Flow z kolegą - pomóżcie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Strony Poprzednia 1 7 8 9

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 564 z 564 ]

521

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
KoralinaJones napisał/a:

Karnisz, kibel w zabudowie, astygmatyzm i moi ulubieńcy big_smile. Niezły cyrk big_smile.

Taaaak...ciekawe kiedy mózg ci się na tyle zlasuje że będziesz się zarzekać że ten zabudowany kibel to też moje dzieło? Podejrzewam że najdalej do.koncs roku coś takiego napiszesz  big_smile

Zobacz podobne tematy :

522 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-31 12:32:08)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Sami fachowcy na forum, mam kogo polecać klientom. Mimo iż sam dałbym radę zrobić większość z tego co tu piszecie, nie licząc gotowania czy pieczenia to nadal uważam, że przesadzacie. Wy umiecie to wszystko i chwała wam za to ale mówić, że to jest normalne i każdy powinien umieć zamontować ten karnisz czy wytapetować ścianę to już przesada. Ten montaż kibla w zabudowie to już totalnie wyższy poziom i do tego zawsze się bierze prawdziwego fachowca. Że wszystkich mieszkań/domów/budów, a trochę ich było tylko raz widziałem jak właściciel sam próbował zamontować kibel z geberitem. Skończyło się na tym, że rozwalił i kibel i płytki i jeszcze rury odpływowe były źle zamontowane. Zamiast zaoszczędzić to jeszcze dołożył za nowe materiały i fachowca.

Nie trzeba być fachowcem, żeby wykonać proste czynności, ale jak ktoś ma łeb na karku to z powodzeniem wykona te bardziej zaawansowane bez kończenia budowlanki, mechaniczniaka, informatyka, czy elektronika. Fachowych tutoriali i "krok po kroku" jest tyle w sieci, że nietrudno po obejrzeniu kilku cokolwiek dobrze wykonać. Ale.. łeb na karku to podstawa podstaw, gdziekolwiek jesteś i cokolwiek chcesz zrobić. Tyle i aż tyle. smile

Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Karnisz, kibel w zabudowie, astygmatyzm i moi ulubieńcy big_smile. Niezły cyrk big_smile.

Taaaak...ciekawe kiedy mózg ci się na tyle zlasuje że będziesz się zarzekać że ten zabudowany kibel to też moje dzieło? Podejrzewam że najdalej do.koncs roku coś takiego napiszesz  big_smile

I po co próbujesz jej dosrać ? Przecież jej wypowiedź jest wieloznaczna i bardziej leje z nas "bawidamków" jak porusza w jakikolwiek sposób twoją osobę. smile Ale nieeeee, no trzeba się odpalić big_smile Ona właśnie dla wszystkich potrzebujących jest jednak empatyczna smile

523 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-31 12:32:22)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Wy umiecie to wszystko i chwała wam za to ale mówić, że to jest normalne i każdy powinien umieć zamontować ten karnisz czy wytapetować ścianę to już przesada.

Nie. To nie jest przesada. To są banalne czynności i dotyczą rzeczy, które w znacznej mierze zostały tak zaprojektowane i technologicznie wykonane, aby nawet zwykły Iksiński mógł to zrobić podstawowymi narzędziami. BA - w wielu przypadkach masz nawet takie podstawowe narzędzie dostarczone wraz z produktem jak w przypadku mebli z Ikei (ale i nie tylko).

Że wszystkich mieszkań/domów/budów, a trochę ich było tylko raz widziałem jak właściciel sam próbował zamontować kibel z geberitem. Skończyło się na tym, że rozwalił i kibel i płytki i jeszcze rury odpływowe były źle zamontowane. Zamiast zaoszczędzić to jeszcze dołożył za nowe materiały i fachowca.

Tylko nie mówcie tego chłopakom z Ikei, Castoramy, Obi, Leroy Merlin i innych, bo jeszcze pozwijają swoje sklepy.....

Gdyby to była prawda, to nikt nie produkowałby narzędzi (i elektronarzędzi) do domowego użytku, bo skoro nikt nie potrafi, to nikt nie robi. Brak popytu - nie ma podaży. A tymczasem frezarki, wiertarki, lutownice i pierdylion innych kupisz nawet....w jebanym Lidlu. Podkreślę: LIDLU. Bo właśnie KAŻDY potrafi takie rzeczy i robi je. Z wyjątkiem wąskiego odsetka życiowych sierot, które zadowalają się miernością i do każdej zużytej uszczelki lub zardzewiałego zaworu potrzebują hydraulika.

A to, że coś potrafię zrobić, nie oznacza, że zawsze muszę robić sam i wcale to nie wyklucza zatrudnienia 'fachowca'. Tylko jak ktoś ma doświadczenie z 'fachowcami' ten wie, że 'Usterka' nie wzięła się znikąd. I często potem trzeba poprawiać, albo trzeba patrzeć na ręce, żeby nie partaczyli i nie próbowali w chuja robić z kosztami.

524

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Sami fachowcy na forum, mam kogo polecać klientom. Mimo iż sam dałbym radę zrobić większość z tego co tu piszecie, nie licząc gotowania czy pieczenia to nadal uważam, że przesadzacie. Wy umiecie to wszystko i chwała wam za to ale mówić, że to jest normalne i każdy powinien umieć zamontować ten karnisz czy wytapetować ścianę to już przesada. Ten montaż kibla w zabudowie to już totalnie wyższy poziom i do tego zawsze się bierze prawdziwego fachowca. Że wszystkich mieszkań/domów/budów, a trochę ich było tylko raz widziałem jak właściciel sam próbował zamontować kibel z geberitem. Skończyło się na tym, że rozwalił i kibel i płytki i jeszcze rury odpływowe były źle zamontowane. Zamiast zaoszczędzić to jeszcze dołożył za nowe materiały i fachowca.

Nie trzeba być fachowcem, żeby wykonać proste czynności, ale jak ktoś ma łeb na karku to z powodzeniem wykona te bardziej zaawansowane bez kończenia budowlanki, mechaniczniaka, informatyka, czy elektronika. Fachowych tutoriali i "krok po kroku" jest tyle w sieci, że nietrudno po obejrzeniu kilku cokolwiek dobrze wykonać. Ale.. łeb na karku to podstawa podstaw, gdziekolwiek jesteś i cokolwiek chcesz zrobić. Tyle i aż tyle. smile

Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Karnisz, kibel w zabudowie, astygmatyzm i moi ulubieńcy big_smile. Niezły cyrk big_smile.

Taaaak...ciekawe kiedy mózg ci się na tyle zlasuje że będziesz się zarzekać że ten zabudowany kibel to też moje dzieło? Podejrzewam że najdalej do.koncs roku coś takiego napiszesz  big_smile

I po co próbujesz jej dosrać ? Przecież jej wypowiedź jest wieloznaczna i bardziej leje z nas "bawidamków" jak porusza w jakikolwiek sposób twoją osobę. smile Ale nieeeee, no trzeba się odpalić big_smile Ona właśnie dla wszystkich potrzebujących jest jednak empatyczna smile

Przestań pierdolic, są dziesiątki dowodów na jej "empatię" względem mnie w postaci takiejż liczby jej postów. Tyle w temacie.

525

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

[
Gdyby to była prawda, to nikt nie produkowałby narzędzi (i elektronarzędzi) do domowego użytku, bo skoro nikt nie potrafi, to nikt nie robi. Brak popytu - nie ma podaży. A tymczasem frezarki, wiertarki, lutownice i pierdylion innych kupisz nawet....w jebanym Lidlu. Podkreślę: LIDLU. Bo właśnie KAŻDY potrafi takie rzeczy i robi je. Z wyjątkiem wąskiego odsetka życiowych sierot, które zadowalają się miernością i do każdej zużytej uszczelki lub zardzewiałego zaworu potrzebują hydraulika.

I znów dopasowujesz fakty do swojej wizji. Powod sprzedaży tych narzędzi w Lidlu jest znacznie bardziej prozaiczny: ceny, jakie śpiewają sobie "fachowcy", coraz większą ilość ludzi pchają do zaryzykowania we własnym zakresie. Przekaz podprogowy jest taki: nawet z zakupem tych narzędzi jak nie za pierwszym, to za trzecim razem wyjdzie ci sumarycznie taniej niż biorac specjalistów. A "bo każdy potrafi" czy "że każdy to lubi" jest częścią tego przekazu, żeby delikwent kupił nim zorientuje się że nie do końca tak jest.

Nie mówię, pewne narzędzia jak żabs, pilniki, ściągi czy inne są przydatne, ale pierdolenie że dowodem ns to że każdy potrafi jest ich obecność w dyskontach, to już demagogia (tak jak nie każdy potrafi gotować, mimo że wszystko co potrzeba do dobrego obiadu też tam znajdziesz).

526

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Przestań pierdolic, są dziesiątki dowodów na jej "empatię" względem mnie w postaci takiejż liczby jej postów. Tyle w temacie.

Ale po co przywołujesz swoją osobę, skoro nie stanowisz żadnej wartości ? Pisząc to, wcale nie miałem ciebie na uwadze. Popatrz jak wygląda reakcja z innymi i może wyciągnij stosowne wnioski? smile Będziesz się odpalał, to będziesz jebany i tyle w temacie. smile

527 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-31 13:32:34)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Przestań pierdolic, są dziesiątki dowodów na jej "empatię" względem mnie w postaci takiejż liczby jej postów. Tyle w temacie.

Ale po co przywołujesz swoją osobę, skoro nie stanowisz żadnej wartości ? Pisząc to, wcale nie miałem ciebie na uwadze. Popatrz jak wygląda reakcja z innymi i może wyciągnij stosowne wnioski? smile Będziesz się odpalał, to będziesz jebany i tyle w temacie. smile

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

528 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-31 13:41:06)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Powod sprzedaży tych narzędzi w Lidlu jest znacznie bardziej prozaiczny: ceny, jakie śpiewają sobie "fachowcy", coraz większą ilość ludzi pchają do zaryzykowania we własnym zakresie.

Gówno prawda. Jesteś na tyle stary, aby pamiętać czy Pomysłowego Dobromira (etap rozwojowy dziecka) czy program Adama Słodowego albo innego MacGyver'a, który to służył promocji samodzielności majterkowania na podobnej zasadzie jak Popeye promował szpinak w czasach niedoboru mięsa, a monopoly uczyło podstaw ekonomii. Gazet i poradników do samodzielnego majsterkowania było zawsze bez liku. BA - były zestawy dla dzieci 'mały konstruktor' i wiele podobnych. A to przecież jeszcze czasy PRL-u. Lego i inne tego pokroju właśnie mają uczyć zmysłu technicznego i manualki.

Tak samo jak jesteś z tego pokolenia, co to miało ZPT czy inną technikę jako normalny przedmiot szkolny.


bo fachowcy byli zbyt drodzy....

https://allegro.pl/oferta/zestaw-narzed … 4173810307

-edit- N_o jesteś po prostu mameją, która stara się usprawiedliwić własną nieporadność. Takie rzeczy jak montaż karnisza, wymiana baterii czy zrobienie prania w wieku lat 10 czy wyprasowanie koszuli w wieku lat 12 to żaden wyczyn. To SĄ normalne czynności, które powinien ogarniać każdy samodzielny nastolatek, a nie wiszący na cycu darmozjad, którego wiecznie trzeba za rąsie prowadzić przez życie. A co dopiero dorosły facet.

529

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

A jednak doskwiera skoro odpalasz się jak przedszkolak i rzucasz do każdego w tym i w innych tematach.

530 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-31 13:45:10)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Powod sprzedaży tych narzędzi w Lidlu jest znacznie bardziej prozaiczny: ceny, jakie śpiewają sobie "fachowcy", coraz większą ilość ludzi pchają do zaryzykowania we własnym zakresie.

Gówno prawda. Jesteś na tyle stary, aby pamiętać czy Pomysłowego Dobromira (etap rozwojowy dziecka) czy program Adama Słodowego albo innego MacGyver'a, który to służył promocji samodzielności majterkowania na podobnej zasadzie jak Popeye promował szpinak w czasach niedoboru mięsa, a monopoly uczyło podstaw ekonomii. Gazet i poradników do samodzielnego majsterkowania było zawsze bez liku. BA - były zestawy dla dzieci 'mały konstruktor' i wiele podobnych. A to przecież jeszcze czasy PRL-u. Lego i inne tego pokroju właśnie mają uczyć zmysłu technicznego i manualki.

Tak samo jak jesteś z tego pokolenia, co to miało ZPT czy inną technikę jako normalny przedmiot szkolny.


bo fachowcy byli zbyt drodzy....

https://allegro.pl/oferta/zestaw-narzed … 4173810307

No i co to.ma do rzeczy? Sam miałem Małego Konstruktora po ojcu i mnie on akurat nie kręcił. A ZPT to sam wiesz jakimi przedmiotami byly: często odwoływane, często lekcje z poważniejszych przedmiotów się na nich robiło (nazwę "Michałki" chyba kojarzysz?).
Klocki? Też miałem, układałem, ale mil9sci do tego u mnie nie wzbudziły. Wolałem zawsze poczytać książkę czy pojeździć na rowerze.

531 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-31 14:00:49)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Gdyby to była prawda, to nikt nie produkowałby narzędzi (i elektronarzędzi) do domowego użytku, bo skoro nikt nie potrafi, to nikt nie robi. Brak popytu - nie ma podaży. A tymczasem frezarki, wiertarki, lutownice i pierdylion innych kupisz nawet....w jebanym Lidlu. Podkreślę: LIDLU. Bo właśnie KAŻDY potrafi takie rzeczy i robi je. Z wyjątkiem wąskiego odsetka życiowych sierot, które zadowalają się miernością i do każdej zużytej uszczelki lub zardzewiałego zaworu potrzebują hydraulika.

