Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 122 123 124 125 126 127 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7,996 do 8,060 z 8,269 ]

7,996

Odp: Być drugą i macochą

Hannah myślę że ty akurat nie powinnaś mieć problemów z rozpoznaniem fałszywych .Kjim pisałaś jaka to dobra jest partnerka twojego eks dla twoich dzieci, jak twojej córce smakuje jej kuchnia, która nie broni im wstępu do swojego domu. To twoim zdaniem pasierbice Hannah i reszta dzieci nie zasługują na podobne traktowanie? Na początku roku urodzilam synka, trudna ciąża prawie połowę spędziłam w szpitalu a nie dawno dowiedziałam się że szanowna żona taty  miala nadzieję że poronie. Hannah bez przerwy pisze o słabych punktach dziewczynek jak w takich przypadkach można mieć dobre zdanie o "macochach".

Zobacz podobne tematy :

7,997

Odp: Być drugą i macochą

Witajcie
Czytam wątek od jakiegoś czasu. Nie jestem na bieżąco , ponieważ czytam od początku. Mój mąż ma dzieci z poprzedniego związku i bardzo możliwe ze najmłodsze będzie mieszkało od września z nami. Oswajam się z ta informacją już od kilku miesięcy. Mała jak jest z nami jest rzadko raczej i lgnie do mnie, traktuje mnie jako osobę na która może liczyć jak ojciec znika z horyzontu. Jednak osotatnio odnoszę wrażenie , ze zaczęła pojmować trochę sytuacje , ze nie jestem tylko ciocia, ale w jakiś sposób zaczyna czuć ze dla mojego narzeczonego a jej ojca tez jestem ważna jak ona. Niestety mam bardzo mieszane uczucia z tego powodu.

Rozmawiałam z N.  Na temat mieszkania i nie oczekuje ze zastąpię jej matkę .

Czuje , że dla mojego N będzie to zadanie , któremu nie podoła i w końcu masę obowiązku spadnie na mnie.
Mała jest nauczona w tym momencie bycia w centrum uwagi jak jest z nami i z rodziną
Będzie musiał być ojcem i matka Niestety nie zajmę się jej szkołą , w chorobie będzie jego wolała będzie musiał ograniczyć prace ( wyjazdy zagraniczne ) zająć się organizacją wolnego czasu. I wszystko musi być podwójnie bo trzeba będzie jakoś wynagrodzić dziecku i zatrzymać dziecko , żeby nie uciekło do matki.

I jeszcze staramy się o nasze własne dziecko wiec może za jakiś czas jeszcze przyjdą kolejne kłopoty i rozterki.

Przepraszam dość długi post ale musiałam wyrzucić swój ból i wątpliwości.

7,998

Odp: Być drugą i macochą

Fakt, że dziecko zamieszka z Wami nie musi być przecież dramatem. Jeżeli dziewczynka jest mała i nikt jeszcze nie zdążył jej wrogo  nastawić do ojca oraz jego nowej partnerki, to moim zdaniem ułożenie sobie dobrych relacji nie powinno sprawiać większych problemów. Pytanie jest tylko takie, czy Ty chcesz i potrafisz zaakceptować dziecko swojego partnera pod Waszym wspólnym dachem ? Weekendowe odwiedziny, a obcowanie z dzieckiem 24 godziny na dobę, to jednak dwa różne światy. Nie mam też najmniejszych wątpliwości, że znaczna część obowiązków związanych z opieką nad ta dziewczynką spadnie na Ciebie. Czy jesteś na to przygotowana ? Sądzisz, że dasz sobie emocjonalnie radę z tym tematem ? Myślę, że czasami warto zdobyć się na szczerość z samym sobą i realnie ocenić sytuację. Niewiele osób potrafi nawiązać głębszą więź z cudzym dzieckiem, a bez tego ciężko się razem mieszka...

7,999

Odp: Być drugą i macochą

Oczywiście, gdybym to ja miała decydować wolałabym aby dziecko zostało z matką
Z wielu powodów nie tylko dlatego ze wyobrażałam sobie nasz dom tylko z naszymi dziećmi , ale tez uważam że w szczególności dziewczynka powinna wychowywać się z mamą

Mała ma już 6 lat i rozumie bardzo dużo.
Kilka miesięcy temu była troszkę inna.
CZas spędzamy również z innymi dziećmi z rodziny. Czasami mnie przeraża bo jak inni są w pobliżu jest dla nich bardzo milła wzór do naśladowania ale jak już nikt nie widzi bywa bardzo niegrzeczna wobec nich.
Popisuje się bardzo w otoczeniu dorosłych, pokazuje jaka jest fajna mądra itd. Lubi jak jest brana za przykład.Nie chcę być już dłużej w parku czy gdziekolwiek indziej nie powie nudzę się tylko małe kłamstewka Jestem głodna musimy wracać do domu , a w domu o głodzie zapomina.

Wobec mnie to samo jak jest dużo innych osób albo zostaje tylko ja , wiec nie może na nikogo liczyć jest słodka i fajna, ale...

Ostatnia rozmowa ojca na skype z nią . Wracam z treningu ojciec pokazuje mnie w kamerce tłumaczy ze ćwiczę itd Ja cześć a ona jesteś gruba tak po prostu Obróciłam to w żart (  jestem szczupła kobietą ) wiec to nie był przypływ dziecięcej szczerości tylko próba zranienia.
Dlaczego o tym pisze bo nie wiem czego się spodziewać po tym dziecku Ono ma w tym momencie już kilka twarzy a co będzie później.

Bardzo kocham dzieci , ale nie wyobrażam sobie, żeby dom był podporządkowany dziecku i jego humorom.

8,000

Odp: Być drugą i macochą

Marza2
Droga marzo2, korespondencja z Tobą jest dość podobna do korespondencji z moją Panią Matką – wierz mi :-). Onego czasu założyłaś wątek na forum dla skrzywdzonych pasierbic, ale nie widzę jakiegoś progresu - wątek założony przez Ciebie nie przetrwał próby czasu, a dziwi mnie szczerze, że Twoja charyzma nie dała rady podtrzymać owego cennego tematu… ba… temat rozwinął się w 2016 r na całe 5 wpisów w tym jeden mój smile
I na chwilę odłożę temat swoich pasierbic, które uważam, że mają super warunki w naszym domu. Nie będę po raz kolejny pipczyła, że moje pasierbice mają wszelkie wygody, naszą atencję, to samo co nasz syn, czas ojca w wyznaczonym czasie
Nie wiem, czy w Twoim przypadku jest konieczna wizyta u psychologa, ponieważ tak prześladują Cię „demony przeszłości” w postaci ojca, który pozwolił sobą manipulować swojej nowej partnerce (o ile to w ogóle prawda), czy też masz problemy z percepcją i jasną oceną rzeczywistości, skoro widzisz wszędzie biedne pasierbiątka i żądne krwi macochy. Ba … Ty wszędzie widzisz poszkodowane dzieciaki, nawet mnie skłoniłaś swoimi „przemyśleniami” do wzięcia w obronę moją Panią Matkę pragnąc odebrać jej prawa rodzicielskie.

Marza2, litości…. przekonujesz że salander ma się nie zwierzać znajomym z problemów, a sama walisz bez mrugnięcia okiem zdanie

“Na początku roku urodzilam synka, trudna ciąża prawie połowę spędziłam w szpitalu a nie dawno dowiedziałam się że szanowna żona taty  miala nadzieję że poronie”.

Kto jest tym uprzejmym donosicielem…. Jakiś życzliwy znajomy Ci doniósł “nie dawno”, a może to “szanowna żona taty” się wygadała? Masz ojca gnoja, czy durnia, że związał się z taką jędzą? Jedno i drugie to kiepska perspektywa, w kontekście puli genetycznej w której uczestniczysz….Piszę rzeczy w które nie wierzę, a robię to dlatego, że Ty pozwalasz sobie wyciągać wnioski i budować historię z dupy, czyli z niczego…

Ej Marza.. Pamiętasz co kiedyś napisałaś słodka dziecinko? Dokładnie miało to miejsce15.02.2016 roku?

"A tej zolzie zrobie takie pieklo ze popamieta na zawsze. Juz mnie nie obchodzi ze jest w ciazy. Nie bede sie przejmowac jej dzieckiem. A powinnam napisac bachorem."

Pozostawię to bez komentarza…. aniele

Przeczytałam Twojego posta ponownie - zdecydowanie Twój wpis ma wady kompozycyjne. Stworzona przez Ciebie wypowiedź sugeruje, jakoby moje pasierbice (w odróżnieniu do córek kjim) nie miały prawa korzystać z naszego domu……. Pozwolę sobie zacytować

"Kjim pisałaś jaka to dobra jest partnerka twojego eks dla twoich dzieci, jak twojej córce smakuje jej kuchnia, która nie broni im wstępu do swojego domu. To twoim zdaniem pasierbice Hannah i reszta dzieci nie zasługują na podobne traktowanie?"

Śpieszę z wyjaśnieniem – moje pasierbice korzystają z naszego domu, informuję, że zainwestowałam połowę wartości swojego „panieńskiego” mieszkania w poprawę naszych warunków mieszkaniowych (tj. w rozbudowę domu, która umożliwiła zorganizowanie pasierbicom dwóch odrębnych pokoi z własną łazienką). Gotuję również „pod pasierbice” i raczej rzadko słyszę narzekanie na temat serwowanych posiłków. Zdanie o kuchni jest pocieszne stylistycznie – sugeruje, że smakowita kuchnia nie broni wstępu do domu eks kjim:) Mam nadzieję, że moje pasierbice (oraz wszystkie inne na świecie) nie walczą z kuchnią, która im uniemożliwia wstęp do jakiejkolwiek nieruchomości.
Powtórzę to po raz ostatni, specjalnie dla Ciebie, jakkolwiek to wybrzmi, dodając o nowe elementy. Jestem 42letnią, dojrzałą kobietą, mam zdrową konstrukcję psychiczną, kilka lat temu nie do końca „widziały gały co brały” – do bycia macochą nie można się przygotować. Wydawało mi się, że pomogę dzieciom M, że będę towarzyszką ich rozwoju, pokażę im wspaniały świat. No tak … byłam naiwna, ale dzięki wsparciu forum nauczyłam się „żyć” w roli macochy, tak ABY MI BYŁO Z TYM DOBRZE. A ze względu na moje „cnoty” polegające na tym, że normalna jestem, jeżeli mi z czymś dobrze, to zapewne ludziom wokoło też nie będzie najgorzej. Moje frustracje rodzi zderzenie systemów wychowawczych – Pani Matki-M-mój. Uważam, że Pani Matka, przy pewnej indolencji M zmarnuje dzieci. Frustruje mnie to (a nie powinno, bo powinnam być może mieć w zadzie co się stanie z moimi pasierbicami).
Może masz „doświadczenie” z macochami, ale nie wiesz, ile kosztuje uświadomienie sobie co jest kwintesencją naszych indywidualnych problemów. Nie czułam, abym żyła w jakiejś gehennie, ale miałam dość mieszkania z niezrównoważonymi emocjonalnie dziećmi, którym koncepcja samokontroli jest obca, miałam dość ciągłych awantur M z pasierbicami o naukę, miałam dość rozpuszczania dzieci (tato, kup mi na urodziny iphona, bo moje wszystkie koleżanki mają….), miałam dość wiecznego oszczekiwania M i mnie przez Panią Matkę. Dość sporo problemów jak na pierwsze miesiące bycia razem. Wybacz, ale ja też mam prawo do spokoju w naszym domu. Dlatego NIE POZWALAM pasierbicom na pyskowanie sobie, nie ulegam ich kokieterii, kiedy chcą nowego gadżetu, w nauce jestem konkretna i nie pozwalam sobie włazić na głowę. To co osiągnęłam ciężką pracą dla siebie, nie mają od nich ich rodzice. I TAK – jestem zadowolona, że czują przede mną respekt – BARDZO JESTEM ZADOWOLONA. Tylko czy ty marza2 wiesz co to znaczy??? Czy w Twojej chorej wyobraźni powstanie obraz dwóch małych, biednych szczeniaczków, które jak wyjdą ze swojego kącika to dostają ode mnie pałą w łeb….?
To nie są marza dwa szczeniaczki. To są dzieci, które należy wychować i ja nie zamierzam rodziców w tym wyręczać. Skoro jednak oni nie panują nad pewnymi kwestiami, to ja zdecydowanie wychowam je w zakresie relacji do mnie. NIE POTRZEBUJĘ ich miłości i akceptacji. Oczekuję od nich, że będą miały dobre relacje z moim synem (a syn z nimi) i będą mnie szanowały za to co dla nich robię. Dbam o to, żeby M nie faworyzował naszego syna, ale JA mam prawo i obowiązek zajmować się „specjalnie” własnym dzieckiem. One mają niunianie od swojej matki, Jaś ma ode mnie. I chyba do cholery nie ma z tym problemu, skoro słyszę od pasierbicy „Jasiu kochasz Amelkę, chodż zrób tuli-tuli?”. Ale zaskocz mnie marza2 ….. bo coś na pewno wykombinujesz, żeby zdeprecjonować macochę wink
Ty masz się za dojrzałą ze swoimi trzydziestoma coś tam latami, ja też nie jestem piźdźią podfruwajką za swoimi czterdziestoma coś tam coś tam. Może różnica między nami jest taka, że po kilkugodzinnym wywiadzie ze mną psycholog-coach podsumował „ma Pani zdrową psychikę jak 5% społeczeństwa, widać że miała Pani szczęśliwe dzieciństwo”. Miałam marza2 szczęśliwe dzieciństwo z każdą jego brutalnością; z utratą statusu jedynego dziecka w wieku lat 10, z szkołą z internatem oddaloną od domu 600 km w wieku lat 15-tu itd. Mimo, że dorastałam w pełnej rodzinie, to nikt po łebku mnie nie głaskał i może dzięki temu udaje mi się zachować spokój w obliczu tej całej kotłowaniny. I droga marzo, nie przekonasz mnie i nie zabijesz we mnie przekonania, że dla moich pasierbic chcę dobrze na tyle na ile MOGĘ się wtrącać w ich życie, i na tyle na ile dla mojego psychicznego dobrostanu CHCĘ to robić.
A że potrzebuję tego forum, bo nie mam komu powiedzieć, jak doprowadza mnie do rozpaczy moja Pani Matka, jej gierki, co dzieje się w związku z tym w moim domu, jak to wpływa na dzieci, na mnie, na M itd, to oby koleżanki-macochy miały cierpliwość to czytać, bo ja nie znam wielu kobiet w podobnej sytuacji. I większość normalnych macoch potrzebuje usłyszeć, że nie musi być idealna, że nie musi być siłaczką, że nie musi się na wszystko godzić i być zaszczuta bo DOBRO PASIERBÓW PONAD WSZYSTKO. NIE!!!! Nie będzie w tym dobra, skoro ktoś będzie się czuł stłamszony i wykorzystany – nawet jeżeli tą osobą jest dorosła kobieta. KAŻDY ma prawo do szacunku, nawet macocha. I nie patrz na te sytuacje, przez swoje gangrenowate doświadczenia z macochą i kimś tam jeszcze. W ogóle nie patrz na te sytuacje – dlaczego nie rozwinęłaś wątku skrzywdzonych przez macochy…. Tak mało traumy macochy wywołały, że nikt Ci się nie dopisał? Może „normalni” ludzie wyciągają wnioski i idą naprzód, zamykają przeszłość i tyle….? Coś nie halo marza2 z Tobą, wierz mi.

