Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 26,307 ]

456 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2010-11-18 20:49:35)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

alutka81

Mój M też ma córkę, 15- latkę, związał się ze mną jak miał unormowaną sytuację (inaczej nie było by opcji) - mam świetny kontakt z tą dziewczynką, w ostatni weekend nawet u nas nocowała.
I cieszę się, że M mi na tyle zaufał.
Córkę zabieram czasem na konie, nawet same spędzamy ten czas.
Uwielbiam ją.

Nie zazdroszczę sytuacji.
Ale zgadzam się, dobro dziecka jest nadrzędne. Martwiłabym się gdyby było inaczej.


A tak w ogóle, tęskniłam za moimi koleżankami we wspólnej niedoli smile
Od kilku dni czuję się lepiej we własnej skórze smile

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki dziewczyny za wszystkie słowa.Co do jego zarobków to niestety nie są udokumentowane bo dużo sobie dorabia i kilka tygodni w roku pracuje też za granicą.W tej chwili oficjalnie od roku jest bezrobotny więc "biedny".Dawno nie byłam tak przybita.Jestem niepoprawną optymistką o bardzo pogodnym usposobieniu ale dziś jestem zdołowana.Wydaje mi się,że to jest jego reakcja na moje zachowanie.On się chyba boi,że traci władzę nademną więc wymyśla "wyszukane"spsoby żeby mnie przestraszyć.Przecież jeszcze parę dni temu pytał się mnie czy się razem zestarzejemy.Jaki by nie był finał tych jego pomysłów ja nie mogę już zawrócić z obranej drogi.Albo on zrozumie,że ja też chcę żyć ale,że go kocham albo w końcu się rozejdziemy.

458

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zielony_Domek napisał/a:

alutka81
Od kilku dni czuję się lepiej we własnej skórze smile

Bardzo się cieszę big_smile

459

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

On się chyba boi,że traci władzę nademną więc wymyśla "wyszukane"spsoby żeby mnie przestraszyć.Przecież jeszcze parę dni temu pytał się mnie czy się razem zestarzejemy.Jaki by nie był finał tych jego pomysłów ja nie mogę już zawrócić z obranej drogi.Albo on zrozumie,że ja też chcę żyć ale,że go kocham albo w końcu się rozejdziemy.

Goga - tak trzymaj. Nie daj się zmanipulować. Wiesz już co jest dla Ciebie najlepsze.

460

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochane, miłego wieczoru!!!!

461

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
smutna88 napisał/a:

Witajcie! Ja również się dopisuję... A książkę posiadam w formie elektronicznej. Jeśli ktoś chce, to chętnie wyślę. Pozdrawiam

Smutna. Serdeczne dzięki za książki. Doszły big_smile

462

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
Zazdrosc napisał/a:

milego dnia Wszystkim smile

A ja widziałam wink

no nie moglam... bo to glupie.. przeciez my wszystkie tu jestesmy kolezankami polaczonymi wspolnym problemem i nie moze byc "obozow" adoracji...

Mialam dwojakie kontakty z Bogiem... ja bylam Bogiem
pamietam jak pierwszy raz poszlam na spotkanie terapeutyczne (grupowe) no i jakos tak glupio sie poczulam gdy zapytano sie co u mnie
totalny brak asertywnosci... wiec skrotowo opisalam sytuacje... no i co wazne
moim celem pojscia na terapie bylo ODMIENIC MEZA...  szybko zorientowalam, ze oni wcale nie sa zainteresowani mezem wiec wymyslilam sobie fortel ha ha ha, ze ok ok ale ja bym chciala jemu dopomoc moimi dzialaniami... w uproszczeniu...CHCIALABYM SIE ZMIENIC TAK ZEBY JEMU POMOC (ze juz niby jestem gotowa na zmiany i jestem z ty OK)
Byl kiedys taki moment ze, wszyscy zaczeli jakos razem mowic, choc z reguly jest tam cudowny lad i kultura rozmowy... i wtedy jedna z nich- Jola powiedziala" wyp***l go ze swojego zycia, spakuj walizki i uciekaj... co Ty wyprawiasz k***.
Jola to prosta kobietka o wygladzie alkoholiczki (niestety)... wiec moja mysl byla taka "Oj ty biedna, prosta kobieto, co Ty wiesz o zyciu" i mialam w sobie taka lekka pogarde (za co dzis sie bardzo wstydze i w zyciu bym sie nie przyznala nawet anonimowo gdyby komus kto tu zaglada "cichcem"to sie nie przydalo) do tego co powiedziala bo ani wyglad, ani slownictwo, ani zachowanie nie swiadczylo by ZNALA SIE NA CZYMKOLWIEK...
i tylko ta Jole zapamietalam z tamtej grupy. Ona jedna powiedziala mi co mam zrobic a czego w 100% nie chcialam zrobic. Ona jedna mnie wkurzyla na maxa. Poszlam na meeting by zdobyc nowe sposoby manipulowania mezem.... i denerwowalo mnie, ze oni tak namolnie powtarzali POMYSL O SOBIE...
O mnie? to strata czasu! Ja nie mam problemu, ja chce uleczyc meza z jego problemow.... odeszlam od nich bo pomyslalam, ze nie znaja zycia, sa zranieni i nie ma w nich wybaczenia i milosci... Postanowilam byc Bogiem i czynic cuda... Slyszal ktos o moich cudach?... no wlasnie nikt
Jesli tu jakakolwiek Jola zaglada szczgolnie ruda.... to KOCHAM CIE JOLU. bylas madrzejsza ode mnie...


Moje inne boskie wcielenia ... to chyba jakas boginia bylam

Zaproponowalam Bogu uklad... ha ha ha
chcialam zrobic barter...troche ja z siebie dam ale ty Pane Boze tez popusc... wymienimy sie i kazdy bedzie mial korzysci... no i dostalam o co prosilam i bog w nagrode zabral mi to co mu sie nalezalo w ramach wymiany handlowej..... znaczy sie zwalilo sie na mnie podwojnie:stracilam i zyskalam. Moje zyski nosilam w bandazach przez 3 tyg
szkoda gadac.

i dzis... plakalam ze szczescia. Wyniki badan mojej corki wyszly rewelacyjnie. Nie moglam spac od miesiaca ze strachu... ze... no ze ją strace.. pozytywne mysli przeplataly sie z groza
Sprzeniewierzylabym wszystko co tylko mozliwe, sprzedalaby sie dowolnemu oprawcy, zeby ja ratowac.... sa takie chwile kiedy czlowiekowi nie zalezy na kochaniu siebie i na niczym.
i znowu probowalam Boga przekupic sad
Mam z nim jakies takie handlowe kontakty ostatnio co mnie martwi.

Moja terapeutka powiedziala i znow wierzysz w swoja moc sprawcza?
oczywiscie, ze wierzylam bo NAJGORSZA RZECZ KTOREJ NIE MOGLAM SOBIE ZROBIC TO SIE PODDAC i powiedziec ze nie wszystko zalezy ode mnie....
i niby zrozumialam juz wczesniej ze uzdrowienie mojego partnera nie zalezy ode mnie...

a znow chcialam miec wladze

Taka jestem ja... sad  gadajaca o interesach z bogami...

straszna byla(jest?)u mnie ta potrzeba panowania nad sytuacja....


i dobrze mi tu z Wami bo zebrala sie nas tu grupka osob ktore juz nie chca panowac... i jakos sie pogodzily z tym ze nie robia cudow.. nie odmieniaja ludzi, cudzego losu, cudzego zycia i  cudzego szczescia...
ciezko przestac byc Bogiem i zaczac byc zwyklym czlowiekiem

463 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-19 07:25:02)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:
niekochana72 napisał/a:
Zazdrosc napisał/a:

milego dnia Wszystkim smile

A ja widziałam wink

Zaproponowalam Bogu uklad... ha ha ha
chcialam zrobic barter...troche ja z siebie dam ale ty Pane Boze tez popusc... wymienimy sie i kazdy bedzie mial korzysci...

i dzis... plakalam ze szczescia. Wyniki badan mojej corki wyszly rewelacyjnie. Nie moglam spac od miesiaca ze strachu... ze... no ze ją strace.. pozytywne mysli przeplataly sie z groza
Sprzeniewierzylabym wszystko co tylko mozliwe, sprzedalaby sie dowolnemu oprawcy, zeby ja ratowac.... sa takie chwile kiedy czlowiekowi nie zalezy na kochaniu siebie i na niczym.
i znowu probowalam Boga przekupic sad
Mam z nim jakies takie handlowe kontakty ostatnio co mnie martwi.

Taka jestem ja... sad  gadajaca o interesach z bogami...

straszna byla(jest?)u mnie ta potrzeba panowania nad sytuacja....

Zazdrość - mam z Tobą problem big_smile Tym co piszesz, ciągle mi przypominasz sprawy, o których usiłowałam zapomnieć wink Ba, nawet po przeczytaniu Twojego posta pierwszy raz nadal "nie pamiętałam". Ale przypomniałam sobie...
Ja też miałam "dil" z Panem Bogiem - mam troszkę podobną sytuację z córką, ale na razie "złe śpi" i mam nadzieję, że nigdy się nie obudzi. Kiedy M. zaczął odstawiać te swoje "odjazdy" z maksymalną siłą i pytałam wyjąc w nocy w łóżku - "Boże, dlaczego znów ja?" - "dogadałam się" z Panem Bogiem. Oki, to mnie teraz dowal za nas obie - niech Ci będzie. Biorę to na siebie. Tylko jej już odpuść... No i tak "wytłumaczyłam sobie" dlaczego ja. Myślę, że wtedy ten "dil" uratował mi zdrowie psychiczne. Strasznie potrzebowałam zracjonalizować tą całą chorą sytuację. Znaleźć przyczynę.
Na szczęście byłam tak "bystra", że nie pomyślałam, że będzie jeszcze lepiej, jak obiecam, że zostanę przy M. Po prostu mam głębokie przekonanie, że Bóg nie jest zły - a tylko ktoś zły mógłby zaproponować mi tak okrutny "układ". Taka ze mnie negocjatorka wink Myślę, że On kiwa głową z pobłażaniem nad ta moją "przebiegłością w interesach."
Jakże to było naiwne - teraz wiem. Ale wtedy dało mi siłę do walki. Miałam cel - ważniejszy niż "ja" (bo ten wtedy mógł się okazać za słaby). Teraz już mam więcej siły - tak mi się przynajmniej wydaje. I pewnie dlatego "przypomniałam sobie" ten interesik. Taka jestem bizneswoman...