I znów dopasowujesz fakty do swojej wizji. Powod sprzedaży tych narzędzi w Lidlu jest znacznie bardziej prozaiczny: ceny, jakie śpiewają sobie "fachowcy", coraz większą ilość ludzi pchają do zaryzykowania we własnym zakresie.


smile
To nie ceny za usługi , bo te w kraju mamy jeszcze niskie ( komunizm zrobił swoje i fachowcy wolą wyjeżdżać za granicę by zarabiać adekwatnie do tego co w siebie zainwestowali, bądź tyle ile powinien naprawde zarabiać dany fachowiec), tylko bo przyjdzie " janusz" i spierdoli. Prawda jest taka, ze większość fachowców która została to partacze, a ci dobrzy którzy z jakiegoś powodu zostali sa zarobieni i terminy wyprzedzają miesiące, czy lata do przodu. Druga rzecz, ze nie wszyscy sa matołami i są w stanie przeprowadzić własnymi rękami remonty domów, samochodów, czy inne przyziemne sprawy, a skoro tak to szukają narzędzi. Nie kupią w lidlu to kupią wysyłkowo z hameryki. Sieciówki dają ta możliwość , towar schodzi, więc coraz częściej pojawiają się bardziej specjalistyczne narzędzia dopasowane do  klienta .
Zaden przekaz tylko jest popyt to jest i podaż

Nowe_otwarcie napisał/a:

Przekaz podprogowy jest taki: nawet z zakupem tych narzędzi jak nie za pierwszym, to za trzecim razem wyjdzie ci sumarycznie taniej niż biorac specjalistów. A "bo każdy potrafi" czy "że każdy to lubi" jest częścią tego przekazu, żeby delikwent kupił nim zorientuje się że nie do końca tak jest.

xD
Przekaz urojony jest taki chciałeś napisać big_smile
Domorosły janusz lewy w 3d jebie tylko raz po czym wzywa fachowca, bo po jego "próbie działania" nie ma co zbierać. To jest tylko raz, a nie do 3-razy sztuka. Jeżeli ktoś jest lewy, a ma łeb na karku, to załatwia kogokolwiek najczęściej przez znajomych, co się na tym zna smile


Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie mówię, pewne narzędzia jak żabs, pilniki, ściągi czy inne są przydatne, ale pierdolenie że dowodem ns to że każdy potrafi jest ich obecność w dyskontach, to już demagogia (tak jak nie każdy potrafi gotować, mimo że wszystko co potrzeba do dobrego obiadu też tam znajdziesz).

I nie potrzebnie znów próbujesz usprawiedliwiając, kryć swoją ciapowatość.  Tak większość i to zdecydowana potrafi, nawet pań potrafi smile

532

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

No i co to.ma do rzeczy? Sam miałem Małego Konstruktora po ojcu i mnie on akurat nie kręcił. A ZPT to sam wiesz jakimi przedmiotami byly: często odwoływane, często lekcje z poważniejszych przedmiotów się na nich robiło (nazwę "Michałki" chyba kojarzysz?).
Klocki? Też miałem, układałem, ale mil9sci do tego u mnie nie wzbudziły. Wolałem zawsze poczytać książkę czy pojeździć na rowerze.

Serio pytasz co do tematu powszechności występowania jakiejś umiejętności ma to, że masowo uczy się je dzieci nawet na etapie przedszkolnym? Co do powszechności pewnych umiejętności ma to, że uczono ich normalnie w szkole?

Czy ty poważny jesteś?

2odiak napisał/a:

Zaden przekaz tylko jest popypyt to jest i podaż

Kolega tego nie kuma.

533 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-31 14:01:56)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Przestań pierdolic, są dziesiątki dowodów na jej "empatię" względem mnie w postaci takiejż liczby jej postów. Tyle w temacie.

Ale po co przywołujesz swoją osobę, skoro nie stanowisz żadnej wartości ? Pisząc to, wcale nie miałem ciebie na uwadze. Popatrz jak wygląda reakcja z innymi i może wyciągnij stosowne wnioski? smile Będziesz się odpalał, to będziesz jebany i tyle w temacie. smile

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

Ja to mam przynajmniej kogo jebać , mnie własna stara nie jebie smile
Nie oceniam i nic mi się nie wydaje, ale wiem, że ciężko ci pojać iż pisze tylko jak wygląda normalne życie smile

534 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-31 14:18:41)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

A jednak doskwiera skoro odpalasz się jak przedszkolak i rzucasz do każdego w tym i w innych tematach.

Oczywiście, że doskwiera. Nie ujawnia i nie dopuszcza myśli, że w skrócie jest przegrywem, ale ma tego pełną świadomość i to cały czas za nim chodzi, stąd te ciągłe żałosne , pomimo spokojnego tonu mającego wzbudzić zrozumienie, empatię, usprawiedliwienia każdego tematu( własnego losu, nieporadności,  losu mu podobnych). Podchodzi do tego typu tematów z wielkim zaangażowaniem, a w chwili gdy spotka się z reakcją  w jasny sposób świadcząca jak bardzo się myli dochodzi do wylewu frustracji w postaci wyzwisk i agresji .

Śmiszne to, dlatego ludzie go tak jadą smile
A wystarczyło by zachowywać się jak człowiek smile

535

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
2odiak napisał/a:

Ale po co przywołujesz swoją osobę, skoro nie stanowisz żadnej wartości ? Pisząc to, wcale nie miałem ciebie na uwadze. Popatrz jak wygląda reakcja z innymi i może wyciągnij stosowne wnioski? smile Będziesz się odpalał, to będziesz jebany i tyle w temacie. smile

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

Ja to mam przynajmniej kogo jebać , mnie własna stara nie jebie smile
Nie oceniam i nic mi się nie wydaje, ale wiem, że ciężko ci pojać iż pisze tylko jak wygląda normalne życie smile

Normalne ma być to że ktoś w wyniku swojego nieudanego życia seksualnego musi frustrację przekierować na jebanie innych? Ups, sorry: zapomniałem że twoja prostata poszła do piachu; moja jest w najlepszym porządku, seks też (btw: partnerka nie ma odpadów, więc nikt mnie nie jebie, nie dopowiadaj sobie), więc nie mam potrzeby jebania kogoś wokół mnie  wink
Wracaj więc do jebania pechowców, którzy mają nieszczęście z tobą pracować.

536 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-31 14:37:27)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

A jednak doskwiera skoro odpalasz się jak przedszkolak i rzucasz do każdego w tym i w innych tematach.

Oczywiście, że doskwiera. Nie ujawnia i nie dopuszcza myśli, że w skrócie jest przegrywem, ale ma tego pełną świadomość i to cały czas za nim chodzi, stąd te ciągłe żałosne , pomimo spokojnego tonu mającego wzbudzić zrozumienie, empatię, usprawiedliwienia każdego tematu( własnego losu, nieporadności,  losu mu podobnych). Podchodzi do tego typu tematów z wielkim zaangażowaniem, a w chwili gdy spotka się z reakcją  w jasny sposób świadcząca jak bardzo się myli dochodzi do wylewu frustracji w postaci wyzwisk i agresji .

Śmiszne to, dlatego ludzie go tak jadą smile
A wystarczyło by zachowywać się jak człowiek smile

Kolejny z ledwo przykrytym kompleksem. Tatuś nie kochał, bo urodziłeś się z mordą jak niewypał? Dawal do zrozumienia ze nie będzie cię akceptować jeśli wszystkiego nie będziesz umiał sam naprawić i zbudować? No ciężkie miałeś dzieciństwo, współczuję, ale to nie moja wina.

PS. Pewnie Jack miał podobne problemy z akceptacją w oczach ojca  ale cóż... powtorzę: nie moja wina big_smile

537

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

I chwalisz się że sprawiało Ci to frajdę? Ja od początku nie ukrywałem że majsterkowanie i tym podobne rzeczy kompletnie mnie nie kręcą i robię to jedynie wtedy gdy konieczność wymaga (czyli na przykład gdy trzeba wymienić kran) i gdy nikt inny tego nie zrobi. Nie dorabiam ideologii, nie zamierzam udawać że to lubię.

Przecież wyraźnie napisałam, że frajdę sprawiała mi świadomość, że potrafię, a nie sama czynność. Ale może masz rację, lepszym słowem byłoby tu użycie określenia satysfakcja.

Jack Sparrow napisał/a:

Nie. To nie jest przesada. To są banalne czynności i dotyczą rzeczy, które w znacznej mierze zostały tak zaprojektowane i technologicznie wykonane, aby nawet zwykły Iksiński mógł to zrobić podstawowymi narzędziami. BA - w wielu przypadkach masz nawet takie podstawowe narzędzie dostarczone wraz z produktem jak w przypadku mebli z Ikei (ale i nie tylko).
(...)

Gdyby to była prawda, to nikt nie produkowałby narzędzi (i elektronarzędzi) do domowego użytku, bo skoro nikt nie potrafi, to nikt nie robi. Brak popytu - nie ma podaży. A tymczasem frezarki, wiertarki, lutownice i pierdylion innych kupisz nawet....w jebanym Lidlu. Podkreślę: LIDLU. Bo właśnie KAŻDY potrafi takie rzeczy i robi je. Z wyjątkiem wąskiego odsetka życiowych sierot, które zadowalają się miernością i do każdej zużytej uszczelki lub zardzewiałego zaworu potrzebują hydraulika.

A to, że coś potrafię zrobić, nie oznacza, że zawsze muszę robić sam i wcale to nie wyklucza zatrudnienia 'fachowca'. Tylko jak ktoś ma doświadczenie z 'fachowcami' ten wie, że 'Usterka' nie wzięła się znikąd. I często potem trzeba poprawiać, albo trzeba patrzeć na ręce, żeby nie partaczyli i nie próbowali w chuja robić z kosztami.

Lepiej bym tego nie ujęła. Widocznie jednak nie jest to żadna tajemna wiedza ani umiejętności zarezerwowane dla wybranych.

Shinigami napisał/a:

(...) ale mówić, że to jest normalne i każdy powinien umieć zamontować ten karnisz czy wytapetować ścianę to już przesada.

Ale czy Ty rozumiesz, że zamontowanie karnisza, złożenie mebla albo położenie tapety na ścianę to jest na tyle PROSTA czynność, że tak, każdy powinien potrafić to zrobić. Tak jak każdy powinien potrafić przepchać zlew albo podłączyć tę przykładową lampę, bo nawet jeśli są fachowcy, to zdarzają się takie sytuacje, kiedy trzeba działać tu i teraz, a ponadto, a może przede wszystkim, mi byłoby zwyczajnie głupio wezwać fachowca, żeby mi wywiercił dziury pod półkę, bo czułabym się jak ta ostatnia sierota, którą pokonują banalne umiejętności. Przede wszystkim jednak, im więcej posiada się umiejętności, tym jest się bardziej samodzielnym, ma większe możliwości i wybór - czy od piątku do wtorku czekać na fachowca z zatkanym kiblem, czy od razu wziąć się za to samemu. Jak nie potrafisz, musisz czekać i jeszcze na koniec zapłacić.
Tak samo z obiadem - jeśli potrafisz, to albo go sobie robisz, albo kupujesz, ale masz WYBÓR. Jak nie potrafisz, to albo jesteś głodny, albo objeżdżasz na kanapkach, albo musisz wyjść z domu i komuś za to zapłacić.

538 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-10-31 14:57:18)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Wiadomo, zawsze jest lepiej umieć, niż nie umieć.

Ale np jak ja, miałbym "prać" i czyścic swoje  meble, malować ściany,ozonować, czy wymieniać podłogę, to była by to dla mnie strata kasy.
Bo moja stawka godzinowa, jest większa niz biorą fachowcy.
wiec wole usiać i popracować, niż sie takimi rzeczami zajmować.

539 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-31 15:21:35)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jebac to sobie możesz swoją starą i tyle w temacie.
A kwestii wartości, to właśnie taka jest różnica między forum i realem: na forum jakiemuś noname'owi (w tym wypadku z nickiem 2odiak) wydaje się że dla kogoś innego ma znaczenie jego ocena czyjejś wartości. Zart miesiąca normalnie...

Ja to mam przynajmniej kogo jebać , mnie własna stara nie jebie smile
Nie oceniam i nic mi się nie wydaje, ale wiem, że ciężko ci pojać iż pisze tylko jak wygląda normalne życie smile

Normalne ma być to że ktoś w wyniku swojego nieudanego życia seksualnego musi frustrację przekierować na jebanie innych? Ups, sorry: zapomniałem że twoja prostata poszła do piachu; moja jest w najlepszym porządku, seks też (btw: partnerka nie ma odpadów, więc nikt mnie nie jebie, nie dopowiadaj sobie), więc nie mam potrzeby jebania kogoś wokół mnie  wink
Wracaj więc do jebania pechowców, którzy mają nieszczęście z tobą pracować.

Ale po co znów wymyślasz jakieś historie upadając przy tym coraz niżej?  Skoro nie jesteś w stanie sam wydedukować, to  czytał byś tekst ze zrozumieniem i wiedziałbyś dlaczego jesteś dojeżdżany.

Gdybyś zachowywał się jak człowiek i współistniał z innymi,  to nie był byś jebany, natomiast teraz może inna partnerka cie nie jebie( dopóki rózowe okulary nie spadną), ale jak się trochę cofniesz historią, to jednak było coś grubo na rzeczy. smile

Nowe_otwarcie napisał/a:
2odiak napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

A jednak doskwiera skoro odpalasz się jak przedszkolak i rzucasz do każdego w tym i w innych tematach.

Oczywiście, że doskwiera. Nie ujawnia i nie dopuszcza myśli, że w skrócie jest przegrywem, ale ma tego pełną świadomość i to cały czas za nim chodzi, stąd te ciągłe żałosne , pomimo spokojnego tonu mającego wzbudzić zrozumienie, empatię, usprawiedliwienia każdego tematu( własnego losu, nieporadności,  losu mu podobnych). Podchodzi do tego typu tematów z wielkim zaangażowaniem, a w chwili gdy spotka się z reakcją  w jasny sposób świadcząca jak bardzo się myli dochodzi do wylewu frustracji w postaci wyzwisk i agresji .

Śmiszne to, dlatego ludzie go tak jadą smile
A wystarczyło by zachowywać się jak człowiek smile

Kolejny z ledwo przykrytym kompleksem. Tatuś nie kochał, bo urodziłeś się z mordą jak niewypał? Dawal do zrozumienia ze nie będzie cię akceptować jeśli wszystkiego nie będziesz umiał sam naprawić i zbudować? No ciężkie miałeś dzieciństwo, współczuję, ale to nie moja wina.

