Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 113 114 115 116 117 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7,411 do 7,475 z 8,269 ]

7,411

Odp: Być drugą i macochą

Dinkaa, sad na ostatniej rozprawie wiedział,  ze ona pracuje.  Z reszta teraz sama to przyznaje a nawet oznaczyla sobie miejsce pracy na facebooku. Ale mimo tego przyznal takie alimenty.

Marza2, a ja w jakims sensie dziewczyny rozumiem. Bo wybacz ale idac Twoim tokiem myślenia dziecku wolno wszystko,  pyskowac, bluznic, obrazac, zachowywac sie roszczeniowo, nie sprzatac po sobie i byc pepkiem swiata a macocha (obca tak naprawde osoba) ma je mimo tego uwielbiac bo jest to biedna "polsierotka"? Jakim cudem? Czy Ty tez lubisz wszystkich ludzi tlumaczac ich zachowania trudnym dziecinstwem i traumatycznymi przezyciami?
Jakkolwiek uwazam, ze powinno sie dac tej relacji szanse zaistniec i postarac sie ja zbudowac to nic na sile. Nie wyobrazam sobie, zebym nadskakiwala dzieciakowi, ktory ma mnie gdzies i mnie nie szanuje. Wiadomo,  ze to ojciec powinien dzieciaka ustawic ale czasem to jak widac nie wychodzi, wiec czemu niby macochy mialyby sie meczyc z obcym dzieckiem. Zdrowsza jest taka relacja, gdzie macochy nie angazuja sie w sprawy dzieci partnera a partner potrafi wydzielić czas dla dzieci i czas dla partnerki.
Zgadzam sie z postawa kjim, ktora potrafi ustawic swoje dzieci i pilnuje aby szanowaly nowa kobiete ich ojca. To jest dla mnie godne uznania. Ale puszczanie dzieci samopas bez minimum wychowania i wpojenia kultury w swiat i oczekiwanie,  ze kazdy bedxie dzieci uwielbial bo "przezylo rozwód rodzicow to mu wolno" no sorry ale to dopiero roszczeniowa postawa.

Zobacz podobne tematy :

7,412

Odp: Być drugą i macochą

Marzą niewiem czy wczytywanie się w moje posty ale ja póki co nie zrobiłam temu dziecku żadnej przykrości to już jej matka gorzej ja traktuje fundujac jej takie warunki bytowe w jakich mieszka. Z całym szacunkiem do Twojej osoby to mam wrażenie ze to Ty tu jesteś jedną z najbardziej nienawistnych osób grożac wszystkim ze karma wraca i podając przykłady tej " wracającej karmy" mało kto ma życie usłane pasmem sukcesów wiec myśląc tak jak Ty to można dojść do wniesku ze wszystko to " karma" i kara nawet za złą myśl.  Może sięgnij w głąb siebie może rozstanie Twoich rodziców  jednak odcisnelo gdzieś ślad.

7,413 Ostatnio edytowany przez Kajmakowe (2017-03-14 22:22:07)

Odp: Być drugą i macochą

Podczytuję Was i bardzo wiele z Was doskonale rozumiem. Ale nie mogę zrozumieć jak inna kobieta o dzieciach swojego partnera może pisać np. gówniaki i o jakimś wyeliminowaniu... Jestem ciekawa, jakbyście Wy zaszły w ciążę i urodziły dzieci partnera i odszedłby od Was, a jego nowa mówiła o Waszych takie słowa... Matki bardzo często nie chcą wcale oddawać swoich dzieci do weekendowych tatusiów i robią to tylko ze względu na dzieci, które mają prawo ich znać i widzieć swojego ojca oraz ze względu na ojca, który widocznie chce mieć jakiś kontakt ze swoimi dziećmi. No nic życie jest naszym odbiciem lustrzanym. Dziwie się tylko, że ojciec dzieci pozwala na to by jego partnerka tak mówiła o jego dzieciach. Ja też nie przepadam za niektórymi dziećmi koleżanek, jak robią rozkapryszone minki, krzyczą tak głośno, że aż nie da się porozmawiać, ale to Wasz partner zrobił dzieci i jedną z konsekwencji jest to, że są i same zdecydowałyście się na związek z nim i tym samym z jego przeszłością... może zapytajcie go w prost, czy może nie wolałby pełnić rolę bankomatu i nie widzieć dzieci. Ciekawe co Wam odpowie.

7,414

Odp: Być drugą i macochą

Aniu ja nie jestem za tym by dzieciom pozwalac na wszystko. Uwazam ze odkad dziecko zacznie chodzic nalezy wprowadzac zasady i granice w jego zyciu. Oczywiscie dostosowane do wieku. Jestes matka niemowlaka wiec twoje wychowywanie dopiero sie zacznie. Tylko ze obowiazkiem matki i ojca jest chronic dziecko zwlaszcza male. Jasne ze inaczej jest gdy dziecko ma 2 lata a 17. Troche sie nie dziwie bylej twojego narzeczonego ze nie chce by dziecko przyjechalo do was. Dziecko jest male trzeba je przypilnowac jeszcze, jesli sie nie rozstawalo z matka na dluzej moze plakac. W dodatku bylo by pod jednym dachem z kobieta ktorej nie zna i ktora moze nie zbyt przychylnie na nie reagowac.

7,415 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-15 02:42:51)

Odp: Być drugą i macochą

Marzą musze przyznac Ci rację tez bym Ani  odradzała namawianie narzeczonego na przyworzenie dziecka do was ja to już przerabiałam . Mimo że u nas to dziecko ma już 10 lat to nie obywa się bez cowieczornego wycia bez powodu , nawet po całym dniu wypelnionym atrakcjami wieczór zawsze drama , czasami  może by się dało tego uniknąć tylko mądra mamusia nie może zadzwonić w ciągu dnia tylko zawsze wieczorem, a przy drugim małym dziecku w domu to dopiero może być wesoło.  Dla mnie jej przyjazdy to czas wyjęty z życiorysu. Ostatnio nawet zaproponowałem Mojemu , ze wyjadę na ten czas żeby mógł się poświęcić coreczce to strzelił focha. Oczywiście nie licz Aniu na to ze dziecko się samo sobą zajmie np porysuje lub pobawi u nas jej pobyt to maksymalne obroty atrakcją za atrakcja "bo ona się nudzi " a u sibie jakoś potrafi sama sobą się zająć . Tak patrząc wstecz to zauważam ze to ja mam czasami lepsze podejście do niej ( może intuicyjne ) niż jej ojciec , to ja potrafiłam ja przekonac ze zjeżdżalnia na basenie to super zabawa ,to ja w ubieglym roku przekonałam ja żeby została dwa tygodnie u nas  chociaż miałam swoje problemy zdrowotne ( biopsja i oczekiwanie na jej wyniki Ty pewnie powiesz , że to karma do mnie wraca ale problemy mam już dłuższy czas zanim ona się pojawila). Wiec chyba Marza nie jestem tą najgorsza tylko czasami mi się nazbiera negatywnych emocji i musze odreagować.

7,416

Odp: Być drugą i macochą

Właśnie Marta, też zauważyłam że jak mała (4,5) przyjeżdża do nas to nie potrafi,nie ... raczej nie lubi bawić się sama.
Nie możliwe jest żeby jak jest u bylej, ta non stop się nią zajmowała. Rodzeństwa nie ma, ani sąsiadów w podobnym wieku. Ok w przedszkolu jak jest to wiadomo, ale potem wątpię żeby cały wieczór się z nią bawiła. Z resztą domyślam się że po prostu puszcza jej bajkę do oglądania, i tak jest do momentu aż nie zaśnie, z przerwami na kolację i mycie.
U nas też chce tylko bajki oglądać. A jak się jej odmawia to w bek, a bez płaczu to się tylko obejdzie jak sami się z nią bawimy.
Może niektóre dzieci tak mają. Ale w sumie co się dziwić, dziecko i tak ma już namieszane w głowie (mówię o swoim przypadku), nie do końca jeszcze rozumie całą sytuację i chyba najzwyczajniej potrzebuje uwagi i bliskości.
Nie przeszkadza mi to, ale te bajki mnie po prostu dobijają

7,417 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-15 09:26:06)

Odp: Być drugą i macochą

Aloha92 nasza to u nas prawie nie ogląda telewizji chyba że robimy " kino domowe" czyli jakiś konkretny film popcorn napoje , ale obawiam się ze u niej w domu to telewizor robi za nianie bo dziecko zna wszystkie paraseriale  typu zdrady, ukryta prawda, szkoła i inne tego typu gowna  na pamięć.

7,418

Odp: Być drugą i macochą

Marza2, teraz to juz troche nie rozumiem Twojego podejścia. Kiedy macocha ma dziecko gdzieś i sie odcina to jest zle bo nie akceptuje dziecka i uważa za zlo konieczne. Jak chce zeby przyjechalo, zeby je poznac to tez jest zle, bo moze na nie niezbyt przychylnie reagowac. (Chociaz ja nigdzie nie napisalam, ze tak by bylo bo wrecz przeciwnie chciałabym to dziecko polubic i zeby ono polubilo mnie). Dziecko ma 4 lata i ja uwazam,  ze skoro jego ojciec ma nowa rodzinę to bedzie dla dziecka najlepiej jeśli dowie sie o tym jak najszybciej bo chyba większym szokiem bedzie kiedy za rok dwa lub pięć nagle ojciec mu o tym powie lub po prostu nagle z nim do nas przyjedzie. Ja to widzialam tak, ze razem jedziemy do niego, zabieramy dziecko np na caly dzien lub pol dnia bez jego matki oczywiscie i razem spedzamy czas. Jesli dziecko marudzi, płacze, tęskni to zawsze mozna po matke zadzwonic. Tylko, ze w interesie bylej nie jest zdrowa psychika dziecka i pomoc mu w odnalezieniu sie w tej sytuacji a pokazanie, ze dziecko bez niej istniec nie moze. (Bo czemu np ojciec dziecka sam nie moze go zabrac na pol dnia/caly dzien?) Ona z tym dzieckiem spi w jednym lozku odkad sie urodzilo i nie rozstaje sie z nim na krok. Poza tym wie, ze jak moj facet bedzie mogl zabierac dziecko ona w tym żadnej roli juz miec nie bedzie a tak to wlecze sie za nim krok w krok i nie wiem na co liczy. Poza tym piszesz, ze dziecko trzeba przypilnowac. Jego ojciec potrafi to zrobic sam bez niczyjej pomocy. No i pozostaje kwestia mnie. Ona nie chce zeby dziecko poznalo mnie, co nawet w jakims stopniu jestem w stanie pojąć skoro mnie tak nienawidzi za wszystko i jej byly jest ze mna i ośmielił sie ze mna ulozyc zycie i byc z tego zadowolony (?),  ale tak czy siak kiedys dziecko mnie pozna czy ona chce czy nie. Jesli uwaza, ze dla dziecka tak będzie lepiej to jej sprawa, jej dziecko, ja zabiegac o to przeciez nie bede.
Chyba rzeczywiscie tak jak pisaly dziewczyny zyje mrzonkami bo tak czy siak bedzie zle. I ze wzgledu na toksyczna matke dziecka jak i pozniej na wychowanie tego dziecka przez ta właśnie osobe. Odpuszczam kwestie poznania dziecka, chce jedynie aby ona byla usunieta z kontaktów mojego faceta z nim.

