Priscilla napisał/a:A wiesz o tym, że... bzdury piszesz? Do manipulacji najczęściej posuwają się osoby z niskim poczuciem własnej wartości, toksyczne, które nie potrafiąc osiągnąć zamierzonego celu w oparciu o zdrowe zasady komunikacji, z czym Ty masz ewidentny problem, zaczynają - mniej lub bardziej świadomie - właśnie manipulować. Ty zaś piszesz o innym rodzaju manipulacji - tej, którą stosują na przykład handlowcy czy politycy, ja o tej, która u Ciebie coraz wyraźniej narasta.
W każdym razie coraz trudniej przychodzi Ci dyskusja z nami, więc nie potrafiąc znaleźć rzeczowych argumentów zaczynasz posuwać się do technik manipulacyjnych (piszę teraz bardzo ogólnie, w oderwaniu od powyższego), np. przekłamań albo filtracji otrzymywanych treści i skupianiu się na tym, co zgodne jest z przyjętą retoryką z jednoczesnym pomijaniem niewygodnych informacji.
I żeby nie było - ja wiem, że nasze posty na tym etapie nie są łatwe w odbiorze, ale nie tylko ja wychwyciłam u Ciebie takie próby, np. wspomniałam już, że ten sam fakt potrafisz przedstawić na dwa sposoby, zależnie od tego, co jest na dany moment wygodne, albo też udawać, że coś nie miało miejsca, nawet jeśli mamy to "na piśmie".
Nawet nie sądziłem, że istnieje inny rodzaj manipulacji niż taki jaki stosują handlowcy i politycy. Manipulacja zawsze mi się kojarzyła ze sterowaniem kimś dla osiągnięcia korzyści i nie sądziłem, że da się to robić nieświadomie. Zawsze myślałem, że do tego potrzeba ponadprzeciętnej inteligencji, braku empatii, braku moralności, wyrzutów sumienia i pełnej premedytacji.
Kaszpir007 napisał/a:A czemu miało by mnie to cieszyć ???
Raczej przeraża ...
Bo tak naprawdę 18-letni człowiek to według przepisów osoba już dorosła a nie dziecko.
Ja po podstawówce poszedłem od razu do technikum bo chciałem mieć zawód i w miarę szybko zacząć pracować. Miałem już plany co dalej i je spełniłem.
Jak chodziłem do technikum to obok był internat. Sporo znajomych przyjeżdzało z dalej położonych wiosek i tam cały tydzień mieszkało i co najwyżej na weekend (choć nawet nie zawsze wracało do domu).
Nikogo to nie dziwiło.
Ja nie chodziłem na melaże ani nie imprezowałem. Patrząc na Ciebie nie chce mi się wierzyć że chodziłeś 
Oczywiście miałem wtedy paczkę znajomych i się spotykaliśmy ale o jakims mega imprezowaniu raczej nie było mowy 
Chodzi o to że obecnie wiele mlodzieży bardzo późno dojrzewa albo zupełnie nie dojrzewa i to mnie przeraża.
Znam ludzi koło 30-stki którzy nawet wiertarki nie potrafią obsłużyć. A odetkanie zlewu czy sedesu to normalnie dla nich sztuka jak lot na marsa.
Tak naprawdę nic nie potrafią. Dla mnie to nie do pomyślenia.
Są rzeczy które różnią osobę dorosłą od dziecka i samodzielenośc i odpowiedzialność to są chyba główne cechy ..
Już sporo postów było na ten temat więc tylko wyrażę swoje zdanie.
W większości się zgadzam z NO, 18 latek jest dorosły tylko na papierze i nigdzie więcej. 90% 18 latków, których kiedykolwiek znałem zarówno jak sam byłem w tym wieku jak i będąc młodszym lub starszym nie miało zbyt wiele wspólnego z dorosłością według waszej definicji. 18 latkowie, których znałem myśleli o samochodach, piłce nożnej, grach, imprezowaniu, chlaniu, zaliczaniu, marzeniach, wakacjach, niektórzy o maturze i studiach. Nikt nie myślał poważnie o przyszłości, o pracy, obowiązkach, zarabianiu, rodzinie itd. Przez 3 lata liceum ci ludzie się prawie nic nie zmienili, mając po 16 i po 19 lat byli tacy sami. Na studiach miałem gościa, który mając 32 lata wciąż myślał tylko o imprezowaniu, chlaniu i zaliczaniu, co tydzień melanż, a studiach to już były jego trzecie albo czwarte. Ja nigdy tak nie imprezowałem ale grupkę znajomych w liceum miałem, na kilku domówkach i w klubie byłem.