M. nie chciałam zmieniać - "poświęciłam go" zaocznie wink No nie, uczciwiej będzie, jak napiszę, że przehandlowałam.

464

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

i dzis... plakalam ze szczescia. Wyniki badan mojej corki wyszly rewelacyjnie. Nie moglam spac od miesiaca ze strachu... ze... no ze ją strace.. pozytywne mysli przeplataly sie z groza
Sprzeniewierzylabym wszystko co tylko mozliwe, sprzedalaby sie dowolnemu oprawcy, zeby ja ratowac.... sa takie chwile kiedy czlowiekowi nie zalezy na kochaniu siebie i na niczym.
i znowu probowalam Boga przekupic sad


i dobrze mi tu z Wami bo zebrala sie nas tu grupka osob ktore juz nie chca panowac... i jakos sie pogodzily z tym ze nie robia cudow.. nie odmieniaja ludzi, cudzego losu, cudzego zycia i  cudzego szczescia...
ciezko przestac byc Bogiem i zaczac byc zwyklym czlowiekiem

I ja się cieszę razem z Tobą. Z wszystkich sił. I zaświeciło mi słoneczko w ten pochmurny ranek, że spotkało Cię szczęście. Ty piszesz, że kochasz rudą JOLĘ, ja kocham ciebie - tak wiele się od Ciebie uczę. big_smile Wszystkiego najlepszego dla córci big_smile

465

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie dziewczyny.

carol79 - wspomniała że możecie przysłać mi książki, które  mi pomogą. Byłabym bardzo wdzięczna. Email jest w opisie. Nie podaje go oficjalnie, bo od kiedy moj małżonek mnie szantażuje, bardzo chronię prywatność. Któregoś dnia nabiorę odwagi i opiszę Wam całą moją historię. Ale nie wierzę aby udało się uratować moje małżeństwo, chcę tylko wyleczyć się, żeby zacząć życie od nowa. Lepsze życie.

Anhedonia  - cieszę się, że wyniki Twojej córki są dobre.Wiem co przeżywałać.  Wierz mi - "wiara czyni cuda"
pozdrawiam Was


Pozdrawiam Was Wszystkie

466

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:

Anhedonia  - cieszę się, że wyniki Twojej córki są dobre.Wiem co przeżywałać.  Wierz mi - "wiara czyni cuda"
pozdrawiam

Witaj Epoko, to nie moja, to Zazdrości córcia, ale Bóg zapłać za dobre słowo. Dobrze trafiłaś - ja jestem tu dopiero 3 dni a dzięki tym dziewczynom już jestem silniejsza. Można się poskarżyć i wyżalić (na początek), potem zapytać o radę i nabrać sił. Nie będziesz z tym sama smile

467

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Za szybko coś przeczytałam i nie doczytałam.  Mam nauczkę na przyszłośc. Ale moje słowa były szczere. Wiem co się przezywa w takich sytuacjach.  Kiedy jest sie zdanemu tylko na siebie
pozdrawiam

468

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
maxi napisał/a:

Niekochana dzieki, możesz przyjechać do mnie takie 2 kochane za bardzo stworzą niezłą burzową mieszankę

alutka, rzeczywiście coś tu kręci, niby chce z Tobą byc a nie chce, wiesz ja też byłam z facetem który miał dziecko z poprzedniego związku ale był po rozwodzie i normalnie spotykalismy sie we trójkę, mały mnie bardzo lubił, porozmawaj z nim że to Ci bardzo nie pasuje, że to Cię rani bo przez takie zachowanie czujesz że mu na Tobie nie zależy, a swoją drogą widać nie jest tak do końca przekonany ani o rozwodzie ani o niczym i dlatego pewnie te tajemnice, czuję ze jest coś nie tak.

Witajcie ponownie
dziękuję za wasze opinie.. szczególnie od maxi , niekochana72 i Zielony Domek. Co co pytania od niekochanej 72.... to poznałam go pół roku po tym jak jego żona złożyła pozew do sądu. W tym czasie każde z nich mieszkało oddzielnie. W tym czasie jego żona mieszkała już z nowym partnerem i zachodziła z nim w ciążę. Teraz mieszkają razem ze swoją wspólną córką i z dzieckiem mojego partnera. A rozprawa rozwodowa się ciągnie i ciągnie.  Mojemu partnerowi zostały ograniczone prawa rodzicielskie, po drodze była jeszcze opinia RODEK. Co do rozowdu to mój partner chce żeby on był , ale waha sie czy bez winy czy rozbić z winą swojej żony, odegrać się za upokorzenie. Chociaż jak sam mi mówi że jej wyłączna wina byłby niesprawiedliwa. Jednym słowem zagmatwana sytuacja. Ja nie chce się narzucać jeśli on nie chce zapoznawać mnie ze swoim dzieckiem( Kasia lat 6). Może mała rzeczywiście nie chce się ze mną spotykać , możliwe też że jej matka ją nastawia. Kolejnym  faktem dla mnie nieprzyjemnym jest to że mój partner kupił mieszkanie niedaleko gdzie mieszka jego żona ze swoją nową rodziną. Jak sam twierdzi żeby jego córka mogła do niego wpadać kiedy chce. Nie podoba mi się to chociażby z tego względu że nie potrzebuje spotkać jego żony na spacerze w tej samej okolicy a jego dziecko jest za małe żeby samo do niego wpadać, bo jest pilnowane albo przez mamusie albo przez babcie. Ale jedno jest pewne , ciężko mi w tej sytuacji. Nie miałam wcześniej takich doświadczeń.
Co możecie mi poradzić ? Jak sobie poradzić z tą sytuacją ? z góry dziękuję

469

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Odpowiedzcie mi proszę na pytania: Dlaczego uważasz, że tkwienie w związku z osobą, która Cię krzywdzi jest lepsze od życia w pojedynkę? Czy uważasz, że nie zasługujesz na nic więcej?
Czy według Ciebie życie bez mężczyzny jest bez sensu? A dlaczego? Dlaczego swoje istnienie chcesz sprowadzić do roli osoby towarzyszącej mężczyźnie, który Cię krzywdzi?
Dlaczego tracimy czas na mężczyzn, którym na nas nie zależy? Na Boga, pora porzucić twierdzenia: "on się zmieni; JA go zmienię".

1.
Nie wiem.
Doprawdy.
Wiem, że to dla mnie złe, że powoduje ból, ale nie umiem przełamać tego impasu.

Można by powiedzieć, że boję się samotności, ale wszystkie wiemy, że to - to, ale jeszcze coś.
To norma życia. To brak doświadczeń z normalnością.

Życie w pojedynkę...
Ostatnio stwierdziłam, że nie ma chyba dłuższego momentu od 16 roku życia, żebym była sama.

Nie kocham siebie i mimo, że wydaje mi się, że kocham "Go", tak naprawdę chyba nie umiem, choć wydaje mi się, że wiem.
Bo skoro nigdy nie dałam SOBIE czasu...tzn. nie szanuję się.

2. Ależ oczywiście, że zasługuję na coś więcej.
I co z tego? ...

3. Uważam, że życie bez mężczyzny ma sens, czuję jednak co innego.
Nie mam jednak sił, boję się, że nie jestem zbyt silna.
By zdystansować się wobec zachowań na, które nie mam wpływu.
Nie wiem jak mam to opisać.
Cały czas próbuję to ugryźć, cały czas szukam.
Staram się uczyć.
Wyciągać wnioski.

4.
Nie wiem.
Wiem, że jestem uzależniona.
Bardzo dużo pracy nad sobą by móc robić to co powinnam w istocie.

470

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
alutka81 napisał/a:
maxi napisał/a:

Niekochana dzieki, możesz przyjechać do mnie takie 2 kochane za bardzo stworzą niezłą burzową mieszankę

alutka, rzeczywiście coś tu kręci, niby chce z Tobą byc a nie chce, wiesz ja też byłam z facetem który miał dziecko z poprzedniego związku ale był po rozwodzie i normalnie spotykalismy sie we trójkę, mały mnie bardzo lubił, porozmawaj z nim że to Ci bardzo nie pasuje, że to Cię rani bo przez takie zachowanie czujesz że mu na Tobie nie zależy, a swoją drogą widać nie jest tak do końca przekonany ani o rozwodzie ani o niczym i dlatego pewnie te tajemnice, czuję ze jest coś nie tak.

Witajcie ponownie
dziękuję za wasze opinie.. szczególnie od maxi , niekochana72 i Zielony Domek. Co co pytania od niekochanej 72.... to poznałam go pół roku po tym jak jego żona złożyła pozew do sądu. W tym czasie każde z nich mieszkało oddzielnie. W tym czasie jego żona mieszkała już z nowym partnerem i zachodziła z nim w ciążę. Teraz mieszkają razem ze swoją wspólną córką i z dzieckiem mojego partnera. A rozprawa rozwodowa się ciągnie i ciągnie.  Mojemu partnerowi zostały ograniczone prawa rodzicielskie, po drodze była jeszcze opinia RODEK. Co do rozowdu to mój partner chce żeby on był , ale waha sie czy bez winy czy rozbić z winą swojej żony, odegrać się za upokorzenie. Chociaż jak sam mi mówi że jej wyłączna wina byłby niesprawiedliwa. Jednym słowem zagmatwana sytuacja. Ja nie chce się narzucać jeśli on nie chce zapoznawać mnie ze swoim dzieckiem( Kasia lat 6). Może mała rzeczywiście nie chce się ze mną spotykać , możliwe też że jej matka ją nastawia. Kolejnym  faktem dla mnie nieprzyjemnym jest to że mój partner kupił mieszkanie niedaleko gdzie mieszka jego żona ze swoją nową rodziną. Jak sam twierdzi żeby jego córka mogła do niego wpadać kiedy chce. Nie podoba mi się to chociażby z tego względu że nie potrzebuje spotkać jego żony na spacerze w tej samej okolicy a jego dziecko jest za małe żeby samo do niego wpadać, bo jest pilnowane albo przez mamusie albo przez babcie. Ale jedno jest pewne , ciężko mi w tej sytuacji. Nie miałam wcześniej takich doświadczeń.
Co możecie mi poradzić ? Jak sobie poradzić z tą sytuacją ? z góry dziękuję

Alutka bardzo chciałabym Ci pomóc, ale nie wiem czy potrafię, a to dlatego, że nie jestem matką.
Nie ukrywam, pierwszy raz się do tego przyznaję, że mimo, że M nie widzi córki codziennie, a jechaliśmy gdzieś razem (to było dawno, ale wiem, że było), to potrafiłam wyczuć pod skórą zazdrość, że w danym momencie nie poświęca mi uwagi.
Było to podłe i egoistyczne, całe szczęście - dusiłam to w zarodku.
Teraz nie ma tego problemu.
Dobro dziecka jest nadrzędne, ale sama też nie mam dziecka, myślę, że mamy poradzą Ci więcej.
Powodzenia.

