odpowiedziałam, czekaj jeszcze pare dni jak młoda wróci od babci i zobaczysz że znowu będzie miła i będzie wydzwaniała żeby porozmawiać bo nie będzie miała co z dzieckiem zrobic. Dwa dni póżniej...ex dzwoni smile. Mimo wszytko nie sądze by ex wynióśł z tego jakieś wnioski ale ex to jego problem. Natomiast jak mnie cos nie pasuje to mówie odrazu, nie czekam aż sie uzbiera.

1,111

Odp: Być drugą i macochą

anitka000 - i jak sprawy?

A ja znowu łudziłam się że będę miała coś wolnego. Niestety to chyba była tylko mżónka.
Pasierbowie jadą do mamy ale tylko na weekend, no może do wtorku. Może mama przyjedzie do nich na następny weekend. I gdzie obiecane trzy tygodnie? Jeśłi to miały być tylko weekendy to ja mam coś nie tak z głową.
My z mężem wyjeżdżamy na urlop i tylko  na tydzień w sierpniu. To za mało aby odpocząć od nich. Ale przecież mamusia pokojówka ma tak odpowiedzialną pracę, że... szkoda gadać.

1,112

Odp: Być drugą i macochą

No sluchajcie troche sie opoznilam w "sprawozdaniu" ale kociol w pracy plus wyjazdy sluzbowe w miedzyczasie wiec...
Sprawy maja sie tak, ze M pojechal zawiezc kompa plus rzeczy "maluszkow" (bo tak szybko ich wywiozl ze nie spakowali wsystkiego :-) ) . Komp niestety obiecany byl za dostanie sie mlodego do liceum wiec moze i tyransko bylo by nie dawac mu tego (z pewnoscia by to ojcu wywalil "mimichodem") chociaz M zrobil konkretna uwage pod tym katem i powiedzial ze "w zasadzie za te slowa i ogolne okropne zachowanie nie powinienes dostac tego komp" . No ale dal wiec....."synus" ma to na czym mu zalezalo od pol roku.  Jednak M kazal mu sie zobowiazac ze zalatwi sprawe przeprosin, czy tam zalu - wszystko jedno- w stos. do mnie a ten odpowiezial mu "dobra, tak zrobie". I na tym sie skonczylo. Co myslicie ze myslal co mowil czy widzac kompa w otwartym bagazniku powiedzialby cokolwiek ojciec powie?
Chyba to drugie bo do dzisiaj cisza :-)  ale czekamy wiec .  Nie mial miny ani skruszonej ani postawy zbytnio pokornej (jak exia gdy sadownie dokucza M - a wszystko "w imie dobrze pojetego interesu dzieci" bo nic z tego co "skapnie" do mother nie idzie prawda"? :-) ale ok z tym)   wiec watpie ogromnie ze cos mlodego "ruszy" w tym kierunku.
Tata takze probowal otworzyc oczy ze "mama napewno bedzie cie uswiadamiac ze NIKOGO ZA NIC nie musisz przepraszac - i ani sie waz"  a mlody sluchal tylko i sluchal. Spotkanie zajelo moze cale 10 minut wiec duzo tego nie bylo ale M dodal tylko ze jak nie wykona tego o co M prosi to utnie inne rzeczy (nie wiem na ile sil i determinacji mu starczy....zycie pokazywalo ze niekoniecznie) ale sadze ze mlody wezmie go na "odczekanie"  i pewnie gremialnie z matka uznali ze przez wakacje bedzie spokoj a potem "ON SAM PRZYJDZIE DO WAS". i wychowanko co?
Ewarg, Ty to sie masz z nimi co?  A dzieci dziadkow tez maja zeby i ich uszczesliwic pobytem dzieci podczas "harowki ciezkiej" ich mamy?

1,113

Odp: Być drugą i macochą

anitko000Mają tylko jednych dziadków, których odwiedzają co jakiś czas ale być tam nie chcą. Nawet liedy mamusia wyprowadzała się to chchiała żeby z nimi zamieszkali ale nie chcieli. To sa juz ludzie wiekowi (po 70-tce) więc jest im już ciężko.

Wiesz, ja podejrzewam, że w tej całej Waszej "aferze" młodego matka wcale palców nie macza. Ona może znać tylko wersje młodego a nikt z was nie wie co powiedział jej. Nie bronię jej ale trochę znam życie i wiem, że kochane pociechy nie zawsze mówią nam prawdę prawdziwą.
Trzymajcie się. Wpadne po niedzieli

1,114

Odp: Być drugą i macochą

a ja z góry przepraszam, że nie na wasz temat tylko na swój...ale dziś odbieramy małą i własnie zaczynają mną szarpać nerwy.Już widzę płacz i teksty nie chce iść do taty bo mama obiecała bla bla bla...wiec najpierw czeka nas ok 10 minutowa przepychanka a potem w miarę spokojny już wieczór....

1,115

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

a ja z góry przepraszam, że nie na wasz temat tylko na swój...ale dziś odbieramy małą i własnie zaczynają mną szarpać nerwy.Już widzę płacz i teksty nie chce iść do taty bo mama obiecała bla bla bla...wiec najpierw czeka nas ok 10 minutowa przepychanka a potem w miarę spokojny już wieczór....

Współczuję. Zyczę cierpliwości i spokoju.
Może mała tym razem będzie dojrzalsza?
A może spróbujcie czymś ją zaskoczyc tak od razu, na dzień dobry,żeby ją zaskoczyć?
Dzieci niektóre trzeba czymś zająć aby odciągnąć ich uwagę.

1,116

Odp: Być drugą i macochą

Ewarg dzieki za przemyslenia. Moze i masz racje z tym "niedoinformowaniem" jednak ten akurat "przypadek" to sadze jest zbyt pozywny i jak dla niej z czysto ambicjonalnych pobudek ona to lubi "kierowac i miec kontrole" nad czyms co daje "kopa" tej .....
No a poza tym  ona wie o wszystkim bo mlody (albo mloda juz nie dojdziesz) od razu "poinformowali" matke o zdarzeniu (a wiedza ze za takie dokopanie mi to matka "nagrody" rozdaje )  bo przeciec moj M odwiozl ich zaraz po tych "wyzwiskach"  ze skroconych wakacji u taty.
A tak w ogole to o skad takie krotkie pobyty u rodzicielki? Co  to urlopu specjalnie dla nich nie bierze zeby dluzej pobyc z nimi? Tylko widze odpowiada jej takie "doskoki". No a moze ja calej sprawy ze szczegolami nie znam - wybacz.Buzka

1,117

Odp: Być drugą i macochą

Sadze ze ewarg ma racje. Najlepiej zagadac temat aby nie dac dlugo sie "roztkliwiac".

1,118

Odp: Być drugą i macochą

Mój mąż brał urlopy i jeźził z synem na uczelnie zawozic papiery, i meldowac w akademiku a mamusia ze swoim panem pojechała w tym samym czasie turystycznie obejrzeć uczelnię i miasto. Ona wciąż powtarza, że ich kocha ale oni nie maja pojęcia, że wolny czas woli spędzić bez nich.
Urlop? ktoś kto jest na berobociu i pracuje dorywczo na czarno nie ma urlopu.

{b]anitko000[/b] - jedyne jak mogę cię pocieszyć - "pan bóg nierychliwy ale sprawiedliwy, zginie od broni którą walczy". Kiedyś los odpłaci jej za takie postępowanie.

1,119

Odp: Być drugą i macochą

No masz ale sciemniara - wypisz wymaluj "nasza" exia.  Tez ze taka bidna, za najnizsze wynagr robi i w ogole "Zeby w sciane"  (ale dziwne ze torebki za 600 zl  ktos ja wylookal ze zakupuje albo buciki musowo marki tez czy innej za 400 zl (bo gorszych nie uchodzi bo ona w ogole urodzona "wyzej" i kto ja w butach za mniej zechce - a dziwnym trafem jakos do tej pory "przychodzili i uciekali " bo nikogutko :-)  )
I M tak samo najstarsza przeprowadxzal ja w miescie gdzie studiuje jak sie rozstala z chlopakiem i szukala nowego lokum  to mloda od razu do "tatusia" telefon a jak zapytal czy mama tez cos ci pomaga to ta od razu "chroniaco "  mowila ze "no ale nie ma czym dojechac" albo  "no mama w pracy nie mogla ". Widzisz kurde ze taka sama sciemniara i klamczucha a dzieci coz.....wierza bo jakze rodzicielce "poswiecajacej sie dla dzieci" nie wierzyc. (a na impry to samochod z pracy zabiera lub gdzies do chlopa tego czy innego ma jak pojazd zorganizowac)
Tak wiec potok klamstw i klamstw i tak oto mother zyje i ma sie dobrze a Tatko - niby ostatnia deska ratunku. myslal by kto
Nie zrobisz nic z tym fantem. bo prawde im wylozysz to czkawka sie odbije na tobie

1,120

Odp: Być drugą i macochą

Też myślę o tym , żeby od razu ją czyms zagadac...ale już widzę ten scenariusz : przychodzimy ( bo zawsze chodzimy oboje, M nie chce chodzić do niej sam bo jak to mówi mógłby zrobic coś lub powiedzieć co skończyło by się nie fajnie) a ona przemiłym wręcz tonem zaprasz nas na herbatkę bo mała chciałaby dokończyć jeszcze jedną gre na kompie ( tak,tak moje drogie 4 latka od rana do wieczora gra)my na to , że dzięki ale nie wejdziemy i żeby zawołala małą, na co ta rozpaczliwym tonem oderwie dziecko od kompa i powie tata i ciociunia przyszli - dziecko jak to dziecko oderwane od swojej czynności będzie płakało i krzyczało, że nie chce iść , na co oczywiście zrozpaczona mama powie M to ja Ci ją jutro rano przywiozę jak się uspokoii , mała w tym czasie zacznie krzyczeć " mamo jutro obiecałaś mi na koniki " mmy doprowadzeni już do granic możliwości weźmiemy pokornie zapłakaną małą i będziemy zagadywać , tuż za rogiem mała się uspokoii i wycałuje bo zapomni o maminych obietnicach.Mamunia z dziką satysfakcją opowie znajomym historię jak to mała nie chciała iść do tatusia i cioci, zapomni dodać kilka istotnych faktów.Jest też drugi scenariusz równie wysoce prawdopodobny.Podejdziemy pod furtkę obfuczona mama odda w ręce cioci i taty dziecko " papapa myszko" i robiąć pirueta na pięcie ucieknie do domu.Tak czy siak mała w 5 minut po któryms z tych wystąpień jak zwykle zpayta " ciociu czemu nie mogę być z Tobą zawsze " i tak zacznie się nasz czas z małą.Na dziś nie przygotowałam za wiele ale kupiłam nową kolorowankę którą można prać i używać wielokrotnie.Na jutro wiele atrakcji...w poniedziałek wielki powrót do codzienności.Czyli mała wraca do mamusi.W sierpniu mamy ją przez cały miesiac.

Co do waszych historii czytam i nastawiam się i wiem, że mnie też to czeka.Mała ma wiele z charakteru ( a może nie ma ale nasiąka byciem w tamtej rodzinie) i dokładnie takie same sceny mnie czekają.Mnie jako macochy.Jedno mnie pociesza cokolwiek by się nie działo mój M zawsze bierze moja stronę i jak mała pokazuje swoje malusie rogi to M natychmiast jej urywa i tęperuje.Jeszcze dajemy rade bo bardzo mnie kocha, bo jest mała, bo od początku uczylismy ja tego, ze ciocia i tatuś ja kochają ....mama natomiast gdy ostatnio rozmawiałam z małą przez telefon wydarła się na nią "kończ już tą rozmowę"...dziecko ze smutkiem powiedziało "papa ciociu" i tyle...ehhhh kochane ale mamy pokręcone życie...

1,121

Odp: Być drugą i macochą

moje drogie panie - jak czytam wasze wypowiedzi to zaczynam rozumieć dlaczego rodzice powinni zrobić wszystko by wychować dzieci RAZEM w jednym domu.
Wy dziwicie się, że są agresywne, źle wychowane, negatywnie do was nastawione itd, itp...
Już to kiedyś pisałam - ale powtórzę - czy one TAK CHCIAŁY ŻYĆ? czy to one zadecydowały - super - tatko ma nową panią, mama pana i jest jak najbardziej w porządku????
Przecież w tych niedojrzałych jeszcze umysłach kłębi się mnóstwo emocji....
No tak - narozrabiał - to odesłać.. Pięknie.
A czy ta niedobra mama też odsyła wam dzieci jak są u niej niegrzeczne?
Wybaczcie, możecie na mnie wsiąść, oburzać się, ale wasze wypowiedzi mną wstrząsnęły...
Rodzice mają prawo żyć jak chcą a dzieci? cóż - są przy okazji i są wam (jak przeczytałam) obojętne.

1,122

Odp: Być drugą i macochą

Drogi klopsiku - przeczytaj to co dziewczyny napisały , tylko przeczytaj ze zrozumieniem a na pewno zmienisz zdanie co do swojej wypowiedzi.Nikt nie odsyła dzieci bo rozlały kakao przy śniadaniu.Nikt też nie odsyła dzieci z powodu jednej puskówki.Jednak jak myślisz ile można znosić krnąbrność, bezczelność, złe wychowanie, manipulacje, chęć wyzysku i obelgi z ust 16!!!latka???Jeśli uważasz, ze nastolatek nic nie rozumie, ma milion myśli w glowie i jest zagubiony bo nagle mamusia odeszła do innego Pana a tata znalazł sobie inną Pani to bardzo ale to bardzo się myslisz.To jest tylko i wyłącznie gra kochanych mamuś ewentualnie tatusiów.Normalny nastolatek który widział jak rodzice są niszczęśliwi ze sobą powinien cieszyć się , że wreszcie dorośli do decyzji rozstania i zbudowania czegoś na nowo.Nie twierdzę , ze mają kochać nowych partnerów ( choć tak jak w moim przypadku jest to możliwe mimo wiecznego macenia mamusi) ale szacunek należy się nawet pijakowi obsranemu na ulicy- nigdy nie wiesz co go do tego zmusiły, co się stało w jego życiu.Człowiek sam fakt bycia nim kaze nam szanować.
Problem nie polega na tym, że te dzieciaki sa biedne bo swiat im się zawalił.Problem polega na tym , że rodzice nie umieli w odpowiednim czasie przygotować dziecka na daną sytuacje...dlaczego??bo tak jak w moim przypadku Pani sama nie wiedziała czego chciała, a jak się już określiła po "entej" zdradzie to nagle okazało się, że M jest już zajęty i nie daje kolejnej szansy - "entej".

Dzieci uczą się od rodziców.Mimo i tu kolejny raz napiszę o naszym przykladzie, ze mała przechodzi pranie mózgu u mamusi to wie, ze w naszym domu są zasady i nie ma zmiłuj oboje i ja i M ich przestrzegamy, nie uginamy się.To daje efekty.Choć nie wiem jak to się skończy - czytaj mała większość czasu jest u mamy jak podrośnie nie gwarantuje, ze nie będzie taka jak dzieciaki dziewczyn.