Wiem, że byłam złośliwa – ale jesteś irytująca. To moja riposta na narastające odczucie irytacji względem Ciebie, więc zawczasu proszę, abyś nie pipczyła, jaka to jestem okropna. JESTEM OKROPNA i znam doskonałe techniki samoobrony i ataku. Zresztą z niecierpliwością czekam co napiszesz. Z niecierpliwością czekam, abyś swoje skowyty, jęki i nic nie wnoszące uwagi zamieniła w coś konstruktywnego. Zastanów się, może reanimujesz swój wątek ….  Może na tym świecie w międzyczasie jakieś macochy skrzywdziły kolejne dzieci, które zechcą podzielić się z Tobą swoimi doświadczeniami KU CZEMUŚ KONSTRUKTYWNEMU. Bo na razie to jakaś degrengolada ….

8,001

Odp: Być drugą i macochą

Happy

decyzja o tym, żeby pasierbica zamieszkała u Was wynika z czego? Matka jest niewydolna wychowawczo, nie chce się nią zajmować - o co chodzi?

Mam taką sytuację, że moja 12-to letnia pasierbica chce z nami mieszkać. Mnie to przeraża osobiście, bo nie czuję się gotowa podjąć opieki i wychowania nastolatki (to najważniejszy powód, a oboczne są takie, że wiem, że większość obowiązków spadnie na mnie....). Postawiłam jeden warunek zasadniczy w temacie - zgodzę się na to aby pasierbica zamieszkała z nami, o ile psycholog uzna to za dobry pomysł. Nie znam się na potrzebach dziecka 12-letniego i nie wiem czy dla niej LEPIEJ jest być z nami (tj. mieć złudzenie życia w "pełnej" rodzinie), czy z mamą i siostrą. Jeżeli psycholog uzna, że dziecko powinno być z matką - nie pozwolę na jej przeprowadzkę do nas do czasu zmiany opinii psychologa/osiągnięcia przez nią pełnoletności/itp. Jest różnica pomiędzy tym co dziecko chce i co mu się wydaje, a obiektywną oceną co dla niego lepsze. W tym zakresie ma się wypowiedzieć psycholog.

8,002 Ostatnio edytowany przez sunrider (2018-06-12 07:34:52)

Odp: Być drugą i macochą

Marza to że ma się starać, dzieci też powinny coś do tej relacji wkładać a nie tylko wyjmować. Ale to są efekty licznego już w dziesiecioleciach podejścia do wychowania dzieci w przekonaniu że są bogami, że wszystko im wolno a że niczego nie muszą.

(ups przegapiłam jedną stronę)

Hannah, a Ciebie przeczytałam z przyjemnością. Podziwiam i zazdroszczę opanowania, a poza tym uważam, że świetnie podsumowałaś to czego macocha nie musi a co jest oczekiwane od ojca pasierbów, że będzie kochać jego dzieci.

8,003

Odp: Być drugą i macochą

Macocha nie musi kochac dzieci partnera, wystarczy ze bedzie dla nich dobra i bedzie je oraz kontakty z ojcem szanować.
Ja od 20 lat mam macoche. Kiedy mój ojciec ja przywiozl mialam 9 lat i cieszylam sie jak malo kto, tym bardziej, ze miala corke w podobnym do mojego wieku a ja chcialam, zeby mój tato byl w koncu szczesliwy. Wszystko bylo swietnie. Do czasu slubu. Później wierzcie lub nie zaczela zmieniac sie w macoche jak z kopciuszka. Ja, jako dziecko bardzo chcialam jej dalej ufac itp ale po 2 latach nie wytrzymalam (a widywala mnie 2 tygodnie w ciągu roku) i powiedzialam, ze wiecej moja noga w ich domu nie postanie. Slowa dotrzymalam, minelo 18 lat, swoja siostre przyrodnia widziałam ostatni raz na jej chrzcinach, 17 lat temu. Moja macocha jest jedynym czlowiekem, którego nienawidze (a bylo kilka takich, które wyrzadzily mi krzywdę) i cieszę sie kiedy wiem, ze karma do niej wraca.
Podsumowując jesli ex Waszego partnera nie nastawic dziecka przeciwko Wam to uważam, ze Wasze relacje macocha-dziecko zaleza tylko od Was. Nie musicie go kochac. Badzcie dobre, czasem cierpliwe, czasem przytulcie jak ciocia i powinno sie poukladac a dziecko nie bedzie mialo Wam nic do zarzucenia, obsluga dzieci jest naprawde prosta.

8,004

Odp: Być drugą i macochą

Hannah jakim prawem uważasz się za lepszą ode mnie od eks swojego partnera, nie znasz mnie a oceniasz mój stan psychiczny. Bez przerwy piszesz o swojej średniej 5.0 i klopotach córek partnera z nauką. Tak jak byś chciała pokazać ja jestem wspaniała a reszta nie. Mnie zastanawia jedno skoro jesteś taka cudowna, wykształcona, zdrowa nie tylko fizycznie, pewnie atrakcyjna i w ogóle naj, nie związałas się z kimś  na stałe jak byłaś mlodsza z kimś bezdzietnym. Poznalas swojego M po 35 roku życia a w tym wieku trudno znaleźć bezdzietnego rówieśnika. Coś mi się wydaje że przez  to jak byłaś wychowana trudno było Ci stworzyć trwała relację z mezczyznami.

8,005

Odp: Być drugą i macochą

Malineczka00
zapewniam Cię, że większość macoch, to dość normalne kobiety. Są indywidualne historie - ja mam "dobre" pasierbice tj. są to dzieci, które mnie irytują niekiedy (a może nawet i częściej niż niekiedy), natomiast nie uważam że są złe, zdemoralizowane itd. Są doskonale przeciętne i nie odbiegają od normy w żadną stronę (może poza tym, że słabo się uczą). Są tu natomiast macochy, którym pasierbowie nieźle dopiekły i bynajmniej nie chodzi o dzieci, ale o nastolatków czy dorosłe osoby; złośliwie i konsekwentnie nękali nowe partnerki swoich ojców. Nie sądzę, żeby populacja macoch była jakoś szczególnie dotknięta dewiacjami.

Omawiamy indywidualne problemy, sytuacje indywidualne w których biorą udział inne osoby, z innym bagażem doświadczeń, innymi emocjami. Mechanizmy i doświadczenia jednak lubią się powtarzać, dlatego to czego ja jeszcze nie potrafię nawet nazwać, już może ktoś może mieć za sobą. Przede mną dojrzewanie pasierbic - czy ja wiem jak to będzie wyglądało...? ich pełnoletniość (może się wypną na ojca i przestaną do niego przychodzić, bo im nie podobają się ręczniki w łazience). Lepiej się przygotować zawczasu na to co potencjalnie może się zdarzyć

8,006 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-12 10:27:33)

Odp: Być drugą i macochą

marza2
twoje konfabulacje w temacie mnie, mojego związku itd są tak samo uprawnione jak moje. Tylko, że ja sobie nie pozwalałam na nie przez wiele wiele czasu - powiedziałabym, cierpliwie wysłuchiwałam Twojego niemerytorycznego pipczenia i uwag w temacie smile
czy mam się za lepszą od Ciebie? Nie oceniam ludzi w kategoriach lepszy - gorszy .... skoro to przywołujesz, to czy dlatego że masz z tym jakiś problem? czujesz się gorsza? może to okropna macocha wbiła Cię w kompleksy - rozwiń to, a może być ciekawie Od początku dostrzegam, że lepiej daję sobie radę z ortografią, kompozycją tekstu, przejrzystością wypowiedzi. Może to świadczyć pośrednio o lepszym wykształceniu, ale naprawdę potrzebujesz rozkminy w tym temacie?

W ogóle przywoływanie tematu "ktoś lepszy-ktoś gorszy" to poziom gimbazy. Czemu nie należy w ogóle werbalizować potrzebę tego typu porównań, to ja mogę wyjaśnić w pogadance swojej 12 letniej pasierbicy. W przypadku dorosłej kobiety, która używa takich argumentów to wybacz .... zbliżasz się do wieku średniego i raczej nie powinnaś pozwalać sobie na podobne, niedojrzałe odzywki.

A tak dla beki droga marzo. Mniej więcej w wieku 14-lat zdałam sobie sprawę co stanowi o atrakcyjności kobiety/dziewczyny i podpowiem Ci, że nie jest to uroda, ale dobry charakter, zrównoważenie, atrakcyjność intelektualna itd. Mam omawiać z Tobą moje przeszłe życie uczuciowe? smile Wystarczy, ze będziesz wiedziała, że nie zdarzyło się nic, czego powinnam się wstydzić lub cokolwiek co stanowiłoby traumę, a i zaskoczę Cię, że moje związki były aż zbyt trwałe smile sugerujesz, że posiadam jakieś stęchłe przywary, które uniemożliwiły mi wcześniejsze poszukanie sobie "wolnego" mężczyzny bez zobowiązań (tj. bezdzietnego)? Rozbawiłaś mnie wyborowo. Przyszedł czas na związek, pojawił się odpowiedni mężczyzna (dzietny) i stało się tak jak się stało. Ciekawią Cię moje wybory? Zabawne - oczekujesz analizy ścieżki mojej kariery zawodowej, życia uczuciowego, które prowadziłam/prowadzę? Czy jestem Ci winna jakąś pogłębione resume w tym zakresie... wybacz ale nie czuję takiej potrzeby. W dodatku szczerze obawiam się Twojego awangardowego podejście do psychoanalizy macoch - Twoje złote myśli mogłoby rozstroić mnie psychicznie (żarcik - najwyżej wprowadziłabyś mnie w kostyczne usposobienie).

Zapomniałam jeszcze o Twojej recydywie odnośnie znaków interpunkcyjnych. Sama biję się z tematem interpunkcji w piersi, ale u Ciebie to już jest rażące nadużycie mowy ojczystej smile

8,007 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-12 10:26:11)

Odp: Być drugą i macochą

marza2
i jeszcze jedno - to powiem już w złości. Twoje komentarze wielokrotnie są głupowate i nic nie wnoszące, ale pośrednio o "dobroci" macoch świadczy to, że nie uświadamiają Ci tego po każdej Twojej błyskotliwej wypowiedzi. Skoro Ty masz prawo w swoich wypowiedziach "odbierać" dzieci rodzicom i ograniczać im prawa rodzicielskie, bo nie wychodzi im jakaś sfera wychowawcza (tu nauka), a przeszłość powoduje, że nie potrafią się dogadać (pomimo, że oboje nie są degeneratami), to nie dziw się, że daję sobie prawo analizowania Twojej psyche, która w mojej ocenie szwankuje. Jak zaczęłaś pisać o ograniczaniu praw rodzicielskich mojej Pani Matce i M, pomyślałam sobie "ejże marza2, chyba nie jesteś tak ograniczona, żeby to uznać za "lepsze" rozwiązanie". Powtórzyłaś to i sugerowałaś kilkukrotnie przekonując mnie o Twoim ciasnym myśleniu.

8,008

Odp: Być drugą i macochą

Hannah co do wejscia pasierbic w wiek nastoletni to mysle, ze trzeba tak jak z własnym dzieckiem. Przede wszystkim zanim wejda w ten wiek wypracowac z nimi dobre relacje, a później uzbroic sie w cierpliwosc. Na pewno czasem bedziesz miala ich dosc (ale przecież rodzice czasem maja tez dosc wlasnych dzieci wink)  i wg mnie nie powinnas sie za bardzo wtracac. Niech rodzice sobie sami radza. Wspieraj ale nie karc nastolatka, bo rodzic rodzicem bedzie zawsze, a Tobie moga pewnych zachowan nie wybaczyc (nie ma znaczenia czy slusznych, czy nie) i Wasza relacja moze zepsuc sie na zawsze.

8,009

Odp: Być drugą i macochą

Bardzo podobają mi się „rady” marzy2:

Powinno się…
Ojciec powinien….
Matka musi…
Rodzince powinni….
Macocha powinna…
Musicie….
Powinniście…
Trzeba…

I tak bez końca. Czysto teoretyczne rady nie wnoszące NIC merytorycznego, bazujące na pustych banałach i idealistycznych oczekiwaniach względem co najmniej 4 stron (ojciec, matka, macocha, dzieci). Tylko, że potem życie pokazuje, że każdy ma swoje oczekiwania i nigdy nie są one wspólne – czasami co dobre dla ojca (zajmij się moimi dziećmi), nie jest dobre dla macochy, czasami co dobre dla ex (jątrzenie), nie jest dobre dla ojca, czasami co dobre dla macochy (spokój), nie jest dobre dla dzieci i tak bez końca. Trzeba być naprawdę mocno niedoświadczonym życiowo, aby dawać rady w stylu „musicie się dogadać, powinniście zrozumieć, trzeba pójść na kompromis” i tak ślepo w nie wierzyć. Bo potem mimo różowej pięknej teorii, gdzie każdy wie co powinien robić, prawda okazuje się brutalna, bo nagle:

Nie chcę…
Ojciec nie umie….
Matka nie musi…
Rodzince mają gdzieś….
Macocha chciałaby…
Nic nie musicie…
Nic nie chcemy….
Zrobię Ci na złość…

8,010

Odp: Być drugą i macochą
Happy30 napisał/a:

Bardzo kocham dzieci , ale nie wyobrażam sobie, żeby dom był podporządkowany dziecku i jego humorom.

Również sobie nie wyobrażałam sobie, żeby dom był podporządkowany dziecku i jego humorom, ale… nawet jeżeli tym humorom nie ulegałam, to nie oznaczało,  że takie „występy” nie miały wpływu na atmosferę panującą w domu wink  Z perspektywy czasu śmiało mogę się pokusić o stwierdzenie, że wraz z decyzją o przyjęciu pasierba pod nasz dach, rozpoczął się upadek naszego małżeństwa. Żeby sprawa była jasna, to daleka jestem od tego, aby winą za taki stan rzeczy obarczać nowego domownika. W moim odczuciu zmiana adresu zamieszkania dziecka jedynie przyspieszyła obnażenie istotnych różnic światopoglądowych w naszym małżeństwie. Oczywiście miałam wcześniej świadomość, iż różnimy się w podejściu do pewnych tematów, ale chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego, że sprzeczne poglądy na temat wychowania dzieci, mogą generować w małżeństwie różnice  nie do przezwyciężenia. Jak dla mnie to temat rzeka. Jednego jestem pewna -  zajmowanie się na co dzień cudzymi dziećmi, to wybitnie niewdzięczna fucha wink

Marza info dla Ciebie. Stosunki z pasierbem miałam i nadal mam bardzo dobre, chociaż już nie jestem żoną jego ojca. Nie byłam macochą idealną, ale i tak troszczyłam się o psierba bardziej niż jego rodzice.

8,011

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Salander jeśli chciałaś z kimś pogadać o synach męża to trzeba było porozmawiać z przyjaciółka, siostra, kuzynka. Nie pomyślałas że ktoś ze znajomych twojego męża mógł mu powtórzyć co mówiłas na jego dzieci, jeszcze coś dodać od siebie. Stąd jego słowa że nie nadajesz się na matkę, uważam że te słowa były okrutne. Zastanów się na przyszłość co i komu mówisz o synach męża.


czuję od Ciebie dużo złości i frustracji. Twoje komentarze są agresywne i widzę, że szukasz zaczepki. Nie mam pojęcia o czym piszesz, ponieważ nie rozmawiam o dzieciach mojego męża z jego znajomymi, tylko słucham, co sami mają do powiedzenia. Ale mam poczucie, że nie chcesz tego zrozumieć.

8,012

Odp: Być drugą i macochą
Malineczka00 napisał/a:

nie powinnas sie za bardzo wtracac.
Niech rodzice sobie sami radza.
Wspieraj ale nie karc nastolatka, bo rodzic rodzicem bedzie zawsze, a Tobie moga pewnych zachowan nie wybaczyc (nie ma znaczenia czy slusznych, czy nie) i Wasza relacja moze zepsuc sie na zawsze.
Wasze relacje macocha-dziecko zaleza tylko od Was. Nie musicie go kochac. Badzcie dobre, czasem cierpliwe, czasem przytulcie jak ciocia i powinno sie poukladac a dziecko nie bedzie mialo Wam nic do zarzucenia, obsluga dzieci jest naprawde prosta.


