Flow z kolegą - pomóżcie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 564 ]

456

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Przejrzałem kilka kanałów na YouTube i zdobyłem z nich sporo wiedzy jednak wciąż to jest tylko teoria. Jakie inicjatywy nasz na myśli?

Oczywiście, że teoria, nie ma innej możliwości, praktyka należy już do Ciebie.
Jakie inicjatywy? Jestem kobietą, ale coraz częściej widzę, że różne fundacje prowadzą warsztaty wspierające dla mężczyzn. Często są to naprawdę ciekawe propozycje i jakbym tylko była facetem, to sama chętnie wzięłabym w nich udział.

Shinigami napisał/a:

Faktycznie byłoby mnie stać w sensie, że byłoby to w ogóle możliwe co nie znaczy, że to zrobię. W obu przypadkach dałoby się to zrobić ale w najlepszym przypadku wyszedł bym na zero. Żadnych oszczędności, żadnego odkładania, żadnych innych wydatków, wydawał bym wszystko co bym zarobił albo i jeszcze musiałbym brać ż wcześniejszych oszczędności.

No cóż, kwestia priorytetów, ale to tylko pokazuje, że niby chcesz (z naciskiem na "niby"), ale tak naprawdę czekasz aż ktoś załatwi to za Ciebie.

Shinigami napisał/a:

Wyobrażam sobie to bardzo prosto, będę próbował się dostosować do dziewczyny. Łazienki rano jeszcze nie mogę sobie wyobrazić. Z czasem jakoś byśmy się przyzwyczaili i pogodzili nasze przyzwyczajenia.

A to dlaczego na tej samej zasadzie nie potrafisz sobie wyobrazić godzenia przyzwyczajeń i prób dostosowywania się do potencjalnych współlokatorów??
Powiem więcej, to mógłby być dla Ciebie mniej dotkliwy w ewentualnych skutkach sprawdzian, czy w ogóle potrafisz. A że z czasem łatwiej nie będzie, bo będziesz miał coraz więcej swoich naleciałości, a przy tym coraz bardziej będziesz czuł się nieporadny, za to zależny od matki, to już tylko samemu sobie jeszcze bardziej szkodzisz.

Shinigami napisał/a:

A jak według ciebie powinienem wykorzystać tę lata? Łazić po klubach, chlać i zaliczać co tylko się nawinie? Przypominam, że WSZYSTKIE koleżanki były dawno zajęte. I dzięki nie otwieraniu się udało mi się utrzymać z nimi dobre relacje przez całe liceum. Teraz gdybym się odezwał do niektórych pewnie wciąż byśmy się dogadywali.

Naprawdę uważasz, że można albo robić kompletnie NIC, zatrzymując się na pewnym etapie, albo chodzić po klubach i chlać? Serio?? Żadnych alternatyw, pośrednich rozwiązań, żadnych aktywności, dzięki którym coś się w życiu dzieje fajnego i poznaje się ludzi??
I wiesz co, przespałeś choćby ten okres, kiedy inni te owe koleżanki "zajmowali".

Zobacz podobne tematy :
Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Wyobrażam sobie to bardzo prosto, będę próbował się dostosować do dziewczyny. Łazienki rano jeszcze nie mogę sobie wyobrazić. Z czasem jakoś byśmy się przyzwyczaili i pogodzili nasze przyzwyczajenia.

A to dlaczego na tej samej zasadzie nie potrafisz sobie wyobrazić godzenia przyzwyczajeń i prób dostosowywania się do potencjalnych współlokatorów??
Powiem więcej, to mógłby być dla Ciebie mniej dotkliwy w ewentualnych skutkach sprawdzian, czy w ogóle potrafisz. A że z czasem łatwiej nie będzie, bo będziesz miał coraz więcej swoich naleciałości, a przy tym coraz bardziej będziesz czuł się nieporadny, za to zależny od matki, to już tylko samemu sobie jeszcze bardziej szkodzisz.

Pełna zgoda.
Zresztą, nie musisz do tego od razu wynajmować pokoju na dłużej. Pojedź sobie gdzieś, wynajmij sobie na bookingu na 3-4 noce pokój w jakimś mieszkaniu prywatnym, ze współdzieloną łazienką i kuchnią i zobacz z czym to się je. Pełno tego jest, w dużych miastach w Polsce, za granicą, do wyboru do koloru. Z miesiąc temu pisałeś, że 'za miesiąc masz urlop i wybierasz się za granicę', jakaś aktualizacja?

458 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-27 20:24:44)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

Laktoza jest praktycznie w każdej przetworzonej żywności, bo dodają ją jako tani zapychacz. Jest nawet w kiełbasie. Bierzesz tabletki z laktazą przed posiłkiem zawierajacym laktozę?

Żeby wiedzieć co się lubi to najpierw trzeba spróbować. Jak możesz stwierdzić, że lubisz pływać nie wchodząc w ogóle do basenu czy morza?
Ja wychodziłam i wciąż wychodzę z założenia, że ktoś może mi poderżnąć gardło jak wyjdę z bloku wyrzucić śmieci, więc nie ma co bać się życia. Oczywiście dokonywałam wstępnej selekcji ludzi, u których spałam, sprawdzałam ich na LinkedInie, i oczywiście sporo pisaliśmy. A wsiadając do samochodu po prostu kierowałam się intuicją, wybierałam np. grupy znajomych, małżeństwa, raczej nie wsiadałam sam na sam z mężczyzną albo kilkorgiem mężczyzn, a jeśli czasem robiłam wyjątek to ostentacyjnie robiłam zdjęcie rejestracji i wysyłałam do przyjaciółki. Jadłam głównie w restauracjach w porze obiadowej z oferty typu lunch dnia, rzadko kiedy płaciło się więcej niż 10-12 euro. Generalnie moje wyprawy najczęściej trwały tydzień i kosztowały mnie max 100 euro big_smile Gdy się dało, to część trasy pokonywałam samolotem, jak miałam ochotę polecieć np. do Barcelony i znalazłam tani lot do Tuluzy we Francji (np 5 euro z Krakowa) to leciałam, i resztę pokonywałam stopem.
Nigdy nie chorowałam, ale zawsze miałam ubezpieczenie turystyczne za jakieś 30 zł na tydzień, czułam się pewniej.
Fajnie mieć zdjęcia i wspomnienia, w ciężkich okresach, gdy mam masę roboty i nie mogę sobie pozwolić na podróże, wtedy otwieram folder ze zdjęciami, przeglądam, przypominam sobie fajne momenty i od razu czuję się lepiej smile

Nigdy nawet nie słyszałem o takich tabletkach.

Cała tygodniowa wyprawa za 100 euro? Nie sądziłem, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Czy ja dobrze czytam 5 euro za lot samolotem? U mnie raczej nie przejdzie autostop ani mieszkanie u obcych ludzi w domu ale teraz mnie zaciekawiłaś. Ciekawe jak dałoby się maksymalnie zmniejszyć koszty takiego wyjazdu bez autostopu i mieszkania u obcych żeby się zmieścić tak w 300-400, max 500 euro.

Priscilla napisał/a:

A to dlaczego na tej samej zasadzie nie potrafisz sobie wyobrazić godzenia przyzwyczajeń i prób dostosowywania się do potencjalnych współlokatorów??
Powiem więcej, to mógłby być dla Ciebie mniej dotkliwy w ewentualnych skutkach sprawdzian, czy w ogóle potrafisz. A że z czasem łatwiej nie będzie, bo będziesz miał coraz więcej swoich naleciałości, a przy tym coraz bardziej będziesz czuł się nieporadny, za to zależny od matki, to już tylko samemu sobie jeszcze bardziej szkodzisz.

Naprawdę uważasz, że można albo robić kompletnie NIC, zatrzymując się na pewnym etapie, albo chodzić po klubach i chlać? Serio?? Żadnych alternatyw, pośrednich rozwiązań, żadnych aktywności, dzięki którym coś się w życiu dzieje fajnego i poznaje się ludzi??
I wiesz co, przespałeś choćby ten okres, kiedy inni te owe koleżanki "zajmowali".

Bo współlokatorzy to totalnie obcy ludzie. Kiedy decyduje się z kimś zamieszkać to robię to z bliską osobą, którą znam, po której wiem czego się spodziewać, dla której ja też jestem bliski i jest gotowa pójść na pewne kompromisy. Mieszkając z obcymi ludźmi muszę maksymalnie uważać by przypadkowo nie naruszyć prywatności tej osoby albo by się za bardzo nie zbliżyć, by nie odwalić akcji typu przypadkowe wejście do łazienki gdy taka osoba zapomni zamknąć drzwi. Mieszkając ze swoją dziewczyną raczej nie musiałbym się martwić takimi rzeczami.

Ludzie, których znałem korzystali tylko z takich aktywności. Jedyne odstępstwa od tej normy występujące u moich znajomych to były koncerty i siłownia. Czytasz w ogóle moje posty? Te koleżanki były zajęte jeszcze zanim je poznałem więc co miałem zrobić? Wbijać się na trzeciego i niszczyć ich związki? Przez całe życie spotkałem tylko jedną dziewczynę, która na prawdę mi się podobała i była wolna i to, że się z nią nie udało jest jednym z moich największych błędów. Do dziś żałuje, że wtedy byłem zbyt głupi, nieświadomy, nieufny, podejrzliwy, bierny i nieśmiały by zrozumieć, że ona na prawdę się starała i nie wymagała niewiadomo czego, przynajmniej na początku. Poznanie tej dziewczyny to było jak trafienie szóstki w lotto, to była okazja jaka się trafia być może tylko raz w życiu, a ja nie zdołałem jej wykorzystać. Nawet gdyby po jakimś czasie się posypało to przynajmniej miałbym doświadczenie. Była jedna szansa i przepadła bezpowrotnie, to jest jedna z dwóch rzeczy, których na prawdę żałuje.

contrasenyaoblidada napisał/a:

Pełna zgoda.
Zresztą, nie musisz do tego od razu wynajmować pokoju na dłużej. Pojedź sobie gdzieś, wynajmij sobie na bookingu na 3-4 noce pokój w jakimś mieszkaniu prywatnym, ze współdzieloną łazienką i kuchnią i zobacz z czym to się je. Pełno tego jest, w dużych miastach w Polsce, za granicą, do wyboru do koloru. Z miesiąc temu pisałeś, że 'za miesiąc masz urlop i wybierasz się za granicę', jakaś aktualizacja?

A to z tym pokojem na 3-4 noce jest ciekawe, nie słyszałem o czymś takim. Urlop mogę sobie wziąć w zasadzie kiedy chcę tylko z wyprzedzeniem chociaż ze dwa tygodnie lub z miesiąc. Aktualizacji na razie nie ma bo ja sam też jej nie mam, miałem jechać razem z kuzynką, która ma już pewne doświadczenie w wyjazdach zagranicznych i mogłaby mi pokazać jak to wszystko ogarnąć. Powiedziałem jej, że ja się dostosuje do jej urlopu i miała mi dać znać jak coś będzie wiedzieć, na razie się nie odzywa.

459 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-27 20:37:11)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Mieszkając z obcymi ludźmi muszę maksymalnie uważać by przypadkowo nie naruszyć prywatności tej osoby albo by się za bardzo nie zbliżyć, by nie odwalić akcji typu przypadkowe wejście do łazienki gdy taka osoba zapomni zamknąć drzwi. Mieszkając ze swoją dziewczyną raczej nie musiałbym się martwić takimi rzeczami.

Masz jakieś dziwne wyobrażenie na temat ludzi. Dokładnie tak, jakbyś uważał, że wszyscy są dzikusami, którzy nie rozumieją zwykłych, ludzkich spraw i tematów. Przecież właśnie o to chodzi, żeby sobie to wspólne życie ułatwiać, a nie utrudniać. Wspólne mieszkanie wiele takich barier tak zwyczajnie likwiduje.

Shinigami napisał/a:

Czytasz w ogóle moje posty? Te koleżanki były zajęte jeszcze zanim je poznałem więc co miałem zrobić? Wbijać się na trzeciego i niszczyć ich związki? Przez całe życie spotkałem tylko jedną dziewczynę, która na prawdę mi się podobała i była wolna i to, że się z nią nie udało jest jednym z moich największych błędów. Do dziś żałuje, że wtedy byłem zbyt głupi, nieświadomy, nieufny, podejrzliwy, bierny i nieśmiały by zrozumieć, że ona na prawdę się starała i nie wymagała niewiadomo czego, przynajmniej na początku.

Tak, ja czytam, za to Ty nie rozumiesz, że chodziło o kobiety jako ogół, a nie konkretnie TE kobiety. Ty siedziałeś w domu, nie nawiązując żadnych interakcji, a kiedy już się obudziłeś, to Twoje koleżanki były pozajmowane. Wcześniej znacznie więcej było wolnych, ale Ciebie tam wtedy nie było.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Urlop mogę sobie wziąć w zasadzie kiedy chcę tylko z wyprzedzeniem chociaż ze dwa tygodnie lub z miesiąc. Aktualizacji na razie nie ma bo ja sam też jej nie mam, miałem jechać razem z kuzynką, która ma już pewne doświadczenie w wyjazdach zagranicznych i mogłaby mi pokazać jak to wszystko ogarnąć. Powiedziałem jej, że ja się dostosuje do jej urlopu i miała mi dać znać jak coś będzie wiedzieć, na razie się nie odzywa.

Po co ciągnąć kuzynkę? Sam jedź, wyjdź wreszcie z tej strefy komfortu.

Pierwsze z brzegu znalezione na szybko: Warszawa- Walencja, wylot 20 listopada 10 rano z Modlina, 104 zł, powrót 24 listopada o 19 z przylotem na Chopina, 245 zł. Nocleg na 4 noce w prywatnym pokoju z prywatną łazienką za 200-250 zł doba. Czyli 1000 zł nocleg, 400 zł loty z dojazdem na Modlin, 4 i pół dnia pobytu. Walencja w sam raz na pierwszy raz, ładne, czyste miasto, nie ma tylu kieszonkowców co w Barcelonie czy Paryżu.

461

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nigdy nawet nie słyszałem o takich tabletkach.


I kolejne kłamstwo, bo to pierwsza rzecz jaką dają przy nietolerancji laktozy. Wiem, bo mam w rodzinie.

Kiedy decyduje się z kimś zamieszkać to robię to z bliską osobą, którą znam, po której wiem czego się spodziewać, dla której ja też jestem bliski i jest gotowa pójść na pewne kompromisy.

A dlaczego ktoś miałby zamieszkać z tobą, skoro nie dajesz się poznać, bo zwyczajnie nie otwierasz się na ludzi?

Poznanie tej dziewczyny to było jak trafienie szóstki w lotto, to była okazja jaka się trafia być może tylko raz w życiu, a ja nie zdołałem jej wykorzystać.

Ale wciąż, z uporem maniaka twierdzisz, że teraz to poznasz, teraz to zamieszkasz. I że to ONA ma cię z tego wszystkiego wyciągnąć i wszystkiego nauczyć. Marzenie ściętej głowy. To mrzonki.

A to z tym pokojem na 3-4 noce jest ciekawe, nie słyszałem o czymś takim.

No jak to? Masz takich światłych znajomych, a nie słyszałeś o bookingu? O Airbnb ? Przecież te serwisy są reklamowane wszędzie. Nie sposób korzystać z internetu i ich nie znać.

462 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-28 01:30:19)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Urlop mogę sobie wziąć w zasadzie kiedy chcę tylko z wyprzedzeniem chociaż ze dwa tygodnie lub z miesiąc. Aktualizacji na razie nie ma bo ja sam też jej nie mam, miałem jechać razem z kuzynką, która ma już pewne doświadczenie w wyjazdach zagranicznych i mogłaby mi pokazać jak to wszystko ogarnąć. Powiedziałem jej, że ja się dostosuje do jej urlopu i miała mi dać znać jak coś będzie wiedzieć, na razie się nie odzywa.

Po co ciągnąć kuzynkę? Sam jedź, wyjdź wreszcie z tej strefy komfortu.

Pierwsze z brzegu znalezione na szybko: Warszawa- Walencja, wylot 20 listopada 10 rano z Modlina, 104 zł, powrót 24 listopada o 19 z przylotem na Chopina, 245 zł. Nocleg na 4 noce w prywatnym pokoju z prywatną łazienką za 200-250 zł doba. Czyli 1000 zł nocleg, 400 zł loty z dojazdem na Modlin, 4 i pół dnia pobytu. Walencja w sam raz na pierwszy raz, ładne, czyste miasto, nie ma tylu kieszonkowców co w Barcelonie czy Paryżu.

No proszę Cię... Shini musi mieć opiekuna, inaczej zginie już na lotnisku, a Ty pytasz po co mu kuzynka?? big_smile
Zresztą wyraźnie napisał, że potrzebuje kogoś, kto mógłby mu pokazać, jak to ogarnąć, co znaczy (na podstawie wcześniejszych postów), że ta pomoc miałaby polegać na: znalezieniu lotu, zabukowaniu biletów, ogarnięciu noclegów, sporządzeniu listy rzeczy niezbędnych do zabrania, na koniec sprawdzeniu czy jego bagaż jest odpowiedni, żeby w ogóle można go było zabrać do samolotu, wymianie waluty, zorganizowaniu transportu na lotnisko, przeprowadzeniu przez proces odprawy, pilnowaniu, żeby wsiąść do właściwego samolotu, potem trzeba przecież jeszcze odebrać bagaż, co może okazać się trudne, dotrzeć do miejsca, gdzie będą nocować... big_smile Dalej nie wymieniam, bo wyjdzie cały elaborat.
Przecież gdyby po prostu chciał wyjechać, to by to zrobił, nawet z pomocą (tutaj już w naszym rozumieniu) kuzynki, która dałaby mu kilka podpowiedzi.

Jack Sparrow napisał/a:

Ale wciąż, z uporem maniaka twierdzisz, że teraz to poznasz, teraz to zamieszkasz. I że to ONA ma cię z tego wszystkiego wyciągnąć i wszystkiego nauczyć. Marzenie ściętej głowy. To mrzonki.

Otóż to. Myślę, że każda choć trochę rozgarnięta dziewczyna zwieje gdzie pieprz rośnie, jak tylko zorientuje się z kim ma do czynienia.

463

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Ale wciąż, z uporem maniaka twierdzisz, że teraz to poznasz, teraz to zamieszkasz. I że to ONA ma cię z tego wszystkiego wyciągnąć i wszystkiego nauczyć. Marzenie ściętej głowy. To mrzonki.

Otóż to. Myślę, że każda choć trochę rozgarnięta dziewczyna zwieje gdzie pieprz rośnie, jak tylko zorientuje się z kim ma do czynienia.

A potem Shini będzie twierdził, że chciała się zabawić jego kosztem.

464

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Urlop mogę sobie wziąć w zasadzie kiedy chcę tylko z wyprzedzeniem chociaż ze dwa tygodnie lub z miesiąc. Aktualizacji na razie nie ma bo ja sam też jej nie mam, miałem jechać razem z kuzynką, która ma już pewne doświadczenie w wyjazdach zagranicznych i mogłaby mi pokazać jak to wszystko ogarnąć. Powiedziałem jej, że ja się dostosuje do jej urlopu i miała mi dać znać jak coś będzie wiedzieć, na razie się nie odzywa.

