Nie pracuje.
Tata zajmuje się dziecmi.
Dla mnie jest miły chce ze mną być ale ja go nie kocham i raczej nigdy to się nie zmieni.
Do teściowej mówię bezosobowo - zrobić herbatę? Jak się czujecie? Albo czasem "babcia&&&* jesli rozmawiamy o dzieciach.
1,821 2016-08-14 23:00:19
1,822 2016-08-15 07:31:13
NOKIA nie pracuje.
Dla mnie jest miły chce ze mną być ale ja go nie kocham i raczej nigdy to się nie zmieni.
KREJZOLKA Do teściowej mówię bezosobowo - zrobić herbatę? Jak się czuje? Albo czasem "babcia" jesli rozmawiamy o dzieciach.
NOKIA Zrobiłam markery genetyczne i kolanoskopie. ALL ok.
COCA COLA tesciowa jaka była taka jest. przyniosła mi sadzonki paprotek których nie za bardzo chciałam i dlatego nie posadzilam ich Kiedy nie bylo mnie cały dzień w domu przyszła i posadziła je na moim podwórku w różnych miejscach. Ona już taka bedzie i już.
Tata bawi się z dziecmi czasem też zajmuje się nimi.
Jestem samotna ale ja dobrze czuję się tylko że sobą.
GOJKA przykro mi z powodu Twego Taty. Mój trzyma się bardzo dobrze. Ciągle siedzi na działce a ma 75 lat już. Ale ta działka zajmuje mi cały jego czas i wszystkie jego myśli.
OOLKA wies dzieciom służy ciagle na podwórku sie bawią. Szczesliwe są.
1,823 2016-08-16 09:58:53
Jeżyku z pewnością teraz oboje-były mąż i teściowa zaczną się starać.
co ci powiem....
Wiem jak to jest żyć bez miłości, bo to znam- ale choćby przyjacielskie stosunki powinny was łączyć.
Wiem że dużo daje spokój w domu.
Co u mnie?
nie pracuję.
nie ułożyło mi się, ciągle płacze.
W domu nie układało się, teraz praca.
Jakoś tak dupawo.
Pozdrawiam
1,824 2016-08-17 18:54:58
Paprotki: tesciowa, jak sikajacy piesek, znaczy swoje terytorium. Na Twoim miejscu bym paprotki wyrwala i powiedziala jasno, ze nie zyczysz sobie zadnych zmian przez nia w Twoim domu.
Praca: jakis czas temu wspomnialas, ze znalazlas cos, ale maz sie nie zgodzil. Dlaczego jej nie podjelas? Bo na dzien dzisiejsz "zadna obca baba nie siedzi w domu meza", a Ty pewnie z racji tego, ze nie pracujesz pod krowy codziennie biegasz... Jesli tak, to wyszlo na jego, a nie Twoje... Prosze napisz, ze tak nie jest. Napisz, ze szukasz/podejmiesz prace.
Maz: tylko czekac, az stwierdzi, ze skoro jestes na jego lasce, to specjalne wzgledy mu sie naleza. Wiem, ze to brutalne, ale predzej, czu pozniej tak bedzie.
Dzieci: sa szczesliwe. To dobrze. Ale jak dlugo beda szczesliwe? Dopuki sie sytuacja w domu nie zmieni?
1,825 2016-08-17 22:03:41
Paprotki: tesciowa, jak sikajacy piesek, znaczy swoje terytorium. Na Twoim miejscu bym paprotki wyrwala i powiedziala jasno, ze nie zyczysz sobie zadnych zmian przez nia w Twoim domu.
Praca: jakis czas temu wspomnialas, ze znalazlas cos, ale maz sie nie zgodzil. Dlaczego jej nie podjelas? Bo na dzien dzisiejsz "zadna obca baba nie siedzi w domu meza", a Ty pewnie z racji tego, ze nie pracujesz pod krowy codziennie biegasz... Jesli tak, to wyszlo na jego, a nie Twoje... Prosze napisz, ze tak nie jest. Napisz, ze szukasz/podejmiesz prace.
Maz: tylko czekac, az stwierdzi, ze skoro jestes na jego lasce, to specjalne wzgledy mu sie naleza. Wiem, ze to brutalne, ale predzej, czu pozniej tak bedzie.
Dzieci: sa szczesliwe. To dobrze. Ale jak dlugo beda szczesliwe? Dopuki sie sytuacja w domu nie zmieni?
No i po co ona ma drzeć koty z teściową, pójdzie wyrwie paprotki, a zaraz tamta zrobi co innego złośliwie i po co to, bez sensu. Lepiej machnąć ręką czasami, oczywiście w granicach rozsądku.
Wyrazy współczucia w związku z Twoją mamą...
Na męża miej oko, wydaje mi się, że to tylko pozory z jego strony, taki przykurzony okaz.
1,826 2016-08-18 01:22:00
Po to, zeby jej pokazac, kto tam jest pania domu. Jak tesciowej pozwoli na to, to ona zaraz cos nowego wymysli. Na zasadzie daj palec, to Ci cala reke wezma. I znowu Jezyk bedzie sie czul jak nie u siebie (przeciez juz tak bylo), w domu wybudowanym za swoje pieniadze... Ja tak samo mialam. Pozwolilam tesciowej na duzo na zasiadzie "starsza, szacunek jej sie nalezy" a ona doszla do wniosku, ze wszystko jej wolno. Teraz ma wyraznie powiedzianie co moze, a co nie. A naszym gosciem jest, gdy ja sie na to zgodze.
1,827 2016-08-18 07:37:22
Jeżyku wiesz co ci powiem-jest różnica robić coś złośliwie a robić "bo sie takim jest".
Ty juz wiesz o co chodzi:) ona taka jest, zresztą osoba która straciła mamę nie zwraca uwagi na pierdoły, bo wiesz że problemem jest np. chore na ucho dziecko i okres próbny w pracy, nieoplacaone rachunki.
nie porównam twoich problemów do moich, ale... tak trudno jest komuś zaufać i pokochać, że obojętnośc traktujemy jako dopust boży.
dostałam oferte pracy na kasie-do 21, poprzednia praca bardzo dobra, boje się kto się zajmie moim dzieckiem wieczorami bo rodzice pracują do emerytury jeszcze rok. ale wynajme te nianie bo chce zdobyć doswiadczenie na kasie, wezme te prace...
u nas tak sobie-prosze o kazdy grosz, chociaż kłótni nie ma...
1,828 2016-08-18 07:44:52
Paprotki: tesciowa, jak sikajacy piesek, znaczy swoje terytorium. Na Twoim miejscu bym paprotki wyrwala i powiedziala jasno, ze nie zyczysz sobie zadnych zmian przez nia w Twoim domu.
Praca: jakis czas temu wspomnialas, ze znalazlas cos, ale maz sie nie zgodzil. Dlaczego jej nie podjelas? Bo na dzien dzisiejsz "zadna obca baba nie siedzi w domu meza", a Ty pewnie z racji tego, ze nie pracujesz pod krowy codziennie biegasz... Jesli tak, to wyszlo na jego, a nie Twoje... Prosze napisz, ze tak nie jest. Napisz, ze szukasz/podejmiesz prace.
Maz: tylko czekac, az stwierdzi, ze skoro jestes na jego lasce, to specjalne wzgledy mu sie naleza. Wiem, ze to brutalne, ale predzej, czu pozniej tak bedzie.
Dzieci: sa szczesliwe. To dobrze. Ale jak dlugo beda szczesliwe? Dopuki sie sytuacja w domu nie zmieni?
jakby każdy przejmowal się takimi głupotami jak paprotki to ciagle by były wojny miedzy ludzmi
po co takie rady wogole
nie po to dziewczyna wrocila, żeby klocic się o takie pierdoły
tym bardziej w obliczu tego co się ostatnio wydarzyło w jej życiu
a to czy Jezyk pracuje czy nie to jej sprawa
dziewczyna jest ambitna i madra i poradzi sobie na pewno bez takich rad
1,829 2016-08-18 07:47:11
Po to, zeby jej pokazac, kto tam jest pania domu. Jak tesciowej pozwoli na to, to ona zaraz cos nowego wymysli. Na zasadzie daj palec, to Ci cala reke wezma. I znowu Jezyk bedzie sie czul jak nie u siebie (przeciez juz tak bylo), w domu wybudowanym za swoje pieniadze... Ja tak samo mialam. Pozwolilam tesciowej na duzo na zasiadzie "starsza, szacunek jej sie nalezy" a ona doszla do wniosku, ze wszystko jej wolno. Teraz ma wyraznie powiedzianie co moze, a co nie. A naszym gosciem jest, gdy ja sie na to zgodze.
i ona jeszcze chce przychodzić?
to zlota kobieta z twojej teściowej
każdy ma jakiś swoje przywary
proponowałbym najpierw spojrzeć na siebie jaka się jest synowa a potem wieszac na kims psy
1,830 2016-08-18 12:28:44
gojka102 napisał/a:Nigdy nie miałam nikogo na wsi,nigdy na wsi na stałe nie mieszkałam (pomijając wakacje) ale wiem jedno: nie,kobieta nie ma lżej na wsi niż ta w mieście.
Szczególnie kobieta myśląca.
Od zamążpójścia poznałam wiele kobiet mieszkających na wsi.I w moim wieku, i młodszych,i starszych.
Najtrudniejsze jest zmaganie się z mentalnością.
Ja nie daję rady.
I widzę jak dziewczyny,żony braci mego męża także sobie nie radzą.
Nie wolno zdradzić,że się na coś choruje.
Kiedy w wakacje byliśmy na wsi miałam w nocy hipoglikemię.
Mąż wezwał pogotowie.Jego ojciec musiał się tłumaczyć sąsiadom i wstydzić za mnie-tak powiedział
Mnie pani,od której kupuję porzeczki także wypytywała i skomentowała,że taka młoda a taka chora to mąż pożytku żadnego nie ma.
Żona brata mojego męża ma zdiagnozowane SM.Nikt o tym nie wie, ani jej rodzina,ani znajomi.Wiem tylko ja i mój mąż-bo jest lekarzem.Na wsi żona nie może powiedzieć,że mąż ją bije,stosuje terror psychiczny.Bo na wsi sąsiadka ci powie: sprawy domowe rozwiązuj w domu.Czyli mordeczka na kłodeczkę.
