przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 1,953 ]

131

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku wczoraj usiłowałam coś napisać, ale kasowałam i znów pisałam, jednak nie dało się sklecić czegokolwiek sensownego. Sama wychowałam się na wsi, później zaliczyłam blokowisko, by paręnaście lat temu znów osiedlić się pod miastem. Widok kobiety ciężarnej dźwigającej wiadro nawet w mojej młodości był rzadkością. To co opisujesz jest niesamowite,Twoja teściowa jest nie tylko zacofana, jest głupia, bo zdrowa i zadowolona, nie znerwicowana przyszła matka to też zdrowe wnuki - nie chce tego? Widzę, że kochasz swojego męża, jego matka tego nie widzi? Chyba każda z Was byłaby uszczęśliwiona gdyby dziecko trafiło na takiego partnera, a tu kłody pod nogi. Właśnie na wsi nie podoba mi się filozofia: mnie było ciężko, ja harowałam, tobie nie może być lepiej, też musisz przez to przejść. Może i wieś wizualnie wypiękniała, ale mentalność ani drgnie, im dalej od miasta, tym gorzej. Jeżyku, podziwiam Cię za odwagę, hart ducha, optymizm, sama taka nie jestem. Znam tutejszą mentalność od podszewki,  nie ważne ile kasy, trudu ktoś włożył w budowę domu, to się pomija, liczy się fakt na czyim gruncie postawiony. Jeśli chałupa stanęła na podwórku któregoś z rodziców, jej czy jego, nie ma to znaczenia, starszyzna traktuje jak swoje. Prywatność, poszanowanie własności ? - należy zapomnieć, jeszcze można usłyszeć, że kto to słyszał by matka własnego dziecka nie mogła  odwiedzać kiedy zechce, kto to słyszał o zapowiadaniu się, ech... Przecież jej się tak cni za Romusiem, Beatką. Zwyczaj coniedzielnych odwiedzin mamusi to też jakaś anomalia, ale w tym to raczej kobiety przodują. Nie wiem skąd Ty czerpiesz taką siłę, całym sercem jestem z Tobą, oby wszystko szło po Waszej myśli, dbaj o siebie, niech teściowa zap.... jak taka mądra, tacy ludzie są nie do zajechania, żyją lata, innym nie dając złapać oddechu, młodsze pokolenie odchodzi, a oni to komentują: te młode to jakieś słabe takie...

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

CHABER05 witaj na Netkobietach i dziękuję za komentarz. Faktycznie moja teściowa cały czas powtarza, że ona musiała wstawać o 3 rano i doić krowy, nie do pomyślenia było, żeby to chłop doił krowy, a u nas jest odwrotnie. Mąż doi, a ja co najwyżej pomagam. Ona chyba zapomniała, że ja mam pracę na etat, a teraz jestem tylko i wyłącznie na zwolnieniu. Po macierzyńskim lub wychowawczym (zależy jeszcze co postanowimy z mężem po narodzinach dziecka i jaką opiekę do dziecka znajdziemy) wracam do pracy. Ona chyba sobie nie zdaje z tego sprawy. Ona pewnie myśli, że zostanę w domu już na zawsze.

IG między mną a mężem nie ma jakiejś ogromnej różnicy mentalnej. To raczej chodzi o dwie różne osobowości, gdzie ja potrzebuję ciągłych wrażeń, żeby być szczęśliwą, a on jedynie spokoju i stabilizacji. On doskonale mnie rozumie i dowodem na to jest budowa domu. Mentalnością różnię się z teściową i tu jest problem, bo mieszkamy razem i ona wymaga ode mnie tego co wobec niej jest słuszne, a ja chcę żyć w miarę po swojemu.

GABISIULA pytasz dlaczego robię co teściowa ode mnie wymaga. Już tłumaczę:
Po pierwsze: nie chcę kłótni
Po drugie: mieszkam u niej i muszę się dostosować
Po trzecie: z szacunku do starszej osoby, bo wiem, że jej jest trudniej zmienić swoje przyzwyczajenia
Po czwarte: nie chcę, żeby mężowi było przykro, że nie umiem się dogadać z jego mamą
Staram się myśleć, że to chwilowa sytuacja, a za jakiś czas będę w swoim domu i będę panią swego życia. Wtedy będzie do mnie przyjeżdżał kto chce i będę dla gości pichcić co ja ustalę, będę jeździła gdzie chcę bez ciągłych pytań dokąd jadę, po co i za ile wrócę, będę mogła kupić co chcę bez wiecznego wywiadu co tam przyniosłam w torbie.


W weekend była moja mama i chrzestna. W końcu trochę odetchnęłam i otrzymałam wsparcie duchowe. Nie skarżyłam się bezpośresnio, ale ciotka broniła mnie jak lew, kiedy teściowa stwierdziła jak i gdzie będzie wykopany staw przed naszym nowym domem i jakie ryby tam wpuściMY. Ja grzecznie odpowiedziałam, że będziemy kopać staw rekreacyjny, a nie hodowlany, żeby można było wypoczywać a nawet się kąpać, a ryby to ona może wpuścić do swojego stawu. Teściowa odpowiedziała, że i tak nam wpuści karpie, jak nie będę patrzeć, na co ciotka broniła mnie zaciekle, że nie można kogoś uszczęśliwiać na siłę i że młodzi niech żyją po swojemu, a nie tylko mówić nam co mamy robić. Tak mi się ciepło na sercu zrobiło, że ktoś od baaardzo długiego czasu stanął w mojej obronie. Szkoda tylko, że to nie była moja mama.

133

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jeżyk to przykre co piszesz, że Twoja mama nie staneła w twojej obronie, tylko dlaczego?? i bardzo dobrze zarazem że ciotka potrafiła się odezwac, to dobrze kiedy ma się od kogoś wsparcie, juz sobie wyobrażam minę twojej teściowej, widok z pewnością bezcenny:)
wiesz, masz w sobie ogromną cierpliwosc, naprawdę. Piszesz że nie sprzeciwiasz się teściowej ze względu na szacunek do niej  itp. ale ja chyba bym nie wytrzymała! nie wytrzymała bym nerwowo i wykrzyczała takiej teściowej co o niej myślę albo chociaż bym się zbuntowała, że nie zrobię tego i koniec. Ale sama już wiem że przy naszych facetach nie należy źle mowic o ich matkach bo mogą to kiedyś wykorzystac przeciwko nam.
bardzo przykro mi się zrobiło kiedy pisałaś jak twój mąż śmiał się z twojego chorego taty, nie wyczuł widocznie tego że nie powinien tego robic, domyślam się co mogłaś czuc.
Pisz na bieżąco o budowie:)
Pozdrawiam cię gorąco!

134 Ostatnio edytowany przez FollowMe (2011-05-23 19:08:53)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezu Twoja teściowa jest strasznie irytująca...:-( Dzięki Bogu za moją:-)

I dziękuję za słowa wsparcia i pociechy:*

135

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

O rany Ty to chyba masz kobieto nerwy ze stali.
Ja bym jej taka wiązankę puściła że musiałabym chyba w oborze spać za karę...

Niech se w pantalony wpuści karpia jeśli tak je lubi.
A co do hodowli to niech sobie najpierw mózg wyhoduje a potem się wtrynia.

Głupio tak pytać mamy,dlaczego nic się nie odezwała w tej sytuacji,ale ja bym się spytała.

Dzięki Bogu masz super ciotkę która darzy cię uczuciem.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was smile

136

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Już wcześniej pisałam, że moi rodzice są strasznie konserwatywni. Oni twierdzą, że małżeństwo to jest zawsze do grobowej deski (nawet jakby mąż pił i bił) i jeśli ja się sama zdecydowałam mieszkać z teściową, to mam jej słuchać i radzić się jej we wszystkim. Była nawet taka sytuacja, że zapytałam swoją mamę jak coś tam ugotować, a ona mi nie poradziła, tylko powiedziała, że na miejscu w domu mam "mamę", którą mogę zapytać. Kiedy miałam wielką depresję jesienią i cały czas płakałam i powiedziałam rodzicom, że chyba nie wytrzymam i wrócę do domu, to strasznie na mnie krzyczeli, że to grzech i że jak zostawię męża to rodziców też stracę. Nawet jak jadę do domu na kilka dni, to moja mama jest bardzo zdziwiona jak mogę męża zostawiać i dopytuje, kiedy już wracam "do domu" Oczywiście jest też mnóstwo gadania, że spotkam się z jakąś koleżanką, bo teraz to ja już nie powinnam się "szlajać". Moi rodzice zawsze tacy byli i może zabrzmi to głupio, ale ja się już do tego przyzwyczaiłam, zaakceptowałam i nie mam do nich pretensji.
Na szczęście budowa idzie jak burza, szalunki zakończone, ławy wylane, rury położone, jutro kładą dreny. Jest czym się cieszyć. Dziś zrobiłam listę na wyprawkę dla dzidziusia. Może czas robić zakupy do spakowania do szpitala. W końcu jest połowa siódmego miesiąca. Nie wiemy jeszcze jak nazwać córkę. Może macie jakieś pomysły.

137

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zazdroszczę Ci, że możesz cieszyć się myślą o macierzyństwie, tymi całymi przygotowaniami, małymi ciuszkami, to takie słodkie:-) Naprawdę cieszę się Twoim szczęściem.
Wybierz jakieś z mężem, na pewno też chce w tym uczestniczyć. My z narzeczonym mamy już wybrane imiona chociaż dzieci na razie nie planujemy. Podobają się nam starodawne, nie nowoczesne imiona. Chłopiec będzie miał na imię Staś a dziewczynka Zuzia lub Zosia. :-)

138

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Odebrałaś Jeżyku jakieś dziwaczne wychowanie, archaiczne bym powiedziała, a to że na własnych rodziców liczyć nie możesz jest tym bardziej dziwne. Z tym szacunkiem to też nie teges, nie należy się z wiekiem, na niego trzeba sobie zapracować! Czyli co, jak mi skronie posiwiały to mogę się nie hamować, mówić i robić co tylko zapragnę? Toż to bzdura do kwadratu, ale większość ludzi tak właśnie sądzi, bo im to pasuje. Idą po najmniejszej linii oporu, dorabiając do tego ideologię: nie wiadomo jaka ty na starość będziesz - no i rozgrzeszona. Dobrze Ci kobietki radzą, mów, protestuj, bo z biegiem czasu te tłumione  w sobie żale i pretensje wybuchną. Osobiście wolę jak mi ktoś powie szczerze o co mu chodzi, a nie kryguje się, ukrywa, dziwnie milczy, by wreszcie wypalić z grubej rury. Dobrze by było aby to mąż przekazywał komunikaty matce, jakoś uwagi od własnego dziecka łatwiej przełknąć, może to okrężna droga, ale ponoć skuteczna. Jedyny problem z chłopami jest taki, że boją się własnych matek bardziej niźli wkurzonej żony, na swoją połowę warkną, krzykną, a jak mamusia zmarszczy brew podkulą ogon. Gratuluję ciotki, zawsze warto utrzymywać kontakt z kimś kto wesprze w razie kryzysu. Popieram też pomysł powrotu do pracy, wyobrażam sobie jaka teściowa byłaby szczęśliwa gdybyś była zależna od nich, pełne pole do popisu, a wachlarz pomysłów jak zgnębić synową jest już opracowany. Celem jest całkowita kontrola nad bliskimi, dopiero jak wszyscy chodzą jak w zegarku podług woli dyktatora, jest dobrze i można liczyć na szczerbaty uśmiech łaskawcy smile

139

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyk, jesteś dzielna i WYGRAŁAŚ! Wygrałaś dzięki swojej postawie i niezłomnemu charakterowi. Twoje pierwsze wpisy były strasznie smutne i spodziewałam się, że nie dasz rady. A Ty jednak postawiłaś na swoim, będziesz miała swoj dom!
Teściowa okropna, ale cóż, tak została wychowana, życie przeżyła w tym swoim zaścianku, nie da się jej zmienić. Tak samo jak nie da się zmienić Twoich rodziców i ich poglądów. Ty jesteś przyzwyczajona do swoich rodziców, a Twój mąż do swojej matki. To co Ciebie bulwersuje, dla niego jest oswojone i vice versa. Najważniejsze jest to, że potrafiliście dogadac się z mężem i realizujecie własne plany.
Twoja strategia na życie z teściową jest dobra, to że jesteś dla niej grzeczna i miła, że się nie awanturujesz i nie wchodzisz w konflikty. Gdyby było inaczej to i z mężem byłoby inaczej. Choć teściowa jest beznadziejna, to jednak jest jego matka, którą kocha. Gdy mąż smiał się z Twojego ojca, Ciebie serce bolało, w drugą stronę tak samo to działa.
Przeżyłas ciężkie chwile, ale juz niedługo będziecie razem w swoim domu, będziecie tworzyć swoje własne rodzinne zwyczaje, urządzać po swojemu Wasze życie, wychowywać dziecko tak jak chcecie.
Gratuluję i pozdrawiam!

