Justa35, 3 lata mu dajesz na ogarnięcie się? Serio? Josz ma rację, gołym okiem widać, że twój facet nie wyleczył się ze swojej ex, a jest to konieczne do wejścia w nowy związek.
8,256 2021-01-23 22:50:32
8,257 2021-02-13 17:14:10
Wracam na forum po kilku letniej prawie sielance ( w porównaniu z niektórymi sytuacjami opisywanym przez Was).
Mam podobną sytuację jak Maja2019. Moje problemy pojawiły się po urodzeniu
"pierworodnej".
Nie chcę opinii - że przesadzam- bo zdaję sobie z tego sprawę. Nie chce rady- to się rozstańcie- bo go kocham a on kocha mnie i naszą córkę.
Chciałabym takiej relacji z pasierbicą jaka była przed narodzinami mojej córki. Relacji, którą myślę że sama zepsułam.
Pierwszą zadrą, która się pojawiła był dzień powrotu ze szpitala po porodzie. Był to środek tygodnia i nieustalona wcześniej wizyta pasierbicy. Byłam po cięciu cesarskim i ogólnie w nienajlepszej kondycji, poza tym chciałam by te pierwsze dni spędzić tylko we trójkę. Nie wiem dlaczego to było dla mnie takie ważne, ale do dzisiaj siedzi to w mojej głowie. Wiem, że było to zaplanowane zagranie byłej mojego M., wiem że była i jest zazdrosna o to, że on ma drugie dziecko ( kiedyś w rozmowie z M. nazwała naszą córkę Bachorem ).
Relacje sióstr są dobre. Jest czasami zazdrość jak to u rodzeństwa.
Mnie drażnią wizyty pasierbicy poza ustalonymi terminami, kiedy zostaje poinformowana przez M. po fakcie. Np. J. spędzi z nami sylwestra. Nie masz nic przeciwko? No właśnie, a jak mam to co? Przecież nie odwoła teraz wszystkiego?
Moja niechęć jest spowodowana jakąś frustracją i zazdrością. M. ma zasądzone bardzo wysokie alimenty, kiedy były ustalane M. pracował na 3 etaty, czasami po 15-16 godzin, a J. chodziła do prywatnego żłobka. Na tą chwilę M. nie ma już takich dochodów, a my od kilku lat się tylko zadłużamy. Mamy kilka pożyczek w parabankach i pożyczki u rodziny. Nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś wyjechaliśmy. Jak słyszę że J. z ex i jej facetem znowu gdzies wyjeżdżają i trzeba dorzucić parę stówek do wyjazdu to jestem wściekła, chce mi się płakać, bo mnie nie stać żeby zabrać córkę na jakąś wycieczkę.
Robię się zołzowata i wredna a potem mam poczucie winy, bo wiem że to nie jest wina dziecka.
Kiedyś się przytulałyśmy, smiałysmy. A teraz czuję opór kiedy chce się przytulić i najchętniej odepchnełabym ją. Czuje się zażenowana a potem zdenerwowana kiedy J. mówi że mnie kocha , nie potrafię jej odpowiedzieć, nie przechodzi mi to przez gardło.
Mam mętlik w głowie bo z jednej strony chciałabym to naprawić żeby było jak dawniej, stworzyć taką patchworkową rodzinę a z drugiej - nie mam siły i ochoty, chciałabym się zdystansowac i skupić na swojej córce.
Wiem, że to ja jestem przyczyną tej ciężkiej atmosfery ale nie mogę sama przez to przebrnąć. Wiem też że pewnie wizyta u psychologa lub psychoterapeuty była by najlepszym rozwiązaniem ale w tym momencie mnie na to nie stać.
Czy któraś z Was ma pomysł jak to sobie poukładać, jak naprawić, od czego zacząć i czy w ogóle jest szansa na normalne relacje.