1,123

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:

moje drogie panie - jak czytam wasze wypowiedzi to zaczynam rozumieć dlaczego rodzice powinni zrobić wszystko by wychować dzieci RAZEM w jednym domu.

Masz 100% racji. W ogole ludzie nie powinni sie rozwodzic. Ja jestem jeszcze bardziej ortodoksyjna i uwazam, ze jesli juz sie ludzie rozwodza i maja dzieci, to w ogole nie powinni sie wiecej wiazac. Z nikim. Szczegolnie jak sa bardzo zwiazani z dziecmi. Tak by bylo zdrowiej dla wszystkich. Bo tak to sytuacja jest trudna dla kazdego: i dla ex, i dla faceta, i dla nexi macochy i dla dzieci.


klopsik napisał/a:

a dzieci? cóż - są przy okazji i są wam (jak przeczytałam) obojętne.

Mi nie sa - wolalabym je wymazac gumka myszka wraz z ex wink Ale sie nie da, wiec musze sie meczyc wink


Kolezanki macoszki, mam zapytanie - czy wtracacie sie w wychowanie dzieci partnera? Czy zwracacie uwage, ze np. rak nie myje albo siorbie przy jedzeniu albo grzebie w nosie i zjada kozy? big_smile Mnie wlasnie czeka kolejne spotkanie oko w oko z dzieciorami, a ja ogolnie za dziecmi nie przepadam i mnie irytuja, ale chyba tym razem uzbroje sie w cierpliwosc i przetrzymam tych kilka dni z piesnia na ustach "robta co chceta". Jak myslicie?

1,124

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:

moje drogie panie - jak czytam wasze wypowiedzi to zaczynam rozumieć dlaczego rodzice powinni zrobić wszystko by wychować dzieci RAZEM w jednym domu.
Wy dziwicie się, że są agresywne, źle wychowane, negatywnie do was nastawione itd, itp...
Już to kiedyś pisałam - ale powtórzę - czy one TAK CHCIAŁY ŻYĆ? czy to one zadecydowały - super - tatko ma nową panią, mama pana i jest jak najbardziej w porządku????
Przecież w tych niedojrzałych jeszcze umysłach kłębi się mnóstwo emocji....
No tak - narozrabiał - to odesłać.. Pięknie.
A czy ta niedobra mama też odsyła wam dzieci jak są u niej niegrzeczne?
Wybaczcie, możecie na mnie wsiąść, oburzać się, ale wasze wypowiedzi mną wstrząsnęły...
Rodzice mają prawo żyć jak chcą a dzieci? cóż - są przy okazji i są wam (jak przeczytałam) obojętne.

Witaj klopsik. Na poczatek pozwol ze objasnie glebiej: nie chodzilo o "pyskowke" rodem z seriali dla nastolatkow lecz wybuch agresji (z wyrazem twarzy mowiacym "zaraz Ci przyxxxxx") , bezczelnosci poprzedzonym atakiem na jego przyrodnia siostre (do ktorej de facto wyczuwamy lekko mowiac niechec) - dodam 3.5 letnia (!) - z wymownym kopnieciem w fotel samochodowy na ktorym siedziala.  Mam nadzieje ze teraz masz lepszy tego obraz.
Po drugie, pozwol ze zapytam, czy masz podobna sytuacje z pasierbami ktorych glownym powodem "nawrocenia do tatki" (bo musze wspomniec ze zanim nasza corka sie urodzila byly sporadyczne przyjazdy do taty, nagrywanie na poczte glosowa "tata my nie chcemy przyjechac bo mamy co innego do roboty" itp  i nie trudno odgadnac czyje faktycznie byly to slowa ale fakt pozostaje faktem)   byly wzgledy "pilnowania sytuacji" przez matke zatem wmowila im ze maja/musza widywac sie bo jak nie "to ta mala wszystko wam zabierze"  ot i cale podejscie. Nie trzeba byc extra psychologiem by moc to zauwazyc.
Przyznam, ze Twoje jednoznaczne stwierdzenie swiadczy o tym, ze albo masz nadzwyczaj przyjazne stosunki zarowno z dziecmi m jak i jego ex albo tez przeciwnie zadnego doswiadczenia w tym wzgledzie. 
Moze i dosadnie sie wyrazilam ale niedorzeczne wydaje mi sie szukanie usprawiedliwienia dla zachowania nastolatka ktore nie wynikalo z jego kryzysu wartoscui lecz wyraznie z niecheci do "najmlodszej"  bo za dlugo i i glosno "skrzeczala" (akurat nadszedl jej czas drzemki - i co powiesz?). 
Zatem ja, jak kazda normalna kobita matka , najpierw oglednie zwrocilam uwage i zapytalam jaka jest/byla prawda, a jak zobaczylam oczy mlodego z wsciekloscia we mnie i radosc ze oto znalazl "wymowke" by mi dokopac  to powiedzialam - BASTA tak sie nie godzi.
Sadze ze na moim miejscu postapilabys tak samo bo, powiedz szczerze, klopsiku jaka jest roznica w zasadach dobrego wychowania nastolatka mieszkajacego z klocacymi i walczacymi ze soba rodzicami a mlodym w rodzinie po rozwodzie gdy jedna zasada obowiazuje wszystkich  :  czy to jest Pani Krysia z I pietra -sasiadka, czy macocha a ktorej wywalasz w nos slowa niecenzuralne  - sama jako matka upomnialabys i nakazalabys PRZEPROSIC bo nie chcesz by mieli Cie za buszmenke z dziczy jakiejs, tak? No i taka to byla sytuacja - nie tlumacza ja rozwody, rozstania, buzowanie hormonow i inne sprytne wymowki. Chamstwo jedno ma imie a tlumaczenie sobie ze "oni po rozwodzie, wywalone swiat do gory nogami etc"  to sprytna mlim zdaniem wymowka i danie wolnej drogi do stawiania na swoim, przyznawania wiekszych przywilejow  i na koncu masakra jakas wychodzi - ale zawsze tlumaczenie "no przestancie, bo one to z rozbitej rodziny sa". No a jaka to roznica w kontekscie kultury, dobrego wychowania i innych takich co to rodzice "PRZED ROZWODEM" wpajali?
Ot i cale moje dluuugie zdanie.

1,125

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:
klopsik napisał/a:

moje drogie panie - jak czytam wasze wypowiedzi to zaczynam rozumieć dlaczego rodzice powinni zrobić wszystko by wychować dzieci RAZEM w jednym domu.

Masz 100% racji. W ogole ludzie nie powinni sie rozwodzic. Ja jestem jeszcze bardziej ortodoksyjna i uwazam, ze jesli juz sie ludzie rozwodza i maja dzieci, to w ogole nie powinni sie wiecej wiazac. Z nikim. Szczegolnie jak sa bardzo zwiazani z dziecmi. Tak by bylo zdrowiej dla wszystkich. Bo tak to sytuacja jest trudna dla kazdego: i dla ex, i dla faceta, i dla nexi macochy i dla dzieci.


klopsik napisał/a:

a dzieci? cóż - są przy okazji i są wam (jak przeczytałam) obojętne.

Mi nie sa - wolalabym je wymazac gumka myszka wraz z ex wink Ale sie nie da, wiec musze sie meczyc wink


Kolezanki macoszki, mam zapytanie - czy wtracacie sie w wychowanie dzieci partnera? Czy zwracacie uwage, ze np. rak nie myje albo siorbie przy jedzeniu albo grzebie w nosie i zjada kozy? big_smile Mnie wlasnie czeka kolejne spotkanie oko w oko z dzieciorami, a ja ogolnie za dziecmi nie przepadam i mnie irytuja, ale chyba tym razem uzbroje sie w cierpliwosc i przetrzymam tych kilka dni z piesnia na ustach "robta co chceta". Jak myslicie?

Alez oczywiscie ze nie sa obojetne. Skad taki wniosek???  Wlasnie to ze zwracam uwage na to co i jak sie mowi, co i jak sie postepuje, jak odzywa itd  szczegolnie swiadczy o tym ze zalezy mi aby wyrosly na przyzwoitych w zaden sposob nie uprzywilejowanych mlodzi ludzi dostosowanych spolecznie do zycia wsrod ludzi. Czy to zle ze tak chce?  A jakze inaczej mozna bylo myslec wiazac sie z mezczyzna-juz ojcem nie naszych dzieci,?   Toz to dla mnie znak rownosci byl ze ile uczucia dla meza tyle uczucia dla dzieci. Czy to sie wydaje Wam dziwne?  No ale ze rzeczywistosc udowadnia nam ze nie wszystko dzieje sie po naszej mysli to inna sprawa. Wiec i nasze zludzenia co do fajnej relacji macpcha-dzieci meza  pryskaja jak banka a my macoszki staramy sie odnalezc w tym wszystkim.
Uff  ale sie nagadalam metaksa co? :-)  ale chcialam byc dobrze zrozumiana. Jesli ktos ma jeszcze jakies pytania i jest rownie rozczarowywany jak ja to prosze o wiecej pytan :-)

1,126

Odp: Być drugą i macochą
anitka0000 napisał/a:

Wlasnie to ze zwracam uwage na to co i jak sie mowi, co i jak sie postepuje, jak odzywa itd  szczegolnie swiadczy o tym ze zalezy mi aby wyrosly na przyzwoitych w zaden sposob nie uprzywilejowanych mlodzi ludzi dostosowanych spolecznie do zycia wsrod ludzi. Czy to zle ze tak chce?

Czyli poniekad wchodzisz w role matki? A co Twoj maz na to, jak Ty je tak besztasz? Pozwala Ci na to? Bo moj to z tego co widze jest lekko przewrazliwiony na ich punkcie i kazda moja uwage odbiera jako atak. Dlatego odpuscilam i zupelnie sie nie wtracam, niech robi co chce - w efekcie koncowym to jego dzieci i to on sie bedzie za nie wstydzic jak mu wiochy gdzies narobia wink

anitka0000 napisał/a:

Toz to dla mnie znak rownosci byl ze ile uczucia dla meza tyle uczucia dla dzieci.

Ty tak na serio piszesz? Ze kochasz dzieci faceta tak samo jak faceta?

anitka0000 napisał/a:

Czy to sie wydaje Wam dziwne?

Dziwne jak dziwne, mi sie to wydaje niemozliwe big_smile Ale niech sie inne macoszki wypowiedza jak to one widza wink

anitka0000 napisał/a:

Jesli ktos ma jeszcze jakies pytania i jest rownie rozczarowywany jak ja to prosze o wiecej pytan :-)

A skad Twoje rozczarowanie Anitka?

1,127

Odp: Być drugą i macochą
metaksa napisał/a:
anitka0000 napisał/a:

Wlasnie to ze zwracam uwage na to co i jak sie mowi, co i jak sie postepuje, jak odzywa itd  szczegolnie swiadczy o tym ze zalezy mi aby wyrosly na przyzwoitych w zaden sposob nie uprzywilejowanych mlodzi ludzi dostosowanych spolecznie do zycia wsrod ludzi. Czy to zle ze tak chce?

Czyli poniekad wchodzisz w role matki? A co Twoj maz na to, jak Ty je tak besztasz? Pozwala Ci na to? Bo moj to z tego co widze jest lekko przewrazliwiony na ich punkcie i kazda moja uwage odbiera jako atak. Dlatego odpuscilam i zupelnie sie nie wtracam, niech robi co chce - w efekcie koncowym to jego dzieci i to on sie bedzie za nie wstydzic jak mu wiochy gdzies narobia wink

Czesc metaksa, nie, nie wchodze (przynajmniej tak tego nie widze) niech najwyzszy broni przed taka odpowiedzialnoscia. Jednak kazdy zdrowomyslacy czlowiek, nie zyjacy na pustkowiu chce/chcialby otaczac sie ludzmi przyjaznymi na ile to mozliwe, kulturalnymi dla ktorych widok innej osobki (patrz macoszki) nie wzbudza konwulsji.  Poza tym trudno zwrocenie uwagi typu "prosze? czy ja sie przeslyszalam ? lub dlaczego to zrobiles?" (majac na mysli ciagle to walniecie noga fotela samoch. naszej corki -nota bene jego siostry ) nie uwazam za "besztanie" lecz uczciwe postawienie sprawy i okazanie sobie i innym ze na pewne zachowania po prostu nie ma przyzwolenia. W dodatku w tej kwestii moj M oczywiscie mnie popiera, a od siebie "wrzucil" mlodemu cos innego (nie tak poprawnie politycznego jak ja :-)).  On wie i zawsze wiedzial ze nie mam aspiracji wchodzic w role mamusi (bo tej motywy i zasady wychowawcze w wiekszosci kloca sie z moimi )  niech swiadczy o tym sam fakt ze uzgodnilismy ze mowia do mnie po imieniu.


anitka0000 napisał/a:

Toz to dla mnie znak rownosci byl ze ile uczucia dla meza tyle uczucia dla dzieci.

Ty tak na serio piszesz? Ze kochasz dzieci faceta tak samo jak faceta?

Jasne ze na serio. Tylko teraz coraz mniej tego "kochania" jest :-). Takie bylo moje marzenie i do tego dazylam ale ze nie wszyscy zwyczjnie daja sie kochac to inna sprawa a zycie mi to pokazuje.
No wiem, ze malo mnie znasz/cie ale niby jak dobrze sie poznac przez sporadyczne posty prawda?:-) 

anitka0000 napisał/a:

Czy to sie wydaje Wam dziwne?

Dziwne jak dziwne, mi sie to wydaje niemozliwe big_smile Ale niech sie inne macoszki wypowiedza jak to one widza wink

anitka0000 napisał/a:

Jesli ktos ma jeszcze jakies pytania i jest rownie rozczarowywany jak ja to prosze o wiecej pytan :-)

A skad Twoje rozczarowanie Anitka?

Jak wyzej wspomnialam, notorycznie jestem przez takie sytuacje jak z mlodym, "rozkladana na lopatki" wiec i moja wizja szczesliwosci i zgody powoli sie wali ale NIE PODDAJE SIE (mam taka nature choc czasem mam dooola ze wyc sie chce). Raczej mam ciagoty do zgody i "peace and love"  ale jak do mnie/na mnie orez wyciagaja to i jak nie stoje jak slupek soli i nie czekam az mnie znokautuje. Ot tak obrazowo chcialam :-)
Jestem raczej pogodna osoba i takiej atmosfery zyczylabym sobie w domu. Na bank wy tez tak chcialybyscie pradwa? bo nie wierze ze wiazac sie z facetem z zobowiazaniami zalozylyscie ze to zycie "w wojnie i przez wojne" i od poczatku zaklada sie pancerz ochronny.  Postawa macoszki  o nie wdawaniu sie w dyskusje jest ok i chetnie ja stosuje ale jak widac na zalaczonym obrazku pewne sytuacje "bezposrednie"  wymagaja bezposredniego zaangazowania - nawet macoszki :-)

1,128

Odp: Być drugą i macochą
anitka0000 napisał/a:
klopsik napisał/a:

moje drogie panie - jak czytam wasze wypowiedzi to zaczynam rozumieć dlaczego rodzice powinni zrobić wszystko by wychować dzieci RAZEM w jednym domu.
Wy dziwicie się, że są agresywne, źle wychowane, negatywnie do was nastawione itd, itp...
Już to kiedyś pisałam - ale powtórzę - czy one TAK CHCIAŁY ŻYĆ? czy to one zadecydowały - super - tatko ma nową panią, mama pana i jest jak najbardziej w porządku????
Przecież w tych niedojrzałych jeszcze umysłach kłębi się mnóstwo emocji....
No tak - narozrabiał - to odesłać.. Pięknie.
A czy ta niedobra mama też odsyła wam dzieci jak są u niej niegrzeczne?
Wybaczcie, możecie na mnie wsiąść, oburzać się, ale wasze wypowiedzi mną wstrząsnęły...
Rodzice mają prawo żyć jak chcą a dzieci? cóż - są przy okazji i są wam (jak przeczytałam) obojętne.

