Być drugą i macochą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Strony Poprzednia 1 111 112 113 114 115 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7,281 do 7,345 z 8,269 ]

7,281

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Zazwyczaj alimenty wynosza okolo 1\5 1\6 pensji ojca czyli przy 850zl powinien zarabiac okolo 4500"jak rozumiem zarabia mniej tak?

Marza2, gdyby tak było to byłoby po problemie. Jego pensja to niecale 2000 zł (dokłądnie 1998 z groszami). To co dorobi dodatkowo (czego jeszcze nie było podczas sprawy) to jakies 200, czasem 300 zł. Alimentów ma 850. 500 zł na dziecko i 350 na byłą żonę. Nasze wspólne rachunki na miesiąc to ok. 900 zł.

Martad81, jeśli mogę Ci coś poradzić to przede wszystkim to, żebyś dobrze zastanowiła się czy chcesz być z nim i jego przeszłością już zawsze. Jego dziecko nie zniknie, zawsze będzie najważniejsze lub na równi z Tobą i musisz to akceptować. Ty jesteś w sytuacji, że dziecka nie macie, jeszcze możesz odejść bez konsekwencji. Niestety, ale jeśli nie ma szans na to, że on nagle zacznie zarabiać dużo więcej to jeśli pojawi się Wasze wspólne dziecko to będziesz w identycznej sytuacji jak moja. I naprawdę zrób wszystko, żeby się w niej nie znaleźć bo to i tak predzej czy pozniej spowoduje miedzy Wami nieporozumienia. Ja przyznam, że straciłam część szacunku do mojego narzeczonego przez to, że po pierwsze pozwala na to, żebym utrzymywała jego, zebym w całości utrzymywała nasze dziecko i przede wszystkim przez to, że nic z tym nie robi. Bo jeszcze zrozumiałabym gdyby trwało to jakiś krótki czas. Jego postawa jest bierna. Nie wiem ile zarabiacie ale dziecko to ogrom wydatków. Wiem, że są ludzie biedni i oni też mają dzieci ale tu chyba nie chodzi o to, żebyś co miesiąc się martwiła czy Ci wystarczy czy może jednak nie. Rezygnacja z macierzyństwa jest natomiast ogromną stratą i nie wiem czy jestes w stanie się aż tak poświęcić. Jakkolwiek ograniczenie moich potrzeb i wydatków i obnizenie poziomu zycia/rozrywek bo mojego partnera nie stać nie byloby dla mnie powodem do rozstania tak rezygnacja z posiadania dziecka już powodem by była. Rob tak, żebyś Ty była szczęśliwa.

Josz, masz rację. I również myślę, że moj partner nie robi tego z premedytacją. Robi to raczej z wygody i dla świętego spokoju z eks. Mam zamiar z nim porozmawiać tylko, że on ma dziś urodziny, więc odłożę tą rozmowę na jutro/weekend. Z resztą od kilku dni dużo myslę na ten temat i staram się do tej rozmowy przygotować, żeby przedstawić mu sprawe w normalny i jasny sposob, bez przesadnych wyrzutow i oskarzen bo zalezy mi na dojsciu do porozumienia a nie sprawieniu, że on potraktuje to jako atak.
A jeśli chodzi o ten jego komentarz na temat "wspomnien" o jego dziecku to nie bylo oczywiscie tak, ze zostawilam to bez komentarza. I to, ze nie mam pretensji miało oznaczac to, że nie mam pretensji, ze moje dziecko tego nie ma bo ja nawet jesli mialabym pieniadze podobnie jak Ty uwazam za niepraktyczne kupowanie niemowleciu, ktore rosnie tak drogich rzeczy. I nawet gdyby pieniadze byly wolalabym je odlozyc a nie cudowac. Na wyprawke mozna wydac majatek, tylko po co. I rzeczywiscie zabolalo mnie to kiedy to powiedzial.
I oczywiscie mu to wszystko powiedzialam, wkurzylam sie i wygarnelam to i pare innych rzeczy przy okazji. I niby to zrozumial i przyznal mi racje. Tylko co z tego.
Była też sytuacja, która mnie dotknela. Kiedy wrocilam z naszym dwudniowym dzieckiem do domu ze szpitala on akurat tego dnia odebral nowy telefon (skonczyla mu sie umowa i dostal nowy) i chcial mi pokazac. Wzielam ten telefon i byla blokada ekranu na kod i on mi mowi date urodzenia swojego pierwszego dziecka. Zrobiło mi się tak przykro. Nasze dziecko urodzilo sie dwa dni wczesniej, nie oczekiwalam i nie oczekuje tego, ze nasze dziecko bedzie na pierwszym miejscu a o tamtym zapomni ale w tym wypadku odlozylam ten telefon i rozplakalam sie. Mogł ustawić tam cokolwiek innego. Moze to hormony po porodzie, nie wiem. On wtedy pomyslal, ze to z wrazen po porodzie i dlatego, ze jestem w domu a ja nie chcialam wtedy tego tlumaczyc bo byli u nas jego rodzice i nie bylo do tego warunków. Słusznie czy niesłusznie było mi przykro?

Co do 500+, przysluguje na drugie dziecko wylacznie wtedy kiedy dziecko (pierwsze) mieszkałoby razem z nami. Jesli nie mieszka z nami 500+ na drugie dziecko się nie należy. Chyba, że coś się w tej kwestii zmienilo, ale nie sądze. Postaram sie jeszcze dowiedzieć.

Jeśli chodzi o te intensywne kontakty to kiedys już próbowałam z nim o tym rozmawiać na co uslyszalam, ze jestem egoistka bo on widzi dziecko tak rzadko, ze dla niego informacja, ze sie bawi albo je obiad jest wazna i powinnam to zrozumiec. Ze on rozmawia z nia tylko o dziecku a serduszka i usmieszki wysyla tylko w odpowiedzi na to co ona mu wysle czyli np zdjecie lub jakas opowiesc co dziecko zrobilo lub powiedzialo. Tylko, ze rozmawia z nia jak gdyby nigdy nic kiedy przed chwila w pismie z sadu czytal, ze jest zlodziejem i konfabulantem. A mnie aż ściska ze złości. To dziecko ma 4 lata ale ma opozniona mowe, mowi doslownie pare slow a reszte calkiem niewyraznie. Z reszta nawet jak z nim rozmawia przez telefon to doslownie 5 minut cos pogada i zaraz sie nudzi i idzie sie bawic. Na skypie rozmawiac nie moga bo byla twierdzi, ze ma slaby internet i nie dziala. No i pewnie byloby podobnie jak z rozmowami przez telefon.
Nie jestem też do konca przekonana czy mam prawo od niego oczekiwac ucięcia tych kontaktow z byłą "w sprawie dziecka".

Zobacz podobne tematy :

7,282

Odp: Być drugą i macochą

czyli on nie placi wielkich alimentow na dziecko tylko utrzymuje zone, ktora twierdzi w sadzie ze nie pracuje.....
ja bym olala sprawe obnizenia alimentow i zostawila je takie jakie sa (500zl to i tak nie jest duzo) ale zlozyla sprawe o zniesienie utrzymywania baby, ktora moze isc do pracy.
Po pierwsze dlatego, ze niech sama na siebie robi, po drugie jego na to nie stac

7,283 Ostatnio edytowany przez kjim (2017-03-10 14:23:20)

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Marza2, gdyby tak było to byłoby po problemie. Jego pensja to niecale 2000 zł (dokłądnie 1998 z groszami). To co dorobi dodatkowo (czego jeszcze nie było podczas sprawy) to jakies 200, czasem 300 zł. Alimentów ma 850. 500 zł na dziecko i 350 na byłą żonę. Nasze wspólne rachunki na miesiąc to ok. 900 zł.

O fuck. Dziewczyno. Alimenty na byłego małżonka sąd przyznaje w sytuacji , gdy były małżonek nie jest w stanie się sam utrzymać i znajduje się w niedostatku. Ma to uzasadnienie kiedy dziecko jest malutkie i matka nie może podjąć pracy ( chociaż istnieją przecież żłobki!!!).  W sytuacji, którą opisałaś, była żona posłała już dziecko do przedszkola i ma możliwość podjęcia pracy zarobkowej (baaa, Ty piszesz, że Ona przecież pracuje co zataiła przed sądem!!!). Uznaję więc, że skoro Twój facet jeszcze nie złożył wniosku o zniesienie alimentów na byłą żonę jest policzkiem wymierzonym w Twoją twarz. Nie ma żeby łożyć na Wasze dziecko a płaci (w tej sytuacji nazwę to) dobrowolną darowiznę na rzecz byłej żony???!!! Nosz....  ..... już ja bym z tym zrobiła porządek. A te serduszka, uśmieszki i inne pierdy, które wysyła do Niej, no skoro nie są skierowane do dziecka i na dziecka telefon, to uważam za ..... delikatnie to nazwę nietakt.
Ania , nie chcę Cię podburzać, ale Ty weź z tym zrób porządek, bo to nie idzie w dobrą stronę.

Jeśli macie jakiekolwiek dowody na to, że Ona pracuje (choćby jakaś wzmianka, w tych Jej smsach) to natychmiast złożyłabym na Waszym ( ups , przepraszam) na miejscu Twojego faceta, wniosek do sądu o zniesienie alimentów na byłą małżonkę. Jeśli On dotychczas tego nie zrobił, to ...... sama sobie odpowiedz dlaczego tego nie zrobił?
Już ja bym Mu zrobiła taki prezent urodzinowy.....

7,284 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-10 14:44:13)

Odp: Być drugą i macochą

Dziewczyny, czytam te Wasze odpowiedzi i jest mi coraz ciężej.  Coraz bardziej dociera do mnie moje położenie i to jak tak naprawdę traktuje mnie moj narzeczony.  sad Jest mi tak źle. Boje sie, ze z tej rozmowy wyjdzie wielka kłótnia..
Ja teraz jestem na urlopie macierzyńskim, wiec nie dostaje 100% pensji,  moje dziecko jak skończy rok idzie do zlobka bo muszę wrocic do pracy, nie ma innej mozliwosci.  Pracuje odkad tylko skonczylam studia. Byl czas, prawie rok czasu - 11 miesiecy (przed ciaza), ze oprocz pracy w tygodniu pracowalam rowniez w weekendy po 12 godzin , zeby po prostu sobie dorobic.
Ona jest starsza ode mnie a pracuje dopiero od roku. Jak zaszla w ciaze jej ciotka zatrudnila ja fikcyjnie w swoim sklepie, zaplacila zus za ten wymagany okres i za chwile poszla na zwolnienie lekarskie a pozniej przez rok dostawala zasilek macierzynski. Za nic.