PS. Pewnie Jack miał podobne problemy z akceptacją w oczach ojca  ale cóż... powtorzę: nie moja wina big_smile

Kompleksem? big_smile big_smile big_smile
No to teraz zrobiłeś mi dzień big_smile
Jesteś miszczem urojeń i złotych projekcji na własnym błyskotliwym poziomie  xD.
Napisz ten tekst Priscilli , a się dziewczyna uśmieje.
Nie dopuszczasz myśli, że ktoś może coś sam chcieć, bo ma jakieś zainteresowania, ambicje,  daje mu to satysfakcje, chce czegoś więcej w życiu jak samo czytanie książek? Dopuszczasz wyższe cele u ludzi jak wegetacja? big_smile
Inna rzecz , że wstyd by mi było przed samym sobą, ze jestem taką pizdą big_smile
Płytki jesteś i zarazem prymitywny co zarazem widać na każdym kroku smile
Nie, nie, twoja wina jest taka, że nie potrafisz prostych rzeczy zrobić, ani pojąc. Nie rozumiesz procesów jakie tym światem kierują. Rodzynie złoty gdzieś ty się uchował big_smile

540

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

Wiadomo, zawsze jest lepiej umieć, niż nie umieć.

Ale np jak ja, miałbym "prać" i czyścic swoje  meble, malować ściany,ozonować, czy wymieniać podłogę, to była by to dla mnie strata kasy.
Bo moja stawka godzinowa, jest większa niz biorą fachowcy.
wiec wole usiać i popracować, niż sie takimi rzeczami zajmować.

Względy czasowe, czy ekonomiczne jak najbardziej mają tutaj wpływ na podejmowanie decyzji, czy fachowcem, czy jednak samemu.

541

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

No i co to.ma do rzeczy? Sam miałem Małego Konstruktora po ojcu i mnie on akurat nie kręcił. A ZPT to sam wiesz jakimi przedmiotami byly: często odwoływane, często lekcje z poważniejszych przedmiotów się na nich robiło (nazwę "Michałki" chyba kojarzysz?).
Klocki? Też miałem, układałem, ale mil9sci do tego u mnie nie wzbudziły. Wolałem zawsze poczytać książkę czy pojeździć na rowerze.

Jesteś z tego samego pokolenia co ja ...

Ja pamiętam że jako dzieciak z podstawówce czyłem się robić sałatki warzywne i inne cuda. Nawet piekarniki były w szkole.

A w technikum to juz było przegięcie bo okazało sie że byliśmy tania siłą roboczą i produkowaliśmy dla przemysłu pantografu i ... nogi do stołów big_smile

Nauczyłem się obsługiwać tokarkę, frezarkę, prasę i inne "dziwne" dla mnie urządzenia.
Wiertarkę też bo często trzeba było wiercić w metalu czy drewnie.

Oczywiście nie miał to nic wspólnego z moich wykształceniem i kierunkiem ale no cóż smile

Obecnie wiem co potrafię i czego mogę sie podjąć wykonania a czego nie.
Nie ukrywam że motywacja finansowa też jest ważna big_smile

PS. Moja kobieta na imieniny dostała od swojego brata ... wiertarkę big_smile

542

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Wiadomo, zawsze jest lepiej umieć, niż nie umieć.

Ale np jak ja, miałbym "prać" i czyścic swoje  meble, malować ściany,ozonować, czy wymieniać podłogę, to była by to dla mnie strata kasy.
Bo moja stawka godzinowa, jest większa niz biorą fachowcy.
wiec wole usiać i popracować, niż sie takimi rzeczami zajmować.

Względy czasowe, czy ekonomiczne jak najbardziej mają tutaj wpływ na podejmowanie decyzji, czy fachowcem, czy jednak samemu.


Ale żeby wiedzieć co wychodzi taniej/szybciej/efektywniej, to najpierw musisz mieć jakieś podstawy. I warto je mieć, żeby nie dać się jechać w kakałko przez oszustów, co chcą zmieniać np płyn w reflektorach wink,  betonować karnisz big_smile, albo co chcą tysiaka za pomalowanie kawałka ściany.

N_o takich podstaw nie posiada. I wbrew deklaracji - nie nauczył się ich mimo, że potrzebował.

543 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-31 15:37:55)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Kaszpir007 napisał/a:

PS. Moja kobieta na imieniny dostała od swojego brata ... wiertarkę big_smile

Moja żona dostała ode mnie lutownicę z końcówkami do wypalania w drewnie, bo złapała bakcyla na robienie wymyślnych zdobionych lampek (nocnych itp) i koniecznie chciała jakoś fajnie i oryginalnie je ozdabiać.


ale to pewnie dlatego, że takie lampki 'od fachowca' były droższe....

544 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-31 15:49:50)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
2odiak napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Wiadomo, zawsze jest lepiej umieć, niż nie umieć.

Ale np jak ja, miałbym "prać" i czyścic swoje  meble, malować ściany,ozonować, czy wymieniać podłogę, to była by to dla mnie strata kasy.
Bo moja stawka godzinowa, jest większa niz biorą fachowcy.
wiec wole usiać i popracować, niż sie takimi rzeczami zajmować.

Względy czasowe, czy ekonomiczne jak najbardziej mają tutaj wpływ na podejmowanie decyzji, czy fachowcem, czy jednak samemu.


Ale żeby wiedzieć co wychodzi taniej/szybciej/efektywniej, to najpierw musisz mieć jakieś podstawy. I warto je mieć, żeby nie dać się jechać w kakałko przez oszustów, co chcą zmieniać np płyn w reflektorach wink,  betonować karnisz big_smile, albo co chcą tysiaka za pomalowanie kawałka ściany.

N_o takich podstaw nie posiada. I wbrew deklaracji - nie nauczył się ich mimo, że potrzebował.

Bo za dużo czytał fantastyki i teraz moje prostaty śnią mu się po nocach big_smile
Brak wyobraźni na właściwym poziomie, brak myślenia aż woła o pomstę smile

Bez podstaw nie ma co wychodzić z domu , bo ludzie wilcy, okradną wink smile

Poza tym w sytuacjach nagłych jest się zdanym na własne działanie.

"Gdy na oczach umiera mi człowiek to będę tak patrzył do przyjazdu ratownika, a najlepiej ucieknę, bo nie potrafię przeprowadzić RKO?"
smile

545

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:

Bo za dużo czytał fantastyki big_smile

A drugi za dużo ogląda anime.

Ot się dobrali.

Prowadził ślepy kulawego

546

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
2odiak napisał/a:

Bo za dużo czytał fantastyki big_smile

A drugi za dużo ogląda anime.

Ot się dobrali.

Prowadził ślepy kulawego

W sumie to oni są tacy sami, z tą różnicą, że kulawy widzący jeszcze coś tam dostrzega, oko się coś tam otwiera i reaguje zupełnie inaczej, natomiast drugi kulawy jest totalnie odcięty i miota się jak klaustrofobik w windzie smile

547

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Karnisz, kibel w zabudowie, astygmatyzm i moi ulubieńcy big_smile. Niezły cyrk big_smile.

Taaaak...ciekawe kiedy mózg ci się na tyle zlasuje że będziesz się zarzekać że ten zabudowany kibel to też moje dzieło? Podejrzewam że najdalej do.koncs roku coś takiego napiszesz  big_smile

I po co próbujesz jej dosrać ? (...)

Bo jeszcze nigdy mu się to nie udało, więc wciąż próbuje big_smile.

548

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
KoralinaJones napisał/a:
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Taaaak...ciekawe kiedy mózg ci się na tyle zlasuje że będziesz się zarzekać że ten zabudowany kibel to też moje dzieło? Podejrzewam że najdalej do.koncs roku coś takiego napiszesz  big_smile

I po co próbujesz jej dosrać ? (...)

Bo jeszcze nigdy mu się to nie udało, więc wciąż próbuje big_smile.

To fakt , szeleści jak nikt inny big_smile

549 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-11-01 00:21:09)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
2odiak napisał/a:

Bo za dużo czytał fantastyki big_smile

A drugi za dużo ogląda anime.

Ot się dobrali.

Prowadził ślepy kulawego

W sumie to oni są tacy sami, z tą różnicą, że kulawy widzący jeszcze coś tam dostrzega, oko się coś tam otwiera i reaguje zupełnie inaczej, natomiast drugi kulawy jest totalnie odcięty i miota się jak klaustrofobik w windzie smile

No proszę, dwa dziadki znalazły sobie ofiary do zabawy, zajebisty wzór dojrzałości. Pośmialiście się już, pobawiliście, dowartościowaliście się? Jesteście tak uparci i tak ślepo wierzycie w swoją rację, nieomylność i absolutnie jedną, jedyną wizję wszechświata, że zaczynam wątpić czy ktoś w ogóle chce z wami gadać poza forum. Jack niemal cały czas siedzi na forum co budzi pewne wątpliwości. Wszystko wiecie, na wszystkim się znacie i jeszcze wymagacie by każdy taki był bo inaczej musi być nieudacznikiem. Znałem ludzi, którzy też nie umieli zamontować karnisza, a zarabiali ponad 10k i mieli szczęśliwe rodziny ale dla was i tak byliby nieudacznikami tylko z powodu tego karnisza. Ktoś się nie zgadza z waszą wizją to od razu trzeba go jebać, hejtować i za wszelką cenę udowadniać, że ten ktoś się myli, a wy macie rację. Na dodatek jeszcze staliście się niezłą pożywką dla naszych szanownych użytkowniczek, które zapewne cisną niezłą bekę ze wszystkich po równo czytając to co tu się pojawia. Prawda jest taka, że to anonimowe forum i nie można ufać ani jednemu słowu każdego użytkownika. Jack, nie wierzysz w większość tego co ja tu napiszę, ciągle posądzasz mnie o kłamstwo, ciągle powtarzasz kilka moich postów sprzed paru miesięcy i negujesz wszystko co aktualnie piszę. Będąc na forum dowiedziałem się wielu rzeczy, wiele kwestii zmieniło dla mnie znaczenie, jedne teorie się potwierdziły, a inne obaliły więc nie jest to takie dziwne, że moje aktualne posty nie są w pełni zgodne z tymi sprzed roku czy sprzed kilku miesięcy. Ja nie potrafię kłamać i nawet gdybym chciał to pewnie by mi się nie udało, jestem aż zbyt uczciwy i zbyt poważny. 

Dowaliliście się do NO i zaczęliście po nim cisnąć tylko dlatego, że przejawia zupełnie inne podejście do życia niż wy. Piszecie, że nie powinien być dla mnie wzorem, a jednak był kiedyś podobny do mnie i z tego wyszedł. Co jest złego w jego metodach? Skoro zadziałały u niego to czemu nie miałyby zadziałać u mnie? Nawet jeśli wasz poziom życia, nie tylko na płaszczyźnie finansowej faktycznie jest znacznie wyższy niż mój to i tak nie chciałbym być taki jak wy. Przemawia przez was spora arogancja, a to nie jest cecha, którą warto naśladować nawet jeśli przynosi korzyści.

550 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-01 02:11:42)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

No proszę, dwa dziadki znalazły sobie ofiary do zabawy, zajebisty wzór dojrzałości. Pośmialiście się już, pobawiliście, dowartościowaliście się? Jesteście tak uparci i tak ślepo wierzycie w swoją rację, nieomylność i absolutnie jedną, jedyną wizję wszechświata, że zaczynam wątpić czy ktoś w ogóle chce z wami gadać poza forum. Jack niemal cały czas siedzi na forum co budzi pewne wątpliwości.

Misiu - spójrz na godziny, w jakich jestem obecny - to jest albo rano, albo późnym wieczorem/nocą i jedynie okazjonalnie w ciągu dnia, na ile mi praca pozwala. I zobacz kiedy się zarejestrowałem na tym forum i zerknij na ilość moich postów.

Druga sprawa, mnie twoja sytuacja na dobrą sprawę wisi i powiewa. To twoja sprawa co zrobisz z radami, jakie tu dostałeś. Mnie to ani nie buduje w żaden sposób, ani nie dowartościowuje. Ale świat działa w jeden sposób dla każdego - idzie na przód. I dla mnie i dla ciebie to jest tak samo prawdziwe.

Wszystko wiecie, na wszystkim się znacie i jeszcze wymagacie by każdy taki był bo inaczej musi być nieudacznikiem. Znałem ludzi, którzy też nie umieli zamontować karnisza, a zarabiali ponad 10k i mieli szczęśliwe rodziny ale dla was i tak byliby nieudacznikami tylko z powodu tego karnisza.

Kolejny raz Shini podajesz przykład kogo ty nie znałeś i kto był w takiej samej lub gorszej sytuacji jak ty, a odniósł życiowy sukces. Tyle, że wiesz - to się kłóci z tym co sobą przedstawiasz. Od początku twojej obecności na tym forum kreujesz się na osobę wyalienowaną społecznie. Bez kolegów, bez znajomych. Żyjesz z anime i internetu. Innego świata jakbyś nie znał i dajesz temu dowody niemalże w każdym swoim poście. Nie da się być odludkiem bez znajomych i znać pierdylion ludzi na każdą życiową okazję, kiedy to pasuje do narracji twojej historii.

Ktoś się nie zgadza z waszą wizją to od razu trzeba go jebać, hejtować i za wszelką cenę udowadniać, że ten ktoś się myli, a wy macie rację.

Ale jedyną osobą tutaj, która hejtuje jest N_o. Reszta dzieli się życiowymi spostrzeżeniami. Normalnymi i regularnymi. Bo nie wiem czego ty oczekujesz? Że jak masz na rynku karnisze czy tapety do samodzielnego montażu to normalną reakcją będzie, że nikt tego nie potrafi? To są umiejętności PODSTAWOWE, które większość społeczeństwa opanowuje gdzieś pomiędzy przedszkolem, a ogólniakiem. Właśnie poprzez wydzieranki, malowanki, wyszywanki, lego techniksa, lekcje techniki, ZPT, wstaw w sumie dowolne. Tak to wygląda normalnie u ludzi. To nie są jakieś wyśrubowane oczekiwania, ani wyobrażenia, że np 10-cio latek zrobi schabowego, mielone, rosół, zrobi pranie, czy że 15latek zamontuje karnisz albo żyrandol. To naprawdę są umiejętności PODSTAWOWE. Ja pomalowałem swój pokój w wieku 11 lat. Zamontowałem rolety, plafon i skręciłem swoje meble. I to nie było nic nadzwyczajnego. Generalnie jak moi koledzy (i co istotne - koleżanki również) chciały jakieś modernizacje w swoich pokojach przeprowadzać, to wyglądało to podobnie - robili to sami. Nierzadko za swoje kieszonkowe. Bo to jest tak proste zadanie. Jak byłem w ogólniaku, to pewnego razu moja ówczesna miłostka przygotowała dla mnie zupę ogórkową, a na drugie mielone z ziemniaczkami i marchewką z groszkiem. A jeszcze upiekła ciasto drożdżowe na deser. I takie gesty nie były niczym nadzwyczajnym. Były czymś oczekiwanym i docenianym.