Witaj klopsik. Na poczatek pozwol ze objasnie glebiej: nie chodzilo o "pyskowke" rodem z seriali dla nastolatkow lecz wybuch agresji (z wyrazem twarzy mowiacym "zaraz Ci przyxxxxx") , bezczelnosci poprzedzonym atakiem na jego przyrodnia siostre (do ktorej de facto wyczuwamy lekko mowiac niechec) - dodam 3.5 letnia (!) - z wymownym kopnieciem w fotel samochodowy na ktorym siedziala.  Mam nadzieje ze teraz masz lepszy tego obraz.
Po drugie, pozwol ze zapytam, czy masz podobna sytuacje z pasierbami ktorych glownym powodem "nawrocenia do tatki" (bo musze wspomniec ze zanim nasza corka sie urodzila byly sporadyczne przyjazdy do taty, nagrywanie na poczte glosowa "tata my nie chcemy przyjechac bo mamy co innego do roboty" itp  i nie trudno odgadnac czyje faktycznie byly to slowa ale fakt pozostaje faktem)   byly wzgledy "pilnowania sytuacji" przez matke zatem wmowila im ze maja/musza widywac sie bo jak nie "to ta mala wszystko wam zabierze"  ot i cale podejscie. Nie trzeba byc extra psychologiem by moc to zauwazyc.
Przyznam, ze Twoje jednoznaczne stwierdzenie swiadczy o tym, ze albo masz nadzwyczaj przyjazne stosunki zarowno z dziecmi m jak i jego ex albo tez przeciwnie zadnego doswiadczenia w tym wzgledzie. 
Moze i dosadnie sie wyrazilam ale niedorzeczne wydaje mi sie szukanie usprawiedliwienia dla zachowania nastolatka ktore nie wynikalo z jego kryzysu wartoscui lecz wyraznie z niecheci do "najmlodszej"  bo za dlugo i i glosno "skrzeczala" (akurat nadszedl jej czas drzemki - i co powiesz?). 
Zatem ja, jak kazda normalna kobita matka , najpierw oglednie zwrocilam uwage i zapytalam jaka jest/byla prawda, a jak zobaczylam oczy mlodego z wsciekloscia we mnie i radosc ze oto znalazl "wymowke" by mi dokopac  to powiedzialam - BASTA tak sie nie godzi.
Sadze ze na moim miejscu postapilabys tak samo bo, powiedz szczerze, klopsiku jaka jest roznica w zasadach dobrego wychowania nastolatka mieszkajacego z klocacymi i walczacymi ze soba rodzicami a mlodym w rodzinie po rozwodzie gdy jedna zasada obowiazuje wszystkich  :  czy to jest Pani Krysia z I pietra -sasiadka, czy macocha a ktorej wywalasz w nos slowa niecenzuralne  - sama jako matka upomnialabys i nakazalabys PRZEPROSIC bo nie chcesz by mieli Cie za buszmenke z dziczy jakiejs, tak? No i taka to byla sytuacja - nie tlumacza ja rozwody, rozstania, buzowanie hormonow i inne sprytne wymowki. Chamstwo jedno ma imie a tlumaczenie sobie ze "oni po rozwodzie, wywalone swiat do gory nogami etc"  to sprytna mlim zdaniem wymowka i danie wolnej drogi do stawiania na swoim, przyznawania wiekszych przywilejow  i na koncu masakra jakas wychodzi - ale zawsze tlumaczenie "no przestancie, bo one to z rozbitej rodziny sa". No a jaka to roznica w kontekscie kultury, dobrego wychowania i innych takich co to rodzice "PRZED ROZWODEM" wpajali?
Ot i cale moje dluuugie zdanie.

To właśnie jest przykład jak zmienia się sytuacja i punkt widzenia na dzieci partnera kiedy pojawia się dziecko w nowym związku.
Dzieci do wychowywania mają OBOJE rodziców - którzy na równi odpowiadają za to jak wychowane są dzieci. Ja wychodzę z takiego założenia. Każdy może myśleć inaczej. Agresja nie bierze się znikąd. Powodów może być wiele. Wiek nastoletni sam w sobie jest trudny i w pełnych rodzinach, ale odsyłanie dzieci bo zachowują się nie tak jak byśmy chcieli...
Nastolatek potrzebuje ojca w domu. Nie ma go więc może stąd problem...
I nie mówię, że należy dać przyzwolenie na takie zachowanie. Upomnienie to jedno, przeproszenie - tak. Ale to nie załatwi problemu. Należy zadać sobie pytanie dlaczego tak jest??? Najprościej powiedzieć- to wina EX, bo do głowy nakładła. A gdzie jest ojciec, który powinien być autorytetem dla syna, wzorem???
Ja jestem w innej sytuacji. Moje dzieci zostały w domu bez ojca, bo panience (zresztą pochodzącej z rozbitej rodziny) zachciało się mieć pana w domu (nawiasem mówiąc - to teraz niech się z nim męczy:).
I widzę oczami matki jak wpływa to na dzieci. Jakie towarzyszą temu napięcia, emocje. Te wizyty w domku z nową panią, ukrywanie przede mną faktów przez córkę, żeby mi nie było przykro, granie na jej uczuciach przez pseudo - ciocię... szkoda gadać.
i czeka mnie to wszystko jeszcze długo.
Jako matkę boli mnie, że obca kobieta stara się wychowywać moje dzieci, że ojciec nie zadbał o rodzinę, którą założył...
Dlatego interesują mnie relacje pomiędzy dziećmi a "nowymi Partnerkami" ich tatusiów - jak to określił mój jmąż.
Najlepiej córa zachowuje się, kiedy tych wizyt nie ma... Wiem, że tęskni, ale po każdym spotkaniu emocjonalnie reaguje tak, że całą złość i agresję za zaistniałą sytuację wyładowuje na mnie...

1,129

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:
anitka0000 napisał/a:
klopsik napisał/a:

moje drogie panie - jak czytam wasze wypowiedzi to zaczynam rozumieć dlaczego rodzice powinni zrobić wszystko by wychować dzieci RAZEM w jednym domu.
Wy dziwicie się, że są agresywne, źle wychowane, negatywnie do was nastawione itd, itp...
Już to kiedyś pisałam - ale powtórzę - czy one TAK CHCIAŁY ŻYĆ? czy to one zadecydowały - super - tatko ma nową panią, mama pana i jest jak najbardziej w porządku????
Przecież w tych niedojrzałych jeszcze umysłach kłębi się mnóstwo emocji....
No tak - narozrabiał - to odesłać.. Pięknie.
A czy ta niedobra mama też odsyła wam dzieci jak są u niej niegrzeczne?
Wybaczcie, możecie na mnie wsiąść, oburzać się, ale wasze wypowiedzi mną wstrząsnęły...
Rodzice mają prawo żyć jak chcą a dzieci? cóż - są przy okazji i są wam (jak przeczytałam) obojętne.

Witaj klopsik. Na poczatek pozwol ze objasnie glebiej: nie chodzilo o "pyskowke" rodem z seriali dla nastolatkow lecz wybuch agresji (z wyrazem twarzy mowiacym "zaraz Ci przyxxxxx") , bezczelnosci poprzedzonym atakiem na jego przyrodnia siostre (do ktorej de facto wyczuwamy lekko mowiac niechec) - dodam 3.5 letnia (!) - z wymownym kopnieciem w fotel samochodowy na ktorym siedziala.  Mam nadzieje ze teraz masz lepszy tego obraz.
Po drugie, pozwol ze zapytam, czy masz podobna sytuacje z pasierbami ktorych glownym powodem "nawrocenia do tatki" (bo musze wspomniec ze zanim nasza corka sie urodzila byly sporadyczne przyjazdy do taty, nagrywanie na poczte glosowa "tata my nie chcemy przyjechac bo mamy co innego do roboty" itp  i nie trudno odgadnac czyje faktycznie byly to slowa ale fakt pozostaje faktem)   byly wzgledy "pilnowania sytuacji" przez matke zatem wmowila im ze maja/musza widywac sie bo jak nie "to ta mala wszystko wam zabierze"  ot i cale podejscie. Nie trzeba byc extra psychologiem by moc to zauwazyc.
Przyznam, ze Twoje jednoznaczne stwierdzenie swiadczy o tym, ze albo masz nadzwyczaj przyjazne stosunki zarowno z dziecmi m jak i jego ex albo tez przeciwnie zadnego doswiadczenia w tym wzgledzie. 
Moze i dosadnie sie wyrazilam ale niedorzeczne wydaje mi sie szukanie usprawiedliwienia dla zachowania nastolatka ktore nie wynikalo z jego kryzysu wartoscui lecz wyraznie z niecheci do "najmlodszej"  bo za dlugo i i glosno "skrzeczala" (akurat nadszedl jej czas drzemki - i co powiesz?). 
Zatem ja, jak kazda normalna kobita matka , najpierw oglednie zwrocilam uwage i zapytalam jaka jest/byla prawda, a jak zobaczylam oczy mlodego z wsciekloscia we mnie i radosc ze oto znalazl "wymowke" by mi dokopac  to powiedzialam - BASTA tak sie nie godzi.
Sadze ze na moim miejscu postapilabys tak samo bo, powiedz szczerze, klopsiku jaka jest roznica w zasadach dobrego wychowania nastolatka mieszkajacego z klocacymi i walczacymi ze soba rodzicami a mlodym w rodzinie po rozwodzie gdy jedna zasada obowiazuje wszystkich  :  czy to jest Pani Krysia z I pietra -sasiadka, czy macocha a ktorej wywalasz w nos slowa niecenzuralne  - sama jako matka upomnialabys i nakazalabys PRZEPROSIC bo nie chcesz by mieli Cie za buszmenke z dziczy jakiejs, tak? No i taka to byla sytuacja - nie tlumacza ja rozwody, rozstania, buzowanie hormonow i inne sprytne wymowki. Chamstwo jedno ma imie a tlumaczenie sobie ze "oni po rozwodzie, wywalone swiat do gory nogami etc"  to sprytna mlim zdaniem wymowka i danie wolnej drogi do stawiania na swoim, przyznawania wiekszych przywilejow  i na koncu masakra jakas wychodzi - ale zawsze tlumaczenie "no przestancie, bo one to z rozbitej rodziny sa". No a jaka to roznica w kontekscie kultury, dobrego wychowania i innych takich co to rodzice "PRZED ROZWODEM" wpajali?
Ot i cale moje dluuugie zdanie.

To właśnie jest przykład jak zmienia się sytuacja i punkt widzenia na dzieci partnera kiedy pojawia się dziecko w nowym związku.
Dzieci do wychowywania mają OBOJE rodziców - którzy na równi odpowiadają za to jak wychowane są dzieci. Ja wychodzę z takiego założenia. Każdy może myśleć inaczej. Agresja nie bierze się znikąd. Powodów może być wiele. Wiek nastoletni sam w sobie jest trudny i w pełnych rodzinach, ale odsyłanie dzieci bo zachowują się nie tak jak byśmy chcieli...
Nastolatek potrzebuje ojca w domu. Nie ma go więc może stąd problem...
I nie mówię, że należy dać przyzwolenie na takie zachowanie. Upomnienie to jedno, przeproszenie - tak. Ale to nie załatwi problemu. Należy zadać sobie pytanie dlaczego tak jest??? Najprościej powiedzieć- to wina EX, bo do głowy nakładła. A gdzie jest ojciec, który powinien być autorytetem dla syna, wzorem???
Ja jestem w innej sytuacji. Moje dzieci zostały w domu bez ojca, bo panience (zresztą pochodzącej z rozbitej rodziny) zachciało się mieć pana w domu (nawiasem mówiąc - to teraz niech się z nim męczy:).
I widzę oczami matki jak wpływa to na dzieci. Jakie towarzyszą temu napięcia, emocje. Te wizyty w domku z nową panią, ukrywanie przede mną faktów przez córkę, żeby mi nie było przykro, granie na jej uczuciach przez pseudo - ciocię... szkoda gadać.
i czeka mnie to wszystko jeszcze długo.
Jako matkę boli mnie, że obca kobieta stara się wychowywać moje dzieci, że ojciec nie zadbał o rodzinę, którą założył...
Dlatego interesują mnie relacje pomiędzy dziećmi a "nowymi Partnerkami" ich tatusiów - jak to określił mój jmąż.
Najlepiej córa zachowuje się, kiedy tych wizyt nie ma... Wiem, że tęskni, ale po każdym spotkaniu emocjonalnie reaguje tak, że całą złość i agresję za zaistniałą sytuację wyładowuje na mnie...

To bardzo przykre klopsik, że zostalas sama z problemami na glowie a te problemy , jak slysze, przerastaja. Jednak zdaje sie za rozpad zwiazkow/malzenstw, wine ponosza czesto obie strony wiec jak inaczej widzisz rozwiazanie problemu wyprowadzki jednej ze stron? Sila rzeczy NIE DA SIE unikac klotni, zatargow, zaczepek slownych etc i nadal po rozwodzie mieszkac razem dla utrzymania rodzicow "w kupie". Zlotego modelu rodzin po rozwodzie nikt nie wymyslil jeszcze wiec .....
Mam przez to rozumiec ze klopsiku Ty ze swej strony tlumaczysz dobro tego swiata i ze ludzie z zasady sa dobrzy. A takze zeby nie mieli nic przeciwko "partnerce" Twojego ex bo wszyscy musza zyc w zgodzie etc. Czy tak jest naprawde? powiedz szczerze.    Sama mowisz ze "corka nie mowi mi wszystkiego zeby nie bylo przykro"  - wiec coz takiego mialaby ukrywac przed Toba skoro uczciwie postepujesz wobec nich i ich Taty. Albo tez czemu partnerka taty mialaby dzialaac na Ciebie "denerwujaco" ze az corka musi ulrywac dobre z nia stosunki? To wszystko sama widzissz nie rola "partnerek" czy "drugich" zon ojcow lecz nastawienia matek tych dzieci.
A nawiasem mowiac, jak chcesz by budowal ex swoj autorytet podczas gdy sama prawdopodobnie (nadal podkreslam ze nie znam szczegolow waszego rozstania)   pieczolowicie im tlumaczysz "jakim balasyem byl i jak lzej na jest teraz", zgodzisz sie?