Dzisiaj czeka mnie nieprzyjemna rozmowa z M. po wczorajszej kłótni. Ten weekend J. miała być u mamy. Zaplanowałam że w ramach walentynek spędzimy z M.jakis miły romantyczny wieczór, uśpię córkę i napijemy się wina, pogadamy. Kupiłam nowe koronkowe body itd . ale wczoraj wieczorem M. oznajmił mi że dzisiaj ( czyli w sobotę) przyjeżdża na weekend J. bo się stęskniła. Byłam zła i zapytałam dlaczego. I zaczęła się kłótnia, że traktuje J. jak zło konieczne, że co ja do niej mam i że może lepiej żebym wróciła do mamy. Powiedziałam tylko że coś zaplanowalam nie miałam nerwów tłumaczyć, bronić się ani klocie. Boje się dzisiejszej rozmowy, boje się że będzie chciał się rozstać. Ja tego nie chce, kocham go, mamy razem córkę, łączy nas wiele rzeczy i dużo ciężkch chwil razem przeżylismy. Ale mam też swoją dumę i nie będę błagać go na kolanach żeby nie odchodził.
8,258 2021-02-13 19:07:09
Aloha myślę, że zwyczajnie jesteś zmęczona. Czy Twój partner pomaga Ci w codziennych obowiązkach oraz, czy zajmuje się córką, która go odwiedza ? Kto koło starszej dziewczynki "skacze" jak ona u Was wizytuje ?
Absolutnie nie dziwi mnie, że jesteś sfrustrowana i zaczynasz czuć niechęć do pasierbicy. Generalnie nie ma w tym nic dziwnego, że chciałbyś czuć się we własnym domu komfortowo i przyjmować gości kiedy masz na to ochotę i siłę. Problemy finansowe zapewne też nie ułatwiają Ci życia. Prawdę "mówiąc" to powinnaś się cieszyć, że pasierbica tak chętnie Was odwiedza, bo to oznacza, że zwyczajnie Cię lubi. Myślę, że to miłe i ma swoją wartość. Nie powinnaś jej odpychać. W końcu nie każda macocha może się "pochwalić" sympatią pasierba. Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że zapewne potrzebujesz czasami trochę spokoju, prywatności oraz przestrzeni, co przez pasierbicę jest niezrozumiane. Moim zdaniem, to nie jest złośliwe zachowanie. Dziecko zwyczajnie nie wyczuwa takich niuansów, tym bardziej, że zapewne czuje się częścią Waszej rodziny. Generalnie chyba trudno jest mieć pretensje do dziecka, że lgnie do ojca... a także gniewać się na partnera, że nie odpycha lgnącego do siebie dziecka. W końcu jest jego. Czy Ty potrafiłabyś zamknąć przed nosem drzwi własnemu dziecku, gdyby chciało wpaść do Ciebie z niezapowiedzianą wizytą ?
Sytuację masz mało komfortową, ale może powinnaś tylko trochę zmienić swoje nastawienie oraz dotychczasowe zachowanie. Może mogłabyś podejść bardziej lajtowo do tych wizyt ? Szczególnie tych niezapowiedzianych. Ja np. nie zmieniałabym swoich planów i "zaopiekowanie" się dziećmi pozostawiłabym ojcu i zajęła się sobą. zafundowałabym sobie choćby aromatyczną kąpiel w wannie z maseczką na twarzy i książką w dłoni. Skoro starsza córka traktowana jest jak domownik, to tak też należy do jej obecności podchodzić...
8,259 2022-01-02 02:08:37
Cześć
Poznałam fantastycznego człowieka, który posiada dziecko w wieku 8 lat. Początkowo myślałam "ok, przecież to nie może być trudne, może być fajnie". I faktycznie do czasu było wszystko bardzo dobrze. Do czasu.... Ja nie mogę mieć swoich biologicznych dzieci... [.....]
... Nie wiem jak sobie z tym radzić...
Bezsensowna, nie wiem czy wciąż tu zaglądasz, mam nadzieję, że po roku lepiej radzisz sobie z tą sytuacją.
