Witam Dziewczyny Zacznę może od razu jaki mam problem. Wiem, że to może wydać się śmieszne, ale nie akceptuję swojego ciała ani w ogole wyglądu. To bardzo komplikuje mi życie.
Obiektywnie niby wiem, że to tylko w mojej głowie, ale nie potrafię tego przeskoczyć. Odrzucam wielu atrakcyjnych mężczyzn bo wydaje mi się, że jestem dla nich za...słaba, za kiepska... Zawsze najpierw wydaje mi się, że jeśli ktoryś na mnie patrzy dłużej, niż zwykle, to dlatego, że widzi we mnie jakis defekt a nie dlatego, że mu się podobam. Nie narzekam na brak zainteresowania ze strony mężczyzn, ale w niczym mi to nie pomaga. Rozumowo przyjmuję, że jestem dla nich atrakcyjna, skoro mnie podrywają itp. ale nie czuję się taka we własnych oczach a to własnie przesądza sprawę. Często już na wstępie daję wyraźny sygnał, że nie jestem zainteresowana choć jest wprost przeciwnie. Wymyślam, że jestem zajęta itp. Jeśli jakiś jest uparty a ja jakimś cudem się przemogę i nie dam drapaka wcześniej to i tak jest ujowo, bo nie potrafię się rozluźnić, po prostu udaję, że jestem taka fajna, zabawna, wyluzowana i w ogole... Facet sobie pewnie myśli - łał, jaka fajna babeczka a ja myślę, że znowu udaję kogoś, kim nie jestem. Przecież nie powiem mu, że czuję się jak przegryw. Zresztą i tak by nie uwierzył. Ja naprawdę dobrze gram. Dalej, wiadomo, seks w końcu musi być. Ludzie nie spotykają się po to, aby w nieskonczoność patrzeć sobie w oczy. Możecie sobie wyobrazić, co czuję. Na trzeźwo nigdy tego nie robię. Nie dałabym chyba rady, ale przecież nie mogę ciągle pić . Czy taki seks sprawia mi przyjemność? Nie do końca. Cudownie jest być w objęciach mężczyzny, który sprawia, że miękną ci kolana, ale koniec końców i tak udaję orgazm, nie potrafię aż tak się wyluzować. A udaję dlatego, żeby nie wyjść na jakąś drętwą... Wtedy czuję się jak przegryw do kwadratu, mogłabym mieć seks stulecia bo on pieści mnie od stop do głów a w mojej głowie ciągle myśl, że jestem do niczego. Muszę więc udawać, że nie jestem a to nie pozwala mi oddać się w pełni tak, jak tego pragnę. Nie mówiąc o tym, że to męczące na dłuższą metę. Boję się, że jak powiem prawdę to spojrzy na mnie moimi oczami i wtedy naprawdę zobaczy to, co ja widzę. Boję się też, że w końcu zostanę przejrzana, dlatego zawsze ja kończę znajomość. Czuję kosmiczną złość i żal do siebie i do niego, że muszę to zrobić, że tak to się kończy, choć on w niczym nie zawinił, przeciwnie, jest w szoku dlaczego, gdy słyszy, że to nie to, czego szukam, że dziękuję i żegnam. Wychodzę na zimną sucz a potem ryczę w poduszkę, gdy widzę jak dzwoni i wiem, że nie odbiorę... Chyba jestem skazana na samotność. Czuję się czasem jak pieprzona królewna zamknięta w twierdzy własnych ograniczeń i czekająca na księcia, który mnie z nich wyzwoli, ale wiem, że życie to nie bajka. Myślę czasami, ile zaprzepaściłam okazji, fajnych relacji, z powodu, że mam defekt mózgu, którego nie jestem w stanie obejść. Do lekarza nie pójdę, musiałabym chyba ciągle na jakichś psychotropach lecieć a tego nie chcę. Chyba chciałam się tylko wyżalić. Jakiś gorszy dzień dzisiaj miałam. Może ktoś mnie zrozumie, bo ma podobny problem...
moze powinnas udac sie do psychologa?
Witam Dziewczyny
Zacznę może od razu jaki mam problem. Wiem, że to może wydać się śmieszne, ale nie akceptuję swojego ciała ani w ogole wyglądu. To bardzo komplikuje mi życie.
Obiektywnie niby wiem, że to tylko w mojej głowie, ale nie potrafię tego przeskoczyć. Odrzucam wielu atrakcyjnych mężczyzn bo wydaje mi się, że jestem dla nich za...słaba, za kiepska... Zawsze najpierw wydaje mi się, że jeśli ktoryś na mnie patrzy dłużej, niż zwykle, to dlatego, że widzi we mnie jakis defekt a nie dlatego, że mu się podobam. Nie narzekam na brak zainteresowania ze strony mężczyzn, ale w niczym mi to nie pomaga. Rozumowo przyjmuję, że jestem dla nich atrakcyjna, skoro mnie podrywają itp. ale nie czuję się taka we własnych oczach a to własnie przesądza sprawę. Często już na wstępie daję wyraźny sygnał, że nie jestem zainteresowana choć jest wprost przeciwnie. Wymyślam, że jestem zajęta itp. Jeśli jakiś jest uparty a ja jakimś cudem się przemogę i nie dam drapaka wcześniej to i tak jest ujowo, bo nie potrafię się rozluźnić, po prostu udaję, że jestem taka fajna, zabawna, wyluzowana i w ogole... Facet sobie pewnie myśli - łał, jaka fajna babeczka a ja myślę, że znowu udaję kogoś, kim nie jestem. Przecież nie powiem mu, że czuję się jak przegryw. Zresztą i tak by nie uwierzył. Ja naprawdę dobrze gram. Dalej, wiadomo, seks w końcu musi być. Ludzie nie spotykają się po to, aby w nieskonczoność patrzeć sobie w oczy. Możecie sobie wyobrazić, co czuję. Na trzeźwo nigdy tego nie robię. Nie dałabym chyba rady, ale przecież nie mogę ciągle pić. Czy taki seks sprawia mi przyjemność? Nie do końca. Cudownie jest być w objęciach mężczyzny, który sprawia, że miękną ci kolana, ale koniec końców i tak udaję orgazm, nie potrafię aż tak się wyluzować. A udaję dlatego, żeby nie wyjść na jakąś drętwą... Wtedy czuję się jak przegryw do kwadratu, mogłabym mieć seks stulecia bo on pieści mnie od stop do głów a w mojej głowie ciągle myśl, że jestem do niczego. Muszę więc udawać, że nie jestem a to nie pozwala mi oddać się w pełni tak, jak tego pragnę. Nie mówiąc o tym, że to męczące na dłuższą metę. Boję się, że jak powiem prawdę to spojrzy na mnie moimi oczami i wtedy naprawdę zobaczy to, co ja widzę. Boję się też, że w końcu zostanę przejrzana, dlatego zawsze ja kończę znajomość. Czuję kosmiczną złość i żal do siebie i do niego, że muszę to zrobić, że tak to się kończy, choć on w niczym nie zawinił, przeciwnie, jest w szoku dlaczego, gdy słyszy, że to nie to, czego szukam, że dziękuję i żegnam. Wychodzę na zimną sucz a potem ryczę w poduszkę, gdy widzę jak dzwoni i wiem, że nie odbiorę... Chyba jestem skazana na samotność. Czuję się czasem jak pieprzona królewna zamknięta w twierdzy własnych ograniczeń i czekająca na księcia, który mnie z nich wyzwoli, ale wiem, że życie to nie bajka. Myślę czasami, ile zaprzepaściłam okazji, fajnych relacji, z powodu, że mam defekt mózgu, którego nie jestem w stanie obejść. Do lekarza nie pójdę, musiałabym chyba ciągle na jakichś psychotropach lecieć a tego nie chcę. Chyba chciałam się tylko wyżalić. Jakiś gorszy dzień dzisiaj miałam. Może ktoś mnie zrozumie, bo ma podobny problem...