Z drugiej strony nie dziwi mnie Twoje stanowisko bo zdaje sie ani "druga"  ani "macocha" nie jestes czy tak?  To wtedy moge zrozumiec ze nie rozumiesz badz ciezko Ci zrozumiec zachowania "stron".
Sama mam nadzieje czytalas moje posty i powinnas wywnioskowac z nich ze nie ja jestem im(dzieciom)  wrogiem lecz odwrotnie - jak teraz wychodzi. Ale sama musisz sobie odpowiedziec szczerze czy "separujesz" Wasze dzieci od tematow/spraw doroslych czy tez wciagasz ich z nadzieja ze sie za ich pomoca odegrasz.
Jesli w zgodzie i bez niepotrzebnego zacietrzewienia (ai Ty cieszysz sie z rozstania z exem - jak piszesz ze nie musisz sie z nim meczyc)  rozstaliscie sie to jakim cudem takie Twoje nastawienie?  Nie utrzymuje z waszymi dziecmi kontaktow? czy moze od wielkiego swieta?  nie mowisz nic o tym a moj M zabiega, wydzwania, pamieta o wywiadowkach , sam na nie chodzi podczas gdy MATKA POLKA EXIA ma to gleboko w xxxx. Wiec z tego co piszesz Ty robisz zupelnie inaczej okazujac pelne zaangazowanie podczas gdy Twoj ex to "migacz' bez krzty odpowiedzialnosci.

1,130

Odp: Być drugą i macochą

Pozwoliłam sobie zerknąć na kilka postów klopsika.Jakże jasne stało się dla mnie Twoje podejście klopsiku.Jesteś porzuconą i jednocześnie tryskającą jadem na macochy.To normalne w tej sytuacji.Jednak uwierz mi nie każda z nas jest tą drugą która odbiła męża tej pierwszej.
To po pierwsze.Po drugie.Nie rozumiem jak wyobrażasz sobie dom w którym mieszka mamusia , mieszka tatuś ( i tak jak w naszym przypadku ) mamusia skacze z Pana na Pana.To co??tatuś dla dobra dziecka powinien zostać i całować co rano mamusię w czółko tylko po to żeby dziecko czuło się dobrze?? Chyba nie byłabyś w stanie sama stworzyć takiego domu po tym jak dowiedziałaś się, że ( tak jak w Twoim przypadku) mąż skacze z Pani na Panią.
Twoja historia jest smutna.Mąż odszedł do młodszej.Zostawił dom, dzieci, Ciebie i wartości jakie miałaś.Jednak to między innymi od Ciebie zależy jakie Twoje dzieci przez to będą za kilka lat.Z podejściem o jakim piszesz w swoich postach śmiem twierdzić, że z czasem Twoje dzieci staną się wrogami Twojego byłego męża i jej nowej "lafiryndy" czy jak tam ją nazywasz.Myślisz, że dzięki takiemu podejściu Twoje dzieci będą szczęśliwe?? Wątpię.
Sama jestem z rozbitej rodziny i o dziwo ( ponieważ wiele innych błędów popełnili) nigdy nie nastawiali mnie przeciw sobie , nigdy nie byłam kartą przetargową ani częścią gry jaką sobie zafundowali.
Dziś jestem w sytuacji gdzie sama jestem tą drugą - tak jestem macochą ale to nie ja spowodowałam, że małżeństwo mojego M i S rozpadło się.Oboje dołożyli wszelkich starań aby ze sobą nie być jednak ostatecznie przypieczętowała to Pani która uznała, że najlepszą terapią dla ich związku będzie kochanek - kolejny.Co do wychowywania przez macochy...To kolejny trudny temat ale nie wyobrażam sobie aby dziecko które jest wychowywane przez mamę w stylu wszystko Ci wolno, jedzące parówkę na zmianę z suchą bułkąna wszystkie posiłki w ciagu dnia, które ma 4 lata i wiecznie gra na kompie tak samo wychowywane było u mnie.Ja mam inne zasady, priorytety i wymagania.U nas w domu używa się słów - przepraszam, dziękuję, smacznego których w domu maminym się nie używa, u nas w domu sprząta się zabawki, nie gra się na kompie tylko w gry planszowe albo wykonujemy prace plastyczne.I wybacz ale nie czuje się winna z tego powodu, ze moje zasady są inne niż zasady rodzicielki.Nie wyobrażam sobie starcia dwóch światów kiedy pojawi się nasze dziecko.W naszym domu są zasady i mała wie , ze należy ich przestrzegać.Mało tego ona ciągle nas prosi, żebyśmy jej nie oddawali do mamy.Dlaczego??dlatego, że my mimo iż jest u nas kilka razy w miesiącu po kilka dni i momo tego, ze czegoś wymagamy to uczestniczymy w jej wychowaniu.My jej nie hodujemy ale ją wychowujemy.U nas uczy się piosenek , wierszyków, robimy teatrzyki itp.No ale zawsze możesz powiedzieć , że to nie moja broszka bo to nie moje dziecko.Nie moje , ale z moim żyć będzie i nie dopuszczę ( przynajmniej postaram się ) aby pomimo, że mamusia już uczy małą jak to tata jest zły a ciocia to nikt aby sytuacja była taka jak u Anitki000.Jeśli mama nie umie rozegrać bitwy z tatą nie używając własnego dziecka to niech nie zwala winy na macochę bo nagle okazuje się, że dziecko z macochą i tatą czuje się fajniej niż własną matką.
Sama sobie zadaj pytanie dlaczego Twoja córka nie mówi Ci co było u taty.Może problem jest w Tobie nie w nich.

1,131 Ostatnio edytowany przez klopsik (2012-07-23 10:24:49)

Odp: Być drugą i macochą

macocho - ja po prostu nie mogę zrozumieć jak po takim numerze można zgrywać dobrą ciocię...
a ja jako mądra mama mam mówić - idź córciu, baw się dobrze... nie wiedząc nic o tej "pani" - zdanie na jej temat mam i jak mam pozwolić na to, żeby była "koleżanką" mojej córy?
Czy Ty w takiej sytuacji spokojnie patrzyłabyś jak twoje dziecko spędza czas z osoba o takich wartościach? To mała dziewczynka, która musiała szybko wydorośleć..
I też ma swoje z uszami... Potrafi pokazać rogi. Ale w domu. Bo u tatusia to aniołek. Już od niego usłyszałam - moja opinia jest nieobiektywna.
Tak jak za rozpad związku odpowiadają dwie strony tak i za wychowanie dzieci odpowiada oboje rodziców.
A jak to ma się do sytuacji gdzie trochę tu, trochę tam? Gdzie tatko od przyjemności i atrakcji a mamusia od obowiązków?
Każda sytuacja jest inna.

jestem tu u was bo szukam odpowiedzi JAK chronić dzieci... jak pomóc im przeżywać te emocje, które się pojawiają w takiej sytuacji...
Ale nie da się. Teraz jest względny spokój, bo mój m. wyjechał i nie ma szarpaniny.

Anitko - nastoletni wiek sam w sobie jest trudny.
A to, że jesteś wrogiem.. Cóż - twoje dziecko ma tatę w domu a one go nie mają...
A to, że tato interesuje się swoimi dziećmi to jego obowiązek, więc nic to nie jest chwalebnego.

1,132

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:

anitka0000 - nie, nie rozstaliśmy się w zgodzie - to była perfidna zdrada kiedy byłam w ciąży, ta pani doskonale wiedziała o moi istnieniu. a teraz udaje dobrą ciocię dla starszej córy a młodemu podsyła zabawki.... co za hipokryzja.
a ja mam spokojnie patrzeć na tę chorą sytuację....
Na początku Pan Tatuś bardzo zabiegał o kontakt z dziećmi, ale moim zdaniem nie da być się tatkiem kiedy nie mieszka się w domu...Ja uważam, że moje dzieci ojca mają, ale taty nie.
I zgadzam się, że za rozpad związku odpowiadają obie strony - ja po prostu była dla niego za dobra i przymykałam oczy za często...
Ale to inna historia...
i nie o tym tutaj.
Weszłam tu do was bo interesuje mnie to co przeżywają dzieci mając taką sytuację.

A to, że jesteś wrogiem dzieci...
Cóż- poniekąd to twoje dziecko ma tatę w domu a one nie... mają się z tego cieszyć?
To, że tato interesuje się dziećmi - za to nie należy się pochwała bo to jego obowiązek a nie dobra wola.

To, ze nie rozstaliście się w zgodzie nie oznacza, ze Twoje dziecko ma być workiem treningowym dla Twoich emocji.A tak się właśnie dzieje.
Wiadomo, że w Twojej sytuacji zal do kobiety która rozwaliła Twoje małżeństwo jest ogromny i uzasadniony.Pytanie dlaczego maż do niej odszedł czy to tylko wina jego i jej...za dobra?? bardzo wysokie mniemanie masz o sobie.Chyba żadna z nas nie może powiedzieć, że jest chodzącym ideałem.

Nikt naszych tatusiów nie chwali za zainteresowanie - to raczej przykłady na to, że nie każdy były mąż jest taki jak Twój czyli , że pomimo rozwodu przestaje się interesować i wychowywać.

1,133 Ostatnio edytowany przez klopsik (2012-07-23 10:39:02)

Odp: Być drugą i macochą

macocho - odpowiem ci dlaczego odszedł - bo ja nie godziłam się na codzienne palenie trawy, przymykałam oko na traktowanie mnie przy dziecku po chamsku, nie godziłam się na perwersje seksualne, na godziny spędzane przed stronami porno... Nie pomagały rozmowy, kłótnie, umowy. Słyszałam, że jest ze mną nieszczęśliwy, że ma nieudane życie... Mogę sobie tylko pogratulować, że wytrzymałam tak długo. Nie doczekałam się aż ten typ wydorośleje. Wybrał inną opcję. Wystarczy?
Znalazła się taka, której to nie przeszkadza.. nie ma dzieci na co dzień...
Nie o tym tutaj.
Ale mamy dzieci, które czują, mają swoje emocje i kiedyś będą dorosłymi ludźmi. I to czego doświadczają będzie zaliczką na przyszłość.

Tu szukam odpowiedzi jak poradzić sobie w kontaktach dziecko - ta pani... I mała nie jest workiem treningowym. Ale jak mam przedstawiać tę sytuację - córciu - fajnie, że tatko znalazł sobie nową panią, teraz to będzie taka "ciocia" co spełnia fantazje twojego tatusia, bo on woli żyć w spokoju, palić wieczorami trawę zamiast czytać wam bajki na dobranoc...

1,134

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:

anitka0000 - nie, nie rozstaliśmy się w zgodzie - to była perfidna zdrada kiedy byłam w ciąży, ta pani doskonale wiedziała o moi istnieniu. a teraz udaje dobrą ciocię dla starszej córy a młodemu podsyła zabawki.... co za hipokryzja.
a ja mam spokojnie patrzeć na tę chorą sytuację....
Na początku Pan Tatuś bardzo zabiegał o kontakt z dziećmi, ale moim zdaniem nie da być się tatkiem kiedy nie mieszka się w domu...Ja uważam, że moje dzieci ojca mają, ale taty nie.
I zgadzam się, że za rozpad związku odpowiadają obie strony - ja po prostu była dla niego za dobra i przymykałam oczy za często...
Ale to inna historia...
i nie o tym tutaj.
Weszłam tu do was bo interesuje mnie to co przeżywają dzieci mając taką sytuację.

A to, że jesteś wrogiem dzieci...
Cóż- poniekąd to twoje dziecko ma tatę w domu a one nie... mają się z tego cieszyć?
To, że tato interesuje się dziećmi - za to nie należy się pochwała bo to jego obowiązek a nie dobra wola.

Zdrada nie zdrada - przykre jak nie wiem co- ale sama tym potwierdzasz ze jednak swoje zale PRZELEWASZ na dzieci i odgrywasz sie za cala sytuacje. A to zle ze sie cokolwiek poczuwa do obowiazku spotykania sie z dziecmi? Ni rozumiem Cie. To oczywiste ze nie mieszkajac z dziecmi nie bedzie ich widywal codziennie. No chyba ze wyobrazalas to sobie ze rozwod na papierze jest a mieszkacie, sypiacie i co tam jeszcze wspolnie. No to niedorzeczne przeciez. Czym jest rozwod?rozstanie?
Wszystkie byle zony namietnie podkreslaja i wykrzykuja w sadach czy tam dziecion czy jemu samemu o odpowiedzialnosci i DOJRZALOSCI doroslych a Twoje traktowanie ich poniekad instrumentalnie by dokopac za swa krzywde (zaraz pewnie uslysze ze nie o Ciebie chodzi nie Twoja sytuacje ale dzieci) bylemu swiadczy o czyms zupelnie przeciwnym. To dopiero egoizm klopsiku.
Nie twierdze ze wszyscy byli M zamieniaja sie w anioly po rozwodzie i staja sie zlotymi ojcami jednak znam swoj przypadek i wiem ze moj M staje na glowie by byc obecnym w ich zyciu i gdy dzieje sie cos waznego w ich zyciu jest obecny. No to do jasnej ciasnej o co innego chodzi w tych kontaktach powiedz? Chyba, ze chcesz by do Ciebie wrocil i dowalasz mu "poprzez dzieci" by poczul jak bardzo bylas nieskazitelna i dobra i ile stracil. Tak to sie odbywa niestety i sama widzisz ze z czysto swoich pobudek (nie dzieci chca dac mu poczuc bol, poczucie winy etc  bo nie wierze ze wlasne rodzone dzieci chca dla taty zle tylko Ty- tak to odbieram z Twojego postu) .  A postawa jego ex - teraz widze z Twojego wpisu ze podobnie jak Ty ze swoimi dziecmi- swiadczy tylko o tym ze to ona ma "schize" na punkcie jego zycia i wylewa swoje zale, jady na dzieci z nadzieja ze te przeleja to dalej na niego, jego nowa zone i - to juz przegiecie na calego- ich male dziecko. Toz to male dziecko - tak jak twoje maluchy czy mojego M- nie ma bladego pojecia co sie dzieje wiec jesli ktores badz exia cos "cierpi" do tego dziecka to wywalanie agresjii na 3 latku kwaliifikuje sie do specjalisty. A juz napewno na REPRYMENDE i zdecydowanie odwiezienie do domu (nie "ODESLANIE " jak to dziwnie ujelas)  by ochlonelo tam. I dodam ironicznie: aby matka mu wytlumaczyla ze zle postapil (napewno tez zganilabys go za to prawda? )   Moze faktycznie jak ciezko Ci poradzic sobie z ta sytuacja to udaj sie po pomoc do specjalisty bo wiem ze duzo mozna zmienic w nastawieniu po takich seansach.
Chcialabys zobaczyc jak kopniakiem nastolatek traktuje Twoje male dziecko?? bawilo by Cie to? Nie zareagowalabys? Tutaj stoisz murem za swoimi dziecmi i bronisz ich prawa do szczescia a co z tym maluszkiem?  To dopiero hypokryzja.