Po co ciągnąć kuzynkę? Sam jedź, wyjdź wreszcie z tej strefy komfortu.

Pierwsze z brzegu znalezione na szybko: Warszawa- Walencja, wylot 20 listopada 10 rano z Modlina, 104 zł, powrót 24 listopada o 19 z przylotem na Chopina, 245 zł. Nocleg na 4 noce w prywatnym pokoju z prywatną łazienką za 200-250 zł doba. Czyli 1000 zł nocleg, 400 zł loty z dojazdem na Modlin, 4 i pół dnia pobytu. Walencja w sam raz na pierwszy raz, ładne, czyste miasto, nie ma tylu kieszonkowców co w Barcelonie czy Paryżu.

No proszę Cię... Shini musi mieć opiekuna, inaczej zginie już na lotnisku, a Ty pytasz po co mu kuzynka?? big_smile
Zresztą wyraźnie napisał, że potrzebuje kogoś, kto mógłby mu pokazać, jak to ogarnąć, co znaczy (na podstawie wcześniejszych postów), że ta pomoc miałaby polegać na: znalezieniu lotu, zabukowaniu biletów, ogarnięciu noclegów, sporządzeniu listy rzeczy niezbędnych do zabrania, na koniec sprawdzeniu czy jego bagaż jest odpowiedni, żeby w ogóle można go było zabrać do samolotu, wymianie waluty, zorganizowaniu transportu na lotnisko, przeprowadzeniu przez proces odprawy, pilnowaniu, żeby wsiąść do właściwego samolotu, potem trzeba przecież jeszcze odebrać bagaż, co może okazać się trudne, dotrzeć do miejsca, gdzie będą nocować... big_smile Dalej nie wymieniam, bo wyjdzie cały elaborat.
Przecież gdyby po prostu chciał wyjechać, to by to zrobił, nawet z pomocą (tutaj już w naszym rozumieniu) kuzynki, która dałaby mu kilka podpowiedzi.

Wiesz co, widzę że ciągle, z uporem maniaka, popełniacie z Jackiem ten sam błąd, więc i na inne efekty nie ma co liczyc. Wasza taktyka przypomina przypadek nauki pływania kogoś, kto boi się wody (w wyniku jakichś wcześniejszych traum, na przykład podtapiania się czy czegoś podobnego), a wy uparcie wrzeszczycie do niego: "Skacz do tej wody, tępa, leniwa, tchórzliwa pizdo!". No jeśli się naprawdę boi, to możecie sobie drzec mordy do usranej śmierci.

BTW: nader chętnie używasz słowa "przegryw" we wszelkich kombinacjach (często w formie "wychodzenia z przegrywu"), co zazwyczaj jest objawem charakterystycznym dla osoby, która w dzieciństwie/ wczesnej młodości sama miała silny kompleks czegoś, "przysypany" później jedynie "cienką warstewką piasku"; potem taka osoba, wyzywając innych od przegrywów czy niby "ucząc ich jak wyjśc z przegrywu", de facto stara się przekonac otoczenie - i w pewnym stopniu samą siebie - że jest lepsza od tego, nad którym się pastwi, tylko że nikomu poza nią (a i tak tylko pozornie) to nie pomaga wink

Zapominacie że to powinno działac jak kurs na prawo jazdy, a na kurs trafiają nie tylko osoby, które ojciec pokątnie nauczył prowadzic samochód, ale i takie dla których to pierwszy kontakt z autem. Dlatego instruktor z pedagogicznym podejściem i cierpliwością uczy delikwenta i ASEKURUJE  (po to m.in. drugi komplet pedałów dla instruktora). Podobnie w przyuczaniu "kota" do zawodu: prawidłowo powonno to wyglądac tak że mentor asekuruje kota do momentu aż się przekona że kot opanował robotę na tyle by jechac samemu (a i tak mentor powinien byc otwarty na wszelkie, nawet pozornie głupie, pytania PO tym momencie).

Poza tym często skuteczna nauka też odbywa się małymi krokami. Pierwszy raz służbowo za granicę wyjeżdżałem (do Sztokholmu) w wieku lat 33 (wcześniej nie było potrzeby, jedynymi wcześniejszymi wypadami za granicę były wycieczki objazdowe po Szwajcarii (przez Czechy i Austrię)  i Holandii zasponsorowane mi przez rodziców ( wcześniej ani zasadniczo nie było potrzeby, a prywatnie nie było tyle kasy, zwłaszcza że praktycznie zaraz po ślubie było małe dziecko). Lot musiałem znaleźc i dopasowac do terminarza (akurat tu było trochę na smyczy, bo firma się uparła żeby sekretarka to załatwiała), jechałem z dwoma goścmi od klienta, więc nie wyważałem otwartych drzwi: razem jechaliśmy taksówką do hotelu, który był im znany i tam się zatrzymaliśmy). Ja musiałem zostac dłużej, więc obczaiłem że najwygodniej kupic bilet 24h (tak pozwiedzałem sobie miasto), poobczajałem potrzebne sklepy, po wszystkim (też lekki hardkor czasowy, bo 1h40 min, przed wylotem samolotu z Arlandy wyrwałem się od klienta, dojechałem pendeltagiem na dworzec główny, Arlanda Express na Arlandę i 45 min przed odlotem odprawiłem się elektronicznie (nawet nie pamietam szczegółów, poprosiłem chyba babkę z obsługi żeby coś wyjaśniła, ale koniec języka za przewodnika...). Poszło sprawnie, mimo że mój bagaż (ale to już była wina przewoźnika) na Kastrup "przesiadł się" na inny lot (ale już 20 minut po wylądowaniu dostałem sms że "your luggage is on it's way to it's final destination", następnego dnia sobie odebrałem.

Następny lot załatwiałem sobie (łącznie z hotelem i wszystkim) sam, podobnie lot do Frankfurtu (mimo przesiadek jakoś nie zaginąłem w akcji) , a z wyjazdu wycisnąłem dla siebie ile się dało.  Morał z tego taki że nikt się z takimi zdolnościami nie rodzi, najlepiej się człowiek uczy przez obserwację kogoś, kto ma praktykę.

465 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-28 12:26:58)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Zapominacie że to powinno działac jak kurs na prawo jazdy, a na kurs trafiają nie tylko osoby, które ojciec pokątnie nauczył prowadzic samochód, ale i takie dla których to pierwszy kontakt z autem. Dlatego instruktor z pedagogicznym podejściem i cierpliwością uczy delikwenta i ASEKURUJE  (po to m.in. drugi komplet pedałów dla instruktora). Podobnie w przyuczaniu "kota" do zawodu: prawidłowo powonno to wyglądac tak że mentor asekuruje kota do momentu aż się przekona że kot opanował robotę na tyle by jechac samemu (a i tak mentor powinien byc otwarty na wszelkie, nawet pozornie głupie, pytania PO tym momencie).

Ty z kolei zapominasz o tym, co podkreślaliśmy tutaj wielokrotnie (nie tylko ja i Jack), że czas Shiniego na forum już minął. Głaskaliśmy go i z cierpliwością maniaka tłumaczyliśmy życie przez rok, a to chyba wystarczająco długo biorąc pod uwagę, że to dorosły facet, który wyraźnie nam pokazał, że to było bezcelowe, bo nie zamierza ani próbować czegoś nowego się nauczyć, ani zmienić na lepsze w swoim życiu, on tu przyszedł po uwagę, którą cały czas uporczywie podsyca, a my gramy w tę grę big_smile.

Nowe_otwarcie napisał/a:

BTW: nader chętnie używasz słowa "przegryw" we wszelkich kombinacjach (często w formie "wychodzenia z przegrywu")

Na pewno nie pomyliły Ci się osoby?? Przecież to słowo w moim słowniku prawie nie funkcjonuje big_smile, a jednak jak na tacy dostałam całą analizę osoby, w którą w żadnej mierze się nie wpasowuję. Bo widzisz, moje dzieciństwo było naprawdę fajne i bezpieczne i to na każdej płaszczyźnie, więc przykro mi, ale nie trafiłeś.
Jeśli się nie pomyliłam, a mogłam, bo nie chce mi się sprawdzać, to po raz ostatni określenia "przegryw" użyłam odnosząc się bezpośrednio do posta Shiniego i powtarzając je za nim, a i to tylko wyjątkowo.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Poza tym często skuteczna nauka też odbywa się małymi krokami.

Ależ oczywiście, ale ponownie zapominasz, że dla Shiniego pomoc oznacza zrobienie za niego, co już skutecznie udowodnił.

466 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-28 12:50:43)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Na pewno nie pomyliły Ci się osoby?? Przecież to słowo w moim słowniku prawie nie funkcjonuje big_smile, a jednak jak na tacy dostałam całą analizę osoby, w którą w żadnej mierze się nie wpasowuję. Bo widzisz, moje dzieciństwo było naprawdę fajne i bezpieczne i to na każdej płaszczyźnie, więc przykro mi, ale nie trafiłeś.
Jeśli się nie pomyliłam, a mogłam, bo nie chce mi się sprawdzać, to po raz ostatni określenia "przegryw" użyłam odnosząc się bezpośrednio do posta Shiniego i powtarzając je za nim, a i to tylko wyjątkowo.

Racja, chyba za dużo miałaś tu cytatów z @Jacka i  @contrasenyaoblidada (to ona zdecydowanie naturalnie, sama z siebie i bez żadnych oporów tym słowem szermuje; szczerze mówiąc zareagowałem, bo ostatnimi czasy w Twoich postach się trochę tego nagromadziło, ale chyba istotnie za sprawą cytatów. Zwracam honor, uwaga faktycznie do niej, nie do Ciebie.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shini jesteś pewien, że ta kuzynka faktycznie chce z tobą jechać na urlop? Czy to była tylko taka gadka na odczepnego przy spotkaniu rodzinnym, gdzie głupio jej było odmówić przy wujostwie? Bo jak dla mnie to jednak trochę tak dziwnie jechać na urlop zagraniczny z kuzynem, z którym na co dzień nie utrzymuje się bliskich kontaktów. Wnioskuję to po tym, że nigdy o niej nie wspomniałeś, a często powtarzasz, że nie masz w bliskim otoczeniu ludzi robiących coś więcej niż wyjście na siłownię i ewentualnie jakiś koncert. A tu nagle 'kuzynka z doświadczeniem w podróżach zagranicznych'.
Samotny wylot na urlop to nie jest fizyka kwantowa, ja pierwszy raz leciałam z malutkiego lotniska w Hiszpanii, nikt tam nie mówił po angielsku, a po hiszpańsku znałam wtedy może z 5 słów. I dałam radę, naprawdę wystarczy tylko stanąć z boku i patrzeć co robią ludzie wokół ciebie i ich naśladować. A jakbyś miał problem się dogadać np. przy bramce to przecież tym samym lotem będzie leciała setka Polaków, zawsze możesz kogoś poprosić o pomoc.

468 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-10-28 15:50:12)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shimi widzisz biedaku. Urodziłeś się w złym kraju big_smile

Gdybyś urodził się z Afryce czy Afganistanie to byś poszedł do mamy powiedział że potrzebujesz żonę i mama by poszła poszukać Ci żony. Później byście sie spotkali i po akceptacji obu stron dalej zajęli by się wszystkim rodzice.
Tyle że nawet tam trzeba by mieć na jakiś posag albo w złocie albo w krowach smile

A tutaj kicha. Trzeba samemu ruszyć dupę i zrobić wszystko aby być ATRAKCYJNYM (i nie mówię tu o wyglądzie tylko) mężczyzną ..

Jeśli "zorganizowanie" samemu wyjazdu Cię przerasta to daj sobie spokój z kobietami. Stracisz tyle nerwów i będziesz musiał podejmowac tyle decyzji że hoho, normalnie stres za stresem.

A tak serio pomyśl co możesz "zaoferować" kobiecie i czemu właśnie jakaś kobieta chciała by Cię wybrać ?

To tak jakby kobieta weszła do dużego sklepu i zobaczyła ścianę pięknych produktów smile Najpierw musisz zrobić COŚ aby ona CIEBIE chciała wybrać ...

Ja bardzo lubiłem i lubię organizować wyjazdy.
W tym roku już 3 razy miałem (mieliśmy) wyjazd. Raz sam , dwa razem.

Czego tu się bać ?

Niebezpieczeństwo ?

Byłem w wielu krajach arabskich. Latam/jeżdzę od kilkunastu lat.

Jedynie przez chwilę się bałem jak byłem w Egipcie i mieliśmy postój koło Nilu w Kairze. Poszedłem się przejść i zobaczyłem bezdomnych nastolatków. Widać było z ich stronę agresję. Zupełną przeciwność dzieci i młodzieży która wychodziła z Meczetu.
Ale niedaleko był policjant i przepędził tych bezdomnych. W Egipcie byłem raz (zwiedzanie) i tam raczej nie wrócę. Tam źle się czułem. Nie czułem się bezpieczny.
Ale zarówno w Turcji (zwiedzanie). Maroko (biedne Południe) , Tunezja (cała) nie czułem się nigdy niebezpiecznie.
Nawet w tamtym miesiącu w Jordanii nie czułem niebezpieczeństwa ...

Może i mam szczęście albo szanuję inne kultury i religię ale nigdy (poza incydentem w Egipcie) żaden muzułmanin nie był w stosunku mnie ani mojej rodziny agresywny.
A wiele razy byli bardzo pomocni i uczynni i mi (nam pomagali).

2 lata temu zgubiłem się a Alanya. Jak zapytałem o hotel w którym przebywaliśmy to każdy chciał nam pomóc big_smile
To że część nie miała pojęcia, nie ważne smile

Teraz w Jordanii chcieliśmy kupić daktyle z takim lokalnym małym sklepiku. Facet znał w takim stopniu angielski jak ja big_smile ale był internet wiec się dogadaliśmy.
Doradził nam jakie daktyle kupić mimo że nie miał. Wybiegł w skarpetach ze sklepu i pokazał nam gdzie mamy iść aby kupić.
Śmieszne to było bo napisała nam po arabsku na kartce co mamy kupić i w sklepie to pokazaliśmy i nam pokazali gdzie tego szukać smile
Udało sie trafić i kupiliśmy naprawdę niesamowite w smaku daktyle. Takich nigdy nie jadłem ...

Więc Shini naprawdę nie wszędzie czeka na rogu terrorysta który chce Cię zabić. Sądze że szybciej spotkasz go w Niemczech, Szwecji, Francji niż .... w kraju arabskim.

Jordania to państwo w którym panuje szariat. Więc podobnie jak Afganistam czy Iran. Przestrzegasz zasad i je szanujesz i uwierz nie spotkasz się z agresją.
A jest tam sporo Irańczyków, Palestyńczyków i rodowitych Jordańczyków. Ale mieszkają tam też żydzi i katolicy. I wszyscy żyją w spokoju ...

A terrorysci czy fanatycy są wszędzie.

Jak boisz się i nie wiesz gdzie na początek to polecam tani ale fajny hotel w Bułgarii. Niedaleko Nessebaru (można pieszo pójść).  Nazywa się Zefir Beach.  Kilka biur podróży ma ten hotel w ofercie.
Jedzenie dobre. Hotel bez luksusów , ale obok masz zabytkowy piękny Nessebar. Ja rok temu wybrałem się tam aby wypocząć i zwiedzić te miasteczko.
Nie będzie drogo (z 1200-1500zł za tydzień z przelotem i wyżywieniem).
A trochę "nabierzesz" samodzielności.

469

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiesz co, widzę że ciągle, z uporem maniaka, popełniacie z Jackiem ten sam błąd

Hej, HALLLOOOOOO TU ZIEMIA!!!!

Od ponad roku obecności Shiniego na tym forum to był głaskany po główce i prowadzony za rączkę wedle TWOJEJ koncepcji. I do niczego to nie doprowadziło. Przecież jakoś w maju/czerwcu deklarował, ze kupi sobie rower i będzie się umawiał na wycieczki rowerowe. Bo bodaj 2odiak mu to polecił. Dostał wszystko na tacy - łącznie z linkami do grup na FB (biegowych i rowerowych). Nie skorzystał. Ciągle analizował, dopytywał, ostatecznie nie zrobił nic.

Ode mnie tak samo. Nie wiedział jak wykorzystać pasję (anime) do poznawania innych ludzi. Wytłumaczyłem mu to dokładnie co i jak - grupy i fora tematyczne, udział w eventach i wydarzeniach (i ROZMAWIANIE tam z ludźmi). To on cały czas neguje, że to niemożliwe, żeby w takich miejscach poznać ludzi, a poza tym to on wie więcej niż wszyscy o anime, więc nie ma o czym rozmawiać. Na evencie był, z nikim nie rozmawiał, tłum był i się zmęczył. Nie widzi sensu. Proponowałem wolontariat na rzecz organizatora eventu, proponowałem przejście na wyższy poziom z biernego oglądania anime, na tworzenie własnych grafik. Podlinkowałem mu DARMOWY kurs tematyczny. Nie skorzystał. Zasugerowałem, że jak poćwiczy i będzie dobry, to bez problemu nawiąże współpracę z twórcami gadżetów, co pozwoli mu połączyć przyjemne z pożytecznym, bo może nawet dorobi. Bo kubki z fanartami własnego projektu to z jednej strony żaden wyczyn, a z drugiej prosty opener do rozmów. Nie zrobił NIC. Ciągle tylko poddawał wszystko w wątpliwość.

Ile można? Rodzice Shiniego zagłaskali go w zasadzie na śmieć, czyniąc go osobą kompletnie aspołeczną i nieprzygotowaną do życia, a ty z uporem maniaka: trzeba powoli. I robisz z nim to samo, co zrobili jego rodzice.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Kaszpir napisał/a:

A tak serio pomyśl co możesz "zaoferować" kobiecie i czemu właśnie jakaś kobieta chciała by Cię wybrać ?

To tak jakby kobieta weszła do dużego sklepu i zobaczyła ścianę pięknych produktów smile Najpierw musisz zrobić COŚ aby ona CIEBIE chciała wybrać ...

To już było:

Jack Sparrow napisał/a:

Shinigami - jak uważasz, jakie są twoje zalety, dzięki którym jakaś kobieta by się tobą zainteresowała? Czym możesz wzbudzić ciekawość, zainteresować skoro nawet zwykła rozmowa ci się nie klei, nie mówiąc o flircie?

contrasenyaoblidada napisał/a:

Już 2 osoby Ci o tym pisały (albo i więcej). Odpowiedz sobie na pytanie: dlaczego jakaś dziewczyna miałaby wybrać właśnie CIEBIE? Co jest w tobie takiego interesującego, fascynującego, co odróżnia cię od innych mężczyzn szukających kobiety, czym możesz kobiecie zaimponować?