W weekend ta rozmowa sie odbedzie. I nawet jesli sie poklocimy to nie dam sie dluzej wykorzystywac. Tu nie chodzi tylko o mnie ale o moje dziecko tez. sad

7,285

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Spanielka,  Twoj byly to zalosny dupek. Nie rozumiem jego logiki. Po co zatruwal zycie Tobie swoja osoba kiedy "byla" jednak nie byla "byłą" ale obecną hmm
Gdyby mój mnie tak potraktowal to brakloby mi slow, zabilby mnie tym i wszelkie poklady zrozumienia we mnie. A potem bym go jej zwrocila z kokardka bo takich gnid w zyciu nie potrzeba.
A to czy on traktuje mnie jak ona jego. W zasadzie to jak ona traktuje jego jest jednym z waznych powodow naszych klotni. A moze nie to jak ona traktuje jego a to jak on na to reaguje. Czyli wcale. Ona wylewa na niego pomyje, pluje mu w twarz, w sadzie zrobila z niego alkoholika,  ktory maltretowal i wyzywal ja i dziecko. Ktory gnebil ja psychicznie i ponizal. Itd itp. Jednocześnie wypisywala do niego poematy, zeby do niej wrocil bo go kocha. Dostal juz wezwania do zaplaty wszystkiego co mozliwe. Teraz na tapecie jest sprawa o podzial majatku, gdzie wymienila rzeczy, ktore on dostal od swoich rodzicow zanim wzięli slub lub takie na ktore ani on ani ona zlotowki nie dali. (Dostali to w trakcie slubu również od jego mamy). Oni sami w trakcie malzenstwa nie dorobili sie niczego poza xboxem,  laptopem i aparatem co ona zabrala wyprowadzajac sie. Byl jeszcze sprzet agd na raty, ktory on dobrowolnie chcial jej oddac (jak i z reszta również inne rzecxy o ktore wnioskowala chociaz nie byly jej) zeby miec spokoj.  Ale ona nie chciala tych rzeczy. Teraz chce pieniedzy za wszystko.
A on? Nic. Niby powie jaka to ona jest tepa i jak to go wkurwia a i tak pisze z nia dzien w dzien i prosi sie o to, zeby mu napisala co z dzieckiem, jak ona mu cos wysle to odpisuje jej rozne haha hihi buzki, uśmieszki,  serduszka z zachwytu nad dzieckiem. Czyli wychodzi na to, ze ona moze wszystko bo to i tak nic nie zmienia.

Cześć Aniu,
podtrzymuję co napisałam, że nasza sytuacja jest bardzo podobna. Uwierz mi że mój tez ogólnie był dla mnie dobry, czuły i kochany (gdy był ze mną i do pewnego momentu - aż nie zaczęłam domagać się wyrugowania byłej z naszego życia. Dopiero wtedy poznałam jego prawdziwe oblicze).
Jego dziecko miało już 9 lat, miało swój telefon i było wystarcząco duże aby z niego samodzielnie korzystać itp - ale to nie miało żadnego znaczenia, i tak wszelkie ustalenia, kontakty itp były dokonywane przez mamusię. Również do niej wysyłane były całuski, serduszka itp. (niby przeznaczone dla dziecka, dotyczące dziecka....). Ona również traktowała go jak psa a on i tak zachowywał sie w stosunku do niej jak gdyby nic się nie stało (tłumacząc że musi być dla niej miły bo inaczej odbierze mu dziecko). Nie chcę oceniać człowieka, którego nie znam, jednak widzę wiele analogii w obu przypadkach. Zbyt wiele. Istenieje spore prawdopodobieństwo że on się jej nie potrafi przeciwstawić bo nadal jest z  nią emocjonalnie bardzo związany. Zdecydowanie za bardzo.
Obserwuj co sie dzieje. Dziewczyny dobrze mówią- jesteś wykorzystywana. Włacz zdrowy egoizm i zacznij stawiać na pierwszym miejscu siebie i swoje dziecko. Bo jeśli on, jak twierdzi, pragnie iść z Tobą przez życie ale jednocześnie pierwsze dziecko i przede wszystkim ex (swoimi czynami) stawia na pierwszym miejscu to coś tu jest nie tak.
Ja popełniłam błąd bycia zbyt miła, zbyt dobrą, zbyt wyrozumiałą. Brak postawienia granic, zaciskanie zębów gdy czułam że pewne zachowania sa już totalnym przegięciem a on kolejny raz zasłania się wyświechtanym frazesem dotyczącym "dobra dziecka" - cóż, w moim przypadku skończyło sie to na tym, ze byłam regularnie robiona w ch* za przeproszeniem. Na wielu, naprawdę wielu różnych płaszczyznach. I gdy tylko ona chciała to on nie miał skurupułów,tylko korzystał z okazji i wskakiwał jej do łóżka. Ona chciała sie tylko zabawić, bo nie chciała z nim być i nie są razem z tego co mi wiadomo. Robiła to trochę z nudów, a  trochę z wyrafinowania, pewnie tez z zemsty, chęci rozwalenia jego związku, uznawszy za niesprawiedliwe że on sobie zaczyna życie na nowo układac  a ona jest sama.  Chciałabym też zwrocić Twoją uwagę na fakt, że oni mieszkają daleko od siebie - nie wiesz co robią gdy on tam jest. Te spotkania znasz tylko z  jego relacji. Podobnie jak przebieg sprawy w sądzie. Nie wiesz też jak by to było gdyby ona mieszkała blisko Was. Ale wiesz co mi się wydaje? Że Twoja historia byłaby wtedy wierną kopią tego, przez co ja przeszłam.

7,286

Odp: Być drugą i macochą

Spanielka naturalne jest to, ze obecna partnerka ma byc wazniejsza niz byla. Tylko dziecko z poprzedniego zwiazku powinno byc dla ojca rownie wazne jak.jego nowa rodzina. Nie rozumiem skad te rady zeby spychac dzieci z poprzednich zwiazkow na dalszy plan. Tak jak by byly gorsze.

7,287

Odp: Być drugą i macochą

Spanielka, otwieram coraz szerzej oczy i sama nie moge uwierzyc w to jak wiele nie potrafiłam dostrzec. A moze dopuscic do siebie.
Tak masz racje, znam sytuacje wylacznie z jego opowieści. To jak wygladaja jego wizyty i to jak wygladaja rozprawy. Ale ufalam/ufam mu (?) i po prostu uznawalam, ze to co mowi jest prawdą. I moze jego bierna postawa rzeczywiście wynika z tego, ze jest z nia emocjonalnie zwiazany. Nie wiem. Ona zaczela do niego pisac o powrocie do niej jak juz wiedziala, ze jest ze mną.
Powiedz jak sie dowiedzialas, ze on Cie oszukuje?

7,288 Ostatnio edytowany przez Spanielka (2017-03-10 16:22:51)

Odp: Być drugą i macochą

Ania88
Sama mi napisała jak dobrze się razem bawią. Dołączając do tego jego zdjecia i kilka faktów, o których nei wiedziałam, bądź które przedstawiał mi w innym swietle (osławione już "dobro dziecka"...)
Moja droga, ja wierzyłam mu i ufałam we wszystko. Nie chciałam niczego utrudniać, nie chciałam by on cierpial z  powodu braku kontaktów z dzieckiem, by dziecko cierpiało z powodu tęsknoty za tatą...

marza2
Nie było moim zamiarem spychanie któregokolwiek z dzieci na dalszy plan. Pragnę jedynie podkreslić że niewłaściwym jest wartościowanie relacji facet- dziecko oraz facet- partnerka ze względu na ich wartość, ważność. To są relacje, których nie sposób w jakimkolwiek stopniu porównać gdyż nie mają one wspólnego mianownika. I dlatego też uważam ze stwierdzenia typu "dziecko powinno być najważniejsze" są co najmniej nieprawidłowe. Malo tego, ja osobiście przychylam się do stwierdzenia że w zwiazku to partner powinien być dla mnie najwazniejszy, nie dziecko. Dziecko jest bowiem owocem miłości, jest istotą, którą się oczywiście kocha, którą się powinno opiekować itd, jednak to partner jest tym człowiekiem, którego wybieramy na całe życie. To jest osoba, z którą powinniśmy tworzyć zgrany team. Być jednością, w pełnym tego słowa znaczeniu. Dziecko to jest inny rodzaj relacji. Ono ma być kochane, ma mieć w rodzicach wsparcie, ale powinno też dostać od nich pewna automonię. Tak, żeby mogło ułożyć sobie swoje życie, stworzyć samodzielnie własną, zdrową rodzinę, z ukochanym człowiekiem, którego pokocha, wybierze.


W takiej sytuacji, jak opisywana przez Anię, gdzie osoba z którą facet niby chce iść przez życie, ale z którą się nie liczy i swymi działaniami spycha na dalszy plan, to nie wrózy dobrze. I to co robi narzeczony Ani, który próbuje ją jeszcze wmanewrować w poczucie winy, gdy ona tłumaczy mu ze serduszka i całusy wysyłane na jej telefon nie są na miejscu, to są zwyczajne zagrywki. To granie na jej uczuciach i emocjach, i wykorzystywanie jej empatii bo przecież on "i tak rzadko widzi dziecko".  To nie usprawiedliwia serduszek, buziaczków i smotnego jeżdżenia do dziecka ( inna sprawa zupełnie - który facet, powaznie traktujący partnerkę, nie chciałby aby jego dziecko z poprzedniego związku ją poznało? Żeby mieli szansę się spotkać, poznać, polubić? Przecież to byłoby dla wszystkich tylko dobre - on byłby fair, Ania bylaby spokojniejsza, dziecko znałoby ją "od zawsze" a nie za jakiś czas, nagle się okaże że w życiu Tatusia jest "jakaś pani" - szok. Itd.) To nie usprawiedliwia niczego. Z powodu jego działań, a raczej ich braku, cierpi tak naprawdę najbardziej Ania. Widzi dziecko rzadko, bo ex zabrała je na drugi koniec kraju i ma tylko oczekiwania, a wszelkie konsekwencje, w postaci nadużywania jej cierpliwosci, wyrozumiałości i przekraczania wszelkich jej granic ponosi tylko Ania.

7,289

Odp: Być drugą i macochą

Jeszcze chciałam dodać Aniu, ze to że ona do niego pisze o powrocie to jest poważny sygnał, ze coś się między nimi jednak dzieje, gdy on tam jest. Te jego wyjazdy moga wyglądać inaczej niz jak Ci to przedstawia. Nie twierdzę ze on Cie zdradza, jednak wydaje mi się że kobieta nie napisze czegoś takiego bez wyraźnych podstaw. Myślę, że tak naprawdę między nimi jest dużo lepsza, cieplejsza sytuacja niż to, co on Ci przedstawia.

7,290

Odp: Być drugą i macochą

Ania 88 u mnie  zarobki mojego partnera są podobne jak u Ciebie 1800 czasami 200-300  za nadgodziny alimenty 500 (w najbliższym czasie można się spodziewać pozwu o podwyżkę) wspólne rachunki 500/2 pożyczka w pracy 200, utrzymanie samochodu wiec w słabym miesiącu zostaje mu ok 600 zł na bieżące utrzymanie typu jedzenie. Ja zarabiam ponad dwa razy więcej od niego ale  w momencie urodzenia dziecka moje możliwości zarobkowe mogą spaść o ok 1/3 .Mieszkamy w "jego" kawalerce wiec nie wyobrażam sobie mieszkania tam z dzieckiem. Poza kwestia finansów i posiadania dziecka jest wszystko ok czuły kochający , obowiązki domowe dzielimy, nawet jestem skłonna powiedzieć ze to on przejął ich większość i to jest mi na rękę bo z racji zawodu jaki wykonuje nie mam stałej  godziny powrotu do domu  i nie wyobrażam sobie być z facetem który palcem w domu nie kiwnie  a i z takimi się spotykałam co szukali  takiej co dzieci wychowa, pójdzie do pracy ugotuje posprząta i będzie nienagannie wyglądała . No i co najważniejsze to co nas przy nich trzyma po prostu go kocham i z drugiej  strony nie mam ochoty znowu szukać przeżywać zawody i rozczarowania  i najmłodsza nie jestem wiec z dzieckiem nie mam co czekać ale jest takie starze porzekadło " Tam gdzie "bieda" wchodzi drzwiami miłość ucieka oknem. Ehhh chyba też muszę z nim poważnie porozmawiać tylko ja nie potrafię zaraz ryczę .