Mam podobną sytuację, rozumiem Cię i bardzo Ci współczuję. Od początku pokochalam dzieci mojego partnera, ale ich obecność jest czasami tak bolesna, że zaczynam płakać, kiedy on o nich mówi.
Jedną z rzeczy ktora mi czasami - na krótko - pomaga, to fizyczny dystans. U nas był on wymuszony sytuacją - matka dzieci bardzo źle zareagowala na to, że pojawilam się w życiu mojego p. po ich rozstaniu. Po roku naszego związku - nerwów i stresu - dla dobra dzieci on przez jakiś czas starał się trzymać je z daleka odemnie. To pomogło mi odpocząć. Niestety, to jest chwilowa ulga i na dłuższą metę nie załatwia sprawy - to dzieli rodzinę na pół. Dla mojego p. dzieci są w tej chwili wszystkim, są jeszcze malutkie i bardzo go potrzebują. Cierpiał gdy raz spędzalismy razem krotki urlop, a one spędzały ferie przy grach komputerowych, nie wychodząc z domu (tak je wychowuje matka).
Jednak w tej chwili widzę, że najszczęśliwsze chwile w naszym zwiazku były własnie w tamtym trudnym okresie na początku, gdy ja dawałam z siebie wszystko tym dzieciom (za wiele, zdarzało się że nie dawalam rady i mówiłam nie to, co trzeba) a one zbliżały się do mnie lub oddalały (oczywiscie raz kochając mnie a raz nienawidząc - zdarzyło mi się oberwać w głowę kijem etc..;)
Taka macoszo-pasierbowa dola - raz miłośc, raz nienawiść czy obcość. To wszystko trzeba znieść.
Natomiast okres żałoby za swoim macierzyństwem to chyba jednak jest okres ochronny i ta cała huśtawka macoszo-pasierbowa nie pomoże. Trzeba przeżyć żałobę w skupieniu na sobie, swojej przebudowie, na budowaniu nowej tożsamości - kobiety która będzie realizować się w czymś innym niż macieżyństwo. Ja teraz jestem w stanie znieść blisko dzieci mojego rodzeństwa, a przy innych po jakimś czasie po prostu muszę się wypłakać. Myślę, że jeżeli dobrze przejdę żałobę, będę (mam nadzieję) swietną macochą.
Życzę Tobie tego samego
8,260 2022-01-02 23:27:08
To jak dziewczyny, już tu nie piszecie? Bo ja chciałabym pogadać.
Mamy podbramkową sytuację, dzieci mojego p. w kiepskim stanie, ex swiruje. Nie bardzo wiemy, co zrobić
8,261 2022-01-19 01:12:50
Witajcie … zagląda tu ktoś jeszcze?
Potrzebuję się wygadać a nie mam komu.
Powiedzcie mi, co sądzicie o takim człowieku? Poznaliśmy się kilkanaście temu kilka miesięcy przed jego rozwodem. Ma córkę lat 3 w tym czasie. Kocha ja nad życie, walczy z była żoną o kaŻdy weekend i dzień spędzony z dzieckiem. Najlepszy tatuś pod słońcem. Gdyby mógł uchyliłby nieba temu dziecku. Po rozwodzie konflikt z byłą żoną narasta. (Rozwód be orzekania ale ze względu na długotrwały romans byłej żony). Po roku od rozwodu ja i on wyjeżdżamy do Holandii na stałe. Jego tęsknota za dzieckiem ogromna, ale z czasem sam ukróca kontakt. Na ten moment nie interesuje się w ogóle dzieckiem. Nawet gdy mała do niego zadzwoniła i nagrała wiadomość wręcz rozpaczliwą, nic sobie z tego nie zrobił. A wręcz nagle zaczął podejrzewać ze to nie jego dziecko tylko kochanka żony.
Dziewczyny ja nie wiem co mam myśleć o tym człowieku. Z kim ja w ogóle jestem?! Jak można z dnia na dzień wyrzec się własnego dziecka które jeszcze chwile temu było najważniejsze na świecie i wszystko było dosłownie wszystko całe życie ułożone pod to dziecko?? Mój mąż to ogólnie dobry człowiek ale nie potrafię tego zrozumieć. Jest mi ciężko i boję się ze tak samo może zniknąć z życia naszego dziecka (jeszcze niemowlaka). Czy to w ogóle jest możliwe ? Bo mam wrażenie ze śnię….spotykałyście się z czymś takim?
