Ana.Ana_3 napisał/a:A co do kochanka, który kochankiem nigdy nie był (czego w sumie coraz bardziej żałuje - przynajmniej bym miała poczucie, że cała to chora jazda jest "za coś")
Padłem!!!! Kurtyna !!!:D
Brak mi słów... Na to jak niektóre kobiety są .... oderwane od rzeczywistości...
Kosztowało mnie ponad dwadzieścia wizyt u psychologa, przetrawienie podobnego zachowania jakie pojawiło się u Ciebie .... Kolega... Kawki... Rozmowy... Najlepsze jest to, że teraz wiem jeno - kobiety zwyczajnie nie mogą mieć dużo... Bo się nudza i robią głupoty. Mało też nie mogą mieć, bo znajdują kogoś kto ma dużo i też do niego idą robić głupoty...
Oscar Wilde powiedzieł - 'Kobieta może być wierna tylko wtedy, gdy jest rozczarowana.'
Moja żona miała wszystko. Trzydzieści par butów, garderobe pełną ciuchów, mnie pracującego 7,5 godziny dziennie i po pracy wracającego do domu i zajmującego się dziećmi podczas codziennej 2-godzinnej drzemki... Gotowałem (relaksuje mnie to), sprzątałem (w domu wierzę w dzielenie się obowiązkami i rolami), zabierałem na randki, spacery, kina, teatry, czytalismy razem książki i oglądaliśmy filmy... Długie rozmowy wieczorami odbywaliśmy praktycznie każdego dnia. Zbudowałem jej dom którego tak bardzo pragnęła, troszczyłem się o nią i o dzieci... Nie będę się chwalił, ale na seks i moje libido wcale nie miała powodu narzekać - jestem chodzącą maszyną pełną inwencji... i co?
I poznała w pracy kolegę ... Starszego od niej o sześć lat. Byłego narkomana, obecnie weekendowego smakosza alkoholowego ( nie wiem czy 3 litry wódki na jedną osobę na piątkowy wieczór i sobotę to mało czy dużo, ale taka ilość jest przez niego przyjmowana weekendowo), bad boya chodzącego w skórach, ćwiekach grającego na gitarze elektrycznej i jeżdżącego motorem do pracy... Facet zaniedbany, z dużym brzuchem ( tak, miałem okazję go poznać gdy nie stanowiłem niczego złego w jej pracy i normalnie mi przedstawiała osoby) ... Żeby było jasne, ja może nie gram na gitarze i nie wciskam się w ćwieki ani na motor,, ale jestem dobrze zbudowany, dziewczyny często dużo młodsze, dają mi do zrozumienia, że jestem mile widziany jako towarzysz rozmowy itp i podejrzewam, że nie miałbym trudności ze 'zdobyciem' kogoś do schadzek...
Kolega ją tak absorbował, że podobnie jak Twój partner zacząłem najpierw być ciekawy, potem dociekliwy, następnie zacząłem się robić zazdrosny, kiedy żona nie chciała zakończyć tej relacji pomiędzy nimi ( tak prosiłem ją o to, a potem zrobiłem awanturę) , zaczęła ukrywać tę znajomość... Kontynuować ją nie mówiąc mi o niczym ... I to był błąd..
Zacząłem ją szpiegować - apka w telefonie - wiedziałem gdzie jest, co mówi, robi, pisze, jaką minę ma podczas pisania wiadomości do mnie i do "kolegi" ( a miny podczas pisania do mnie były bardzo... surowe, jakbym nagle stał sie bez powodu kimś kto przeszkadza w jej przeżywaniu czegoś wspaniałego .... miny podczas pisania do niego wiadomości obfitywały w uśmiechy, radość i ogólnie były baaardzo rozanielone)... Chowanie się w łazience na trzy godziny pod pretekstem sprzątania , albo pretekst nauki (gdzie zawsze razem się w pokoju uczyliśmy bo mieliśmy i dość miejsca i szanowaliśmy swoją ciszę nawzajem) ... Kiedy już nie wytrzymałem bo ta ich relacja przeobrażała się już w uczucie i dodatkowo pojawiły się w niej motywy seksualne inicjowane przez moją (odmawiającą mi seksu z dziwnego braku ochoty) żonę, postanowiłem wszystko powiedzieć... Właściwie nie wszystko bo powiedziałem że podglądam tylko jej komunikator...