Jedynie psychoterapia może ci pomóc, z takim brakiem samoakceptacji i niskiej samoocenie, nie wyjdziesz z tego sama.
Solaris pora zaczać pracowac nad sobą. Pielegnowane kompleksy nie dadzą Ci szczęścia. Sama już to zauważyłaś
Solaris może wybierz mnie ? ja nie jestem taki przystojny
Ja naprawdę dobrze gram. Dalej, wiadomo, seks w końcu musi być. Ludzie nie spotykają się po to, aby w nieskonczoność patrzeć sobie w oczy. Możecie sobie wyobrazić, co czuję. Na trzeźwo nigdy tego nie robię. Nie dałabym chyba rady, ale przecież nie mogę ciągle pić
.
..
Solaris, grać a wygrywać to dwie różne sprawy. Wiem, bo gram w totolotka.
Czy taki seks sprawia mi przyjemność? Nie do końca...
Seks na "trzeźwo" jest znacznie bardziej... bardziej do końca. Zamiast otumaniać swój mózg alkoholem może przyjmij, że nie musisz być idealna, żeby się podobać.
A tak w ogóle: kto i kiedy wcisnął Ci taki kit, że czegoś Ci brakuje. To nie brak Ci zniekształca życie, to nadmiar krytycyzmu i negatywnych myśli.
Ale czemu te myśli i opinie rządzą Tobą. To Ty je produkujesz, to Ty nimi rządź.
[...]A udaję dlatego, żeby nie wyjść na jakąś drętwą... Wtedy czuję się jak przegryw do kwadratu, mogłabym mieć seks stulecia bo on pieści mnie od stop do głów a w mojej głowie ciągle myśl, że jestem do niczego. Muszę więc udawać, że nie jestem a to nie pozwala mi oddać się w pełni tak, jak tego pragnę. Nie mówiąc o tym, że to męczące na dłuższą metę.
Najważniejsze, że dajesz sobie szansę i próbujesz. Może się zdarzyć, że któremuś wreszcie się uda zrobić to tak, że krzykniesz jak w "Krzyżakach" Sienkiewicza "Mój ci jest".
[...]Do lekarza nie pójdę, musiałabym chyba ciągle na jakichś psychotropach lecieć a tego nie chcę. Chyba chciałam się tylko wyżalić. Jakiś gorszy dzień dzisiaj miałam. Może ktoś mnie zrozumie, bo ma podobny problem...
Psychotropy się tu nie nadają. To jest zagadnienie na terapię psychologiczną.
Solaris może wybierz mnie ? ja nie jestem taki przystojny
Albo mnie. Też nie idealny, ale mam tyle samoakceptacji, że się chętnie podzielę z Tobą.
Dziewczyno, po co tak się męczyć? Zrób to dla siebie i idź na terapię. Ewentualnie popraw to coś, co tak bardzo przeszkadza Ci w Twoim wyglądzie. Szkoda życia. Nadmiernie boli Cię ocena innych ludzi i chyba boisz się odrzucenia, dlatego odrzucasz pierwsza. To można naprawić.
Nie ma sensu udawać, powinnaś postępować odwrotnie i pokazać swoje "wady" już na początku (każdy je ma). Jeśli danemu mężczyźnie będą przeszkadzały na tyle, by nie chcieć kontynuować znajomości, to zaoszczędzisz przede wszystkim swój czas.
Alkohol jest Twoim wrogiem tak naprawdę. On daje Ci fałszywe poczucie kontroli nad sytuacją, przez co nie podejmujesz właściwych kroków, by coś zmienić i kręcisz się w kółko.
Jeśli niczego nie zmienisz, za X lat będziesz miała do siebie jeszcze większy żal. Nikt Ciebie nie uratuje przed samą Tobą.
Pozwólcie, że odpowiem zbiorczo, bez cytowania, dzielenia na wersy.
Gosiawie, Wieka, Perwersyjny... pewnie tak, ale wałkowanie mojego życia aż do dzieciństwa mnie zwyczajnie osłabia, poza tym nie wierzę, że to mi pomoże, jak mnie psycholog przekona? Sama siebie nie mogę przekonać, mimo, iż wiem, że to wszystko jest tylko w mojej głowie. Nie wiem, jak to napisać...wiem, że nie jestem brzydka czy jakaś wybrakowana fizycznie, ale tak się czuję.
Miklosza, rozbawiłeś mnie Może dla mnie byłbyś przystojny, przecież to nie jest tak, że każdemu podoba się to samo. Dlatego gdybyś był to nic by z tego nie wyszło haha. A jakbyś nie był w moim typie to również nie. Sam widzisz, jak się człowiek nie obróci, dupa zawsze z tyłu
Animus, łatwo napisać, ja przecież wiem, że nie muszę, zresztą co to znaczy być idealną, każdy ma własne wyobrażenia ideału. Jaka ja bym chciała być? Kimś innym.
Nie wiem, kto i czy wcisnął mi kit, że czegoś mi brakuje. Możliwe, że sama sobie wcisnęłam i nie zauważyłam kiedy. Pewnie, że, chciałabym rządzić swoimi myślami, ale to nie jest tak, że chcę i mam. W ogóle wiem, że muszę zmienić sposób w jaki patrzę na rzeczy a wtedy rzeczy, na które patrzę, same się zmienią. Nie pamiętam, kto to powiedział, ale polać mu, bo dobrze gadał, czuję w tym moc, tylko jeszcze nie wiem jak zacząć
Wolałabym, żeby to on krzyknął "moja ci ona jest", żeby wziął bezczelnie i nigdy nie puścił. Zamknął w szafie i czekał, aż skruszeję
Super, zazdroszczę tej samoakceptacji, to wiele ułatwia w życiu. Dzięki za chęć podzielenia się. Ja ciągle pod kreską...
