Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 95 z 95 ]

66

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
złoto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jeśli stwierdzę, że np. nie chcę mieć dzieci, to czy druga strona ma oczekiwać, że po paru latach zmienię zdanie?

A co jeśli Twojej partnerce zmieniłoby się po latach i jednak chciałaby mieć dziecko?

Dobre pytanie. Ktoś może nie chcieć dzieci, a za kilka lat optyka mu się zmieni. Albo z jednym partnerem kobieta nie chce dzieci, nie ma dzieci. A z drugim - nagle okazuje się, ze chce?
A to i tak mniejszy problem, niż w sytuacji, gdy ktoś chce dziecko, a po jego urodzeniu stwierdza, że nie tak sobie to wyobrażał i jednak lepiej było nie mieć dziecka.

W moim przypadku trochę tak było - wcześniej nie chciałam dzieci, nienawidziłam reklam z pieluszkami i gerberkami (nadal mnie drażnią), a po latach poczułam nagle, że może jednak bym chciała...

Owszem, mogę żałować zdecydowania się na dziecko, ale tak samo mogę żałować, jeśli zrezygnuję i już nigdy nie będę miała szansy. Jest taka grupa na fb "żałuję rodzicielstwa" i parę lat temu czytałam historie tych ludzi niekiedy z przerażeniem, mając wizję siebie w podobnych sytuacjach. Poza tym, dawno temu zajmowałam się dzieckiem, trudnym dzieckiem, i pewnie stąd wzięła się moja głęboka niechęć. Jednak swoje dziecko wychowuje się po swojemu, więc chyba bez sensu jest tak bardzo opierać się na doświadczeniach innych osób, czy nawet na własnych, ale z cudzym.

Bert44 napisał/a:

Jeśli na początku zwiazku mowie nie chce dzieci to nie chce. To jeden z tematow gdzie nie ma kompromisu. Jeśli się babce zmieni (albo facetowi   - obojetnie) to ta osoba zmienia wczesniej ustalone warunki. I koniec zwiazku bi nie ma polsrodkow

Cóż za oschłość i podejście niemalże biznesowe tongue A gdzie miłość?

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-06-08 20:00:30)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
złoto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A co jeśli Twojej partnerce zmieniłoby się po latach i jednak chciałaby mieć dziecko?

Dobre pytanie. Ktoś może nie chcieć dzieci, a za kilka lat optyka mu się zmieni. Albo z jednym partnerem kobieta nie chce dzieci, nie ma dzieci. A z drugim - nagle okazuje się, ze chce?
A to i tak mniejszy problem, niż w sytuacji, gdy ktoś chce dziecko, a po jego urodzeniu stwierdza, że nie tak sobie to wyobrażał i jednak lepiej było nie mieć dziecka.

W moim przypadku trochę tak było - wcześniej nie chciałam dzieci, nienawidziłam reklam z pieluszkami i gerberkami (nadal mnie drażnią), a po latach poczułam nagle, że może jednak bym chciała...

Owszem, mogę żałować zdecydowania się na dziecko, ale tak samo mogę żałować, jeśli zrezygnuję i już nigdy nie będę miała szansy. Jest taka grupa na fb "żałuję rodzicielstwa" i parę lat temu czytałam historie tych ludzi niekiedy z przerażeniem, mając wizję siebie w podobnych sytuacjach. Poza tym, dawno temu zajmowałam się dzieckiem, trudnym dzieckiem, i pewnie stąd wzięła się moja głęboka niechęć. Jednak swoje dziecko wychowuje się po swojemu, więc chyba bez sensu jest tak bardzo opierać się na doświadczeniach innych osób, czy nawet na własnych, ale z cudzym.

Bert44 napisał/a:

Jeśli na początku zwiazku mowie nie chce dzieci to nie chce. To jeden z tematow gdzie nie ma kompromisu. Jeśli się babce zmieni (albo facetowi   - obojetnie) to ta osoba zmienia wczesniej ustalone warunki. I koniec zwiazku bi nie ma polsrodkow

Cóż za oschłość i podejście niemalże biznesowe tongue A gdzie miłość?

Eeeee tam milosc to hormony smile

A tak na poważnie to duży problem w niektorych związkach. Temat gdzie nie ma kompromisow. Milosc chyba nie ma z tym za wiele wspólnego. Jak się komuś zmieni to albo jedna osoba sie poświęci i zgodzi na dziecko albo druga sie poświęci i zrezygnuje z dziecka. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Najlepiej jak sie dobiorą ludzie z takim samym podejsciem

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
złoto napisał/a:

Dobre pytanie. Ktoś może nie chcieć dzieci, a za kilka lat optyka mu się zmieni. Albo z jednym partnerem kobieta nie chce dzieci, nie ma dzieci. A z drugim - nagle okazuje się, ze chce?
A to i tak mniejszy problem, niż w sytuacji, gdy ktoś chce dziecko, a po jego urodzeniu stwierdza, że nie tak sobie to wyobrażał i jednak lepiej było nie mieć dziecka.

W moim przypadku trochę tak było - wcześniej nie chciałam dzieci, nienawidziłam reklam z pieluszkami i gerberkami (nadal mnie drażnią), a po latach poczułam nagle, że może jednak bym chciała...

Owszem, mogę żałować zdecydowania się na dziecko, ale tak samo mogę żałować, jeśli zrezygnuję i już nigdy nie będę miała szansy. Jest taka grupa na fb "żałuję rodzicielstwa" i parę lat temu czytałam historie tych ludzi niekiedy z przerażeniem, mając wizję siebie w podobnych sytuacjach. Poza tym, dawno temu zajmowałam się dzieckiem, trudnym dzieckiem, i pewnie stąd wzięła się moja głęboka niechęć. Jednak swoje dziecko wychowuje się po swojemu, więc chyba bez sensu jest tak bardzo opierać się na doświadczeniach innych osób, czy nawet na własnych, ale z cudzym.

Bert44 napisał/a:

Jeśli na początku zwiazku mowie nie chce dzieci to nie chce. To jeden z tematow gdzie nie ma kompromisu. Jeśli się babce zmieni (albo facetowi   - obojetnie) to ta osoba zmienia wczesniej ustalone warunki. I koniec zwiazku bi nie ma polsrodkow

Cóż za oschłość i podejście niemalże biznesowe tongue A gdzie miłość?