Prawda jest taka, że to anonimowe forum i nie można ufać ani jednemu słowu każdego użytkownika.

Ja w przeciwieństwie do ciebie spotykałem się z ludźmi z tego forum. Gdyby nie ryzyko, że jakiś randomowy kutafon (niezależnie od płci) zacznie mi bruździć w życiu zawodowym, to już dawno zaproponowałbym ci spotkanie. Tylko widzisz - moje zarobki zależą od wizerunku, a tutaj udzielam się prywatnie. Zawodowo używam innego języka, bo pracuję z ludźmi z depresją, schizofrenikami, czy z ludźmi żyjącymi pod korporacyjną presją. Jak mi jeden internetowy hejter nabruździ, to pójdę z torbami. A obecnie to zgarniam nagrody za swoją działalność więc ryzykuję wszystko. Bo moja twarz i nazwisko nie są anonimowe w tłumie.

Jack, nie wierzysz w większość tego co ja tu napiszę, ciągle posądzasz mnie o kłamstwo, ciągle powtarzasz kilka moich postów sprzed paru miesięcy i negujesz wszystko co aktualnie piszę. Będąc na forum dowiedziałem się wielu rzeczy,

Na forum jesteś od roku. W tym czasie nie zmieniłeś się ani na jotę. Jeśli czegokolwiek się dowiedziałeś, to nijak nie zastosowałeś tego praktycznie. Dalej bazujesz na wyobrażeniach i fantazji.

nie jest to takie dziwne, że moje aktualne posty nie są w pełni zgodne z tymi sprzed roku czy sprzed kilku miesięcy

Ale tobie się zmienia wersja odnośnie twojego życia z czasów szkolnych. To nie ma związku z twoją obecnością na forum.

Dowaliliście się do NO i zaczęliście po nim cisnąć tylko dlatego, że przejawia zupełnie inne podejście do życia niż wy.

Pracujesz przy skręcaniu mebli. Jakieś podstawy manualki masz. Dojebaliśmy się do N_o za 'masę betonową' do montażu karnisza. I to jest jednocześnie idealne zobrazowanie jego wyobrażenia o świecie i o rozwiązywaniu problemów. Koleś woli książki od życia tak samo jak ty wolisz anime. On dobija 50tki, a ty 30tki. Taka to jest różnica między wami.

iszecie, że nie powinien być dla mnie wzorem, a jednak był kiedyś podobny do mnie i z tego wyszedł

Sęk w tym, że tylko on twierdzi, że z tego wyszedł. A reszta z nas mówi, że dalej w tym tkwi. Mieszkanie ma odziedziczone, przypadkiem zmajstrował dzieciaka, żona go zostawiła, a jeszcze przed chwilą płakał, że nie ma paru groszy na szkolenie i nie zna nikogo, kto by mu pożyczył. A każdego, kto się z nim nie zgadza - wyzywa. Awansu w pracy też odmówił. Ot filozofia życiowa. Odrzucić rozwój na rzecz bierności w strefie komfortu. Definicja sukcesu zawodowego i prywatnego.

Skoro zadziałały u niego to czemu nie miałyby zadziałać u mnie?

Bo tylko on tak twierdzi. Reszta albo nie wierzy (na podstawie doświadczenia życiowego), albo bezlitośnie punktuje luki w jego historyjkach. Na co ten reaguje....frustracją i agresją. Co tylko potwierdza, że jest punktowany trafnie.



Od roku ci ludzie mówią, żebyś wziął dupę w troki i rozpoczął współpracę ze specjalistą. Nawet jeśli prywatnie miałbyś zapłacić więcej, to w twoim wypadku konieczność. I co - zrobiłeś cokolwiek w tą stronę? Odezwałeś do jednej ze wskazanych fundacji/stowarzyszeń, które specjalizują się w pomocy ludziom tobie podobnym?

551 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-11-01 11:13:40)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Widzę że mały (co było widac i wcześniej) boleśnie odczuł uderzenie we wzrost (oj, był ten kompleks w młodości i to jak sk...syn, oj był lol) i robi co może by mnie dojechac. Tylko widzisz misiu malinowy: ciebie ciągle zabija twój zero-jedynkowy system myślenia (dlatego tak naprawdę może wyjśc że do swojego obecnego fachu pasujesz jak pięśc do nosa, ale o tym dalej).

Jack Sparrow napisał/a:

Ale jedyną osobą tutaj, która hejtuje jest N_o. Reszta dzieli się życiowymi spostrzeżeniami. Normalnymi i regularnymi. Bo nie wiem czego ty oczekujesz? Że jak masz na rynku karnisze czy tapety do samodzielnego montażu to normalną reakcją będzie, że nikt tego nie potrafi? To są umiejętności PODSTAWOWE, które większość społeczeństwa opanowuje gdzieś pomiędzy przedszkolem, a ogólniakiem. Właśnie poprzez wydzieranki, malowanki, wyszywanki, lego techniksa, lekcje techniki, ZPT, wstaw w sumie dowolne. Tak to wygląda normalnie u ludzi. To nie są jakieś wyśrubowane oczekiwania, ani wyobrażenia, że np 10-cio latek zrobi schabowego, mielone, rosół, zrobi pranie, czy że 15latek zamontuje karnisz albo żyrandol. To naprawdę są umiejętności PODSTAWOWE. Ja pomalowałem swój pokój w wieku 11 lat. Zamontowałem rolety, plafon i skręciłem swoje meble. I to nie było nic nadzwyczajnego. Generalnie jak moi koledzy (i co istotne - koleżanki również) chciały jakieś modernizacje w swoich pokojach przeprowadzać, to wyglądało to podobnie - robili to sami. Nierzadko za swoje kieszonkowe. Bo to jest tak proste zadanie. Jak byłem w ogólniaku, to pewnego razu moja ówczesna miłostka przygotowała dla mnie zupę ogórkową, a na drugie mielone z ziemniaczkami i marchewką z groszkiem. A jeszcze upiekła ciasto drożdżowe na deser. I takie gesty nie były niczym nadzwyczajnym. Były czymś oczekiwanym i docenianym.

Tak, bo wy wcaaale nie hejtujecie. I wcaaale wyzywanie kogoś od przegrywów nie jest hejtem (popytajcie sobie pierwszego lepszego psychologa czy psychiatrę jeśli to dla was zbyt wielki wysiłek by poszukac.

A to że w/w umiejętności są standardowe dla 15- czy nawet 10-latków, to tylko wam się wydaje. Przeprowadź rzetelne badania ilu 10-latków potrafi dobrze usmażyc kotleta, pewnie się zdziwisz (co więcej, w grupie będzie na bank nadreprezentacja dziewczynek z rodzin będących pod opieką lub obserwacją lokalnych ośrodków pomocy rodzinie). Lub ilu 15-latków ma w jednym palcu gastronomię w szerszym zakresie. Uwierz, wynik będzie daleki od 90%.



Jack Sparrow napisał/a:

Ja w przeciwieństwie do ciebie spotykałem się z ludźmi z tego forum. Gdyby nie ryzyko, że jakiś randomowy kutafon (niezależnie od płci) zacznie mi bruździć w życiu zawodowym, to już dawno zaproponowałbym ci spotkanie. Tylko widzisz - moje zarobki zależą od wizerunku, a tutaj udzielam się prywatnie. Zawodowo używam innego języka, bo pracuję z ludźmi z depresją, schizofrenikami, czy z ludźmi żyjącymi pod korporacyjną presją. Jak mi jeden internetowy hejter nabruździ, to pójdę z torbami. A obecnie to zgarniam nagrody za swoją działalność więc ryzykuję wszystko. Bo moja twarz i nazwisko nie są anonimowe w tłumie.

Innymi słowy: gośc, który po wykonywaniu 10 różnych zawodów wpadł na pomysł że teraz będzie psychologiem (nie mylic z psychologiem z prawdziwym wykształceniem kierunkowym i predyspozycjami do zawodu) lub (jak to się ładnie teraz nazywa) "motywatorem" lub "coachem rozwoju osobistego". Łącząca ich wszystkich cecha to charyzma i umiejętnośc wciśnięcia dośc dużej (by miec odpowiednie utrzymanie) ilości osób tego że te osoby potrzebują jego rad, według jego wizji; nieco podobna zasada jak influencerzy, czyli niewiele sobą reprezentujące osoby, które jednak znalazły sposób by nawinąc makaron na uszy znacznej grupce głupszych od nich.
A teraz dochodzimy do pracy ze schizofrenikami itp. Otóż każdy dobry psychiatra ci powie że (w odróżnieniu od matematyki) ta dziedzina NIE JEST zero-jedynkowa (czyli jeden schemat nie zadziała na każdego i nie ma w każdym wypadku jednej i tej samej interpretacji), a ty masz z tym ewidentny problem i oznajmienie ci, że jest też inna droga, jest przez ciebie mocno (nieraz agresywnie) wypierane (etap trepa tylko potwierdza że masz skłonności do jednotorowego myślenia). Tak wiem: są różni motywatorzy, z różnymi taktykami i każdy znajduje jakieś grono, które daje mu zarobic. Ale nie każde grono słuchaczy pasuje do każdego typu motywatora.


Jack Sparrow napisał/a:

Pracujesz przy skręcaniu mebli. Jakieś podstawy manualki masz. Dojebaliśmy się do N_o za 'masę betonową' do montażu karnisza. I to jest jednocześnie idealne zobrazowanie jego wyobrażenia o świecie i o rozwiązywaniu problemów. Koleś woli książki od życia tak samo jak ty wolisz anime. On dobija 50tki, a ty 30tki. Taka to jest różnica między wami.

Tak, uprościłeś sobie i dorobiłeś wersję. Tymczasem nawet z tym karniszem to nie było mocowanie całego karnisza betonem tylko mocowanie kołków rozporowych w tych otworach, które się rozjechały (tak się składa że czym innym jest ściana nośna z cegieł, a czym innym stara płyta betonowa z betonu o niewiadomej (przypomnę wiek budynku; nad oknem balkonowym był akurat gorszej jakości, a miejsca - zwłaszcza dla osoby, która ma pewne problemy ze wzrokiem (a tak się składa że lepiej widzę patrząc prosto przed siebie niż w górę) i która wtedy miała doświadczenie z udarówką bliskie zerowego - było bardzo mało. Tak, wyobraź sobie że wiem (na innych podstawach) że trzeba czegoś regularnie używac by się z tym swobodnie obchodzic. I tak się składa że to co (z wykorzystaniem na pewnym etapie udarówki) mocowałem w ciągu ostatnich kilku lat, to akurat się świetnie trzyma, bez żadnych wspomagaczy (BTW: klej montażowy tylko utrudnia sprawę jak chcesz coś zdemontowac, bo na przykład wizja się zmieniła). Ale to tyle, bo co nie napiszę, to i tak odwrócisz kota ogonem i znajdziesz pretekst do przyjebania się, a naprawdę szkoda mi czasu .


Jack Sparrow napisał/a:

Sęk w tym, że tylko on twierdzi, że z tego wyszedł. A reszta z nas mówi, że dalej w tym tkwi. Mieszkanie ma odziedziczone, przypadkiem zmajstrował dzieciaka, żona go zostawiła, a jeszcze przed chwilą płakał, że nie ma paru groszy na szkolenie i nie zna nikogo, kto by mu pożyczył. A każdego, kto się z nim nie zgadza - wyzywa. Awansu w pracy też odmówił. Ot filozofia życiowa. Odrzucić rozwój na rzecz bierności w strefie komfortu. Definicja sukcesu zawodowego i prywatnego.

Mieszkanie ma odziedziczone, więc po prostu nie musiał zabiegac o swoje własne; gdyby musiał, to by pewnie podjął inne decyzje na wcześniejszym etapie, których nie musiał podejmowac, bo to mieszkanie miał zapewnione. Zwykły związek przyczynowo-skutkowy (może obejrzyj sobie "Efekt motyla" wink ). Dziecko było planowane, nie z wpadki. Żona odeszła po niemal 20 latach związku, choc gdyby naprawdę chciała, to mogłaby wcześniej; a po 16 latach jeszcze była na tyle zazdrosna by przyłożyc mi nóż do szyi gdy myślała że mogę miec romans z inną .
Nie mam kasy na ten najdroższy kurs, o znaczeniu międzynarodowym (co najlepsze, mam jego polski odpowiednik, robiony na tych samych zasadach... i właśnie to problem, bo mój szef - prawdziwy centuś uważa że to wystarczy; on jest znany ze sknerstwa, nawet by przekonac go do tego kursu który właśnie ukończyłem to trzeba było się trochę nachodzic. Akurat gdyby w firmie byli tylko ten centuś i prezes, to już bym kilka lat temu jebnął papierami o stół; w ramach naszego działu jesteśmy ze sobą znacznie bardziej zżyci, a moim problemem jest też to że się za bardzo przywiązuję).
Awansu odmówiłem, bo odpowiedzialnośc wzrastałaby kilkukrotnie, a kasa - niewspółmiernie do odpowiedzialności; jaki jest więc sens brania na siebie dodatkowego stresu jeśli za tym nie idą adekwatne korzyści? Żeby miec dyr. na wizytówce?


Jack Sparrow napisał/a:

Bo tylko on tak twierdzi. Reszta albo nie wierzy (na podstawie doświadczenia życiowego), albo bezlitośnie punktuje luki w jego historyjkach. Na co ten reaguje....frustracją i agresją. Co tylko potwierdza, że jest punktowany trafnie.

Nie, po prostu ty z uporem maniaka wykluczasz możliwośc innej wersji niż twoja jedyna. Tymczasem ta wersja zależy w dużej mierze od warunków startowych. Tylko że ja nie neguję tak wściekle faktu że dla ciebie akurat twoja wersja była trafna: miałeś kiepskie warunki startowe, osiągnięcie sukcesu zawodowego było praktycznie jedyną szansą by zaistniec dla kobiet, a także dla facetów w otoczeniu i w tym kontekście twoje podejście i twoja pogoń za kasą i sukcesem zawodowym brzmi racjonalnie. Ale wbij sobie do głowy że ktoś na starcie mógł miec inne warunki startowe i inne priorytety. Są ludzie, którzy do tego co mają doszli ciężką harówą, bo nie mieli talentu za grosz, a są i tacy którzy mieli dużo talentu i nie musieli się napracowac. I pochodne tego masz w różnych dziedzinach życia. Poza tym ludzie mają (poza różnymi warunkami startowymi różne priorytety. Jeden dla spełnienia musi miec pozycję dyrektora czy stopień profesora, drugi będzie zadowolony mając tyle kasy co potrzebuje na utrzymanie i rodzinę wokół siebie. Jeden będzie się najlepiej czuł w prezesowkim gabinecie i sam, drugi w swoim mieszkaniu w ciepłym,  oświetlonym pokoju w zimowy wieczór z bliskimi osobami z nim rozmawiającymi.
Nazywaj to sobie brakiem ambicji, ale nie każdemu jest ona (i wściekła pogoń za sukcesem) potrzebna.