I dlatego chyba powstało to forum - od macoch oczekuje się bycia dobrą, miłą, kochaną, nie wtrącającą się, nie karcącą. I jak żyć w takim układzie, gdzie od macochy oczekuje się wyłącznie dobrych zachowań, aby dziecko w żaden sposób nie ucierpiało, a KAŻDA forma jakiegokolwiek NORMALNEGO zachowania względem dzieci, które w normalnej rodzinie nie wzbudziłaby nawet jednej emocji, tutaj urasta do znamion prawie odrzucania dziecka, wyśmiewania czy wręcz znęcania (wyobrażenia marzy).

Przykro mi, ale jak pasierbica do mnie mówi "jak chcesz, aby było czysto w moim pokoju to sama posprzątaj" to BĘDĘ karcić. Jak dzwoni, że zmieniła zdanie i teraz chce przyjść jutro i zostać na dłużej, a ja z mężem mam już akurat inne plany, to BĘDĘ się wtrącać. Mogę być nazwana macochą z Kopciuszka, mogę byś spalona na stosie przez marze2, ale to jest moje życie i czasami zamierzam się uginać do ludzi i sytuacji, a czasem nie. Będąc macochą nie sprawię, że dziecko będzie miało znowu pełna rodzinę, nie odrozwiodę jego rodziców - jego świat został zmieniony PRZEZ RODZICÓW przy rozwodzie, nie przeze mnie i nie zamierzam brać na siebie odpowiedzialności za rekompensatę tego, co przeżyło. Postępuję DOKŁADNIE tak samo jak z własnym dzieckiem - nagradza, karcę, chwalę, ganię, wymagam, oczekuję, doceniam. Mix negatywnych i pozytywnych uczuć.

I nieprawdą jest, że nasze relacje macocha-dziecko zależą tylko od nas. Zależą od nas i dzieci i ojca i ex i ich rodzin dalszej i bliższej i otoczenia i Bóg wie czego jeszcze. Czasem właśnie jesteśmy bezradne, bo oczekuje się od nas bycia miłą i dobrą ciocią, wybaczając samym dzieciom, ojcom czy matkom wszystkie przewinienia.

8,013

Odp: Być drugą i macochą

Drogie macochy

niepokoję się, że marza2 zamilkła... żarcik smile

Piszę, bo mam kolejny praktyczny problem i może możecie mi coś doradzić, jeżeli macie praktykę. Będę dzisiaj analizowała orzecznictwo i artykuły, ale myślę że "mój" problem może też przerabiałyście. Stan faktyczny w punktach
1. Pani Matka ma paszporty dzieci, M ma dowody. Pani Matka pełni opiekę nad dziećmi, M nie ma ograniczonych praw rodzicielskich.
2. Jednej z pasierbic skończył się termin ważności paszportu, chce od nas pożyczyć dowód. Prawdopodobnie chce jechać zagranicę.
3. ja bym jej ten dowód dała, ale .... M walczył o ten dowód przed sądem (sąd zdecydował o "podziale" dokumentów!!!) i jak słyszy, że ma Pani Matce dowód "pożyczyć" to go szlag trafia ... ale nie w tym rzecz
4. mnie bardzo bardzo irytuje, że wtedy kiedy my chcemy ruszyć się na krok od miejsca zamieszkania, to Pani Matka "dla bezpieczeństwa dzieci" żąda szczegółowej informacji, kiedy i  gdzie (tj. adres) będziemy. Mnie to irytuje, bo pod pretekstem dzieci (a przecież nie niemowląt, tylko dzieci 10 i 12 letnich, z którymi ma stały kontakt komórkowy) czuję się inwigilowana. No dobrze - irytuje mnie to, że ona dzięki temu, że dziewczyny robią zdjęcia nas, naszego domu, syna itd ma dostęp do naszego życia.
5. M jak wspomniałam nie ma ograniczonych praw rodzicielskich, my jedziemy na wakacje musimy jej podać wszelkie dane dotyczące przelotu, miejsca pobytu, kontaktu do hotelu itd. Zasada ta nie obowiązuje w drugą stronę tj. kiedy ona jedzie za granicę to M dowiaduje się o tym w ten sposób, że ona potrzebuje od nas dowodu osobistego.

Znalazłam zajawkę takiego wyroku “W postanowieniu z dnia 06.03.1985 r. (sygn. akt III CRN 19/85) Sąd Najwyższy stwierdził, że wyjazd dziecka za granicę nawet tylko w celu spędzenia tam wakacji, jako należący do istotnych spraw dziecka, wymaga zgody obojga rodziców, wykonujących władzę rodzicielską, a w przypadku braku takiej zgody – orzeczenia sądu opiekuńczego.”

Jak to wygląda u Was? Jak Wasze Pani Matki wyjeżdżają z dziećmi na wakacje, to Was o tym informują? Czy żądają od Was przedstwienia dokładnego adresu, gdzie dzieci będą przebywać itd. Wiecie – ja rozumiem względy bezpieczeństwa itd. Natomiast bardzo bardzo mnie irtuje, ze to działa tylko w jedną stronę….

8,014 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-15 17:03:52)

Odp: Być drugą i macochą

to znowu ja ....
jestem znowu wykończona. Moja Pani Matka i M są siebie warci. Ona manipuluje i jest cokolwiek zołzą, on jest zakapiorem, a ja czuję się między młotem a kowadłem. Jestem skłonna do ustępstw - Pani Matka chce, żebyśmy dzieci jej oddali dzień wcześniej, on dla zasady nie chce się na to zgodzić. W korespondencję z Panią Matką zaangażowała się też nasza prawniczka (wszystkie ważne kwestie, ale też mniej ważne "idą" przez nią). Na to, że ja twierdzę, że Pani Matka jest z lekka walnięta można spojrzeć z przymrużeniem oka (przecież zła macocha jestem), ale prawniczka napisała maila-propozycję odpowiedzi na żądania Pani Matki, która ociekała jadem ... dosłownie. A nasza Pani mecenas jest laureatką jakiejś nagrody za wyjątkową etykę zawodową.... ale o Pani Matce po akcjach na sali sądowej ma zdanie jak najgorsze (tj. wg niej to jest kobieta niezrównoważona emocjonalnie i ekstremalnie roszczeniowa).
Więc od pół godziny przerabiam jej maila łagodząc zapisy. Jeszcze czeka mnie dyskusja z M na temat tego jednego dnia ... M często mnie ruga, że jestem "za dobra" dla ludzi i że np. rozpaskudziłam opiekunkę do dziecka, a panowie budowlańcy to lubią u nas siedzieć, bo mają catering i kawiarnię w jednym. tj, chcę powiedzieć, że ja miarkuję, czy ustępstwo mi się opłaca, czy jest racjonalne itd. On nie chce dla zasady "bo tak ma napisane w wyroku i ona by nam też nie ustąpiła".
Żebyście nie myślały, że chodzi tylko o ten dzień. Głównie sprawa rozgrywa się o dowody dziewczyn - mają nieważne paszporty (jedna z nich), Pani Matka chce pożyczyć od nas dowody, ale M się boi, że ona mu nie odda. Powiedziałabym - paranoja, ale wierzcie mi, że prawnicza miała dokładnie tą samą wątpliwość...W dodatku my mamy ją informować gdzie i kiedy będziemy za granicą, a ona pisze tylko M coć w deseń "potrzebuję dowód Misi, bo nie mam paszportu" a od dzieci wiemy, że prawdopodobnie jadą z matką za granicę.
Ja też mam paranoję. Czuję się inwigilowana przez Panią Matkę... dziewczyny jej wszystko opowiadają, a że mamy nowy trawnik z rolki, porobiły zdjęcia "nowej" części domu (potem mieliśmy takie dowody w sądzie na to, ze nam się powodzi finansowo", że mamy w domu rzutnik i inne takie bzdury itd. Muszę się jeszcze jej spowiadać z weekendów i planów wakacyjnych. Kicham na wiele rzeczy, ale czuję jakbym w tym wszystkim nie była "sama", tylko jest jeszcze "Wielka Siostra", która śledzi co u nas, a ja czuję się odarta z prywatności ...

8,015 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-06-15 22:21:48)

Odp: Być drugą i macochą

No cóż ja też raczej z tych zasadniczych jestem I dzieci za wcześnie bym nie oddała (potem jeszcze wykorzysta argument, że chétnie dzieci się pozbywacie). Co do dowodu osobistego córki, no wybacz, ale chyba Pani Matka wiedziała, że wakacje i urlop się zbliżają, mogła zadbać wcześniej o formalności. Żeby tatuś nie wyszedł na pieniacza, niech wyrazi wolę wspòłpracy i zaproponuje, że pojedzie z Matką do paszportowego załatwić niezbędne w tym zakresie formalności. Ale dowody osobiste są w tym wypadku w Jego posiadaniu I przecież o paszporty dziewczynek chyba sie od Matki nie upominał? Niech przypomni Matce z jakimi trudnościami wiązało się załatwienie przez Niego tych dowodòw I jeszcze raz podkreśli swoją dobrą wolę I chęć współpracy przy składaniu wniosku o nowy paszport. Na drugi raz niech swoj urlop planuje z należytym wyprzedzeniem.

Odnośnie ustalenia miejsca pobytu dzieci na urlopie przerabiam to za każdym razem przed wakacjami. On oczekuje, że podam Mu adres gdzie I pod czyją opieką będą dzieci w mój miesiąc (jezeli wszystko mam juz zaplanowane to podaję Mu te dane , bo nie mam nic do ukrycia) , jednak kiedy ja oczekuje podobnych informacji od Niego, zawsze pisze...tylko, że nie prawdę. W czasie pobytu dzieci u ojca, kontaktuję się z moimi dziećmi telefonicznie I zawsze okazuje się, że nie są tam gdzie deklarował...bo tacie sie plany pozmieniały. Także ten temt u mnie nie jest niestety do przeskoczenia. Nie umiem Tobie doradzic w tym zakresie.

8,016

Odp: Być drugą i macochą

Hannah
Sprawa jest w sądzie ,wszystko wskazuje ze dziecko będzie przyznane ojcu. Powód utrudnianie kontaktu z ojcem . Tak się zajmowała kilka miesięcy utrudnieniem kontaktu dziecka z ojcem ze zapomniała o całej reszcie Ma w tym momencie ogromne problemy finansowe i właściwie brak normalnego mieszkania. Nie mogła zniszczyć naszego związku przez dłuższy czas to postanowiła ze ojciec nie będzie miał kontaktu z córka. Taka kara za bycie z inną. Mimo wszystko żal mi tej kobiety bo straciła stabilizację w życiu przez nienawiść. Ja nie rozbiłam tego małżeństwa wiec kompletnie nie czuje się winna.

Mała teraz właściwie nie chce wracać do matki bo się nudzi. Mam wokół siebie gromadkę dzieci , wiec u nas cały czas jest zabawa. Zaczęła udawadniac teraz ze nie potrzebuje zbyt dużo opieki. Tak bardzo chce zostać z ojcem.

Hannah
Moim zdaniem chęć 12 łatki do przeprowadzki może mieć różne podłoże.
Może jej się wydawać ze będzie miała więcej wolności. Tata pewnie zapatrzony w córkę i zajęty praca a macocha nie jest w stanie tak kontrolować dziecka jak matka.
Gdybym dostała dziecko w takim wieku , mysle ze nie wytrącałabym się za bardzo w wychowanie dziecka. Ono już jest w jakiś sposób ukształtowane przez wychowanie rodziców.

Może jestem okropna ale planuje już strategie i jak narazie po przeczytaniu waszych postów myśle , ze tak jak pisałam wyżej. Nie będę się wtrącala w wychowanie dziecka. Jeśli rodzice czy ojciec chce wychować dziecko na lenia czy zarozumialca , dlaczego miałabym się tym stresować?  Nikt mi nie powie , patrz ale żle wychowała dziecko bo to nie jest moje dziecko.

8,017

Odp: Być drugą i macochą

kjim
M napisał do byłej żony maila (tj. ja napisałam) w tonie - "dobrze, jeżeli chcesz dowodu córki, dam Ci go bezpośrednio przed Twoim wyjazdem (życzyła sobie uroczystego przekazania dowodu dnia 22 czerwca) i pod warunkiem, że otrzymam informację, gdzie będziesz za granicą przebywała z dziećmi. Od piątku zapadła cisza ... czuję się zirytowana i idę o zakład, że ta próba "przejęcia" dowodu (który chyba jej jednak nie jest potrzebny) to kolejne badanie granicy M.
Ale doskonale, że nam przypomniała, że w przyszłym roku kończy się termin ważności dowodów dziewczyn. To byłby hajzel, gdybyśmy w przyszłym roku musieli od niej pożyczać paszporty. Zresztą w zeszłym roku już był mały "przedsmak" akcji, kiedy przed naszym wylotem do Grecji Pani Matka z satysfakcją stwierdziła, że "i tak nigdzie nie pojedziecie, bo dowody dzieci są nieważne, bo jest nieaktualny adres zamieszkania". Na szczęście zmieniły się przepisy, w dowodzie nie podaje się adresu zamieszkania i "stare" dowody nie trzeba wymieniać w przypadku zmiany adresu. Z nie mniejszą przyjemnością uświadomiłam Pani Matce, że jest w błędzie i nie potrzebujemy jej paszportów (jestem przekonana, że na tych paszportach chciała coś ugrać)...

Zresztą starsza pasierbica "pochwaliła się" matce, że tata zgodził się, żeby ona zamieszkała z nim, tylko że jeszcze muszą porozmawiać z psychologiem. Na to Pani Matka, chyba próbowała ją wystraszyć, że jak ona będzie mieszkać u nas to będzie do nas przychodzi kurator i "różni inni dziwni ludzie" i będą nas obserwowali. Pasierbica czuje się też przez Panią Matkę szykanowana, ponieważ ta "rozpowiada znajomym", że M-lina chce mieszkać z ojcem, bo ojciec ją zabiera na konie.... Jak mi to wszystko M sprawozdał, to nie wiedziałam czy się śmiać, czy wq-wić (o płaczu mowy nie było). Oni wszyscy są walnięci .... Mówię M, że zapewne znowu miała miejsce jakaś awantura w domu i M-lina w ripoście do Pani Matki walnęła, że będzie mieszkała z tatą, bo się tata zgodził. M wszystko z dziećmi by omawiał - omówił i myślę, że zaczynają się poważne schody. Dziś zadzwoniłam do psychologa, nakreśliłam jej sprawę, a ona mnie pyta "a Pani chce, żeby pasierbica z Państwem mieszkała" (pani psycholog b sympatyczna słyszę i "na luzie"). Na to ja jej - "Proszę Pani, to chyba oczywiste, ŻE NIE i że z całego tego towarzystwa chyba póki co jako jedyna zdaję sobie sprawę z tego, jakie to może mieć konsekwencje, bo mój partner nie ma takiej refleksji, a 12-to letnia pasierbica to już w ogóle".  Pani psycholog chichotała i mówi "no tak, macochy nie mają najłatwiej"...