Eeeee tam milosc to hormony smile

A tak na poważnie to duży problem w niektorych związkach. Temat gdzie nie ma kompromisow. Milosc chyba nie ma z tym za wiele wspólnego. Jak się komuś zmieni to albo jedna osoba sie poświęci i zgodzi na dziecko albo druga sie poświęci i zrezygnuje z dziecka. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Najlepiej jak sie dobiorą ludzie z takim samym podejsciem

Mam takie samo zdanie. Na kompromisy można iść w sprawie wyjazdow raz jedziemy do Wloch, a raz do Grecji.
Nie da się natomiast iść na kompromis w kwestii dzieci

69

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:

Eeeee tam milosc to hormony smile

A tak na poważnie to duży problem w niektorych związkach. Temat gdzie nie ma kompromisow. Milosc chyba nie ma z tym za wiele wspólnego. Jak się komuś zmieni to albo jedna osoba sie poświęci i zgodzi na dziecko albo druga sie poświęci i zrezygnuje z dziecka. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Najlepiej jak sie dobiorą ludzie z takim samym podejsciem

Kiedyś też tak myślałam, ale właśnie za sprawą uczuć mi się zmieniło, nagle. I to nie było jakieś tam pożądanie, a dużo więcej. Tak więc na podstawie tej mojej "przemiany", stwierdzam, że jeśli kogoś naprawdę kochamy, to możliwość stworzenia człowieczka z naszych wspólnych genów oraz przekazania swoich wartości itd., to coś wspaniałego.

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Eeeee tam milosc to hormony smile

A tak na poważnie to duży problem w niektorych związkach. Temat gdzie nie ma kompromisow. Milosc chyba nie ma z tym za wiele wspólnego. Jak się komuś zmieni to albo jedna osoba sie poświęci i zgodzi na dziecko albo druga sie poświęci i zrezygnuje z dziecka. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Najlepiej jak sie dobiorą ludzie z takim samym podejsciem

Kiedyś też tak myślałam, ale właśnie za sprawą uczuć mi się zmieniło, nagle. I to nie było jakieś tam pożądanie, a dużo więcej. Tak więc na podstawie tej mojej "przemiany", stwierdzam, że jeśli kogoś naprawdę kochamy, to możliwość stworzenia człowieczka z naszych wspólnych genów oraz przekazania swoich wartości itd., to coś wspaniałego.

To prawda. Ja bym nawet mogła mieć jeszcze jedno dziecko, ale tylko wtedy gdybym była bogata i stać,by mnie było na niańkę. Super było by mieć np każdego dnia wolne np od 10 rano do 17:00. A rano i wieczorem zajmować się dzieckiem. Nie mam nic przeciwko drugiemu dziecku pod warunkiem, że bym miała czas wolny dla siebie

71

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Eeeee tam milosc to hormony smile

A tak na poważnie to duży problem w niektorych związkach. Temat gdzie nie ma kompromisow. Milosc chyba nie ma z tym za wiele wspólnego. Jak się komuś zmieni to albo jedna osoba sie poświęci i zgodzi na dziecko albo druga sie poświęci i zrezygnuje z dziecka. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Najlepiej jak sie dobiorą ludzie z takim samym podejsciem

Kiedyś też tak myślałam, ale właśnie za sprawą uczuć mi się zmieniło, nagle. I to nie było jakieś tam pożądanie, a dużo więcej. Tak więc na podstawie tej mojej "przemiany", stwierdzam, że jeśli kogoś naprawdę kochamy, to możliwość stworzenia człowieczka z naszych wspólnych genów oraz przekazania swoich wartości itd., to coś wspaniałego.

Pod warunkiem ze druga strona tez tak uwaza. Ona dalej moze uwazac tak jak Ty 3 lata wczesniej

72

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Julia life in UK napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Eeeee tam milosc to hormony smile

A tak na poważnie to duży problem w niektorych związkach. Temat gdzie nie ma kompromisow. Milosc chyba nie ma z tym za wiele wspólnego. Jak się komuś zmieni to albo jedna osoba sie poświęci i zgodzi na dziecko albo druga sie poświęci i zrezygnuje z dziecka. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Najlepiej jak sie dobiorą ludzie z takim samym podejsciem

Kiedyś też tak myślałam, ale właśnie za sprawą uczuć mi się zmieniło, nagle. I to nie było jakieś tam pożądanie, a dużo więcej. Tak więc na podstawie tej mojej "przemiany", stwierdzam, że jeśli kogoś naprawdę kochamy, to możliwość stworzenia człowieczka z naszych wspólnych genów oraz przekazania swoich wartości itd., to coś wspaniałego.

To prawda. Ja bym nawet mogła mieć jeszcze jedno dziecko, ale tylko wtedy gdybym była bogata i stać,by mnie było na niańkę. Super było by mieć np każdego dnia wolne np od 10 rano do 17:00. A rano i wieczorem zajmować się dzieckiem. Nie mam nic przeciwko drugiemu dziecku pod warunkiem, że bym miała czas wolny dla siebie

W takim układzie to lepiej chomika weź

73

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Julia life in UK napisał/a:
złoto napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Ja ogólnie  nie chce mieć drugiego dziecka po prostu z wygody. Zamiast zmieniać pieluchy i wstawać po nocach wolała bym korzystać z czasu wolnego i zajac się innymi bardziej ambitniejszymi rzeczami niż robieniem papek i bawieniem się zabawkami z dzieckiem
Chyba, że stać by mnie było na niańkę lub żłobek i wiedziała bym,że mimo dziecka nadal moge mieć dużo czasu wolnego, ale do tego musiała bym być bogata, a nie jestem

A z zasiłków Cię nie stać na niańkę? To coś słaby ten zasiłek.

Nianki są drogie w Anglii. Ludzi pracujących nie stac, a co dopiero mnie-i często matka zostaje z dziecmi w domu az zaczna szkole-chyba ,że zarabiaja naprawdę dużo
Ja mam ok tysiac zasilkow,a taka nianka na prawie caly tydzień pilnowania dziecka to i z 500f bierze na cały etat albo i więcej.  Nianie dobrze zarabiaja gdybym miała święta cierpliwość to też bym została nianka

Może jeszcze zostaniesz, kto wie?

