przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 1,953 ]

261 Ostatnio edytowany przez kasienka173 (2011-07-15 13:23:36)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku - u mnie dzidzius formalnie za 10 dni, a ja dalej nie wierze wink przez ostatnie dni tak koszmarnie sie czulam.. powrocilo samopoczucie z poczatku ciazy, nudnosci, wrazliwosc na zapachy, tylko lezalam i nie mialam sil wstac tak opadlam z sil, az sie przerazilam ze juz tak do konca bedzie.. ale juz wszystko dobrze i znowu sily powrocily. jeszcze robie ostatnie porzaadki, zalatwiam sprawt itd. rozumiem z tymi wyjazdami, jednak sama chcesz dopilnowac na pewno i wybierac wszystkie materialy itd. ale dbaj o siebie bo jeszcze dzidzia musi minimum tydzien posiedziec w brzuszku, od 38 tygodnia to ciaza donoszona formalnie. A czy orientowalas sie moze z terminem cesarki, da sie ustalic jakos wczesniej?
U nas bedzie Aruś - Arkadiusz smile a Twoje imiona piekne smile

i jezyku jak ciezarna 15 latka na pewno sie nie zachowujesz, zapewniam smile   ja doskonale cie rozumiem. Jestes madra i dojrzala kobieta i bardzo Cie podziwiam :*

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyku, wyobraz sobie ze moj maly tez obrocil sie posladkowo i tez bede miala cesarke. zaskoczenie i szok - inaczej gdybym wiedziala to od jakiegos czasu, a tu na 9 dni przed porodem taka zmiana.. ale juz powoli sie oswajam.. takze razem bedziemy przechodzic to samo. Mam nadzieje, ze czujesz sie dobrze i ze samopoczucie troszke lepsze. Bardzo, bardzo sie ciesze, ze budowa domu idzie tak szybko.

263

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO to może moja mała zrobiła psikusa i już wisi głową do dołu smile kto wie? Ja mam ostatnią wizytę za dwa tygodnie i wtedy się wyjaśni co dalej. Chociaż podobno dziewczynki rodzą się często przed terminem, więc może już oststnia wizyta jest już za mną. Co będzie, to będzie tongue. A Ty Kasieńko czułaś jak młody fiknął Ci pupą do dołu? Może to się stało, wtedy kiedy miałaś takie koszmarne samopoczucie, jak z początku ciąży? Jak Ty zamierzasz przejechać 130 km w razie jakby zaczęła się akcja porodowa? Przecież to parę godzin jazdy samochodem. Ja wcześniej (jakiś tydzień) chcę jechać do rodziców i tam czekać. Dostałaś już skierowanie do szpitala na cesarkę? Czy lekarz kazał jeszcze poczekać? I jeśli tak, to na co?

MARINAMARINA dzięki za troskę, ale nie uważam, żeby ugotowanie obiadu było czymś dziwnym w moim stanie. No chyba gdybym czuła się fatalnie, ale raczej leżenie w łożku wykończyłoby mnie bardziej niż ugotowanie zupy i usmażenie najprostszych kotletów. Wybieranie okien i dachu też mnie nie męczy, a wręcz przeciwnie sprawia przyjemność. A jeśli chodzi o malowanie, to ja się nie udzielam, tylko gotuję "malarzom".
Z tym wychowawczym pewnie masz rację, ale tego jeszcze nie planuję kategorycznie. Myślę, że czas na ostateczne decyzje w tej sprawie podejmę pod koniec macierzyńskiego. Nie wiem jeszcze jak kocha się dziecko i co własciwie oznacza więź z dzidziusiem. Myślę, że dopiero kiedy zasmakuję tego uczucia zdecyduję. A z teściową nie bedę bała się zostawić dziecka. Jest jaka jest, ale to babcia i na pewno krzywda się dziecku nie stanie. Tymbardziej, że jego tatuś też częściowo będzie w domu pomiędzy swoimi pracami na podwórku.
Mężuś na mnie krzyczy za tę bieganinę i śmieje się, jak to będzie jak już nie będę miała brzucha, że wtedy to chyba wogóle nie usiadę. On jest szczęśliwy, że w końcu nie siedzę w depresji, z nosem spuszczonym na kwintę.
Ja czuję się u teściowej jak gość i nigdy nie miałam poczucia bycia w domu, także nie mam ochoty wprowadzać tu swoich zmian. Teraz kiedy buduje się nasz dom przeszła mi nawet potrzeba na to. To pozwala mi nie dyskutować na żadne tematy z teściową. A im mniej rozmów z teściową, tym mniej nerwów i jestem szczęśliwsza. Zauważyłam, że unikanie jej to najlepszy sposób na odnalezienie się w tym domu.

264

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeszcze jedno KASIENKO jak już będziesz wracała ze szpitala te 130 km to jak będziesz wiozła małego? W foteliku, czy inaczej? Bo wiesz ja zamierzam w foteliku, ale ono przecież nie jest leżące na płasko, tylko lekko uchylone, tak że główka ciągle będzie opadała. Czy to nie zaszkodzi kilkudniowemu niemowlakowi, kiedy przez dwie godziny jazdy głowa będzie mu tak opadać? Ja chyba wezmę gondolę od wózka i tam ją położę na płasko. Tylko czy znowu to bezpieczne? Chyba zadam to pytanie na forum o ciążach i porodach. Napisz mi co o tym myślisz.
Oczywiście jeśli ktoś umie mi doradzić to również proszę.

265 Ostatnio edytowany przez kasienka173 (2011-07-17 07:18:54)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

wiesz jezyku, ze nawet o tym nie pomyslalam.. moze faktycznie masz racje i to moze bylo wtedy jak mialam takie koszmarne samopoczucie. Ja z szoku powoli wychodze i juz sobie wszystko ukladam w glowie - wiem ze ta cesarka to nic takiego strasznego i ze nie ja pierwsza i ostatnia ja bede miala ale wiesz jezyku jak to jest jak sie juz czlowiek nastawia na cos i wyobraza w myslach - ja juz tak bylam zdeterminowana na porod naturalny, tyle razy w wyobrazeniach urodzilam ze nawet do glowy mi nie przyszlo inaczej. Ale juz powoli uklada mi sie w glowie szczesliwy obraz porodu przez cesarke smile

co do terminu i odleglosci.. skomplikowana sprawa jezyku bo zeby byl pech mojego lekarze nie bedzie teraz w polsce na dodatek, ja termin mam na 25 lipca - on wraca 26 lipca. Umowieni jestesmy ze jesli wszystko bedzie dobrze i nie bede miala zadnych symptomow wczesniejszych dzwonie do niego 26, przyjezdzam i on juz tam na mnie czeka i robimy cesarskie ciecie. Gdybym wczesniej czula ze cos sie zaczyna dziec, zaczela miec skurcze przepowiadajace, wody mi odeszly - mam wsiadac w samochod i jechac od razu do szpitala. 130 km do tego miasta to okolo 1,5 godziny - do 2 godzin najdluzej, ale to busem tyle jechalam tam zawsze z przystankami, wiec samochodem na pewno mniej.
Lezalam w szpitalu i widzialam duzo kobiet u ktorych zaczela sie akcja porodowa, a mialy miec cesarke. Dziewczynie, ktora lezala lozko obok mnie wody odeszly, a jeszcze kilka godzin minelo zanim ja przygotowali i powiezli na blok zeby zrobic cesarke. Bylam ciagle z nia i z reka na sercu to bylo od godziny 5 - od odejscia wod, do okolo 10 kiedy ja zabrali. I w oogole raczej tak nie bywa zeby symptomy odczuc pierwsze i od razu zaczac rodzic, wiec ja wierze ze nawet gdyby cos zaczelo sie dziac spokojnie zdazymy.

ale co jest jeszcze pocieszajace w tej sprawie o ile moze byc smile formalnie za 9 dni rodze, a nie mam zadnych skurczy przepowiadajacych i nawet najmniejszego rozwarcia. I wyglada i lekarzowi i mi na to, ze to by byla w normalnych warunkach ciaza przenoszona bo dzidzius nie szykuje sie jeszcze na swiat. Normalnie juz powinnam miec chociaz jakies male rozwarcie, czuc skurcze, czop moglby mi zaczac odchodzic - nie mam dzieki Bogu zadnego objawu - i niech tak zostanie. Wiec tak jak czuje, to mysle ze raczej maly sie wstrzyma do tego 26. Jesli nie wsiadamy w samochodem z mezem i wioraaaaa smile Tez myslalam zeby wczesniej tam pojechac ale strasznie bym sie tam meczyla w hotelu sama... a rodzine mam jakas tam siodma woda po kisielu ale nie mam teraz z soba kontaktow i nigdy nie moglam na nich liczyc, strasznie mi bylo wysilac sie tam jeszcze, usmiechac itd... wiec jak mam u nich byc na drugim koncu miasta i jeszcze sie meczyc, to wole wsiasdz w samochod i dojechac w poltorej godziny, nawet juz z symptomami akcji.. ale tego nie zakladam..

wybacz ze sie tak rozpisalam, ale inaczej bym ci tego dobrze nie wyjasnila. Pozniej zedytuje wiadomosc.

Jezyku, co do Twojej wypowiedzi bardzo madrze piszesz. Nie da sie wszystkiego zaplanowac w jednym momencie, to by bylo latwiejsze, ale na pewno nie madre. Zobaczysz jak sie bedziesz czula, jakie beda okolicznosci i wtedy  podejmiesz decyzja najlepsza dla Ciebie i malenstwa - chodzi mi ciagle o macierzynski i wychowawczy. Ja zawsze bylam taka, ze chcialam wszystko ustalac i decydowac - teraz juz natychmiast - a tak sie nie da niestety. Czas pokazze jaka decyzje podjac. Tak sama z opieka nad malenka. Zobaczysz jak sie sytuacja ulozy i co bedzie ci serce podpowiadalo.

Ja rowniez gotuje obiady, wybieram meble, jezdze i zalatwiam sprawy. Wiadomo, ze czlowiek jest slabszy i jak czuje, ze nie mam sil to odpuszczam. ale nie mozna sie zwalic jak kloda i lezec do rozwiazania, bo to by bylo dziwne dla mnie i wtedy bym chyba byla bardziej wykonczona. Pomimo ze tydzien u mnie praktycznie zostal nie zamierzam lezec ciagle  tylko funkcjonowac jak dotad i obserwowac przy tym swoj organizm. Chyba ze wlasnie tego organizm bedzie moj potrzebowal - lezenia i odpoczynku maksylangego - to oczywiscie, ale rowniez nie uwazam aby gotowanie i jakies podstawowe obowiazki byly wysilkiem ponad nasze sily.

Jezyk napisał/a:

a czuję się u teściowej jak gość i nigdy nie miałam poczucia bycia w domu, także nie mam ochoty wprowadzać tu swoich zmian. Teraz kiedy buduje się nasz dom przeszła mi nawet potrzeba na to. To pozwala mi nie dyskutować na żadne tematy z teściową. A im mniej rozmów z teściową, tym mniej nerwów i jestem szczęśliwsza. Zauważyłam, że unikanie jej to najlepszy sposób na odnalezienie się w tym domu.

Jezyku, ja tak samo robilam z moja tesciowa i o wiele lepiej na tym wyszlam. Moim zdaniem ona wlasnie przez to ze nie wdajesz sie w zaczepki i dyskusje czuje ze nie ma kontroli nad Toba i ze Cie nie moze zdominowac. Moim zdaniem zachowywalabys sie jak nastolatka tupiac teraz nozka i tracac energie i sily na zupelnie niepotrzebne konflikty. Teraz masz duzo innych spraw na glowie i musisz zachowac energie dla malenstwa. I tak jak piszesz, nie wprowadzasz zmian - bo moim zdaniem sie nie da ich wprowadzic, to jest dom tesciowej i niech ona zostanie juz w nim z swoimi przyzwyczajeniami. To by bylo walenie grochem o sciane, a po co?  Ty tak samo nie pozwolisz jej do swojego domu wprowadzic jej przyzwyczajen. Tylko zebys nie miala wtedy zadnych wyrzutow powiedziec - Mamo (lub inaczej jak sie do niej zwracasz) U Ciebie gotowalysmy tak, sprzatalysmy, w moim domu to bedzie wygladac inaczej, wlasnie tak. I koniec dyskusji. Lepiej teraz sily calkowicie poswiecic Tobie i malenstwu niz na bezsensowna walke zmiany mentalnosci tesciowej i wprowadzania swoich zasad. Ja Ciebie doskonale rozumiem. A kto pisze ze tupalby nozka i krzyczal - podejrzewam, ze albo nie potrafi sie wczuc w Twoja decyzja, albo nie ma doswiadczenia zyciowego, a zapewne i jedno i drugie..

