Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 114 115 116 117 118 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7,476 do 7,540 z 8,269 ]

7,476 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-16 18:51:21)

Odp: Być drugą i macochą

Kjim, dziekuje za odpowiedz. Tez uwazam, ze tak to powinno wyglądać i tak byloby sprawiedliwie. Postaram sie to wyegzekwowac w takiej formie.
A co sadzisz o kwestii kontaktow z byla przy jego odwiedzinach raz na dlugi czas (bo stac go nie bedzie czesciej)? Jak powinny Twoim zdanien wygladac?
I chcialam Cie zapytac jeśli moge jak to sie stalo, ze ostatecznie rozstalas sie ze swoim partnerem?  Bo czytalam Twoje posty i o ile mi nic nie umknelo to skonczylas na tym, ze on chcial przywozic jednak dzieci do Waszego domu chociaż nie mial pomyslu jak to zorganizowac.

Zobacz podobne tematy :

7,477

Odp: Być drugą i macochą

A ja swoją macoche, nie znoszę tego słowa. Więc inaczej ja żonę mojego taty lubię. Tak po prostu zwyczajnie lubię. Mówiłam o tym wielokrotnie. W mojej rodzinie nie było problemu ze wspólnymi uroczystościami rodzinnymi. Moi rodzice byli na nich obecni oboje razem ze swoimi partnerami. Oboje nie mają innych dzieci poza mną i siostra więc sytuacja nie była tak skomplikowana jak u niektórych z Was. Na weselu siostry rodzice razem tańczyli, bawili się świetnie. Pani Ania, żona taty, jej syn, jego żona również. Fakt że moja mama i Pani Ania rozmawiają i razem obgaduja jakieś ciotki ze strony ojca także wywołał szok. Tak jak pisze kijm ludzie zawsze powiedzą że to dziwne niezależnie od relacji. Ważne, aby dorośli ludzie się dogadali. Dzieci najgorzej się czują w bałaganie i relacjach uporządkowanych. A o to czy dzieciom jest dobrze nie dba macocha, partner mamy czy dziewczyną taty a jego rodzice. To oni muszą zadbać żeby ich dziecko czuło się dobrze, nie jest to rola partnerów. Co do kwestii finansowych zaskakuje mnie ze ludzie decydują się na kolejne dzieci mając już określone zobowiązania i środki mocno ograniczone. Co do podejścia do dzieci swoich partnerów można ich lubić można tolerować mozna nie lubić. Jedyne co trzeba to sprawę postawić jasno. W moim domu było jasne powiedziane że nie ma zgody na mówienie źle o mojej mamie i moim tacie. A wiadomo po rozpadzie związku ludźmi targaja różne emocje.jasne że takie relacje w rodzinach rozwiedzionych za dużo trudniejsze. Ale z perspektywy to miłe kiedy mama mowi ze jedzie do Pani Ani pogratulować ze urodził jej się wnuk a żona taty mówi ot tak na jakimś spotkaniu ze widziała moją mamę w galerii i ma świetną fryzurę. Także dziewczyny z czasem będzie lepiej zobaczcie

7,478 Ostatnio edytowany przez kjim (2017-03-16 20:42:40)

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Kjim, dziekuje za odpowiedz. Tez uwazam, ze tak to powinno wyglądać i tak byloby sprawiedliwie. Postaram sie to wyegzekwowac w takiej formie.

U mnie tak to działało przez dłuższy czas. Założyliśmy wspólne konto i wpłacaliśmy tam po równo (on wszystko co mu zostało po zapłaceniu alimentów, ja tyle samo + połowę swojego za moje dzieci). Starałam się za wszystko płacić kartą tak, żeby wydatki były przejrzyste i oczekiwałam tego od M. Tym samym ukróciłam finansowanie Jego dzieci z mojej kasy. Jeśli chciał dać dzieciakom lub odpalić Byłej coś extra, robił to ze swoich "boków" . Ja o tym nie wiedziałam, byłam zdrowsza, On mi się z tego nie musiał tłumaczyć. Swoją nadwyżkę, bo zarabiam więcej, odkładałam albo kupowałam coś extra swoim dzieciom. Przetestowałam w ciągu 4 lat kilka sposobów wspólnego finansowania wydatków (korzystając z doświadczenia koleżanek na forum) i ten wydawał mi się najbardziej uczciwy i przejrzysty dla obu stron.

Ania88_88 napisał/a:

A co sadzisz o kwestii kontaktow z byla przy jego odwiedzinach raz na dlugi czas (bo stac go nie bedzie czesciej)? Jak powinny Twoim zdanien wygladac?

Według mnie powinien sądownie ustalić, że dziecko już niemowlakiem nie jest i obecność matki na tych spotkaniach jest zbędna. Jeśli będzie stawiała opory ( aaaaa na pewno będzie)  Sąd pewnie skieruje ich na badanie RODK , który wypowie się w tej kwestii. Ponad to, tak sobie myślę, że przecież jak on jedzie na cały weekend do nadmorskiej miejscowości, w której mieszka Jego dziecko to założę się , że nie spędza z dzieckiem czasu od 6 rano do 22. Czy to dziecko, z racji swego wieku nie drzemie jeszcze w ciągu dnia? Przedszkolaki w  tym wieku leżakują regularnie między 12 a 15. Co w tym czasie robi Twój Partner? Jedzie do domu Byłej z dzieckiem? Wraca do Hotelu i czeka aż Młody sie wyśpi? Czy może to dziecko nie śpi w ciągu dnia, wtedy na pewno koło 19 jest na tyle śpiące, że zaczyna być marudne i należy Go odwieść do matki. Gdzie podziewa się wtedy Twój Partner? Siedzi z dzieckiem w domu Byłej i patrzy jak dziecko śpi, czy wraca do hotelu? Myślę, że warto by było, żebyś go o takie kwestie podpytała. A na kolejny weekend z uciułanych swoich pieniędzy powiedz , że jedziesz razem z Nim. Twoje dziecko potrzebuje zmiany klimatu a klimat nadmorski nasycony jodem jest o tej porze najlepszy. Sama zobaczysz jak wygląda dzień taty z Jego dzieckiem. nie musisz uczestniczyć w tym spotkaniu, ich wyjsciach na plac zabaw czy do parku. Zajmij się sobą i Waszym dzieckiem, daj Mu wolna rękę i zobaczysz jak się będzie zachowywał.

Ania88_88 napisał/a:

I chcialam Cie zapytac jeśli moge jak to sie stalo, ze ostatecznie rozstalas sie ze swoim partnerem?  Bo czytalam Twoje posty i o ile mi nic nie umknelo to skonczylas na tym, ze on chcial przywozic jednak dzieci do Waszego domu chociaż nie miał pomysłu jak to zorganizować.

Zrobię poprawkę: nie do Naszego domu, tylko do mojego niedużego mieszkania. No właśnie miał pomysł: stwierdził, że będzie przywoził dzieci do mieszkania od piątku wieczorem do niedzieli wieczorem ( co drugi weekend). Ze względu na to, że w moim mieszkaniu są dwa malutkie pokoje dziecięce ( podzieliłam jeden większy pokój na dwa małe, tak aby mój syn i córka mieli swoje oddzielne pokoje. W pokojach mają po jednym pojedynczym tapczanie i meblościankę. Na podłodze miejsca tyle co kot napłakał. Zostaje pokój dzienny z aneksem kuchennym , który to pokój pełni funkcję jadalni/pokoju dziennego/salonu/ a w nocy zmienia sie w moją sypialnię. Pytam się Go więc, gdzie zamierza "poukładac " te swoje pociechy co drugi weekend? Stwierdził, że będzie Im rozkładał śpiwory i dmuchał materace. Parsknęłam śmiechem i powiedziałam , że nie chce żeby to mieszkanie zamieniało się w noclegownie z całym majdane na podłodze i zaproponowałam Mu , żeby zabierał swoje dzieci na te weekendy do swojego mieszkania. Ja te weekendy przeżyję bez Niego, zorganizuję sobie czas z własnymi dziećmi . Niech każde z nas zajmie się swoimi dziećmi w tym czasie. NIESTETY . Takie rozwiązanie było Mu bardzo nie na rękę. Po pierwsze musiałby zrezygnować z wynajmowania swojego mieszkania a co za tym idzie ukróciłaby Mu sie dodatkowa kasa (którą przeciez miał dla siebie, bo do domowego budżetu ona nie wpadała). Nie miałby wtedy za co zabierać dzieci do siebie, bo przecież zabrać dzieci do siebie tzn: zrobić kolację w piątek, śniadanie, obiad, kolację w sobotę, i śniadanie, i obiad w niedzielę. Trzeba odrobić z nimi piątkowe lekcje, zmieniać pościel, sprzątać, prać ( jedna z dziewczynek wciąż sikała w łóżko), wymyślać co z tymi dziećmi robić ( a z tym tez miał problem). Także ten.... wygodnie by Mu było, gdyby zabierał dzieci do mnie i miał te wszystkie kłopoty z głowy. Rodzice i Była przestali by Mu suszyć głowę , że Ich nie zabiera, ja bym gotowała, prała, sprzątała (bo przecież moje dzieci też brudzą), On by może w piątek zrobił trochę większe zakupy ( ze wspólnej kasy , bo przecież zakupy by były do mojej lodówki) a pieniążki z wynajmu mieszkania dalej wpadałyby tylko i wyłącznie do Jego kieszeni ( czyli i do Jego dzieci i do Jego byłej). Ja bym została z pierdzielnik..em w domu, sprzątaniem, praniem, godzeniem dzieci, wymyślaniem Im atrakcji i słuchaniem, że przecież nie będą sprzątać, bo mama mówiła, że nic Im nie mogę kazać. Ostatecznie M nie skorzystał z zaproponowanego przeze mnie rozwiązania, a ja kategorycznie nie zgodziłam się na Jego rozwiązanie. Czarę goryczy przelały smsy , które pisał z Byłą a wykasował ze swojego telefonu. Został ślad w rejestrze połączeń. Wykasował te smsy, także na pewno było w nich coś, czego Jego zdaniem nie miałam zobaczyć.  Także .... pożegnaliśmy się w ... szczerze mówiąc niezbyt miłej atmosferze.
Rozpisałam się , ale ANIU w związku z tym, że Twój Partner to podobny do mojego spolegliwy Kotek , zastanów się czy chcesz czerpać z moich doświadczeń i wprowadzać je w swoje życie , bo przecież mój związek ostatecznie nie przetrwał. Może w Waszym wypadku warto poszukać innych rozwiązań, ponaciskać na Partnera, żeby jednak dorobił na tyle, żeby nie zaniedbywał ani Was ani swojego dziecka.