Jak ktoś trzyma psa w domu to może oznaczać,że albo nie może mieć dzieci i psa traktuje jak dziecko,albo jest chory psychicznie albo jak ja: miastowa panienka co jej odpierdziela i na wsi probuje zaprowadzać miejskie porządki.
Pies jest od pilnowania obejścia.Nie można go kochać,wozić do weta-poza obowiązkowym szczepieniem na wściekliznę-a jak zdechnie bierze się za darmo drugiego.Ewentualnie,jak pies nie pilnuje,wywozi się go następnej wsi i wtedy bierze nowego.Jest jeszcze mnóstwo zasad,których na wsi trzeba przestrzegać by się wiejskiej gawiedzi nie narazić: trzeba mieć kwiatki na parapecie,firanki-broń boże nie rolety.
Można olewać,nie reagując na komentarze,zaczepki wsiowych sąsiadów.A można też mieć dość i się wynieść.Co do typowych,fizycznych czynności,które trzeba wykonywać na wsi: zanim wsiądziesz do auta i pojedziesz do pracy musisz zimą pamiętać by kawał drogi odśnieżyć a następnie przeznaczyć kilkadziesiąt minut,do godziny więcej na dojazd do pracy.
Po pracy musisz pamiętać,żeby zrobić zakupy bo jak już będziesz w domu to przypomnisz sobie,że masz pięć km do najbliższego sklepu i...nie jesz kolacji ?
No,chyba,że pójdziesz do sąsiadów pożyczyć chleb.Ale jak będziesz porąbańcem,niestosujacym się do wiejskiej mentalności to ci chleba nie pożyczą:)Ja mieszkam na lubelskiej wsi, ale na Boga, to o czym piszesz to paranoja jakas... Owszem, zgodze sie, ze mentalnosc ludzi ze wsi jest nieco inna niz tych z miasta, ale bez przesady... Po kolei: jak to nie mozna byc chora? Mi tesciowa, od kiedy zachorowala na cisnienie, codziennie kaze sobie mierzyc (czego nie robie, bo najzwyczajniej nie mam cisnienia), nigdy nie slyszalam, by choroba to byl wstyd. Raczej nieszczescie, ale nie wstyd.
Mozna powiedziec, ze maz Cie bije, nikt Ci tego nie zabroni. Na reakcje sasiadki wplywu nie masz, ale rzadko ktora powiedzialaby tak, jak piszesz...
Moja ciotka, z tej samej wsi, ma psa w domu. Maltanczyka. Nie traktuje go jak dziecko, bezdzietna tez raczej nie jest, ma dwojke dzieci. Nikt na nia nie patrzy, jak na miastowa wariatke (zreszta, jej to wisi). Inna sprawa, ze ja osobiscie nie lubie psow ani kotow w domu. Ale to kwestia raczej tego, ze nie lubie miec wszedzie siersci, a nie zacofanej mentalnosci... Ze psow sie na wsi nie kocha? OMG! Nasz soltys niedawno plakal po swej starej suczce. Wierna psina, ale stara byla i zdechla. Obejscia raczej nie miala za zadanie pilnowac, bo ledwo do lydek dosiegala... Na wscieklizna ludzie szczepia, owszem. A wywozenie czy to psow, czy kotow jest naganne w opinii ludzi. Pewnie i tacy sie zdarzaja, co wywoza, ale mam wrazenie, ze jednak czesto dotyczy to ludzi z miasta, ktorym piesek czy kotek przeszkadzaja w wyjezdzie na urlop. Nie bez powodu liczba znalezionych na drodze lub pozostawionych zwierzat wzrasta w okresie letnim...
TRZEBA miec kwiatki na parapecie? Dziwne, bo zaden regulamin wiejski tego nie przewiduje. U nas w pokoju jest jeden kwiatek w dodatku juz go szlag bierze, bo podlewac zapominam- nie przepadam za kwiatami. Moja tesciowa to nawet sztuczne ma u siebie na oknie... Rolety? U nas w kazdym oknie. I u sasiadow tak samo. A przepraszam, akurat my mamy zaluzje. Teraz rolety sa u wszystkich. I nikt po egzorcyste z tego powodu nie biega...
Zaczepki, komentarze wsiowych sasiadow, to jakie na przyklad? Mozesz sprecyzowac?
W zime moj maz odsnieza. Jeszcze nie zdarzylo sie, aby z tego powodu narzekal. Ze niby w miescie to snieg samochodu albo drzwi do bloku nie zawieje?
Sklep mam jakies 20 m od domu. Kolacji i tak nie jem, odchudzam sie. A jak zabraknie? Wiesz, w sumie to mam w nosie mentalnosc, zwyczaje, bo robie na ogol, jak uwazam. Ostatnio mi sasiadka, sama z siebie, taka starowinka, przyniosla czeresni. Znajoma dala 3 lubianki truskawek i wytlaczanke wiejskich jajek, bo maz pomogl naprawiac im opryskiwacz. A wczoraj maz przywiozl od innego znajomego siatke ogorkow. Calkiem za free. Wiec i ten chleb by pozyczyli. Wybacz, Gojko, ale przesadzasz. Nawet jesli znasz bardzo zacofana wies, to i tak w polowe nie uwierze. A na wsi od urodzenia mieszkam...
Wybacz,że dopiero odnoszę się do Twej wypowiedzi.Po prostu jakoś tak się stało,że jej nie zauważyłam.
Ewiko-nie znasz mnie,nigdy na wspomnianej przeze mnie wsi nie byłaś ale nie wierzysz.Bo Ty wiesz lepiej jak jest,prawda?
Zupełnie jak te wsiowe sąsiadki,z którymi mam do czynienia w wakacje.One lepiej wiedzą,że ja bardzo chora jestem-bo bardzo schudłam-to jak nic mam raka-tylko nie mówię ale to przecież widać.A poza tym to mój tata przecież niedawno zmarł na raka.
Ostatnio takiego newsa mi teściowa przyniosła.I co ja mam im albo Tobie tłumaczyć-one nie uwierzą i Ty nie uwierzysz:)
Ano chorą być wstyd-tak uważa mój teść,teściowa ale tak uważają też osoby w moim wieku,na przykład żona brata mego męża nikomu nie powiedziała,że ma SM,nawet swoim rodzicom.I co ja mam Ci tłumaczyć? Mam Ci podać pesel tej dziewczyny,może mój,żeby Ci tu cokolwiek udowadniać,nagrać opinię mego teścia?
Twoja teściowa ma inaczej.Ale to nie świadczy chyba o tym,że kłamię?
Wiesz,ja różne rzeczy tu na forum czytam,czasem są bardzi nieprawdopodobne.Nie wierzę tylko w bardzo nieprawdopodne bajki.A poza tym to mogę najwyżej się zdziwić.Ale nie przyszłoby mi do głowy zakładać,że ktoś,kto na forum jest tak długo jak ja,nie ma za sobą żadnych ściemnień po prostu kłamie-bo tak.
Co do psów-wiele lat działałam w lokalnym TOZ-ie i wiem jak wsiowi psy traktują.Nie widziałam na interwencji małych psów.Były to głównie duże psy na łańcuchu.Po co daleko szukać-moja teściowa wzięła na wóz dwa psy i wywiozła je jakiś czas temu i porzuciła w innej wsi.
Bo okazało się,że dwaj jej synkowie obdarowali ją dwoma szczeniaczkami.No i miała za dużo.Jej pies nigdy nie wchodzi do domu a jedyne co udało mi się wyegzekowować by zimą spał w piwnicy nie był wiązany.Pies biega wolno ale z racji tego,że ulica jest blisko a on umie przechodzić pod bramą nie wróżę mu długiego żywota.
Tak,masz rację,więcej miastowych skurczybyków porzuca swoje psiaki.O tym też sporo wiem bo na wsi mieszkamy w miejscu oddalonym od innych domów i okazało się ono idealne dla bydlaków co wyrzucają psy.Co roku albo znajduję domy dla tych psów-w tym roku udało mi się dla jednego z nużycą a drugi pojechał do schronu-albo negocjuję ze schroniskiem bo ono nie ma obowiązku psów zabierać.
Nie wiem jak jest z kwiatkami ale już parę razy słyszałam komentarz teścia,że ktoś nie ma "wazonków" na parapecie albo,że teściowa ma rzeczone postawić tak by było widać z drogi.Podobnie uważał zmarły już,sąsiad mego teścia.
Zaczepki,komentarze dotyczą wypytywania się mnie jak tam mój teść,czy już się z nim odzywamy,że mąż pewnie teraz dużo zarabia bo taką wielką przychodnię postawił,a że czemu ja do kościoła nie chodzę.I mnóstwo innych.Na większość odpowiadam głupawym uśmiechem.
Co do pomocnych ludzi-owszem są.Ja wcale nie napisałam,że takich nie znam.Mam panią sąsiadkę,która z mojego miasta przeniosła się na wieś.Nauczyła się hodować kury,kaczki,kozy-kupuję u niej jajka i mleko.Jej pies mieszka w domu i jest normalna.
Obok mieszka starsza kobiecina,która zawsze przynosi mi porzeczki za darmo i zaprasza bym przyszła sobie zerwać.Być może dlatego,że jej syn jest naszym dobrym znajomym.
1,831 2016-08-18 12:33:36
Moja teściowa jest podobna,jak Twoja Jeżyku.Jak jesteśmy na wakacjach przychodzi podlewać nam kwiatki.I zawsze coś tam pięknego dosadzi-na przykład pelargonie na balkonie,na które mam uczulenie,albo poprzestawia kwiatki albo wciśnie gdzieś jakiś święty obrazek.
Posprząta mi tak naczynia z suszarki,że nic nie mogę znaleźć.
W sumie jestem na to wściekła ale nie robię afery.Ot,jak przyjadę,ustawiam po swojemu.
Nie ma sensu niczego pokazywać bo ona i tak nie zrozumie a synowi nagada jaka to z Ciebie suka-bo ona daje a Ty zamiast podziękować to wyrywasz.
1,832 2016-08-18 13:36:28
Ja bym o takie głupoty jak paprotki wojny nie robiła, tym bardziej, że ona nie robi tego złośliwie tylko po prostu tak ma. Mogę się mylić ale wnioskuję że teściowa jezyka nie jest zła kobietą, już na pewno nie należy do tych wrednych.