Wywiązała się awantura, kłótnia, że śledzę, szpieguję i właściwie podobnie do Ciebie autorko tekstu, zostałem oskarżony o to, że gwałce prywatność... Obiecała że już nie odezwie się do tego kolegi. Jednak po dwóch tygodniach... Już znależli sobie tajny komunikator i generalnie wrócili do tego co było... Rozsypałem się, kiedy żona sobie żartowała z nim czy ją podwiezie do domu i czy jada do niej czy do niego najpierw ...
Powiedziałem żonie o aplikacji i o tym co słyszałem... I ponownie to ja zostałem oskarżony w najdzieniejsze sposoby !!! Usłyszałem że ona by czegoś takiego nie robiła, gdybym powiedział że szpieguję jej telefon!!!!!
Odparłem że przecież powiedziałem że szpiegowałem jej komunikator i wtedy go odłączyłą od mojego komputera, całkowicie ukryła swoja obecność tam a na koniec znalazła inny komunikator i tam wyprawiała swoje dalej ...
AUTORKO, POWIEDZ MI CO TO JEST ZA ARGUMENT???
JESTEŚ KOBIETĄ KTÓRA BYŁA SZPIEGOWANA, WIĘC WYJAŚNIJ MI KILKA KWESTII:
1. JAK MOŻE KOBIETA MIEĆ PRETENSJE DO SWOJEGO MĘŻA/PARTNERA O TAKIE COŚ JAK SZPIEGOWANIE, SKORO WYPRAWIA TAKIE RZECZY KTÓRE WŁAŚNIE INICJUJĄ TO SZPIEGOWANIE???
2. CZEMU UWAŻACIE W JAKIŚ POKRĘTNY SPOSÓB, ŻE FACECI NIE MAJĄ UCZUĆ I DOPÓKI JAKIŚ FACET INNY Z WAMI NIE POSZEDŁ DO ŁÓŻKA, TO WSZYSTKO JEST OK?
3. JAKBYŚ SIĘ CZUŁA, GDYBY TWÓJ PARTNER STWORZYŁ TAKĄ RELACJĘ Z KTÓRĄŚ Z MATEK KOLEGÓW SYNA I SYTUACJA DOKŁĄDNIE ZACZĘŁABY WYGLĄDAĆ JAK TWOJA
4. CZY NIE CZUŁAŚ ŻE COŚ JEST NIE OK, KIEDY PARTNER CI MÓWIŁ ŻE COŚ JEGO ZDANIEM SIĘ DZIEJE? ALBO CZY TO UKRYWANIE WASZEGO PISANIA I SPOTKAŃ PRZED NIM BYŁO WG CIEBIE OK?
5. CZY UKRYWANIE I NIEMÓWIENIE PARTNEROWI O TYCH RZECZACH USPRAWIEDLIWIAŁAŚ SOBIE TYM, ŻE ON JEST ZAZDROSNY ZA BARDZO, MA PARANOJĘ, PRZESADZA I ŻE TO GO NAPEWNO NIE RANI ?
Będę wdzięczny za odpowiedź...
