W sumie to nawet nie wyścig. Bo w wyścigu muszą uczestniczyć co najmniej 2 od osoby:)
Mieszkam w niemałym domu, a odkurzanie czy pranie robi się raz na tydzień, mycie podłogi mniej więcej raz na dwa tygodnie, mycie łazienek podobnie, okna są myte co kilka miesięcy, przeważnie tylko na święta. Nie licząc gotowania co 2-3 dni nie ma zbyt wielu innych obowiązków, a te co są i tak w większości zostają zrobione kiedy mnie nie ma w domu. .
Jeszcze wrócę do tego fragmentu
Ile z tych rzeczy robisz jak domownik? Poczuwasz się do dzieleniu tych obowiązków?
Umyjesz raz na kilka miesięcy okna albo drzwi?
Weźmiesz drabinę i pomyjesz lampy w całym domu?
Odkurzasz ściany, myjesz łazienkę raz na miesiąc?
Umyjesz szafki w kuchni albo meble w całym domu raz na kilka miesięcy?
Jeśli to zrobisz będąc w domu to nie zostawisz tego do zrobienia innym ( najczęściej kobiecie - matce)
W domu zmienia się pościel, firany, ręczniki - kiedyś to zrobiłeś - wyprałeś, wyprasowałeś i zwiesiłeś/poukładałeś w szafce?
W domu jest jeszcze cała masa innych rzeczy do zrobienia - mycie lodówki, górnych blatów szafek wiszących w kuchni, serwisów w kredensach, mycie szafek z ubraniami i układanie w nich wszystkiego od nowa, mycie koszy na śmieci, mycie mebli drewnianych i odkurzanie mebli tapicerowanych -mogłabym tak wymieniać jeszcze godzinę. Co z tych rzeczy robisz w domu, żeby podzielić się obowiązkami i ulżyć innym?
Wiesz dlaczego Ci to piszę - bo myśląc, że w domu jest niedużo pracy dochodzi do konfliktów między żoną a mężem. Kobiety czują się wykorzystywane jeśli to wszystko zostaje przerzucone na ich barki.
Weź część tych obowiązków na siebie i wywiązuj się z nich systematycznie. Poczuj się równoprawnym członkiem swojej rodziny. Praca na rzecz rodziny i obowiązkowość wyrabia inteligencję emocjonalną.
68 2023-12-23 13:50:26 Ostatnio edytowany przez gman98v2 (2023-12-23 14:02:06)
Trafiłaś na jednego z forumowych inceli, odrzuciłaś biedaka a on się właśnie rozkręcał
i gość ma znów dowód na to, że jest stale odtrącany.
Heh, te kobiety- potwory
Pozwolę sobie skomentować ten post, używając ogólnie przeciętnego skrótu, na który składa się dwudziesta czwarta litera alfabetu łacińskiego, którą graficznie przedstawia się jako "X" oraz czwartą literą alfabetu, którą graficznie przedstawia się jako "D", celem wyrażenia mojego rozbawienia treścią, z którą się właśnie zapoznałem.
zachowywałaś się jak koleżanka z pracy (dziwna koleżanka), która nie wiedzieć czemu rozmawiała. A później uciekała szybciutko do samochodu, żeby się nie spotkać by porozmawiać
+1
Zwiazki z facetami zawsze wychodza lepiej jak to facetowi bardziej zalezy, przynajmniej na poczatku.
Czemu?
Oprawcie sobie to w ramkę chłopaki.
OPka mogła owego chłopaka sama zaprosić po pracy gdzieś, jeśli sama miała "ciśnienie" na niego, bo samo zachowanie jej nie świadczy o zainteresowaniu. Ze mną kobiety też rozmawiały.
@aleksmilcz
Czemu nie mogłaś go gdzieś zaprosić np. na weekendzie?
Ile z tych rzeczy robisz jak domownik? Poczuwasz się do dzieleniu tych obowiązków?
Umyjesz raz na kilka miesięcy okna albo drzwi?
Weźmiesz drabinę i pomyjesz lampy w całym domu?
Odkurzasz ściany, myjesz łazienkę raz na miesiąc?