471

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zielony_Domek napisał/a:

1.
Nie wiem.
Doprawdy.
Wiem, że to dla mnie złe, że powoduje ból, ale nie umiem przełamać tego impasu.

Można by powiedzieć, że boję się samotności, ale wszystkie wiemy, że to - to, ale jeszcze coś.
To norma życia. To brak doświadczeń z normalnością.

Życie w pojedynkę...
Ostatnio stwierdziłam, że nie ma chyba dłuższego momentu od 16 roku życia, żebym była sama.

Nie kocham siebie i mimo, że wydaje mi się, że kocham "Go", tak naprawdę chyba nie umiem, choć wydaje mi się, że wiem.
Bo skoro nigdy nie dałam SOBIE czasu...tzn. nie szanuję się.

2. Ależ oczywiście, że zasługuję na coś więcej.
I co z tego? ...

3. Uważam, że życie bez mężczyzny ma sens, czuję jednak co innego.
Nie mam jednak sił, boję się, że nie jestem zbyt silna.
By zdystansować się wobec zachowań na, które nie mam wpływu.
Nie wiem jak mam to opisać.
Cały czas próbuję to ugryźć, cały czas szukam.
Staram się uczyć.
Wyciągać wnioski.

4.
Nie wiem.
Wiem, że jestem uzależniona.
Bardzo dużo pracy nad sobą by móc robić to co powinnam w istocie.

Kochany Domku, ja staram się pokochać siebie z całych sił. Wiem, że na to zasługuję. Schowałam do kieszeni fałszywą skromność i na karteczce wypisałam swoje dobre cechy. Z początku szło trudno, ale potem się "rozkręciłam". Okazało się, że uzbierało się ich dość sporo. Część bardzo ważnych, inne mniej. I potem zapytałam samą siebie - które z tych cech zostały przez M. kiedykolwiek zauważone i docenione. I tu porażka. Więc się pytam (do siebie mówię): dlaczego tracisz czas dla kogoś, kto Cię zupełnie nie docenia? Cholera, on po prostu blokuje miejsce dla lepszego kandydata wink
Ja też nigdy nie byłam sama odkąd w wieku 15 lat weszłam w pierwszy długi związek. I uważam, że to był błąd. Tak jak napisałaś - nie miałam nigdy czasu, żeby na spokojnie przeanalizować swój związek. Od razu wchodziłam w kolejny (na dzisiejsze czasy to ja jestem jakaś upośledzona - 3 poważne związki w ciągu 23 lat). Mamucica jakaś?
Nie chcę Cię oceniać, ani narzucać swoich teorii - ja nie boję się samotności. I nie dlatego, że taka jestem super i twarda, że ho-ho. Ja po prostu już od dłuższego czasu wiem, co to samotność - samotność z M. u boku. To chyba najgorszy rodzaj samotności.
Wiesz, ja teraz widzę, jak wiele straciłam przez te lata. Ugięłam się w tak wielu drobnych sprawach, które stanowią życie codzienne. Kolor ścian, meble, rodzaj pościeli, po której stronie łóżka śpię, czy pójdę do kina i na co, co będę robić w weekend, czy tak można zalegać cały dzień w łóżku w piżamie, dlaczego nie chcesz iść na imieniny do ciotki, której nie cierpisz... Mogłabym tak długo. Wiem, że niektórym z Was wydadzą się one błahe, ale teraz - kiedy ich NIE MA- czuję się wolna. Sama decyduję, co jest dla mnie dobre. I rozkoszuję się tym uczuciem. Jestem spokojniejsza i uważniejsza na innych ludzi. Przyglądam im się i widzę, że mnóstwo rzeczy wcześniej nie zauważałam. Jestem pewna, że będę szczęśliwa. Sama lub z mężczyzną. Zawsze kusiła mnie idea wolontariatu w pracy z dziećmi, a nigdy nie mam czasu. I tak sobie pomyślałam, że jak już okrzepnę z mojego zawodowego kształcenia i będę miała więcej czasu, to może właśnie to... Jest tyle skrzywdzonych dzieciaków, którym można pomóc.
Dobra, koniec tego filozofowania.
Byłam dziś z M. w salonie komputerowym wybrać komputer dla córki (współfinansowany), a M. dla siebie. Jutro napiszę Wam dokładniej, bo cóż - to nie był najlepszy czas dla M. i  pana sprzedawcy.
Ściskam Was dziewczyny mocno. Pamiętajcie - siła jest kobietą.

472

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
alutka81 napisał/a:

poznałam go pół roku po tym jak jego żona złożyła pozew do sądu. W tym czasie każde z nich mieszkało oddzielnie. W tym czasie jego żona mieszkała już z nowym partnerem i zachodziła z nim w ciążę. Teraz mieszkają razem ze swoją wspólną córką i z dzieckiem mojego partnera. A rozprawa rozwodowa się ciągnie i ciągnie.  Mojemu partnerowi zostały ograniczone prawa rodzicielskie, po drodze była jeszcze opinia RODEK. Co do rozowdu to mój partner chce żeby on był , ale waha sie czy bez winy czy rozbić z winą swojej żony, odegrać się za upokorzenie. Chociaż jak sam mi mówi że jej wyłączna wina byłby niesprawiedliwa. Jednym słowem zagmatwana sytuacja. Ja nie chce się narzucać jeśli on nie chce zapoznawać mnie ze swoim dzieckiem( Kasia lat 6). Może mała rzeczywiście nie chce się ze mną spotykać , możliwe też że jej matka ją nastawia. Kolejnym  faktem dla mnie nieprzyjemnym jest to że mój partner kupił mieszkanie niedaleko gdzie mieszka jego żona ze swoją nową rodziną. Jak sam twierdzi żeby jego córka mogła do niego wpadać kiedy chce. Nie podoba mi się to chociażby z tego względu że nie potrzebuje spotkać jego żony na spacerze w tej samej okolicy a jego dziecko jest za małe żeby samo do niego wpadać, bo jest pilnowane albo przez mamusie albo przez babcie. Ale jedno jest pewne , ciężko mi w tej sytuacji. Nie miałam wcześniej takich doświadczeń.
Co możecie mi poradzić ? Jak sobie poradzić z tą sytuacją ? z góry dziękuję

Tak próbuję zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, i tak:
1. twój partner chce rozwodu ale...z czy z winy żony, bo byłoby to niesprawiedliwe - znaczy sam wie, że wina była również po jego stronie
2. ma ograniczone prawa rodzicielskie - o ile wiem sąd bez powodu ich nie ogranicza, trzeba mieć co nieco na sumieniu
3. myśli czy nie odegrać się za upokorzenie - czy związek z tobą ma być tym odegraniem się (bo jak ona śmiała ułożyć sobie życie)
4. kupił sobie blisko nich mieszkanie - może po to by mieć większy wgląd w ich życie.
Wnioski mi się nasuwają takie. Jesteś bo jesteś. Jest mu fajnie, wygodnie i czuje się dowartościowany bo ktoś go jednak chce. A drugiej strony nie wprowadza cię w swoją rodzinę, tak jakby ten związek z tobą miał być sytuacją przejściową. Dzieckiem teraz zajmuje się bardzo, ale czy w małżeństwie też tak się starał (skoro mu ograniczono te prawa). Sam powoduje przewlekanie sprawy rozwodowej (ona złożyła pozew, więc jest zdecydowana, to kto się nie zgadza, jak nie on? może tak się tak się postanowił odegrać). W Sadzie nie ma znaczenia czyja wina rozpadu była "większa", liczy się czy 1 czy 2 stron. Może to szybko skończyć zgadzając się w końcu na ten rozwód czy to bez winy stron czy z winy obu stron! Nie podoba mi się ten facet. Ty się nad tym związkiem zastanów, bo mam wrażenie, że on nie jest w stosunku do Ciebie do całkiem szczery.

473

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anhedonia napisał/a:

Tak próbuję zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, i tak:
1. twój partner chce rozwodu ale...z czy z winy żony, bo byłoby to niesprawiedliwe - znaczy sam wie, że wina była również po jego stronie
2. ma ograniczone prawa rodzicielskie - o ile wiem sąd bez powodu ich nie ogranicza, trzeba mieć co nieco na sumieniu
3. myśli czy nie odegrać się za upokorzenie - czy związek z tobą ma być tym odegraniem się (bo jak ona śmiała ułożyć sobie życie)
4. kupił sobie blisko nich mieszkanie - może po to by mieć większy wgląd w ich życie.
Wnioski mi się nasuwają takie. Jesteś bo jesteś. Jest mu fajnie, wygodnie i czuje się dowartościowany bo ktoś go jednak chce. A drugiej strony nie wprowadza cię w swoją rodzinę, tak jakby ten związek z tobą miał być sytuacją przejściową. Dzieckiem teraz zajmuje się bardzo, ale czy w małżeństwie też tak się starał (skoro mu ograniczono te prawa). Sam powoduje przewlekanie sprawy rozwodowej (ona złożyła pozew, więc jest zdecydowana, to kto się nie zgadza, jak nie on? może tak się tak się postanowił odegrać). W Sadzie nie ma znaczenia czyja wina rozpadu była "większa", liczy się czy 1 czy 2 stron. Może to szybko skończyć zgadzając się w końcu na ten rozwód czy to bez winy stron czy z winy obu stron! Nie podoba mi się ten facet. Ty się nad tym związkiem zastanów, bo mam wrażenie, że on nie jest w stosunku do Ciebie do całkiem szczery.

Zgadzam się z Anhedonią w 100%.
Lepiej nie można było tego ująć.