7,419

Odp: Być drugą i macochą

Martad81, widze, ze rzeczywiście musze sobie przemyśleć kwestie moich kontaktów z tym dzieckiem. A moze raczej powinnam stanąć z boku i poczekać na rozwoj sytuacji. Nie widze tego w ten sposób,  ze moj facet poświęciłaby 100% czasu swojemu dziecku a nas i obowiązki domowe by olał.
A jak z Twoim zdrowiem?
I oczywiscie, ze nie jestes najgorsza. Po prostu narzekanie "macoch" to troche temat tabu. Bo jak matka dziecka narzeka to jest ok bo jest skrzywdzona rozwodem i chroni dziecko, jak dziecko narzeka to jest ok bo to tylko dziecko po przejsciach i traumie w zwiazku z rozejsciem rodzicow, jak facet narzeka to ok bo on chce tylko pogodzic cala sytuacje, zeby wszyscy sie kochali i dziecko zeby bylo szczeslowe i kobieta zadowolona a ktos ma wiecznie do niego zale. A jak narzeka macocha.. To jest zle bo ona dzieci faceta nie lubi a w ogole to widzialy galy co braly... Eh.

7,420

Odp: Być drugą i macochą

Ania dziecko jest male i nie bylo by u was dzien czy dwa tylko tydzien moze dwa. Wytrzymalabys tyle czasu z dzieckiem, ktore tesknilo by za mama marudzilo? Na dodatek majav w domu swoje male dziecko. Dzieci ktore mieszkaja daleko sa rzadko u ojca, ale za to dluzej i jak to jest miesiac wakacji to moze sie dluzyc jego pobyt partnerce ojca. Na pewno bedac na miejscu eks tez bys nie pozwolila na wyjazd swojego dziecka.

7,421

Odp: Być drugą i macochą

Przepraszam bardzo, ale wiekszosc macoch zawsze znajdzie powod do narzekania. Alimenty sa za duze, partner za czesto sie widuje sie z dzieckiem, to dziecko jest glupie waszym zdaniem lub brzydkie itp. To byla zatruwa wam zycie a jak nie, to sie wkurzacie ze maja zbyt dobre relacje z waszym partnerem. Nawet jak dziecko daleko mieszka i widzi sie z ojcem 2-3 w roku to tez Wam zle.

7,422 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-15 10:52:26)

Odp: Być drugą i macochą

Ania 88 ze zdrowiem ok , a jeśli mogę Ci doradzić to mój partner pierwszy raz zabrał dziecko do siebie gdy miało 3-4 lata i to na jedna lub dwie noce oczywiście nie obyło się to bez nieprzespanej nocy i wołanie że chce do mamy , u nas mała do dziś śpi z matką lub babcią wiec zawsze jest problem jak przyjeżdża. Na pewno lepiej poznać  dziecko jak najwcześniej nie jest tak zmanipulowane, ja sama widzę ze w momencie kiedy ona miała 7 lat była jeszcze dziecinna i inaczej na to wszystko patrzyła  nie było wcześniej kobiety w życiu jej ojca którą on by jej przedstawił . Jeśli Twój partner będzie miał pozwolenie na widzenia bez obecności byłej to zróbcie tak jak pisałaś wyjedzcie razem przy okazji spędzisz kilka dni nad morzem i stopniowo dozujcie Twoją i waszego dziecka obecność na tych spotkaniach jeśli zauważycie ze dziecko dobrze bawi się w waszym towarzystwie możecie delikatnie zapytać czy może następnym razem chciałoby przyjechać do was tylko ostrzegam że takie przywożenie dziecka wiąże się z podwójnymi kosztami dojazdów więc może jednak lepsza opcją będzie wasz wyjazd do niego przynajmniej kasę którą wydacie na odwożenie dziecka wydacie na pobyt tam.


Marza2 tak jak większość macoch znajdzie powód do narzekania tak zapewne większość EX  zawsze znajdzie powód żeby za postępowanie swojego byłego partnera  które nie jest jej na rękę  obwinić " macochę "

7,423

Odp: Być drugą i macochą

Tak narzekacie na dzieci ktore widzicie od czasu do czasu. Ciekawe czy zastanawialyscie sie nad tym co by bylo gdyby nie daj Boze matce dziecka cos sie stalo i dziecko musialoby zostac z wami na dluzej.

7,424

Odp: Być drugą i macochą

No sama widzisz Marza, jakie jesteśmy złe, już nam nie pasuję, pretensja do wszystkich- do byłej, do partnera, do dziecka, do jego rodziców, do rodziców bylej... wiecznie nie zadowolone z życia.
Myślę że ten temat nie jest miejscem dla ciebie bo tylko swoim zachowaniem cię gorszymy.
Tym bardziej że praktycznie w każdej twojej odpowiedzi wyczuwa się niechęć do macoch. Nawet jeżeli piszesz ze nas rozumiesz to za chwilę jest jakieś ale. Gdyby któraś chciała poznać opinię że strony pasierba/ pasierbicy to napisalaby w innym temacie. Niestety nigdy do końca nas nie zrozumiesz, mimo tego że często to piszesz.
I na przyszłość ( ogólnie jeżeli chodzi o różne fora)- czytaj dokładnie odpowiedzi, bo to irytujące jak znajdujesz stwierdzenia które nigdy nie padły

7,425

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Ania dziecko jest male i nie bylo by u was dzien czy dwa tylko tydzien moze dwa. Wytrzymalabys tyle czasu z dzieckiem, ktore tesknilo by za mama marudzilo? Na dodatek majav w domu swoje male dziecko. Dzieci ktore mieszkaja daleko sa rzadko u ojca, ale za to dluzej i jak to jest miesiac wakacji to moze sie dluzyc jego pobyt partnerce ojca. Na pewno bedac na miejscu eks tez bys nie pozwolila na wyjazd swojego dziecka.

Marza2, napisalam Ci jak wg mnie wygladalyby te spotkania przynajmniej na poczatku dopoki nie podrosnie. Czyli spotkania wylacznie weekendowe i nic by sie nie zmienilo oprocz tego, ze zamiast jego matki bylabym ja i nasze dziecko. A i matka blisko w razie czego. Nie odnioslas sie do tego wcale. Argumentem dla Ciebie, zeby dziecko nie przyjechalo jest to, ze ja bym nie wytrzymala z dzieckiem dwa tygodnie a jak dziewczyny tu pisaly, ze nie wytrzymuja, nie chca dzieci w domu u siebie i maja dosc spotkan to tez bylo zle bo jak mozna nie chcieć biednych dzieci. Wiec moze to Ty znajdujesz wiecznie jakis problem i powod do narzekania. Jak ktoś wysuwa jakis racjonalny argument to albo go ignorujesz albo odpisujesz ogolnikami, ze "większość macoch ...". Dla Ciebie jedynym slusznym rozwiazaniem jest to, zeby ojciec kopnal w dupe nowe zycie i wrocil do bylej i "skrzywdzonego" dziecka no ale zycie takie proste nie jest. Zadna inna opcja nie jest dla Ciebie satysfakcjonujaca i choćby "macocha" stanela na rzesach to i tak jest zla a dziecko pokrzywdzone. I w tym wypadku nie chodzi o to, ze matka zabrania wyjazdu dwutygodniowego a tego, zeby ojciec dziecka zabral je na spacer do parku na pol dnia, widzisz roznice?
I tak mam wrazenie czytajac to forum, ze wg Ciebie chocby dziecko po pupie calowac to i tak bys powiedziala,  ze dziecku jest zle i jest pokrzywdzone.

7,426

Odp: Być drugą i macochą

Martad81 podobnie to widze a moze raczej widzialam. Moj narzeczony tez chciałby., zeby tak to wygladalo ale niestety musi miec to przyznane sadownie bo z byla sie dogadać nie da. A ja jak juz pisałam odpuszczam temat. To ich dziecko, nie moje.

7,427

Odp: Być drugą i macochą

Ania88, u mnie to wyglądało tak, że poznałam małą (wtedy miała ok 3 lat) przed tym jak zazwiązałam się z jej tatą.
Nie wstydził się jej, ja od początku wiedziałam, że jest i że jest dla niego bardzo ważna.
Powiedziałam, że dla mnie to nie jest łatwa sytuacja i jeżeli ma to wszystko się ułożyć to poznawanie się (ja-jego córka) musi byc naturalne, bez żadnych dziwnych nascsków. i faktycznie tak wychodzi najlepiej. M. bardzo zależało na tym żebyśmy się wzajemnie zaakceptowały. W całym tym poznawaniu się i  w obecnych sytucjach M. bardzo mi pomaga. Jestem mu wdzięczna za wsparcie, bez którego chyba bym sobie nie poradziła.
U mnie jest taka sytaucja, że ex mojego chłopaka jest w związku, więc gdyby ona miała problem że mała przebywa w moim towarzystwie to chyba byłoby coś nie tak.
I może to jest właśnie problem... Ex twojego narzeczonego łudzi się, że on do niej wróci.