Umyjesz szafki w kuchni albo meble w całym domu raz na kilka miesięcy?Jeśli to zrobisz będąc w domu to nie zostawisz tego do zrobienia innym ( najczęściej kobiecie - matce)
W domu zmienia się pościel, firany, ręczniki - kiedyś to zrobiłeś - wyprałeś, wyprasowałeś i zwiesiłeś/poukładałeś w szafce?W domu jest jeszcze cała masa innych rzeczy do zrobienia - mycie lodówki, górnych blatów szafek wiszących w kuchni, serwisów w kredensach, mycie szafek z ubraniami i układanie w nich wszystkiego od nowa, mycie koszy na śmieci, mycie mebli drewnianych i odkurzanie mebli tapicerowanych -mogłabym tak wymieniać jeszcze godzinę. Co z tych rzeczy robisz w domu, żeby podzielić się obowiązkami i ulżyć innym?
Wiesz dlaczego Ci to piszę - bo myśląc, że w domu jest niedużo pracy dochodzi do konfliktów między żoną a mężem. Kobiety czują się wykorzystywane jeśli to wszystko zostaje przerzucone na ich barki.
Weź część tych obowiązków na siebie i wywiązuj się z nich systematycznie. Poczuj się równoprawnym członkiem swojej rodziny. Praca na rzecz rodziny i obowiązkowość wyrabia inteligencję emocjonalną.
No dobra tu nieźle trafiłaś, szczerze mówiąc nie zdawałem sobie sprawy z nawet połowy tego co tu wymieniłaś. Inna sprawa jest taka, że u mnie w domu czynności takie jak: mycie lamp, odkurzanie ścian czy mycie szafek w kuchni zdarzają się chyba rzadziej niż raz do roku. O ile to odkurzanie ścian jeszcze zdarza się może z raz na parę miesięcy to mycia szafek w kuchni nie widziałem jeszcze nigdy nie licząc gdy sam to robię w pracy u klienta. Często jestem w domach i mieszkaniach różnych ludzi i prawdę mówiąc to większość tych ludzi też chyba nigdy nie słyszała o nawet połowie tego co tu wymieniłaś, nie raz w czyimś domu zastaję taki syf, że samo przygotowanie to jakiejkolwiek roboty zajmuje parę godzin. Ogólnie rzadko się zdarza by ktoś mył meble czy sprzątał za nimi, pod nimi i na nich. Inne rzeczy takie jak odkurzanie mebli tapicerowanych w moim domu nawet nie mają miejsca bo w ogóle nie mam takich mebli. Pościel zmienia się raz na kilka miesięcy, a to już różnie raz ja to robię raz ktoś inny, z ubraniami podobnie, tak samo nigdy nie widziałem by ktokolwiek mył kosze na śmieci czy wyjmował ubrania z szafek, mycia ich i wkładania ubrań z powrotem.
Wiem co masz na myśli, może być wiele rzeczy, których bym nie robił bo nawet bym o tym nie pomyślał, a partnerka mogłaby być o to wkurzona bo dla niej to byłoby oczywiste. Nie rozumiem tylko dlaczego ludzie nie mogą o tym po prostu porozmawiać. Jak kobieta jest wkurzona, że facet niewiele robi to dlaczego po prostu mu nie powie co chciałaby żeby zrobił? Dlaczego nie wypisze mu tak jak ty teraz wszystkich rzeczy, które jej zdaniem powinny być zrobione w domu? Facet na prawdę może o tym nie wiedzieć i tu nie ma żadnego lenistwa czy wykorzystywania tylko zwykłe nieporozumienie, które można łatwo wyjaśnić i razem znaleźć rozwiązanie. Taki facet dostanie listę obowiązków, dowie się co jeszcze mógłby zrobić i zacznie to robić, zrobi raz, drugi, trzeci i zapamięta, a nawet jeśli nie to zostawi sobie tą listę. Od nikogo nie można oczekiwać, że będzie przyzwyczajony do tego samego i będzie umiał to samo i na tym samym poziomie. Jeśli jedna osoba potrafi coś czego druga nie potrafi to ta pierwsza uczy drugą i odwrotnie, czy nie o to chodzi w związku, by wspierać się nawzajem i uzupełniać swoje braki?
70 2023-12-23 22:05:02 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-23 23:00:20)
Jak kobieta jest wkurzona, że facet niewiele robi to dlaczego po prostu mu nie powie co chciałaby żeby zrobił? Dlaczego nie wypisze mu tak jak ty teraz wszystkich rzeczy, które jej zdaniem powinny być zrobione w domu?
