Dla ciekawych, a przede wszystkich dla wierzacych bedacych w zwiazku malzenskim. Oto grzechy wymienione w rachunku sumienia,ktore dotycza się żon i mężów.
Mnie na szczęście te przykazania nie dotycza, ponieważ nie jestem w związku małżeńskim. Takze ja nie mam obowiązku ich przestrzegac.
Oto grzechy małżeństwa:
traktować małżeństwo jako czysto prawny, a nie osobowy i sakramentalny związek dwojga ludzi sobie równych
- dysponować sobą, zdrowiem, wartościami moralnymi i materialnymi bez liczenia się ze współmałżonkiem
- zaniedbywać na co dzień wobec współmałżonka oznak delikatności, miłości, wymogów grzeczności i kultury
- jednostronnie, arbitralnie i despotycznie załatwiać sprawy rodziny i domu
- uchylać się od czynnego udziału w spełnianiu prac i posług domowych, przeceniać własny wkład w dobro wspólne
- poniżać swą godność, zakłócać spokój i ład pożycia małżeńskiego nadużywaniem alkoholu
- podnosić głos, stwarzać klimat napięć i niepokoju, ulegać irytacji
- obrażanie się i dąsanie
- maltretować fizycznie lub moralnie współmałżonka
- w konfliktach widzieć winę tylko współmałżonka
- przypominać i wypominać grzechy przeszłości, niedotrzymane obietnice itp.
- za wszelką cenę dążyć do wykazania i przeprowadzenia "swojej" racji
- cieszyć się z upokorzenie i porażek współmałżonka
- nie interesować się pracą zawodową i sukcesami współmałżonka
- nie znajdować słowa uznania i pochwały za wkład pracy, sukcesy i gusty współmałżonka
- przesadnie chwalić inne żony lub mężów wobec współmałżonka
- nie zdobywać się na uśmiech i humor nawet pomimo zmęczenia i kłopotów
- trawić czas na spotkania koleżeńskie, gry, rozrywki kosztem rodziny
- poświęcać rodzinę dla innych zajęć
- nie mieć czasu dla żony, męża i dzieci
- nie dbać o wspólne imprezy i rozrywki : wczasy, wycieczki, teatr, kino, odwiedziny
- nie otaczać należytą troską chorego lub cierpiącego współmałżonka
- zaniedbywać należne obowiązki względem rodziny, współmałżonka, odmawiać szacunku jego rodzicom, krewnym, wydawać o nich ujemne sądy, wyrażać się z lekceważeniem, nie szanować uczuć miłości u swego współmałżonka do swych rodziców, krewnych
- nie dążyć do stworzenia w małżeństwie wspólnoty materialnej
- trwonić nieodpowiedzialnie pieniądze na zbyteczne sprawy: alkohol, stroje, przyjęcia
- zaniedbywać wspólną modlitwę, wspólne uczestniczenie we Mszy świętej, wspólne przystępowanie do sakramentów świętych
- szukać w małżeństwie tylko przeżyć zmysłowych
- w pożyciu małżeńskim nie liczyć się ze stanem psychicznym i fizycznym współmałżonka, nie znać naturalnej metody poczęć, zmuszać do używania środków antykoncepcyjnych lub samemu je używać
- nie liczyć się z kulturą, skromnością i delikatnością, przyjmować i narzucać postawy, czynności i gesty uwłaczające godności człowieka i chrześcijanina
- z egoizmu, małoduszności i wygodnictwa ograniczać ilość potomstwa
- traktować sprawę dzietności rodziny jako autonomiczną, prywatną, bez rozliczeń z Bogiem
- źle wyrażać się o rodzinach wielodzietnych
- odmawiać bez powodu pożycia małżeńskiego
- zatruwać siebie i współmałżonka zazdrością i nieuzasadnionymi podejrzeniami
- nawiązywać flirty, uprawiać stosunki pozamałżeńskie
- straszyć współmałżonka rozwodem lub naprawdę do niego dążyć
- po rozwodzie cywilnym wstępować w nowe związki małżeńskie
- nie chcieć przebaczyć i pojednać się po grzechu wiarołomstwa
- nie dziękować nigdy Bogu za radość życia i pożycia małżeńskiego
To są akurat za trudne zasady dla mnie np nie ograniczenie liczby potomstwa dla wygody-no ja szczerze napisze, ze mam jedno dziecko wlasnie dla wygody, a nie ze bede co roku drzec jape na porodowce. Chwala Bogu, ze nie jestem niczyja żona i mnie to przykazanie nie dotyczy albo ,ze nie mozna wziąć ślubu po rozwodzie cywilnym ja nawet nie wiedzialam, albo,ze trzeba non stop zdrajcom zdrady przebaczac w takim.sensie,ze trzeba trwac w małżeństwie, bo rozwody to grzech albo,ze trzeba się caly czas mezowi poświęcić i jeszcze mu uslugiwac,zamiast miec cudowny czas wolny bo jak nie to grzech. Wogole małżeństwo to jest dla mnie by byla meczarnia bardzo ciezko by mnie bylo spełniac te wszystkie obowiazki żony, wiec pewnie bym nie mogla iść do Nieba... dlatego idem do zakonu modlitwy do Boga,pomoc ludziom, piekna przyjazn z siostrami zakonnymi, przebywanie wsrod pieknej natury to jest dla mnie droga do Nieba. Wogole małżeństwo to niewolnictwo dla kobiety jak czytam te zasady rodzenia dzieci,dawania mezowi seksow, uslugiwania mu,rezygnacja z kariery na rzez poswiecania sie, obowiązek bycia w małżeństwie nawet w przypadku zdrady, bo rozwod to grzech ciezki to sie bardzo cieszę, ze te niewolnicza droga nigdy nie pojde i ze mnie Pan Bog w pore uratowal od małżeństwa z Muzulmaninem, bo by mnie chyba szlag trafil i wogole od kazdego małżeństwa chwala Bogu,ze mnie uratowal, jak sobie wyobraze uzeranie się z tesciowa przez conajmniej 50 lat zycia to mi niedoborze. Podziwiam wierzace kobiety, ktore praktykuja swoja wiare i decyduja sie na małżeństwo ja bym sie pochlastala,gdybym musiała obslugiwac faceta i zrezygnowac z pieknej wolności dla poswiecenia sie mezowi... A tak idem do zakonu miec piekne zycie i pojde do Nieba