I odpowiedź:

Shinigami napisał/a:

Właśnie w tym jest cały problem, ja nigdy się nawet nie zastanawiałem nad tym dlaczego dziewczyna miałaby wybrać właśnie mnie. Całe życie wszyscy mi powtarzali, że dziewczyna sama się pojawi więc w ogóle nie myślałem o żadnym imponowaniu. Zawsze sądziłem, że liczy się jedynie utrzymanie w miarę dobrego wyglądu, a reszta jakoś się potoczy tak jak mówili.

471

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Masz jakieś dziwne wyobrażenie na temat ludzi. Dokładnie tak, jakbyś uważał, że wszyscy są dzikusami, którzy nie rozumieją zwykłych, ludzkich spraw i tematów. Przecież właśnie o to chodzi, żeby sobie to wspólne życie ułatwiać, a nie utrudniać. Wspólne mieszkanie wiele takich barier tak zwyczajnie likwiduje.

Tak, ja czytam, za to Ty nie rozumiesz, że chodziło o kobiety jako ogół, a nie konkretnie TE kobiety. Ty siedziałeś w domu, nie nawiązując żadnych interakcji, a kiedy już się obudziłeś, to Twoje koleżanki były pozajmowane. Wcześniej znacznie więcej było wolnych, ale Ciebie tam wtedy nie było.

Nie uważam, że są dzikusami ale spora część ludzi, których poznałem przez całe życie chciała mnie oszukać i zabawić się moim kosztem. Stąd ta ostrożność w stosunku do obcych ludzi, a forum jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że otwieranie się i dawanie się poznać ma fatalne skutki.

I to jest druga z tych dwóch rzeczy, których żałuje. Powinienem się wyprowadzić od rodziców do miasta od razu po maturze, a najlepiej jeszcze wcześniej, przynajmniej miałbym fizyczną czy może powinienem powiedzieć logistyczną możliwość nie siedzenia w domu. Teraz ceny wynajmu są dwa razy większe niż wtedy.

Jack Sparrow napisał/a:

I kolejne kłamstwo, bo to pierwsza rzecz jaką dają przy nietolerancji laktozy. Wiem, bo mam w rodzinie.

A dlaczego ktoś miałby zamieszkać z tobą, skoro nie dajesz się poznać, bo zwyczajnie nie otwierasz się na ludzi?

No jak to? Masz takich światłych znajomych, a nie słyszałeś o bookingu? O Airbnb ? Przecież te serwisy są reklamowane wszędzie. Nie sposób korzystać z internetu i ich nie znać.

I kolejny dowód, że do ciebie nic nie dotrze. Wystarczy tylko, że coś nie zgadza z twoją wizją i już musi być kłamstwem. Byłem u trzech różnych lekarzy i żaden nigdy nawet nie wspomniał o tych lekach albo po prostu nie użył tej nazwy. Dostawałem leki na poprawę flory bakteryjnej jelit.

To sytuacja bez wyjścia, jeśli się nie otworzę to nikt nie będzie chciał ze mną zamieszkać, jeśli się otworzę to się skończy jak tutaj. Na początku kiedy jeszcze się nie otworzyłem mogłem sobie normalnie pisać z różnymi użytkownikami, dzielić spostrzeżeniami, wyrażać swoje zdanie bez automatycznego hejtu. Teraz kiedy się otworzyłem stałem się ofiarą do hejtu, do obrażania, do właśnie zabawy moim kosztem. A ty i jeszcze parę osób niewiele się teraz różnicie od szkolnych prześladowców, którzy jeszcze próbują usprawiedliwiać swoje zachowanie.

O bookingu słyszałem, o Airbnb nie. Jak się używa adblocka, nie klika w żadne reklamy to można o nich nie wiedzieć.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiesz co, widzę że ciągle, z uporem maniaka, popełniacie z Jackiem ten sam błąd, więc i na inne efekty nie ma co liczyc. Wasza taktyka przypomina przypadek nauki pływania kogoś, kto boi się wody (w wyniku jakichś wcześniejszych traum, na przykład podtapiania się czy czegoś podobnego), a wy uparcie wrzeszczycie do niego: "Skacz do tej wody, tępa, leniwa, tchórzliwa pizdo!". No jeśli się naprawdę boi, to możecie sobie drzec mordy do usranej śmierci.

Zapominacie że to powinno działac jak kurs na prawo jazdy, a na kurs trafiają nie tylko osoby, które ojciec pokątnie nauczył prowadzic samochód, ale i takie dla których to pierwszy kontakt z autem. Dlatego instruktor z pedagogicznym podejściem i cierpliwością uczy delikwenta i ASEKURUJE  (po to m.in. drugi komplet pedałów dla instruktora). Podobnie w przyuczaniu "kota" do zawodu: prawidłowo powonno to wyglądac tak że mentor asekuruje kota do momentu aż się przekona że kot opanował robotę na tyle by jechac samemu (a i tak mentor powinien byc otwarty na wszelkie, nawet pozornie głupie, pytania PO tym momencie).

Dokładnie, mam takie samo zdaniem. Kiedy chcę się nauczyć pływać to wynajmuje instruktora, jeśli nie wiem jak trenować jak siłowni to biorę trenera personalnego, sztuki walki uczy mistrz itd. Co jest dziwnego w tym, że ja też bym chciał mieć takiego mistrza, który będzie stał nade mną i pilnował czy robię dobrze? Jak zrobię coś źle to mnie walnie kijem i powie by spróbować jeszcze raz. Z kuzynką plan był taki żeby właśnie raz pojechać wspólnie by zobaczyć co i jak, a potem już ogarniać samemu chyba, że ona by chciała więcej niż raz. 

contrasenyaoblidada napisał/a:

Shini jesteś pewien, że ta kuzynka faktycznie chce z tobą jechać na urlop? Czy to była tylko taka gadka na odczepnego przy spotkaniu rodzinnym, gdzie głupio jej było odmówić przy wujostwie? Bo jak dla mnie to jednak trochę tak dziwnie jechać na urlop zagraniczny z kuzynem, z którym na co dzień nie utrzymuje się bliskich kontaktów. Wnioskuję to po tym, że nigdy o niej nie wspomniałeś, a często powtarzasz, że nie masz w bliskim otoczeniu ludzi robiących coś więcej niż wyjście na siłownię i ewentualnie jakiś koncert. A tu nagle 'kuzynka z doświadczeniem w podróżach zagranicznych'.

To możliwe, to właśnie była rozmowa na rodzinnym spotkaniu. Dla mnie też to dziwne by jeździć na wyjazd zagraniczny z kimś widywanym tylko na rodzinnych spotkaniach raz na parę miesięcy. Jednak to jedyna osoba jaką znam, która wyjeżdża na wyjazdy zagraniczne sama. Do niedawna nawet nie wiedziałem, że ona gdzieś wyjeżdża.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

I to jest druga z tych dwóch rzeczy, których żałuje. Powinienem się wyprowadzić od rodziców do miasta od razu po maturze, a najlepiej jeszcze wcześniej, przynajmniej miałbym fizyczną czy może powinienem powiedzieć logistyczną możliwość nie siedzenia w domu. Teraz ceny wynajmu są dwa razy większe niż wtedy.

Wtedy ceny wynajmu były dwa razy niższe, ale wypłaty też były dwa razy mniejsze. Nie byłoby cię stać na samodzielny wynajem.

Shinigami napisał/a:

To możliwe, to właśnie była rozmowa na rodzinnym spotkaniu. Dla mnie też to dziwne by jeździć na wyjazd zagraniczny z kimś widywanym tylko na rodzinnych spotkaniach raz na parę miesięcy. Jednak to jedyna osoba jaką znam, która wyjeżdża na wyjazdy zagraniczne sama. Do niedawna nawet nie wiedziałem, że ona gdzieś wyjeżdża.

Czyli wszystko jasne. Chcesz gdzie lecieć to leć sam lub szukaj innego towarzystwa.

473

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiesz co, widzę że ciągle, z uporem maniaka, popełniacie z Jackiem ten sam błąd

Hej, HALLLOOOOOO TU ZIEMIA!!!!

Od ponad roku obecności Shiniego na tym forum to był głaskany po główce i prowadzony za rączkę wedle TWOJEJ koncepcji. I do niczego to nie doprowadziło. Przecież jakoś w maju/czerwcu deklarował, ze kupi sobie rower i będzie się umawiał na wycieczki rowerowe. Bo bodaj 2odiak mu to polecił. Dostał wszystko na tacy - łącznie z linkami do grup na FB (biegowych i rowerowych). Nie skorzystał. Ciągle analizował, dopytywał, ostatecznie nie zrobił nic.

Ode mnie tak samo. Nie wiedział jak wykorzystać pasję (anime) do poznawania innych ludzi. Wytłumaczyłem mu to dokładnie co i jak - grupy i fora tematyczne, udział w eventach i wydarzeniach (i ROZMAWIANIE tam z ludźmi). To on cały czas neguje, że to niemożliwe, żeby w takich miejscach poznać ludzi, a poza tym to on wie więcej niż wszyscy o anime, więc nie ma o czym rozmawiać. Na evencie był, z nikim nie rozmawiał, tłum był i się zmęczył. Nie widzi sensu. Proponowałem wolontariat na rzecz organizatora eventu, proponowałem przejście na wyższy poziom z biernego oglądania anime, na tworzenie własnych grafik. Podlinkowałem mu DARMOWY kurs tematyczny. Nie skorzystał. Zasugerowałem, że jak poćwiczy i będzie dobry, to bez problemu nawiąże współpracę z twórcami gadżetów, co pozwoli mu połączyć przyjemne z pożytecznym, bo może nawet dorobi. Bo kubki z fanartami własnego projektu to z jednej strony żaden wyczyn, a z drugiej prosty opener do rozmów. Nie zrobił NIC. Ciągle tylko poddawał wszystko w wątpliwość.

Ile można? Rodzice Shiniego zagłaskali go w zasadzie na śmieć, czyniąc go osobą kompletnie aspołeczną i nieprzygotowaną do życia, a ty z uporem maniaka: trzeba powoli. I robisz z nim to samo, co zrobili jego rodzice.

Zarzucasz mi że moje propozycje są nieskuteczne, ale z drugiej strony gołym okiem widać że twoje też chuja dają, a chłopak jest tak wystraszony roztaczanymi przez ciebie perspektywami że pewnie nosa nie wyścigi z nory.
Wobec powyższego: jakieś dalsze pomysły?

474 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-28 23:15:29)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Racja, chyba za dużo miałaś tu cytatów z @Jacka i  @contrasenyaoblidada (to ona zdecydowanie naturalnie, sama z siebie i bez żadnych oporów tym słowem szermuje; szczerze mówiąc zareagowałem, bo ostatnimi czasy w Twoich postach się trochę tego nagromadziło, ale chyba istotnie za sprawą cytatów. Zwracam honor, uwaga faktycznie do niej, nie do Ciebie.

Nie ma o czym mówić, zdarza się. Tyle mojego, że mogłam to udowodnić swoimi postami, które po prostu można przejrzeć wink.

Shinigami napisał/a:

Nie uważam, że są dzikusami ale spora część ludzi, których poznałem przez całe życie chciała mnie oszukać i zabawić się moim kosztem. Stąd ta ostrożność w stosunku do obcych ludzi, a forum jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że otwieranie się i dawanie się poznać ma fatalne skutki.

Mam dla Ciebie cytacik, bardzo adekwatny cool, a dotyczy zjawiska zwanego wampiryzmem energetycznym:

Innym znakiem rozpoznawczym wampiryzmu jest ciągłe dążenie do wzbudzania litości. Naszym naturalnym odruchem jest chęć pocieszenia i dodania otuchy wszystkim, którzy zwracają się do nas o pomoc. Słuchamy, przejmujemy się, radzimy. Jednak w przypadku wampira szybko ogarnia nas frustracja, ponieważ nasze wysiłki spełzają z reguły na niczym. Dlaczego? Ponieważ wampir na dobrą sprawę nie jest zainteresowany faktycznym rozwiązaniem swoich problemów i nie oczekuje dobrych rad czy podjęcia zdecydowanych kroków. Chce wikłać nas w swoje sprawy. Chce epatować pesymizmem i zgorzknieniem. Przekonać nas, że życie jest pasmem udręk i porażek. (...) 

(źródło: strefazdrowia.pl)

I jeszcze jeden:

Wampir energetyczny to osoba, która:

zawsze chce być w centrum uwagi;
ma potrzebę, by cię prześcignąć (zawsze jest bardziej skrzywdzony - przyp.red);
ma skłonność do słowotoku;
ma tendencję do wyolbrzymiania wszystkiego;
uwielbia dramaty;
lubi grać męczennika, ofiarę;
nie potrafi słuchać;
nie bierze na siebie odpowiedzialności;
obwinia innych za wszystko,
minimalizuje twoje problemy,
poluje na twoją dobroć, wykorzystuje, nie dając nic w zamian,
wzbudza poczucie winy u innych,
sprawia, że po spotkaniu z nią czujesz się wyczerpany (fizycznie i psychicznie - dopada cię ból głowy, czujesz smutek, gniew, wstyd, rozczarowanie).

(źródło: zdrowie.interia.pl)

Nigdy nie jest tak, że przedstawiciel danej grupy ma wszystkie cechy, ale żeby aż tyle?? yikes
To też może dawać odpowiedź na pytanie, dlaczego nie masz znajomych, przyjaciół.

475 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-29 02:12:31)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Dokładnie, mam takie samo zdaniem. Kiedy chcę się nauczyć pływać to wynajmuje instruktora, jeśli nie wiem jak trenować jak siłowni to biorę trenera personalnego, sztuki walki uczy mistrz itd. Co jest dziwnego w tym, że ja też bym chciał mieć takiego mistrza, który będzie stał nade mną i pilnował czy robię dobrze? Jak zrobię coś źle to mnie walnie kijem i powie by spróbować jeszcze raz.

Co jest w tym dziwnego? Ty poważnie pytasz?? A to, że Twoje chcenie w zdecydowanej większości odnosi się do elementarnych umiejętności, które powinieneś posiąść dawno temu. My tu nie mówimy o specjalistycznej, skomplikowanej i trudnej do zrozumienia wiedzy ani doświadczeniu, to są podstawowe czynności życiowe, bez których nie sposób samodzielnie funkcjonować, a których Ty się nadal nie uczysz czekając aż ktoś inny weźmie Cię pod opiekę. 

To co wytłuściłam prawie wbiło mnie w fotel, bo wierzyć mi się nie chce, że z samego siebie można robić takiego życiowego kalekę. Przecież na tym etapie życia teoretycznie spokojnie mógłbyś być ojcem - wyobrażasz sobie siebie w tej roli?? yikes

476 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-29 11:03:33)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

I kolejny dowód, że do ciebie nic nie dotrze. Wystarczy tylko, że coś nie zgadza z twoją wizją i już musi być kłamstwem. Byłem u trzech różnych lekarzy i żaden nigdy nawet nie wspomniał o tych lekach albo po prostu nie użył tej nazwy. Dostawałem leki na poprawę flory bakteryjnej jelit.

I widzisz, taki jest z tobą problem panie szczery z silnym poczuciem sprawiedliwości. Jesteś malapetą i kłamcą. Bo jak widać leki dostałeś. Bo właśnie celowana probiotykoterapia jest jedną z metod leczenia.

To sytuacja bez wyjścia, jeśli się nie otworzę to nikt nie będzie chciał ze mną zamieszkać, jeśli się otworzę to się skończy jak tutaj.

Od roku czasu różni ludzie z cierpliwością szachistów tłumaczą ci podstawy społecznego współżycia, a ty jeszcze marudzisz?

Na początku kiedy jeszcze się nie otworzyłem mogłem sobie normalnie pisać z różnymi użytkownikami, dzielić spostrzeżeniami, wyrażać swoje zdanie bez automatycznego hejtu.

Jedno zdanie i dwa kłamstwa. Kłamstwo numer 1 - w pierwszym poście przyznałeś się, że jesteś 26letnim prawiczkiem mieszkającym z rodzicami, co nigdy nie miał żadnej romantycznej relacji. Kłamstwo numer 2 - nikt cie nie hetuje. Od roku otrzymujesz porady dotyczące swoich problemów i KRYTYKĘ swojej postawy życiowej, która prezentujesz w każdym swoim poście. Bo jesteś odklejony i świat nie działa jak się w twojej głowie uroiło z powodu braku życia i nadmiaru anime.

A ty i jeszcze parę osób niewiele się teraz różnicie od szkolnych prześladowców, którzy jeszcze próbują usprawiedliwiać swoje zachowanie.

Jeśli twoi prześladowcy zachowywali się tak, jak my tutaj, to jest to znak, ze twoje miejsce jest na oddziale zamkniętym, bo nie wiesz co mówisz. OD ROKU czasu ludzie sypią ci poradami i konfrontują twoje fantazje z rzeczywistością, a dla ciebie to to samo co szkolni prześladowcy? Teraz jestem pewien, że jakbyś choć raz solidny wpierdol dostał, to NIGDY nie przyszłoby ci takie porównanie do głowy.

Kiedy chcę się nauczyć pływać to wynajmuje instruktora, jeśli nie wiem jak trenować jak siłowni to biorę trenera personalnego, sztuki walki uczy mistrz itd. Co jest dziwnego w tym, że ja też bym chciał mieć takiego mistrza, który będzie stał nade mną i pilnował czy robię dobrze?

Nie Shini. To kolejne kłamstwo z twojej strony. Sytuacja bowiem wygląda tak:

shini - chciałbym się nauczyć BIĆ
ludzie z forum: musisz znaleść kurs samoobrony albo jakiejś sztuki walki
s - ale ja nie wiem co jest dobre
lzf - popytaj na grupach tematycznych, pomyśl jaki kierunek wolisz - czy walka w parterze, boks, czy faktycznie żeby się obronić w przypadku napadu
s - to niemożliwe, z takich grup nigdy nikt się niczego nie dowiedział, bo tam ludzie piszą różne rzeczy i nie wiadomo co jest prawdą
lzf - to spróbuj różnych, są dni otwartych treningów, zobacz co jest w twojej okolicy
s - ale ja nie wiem skąd mam wziąć takie informacje, nie mam znajomych, którzy by mi doradzili
lzf - poczytaj opinie na necie i sam musisz spróbować, zeby zobaczyć co ci się podoba
s - ale właśnie w tym problem, ze ja nie wiem co bym chciał, ale najlepiej to żeby mnie ktoś zaprowadził
.....

i tak dalej...
i dalej....
i dalej....

Mija rok czasu, a ty się dziwisz, że są różne rodzaje rękawic i strojów w zależności od stylu walki i przeznaczenia i coś tam biadolisz, że i tak cie nie stać na starty w zawodach, a poza tym nie wierzysz, żeby udział w treningach cokolwiek zmienił, bo już masz prawie 30stkę, a inni zaczynali treningi w ogólniaku.

477

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Zarzucasz mi że moje propozycje są nieskuteczne, ale z drugiej strony gołym okiem widać że twoje też chuja dają, a chłopak jest tak wystraszony roztaczanymi przez ciebie perspektywami że pewnie nosa nie wyścigi z nory.
Wobec powyższego: jakieś dalsze pomysły?