Trzeba pracować zawodowo bo niestety czasy są jakie są. Siedzenie z dziećmi w domu to też praca. Śmieje się z tego siedzenia, bo ja jak wróciłam do pracy zawodowej po macierzyńskim to dopiero sobie siadlam więc wiem że to ciężka harowka. Ale niestety dziś każdy patrzy na kobietę niepracujaca zawodowo jak na lenia, bo ona siedzi z dziećmi w domu i nic nie robi a mąż Na nią haruje... możecie się ze mną nie zgodzić ale ja tak to widzę.Bo ludzie nie widzą tej pracy w domu. Ale jak ona pracuje i ma.pensje to juz jest szacunek. Jak ma stanowisko nie wspomnę. Ja bym z pracy zawodowej nigdy nie zrezygnowała, chyba że by mnie zmusiło. Ale za ciężko na to pracowałam. Kobieta musi być przede wszytkim niezależna!
1,833 2016-08-18 14:50:16
Do jezyka: przepraszam z gory, jesli odniesiesz wrazenie, ze « spamuje » Twoj watek, ale chce odpowiedziec na komentarze skierowane do mojej wypowiedzi.
Do nokiaaa: nie ma roznicy miedzy robieniem zlosliwosci specjalnie, a robieniem tej samej zlosliwosci « po takim sie juz jest ». Zlosliwym specjalnie sie jest, bo takim sie juz jest. Tu nie chodzi o pierdoly. Tu chodzi o wyznaczenie jasnej granicy na co tesciowa moze sobie pozwolic w jej domu, a na co nie. Pozwoli jej na jedno, a obudzi sie, gdy tesciowa jej na glowe wejdzie.
Do Ola_la: tu nie chodzi o ambicje, ale o prace! Co sie stanie, gdy maz przestanie jej dawac pieniadze na utrzymanie domu? Co sie stanie, gdy gospodarka zostanie zlicytowana (maja jakies duze pozyczki, ktore maz wzial na rozwoj)? Co sie stanie, gdy meza zabraknie? Poradzi sobie swietnie? Moze tak, a moze nie. Sama napisala, ze sytuacja na rynku pracy nie jest juz tak dobra w porownaniu z tak, gdy zakladala ten watek.
Ola_la: o mojej tesciowej, bardzo prosze o odpowiedz: brat meza po slubie zamieszkal z zona u mamusi. Rozwiodl sie. Zona wyszla z domu tak, jak stala i nie chciala nawet z nimi rozmawiac z celach pojednawczych. Ozenil sie po raz drugi. Po raz drugi u mamusi zamieszkali. Po raz drugi sie rozwiodl. Tesciowa adoptowala corke, w momencie adopcji juz nastolatke po to, « zeby ktos jej pomagal w opiece nad jej synami » (sama mi tak opowiadala). Adoptowana corka sie wyprowadzila z domu; na dzien dzisiejszy nie chce znac mojej tesciowej, z tesciem utrzymuje regularny kontakt. W ubiegly weekend, kobieta z jej rodziny, w podobnym do niej wieku sama zaczela rozmowe na jej temat. Powiedziala mi, ze « ona nie wie co z nia jest nie tak, ale moja tesciowa nigdy nie byla w stanie z nikim miec normalnych stosunkow ». Tesciowa nie ma kontaktow z wlasna rodzina, z rodzina meza, nie ma zadnych znajomych. A teraz mi powiedz, czy dalej uwazasz, ze moja tesciowa to zlota kobieta?! Moze gdyby raz, dwa cos nie wyszlo w kontaktach z innymi. Ale u niej ZAWSZE tak jest. Nikt nie chce z nia miec nic wspolnego. PROSZE o odpowiedz (i przepraszam Jezyka za tak dluga wypowiedz « nie na temat »).
Do Jezyka: wiem, jak strata osoby bliskiej boli. Wiem tez, ze najlepszym lekarstwem jest wlasnie rzucenie sie w wir obowiazkow. Powodzenia. Na pewno bedzie lepiej!
Do innych komentujacych: ja znam caly watek i stad wiem, co sie tam wczesniej dzialo. Mam wrazenie, ze niektore osoby nie zadaly sobie trudu przeczytania watka od poczatku do konca, ale zadala sobie trud wydawania wlasnych opini.
1,834 2016-08-18 15:11:33
Tak podejrzewałam Haida, ze twoja teściowa jest z gatunków tych trudnych, ale przychodzi mimo wszystko i stara się mieć ten kontakt z wnukami i z wami. Widzę nie raz, jakie mam mimo wszystko szczęście z obojętna teściową. Lepsza taka niż wtrącająca się we wszystko i robiąca zamęt jak twoja. Także w każdej sytuacji sa plusy i minusy, ale spokój w domu najważniejszy.
1,835 2016-08-18 21:39:22
Dziewczyny prosze Was ,dajcie zspokoj jezykowi.Ona musi ochlonac po stracie mamy.Musiala powrocicic na wies..... ja wiem,Ty wiesz ...... ale jezyk postapil tak a nie inaczej.Nie kierujcie nia prosze.Dlaczego zadna z Was nie zapyta sie jak ona sie czuje,jak odnalazla sie po powrocie??Tylko napadacie na nia.Ktos kto nie doswiadczyl bezradnosci,nie potrafi zrozumiec jezyka.Oceniacie ciagle tylka ja,ze tak zle zrobila,ze tak powinna ze to i owo.
Ja ja podziwiam ze oddala sie cala,i nie wierze ze z dobrej woli.Tak a nie inaczej musiala postapic.Moze gdyby jej mama zyla nie pozwolilaby na powrot...... ale stalo sie tak jak jest i musi zaczac ZYC nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla dzieci.
1,836 2016-08-18 21:43:48
..a propo kwiatkow ,moja wsadzila mi w ziemie kilka chyba surfini.Zagotowalam sie ,nie powiem.Za godzine wyszlam na podworze,powiedzialam jej ze tu nie pasuja,moze lepiej niech wsadzi je pod swoje okno.Tak zrobila.Obylo sie bez klotni bo wiem jaka jest moja tesciowa.Ona w kazde wolne miejsce nasadzila by wszystko aby tylko kwitlo.Potrzebowalam kilkanascie lat aby stwierdzic ze ONA nie robi tego zlosliwie,tylko taka poprostu jest.Odzywamy sie jedynie jak sytuacja nas do tego zmusi.Mowie do niej babcia,kiedys bylo mama ale nie potrafie udawc ze wszystko jest ok,wiec zostala babcia.
1,837 2016-08-18 21:48:21
Dziewczyny prosze Was ,dajcie zspokoj jezykowi.Ona musi ochlonac po stracie mamy.Musiala powrocicic na wies..... ja wiem,Ty wiesz ...... ale jezyk postapil tak a nie inaczej.Nie kierujcie nia prosze.Dlaczego zadna z Was nie zapyta sie jak ona sie czuje,jak odnalazla sie po powrocie??Tylko napadacie na nia.Ktos kto nie doswiadczyl bezradnosci,nie potrafi zrozumiec jezyka.Oceniacie ciagle tylka ja,ze tak zle zrobila,ze tak powinna ze to i owo.
Ja ja podziwiam ze oddala sie cala,i nie wierze ze z dobrej woli.Tak a nie inaczej musiala postapic.Moze gdyby jej mama zyla nie pozwolilaby na powrot...... ale stalo sie tak jak jest i musi zaczac ZYC nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla dzieci.
Przecież były takie pytania i były też odpowiedzi Jeżyka, więc nie bardzo rozumiem Twój post.
Przecież w większości są wspierające posty.
1,838 2016-08-19 20:57:47 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-08-19 21:04:40)
Ja też nie zauważyłam żeby ktoś tu naskakiwał na Jeżyka, raczej same dobre posty. Wróciła, jej decyzja. Widocznie woli wieś niż miasto. Dziwi mnie jednak, że wraca do toksycznego faceta którego na dodatek nie kocha - nawet jeśli ze względu na dzieci, to i tak tego nie potrafię zrozumieć, ale to jej decyzja i nic mi do tego.
Ja do swojej teściowej też mówię babcia lub bezosobowo, pomimo, że lubię ją i nasza relacja jest zdrowa. Mówienie mamo do kobiety która mnie nie wychowała to jakieś nieporozumienie, nawet jeśli w Polsce jest taka "tradycja".
1,839 2016-08-20 08:43:30
mozna mówić tak jak ja: teściowa.
w trzeciej osobie. polecam.
niech tesciowa siada.
1,840 2016-08-20 22:27:16
"to zlota kobieta z twojej teściowej" Tyle tego Twojego podejrzewania bylo... Oczywiscie, ze stara sie miec kontakt. Z synem i z wnukami. O kopaniu lezacego na ziemi niepelnosprawnego meza nie wspominalam? Takie to zloto mam. Dobrze, ze na bezpieczna odleglosc. :-)
Tak podejrzewałam Haida, ze twoja teściowa jest z gatunków tych trudnych, ale przychodzi mimo wszystko i stara się mieć ten kontakt z wnukami i z wami. Widzę nie raz, jakie mam mimo wszystko szczęście z obojętna teściową. Lepsza taka niż wtrącająca się we wszystko i robiąca zamęt jak twoja. Także w każdej sytuacji sa plusy i minusy, ale spokój w domu najważniejszy.
1,841 2016-09-13 16:05:08
Witaj Jeżyku ! przeczytałam cały Twój wątek i bardzo Cię podziwiam ,jesteś niesamowicie dzielną , wytrwała , kreatywna i mądrą Kobietą , wysyłam wyrazy współczucia z powodu śmierci Twojej Mamy ! Bardzo jestem ciekawa dalszych losów Twojej rodziny , mam nadzieję , ze jeszcze się tutaj pojawisz , czekam , ale chyba nie tylko ja , pozdrawiam ciepło
1,842 2016-10-01 17:24:43
Jestem tu nowa.Też mam problem od kilku lat. Jestem wykształcona ppchodzę z miasta.Mój mąż ze wsi.od 5 lat nie możemy się dogadać mamy 7 letnie dziecko .na dzień dzisiejszy mieszkam z dzieckiem w mieście u rodziców a on na wsi . Nie chce mi dać rozwodu.Płaci 300 zł alimentów. Twierdzi że mam kogoś i chce mi zabrać dziecko
1,843 2016-10-01 17:28:57
. Nie chce mi dać rozwodu.Płaci 300 zł alimentów. Twierdzi że mam kogoś i chce mi zabrać dziecko
1,844 2016-10-11 17:00:53
Ciągle o Matce myślę jak chorowala cierpiala umierla. Ten obraz mnie nie opuszcza. Przewija się jak film. Kończę myśleć i znowu od początku to stoi mi przed oczami.