8,262 2022-02-03 18:59:42
Witajcie … zagląda tu ktoś jeszcze?
Potrzebuję się wygadać a nie mam komu.
Powiedzcie mi, co sądzicie o takim człowieku? [...] Gdyby mógł uchyliłby nieba temu dziecku. [...] nagrała wiadomość wręcz rozpaczliwą, nic sobie z tego nie zrobił. [...].spotykałyście się z czymś takim?
Mniej-więcej - to kojarzy mi się z taką niedojrzałą postawą: jestem Twoim bohaterem, nieba ci przychylę .... a jeżeli nie moge być Twoim bohaterem, to spierdalaj.
Kilkanascie miesięcy to krótko na taką zmianę, dziwne zachowanie.
Nie mówiąc o tym, jak szybko zaryzykował kolejny związek i kolejne dziecko (kilkanascie miesięcy związku - a tu juz niemowlak), jeszcze przed rozwodem, zanim ułozył sobie stosunki z byłą żoną etc etc.
Skoro masz z nim dziecko, to będziesz musiała wychować obydwoje, i jego i dziecko. On nie ma chyba podstaw do tego, aby was opuszczać, nie martw się na zapas. Wyglada na to, że jest zwyczajnie niedojrzały i zazdrosny o kochanka byłej żony (jego bliskość z córeczką). Życzę Ci dużo cierpliwości, ludzie dojrzewają.
8,263 2022-02-04 13:01:38 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2022-02-04 14:12:17)
Cytuję:
"z czasem sam ukróca kontakt. Na ten moment nie interesuje się w ogóle dzieckiem. Nawet gdy mała do niego zadzwoniła i nagrała wiadomość wręcz rozpaczliwą, nic sobie z tego nie zrobił. A wręcz nagle zaczął podejrzewać
ze to nie jego dziecko"
Rasberry, może nie wiesz wszystkiego?
Może Twój partner w złości od byłej usłyszał, że to nie jest jego dziecko?
Już gdzieś na ten temat napisałam, że znajomy nie chciał uwierzyć matce
pielęgniarce, że dziecko nie przyszło na świat przed terminem.
Gdy zastał żonę w niedwuznacznej sytuacji z jej szefem, dopiero zrobił badania
DNA i okazało się, że trzyletni ukochany syn, nie jest jego synem.
Porzucił to dziecko i wyjechał poza dotychczasowe miejsce ich zamieszkania.
Gdy przyjeżdżał do swojej matki i przez przypadek widział chłopca - sztywniał.
Dziecko niczemu niewinne cierpiało. Cierpiał też i On.
Może warto namówić męża na wspólne badania i utwierdzenie się w prawdzie jakakolwiek by nie była? Domysły są też bolesne.
Opiszę coś z mojej aktualnej sytuacji:
wychowuję szesnastolatka, wnuczka po śmierci córki.
Rodzice rozstali się gdy On miał niespełna 4 lata. Wcześniej przez kilka lat mieszkali
razem w tym samym domu co i ja. Nie miałam z nimi dobrych relacji, z córką od
wielu lat, a z nim, bo córka wszystkich ode mnie trzymała z daleka.
Po śmierci córki doprowadziłam do spotkań z synem wówczas już dziesięcioletnim
i nie ograniczałam czasu. Dowiedziałam się, że się ożenił miesiąc przed śmiercią
córki i to też mnie nie zrażało, bo na względzie miałam cały czas dobro wnuczka.
Od początku wnuczek nie za bardzo polubił żonę swojego ojca, ale na ile mogłam dziesięciolatkowi wytłumaczyć dziwną dla niego sytuację, to to robiłam.