7,428 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-15 12:21:35)

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Dziecko ma 4 lata i ja uwazam,  ze skoro jego ojciec ma nowa rodzinę to bedzie dla dziecka najlepiej jeśli dowie sie o tym jak najszybciej bo chyba większym szokiem bedzie kiedy za rok dwa lub pięć nagle ojciec mu o tym powie lub po prostu nagle z nim do nas przyjedzie. Ja to widzialam tak, ze razem jedziemy do niego, zabieramy dziecko np na caly dzien lub pol dnia bez jego matki oczywiscie i razem spedzamy czas. Jesli dziecko marudzi, płacze, tęskni to zawsze mozna po matke zadzwonic. Tylko, ze w interesie bylej nie jest zdrowa psychika dziecka i pomoc mu w odnalezieniu sie w tej sytuacji a pokazanie, ze dziecko bez niej istniec nie moze. .

Masz absolutną rację. Już wcześniej chciałam o tym wspomnieć, że im szybciej, tym lepiej dla tamtego dziecka, gdy pozna nową rodzinę ojca, a zwłaszcza rodzeństwo.
Totalną głupotą ze strony rodziców jest ukrywanie tego faktu. Za jakiś czas to dziecko może naprawdę ciężko przeżyć taką informację.
Tyle, że to nie jest Twój problem Aniu, chociaż za jakiś czas możesz niestety na własnej skórze odczuć niechęć, zazdrość, czy wrogość jego pierwszego dziecka, z powodu szoku jakim może być widomość, że nie jest dla taty jedyne.
Za tą sytuację odpowiedzialni są obydwoje rodzice, Twój facet także, bo w jakim celu tak długo ukrywał fakt posiadania drugiego dziecka?
Jestem pewna, że słowem nie wspomniał tamtemu dziecku, że ma braciszka, lub siostrzyczkę.

7,429

Odp: Być drugą i macochą

Nie dawno kolezanka opowiedziala mi historie swojej kuzynki.Maz ja zostawil dla innej kobiety zostala sama z 2 letnim dzieckiem. Nowa pani 3 lata pozniej urodzila dziecko tak naciskala na faceta ze po roku od urodzenia ich dziecka zerwal kontakt z corka a ten dupek to zrobil.Mala przezywala to bardzo na poczatku. Kuzynka kolezanki byla juz zwiazana z wdowcem ktory ma syna okolo 10 lat starszego od dziewczynki. Nie bylo im latwo na poczatku polaczyc 2 rodziny po przejsciach, ale sie udalo. Urodzil sie ich wspolny synek, zyli spokojnie asz tu nagle pojawil sie kilka tygodni temu byly maz se swoja zona, proszac byla zone by zgodzila sie na przeprowadzenie badan czy dziewczynka moze zostac dawca szpiku kostnego dla przyrodniej siostry. Corka kuzynki kolezanki ma teraz 11 lat a ta druga 6. Jak mozna miec taki tupet najpierw wyrzucic dziecko ze swojego zycia a potem chciec go jako dawce dla tego "lepszego".

7,430

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Nie dawno kolezanka opowiedziala mi historie swojej kuzynki.Maz ja zostawil dla innej kobiety zostala sama z 2 letnim dzieckiem. Nowa pani 3 lata pozniej urodzila dziecko tak naciskala na faceta ze po roku od urodzenia ich dziecka zerwal kontakt z corka a ten dupek to zrobil.Mala przezywala to bardzo na poczatku. Kuzynka kolezanki byla juz zwiazana z wdowcem ktory ma syna okolo 10 lat starszego od dziewczynki. Nie bylo im latwo na poczatku polaczyc 2 rodziny po przejsciach, ale sie udalo. Urodzil sie ich wspolny synek, zyli spokojnie asz tu nagle pojawil sie kilka tygodni temu byly maz se swoja zona, proszac byla zone by zgodzila sie na przeprowadzenie badan czy dziewczynka moze zostac dawca szpiku kostnego dla przyrodniej siostry. Corka kuzynki kolezanki ma teraz 11 lat a ta druga 6. Jak mozna miec taki tupet najpierw wyrzucic dziecko ze swojego zycia a potem chciec go jako dawce dla tego "lepszego".


Marza jakkolwiek byśmy nie skomentowały tej historii Ty i tak powiesz : KARMA WRACA !!!!

7,431

Odp: Być drugą i macochą

Ania a czy ty bys wogole chciala zeby twoje dziecko w przyszlosci jak dorosnie mialo kontakt z przyrodnim bratem?  Moze sie tak zdarzyc ze dzieci w doroslym zyciu zaczna utrzymywac ze soba kontakt i moga miec pretensje do rodzicow ze w dziecinstwie pozbawiono ich kontaktu z bratem, lub siostra.

7,432

Odp: Być drugą i macochą
Aloha92 napisał/a:

Ex twojego narzeczonego łudzi się, że on do niej wróci.

Byc moze to jest wlasnie sedno problemu. Chociaż moze bardziej jej gul skacze, ze on jej nie blagal o powroty i ulozyl sobie zycie ze mna i jest z tego powodu zadowolony a ona zostala sama. Nie wiem..

Marza2, oczywiscie, ze nie mam nic przeciwko kontaktom naszego dziecka z jego dzieckiem. I jesli ktokolwiek dzieci tych kontaktow pozbawia to nie jestem to ja a byla zona.
Inna kwestia jest to, ze te kontakty trzeba ulozyc i maja byc zdrowe z obu stron.

7,433 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-15 15:39:38)

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Tak narzekacie na dzieci ktore widzicie od czasu do czasu. Ciekawe czy zastanawialyscie sie nad tym co by bylo gdyby nie daj Boze matce dziecka cos sie stalo i dziecko musialoby zostac z wami na dluzej.

No to Cię tu zaskocze , mam zawsze nieco cyniczne i realistyczne podejście do życia i zastanawiasami się co by było gdyby . Wiec uważam ze dziecko wolałoby zostać przy babci z ktora jest bardzy zżyte i fundowanie mu na sile przeprowadzki i wyrywanie ze środowiska w którym żyje byłoby kolejna trauma. Jeśli by zapadła inna decyzja to na dzień dzisiejszy ja wypisałabym się z tego układu i myślę że to by było najuczciwsze wobec wszystkich .Poprostu nie miałabym ochoty poświęcać swojego życia dla obcego dziecka. Poza tym w obecnej sytuacji to ja musiałabym dokładać do jej utrzymania bo oczywiście szanowna EX zbyt długo  nie skalała się w swoim życiu pracą wiec dziecko nie miałoby co liczyć na rentę po matce .

7,434

Odp: Być drugą i macochą
kjim napisał/a:
marza2 napisał/a:

Nie dawno kolezanka opowiedziala mi historie swojej kuzynki.Maz ja zostawil dla innej kobiety zostala sama z 2 letnim dzieckiem. Nowa pani 3 lata pozniej urodzila dziecko tak naciskala na faceta ze po roku od urodzenia ich dziecka zerwal kontakt z corka a ten dupek to zrobil.Mala przezywala to bardzo na poczatku. Kuzynka kolezanki byla juz zwiazana z wdowcem ktory ma syna okolo 10 lat starszego od dziewczynki. Nie bylo im latwo na poczatku polaczyc 2 rodziny po przejsciach, ale sie udalo. Urodzil sie ich wspolny synek, zyli spokojnie asz tu nagle pojawil sie kilka tygodni temu byly maz se swoja zona, proszac byla zone by zgodzila sie na przeprowadzenie badan czy dziewczynka moze zostac dawca szpiku kostnego dla przyrodniej siostry. Corka kuzynki kolezanki ma teraz 11 lat a ta druga 6. Jak mozna miec taki tupet najpierw wyrzucic dziecko ze swojego zycia a potem chciec go jako dawce dla tego "lepszego".


Marza jakkolwiek byśmy nie skomentowały tej historii Ty i tak powiesz : KARMA WRACA !!!!

No jesli to mialby byc przypadek karmy to wychodziloby na to, ze to drugie dziecko faceta odeszlo i wyparlo sie pierwszego dziecka bo to ono jest chore i potrzebuje dawcy.
Nie wiem co bym zrobila w tej sytuacji, bardzo trudna sprawa.. A co zrobila ta kuzynka?

7,435

Odp: Być drugą i macochą

Narazie nic nie zrobila powiedziala, ze musi przemyslec to wszystko. Kolezanka mowila ze jej kyzynka chciala w pierwszej chwili ich wyrzucic. Nie zrobila tego i teraz strasznie sie gryzie, z jednej strony wie ze to nie wina tej malej ze ma ojca dupka i matke egoistke. Z drugiej strony jej corka ktora dlugo plakala za ojcem, jej dobro i jej zdrowie.

7,436

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Narazie nic nie zrobila powiedziala, ze musi przemyslec to wszystko. Kolezanka mowila ze jej kyzynka chciala w pierwszej chwili ich wyrzucic. Nie zrobila tego i teraz strasznie sie gryzie, z jednej strony wie ze to nie wina tej malej ze ma ojca dupka i matke egoistke. Z drugiej strony jej corka ktora dlugo plakala za ojcem, jej dobro i jej zdrowie.

No co Ty marza2, a nad czym tu się zastanawiać, przecież , zgodnie z tym co zawsze piszesz: DOBRO DZIECKA PONAD WSZYSTKO!!! NAWET KOSZTEM ZDROWIA DRUGIEGO DZIECKA. NAWET KOSZTEM ŻALI, KTÓRE MA TA KOBIETA W STOSUNKU DO BYŁEGO MĘŻA. Przecież zgodnie z tym co wciąż podkreślasz, ta mała 6letnia dziewczynka nie jest winna temu , że ma ojca i matkę takich a nie innych. Tu się nie ma co zastanawiać przecież, dobro dziecka za wszelką cenę, mimo żali, złości, smutku, odtrącenia......