7,291 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-10 16:33:33)

Odp: Być drugą i macochą
Spanielka napisał/a:

Jeszcze chciałam dodać Aniu, ze to że ona do niego pisze o powrocie to jest poważny sygnał, ze coś się między nimi jednak dzieje, gdy on tam jest. Te jego wyjazdy moga wyglądać inaczej niz jak Ci to przedstawia. Nie twierdzę ze on Cie zdradza, jednak wydaje mi się że kobieta nie napisze czegoś takiego bez wyraźnych podstaw. Myślę, że tak naprawdę między nimi jest dużo lepsza, cieplejsza sytuacja niż to, co on Ci przedstawia.

Ona pisala o powrocie trzy razy.  Zanim dowiedziała sie, ze jestem w ciazy. Teraz juz podobno tego nie robi. Za trzecim razem jak ja uswiadomil, ze bedziemy mieli dziecko to przestała. Chociaż to tez w sumie to co on mowi... Ja rozmow nie widziałam. I prawda jest taka, ze moze mi nie mówić,  zeby mnie nie denerwowac bo wie, ze mu nagadam, ze nie potrafi na to odpowiednio zareagowac i pozwala jej na wszystko.

7,292

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Teraz juz podobno tego nie robi. Za trzecim razem jak ja uswiadomil, ze bedziemy mieli dziecko to przestała. Chociaż to tez w sumie to co on mowi... Ja rozmow nie widziałam. I prawda jest taka, ze moze mi nie mówić,  zeby mnie nie denerwowac bo wie, ze mu nagadam, ze nie potrafi na to odpowiednio zareagowac i pozwala jej na wszystko.

Podobnie było u mnie. Jak nerwowo reagowałam na smsowanie z Byłą, to podobno Jej powiedział, że nie życzy sobie żadnych kontaktów, po za sprawami istotnymi dotyczącymi dzieci i uradowana byłam długo, bo nagle smsy ucichły, telefon wieczorem przestał dzwonić. I tak żyłabym sobie w tej błogiej nieświadomości do czasu, kiedy się okazało, że rozmawiają ze sobą nadal, tyle tylko, że wyłącznie w godzinach Jego pracy, a smsy usuwał z telefonu, niestety nieskutecznie, bo zostawił ślad w rejestrze połączeń. W moim przypadku prawda wyszła na jaw, dzięki zasadzie "ufaj ale kontroluj".

7,293

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Spanielka naturalne jest to, ze obecna partnerka ma byc wazniejsza niz byla. Tylko dziecko z poprzedniego zwiazku powinno byc dla ojca rownie wazne jak.jego nowa rodzina. Nie rozumiem skad te rady zeby spychac dzieci z poprzednich zwiazkow na dalszy plan. Tak jak by byly gorsze.

Analogicznie, nowa rodzina powinna być równie ważna jak pierwsze dziecko. Tutaj tej równości nie ma.

7,294 Ostatnio edytowany przez Spanielka (2017-03-10 18:11:27)

Odp: Być drugą i macochą
kjim napisał/a:
Ania88_88 napisał/a:

Teraz juz podobno tego nie robi. Za trzecim razem jak ja uswiadomil, ze bedziemy mieli dziecko to przestała. Chociaż to tez w sumie to co on mowi... Ja rozmow nie widziałam. I prawda jest taka, ze moze mi nie mówić,  zeby mnie nie denerwowac bo wie, ze mu nagadam, ze nie potrafi na to odpowiednio zareagowac i pozwala jej na wszystko.

Podobnie było u mnie. Jak nerwowo reagowałam na smsowanie z Byłą, to podobno Jej powiedział, że nie życzy sobie żadnych kontaktów, po za sprawami istotnymi dotyczącymi dzieci W moim przypadku prawda wyszła na jaw, dzięki zasadzie "ufaj ale kontroluj".

U mnie było identycznie.
Ona zasugerowala mi jak jest naprawdę. Po tym próbowałam z nim rozmawiać, miotał się strasznie. Podpytałam go o jedno z jego kłamstw o którym wiedziałam już jak było naprawdę - nadal kłamał. Wtedy dopiero zaczelam myslec o sobie, sprawdziłam jego telefon i prawie umarłam.

EDIT: literówki

7,295

Odp: Być drugą i macochą

Ania88_88, to co piszesz jest trochę przerażające. Z tego wynika, że oprócz tego, że samodzielnie utrzymujesz Wasze dziecko, siebie, jego, to jeszcze pokrywasz resztę opłat, typu mieszkanie media. Jemu zostaje 150 zł, a czasami wpadnie 200, lub 300, czyli wszystko jasne, jest goły jak święty turecki. Od jak dawna trwa ta sytuacja?
Uważam, że on powinien zacząć walczyć w momencie gdy zbliżało się Twoje rozwiązanie. Przecież już wtedy było wiadomo, w jakiej znajdziecie się sytuacji, a na każdą rozprawę trzeba czekać.
Przede wszystkim on powinien brać każdą dodatkową pracę, szukać jej na gwałt, a on siedzi i wysyła buziaczki sad
Nie sądzę, że on romansuje z byłą, w końcu jeździ tam raz na m-ąc. Dziewczyny tutaj mają przykre doświadczenia, ale niekoniecznie musi tak być w Waszym przypadku, choć może warto się dyskretnie przyjrzeć.
Na Twoim miejscu skupiłabym się raczej na tej zbliżającej się rozprawie. Jesteś pewna, że on w ogóle złożył ten wniosek? Przecież jego była musi o tym wiedzieć (na pewno dostała powiadomienie o terminie rozprawy i jej przedmiocie) i tak sobie sms-ują, ona nie wścieka się na niego?
Czy ich rozwód nastąpił z orzeczeniem jego winy, bo wtedy mogą być problemy.
Jeżeli faktycznie rozprawa odbędzie się wkrótce, namów go na wizytę u adwokata, nawet idź razem z nim, żeby nie miał pretekstu, że nic nie da się zrobić.
Zasięgnijcie porady jak się bronić. Przede wszystkim trzeba udowodnić to, że ona pracuje oraz wydatki na Wasze dziecko. Myślę, że warto byłoby także przedstawić treść jej sms-ów do niego (namawiających do powrotu)w obliczu równoległych oskarżeń rzucanych w sądzie. Przedstawić ją jako manipulantkę i kłamczuchę, wspomnieć o tym incydencie, gdy była w Waszym mieście z dzieckiem i nie zawiadomiła go o tym fakcie, uniemożliwiając mu jednocześnie spotkanie z dzieckiem, udowodnić, że pogrywa dzieckiem itd.
Myślę, że o to powinnaś zawalczyć, niestety z nim. Może nie zabrzmi to najlepiej, gdy powiem - wymusić na nim twardą postawę wobec ex, bo on sam powinien o tym wiedzieć, chcieć tego i dążyć do poprawy Waszej sytuacji i Twojego komfortu.
Myślę, że znasz go na tyle dobrze, że wyczujesz w jakim jest nastroju, jak jest przygotowany do tej walki.
W kwestii 500+, ktoś chyba wprowadził Cię w błąd. Ten zasiłek należy Ci się, nie ma takiego warunku, żeby dzieci z poprzednich związków mieszkały razem z nową rodziną.

7,296 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-11 00:14:25)

Odp: Być drugą i macochą

Cos mi tu nie gra z tym 500 plus Aniu u twojeo faceta, ze mu.sie nie nalezy. Moim zdaniem.mu sie nalezy i to na dwoje dzieci bo dzielac jego dochod na 3 osoby on i dzieci wychodzi okolo 670 zl. Radze sie udac do urzedu gminy.na pewno znajdziesz tam kogos kto udzieli Ci fachowej odpowiedzi. Gdyby udalo mu sie otrzymac te 1000 zl to bardzo by poprawilo wasza sytuacje. 500 zl dla was drugie 500 dla bylej ona rezygnuje z alimentow na siebie ma w sumie 1000 zl wy macie wiecej pieniedzy.

7,297

Odp: Być drugą i macochą

Ania 88_88 jeśli ja mogę Ci coś doradzić to  najpierw "WYŁĄCZ" uczucia zrób prostą kalkulację finansową, symulację  życia w pojedynkę z dzieckiem ile miesięcznie potrzebowała byś żeby jako matka samotnie wychowująca dziecko utrzymać się porównaj to do Twoich zarobków plus alimenty które mogłabyś w takiej sytuacji  uzyskać od ojca dziecka do tego zastanów się czy masz na kogo liczyć jeśli chodzi o opiekę  nad dzieckiem   (Twoi rodzice lub rodzeństwo ) bo zakładam , że jeśli się rozstaniecie to opieka nie będzie dzielona pól na pół tylko to na Ciebie spadnie ten obowiązek a na byłego będziesz mogła liczyć sporadycznie bo on będzie musiał pracować na alimenty na dwójkę a i może znowu sobie ułoży życie z kolejną:/. Samotna opieka na dzieckiem zwłaszcza bardzo małym jeśli nie ma się do pomocy niepracujących dziadków jest  mega trudna do pogodzenia z obowiązkami w pracy, dzieci chorują trzeba brać wolne a pracodawcy tego nie lubią i wtedy mogą spaść Twoje możliwości zarobkowe:(  (mam tego świeży przykład koleżanka wróciła we wrześniu do pracy dziecko do żłobka 800 zł bo nie dostało się do państwowego,  zachorowało i spędziło miesiąc w szpitalu a ona obecnie na wypowiedzeniu ). Jeśli z Twoich kalkulacji wyjdzie, że jesteś w stanie ze swoich zarobków + alimenty godnie żyć i nie wypruwać sobie flaków harując jak wół to SUPER . Potem zrób sobie kalkulację kosztów utrzymania Swojego partnera ile on będzie musiał mieć kasy żeby żyć w momencie kiedy Ty odprawisz go z kwitkiem czy ma gdzie iść -gdzie mieszkać czy wróci do rodziców gdzie będzie miał dach i "michę " za darmo i jedyne czym będzie się martwił to alimenty i własne przyjemności czy będzie musiał z tych swoich 2000 wynająć mieszkanie i do tego kupić jedzenie zapłacić alimenty . Jeśli z tych kalkulacji wyjdzie, że Ty sama dasz sobie radę a on niekoniecznie to delikatnie bez podawania konkretnych kwot przedstaw jemu tą sytuację i zapytaj jaką propozycję ma w tej sytuacji. Wiem wiem strasznie to cyniczna ale na co dzień taka jestem ale we własnym życiu trudno mi zrobić porządek u mnie chociaż mam spokój z była ona po odprawieniu mojego Partnera kiedy  ich córka miała kilka miesięcy znalazła sobie o 10 lat młodszego kolesia (on miał wtedy 20 a ona 30  )z którym do dzisiaj jest ale mimo to  że są ze sobą nie przeszkodziło jej to żeby pozwać go o alimenty na dziecko które z nim ma bo jak było to do przewidzenia raczej 20 letni koleś który wiąże  się z 30 latką po rozwodzi z dzieckiem z nieformalnego związku nie będzie odpowiedzialną głową rodziny no i jak masz kwitek z sądu to możesz iść do MOPS-u po pomoc . Dla mnie tam to jest Patologia i nawet ucieszyłam się jak okazało się, że córka mojego partnera nie chce przyjechać na ferie. Pomimo że taka patologia to się nieźle urządziła , alimenty 500 i 600 , 1000 z 500+, i po 10 latach bycia "biedną bezrobotną "poszła do pracy czyli minimum 1400 w sumie 3500zł  mieszka z matką która płaci rachunki za mieszkanie wiec można całkiem dobrze żyć na czyjś koszt .

