linda30, ja także uważam, że w tych okolicznościach powinnaś powiedzieć mężowi co odkryłaś w komórce jego syna.
Trudno się dziwić, że chłopak jest w takim stanie. Wierzę, że jego matka żałuje teraz swojego zachowania, ale trudno jej będzie odbudować zaufanie dziecka.
Uważam, że Twój mąż, bez względu na wszystko, musi się z nią dogadać i wspólnie zaprowadzić syna na terapię. Chyba bez tego się nie obejdzie.
Najgorsze, co mogą teraz obydwoje zrobić, to wypychanie tego dzieciaka nawzajem do siebie, zwłaszcza, że młody nie jest teraz gotowy na powrót do matki.
Rozumiem, że macie taki system pracy, ale to znaczy, że mąż zorganizował sobie życie, nie bardzo biorąc pod uwagę obowiązek rodzicielski.
Przecież będąc ojcem, powinien być gotowy na przejęcie całkowitej opieki nad nim, w każdym momencie. Co by było, gdyby jego eks np. umarła?
Ok, ona żyje (i oby jak najdłużej), no ale oddała syna ojcu, pomijając sposób i okoliczności, dlaczego nie? Obydwoje w takim samym stopniu są rodzicami.
Wiadomo, że wyobrażałaś sobie to wszystko inaczej, ale związałaś się z mężczyzną z dzieckiem. Jego problemy, są też Twoimi.
Tyle, co możesz na ten moment zrobić, to wspierać męża i na bieżąco prostować młodego w kwestiach organizacyjnych.
Współczuje temu dzieciakowi, bo jak widać, ani ojciec go ostatecznie nie chce (że nie może, to nie jest żadne usprawiedliwienie), ani matka (trudno jej teraz będzie odwrócić sytuację, czasu nie cofnie, ani słów, które wypowiedziała).
7,216 2017-02-21 16:38:13
7,217 2017-02-21 23:19:59
ciul. męska decyzja.
2tygodnie separacji. musze sobie to wszystko w glowie poukladac. jakos wrocic do swojego zycia
7,218 2017-02-22 10:32:57
drinkaa-Go girl.
Wiecie co dziewczyny,wszystkie powinnyśmy pomyśleć częściej o sobie. Czemu to my mamy ciągle myśleć,wspierać i rozumieć naszych lubych. A nas kto wesprze?
To normalne ,że cudze dzieci więcej irytują niż zachwycają na dłuższą mete.
Nikt nie mówi głośno o problemach macoch,to jakby tabu.
Chyba powinnyśmy iść na drinka i stworzyć nową partię,jakieś stowarzyszenie czarownic :=) i zacząć głośno mówić o tym co nam nie pasuje.
7,219 2017-02-22 13:41:59
Linda 30 wiem ze sa ludzie ktorzy pomimo ze sami sa rodzicami nie przepadaja za innymi dziecmi. Rozumiem ze kobietom bezdzietnym moze byc trudno odnalezc sie w nowej rzeczywistosci i domyslam sie ze moze byc czasami ciezko. Tylko odpowiedz sobie na jedno pytanie czy chcialabys byc z facetem ktory swoje dziecko widuje raz na kwartal lub rzadziej umialabys zaufac komus takiemu?
7,220 2017-02-22 14:37:49
ja tu nie widze jakiegos wiekszego przelozenia.
sa rozne wypadki i rozne relacje
7,221 2017-02-22 14:56:10
To prawda ludzie sa rozni i relacje miedzy nimi sa tez rozne. Dla mnie osoby ktorej rodzice sie rozwiedli i w wieku nastoletnim "dorobila sie macochy" nie bylo najgorsze to ze nie lubila mnie i mojej siostry. Miala do tego prawo my tez nie darzylysmy jej zbyt wielka sympatia najgorsze bylo to ze chciala by jej corka stala sie wazniejsza dla Naszego taty niz my.
7,222 2017-02-22 15:43:08 Ostatnio edytowany przez dinkaa (2017-02-22 18:58:01)
Sorry sie rozgadalam nie na temat.
Przeciez to nie jest taka sytuacja o jakiej mowisz
Chlopak jest zagubiony i tyle. Nie jest rozwiazaniem glaskanie go po glowie i mowienie: syneczku, poklociles sie z mama wiec zawsze masz miejsce u mnie. Bo na to nie ma ani warunkow ani nie o to przeciez chodzi
A gdyby oni sie nie rozeszli i chlopak mial spine z matka to co?
Syn jest zagubiony ale to trzeba mu pomoc a nie dawac sie wykorzystywac zeby mogl sie odegrac na matce
Nie bronie matki ale kazdy popelnia bledy. Ja nie raz sie ze swoja poklocilam na "amen". Szczegolnie w tym wieku.
Poza tym rodzice rozstajac sie dogadali podzial obowiazkow. Oczywiscie ze sa "sily wyzsze" ale tez kazdy musi wiedziec na czym stoi i wszystko powinno byc dogadywane a nie "bo tak ma byc czy bo zmienilam zdanie". Sytuacje zyciowe sie zmieniaja i trzeba sie dostosowywac do nich ale to musi byc wszystko dogadane
7,223 2017-02-22 20:34:40 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-02-22 20:38:36)
Drinkaa dziecko powinnno czuc ze w razie czego znajdzie swoje miejsce w domu rodzica z ktorym nie mieszka. Chodz rodzice powinni trzymac wspolny front jesli chodzi o wychowanie dziecka.
7,224 2017-02-23 02:47:47
I tak w oparach milosci dalam sie gdzies kurde stlamsic.
I nie dosc ze ja dostaje po tylku to jeszcze, serio gryze no i coz.... corce i jego rodzinie tez sie dostaje (tzn w slowach do niego). Wiec tym bardziej ja sie zle z tym czuje. I serio... ja z goscmi z dziecmi czy poprzednimi zonami wczesnej to nawet do stolika nie siadalam. Tutaj jakos tak wyszlo, wydawalo mi sie ze lykne. Moze i bym lykla, chociaz szczescie to dla mnie zadne ale coz....
W sumie ktos tu kiedys napisal: dziecko dzieckiem, ale to partner powinien byc na pierwszym miejscu.
Tutaj ja (wbrew temu co on zawziecie opowiada), jestem daleko nawet za kwiatkiem w doniczce...
Dlatego potrzebuje ciut wsparcia i jednak jakichs info od was. Bo w sumie mnie tu troche motywujecie i pokazujecie jak powinno byc. Ja i tak dalej ledwie smiem cokolwiek powiedziec. Bo to przeciez corka! rodzice! i jesssu jego nie bylo od 13lat wiec oni z pewnoscia sa tak stesknieni ze ojejPoki co ja sie staram odciac. Tak stasznie potrzebowal mamusi, tatusia i corenki ze niech tam siedzi ile mu sie podoba. Ja sobie robie odwyk od wiszenia na kom (w sumie jeden pies czy pisze/dzwoni z UK czy od rodzicow). W pracy sie trzeba skupic na pracy, po pracy pojde wreszcie na jakas silownie (odkad go poznalam jakos tak mi wena ku temu zdechla). Moze wreszcie pojde do kina i nie zrobie jak ostatnio, ze bilet kupiony a ja w polowie drogi zawrocilam bo mi ostawil mega szopke jak to on by strasznie chcial isc ze mna, i jezeli za 2tygodnie dalej beda grali to moze pojdziemy. Bo on teraz siedzi u mamusi i tatusia, bo dla nich z pewnoscia jego towarzystwo jest kluczowe (szczegolnie ze byli w pracy). No i bilety przepadly.... Kurde faktycznie czas zrobic cos z wlasnym zyciem a nie ciegle go uczyc czy wspierac. Ja w weekend jade do domu bo ma byc moja urodzinowa impreza dla rodziny. W sumie dostal zaproszenie ale nie wiem czy chce zeby tam byl. Tzn wiem ze nie chce.
Niech siedzi z coreczka i rodzicami
Nie wiem, czy to wina oparów miłości, czy zwyczajnie dajesz się wykorzystywać, bo w głębi ducha liczysz, że gość w końcu się ocknie... bo mu się jakaś zapadka w jego łepetynie odblokuje. W końcu nie może być taki głupi na jakiego wygląda, bo przecież w idiocie byś się nie zakochała. Prawda ? Nie tam, żebym chciała Cię martwić, ale moim zdaniem tego rodzaju egzemplarze ruszają z jakimś procesem myślowym dopiero po ostrych wstrząsach... tutaj bez terapii szokowej ani rusz. Żadne tam gadanie, tłumaczenie... tylko widoczna zmiana w Twoim zachowaniu. Czas żeby teraz on zabiegał o Ciebie... Tak, pora zatroszczyć się o siebie. Kino, siłka, fryzjer i znajomi zamiast wiszenia na telefonie. Dobrze mu zrobi jak przez chwilę poczuje się zagrożony Twoim brakiem uwagi.
7,225 2017-02-24 02:38:08 Ostatnio edytowany przez bjasinska3 (2017-02-24 02:44:57)
Ja jestem szczesliwa ze juz nie musze tego znosic....jestem sama ale mam spokoj w srodku..
7,226 2017-02-26 13:44:50
Dziękuję Drinkaa za zrozumienie,w pełni zgadzam się z tym co napisałaś.
Nie wiem czy zaufałabym komuś kto widuje syna raz na kwartał,jeśli to byłby wybór faceta to pewnie nie,ale to wszystko nie jest takie proste,między białym a czarnym jest jeszcze wiele barw.
Kurcze przecież matka to matka,żaden ,nawet najwspanialszy ojciec nie zastąpi matki. Uważam,że to jest szczególna więż.
Mąż też już się cieszy na nasz wyjazd,chce odpocząć. Ma tyle na głowie,praca,matka,syn. W ostatnim tygodniu prawie go nie było w domu,bo po pracy musiał załatwiać rzeczy dla matki. Nawet mnie poprosił ,żebym młodemu wyznaczyła co ma posprzątać w pokoju. Wiecie samemu ,a nie we dwójkę nie idzie wszystkiego pogodzić.Normalnie we dwójkę się wychowuje dzieci i jak jedno pracuje to drugie zajmuje się dzieckiem. A on sam wszystko.
Wiecie,ja czasem mam taki mętlik w głowie,że sama nie wiem jak to powinno być. Tak żle i tak nie dobrze.Czy w ogóle istnieje na to wszystko jakiś złoty środek?
Młody poszedł do matki na weekend,większych emocji nie było. Od środy idzie do niej na tydzień ,bo my jedziemy i ok. Mąż z nim rozmawiał też,że niedługo my się przenosimy i też ok. Już sama nie rozumiem tego wszystkiego. Poczekam ,aż wrócimy. Zobaczymy co to będzie,trzeba pogadać z eksią i już,przecież sąd to uważam niepotrzebny stres dla wszystkich.
7,227 2017-02-28 00:06:26
Złoty środek istnieje, ale to nie znaczy że wszyscy będą 100% zadowoleni. Złoty środek w naszej sytuacji jak i wielu innych gdzie występuje konflikt interesów, to kompromisy z obu stron.
Linda, super że ten wyjazd wypalił. Obojgu wam przyda się odpoczynek od tego wszystkiego. Może jak trochę oderwiecie się od rzeczywistości i chłodno spojrzycie na całą sytuację to wpadną wam do głowy jakieś alternatywne rozwiązania, żeby jakoś zbliżyć się do tego złotego środka.
7,228 2017-02-28 00:08:23
Ja jestem szczesliwa ze juz nie musze tego znosic....jestem sama ale mam spokoj w srodku..
Rozstalas się z facetem, który ma dziecko z inną?
7,229 2017-02-28 00:22:48
Ja w weekend jade do domu bo ma byc moja urodzinowa impreza dla rodziny. W sumie dostal zaproszenie ale nie wiem czy chce zeby tam byl. Tzn wiem ze nie chce.
Niech siedzi z coreczka i rodzicami
I jak dinkaa, pojawił się na twoich urodzinach?
7,230 2017-02-28 15:45:37
Nie.
Dostal zakaz pojawiania sie.
Tak samo powiedzialam, ze nie ma wprowadzania sie do mojego domu w Krakowie ani odwiedzin.