266 Ostatnio edytowany przez apoteoza (2011-07-22 09:52:49)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku, co do nosidelka - foteliku samochodowego to ja chyba juz mam z x godzin rozmyslan nad tym. Wlasnie o to chodzi ze wiekszosc fotelikow - nosidelek na rynku nie jest dostosowana do takiego malenstwa, bo sa za bardzo w pozycji siedzacej i opada glowka. Ja juz tyle sie najezdzilam po sklepach i tyle naczytalam.. kazdy sprzedawca mowi inaczej, ZE KAZDY MA atesty i kazdy dostosowany a moim zdaniem nie jest ta prawda... I ja dlatego kupilam nosidelko innej firmy niz wozek i spacerowke - nie bede mogla wkladac do wozka, ale na tym mi nie zalezy, bo i tak nie powinno sie wozic dzidzi w takim nosidelku wpietym do wozka.

Wybralam nosidelko z pozycja maksymalnie najbardziej lezaca jaka sie da. Bralam pod uwage oczywiscie tez inne parametry, ale co dla Ciebie moge doradzic, to jesli Twoje nosidelko jest za bardzo nachylone, mozesz kupic specjalne wkladke dla niemowlaczka do fotelika, zeby mialo wygodniej. A pozniej wyjac jak juz podrosnie, chodzi o ta podroz wlasnie. Ale to jezyku wlasnie patrzac tylko pod katem tej pierwszej jazdy, bo dzidzia podrosnie, tydzien - dwa i ten fotelik bedzie juz na 100% dobry i bedzie spelnial swoje zadanie. Chodzi wlasnie o ta pierwsza podroz, kiedy dzidzius jest taki watly i "lejacy przez rece".


co do gondoli to sama sie nad tym zastanawialam jezyku, ale zrezygnowalam...

Niby sa do kupienia specjalne jeszcze zabezpieczenia do gondoli, ale ja sama nie wiem co o tym myslec..
Link usunięty z powodu naruszenia regulaminu

Pewnie sa i tansze, ale nie wiem cy warto kupowac na ten raz...  tp tyle pieniedzy co nowe nosidelko... i pewnie jeszcze trzeba wybrac do odpowiedniego modelu wozka..


Ja na pewno jezyku w czasie jazdy zrobie z jedna przerwe, bo 2 godziny na pierwszy raz to dla naszych malenstw za duzo..  Ochhh powiem ci ze w ogole sobie tego nie wyobrazam jeszcze. Nie dociera to do mnie ze za okolo tydzien bede mama wink


ale fajnie, bylas 2 minutki przede mna smile

267

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziewczyny lepiej bądźcie przygotowane na wszystko bo nie zawsze mija kilka godzin zanim się dziecko urodzi. Moja przyjaciółka rodziła niedawno i spotkała w szpitalu znajomą męża, która też urodziła. Tylko, że ona urodziła sama w samochodzie, na przednim siedzeniu bo nie zdążyli do szpitala. Nie miała objawów, krzątała się wieczorem po mieszkaniu, mąż oglądał TV i nagle się zaczęło. Mąż ją w samochód i urodziła zanim ją dowiózł. A najśmieszniejsze jest to, że mieszkają niedaleko szpitala, chyba niecałe 5 km. To było wieczorem, nie było żadnych korków bo to nie jest duże miasto. Opowiadała, że podjechał samochodem tam gdzie zajeżdżają karetki i trąbił. Nie mam na celu nikogo straszyć, ale po prostu różnie bywa. Wszystko zależy od organizmu. Jeżyk będzie u rodziców i w razie czego szybko trafi do szpitala, ale Ty Kasieńko może miałabyś u kogo się zatrzymać w tym mieście w okolicach terminu?

268

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Kasieńka 173 noworodek gdy będzie najedzony to raczej prześpi taka 2 godzinną podróż. Pamietam, moje jechało co prawda krócej, ale obudziło się dopiero gdy zjadlam obiad w domu. Różne są dzieci, niektóre może też płaczą i jasne, że przerwa w podróży wtedy się przyda.

269

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jestem już 100% przekonana do fotelika. Wstyd mi, że choćby przez chwilę się zastanawiałam nad gondolą. Przecież w razie wypadku..... Ach nawet nie chcę myśleć.
CHOCHLICZEK ma racje. Różne są porody. A w naszym przypadku pośladków to też może być niebezpieczne, bo jak się zacznie akcja i dziecko wejdzie (w ciągu podróży do szpitala) w kanał rodny tymi pośladkami, to już na cesarkę może być za późno i wtedy lipa. Ja wcześniej jadę do rodziców, a jak złapie mnie tutaj, to jadę do najbliższego szpitala (10 km), a nie do mego miasta.

270

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO nie ma Cię drugi dzień. Czyżby coś się zaczęło? Nie znam Cię, ale przeżywam Twoj poród. Czekam na wieści.

271

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

KASIENKO nie ma Cię drugi dzień. Czyżby coś się zaczęło? Nie znam Cię, ale przeżywam Twoj poród. Czekam na wieści.

Nigdy jeszcze nie pisałam w tym wątku, ale śledzę go regularnie i bardzo mocno kibicuję. Bardzo dużo zyskałam dzięki Wam - nowych, trudnych pytań o związkach, które warto zadać sobie i drugiej osobe. Dziękuję bardzo! Wiem, że dla Was to czas szczególny, dlatego życzę Wam moje kochane pomyślności i żeby wszystko się udało, a akcje porodowe przebiegały bez komplikacji. Żeby po powrocie do domu czekała dla Was pomoc i otwarte serca na nowe maleńkie serduszka. Modlę się za Was - o siłę, spokój i miłość. I o mądrość dla Was i Waszych rodzin, szczególnie teściowych.
Buziaki i trzymajcie się cieplutko.

272 Ostatnio edytowany przez kasienka173 (2011-07-19 12:29:45)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dziekuje wszystkim bardzo za cieple slowa, dziekuje jezyku Tobie za troske :*

u mnie w porzadku, bez najmniejszych zmian, niunio nie daje zadnych sygnalow, ale zobaczymy. jestem tylko zmeczona i taka nijaka, a meczy mnie to bo jestem aktywna osoba i nie lubie marnowac czasu, a tu nawet ksiazki mi sie nie chce poczytac.

Jezyku, dobrze ze zdecydowalas sie na fotelik. Z gondola to ryzykowne, ja czytalam o tych pasach ale one tez nie daja calkowitego zabezpieczenia. A kosztuja tyle co nosidelko..  jednak fotelik to fotelik.. a ta podroz pierwsza bedzie najgorsza, juz pozniej z palcem w nosie bedziemy dawac rade smile a jaki fotelik wybralas?

i jak Ty sie czujesz slonce? jak tesciowa i sytuacja w domu? i jak budowa domu? kiedy jedziesz do rodzicow? 

bedziemy razem dochodzic do siebie po cesarce wink mam nadzieje, ze szybko zrobimy sie silniejsze.. oby tylko to ciecie ladnie sie goilo, to bedzie dobrze.

Chochliczku - na pewno masz racje i bywa roznie. Ja jakby co zdecyduje sie na porod w moim miescie, mam szpital kilka kilometrow od siebie - doslownie 6 minut drogi, wiec jesli bede czula ze to juz taka sytuacja, bede zmuszona skorzystac z ich uslug, chociaz wolalabym tego uniknac z wielu powodow. ale zobaczymy. Rozumiem, ze nas nie straszysz i dobrze ze piszesz, milo mi ze sie zatroszczylas. U kogos nie chce sie zatrzymywac, mam jakas tam rodzine, ktorej nie widzialam x lat, ale wiecie jak to jest.. chyba by mnie taki pobyt psychicznie wykonczyl smile jakbym musiala sie usmiechac sie i prowadzic konwersacje z jakas ciotka ktorej nie widzialam kilkanascie lat i ktora nawet nie wie moze ze jestem w ciazy, a moze wie od kogos tam. No i teraz te ostatnie dni to juz takie ze chce miec swoje lozko, swoje poduszki bo w nocy brzuch ciagnie i juz mam opracowana technike spania smile swoj prysznic. Jednak dom to dom. Strasznie bym sie meczyla u kogos i fizycznie i psychicznie. Na razie nic sie nie dzieje, wiec spokojnie czekam. Keli mi chodzilo o to, ze slyszalam gdzies, ze dzidzius nie moze przebywac na poczatku dluzej niz godzine - poltorej w takim foteliku, ze dluzej to niedobre dla jego pleckow i zdrowia, i dlatego myslalam o tej przerwie w czasie jazdy, ale to na pewno bedzie zalezec od sytuacji. Tak jak mowisz dzidzius maly sam bedzie zmeczony i na pewno bedzie duzo spal.

SmakRozmarynu dziekuje ci bardzo za cieple slowa i za madre zyczenia, wszystko o czym piszesz przyda sie i mi i jezykowi na pewno smile widzialam w Twoim temacie ze poszukujesz ksiazek ciekawych w formie audioobokow na temat wychiowania dzieci itd, ja mam fajne ksiazki posciagane,naprawde madre i ciekawie sie czyta, wiec jesli siostra jeszcze potrzebuje, przesle bez problemu, potrzebuje tylko maila smile

273

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

No KASIENKA nie strasz mnie smile Byłoby fajnie gdybyśmy urodziły jak najbliżej siebie smile albo nawet w ten sam dzień hi smile Teoretycznie taka możliwość istnieje. Ja 5 dni wcześniej, Ty 5 dni po terminie i byłoby na równi smile
To niesamowite, że mogłam poznać tak miłą i bliską mi osobę przez internet.
Ja kupiłam fotelik razem z wózkiem, polskiej firmy bexa.
Ja mam upiorne noce przez zgagę, spuchnięte stopy i dłonie. Nogi mam jak Fiona, a palce to serdelki. No i od wczoraj cały czas kolkę.
Dziś teściowa wymyśliła mi kiszenie ogórków, ale odmówiłam i poszłam robić swoje rzeczy. Teściówka w szoku, bo nigdy jej nie odmawiam (oprócz malowania kuchni i łazienki). Myślisz, że dała mi spokój? To, że prasowałam w pokoju, odebrała chyba, że nic nie robię i przyszła po mnie i kazała obierać ziemniaki, skoro kiszenie ogórków to dla mnie takie ciężkie zajęcie. Rany, co za babsztyl. Ale to i tak nie zmąci mego szczęścia. Dziś zalewają w naszym domu strop na piętrze. Jestem tak szalenie zadowolona, że teściowa może żywcem wydrapać mi oczy, a ja i tak nie przestanę się uśmiechać, bo jestem coraz bliżej mieszkania u siebie smile. Nie dawno była to perspektywa dwóch lat. Teraz to już półtora roku. Kiedy na świecie będzie już córka, czas wogóle popędzi szybciej. Zatem nie jest tak źle.
Z mężem też już początki dotarte, więc wszystko może być już tylko lepiej.
Do rodziców pojadę w przyszłym tygodniu, czyli jakiś tydzień przed terminem.
Na Twoim miejscu, też do żadnej rodziny bym nie pojechała przed porodem. Nie ma jak w domu.

SMAKROZMARYNU zaskoczyło mnie, że dzięki temu forum znajdzie się chociaż jedna osoba, która się za mnie pomodli. Dziękuję Ci za to i powiem szczerze, że bardzo tego potrzebuję, bo ciężko obraziłam Boga po tym jak zabrał mi pierwsze dziecko i nie rozumiem czemu tak zrobił. Krzyczałam też na Niego nie raz, kiedy było mi źle tutaj - w tym domu. On mi nigdy nie wybaczy takich słów i myśli,a też na pewno nie wybaczy mi nienawiści do teściowej. Dlatego tak czy inaczej jestem skazana na wieczne potępienie. Sama nie jestem w stanie Go prosić, żeby jednak mimo wszystko mnie nie zostawiał.

274

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

.

SMAKROZMARYNU zaskoczyło mnie, że dzięki temu forum znajdzie się chociaż jedna osoba, która się za mnie pomodli. Dziękuję Ci za to i powiem szczerze, że bardzo tego potrzebuję, bo ciężko obraziłam Boga po tym jak zabrał mi pierwsze dziecko i nie rozumiem czemu tak zrobił. Krzyczałam też na Niego nie raz, kiedy było mi źle tutaj - w tym domu. On mi nigdy nie wybaczy takich słów i myśli,a też na pewno nie wybaczy mi nienawiści do teściowej. Dlatego tak czy inaczej jestem skazana na wieczne potępienie. Sama nie jestem w stanie Go prosić, żeby jednak mimo wszystko mnie nie zostawiał.