1,845 2016-10-11 17:40:58
Witaj Jezyku, zagladam tu czesto w nadziei,ze sie odezwiesz. Wspolczuje Ci bardzo z powodu smierci mamy i odrobine moge odczuc Twoj bol bo sama rowniez stracilam mame. Chcialabym Cie pocieszyc i wspomoc ale mieszkamy bardzo daleko od siebie,ale wiedz jedno :Twoja mama jest juz poza wszelkim bolem,spokojnie nieswiadoma niczego spi do momentu kiedy dobry Bog przywola ja z powrotem do zycia. Teraz Twoja rzecz,by prowadzic piekne zycie,radosne,w ktorym odnajdziesz wlasny cel i szczescie. Napisz co u Ciebie,jak sobie radzisz. Bardzo Cie pozdrawiam i wiedz,ze nie jestes sama.
1,846 2016-10-11 20:30:35 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-10-11 20:32:49)
*
1,847 2016-10-11 20:35:08 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-10-11 23:33:44)
tak na marginesie : Nie wszystko złoto co się świeci, nie każdy chłop z widłami to Posejdon
1,848 2016-12-07 21:55:15
Jeżyku123 co tam u Ciebie i Dzieciaków??
1,849 2017-01-31 21:49:23 Ostatnio edytowany przez Kasia w domu (2017-02-01 00:33:49)
Ciągle o Matce myślę jak chorowala cierpiala umierla. Ten obraz mnie nie opuszcza. Przewija się jak film. Kończę myśleć i znowu od początku to stoi mi przed oczami.
Drogi Jeżyku, Twoją historię przyczałam całą. To niesamowite ile masz w sobie i empatii. Ile potrafisz znieść i dzwignac.
Moja Mama zmarła dwa lata temu, straszna historia i straszny koniec. Cały czas się zastanawiam nad jej cierpieniem, mam do siebie żal i złość. Ciągle ją widzę i płacze jak mnie ktoś o nią pyta. Wydaje mi się że masz podobnie. Straciłaś ostatnią podporą w swoim Życiu. Straciłaś Mamę. Straciłaś razem z nią nadzieję na lepsze życie. Wiem od swojej psycholog że trzeba to wypłakać. Przegadać. Można leczyć bo to pewnego rodzaju trauma. Wierzę w ciebie i trzymam kciuki. Wiesz ze zrobiłaś wszystko co mogłaś. Byłaś z nią wspierałas. Więcej nie można było zrobić. Musisz się wziąć w garść. Dla niej. Patrzy na Ciebie gdzieś tam z góry! Dla dzieci one patrzą na ciebie tu. Dla siebie bo w końcu zwariujesz.
A ja wpadłam na pomysł. Zajmie ci czas. Zajmie ci głowę. Może przyniesie radość. Może pieniądze. Załóż bloga. Ale nie o Twoich przeżyciach bo ile lat możesz tym cierpieć ile to wałkować i rozdrapywac. Ba jeśli masz potrzebę masz to forum od tego. Załóż bloga o tym co wiesz i lubisz. Jesteś zootechnikiem. Masz pod ręka dużo materiału na zdjęcia. Masz aparat. Rób zdjęcia i wspaniałe opisy. Krowy i ich hodowla. Karmienie. Rozmnażanie itd. Kury kaczki. Zwierzęta dzikie. Okolica. Roślinnośc. Pola uprawa co kiedy itd. Masz ogrom wiedzy. Pięknie piszesz. Podeprzyj to zdjęciami aby się lepiej czytało. Zgłoś się do swojej starej firmy i podobnych że masz takiego bloga. Że możesz ich reklamowac za wynagrodzenie. Będziesz mogła być jednocześnie w domu dobra Mama i mieć zajecie. Koniecznie powiedz co o tym Sądzisz będę Twoją stałą czytelniczka.
Kasia
1,850 2017-02-23 21:20:25
Jeżyku kochany, tęsknimy tu za Tobą, odezwij się! Przeczytałam Twoją historię całą z zapartym tchem i jestem pod wrażeniem Twojej siły oraz osobowości i jednocześnie zaskoczona niektórymi decyzjami. To, co napisałaś dało mi wiele do myślenia pewnie też dlatego, że Twoja historia jest mi w pewnym sensie bliska albo raczej może być bliska, ale o tym napisze kiedy indziej.
Często zastanawiam się, co u Ciebie, jak sobie radzisz, jak tam dzieciaki rosną i czy Twoje relacje z mężem uległy zmianie. Czekam na odpowiedź, martwię się.
1,851 2017-04-21 17:41:17
Witam po dlugiej przerwie.
Z dystansem patrze na moje decyzje zyciowe. Moze sprawil to moj wiek. Moze musialo minac wiele lat zeby zrozumiec swoje bledy. Za pozno cofnac czas. Jedyna decyzja z ktorej jestem zadowolona to rozwod.
Rok temu zdarzylo sie dla mojej psychiki zbyt wiele smierc Matki, rozwod, strata pracy, choroby dzieci przytloczyly mnie na tyle ze poddalam sie i wrocilam na wies do bylego meza. On wyczul i wykorzystal moje zalamanie. Wierzylam ze uda nam sie odbudowac relacje. Jednak byly maz jest tym samym czlowiekiem o zlym charakterze. Jest mi lepiej , latwiej mieszkac z nim bo mam pomoc przy dzieciach i nie martwie sie o finanse. Mam juz spora sume odlozona na miesxkanie. Jak tylko dzieci dorosna bede miala gdzie odejsc. Teraz jestem w stabilnej sytuacji emocjonalnej czego nie czulam przez poprzednich kilka lat. Czasem czuje sie nawet szczesliwa. Kazdy ma wlasny pokoj, wlasne lozko, rodzinne spedy typu swieta, komunie wesela juz nie dotycza nas. Kazdy idzie do wlasnej rodziny. Rozwiazaly sie rownuez czesciowo problemy bytowe bo wujek oddal mi gospodarstwo wiec jestem niezalezna i mam to co zawsze lubilam.
W moim zyciu niespodziewanie zjawil sie mezczyzna z ktorym dobrze mi sie rozmawia. Wiele lat temu bylismy w sobie bardzo zakochani, ale nasze drogi sie rozeszly. Teraz spotkalismy sie przypadkiem. Okazalo sie ze rozstal sie z zona i tak nasza znajomosc rozkwitla na nowo. Raczej wirtualnie bo widujemy sie rzadko ale mi bardzo pomaga ta relacja. Mimo ze platoniczna. On uswiadamia mi za kazdym razem zebym w koncu zaczela myslec o sobie i nie poddawala sie szantazom typu nie pracuj bo dzieci bez ciebie beda polsierotami.
Pozdrawiam wszystkie czytelniczki i moze reaktywujemy watek? Ktos chetny sie dolaczyc?
1,852 2017-04-21 21:58:00
To super ze pomału idzie ku dobremu... oby tak dalej. Najważniejsza jest niezależność finansowa i emocjonalna. U mnie mija 2 rok jak mieszkam u męża na wsi (przypomnę się że całe życie wychowałam się w mieście). Wszystko ma swoje plusy i minusy ale nie wróciłabym do miasta. Budowa domu trwa i to jest mój cel. Ale też wkurza mnie trochę rzeczy np. to że mąż prawie nie ma dla nas czasu. Ja mam dobrą pracę w zawodzie kilka wiosek stąd (dużo szybszy i lepszy dojazd niż do miasta) z perspektywą na pracę na miejscu w niedalekiej przyszłości. Ale ciągle muszę się szkolić + pracować. Teściowa większość czasu spędza z córką. Gdyby nie ona zawodowo byłabym ograniczona. Poczucie winy że dziecko jest półsierotą i tak mam chyba sama w sobie nikt mi nie musi tego wmawiać... Mój mąż nauczony jest innego trybu życia niż ja. Ja wolny weekend wykorzystuję maksymalnie z córką - basen, wypad do miasta, sala zabaw, frytki... dla męża to robota od świtu. Zdążyłam się już chyba do tego przyzwyczaić. Niezależność jest najważniejsza cieszę się, że masz to właśnie poczucie.
1,853 2017-04-22 12:07:39 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-04-22 12:09:14)
Hej Jeżyk!
Cieszę się,ze jesteś spokojna i masz obok bratnią duszę,której możesz się wygadać:)
Ja nie mieszkam na wsi,choć było od tego o krok.Mamy górę domu na wsi,na dole mieszkają teściowie i tam wyjeżdżamy na weekendy,w wakacje.Mój teść oszalał albo po prostu na starość stał się jeszcze wredniejszym skurczybykiem.Po procesie z moim mężem,którego oskarżył o pobicie i sprawę przegrał, mąż już nie ma planów by kupić konia,wybudować stajnię i by tu częściej bywać.
Ja od roku cieszę się,że już niedługo będę miała swój dom w mieście,ze sporym ogródkiem i zamiast zapraszać znajomych na grilla na wieś będę mogła zaprosić ich do naszego ogrodu gdzie nikt nie będzie mi kradł sprzętów,spuszczał powietrza z kół i odwalał jakieś inne numery.
Dom jest blisko szkoły córki więc nie trzeba będzie codziennie wozić ją na drugi koniec miasta autem tylko będzie chodzić sama:)
Dom to na razie tajemnica-wybraliśmy projekt ale zdecydowaliśmy się na budowę w te wakacje a tymczasem przypadkowo na dokumentacji fotograficznej z telefonu zobaczyłam,że dom jest gotowy.Mąż oczywiście o tym nie wie,że ja wiem.Ale powiedział mi i córce,że ma dla nas niespodziankę w wakacje:) Więc mam nadzieję,że w wakacje się już wprowadzimy.
Nie powiem mu,że wiem bo on strasznie lubi robić mi takie niespodzianki i nie mogę mu tego popsuć:)
1,854 2017-04-24 19:36:21
Witaj jezyku.ciesze sie ze kogos poznalas.u mnie dalej to samo tzn klotnie ale nie daje sie zdeptac. Nie kocham go.jakis czas nawet myslelismy ze bedziemy mieli wiecej dzieci ale po kolejnej klotni stwierdzilam ze to sensu nie ma. Ile nas czeka?odchowamy dziecko i kazde w swoja strone.
