Cześć dziewczyny.
Czytam was od bardzo dawna, sto lat temu coś tam raz napisałam
Teraz chciałam wam napisać, jak to było u nas z komunią.
Mój mąż ma syna z poprzedniego związku. Młody ma teraz 17 lat, jego rodzice rozstali się kiedy miał 3, my jesteśmy razem od 10.
Komunia była organizowana w domu ex; początkowo miała być tylko jej rodzina, ale P zaprotestował (bo komunia jest dla dziecka, a nie dla jego rodziców i dziecko powinno mieć obok siebie gości z obu stron, niezależnie od tego, czy rodzice utrzymują z nimi kontakty czy nie). Ostatecznie byli goście z obu stron, a kosztami organizacji imprezy podzielili się po połowie. I takie podejście wydaje mi się w porządku.
W trakcie komunii ja robiłam zdjęcia, a mój wtedy jeszcze partner siedział w ławce ze swoją ex i chrzestnymi, w miejscu dla rodziców dziecka.
Dodam tylko, że ja poznałam ex mojego męża gdzieś po pół roku naszego wspólnego mieszkania, z jej inicjatywy (chciała wiedzieć, z kim jej syn spędza weekendy, co również wydaje mi się zupełnie zrozumiałe
)
Na dziś kontakty między nimi (mąż i ex) są szczątkowe, ale raczej tragiczne. Od mojego pojawienia się w życiu męża oni nie potrafią się ze sobą dogadać. Jeśli się spotkają, to raczej syczą przez zęby albo krzyczą. Mimo to, w sytuacjach ważnych dla Młodego potrafili wytrzymać ze sobą i się nie pozabijać.
Mój kontakt z ex męża nie istnieje; tzn. myślę, że ona zdaje sobie sprawę, że to, że P ma takie kontakty z synem jakie ma, to w dużej mierze moja zasługa, podobnie jak fakt, że P oprócz alimentów wysyła Młodemu kieszonkowe, że nie ma problemu z dodatkowymi środkami, jeśli jest nagła potrzeba. Tyle, że to również ja stawiam sensowne (tak myślę) granice, więc nie zawsze i nie tyle ile by chciała
No i Młody mnie lubi, a ona (i chwała jej za to), raczej nie próbowała nim manipulować (tzn jedna czy dwie akcje były, ale szybko przestała ).
Ogólnie, myślę, ze kluczem do dobrych kontaktów jest dobra wola... Jeśli tego brakuje, to trudno cokolwiek osiągnąć...
Marta, a nie spojrzałaś na sytuację z drugiej strony? Twój mężczyzna wie, że nie lubisz kontaktów z jego dzieckiem. Może on chciałby tam być z Tobą i to jest dla niego oczywiste, ale znając Twoje podejście, daje ci wolny wybór. Bo nie chce ciebie stawiać w sytuacji podbramkowej. Zapytałaś go, czy chciałby, żebyś z nim pojechała? Z tego co czytam, on zapytał, czy chcesz jechać (czyli, wdg mnie uszanował to, że nie lubisz jego dziecka i nie chciał cię do niczego zmuszać), a TY zaczęłaś kręcić...
Co do wspólnych zdjęć itd
Kjim, powiem ci szczerze, że taka sytuacja, jaką opisałaś z komunią dla mnie osobiście jest dziwna... Co innego, kiedy święto dotyczy dorosłych, a co innego, kiedy dziecka. Dziecko jest częścią obu rodzin... A co potem z weselem itp? Też będą dwa?? Tak sobie myślę, że nawet jeśli bardzo się nie lubimy, to na te trzy godziny można zakopać topór wojenny. Tyle, że obie strony muszą chcieć....
Pozdrawiam was serdecznie macochy i zyczę wam dużo siły, a waszym partnerom więcej stanowczości 