PS. Odpuśc już ten bełkot z "trafnym punktowaniem", bo po twoich ciągłych próbach pocisku widac było jak cię mocno trafiało kopanie w twój młodzieńczy kompleks wink

552 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-01 12:58:49)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Widzę że mały (co było widac i wcześniej) boleśnie odczuł uderzenie we wzrost (oj, był ten kompleks w młodości i to jak sk...syn, oj był lol) i robi co może by mnie dojechac.

Ty się sam dojeżdżasz, bo co chwila wyskakujesz z tekstami jak betonowanie karnisza.


I wcaaale wyzywanie kogoś od przegrywów nie jest hejtem

Bo jak ty ubliżasz innym, to OK i wsio jak być powinno, ale jak ci ktoś odpowiada tym samym to nagle płacz, że hejt? Dostajesz w zamian to, co sam dajesz innym.

A to że w/w umiejętności są standardowe dla 15- czy nawet 10-latków, to tylko wam się wydaje.

Regularnie jeżdżę na spływy kajakowe czy jakieś żeglarskie eskapady i dzieciaki dają radę. Tu masz nastolatka co sobie sam wyremontował.....ciężarówkę. I takich też nie brakuje. Większość dzieciaków nie jest takimi miernotami i życiowymi niedojdami, jak ty. To, że coś wykracza poza twoje ograniczone myślenie, to nie nasza już wina. 

https://youtu.be/68hPELehxuY


A teraz dochodzimy do pracy ze schizofrenikami itp.

Z nimi. Nie nad nimi. Z nimi. A sens mojej wypowiedzi jest taki, że mam regularny kontakt z różnymi osobami, którzy żyją pod bardzo dużą presją albo zmagają się z poważnymi problemami jak nieuleczalne choroby. A nie z fantazjami pod tytułem "nie będę się otwierał na ludzi, bo WSZYSCY chcą mnie wykorzystać i zabawić się moim kosztem, ale ma przyjść jakaś kobieta, nauczyć mnie seksu, załatwić mi pracę, mieszkanie, ma do tego ogarniać wszystkie umowy, rachunki, zakupy i utrzymanie domu, bo mnie nikt nie nauczył jak to robic, bo nie mam okazji nawet śniadania sobie zrobić samemu".

a ty masz z tym ewidentny problem i oznajmienie ci, że jest też inna droga

Miszczu to ty masz problem ze zrozumieniem, że twoje podejście było serwowane Shiniemu przez całe jego życie i że to jest przyczyna tego, że tkwi w dupie. I tak samo przez rok był głaskany tutaj - powoli, kroczek za kroczkiem. Żeby się dzidzia nie wystraszyła jak przyjdzie mu schaboszczaka zrobić samemu. Wszystko, absolutnie wszystko miał tu dostarczone - linki, źródła, wszelkie niezbędne informacje do tego, aby on sam mógł wykonać jeden prosty krok: wyjść z domu. Dosłownie wyjść. Bo chciał z kimś pobiegać, bo chciał z kimś na wycieczkę rowerową pojechać. I co? Zmieniło się coś w jego sytuacji? Nie.

Ile płakał, że nie ma kasy? Dostał nazwy serwisów, gdzie może zrobić darmowe kursy. I co? Nie zrobił żadnego. Bo nie wie co go interesuje. No to dostał link do testu predyspozycji zawodowej. I co? Dalej nic. I jeszcze bezczelnie tłumaczy, jak to pracując na niepełnym etacie przy składaniu mebli jest WYKOŃCZONY i nie ma na nic czasu i siły. Podkreślę: NIEPEŁNYM ETACIE, MIESZKAJĄC Z RODZICAMI, KTÓRZY ROBIĄ ZA NIEGO WSZYSTKO do tego stopnia, ze bidulek nawet nie ma okazji sobie śniadania zrobić.

Już wolniej i mniejszymi krokami się nie da.

Tymczasem nawet z tym karniszem to nie było mocowanie całego karnisza betonem tylko mocowanie kołków rozporowych w tych otworach, które się rozjechały (tak się składa że czym innym jest ściana nośna z cegieł, a czym innym stara płyta betonowa z betonu o niewiadomej (przypomnę wiek budynku; nad oknem balkonowym był akurat gorszej jakości, a miejsca - zwłaszcza dla osoby, która ma pewne problemy ze wzrokiem (a tak się składa że lepiej widzę patrząc prosto przed siebie niż w górę) i która wtedy miała doświadczenie z udarówką bliskie zerowego - było bardzo mało.

Twoje problemy ze wzrokiem nie mają żadnego wpływu na wiercenie. To wymówka. Sam miałem problemy ze wzrokiem dopóki sobie nie naprawiłem laserem. A rozjechanych otworów nie betonujesz, tylko szpachlujesz. Najlepiej właśnie szpachlą zbrojoną włóknem. A tak na dobrą sprawę wystarczy użyć większego kołka, jak się komuś nie chce z tym bawić.

Mieszkanie ma odziedziczone, więc po prostu nie musiał zabiegac o swoje własne; gdyby musiał, to by pewnie podjął inne decyzje na wcześniejszym etapie, których nie musiał podejmowac, bo to mieszkanie miał zapewnione.

Całym sobą, w każdym kolejnym poście i w każdej kolejnej historii udowadniasz, że byś sobie nie poradził. Bo to jak z tym betonowaniem karnisza. Niby twój tata coś majsterkował, niby ty się takimi rzeczami bawiłeś, ale jednak....nic nie potrafisz. To jak z tym twoim płakaniem, że nie miałeś kasy na szkolenie i nawet nie znasz nikogo, kto by ci pożyczył. Jeśli tak małe rzeczy cię przerastają na takim etapie życia, to jest jednoznaczna wykładnia tego, że z większymi problemami byś sobie nie poradził. Taki przykład:

wzięcia auta zastępczego nieznanego mi wcześniej typu, no też się szybko zapoznawało z podstawami i jechało. Koło raczej też bym wymienił

Gdzie NIKT, absolutnie NIKT nie widzi w tych czynnościach jak jazda innym autem jakiegoś wyzwania. Choćby najmniejszego.


Z resztą zacytuję tutaj ciebie samego:

Z drugiej strony Witoldzie pamiętasz chyba to przysłowie o byciu pijanym? Czyli jak jedna osoba powie Ci że jesteś pijany, to lej na to; ale jak zrobi to trzecia osoba, to lepiej się połóż do łóżka wink

I wszyscy ci mówią to samo: jesteś bierną życiowo miernotą, która gdyby nie start zapewniony przez rodziców wylądowałaby albo na ulicy, albo klepała najgorsze fuchy za najniższe stawki, bo samemu nie osiągnąłeś nic. I jest ci to podkreślane praktycznie w każdym wątku, gdzie usiłujesz się chwalić swoimi...ekhm..."osiągnięciami".

Pipolinka87 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Naprawdę nieuzasadnioną? Klasa inteligencka nie tworzyła się na podłożu kasy, lecz na posiadaniu wiedzy, znajomości kultury itd. Ja poświęciłem czas i wysiłki na studia ścisłe (w tym celu przeszedłem przez szkołę średnią umożliwiającą dalsze kształcenie) podczas gdy prymitywy i bandziory szkolne poszły do zawodówek (albo i nie to) by szybciej dorwać się do zarabiania pieniędzy i obracania panienek. Dlatego jest dla mnie całkowicie naturalne, że osoba po takich studiach cieszy się wyższą pozycją i jest inaczej przyjmowana przez np. osoby na kierowniczych stanowiskach niż szeregowy monter czy jakikolwiek inny fizyczny. Bo po prostu z taką osobą można porozmawiać na poziomie, czego o fizycznych "z krwi i kości" (zwłaszcza wywodzących się z rodzin granatem od pługa oderwanych) cholernie często nie da się powiedzieć. A to, że potrafię różne rzeczy fizyczne zrobić (głównie naprawy niezbędne w domu) wcale nie jest równoznaczne z zamiarem by kiedykolwiek wiązać z pracą fizyczną swoją karierę zawodową...

Nazywszasz siebie klasą inteligencka a poniżej wyzywasz ludzi od prymitywow i bandziow po zawodowkach. Później piszesz , że rezprezentujesz jakis poziom bo skończyłeś studia i rzekomo jest z Tobą o czym porozmawiać.
Jesteś dobrym przykladem człowieka, który skończył studia a mimo to intelekt jest tak niski , ze właśnie obil się o moje kolana.Osoba inteligentna nie musi tego nikomu udowodniac. Nie musi nic udowadniac i stawiac siebie na piedestale.Ktos tutaj dobrze napisal, że skończyłeś studia wyższe i ktoś Ci natkukl do głowy, ze zrobiles cos wyjątkowego a tu nagle szara rzeczywistość bo ten" bandzior" może zarobić wiecej od Ciebie nawet bez tytułu i bez stanowiska kierownika.

Poza tym coś mi tu nie gra. Ścisły kierunek na renowanej uczelni ( czyli nie takiej z pipidowki jaknto piszesz )nie idzie w parze z frustracja na brak finansów, ktora tutaj wylewasz big_smile Ja nie wiem jak Ty to policzyles ? 7 tys żeby móc wyjsc na miasto?? Na jakiej scialej uczelni uczyli Ciebie matematyki ? To juz szkola podstawowa się w sumie klania.

Pocieszaj się dalej, ze nie każdy musi zarabiać, aby być szczęśliwym.


a po 16 latach jeszcze była na tyle zazdrosna by przyłożyc mi nóż do szyi gdy myślała że mogę miec romans z inną .

Nie wiem...chwalisz się czy żalisz? Bo ciężko powiedzieć. Brzmisz jakbyś zeskrobał gumę do życia spod stolika w jakiejś mordowni i zachwalał jej smak.

Nie mam kasy na ten najdroższy kurs

I to kończy temat twojej życiowej zaradności.

bo mój szef - prawdziwy centuś uważa że to wystarczy; on jest znany ze sknerstwa, nawet by przekonac go do tego kursu który właśnie ukończyłem to trzeba było się trochę nachodzic.

Pewnie. I może ktoś, kto nie wie na jakiej zasadzie rozliczają się firmy i skąd pozyskują finansowania na szkolenia pracowników, to by w tą bajkę uwierzył.

wansu odmówiłem, bo odpowiedzialnośc wzrastałaby kilkukrotnie, a kasa - niewspółmiernie do odpowiedzialności; jaki jest więc sens brania na siebie dodatkowego stresu jeśli za tym nie idą adekwatne korzyści? Żeby miec dyr. na wizytówce?

Awans cię przerósł, a odpowiedzialności nie jesteś w stanie podołać. Bo to cię przerasta i dorabiasz do tego ideologię. Ale zawzięcie twierdzisz, że jakbyś mieszkania nie dostał, to byś sobie i tak poradził. Jasne. Pocieszaj się dalej.

553

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Widzę że mały (co było widac i wcześniej) boleśnie odczuł uderzenie we wzrost (oj, był ten kompleks w młodości i to jak sk...syn, oj był lol) i robi co może by mnie dojechac.

Ty się sam dojeżdżasz, bo co chwila wyskakujesz z tekstami jak betonowanie karnisza.


I wcaaale wyzywanie kogoś od przegrywów nie jest hejtem

Bo jak ty ubliżasz innym, to OK i wsio jak być powinno, ale jak ci ktoś odpowiada tym samym to nagle płacz, że hejt? Dostajesz w zamian to, co sam dajesz innym.

A to że w/w umiejętności są standardowe dla 15- czy nawet 10-latków, to tylko wam się wydaje.

Regularnie jeżdżę na spływy kajakowe czy jakieś żeglarskie eskapady i dzieciaki dają radę. Tu masz nastolatka co sobie sam wyremontował.....ciężarówkę. I takich też nie brakuje. Większość dzieciaków nie jest takimi miernotami i życiowymi niedojdami, jak ty. To, że coś wykracza poza twoje ograniczone myślenie, to nie nasza już wina. 

https://youtu.be/68hPELehxuY


A teraz dochodzimy do pracy ze schizofrenikami itp.

Z nimi. Nie nad nimi. Z nimi. A sens mojej wypowiedzi jest taki, że mam regularny kontakt z różnymi osobami, którzy żyją pod bardzo dużą presją albo zmagają się z poważnymi problemami jak nieuleczalne choroby. A nie z fantazjami pod tytułem "nie będę się otwierał na ludzi, bo WSZYSCY chcą mnie wykorzystać i zabawić się moim kosztem, ale ma przyjść jakaś kobieta, nauczyć mnie seksu, załatwić mi pracę, mieszkanie, ma do tego ogarniać wszystkie umowy, rachunki, zakupy i utrzymanie domu, bo mnie nikt nie nauczył jak to robic, bo nie mam okazji nawet śniadania sobie zrobić samemu".

a ty masz z tym ewidentny problem i oznajmienie ci, że jest też inna droga

Miszczu to ty masz problem ze zrozumieniem, że twoje podejście było serwowane Shiniemu przez całe jego życie i że to jest przyczyna tego, że tkwi w dupie. I tak samo przez rok był głaskany tutaj - powoli, kroczek za kroczkiem. Żeby się dzidzia nie wystraszyła jak przyjdzie mu schaboszczaka zrobić samemu. Wszystko, absolutnie wszystko miał tu dostarczone - linki, źródła, wszelkie niezbędne informacje do tego, aby on sam mógł wykonać jeden prosty krok: wyjść z domu. Dosłownie wyjść. Bo chciał z kimś pobiegać, bo chciał z kimś na wycieczkę rowerową pojechać. I co? Zmieniło się coś w jego sytuacji? Nie.