474

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam w sobotni poranek!
Błoga cisza,kawka,ciasteczko.Pełen relaks.Małżonek stwierdził,że musi odpocząć ode mnie i pojechał na parę dni do mamusi.Świetny pomysł miał bo ja też chętnie odpocznę od niego.Boje się tylko z jakim nastawieniem wróci.Co on mamusi naopowiada i w jakim stopniu ta go uświadomi.Mąż jej jest tak samo powalony,też przeszła z nim nie jedno i zamiast syna stofować i nakierować na normalniejsze tory to tylko utwierdza go w tym co robi.Próbowałam kiedyś z nią rozmawiać i przedstawić sprawę z mojego punktu to tylko wzruszyła ramionami i powiedziała"a mój taki sam".Wychodzi na to,że skoro ona była nieszczęśliwa to ja też muszę.Myślę też,że mąż stawia mnie w złym świetle ale nie mam pojęcia co on na mnie mówi.Jak teściowa zaprasza do siebie to nie mówi "przyjedźcie" tylko "przyjedź".Jak chcę jechac z mężem to mówi,że będą rozmawiać na sprawy rodzinne o których ja nie powinnam wiedzieć.Mam wrażenie,że ja dla nich to nie rodzina.Ach,szkoda sobie psuć humor.Idę poszaleć po sklepach w końcu Mikołaj się zbliża.

475

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziendobry wszystkim! a tym które spedzaja sobote w domu relaksujac sie, proponuje połączyc przyjemne z pozytecznym i uswiadomic sobie pare rzeczy które pokazuje film "He is just not that into you", co polscy dystrybutorzy przetłumaczyli " Kobiety pragna bardziej" . Mozna zobaczyc siebie z boku i posmiac sie i  pozałowac siebie tez. Film ten jest dostepny na stronie seans24.pl. wystarczy sie zalogowac.
Dobrego dnia i usmiechu na twarzy

476

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam, czytam właśnie o budowaniu granic emocjonalnych i fizycznych jak to jest w przypadku kobiet kochajacych za bardzo ważne. W ustanowieniu i utrzymaniu naszych granic jestesmy zależni od innych. Tylko wsparcie grupy daje nam siłę, by po raz pierwszy w zyciu pomiedzieć "NIE" przemocy psychicznej i dominacji. Podstwową potrzebą każdego człowieka są związki międzyosobowe. Ludzie gotowi są wiele wycierpieć, aby utrzymać jakąś relację. W wielu przypadkach pozwalają się nawet krzywdzić, ponieważ boją się, że wszelki sprzeciw będzie oznaczal zerwanie. STRACH przed samotnością na długie lata więzi ludzi w bolesnych, raniących związkach. Obawiają się że ustanowiwszy granice, nigdy nie zaznają miłości. Gdy jednak otworzą się na wsparcie innych odkryją, że krzywdziciel nie jest jedynym źródłem "miłości" na świecie.
Naruszenie cudzej własności powoduje okreslone konsekwencje. Tablica z napisem "Wstęp wzbroniony" sugeruje ewentualność scigania i karania tego kto się do zakazu nie dostosuje.
Wiele małżeństw uniknęłoby rozpadu gdyby jedna ze stron była konsekwentna i realizowała swoje groźby np
- Jesli nie przestaniesz pić (bić mnie, ponizać, wrzeszczeć na dzieci) rozstaniemy sie do czasu aż się nie wyleczysz;
- Jeśli nie chcesz pracować to nie chcesz tez jeść;
- Jeśli zdradzisz mnie jeszcze raz odejdę;
- Jeśli chodzisz do kochanki to niech kochanka daje Ci papu (do Gazi) itp

" Konsekwecje są ostrymi kolcami na drutach naszych zasieków"
One to uświadamiają innym szacunek, z jakim traktujemy samych siebie.

477

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Maxi jak piszesz takie rzeczy... to czuje sie przy Tobie bezpiecznie...
taka grupa wsparcia na forum czy gdziekolwiek musi dawac sile do wiary w nasze prawo do szczescia, prawo na milosc do siebie.... bo to przeciez tego nie umiemy.

Jesli odgrywamy w zwiazku osobe rozumiejaca, zachecajaca  lub ulepszajaca partnera i nadajemy temu haslo " w imie wyzszych wartosci", "w imie milosci", "w imie wybaczenie" etc to:

"metoda ta przynosi skutki wrecz odwrotne do spodziewanych. Zamiast wdziecznego lojalnego towarzysza zycia, zwiazanego oddaniem kobieta  wkrotce ma uboku mezczyzne coraz bardziej buntowniczego, pelnego niecheci i krytycyzmu. Pragnac bowiem zachowac odrebnosc i poczucie wlasnej wartosci, musi on dostrzegac w partnerce bynajmniej nie rozwiazanie swoich problemow, lecz zrodlo wielu, jesli nie wszystkich z nich. Kiedy tak sie stanie zwiazek sie rozpada, kobieta ma jeszcze wieksze poczucie kleski, wpada w wieksza rozpacz."

ludziom kochajacym za bardzo trudno uwierzyc, ze jedynie metoda ustalenia twardej granicy i zaprzestanie "dzialan ku", zajecie sie samym soba, pozbycie sie z naszego zycia oddzialowyjacego negatywnie na nas "alergena"etc etc.. przyniesie skutek bo wlasnie tej nielogicznej wiary, w to ze moga cos zmienic nie moga sie pozbyc... dlaczego??? to proste uwierzenie w to bardzo boli. Dlatego czujemy wiekszy strach przed odejsciem z toksycznego zwiazku niz przed pelna nadziei i milosci "walka o zwiazek". Kazdy kto uswiadomi sobie ze sie tego boi ma kawalek roboty "odwalonej"
... mozna oczywiscie poczekac az partner nas porzuci albo po jakims czasie znienawidzmy go za jego czyny wobec nas.. i wtedy bedzie latwiej pokonac nasz wewnetrzny strach...

a co po drugiej stronie rzeki big_smile.... lista naszych zalet i w swiat!

478

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wszystko pięknie ładnie.Wiem już gdzie problem tylko jak z nim walczyć kiedy mama,koleżanki mówią "widziały gały co brały,ślubowałaś to teraz musisz przy nim być bo inaczej popełnisz ciężki grzech,kobieta musi się poświęcać dla dobra dziecka.Tak,masz 40 lat to nagle mąż be a przez poprzednie lata było dobrze?Znajdź sobie zajęcie to nie będziesz miała czasu na myślenie o głupotach".Gdzie te baby się wychowały?Teraz już wiem,że tylko w Was pomoc i wsparcie bo na realne środowisko nie mam co liczyć(prócz jednego przyjaciela).Mam tylko nadzieję,ża moje pokolenie kobiet to ostatnie jakie było wychowane w przekonaniu,że mąż to pan i władca któremu my musimu usługiwać i dzielnie znosić jego niezadowolenie.Moja córka dorasta,widzi i pyta się czemu tata to czy tamto.Jak mam jej wpoić,że nie wszyscy faceci są tacy,że ona ma się sznować kiedy widzi,że matka mówi jedno a robi drugie?

479

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

nie mow jednego a nie rob drugiego....:D

480

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ale to nie takie proste.Wiem co chce i jak powinny wyglądać relacje między małżonkamii tego chciała bym ją nauczyć ale życie płata nam figle i przważnie wszystko bierze w łeb.Mąż nie chce współpracować,nie chce być partnerem tylko panem i człowiek dla świętego spokoju,dla dobra rodziny ustępuje.Zrobi to raz,potem drugi i nawet się nie oglądnie jak nie ma nic do gadania.Potem się budzi,chce to zmienić i okzauje się,że proces jest praktycznie nieodwracalny.Potrzebna duża rewolucja,która też odbija się na dziecku.Czuję się winna,że gotuję jej taki los.

481

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kiedy czytam co pisze goga - to mam wrazenie, że moje życie przewija mi sie przed oczami. Kiedy żaliłam sie rodzicom, teściowej lub innym osobom , że moj mąz cos robi nie tak jak powinien,  że zbyt dużo czasu poświęca kolegom, wraca  na rauszu, mało czasu spędza z nami ( ze mną i synem) ciagle slyszłam " musisz ustapic". I tak przebiegło ponad 20 lat mojego małżeństwa. Teraz  kiedy mój syn przedstawił rodzinie dowody zdrady swojego ojca ( bo mnie nikt nie wierzył, bo ona przecież histeryzuje - jak mawiał moj mąż). Teściowa w lament, jak sie opamieta to musisz mu wybaczyć. Myślałam że mnie szlak trafi. Jak można być tak nieczułym człowiekiem. Wściekła pytałam, a gdybym to ja zdradziła - to co????
A moj mąż ( obecnie jest za granica) nawet nie miał odwagi przyznać sie do swojego postępowania tylko wszystkim tłumaczy, ze ma tylko koleżankę( tam za granicą) . Ale czy z "tylko koleżanką" idzie się na rodzinne wesele? albo siedzi u niej do godzin rannych?
I kiedy podjełam decyzję że to koniec i napisany pozew o separację wylądował na moim biurku  coś sie we mnie załamało. Przestraszyłam się przyszłości, samotności. Niemogłam spać, jeść, zaniedbałam pracę. Zawalił mi się cały świat. Kiedy probowałam wyrównać do pionu, małzonek zadzwonił i zaczynało się wszystko od poczatku. I tak kilka razy, co wydawało mi się że jest lepiej, wystarczyło że zadzwonił i wszystko wracało do punktu wyjścia.
Gdzie jestem teraz , w którym miejscu - pozew o separację nadal leży na moim biurku. Nie mam odwagi złożyć go w sądzie, a czasem myslę  sobie dlaczego to ja zawsze  muszę  po nim sprzątać. A może poczekać żeby on złożył pozew, może wtedy wreście dowiem się co było z nim nie tak???

482

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goga, przeczytaj co napisala Maxi smile
ta rewolucja bedzie tylko w Tobie.
Nie chodzi o malo kulturalne pyskowki... chodzi o wyznaczenie granicy i zyczliwe odpieranie dzian partnera, ktory bedzie nadal probowal wkroczyc na Twoj teren.
Nie musisz wywalic calego swojego wnetrza i trzasnac drzwiami... bo to zreszta nie przynosi oczekiwanych rezultatow
Okresl swoje granice (to trudne zadanie i czasochlonne) ale zrob to.
Czy potrafisz powiedziec na co w zwiazku nie chcesz sie godzic bo jest to dla Ciebie krzywdzace albo niesprawiedliwe?
Zacznij od zrobienia sobie takiej listy.
i juz wiecej sie nie zgadzaj... bez awantur
zeby bylo bez awantur to chyba musisz sie jakos wewnetrznie wyluzowac... i do tego potrzebujesz zajac sie sama soba.
robic sobie przyjemnosci... myslec o sobie dobrze.. to buduje ten mur graniczny, ktorego on nie przekroczy

483 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-20 18:46:40)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

Wszystko pięknie ładnie.Wiem już gdzie problem tylko jak z nim walczyć kiedy mama,koleżanki mówią "widziały gały co brały,ślubowałaś to teraz musisz przy nim być bo inaczej popełnisz ciężki grzech,kobieta musi się poświęcać dla dobra dziecka.Tak,masz 40 lat to nagle mąż be a przez poprzednie lata było dobrze?Znajdź sobie zajęcie to nie będziesz miała czasu na myślenie o głupotach".Gdzie te baby się wychowały?Teraz już wiem,że tylko w Was pomoc i wsparcie bo na realne środowisko nie mam co liczyć(prócz jednego przyjaciela).Mam tylko nadzieję,ża moje pokolenie kobiet to ostatnie jakie było wychowane w przekonaniu,że mąż to pan i władca któremu my musimu usługiwać i dzielnie znosić jego niezadowolenie.Moja córka dorasta,widzi i pyta się czemu tata to czy tamto.Jak mam jej wpoić,że nie wszyscy faceci są tacy,że ona ma się sznować kiedy widzi,że matka mówi jedno a robi drugie?