7,298 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-11 12:48:17)

Odp: Być drugą i macochą

Martad a co maja wspolnego alimenty z nowym zwiazkiem matki.? To na rodzicach spoczywa utrzymanie dziecka a nie na nowym partnerze matki. Naprwde uwazasz ze kobiecie nie naleza sie alimenty na dziecko od bylego tylko dlatego ze ma nowego partnera? To dobrze ze byla twojego partnera kogos ma. Drogie "nastepne partnerki" pamietajcie o jednym jesli byla waszego faceta bedzie szczesliwa to jej dziecko bedzie szczesliwe a jak dziecko to i Wy.

7,299

Odp: Być drugą i macochą

Marza2  dziecku się oczywiscie należy ale pozywanie faceta z ktorym się prowadzi " gospodarstwo domowe " który ma dziecko tylko z nią o alimenty tylko po to żeby wyciągnąć kasę z MOPS-u czyli od podatnika czyli od Ciebie i Mnie i opowiadanie dziecku ze mamusia nie może iść do pracy bo w ich mieście trzeba dać 5000 łapówki żeby dostać " dobra" prace a mamusia jest biedna i nie ma  to zwyczajna manipulacja i oszustwo .

7,300

Odp: Być drugą i macochą

Jesli chce sie znalezc prace to predzej czy pozniej sie znajdzie. Po czesci ma racje jestem z malego i jesli chce sie dostac dobra prace to bez znajomosci jest ciezko, ale to glownie dotyczy prac biurowych w urzedach w sekretariacie prywatnych firm itp. Praca w sklepie czy w zakladzie stolarskim zawsze sie znajdzie. Zeby takie bzdury o lapowce za prace mowic dziecku to chyba trzeba nie miec oleju w glowie

7,301

Odp: Być drugą i macochą

Co do tego czy byla jest szczęśliwa to pewna nie jestem hmm DZIECKO przyjeżdża i żali się dziadkowie ze Tata i Marta to nie kłócą się i normalnie do siebie mówią a mama z Z.. to się stale kłócą i tylko leci k..... ch..... i inne epitety , zresztą wystarczy zajrzeć na fb byłej jak wrzuca na tablicę swojego partnera ze jest ch....  itp. Tam to pomoc mopsu przydałaby się do sprawdzenia jęk te dzieci są wychowywane bo jeśli dziewieciolatka pisze na fb " życie jest proste albo masz wyjebane albo przejebane " to coś tam jest nie tak z tym wychowaniem .

7,302 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-11 14:09:59)

Odp: Być drugą i macochą

Ja nie twierdzę że praca jest na zawołanie ale w 50 tys mieście to chyba już można znaleźćwiczyć prace , tylko szkopuł w tym ze trzeba szukać pracy adekwatnej do swoich kwalifikacji . Bo co by było jeśli ojciec tez by tak mówił kto by utrzymywał to dziecko , nie twierdzę że mój partner płaci jakieś mega alimenty ale taka kwote ma zasadza od początku wiec teraz te 500 złoty to jest ok ale 10 lat temu to  było 2/3 najniższej krajowej a wtedy też wiele nie zarabiał.

7,303

Odp: Być drugą i macochą

Marta to dlaczego twoj partner nie walczy o to by corka zamieszkala z nim? Chyba jako ojciec powinien reagowac na to ze zle sie dzieje z jego dzieckiem. Nie jest normalne ze 9 latka pisze wyje.....  Tylko ze teraz da sie jeszcze wyprostowac to jej zachowanie.

7,304 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-11 15:37:40)

Odp: Być drugą i macochą

Martad81, to nie jest tak łatwo "wyłączyć uczucia". Ania chce tworzyć z nim rodzinę, kocha go, żyją w zgodzie, jak pisze, on jest dobrym ojcem, rozumiem, że w sensie opiekuńczym, bo finansowo scedował utrzymanie całej rodziny na partnerkę. Jest niewydolny finansowo, bierny i uległy wobec byłej żony i tutaj powinna nastąpić zmiana.
Co do zasiłku 500+, to uważam, że biorąc pod uwagę możliwości budżetu naszego państwa, ten zasiłek jest zdecydowanie za wysoki, a jego przydzielanie jest niesprawiedliwe.
Jeżeli już państwo daje zasiłek na dziecko, to powinny go otrzymać wszystkie dzieci, nawet te, które ukończyły 18 lat, a nadal się uczą, no i ta kwota powinna być znacznie niższa.
Rozdawnictwo pieniędzy demoralizuje. Wiele osób ciężko pracuje za marną pensje, a ktoś, kto bezmyślnie powołał na świat gromadę dzieci, nie zastanawiając się z czego je utrzyma, często dostaje teraz więcej niż ten ciężko pracujący. Dotyczy to nierzadko ludzi, którzy nigdy się pracą nie skalali, lub szybko tę pracę porzucili skoro kasa spływa za darmo.
Uważam też , że krzywdząca jest sytuacja, gdzie była żona, samotna matka dostaje nędzne alimenty na swoje dziecko, a zasiłek otrzymują kolejne dzieci byłego męża.
W/w sytuacja jest właśnie taka.
500zł alimentów na dziecko, to mało, ale biorąc pod uwagę całokształt, marne zarobki ojca, alimenty na byłą żonę, która jak się okazuje pracuje, dodatkowe koszty dojazdu na spotkania z dzieckiem i całkowity brak partycypowania w utrzymaniu nowej rodziny, powodują, że Ania88_88 jest faktycznie pokrzywdzona, a zasiłek 500+, zgodnie z prawem należy jej się.

7,305

Odp: Być drugą i macochą

Marza2 nie wiem czy czytałas mój wątek od początku, mój Partner nigdy nie mieszkał z dzieckiem, był moim zdaniem tyloko narzędziem w jej gierce z bylym mężem z którym nie miała dzieci . No ale to moje zdanie może naiwne myślenie. Nie jest też tak ze to dziecko chodzi brudne czy głodne to ze w 7 osób mieszkali przez parę lat w 50 metrowym mieszkaniu i w 6 osob spali na jednym pokoju na materacach i dziecko nie miało nawet łóżka własnego to nie sprawi że sąd przyzna opiekę ojcu który nigdy z dzieckiem nie mieszkał.  Ona ma teraz 10 lat jak każde dziecko jest zaopatrzona w swoją matkę chociaż ta matka nie raz ja zawodzi i manipuluje. Juz dzieci w szkole śmieją się ze jej mama ma cztery nzawiska.

7,306

Odp: Być drugą i macochą

Martad81, jeżeli sytuacja tego dziecka jest taka jak opisujesz, to myślę, że ojciec miałby spore szanse na przejęcie nad nią opieki, tzn. na wywalczenie zamieszkania przy ojcu.
Podejrzewam jednak, że on nigdy o taką opiekę nie wystąpił, bo tak było wygodniej. Teraz on i Ty jako jego partnerka musicie się zmagać z sytuacją, która raczej się nie zmieni.
Dziewczynka wychowuje się w patogennym środowisku, już widać tego efekty, jeżeli publikuje takie teksty.

7,307

Odp: Być drugą i macochą

To przykre co piszesz szkoda dziecka. Sa kobiety ktore nie powinny miec dzieci i z tego co piszesz "wasza byla" sie do nich zalicza. Jesli chodzi o male mieszkanie to zgadzam sie to nie jest powod by zabrac rodzicom dziecko. Jednym slowem wrobila go w dziecko, ktorym nie potrafi sie nalezycie zajac.

7,308 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-11 20:25:56)

Odp: Być drugą i macochą

Josz masz rację nigdy nie starał się o to ale ja nie znam sytuacji żeby sąd odebrał niemowlaka matce, rozstanie z nią bardzo dużo  go kosztowało i minęło duzo czasu zanim się pozbieral po tym zwiazku, wsparcia w rodzinie nie miał jego ojciec nawet powiedział żeby płacił i miał ją gdzieś, wiec budował relacje z dzieckiem tak jak tylko mógł a to jeśli mieszka się 400 od dziecka jest niezwykle trudne.   Marza2 ja bym nie była tak ostra w osadach co do byłej bo chyba kocha swoje dzieci ale jest nieco nieodpowiedziala mając trzypokojowe mieszkanie w bloku zapragnela domku na wsi sprzedała mieszkanie i kupiła rudere ( taka w stylu tych co remontuja w programie nasz nowy dom) w zimę było zimno wiec uciekła do matki do bloku w ruderze piec wybuchł bo jak po mrozach napalili .... od tego czasu mieszkali w 7 osob na 50 m jej rodzice babcia ona jej fagas i dwójką dzieci . Jak mi mała pokazała "domek jednorodzinny " w jakim mieszkała to mnie zamurowało.  Jest to niewątpliwie środowisko patogenne w zeszlym roku nawet podejrzewaliasy,  ze konkurent byłej był na odwyku lub w więzieniu bo mamusia dziecku powiedziala ze Z.... jest w szpitalu w którym nie można mieć telefonów; ).

7,309

Odp: Być drugą i macochą

Jestem juz po rozmowie z moim narzeczonym. Byly lzy, krzyki i klotnia ale tez rzeczowa rozmowa. Wyrzucilam z siebie wszystko to co tu pisalam. Napisze Wam pozniej dokladnie jak to wygladalo bo teraz jest w domu i nie chce, zeby widział.
Sprawa o zniesienie alimentow na byla bedzie zalozona niezwlocznie. Reszta pozniej. 

Co do 500+, wklejam linka:
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/9 … zinne.html

Wynika z tego, ze automatycznie sie nam nie nalezy. Jedynie jesli nie przekroczymy kryterium dochodowego a przekraczamy (jego dochody minus alimenty plus moje dochody dzielone na 3)

7,310 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-12 15:32:56)

Odp: Być drugą i macochą

Aloha dlugo nie pisalas, co u Was? Twoj narzeczony zobaczyl w koncu corke, czy nadal nie widzial jej od Nowego Roku?