Ogolnie postawilam na swoje zycie. Jezeli sie ogarnie to zobaczymy, poki co jest tylko placz ze tyle lat jestesmy razem i ze tyle czasu to planowalismy i ze to sie TERAZ ma ZACZAC!
no kurde...
poki co siedzi u mamy i taty, rozpaczajac ze tak strasznie nie chce tam byc. Corce skonczyly sie ferie i pojechala do siebie. wiec siedzi sam w swoim pokoiku z dziecinstwa.
I on zrozumial...on sie zmieni... on bedzie walczyl. Tylko potrzebuje mnie, zebym byla z nim.
Siedzi tutaj miesiac.... zrobil tygodniowy kurs, otworzyl konto w banku i zarejestrowal sie jako bezrobotny..... i robi CV.....
Wiec nie dziwota chyba, ze dostawalam spazmow jak slyszalam o "spedzaniu czasu z dzieckiem czy rodzina"? I przyznaje... doprowadzil mnie do histerii tymi tekstami, wiec walilam na ostro. Wiec co... pochwalil sie naszymi rozmowami siostrze.... to chyba w ramach budowania wiezi rodzinnych
Teraz w to wbijam. Serio... nie ma sily zeby podniosl mi cisnienie. Mam gdzie mieszkac, mam dobra prace, czas przestac zyc problemami innych i zajac sie soba.
Jezeli sie ogarnie to zobaczymy. Jezeli nie, to tez dobrze. Nie wyobrazam sobie tego. Serio. to jednak sporo czasu i naprawde wydawalo sie, ze to to. Nawet nie umiem pomyslec o kims innym ale coz.... nie lezy mi rola ofiary czy popychadla.
7,231 2017-02-28 17:37:40
No ładnie dinkaa. Przyznam że jestem w lekkim szoku, że to zrobiłaś, ale bardzo się cieszę.
Nie dlatego że zrobiłaś coś czego się nie spodziewał, tylko dlatego że zaczęłaś stawiać siebie na pierwszym miejscu. Na chwilę obecną nikt nie zadba o ciebie lepiej, tak jak ty sama.
Świeża sprawa i bardzo dużo emocji, trzeba to przetrwać, bo dopiero później przychodzi trzezwe myślenie i szczere uczucia.
"On będzie walczył" - świetnie, to niech walczy. Ale jest już dużym chłopcem i niech radzi sobie sam.
7,232 2017-03-01 08:46:56
Dzisiaj rano, mój facet nagle się obudził (ja też przy okazji, bo mam ogólnie płytki sen) i każe się przytulić. Pytam co się stało. Powiedział że miał długi i poje..ny sen.
Ja-o czym?
On mówi że nie ważne, że idziemy dalej spać. Ja oczywiście się zestresowałam i pytam jeszcze raz o co chodzi z tym snem.
Śniło mu się, że była chce do niego wrócić, że robi wszystko żebyśmy się między sobą kłócili, podkłada świnie itd. Jak to się skończyło to nie pamięta.
Przyjęłam to jakoś na chłodno, ale teraz tak sobie o tym myślę i zastanawiam się dlaczego śnią mu się takie rzeczy.
Dodam że ostatnie kilka dni to raczej ochłodzenie między nami.
7,233 2017-03-01 12:26:55
Nie badziesz chyba tą co się obraża za sen? :>
Ale przyznam ze tak irracjonalnie by mnie to zabolało. Ale tez…. No jednak do ciebie się kazal tulac
Do mojego chyba ciagle nie dociera co się dzieje. On stara się zyc jak wcześniej i jakos nie zauwaza ze jest nie tak. A ja czuje ze coraz mniej w to wierze. Mam 32 lata a ostatnie zmarnowałam.
Swoja droga… wiecie jak człowiek ma zawsze ma jakies plany na zycie itp…… ja od podstawówki wiedziałam, jak nazwe swoja ewentualna corke…. Corka Lubego ma wlasnie tak na imie ;/
7,234 2017-03-06 15:52:25
Witam wszystkich. Postanowiłam napisać na forum bo chce z siebie wyrzucic wszystko, co sie kumuluje od dawna. A mozna by to podsumowac jednym zdaniem. Gdybym wcześniej wiedziała co mnie czeka nigdy w życiu nie zdecydowalabym sie na zwiazek z rozwodnikiem mającym dziecko.
Zaczne od tego, ze gdy zaczelam znajomosc z moim obecnym narzeczonym on byl w trakcie rozwodu. Jego kontakty z byłą byly zle a w zasadzie prawie ich nie bylo a jak juz były to byly zle. Ona utrudniala kontakt z dzieckiem i obwiniała go za rozpad zwiazku itd. Obecnie dziecko ma 4 lata. Narzeczony ma przyznane dwa weekendy w miesiacu na spotkania w obecnosci matki dziecka. Niestety w zwiazku z tym, ze mieszka ona na drugim koncu Polski (wyprowadzila sie) spotkania te sa duzo rzadsze ze względów finansowych. Jeden wyjazd do dziecka to koszt minimum 600 zl. Jesli chce dziecko gdzies zabrać lub kupic mu jakis prezent to kwota oczywiście jest wieksza, czasami nawet 1000. Byla dostaje alimenty 850 zl. Pomijam juz kwestie tego, ze byla zonka mnie nienawidzi i obraża (chociaż w momencie ich rozstania ja znalam narzeczonego wylacznie z widzenia, jej wcale, wiec nic wspólnego z tym nie mialam). Chwile przed ostateczna rozprawa zaczela do niego pisac, ze go kocha, ze chce zeby do niej wrócił, manipulowala nim opowiadajac jak to jej smutno i dziecku, ze jej sie wydaje, ze wyjechała na urlop i ze za chwilę do niego wroci itd. Nie przeszkadzalo jej to oczywiscie w miedzyczasie opowiadac w sadzie jak to ja maltretowal, bil, pil i wszczynal awantury, ze bil i wyzywal dziecko i ja. Do tej pory co najmniej raz w miesiacu dostajemy pismo z sadu o to, ze chce pieniędzy, zadoscuczynien za rozne dziwne rzeczy. W zasadzie odkad sie zorientowala, ze raczej do niej nie wroci jej dzialania skupiaja sie wylacznie na wyciagnieciu od niego jak najwiecej pieniedzy. Oczywiscie wniosla do sadu wniosek o podział majatku chociaz ich malzenstwo trwalo pol roku i wszystko co mieli kupili jego rodzice i w zasadzie nie ma co dzielic, wiec w owym wniosku znazly sie takie rzeczy jak sztucce, posciel i firanki. Kiedy chcial jej to wszystko dla swietego spokoju zwrócić to nie chciała tego przyjąć a teraz domaga sie za to pieniedzy.
Obecnie sytuacja wygląda tak, ze mamy z narzeczonym wspolne malutkie dziecko. Fakt, nie bylo planowane już teraz ale jest największym skarbem. Z pensji narzeczonego po oplaceniu alimentow zostaje tyle, ze on sam nie jest w stanie sie utrzymac, wiec nasze dziecko i częściowo tez jego utrzymuje ja. Nie zarabiam nie wiadomo ile, wiec bywaja miesiace, ze nam nie wystarcza. On dla naszego dziecka tak naprawdę nie daje zlotowki podczas gdy jej placi regularnie i dodatkowo wydaje na spotkania. Jest to pierwszy powod dla ktorego czuje sie pokrzywdzona w tej sytuacji. I bron Boze nie chodzi mi o to, ze zaluje dziecku nie swoich pieniedzy. Wrecz przeciwnie. Gdyby go bylo stac to prosze bardzo, moze placic jeszcze więcej. Sama kupowalam jego dziecku kilka razy jakis drobny prezent. Ale teraz to wszystko dzieje sie kosztem moim i naszego dziecka. Bo ja nie moge swojej pensji wydac na swoje dziecko bo musze utrzymywać jego bo on utrzymuje swoje dziecko i czesciowo byla (!). Drugim powodem jest fakt, ze kiedy on jedzie do dziecka na weekend spędza ze swoja byla zonka cale dnie. Z zonka, ktora najchetniej wzielaby go sobie z powrotem. Chodza na spacery, nad morze na plaze, na obiad, siedzi z nim w hotelu. Kolejny powód, on jest z nia w kontakcie codziennie, od rana do nocy wymieniaja smsy na temat tego czy dziecko zjadlo, zrobilo kupe czy siedzi na dywanie czy na krzesle. Szlag mnie trafia kiedy spedzamy razem czas a nagle dostaje smsa od bylej. I to nie jest tak, ze zalezy jej na kontaktach dziecka z ojcem bo bywaly sytuacje, ze byla blisko nas u znajomych i nic nie powiedziala, zeby tylko nie mogl sie z nim spotkac. Nie chce tez zeby dziadkowie odwiedzili dziecko. Ona chce zeby byl sam z nia i dzieckiem. Liczy, ze moze do niej wroci no i oczywicie naciaga go na rozne rzeczy "bo dziecko butow potrzebuje" (na co dostaje przecież alimenty). I wie, ze on dziecku przeciez butow nie odmowi.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze ja sama od poczatku namawialam go, zeby sie z nia nie klocil, zeby staral sie dogadac, cieszylam sie jak opowiadał o swoim dziecku, pokazywal mi zdjęcia. A teraz? Przestalam lubić to dziecko nawet go nie znając (bo oczywiscie byla nie dopuszcza mysli o tym, zeby dziecko moglo sie ze mna spotkac). Nie mam ochoty sluchac ani o nim ani o jego matce. Najchetniej bym sie z nim rozstala chociaz go kocham. Mam tego po dziurki w nosie. Przykro mi to stwierdzic ale najlepiej bylo kiedy ona byla obrazona i utrudniala kontakt z dzieckiem. Wtedy bylo miedxy nami rewelacyjnie. Nasz zwiazek jesli chodzi o relacje damsko-męskie i partnerskie jest bardzo dobry, dogadujemy sie jak nigdy z nikim. Staralam sie bardzo dostosowac, zrozumieć, pomagac, rozmawiac, znalezc rozwiązanie. Ale chyba tylko ja sie staram ulatwic wszystkim ta sytuacje. Tak wiem, widzialy galy co braly. Moglam pomyslec wcześniej. Zawsze wychodziłam z założenia, ze w kazdej sytuacji mozna sie dogadac. Ze zazdrosc to obce mi uczucie, ze potrafie na poziomie odnalezc sie w każdej sytuacji. Niestety chyba nie. Nie kiedy z drugiej strony jest mur.
I teraz forumowe sepy mozecie mnie pożreć. Bo przeciez biedna samotna matka ma rację zawsze. Amen.
7,235 2017-03-06 16:50:16
a tam pozrec....
Zona Lubego jest bezrobotna od niepamietnych czasow bo "nie ma dla niej odpowiedniej pracy". Bo przeciez jako laska bez szkoly, co dziecko urodzila w wieku 17lat nie moze pojsc do byle jakiej roboty prawda?
On zeby wyzywic dziecko pracowal latami na zmywaku w UK, bo dziecko glodne. Komputery, ciuchy itp kupowane przez rodzicow Lubego.
Teraz poznal mnie, postanowil jednak cos ze soba zrobic. Wrocic z tego zmywaka, zrobil kurs, szuka porzadnej pracy wiec alimenty spadaja do minimum. Wiec juz histeria, dramat i tragedia. Bo przeciez DZIECKO GLODNE! UMIERA! WYCIECZKA DO WIEDNIA za 500zl!
Wiec sa jazdy ze "zglosze o podniesienie alimentow, bo w PL minimalne to tyle i tyle"
i bla bla bla takie tanie manipulacje
tu sytuacja jest o tyle dobra, ze dziecko ma prawie 18lat (za 3miesiace). Wiec powiedzialam, ze mam w nosie czy dziecko umiera z glodu czy co. Ma te durne 300zl alimentow zasadzone (daaaawno temu, wiec taka kwota. nikt nie zmienial bo 800-1000zl samego przelewu szlo) i tyle ma placic. ani zlotowki wiecej. reszta kasy corce do reki i zona ma nie wiedziec. Jezeli mamy byc razem, to jego sytuacja finansowa ma wplyw na mnie. Dziecko niech se ma, ale bezrobotnej larwy wspierac nie bede. To tez jej dziecko, wiec jak jej nie stac, to niech sie wezmie za robote i tez utrzymuje.
Mnie nie stac na takie zycie jak ma ona a tyram jak glupia. Ja stac na bycie latami bezrobotna, wiec nie moj problem ze "dziecko umiera z glodu". Jak ma potrzebe, to niech biegnie do sądu.