8,018

Odp: Być drugą i macochą

Happy30
moja Pani Matka, jej uwaga koncentruje się aktualnie na młodszej córce- baletnicy. M-lina czuje się odtrącona i myślę, że źle jej z tą sytuacją. W dodatku wchodzi w wiek dojrzewania, Pani Matka poświęca swoją uwagę młodszej córce, pomaga jej w nauce (nie robiła tego jak M-lina była w 4 klasie + nie robi teraz tego). Tak naprawdę, to myślę, że M-lina chce coś zmienić w swoim życiu.
Wiesz ... w macochowaniu nie podobało mi się to, że dostałam "na pysk" pasierbice w wieku 7 i 9 lat, gdzie ja nawet nie miałam pojęcia jakimi zabawkami teraz bawią się takie dzieci. Nie miałam wtedy swojego dziecka i ciężko było mi nawet wyobrazić sobie, z czym będę musiała się zmierzyć. A zagadnienie jest dynamiczne, bo wtedy to były dzieci, a teraz to zaczynają się robić nastoletnie pannice.
I chyba nie da się do końca zdystansować, kiedy masz dziecko w domu. Jak mam perspektywę, kłócić się o coś co jest związane z pasierbicami z M (nawet jeżeli uważam, że to co mówię jest słuszne), a nie, to biorę głęboki oddech i zaczynam mniej więcej w taki sposób "powiem to tylko raz i przestanę się wypowiadać w temacie, bo co zrobisz ze swoimi córkami, to twoja sprawa, ale .....". Jeżeli do niego coś dotrze - ok, jeżeli nie to moje zdanie poznał. Natomiast często "konsekwencje" różnych zachowań niestety wpływają na mnie. Przykład - dziewczyny nie mają nawyku odnoszenia po sobie talerzy po posiłku. Podnosi mi się po każdym posiłku ciśnienie, kiedy muszę po nich talerze, kubki, kubeczki, szklaneczki zbierać i znosić do zmywarki. Przebierają się po kilka razy dziennie, a potem ja piorę sterty ciuchów, które były założone na 2 godziny itd itp... Nie sposób wtedy nie odczuć irytacji i przyznam, ze po uszach dostaje wtedy M....

8,019

Odp: Być drugą i macochą

Hannah99 bardzo ci współczuję tych niekończących się batalii z Panią Matką. Podziwiam, że ci się chce i cię to nie męczy. Wychodzi trochę na to, że żyjecie w takim trójkącie na co dzień.  Ja od początku powiedziałam, że nie chcę słuchać o tych złośliwościach i komentarzach, bo to nie na moje nerwy, za bardzo się nakręcałam i pozwalałam żeby to wpływało na nasz dom i związek więc... żyję słodką niewiedzą.

8,020

Odp: Być drugą i macochą
Hannah99 napisał/a:

Przykład - dziewczyny nie mają nawyku odnoszenia po sobie talerzy po posiłku. Podnosi mi się po każdym posiłku ciśnienie, kiedy muszę po nich talerze, kubki, kubeczki, szklaneczki zbierać i znosić do zmywarki. Przebierają się po kilka razy dziennie, a potem ja piorę sterty ciuchów, które były założone na 2 godziny itd itp... Nie sposób wtedy nie odczuć irytacji i przyznam, ze po uszach dostaje wtedy M....

O  rany!!!! A czemu Ty to robisz? Zostaw talerze, kubeczki I kubki I poinstruuj calą trojkę, albo dziewczynki zaczną odstawiać po sobie naczynia I tata będzie to egzekwował, albo tata bédzie to musiał robić za córki. Ja tozumiem, że może dla świętego spokoju postanowiłaś nie drążyć tematu obowiązków, ale wyréczając dzieci w tak drobnych czynnościach zapédzasz się w kozi róg.

8,021

Odp: Być drugą i macochą

Kjim
hm ... no tak to jakoś "wychodzi", że dopóki nie upomnę werbalnie "dziewczynki a odnieść talerz po sobie", "a wyrzucić resztki do kosza", "a wyrzucić do śmieci zużyte serwetki" to raczej nikt się z tym nie pokwapi. Chociaż muszę oddać starszej pasierbicy, że jak ma "dobry dzień" to nawet potrafi i poukładać naczynia przed posiłkiem na stole i zabrać talerz ode mnie i od ojca po obiedzie... Natomiast ojciec je systematycznie infantylizuje. Młodsza ma 10 lat a herbaty sobie sama nie zrobi, tata im przynosi obrane i pokrojone "owocki" pod nosek. Jak słyszę "tato zrób nam owocki" to adrenalina mi skacze, i to nie dlatego że mam coś przeciwko spożywaniu owoców, ale pod tymi owockami to jest nieco inny przekaz "tata umyj jabłuszko, obierz, pokrój je, wykrój gniazdo nasienne i przynieś mi na talerzyku do pokoju" co oznacza mniej więcej tyle, że nie muszę zrobić absolutnie nic w temacie. Marza2 powinna tu zaraz napisać "a co z Janem, czy mu nie przynosisz owocków". Nie - Jan dostaje umyte jabłko do łapy i niech je skoro ma już zęby, obieram mu banana ze skórki i kładę na plastikowym talerzyku i nie kroję mu na "talarki", żeby mu lepiej wchodziły małe kawałeczki. Albo złośliwa macocha jestem, albo podła matka smile

Aż znienawidziłam słowo "owocki" - co to to cholery jest ten "owocek". Jeszcze brakuje, żeby wołały "tata am am i du du"....

8,022

Odp: Być drugą i macochą

Wiesz co Hannah, z jednej strony rozumiem Twoj wkurv, ale z drugiej strony sami z tych dziewczyn robicie pierdoly. Piszesz, ze nie maja nawyku odnoszenia talerzy po sobie - a jak maja miec, kiedy raz im ktos przypomni, a dziesiec razy nie i posprzata za nich? Brak konsekwencji.

Ja uwazam, ze uslugiwanie nikomu dobrze nie robi, a w szczegolnosci nie jest dobre dla dziecka. W jego interesie jest byc jak najbardziej samodzielnym i samowystarczalnym - taki kapital na przyszlosc. Ja do dzis mam "pretensje" do mojej matki, ze nie nauczyla mnie gotowac. Teraz sie dziwi, ze zamawiam take away, no ale helou, gdzie byla 30 lat temu? Moze przedstaw to w ten sposob swojemu mezowi, moze w koncu otworzy oczy, ze krojac "owocki" swoim dziewczynom tak naprawde robi to, zeby wizerunek "dobrego tatusia" mu sie zgadzal, czyli z egoistycznych pobudek, a nie dla szeroko pojetego dobra dziewczyn.

Swoja droga chyba wyszlabym z siebie sluchajac takiego niuniania. To byl jeden z powodow, dla ktorych wycofalam sie ze wspolnego spedzania czasu z dziecmi mojego M. Po prostu nie moglam tego zdzierzyc na dluzsza mete.

Co do prania - po co pierzesz? Zapakuj wszystkie ich manatki po weekendzie i niech matka im pierze. Bez przesady. Co do zmywania zgadzam sie z kjim, wiec nie bede sie powtarzac.

Nie wiem, czy zamieszkanie starszej dziewczynki z Wami to dobry pomysl. Poki co Jasio jest maly i nie ogarnia roznicy miedzy "owockami" a jablkiem do lapki, ale Jasio urosnie. Myslisz, ze nie zauwazy podwojnych standardow? No chyba, ze Twoj maz sie w koncu obudzi i zacznie byc ojcem dla wszystkich swoich dzieci, a nie tylko "tatusiem" dla niektorych.

8,023

Odp: Być drugą i macochą

Hannah więcej konsekwencji, bo zaczynasz odpuszczać(zapewne dla świętego spokoju), a to ewidentnie strzał we własne kolano.  Upominaj dotąd, aż pewne czynności wejdą Im w nawyk, a jeżeli to nie pomaga, upomnij raz ojca dziewczynek, on też musi egzekwować od dzieci wykonania takich prostych czynności jak odwieszenie récznika na miejsce lub odniesienie talerzy po posiłku. Przecież nie tylko Ty masz być w związku tą, która wymaga I egzekwuje. Czy w stosunku do Jasia, Twoj facet też jest taki pobłażliwy? Popatrz sobie, poobserwuj w codziennych sytuacjach, czy podajãc owoce Jankowi poda Mu cale jabłko, czy z automatu obierze je I pokroi na cząstki. Niby drobiazg, a pokaże Ci to , czy Twoj facet stosuje podwójne standardy, czy po prostu jest już tak nauczony, że z dziećmi sié tak "niunia", zamiast uczyć, wymagać, egzekwować, wychowywać.

8,024

Odp: Być drugą i macochą

Hannah99 odnośnie informowania drugiego rodzica o wyjeździe dzieci za granicę, nie wiem czy jest to obowiązek pod względem prawnym, ale może być coś na rzeczy, skoro w te wakacje ex poinformowała M o tym, że w tych i w tych dniach wyjeżdża z córką za granicę tam i tam.
Jeżeli chodzi o ten wcześniejszy powrót dziewczyn do matki, to u nas jest to dość częsta sytuacja, z tym że to raczej ja jestem osobą, która tłumaczy M. że nie musi i nawet nie powinien się na to godzić, bo raczej na pozytywny feedback, czyli odwiezie córki dzień później nie ma co liczyć.
Ogólnie staram się uświadamiać mojego M. że to co bez przerwy było nazywane "dla dobra dziecka", czytaj- ustępowanie ex, faktycznie na dziecko nie miało żadnego wpływu. Z perspektywy czasu przyznał mi racje.
Bardzo mnie to kiedyś irytowało, ale udało mi się zmienić jego podejście. Cieszę się, że nie mam już problemu z tańczącym pod akopaniament ex partnerem.

8,025

Odp: Być drugą i macochą

powinnam się chyba zapisać jeszcze na jakieś inne forum, bo się wściekłam dzisiaj na M i zrobiłam mu dziką awanturę

1. to ja mam napisać maila do Pani Matki z prośbą o umożliwienie konsultacji z psychologiem. Mam dość bycia załatwiaczem spraw z Panią Matką i jak mu zależy na tym, żeby sprowadzić starszą córkę do siebie, niech o to walczy o to sam. Niech sam wymyśla co napisać Pani Matce, aby się zgodziła na tą wizytę. On się „kumpluje” z córką i mówi jej o rzeczach, które powinien zachować dla siebie. Ona wyklepała matce, że weźmiemy ją, ale jeszcze musi skonsultować się z psychologiem. Oczyma duszy widzę jak Pani  Matka z własnej i nieprzymuszonej woli podpisuje zgodę na wizytę w poradni…. Farsa!

2. Prosiłam go kilkukrotnie, aby pofatygował się do szkoły baletowej i porozmawiał z jakimś pedagogiem odnośnie predyspozycji młodszej córki do baletu. Prawda jest taka, ze mu się dupy ruszyć nie chciało, a miałby mocny argument, że Pani taka a taka powiedziała, że Am-la nadaje/nie nadaje się do baletu. Pasierbica ma mierny z tańca klasycznego, mierny z egzaminu promocyjnego, z ważnych przedmiotów same trójki (z matematyki tróję wyciągniętą z miernej) i ogólnie jest wyszczekana, a ciemna jak tabaka w rogu. Ale …….. zmieniły się przepisy i dziecko z mierną z egzaminu promocyjnego przechodzi do następnej klasy (w zeszłym roku wylatywało). Pani Matka to skrzętnie wykorzysta i prawdopodobnie Am-la będzie kontynuowała naukę w kolejnej klasie szkoły baletowej, co jest porażką, bo ewidentnie nie daje sobie rady.

TYLKO ZA PASYWNĄ POSTAWĘ M JA W PRZYSZŁYM ROKU NIE MAM OCHOTY WYSŁUCHIWAĆ JEGO PIPCZENIA W TEMACIE SZKOŁY BALETOWEJ. NIE MAM NA TO NAJMNIEJSZEJ OCHOTY. Frustracja starszej pasierbicy będzie rosła, dziewczynka będzie tyła (teraz już zajada problemy), będzie ryczała, że chce mieszkać z nami…. Niech M bierze to na klatę skoro nie robi tego, co mu mówię.

Przepraszam, że capslokami, ale najchętniej bym to wykrzyczała. Jestem w jakimś cholernym matriksie

3. kończę rok obrotowy w firmie w czerwcu, mam przerąbane bo muszę pozamykać projekty, pofakturować, a klienci się powściekali i mam tyle roboty, że nie wiem w co ręce włożyć, pracuję po nocach, zajmuję się dzieckiem, gotuję, piorę itd. Szkoda mi mojej energii życiowej na zamiatanie guano po M i Pani Matce. W tym tygodniu M był w poniedziałek w delegacji, we wtorek popołudniu na jednym występie dziewczyn, w środę oglądał mecz, dziś był na drugim występie dziewczyn, jutro bierze dzień wolnego, bo koniec roku – pytam czy odprowadzi Jasia do żłoba, a on że nie bo na 8.30 idzie na koniec roku. Ja na to, ale Jasia możesz odprowadzić na 7.30 i zdążysz, ale on „wolałby nie” …….. a dodam, że w sobotę jest kolejny występ dziewczyn. Przepraszam, ale ciśnienie mi poszło i zrobiłam awanturę.

8,026

Odp: Być drugą i macochą

A kogo ty Hannah99 masz przepraszać i za co? Lepsze są kłótnie, nawet w emocjach, a nawet lepiej, bo wtedy wyrzucasz wszystko co cię boli. Z własnego doświadczenia powiem, że jak emocje opadną, a nie było tego nagłego wyrzutu, to jak przychodzi do spokojnej, konstruktywnej konwersacji na ten temat, to zaczynam sobie wkręcać, że "pewnie przesadzam".
Moim zdaniem lepsza otwarta awantura niż ciche dni i udawanie, że wszystko jest ok.
Przerabialam tą drugą opcję- przechodziło mi po 1-2 dniach ( dłużej nie byłam w stanie wytrzymać i tak samo mój partner). Rozchodziło się to po kościach, ale tylko na jakiś czas. Przy kolejnej kłótni musiało to wyjść.
U twojego M. brak chęci zmiany czegokolwiek. Najważniejsze, że nie jest gorzej, a wie że nie będzie gorzej, bo ma ciebie i wie że ty nie dopuścisz do tego żeby było gorzej. Tak jest wygodnie i bez wysiłku.
Musisz od niego wymagać skoro on sam od siebie nie wymaga.
Nie bardzo wiem dlaczego ty masz tego maila napisać do Pani Matki. Przecież on powinien lepiej ją znać i wiedzieć jak ją podejść.
Poprosić o pomoc w kwestii stylistyki- bo jak widać super ci to idzie - ok, ale zwalać to całkowicie na ciebie, hmm- leniuszek.