7,311

Odp: Być drugą i macochą

Witajcie moja sytuacja jest bardzo skomplikowana ja juz nie daje rady właśnie się rozstajemy z partnerem bo dla mnie już tego jest za dużo,jego dzieci z poprzedniego związku mają 16 i 20 lat wszystkiego robią idealnie, na wszystko mają pozwolone nawet jak coś robią nie tak jak trzeba mój wogole nie reaguje,a jak moja córka coś robi od razu jest na nią atak dlaczego tak ze nic nie umie itp ma 11 lat nasza wspólna córka ma 2,5 roku ostatnio chciałam jej założyć książeczkę w banku to mój stwierdził że chłopakom tez trzeba założyć chce jechać na wycieczkę chłopaki tez muszą jechac,czuje jak bym nie miała swojego życia wszędzie oni, dodam że jak są u nas mój partner w ogóle nie zwraca uwagi na innych domowników,mówi ze spędza dzień z synami,a dziś na dodatek zalil się na mnie do byłej żony ze jestem zazdrosna o dzieci, ja nie jestem o nie zazdrosna tylko dla mnie to nie są już dzieci i jak by się z nimi spotkał raz na miesiąc to by było ok mamy własną rodzinę teraz dlaczego ja mam ich stale znosić szkoda tylko że jak są święta to nigdy to taty nie przyjeżdżają bo wola iść do kolegi a mój wyzywa wtedy do mnie ze zobacz jakie dzieci ale im nigdy nic nie mówi, brak mi sił

7,312

Odp: Być drugą i macochą

Monika Wisniewska masz corke z poprzedniego zwiazku ktora na pewno jest wazniejsza dla Ciebie niz dzieci twojego meza. To jest naturalne nikt pretensji o to nie moze miec do Ciebie. Tak jak Ty nie mozesz miec pretensji o to ze jemu zalezy bardziej na swoich dzieciach niz twojej corce. Twoj partner musi ogladac twoja corke codziennie, ty nie mozesz zniesc obecnosci pasierbow od czasu do czasu. Fakt masz prawo wyjechac gdzies bez chlopakow z partnerem i waszym dzieckiem, ale wtedy tez nie zabieracie waszej corki. Dlaczego twoj partner ma sie zgadzac na wyjazd twojej corki razem z wami gdy jego dzieci sa dla Ciebie jak.piate kolo u wozu?

7,313 Ostatnio edytowany przez dinkaa (2017-03-13 11:19:41)

Odp: Być drugą i macochą

ok ja tu jestem ta franca, ktora w sumie uwaza ze moj zwiazek sie rozpadnie. A to z tej prostej przyczyny ze nie umiem zaakceptowac zony i corki faceta. Niby wiedzialam od poczatku, niby pare lat dawqalam rade ale koniec, koncow wiem, ze nie chce sie wiazac z taka historia. poki co, trwa agonia zwiazku,

ale ciebie Monika nie rozumiem. Masz dziecko i oczekujesz ze twoj partner bedzie je wychowywal i bedzie "znosil" na codzien. Ale masz bol tylka ze spotka sie z synami? Ty swojej corce dogadzac mozesz i zabezpieczac przyszlosc bo ma 11lat a 16latek to co?
Rozumiem ze jak ona bedzie miala tyle lat to jej podziekujesz i powiesz: od teraz widzimy sie raz w miesiacu. Dzieckiem juz nie jestes wiec czego wiecej oczekujesz?

7,314 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-13 11:26:16)

Odp: Być drugą i macochą

Dziekuje drinkaa za twoje ostatnie slowa, w koncu ktos ma tu podobne zdanie jak ja i to osoba ktora jest z facetem ktory ma dziecko z inna kobieta. Bezdzietna kobieta wchodzac w relacje z facetem ktory ma dzieci moze czuc sie zagubiona moze byc jej zle ze jej pierwsze dziecko nie bedzie jego pierwszym dzieckiem. Teoretycznie to kazdy wie ze posiadanie dziecka ma nie tylko blaski,ale i cienie. Dopiero gdy zostajemy rodzicami to sie przekonujemy jak to naprawde jest. Bezdzietna kobieta ma prawo popelnic bledy w relacji z dziecmi partnera, ale ta ktora jest juz matka powinna wiedziec jak sie zachowac w danej sytuacji. Jak mozna wymagac od partnera by lubil nasze dziecko, gdy my nie mozemy patrzec na jego. Jak mozna niec pretensje do nowej partnerki eks, ze przeszkadzaja jej nasze dzieci, gdy same nie jestesmy lepsze. Monika jestes juz pewnie po 30 to jak rozumiem tez masz wstep do rodzicow tylko raz w miesiacu. W koncu jestes juz taka dorosla.

7,315

Odp: Być drugą i macochą

no ja wlasnie mam  ciagle w glowie ten problem.
ze to co dla mnie bedzie pierwsze, nie bedzie pierwsze dla niego.

malo tego, wiele rzeczy jest zablokowanych (bo przeciez on juz zone ma). a ja moge sobie popatrzec na znajomych i pomyslec... fajnie im, mnie to w tej sytuacji dotyczyc nie bedzie

a ja sie ciagle nie czuje gotowa na takie poswiecenia.

matczynych czy rodzicielskich uczuc nie ma we mnie za grosz. ale tez jestem zazdrosna o to, ze on ma (jak mowilam, jeszcze z imieniem gdzie ja od podstawowki wiedzialam ze tak bedzie sie moje ew dziecko nazywac) a ja nie. poki co ja wiem, ze dzieci nie chce ale tu wchodzi wlasnie ta nierownosc.

i w tym momencie zawsze mam odpowiedz ze jestem zazdrosna franca, ze chce wszystko dla siebie. tak, chce. bo ja nic takiego do zwiazku nie wnosze. ja mam byc na wylacznosc ale w druga strone tego nie bedzie

U mnie nie ma problemu ze jest jakas tam byla, ze dziecko. dziecko ma 18lat. Dziecko jako osoba mi nie przeszadza. Dogadywalam sie z nia ok. Zona poszla w ciul i ma swoje zycie od 17lat.

Gdyby to jeszcze byla jakas wielka milosc, planowanie zycia z nia, zaplanowane dziecko itp to mysle ze bym jeszcze to jakos lyknela. ale dla mnie wpadka w wieku 17lat i szybkie sluby to patologia. Sorry. A w tej sytuacji jaka jest teraz, ja sie czuje sprowadzona ponizej tego

ale zeby powiedziec: "MOJE dziecko jest nasze a TWOJE sa twoje" to jest chore

7,316

Odp: Być drugą i macochą

Cześć dziewczyny, tak jak pisalam jestem juz po rozmowie z narzeczonym. Było ciężko. Wyrzuciłam z siebie wszystko (o alimentach, ze to ja place na jego byla i jego dziecko a nie on, ze nasze dziecko nie ma od niego nic a on bedac tam wydaje na rzeczy, na ktore wcale nie musi, ze nie moge poznac jego dziecka i przez to mam do niego coraz gorsze nastawienie przez jego matke i cala sytuacje - ze ja musze zabierac mojemu dzieku zeby on dal swojemu i o to, ze czuje sie jak frajerka, dlatego, ze to ja najbardziej finansowo cierpie w tej sytuacji a po drugie, ze to ja musze mu przypominac o tym, ze trzeba zalozyc sprawe i starac sie o ich obnizenie.
Na poczatku sie wsciekl, nie chcial w ogole rozmawiac. Powiedzial, ze on robi duzo w tym kierunku a ja sie czepiam bo dzwonil do prawnika w tamtym tygodniu i on kazal mu dzwonic w piatek jak bedzie w kancelarii a potem, ze znalazl innego prawnika, ktoremu juz wyslal dokumenty do zapoznania. Ale w sumie zadnych konkretów nie ma. I szkoda, ze to wszystko dopiero bo moich wielokrotnych pytaniach ""co z alimentami"... Ale ok. Mamy sie spotkac z tym nowym prawnikiem. Sprawa bedzie, mam nadzieje, ze jak najszybciej. Ciekawe tylko jakie sa szanse na wygrana... Powiedzial tez, ze to oczywiste, ze placenie jej nie jest mu na reke ale ma wyrok i musi placic czy chce czy nie chce i czy oczekuje od niego, ze pojdzie do pracy na weekendy lub popoludnia i zostawi wszystko na mojej glowie.
Na to, ze to ja place tak naprawde wykrzyczał mi, że nie wezmie ode mnie juz ani grosza chocby mial nie jesc. Ze mu duzo uswiadomilam ta rozmowa ;/ Byl zly.. Mialam wrazenie, ze w ogole nie pojal tego co chcialam przekazac. Ale oczywiscie staralam sie mu to wyjasnic. Ze to on ma obowiazek alimentacyjny a nie ja. I to on ma utrzymac swoje dziecko, siebie i w polowie nasze dziecko. A jest tak, ze on utrzymuje swoje dziecko, doklada bylej zonie, siebie utrzymuje czesciowo a dla naszego dziecka nie ma nic.
Na co on stwierdzil, ze to nieprawda, ze nie daje nic naszemu dziecku bo wszystko co mu zostaje po oplaceniu alimentow oddaje na dom. No tak tylko pisalam juz na co to wystarcza. Wiec jesli twierdzi, ze daje naszemu dziecku to nie daje na rachunki albo na jedzenie bo na wszystko na pewno nie wystarcza.
Wykrzyczal mi rowniez, ze robie scene o 50 zł, ktore wydal na paliwo na wycieczke bedac u swojego dziecka (bo przytoczylam, ze jezdzi na wycieczki chociaz moglby zostac z dzieckiem na miejscu i tam spedzic czas bo juz sam jego wyjazd jest duzym wydatkiem, wiec wydatki tam moglby ograniczyc do minimum) i o zabawke za 20 zł z marketu. (a bylo to kilka zabawek kupionych na miejscu, gdzie zawiozl mu oprocz tego dwa duze prezenty), wiec wyszlo na to, ze robie cala awanture o 70 zł. Wiec mu powiedzialam, ze nie o 70 zł tylko o jego nastawienie. Ze to on powinien ograniczac sie do minimum w jego sytuacji a nie ja i nasze dziecko a tego nie robi. Na co on powiedzial, ze "za moje nie pojechal". Bo fakt, pojechal za pieniadze, ktore dorobil. Tylko, ze dokladajac do naszego wspolnego budzetu kwote, ktora nie pokrywa nawet utrzymania jego samego taki tekst jest bynajmiej nie w porzadku. Moja pensja jest wspolna, jego reszta pensji po oplaceniu alimentow jest wspolna a to co on dorobi jest tylko jego. Aha.
Powiedzialam mu tez, ze jest bezczelny chwalac mi sie tym co jego dziecko ma wiedzac jak wyglada nasza sytuacja. Nic na to nie powiedzial.
Przytoczylam tez ta sytuacje z kodem do telefonu i ze to jego dziecko jest w jego glowie tym wazniejszym. I to swoje dziecko wstawia na fb odkad sie tylko urodzilo z milionem zachwytów, serduszek i podpisami "moja duma, moj skarb, moja milosc, jestem taki dumny, kocham nad zycie itd itp" podczas gdy po urodzeniu naszego dziecka przez dwa miesiace nie wrzucil nic (wiem, ze to problem godny 16latki, ale troche tego nie rozumiem, wiec go wtedy o to zapytalam dlaczego tak jest, nie umial wyjasnic po czym po dwoch dniach wstawil zdjecie naszego dziecka z imieniem w podpisie i komentarzem "irokez na glowie big_smile". Takze tak. Nie umial odpowiedziec czemu wtedy tak zrobil. Powiedzialam mu tez, ze pamietam jak zaszlam w ciaze to jego najwiekszym zmartwieniem bylo to, ze zrobi tym krzywde swojemu dziecku i jak na to zareaguje jego byla, co bylo dla mnie mega slabe. Zapytal czy jest wg mnie zlym ojcem dla naszego dziecka. Wiec mu powiedzialam,  ze jest dobrym i dobrze je traktuje (bo generalnie to prawda) ale takie glupie zachowania dla mnie o czyms swiadcza i ja ich nie rozumiem.
Podjelam rowniez temat smsow z byla i spotkan z dzieckiem w obecnosci matki.  Co do usmieszkow i serduszek przyznal mi racje po tym jak go zapytalam czy czuje sie lepszym ojcem wysylajac serduszka "dla dziecka" (ktorych dziecko przeciez nie widzi) bylej ktora nazywa go zlodziejem, damskim bokserem, konfabulantem i alkoholikiem.
A jesli chodzi o spotkania. Musialby zalozyc sprawe na co nie ma poki co pieniedzy. Moze jak obnizymy alimenty to sie uda. Jego byla nie dopuszcza opcji, ze ja sie z dzieckiem spotkam, wiec wychodzi na to, ze nic sie nie zmieni. Powiedzialam mu, ze przez to co sie dzieje moj stosunek do tego dziecka jest coraz gorszy (sama jestem na to zla bo nie chce zeby tak bylo ale niestety tak jest). Ze ja nie jestem automatycznie zwiazana z jego dzieckiem dlatego, ze jestem z nim, ze nie mam wobec niego automatycznie zadnych pokladow milosci, ze chce miec szanse go poznac, polubic, bo wiem, ze dziecko jest dla niego bardzo wazne i chce tez w tym uczestniczyc i moc sie z nim cieszyc tym dzieckiem. Chcialabym zebysmy razem do niego pojechali i razem spedzili czas. Chcialabym widziec w nim fajnego, mlodego czlowieka, czlonka naszej rodziny. Ale nie ma na to szans. Do 5 roku zycia minimum. A pozniej zaloze sie, ze byla zona zalozy kolejna sprawe o to, zeby on jednak nie mogl dziecka zabierac bo cos tam.
Chaotycznie troche to napisalam ale cala rozmowa byla dla mnie bardzo nerwowa, duzo mnie kosztowala... Mam nadzieje, ze w jego glowie sie cos zmienilo i nie przyznal mi racji w wielu aspektach tylko dla swietego spokoju tylko, ze rzeczywiscie sie cos zmieni. A jesli nie to.. nie wiem sama jak to sie skonczy..