Przykro mi, ale tak naprawdę to nie są osoby Tobie przychylne. Chyba trzeba zmienić grono znajomych. Zawsze mnie zadziwiało przekonanie, że kobieta, która się rozwiodła, odeszła od męża przez dewoty i dewotów ma sugerowane, że będzie się smażyć w ogniu piekielnym.
Pragnę w swoimi imieniu poinformować, iż często ogień piekielny te osoby zaliczyły już za życia. I chyba jednak nasza wiara opiera się na innych fundamentach - moim zdaniem Bóg (jakkolwiek nazywany i w jakikolwiek sposób wyznawany) jest dobrem i miłością. A jego "urzędnicy" zbyt często popełniają grzech pychy.
Goga - trzymaj się przyjaciela. Nie ilość, tylko jakość naszych kontaktów z ludźmi się liczy.
I jeszcze coś - ja do dziś nie potrafię wybaczyć mamie, że nie odeszła od ojca. Szczęśliwe dzieciństwo to niekoniecznie kompletna rodzina.

484

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tylko kiedy dziecko może stwierdzić,że lepiej by było gdyby tatuś z nami nie mieszkał?Jakiś czas temu nawiązała się z córką rozmowa,sama zaczęła.Od słowa do słowa spytałam co by było gdybyśmy nie mieszkały juz z tatą?Stwierdziła,że ona nie wie z kim by mieszkała bo gdyby została ze mną to tacie mogło by być smutno(akurat nie),że nie chcę z nim mieszkać bo go nie kocha więc tą kwestię musiał by rozstrzygnąć sąd a ona dostosowała by się.Zatkało mnie.To dziecko wciąż i mimo wszystko kocha go najprawdziwszą nieskalaną miłością i nie ma pojęcia,że gdyby mnie brakło to tatuś oddał by ją do domu dziecka bo nie ma zamiaru z bachorem się uganiać.Dodam,że on ją też buntuje przeciw mnie.Wychodzę do koleżanki a on mówi jej,że idę do kochasia "tak,mama kogoś ma,już nas nie kocha.Wyjdzie za innego pana,bedzie miała z nim dzidziusia a Ciebie odda do domu dziecka".Coś takiego psychol wpaja jej co najmniej od szóstego roku życia.Dziecko panicznie bało się moich wyjśc więc siedziałam w domu albo brałam ją ze sobą.Matko kochana,jak tak pisze i przypominają mi się różne sceny to zastanawiam się czy to aby moje życie?Gdzie ja byłam przez te lata?Jak mogłam dopuścić do takich sytuacji?

485 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-20 19:21:01)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

Tylko kiedy dziecko może stwierdzić,że lepiej by było gdyby tatuś z nami nie mieszkał?Jakiś czas temu nawiązała się z córką rozmowa,sama zaczęła.Od słowa do słowa spytałam co by było gdybyśmy nie mieszkały juz z tatą?Stwierdziła,że ona nie wie z kim by mieszkała bo gdyby została ze mną to tacie mogło by być smutno(akurat nie),że nie chcę z nim mieszkać bo go nie kocha więc tą kwestię musiał by rozstrzygnąć sąd a ona dostosowała by się.Zatkało mnie.To dziecko wciąż i mimo wszystko kocha go najprawdziwszą nieskalaną miłością i nie ma pojęcia,że gdyby mnie brakło to tatuś oddał by ją do domu dziecka bo nie ma zamiaru z bachorem się uganiać.Dodam,że on ją też buntuje przeciw mnie.Wychodzę do koleżanki a on mówi jej,że idę do kochasia "tak,mama kogoś ma,już nas nie kocha.Wyjdzie za innego pana,bedzie miała z nim dzidziusia a Ciebie odda do domu dziecka".Coś takiego psychol wpaja jej co najmniej od szóstego roku życia.Dziecko panicznie bało się moich wyjśc więc siedziałam w domu albo brałam ją ze sobą.Matko kochana,jak tak pisze i przypominają mi się różne sceny to zastanawiam się czy to aby moje życie?Gdzie ja byłam przez te lata?Jak mogłam dopuścić do takich sytuacji?

No widzisz - sama odpowiedziałaś na swoje pytania. Co będzie jak z nim zostaniesz - przecież wiesz! Córce na pewno będzie ciężko, ale z czasem przyzwyczai się do nowej sytuacji. Pomyśl, ile jej zaoszczędzisz - bo mąż będzie się pewnie zachowywał coraz gorzej, jeśli zostaniesz z nim.

486

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość-ja taką listę zrobiłam już pół roku temu.Konsekwentnie i za stoickim spokojem dążyłam do realizacjej.I co się z nią stało?Mąż mnie wyśmiał i z upodobaniem pokazywał jakie to są bzdury robiąc wszystko żeby udowodnić,że mogę się starać nie wiem jak a i tak on będzie górą a ja nie mam nic do gadania.Prawdę mówiąc nie do końca mu się to udało bo ja mimo przegranej pierwszej walki nie poddałam się ale każde moje staranie to wielki ból i niepewność.Brak mi tej pewności siebie.Czuję strach przed konsekwencjami.Tylko jedna osoba w moim świecie utwierdza mnie w słuszności moich działań,reszta-jak pisałam wcześniej,chce lecieć do proboszcza ze skargą,że chyba diabeł mnie opętał.Ciężko jest tak walczyć jak się nie ma wsparcia.Człowiek w tedy zastanawia się czy aby to co robi jest słuszne.

487

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goga, czy masz literaturę pomocną w naszym problemie? Jeśli nie, to napisz na mojego mail'a - prześlę Ci.
Trzymaj się, wiem, że to trudne. Ja kiedy M. zaczynał kłótnię lub rozpoczynał swoje "jazdy" - bez słowa odwracałam się i wychodziłam do swojego pokoju. Jeśli nie masz swojego pokoju - wyjdź do łazienki, gdziekolwiek, byle jego ni słuchać. No i spokojnym głosem komunikuj: nie mam ochoty wysłuchiwać Twoich pretensji, wyrzutów, kłamstw itd. Jeśli będzie chciał Cię zatrzymać podczas Twojego odchodzenie do innego pomieszczania spokojnie powiedz: Proszę mnie nie dotykać, nie życzę sobie tego. Spokój, spokój i jeszcze raz spokój. To trudne, ale ja sama to przetrenowałam - w moim przypadku zadziałało.
No i zaglądaj tu do nas często kochana big_smile

488

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To co robisz jest sluszne... Gogus
Ci co lecą do proboszcza ze skarga mają diabla za skóra

489

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niekochana72,Zazdrość,dziękuję Wam.Mieć takie mądre babki w realu,posiedzieć przy lampce winka i troszkę się powspierać to było by coś wspaniałego.No ale nie można mieć wszystkiego i cieszę się,że tu trafiłam i mogę mieć w Was wsparcie.Kobitki,ja jestem niesamowicie spokojnym człowiekiem,kłótnie i pyskówki to nie moja dziedzina(ale trafiają się).Wszystko co mówię,mówię bardzo spokojnie i mój mąż też z tym,że jak on powie jakieś swoje "mądre" zdanie to tak idzie w pięty i ja zaraz płaczę bo jest mi bardzo przykro a on się nabija,że ja nic nie umiem tylko płakać.Jest to moja wada,wiem.Ale taki mam charakter,że zaraz ryczę.No i te moje w sumie monologi na temat jak to mnie krzywdzi,że musi się zmienić....ble,ble,ble.......od jakiegoś czasu nie gadam,nie płaczę tylko słucham,uśmiecham się ale w sobie dławię się.Jesem znacznie sliniejsza ale długa droga przede mną.

490

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niekochana72,wysłałam Ci maila.

491

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lecą po łączach książeczki do Gogi... big_smile

492

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki niekochna-pędzę sprawdzić czy doleciały ;D

493

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

niekochana72,Zazdrość,dziękuję Wam.Mieć takie mądre babki w realu,posiedzieć przy lampce winka i troszkę się powspierać to było by coś wspaniałego.No ale nie można mieć wszystkiego i cieszę się,że tu trafiłam i mogę mieć w Was wsparcie.Kobitki,ja jestem niesamowicie spokojnym człowiekiem,kłótnie i pyskówki to nie moja dziedzina(ale trafiają się).Wszystko co mówię,mówię bardzo spokojnie i mój mąż też z tym,że jak on powie jakieś swoje "mądre" zdanie to tak idzie w pięty i ja zaraz płaczę bo jest mi bardzo przykro a on się nabija,że ja nic nie umiem tylko płakać.Jest to moja wada,wiem.Ale taki mam charakter,że zaraz ryczę.No i te moje w sumie monologi na temat jak to mnie krzywdzi,że musi się zmienić....ble,ble,ble.......od jakiegoś czasu nie gadam,nie płaczę tylko słucham,uśmiecham się ale w sobie dławię się.Jesem znacznie sliniejsza ale długa droga przede mną.

Nie słuchaj go, szkoda czasu. Poczytaj mądrą książkę. Albo rób coś innego, co Ciebie interesuje. Wiesz, że jemu właśnie o łzy idzie, prawda? Wtedy ma władzę i satysfakcję.
Bo my kobiety takie głupie i emocjonalne..

494 Ostatnio edytowany przez goga1 (2010-11-20 22:09:03)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pewnie masz rację a nawet na pewno.Parę dni temu dogadywał mi,a ja obojętna jak bym go nie słyszała a jak skończył to pyta "ty nie płaczesz?" a ja niby zdziwiona pytam "mówileś coś?".Popatrzył zdziwiony i wyszedł z kuchni.Uśmiechnęłam się pod nosem ale serce wyło.
Książki dotarły,dzięki..........czytanie ich będzie moim nowym zajęciem na jesienne wieczory.