Jakbyś nie zrozumiała mojej wypowiedzi dodam tylko , że ........ironizuję.

7,437

Odp: Być drugą i macochą

Dzisiejsza rozmowa z moim narzeczonym:
-A Ty w ogole powiedziales X (imie dziecka), ze ma rodzenstwo?
-Widzial na telefonie i mowil dzidzia dzidzia ale on jeszcze nie rozumie
-czego nie rozumie?
-co to rodzenstwo.

Czyli mu nie powiedział nic.
Nie mam do czynienia z dziecmi w tym wieku.  Naprawde? Nie rozumie?

7,438

Odp: Być drugą i macochą

Hej macochy! Jak Wasze sprawy? Kjim? Metaksa? Szacun dla Was kobietki.
Poczytalam trochę ostatnich wpisów i szczerze w większosci macochy same jestescie sobie winne, ze dalyscie sobie sobie wejsc na glowe i obciazyc nie swoim problemem . Ania88 co Ciebie obchodzi czy to dziecko rozumie co to jest rodzenstwo. Jak Twoj facet nie chce to niech mu nie mowi. Lepiej dla Ciebie i Twojego dziecka bo na pewno byla uprzykrzyla by Ci nim zycie tak jak uprzykrza sobą. Ciesz sie poki nie masz gnojka na glowie bo jak zacznie u was bywac będziesz zalowac kazdej minuty kiedy chciałas gowniarza poznac. I nie wiem co jest oburzajacego w tym jak nazywam te dzieci. Przecież one tego nie wiedza, ich ojciec tez nie a ja moge je nazywac jak chce bo ich nie lubię.  Dla mnie maja same wady i sa gowniakami i tak juz zostanie. Moj partner wie, ze ich nie lubie i lubic nie bede od samego poczatku , wiec też mu moge w razie czego powiedzieć, ze wiedział na co sie pisze. I marza jak staloby sie cos ze te gowniaki musialyby z nami zamieszkac to podobnie jak Marta spakowalabym sie raz dwa trzy i by mnie nie bylo. Albo predzej mojego faceta bym spakowała.

7,439

Odp: Być drugą i macochą

Masterchef jak Ci nie wstyd nazywac 4 latka gnojkiem? Moze dla bylej narzeczonego Ani jej dziecko jest gnojkiem i gowniakiem. Bo jesli dzieci z bylych zwiazkow sa gowniakami i gnojkami to z obecnych tez. Jesli pasierb Ani jest gnojkiem to jej dziecko tez jest gnojkiem.

7,440 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-15 19:57:51)

Odp: Być drugą i macochą

Marza2 jaka ty jesteś monotematyczna.
Może ja zarzuce nowy temat do Mojego dzwoni córka i pyta się ile osób będzie z jego strony na komunie,  odpowiedział ze zaraz się zorientuje i oddzwoni i pyta się mnie
- jedziesz na komunie
A ja na to
- a przepraszam czy ktoś mnie zapraszał,  chyba w dobrym tonie jest zaproszenie gości a następnie poproszeni o potwierdzenie przybycia , póki co nikt mnie jeszcze nie zaprosil wiec jak mam powiedzieć czy jadę  ,
Na to mój to odpisze , że"  5 ( czyli on jego rodzice i brat z bratowa) a reszta to jak zaprosisz " juz nawet tego nie komentowalam bo zrobiło mi się bardzo przykro na komuni będzie konkubent ex i jego rodzina . Czuje ze bedziemi niezła jazda w maju . Może wy też miałyście podobna sytuacje co zrobić. Wydaje mi się ze to mój partner powinien jasno powiedzieć to jest moja partnerka i z nią żyje i jeśli ty zapraszasz gości ze strony swojego konkubenta to ja chcę zaprosic swoją partnerkę.

7,441

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Masterchef jak Ci nie wstyd nazywac 4 latka gnojkiem? Moze dla bylej narzeczonego Ani jej dziecko jest gnojkiem i gowniakiem. Bo jesli dzieci z bylych zwiazkow sa gowniakami i gnojkami to z obecnych tez. Jesli pasierb Ani jest gnojkiem to jej dziecko tez jest gnojkiem.

Przepraszam bardzo ale teraz to sie grubo zagalopowalas! Jakim prawem Ty obrazasz moje dziecko Ty bezczelna hipokrytko? Bo ktos powiedział cos co Ci nie pasuje? W imie zasady "bo ktos mi zrobil cos zlego to ja zrobie komus innemu żeby bylo po rowno"? I Ty smiesz wystepowac w obronie "niewinnych niczemu dzieci"??? Żenujące.

7,442 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-15 20:09:05)

Odp: Być drugą i macochą

Ania88 brawo ktoś tu chyba ostro przesadza i wylewa własne frustrację.

7,443 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-15 21:35:16)

Odp: Być drugą i macochą

Ania a jakim prawem inni obrazaja dziecko twojego meza? Brata twojego dziecka. Jakos nie napisalas zeby pasierba tak nie nazywac. Wy nie jestescie hipokrytkami wyzywacie dzieci z bylych zwiazkow. No ale na dzieci z obecnego nie mozna nic powiedziec bo wielka obraza. Napisalam ze jesli tamto dziecko jest gnojkiem to twoje tez nim jest. Nie ze tylko twoje jest a tamto nie. Ania sama jestes hipokrytko pozwalajac obrazac pasierba. Przeciesz nikt nie zna tego dziecka by moc tak mowic. Na mnie sie zloscisz bo napisalam tak samo o twoim, sama wyznajesz dziwne zasady. To samo napisane o 2 malych dzieci ktore nikomu nic nie zrobily. 2 rozne reakcje mnie bys wydrapala oczy jak bys mogla a Masterchef nawet nie napisalas ze nie powinna tak sie wyrazac o dziecku twojego narzeczonego.
N

7,444 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-15 21:29:39)

Odp: Być drugą i macochą

Po tym co piszecie to jestem zdziwiona, ze jeszcze nie zrobilyscie tego co macocha zrobila sniezce. Napewno nie jedna z was by byla zadowolona gdyby los rozwiazal wasze problemy.

7,445

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Po tym co piszecie to jestem zdziwiona, ze jeszcze nie zrobilyscie tego co macocha zrobila sniezce. Napewno nie jedna z was by byla zadowolona gdyby los rozwiazal wasze problemy.

Szkoda "Śnieżek" . To za eksie trzeba się wziąć. Dziecko jest dzieckiem i robi dokładnie to co widzi i słyszy od dorosłych.

7,446

Odp: Być drugą i macochą

Ania88_88 dziecko Twojego partnera ma 4 latka? jeżeli tak to na pewno wie co to jest rodzeństwo i wątpię, żeby mówiło dzidzia, dzidzia ostatnio obcuję z trójką dzieci w wieku  3 i 4 latka i takie dzieci na prawdę już dużo rozumieją i prowadzą logiczną rozmowę całymi zdaniami (oczywiście na swoim poziomie) wiec z takim już można rozmawiać.

MasterChef ile masz lat?

Marta chyba na Twoim miejscu zapytałabym partnera czy traktuje Cię poważnie bo jeżeli tak to powinien chcieć jechać z Tobą. Tym bardziej, że tak jak mówisz będzie rodzina konkubenta eks.

7,447

Odp: Być drugą i macochą

Bosz... marza2 " ić stont" nie jesteś ani drugą, ani macochą. Ile razy wejdę tutaj żeby sobie przypomnieć jak to dobrze, że już nie muszę mieć do czynienia z cudzym pomiotem to trafiam na twoje liczne (nierzadko jeden pod drugim), ociekające jadem posty.
Daj dziewczynom sobie ponarzekać we własnym gronie bo większość z nich nie ma nikogo w swoim realnym otoczeniu z kim mogły by o tym porozmawiać.

7,448

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Ania a jakim prawem inni obrazaja dziecko twojego meza? Brata twojego dziecka. Jakos nie napisalas zeby pasierba tak nie nazywac. Wy nie jestescie hipokrytkami wyzywacie dzieci z bylych zwiazkow. No ale na dzieci z obecnego nie mozna nic powiedziec bo wielka obraza. Napisalam ze jesli tamto dziecko jest gnojkiem to twoje tez nim jest. Nie ze tylko twoje jest a tamto nie. Ania sama jestes hipokrytko pozwalajac obrazac pasierba. Przeciesz nikt nie zna tego dziecka by moc tak mowic. Na mnie sie zloscisz bo napisalam tak samo o twoim, sama wyznajesz dziwne zasady. To samo napisane o 2 malych dzieci ktore nikomu nic nie zrobily. 2 rozne reakcje mnie bys wydrapala oczy jak bys mogla a Masterchef nawet nie napisalas ze nie powinna tak sie wyrazac o dziecku twojego narzeczonego.
N

Słuchaj mnie, nie każdego życiowym celem jest stawanie się obrońcą uciśnionch i biednych, niewinnych dzieciątek. To co pisze MasterChef to napisała MasterChef, nie ja, ja wplywu nie mam na to co kto pisze. Nigdzie nie napisałam, że pochwalam takie wyrażanie się i sie z tym zgadzam a Ty kompletnie bez zadnego powodu obraziłaś moje dziecko. I ja jako rodzic mówie Ci: wara od mojego dziecka. Ja nikogo nie wyzywam i nie obrazam i tego samego oczekuje a Ty (wielki obronca niewinnych dzieci), powtórze po raz kolejny, bez żadnego powodu obraziłaś moje dziecko!
Na tym kończę jakąkolwiek rozmowę z Tobą, od tej pory dla mnie nie istniejesz a Twoje posty są niewidzialne. Żegnam.

7,449

Odp: Być drugą i macochą
Martad81 napisał/a:

Wydaje mi się ze to mój partner powinien jasno powiedzieć to jest moja partnerka i z nią żyje i jeśli ty zapraszasz gości ze strony swojego konkubenta to ja chcę zaprosic swoją partnerkę.