7,317 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-13 14:10:14)

Odp: Być drugą i macochą

Drinkaa to ze sie kogos nie lubi to nic zlego. Mysle ze jeszcze sie taki nie urodzil by lubil wszystkich i byl przez wszystkich lubiany. Mowienie, okazywanie i nanawianie innych do tego by nie lubili osoby ktorej nie lubimy juz jest zle. Zawsze jest ten sam schemat w rodzinach laczanych gdy oboje partnerzy maja dzieci. Dzieci kobiety sa cudowne, akceptuja sytuacje w ktorej sie znalazly i wogole slodkue a faceta okropne. Drinkaa u was dziecko jest prawie dorosle to sytuacja jest latwiejsza, twoj partner nie musi sie za czesto kontaktowac z byla. Mysle ze powinniscie na jakis czas zamieszkac odobno, by odpoczac i nabrac dystansu do wielu spraw.

7,318 Ostatnio edytowany przez Ania88_88 (2017-03-13 15:11:50)

Odp: Być drugą i macochą
monikawisniewska napisał/a:

Witajcie moja sytuacja jest bardzo skomplikowana ja juz nie daje rady właśnie się rozstajemy z partnerem bo dla mnie już tego jest za dużo,jego dzieci z poprzedniego związku mają 16 i 20 lat wszystkiego robią idealnie, na wszystko mają pozwolone nawet jak coś robią nie tak jak trzeba mój w ogole nie reaguje,a jak moja córka coś robi od razu jest na nią atak dlaczego tak ze nic nie umie itp ma 11 lat nasza wspólna córka ma 2,5 roku ostatnio chciałam jej założyć książeczkę w banku to mój stwierdził że chłopakom tez trzeba założyć chce jechać na wycieczkę chłopaki tez muszą jechac,czuje jak bym nie miała swojego życia wszędzie oni, dodam że jak są u nas mój partner w ogóle nie zwraca uwagi na innych domowników,mówi ze spędza dzień z synami,a dziś na dodatek zalil się na mnie do byłej żony ze jestem zazdrosna o dzieci, ja nie jestem o nie zazdrosna tylko dla mnie to nie są już dzieci i jak by się z nimi spotkał raz na miesiąc to by było ok mamy własną rodzinę teraz dlaczego ja mam ich stale znosić szkoda tylko że jak są święta to nigdy to taty nie przyjeżdżają bo wola iść do kolegi a mój wyzywa wtedy do mnie ze zobacz jakie dzieci ale im nigdy nic nie mówi, brak mi sił

Witaj, niestety ale zgadzam się z dziewczynami (Dinkaa i Marza2). Nie rozumiem jak mozesz oczekiwać, że dzieci Twojego partnera będą u niego raz w miesiącu podczas gdy Twoja córka jest z Wami codziennie?
Piszesz,że dzieciom Twojego partnera wszystko wolno. Moze warto by ustalić zasady wspolne dla wszystkich dzieci takie same? Nie moze być tak, że jedno dziecko za to samo zostaje pogłaskane po głowie a drugie dostaje burę. I nie ma znaczenia, które dziecko czyje.
Tak samo z książeczką, o której piszesz. Skoro waszej wspolnej córce będzie odkładał na książeczkę to dlaczego ma nie odkładać swoim synom? Chciałabyś, żeby Twoj partner zabronił Ci odkładać pieniądze dla Twojej córki bo tylko drugą macie wspólną?
To, że partner nie zwraca uwagi na domowników kiedy dzieci są u niego to też temat do obgadania. Troche nie wyobrazam sobie, zeby moj partner mnie nie widzial dlatego, ze jest u niego dziecko. Wiadomo, ze to jego czas z dziecmi ale jego obowiazki wzgledem domu i rodziny nie wygasaja nagle i nie powinny byc zrzucane na Twoja glowe. Moze powinien się postarać, zebys Ty tez uczestniczyla w tych spotkaniach bardziej aktywnie.
I to co jest tu bardzo nie tak to to, ze Twoj partner żali się byłej żonie. To kompletnie nie na miejscu z jego strony.

7,319 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-13 14:13:49)

Odp: Być drugą i macochą
dinkaa napisał/a:

no ja wlasnie mam  ciagle w glowie ten problem.
ze to co dla mnie bedzie pierwsze, nie bedzie pierwsze dla niego.


Dinkaa ja mam dokładnie taki sam problem jak Ty, też stale o tym myślę że w momencie jeśli zdecydujemy się na dziecko to nie będzie dla niego to pierwsze najwspanialsze i w ogóle naj , a jak takiemu maluchowi wytłumaczyć że do tatusia przyjedzie drugie dziecko dla takiego przykładowo trzylatka to może być trauma . Z drugiej strony jeśli nie będziemy mieli dziecka to ta myśl  ,że jest  kobieta z którą tak wiele go łączy sad . Ja córkę swojego partnera początkowo polubiłam nawet bardzo ale w momencie kiedy wprowadziła dziwną atmosferę "konkurencji" przy każdej wizycie mówiąc "a my mamy większy telewizor i kanałów też chyba mamy więcej" to jakoś przestałam lubić to dziecko i przy ostatniej wizycie jak zaczęła " a my mamy większy...." to ja już ja wyprzedziłam i sama dopowiedziałam i kanałów też chyba macie więcej  wtedy się zamknęła i skończyło się na jakiś czas a my mamy.

7,320

Odp: Być drugą i macochą

Ania mam nadzieje ze sad zniesie alimenty twojemu mezowi na byla. Przy jego zarobkach 850 zl alimentow to duzo. Zwlaszcza ze po urodzeniu dziecka otrzymujesz 80 procent swojej pensji a po pol roku bedzie to tylko 60 procent wiec bedzie wam jeszcze ciezej. Jak juz pisalam udaj sie do urzedu gminy i dowiedz sie o te 500 plus.

7,321 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-13 14:25:15)

Odp: Być drugą i macochą

Marta chyba wieksza trauma dla dziecka jest rozwod rodzicow i zalozenie przez ojca nowej rodziny. Jeszcze nie slyszalam o tym by dziecko mialo traume tylko dlatego ze ojciec ma dziecko z poprzedniego zwiazku, ktore widzi co drugi weekend.

7,322 Ostatnio edytowany przez Martad81 (2017-03-13 14:29:17)

Odp: Być drugą i macochą

Marza2 chodzi mi o to , że dziecko po prostu byłoby zazdrosne a w takiej sytuacji dla mnie tylko ono by się liczyło . W naszym przypadku było by to dwa razy w roku. Dwóch razy w miesiącu nie wytrzymałabym psychicznie już byśmy się rozstali. Wiem wiem jestem egocentryczką .

7,323

Odp: Być drugą i macochą
dinkaa napisał/a:

no ja wlasnie mam  ciagle w glowie ten problem.
ze to co dla mnie bedzie pierwsze, nie bedzie pierwsze dla niego.

malo tego, wiele rzeczy jest zablokowanych (bo przeciez on juz zone ma). a ja moge sobie popatrzec na znajomych i pomyslec... fajnie im, mnie to w tej sytuacji dotyczyc nie bedzie

a ja sie ciagle nie czuje gotowa na takie poswiecenia.

matczynych czy rodzicielskich uczuc nie ma we mnie za grosz. ale tez jestem zazdrosna o to, ze on ma (jak mowilam, jeszcze z imieniem gdzie ja od podstawowki wiedzialam ze tak bedzie sie moje ew dziecko nazywac) a ja nie. poki co ja wiem, ze dzieci nie chce ale tu wchodzi wlasnie ta nierownosc.

i w tym momencie zawsze mam odpowiedz ze jestem zazdrosna franca, ze chce wszystko dla siebie. tak, chce. bo ja nic takiego do zwiazku nie wnosze. ja mam byc na wylacznosc ale w druga strone tego nie bedzie

U mnie nie ma problemu ze jest jakas tam byla, ze dziecko. dziecko ma 18lat. Dziecko jako osoba mi nie przeszadza. Dogadywalam sie z nia ok. Zona poszla w ciul i ma swoje zycie od 17lat.

