Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 585 z 26,307 ]

521

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:

Wiem i nie wiem czego chcę. Wiem i nie wiem co dalej robić  - to taka emocjonalna sinusoida. Jak prawie jestm zdecydowana  czego chcę , to coś sie stanie. Czegos sie dowiem i znowu wszystko od poczatku. Zastanawiam sie czy zawsze tak musi boleć. I zadaje sobie pytanie  co zrobić żeby wreście przestało boleć, żeby wreszcie zapomnieć i  zacząć iść do przodu, żeby przestać myśleć.
Przeczytałam wszystkie posty z tej "grupy" i właściwie wiem że kochałam za bardzo. Ale dlaczego miałam nie kochać? - skoro moi dwaj mężczyźni ( syn, mąż) byli całym światem.
Moj syn stoi przy mnie murem i to najmilsze co mnie spotkało. Kiedy z nim rozmawiam ( kończy studia za granicą) to mówi mi że " nie martw się mamo - damy radę" - to taki jasny płomyk w moim życiu"
Dziekuję carol79 za książki - może jak je przeczytam - bedzie trochę lżej

Kochana, nikt nie może być całym Twoim światem (no, może oprócz syna, ale jemu też musisz dać wolność). Świetnie, że masz w nim oparcie, gratuluję syna big_smile
Cały świat ma należeć do Ciebie. Czy będziesz w parze, czy sama.

Zobacz podobne tematy :

522

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Święte słowa, gdy ktoś jest dla nas całym swiatem to kim jesteśmy dla siebie? NIKIM, opieramy się tylko na JEGO Świecie na JEGO znajomych, na JEGO zachowaniach, na JEGO wadach i zaletach A MY? I jak odejdzie nie ma w nas NIC, dziura, wewnętrzna pustka, zero poczucia własnej wartości, zero poczucia szacunku do siebie, zero zainteresowań i zero pasji, przeważnie, nie chcę wszystkich wsadzać do jednego worka, ale dziewczyny czy tak nie jest? Skąd nasza rozpacz, zal, niepokój, nawalanie telefonami i smsami? właśnie z wewnetrznej pustki.

523

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
maxi napisał/a:

Święte słowa, gdy ktoś jest dla nas całym swiatem to kim jesteśmy dla siebie? NIKIM, opieramy się tylko na JEGO Świecie na JEGO znajomych, na JEGO zachowaniach, na JEGO wadach i zaletach A MY? I jak odejdzie nie ma w nas NIC, dziura, wewnętrzna pustka, zero poczucia własnej wartości, zero poczucia szacunku do siebie, zero zainteresowań i zero pasji, przeważnie, nie chcę wszystkich wsadzać do jednego worka, ale dziewczyny czy tak nie jest? Skąd nasza rozpacz, zal, niepokój, nawalanie telefonami i smsami? właśnie z wewnetrznej pustki.

Nieśmiało się zgodzę. Nieśmiało dlatego, ze ja miałam na szczęście swój świat - to M. do niego dołączył. I teraz widzę, jak się miota. Ale nie przeszkodziło mi to skupiać się na JEGO nastrojach - żeby nie było że taka świetna byłam wink

524

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam was pisze bo jestem ta kochajaca za bardzo...poznalam go 7 lat temu,bylam po rozstaniu z bylym mezem czulam sie jak smiec...pojawil sie on zaczal wznosic mnie na wyzyny czuly itd. Potrzebowalam tego i zaczarowal mnie. po kilku mies.zamieszkalismy razem. On kierowca rzadko bywal w domu ale bylo pieknie...dopoki do drzwi nie zapukala jego zona.wtedy sie zaczelo. odszedl od zony bo powiedzial ze mnie kocha,powinnam zakonczyc znajomosc z nim i dzis zaluje , nie potrafilam juz wtedy choc nie bede pisac co przezylam dowiadujac sie ze ma rodzine. klamal od poczatku ja tracilam zaufanie, ale bylam z nim kolejne lata. odchodzil i wracal a ja przyjmowalam go wiedzac ze kilka razy wrocil do bylej zony. jak wyladowalam w domu samotnej matki jego corka miala pol roku ,zostawil mnie wtedy na wynajetym na niego mieszkaniu ktore zadluzyl i zwial. wtedy stracilam z nim calkiem kontakt.byl to kolejny raz kiedy zostawial mnie na dnie a ja musialam sie podniesc i walczyc dalej przede wszystkim ze wzgledu na dzieci(mam syna z malzenstwa).w domu samotnej matki dostalam pomoc przez te pol roku wynajelam mieszkanie wyciszylam sie i radzilam sobie. i znow pojawil sie on, moje serce odzylo wiedzialam ze nadal bardzo go kocham,mimo wszystko. powiedzial, ze chce byc z nami chce pomoc ze kocha nas...pozwolilam zeby wrocil i to byl moj wyrok. bylo super do czasu. bieda w domu choc caly czas pracowal i jezdzil ale "szef mu nie placil". coraz rzadziej bywal w domu . ja zrobilam sie zazdrosna podejrzliwa wpadlam w obsesje na jego punkcie. podejrzewalam ze mial drugie swoje zycie ze zdradza mnie jak mowilam mu o tym stwiedzal ze spokojem ze musze isc do psychologa.on byl zawsze spokojny a ja mialam furie,lzy bezsilnosci ze robi ze mnie idiotke. przlapalam go na zdradzie...to moja wina to przeze mnie. wpadlam w trans,proby samobojcze, szpital psychiatryczny, depresja ktora jest do dzis i jego calkowity spokoj przez caly czas. jestem sama od maja wychowuje dzieci pracuje radze sobie ale jestem w swojej skorupie. chcialam calkiem zerwac z nim kontakt powiedzial ze jest jego dziecko i przyjezdza... a ja przechodze meke. jakis czas temu powiedzial ze nie czuje juz nic do mnie, za kazdym razem kiedy przyjezdza musze udawac obojetnosc , kiedy odjezdza kurcze sie w sobie z tesknoty do niego ktora jest tak silna ze czuje prawie fizyczny bol. czasem placze czasem nie potrafie, patrze beznadziejnie przed siebie i zastanawiam sie za co i dlaczego tak go kocham i tesknie? skrzywdzil mnie oszukal wykonczyl psychicznie a jednak jest jedenym facetem... to chore , moze wy wyciagniecie mnie z tej psychozy.

525 Ostatnio edytowany przez Epoka (2010-11-22 21:24:44)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Kochana, nikt nie może być całym Twoim światem (no, może oprócz syna, ale jemu też musisz dać wolność). Świetnie, że masz w nim oparcie, gratuluję syna big_smile
Cały świat ma należeć do Ciebie. Czy będziesz w parze, czy sama.

Przeraziłam się co sama napisałam. Tak to prawda , byli obaj całym moim światem.  Wszystko kręciło się koło moich mężczyzn. Ale teraz wiem, że to było niewłaściwe. ale do tego też trzeba dojrzeć( a ja jeszcze nie dojrzałam) Musi to jeszcze trochę potrwać. Ale kiedy tak czytam  te wszystkie posty to trochę mi lżej na sercu że nie jestem w tym sama. 
Nie ukrywam jednak że są takie chwile że chciałabym obudzić się z tego złego snu,  ale mijaja dzień za dniem a rzeczywistośc jest inna.
I dlaczego tak musi boleć??????

526 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-28 17:40:12)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

Kochana, nikt nie może być całym Twoim światem (no, może oprócz syna, ale jemu też musisz dać wolność). Świetnie, że masz w nim oparcie, gratuluję syna big_smile
Cały świat ma należeć do Ciebie. Czy będziesz w parze, czy sama.

Przeraziłam się co sama napisałam. Tak to prawda , byli obaj całym moim światem.  Wszystko kręciło się koło moich mężczyzn. Ale teraz wiem, że to było niewłaściwe. ale do tego też trzeba dojrzeć( a ja jeszcze nie dojrzałam) Musi to jeszcze trochę potrwać. Ale kiedy tak czytam  te wszystkie posty to trochę mi lżej na sercu że nie jestem w tym sama. 
Nie ukrywam jednak że są takie chwile że chciałabym obudzić się z tego złego snu,  ale mijaja dzień za dniem a rzeczywistośc jest inna.
I dlaczego tak musi boleć??????

Mnie tez dziś boli wyjątkowo. Ehhh... sad

Barbarabs:No przecież sama w pierwszym zdaniu odpowiedziałaś sobie dlaczego. Bo kochasz za bardzo. A jak już wiesz, to teraz tylko dużo pracy nad sobą i WOLNOŚĆ.
Jesteś samodzielna - to ważne. Musisz teraz pokochać siebie. Poczytaj dokładnie ten wątek - wiele z nas opisało tu, jak sobie radzi. Możesz skorzystać z tych rad, które są dla Ciebie najlepsze. Jeśli chcesz, to mogę Ci podesłać literaturę. Napisz na mojego mail'a to prześlę wieczorem. Ściskam mocno Ciebie i dzieciaczki.

Nie pisz, proszę, posta pod postem, a jeżeli chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj", o czym mówi pkt 11 naszego Regulaminu. (Moderatorka Olina)

527

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana   - coś smutny bardzo ten poniedziałek i cała reszta.
Może juto bedzie lepiej

528

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:

Niekochana   - coś smutny bardzo ten poniedziałek i cała reszta.
Może juto bedzie lepiej

Już mi lepiej - nie masz pojęcia, jak się wzruszyłam (pozytywnie) jak napisałaś o tej swojej wspaniałej rodzince. Beksa jestem dzisiaj big_smile Takie wiadomości dają mi pozytywnego kopa - mam nadzieję, że spotkam ich na swojej drodze.
Oj, jakaś "miętka" dziś jestem sad Straciliśmy poważnego kontrahenta i niby oboje z M. się tym przejmujemy, ale ja już nie czuję prawdziwego wsparcia - to jedna z tych chwil, kiedy przydałby się ktoś kto by powiedział: "Mała, nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. Razem nic nam nie przeszkodzi". Heh...