Z czasem wprost tłumaczyłam, że jeśli chce mieć dobre relacje z ojcem, to musi zaakceptować jego żonę.
Przez dłuższy okres spotykali się we troje, ale nigdy w ich domu, a z czasem już
tylko dwaj panowie.
Młody się cieszył, bo miał ojca jedynie dla siebie. Ze spotkań wracał szczęśliwy.
Źle zaczęło się dziać, gdy WCPR, w którego pieczy jesteśmy, naciskał na
uregulowanie wyrokiem sądu alimentów /obecnie jest to konieczność/, wcześniej uzgodnionych z ojcem polubownie, a też i na pozbawienie władzy rodzicielskiej, bo
nie stawiał się jako ojciec , a zarazem opiekun prawny na żadne spotkania w WCPR,
nie interesował się nauką syna, a wzywany już do technikum - nie odpowiadał.
Nie miał czasu na załatwienie różnych spraw dotyczących syna przez co, konieczną operację opłacałam prywatnie, bo na ubezp. potrzebny był podpis opiekuna prawnego, niemożliwy do zdobycia. Tutaj podpis jako rodzina zastępcza - zadziałał.
Na sądowym korytarzu tłumaczyłam, że nigdy nie stanę pomiędzy nim, a jego synem, że to jest jedynie konieczne uregulowania prawne obecnej sytuacji i dla dobra wnuczka.
Poza tym, że jego żona rzuciła mi z wściekłością, iż jestem bezczelna - nie zadziało się nic nieprzyjemnego.
Przeżyłam szok, gdy dostałam kopie pozwu dotyczącą unieważnienia uznania jego ojcostwa. uznanie nastąpiło tuż po narodzinach dziecka, a syn już /wtedy/ 15 lat.
Powód? - jego żona nie widziała w nich podobieństwa. Istotnie, Młody piękny chłopak podobny był długo do swojej matki. Teraz widzę w nim całego ojca, ale także pięknego.
Oczywiście było także żądanie badań DNA.
Nie wiedziałam jak przekazać tę wiadomość Młodemu, żeby go nie zranić.
Wymyśliłam więc, że wytłumaczę Młodemu, iż badania takie przeprowadzimy, bo mama nie żyje, a jeśli cos się zadzieje z nim, czy też z jego ojcem, to będzie
wiadomo w jakim zakresie będą sobie pomocni. Młody to łyknął.
Jednak nie ukrył się ten właściwy powód badań, bo nie zamknęłam komputera
i Młody przeczytał moją korespondencję z sądem, dotyczącą mojej zgody na takie badania. Przeczytał, że wyrażam zgodę pod warunkiem, że ojciec pokryje wszelki koszty z tym związane, bo to on zaprzecza ojcostwu i zawalił mu się świat.
Dał się przeprosić, że ja najpierw nie powiedziałam prawdy, ale to co zrobił jego
ojciec jest nie do wybaczenia. Nie chce słuchać by do ojca zadzwonił, żeby nadal utrzymywać kontakty, chwilami jest nie do wytrzymania, opuścił się w nauce, uciekł
w świat internetowy.
Po kilku spotkaniach odmówił współpracy z psychologiem.
Obecnie czekamy na pomoc WCPR i na grupy tam prowadzone.
Co zamierzam teraz zrobić?
Zadzwonię do ojca i poproszę, żeby do nas przyjechał bo mam pilną sprawę, a gdy przyjedzie, po kilku minutach zostawię ich samych, może się wreszcie dogadają.
Nie wiem jedynie czy nie jest to moje pobożne życzenie, żeby tak się zadziało.
8,264 2022-02-10 19:06:44
" Młody się cieszył, bo miał ojca jedynie dla siebie. Ze spotkań wracał szczęśliwy.