Kochany jeżyku jeśli tak mogę pomóc to wiedz, że będę się za Ciebie modliła i za Twoje dziecko jeśli Ty nie możesz lub nie jesteś gotowa. Każdy z nas popełnia błędy. Ja nie raz byłam bardzo obrażona na Boga i każdy popełnia błędy. Nie jestem przesadnie religijna,kryształowa, bo mam swoje grzechy względem niego. Ale myślę, że on to rozumie. Kiedyś byłam w szpitalu i się wyspowiadałam - nie tylko ze swoich grzechów, bo to była rozmowa. Trwała ona 4 godziny i dała mi duże ukojenie. Może dlatego nie bałam się bo ksiądz z którym rozmawiałam był duszpasterzem alkoholików i pewnie nie jedno słyszał. Codziennie odmawiam różaniec, traktuję to trochę jak mantrę, chwilę ukojenia szczególnie w trudnych chwilach. Zajmuje mi to myśli i uspokaja, pomaga bo myślę że moje rozmowy, prośby i podziękowania nie idą w próżnię. Czasami odmawiam kilka razy pod rząd kiedy nie mogę opanować łez, a całe ciało telepie ze strachu. Przynosi to ukojenie i spokój. Kiedy byłam bardzo obrażona na niego weszłam kiedyś do kościoła do spowiedzi i ksiądz mi nie zadał żadnej pokuty tylko powiedział, żebym czasem przychodziła do kościoła, żebym się czasem spróbowała się pomodlić, powiedzieć co mnie boli lub cieszy, bo Bóg czeka na mnie, żebym się go nie bała. Twoja strata jest ogromna, tak wielka, że i ja nie potrafię tego zrozumieć, bo nigdy tego nie doświadczyłam. Mogę sobie tylko wyobrazić rozgoryczenie i pewnie najbardziej boli kiedy ktoś mówi, że Bóg ma w tym jakiś cel. Kiedyś wyszłam z mszy od Dominikanów, do których chodzę bo mówią o trudnych rzeczach i zazwyczaj mądrze. O trudnej miłości do tego co odeszło, do ludzi którzy odchodzą, do dzieci, które mają deficyty. To było dla mnie za wiele... wiara niestety jest trudna i twarda i nie można traktować jej wybiórczo. Ja mam ambiwalentny stosunek do instytucji kościoła, ale wierzę w Boga, tylko nie zawsze potrafię wszystko przyjąć nie zadając pytań. Chciałabym bardzo na dobre zaufać i wrócić, ale też na razie to zbyt trudne. Obiecuje Ci codziennie odmawiać różaniec w Waszej intencji. Nawet nie wiesz jak bardzo przejęłam się Twoją historią. Opowiadam bliskiej mi osobie o tym co się u Ciebie dzieje, tak jakbym Cię znała.



KASIEŃKO: Tak nadal poszukuję książeczek smile Bardzo dziękuję Ci za pomoc. Mój mail to sarimatha@gmail.com Będę Ci ogromnie wdzięczna.

Buziaki - trzymajcie się cieplutko!

275

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

SMAKROZMARYNU dziękuję.

276

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

SMAKROZMARYNU dziękuję.

Jeżyku to ja dziękuję, że dzielisz się tutaj swoimi zmaganiami bo one naprawdę dają do myślenia. Stawiam sobie pytania, których pewnie nigdy bym sobie nie zadała bez Ciebie. Uczę się walczyć o siebie i wymagać bez poczucia winy, że kogoś zranię tym, że mam jakieś potrzeby, uczę się nie tkwić w okolicznościach, które mnie ranią, stawiać granice. Ale jeszcze nie umiem powiedzieć stop gdy mnie ciśnie. Dzięki Tobie wiem, że należy mówić bez względu na to czy zostanie to wysłuchane i przyniesie skutek. Mam nadzieję, że się tego nauczę.

277

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

SMAKROZMARYNU nie jestem zbyt dobrym przykładem asertywności. Nie umiem odmawiać, a walczę o swoje tylko i wyłącznie rozmawiając o potrzebach z najbliższymi. W życiu nie powiedziałabym o nich teściowej, komukolwiek innemu obcemu. Jej słucham i się nie sprzeciwiam, mimo, że jestem w tym nieszczęśliwa.
Przedwczoraj zleciła mi kiszenie ogórków, odmówiłam pierwszy raz i myślisz, że się udało? Teściowa jednak nie darowała mi kiszenia ogórków i musiałam robić to wczoraj. Także moja odmowa przedwczoraj miała zerowe znaczenie, bo ogórki czekały. Potem wymyślała jeszcze kupę innych zajęć i ani przez chwilę nie mogłam zająć się tym czym sama chcę. Ciągle żyję tak jak ona sobie to wymyśliła. Wieczorem strasznie się rozpłakałam do męża, bo nagle chciał coś pysznego do zjedzenia, a oczywiście w kuchni wszystko jest wyrobu mojej teściowej. Bo ta wiedźma, albo mi narzuca z góry co mam przygotować, albo oddaje świni to co ugotuję. Mąż lubi moje szybkie przekąski i pytał czemu nie robię teraz swoich sałatek, czy innych przysmaków (makaronów, pity, kanapek na ciepło, czy innych rzeczy do przegryzania na kolację). Kiedy do mnie przyjeżdżał zawsze robiłam nam coś na ciepło i oboje uwielbialiśmy to jeść przy świecach. Było mi strasznie przykro, próbowałam mu jakoś wytłumaczyć, że jak mogę iść coś pichcić sobie w kuchni, kiedy jego mama siedzi i ciągle coś do mnie gdera, że czuję się wtedy okropnie i chcę jak najszybciej uciec do pokoju, że takie gotowanie to w moim domu było przyjemnością, a tutaj wszystko jest na obserwacji i ciągłej gadaninie jak, co mam zrobić, co synuś zje, a czego nie tknie. Sałatka dla jej syna? Przecież chłop to chce mięsa!!!!! Dobije mnie to gadanie i jej gotowany boczek i żeberka co drugi dzień na zmianę z rosołem na tłustym kurczaku. Ona ciągle mi coś narzuca. Ciągle uświadamia, że chłop musi właśnie tak jeść, bo to uwielbia. A najśmieszniejsze są te obiady, jak ktoś mężowi pomaga w pracy. Przeważnie jest to ten sam sąsiad. Wtedy teściowa zawsze gotuje sama (mnie nie dopuszcza po tym jak ugotowałam krupnik bez mięsa - zupę biedaków - sąsiad nie dostał, tylko świnka była zadowolona) i zawsze to samo. Także śmiejemy się, że jak R...k przyjeżdża pomagać, to jutro na obiad kapusta i kotlety. A na deser tylko i wyłącznie galaretka z owocami, której R...k nie znosi, ale zjada żeby nie robić przykrości, i za każdym razem dostaje większą porcję. No i jej teatr, żebym to ja jedzenie nakładała na talerze, że to niby ja młoda gospodyni po niej pałeczkę przejęłam i ona już nic nie robi, tylko mnie uczy. Jak się wyprowadzę to za każdym razem na obiad dla R...a przygotuję coś innego i od razu chłopak się kapnie, że tamto to wszystko rządy mojej teściowej.
Dziś rano nic nowego, oczywiście ? teściowa pierze ubrania mego męża. Jeansy oborowe całe w gównie z majtkami i ręcznikami. Oczywiście w niskiej temperaturze. Żeby chociaż gówno się nie wyparzyło. Boże kiedy to się skończy. Już nie raz mówiłam, że my sobie z praniem swoim poradzimy, ale ona uparcie pierze rzeczy synusia i tak mnie to wk?.., że nie mogę znaleźć słów. Obrzydliwych majtek po praniu z krowim gównem nie pozwolę nosić mężowi. Sama piorę je jeszcze raz oddzielnie z bawełną w odpowiedniej temperaturze i odplamiaczu. Obrzydza mnie ta kobieta i jej zwyczaje w praniu, gotowaniu i sprzątaniu.
Mój domku buduj się szybko!!!

278

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziś od 6 rano to samo co zawsze "idź pozbieraj ogórki, zanieś słoiki do piwnicy, na obiad zrób to i to". Przy śniadaniu mąż coś mi mówi, normalnym tonem, cicho jak do osoby, która jest blisko niego, a teściowa leci i pyta "co mówiłeś synku?". Potem siada na swoim miejscu i ciągle patrzy przez okno, pije kawę i kręci głową raz w jedną stronę, raz w drugą potem odchyla jak najwyżej i jak najniżej, żeby wszystko zaobserwować. No i zaczyna się "a dla Ż....... to wiatr w nocy drzwi od stodoły otworzył, a P...... będzie trawę kosił, bo kosiarkę już wyjął, a M...... to od kilku dni nie może znaleść gdzie kura jajka niesie, a ja wypatrzyłam gdzie i jej powiedziałam, a córka tego durnia (cytuję) to wczoraj siedziała na schodach i tak płakała strasznie, o!!! patrzcie patrzcie przyjeżdża K......., pewnie R...... wiezie do pomocy przy NASZYM domu!!!!! a nie to kogoś innego przywiózł, ale patrzcie jaką on koszulę włożył, no nie - białą koszulę, ale tylko zobaczcie."
Nienawidzę mojej teściowej, poszłam płakać. Jak ja mogłam myśleć, że kiedykolwiek się przyzwyczaję do tego okropnego babsztyla.

279

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeszcze jedno. Kiedy przenieśliśmy się ze strychu do pokoju na dół (ze względu na dziecko) to teściowa zaczęła nas nachodzić z każdą głupotą. Bez pukania, bez ostrzeżeń. Wtedy KELI zaproponowała prosty haczyk, czy zameczek w drzwiach. Wykręciliśmy po prostu klamkę i mamy ją tylko z jednej strony. Możemy nią zamknąć i otworzyć drzwi od wewnątrz, ale teściowa nie wejdzie do nas kiedy chce. Swobodnie leżymy sobie nago w łóżku.... ale nie pomyśleliśmy, że przecież istnieje okno i drzwi balkonowe. Teściowa potrafi wyjść z domu przejść dookoła, żeby z uśmiechem zapukać w okno i zawołać nas do jakiegoś zajęcia, albo na jedzenie, albo cokolwiek np. pomachać nam przez okno. I co teraz? Na cały dzień zasłaniać rolety? Masakra jakaś!!!! Czemu ona nie chce nam dać spokoju. Dlaczego nie pojedzie na przykład chociaż na kilka dni do swoich dzieci? Dlaczego nie pomyśli, że może my też chcemy trochę intymności, spokoju i samodzielności. Może jakaś teściowa na tym forum mi to wytłumaczy, dlaczego tak kurczowo trzymacie tych swoich synów przy sobie i nie dajecie im żyć jak dorosłemu mężczyźnie. Może ja po prostu czegoś nie rozumiem.
Nie pisz posta pod postem-użyj opcji edytuj.
Moderatorka-apoteoza

280

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Dziś od 6 rano to samo co zawsze "idź pozbieraj ogórki, zanieś słoiki do piwnicy, na obiad zrób to i to". Przy śniadaniu mąż coś mi mówi, normalnym tonem, cicho jak do osoby, która jest blisko niego, a teściowa leci i pyta "co mówiłeś synku?". Potem siada na swoim miejscu i ciągle patrzy przez okno, pije kawę i kręci głową raz w jedną stronę, raz w drugą potem odchyla jak najwyżej i jak najniżej, żeby wszystko zaobserwować. No i zaczyna się "a dla Ż....... to wiatr w nocy drzwi od stodoły otworzył, a P...... będzie trawę kosił, bo kosiarkę już wyjął, a M...... to od kilku dni nie może znaleść gdzie kura jajka niesie, a ja wypatrzyłam gdzie i jej powiedziałam, a córka tego durnia (cytuję) to wczoraj siedziała na schodach i tak płakała strasznie, o!!! patrzcie patrzcie przyjeżdża K......., pewnie R...... wiezie do pomocy przy NASZYM domu!!!!! a nie to kogoś innego przywiózł, ale patrzcie jaką on koszulę włożył, no nie - białą koszulę, ale tylko zobaczcie."
Nienawidzę mojej teściowej, poszłam płakać. Jak ja mogłam myśleć, że kiedykolwiek się przyzwyczaję do tego okropnego babsztyla.