7,479 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-16 21:06:46)

Odp: Być drugą i macochą

Kjim z tym naciskaniem to jest różnie ja też swojego naciskam od 2,5 roku tłumacze ze to nie dla tego że jestem materialistka tylko ,ze chce założyć z nim rodzinę i nie wyobrażam sobie ze wszystko będzie na mojej głowie , taki efekt z tego ze przez ten czas był na czterech rozmowach i z żadnej nic nie wyszło dla mnie jest to nie do pojęcia bo w jego branży czyli IT jest bardzo duże zapotrzebowanie czasami mam wrażenie ze dla swietego spokoju jeździ na te rozmowy sad a tak naprawdę jest mu wygodnie pracować na 3/4 etatu a ja jak głupia łapie każda nadgodzine , sobotę żeby jak najwięcej odłożyć .

7,480 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-16 21:43:35)

Odp: Być drugą i macochą

Kjim, dobrze, ze mialas jaja to zakończyć i postawiłas na swoim. Ja na pewno nie jestem poki co na tym etapie ale niestety byc moze kiedys sie tam znajde. Wiem, ze moja cierpliwosc sie konczy..
Jesli chodzi o spotkania to wygląda to tak, ze zabiera dziecko (i mamusie) ok 8-9 rano i spedzaja razem czas do 19-20, potem wraca do hotelu. Jesli zdarzy sie tak, ze dziecko chce spac w ciągu dnia (bo rzadko sie zdarza, raczej nie spi w ciągu dnia) to odwozi je do domu a sam wraca do hotelu. Jak dziecko sie wyspi to znowu po nie jedzie. Dzwoni do mnie wtedy jak jest sam,  wiec wiem, ze tak jest.
A co z kontaktami z matka dziecka na co dzien kiedy on jest ze mna? Pytam Cie jako eks i jako macoche. Czy codzienny kontakt z matka dziecka jest wg Ciebie uzasadniony/normalny? Chodzi mi o wymianę smsow w ciągu calego dnia, ze dziecko wstalo, zjadlo, bawi sie? Jaki kontakt jest wg Ciebie ok biorac pod uwagę,  ze moj narzeczony rzadko widuje dziecko a chce wiedzieć co u niego? Ja przyznam, ze nie potrafie tego obiektywnie ocenic.

Co do Twojego partnera to dostrzegam coraz wiecej podobieństw do mojego. Zaczynam widzieć rysy na jego wizerunku i to, ze caly nasz a moze raczej moj problem wynika z jego postawy.. WYGODNEJ postawy.. Nie wiem jak Twoj partner sobie to wyobrazal bo jakkolwiek rozumiem takie rozwiazanie np ze spaniem na raz czy dwa to na pewno nie na stale, nie wpominam juz o finansowaniu tych pobytow.. A podejrzewasz co moglo być w tych usunietych smsach? Jakies kwestie finansowe/damsko-męskie/ustalenia na ktore sie nie zgadzalas?

7,481

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Jesli chodzi o spotkania to wygląda to tak, ze zabiera dziecko (i mamusie) ok 8-9 rano i spedzaja razem czas do 19-20, potem wraca do hotelu. Jesli zdarzy sie tak, ze dziecko chce spac w ciągu dnia (bo rzadko sie zdarza, raczej nie spi w ciągu dnia) to odwozi je do domu a sam wraca do hotelu. Jak dziecko sie wyspi to znowu po nie jedzie. Dzwoni do mnie wtedy jak jest sam,  wiec wiem, ze tak jest.

Jedzie tam pociągiem a na miejscu porusza się czym? Taksówką???

Ania88_88 napisał/a:

A co z kontaktami z matka dziecka na co dzien kiedy on jest ze mna? Pytam Cie jako eks i jako macoche. Czy codzienny kontakt z matka dziecka jest wg Ciebie uzasadniony/normalny? Chodzi mi o wymianę smsow w ciągu calego dnia, ze dziecko wstalo, zjadlo, bawi sie? Jaki kontakt jest wg Ciebie ok biorac pod uwagę,  ze moj narzeczony rzadko widuje dziecko a chce wiedzieć co u niego? Ja przyznam, ze nie potrafie tego obiektywnie ocenic..

Codzienny kontakt z matką jest według mnie totalną paranoją!!! Odczekać z pół roku, dziecko poszło do przedszkola więc i za chwilę stanie się bardzie gadatliwe. Kupić Mu telefon na kartę tak żeby ojciec mógł do Niego dzwonić wieczorami, posłuchać jak dzieciakowi dzień minął, co fajnego zrobił w przedszkolu. I tyle. Przesyłanie sobie buziaczków, serduszek i innych pierdutów z Byłą żoną, uważam za co najmniej niestosowne! Jeśli matka po złości będzie ten telefon wyłączać, lub "zapominać" naładować, złożycie w sądzie wniosek o ukaranie za utrudnianie kontaktów. Z doświadczenia jako matka Ci powiem, że w chwili rozwodu moje dzieci miały  2,5 i 5 lat. Były faktycznie dzwonił codziennie wieczorami ( wtedy jeszcze na mój telefon) i próbował rozmawiać z dziećmi, ale dzieci w tym wieku trudno zatrzymać na dłużej przy telefonie. Dlatego rozmowy te były krótkie i ciężkie. Były Mąż faktycznie nie wiele od dzieci mógł się dowiedzieć, jeśli jednak chciał się dowiedzieć czegoś o ich zdrowiu albo zapytać o coś to prosił dzieci żeby przekazały mi słuchawkę. Wymieniałam sie z Nim informacjami i tyle. Nie było mowy o żadnych serduszkach czy buziaczkach bo.....bo trwał rozwód i nasze relacje nie miały takiego charakteru. Dzieci z czasem same prosiły żeby wykręcić Im numer do taty bo chciały Mu coś powiedzieć. Tylko, że ja nigdy tego nie utrudniałam, nie wiem jak podejdzie do tego Wasza Exowa. Z czasem sama kupiłam dzieciom kartę i poprosiłam Byłego żeby już nie wydzwaniał na mój telefon. Doładowywałam raz na jakiś czas za jakieś grosze aby tylko utrzymać aktywną kartę.
Z czasem te rozmowy były dłuższe , aktualnie mimo, że często widują się ze swoim ojcem, są z nim w stałym kontakcie telefonicznym. Sami się umawiają na swoje spotkania.

Ania88_88 napisał/a:

... A podejrzewasz co moglo być w tych usunietych smsach? Jakies kwestie finansowe/damsko-męskie/ustalenia na ktore sie nie zgadzalas?

Nie podejrzewam Go/Ich o jakiekolwiek umawianie się w kontekście damsko-męskim. Jednak jestem więcej niż pewna, że były tam znów prośby Exowej o sfinansowanie wyprawki dzieciom ( to był koniec wakacji , początek roku szkolnego), albo wielce prawdopodobne , że były to smsy , w których Była domaga się zabierania dzieci na weekendy, ale o tym przecież nie mógł mi powiedzieć, bo przecież On nie ulega Byłej, a pomysł z zabieraniem dzieci na weekendy to był Jego i tylko Jego pomysł :-) Nie istotne jednak w tamtej chwili jaka była treść tych smsów, istotne było to, że po pierwsze okłamywał mnie mówiąc, że nie ma z Nią żadnego kontaktu, po drugie wykasował te smsy, więc Ich treść wskazuje na to, że nie byłabym zadowolona z tego co bym tam przeczytała. Kolejne kłamstwo z Jego strony jednak było tą kroplą, która przelała czarę goryczy.

7,482 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-17 10:21:55)

Odp: Być drugą i macochą

Kjim, jak pisalam juz wczesniej on tam jezdzi swoim autem. Pamiętam, ze jak kiedys sprawdzal to połączenie pociagiem bylo fatalne bo pociag nie dojezdza do tej miejscowosci tylko do wiekszego miasta oddalonego o 2 godziny drogi autobusem. A autobusy sa dwa na dzien. Więc wychodzilo na to, ze stracilby pol soboty na dojazd i pol niedzieli na powrot o ile akurat trafilby na ten autobus. Ale sprawdze to jeszcze jak to wyglada w tej chwili.

Jesli chodzi o smsy z Exowa to wyglada to tak, ze codziennie rano jak wstanie pisze smsa w stylu "Jak tam x? Wstal?" ona mu odpisuje raczej sluzbowo z tego co zdarzylo mi sie przeczytać ale szczerze mowiac nie mam pewności,  ze nic nie jest usuniete. W ciagu dnia jak wroci z przedszkola to pisze jak w przedszkolu albo co robi. Ona mu opisuje jakies zdarzenia, sytuacje, co dziecko zrobilo, co powiedziało,  co rysuje itd itp To raczej on reaguje tymi zachwytami, usmiechami, hahaha, serduszkami (buziakow nie bylo). A raczej reagowal bo po ostatniej rozmowie niby przyznal mi, ze to bylo nie na miejscu ale czy rzeczywiście cos sie zmienilo nie wiem. Wieczorem pisze czy juz spi i prosi o zdjecia lub filmy na ktore on odpisuje "moj aniolek kochany" "kocham tak bardzo" "ale jest cudowny/wspaniały" itd itp. Taka rozmowa jak gdyby nigdy nic. Z jednej strony twierdzi, ze jej nie trawi za to co zrobila i robi, za te wszystkie pozwy, sprawy,  klamstwa w sadzie, oczernianie jego i jego rodziny, za utrudnianie kontaktów a z drugiej rozmawia z nia jakby sie nic nie stalo. Jakby nie wisiala nigdzie sprawa o zwrot 20 tys zl /kwota calkiem bezpodstawna tak na marginesie/ za "majatek", jakby nie napisala w owym wniosku, ze byla maltretowana i bita do nieprzytomnosci, jakby to i wiele innych rzeczy po prostu nie istnialo. Do mnie tez moglby tak pisac jak do niej i nie uznala bym tego za cos zbyt oschlego wobec partnerki życiowej. Jak ona mu napisze, ze dziecko nie spi to do niego czasem dzwoni (rzadko) bo tak jak bylo u Ciebie dziecko szybko sie nudzi albo w ogóle nie chce rozmawiac.
Pamietam sytuacje, ze jeden weekend pojechalismy do moich rodzicow i on naprawial auto i caly dzien byl bardzo zabiegany i nie napisał do niej ani jednego smsa to na drugi dzien byly smsy od niej z pretensjami "dziecko o Ciebie pytalo wczoraj a Ty nawet nie zapytales co u niego!!!!" albo innym razem "widac, ze weekend sie zaczal bo rzadziej pytasz co u dziecka"...