Ile płakał, że nie ma kasy? Dostał nazwy serwisów, gdzie może zrobić darmowe kursy. I co? Nie zrobił żadnego. Bo nie wie co go interesuje. No to dostał link do testu predyspozycji zawodowej. I co? Dalej nic. I jeszcze bezczelnie tłumaczy, jak to pracując na niepełnym etacie przy składaniu mebli jest WYKOŃCZONY i nie ma na nic czasu i siły. Podkreślę: NIEPEŁNYM ETACIE, MIESZKAJĄC Z RODZICAMI, KTÓRZY ROBIĄ ZA NIEGO WSZYSTKO do tego stopnia, ze bidulek nawet nie ma okazji sobie śniadania zrobić.

Już wolniej i mniejszymi krokami się nie da.

Tymczasem nawet z tym karniszem to nie było mocowanie całego karnisza betonem tylko mocowanie kołków rozporowych w tych otworach, które się rozjechały (tak się składa że czym innym jest ściana nośna z cegieł, a czym innym stara płyta betonowa z betonu o niewiadomej (przypomnę wiek budynku; nad oknem balkonowym był akurat gorszej jakości, a miejsca - zwłaszcza dla osoby, która ma pewne problemy ze wzrokiem (a tak się składa że lepiej widzę patrząc prosto przed siebie niż w górę) i która wtedy miała doświadczenie z udarówką bliskie zerowego - było bardzo mało.

Twoje problemy ze wzrokiem nie mają żadnego wpływu na wiercenie. To wymówka. Sam miałem problemy ze wzrokiem dopóki sobie nie naprawiłem laserem. A rozjechanych otworów nie betonujesz, tylko szpachlujesz. Najlepiej właśnie szpachlą zbrojoną włóknem. A tak na dobrą sprawę wystarczy użyć większego kołka, jak się komuś nie chce z tym bawić.

Mieszkanie ma odziedziczone, więc po prostu nie musiał zabiegac o swoje własne; gdyby musiał, to by pewnie podjął inne decyzje na wcześniejszym etapie, których nie musiał podejmowac, bo to mieszkanie miał zapewnione.

Całym sobą, w każdym kolejnym poście i w każdej kolejnej historii udowadniasz, że byś sobie nie poradził. Bo to jak z tym betonowaniem karnisza. Niby twój tata coś majsterkował, niby ty się takimi rzeczami bawiłeś, ale jednak....nic nie potrafisz. To jak z tym twoim płakaniem, że nie miałeś kasy na szkolenie i nawet nie znasz nikogo, kto by ci pożyczył. Jeśli tak małe rzeczy cię przerastają na takim etapie życia, to jest jednoznaczna wykładnia tego, że z większymi problemami byś sobie nie poradził. Taki przykład:

wzięcia auta zastępczego nieznanego mi wcześniej typu, no też się szybko zapoznawało z podstawami i jechało. Koło raczej też bym wymienił

Gdzie NIKT, absolutnie NIKT nie widzi w tych czynnościach jak jazda innym autem jakiegoś wyzwania. Choćby najmniejszego.


Z resztą zacytuję tutaj ciebie samego:

Z drugiej strony Witoldzie pamiętasz chyba to przysłowie o byciu pijanym? Czyli jak jedna osoba powie Ci że jesteś pijany, to lej na to; ale jak zrobi to trzecia osoba, to lepiej się połóż do łóżka wink

I wszyscy ci mówią to samo: jesteś bierną życiowo miernotą, która gdyby nie start zapewniony przez rodziców wylądowałaby albo na ulicy, albo klepała najgorsze fuchy za najniższe stawki, bo samemu nie osiągnąłeś nic. I jest ci to podkreślane praktycznie w każdym wątku, gdzie usiłujesz się chwalić swoimi...ekhm..."osiągnięciami".

Pipolinka87 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Naprawdę nieuzasadnioną? Klasa inteligencka nie tworzyła się na podłożu kasy, lecz na posiadaniu wiedzy, znajomości kultury itd. Ja poświęciłem czas i wysiłki na studia ścisłe (w tym celu przeszedłem przez szkołę średnią umożliwiającą dalsze kształcenie) podczas gdy prymitywy i bandziory szkolne poszły do zawodówek (albo i nie to) by szybciej dorwać się do zarabiania pieniędzy i obracania panienek. Dlatego jest dla mnie całkowicie naturalne, że osoba po takich studiach cieszy się wyższą pozycją i jest inaczej przyjmowana przez np. osoby na kierowniczych stanowiskach niż szeregowy monter czy jakikolwiek inny fizyczny. Bo po prostu z taką osobą można porozmawiać na poziomie, czego o fizycznych "z krwi i kości" (zwłaszcza wywodzących się z rodzin granatem od pługa oderwanych) cholernie często nie da się powiedzieć. A to, że potrafię różne rzeczy fizyczne zrobić (głównie naprawy niezbędne w domu) wcale nie jest równoznaczne z zamiarem by kiedykolwiek wiązać z pracą fizyczną swoją karierę zawodową...

Nazywszasz siebie klasą inteligencka a poniżej wyzywasz ludzi od prymitywow i bandziow po zawodowkach. Później piszesz , że rezprezentujesz jakis poziom bo skończyłeś studia i rzekomo jest z Tobą o czym porozmawiać.
Jesteś dobrym przykladem człowieka, który skończył studia a mimo to intelekt jest tak niski , ze właśnie obil się o moje kolana.Osoba inteligentna nie musi tego nikomu udowodniac. Nie musi nic udowadniac i stawiac siebie na piedestale.Ktos tutaj dobrze napisal, że skończyłeś studia wyższe i ktoś Ci natkukl do głowy, ze zrobiles cos wyjątkowego a tu nagle szara rzeczywistość bo ten" bandzior" może zarobić wiecej od Ciebie nawet bez tytułu i bez stanowiska kierownika.

Poza tym coś mi tu nie gra. Ścisły kierunek na renowanej uczelni ( czyli nie takiej z pipidowki jaknto piszesz )nie idzie w parze z frustracja na brak finansów, ktora tutaj wylewasz big_smile Ja nie wiem jak Ty to policzyles ? 7 tys żeby móc wyjsc na miasto?? Na jakiej scialej uczelni uczyli Ciebie matematyki ? To juz szkola podstawowa się w sumie klania.

Pocieszaj się dalej, ze nie każdy musi zarabiać, aby być szczęśliwym.


a po 16 latach jeszcze była na tyle zazdrosna by przyłożyc mi nóż do szyi gdy myślała że mogę miec romans z inną .

Nie wiem...chwalisz się czy żalisz? Bo ciężko powiedzieć. Brzmisz jakbyś zeskrobał gumę do życia spod stolika w jakiejś mordowni i zachwalał jej smak.

Nie mam kasy na ten najdroższy kurs

I to kończy temat twojej życiowej zaradności.

bo mój szef - prawdziwy centuś uważa że to wystarczy; on jest znany ze sknerstwa, nawet by przekonac go do tego kursu który właśnie ukończyłem to trzeba było się trochę nachodzic.

Pewnie. I może ktoś, kto nie wie na jakiej zasadzie rozliczają się firmy i skąd pozyskują finansowania na szkolenia pracowników, to by w tą bajkę uwierzył.

wansu odmówiłem, bo odpowiedzialnośc wzrastałaby kilkukrotnie, a kasa - niewspółmiernie do odpowiedzialności; jaki jest więc sens brania na siebie dodatkowego stresu jeśli za tym nie idą adekwatne korzyści? Żeby miec dyr. na wizytówce?

Awans cię przerósł, a odpowiedzialności nie jesteś w stanie podołać. Bo to cię przerasta i dorabiasz do tego ideologię. Ale zawzięcie twierdzisz, że jakbyś mieszkania nie dostał, to byś sobie i tak poradził. Jasne. Pocieszaj się dalej.

Można by tu kilka rzeczy sprostowac, ale w sumie szkoda czasu (zwłaszcza dziś, jeszcze dwa cmentarze do obskoczenia); tym bardziej, misiu malinowy, że mogłem ci coś ewentualnie wyjaśniac, ale na pewno nie jesteś kimś komu musiałbym się z czegokolwiek tłumaczyc. Dlatego tytułem krótkiego komentarza jedynie zwrócę uwagę jak bardzo widac twój ból dupy w kwestii twojego kompleksu, w który przywaliłem i zauważy to każdy bezstronny obserwator, a osoba z przygotowaniem psychologicznym na 200%. Misiu, ktoś kogo nic nie zabolało, nie będzie tak się starał (jak ty tutaj) żeby maksymalnie dosrac rozmówcy, nie będzie go wyzywac od miernot życiowych, pomniejszych prób pocisków nie chce mi się wyliczac. Dlatego łatwo sobie wyobrazic jak cię boli to co właśnie mimowolnie potwierdziłeś: nawet jeśli jest jak piszesz wyżej, to tylko znaczy że wystarczy dobrze wyglądac na starcie (wzrost, rysy, kolor włosów... ty już wiesz co wink ) i nie trzeba żadnych wielkich osiągnięc by przyciągnąc uwagę fajnej babeczki... czyli to na co ty musiałeś z racji bycia chudym mikrusem pracowac i co do dziś cię boli lol
Miłej środy mały big_smile

554 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-01 15:47:20)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

isiu, ktoś kogo nic nie zabolało, nie będzie tak się starał (jak ty tutaj) żeby maksymalnie dosrac rozmówcy,

Ok. legitne. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy kolejny raz starasz się mi udowodnić istnienie jakichś kompleksów jako riposta na cytowanie twoich wymysłów spod hasła betonowania karnisza czy wylewania żali, że nie zarabiasz tyle ile byś chciał i ludzie - kobiety w szczególności - co do zasady mają cię za nieudacznika.


Dlatego łatwo sobie wyobrazic jak cię boli to co właśnie mimowolnie potwierdziłeś: nawet jeśli jest jak piszesz wyżej, to tylko znaczy że wystarczy dobrze wyglądac na starcie (wzrost, rysy, kolor włosów... ty już wiesz co wink ) i nie trzeba żadnych wielkich osiągnięc by przyciągnąc uwagę fajnej babeczki...  czyli to na co ty musiałeś z racji bycia chudym mikrusem pracowac i co do dziś cię boli

Odpowiem tradycyjnie cytując ciebie:

I tu pojawia się pytanie, do którego zmierzam: na co rzeczywiście patrzą kobiety (ok. sam mam dziecko, więc nie zakładam że trafię na bezdzietną, chociaż zacieśniać więzów z jej dzieckiem/ dziećmi specjalnie nie planuję)? Bo patrząc po innych forach dochodzę do wniosku, że kobiety przede wszystkim patrzą na stopień ustawienia faceta, ilość kasy jaką ma, a cała reszta to tylko niewiele znaczący dodatek. A jakkolwiek z wyglądem nie było u mnie kiepsko (ja byłem oceniany na studiach jako przystojny, żona akurat była jak najbardziej obiektywną pięknością), to do "robienia kasy" specjalnej smykałki nie mam, nie mogę też powiedzieć że na bank poradzę sobie w każdych warunkach

I te twoje wątki...

"Czy wszystkie są takie czy są i inne?" gdzie pomstujesz na to, że jesteś niezauważany przez kobiety
"Niska odporność na stres u faceta - czy to powód do dyskryminacji?" gdzie biadolisz na to, że jesteś niezauważany przez kobiety i próbujesz do swojej nieporadności dorabiać filozofię i jeszcze kilka innych, gdzie przedstawiasz ciągle to samo: niską samooocenę, bierność życiową itp.

Pisałeś też sporo o wypaleniu zawodowym i depresji. A teraz to nagle 'zżycie ze współpracownikami', sukcesy i szczęście, bo wolisz 'spokój'. Chuja tam. Gdyby taka była prawda, to nie zakładałbyś takich tematów i nie podawałbyś takich przykładów, jakie podajesz.

Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...
Mam małe środki i być może mogę sobie pozwolić na jeden "strzał", ale ten strzał MUSI być celny, nie stać mnie już na pudło. Co więcej, poznałem kobietę, bardzo zależy mi na ułożeniu sobie życia osobistego, bo mam świadomość że tylko wtedy będę w dość dobrej kondycji do naprawiania mojego życia zawodowego; niestety, w powyższych kwestiach na jej pomoc nie będę mógł liczyć; wręcz przeciwnie, to raczej ona będzie oczekiwała że ja będę dla niej oparciem...

Czy ktoś ma jakieś pomysły? Ale takie konkretne, z adresami, kontaktami...

To jest szczególnie piękne:

Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wg mnie za bardzo kombinujesz. Chyba sam uważasz, że ktoś nieodporny na stres także do niczego innego się nie nadaje, więc projektujesz takie podejście na innych. W konsekwencji nawet, gdy ktoś przedstawia Tb kontrargumenty, przemawiające za tym, że ktoś ze słabą odpornością na stres może sobie całkiem dobrze radzić w sferze zawodowej, co przełożyłoby się na zarobki takiej osoby, to uważasz to za niemal niedorzeczność.
Przecież nie trzeba koniecznie negocjować z pracodawcą, tylko założyć własny biznes, na który ma się dobry pomysł. Czy ktoś nieodporny na stres, to wg Cb jednocześnie mało kreatywny i nieprzedsiębiorczy dupek? :-D Można mieć przy niskiej odporności na stres - dobre umiejętności interpersonalne i świetnie dogadywać się z ludźmi, dzięki czemu część stresów się omija. Czy wg Cb ktoś z niską odpornością na stres jest jednocześnie introwertycznym, pozbawionym umiejętności komunikacyjnych i zamkniętym w sobie milczkiem? Ktoś z niska odpornością na stres może mieć ciekawą pasję, która bez stresu pomaga mu się utrzymywać na przyzwoitym poziomie bez udziału w wyścigu szczurów? Czy jednak wg C nie?
To jakiś odwrócony efekt halo, czy co? Jedna negatywna cecha determinuje ich cały szereg?

A to, że jakaś część kobiet chciałaby zarabiać na przysłowiowe waciki, a do roboty i zarabiania kasy na życie mieć faceta, to kwestia niezależna od odporności na stres, więc też tu mieszasz wątki.

Może; całkiem dobrze opisałaś mnie. Własną działalność to też nie jest pomysł, etat daje znacznie większe poczucie bezpieczeństwa. Na dużych imprezach raczej źle się czuję, jedynie spotkania w wąskim gronie mają swój urok. Nawiązywanie i utrzymywanie znajomości też mi słabo idzie.




Jak to było z tym pijanym? Może czas zamilknąć i się położyć?