Jeżyku ja tez nie raz próbowałam zmienić moją własną rodzinę, a gdy jadę do domu czuję się nieznośnym gościem. Mój partner powiedział mi że czasem myśli, że chcę przebić głową mur i że mam już rodzinę, a z spróchniałego drewna nic nie wymyślę choćbym nie wiem jak chciała. Codziennie płaczę i nie mam się tak naprawdę jak z tym podzielić. On tego nie rozumie że chciałam mieć mamę i tatę i że tego potrzebuję. Jestem jedynaczką, rodzice zachowują się dziwnie, na resztę rodziny nie ma co liczyć - czasem czuję się jak czarna owca i jest mi przykro. Ojciec strasznie mnie skrzywdził przez kilkanaście lat pijąc(chorowałam na anoreksję, leczę się obecnie od kilku lat na bulimię i depresję), teraz gdy się leczy ma postawę roszczeniową, skarży się po całej rodzinie na mnie - teraz mam małą nadwagę bo tarczyca mi szwankowała a słyszę : ona to nigdy nie schudnie, że nie gaszę światła, że mam nową sukienkę, że zorganizowałam im przejazd na ślub za darmo z moim B. (a nie za 400 zł, bo oni i tak toną w długach), ze pożyczyłam pendrive, że jak gotuję to robię bałagan, że nie chce mu napisać tego czy tamtego i mu pomóc - i to się ciągnie za mną, chociaż 6 lat z nimi nie mieszkam. Ot takie głupoty i tym większe rozczarowanie, że on o tym wszystkim opowiada tonem jakbym co najmniej kogoś zamordowała. Niedługo mam 2 rodzinne uroczystości i aż wszytko mi się kotłuje w żołądku na samą myśl, że będę musiała udawać i się uśmiechać, kiedy relacje są ch..owe. Terapia jedna, druga a to jak walenie głową w mur. Wyprowadź się od teściowej jak najszybciej i nigdy przenigdy nie pozwól wkraść się jej do swojego domu. Z pewnymi rzeczami trzeba się pogodzić, chociaż to czasami latami nie może przyjść. Pozdrawiam cieplutko i modlę się.

281

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

hej jezyku,

ja tylko melduje sie w dwupaku.. Burza spalila nam ruter i nie mielismy internetu.. juz tyle szkod mielismy.. ruter dwa razy, telefon domowy, bojler, piekarnik.. tym razem biegalam po domu jak szalona, wylaczalam WSZYSTKO z kontaktow, wylaczylam korki, ale nie zdazylam odlaczyc podlaczenia do lini telefonicznej no i wystarczylo.

  Formalnie za 3 dni termin, a ja dalej w to nie wierze.. jestem wielka, opuchnieta i juz zmeczoan i wkurzona na to wszystko.. a dzisiaj na dodatek wywalilam sie jak ostatnia sierota na chodniku, na szczesscie upadlam na kolano.. tak sie przestraszylam, bo pozniej zaczelo mnie w dole pokluwac i mysle no ladnieee.. jak sie zacznie akcja to sobie nie wybacze.. ale na szczescie od poludnia przeszlo, a maluch daje znac i sie wierci..

jeżyku, ja mysle ze Twoja tesciowa to tak naprawde tak sie cieszy, ze jestes z nimi, umarlaby z nudow chyba jakby Ciebie z dnia na dzien zabraklo.  Tak zawsze jest ktos w domu, komu moze "czas zorganizowac", opowiedziec cos, skontrolowac. Ja tez nie moge doczekac sie Twojej przeprowadzki. Tylko bardzo cie prosze, badz tam od samego poczatku asertwyna.. u tesciowej nie nakazywalas jej nic, i nie probowalas zmieniac i bardzo dobrze, niech zostanie z swoimi przyzwyczajeniami, ona nie ma prawa teraz Tobie wprowadzac swoich rzadow..
Jezyku, a co do np kiszenia ogorkow, moze mow zwyczajnie, ze juz nie dasz rady, zaraz rodzisz i nie bedziesz tego robic, koniec i basta?? ale sama cie rozumiem i wiem jak to jest. Sama od siebie tez wiecej wymagam i chce jeszcze ciagle cos robic, CHOCIAZ wcale bym nie musiala.ale  Szybciej mi czas mija i jakos mi lzej nawet no i mam satysfakcje..  co do prania koszmar.. Ty dwa razy wiecej sie narobisz przy takim praniu niz od razu po swojemu bys robila.. wyobrazam sobie ile masz w sobie zlosci w tym momencie, jak wyjmujesz takie pranie.. ale ja rozumiem, ze to walka z wiatrakami, ze nie zrozumie.. tylko moze jezyku od razu zapowiedz ze rzeczy dla dzidziusia tylko Ty bedziesz prala, powiedz ze nie bedziesz jej "obciazac" smile i nie chcesz zeby KTOKOLWIEK to robil poza Toba. A w ogole to moze od razu wstaw sobie jakis kosz do pokoju waszego i tam wrzucaj rzeczy dzidziusiowe zabrudzone, tak zeby od razu niesc do prania i zeby nie lezaly w wspolnej lazience.

SmakRozmarynu = to my kochana powinnismy Cie podziwiac, a nie Ty nas smile jestes bardzo dzielna i niesamowita osoba, ze tyle wkladasz w ta cala sytuacje wysilku. Wiem, ze mi latwo powiedziec i moze nie powinnam tak pisac, ale tak jak sie wczulam w Twoja sytuacje z tego co napisalas, chociaz wiem, ze nie oddaje to na pewno caloksztalu, to dla swojego dobra powinnas sie w miare mozliwosci odseparowac, na to konto tworzyc wlasne, szczesliwe zycie.. Tak trzeba robic z toksycznymi ludzmi.. ja wiem, ze to boli, bo to rodzice, ale czasami nie ma innego wyjscia.. ja tak z moim ojcem zrobilam.. jestem oczywiscie dalej dla niego serdeczna i moze na mnie liczyc ale na moich warunkach, i dopiero teraz zauwazylam ze zaczal mnie szanowac.. po tylu latach, kiedy nic od niego nie "dostalam", a z siebie jednoczesnie tyle dawalam..
Jesli tyle wysilku cie to kosztuje i tyle nerwow, postaraj sie wytlumaczyc to sobie, pomyslec, ze tworzysz teraz swoje nowe zycie, ze oni nie maja na nie wplywu.. I niech rodzina mowi sobie co chce..  Chociaz ja wiem, jak slowa potrafia zranic.. Mam nadzieje, ze jestes szczesliwa z swoim partnerem? Z calego serca ci zycze duzo spokoju ducha. Musisz byc bardzo dobra osoba. Ksiazeczki przeslalalam, mam nadzieje, ze sie przydadza.

282

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

SMAKROZMARYNU tak mi przykro, że akurat tak Ci się życie ułożyło i pewnie nigdy się od dzieciństwa nie uwolnisz. Ja prawdopodobnie miałam za dobrze, skoro teraz nie doceniam tego co mam. Mąż zawsze mi to powtarza, że gdybym porządnie w kość od życia dostała, to bym tyle nie narzekała. Sama nie wiem, czy jest w tym jakaś racja, bo osobiście uważam, że nikt mnie w życiu nie rozpieszczał. Po prostu walczę o własne szczęście i mam do tego prawo. Fakt, że chcę samodzielnie żyć jest moim zdaniem godnym podziwu, a nie pogardy jak tutaj wszyscy na wsi do tego podchodzą. Sąsiedzi podobno żyć nie dają teściowej i wypytują ukradkiem między sobą, co tam się dzieje u nas w domu, jak my musimy się kłócić skoro jeden dom na trzy osoby to za mało. Tutaj od zarania dziejów synowa przychodzi do teściów i słucha ich póki oni żyją, a potem sama jest teściową i szkoli synową. Dla nich jest czymś dziwnym, że młody człowiek chce być samodzielny. Ja taką bezradną synową, która siedzi pod rządamu teściowej nazywam po prostu pasożytem, który nie umie sobie w zyciu samodzielnie radzić. Wiadomo, w kupie raźniej. Łatwiej o pieniądze i o wszystko. Z głodu się nie umrze, a i ktoś zawsze w czymś wyręczy.
SMAKROZMARYNU z tą nadwagą to w tych czasach, każdy będzie Ci dokuczał. Ja też zawsze miałam lekką. (O!! Jeden plus zamieszkania z teściową, od razu po ślubie zrzuciłam 10 kg.) Czasy są bezlitosne. Jednocześnie, zobacz jakie to płytkie podejście do drugiego człowieka. Wiesz u mnie to nawet moja rodzona siostra zawsze się ze mnie śmiała i wiecznie komentowała co ja jem, ile jem i jaka to ja wielka jestem. Nawet teraz kiedy jestem w ciąży, pierwszy komentarz jaki usłyszałam kiedy zobaczyła moje zdjęcie, to było że jak ja mogłam tak się roztyć, że jej dzieci nazywają mnie grubaska. Kiedyś traktowałam ją jako bliską osobę, wiele jej mówiłam i dużo jej pomogłam, kiedy też jakieś 10 lat temu miała silną depresję. Myślałam, że kto jak kto, ale siostra i to po silnej depresji, to mnie zrozumie i wypłakałam się jej szczerze, że tak żałuję ślubu i przeprowadzki do obcych, że tak mi ciężko po stracie dziecka. Ona zamiast mnie wtedy wesprzeć zrobiła trzy dziwne rzeczy. Po pierwsze kazała podać konkretne sytuacje, w jaki sposób kto mnie tak skrzywdził, po drugie wysłała mi maila, żebym nie "żarła" mięsa i wysłała listę co powinnam jeść, żeby nie mieć "humorów", a po trzecie na koniec napisała, że egoistka ze mnie i potępiła mnie skoro nie umiem z jej cudownej rady skorzystać.
Także SMAKROZMARYNU głowa do góry, z rodziną jest ciężko, ale to rodzina i jakoś trzeba z nimi żyć.

KASIEŃKO znowu myślałam, że może już u Ciebie jest dzidziuś. U mnie jeszcze 12 dni do terminu i tydzień do wizyty lekarskiej. Wiesz wyczytałam na netkafejce dla mam, że dziewczyny w ostatnim miesiącu ciąży mają co tydzień wizytę wyznaczoną i robią im ktg. Jestem trochę zaniepokojona, bo mi moja gin nic takiego nie robiła i jak byłam u niej 2 lipca, to kazała przyjść dopiero za cztery tygodnie. Dziwnie Ci lekarze prowadzą te ciąże. A może to zależy, czy państwowo, czy prywatnie. Ja chodzę na nfz. Wiadomo jak prywatnie, to co tydzień takiemu ginkowi wpada kasa do kieszeni. A jak jest u Ciebie?
Rozśmieszył mnie opis Twojego wypadku. Wielka buli leci na chodnik. - Tak widzę siebie oczami wyobraźni smile i od razu bierze mnie śmiech.
Z tą moją asertywnością jest kiepsko. Strasznie ulegam ludziom. Pewnie dlatego wpakowałam się w to wszystko.
Przy tych ogórkach to Kasienko mówiłam, że mi ciężko i odmówiłam, ale teściowa na drugi dzień stwierdziła, że skoro już mi lepiej to mogę je zrobić. I tyle z mojej asertywności wyszło.
Tak ona na pewno cieszy się, że nas ma i żyje z nami jak najbliżej potrafi. Wszystko chce z nami dzielić. Opowiada o całej rodzinie, z kim jej córka z Niemiec się spotyka, jak syn z Włoch dziś się czuje, co druga córka gotowała na obiad, co inny syn powiedział przez telefon jej dzisiaj i wszystkich sąsiadów obsmaruje, albo siedzi w oknie i opisuje co robotnicy akurat robią na budowie, albo co do siebie krzyczą. Tylko co mnie to obchodzi!!!!! Już przyzwyczaiłam się, że jak jedziemy do miasta po zakupy, czy coś załatwić to dzwoni i pyta, gdzie my jesteśmy i o której wracamy. Przyzwyczaiam się do rzeczy,które są dla mnie śmieszne, nie logiczne. Jak można zadzwonić do ponad 30-letniego syna, który wyjechał 2 godziny temu opłacić rachunki i zapytać o której wraca, bo ona się martwi. Jest do tego stopnia uwiązana do niego, że jak np wieczorem siedzimy z mężem na podwórku przy piwku/soczku, to wychodzi z domu i mówi, że tylko chciała sprawdzić co my robimy tyle czasu na dworze. Gdzie my wogóle jesteśmy skoro jest "już" 21wsza, a tak cicho na podwórku, że ona nas nie słyszy, ani nie widzi, bo przez żadne okno nie może nas wypatrzeć, tak źle usiedliśmy.
Kosz na pranie swoich rzeczy od zawsze mam na strychu i tam je składuję i sama je piorę i tak będzie z rzeczami dziecka. To nawet nie ulega wątpliwości.