7,483

Odp: Być drugą i macochą

coz powiedziec....
u mnie wychodzi na to, ze jest dokladnie taki sam problem jak u Ani i kijm,
Wszystko byloby super i pieknie, gdyby facet mial jaja w kwestiach zyciowych a nie tylko gadane ;/

7,484

Odp: Być drugą i macochą

Aniu, nikt Ci nie da gotowej recepty na to, jak to wszystko powinno wyglądać. Sami musicie wypracować takie relacje, żebyście byli zadowoleni, a przynajmniej, nie czuli się źle z tym co robicie. Komentarzami Byłej ani Ty ani Twój Partner nie powinniście się przejmować i zacząć IGNOROWAĆ takie docinki. Jako Jako macocha Ci powiem -----> brak reakcji M lub  jawna ignorancja działały na Exie jak płachta na byka, ale..... z czasem odpuściła.  Hmmmm, przynajmniej tak mi się wydawało, ale M , przynajmniej przy mnie , nie odpowiadał na takie zaczepki i złośliwe komntarze.

7,485 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-17 14:38:30)

Odp: Być drugą i macochą

Ania88 jak będziesz juz po spotkaniu z prawnikiem to napisz co ciekawego wam powiedział. 
W bliskiej rodzinie mam podobny przypadek mój kuzyna płaci 700 na dziecko i 300 na ex rozwód trwa już dwa lata tylko on jest trochę w sytuacji bez wyjścia i może być tak że na nią będzie płacił do końca życia swojego lub jej , jego ex nigdy legalnie nie pracowała całe życie na rencie socjalnej i biorąc z nią ślub był świadomy tej sytuacji .Mimo to ze teoretycznie nie była zdolna do pracy a  to była zdolna żeby chłopaka wykończyć psychicznie wyzwiskami i innymi manipulacji. I to ze oficjalnie zarabia najniższa krajowa ( pracuje u rodzicow w sklepie oficjalnie najnizsza a drugie tyle do reki)nie przeszkodziło sądowi w zasadzieniu 1000 zł

7,486

Odp: Być drugą i macochą

Dorzucę jeszcze kilka spostrzeżeń do wątku Ani, bo też znalazła się w fatalnym położeniu, choć nie beznadziejnym.
Przepraszam Anię, że wraz z innymi wtykamy nosy w jej budżet jej rodziny, ale właśnie z tym problemem napisała tutaj.

Kasjanaa napisał/a:

Skoro Twój partner nie partycypuje w kosztach utrzymania waszego dziecka i ledwo dokłada się do waszych wspólnych potrzeb, ustalcie coś w stylu grafika finansowego. Policz, ile miesięcznie macie rachunków plus ile wynosi was miesięczne utrzymanie (jedzenie, chemia, dzidziuś) i podziel przez dwa. Tyle niech każde z was wykłada na domowy budżet. Reszta pozostaje do waszej wyłącznej dyspozycji. Twój partner niech ze swojej reszty płaci alimenty i jeździ do dziecka; Ty rób swoje zakupy, chodź do kosmetyczki i rozpieszczaj wasze maleństwo.

Kasjanaa, pomysł jest dobry, ale cały problem plega na tym, że jemu praktycznie nie zostaje nic, około 400 zl, gdy wpadną mu jakies nadgodziny.
Zarówno sąd, jak i kjim (mimo szczerych chęci), nie biorą pod uwagę kosztów jego wizyt u dziecka, czyli około 1000zł!.

Ania88_88 napisał/a:

Pomysl z podzialem kosztow na pol jest jak najbardziej w porządku tylko, ze nasze koszty wspólne dzielone na pol przekraczają ta kwote jaka zostaje mojemu narzeczonemu po zaplaceniu alimentow. Więc jesli ja bede wykladac dokladnie tyle ile jemu zostaje a reszte wydawac na siebie i nasze dziecko to co miesiąc nam braknie na zycie.

Aniu, nie Wam zabraknie tylko jemu.

Kasjanaa napisał/a:

Oczywiście Twój facet nazwie cię egoistką i materialistką. Powie, ze nie spodziewał się po Tobie takiego skąpstwa itd, ale myślę, ze jeśli nie postawisz sprawy jasno i zdecydowanie, to nic się nie zmieni. Mężczyźni generalnie są bardzo prości; jeśli są w sytuacji komfortowej, to nie zmienią tego na gorszą dla siebie pod wpływem łagodnej perswazji.

...i o to właśnie chodzi, żebyś pozbyła sie skrupułów wobec narzeczonego, bo on najwyraźniej ich nie ma. Wspominałam już o konieczności podjęcia przez niego dodatkowej pracy a nie liczenie tylko na nadgodziny w miejscu zatrudnienia, które są, albo ich nie ma. Nawet gdyby miał cegły na budowie podawać, to niestety, taka jest konieczność.
Szkoda, że on jej nie dostrzega, a to dlatego, że tak jest wygodniej, Ty zapewniasz całą resztę.

Ania88_88 napisał/a:

Teraz sie już z tego śmieję, ale w tamty czasie , wkurzałam się strasznie o to, że ze mną walczył , a Byłej ulegał. Ale tak naprawdę ulegał wszystkim dookoła i zawsze manewrował tak, żeby to Jemu było dobrze. Nie dzieciom, nie Exowej, nie rodzicom, ale Jemu.

Hmmm, czyli oprócz finansów kuleją także inne sprawy.
Ania czas najwyższy na pozbycie się skrupułów i wprowadzenie w życie propozycji Kasjanaa'y, co do podziału wydatków, a także zdystansowanie sie do jego układów z byłą.
Pomimo, że trudno zrozumieć jego spolegliwość wobec niej, po tym co wygadywała nie niego i na Ciebie, zwłaszcza na Ciebie. Zastanawia jego brak reakcji.
Jeśli chodzi o koszt jego wyjazdów do nich, to poszukaj w necie,  gdyby jechał pociągiem, czy faktycznie kursują tam tylko dwa autobusy, to trochę niemożliwe (tzn. PKS tak), ale teraz w różnych miejscowościach funkcjonują prywatne firmy przewozowe, które o stałych godzinach przewożą busami podróznych. To niemożliwe, żeby miejscowość w której ona mieszka była prawie całkowicie odcięta od świata.

7,487

Odp: Być drugą i macochą

josz, ale ja pamiętam o kosztach odwiedzin u dziecka. Problem w tym,ze gdyby facet był sam, to w życiu nie byłoby go stać na takie wyjazdy (z tego, co pisze Ania) i musiałby kombinować. Teraz nie musi, bo "ciągnie" od Ani. Dlatego zaproponowałam, żeby podzielili się rachunkami, a potem niech z resztą każde robi co chce. W końcu partner Ani i bez niej musiałby się sam utrzymać. A fakt, że Ania nie może swojemu dziecku kupić praktycznie niczego, bo jej partner nie potrafi znaleźć środków na własne potrzeby jest co najmniej oburzający.... Ja rozumiem, że partnerstwo to partnerstwo i należy się wspierać. Kiedy mój mąż był po wypadku i przez prawie rok nie zarabiał, to ja brałam kredyt, żeby utrzymać nas i płacić jego alimenty (z mojej pensji byłoby za mało). Tyle, że kiedy on wrócił do pracy, to nie było mowy o tym,żebym musiała naszym dzieciom żałować, bo on ma swoje zobowiązania... Są gorsze i lepsze finansowo momenty, ale godzenie się na taki układ jak u Ani to jakaś paranoja.....

Aniu, ja nie wiem, gdzie ta była musi mieszkać, jeśli najbliższe miasto jest dwie godziny drogi od niej.... Szczerze, zweryfikuj to, bo coś mi tu nie pasuje. Ja mieszkam nad morzem i do największej dziury dojeżdżają tu autobusy, które kursują kilka do kilkunastu razy dziennie, bo ludzie jeżdżą do pracy...  Być może połączenia pociągami są średnie, ale obawiam się, że twój narzeczony poczęstował cię kolejną łzawą historyjką, żeby sobie ułatwić życie.....
Jeśli będziesz potrzebować pomocy w weryfikacji, to daj znać na maila, a nuż okaże się, ze jego ex mieszka gdzieś w mojej okolicy big_smile

7,488

Odp: Być drugą i macochą

sa jeszcze Bla bla cary

7,489 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-18 08:22:36)

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Kiedy mój mąż był po wypadku i przez prawie rok nie zarabiał, to ja brałam kredyt, żeby utrzymać nas i płacić jego alimenty (z mojej pensji byłoby za mało).

Kasjanaa zaciekawił mnie Twój wpis na temat wypadku twojego meza i nasuneło mi się pytanie czy taka sytuacja nie jest powodem do czasowego obniżenić lub zawieszenią alimentow? Przecież w "normalnych" rodzinach tez się dzieją takie sytuacje i wtedy jedno z rodziców musi wziąć ciężar utrzymania na siebie . Ja się czasem zastanawiam co by było gdyby mój np stracił pracę , sama sobie wtedy odpowiadam rachunki ok zakupy-wyżywienie ok ale alimentow bym za niego nie płaciła wiec podziwiam Cię ze Ty tyrałaś po to żeby jego dzieci miały kase

7,490

Odp: Być drugą i macochą
Martad81 napisał/a:
Kasjanaa napisał/a:

Kiedy mój mąż był po wypadku i przez prawie rok nie zarabiał, to ja brałam kredyt, żeby utrzymać nas i płacić jego alimenty (z mojej pensji byłoby za mało).