495

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

Pewnie masz rację a nawet na pewno.Parę dni temu dogadywał mi,a ja obojętna jak bym go nie słyszała a jak skończył to pyta "ty nie płaczesz?" a ja niby zdziwiona pytam "mówileś coś?".Popatrzył zdziwiony i wyszedł z kuchni.Uśmiechnęłam się pod nosem ale serce wyło.

Niestety, tak to jest. Znam to doskonale. Ale ja już wyhodowałam pancerzyk i nic mnie nie rusza. A M. właściwie dał sobie spokój ze złośliwościami i kłótniami. Chyba ambicja mu nie pozwala wink
Na początku nie jest łatwo - ja wieczorem płakałam do poduszki - tylko wiesz, jak już pisałam - trzeba później coś zrobić z twarzą wink Z czasem, kiedy zobaczysz, że to odnosi skutek - będzie łatwiej.
A jak będzie Ci bardzo ciężko to włazisz tu - i wylewasz wszystkie żale i całą niesprawiedliwość świata.  I już lepiej big_smile

496

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goga, doszło? 3 mail'e powinny być.

497

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Doszły,już namiętnie czytam "Czemu faceci kochają zołzy" i chyba coś do mnie dociera ale w całkiem innej kwesti.Pisałam,że mam przyjaciela.Super facet,uwielbiam go.Parę dni temu gdy odwiedził mnie w pracy była również moja koleżanka a gdy on wyszedł powiedziała "czy ty widzisz jak on na ciebie patrzy?Oczka ma jak zakochany kundel".Powiedziałam,że ja powaliło,że jest to facet na poziomie i nie w głowie mu romanse i,że nigdy nawet najmniejszą drobnostką nie pokazał,że może coś mu po głowie chodzić.A teraz się zastanawiam czy ona nie ma racji.Gdy nasze relacje były już na "wyższym poziomie" i ja miałam odwagę się zwierzyć z moich problemów z mężem to spytał czy wiem za co mnie polubił? No nie wiem,powiedz."Bo jesteś naturalna,zwykła,cholernie ciepła.Nie robisz nic żeby wzbudzić moją sympatię,nie nadskakujesz,nie flirtujesz,po prostu jesteś.Niby zwykła ale w swej prostocie i naturalności niezwykła i cudowna.Jesteś cholernie wartościową kobietą i był bym dumny gdybym miał taką żonę".nigdy w życiu nie nasłuchałam się tylu komplementów i powiem szczerze,że podniósł moje poczucie wartości.A teraz tak sobie myślę czy właśnie to oczym on mówił nie spowodowało,że się zakochał?Gdyby nie uwaga koleżanki nigdy bym o tym nie pomyślała.Kurczę,nie chcę go stracić,ja chcę jak do tej pory,przyjaciela.Jak głupia będę teraz rozmyślać i być może niepotrzebnie.

498

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam Was znowu. Pisze dlatego ze rozkleiłam sie totalnie. czekam. na cokolwiek od niego. Jak narkomanka. Wydawalo mi sie ze pracuje nad soba , obrzydzalam go sobie i td, zajelam sie szukaniem mieszkania.Jeden durny email z info o kontach bankowych od niego zmienil moja prace w niwecz. Zrobilam sobie nadzieje ze to jego forma skomunikowania sie ze mna. Uleglam wewnetrznej pokusie i napisalam mu maila  m.in ze jest mi przykro z powodu formy w jakiej nastapilo nasze zerwanie ( moj wybuch, placz, wyjscie demonstracyjne z samochodu, wyprowadzka i td) On oczywiscie nie odpisal mi na to a ja durna dalej czekam. Przyjechalam do rodzicow ktorzy jeszcze nic nie wiedza, siostrzency pytaja o wujka a ja wtedy ide do lazienki i placze. Nie wiem jak sie z tym uporac.Grupa wsparcia DDA dopiero za tydzien w piatek i bedzie to moj pierwszy raz. Staje sie znowu cieniem człowieka, a tak juz bylo dobrze, po przeczytaniu ksiazek które wyslala mi niekochana. Sama nie wiem co mam robic. Chyba operacje mOzgu. Jesli macie jakies rady dla mnie to wszystkiego wysłucham , byleby tylko choc troche ulzyc sobie samej

499

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

zajmuj mysli "na sile" czyms innym.
Idz do kina
idz na basen
idz na spacer np zpalic lampki na cmentarzu
wez ksiazke kucharska i ugotuj lub upiecz cos diabelnie trudnego

nie ma zlotej mysli ktora pomoze.
Musisz zajc sie czyms, wbrew sobie, wymusic na sobie myslenie o czyms innym.

500

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzieki zazdrosc, ja widze ze z tym zajmowaniem sie to mi wychodzi ze zaczelam czytac "sekret" jak jeszcze wieksza nadzieje sibie zrobic. ehhh. glupia jestem

501

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Mariorie napisał/a:

Witam Was znowu. Pisze dlatego ze rozkleiłam sie totalnie. czekam. na cokolwiek od niego. Jak narkomanka. Wydawalo mi sie ze pracuje nad soba , obrzydzalam go sobie i td, zajelam sie szukaniem mieszkania.Jeden durny email z info o kontach bankowych od niego zmienil moja prace w niwecz. Zrobilam sobie nadzieje ze to jego forma skomunikowania sie ze mna. Uleglam wewnetrznej pokusie i napisalam mu maila  m.in ze jest mi przykro z powodu formy w jakiej nastapilo nasze zerwanie ( moj wybuch, placz, wyjscie demonstracyjne z samochodu, wyprowadzka i td) On oczywiscie nie odpisal mi na to a ja durna dalej czekam. Przyjechalam do rodzicow ktorzy jeszcze nic nie wiedza, siostrzency pytaja o wujka a ja wtedy ide do lazienki i placze. Nie wiem jak sie z tym uporac.Grupa wsparcia DDA dopiero za tydzien w piatek i bedzie to moj pierwszy raz. Staje sie znowu cieniem człowieka, a tak juz bylo dobrze, po przeczytaniu ksiazek które wyslala mi niekochana. Sama nie wiem co mam robic. Chyba operacje mOzgu. Jesli macie jakies rady dla mnie to wszystkiego wysłucham , byleby tylko choc troche ulzyc sobie samej

Kochana, chyba nie myślałaś, że będzie łatwo? Będzie bolało, jeszcze nie raz. Ale już wiesz, co jest dla Ciebie najlepsze, prawda?
Nie czytaj maili od niego, szkoda Twoich nerwów. Musisz znaleźć sobie jakieś zajęcie, które zajmie Ci czas, który nieopatrznie mogłabyś poświęcić na rozmyślanie o nim. Aktywność fizyczna, jest dobrym pomysłem. Coś dla ciał i dla ducha.
Trzymaj się, jesteśmy z Tobą.

502

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ja tez jestem glupia big_smile
no to juz nas dwie big_smile
Sekret ma swoja tajemnicza moc.. pozwal uwierzyc ze nasze POZYTYWNE mysenie dziala cuda... ha ha
no i dziala! ale nie za sprawa mocy tajemnej ale za sprawa autosugestii.
taki trick zeby dac ludziom chec do pozytywnego myslenia
a pozytywne myslenie dziala cuda ALE z nami i z postrzeganiem swiata przez nas. Niestety nie bedzie cudow ze swiatem big_smile... no i nie wygramy tego obiecanego miliona w totka.

503

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dokladnie. to jak z magiczna różdzka. Patrze na moich rodziców i przykre to jest ale to małżenstwo od 30 lat pokazuje mi jak nie zachowywac sie w zwiazku. Nawet na starosc ojciec nie potrafi rozmawiac z matka normalnie tylko albo krzyczy albo zwraca uwage. To dołujące.A ona z nim jak słuzka. Wiem ze po niej mam to poswiecanie sie.Kocham ja ale taki przykład jaki kiałam w domu i dalej mam jesli tylko ich odwiedzam rodzi we mnie taki bunt ze ehh..
Niech tylko znajde to mieszkanie w tym tygodniu i zaczne zyc na nowo. Ale najpierw jeszcze 2 dni przede mna udawania, bo nie chce mowic rodzicom ze jestem juz singlem... ciezko bedzie.Powtórze sie raz jeszcze. dzieki ze istnieje strona taka jak ta i tak wspaniałe kobiety tutaj

504

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

wybacz rodzicom...
nie w sensie: godze sie na to co robicie ze swoim zyciem
ale w sensie: godze sie na to ze nic nie moge z tym zrobic

jakos te dwa dni przetrzymasz.
trzymam kciuki

505

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

dziewczynki co myślicie o wybaczeniu zdradzającemu. nie mówię tu o dalszym wspólnym życiu, tylko o zwyczajnym przebaczeniu by iść dalej i nie gryźć się. niech sobie żyje z inną niech tam ....... ale czy wy wybaczyłyście ?? czy kiedy spotkacie się przypadkiem na ulicy twarzą w twarz to co ?? jaka reakcja ??

506

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

dziewczynki co myślicie o wybaczeniu zdradzającemu. nie mówię tu o dalszym wspólnym życiu, tylko o zwyczajnym przebaczeniu by iść dalej i nie gryźć się. niech sobie żyje z inną niech tam ....... ale czy wy wybaczyłyście ?? czy kiedy spotkacie się przypadkiem na ulicy twarzą w twarz to co ?? jaka reakcja ??

Ja myślę, że wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Czy to był pojedynczy incydent, czy sytuacja, w której zdradzający długofalowo niszczył tą drugą osobę. Na pewno wybaczenie wymaga czasu, ale moim zdaniem jest możliwe. Łatwiej wybaczyć, kiedy na sytuację patrzymy już z mniejszymi emocjami. Na pewno ułatwia to kontakty, jeśli w związku były dzieci - dla nich lepiej gdy rodzice potrafią się dogadać.
Mam wrażenie, że z nienawiści, złości itp uczuć, które naturalnie pojawiają się po zdradzie - nie tak prosto wybaczyć. Chyba trzeba przejść jeszcze przez etap "zobojętnienia" na ta osobę - to pozwala nam złapać dystans.
Wydaje mi się, że osoba, która nie wybaczyła - nigdy w pełni nie odcina się od zdradzającego. Nie zazna spokoju, będzie ciągle rozpamiętywać to, co ją spotkało. A tu trzeba jasno powiedzieć - jego błąd, nie jest odpowiednim człowiekiem dla mnie. Ale nigdy nie pokusiłabym się o ocenianie kogoś, kto nie potrafi wybaczyć - takie jego prawo.