529

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość, gdzie jesteś? Objawiła się nam na forum Epoka, której historia jak mniemam będzie EPOKA'owym bodźcem dla niektórych opornych (żeby nie napisać niewierzących wink) Strasznie jej zazdroszczę takiej rodziny (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) big_smile

530

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Otóż dostrzegam moje drogie Kobietki zmiany.

Zadzwoniła moja koleżanka i zajęła mi ponad godzinę, w międzyczasie w telefonie: raz pik, drugi raz pik, trzeci, czwarty, piaty...
Już wiem, że dobija się M. Co doprowadza mnie do szału. Bo momentalnie nie koncentruje się na tym co mówi mi koleżanka.
I denerwuję się, że może coś się stało, nie chce mi się kombinować z telefonem bo wiem, że mogę w trakcie rozmowy odbierać SMS, ale nie i już. Nie robię tego. A M wie, że jak skończę rozmawiać będę widziała, że dzwonił, więc od razu dam znać.

Po siódmym sygnale, nie wytrzymuję, mówię do koleżanki, poczekaj M się dobija, powiem mu co jest grane.

(to banalna sytuacja, ale obrazuje jak w banałach osoba uzależniona zachowuje się nieadekwatnie do sytuacji i uczuć)

Dzwonię, krótki komunikat: "Coś się stało?" - "nie". "Rozmawiam, po co się dobijasz i mnie denerwujesz, myślę wtedy, że może coś się stało, przecież jak skończę dam Ci znać?"
M: "Aha, ok".

Dalej rozmawiam z koleżanką.
Po rozmowie, włącza mi się mechanizm, zadzwoń, być może się obraził (niezła bzdura), udobruchaj...

I pomyślałam: nie, jeśli ma focha, jego problem. Nie zrobiłam nic złego.

Focha oczywiście nie ma, a ja jestem dumna.

531

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak, ta nasza wyobraźnia... Te domysły.... To moje nie spanie po nocach z tych powodów....

532 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-28 01:59:37)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Zazdrość, gdzie jesteś? Objawiła się nam na forum Epoka, której historia jak mniemam będzie EPOKA'owym bodźcem dla niektórych opornych (żeby nie napisać niewierzących wink) Strasznie jej zazdroszczę takiej rodziny (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) big_smile

Mala nie przejmuj sie, wszystko bedzie dobrze big_smile
Sila jest kobieta!
... i Bog tez!
.... i Kopernik tez byla kobieta big_smile

barbarabs napisał/a:

Witam was pisze bo jestem ta kochajaca za bardzo...poznalam go 7 lat temu,bylam po rozstaniu z bylym mezem czulam sie jak smiec...pojawil sie on zaczal wznosic mnie na wyzyny czuly itd. Potrzebowalam tego i zaczarowal mnie. po kilku mies.zamieszkalismy razem. On kierowca rzadko bywal w domu ale bylo pieknie...dopoki do drzwi nie zapukala jego zona.wtedy sie zaczelo. odszedl od zony bo powiedzial ze mnie kocha,powinnam zakonczyc znajomosc z nim i dzis zaluje , nie potrafilam juz wtedy choc nie bede pisac co przezylam dowiadujac sie ze ma rodzine. klamal od poczatku ja tracilam zaufanie, ale bylam z nim kolejne lata. odchodzil i wracal a ja przyjmowalam go wiedzac ze kilka razy wrocil do bylej zony. jak wyladowalam w domu samotnej matki jego corka miala pol roku ,zostawil mnie wtedy na wynajetym na niego mieszkaniu ktore zadluzyl i zwial. wtedy stracilam z nim calkiem kontakt.byl to kolejny raz kiedy zostawial mnie na dnie a ja musialam sie podniesc i walczyc dalej przede wszystkim ze wzgledu na dzieci(mam syna z malzenstwa).w domu samotnej matki dostalam pomoc przez te pol roku wynajelam mieszkanie wyciszylam sie i radzilam sobie. i znow pojawil sie on, moje serce odzylo wiedzialam ze nadal bardzo go kocham,mimo wszystko. powiedzial, ze chce byc z nami chce pomoc ze kocha nas...pozwolilam zeby wrocil i to byl moj wyrok. bylo super do czasu. bieda w domu choc caly czas pracowal i jezdzil ale "szef mu nie placil". coraz rzadziej bywal w domu . ja zrobilam sie zazdrosna podejrzliwa wpadlam w obsesje na jego punkcie. podejrzewalam ze mial drugie swoje zycie ze zdradza mnie jak mowilam mu o tym stwiedzal ze spokojem ze musze isc do psychologa.on byl zawsze spokojny a ja mialam furie,lzy bezsilnosci ze robi ze mnie idiotke. przlapalam go na zdradzie...to moja wina to przeze mnie. wpadlam w trans,proby samobojcze, szpital psychiatryczny, depresja ktora jest do dzis i jego calkowity spokoj przez caly czas. jestem sama od maja wychowuje dzieci pracuje radze sobie ale jestem w swojej skorupie. chcialam calkiem zerwac z nim kontakt powiedzial ze jest jego dziecko i przyjezdza... a ja przechodze meke. jakis czas temu powiedzial ze nie czuje juz nic do mnie, za kazdym razem kiedy przyjezdza musze udawac obojetnosc , kiedy odjezdza kurcze sie w sobie z tesknoty do niego ktora jest tak silna ze czuje prawie fizyczny bol. czasem placze czasem nie potrafie, patrze beznadziejnie przed siebie i zastanawiam sie za co i dlaczego tak go kocham i tesknie? skrzywdzil mnie oszukal wykonczyl psychicznie a jednak jest jedenym facetem... to chore , moze wy wyciagniecie mnie z tej psychozy.

Barbarabs,
Czy on jest jedynym na swiecie czlowiekiem, ktory Cie kocha?


Nie pisz, proszę, posta pod postem, a jeżeli chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj", o czym mówi pkt 11 naszego Regulaminu. (Moderatorka Olina)

533

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

Zazdrość, gdzie jesteś? Objawiła się nam na forum Epoka, której historia jak mniemam będzie EPOKA'owym bodźcem dla niektórych opornych (żeby nie napisać niewierzących wink) Strasznie jej zazdroszczę takiej rodziny (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) big_smile

Mala nie przejmuj sie, wszystko bedzie dobrze big_smile
Sila jest kobieta!
... i Bog tez!
.... i Kopernik tez byla kobieta big_smile

Dziękuję za przypomnienie tych truizmów, o których nie wiedzieć czemu zapomniałam.
Dziś już jest lepiej. Tylko ta pogoda...

534

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

nie mozna zdan afirmacyjnych nazywac truizmami bo im podcinasz nogi... jesli zdania w ogole maja nogi big_smile

535

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ależ to są właśnie truizmy, zdania afirmacyjne trochę na czym innym polegają:)

536 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-23 16:08:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dobre big_smile
podoba mi sie tez "utylizowac" i bede uzywac zaraz potem jak nie pomoze "klaskanie uszami"
a psychologa Mirka ha ha ha tez uzywam big_smile

Niekochana, czy dostalas mojego maila? cos mi wcielo kopie i nie wiem czy sie wyslal

537 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-23 16:28:04)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zaraz sprawdzę wink

Nie, chyba, że to Ty:" .... Bank. Sfinansujemy 100% Twoich inwestycji"
Ale chyba jednak nie... wink

538

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

bo oni na 100% sfinansuja, a nie sfinansuja w stu procentach big_smile
ciekawe kto to wymanipulowal w swojej glowie? (kobieta czy mezczyzna?)

539 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-23 16:40:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

bo oni na 100% sfinansuja, a nie sfinansuja w stu procentach big_smile
ciekawe kto to wymanipulowal w swojej glowie? (kobieta czy mezczyzna?)

Pasjami uwielbiam takie językowe ewolucje. Nigdy nie wiadomo, dokąd nas w końcu zaprowadzą big_smile
Myślę, że kobieta.. Kochająca tego mężczyznę od kredytów za bardzo wink Ale zrozumiemy ją - przecież w imię miłości to zrobiła. A że nie do końca to prawda?? Nieważne, najważniejsze, że On szczęśliwy.

Poczta pusta. Nic nie doszło sad

540 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-23 16:56:56)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

juz sie zlapalam (za glowe) czy do Ciebie wyslalam! sprawdzam

jednak do Ciebie.... moze mail leci w deszczu i ciezko mu machac skrzydelkami smile

541

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

juz sie zlapalam (za glowe) czy do Ciebie wyslalam! sprawdzam

jednak do Ciebie.... moze mail leci w deszczu i ciezko mu machac skrzydelkami smile

Doszedł. Cały mokry i zziębnięty, to się nim zaopiekowałam wink

542

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Po wypoczynku u mamusi mąż był wyjątkowo spokojny,do wczoraj.Jakiś pechowy dzień miałam.Zgubiłam rękawiczkę o wartości jakieś 7 zł.Maż stwierdził,że pewnie specjalnie ją wyrzuciłam bo chcę sobie kupić nową.Potem rozwalił mi się zamek w kurtce.Tym razem zrobił mi awanturę,że specjalnie go zepsułam żeby mieć pretekst kupić nową.Kurtka ma 6 lat,jest troszkę sfatygowana ale ją uwielbiam.A nową to ja już dawno kupiłam tylko on o tym jeszcze nie wie.Potem córka przyznała się,że postała czwartą jedynkę z matematyki.Byłam w szoku bo zawsze miała bardzo dobre oceny więc jakim cudem tak bardz się opuściła.Mąż ją zwyzywał od głąbów i nieuków a moja mama go poparła twierdząc,że nic z niej nie będzie.Jak można tak mówić do dziecka?Jak mozna już na starcie podcinać dziecku skrzydła?Wystarczy,że mnie podcieła wpajając mi,że nic nie jestem warta i do niczego się nie nadaję.Poszłam do znajomej(właśnie w tedy zepsułam zamek),która uczyła matematyki i załatwiłam jej korki od dziś.Do teraz stoją mi łzy w oczach na myśl co to biedne dziecko się nasłuchało.Pół nocy płakała.Fakt,mogła przyznać się wcześniej ale mam nadzieję,że jeszcze coś da się z tym zrobić.Po takich bezsensownych akcjach mojego męża czuję jak moje uczucie do niego wygasa.Dawniej szłam do niego tłumaczyłam ale wczoraj już nie.Popatrzyłam tylko z niechęcią i tyle.Nie mam ani ochoty ani sił z nim rozmawiać.
W nocu córka pyta się czy ja kocham.No pewnie,że tak-odpowiadam.A ona,że chyba nie jestem szczęśliwa,że urodziłam taką córkę,bo pewnie chciałam taką co będzie mieć same 5 a nie taka głupią.Matko kochana.Mam wspaniałą córkę,mądrą,zaradną i bardzo kochną a,że dostała parę jedynek to przecież nie problem.Czemu ona bardziej trzyma się tego co mówi ojciec a nie tego co mówię ja?Szkoda mi jej bardzo.