283 Ostatnio edytowany przez kasienka173 (2011-07-24 09:53:56)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jutro mam termin porodu, NIE WIERZE.. we wtorek dzwonie do lekarza i mam nadzieje jade od razu na cesarke, na pewno z samego rana we wtorek dam znac.

co do badania KTG to ja jezyku chodze prywatnie i nie mialam zadnego. Moj lekarz pyta czy wyraznie czuje ruchy dziecka, czuje bardzo wyraznie i nie ma potrzeby sprawdzania. Za kazdym razem bada mnie po prostu dokladnie i jestem jakos spokojna ze wszystko jest w porzadku z niuniem. Jak lezalam przez miesiac w szpitalu to kobietom powyzej ktoregos tygodnia ciazy robili je codziennie, i niewazne czy trafila do szpitala z cukrzyca czy z czyms innym, mialam wrazenie ze dla wyrobienia norm to robia. Na inne badania brakowalo, to KTG mogli nadrobic smile takze jesli czujesz po sobie ze wszystko jest w porzadku, nie martw sie. Cale szczescie ze moj lekarz nie chce sobie dorobic na sile smile

co do Twojej siostry to przykro, ale widac niektorzy nie maja w sobie empatii i zrozumienia nic a nic. Ja przeszlam ciezka depresje ponad 6 lat temu, pol roku z domu nie wychodzilam i z nikim nie rozmawialam, i teraz po tym co przeszlam nie potrafilabym sie odwrocic od osoby, ktora mnie potrzebuje. Nie potrafie sobie wyobrazic jak mozna zachowac sie obojetnie wobec bliskiej osoby, ktora potrzebuje wsparcia, dobrego slowa. Chociaz i bez tego co przeszlam nie zachowalabym sie w ten sposob, zawsze potrarilam wczuc sie w polozenie bliskiej mi osoby. A Jak ktos jest w takim stanie to takie slowa "wez sie w garsc", "przesadzasz" dzialaja zupelnie w odwrotnym kierunku. Jak ja bylkam w takim strasznym stanie, zadzwonila do mnie eks przyjaciolka i oznajmilaa, ze zycie sobie wlasnie marnuje, ze uzalam sie nad soba a zaprzepaszczam studia i cala przyszlosc,  ale jak sobie uwazam, to moje zycie, tylko zebym zdawala sobie z tego sprawe jak sie zachowuje i jakim ciezarem jestem dla rodziny.A ja bylam ledwo zywa, na lekach,balam sie ludzi i  nie rozumialam co sie ze mna dzieje w ogole..   Boze, jej slowa to byly dla mnie jak gwodz do trumny.. Moze nie potrafila mnie zrozumiec, bo jej akurat wszystko sie ukladalo, byla sillna, pelna energii i planow, i moze myslala ze w ten sposob mnie naprawde zmotywuje, ale zdecydowanie jej nie wyszlo.. jedyne co mi przyszlo do glowy po jej telefonie, ze juz calkiem mi sie nie chce zyc..

a co do tesciowej i tego, ze "Sąsiedzi podobno żyć nie dają teściowej i wypytują ukradkiem między sobą, co tam się dzieje u nas w domu, jak my musimy się kłócić skoro jeden dom na trzy osoby to za mało" to daje sobie reke uciac ze tesciowa specjalnie to podkresla i wyolbrzymia, bo czuje sie taka poszkodowana. Ludzie jesli gadaja to o wszystkim, moze ktos zapytal zlosliwie, ale na pewno tematow innych jest tyle, ze budowa waszego domu nie jest na pierwszym miejscu. Na pewno ludzie zazdroszcza, ale tesciowa specjalnie podkresla i wyolbrzymia to wszystko, zeby zaznaczyc jak dziwny to pomysl i jak jej to nie odpowiada, ze nie bedziecie z nia mieszkac.

Jezyku, jesli masz chec podaj maila, przesle ci przepiekne i przesliczne kolysanki ktore sciagnelam mojemu synkowi. Mam zamiar mu je puszczac i spiewac:). Przepiekne sa, takie magiczne. Jak ja bylam mala to mi w kolko dwie spiewali, wiec przezylam wielkie zdziwienie jak zaczelam sobie szperac i podspiewywac, ze takie cuda sa skomponowane a ja nie wiem smile

284

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO adres mailowy wysłałam Ci na Twój prywatny adres, bo na forum nie będę podawać. Czekam na kołysanki.
Wczoraj myłam okna i w nocy tak mnie bolał brzuch, że myślałam, że się zaczęło, ale przestało po pewnym czasie.
Włąsnie coś w tym rodzaju co Twoja eksprzyjaciółka zafundowała mi moja siostra, że tylko innym się naprzykrzam, że głupia jestem i egoista i żebym zmieniła się natychmiast, bo tylko innym przeszkadzam a w roli głównej dla niej.

285

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyku, juz smile wolalam od razu to zrobic od reki, bo ze mna to juz nic pewnego. Mam nadzieje, ze Ci sie spodobaja.

Co do tesciowej jeszcze, to juz oszczedzaj ile sie da, bo kij jej w oko z tymi ogorkami i wszystkim. Jak zacznie sie wczesniej akcja porodowa to Ty sie biedna nacierpisz, a nie ona, i nikt nie bedzie pamietal, ze to Ty kwasilas ogorki albo robilas co innego. A w naszym wypadku i naszej sytuacji najlepiej dotrwac jest do terminu.. powiedz mezowi, ze juz staralas sie ile moglas, ale teraz musisz wiecej odpoczywac i nie mozesz tyle robic. On na pewno zrozumie. A tesciowa niech sobie robi co chce. juz tylko 11 dni zostalo do Twojego terminu - masz jak najleplniejsze prawo oszczedzac sie ile da i odpoczywac..

A jak u Ciebie smutny misiu??...

286

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

No właśnie SMUTNY MISIU odezwij się!!!!
Dziś męża siostra przywiozła swego syna na wakacje do babci Jestem jeszcze w szoku co teściowa zaczęła opowiadać przy nas Rozmowa wywiązała się o porodzie czy się boję jak się czuję i takie tam Odpowiedziam szwagierce że odpoczywam i czekam Teściowa urodziła swoje pierwsze dziecko w lipcu i mówi tak "a ja jak rodziłam syna to poszłam z mężem na pole i tyle pracowałam aż zaczęłam wymiotować i wymiotowałam na zmianę i pracowałam" Nie wiedziałam jak zareagować Chyba nikt przy stole nie wiedział Ona mówiła to z taką dumą że każdy bał się odezwać że tu nie ma czym się chwalić tylko płakać trzeba nad głupotą Ale to jest nic to co powiedziała dalej pobiła wszystko "a jak byłam w czwartej ciąży a że zdarzyło się to od razu po ostatnim dziecku to nikomu nie powiedziałam że jestem w ciąży bo było wstyd tylko ciągałam specjalnie worki z burakami żeby poronić ale się nie udało"
Jezu gdzie ja trafiłam

287

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziewczyny trzymam za Was wszystkie kciuki:-)
Powodzenia i oby wszystko poszło "gładko":-)

Jeżyku no comment...
Smutny Misiu,Kasieńko173 i Jeżyku wiele mnie z Wami łączy ale o sobie pisać nie jestem gotowa... Życze Wam z całego serca wytrwałości i szczęścia na które każda z nas zasłużyła:*

288

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO Ty już dzień po terminie lub z synkiem u boku. Jestem bardzo ciekawa jak się masz. U mnie pozostało 9 dni do terminu. Jutro jadę do rodziców oczekiwać na piątkowe usg i na rozwiązanie. Trochę mi smutno, że w tym oczekiwaniu nie będzie męża. Jutro mnie odwiezie, a przyjedzie dopiero w dzień porodu.
FOLLOWME wiem, z Twoich postów na innych tematach, że jesteś socjologiem, lub pracujesz w podobnym zawodzie i że lubisz gotować, co widać po przepisach podanych przez Ciebie. Wiem też, że masz jakiś problem z teściami, bo pisałaś w wątku o "trójkącie". Może przyjdzie czas, że zechcesz się z nami podzielić swoimi przeżyciami. Na razie serdecznie pozdrawiam i dzięki za miłe słowa.

289

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

UUUU KASIENKA na 99% jest na porodówce, skoro nie odpowiada.

Moja teściowa z dnia na dzień przechodzi samą siebie. Czasem myślę, że nie może wymyśleć już nic gorszego, ale jednak...... Całą noc bolał mnie brzuch, nie spałam. Bałam się, że coś się zacznie, ale skurczy nie było, mimo to chcę jechać już do domu i tam poczekać te dwa dni na usg, lub kto wie, może te lekkie bóle to jakieś zwiastuny porodu. Zresztą od dawna zaplanowaliśmy z mężem pojechać dziś do moich rodziców. Co na to teściowa? Ja zmęczona po nieprzespanej nocy, a ona wyskakuje z tekstem, żebyśmy dziś nie jechali, bo jest chłodny, czyli idealny dzień na..... BICIE ŚWINIAKA!!!!!!!!!!!!!!!! I ja bym się przydała do krojenia mięsa. Chcę umrzeć przez tę kobietę. Ona ma naprawdę coś nie tak z głową. Akurat, jedyne o czym teraz myślę to wanna z mięsem do krojenia.

290

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku nie przejmuj się nią,nie warto.... i szkoda nerwów. Zajmij się teraz sobą i swoimi potrzebami. Nie udzielam się już w wątku, ale chcę dziewczyny, żebyście wiedziały, że na bieżąco śledzę Wasze losy i mocno trzymam za Was kciuki:)

291 Ostatnio edytowany przez jeżyk123 (2011-07-29 10:34:32)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO kiedy wrócisz. Miałaś odezwać się we wtorek, nie dajesz znaku od niedzieli, a jest piątek, zatem jestem pewna, że masz już wszystko za sobą. Czekam z niecierpliwością na info i może zdjęcia na maila.

Ja dziś jestem po usg. Nadal pośladki i skierowanie na poniedziałek na cesarkę. Jeśli oczywiście nie zacznie się w weekend. Za 4 dni nasza córeczka będzie już z nami smile hura.

292

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

2 sierpnia przyszła na świat nasza córeczka. Jestem szczęśliwa.

293

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku kibicuję ci od początku twojego pisania w tym wątku. Gratuluję Wam pojawienia się tego maleństwa wyczekiwanego. smile Niech jej dzieciństwo da i jej i wam wiele radości, wzruszeń i szczęścia. !

294

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku- serdecznie Wam gratuluje narodzin córeczki smile

295

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Super:-) Wszystkiego dobrego dla Was:*

296

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

JEŻYKU, gratuluję narodzin córeczki, życzę całej Waszej trójce dużo radości i miłości. Niech miłość rodzinna kwitnie w pełni. Pozdrawiam serdecznie i przesyłam uściski

297

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Gratulacje z narodzin wyczekiwanej Córki. Życzę, by Tobie żyło się lepiej, pełniej, bez przejmowania się pomysłami innych na Wasze rodzinne życie. Jak czujecie się w domu?

298

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku dołączam się do życzeń.Czytam twój wątek od pewnego czasu.Jesteś bardzo mądrą kobietą,chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak ty.Teraz gdy zostałaś mamą na wiele twoich problemów spojrzysz inaczej niektóre wydadzą się błahostkami.
Życzę ci dużo siły i odwagi i radości z bycia mamą.

299

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyku rowniez dolaczam sie do gratulacji wink
od dawna sledze Twoj watek i kibicuje Tobie i Twojej rodzinie.

300

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jeżyku twój wątek bardzo mnie poruszył, trochę czasu zajęło mi przeczytanie całego ale było warto bo cieszę się że są na świecie takie kobiety jak Ty! Bo masz naprawdę dobre serce! Bądz silna!
Cieszy mnie że przyszła na świat Wasza córeczka, życzę Wam dużo zdrowia!
Trzymam kciuki za Was:)

301

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Kochany Jeżyku!! Gratuluję córeczki! Jesteś bardzo mądrą kobietą i z pewnością będziesz również najlepszą Mamą. Wszystkiego dobrego dla Ciebie, Męża i Maleństwa! smile))))

302

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ja również gratuluję. Wszystkiego dobrego dla Was dziewczyny.

303

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Krzyż Pański z tymi teściowymi. Moja też mi wiele krwi wypiła... Nie będę się tu rozpisywać. Jednym słowem zniszczyła mi życie i zakłuciła spokój moich najbliższysz. Trzymam za Was kciuki i życzę wiele wytrwałości. Sobie tego nie życzę bo nie utrzymuję z nią kontaktów.

304 Ostatnio edytowany przez alegoria26 (2011-08-18 17:48:38)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

witaj jeżyku jestem z płn wschodniej Polski, dokładnie gdzieś koło Olsztyna...czy ty mieszkałaś przy Ostródzie?
szukasz koleżanki?możesz na mnie liczyć:) przeczytałam całe 10 stron od godziny 23 siedzę nad tym tekstem, dawaj znać bo nie mogę się doczekac happy endu.

pozdrawiam

305

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Wszystkim dziękuję za gratulacje. Moja córka ma już 2 tygodnie i 3 dni. Bycie mamą to najpiękniejsze przeżycie. Leczy depresję i wszystkie smutki.

Najbardziej liczyłam, że KASIEŃKA odezwie się z informacją o jej synku. Czekam KASIEŃKO napisz proszę tutaj lub maila.

SMUTNY MISIU jak Twoje przeżycia w domu i jak szkolenie. Jakie decyzje? Polecam macierzyństwo. Człowiek od razu czuje się lepiej. Po prostu nie jest już samotny.

ALEGORIO nie mieszkam w Twoich okolicach.