140

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Cieszę się że jesteś inna niż Twoi rodzice. smile

Co do imion to zalezy. Nie dawałabym dziecku tych oklepanych Majek i innych których jest tysiące bo zapanowała moda.

Ja chciałam dać córce na imię Natalia, Kornelia, ewentualnie Ewa. Kuzynka urodziła 4 miesiące temu i dała Hania smile Polskie imiona sa najlepsze a nie te dyktowane moda bo serial, bo film wink

141 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2011-05-24 19:56:19)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku, kolejny raz podziwiam Cię i nie wiem skąd Ty bierzesz siły, aby to wszystko znieść. Twoja miłość do męża jest ogromna, że tyle jesteś w stanie znieść dla Niego. Obawiam się, że ja nie dałabym rady tyle wytrzymać. A wracając do tematu, to ja nie dziwię się, że postępujesz w ten sposób, bo ja robię podobnie. Kłótnie z teściową nic by nie wniosły. Byłaby bardzo napięta sytuacja z mężem, który byłby po środku, między dwoma skłóconymi kobietami, na których mu zależy. A nikt, kto nie mieszka z tesciową, nie zrozumie, jak to jest, jak człowiek jest "gościem" we własnym domu i nic nie może zrobić tak jakby chciał. Dla osób postronnych, któr na stałe nie tkwią z takim układzie, to robienie scen, na zasadzie przecież masz gdzie mieszkać, masz dom za darmo i jeszcze narzekasz. Tylko my, synowe mieszkające z teściowymi, wiemy, że do dla Nas więcej kłopotu niż radości. Że wolimy małą kawalerkę zamiast salonów i luksusów teściowej.

Ja też nie mogę nic powiedzieć wprost teściowej, bo mieszkam w jej domu i nie wypada rządzić się w domu, który do niej należy. Mogę co najwyżej męzowi, coś powiedzieć, bo wiem, że mnie rozumie i zupełnie inaczej zostanie to odebrane, jeśli on coś krytykuje niż ja. Relacje synowa-teściowa to jakaś dziwna relacja, której nie potrafię sklasyfikować i określić. Matka z córką zawsze się dogada, a synowa z teściowa, nigdy nie będzie wspólnego języka. owszem można rozmawiać i być miłym, ale zawsze każda ma swoje przyzwyczajenie i chce zyć po swojemu. Normalnym jest, że młodzi chcą żyć swoim życiem, ale niestety teściowa ma inne wizje, jak oni powinni żyć.
Budowa Twojego domu, to "deska ratunku" dla Ciebie, bo bez tego dłużej byś nie wytrzymała. A tak masz nadzieję na lepsze jutro, we własnym domu. To ona będzie u Ciebie gościem i nie będzie mogła nic Ci narzucić, bo zawsze mozesz jej powiedzieć, że Tobie co innego się podoba, zrobisz to tak czy inaczej, a ona niech robi co chce u siebie. Tak jak z tym stawem, super jej powiedziałaś. Zgodnie z prawdą i bez złośliwości. Co do Twoich rodziców, to nie dziwię się, że mam nic nie powiedziała, bo podejrzewam, że nie chciała robić złości w rodzinie. Ale dziwi mnie troszkę to, że gdybyś była nieszczęśliwa w małżeństwie, to musialabyś tkwić w tym małżeństwie, bo tak trzeba w ich rozumieniu. Moi bez chwili zastanowienia, kazali by mi rzucić wszystko i wracac do nich, zamiast się męczyć. Ale być moze coś, źle odbieramy albo interpretujemy.
Dla mnie jesteś przykładem, że z najgorszej sytuacji jest wyjście, jesli dwie osoby chca być razem i mają wspólny cel (mam na mysli Ciebie i męża).

142

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jeżyk teraz zaczął się piękny czas, wyprawa po zakupy dla maluszka, ubranka, przewijaki itp. spróbujcie spędzic z mężem kilka długich godzin sami na zakupach, oczywiście w miare możliwości to zaplanujcie, żebyście nie musieli za 5 minut wracac nakarmic krowy. big_smile a imię, to sprawa indywidualna, każdy dla swojego dziecka wyobraża sobie inne imię, nie masz jeszcze żadnego na "oku"? jeszcze jest trochę czasu:)
dobrze że budowa idzie szybko, czas najwyższy abyś wreszcie zaczęła życ normalnie, spokojnie i szczęśliwie!

143

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziś zastanawiam się, czy wyszłabym za mego męża i zamieszkała tu wiedząc jak to będzie wyglądało. Niestety, ale moja miłość do męża nie jest chyba aż tak wielka, bo wybrałabym niezależność i nigdy bym nie powtórzyła błędu przeprowadzki do teściowej i na wieś. Jestem też pewna, że mój mąż nie zrezygnowałby ze swego życia dla przeprowadzki do mnie. Pewnie byśmy się w końcu rozstali. Niestety nie można cofnąć czasu i trzeba się dostosować do sytuacji. Pewnie dopiero za kilka lat będę mogła stwierdzić, czy nie żałuję zmian. Na razie żałuję, mimo, że z mężem jest cudownie, to czuję że żyję życiem innych. Trochę jak więzień. Uczucie wolności jest ważniejsze niż miłość.

144 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2011-05-25 12:31:53)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ja mam takie same przemyślenia, drugi raz nie zdecydowałabym się na takie wywrócenie życia do góry nogami. Sama nie ujęłabym lepiej tego co ty napisalaś, a co czuję ja. Dlatego warto działać i zmieniać życie, póki masz siły do tego i zapał. Ja ciągle wierzę, że będę żyć tak jak kiedyś, w miejscu, gdzie są perspektywy, lepsza praca. Czasami braknie mi sił, kiedy myślę, że tylko ja  jedna chce dla Nas lepszego życia, ale z drugiej strony motywuje mnie to, że popadnę w depresję jak dłużej będę tak żyć. Jeżyku, walczmy o nasze szczęście, bo tylko od Nas zależy jak przeżyjmy własne życie, czy będziemy szczęśliwe. Ja jestem na takim etapie, że będę żyć tak jak chcę, z mężem czy bez. Jeszcze trochę powalczę o wspólne zycie, ale nie za wszelką cenę, nie za cenę zrezygnowania z własnego "ja" i poświęcenia się.
Żeby zaraz nie było, że buntuje Cię, ja tylko piszę, co ja zamierzam. Ty jesteś o krok dalej, bo budujecie wspólny dom.

145

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Smutny Misiu ja jestem pewna, że gdyby nie budowa domu, to bym uciekła z domu teściowej. Myślę, że byłby moment krytyczny i wszystko postawiłabym na jedną kartę. W sumie taki moment już był, ale to było tak krótko po ślubie, że nie umiałam wtedy racjonalnie myśleć. Wiem, że gdyby mąż nie wysłuchał moich potrzeb, to bym odeszła. Jestem mu bardzo wdzięczna, że potrafił mnie zrozumieć i wybrał życie ze mną, nie z mamą. Daję sobie dwa lata na ustabilizowanie sytuacji i wyciszenie emocji. Myślę, że wtedy będę już we własnym domu i w końcu ułożę życie jak chcę.
Moja tesciowa baaaardzo rzadko opuszcza dom. Nie jeździ nawet po zakupy, czy do kościoła. Dziś bardzo chciała pojechać na cmentarz i mój mąż ją tam zabrał. Nie było ich jakieś półtora godziny. Jezu, jaka ja byłam szczęśliwa. Wypiłam w samotności kawusię, zrobiłam obiad. Co za cudowne uczucie bycia samej w domu. Stasznie za nim tęsknię.

146

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam Was kobietki! Czytam Wasze historie i jestem trochę przerażona, przerobiłam wszystkie posty i teraz nie wiem co mam zrobić. Bardzo Cie Jeżyku podziwiam, chyba najbardziej za tą siłę i upór z jakim walczysz o własne szczęście. Jestem kobietą niezależną, wyprowadziłąm się ponad rok temu od rodziców i wynajmuję mieszkanie, pracuje w dwóch pracach, żeby jakoś sobie radzić i do czegoś dojść. Piszę o tym, ponieważ Twoja historia Jeżyku przypomina mi trochę mnie samą, tylko z tą różnicą, że ja jeszcze nie wyszłam za mąż, ale mój chłopak, z którym jestem ponad trzy lata również mieszka na wsi i posiada na prawdę duże gospodarstwo- krowy, pola itd. Boję się bardzo, że jak się pobierzemy to będę w tej samej sytuacji co Ty, że będę się czuła obco w domu, w którym przecież powinnam czuć się jak u siebie. Z rodzicami mojego chłopaka mam dobry kontakt, widzę, że mnie lubią, chociaż jestem z miasta i na prowadzeniu gospodarki nie znam się kompletnie, ale mam obawy, ponieważ wszyscy wiemy, że całkiem inaczej patrzy się na człowieka, z którym spędza się parę godzin w tygodniu a całkiem inaczej jest jak się razem mieszka. Wcześniej już miałam wątpliwości czy będąc z dwóch tak różnych światów można stworzyć szczęśliwą rodzinę, ale po przeczytaniu Waszych postów po prostu zaczęłam się bać i zastanawiać nad sensem tego wszystkiego. Uważam, że czasy średniowiecza dawno za nami i nie ma znaczenia czy człowiek urodził się w mieście czy na wsi,ale boję się, że moi TEŚCIOWIE nie są tego samego zdania,chociaż na razie nie dają mi tego odczuć. Jak myślicie czy istnieje ryzyko, że po ewentualnym ślubie rodzice mojego chłopaka mogą zmienić swoje podejście do mnie? Że mogę mieć podobne problemy z teściową co Jeżyk? Poważnie przeraża mnie to. Proszę Was o szczerość, bo chciałabym uchronić się przed takim bólem w przyszłości.
Pozdrawiam!

147

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Misia ja też miałam swego czasu dwie prace, żeby się utrzymać, też mieszkałam sama. Wiele podróżowałam. Mieszkałam w niewielkim mieście, bo 60-tysięcznym i myślałam, że życie na wsi tak bardzo się nie różni, jak w mieście. I w sumie pewnie się nie różni, jeśli mieszka się samodzielnie i nie ma się wielu zwierząt. Moja teściowa była dla mnie zawsze bardzo miła. Przed ślubem zawsze było ok. Po ślubie też nie dokucza mi przecież specjalnie, tylko po prostu zaczęłam z nią żyć na co dzień i to mnie dobija. Wszystko co opisywałam, ona nie robiła mi tego specjalnie, żeby sprawić przykrość. Ona po prostu taka jest. Wiadomo, że to ja muszę się podporządkować skoro wprowadzam się do kogoś i nikt nie będzie dopasowywał się do moich oczekiwań.
Misia życzę Ci jak najlepiej, ale licz się z tym, że będziesz musiała żyć jak oni. Spróbuj to sobie wyobrazić. Myślisz, że nawet jak będziesz pracowała to pośpisz sobie w weekend do 10? Nigdy. Będziesz nastawiała budzik, żeby teściowa nie gderała. Myślisz, że nie będziesz musiała chodzić do obory, bo pracujesz? Bzdura. Nikt nawet nie zauważy, że zarabiasz, bo oni myślą, że tylko hodowla krów przynosi jakiekolwiek zyski, a Twoją pracę potraktują jako Twoją odskocznię (taką przyjemność) od gospodarstwa. Nie wiem, może u Ciebie będzie lżej, bo mając oboje teściów chociaż wydoją krowy i będziesz mogła wyjechać na weekend, czy na wakacje, u mnie to nie możliwe, bo teściowa krów nie doi już od kilku lat. Zawsze musi być mój mąż. Na 100% nie licz na to, że poza Twoim pokojem, cokolwiek będzie wyglądało tak jak Ty chcesz. Moja teściowa, to nawet ostatnio zwróciła mi uwagę, że w nocy chodzę do łazienki robić siku. Nie po to, żeby mi zrobić na złość, tylko wręcz przeciwnie chciała dobrze. Chodziło jej o to (o zgrozo!!! aż mnie ciarki przechodzą), żebym w XXI wieku wzięła sobie wiadro na górę i tam sikała, żeby nie spaść ze schodów, kiedy jestem zaspana. Pisząc o tym chcę Ci pokazać, że nawet jak Twoja teściowa będzie chciała dla Ciebie dobrze i będzie Cię lubiła, to życie u kogoś będzie koszmarem. Wiem, że są kobiety, które lubią swoje teściowe, ale żadna z nią nie mieszka. Może i ja lubiłabym swoją gdybym z nią nie obcowała na co dzień.
Radzę Ci, żebyś przed ślubem zaproponawała swojemu chłopakowi np. budowę domu obok rodzinnego, tak jak robimy my. Jest to dobre rozwiązanie. Jeśli nie jest mamisynkiem i Cię kocha to na pewno nie będzie problemu. "Krowiarzy" stać na dom, także spokojnie spłacicie raty kredytu i ważne, że macie już działkę. Jeśli Twój chłopak będzie wściekły za Twoją propozycję i stwierdzi, że to niedorzeczne wiedz, że już zawsze będzie tak reagował, kiedy będziesz mówiła mu, że źle Ci u teściowej.
Przemyśl wszystko, ale nie rezygnuj z miłości.  Są rozwiązania. Czy on musi zostać na tym gospodarstwie? Jeśli tak, to serio zaproponuj mu oddzielny dom i przed ślubem koniecznie zaznacz, że z pracy nie zrezygnujesz. Może też zaznacz to jego rodzicom, żeby się później nie zdziwili.