543 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-24 12:07:34)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goga, ona musi zaprzeczac swoim uczuciom,
Ty jej mama, przekazujesz dwojakie iformacje 1. ze ja kochasz i ze akceptujesz 2. ze akceptujesz kogos kto jej robi krzywde.
dlatego placze i dlatego chce uslyszec od Ciebie, ze jest cos warta... daje jej to ulge, ale ona do konca w to nie uwierzy jesli nie stanie sie sprawiedliwosc.

kiedys kiedy dorosnie tez bedzie robila wszystko dla slow "nie jestes glupia, kocham Cie"...to nic, ze jej partner sprzeda ta milosc niesprawiedliwie kochance, moze bedzie ja bil.. milosc sprzedaje sie przeciez zlym ludziom... a jej wystarczy tylko slowo... bo tego nauczyla sie w dziecinstwie.
Walcz o sprawiedliwosc w swoim domu dla kazdego. Dzieci musza zobaczyc co to sprawiedliwosc i milosc, musza to odczuc... puste slowa robia im w glowie tylko metlik

544

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jakiś dołek mnie dziś dopadł.Chyba pogoda jakaś nie tęga bo klienci przychodzą jacyś mułowaci i tylko z równowagi wyprowadzają nawet mnie,człowieka bardzo spokojnego.Myslę jak naj mniej boleśniej zmienić nasze życie.Wyprowadzka i rozwód nie jest łatwym ani szybkim rozwiązaniem.To jest tylko sposób na odcięcie się od męża.Przyznam się też,że nie stać mnie na to materilanie.Za mało zarabiam żebym mogła utrzymać się sama z córką.Wiem też,że męza nie zmienie.Może jedynie z czasem chociaż troszkę dotrze do niego,że nie jestem szarą myszką z którą on może robić co chce ale na to też trzeba czasu i dużo walki.
Moja córka-z jednej strony,mała (175 cm) zastraszona dziewczynka z niskim poczuciem wartości i małą wiarą we własne siły,która ciągle potrzebuje dużo przytulania i zapewniania jej o miłosci a z drugiej strony przemądrzała nastolatka która zacięcie broni swojego zdania i jak lwica walczy o swoje.Ma pomieszane charaktery.Trochę ze mnie-to ten brak wiary w siebie i trochę z ojca-walka o swoje racje.Teraz tylko pytanie,która z tych cech w przyszłych latach weźmnie górę.Czy mój czy ojca charakter?
Czemu dopiero teraz,po tylu latach ja dokładnie widzę jak działo się źle,czemu tyle lat to akceptowałam i nie widziałam co się dzieje?Czemu go broniłam i usprawiedliwiałam?Czy to było z miłosci?

545

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

W dziecinstwie mialam ojca alkoholika. Bardzo zle nas traktowa, w wieku 9 lat wyprowadzilysmy sie z mamą i zamieszkalysmy w mieszkaniu zjej facetem. Po jakims czasie mam tez zaczela pic, ale teraz juz od roku nie robi tego .. Przedwczoraj zostawil mnie chlopak po 14 miesięcznym zwiazku. Bardzo go kocham i robilam dla niego wszystko, bo poprostu chcialam zeby bylo dla niego jak najlepiej. Nie umiem sobie poradzic, i wydaje mi sie ze to nadmierne kochanie i troska, przejmowanie sie wszystkim to wynik moich doswiadczen z rodzicami alkoholikami .. Wczoraj poraz pierwszy zobaczylam skrót DDA i po przeczytaniu na wielu forach o tym syndromie stwierdzilam ze to pasuje do mnie, ze dokladnie opisuje sposob mojego zachowania.. I wlasnie mam pytanie, czy sa tez takie osoby jak ja z syndromem DDA ktore z tego powodu kochają "za bardzo". Jak sobie z tym radzicie ? Bardzo prosze o pomoc, bo nie wiem juz co robic.. Pozdrawiam i czekam na jakiekolwiek informacje ..

546 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-27 21:46:41)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzień dobry,
dziękuję za zaproszenie do tematu.
Trochę czasu zabierze mi zorientowanie się w Państwa wypowiedziach i zgłoszonych problemach, bo temat jest już bardzo dłuuuugi...
Co do ostatniego wpisu - oj, tak, DDA to poważny problem, a myślę, że pierwszą rzeczą do przemyślenia jest szalony perfekcjonizm dzieci alkoholików. Czasami podczas terapii czy w rozmaitych materiałach informacyjnych można się dowiedzieć, że to pożądanie doskonałości jest elementem, nad którym należy pracować. Może i tak, ale z drugiej strony - czy należy koniecznie pozbywać się perfekcjonizmu? Chyba tylko wówczas, kiedy krępuje on nasze codzienne poczynania, a to w przypadku DDA nader często ma miejsce.
Bo przecież z drugiej strony - z całą odpowiedzialnością muszę powiedzieć, że jest wiele cech, które bardzo w dzieciach alkoholików cenię. Są to: odwaga, skłonność do poświęceń, czasami bezkompromisowość i wyczulenie na cudze potrzeby, empatia, otwartość na ludzkie problemy i wiele, wiele innych. Cechy te często przyjmują postać nieco nadmierną, sztywną i kompulsywną (przymusową), a zatem raczej ich forma, niż treść, staje się szkodliwa dla podmiotu.
Wydaje mi się, że perfekcjonizm często leży u podstaw "nadmiernej miłości", bo DDA starają się być idealnymi pod każdym względem partnerami. Wynika to zapewne z lęku przed odrzuceniem i samotnością, ale również z wielu innych spraw.
Tak czy inaczej, dzieci alkoholików, mimo, że cierpią, bardzo często są osobami pod każdym niemal względem wartościowymi. A przy okazji same mają permanentne poczucie nieadekwatności, bycia gorszym, mniej atrakcyjnym itd.

W pewnym miejscu tego tematu padło pytanie, dlaczego osoby z zespołem cech DDA "kochają za bardzo".
Jak to w psychologii - rzadko bywają gotowe, proste odpowiedzi. Zapewne jednym z powodów jest ich skrajnie zaniżone poczucie własnej wartości.
Dziecko alkoholika, nawet, jeśli nie jest ofiarą bezpośredniej, fizycznej i psychicznej przemocy, zawsze pada ofiarą rozmaitych nadużyć, a przede wszystkim - zaniedbań. To powoduje, że czuje się gorsze od innych - rodzic uzależniony od alkoholu (lub, co gorsza, oboje rodzice, a nawet cała rodzina) nie tylko nie daje koniecznego wsparcia. Łamie także złożone obietnice, nie dotrzymuje słowa i zachowaniem takim wpędza dziecko w poczucie, że w istocie nie jest ono ważne i nikt nie musi się z nim liczyć. Proszę pamiętać, że taki stan rzeczy zwykle trwa przez całe dzieciństwo!
Młody człowiek przez całe przyszłe życie niesie ze sobą przekonanie o własnej nieatrakcyjności. W dzieciństwie nierzadko dokazuje cudów, by zwrócić na siebie uwagę i zyskać miłość swojego pijącego rodzica - zazwyczaj bez skutku.
Te pierwsze doświadczenia wyrabiają w nim przekonanie, że po prostu nie jest wart uwagi, troski, dotrzymywania słowa, opieki i wsparcia. Co więcej - że każdy ewentualny partner nie będzie poświęcał mu należytej uwagi, być może szybko zdradzi, okłamie, odejdzie, zapomni.
Zupełnie niepoprawnym, ale podstawowym dla wielu DDA postępowaniem są wówczas próby stania się partnerem idealnym, dokładnie takim, jaki może się marzyć każdemu człowiekowi. DDA zaczyna coraz więcej od siebie wymagać - staje się męczennikiem swojego partnera i czasami nie żąda niczego w zamian.
Oferując gorącą, czasem zachłanną i w pewnym sensie zabójczą miłość wprowadza w swój związek niezdrowy klimat nadmiernego uwikłania. Jest też szczególnie wrażliwy na wszelkie objawy "odrzucenia".

Niestety - problemy z zakresu psychopatologii zazwyczaj są problemami złożonymi i polietiologicznymi (o wielu przyczynach).
Dlatego, by zrozumieć zaburzone zachowanie jakiejkolwiek osoby, musimy przyjrzeć się wszelkim elementom składowym, jakie ostateczny obraz tego zachowania tworzą.
Należy więc zdawać sobie sprawę, że na cechy i funkcjonowanie DDA nierzadko nakładają się objawy nerwicowe (to bardzo często, naprawdę masowo), objawy zaburzeń nastroju, czasami objawy zaburzeń osobowości. Wszystko dlatego, że z rodziny z problemem alkoholowym naprawdę ciężko jest wyjść bez ran i blizn.
Ponieważ w rodzinie z problemem alkoholowym głęboko zaburzona jest komunikacja i ekspresja emocjonalna - zdarzają się u jej członków nawet przypadki zaburzeń psychotycznych (choć, ze względu na nie całkiem jasne pochodzenie psychoz niekoniecznie można te przypadki w ten akurat sposób wyjaśniać).
Wszystko to powoduje, że zachowanie osoby o cechach DDA bywa trudne. Będąc osobą często pod każdym niemal względem wartościową, dziecko alkoholika ma szczególne predyspozycje do komplikowania sobie życia, do wikłania się w trudne związki, niebezpieczne sytuacje itp.
Te właśnie skłonności należy starać się eliminować (lub raczej - przejmować nad nimi kontrolę) w terapii.