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Kiedyś też tak myślałam, ale właśnie za sprawą uczuć mi się zmieniło, nagle. I to nie było jakieś tam pożądanie, a dużo więcej. Tak więc na podstawie tej mojej "przemiany", stwierdzam, że jeśli kogoś naprawdę kochamy, to możliwość stworzenia człowieczka z naszych wspólnych genów oraz przekazania swoich wartości itd., to coś wspaniałego.

To prawda. Ja bym nawet mogła mieć jeszcze jedno dziecko, ale tylko wtedy gdybym była bogata i stać,by mnie było na niańkę. Super było by mieć np każdego dnia wolne np od 10 rano do 17:00. A rano i wieczorem zajmować się dzieckiem. Nie mam nic przeciwko drugiemu dziecku pod warunkiem, że bym miała czas wolny dla siebie

W takim układzie to lepiej chomika weź

Dlaczego chomika? Co jest zlego w moim układzie?

75

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?

A ja zanim będę się zastanawiał nad tym czy mieć czy nie mieć muszę znalezc tą osobę z którą będę mógł je zrobić

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Miklosza napisał/a:

A ja zanim będę się zastanawiał nad tym czy mieć czy nie mieć muszę znalezc tą osobę z którą będę mógł je zrobić

No tak, ale myślę, że sobie kogoś znajdziesz

77 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-06-08 20:58:02)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:

Pod warunkiem ze druga strona tez tak uwaza. Ona dalej moze uwazac tak jak Ty 3 lata wczesniej

To znaczyłoby dla mnie, że nie kocha, a jedynie pożąda i mu odpowiadam (długoterminowo). wink

78 Ostatnio edytowany przez Kolekcjoner Dusz (2025-06-08 22:22:11)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Pod warunkiem ze druga strona tez tak uwaza. Ona dalej moze uwazac tak jak Ty 3 lata wczesniej

To znaczyłoby dla mnie, że nie kocha, a jedynie pożąda i mu odpowiadam (długoterminowo). wink

Ale to wcale nie oznaczałoby, że Cię nie kocha.
Oznaczałoby po prostu, że nie zmienił swoich poglądów w funkcji czasu.
I tyle.
I oczywiście Ty miałaś prawo zmienić swoje, szczególnie w kwestii dziecka. Różnie w życiu bywa, czasem po prostu nadchodzi "ten czas" i już. Ale ten proces niekoniecznie zachodzi u obojga partnerów. I wcale nie musi.
Mieszanie do tego braku miłości nie jest dobre smile

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

To prawda. Ja bym nawet mogła mieć jeszcze jedno dziecko, ale tylko wtedy gdybym była bogata i stać,by mnie było na niańkę. Super było by mieć np każdego dnia wolne np od 10 rano do 17:00. A rano i wieczorem zajmować się dzieckiem. Nie mam nic przeciwko drugiemu dziecku pod warunkiem, że bym miała czas wolny dla siebie

W takim układzie to lepiej chomika weź

Dlaczego chomika? Co jest zlego w moim układzie?

To taka szklanka wody "zamiast".

80 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-06-08 22:03:14)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Pod warunkiem ze druga strona tez tak uwaza. Ona dalej moze uwazac tak jak Ty 3 lata wczesniej

To znaczyłoby dla mnie, że nie kocha, a jedynie pożąda i mu odpowiadam (długoterminowo). wink

Ale wiesz ze to nie fair? On Cie kocha, ROWNIEZ pozada, jest Wam dobrze a on nie zrobil nic tylko pozostał przy swoim zdaniu. To Ty zmieniasz zasady gry. Nie ma zwiazku z miłością. On trzyma sie swoich ustaleń.

A 3 lata wczesniej to go nie kochałaś tylko pozadalas? Bo dzieci nie chcialas

A jesli umówimy sie ze mieszkamy w mieście i nagle stwierdzisz ze ten zgielk Cie meczy i chcesz na wies pod miastem a on nie. Bo lubi zgielk. To tez juz Cie nie kocha tylkonl sobie pobzykac chce?

Tonl duzy problem ze ludzie nie dogadują warunków, potrzeb, celow itd zanim sie zwiaza. Ja tez mlody byłem i ten błąd popełniłem. Potem zdziwienie ze o pewnych rzeczach inqczej myślimy. O dzieciach akurat było dogadane

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:

Tonl duzy problem ze ludzie nie dogadują warunków, potrzeb, celow itd zanim sie zwiaza. Ja tez mlody byłem i ten błąd popełniłem. Potem zdziwienie ze o pewnych rzeczach inqczej myślimy. O dzieciach akurat było dogadane

Może nie tyle "zanim się zwiążą" co "zanim relacja się rozwinie na dobre".
Ciężko by było robić ankietę na kilkadziesiąt pozycji na pierwszej randce.

Ale fakt, jasne i komunikatywne określanie własnych potrzeb to dosyć ważna umiejętność wink

82

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Kolekcjoner Dusz napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Tonl duzy problem ze ludzie nie dogadują warunków, potrzeb, celow itd zanim sie zwiaza. Ja tez mlody byłem i ten błąd popełniłem. Potem zdziwienie ze o pewnych rzeczach inqczej myślimy. O dzieciach akurat było dogadane

Może nie tyle "zanim się zwiążą" co "zanim relacja się rozwinie na dobre".
Ciężko by było robić ankietę na kilkadziesiąt pozycji na pierwszej randce.

Ale fakt, jasne i komunikatywne określanie własnych potrzeb to dosyć ważna umiejętność wink

Kilkadziesiąt pozycji na pierwszej randce to by niezły hardcore byl smile Ale bedac ze sobą rok czyvdwa można kilkadziesiąt pozycji przegadać.


Ludzie pobierając sie potrafia nie wiedziec czy chcą dzieci, ile, kiedy  kto bedzie co robił, ktoś za co odpowiada, gdzie wakacje, jaki tryb życia, co jest dla nas priorytetem itd

83 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-06-09 07:39:13)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?