Samotna Wilczyca, czytajac pierwsze pytanie od razu w glowie zaświtała mi myśl, że może jestem ukrytą masochistką Wszystkie opcje już dopuszczam.
Co bym mogła poprawić? Najlepiej głowę wymienić, na jakąś mądrzejszą.
Piszesz, żeby od razu odkryć karty? Jak? Powiedzieć, hej skarbie co robisz z takim przegrywem jak ja? Sama nie lubię przegrywów, nie spotkałabym się z takim, nie są dla mnie atrakcyjni. Dla nikogo nie są. Tak, boję się odrzucenia. Chronię siebie.
Z alko to nie jest tak, że się jakoś zalewam okrutnie. Nie. Zmiękczam się tylko trochę. Jestem wtedy zabawniejsza, zalotniejsza, odważniejsza, łatwiej mi grać rolę fajnej laski.
Wiem, że nikt mnie nie uratuje przed samą sobą. Mam tego świadomość, choć czasem marzę, żeby mnie ktoś uratował. Ależ byłoby romantycznie A może nie ma dla mnie ratunku. Żyć jednak trzeba. Cieszę się, że jestem zdrowa. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie moglo być gorzej. Są tacy, co by się ze mną zamienili na życia. Staram się więc nie narzekać za bardzo, trochę tu się wygadałam pod wpływem chwili, bywa.
Pozdrawiam Wszystkich
Co bym mogła poprawić? Najlepiej głowę wymienić, na jakąś mądrzejszą.
Głowę sobie zostaw, bo całkiem sprawnie działa. Oprogramowanie wymień.
Solaris jednak mam to coś i umiem rozbawić kobietę chociaż to
11 2025-05-06 21:17:07 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-05-06 21:18:00)
Nie znam się na terapiach, ale wielu ludziom pomaga, to nie chodzi o to, że psycholog ma ciebie do czegoś przekonać tylko tak pokierować terapią, żebyś ty zmieniła myślenie.
Duże znaczenie w naszym życiu mają geny i wychowanie, dlatego mówi się o przepracowaniu dzieciństwa z psychologiem, jeśli ono było nie takie jakie powinno.
Powinnaś spróbować, jeśli okaże się, że terapia nic nie daje, to zrezygnujesz.
Widać, że ty nie potrafisz się zakochać, bez tego nie stworzysz zdrowej relacji, warto więc szukać ścieżek do zmiany myślenia.
12 2025-05-06 21:28:48 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-06 21:39:15)
Miklosza, ale serio jesteś zabawny i to jest komplement
Animus, racja, trzeba mi zaimplementowac nowy program
Wieka, właśnie ja się szybko zakochuję, nie mylić z miłością. Jak ktoś mi bardzo pasuje to u mnie szybko idzie. Zakochana mogę chodzić cały czas bo to fajny stan. Nie wiem tylko co to miłość. Czytałam, często, że to decyzja. Nie rozumiem tego. Co znaczy kochać. Serio, własnie wyguglowałam co to miłość - Miłość to uczucie przywiązania, troski i zaangażowania. No to jeszcze przede mną, miejmy nadzieję.
Solaris dziękuje ty jesteś pierwsza chyba która tak uważa
Miklosza, widzę, że Ty też masz problemy, inne niz ja, ale zawsze, łączę się w bólu.
Ja tam tylko swojej wzrostu nie akceptuje-chciała bym być wyzsza a i mordy nietoperza
A ile masz wzrostu?
Miklosza, ale serio jesteś zabawny i to jest komplement
Animus, racja, trzeba mi zaimplementowac nowy program
Wieka, właśnie ja się szybko zakochuję, nie mylić z miłością. Jak ktoś mi bardzo pasuje to u mnie szybko idzie. Zakochana mogę chodzić cały czas bo to fajny stan. Nie wiem tylko co to miłość. Czytałam, często, że to decyzja. Nie rozumiem tego. Co znaczy kochać. Serio, własnie wyguglowałam co to miłość
- Miłość to uczucie przywiązania, troski i zaangażowania. No to jeszcze przede mną, miejmy nadzieję.
Jak jesteś zakochana to i odczuwasz pociąg seksualny, więc nie bardzo rozumiem dlaczego potrzebny jest alkohol. Wstydzisz się swojego ciała? Nie zrodzi się miłość jeśli będziesz stale uciekała, dlatego potrzebujesz pomocy.
Miklosza, widzę, że Ty też masz problemy, inne niz ja, ale zawsze, łączę się w bólu.
Kochana nie my jedni mamy problemy chyba nie ma ludzi bez problemów większych lub mniejszych
Solaris, bez znaczenia, czy to nieduże ilości alkoholu. Ważne jest to, że alkohol utrzymuje Cię w strefie komfortu, bo niby "pomaga", więc nie sięgasz po sensowniejsze metody poprawy swojej sytuacji. Pozostajesz na etapie "jakoś to będzie, inni mają gorzej".
Dlaczego miałabyś się wpisywać w definicję "przegrywa"? Bez sensu. Możesz powiedzieć, że czujesz się niepewnie, masz problem z zaufaniem i byciem sobą w towarzystwie mężczyzn... cokolwiek. Otwartość jest zaletą, a nie wadą. Dajesz wówczas sygnał drugiej stronie, że może czuć się z Tobą swobodnie i również ściągnąć maskę, "pokazać brzuch". Choć oczywiście rzecz nie jest w tym, by zrzucić cały ciężar na tę osobę i nic z tym nie robić.
Dzięki terapii miałabyś szansę polubić samą siebie, a z tego, co o sobie piszesz, wynika, że to jest sednem Twojego problemu. Pewnie były jakieś sytuacje w przeszłości, ważne dla Ciebie, w których poczułaś się niezaakceptowana.
Daj szansę sobie i tym ludziom. Zamiast ich eliminować, jednego po drugim.
Wilczyca, ostatnie Twoje zdanie sprawiło, że poczułam się jak terminator ale masz rację.
Terapia mnie przeraża, wyobrażam sobie ją jako niekończącą się historię, ciągła wiwisekcja, Boże, nie... Miałabym się spowiadać ze swego życia, uczuć, emocji obcemu czlowiekowi, ktorego tak naprawdę w ogole nie obchodzę. To gorsze jak spowiedź u księdza
Nieakceptowana czułam się jako dziecko, fakt, ale większość nosi jakiś bagaż z dzieciństwa.