Tyle na razie teorii.
A praktyka jest taka, że DDA bardzo często marnują swoje życie na toksyczne i w gruncie rzeczy bezsensowne związki, podobnie jak współuzależniony partner trawi młodość i resztę życia na podpieranie swego pijącego towarzysza.
Z jednej strony - wszyscy wiemy, że potrzebujących należy wspierać. I że nie zawsze wybieramy sobie obiekt swoich uczuć. Czasami uczucie spada na nas ni stąd, ni zowąd i wcale nie pyta, czy jest logiczne i nam się podoba. Z drugiej - obok zdrowej dawki poświęcenia i współczucia należy mieć wzgląd na własne dobro, czego często brak jest osobom współuzależnionym. A przecież dzieci alkoholików również są przykładem współuzależnienia.
W gruncie rzeczy niezwykle trudno jest odkręcić to, co przez całe lata kształtowało nasze reakcje, postawy, sposoby zachowywania się w określonych sytuacjach, co w żadnym razie nie znaczy, że nie należy próbować.
Dlatego wszystkim DDA polecam aktywną i twórczą walkę o własny, lepszy świat osobisty.

547

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo dziekuje za przyjecie zaproszenia smile

548

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wojciech Imielski napisał/a:

Dlatego wszystkim DDA polecam aktywną i twórczą walkę o własny, lepszy świat osobisty.

Dziękuję. Obiecuję walczyć twórczo i aktywnie. No i oczywiście perfekcyjnie wink

549

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochani,

mój ojciec nie był alkoholikiem, a kocham za bardzo.
Jestem SLAA.

550

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam.
Jestem pierwszy raz na takim forum.
I pierwszy raz rzeczywiście mam ochotę coś napisać. Bo już nie wiem co robić..

Napiszę pewnie długi post, trochę już się nazbierało, mam nadzieję, że ktoś dotrwa do końca.

Po raz drugi jestem w związku z facetem starszym ode mnie o 9 lat. Poprzedni związek przeszedł nawet zaręczyny ale skończył się totalną tragedią i roczną wojną, depresją, psychotropami, potem piciem a na końcu lekami na sen. Nie wiem czy muszę wdawać się w szczegóły ale generalnie popełniam teraz podobne błędy co w tamtym chorym związku. Czyli kocham za bardzo i mimo wszystko.
Mężczyzna z którym teraz jestem (a raczej chyba byłam, chociaż dalej ze sobą mieszkamy) jest genialny pod ogromną większością rzeczy.
Rany nie wiem od czego zacząć. Chyba najłatwiej mi będzie od początku i po kolei. Z góry dziękuję wytrwałym.

Poznaliśmy się we wrześniu (ubiegłego roku) robiąc wspólny projekt. Zakochaliśmy się w sobie od razu. Przez moją baaaardzo ciężką sytuację w domu (ah te kochane mamusie), ciągłe awantury, telefony do ukochanego z masakrycznym płaczem, powiedział że zabiera mnie do siebie. I pod koniec grudnia zamieszkaliśmy razem. Więc szybko. Było cudownie. Wiadomo. Początki, 24h na dobę razem. 31 grudnia byłam ostatni raz w pracy. Musiałam z niej zrezygnować, bo wyprowadziłam się do innego miasta i bym musiała dojeżdżać do pracy 20 km. W tym czasie miałam również drugą pracę, ale do niej potrzebowałam telefonu i komputera z internetem. Co wiązało się z tym że pieniądze były wtedy jak sama na nie zapracowałam. Czasem było mniej w miesiącu, czasem więcej. Ale przez to, że mam tendencje do popadania w totalny życiowy marazm, nie mogłam siedzieć w domu, bądź w kawiarni od czasu do czasu z laptopem na kolanach. Pracowałam kiedy chciałam. Zdarzało się tak że tydzień nie wychodziłam z łóżka i nie pracowałam. A mój facet 100% pracoholik. Kocha pracować, bo szczęśliwie mu się w życiu ułożyło, że ma możliwość robienia to co kocha i spełnia przy tym swoje marzenia. Idealnie. A w domu laska która leży w łóżku i generalnie ma słabo poukładane w życiu. Jasne ? musiałam przez chwile się przyzwyczaić do nowej sytuacji ? pierwszy raz wyprowadziłam się z domu, oderwałam od ?chorej mamusi?, zakochana, świata poza nim nie widziałam. I tak ten stan przeciągał się przeciągał? W między czasie przerwałam studia, bo doszłam do wniosku że to życiowa pomyłka (i chwała sile wyższej!). Pod koniec maja zabrał mnie do Barcelony na festiwal muzyczny (grupą znajomych tam byliśmy) i wtedy się zaczęło. Dodam, że nigdy wcześniej się nie pokłóciliśmy, nie warknęliśmy na siebie, nie powiedzieliśmy sobie złego słowa. I to jest to w tym wszytskim. My nigdy w życiu się nie pokłóciliśmy! Nie byliśmy nawet dla siebie nie mili! Ja  nie potrafie. On też.
Gdy pytałam czy coś nie gra, czy wszystko ok., za każdym razem odpowiadał ?nie, spoko wszystko?. Potem zaczęłam u niego pracować, a raczej dla niego, dostałam swoją działkę za którą byłam odpowiedzialna. I to było straszne. Mieszkać razem i pracować razem. Nigdy tego nie róbcie! Chyba, że to jest jednorazowa, kilkudniowa akcja. Ale nie 3miesięczna. W sierpniu w końcu zaczął coś przebąkiwać. Przestał mówić że mnie kocha (już w sumie w czerwcu), mówił że on ma jakiś problem w głowie, że sam musi sobie z nim poradzić. W połowie sierpnia powiedział, że chyba mnie nie kocha, że to ciągnie się od tego wyjazdu do Barcelony. 18 sierpnia wyprowadziłam się na trochę. Potem on wyjechał na dwa tygodnie i musiałam wrócić bo mamy kota. Mówił że przez te dwa tygodnie wszystko sobie przemyśli i ma nadzieje, że powie po powrocie na czym stoimy. Wrócił i powiedział, że dalej nie wie. No to spakowałam manatki i wynajęłam mieszkanie. Tułałam się tak miesiąc, mieszkałam w dwóch miejscach, ograniczyłam kontakt do minimum. I teraz: byłam nieprawdopodobnie spokojna. Nie płakałam, nie histeryzowałam. Byłam opanowana. Nie miałam nadziei że do siebie wrócimy. W ogóle. Więc byłam taka spokojna bo: 1. wojna w poprzednim związku tak mi dała popalić, że nic mi już straszne nie było. 2. wierzyłam podświadomie że będziemy razem. 8 października spotkaliśmy się i powiedział, że zdał sobie sprawę że mnie kocha i obrzydliwie tęskni. Mówił, że podziwia moje opanowanie i spokój i dzięki temu było mu lżej na sercu, że aż tak się nie męczę. Nie wróciłam do niego, dalej wynajmowałam mieszkanie, ale termin mi się kończył, że tak powiem. W między czasie wyjechaliśmy na 5 dni w góry. I tam się znowu zaczęło. Znowu powiedział, ze coś nie gra, że znowu nie wie czy mnie kocha. Pierwszy raz w czasie tego związku na prawdę się wk*rwiłam! Nie wiedziałam, ze ta umiem. Było słabo. Znowu się zaczęło. I było jak zwykle, niepewna sytuacja w związku a my ?żyliśmy dalej normalnie? Potem miałam wynajmować kolejne mieszkanie na dwa miesiące (kumpel wyjechał i miałam się kotem zajmować i przy okazji tam mieszkać). Tylko że kolega dwa dni przed przeprowadzeniem się do niego powiedział, że jednak ktoś inny tam się wprowadzi. I zostałam na lodzie. No to mój facet powiedział, że mogę u niego pobyć kilka dni zanim nie znajdę nic nowego. 100 razy się pytałam czy na pewno mogę, czy nie ma nic przeciwko. Niby wiedzieliśmy, że nie możemy mieszkać razem, że on jeszcze nie może, że przez to że tak szybko się do niego wprowadziłam ominął nas etap ?umawiania się na randki? i spotykania się 3 razy w tygodniu.
Ale wprowadziłam się, bo naprawdę nie miałam gdzie mieszkać. I po 3 dniach się posypało. Dziwna atmosfera, chodził spięty po domu. Masakra. I tak to ciągnęliśmy nie wiadomo po co. Ja go kocham strasznie mocno. Przyjaciółka mi mówiła że on mnie krzywdzi, że nie ma ?jaj? żeby zdecydować czy jesteśmy razem czy nie, że nie mówi co czuje i tak dalej. Generalnie pomijam maaase rzeczy, bo czytalibyście to jeszcze dobrą godzinę. Ale i tak piszę dużo, bo każdy drobiazg ma wpływ na sytuację. I chcę żebyście lepiej ją zrozumieli. Nawet przecież ogromny wpływ na zrozumienie tego może mieć fakt że byłam wykorzystywana seksualnie w dzieciństwie (o dzięki ci internecie za twą anonimowość). Dwa dni temu mieliśmy poważną rozmowę. Jedną z wielu ale konkretną. Powiedział, że nie chciał, żebym tu zamieszkała, że to powrót do poprzednich schematów, sytuacji, miejsca. I przyznał się do błędu że sanowczo tego nie powiedział. Na siłę bym coś znalazła, ale cholernie ciężko. Powiedział, że nie umie ze mną być, że nie czuje tego co by chciał czuć, że czegoś mu w tym związku brakuje. Ja jestem najbardziej wyrozumiałą osobą na świecie, kochającą, nie wpieprzającą się w jego pracę itd?. Kocham za bardzo. Po trzeciej takiej akcji normalna kobieta zostawiłaby go w cholerę. Bo ile można tak się męczyć. I w tym cały mój problem. Że mimo wszystko ja to wszystko znoszę i to całkiem spokojnie. Bo strasznie kocham. To chore. Dodam, że po tamtej pracy z nim, innej jeszcze nie znalazłam?. A to już będzie 2 miesiące. I wróciliśmy do dokładnie takiej samej sytuacji jak wcześniej. Mieszkam z nim, nie mam pracy. Ale totalnie się zmieniłam. Szukam pracy codziennie, szukam mieszkania. Ożywiłam się troszeczkę (flegmatyk jestem i spokojny człowiek, bez pasji i zainteresowań, to też mnie i jego boli). Teraz nie śpimy już w jednym łóżku. Niestety dalej razem mieszkamy.