W twojej sytuacji to sorry ale ja bym na to nie poszla. Nie mozna wartosciowac dzieci. Dlaczego ty masz byc zmuszona do utrzymywania w calosci waszego dziecka (ze jego to juz totalnie jakis dramat)? Jego fundusze powinny byc podzielone na 2dzieci. Skoro ty masz sobie dawac rade to i biedna, porzucona zona tez moze. Trudno, tamto dziecko dostanie mniej (bywa, nie kazdy jest bogaty) ale niech twoje tez cos ma.
sorry ale dla mnie jakas paranoja.
A jak sie tobie noga powinie to co? Dziecko ma 2rodzicow i 2 ma byc za niego odpowiedzialnych.
7,236 2017-03-07 10:03:39
Dinkaa dziekuje za odpowiedz. Widzę, ze Twoja sytuacja jest równie komfortowa jak moja... Chociaz dziecko starsze, wiec moze Twoje problemy skoncza sie szybciej.
Byla mojego narzeczonego jest ja tyle cwana, ze w sadzie od poczatku mówiła, ze nie pracuje, co nie jest prawdą. Zrobiła z siebie biedna pokrzywdzona i porzucona zone (chociaż to ona odeszla), ktorej nie wystarcza na jedzenie a jej poziom zycia jest tak naprawdę duzo wyzszy niz nasz. Sady to tragedia. Szczerze mam dość. Mysle, ze przyjdzie moment, ze rzuce to wszystko i zaczne zyc. Z moim dzieckiem. W swietym spokoju.
7,237 2017-03-07 10:44:06
a co to kogo obchodzi ze nie pracuje?
Obowiazek utrzymania dziecka spoczywa na OBOJGU rodzicow a nie tylko na ojcu. Sama zdecydowala, ze chce zeby dziecko bylo u niej, wiec żadna łaska z jej strony. Opiekuje sie chwała jej za to ale to nie znaczy, że to nie znaczy że nie ma obowiązku łożenia na utrzymanie.
Sądy sa glupie ale spokojnie mozna sporo ugrac. Dzieci jest dwoje a wyplata ojca jedna. Sorry.
A dziecko takie malenkie tez nie jest, zeby baba nie mogla pojsc do roboty. Jak glodno to niech idzie nawet na kase do Biedronki.
Powiedz temu swojemu, niech zepnie dupe bo jak sobie nie radzi to tez wystąpisz o alimenty. bo twoje dziecko też ma do nich prawo.
Nie wiem czy byłaś obecna na tych rozprawach ale powiem z doświadczenia (toć z moim ojcem nie jedną rozprawę przeszłam) tak..... sąd ZAWSZE bierze pod uwagę możliwości i zobowiązania rodzica. Fakt, że tamta nie pracuje nie działa zdecydowanie na jej korzyść. Pytanie tylko jak te rozprawy się odbywają. Bo szczerze mówiąc, to może byc że to nie do końca wina sędziego....
7,238 2017-03-07 11:17:15
Ania88_88 złóż pozew o alimenty. Po pierwsze dlatego, że twoje dziecko też musi jeść. Twój partner będzie na tej podstawie mógł złożyć wniosek o obniżenie alimentów w związku z drugim dzieckiem.
Albo jeżeli do tego nie dojdzie Ty przynajmniej będziesz zabezpieczona na przyszłość.
Już teraz wyobrażasz sobie, że mogłabyś żyć sama z dzieckiem, więc zabezpiecz sobie tyły.
7,239 2017-03-07 12:05:03
Dinkaa, Tendre77, pomysl z alimentami juz dawno przyszedl mi do głowy. Nie chciałam jednak stawiać sprawy w taki sposób i tak sie zachować wobec narzeczonego. Teraz mam nieco inne zdanie, to nie mnie powinno byc glupio tylko jemu, ze mnie i nasze dziecko stawia w takiej sytuacji. Obawiam sie, ze pogorszy to nasze relacje. W zasadzie gdyby nie jego przeszlosc nie byloby miedzy nami zadnych konfliktow.
On chce wnioskować o obniżenie alimentow z tytułu urodzenia drugiego dziecka. Moze macie jakies doswiadczenia jakie sa na to szanse (nawet jesli ja nie zawnioskuje oficjalnie o alimenty od niego tylko sam fakt urodzenia bedzie uzasadnieniem)? A jesli bede wnioskować to o jaka kwote?
Dinkaa, nie bylam obecna na rozprawach. Ale to, ze niby nie pracuje uzasaniala tym, ze opiekuje sie dzieckiem. I slyszalam o przypadkach, ze sadu nie obchodzi drugie dziecko bo to pierwsze jest zawsze wazniejsze i jego byt nie moze sie pogorszyć. Chociaz nawet w pełnej rodzinie pojawienie sie drugiego i kolejnego dziecka niejako powoduje pogorszenie bytu pierwszego ale to juz jest nieważne. Na rozprawie zasadzajac alimenty sedzia pytal nawet o moje zarobki, o to czy mieszkanie, w ktorym mieszkamy jest moja wlasnoscia (mimo, ze slubu nie mamy i to nie ja mam dziecko z jego bylą tylko on). Paranoja.
7,240 2017-03-07 12:36:57
przeszlosc, przeszloscia ale to on ma sie zachowac jak facet. Wlasnie takie akcje psuja relacje.
Nie wiem kto ci opowiadal historie ze twoje zatrudnienie czy mieszkanie ma tu jakies znaczenie. On musi byc w stanie utrzymac sie sam i tyle (jedyne co, to ok pewnie mniej musi placic za mieszkanie, niz by wynajmowal sam. i tyle ma to wplywu). MUSI tez łożyć na utrzymanie obydwu dzieci po równo. Ty masz mniejsze dziecko i możesz iść do pracy, więc jej też korona z głowy nie spadnie.
4lata to nie jest małe bobo. Szczerze, to nie znam osób które przy takim dziecku nadal siedzą w domu. Dziecko do przedszkola czy coś i do roboty. Naprawdę mało osób stać (nawet jeżeli związek jest pełny) na siedzenie w domu.
Żona mojego ma 18letnie dziecko i dalej stara się ciągnąć kase bo się przecież opiekuje Ja dziecka nie mam, pracuje na całkiem wysokim stanowisku i nie stać mnie na takie życie jak ją. A przede wszystkim nie stać mnie na wieloletnie bezrobocie.... widać typ ten sam.
To że jest drugie dziecko jest oczywistym powodem obnizenia alimentow. Gdyby on stracil pracę, czy mniej zarabiał (i nie byl w stanie wyskoczyć wyżej) to też oczywiście może się o to starać. Po prostu trzeba o to walczyc. Nie może być tak, że ty de facto utrzymujesz swoje i obce dziecko
Ja mam wrażenie, że te rozprawy wyglądają tak, że ona płacze a on się godzi albo siedzi cicho, więc nie dziwne że sąd tak decyduje.
Nie ma czegoś takiego, że jedno dziecko jest ważniejsze od drugiego. Jezeli miałabyś takie wrażenie po wyroku to jak najbardziej można złożyć odwołanie, czy złożyć skargę na sędziego.
Twój wniosek o alimenty moze pomoc ale bez tego też się da. Tylko trzeba dobrze rozprawe prowadzic.
A gdybys sie starala to oczywiscie o kwote taka sama jak na dziecko pierwsze. To jest przecież oczywiste (zwłaszcza, że na tamto też płaci de facto wiecej niż zasądzone - na co MUSI zbierac rachunki)
7,241 2017-03-07 19:10:18
Wg mnie moje mieszkanie lub moje zarobki nie maja, a raczej nie powinny mieć zadnego znaczenia. Wspomnialam jedynie, ze sad pytal o to w ustalaniu wysokosci alimentow i uznal mnie za "zrodlo dodatkowego dochodu".
W tej chwili jego byla pracuje a dziecko jest w przedszkolu (od roku) ale jak Wspomnialam dla sadu nie ma "stalego zrodla dochodu".
To jak wygladaja rozprawy wiem wylacznie od niego. I wyglada to podobno tak, ze ona swoje, on swoje a sad podjął taka decyzje jak wyzej. Jesli chodzi o kwote alimentow na nasze dziecko to zastanawialam sie nad kwota nizsza niz ona ma zasadzone, zeby uniknac sytuacji, ze argumentem w sprawie o obnizenie alimentow na jego dziecko bedzie to, ze na moje płaci przeciez wiecej. Chore to wszystko. W zyciu nie przypuszczałam, ze znajdę sie w takiej sytuacji. Od razu po studiach poszlam do pracy. Moze nie zarabialam nie wiadomo ile ale stac mnie bylo na wiele rzeczy, na spokojne i bezstresowe pod wzgledem finansowym zycie i nikt mi nie pomagal. A teraz ledwie nam wystarcza. I z wszystkiego tak naprawde musialam zrezygnowac. Juz nie pamiętam kiedy kupilam sobie cos do ubrania, nie wspominajac o jakichs przyjemnosciach, wakacjach czy choćby weekendzie gdzies. I to nie dlatego, ze mamy wspolne dziecko. Tylko dlatego, ze narzeczony ma zobowiazania, ktore powodują, ze ja musze utrzymywac dwojke doroslych ludzi i male dziecko. Plakac mi sie chce jak czytam co pisze...
7,242 2017-03-07 19:29:10 Ostatnio edytowany przez Kajmakowe (2017-03-07 19:33:52)
A ja się znowu boję znaleźć po tej drugiej stronie tzn. facet mnie zostawił w ciąży rozprawa alimentacyjna po urodzenie, nie wiem czy kogoś ma czy nie, trochę opisałam w swoim wątku jak to wygląda, ale boje się, że znajdzie kogoś, zrobi komuś dziecko jedno czy dwoje i moje dziecko będzie tracić bo dawca chodzi i rozsiewa plemniki i go nie stać na alimenty heh oczywiście ja chcę pracować itd ale jest jakaś współodpowiedzialność. On nie chodzi z brzuchem, żyje pańskim życiem, a to ja będę sprawować opiekę 24/7, a weekendowy tatuś niech chociaż płaci. Eh szkoda, że niektórym facetom za ich poczynania nie może odpaść ich sprzęt :-) Oczywiście Ania88_88 Ciebie również rozumiem w tej sytuacji najlepiej to by było żeby tatuś znalazł lepiej płatną pracę lub dodatkowe zajęcie bo to nie może być tak, że Ty go utrzymujesz. Zrobił dwoje dzieci - niech zarabia na dwoje. Nie stać go na więcej? to niech nie robi dzieci. To on powinien sobie odmawiać przyjemności. Dzieci w tym wszystkim nie są niczemu winne. A składnikiem alimentów jest nie tylko jest utrzymanie - jedzenie, edukacja itp. ale również stała opieka. Niedzielny tatuś zrobi przelew i resztę ma w nosie. Wydatki tak na prawdę rosną wraz z wiekiem dziecka. Nie powinno tak być, że tatuś robi kolejne i kolejne dziecko, a alimenty na każde są pomniejszane bo chodzi i rozsiewa. Niech myśli i weźmie się za lepiej płatną pracę.
7,243 2017-03-08 10:49:20
Ania, no chore, chore. W sumie powiem Ci... ja bym poszukala prawnej pomocy (sa nawet takie darmowe porady). Moze mozna te sprawy jakos polaczyc. Ja bym nie celowala zeby nizej. bo ty przycelujesz nizej, to jemu "wiecej zostanie" do podzialu. poza tym to tez nie jest tak, ze ty wystapisz o 1000zl i tyle dostaniesz. sad sam zadecyduje ile na miare mozliwosci. mozesz zglosic sprawe tak, zeby byla po rozprawie o obnizenie ale zeby juz byla w toku.
Wtedy sad bedzie musial de facto rozpatrzyc obydwie.
Kajmakowe, rozumiem ze masz zal do swojego faceta ale tutaj to raczej nie jest to samo. Partner Ani nie placi na dziecko malo, a w zwiazku z wyprowadzka bylej koszty winduja mocno w gore. Mysle ze to nie jest przypadek rozplodowca, co bzyka co popadnie. poza tym... no coz... jego prawo. Ty tez masz prawo miec jeszcze ile chcesz.