Źle zaczęło się dziać, gdy WCPR, w którego pieczy jesteśmy, naciskał na
uregulowanie wyrokiem sądu alimentów /obecnie jest to konieczność/, wcześniej uzgodnionych z ojcem polubownie, a też i na pozbawienie władzy rodzicielskiej"
W sumie nie wiem, jak bym zareagowała w takiej sytuacji. Pozbawić władzy rodzicielskiej faceta, który od 15 lat łozy na dziecko, wychowal go do 4 roku zycia, a od kilku lat zbliza sie do niego na nowo - nie wiem, czy to dobry pomysł. Rozumiem, że łatwiej jest gdy władzę ma 1 osoba, a nie 2, ale ta sytuacja nie jest dla nikogo łatwa. Za 3 lata chopiec będzie pełnoletni - czy wtedy będą niezbedne zgody 2 rodzica?
Patrząc na to od strony macochy - wściekłabym się. Ja to widzę tak: ojcowie po rozstaniu mają same obowiązki wobec dzieci, nie mają właściwie żadnej realnej władzy, a ich prawa, jak np. prawo do widzenia dzieci są stale lekcewazone. Walka o pozbawienie praw rodzicielskich to jednen z koszmarów związanych z takim rodzicielstwem. Cenę za to ponoszą ich nowe partnerki - emocjonalną, materialną etc etc. To my ich pocieszamy, płacimy czynsz/kredyt żeby im starczyło na alimenty, sprzątamy po wizycie dziecka, które zwykle traktuje nas jak zbędny dodatek etc.
Zastanawia mnie jedno zdanie: "Dowiedziałam się, że się ożenił miesiąc przed śmiercią córki i to też mnie nie zrażało" -> dlaczego akurat to miałoby Cię zrażać? Czy jest w tym coś złego? Pytam, ponieważ mój partner jest wlaśnie przez to szykanowany, że po porzuceniu go przez eks związał się ze mną. Tak, jakby sama obecność macochy była czymś niewłaściwym.
8,265 2022-02-10 19:09:16
Co nie zmienia faktu że zrobiłaś dobrą robotę nawiązując kontakt pomiędzy nimi, i życzę, żeby dalej dobrze Wam się ułozyło.
8,266 2022-02-11 13:36:44
Hej
Dawno nie zaglądałam ale cieszę się niezmiernie ze wątek odżył i mi odpisalyscie.
Macocho, nie wiem czy ja się dobrze wyraziłam wcześniej ale my jesteśmy ze sobą już długo ( miało być kilka lat tam wyżej) a poznaliśmy się 2-3 miesiące przed jego rozwodem.
Co do sprawy ojcostwa. Ja nie mam żadnych wątpliwości bo podobieństwo jest uderzające i wg niego wcześniej gdy miał kontakt z dzieckiem tez. Teraz mu się odmieniło. A nawet doszukuje się na siłę podobieństw do owego kochanka. Raczej nie ma takich rzeczy o których bym nie wiedziała bo o wszystkim opowiadał mi ze szczegółami nawet jak to się stało ze zaszła w ciążę choć od kilku lat się nie układało między nimi (wiecie, ten „jeden raz po pijaku”). Jest mi strasznie żal bo zdążyłam się wcześniej zżyć z tym dzieckiem. Z tego co wiem to on ma w planie kiedyś zrobić badania genetyczne wiec musi być przekonany o tym. Kwestia tego co mu się w tej głowie urodziło. Nad tym cały czas myślę.. wyobraźcie sobie ojca najlepszego na świecie, taki który żyje tylko dla dziecka, robi wszystko tylko z myślą o tym dziecku i najchętniej każdą sekundę spędzałby z tym dzieckiem. A teraz zero-nic. Nie jego.
Wiecie.. tez się tak zastanawiam nad tym czy ten super tatuś to nie była pokazówka z jego strony przede mną . Moze na sile chciał założyć nowa rodzinę bo z tamtej został ze tak powiem „wyeksmitowany” i dlatego na takiego się kreował?
Ciszo Ciebie naprawdę podziwiam za te wszystkie trudy. Ale będziesz miała super chłopaka który na pewno doceni co dla niego zrobiłaś i będzie cię kochał albo i już kocha jak rodzoną mamę.