Kochani. Czy to ma jeszcze sens? Mówi, że przez to jak się różnimy, nie wierzy że będziemy dalej razem. Ale chce! Mówi że strasznie chciałby mnie kochać, bo jestem wspaniała. Uwielbia mnie i to go tak strasznie boli. Bo chciałby mnie kochać, ale nie umie. Co ja mam robić.
Dziękuję za przeczytanie

551 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-25 05:56:55)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Laj, zajmij sie soba.
Pytasz czy ten zwiazek ma sens... zle pytanie.... ten problem powinnas zostawic na potem.
Najpierw zorganizuj sie, moze idz do psychologa bo to co Ci sie w dziecinstwie przytrafilo nie mija bez sladow.
Poszukaj pracy, zacznij wreszcie konczyc to co zaczynasz.
a co do pasji... to az mi sie wierzyc nie chce, ze nie mozesz znalezc nieczego co by Cie zainteresowalo....
Nie myslalas ze masz depresje?
poczytaj na http://www.depresja.pl.pl/ moze to Ci pomoze.
Bardzo polecam sport.. jakikolwiek, taki co bedzie dla Ciebie przyjemny, cos co moze lubilas w dziecinstwie (badmington?)
Cecha charakterystyczna dobrego sportu -  sprawia nam przyjemnosc smile

a tak na marginesie jest jakis sport co lubisz?

552

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ehh depresje to mam chyba od urodzenia.
Tak, lubie sport, ale nie za bardzo mogę go uprawiać. Kiedyś wiele lat tańczyłam, uprawiałam gimnastykę artystyczną i 5 lat pływałam zawodowo. I jestem juz po operacji kolana i czekam na następne (kostka kręgosłup biodro). 5 lat grałam w teatrze, to moja miłość największa. Ale nie piszcie "no to wróć do teatru!", bo to nie takie proste, mam jakąś ogromną blokadę. No nie mogę już.
Jeżeli chodzi o psychologów, psychiatrów, terapeutów to nigdy nie trafiłam na kompetentną osobę. Niestety. Kiedyś u psychiatry i u psychologa usłyszałam dosłownie te same słowa: "dziewczynko, ty masz 16 lat, ty nie masz problemów.". Od razu wyszłam. Terapeuta po dwóch godzinach słuchania streszczenia mojego życia, załamał ręce i powiedział, że nie wie jak mi pomóc, nie umie, tak ciężkiego przypadku jeszcze nie miał. Gość z 15 letnią praktyką zawodową. I jak tu znowu komuś zaufać, nie chcę znowu się zawieźć. A poza tym mam potrzebę zajęcia się sobą sama.

Marazm, kompletny marazm...

553 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-27 21:44:58)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mam pytanie do naszego Net Experta... Czy polecilby Pan jakas literature dla rodzicow z DDD, DDA, ktorzy sa na etapie odbudowywania siebie i chcieliby zrobic cos dobrego dla dzieci (mysle o unikaniu bledow wychowawczych a nawet wskazaniu typowych bledow) Czy wszystko jest "stracone" i mimo naszej pracy nad soba, dzieci beda dzidziczyc jakies patologiczne wzorce zachowan?

laj napisał/a:

A poza tym mam potrzebę zajęcia się sobą sama.

Marazm, kompletny marazm...

a mnie te zdania obok siebie jakos nie pasuja smile masz az takie hustawki nastrojow?

554

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzień dobry,
nie znam wiele takiej literatury, jednak wszystkim zainteresowanym mogę polecić książkę Janet G. Woititz "Lęk przed bliskością. Jak pokonać dystans w związku", wydaną przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Jest to publikacja dotycząca DDA, ciekawie i przystępnie napisana - niespecjalistyczna, że się tak wyrażę smile
Spróbuję znaleźć coś jeszcze, jeśli znajdę - podam Paniom informację.

W moim przekonaniu jednak bardzo trudno jest znaleźć jakieś uniwersalne rady dla DDA, podobnie jak dla osób z wieloma innymi problemami. Każdy przypadek jest nieco inny i - w moim przekonaniu - wymaga przede wszystkim ciężkiej pracy nad samym sobą. Wiem skądinąd, że wiele instytucji organizuje ciekawe i owocne warsztaty rozwojowe dla DDA, jednak szczerze przyznam, że nie zagłębiałem się do tej pory za bardzo w ten temat i trudno jest mi zasugerować jakieś konkretne miejsce, w którym takie warsztaty realizowane by były w jakiś szczególnie godny polecenia sposób.
Informacji można zapewne zasięgnąć we wszelkich poradniach odwykowych, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie tego typu wydarzenia, szkolenia czy nawet wyjazdy są często organizowane z dużym rozmachem.
Jeśli chodzi o wszelkie problemy związane z alkoholem, współuzależnieniem i innymi zjawiskami pobocznymi, zawsze polecam przede wszystkim kontakt z osobami, które mają ten sam problem. Jeśli więc mają Panie kontakt z DDA, najbardziej godne polecenia są kontakty z grupą DDA - wiem, że nie odkrywam w ten sposób Ameryki ani nie wynajduję prochu, ale czasem (przeważnie) zalecenia najprostsze są najlepsze.
Nie każdemu pasuje taka grupowa forma pomocy, ale nawet, jeśli dana osoba nie zagrzeje miejsca w takiej grupie, zawsze tam właśnie dowie się najwięcej - gdzie i kiedy warsztaty, które dobre, a które do bani itd. Moim zdaniem nie ma lepszego wyjścia - w ogłoszeniach czy na stronach internetowych każda oferta wygląda świetnie, natomiast żywa i szczera reklama jest chyba najpewniejsza. Informacje uzyskane od osób faktycznie zorientowanych w temacie i życzliwych, bezinteresownych są chyba najcenniejsze.

555 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-27 21:59:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:
laj napisał/a:

A poza tym mam potrzebę zajęcia się sobą sama.

Marazm, kompletny marazm...

a mnie te zdania obok siebie jakos nie pasuja smile masz az takie hustawki nastrojow?

Tak! Z góry na dół. Ciągle, bez przerwy i bez ostrzeżenia. Teraz znowu ogarnął mnie spokój. Nie jestem z nim, nie śpimy razem ale mieszkamy razem. I jest w miarę ok! I co jest najgorsze, ja pewnie powinnam się wkurzyć, być zła na niego że taka ciapa z niego.. Ale on taki kochany jest, taki niewinny i żadna jego wina w tym. On po prostu nie kocha, ale strasznie by chciał. Bo wie jak jemu ze mną dobrze. I co ja mam się wściekać na takiego.

Ludzie pomóżcie :-)

I jestem teraz pogodna! I mam duużo więcej energii do działania! Paranoja kompletna. Takie rzczy działają na mnie motywująco a nie depresyjnie. I jak najbardziej to wykorzystuje. Gdybyśmy wrócili do siebie i sielanka pełna, znowu by się posypało.


Nie pisz, proszę, posta pod postem, a jeżeli chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj", o czym mówi pkt 11 naszego Regulaminu. (Moderatorka Olina)

556 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-28 00:55:21)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Mam pytanie do naszego Net Experta... Czy polecilby Pan jakas literature dla rodzicow z DDD, DDA, ktorzy sa na etapie odbudowywania siebie i chcieliby zrobic cos dobrego dla dzieci (mysle o unikaniu bededow wychowawczych a nawet wskazaniu typowych bledow) Czy wszystko jest "stracone" i mimo naszej pracy nad soba, dzieci beda dzidziczyc jakies patologiczne wzorce zachowan?

Z całą pewnością jednak nie można powiedzieć, że "wszystko jest stracone". Dzieci zawsze przejmują określone wzorce i nie odbywa się to na zasadzie dziedziczenia (pewnie zresztą określiła to Pani w ten sposób w przenośni). Wszyscy dźwigamy na sobie ciężar trudnych doświadczeń z dzieciństwa i wszyscy ponosimy tego konsekwencje. W gruncie rzeczy jestem przekonany, że nie ma rodzin idealnych i że w każdej rodzinie coś nie gra. Co ważne - bardzo często najgłębiej zaburzone bywają te systemy rodzinne, które na zewnątrz wyglądają na najdoskonalsze.
Nie wybieramy sobie rodziców ani rodzeństwa. Z całą pewnością wyjątkowo trudno jest poradzić sobie z problemami wynikającymi z procesów zachodzących przez wiele lat i to w okresie, gdy nasz stosunek do życia dopiero się kształtuje - mam tu na myśli na przykład przemoc domową lub nadużycia seksualne o rozmaitym charakterze. Zawsze jednak zachęcam do podejmowania walki z własnymi słabościami, ponieważ znam mnóstwo osób, które dzięki determinacji i własnemu poświęceniu naprawdę wiele w swoim życiu zmieniły. 
Jako psycholog mam bardzo sceptyczne podejście do psychoterapii. Nie dlatego, że uważam ją za bezwartościową i bezsensowną. Przeciwnie - jestem zdania, że psychoterapia może mieć ogromny sens i dawać znakomite rezultaty, konieczne są jednak dwa podstawowe warunki:
1. pacjent rzeczywiście i autentycznie zmotywowany do zmiany i ciężkiej pracy nad sobą
2. terapeuta światły, gruntownie wykształcony i dojrzały emocjonalnie.

W mojej ocenie w życiowej praktyce niezwykle rzadko się zdarza, by oba te warunki były jednocześnie spełnione sad I stąd chyba wynikają wszelkie niepowodzenia.