Całkowicie się zgadzam z Bertem44 . Istnieją rozmaite kwestie i sprawy, które można ( czy nawet trzeba) omawiać, dyskutować czy też iść wobec nich ma pewien kompromis. Takie, w przypadku których możliwe są negocjacje. Jednak posiadanie dzieci jest na tyle poważna sprawa, że raczej nie ma tutaj miejsca na półśrodki. Rozumiem i szanuję czyjąś decyzję, ale dlaczego druga strona ma nie uszanować mojej? Jeśli po jakimś czasie kobiecie zmieni się punkt widzenia, ma prawo postąpić zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, tylko dlaczego oczekuje, że partner postąpi wbrew swoim? Sugerowanie, że jej nie kochał tak naprawdę do tej pory, z uwagi na zmianę jej zdania to czysty absurd! Nie ma żadnej logiki ani sensu w tego typu rozumowaniu.Kochal ją gdyż połączyła ich wspólna wizja życia i to on tak naprawdę powinien czuć się oszukany, skoro pewne podstawy deklaracji zostały zburzone. Zaznaczając, że to rzeczywiście jedna z nielicznych spraw, gdzie nie ma miejsca na rozwiązania pośrednie. Odnoszę wrażenie, że istnieje pewne tabu odnośnie przywiązywania wagi do podejmowanych życiowych decyzji, tzn w domyśle nie uznaje się trwania przez dłuższy czas przy swoim stanowisku. Jeśli nie zmienia się zdania w istotnej kwestii, jest się uważanym za "twardoglowego"..
Warto też zwrócić uwagę, jeśli już mówimy o dzieciach, na to, kto i na jakim etapie życiowym się na ten temat wypowiada. Skoro osoba po 30stce twierdzi, że rezygnuje z rodzicielstwa, to śmiem przypuszczać, że mówi to szczerze, kiedy to raczej się już jej nie odmieni. Co innego zaś, gdy mówi to osoba tuż po studiach.
Z drugiej strony, ciekawe, jakby się takie sprawy rozwiązywało, kiedy to kobieta nie chce być matką a jej partner marzy o dziecku..

84

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
bagienni_k napisał/a:

Z drugiej strony, ciekawe, jakby się takie sprawy rozwiązywało, kiedy to kobieta nie chce być matką a jej partner marzy o dziecku..

Nie jakby. JAK.

Zwyczajnie.

Poprzez rozmowę.
SZCZERĄ.

TAK się rozwiązuje sprawy i problemy.
A już na pewno w poważnym związku, gdzie w grę wchodzi powołanie do życia nowych istnień.

Najprostsze rozwiązania są najlepsze.

Tried and tested.

85

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Caffissimo1 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Z drugiej strony, ciekawe, jakby się takie sprawy rozwiązywało, kiedy to kobieta nie chce być matką a jej partner marzy o dziecku..

Nie jakby. JAK.

Zwyczajnie.

Poprzez rozmowę.
SZCZERĄ.

Ok zatem może zacznę jako kobieta.
- gamoniu nie chcę żadnego dziecka. Ty będziesz miał chwile przyjemności, a ja będę musiała się męczyć przez 9 miesięcy, odejść na długi czas z pracy. O czasie po urodzeniu dziecka i zajmowaniu się nim przynajmniej na początku nie wspomnę.

86 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-06-09 10:30:28)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
bagienni_k napisał/a:

Całkowicie się zgadzam z Bertem44 . Istnieją rozmaite kwestie i sprawy, które można ( czy nawet trzeba) omawiać, dyskutować czy też iść wobec nich ma pewien kompromis. Takie, w przypadku których możliwe są negocjacje. Jednak posiadanie dzieci jest na tyle poważna sprawa, że raczej nie ma tutaj miejsca na półśrodki. Rozumiem i szanuję czyjąś decyzję, ale dlaczego druga strona ma nie uszanować mojej? Jeśli po jakimś czasie kobiecie zmieni się punkt widzenia, ma prawo postąpić zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, tylko dlaczego oczekuje, że partner postąpi wbrew swoim? Sugerowanie, że jej nie kochał tak naprawdę do tej pory, z uwagi na zmianę jej zdania to czysty absurd! Nie ma żadnej logiki ani sensu w tego typu rozumowaniu.Kochal ją gdyż połączyła ich wspólna wizja życia i to on tak naprawdę powinien czuć się oszukany, skoro pewne podstawy deklaracji zostały zburzone. Zaznaczając, że to rzeczywiście jedna z nielicznych spraw, gdzie nie ma miejsca na rozwiązania pośrednie. Odnoszę wrażenie, że istnieje pewne tabu odnośnie przywiązywania wagi do podejmowanych życiowych decyzji, tzn w domyśle nie uznaje się trwania przez dłuższy czas przy swoim stanowisku. Jeśli nie zmienia się zdania w istotnej kwestii, jest się uważanym za "twardoglowego"..
Warto też zwrócić uwagę, jeśli już mówimy o dzieciach, na to, kto i na jakim etapie życiowym się na ten temat wypowiada. Skoro osoba po 30stce twierdzi, że rezygnuje z rodzicielstwa, to śmiem przypuszczać, że mówi to szczerze, kiedy to raczej się już jej nie odmieni. Co innego zaś, gdy mówi to osoba tuż po studiach.
Z drugiej strony, ciekawe, jakby się takie sprawy rozwiązywało, kiedy to kobieta nie chce być matką a jej partner marzy o dziecku..

Z tym, że mówi się… tylko krowa nie zmienia poglądów…
Znam i to z Forum tylko jeden przypadek, gdzie para umówiła się, że nie chcą mieć dzieci, żyli sobie fajnie, pobudowali dom, chyba po około 10 latach on zapragnął dziecka, ona kategorycznie była na nie.
Nie wiem jak to się skończyło, bo już tego nie napisała.
Nie znam statystyk, ale wydaje mi się, że większość mężczyzn nie chce mieć dzieci w stosunku do kobiet, choć może jak wszystko jest 50 na 50.
Są przypadki gdzie np. facet nie chce mieć dziecka, kobieta się z nim wiąże z  nadzieją, że zmieni zdanie i tu się zawodzi choć godzi się z tym faktem, bo nie ma wyjścia chcąc być w tym związku.
Jeden aktor to kiedyś opowiadał, że przed ślubem uzgodnili ilość dzieci i nawet imiona bo twierdził, że o to też się ludzie kłócą, ale mimo wszystko po iluś tam latach się rozwiedli, choć wszystko poszło zgodnie z planem.
Niektórzy składają przysięgi małżeńskie i nie dotrzymują słowa, a co tu mówić o dzieciach mieć czy nie mieć, czy ile. Życie weryfikuje.
Ale jak najbardziej trzeba takie sprawy uzgadniać przed a, że wyjdzie inaczej to już inna sprawa.