Ja mogę czytać, mogę komentować, ale to niczego nie zmienia. Schemat postępowania jakie musi podjąć pozostaje niezmienny. I póki tego nie zrobi, póty będzie w czarnej dupie biadoląc na wszechobecnych oprawców, spiski, układy i świętego Mikołaja. Daj mu jeszcze kilka lat, niech mu 40stka tylko stuknie.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Co jest dziwnego w tym, że ja też bym chciał mieć takiego mistrza, który będzie stał nade mną i pilnował czy robię dobrze? Jak zrobię coś źle to mnie walnie kijem i powie by spróbować jeszcze raz.

To jest w tym dziwnego i przede wszystkim złego, że myślisz tylko o sobie. A relacje opierają się na WZAJEMNOŚCI. Jeśli chcesz coś dostać to musisz też coś dać od siebie. Co możesz zaoferować tej osobie, która miałaby cię 'popychać do przodu' i 'walić kijem'? Tak, żeby ta osoba nie czuła się wykorzystywana?

479

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Nigdy nie jest tak, że przedstawiciel danej grupy ma wszystkie cechy, ale żeby aż tyle?? yikes
To też może dawać odpowiedź na pytanie, dlaczego nie masz znajomych, przyjaciół.

No dobra, sporo się zgadza ale w takim razie nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu przejawiam ten wampiryzm w stosunku do obcych ludzi z forum, a na przykład do tej trójki kolegów/przyjaciół już nie? Przecież gdybym to robił to prędzej czy później urwaliby ze mną kontakt, a to się nie stało na przestrzeni wielu lat. Choć to pewnie dlatego, że nie wiedzą nawet o połowie moich problemów i nie zamierzam tego zmieniać. Jak już pisałem, lepiej się nie otwierać, a przynajmniej nie całkowicie. Teraz wiem, że nikomu nie powinienem mówić o moich problemach, a zwłaszcza ludziom, których chciałbym mieć blisko.

Priscilla napisał/a:

Co jest w tym dziwnego? Ty poważnie pytasz?? A to, że Twoje chcenie w zdecydowanej większości odnosi się do elementarnych umiejętności, które powinieneś posiąść dawno temu. My tu nie mówimy o specjalistycznej, skomplikowanej i trudnej do zrozumienia wiedzy ani doświadczeniu, to są podstawowe czynności życiowe, bez których nie sposób samodzielnie funkcjonować, a których Ty się nadal nie uczysz czekając aż ktoś inny weźmie Cię pod opiekę. 

To co wytłuściłam prawie wbiło mnie w fotel, bo wierzyć mi się nie chce, że z samego siebie można robić takiego życiowego kalekę. Przecież na tym etapie życia teoretycznie spokojnie mógłbyś być ojcem - wyobrażasz sobie siebie w tej roli?? yikes

Masz rację, to są elementarne umiejętności ale nawet one nie są wrodzone. Ich też trzeba się nauczyć, zapewne obserwując innych ludzi.

Ja wiem, że na chwilę obecną jestem zwykłym bezużytecznym śmieciem, słabą podróbką człowieka, nie mam nic cennego, nic ważnego, żadnego celu, moje życie jest nic nie warte, nikomu nie mogę pomóc, nikogo nie mogę uratować i nikomu na mnie nie zależy. Wielokrotnie próbowałem się z tym pogodzić ale wciąż nie mogę, kilka razy byłem o krok od próby samobójczej ale zawsze coś mnie powstrzymywało, jakieś resztki nadziei. Akurat ten przykład z byciem ojcem nie do końca jest trafiony, znam dwóch gości, którzy już w liceum zostali ojcami oczywiście z wpadki i dosłownie ekspresowo dorośli, co prawda nie skończyli przez to liceum ale jednak. Ja specjalnie nie chcę sobie tego wyobrażać bo jak już wielokrotnie pisałem nie zamierzam mieć dzieci i wiem, że nie nadawałbym się na ojca nie tylko z powodu moich aktualnych problemów.

Jack Sparrow napisał/a:

Od roku czasu różni ludzie z cierpliwością szachistów tłumaczą ci podstawy społecznego współżycia, a ty jeszcze marudzisz?

Jeśli twoi prześladowcy zachowywali się tak, jak my tutaj, to jest to znak, ze twoje miejsce jest na oddziale zamkniętym, bo nie wiesz co mówisz. OD ROKU czasu ludzie sypią ci poradami i konfrontują twoje fantazje z rzeczywistością, a dla ciebie to to samo co szkolni prześladowcy? Teraz jestem pewien, że jakbyś choć raz solidny wpierdol dostał, to NIGDY nie przyszłoby ci takie porównanie do głowy.

Mija rok czasu, a ty się dziwisz, że są różne rodzaje rękawic i strojów w zależności od stylu walki i przeznaczenia i coś tam biadolisz, że i tak cie nie stać na starty w zawodach, a poza tym nie wierzysz, żeby udział w treningach cokolwiek zmienił, bo już masz prawie 30stkę, a inni zaczynali treningi w ogólniaku.

Za wszystkie rady, pomysły i rozwiązania jestem wdzięczny i pisałem to nie raz.

Prześladowcy zachowywali się znacznie gorzej, to nie było nawet blisko poziomu cywilizowanych ludzi. Ale od tego się zaczynało, od hejtu, od przypierdalania się do wszystkiego, od kiepskich żartów, które stawały się coraz bardziej obraźliwe aż po szyderstwa, oszukiwanie, wyzywanie zabawa moim kosztem i ostatecznie próby przemocy fizycznej.

Z tymi sztukami walki totalnie nie trafiłeś bo trenowałem różne łącznie przez kilkanaście lat. Znam wiele rodzajów rękawic, strojów, technik itd. Jeździłem na obozy, zawody, byłem na mistrzostwach polski i nie raz dostałem po dupie, co prawda mając ochraniacze ale jednak. Zacząłem dużo wcześniej niż w ogólniaku i skończyłem jakoś zaraz przed maturą.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

A tak poza tym to jak długo chciałbyś iść po czyichś śladach na piasku? Mam wrażenie, że ty oczekujesz żeby za każdym razem KTOŚ ci objaśniał jak masz rozwiązać dany problem, żeby ci wymyślił rozwiązanie, pokazał, nauczył a ty za drugim razem gdy znowu napotkasz identyczny problem to już rozwiążesz go sam. Tylko że życie tak nie działa. Jeśli się usamodzielnisz to regularnie będziesz napotykał na swojej drodze przeszkody i będziesz musiał SAM wymyślić jak się ich pozbyć. Po to między innymi namawiam cię na ten samodzielny wyjazd, żebyś nauczył się sam sobie radzić w nieznanych dotychczas okolicznościach, żebyś rozwinął umiejętność obserwacji ludzi wokół,  być może kopiowania ich rozwiązań, żebyś nauczył się przetwarzania informacji z otoczenia, wyciągania wniosków i podejmowania decyzji. A nie ma chyba lepszego sposobu na tego rodzaju naukę niż w trakcie urlopu, gdy nic cię nie rozprasza i możesz się w 100% skupić na tym zadaniu, a dodatkowo otrzymasz natychmiastową gratyfikację (pobyt w fajnym miejscu).

481 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-29 14:31:23)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nie Shini. To kolejne kłamstwo z twojej strony. Sytuacja bowiem wygląda tak:

shini - chciałbym się nauczyć BIĆ
ludzie z forum: musisz znaleść kurs samoobrony albo jakiejś sztuki walki
s - ale ja nie wiem co jest dobre
lzf - popytaj na grupach tematycznych, pomyśl jaki kierunek wolisz - czy walka w parterze, boks, czy faktycznie żeby się obronić w przypadku napadu
s - to niemożliwe, z takich grup nigdy nikt się niczego nie dowiedział, bo tam ludzie piszą różne rzeczy i nie wiadomo co jest prawdą
lzf - to spróbuj różnych, są dni otwartych treningów, zobacz co jest w twojej okolicy
s - ale ja nie wiem skąd mam wziąć takie informacje, nie mam znajomych, którzy by mi doradzili
lzf - poczytaj opinie na necie i sam musisz spróbować, zeby zobaczyć co ci się podoba
s - ale właśnie w tym problem, ze ja nie wiem co bym chciał, ale najlepiej to żeby mnie ktoś zaprowadził
.....

i tak dalej...
i dalej....
i dalej....

Mija rok czasu, a ty się dziwisz, że są różne rodzaje rękawic i strojów w zależności od stylu walki i przeznaczenia i coś tam biadolisz, że i tak cie nie stać na starty w zawodach, a poza tym nie wierzysz, żeby udział w treningach cokolwiek zmienił, bo już masz prawie 30stkę, a inni zaczynali treningi w ogólniaku.

Bardzo obrazowy przykład postawy Shniego. Obawiam się jednak, że przyznanie się do tego, że takie są jego oczekiwania w stosunku do otoczenia, które on nazywa pomocą, wykracza poza możliwości kogoś, kto tkwi w poczuciu bycia ofiarą.
A przypomnę przy okazji, że kiedy napisałam, że Shini czeka aż podane mu zostanie na tacy, to był bardzo tym stwierdzeniem zdziwiony. To też mówi samo za siebie, jak niska jest jego samoświadomość. 

contrasenyaoblidada napisał/a:

To jest w tym dziwnego i przede wszystkim złego, że myślisz tylko o sobie. A relacje opierają się na WZAJEMNOŚCI. Jeśli chcesz coś dostać to musisz też coś dać od siebie. Co możesz zaoferować tej osobie, która miałaby cię 'popychać do przodu' i 'walić kijem'? Tak, żeby ta osoba nie czuła się wykorzystywana?

Amen. Dlatego między innymi wkleiłam dwa fragmenty opisów energetycznego wampiryzmu. Relacja ze Shinim jest jednostronna, oparta na czerpaniu przez niego cudzej energii, ale że orientując się z kim mamy do czynienia nie wszyscy podejmują te grę do samego końca, to teraz wszedł w rolę "żałuję, że się otworzyłem", co jest co najmniej:
a) emocjonalnym szantażem;
b) wchodzeniem w rolę ofiary.

482

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Ale jacy prześladowcy ?

Ja bym raczej nazwał ich REALISTAMI ...

jak dla mnie Shimi jesteś z czarnej dupie i tam zostaniesz ...

Nie wierzę że coś się zmieni i że coś sie zmienisz. Wiele cech i umiejętności powinieneś już mieć z 15 lat temu i nabierać nowych bardzo szybko.
Ty nie nadajesz się do stworzenia rodziny ani do samodzielnego życia.
Każda kobieta ucieknie gdzie pieprz rośnie jak pozna "twoje zalety".

Smutne ale prawdziwe.

Ale na twoje pocieszenie ? Takich jak Ty obecnie jest pełno.

Sam pamiętam jak do mojej byłej na egzamin z 18letnim mężczyzną ??? zgłaszała się razem z nim mamusia i to mamusia umawiała na egazamin i na termin.
Choć czasami nawet bez "synusia" aby sie nie "stresował" wink

Jak w wieku 18lat facet to dupa wołowa to takim zostanie ...

Ale z drugiej strony masz kaczyńskiego. Starego dziada który mieszka z kotem w domu rodzinnym rodziców big_smile

483

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

No dobra, sporo się zgadza ale w takim razie nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu przejawiam ten wampiryzm w stosunku do obcych ludzi z forum, a na przykład do tej trójki kolegów/przyjaciół już nie? Przecież gdybym to robił to prędzej czy później urwaliby ze mną kontakt, a to się nie stało na przestrzeni wielu lat. Choć to pewnie dlatego, że nie wiedzą nawet o połowie moich problemów i nie zamierzam tego zmieniać. Jak już pisałem, lepiej się nie otwierać, a przynajmniej nie całkowicie. Teraz wiem, że nikomu nie powinienem mówić o moich problemach, a zwłaszcza ludziom, których chciałbym mieć blisko.

Ależ do nich też to przejawiałeś. Dlatego masz tylko trójkę znajomych i generalnie nikt do ciebie ręki nie wyciąga lub zwyczajnie szybciutko się z jakichkolwiek prób wycofuje.

Z tymi sztukami walki totalnie nie trafiłeś

Metafora miszczu. Dwa, nie wierzę, że trenowałeś cokolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek. Bo to by wymagało interakcji z innymi ludźmi. I sam wielokrotnie podkreślałeś, że twoi rodzice nigdy w ciebie nie inwestowali, nigdzie cię nie zabierali i generalnie nie znasz życia, bo była tylko szkoła i dom i ganianie do nauki. Udział w regularnych treningach, obozach czy zawodach wiązałby się z nauką zachowań społecznych, których u ciebie po prostu nie ma.

484

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Teraz wiem, że nikomu nie powinienem mówić o moich problemach, a zwłaszcza ludziom, których chciałbym mieć blisko.

Sam spójrz, gdzieś podświadomie czujesz, że to nie jest atrakcyjne, co w Tobie siedzi, dlatego asekuracyjnie to ukrywasz i chcąc być z kimś blisko czujesz, że nie możesz być sobą. W ten sposób udajesz kogoś, kim nie jesteś, a powinieneś nad tym pracować.

Shinigami napisał/a:

Masz rację, to są elementarne umiejętności ale nawet one nie są wrodzone. Ich też trzeba się nauczyć, zapewne obserwując innych ludzi.

To ich obserwuj, ale nie czekaj aż ktoś otoczy Cię opieką, bo na to jesteś już zbyt dużym chłopcem. Okres nauki, kiedy mogłeś tego oczekiwać, dawno minął, teraz pora samemu przejąć inicjatywę.

Shinigami napisał/a:

Ja wiem, że na chwilę obecną jestem zwykłym bezużytecznym śmieciem, słabą podróbką człowieka, nie mam nic cennego, nic ważnego, żadnego celu, moje życie jest nic nie warte, nikomu nie mogę pomóc, nikogo nie mogę uratować i nikomu na mnie nie zależy. Wielokrotnie próbowałem się z tym pogodzić ale wciąż nie mogę, kilka razy byłem o krok od próby samobójczej ale zawsze coś mnie powstrzymywało, jakieś resztki nadziei.

Samego siebie znasz najlepiej, więc skoro tak twierdzisz, to pewnie tak jest. Tym bardziej zaskakuje, że liczysz na to, że inni mogliby oceniać Cię inaczej.
A tak z innej beczki - to miał być szantaż emocjonalny czy wzbudzanie litości?

485

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

A tak poza tym to jak długo chciałbyś iść po czyichś śladach na piasku?

Bo ktoś już poszedł tą drogą i mu się udało. Nie jest pewna ale daje choć minimum gwarancji, że to w ogóle może się udać, nawet z tym wyjazdem. Nigdy nie byłem za granicą, nigdy nie byłem nawet na lotnisku, nie wiem jak się kupuje bilet, jak trafić do właściwego samolotu i jak potem z lotniska trafić do celu podróży, nigdy nie wynajmowałem hotelu, nigdy nie rezerwowałem noclegu z wyprzedzeniem. Myśląc o wyjeździe wyobrażałem sobie, że już na miejscu bez problemu znajdę hotel i od razu się zakwateruje. Ale masz rację, gdybym pojechał na taki samotny wyjazd to byłaby dla mnie największa próba jak dotąd i wiem, że bym sobie poradził jak zawsze gdy sytuacja mnie do tego zmusza.

Kaszpir007 napisał/a:

Ale jacy prześladowcy ?

Ja bym raczej nazwał ich REALISTAMI ...

jak dla mnie Shimi jesteś z czarnej dupie i tam zostaniesz ...

Nie wierzę że coś się zmieni i że coś sie zmienisz. Wiele cech i umiejętności powinieneś już mieć z 15 lat temu i nabierać nowych bardzo szybko.
Ty nie nadajesz się do stworzenia rodziny ani do samodzielnego życia.
Każda kobieta ucieknie gdzie pieprz rośnie jak pozna "twoje zalety".

Smutne ale prawdziwe.

Ale na twoje pocieszenie ? Takich jak Ty obecnie jest pełno.

Sam pamiętam jak do mojej byłej na egzamin z 18letnim mężczyzną ??? zgłaszała się razem z nim mamusia i to mamusia umawiała na egazamin i na termin.
Choć czasami nawet bez "synusia" aby sie nie "stresował" wink

Jak w wieku 18lat facet to dupa wołowa to takim zostanie ...

Masz trochę racji, sam z własnej woli raczej nie zdołam tego zmienić, musiałbym się znaleźć w sytuacji, która mnie zmusi do zmiany.

Nie zgadzam się z tym, że to byli realiści. Prawie każdy prześladowca z jakim miałem doczynienia pod jednym względem był taki sam, UWAŻAŁ SIĘ za realistę i usprawiedliwiał swoje zachowanie tekstami w stylu "To jego wina, zasłużył sobie" tylko dlatego, że ktoś choć trochę odstawał od normy. Zawsze próbowali przekonywać wszystkich w okół, że to prześladowany jest zły, gorszy od innych i należy mu się to prześladowanie, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że często im się to udawało i nawet większość dorosłych stawała po ich stronie.

Ale z tym 18 latkiem to już poleciałeś ostro. Większość ludzi w wieku 18 lat nawet nie myśli o dojrzałości, zaradności itd. Praktycznie wszyscy 18 latkowie, których znałem czy to ze szkoły czy to młodsze rodzeństwo znajomych w moim wieku myślało głównie o imprezach, zabawie, melanżach. Nikt się nie zastanawiał co będzie za 5 czy 10 lat, były wyjątki ale można było ich policzyć na palcach jednej ręki. Mówię tu głównie o chłopakach, w liceum każda dziewczyna była zajęta od początku, a z chłopaków przez całe 3 lata tylko dwóch weszło w związki. Maturę się pisze w wieku 19 lat i KAŻDY był nią zestresowany, tak samo jak egzaminem na prawo jazdy, który można zdawać po 18. A ty piszesz, że 18 latek zestresowany egzaminem to dupa wołowa? To co według ciebie powinien robić taki 18 latek by nie być tą dupą wołową?

Jack Sparrow napisał/a:

Ależ do nich też to przejawiałeś. Dlatego masz tylko trójkę znajomych i generalnie nikt do ciebie ręki nie wyciąga lub zwyczajnie szybciutko się z jakichkolwiek prób wycofuje.

Metafora miszczu. Dwa, nie wierzę, że trenowałeś cokolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek. Bo to by wymagało interakcji z innymi ludźmi. I sam wielokrotnie podkreślałeś, że twoi rodzice nigdy w ciebie nie inwestowali, nigdzie cię nie zabierali i generalnie nie znasz życia, bo była tylko szkoła i dom i ganianie do nauki. Udział w regularnych treningach, obozach czy zawodach wiązałby się z nauką zachowań społecznych, których u ciebie po prostu nie ma.