Marta, ale z Twojego opisu nie wynika, ze była nie zyczy sobie Twojej obecności. Córka zapytała tylko ile osób bedzie, wiec moim zdaniem Twoj partner od razu powinien odpowiedzieć jej, że 6 osób. Czemu on Cię pyta czy jedziesz jakby to nie było dla niego oczywiste?

7,450

Odp: Być drugą i macochą
Kajmakowe napisał/a:

Ania88_88 dziecko Twojego partnera ma 4 latka? jeżeli tak to na pewno wie co to jest rodzeństwo i wątpię, żeby mówiło dzidzia, dzidzia ostatnio obcuję z trójką dzieci w wieku  3 i 4 latka i takie dzieci na prawdę już dużo rozumieją i prowadzą logiczną rozmowę całymi zdaniami (oczywiście na swoim poziomie) wiec z takim już można rozmawiać.

Dziecko za 2 miesiące skończy 4 latka. I jak pisałam wcześniej ma opóźnioną mowę, więc cieżko się z nim dogadać. Co prawda rozumie wszystko ale mówi kilka słów a resztę "po swojemu". Mnie się wydaje, że żadnej rozmowy nie było i dziecko może przypadkiem zobaczyło zdjęcie w telefonie a moj facet nic mu nie wytlumaczył bo przecież  obok była "była" i na pewno by się wściekła jakby to usłyszała...

7,451 Ostatnio edytowany przez kjim (2017-03-16 09:53:21)

Odp: Być drugą i macochą

Wypowiem się w sprawie Komunii, bo Komunię syna mam już za sobą, a Komunię córki już za chwilę.
Przez wzgląd na to, ze wyznaję zasadę , że rodzina Byłego męża to Jego rodzina nie moja, to nie spotykam się z Jego rodziną, nie odwiedzamy się wzajemnie i tego samego oczekuje od Byłego (chociaż wiem , że z częścią mojej dalszej rodziny utrzymuje On kontakt, łącza ich wspólne tematy , jakieś interesy).
Podczas Komunii syna, uzgodniłam z dzieckiem, że żadnych "fejerwerków" nie będzie, obiad Komunijny ograniczamy do najbliższej rodziny (Chrzestny z rodziną + dziadkowie) i na obiad u mnie w mieszkaniu tylko Oni byli zaproszeni. Na Mszę Komunijną wypisałam zaproszenia dla dziadków ze strony Byłego Męża i Chrzestnej (od strony Męża) jednak uzgodniłam z Byłym, że jeśli będzie chciał niech zaprosi swoją część rodziny na obiad w kolejną niedzielę, po białym tygodniu. Nie skorzystał , nie zapraszał swoich gości do siebie. Na Mszy Były Mąż był ze swoją kobietą, nawet zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia razem.
Przed nami Komunia córki i właśnie się dowiedziałam od córki (nie od Byłego), ze może tym razem obiad po Komunii mogłaby spędzić u taty, żeby Mu nie było przykro, skoro jedna Komunia była u nas w domu, to może tym razem pojechaliby do taty? Spytałam się czy to Jej autorski pomysł , czy może rozmawiała o tym z tatą, okazało się , że tata rozmawiał z Nią na ten temat,  rzucił taki pomysł, a Ona by tak chciała. Znam Byłego, wiem , że posłużył się maślanymi oczami i wywołał w dziecku te "wyrzuty sumienia", ale przemyślałam ten pomysł i stwierdziłam , że w sumie nie jest on takim złym pomysłem, zważywszy na to, że Chrzestni córki są ze strony Byłego. Nie utrzymuję z Nimi kontaktu , wiec nawet niezręcznie byłoby mi Ich teraz zapraszać do siebie.  Swoją część rodziny ( a w zasadzie to brata z rodziną i dziadków ) po Mszy zabiorę do siebie na obiad i mam to szczęście, że są wyrozumiali i nikt nie będzie robił z tego afery.  Co prawda Były jeszcze osobiście nie kontaktował się ze mną w tej sprawie, ale.... jeśli w końcu się odezwie, zamierzam dać Mu wolną rękę w tym temacie.

Ale , ale.... wypowiedziałam się tym razem jako EX :-)

Jako macocha -------> pojechałabym z Partnerem na mszę Komunijną Jego dzieci, ale nigdy, nigdy nie dałabym się namówić na to,  żeby pojechać na wspólny obiad z Jego Byłą żoną, Jej rodziną, Jego rodziną itd.... w życiu!!! Nie mogłabym patrzeć na to , jak robią sobie wspólne rodzinne zdjęcia lub co gorsza robić sobie pamiątkowe zdjęcia z Exią . Już bym wolała zaproponować, że za tydzień własnoręcznie przygotuję uroczysty obiad dla Partnera i Jego rodziny. I szczerze mówiąc, nawet źle bym się poczuła gdyby Oni w ogóle organizowali taki "wspólny uroczysty obiad". Nawet jeśli każdy miały płacić za swoich gości, to...... wiem że i tak by Go w tej kwestii wykiwała.

7,452

Odp: Być drugą i macochą
sunrider napisał/a:

Daj dziewczynom sobie ponarzekać we własnym gronie bo większość z nich nie ma nikogo w swoim realnym otoczeniu z kim mogły by o tym porozmawiać.

Dokładnie tak takich " marza2" -matek polek co to nie były w naszej sytuacji a mają najwięcej do powiedzenia to mamy pełno w realu .

7,453 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-16 10:07:19)

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:
Martad81 napisał/a:

Wydaje mi się ze to mój partner powinien jasno powiedzieć to jest moja partnerka i z nią żyje i jeśli ty zapraszasz gości ze strony swojego konkubenta to ja chcę zaprosic swoją partnerkę.

Marta, ale z Twojego opisu nie wynika, ze była nie zyczy sobie Twojej obecności. Córka zapytała tylko ile osób bedzie, wiec moim zdaniem Twoj partner od razu powinien odpowiedzieć jej, że 6 osób. Czemu on Cię pyta czy jedziesz jakby to nie było dla niego oczywiste?

U nas komunia jest chyba w lokalu . Ja tez uważam ze dla niego to powinno być oczywiste  że jadę a to czy ja bym pojechala to już inna sprawa  i to ze to nie jest dla niego tak oczywiste daje mi do myślenia co będzie za parę lat na wesele tez sam pojedzie a jeśli nie będziemy mieli własnych dzieci córka będzie go zapraszać na święta a ja będę jak ten kółek sama .
Co do byłej to oni rozstali się 10 lat temu i to z jej winy a my jesteśmy 3 lata dziecku tez przykrości nie sprawiłam ( nawet kiedyś jak coś opowiadała zapytala czy chce poznać jej rodzinę ), ale to srodowisko patogenne wiec nie wiadomo co w tych głowach siedzi .

7,454

Odp: Być drugą i macochą
kjim napisał/a:

Jako macocha -------> pojechałabym z Partnerem na mszę Komunijną Jego dzieci, ale nigdy, nigdy nie dałabym się namówić na to,  żeby pojechać na wspólny obiad z Jego Byłą żoną, Jej rodziną, Jego rodziną itd.... w życiu!!! Nie mogłabym patrzeć na to , jak robią sobie wspólne rodzinne zdjęcia lub co gorsza robić sobie pamiątkowe zdjęcia z Exią . Już bym wolała zaproponować, że za tydzień własnoręcznie przygotuję uroczysty obiad dla Partnera i Jego rodziny. I szczerze mówiąc, nawet źle bym się poczuła gdyby Oni w ogóle organizowali taki "wspólny uroczysty obiad". Nawet jeśli każdy miały płacić za swoich gości, to...... wiem że i tak by Go w tej kwestii wykiwała.

U nas jest to 400 km do przejechania wiec pójście tylko na mszę było by trochę klopotliwe musiałabym czekać gdzieś kilka godzin na powrót z cala ekipa . Co do tych zdjęć to tez nie wiem czy bym wytrzymała jak mój by sobie robił zdjęcia z ex. Ale tu chodzi o to co mnie najbardziej boli ze dla niego nie jest oczywiste że chce ze mną tam być to czy ja bym tam pojechala to już inny temat .

7,455 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-16 10:43:51)

Odp: Być drugą i macochą

.

7,456

Odp: Być drugą i macochą

No wiem, że może Cię to boleć. Ja , żeby uniknąć niedomówień, czy nie wpędzić Partnera w rozterki, od samego początku mówiłam otwarcie, że dla mnie to oczywista oczywistość, że chciałabym żeby w dzień takiej uroczystości był z nami.  Jednak cieszę się , że dylemat czy jechać z Nim na Komunię córek czy nie, już mnie nie dotyczy, ale obawiam się , że zostałabym potraktowana tak jak Ty czyli , nie powiedziałby------->chciałbym żebyś ze mną pojechała, tylko zapytałby: jedziesz na Komunię? i to tonem wskazującym na to, ze nie zależnie co odpowiem, jest mu to obojętne, bo On i tak jedzie na to przyjęcie. I wiem, że mimo mojej propozycji że może sami byśmy coś Jego córkom zorganizowali..... dostosowałby się do tego co postanowiłaby Była żona w tym temacie.

7,457

Odp: Być drugą i macochą

Cześć dziewczyny.

