Mam pytanie: jaka część męskiej społeczności wykonuje najniebezpieczniejsze zawody świata?
Źle zadane pytanie. Zapytaj raczej jaki odsetek zatrudnienia kobiet jest w takich zawodach.
Ale tak, same tylko służby mundurowe (ogółem wszystkie) w PL to będzie jakieś 300-400tyś facetów. Kobiet w mundurze jest raptem kilka %, a na stanowiskach 'bojowych' to nikły promil. Osobiście spotkałem dwie takie, z czego jedna to była taka, że chłopaki za nią latali nosząc jej graty.
Sektor górnictwa - 75 tyś.
Rybołóstwo - flota zarejestrowana w PL ma poniżej 900 statków. Każdy to od kilku do kilkunastu ludzi załogi. Plus pracownicy portów, stoczni to kolejnych kilka tyś.
Budownictwo - kolejnych 150tyś.
Kierowcy ciężarówek - ~200tyś
We wszystkich tych zawodach o większym ryzyku i obciążeniu dominują faceci i stanowią oni 95-99%
ci wszyscy panowie, co to siedzą sobie w wizytowych koszulach, robią projekty, klepią w klawisze komputerów, rzesze korposzczurów, wszelkiej maści doradców i agentów, instruktorów, trenerów, sprzedawców, managerów i prezesów, dla których największym niebezpieczeństwem jest utrata pracy, to był jakiś margines.
Bo to jest "margines". W zawodach biurowych dominują kobiety (szczególnie w dużych miastach), a ogólnie obojga płci zatrudnienie w tym sektorze to ciut ponad 5 milionów. Z jakichś 17mln ludzi pracujących. To mniej niż 1/3. A jak wspomniałem, we wszystkich zawodach określanych jako 'ciężkie', 'trudne' i 'zagrażające życiu' dominują mężczyźni. Jest to też związane z tym, że przez wiele lat takie zawody były niedostępne dla kobiet tz. był normalny zakaz zatrudnienia.
Obecnie wciąż BHP jest inne dla kobiet i inne dla facetów nawet na tych samych stanowiskach. I zwróć uwagę - nie ma rozwiązań względem budowy/wagi/wzrostu. Jest rozróżnienie na płeć. Typ o posturze dżokeja ma zapierdalać 2-3x więcej od herod-baby tylko z uwagi na płeć. To samo też jest z wymaganiami fizycznymi do służb mundurowych czy innych. Dla kobiet są niższe z uwagi na to, że są kobietami.
Równocześnie od ilu kobiet nie wymaga się godzenia ze sobą tych wszystkich wymienionych ról?
Zasadniczo - od żadnej. Dlatego jest 500+ i reszta 'socjalu' w tym różne zwolnienia. Tutaj dominują rozwiązania, aby wspomóc model tradycyjny.
I równocześnie, czy jeśli ktoś pracuje w jakimś zawodzie, to przypadkiem sam go sobie z jakiegoś powodu nie wybrał?
Kobiety wybierają co chcą robić. Dlatego dominują na uczelniach wyższych. Faceci są pchani obowiązkiem i łapią się w większości tego, co muszą, jak np Shini, ale też i N_o, którego ścieżka zawodowa została narzucona przez ojca. Już tu kiedyś na ten temat jakieś analizy wrzucałem, bo to kolejna rozmowa na ten temat. Kobiety, co do zasady są materiałem w który się inwestuje. I mogą najczęściej się rozwijać zgodnie z tym, co chcą osiągnąć w życiu. Faceci najczęściej są pchani do jak najszybszej samodzielności, bo mają jak najszybciej przynosić pieniądze do domu.
A już tego porównania, że żona ma tak, a Ty inaczej w temacie ochrony zdrowia - kompletnie nie rozumiem. Jak Ci coś nie odpowiada, zmień lekarza albo obecnego pozwij za dyskryminację.
To jest normalne podejście systemowe. Tak wyglądają realia życia zwykłego faceta. Dlatego też w statystykach L4 dominują kobiety. Tutaj faktycznie głównie ze względu na ciąże. Ale na drugim miejscu są urazy i zatrucia oraz choroby zawodowe pracowników fizycznych. Tu akurat opieram się na danych jeszcze z 2017 ale nie sądzę, aby coś tu się super zmieniło.
Nie piszę tego w charakterze licytacji, tylko jako kontrargument do wykonywania prac i zawodów, gdzie śmiertelność jest wysoka lub okresowo wysoka (np żołnierze w czasie zadań bojowych) piszesz mi o obowiązkach domowych. To jest nawet nie śmieszne.
Z mojej perspektywy eks-żołnierza odnośnie ciężkości pewnych prac i zawodów, to brzmisz jak Shini bajający o związkach. Zalicz kilkutygodniowy poligon to pogadamy czy skakanie wokół noworodka to taki sam wysiłek. Bo mam perspektywę obu i opieka nad małym brzdącem i obowiązki domowe to są wakacje w porównaniu do takich rzeczy. Bo porównujesz zmianę pieluchy, karmienie i kangurowanie 4-5kg kaszojada z bieganiem po kilkanaście-kilkadziesiąt km dzień za dniem z 25-35kg ekwipunkiem 24/7 w warunkach bojowych lub zbliżonych gdzie osiągasz fizyczne i biologiczne granice ludzkich możliwości.
To nie jest licytacja. Po prostu 99,99% kobiet nie ma bladego pojęcia o jakiej skali wysiłku i zmęczenia mowa, bo nigdy go nie doświadczyła w swoim życiu. Po prostu nie masz perspektywy.