8,027

Odp: Być drugą i macochą

Czemu ja praktykuję korespondencję z Panią Matką? Bo w odróżnieniu do M jestem rzeczowa i nastawiona na załatwienie sprawy. W dodatku jako taki "prawnik bez wykształcenia prawniczego" (bo moja praca jest podobna do pracy prawnika, chociaż jestem ekonomistą) mam umiejętność wywijania kota ogonem i układania logicznej (aczkolwiek wielokrotnie dość podstępnej) argumentacji. Mam też inną osobowość niż Pani Matka i M – oni by się zagryźli przy byle sprawie, przy byle pierdole wytaczają przeciwko sobie broń masowego rażenia, podczas gdy ja układam sprawy taktycznie z nastawieniem na skonkretyzowany cel (i tym celem nie jest bynajmniej dopieprzanie eks). Sytuacje, kiedy Pani Matka da upust swoim frustracjom I się “wyżyje” w sms na M są często wpisane w to, aby sobie ulżyła, nachłeptała się krwi i odpuściła w innym temacie na którym mi/M zależy. M nie ma zupełnie tej umiejętności, on jest nastawiony na tu i teraz.
Jeżeli miałoby być tak, że pasierbica miałaby u nas zamieszkać, uknułabym intrygę aby do tego doprowadzić możliwie sprawnie i bez dużych kosztów emocjonalnych. Potrafiłabym wykorzystać słowa i zachowania Pani Matki przeciwko niej. Tylko …. nie mam przekonania czy tego chcę. Mogę powiedzieć tak, że mam na uwadze dobro pasierbicy i chciałabym, żeby była szczęśliwa, ale mam też na uwadze SWOJE dobro. M mówi o tym, że on chce żebyśMY „pomogli dziecku” itd, a ja nie wiem czy naprawdę tego chcę, bo czy ktoś zastanawia się nad moimi potrzebami, czy też jako dorosła macocha mam podporządkować swoje życie dobru pasierbicy… a przecież  z mojej perspektywy to „obce” dziecko... (cały czas układam to sobie w głowie) Jeżeli nawet tak ma być, tj. pasierbica ma zamieszkać z nami, to chcę, żeby M o to walczył, a nie wrzucał mi kolejne zadanie do obrobienia. Mogę mu pomóc, ale nie chcę robić tego sama, tym bardziej, że mam sama trochę z tym problem.
Pewnie gdybym miała zacząć pisać do Pani Matki zaczęłabym w deseń. „M-lina wspomniała, że rozmawiała z Tobą na temat możliwości zamieszkania ze mną. Kilkukrotnie wspominała, że w różnych okolicznościach deklarujesz, że jak chce to może zamieszkać ze mną i że możesz ją natychmiast do mnie zawieźć. Rozmawiałem na ten temat z dzieckiem, ponieważ ona twierdzi, że chce ze mną zamieszkać – uświadamiałem jej konsekwencje takiej zmiany; konieczność zmiany szkoły, nowe środowisko, spędzanie co drugiego weekendu z Tobą, rozstanie z młodszą siostrą itd. Michalina zadeklarowała, że na to się zgadza i nadal chce przenieść się do nas. Z naszej strony jesteśmy gotowi zaopiekować się dzieckiem, jednak nie mam przekonania co do tego, że jej chęć zamieszkania z nami, jest przemyślana i umotywowana jej fatycznymi potrzebami. W mojej ocenie M-lina czuje się odrzucona i sfrustrowana faktem, ze większość uwagi koncentruje się aktualnie na Amelii. Dlatego chcę, aby psycholog z nią porozmawiała i pomogła być może przeanalizować co jest jej rzeczywistym problemem, którego może przeprowadzka w ogóle nie jest w stanie rozwiązać. Kontaktowałem się z poradnią… taką i taką… z panią taką i taką, która zadeklarowała się, że porozmawia z M-liną. Potrzebna jest do tego zgoda obojga rodziców, dlatego proszę ….. Pani psycholog wspomniała również, że optymalnie byłoby, gdyby mogła również z Tobą porozmawiać w tej kwestii. Jeżeli zatem jesteś zainteresowana, to po wyrażeniu przez Ciebie zgody na sesję u M-liny psychologa, mogłabyś również umówić się z panią psycholog i przedstawić własne stanowisko w sprawie dziecka.”
Pisanie w sprawach pasierbic, Pani Matki itd. przychodzi mi z pewnym wysiłkiem. Czuję się jakbym robiła to wbrew sobie i odczuwam taki emocjonalny wewnętrzny zgrzyt. Natomiast wiem, jakby napisał M takiego maila… byłaby to dla M i Pani Matki kolejna okazja, żeby się wzajemnie poobrażać i nic konstruktywnego nie załatwić….. Jak mam być pośrednio uczestniczką kolejnej rzeźni eks małżonków, to dla świętego spokoju wolę sama napisać.

8,028

Odp: Być drugą i macochą

Moim zdaniem niepotrzebnie wyreczasz meza w korespondencji z ex zona. Przeciez to dwoje doroslych ludzi. Nawet jesli sie obraza i nic nie zalatwia, to tak zle? wink Tak Ci zalezy na sprowadzeniu pasierbicy pod swoj dach? C'mon...

8,029

Odp: Być drugą i macochą

Hmm... Podzielę się taką uwagą, że gdybym była na miejscu Pani Matki i dostała takiego maila, rzekomo napisanego przez ex męża, od razu bym się połapała, że to ty piszesz... i zrobiłabym tobie/jemu/wam na złość i na żadne wizyty nie wyraziła bym zgody.
Ale może ex jest tępa i nie przyjdzie jej to do głowy- sama oceń. Z drugiej strony ten temat chyba nie przycichnie od tak. Bez opinii psychologa się nie obędzie.
Czy ktoś zastanawia się nad twoimi potrzebami? W tej sytuacji - NIE.  A jest jedna osoba, która POWINNA się zastanowić- nie zaskoczę cię- twój M. Innym "zamieszanym" w tą w sumie się nie dziwię, ale szkoda że twojemu mężowi nie przyszło do glowy, że może być ci ciężko.
No nie, nie jest w stanie do tego dojść bez twojej podpowiedzi. Coś co dla nas macoch jest irytująca zadrą, albo najgorszą tragedią, dla naszych partnerów jest pierdołą. I nie dziwię się. Już się nie dziwię. Po pierwsze taka prosta jest ta męska psychika i szczerze, są momenty kiedy im tego zazdroszczę. Druga sprawa, to ich dziecko, z krwi i kości, oni też mają swój ojcowski instynkt.

8,030

Odp: Być drugą i macochą
Hannah99 napisał/a:

Czemu ja praktykuję korespondencję z Panią Matką? Bo w odróżnieniu do M jestem rzeczowa i nastawiona na załatwienie sprawy. W dodatku jako taki "prawnik bez wykształcenia prawniczego" (bo moja praca jest podobna do pracy prawnika, chociaż jestem ekonomistą) mam umiejętność wywijania kota ogonem i układania logicznej (aczkolwiek wielokrotnie dość podstępnej) argumentacji. Mam też inną osobowość niż Pani Matka i M – oni by się zagryźli przy byle sprawie, przy byle pierdole wytaczają przeciwko sobie broń masowego rażenia, podczas gdy ja układam sprawy taktycznie z nastawieniem na skonkretyzowany cel (i tym celem nie jest bynajmniej dopieprzanie eks). Sytuacje, kiedy Pani Matka da upust swoim frustracjom I się “wyżyje” w sms na M są często wpisane w to, aby sobie ulżyła, nachłeptała się krwi i odpuściła w innym temacie na którym mi/M zależy. M nie ma zupełnie tej umiejętności, on jest nastawiony na tu i teraz.
Jeżeli miałoby być tak, że pasierbica miałaby u nas zamieszkać, uknułabym intrygę aby do tego doprowadzić możliwie sprawnie i bez dużych kosztów emocjonalnych. Potrafiłabym wykorzystać słowa i zachowania Pani Matki przeciwko niej. Tylko …. nie mam przekonania czy tego chcę. Mogę powiedzieć tak, że mam na uwadze dobro pasierbicy i chciałabym, żeby była szczęśliwa, ale mam też na uwadze SWOJE dobro. M mówi o tym, że on chce żebyśMY „pomogli dziecku” itd, a ja nie wiem czy naprawdę tego chcę, bo czy ktoś zastanawia się nad moimi potrzebami, czy też jako dorosła macocha mam podporządkować swoje życie dobru pasierbicy… a przecież  z mojej perspektywy to „obce” dziecko... (cały czas układam to sobie w głowie) Jeżeli nawet tak ma być, tj. pasierbica ma zamieszkać z nami, to chcę, żeby M o to walczył, a nie wrzucał mi kolejne zadanie do obrobienia. Mogę mu pomóc, ale nie chcę robić tego sama, tym bardziej, że mam sama trochę z tym problem.



kończę rok obrotowy w firmie w czerwcu, mam przerąbane bo muszę pozamykać projekty, pofakturować, a klienci się powściekali i mam tyle roboty, że nie wiem w co ręce włożyć, pracuję po nocach, zajmuję się dzieckiem, gotuję, piorę itd. Szkoda mi mojej energii życiowej na zamiatanie guano po M i Pani Matce. W tym tygodniu M był w poniedziałek w delegacji, we wtorek popołudniu na jednym występie dziewczyn, w środę oglądał mecz, dziś był na drugim występie dziewczyn, jutro bierze dzień wolnego, bo koniec roku – pytam czy odprowadzi Jasia do żłoba, a on że nie bo na 8.30 idzie na koniec roku. Ja na to, ale Jasia możesz odprowadzić na 7.30 i zdążysz, ale on „wolałby nie” …….. a dodam, że w sobotę jest kolejny występ dziewczyn. Przepraszam, ale ciśnienie mi poszło i zrobiłam awanturę.



Hannaaaa.. ja powiem z własnego doświadczenia ... wyluzuj, odsuń nie swoje tematy ... nie uratujesz wszystkich.... i nie wszyscy chcą być ratowani  !
Pasierbica ma matkę i ojca , Ba ! ma Pania Matkę i ojca z deklaracja " pomóc dziecku ".... naprawdę potrzebna im dodatkowa osoba  ???

Moja metoda obecna - M ma tak jak załatwi, zrobi , zabezpieczy - jego dziecko ma mamę i tatę i całą rodzinę ... ja mam na co poświęcać uwagę , siły i czas.
To nie znaczy że mu nie pomogę ,owszem ale tylko tyle ile chcę i ile uważam.... nie pozwalam by jego obowiązki były moimi !
Jesteś pełna energii , skieruj ją na siebie i dziecko, związek... zobacz co jest powodem awantury dzisiejszej ???

I przeczytaj sobie zdanie które wytłuściłam .... jak dla mnie M wjechał na złe tory ...  ....  sprawy jego córek są ważniejsze niż Twoje i Waszego syna !
Być może M i Pani Matka sami załatwią swoje sprawy jak im na to pozwolisz  tongue  . Będą mieli je tak ogarnięte jak to ogarną sami !

Metaksa, Kjim....dzień dobry dziewczynki .. ciągle jestem. Detoks sobie zrobiłam.
Czytanie naszego forum nie zawsze pomaga tongue

8,031 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-22 15:31:51)

Odp: Być drugą i macochą

niedługo idę do domu z pracy, więc nie mam możliwości się rozpisać... Zresztą niedawno odezwał się M i okazało się, że przywiózł dziewczyny do nas do domu, a miał je tylko wziąć na lody po zakończeniu roku szkolnego. Jestem wnerwiona jeszcze bardziej, oświadczyłam że nie mam ochoty się z nimi spotykać, w związku z czym wrócę do domu jak mnie nie będzie (nie jestem zła na dzieci, ale jestem wk-wiona generalnie i mam ochotę spędzić czas w piątek z dzieckiem, a nie z całym stadem).

moja Pani Matka zapewne wie, że ja jestem autorką znacznej części korespondencji. Na jej miejscu byłabym raczej wdzięczna, za "rzeczowe" załatwianie spraw bez wycieczek w kierunku złośliwych analiz wspólnej przeszłości M i Pani Matki. Piszę normalnie, bez jadu i bez zaczepek. Pomijam, że i tak większość korespondencji idzie przez prawników, więc czy fakt, że to ja piszę ma jakieś znaczenie? Uśmiecham się, bo w swojej naiwności na początku macochowania wierzyłam, że z każdym jestem w stanie się dogadać smile takie było moje przekonanie ... kiedyś... teraz wiem, że nie z każdym i nie na każdego działają argumenty.

Wczoraj wieczorem oświadczyłam M, że ma wolną rękę. Niech organizuje, ogarnia to co chce, ja do zmiany miejsca pobytu pasierbicy swojego palca nie przyłożę i to głównie dlatego, że czuję się zajechana bieżącymi wątkami, które są na mojej głowie, że jak mam wybierać, to wolę resztki swojej energii życiowej przeznaczyć na godzinę aerobiku tygodniowo zamiast na kolejną awanturę z Panią Matką.

A to, że Pani matka na żadne wizyty zgody nie da .............. kochane ........... ewentualna zmiana miejsca zamieszkania M-liny to 3 kPLN w plecy dla niej. Nawet z tak prozaicznego powodu ona nie da na to zgody (pomijam, że wierzę że jako matka kocha córkę i też nie będzie chciała się z nią rozstać)....

8,032

Odp: Być drugą i macochą
Hannah99 napisał/a:

niedługo idę do domu z pracy, więc nie mam możliwości się rozpisać... Zresztą niedawno odezwał się M i okazało się, że przywiózł dziewczyny do nas do domu, a miał je tylko wziąć na lody po zakończeniu roku szkolnego. Jestem wnerwiona jeszcze bardziej, oświadczyłam że nie mam ochoty się z nimi spotykać, w związku z czym wrócę do domu jak mnie nie będzie (nie jestem zła na dzieci, ale jestem wk-wiona generalnie i mam ochotę spędzić czas w piątek z dzieckiem, a nie z całym stadem).

moja Pani Matka zapewne wie, że ja jestem autorką znacznej części korespondencji. Na jej miejscu byłabym raczej wdzięczna, za "rzeczowe" załatwianie spraw bez wycieczek w kierunku złośliwych analiz wspólnej przeszłości M i Pani Matki. Piszę normalnie, bez jadu i bez zaczepek. Pomijam, że i tak większość korespondencji idzie przez prawników, więc czy fakt, że to ja piszę ma jakieś znaczenie? Uśmiecham się, bo w swojej naiwności na początku macochowania wierzyłam, że z każdym jestem w stanie się dogadać smile takie było moje przekonanie ... kiedyś... teraz wiem, że nie z każdym i nie na każdego działają argumenty.

Wczoraj wieczorem oświadczyłam M, że ma wolną rękę. Niech organizuje, ogarnia to co chce, ja do zmiany miejsca pobytu pasierbicy swojego palca nie przyłożę i to głównie dlatego, że czuję się zajechana bieżącymi wątkami, które są na mojej głowie, że jak mam wybierać, to wolę resztki swojej energii życiowej przeznaczyć na godzinę aerobiku tygodniowo zamiast na kolejną awanturę z Panią Matką.

A to, że Pani matka na żadne wizyty zgody nie da .............. kochane ........... ewentualna zmiana miejsca zamieszkania M-liny to 3 kPLN w plecy dla niej. Nawet z tak prozaicznego powodu ona nie da na to zgody (pomijam, że wierzę że jako matka kocha córkę i też nie będzie chciała się z nią rozstać)....

Hanna, ja polecam dystans .... im mniej wiem , im mniej się angażuje , pomagam, załatwiam.. tym mniej spraw jest do załatwienia . Bo po prostu M się nie chce, odpuszcza , pomija , wybiera wygodniej i łatwiej , czy też nie ma siły i czasu / takie życie - aerobik polecam,  ogólnie czas dla siebie , zadbać o siebie !
Frustracja powoduje że robimy się złośliwe, zrzędliwe ,mamy pretensję , złościmy się  na nie winne sytuacji dzieci , rozwalamy sobie związek - a po drugiej stronie rzadko zrozumienie i docenienie ! Ludzie biorą co im dajesz i uważają że im się wszystko należy bez ich zaangażowania i pracy ...
smile

8,033 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-06-22 16:50:58)

Odp: Być drugą i macochą

Hanna, Pani Matka nie dopuści do zmiany miejsca zamieszkania, bo to nie tylko utrata 3tysi na jedną córkę. To konieczność płacenia alimentów na starszą córké na konto ojca, z którym ta córka miałaby zamieszkać. W praktyce oznacza to, że alimenty by się wzajemnie zniosły i ani ojciec , ani matka nic nie dostaną. No chyba, że Pani Matka w swoich zapędach poszłaby dalej i próbowała udowadniać, że utrzymanie tej młodszej kosztuje wiécej niż tej statszej. Daleka droga do tego, dlatego obstawiam, że im mniej bédziesz angażować sie w tę sprawę, tym po pierwsze: będzie ona twać dłużej, po drugie i ważniejsze: będziesz zdrowsza!!!! Nie rób nic wbrew sobie, bo to strasznie dołuje. Wogóle uważam, że rozmowa między Wami nie powinna się zacząć od tego, czy pomożesz to załatwić, tylko od tego, jakie Ty masz zdanie w tym temacie. I uwaga !!! Nie wiem, czy już to dostrzegasz, bo ja z tego co piszesz juz wysnułam wniosek, że Twój M jednak zaczął stosować podwojne standardy. Rano Jasia do żłobka nie raczy zawieźć, bo mu się nie chce (w domyśle, bo Ty i tak to ogarniesz), ale po południu zabiera córki do Was, mimo, że tego w planie nie było. Nie chcę Ci dokładać zmartwień, ale z boku tak właśnie to wygląda. Zacznij coś z tym robić, bo potem nad tym nie zapanujesz.