Kasjanaa zaciekawił mnie Twój wpis na temat wypadku twojego meza i nasuneło mi się pytanie czy taka sytuacja nie jest powodem do czasowego obniżenić lub zawieszenią alimentow? Przecież w "normalnych" rodzinach tez się dzieją takie sytuacje i wtedy jedno z rodziców musi wziąć ciężar utrzymania na siebie . Ja się czasem zastanawiam co by było gdyby mój np stracił pracę , sama sobie wtedy odpowiadam rachunki ok zakupy-wyżywienie ok ale alimentow bym za niego nie płaciła wiec podziwiam Cię ze Ty tyrałaś po to żeby jego dzieci miały kase

Marta, dla mnie alimenty mojego męża to jak rachunki za prąd smile Stały miesięczny koszt w naszym budżecie. Z tym,że my mamy budżet całkowicie wspólny i zawsze tak było. Kiedy ja się wprowadziłam do P, jeszcze studiowałam i przez jakiś czas on utrzymywał nas dwoje. Potem ja poszłam do pracy, urodziły nam się dzieci, on w tym czasie miał chyba 3 przerwy w pracy po ponad pół roku (ma niestety dosyć urazową pracę). Teraz, ze względu na stan zdrowia naszych dzieci, znów tylko P pracuje, a ja mam zasiłek pielęgnacyjny.
Wiążąc się z P wiedziałam,ze ma syna, wiedziałam,że będzie musiał płacić alimenty przez wiele lat i przyjęłam to do wiadomości. Z tym, że u nas naprawdę nigdy nie było tak,żebym z powodu alimentów mojego męża musiała zabierać naszym dzieciom. I nigdy nie było tak, że P stawia swojego pierwszego syna ponad naszą rodziną. Od poczatku wszystkie wydatki, sprawy organizacyjne itd ustalaliśmy wspólnie. Wspólnie wypracowywaliśmy zasady, P nie pozwalał,żeby Młody odnosił się do mnie niegrzecznie, dlatego dla mnie Młody jest częścią naszej rodziny, chociaż widujemy się rzadko.Nasze kontakty się mocno rozluźniły, kiedy my wyprowadziliśmy się na drugi koniec Polski,ze względu na moją pracę smile Teraz co prawda znów mieszkamy niedaleko, ale pięciu lat rzadkich spotkań raczej nie nadrobimy smile
No i duża w tym wszystkim zasługa ex, bo - pomimo ogromnej niechęci do mojego męża - naprawdę zachowała umiar w swoich atakach, nigdy nie robiła problemów ze spotkaniami itd.

Wiesz, ja widzę, że mam trochę inne podejście, niż większość wypowiadających się tutaj. Dla mnie np zawsze było oczywistym, że P dokłada się np do wyprawki szkolnej, dlatego,że, niezależnie od naszej sytuacji finansowej, naszym dzieciom też musielibyśmy tę wyprawkę kupić. A jest to duży, jednorazowy wydatek. Podobnie np, kiedy Młody potrzebował nowych okularów, kiedy poszedł do szkoły średniej i potrzebował laptopa itd. Oczywiście to wszystko działo się w odniesieniu do naszej ówczesnej sytuacji finansowej i było wspólnie ustalane, dlatego nigdy nie miałam o to pretensji. Poza tym uważam, że alimenty jakie płaci mój mąż nie są jakoś gigantycznie wielkie, dlatego powinniśmy się dokładać do ekstra wydatków smile

Staram się, żeby nasze relacje z Młodym były takie, jakich ja chciałabym dla moich dzieci, gdybym się kiedyś z P rozstała smile

7,491

Odp: Być drugą i macochą

Masz racje u was to całkiem inna sytuacja i chyba takie podejscie do sprawy jest najwłaściwsze . My nie mamy dzieci wspolnych i jesteśmy dopiero 3 lata ze sobą jest to tak zwany "układ partnerski" gdzie rachunki na pół i wszystko na pół , ja zarabiam ponad dwa razy więcej niż partner on ma jeszcze do płacenia alimenty wiec nie chciałabym stać się dla niego "dodatkowym źródłem dochodu" bo pomimo tego że wszystkie koszty dzielimy na pół to mam tradycyjne podejście i uważam że to facet powinien być filarem rodziny i zapewniać ten trzon finansowy , ale jak to się mówi jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

7,492

Odp: Być drugą i macochą

widzisz....
ja na poczatku tez staralam sie byc super-hiper.

Zona Lubego nigdy nie miala problemow z kontaktami itp bo dla niej to zrodlo kasy - jak wysle dziecko to mloda wroci z butami, ciuchami, prezentami itp poza tym wyzywienie, zajecie sie. dziakowie kupia komputer bo potrzebny, zabiora na wakacje.
dlatego ona problemow nie robi absolutnie

I na poczatku ogolnie wszystko bylo ok. Ja sie moglam podzielic czasem i zabrac tez ja gdzies. wymyslec co by mozna bylo robic. Na swieta to ja doradzialam co jej kupic i organizowalam wysylke (z UK). za swoje jej plecak kupilam jak sie zepsul.

Relacje z dzieckiem i cala rodzina Lubego zdechly bo nasze relacje zdechly. a w zasadzie Luby okazal sie taka wlasnie "miekka faja".
Nigdy nie bylo moim marzeniem zwiazywac sie z facetem ze zobowiazaniami. Serio, zawsze bardzo tego pilnowalam. Zdarzylo sie i pewnie by nawet pyklo gdyby to on mi pomagal ogarnac ta sytuacje a nie odwrotnie. Doszlo do tego ze ja teraz mam absolutny wrecz wstret do tego dziecka i calej tej sytuacji. Jak wczesniej potrafilam pojechac na "rodzinne wakacje" z jego rodzicami i dzieckiem, tak teraz na glupia kawe bym nie wpadla.

Wiedzial ze sie dzieje zle, mowilam mu caly czas. mowilam ze nie dam rady w takiej sytuacji....to sie ciagnelo, on mowil ze dziala....az doszlismy do takiego punktu

7,493

Odp: Być drugą i macochą

dinkaa, moja sytuacja o tyle różni się od większości z was, że mam faceta, który nie dał sobą manipulować. Zanim związał się ze mną, zakończył związek z matką swojego dziecka (nie tylko formalnie, ale też emocjonalnie) i nie dał się wodzić za nos "dla dobra dziecka". Dlatego u nas wszystko poukładało się tak jak jest. Oczywiście nie twierdzę,że jest cukierkowo, bo relacje z ex są naprawdę złe i było tak od początku, odkąd ja się pojawiłam. Najpierw były sms-y w środku nocy, czy P mógłby coś tam, bo ona coś tam tongue Z tym, że P nie leciał do niej, tylko grzecznie odpisywał, że niestety nie mógłby i żeby poprosiła któregoś z braci smile Dlatego ex szybko skończyła i zaczęła mojego P traktować jak bankomat, ale nigdy nie grała dzieckiem. Wszystkie spory odbywały się pomiędzy P i ex, bez udziału dziecka.
Nie wiem, czy miała podejście takie jak piszesz (tzn wizyty to dodatkowe źródło finansowania). Dla mnie to bez znaczenia. P jest ojcem Młodego niezależnie od tego,że rozstał się z jego matką i jest tak samo pełnoprawnym wnukiem, jak nasze dzieci. Więc, jeśli dziadkowie mieli kaprys robić mu prezenty, to nie ma problemu. Jeśli nas było stać, to mogliśmy kupić mu coś ekstra; jeśli nie było, nie kupowaliśmy. Ja od początku wyszłam z założenia, że kiedy Młody jest pod naszą opieką, to jest pełnoprawnym członkiem naszej rodziny (nie tylko z przywilejami, ale też z obowiązkami). Tak więc z jednej strony, oczywiście jakieś wyjścia, zakupy itd, a z drugiej sprzątanie, wynoszenie śmieci itd.

Dinkaa, ja nie staram się być super-hiper. Nie raz było tak,że Młody dostał ode mnie opierdziel smile I wiele razy stawałam okoniem, kiedy ex chciała jakichś dodatkowych pieniędzy, a nas nie było na to stać. Ja jestem typem przedszkolanki tongue Uwielbiam dzieci, wychodzę z założenia, że dzieci same w sobie nie są złe i jeśli postawi się im sensowne granice, to zachowują się dobrze. Młodego od początku bardzo lubiłam, on mnie chyba też smile Może po prostu mieliśmy szczęście do siebie smile

Marta, ja też miałam taką pracę, że zarabiałam naprawdę duże pieniądze (nie rzadko większe niż P), potem prowadziłam swoją firmę. Niestety, tak jak pisałam, nasze dzieci po prostu wymagają, żebym została w domu i trzeba było ustalić sobie od nowa priorytety.

7,494

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Marta, ja też miałam taką pracę, że zarabiałam naprawdę duże pieniądze (nie rzadko większe niż P), potem prowadziłam swoją firmę. Niestety, tak jak pisałam, nasze dzieci po prostu wymagają, żebym została w domu i trzeba było ustalić sobie od nowa priorytety.

Widzisz i tu jest kwestia tego o jakiego rzędu pieniądzach rozamawiamy bo to ze ja pisze ze zarabiam ponad dwa razy więcej niz on nie oznacza ze ja zarabiam.mega kasę tylko to ze on zarabia mega mało i dlatego nie potrafię zdecydować się nią dziecko bo gdyby okazało się ze z dziecko ma problem ze zdrowiem nie miała bym takiego komfortu ze mogę zostać w domu a facet da rade zarobić na nasze utrzymanie . To ze jesteś typem " przedszkolanki " tylko Ci pomaga w Twojej sytuacji ja nigdy nie przepadalam za dziećmi no chyba ze z bliskiej rodziny .

7,495

Odp: Być drugą i macochą

zeby nie bylo - ja nie mam nic przeciwko temu ze dziecko dostaje cos od dziadkow itp. sama jej przeciez kupowalam. tak to sobie dokomentowalam bo jak mowilam, zona Lubego jest dla mnie typem pasozyta (sorry, nie szanuje ludzi ktorzy zamiast isc do pracy, wisza na innych) ale to oczywiscie nie ma nic do rzeczy. nie mam jej i chwała jej za to

Twoj nie dal sie manipulowac ale tez mam wrazenie, ze jednak inaczej zachowywal sie od poczatku niz facet kijim, Ani czy moj

7,496

Odp: Być drugą i macochą

Marta, masz świętą rację. To, że lubię dzieci bardzo pomaga smile

Fakt, inaczej się rozmawia, kiedy pieniądze są wystarczające, a inaczej, kiedy jest ich za mało. Mój P jest typem, który wykopie spod ziemi, ale zapewni nam utrzymanie. Nie raz pracował na 2 etaty.....