Czytam was od bardzo dawna, sto lat temu coś tam raz napisałam smile Teraz chciałam wam napisać, jak to było u nas z komunią.
Mój mąż ma syna z poprzedniego związku. Młody ma teraz 17 lat, jego rodzice rozstali się kiedy miał 3, my jesteśmy razem od 10.
Komunia była organizowana w domu ex; początkowo miała być tylko jej rodzina, ale P zaprotestował (bo komunia jest dla dziecka, a nie dla jego rodziców i dziecko powinno mieć obok siebie gości z obu stron, niezależnie od tego, czy rodzice utrzymują z nimi kontakty czy nie). Ostatecznie byli goście z obu stron, a kosztami organizacji imprezy podzielili się po połowie. I takie podejście wydaje mi się w porządku.
W trakcie komunii ja robiłam zdjęcia, a mój wtedy jeszcze partner siedział w ławce ze swoją ex i chrzestnymi, w miejscu dla rodziców dziecka.
Dodam tylko, że ja poznałam ex mojego męża gdzieś po pół roku naszego wspólnego mieszkania, z jej inicjatywy (chciała wiedzieć, z kim jej syn spędza weekendy, co również wydaje mi się zupełnie zrozumiałe smile )
Na dziś kontakty między nimi  (mąż i ex) są szczątkowe, ale raczej tragiczne. Od mojego pojawienia się w życiu męża oni nie potrafią się ze sobą dogadać. Jeśli się spotkają, to raczej syczą przez zęby albo krzyczą. Mimo to, w sytuacjach ważnych dla Młodego potrafili wytrzymać ze sobą i się nie pozabijać.
Mój kontakt z ex męża nie istnieje; tzn. myślę, że ona zdaje sobie sprawę, że to, że P ma takie kontakty z synem jakie ma, to w dużej mierze moja zasługa, podobnie jak fakt, że P oprócz alimentów wysyła Młodemu kieszonkowe, że nie ma problemu z dodatkowymi środkami, jeśli jest nagła potrzeba. Tyle, że to również ja stawiam sensowne (tak myślę) granice, więc nie zawsze i nie tyle ile by chciała tongue No i Młody mnie lubi, a ona (i chwała jej za to), raczej nie próbowała nim manipulować (tzn jedna czy dwie akcje były, ale szybko przestała ).
Ogólnie, myślę, ze kluczem do dobrych kontaktów jest dobra wola... Jeśli tego brakuje, to trudno cokolwiek osiągnąć...

Marta, a nie spojrzałaś na sytuację z drugiej strony? Twój mężczyzna wie, że nie lubisz kontaktów z jego dzieckiem. Może on chciałby tam być z Tobą i to jest dla niego oczywiste, ale znając Twoje podejście, daje ci wolny wybór. Bo nie chce ciebie stawiać w sytuacji podbramkowej. Zapytałaś go, czy chciałby, żebyś z nim pojechała? Z tego co czytam, on zapytał, czy chcesz jechać (czyli, wdg mnie uszanował to, że nie lubisz jego dziecka i nie chciał cię do niczego zmuszać), a TY zaczęłaś kręcić...
Co do wspólnych zdjęć itd

Kjim, powiem ci szczerze, że taka sytuacja, jaką opisałaś z komunią dla mnie osobiście jest dziwna... Co innego, kiedy święto dotyczy dorosłych, a co innego, kiedy dziecka. Dziecko jest częścią obu rodzin... A co potem z weselem itp? Też będą dwa?? Tak sobie myślę, że nawet jeśli bardzo się nie lubimy, to na te trzy godziny można zakopać topór wojenny. Tyle, że obie strony muszą chcieć....

Pozdrawiam was serdecznie macochy i zyczę wam dużo siły, a waszym partnerom więcej stanowczości smile

7,458 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-16 11:33:21)

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Marta, a nie spojrzałaś na sytuację z drugiej strony? Twój mężczyzna wie, że nie lubisz kontaktów z jego dzieckiem. Może on chciałby tam być z Tobą i to jest dla niego oczywiste, ale znając Twoje podejście, daje ci wolny wybór. Bo nie chce ciebie stawiać w sytuacji podbramkowej. Zapytałaś go, czy chciałby, żebyś z nim pojechała? Z tego co czytam, on zapytał, czy chcesz jechać (czyli, wdg mnie uszanował to, że nie lubisz jego dziecka i nie chciał cię do niczego zmuszać), a TY zaczęłaś kręcić...

 
Jako zapytałam się czy chce żebym z nim pojechala a on na to ze chciałby zaznaczam chciałbym a nie chce to trochę zabrzmiało jak tryb warunków  ale trochę go znam i wydaje mi się ze powiedzial to dla swietego spokoju bo on nie lubi się kłócić a już najgorsza kara dla niego to jak się nie odzywam.
Trochę mi brakuje u niego takiej stanowczością i nie tylko w tej sytuacji mi wystarcza ze wykonuje raczej zdominowany przez facetów zawód wiec w domu chciała bym oddać ta pałeczkę jemy zebu to on coś zaproponował o czyms zadecydowal a to ja zawsze muszę to robić.

7,459

Odp: Być drugą i macochą

Marta i teraz pozostaje pytanie, co rzeczywiście Twój facet chciał ci powiedzieć (zapytałaś chciałbyś, odpowiedział chciałbym smile Jak miał odpowiedzieć?), a co Ty sobie dopowiedziałaś.

Nie wiem jak wy, ale ja już u siebie widzę, że mam ogromną tendencję do dointerpretowywania sobie tego, co mówi do mnie mój facet. Czasem zupełnie bez powodu smile

7,460

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

(zapytałaś chciałbyś, odpowiedział chciałbym smile Jak miał odpowiedzieć?), a co Ty sobie dopowiedziałaś.

Nie wiem jak wy, ale ja już u siebie widzę, że mam ogromną tendencję do dointerpretowywania sobie tego, co mówi do mnie mój facet. Czasem zupełnie bez powodu smile

Zapytałam "chcesz " A co do nadinterpretacji to myślę że to domena wszystkich kobiet czy to macochy , ex czy innych takie poprostu jesteśmy potrafimy z igły zrobić widługo.

7,461

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Kjim, powiem ci szczerze, że taka sytuacja, jaką opisałaś z komunią dla mnie osobiście jest dziwna... Co innego, kiedy święto dotyczy dorosłych, a co innego, kiedy dziecka. Dziecko jest częścią obu rodzin... A co potem z weselem itp? Też będą dwa?? Tak sobie myślę, że nawet jeśli bardzo się nie lubimy, to na te trzy godziny można zakopać topór wojenny. Tyle, że obie strony muszą chcieć....

Może i dziwna to sytuacja, ale w rodzinach rozwiedzionych nigdy nic nie będzie do końca normalne.
Tolerujemy się z Byłym mężem, nasze kontakty są służbowe, ale nazwałabym je już teraz poprawne. Też byliśmy razem przy dziecku podczas błogosławieństwa i na Mszy, zrobiliśmy sobie razem z dzieckiem pamiątkowe zdjęcia, ale ponieważ ze względów finansowych i osobistych nie chciałam robić z Komunii "małego wesela" i spraszać całej rodziny (wtedy musiałabym wynająć jakąś salę i wcale niemało za nią zapłacić) postanowiłam przygotować dziecku uroczysty, ale kameralny obiad w naszym mieszkaniu (nie dużym zaznaczę).
Podobnie jest z urodzinami moich dzieci. Nie zapraszam Byłego męża na torta w dzień urodzin. Spędzamy urodziny w gronie najbliższej rodziny z mojej strony ( dziadków). Jednak ojciec moich dzieci nie zawsze organizuje dziecku torta i przyjęcie chociaż przecież ma taką możliwość. Nie uważam więc, żebyśmy każdą uroczystość dziecka mieli spędzać wspólnie, niby z jakiej racji, przecież nie rozwiodłam się z nim z powodu sielanki. Nie grało miedzy nami i to bardzo. To, że po 6 latach od rozwodu potrafimy rozmawiać służbowo już i tak oceniam jako duuuży sukces. Myślę , że w naszym przypadku wspólny obiad przy jednym stole dzieci dopiero by odebrały jako coś nienormalnego :-)

Co do wesela dzieci, kiedyś w przyszłości.... nie wiem co postanowią moje dzieci, ale zakładam, że będą chcieli mieć na  ślubie i weselu oboje swoich rodziców, ale wtedy będą już dorosłe i to One będą  decydować o tym kogo zaproszą, nie ja.  Mam nadzieję natomiast , że to co Im wpajam do głowy od najmłodszych lat zaowocuje w przyszłości i same będą wiedziały, że jak zapraszają ojca to z Jego życiową partnerką, jeśli zaproszą mnie, to z moim partnerem, nie pominąwszy nikogo.

7,462

Odp: Być drugą i macochą

Marta, właśnie o tę nadinterpretację mi chodzi smile Jesteś pewna, że czegoś sobie nie dopowiedziałaś? Prawda jest taka, że to Ty najlepiej znasz swojego faceta i tylko Ty możesz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wyolbrzymiasz jego reakcję, czy nie.

Kjim, to prawda, rozwiedzione rodziny zawsze będą trochę "dziwne". Skoro wypracowaliście taką metodę, odnajdujecie się w tym wy i wasze dzieci, to chwała wam za to smile Dla mnie to dziwne, ale ja nie jestem częścią waszej rodziny, a to Wam ma ta sytuacja odpowiadać. A rzeczowa rozmowa pomiędzy małżonkami, którzy rozwiedli się w złej atmosferze, to faktycznie jest duży sukces, którego ci bardzo gratuluję.
Muszę ci powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem tego, jak nastawiasz swoje dzieci do kontaków z partnerką Twojego ex. Gdyby wszystkie mamy miały takie podejście, to wiekszość macoch nie miałoby żadnych problemów z pasierbami smile

Mnie też wydaje się oczywistym, że jeśli zapraszamy rodziców, to z aktualnymi partnerami. Tyle, ze w dyskutowanej sytuacji nie było zaproszeń smile Dziecko zadzwoniło i zapytało, ile będzie osób. Marta nie została zaproszona imiennie, ale nie została też niezaproszona. Ja wyciągam taki wniosek, że dziecko (ex?) pytało o ilość osób, żeby się przygotować (bo to jednak ileś tam nakryć itd), a nie o to, kto będzie. Być może jest to dla nich obojętne, bo rodzina ojca już jest obojętna. I to, czy Marta się pojawi czy nie organizatorce (ex?) brzydko mówiąc wisi smile Pozostawia to decyzji ojca. I skoro ani tata, ani dziadkowie nie zostali zaproszeni "zaproszeniowo" (w sensie, nie otrzymali pisemnego zaproszenia itd), to takie zapraszanie Marty byłoby dziwne... Niezależnie od tego, czy dla kogoś to grzeczne czy niegrzeczne, Marta nie została potraktowana wyjątkowo, tylko tak samo jak cała rodzina ze strony ojca.