@Shinigami
Zadajesz pytania bo chcesz poznać prawdę? Ja raczej odnoszę wrażenie iż twoje pytania to tylko pytania retoryczne. Mianowicie ty nie szukasz nawet odpowiedzi na to pytanie tylko uważasz że kobieta powinna się zachowywać tak samo jak mężczyzna bo facet w takiej sytuacji by wszystko wylistował krok po kroku. Później masz pretensje że słońce wschodzi na wschodzie a nie na zachodzie. Myslisz że coś tak a nie inaczej powinno być bo tak myślisz. Skąd te twoje toki rozumowania?
Te pytanie o kobiety jest tak samo proste jak czemu słońce wschodzi tam gdzie wschodzi. Tylko trzeba chcieć to dostrzec. Poszukać informacji. Zamiast tego spędzasz czas na logicznym uzasadnianiu że słońce powinno wschodzic na zachodzie.
Kobiety z natury nie są bezpośrednie. Mężczyźni z natury są bezpośredni. Yin i yang. Zamiast poznać kobiety ty próbujesz wmówić że kobieta powinna być taka jak ty chcesz by była. I nawet tego nie jesteś świadomy. Później masz niekończące się konflikty twoich wyobrażeń z rzeczywistością. Kłócisz się wewnętrznie, obwiniasz słońca wschody i zachody. Wyzbądź się swoich błędnych wyobrażeń bo w tym błędnym kole się będziesz kręcił do usranej śmierci.
@ Shinigami
Tak Cię czytam i odnoszę wrażenie, że ważniejsze jest dla Ciebie co powiedzą inni niż co Ty będziesz czuł czy wiedział.
Przeglądasz się w cudzych oczach i szukasz w nich potwierdzenia swojej wartości, od cudzej oceny będzie zależeć Twoje samopoczucie.
To błąd, bo tym sposobem oddajesz kierowanie swoim życiem w ręce innych, przypadkowych ludzi. Ich zadowolenie albo niezadowolenie nada kierunek Twojemu życiu. A że obawiasz się niezadowolenia to wycofujesz się i nie ruszasz do przodu. Nawet obawiasz się spróbować.Wszystko zaczyna się w głowie. Jeśli przyjmiesz założenie, że masz prawo do nauki i porażki, to krytyka nie będzie robić takiego wrażenia.
Wiesz jaką ja miałam metodę? Moje założenie było bardzo proste - nic nie stracę a mogą wiele zyskać. Jak przegram, nie osiągnę tego co bym chciała, to po prostu nic się nie zmieni, będzie to co jest. Jak wygram/osiągnę/opanuję to będę jeden szczebel wyżej, a każdy wyższy poziom otwiera nowe perspektywy, daje nowe lepsze szanse. Tak idzie się w górę, w życiu nie ma drogi na skróty.Gdybym poszła na ściankę to od razu bym powiedziała - nigdy tego nie robiłam, proszę mi powiedzieć jak mam się zabezpieczyć i co robić. Druga sprawa - instruktor odpowiada za bezpieczeństwo ścianki. Do jego obowiązków należy sprawdzić Twoje zabezpieczenie i czuwać nad tym co robisz. Żaden zdrowy na umyśle instruktor nie będzie Cię poganiał, a chorych raczej tam nie zatrudniają. Gdyby jakieś dziecko się zaśmiało, to śmiałabym się razem z nim, serio. Każdy musi się nauczyć jak się wykonuje poszczególne zadania.
A Ty byś chciał tak
Czy umie pan grać na fortepianie?
Nie wiem, nigdy nie próbowałem.
Prawda, że śmieszne? No bo jak można umieć rzeczy których się nie zna.
Chcesz umieć to się uczysz.
Każda nauka kosztuje i każda wymaga dużego, czasem wręcz olbrzymiego wysiłku. To normalne. Wiesz kto najszybciej będzie się śmiał - ten co sam niewiele umie.W lecie na krakowskim rynku dała popis grupa tańców ulicznych. W tej grupie był facet około 40 lat, wyraźnie się wyróżniał bo reszta była co najmniej 10 lat młodsza. Stojący obok nas chłopak z dziewczyną skomentował na głos z lekką drwiną - ostatnie podrygi. Popatrzyłam na niego i też powiedziałam na głos - żeby każdy w tym wieku miał takie podrygi. Szybko stracił swoją pewność i zmył się razem z partnerką.