A to co mowisz mocno trąci stwierdzeniem "zmien prace i wez kredyt"
7,244 2017-03-08 10:51:13
aaa no i oczywiscie na rozprawie trzeba wyciagnac ze tamta pracuje. Serio... obowiazek utrzymania spada na obydwoje rodzicow. Ona tez musi łożyć na dziecko i nie ma zmiłuj. Fakt, że urodziła i się opiekuje nie robi z niej świętej krowy.
Skoro mówisz że pracuje a nie mówi o tym w sądzie to też jest kłamstwo i warto to wyciągnąć
7,245 2017-03-08 13:43:48
A ja się znowu boję znaleźć po tej drugiej stronie tzn. facet mnie zostawił w ciąży rozprawa alimentacyjna po urodzenie, nie wiem czy kogoś ma czy nie, trochę opisałam w swoim wątku jak to wygląda, ale boje się, że znajdzie kogoś, zrobi komuś dziecko jedno czy dwoje i moje dziecko będzie tracić bo dawca chodzi i rozsiewa plemniki i go nie stać na alimenty heh oczywiście ja chcę pracować itd ale jest jakaś współodpowiedzialność. On nie chodzi z brzuchem, żyje pańskim życiem, a to ja będę sprawować opiekę 24/7, a weekendowy tatuś niech chociaż płaci. Eh szkoda, że niektórym facetom za ich poczynania nie może odpaść ich sprzęt :-) Oczywiście Ania88_88 Ciebie również rozumiem w tej sytuacji najlepiej to by było żeby tatuś znalazł lepiej płatną pracę lub dodatkowe zajęcie bo to nie może być tak, że Ty go utrzymujesz. Zrobił dwoje dzieci - niech zarabia na dwoje. Nie stać go na więcej? to niech nie robi dzieci. To on powinien sobie odmawiać przyjemności. Dzieci w tym wszystkim nie są niczemu winne. A składnikiem alimentów jest nie tylko jest utrzymanie - jedzenie, edukacja itp. ale również stała opieka. Niedzielny tatuś zrobi przelew i resztę ma w nosie. Wydatki tak na prawdę rosną wraz z wiekiem dziecka. Nie powinno tak być, że tatuś robi kolejne i kolejne dziecko, a alimenty na każde są pomniejszane bo chodzi i rozsiewa. Niech myśli i weźmie się za lepiej płatną pracę.
Wspolczuje Ci bardzo takiej sytuacji. Wyobrazam sobie jak musi Ci byc trudno. Nie wiem kim dla Ciebie byl ten facet ale nawet jesli to niezobowiazujaca znajomosc to zwykla ludzka przyzwoitosc i odpowiedzialność nakazuje w tej sytuacji pomóc kobiecie. I nie mowie o tworzeniu fikcyjnej rodziny jesli tego nie chce ale o wsparciu. Duchowym i finansowym. Moze ten facet jest typem rozplodowca, ktoremu brak poczucia odpowiedzialności za swoje czyny a moze jest calkiem inaczej. On w ogole wykazuje chec kontaktu z dzieckiem? Utrzymywania go? Czy wszystko musisz egzekwować przez sad?
Uważam jednak, ze moj przypadek jest nieco inny. Moj narzeczony zostal obciążony alimentami, przez ktore nie stac go na to, zeby utrzymac nawet siebie. (Bylo to zanim urodzilo sie nasze dziecko, alimenty, ktore placil w trakcie trwania rozwodu zostaly ostatecznie jeszcze zwiekszone, nie mam pojecia na jakiej podstawie). Wiec chcac nie chcąc mialam wybor albo czesciowo utrzymywać mojego narzeczonego albo go zostawic albo go nie utrzymywać i patrzec jak nie ma co jesc na koniec miesiąca (!) bo sadu to nie interesuje. Gdy okazało sie, ze jestem w ciazy, w ktora na marginesie zaszlam stosując antykoncepcje, do tego doszly wydatki zwiazane z prowadzeniem ciazy, wyprawka i teraz juz z utrzymywaniem naszego dziecka. Wszystko na mojej glowie.
Moja sytuacja jest szczegolna bo ja nie otrzymuje na swoje dziecko grosza a narzeczony przez alimenty nie moze sie sam utrzymac. Ale nawet jesli byloby tak, ze narzeczonego stac by bylo na utrzymywanie siebie i swojego pierwszego dziecka a my sami dzieci bysmy nie mieli to przepraszam ale nie wyobrazam sobie, zeby jego byla zona mowila nam czy mamy miec dziecko czy nie bo jego dziecko bedzie przez to mialo mniej. Dziecko ma miec tyle na ile stac jego rodzicow. A rodzic po rozwodzie ma prawo ulozyc sobie zycie na nowo. Po to sie w koncu rozwiódł. I jego pensja powinna byc sprawiedliwie podzielona pomiędzy dwoje dzieci i jego samego. Nie wszyscy musza być bogaci. Ja uważam zasadzanie tak wysokich alimentów na jedno dziecko, ktore powoduja, ze ojcu nie starcza na zycie za jawna niesprawiedliwość. Moim kosztem.
Moj narzeczony bardzo mi pomaga w opiece nad dzieckiem, jest dobrym ojcem i dobrym partnerem. I nie jest tak, ze jemu ta sytuacja pasuje. Ale majac zasadzone alimenty musi je placic. Jest mi z tego powodu przykro, ze dla niej pomimo tego, ze wyrządziła i nadal wyrzadza mu tyle zlego zawsze sa pieniądze (bo jest wyrok) a dla naszego dziecka nie ma nic. Chociaż to ja jestem jego kobietą, ktora zabiera sobie, zeby dac jemu a nasze dziecko jest takim samym dzieckiem jak tamto dziecko. Momentami mam chec mu wykrzyczeć, ze bez niego mi i naszemu dziecku byloby latwiej ale po chwili sobie myślę, ze przeciez nie pieniądze sa najwazniejsze. Ze nie moge rzucic tego wszystkiego przez jego byla zone i pieniadze. I tak to trwa do momentu kiedy znowu on nie jedzie do dziecka co kosztuje 1000 zl, kiedy ona znowu nie złoży kolejnego wniosku o zwrot jakichs kosztow, albo znowu mu nie wysle linka do butow, kurtki, fotelika do samochodu. Wtedy znow ja mam ochote dac sobie spokoj....
Dinkaa fakt, ze ona pracuje wyszedl w sadzie przy ostatniej rozprawie ale przedstawila również jakies abstrakcyjne koszty utrzymania siebie i dziecka i sad uznal, ze jej sie nalezy i juz.
7,246 2017-03-08 14:07:41
A co do tego, zeby poszukal lepszej pracy. Owszem szuka. Ale niestety nie jest to proste biorac pod uwagę rynek pracy tutaj, gdzie mieszkamy. Nawet jesli pensja 100-200 zl wyższa to warunki duzo gorsze. Wiem, ze sad ocenia rowniez możliwości zarobkowe a nie zarobki i nie ocenil ich wyżej niz jego rzeczywiste zarobki. Narzeczony stara sie również dorobić cos poza tym, wiec z tego tez sa jakies pieniądze ale ida one na jego wyjazd do dziecka albo np kupi cos mi albo sobie (buty, prezent na urodziny, kurtka na zime, jakis drobiazg dla naszego dziecka). Nie sa to jednak wielkie kwoty i przede wszystkim bardzo nieregularne.
On bedac u dziecka jezdzi z nim (i oczywiscie z jego mamusia) nad morze na plaze ( jest blisko), chodzi do restrauracji, do mcdonalda, do figloraju, jezdzi na wycieczki po 60 km w jedna strone codziennie bedac tam. A ja cale wakacje siedzialam w domu. Nawet kolezankom kiedy pytaja czy wyjde na miasto spotkac sie, pogadać odmawiam bo mnie nie stac. Wiem, ze on cos z tym dzieckiem robic musi bedac u niego ale jestem o to zazdrosna. Bo ja ograniczam wszystko maksymalnie. I tez bym moze chetnie posiedziala na plazy a nie w domu.
Wcześniej bylo mnie na to stac. Przez jego wydatki nie stac mnie na nic.
7,247 2017-03-08 15:54:19
On bedac u dziecka jezdzi z nim (i oczywiscie z jego mamusia) nad morze na plaze ( jest blisko), chodzi do restrauracji, do mcdonalda, do figloraju, jezdzi na wycieczki po 60 km w jedna strone codziennie bedac tam.
no sorry.....
fajnie ze go stac na takie wakacje... ;/
7,248 2017-03-08 20:57:42 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-08 21:22:57)
Ania88_88, faktycznie jesteś w trudnym położeniu. Twoja sytuacja, przypomina trochę sytuację Hh999, która jakiś czas temu udzielała się na tym forum - poczytaj.
Chodzi konkretnie o nierównomierne partycypowanie w kosztach utrzymania nowej rodziny, gdzie partner z powodu obciążeń alimentacyjnych, w pewnym sensie pozostaje na utrzymaniu nowej partnerki.
Masz rację, sądy faworyzują dzieci z pierwszych związków (czasami trudno się dziwić, ale nie zawsze). Ja także uważam, że Twoje dochody nie powinny mieć wpływu na wysokość jego alimentów, ale masz rację, sąd jednak bierze to pod uwagę, jako, że prowadzicie wspólne gospodarstwo. Nie jest to sprawiedliwe, zwłaszcza, że nie siedzicie na worku z pieniędzmi.
Ale Ty jako matka jego drugiego dziecka pobierasz chyba zasiłek 500+ ?
Uważam, że mogłabyś domagać się od niego pewnych oszczędności w związku z jego wyjazdami.
On, oprócz obniżenia alimentów, ze względu na fakt posiadania drugiego dziecka, powinien także domagać się spotkań z dzieckiem bez obecności byłej żony.
Przecież to dziecko ma już 4 lata, to nie jest niemowlę, które trzeba karmić piersią.
..a więc oszczędności; może dojazd pociągiem wyjdzie taniej? Oczywiście trzeba zapłacić za jakiś hotel, ale są znacznie tańsze tzw. pokoje do wynajęcia.
Jeśli ona mieszka nad morzem, to wybór jest duży, zwłaszcza po sezonie.
Za szczególne rozpasanie, uważam zapraszanie ex do restauracji, czy organizowanie atrakcyjnych wycieczek, podczas gdy tylko Ty utrzymujesz Wasze dziecko i jeszcze jego!
Wiadomo, że jak tam jedzie raz w m-cu, to wypada przywieźć dziecku jakiś drobiazg, ale niech to będzie drobiazg. Lepszy prezent tylko przy szczególnych okazjach, których i tak dla dzieci jest sporo (urodziny, Mikołaj, Boże Narodzenie, Dzień Dziecka), podobnie, jak z dodatkowymi zakupami. Ona dostaje alimenty, a Ty wszystkiego sobie odmawiasz - nie musisz.
Nie ma żadnej logicznej przyczyny, dla której ona ma zawsze ciągnąć się z nim i z dzieckiem (chyba, że on ma ograniczone prawa do dziecka?).
Nie ma też powodu, dla którego on ma jej ulegać, może iść z dzieckiem na spacer, do kina, czy na lody, a ex, niech finansuje się sama.
On tam robi za sponsora, po czym Ty sponsorujesz jego, a co za tym idzie, w pewnym sensie ex i tamto dziecko!
Zacznij go rozliczać z tych wyjazdów, albo przestań go utrzymywać. Tobie jest jego żal, a jemu???
I nie słuchaj jego zapewnień, że ubolewa, popatrz na jego czyny, dla tamtych ma, a z Ciebie doi.
Tę kwestie powinnaś postawic na ostrzu noża.
Idźcie do adwokata po poradę, walczyć zawsze warto. Ty także zbieraj rachunki za potrzeby własnego dziecka, dlaczego nie?
Przydadzą się w sądzie.
Poczytaj wypowiedzi Hh999, oni mieli bardzo podobnie. Hh999 nie udziela się od pewnego czasu, ale może zwrócisz się wprost do niej z jakimś zapytaniem, może się odezwie.
Zastanów się, czy nie ulegasz za bardzo?
Jeśli dobrze się dogadujecie, powiedz mu wprost jak się z tym wszystkim czujesz i że jesteś na skraju wytrzymałości.