A Ty? Jak Ty się czujesz? Czego pragniesz?
Nieakceptowana czułam się jako dziecko, fakt…
To już masz przyczynę nie akceptowania siebie, teraz pozostaje praca ze specjalistą nad zmianą, ale najpierw musisz uwierzyć w terapię i w siebie, że dasz radę to zmienić.
Solaris napisał/a:Nieakceptowana czułam się jako dziecko, fakt…
To już masz przyczynę nie akceptowania siebie, teraz pozostaje praca ze specjalistą nad zmianą, ale najpierw musisz uwierzyć w terapię i w siebie, że dasz radę to zmienić.
Też tak myślę.
A Ty? Jak Ty się czujesz? Czego pragniesz?
Pragnęłabym przyspieszyć pewne sprawy, ale większość jest procesem i musi trochę potrwać. Dziś jestem nawet zadowolona.
Wieka, tak, wiara jest kluczowa, bez niej trudno o powodzenie. Chciałabym uwierzyć, ale chyba nie potrafię. Przypomniał mi się tu kawałek TSA "Alien", ktory jest mi bliski... Defetyzm to chyba moje drugie imię
Wilczyca, to dobrze, obyś jutro też była, czego Ci życzę
Następnym razem jak będziesz zrywała z facetem, powiedz mu to co tu piszesz. Mów co i dlaczego, nie owijaj w bawełnę ogólników. "Nie tego szukam" i "nie jestem gotowa" są ogólnikami i jest duża szansa, że facet wychodzi z tego z mętlikiem w głowie i np. sam sobie wkręca że coś źle zrobił więc go rzucasz. A tak przynajmniej będziecie mieli jasność oboje.
A jeśli akurat teraz z jakimś się spotykasz, weź mu to wszystko powiedz od razu, tylko bez zrywania.
Wilczyca, to dobrze, obyś jutro też była, czego Ci życzę
Dziękuję. Również życzę Ci jak najlepiej.
26 2025-05-07 15:06:02 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-05-07 15:06:52)
Wieka, tak, wiara jest kluczowa, bez niej trudno o powodzenie. Chciałabym uwierzyć, ale chyba nie potrafię. Przypomniał mi się tu kawałek TSA "Alien", ktory jest mi bliski... Defetyzm to chyba moje drugie imię
To musisz się wziąć za bary z defetyzmem, z tym też raczej sama sobie nie poradzisz, więc koło się zamyka, czyli sama zamykasz sobie drogę do normalności.
Ale to tak bywa, można porównać do raka, organizm sam atakuje siebie, a u ciebie zajął psychikę, szkoda, że nie pozwalasz sobie pomóc.
Należysz do osób, które jeszcze nie posmakują, a już mówią, że niedobre.
Może jakbyś przegadała ten problem z przyjaciółką, byłoby ci łatwiej przełamać się i zwrócić o pomoc do specjalisty.
Wieka no co mam napisać... Masz absolutną rację. Wpadłam w koleiny tego defetyzmu. Nic, czas pokaże, co będzie. Dzięki.
Wieka no co mam napisać... Masz absolutną rację. Wpadłam w koleiny tego defetyzmu. Nic, czas pokaże, co będzie. Dzięki.
Mam nadzieję, że chociaż forum da ci do myślenia i coś może się z tego wykluje…Powodzenia.
W takim razie nie pozostaje nic innego jak niezwłocznie rozpocząć aktualizację własnego systemu. To nie będzie łatwe, ale z całą pewnością warte poświęcenia Twojego czasu czasu i energii dla przyszłych korzyści.
Błagam, tylko nie rób sobie żadnej operacji - nie czytałem gorszej porady w życiu...
Jeżeli miałbym szukać plusów Twojej sytuacji - na pewno jest nim fakt, że przez to stawiasz u siebie na intelekt, ale nie wpadasz w jego pułapkę. Trzymasz tutaj super równię, ale to już bardziej moja prywatna ocena.
Natomiast ja myślę, że brakuje Ci prawdziwej więzi emocjonalnej z mężczyzną. Naprawdę, nie zaczynaj od razu od łóżka. Tu nie chodzi o wiarę już samą w sobie, potrzymaj faceta trochę na dystans, spróbuj pokazać mu - to co pokazujesz tutaj nam. Tu się starasz, nie wiem czy piszesz pod wpływem alko do nas, ale stawiam, że jednak nie, albo śladowe ilości.
Ja bym usiadł na spokojnie, i przenaalizował - co nie podoba Ci się w twoim wyglądzie - taka dyskusja ze sobą nie jest wcale najgorsza - i przemów sama sobie do rozsądku.
Jeśli Twoja obudowa jest zbyt seksowna, spróbuj sobie wytłumaczyć, że to działa na Twoją korzyść. A tak pewnie właśnie jest, skoro masz problem z nadmiarem facetów.
Jeśli wydajesz się sobie zbyt mało sexi - wbij se do łba te tłumy facetów, które za Tobą latają i powtarzaj to sobie do skutku.
Solaris - jeśli wyszedł mi bełkot - wybacz, ale nie rób sobie na Boga żadnych operacji. Szczerze chciałbym Ci pomóc... Ale dobrze wiesz, że my tutaj nie mamy mocy sprawczej stety niestety....
Obyś nie została w swoim bólu na zawsze tylko ze sobą. To straszne uczucie....
31 2025-05-10 19:24:21 Ostatnio edytowany przez Farmer (2025-05-10 19:57:58)
Bawię się chatGTP i całkiem ciekawe rzeczy wygenerował:
Analiza psychologiczna wpisu:
1. Zaniżona samoocena i brak akceptacji ciała
Autorka postrzega siebie jako niewystarczającą, mimo że obiektywnie dostrzega, że jest atrakcyjna dla innych. Ten rozdźwięk między postrzeganiem siebie a opinią otoczenia to klasyczny objaw dysonansu poznawczego i dysmorfofobii (negatywnego, zniekształconego obrazu własnego ciała).
2. Mechanizmy obronne: unikanie i wycofywanie się
Odtrącanie zainteresowanych mężczyzn i kończenie relacji to sposób na uniknięcie potencjalnego zranienia. Autorka woli odejść, zanim ktoś dostrzeże jej – jak to nazywa – „defekt”.
3. Syndrom oszusta (Impostor Syndrome)
Udawanie, że jest wyluzowana, atrakcyjna, że czerpie przyjemność z seksu – to wszystko pasuje do schematu: „nie jestem taka naprawdę, tylko dobrze gram”. Towarzyszy temu lęk przed demaskacją, który generuje napięcie i zmęczenie.