Dodam jeszcze jedno. Ja się nie martwię ze on od nas odejdzie. Jestem samodzielna bo zawsze taka byłam. Zastanawiam się tylko cały czas z kim ja jestem?
8,267 2022-02-12 13:38:23
Cytuję:
"Z tego co wiem to on ma w planie kiedyś zrobić badania genetyczne wiec
musi być przekonany o tym."
................
I im wcześniej, tym lepiej, bo czas działa na niekorzyść.
Mam na myśli relacje ojca z dzieckiem.
Badania zaoszczędzą Wam wszystkim niepokoju i stresu.
Rasberry
Dziękuje za dobre słowo.
Powiem, że jak pisałam, tak zrobiłam.
Zostawiłam ich samych, a gdy po godzinie wróciłam, zastałam dwóch mężczyzn
zadowolonych, z widocznymi śladami wzruszenia.
Nie wiem o czym rozmawiali, bo nie pytam.
Jednak gdy wróciłam, to sama zapytałam ojca, czy chciałby nadal badań na DNA.
Odpowiedział, że nie i że przeprasza, że miał wątpliwości.
Trudno mieć wątpliwości, bo zobaczył po dwóch latach swoją kopie.
Myślę, że już żaden z nich nie zepsuje dalszych swoich relacji.
Teraz mogę spokojnie czekać na osiemnastkę, która będzie za 22 miesiące,
a także spokojnie myśleć, że droga finansowa na studia jest zabezpieczona,
bo do 26 roku, młody będzie miał już całą rentę /pół brała do teraz siostra/
i alimenty i jeśli będzie mądrym chłopakiem, to z tego skorzysta.
To jednak będzie już nowa bajka.
Pozdrawiam i życzę rozwiązania Waszego problemu
Macocha za bardzo
Mam wrażenie, że czytając mój post weszłaś w emocje i wszystko Ci się poplątało.
No cóż, nie mam ochoty tego prostować.
Pozostanie więc Twoja wersja .
Pozdrawiam.
8,268 2022-10-24 19:09:13
Witam dziewczyny
Ja też tu trafiłam z beznadziejna sytuacja… może mi coś doradzacie czy to ze mną coś nie tak czy sytuacja rzeczywiście jest dziwna …
Jestem tą drugą żoną i macochą
Poznałam mojego męża gdy był już po rozwodzie z 2,5 letnim synem, którego wychowuje jego ex żona. Odkąd pojawiłam się w jego życiu zaczął
Się koszmar z jej chorej zazdrości i granie dzieckiem, ograniczanie kontaktow, uciekanie z domu kiedy miał odebrać dziecko w wyznaczonym według wyroku terminie przypadającego weekendu… za każdym razem gdy dziecko odwozilismy pisała do mojego męża litanie jaki on jest zły i niedobry i jak wszystko złe robi . Prawda jest taka, ze ta kobieta nie potrafiła zając się własnym dzieckiem bo jak dziecko płakało to i ona , nie potrafiła go rozebrać , nakarmić , wykapać - ogólnie jest nieudolna i doprowadza do ogromnych zaniedbań względem dziecka - chodzi o mowę , rozwój , lekarzy itd. Dużo bym musiała tu przytoczyć sytuacji, które nie mieszczą się normalnym os. W głowie.
Byłam zachwycona podejściem mojego męża do własnego syna wiec i u nas pojawiło się dziecko tez syn. Różnica między nimi to 4 lata.