A fakt ze dziecko nasze mieszka z Tat czyni je wrogiem tamtych dzieci? Tak to widzisz? No to wspolczuje Twojemu bylemu Twojego nastawienia do calosci bo nic dobrego z tego nie wyjdzie a skrzywdzisz swoje dzieci tym. I nie Twoj M ale Ty sama bedziesz odpowiedzialna za ich ewentualne pretensje, wrogosc do swiata etc.

Raz mowisz ze to jego obowiazek interesowac sie dziecmi i lachy bez,  ale jak juz jest i zabiega i "kreci sie" wokol nich to juz w te pedy "podkrecaja" matki-Polki ich na kolejne spotkania by zachowywaly sie "zgodnie z planem matki" czyli ublizyly przy okazji, obrazily, opluwaly itp  jednym slowem by zrobily (za mamusie) maly kociol w zyciu bylego i jego nowej zony i by mial dosc. I co chcesz powiedziec ze dzieci same to robia z wlasnej nieprzymuszonej woli? bez mamuski "ukierunkowania"? Litosci!!!!

1,135

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:

macocho - odpowiem ci dlaczego odszedł - bo ja nie godziłam się na codzienne palenie trawy, przymykałam oko na traktowanie mnie przy dziecku po chamsku, nie godziłam się na perwersje seksualne, na godziny spędzane przed stronami porno... Nie pomagały rozmowy, kłótnie, umowy. Słyszałam, że jest ze mną nieszczęśliwy, że ma nieudane życie... Mogę sobie tylko pogratulować, że wytrzymałam tak długo. Nie doczekałam się aż ten typ wydorośleje. Wybrał inną opcję. Wystarczy?
Znalazła się taka, której to nie przeszkadza.. nie ma dzieci na co dzień...
Nie o tym tutaj.
Ale mamy dzieci, które czują, mają swoje emocje i kiedyś będą dorosłymi ludźmi. I to czego doświadczają będzie zaliczką na przyszłość.

Tu szukam odpowiedzi jak poradzić sobie w kontaktach dziecko - ta pani... I mała nie jest workiem treningowym. Ale jak mam przedstawiać tę sytuację - córciu - fajnie, że tatko znalazł sobie nową panią, teraz to będzie taka "ciocia" co spełnia fantazje twojego tatusia, bo on woli żyć w spokoju, palić wieczorami trawę zamiast czytać wam bajki na dobranoc...

Klopsiku gdybym była złośliwa napisałabym - widziały gały co brały, nie napisze tak bo wiem, że z czasem pewne sprawy w związkach czy to wolnych czy małżeńskich się zmieniają.Oczywiście jeśli jest tak jak piszesz i nie masz sobie nic do zarzucenia ( w co jednak wątpię bo tak jak napisałam nie każda z nas jest ideałem) to faktycznie miałaś z gościem trudne życie.W związku z tym postaraj się wyciągnąć z tego tyle pozytywów ile się da nie tylko dla swoich dzieci ale i dla siebie.Oczywiście na początku to nie jest proste bo masz żal, ale z 2 strony teraz to Ona będzie się męczyła nie Ty.

Jeśli szukasz odpowiedzi to szukaj odpowiedzi a nie potwierdzenia, że każda z nas to ździra która rozwaliła związek a w dodatku albo źle traktuje dziecko z poprzedniego związku albo za bardzo chce się mu przypodobać.
Odpowiedź jest prosta na spokojnie tłumacz dzieciom ( przynajmniej my tak robimy ) że tatuś i mamusia już się nie kochają ale Ciebie ( czyli małą) kochają najbardziej na świecie i jesteś dla nas bardzo ważna.
Nie wiem ile u was to wszystko trwa wiec ciężko powiedzieć jak przedstawić sytuację nowego partnera.My wdrażaliśmy jej tą informację powoli, ale ja też nigdy nie przekupywałam jej prezentami...w przeciwieństwie do mamy która dzwoni i mówi " kupiłam Ci niespodziankę wracaj już do mamusi" jak myślisz jak reaguje na takie teksty 4 latek??

1,136

Odp: Być drugą i macochą
klopsik napisał/a:

macocho - odpowiem ci dlaczego odszedł - bo ja nie godziłam się na codzienne palenie trawy, przymykałam oko na traktowanie mnie przy dziecku po chamsku, nie godziłam się na perwersje seksualne, na godziny spędzane przed stronami porno... Nie pomagały rozmowy, kłótnie, umowy. Słyszałam, że jest ze mną nieszczęśliwy, że ma nieudane życie... Mogę sobie tylko pogratulować, że wytrzymałam tak długo. Nie doczekałam się aż ten typ wydorośleje. Wybrał inną opcję. Wystarczy?
Znalazła się taka, której to nie przeszkadza.. nie ma dzieci na co dzień...
Nie o tym tutaj.
Ale mamy dzieci, które czują, mają swoje emocje i kiedyś będą dorosłymi ludźmi. I to czego doświadczają będzie zaliczką na przyszłość.

Tu szukam odpowiedzi jak poradzić sobie w kontaktach dziecko - ta pani... I mała nie jest workiem treningowym. Ale jak mam przedstawiać tę sytuację - córciu - fajnie, że tatko znalazł sobie nową panią, teraz to będzie taka "ciocia" co spełnia fantazje twojego tatusia, bo on woli żyć w spokoju, palić wieczorami trawę zamiast czytać wam bajki na dobranoc...

Wystarczy ze nie bedziesz jej uswiadamiac kwestie uzywek i preferencji - pozostaw to dla siebie i "tej pani". Dopoki to nie wplywa bezposrednio na dziecko czyli dziecko nie jest swiadkiem tych wyczynow  (co na pewno juz wiesz kwalifikuje sie do pozbawienia opieki rodzicielskiej)  odpusc swoje doswiadczenia z bylym i skup sie na rozwoju CORKI nie "wychowywaniu" ojca.

1,137

Odp: Być drugą i macochą
anitka0000 napisał/a:
klopsik napisał/a:

macocho - odpowiem ci dlaczego odszedł - bo ja nie godziłam się na codzienne palenie trawy, przymykałam oko na traktowanie mnie przy dziecku po chamsku, nie godziłam się na perwersje seksualne, na godziny spędzane przed stronami porno... Nie pomagały rozmowy, kłótnie, umowy. Słyszałam, że jest ze mną nieszczęśliwy, że ma nieudane życie... Mogę sobie tylko pogratulować, że wytrzymałam tak długo. Nie doczekałam się aż ten typ wydorośleje. Wybrał inną opcję. Wystarczy?
Znalazła się taka, której to nie przeszkadza.. nie ma dzieci na co dzień...
Nie o tym tutaj.
Ale mamy dzieci, które czują, mają swoje emocje i kiedyś będą dorosłymi ludźmi. I to czego doświadczają będzie zaliczką na przyszłość.

Tu szukam odpowiedzi jak poradzić sobie w kontaktach dziecko - ta pani... I mała nie jest workiem treningowym. Ale jak mam przedstawiać tę sytuację - córciu - fajnie, że tatko znalazł sobie nową panią, teraz to będzie taka "ciocia" co spełnia fantazje twojego tatusia, bo on woli żyć w spokoju, palić wieczorami trawę zamiast czytać wam bajki na dobranoc...

Wystarczy ze nie bedziesz jej uswiadamiac kwestie uzywek i preferencji - pozostaw to dla siebie i "tej pani". Dopoki to nie wplywa bezposrednio na dziecko czyli dziecko nie jest swiadkiem tych wyczynow  (co na pewno juz wiesz kwalifikuje sie do pozbawienia opieki rodzicielskiej)  odpusc swoje doswiadczenia z bylym i skup sie na rozwoju CORKI nie "wychowywaniu" ojca.

Klopsiku ale tu nie doswiadczysz nie ujrzysz punktu widzenia dzieci tylko dziewczyn ktore przezywaja to z drugiej strony i szukaja rozsadnego wyjscia, rad od innych "drugich zon". Ty jednak wchodzac, czytajac te nasze zyciowe opisy nie zmienisz nastawienia co do exia lecz "nakrecisz sie" i bedziesz i tak tkwic przy swoim. Taka prawda.  I uwazam ze nie dobrych rad tu szukasz lecz obrazu "drugich" jak one to przezywaja bedac pod "obstrzalem" exi ich M i potwierdzenia ze "dobrze im tak".
Tak jakos mi sie nasunelo po tym co napisalas i atakujacej postawy w postach.

1,138

Odp: Być drugą i macochą

Szanownaklopsik -  skoro nie godziłaś się na codzienne palenie trawy, przymykałam oko na traktowanie mnie przy dziecku po chamsku, nie godziłam się na perwersje seksualne, na godziny spędzane przed stronami porno... Nie pomagały rozmowy, kłótnie, umowy. Słyszałam, że jest ze mną nieszczęśliwy, że ma nieudane życie... Mogę sobie tylko pogratulować, że wytrzymałam tak długo. Nie doczekałam się aż ten typ wydorośleje. Wybrał inną opcję. to oznacza, że wasze małżeństwo było bardzo nieudane. I nie pochwalam tu postępowania Twojego meża. Tylko mam pytanie - w imię czego wogóle z tym człowiekiem? CZy przed ślubem nie palił trawy i nie oczekiwał perwersyjengo seksu?
Związałaś się z nieodpowiednim dla siebie człowiekiem. Wg mnie lepiej kiedy jesteście osobno. Ty natomiast nie godziłas się na jego "wybryki" ale też nie godziśz się z jego nieobecnością. Wyzwiskami obrzucasz jego obecną partnerkę. A co ona winna że on jest taki a nie inny? Dlaczego nie wściekasz się na siebie, żeś była śłepa i nie widziałąś przed ślubem jego wad? Nie masz sobie czego gratulować. A teraz zajmij się pracą i układaniem sobie życia od nowa.
Ja przez 9 lat sama wychowywałam i utrzymywałam dzieci. Mój były ożenił sie  w miedzyczasie. Ma kolejne dziecko. Moi synowie spotykaja się z nim i ze swoją siotrą. Oni mają do niego żal. Ja mu do dziś nie wybaczyłam ale nie pytam o niego a synowie mi nie mówią. Tak jakby wogóle nie istniał. Twoja córka kocha ojca. Ona nie widzi tego co ciebie drażniło. Twoja i męża moralnośc i opdowiedziałnośc bardzo różniła się jednak jak tylko zamkniesz buzię to i dzieci się uspokoja.

1,139

Odp: Być drugą i macochą
anitka0000 napisał/a:
klopsik napisał/a:

anitka0000 - nie, nie rozstaliśmy się w zgodzie - to była perfidna zdrada kiedy byłam w ciąży, ta pani doskonale wiedziała o moi istnieniu. a teraz udaje dobrą ciocię dla starszej córy a młodemu podsyła zabawki.... co za hipokryzja.
a ja mam spokojnie patrzeć na tę chorą sytuację....
Na początku Pan Tatuś bardzo zabiegał o kontakt z dziećmi, ale moim zdaniem nie da być się tatkiem kiedy nie mieszka się w domu...Ja uważam, że moje dzieci ojca mają, ale taty nie.
I zgadzam się, że za rozpad związku odpowiadają obie strony - ja po prostu była dla niego za dobra i przymykałam oczy za często...
Ale to inna historia...
i nie o tym tutaj.
Weszłam tu do was bo interesuje mnie to co przeżywają dzieci mając taką sytuację.

A to, że jesteś wrogiem dzieci...
Cóż- poniekąd to twoje dziecko ma tatę w domu a one nie... mają się z tego cieszyć?
To, że tato interesuje się dziećmi - za to nie należy się pochwała bo to jego obowiązek a nie dobra wola.

Zdrada nie zdrada - przykre jak nie wiem co- ale sama tym potwierdzasz ze jednak swoje zale PRZELEWASZ na dzieci i odgrywasz sie za cala sytuacje. A to zle ze sie cokolwiek poczuwa do obowiazku spotykania sie z dziecmi? Ni rozumiem Cie. To oczywiste ze nie mieszkajac z dziecmi nie bedzie ich widywal codziennie. No chyba ze wyobrazalas to sobie ze rozwod na papierze jest a mieszkacie, sypiacie i co tam jeszcze wspolnie. No to niedorzeczne przeciez. Czym jest rozwod?rozstanie?
Wszystkie byle zony namietnie podkreslaja i wykrzykuja w sadach czy tam dziecion czy jemu samemu o odpowiedzialnosci i DOJRZALOSCI doroslych a Twoje traktowanie ich poniekad instrumentalnie by dokopac za swa krzywde (zaraz pewnie uslysze ze nie o Ciebie chodzi nie Twoja sytuacje ale dzieci) bylemu swiadczy o czyms zupelnie przeciwnym. To dopiero egoizm klopsiku.
Nie twierdze ze wszyscy byli M zamieniaja sie w anioly po rozwodzie i staja sie zlotymi ojcami jednak znam swoj przypadek i wiem ze moj M staje na glowie by byc obecnym w ich zyciu i gdy dzieje sie cos waznego w ich zyciu jest obecny. No to do jasnej ciasnej o co innego chodzi w tych kontaktach powiedz? Chyba, ze chcesz by do Ciebie wrocil i dowalasz mu "poprzez dzieci" by poczul jak bardzo bylas nieskazitelna i dobra i ile stracil. Tak to sie odbywa niestety i sama widzisz ze z czysto swoich pobudek (nie dzieci chca dac mu poczuc bol, poczucie winy etc  bo nie wierze ze wlasne rodzone dzieci chca dla taty zle tylko Ty- tak to odbieram z Twojego postu) .  A postawa jego ex - teraz widze z Twojego wpisu ze podobnie jak Ty ze swoimi dziecmi- swiadczy tylko o tym ze to ona ma "schize" na punkcie jego zycia i wylewa swoje zale, jady na dzieci z nadzieja ze te przeleja to dalej na niego, jego nowa zone i - to juz przegiecie na calego- ich male dziecko. Toz to male dziecko - tak jak twoje maluchy czy mojego M- nie ma bladego pojecia co sie dzieje wiec jesli ktores badz exia cos "cierpi" do tego dziecka to wywalanie agresjii na 3 latku kwaliifikuje sie do specjalisty. A juz napewno na REPRYMENDE i zdecydowanie odwiezienie do domu (nie "ODESLANIE " jak to dziwnie ujelas)  by ochlonelo tam. I dodam ironicznie: aby matka mu wytlumaczyla ze zle postapil (napewno tez zganilabys go za to prawda? )   Moze faktycznie jak ciezko Ci poradzic sobie z ta sytuacja to udaj sie po pomoc do specjalisty bo wiem ze duzo mozna zmienic w nastawieniu po takich seansach.
Chcialabys zobaczyc jak kopniakiem nastolatek traktuje Twoje male dziecko?? bawilo by Cie to? Nie zareagowalabys? Tutaj stoisz murem za swoimi dziecmi i bronisz ich prawa do szczescia a co z tym maluszkiem?  To dopiero hypokryzja.