4. Wewnętrzny krytyk i poczucie wstydu
Autorka ma bardzo silnego „wewnętrznego krytyka” – głos w głowie, który nieustannie podważa jej wartość, a przez to uniemożliwia rozluźnienie, spontaniczność, radość.
5. Poczucie osamotnienia i rezygnacji
Uczucie, że „chyba jestem skazana na samotność” i porównanie siebie do „królewny zamkniętej w twierdzy” wskazuje na poczucie uwięzienia we własnym umyśle i lęk, że nikt nie będzie w stanie jej „uratować”.
6. Odrzucenie pomocy profesjonalnej
Mimo świadomości problemu, autorka z góry odrzuca terapię i psychofarmakologię, mylnie utożsamiając pomoc psychiatryczną wyłącznie z „leceniem na psychotropach”.
Wskazówki poprawy i możliwe drogi wyjścia:
1. Psychoterapia zamiast psychotropów
Autorka nie musi „lecieć na lekach” — ogromna większość przypadków tego typu świetnie reaguje na psychoterapię poznawczo-behawioralną (CBT), terapię schematów lub terapię skoncentrowaną na współczuciu (CFT).
→ To nie „defekt mózgu”, to głęboko zakorzenione schematy, które można przepracować.
2. Praca z ciałem (body positivity, terapia somatyczna)
Nieakceptowanie własnego ciała może być leczone poprzez terapie łączące pracę z umysłem i ciałem – np. terapia poprzez ruch, taniec, joga, praca z oddechem – pomagają nawiązać z ciałem kontakt bez wstydu i oceny.
3. Świadome wychodzenie z roli „aktorki”
Nauka bycia autentyczną, nawet jeśli oznacza to pokazanie się jako „nieidealna”, jest kluczem. To wymaga odwagi, ale też daje szansę na prawdziwą, głęboką więź, zamiast relacji zbudowanej na udawaniu.
4. Redukcja wewnętrznego krytyka – praca z dialogiem wewnętrznym
Warto pracować nad zamianą destrukcyjnego monologu („jestem do niczego”, „przegryw”) na dialog oparty na współczuciu i zrozumieniu („mam trudność, ale mogę się tego uczyć, nie jestem sama”).
5. Rozpoznanie i zaakceptowanie schematu unikania
Autorka zbyt wcześnie kończy relacje w obawie, że zostanie zraniona. Uświadomienie sobie, że to lęk steruje jej decyzjami, może być początkiem zmiany.
→ „Kończę znajomość, żeby nie zostać odrzucona” – to mechanizm, który można zatrzymać i przeanalizować.
6. Znalezienie grupy wsparcia lub społeczności
Kontakt z osobami, które przeżywają podobne trudności, może przynieść ulgę i poczucie wspólnoty. Są grupy online i offline, które oferują wsparcie dla osób z niską samooceną i lękiem przed bliskością.
Podsumowanie:
Autorka nie jest „zepsuta” ani „skazana na samotność”. To, co przeżywa, ma konkretne przyczyny psychologiczne, które można zrozumieć i przepracować. Najważniejsze to:
- nie być wobec siebie okrutną,
- dać sobie prawo do odczuwania,
- przestać wszystko trzymać w środku i
- zdecydować się na pomoc, zanim lęk zupełnie przejmie stery.
---------------------------
Oto najważniejsze możliwe przyczyny:
1. Wczesne doświadczenia i relacje z opiekunami (rodzicami)
Brak bezwarunkowej akceptacji – jeśli jako dziecko autorka była kochana „za coś” (np. za osiągnięcia, wygląd, grzeczność), a nie po prostu „za to, że jest”, to mogła wykształcić przekonanie, że nie jest wystarczająca taka, jaka jest.
Nadmierna krytyka lub obojętność rodzica – szczególnie od matki (w kwestii wyglądu) lub ojca (w kontekście męskiego spojrzenia). W efekcie mogła się nauczyć oceniać siebie oczami innych.
Porównywanie do rodzeństwa lub innych dzieci – może wzmacniać wewnętrzny krytycyzm i poczucie niewystarczalności.
2. Utrwalone schematy poznawcze
Z wypowiedzi wynika silna obecność dwóch nieadaptacyjnych schematów (wg terapii schematów):
Schemat „wadliwości/wstydu”: przekonanie, że „jestem gorsza, coś ze mną nie tak, jak inni poznają prawdziwą mnie – odejdą”.
Schemat „wykluczenia społecznego”: poczucie, że „wszyscy inni potrafią, czują się dobrze we własnej skórze – tylko ja jestem inna, udaję, gram rolę”.
Te schematy działają automatycznie i podważają pozytywne doświadczenia: nawet gdy ktoś okazuje zainteresowanie, mózg interpretuje to jako fałszywe, nieszczere albo chwilowe.
3. Wpływ kultury i otoczenia
Społeczne wzorce kobiecości i atrakcyjności (media, social media, normy kulturowe) mogą wywoływać nierealistyczne oczekiwania wobec własnego ciała.
Presja na bycie „wyluzowaną i seksowną” – wyklucza prawo do bycia niepewną, zamkniętą, uczuciową. To prowadzi do udawania, czyli noszenia „maski”.
4. Być może trauma emocjonalna lub seksualna
Choć tego nie mówi wprost, istnieją w tekście subtelne wskazówki (trudność z rozluźnieniem, konieczność picia przed seksem, lęk przed zdemaskowaniem), które mogą sugerować:
- bycie zawstydzaną w przeszłości w związku z ciałem, seksualnością,
- negatywne doświadczenia seksualne, które pogłębiły przekonanie, że seks to „obowiązek” albo próba zasłużenia na akceptację.
5. Uwarunkowania temperamentalne
Niektóre osoby mają bardziej introspekcyjny, lękowy temperament – więcej analizują, mocniej odczuwają, trudniej się rozluźniają. To nie wada, ale wymaga innego podejścia do relacji i samoakceptacji.
Podsumowanie:
Autorka najprawdopodobniej:
-nie doświadczyła w dzieciństwie stabilnej, ciepłej, bezwarunkowej akceptacji,
- rozwinęła silne, negatywne schematy myślowe na swój temat,
- doświadcza chronicznego wstydu i poczucia niewystarczalności,
- nauczyła się chronić przed zranieniem przez wycofanie i grę pozorów.
------------------------------------------
Poniżej przedstawiam model pracy terapeutycznej oraz zestaw konkretnych ćwiczeń, które osoba w sytuacji autorki wpisu może wykonać samodzielnie, zanim zdecyduje się (lub jeśli nie chce) iść do terapeuty. Podejście opiera się na połączeniu terapii poznawczo-behawioralnej (CBT), terapii schematów oraz współczucia (CFT).