Dziewczyny, jest tak, jak wcześniej napisała Kjim. 90% tego jak ułożą się kontakty z poiprzednią rodziną faceta zależy od tego faceta.... I tu niczego mądrzejszego nie wymyślimy smile

7,497

Odp: Być drugą i macochą

otóż to smile

7,498

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Fakt, inaczej się rozmawia, kiedy pieniądze są wystarczające, a inaczej, kiedy jest ich za mało. Mój P jest typem, który wykopie spod ziemi, ale zapewni nam utrzymanie. Nie raz pracował na 2 etaty.....

No właśnie  to wniosek taki ze chyba nie można mieć wszystkiego . Twój stanie na głowie żeby zapewnić środki do życia rodzinie za to nie jest zbyt wylewki i raczej a społeczny. Mój za to nie wychyli się poza bezpieczna sytuacje póki mu starcza na życie to nie zaryzykuję zmiany pracy ale za to jest kochany dla niego najgorsza kara jest jak się do niego nieodzywam.

7,499

Odp: Być drugą i macochą
Martad81 napisał/a:

No właśnie  to wniosek taki ze chyba nie można mieć wszystkiego . Twój stanie na głowie żeby zapewnić środki do życia rodzinie za to nie jest zbyt wylewki i raczej a społeczny. Mój za to nie wychyli się poza bezpieczna sytuacje póki mu starcza na życie to nie zaryzykuję zmiany pracy ale za to jest kochany dla niego najgorsza kara jest jak się do niego nieodzywam.

Marta, masz absolutną rację smile Mój facet emocjonalnie jest typem aspergerowca; pewnie dlatego nie miał takiego problemu z odcięciem się od byłej. Ma ogromne problemy jeśli chodzi o okazywanie emocji; zwłaszcza w sytuacjach trudnych. Za to jest bardzo mocno nastawiony na działanie. U niego niema, że się nie da. Jeśli trzeba, to wykopie spod ziemi,żeby nam było dobrze. Czasem mam ochotę go za to zamordować, ale w sumie wiem, że mogę na niego liczyć. Ale też musiałam się przyzwyczaić, że jego wsparcie polega na tym, że wysprząta mi dom i pojedzie do Kanady, żeby zarobić na wszystko, a np nie będzie potrafił przeprosić, jak coś zawali.... Ja np wiem,że mogę wyjechać na miesiąc i on spokojnie ogarnie naszą gromadę, ale też wiem, że nie będzie w tym czasie do mnie dzwonił i opowiadał,że za mną tęskni itd.
Czasem trudno to znieść... Ale nie jestem pewna, czy wolałabym emocjonalnego faceta, którym można manipulować i który nie potrafi postawić się ex.....

7,500

Odp: Być drugą i macochą

Jeśli chodzi o ex to nie mam z nią tak wielkich problemów jak niektóre dziewczyny tu  wiadomo wkurza sam fakt , że istnieje i ze jest mega nieodpowiedzialna czym naraża swoje dzieci i czasami nimi manipuluje i dezorganizuje plany ale przy dwóch wizytach w roku młodej jest to do przeżycia.

7,501

Odp: Być drugą i macochą

jej lepiej bym nie opisala lepiej tego, czego oczekuje od faceta

moj błąd chyba polega na tym że mi właśnie takie coś co opisujesz odpowiada.
I awantury są bo nie jest taki jak opisujesz.

a mam to o czym mówi Marta

7,502

Odp: Być drugą i macochą
dinkaa napisał/a:

jej lepiej bym nie opisala lepiej tego, czego oczekuje od faceta

moj błąd chyba polega na tym że mi właśnie takie coś co opisujesz odpowiada.
I awantury są bo nie jest taki jak opisujesz.

a mam to o czym mówi Marta

dinkaa, to bywa trudne, bo w sytuacjach naprawdę wymagających wsparcia emocjonalnego mój facet nie potrafi go okazać. Ale z dwojga złego jednak wolę to co mam smile

7,503 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-18 12:59:40)

Odp: Być drugą i macochą

Dinkaa widzę,  że mamy bardzo podobna sytuacje Ty wcześniej pisałaś ze dla ciebie to ostatni dzwonek żeby myśleć o ewentualnym dziecku a co ja mam powiedzieć jestem starsza od Ciebie o 4 lata

7,504

Odp: Być drugą i macochą

gorzej jak w sytuacji ktora wymaga wsparcia, masz piękne słówka, kwiatuszki całą słodycz świata ale tak czy siak, z tyłu głowy wiesz, ze pod tym wszystkim nie ma nic

mój by się dał pokroić za mnie, kocha i świata nie widzi.  jak przyjde do domu to będę miała kwiatka, wycieczkę do kina. Będę miała słodki obrazek na poduszce ale nie będę miała poczucia, że mogę na wszystko prozaiczno -zyciowe wyłożyć lagę a i tak ogrnięte

więc co mi z tej emocjonalnej miłości?

on po 2latach związku nie miał jaj żeby powiedzieć rodzicom, że przyjeżdża do PL na wakacje i spotyka się ze mną (pobyt był tajemnicą, bo rodzicom byłoby przykro że u nich nie siedzi). No kuźwa

7,505

Odp: Być drugą i macochą

Zgadzam się z Tobą. Puste słowa to jedno, realne wsparcie to drugie. Ja rzeczywiście wiem,że mój P sobie poradzi z codziennością. Jak leżałam miesiąc w szpitalu, nie było problemu, że on nie zrobi zakupów, nie posprząta czy nie zrobi prania. Dzieci ogarnięte, dom też. Ale kiedy zmarł nam synek, P nie potrafił np mnie przytulić, kiedy płakałam itd. Ma problem z takimi naprawdę prostymi gestami i to czasem bywa trudne.

Dinkaa, Twój facet zachowuje się jak nastolatek, który boi się powiedzieć mamusi,że ma pierwszą dziewczynę. To co on robi jest w ogóle niepoważne... Jak Ty masz czuć się kochana, jesli on cię ukrywa przed światem?? Straszne.

7,506 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-18 13:40:22)

Odp: Być drugą i macochą

Dokładnie co mi po pięknych slówkach przytulankach jak i tak wiem ze nie udźwignie sytuacji . Wolala bym zamiast tego milczenie i działanie. Romantyzm fajnie ale w naszym wieku oczekuje się trochę więcej od związki.
Kasjanaa u mnie jeśli chodzi o obowiązki domowe to mój facet jest super sprząta gotuje pierze nawet więcej niż ja no ale cóż przy pracy na 3/4 etatu ma poprostu więcej czasu

7,507

Odp: Być drugą i macochą

oj, bardzo mi przykro sad

moj zakupy zrobi itp. bo to jest fajne. bo mi w ten sposob pokaze ze tak dba
ale w takiej sytuacji jak twoja podejrzewam ze byloby tak, że by przytulał, pocieszał i kochał ale całe formalności musiałabym załatwić ja.

a tamta sytuacja ktora opisałam trwała długo, kiedy już długo byliśmy razem a ja zdążyłam zaliczyć z nim "rodzinne wakacje" itp
teraz jest przecież ok bo "przecież powiedziałem im ze byłem"

7,508 Ostatnio edytowany przez Kasjanaa (2017-03-18 13:31:12)

Odp: Być drugą i macochą

Marta, u nas jest trochę inaczej, bo mój P pracuje na kontraktach. Pracuje np 3 miesiące poza domem, potem wraca na miesiąc i jest cały czas, potem znów wyjeżdża na miesiąc itd. Także, jak jego nie ma, to ja ogarniam cały majdan, a jak jest, to bardzo dużo pomaga smile

Wiecie, mnie nie chodzi o rzyganie tęczą na mój widok, płatki róż rozsypane do sypialni czy coś w tym stylu tongue Mój mąż naprawdę ma problem z podstawowym okazywaniem emocji. On rzadko przytula, praktycznie nigdy nie daje buziaków, a w sytuacjach trudnych zamyka się w sobie i odizolowuje. Czasem to wygląda tak, jakbym mieszkała z idealnym współlokatorem, który wszystko ogarnie, jest w stanie dużo załatwić, ale nie potrzebuje bliskości. Dlatego napisałam, że to taki typ aspergerowca tongue Co oczywiście ma również dobre strony, bo bardzo ułatwiło odcięcie się od ex i jej zagrywek big_smile Coś za coś....

Ale macie rację. Po trzydziestce, 40 czy 50 romantyzm jest czymś zupełnie innym niż w okresie nastoletnim. I jeśli dorosły facet zachowuje się jak piętnastolatek, to coś jest nie halo.... Zwłaszcza, jeśli ten facet ma dziecko, za które musi wziąć odpowiedzialność (zwłaszcza finansową) i jakoś ułożyć kontakty z ex, z wami, z resztą rodziny....  Wtedy zagrania na poziomie piętnastolatka (nie powiem mamie,ze jestem w POlsce, bo będzie jej przykro...),naprawdę mogą zabić dobre uczucia....

Edit: Dinkaa, akurat wtedy formalności załatwiał mąż, bo ja leżałam w szpitalu. Potem, jak już wyszłam, przejęłam to ja smile

7,509

Odp: Być drugą i macochą

no więc właśnie. ja bym się pewnie musiała pozbierać i sama to załatwić, bo tak to byśmy sobie siedzieli i płakali.