Znajomych mam sporo, trójkę mam przyjaciół i miałbym ich więcej gdybym to ja ich nie olał, to ja szybciutko się wycofywałem z jakichkolwiek prób. Poza ludźmi z forum nikt nie wie i nigdy się nie dowiedział nawet o połowie moich problemów więc nie mieli powodu by mnie odtrącać, tutaj to ja zawiodłem.

Pokazałbym ci medale ale cię nie znam więc nie zrobię tego. Nie pisałem, że rodzice w ogóle we mnie nie inwestowali, a same treningi czy wyjazd na obóz raz w roku nie kosztowały zbyt wiele. Nigdzie mnie nie zabierali bo sami nigdzie nie wyjeżdżali, na wakacjach byliśmy chyba tylko ze 2 razy i to jakieś 20 lat temu. Na treningach też nie wchodziłem w jakieś głębsze interakcje tym bardziej, że skład osobowy grup treningowych zmieniał się dość często, z niektórymi osobami trenowałem przez kilka miesięcy i jedyne co o nich wiedziałem to jak mieli na imię. To byli tylko znajomi, ewentualnie koledzy z treningów i poza treningami kontaktu nie było.   

Priscilla napisał/a:

Sam spójrz, gdzieś podświadomie czujesz, że to nie jest atrakcyjne, co w Tobie siedzi, dlatego asekuracyjnie to ukrywasz i chcąc być z kimś blisko czujesz, że nie możesz być sobą. W ten sposób udajesz kogoś, kim nie jesteś, a powinieneś nad tym pracować.

To ich obserwuj, ale nie czekaj aż ktoś otoczy Cię opieką, bo na to jesteś już zbyt dużym chłopcem. Okres nauki, kiedy mogłeś tego oczekiwać, dawno minął, teraz pora samemu przejąć inicjatywę.

Samego siebie znasz najlepiej, więc skoro tak twierdzisz, to pewnie tak jest. Tym bardziej zaskakuje, że liczysz na to, że inni mogliby oceniać Cię inaczej.
A tak z innej beczki - to miał być szantaż emocjonalny czy wzbudzanie litości?

Oczywiście, że to nie jest atrakcyjne i wiem, że muszę to ukrywać bo inaczej każdy ucieknie. Nie mogę być sobą bo wtedy zostanę sam, a raczej nie istnieją ludzie, którzy zaakceptowali by mnie takim jaki jestem. Jeszcze niedawno sądziłem, że udawanie kogoś kim nie jestem jest złe i nie da się tak żyć, a teraz się okazuje, że tylko tak mogę żyć.

Czyli mam robić wszystko bez przygotowania bo możliwość przygotowania już minęła, to chcesz powiedzieć? Jak kiedyś pisałem, że muszę znaleźć inne sposoby na zrobienie czegoś bo nie mogę tego zrobić tak jak większość to wszyscy mi pisali, że tak się nie da, że nie da rady pominąć tego wszystkiego, tej całej nauki, zdobywania doświadczenia itd., a teraz jednak jest na odwrót?

No właśnie ja znam siebie najlepiej i nikt inny mnie tak nie zna, nikt nie zna moich problemów więc dlaczego mieliby mnie traktować tak samo jak ja traktuję siebie? To stwierdzenie faktów, pisałem to całkowicie bezemocjonalnie, a ty od razu widzisz w tym szantaż albo wzbudzanie litości.

486 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-29 22:38:18)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

No dobra, sporo się zgadza ale w takim razie nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu przejawiam ten wampiryzm w stosunku do obcych ludzi z forum, a na przykład do tej trójki kolegów/przyjaciół już nie? Przecież gdybym to robił to prędzej czy później urwaliby ze mną kontakt, a to się nie stało na przestrzeni wielu lat. Choć to pewnie dlatego, że nie wiedzą nawet o połowie moich problemów i nie zamierzam tego zmieniać. Jak już pisałem, lepiej się nie otwierać, a przynajmniej nie całkowicie. Teraz wiem, że nikomu nie powinienem mówić o moich problemach, a zwłaszcza ludziom, których chciałbym mieć blisko.

Ależ do nich też to przejawiałeś. Dlatego masz tylko trójkę znajomych i generalnie nikt do ciebie ręki nie wyciąga lub zwyczajnie szybciutko się z jakichkolwiek prób wycofuje.

Shini wyrasta nam na miszcza manipulacji, bo oczywiście moje stwierdzenie, że to też wyjaśnia dlaczego nie ma znajomych, skrupulatnie ominął. On woli twierdzić, że ci trzej burzą cały schemat.

Shinigami napisał/a:

Znajomych mam sporo, trójkę mam przyjaciół i miałbym ich więcej gdybym to ja ich nie olał, to ja szybciutko się wycofywałem z jakichkolwiek prób.

Coś nam tu ściemniasz albo jacyś kiepscy ci Twoi przyjaciele, jeśli nie możesz ich naśladować ani liczyć na ich pomoc hmm

Shinigami napisał/a:

No właśnie ja znam siebie najlepiej i nikt inny mnie tak nie zna, nikt nie zna moich problemów więc dlaczego mieliby mnie traktować tak samo jak ja traktuję siebie?

To jest bardzo proste. Sam fakt, że tego nie mówisz niczego tu nie zmienia, bo zapewne całym sobą pokazujesz, że masz problemy - swoim wycofaniem, brakiem inicjatywy, wieloma innymi postawami również.

Shinigami napisał/a:

To stwierdzenie faktów, pisałem to całkowicie bezemocjonalnie, a ty od razu widzisz w tym szantaż albo wzbudzanie litości.

Tak, oczywiście, te "peany" na swoją "cześć" tak sobie tylko poleciały...

487 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-29 22:53:18)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Kaszpir007 napisał/a:

Ale na twoje pocieszenie ? Takich jak Ty obecnie jest pełno.

Jeszcze do tego miałem się odnieść. Nie pociesza mnie to, a jedynie przeraża bo to okropna wizja chociażby dla demografii. Ciebie zdaje się to śmieszy i to jest jeszcze bardziej przerażające.

Priscilla napisał/a:

Shini wyrasta nam na miszcza manipulacji, bo oczywiście moje stwierdzenie, że to też wyjaśnia dlaczego nie ma znajomych, skrupulatnie ominął. On woli twierdzić, że ci trzej burzą cały schemat.

Coś nam tu ściemniasz albo jacyś kiepscy ci Twoi przyjaciele, jeśli nie możesz ich naśladować ani liczyć na ich pomoc hmm

To jest bardzo proste. Sam fakt, że tego nie mówisz niczego tu nie zmienia, bo zapewne całym sobą pokazujesz, że masz problemy - swoim wycofaniem, brakiem inicjatywy, wieloma innymi postawami również.

Tak, oczywiście, te "peany" na swoją "cześć" tak sobie tylko poleciały...

Gdybym potrafił manipulować to nie miałbym żadnych problemów ani z pieniędzmi ani tym bardziej z brakiem dziewczyny, a już na pewno nie siedziałbym na forum.

Jeden przyjaciel jest dość podobny do mnie, drugi tkwi w toksycznym związku bez możliwości wyjścia, jedynie przyjaciółka mogłaby być wzorem do naśladowania. Tyle tylko, że naśladowanie kobiety dla faceta nie ma najmniejszego sensu choć przyznam szczerze, że jest kilka rzeczy, które chciałbym potrafić tak jak ona. Nie wiem czy mógłbym liczyć na pomoc bo jeszcze nigdy o nią nie prosiłem i nie zamierzam tego robić, oni mają wystarczająco dużo swoich problemów.

Skoro mnie nie olali przez kilka lat to może się przyzwyczaili do mojego wycofania i nadmiernej ostrożności.

Interpetuj sobie jak chcesz, ja już napisałęm, że to było jedynie stwierdzenie faktów i nic więcej.

488

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

No dobra, sporo się zgadza ale w takim razie nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu przejawiam ten wampiryzm w stosunku do obcych ludzi z forum, a na przykład do tej trójki kolegów/przyjaciół już nie? Przecież gdybym to robił to prędzej czy później urwaliby ze mną kontakt, a to się nie stało na przestrzeni wielu lat. Choć to pewnie dlatego, że nie wiedzą nawet o połowie moich problemów i nie zamierzam tego zmieniać. Jak już pisałem, lepiej się nie otwierać, a przynajmniej nie całkowicie. Teraz wiem, że nikomu nie powinienem mówić o moich problemach, a zwłaszcza ludziom, których chciałbym mieć blisko.

Ależ do nich też to przejawiałeś. Dlatego masz tylko trójkę znajomych i generalnie nikt do ciebie ręki nie wyciąga lub zwyczajnie szybciutko się z jakichkolwiek prób wycofuje.

Shini wyrasta nam na miszcza manipulacji, bo oczywiście moje stwierdzenie, że to też wyjaśnia dlaczego nie ma znajomych, skrupulatnie ominął. On woli twierdzić, że ci trzej burzą cały schemat.

Shinigami napisał/a:

Znajomych mam sporo, trójkę mam przyjaciół i miałbym ich więcej gdybym to ja ich nie olał, to ja szybciutko się wycofywałem z jakichkolwiek prób.

Coś nam tu ściemniasz albo jacyś kiepscy ci Twoi przyjaciele, jeśli nie możesz ich naśladować ani liczyć na ich pomoc hmm

Shinigami napisał/a:

No właśnie ja znam siebie najlepiej i nikt inny mnie tak nie zna, nikt nie zna moich problemów więc dlaczego mieliby mnie traktować tak samo jak ja traktuję siebie?

To jest bardzo proste. Sam fakt, że tego nie mówisz niczego tu nie zmienia, bo zapewne całym sobą pokazujesz, że masz problemy - swoim wycofaniem, brakiem inicjatywy, wieloma innymi postawami również.

Shinigami napisał/a:

To stwierdzenie faktów, pisałem to całkowicie bezemocjonalnie, a ty od razu widzisz w tym szantaż albo wzbudzanie litości.

Tak, oczywiście, te "peany" na swoją "cześć" tak sobie tylko poleciały...

Nie lepiej Ci zainwestować w prawdziwego wampira? Przynajmniej romantycznie będzie i oczywiście wrażenia niezapomniane.:D

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Ale masz rację, gdybym pojechał na taki samotny wyjazd to byłaby dla mnie największa próba jak dotąd i wiem, że bym sobie poradził jak zawsze gdy sytuacja mnie do tego zmusza.

To dlaczego nie polecisz skoro poradziłbyś sobie?
Jak nie chcesz lecieć sam na tak długo to poleć na jeden nocleg.
Warszawa-Budapeszt wylot 30 listopada z Chopina o 8 rano, 109 zł. Budapeszt Modlin wylot 1 grudnia o godz. 20 za 86 zl. Nocleg na jedną noc 26 euro,  'apartment' taki jak lubisz czyli w stylu japońskim,  jakies 15 metrów kwadratowych, ale samodzielny. Razem 300 zł z groszami plus kasa na dojazd na lotnisko i żarcie, jak wstydzisz się chodzić sam do restauracji to możesz wziąć na wynos i zjeść w tej mikro kawalerce lub kupić w supermarkecie.

490 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-29 23:56:48)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Gdybym potrafił manipulować to nie miałbym żadnych problemów ani z pieniędzmi ani tym bardziej z brakiem dziewczyny, a już na pewno nie siedziałbym na forum.

A wiesz o tym, że... bzdury piszesz? Do manipulacji najczęściej posuwają się osoby z niskim poczuciem własnej wartości, toksyczne, które nie potrafiąc osiągnąć zamierzonego celu w oparciu o zdrowe zasady komunikacji, z czym Ty masz ewidentny problem, zaczynają - mniej lub bardziej świadomie - właśnie manipulować. Ty zaś piszesz o innym rodzaju manipulacji - tej, którą stosują na przykład handlowcy czy politycy, ja o tej, która u Ciebie coraz wyraźniej narasta.
W każdym razie coraz trudniej przychodzi Ci dyskusja z nami, więc nie potrafiąc znaleźć rzeczowych argumentów zaczynasz posuwać się do technik manipulacyjnych (piszę teraz bardzo ogólnie, w oderwaniu od powyższego), np. przekłamań albo filtracji otrzymywanych treści i skupianiu się na tym, co zgodne jest z przyjętą retoryką z jednoczesnym pomijaniem niewygodnych informacji.
I żeby nie było - ja wiem, że nasze posty na tym etapie nie są łatwe w odbiorze, ale nie tylko ja wychwyciłam u Ciebie takie próby, np. wspomniałam już, że ten sam fakt potrafisz przedstawić na dwa sposoby, zależnie od tego, co jest na dany moment wygodne, albo też udawać, że coś nie miało miejsca, nawet jeśli mamy to "na piśmie".

2odiak napisał/a:

Nie lepiej Ci zainwestować w prawdziwego wampira? Przynajmniej romantycznie będzie i oczywiście wrażenia niezapomniane.:D

No nie wiem czy z wampirem jest romantycznie big_smile, nawet jeśli emocje w istocie może dostarczyć niezapomniane cool
Zresztą też też jest prawdziwy, niestety wink

491

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

W sumie to ja potrafie wiele rzeczy zrobic bez faceta, no oprocz tego,ze wczoraj wlasnie musialam do kolegi zadzwonic, bo mnie sie ogrzewanie zepsulo u kumpeli i nie wiedzielismy jak naprawic,a on sie na tym zna i mu 5 minut to zajelo to sie dziwilam, ze tak szybko,bo ja bym to pewnie caly dzien naprawiala. Takze ja tam nie wierze, ze faceci sa niepotrzebni,aczkolwiek znam kobiety, ktore potrafia zrobic wiele rzeczy bez nich- ja tez moge robic wiele rzeczy sama

492

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Gdybym potrafił manipulować to nie miałbym żadnych problemów ani z pieniędzmi ani tym bardziej z brakiem dziewczyny, a już na pewno nie siedziałbym na forum.

A wiesz o tym, że... bzdury piszesz? Do manipulacji najczęściej posuwają się osoby z niskim poczuciem własnej wartości, toksyczne, które nie potrafiąc osiągnąć zamierzonego celu w oparciu o zdrowe zasady komunikacji, z czym Ty masz ewidentny problem, zaczynają - mniej lub bardziej świadomie - właśnie manipulować. Ty zaś piszesz o innym rodzaju manipulacji - tej, którą stosują na przykład handlowcy czy politycy, ja o tej, która u Ciebie coraz wyraźniej narasta.
W każdym razie coraz trudniej przychodzi Ci dyskusja z nami, więc nie potrafiąc znaleźć rzeczowych argumentów zaczynasz posuwać się do technik manipulacyjnych (piszę teraz bardzo ogólnie, w oderwaniu od powyższego), np. przekłamań albo filtracji otrzymywanych treści i skupianiu się na tym, co zgodne jest z przyjętą retoryką z jednoczesnym pomijaniem niewygodnych informacji.
I żeby nie było - ja wiem, że nasze posty na tym etapie nie są łatwe w odbiorze, ale nie tylko ja wychwyciłam u Ciebie takie próby, np. wspomniałam już, że ten sam fakt potrafisz przedstawić na dwa sposoby, zależnie od tego, co jest na dany moment wygodne, albo też udawać, że coś nie miało miejsca, nawet jeśli mamy to "na piśmie".

Shini - już chyba 4 albo 5 osób pisze ci praktycznie kropka w kropkę to samo. A ty dalej swoje chcesz forsować?

493 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-10-30 08:30:59)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Ale na twoje pocieszenie ? Takich jak Ty obecnie jest pełno.

Jeszcze do tego miałem się odnieść. Nie pociesza mnie to, a jedynie przeraża bo to okropna wizja chociażby dla demografii. Ciebie zdaje się to śmieszy i to jest jeszcze bardziej przerażające.

A czemu miało by mnie to cieszyć ???
Raczej przeraża ...

Bo tak naprawdę 18-letni człowiek to według przepisów osoba już dorosła a nie dziecko.

Ja po podstawówce poszedłem od razu do technikum bo chciałem mieć zawód i w miarę szybko zacząć pracować. Miałem już plany co dalej i je spełniłem.
Jak chodziłem do technikum to obok był internat. Sporo znajomych przyjeżdzało z dalej położonych wiosek i tam cały tydzień mieszkało i co najwyżej na weekend (choć nawet nie zawsze wracało do domu).
Nikogo to nie dziwiło.

Ja nie chodziłem na melaże ani nie imprezowałem. Patrząc na Ciebie nie chce mi się wierzyć że chodziłeś wink
Oczywiście miałem wtedy paczkę znajomych i się spotykaliśmy ale o jakims mega imprezowaniu raczej nie było mowy smile

Chodzi o to że obecnie wiele mlodzieży bardzo późno dojrzewa albo zupełnie nie dojrzewa i to mnie przeraża.

Znam ludzi koło 30-stki którzy nawet wiertarki nie potrafią obsłużyć. A odetkanie zlewu czy sedesu to normalnie dla nich sztuka jak lot na marsa.
Tak naprawdę nic nie potrafią. Dla mnie to nie do pomyślenia.

Są rzeczy które różnią osobę dorosłą od dziecka i samodzielenośc i odpowiedzialność to są chyba główne cechy ..

494 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-30 09:13:45)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Kaszpir007 napisał/a:

Wiele cech i umiejętności powinieneś już mieć z 15 lat temu i nabierać nowych bardzo szybko.

Nie żałuj sobie, 20 lat temu (zważywszy że ma 27 lat lol

Tu już pojechałeś grubo i poniosła cię swada, wstrzymaj więc nieco konie z gnojeniem młodego i dowartościowywaniem siebie, bo tu aż nadto osób pamięta jaki z ciebie kozak w realu wink


Kaszpir007 napisał/a:

Jak w wieku 18lat facet to dupa wołowa to takim zostanie ...

Bullshit. 18-latek jest dorosły tylko na papierze, granica faktycznej dorosłości w ciągu wieków przesunęła się w górę i kto w wieku 18 lat nie miał faktycznie żadnych praktycznych doświadczeń, ten koło 30-ki może już byc normalnym, ustatkowanym facetem z rodziną. wink


Owszem, nie neguję faktu że Shini to ponadprzeciętnie ciężki przypadek, ale tutaj w swoich złotych myślach już nieco cię poniosło wink

495

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Kaszpir007 napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Ale na twoje pocieszenie ? Takich jak Ty obecnie jest pełno.

Jeszcze do tego miałem się odnieść. Nie pociesza mnie to, a jedynie przeraża bo to okropna wizja chociażby dla demografii. Ciebie zdaje się to śmieszy i to jest jeszcze bardziej przerażające.

A czemu miało by mnie to cieszyć ???
Raczej przeraża ...

Bo tak naprawdę 18-letni człowiek to według przepisów osoba już dorosła a nie dziecko.

Ja po podstawówce poszedłem od razu do technikum bo chciałem mieć zawód i w miarę szybko zacząć pracować. Miałem już plany co dalej i je spełniłem.
Jak chodziłem do technikum to obok był internat. Sporo znajomych przyjeżdzało z dalej położonych wiosek i tam cały tydzień mieszkało i co najwyżej na weekend (choć nawet nie zawsze wracało do domu).
Nikogo to nie dziwiło.