8,034 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-25 14:09:21)

Odp: Być drugą i macochą

dziewczyny
przepraszam, ale piszę znowu do Was z interwencją .... Kupujemy dzieciom wszystko co jest im potrzebne jak są u nas. Chodzi głównie o to, żeby nie być zależnym od Pani Matki w temacie butów, kurtek i innych ciuchów dla dziewczyn, które nam daje/nie daje. Potem mamy weekend i dziewczyny w sandałach i "krótkich gaciach" a temperatura na dworze rano osiąga 15 stopni (tak jak w ciągu ostatniego tygodnia). Ostatnio M kupił w TK Maxie jednej córce crocksy, drugiej baleriny... to tylko w ostatnim miesiącu. Ogólnie to mają u nas buty sportowe, buty na wyjście itd. Jak tylko widzę jakieś fajne przeceny i uda mi się coś upolować w sklepie internetowym tchibo, hm czy ostatnio w Kappahl, to też kupuję im różne ciuchy, buty, torebki itd.....  są obkupione we wszystko co potrzebne, matka kasuje 2,5 kPLN alimentów miesięcznie - moim zdaniem to dobre alimenty, które powinny jej pozwolić na utrzymanie dzieci.... większość rzeczy dziewczyny zabierają do matki (niestety czasami one do nas już nie wracają).
Wczoraj Pani Matka wysyła do M mmsa ze zdjeciem butów "Amelka chce buty takie i takie (nie pamiętam marki), kosztują 299 zł, jak dołożysz się połowę, to jej kupię". Czuję się trochę w pułapce - M oczywiście chce, żeby A-ka miała buty takie jakie chce, ale q-wa ... mamy się dokładać do butów. Butów dla 10-latki za 300 zł??? Dokładaliśmy się do zakupu nowego rowera, ale mamy dokładać się też do obuwia? Poza tym co to za szantaż emocjonalny - jak się dołożysz to kupię... co to za retoryka...

jakbyście na to zareagowały?

Pojawiły się nowe wątki z Panią Matką, ale autentycznie brak mi sił emocjonalnych, aby o tym pisać.... jak pisałam - mam koniec roku obrotowego i sajgon w pracy, jak tylko wyjdę na prostą to Wam opowiem.... Mam już nie wrażenie, ale przekonanie, że moja Pani Matka straciła kontakt z rzeczywistością. Zamierza posyłać starszą córkę na zajęcia z windsurfingu w przyszłym roku - 3 razy w tygodniu i inne "smaczki". Nie mam czasu o tym myśleć dziś .......

8,035

Odp: Być drugą i macochą

Hej, jestem tu nowa i nie wiem czy akurat mój problem nadaje się na ten wątek.
Mam 22 lata i od ponad pól roku spotykam się z facetem 8lat starszym ode mnie. Ma syna 7letniego z poprzedniego zwiazku, ktory nie wypalil. Razem z D mieszkamy daleko od siebie i widujemy sie tylko w weekendy (czasami w tygodniu na noc).
Moim glownym problemem jest to, ze ciezko mi zaakceptowac cala ta sytuacje. Widzialam sie z synem mojego faceta dopiero 2 razy, a odebralam go... dosc slabo. Jestem mloda, zywiolowa i zazwyczaj kazde dzieci, ktore poznaje mnie uwielbiaja (zazwyczaj koncze jako nianka na imprezach, bo maluchy sie do mnie szybko przyzwyczajaja. Czasami tlumacze to sobie, ze jestem najmlodsza i najszybciej nawiazuje z nimi „ich” jezyk: popularne gry, media spolecznosciowe, zabawy, slawne osoby - mowie tu o 6-10 latkach) a z jego synem akurat niewypal. Nie mowie juz o tym, ze dziecko jest dla mnie troche ograniczone, podchodzi do mnie jak do kogos gorszego. Jak jestesmy we trojke, to ja moge obrywac za wszystko, tata jest najlepszy. Moge mowic co chce to i tak wchodzi jednym uchem a wychodzi drugim. Zazdrosc? Na to wyglada, ale czuje sie tym troche skrzywdzona. Mam sytuacje, w ktorej moj facet poinformowal mnie, ze bedzie musial do mnie przyjechac z dzieckiem, a ja momentalnie stracilam ochote na wspolny weekend. Pewnie dla wiekszosci z was to prosta historia z mloda pogubiona dziewczyna w nowej sytuacji. Tak jest, ja o tym wiem, ale nie dostaje wsparcia (w tym aspekcie) od pratnera. Twierdzi, ze wiekszosc by sie z tym pogodzila i ja powinnam sie mniej przejmowac.
Mam tez problem dlatego, ze jego byla (ha, jak zawsze chodzi o ex) przez pierwsze miesiace nie dawala nam zyc. Ja sie zamknelam na jego przeszlosc, nie chcialam miec z nia nic wspolnego. Bardzo bolaly mnie sms, ze mam sie nie zblizac do dziecka, jestem taka śmaka i owaka.. Dala nam spokoj kiedy znalazla sobie kogos. I wiem, ze ze strony jej nowego partnera wszyscy w pierwszym dniu poznali malego, cala jego rodzina. A u mnie to temat drazliwy.
I tu kolejna sprawa. Jestem wychowana, w rodzinie, w ktorej dziecko jest: po ulozeniu sobie zycia i po slubie. Jestem nastawiona na dzieci tak, ze musza byc zaplanowane, kiedy wszystko bedzie ulozone. O wlasnym na ta chwile nie chce slyszec. Koncze jedna szkole, zaczynam druga i mam wielkie ambicje, ktore zabraniaja mi posiadania pewnego balastu. (Jestem odwrotnoscia jego ex) Wiem, ze brzmi to okropnie, ale mam nadzieje, ze mnie zrozumiecie. U mnie ma byc perfekcyjnie. Niestety przez to bywaly rozmaite klotnie, a ja czasami aby ulzyc sobie, ze nie podoba mi sie sytuacja mojego partnera w gniewie (a naleze do wybuchowych osob, ktore nie gryza sie w jezyk) wytykalam mu to, ze „kto w wieku 19 lat chce miec dzieci” „jezeli tak bardzo lubiliscie seks to czemu sie nie zabezpieczaliscie” i tego typu teskty. Oczywiscie po pojedynczym takim tekscie, w ktorym wyrazam swoja opinie wszystko mi mija. Wiem, ze to najgorsze co moge robic, ale to czasami jest silniejsze ode mnie.. niezbyt wiem, jak mam sobie radzic z tym wewnetrznym gniewem.
I suma sumarum: po prostu nie wiem jak ten caly bajzel w mojej glowie sobie uporzadkowac. Jak cieszyc sie ta miloscia (D jest moim pierwszym prawdziwym chlopakiem, ktoremu wyznalam milosc i wiem, ze to jest to) skoro nie umiem cieszyc sie tym co daje mi jego przeszlosc? Jak moge sprawic aby jego dziecko zaczelo mnie akcetowac? No i jak ja mam je akceptowac?
Pozdrawiam, milego dnia

8,036 Ostatnio edytowany przez Hannah99 (2018-06-26 13:45:32)

Odp: Być drugą i macochą

Florystka

dobrze, że stać Cię na samokrytykę i otwarte przyznanie się, że w złości zdarzało Ci się nieładnie skomentować przeszłość partnera. Pewnie większości macoch/drugich też to się zdarza smile natomiast ze swojej strony z przykrością muszę Cię poinformować, że na Twoją sytuację nie ma uniwersalnej porady. Duża część Pań byłych/Pań matek stara się jakoś zaakcentować swoją obecność w życiu swoich byłych mężów/ojców swoich dzieci, ale też i macoch (i "P.O." macoch)... To truizm poinformować Cię, że obecność ta zazwyczaj nie jest konstruktywna ...

Bardzo dużo zależy od Twojego partnera - uważam, że to od ojca zależy 80% tego co doświadcza macocha. Jeżeli on postawi dzieciom granicę, większość dzieci nie będzie ich przekraczało (zawsze zdarzają się wdzięczne wyjątki). U mnie wywalczyłam sobie to częściowo sama, ale przy wsparciu M. Twój M musi mieć niezłomną postawę i konsekwentnie eliminować sytuacje, kiedy pasierb okazuje Ci lekceważenie/źle Cię traktuje. A ponieważ dzieciaki są sprytne i potrafią zgrabnie aranżować różne sytuacje i znajda odpowiednią chwilę, żeby odreagować na Tobie swoje oczywiste frustracje, to MUSICIE być bardziej mądrzy/inteligentni/cwani. Musisz dać mu do zrozumienia, że widzisz intrygę, że widzisz, że wykorzystuje sytuację coby Ci delikatnie dokuczyć, popatrzyć mu głęboko w oczy i powiedzieć "Tata i ja na to nie pozwalamy". U mnie to działało i moje pasierbice względem mnie zachowują się naprawdę dobrze. Uważam, że zawsze trzeba postępować .... tu słowo, które brzmi okropnie - trzeba postępować "miłosiernie" - przynajmniej spróbować. Kiedy mi kiedyś pasierbica podskakiwała, powiedziałam jej wprost, że relacje między mamą i tatą są trudne, ale ja jestem poza tym, ponieważ nie mam nic wspólnego z rozstaniem ich rodziców. Od nas wspólnie zależy, czy nasze relacje będą dobre, czy złe. Powiedziałam jej, że staram się zrozumieć ich uczucia, zazdrość i lęk o tatę, ale ja nie zamierzam tych relacji psuć i mam nadzieję, że one też przemyślą i zadbają o to, żeby dla naszego wspólnego dobra relacje były dobre.

I jeszcze jedno - MUSISZ BYĆ SILNA, nie dać się wyprowadzić z równowagi w obecności dziecka, NIGDY nie mówić czegokolwiek złego na temat jego matki - NIGDY. Jeżeli dojdzie do sytuacji, kiedy dziecko coś pokombinuje - demaskować sytuację - mówić wprost co się stało i starać się w prawdzie przeanalizować dlaczego. Może dziecko było złośliwe, bo jest zazdrosne, może coś złego usłyszało od matki, może odczekało na odpowiedni moment itd .... Ja waliłam wprost między oczy z komunikatem "widzę co robicie, domyślam się dlaczego, macie mi coś do powiedzenia, możecie mi to wyjaśnić dlaczego tak mnie potraktowałyście, nie podoba mi się to i nie podoba się to waszemu tacie. U mnie to działało, czy zadziała u Ciebie to zależy od Twojego pasierba ....

inna sprawa, że jeżeli nie dajesz sobie rady z takimi kontaktami, pragniesz mieć idealne życie, to może być Ci naprawdę ciężko. W takim układzie, nie ma idealnego życia, ponieważ kotłowanina w patchworkach to zazwyczaj jest cokolwiek bagienko. W takim związku planowanie to jedna z czynności, które dają dużo "fanu" tj. nie spodziewaj się poukładanego życia, raczej licznych niespodziewajek smile

8,037

Odp: Być drugą i macochą

witam wszystkich , postanowilam i ja sie podzielic moja historia
w wieku lat 6 moja rodzina sie rozpadla . Tatus poszedl w swoja strone a ja , brat , i mama w swoja .  Wiem co to jest byc dzieckiem z rozbitej rodziny majacym nowych "tatusiow" i dlatego staram sie z kazdych sil pamietac o tym jak sie czujam wtedy....
Teraz jestem po drugiej stronie ... ale od poczatku .
Pare lat temu poznalam mojego obecnego meza i od razu jego dziecko . Mala teraz ma 7 lat .  Miedzy nami od razu kliklo .  problem nie jest w niej tylko w mezu a jej ojcu . W jej obecnosci on dostaje malpiego rozumu . Zapomina o calym Bozym swiecie . Nie pomyslcie , ze przemawia przeze mnie zazdrosc  (uklucie ale nie zazdrosc)  to cos innego . Bardziej bezsilnosc....   kiedys mi nawet wykrzyczal , ze mam w koncu zrozumiec ,ze jak jest ona to dla niego nie liczy sie nic i nikt wiec mam sie w koncu z tym pogodzic .    nie umiem   .     miliony razy chcialam sie wypisac z tego ukladu ale jak .    mieszkamy za granica .  mamy slub .  dom kupiony .   mala jest u nas raz , gora dwa razy w roku - miesiac , i wtedy zaczyna sie cyrk .  mala mnie uwielbia i najchetniej by tylko ze mna byla a ja z nia ale jej tatus chce jej zrekompensowac to ze jej mamusia skok w bok zrobila i rozwalila ich rodzine , wiec moj wspanialy maz bywa ze juz dochodzi do tego ze mala meczy swoja obecnoscia , zabawa , pomyslami , ze ta ucieka do mnie .    czesto mysle , jak dopada mnie zalamanie slyszac po raz kolejny ze ma ja tylko miesiac , wtedy mysle , ze moze ma racje , moze musze dac mu spokuj i przeczekac , ale gdy widze jak wchodzi jej w tylek ...gdy ona moze wszystko ...nawet jak wybieralismy obraczki slubne w trojke (!!!) zamiast mnie pytac co o nich sadze pytal malej czy jej sie podobaja !!   wtedy trzeba bylo wiac !!    ogolnie mam straszny metlik w glowie .   kiedys dzieci mialy respekt przed doroslymi np gdy mama z kims rozmawiala , my dzieciaki chcac cos powiedziec trzeba bylo czekac az skonczy , zreszta tego teraz tez kultura wymaga aby nie przerywac .  z mala i nim jest tak , ze gdy np my rozmawiamy a mala chce cos powiedziec mowi od razu a on milknie nawet bedac w srodku rozmowy ze mna , zwraca sie do niej - slucha , odpowiada...a ja w wielkim szoku ...   dochodzi do tego , ze wizyte u nas , w naszym domu  jej , ja zaczynam traktowac jak jakis horror .  ona naprawde jest cudowna ale blad jest w nim . on nie potrafi zachowac sie jak DOROSLY  ,  zreszta zwiazek z nim tez do lekkich nie nalezy ,   skorpion ........   dziewczyny - spotkacie na swojej drodze faceta skorpiona , slodkiego jak miod , uciekajcie , on potrafi byc strasznie okrutny .   w naszej relacji  ja-mala-on  tez taki potrafi byc .  nie liczy sie ze mna , dziecko 7 letnie moze spac chodzic o ktoej chce a z rana pukac do sypialni o 6 bo juz nie spi .    czas od rana do nocy organizowany pod nia  ,   obiady robione takie jak ona chce ....    dziecko go ustawia teraz a co to bedzie pozniej .    i znow tlumacze sobie - to tylko miesiac i niech maja siebie...ale gdzie w tym wszystkim jestem ja .  gdy mu to mowie - on odpowiada ze nie jestem pepkiem swiata i znow mam problem bo co ? bo swiat sie wkolo mnie nie kreci .  mi nie o to chodzi .  nie mozna miec przerwy w zwiazku na miesiac bo MALA PRZYJEZDZA  .   i jeszcze raz - mala jest swietna ,   powiedziala mi ostatnio , ze ona ma dwie mamusie - mnie tu , i jedna w polsce .   caly czas serca mi rysuje a w nich po dzieciecemu "ajlowju". no i jak jej nie kochac . wracam z pracy ona w oknie siedzi i czeka - taka fajna kochana niuncia .  jemy obiad , on caly czas zwraca sie tylko do niej , "smacznego IMIE "  , "i jak sie czujesz IMIE"" jak ci smakuje , tak chodzby mnie nie bylo , doslownie ,   ida na spacer on mnei nie zapyta czy tez ide , planuje kolejny dzien  dla nich - basen czy cos innego bez zapytania mnie czy jade z nimi albo czy mam na cos ochoty , nie . ja w miesiacu wizyty malej nie isnieje . ostatnio podsluchalam ich rozmowe przez skypa i dzieki temu wiem , ze pod czas kolejnej jej wizyty wiem ze jada do paryza !!!   ja z mezem jeszcze ani razu na wakacjach nie bylam bo nas nie stac . kazda kasa  extra jest planowana na wizyte malej - atrakcje kazdy dzien kosztuja ..   sil juz nie mam     ON jest problemem nie do rozwiazania bo nic nie dociera .    ja przez ten lek i strach co bedzie znow jak ona przyjedzie i jak on bedzi emnie traktowac spac nie moge .   biore extra robote zeby dluzej w pracy siedziec , a mala snapy wysyla , ze teskni i czeka ...    on i tylko on jest zryty .  nie potrafi zachowac sie w tej sytuacji ,       zero czasu dla siebie , zero prywatnosci ....   dziewczyny czy jestem egoistka?  czy jest cos we mnie zlego ?  robie cos nie tak ?  dajcie jakies rady madre .