87 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-06-09 11:26:19)

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?

Zgadza się, szczera i otwarta rozmowa to klucz do porozumienia i udanej relacji.

Szkopuł w tym, że w takich sytuacjach, jak decyzja o posiadaniu dzieci, wychodzą potem nieraz absurdalne wnioski, jak chociażby taki o zarzucaniu braku uczuć jeśli człowiek trzyma się swoich potrzeb. Narracja brzmi tak, że to ta strona która tego dziecka nie chce, trzymając się swojego zdania( a tym samym oczekiwań) ma ustępować tej, która zmienia zdanie? Z jakiej racji obstawanie przy swoim, jeśli wcześniej sytuacja była jasna, oznacza brak zaangażowania? Czy jedna strona ma koniecznie poświęcać coś względem drugiej kosztem siebie? I to w tak fundamentalnej kwestii, gdzie po prostu nie ma miejsca na kompromis?
Osobiście, wbrew bzdurom, jakie pisze Kolega wyżej, nie widzę powodu, aby kobieta miała się koniecznie dostosowywać do mnie, kiedy ja pragnę dziecka a ona nie. Z przykrością, ale i zrozumieniem zaakceptuje jej decyzję, skoro ileś tam razy się o tym rozmawiało a ona nie widzi szansy na zmianę swojego stanowiska.

Swoją drogą, dopiero tutaj pierwszy raz przeczytałem o Paniach, które świadomie rezygnują z macierzyństwa, gdyż w otoczeniu takowych nie znam. Jeśli oboje partnerzy się jednak na coś umawiają, to wszelką zmiana reguł jest czymś, co wstrząsa tymi fundamentami związku.

88

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
wieka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Całkowicie się zgadzam z Bertem44 . Istnieją rozmaite kwestie i sprawy, które można ( czy nawet trzeba) omawiać, dyskutować czy też iść wobec nich ma pewien kompromis. Takie, w przypadku których możliwe są negocjacje. Jednak posiadanie dzieci jest na tyle poważna sprawa, że raczej nie ma tutaj miejsca na półśrodki. Rozumiem i szanuję czyjąś decyzję, ale dlaczego druga strona ma nie uszanować mojej? Jeśli po jakimś czasie kobiecie zmieni się punkt widzenia, ma prawo postąpić zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, tylko dlaczego oczekuje, że partner postąpi wbrew swoim? Sugerowanie, że jej nie kochał tak naprawdę do tej pory, z uwagi na zmianę jej zdania to czysty absurd! Nie ma żadnej logiki ani sensu w tego typu rozumowaniu.Kochal ją gdyż połączyła ich wspólna wizja życia i to on tak naprawdę powinien czuć się oszukany, skoro pewne podstawy deklaracji zostały zburzone. Zaznaczając, że to rzeczywiście jedna z nielicznych spraw, gdzie nie ma miejsca na rozwiązania pośrednie. Odnoszę wrażenie, że istnieje pewne tabu odnośnie przywiązywania wagi do podejmowanych życiowych decyzji, tzn w domyśle nie uznaje się trwania przez dłuższy czas przy swoim stanowisku. Jeśli nie zmienia się zdania w istotnej kwestii, jest się uważanym za "twardoglowego"..
Warto też zwrócić uwagę, jeśli już mówimy o dzieciach, na to, kto i na jakim etapie życiowym się na ten temat wypowiada. Skoro osoba po 30stce twierdzi, że rezygnuje z rodzicielstwa, to śmiem przypuszczać, że mówi to szczerze, kiedy to raczej się już jej nie odmieni. Co innego zaś, gdy mówi to osoba tuż po studiach.
Z drugiej strony, ciekawe, jakby się takie sprawy rozwiązywało, kiedy to kobieta nie chce być matką a jej partner marzy o dziecku..

Z tym, że mówi się… tylko krowa nie zmienia poglądów…
Znam i to z Forum tylko jeden przypadek, gdzie para umówiła się, że nie chcą mieć dzieci, żyli sobie fajnie, pobudowali dom, chyba po około 10 latach on zapragnął dziecka, ona kategorycznie była na nie.
Nie wiem jak to się skończyło, bo już tego nie napisała.
Nie znam statystyk, ale wydaje mi się, że większość mężczyzn nie chce mieć dzieci w stosunku do kobiet, choć może jak wszystko jest 50 na 50.
Są przypadki gdzie np. facet nie chce mieć dziecka, kobieta się z nim wiąże z  nadzieją, że zmieni zdanie i tu się zawodzi choć godzi się z tym faktem, bo nie ma wyjścia chcąc być w tym związku.
Jeden aktor to kiedyś opowiadał, że przed ślubem uzgodnili ilość dzieci i nawet imiona bo twierdził, że o to też się ludzie kłócą, ale mimo wszystko po iluś tam latach się rozwiedli, choć wszystko poszło zgodnie z planem.
Niektórzy składają przysięgi małżeńskie i nie dotrzymują słowa, a co tu mówić o dzieciach mieć czy nie mieć, czy ile. Życie weryfikuje.
Ale jak najbardziej trzeba takie sprawy uzgadniać przed a, że wyjdzie inaczej to już inna sprawa.

Wszystko się zgadza. Nie chodzi o to że ktoś nie może zmienić poglądów To naturalne. Chodzi o to że jeżeli ktoś zmieni poglądy nie można oczekiwać tego że druga strona zrobi to samo a już na pewno nie można powiedzieć że nie kocha mnie jest ze mną tylko po to żeby sobie pobzykać

89

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Pod warunkiem ze druga strona tez tak uwaza. Ona dalej moze uwazac tak jak Ty 3 lata wczesniej

To znaczyłoby dla mnie, że nie kocha, a jedynie pożąda i mu odpowiadam (długoterminowo). wink

Ale wiesz ze to nie fair? On Cie kocha, ROWNIEZ pozada, jest Wam dobrze a on nie zrobil nic tylko pozostał przy swoim zdaniu. To Ty zmieniasz zasady gry. Nie ma zwiazku z miłością. On trzyma sie swoich ustaleń.