507

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja chyba właśnie wchodzę w etap wybaczania. ale nie wiem czy odpowiedziała bym na zwykłe "cześć" na mieście. może i tak, może nie. dopiero teraz gdy zaczynam być szczęśliwa z innym, zaczynam obojętnieć na to co on mi zrobił na to że będzie miał dziecko i bierze ślub w grudniu. ale wiem jedno że póki co, nie jestem gotowa stanąć z nim twarzą w twarz. jeszcze nie teraz jeszcze za wcześnie. jeszcze trochę czasu na to musi upłynąć. ale wiem że jedno mogę powiedzieć głośno "wybaczam ci, żyj sobie jak najlepiej możesz i dbaj o żonę, bo teraz to dla niej jesteś całym światem"

508

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ja przez jakiś czas trzymam w sobie urazę do człowieka, który wyrządził mi krzywdę ( mam na myśli zdradę ), teraz mam falę, ze go nienawidzę, za to co mi zrobił ( choć jednocześnie nadal go kocham ). Jak mi się teraz śni, a jest to często to budzę się strasznie zdołowana. To teraz gdyby miała go spotkać na ulicy, a jeszcze w towarzystwie jakiejś laski, to serce pękłoby z żalu. Długo nie będę gotowa na spotkanie z nim. Ale wiem, ze pewnego dnia na niego się natknę, bo uwielbia spacery i kino, więc z moim " szczęściem " jeśli wybrałabym się do kina lub po zakupy to na pewno go spotkam. Dlatego nie mam najmniejszej ochoty gdziekolwiek się ruszać. w Piątek zmusiłam się pójść do galerii handlowej ( siostra mnie bardzo prosiła ), przez cały czas widziałam zakochane pary, oglądałam się wokół siebie czy przypadkiem on się nie kręci. To było ponad moje siły. Jestem za słaba psychicznie na to.

509

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

też przechodziłam fazę "o boże nie pozwól mi na niego wpaść" teraz chodzę dumnie z głową podniesiona do góry po mieście bez strachu że będzie stał na przystanku czy szedł sobie do sklepu. Mam czyste sumienie mogę co rano spojrzeć sobie w twarz w lustrze i powiedzieć "matko, ale ty jesteś super tongue". nie czuję wstydu ani żalu, przeszło. . . . wydaje mi się że to za sprawą nowego rodzącego się uczucia. wiem jednak że jeśli wyjdzie mi z obecnym adoratorem to mój były będzie w moim życiu już zawsze, bo to najlepsi koledzy. Ostatnio kiedy mój adorator powiedział mi "X kazał Cię pozdrowić" odpowiedziałam tylko "to fajnie, ale ja nie chcę nic na jego temat słyszeć". Czuję w sobie jedynie strach że adorator i mój ex są w zmowie aby mnie wyrolować na coś. ale to wyjdzie z czasem. póki co korzystam z tego że coś się zaczęło dziać i jestem jak skowronek smile

510

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

też przechodziłam fazę "o boże nie pozwól mi na niego wpaść" teraz chodzę dumnie z głową podniesiona do góry po mieście bez strachu że będzie stał na przystanku czy szedł sobie do sklepu. Mam czyste sumienie mogę co rano spojrzeć sobie w twarz w lustrze i powiedzieć "matko, ale ty jesteś super tongue". nie czuję wstydu ani żalu, przeszło. . . . wydaje mi się że to za sprawą nowego rodzącego się uczucia. wiem jednak że jeśli wyjdzie mi z obecnym adoratorem to mój były będzie w moim życiu już zawsze, bo to najlepsi koledzy. Ostatnio kiedy mój adorator powiedział mi "X kazał Cię pozdrowić" odpowiedziałam tylko "to fajnie, ale ja nie chcę nic na jego temat słyszeć". Czuję w sobie jedynie strach że adorator i mój ex są w zmowie aby mnie wyrolować na coś. ale to wyjdzie z czasem. póki co korzystam z tego że coś się zaczęło dziać i jestem jak skowronek smile

Ja też bym tak robiła. Z całego serca życzę Ci, żeby się udało.
I bardzo Ci jestem wdzięczna za założenie tego wątku. big_smile

511

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niekochana smile mi też ten wątek wiele pomógł. przeszłam zdradę 2 razy, i po przeanalizowaniu historii każdej z nas doszłam do wielu trafnych wniosków.
też mam nadzieję że mi się poukłada, czasami myślę sobie czy mi na pewno nie będzie przeszkadzało to że no siłą rzeczy ciągle ex będzie w moim życiu. do tego dziwnie się w tym czuje, że co pierw kochałam się z nim teraz z jego najlepszym kumplem ?? ehh to jest dziwne

512

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

a ja jestem zawieszona. Poniewaz moj partner podjal sie terapii... zawiesilam sie w emocjach do niego... czekam
nasze spotkania maja calkiem inny wymiar, ale dwa razy musialam pokazac wyraznie choc zyczliwie moja granice.
Gotowalam sie w srodku, zeby powiedziec to tak jak trzeba. Za pierwszym razem przyjal do wiadomosci i przeprosil. Nie bylo to takie trudne jak myslalam.
Za drugim razem wyszlam z jego domu ze slowami "nie zamierzam spedzac z Toba wieczoru w taki sposob. Nie pozwole sie ranic"
Po wyjsciu czulam jak trzepie moje cialo cale to moje uzaleznienie i ta nienaturalnosc mojego zachowania... powinnam przeciez zostac poplakac sie i przez lzy pytac dlaczego znowu... to byloby normalne, przynajmniej dla mnie i dla Morfeusza.
W miare jak oddalalam sie samochodem emocje opadaly, po 15 min drogi wlaczylam radio bo zdalam sobie sprawe ze przeciez mam radio, no i ze jade samochodem, O! juz tu jestem! jest wieczor, ladna pogoda... moja ulubiona piosenka
Uspokoilam sie
Tego wieczora zadzwonil z przeprosinami i obiecal ze sie nie powtorzy. zobaczymy.
Wszystko zle co sie miedzy nami kiedys dzialo bylo nasza wspolna wina. Niszczylismy nasza milosc wzajemnie. Dzialanosc czlowieka "kochajacego za bardzo" ma niszczycielska moc.
Przez to, ze wyszlam w dobrym momencie nie wydarzylo sie miedzy nami wiecej zlych rzeczy i nie zostalo wypowiedzianych wiecej zlych slow.

Przezywa strasznie to czego go ucza na tych terapiach... nie odkryl jeszcze, ze jest DDA. Nadopiekuncza matka i ojciec alkoholik. W domu bywala przemoc fizyczna i werbalna sad podsunelam mu mysl o DDA. Zapytal, co to. Dalam mu ksiazke.
Jeszcze nie zaczal czytac.

zadawalam sobie pytanie czy go kocham. Poprosilam terapeutke o pomoc w odroznieniu prawdziwej milosci od wspoluzaleznienia. bo moze ja go nie kocham tylko potrzebuje.
zadawala pytania:
czy lubisz z nim spedzac czas?
czy lubicie romwawiac na jakies inne tematy niz zwiazek i relacje?
o czym?
co w nim lubisz?
czym on sie interesuje?
jak spedzacie wolny czas?
jak wygladaja wasze wspolne zakupy?
czy robi ci mile niespodzianki?
jakie prezenty dla siebie szykujecie na gwiazdke?

i juz nie pamietam co jeszcze...

na zakonczenie sama powiedzialam: no dobra kocham go. Kocham go podwojnie big_smile normalnie jak czlowieka... i potrzebuje go jako pozywki dla mojego wspoluzaleznienia
rozesmiala sie, Powiedziala, ze ma ze mna fun!

513 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-11-22 11:32:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ech! Nie mogłam znaleźć czasu na pisanie, ale czytałam Was dziewczyny!

Zazdrość, odpowiadam na pytania. A swoją drogą jestem w szoku, że tak dogłębnie potrafiłaś to wszystko rozgryźć i celnie "wyciągnąć" najważniejsze aspekty sprawy. Dosłownie jakbyś siedziała we mnie...!!! No szok !

Zazdrosc napisał/a:
mama.Niki napisał/a:

Wszystkie grzechy, jakie robiłam przeciwko sobie, robiłam żeby zaspokoić moje własne potrzeby np.: zakończyć okres ciszy - bo źle się czułam w takiej atmosferze,.

Czy chcialas ta cisze zakonczyc bo to niedojrzale i utrudnia komunikacje, czy chcialas by zaprzestal milczenia bo ranil Cie tym milczeniem i psychicznie bylo to dla Ciebie nie do zniesienia?.

Bo rani i psychicznie nie daję rady smile

Zazdrosc napisał/a:
mama.Niki napisał/a:

zadzwonić - bo byłam ciekawa co u niego, kiedy wróci z pracy.

No to maxymalnie jeden telefon dziennie?"?

No niestety nie smile Zazwycaaj 2-3 odwyjazdu do pracy do czasu powrotu męża do domu. Ale jak tylko spóźniał się 20 min to zaraz było mi czegoś brak... Bo już byłam nastawiona, że o tej porze miał być dostępny dla mnie..

Zazdrosc napisał/a:
mama.Niki napisał/a:

chodzenie za nim, żeby "dokończyć temat" - bo nie lubię nierozwiązanych problemów,  itp..

a kiedy uznalabys problem za rozwiazany, czy jak bedzie po Twojej mysli? a co by bylo gdyby ten problem nie byl rozwiazany?.

Jak będzie po mojej myśli big_smile

Zazdrosc napisał/a:
mama.Niki napisał/a:

miałam do siebie pretensje, że jestem taka mało kobieca, że inne babeczki to potrafią się tak zdystansować, wycofać -  a ja nie! Bo przecież tak mi zależy, żeby wszystko było ok., żebyśmy zawsze byli tacy "sklejeni" ze sobą. .

Czy do tego dazylas we wszystkich swoich staraniach? A co sie dzialo gdy nie bylo tego uczucia sklejenia?.