7,249 2017-03-08 21:17:03
Ania 88 czytajac twoje posty zrobilo mi sie calej waszwj piatki bardzo zal. Kobieta ktora ma mame dziecko powinna miec poczucie bezpieczenstwa dotyczy to Ciebie jak i bylej twojego nerzeczonego. Starsze dziecko ma dopiero 4 latka a jego rodzice zdazyli sie rozwiesc a ojciec sprawil mu przyrodnie rodzenstwo masakra. Zgadzam sie z tym ze kazdy po zakonczeniu poprzedniego zwiazku ma prawo do ulozenia sobie zycia. Moze twoj narzeczony i byla jego powinni skorzystac z pomocy mediatora ktory pomoze im sie dogadac w sprawie alimentow i kontaktow ojca z dzieckiem. Naprawde wspolczuje calej waszej 5 tej sytuacji, ale najbardziej mi zal STARSZEGO DZIECKA TWOJEGO NARZECZONEGO ono ma najgorzej i nie mam tu na mysli finansow.
7,250 2017-03-08 21:42:12 Ostatnio edytowany przez josz (2017-03-08 21:44:12)
Ania 88 czytajac twoje posty zrobilo mi sie calej waszwj piatki bardzo zal. Kobieta ktora ma mame dziecko powinna miec poczucie bezpieczenstwa dotyczy to Ciebie jak i bylej twojego nerzeczonego. Starsze dziecko ma dopiero 4 latka a jego rodzice zdazyli sie rozwiesc a ojciec sprawil mu przyrodnie rodzenstwo masakra. Zgadzam sie z tym ze kazdy po zakonczeniu poprzedniego zwiazku ma prawo do ulozenia sobie zycia. Moze twoj narzeczony i byla jego powinni skorzystac z pomocy mediatora ktory pomoze im sie dogadac w sprawie alimentow i kontaktow ojca z dzieckiem. Naprawde wspolczuje calej waszej 5 tej sytuacji, ale najbardziej mi zal STARSZEGO DZIECKA TWOJEGO NARZECZONEGO ono ma najgorzej i nie mam tu na mysli finansow.
Nie ma się co łudzić, że była odpuści w kwestii alimentów. Tutaj trzeba przygotować się na ostrą walkę, udowodnić, że ona pracuje, przedstawić koszty utrzymania drugiego dziecka.
Nie sądzę, że dziecko z pierwszego związku jakoś szczególnie cierpi. Jego rodzice rozwiedli się gdy ono było bardzo małe, więc zapewne taka sytuacja i pojawiający się raz w m-cu ojciec jest dla niego czymś naturalnym. Z pewnością też żyje na lepszym poziomie niż drugie dziecko ojca.
Generalnie, brakuje mi empatii dla kobiet, które stały się przyczyną rozbicia czyjegoś małżeństwa (nie usprawiedliwiam zdradzających mężów), a potem narzekają, że muszą dzielić się swoją zdobyczą z jego porzuconymi dziećmi.
W tym przypadku taka sytuacja nie występuje. Szkoda, że sądy nie dbają o ochronę tej drugiej rodziny, biorąc pod uwagę przyczyny rozkładu poprzedniego związku.
Uważam, że wiele zależy od postawy mężczyzny, ale wyżej opisywany, należy najwyraźniej do tej grupy spolegliwych, stojących w rozkroku, który tak długo będzie wykorzystywał aktualną partnerkę, aż w końcu ją straci. Od niego bardzo wiele zależy, ale jemu jest dobrze jak jest, trochę ponarzeka, przyzna rację narzeczonej (dla świętego spokoju), odegra rolę pokrzywdzonego misia, a potem uruchamia swoje zasoby dla byłej rodziny, kosztem aktualnej, bogu ducha winnej, partnerki i ich dziecka.
Na drugim biegunie są te wszystkie szuje, pozbawione skrupułów, ukrywające dochody, ci, którzy nie chcą pamiętać, że posiadają dzieci.
7,251 2017-03-08 22:21:34 Ostatnio edytowany przez Kajmakowe (2017-03-08 22:24:32)
Ania o swoim przypadku bardziej się rozpisałam w swoim wątku więc nie będę tu spamować. Zaskakujące jest to, że sąd zasądził tak wysokie alimenty przy tak niskim dochodzie, dziecko jest zdrowe? znam przypadek gdzie facet zarabiał 3,5-4 tyś, a dziewczyna nie mogła uzyskać alimentów 700zł i sąd zasądził 550zł chociaż chłopak ten mieszka z rodzicami i nie ma innych dzieci. Mając tak mały dochód i płacac w stosunku do niego wygórowane alimenty nie powinien partycypować w kosztach dodatkowych takich jak buty, fotelik itd bo na to kobieta dostaje alimenty i niech sobie nimi gospodaruje... powinna też pracować, a nie zasłaniać się brakiem pieniędzy, co innego gdyby zdarzyła się sytuacja nagła np. choroba i zwróciłaby się o pomoc finansową. A już totalnie nie na miejscu jest, że ona uczestniczy w spotkaniach, wyjściach do restauracji, czy plażowaniu! dziecko jest na tyle duże, że powinno samo spędzać czas z ojcem, chyba, że on ma ograniczone prawa, czy widzenia tylko w obecności matki, ale to jakieś dziwne... strasznie mi się nie podoba to, że przez to wszystko nie jest w stanie chociaż mniej więcej po równo dzielić wydatki na oboje dzieci. Sytuacja trochę patowa. Z jednej strony chciałoby się powiedzieć niech była spada obniżyć jej alimenty i nie dokładać do dodatkowych wydatków, nie prowadzić do restauracji (mam nadzieję, że chociaż sa siebie ona płaci), a z drugiej strony trochę mi jej szkoda bo wychowuje dziecko sama, pewnie miała nadzieję, że życie się ułoży inaczej, nie powinno przez to brakować czegoś dziecku, było wiadome, że jest i przyjął tą odpowiedzialność i konsekwencje rozstania, ale z trzeciej strony jest jeszcze jedno dziecko, które powinno również mieć spełniane tak samo wszystkie potrzeby i zachcianki... Mieszka daleko zabronić mu jeździć bo za daleko to kara dla niego i dziecka, jeździ tam to rosną wydatki eh... a 500+? może należy mu się za posiadanie 2 dzieci i te pieniądze powinno otrzymywać Twoje dziecko...
7,252 2017-03-08 23:28:14 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-08 23:31:27)
Piszecie o finansach ze kazdemu dziecku rowno sie nalezy ok mozna sie zgodzic z tym a co ze spedzaniem czasu?Czy kazdemu dziecku nie nalezy sie tyle samo czasu spedzic z ojcem? Im mniej ojciec spotyka sie z dzieckiem tym wiecej niech placi alimentow proste.
7,253 2017-03-08 23:41:52
Piszecie o finansach ze kazdemu dziecku rowno sie nalezy ok mozna sie zgodzic z tym a co ze spedzaniem czasu?Czy kazdemu dziecku nie nalezy sie tyle samo czasu spedzic z ojcem? Im mniej ojciec spotyka sie z dzieckiem tym wiecej niech placi alimentow proste.
Dlatego właśnie pisałam, że alimenty to nie tylko wydatki finansowe, ale też te, których nie da się wycenić - czas i opieka.
7,254 2017-03-09 00:41:06
Piszecie o finansach ze kazdemu dziecku rowno sie nalezy ok mozna sie zgodzic z tym a co ze spedzaniem czasu?Czy kazdemu dziecku nie nalezy sie tyle samo czasu spedzic z ojcem? Im mniej ojciec spotyka sie z dzieckiem tym wiecej niech placi alimentow proste.
Weź pod uwagę, że matka, nie licząc się z opinią ojca, wyprowadziła się z dzieckiem na drugi koniec Polski. Rozumiem ją, być może miała tam najbliższą rodzinę, jednak on nie ponosi za to winy, a raczej konsekwencje, on i dziecko.
Zaskakujące jest to, że sąd zasądził tak wysokie alimenty przy tak niskim dochodzie, dziecko jest zdrowe? znam przypadek gdzie facet zarabiał 3,5-4 tyś, a dziewczyna nie mogła uzyskać alimentów 700zł i sąd zasądził 550zł chociaż chłopak ten mieszka z rodzicami i nie ma innych dzieci. Mając tak mały dochód i płacac w stosunku do niego wygórowane alimenty nie powinien partycypować w kosztach dodatkowych takich jak buty, fotelik itd bo na to kobieta dostaje alimenty i niech sobie nimi gospodaruje... powinna też pracować, a nie zasłaniać się brakiem pieniędzy,.
Właśnie o tym wspomniałam, że szuje mają jakby z górki, a ci uczciwi, kochający ojcowie obrywają chyba za cały męski ród. Jak widać sprawiedliwość chodzi różnymi drogami.
Jednak należy walczyć, gorzej, gdy taki rozdarty między pierwszym dzieckiem, a nową rodziną ojciec niby walczy, ale tak jakby bez przekonania, ponieważ kawał ciężkiej roboty odwala za niego nowa partnerka i jakoś się żyje...jej kosztem.
Nie zapominajmy, że w tej konkretnej sytuacji, była żona sama pogoniła męża, próbując nim następnie manipulować, namawiać na powrót, jednocześnie wylewając w sądzie pomyje na jego głowę.
Współczuję autorce, bo znalazła się między młotem, a kowadłem, między własnymi uczuciami do narzeczonego i troską o swoja rodzinę, a krzywdzącym wyrokiem sądu i spolegliwą postawą partnera.
Uważam, że powinna popracować nad tą właśnie jego spolegliwą postawą.
7,255 2017-03-09 07:20:17
Troche wyglada to tak, ze koles wiedzie sobie podwojne zycie i na dodatek znalazl jelenia (czyli Ciebie), ktory mu to sponsoruje. Zyc nie umierac!
Ja tego nie ogarniam - facet wyjezdza na weekend, w dwa dni wydaje do tysiaca zlotych na przyjemnosci swojej drugiej rodziny i tak naprawde wychodzi na to, ze w dupie ma, ze gdzies tam ma narzeczona i drugie dziecko - bo przeciez oni moga zywic sie energia sloneczna i korzonkami. Ba, on nawet siebie nie jest w stanie utrzymac. No ale na to znalazl proste rozwiazanie - jest jelen w pogotowiu, ktory kase wylozy.
Dziewczyno, obudz sie i nie dawaj mu sie dluzej wykorzystywac. Zakrec kurek z kasa, podaj go o alimenty i niech sie chlopak w koncu ogarnie. Nie moze byc tak, ze Ty sponsorujesz jego wyjazdy kosztem siebie. Jesli go nie stac, to niech jezdzi rzadziej. Trudno, taki lajf, nie mozna miec wszystkiego.
7,256 2017-03-09 10:07:47
Troche wyglada to tak, ze koles wiedzie sobie podwojne zycie i na dodatek znalazl jelenia (czyli Ciebie), ktory mu to sponsoruje. Zyc nie umierac!
Ja tego nie ogarniam - facet wyjezdza na weekend, w dwa dni wydaje do tysiaca zlotych na przyjemnosci swojej drugiej rodziny i tak naprawde wychodzi na to, ze w dupie ma, ze gdzies tam ma narzeczona i drugie dziecko - bo przeciez oni moga zywic sie energia sloneczna i korzonkami. Ba, on nawet siebie nie jest w stanie utrzymac. No ale na to znalazl proste rozwiazanie - jest jelen w pogotowiu, ktory kase wylozy.
Dziewczyno, obudz sie i nie dawaj mu sie dluzej wykorzystywac. Zakrec kurek z kasa, podaj go o alimenty i niech sie chlopak w koncu ogarnie. Nie moze byc tak, ze Ty sponsorujesz jego wyjazdy kosztem siebie. Jesli go nie stac, to niech jezdzi rzadziej. Trudno, taki lajf, nie mozna miec wszystkiego.
Dawno się nie odzywałam, ale czytam Was regularnie. POPIERAM słowa metaksy.
Miłość miłością, ale żyć z czegoś trzeba. I czas , żeby facet to zrozumiał.
7,257 2017-03-09 10:51:47
Josz, dziekuje za odpowiedz.
500+ oczywiście nie pobieram, choćby z tej przyczyny, ze mi nie przysluguje. Nasze dziecko jest jego drugim dzieckiem ale nie mieszka z nami, wiec 500+ sie nie należy.
Mam zamiar z nim porozmawiac i postawic sprawe w ten sposob, ze ma zalozyc sprawe o obnizenie alimentow oraz o przyznanie prawa dp zabierania dziecka bez obecności matki.