A 3 lata wczesniej to go nie kochałaś tylko pozadalas? Bo dzieci nie chcialas

A jesli umówimy sie ze mieszkamy w mieście i nagle stwierdzisz ze ten zgielk Cie meczy i chcesz na wies pod miastem a on nie. Bo lubi zgielk. To tez juz Cie nie kocha tylkonl sobie pobzykac chce?

Tonl duzy problem ze ludzie nie dogadują warunków, potrzeb, celow itd zanim sie zwiaza. Ja tez mlody byłem i ten błąd popełniłem. Potem zdziwienie ze o pewnych rzeczach inqczej myślimy. O dzieciach akurat było dogadane

Akurat teraz już nie pisałam o zmianie zdania w trakcie związku, a po poznaniu tej "naszej" osoby. Nie chciałam dzieci, ZANIM go poznałam. Po co mi odpowiadasz, jeśli mnie nie czytasz?

Nie trzeba być w związku, by "pobzykać", więc nie miałam tego na myśli. wink Wspomniałam o pożądaniu i tolerowaniu, bo w większości relacji nie ma prawdziwej miłości. Jest pożądanie, przyzwyczajenie, tolerowanie i współzależności, ewentualnie lubienie (bo jakaś wspólna rutyna, hobby - i to jest max). Pandemia wiele takich związków zweryfikowała.
 
Mogę mieszkać w mieście lub blisko pod miastem, i co z tego? Nie rozumiem jak można zestawić dom/mieszkanie z dzieckiem, z człowiekiem, którego się kocha. Może tego nie doświadczyłeś, ale kiedy prawdziwie kochasz drugą osobę, odczuwasz... nieważne, nie chce mi się pisać drugi raz tego samego, o czym pisałam już wyżej.
Uważam, że jeśli ktoś porównuje to do preferencji mieszkaniowych, widocznie nigdy tego nie czuł i jest jak większość ludzi, którzy są w relacjach z przyzwyczajenia, rozsądku, początkowo pożądania itd. Tam nie ma miłości, za to jest chłodny pragmatyzm.
A już zwłaszcza w przypadku mężczyzn, którzy w ciążę nie zachodzą, nie rodzą, nie mają połogu, rozciągniętej skóry i wielu innych bonusów.

90

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

To znaczyłoby dla mnie, że nie kocha, a jedynie pożąda i mu odpowiadam (długoterminowo). wink

Ale wiesz ze to nie fair? On Cie kocha, ROWNIEZ pozada, jest Wam dobrze a on nie zrobil nic tylko pozostał przy swoim zdaniu. To Ty zmieniasz zasady gry. Nie ma zwiazku z miłością. On trzyma sie swoich ustaleń.

A 3 lata wczesniej to go nie kochałaś tylko pozadalas? Bo dzieci nie chcialas

A jesli umówimy sie ze mieszkamy w mieście i nagle stwierdzisz ze ten zgielk Cie meczy i chcesz na wies pod miastem a on nie. Bo lubi zgielk. To tez juz Cie nie kocha tylkonl sobie pobzykac chce?

Tonl duzy problem ze ludzie nie dogadują warunków, potrzeb, celow itd zanim sie zwiaza. Ja tez mlody byłem i ten błąd popełniłem. Potem zdziwienie ze o pewnych rzeczach inqczej myślimy. O dzieciach akurat było dogadane

Akurat teraz już nie pisałam o zmianie zdania w trakcie związku, a po poznaniu tej "naszej" osoby. Nie chciałam dzieci, ZANIM go poznałam. Po co mi odpowiadasz, jeśli mnie nie czytasz?

Nie trzeba być w związku, by "pobzykać", więc nie miałam tego na myśli. wink Wspomniałam o pożądaniu i tolerowaniu, bo w większości relacji nie ma prawdziwej miłości. Jest pożądanie, przyzwyczajenie, tolerowanie i współzależności, ewentualnie lubienie (bo jakaś wspólna rutyna, hobby - i to jest max). Pandemia wiele takich związków zweryfikowała.
 
Mogę mieszkać w mieście lub blisko pod miastem, i co z tego? Nie rozumiem jak można zestawić dom/mieszkanie z dzieckiem, z człowiekiem, którego się kocha. Może tego nie doświadczyłeś, ale kiedy prawdziwie kochasz drugą osobę, odczuwasz... nieważne, nie chce mi się pisać drugi raz tego samego, o czym pisałam już wyżej.
Uważam, że jeśli ktoś porównuje to do preferencji mieszkaniowych, widocznie nigdy tego nie czuł i jest jak większość ludzi, którzy są w relacjach z przyzwyczajenia, rozsądku, początkowo pożądania itd. Tam nie ma miłości, za to jest chłodny pragmatyzm.
A już zwłaszcza w przypadku mężczyzn, którzy w ciążę nie zachodzą, nie rodzą, nie mają połogu, rozciągniętej skóry i wielu innych bonusów.

Nie o to mi chodziło. Moze sie po prostu nie zrozumielismy. Twojego posta 77 zrozumiałem w ten sposób ze jak ktos w zwiazku chce mieć dzieci a druga strona nie (pomimo tego  ze USTALILI na poczatku wspolnej drogi ze dzieci nie będą mieli) to strona odmawiająca nie kocha. Tak to odebrałem. Moze chodzilo Ci o coś innego.

Jest sobie parka X. Parka zgadza sie ze nie chce mieć dzieci. Po jakimś czasie jednej stronie zmienia sie i chce mieć dzieci. Zwykła rzecz moze sie tak zdarzyć. Jest to oczywiście problem ale nie szukałbym winy w nikim. Po prostu ich priorytety sie rozjeżdżają. Trudno - bywa. Ale nie chce oceniać zle tego kto odmawia. Tego komu zmienilo sie zreszta tez.

Przykład z wsia i miastem był innym przykładem tej samej sytuacji. Umawiamy sie na coś a jednej stronie sie zmienia.

Możemy się umówić ze zawsze bedziemy jeździć na wakacje nad morze. A potem ktos chciec w góry. Ale miłośnika morza trudno krytykować za to ze nie chce w góry.

Możemy się umawiać gdzie święta spędzamy, jak układamy budżet domowy. Dzieci, wies, wakacje, pieniądze. Na cos sie umawiamy. Jak ktos zmienia zasady to zmienia- ale niech nie krytykuje drugiej strony za to ze za tym nie podąża. Jasne ze jak ludziom zalezy to będą szukać kompromisu. Ale w przypadku dzieci sytuacja jest zero-jedynkowa. Jest albo nie ma.