Wcześniej sugerowałem już zainteresowanym grupowe warsztaty umiejętności interpersonalnych.
Myślę, że takie zajęcia mają głęboki sens dla osób, u których związki międzyludzkie są zwykle nieprawidłowe, a do takich należą często dorosłe dzieci alkoholików. Jest to zupełnie zrozumiałe, jeśli ma się świadomość, przez jakie piekło przechodzi dziecko osoby uzależnionej od alkoholu.
Trudno jest sformułować jednoznaczne zalecenia dla wszystkich uwikłanych w tego typu problemy. Myślę, że w każdym przypadku konieczna jest drobiazgowa analiza zaburzonych elementów rodzinnych interakcji. A potem praca z konkretnymi, wyłonionymi w drodze procesu diagnostycznego problemami. Zajmują się tym wyspecjalizowane placówki i odpowiednio wyszkoleni terapeuci.
Przede wszystkim polecałbym eksperymentowanie. Chodzi mi o to, że żaden specjalista nie pasuje każdemu pacjentowi i czasami trochę trwa, zanim pacjent trafi na terapeutę, z którym dobrze mu się współpracuje. I który naprawdę dobrze rozumie jego problemy.

Zazdrosc napisał/a:

Bardzo polecam sport.. jakikolwiek, taki co bedzie dla Ciebie przyjemny, cos co moze lubilas w dziecinstwie (badmington?)
Cecha charakterystyczna dobrego sportu -  sprawia nam przyjemnosc smile

Podpisuję się rękami i nogami smile

laj napisał/a:

Terapeuta po dwóch godzinach słuchania streszczenia mojego życia, załamał ręce i powiedział, że nie wie jak mi pomóc, nie umie, tak ciężkiego przypadku jeszcze nie miał. Gość z 15 letnią praktyką zawodową

Paradoksalnie - może to świadczyć o jego profesjonalizmie...
Kto inny być może przez długie miesiące zawracałby Pani głowę, za każdą sesję przyjmując duże pieniądze.
Również psychoterapia, jak każda nauka, ma swoje ograniczenia.
Jednak co do jego rezygnacji mam pewne podejrzenia.


Dodam raz jeszcze, z pełnym przekonaniem, że zmiany we własnym odczuwaniu, przeżywaniu i zachowaniu są jak najbardziej mozliwe, choć naprawdę trudne.
Dla przykładu - deklarowana przez pacjenta chęć zdrowienia nie zawsze oznacza szczery zamiar.
W przypadkach ciężkich nerwic pacjent rzeczywiście cierpi i czuje się źle, deklaruje chęć zmiany, lecz nie całkiem świadomie pragnie wciąż funkcjonować w roli ofiary i osoby chorej, ponieważ w pewnym, psychologicznym sensie jest to dla niego sytuacja bardzo wygodna. Czasami bardzo trudno jest mu tę tendencję uświadomić.
I myślę, że takie właśnie zjawiska najczęściej utrudniają postępy w pracy terapeutycznej.

557

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zawsze cialo mi podpowiadalo, ze robie cos wbrew sobie... to dziwne, ze lekcewazylam te objawy... byl to jakis taki dziwny wewnetrzny niepokoj, polaczony z plytszym oddechem lub wrecz zatrzymaniem oddechu, napiecie miesni... teraz wiem skad ta fibromialgia u mnie byla...
ruch i cwiczenia oddechowe bardzo pomogly mi sie rozluzniac (w poczatkowym etapie "zdrowienia" nie moglam bez tego zyc)

teraz staram sie sluchac podpowiedzi mojego ciala... jak tylko czuje ten scisk w gardle, zatrzymanie oddechu.... to gleboki oddech i poddaje sie, wychodze, koncze rozmowe. Grzecznie ale stanowczo.

558 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-27 21:38:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo dobrze,
że pojawił się ten temat. Jestem wielkim zwolennikiem ćwiczeń oddechowych (relaksacyjnych). Jednak ich prawidłowe i umiejętne stosowanie wymaga treningu - a więc determinacji i konsekwencji. To właśnie to, o czym już wielokrotnie wspominałem - cóż z tego, że terapeuta formułuje konstruktywne zalecenia, skoro pacjentowi nie chce się do nich w sposób zdyscyplinowany stosować...
Jeśli ma Pani takie doświadczenia, proponuję opisać na Forum, jakie ćwiczenia Pani stosuje (Schulz, Jacobson, inne?) - nie chodzi o szczegóły, tylko co mogłaby Pani wszystkim szczególnie polecić? I jakie zmiany w związku z tym treningiem Pani zauważyła?


Co roku, w lutym, odbywa się w Krakowie morsowa sztafeta - przepływanie Wisły. Jeśli mieszka Pani właśnie w Krakowie, to może faktycznie Pani doskoczy smile
A całkowicie poważnie - rzadko o tym wspominam, bo to dość ekstremalny sposób, ale morsowanie jest istotnie świetną metodą na stres, i to z zupełnie racjonalnych, fizjologicznych przyczyn.
Otóż organizm, wystawiony na dość nagłe działanie bardzo niskiej temperatury (i przy okazji towarzyszące morsowaniu emocje), natychmiast reaguje niecodzienną mobilizacją i skokiem odporności. Wszyscy wiedzą, że morsy chorują rzadko lub wcale, to banał, ale na poziomie świadomości, bezpośrednio po kąpieli ma zwykle miejsce nie tyle poprawa samopoczucia, co wręcz napad dzikiej euforii. Warto to przeżyć, zapewniam.
No a i humor na stałe też się poprawia.

niekochana72 napisał/a:

Przepraszam za małą prywatę, ale czy odpowiada Pan na prywatne mail'e? Jak się jakaś zagubiona dusza odważy napisać?

Dziwnie to zabrzmiało, więc napiszę dokładnie: sprawy Pana zawodowe, a moja prywatna. big_smile

Nie, nie zabrzmiało dziwnie, zabrzmiało zupełnie normalnie,
odpowiadam, w miarę swoich możliwości czasowych.

559 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-27 21:28:51)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wojciech Imielski napisał/a:

Co roku, w lutym, odbywa się w Krakowie morsowa sztafeta - przepływanie Wisły. Jeśli mieszka Pani właśnie w Krakowie, to może faktycznie Pani doskoczy smile
A całkowicie poważnie - rzadko o tym wspominam, bo to dość ekstremalny sposób, ale morsowanie jest istotnie świetną metodą na stres, i to z zupełnie racjonalnych, fizjologicznych przyczyn.
Otóż organizm wystawiony na dość nagłe działanie bardzo niskiej temperatury (i przy okazji towarzyszące morsowaniu emocje), natychmiast reaguje niecodzienną mobilizacją i skokiem odporności. Wszyscy wiedzą, że morsy chorują rzadko lub wcale, to banał, ale na poziomie świadomości bezpośrednio po kąpieli ma zwykle miejsce nie tyle poprawa samopoczucia, co wręcz napad dzikiej euforii. Warto to przeżyć, zapewniam.
No a i humor na stałe też się poprawia.

No więc będę w lutym na wałach.
Hmm.. mówi Pan "dzika euforia"? Może zaryzykuję wink

Wojciech Imielski napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

Przepraszam za małą prywatę, ale czy odpowiada Pan na prywatne mail'e? Jak się jakaś zagubiona dusza odważy napisać?

Dziwnie to zabrzmiało, więc napiszę dokładnie: sprawy Pana zawodowe, a moja prywatna. big_smile

Nie, nie zabrzmiało dziwnie, zabrzmiało zupełnie normalnie,
odpowiadam, w miarę swoich możliwości czasowych.

Dobrze, to w takim razie jak zbiorę myśli i zapas odwagi to napiszę. I będę bardzo cierpliwie czekać. Dziękuję.


Nie pisz, proszę, posta pod postem, a jeżeli chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj", o czym mówi pkt 11 naszego Regulaminu. (Moderatorka Olina)

560

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

W końcu mam odrobinę czasu.
Pomyślałam ostatnio, że gdy już mamy pewną świadomość, wiemy co jest, dlaczego tak jest, dlaczego tak się działo, skąd to się wzięło, z czego wynika.
I bardzo chcemy sobie pomóc i szukamy wsparcia to podświadomie droga nasza zaczyna pokrywać się z tą, która idealnie odpowiada problemowi.
Trochę zawile piszę, a zmierzam do tego, że nasza obecność choćby na forum i dzielenie się doświadczeniem, wsparciem, innym spojrzeniem bardzo pomaga, sprzyja małym krokom - zdrowieniu.
I w ogromie nawet nie wiem jak się tu znalazłam, w wyniku jakiego procesu szukania, ale cieszę się z tego bardzo, bardzo.
Czerpie pełnymi garściami, z tego tytułu bardzo Wam Kochane Kochające za bardzo, dziękuję.

Przede mną długa droga, ale "krótkie komunikaty" działają cuda, istne cuda. Aż wierzyć się nie chce, mogłabym pisać na przykładach, ale to nie o to chodzi, najważniejsze, że to widzę.
Konsekwentne stawianie się w koalicji wobec tego na co nie mam wpływu, kolejne oczyszczenie, wyrażanie jasno tego co wcześniej ułaskawiałam zanim cokolwiek się stało.
Wiem, że nie robię nic złego, tego się trzymam, o tym pamiętam smile

Pozdrawiam, muszę nadrobić zaległości.

561

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

szok dziewczyny !! już wśród wspólnych znajomych mojego ex i obecnego adoratora, krążą plotki o tym że ja kręcę z jego kumplem i że szmata ze mnie dobra że biorę się za jego kolegę !!!!!
dowiedział się o tym także adorator, napisałam do niego smsa "pięknie to chore to X mnie walił w rogi i każdy o tym wiedział ale to ja wyszłam na szmatę. nie uważam się za taką. ja nie chcę z tego rezygnować, no chyba że ty chcesz żeby nie mieć problemów decyzja należy do Ciebie" póki co nie odp. jest mi przykro !!!!!!!!!!!!!!!!

562 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-27 21:36:57)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wojciech Imielski napisał/a:

Bardzo dobrze,
że pojawił się ten temat. Jestem wielkim zwolennikiem ćwiczeń oddechowych (relaksacyjnych). Jednak ich prawidłowe i umiejętne stosowanie wymaga treningu - a więc determinacji i konsekwencji. To właśnie to, o czym już wielokrotnie wspominałem - cóż z tego, że terapeuta formułuje konstruktywne zalecenia, skoro pacjentowi nie chce się do nich w sposób zdyscyplinowany stosować...
Jeśli ma Pani takie doświadczenia, proponuję opisać na Forum, jakie ćwiczenia Pani stosuje (Schulz, Jacobson, inne?) - nie chodzi o szczegóły, tylko co mogłaby Pani wszystkim szczególnie polecić? I jakie zmiany w związku z tym treningiem Pani zauważyła?