MODEL PRACY TERAPEUTYCZNEJ
Cel nadrzędny: osłabić schematy „wadliwości” i „fałszywości”, zbudować prawdziwą relację z samą sobą, rozwinąć akceptację i bezpieczne strategie bliskości.
1. Uświadomienie schematu i jego źródeł
„To nie ja jestem wadliwa – to głos, który usłyszałam dawno temu, i go wciąż powtarzam.”
Identyfikacja myśli: „Jestem za słaba / nie dość dobra / udaję”.
Poszukiwanie momentów z dzieciństwa lub przeszłości, gdy te myśli mogły się zakorzenić.
Oddzielenie „głosu schematu” od „głosu rzeczywistości”.
Ćwiczenie: Dziennik schematów
Codziennie zapisuj sytuacje, w których czujesz się „gorsza” lub „fałszywa”. Obok zapisz:
Co się wydarzyło?
Co automatycznie pomyślałaś?
Co powiedziałaby ci bliska, życzliwa osoba?
2. Budowanie wewnętrznego współczucia i bezpiecznego JA
„W sobie mam miejsce, które mnie rozumie – to nie głos perfekcjonistki, tylko głos czułości.”
Rozwijanie „wewnętrznego opiekuna” – postaci w głowie, która wspiera, a nie ocenia.
Ćwiczenia z terapii współczucia (CFT): wyobrażanie sobie, jak mówisz do siebie jak do dziecka, przyjaciółki lub kogoś, kto cierpi.
Ćwiczenie: Lustro i życzliwość
Codziennie przez minutę patrz sobie w oczy w lustrze i mów 2 zdania:
„Widzę, że ci ciężko. To jest OK.”
„Jesteś wystarczająca taka, jaka jesteś.”
To może wydawać się sztuczne – i to dobrze, bo pokazuje, jak bardzo wewnętrzny krytyk zdominował umysł.
3. Rozbrajanie „maski” i pracy nad autentycznością
„To, co prawdziwe, może być lubiane – a nie tylko to, co wykreowane.”
Uczenie się rozróżniania: „Udaję czy jestem sobą?”
Próby ujawniania autentyczności w bezpiecznych warunkach.
Ćwiczenie: Małe coming outy
Zrób raz dziennie coś, co jest zgodne z twoją prawdziwą naturą, nawet jeśli wydaje się „dziwne”, „niemodne” czy „zbyt wrażliwe”.
Przykłady:
Powiedz: „Stresuję się” zamiast: „Jest OK”.
Załóż ubranie, które naprawdę lubisz, a nie takie, które „pasuje do roli”.
4. Praca z ciałem i seksualnością
„Moje ciało nie jest wrogiem. Moje ciało to dom.”
Nauka obecności w ciele bez oceny: przez dotyk, oddech, ruch.
Zwiększanie przyjemności z bycia tu i teraz zamiast udawania reakcji.
Ćwiczenie: Neutralny kontakt z ciałem
Codziennie przez 5 minut połóż rękę na brzuchu lub sercu. Oddychaj. Nie oceniaj. Zauważ napięcia.
Z czasem dodaj pytanie: „Czego dziś potrzebuje moje ciało?”
5. Odwracanie strategii unikania bliskości
„Bliskość nie musi oznaczać ryzyka. Bliskość może być krokiem – nie skokiem.”
Uczenie się nie kończyć relacji automatycznie po pojawieniu się lęku.
Wprowadzenie komunikacji: „Czasem się wycofuję, bo się boję, a nie dlatego, że nie chcę.”
Ćwiczenie: Opóźnione działanie
Zanim zakończysz znajomość lub nie odbierzesz telefonu: napisz lub powiedz sobie:
„To lęk mnie pcha do ucieczki. Poczekam jeden dzień i zobaczę, co się we mnie zmieni.”
Etapy zmiany (do samodzielnego śledzenia)
Etap Co czuję? Co robię? Jak mogę siebie wesprzeć?
1. Uświadomienie „Widzę swój schemat” Zaczynam obserwować myśli „Nie jestem tym, co myślę”
2. Współczucie „Chcę być dla siebie dobra” Mówię do siebie łagodnie „Traktuję siebie jak przyjaciółkę”
3. Autentyczność „Nie muszę udawać” Dzielę się sobą szczerze „Prawda mnie nie zniszczy”
4. Bliskość „Ryzykuję trochę” Nie uciekam od razu „Mam prawo próbować”
========================
i na zakończenie:
Piszesz z ogromną szczerością i odwagą o rzeczach, o których wielu nawet nie potrafi mówić głośno. Widać, że jesteś bardzo refleksyjną osobą, która naprawdę próbuje siebie zrozumieć, mimo tego wewnętrznego głosu, który Ci to wszystko utrudnia.
To, co opisujesz – poczucie, że musisz coś udawać, lęk przed bliskością, brak akceptacji ciała mimo zewnętrznych dowodów, że jesteś atrakcyjna – to nie jest „defekt mózgu”, jak sama napisałaś. To jest ból, który ma swoje źródła i który można naprawdę przepracować. Nie od razu, nie łatwo, ale da się. Psychoterapia (szczególnie taka, gdzie nie chodzi o leki, tylko o rozmowę i zrozumienie siebie) naprawdę pomaga wielu osobom wyjść z tej pułapki, w której teraz jesteś.
Nie jesteś sama. I nie jesteś „skazana” na samotność. Ale rozumiem, że teraz może tak to właśnie wyglądać. Masz w sobie więcej siły, niż Ci się wydaje – choćby to, że potrafiłaś tak szczerze to napisać, pokazuje, że naprawdę chcesz coś zmienić. I to już jest krok do przodu.
Jeśli kiedyś poczujesz gotowość, by pogadać z kimś profesjonalnym – zrób to. Nie musisz od razu „lecieć na psychotropach”. Czasem wystarczy jedno dobre spotkanie, by coś w nas zaczęło pękać i zmieniać się w lepszym kierunku.
Trzymaj się ciepło. I dzięki, że się podzieliłaś – to naprawdę nie był „gorszy dzień”, tylko bardzo ważny głos serca.
Solaris - przepraszam, że nie na temat - ale - n i e m a m s i e z t y m d o k o g o z w r o c i c - pomozesz? wyslij mi jakis namiar na maila w profilu moim. pls.
33 2025-05-10 20:11:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-05-10 20:22:24)
Czat GPT działa jak miotła, zbiera wszystko i wypuszcza nic.
Strach się bać.
A tu bardziej chodzi o to, że poczucia samotności, może desperacji autorka wchodzi w związki dla niej bez sensu, gdzie nie ma ochoty kontynuować znajomości, a nie wie, jak asertywnie się z nich wycofać.