Ja nie chodziłem na melaże ani nie imprezowałem. Patrząc na Ciebie nie chce mi się wierzyć że chodziłeś wink
Oczywiście miałem wtedy paczkę znajomych i się spotykaliśmy ale o jakims mega imprezowaniu raczej nie było mowy smile

Chodzi o to że obecnie wiele mlodzieży bardzo późno dojrzewa albo zupełnie nie dojrzewa i to mnie przeraża.

Znam ludzi koło 30-stki którzy nawet wiertarki nie potrafią obsłużyć. A odetkanie zlewu czy sedesu to normalnie dla nich sztuka jak lot na marsa.
Tak naprawdę nic nie potrafią. Dla mnie to nie do pomyślenia.

Są rzeczy które różnią osobę dorosłą od dziecka i samodzielenośc i odpowiedzialność to są chyba główne cechy ..

WEDŁUG PRZEPISÓW! Kaszpir, coraz bardziej wierzę że córki to ty faktycznie raz w czasie widzisz, bo gadasz na temat dzieciaków w tym wieku jak odklejony.

A co do obsługi wiertarki, to wszystko jest nie funkcją wieku, ale POTRZEBY wykorzystania tych urządzeń. Czy ja potrafiłem obsłużyc udarówkę przed 30-ką? W jakimś stopniu (sięgając pamięcią) tak, ale na pewno mocno udoskonaliłem tę obsługę w latach późniejszych, właśnie dlatego że wtedy były zasadnicze potrzeby i udoskonaliłem to sam. Dlatego że musiałem i wiek nie ma tu znaczenia.

496

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tu już pojechałeś grubo i poniosła cię swada, wstrzymaj więc nieco konie z gnojeniem młodego i dowartościowywaniem siebie, bo tu aż nadto osób pamięta jaki z ciebie kozak w realu wink

Ale to przecież prawda. Sam Shini nawet to zauważył, wszak dopiero tutaj dowiedział się, że inicjatywa w zagadaniu/zaproszeniu/rozpoczęciu relacji z kobietą leży po stronie faceta. A to jest coś, czego uczy się w przedszkolach (do którego nie chodził) i na etapie wczesnoszkolnym (gdzie w organizowanych balach jak dobrze kojarzę nie uczestniczył). I absolutnie wszyscy mu to wskazują - że zachowuje się, jakby ostatnie 15-20lat był w stanie hibernacji.

Bullshit. 18-latek jest dorosły tylko na papierze, granica faktycznej dorosłości w ciągu wieków przesunęła się w górę i kto w wieku 18 lat nie miał faktycznie żadnych praktycznych doświadczeń, ten koło 30-ki może już byc normalnym, ustatkowanym facetem z rodziną. wink

Nope. Nie bullshit. Bo 18latek może nie mieć doświadczenia, ale w głowie poukładane mieć już zdecydowanie powinien. Osobowość ci się na tym etapie nie zmienia. I jak jesteś ofermą i życiową niedojdą, to już raczej nią zostaniesz do końca życia.

Czy ja potrafiłem obsłużyc udarówkę przed 30-ką? W jakimś stopniu (sięgając pamięcią) tak, ale na pewno mocno udoskonaliłem tę obsługę w latach późniejszych

I jak to ma przeczyć temu co i Kaszpir007 i cała reszta z nas tutaj pisze Shiniemu? Przecież piszą takie rzeczy POTWIERDZASZ słuszność naszych słów.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nope. Nie bullshit. Bo 18latek może nie mieć doświadczenia, ale w głowie poukładane mieć już zdecydowanie powinien. Osobowość ci się na tym etapie nie zmienia. I jak jesteś ofermą i życiową niedojdą, to już raczej nią zostaniesz do końca życia.

Niekoniecznie. Miałam w klasie w liceum takich dwóch mega nieogarniętych chłopaków, zero umiejętności społecznych, zero wyróżniania się z tłumu jakimiś umiejętnościami, konieczność wypowiadania się publicznie wywoływała u nich niemal stan przedzawałowy, w nauce byli mocno przeciętni. Po jakichś 8 latach jeden mignął mi na youtube (!) gdzie wrzucał tutoriale z programowania, okazało się, że został głównym programistą w jakiejś firmie, miał bardzo ładną narzeczoną, no i zwracam uwagę, że koleś, który w wieku 19 lat jąkał się odpowiadając na pytanie nauczycielki, w wieku 27 lat nagrywał filmy na youtube reprezentując firmę, w której pracował. Potem obczaiłam tego drugiego, nie wiem gdzie pracuje, bo nie ma info w social mediach, ale był już po ślubie. Także można z 19letniego ofermy stać się ogarniętym 27 latkiem. Z nieograniętego 27 latka też może się stać ogarnięty 32 latek, ale czy w przypadku Shiniego? Na ten moment tego nie widzę.

498 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-10-30 10:57:02)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiele cech i umiejętności powinieneś już mieć z 15 lat temu i nabierać nowych bardzo szybko.
Nie żałuj sobie, 20 lat temu (zważywszy że ma 27 lat lol

Tu już pojechałeś grubo i poniosła cię swada, wstrzymaj więc nieco konie z gnojeniem młodego i dowartościowywaniem siebie, bo tu aż nadto osób pamięta jaki z ciebie kozak w realu wink


Jakie gnojenie ????

Stwierdzanie FAKTÓW to żadne gnojenie.

Uwierz jakbym chciał go hejtować i gnoić użyłbym zupełnie innych słów a moje wypowiedzi były by zupełnie inne.

To że chcę mu POMÓC to inna kwestia. Sam szczerze mówiąc zastanawiam się po co ?

Są ludzie którym nie można pomóc.
Tak jak narkomanowi nie pomoże jak damy mu kasę, bo od razu kupi narokotyki. A to sam narkoman najpierw musi się chcieć zmienić i sobie pomóc.

Zaproponowałem mu wyjazd. Niedrogi do Bułgarii. Nawet podałem nazwę hotel aby miał pewnosc że trafi do fajnego hotelu fajnie położonego. Dałem na tacy pomysł na wyjazd i zwiedzenie bardzo ciekawego urokliwego miejsca.
Po to aby przez chwilę był samodzielny.

Na tym polega dorosłość że podejmuje się różne wyzwania i różne decyzje. Czasami też popełnia się błędy ale to nieuniknione. Często ponosi konsekwencje.
Najważniejsze aby wyciagnąć z nich wnioski i iść dalej. Ty rożni się właśnie dorosły od dziecka ..

O sobie i swoim życiu osobistym nie chce pisać. Jestem zadowolony. Sam nie jestem big_smile
I tyle ..

499

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Do pozostałych kwestii odniosę się później, w teraz na szybko.

Jack Sparrow napisał/a:

Ale to przecież prawda. Sam Shini nawet to zauważył, wszak dopiero tutaj dowiedział się, że inicjatywa w zagadaniu/zaproszeniu/rozpoczęciu relacji z kobietą leży po stronie faceta. A to jest coś, czego uczy się w przedszkolach (do którego nie chodził) i na etapie wczesnoszkolnym (gdzie w organizowanych balach jak dobrze kojarzę nie uczestniczył). I absolutnie wszyscy mu to wskazują - że zachowuje się, jakby ostatnie 15-20lat był w stanie hibernacji.

To nie do końca było tak, że dowiedziałem się o tym całkowicie z forum. Od początku wiedziałem, to facetów zwykle jest stroną inicjującą ale byłem przekonany, że dotyczy to tylko dziewczyn, którym ja nie podobam się od razu. Byłem przekonany, że jeśli spodobam się jakiejś dziewczynie to ona pierwsza do mnie zagada. Przez to zawsze myślałem, że muszę być skrajnie nieatrakcyjny skoro żadna dziewczyna nigdy do mnie nie zagadała pierwsza co skutkowało samooceną i poczuciem własnej wartości na poziomie poniżej dna. Z forum się dowiedziałem, że nawet jeśli dziewczyna ma, jak ktoś to napisał "mokro na sam widok" to i tak nie zagada pierwsza tylko będzie czekała na mój ruch. Z forum też się dowiedziałem o sygnałach wysyłanych przez kobiety. O tym na prawdę wcześniej nie wiedziałem.

500

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

Niekoniecznie. Miałam w klasie w liceum takich dwóch mega nieogarniętych chłopaków, zero umiejętności społecznych, zero wyróżniania się z tłumu jakimiś umiejętnościami, konieczność wypowiadania się publicznie wywoływała u nich niemal stan przedzawałowy, w nauce byli mocno przeciętni. Po jakichś 8 latach jeden mignął mi na youtube (!) gdzie wrzucał tutoriale z programowania, okazało się, że został głównym programistą w jakiejś firmie, miał bardzo ładną narzeczoną, no i zwracam uwagę, że koleś, który w wieku 19 lat jąkał się odpowiadając na pytanie nauczycielki, w wieku 27 lat nagrywał filmy na youtube reprezentując firmę, w której pracował. Potem obczaiłam tego drugiego, nie wiem gdzie pracuje, bo nie ma info w social mediach, ale był już po ślubie. Także można z 19letniego ofermy stać się ogarniętym 27 latkiem. Z nieograniętego 27 latka też może się stać ogarnięty 32 latek, ale czy w przypadku Shiniego? Na ten moment tego nie widzę.

OK. Ja też znałem kilka takich ludków (obojga płci). Łącznie z takimi, co w ogólniaku kiblowali albo za nieobecności albo za słabe oceny, a dziś ich zarobki można liczyć krotnościami średniej krajowej. Ale to nie jest tak, że pomimo pewnych braków w tamtym okresie, to nie mieli tego wszystkiego w głowach już wtedy. Mieli. Tylko w związku z burzą hormonalną okresu nastoletniego inne rzeczy zdominowały ich życie w tamtym okresie. Szukali siebie i znaleźli.

501 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-30 14:52:09)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Ale to przecież prawda. Sam Shini nawet to zauważył, wszak dopiero tutaj dowiedział się, że inicjatywa w zagadaniu/zaproszeniu/rozpoczęciu relacji z kobietą leży po stronie faceta. A to jest coś, czego uczy się w przedszkolach (do którego nie chodził) i na etapie wczesnoszkolnym (gdzie w organizowanych balach jak dobrze kojarzę nie uczestniczył). I absolutnie wszyscy mu to wskazują - że zachowuje się, jakby ostatnie 15-20lat był w stanie hibernacji.

No właśnie nie do końca w tej wersji, którą przedstawił Kaszpir (zwłaszcza nie klei się przekonywanie młodego że "od 15 lat czegoś powinien byc świadomy", by potem dowodzic że "tym się różni dorosły od dziecka", gdzie 15 lat temu chłopak - jako 12 latek - był jak najbardziej dzieckiem. Noż kurwa please...


Jack Sparrow napisał/a:

Nope. Nie bullshit. Bo 18latek może nie mieć doświadczenia, ale w głowie poukładane mieć już zdecydowanie powinien. Osobowość ci się na tym etapie nie zmienia. I jak jesteś ofermą i życiową niedojdą, to już raczej nią zostaniesz do końca życia.

Ależ oczywiście że bullshit, co ci nawet  wykazała contrasenyaoblidada (przy okazji: tu widac dobitnie twój upór i niezdolnośc do myślenia wielotorowego, gdyż nawet niby przyznając jej rację wracasz do swojego toku myślenia (czyli widac jak od niezgodnych z twoim tokiem myślenia faktów kruszą się fundamenty twojego myślenia. Ty po prostu nie potrafisz dopuścic do świadomości że są przypadki inne niż pasujące do twojego "jedyniesłusznego" obrazu (jak np. po tej niby zgodzie z argumentami interlokutorki wstawka o "krotności średniej"; jak durne to myślenie, to łatwo można wykazac odbijając piłeczke gdyż na tej zasadzie przy całkiem przeciętnym piłkarzynie jesteś zerem; naprawdę uważasz że to jedynie słuszne kryterium oceny?)

Nie! 18-latek de facto jest jeszcze dzieciakiem i bardzo czesto nie wie co NAPRAWDĘ chce w życiu robic. Bo tak naprawdę w tym wieku dzieciakowi a ogół WYDAJE SIĘ  że znalazł swoje powołanie, ale to za wceśnie by był pewien.


Jack Sparrow napisał/a:

I jak to ma przeczyć temu co i Kaszpir007 i cała reszta z nas tutaj pisze Shiniemu? Przecież piszą takie rzeczy POTWIERDZASZ słuszność naszych słów.

Jak najbardziej. Moja zdolnośc obsługi udarówki  przed 30-ką zasadniczo kojarzy mi się z karniszem zamocowanym nad oknem w byłym pokoju mojej córki (z czasów gdy mieszkaliśmy jeszcze we troje; to chyba jedyny namacalny ślad); karnisz w rezultacie trzymał się tak sobie , nieco się chwiał (choc też i nie zrypał się na ziemię pod ciężarem firan i zasłony. Dziś na pewno dodatkowo wzmocniłbym mocowania masą betonową.

Dziś jest to przemyślane i dokładniejsze: nawiercanie otworu wiertłem o mniejszej średnicy, poszerzanie, dokładniejsze pomiary m.in. z poziomicą. Oooo, właśnie: mocowanie ławki do cwiczeń i innego sprzętu na ścianie... o niebo lepiej zamocowane niż tamten karnisz.

W czasach karnisza po prostu na ogół nie musiałem tego robic; większą smykałkę i zamiłowanie do majsterkowania miał mój ojciec (ja szczerze mówiąc nigdy za tym nie przepadałem), mogłem wtedy na niego liczyc gdy czegoś potrzebowałem. Obecnie mogę liczyc tylko na siebie...

Podobnie z podejściem do różnych spraw: jak zerkam sam na siebie z perspektywy czasu, to widzę jak cholernie dziecinny byłem w wieku 18 lat. Ja z tamtego okresu i dziś to niebo, a ziemia. Identycznie z gotowaniem: do czasu jak mieszkałem z rodzicami kompletnie nic (wszyscy pozostali mieli spory talent w te klocki); zamieszkawszy u siebie zacząłem stopniowo rozwijac tę zdolnośc, a dziś śmiem twierdzic że chyba żadna kobieta by nie spi...iła z kolacji (lub obiadu) przygotowanej przeze mnie, a wręcz przeciwnie (tym bardziej że tym co ugotowałem/upiekłem było częstowane wiele osób z otoczenia zarówno byłej żony jak i partnerki, co niejeden raz poskutkowało całkiem namolnymi nagabywaniami żebym zrobił tę potrawę ponownie).

Dlatego właśnie na pytanie "czy Shini jest jeszcze do odkręcenia?" odpowiem że myślę że w jakimś stopniu tak. Pewnie cudów nie da się zrobic, ale jakąś znośną wersję jeszcze da się wyklepac, o ile go się głupio nie wystraszy.

502

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

No właśnie nie do końca w tej wersji, którą przedstawił Kaszpir (zwłaszcza nie klei się przekonywanie młodego że "od 15 lat czegoś powinien byc świadomy", by potem dowodzic że "tym się różni dorosły od dziecka", gdzie 15 lat temu chłopak - jako 12 latek - był jak najbardziej dzieckiem. Noż kurwa please...

Shini dziwi się tutaj rzeczom, które w normalnych rodzinach uczy się PRZEDSZKOLAKÓW.

Ależ oczywiście że bullshit, co ci nawet  wykazała contrasenyaoblidada

Nic nie wykazała. Podała przykład DWÓCH osób. DWÓCH. A przykłady takich pojedynczych rodzynków znam i ja. Tylko widzisz - ja ich faktycznie znałem, bo to byli moi dość bliscy koledzy. I choć pozornie byli mamejami, to tylko sprawiali takie wrażenie. Bo to, że im coś nie szło to oni wiedzieli dlaczego i wiedzieli jak to zrobić, żeby poszło. I dość szybko wprowadzili to w życie na etapie studiów. I dlatego odnieśli sukces. Shini natomiast nie wie nic, nawet tego co chce od życia, a jak mu się podsuwa możliwe drogi rozwoju, to je wszystkie neguje. Widzisz różnicę pomiędzy nastolatkiem w okresie rozwoju, a niespełna 30stolatkiem, który zatrzymał się na etapie statystycznego 10-12stolatka?

Nie! 18-latek de facto jest jeszcze dzieciakiem i bardzo czesto nie wie co NAPRAWDĘ chce w życiu robic. Bo tak naprawdę w tym wieku dzieciakowi a ogół WYDAJE SIĘ  że znalazł swoje powołanie, ale to za wceśnie by był pewien.

To, że ty tak miałeś, to nie oznacza, że tak mają wszyscy. Ci co odnoszą znaczące sukcesy na polu zawodowym, zaczynali realizować swoje pasje jeszcze w wieku dziecięcym. To dotyczy np wszystkich sportowców, muzyków czy ogólnie artystów.


Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak najbardziej. Moja zdolnośc obsługi udarówki  przed 30-ką zasadniczo kojarzy mi się z karniszem zamocowanym nad oknem w byłym pokoju mojej córki (z czasów gdy mieszkaliśmy jeszcze we troje; to chyba jedyny namacalny ślad); karnisz w rezultacie trzymał się tak sobie , nieco się chwiał (choc też i nie zrypał się na ziemię pod ciężarem firan i zasłony. Dziś na pewno dodatkowo wzmocniłbym mocowania masą betonową.

Ty to jednak debil jesteś. I kolejny raz swoim wpisem potwierdzasz, że nie tylko nie rozwijasz się, ale po prostu udowadniasz naszą rację. Karnisz mocowany.....masą betonową. Oczy krwawią od czytania. Tak na przyszłość - masa szpachlowa zbrojona włóknem (jak ci ręka lata i zamiast mieć otwór w rozmiarze wiertła, to masz elipsę o 2mm większą) i kołki duopower fishera z wkrętami. Kołki + wkręty rozmiar większe (jak otwory nie pozwalają, to po prostu rozmiar dłuższe) niż w zestawie montażowym. Możesz co najwyżej podstawę montażu posmarować klejem montażowym, ale też nie widzę takiego sensu.

503 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-10-30 15:21:32)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

No właśnie nie do końca w tej wersji, którą przedstawił Kaszpir (zwłaszcza nie klei się przekonywanie młodego że "od 15 lat czegoś powinien byc świadomy", by potem dowodzic że "tym się różni dorosły od dziecka", gdzie 15 lat temu chłopak - jako 12 latek - był jak najbardziej dzieckiem. Noż kurwa please...

.

Chłopie napij się melisy czy zjedz snikerska bo naprawdę żal się ciebie czyta ..

Pewnych rzeczy uczymy się jako dziecko. Niektórych zachować nawet w przedszkolu czy szkole podstawowej. Wiele dzieci potrafi nawet coś ugotować czy zrobić pranie. Wiele nastolatków jest bardziej "samodzielna" niż sporo starszy Shimi.

Moje córki miały chłopaków w przedszkolu smile Potem w podstawówce. Chodziły na bale  itd.  Wiele rzeczy dzieci uczą się w naprawdę młodym wieku.