1,855 2017-04-26 10:32:36
Witaj jezyku.ciesze sie ze kogos poznalas.u mnie dalej to samo tzn klotnie ale nie daje sie zdeptac. Nie kocham go.jakis czas nawet myslelismy ze bedziemy mieli wiecej dzieci ale po kolejnej klotni stwierdzilam ze to sensu nie ma. Ile nas czeka?odchowamy dziecko i kazde w swoja strone.
Wiem ze to nie moja sprawa ale czy nie lepiej byłoby zakończyć to jak najszybciej? Przecież szkoda czasu i życia na taką szarpanine... A dziecko... hmm, moim zdaniem lepiej dla dziecka jest przeżyć rozwód rodziców niż żyć w takiej szarpaninie. Wiem coś o tym, moi rodzice tak żyją do dziś i cieszę się, ze już z nimi nie mieszkam. Z perspektywy czasu wolałabym żeby już dawno się rozwiedli (jak byłam jeszcze dzieckiem).
Drugie dziecko to byłoby szaleństwo, dobrze, że się nie zdecydowaliscie
1,856 2017-04-27 08:42:15
Witaj Jeżyku. Przeczytalam twoj watek od poczatku. Pierwsze strony i relacja z tesciowa to byla jakby opowiesc o mnie i ojej tesciowej. Tez przeprowadzilam sie z miasta na wies. Mieszkam juz 12 lat i z roku na rok coraz bardziej sie tu dusze. Do miasta mamy 20 km. Niby moze i nie tak duzo ale przy trojce dzieci to baaardzo daleko wszedzie: do lekarza, na rehabilitacje, do galerii, do dentysty , żeby dzieci na jakies zajecia dodatkowe zapisac. Jest to wyprawa na pol dnia. Poza tym to mieszkanie z tesciowa i ciagle poczucie ze nie jestem u siebie. Swoje rozterki opisalam w tym watku http://www.netkobiety.pl/t101266.html Pozdrawiam i życze wytrwalosci.
P.S. Czasem tez winie meza ze mnie w to wszystko wpakowal, ze nie chcial zostawic mamy samej i to JA musialam ze wszystkiego zrezygnowac. Chcialam bysmy kupili mieszkanie to nie chcial , powiedzial ze w bloku nie wytrzyma. A ja musialam wytrzymac w obcym miejscu na zadupiu , z obca babą i w obcym domu. Po kilku latach chcial naprawic ten błąd i nas wyprowadzic ale ja ze strachu przed tesciowa wszystko odwolalam. Teściowa zdominowala nasze zycie. Zyjemy w trojkacie. Budze sie i mysle o niej, zasypiam i tez mysle o niej :-(
1,857 2017-04-27 21:18:31 Ostatnio edytowany przez yessa (2017-04-27 21:20:49)
Swoje rozterki opisalam w tym watku http://www.netkobiety.pl/t101266.html
Przeczytałam i jednego nie mogę pojąć, dlaczego tak boisz się teściowej? Przecież Wy nawet nie jesteście od niej zależni. Budujcie ten dom i nawet się nie zastanawiaj. Ja pomimo, że mam osobną kuchnię i ogólnie nie narzekam nie mam takich spięć z teściową to nie wyobrażam sobie całe życie tu mieszkać. Brak swobody i poczucie że jest się u kogoś jest najgorsze. Ale są tego plusy, dużo pracuje i często mam gotowe obiady, nakarmione i przypilnowane dziecko, bez stresu jadę do pracy. Ciebie teściowa szantażuje tym, że bawi Ci dzieci, masakra. Ja mojej kiedyś powiedziałam, że nawet gdyby nie mogła mi zostawać z córką i tak bym pracowała, bo mam po drodze do pracy dobry, długo czynny żłobek prywatny i stać mnie na niego. Ona nie czuje że rządzi, bo bawi mi córkę i że tylko dzięki niej mogę pracować. To tylko jej dobra wola dzięki której ja jestem w stanie zaoszczędzić więcej pieniędzy na dom i jestem jej za to wdzięczna, ale nie zdominowana i zależna.Taki szantaż i zależność to jest straszne, nie pozwalaj sobie na to. Dlaczego tak się jej boisz? Masz prawo żyć własnym życiem i na swoich zasadach, tym bardziej, że masz taką możliwość.
1,858 2017-04-28 13:45:54
Yessa nie wiem czemu sie jej tak boje. Chyba dlatego ze jestem z natury spokojna, grzeczna, nie pyskuje i nie potrafie byc asertywna. Nie wiem jak sie mam zachowywac jak ona np. sie nie odzywa, robi fochy a ja musze zejsc do niej do kuchni i nakarmic dzieci. Przez to ze nigdy jej niczego nie odmawialam to czuje sie tak jakby mi w tej chwili weszla na glowe i po niej skakala. Nie zawsze jest taka straszna jak ja opisuje, czasem jak ma dobry humor jest ok, ale ja po tych wszystkich latach nie mam juz sil by probowac byc tu szczesliwa. No nie daje rady. Ostatnio ciagle płaczę. W dodatku formalności związane z pozwoleniem na budowe sie przeciagają, trwają juz 7 miesiecy. Jadac do pracy mijam trzy zaczynające się budowy. Ostatnio jak zobaczylam na jednej z nich gruszkę z betonem to sie rozryczalam jak bobr i nie moglam sie uspokoic. W dodatku mam trojke dzieci w tym jedno dwuletnie, pracuje na pelen etat i jestem poprostu zwyczajnie zmeczona i marze o tym by przyjsc do domu i odpoczac a tu sie nie da bo ciagle big brother patrzy.
1,859 2017-04-28 21:41:19
Ja jestem zdania, że mieszkanie z teściami to tylko w ostateczności.
1,860 2017-04-29 23:04:53 Ostatnio edytowany przez yessa (2017-04-29 23:06:39)
Olasek123 Ty się ciesz że w ogóle ta Budowe zaczynacie. Gdybyście pomyśleli o tym 10 lat temu już dawno siedzialabys w swoim salonie bez teściowej za ściana.
Czas szybko leci, a Ty skoro wytrzymalas tyle lat wytrzymasz i czas budowy, zobaczysz. Sama pomysl jak szybko zlecialo te 10 lat u teściowej.
U nas to mąż naciskał na budowę ja na poczatku się wahalam. Teraz wiem że to była bardzo dobra decyzja, choć nie spieszy mi się, przyznam że u teściów mi wygodnie, ale nie ma to jak być na swoim.
1,861 2017-04-30 21:45:55
Yessa o budowie myslimy juz od przed slubu. To tesciowa nalegala bysmy z nia zamieszkali ze przeciez dom bedzie dla meza, ze nam przepisze i zeby ja sama nie zostawiac. Przyznam sie ze bylam strasznie naiwna myslac ze to sie uda. Do glowy mi nie przyszlo ze to bedzie taki koszmar. Myslalam ze to ja i maz bedziemy stanowic rodzine a tu dooopa. Jest trojkat. Zasugerowalam osobna kuchnie na gorze to nie pozwolila. Powiedziala ze przeciez kuchnia juz jest, ze ona jest sama. No to odpuscilam, znowu. Po kilku latach wspomniala ze dom dostaniemy na pol z meza bratem. Odmowilismy, wiec zaproponowala jego splate. Tez odmowilismy bo przeciez brat dostal juz od niej dzialke 40 arowa, ktora mu zapisala. Powiedzielismy ze w takim razie sie budujemy. No to sie zaczelo wtedy. Beki, rzucanie po łóżku i grozby ze sie powiesi. No a reszte to juz opisywalam. Dlatego tez teraz robimy to w tajemnicy. W piatek dowiedzielismy sie ze mamy juz pozwolenie :-) Teraz tylko dwa tygodnie zeby sie uprawomocnilo i zaczynamy bo ekipa tylko czeka na nasz sygnal. I teraz co? Powiedziec jej czy nie? Maz powiedzial ze on jej juz nie bedzie mowil bo jak kiedys to zrobil to przyszlam i odwolalam cala budowe. Z drugiej strony ja jestem obca wiec dlaczego to ja mam sie jej tlumaczyc. Chyba to tak zostawimy. Dzieci jak zobacza to sie pewnie wygadają i tak sie dowie. Co myślicie?
1,862 2017-05-01 19:24:00
Yessa o budowie myslimy juz od przed slubu. To tesciowa nalegala bysmy z nia zamieszkali ze przeciez dom bedzie dla meza, ze nam przepisze i zeby ja sama nie zostawiac. Przyznam sie ze bylam strasznie naiwna myslac ze to sie uda. Do glowy mi nie przyszlo ze to bedzie taki koszmar. Myslalam ze to ja i maz bedziemy stanowic rodzine a tu dooopa. Jest trojkat. Zasugerowalam osobna kuchnie na gorze to nie pozwolila. Powiedziala ze przeciez kuchnia juz jest, ze ona jest sama. No to odpuscilam, znowu. Po kilku latach wspomniala ze dom dostaniemy na pol z meza bratem. Odmowilismy, wiec zaproponowala jego splate. Tez odmowilismy bo przeciez brat dostal juz od niej dzialke 40 arowa, ktora mu zapisala. Powiedzielismy ze w takim razie sie budujemy. No to sie zaczelo wtedy. Beki, rzucanie po łóżku i grozby ze sie powiesi. No a reszte to juz opisywalam. Dlatego tez teraz robimy to w tajemnicy. W piatek dowiedzielismy sie ze mamy juz pozwolenie :-) Teraz tylko dwa tygodnie zeby sie uprawomocnilo i zaczynamy bo ekipa tylko czeka na nasz sygnal. I teraz co? Powiedziec jej czy nie? Maz powiedzial ze on jej juz nie bedzie mowil bo jak kiedys to zrobil to przyszlam i odwolalam cala budowe. Z drugiej strony ja jestem obca wiec dlaczego to ja mam sie jej tlumaczyc. Chyba to tak zostawimy. Dzieci jak zobacza to sie pewnie wygadają i tak sie dowie. Co myślicie?