555 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-11-02 00:27:58)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

smile

556

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Mój ulubiony temat umarł? big_smile big_smile

557

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Mój ulubiony temat umarł? big_smile big_smile

Zdradzasz "30 latka" hmm podejrzane big_smile

558

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
paslawek napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Mój ulubiony temat umarł? big_smile big_smile

Zdradzasz "30 latka" hmm podejrzane big_smile

Bo ja tak lubię trochę poskakać z kwiatka na kwiatek big_smile, a tam też życie powoli zamiera cool

559

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Mój ulubiony temat umarł? big_smile big_smile

Chyba tak, już nawet mi pomysły się wyczerpały.

560 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-11-11 13:19:15)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

isiu, ktoś kogo nic nie zabolało, nie będzie tak się starał (jak ty tutaj) żeby maksymalnie dosrac rozmówcy,

Ok. legitne. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy kolejny raz starasz się mi udowodnić istnienie jakichś kompleksów jako riposta na cytowanie twoich wymysłów spod hasła betonowania karnisza czy wylewania żali, że nie zarabiasz tyle ile byś chciał i ludzie - kobiety w szczególności - co do zasady mają cię za nieudacznika.


Dlatego łatwo sobie wyobrazic jak cię boli to co właśnie mimowolnie potwierdziłeś: nawet jeśli jest jak piszesz wyżej, to tylko znaczy że wystarczy dobrze wyglądac na starcie (wzrost, rysy, kolor włosów... ty już wiesz co wink ) i nie trzeba żadnych wielkich osiągnięc by przyciągnąc uwagę fajnej babeczki...  czyli to na co ty musiałeś z racji bycia chudym mikrusem pracowac i co do dziś cię boli

Odpowiem tradycyjnie cytując ciebie:

I tu pojawia się pytanie, do którego zmierzam: na co rzeczywiście patrzą kobiety (ok. sam mam dziecko, więc nie zakładam że trafię na bezdzietną, chociaż zacieśniać więzów z jej dzieckiem/ dziećmi specjalnie nie planuję)? Bo patrząc po innych forach dochodzę do wniosku, że kobiety przede wszystkim patrzą na stopień ustawienia faceta, ilość kasy jaką ma, a cała reszta to tylko niewiele znaczący dodatek. A jakkolwiek z wyglądem nie było u mnie kiepsko (ja byłem oceniany na studiach jako przystojny, żona akurat była jak najbardziej obiektywną pięknością), to do "robienia kasy" specjalnej smykałki nie mam, nie mogę też powiedzieć że na bank poradzę sobie w każdych warunkach

I te twoje wątki...

"Czy wszystkie są takie czy są i inne?" gdzie pomstujesz na to, że jesteś niezauważany przez kobiety
"Niska odporność na stres u faceta - czy to powód do dyskryminacji?" gdzie biadolisz na to, że jesteś niezauważany przez kobiety i próbujesz do swojej nieporadności dorabiać filozofię i jeszcze kilka innych, gdzie przedstawiasz ciągle to samo: niską samooocenę, bierność życiową itp.

Pisałeś też sporo o wypaleniu zawodowym i depresji. A teraz to nagle 'zżycie ze współpracownikami', sukcesy i szczęście, bo wolisz 'spokój'. Chuja tam. Gdyby taka była prawda, to nie zakładałbyś takich tematów i nie podawałbyś takich przykładów, jakie podajesz.

Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...
Mam małe środki i być może mogę sobie pozwolić na jeden "strzał", ale ten strzał MUSI być celny, nie stać mnie już na pudło. Co więcej, poznałem kobietę, bardzo zależy mi na ułożeniu sobie życia osobistego, bo mam świadomość że tylko wtedy będę w dość dobrej kondycji do naprawiania mojego życia zawodowego; niestety, w powyższych kwestiach na jej pomoc nie będę mógł liczyć; wręcz przeciwnie, to raczej ona będzie oczekiwała że ja będę dla niej oparciem...

Czy ktoś ma jakieś pomysły? Ale takie konkretne, z adresami, kontaktami...

To jest szczególnie piękne:

Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wg mnie za bardzo kombinujesz. Chyba sam uważasz, że ktoś nieodporny na stres także do niczego innego się nie nadaje, więc projektujesz takie podejście na innych. W konsekwencji nawet, gdy ktoś przedstawia Tb kontrargumenty, przemawiające za tym, że ktoś ze słabą odpornością na stres może sobie całkiem dobrze radzić w sferze zawodowej, co przełożyłoby się na zarobki takiej osoby, to uważasz to za niemal niedorzeczność.
Przecież nie trzeba koniecznie negocjować z pracodawcą, tylko założyć własny biznes, na który ma się dobry pomysł. Czy ktoś nieodporny na stres, to wg Cb jednocześnie mało kreatywny i nieprzedsiębiorczy dupek? :-D Można mieć przy niskiej odporności na stres - dobre umiejętności interpersonalne i świetnie dogadywać się z ludźmi, dzięki czemu część stresów się omija. Czy wg Cb ktoś z niską odpornością na stres jest jednocześnie introwertycznym, pozbawionym umiejętności komunikacyjnych i zamkniętym w sobie milczkiem? Ktoś z niska odpornością na stres może mieć ciekawą pasję, która bez stresu pomaga mu się utrzymywać na przyzwoitym poziomie bez udziału w wyścigu szczurów? Czy jednak wg C nie?
To jakiś odwrócony efekt halo, czy co? Jedna negatywna cecha determinuje ich cały szereg?

A to, że jakaś część kobiet chciałaby zarabiać na przysłowiowe waciki, a do roboty i zarabiania kasy na życie mieć faceta, to kwestia niezależna od odporności na stres, więc też tu mieszasz wątki.

Może; całkiem dobrze opisałaś mnie. Własną działalność to też nie jest pomysł, etat daje znacznie większe poczucie bezpieczeństwa. Na dużych imprezach raczej źle się czuję, jedynie spotkania w wąskim gronie mają swój urok. Nawiązywanie i utrzymywanie znajomości też mi słabo idzie.




Jak to było z tym pijanym? Może czas zamilknąć i się położyć?

Wybacz, niestety miałem ponad tydzień naprawdę intensywnej i wymagającej zaangażowania i koncentracji pracy, więc (jako że zwyczajowo walisz niezłe elaboraty z multicytatami) nie miałem czasu na taką zabawę. Ale dziś się chwilka znajdziei też pozwolę sobie na dłuższy post wink

Jak widzę, Little Jackie sięgnął dna (okazując się mały nie tylko wzrostem) i postanowił poszukac na mnie kwitów w samych początkach mojej bytności tutaj, zapoczątkowanej w najgorszym okresie. To tylko pokazuje jak mocno (wbrew temu co pieprzy) został trafiony w swój największy od lat kompleks (wczoraj zauważyłem że chyba nie tylko dla mnie ten kompleks był widoczny; zauważyła to także jakaś babka, która z charakterystycznym dla pewnej części kobiet okrucieństwem po jackowym kompleksie się przejechała. Powiem szczerze że nie wtrącałem się zarówno z braku czasu jak i dlatego że miałem dobrą zabawę).

Jak wspomniałem, ja ani myślę kopac w największych czeluściach "twórczości" Jacka (po prostu misiu jesteś dla mnie na tyle nieistotny że... zwyczajnie mi się nie chce big_smile ). Skoncentruję się tylko na tym co zaprezentował w wątkach, w których sam uczestniczyłem. No i co my tu mamy?

- faceta, który puszy się jak paw, stara się kreowac na takiego, któremu wszystko przyszło tak łatwo  że wręcz uważa tę łatwoś zacechę powszechnie występującą (ale to chwyt mający podkreślic jaki niby jest zajebisty, a jednocześnie skromny) lol
- gościa, który jako nastolatek był chudy i niski, który z widoczną niechęcią (przykrytą drwiną) wypowiada się o wysokich brunetach, gdy ich temat zostaje wywołany
- gościa,  który sam się chełpi tym że dmuchał na boku mężatki, który wspominał że wiele rzeczy w życiu robił, w tym był żołnierzem zawodowym
- faceta, który chwali się pracą z trudnymi przypadkami ludzkimi i który jednocześnie twierdzi że nie spotka się z nikim stąd "żeby mu jakiś zawistnik smrodu gdzieś nie narobił".

I cóż nam się wyłania po poskładaniu tych puzzli? Bardzo prawdopodobny jest przypadek niskiego, cherlawego chłopca (byc może fizycznie wdał się w matkę), który w tym wieku musiał ciężko walczyc o akceptację ojca (pewnie pracownika fizycznego, maksymalnie ze średnim wykształceniem, możliwe że wojskowego, aczkolwiek zdecydowanie nie oficera). Ojca, którego musiał przekonac że choc nikczemnej postury, to potrafi bardzo dużo (żeby w oczach ojca nie wyjśc na beznadziejną pizdę). A kto tu mógł zaogriac sytuację? Może brat, który bardziej wdał się w ojca  i już na starcie wyglądał jak facet, przez co to on był oczkiem w głowie tatusia (jeśli brat był młodszy, to musiało bolec jeszcze bardziej. To co Jackie: brat młodszy czy starszy?).

Jak łatwo się domyślic, Jackie niejeden raz przegrał walkę o względy panny z wysokim brunetem, nawet jeśli brunet mniej czasu poświęcał na pracę nad ciałem (mam córkę w wieku późno nastoletnim, więc mam relacje z pierwszej ręki na temat jak dziewczyny podchodzą do facetów o posturze młodego Jackie'go). Stąd te zaciekłe próby pokazania co to nie on, kim on nie będzie (tak, negatywna motywacja bywa bardzo silna...). Stąd dmuchanie mężatek gdy już nadarzyła się okazja: żeby pokazac środowisku i sobie samemu że tak niby zwiększył swoją jakośc (a że pokazuje to brak zasad, że facet który może znaleźc ładną singielkę ani nie pomyśli o dmuchnięciu zajętej, bo mu to do niczego nie potrzebne?To inna kwestia).

Po tym jedzeniu chleba z wielu pieców Jackie odkrył w sobie powołanie do bycia motywatorem (coachem rozwoju osobistego czy kim tam), a ta praca opiera się na wciśnięciu gromadzie dojnych krówek że jesteś self made, że się nie mylisz i że jak cię będą słuchac jak świnia grzmotu, to staną się jak ty). Ma to taką wadę że jak "wyznawcy" zobaczą metody Jacka i jego niezaleczony kompleks (co wszystko tu zaprezentował), to faktycznie dla większości będzie spalony jako guru (a w konsekwencji skończy się mleko płynące do dojarki) i dlatego rozumiem czemu Jack boi się powiązania jego tutejszej twórczości ze swoim nazwiskiem; tak samo można zrozumiec czemu będzie szukal czegokolwiek na tego, kto zrobił rysę (lub ją dostrzegł) na tej tak pracowicie przygotowanej autokreacji big_smile

561

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

isiu, ktoś kogo nic nie zabolało, nie będzie tak się starał (jak ty tutaj) żeby maksymalnie dosrac rozmówcy,

Ok. legitne. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy kolejny raz starasz się mi udowodnić istnienie jakichś kompleksów jako riposta na cytowanie twoich wymysłów spod hasła betonowania karnisza czy wylewania żali, że nie zarabiasz tyle ile byś chciał i ludzie - kobiety w szczególności - co do zasady mają cię za nieudacznika.


Dlatego łatwo sobie wyobrazic jak cię boli to co właśnie mimowolnie potwierdziłeś: nawet jeśli jest jak piszesz wyżej, to tylko znaczy że wystarczy dobrze wyglądac na starcie (wzrost, rysy, kolor włosów... ty już wiesz co wink ) i nie trzeba żadnych wielkich osiągnięc by przyciągnąc uwagę fajnej babeczki...  czyli to na co ty musiałeś z racji bycia chudym mikrusem pracowac i co do dziś cię boli

Odpowiem tradycyjnie cytując ciebie:

I tu pojawia się pytanie, do którego zmierzam: na co rzeczywiście patrzą kobiety (ok. sam mam dziecko, więc nie zakładam że trafię na bezdzietną, chociaż zacieśniać więzów z jej dzieckiem/ dziećmi specjalnie nie planuję)? Bo patrząc po innych forach dochodzę do wniosku, że kobiety przede wszystkim patrzą na stopień ustawienia faceta, ilość kasy jaką ma, a cała reszta to tylko niewiele znaczący dodatek. A jakkolwiek z wyglądem nie było u mnie kiepsko (ja byłem oceniany na studiach jako przystojny, żona akurat była jak najbardziej obiektywną pięknością), to do "robienia kasy" specjalnej smykałki nie mam, nie mogę też powiedzieć że na bank poradzę sobie w każdych warunkach

I te twoje wątki...

"Czy wszystkie są takie czy są i inne?" gdzie pomstujesz na to, że jesteś niezauważany przez kobiety
"Niska odporność na stres u faceta - czy to powód do dyskryminacji?" gdzie biadolisz na to, że jesteś niezauważany przez kobiety i próbujesz do swojej nieporadności dorabiać filozofię i jeszcze kilka innych, gdzie przedstawiasz ciągle to samo: niską samooocenę, bierność życiową itp.

Pisałeś też sporo o wypaleniu zawodowym i depresji. A teraz to nagle 'zżycie ze współpracownikami', sukcesy i szczęście, bo wolisz 'spokój'. Chuja tam. Gdyby taka była prawda, to nie zakładałbyś takich tematów i nie podawałbyś takich przykładów, jakie podajesz.

Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...
Mam małe środki i być może mogę sobie pozwolić na jeden "strzał", ale ten strzał MUSI być celny, nie stać mnie już na pudło. Co więcej, poznałem kobietę, bardzo zależy mi na ułożeniu sobie życia osobistego, bo mam świadomość że tylko wtedy będę w dość dobrej kondycji do naprawiania mojego życia zawodowego; niestety, w powyższych kwestiach na jej pomoc nie będę mógł liczyć; wręcz przeciwnie, to raczej ona będzie oczekiwała że ja będę dla niej oparciem...

Czy ktoś ma jakieś pomysły? Ale takie konkretne, z adresami, kontaktami...

To jest szczególnie piękne:

Nowe_otwarcie napisał/a:

Może; całkiem dobrze opisałaś mnie. Własną działalność to też nie jest pomysł, etat daje znacznie większe poczucie bezpieczeństwa. Na dużych imprezach raczej źle się czuję, jedynie spotkania w wąskim gronie mają swój urok. Nawiązywanie i utrzymywanie znajomości też mi słabo idzie.