W tej chwili on moze spotykac sie z dzieckiem tylko w jej obecności. Ona nie chciala tego odpuścić, na poczatku zlozyla nawet wniosek, ze spotkania maja byc z kuratorem (!) ale pozniej sama z tego zrezygnowala. Praw nie ma ograniczonych a z dzieckiem ma bardzo dobry kontakt. Potrafi sie nim zajac. Moj narzeczony przystal na spotkania w jej obecności (tzn nie odwolal sie), bo miał juz dosc tego rozwodu, ktory ciagnal sie w nieskonczonosc a wiedzial, ze i tak dziecka do siebie nie zabierze na weekend poki co ze wzgledu na odleglosc.
Mozna szukac oszczędności, pociąg jednak nie wchodzi w gre, sprawdzalismy to. Pociag nie dojezdza do miejscowosci, gdzie ona mieszka. Do jej miejscowości jedzie autobus 2 godziny od stacji a autobusy sa dwa na dzien. Podroz w jedna strone wyszlaby ok 14 godzin (autem 6.5), wiec spedzilby z dzieckiem 3 godz w sobotę i ranek w niedzielę. I jesli chodzi o te restauracje to moze troche niefortunnie sie wyrazilam. Nie sa to moze jakies wyszukane trzydaniowe obiady, za ktore on placi ale np jest z dzieckiem gdzies na mieście i na mieście ida zjesc obiad za ktory zdarza mu sie za nia placic (czasem placi sama). Ogolem same przyjemnosci. Jezdzi tam i spedzaja czas na samych milych rzeczach jak rodzina. Dla nas te przyjemne chwile to siedzenie w domu bo nigdzie nie wychodzimy, ewentualnie na spacer do parku. Samo paliwo to 400zl, pokoj w motelu 50 lub 100 (zalezy czy jedzie juz w piatek czy w sobote) jedzenie kolejne 100. To juz jest 600. Zakładając, ze tylko jedzie i siedza i sie bawia. A tak nigdy nie jest bo zawsze robia cos co wymaga pieniedzy. Do tego jakis prezent. Czasem tez bedac tam mu cos kupuje.
I masz racje, ulegam za bardzo. Gdyby tak nie bylo nie czulabym sie zle z tym wszystkim.
Marza2, pomysł z mediatorem nie wchodzi w gre bo ona pieniedzy nie odpusci. Myslisz, ze osoba, ktora dzieli nawet lyzki wazowe i stara patelnie (a jednoczesnie nie chce ich zabrac) odpusci choćby zlotowke? Kontaktow z dzieckiem tez nie odpusci bo nie chce, zeby dziecko spotkalo sie ze mna. I nie uwazam, ze jego dziecko jest najbardziej pokrzywdzone sytuacja a jego byla zeby byla pokrzywdzona w jakimkolwiek stopniu. Z reszta to nie zaden konkurs poczucia skrzywdzenia, wiec takie licytacje sa bez sensu.
Mysle, ze postawa mojego narzeczonego, rzeczywiscie spolegliwa wynika z tego, ze wie, ze jakiekolwiek postawienie sie z jego strony skonczy sie tym, ze ona przestanie go informowac co u dziecka, przestanie mu codziennie wysylac smsy i zjecia, narzeczony dostanie kolejne pismo z sadu i dziecko zobaczy za pol roku. Tylko, ze to nie moja wina.
Metaksa, zgadzam sie z Twoim kazdym slowem. Niestety jest jak piszesz. Powinnam postawic sprawe jasno. Jemu jest wygodnie nic nie zmieniajac bo wie, ze i tak jakos to bedzie bo jestem ja. Ona sie cieszy bo jest z nim w codziennym kontakcie, do tego on jezdzi tam sam i sami spedzaja czas we troje. A jak tylko on sie sprzeciwi to przestaje sie odzywac i ucina kontakt z dzieckiem i on i tak sie jej prosi o to, zeby mu napisala co u dziecka a ona sie cieszy, ze jest gora bo on i tak zrobi jak ona chce. A ja .. A ja... A ja nie moge swoich własnych pieniedzy wydac na moje dziecko lub odlozyc, zeby miec cokolwiek na czarna godzine. Jestem naiwna i daje sie wykorzystywac...
Jak widze, ze on z nia pisze to jestem wsciekla bo zaraz mi sie przypomina w jakie za przeproszeniem g...o dalam sie wciagnac.
Nie nadaje sie do zwiazku z facetem z dzieckiem. Szkoda, ze to zaszlo tak daleko i nie wiedzialam tego wczesniej. Nie wiem jak dlugo to wytrzymam. Czy bedziemy razem czy sie po prostu rozstaniemy.
Poki co dostaje do spelnienia dwa warunki, jak napisalam wyzej. Zobaczymy co z tego wyniknie..
7,258 2017-03-09 11:11:07
I jeszcze jedna kwestia, ktora też mnie bardzo martwi. Na poczatku cieszylam sie jak on opowiadał o swoim dziecku, pokazywal mi zdjecia, filmy. Cieszylam sie razem z nim. Chcialam poznac to dziecko. Sama szukalam dla niego prezentow z ulubionym motywem z bajki. A teraz.. Mimo, ze mi wstyd za te uczucia bo dziecko nie jest niczemu winne to prawda jest taka, ze mnie to dziecko w ogole nie interesuje. Po pierwsze nie mam z nim zadnej więzi, nie moge go nawet lubić bo nie mialam okazji go poznać. Poza tym niestety ale kojarzy mi sie wylacznie z jego matka i jej ciagla walka o pieniadze. Jest dla mnie obcym czlowiekiem i wszystko mi jedno co u niego, co dziecko narysowalo, co powiedziało i w jakiej pozycji spi..
Kijm, dziekuje za odpowiedz. Wiem, ze macie racje. Sama tak bym radzila, gdybym to nie ja napisala tego posta. Szkoda tylko, ze w napisanej historii na forum wszystko jest takie oczywiste a jak dochodza prawdziwi ludzie, prawdziwe uczucia i emocje to nic juz proste nie jest.
Pozdrawiam Was wszystkie i jeszcze raz dziekuje za Wasze wypowiedzi.
7,259 2017-03-09 12:26:14
Wiem, że to się łatwo mówi, trudniej zrobić, ale...... postaw warunki, daj M trochę czasu i obserwuj czy On coś zmieni, czy tylko będzie przytakiwał, że masz rację a i tak w temacie nic nie zrobi, jeśli nic nie zmieni, to gwarantuje Ci, ze skoro to wszystko już teraz Cię irytuje, to po jakimś czasie nastąpi taka kumulacja Twojej irytacji, że znienawidzisz te Jego wyjazdy, może nawet i Jego.
Jeśli jednak zauważysz, że On coś robi w temacie, stara się, żeby nie dzielić własnych dzieci na te lepszego i gorszego sortu, podejmie prace na II etat, albo zacznie dorabiać by zapewnić byt swojemu drugiemu dziecku i odciążyć w tym Ciebie ( tak jak odciążą Panią Ex) to.... wtedy widziałabym sens zaciskania zębów z Twojej strony.
Jeśli jednak Twoje argumenty nie zrobią na Nim żadnego wrażenia i od razu stwierdzi, że nic nie będzie zmieniał, bo.....: bo Była będzie utrudniała kontakty, bo straci kontakt z pierwszym dzieckiem, bo Ex przestanie Go informować o sprawach bieżących dziecka, bo On nie chce psuć dobrych relacji, które sobie wypracowali, bo..... jeśli pojawi się jakiekolwiek "BO" z Jego strony i próba usprawiedliwiania tej sytuacji, skieruj się prosto do prawnika i zażądaj wyrównania szans obu Jego dzieci i zażądaj równowartości tamtych alimentów. Baaaa, domagaj się więcej , bo przecież do Twojego dziecka nie będzie musiał dojeżdżać i wywalać dodatkowego 1000 zł na wizyty weekendowe. Jeśli Go stać na 850 zl alimentów +1000zł na weekendowe wyjazdy to.... powinien 1850 zł przeznaczać również na drugie swoje dziecko. Czyż to nie byłoby sprawiedliwe traktowanie swoich dzieci?
Daj Jemu i sobie trochę czasu na ewentualne zmiany, jeśli nic się nie zmieni... zacznij działać kobieto.
7,260 2017-03-09 12:26:43
Aniu,
Twoja sytuacja jest naprawdę trudna. Byłam w podobnej, więc wiem co czujesz. Wszystko było kropka w kropkę tak jak piszesz - też mój partner był totalnie spolegliwy w stosunku do ex i robił wszystko co ona chciała (w innym wypadku pogrywała dzieckiem). Z tym że my nie mieliśmy wspólnego dziecka, a jego dziecko mieszkało niedaleko. Ja, moje zdanie i moje potrzeby były zawsze na drugim miejscu, musiałam się po prostu dostosować do tego co oni ( w zasadzie ona) wymyślili. Na początku zgadzałam się na wszystko, nie chciałam mu w najmniejszym nawet stopniu utrudniać kontaktów z dzieckiem, więc pozwalałam na wszystko, jeżdżenie do dziecka codziennie, nawet na noce spędzane u nich itp. Dostałam ogromnego policzka gdy się okazało, że dziecko nie tylko w nocy ojca nie potrzebuje bo smacznie wtedy śpi, na dodatek zazwyczaj u babci, a on "opiekował się" w tym czasie jego mamusią. I chyba dopiero wtedy oprzytomniałam i spojrzałam na wszystko trzeźwym okiem.
To się nie zmieni. On się nie zmieni. Ona zawsze bedzie ważniejsza a wiesz dlaczego? Bo swoją postawą potrafi wyegzekwować posłuszeństwo. A Ty jesteś uległa i wyrozumiała... Bezpieczna przystań.
Zauważ, czy to przypadkiem nie jest tak, ze on traktuje Ciebie tak, jak ona traktuje jego?
7,261 2017-03-09 14:20:49
Kjim, masz racje. Czuje, ze tak bedzie bo juz teraz czasami nie mam ochoty robic dobrej miny do zlej gry i najchetniej wcale bym z nim nie rozmawiala. Jak wyjezdza tez jestem zla i czesto sie klocimy. Wiem, ze jak z tym nic nie zrobie to bedzie jeszcze gorzej.
Spanielka, Twoj byly to zalosny dupek. Nie rozumiem jego logiki. Po co zatruwal zycie Tobie swoja osoba kiedy "byla" jednak nie byla "byłą" ale obecną
Gdyby mój mnie tak potraktowal to brakloby mi slow, zabilby mnie tym i wszelkie poklady zrozumienia we mnie. A potem bym go jej zwrocila z kokardka bo takich gnid w zyciu nie potrzeba.
A to czy on traktuje mnie jak ona jego. W zasadzie to jak ona traktuje jego jest jednym z waznych powodow naszych klotni. A moze nie to jak ona traktuje jego a to jak on na to reaguje. Czyli wcale. Ona wylewa na niego pomyje, pluje mu w twarz, w sadzie zrobila z niego alkoholika, ktory maltretowal i wyzywal ja i dziecko. Ktory gnebil ja psychicznie i ponizal. Itd itp. Jednocześnie wypisywala do niego poematy, zeby do niej wrocil bo go kocha. Dostal juz wezwania do zaplaty wszystkiego co mozliwe. Teraz na tapecie jest sprawa o podzial majatku, gdzie wymienila rzeczy, ktore on dostal od swoich rodzicow zanim wzięli slub lub takie na ktore ani on ani ona zlotowki nie dali. (Dostali to w trakcie slubu również od jego mamy). Oni sami w trakcie malzenstwa nie dorobili sie niczego poza xboxem, laptopem i aparatem co ona zabrala wyprowadzajac sie. Byl jeszcze sprzet agd na raty, ktory on dobrowolnie chcial jej oddac (jak i z reszta również inne rzecxy o ktore wnioskowala chociaz nie byly jej) zeby miec spokoj. Ale ona nie chciala tych rzeczy. Teraz chce pieniedzy za wszystko.
A on? Nic. Niby powie jaka to ona jest tepa i jak to go wkurwia a i tak pisze z nia dzien w dzien i prosi sie o to, zeby mu napisala co z dzieckiem, jak ona mu cos wysle to odpisuje jej rozne haha hihi buzki, uśmieszki, serduszka z zachwytu nad dzieckiem. Czyli wychodzi na to, ze ona moze wszystko bo to i tak nic nie zmienia.