W miescie, w ktorym mieszkam jest moda na joge... az wstyd nie chodzic.
Wszedzie sa latwo dostepne zajecia... nawet 3 kroki od mojego domu. Ja wybaralam zajecia Yoga Integral (jakby lagodna Hatha Yoga zawierajaca zwiczenia oddechowe i medytacje) wybralam takie zajecia poniewaz byly zorganizowane jakos wyjatkowo dla matek i corek(nastolatek)...

Dlaczego pacjentowi sie nie chce?- bo nie wierzy, ze to moze pomoc.... niestety Wlacza sie wtedy myslenie "To ja mam drania pod dachem co mnie zdradza i porobil dlugi, jest seksoholikiem albo alkoholikiem albo jedno i drugie.. a ktos mi mowi, ze jak sobie pooddycham to mi to pomoze" big_smile

Zapisalam sie na zajecia bo to byla forma zdrowego spedzenia czasu z corka... teraz zapisalam sie na tai chi (i ku mojej radosci dowiedzialam sie, ze nie musze  kupowac sobie chinskiej pidzamy bo dresik z Pragi tez jest dopuszczalny wink )

Jakie zmiany zauwazylam? Pierwsza i zasadnicza rzecz: Zaczelam zauwazac, ze moje cialo mowi... to byl szok! Nie wiem jak w moim dlugim zyciu tego nie zauwazylam.
Do tej pory w "trudnych" sytuacjach z partnerem:
-przestawalam oddychac (moze ja po to mowilam, zeby nie umrzec z braku tlenu?!! big_smile)
-napinalm miesnie (szczegolnie dloni i karku)
-czulam jakis wewnetrzny niepokoj i napiecie
Mysle, ze moj stan mozna porownac do odczuc osoby ukrywajacej sie w szafie przed seryjnym morderca big_smile... jakiez to nieadekwatne bylo do sytuacji!

Po cwiczeniach oddechowych, ktore zaczelam stosowac (w domu rowniez) moge stwierdzic, ze ten caly metlik w glowie, caly niepokoj, napiecie miesni.. czyli wszystko co interpretowalam kiedys jako "rozpaczam z milosci" nagle mija. Daje ukojenie moim miesniom, wiec juz nie lykam od miesiecy niczego na fibromialgie ani na stany zapalne typu ketonal... Czuje sie wyciszona i zdystansowana.... bo umiem sie wyciszyc.
Nadal jest dla mnie niepojete jak to mozliwe!!!!!!, ze panuje nad moimi myslami poprzez panowanie nad cialem... zmuszam cialo do zrobienia czegos a ono w podziece daje mi "spokoj myslenia".

Sport... nauczyciele WF narobili duzo zlego, zniechecajac cale pokolenia do uprawiania sportu...
Dzis odkrylam trzy pasje sportowe (no nie tak doslownie dzis)... i zamierzam od nastepnej zimy oddac sie niezrealizowanemu szalenstwu... teraz tylko ostrze sobie pazurki big_smile
Ciezko tak w grupie kochajacych za bardzo wyskoczyc UPRAWIAJMY SPORT! ODDYCHAJMY!
Chyba najpierw trzeba sie odciac emocjonalnie od przeszlosci.

zapomnialam napisac o muzykoterapii + aromaterpia...
mam plyty "relaksacyjne" z trenerem i bez trenera..  metoda Shultza, Jacobsona i Lazarusa...
mam wanne z hydro-masazem i kolekcje olejkow i swiec zapachowych,
mam pokazna biblioteczke z tym calym "uzdrawianiem".. czy nie popadam w obled?
+ kriokomora (-120 C)... wiec co tam klub Morsow... ha ha ha
+ jaskinia Galos z plyta relaksacyjna metoda Szhultza smile


Nie pisz, proszę, posta pod postem, a jeżeli chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj", o czym mówi pkt 11 naszego Regulaminu. (Moderatorka Olina)

563

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość - nasz ekspert tą "dziką euforią" narobił mi "smaka" wink
Ehh.. dość dawno już nie czułam "dzikiej euforii". Ale ja jestem zmarzluch.
Ale jeszcze kilak takich sesji "słodyczowych" jak dziś, to będę naprawdę wyglądała jak mors wink Ta ochronna warstwa tłuszczyku...

564

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Po raz kolejny proszę i upominam, aby nie pisać postów pod postem, o czym mówi 11 punkt regulaminu, do tego służy opcja ,,edytuj". Pozdrawiam, Moderatorka Olina.

565 Ostatnio edytowany przez Olina (2010-11-28 13:56:11)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Znalazłam kilka interesujących cytatów odnośnie mojego cynicznego humoru. Najbardziej podobają mi się:
"Cynik jest łajdakiem, który perfidnie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jaki być powinien"
"Cynik to człowiek, który wąchając kwiatki, rozgląda się jednocześnie za trumną"
i najlepsze, bardzo a propos;
"Cynik to ktoś, kto w wieku lat dziesięciu odkrył, że święty Mikołaj nie istnieje i nadal jest z tego powodu wytrącony z równowagi"

Zazdrosc napisał/a:

mam plyty "relaksacyjne" z trenerem i bez trenera..  metoda Shultza, Jacobsona i Lazarusa...
mam wanne z hydro-masazem i kolekcje olejkow i swiec zapachowych,
mam pokazna biblioteczke z tym calym "uzdrawianiem".. czy nie popadam w obled?
+ kriokomora (-120 C)... wiec co tam klub Morsow... ha ha ha
+ jaskinia Galos z plyta relaksacyjna metoda Szhultza smile

Ja nic z tego nie rozumiem sad
No, oprócz hydromasażu wink Podpowiedz mi proszę jakąś płytę z muzyką do wanny. Świece zapachowe sobie kupię - muszę uważać, bo niektóre wywołują u mnie migrenę.

Przed chwila konsumowaliśmy tort w gronie "rodzinnym". M życzył mi "wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń". Mam wrażenie, że jednak grzeczna formułka...

566 Ostatnio edytowany przez Wojciech Imielski (2010-11-27 23:22:16)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No i dyskusja nabrała rozpędu smile
Bardzo się cieszę, że ktoś z tak wielkim entuzjazmem podchodzi do technik relaksacyjnych, bo właśnie to jest częstym problemem - "niech mi nikt nie mówi, że pooddycham sobie, to mi pomoże". Pomoże, jeśli ćwiczenia są regularne i wykonywane starannie, z koncentracją.
I dziękuję Pani za długi i wyczerpujący post na ten temat.

Często się zdarza, że pacjent woli iść do psychiatry i wyjść z receptą na lek uspokajający. Naprawdę łatwo jest łykać tabletki i czasem nawet przez chwilę ma się wrażenie, że pomagają. Nader często szybko skutkują uzależnieniem.
Jednak regularny trening czegokolwiek wymaga determinacji i systematyczności. Dobrze, że sport robi w społeczeństwie zawrotną karierę. Oferta w tym zakresie jest przebogata, wystarczy tylko sięgnąć.
Przy okazji wszystkie Uczestniczki przestrzegam przed sięganiem po leki psychotropowe - są one naprawdę dobrodziejstwem naszych czasów i w wielu wypadkach - jedynym środkiem ratunku. Ważne jednak, by unikać ich tak długo, jak długo istnieje możliwość radzenia sobie w inny, pozytywny i niechemiczny sposób.

No, a jeśli dobrze zrozumiałem, że ktoś ma urodziny, to przyłączam się do życzeń smile (cóż te kobiety mają z tymi słodyczami...?)

567 Ostatnio edytowany przez gazia (2010-11-27 23:38:11)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam, jest Pan młodym czlowiekiem, tylko troche młodszym od mojego syna. Tak sie zastanawiam, co Pana sklonilo do przebywania na tym forum. Czy nabywa Pan praktyki w ramach studiów np. psychiatrycznych? Czy klika Pan ze szpitala dla nerwowo chorych , lub np. jakiegoś osrodka dla uposledzonych . Wie Pan podziwiam Pana. Bo pracujac tutaj na takim forum, moze na prawde Pan pomoże którejś z kobiet.
Pytam z ciekawości.

568

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dobry wieczór,
chętnie Pani odpowiem, lecz szczerze przyznam, że nie bardzo rozumiem, o co Pani chodzi smile
Jeśli chodzi o informacje na mój temat - wszystko opisałem szczegółowo w dziale "Poznajmy się/poznajcie ekspertów naszego forum". Jeśli potrzebuje Pani jakichś dodatkowych informacji - chętnie ich Pani udzielę.
Pozdrawiam serdecznie

569

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Techniki oddechowe, powinnam sama siebie skarcić, mam taką szarą, ale bardzo pozytywną kartę Benefit, a, że w moim mieście daje mi to możliwość korzystania ze wszystkiego za free...a ja z lenistwa, a czasem szczerze, ze zmęczenia...odpuszczałam, tysiące wymówek.

No, ale coś muszę zacząć z sobą robić, nie dalej jak wczoraj dyskutowałam z koleżanką na mailu co i gdzie będziemy robić, w zasadzie karta daje możliwość uczęszczania na zajęcia (fitness, taniec, joga, basen, sztuki walki...) cały tydzień.
Lubię aktywność fizyczną, moje ciało kocha.

Przed Wami Moi Drodzy, składam obietnicę poprawy samopoczucia i własnego JA od poniedziałku.
Jutro planuje romantyczny dzień w łóżku, po prostu lenistwo + oglądanie reportaży, filmów i dyskutowania:)

Niekochana !!! Życzę miłości!!! Pod każdą postacią, ale tylko tej zdrowej smile
Na ten pyszny tort z ulubionymi truskawkami chętnie również się rzucę smile

570

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo proszę o nieodchodzenie od głównego tematu wątku, posty, które są off-topem zostaną usunięte z powodu naruszenia regulaminu, zawsze istnieje możliwość prywatnego kontaktu i swobodnej wymiany zdań bezpośrednio na maila. Dziękuję i pozdrawiam. Moderatorka Olina

571 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-28 05:36:36)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Ja nic z tego nie rozumiem sad No, oprócz hydromasażu wink Podpowiedz mi proszę jakąś płytę z muzyką do wanny. Świece zapachowe sobie kupię - muszę uważać, bo niektóre wywołują u mnie migrenę..