91

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Legat napisał/a:
Caffissimo1 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Z drugiej strony, ciekawe, jakby się takie sprawy rozwiązywało, kiedy to kobieta nie chce być matką a jej partner marzy o dziecku..

Nie jakby. JAK.

Zwyczajnie.

Poprzez rozmowę.
SZCZERĄ.

Ok zatem może zacznę jako kobieta.
- gamoniu nie chcę żadnego dziecka. Ty będziesz miał chwile przyjemności, a ja będę musiała się męczyć przez 9 miesięcy, odejść na długi czas z pracy. O czasie po urodzeniu dziecka i zajmowaniu się nim przynajmniej na początku nie wspomnę.

Wiesz co, taki początek rozmowy wcale nie jest nieprawdopodobny w niektórych sytuacjach - wiele kobiet może tak myśleć i mówić, bo ... widzą ten schemat wokół siebie. Na pewno jest on ciągle żywy w kraju takim jak Polska.

Ten schemat jest stary i patriarchalny.
Nieadekwatny do współczesnych realiów, bo kobiety mają dziś inną świadomość i (słusznie) oczekiwania od życia.

I kobiety (również słusznie) nie chcą już żyć jak ich prababcie, babcie, matki, ciotki, siostry, kuzynki, koleżanki, sąsiadki.

A te często w takim schemacie/kieracie tkwiły lub tkwią.

Z mojej prywatnej perspektywy macierzyństwo jest naturalną rolą kobiety.
Piękną.

Co może powodować, że kobieta nie chce dziecka?
STRACH.
I brak poczucia bezpieczeństwa.
Złe doświadczenia w przeszłości.

To tak w wielkim skrócie.

92

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Bert44 napisał/a:

Nie o to mi chodziło. Moze sie po prostu nie zrozumielismy. Twojego posta 77 zrozumiałem w ten sposób ze jak ktos w zwiazku chce mieć dzieci a druga strona nie (pomimo tego  ze USTALILI na poczatku wspolnej drogi ze dzieci nie będą mieli) to strona odmawiająca nie kocha. Tak to odebrałem. Moze chodzilo Ci o coś innego.

Jest sobie parka X. Parka zgadza sie ze nie chce mieć dzieci. Po jakimś czasie jednej stronie zmienia sie i chce mieć dzieci. Zwykła rzecz moze sie tak zdarzyć. Jest to oczywiście problem ale nie szukałbym winy w nikim. Po prostu ich priorytety sie rozjeżdżają. Trudno - bywa. Ale nie chce oceniać zle tego kto odmawia. Tego komu zmienilo sie zreszta tez.

Przykład z wsia i miastem był innym przykładem tej samej sytuacji. Umawiamy sie na coś a jednej stronie sie zmienia.

Możemy się umówić ze zawsze bedziemy jeździć na wakacje nad morze. A potem ktos chciec w góry. Ale miłośnika morza trudno krytykować za to ze nie chce w góry.

Możemy się umawiać gdzie święta spędzamy, jak układamy budżet domowy. Dzieci, wies, wakacje, pieniądze. Na cos sie umawiamy. Jak ktos zmienia zasady to zmienia- ale niech nie krytykuje drugiej strony za to ze za tym nie podąża. Jasne ze jak ludziom zalezy to będą szukać kompromisu. Ale w przypadku dzieci sytuacja jest zero-jedynkowa. Jest albo nie ma.

To, o czym teraz piszesz również się zdarza, ale to już zupełnie inny temat i tamten post już go nie dotyczył.
No dobrze, a co w sytuacji, kiedy oboje nie chcieli dziecka, ale "przypadkiem" pojawiła się ciąża? Załóżmy, że aborcja (farmakologiczna i standardowa) nie jest brana pod uwagę (z jakichkolwiek przyczyn).

Przykład z wsią i miastem można rozwiązać kompromisem - tak mi się wydaje. Nie w każdej części miasta jest zgiełk, nawet nie ma konieczności mieszkania w bloku.

Tak, właśnie, w związku z chęcią lub niechęcią posiadania dzieci nie ma kompromisu. Wyżej zapytałam o nieplanowaną ciążę, a teraz zapytam jeszcze o odwrotną sytuację. Para umawia się na dzieci, jedno z nich w wyniku wypadku lub choroby (już w trakcie związku) traci możliwość zostania biologicznym tatą/mamą. Co wtedy? Osoba zdrowa powinna porzucić partnera/partnerkę?

93

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Nie o to mi chodziło. Moze sie po prostu nie zrozumielismy. Twojego posta 77 zrozumiałem w ten sposób ze jak ktos w zwiazku chce mieć dzieci a druga strona nie (pomimo tego  ze USTALILI na poczatku wspolnej drogi ze dzieci nie będą mieli) to strona odmawiająca nie kocha. Tak to odebrałem. Moze chodzilo Ci o coś innego.

Jest sobie parka X. Parka zgadza sie ze nie chce mieć dzieci. Po jakimś czasie jednej stronie zmienia sie i chce mieć dzieci. Zwykła rzecz moze sie tak zdarzyć. Jest to oczywiście problem ale nie szukałbym winy w nikim. Po prostu ich priorytety sie rozjeżdżają. Trudno - bywa. Ale nie chce oceniać zle tego kto odmawia. Tego komu zmienilo sie zreszta tez.

Przykład z wsia i miastem był innym przykładem tej samej sytuacji. Umawiamy sie na coś a jednej stronie sie zmienia.

Możemy się umówić ze zawsze bedziemy jeździć na wakacje nad morze. A potem ktos chciec w góry. Ale miłośnika morza trudno krytykować za to ze nie chce w góry.

Możemy się umawiać gdzie święta spędzamy, jak układamy budżet domowy. Dzieci, wies, wakacje, pieniądze. Na cos sie umawiamy. Jak ktos zmienia zasady to zmienia- ale niech nie krytykuje drugiej strony za to ze za tym nie podąża. Jasne ze jak ludziom zalezy to będą szukać kompromisu. Ale w przypadku dzieci sytuacja jest zero-jedynkowa. Jest albo nie ma.