Dużo jest takich przykładów, w których ja widzę że to nie jest tak jak mówisz - że on spod ziemi wykopie ale załatwi. W tym układzie to ja taka jestem.
Jak mu to powiem to jest dramat i tragedia bo jak ja śmiem tak mówić. Przecież on "robi"

Zawsze mocno cisnęłam wychodząc z założenia "jak on tego nie załatwi, to na mnie się to odbije". Więc dla świętego spokoju wolałam zeby było. Później się wkurzyłam i stwierdziłam - trudno, to się odbije. Przecież nie mogę ciągle go za ręke prowadzić. I w końcu zacisnęłam tyłek i jakkolwiek w cierpieniu, ale zostawiałam

i co? i nagle nic nie wychodziło, nic się nie dawało a tak naprawdę, to on nic nie zrobił żeby wymusić wydarzenie się.

powiem ci po tych paru latach ja serio nienawidzę słów "kocham cię". serio doprowadzają mnie do ślepej furii

7,510 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-18 14:15:18)

Odp: Być drugą i macochą

Myślę , że te czułości powinny być na odpowiednim poziomie bo nie wyobrażam sobie ze w dzień zachowyjęty się jak " współlokatorzy" a w nocy on coś chce więcej. Chociaż u nas z tym więcej to coraz gorzej sama nie wiem dlaczego może nie widzę w nim prawdziwego faceta

7,511

Odp: Być drugą i macochą

Dinkaa, my się pod tym względem dobrze dobraliśmy, bo ja też taka jestem, że wykopię spod ziemi, po prostu podzieliliśmy się dziedzinami w których kopiemy tongue Jak P wyjeżdża, ja zostaję sama z naszą bandą, ogarniam zajęcia, terapie, rehabilitacje itd.
Wiesz, jakby mi facet mówił,że mnie kocha, a jednocześnie odstawiał takie szopki, to tez bym tego słowa nienawidziła...

Marta, to nie tak,że między nami nie ma czułości. Jest, tylko nie z inicjatywy mojego męża. Ja się przytulam, buziakuję itd. On mi pozwala tongue, ale sam z siebie tego nie robi. Także, jak ja się wkurzę, bo coś, to możemy sobie tak funkcjonować tygodniami jak współlokatorzy, bo P pierwszy ręki do zgody nie wyciąga. Z perspektywy paru lat to trochę frustrujące tongue

7,512

Odp: Być drugą i macochą

Ja swojemu kiedyś powiedzialam , ze my to jak wspołlokatorzy z "ukladem" bo skojarzyło mi się jak moja koleżanka szukała pokoju do wynajęcia i pan zaproponował jej wynajem z " ukladem".

U nas rachunki na pół wszystko na pół  i czasami sex zero planów na przyszłość .

7,513

Odp: Być drugą i macochą

Marta, a do tego należy jeszcze dodać problemy wynikające z przeszłości Twojego partnera. To po co ci taki związek??

7,514

Odp: Być drugą i macochą

No właśnie ja po prostu chyba za bardzo poleciałam na ładne słówka....

jeszcze się wyżale, bo zrozumienia nie mogę znaleźć u niego.

Lata leciały, zaczęły się te akcje z jego rodzicami itp, nierozwiązane problemy eskalują, zamiast temat zamknąć człowiek zaczyna myśleć itp... i w końcu doszłąm do tego, że ja chcę zeby on ten ślub kościelny zlikwidował. Ma taką możliwość (tak, jestem już mini ekspertem w tych kwestiach - to w ramach wykopania spod ziemi). Jest to troche uzerania się, troche kasy (chociaż jest możliwość rozłożenia na raty). Powiedziałam mu to. Dla niego to jest "bląd który popełnił 18lat temu, ma cywilny i nic go więcej nie interesuje ale zrobi to dla mnie". Ale że mnie to naprawdę cholernie mocno boli to stwierdził "załatwie". i tak już prawie rok "robi".... nawet głupich googli nie sprawdził. szczególnie że pojawia się pytanie "czy ty masz te pare tysi na to"?
on nie ma bo nie ma pracy, dopiero wrócił i nie ma za bardzo szczędności a córka przecież potrzebuje

wiec ja dostaje piany na pysk, bo od 3lat prosiłam - załatw kwestie zasiłku. On pracując w UK miał prawo. Jego żona wystąpiła o to, ale ciągnie się to od zawsze. Więc mówię: widzisz ze ciul wychodzi z jej działań wiec się za to weź i załatw. 2lata nawet nie zadzwonił do tego urzędu. Tuż przed wyjazdem poczynił ten wysiłek, coś tam się ruszyło - kazali dosłać jakieś dokumenty ale też ciągle oczywiście pod górkę miał. dosłał z opóźnieniem ("bo pracodawca problemy robił") i czeka dalej. W tym czasie zdążył wrócić do PL...... i teraz jest co? "no nie udało się - przecież robiłem". A to jest naprawdę paredziesiąt dobrych tysięcy.

I teraz weź go traktuj poważnie.

Prace tez dopiero zaczyna szukać bo dopiero po 1,5miesiąca pobytu w PL ja się złamałam i mu CV zrobiłam....

Kurde..... po co mi to w ogóle było..... dostał kopa do domu. niech siedzi z córką i rodzinką i tam wegetuje. oczywiście jest płacz i rozpacz - bo ja najwazniejsza na świecie itp i on działa i on wszystko dla mnie.....
dalej nawet nie czytam....

7,515 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-18 14:38:32)

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Marta, a do tego należy jeszcze dodać problemy wynikające z przeszłości Twojego partnera. To po co ci taki związek??

No właśnie po co
Bo go kocham przynajmniejak tak mi się wydaje .

7,516

Odp: Być drugą i macochą

Dinkaa bo tak trochę zgubiłam wątek Ty jesteś z tym swoim czy go pogonilas.

7,517

Odp: Być drugą i macochą

pogoniłam i staram się pozbierać, bo to jednak troche czasu i planów więc to też nie jest jak zdarcie plastra

może gdyby zaczął faktycznie działać, to miałoby to szansę. Ale czegoś takiego mam dość

On ciągle pisze "pozwól mi być ze sobą i udowodnić że potrafię i że się zmienia"
Ok, najpierw coś ZRÓB, póki co nie mamy o czym rozmawiać. Zmarnowałam 3lata, nie odpuszczę nawet sekundy.

7,518

Odp: Być drugą i macochą

Brawo Ty. Zaczęłam czytać Twoje wcześniejsze posty przeraził mnie trochę ten alkoholizm.

7,519

Odp: Być drugą i macochą

nooo było gorzej niż się wydaje

serio.... nigdy nie spodziewalam sie ze w takie cos wejde. Zakochanie robi jednak sieczke z mózgu smile

7,520

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

josz, ale ja pamiętam o kosztach odwiedzin u dziecka. Problem w tym,ze gdyby facet był sam, to w życiu nie byłoby go stać na takie wyjazdy (z tego, co pisze Ania) i musiałby kombinować. Teraz nie musi, bo "ciągnie" od Ani. Dlatego zaproponowałam, żeby podzielili się rachunkami, a potem niech z resztą każde robi co chce. W końcu partner Ani i bez niej musiałby się sam utrzymać. A fakt, że Ania nie może swojemu dziecku kupić praktycznie niczego, bo jej partner nie potrafi znaleźć środków na własne potrzeby jest co najmniej oburzający.... Ja rozumiem, że partnerstwo to partnerstwo i należy się wspierać. Kiedy mój mąż był po wypadku i przez prawie rok nie zarabiał, to ja brałam kredyt, żeby utrzymać nas i płacić jego alimenty (z mojej pensji byłoby za mało). Tyle, że kiedy on wrócił do pracy, to nie było mowy o tym,żebym musiała naszym dzieciom żałować, bo on ma swoje zobowiązania... Są gorsze i lepsze finansowo momenty, ale godzenie się na taki układ jak u Ani to jakaś paranoja.....

Aniu, ja nie wiem, gdzie ta była musi mieszkać, jeśli najbliższe miasto jest dwie godziny drogi od niej.... Szczerze, zweryfikuj to, bo coś mi tu nie pasuje. Ja mieszkam nad morzem i do największej dziury dojeżdżają tu autobusy, które kursują kilka do kilkunastu razy dziennie, bo ludzie jeżdżą do pracy...  Być może połączenia pociągami są średnie, ale obawiam się, że twój narzeczony poczęstował cię kolejną łzawą historyjką, żeby sobie ułatwić życie.....
Jeśli będziesz potrzebować pomocy w weryfikacji, to daj znać na maila, a nuż okaże się, ze jego ex mieszka gdzieś w mojej okolicy big_smile

Kasjanaa, absolutnie zgadzam się z Tobą. Cały problem polega na tym, że Ania, Martad81, dinkaa, kierują sie uczuciami, które powstrzymują je od radykalnych kroków.
Ich partnerzy, a zwłaszcza narzeczony Ani takich wątpliwości, a przypadku tego ostatniego, powiedziałabym, że nawet skrupułów, nie mają.
Troska o partnera i zaufanie są nieodłącznym elementem uczucia jakie łączy dwoje ludzi. Jeżeli jedna strona wykorzystuje drugą, ukrywa fakty (np. kontakty z ex działające destrukcyjnie na nowy związek), nie troszczy się należycie o nową rodzinę, to należałoby się zastanowić nad jakością tych uczuć, a nawet nad ich szczerością.
Miłość nie idzie w parze z wykorzystywaniem i brakiem szczerości, bo czymże jest ukrywanie istonych faktów, niedotrzymywanie danego słowa?
Uważam, że dziewczyny, a przede wzystkim Ania, która znalazła się w szczególnie trudnym i nieuczciwym układzie, powinny wziąć przykład ze swoich partnerów i wyzbyć się wątpilwości, po prostu zadbać o siebie i swoje dziecko (Ania).
Kasjanaa, Ty miałaś sporo szczęścia, że tarfiłaś na takiego człowika, jak Twój mąż, do tego cechy Twojego charakteru, a także mimo wszystko ugodowa postawa ex Twojego męża w sprawie dziecka, pozwalają Wam na w miarę spokojne funkcjonowanie.
Myśle, że dziewczyny, powoli dojrzewają do decyzji, gdy wreszcie zdecydują się na ten krok i powiedzą - dość! Kocham, ale oczekuję równowagi, sprawiedliwego i uczciwego traktowania.
Życzę im, żeby nie zwlekały z podjęciem tej decyzji, bo w przeciwnym razie nic się nie zmieni poza tym, że będą coraz bardziej sfrustrowane, aż w końcu dojdą do ściany i stwierdzą, że zmarnowały kilka lat swojego życia.

7,521

Odp: Być drugą i macochą
josz napisał/a:

Myśle, że dziewczyny, powoli dojrzewają do decyzji, gdy wreszcie zdecydują się na ten krok i powiedzą - dość! Kocham, ale oczekuję równowagi, sprawiedliwego i uczciwego traktowania.
Życzę im, żeby nie zwlekały z podjęciem tej decyzji, bo w przeciwnym razie nic się nie zmieni poza tym, że będą coraz bardziej sfrustrowane, aż w końcu dojdą do ściany i stwierdzą, że zmarnowały kilka lat swojego życia.