A jak on traktuje mnie? W zasadzie w większości kwestii tak jak powinien. Dzielimy sie obowiazkami, on robi wszystko to co ja i odwrotnie, opiekuje sie dzieckiem, sprzata, zmywa, gotuje. Pamieta o urodzinach, imieninach, swietach, jest czuly itd moglabym wiele wymieniac. Generalnie poza kwestia finansow i jego przeszlosci nie ma miedzy nami wiekszych nieporozumień. Ale odbieram to troche jako wykorzystywanie i brak szacunku, bo ja bym nikogo nie postawila w takiej sytuacji.
Nie chce wyjsc na materialistke. Czasami mysle, ze skoro jestesmy razem to na dobre i zle i powinnam mu pomagac. Ale z drugiej strony co by bylo gdybym ja zarabiala najnizsza krajowa albo zagle zachorowala i potrzebowala drogich lekow?
Im więcej tu pisze tym jest mi z jednej strony lzej bo jest ktos, kto mnie rozumie. A z drugiej jest gorzej i narasta we mnie zal.
7,262 2017-03-09 15:39:56
Ania temat trudny. Może za jakieś 2 lata dziecku kupi komórkę i nie będzie musiał matki pytać co u dziecka. To chore, że są w codziennym kontakcie, ona powinna pomyśleć o ułożeniu sobie życia z kimś innym, a nie na pisaniu z eks nawet jeśli dotyczy to dziecka. Nie wyobrażam sobie, że pisałabym do mojego byłego, że właśnie położyłam małego, obudził się, dzisiaj jadł to. Rozstaliśmy się to nie będzie z nami na co dzień nawet poprzez smsy bo mam swoje życie. To wygląda tak, jakby nadal go kochała. Warto byłoby wnieść do sądu, żeby on mógł dziecko zabierać do siebie np. na 2 tyg wakacji i jakieś wolne w ciągu roku. Zamiast jeździć np. co 2tyg na weekend i wydawać krocie to np. zabierać dziecko na kilka dni raz na miesiąc lub dwa miesiące oraz niech nie partycypuje w kosztach dodatkowych. Z drugiej strony wiązałaś się z nim, wiedziałaś, że jest dziecko ile zarabia jak wyglądają odwiedziny i zaakceptowałaś to.
7,263 2017-03-09 16:14:51
Z drugiej strony wiązałaś się z nim, wiedziałaś, że jest dziecko ile zarabia jak wyglądają odwiedziny i zaakceptowałaś to.
Zaczelismy sie spotykac w trakcie jego rozwodu. I wtedy sytuacja wyglądała całkiem inaczej. On dobrowolnie placil co miesiac na utrzymanie dziecka ale duzo mniej niz teraz. I spotkan nie było lub byly rzadko bo ona sie nie zgadzala. Poza tym nie interesowalam sie tym ile zarabia i ile wydaje na wyjazdy bo to nie byla moja sprawa. Nie mieszkalismy razem, jedynie pomieszkiwal u mnie i nie wplywalo to w zaden sposób na mnie i teraz w dodatku na nasze dziecko. Mielismy plan zamieszkac razem po jego rozwodzie ale wyszlo tak, ze zamieszkalismy jak sie okazalo, ze jestem w ciazy.
7,264 2017-03-09 16:50:27 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-09 16:51:34)
Mnie sie wydaje ze to wlasnie byla denerwuje najbardziej to ze wasz zwiazek zaczal sie za nim formalnie skonczylo sie ich malzenstwo. Troche sie jej nie dziwie. Jestem dosyc podejrzliwa co do facetow ktorzy w krotkim odstepie czasu maja dzieci z roznymi kobietami. Wydaje mi sie ze twoj narzeczony nie potrafi byc sam i dlatego tak szybko zwiazal sie z toba. Biedne dziecko twojego narzeczonego, nie ma co fajny poczatek zycia zafundowali mu rodzice.
7,265 2017-03-09 16:55:13
Biedne dziecko twojego narzeczonego, nie ma co fajny poczatek zycia zafundowali mu rodzice.
w sensie ktore dziecko?
7,266 2017-03-09 17:28:37
marza ja wiem, ze rodzina itp to najwazniejsza waznosc na swiecie ale ludzie sie rozstaja. A fakt posiadania wspolnego dziecka nie zobowiazuje do zycia razem 'for ever'. na szczescie, w tej kwestii czasy sie zmieniaja.
skoro z tamta rozstal sie po pol roku, to tez nie wydaje mi sie zeby to byl slub z wielkiej milosci. niestety, panuje u nas ciagle przekonanie, ze jak sie zdarzy dziecko to MUSI koniecznie byc slub i szarpanie sie na sile. Po co?
Tamtemu dziecku jedyna krzywde robi matka. Nie umarloby od tego, gdyby ojca widzialo raz na jakis czas. nawet w pelnych rodzinach sa zawody takie, ze dzieci rodzica widauja jeszcze mniej i jakos nikt rak nie zalamuje (w rodzinach gdzie jeden z rodzicow nie zyje to juz w ogole powinna byc czarna rozpacz). A nawet jesli to trudno... lepiej zeby dziecko zylo w przekonaniu ze jest kochajacy rodzic i nauczylo sie zyc w warunkach takich a nie innych. na spokojnie.
Tu ojciec sie stara zapewnic mu normalne zycie a psuje wszystko matka. Ktora postanowila w ramach zemsty czy leczenia jakichs swoich kompleksow grac dzieckiem! to jest dla mnie chore. co to za matka, co tak wykorzystuje SWOJE dziecko? ona powinna zrobic wszystko zeby ulozyc sobie jakos zycie, skupic sie na dziecku i wziac za robote a nie skupiac na jakichs tanich zagrywkach.
Pokrzywdzonym dzieckiem jak juz, jest to mniejsze. Bo to ono na codzien jest w tej sytuacji. I to Ania musi przy nim robic ustepstwa. Ciekawe kiedy Ania miala z dzieckiem i narzeczonym tak beztroski czas, jaki on spedza z tamtym + ex?
7,267 2017-03-09 17:49:56
Jesli ludzie maja sie klocic a dziecko ma na to patrzec i zyc w piekle to wiadomo lepiej niech sie rozstana. U mnie facet ktory rozstaje sie z kobieta w ciazy lub w pierwszych 2 latach zycia dziecka a zaraz wiaze sie z nastepna i ma od razu nastepne dziecko. Po prostu nie wzbudza szacunku nic na to nie poradze. Nie mowie by byc dla dobra dziecka do ukonczenia przez niego 18 lat,ale gdy kobieta zostaje sama z malym dzieckiem ma bardzo ciezko.Tak jak byla narzeczonego Ani. Fakt dzisiaj wiele ojcow pracuje za granica i widzi sie z dziecmi bardzo rzadko. Piszecie ze dzieci powinny miec rowne prawa jesli chodzi o finanse a co z czasem ktory ojciec spedza z dziecmi. Dzieci z poprzedniego zwiazku maja ojca 4-8 dni w miesiacu a z obecnego na codzien, to nawet jesli na starsze wydaje nieco wiecej to ja nic zlego w tym nie widze. Byla przez reszte miesiaca sama sie zajmuje swoim dzieckiem a obecna ma pomoc partnera na codzien.
7,268 2017-03-09 18:03:44
tamta sama podjela decyzje o przeprowadzce na drugi koniec Polski. Widac az tak jej codzienna pomoc nie byla potrzebna.
Poza tym nie tylko jest kwestia wyjazdow za granice. Jest maaaaasa zawodow w PL, ktore wymagaja delegacji, czy dlugich pobytow poza domem.
Poza tym jak mowilam, pomoc a wiazanie zycia to zupelnie rozne sprawy. mozna sie naprzemiennie dzieckiem opiekowac bez bawienia sie w fikcyjne zwiazki. Wiec nie, nie uwazam ze fakt zajscia w ciaze zmusza kogokolwiek do bycia z druga osoba
Dzieci sie zdarzaja i skoro jest decyzja ze ma sie urodzic to kazdy musi sobie zdawac sprawe z tego, jak to ma wyglac. Skoro tamten zwiazek trwal tak krotko to nie wydaje mi sie zeby dziecko bylo wielce planowane itp.
stawiam ze wpadka + koniecznosc "tworzenia rodziny dla dobra dziecka". Po co?
Ja, jako kobieta nie wyobrazam sobie zmuszania sie do zycia z kims, tylko dlatego ze mam z nim dziecko. Wiec to nie tylko kwestia facetow.
Tutaj zaraz moze sie rozpasc drugi zwiazek. I wtedy Ania nie bedzie miala tego wsparcia o ktorym mowisz. A oni chca byc razem (czego w poprzednim zwiazku nie bylo)
7,269 2017-03-09 18:25:25
Tez nie jestem za tym by sie zmuszac do zwiazku z facetem tylko dlatego ze ma sie dziecko. Moze jestem naiwna i glupia, ale uwazam ze za nim pojdzie sie z kims do lozka powinno sie cos czuc do tej osoby z i to z wzajemnoscia. Dzisiaj ludzie za bardzo sa swobodni w sprawach seksu a z antykoncepcja roznie bywa. Pozniej przychodza na swiat male niewinne istoty i maja nie za bardzo ciekawe zycie od samego poczatku. Inna sytucja jest gdy ludzie rozstaja sie po dluzszym czasie zwiazku a dzieci sa wieksze i rodzic z ktorym zostaja (zazwyczaj matka) nie sa tak obciazeni opieka nad nimi.
7,270 2017-03-09 18:32:18
Dinkaa uważam dokładnie tak jak Ty. Beztroski czas ..hm.. Można zatęsknić. Moje dziecko póki co jest malutkie, więc i potrzeby ma ograniczone. Z reszta nie mam zamiaru porównywać stanu posiadania mojego dziecka do stanu posiadania jej dziecka bo nie ma czego. Moj narzeczony miał czelnosc mi kiedys powiedziec, ze jego dziecko gdy bylo w wieku naszego i troszke starsze bylo uznane przez ludzi za najlepiej ubrane dziecko w naszym miasteczku (wylacznie firmowki, ubrania z nadrukami na zamowienie po 80 zl sztuka body, gadzety la millou i te sprawy) podczas gdy nasze dziecko ubiera sie w pepco lub uzywki po dziecku mojej kuzynki, ewentualnie w cos co dostanie na prezent. Nie mam o to pretensji. Nie sądze, ze mojemu dziecku jest przez to gorzej, ale rzeczywistość tak wygląda.
Marza2, z całym szacunkiem ale moj post nie dotyczy tego, że ja żałuje pieniędzy mojego narzeczonego na jego dziecko i o tragicznej sytuacji dziecka po rozwodzie rodzicow tylko o tym, ze obce dziecko tak naprawde utrzymywane jest z moich pieniedzy kosztem moim i mojego dziecka. Dla mnie to on może płacić więcej na tamto dziecko (co na marginesie ma miejsce bo na moje nie placi nic), ale niech mu wystarcza na utrzymywanie siebie i chociazby w minimalnym stopniu drugiego dziecka, ktore tez chyba musi jesc i miec sie w co ubrac. A to, że nie ma pomocy na co dzień to wyłącznie jej decyzja. Mogła się nie wyprowadzać na drugi koniec Polski lub nie chcieć rozwodu.
Masz prawo nie szanować kogo chcesz. Ja nie szanuje pazernych ludzi wyciągających rękę po nie swoje. I materialistów. Dla których pieniądze są ważniejsze od zapewnienia dziecku normalnych kontaktów z drugim rodzicem. Nie potrafiących rozstać się na poziomie i żyć swoim życiem. I to czy była ma problem z tym kiedy zaczął się mój związek z jej byłym mężem bynajmniej mnie nie interesuje bo to nie ja byłam przyczyną porażki ich małżeństwa. I to nie ja jestem przyczyną "fajnego początku życia" zafundowanego ich dziecku. O obrażaniu mnie przez tą osobę już nie wspomnę.
7,271 2017-03-09 18:38:15
Aha i jesli chodzi o ich związek to byli ze soba dlugo bo 6 lat. I dziecko zaplanowali. Jeśli to cokolwiek w mojej sytuacji zmienia bo myślę, że nie zmienia nic.