Gdyby to jeszcze byla jakas wielka milosc, planowanie zycia z nia, zaplanowane dziecko itp to mysle ze bym jeszcze to jakos lyknela. ale dla mnie wpadka w wieku 17lat i szybkie sluby to patologia. Sorry. A w tej sytuacji jaka jest teraz, ja sie czuje sprowadzona ponizej tego

ale zeby powiedziec: "MOJE dziecko jest nasze a TWOJE sa twoje" to jest chore

Dinkaa rozumiem Cię. Niestety tak jest, że już pierwsze nigdy nie będziemy i nic nie będzie pierwsze. Ale szczerze moze lepiej być ostatnią niż pierwszą.... Też miałam takie odczucia, zwłaszcza jeśli chodzi o ciążę. Dla mnie wszystko było pierwsze, nowe, najważniejsze. Starałam się nie myśleć, że on te wszystkie najwspanialsze w zyciu momenty juz kiedys przezywał... To mnie w jakimś stopniu boli.
Ale tez wiem, ze dla niego np. ten "wspanialy" moment jak slub z byla juz taki wspanialy w jego glowie nie jest. Staram się po prostu wyrzucić to z moich mysli i się nad tym nie zastanawiać.
Moj narzeczony z byłą miał tylko ślub cywilny, więc my możemy wziąc slub w kościele, ale szczerze mowiąc nie wiem czy nasz slub dojdzie kiedys do skutku. Chcielismy to zrobić kameralnie, po cichu, dla nas. Ale po ślubie bedzie jeszcze gorzej jesli chodzi o kwestie jego alimentow. Jego byla juz czai sie na to, zeby te alimenty jeszcze zwiekszyc bo ja zarabiam wiecej niz narzeczony i przeciez jego "poziom zycia sie zwiekszyl". A to juz dla nas gwozdz do trumny. 
A Twoj partner mial slub koscielny? Dlatego piszesz, ze to "zablokowane" dla Ciebie? Czy w ogole ślub masz na mysli, cywilny tez?
Wiążąc się z facetem po przejsciach niestety musimy sie liczyc z tym, ze on juz ma jakies pierwsze razy za soba. To trudne zwlaszcza jesli Ty sama jestes bez zadnego "bagazu".. Ja Ci zazdroszcze, ze dziecko Twojego partnera jest juz dorosłe. I sądze, że drugie nie znaczy gorsze. Poza tym, nawet jesli Twoj partner chciałby to zmienić to żadną siłą nie może. Jedyne co sie moze zmienić to Twoje nastawienie. Teraz jestes Ty i jesteś najwazniejsza. Dziecko zaczyna swoje dorosłe zycie, byla jest byłą, Ty masz przed sobą jeszcze mnostwo przezyc i czasu z narzeczonym. I to Ty a nie ona jestes teraz obok niego, Ty masz teraz swoje pierwsze razy.

7,324 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-13 14:52:51)

Odp: Być drugą i macochą

Marta dwa razy w roku i bylo by zazdrosne o co? To starsze moglo by byc zadrosne ze drugie ma ojca na codzien a ono 2 razy w roku. Daleko mieszkacie od siebie ze dziecko widzi sie z ojcem 2 razy w roku? To widze ze na strasznego egoiste wychowasz swoje potencjalne dziecko, jesli mialo by byc zazdrosne o 2 wizyty w roku przyrodniej siostry. Jak zajdziesz w ciaze to pewnie od razu zaczniesz realizowac plan pozbycia sie corki partnera z waszego zycia.

7,325

Odp: Być drugą i macochą

Pisałam już wcześniej, że mieszkamy 400 km od miejsca zamieszkania córki mojego Partnera i on nigdy nie mieszkał z tym dzieckiem .Kiedyś powiedział mi jak jego córka zareagowała jak  urodziła się jej siostra przyrodnia, powiedziała " zabierz to gówno ja sobie kupie psa " . W momencie kiedy powiedziała by tak o moim dziecku nie miała by wstępu do mojego domu.

7,326

Odp: Być drugą i macochą

A marza2 jak ten trol automat wciąż powtarza to samo. Dziewczyno czytaj ze zrozumieniem. A może Ty w ogóle nie czytasz tego co kobiety piszą.
Przecież Ania88_88 wyjaśniła już , że w Jej/Ich przypadku 500+ się nie należy. 
monikawisniewska napisała cyt.: "nasza wspólna córka ma 2,5 roku ostatnio chciałam jej założyć książeczkę w banku to mój stwierdził że chłopakom tez trzeba założyć" - nie pisze ona o zakładaniu książeczki dla swojej córki , tylko dla Ich wspólnej córki!!!!


Co do chęci spędzania czasu z pasierbami .... jest fajnie póki wszyscy zachowują zdrowy rozsądek w czasie tych spotkań. Jeśli jednak partner faworyzuje swoje dzieci, nagina zasady obowiązujące w domu bo "tamte" dzieci są "poszkodowane", bo nie mają ojca na co dzień , to nie dziwię się irytacji macoch.

Ania88_88 na Twoim miejscu byłabym BAAARDZO ostrożna z tymi propozycjami wspólnego spędzania czasu. Z tego co piszesz, matka dziewczynki zrobi wszystko, żeby obrzydzić Ci życie więc i nastawianie małej przeciwko Tobie , będzie na porządku dziennym (zresztą, dziecka nie trzeba "nastawiać" , ono samo wyczuje atmosferę i niechęć matki do Ciebie, taką postawę może przyjąć nawet nieświadomie). Wprowadzanie rywalizacji, przechwalanie się, stawianie matki na piedestale i podważanie autorytetu macochy w takiej konfiguracji jest nieuniknione. Wczytaj się w posty "HH999", "Zazdrosnej", "chceuciekacstad" moje lub innych kobiet, które "przyjmują" pasierbów pod swój dach , a potem jest zgrzytanie zębów i rozpad związku, bo spolegliwi ojcowie nie są w stanie zapanować nad patologią, jaka się w takie domy wkrada.

7,327 Ostatnio edytowany przez dinkaa (2017-03-13 14:55:48)

Odp: Być drugą i macochą

Ania tak, maja koscielny.
Koscielny mieli beznadziejny, nawet go razem nie spedzili. Odklepali to co trzeba bylo i kazdy poszedl w swoja strone. zrobione tylko po to zeby dziecko mialo chrzest. poza tym mala miescina, kto to widzial, zeby slubu nie bylo kiedy jest dziecko?

Oczywiscie, z czysto teoretycznego punktu widzenia mozna to odkrecic. 2tysie i troche szarpaniny i spokojnie mozna. Co z tego? "zalatwie". Ja sie wkrecilam, poznalam kazda mozliwa opcje.... on.... nooo..... on bardzo chce bo to dla mnie wazne.... noo......on zrobi wszystko....no.....

ja jego corke poznalam i bylo ok. a pozniej zdechlo bo swoja niezaradnoscia, doprowadzil do tego ze mam fizyczne uczulenie na jego rodzine. ale tak serio, serio. Poprzednim razem sama go przekonywalam na "rodzinne wakacje", zeby mogl spedzic czas z corka czy rodzina, a teraz nie mialabym nawet jaj zeby sie tam pokazac. taka mam swiadomosc "wlasnej wartosci". super ;/

ja mam pierwsze razy? nie mam nic przy nim, czego nie mialam przy kimkolwiek innym. wiec tez w sumie takie gadanie....

i jak sama mowisz, boli cie ale starasz sie nie myslec.
ja wlasnie nie umiem o tym nie myslec. czuje sie gorsza niz laska, ktorej zyciowym osiagnieciem bylo zajscie w ciaze w wieku 17lat.

7,328

Odp: Być drugą i macochą

Nie jestem Kjim zadnym trolem musisz ciagle mnie atakowac?. O ksiazeczce oszczednosciowej to pisal ktos inny nie ja. Wiec ty czytaj ze zrozumieniem. Marta ile lat ma ta dziewczynka ile lat miala jak jej mama urodzila drugie dziecko? Wiekszosc dzieci zle reaguje na rodzenstwo a na przyrodnie zwlaszcza od matki tym bardziej.

7,329

Odp: Być drugą i macochą

kjim, moze rzeczywiscie zyje zludzeniem, ze jakbym poznala jego dziecko to byloby lepiej i ja odgrywalabym role dobrej cioci i wszyscy bysmy sie uwielbiali i byli szczesliwi. Mozliwe, ze byloby jak mowisz, bo byla obwinia mnie o wszystkie nieszczescia swiata a zwlaszcza o to, ze jej malzenstwo nie wyszlo, wiec dziecku moze "zaszczepi" to samo. Na razie ono jest małe, ale szczerze nie wiem jaka byłaby jego reakcja na mnie i na to, ze ma rodzenstwo.. Wiec moze to i lepiej, że na razie jest jak jest i sie nie poznamy. Szkoda tylko, ze szanowna mamusia wlecze tyłek za nim krok w krok podczas jego pobytu tam bo to akurat bardzo mi przeszkadza...

Dinkaa, jesli czujesz, ze to nie Twoja bajka i Cię to przytłacza to nie ma chyba sensu się męczyć. Tak jak juz wczesniej pisalam, mozesz odejsc bez konsekwencji. I nie mozesz czuć się gorsza bo to oczywiste, ze nie jestes gorsza. Nie moze byc tak, że Twoim kosztem dzieje się cokolwiek, bo Ty masz czysta karte.
Duzo chyba zalezy od zachowania partnera, jego starań.. jak ktos poddaje sie sytuacji takiej jaka jest i zrzuca ciezar swojej przeszlosci na obecna partnerke zamiast starac sie jak najbardziej ja przed tym chronic to potem tak jest.. Moze gdyby Twoj partner sam z siebie uniewaznil slub, sam z siebie chcialby slubu z Toba, sam z siebie utwierdzal Cię w tym, ze jestes dla niego wazna i potrafil postawic granice tam gdzie potrzeba...

7,330

Odp: Być drugą i macochą

Marza2 teraz ma 10lat a miała jakoś 3-4 lata

7,331

Odp: Być drugą i macochą

Kjim skoro Ty "poszczulas dzieci swojego partnera psami" to wszystkie. "macochy" maja tak zrobic? Dla kobiet ktora sama jest z bagazem nie ma usprawiedliwienia na takie zachowanie. Mam nadzieje ze kiedys nowa partnerka zakaze wstepu do Swojego domu twoim dzieciom a twojemu partnerowi zaczna przeszkadzac. Ty Anie nastawiasz pezeciwko 4 letniemu dziecku to juz naprawde trzeba nie miec serca.

7,332 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-13 15:34:39)

Odp: Być drugą i macochą

No to od tego czasu minelo sporo czasu. Jak zobaczyla male piszczace stworzenie, ktore tylko jadlo i plakalo i moze jeszcze byla swiadkiem przewijania to nic dziwnego, ze tak powiedziala. Oj nie lubisz tej dziewczynki, co do chwalenia sie dzieci tak maja. Troche na pewno wyolbrzymiasz jej wady. Jescze nawet nie jestes w ciazy a corke partnera juz traktujesz jak wroga dla swojego potencjalnego dziecka. Kjim napisala o przyjmowaniu pasierbow pod swoj dach, ze to takie wielkie poswiecenie dla macoch. Zona mojego taty nie mogla zniesc nas w domu naszej babci. Ktory jest podzielony na 2 czesci i ma dwa osobna wejscia. Ostatnim czasie babcia zrobila mi super prezent zapisala dom mojej siostrzenicy, mina D bezcenna gdy sie o tym dowiedziala. Zapisane jest ze moj tata ma prawo mieszkac w tym domu do konca zycia swojego, ale tylko on ma do tego prawo. D malo szlak nie trafil jak sie o tym dowiedziala. Sprawiedliwosc jest jednak na tym swiecie.

7,333

Odp: Być drugą i macochą

Marza2 tak jak pisałam na początku nawet ją polubiłam ale widząc jej zachowanie cała sympatia prysła. Widzę, że jesteśmy po dwóch stronach barykady ty tłumaczysz każde zachowanie dziecka a ja jestem trochę bardziej wymagająca mi w jej wieku takie słowo jak "g... " nie przeszłoby przez gardło. No ale " niedaleko pada jabłko od jabłoni"

7,334

Odp: Być drugą i macochą

No wlasnie jesli 4 latka mowi cos takiego,to znaczy ze od kogos to slyszala. Jal by to powiedziala teraz to nalezala by sie jej powazna rozmowa. Dorosly sam dokonuje wyborow i jak mu zle to moze miec pretensje tylko do.siebie. Dziecko zyje w swiecie ktorzy stworza mu dorosli, jak czuje sie zagrozone moze byc agresywne.