Jeśli chodzi o teściową to po naszym powrocie ze szpitala od samego wejścia mnie zdenerwowała, bo kiedy oglądała Małą powiedziała, że czuje jakby to ona urodziła i była jej matką. Do teraz tak powtarza wszystkim dookoła, nawet pielęgniarce środowiskowej - obcej kobiecie powiedziała taki tekst. I jeszcze, że kiedy "jej księżniczka" będzie większa, to będzie spała z nią w jej pokoju. Akurat! Niedoczekanie moje! Jestem zwyczajnie zazdrosna.
Wchodzi do nas kiedy chce bez pukania. Zamykałam drzwi, ale pukała aż jej otworzyłam, często karmiąc akurat dziecko. Stwierdziłam więc, że lepiej niech już wejdzie i pyta niż mam wstawać za każdym razem z dzieckiem. I jej te głupie pytanie kiedy do nas przychodzi "A co tutaj?". Raz tylko kiedy weszła zapytała "mogę?" wtedy mąż odpowiedział "nie" a ona "jak to nie?" i weszła i tak "a co robicie?". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że teraz kiedy jest na świecie nasza córka i to ona powinna wytworzyć między nami niepowtarzalną więź, jest odwrotnie, bo tamta stara wiedźma stała się przyczyną naszych kłótni. Mąż mi zarzuca, że nie daję babci do popilnowania naszej córki, że wszystko robię sama, jak mogę kąpać sama bez doświadczenia?, że nie zapytam o nic jego mamy, że nie słucham, żeby włożyć skarpetki, żeby {w sierpniu} opatulić córkę dwoma kocami, żeby wkładać kaftan i śpiochy, a nie jakieś wymyślne pajace. Kto to słyszał takie ubranie! Tłumaczę mężowi, że będziemy robić tak jak my oboje zdecydujemy, a nie jego mama. Ale on na to, że ona ma większe doświadczenie i mogłabym mieć trochę więcej kultury i subtelności, że mamusia chce dobrze, kiedy np. przebieram córkę, a ona zapłacze, to teściowa leci, i łapie za zimne rączki i nóżki, że niby jaką ja wielką krzywdę robię, bo ona marźnie. Już nie wspomnę o jej podejściu do higieny i zdrowia. Tu od razu odzwierciedla się jej dbałość o dom i wszystko. Oby zrobić coś po łebkach. Nie ważne czy się tyczy sprzątania, czy poważnych spraw, choćby takiej którą opisałam kiedyś - córka wywróciła się rowerem, w klatkę piersiową wbił się jej jakiś metalowy element i straciła przytomność, a oni tylko czekali czy się ocknie czy nie, zamiast zawieść do szpitala. Ch.. tam, co będzie to będzie, albo się zagoi, albo może umrze. Kiedy przemywam pępek córce to ona na mnie krzyczy, że już na teraz wystarczy, żebym to zostawiła na potem, bo ona cierpi. Albo kiedy podaję witaminy i córka popłakuje, to teściowa potrafi powiedzieć "dobra omiń jeden dzień, nic jej nie będzie, a przynajmniej nie będzie cierpieć". Lepiej, żeby poszło zakażenie od nie oczyszczonego pępka, albo miała w przyszłości krzywicę, bo płakała przy zabiegu. No, masakra, co ta kobieta wyprawia.

Ale to wszystko jest nic. Teraz to mi teściowa koło tyłka się wieje. Jest moja córka i już nie jestem samotna, a mój mąż mam nadzieję, że pójdzie po rozum do głowy i będzie trzymał z nami, nie z mamusią. A jeśli nawet nie zrozumie, to tylko jego strata. Na domu już są krokwie. Zostało tylko pokryć blachodachówką i wstawić okna i drzwi. Czym tu się smucić? Córa zdrowa, dom rośnie, lada moment będziemy sami na swoim. Tylko się cieszyć.

306

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku czekałam kiedy się odezwiesz. Myślalam, że czarownica zamknęła Was w wieży, heheh.
Żartuję sobie, ale wiem ile dziecko pochłania czasu smile
Może powiedz mężowi, że teraz inaczej wychowuje się dzieci niż kiedyś Twoja teściowa, albo że jesteś samodzielna i chcesz sama opiekować się swoim dzieckiem, tak jak rozum i serce Ci podpowiada Poproś by to uszanował. Każda mama chce dobrze dla swojego dziecka i chcesz się wszystkiego nauczyć sama.

Swoją drogą. A co Twój mąż mówi kiedy mamusia wpada bez pukania do waszego pokoju?

Przeczytałam wszystkie Twoje posty i powiem, że nie zły film by z tego nakręcił. Podziwam Cię za Twój spokój. Kiedy czytałam, że podawałaś do stołu tak jak ona chciała i robiłaś te ogórki to pomyślałam, że gdybym była na Twoim miejscu to szlak by mnie trafił i te ogórki smile

Cieszę się, że się odezwałaś. Pisz co tam u mamusi ale przede wszystkim u malutkiej

Pozdrawiam smile

307 Ostatnio edytowany przez keli (2011-08-19 22:34:21)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

To pięknie, że Córka daje tyle szczęścia smile
Pewnie i będą trudniejsze chwile... Nie daj sobie wmówić, że teściowa wie lepiej... ona ma być Babcią! Dawne teorie nie we wszystkim się sprawdzają...
A co do ciepłych skarpetek to na pewno Ty ich potrzebujesz w domu na wsi szczególnie. Np. ja jakoś  łatwo przeziębiałam się po porodzie. Ostrzegała mnie nawet położna żebym rąk w zimnej wodzie nigdy nie moczyła pod żadnym pozorem, bo w połogu łatwo się przeziębić. Pozdrawiam. Dużo ciepła rodzinnego życzę.

308 Ostatnio edytowany przez alegoria26 (2011-08-20 02:06:54)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

widze ze stara pozuje na tesciowa godna filmu 'sisi elzbieta' z romy schneider:D
pamietacie dziewczyny? lecial w sobote o elzbiecie ktora zostaje zona krola austro-wegier, ma straszna tesciowa ktora niszczy jej milosc do meza, potem odbiera dziecko, bo elzbieta ma gruzlice...na wiwipedii znalazlam newsa, ze babka zniszczyla wiez corki z matka,  dopiero po smierci starej zapanowal spokoj, az sisi miala haha kolo 40lat, a mezatka zostala w wieku lat 16 czy jakos tak, i dopiero jej trzecie dziecko bylo wychowywane przez matke tylko i wylacznie.

stara wiedzma pewnie kupi rower albo sciezke wydepcze do was. moze tamci jak przyjada, to sie odczepi?
opowiadalam te historie wiejskim chlopom, i z ta koszula tez, drapali sie po glowie z niedowierzania, a zwlaszcza z tą miska kota myta tymi samym sprzetem co taleze do uzytku.fuj fuj fuj.
moj chlopak stwierdzil ze w zyciu by matki o zaszycie niepoprosil, ale wiemy ze ty jezyku nie prosilas, a ta wiedzma to zrobila sama.
pisz nam wiecej, pisz, mnie te story wciagnelo, najlepiej zalatw jej dziadka to bedzie komu miala skarpety cerowac
a moze radio maryja jej kup?lepsze zajecie dla niej...

309

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

alegoria26 dobre to o tym załatwieniu dla babci dziadka, by miała komu cerować skarpety! smile Z obserwacji widze, że to samotne babcie wtracaja się wiecej w związki dzieci.
A filmu nie widziałam, ale z tego co opisujesz to nikomu nie życzę takiego życia sad

310

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

sisi elzbieta?pamietam ten film, nie rozumiem czy autorka byla zbyt wrazliwa na te swiniaki i cielaki, czy przyzwyczajona do pieknego zycia z tunezją i egiptem.podoba mi sie to scenariusz na dobry film!
tak tesciowej zalatwic brudasa dziadka, ktorego bedzie opierac tak jak ich smile

311

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku kochany, gratuluje Ci z calego serca coreczki, tak sie ciesze, ze jest zdrowa, ze wszystko sie pomyslnie potoczylo.. bardzo sie ciesze..

ja tez juz mam swojego synka przy sobie i jestem tak bardzo szczesliwa:):) ale naprawde tak duzo przezylismy przez ostatnie tygodnie.. wszystko przeczytasz w mailu.. Twoj mail zaczyna sie na literke b prawda? Przepraszam, ze sie nie odzywalam, ale nie moglam, dopiero teraz mam taka mozliwosc i mam sily

ciesze sie ze u Ciebie w porzadku, z calego serca zycze ci zeby wszystko sie wam ukladalo, jak znajde czas przesledze posty ktorych nie czytalam. Badz silna i nie poddawaj sie, najwazniejsze ze macie siebie, ze macie coreczke, ze jest zdrowa, wszystko pokonacie obyscie tylko szczerze z soba rozmawiali, mowili o tym co czujecie.. mam nadzieje, ze Twoj maz przewartosciuje sobie wszystko, zrozumie ze zmienily sie juz w jego zyiu priorytety, ze teraz Ty i malutka jestescie na pierwszym miejscu..  taka jest kolej rzeczy i tak musi byc.. ja bede modlila sie o to zebym ja potrafila to za iles lat zrozumiec, i pozwolila swojemu synowi zyc swoim zyciem, mam nadzieje, ze pokocha wartosciwa i dobra kobiete, ze swtorza razem cieply dom i beda zyli swoim zyciem, tak jak ja teraz z mezem.. mam nadzieje, ze bede potrafilaa calkowicie zaakceptrowac jego wybory i ze bede dla niego wsparciem, a nie przeszkoda.. Twoja tesciowa nie rozumie tego i nie zrozumie juz raczej.. ale jestes bardzo madra kobieta jezyku i silna, a najwazniejsze ze Twoj maz jest dobrym czlowiekiem i Cie kocha, to jest najwazniejsze.. wierze, ze z cala reszta poradzicie sobie.. z jedza  rowniez smile

przepraszam, jesli nie odnosze sie do postow ostatnich i moje rady sa niewypalone smile ale synek juz zaraz budzi sie i bedzie jak to mowimy "caly glodny' smile wiec pisze szybko a maila wysle jak doklece go do konca, bedzie to dzisiaj lub jutro

Pozdrawiam cieplo Ciebie i coreczke, mam nadzieje ze Twoj dzien bedzie dobry i ze tesciowa odpusci sobie chociaz w niedziele smile

312

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

ROSZPUNKO uświadamiam mężowi, że teraz córka potrzebuje mamy, a nie babci. On twierdzi, że mama chce dla nas dobrze i tylko z troski chce pomagać. Poprosiłam go, żeby porozmawiał z mamą, żeby pukała, ale stwierdził, że jemu to nie przeszkadza, a skoro mi tak, to sama mogę jej to powiedzieć.

ALEGORIO sisi elżbieta leciała ostatnio wieczorami w niedziele w odcinkach na TVN style. Oglądałam i też myślałam o swojej sytuacji.

KASIENKO gratuluję syna. Cieszę się razem z Tobą. Jeszcze nie otrzymałam maila od Ciebie.
Wy mówicie, że synek budzi się ?Cały Głodny?, a my że ?Ssak? już wstaje smile

313

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

przeczytalam twoja historie mojemu chlopakowi, najlepsza byla ta z koszula, kocią miską, oraz z tą niespodzianka ktora mialas zrobic ty a zrobila tesciowa.
z reka na piersi obiecal ze nie bedzie przy mnie o to matki prosil
teraz wyrzeka sie mieszkania z rodzicami jak diabel wody swieconej.
tak sisi elzbieta leciala. a ja mam za to argument gdyby moj chlop mial majatek i krowy to bym poszla do niego mieszkac, poniewaz nie ma to nie ma czego pilnowac. sama nie wiem co gorsze krowy czy tesciowa, ale chyba tu o ludzi idzie nie o miejsce. dlatego mnie ta kolonijna wies nie przeraza, tu chodzi o ludzi nie o miejsce zamieszkania.
kiedy wraca świagier i bratowa(brat twojego meza) bo juz nie moge sie doczekac narzekania tej mlodej:)
twoj maz to powinien mamusie wyslac do sanatorium i jej dziadka znalezc bedzie mu skarpety prac:)
zycze powodzenia

314

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyku - nie wyslalam bo ciagle nie jestem pewna czy Twoj mail rozpoczyna sie na literke b?

ostrzegam, ze moj mail nie bedzie za wesoly..

315 Ostatnio edytowany przez jeżyk123 (2011-08-25 13:18:40)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO tak mój adres zaczyna się na b. Czekam z niecierpliwością i martwię się co się stało.

ALEGORIO mój mąż ciągle namawia teściową na senatorium (bo ciągle narzeka na stawy) lub choćby na wyjazd do dzieci 40 km dalej na parę dni, żeby sobie odpocząć, ale ona nie chce i koniec.
Krowy i wieś mi nie przeszkadzają. Tylko teściowa.
Brat męża z dziewczyną przyjechali na trzy tygodnie urlopu i wracają za granicę. Wrócą tutaj dopiero, kiedy będziemy wykańczać dom. Brat męża chce wtedy pomóc.