Mój mąż musiał zablokować nr swojej ex żony bo codziennie do niego wypisywała swoje żale dla nas żebyśmy żyli spokojnie. Teraz okazało się, ze ich syn kolejny rok z rzędu ma problemy ze stawami wykręca mu nogi i płacze z bólu , mój mąż od razu zareagował i zapytał czy była z nim u lekarza stwierdziła , ze pójdzie za rok bo przeważnie na jesien mu się tak dzieje , a ostatnio była na badaniach krwi dziecko ma traumę to nie poszła z nim ale ma skierowanie do immunologa . Wiec zrobiło mi się go szkoda i powiedziałam mężowi, ze musimy mu pomoc i sami iść do lekarza zeby nie cierpiał . Mój mąż die ucieszył bo to jego i całej rodziny oczko w głowie i przekazał jej tel. Żeby wysłała mu cała dokumentacje medyczna i to skierowanie ale i tak pójdziemy prywatnie … ona sama chyba nie wie u jakiego lekarza była co jej powiedział okazał się, ze skierowania nie ma ani wyników żadnych … wiec na jej prośbę mój mąż odblokował jej nr żeby kontaktować się w sprawie dziecka. Ich rozmowy teraz są codzienne wydzwania z głupotami wyczuła , ze poluzował … ja jako jego żona miałam nadzieje , ze on podejdzie do tematu poważnie i powie jej, ze to są jej zaniedbania po raz kolejny zarząda wyników badań jakie ma i zakończy rozmowę … a on wdaje się z nią w dyskusje opowiada , ze on tez miał za dziecka reumatoidalne zapalenie stawów i jest dla niej miły. Zdenerwowałam się i zapytałam dlaczego rozmawia z nią w taki sposób to oberwało się tylko mi, a to przecież jej dziecko i jej zaniedbania, które powinny być wyciągnięte w rozmowie , a on jej tego nie chce powiedzieć bo wie, ze znowu utrudni ona mu kontakt z dzieckiem…. Wiec wyzywa się na mnie , ja mówiąc prawdę , ze po raz kolejny jej pomaga wiadomo robi to dla dziecka i po raz kolejny ona na tym bazuje bo wie, ze my pójdziemy zapłacimy za lekarza i ona ma problem z głowy . Nie wspomnę , ze nastawia zle dziecko - przeciwko mnie buntuje go… a mój mąż co boli mnie bardzo ma wilelkie serce do swojego pierwszego dziecka on musi mieć wszystko najdroższe , najlepsze ciagle kupowane zabawki nagradzany za wszystko bo tak nauczyła go matka … nasze dziecko może mieć wszystko używane , mało się nim zajmuje tylko ciagle jeździ do tamtego syna i płacze jak tylko coś ku dolega … kiedy ja martwiłam się o zdrowie naszego 7mc synka to śmiał się ze mnie , ze wszystko będzie dobrze i przesadzam , jak jego pierwszy syn był rok temu w szpitalu to plama
Jeździł kupował zabawki , troszczył się… bardzo mnie to boli , ze jego były związek tak rzutuje na nasz związek i zle wpływa , ze kłócimy się o to i nie mogę pogodzić się z ta niesprawiedliwością jak różnie ich traktuje …
Gdy zwracam mu uwagę kończy się to awantura , ze tak nie jest .
Płaci bardzie wysokie alimenty , my dziecku musimy kupować ubrania , zabawki do domu bo matka nic nie daje gdy dziecko zabieramy na weekend. Plus miesięczne dojazdy do dziecka to 1000km paliwo i wszystkie koszty wychodzą nas co miesiąc 2 tyś. A na naszym dziecku mam oszczędzać kosztem jego pierwszego syna . Nie wiem dlaczego tak jest …
8,269 2022-10-24 21:26:35
Skoro jego była zona(podobno) tak źle zajmuje się dzieckiem,to dlaczego nie wniesie o przejecie opieki nad nim?
Jeżeli on faktycznie tak bardzo faworyzuje swojego pierworodnego, i ten stan sie utrzyma,to cuż,dzieci sa piekielnie wyczulone na cos takiego, nawet mała,malutka niesprawiedliwość potrafi zapaść w pamięć do końca życia.
Nie zazdroszczę.
Jeżeli ten facet dalej będzie tak postępował, to tylko kwestia czasu jest to że syn go znienawidzi.
Jeżeli twój mąż dalej będzie przekładał swojego pierwszego syna,nad drugiego,mysle że lepszy dla ciebie będzie rozwód,niz ten stres,prośby o uwagę,i niepewność finansowa wynikająca z łożenia na pierwsze dziecko.