Mysle, ze jestes osoba w typie "cieple kluski". Rozumiem, ze tesciowa mogla Ciebie doprowadzic do takiego stanu psychicznego (choc psychologiem nie jestem). Ale nie rozumiem postawy "o budowie myslimy juz od przed slubu" (10 lat o tym myslicie?!), "Dzieci jak zobacza to sie pewnie wygadają i tak sie dowie" (bardzo dorosle podejscie...). Dzieci placza? Poplacza i przestana. Dzieci sie szybko przystosowuja do zmian (w tym mam akurat dobre doswiadczenie). Bo Ci nie popilnuje dzieci? To je zapisz do przedszkola/zlobka i czesc. Obrazi sie, ze zapisalas? Tez mialam taka sytuacje. Tesciowa (nie mieszka z nami) chciala mi moje dziecko sama (!!!) wypisywac ze zlobka, bo ona sie moze nim zajmowac. To ja spytalam, co ja zrobie z tym dzieckiem, gdy ona bedzie zmieczona/ogladac swoje filmy/itp. (zdarzalo sie to w trakcie jej wizytacji czesto). Czy mam zwolnic sie z pracy na ten czas (fochow z jej strony - nie powiedzialam tego glosno), a ona mi bedzie rownowartosc mojej pensji przesylac na moje konto, czy bedziemy musieli opiekunki szukac, a ona juz za takowa usluge zaplaci. Na tym sie skonczylo jej gadanie.
1,863 2017-05-09 08:36:14
Dziękuję za wsparcie. Dzisiaj zostaly zalane ławice :-) Tesciowej powiedzielismy o budowie wczoraj. Nie histeryzowala jak poprzednio (pol roku temu w jednej jedynej klotni jej wyrzygałam ze dwa razy zepsula nam budowe i chyba wziela to sobie do serca) powiedziala ze nam psuc nie bedzie. Chcieliśmy jej pokazac projekt domu to tylko łypnęła jednym okiem na okladke i powiedziala ze tym gardzimy bo jest stary i brzydki. Nie zrozumiala tlumaczenia ze to nie o starosc czy brzydote chodzi tylko o to by miec swoj. Od tych kilku zdan zamienionych wczoraj zachowuje sie tak jakby tematu nie bylo. Nie wspomina, nie pyta i sie nie interesuje. Mężowi jest przykro ale ja wole tak niz tak jak bylo poprzednio: ryki i grozby. W sumie to jest o niebo lepiej niz sie spodziewalam. Teraz moge sie skupic na przygotowywaniu dzieci do przeprowadzki. Dla nich to bedzie szok bo sa z babcia zwiazane a poza tym czeka ich zmiana szkoly. Ale mysle ze damy rade. Obiecam im psa i koty na co babcia nam nie pozwolila nigdy.
1,864 2017-05-09 21:35:03 Ostatnio edytowany przez yessa (2017-05-09 21:36:59)
olasek123 to dobrze że teściowa tak reaguje, lepiej że olewa, niż gdyby miała robić cyrki typu rzucanie się po łóżku i szantaże (to nie jest normalne). Macie prawo żyć własnym życiem.
W mojej rodzinie podobna sytuacja, moja ciotka mieszka z teściową (moją babcią) już prawie 16 lat. Dopiero teraz widzę, że ta kobieta miała stalowe nerwy. Moja babcia jako babcia jest cudowna, natomiast jako teściowa - potwór... Niedawno usłyszałam, że szukają domu. 16 lat to zdecydowanie za długo, na takie życie. Ciotka zdominowała męża który z matką nie ma już praktycznie kontaktu, nie mówiąc już o tym, żeby posłuchał jej w jakiejkolwiek kwestii. Słucha tylko żony. Ona wygrała, a rodzina nie posypała się tak jak Jeżykowi. Wniosek? Bardzo dużo zależy od męża. Moja babcia, sama sobie na to zasłużyła, choć wiem, że w jej mniemaniu nie chciała źle. Naprawdę. Ona myślała, że wszystko co robi i mówi to dla ich dobra. Jej synowa jest znerwicowana w jej towarzystwie (czuć to w powietrzu).
Ja mam złotą teściową i to doceniam.
Ale mieszkanie pod jednym dachem całe życie nawet ze złotą teściową to nie jest dobry pomysł. Za 10-20 lat różnie może być, a za 10 lat już można być w swoim domu. Jak tylko są możliwości trzeba ogarniać coś, swojego, tylko dla siebie.
1,865 2017-05-10 15:03:45
No wlasnie yessa. Ja tez mysle ze moja tesciowa wiele rzeczy robila myśląc ze robi dobrze, ze postepuje slusznie i pewnie w jej mniemaniu jestem ta niewdzieczna ktora wszystkim wzgardzila. Trudno. Tylko ze oprocz tych nieswiadomych zachowan czesto wbijala tez szpile. Przyklad. Urodzilam 3 coreczke (dla niej licza sie tylko chlopcy) , miala problem z brzuszkiem i byla w prokocimiu na odziale na ktorym nie moglam z nia byc wiec codziennie z mezem do niej jezdzilismy zalamani choroba. A ona " po co tam ciagle jezdzicie", dalej zaczela opowiadac ze jakas tam dziewczyna jak urodzila dziewczynke to dostala cyt. wpierd..ol od meza ze nie chlopak i "no ty bys juz 3 razy dostala". I takich szpil ktore zapamietam do konca zycia jest wiecej ale nie chce o nich pisac. Ta zabolala mnie najbardziej bo dotyczyła mojego dziecka.
1,866 2017-05-11 21:31:07
Gratuluje!!!
1,867 2017-08-16 21:44:51 Ostatnio edytowany przez yessa (2017-08-16 21:51:38)
Co słychać? Chwilę tu nie zaglądałam ale widzę że nikt się nie udziela.
Minęły juz 2 lata jak ja kobieta z bloków i miasta mieszkam u męża na wsi ☺
Co mnie wkurza? Czasem brak zasięgu i brak żłobka na miejscu co jest jednym z mniej istotnych powodów ze nie prędko zdecyduje się na 2 dziecko o ile w ogóle, ja kobieta aktywna zawodowo która bez pracy żyć nie może. Choć teściowa mam super, chętna do pomocy. Ale ona dziś jest a jutro moze jej nie być. Samo życie.
Mimo to wszytsko nie wrocilabym do miasta. W mieście jestem prawie co weekend, u mamy i głównie dla znajomych, żeby pielęgnować kontakty które jeszcze tam zostały, no i żeby druga babcia nacieszyla się wnuczka.
Poza tym w bloku jest okropnie, widzę jak moje dziecko jest szczęśliwe tu na wsi, i nie zamienilabym tego, ani tego jak rośnie nasz dom - moje marzenie, gdzie wszytsko mogę zrobić po swojemu! Od układu pomieszczeń, przez kolory okien, po ogród... taras... dla mnie to jest coś wspaniałego, i nie zamienilabym tego nawet na najlepszą lokalizację świata.
Kolejna sprawa to praca z której jestem bardzo zadowolona i zawodowo i finansowo, a jeszcze dużo przedemna, przede wszystkim to że mogę się rozwijać pomimo tego że mieszkam na wsi ☺ ale może to zależy od człowieka, od podejścia. Mam nadzieję ze u Was tez wszytsko ok naskrobcie tu coś czasem
1,868 2017-09-27 18:49:03
Hej, czytam Wasz wątek z wielkim wzruszeniem. Super sobie dziewczyny radziecie. Pamiętajcie, że na wsi trzeba być silną kobietą.
W bliskiej rodzinie mam osobę - mężczyznę, który został w rodzinnym gospodarstwie i poślubił dziewczynę z miasta. Odmówiła pracy w polu i gospodarstwie. Dla jej teściowej jest ona parszywym leniem i nierobem; konflikt sprawił że od lat nie rozmawiają razem. Starsza Pani wigilie je sama bo nie jest zapraszana do domu który stoi 10 metrów obok. Z perspektywy czasu widzę że to było jedyne rozwiązanie, by ta młoda dziewczyna mogła stworzyć swoją własną rodzinę - swoją drogą bardzo szczęśliwą dzisiaj. Mąż stanął za nią murem!
Trochę Wam zazdroszczę. Wyjechałam lata temu ze wsi. Wtedy żyło się tam biednie i bardzo trudno - nie było w domu miejsca dla dorastających osób - taki standard wielodzietnych rodzin na wsi. Moje życie ułożyło się tak, że mieszkam w wielkim mieście. Mam tutaj męża i jestem z nim bardzo szczęśliwa. Tęsknie jednak bardzo za wsią, za jej spokojem, małą lokalną społecznością. Może kiedyś tam wrócę ...
1,869 2017-10-02 12:22:47
Porozmawiaj z kimś o tym, co przezywasz. Im dłużej dusisz to w sobie tym gorzej się czujesz. Najlepiej jest odejść zanim pojawi się dziecko, może to jakieś rozwiązanie. Niestety czasami ludzie mają zakorzenione w sobie jakieś typy zachowań i pomimo największej miłości nie udaje się ich zmienić.
1,870 2017-11-08 09:58:58
Jeżyku, bardzo przejmująca Twoja historia. Czyta się jak nowelę, ale przeżywa bardziej ze względu na świadomość, że to "reality show"... Bardzo Ci współczuję i życzę, abyś całą resztę życia miała szczęśliwą.
Chciałam skorzystać z różnych doświadczeń ludzi, którzy jak ja, przeorganizowali życie z miejskiego na wiejskie, poszukiwałam wspólnoty w tej transformacji, a znalazłam przerażające historie zawodów miłosnych i cierpień spowodowanych - starą jak świat - toksyną teściowych i teściów. Pod tym względem wieś nie różni się od miasta. Głupota i egocentryzm są powszechne w różnych środowiskach, czasami tylko bardziej zakamuflowane przez maski kulturowe, obyczajowe. Moja "miejska" teściowa też niszczyła moje małżeństwo z jedynakiem i była jednym z najważniejszych powodów rozwodu.
1,871 2017-11-08 10:18:51
Chciałam jeszcze dodać, że na mojej wsi, na którą przenoszę się stopniowo z Warszawy - nie z powodu konieczności, ale z wyboru stylu życia na emeryturze - nie obserwuję opisywanego tu brudu. Ludzie są raczej czyści i zadbani, gumiaki zostawiają przed drzwiami, a domy coraz częściej przypominają podmiejskie wille, a nie wiejskie chałupy (co mnie wcale nie zachwyca, bo nie lubię stylu miejskiego na wsi).