A fakt ze dziecko nasze mieszka z Tat czyni je wrogiem tamtych dzieci? Tak to widzisz? No to wspolczuje Twojemu bylemu Twojego nastawienia do calosci bo nic dobrego z tego nie wyjdzie a skrzywdzisz swoje dzieci tym. I nie Twoj M ale Ty sama bedziesz odpowiedzialna za ich ewentualne pretensje, wrogosc do swiata etc.

Raz mowisz ze to jego obowiazek interesowac sie dziecmi i lachy bez,  ale jak juz jest i zabiega i "kreci sie" wokol nich to juz w te pedy "podkrecaja" matki-Polki ich na kolejne spotkania by zachowywaly sie "zgodnie z planem matki" czyli ublizyly przy okazji, obrazily, opluwaly itp  jednym slowem by zrobily (za mamusie) maly kociol w zyciu bylego i jego nowej zony i by mial dosc. I co chcesz powiedziec ze dzieci same to robia z wlasnej nieprzymuszonej woli? bez mamuski "ukierunkowania"? Litosci!!!!

polemizować można długo i jak każdy medal ma dwie strony. Ale nie wmawiajcie mi proszę, że mam z uśmiechem na ustach patrzeć jak obca nielubiana przeze mnie kobieta spędza czas z moimi dziećmi po tym jak rozłożyła nogi przed moim ex w drugą noc po porodzie.
Ja  nie przelewam żali an dzieci. One są świadkami tego co się dzieje, bo są obok. I tak - terapię u psychologa zakończyłam. Co nie zmienia mojego podejścia co do wychowania dzieci.
A wizyty?
To od rozwodu jedna strona staje się "atrakcją" tygodniową sobotnio-niedzielną czy jak inaczej sąd wskaże?
Ja nie po to rodziłam dzieci,żeby wychowywać je razem z jakąś tam panią.
Nie tego chciałam. Do tego zostałam niejako zmuszona.
Do tego, żeby dopasowywać nasze życie do "wizyt", do samotnego organizowania opieki kiedy jestem w pracy, zarabiania na potrzeby dzieci(alimenty w Polsce każdy wie jakie są). Zarabiam nieźle w związku z tym przecież stać mnie na utrzymanie mieszkania, dzieci. A tatko może fundusze przeznaczać na swoją nową flamę płacąc po 300 zł na dziecko!
To ja martwię się kiedy są chore, znoszę torby z zakupami, taszczę meble, organizuję letni wypoczynek.

I proszę nie mów mi, że matka mówi nastolatkowi- jak będziesz następnym razem u taty to kopnij małą, bo należy jej się.. i dlaczego ma ochłonąć u mamy? tato nie da rady tego załatwić? to w końcu też jego dziecko. dobrze, że stara się być na ważnych wydarzeniach w życiu dzieci. A co z codziennością?
Nie jest to łatwe. Po prostu. Ja nie tak chciałam żyć. Dlatego właśnie tak bulwersują mnie niektóre sytuacje, które mają miejsce w tzw podwójnych rodzinach.

1,140

Odp: Być drugą i macochą

polemizować można długo i jak każdy medal ma dwie strony. Ale nie wmawiajcie mi proszę, że mam z uśmiechem na ustach patrzeć jak obca nielubiana przeze mnie kobieta spędza czas z moimi dziećmi po tym jak rozłożyła nogi przed moim ex w drugą noc po porodzie.

Nikt nie umniejsza twoje tragedii, nikt nie mówi, że masz prawo do bólu, ale to że ona rozłożyła nogi to jedno a to, ze on z tych rozłożonych nóg skorzystał to drugie.
Jedno mnie zastanawia czy Ty jesteś taką hipokrytką czy teraz wszystko wyolbrzymiasz.Z jednej strony piszesz jaki to był dupek bo jarał , bo porno, bo zwierzęcy seks itp a z drugiej strony dziecko nr 2?????? Skoro tak było źle, skoro on taki fu i be, skoro całkiem nieźle zarabiasz to czemu się nie rozeszłaś??czemu dziada nie pognałaś tylko rozłożyłaś nogi...liczyłaś, że drugie dziecko go zmieni??
Ja  nie przelewam żali an dzieci. One są świadkami tego co się dzieje, bo są obok. I tak - terapię u psychologa zakończyłam. Co nie zmienia mojego podejścia co do wychowania dzieci.

Owszem przelewasz i nawet nie masz pojęcia jak bardzo to robisz.Jeśli ukończyłaś terapię to gdzie jej efekty??Albo marny terapeuta albo nadal ( tu stawiam na to bardziej) słyszysz to co chcesz słyszeć.To zupełnie tak jak z naszą terapią...pisałam o tym wcześniej możesz poczytać.
A wizyty?
To od rozwodu jedna strona staje się "atrakcją" tygodniową sobotnio-niedzielną czy jak inaczej sąd wskaże?

Ustal inaczej, w Polsce wprowadza się już model wychowania połowicznego czyli np dwa tygodnie tu dwa tu.Wtedy jest większa szansa na wkład taty a nie tylko na zapewnienie atrakcji.Choć tu osobiście czuje się urażona ponieważ tak jak wspominałam u nas mała ma obowiązki i naukę również a nie tylko atrakcje.Jak sadzę na taki układ byś się nie zgodziła albo wręcz powiesz, że tedy ojciec na pewno źle je wychowa i koło się zamyka.Uporaj się z żalem porzuconej kobiety wtedy Twój świat będzie kolorowszy.
Ja nie po to rodziłam dzieci,żeby wychowywać je razem z jakąś tam panią.
Nie tego chciałam. Do tego zostałam niejako zmuszona.
Do tego, żeby dopasowywać nasze życie do "wizyt", do samotnego organizowania opieki kiedy jestem w pracy, zarabiania na potrzeby dzieci(alimenty w Polsce każdy wie jakie są). Zarabiam nieźle w związku z tym przecież stać mnie na utrzymanie mieszkania, dzieci. A tatko może fundusze przeznaczać na swoją nową flamę płacąc po 300 zł na dziecko!

Każdej z nas życie napisało różne scenariusze i nie zawsze się na nie godzimy ten o odcieli mu nogę też tego nie chciał, to jakie nasze życie będzie po tym odcięciu zależy od nas ..możesz nadal się użalać i spocząć na łożu a możesz powoli kuśtykając dojść do mety z napisem marzenia.
A alimenty??mój M płaci na 4 latka 700pln...można??można jak się chce.

To ja martwię się kiedy są chore, znoszę torby z zakupami, taszczę meble, organizuję letni wypoczynek.

Jest to jedyny przykry fakt kobiety samotnej - moja mama też to znosiła i jak widzisz ja żyję i mam się całkiem dobrze , więc nie rób z siebie męczennicy.I tak pewnie taszczyłaś torby, organizowałaś wakacje i leczyłaś jak były chore bo nie sądzę żeby Twój wiecznie ujarany mąż Ci tak bardzo pomagał...no może miałaś więcej kaski...taka różnica.

1,141 Ostatnio edytowany przez Ewarg (2012-07-23 13:42:26)

Odp: Być drugą i macochą

macocha wydaje mi sie, że jak psycholog nie uleczył klopsika i tobie też się nie uda.

klopsik a kto obiecywał Ci, że będziesz miała życie wyścielane różami? Ktoś napisał scenariusz naszego życia. Toczy się i koniec.

A gdybać to można wiele. macocha ma rację. I ja jako również porzucona żona to przeszłam. Ale powiem Ci, że po roawodzie dość szybko doszłam do wniosku, że właściwie mi lepiej bez niego bo : mniejsze zakupu, mniej szykowania jedzenia, mniej prania, więcej pieniedzy i tylko dwoje dzieci do obsłużenia.
Obwiniasz innakobietę o to że tój mąż był taki a nie inny. ONA NIE JEST TEMU WINNA. ONA JEST KOLEJNA OFIARĄ i to podwójną.
A dzieci wychowują rodzice - matka i ojcie a ich partnerzy współuczestniczą. A jakby wyglądało gdyby dziecko w domu ojca coś niszczyło a druga kobieta ojca udawałaby, że tego nie widzi? albo gdyby brudziło celowo kiedy ona posprzątała? Ma udawać, że nic nie widzi i nie słyszy?
Pogódź się z obecną sytuacją. Przjm do wiadomości, że po tej kobiecie twój były mąż może miec i kolejne i ty nie będziesz miała na to wpływu!
Do dziś nie wybaczyła mojemu byłemu mężowi. Ja do dziś uważam, że nie zapytał mnie czy chcę sama dżwigać cały ciężar utrzymania rodziny i wychowywania dzieci. Było mi ciężko ale podzieliłam obowiązki pomiędzy dzieci i było ok. ZAJĘŁAM SIĘ ORGANIZOWANIEM DOMU BEZ NIEGO. A KIEDY DZIECI DOROSŁY TO ZAJĘŁAM SIĘ SWOIM ŻYCIEM. I po latach powiem CI, że żałuję, że przez tyle lat byłam sama. Mniej goryczy bym miała gdybym wcześniej myślała o sobie a nie tylko o dzieciach i pracy. Proszę, posłuchaj naszych rad a będzie ci łatwiej.

1,142

Odp: Być drugą i macochą

Ewarg i macocha, sadze ze ZADNE z naszych opowiesci, przykladow, tlumaczen czy "potrzasania" klopsika  nie ulecza klebionej w niej nienawisci i ogolnie wrogiego nastawienia do ex i osob z nim zwiazanych. I potem sie dziwimy skad ta nienawisc i agresja w exiach i dzieciach,  a to jak widzimy na tym przykladzie nie o DZIECI chodzi tylko - widze tutaj extra czysto i jasno - i nie jest tak  jak klopsik mowi, ze dzieci sie nie prosily i to one przezywaja hustawke emocji i przezywaja masakryczne katusze. TU CZARNO NA BIALYM WIDAC ZE sama Klopsik przybrala poze meczennicy i skatowanej zyciem i dawaj uznaje ze ma pelne prawo by DZIELIC SIE (o zgrozo) tymi emocjami z dziecmi. Jak nie dajesz rady klopsiku to podejmij kolejna terapie - az do skutku (!) bo czyz nie widzisz ze wmawiasz wszystkim ze "to dzieci maja emocje, sie nie prosily, sa zazdrosne o zycie taty, sa zazdrosne o nowe male przyrodnie rodzenstwo" -a  to Ty sama "wpompowujesz" im te swoje "schizy" wynikajace z Waszej nieudanej przeszlosci. Powiedz sobie dosc, odpusc w imie - jak tu caly czas sie powolujesz - DOBRA DZIECI bo ani jego ani "tej panny" nie zmienisz a wyboru dokonujemy sami, czy tak? i potem mamy pretensje do Boga najwyzszego i ..."innych panien"  ze nam tak zle i cierpimy a z nami dzieci. 
Swojemu bylemu nie odbierzesz prawa do nowego zycia i osbie tez nie odbieraj wiec uspokoj emocje a i dzieciom bedzie sie dzialo lepiej.  Syn-nastolatek mojego M musial korzystac z pomocy terapeuty (od malutkiego bobo byl wrazliwszy od innych dzieci wiec "lapal" emocje innych niczym gabka potem coraz gorsze oceny i same okropnosci))   i wyszlo, ze nie z przyczyn samego rozstania roddzicow i ze zobaczyl teraz oczami wyobrazni ze beda zyc inaczej tylko to WINA EX ZONY i JEJ CHWIEJNEJ PSYCHIKI (ktora "popisywala "sie od lat bedac jeszcze w malzenstwie i ciezko bylo z takimi hustawkami zyc i sie "dopasowac" M)  wiec teoria ze "to nie my ex zony chcemy zle i jestesmy zle i my wcale nie nastawiamy dzieci przeciw, my tlumaczymy i chcemy by sie dobrz rozwijaly" , to HIPOKRYZJA POCHODZACA OD EX ZON/MATEK ktore pograzaja sie jeszcze bardziej twierdzac ze nic nie zabraniaja, niczego nie podpowiadaja itp. 
Klopsik , opamietaj sie i dzialaj pozytywnie w swoim zyciu , sprobuj "zgrac" sie z ex dla dobrego samopoczucia dzieci i schowaj gleboko do kieszeni wlasne animozje do niego a tym bardziej do jego obecnej.   Uwierz ze one wyczuwaja Twoje "zyczenie ex najgorszego" i zacznie sie potem "przypodobanie sie" matce, klamstwa by "dobrze sie czula i przykro nie bylo"  itp  i po cholere im takie gierki??? A potem tlumaczysz nam ze "matki nie naklaniaja nastolatka zeby kopnal dziecko"- NIE NIE NAKLANIAJA ALE TAK WYSWIDRUJA MOZG I EMOCJE MLODEGO ZE TEN W BYLE SYTUACJI ZNAJDZIE "SPOSOB" TEN CZY INNY NA ODREAGOWANIE emocjii matki w strone rodziny exia.    Mowie to z wlasnych obserwacji, (temat ten walkowalam od tygodnia jak wiecie...uff)   relacji i dochodzenia do "normalnosci"  mojego M dziecmi i "wszechpanujaca" exia.   Wtedy to dopiero zrobisz im z psychiki sito i bedzie sie dzialo. A wtedy tylko krok do ekstremalnych dysfunkcji i Ty jako matka powinnas widziec sprawy "szerzej" i przewidziec to bo chyba dzieciom to dobrze zyczysz na przyszlosc, tak?

1,143

Odp: Być drugą i macochą

AMEN ANITKO AMEN...
Choć cokolwiek byśmy nie napisały to jest to jak grochem o ścianę ...w końcu pierwsze są wszech w każdej dziedzinie a 2 są kategorią podludzi nie znającą się na niczym....cale szczęście tylko w oczach EX...a to że robią krzywdę własnym dziecią...to już inna bajka.

P.S czas malej u nas dobiega konca, dziś wraca do mamay.ale za półtora tygodnia przyjeżdża na cały miesiąc wakacji...i wreszcie upragniony urlop:-)

1,144

Odp: Być drugą i macochą

Czesc kobitki, mam taki sam problem jak wy, jestem mloda kobieta ale niestety juz po rozwodzie-dzieci nie mam, poznalam faceta tez po rozwodzie 10 lat starszego odemnie- z dwojka dzieci.
Dzieci mnie polubily ja je tez, mieszkaja z matka za granica, przyjezdzaja do ojca na wakacje czasami na jakies swieta.
Wkurzaly mnie ich wspolne kontakty, telefony ale ok rozumiem lacza ich dzieci tak musi byc, ale jak przyjezdzaja na wakacje i razem z nimi matka bywa roznie, w te wakacje jest najgorzej, ciagle nam miesza w zwiazku, chce nas chyba rodzielic, jest zazdrosna o bylego meza, musialam sie od faceta wyprowdziac bo nie moglam tego wytrzymac, ona sie wprwadzila, chociaz ma gdzie mieszkac, zabrala mlodsze dziecko i nie chce aby kontaktowalo sie z ojcem, starsze z nim zostalo bo ma swoj rozum juz i widzi co matka wyprawia.
A nasz zwiazek, hmmmm wisi na wlosku, nagadala takich glupot ze ciagle sie klocimy, chyba mam juz dosc takiego zwiazku tym bardziej ze zagrozila mojemu facetowi ze jesli ja urodze mu dziecko to on traci wszystkie kontakty z terazniejszymi dziecmi, a ja w przyszlosci chce miec swoje dziecko i co z tym mam pordzic?????