Gdyby miała dysmorfofobię ciężko byłoby jej w jakiekolwiek relacje wejść.
Dochodzi też problem z działaniem na rauszu, co nie pomaga, ale pogłębia problem, prowadzi do coraz większej frustracji i agresji.
Strach że się nie uda w tym przypadku jest zrozumialy: nie ma solidnych podstaw więc się nie uda prawdopodobnie, więc reakcja odrzucaniem jest naturalna.
Na siłę nic zbudować się nie da.
Na terapii nie przywiązuje się nikogo do krzesła by wydobywać zeznania.
To terapeuta jest dla Ciebie, a nie Ty dla niego.
Nie trzeba od razu robić wiwisekcji nie musisz iść na terapię psychodynsmiczną.
Jest też Gestalt i behawioralna, by pracować wprost na bieżących relacjach i je poprawiać.
Solaris - przepraszam, że nie na temat - ale - n i e m a m s i e z t y m d o k o g o z w r o c i c - pomozesz? wyslij mi jakis namiar na maila w profilu moim. pls.
Solaris - przepraszam, że nie na temat - ale - n i e m a m s i e z t y m d o k o g o z w r o c i c - pomozesz? wyslij mi jakis namiar na maila w profilu moim. pls.
O, już pierwszy manipulant wyczuł "ranną antylopę".
ślad_po_bliźnie napisał/a:Solaris - przepraszam, że nie na temat - ale - n i e m a m s i e z t y m d o k o g o z w r o c i c - pomozesz? wyslij mi jakis namiar na maila w profilu moim. pls.
O, już pierwszy manipulant wyczuł "ranną antylopę".
No wlasnie bezboznik z Rozancem w reku. Na całe szczęście ja ide za kilka lat do pieknego zakonu
Masz na myśli fason habitu?
Masz na myśli fason habitu?
Co to jest?
39 2025-05-10 21:14:38 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-05-10 21:14:57)
Co Twoim zdaniem znaczy "piękny zakon"?
40 2025-05-10 21:16:44 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-05-10 21:16:58)
Co Twoim zdaniem znaczy "piękny zakon"?
Ze tam bedzie miłość, dobroc i przyjaźń, a po za tym tez pewnie będzie pieknie, bo w zakonach sa piekne ogrody- ja bym chciala pielęgnować ogród w zakonie
Jest wiele różnych rodzajów zakonów. Któryś interesuje szczególnie Ciebie?
42 2025-05-10 21:27:26 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-05-10 21:27:36)
Jest wiele różnych rodzajów zakonów. Któryś interesuje szczególnie Ciebie?
Jest taki zakon w Anglii siostry od Krzyża Świętego albo siostry Miłosierdzia,ale to mnie obojętnie, bo w sumie do każdego zakonu bym mogla iść
Nawet do zakonu zamkniętego?
Nawet do zakonu zamkniętego?
Nie taki to nie,bo bym chciala córkę m in też odwiedzać
ślad_po_bliźnie napisał/a:Solaris - przepraszam, że nie na temat - ale - n i e m a m s i e z t y m d o k o g o z w r o c i c - pomozesz? wyslij mi jakis namiar na maila w profilu moim. pls.
O, już pierwszy manipulant wyczuł "ranną antylopę".
Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
SamotnaWilczyca napisał/a:ślad_po_bliźnie napisał/a:Solaris - przepraszam, że nie na temat - ale - n i e m a m s i e z t y m d o k o g o z w r o c i c - pomozesz? wyslij mi jakis namiar na maila w profilu moim. pls.
O, już pierwszy manipulant wyczuł "ranną antylopę".
Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
To napisz po co Tobie e mail do Solaris?
ślad_po_bliźnie napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:O, już pierwszy manipulant wyczuł "ranną antylopę".
Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
To napisz po co Tobie e mail do Solaris?
No proszę Was czy nic nie umknie waszym komentarzom ?:)
Julia life in UK napisał/a:ślad_po_bliźnie napisał/a:Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
To napisz po co Tobie e mail do Solaris?
No proszę Was czy nic nie umknie waszym komentarzom ?:)
Oczywiście, że nie my tutaj wszystko wytropimy
ślad_po_bliźnie napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:O, już pierwszy manipulant wyczuł "ranną antylopę".
Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
To napisz po co Tobie e mail do Solaris?
Zazdrosna
Julia life in UK napisał/a:ślad_po_bliźnie napisał/a:Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
To napisz po co Tobie e mail do Solaris?
Zazdrosna
Niby czemu? Ja ide do zakonu
Kłamstwo to grzech
Kłamstwo to grzech
Wiem. Ja nie kłamię. Już postanowiłam,że pójdę do zakonu
Oj kłamczuszek łakomczuszek
Oj kłamczuszek łakomczuszek
Dlaczego tak piszesz ? Ja ide do zakonu
Dobra dobra cicha woda
Julka posłuchaj - mail Solaris potrzebny był mi do tego, żeby się poradzić, jak dalej z Tobą mam postępować, i co w ogóle powinienem zrobić z tym, co zrozumiałem po video-call.
Starałem się być mega delikatny, ale odłączyłaś internet chyba, i nie odpowiadasz na whatsap, więc piszę tu.
Nie ma żadnej zorganizowanej akcji przeciw Tobie. To jest w Twoje głowie Julka.
Przepraszam jeśli źle to rozegrałem, w sensie, użyłem złych słów. Staram się być naprawdę delikatny.
57 2025-05-10 23:47:59 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-10 23:49:01)
O ludu, co tu sie odjaniepawliło?
Ślad_po_bliźnie, mam Ci na priv udzielać porad jak postępować z Julką, której nie znam? Potraktuję to w ramach żartu
W temacie mojego wątku - dziękuję wszystkim, zwłaszcza Farmerowi za tę obfitą lekturę, na pewno przeczytam wszystko
Julka posłuchaj - mail Solaris potrzebny był mi do tego, żeby się poradzić, jak dalej z Tobą mam postępować, i co w ogóle powinienem zrobić z tym, co zrozumiałem po video-call.
Starałem się być mega delikatny, ale odłączyłaś internet chyba, i nie odpowiadasz na whatsap, więc piszę tu.
Nie ma żadnej zorganizowanej akcji przeciw Tobie. To jest w Twoje głowie Julka.
Przepraszam jeśli źle to rozegrałem, w sensie, użyłem złych słów. Staram się być naprawdę delikatny.