7,335

Odp: Być drugą i macochą
Ania88_88 napisał/a:

Duzo chyba zalezy od zachowania partnera, jego starań.. jak ktos poddaje sie sytuacji takiej jaka jest i zrzuca ciezar swojej przeszlosci na obecna partnerke zamiast starac sie jak najbardziej ja przed tym chronic to potem tak jest.. Moze gdyby Twoj partner sam z siebie uniewaznil slub, sam z siebie chcialby slubu z Toba, sam z siebie utwierdzal Cię w tym, ze jestes dla niego wazna i potrafil postawic granice tam gdzie potrzeba...

dokladnie to

a tak to ja jestem ta najgorsza co jest samolubna i zla
a przeciez on dla mnie wszystko.....

7,336

Odp: Być drugą i macochą

W sumie " macochom" to sie nie dziwie ze nie zawsze maja cieple uczucia do pasierbow. Zastanawiam sie tylko czy ich ojcowie je tak naprawde kochaja. Pozwalajac na takie a nie inne zachowanie wobec swoich dzieci. Tu nie raz zyczono mi rozpadu mojego malzenstwa i zostania macocha. Zebym zrozumiala jak to jest byc z drugiej strony. Nie raz myslalam czy nie jestem zbyt surowa co do "macoch". Wiem jedno gdyby moj potencjalny facet zaproponowalby mi wyjazd ze swoimi dziecmi, ale bez mojej corki, to od razu bym kopnela go w d...

7,337 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-13 15:57:44)

Odp: Być drugą i macochą

Ania88_88, bardzo współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś, przede wszystkim ze względu na postawę Twojego narzeczonego.
Nie masz w nim wsparcia, a jego była rodzina jest ciągle dla niego na pierwszym miejscu, sama to dostrzegasz.
Z tego wynika, że on życie na Twój koszt uznał za status quo i nie bardzo chce cokolwiek z tym zrobić. Gdyby naprawdę chciał, sprawa już dawno stanęłaby na wokandzie.
Okazuje się, że on jeszcze pozwu nie złożył! Wije się jak piskorz i próbuje mydlić Ci oczy, a to z powodu strachu przed byłą żoną. On zdaje sobie sprawę, że ona dostanie wścieklicy, gdy ten pozew otrzyma, co zapewne przełoży się na kontakty z dzieckiem.
Być może wtedy Ciebie obarczy winą, bo przecież dobrze jest, jak jest. Trochę ponarzeka, poużala się przed Tobą, żeby stworzyć pozory troski o Was, po czym doi z Ciebie równo, żeby tamtym nie zabrakło.
Niestety, tak to wygląda. Sam fakt, że z taką irytacją zareagował na Twoje zarzuty, czyżby  nie zdawał sobie sprawy jak wygląda Wasza rzeczywistość?
Dobrze, że zdecydowałaś się na tę rozmowę, szkoda tylko, że zamiast ogólników, nie przedstawiłaś mu konkretów tzn. dokładnie wyliczonych Waszych wydatków, a następnie Waszego budżetu, tj.Twojego wkładu i jego marnej zapomogi.
Z jego postawy wynika, że on nie widzi tego dysonansu, lub nie chce dostrzec.
Uważam, że w tych okolicznościach jego argument "czy on ma harować jeszcze w weekendy?" jest żenujący i obnaża jego wygodny stosunek do problemu. Ty mogłaś pracować w weekendy, on nie? Zresztą niekoniecznie muszą to być weekendy, on powinien brać każdą dodatkową pracę.
Zastanawiam się, co w efekcie uzyskałaś dzięki tej rozmowie, bo jeszcze próbował wpędzić Cię w poczucie winy.
Kiepsko to wszystko wygląda. Przykre jest to, że musisz walczyć o pozycję swoją i Waszego dziecka. Jeżeli do tej pory nie zniechęciłaś się do niego, to trzymaj rękę na pulsie, koniecznie idź z nim do tego adwokata, bo on gotów zwlekać w nieskończoność. Jak napisałam wcześniej, zbieraj rachunki za utrzymanie dziecka, czyli wszystko co do tej pory zainwestowałaś, łącznie z wyprawką, ewent. meblami, wózkiem,  środkami pielęgnacyjnymi, wyżywieniem itd.
Zażądaj od niego, żeby skalkulował koszt jednego wyjazdu do dziecka, no i oczywiście jakiś konkretny dowód na to, że ona pracuje. Te wszystkie materiały przedstawcie prawnikowi. Zastanawiam się, czy nie powinnaś być obecna na rozprawie, bo czuję pismo nosem, że on tam schowa głowę w piasek i będzie tańczył, jak ona mu zagra, a Tobie sprzeda bajkę, że nic nie dało się zrobić.
Odniosę się jeszcze do ewentualnych wizyt jego dziecka w Waszym domu. kjim naświetliła Ci problem z jednej strony, ale jest jeszcze druga strona medalu; na kogo spadłoby utrzymanie tego dziecka podczas ewentualnego pobytu u Was?
Nie chcę źle doradzić (tak jak z 500+, czytałam ogólne zasady i komentarze ludzi i wyglądało na to , że się należy, a jednak nie sad), sprawy o alimenty rozpatrują sądy rodzinne, czy nie dałoby się upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu i od razu zmienić warunki kontaktów z dzieckiem?

7,338

Odp: Być drugą i macochą

Drinkaa mysle ze uniewaznienie slubu koscielnego u ludzi ktorzy maja dzieci, jest malo prawdopodobne. Wiec o tym lepiej zapomniec, i o to peretensji do partnera miec nie mozna.

7,339

Odp: Być drugą i macochą

Absolutnie Ani nie nastawiam przeciwko 4 letniemu dziecku!!! Proszę jednak, żeby nie żyła mrzonkami a szczęśliwej rodzince patchworkowej, bo żeby osiągnąć zadowolenie wszystkich w takiej rodzinie, potrzeba wzajemnej, DOBREJ  współpracy wszystkich zainteresowanych : ojca , matki, dzieci, macochy i ojczyma (jeśli jest).
W sytuacji Ani z daleka czuć , że Pani Ex jest z tych (delikatnie rzecz ujmę) "kłopotliwych". Jak nie osiągnie swoich celów (głównie finansowych) to odcina ojca od dziecka, dziecko od ojca. Nie wróży to nic dobrego, tym bardziej, że Pani Ex już nie pała do Ani sympatią i traktuje Anię jako potencjalne źródło przyszłego dochodu. 
W sytuacji gdy matka perfidnie pogrywa dzieckiem...... szczęście w takiej rodzinie znajdzie tylko macocha- masochistka.

7,340 Ostatnio edytowany przez kjim (2017-03-13 16:09:29)

Odp: Być drugą i macochą
marza2 napisał/a:

Drinkaa mysle ze uniewaznienie slubu koscielnego u ludzi ktorzy maja dzieci, jest malo prawdopodobne. Wiec o tym lepiej zapomniec, i o to peretensji do partnera miec nie mozna.

Unieważnienie ślubu kościelnego jest możliwe, nawet w sytuacji kiedy pojawiło się dziecko. TYM BARDZIEJ, że najpierw była ciąża, a dopiero później ślub - co jest akurat łatwe do udokumentowania. Małżeństwo w wieku 17 lat ----> nieodpowiedzialność młodych, ślub pod naciskiem/przymusem rodziny to argumenty, które są jak najbardziej do wykorzystania przy próbie unieważnienia takiego ślubu.

7,341

Odp: Być drugą i macochą

ad tej pracy "jeszcze w weekendy"
ja tu widze troche inna strone. Praca w weekendy to czas ktory straci z nim Ania. A dlaczego? zeby mial z czego dac kase bylej ZONIE (nie dziecku, któremukolwiek!)
czyli znowu Ania placi na zone, chociaz tym razem nie materialnie.

Serio. dziecku nie zaluje ona moze sama ruszyc tylek

7,342

Odp: Być drugą i macochą

kijim ja wiem ze to banal. banalny wrecz banal.
mowie - troche kasy i motywacji.

ja zdazylam juz poznac kazdy kruczek prawny w tym wzgledzie.

on posluchal, poopowiadal i powiedzial "robie"

z jednej strony on chce wszystko a z drugiej strony tak wygladaja dzialania. nie tylko w tej kwestii.

wiec to jest takie "mieszkajmy raze, ukladajmy zycie i bla bla bla " a dzialanie wyglada wlasnie tak....

7,343

Odp: Być drugą i macochą
dinkaa napisał/a:

ad tej pracy "jeszcze w weekendy"
ja tu widze troche inna strone. Praca w weekendy to czas ktory straci z nim Ania. A dlaczego? zeby mial z czego dac kase bylej ZONIE (nie dziecku, któremukolwiek!)
czyli znowu Ania placi na zone, chociaz tym razem nie materialnie.

Serio. dziecku nie zaluje ona moze sama ruszyc tylek

Napisałam, że niekoniecznie w weekendy. W ich sytuacji, on powinien łapać jakąkolwiek pracę po godzinach i nie czekać bynajmniej na nadgodziny w swojej pracy, bo te faktycznie nie zawsze mogą się przydarzyć, ale szukać gdziekolwiek. Wierzę, że nie jest łatwo, ale niestety, taka jest potrzeba.
On jest wygodny, powiedziałabym nawet, że bezczelny.
Przygnębiający jest wręcz, jego stosunek do nowej rodziny. Ania, jako wół roboczy i sponsor, a ich dziecko...przykra konieczność.
Jak ona ma się czuć, skoro on pieje peany na cześć pierwszego, a drugie jakby ukrywał, odbiera drugiemu, żeby dać pierwszemu ?  sad
Po co ten chłop zakładał drugą rodzinę? No tak, miała być tylko kobitka, bez niej trudno...

7,344 Ostatnio edytowany przez dinkaa (2017-03-13 17:23:34)

Odp: Być drugą i macochą

mi nie chodzi o weekendy czy inne nadgodziny. Dla mnie chore jest poswiecanie jakiejkolwiek sekundy czasu ktory powinien miec dla Ani, na prace na rzecz bylej.
Niech sama idzie do roboty a nie ciagnie z cudzego faceta. za co on niby ma jej placic?

7,345

Odp: Być drugą i macochą
dinkaa napisał/a:

mi nie chodzi o weekendy czy inne nadgodziny. Dla mnie chore jest poswiecanie jakiejkolwiek sekundy czasu ktory powinien miec dla Ani, na prace na rzecz bylej.
Niech sama idzie do roboty a nie ciagnie z cudzego faceta. za co on niby ma jej placic?

Tak, to oczywiste, ale weź pod uwagę, że gdy sąd przychyli nawet się do jego wniosku,  to ileż oni zaoszczędzą, 350 zł?
Może być też tak, że sąd co prawda cofnie alimenty na byłą, ale za to podniesie na dziecko, bo 500zł to faktycznie mało.

Posty [ 7,281 do 7,345 z 8,269 ]

Strony Poprzednia 1 111 112 113 114 115 128 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Być drugą i macochą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024