Trafione w punkt. Brawo josz!
I do życzeń się przyłączam. Naprawdę nie warto całego życia spędzić na szarpaninie...

7,522

Odp: Być drugą i macochą

Dostałam to od koleżanki, także macochy:


"Mówienie ludziom 'nie' jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. Przebudzenie to życie nie według reguł narzucanych mi przez innych, ale zgodnie z tym, co tobie się wydaje. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Egoizm zawiera się w żądaniu, by ktoś żył zgodnie z twoimi upodobaniami, żył dla twojej próżności, dla twojego zysku i twojej przyjemności. To jest naprawdę samolubstwo. Tak więc będę chronił samego siebie. Nie będę czuł się zobligowany do bycia z tobą, nie będę czuł się zobowiązany do przytakiwania twoim gustom. Jeśli twoje towarzystwo będzie miłe, będę się nim cieszył - nie uzależniając się od niego. Ale nie unikam cię już z powodu negatywnych uczuć, które we mnie wzbudzasz. Nie masz już takiej mocy...".

~Anthony de Mello

Wobec egoistycznych EX, bądźmy asertywnymi macochami smile

7,523

Odp: Być drugą i macochą
ciocia-ola napisał/a:

Dostałam to od koleżanki, także macochy:


"Mówienie ludziom 'nie' jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. Przebudzenie to życie nie według reguł narzucanych mi przez innych, ale zgodnie z tym, co tobie się wydaje. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Egoizm zawiera się w żądaniu, by ktoś żył zgodnie z twoimi upodobaniami, żył dla twojej próżności, dla twojego zysku i twojej przyjemności. To jest naprawdę samolubstwo. Tak więc będę chronił samego siebie. Nie będę czuł się zobligowany do bycia z tobą, nie będę czuł się zobowiązany do przytakiwania twoim gustom. Jeśli twoje towarzystwo będzie miłe, będę się nim cieszył - nie uzależniając się od niego. Ale nie unikam cię już z powodu negatywnych uczuć, które we mnie wzbudzasz. Nie masz już takiej mocy...".

~Anthony de Mello

Wobec egoistycznych EX, bądźmy asertywnymi macochami smile

Piękny cytat, który odniosłabym nie tylko do egoistycznych ex, ale także do ich byłych partnerów, którzy z powodu powiązań i zobowiązań wobec byłej rodziny, bez skrupułów wykorzystują aktualne partnerki.

7,524

Odp: Być drugą i macochą

Część dziewczyny. Mam pytanie. W tym tygodniu chcemy złożyć pozew do sądu (a właściwie pani prawnik) o obniżenie alimentów. Musimy jeszcze wpłacić zaliczkę, czyli 300zl, to jest wg pani prawnik 5% kosztów sądowych. Po pierwsze czy cała sprawa faktycznie może kosztować 6000zł, czy może to jakaś pomyłka, a druga sprawa wiecie na jakiej podstawie obliczanie są koszty sądowe, czy to jest z góry ustalona kwota w zależności od tematu sprawy?

7,525

Odp: Być drugą i macochą

Dziewczyny, jestem załamana. Nie tym, co powiedział prawnik, nie tym, ze moze byc trudno, ze to kosztuje, ze to sie bedzie ciagnelo w czasie ale tym, że żadnego spotkania z prawnikiem nie było...

Specjalnie sie zawzielam od tamtego wtorku i postanowilam nie poruszac tematu alimentow wcale, zeby to on sam z siebie o to zadbal i cos zrobił. A on po prostu jak gdyby nigdy nic od zeszłego tygodnia nie poruszul tego tematu wcale. Mimo, ze w piatek mial sie wszystkiego dowiedzieć.  Czuje się oszukana. Tyle mam do powiedzenia.
Od piatku jest cisza przed burzą,  mnie z nerwow skręca, nie wiem co zrobic, nie wierze w to wszystko...
Kjim mogłabyś być wróżką...

7,526 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-20 09:48:17)

Odp: Być drugą i macochą

Aloha92 zobacz tam jest wyjaśnione jak oblicza się oplate. Oczywiście to teoria może dziewczyny wiedzą z doświadczenia.
https://www.google.pl/amp/www.gazetapra … yskac.html

7,527

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Dziewczyny, jestem załamana. Nie tym, co powiedział prawnik, nie tym, ze moze byc trudno, ze to kosztuje, ze to sie bedzie ciagnelo w czasie ale tym, że żadnego spotkania z prawnikiem nie było.....

Ania88 ręce opadają chyba musisz przeprowadzić druga rozmowę i powiedzieć ze jak on nie pójdzie do prawnika to Ty pójdziesz żeby złożyć pozew o alimenty na wasze dziecko.

7,528

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Dziewczyny, jestem załamana. Nie tym, co powiedział prawnik, nie tym, ze moze byc trudno, ze to kosztuje, ze to sie bedzie ciagnelo w czasie ale tym, że żadnego spotkania z prawnikiem nie było...

Specjalnie sie zawzielam od tamtego wtorku i postanowilam nie poruszac tematu alimentow wcale, zeby to on sam z siebie o to zadbal i cos zrobił. A on po prostu jak gdyby nigdy nic od zeszłego tygodnia nie poruszul tego tematu wcale. Mimo, ze w piatek mial sie wszystkiego dowiedzieć.  Czuje się oszukana. Tyle mam do powiedzenia.
Od piatku jest cisza przed burzą,  mnie z nerwow skręca, nie wiem co zrobic, nie wierze w to wszystko...
Kjim mogłabyś być wróżką...

Nie jestem wróżką, ale 4 lata i 4 miesiące z takim typem człowieka zostawia spory ślad. Jak tylko zostawisz Panu wolną rękę,nie tknie palcem, żeby pozałatwiać swoje sprawy i by przypadkiem nie urazić, nie dotknąć, nie rozbestwić Szanownej Ex. To , ze Ty sie czujesz podle nie ma dla Pana żadnego znaczenia. Im szybciej postawisz sprawę jasno i zażądasz (Sądownie!) alimentów od Partnera na Wasze dziecko, tym szybciej zobaczysz Jego prawdziwe oblicze.

7,529

Odp: Być drugą i macochą

o masakra ;/
czyli wszystko po staremu....

jakbym widziala sytuacje u siebie...... ;/

No przeciez robie, uwierz we mnie, jestem zaradny, dzialam....
a koniec koncow okazuje sie, ze wszystko po najmniejszej linii oporu ;/ bo wygodnie, bo to wystarczy
a pozniej plucie ze sady zle, urzedy zle, caly swiat zly...

pamietasz jak pisalas ze sady sa zle, ze zle dzialaja i tak go zle potraktowaly?
teraz widzisz kto jest winny sytuacji

teraz sa kwestie ex czy alimentow. ale beda inne sprawy w zyciu w ktorych trzeba spiac tylek i cos zalatwic... teraz wiesz na czyjej to w razie czego bedzie glowie.

7,530

Odp: Być drugą i macochą

Aniu, wspolczuje.... Twój narzeczony zachował się zgodnie z zasadą "jak nie ględzi, to nie ma problemu" i tym samym pokazał ci, że jemu na zmianach nie zależy. Jeśli nie chcesz od razu iść do sądu, po alimenty na wasze dziecko, to myślę, że teraz jest świetny czas, żeby wprowadzić podział kosztów... Bo widzisz, dopóki nie będzie musiał, to nie ruszy pupy i nic się nie zmieni....

Straszne, że tak cię zawiódł....

7,531

Odp: Być drugą i macochą

A ja Ci Aniu napiszę, że jeśli teraz nie zadziałasz to już nic się nie zmieni. Przepraszam że to piszę, ale zdążyłaś go już nauczyć że zawsze się podporządkujesz, ze to on rozdaje karty (a tak naprawdę ex). Dlaczego nie zrobiłaś karczemnej awantury gdy tylko dowiedziałaś się że u żadnego prawnika nie był? Przecież chodzi o przyszłość Ciebie i Twojego dziecka... Zamiast tego Ty zaciskasz zęby i czekasz... na co?

Dziewczyno, jak na Ciebie patrzę to widzę siebie sprzed kilku miesięcy. Zbyt dobrą dziewczynę, może nawet z rysem kkzb, uwikłaną w chory układ, w którym zawsze będzie na drugim miejscu. Zawsze ufną, wybaczającą i wyrozumiałą. A to najprostsza droga do katastrofy. Popełniasz kropka w kropkę te same błędy co ja. Moja sytuacja była jednak o tyle łatwiejsza, że nie mieliśmy dziecka, że resztkami zdrowego rozsądku nie dałam się "wrobić" w dziecko ( a próbował, o tak). Ja miałam ten komfort że gdy już sięgnęłam dna, po kolejnym jego oszustwie, kolejnym upodleniu, po kolejnej sytuacji gdy okazało się gdzie tak naprawdę w jego hierarchii jest moje miejsce po prostu wstałam i wyszłam. Nie musiałam już walczyć, zresztą nie chciałam; wiedziałam że muszę uciekać, byle dalej, byle do przodu; wiedziałam że to dla mnie jedyne dobre wyjście. Ty masz dziecko. Jeśli już siebie pozwoliłaś traktować jak człowieka drugiej kategorii, to kurde, chociaż maleństwa nie pozwól.

Przepraszam jeśli ton mojej wypowiedzi jest momentami brutalny. Ale chciałabym byś zrozumiała, ze naprawdę jest aż tak źle. Nie chcę by ktokolwiek przeszedł przez piekło, które ja mam za sobą.
Trzymam za Ciebie kciuki. Bardzo mocno.

7,532

Odp: Być drugą i macochą
kjim napisał/a:

To , ze Ty sie czujesz podle nie ma dla Pana żadnego znaczenia. Im szybciej postawisz sprawę jasno i zażądasz (Sądownie!) alimentów od Partnera na Wasze dziecko, tym szybciej zobaczysz Jego prawdziwe oblicze.

W 100% sie zgadzam.