Jak to było z tym pijanym? Może czas zamilknąć i się położyć?

Wybacz, niestety miałem ponad tydzień naprawdę intensywnej i wymagającej zaangażowania i koncentracji pracy, więc (jako że zwyczajowo walisz niezłe elaboraty z multicytatami) nie miałem czasu na taką zabawę. Ale dziś się chwilka znajdziei też pozwolę sobie na dłuższy post wink

Jak widzę, Little Jackie sięgnął dna (okazując się mały nie tylko wzrostem) i postanowił poszukac na mnie kwitów w samych początkach mojej bytności tutaj, zapoczątkowanej w najgorszym okresie. To tylko pokazuje jak mocno (wbrew temu co pieprzy) został trafiony w swój największy od lat kompleks (wczoraj zauważyłem że chyba nie tylko dla mnie ten kompleks był widoczny; zauważyła to także jakaś babka, która z charakterystycznym dla pewnej części kobiet okrucieństwem po jackowym kompleksie się przejechała. Powiem szczerze że nie wtrącałem się zarówno z braku czasu jak i dlatego że miałem dobrą zabawę).

Jak wspomniałem, ja ani myślę kopac w największych czeluściach "twórczości" Jacka (po prostu misiu jesteś dla mnie na tyle nieistotny że... zwyczajnie mi się nie chce big_smile ). Skoncentruję się tylko na tym co zaprezentował w wątkach, w których sam uczestniczyłem. No i co my tu mamy?

- faceta, który puszy się jak paw, stara się kreowac na takiego, któremu wszystko przyszło tak łatwo  że wręcz uważa tę łatwoś zacechę powszechnie występującą (ale to chwyt mający podkreślic jaki niby jest zajebisty, a jednocześnie skromny) lol
- gościa, który jako nastolatek był chudy i niski, który z widoczną niechęcią (przykrytą drwiną) wypowiada się o wysokich brunetach, gdy ich temat zostaje wywołany
- gościa,  który sam się chełpi tym że dmuchał na boku mężatki, który wspominał że wiele rzeczy w życiu robił, w tym był żołnierzem zawodowym
- faceta, który chwali się pracą z trudnymi przypadkami ludzkimi i który jednocześnie twierdzi że nie spotka się z nikim stąd "żeby mu jakiś zawistnik smrodu gdzieś nie narobił".

I cóż nam się wyłania po poskładaniu tych puzzli? Bardzo prawdopodobny jest przypadek niskiego, cherlawego chłopca (byc może fizycznie wdał się w matkę), który w tym wieku musiał ciężko walczyc o akceptację ojca (pewnie pracownika fizycznego, maksymalnie ze średnim wykształceniem, możliwe że wojskowego, aczkolwiek zdecydowanie nie oficera). Ojca, którego musiał przekonac że choc nikczemnej postury, to potrafi bardzo dużo (żeby w oczach ojca nie wyjśc na beznadziejną pizdę). A kto tu mógł zaogriac sytuację? Może brat, który bardziej wdał się w ojca  i już na starcie wyglądał jak facet, przez co to on był oczkiem w głowie tatusia (jeśli brat był młodszy, to musiało bolec jeszcze bardziej. To co Jackie: brat młodszy czy starszy?).

Jak łatwo się domyślic, Jackie niejeden raz przegrał walkę o względy panny z wysokim brunetem, nawet jeśli brunet mniej czasu poświęcał na pracę nad ciałem (mam córkę w wieku późno nastoletnim, więc mam relacje z pierwszej ręki na temat jak dziewczyny podchodzą do facetów o posturze młodego Jackie'go). Stąd te zaciekłe próby pokazania co to nie on, kim on nie będzie (tak, negatywna motywacja bywa bardzo silna...). Stąd dmuchanie mężatek gdy już nadarzyła się okazja: żeby pokazac środowisku i sobie samemu że tak niby zwiększył swoją jakośc (a że pokazuje to brak zasad, że facet który może znaleźc ładną singielkę ani nie pomyśli o dmuchnięciu zajętej, bo mu to do niczego nie potrzebne?To inna kwestia).

Po tym jedzeniu chleba z wielu pieców Jackie odkrył w sobie powołanie do bycia motywatorem (coachem rozwoju osobistego czy kim tam), a ta praca opiera się na wciśnięciu gromadzie dojnych krówek że jesteś self made, że się nie mylisz i że jak cię będą słuchac jak świnia grzmotu, to staną się jak ty). Ma to taką wadę że jak "wyznawcy" zobaczą metody Jacka i jego niezaleczony kompleks (co wszystko tu zaprezentował), to faktycznie dla większości będzie spalony jako guru (a w konsekwencji skończy się mleko płynące do dojarki) i dlatego rozumiem czemu Jack boi się powiązania jego tutejszej twórczości ze swoim nazwiskiem; tak samo można zrozumiec czemu będzie szukal czegokolwiek na tego, kto zrobił rysę (lub ją dostrzegł) na tej tak pracowicie przygotowanej autokreacji big_smile

" Fhodze na internet sprawdzić czy działa i oczom nie wierzę xD xD XD.
Ale żeby zatwardzenie trzymać przez tydzień?"
O playboyu, przecież masz kompleks licząc od dupy do kucyka, jak stąd do równika XD XD XD

562

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

więc (jako że zwyczajowo walisz niezłe elaboraty z multicytatami) nie miałem czasu na taką zabawę.

Podobno dużo czytasz. Normalny, dorosły człowiek czyta 200-250słów na minutę. Osoba czytająca regularnie - szybciej. Przeczytanie moich postów to jest zadanie liczone w sekundach dla kogoś tak oczytanego i biegłego jak ty. Zwłaszcza, że większość cytatów pochodzi od ciebie samego.

postanowił poszukac na mnie kwitów w samych początkach mojej bytności tutaj, zapoczątkowanej w najgorszym okresie.

Masz prawie 50lat na karku, a jesteś tutaj ciutkę ponad 2,5 roku. Nie pisz tak, jakby to była prehistoria, bo to to raptem mgnienie.

wczoraj zauważyłem że chyba nie tylko dla mnie ten kompleks był widoczny; zauważyła to także jakaś babka,

Która dziwnym trafem z takimi samymi wycieczkami personalnymi pojawiła się w momencie jak ty dałeś dyla z dyskusji. Ciekawy zbieg okoliczności. Bardzo ciekawy smile

(po prostu misiu jesteś dla mnie na tyle nieistotny że... zwyczajnie mi się nie chce big_smile )

Więc na dowód tego jak ci się nie chce odświeżasz wątek martwy od tygodnia. Tia.....

Reszta to tradycyjny w twoim wydaniu bełkot.


2odiak napisał/a:

" Fhodze na internet sprawdzić czy działa i oczom nie wierzę xD xD XD.
Ale żeby zatwardzenie trzymać przez tydzień?"
O playboyu, przecież masz kompleks licząc od dupy do kucyka, jak stąd do równika XD XD XD

Świetne powiedzenie, jeszcze nie słyszałem big_smile

563 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-11-14 21:06:57)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:


Podobno dużo czytasz. Normalny, dorosły człowiek czyta 200-250słów na minutę. Osoba czytająca regularnie - szybciej. Przeczytanie moich postów to jest zadanie liczone w sekundach dla kogoś tak oczytanego i biegłego jak ty.

Tak Jackie, tylko jak zwykle nie widzisz pewnego istotnego niuansu: tempo jest zazwyczaj szybkie kiedy literatura jest wciągająca; niestety, twoja "literatura" zachęca do konsumpcji w takim samym stopniu jak psia karma marki Auchan. Tak więc...nie dziw się że nie wchodzi wink

Jack Sparrow napisał/a:

Masz prawie 50lat na karku, a jesteś tutaj ciutkę ponad 2,5 roku. Nie pisz tak, jakby to była prehistoria, bo to to raptem mgnienie.

Oczywiście... bo nikt inny w 2,5 roku nie otrząsnął się po najbardziej traumatycznym wydarzeniu w życiu wink


Jack Sparrow napisał/a:

Która dziwnym trafem z takimi samymi wycieczkami personalnymi pojawiła się w momencie jak ty dałeś dyla z dyskusji. Ciekawy zbieg okoliczności. Bardzo ciekawy smile

lol Dosłownie spodziewałem się (jak tylko za

Jack Sparrow napisał/a:


Podobno dużo czytasz. Normalny, dorosły człowiek czyta 200-250słów na minutę. Osoba czytająca regularnie - szybciej. Przeczytanie moich postów to jest zadanie liczone w sekundach dla kogoś tak oczytanego i biegłego jak ty.

Tak Jackie, tylko jak zwykle nie widzisz pewnego istotnego niuansu: tempo jest zazwyczaj szybkie kiedy literatura jest wciągająca; niestety, twoja "literatura" zachęca do konsumpcji w takim samym stopniu jak psia karma marki Auchan. Tak więc...nie dziw się że nie wchodzi wink

Jack Sparrow napisał/a:

Masz prawie 50lat na karku, a jesteś tutaj ciutkę ponad 2,5 roku. Nie pisz tak, jakby to była prehistoria, bo to to raptem mgnienie.

Oczywiście... bo nikt inny w 2,5 roku nie otrząsnął się po najbardziej traumatycznym wydarzeniu w życiu wink


Jack Sparrow napisał/a:

Która dziwnym trafem z takimi samymi wycieczkami personalnymi pojawiła się w momencie jak ty dałeś dyla z dyskusji. Ciekawy zbieg okoliczności. Bardzo ciekawy smile

lol Dosłownie spodziewałem się (i nawet czekałem kiedy to się stanie) że wyskoczysz z taką próbą. Tylko że... styl wskazuje na pewną osobę, która już tu bywała i z którą (co najśmieszniejsze) nie jest mi po drodze (choc twój sojusznik chyba ją nawet lubi) . Ale czekaj... chyba w tej sytuacji mam jeszcze jedno konto! Bo Smutna Dziewczyna też coś pisała o "karle" big_smile  Tak więc, Little Jackie, chyba dokonałeś właśnie samozaorania.


Jack Sparrow napisał/a:

Więc na dowód tego jak ci się nie chce odświeżasz wątek martwy od tygodnia. Tia.....

Oczywiście (nr 2). Bo wejście do jednego z dwóch ostatnio odwiedzanych wątków (i to będącego wciąż dośc wysoko na pierwszej stronie) to to samo co twoje wykopki spod grubej warstwy ziemi. Samozaoranie nr 2 big_smile

Jack Sparrow napisał/a:

Reszta to tradycyjny w twoim wydaniu bełkot.

Tak misiu, tradycyjna twoja odpowiedź gdy dupsko cię zapiekło. Spoko, przywykłem.
Do następnego ;)zęła kopa

Jack Sparrow napisał/a:


Podobno dużo czytasz. Normalny, dorosły człowiek czyta 200-250słów na minutę. Osoba czytająca regularnie - szybciej. Przeczytanie moich postów to jest zadanie liczone w sekundach dla kogoś tak oczytanego i biegłego jak ty.

Tak Jackie, tylko jak zwykle nie widzisz pewnego istotnego niuansu: tempo jest zazwyczaj szybkie kiedy literatura jest wciągająca; niestety, twoja "literatura" zachęca do konsumpcji w takim samym stopniu jak psia karma marki Auchan. Tak więc...nie dziw się że nie wchodzi wink

Jack Sparrow napisał/a:

Masz prawie 50lat na karku, a jesteś tutaj ciutkę ponad 2,5 roku. Nie pisz tak, jakby to była prehistoria, bo to to raptem mgnienie.

Oczywiście... bo nikt inny w 2,5 roku nie otrząsnął się po najbardziej traumatycznym wydarzeniu w życiu wink


Jack Sparrow napisał/a:

Która dziwnym trafem z takimi samymi wycieczkami personalnymi pojawiła się w momencie jak ty dałeś dyla z dyskusji. Ciekawy zbieg okoliczności. Bardzo ciekawy smile

lol Dosłownie spodziewałem się (i nawet czekałem kiedy to się stanie) że wyskoczysz z taką próbą. Tylko że... styl wskazuje na pewną osobę, która już tu bywała i z którą (co najśmieszniejsze) nie jest mi po drodze (choc twój sojusznik chyba ją nawet lubi) . Ale czekaj... chyba w tej sytuacji mam jeszcze jedno konto! Bo Smutna Dziewczyna też coś pisała o "karle" big_smile  Tak więc, Little Jackie, chyba dokonałeś właśnie samozaorania.


Jack Sparrow napisał/a:

Więc na dowód tego jak ci się nie chce odświeżasz wątek martwy od tygodnia. Tia.....

Oczywiście (nr 2). Bo wejście do jednego z dwóch ostatnio odwiedzanych wątków (i to będącego wciąż dośc wysoko na pierwszej stronie) to to samo co twoje wykopki spod grubej warstwy ziemi. Samozaoranie nr 2 big_smile

Jack Sparrow napisał/a:

Reszta to tradycyjny w twoim wydaniu bełkot.

Tak misiu, tradycyjna twoja odpowiedź gdy dupsko cię zapiekło. Spoko, przywykłem.
Do następnego wink w twój kompleks; ba,  nawet czekałem kiedy to się stanie) że wyskoczysz z taką próbą. Tylko że... styl wskazuje na pewną osobę, która już tu bywała i z którą (co najśmieszniejsze) nie jest mi po drodze (choc twój sojusznik chyba ją nawet lubi) . Ale czekaj... chyba w tej sytuacji mam jeszcze jedno konto! Bo Smutna Dziewczyna też coś pisała o "karle" big_smile  Tak więc, Little Jackie, chyba dokonałeś właśnie samozaorania.


Jack Sparrow napisał/a:

Więc na dowód tego jak ci się nie chce odświeżasz wątek martwy od tygodnia. Tia.....

Oczywiście (nr 2). Bo wejście do jednego z dwóch ostatnio odwiedzanych wątków (i to będącego wciąż dośc wysoko na pierwszej stronie) to to samo co twoje wykopki spod grubej warstwy ziemi. Samozaoranie nr 2 big_smile

Jack Sparrow napisał/a:

Reszta to tradycyjny w twoim wydaniu bełkot.

Tak misiu, tradycyjna twoja odpowiedź gdy dupsko cię zapiekło. Spoko, przywykłem.
Do następnego wink

564

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Uhuhu, ależ zatwardzenie. Nawet nie patrzę, od razu spuszczam......

Posty [ 521 do 564 z 564 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024