U Shimiego widać braki sięgające dzieciństwa. Brak chodzenia do przedszkola i nauki samodzielności nawet w tym wieku. Wielu zachować jakie nabierają małe dzieci przebywające w towarzystwie rówieśników.
On przez lata był pod "kloszem" rodziców i takie efekty.

Dla niego wiele rzeczy oczywistych jest całkowicie nieoczywista smile

Więc nie czepiał się bzdur i słówek. Chodzi o pewne rzeczy które uczymy się i poznajemy jako dziecko i jest to dla nas normalne.
Moje 16letnie córki sa bardziej samodzielne od Shimego. Prać potrafią. Ugotowac obiad także. Nawet coś upiec.  Posprzątanie mieszkania też nie jest czymś dziwnym.

PS. Ja takim "Shimim" byłem. Moja matka mnie we wszystkim wyręczała. U mnie to matka nosiła spodnie. Ojciec był od wyższych celów. Ja też prawie nic nie potrafiłem. Tyle że mi cholernie zależało i sie uczyłem.
Też nawet pralki nie potrafiłem obsłużyć a co potrafiłem zrobić to hernatę wink
Tyle że zależało mi aby wyprowadzić sie z domu i samodzielnie żyć aby mieć możliwosć być samodzielny. W domu nie miałem możliwości. Dużo pomógł mi teściu "złota rączka". Dużo nauczył a ja chłonąłem wiedzę jak gąbka.
Jak jest determinacja i zależy to naprawdę da się ..

504 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-30 16:41:43)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Jestę_architektę napisał/a:

Jak najbardziej. Moja zdolnośc obsługi udarówki  przed 30-ką zasadniczo kojarzy mi się z karniszem zamocowanym nad oknem w byłym pokoju mojej córki (z czasów gdy mieszkaliśmy jeszcze we troje; to chyba jedyny namacalny ślad); karnisz w rezultacie trzymał się tak sobie , nieco się chwiał (choc też i nie zrypał się na ziemię pod ciężarem firan i zasłony. Dziś na pewno dodatkowo wzmocniłbym mocowania masą betonową.

Ty to jednak debil jesteś. I kolejny raz swoim wpisem potwierdzasz, że nie tylko nie rozwijasz się, ale po prostu udowadniasz naszą rację. Karnisz mocowany.....masą betonową. Oczy krwawią od czytania. Tak na przyszłość - masa szpachlowa zbrojona włóknem (jak ci ręka lata i zamiast mieć otwór w rozmiarze wiertła, to masz elipsę o 2mm większą) i kołki duopower fishera z wkrętami. Kołki + wkręty rozmiar większe (jak otwory nie pozwalają, to po prostu rozmiar dłuższe) niż w zestawie montażowym. Możesz co najwyżej podstawę montażu posmarować klejem montażowym, ale też nie widzę takiego sensu.

Wieszanie karnisza, przecież tu nie ma żadnej filozofii wink big_smile
" Jak to nie ma!? To filozofia idąca z całokształtu życiowego,- powiedział półgłosem mistrz
Masa betonowa będzie tu podstawą,- krzyknął"
   smile

https://mistrzowie.org/uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/202310/1697360574_by_Turbobms.jpg?1697360574

A karnisz jak karnisz, robi robotę na cały dzień big_smile

505

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

No właśnie nie do końca w tej wersji, którą przedstawił Kaszpir (zwłaszcza nie klei się przekonywanie młodego że "od 15 lat czegoś powinien byc świadomy", by potem dowodzic że "tym się różni dorosły od dziecka", gdzie 15 lat temu chłopak - jako 12 latek - był jak najbardziej dzieckiem. Noż kurwa please...

Shini dziwi się tutaj rzeczom, które w normalnych rodzinach uczy się PRZEDSZKOLAKÓW.

Ależ oczywiście że bullshit, co ci nawet  wykazała contrasenyaoblidada

Nic nie wykazała. Podała przykład DWÓCH osób. DWÓCH. A przykłady takich pojedynczych rodzynków znam i ja. Tylko widzisz - ja ich faktycznie znałem, bo to byli moi dość bliscy koledzy. I choć pozornie byli mamejami, to tylko sprawiali takie wrażenie. Bo to, że im coś nie szło to oni wiedzieli dlaczego i wiedzieli jak to zrobić, żeby poszło. I dość szybko wprowadzili to w życie na etapie studiów. I dlatego odnieśli sukces. Shini natomiast nie wie nic, nawet tego co chce od życia, a jak mu się podsuwa możliwe drogi rozwoju, to je wszystkie neguje. Widzisz różnicę pomiędzy nastolatkiem w okresie rozwoju, a niespełna 30stolatkiem, który zatrzymał się na etapie statystycznego 10-12stolatka?

Nie! 18-latek de facto jest jeszcze dzieciakiem i bardzo czesto nie wie co NAPRAWDĘ chce w życiu robic. Bo tak naprawdę w tym wieku dzieciakowi a ogół WYDAJE SIĘ  że znalazł swoje powołanie, ale to za wceśnie by był pewien.

To, że ty tak miałeś, to nie oznacza, że tak mają wszyscy. Ci co odnoszą znaczące sukcesy na polu zawodowym, zaczynali realizować swoje pasje jeszcze w wieku dziecięcym. To dotyczy np wszystkich sportowców, muzyków czy ogólnie artystów.


Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak najbardziej. Moja zdolnośc obsługi udarówki  przed 30-ką zasadniczo kojarzy mi się z karniszem zamocowanym nad oknem w byłym pokoju mojej córki (z czasów gdy mieszkaliśmy jeszcze we troje; to chyba jedyny namacalny ślad); karnisz w rezultacie trzymał się tak sobie , nieco się chwiał (choc też i nie zrypał się na ziemię pod ciężarem firan i zasłony. Dziś na pewno dodatkowo wzmocniłbym mocowania masą betonową.

Ty to jednak debil jesteś. I kolejny raz swoim wpisem potwierdzasz, że nie tylko nie rozwijasz się, ale po prostu udowadniasz naszą rację. Karnisz mocowany.....masą betonową. Oczy krwawią od czytania. Tak na przyszłość - masa szpachlowa zbrojona włóknem (jak ci ręka lata i zamiast mieć otwór w rozmiarze wiertła, to masz elipsę o 2mm większą) i kołki duopower fishera z wkrętami. Kołki + wkręty rozmiar większe (jak otwory nie pozwalają, to po prostu rozmiar dłuższe) niż w zestawie montażowym. Możesz co najwyżej podstawę montażu posmarować klejem montażowym, ale też nie widzę takiego sensu.

Wal się tępy pigmeju,Niech ci krwawią, ja nie dostaję orgazmu od wizyty w castoramie,pojawiam się tam gdy muszę. Studiowałem po to by nie byc fizolem, zawsze bardziej mnie pociągały książki i nigdy nie splamiłem się fizyczną pracą w celach zarobkowych. Nie zamierzam w to wnikac, bo mnie to po prostu kompletnie nie interesuje i nie interesowało. Ważne by się trzymało, tyle.

506

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Jestę_architektę napisał/a:

Jak najbardziej. Moja zdolnośc obsługi udarówki  przed 30-ką zasadniczo kojarzy mi się z karniszem zamocowanym nad oknem w byłym pokoju mojej córki (z czasów gdy mieszkaliśmy jeszcze we troje; to chyba jedyny namacalny ślad); karnisz w rezultacie trzymał się tak sobie , nieco się chwiał (choc też i nie zrypał się na ziemię pod ciężarem firan i zasłony. Dziś na pewno dodatkowo wzmocniłbym mocowania masą betonową.

Ty to jednak debil jesteś. I kolejny raz swoim wpisem potwierdzasz, że nie tylko nie rozwijasz się, ale po prostu udowadniasz naszą rację. Karnisz mocowany.....masą betonową. Oczy krwawią od czytania. Tak na przyszłość - masa szpachlowa zbrojona włóknem (jak ci ręka lata i zamiast mieć otwór w rozmiarze wiertła, to masz elipsę o 2mm większą) i kołki duopower fishera z wkrętami. Kołki + wkręty rozmiar większe (jak otwory nie pozwalają, to po prostu rozmiar dłuższe) niż w zestawie montażowym. Możesz co najwyżej podstawę montażu posmarować klejem montażowym, ale też nie widzę takiego sensu.

Wieszanie karnisza, przecież tu nie ma żadnej filozofii wink big_smile
" Jak to nie ma!? To filozofia idąca z całokształtu życiowego,- powiedział półgłosem mistrz
Masa betonowa będzie tu podstawą,- krzyknął"
   smile

https://mistrzowie.org/uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/202310/1697360574_by_Turbobms.jpg?1697360574

A karnisz jak karnisz, robi robotę na cały dzień big_smile

Miejsca kołków, durny pedalarzu. Mam astygmatyzm, więc bywa że otwór nie wychodzi mi równo okrągły. Na ogół jest ok, ale czasem nie przyłożę dokładnie pod kątem 90 stopni, bo astygmatyk nie ma kątomierza w oczach. A nie cały karnisz masą betonową. Boshhh...

507 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-30 19:38:55)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

A wiesz o tym, że... bzdury piszesz? Do manipulacji najczęściej posuwają się osoby z niskim poczuciem własnej wartości, toksyczne, które nie potrafiąc osiągnąć zamierzonego celu w oparciu o zdrowe zasady komunikacji, z czym Ty masz ewidentny problem, zaczynają - mniej lub bardziej świadomie - właśnie manipulować. Ty zaś piszesz o innym rodzaju manipulacji - tej, którą stosują na przykład handlowcy czy politycy, ja o tej, która u Ciebie coraz wyraźniej narasta.
W każdym razie coraz trudniej przychodzi Ci dyskusja z nami, więc nie potrafiąc znaleźć rzeczowych argumentów zaczynasz posuwać się do technik manipulacyjnych (piszę teraz bardzo ogólnie, w oderwaniu od powyższego), np. przekłamań albo filtracji otrzymywanych treści i skupianiu się na tym, co zgodne jest z przyjętą retoryką z jednoczesnym pomijaniem niewygodnych informacji.
I żeby nie było - ja wiem, że nasze posty na tym etapie nie są łatwe w odbiorze, ale nie tylko ja wychwyciłam u Ciebie takie próby, np. wspomniałam już, że ten sam fakt potrafisz przedstawić na dwa sposoby, zależnie od tego, co jest na dany moment wygodne, albo też udawać, że coś nie miało miejsca, nawet jeśli mamy to "na piśmie".

Nawet nie sądziłem, że istnieje inny rodzaj manipulacji niż taki jaki stosują handlowcy i politycy. Manipulacja zawsze mi się kojarzyła ze sterowaniem kimś dla osiągnięcia korzyści i nie sądziłem, że da się to robić nieświadomie. Zawsze myślałem, że do tego potrzeba ponadprzeciętnej inteligencji, braku empatii, braku moralności, wyrzutów sumienia i pełnej premedytacji.

Kaszpir007 napisał/a:

A czemu miało by mnie to cieszyć ???
Raczej przeraża ...

Bo tak naprawdę 18-letni człowiek to według przepisów osoba już dorosła a nie dziecko.

Ja po podstawówce poszedłem od razu do technikum bo chciałem mieć zawód i w miarę szybko zacząć pracować. Miałem już plany co dalej i je spełniłem.
Jak chodziłem do technikum to obok był internat. Sporo znajomych przyjeżdzało z dalej położonych wiosek i tam cały tydzień mieszkało i co najwyżej na weekend (choć nawet nie zawsze wracało do domu).
Nikogo to nie dziwiło.

Ja nie chodziłem na melaże ani nie imprezowałem. Patrząc na Ciebie nie chce mi się wierzyć że chodziłeś wink
Oczywiście miałem wtedy paczkę znajomych i się spotykaliśmy ale o jakims mega imprezowaniu raczej nie było mowy smile

Chodzi o to że obecnie wiele mlodzieży bardzo późno dojrzewa albo zupełnie nie dojrzewa i to mnie przeraża.

Znam ludzi koło 30-stki którzy nawet wiertarki nie potrafią obsłużyć. A odetkanie zlewu czy sedesu to normalnie dla nich sztuka jak lot na marsa.
Tak naprawdę nic nie potrafią. Dla mnie to nie do pomyślenia.

Są rzeczy które różnią osobę dorosłą od dziecka i samodzielenośc i odpowiedzialność to są chyba główne cechy ..

Już sporo postów było na ten temat więc tylko wyrażę swoje zdanie.

W większości się zgadzam z NO, 18 latek jest dorosły tylko na papierze i nigdzie więcej. 90% 18 latków, których kiedykolwiek znałem zarówno jak sam byłem w tym wieku jak i będąc młodszym lub starszym nie miało zbyt wiele wspólnego z dorosłością według waszej definicji. 18 latkowie, których znałem myśleli o samochodach, piłce nożnej, grach, imprezowaniu, chlaniu, zaliczaniu, marzeniach, wakacjach, niektórzy o maturze i studiach. Nikt nie myślał poważnie o przyszłości, o pracy, obowiązkach, zarabianiu, rodzinie itd. Przez 3 lata liceum ci ludzie się prawie nic nie zmienili, mając po 16 i po 19 lat byli tacy sami. Na studiach miałem gościa, który mając 32 lata wciąż myślał tylko o imprezowaniu, chlaniu i zaliczaniu, co tydzień melanż, a studiach to już były jego trzecie albo czwarte. Ja nigdy tak nie imprezowałem ale grupkę znajomych w liceum miałem, na kilku domówkach i w klubie byłem.

Też znam ludzi, którzy będąc po 30 nie potrafią obsłużyć wiertarki, a mimo to zarabiają średnią krajową. Ja też kiedyś tego nie umiałem i nie umiałbym do dziś gdyby praca mnie do tego nie zmusiła. Miałem kiedyś klienta, który dosłownie nie potrafił nawet wbijać gwoździ i bał się wymienić żarówkę, a mimo to miał piękną żonę, dziecko w drodze i zarabiał też coś koło średniej krajowej.

Tak jeszcze nawiązując do przykładu tych dwóch mega nieogarniętych typów z klasy contrasenyaoblidada. Tu nie ma żadnej reguły i oceny czy tez ogarnięcie społeczne nie mają zbyt wiele wspólnego z tym jak ktoś skończy. Ja też widziałem wiele takich przypadków jak i odwrotnych. Wielu moich znajomych jeszcze z podstawówki łagodnie mówiąc kiepsko skończyło mimo iż mieli same piątki ze wszystkiego. Tak samo z dziewczynami, nie jedna wzorowa uczennica z podstawówki czy gimnazjum jak tylko poszła do liceum to ruszyła w taki balet, że na studia już nie poszła bo na przykład musiała zajmować się dzieckiem. Było też sporo takich, którzy ledwo zdawali z klasy do klasy albo i nie zdawali, a teraz zarabiają grubo powyżej średniej krajowej. Jednak w większości przypadków dzieje się to dzięki rodzicom, którzy właśnie "załatwili" robotę albo u jakiegoś znajomego albo w rodzinnej firmie. Już nawet nie wiem ile razy słyszałem od kogoś, że on/ona nie będzie zapierdalać w rodzinnej firmie na wsi tylko wyprowadzi się do miasta, pójdzie na studia i podbije świat, a zaraz po studiach był powrót do rodzinnej firmy na wieś. Znajoma ze studiów była typową instagirl, Warszafka, sojowe latte i ogólnie "ona jest z miasta". Od razu po studiach wróciła na wieś i wstąpiła do straży pożarnej bo jej ojcec jest komendantem.

Kaszpir007 napisał/a:

Są ludzie którym nie można pomóc.
Tak jak narkomanowi nie pomoże jak damy mu kasę, bo od razu kupi narokotyki. A to sam narkoman najpierw musi się chcieć zmienić i sobie pomóc.

To raczej kiepski przykład bo narkomanów często trzeba fizycznie odizolować lub nawet ubezwłasnowolnić by ich wyleczyć. Narkoman na głodzie nie panuje nad sobą i mógłby zabić byle tylko dostać "działkę". 

Jack Sparrow napisał/a:

Shini dziwi się tutaj rzeczom, które w normalnych rodzinach uczy się PRZEDSZKOLAKÓW.

No nie daje mi to spokoju, Jack mógłbyś wypisać w jednym poście wszystkie rzeczy, które twoim zdaniem uczy się przedszkolaków? Pytam z ciekawości czy moja siostra jest dobrą matką i czy nauczyła dzieci wszystkiego co według dziadka z forum już powinny umieć.

Kaszpir007 napisał/a:

Pewnych rzeczy uczymy się jako dziecko. Niektórych zachować nawet w przedszkolu czy szkole podstawowej. Wiele dzieci potrafi nawet coś ugotować czy zrobić pranie. Wiele nastolatków jest bardziej "samodzielna" niż sporo starszy Shimi.

Moje córki miały chłopaków w przedszkolu smile Potem w podstawówce. Chodziły na bale  itd.  Wiele rzeczy dzieci uczą się w naprawdę młodym wieku.

U Shimiego widać braki sięgające dzieciństwa. Brak chodzenia do przedszkola i nauki samodzielności nawet w tym wieku. Wielu zachować jakie nabierają małe dzieci przebywające w towarzystwie rówieśników.
On przez lata był pod "kloszem" rodziców i takie efekty.

Dla niego wiele rzeczy oczywistych jest całkowicie nieoczywista smile

Więc nie czepiał się bzdur i słówek. Chodzi o pewne rzeczy które uczymy się i poznajemy jako dziecko i jest to dla nas normalne.
Moje 16letnie córki sa bardziej samodzielne od Shimego. Prać potrafią. Ugotowac obiad także. Nawet coś upiec.  Posprzątanie mieszkania też nie jest czymś dziwnym.

PS. Ja takim "Shimim" byłem. Moja matka mnie we wszystkim wyręczała. U mnie to matka nosiła spodnie. Ojciec był od wyższych celów. Ja też prawie nic nie potrafiłem. Tyle że mi cholernie zależało i sie uczyłem.
Też nawet pralki nie potrafiłem obsłużyć a co potrafiłem zrobić to hernatę wink
Tyle że zależało mi aby wyprowadzić sie z domu i samodzielnie żyć aby mieć możliwosć być samodzielny. W domu nie miałem możliwości. Dużo pomógł mi teściu "złota rączka". Dużo nauczył a ja chłonąłem wiedzę jak gąbka.
Jak jest determinacja i zależy to naprawdę da się ..

Zdaje się, że już pisałem, że w podstawówce i liceum miałem w miarę normalne relacje z innymi, tylko gimnazjum było piekłem. W podstawówce też chodziłem na szkolne bale, w liceum na domówki i do klubu, w sprzątaniu jestem całkiem niezły, prać już umiem. Nic z tych rzeczy nie pomogło w nauczeniu się samodzielności czy tym bardziej w znalezieniu dziewczyny. Większości rzeczy praktycznych czy może powinienem napisać "manualnych" uczę się dość szybko. Zobaczę raz czy dwa i w miarę ogarniam jak coś zrobić więc pewnie nawet tego gotowania nauczyłbym się dość szybko. Za to wiedza teoretyczna przychodzi mi bardzo wolno i muszę się sporo namęczyć by coś zapamiętać. Z tym kloszem i wyręczaniem to prawda ale też nie jest tak, że w ogóle nie mam żadnych umiejętności społecznych czy żadnych praktycznych umiejętności bo ich trochę mam choćby dzięki pracy. Można sobie pisać te choachingowe teksty ale determinacją nie zapłacę za wynajem mieszkania, rachunków, ani nie kupię za nią jedzenia.