Smutny Misiu napisz co myślisz o sytuacji Misi?

148

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Misiu czasami rodzice są mili, bo zależy im na dodatkowej parze rąk do pracy. Zapewniam Cię, że początkowo będzie sielanka, oswajanie nowej. Z czasem będą więcej wymagać i usiłować wdrażać Cię w obowiązki.Przyjdziesz zmęczona z pracy, zjesz w biegu i wio, bo robota czeka.  O tym jak jest na wsi można poczytać na forach. Codzienność, rutyna, nawał pracy, brak pieniędzy, niemożność wyjechania na wypoczynek, bo krowy i nagle teściowie do tej pory radzący sobie zmieniają się w inwalidów,ta nieszczęsna wtrącająca się teściowa zabiją największą miłość. Wieś jest piękna z perspektywy podmiejskiej sypialni, praca na gospodarce to uwiązanie i niekończący się kierat. Wychowałam się na wsi, a mieszkanie w blokowisku choć w maleńkim mieszkanku było jakby wyzwoleniem. Trafiłam na to forum, bo zainteresował mnie temat, rozważamy z mężem powrót do miasta. Wieś ma swoje uroki, ale czasami bywa nie do zniesienia. O miłości, która wszystko zwycięża tylko ładnie się pisze. Weź urlop, pomieszkaj u chłopaka, zobacz jak jest na własne oczy, o ile  jego rodzice na to przystaną.  Jak do tematu podchodzi Twój chłopak, czy chciałby żebyś zrezygnowała ze swojej pracy? Na wsi odsetek samotnych mężczyzn prowadzących gospodarstwo z rodzicami jest ogromny. Przemyśl to dobrze, nie tylko głos serca jest ważny, rozsądku też.

149

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku problem polega na tym, że mój chłopak kocha to co robi,może nie powinnam pisać, że to problem, bo on jest szczęśliwy. Trochę u nich już pracowałam przy krowach, nawet mi się to podoba, ale znajomi mówią mi, że tak jest,bo nie mam z tym do czynienia na codzień, mówią, dokładnie tak jak Wy, że powinnam się zastanowić, a ja poważnie bardzo go kocham i na chwile obecną nie wyobrażam sobie życia bez niego. A o tym, że po ślubie chciałabym pracować jeszcze mu nie powiedziałam, bo się boję, że on mi powie, że nie będzie takiej możliwości ze względu na ilość pracy przy gospodarstwie.Jeśli chodzi o budowę domu to niestety nie będzie takiej opcji, bo Mój ma już przepisany dom po rodzicach ( ten w którym teraz wszyscy mieszkają) i powiedział mi kiedyś,że nie widzi potrzeby, żeby się wyprowadzać skoro dom już ma. Na chwilę obecną nie mam nic przeciwko, ale obawiam się sytuacji, w której Ty się Jeżyku znalazłaś, chociaż tak wcale nie musi być. Do mnie mój luby też nie chce się przenieść, bo twierdzi, że nie umiałby żyć w takiej małej klitce ( mieszkam w kawalerce), a moim marzeniem zawsze było zamieszkanie ze swoim facetem jeszcze przed ślubem w celu takiego na prawde bliskiego poznania siebie nawzajem.

Ktoś już na tym forum napisał, że mężczyzni GOSPODARZE szukają sobie żon po to, by mieć dodatkowe ręce do pracy i w ten sam sposób podchodzą do dzieci, aż wole sobie nie wyobrażać, czy jest tak na prawdę.... 
(

150

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Misia Twoja historia jest troszke podobna do mojej, mój facet mówi to samo, że ma gdzie mieszkac, ma dom na wsi a w bloku to on nie będzie mieszkał bo nie ma takiej potrzeby, uważa że to wszystko dla mojego dobra. (chyba tylko dla własnej wygody)
jeżyk bardzo dużo mi uświadomiła, otworzyła mi oczy na pewne sprawy i też zaczęłam się trochę bac że nie będę kiedyś szczęśliwa z moją teściową która kłamie na każdym kroku.
Misia to co pisze jeżyk - posłuchaj jej. Zrób wszystko co tylko możliwe abyście mogli mieszkac gdzieś indziej, nie z teściami. Ja trochę zbyt późno zaczęłam rozmawiac na ten temat z chłopakiem. Mogłam od razu mu uświadomic że zostaje u siebie, żeby to on się do mnie wprowadził. Ale było tak że na początku naszego związku byliśmy jeszcze "smarkaczami" że tak napiszę i jego rodzice ciągle zapraszali mnie do siebie, mówili żebym zostawała na noc, potem żebym została na dłużej i tak w zasadzie wyszło że już jestem tu na stałe. Tak właściwie samo z siebie. A mogłam od początku rozmawiac z nim na ten temat ale kiedyś to się człowiek nie przejmował takimi rzeczami, nie wiedziałam jak to wygląda, i ty też dużo rozmawiaj z chłopakiem, postaraj się go uświadomic o swoich potrzebach, o waszych.

151

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Już wcześniej pisałam, że moi rodzice są strasznie konserwatywni. Oni twierdzą, że małżeństwo to jest zawsze do grobowej deski (nawet jakby mąż pił i bił) i jeśli ja się sama zdecydowałam mieszkać z teściową, to mam jej słuchać i radzić się jej we wszystkim. Była nawet taka sytuacja, że zapytałam swoją mamę jak coś tam ugotować, a ona mi nie poradziła, tylko powiedziała, że na miejscu w domu mam "mamę", którą mogę zapytać. Kiedy miałam wielką depresję jesienią i cały czas płakałam i powiedziałam rodzicom, że chyba nie wytrzymam i wrócę do domu, to strasznie na mnie krzyczeli, że to grzech i że jak zostawię męża to rodziców też stracę. Nawet jak jadę do domu na kilka dni, to moja mama jest bardzo zdziwiona jak mogę męża zostawiać i dopytuje, kiedy już wracam "do domu" Oczywiście jest też mnóstwo gadania, że spotkam się z jakąś koleżanką, bo teraz to ja już nie powinnam się "szlajać". Moi rodzice zawsze tacy byli i może zabrzmi to głupio, ale ja się już do tego przyzwyczaiłam, zaakceptowałam i nie mam do nich pretensji.
Na szczęście budowa idzie jak burza, szalunki zakończone, ławy wylane, rury położone, jutro kładą dreny. Jest czym się cieszyć. Dziś zrobiłam listę na wyprawkę dla dzidziusia. Może czas robić zakupy do spakowania do szpitala. W końcu jest połowa siódmego miesiąca. Nie wiemy jeszcze jak nazwać córkę. Może macie jakieś pomysły.

Wydaje mi się, że dziś już mało jest takich rodziny, z takimi zasadami, a może i sporo tylko ja takich nie znam. Moi rodzice niby też wpajali mi pewne zasady i żyli, jakimiś tak twardymi zasadami, ale wydaje mi się, że poszli z nurtem czasu. Raczej przyjęli by mnie do domu, gdyby działa mi się krzywda, ale cóż mogę więcej napisać. Poza tym nie uważam, że spotkanie z koleżanką nie przystoi zamężnym kobietą, wręcz przeciwnie, raz na jakiś czas jest wskazane.
Dobrze, że budowa domku idzie do przodu;) i dzidziuś w drodze. 7 miesiąc, ale zleciało szybciutko. Co do imion to myślę, że razem powinniście coś wybrać. U mnie obecnie królują wymyślne imiona lub nie polskie, np. Mischell (nawet nie wiem, jak to się pisze). Sama jestem za tradycyjnymi. Może nie takimi "starszymi" typu, np. Stanisława, Wiesława, ale np. Kamila, Agnieszka, Ania. Pozdrawiam;)

152 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2011-05-26 11:21:31)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Misia, posłuchaj co mówią dziewczyny, dobrze doradzają. Musisz zastanowić się, w jaki sposób chcesz żyć, bo w domu teściów będziesz musiała przyjąć ich sposób życia, bo oni są u siebie i nadal będą żyć, tak jak dotychczas. Każda z Nas miała wyobrażenie o tym, jak bedzie wyglądać życie po ślubie, a w większości przypadków okazało się, że wyobrażenie zupełnie mija się z rzeczywistością, bo nic nie jest tak jak miało być. Musisz mieć świadomość, że będziesz przebywać z teściami 24 h na dobę, na intymność czy samotność, nie ma co liczyć. Z doświadczenia zauważyłam, że przed ślubem, kiedy z mężem przebywaliśmy sami np. na wyjazdach wakacyjnych rozumielismy się bez słów. Po ślubie po zamieszkaniu z teściową, relacje te rozluźniły się, bo wciąż ktoś się wtrąca, nie mamy możliwości podjąć jakiejś decyzji tylko we dwoje, ani spedzić czasu sam na sam. A przecież każda para powinna nauczyć się najpierw żyć ze sobą, a dopiero potem z innymi. W życiu Twojego chłopaka nic się nie zmieni, dla Ciebie to będzie wywrócenie całego życia do góry nogami. Maż będzie zadowolony, bo jego życie się nie zmieni, dodatkowo będzie miał Ciebie przy boku, a Ty, czy naprawdę będziesz szczęsliwa??

Porozmawiaj z chłopakiem, jakie masz plany na życie, że chcesz pracować i jak widzisz wasze życie,  bo być może on ma dla Ciebie zupełnie inny pomysł. Ustal to wcześniej, bo potem powie, że przecież widziałaś jak jest. Wiem, ze to nie łatwe, ale nie rezygnuj z siebie, bo nie będziesz szczęśliwa robiąc wszystko wbrew sobie.

Zdarzają się fajni teściowie, ale najlepsze dla młodych jest mieszkanie oddzielnie. Starsi ludzie mają swoje nawyki i przyzwyczajenia a młodzi chcą żyć inaczej.

Ja niestety nie umiem się przystosować do życia w małej miejscowości, dotychczas żyłam w dużym mieście, a mineło już 2 lata. Znajomi mówili, że będę żalować, bo tam nie ma perspektyw, szans na rozwój, pracę, a ja byłam zaślepiona i nie myślałam logicznie. Mieli rację, ale ja liczyłam na to, że może jednak będzie inaczej niż mówią.