7,463

Odp: Być drugą i macochą
Kasjanaa napisał/a:

Mnie też wydaje się oczywistym, że jeśli zapraszamy rodziców, to z aktualnymi partnerami. Tyle, ze w dyskutowanej sytuacji nie było zaproszeń smile Dziecko zadzwoniło i zapytało, ile będzie osób. Marta nie została zaproszona imiennie, ale nie została też niezaproszona. Ja wyciągam taki wniosek, że dziecko (ex?) pytało o ilość osób, żeby się przygotować (bo to jednak ileś tam nakryć itd), a nie o to, kto będzie. Być może jest to dla nich obojętne, bo rodzina ojca już jest obojętna. I to, czy Marta się pojawi czy nie organizatorce (ex?) brzydko mówiąc wisi smile Pozostawia to decyzji ojca. I skoro ani tata, ani dziadkowie nie zostali zaproszeni "zaproszeniowo" (w sensie, nie otrzymali pisemnego zaproszenia itd), to takie zapraszanie Marty byłoby dziwne... Niezależnie od tego, czy dla kogoś to grzeczne czy niegrzeczne, Marta nie została potraktowana wyjątkowo, tylko tak samo jak cała rodzina ze strony ojca.

Tu się trochę z Tobą zgodzę, jeśli córka pyta ojca ile będzie osób, tzn, że to On miał zadecydować kto z "Jego strony" będzie zaproszony na tę imprezę. W tej sytuacji uznał za oczywiste, że będą to dziadkowie i brat (?) z rodziną, ale również w tej sytuacji jako oczywiste powinno być tez to , że Jego partnerka, jedzie z Nim. A to już dla Niego takie oczywiste nie było. Gdyby mój facet stał za mną murem i powiedział: " chcę żebyś tam ze mną była, nie wyobrażam sobie inaczej", to myślę , że i wątpliwości Marty by się zmniejszyły i może nie w podskokach, ale pojechałaby tam z Nim. A tak, On dał Jej do zrozumienia, że wisi mu to, a Ona ma jeszcze większe wątpliwości czy jego " chciałbym" jest szczere czy wymuszone.

7,464

Odp: Być drugą i macochą

Dziewczyny co do zaproszeń pisemnych to myślę że one się jeszcze pojawia jeśli chodzi o ilość to pewnie była chciała wiedzieć ile miejsc zarezerwować ale to nie zmienia faktu że dla Mojego nie jest to oczywiste że nie widzi mnie obok siebie na tej uroczystości a skoro tak to przy następnej wizycie jego córki wyjadę sobielizna sama i  żeby im nie przeszkadzać.

7,465 Ostatnio edytowany przez Kasjanaa (2017-03-16 12:50:06)

Odp: Być drugą i macochą

Marta, ale Ty sama piszesz, że nie lubisz tego dziecka i nie lubisz z nią spędzać czasu. Więc facet zapytał, a nie postawił cię pod ścianą. Może mam idealistyczne spojrzenie, ale dla mnie to jest dawanie Tobie takiego "bufora bezpieczeństwa".

Kjim, przypuszczam, że gdyby Marta tę dziewczynkę lubiła, to to by było oczywiste. Ale ona deklaruje, że jej nie lubi. A skoro tak, to może wolałaby, zamiast tłuc się 400km w jedną stronę do rodziny której nie zna i nie lubi, mieć weekend dla siebie, albo pojechać do spa czy cokolwiek. Facet nie założył, że ona z nim nie pojedzie. On zapytał, czy chciałaby z nim pojechać. Dla mnie znaczy to tyle, że pozostawia jej decyzję i ją uszanuje. Mógł przypuszczać, że to byłoby dla niej nieprzyjemne i mógł myśleć, że jeśli postawi ją pod ścianą, to ona się wkurzy.

Jeśli ja wiem, że mój mąż kogoś nie lubi, to nie stawiam go pod ścianą mówiąc "bardzo bym chciała, żebyś tam ze mną był". Dla mnie to trochę jak szantaż emocjonalny... On kogoś nie lubi, ja o tym wiem, więc mogę zapytać, czy będzie mi towarzyszył, albo czy chciałby mi towarzyszyć. Ale z góry nie zakładam, że on gdzieś pójdzie ze mną, bo szanuję to, że on kogoś nie lubi.

Edit: Nie wiem, czy moje podejście jest jakieś wyjątkowe, ale uważam, że to, że jesteśmy razem w związku nie oznacza, że musimy razem chodzić wszędzie. Powinniśmy być wszędzie zapraszani razem, ale to nasza decyzja (wspólna), czy razem pójdziemy, czy jedno z nas nie pójdzie smile

7,466

Odp: Być drugą i macochą

Kasjanaa masz rację. Marta myślę, że warto by było spojrzeć na Twoją rozmowę z Partnerem przez pryzmat tego co pisze Kasjanaa.

7,467

Odp: Być drugą i macochą

Dziewczyny mam pewne pytanie, bo macie tu różne już doświadczenia z uroczystościami itp.i tak sobie przy okazji tematu pomyślałam, że Was o coś zapytam ja co prawda rozstałam się z chłopakiem będąc w ciąży, poród przede mną, ale będę chciała ochrzcić syna. Mój były zaskakuje mnie bo czasem ma nas gdzieś, czasem pisze, że jak dziecko się urodzi to będzie chciał być z Maleństwem. Ja generalnie nie szukam z nim kontaktu i za to jak mnie rozczarował wolałabym, żeby pełnił funkcję bankomatu i się nie pojawiał, ale nie zabronię też jeśli będzie chciał zobaczyć syna... ciężko mi jeszcze sobie wyobrazić jak on będzie się zachowywał bo jest nieprzewidywalny i ma przebłyski rodzicielstwa, kiedyś powiedział, że nawet jak się rozstaniemy to chce żeby jego brat był chrzestnym. Patrząc na Wasze doświadczenie co o tym myślicie? oczywiście ojca poinformuję o chrzcinach, ale wydaje mi się, że lepiej by było żeby chrzestni byli z mojej strony...  co o tym myślicie?

7,468

Odp: Być drugą i macochą

Kajmakowe, jesli zalezy Ci na obecnosci chrzestnych w zyciu Twojego dziecka to na Twoim miejscu chcialabym chrzestnych ze swojej rodziny ze wzgledu na to, ze nastawienie "tatusia" jest dosc chwiejne. Moze za jakis czas przestanie chcieć byc tatusiem i kontakt z jego rodzina bedzie zaden, wiec pomysl co zrobisz przy okazji np. komunii? Zaprosisz ludzi, ktorych nie widzialas 8 lat bo to chrzestny? Czy wcale nie zaprosisz? A on sam jak najbardziej jak ma ochote to niech przychodzi. Nawet jak chce to niech zaprosi brata i kogo tam chce ale koszty chrztu powinny byc podzielobe na pol.

7,469 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-16 15:03:03)

Odp: Być drugą i macochą

Dziewczyny powiem Wam, ze od kilku dni boli mnie brzuch z nerwów,  ciągle mysle o tym co jeszcze mnie "milego" czeka, ze w odpowiedzi na wniosek o obnizenie alimentow dostaniemy zaraz odpowiedz o zwiekszenie i nigdy, przenigdy nie bedzie dobrze, nie bedzie spokoju na jakim mi zależy. Jutro spotkanie z prawnikiem. Czytam posty o komuniach, slubach. Ja sobie tego w obecnej sytuacji nie wyobrażam. Bo nawet jesli sad zniesie alimenty na byla to i tak to wszystko dzieje sie moim kosztem. Kazdy jego wyjazd jest moim kosztem, kazde urodziny i święto bo on na to pieniędzy nie ma, wiec wszystko co wyda ze "swoich" ja muszę pozniej dolozyc i rezygnować z wszystkiego ponad podstawowe rzeczy (a i tak brakuje). Ja nie chce cale zycie sie martwic.. Nie moge uwierzyc, ze znalazłam sie w takiej sytuacji. Jestem po studiach, mam w miare dobra prace, wczesniej stac mnie bylo na pojscie na zakupy i kupienie tego co mi sie podoba i czego potrzebuje (bez przesadnej rozrzutnosci oczywiscie), jezdzilam na wakacje lub weekend gdzies, chodzilam regularnie do fryzjera, wychodziłam na miasto,  baa nawet często pozyczalam kolezance w potrzebie. Moze nie mialam luksusow ale spokoj. A teraz? Szkoda gadac.. Norma stalo sie przekladanie wydatkow "na przyszły miesiac", ktory nigdy nie nadchodzi..
Czekam na to spotkanie z prawnikiem jak na zbawienie a za chwile zdaje sobie sprawe z tego, ze sprawa wcale moze nie pojsc pomyslnie a nawet jesli to to i tak niewiele zmieni.
Kontakty mojego faceta z była doprowadzaja mnie do szalu. Nie znosze tej osoby i ta niechec ostatnio siedzi mi w glowie jak nigdy wczesniej. I tego tez nie znosze, ze mam w sobie takie emocje. Nie znosze,  ze on potrafi miec z nia codziennie kontakt i jeszcze normalnie z nia rozmawiac po tym co ona robi.
Myslalam, ze ta rozmowa z nim swiat odmieni a tak naprawdę nie wiem czy cos sie w ogole zmienilo..
Chciałabym sie z tego wypisac ale nie chce go zostawiac.