Dowaliliście się do tego karnisza, a prawda jest taka, że większość ludzi nie potrafiłaby tego zrobić, nie mówiąc już o zamontowaniu kibla w zabudowie. Są różne rodzaje karniszy i różne rodzaje ściany, a więc i sposoby montażu będą różne, Jak ktoś nigdy tego nie robił to prędzej rozwali ścianę niż dobrze zamontuje ten karnisz. To jest to samo co ze skłądaniem mebli z IKEI, teoretycznie każdy powinien dać radę, a praktycznie, kiedyś przez prawie tydzień poprawialiśmy meble, które klient sam sobie zmontował.

508 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-30 19:48:23)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
2odiak napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:



Ty to jednak debil jesteś. I kolejny raz swoim wpisem potwierdzasz, że nie tylko nie rozwijasz się, ale po prostu udowadniasz naszą rację. Karnisz mocowany.....masą betonową. Oczy krwawią od czytania. Tak na przyszłość - masa szpachlowa zbrojona włóknem (jak ci ręka lata i zamiast mieć otwór w rozmiarze wiertła, to masz elipsę o 2mm większą) i kołki duopower fishera z wkrętami. Kołki + wkręty rozmiar większe (jak otwory nie pozwalają, to po prostu rozmiar dłuższe) niż w zestawie montażowym. Możesz co najwyżej podstawę montażu posmarować klejem montażowym, ale też nie widzę takiego sensu.

Wieszanie karnisza, przecież tu nie ma żadnej filozofii wink big_smile
" Jak to nie ma!? To filozofia idąca z całokształtu życiowego,- powiedział półgłosem mistrz
Masa betonowa będzie tu podstawą,- krzyknął"
   smile

https://mistrzowie.org/uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/202310/1697360574_by_Turbobms.jpg?1697360574

A karnisz jak karnisz, robi robotę na cały dzień big_smile

Miejsca kołków, durny pedalarzu. Mam astygmatyzm, więc bywa że otwór nie wychodzi mi równo okrągły. Na ogół jest ok, ale czasem nie przyłożę dokładnie pod kątem 90 stopni, bo astygmatyk nie ma kątomierza w oczach. A nie cały karnisz masą betonową. Boshhh...

Oho, brakło argumetów więc włączył się pritywny instynkt zwierzęcy w postaci inwektyw, bo czego od zakompleksionej niedirajdy więcej  oczekiwać. smile
Durniu to już musiał być poważny stan zagotowania. big_smile
A durny to jak narazie jesteś tylko ty, bo każdy, ale to każdy ma tu polew z tego co piszesz i co sobą prezentujesz.
Tłumaczy się  w ten sposób? Też tylko durny smile
A skoro nie potrafisz zrozumieć przekazu i prostej ironii,to też musisz być durny.
Durny, durnego durnym pogania , jesteś durniem do sześcianu smile
Naucz się wiercić, bo otwór jest zależny od prawidłowo dobranych obrotów, wiertła, techniki, doswiadzenia i pewnego obycia z elektronarzędziem durniu. smile
Strach cię gdziekolwiek wpuścić.
Prostej czynności nie potrafisz wykonać, a ludzi będziesz pouczał i wyzywał big_smile
Ja pierdole, no nie mogę big_smile big_smile big_smile

509

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wal się tępy pigmeju,Niech ci krwawią, ja nie dostaję orgazmu od wizyty w castoramie,pojawiam się tam gdy muszę. Studiowałem po to by nie byc fizolem, zawsze bardziej mnie pociągały książki i nigdy nie splamiłem się fizyczną pracą w celach zarobkowych. Nie zamierzam w to wnikac, bo mnie to po prostu kompletnie nie interesuje i nie interesowało. Ważne by się trzymało, tyle.

Nauczę się jak będę potrzebował

I jak poszło? big_smile


2odiak ten zabetonowany kibel zrobił mi dzień big_smile

510

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Miejsca kołków, durny pedalarzu. Mam astygmatyzm, więc bywa że otwór nie wychodzi mi równo okrągły. Na ogół jest ok, ale czasem nie przyłożę dokładnie pod kątem 90 stopni, bo astygmatyk nie ma kątomierza w oczach. A nie cały karnisz masą betonową. Boshhh...

Astygmatyzm jajcuje wiertła?

O MÓJ BOŻE. big_smile

2odiak napisał/a:

Naucz się wiercić, bo otwór jest zależny od prawidłowo dobranych obrotów, wiertła, techniki, doswiadzenia i pewnego obycia z elektronarzędziem durniu. smile


ALE PRZECIEŻ ON MA ASTYGMATYZM big_smile big_smile big_smile

511 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-30 19:54:31)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wal się tępy pigmeju,Niech ci krwawią, ja nie dostaję orgazmu od wizyty w castoramie,pojawiam się tam gdy muszę. Studiowałem po to by nie byc fizolem, zawsze bardziej mnie pociągały książki i nigdy nie splamiłem się fizyczną pracą w celach zarobkowych. Nie zamierzam w to wnikac, bo mnie to po prostu kompletnie nie interesuje i nie interesowało. Ważne by się trzymało, tyle.

Nauczę się jak będę potrzebował

I jak poszło? big_smile


2odiak ten zabetonowany kibel zrobił mi dzień big_smile

Jaki Mewiasz_architekt, taki klop karnisz. Proste big_smile

512 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-30 20:09:48)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wal się tępy pigmeju,Niech ci krwawią, ja nie dostaję orgazmu od wizyty w castoramie,pojawiam się tam gdy muszę. Studiowałem po to by nie byc fizolem, zawsze bardziej mnie pociągały książki i nigdy nie splamiłem się fizyczną pracą w celach zarobkowych. Nie zamierzam w to wnikac, bo mnie to po prostu kompletnie nie interesuje i nie interesowało. Ważne by się trzymało, tyle.

big_smile big_smile big_smile
Tym wpisem zrobiłes z siebie totalną pizdę i dykciarza Janusza paździerza big_smile
Tak naprawdę to nadajesz się do  niczego big_smile
Żeby wykonać prawidłowo otwór w ścianie, czy suficie wystarczy obejrzeć może z dwa filmiki na YouTube i ewentualnie poćwiczyć na sucho big_smile
Ja nie wierzę, że to się dzieje naprawdę big_smile big_smile big_smile
To są jakieś jaja big_smile big_smile big_smile
Niech mnie ktoś uszczypnie big_smile

513

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Zawsze myślałem, że do tego potrzeba ponadprzeciętnej inteligencji, braku empatii, braku moralności, wyrzutów sumienia i pełnej premedytacji.

Jesteś od roku na forum i historii o manipulatywnych toksykach i dwubiegunówkach tu jest bez liku. I dopiero teraz dotarło?

W większości się zgadzam z NO,

Oczywiście, że tak. Bo jest bardzo podobny do ciebie: pozbawiony ambicji, bierny i odklejony. Życie decyduje za niego. Nawet otworu wywiercić nie potrafi, a jeszcze przed chwilą płakał, że nie ma kasy na kurs i nawet nie ma od kogo pożyczyć. A kiedy tylko ktoś wytyka mu braki w podstawach i braki w logice, to obrzuca wszystkich błotem. W tym wątku już zwyzywał wszystkich, z którymi rozmawiał. Prawdziwy wzór do naśladowania big_smile

90% 18 latków, których kiedykolwiek znałem

Kolejny raz ta sama retoryka. Przecież cały twój problem polega na tym, że NIKOGO NIE ZNASZ. Nie potrafisz rozmawiać, nie potrafisz utrzymywać najprostszych relacji.

Nikt nie myślał poważnie o przyszłości, o pracy, obowiązkach, zarabianiu, rodzinie itd.

Bo nigdy nie poznałeś nikogo na tyle, aby ci się z takich rzeczy zwierzył. Bierzesz kreowaną powierzchowność za absolutną prawdę.

Ja nigdy tak nie imprezowałem ale grupkę znajomych w liceum miałem, na kilku domówkach i w klubie byłem.

Wielokrotnie podkreślałeś, ze z nikim nie trzymałeś, nie utrzymywałeś przyjaźni i miałeś jedynie dwie koleżanki. Wielokrotnie zaznaczałeś, że nigdzie nie wychodziłeś, nigdzie nie bywałeś. Była tylko szkoła, dom i rodzice zmuszający do nauki. Przestań kłamać, bo wszystko ci się rozjeżdża.

No nie daje mi to spokoju, Jack mógłbyś wypisać w jednym poście wszystkie rzeczy, które twoim zdaniem uczy się przedszkolaków? Pytam z ciekawości czy moja siostra jest dobrą matką i czy nauczyła dzieci wszystkiego co według dziadka z forum już powinny umieć.

Przecież to już było mówione tutaj wielokrotnie. To są podstawy społecznego współżycia i zachowania jak kto kogo zaprasza do tańca, czym są strefy intymne, co to jest 'zły dotyk', jak działa ludzkie ciało (polecam serię - 'Było Sobie Życie'). A w domu nauka posługiwania się nożem i widelcem, nauka robienia kanapek, jajka na miękko/twardo/jajecznicy czy paru innych prostych rzeczy. Ja pamiętam że robiłem faworki i pączki z mamą. Była też nauka prania, sprzątania, ścielenia łóżka. Wiadomo - że to nauka poprzez zabawę i część z tego była daleka od ideału, ale tak to wygląda na takim etapie. Nie śledzę po rodzinie co ich dzieciaki robią na zajęciach, ale u mnie były jeszcze takie rzeczy jak wyszywanie (robiliśmy poduszeczki na igiełki na dzień babci), wydzieranki, malowania jajek na Wielkanoc i wiele podobnych.

Zdaje się, że już pisałem, że w podstawówce i liceum miałem w miarę normalne relacje z innymi, tylko gimnazjum było piekłem.

NIE. Non stop i na każdym kroku podkreślałeś jak bardzo nie uczestniczyłeś w życiu społecznym i stąd twoje wycofanie, braki i stan dziewiczy.

prać już umiem.

Dodajmy, ze nauczyłeś się tego dopiero teraz. O ile w ogóle, bo mam wątpliwości. Skoro nie masz możliwości zrobienia sobie śniadania, to wątpię, aby mama pozwoliła ci zrobić pranie.

Dowaliliście się do tego karnisza, a prawda jest taka, że większość ludzi nie potrafiłaby tego zrobić, nie mówiąc już o zamontowaniu kibla w zabudowie. Są różne rodzaje karniszy i różne rodzaje ściany, a więc i sposoby montażu będą różne, Jak ktoś nigdy tego nie robił to prędzej rozwali ścianę niż dobrze zamontuje ten karnisz. To jest to samo co ze skłądaniem mebli z IKEI, teoretycznie każdy powinien dać radę, a praktycznie, kiedyś przez prawie tydzień poprawialiśmy meble, które klient sam sobie zmontował.

A to jest właśnie robienie z siebie życiowych niedojd. Jak to jest, że śmiejemy się z Amerykanów, którzy jednak majsterkują na potęgę, ludzie (ogólnie) robią sobie campery z dostawczaków, remontują stare posiadłości, modernizują stare samochody czy z traktorków ogrodowych robią buggy, a tu w Polsce jakieś same ciamajdy, co nie potrafią karnisza do samodzielnego montażu zamontować. Ja pierdole. Co za żenada.

514

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wal się tępy pigmeju,Niech ci krwawią, ja nie dostaję orgazmu od wizyty w castoramie,pojawiam się tam gdy muszę. Studiowałem po to by nie byc fizolem, zawsze bardziej mnie pociągały książki i nigdy nie splamiłem się fizyczną pracą w celach zarobkowych. Nie zamierzam w to wnikac, bo mnie to po prostu kompletnie nie interesuje i nie interesowało. Ważne by się trzymało, tyle.

big_smile big_smile big_smile
Tym wpisem zrobiłes z siebie totalną pizdę i dykciarza Janusza paździerza big_smile
Tak naprawdę to nadajesz się do  niczego big_smile
Żeby wykonać prawidłowo otwór w ścianie, czy suficie wystarczy obejrzeć może z dwa filmiki na YouTube i ewentualnie poćwiczyć na sucho big_smile
Ja nie wierzę, że to się dzieje naprawdę big_smile big_smile big_smile

Jak to czytałem, to tak parsknąłem, że lapka herbatą oplułem. big_smile:D:D

515 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-31 00:35:22)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Ten karnisz to i mi zrobił dzień, bo to jest naprawdę baaaardzo "skomplikowana" czynność wink O podtynkowej zabudowie nawet nie wspomnę big_smile.

No cóż, ja w wieku lat ok. 15 potrafiłam prać i sama prałam oraz prasowałam swoje rzeczy (no właśnie, Shinni, koszulę potrafisz uprasować?), jakiś rok później zrobić tort na urodziny, bo moim zdaniem usmażenie schabowego to jest czynność o trudności dla dziesięciolatka. Miałam jakieś 17 lat, kiedy samodzielnie wytapetowałam sobie pokój, zamontowałam gniazdka, podłączyłam i powiesiłam lampę, kupiłam i skręciłam regał i biurko, o tak banalnej czynności jak wywiercenie dziur w ścianie pod obrazki nawet nie wspomnę, ale już wtedy z całego zestawu ojca potrafiłam wybrać odpowiednie wiertło do betonu, bo wiedziałam, że to do drewna się nie nada.
Dlaczego ja to robiłam? Bo chciałam się nauczyć i miałam z tego wielką frajdę, że potrafię i że nie muszę za każdym razem czekać aż tata, który na pewno by mi to zrobił, znajdzie czas, bo dużo pracował.
I żeby nie było - sprawdzić poziom oleju w maluszku, którym jeździłam czy wymienić świecę również potrafiłam. Oczywiście, że tata to ogarniał, ale ja chciałam wiedzieć, potrafić, sama się do tego pchałam. Właśnie dzięki temu, jak już się wyprowadziłam, to byłam w pełni za siebie odpowiedzialna i samodzielna.

516

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Priscilla no, ale to taka prawda - to albo są czynności, albo przedmioty/konstrukcje tak zaprojektowane, aby mógł je zamontować/naprawić każdy człowiek. Nawet taki z lekkimi deficytami. Więc jak ktoś robi z tego fizykę kwantową i technologie rakietowe, to wywołuje to uśmiech politowania u 'normalnych' ludzi.

517

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Karnisz, kibel w zabudowie, astygmatyzm i moi ulubieńcy big_smile. Niezły cyrk big_smile.

518 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-31 12:20:26)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Ten karnisz to i mi zrobił dzień, bo to jest naprawdę baaaardzo "skomplikowana" czynność wink O podtynkowej zabudowie nawet nie wspomnę big_smile.

No cóż, ja w wieku lat ok. 15 potrafiłam prać i sama prałam oraz prasowałam swoje rzeczy (no właśnie, Shinni, koszulę potrafisz uprasować?), jakiś rok później zrobić tort na urodziny, bo moim zdaniem usmażenie schabowego to jest czynność o trudności dla dziesięciolatka. Miałam jakieś 17 lat, kiedy samodzielnie wytapetowałam sobie pokój, zamontowałam gniazdka, podłączyłam i powiesiłam lampę, kupiłam i skręciłam regał i biurko, o tak banalnej czynności jak wywiercenie dziur w ścianie pod obrazki nawet nie wspomnę, ale już wtedy z całego zestawu ojca potrafiłam wybrać odpowiednie wiertło do betonu, bo wiedziałam, że to do drewna się nie nada.
Dlaczego ja to robiłam? Bo chciałam się nauczyć i miałam z tego wielką frajdę, że potrafię i że nie muszę za każdym razem czekać aż tata, który na pewno by mi to zrobił, znajdzie czas, bo dużo pracował.
I żeby nie było - sprawdzić poziom oleju w maluszku, którym jeździłam czy wymienić świecę również potrafiłam. Oczywiście, że tata to ogarniał, ale ja chciałam wiedzieć, potrafić, sama się do tego pchałam. Właśnie dzięki temu, jak już się wyprowadziłam, to byłam w pełni za siebie odpowiedzialna i samodzielna.

I chwalisz się że sprawiało Ci to frajdę? Ja od początku nie ukrywałem że majsterkowanie i tym podobne rzeczy kompletnie mnie nie kręcą i robię to jedynie wtedy gdy konieczność wymaga (czyli na przykład gdy trzeba wymienić kran) i gdy nikt inny tego nie zrobi. Nie dorabiam ideologii, nie zamierzam udawać że to lubię.

Wspomniany karnisz montowałem w czasach gdy nie musiałem takich rzeczy robić, bo mogłem liczyc na ojca; wtedy średnio wiertarkę musiałem brać do ręki może raz do roku. Tapetowanie odpuściłem w zasadzie po jednym podejsciu, bo za cholere nie szło mi dopasowanie na całym ciągu (to akurat JEST pokłosie astygmatyzmu; z jakiegoś też powodu jeszcze w ogólniaku w koszykówce nie mogłem trafić spod samego kosza, a znacznie lepiej szły mi rzuty za 3 pkt.).
Natomiast mocowany przeze mnie kilka lat temu uchwyt na ławkę do ćwiczeń trzyma się jak skała,  gdyby był wyżej to pewnie sam mógłbym się na nim zawiesić. Z drugiej strony też nie zawsze wiadomo co jest w samej ścianie, różnie budowano te kilkadziesiąt lat temu.

519

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Ale udajesz, że potrafisz, bo miałeś potrzebę i się nauczyłeś. A tymczasem udowodniłeś, że nie potrafisz i się nie nauczyłeś, skoro wyskakujesz z "masą betonową" przy montażu karnisza, a niechlujnie wywiercone otwory tłumaczysz astygmatyzmem.

520

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Sami fachowcy na forum, mam kogo polecać klientom. Mimo iż sam dałbym radę zrobić większość z tego co tu piszecie, nie licząc gotowania czy pieczenia to nadal uważam, że przesadzacie. Wy umiecie to wszystko i chwała wam za to ale mówić, że to jest normalne i każdy powinien umieć zamontować ten karnisz czy wytapetować ścianę to już przesada. Ten montaż kibla w zabudowie to już totalnie wyższy poziom i do tego zawsze się bierze prawdziwego fachowca. Że wszystkich mieszkań/domów/budów, a trochę ich było tylko raz widziałem jak właściciel sam próbował zamontować kibel z geberitem. Skończyło się na tym, że rozwalił i kibel i płytki i jeszcze rury odpływowe były źle zamontowane. Zamiast zaoszczędzić to jeszcze dołożył za nowe materiały i fachowca.

Posty [ 456 do 520 z 564 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024