153

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

mi się wydaje jeżyku że jesteście z mężem dwóch różnych światów ty żyłaś w mieście i to nie małym ja mieszkam w mniejszym byłaś przyzwyczajona do innego życia podróże dobra praca  wolność jak piszesz twój mąż żył w innym świecie cieszyła go gospodarka, widać że kocha wieś na pewno jemu też ciężko by było mieszkać w mieście, w bloku  tak jak tobie na wsi dobrze ze budujecie dom to na pewno pozwoli wam żyć inaczej w spokoju bez teściowej z większą ilością czasu dla siebie

154

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

MISIU kochana. Przeczytaj dokładnie co napisałaś w pierwszym zdaniu: ?problem polega na tym, że mój chłopak kocha to co robi, może nie powinnam pisać, że to problem, bo on jest szczęśliwy?. Więc skoro Ty chcesz zaakceptować jego wybór pracy na przyszłość, to on jeśli Cię kocha powie to samo : problem jest taki że Ty kochasz pracę na etat, nie chcę tego, ale szanuję bo chcę żebyś była szczęśliwa.
Jedyne co powinnaś zrobić to przed ślubem wszystko z nim ustalić, że zrezygnujesz np. z miasta, z czegoś tam jeszcze, a pozostaniesz przy pracy i przy czym tam jeszcze chcesz. Aby życie było szczęśliwe on musi Ci powiedzieć z czego zrezygnuje dla Ciebie, a przy czym zostanie, żebyś była świadoma tego na przyszłość. Każdy z Was musi z czegoś zrezygnować, a nie tylko jedna strona. Pamiętaj priorytetem jest ustalić to przed ślubem. Ja ustaliłam tylko to, że z pracy nie zrezygnuję, ale pomagać będę. Plany z domem wyszły dopiero po ślubie, ale Tobie radzę ustalić wszystko wcześniej. On nie może Ci czegoś zabronić. Przecież nie złoży za Ciebie wypowiedzenia z pracy. Jeśli Ty tego nie zrobisz, nikt tego nie uczyni. Wychodzisz do pracy i tyle. I nie mów, że się boisz powiedzieć o swojej decyzji chłopakowi, bo co to za miłość, jeśli Ty już mu siedzisz pod pantoflem.
Jeśli chodzi o pracę w gospodarstwie radzę zaobserwować za co odpowiedzialna jest teściowa. Jeśli to ona doi krowy, to nie myśl, że się od tego wymigasz. Jeśli doi Twój chłopak, czy jego ojciec, możesz liczyć, że nie są aż tak zacofani, że uważają, że od dojenia krów jest kobieta. Jeśli natomiast facet jest tam tylko od robót w polu i od karmienia, to masz przesądzony los, bo teściowa odda Ci pałeczkę i dojenie krów spadnie na Ciebie. Tego jestem w 100% pewna.
Jeśli natomiast chodzi o to, czy praca przy krowach Ci się podoba, to trudno powiedzieć, bo pomóc raz na jakiś czas to nie pracować. Ja zawsze byłam mieszczuchem, ale od zawsze lubiłam krowy i pracę przy nich poznałam wcześniej od podszewki, bo po studiach pracowałam jako zootechnik, inseminator, a potem kierownik na fermie. Ustawianie żywienia, czy rozrodu od wielu lat jest dla mnie chlebem powszednim. Logistyka mnie nie przeraża, a roboty też się nie bałam, porody, czy cokolwiek innego to byłam już w tym obcykana. Do tej pory pracuję na etat w tej branży i wiele wiem. Na pewno wiele mój mąż w tej kwestii skorzystał. Chociaż moja teściowa śmieje się ze mnie ukradkiem, że jestem przemądrzała i głupoty opowiadam mężowi. Tylko w głowie mu zwracam tym grupowaniem krów, zasuszaniem, żywieniem, czy rozrodem. Ale my z mężem wiemy swoje i po roku zmian już widać efekty.
Teraz budowa domu. A odkąd to nie można zbudować domu obok rodzinnego? Co ma z tym wspólnego fakt, że stary dom jest przepisany na Twojego? Może być przepisany, a obok mieszkacie we własnym domu. U nas tak jest. Wszystko stare figuruje na męża, ale to nie oznacza, że nie możemy mieszkać gdzie indziej. Zresztą inwestycja w nieruchomość zawsze się opłaca, więc Twój chce mieszkać z mamą z wygody. Powiedział Ci że on ?nie widzi potrzeby, żeby się wyprowadzać skoro dom już ma?, ale Ty widzisz potrzebę, bo domu jeszcze nie masz. Będziesz tam u kogoś, a tego nie chcesz. On nie umiałby mieszkać w klitce, w mieście, ale Ty musisz umieć mieszkać u teściów? Wcale nie, proś o kompromis. Jakie będą jego reakcje, takie prawdopodobnie całe małżeństwo, także warto rozmawiać i ostatnie co mogło Ci przyjść do głowy to bać się mówić o swoich potrzebach.
Faceci GOSPODARZE (hi brzmi fajnie) faktycznie szukają konkretnej kobiety do roboty. Mówią, że niby nie, ale tak właśnie jest.

CHABER zgadzam się z Tobą we wszystkim oprócz kwestii pieniędzy. Chłopi tylko narzekają na brak kasy. Jeśli ktoś ma krowy dojne to nie jest możliwe, żeby nie miał z tego przychodów. Ma regularne wypłaty z mleczarni i to grubo ponad złotówkę za litr, także jakby nie liczyć to wyjdzie na swoje i zarobi na kolejne inwestycje. Wiem, wiem, co powiedziałby teraz rolnik ale wszystko takie drogie i zarobione pieniądze idą na paliwo, nawozy i takie tam. A w mieście to wszystko jest tanie i wypłata idzie na co? Na życie. Także wszyscy rolnicy, którzy narzekają na brak kasy, to są albo lenie, albo nieudacznicy. Każdy kto ma hektary ma pieniądze. Gdyby nie mieli poszliby do pracy, a jakoś się z chałupy nie ruszają. Nie wiem jak inne zwierzęta, ale każdy kto ma krowy ? ma pieniądze. Inaczej nikt za darmo by nie pracował. Z krów żyją całe wielopokoleniowe rodziny. Mogę na ten temat się wypowiadać, bo mam porównanie. Wiem jak się żyje w mieście z wypłaty, i wiem jak się żyje na wsi z gospodarki. Mieszczuchom nikt za darmo kasy nie daje. A na wsi dopłaty za posiadanie ziemi są, za ropę, dofinansowania do inwestycji i to po 50, 60 %. Ktoś w mieście słyszał, żeby za posiadanie np. mieszkania, czy działki ktoś raz w roku dostał np. 20.000 zł od unii? A za posiadanie ziemi dostają bez pracy. Wystarczy raz w roku zaorać. Już nie wspomnę o różnicach w opłatach składek ZUS i KRUS, bo tutaj w ogóle wieś żyje kosztem mieszczuchów.

GABISIULA na nic nigdy nie jest za późno. Walcz.

U mnie już murują smile jestem szczęśliwa.

155 Ostatnio edytowany przez keli (2011-05-26 21:41:14)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Wiem jak się żyje w mieście z wypłaty, i wiem jak się żyje na wsi z gospodarki. Mieszczuchom nikt za darmo kasy nie daje. A na wsi dopłaty za posiadanie ziemi są, za ropę, dofinansowania do inwestycji i to po 50, 60 %. Ktoś w mieście słyszał, żeby za posiadanie np. mieszkania, czy działki ktoś raz w roku dostał np. 20.000 zł od unii? A za posiadanie ziemi dostają bez pracy. Wystarczy raz w roku zaorać. Już nie wspomnę o różnicach w opłatach składek ZUS i KRUS, bo tutaj w ogóle wieś żyje kosztem mieszczuchów.

Obraz zarobku na wsi nie do końca prawdziwy... Wiem, wiem, że pisałaś o znanych Tobie gospodarstwach.
Jeżyku, ale trzeba napisać ile conajmniej hektarów trzeba mieć żeby przeżyć, bo ktoś z miasta może pomyślec, że tu jakaś sielanka z zarobkiem, a znam  wręcz przeciwną sytuację. Ktoś kto ma tylko kilka hektarów nie zarobi niestety... I zależy jak daleko do miasta, bo na paliwo, dojazd choćby do lekarza, sklepów wiele osób naprawdę dużo wydaje. KRUS ma niższe składki, ale kobieta na KRUSIE jeśli jest na zwolnieniu w ciąży dostaje tylko 10 zł dziennie, czyli 300 na miesiąc, a gdy pracuje się na etacie to chyba kwotę zbliżoną do pensji.

156 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2011-05-27 11:31:31)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ja dziś mam kiepki dzień, mam ochotę spakować rzeczy i więcej nie wrócić. Mam dość wpieprzającej się we wszystko czarownicy. Może ma dobre intencje, ale niech zajmie się swoimi sprawami, a nie uszczęśliwia mnie na siłę. Własnie wpadła na pomysł malowania drzwi na naszym piętrze, skoro my chcieliśmy kupić nowe. Oczywiście nie zapytała, tylko robi swoje, kolor, który do niczego nie pasuje. Kto ją o to prosił?? Ale po co się kogoś pytać, skoro wie lepiej. Nie wiem, czy, to przez emocje, ale mam dość jej i mojego męża, który potulnie przyjmuje narzucanie przez Nią wszystkiego. Poprostu tak mu wygodnie, bo w ten sposób, nie musi nic robić, bo mamusia zrobi.
Przepraszam dziewczyny za te smuty, a musiałam się wygadać komuś. Nie bardzo mam komu, bo rodzina i znajomi daleko, a jak człowiek powie, co mu leży na sercu, to łatwiej radzi sobie z emocjami.

157

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KELI pewnie masz rację. Ja pisałam o takich co mają przynajmniej 15 ha. Akurat w moim regionie gospodarstwa są o wiele większe niż średnia krajowa, dlatego tak wybucham kiedy ktoś narzeka, a siedzi i nic nie robi. Ostatnio sąsiad, który ma taki sam areał jak mój mąż i też ma krowy nie przepuścił mego męża przez swoją łąkę, kiedy ten jechał ciągnikiem, bo powiedział że biednemu (czyli niby jemu) zawsze wiatr w oczy wieje, a bogaty (czyli niby mój mąż) zawsze po biednym jeździ. Wcześniej takich sytuacji nie było, więc mój mąż zamiast się zdenerwować i zawrócić (jakbym zrobiła to ja) pytał go o co mu chodzi. Sąsiad stwierdził, że my jesteśmy bogaci, bo zaczynamy dom stawiać. Potem jeszcze wykrzyczał, że ja z miasta paniusia jestem i poprzewracałam mu w głowie. Szlak go widocznie trafia, bo on mieszka z żoną i córką, która ma dziecko i nie wie z kim. Straszna zazdrość go wzięła, że my potrafimy się dogadać. Także widzisz dwóch sąsiadów oo identycznejilości ziemi, ta sama klasa ziemi, te same zasiewy, ta sama produkcja i jeden jest z tego bogaty, a drugi biedny. Ja już tyle się nasłuchałam od rolników jacy to oni są biedni, że mi się flaki od tego przewracają. Jeśli tak im biednie, to po co siedzą całymi rodzinami na utrzymaniu z ziemi, niech połowa z nich się zajmie domem i ziemią, a druga pójdzie pracować na etat i będą pieniądze. Ale oczywiście jak to? Mieć gospodarstwo i u kogoś pracować? Lepiej świnię jedną chować i jedną krowę i jakoś ciągnąć.

SMUTNY MISIU miałaś gorszy dzień, ale kolejny będzie już trochę lepszy. Mam nadzieję. A nie przejmuj sie tą babą. Wiesz jak moja maluje drzwi? I wszystko zresztą. Już o tym pisałam wcześniej. Farba olejna to jej jedyna forma remontu. Wszystko dookoła pomalowane tak: drzwi i jedna trzecia klamki, bo tak gdzie maznęła tam dobrze. Żadna taśma nie potrzebna, żeby nie namazać. Wszędzie zacieki, bo chyba dużo tej farby bierze na pędzel. No własnie i wszystko pędzlem ściany w kuchni, łazience, drzwi, rury, piec. A z tego pędzla wszędzie włosy zamalowane. Masakra. Tu trochę mażnięty włącznik do światła, tu trochę żyrandol, bo kto by zdejmował do malowania. Smutny Misiu.... wiem jak się czujesz.