8,038

Odp: Być drugą i macochą

Witam, jak dobrze, że jest takie miejsce , dołączam wink Kolejna macocha wink

8,039

Odp: Być drugą i macochą

Hej. Dawno nie pisalam u mnie nerwowa atmosfera  córcia po dwóch latach ignorowania faktu ze ma ojca nagle zapragnela przyjechać na dwa tygodnie . Partner niewiem czemu bo chyba powinien się cieszyć  chodzi nerwowy fuka na mnie ja mam wystarczająco dużo stresu bo zmieniłam prace wychodzę z domu o 5:30 wracam o 18-20 zmęczona jak nieziemskie stworzenie i chciałabym mieć chwile spokoju w domu . Nawet już rozwazam ze na dwa tygodnie pójdę mieszkać do hostelu.

8,040

Odp: Być drugą i macochą

u mnie zbliza sie czas ze mala przyjezdza i juz ma nerwice . 
  oststnio piszac tu posta  zapomnialam napisac jak wyglada przyjazd mlodej .
szczoteczka do zebow za duza jak na dziecko - do buzi nie wchodz .  pasty brak .  szamponu , zelu do mycia , grzebien - brak .
ciuchy :  buty lub za male lub takie co przy pierwszym wyjsciu paski odpadaja , getry wytarte na kolanach . jak jest zima to ciuchy polletnie , jak jest lato to ciuchy grube - to tak mniej wiecej jak pakuje ja jej mamusia do nas . Cel oczywisty - wszystko trzeb ajej kupic .   
co sie zblizaja wakacje jest to samo .

jej mama na to , ze raz na ruski rok cos kupimy i wielkie halo .    co okazja wysylamy prezenty .   alimenty na dziecko 200 e a ona mieszka w Polsce wiec to duzo .

my jej organizujemy miesiac wakacji i jej mamusia miesiac .
pod czas naszego miesiaca z mala ona ma wszystko bo kazdy dzien jak pisalam wyzej jest pod nia . 

miesiac z mamusia - skamlanie o pieniadze na to aby ona mogla malej JEJ miesiac zorganizowac . Na to sie nie godzimy gdyz taka byla umowa . Miesiac my , miesiac ona .   My wydajemy na JEJ miesiac z nami okolo 3 tysiace E razem z przejazdami do PL .  mala ma atrakcji tyle ze caly rok o nich gada .     moj bunt jest oczywiscie ogromny gdyz jak wspominalam wyzej nas na wakacje nie stac ale aby mloda miala miesiac zycia  kasa musi byc . i wszystko mozna zrozumiec - ze rekompensata , ze jej maz nie widzial rok ...ale kur....  gdzie ja w tym wszystkim jestem ???    dziczeje juz  chyba ...

AAAA bym zapomniala , mimo ze mloda jest miesiac u nas , my alimenty tak czy siak wysylamy a ta rozwala je no bo z owych zyje .   nie rozumiem tego .

8,041

Odp: Być drugą i macochą
vina80 napisał/a:

u mnie zbliza sie czas ze mala przyjezdza i juz ma nerwice . 
  oststnio piszac tu posta  zapomnialam napisac jak wyglada przyjazd mlodej .
szczoteczka do zebow za duza jak na dziecko - do buzi nie wchodz .  pasty brak .  szamponu , zelu do mycia , grzebien - brak .
ciuchy :  buty lub za male lub takie co przy pierwszym wyjsciu paski odpadaja , getry wytarte na kolanach . jak jest zima to ciuchy polletnie , jak jest lato to ciuchy grube - to tak mniej wiecej jak pakuje ja jej mamusia do nas . Cel oczywisty - wszystko trzeb ajej kupic .   
co sie zblizaja wakacje jest to samo .

To kupcie jej kilka rzeczy i zostawcie je po wyjeździe małej u siebie.
Co do środków czystości - 7 letnie dziecko może spokojnie umyć się żelem który macie na stanie w domu, tak samo dobrze może użyć Waszego szamponu, bez przesady - przecież to nie jest niemowlę, które potrzebuje jakiejś specjalnej, drogiej pielęgnacji.
Szczoteczka do zębów to też nie jest az tak wielki majątek, żebyś musiała się z tego powodu niepotrzebnie denerwować.

vina80 napisał/a:

jej mama na to , ze raz na ruski rok cos kupimy i wielkie halo .    co okazja wysylamy prezenty .   alimenty na dziecko 200 e a ona mieszka w Polsce wiec to duzo .

Z całym szacunkiem, ale to wcale nie jest dużo.
Na Twoim miejscu cieszyłabym się, że Twój partner ma aż tak niskie alimenty na córkę.

vina80 napisał/a:

my jej organizujemy miesiac wakacji i jej mamusia miesiac .
pod czas naszego miesiaca z mala ona ma wszystko bo kazdy dzien jak pisalam wyzej jest pod nia .


Ale to wynika bardziej z Waszych chęci i wzajemnych ustaleń, że dostosowujecie ten miesiąc do córki Twojego partnera.
Przecież to nie jest przymus.

vina80 napisał/a:

miesiac z mamusia - skamlanie o pieniadze na to aby ona mogla malej JEJ miesiac zorganizowac . Na to sie nie godzimy gdyz taka byla umowa . Miesiac my , miesiac ona .   My wydajemy na JEJ miesiac z nami okolo 3 tysiace E razem z przejazdami do PL .  mala ma atrakcji tyle ze caly rok o nich gada .     moj bunt jest oczywiscie ogromny gdyz jak wspominalam wyzej nas na wakacje nie stac ale aby mloda miala miesiac zycia  kasa musi byc . i wszystko mozna zrozumiec - ze rekompensata , ze jej maz nie widzial rok ...ale kur....  gdzie ja w tym wszystkim jestem ???    dziczeje juz  chyba ...

Nie ma innego wyjścia, niż porozmawianie o tym z Twoim partnerem, sprawa sama się nie rozwiąże, emocje same z siebie nie opadną.
Może on ma inne spojrzenie na sprawę odwiedzin córki ? Może jego opinia będzie w stanie Cię uspokoić ? Ukazać Ci inne aspekty tej sytuacji ?

vina80 napisał/a:

AAAA bym zapomniala , mimo ze mloda jest miesiac u nas , my alimenty tak czy siak wysylamy a ta rozwala je no bo z owych zyje .   nie rozumiem tego .

Skąd wiesz, że je "rozwala" ? Zaglądasz jej do portfela ?
Pewnie nie masz takich możliwości, więc nie wiesz, na co była żona przeznacza te pieniądze.
A że wysyłacie jej na ten miesiąc - kiedy dziecko jest u Was - alimenty, to normalna sprawa, co tu jest do rozumienia ?
Przecież to dziecko gdzieś mieszka, ma jakiś dach nad głową, matka ponosi jakieś stałe koszty w związku z tym, które opłacać trzeba.
Ma na ten miesiąc zmieniać mieszkanie na mniejsze i tańsze, czy wymeldowywać to dziecko, żeby mieć mniejsze opłaty ?

8,042

Odp: Być drugą i macochą

Drogie Macoszki,

okazało się, że sama zostanę mamą smile Ja w dużym szoku, tata w siódmym niebie. Oglądamy filmy i czytamy książki. Nie wiem jak będzie dalej ale póki co mogę powiedzieć, że nie dzieje się nic czego się wcześniej tak bardzo obawiałam a bałam się, że nie będzie chcieć kolejnych dzieci, że go to w cale nie ucieszy tak jak mnie, że będzie wszystko-już-wiedzący i niezainteresowany. Myślę, że na dzień dzisiejszy cieszy się bardziej niż ja. Mnie jednak ogarnia spory strach nowej sytuacji.

8,043 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-03 09:04:41)

Odp: Być drugą i macochą

odpowiadam na post IsaBella77
bardzo sie ciesze , ze mozemy porozmawiac tutaj. Nie mam sie komu wyzalic i wygadac bo tak naprawde nikt tego nie rozumie , nikt co nie jest w takiej sytuacji ,
Ja sie juz szczerze w tym wszystkim gubie . Fakt - nie sa to wielkie wydatki : szczoteczka itp tylko irytuje mnie fakt , ze matka malej robi to wszystko celowo . My kupilismy jej szczoteczke elektryczna i z 50 wkladow zeby miala na dlugo zeby jej mama nie musiala miec extra wydatkow na wklady  a jak kolejnym razem do nas przyjechala z za wielka zwykla  szczoteczka  i na pytanie gdzie ma tamta odpowiedziala , ze mama oddala kuzynce to nas trafilo . Sama czerpie radosc gdy jade z nia na zakupu - takie babskie i super spedzamy czas . Radosc dziecka jest najpiekniejsza na swiecie .
Fakt , ze mamie malej do portfela jej nie zagladam i nie powinnam oceniac co robi z kasa bo to nie moja sprawa i to ze nie trzeba malej za duzo aby bylo jej u nas milo ale moj maz a jej ojciec dostaje na miesiac przyjazdu malej  malpiego rozumu i chce jej na sile zrekompensowac skok w bok mamusi a ja w tym nie mam niestety nic do powiedzenia . Mala jest cudowna- pisalam o naszej wiezi wyzej i naprawde jest fajnie ale tylko z nia i zazwyczaj gdy jestesmy same - czasem tez same jestesmy . Wg mnie to nie w niej jest cos nie tak ale w jej ojcu , ktory nie potrafi milosci dzielic .  Przeczytaj wyzej . Ja sie czuje z tym bardzo zle a do meza nie docieraja zadne argumenty i rozmowa z nim konczy sie jak zwykle awantura , ktora ja chce uniknac bo ona do niczego nie doprowadza . Czuje ze nie mam w nim wsparcia , mi jest ciezko a on ma to gdzies , moje zdanie nie liczy sie i przy niej dobitnie mi to pokazuje czesto przy niej . Tak jak pisalam w poprzednim poscie jak jest ona u NAS liczy sie dla niego tylko to . Tylko jej opinia sie liczy , tylko z nia planuje dzien , ja o wszystko pyta , rzadko kiedy do mnie odzywa , mam wieksze wsparcie w malej niz w nim . Ona juz teraz widzi jaka ja "mala"" jestem  a jak bedzie wieksza to az strach sie bac .....Zagryzam zeby i brzydko powiedziawszy czekam az to sie skonczy .    Wiele razy sie zastanawialam czy nie skonczyc tego zwiazku , bo skoro nie liczy sie moje zdanie w kwestii , ktora dotyczy nas wszystkich to co to za zwiazek ale milosc...  dom...
Mieszane mam uczucia . Ciesze sie ze przyjedzie a i zarazem przezywam to zle...

co do srodkow czystosci - wg jej tatusia ona musi byc pielegnowana tylko najlepszymi srodkami dla dzieci .
w Polsce , gdy ja odbiera kupuje tone witamin dla dzieci bo mysli , ze przez miesiac ja jak to nazywa "naprawi "   .
co do ciuchow - tez myslalam , zeby kupic i zostawic u siebie ale ona rosnie wiec za rok by byly za male .

on mowi jak to mala jest strasznie poszkodowana mieszkajac z mama a ja czesto go gasze mowiac , ze dziecko nie wyglada na nieszczesliwa , jest zadbana , dobrze wychowana wiec napewno zle jej nie jest .


IsaBella77  bardzo dziekuje za sugestie i rady . Nawet nie wiesz jakie to dla mnie wazne .

8,044

Odp: Być drugą i macochą
Dora_Dora napisał/a:

Drogie Macoszki,

okazało się, że sama zostanę mamą smile Ja w dużym szoku, tata w siódmym niebie. Oglądamy filmy i czytamy książki. Nie wiem jak będzie dalej ale póki co mogę powiedzieć, że nie dzieje się nic czego się wcześniej tak bardzo obawiałam a bałam się, że nie będzie chcieć kolejnych dzieci, że go to w cale nie ucieszy tak jak mnie, że będzie wszystko-już-wiedzący i niezainteresowany. Myślę, że na dzień dzisiejszy cieszy się bardziej niż ja. Mnie jednak ogarnia spory strach nowej sytuacji.

Gratulacje !!!

8,045

Odp: Być drugą i macochą
vina80 napisał/a:

Mala jest cudowna- pisalam o naszej więzi

Ciesz się tym bo jeszcze parę lat  i dziecko "cofnie " się w rozwoju  tak jak u mnie na ta chwile potrafi mówić dwa słowa  no i aha .

8,046 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-04 08:41:06)

Odp: Być drugą i macochą
Martad81 napisał/a:
vina80 napisał/a:

Mala jest cudowna- pisalam o naszej więzi

Ciesz się tym bo jeszcze parę lat  i dziecko "cofnie " się w rozwoju  tak jak u mnie na ta chwile potrafi mówić dwa słowa  no i aha .


ciesze sie bardzo i tez tak czasem  mysle , ze bedzie kiedys taki moment jak zacznie "sama myslec " , ze bedzie inaczej - oby nie , ale czesto tak bywa . Narazie nie przejmuje sie tym , bo "gdybac" nie ma co a mala juz teraz wie gdzie sa granice .
Teraz mamy fajna wiez ale nie bylo tak od razu . Przy naszym pierwszym spotkaniu nie wiedzialam jak mam sie zachowac .Nie moje dziecko , dla wszystkich nowa sytuacja .  Czy sie z nia "zakolegowac" , czy jej matkowac (matke juz ma wiec odpadlo )  . Bylam soba poprostu . Mala wlazla mi na glowe . Potrawila wymusic wszystko i krzykiem zalatwic wszystko .Przekraczala wszystki egranice . Ona byla we wszystkim gora a jej ojciec na nic nie reagowal .  Pare razy  doszlo do tego , ze mnie uderzyla . Wtedy na slowko wziela sobie mnie moja mama , ktora to widziala i powiedziala mi pare oczywistych slow , na ktore ja durna , zaslepiona checia dobrych kontaktow , nie widzialam . Dziecko musi miec granice , ktore czesto chce przekraczac a my dorosli jestesmy od tego , aby dziecku pokazac do jakiego momentu moze...  respekt itp , wzajemny szacunek .Ja mam prawo rowniez wymagac skoro mala jest pod naszym dachem , i powinna przestrzegaz zasady. Kochac i pozwalac jak najbardziej ale tak aby sie malej nie popierdzielilo w glowce . Dawac i wymagac . Ustalic zasady itp ...   z mezem tez byla rozmowa , ze nie powinien sie zachowywac tak , ze ja sie nie licze i ona slyszac u mnie cos czego nie chce leci do niego a mnie traktuje jak powietrze .... nie zawsze sie to udaje ale jest dobrze miedzy nia a mna  Gorzej z jej ojcem , ktory jak pisalam wyzej zachowuje sie czesto okropnie ale to pewnie wynika z faktu , ze tak malo ja ma ale o tym tez pisalam wyzej  .  .  .
Gdy mloda zaczyna naprawde przesadzac , biore ja na slowko i rozmawiamy . Mowie jej wtedy jak sie czuje gdy ona sie tak zachowuje , czy ona by chciala abym ja jej przykrosc sprawiala ...  ona jest mala ale od malego sie zaczyna ksztaltowanie podejscia do siebie . Pozniej gdy mala tego potrzebuje  , zostawiam ja sama na przemyslenie i nie trwa to dlugo przychodzi do mnie , przytula sie i przeprasza . W druga strone dziala to tak samo . Gdy ja cos "przeskrobie" mala tez potrafi mi kazanie sprawic i wtedy ja mam szanse sie wykazac . rozmawiamy wtedy i jest dobrze .