7,470

Odp: Być drugą i macochą

Aniu, bardzo mi przykro, że znalazłaś się w takiej okropnej sytuacji, ale jest z niej wyjście smile I to niekoniecznie rozstanie.
Skoro Twój partner nie partycypuje w kosztach utrzymania waszego dziecka i ledwo dokłada się do waszych wspólnych potrzeb, ustalcie coś w stylu grafika finansowego. Policz, ile miesięcznie macie rachunków plus ile wynosi was miesięczne utrzymanie (jedzenie, chemia, dzidziuś) i podziel przez dwa. Tyle niech każde z was wykłada na domowy budżet. Reszta pozostaje do waszej wyłącznej dyspozycji. Twój partner niech ze swojej reszty płaci alimenty i jeździ do dziecka; Ty rób swoje zakupy, chodź do kosmetyczki i rozpieszczaj wasze maleństwo.
Oczywiście Twój facet nazwie cię egoistką i materialistką. Powie, ze nie spodziewał się po Tobie takiego skąpstwa itd, ale myślę, ze jeśli nie postawisz sprawy jasno i zdecydowanie, to nic się nie zmieni. Mężczyźni generalnie są bardzo prości; jeśli są w sytuacji komfortowej, to nie zmienią tego na gorszą dla siebie pod wpływem łagodnej perswazji.

A co do istnienia byłej w jego życiu, to niestety jest coś, co się nie zmieni. Ona będzie obecna zawsze, tak samo jak zawsze będzie dziecko. Oczywiście wymiar tych kontaktów zależy od Twojego partnera, ale fakt jej istnienia się nie zmieni. Emocje są oczywiste. Twój facet cię zawodzi, wydaje ci się, że ona jest dla niego wciąż ważna itd. Przypuszczam, że jesteś zazdrosna, a do tego problemy finansowe, które są, jakby nie było, jego winą.... Myślę, ze każdy byłby sfrustrowany. Ale, dla własnego zdrowia i komfortu, musisz sobie z tymi uczuciami poradzić. Jeśli nie umiesz sama, idź do psychologa, wygadaj się przyjaciółce itd. Nie nakręcaj się, tylko spróbuj pozbyć tych emocji, bo one cię zniszczą.... Pamiętaj, że jakakolwiek nie byłaby była Twojego narzeczonego, to nie ona ma obowiązki wobec ciebie. Ona może być zimną i wyrachowaną babą. Może chcieć cię zniszczyć, skłócić z narzeczonym itd. To Twój facet ma obowiązek zadbać o Twój komfort. To on ma ustalić kontakty z nią tak, żeby dla ciebie było to akceptowalne. Ona dla ciebie w ogóle nie powinna istnieć, bo jest BYŁĄ.
Wiem, że łatwo się pisze, ale spróbuj na to spojrzeć w taki sposób. Wiesz, mam wrażenie, że przerzucasz obowiązki Twojego narzeczonego na nią, bo ona jest tą "złą", a przyznanie, że to nie ona, tylko Twój narzeczony zawalają, sprawiłoby ci większy ból....
I podkreślam; ona może być największą zołzą, może mówić co chce, może się zachowywać jak ostatnia k....., ale to Twój facet ma cię chronić, a nie ona....

7,471

Odp: Być drugą i macochą

Bardzo, baaaardzo podoba mi sie co tu napisałaś:

Kasjanaa napisał/a:

... Pamiętaj, że jakakolwiek nie byłaby była Twojego narzeczonego, to nie ona ma obowiązki wobec ciebie. Ona może być zimną i wyrachowaną babą. Może chcieć cię zniszczyć, skłócić z narzeczonym itd. To Twój facet ma obowiązek zadbać o Twój komfort. To on ma ustalić kontakty z nią tak, żeby dla ciebie było to akceptowalne. Ona dla ciebie w ogóle nie powinna istnieć, bo jest BYŁĄ.
....
I podkreślam; ona może być największą zołzą, może mówić co chce, może się zachowywać jak ostatnia k....., ale to Twój facet ma cię chronić, a nie ona....

I w wielu historiach, o których dziewczyny tu piszą powiela się ten sam schemat: jeśli partner jest stanowczy, konsekwentny, rzeczowy to macochy jakoś funkcjonują w tych związkach. Jeśli jednak facet jest spolegliwy, leniwy , tzw "miękka faja" to Exia z kopytami włazi do nowego związku i rozpierd.. la go od środka. Nie dlatego, ze ONA jest zła, tylko dlatego, że ON JEJ na to pozwala.

7,472 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-16 16:17:31)

Odp: Być drugą i macochą

Kasjanaa masz racje. Nie wzrusza mnie to co o mnie mowi byla a to, ze moj narzeczony nie reaguje. Nie wrusza mnie jej pazernosc tylko to, ze za cala sytuacje place ja. Mam wrażenie,  ze gdyby nie dotylalo mnie osobiscie (mojego portfela, mojej pensji) tak to wszystko finansowo to w zasadzie nie mialabym z tym takiego problemu.
Pomysl z podzialem kosztow na pol jest jak najbardziej w porządku tylko, ze nasze koszty wspólne dzielone na pol przekraczają ta kwote jaka zostaje mojemu narzeczonemu po zaplaceniu alimentow. Więc jesli ja bede wykladac dokladnie tyle ile jemu zostaje a reszte wydawac na siebie i nasze dziecko to co miesiąc nam braknie na zycie.
Jesli chodzi o kontakty z byla oczywiscoe zdaje sobie sprawe, ze juz zawsze będzie i nie jest tak, ze nie znosze jej za sam fakt, ze po prostu jest. Jest wiele powodow. Miedzy innymi to jej klamanie i lenistwo mnie do tego skłania.  Powiedzcie mi jak widzicie zdrowe relacje miedzy nim a byla kiedy on jest tam raz na miesiac-dwa a czasem nawet rzadziej (oczywiscie ze wzgledu na pieniądze)? Jak powinien wygladac ich kontakt na co dzien?

7,473

Odp: Być drugą i macochą

Kjim moj facet jakby uslyszal o sobie, ze jest miekka faja to by byl gotow ścianę zburzyc ze zlosci. Bo prawda jest taka,  ze na co dzien taki nie jest, jest taki wylacznie w kontaktach z nia.

7,474

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Kjim moj facet jakby uslyszal o sobie, ze jest miekka faja to by byl gotow ścianę zburzyc ze zlosci. Bo prawda jest taka,  ze na co dzien taki nie jest, jest taki wylacznie w kontaktach z nia.

Czyli jest. I powiem Ci coś. Mnie też się wydawało, że mój partner jest na co dzień silnym facetem. Ze mną potrafił toczyć wojny, argumentować swoje racje, stawiać na swoim, ale nie w stosunku do Matki swoich dzieci. Teraz, po rozstaniu, z perspektywy czasu dostrzegam rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Spolegliwy był w stosunku do swoich rodziców ( o co też często tu na forum wylewałam swoje żale), był niekonsekwentny w wielu dziedzinach życia, miał słomiany zapal do wielu działań, zaczynał sprawy i ich nie kończył, co mnie irytowało, bo ja raczej z tych co wszystko muszą dopiąć na ostatni guzik. Często nie dotrzymywał obietnic i w sprawach zawodowych i osobistych, dane słowo, nie wiele dla Niego znaczyło.   Ale to wszystko dotarło do mnie powoli, po rozstaniu, bo jak głupia , zakochana baba nie dostrzegałam tych rzeczy wcale.
Zastanawiałam się tylko skąd w takim razie tyle uporu, zaciętości w Nim w kontaktach ze mną. Doszłam do wniosku, ze jako jedyna otwarcie zarzucałam Mu brak jaj, więc postanowił chyba sobie, że za wszelką cenę będzie mi udowadniał , że takowe posiada. Teraz sie już z tego śmieję, ale w tamty czasie , wkurzałam się strasznie o to, że ze mną walczył , a Byłej ulegał. Ale tak naprawdę ulegał wszystkim dookoła i zawsze manewrował tak, żeby to Jemu było dobrze. Nie dzieciom, nie Exowej, nie rodzicom, ale Jemu.

7,475 Ostatnio edytowany przez kjim (2017-03-16 17:02:05)

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Pomysl z podzialem kosztow na pol jest jak najbardziej w porządku tylko, ze nasze koszty wspólne dzielone na pol przekraczają ta kwote jaka zostaje mojemu narzeczonemu po zaplaceniu alimentow. Więc jesli ja bede wykladac dokladnie tyle ile jemu zostaje a reszte wydawac na siebie i nasze dziecko to co miesiąc nam braknie na zycie.

Źle kombinujesz. Pisałaś, że Partner zarabia 2000,00. Alimenty na dziecko to 500,00zł, alimenty na żonę zakładam , że powinien wywalczyć żeby były zniesione, bo podjęła pracę zarobkową i w niedostatku nie żyje (jesli ktoś tu żyje w niedostatku to raczej Twój partner, który nie potrafi zarobić na swoją nową rodzinę, może to Ona Jego powinna alimentować?)
Ale wracając do tematu: jeśli po odjęciu alimentów zostaje Mu 1500,00 zł i to przeznaczyłby na wspólne wydatki związane z mieszkaniem i waszym dzieckiem i Ty dołożyłabyś drugie 1500, to mielibyście już razem 3000,00 , czyli całkiem niezła sumka. Opłacacie mieszkanie, rachunki, kupujecie jedzenie, ubrania itd i JEŚLI coś zostanie, wspólnie decydujecie, na co wydacie nadwyżkę, czy na bilet nad morze (tzn Jego bilet nad morze) , a może na wspólny bilet nad morze ( bo moze Ty i dziecko tez chcielibyście spędzić miły weekend na plaży?) , a może na nowe buty, bo te w których chodzisz już się rozwaliły, a może na rowerek dla Waszego dziecka. Ze swoją nadwyżką rób co chcesz, odkładaj na książeczkę dla dziecka, albo na wczasy. Ale jeśli Partner chce mieć dodatkowe luksusy i na zabawki dla ICH dziecka, powinien o to zadbać sam ( czytaj wziąć się w końcu za robotę, i zgodnie z tym co powiedział mu sędzia, niech znajdzie sobie II etat, albo zacznie składać chałupniczo długopisy . A jak jest na to zbyt leniwy.... to trudno , niech Była i Jego dziecko wie, jaki z ojca leniwiec.

Posty [ 7,411 do 7,475 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 113 114 115 116 117 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024