Ludzie niepewni mają to do siebie, że są bardzo spięci. Bardzo im zależy na drobnostkach, wszystko urasta do rangi życie albo śmierć. Najmniejsza krytyka albo niezadowolenie wywołują u nich bardzo silne emocje bo sami siebie poddają olbrzymiej presji. Zupełnie niepotrzebnie.
Pierwszy i podstawowy krok to dać sobie prawo do błędów, do porażek, do nieznajomości rzeczy.
W ten sposób otwierasz sobie drogą do szukania wiedzy i zdobywania doświadczeń.
Pytając dajesz sobie i ludziom możliwość rozmowy, oni mają satysfakcję, że doceniasz ich osiągnięcia a Ty dostajesz od nich potrzebną naukę. To uczciwa wymiana i każdy jest zadowolony.Facet 30 letni ma tyle umiejętności ile nauki opanował. Podobnie 20 letni i 60 letni.
Inaczej w wieku 55 lat każdy powinien mieś opanowaną jazdę figurową na lodzie i umiejętność naprawy silników elektrycznych. Czy to brzmi sensownie? Raczej nieDlatego równie mało sensowne jest założenie, że powinieneś mieć umiejętności których się nie uczyłeś.
Wrzuć na luz i zacznij żyć. To Twoje życie. Możesz je spędzić w samotności obawiając się ludzkich reakcji, a możesz je przeżyć ciekawie nie nadając im większej wagi.
Gdyby to wszystko było takie łatwe, to nie byłoby tylu wycofanych i samotnych ludzi. To nie jest łatwe bo wszystkie początki są trudne.
Z drugiej strony jeśli są ludzie, którzy podjęli ten wysiłek i mają osiągnięcia, to znaczy, że się da. Nie musisz od razu być mistrzem i nie oczekuj podziwu, bo nie o to w tym chodzi. Do wygrania jest własna satysfakcja z życia, czy innym się to podoba czy nie.Zadaj sobie pytanie - czyje to właściwie życie?
Jeśli Twoje to rób to czego pragniesz, ucz się rzeczy, które będą przybliżać do celu. Cudze opinie mogą być co najwyżej motywacją czy zachętą. Jeśli nie spełniają tej roli to je odrzuć.Poczytaj "Myśli" Sokratesa - powinieneś znaleźć w bibliotece. Świetna lektura. Potrafi nadać wszystkiemu odpowiednie proporcje. Bardzo Ci polecam.
Jeszcze na ten pot nie odpowiedziałem.
Jest dokładnie tak jak piszesz, o wiele ważniejsze jest dla mnie to co inni powiedzą niż to co ja będę czuł i wiedział. Tak było zawsze odkąd tylko pamiętam i jest nadal. Również odkąd pamiętam moje poczucie własnej wartości było zależne od uznania przez innych, dlatego zawsze myślałem, że chcę się stać kimś wielkim i zdobyć chwałę.
Zawsze myślałem, że nie mam prawa do porażki bo zawsze przy każdej porażce był krzyk, pretensje i kary. Ja właśnie nie mogę się przestawić na myślenie "nic nie tracę", próbując czegokolwiek coś trzeba na to poświęcić, najczęściej pieniądze i nerwy. Chciałbym kiedyś zmienić to myślenie.
Faktycznie instruktor po to tam jest by wszystkiego dopilnować, wiem o tym i sam nie rozumiem dlaczego wtedy zrezygnowałem. Z nauką pływania było trochę inaczej, tu dokładnie pamiętam, że nie podjąłem się tego z powodu myśli "Jestem za stary by nie umieć pływać i wyglądałoby to żałośnie gdyby 27 letni facet uczył się czegoś co powinna umieć większość małych dzieci".
"wszystko urasta do rangi życie albo śmierć" idealnie powiedziane, z tą krytyką też. Kiedyś miałem sytuację, że jedna klientka powiedziała, że ruszam się jak stary dziadek, dotyczyło to wnoszenia mebli po schodach na chyba 4 piętro, a ja byłem wtedy osłabiony i niewyspany. Niby nie zrobiło to na mnie wrażenia, a tak na prawdę przez kilka dni szlag mnie trafił jak o tym pomyślałem i pamiętam to do dziś. Każda inna tego typu sytuacja mocno na mnie wpływa i mocno się tym przejmuję. Nigdy nie sądziłem, że ktoś może mieć satysfakcję kiedy o coś zapytam.