Właśnie pierwszym zdaniem sie odkryles ze to wszystko byla zaplanowana akcja. Jestes tu dopiero niby od nie całego tygodnia czasu,a juz masz zamiar lecieć z raportem do Solaris- ja pier**** do obcej kobiety sie prosić o porade co ty masz zrobic no blahaha ha ha wlasnie widzę jakim jestes nowym uzytkownikiem forum, teraz mozesz sobie poprzerabiac cokolwiek chcesz i wyslac ku uciesze gawedzi forum- co mnie to w sumie interesuje
przeciez ja od razu wiedziałam ze cos jest nie,tak,gdy zobaczylam, ze nagle nowy nick wykopuje moje stare tematy i pyta o maila do mnie. Natomiast postanowilam kontynuowac te szopke tutaj z wami ot tak dla jaj, bo mnie gowno obchodzi cudza opinia na moj temat, gdybym miała cos do ukrycia to by nie bylo zadnej rozmowy. I nie pisz po forum ,ze mam problemy psychiczne, bo to jest nieprawda. Wszystkim ,którzy brali udział w tej akcji-gratuluje głupoty
a pozostałych żegnam.
ślad_po_bliźnie napisał/a:Julka posłuchaj - mail Solaris potrzebny był mi do tego, żeby się poradzić, jak dalej z Tobą mam postępować, i co w ogóle powinienem zrobić z tym, co zrozumiałem po video-call.
Starałem się być mega delikatny, ale odłączyłaś internet chyba, i nie odpowiadasz na whatsap, więc piszę tu.
Nie ma żadnej zorganizowanej akcji przeciw Tobie. To jest w Twoje głowie Julka.
Przepraszam jeśli źle to rozegrałem, w sensie, użyłem złych słów. Staram się być naprawdę delikatny.
Właśnie pierwszym zdaniem sie odkryles ze to wszystko byla zaplanowana akcja. Jestes tu dopiero niby od nie całego tygodnia czasu,a juz masz zamiar lecieć z raportem do Solaris- ja pier**** do obcej kobiety sie prosić o porade co ty masz zrobic no blahaha ha ha wlasnie widzę jakim jestes nowym uzytkownikiem forum, teraz mozesz sobie poprzerabiac cokolwiek chcesz i wyslac ku uciesze gawedzi forum- co mnie to w sumie interesuje
![]()
przeciez ja od razu wiedziałam ze cos jest nie,tak,gdy zobaczylam, ze nagle nowy nick wykopuje moje stare tematy i pyta o maila do mnie. Natomiast postanowilam kontynuowac te szopke tutaj z wami ot tak dla jaj, bo mnie gowno obchodzi cudza opinia na moj temat, gdybym miała cos do ukrycia to by nie bylo zadnej rozmowy. I nie pisz po forum ,ze mam problemy psychiczne, bo to jest nieprawda. Wszystkim ,którzy brali udział w tej akcji-gratuluje głupoty
a pozostałych żegnam.
Mam już wystarczająco wariatek w swoim życiu... Serio.
O ludu, co tu sie odjaniepawliło?
Ślad_po_bliźnie, mam Ci na priv udzielać porad jak postępować z Julką, której nie znam? Potraktuję to w ramach żartuW temacie mojego wątku - dziękuję wszystkim, zwłaszcza Farmerowi za tę obfitą lekturę, na pewno przeczytam wszystko
Jesteś kobietą to pomyślałem, że lepiej zrozumiesz drugą kobietę. Chybiony pomysł jak widzę, fakt.
Julka, jeszcze do Ciebie dwa słowa na koniec mojej przygody z tym forum - to, co wiem, wiem tylko ja. Skasuj moje zdjęcia, ja skasuje Twoje.
Nic nie będę tu pisał o Tobie, co postawi Cię w niekorzystnym świetle.
Wróć sobie na to forum, bo wiem, ile to dla Ciebie znaczy.
Do nie zo ba cze nia.
Terapia mnie przeraża, wyobrażam sobie ją jako niekończącą się historię, ciągła wiwisekcja, Boże, nie... Miałabym się spowiadać ze swego życia, uczuć, emocji obcemu czlowiekowi, ktorego tak naprawdę w ogole nie obchodzę. To gorsze jak spowiedź u księdza
Nieakceptowana czułam się jako dziecko, fakt, ale większość nosi jakiś bagaż z dzieciństwa.
Nie da się inaczej, żeby dotrzeć w głąb siebie, zrozumieć co tam siedzi i uleczyć te miejsca- ktoś Cię tam musi poprowadzić i pokazać jak to zrobić.
Twój strach wynika z obawy przed oceną, ego.
Jednak nie jesteś kimś wyjątkowym, więc bez obaw. W sensie, że każde z nas ma w sobie coś do poprawy, a ludzie którzy się tym zajmują, mają różnych przypadków po kilka dziennie. Często zresztą sami pracują nad sobą, widząc słabsze miejsca.
U Ciebie to klasyczne zderzenie świadomości z podświadomością. Masz pragnienia i potrzeby, zupełnie normalne, które Twoja podświadomość blokuje.
Żeby to zmienić, trzeba tam wejść i zrobić robotę. Przed ginekologiem też się wstydzisz? A pewnie się badasz regularnie.
To jest coś podobnego, pokazujesz swoją intymność komuś, kto tego tak nie traktuje.
Powyżej podano kilka tropów, ja mogę polecić pracę w stanach głębokiej relaksacji. Działa szybciej niż klasyczna terapia.
Nie, ginekologa się nie wstydzę, bo chodzę do kobiety
Na forum natknęłam się na wątek o hipnozie i spróbuję najpierw tą drogą, wydaje mi się najłatwiejsza, bo psychoterapia (pewnie długa) nie ukrywam, mnie przeraża. A hipnoza na podświadomość jest ponoć dobra. Może mi coś zatrybi jak powinno.
Boję się, że jak powiem prawdę to spojrzy na mnie moimi oczami i wtedy naprawdę zobaczy to, co ja widzę. Boję się też, że w końcu zostanę przejrzana, dlatego zawsze ja kończę znajomość.
No dobra, długi atencyjny post, ale do rzeczy - co tak konkretnie widzisz?
W czym zostaniesz przejrzana? Może zastanów się i zanotuj najpierw.
65 2025-05-11 13:16:43 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-11 13:22:40)
Dlaczego atencyjny? Napisałam pod wpływem chwili, żeby się wygadać. Za rady podziękowałam, będę probowała coś działać. Mam nadzieję. Nie chcę już ciągnąć tematu i wyrzygiwać tu swoich żali, jakkolwiek brzmią. To nie kozetka u psychoterapeuty. Chcialam nawet edytować i usunąć, ale za dużo już zostało napisane i to chyba byłoby nie w porządku wobec tych, ktorzy poświęcili uwagę na przeczytanie i odpowiedzi.
p.s nawet nie mogę edytować, sprawdziłam.