Gdy nie było tego sklejenia czułam się paskudnie sad Taka rozdrażniona, spanikowana, niespokojna, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, niczym się zjająć, o niczym innym mysleć sad

Zazdrosc napisał/a:
mama.Niki napisał/a:

I zadanie jakie sobie stawiam to zmienić swoją "naturę", czyli jakby zmienić swoje mechanizmy działania, a to się chyba wiąże ze zmianą sposobu myślenia. Chcę by moje prawidłowe, pożądane w danej sytuacji zachowanie (takie konstruktywne i godne) wypływało niejako ze mnie, a nie, żebym musiała się zastanawiać jak się zachować by nie grzeszyć przeciwko sobie. .

A zatem pytasz co jest normalne i zdrowe, zeby wprowadzic to w zycie... bo juz sama nie wiesz co jest normalne? czy moze wiesz ale nie umiesz tego zastosowac?.

No właśnie nie wiem co jest normalne - ale to mój błąd bo nigdy się nad tym nie zastanawiałam. W szkole tego niestety też nie uczą smile -  a szkoda!  Żyłam na zasadzie "oto jestem" tylko, że jak większość DDA schematy moich zachowań nie są normalne bo nie pochodzą z normalnego dzieciństwa. Natomiast teraz, gdy jestem tu na forum, gdy chodzę na terapię, nie mogę już mieć wymówek - prawda? smile Ode mnie zalezy czy coś z tym zrobię czy nie, ale przypuszczam (mam nadzieję), że jak coś z tym zrobię to będzie mi się lepiej (spokojniej) żyło?

Zazdrosc napisał/a:
mama.Niki napisał/a:

No właśnie nigdy tego nie robiłam i wydawało mi się, że ta szczerość zaprocentuje. Bo może (a raczej na pewno big_smile) mam swoje wady, ale jestem ucziwa, nie manipuluję, nie oszukuję, nie kłamię, nie gram, nie dąsam się itp. itd. No i okazało się, że nie zaprocentowała.

Czy nie dasasz sie i nie grasz i nie oszukujesz bo chcesz osiagnac cel "sklejenia" sie ze soba i to oznacza to Twoje "zaprocentuje"?

Hmmm tu nie wiem co odpowiedzieć. Nie zastanawiałam się nad tym. Jednego jestem pewna: moim postępowaniem zawsze kierowały emocje, nie kalkulacja... Może gdybym kalkulowała to postępowałabym "bardziej rozważnie" tylko, że to nie byłabym ja... Sama nie wiem co gorsze sad

bez serca napisał/a:

dziewczynki co myślicie o wybaczeniu zdradzającemu. nie mówię tu o dalszym wspólnym życiu, tylko o zwyczajnym przebaczeniu by iść dalej i nie gryźć się. niech sobie żyje z inną niech tam ....... ale czy wy wybaczyłyście ?? czy kiedy spotkacie się przypadkiem na ulicy twarzą w twarz to co ?? jaka reakcja ??

Serce (jakoś ten nick mi do Ciebie bardziej pasuje smile) - czy ja wybaczę? Nie wiem co miałoby to oznaczać? Obecnie jestem w stanie jakiejś obojętności w odniesieniu do tego co się stało. Nie wiem czy to jest wybaczenie, chyba jednak nie o takie uczucie Ci chodzi. Tym niemniej nie gryzę się już, jestem na etapie "niech sobie żyje jak chce , to już tylko jego sprawa". To, że jest człowiekiem zdolnym do kłamstwa, oszustwa, zdrady, ranienia i porzucenia żony i dziecka -  to jego problem, jego "defekt", nie mój i to nie może mi zatruwać życia. Zrozumiałam, że pod tym względem nasze wartości się różnią więc nie wiem czy dobrze by było gdybyśmy mieli nadal "ze sobą coś wspólnego"  - bo jednak zbieżne poglądy na tak podstawowe reguły w związku są ważne.  Czy mój mąż ułoży sobie szczęśliwie życie z obecną kochanką lub jakąś inną kobietą? Być może. Jest mi to też w zasadzie obojętne. Obecnie jest z kobietą, która też zdradziła i porzuciła swojego parnera, ojca jej dziecka, z którym żyła ileśtam lat. Zatem być może "nadają na tych samych falach" i będzie im razem dobrze. Ja wiem, że mnie taki związek by nie satysfakcjonował - no ale to "mój problem" więc takiego związku nigdy nie szukałam i nie będę szukać smile
Natomiast uważam, że nie mam obowiązku być dla mojego jeszcze męża miła ani teraz ani w przyszłości, nie mam obowiązku darzyć go np. sympatią "ze względu na wspólne lata".  Oczywiście nie zamierzam dążyć do jakiejś wojny, ale na dzień dzisiejszy mogę mu zaoferować obojętność i do nieczego więcej nie zamierzam się zmuszać. Co będzie w przyszłości - czas pokaże. Po co dziś mam o tym myśleć? smile

A z takich luźnych przemyśleń: Zazdrość kilka razy pytała się "Co dziś zrobiłyście dla siebie?".
Otóż ja wiem czego NIGDY NIE ZROBIŁAM smile I zakiełkowała we mnie myśl, żeby zaeksperymentować. Uświadomiłam sobie, że nigdy nie byłam sama w kawiarni na jakiejś kawce i ciastku. Postanowiłam, że w wolnej chwili się wybiorę bo jestem ciekawa jakie to uczucie. Nie wiem czy mi się spodoba czy nie, ale dam Wam znać smile

Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia wszystkim!

514 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-22 11:37:57)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

o rany, wez gazete!
ja tez sprobowalam z ta kawiarnia!
zabraklo mi gazety... wyciagnelam laptopa z samochodu bo napis glosil, ze internet free big_smile
i sie rozluznilam
a tak na marginesie ... to ty wyciagnelas wnioski i zaglebilas wszystkie aspekty sprawy big_smile ja tylko zadalam pytania big_smile

515

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ludzie zawsze będą potrzebowali miłości i zawsze będą ranieni. jedyne co można zrobić to przyjąć to dzielnie na "klatę" wysmarkać nos i iść do przodu. jeszcze wiele cierpień zapewne przed nami dziewczyny, nie koniecznie z miłości ale np związane ze śmiercią z chorobą wypadkiem. wtedy dopiero uświadomimy sobie "phi to pikuś do tego co przeżyłam po zdradzie, rozwodzie, rozstaniu".
trzeba mieć ciągle otwarte oczy, żyć według swoich zasad i przekonań i nigdy ale to przenigdy nie dać się złamać. a już na pewno żadnemu facetowi.
zjawi się ktoś lub coś kto rozgoni czarne chmury, znów będzie słoneczko. za chwilę znów chmury. ale to jest właśnie piękne, takie nieprzewidywalne inne.
tak to już jest pierw czekamy aż ukończymy szkołę, studia, magisterkę, znajdziemy bratnia duszę, weźmiemy ślub, urodzimy dziecko, wychowamy je, urodzą się wnuki i ............ no właśnie i potem co ?? jeśli nie mamy przy sobie tego partnera na życie przyjaciół to na stare lata zostanie nam właśnie tylko to pytanie "i co teraz skoro wszystko na co czekałam już jest za mną?"

516

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

o rany, wez gazete!

big_smile
Zamierzam wziąć "Radość życia" - kupiłam i czytam smile Muszę Ci powiedzieć, że "pierwsze czytanie" tej książki to masakryczna rewolucja. Nie, żeby była głupia i bez sensu tylko sposób podejscia do życia, do problemów, prezentowany przez autora, na dzień dzisiejszy w głowie mi się nie mieści smile Na pewno będzie z czasem "drugie czytanie" i mam nadzieję, że wtedy parę rzeczy będzie mi łatwiej przyswoić i spróbować wykorzystać w codziennych relacjach z otoczeniem. smile

Zazdrosc napisał/a:

a tak na marginesie ... to ty wyciagnelas wnioski i zaglebilas wszystkie aspekty sprawy big_smile ja tylko zadalam pytania big_smile

O rany - Zazdrość smile Zmuszasz mnie do myślenia i do refleksji big_smile Teraz muszę się zastanowić co zrobić ze swoimi wnioskami. A liczyłam na gotowe podpowiedzi wink lol

517

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wczoraj mój małżonek zadzwonił. Powiedziałam mu jak doradziła Pani psycholog - " jak chcesz rozmawiać to zapraszam do Polski". I byłam z siebie taka dumna.
A dzisiaj już nie jestem taka pewna że dobrze zrobiłam, już nie jestem taka dumna.  Może jednak można było porozmawiać. Jak sobie radzić w takiej sytuacji??? Co lepiej zrobić rozmawiać czy też zerwać Kontakt. Jak myślicie?
Pozdrawiam

518

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:

Wczoraj mój małżonek zadzwonił. Powiedziałam mu jak doradziła Pani psycholog - " jak chcesz rozmawiać to zapraszam do Polski". I byłam z siebie taka dumna.
A dzisiaj już nie jestem taka pewna że dobrze zrobiłam, już nie jestem taka dumna.  Może jednak można było porozmawiać. Jak sobie radzić w takiej sytuacji??? Co lepiej zrobić rozmawiać czy też zerwać Kontakt. Jak myślicie?
Pozdrawiam

Dobrze zrobiłaś. Chce pogadać po tym jak się zachowywał - niech się postara. A czy warto jeszcze rozmawiać - Ty wiesz najlepiej.

519

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Epoka - popieram Niekochaną w 100%. Nie zatrzasnęłaś mu zupełnie drzwi, a prawda jest taka, że jeśli mężczyźnie zależy na kobiecie to zrobi wszytko. Wszystko!!! Jeśli będzie chciał Cię odzyskać - znajdzie drogę. Jeśli nie - to po co z nim być?

520

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem i nie wiem czego chcę. Wiem i nie wiem co dalej robić  - to taka emocjonalna sinusoida. Jak prawie jestm zdecydowana  czego chcę , to coś sie stanie. Czegos sie dowiem i znowu wszystko od poczatku. Zastanawiam sie czy zawsze tak musi boleć. I zadaje sobie pytanie  co zrobić żeby wreście przestało boleć, żeby wreszcie zapomnieć i  zacząć iść do przodu, żeby przestać myśleć.
Przeczytałam wszystkie posty z tej "grupy" i właściwie wiem że kochałam za bardzo. Ale dlaczego miałam nie kochać? - skoro moi dwaj mężczyźni ( syn, mąż) byli całym światem.
Moj syn stoi przy mnie murem i to najmilsze co mnie spotkało. Kiedy z nim rozmawiam ( kończy studia za granicą) to mówi mi że " nie martw się mamo - damy radę" - to taki jasny płomyk w moim życiu"
Dziekuję carol79 za książki - może jak je przeczytam - bedzie trochę lżej

Posty [ 456 do 520 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024