Natomiast brud jest - okropny! - w języku, którym posługują się ludzie. Oni nie mówią po polsku, ani żadną gwarą, lecz zlepkiem rzeczowników na k i ch oraz czasowników na p i j. To wystarcza do komunikacji. Młodzi i starzy, mężczyźni i kobiety - wszyscy, których dotychczas poznałam, są ordynarni i prymitywni w mowie. To jest moje największe rozczarowanie. Miałam nadzieję na fajne kontakty towarzyskie z ludźmi prostymi, ale nie prostakami, ale obawiam się, że płaszczyzny porozumienia nie będzie, ponieważ oboje z mężem uciekamy od tego przeklinania i zaczynamy się izolować...
No i za dużo piwa. Mocnego, całymi skrzyniami. W pracy, po pracy - strasznie rozpity ten naród. A co się z tym wiąże to przemoc. Jedna wieś, a już kilka historii o tym jak pijak leń ciężko pracującą żonę bije.
1,872 2017-11-12 00:15:08
Hej, czytam Wasz wątek z wielkim wzruszeniem. Super sobie dziewczyny radziecie. Pamiętajcie, że na wsi trzeba być silną kobietą.
W bliskiej rodzinie mam osobę - mężczyznę, który został w rodzinnym gospodarstwie i poślubił dziewczynę z miasta. Odmówiła pracy w polu i gospodarstwie. Dla jej teściowej jest ona parszywym leniem i nierobem; konflikt sprawił że od lat nie rozmawiają razem. Starsza Pani wigilie je sama bo nie jest zapraszana do domu który stoi 10 metrów obok. Z perspektywy czasu widzę że to było jedyne rozwiązanie, by ta młoda dziewczyna mogła stworzyć swoją własną rodzinę - swoją drogą bardzo szczęśliwą dzisiaj. Mąż stanął za nią murem!Trochę Wam zazdroszczę. Wyjechałam lata temu ze wsi. Wtedy żyło się tam biednie i bardzo trudno - nie było w domu miejsca dla dorastających osób - taki standard wielodzietnych rodzin na wsi. Moje życie ułożyło się tak, że mieszkam w wielkim mieście. Mam tutaj męża i jestem z nim bardzo szczęśliwa. Tęsknie jednak bardzo za wsią, za jej spokojem, małą lokalną społecznością. Może kiedyś tam wrócę ...
Masz rację na wsi trzeba być silną kobietą, ale czy w mieście nie? W mieście też. Myślę że w dzisiejszych czasach żeby coś w życiu osiągnąć, a przede wszystkim niezależność, trzeba być silną kobietą. Czasem niestety tak jak napisałaś musi być, żeby rodzina się nie rozpadła, różne są sytuacje, choć to przykre, że ktoś mając rodzinę "za ścianą" wigilię spędza sam ale jak widać... sam sobie na to zapracował.
Rozumiem Cie ze tęsknisz za wsią. Ja wychowałam się w mieście i wcale za nim nie tęsknię... chociaż to może kwestia tego co się przeżyło. Ja bardzo dużo złego przeszłam. Nie było winne miasto a toksyczna relacja w rodzinie w której się wychowałam. Czasem tam wracam, myślę, że człowiek zawsze tęskni za miejscem z którego pochodzi. Jednak wrócić tam na stałe bym nie chciała i cieszę się, że dziś mieszkam gdzie indziej, na wsi.
Poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, oni niczym nie różnią się od tych z mojego rodzinnego miasta. Po prostu prowadzą inny tryb życia, to wszystko. Każdy robi to co lubi, mentalnie wszyscy dojrzewają i choć nie wychowałam się na wsi, uważam, że wieś dziś to już nie jest ta wieś, co 30 lat temu...
To mieszanka ludzi wiejskich i miastowych chących ucieć od pędu życia i miejskiego trybu. Często bogatych miastowych, bo to właśnie oni uciekają na wieś.
Chciałam skorzystać z różnych doświadczeń ludzi, którzy jak ja, przeorganizowali życie z miejskiego na wiejskie, poszukiwałam wspólnoty w tej transformacji, a znalazłam przerażające historie zawodów miłosnych i cierpień spowodowanych - starą jak świat - toksyną teściowych i teściów. Pod tym względem wieś nie różni się od miasta. Głupota i egocentryzm są powszechne w różnych środowiskach, czasami tylko bardziej zakamuflowane przez maski kulturowe, obyczajowe. Moja "miejska" teściowa też niszczyła moje małżeństwo z jedynakiem i była jednym z najważniejszych powodów rozwodu.
Ja jestem taką osobą ale chyba jedną z niewielu która jest z tym szczęśliwa. Wszystko zależy od tego na jakich ludzi się trafi i jakie samemu ma się podejście. To fakt, trzeba być silnym i niezależnym przede wszystkim. Ja korzystam jak dają, olewam co mówią i uważam że w życiu trzeba być też trochę wyrachowanym, aczkolwiek nie wyrządzać innym krzywdy. Nie chciałabym wrócić do miasta, a za żadne skarby nie do bloków. Wolnostojący dom prywatny to najlepsze co można sobie w życiu zafundować i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej wieś jest tego warta. Uważam natomiast że mimo wszystko decydując się na życie i mieszkanie we wsi trzeba brać pod uwagę dobry dostęp do miasta, czyli, min 2 niezawodne samochody i dobra droga dojazdowa. Trzeba to wszystko rozegrać tak by być w miarę niezależnym w każdej sytuacji
1,873 2017-11-12 17:22:11
Trochę Wam zazdroszczę. Wyjechałam lata temu ze wsi. Wtedy żyło się tam biednie i bardzo trudno - nie było w domu miejsca dla dorastających osób - taki standard wielodzietnych rodzin na wsi. Moje życie ułożyło się tak, że mieszkam w wielkim mieście. Mam tutaj męża i jestem z nim bardzo szczęśliwa. Tęsknie jednak bardzo za wsią, za jej spokojem, małą lokalną społecznością. Może kiedyś tam wrócę ...
Wydaje mi się bardziej tęsknisz za czasami,kiedy dorastałaś.Teraz na wsiach-przynajmniej w moim regionie mieszkają emeryci,parę osób dojeżdżających codziennie do pracy i mieszkańcy "weekendowi",którzy kupili działkę,wybudowali domek i spędzają tu weekendy ze znajomymi,
Jestem przeszczęśliwa,że udało mi się mojego męża-człowieka ze wsi,z wielkich przestrzeni namówić na dom w mieście.Mieszkamy na małej uliczce,ale wszędzie mamy blisko i wiemy,że nie będziemy przez parę lat jeszcze dowozić córki do szkoły jednej i drugiej i że sobie możemy rowerkami skoczyć na starówkę i że nie mam 5 km do najbliższego sklepu i że tu,w mieście mogę zaprosić znajomych do ogrodu na grilla,że mam kwiaty,owoce i warzywa z ogródka a 100m dalej jest sklep.Na wieś może przeprowadzę się jak będę na emeryturze,chociaż myślę,że wtedy gdy jest się starszym to trzeba mieć blisko wszędzie bo nie zawsze można pojechać autem.
1,874 2017-11-12 21:52:31
Przeczytałam wszystko.
Jesteś dla mnie niesamowitą kobietą.
Bardzo silną. Jesteś tez dobrym człowiekiem.
Nie miałaś szczęścia. Twoja dobroć, a w związku z tym też naiwność, obróciła się przeciwko Tobie. Ale kto nie popełnia błędów?
Mam wielką nadzieję, że któregoś dnia obudzisz się szczęśliwa, spokojna i spelniona. Zasługujesz na to.
Bardzo mocno trzymam kciuki.
1,875 2017-11-20 17:21:32
Ciekawe co tam u autorki slychac Niewiarygnie wciagnela mnie jej zyciowa historia, po prostu scenariusz filmu gotowy.
Autorko, odeawij się ! napisz co u Cb slychac.
1,876 2017-11-21 14:16:50
No bardzo ciekawa historia, ogólnie uważam że wieś daje więcej spokoju.
1,877 2017-11-23 20:34:00 Ostatnio edytowany przez yessa (2017-11-23 20:40:06)
Ja też jestem ciekawa ale autorka już dawno się nie odzywała.
Wieś na pewno daje o wiele więcej spokoju niż miasto. Miasto to ciągły pęd, stres, kolejki w sklepach, korki, wieczna walka z czasem i nerwówka z wkurzającymi sąsiadami których pełno dookoła. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia z miastem. Teraz na wsi czuję, że po pracy odpoczywam, zakupy robię raz dwa w drodze z lub do pracy, nie stoję w korkach, na pewno jestem o wiele mniej zestresowana. Ale moja wieś jest taka, że większość spraw mogę załatwić tu na miejscu, bo mam małe miasto 5km stąd, a czego nie mogę wsiadam w auto i w 20min jestem w ogromnym mieście. Jedyny minus to że żeby wyskoczyć gdzieś "na piwko" wieczorem trzeba organizować kierowcę. Dlatego fajnie mieć też weekendowe mieszkanko w mieście ale tylko weekendowe
1,878 2017-11-28 12:35:53
Autorka pewnie siedzi i pisze powieść wielowątkową na kanwie tych opowieści... Miejmy nadzieję, że powieść będzie mieć happy end - wszyscy będą żyć w harmonii i miłości rodzinnej.
Podrzucajmy ten wątek - może sobie o nas przypomni i się odezwie.
A propos wad/zalet, miasto/wieś, blok/domek to jako kobieta leciwa i doświadczona, mająca w życiorysie różne wcielenia, oprócz wsi "zabitej dechami" daleko od szosy, stwierdzam, że nie da się generalizować. Wszystko zależy od lokalizacji domu czy bloku, od sąsiadów, od naszych cech i potrzeb. Mieszkanie w bloku w samym środku miasta może mieć same zalety w porównaniu z komfortowym domkiem z ogródkiem na terenach podmiejskich. Uwierzcie mi na słowo! Może być bosko mieszkać pod własnym dachem, ale może być horror z powodu smogu, palonych śmieci, liści, hałasu, wyjących alarmów, szczekających psów, kosiarek do trawy, chamskich złośliwych sąsiadów... A! Jeszcze jest gorszy wariant - przećwiczony - mieszkanie w miescie z widokiem na park - zadbany. Wrogowi życzyć. Kosiarki, odśnieżarki, odkurzacze do liści, dzieci z babciami w dzień, pijackie balangi w nocy. Wsi spokojna... hmm... pewnie i tam różnie bywa... zależy jak się trafi. Ale to doświadczenie przede mną. Mam za sobą pierwsze kroki.