Bardzo latwo takie plyty nabyc w sklepach. Nie wiem jak w miescie smoka.. ale ostatecznie zawsze znajdziesz je w internetowych ksiegarniach
Jacobsona wyslalam Ci mailem
wiem, ze jest dostepnaa plyta multimedialna, ktora pokazuje dokladnie o ktorych partiach miesni jest mowa...taki samouczek relaksu, ale nie mam tej plyty.
Plyty relaksacyjne w wannie sa grozne... bo mozna zasnac...

Olejki zapachowe...
nie mozna z nimi przesadzic jesli boli Cie po nich glowa. Jedna kropelka wystarczy
Na rozluznienie polecam olejek lawendowy+cytrynowy lub lawendowy+mandarynkowy
Swiece raczej dla nastroju.... i bezzapachowe (ale takie co nie ciekna, bo caly relaks na darmo jak Cie szlaczek trafi na mysl o odskrobaniu zespolonej z wanna swiecy big_smile )
Mozesz sobie przygotowac po domowemu sole do kapieli. Proste-do gruboziarnistej soli dodajesz pare kropelek mieszanki olejku zapachowego i dla efektu mozna dodac troche farbki spozywczej. Przy okazji jesli znajdziesz ladne naczynie... moze to byc fajny prezent gwiazdkowy dla kogos.

Jak wrzucisz haslo kriokomora Krakow to znajdziesz zapewne kilka osrodkow... polecam bo dobra na podniesienie endorfin big_smile tu filmik http://www.kriokomory.pl/krioterapia.php?id=38 lub http://www.bukisa.com/videos/332109_dr- … ryotherapy

Jaskinia solna
tez jest juz prawie w kazdym wiekszym miescie  Mozna tam wziac swoja plyte relaksacyjna ale z reguly maja wlasne. Dobrze tez zarezerwowac sobie salke wczesniej i zapytac ile osob bedzie. Bardzo niekomfortowo mozna sie poczuc w grupie dzieci 3letnich kopiacych doly pod Twoja noga. Tu przyklad, zeby wiedziec o co chodzi. http://www.youtube.com/user/grupazendar

572

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

tak jak pisałam wczoraj (nie wiem czy ktoś widział) mój adorator odp mi na smsa. Stwierdził że lepiej będzie urwać kontakt. Na to wychodzi że nie zależało mu na mnie sad albo tak jak podejrzewałam chciał mnie tylko pyknąc. ehh przykro mi, jednak znów wszyscy mieli rację "urwij kontakt z tym światem to nie dla Ciebie". a ja chciałam po prostu wierzyć że trzeba dać szansę szczęściu i samej sobie...... myliłam się

573

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

bez serca, nie wiń się za nic, po prostu go to zaskoczyło i stwierdził że znajomość z Tobą będzie dla niego zbyt wielkim problemem z którym sobie nie poradzi, nie mysl o sobie w takich kategoriach, nie zakochuj się od razu w każdym facecie który powie Ci miłe słówko i pójdziesz z nim do łózka, nie traktuj facetów jako swoich potencjalnych partnerów czy wybrańców losu, tylko jak kolegów a potem jeżeli coś dalej wyjdzie to dobrze, jeśli nie wyjdzie to też dobrze, tak mysl, bo będziesz znowu cierpiała i zaczynała od poczatku całe uzdrawianie, a po co?

574

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wojciech Imielski napisał/a:

No, a jeśli dobrze zrozumiałem, że ktoś ma urodziny, to przyłączam się do życzeń smile

Dziękuję, w cyniczny sposób przyznam się, że skończyłam 38 wink

Wojciech Imielski napisał/a:

Przy okazji wszystkie Uczestniczki przestrzegam przed sięganiem po leki psychotropowe - są one naprawdę dobrodziejstwem naszych czasów i w wielu wypadkach - jedynym środkiem ratunku. Ważne jednak, by unikać ich tak długo, jak długo istnieje możliwość radzenia sobie w inny, pozytywny i niechemiczny sposób. (...) (cóż te kobiety mają z tymi słodyczami...?)

Czy jak połączyłam te dwie Pana wypowiedz, to już Pan WIE?? big_smile
Ahhh... dziewczyny (chłopcy też) słonko świeci, życie jest piękne. Kochający za bardzo coraz mądrzejsi. Woda w Wiśle coraz zimniejsza wink A mnie chce się ŻYĆ!
Mam pewne podejrzenia co do tego stanu - mózg został otumaniony toksyczną dawka słodyczy!

Bez serca: wydaje mi się, że jemu jednak nie tylko o seks chodziło. Z moich skromnych obserwacji (ale za to długoletnich) wynika, że mężczyźni (a właściwie uczciwie powinnam napisać: chłopcy) bardzo ulegają presji otoczenia. Nie chcę Was Panowie obrażać, ale takie mam obserwacje. Jak byłam piękną i młodą dziewczyną to już to rozumiałam i robiłam małe "teściki": czy w moim towarzystwie (i towarzystwie kolegów) potrafi zawalczyć z presją kolegów - okazywanie czułości, kulturalne zachowanie. Kurcze, ale po ślubie wobec M. jakoś to "zarzuciłam". Bez serca - dzięki za przypomnienie. Powracam do starych nawyków.
Kochana, niech to będzie dla Ciebie przykry incydent. Daj sobie trochę czasu na pokochanie samej siebie. Wtedy pewniej i obiektywniej "przesiejesz" chwasty wink Ściskam Cię mocno, kochana.

575

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

tak jak pisałam wczoraj (nie wiem czy ktoś widział) mój adorator odp mi na smsa. Stwierdził że lepiej będzie urwać kontakt. Na to wychodzi że nie zależało mu na mnie sad albo tak jak podejrzewałam chciał mnie tylko pyknąc. ehh przykro mi, jednak znów wszyscy mieli rację "urwij kontakt z tym światem to nie dla Ciebie". a ja chciałam po prostu wierzyć że trzeba dać szansę szczęściu i samej sobie...... myliłam się

Noc dodać, nic ująć smile

Niekochana!! Celebruj dziś każdą sekundą, to TWÓJ dzień!

Sprawiłaś sobie prezent:>?

576

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czytam od wczoraj "Lęk przed bliskością" - postanowiłam, że zastosowanie się do wniosków płynących z tej wspaniałej lektury będzie moim prezentem dla samej siebie big_smile
A w tak zwanym międzyczasie zastanawiam się, co napisać w nowym temacie Zazdrości. Kobita znów dała mi do myślenia... big_smile

577

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zastanawianie się co napisać to cudowne kierowanie uwagi gdzie indziej smile
Kolejny +

Czy jest możliwe podesłanie tej książki na maila?

578

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zielony_Domek napisał/a:

Zastanawianie się co napisać to cudowne kierowanie uwagi gdzie indziej smile
Kolejny +

Czy jest możliwe podesłanie tej książki na maila?

Napisz do mnie, to prześlę Ci na mail'a. Nie pamiętam (ta starość), czy mam Twój adres wink
Muszę sobie zapisać Wasze nicki w skrzynce wink

579 Ostatnio edytowany przez mariposa (2010-11-29 15:12:19)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam wszystkie bardziej llub mniej wyzwolone osoby na tym forum.
Zaczęłam czytać ten wątek. I chyba to jest moje miejsce, dlatego niniejszym zapisuję się do Was
Dziewczyny mogłabym Was prosić o przesłanie na e maila wszystkich książek jakie macie dostępne?
Chyba jestem w desperacji. smile
Mój adres            infarktus88@interia.pl

580

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Mariposa!
Wszystkie jesteśmy lub byłyśmy w mniejszej lub większej depresji! Tak więc ten wątek jest jak najbardziej dla Ciebie. Będziemy walczyć z Twoją depresją!
Pozdrawiam!

581

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
mariposa napisał/a:

Witam wszystkie bardziej llub mniej wyzwolone osoby na tym forum.
Zaczęłam czytać ten wątek. I chyba to jest moje miejsce, dlatego niniejszym zapisuję się do Was
Dziewczyny mogłabym Was prosić o przesłanie na e maila wszystkich książek jakie macie dostępne?
Chyba jestem w desperacji. smile

rytualny cmok, cmok na powitanie smile

582 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-29 20:57:20)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
mariposa napisał/a:

Witam wszystkie bardziej llub mniej wyzwolone osoby na tym forum.
Zaczęłam czytać ten wątek. I chyba to jest moje miejsce, dlatego niniejszym zapisuję się do Was
Dziewczyny mogłabym Was prosić o przesłanie na e maila wszystkich książek jakie macie dostępne?
Chyba jestem w desperacji. smile
Mój adres            infarktus88@interia.pl

Zaraz wysyłam. Przytulam Cię mocno - a zapewniam nieskromnie, że mam do czego wink

Mariposa, doszło?

583

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ewla1231 o2.pl -- Drogie kobiety, ja też bardzo proszę o te książki, jeśli macie jakieś. Będę bardzo wdzięczna, pozdrawiam. Między ewla1231 a o2 musi byc jeszcze malpa. Nie moge dodac adresu calego poniewaz jestem za krotko na forum, a bardzo zalezy mi na tych lekturach .

584

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć nowicjuszkom i stałym bywalczyniom, buziaczki, macie jakieś nowe pozycje na tapecie? właśnie wysłałam bardzo zjadliwego maila do byłego, a niech mu tam i czuję się extra, he he

585

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ewla1234 napisał/a:

ewla1231 o2.pl -- Drogie kobiety, ja też bardzo proszę o te książki, jeśli macie jakieś. Będę bardzo wdzięczna, pozdrawiam. Między ewla1231 a o2 musi byc jeszcze malpa. Nie moge dodac adresu calego poniewaz jestem za krotko na forum, a bardzo zalezy mi na tych lekturach .

ewla - napisz na mojego mail'a, to Ci wyślę. Klikasz w "email" pod moim nickiem.

Posty [ 521 do 585 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024