To, o czym teraz piszesz również się zdarza, ale to już zupełnie inny temat i tamten post już go nie dotyczył.
No dobrze, a co w sytuacji, kiedy oboje nie chcieli dziecka, ale "przypadkiem" pojawiła się ciąża? Załóżmy, że aborcja (farmakologiczna i standardowa) nie jest brana pod uwagę (z jakichkolwiek przyczyn).

Przykład z wsią i miastem można rozwiązać kompromisem - tak mi się wydaje. Nie w każdej części miasta jest zgiełk, nawet nie ma konieczności mieszkania w bloku.

Tak, właśnie, w związku z chęcią lub niechęcią posiadania dzieci nie ma kompromisu. Wyżej zapytałam o nieplanowaną ciążę, a teraz zapytam jeszcze o odwrotną sytuację. Para umawia się na dzieci, jedno z nich w wyniku wypadku lub choroby (już w trakcie związku) traci możliwość zostania biologicznym tatą/mamą. Co wtedy? Osoba zdrowa powinna porzucić partnera/partnerkę?

Czyli jednak zwykle nieprozumienie.

Co do Twoich przykładów to inna historia - natura. Ja mówiłem o świadomej zmianie decyzji

94

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
Krkers napisał/a:

A jak wyglądają twoje odpowiedzi? wink

moje odpowiedzi sa takie big_smile
1. najbardziej bolalo mnie chyba zachowanie bylej ;D. Potrafila w towarzystwie, (na domowkach , imprezach) powiedziec cos w stylu: jego nie bierzcie na powaznie, nawet studiow nie umial skonczyc", albo po co tu przyszedles, zeby mi wstydu narobic" gdy rzucilem jakims lekkim zartem. widzialem ze nawet jej znajomi byli zaklopotani tym jak do mnie mowi. Podczas rozstania powiedziala ze i tak mnie zdradzila dwa razy ze swoim przyjacielem magistrem. Nie wiem czy byla to prawda czy zlosc , no ale zabolalo big_smile mimo tego ze wiedzialem ze dalszy zwiazek z nia jest niemozliwy. to pierwsze co przyszlo mi do glowy i ciezko bedzie to przebic ;D

2. cenie i cenilem u kobiet czulosc, lojalnosc i szczera rozmowe bo jak sie szczerze wyrzuca swoje mysli to lepiej sie zyje smile

3. zdarzylo mi sie zastosowac zemste niestety gdy bylismy u rodzicow bylej z punktu pierwszego, to przy jej rodzicach wytknalem kilka razy jej "braki". zrobilem to z premedytacja zeby poczula sie tak jak ja a nie mogla zareagowac , bo ona przy rodzicach troche zgrywala kogos kim nie jest i nigdy nie byla i wtedy mialem satyfakcje ;D teraz nie jestem z tego dumny hahh

4. czuje wsparcie ze swoich mezczyzn w sensie przyjaciol big_smile od kobiet czuje ogromne wsparcie - od Mamy, Babci i bliskich kolezanek big_smile chyba tu nie moge narzekac wink

5. najbardziej wzruszajaca rzecz hmmmm, to od partnerki przypominam sobie cos takiego ze gdy moj piesel zmarl to zmontowala wyciskajacy lzy film i przytulajac mnie ogladala go ze mna. to bylo mocne i scalajace.

6. w punkcie dodatkowym dodam zeby kazdy z nas doswiadczyl pelni milosci i wsparcia od drugiej połowy smile
romantico mi sie wlaczyl ;D hahh no ale niech sie spelnia te zyczonka smile

Kurde, współczuję takiej byłej. Szkoda psa, zwierzaki ogółem żyją za krótko. sad

Odp: Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?
KSandraK napisał/a:
Krkers napisał/a:

A jak wyglądają twoje odpowiedzi? wink

moje odpowiedzi sa takie big_smile
1. najbardziej bolalo mnie chyba zachowanie bylej ;D. Potrafila w towarzystwie, (na domowkach , imprezach) powiedziec cos w stylu: jego nie bierzcie na powaznie, nawet studiow nie umial skonczyc", albo po co tu przyszedles, zeby mi wstydu narobic" gdy rzucilem jakims lekkim zartem. widzialem ze nawet jej znajomi byli zaklopotani tym jak do mnie mowi. Podczas rozstania powiedziala ze i tak mnie zdradzila dwa razy ze swoim przyjacielem magistrem. Nie wiem czy byla to prawda czy zlosc , no ale zabolalo big_smile mimo tego ze wiedzialem ze dalszy zwiazek z nia jest niemozliwy. to pierwsze co przyszlo mi do glowy i ciezko bedzie to przebic ;D

2. cenie i cenilem u kobiet czulosc, lojalnosc i szczera rozmowe bo jak sie szczerze wyrzuca swoje mysli to lepiej sie zyje smile

3. zdarzylo mi sie zastosowac zemste niestety gdy bylismy u rodzicow bylej z punktu pierwszego, to przy jej rodzicach wytknalem kilka razy jej "braki". zrobilem to z premedytacja zeby poczula sie tak jak ja a nie mogla zareagowac , bo ona przy rodzicach troche zgrywala kogos kim nie jest i nigdy nie byla i wtedy mialem satyfakcje ;D teraz nie jestem z tego dumny hahh

4. czuje wsparcie ze swoich mezczyzn w sensie przyjaciol big_smile od kobiet czuje ogromne wsparcie - od Mamy, Babci i bliskich kolezanek big_smile chyba tu nie moge narzekac wink

5. najbardziej wzruszajaca rzecz hmmmm, to od partnerki przypominam sobie cos takiego ze gdy moj piesel zmarl to zmontowala wyciskajacy lzy film i przytulajac mnie ogladala go ze mna. to bylo mocne i scalajace.

6. w punkcie dodatkowym dodam zeby kazdy z nas doswiadczyl pelni milosci i wsparcia od drugiej połowy smile
romantico mi sie wlaczyl ;D hahh no ale niech sie spelnia te zyczonka smile

Kurde, współczuję takiej byłej. Szkoda psa, zwierzaki ogółem żyją za krótko. sad

Pies moich rodziców przeżył 17 lat to na psie miał pewnie ponad 100 już, a uwielbiał jeść ciastka maslane on to by zabił za jedno takie ciastko  big_smile

Posty [ 66 do 95 z 95 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co naprawdę boli kobiety w relacjach z mężczyznami?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024