1,145

Odp: Być drugą i macochą

uuu kochana nie wesoło...jedyne co mogę radzić to NIE DAĆ SIĘ ZASTRASZYĆ!!!!
Facet jest po rozwodzie??
Czemu Ty się wyprowadziłaś??
Czemu ONA się wprowadziła???

1,146

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

AMEN ANITKO AMEN...
Choć cokolwiek byśmy nie napisały to jest to jak grochem o ścianę ...w końcu pierwsze są wszech w każdej dziedzinie a 2 są kategorią podludzi nie znającą się na niczym....cale szczęście tylko w oczach EX...a to że robią krzywdę własnym dziecią...to już inna bajka.

P.S czas malej u nas dobiega konca, dziś wraca do mamay.ale za półtora tygodnia przyjeżdża na cały miesiąc wakacji...i wreszcie upragniony urlop:-)

dlatego powiedzialam sobie "PASS" i nie objasniam punktu widzenia "drugich i macoch" ex zonie. Zarowno exie jak i nexie (no i aktualne) , zycie pokazuje, nadaja na innych falach. i czesc piesni. A coz takiego sklonilo klopsika do wejscia w "dzial dla drugich i macoch" zastanawiam sie? Bo z wpisow to ani dobro dzieci ani bylego ani tym bardziej nexi nie wynikalo.

P.S.
To trzymasz sie dzielnie macocha i trzymasz nerwy na wodzy plus roztaczasz wlasny urok osobisty aby lad i porzadek byl tak? :-)   Korzystaj z tych póltora tygodnia! pa

1,147

Odp: Być drugą i macochą

A jakim cudem EXIA pomieszkuje tam gdzie Wy? Rozumiem ze dziecko/ci  bo przyjezdzaja do Taty ale EXIA to chyba baby nie jest i opieki nie potrzebuje co?
Z pewnoscia nie wyprowadzalabym sie tylko nalegalabym M aby postawil sprawe jasno swojej EX i niech szuka sobie lokum.
Szuka zadry widac i robi "probe sil" kto, ktora wygra? Beznadzieja. a jaki facet godzi sie na nocowanie exi z dzieckiem gdy ma juz dobrze prosperujacy zwiazek pod jednym dachem?  Takie kwestie musza byc uzgadniane PRZED takimi przyjazdami i trzeba brac pod uwage takze dobre samopoczucie patnerki. To ze chce miec dziecko przy sobie rozumiem i pochwalam ale exie tez??
Hoteli chyba nie brak wiec co za problem?

1,148

Odp: Być drugą i macochą

macocha- wyprowadzilam sie bo mialm dosc walki a ona potrafi z rekami leciec, wprowadzila sie bo niby nie miala gdzie sie podziac a jak ja sie wyprowadzilam to on apo tygodniu tez no niby moj facet ja wyrzucilbo mu ultimatum postawilam albo ja albo ona, no ale na te konto zabrala mlodsze dziecko i zabrania kontaktu, chora kobieta a ja z facetem przez to wszystko sie klocimy i psuje sie.

1,149

Odp: Być drugą i macochą

Witaj inna-ona:)
Dawno się tutaj nie udzielałam, trochę poczytałam, trochę się we mnie nagromadziło i chyba wreszcie "wyleję żale". Wczorajsze akcje z exi mi pomogły, w robocie mi się powaliło i powiem szczerze mam dość. Trudno, najwyżej zaraz doznam linczu od kogoś poprawnie politycznego - najwyżej. Mam prawo do własnego zdania.
Z uwagi na fakt, że się trochę pogubiłam w postach, odpowiem hurtem i mam nadzieję że z tematu nie zejdę.
Po pierwsze: faktem jest, że najlepiej dla wszystkich, aby się ludzie nie rozwodzili. Ale świat światem, życie życiem no i się rozwodzą. Nie będę przez resztę życia pokutować za to, że się związałam z rozwodnikiem. Nie ja byłam przyczyną rozwodu, historię trochę znam, nikogo nie oceniam ani nie osądzam - tak się stało. Zaczynam się natomiast dziwić wypowiedziom co niektórym, że jest nowa pani u boku tatusia (pan przy boku mamusi) no i mi się nie podoba, że obca baba wychowuje moje dziecko. Dobrze, obca dla mnie - ale nie dla mojego dziecka, które spędza z tą kobietą ponad dwa tygodnie w miesiącu. Naszą rolą, jako macoch - nie jest zastępowanie matek, wyraźnie to podkreślam, ale też ja (przynajmniej ja) nie jestem w stanie spokojnie na pewne rzeczy patrzeć. Dlaczego mam tego dziecka nie nauczyć, że fajne są zabawy bez tv, że można się bawić robiąc porządki, że nieładnie jest siorbać przy jedzeniu, że rzeczy należy składać itp itd. Przecież do licha ciężkiego, nikomu nie każę szorować podłóg, sama sobie wyszoruję, ale dziecko musi mieć czas i na zabawę i na obowiązki. Ja też tak miałam w dzieciństwie, wyniosłam to z domu i przekazuję dalej. Poza tym ono jest w naszym wspólnym domu, gdzie zasady tworzymy wspólnie - i na litość boską nic złego w tym nie widzę. Poza tym...stwierdzenie: obca baba wychowuje moje dziecko. Dobra, obca jest, bo tak chcę - ja osobiście bym się zainteresowała osobą, z którą spotyka się mój ex, kim jest, co robi itd właśnie z uwagi na wspólne dziecko. Nasza exi traktowała mnie jak powietrze przez 4 lata ponad, w ogóle temat nie istniał, nie było mnie- postanowiła mnie poznać przy okazji zaproszenia na komunię, pewnie dlatego, żeby wyśledzić czy narobię jej wiochy. Nie narobiłam, w zwyczaju nie mam, pogadałyśmy całkiem sympatycznie a teraz znowu jestem powietrzem. Wcale nad tym nie boleję. Stwierdzam fakt, że tak można.
I teraz pewnie będzie lincz za to co powiem, ale powiem. Póki co nie mam własnych dzieci, ale mam oczy i rozum, a zanim mi ktoś napisze, że nie powinnam się w temacie wypowiadać, to od razu mówię, że fakt posiadania dziecka przez mojego M czyni ze mnie osobę, ja wiem, pomagającą w wychowaniu, o tak bym to określiła. I siłą rzeczy zaczynam myśleć inaczej, dziecko, choćby nie moje, ale będące w moim domu to nie kotek ani piesek na smyczy, trzeba myśleć inaczej( co też experta ze mnie nie czyni). Sama jestem po rozwodzie i wielokrotnie zastanawiałam się, jak wyglądałoby by moje życie, gdybyśmy mieli dziecko. I powiem tak, czy się zgodzicie ze mną czy nie: nie pozwoliłabym w życiu na to, aby moje dziecko miało dwa domy. Jeżeli to ja miałabym dziecko przy sobie, to na pewno nie latałoby pomiędzy mną a ojcem, kontaktów bym nie broniła, ale np. nie uważałabym za słuszne, aby dziecko chodzące do szkoły spędzało by dwa dni u mnie dwa dni u ojca( ma dziecko szkołę za domem, po co ojciec ma wozić z drugiego końca miasta) Przykłady mogę mnożyć. Nie wiem, czy życie zweryfikowałoby moją opinię, na ten moment mam taką. Krótko mówiąc, wzięłabym większość obowiązków na siebie. Ale może wynika to z faktu, że znam mojego byłego męża dobrze i wiem, że raczej rola ojca moich dzieci go nie interesowała, i po prostu musiałabym tak zrobić. Poza tym, jeżeli nie podoba się komuś (pierwszej żonie pierwszemu mężowi) fakt, że żyję z kimś innym a moje dziecko musi to widzieć, to po co gadanie o dzieleniu obowiązków wychowawczych między siebie (bo on jest ojcem, ma obowiązki i bez łachy) po rozwodzie, skoro i tak się w zgodzie nie potrafi? No po co?
Agresji nie popieram w ogóle. Pewnie, należałoby się zastanowić, skąd ona się bierze, wiek nastolatka jest trudny itd. Padło tam gdzieś stwierdzenie, że odwiezienie dziecka do matki po akcie agresji, żeby to załatwiła, a czy ojciec nie mógł? Ja bym to zinterpretowała inaczej: synu, odwożę Cię, i to jest kara za to, że źle postąpiłeś wobec siostry, a nie dlatego, że rozmowę o tym "zwalam na matkę". To miała być kara dla dziecka, a nie niechęć do załatwienia problemu.
Co do wyłącznej opieki nad dzieckiem po rozwodzie, to dodam jeszcze, że mój M niejednokrotnie o tym myślał. Rozmawialiśmy o tym wspólnie, ale odpuściliśmy (póki co) z wielu powodów. I też nie bywa idealny, wiele rzeczy ignoruje, inne wyolbrzymia, niektórych w ogóle nie rozumie chociaż mi gul skacze jak nie wiem co. Ale mam w nim wsparcie i on ma we mnie. Po to jesteśmy razem, aby wspólnie wypracowywać kompromisy. Prawda jest taka, że jeżeli chodzi o wychowanie dzieci rodziców po rozwodzie, to będzie to zawsze ciężki kawałek chleba i zawsze będzie na zasadzie: tak źle, a tak niedobrze. I to niezależnie od tego, jak my, ma macochy się zachowamy, tylko od tego niestety też, jak zachowa się druga strona. No i ex.
Klopsiku, współczuję rozstania z mężem. I nawet nie chodzi o powody z jakich to się stało, tylko o sam fakt rozstania. Moim zdaniem jednak powinnaś sobie uświadomić, że dalszą historię swego życia Ty piszesz i od Ciebie ciąg dalszy zależy. I tak samo od Ciebie zależy nastawienie Twoich dzieci, może porozmawiaj z córką szczerze, chce się spotykać z ojcem, nie chce, jaka jest ta "ciocia" dlaczego jest (nie jest) zła itp itd. Może to coś wyjaśni.
Uff ale się rozkręciłam. Ale leżało mi to na żołądku i leżało...Naprawdę nie chcę nikogo oceniać, nie mnie to robić, ale niestety mam przykład przelewania frustracji na dziecko i też mnie to dobija. Bo jak zwał tak zwał, cokolwiek bym tu nie pisała, córka mojego M nie jest mi obojętna i nigdy nie była. Nie wiem, czy będę umiała ją pokochać, zapewne nie, ale naprawdę jej los leży mi na sercu. I leży mi na sercu los własny i mojego związku, stąd rozterki...
Inna, nie daj się. Rozmawiajcie, próbujcie, po co dawać komuś chorą satysfakcję. Dlaczego właściwie nastąpiła wyprowadzka?
Anitka, dzięki wielkie smile))

1,150

Odp: Być drugą i macochą

HURA !!!!!!!!!
My mamy "wakacje"!!!!!!! (tak nazwał to mój syn)
"dzieci" zostają z mamą do przyszłego poniedziałku !!!!!!!!!!!!!!! czyli dostaliśmy całe 10 dni tylko dla siebie!!!

A odnośnie wcześnijeszych waszych wypowiedzi?

inna-ona była jest zazdrosna o nowy związek ex i dostaje schizy. Albo twój partner postawi ją "do pionu" albo zniesiecie to jej godzenie się z sytuacją przez jakiś czas, nieokreśłony przez żadne podręczniki.

alutka131 nie wiem które rozwiązanie dobre - dwa domy dla dziecka czy mieszkanie tylko z matką. W drugim układzie matka mono zaangażowana jest natomiast ojciec ma mocno osłabiony kontakt. Moja znajoma znałazła inne rozwiązanie - dziecko codziennie po szkole było u taty i wracało po kolacji, co drugi weekend i co drugie święta. Oprócz tego połowę wakacji letnich. A żeby dziadki nie czuli się odsunieci to wselkie ferie spędzali z nimi. Udało jej się w tym układzie znaleźć czas dla siebie i miec dobry kontakt z synem. No owszem były sytuacje, że były od tego odstępstwa bo któremus coś wypadło albo dziecko było chore ale to już nie stanowiło problemu. Chore zawsze pozostawało u matki i wtedy przychodziła któraś babcia do pomocy.
Mój były nie miał kontaktu z dziećmi i było mi strasznie cieżko. Tatus na niedzielę to nie wyjście. Musi mieć wpływ na edukację i wychowanie dziecka.

1,151

Odp: Być drugą i macochą

Wiem, Ewarg,wiem, to wszystko racja. Rozwiązania idealnego nie ma, tak źle, a tak niedobrze wręcz bym powiedziała. pozostaje trzymać fason i nie dać sobie bruździć. Czasem też wolę ustąpić, głową muru nie przebiję. Pisząc post, miałam nie tyle na myśli "tatusia na niedzielę" ile sytuację bardziej stałą dla dziecka, stworzenie punktu oparcia. Bo mnie osobiście pytanie małej "kto mnie dzisiaj odbiera?" rozwala na łopatki. A może to ja jestem przewrażliwiona.
Fajnie, że masz wakacje:))))

1,152

Odp: Być drugą i macochą

A my mieliśmy wczoraj kolejną próbę zaczepki z której mój M wyszedł nadwyraz spokojnie , aż mnie zatkało....Potem smsowe zaczepki na które nie reagowaliśmy i wreszcie mniły wieczór...Boże kiedy to się skończy?

1,153

Odp: Być drugą i macochą

Cóż znowu? Nigdy nie dość?

1,154

Odp: Być drugą i macochą

ehhh tym razem sprawy rozliczeń ( jeszcze sprawa majątkowa przed nimi)...
ale ponieważ nie udało jej się osiągną celu to potem smsami chciała sprowokowac ...na szczescie znowu sie nie udało a na koniec wysłała MMS z kupą małej i napisała ze zesrala sie jak kon...nie musze chyba komentowac

1,155

Odp: Być drugą i macochą

Zatchnęło mnie.

1,156

Odp: Być drugą i macochą

nas też uwież mi:-)

1,157

Odp: Być drugą i macochą

I jak potem ma człowieka nie trafiać....

1,158

Odp: Być drugą i macochą
macocha napisał/a:

a na koniec wysłała MMS z kupą małej i napisała ze zesrala sie jak kon...

ROTFL big_smile big_smile big_smile Ale ma odpaly big_smile big_smile big_smile

1,159

Odp: Być drugą i macochą

a potem na forum wejdzie Pani nr 1 i powie, że macochy to zła instytucja...