158

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Opowiem Wam jeszcze kilka śmiesznych rzeczy. Otóż powiedziałam mężowi jak teściowa mi wmówiła, że w naszym stawie mają być ryby i koniec. Mąż zamówił więc swojej mamie narybek karpia na dzień matki, skoro tak kocha hodować te wszystkie zwierzęta. Odebraliśmy rybki i pytamy pana obsługującego, czy na wigilię będą już dobre. On stanowczo zaprzeczył, że będą do jedzenia dopiero za jakiś rok. Co oznacza rok karmienia ich chlebem i nie wiem czym je się jeszcze tam karmi. Ale to nie wszystko. Przecież zimą w mróz ktoś codziennie będzie musiał chodzić i robić im przeręble,bo inaczej się uduszą. To płytki staw,z całkowicie stojącą wodą, więc pewnie będzie trzeba przebijać lód nawet dwa razy dziennie. Kiedy to usłyszałam, to od razu powiedziałam, że ja chodzić do nich nie będę i żebyśmy ich nie brali, skoro nie dojże trzeba za nie zapłacić, karmić to jeszcze chodzić zimą po lodzie i robić dziury, ale mąż się uparł i przywieźliśmy. Nie minęły dwa dni, a teściowa pyta mnie dziś rano, czy ja chleb rybom nosiłam. Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem. Dobijająca jest ta kobieta. Naprawdę. Wręcz bezczelna.
Mentalność kobiety na wsi jest taka. Karp kosztuje kilkanaście zł i można go kupić cały rok, zjeść kiedy się chce, ale według niej trzeba mieć wszystko swoje. Kiedy była moja mama i ciotka, to mówiły o zdrowotnym znaczeniu gęsiego smalcu i ciotka mówi, że kupiła gęś za 50 zł i natopiła smalcu na rok. Moja teściowa od razu se wymyśliła, że kupi trzy gęsi i będzie je pasła. No istna wariatka. Przecież one zeżrą trzy razy więcej niż są warte. Tak samo kupiła 10 broilerów. I uwaga!!! Zapłaciła za każdego 6 zł, to już 60. Przez 2 tydzienie zźarły 20 kg worek granulek, za który teściowa zapłaciła 70 zł. No to teraz trzeba wyliczyć ile jeszcze zjedzą zanim urosną. Jakieś cztery miesiące rosną, jedzą coraz więcej więc licząc i tak wyjdzie na to samo co w sklepie. Już nie mówię o łapaniu ich, zabijaniu i wyrywaniu piór. Śmierdziele. Ale teściowa twierdzi, że są swego chowu, a ja się pytam jakiego swego jak karmi się je kupionymi granulkami? Rozumiem, żeby skubały trawę i robale, ale one żrą paszę z worka i nawet z kurnika nie są wypuszczane.
Wczoraj rano przy śniadaniu teściowa pyta, czy jedziemy dziś do miasta, mąż mówi, że ja jadę, ale do tego odległego o 40 km, bo chcę sobie coś kupić. Więc ona mówi tak. "To weźmiesz mnie ze sobą, ja zostanę w tym miasteczku 10 km od nas na rynku i kupię warzyw i owoców, a jak będziesz wracała to mnie zabierzesz, ja poczekam". Więc pytam jak ona sobie to wyobraża skoro sama droga zajmie mi w obie strony około 1,5 godziny, a zakupy na pewno do późnego popołudnia, (bo miałam w planach odreagować od niej i kupić dużo rzeczy maluszkowi, marzyłam o wypadzie na cały dzień w samotności i delektowaniem się przyszłym macierzyństwem - oglądaniem i kupowaniem rzeczy). Powiedziałam krótko, żeby zrobiła listę zakupów i że wszystko kupię w drodze powrotnej. Zdziwiła mnie jej chęć wypadu na rynek, bo zawsze jest problem żeby ruszyła się gdziekolwiek. Wyobraźcie sobie odmówiła. Zażyczyła sobie żebym ją zawiozła, tam kupiła tylko pomidory i ogórki i odwiozłam ją znowu do domu. Dopiero wtedy mogłam pojechać na swoje zakupy. Kiedy wróciłam, zaczęła mi grzebać w torbach, co mnie tak rozzłościło, że się rozpłakałam. A ona tylko powtarzało, jak mi się "wycieczka" udała, bo ona tu musiała gotować dla mego męża, kiedy on ciężko zarabieł na moją wycieczkę. Myślałam, że ją zabiję.

Także SMUTNY MISIU nie przejmuj się tym, że teściowa lezie z butami we wszystko co Wasze, Twoje osobiste, intymne. One po prostu są żmijami.

159

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku, zawiść ludzka i zazdrość nie zna granic, sądziedzi nie mogą znieść, że budujecie dom. Czasami zdarza się taka mentalność ludzka, że dobrze jest, jak wszyscy mają tak samo, jak ktoś zaczyna się wyróżniać, to jest od razu wrogiem. Szkoda tracić nerwy na takie zachowanie i teksty. Wy poprostu staracie się coś zmienić, a on jak chce to niech tkwi w miejscu. Jak można mieć pretensje do kogos, że za cenę kredytów, wyrzeczeń, chce mieć lepsze życie. Lepiej siedzieć, nic nie robić i dołowac tych co coś robią. To jakaś paranoja.

Widze, że coraz lepiej radzisz sobie z czarownica. Bardzo dobrze, że mówisz jej, że masz inne plany niż to co ona zaplanowała. Niech wie, że masz prawo do własnego życia, a cały świat nie musi się kręcić wokół tego co ona sobie umysli. Niestety podejrzewam, że zakup karpi, nie był najlepszy, bo ona nie zrozumie aluzji, że skoro planowała w twoim stawie, to niech ma u siebie. Podejrzewam, że pomimo, że u niej, to Ty bedziesz musiała dbac i chodzić przy tym.

U mnie niestety dziś nie jest lepiej, wciąż płaczę, nad tym, że byłam taka głupia i nie przewidziałam wczesniej jak będzie wyglądać życie tutaj. U mnie jest taka sytuacja, jak u Ciebie w czasie zakładania wątku. Mąż  z mamusią podejmuje decyzje co i za ile kupią, a bardziej to ona mówi co i za ile, a on przyjmuje to z pokorą. Mnie nikt nie pyta o zdanie, bo po co, skoro nie pracuję i nie daję na nic pieniedzy. Odechciewa mi się życ, bo nie widze sensu na poprawę całej sytuacji. Dla mnie czas od ślubu, to dwa zmarnowane lata życia. Mąż rozwija się załozył firmę i wiem, że nigdy nie wyprowadzi sie stąd. Tutaj jest kimś, ma kontrahentów i znajomości, a gdzie indziej będzie nikim. A tutaj to ja jestem nikim, bez szans na pracę, na rozwój, bez rodziny i znajomych, bez własnego miejsca i szans na takie życie jak ja chcę. Czuję, że jedynym wyjściem jest jak każdy pójdzie w swoją stronę, bo mój mąż nie zrezygnuje z własnej firmy i mieszkania z mamusią. Wręcz coraz bardziej przywiązany będzie do tego miejsca. Dopiero teraz załatwiane są sprawy spadkowe po teściu, oczywiście teściowa poinformowała mojego męża, że ma spłacić pozostałe rodzeństwo. A po jaką cholerę Nam jest stary dom! Za te pieniądze, które da rodzeństwu postawilibyśmy swój mały, wymarzony dom. Ale przecież od zawsze było ustalone, że mój mąż bedzie tu mieszkał z mamusia i nie ma znaczenia, czego ja chcę. Dzieci mieszkają na drugim krańcu Polski, więc mój mąż musi zająć się mamusią, a oni mają święty spokój.
Do tego zaczynaja się wakacje na dwa msc przyjedzie ukochana córeczka z wnuczkami. I znowu będzie mnie pouczać, jak to nic nie robimy a biedna mamusia zacharowywuje się dla Nas. To czemu, jak przyjedzie w niczym nie pomaga mamusi. Ale ona ma prawo nic nie robić, bo ona wychowuje dzieci, bo według niej powołaniem kobiety jest opieka nad dziećmi. I poza opieką nad dziećmi, nic więcej nie musi, nie musi pracować, płacić rachunków czy utrzymywać rodziny, do tego jest mąż. Szlag mnie trafia, jak osoba, która nigdy nigdzie nie pracowała, nie zna życia, zarzuca mi, że ja nic nie robię, nie pomagam mamusi. A ja nigdy tak nie zapieprzałam jak tutaj. Bo na wszystkim trzeba oszczedzać, dlatego trzeba zrobić samemu, bo mój mąż musi pracować, mieć spokój i a ja muszę robić za niego. Nie wiem, czy pisałam, ale jak była awaria wodociągu, to zamiast wynająć koparkę (bo to przeciez wydatek), to musiałam łopatą kopać doły pod rury. Z pracy w biurze w wielkim miescie do kopania dołów na wsi. Świetny awans.

160

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

SMUTNY MISIU przykro mi, że płaczesz. Wiem jak się czujesz i współczuję.
Ja pracuję, a teściowa mnie i tak traktuje, jakbym od męża "wyciągała" pieniądze chociażby na "wycieczki" po sklepach. Więc Tobie tymbardziej musi być ciężko w tej kwestii. Wcale się nie zdziw, jeśli będą Ci wypominać brak własnych pieniędzy. Może być ciężko. Naprawdę jesteś bez szans na pracę? Wtedy poczułabyś się o wiele lepiej. Może coś znajdziesz.
Do nas też przyjeżdża na wakacje najpierw siosrta męża, potem brat. Ale ja akurat z tego się cieszę, bo może będzie weselej i wogóle może teściowa tak nie będzie doglądać nas, a zajmie się gośćmi.
Smutny Misiu a na starość naszych teściowych to my będziemy podcierać im tyłki. Zobaczysz. Ich dzieci będą daleko i będą oczekiwać, że skoro one nas przyjęły pod swój dach, to teraz musimy z wdzięczności dotrzymać je do śmierci.

161

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku widzę, że jesteś bardzo mądrą kobietą. W zupełności zgadzam się z tym co napisałaś na temat "biednych" rolników. Mój co chwile narzeka, że pieniędzy nie ma, chociaż nawet ja zdaje sobie sprawę, że ma ich o wiele więcej ode mnie. Posiadają około 100 ha pola, myślicie, że przy takiej ilości mają problem z DOCIĄGNIĘCIEM do następnego miesiąca? bo ja wątpie. No ale mój luby to taka mała sknera, nie wiem już jak go z tego wyleczyć. On mi nawet swojego samochodu pożyczyć nie chce, jak np śpię u niego, rano musze jechac do pracy, a popołudniu i tak jechałabym z powrotem do jego domu, więc auto bym mu oddała. Ja swojego samochodu nie mam i kombinować muszę jak się do niego dostać. On doskonale wie, że jeździć potrafię, bo nie raz już to auto prowadziłam w jego obecności. Myślicie, że jest jakiś sposób, żeby go przekonać, że przecież mu tego samochodu nie rozwale? Jeżyku nawiązałaś to do tego, że teściowie, ogólnie starsi ludzie mieszkający na wsi wychwalają jedzenie, warzywa swojskie. Moja teściowa też ma do tego tendencje. Co chwile podkreśla, że od nich są o wiele lesze niż te ze sklepu, ale denerwuje mnie to okropnie, bo Ci ludzie, którzy ogródków nie mają i nie chowają swoich kur, królików, kaczek itd to muszą się zadowolić tym co jest w sklepach. Czasami odnoszę wrażenie że ludzie ze wsi uważają się za trochę lepszych.... nie chcę tu nikogo obrazić, ale takie odnoszę wrażenie. Tak samo zdzierżyć nie potrafię, jak mój nieraz opowiada mi jak jest zmęczony po całym dniu pracy, ciśnienie mi się wtedy podnosi, bo on chyba myśli, że tylko on, czyt. gospodarz, ciężko pracuje, a pracując na dwa etaty to taka wypoczęta jestem że szok. Normalnie na samo wspomnienie pisząc to ciśnienie mi się podniosło. Czy muszę ciągle udowadniać, że moja praca to wcale nie taka sielanka? Że my ludzie pracujący w normalnych zakładach,sklepach itd też mamy prawo być wyczerpani?

162

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

MISIA cieszę się, że napisałaś. 100 ha to już coś. Gdybyśmy my mieli tyle to na 100% przeszlibyśmy na ekologię i rzucilibyśmy krowy. Przy takim kawałku ziemi i na ekoligii jest roczna dopłata myślę, że między 150 a 200 tysi, zależy co siejesz. Czyli minimum 10 tysi miesięcznie wychodzi. Sprzedaż plonów na pewno by wystarczyło na utrzymanie tej ziemi, czyli cała dopłata wyszłaby na czysto. Już na pewno byśmy w gnoju nie siedzieli. My mamy zaledwie 20 ha i dzierżawimy 30.
Jeśli ma tyle ziemi to jest zmęczony - wierzę mu. Natomiast faktem jest co piszesz, że czasem rolnicy często myślą, że tylko oni najciężej pracują, a reszta to darmozjady.
Jeśli chodzi o ten samochód to nie wiem. Faceci kochają swoje samochody, ale nie powinien go kochać bardziej niż Ciebie.
Nie napisałaś kto doi krowy. A ile on tych krów ma?