7,533 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-20 14:49:34)

Odp: Być drugą i macochą

Faktycznie, przykra sytuacja, chociaż, niestety niezbyt zaskakująca.
Ja też tutaj dorzucę swoje trzy grosze i myślę, że większą wymowę będzie miała nie burza, nie awantura, tylko wręcz odwrotnie; ciche, zimne i stanowcze poinformowanie go o zmianie warunków finansowania rodziny (można przećwiczyć tzw. cedzenie przez zęby wink).
Żadne krzyki, wyrzuty, zarzuty, które on zna na pamięć nie zrobią na nim większego wrażenia; ot pokrzyczy, a potem wszystko wróci do normy.
Nie targować sie, nie kalkulować, tylko postawić go przed faktem dokonanym, tzn. jak radzi Kasjanaa, wprowadzić podział kosztów -
mieszkanie i media na pól + 500zł na dziecko + na życie i śr. czystośći (ewentualnie, niech żywi się sam)- cicho, spokojnie, stanowczo i z kamienną twarzą.
Ania, nie słuchaj, że on nie ma, nie lituj sie nad nim, bo jak widzisz, on litości nie ma ani nad Tobą, a tym bardziej  nad Waszym dzieckiem.
Ania, od dzisiaj trzymaj swoją kasę dla siebie. Uprzedź go, że podzial kosztów, to pierwszy Twój krok ku sprawiedliwości, drugim będzie wyprowadzka, a trzecim, wniesienie sprawy o alimenty.
Poinformuj i wprowadź w życie. Inaczej w żadnym wypadku nie ruszysz tej bryły z posad, a być może, jak ktoś tutaj napisał, dopiero wtedy ujrzysz jego prawdziwe oblicze.
Nadszedł czas na działanie.

7,534

Odp: Być drugą i macochą
josz napisał/a:

Faktycznie, przykra sytuacja, chociaż, niestety niezbyt zaskakująca.
Ja też tutaj dorzucę swoje trzy grosze i myślę, że większą wymowę będzie miała nie burza, nie awantura, tylko wręcz odwrotnie; ciche, zimne i stanowcze poinformowanie go o zmianie warunków finansowania rodziny (można przećwiczyć tzw. cedzenie przez zęby wink).
Żadne krzyki, wyrzuty, zarzuty, które on zna na pamięć nie zrobią na nim większego wrażenia; ot pokrzyczy, a potem wszystko wróci do normy.

Może po prostu zachowanie o 180* odmienne od dotychczasowego. Bo jeśli dotychczas zaciskałaś zęby i cierpiałaś w milczeniu to spokojne i rzeczowe warunki też mogą nie przynieść efektu.

josz napisał/a:

Poinformuj i wprowadź w życie. Inaczej w żadnym wypadku nie ruszysz tej bryły z posad, a być może, jak ktoś tutaj napisał, dopiero wtedy ujrzysz jego prawdziwe oblicze.

Coś mi mówi, że to nowoodkryte oblicze to może być dla Ciebie niemały szok. Na to też dobrze byłoby żebyś była przygotowana.

Jesteśmy z  Tobą.

7,535

Odp: Być drugą i macochą
Spanielka napisał/a:

Może po prostu zachowanie o 180* odmienne od dotychczasowego. Bo jeśli dotychczas zaciskałaś zęby i cierpiałaś w milczeniu to spokojne i rzeczowe warunki też mogą nie przynieść efektu.

Problem w tym, że Ania do tej pory nie milczała. Temat co jakiś czas powracał, były kłótnie, zarzucanie Ani, że jest materialistką smile i powrót do status quo.
Daltego, uważam, że krzyki, łzy, argumenty wyrzucone w emocjach itd. niczego nie zmienią, to wszystko już było.
Cisza przed burzą? Nie, cisza, ale "złowróżbna", a potem "wycedzenie" swoich warunków bez wchodzenia w zbędną dyskusję, która i tak do niczego nie doprowadzi.

7,536

Odp: Być drugą i macochą

Jak czytam wszystkie Wasze wypowiedzi czuje sie jak kretynka. To wszystko jest przeciez oczywiste. Nigdy w zyciu nie powinnam do takiej sytuacji dopuscic.
Spanielka, to nie tak, ze milczalam i zaciskalam zeby. Temat poruszany był kilka razy i skutek jest taki,  ze nadal jest jak bylo bo on nie zarabia wiecej niz zarabial, alimenty na ostatecznej rozprawie zostaly zwiększone (podczas rozwodu placil mniej) a jedyne co się zmienilo to to, ze nie byl u dziecka już trzy miesiące a ilosc smsow do bylej została podwojona.
Josz, tez mysle, ze takie podejscie do sprawy bedzie najlepsze.  Oznajmie mu po prostu, ze chce podziału kosztow a z alimentami niech robi co chce. Jesli stac go zeby nic z tym nie robic to niech nie robi... Nie chciałabym jeszcze na tym etapie isc do sadu po alimenty na moje dziecko, to dla mnie ostatecznosc. A wyprowadzka juz całkiem nie wchodzi w grę bo mieszkanie jest moje. On w tej chwili jest w stanie oddawac na dom 1000 zl (jego osobistych wydatkow poza alimentami czyli wyjazdow, prezentow itp nie uwzgledniam), ja dokladam drugi tysiac i mamy dwa z tym, ze nasze rachunki to ok 900zl. Na zycie zostaje 1100. Nie widze tego.. Chyba, ze on zniesie alimenty i jego dorabianie bedzie regularne. Wtedy za te 3000 jak pisala kjim juz mozna jakos zyc...
Dinka, tez sie zaczelam nad tym zastanawiać,  jak tak naprawdę wygladala ta sprawa rozwodowa. Co zostalo powiedziane a co przemilczane...
Wiecie dziewczyny czemu mam z tym wszystkim taki problem? Bo sprzeczanie sie o pieniadze kloci sie z moim systemem wartosci. Ja nigdy nie bylam materialistka, wole miec święty spokoj niz pieniądze,  zawsze zwiazek, relacje stawialam w hierarchii najwyzej. A teraz on zmusza mnie do tego, zebym zadala od niego swoich pieniędzy co na pewno wpłynie zle na nasze relacje. To mnie w jakimś sensie przytlacza..

7,537

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Wiecie dziewczyny czemu mam z tym wszystkim taki problem? Bo sprzeczanie sie o pieniadze kloci sie z moim systemem wartosci. Ja nigdy nie bylam materialistka, wole miec święty spokoj niz pieniądze,  zawsze zwiazek, relacje stawialam w hierarchii najwyzej. A teraz on zmusza mnie do tego, zebym zadala od niego swoich pieniędzy co na pewno wpłynie zle na nasze relacje. To mnie w jakimś sensie przytlacza..

Przez te sentymenty, bujałam się 4 lata z kimś, kto mnie wodził za nos. Udawał, że coś zmienia, mydlił oczy, a w rzeczywistości dokładałam do Jego wygodnego życia, w początkowej fazie nawet współfinansując pośrednio i niańcząc Jego dzieci. Aż nagle eskalacja problemów przerosła mnie, a ilość pretensji, które miałam do niego, przerosły Jego. I nagle się ocknęłam , że straciłam 4 lata życia walcząc o coś, co było mrzonką.  Nie daj sobie wmawiać, że coś się zmieni, że On coś poprawi, załatwi, nie daj się zwodzić na wieczne nigdy, bo dziecko musi podrosnąć, bo jeszcze nie czas, bo nie sprzyjające okoliczności, bo...bo...bo..... Oceniaj konkretne fakty, konkretne działania a nie tylko obietnice.

7,538

Odp: Być drugą i macochą

.

7,539 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-20 17:14:42)

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Wiecie dziewczyny czemu mam z tym wszystkim taki problem? Bo sprzeczanie sie o pieniadze kloci sie z moim systemem wartosci. Ja nigdy nie bylam materialistka, wole miec święty spokoj niz pieniądze,  zawsze zwiazek, relacje stawialam w hierarchii najwyzej. A teraz on zmusza mnie do tego, zebym zadala od niego swoich pieniędzy co na pewno wpłynie zle na nasze relacje. To mnie w jakimś sensie przytlacza..

Jak widać, jego nie przytłacza, a świętego spokoju i tak nie masz.
W jednym muszę Cie pocieszyć, w kwestii tych sms-ów. Jeśli nie widział dziecka 3 m-ce, to trudno mu się dziwić, że tęskni. Sądziłam, że on wyjeżdża systematycznie co miesiąc, jeśli teraz nie pojechał, czyli mieliście możliwość zaoszczędzić co nieco, a gdy znowu wyjedzie, Ty po raz kolejny będziesz łatać dziurę budżetową?
To Twoje mieszkanie, więc z jednej strony dobrze, a z drugiej, w Twoim interesie leży, żeby go nie zadłużyć.
Nie rób sobie wyrzutów, właśnie teraz masz okazję postawić sprawę na ostrzu noża (nie dotrzymał słowa, oszukał Cię po prostu) i spokojnie przedstawić mu koszty utrzymania rodziny i zarządać partycypowania w nich po połowie. Przekazał 1000zł, tzn. część za mieszkanie i na dziecko, pozostaje wyżywienie, więc  albo dorobi, albo...dieta.
Pamiętaj, zbieraj rachunki za wydatki na dziecko, nie musisz mu o tym mówić.

7,540

Odp: Być drugą i macochą

Aniu, jesteś po prostu zakochana i nie wszystko, co z boku wydaje się oczywiste, do ciebie dociera... Dlatego dobrze, że jest takie forum, na którym możesz posłuchać o doświadczeniach innych kobiet, w podobnej do Twojej sytuacji.

Zgadzam się z josz, że teraz jest naprawdę świetny moment na rzeczową rozmowę o waszych finansach. Facet nie dotrzymał słowa, co odbija się na waszej wspólnej sytuacji finansowej. W związku z tym, ja zapytałabym go, jak to sobie dalej wyobraża itd. Moim zdaniem krzykami i dzikimi awanturami niewiele uzyskasz. Takie zachowanie sugeruje duże emocje, a o pieniądzach jednak należy rozmawiać spokojnie i na chłodno (przynajmniej tak mi się wydaje). Wtedy ustalenia można traktować poważnie, a nie jak chwilowy kaprys partnera...

To przykre,ze facet z którym planujesz przyszłość, zmusza cię do wyliczania mu pieniędzy, ale skoro prośby nie skutkują, to pokaż m,u, jakie będą konsekwencje jego zachowania i tego się trzymaj. Powodzenia smile

Posty [ 7,476 do 7,540 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 114 115 116 117 118 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024