Ja wiem i zgadzam się z tym, że niczego nie umie się od razu niezależnie od wieku ale nawet tu na forum nie raz ktoś twierdził inaczej. Choćby z tym doświadczeniem związkowo-seksualnym, nie da się go posiąść w jakiś magiczny sposób bez fizycznego doświadczenia tego wszystkiego, nawet tego trzeba się nauczyć i dla mnie to jest oczywiste, a potem ktoś mi pisze, że jestem nienormalny albo musi być ze mną coś nie tak bo mam 27 lat i tego nie potrafię. Albo z gotowaniem, tego też trzeba się nauczyć i trzeba na to poświęcić sporo czasu, ja nigdy nie miałem powodu by się tego uczyć więc to oczywiste, że musiałbym zacząć od podstaw, od najprostszych dań i nie ma znaczenia czy się ma 30 czy 15 lat.
Tylu samotnych i wycofanych ludzi jest moim zdaniem właśnie przez takie gadanie w stylu "w tym wieku to już dawno powinien to umieć" albo "taki stary i jeszcze tego nie potrafi/nie ma doświadczenia" bo potem ludzie tak jak ja boją się nawet spróbować żeby nie stać się pośmiewiskiem, zwłaszcza teraz kiedy wszystko można nagrać i pokazać całemu światu.
"Jeśli Twoje to rób to czego pragniesz" całkowicie się z tym zgadzam, tak właśnie powinno się robić tylko ja nawet nie wiem czego pragnę. Zawsze myślałem, że pragnę chwały, zaszczytów i uwielbienia ale to przecież błędne myślenie bo uzależnia mnie od innych.
@Shinigami
Zadajesz pytania bo chcesz poznać prawdę? Ja raczej odnoszę wrażenie iż twoje pytania to tylko pytania retoryczne. Mianowicie ty nie szukasz nawet odpowiedzi na to pytanie tylko uważasz że kobieta powinna się zachowywać tak samo jak mężczyzna bo facet w takiej sytuacji by wszystko wylistował krok po kroku. Później masz pretensje że słońce wschodzi na wschodzie a nie na zachodzie. Myslisz że coś tak a nie inaczej powinno być bo tak myślisz. Skąd te twoje toki rozumowania?
Te pytanie o kobiety jest tak samo proste jak czemu słońce wschodzi tam gdzie wschodzi. Tylko trzeba chcieć to dostrzec. Poszukać informacji. Zamiast tego spędzasz czas na logicznym uzasadnianiu że słońce powinno wschodzic na zachodzie.
Kobiety z natury nie są bezpośrednie. Mężczyźni z natury są bezpośredni. Yin i yang. Zamiast poznać kobiety ty próbujesz wmówić że kobieta powinna być taka jak ty chcesz by była. I nawet tego nie jesteś świadomy. Później masz niekończące się konflikty twoich wyobrażeń z rzeczywistością. Kłócisz się wewnętrznie, obwiniasz słońca wschody i zachody. Wyzbądź się swoich błędnych wyobrażeń bo w tym błędnym kole się będziesz kręcił do usranej śmierci.
Nigdy nie sądziłem, że myślenie mężczyzn i kobiet aż tak się różni. Wiedziałem, że się różni ale żeby porównać to do wschodzącego słońca na zachodzie. Przeczytałem artykuł z linku i szczerze mówiąc wciąż nie rozumiem. Piszesz o poznaniu kobiet ale jak to się ma do tej konkretnej kwestii o jakiej tu rozmawiamy? W sensie, że jeśli się nie domyślę co ona miała na myśli, co powinienem jeszcze zrobić w tym domu tak by nie była wkurzona to jestem pozamiatany bo ona mi tego nie powie bo nawet nie pomyśli, że ja mogę tego nie wiedzieć?
72 2023-12-25 01:47:28 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-25 02:55:25)
@Shinigami
Różni się i to właśnie tak znacząco. To nie jest jakaś przypadkowa różnica. Ona wynika z różnicy w w kształtowaniu się mózgu podczas dorastania. Nie możesz po prostu traktować kobiety jak mężczyzny i odwrotnie. Aczkolwiek wyjątki oczywiście istnieją. Mówię tutaj o większości mężczyzn i większości kobiet.