316

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witajcie:)Jezyku czytam twoje posty i wlos mi sie jezy na glowie.Co ty przechodzisz za piekło.Ja bym szanowna mamuske do wora a wor do jeziora.Podziwiam cie.Mam tescia tez na ten wzor co twoja tesciowa,ale 2 lata to mna pomiatal,a teraz to jade z nim rowno.Boi sie.Dluga historia.Tez jestem na gospodarce.Usciskaj coreczke:*

317

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku, gratulacje! Niech córka zdrowo rośnie, oby teraz tych radosnych chwil było jak najwięcej. Dziecko daje często ogromną siłę napędową, a ile taki maluch radochy dostarcza, ten pierwszy bezzębny uśmiech... A jeśli chodzi o teściową, to łatwo nie będzie, bo Twój mąż jak widać daje matce przyzwolenie na buraczane zachowanie. Co to znaczy,że jemu nie przeszkadza gdy matka nie puka. Czy Twoi rodzice mogą wchodzic bez pukania? Pewnie nie, ale co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie, tak mawiał mój teść, i tak postępował. Zasady są dla innych, wybrańców nie dotyczą. Natomiast moja teściowa twierdziła, że to poniżanie starszych ludzi pod płaszczykiem dobrych manier, bo kto to słyszał żeby matka nie mogła dziecka odwiedzać kiedy zechce. Może kiedyś spiszemy zasady naszych teściowych i teściów, to może być ciekawa lektura.

318

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Część Jeżyku, co u Ciebie? Jak sobie radzisz z córeczką? Pozdrawiam Was ciepło:*

319

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziś córa kończy miesiąc. Na szczęście w miarę zdrowa. Kilka dolegliwości, ale da się przetrwać.
Z mężem bardzo się od siebie przez ten miesiąc oddaliliśmy, ale powoli od kilku dni jest lepiej. To straszne, ale teraz jest mi obojętne, czy mąż istnieje, czy nie. Jakoś nie czuję więzi, miłości. Nie wiem co się dzieje. Wcześniej uważałam go za przyjaciela, towarzysza, bratnią duszę. Teraz nie mam wogóle potrzeby z nim rozmawiać. Nawet pisać mi się o nim nie chce.
Teściowa jak zawsze.... radzi radzi i mówi na okrągło "a nie mówiłam". Dosyć mam jej i tego domu, ale mój rośnie za oknem, także tylko czekam na ten cudowny dzień, jakim będzie wyprowadzka.

KASIENKO co jest? Brak jakiejkolwiek wieści od Ciebie.

320

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Czas bardzo szybko leci - najlepiej to widać na dzieciach -JEŻYKU  niedawno Twoja córcia sie urodziła a juz ma miesiąc. Z okazji ukończenia miesiąca najlepsze życzonka dla Was obydwu i uściski wirtualne smile
Jeżyku, a ja spodziewałam sie, że napiszesz o zjednoczeniu małżeństwa, a nie o rozluźnieniu więzi. Ale podejrzewam, że Twoje odczucie wynika z faktu, że mąż zbyt mało angażuje się w pomoc przy małej, że bardziej liczy sie dla niego zdanie i opinia mamusi niż Twoje.
Nie daj się teściowej, rób wszystko po swojemu tak jak uważasz i miej w nosie jej komentarze i dobre rady. A jak będzie nadal miała jakieś "ale", to powiec jej, że to Twoje dziecko i chcesz je wychowywać tak jak Ty uważasz. Ja bym tak zrobiła.

A teraz dwa zdania tego co u mnie, jestem po kursie, cieszę się, że tam byłam, nauczyłam się czegoś, zdobyłam "papier", poznałam kilka sympatycznych osób, ale jednocześnie przebywając tyle czasu z nimi, zrozumiałam, że tam jest inna mentalność, inny sposób na życie. Każdy ma inny pomysł na życie i nie oceniam tego. W czasie wakacji w gościach była córka teściowej, w czasie swojego pobytu była obrażona na cały świat, nie odzywała się do nikogo, ani zupełnie nic nie robiła, mam na mysli obiad czy cokolwiek innego. Dziwna atmosferka panowała, bo nie wiadomno było, po co ona wogóle przyjechała, skoro wszystkich miała w nosie. Dała popalic teściowej i to nieźle. A ja, bo męża często nie było, między młotem a kowadłem, bo nie wiadomo po czyjej stronie stanąć. Najlepiej było zostać neutralnym, bo one sobie wszystko wyjasnią,  a ja będę ta najgorsza.
Z mężem mamy drugą szaleńczą miłość, jak na początku. Dodało mi skrzydeł, to, że "wyszłam" z domu do ludzi, ponownie uwierzyłam w siebie i swoją wartość. Po drugie traktuje go jak partnera, przedstawiam mu to co czuję, bez oceny jego postępowania i teściowej, dzieki czemu on też traktuje mnie jak partnera, a nie odbiera jako atak. Po trzecie robię wszystko z myślą o sobie, bo niby dlaczego mam robic coś wbrew sobie i być nieszczęśliwa. Robię, to co mi odpowiada, nieważne co mówi teściowa, wysłucham z grzeczności  a i tak robię po swojemu. Jeśli coś mi nie odpowiada, to też mówię i przestałam się przejmować, co ona sobie o mnie pomyśli. Ja chcę żyć po swojemu i będę dążyć do realizacji tego, z jej błogosławieństwem albo bez.

321 Ostatnio edytowany przez amarylis (2011-09-03 06:45:50)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyku kochany, to ja kasienka... juz wyslalam maila, prosze nikomu go nie pokazuj, ale wiem ze tego nie zrobisz...

ja tu jezyku napisze kilka slow wyjasnienia, a juz w mailu doczytasz.. tak jak napisalam Ci w mailu, juz odczytalam Twoje pytanie, czemu sie nie odezwalam, i Ty mialas jechac dzien pozniej i miala przyjsc na swiat Twoja coreczka, ale zdecydowalam ze nie mam prawa burzyc Twojego spokoju..

tak w skrocie... odbylo sie zaplanowane cesarskie ciecie, cudny synek, a pozniej dramat i miliony lez.. urodzilo sie nasze malenstwo z jedna z najpowazniejszych wad rozwojowych.. dzien pozniej zorganizowalismy chrzciny z wody, bo wiedzialam ze to najwazniejsze, ze ja jako matka musze to zrobic.. ale wszystko masz w mailu.. pozniej transport do kliniki, a ja ciagle w szpitalu gdzie rodzilam, dookola mamy i ich malenstwa.. dzien pozniej operacja.. milion lez, ja malo od zmyslow nie odeszlam, bo ja w sszpitalu gdzie rodzilam maly gdzie indziej... pozniej oczekiwanie, miliony lez,walka z bolem.. pozniej oczekiwanie, oczekiwanie, oczekiwanie, miliony lez rozmow z mezem... trwalo to okolo dwoch tygodni.. ja nie wiem jezyku jak ja to przezylam, nie wiem.. a w zasadzie wiem, tylko Bog mi pomogl i modlitwa, nasza i innych ludzi.. ja wiem ze dzieki temu bylam taka silna... pozniej przeniesienie malego z oddzialu intensywnej terapii na oddzial patologii niemowlat.. i znowu obawy, ale juz duzo lez szczescia :) poznawanie naszego synka, radosc z pierwszych chwil bycia razem ;) trudna bo maly mial wklucia centralne itd, ciezkie byly poczatki bo to moje pierwsze dzieciatko, pomimo ze zawsze mialam stycznosc z dziecmi, balam sie ze zrobie mu krzywde.. ale wszystko przyszlo samo :) pobyt tam, z dnia na dzien kroczek po kroczku coraz lepiej, oodstawianie kroplowek, lekow, lekarze stwiedizli ze nie ma potrzeby juz malegp monitorowac, podawalismy z dnia na dzien po coraz wiecej mleczka dla mojego glodnego synka :) poczatkowa dawka to 5 ml bylo, teraz zjada 120 ml... wyobraz sobie jezyku jaka to zmudna praca byla, ale jaka radosc dawala, ze przelyka, ze jest taki dzielny..
teraz jestesmy w domu, cieszymy sie calym sercem, z mezem jestesmy zakochani w sobie milion razy bardziej niz jeszcze przed calym zdarzeniem.. on tak mnie wspieral, tak ogromna milosc mi pokazal, pomagal walczyc o pokarm, niestety nie udalo sie, ale to nie jest wazne, wazne ze synek jest zdrowy, pomagal opatrywac rany po cesarce, ktore zaczely mi ropiec.. tak czulam sie okropnie, zaplakana, zaniedbana, te miejsca juz zaczely nie za ladnie pachniec a on z miloscia w oczach opatrywal je, pomagal.. tak strasznie sie czulam, taka brzydka, taka beznadziejna i tak zrozpaczona, ze moj synek tak cierpi.. a on taka milosc mi dawal..

ale nie mysl jezyku i ci wszyscy co to czytaja ze to przyszlo samo.. ze taki cudowny maz itd - bo on jest naprawde cudowny, ale to wynik naszych rozmow, miliona rozmmow, lez przeplakanych, czasem klotni a pozniej miliona lez... modlilam sie tak bardzo o to, zebym nie zamknela sie w swoim bolu, zebym nie popadla w myslenie takiem, ze to tylko moj dramat, bo to ja jestem matka, ja urodzilam i co kto moze wiedziec o tym co ja czuje.. modlilam sie o to z calego serca i to mi wiem ze wlasnie pomoglo, inaczej nie mialabym sil.. bylo mi tak ciezko, moje serce rozpadalo sie na milion kawalkow w czasie kazdej godziny, dalej czasem jest b, ciezko.. ale wiedzialam ze musimy z mezem isc przez to razem.. nie raz klocilismy sie, ja trzaskalam drzwiami, wychodzilam do innego pokoju i plakalam.. takie mialam mysli, ze moze juz nasze malzenstwo tego nie przetrwa, ze skoro on nie przychodiz do mnie to znaczy ze to juz koniec, ze juz nie znjadziemy oboje sil.. czekalam i znowu swiat moj na milon kawalkow sie rozpadal.. myslalam, co bedzie, co z naszyn cudownym synkiem co z nami? caly swiat juz przestawal mi istniec, dalej plakalam, a tu patrze wchodzi moj maz tak samo zaplakany jak ja.. tak samo wszystko przezywal, taki sam bol.. i juz razem plakalismy, przytulalismy sie i wiedzielismy ze wszystko sie ulozy...

daze do tego jezyku, ze ja wierze ze i Wy to przetrwacie.. jesli tylko znajdie sily pomoge Ci.. ja wiem, ze najwazniejsza jest rozmowa, bez dwuznacznych podtekstow, bez kombinowania, bez oszukiwania.. ja wiem slonce ze Twoja sytuacja jest ciezka, bo to maci wam wszystko ta malpa, ale ja obiecuje ze jesli tylko bede miala sily poradzimy sobie z nia razem :) my mielismy tyle momentow, kiedy juz mielismy siebie dosc, tyle momentow ze i rozpacz bylo, ale i zlosc, pretensja.. ale wszystko da sie pokonac.. rtm bardziej wierze jezyku ze Wy to pokonacie.. wierze w to i z calego serca ci tego zycze...

ja juz kochana niebede tu pisala o naszych strasznych przezyciach, moze cos wspomne co jakis czas, ale jesli juz to w mailach poklepie.. to Twoj watek i nie mam prawa tu swojej historii prowadzic, ale musialam wyjasnic to bo moze czasem cos wspomniemy itd

my jestesmy teraz z naszym kochanym synkiem w domu :) jest cudowny, rozwija sie jak na razie dobrze, ale czekaja nas ciezkie chwile.. pod koniec wrzesnia badania, ktore pokaza jak wyglada stan pooperacyjnym czy potrzebne sa dalsze zabiegi pod narkoza itd... nawet nie chce o tym myslec, bo gleboko w sercu wierze, ze nie beda potrzebne.. ze juz nasz synek bedzie zdrowo sie chowal i bedzie mogl cieszyc sie dziecinstwem, beztroskim i cudownym, jakiego my z mezem w 100% nie mielismy.. ale dalej jest ciezko bo dalej sa obawy.. dalej budze sie i placze czasami jak sobie wszystko przypomne.. przychodzi dzien jestem usmiechnieta, silna zalatwiam milion spraw i mam sile - bo chce miec bo musze... bo moj synek musi czuc ze ma usmiechnieta i silna mame, bo ja widze jak mu dobrze z nami.. bo gdybym wpadala w spazmy i histerie nikomu by to nie pomoglo, gdybym chciala na sile pokazac ile przeszlam.. moze by to pomoglo tym osobom, ktore maja satysfakcje z naszego nieszczescia.. ale dzieki Bogu kest ich doslownie kilka, jest ogrom ludzi nam zyczliwych, takich ktore przezyli to razem z nami.. pomimo ze nie maja pojecia jaki to bol, wiem ze przezywaly to i ze rowniez bylo im ciezko..