U mnie standard. Pytam wieczorem męża na co ma ochotę na kolację, a on na to, że na niespodziankę i idzie się kąpać. A teściowa mi mówi "ja już wiem co on będzie jadł" i wyciąga coś tam, co uważa. Ale mnie to wkurza. Niech się w końcu od nas odczepi.

163

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

O tak, mamusie najbardziej wiedzą, co ich synkowie jeść powinni, zupełnie jakby mieli 3 lata a nie 30-ści smile A oni wolą coś przygotowanego przez Nas, bo wymyślamy, staramy się zaskoczyć jakimś nowym smakiem i dbamy o formę estetyczną dania, a nie tylko wciąż kanapka z szynką i kotlet. Mój mąż, jak coś mu smakuje, to mówi, że odpowiada mu to co ugotowałam, a potem teściowa na drugi dzień stara się zrobić "podróbkę" tego dania. Oczywiście nie smakuje tak samo, bo ona uznaje tylko sól i pieprz z przypraw, a ja dodam i tego i tamtego.

164

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Smutny misiu bardzo dobrze napisałaś i nawet zgadzam się z Tobą w zupełności:)
Jeżyku Moi mają koło 80 krów dojnych i jakieś drugie tyle jałówek, zasuszonych itd. Jest tego troche. Moja teściowa zajmuje się dojeniem krów, robi to z moim facetem, teściu zajmuje się karmieniem cielaków, ścieleniem itd. Brat mojego zajmuje się żarciem dla bydła, rozwożeniem go itp. Czasami się zmieniają, jak np jeden czy drugim musi zrobić coś innego. Sama już jakiś czas temu pomyślałam o tym, żeby zorientować sie w zadaniach od teściowej, oprócz dojenia zajmuje się domem, sprząta, no standardowo, co drugi dzień musi być ciasto upieczone, niedziela bez rosołu, klusek i rolad nie przejdzie. Ma jeszcze ogród,w którym wszystko oczywiście jest najlepsze i NATURALNE, więc podejrzewam, że moje życie wyglądałoby bardzo podobnie.....

Jeżyku jak się czujesz? Maleństwo kopie mocno?:)

165

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Misia, podejrzewam, ze od Ciebie będą oczekiwać takiej samej pracy i zaangażowania. A co gorsza osobnik męski przyzwyczaił się już do kluseczków domowej roboty, ciasta co drugi dzień i tego wszystkiego co robi jego mamusia. Mój przyzwyczaił się, że ma obiadek podany pod nos, zrobione zakupy, posprzątane, a on ma tylko swoje sprawy zawodowe, zero zaangażowania w życie domowe. I niestety oczekuje tego samego ode mnie, ani groźbą, ani prośbą nie daje się zmienić jego mentalności i przyzwyczajeń. A ja nie jestem jego mamusią i potrzebuje partnera a nie maminsynka.

166

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeny dziewczyny podziwiam was, ja bym nie mogła iść na wieś i doić krowy itp .
Może to z przezwyczajenia , że mieszkam w mieście i mam wszystko na tacy .
Nie uważam się też za jakąś księżniczkę bo uczę się a później pracuje ,aby mieć na własne wydatki.
Co do mieszkania na wsi jak już wspomniałam moja siostra miała chłopaka ze wsi , zamieszkała u niego ze względu na ciąże , oni mają dom , podwórko . Warunki dla dziecka dobre .
Tylko , mamusia jej byłego chłopaka była bardzo wścipska.
On był mamisynkiem mamusia wszystko pod nosek podawała .
W tym traktowanie mojej siostry przykład , mama jej exa robiła pranie wieszała tylko jej , męża i chłopaka siostry a jej zostawiała w pralce .
Siostra wieszała sobie sama swoje pranie , później oczywiście musiała je sama ściagnąć.
Wołając na obiad wołała tylko jego..
Wchodziła im do pokoju , wieszała obrazki święte na każdej ścianie.. Wtrącała się we wszystko..
Pozwalała siostrze gotować ale i tak później jej mówiono , że nie umie gotować i tak faceta nie wyżywi.
Pomijając już to sam fakt , że mieli na podlodze pełno małych dywanów jeden na drugim...

167

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Smutny Misiu, to jest przykre, poważnie a już najgorsze jest to, że się obawiam, że mój będzie miał takie podejście jak Twój. Ja już mu próbuje delikatnie uświadamiać, że nie mam zamiaru mu usługiwać, tzn zrobie obiad, posprzątam ,ale już teraz wymagam, żeby np wyniósł swój talerz do zlewu, żeby po prostu po sobie sprzątał,bo ja za sprzątaczkę robić nie zamierzam, chociaż nie wiem czy jak będziemy razem mieszkać będzie dalej robił to samo:(. Żeby mu jakoś pokazać swoje poglądy opowiadam o swoich znajomych, że np  mąż koleżanki nie pomaga jej wcale przy dziecku, uważa, że jego wkład w domowe obowiązki kończy się tylko na zarabianiu pieniędzy. Niby mnie słucha, przyznaje racje, ale wątpliwości mam na prawdę bardzo dużo, nie chcę być dla swojego przyszłego męża tylko służącą, sprzątaczką i matką jego dzieci. Nie wiem jak to osiągnąć:( Najgorsze jest to, że teściowa przyzwyczaiła ich wszystkich do tego, że w domu nie robią właściwie nic i nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się to zmienić. Ja jestem inaczej wychowana, pamiętam, że mój ojciec zawsze pomagał mamie, gotował, sprzątał, zajmował się mną i moim rodzeństwem.

Milly to co piszesz znowu daje mi do myślenia, nie jest to miłe. Rozumiem, że Twoja siostra z tym chłopakiem już nie jest?
Napisałaś, że nie mogłabyś tak żyć, że nie mogłabyś zamieszkać na wsi, a gdybyś się zakochała? tak na serio? Myślę, że wtedy zmieniłąbyś zdanie i byś się poświęciła, oczywiście mogę się mylić....

168

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Misia nie juz z nim nie jest rozstali się ze wzgledu na jego matkę , która wtracala się do wszystkiego. Wchodziła im nawet do pokoju w sobotę o 6 rano z papierosem i odkurzaczem , moja siostra jej mówiła aby nie paliła bo jest w ciąży i to szkodzi dziecku , ale ona uważała sie za specjaliste który oczywiście wszystko najlepiej wie i papierosy nie szkodzą.. No ale moja siostra teraz sama wychowuje dziecko , bo jej były chłopak woli cysia mamusi;).
Nie nie zamieszkałabym na wsi po pierwsze nie wytrzymałabym 'zapachu' odchodów zwierząt to by było dla mnie za wiele.

169

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

MISIU, u mnie w domu było tak jak u Ciebie, jeśli było coś do zrobienia w domowych obowiązkach to bez podziału na płeć się to robiło. Też mam podobne zdanie jak Ty i wciąż staram się to wprowadzać, ale opornie to idzie. Jak mówię w czym rzecz, to mówi, że rozumie i też tak to widzi, a i tak robi coś zupełnie przeciwnego. Ale trzeba wierzyć, że Nam się uda osiągnąć cel i wychowac sobie mężczyznę smile
MILLY, Twoja siostra to mądra i dzielna dziewczyna, miałaby dwoje dzieci na głowie. Typ maminsynka - od takich lepiej trzymać się z dala, bo więcej kłopotu niż pożytku.

170

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

O Matko! doczytalam:)
Jeżyku nie daj sie:) nawet ciezko mi sobie wyobrazic co przezywasz! ale trzymam kciuki:) pisz co u ciebie!

171

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Czytam uważnie Jeżyku co piszesz, ujmujesz dokładnie w słowa to co czuje większość kobiet, które zamieszkały na wsi, w męża domu, rezygnując z dotychczasowych wygód, łatwiejszego zycia, często inwestując swój majątek. Jak to się dzieje, że tylko płeć piękna potrafi dla miłości do rolnika tak wiele poświęcić. O mężczyźnie sprzedającym swoje hektary by zamieszkać z ukochaną w mieście nie słyszałam. Pierwsze pytanie takiego brzmiało: a co z moją matką? Tak jakby mieszkać na wsi bez hektarów nie można było. Spotkałam za to kilka takich właśnie kobiet jak Ty. Wszystkie po latach wypowiadały się z goryczą o tym, ze mąż tego nie docenił, przyjął wszystko jakby mu się należało, było czymś naturalnym, jeszcze ze zdziwieniem w oczach pytał o co ci kobieto chodzi. Dlatego może dosadnie napiszę: wszyscy ci panowie powinni być starymi kawalerami, oni nigdy się niczego nie nauczyli i nie nauczą. Tam z skąd pochodzę żaden rolnik nie znalazł żony z okolicy, za dobrze kobiety wiedziały czym to pachnie; czy sam ten fakt o czymś już nie świadczy? Poprawiam się, sadownicy znaleźli.

172

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

CHABER jest jak piszesz. Mój mąż jest bardzo inteligentny, oczytany, naprawdę żadna z Was nie powiedziałaby, że to "krowiarz". Chyba nie przesadzę, że czasem ubiera się nawet lepiej ode mnie. Wogóle facet klasa z wyglądu i gadki, ale i tak wymaga od kobiety, że będzie robiła "co do niej należy", czyli wszystko co on robi dojenie i karmienie, a jeszcze dodatkowo cały dom na głowie. On nazywa to kobiecą subtelnością, wrażliwością, po prostu kobiecością. Pięknie potrafi określać kobietę, która gotuje, pracuje i jest jednocześnie świetną kochanką, a także jest piękna i zgrabna. Ha ha po prostu taka która kopie ziemniaki i ma i tak zawsze nienaganny manicure. Matka go przyzwyczaiła, że w domu facet nie robi kompletnie nic. Mój nie potrafi gotować, zmywać, odkurzać. Nic. A ode mnie oczekuje, że będę jeździć ciągnikiem, złapię bydlaka jeśli będzie mu trzeba pomóc. Najgorsze jest to, że gdy jest z nami jego matka, to ja nie mogę od niego niczego wymagać, bo ona natychmiast wstaje i robi to za niego, ze zdziwieniem, jak ja mogę od niego wymagać, żeby mi herbatę zrobił.

KAMILKO dzięki za przeczytanie i za życzenia.

SMUTNY MISIU moja teściowa niestety gotuje wyśmienicie i lepiej niż ja. Używa wszystkich przypraw i robi naprawdę aromatyczne potrawy. Chociaż standardowe i czasem monotonne, ale faceci to lubią. Na szczęście dla mego męża ciasta mogą nie istnieć, także tutaj będę miała wolne, chyba że dzieci będą lubiły smile

MISIA Kochanie na 100% będziesz doiła krowy, jeśli Twoja teściowa to robi. Teraz wspomniałaś, że mieszka z nimi jeszcze brat Twojego. To dodatkowa przyczyna, żeby budować dom. Chyba nie zamierzacie mieszkać w kilka rodzin, to wogóle jakaś masakra. Brat mojego męża też mieszkał tutaj, ale po naszym ślubie od razu się wyprowadził. Każdy powinien żyć oddzielnie. Jak zamierzasz się dotrzeć z mężem w kupie ludzi, którzy Ci w Twoich przekonaniach na pewno nie pomogą?
Czuję się dobrze smile z brzuchem. Córka kopie ale rzadko i delikatnie. Tylko jak się zdenerwuję, to ona kopie straszliwie.

MILLY moja teściowa chyba nie jest, aż tak straszna, jak Twojej siosrty, poza tym mój mąż trzyma moją stronę ostatnio i chce się wyprowadzić. Czeka na nasz dom równie entuzjastycznie jak ja. Poza tym moja teściowa nigdy nie wchodzi do naszego pokoju. Fakt rano wali z dołu w rurę, żebyśmy wstali, ale po pokoju nigdy nie chodzi, nie zagląda, nie sprząta. W naszym pokoju czuję się naprawdę jak w domu. Teraz ze względu na dziecko musimy przenieść się na dół (tu jest za zimno w zimę) i boję się, że wtedy będzie zaglądać, bo nie trzeba iść schodami na górę i będzie dziecko, więc pewnie będzie chciała pomóc. Tej pomocy trochę się obawiam. Mimo, że instytucja babci jest bezcenna i można to wykorzystać, to boję się, że będzie to pomoc przesadna, bo już teraz mi mówi jakie rzeczy mam kupić do szpitala, że zupki ze słoiczka są ble i do mojej zupy po kryjomu dorzuci łyżkę smalcu, czy bedzie zaglądać nocą, kiedy dziecko zacznie płakać, bo może nie umiemy sobie poradzić. Już mi daje rady co i jak stosować, a co wyeliminować. Na szczęście to na razie moje obawy i wcale nie muszą się urzeczywistnić.