7,272 2017-03-09 19:30:23
Wiekszosc nowych partnerek zawsze znajdzie powod by narzekac ze jej partner ma dziecko. To ze alimenty sa za duze a to ze za czesto dziecko bywa w ich domu. Jak byla zatruwa im zycie nie dobrze a gdy relacje sa dobre to zaczyna podejrzewac ze maja romanas itp. Nie wiem czemu twoj partner mowi Ci jakie to swietne rzeczy mialo jego dziecko przegiecie w tym wypadku.
7,273 2017-03-09 20:10:47
Marza2, tak zgadzam się, ze jest grupa nowych partnerek, ktore zawsze znajda powod zeby narzekac, ze ich partner ma dziecko. Tylko jak to sie ma do mnie i mojej sytuacji? Sadzisz, ze szukam problemu na sile tam, gdzie go nie ma? Takie ogolniki mozna napisac na kazdy temat. Moglabym powiedziec, ze prawie wszystkie tesciowe sa wredne, ze prawie wszyscy lekarze to łapówkarze a prawie wszyscy faceci zdradzają. Tylko co to wnosi do dyskusji? Ja mam odpowiadac za kobiety, ktore szukają problemu? Bo chyba to stwierdzenie nie jest to adekwatne do mojej osoby?
7,274 2017-03-09 20:43:28
Zaistnialej sytuacji jest winien wylacznie twoj narzeczony. Zgodzil sie na alimenty na ktore nie za bardzo bylo go stac gdy byl sam a gdy urodzilo mu sie dziecko to pogorszylo jego sytuacje. Mogl przewidziec ze kiedys moze zalozy rodzine i z tego co mu zostanie po zaplaceniu alimentow nie bedzie go stac na utrzymanie kolejnego dziecka. Pretensje kieruj do niego, ty chcesz jak najlepiej dla swojego dziecka a byla dla swojego. Tez bys sie wkurzala na jej miejscu gdyby to twoj byly chcial obnizyc alimenty na twoje dziecko, bo urodzilo mu sie nastepne.
7,275 2017-03-09 22:05:03
Marza2, Nie napisalam na forum dlatego, ze nie mogę pogodzic sie z faktem, ze byla mojego narzeczonego sie wkurza i nie chce obnizyc alimentów. To akurat mnie w ogole nie rusza i nie dziwi, więc Twoja wypowiedź ją tłumacząca w ogole nie jest adekwatna.
To, ze powinnam miec pretensje do narzeczonego to oczywiste i mam pretensje. Dlatego tu napisalam. Watek ma tytul "bycie druga i macocha" i o swoich odczuciach w związku z byciem w takiej sytuacji napisalam. O postawie sadu, mojego narzeczonego i o tym jak mam tego dosc. I o tym, ze byc moze wkrotce to zakoncze jak sie nic nie zmieni.
I jesli Twoim zdaniem sprawiedliwe jest moje polozenie to zazdroszczę szczodrosci. Ja niestety az taka szlachetna nie jestem. Pozdrawiam.
7,276 2017-03-09 22:26:50 Ostatnio edytowany przez marza2 (2017-03-09 23:17:55)
Nie uwazam ze masz sytuacje do pozozdroszczenia wrecz przeciwnie. Jak juz pisalam wczesniej pierwsze 2 lata zycia dziecka, czesto bywaja bardzo trudne dla kobiety i potrzebuje ona wsparcia. Wspolczuje ze majac niemowlaka masz taka ciezka sytuacje. Moze twoj narzeczony powinien znalezc lepsza platna prace. Sytuacja jest trudna i najwiecej na tym straca dzieci. Zazwyczaj alimenty wynosza okolo 1\5 1\6 pensji ojca czyli przy 850zl powinien zarabiac okolo 4500"jak rozumiem zarabia mniej tak?
7,277 2017-03-10 00:51:56
Witam, jestem tu nowa od jakiegoś czasu obserwuje form. Postanowiłam napisać bo wątek Ani 88 wydał mi się całkiem podobny do mojej sytuacji życiowej tylko z ta różnica, że ja nie mam jeszcze dziecka z moim partnerem. Przed poznamiem mojego partnera zawsze powtarzalam jak mantre ze nie interesuja mnie faceci z dziecmi , no ale ja swoje a zycie swoje. Jesteśmy razem od trzech lat, na poczatku naszej znajomosci postawilam sprawe jasno , uwazam ze ludzie w naszym wieku nie powinni tracic czasu na owijanie w bawelne
7,278 2017-03-10 00:53:51
Witam, jestem tu nowa od jakiegoś czasu obserwuje form. Postanowiłam napisać bo wątek Ani 88 wydał mi się całkiem podobny do mojej sytuacji życiowej tylko z ta różnica, że ja nie mam jeszcze dziecka z moim partnerem. Przed poznamiem mojego partnera zawsze powtarzalam jak mantre ze nie interesuja mnie faceci z dziecmi , no ale ja swoje a zycie swoje. Jesteśmy razem od trzech lat, na poczatku naszej znajomosci postawilam sprawe jasno , uwazam ze ludzie w naszym wieku nie powinni tracic czasu na owijanie w bawelne
7,279 2017-03-10 01:12:45
Witam, jestem tu nowa od jakiegoś czasu obserwuje form. Postanowiłam napisać bo wątek Ani 88 wydał mi się całkiem podobny do mojej sytuacji życiowej tylko z ta różnica, że ja nie mam jeszcze dziecka z moim partnerem. Przed poznamiem mojego partnera zawsze powtarzalam jak mantre ze nie interesuja mnie faceci z dziecmi , no ale ja swoje a zycie swoje. Jesteśmy razem od trzech lat, na poczatku naszej znajomosci postawilam sprawe jasno , uwazam ze ludzie w naszym wieku nie powinni tracic czasu na owijanie w bawelne powiedzialam , ze nie jestem zwolenniczka zwiazkow formalnych i ze poki co nie chce miec dzieci ale tez nie wykluczak ,ze za rok dwa bede chciala. Partner ma 10 letnia córkę z moim zdaniem przelotnego związku bo inaczej nie można tego nazwać gdy poznali się w grudniu a w marcu jego była już zaszła pomimo usilnych starań utrzymania tego zwiazku jeszcze przed urodzeniem corki byla powiedziala mu ze z tego nic nie bedzie i ze ma wracac do siebie , pomimo takiej sytuacji staral sie ale trudno jest nawiązać wieź z dzieckiem jeśli od urodzenia jest się tatusiem na odleglosc , na tą chwile sytuacja jest taka ,ze ma kontakt telefoniczny i przywozi corke w ferie i wakacje na tydzien lub dwa zaznaczam ze mieszka 400 km od nas. Wracając do tego podobieństwa mojego życia do wątku Ani 88 . Stało się zapragnelam mieć dziecko i zaczęłam zagajac temat no ale mój partner nie podejmuje rękawicy i zmienia zawsze temat , kiedyś wybuchła i mu wygarnąć wszystko co myślę to powiedział , że też by chciał ale temat ucichł i teraz znowu jak go wywołuje to jestem zbywania. Mój partner tez niewiele zarabia i to co mu zostaje po zaplaceniu zobowiązań wobec corki ledwo mu starcza na własne utrzymanie, jesteśmy związkiem tzw " partnerskim" czyli każde płaci za siebie czasami doprowadza mnie to do furii ale później tłumacze sobie ze gdybym tyle zarabiała to nie miała bym pieniędzy na to żeby kogoś zaprosic na kolacje i za niego zapłacić. Problem w tym ze chciałabym się od czasu do czasu poczuć zaopiekować móc liczyć na " silne męskie ramię " jednym słowem mam dość noszenia spodni w tym związku. Moje obawy są taki , że jeśli zdecyduje się na dziecko to znajdę się w analogicznej sytuacji jak Ania 88w pierwszej kolejności będą alimenty dla córki w drogiej jego utrzymanie a dla naszego dziecka nie zostanie nic , co będzie rodziło konflikty bo ja już nie będę potrafiła siedzieć cicho kiedy on będzie wydawał 1000 zł aby po nią jechać zapewnić jej atrakcje podczas pobytu i odwiesc do domu.Początkowo starałam się polubić to dziecko ale w tym momencie to w niej widzę przyczynę tego ze mój partner nie pali się do kolejnego dziecka .
7,280 2017-03-10 02:26:43
Ania88_88, on jest spolegliwy w stosunku do ex, a Ty wobec niego. Spróbuj zacząć to zmieniać. Kierujesz się uczuciem do niego i dajesz się wykorzystywać. Nie twierdzę, że Twój partner robi to z premedytacją i traktuje jak frajerkę, nie. Jednak Ty masz prawo tak właśnie się czuć. On okrzepł w tej sytuacji i tak mu wygodnie. Przestań litować się nad nim, bo on nad Tobą nie lituje się, same słowa, to za mało.
Postaw się wreszcie i przestań go np. żywić. Mieszkacie razem, nie wiem jak dzielicie się opłatami za media, ale wyżywienie jest drogie. Powiedz mu wprost, że nie stać Cię na to aby utrzymywać całą Waszą rodzinę, jego też nie stać?
Więc jak on ma zamiar rozwiązać ten problem??? On, a nie Ty, sceduj rozwiązanie problemu na niego, a nie pędź z pomocą, bo to nie pomoc tylko permanentne wykorzystywanie i życie na Twój koszt. Popatrz, on płaci niemałe alimenty, a jeszcze ulega jej namowom na dodatkowe zakupy dla ich dziecka. Nie stać go na nie, więc albo dodatkowa atrakcja, albo chleb ze smalcem dla niego. Skoro stać go aby dawać tam, to ma znaleźć środki, na partycypowanie w nową rodzinę, bo to jego obowiązek, jeśli brakuje, ma ograniczyć dawanie tam, proste.
Zacznij zmieniać Waszą rzeczywistość małymi krokami.
Moj narzeczony miał czelnosc mi kiedys powiedziec, ze jego dziecko gdy bylo w wieku naszego i troszke starsze bylo uznane przez ludzi za najlepiej ubrane dziecko w naszym miasteczku (wylacznie firmowki, ubrania z nadrukami na zamowienie po 80 zl sztuka body, gadzety la millou i te sprawy) podczas gdy nasze dziecko ubiera sie w pepco lub uzywki po dziecku mojej kuzynki, ewentualnie w cos co dostanie na prezent. Nie mam o to pretensji.
Błąd, że nie miałaś pretensji, skoro już pokusił się o takie wspomnienia, trzeba było pociągnąć temat i zamiast zaniżać potrzeby Waszego dziecka, nawiązać do tematu, który poruszył.
Osobiście uważam, że kupowanie tańszych rzeczy dla niemowlęcia, które szybko rośnie, czy korzystanie z rzeczy używanych jest jak najbardziej praktyczne, jednak w tych okolicznościach miałaś niezłą okazję, żeby przyprzeć go trochę do muru i spytać, czy uważa Wasze dziecko za gorsze, a skoro tak imponowało mu zaopatrzenie pierwszego dziecka we wszelkie luksusy, to Ty też tak chcesz.
Tak sobie myślę, że tym, co powiedział, w pewnym sensie pokazał co i kto jest dla niego priorytetem.
500+ oczywiście nie pobieram, choćby z tej przyczyny, ze mi nie przysluguje. Nasze dziecko jest jego drugim dzieckiem ale nie mieszka z nami, wiec 500+ sie nie należy
Tego też nie rozumiem, zasiłek 500+ przysługuje także na dzieci z nieformalnych związków. Pisałaś przecież, że mieszkacie razem, to chyba razem z Waszym dzieckiem? Fakt zamieszkania pierwszego dziecka z matką nie ma znaczenia. Chyba dałaś się wycyckać, sprawdź jeszcze przepisy.
Odniosę się jeszcze do tych intensywnych kontaktów z byłą, tych sms-ów, buziaczków i serduszek. Dziecko ma 4 lata i nie ma żadnej przeszkody, żeby on, nawet codziennie kontaktował się z nim poprzez skypa z kamerką. Kontakt z mamusią może ograniczyć do minimum.
Uświadamiaj mu, że Was traktuje jak rodzinę drugiej kategorii, Ty i Wasze dziecko jesteście na drugim planie i tak też się czujesz.
Żądaj od niego twardej postawy wobec ex, bo w przeciwnym razie, ona zawsze będzie grała pierwsze skrzypce i pośrednio ingerowała w Wasze życie, a Ty wykończysz się psychicznie.