Ona jest bardzo madra a nasze rozmowy uwielbiam . Opowiada mi o kolezankach , o swych trzech chlopakach big_smile big_smile   a  ja powaznie ja wysluchuje i staram sie nie rozesmiac , dla malej to powazna sprawa  ( 8 lat prawie ) .
Opowiadala mi tez jak to kiedys mama i tata byli razem , ale dobrze ze juz nie sa bo w domu byl mexyk ....   po dziecinnemu ona wszystko rozumie . Ja bron Boze nigdy ani jednego zlego slowa na jej mame . Bedac u nas miesiac widze czasem jak teskni , sama jej wtedy telefon daje i mowie dzwon . ......  rzadko kiedy chce ...  ale ja nie nalegam , nie nakazuje , tylko slucham . Musi wiedziec , ze jestem po jej stronie . To co bylo miedzy jej mama a jej tata to przeszlosc i jedyne co ich teraz laczy to mala , ktora mocno kochaja .
   
mam nadzieje , ze nasze relacje sie nie zmienia .
Ja jestem juz silniejsza niz na poczatku ale przydalo by sie wiecej wsparcia ze strony meza .

8,047

Odp: Być drugą i macochą
vina80 napisał/a:

alimenty na dziecko 200 e a ona mieszka w Polsce wiec to duzo .

przezyj z dzieckiem za 200e w PL to Ci pogratuluje serio, to sa gowniane alimenty jesli dziecko nie spi u ojca, ojciec nie zapewnia  mu opieki w czasie calego roku, doklada sie do odziezy kupionej w PL na bierzaco? do wyprawki szkoly przedszkola? I tak obowiazkiem alimenciarza jest placic caly rok bo alimenty sa liczone rocznie! budzimy sie do zycia dobrze ze chociaz ten miesaic ojciec sie dzieckiem zajmuje

8,048

Odp: Być drugą i macochą

A od kiedy to matka ma przeżyć z dzieckiem za alimenty płacone na dziecko? Do roboty nie łaska pójść? Zarobić na swoje utrzymanie?

8,049

Odp: Być drugą i macochą
vina80 napisał/a:

AAAA bym zapomniala , mimo ze mloda jest miesiac u nas , my alimenty tak czy siak wysylamy a ta rozwala je no bo z owych zyje .   nie rozumiem tego .

Snake tej pani co ta bzdure wymyslila zapytaj , mnie bardziej ciekawi techniczna strona tego pomyslu - jak wink moj ex tez uwaza ze jego byla partnerka i dziecko zyja z alimentow jakie on placi - przerost ego az piszczy, kiedys mi zaserwowal taka obserwacje to mu wyliczyllam ile wydaje na sama nianie (ali wystarczaja na pokrycie kosztow niani przez 3 tyg) to nagle zaczal dziecko na weekendy brac zebym nie podniosla - smieszni ludzie.

8,050 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-05 14:39:31)

Odp: Być drugą i macochą
terazszczesliwa napisał/a:
vina80 napisał/a:

alimenty na dziecko 200 e a ona mieszka w Polsce wiec to duzo .

przezyj z dzieckiem za 200e w PL to Ci pogratuluje serio, to sa gowniane alimenty jesli dziecko nie spi u ojca, ojciec nie zapewnia  mu opieki w czasie calego roku, doklada sie do odziezy kupionej w PL na bierzaco? do wyprawki szkoly przedszkola? I tak obowiazkiem alimenciarza jest placic caly rok bo alimenty sa liczone rocznie! budzimy sie do zycia dobrze ze chociaz ten miesaic ojciec sie dzieckiem zajmuje


tak , oprocz alimentow regularnie sa tez wysylane pieniadze na inne wydatki oraz paczki z ciuchami i innymi rzeczami . Procz tego , gdy jedziemy do Pl zawsze jej kupujemy fure ciuchow , butow , zabawek ...  Procz tego Matka tez pracuje .

Jej matka swieta nie jest i caly czas opowiada jakie to dziecko "uciazliwe" jest co wg nas jest bzdura bo mala jest poprosty dzieckiem , ktore zachowuje sie jak na dziecko przystalo ...wiec skoro maja opieke wspolna ojciec  zaproponowal ex , ze bez problemu mala moze caly czas z nami mieszkac , wtedy ex powiedziala bardzo brzydko , ze nie bo zyc by z czego nie miala !!    Nie wspomniala o tym ze dziecka nie odda bo ...to...bo tamto...tylko od razu o pieniadzach ...
ja nie wiem jakie sa w Polsce standardy jesli chodzi o alimenty , powie mi ktos ?
Ja sie do tych pieniedzy na mala nie wtracam , dziecko powinno miec ! ale gdy widze co sie dzieje (ciuchy od nas czesto oddawane sa kuzynka lub corce ex kolezanki- tak mowi nam mala gdy pytamy gdzie ma te ciuchy , ktore dostaje od nas )

8,051

Odp: Być drugą i macochą
Snake napisał/a:

A od kiedy to matka ma przeżyć z dzieckiem za alimenty płacone na dziecko? Do roboty nie łaska pójść? Zarobić na swoje utrzymanie?

matka chodzi do pracy , ma pieniadze , ale w tym przypadku to taki typ co wyda predzej na nowa kiecke dla siebie niz nowe buty dla dziecka

8,052 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-05 09:26:49)

Odp: Być drugą i macochą

post dla wszystkich wyzej komentujacych moje wypowiedzi

ciesze sie , ze mozemy podyskutowac .
dzieki wam otwieram oczy na inne sprawy .
Nie jest latwo byc EX i Next i czasem tego nie ogarniam ale coz...    Nie wiem jak ja bym sie zachowywala bedac na miejscu EX .

ciesze sie , ze znalazlam to miejsce , w ktorym widze , ze sama nie jestem ...
przyznam , ze gryzlam sie sama z tym problemem i nie rozumialam swych uczuc . Byl czas , ze myslalam naiwnie , ze tylko ja mam takie problemy a widze tu , na tym forum , ze nas jest masa ...  malo pocieszajace  ....  ,ciesze sie , ze tu trafilam .  Jest gdzie sie wygadac i poczytac  jak jest u was . Dzieki temu forum zaczelam rozumiec swoje uczucia i widze , ze nie ma w nich nic nienormalnego .

Wchodzac w ten zwiazek z facetem z przeszloscia nie wiedzialam w co sie laduje . Nie znalam uczuc , ktore teraz nie sa mi obce . Myslalam , ze co tam! Dziecko nie jest przeszkoda . I nie jest .
Nie potrafie tego opisac .
Moze to zle zabrzmi , ale wiedzac i czujac to co teraz czuje wtedy , zastanowila bym sie 2x ....
wiadomo , mozna sie rozstac pewnie ktos napisze , ale kocham meza , jest dom , finanse ...nie jest to proste ale uwierzcie , ze to jest oststnie co bym chciala  .   Jedyne co bym chciala to wiecej wsparcia z jego strony , zrozumienia - a wiem , ze tego nie bedzie....  On nie rozumie w czym problem .

8,053

Odp: Być drugą i macochą
vina80 napisał/a:

Mala wlazla mi na glowe . Potrawila wymusic wszystko i krzykiem zalatwic wszystko .Przekraczala wszystki egranice . Ona byla we wszystkim gora a jej ojciec na nic nie reagowal .  Pare razy  doszlo do tego , ze mnie uderzyla .

Racja wlazła Ci na głowe ja bym do takiej sytuacji nigdy nie dopuściła też starałam się zakumplować z małą ale granica była jasna raz  się zapędziła i w zabawie powiedziała "głupia jesteś " ja od razu zareagowałam i jasno pokazałam partnerowi , że on też powinien i tak zrobił.

A co do samodzielnego myślenia to chyba nie do końca u mnie wydaje mi się że ona jest z wiekiem coraz bardziej podatna na to co mówią inni jeszcze dwa lata temu wystarczyło być dla niej miłym i było ok  a teraz matka jej swoich teorii naopowiada i potem jest  aha, yhy i no.
Mój Partner ostatnio pojechał po córkę która miała być u nas dwa tygodnie a mieszka ona od nas 400 km i z połowy drogi musiał wracać z nią do jej domu bo matka jak twierdzi odebrała wyniki badań i dzwoniła że dziecko ma złe wyniki i Partner musi ją odwieść, żeby poszła do lekarza, zaznaczam że ostatni raz byla u nas dwa lata temu. Moim zdaniem cała akcja była ukartowana bo nagle po powtórzeniu wyników dziecko cudownie ozdrowiało.Widzę, że po tej akcji P odpuścił nie dzwoni i nie pyta czy przyjedzie tylko powiedział, że teraz musi iść do lekarza żeby sprawdzić wszystko i na razie po nią nie przyjedzie.
Moje podejrzenie jest takie, że ukartowały całą tą akcje żeby opóźnić przyjazd o tydzień i żeby zamiast siedzieć z ojcem w domu jechać z dziadkami nad morzę ale ich misterny plan ......strzelił.

8,054 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-05 14:04:32)

Odp: Być drugą i macochą

.

8,055 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-05 14:05:35)

Odp: Być drugą i macochą
Martad81 napisał/a:

Mala wlazla mi na glowe . Potrawila wymusic wszystko i krzykiem zalatwic wszystko .Przekraczala wszystki egranice . Ona byla we wszystkim gora a jej ojciec na nic nie reagowal .  Pare razy  doszlo do tego , ze mnie uderzyla .

Racja wlazła Ci na głowe ja bym do takiej sytuacji nigdy nie dopuściła też starałam się zakumplować z małą ale granica była jasna raz  się zapędziła i w zabawie powiedziała "głupia jesteś " ja od razu zareagowałam i jasno pokazałam partnerowi , że on też powinien i tak zrobił.





wlazla i to jeszcze jak !   ja durna na to szczerze powiedziawszy pozwolilam ale tak jak pisalam wyzej - do pewnego momentu .
Ja nie mialam i nie mam takiego wsparcia w tym przypadku w mezu , tez powinien jej wyznaczyc granice i powiedziec cos jak widzial co sie dzieje i ze mi poprostu bylo niezreczne jej zwracac uwage . Zreszta w tym akurat sie nic nie zmienilo - wsparcia w nim brak . Ja sama mowie jej STOP jak jest za daleko i sprowadzam na przyslowiowa ziemie aby nadal moglo byc milo . Szacunek .   Ona glupia nie jest i wie kiedy przesadza ale probuje nadal a ja  yyy  spowrotem na ziemie . Jedno dobre w tym , ze maz sie nie wtraca to gdy ja jej mowie , to czy siamto mi sie nie podoba, on nie odzywa sie ...ale po fakcie ja "nagradza" tulaskami i "idziemy na lody co ""Kaska"" ochlonie . Wiec tak jakby dawal jej ciche przyzwolenie , ale ona poki co wydaje mi sie , ze jest madrzejsza od niego i potrafi powiedziec tacie NIE ja teraz chce z Kaska pobyc bo nabroilam. 
Fajnie , ze Twoj partner od razu poparl Cie i mialas od razu w nim sile i wsparcie . To bardzo wazne aby dorosli mieli jedna strone , dziecko predzej czy pozniej zauwaza , ze tata cacy , macocha ble ...

8,056 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-05 20:32:09)

Odp: Być drugą i macochą

.

8,057

Odp: Być drugą i macochą
vina80 napisał/a:

" Weź Ty sie zajmij swoimi sprawami"

To się nazywa RODZINA.

Ja się ku...załamie

Pisałam wam o braku wsparcia

Po jaka cholerę on ze mną jest??
A ja z nim??

Ale czym Ty sie dziewczyno przejmjesz - ciesz sie kazal sie zajac swoimi sprawami to sie zajmij zwlaszcza jak z mala beda czekali na pelna  miche i pranie bedzie samo z kosza wychodzilo wink

8,058 Ostatnio edytowany przez vina80 (2018-07-06 08:22:14)

Odp: Być drugą i macochą
terazszczesliwa napisał/a:
vina80 napisał/a:

" Weź Ty sie zajmij swoimi sprawami"

To się nazywa RODZINA.

Ja się ku...załamie

Pisałam wam o braku wsparcia

Po jaka cholerę on ze mną jest??
A ja z nim??

Ale czym Ty sie dziewczyno przejmjesz - ciesz sie kazal sie zajac swoimi sprawami to sie zajmij zwlaszcza jak z mala beda czekali na pelna  miche i pranie bedzie samo z kosza wychodzilo wink

Poki co  to tez sa moje sprawy , jest pod naszym dachem,zyjemy razem wiec sa to nasze sprawy . A co do pelnej michy i prania to kobieta=macocha  nie jest tylko od gotowania , sprzatania , prania..ale rozumiem cel i sens Twojej wypowiedzi . Cos w tym jest . Wiecej sie soba zajac a nie przejmowaniem,planowaniem i zadreczaniem . Po tym co wczoraj uslyszalam zajelam sie soba . Olalam go brzydko powiedziawszy . Ogrodek, lezak, opalanie ...   sam przyszedl pogadac .  Pogadalismy . Wg mnie w zwiazku powinno sie rozmawiac o wszystkim . Gdy sa jakies niedomowienia to ja zaczynam sie  "domyslac" po swojemu a to czesto wychodzi zle .

8,059 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2018-07-06 08:37:41)

Odp: Być drugą i macochą

,,alimenty na dziecko 200 e a ona mieszka w Polsce wiec to duzo .,,
padłam i leże ze smiechu

to dla osoby pracujacej w Polsce to makaskrycznie mala kwota do zaplaty, a co dopiero dla ojca zarabiajacego w euro
to 50 euro
ty jestes powazna????
ile on godzin w miesiacu w takim razie pracuje na dziecko
uwazasz ze na dziecko w Polsce 400 zl jesli policzyc ze mama daje polowe to ogromna suma?
to juz z funduszu alimentayjnego sa wieksze sumy

wstyd dla ciebie i dla niego, ze jeszcze chwalisz sie tym

8,060 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-07-06 08:44:03)

Odp: Być drugą i macochą

200 euro to nie 50 euro, jakby nie liczyć.

No, ale powodów do dumy czy pretensji i tak nie ma, to psi obowiązek ojca płacić i tyle. A wchodząc w związek z facetem z dzieckiem, należy się liczyć z tym, że to dziecko w jakiś sposób obecne w życiu będzie - czy to finansowo, czy osobiście...

Posty [ 7,996 do 8,060 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 122 123 124 125 126 127 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024