173

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

bo już teraz mi mówi jakie rzeczy mam kupić do szpitala, że zupki ze słoiczka są ble i do mojej zupy po kryjomu dorzuci łyżkę smalcu, czy bedzie zaglądać nocą, kiedy dziecko zacznie płakać, bo może nie umiemy sobie poradzić. Już mi daje rady co i jak stosować, a co wyeliminować. Na szczęście to na razie moje obawy i wcale nie muszą się urzeczywistnić.

O rany...współczuję. Będziesz jednak miała krzyż pański z tą kobietą i to o wiele większy niż teraz...domku jeżyka buduj się szybciutko! smile

174

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku myśle, że trzeba nauczyć się stawiać jednak granice w kontaktach z teściową, żebyś tyle nie cierpiała. Umieć odmawiać, bronić swojego zdania, wierzyć w swoją umiejętność opieki nad swoim dzieckiem.
Asertywność... napewno słyszałaś coś o tym. Przecież dom jeszcze za jakiś czas. Pierwsze lata dziecka są bardzo ważne i jako mama, szczególnie w połogu będziesz potrzebowała, żeby nikt nie mącił Twojego spokoju. Proś jednak Męża o herbatę, może nauczy się robić ja dla Ciebie... To co teraz wypracujecie, będzie na całe życie. Przy dziecku taka troska Męża o Żonę jest niezbędna.
Dodam, że jedząc pierwszy raz obiad u mojego Męża w domu z jego rodzicami (był to obiad ugotowany przez teściową) widziałam jak po obiedzie mój przyszły mąż cudownie zmywał naczynia smile, więc wiedziałam, że umie.  Teraz ja zmywam, ale i on sobie poradzi, gdy nie mogę akurat.

175

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Keli a ja jeszcze nigdy nie widziałam jak mój mąż zmywa naczynia i szczerze wątpię, żeby mi przy dziecku pomagał.
Wogóle dziś wątpię we wszystko. W to, że kiedykolwiek będę szczęśliwa. Nigdy sobie nie daruję błędu, który popełniłam przychodząc do teściowej. Ta kobieta jest gorsza niż żmija. Dziś dokucza mi cały czas. Zaczęło się od listy zakupów na której była zgrzewka wody, 5 kg ziemniaków, 4 kg mąki, 10 kg cukru, proszek do prania (oby jak największy) i reszta jakieś tam drobiazgi. No i ja dzwigałam to wszystko. Fakt są przecież wózki, ale targanie tego z półki na wózek, z wózka do samochodu, z samochodu do domu (bo nie było komu tego zrobić, bo mąż na polu) bylo straszne. Chyba urodzę przed czasem jak tak dalej pójdzie. Później wzięłam się za malowanie pokoju bo zaczął się już ósmy miesiąc ciąży, a mąż tylko od tygodni obiecuje, że ruszy wałkiem i nic. Zatem sama postanowiłam malować. Maluję sobie, a teściowa wchodzi z tekstem zostaw to na chwilę i zrób sałatę. No ku... jakby sama nie mogła zrobić święta krowa. Z tą sałatą też była jazda, bo wczoraj tata dał mi sałatę z naszej działki, no a teściowa dziś poszła urwać swoją, bo powiedziała, że do jutra jej sałata przerośnie, a moją najwyżej zje świnia, a potem beczelnie jeszcze kazała mi tę swoją sałatę przygotować. Oczywiście, że przygotowałam, ale dopiero jak wykończyłam wlaną do kuwety farbę i zrobiłam swoją sałetę, a jej została z misce. Rozpłakałam się przez to wszystko w naszym pokoju, a mąż tylko stwierdził, że to problem między mną, a teściową i ma to gdzieś. Tak samo jak i moje malowanie i żebym się w końcu przestała użalać nad sobą, bo już dawno powinien mnie ze swego domu wyrzucić, żebym się życia nauczyła, bo jestem leń pieprzony, dama z miasta bo wiadra podnieść nie umie, że starszych nie szanuję. Powinnam być bardziej "elastyczna". Czyli niby co? Robić wszystko jak sterowana lalka, co każą. Żałuję, że tak latam z nim do tych krów, że sie nie odzywam, tylko robię to co teściowa mówi. Cholera jasna, mam tego wszystkiego serdecznie dosyć. A syn zawsze będzie trzymał stronę matki. Bo my żony to jesteśmy od roboty, a nie od własnego zdania.
Nie chcę żyć, nawet dla dziecka.

176

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku jest coś, czego Ty pewnie nie żałujesz, ale ja bardzo.
Tego, że budujecie wspólny dom. Może jestem jeszcze młoda i głupia, ale obawiam się, że Ty nigdy nie będziesz szczęśliwa u boku swojego obecnego męża.
Nie twierdzę, że nie jest wartościowym człowiekiem. Wręcz przeciwnie, wierzę Ci, że jest wspaniały. Ma kilka wad, jak każdy. Ale sądze, że za dużo jest różnic w poglądach na życie rodzinne i wasze role w domu.

177

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku..przeczytałam Twój wątek od początku do końca...
Jesteś baaardzo silną kobietą...chylę czoło przed Tobą...pełen szacun..podziwiam Twoją determinację i chęć walki...ja bym nie wytrzymała i  zabiła tą starą ku..ę po tygodniu : )
Trzymaj się : )

178

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku wciągnęłą mnie Twoja historia i przeczytałam Twe wszystkie posty. Współczuję Ci, że trafiłaś na tak wredną osobę, jaką jest Twoja teściowa i że Twój mąż tak bardzo jest z nią związany. Będę śledzić Twój wątek i mam nadzieję, że przeczytam pozytywne wieści. Chciałabym, aby Twój mąż naprawdę zrozumiał Ciebie i miał takie same potrzeby dotyczące Waszego związku - Waszej rodziny.
Nie daj teściowej rządzić się przy dziecku. Na pewno nie jest to łatwe, ale myślę, że jak na początku popuścisz i będziesz pozwalać na to, czego tak naprawdę nie chcesz, to potem może być tylko gorzej.
Czy dom, który budujecie, jest na tym samym podwórku, czy trochę dalej? Z tego, co wyczytałam, to chyba na tym samym, bo wspólnie dbacie o hodowlę i pole. Ciężka to sytuacja - myślę, że mieszkanie wspólne nawet z pozoru zgodnymi teściami to może nie wyjść na dobre. Udowodniłaś mężowi, że bardzo go kochasz - chciałabym, by on Tobie to naprawdę okazał.
Bardzo niepokoi mnie jak on się do Ciebie odnosi - opisujesz go jako inteligentnego, oczytanrgo i to jest fajne, ale to okropne, że on Cię w ten sposób nazywa - kobietę, z którą się ożenił, którą pewnie kocha (taką mam nadzieję) i która nosi pod sercem Wasze dziecko. A to, że pozwalał Ci na tą ciężką pracę i na dźwiganie - nie usprawiedliwia go wzorzec wyniesiony z domu. Teraz są inne czasy, ludzie POWINNI zdawać sobie sprawę z wielu spraw i z ich konsekwencji..
Życzę Ci jak najlepiej - odzywaj się dalej, na pewno będę tu zaglądać smile Życzę też szczęśliwego rozwiązania smile

179

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

ANIOŁKU dziękuję za życzenia. Dom jest dokładnie 180 metrów od gospodarstwa, dzieli nas łąka. Myślę, że to wystarczająco i ja naprawdę wierzę, że u siebie będę szczęśliwa. Jest to budowa nowego siedliska. Będziemy mieli całkiem oddzielne podwórko.

ODICZKA nawet nie wiesz jak rozśmieszył mnie Twój post. Naprawdę mnie rozbawiłaś. Też bym ją chętnie udusiła. Teraz jest tak źle, że jak słyszę choćby jej głos, to mam ochotę uciekać, tak mam jej dosyć i tak dzieła mi na nerwy.

KOSTKO CZEKOLADY w każdym związku są kłótnie i gorsze dni jak nasz dzisiaj, ale to raczej normalne, a potem to przechodzi. Ja już pisałam, że tego czy żałuję, czy nie to będę mogła stwierdzić dopiero za kilka lat. Na razie żałuję, ale wierzę, że dom wszystko zmieni. Nasz związek jest bardzo fajny, a wszystkie sprzeczki są z powodu teściowej. Wierzę, że kiedy nie będzie jej w każdym szczególe naszego życia to będziemy bardzo dobrą parą. Zresztą i tak myślę, że jesteśmy. Dziś było gorzej, ale taki dzień zdarza się naprawdę rzadko. Mąż ma wiele zalet, nigdy nie kłamie, nie chodzi z kolegami na piwo, nie interesują go inne kobiety, jest bardzo rodzinny, uczciwy i niezmiernie pracowity. Mi też czasem zdarza się zrobić mu przykrość i też brzydko do niego i o nim mówić. Nie jestem święta. Prawdą jest, że różnimy się wychowaniem, ale skoro zdecydowałam się już powiedzieć A to powiem i B. Ten dom był na początku "jedynym wyjściem" z sytuacji, a teraz jest moim marzeniem, moją wizją przeszłości. Przestał być tylko ucieczką od teściowej. Ja kocham już ten dom jako mój azyl, a nie tylko jako "wyjście z sytuacji".

180

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Podziwiam Cie naprawdę , ale dla mnie to już szczyt z tą sałatą .. Tak jakby Twoja niby była gorsza;/..
Co za kobietaaa

181

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

ja tez mam problem z ktorym chyba do konca zycia sobie nie poradze nigdy o tym nikomu nie moge powiedziec bo nikt mnie nie chce sluchac ,nie moge miec dzieci a wszyscy dookola maja ,moj maz to zaakceptowal ala czesto odczowam ze mu ich brakuje .Najgorsze sa wieczory o niczym innym nie mysle tylko co by bylo gdyby byla ich cala gromadka i w kolko to samo .Mam 38 lat i wiem ze zawsze bedziemi sami  a to tak boli.

182

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

"Jednak z mojego skromnego doświadczenia wiem,że świat ludzi mieszkających na wsi i ich sposób postrzegania świata bardzo różni się od "miastowego". Na wsi kobieta pracuje na gospodarstwie(jeśli posiada się takowe),rodzi dzieci(najlepiej syna), słucha się męża i teściowej bo oni przecież wiedzą lepiej niż jakiś mieszczuch co i jak powinno być zorganizowane.... "

Nie zgodzę się z tym. Pochodzę ze wsi i aż nie moge uwierzyć w tą historię. Pewnie prawdziwa, ale sama chciałabym wiedziec gdzie jeszcze w Polsce jest taka mentalność bo ja się z tym nigdy nie spotkałam...

183 Ostatnio edytowany przez orszulik (2011-06-04 22:43:58)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku kazdy tydzień jest ważny dla Twojego dziecka i najlepiej dla niej jest abyś urodziła ją w optymalnym dla niej czasie.

Ja też niestety nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Mam nadzieje, że Twój mąż się ogarnie i odnajdzie w roli męża i ojca.

184

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

MIRABELKO to jak jest w Twojej wsi? Potomkowie wyprowadzają się po ślubie? To kto w takim razie odziedzicza i zostaje na gospodarstwach? Zostają sami starsi ludzie? Opisz jaka jest mentalność Waszej społeczności?

KICIABUSKORZYM mój problem to pikuś przy Twoim i całkiem nieporównywalny, ponieważ ja mam na niego wpływ i sama sobie zgotowałam ten los. Mój problem powstał z mojej słabości do męża i czystej naiwności, że może być dobrze.
Wiesz co? Gdybymja nie mogła mieć dzieci na pewno bym je zaadoptowała lu stworzyła rodzinę zastępczą. Przecież nie trzeba urodzić dziecka, żeby je kochać i wychować. Co Ty na to?

