Ech! Nie mogłam znaleźć czasu na pisanie, ale czytałam Was dziewczyny!
Zazdrość, odpowiadam na pytania. A swoją drogą jestem w szoku, że tak dogłębnie potrafiłaś to wszystko rozgryźć i celnie "wyciągnąć" najważniejsze aspekty sprawy. Dosłownie jakbyś siedziała we mnie...!!! No szok !
Zazdrosc napisał/a:mama.Niki napisał/a:Wszystkie grzechy, jakie robiłam przeciwko sobie, robiłam żeby zaspokoić moje własne potrzeby np.: zakończyć okres ciszy - bo źle się czułam w takiej atmosferze,.
Czy chcialas ta cisze zakonczyc bo to niedojrzale i utrudnia komunikacje, czy chcialas by zaprzestal milczenia bo ranil Cie tym milczeniem i psychicznie bylo to dla Ciebie nie do zniesienia?.
Bo rani i psychicznie nie daję rady
Zazdrosc napisał/a:mama.Niki napisał/a:zadzwonić - bo byłam ciekawa co u niego, kiedy wróci z pracy.
No to maxymalnie jeden telefon dziennie?"?
No niestety nie
Zazwycaaj 2-3 odwyjazdu do pracy do czasu powrotu męża do domu. Ale jak tylko spóźniał się 20 min to zaraz było mi czegoś brak... Bo już byłam nastawiona, że o tej porze miał być dostępny dla mnie..
Zazdrosc napisał/a:mama.Niki napisał/a:chodzenie za nim, żeby "dokończyć temat" - bo nie lubię nierozwiązanych problemów, itp..
a kiedy uznalabys problem za rozwiazany, czy jak bedzie po Twojej mysli? a co by bylo gdyby ten problem nie byl rozwiazany?.
Jak będzie po mojej myśli 
Zazdrosc napisał/a:mama.Niki napisał/a:miałam do siebie pretensje, że jestem taka mało kobieca, że inne babeczki to potrafią się tak zdystansować, wycofać - a ja nie! Bo przecież tak mi zależy, żeby wszystko było ok., żebyśmy zawsze byli tacy "sklejeni" ze sobą. .
Czy do tego dazylas we wszystkich swoich staraniach? A co sie dzialo gdy nie bylo tego uczucia sklejenia?.
Gdy nie było tego sklejenia czułam się paskudnie
Taka rozdrażniona, spanikowana, niespokojna, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, niczym się zjająć, o niczym innym mysleć
Zazdrosc napisał/a:mama.Niki napisał/a:I zadanie jakie sobie stawiam to zmienić swoją "naturę", czyli jakby zmienić swoje mechanizmy działania, a to się chyba wiąże ze zmianą sposobu myślenia. Chcę by moje prawidłowe, pożądane w danej sytuacji zachowanie (takie konstruktywne i godne) wypływało niejako ze mnie, a nie, żebym musiała się zastanawiać jak się zachować by nie grzeszyć przeciwko sobie. .
A zatem pytasz co jest normalne i zdrowe, zeby wprowadzic to w zycie... bo juz sama nie wiesz co jest normalne? czy moze wiesz ale nie umiesz tego zastosowac?.
No właśnie nie wiem co jest normalne - ale to mój błąd bo nigdy się nad tym nie zastanawiałam. W szkole tego niestety też nie uczą
- a szkoda! Żyłam na zasadzie "oto jestem" tylko, że jak większość DDA schematy moich zachowań nie są normalne bo nie pochodzą z normalnego dzieciństwa. Natomiast teraz, gdy jestem tu na forum, gdy chodzę na terapię, nie mogę już mieć wymówek - prawda?
Ode mnie zalezy czy coś z tym zrobię czy nie, ale przypuszczam (mam nadzieję), że jak coś z tym zrobię to będzie mi się lepiej (spokojniej) żyło?