Doskonałą książką lub audiobookiem o tym jest kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa. Na YT za darmo nawet można posłuchać w oryginale czy po polsku.
Nie znam dokładnie sytuacji o tym co piszesz. Jak dasz więcej szczegółów mogę rozwinąć.
Ale powiem ogólnie na podstawie tego co już napisałes. Tu nie chodzi o to że masz się domyślać. Chodzi o to że kobieta nigdy ci takiej listy nie da bo kobiety nie są do tego zaprogramowane. Mężczyzna jest zorientowany na rozwiązanie problemów (twoja magiczna lista) a kobiety są zorientowane na budowanie relacji (uczucia). Kobieta palnie co jej się nie podoba w bardzo zawiły sposób i nie będzie rozkładać na czynniki pierwsze jak to jest skuteczne, efektywne. Bardziej istotne dla niej jest jakie są uczucia w danym momencie i dana relacja ( nie będzie chciała urazić, komunikacja posrednia ). Natomiast facet palnie listę jak coś zrobić krok po kroku bez uwzględnienia uczuć drugiej strony (komunikacja bezpośrednia), podając jak coś zrobić najlepiej.
To jest jak zachód i wschód z poprzedniego przykładu. Yin i yang. Jak tych podstaw nie rozumie dana osoba to nigdy nie będzie potrafiła zbudować prawidłowej relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną. Czyli ergo wieczny konflikt.
Przyczyną współczesnych problemów z komunikacja jest to iż Kobiety i mężczyźni ewolucyjnie nie zostali stworzeni do ciągłego mieszkania ze sobą tylko nasze organizmy, sposoby myślenia mialy się uzupełniać. Mężczyzna jako łowca a kobieta wychowywanie potomstwa do 6 roku życia. Poza stosunkami aby plodzic potomstwo obie płcie tak naprawdę funkcjonowały niezależnie od siebie (jeśli chodzi o wykonywanie zadań). Nasze mózgi są dalej na poziomie buszu i nie za bardzo wiedzą jak się komunikować przy np. wspólnym sprzątaniu domu. Bo tego nie robiły przez dziesiątki tysięcy lat.
Agnes76 napisał/a:Ile z tych rzeczy robisz jak domownik? Poczuwasz się do dzieleniu tych obowiązków?
Umyjesz raz na kilka miesięcy okna albo drzwi?
Weźmiesz drabinę i pomyjesz lampy w całym domu?
Odkurzasz ściany, myjesz łazienkę raz na miesiąc?
Umyjesz szafki w kuchni albo meble w całym domu raz na kilka miesięcy?Jeśli to zrobisz będąc w domu to nie zostawisz tego do zrobienia innym ( najczęściej kobiecie - matce)
W domu zmienia się pościel, firany, ręczniki - kiedyś to zrobiłeś - wyprałeś, wyprasowałeś i zwiesiłeś/poukładałeś w szafce?W domu jest jeszcze cała masa innych rzeczy do zrobienia - mycie lodówki, górnych blatów szafek wiszących w kuchni, serwisów w kredensach, mycie szafek z ubraniami i układanie w nich wszystkiego od nowa, mycie koszy na śmieci, mycie mebli drewnianych i odkurzanie mebli tapicerowanych -mogłabym tak wymieniać jeszcze godzinę. Co z tych rzeczy robisz w domu, żeby podzielić się obowiązkami i ulżyć innym?
Wiesz dlaczego Ci to piszę - bo myśląc, że w domu jest niedużo pracy dochodzi do konfliktów między żoną a mężem. Kobiety czują się wykorzystywane jeśli to wszystko zostaje przerzucone na ich barki.