185

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku...wiem ,że dasz radę...a jak Ci już całkiem zajdzie za skórę to daj znać...przyjadę , łeb jej up......e... i wsadzę w "uwaloną miskę do chlebka",potem namoczę w skiśniętej wodzie do zmywania.A jak zmięknie, to rzucimy bojlerom na śniadanko... : )))

186

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku to co piszesz coraz bardziej przygnębia. O ile nie współczuje synowym mieszkającym z teściową, to Tobie tak, oraz tym wszystkim ktore podzielą Twój los. Na gospodarstwie praca nie jest lekka, to harówa. Uważam, ze w takim przypadku teściowa powinna niebiosom dziękować za dodatkową parę rąk, która ją w dużym stopniu odciąży. Mało tego tu się trafiło ślepej kurze ziarnko, chodzi o Twój wkład w dom, każda teściowa powinna się cieszyć, mąż tym bardziej. Jak znam wieś, mąż z jednej strony zadowolony, z drugiej to co wnioslas kością w gardle może stać, zwłaszcza jak się to rozniesie.Sama wiem po sobie, ilekroć ktoś wspomniał mojemu mężowi o pewnej sprawie jeżył się cały i wyżywał, nie na tym co mu dosrał, a na mnie. Mam nadzieję, że znajdziesz tam jakąś dobrą duszę, która Cię będzie wspierać.  To co tutaj opisujesz powinno dać wielu dziewczynom do myślenia, niech nie wierzą, ze mentalność na wsi tak bardzo się zmieniła. Tutaj czwarte przykazanie nie jest pustym frazesem, a rodzice usilnie dbają by dzieciom wryło się w pamięć i interpretują po swojemu, niestety. Do większości tutaj nie dociera, ze dziecko moze mieć swoje zycie i nie musi wtajemniczać rodzica, że moze stawiać granice oraz mówić nie i vice versa. Samodzielny i niezależny od razu kojarzą ze samolubny i niekochający.

187

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku, smutne to co piszesz. Nie potrafię zrozumieć opisanej przez Ciebie sytuacji. Po pierwsze dlaczego Twoja teściowa nie ma tyle wyobraźni, aby wiedzieć, że takie ciężkie zakupy nie są wskazane w Twoim stanie. Po drugie, rozumiem, że Twój mąż ma dużo pracy, ale dlaczego nie znalazł chwili, aby wybrać się z Tobą po te zakupy. No i po trzecie, dlaczego Ty zgodziłaś się na robienie tych zakupów i dźwiganie ich. Przecież masz prawo gorzej się czuć i dbać o siebie i dziecko. A ponadto, czemu szanowna teściowa nie ruszyła tyłka po zakupy.

Praca na gospodarce wymaga dużo czasu, ale malowanie pokoju dla dzidziusia to powinna być przyjemność dla Twojego męża, a nie przykry obowiązek. Ja myślę, że źle zrobiłaś, że pomalowałaś ten pokój, wykonałaś robotę za niego i podejrzewam, że może przyzwyczaić się do tego, że jesli czegoś nie zrobi, to go wyręczysz. Musi być Ci ciężko, że tak się starasz a od męża nie otrzymujesz zrozumienia. Twój mąż powinnien dziękować Bogu, że ma taką dobrą żone, a teściowa całe dnie i noce klęczeć przed obrazem, że jej syn ma taką inteligentną, rozsadną i mądrą żonę. Wierzę, że kiedy z mężem będziecie w swoim domku, mąż zrozumie jaki ma skarb.
Czekamy na jakieś pozytywne wieści i życzymy Ci jak najlepiej.

188

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

SMUTNY MISIU z tym malowaniem to wiem, że źle zrobiłam, że uległam i mąż pokoju nie pomalował, ale wiem, że gdybym sama tego nie zrobiła to przed porodem chyba bym się nie doczekała na remont pokoju. Wszystko przez pracę w polu. Po prostu wcześniej mogłam zacząć nalegać na to malowanie, ale czekałam i teraz wzięłam się za to sama. Sprawiło mi to przyjemność mimo wszystko, chociaż było ciężko pokonać prawie 30m kw. Najgorszy był sufit i grzejniki. Już nie mogę się doczekać kiedy przyjdzie zamówiona wykładzina, poskręcamy nowe meble i powiesimy piękne firanki. Chcę zobaczyć minę swojej teściowej, bo ona absolutnie nie zmienia nic od 40tu lat. Wszystkiego jej szkoda. Kiedy wynosiliśmy stare łóżko, fotele i obrzydliwą wykładzinę były tak spleśniałe i śmierdzące, że chcieliśmy od razu zanieść to i spalić, ale teściowa absolutnie zabroniła i wszystko stoi na kupie w szopie wśród dwóch zepsutych pralek, zardzewiałych naczyń i innych starych do niczego nie nadających się rzeczy. Czy ona myśli, że po dwóch latach stania w wilgotnej szopie meble znowu nadadzą się do użytkowania?

Dziś teściowa przyszla zobaczyć efekty mojej pracy i stwierdziła, że poszło mi tak dobrze, że przed narodzeniem dziecka trzeba jeszcze odświeżyć kuchnię i łazienkę. Dziwnie się poczułam, bo ona chyba myśli, że w ósmym miesiącu ja będę budowlańcem nr jeden w domu. Przykro mi jest.

189

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

niech sobie wybije z głowy, że malowanie kuchni i łazienki spadnie na Ciebie. Chcesz to pożyczę Ci moją teściową, bo jej powoli już braknie powierzchni do malowania, więc w jeden dzień pomaluję tę kuchnię i łazienkę hehe

Ja dziś do swojego męża napisałam list, o tym co mnie gryzie i zobaczymy jak zareaguje. Chociaż mam pewne obawy, że nie zrozumie w czym rzecz i powie, że wymyślam, przesadzam i inne epitety. To ostatnia szans dotarcia do niego, jak nie będzie efektu, to pozostanie mi powiedzieć, że idę żyć po swojemu.

190

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

ja na Twoim miejscu powiedziałabym no można by było odświeżyć dałabym jej wiaderko z farbą i powiedziała ' ja już pokój skończyłam więc jak chce pani pomalować łazienke to zostawiłam ją na wierzchu'

191

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jeżyk123 ale ona jest bezczelna! Mówiłaś to mężowi? Przecież to jest naprawdę przegięcie. Zastanawia mnie jedno-czemu gdy ona gada Ci takie głupoty, wymyśla i piep*** głupoty, Ty nie reagujesz? Ile można dusić w sobie to wszystko...przecież Ty zwariujesz...
Moim zdaniem powinnaś wreszcie dogadywać jej i komentować jej uwagi-przecież ona myśli,że pozjadała wszystkie rozumy.
Słowo- mieszkam na wsi od niedawna ale (nie prowadzimy gospodarstwa itp. mamy tylko dom z wielkim ogrodem), że takie zacofanie i głupota u starszych ludzi jeszcze jest, to ja nie wiedziałam...

192 Ostatnio edytowany przez keli (2011-06-08 12:45:21)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku dobrze, że już lepiej u Ciebie niż parę dni temu, ale znów sama wzięłaś na siebie ciężary robiąc te wielkie zakupy teściowej... Może czasem taką osobę, która wtrąca się we wszystko i dogaduje trzeba traktować jak chorą i robić swoje... Wiem trudno.
Firanki, skręcanie mebli, wykładzina to chociaż zostaw mężowi.

Chciałabym zapytać te kobiety które przeprowadziły się z miasta na wieś, czy i jak zawiązałyście przyjaźnie na wsi?  Na swoim przykladzie widzę, że z tym o wiele trudniej sad niż w mieście dla nowego mieszkańca.

193

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

KELI firanki załatkwię sama, bo to pikuś przy malowaniu sufitu z rękoma ciągle w górze, z malowaniem grzejników na zmianę to na klęczkach, to na siedząco, to na leząco, bo brzuchalski strasznie mi przeszkadzał - już nie opiszę jaką miałam po tym zgagę i ból w kręgosłupie smile, no i pikuś przy myciu okien, bo tu są ogromne okna, a jakiś człowiek (nie chcę już brzydko na niego mówić, bo to był mój mąż) zamówił wszystkie okna otwierane tylko jedno skrzydło i trzeba wchodzić na parapet na zewnątrz domu, żeby je umyć. I uwaga na zewnątrz otwierane. Natomiast skręcanie mebli to robota dla obojga, ktoś musi trzymać przecież.
Jeśli chodzi o przyjaźnie, to ja mieszkam tu od roku i nie mam żadnej koleżanki. Miałam na oku sąsiadkęi myślę, że byłoby miło się z nią czasem spotkać, ale głupio mi jakoś tak po prostu do niej pójść, więc nie idę. Zresztą teściowa by mnie zjadła chyba. Próbowałam też spotykać się z dziewczyną mego kolegi z pracy, która mieszka ode mnie 10 km, ale pisałam i dzwoniłam do niej kilka razy z propozycją spotkania i ona zawsze odmawiała w ostatniej chwili, więc zrozumiałam, że się narzucam i faktycznie - ona nigdy pierwsza się nie odezwała, milczy odkąd ja milczę.

FOLLOWME nie mówiłam nic mężowi, bo to tak jakbym ciągle tylko się skarżyła i sama nie umiała załatwić swoich spraw.
Jest tak jak piszesz. Ona pozjadała wszystkie rozumy. Najlepiej wychowała dzieci, najlepiej gotuje, najciężej w życiu pracowała, była najbiedniejsza i najbardziej ją bolało.

MILLY zrobiłam podobnie jak mówisz, powiedziałam, że trochę farby zostało i że może wykorzystać. I wzięła się do roboty - pomalowała jedne drzwi.

SMUTNY MISIU moja też ma zamiłowanie do malowania wszystkiego i drobiazg, że dookoła zachaczy o dywan, glazurę, czy okno. Jest czysto jak emali się użyje.
List to dobry pomysł, bo nie zawsze mąż wysłucha, nie dasz rady wszystkiego powiedzieć, a w liście nie ominiesz niczego i on może go kilkakrotnie przeczytać i nie wyprze się, że nie dosłyszał Twoich próśb. Daj znać jakie będą wyniki negocjacji.

194 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2011-06-08 16:38:02)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Tak list, był dobrym pomysłem. I tak już jestem zdziwiona, że przyjął spokojnie to co napisałam, nie było obrażania się itekstów, że mam do niego jakieś zarzuty. Powiedział, że musi się zastanowić i przemyśleć wszystko i wtedy porozmawiamy. Powiedziałam, aby to nie trwało zbyt długo, bo ile można tak tkwić w zawieszeniu.

Keli, jeśli chodzi o przyjaźnie i znajomości, to owszem znam kilka żon kolegów mojego męża. Są w moim wieku i niby powinno byc ok, ale nie bardzo potrafię znaleźć nić porozumienia z Nimi. To chyba przez inne realia, nie ma zwyczaju wyjścia na kawę, na piwo czy gdziekolwiek indziej. Każda tylko dom i dziecko i poza tym innych tematów do rozmów i zainteresowań.

195

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

No tak, zapomniałam, proponując Jeżykowi znalezienie dobrej duszy, że wieś to środowisko hermetyczne. Na obcego nie otworzy się z dnia na dzień. Patrzy się na przybysza nieufnym okiem, z tym co i do kogo się mówi też trzeba uważać. Ciężki orzech do zgryzienia. Zanim wtopiłam się w tutejsze środowisko minęło 10 lat, byłam bacznie obserwowana, komentowano za plecami moje posunięcia, oceniano pracowitość itd. Taka jest wieś, oni lepiej wiedzą, lepiej umieją, choćbyś był po studiach rolniczych, co ty tam wiesz, chyba tylko weterynaryjny kierunek zrobi wrażenie. Jeżyku, uwierz mi miejscowa dziewczyna nie dała by się tak wykorzystywać. Zadziała by jej rodzina, krewni, rozpowiadając na prawo i lewo, jak to jej córce krzywda sie dzieje. Myślę, że teściowa jest tego świadoma i mąż też, a Ty nie masz za bardzo komu się poskarżyć. Spróbuj tym argumentem rzucić im w twarz. Dodatkowo nikt nie widzi naocznie co się u Ciebie wyrabia, bo jednak jakaś reakcja i ploty bliskich sąsiadów by powstały, jak to cięzarną się traktuje. Smutne to jak diabli.

Posty [ 131 do 195 z 1,953 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024