Was tez rowniez pragne prosic o modlitwe jesli to mozliwe oczywiscie.. jesli nie to wystarczy ciepla mysl w naszym kierunku - ja wiem ze to wszystko pomoglp nam przetrwac..

ja teraz wiem, ze wszystko da sie przetrwac, ale trzeba wlozyc w to taki ogrom pracy, checi i sil, ktorych czasami czlowiek nie ma.. ja wierze jezyku ze z mezem przetrwacie, tylko musimu pomyslec, jak do niego dotrzec, jak mu pokazac co jest najwazniejsze w zyciu, ze wy dwie,, ze za wami powinien swiata nie widziec i zrobic WSZYSTKO.. bo To Wy jestescie jego rodzina, jego zyciem.. a mama zle robi, bo matka jak kocha dziecko cieszy sie jego szczesciem, pozwala sie realizowac, i pokochac inna kobiete ktorej da szczescie.. taka jest rola matki, i nie ma wyjscia trzeba to zrozumiec.. ja bede sie o to modlila, zeby nie byc nadopiekuncza matka, a juz na pewno nie toksyczna jak Twoja tesciowa.. i wiem jezyku ze to mentalnosc, ze to miejsce gdzie mieszka itd, ale ona nie jest dla mnie matka prawdziwa, ktorej w 100% lezy dobro syna na sercu.. bo pozwolilaby mu budowac swoje szczescie.. ja mlodemu na pewno pozwole :) moze mi bedzie ciezko, moze tgez bede czula sie odrzucona, ale ja na pewno, oby byl tylko zdrowy, pozwole mu realizowac swoje marzenia, pomoge mu budowac swoje szczescie u boku innej kobiety, a jaknie bedzie potrzebowal mojej pomocy, to po prostu zaakcpetuje.. bo ja nie urodzilam go dla siebie.. to egoizm tak myslec.. dzieci nie sa po to zeby zapewnisc sobie opieke na starosc, zeby trzymac je przy sobie..

dzieci daja takie szczescie niewyobrazalne.. dla mnie kazdy dzien to teraz czasami tyle radosci co dramatu bylo :)  i jnie robie tego po to zeby po latach powiedziec: widzisz ile dla Ciebie zrobilam??? bo to nie jest milosc...

oby  mi sie nie zmienilo i oby nie odwalilo mi za jakis czas.. tez sie o to bedemodlic. bo czasami tak sobie mysle ze nie wiem skad mam sily i jak sobie to wszystko poukladam w glowie, skoro bylo tak blisko mojego zalamania, tego zebym odeszla od zmyslow.. ale wierze ze to modlitwa i jeszcze raz modlitwa.. i ze to wsparcie wszystskich nam bliskich ludzi..

juz obiecuje ze nastepne posty nie beda takie dramatyczne ;) - dlatego do tej pory nie odzywalam sie jezyku.. nie moglam cie martwic, nie majac sil wyjasnic wszystkieo, zreszta sil nie mialam i sama walczylam z swoim dramatem, z swoimi obawami.. chcialam napisac jak juz wszystko sie ustabilizuje..

"Dziś córa kończy miesiąc. Na szczęście w miarę zdrowa. Kilka dolegliwości, ale da się przetrwać.
Z mężem bardzo się od siebie przez ten miesiąc oddaliliśmy, ale powoli od kilku dni jest lepiej. To straszne, ale teraz jest mi obojętne, czy mąż istnieje, czy nie. Jakoś nie czuję więzi, miłości. Nie wiem co się dzieje. Wcześniej uważałam go za przyjaciela, towarzysza, bratnią duszę. Teraz nie mam wogóle potrzeby z nim rozmawiać. Nawet pisać mi się o nim nie chce." - jezyku ja wierze ze to przetrwacie. moja  rada: badz zyczliwa, mila, popros go o pomoc przy malej, nawey drobna, nawet jak jej nie potrzebujesz. Jesli miga sie od pomocy, udaj ze nie mozesz po cos siegnac, po cos pojsc.. uwierz mi ze takie drobne kroki uczynia cuda..  uwierz mi na slowo.. ja ci pomoge mailami i razem znajdziemy sposob, ale teraz - jnawet jesli on oddala sie od Ciebie ty nie rob tego samego.. wiem ze kobieta, przynajmniej ja :) czesto wole uniesc sie duma, pomyslec nie to nie, dam sobie sama rade - bo damy, ale to nie da nam nic poza kolejnymi lzami i poza dalszym oddaleniem.. sprobuj dzisiaj byc dla niego zyczliwa, nawey jesli cos mruknie podnosem, nie spojrzy na Ciebie, sprobuj z nim porozmawiac, zapytac jak sie czuje, jak wasze sprawy zwiazane z gospodarstwem? on moze sie czuc jeszcze odrzucony, ze tyyle uwagi malej poswiecasz.. moj maz dopiero niedawno powiedzial, ze bal sie jak to bedzie jak wrocimy po tych przezyciach.. czy nie przestanie sie liczyc.. a ja krok po kropku wprowadzalam go we wszystko, pomagalam, dopingowalam.. i wiesz jak teraz zajmuje sie naszym synkiem?:) przewija go, caluje, spiewa, rapuje opowiada mu jakies kosmiczne rzeczy, i jest w niego tak wpatrzony :) a jestem jezyku pewna ze i u Ciebie da sie to zrobic, wsparlam cie jakos? milo by mi bylo, jakbys powiedziala ze cos ddaly ci moje slowa, ale pisz szczerze, nie pisz ze tak jesli nie.. bo kazdy z nas przezywa swoj dramat, i Wy ktorzy to czytacie, skoro tu zagladacie na pewbi 90% z was robi to bo tez przezywa ciezkie chwile.. moze kilka osob z ciekawosci, zeby pomyslec ufff... jak dobrze ze u mnie nie ma takiej sytuacji i ze wszystko sie uklada.. ale wiem ze kazdy ma jakis swoj dramat..

u Ciebie jezyku to jest ta sytuacja w ktorej sie znalazlas, wplyw tesciowej, to ze tracisz teraz bliskosc z mezem.. i nie ma tak ze moje cierpienie nie ma co sie rownac z Twoim i odqrotnie.. bo to nie tak.. Kazdy czlowiek potrzebuje spokoju, bezpieczenstwa, milosci ciepla.. jezeli cos to zakloca, to wtedy zawsze jest problem, zawsze pojawiaja sie lzy i cierpienie..

ja przesylam Ci ogromne moje wsparcie i wierzze ze poradzisz sobie, gwarantuje :)
jezyku, czy cos pomagaja ci moje slowa, fczy daja ci jaka sile, wiare w to ze bedzie dobrze? bo jeslo za ciezko ci z moja tragedia, powiedz, ja zrozumiem naprawde. Bo Ty masz wystarczajaco duzo swoich problemow na glowie.. i nie mozesz dzwigac dwoch dramatow, po jednym nam wystarczy w zupelnosci :) wiec jesli odczuwasz smutek czytajac nasza historie i jest ci ciekzo, prosze wystarczy jedno Twoje slowo.. ja wszystko zrozumiem i nie odbiore tego tak ze mi nie wspolczujeszitd..
nie chce Ci naprawde dokladac mojego smutku i moich lez, bo obie mamy ich wystaczajaco duzo..

ttrzymam mocno kciuki za Ciebie i meza.. ja mam niesamowitego meza, NIESAMOWITEGO.. WLASNIE wrocil po nocce, i karmi malego, rozmawia z nim :):) i wierze ze Twoj jest ROWNIE NIESAMOWITY.. TYlko zagubil sie gdzies pod wplywem matki, tak na niego silnie wplywala przez cale zycie, ze teraz nie jest w stanie sie przeciwstawic, albo nie wie ze trzeba.. ale wierze, ze dacie rade to pokonac i ze Wasz zwiazek bedzie w koncu prawdziwy (prawdziwy oczywiscie juz jest) ale w takim sensie, ze w koncy w 100% bedziesz mogla na nim polegac, ze bedziecie obie dla niego NAJWAZNIJESZE...

Caluje jezyku.. odpisz cos bo zwariuje, zaczne sobie wkrecac ze zla jestes ze ci watek swoja gistoria zajelam i takie glupoty :) obiecuje ze nastepne posty beda normalne i odnosic sie do Ciebie, jakby co mozemy mailowac, jesli  bys chciala oczywiscie.

caluje

322

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIENKO wysyłam Ci moc pozytywnych emocji, będę modlić się i przyciągać dobrymi myślami powrót do zdrówka synka.
Serdecznie Cię pozdrawiam i wierzę, że miłość matczyna góry przenosi i wszystko skończy się dobrze.

Ja wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, może to wszystko musiało sie wydarzyć, abyście z mężem ponownie zbliżyli się do siebie. Teraz wiesz, że w każdej sytuacji możesz na niego liczyć. Cudownego masz męża, wspieracie się i razem znajdujecie siły, aby przetrwać ten trudny okres. Teraz macie pewność, że razem jesteście w stanie przeżyć wszystko.
Piszesz, że synek jest już w domu, to bardzo dobre wieści. Teraz możecie pobyć we trójkę, cieszyć się tym co jest i radować się z macierzyństwa i ojcostwa. Ja z całych sił wierzę, że wszystko musi być dobrze.

323 Ostatnio edytowany przez amarylis (2011-09-04 12:33:50)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

smutny misiu, dziekuje ci, kochana jestes :*

ja bardzo bardzo sie ciesze ze u Ciebie jest lepiej, i z calego serca zycze ci zeby bylo tak juz na zawsze. wlasnie piszesz o tym partnerstwie - to jest wlasnie klucz do sukcesu smile a my kobiety czesto o tym zapominamy.. niedopowiedzenia, urazona duma itp itd.. wszystko to prowadzi do kryzysu..

misiu miedzy mna i mezem zawsze bylo dobrze, my nie mielismy odpukac tfu tfu zadnego kryzysu smile - i Bron Boze oby nic nie wykrakac bo ja juz mam dosc walki, a ciagle walcze oos teraz, codziennie w zwiazku z tym zeby synkowi bylo lepiej.. jestesmy z soba 6 lat i zawsze bylismy zakochani i stawalismy za soba murem.. nigdy nie pozwolil nic na mnie zlego powiedziec i zawsze jego rodzina wiedziaala, ze ja jestem na pierwszym miejscu.. podczas tych wydarzen mielismy takie chwile ze oboje pekalismy po prostu.. uwierzce mi ze oboje bylismy blisko aby odejsc od zmyslow.. czasami sie klocilismy, krzyczelismy ale mijalo 10 minut i juz wszystko bylo wyjasnione, wiedzielismy ze musi kazde z nas szybko wyciagnac reke, ze nie ma czasu na nasz kryzysy, ze musimy sie 3mac razem i jak zawsze stac za soba murem, bo inaczej tego nie przetrwamy...

morze lez wylalismy, a moze i ocean.. ale wiesz, moze faktycznie napisalas, ze to bylo nam potrzebne.. dalo to nam bardzo duzo, bo teraz jest miedzy mna a mezem cos... niesamowitego. zawsze sie rozumielismy, zawsze moglismy na siebie liczyc, ale teraz to jest cos duzo wiecej.. on jest moim mezem, przyjacielem, kochankiem, bratnia dusza.. mam nadzieje, ze to nigdy sie nie zmieni,, bede prosic o to codziennie Boga...

bardzo Cie przepraszam jezyku ze na Twoim watku tak mojego meza wychwalam.. nie powinnam bo ty teraz masz tyle problemow.. ale musialam wyjasnic smutnemu misiowi, ze to nie bylo tak ze bylo zle a teraz nagle dobrze..

napisz jezyku co u Ciebie, czy tesciowa troszke odpuscila? badz wobec niej twarda i stawiaj warunki.. nikt nie doceni pozniej tego ze bylas tak cierpliwa i okazywalas dobre serce i tak powiedza co beda chcieli.. i odpisz mi na maila jesli znajdziesz sily..

misiu, i my 3mamy za Ciebie kciuki, bardo mocno. dziekuje za pozytywne emocje i za modlitwe - ja wierze ze to nam tak bardzo pomoglo i pomaga.. to dzieki temu miellismy sily i nie popadlismy w obled..


caluje was moccno i sciskam

324

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KASIULKu, jesteś częścią tego watku, czekałyśmy na wieści od Ciebie, więc pisz do woli smile

325

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku, sprawdzam Twoja odpowiedz po kilka razy dziennie i nic... czy wszystko w porzadku u Ciebie?? DAJ chociaz znac czy sie dobrze czujesz i czy z coreczka wszystko dobrze....

Posty [ 261 do 325 z 1,953 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024