Acha i ponieważ zapomniałem jeszcze tego napisac, edytuję i dodaję część następną -
Pytania powyżej były takie oskarżające bardzo i beznamiętne, ale mam jeszcze więcej, takich... nazwijmy to - z serca. Czy jeśli facet się stara, pracuje, zadowala kobietę na wszystkie sposoby to nie ma prawa do odrobiny szacunku? Do szczerości ze strony swojej partnerki? Czy starając się każdego dnia o to, żeby rodzinie było jak najlepiej, spędzając czas, poświęcając uwagę i tak naprawdę wszystko wydaje się zaspokojone i nie ma braków, to czy wracając do domu musi jeszcze bawić się w walkę o swoją kobietę z jakimś kimś, kto zwyczajnie nie ma dla nas znaczenia ? Czy kobiety myślą, że nie mamy uczuć? Skoro tak jest i uważacie, że własny facet Was nie rozumie, to czemu zakładacie, że akurat ten którego poznałyście właśnie rozumie Was jako jedyny na świecie... Co sprawia, że nie chcecie powiedzieć własnemu mężowi/partnerowu, że nie lubicie własnych stóp i macie z tego tytułu wielkie kompleksy od zawsze, podczas gdy nie macie problemu z podzieleniem sie taką informacją z facetem z pokoju obok z którym pijecie kawę... Jak istoty, które kierują się uczuciami, będące w centrum uwagi, adoracji i wszystkiego co najlepsze, są tym znudzone i krzywdza swoich mężczyzn w taki sposób... Czemu czytam u Ciebie dokładnie to, co usłyszałem od zony - że spotykają Was konsekwencje jakbyście się przespały z tym gościem, więc zaczynacie żałować, że tego nie zrobiłyście ??? Naprawdę ? Widzisz jak to wygląda? Nie widzisz dokąd prowadziła Wasza znajomość ??? On wypił z Tobą kilka kaw, a Ty nie umiesz o nim przestać myśleć i nie obchodzi Cię Twój rozpadający się związek, nie obchodzą Cię dzieci, uczucia Twojego partnera, TYLKO OBCHODZI CIĘ CO MYŚLI FACET Z KTÓRYM PIŁAŚ KAWY I GADAŁAŚ!!!
Piszesz, że dwie dekady nieszczęścia i smutku i takiego piekła z Twoim partnerem... To czemu byliście razem? Czemu przez tyle lat to ciągnęliście? Czemu jedyna szansa na szczęście jaką u siebie wypatrzyłaś, była osiągalna przez Twoją nieszczerość i oszukiwanie partnera ... ? I czemu kobieta, której nic nie brakowało i miała wszystko zaczęła czegoś szukać u sam nie wiem kogo ? ( właściwie u psychologa dowiedziałem się, że heh... mojej żonie było zwyczajnie za dobrze, bo nie trwoniłem wypłat, wracałem do domu po pracy, pomagałem w domu itp itd i nie było się do czego przyczepić, więc żona prawdopodobnie chciała się postarac o 'skazę' na mnie (w postaci przyprawienia mi rogów), żeby nie postrzegać mnie w takim świetle.. No i była znudzona tym że ma wszystko, więc zaczęła szukać adrenaliny ).
Kurcze, ciężki z Was temat kobiety... Nieodgadniony...
PS - droga autorko, taka męska rada na przyszłość ( a jeszcze dwie dekady temu przez dobrych kilka lat miałem naprawde sporo za uszami ) - zapamiętaj sobie jedną rzecz : NIE MA PRZYJAŹNI DAMSKO MĘSKIEJ ( chyba że gej, albo lesbijka ) CHOĆBY NIEWIADOMO CO KTOŚ CI WMAWIAŁ... ZAWSZE PRĘDZEJ CZY POŹNIEJ JEDNA STRONA SIĘ ANGAŻUJE I JEST PROBLEM I MOŻESZ SOBIE MYŚLEĆ CO CHCESZ!! Jeśli facet podchodzi do Ciebie z gadką to ok. Jeśli pijecie kawe - ok. Ale jeżeli zaczynacie już wychodzić gdzieś na kawę, albo myśl o kawie z nim sprawia że to właściwie jest myśl przewodnia towarzysząca pójściu z synem na trening - to jest CZERWONA LAMPKA, ŻE SIĘ ANGAŻUJESZ!!! Jeśli on zaprasza a Ty nic nie czujesz to znaczy że on się angażuje... - Ludzie, którzy nie chcą się angażowac nie poświęcają swojego czasu innym... (no chyba że wolontariat) ...