1,879 2017-12-10 00:48:32
dobry wieczór wszystkim..
Czytam od wczoraj i jest mi tak bardzo smutno
Jeżyku, daj znać, wszyscy tu czekają na wieści od Ciebie.
1,880 2017-12-23 22:59:08 Ostatnio edytowany przez yessa (2017-12-23 23:02:16)
Niezwykła o jak ja się z Tobą zgadzam, dokładnie komfort życia zarówno w mieście jak i na wsi zależy od wielu czynników.
Osobiście poznałam tylko jedną osobę która z domu na wsi przeprowadziła się do mieszkania w bloku i jest zadowolona. Dziwiłam się jej niezmiernie, do czasu, aż odwiedziłam ją w rodzinnym domu - dla mnie to był szok i niedowierzanie. To wtedy zrozumiałam, że ktoś może narzekać na wieś. Nie chciałam wyobrażać sobie jej dzieciństwa i dojazdów do szkół. Ja odkąd przeprowadziłam się na wieś to powtarzam że przejezdna droga blisko domu i sprawne samochody mieszkając na wsi to podstawa, a kawałek działki, domek, cisza i świeże powietrze są niezastąpione
Ja pochodzę z małego miasta w porównaniu do Krakowa czy Warszawy, tam jeszcze nie jest tak źle. Ale mieszkać w wielkim mieście to dla mnie byłoby nie do przeżycia - 2 lata mieszkałam i to były to najbardziej męczące 2 lata pod względem komfortu dnia codziennego w moim życiu.
mallwusia dlaczego jesteś smutna?
1,881 2017-12-28 09:18:34
Przerobiłam ucieczkę z miasta na wieś, nie zawsze to dobre rozwiązanie. Oczywiście wszystko zależy od mentalności danej wsi, a tym samym ludzi jacy tam mieszkają. Pamiętajmy, iż coraz częściej na tej wsi pojawiają się typowe mieszczuchy. Ludzie zamykają sie w domach, a kawałek zieleni można posiadać także w mieście. Dlatego należy mocno przemyśleć taką decyzję.
1,882 2018-01-02 17:02:43
Hej Jeżyku i wszystkim!! Przeczytałam historię Jeżyka od początku do końca i okazało się, że jest ona trochę podobna do mojej, jeśli chodzi o toksyczny związek. Moja mama całe życie uważa, że nie ma na nic wpływu. Ja, obecnie jako dorosła kobieta, uważam inaczej. Nie mniej nie uniknęłam powielenia schematu z domu i związałam się z osobą wypisz wymaluj mój tatuś: przystojny, pracowity, i pozbawiony odrobiny empatii. Gdy podczas ciąży (nie mieliśmy ślubu, dziecko było planowane) zobaczyłam, że czeka mnie takie życie, jakie miała moja mama i ma moja siostra (tak, tak-siostra ma identycznego męża), zdecydowałam, że wolę zamieszkać w domu samotnej matki niż być popychadłem i zgotować dziecku piekło zamiast dzieciństwa. Z finansową pomocą mamy podczas ciąży i nieprzecenionym wsparciem ze strony rodziny i znajomych przez 3 m-ce zrobiłam więcej niż przez 30 lat życia. Było baaardzo ciężko, nie obyło się bez odbicia na zdrowiu Małej i moim, ale było warto. Mamy święty spokój, ja znalazłam zajęcie, które uwielbiam i pomaga nam ono w utrzymaniu, kupiłam mieszkanie, co w moim przypadku graniczyło z cudem (byłam na zwolnieniu lekarskim podczas ciąży, przez co prawie wszystkie banki mówiły, że nie mam zdolności kredytowej). Mieszkamy skromnie, samodzielnie opiekuję się dzieckiem (rodzina mieszka ponad 600 km dalej), gdy pracuję, przychodzi niania. Ja decyzję o odejściu od ojca Dziecka podjęłabym jeszcze 10 razy. Teraz jest trochę lżej-dziecko ma 2 lata, rozwija się super, ja jestem spokojniejsza, a ojciec Małej jaki był, taki będzie. Uważam, że za dużo zrobiłam ratując tę relację i teraz uważam, że to nie była żadna miłość z mojej strony, a kompleksy i schematy. Miłość, to piękne uczucie, a jeśli ktoś nas obraża, lekceważy, a my twierdzimy, że go kochamy, to wg mnie nazywa się patologią.
A trafiłam tutaj, bo ostatnio zainteresował się mną mężczyzna mieszkający na wsi. Ja w Jego okolicach mieszkałam 19 lat. Od 14-tu lat mieszkam w wielkim mieście położonym ponad 600 km dalej. I w sumie sama nie wiem, czy te dwa światy można połączyć. Widzę tę różnicę w mentalności, w wykształceniu. On twierdzi, że będę mogła się rozwijać, potrafi gotować, hoduje kilka sztuk bydła-twierdzi, że hobbystycznie, bo żyje ze zleceń na budowie.
Pozdrawiam wszystkich ciepło:)
1,883 2018-01-19 14:36:35
Mój pogląd na wszystkie mezalianse: kulturowe, miejskie/wiejskie, narodowe, materialne jest taki: prawdziwa miłosć burzy bariery, ale miłość jest zjawiskiem krótkotrwałym i w miarę jak przemija - bariery odrastają. Jeśli ludzie są etyczni, odpowiedzialni, mądrzy i wrażliwi, to będą eliminować te bariery i nie zamienią się w bestie. Jeśli natomiast związek budujemy na przyjaźni, zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa, a więc "z rozsądku", to - moim zdaniem - lepiej jest poszukiwać partnera we własnym kręgu, środowisku i nie ulegać magii egzotyki. W związku dobrze jest myślec w tym samym języku - w sensie dosłownym i przenośnym.
Ale pewnie wiele osób w parach czarno-białych, polsko-angielskich, żydowsko-islamskich, wielkomiejsko-wiejskich, "wykształciuchowo-niedouczonych" (np. on profesor - ona niania) by mnie za tę opinię rozszarpało..., ale wyjątki potwierdzają reguły.
1,884 2018-07-18 07:10:29
Czytałam te opowieść jednym tchem. Bardzo mnie wciągnęła. Jestem a raczej istnieje ryzyko ze mogłabym być w podobnej sytuacji co wiele kobiet które się udzielały pod postem.
Pokochałam rolnika. Nasza historia ciągnie się już prawie 4 lata. Facet dał się poznać jako o dobrym sercu czuły, wrażliwy, uprzejmy , przede wszystkim skromny facet. Dzieli nas spora roznica wieku, mianowicie 12 lat. Ja mam 23. Obydwoje jestesmy z wiosek, z tym ze on ma bardzo duze zmechanizowane gospodarstwo, a ja wychowalam sie w malym.Jest kawalerem mieszkającym z rodzicami. Ma 2 siostry. Ma pracownika ale tata pomaga mu w gospodarstwie i dopóki tata będzie w stanie mu pomagać to będzie gospodarzyl. Później planuje się przebranzowić i stworzyć gospodarstwo o innym charakterze.
Jest bardzo zależny od rodziny. Czuje ze decyzję w tym domu podejmuje matka a nie on, młody gospodarz. Mama i siostra dominuja. Mama ugotuje opierze a siostra prowadzi tymczasowo ksiegowosc.Jest maminsynkiem. O tym więcej w moim wątku.
Chciałam wyjsc za niego za mąż, już wszystko było w połowie zalatwione, ale gdy zobaczyłam jak cała jego rodzina angażuje się w naszą uroczystość, jak wtrącają się w przygotowania, nawet w organizację tych rzeczy które należą do mnie ? Jak go pouczają jak nim pomiataja,zwłaszcza matka z siostrami to przestraszylam się. To nie było normalne to umeczylo. On jest utwierdzany w przekonaniu ze to z troski ze oni chcą dobrze. Obstawał ze oni się nie wtracaja a chcą pomóc. Ze on nie może powiedzieć zeby się nie wtracali bo rodzina mu duzo pomaga i bez nich nie dałby sobie rady. ale jemu jak i mnie tworzyli tylko w głowie chaos i zamieszanie, jemu głowa pekała od tej ich gadki. Zbrzydlo mi to wszystko dosłownie w tydzień czasu jak zaczęłam na to patrzec i poczułam ze to może przedsmak tego co czeka mnie w przyszłości w tym domu i rodzinie. Doprowadzili do sytuacji ze się poklocilismy tzn.jego matka mu szepnela słówko na mój temat i to rozpetalo burze.
Po tym jak mnie zaatakował ze niby mało angażuje się w przygotowania , zdecydowałam ze ślubu nie będzie. Po prostu doszłam do wniosku ze nie chce w tej całej szopce brać udziału. On jest ugodowym człowiekiem i skromnym, gdyby nie jego wtracajaca się rodzina dogadalibysmy się sami. Przestalismy być ważni my jako mlodzi. Najważniejsi byli goście gdzie staną jak zostaną ugoszczeni, co ludzie powiedzą ile będzie bukietow itp. Wszystko kręciło się wokół wsyztskeigo poza nami. Mieliśmy zamieszkać w tym domu na gorze ale .. to jednak dalej ten sam dom a jego pasuje odizolować bo ja sobie nie wyobrażam życia w takiej symbiozie. Zaproponowałam mu przełożenie ślubu i spróbowanie zamieszkania razem celem dotarcia się i lepszego poznania i sprawdzenia. Nie zgodził się.
Jest poirytowany ta cała sytuacja. Wręcz załamany. Mówi ze zmarnowalam mu czas. Ze bezdusznie postapilam. Ze zabawilam sie jego uczuciami. Nie wiem czy wyjaśniłam mu dostatecznue skąd zmiana mojej decyzji czy on to rozumie. On chyba nie rozumie zgubnego wpływu rodziców i sióstr na jego życie. Ze powinien się odciąć. Nie mowie tu o zrywaniu kontaktów. Ale o oddzieleniu życia stricte z przyszłą żona i życia z rodziną. Bo ja chcę go mieć po prostu dla siebie a nie dzielić naszego życia z jego siostrami matka i ojcem całej naszej prywatności.
Kocham go dalej. 2 tyg.temu zerwalismy. Jest rozgoryczony.co robic
1,885 2018-07-20 06:30:56
Jesteś mloda ulozysz sobie zycie.nie pchaj się w to.szkoda czasu.
Tylko czy posłuchasz?