1,160

Odp: Być drugą i macochą

Cos o tym wiem. My mamy takie zaczepki juz od poczatku wakacji. Doszliśmy do wniosku że chyba ex się leki na głowke skończyły, a lekarz na urlopie bo faktycznie było kilka miesięcy spokoju co było dziwne i podejrzane więc w końcu uderzyło z podwójną siłą.

Po dniach wyzywania, wyżywania się i furii smsowej przychodzi zdjęcie dziecka bawiącego się w basenie. Pomijam fakt, że dzień wcześniej nie chciała dac młodej do telefonu jak m dzwonił.
Mamusia została przyłapana przez młoda i nas na perfidnym kłamstwie i chyba znieśc tego nie może więc naljepiej zaatakować.
Otóz dziecko siedzi z nami już ponad dwa tyg i chciała się z matka zobaczyć co jest normalne, a matka jej obiecała. Więc dzwoni do mamy i pyta czy tata może ja podrzucic do niej teraz, była godz 14. Na co matka do młodej z wrzaskami i fochem, że ona jets teraz w pracy i nie może przyjść wcześniej niż po 16 jak ona ją odbierze. A że mamusia pracuje w galerii w której jest sklep do którego chcieliśmy pójśc postanowiliśmy się tam pojawic. Ale bez złośliwości poprostu chcielismy pójść do sklepu, nawet m powiedział młodej, że mama pracuje i do czasu aż mama skończy prace jest z nami i najwyżej może sie tylko z mamą póść przywitać i wrócić, żeby mamie nie przeszkadzac. I mała leci do sklepu do mamy, a tu kolega ze sklepu mówi jej "Mamy dzisiaj nie ma w pracy, ma dzisiaj wolny dzień". Aż mnie sie przykro jej zrobiło jak widziałam jej minę. 10 min wczesniej matka na nią wyskoczyła z awantura i powiedziała, że jest w pracy, a teraz okazało się, że tak perfidnie ja okłamała. Nam tez zreszta szczeny opadły bo niesądziliśmy, że zrobi cos takiego.
No ale zgadnijcie co dalej....
oczywiście awantura do M jakim jest beznadziejnym ojcem, że już się znudził dzieckiem i chce się jej pozbyc, że to on kłamie "Ona nie ma w zwyczaju" smile, że robi dziecku wode z mózgu, że dziecku jest źle itd. DLa mnie jakaś paranoja i totalna porażka. Jak można byc takim człowiekiem. oczywiście temat okłamania dziecka i tego w jaki sposób się wczesniej w stosunku do młodej zachowała jest zapomniany, a m kłamie. Oczywiście zabrała potem dziecko i zaczeła nagadywac na nas i nastawiac przeciwko aby jakos się wybronic. A młoda, no cóz boi się cokolwiek przy matce powiedziec pozytywnego na ojca. Przed pójściem do mamy powiedziała nam, że ona nie może mamie nic powiedziec na temat tego, że ja okłamała bo mama wtedy sie na nia wydziera i obraża i ona musi ja przepraszac do końca dnia.

A potem jakas mamusia przyjdzie na forum i napisze, że macocha i tatus sa bez serca i jak tak mozna postepować w stosunku do dziecka. A mamusi się wszytko wybacza? Jak któraś z takich pań zaczyna pisac na forum to odrazu jest dla mnie jasne, że jest albo ex i wszytko wkłada do jednego worka dopasowująć to do swojej sytuacji i wysuwając wnioski tylko i wyłącznie na podstwie swoich emocji albo czuje w kościach, że może być niedługo ex bo z mężem sie nie układa i juz zaczyna czuc co wisi w powietrzu.

1,161

Odp: Być drugą i macochą

Nie no, jak czytam o Waszych ex, to musze mojej przyznac, ze jest w normie. Ja do niej nic nie mam, mimo opowiesci mojego M. o jej zdradach i przekretach (btw. to ona go zrobila w bambuko i znalazla sobie innego pana). A ja to nawet kwiaty moge jej w podziece wyslac, bo dzieki tym akcjom ja mam fajnego faceta wink

Shedir, dobrze, ze poszliscie do tego sklepu, to przynajmniej macie dowod na jej sciemnianie - a i dziecko tez niech sie uczy, ze nawet mamusia nie jest idealna wink

1,162

Odp: Być drugą i macochą

heheheh Metaksa ja po ostatnim spotkaniu to samo powiedziałam mojemu M ...że jestem jej wdzięczna, że miała tak szerokie zapotrzebowanie na wymianę popychaczy bo dzięki temu mam coś najlepszego co mnie mogło w życiu spotkać....

1,163 Ostatnio edytowany przez shedir (2012-07-25 09:29:52)

Odp: Być drugą i macochą

My obydwoje byliśmyw  szoku równiez, choc ja wiem, że ona ściemnia z ta swoja praca i często daje nam dziecko i siedzi w domu. I powiem tak, generalnie mogłabym to zrozumiec gdyby powiedziała najzwyczajniej w świecie, że ona teraz nie może młodej odebrac czy ze chce miec dzień wolny (mimo, że  dziecko ma u siebie zawsze tylko góra 15 dni w miesiącu) itd. Naprawde przeszło by to bez echa i tyle, ale ona nakłamała, naściemniała i przyznac sie nie potrafi więc woli stosowac atak. Wogóle odnosze wrażenie z tego jak widze co ona wypisuje i robi, że generalnie musi to byc człowiek z problemami emocjonalnymi bardzo duzymi i to już z dzieciństwa. mnie sie nie mieści w głowie, żeby sie tak zachowywac będąc przyłapanym przez wszytkich i miec na to świadków i puszczac ścieme, że nie okłamałam, że ktos robi dziecku wode z mózgu. To samo dotyczy zajmowania się dzieckiem. Mamusia pracuje 15-16 dni w miesiącu (podobno bo teraz nie wiedomoile dokładnie) no ale takim systemem jedziemy już od lat. w tym czasie młoda zawsze jest z nami więc wychodzi że jest pół na pół choc czasami jest nawet więcej. A ty mamusia potrafi napisać do m że on sie dzieckiem zajmuje tylko 8 dni i jeszcze chce się dziecka pozbyć. WTF? jakis problem z matematyka czy co? Czyz to nie jest robienie z samej siebie idiotki? Nie rozumiem jak tak moża?

1,164

Odp: Być drugą i macochą

u nas również było wiele takich sytuacji i mimo wszystko zawsze się na to godziliśmy, choć zawsze mówiłam M, że nie potrzebny jest ten stek kłamstw, że przecież rozumiem , że ona chce odpocząć , wyjść itp...ale nie zawsze jest ściemnianie, kłamanie, obrażanie nas itp.więc ostatnim razem w bezczelny sposób odmówiliśmy , nie zabraliśmy małej ( choć matka usilnie próbowała nam wcisnąć , że się umawialiśmy, że zabieramy) a ponieważ zbieram wszelkie maile i inne rozmowy w archiwum wysłaliśmy odpowiedniego maila z wcześniejszymi ustaleniami...łyso jej było kolejny raz ale żeby powiedziała przepraszam albo cokolwiek to już nie .... jak się okazało miała urodziny i chciała wyprawić imprezkę...i mogła by gdyby była uczciwa.

1,165

Odp: Być drugą i macochą

Dokładnie. Ja róznież to potrafie zrozumiec. Sama mam male dziecko, pracuje na pełen etat, potem wracam i zajmuje sie i młodym i młodą i wszytkim innym więc wiem jakie to potrafi być męczące. Mimo że mamusia ma tylko młoda pół miesiąca to robi takie akcje.

Więc ja sie teraz pytam tych pań które tu zaglądaja, dokładnie studiuja nas macochy i nasze bezwzględne zachowanie "Dlaczego mamusie tak postępują w stosunku do własnych dzieci?" Jakie jest na to wytłumaczenie? I dlaczego je wogóle tłumaczycie a nas macochy atakujecie?

1,166

Odp: Być drugą i macochą

Na szczęście dzieci mojego męża sa w takim wieku, że nie trzeba ich odbierać i nigdy nie musieliśmy kontaktować się z nią.
Jak przeczytała co te kobiety potrafią odstawic to mnie zamurowało. W życiu by mi do głowy nie prszyzło,że można byc aż tak prymitywną. Myliłam się.

Była mojego męża nie jest do mnie przyjaźnie nastawiona - to wiemy od początku. Szlak ją trafił jak dowiedziala się, że jej były kogoś ma. Od razu wpakowała się na spotkanie jego z dziećmi i rzuciła pod moim adresem stek obelg za sam fakt, że istnieję. Do dzieciaków też często jechała po mnie przez kilka lat. A jak chłopaki mieli zamieszkać z nami gdy się wyprowadzała to nagle postanowiła mnie poznać i zaprzyjaźnić się ze mną.

Myślałam nad waszą sytuacją i zastanawiam się co możecie zrobić. A może zgłosic na policję i pokazać SMS-y? Może psychologa rodzinnego zainteresowałby MMS z kupką?

Wiem z wlasnego doświadczenia - milczenie jeszcze więcej nakręca przeciwnika. Jakby dostała wezwanie na policję za nękanie albo sprawę w sądzie w celu ograniczenia jej praw rodzicielskich to chyba małaby nauczkę.

A ja pracowałam na półtora etatu i sama wychowywałam dwójkę dzieci i sama prowadziłam dom. Byłam tak zajęta, że nawet nie miałam czasu na wymyslanie intryg byłemu czy jego żonie.
A może te byłe właśnie taki znalazły sposób na rozładowanie emocji w związku z tym, że żałują, że straciły mężów bo myślały, że zdradzając, awanturując się i wyrzucając z domu, zakładając sprawę rozwodową to tylko ich postraszą? Tak myślała bynajmniej jedna i przeliczyla się. Potem jechała jadem ile wlazło. Nawet wyszła ponownie za mąż bo musiała kombinować żeby mieć z czego żyć.

1,167

Odp: Być drugą i macochą

Właśnie, Ewarg, coś podobnego sobie pomyślałam,że trzeba naprawdę się nakręcić,żeby znaleźć czas na kombinowanie. W końcu człowiek przychodzi do domu, chciałby coś zjeść, zakupy zrobić, coś tam ogarnąć, już nie wspomnę o zajmowaniu się dziećmi. A tu jeszcze czas na takie intrygi:D Widocznie niektórzy się nudzą i z nudów wymyślają, co by zrobić, żeby dopiec...
Shedir, nasza ex kiedyś wywinęła podobny numer - powiedziała, że będzie w weekend pracować, żeby zabrać małą. Akurat średnio pasowało, mój szedł do pracy też, ale myślę sobie, spoko, ja z nią zostanę, trochę sobie razem pobędziemy i będzie fajnie. A potem ją zabiorę na przedstawienie - i byłoby super, gdybyśmy się na mamusię na przedstawieniu nie nadziały. Małej było przykro, mnie zatkało. Nie to, żebym miała pretensje że sobie gdzieś wyszła, no ma prawo, ale tak trudno jest po prostu powiedzieć, że chce wyjść w weekend? Trzeba ściemniać, tak jakbyśmy małej nie chcieli zabrać. Kretynizm.
Nie wiem co takimi powoduje. Mnie by się nie chciało.

1,168

Odp: Być drugą i macochą

i tu jest pie pogrzebany...nam by się nie chciał bo nasze życie to praca, dom, dzieci, ukochany mężczyzna, kino,teatr, wycieczki,wspólne rozmowy, sprzątanie, pranie,gotowanie itp itd i mogła bym tak w nieskończoność ... One - ale też nie wszystkie wolą spocić się przy kombinowaniu, a potem na robieniu z siebie sierotek poszkodowanych.A wystarczy szczerość, zwykłe "słuchaj zaopiekujesz sie mała w weekend mam urodziny i chce coś zorganizować " ale nie po co lepiej zrobić z nas idiotów i wnerwić do tego stopnia , że się siedzi i kopie w mailach od Pani żeby jej udowodnić że mowiła co innego i robi co innego...

1,169

Odp: Być drugą i macochą

A jakie zdziwienie przychodzi,jak usiłuje zrobić awanturę - " cały miesiąc z małą byłam, teraz Twoja kolej, itp itd" po czym się jej pokazuje kalendarz, gdzie jak byk wychodzi, że dziecko było u nas trzy tygodnie. Śmiech mnie wtedy ogarnia, a ją totalna furia, bo racji nie ma, a usiłuje z człowieka zrobić wielbłąda. Oczy w słup stają - trzeba w kalendarzu pisać, kiedy dziecko jest, bo co niektórzy mają problem z matematyką.
Paranoja...

1,170 Ostatnio edytowany przez Ewarg (2012-07-26 08:35:29)

Odp: Być drugą i macochą

Jaka cisza w domu !!!!!
Jak miło. Mogę wyjść z łazienki nago, porozrzucać ciuchy przed wyjściem do pracy, słuchać głośno muzyki (mojej ulubionej), ćwiczyć przd telewizorem. Gotowac obiad lub zjeśc na mieście.

No i na tym polega swoboda w swoim domu. Po prostu żyjemy tylko dla siebie. To autentycznie urlop we włąsnym domu. Dziś mija siódmy dzień jak pasierbowie wyjechali. Podobno do wtorku będziemy sami. Potem dziewięć dni z jednym i wyjazd na nasz urlop na całe 10 dni.
No to tak sobie myślę, że skoro już odpoczęłam trochę, to przy takiej perspektywie "wolkności" odpocznę całkowicie. Jak policzyłam to łącznie będziemy bez młodych 22 dni.

Pewnie wydaje wam się dziwne, że tęsknię do pustego domu. Ale to nie pusty dom tylko ja i mój mąż. Ha mam już dorosłe. Od 7 lat nie mieszkają ze mną (5lat akademik i młodszy 2 na swoim). Do jednego mam 150km a do drugiego 1500km. Słyszymy się co kilka dni ale widujemy kilka razy w roku.
Pasierbowiw wprowadzili się jak moi skońcyli studia więc po 6 latach "tylko my z mężem" trudno mi ponownie przestawić się na więcej domowników.

A co do intryg "ex" - jak ich nie knuć jeśli myślały, że będą miały lepiej a mają gorzej. Wszystko musza robić same bo mieszkają same a "on" ma luz. Przecież zawsze każdemu wydaje się, że inni mają lepiej. Czują gorszę bo nie mają męża a koleżanka i sąsiadka ma.  One nawet nie potrafią dobrze wykożystać czsu bez dziecka bo nakłamią i dalej kombinują. Mózg zamiast wyciszyć się, odpocząć, zrelaksować to ostro oracuje. Nerwy napinają się i po "wolnym" jest bardziej zmęczona. Poza tym to wolne to też nie satysfakcjonuje bo sąsiedzi idą na lody całą rodzina. Jakby nie zrobić to zawsze im źle.
Mąż jest - źle bo przeszkadza, bo dupek (sąsiad jest lepszy)
nie ma mężą - też źle (nie ma komu dowalić),
dziecko jest - źle (musi wszystko przy nim robić sama)
nie ma dziecka - też źle (tęskni i ma wielokrotnie wyrzuty sumienia, że nakłamała aby się go pozbyć)
Miłego dnia. pa

Posty [ 1,106 do 1,170 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024