Zazdrosc napisał/a:mama.Niki napisał/a:No właśnie nigdy tego nie robiłam i wydawało mi się, że ta szczerość zaprocentuje. Bo może (a raczej na pewno
) mam swoje wady, ale jestem ucziwa, nie manipuluję, nie oszukuję, nie kłamię, nie gram, nie dąsam się itp. itd. No i okazało się, że nie zaprocentowała.
Czy nie dasasz sie i nie grasz i nie oszukujesz bo chcesz osiagnac cel "sklejenia" sie ze soba i to oznacza to Twoje "zaprocentuje"?
Hmmm tu nie wiem co odpowiedzieć. Nie zastanawiałam się nad tym. Jednego jestem pewna: moim postępowaniem zawsze kierowały emocje, nie kalkulacja... Może gdybym kalkulowała to postępowałabym "bardziej rozważnie" tylko, że to nie byłabym ja... Sama nie wiem co gorsze 
bez serca napisał/a:dziewczynki co myślicie o wybaczeniu zdradzającemu. nie mówię tu o dalszym wspólnym życiu, tylko o zwyczajnym przebaczeniu by iść dalej i nie gryźć się. niech sobie żyje z inną niech tam ....... ale czy wy wybaczyłyście ?? czy kiedy spotkacie się przypadkiem na ulicy twarzą w twarz to co ?? jaka reakcja ??
Serce (jakoś ten nick mi do Ciebie bardziej pasuje
) - czy ja wybaczę? Nie wiem co miałoby to oznaczać? Obecnie jestem w stanie jakiejś obojętności w odniesieniu do tego co się stało. Nie wiem czy to jest wybaczenie, chyba jednak nie o takie uczucie Ci chodzi. Tym niemniej nie gryzę się już, jestem na etapie "niech sobie żyje jak chce , to już tylko jego sprawa". To, że jest człowiekiem zdolnym do kłamstwa, oszustwa, zdrady, ranienia i porzucenia żony i dziecka - to jego problem, jego "defekt", nie mój i to nie może mi zatruwać życia. Zrozumiałam, że pod tym względem nasze wartości się różnią więc nie wiem czy dobrze by było gdybyśmy mieli nadal "ze sobą coś wspólnego" - bo jednak zbieżne poglądy na tak podstawowe reguły w związku są ważne. Czy mój mąż ułoży sobie szczęśliwie życie z obecną kochanką lub jakąś inną kobietą? Być może. Jest mi to też w zasadzie obojętne. Obecnie jest z kobietą, która też zdradziła i porzuciła swojego parnera, ojca jej dziecka, z którym żyła ileśtam lat. Zatem być może "nadają na tych samych falach" i będzie im razem dobrze. Ja wiem, że mnie taki związek by nie satysfakcjonował - no ale to "mój problem" więc takiego związku nigdy nie szukałam i nie będę szukać 
Natomiast uważam, że nie mam obowiązku być dla mojego jeszcze męża miła ani teraz ani w przyszłości, nie mam obowiązku darzyć go np. sympatią "ze względu na wspólne lata". Oczywiście nie zamierzam dążyć do jakiejś wojny, ale na dzień dzisiejszy mogę mu zaoferować obojętność i do nieczego więcej nie zamierzam się zmuszać. Co będzie w przyszłości - czas pokaże. Po co dziś mam o tym myśleć? 
A z takich luźnych przemyśleń: Zazdrość kilka razy pytała się "Co dziś zrobiłyście dla siebie?".
Otóż ja wiem czego NIGDY NIE ZROBIŁAM
I zakiełkowała we mnie myśl, żeby zaeksperymentować. Uświadomiłam sobie, że nigdy nie byłam sama w kawiarni na jakiejś kawce i ciastku. Postanowiłam, że w wolnej chwili się wybiorę bo jestem ciekawa jakie to uczucie. Nie wiem czy mi się spodoba czy nie, ale dam Wam znać 
Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia wszystkim!