Weź część tych obowiązków na siebie i wywiązuj się z nich systematycznie. Poczuj się równoprawnym członkiem swojej rodziny. Praca na rzecz rodziny i obowiązkowość wyrabia inteligencję emocjonalną.No dobra tu nieźle trafiłaś, szczerze mówiąc nie zdawałem sobie sprawy z nawet połowy tego co tu wymieniłaś. Inna sprawa jest taka, że u mnie w domu czynności takie jak: mycie lamp, odkurzanie ścian czy mycie szafek w kuchni zdarzają się chyba rzadziej niż raz do roku. O ile to odkurzanie ścian jeszcze zdarza się może z raz na parę miesięcy to mycia szafek w kuchni nie widziałem jeszcze nigdy nie licząc gdy sam to robię w pracy u klienta. Często jestem w domach i mieszkaniach różnych ludzi i prawdę mówiąc to większość tych ludzi też chyba nigdy nie słyszała o nawet połowie tego co tu wymieniłaś, nie raz w czyimś domu zastaję taki syf, że samo przygotowanie to jakiejkolwiek roboty zajmuje parę godzin. Ogólnie rzadko się zdarza by ktoś mył meble czy sprzątał za nimi, pod nimi i na nich. Inne rzeczy takie jak odkurzanie mebli tapicerowanych w moim domu nawet nie mają miejsca bo w ogóle nie mam takich mebli. Pościel zmienia się raz na kilka miesięcy, a to już różnie raz ja to robię raz ktoś inny, z ubraniami podobnie, tak samo nigdy nie widziałem by ktokolwiek mył kosze na śmieci czy wyjmował ubrania z szafek, mycia ich i wkładania ubrań z powrotem.
Wiem co masz na myśli, może być wiele rzeczy, których bym nie robił bo nawet bym o tym nie pomyślał, a partnerka mogłaby być o to wkurzona bo dla niej to byłoby oczywiste. Nie rozumiem tylko dlaczego ludzie nie mogą o tym po prostu porozmawiać. Jak kobieta jest wkurzona, że facet niewiele robi to dlaczego po prostu mu nie powie co chciałaby żeby zrobił? Dlaczego nie wypisze mu tak jak ty teraz wszystkich rzeczy, które jej zdaniem powinny być zrobione w domu? Facet na prawdę może o tym nie wiedzieć i tu nie ma żadnego lenistwa czy wykorzystywania tylko zwykłe nieporozumienie, które można łatwo wyjaśnić i razem znaleźć rozwiązanie. Taki facet dostanie listę obowiązków, dowie się co jeszcze mógłby zrobić i zacznie to robić, zrobi raz, drugi, trzeci i zapamięta, a nawet jeśli nie to zostawi sobie tą listę. Od nikogo nie można oczekiwać, że będzie przyzwyczajony do tego samego i będzie umiał to samo i na tym samym poziomie. Jeśli jedna osoba potrafi coś czego druga nie potrafi to ta pierwsza uczy drugą i odwrotnie, czy nie o to chodzi w związku, by wspierać się nawzajem i uzupełniać swoje braki?
Ja scian nie odkurzam w doslownym znaczeniu, pewnie bym je zabrudzila, odkurzam w rogach/katach tylko rurka.
Takie generalne porzadki, typu mycie kafelek w lazience (kuchni), porcelany w meblach, lampy itp. mama moja zawsze myla dwa razy w roku na swieta, wielkanocne i Bozego narodzenia.
Ja scian nie odkurzam w doslownym znaczeniu, pewnie bym je zabrudzila, odkurzam w rogach/katach tylko rurka.
Takie generalne porzadki, typu mycie kafelek w lazience (kuchni), porcelany w meblach, lampy itp. mama moja zawsze myla dwa razy w roku na swieta, wielkanocne i Bozego narodzenia.
U mnie tak samo, sprzątanie wykraczające poza odkurzenie, mycie podłogi, szybkie starcie kurzu z bardziej widocznych miejsc czy umycie umywalki i lustra w łazience wykonuje się raz, może dwa na rok. I to wystarczy by było w miarę czysto.
Gosiawie napisał/a:Ja scian nie odkurzam w doslownym znaczeniu, pewnie bym je zabrudzila, odkurzam w rogach/katach tylko rurka.
Takie generalne porzadki, typu mycie kafelek w lazience (kuchni), porcelany w meblach, lampy itp. mama moja zawsze myla dwa razy w roku na swieta, wielkanocne i Bozego narodzenia.U mnie tak samo, sprzątanie wykraczające poza odkurzenie, mycie podłogi, szybkie starcie kurzu z bardziej widocznych miejsc czy umycie umywalki i lustra w łazience wykonuje się raz, może dwa na rok. I to wystarczy by było w miarę czysto.
No ja trochę dokładniej niż przykładowo szybkie starcie kurzu.