Też znam ludzi, którzy będąc po 30 nie potrafią obsłużyć wiertarki, a mimo to zarabiają średnią krajową. Ja też kiedyś tego nie umiałem i nie umiałbym do dziś gdyby praca mnie do tego nie zmusiła. Miałem kiedyś klienta, który dosłownie nie potrafił nawet wbijać gwoździ i bał się wymienić żarówkę, a mimo to miał piękną żonę, dziecko w drodze i zarabiał też coś koło średniej krajowej.
Tak jeszcze nawiązując do przykładu tych dwóch mega nieogarniętych typów z klasy contrasenyaoblidada. Tu nie ma żadnej reguły i oceny czy tez ogarnięcie społeczne nie mają zbyt wiele wspólnego z tym jak ktoś skończy. Ja też widziałem wiele takich przypadków jak i odwrotnych. Wielu moich znajomych jeszcze z podstawówki łagodnie mówiąc kiepsko skończyło mimo iż mieli same piątki ze wszystkiego. Tak samo z dziewczynami, nie jedna wzorowa uczennica z podstawówki czy gimnazjum jak tylko poszła do liceum to ruszyła w taki balet, że na studia już nie poszła bo na przykład musiała zajmować się dzieckiem. Było też sporo takich, którzy ledwo zdawali z klasy do klasy albo i nie zdawali, a teraz zarabiają grubo powyżej średniej krajowej. Jednak w większości przypadków dzieje się to dzięki rodzicom, którzy właśnie "załatwili" robotę albo u jakiegoś znajomego albo w rodzinnej firmie. Już nawet nie wiem ile razy słyszałem od kogoś, że on/ona nie będzie zapierdalać w rodzinnej firmie na wsi tylko wyprowadzi się do miasta, pójdzie na studia i podbije świat, a zaraz po studiach był powrót do rodzinnej firmy na wieś. Znajoma ze studiów była typową instagirl, Warszafka, sojowe latte i ogólnie "ona jest z miasta". Od razu po studiach wróciła na wieś i wstąpiła do straży pożarnej bo jej ojcec jest komendantem.
Kaszpir007 napisał/a:Są ludzie którym nie można pomóc.
Tak jak narkomanowi nie pomoże jak damy mu kasę, bo od razu kupi narokotyki. A to sam narkoman najpierw musi się chcieć zmienić i sobie pomóc.
To raczej kiepski przykład bo narkomanów często trzeba fizycznie odizolować lub nawet ubezwłasnowolnić by ich wyleczyć. Narkoman na głodzie nie panuje nad sobą i mógłby zabić byle tylko dostać "działkę".
Jack Sparrow napisał/a:Shini dziwi się tutaj rzeczom, które w normalnych rodzinach uczy się PRZEDSZKOLAKÓW.
No nie daje mi to spokoju, Jack mógłbyś wypisać w jednym poście wszystkie rzeczy, które twoim zdaniem uczy się przedszkolaków? Pytam z ciekawości czy moja siostra jest dobrą matką i czy nauczyła dzieci wszystkiego co według dziadka z forum już powinny umieć.
Kaszpir007 napisał/a:Pewnych rzeczy uczymy się jako dziecko. Niektórych zachować nawet w przedszkolu czy szkole podstawowej. Wiele dzieci potrafi nawet coś ugotować czy zrobić pranie. Wiele nastolatków jest bardziej "samodzielna" niż sporo starszy Shimi.
Moje córki miały chłopaków w przedszkolu
Potem w podstawówce. Chodziły na bale itd. Wiele rzeczy dzieci uczą się w naprawdę młodym wieku.
U Shimiego widać braki sięgające dzieciństwa. Brak chodzenia do przedszkola i nauki samodzielności nawet w tym wieku. Wielu zachować jakie nabierają małe dzieci przebywające w towarzystwie rówieśników.
On przez lata był pod "kloszem" rodziców i takie efekty.
Dla niego wiele rzeczy oczywistych jest całkowicie nieoczywista 
Więc nie czepiał się bzdur i słówek. Chodzi o pewne rzeczy które uczymy się i poznajemy jako dziecko i jest to dla nas normalne.
Moje 16letnie córki sa bardziej samodzielne od Shimego. Prać potrafią. Ugotowac obiad także. Nawet coś upiec. Posprzątanie mieszkania też nie jest czymś dziwnym.
PS. Ja takim "Shimim" byłem. Moja matka mnie we wszystkim wyręczała. U mnie to matka nosiła spodnie. Ojciec był od wyższych celów. Ja też prawie nic nie potrafiłem. Tyle że mi cholernie zależało i sie uczyłem.
Też nawet pralki nie potrafiłem obsłużyć a co potrafiłem zrobić to hernatę 
Tyle że zależało mi aby wyprowadzić sie z domu i samodzielnie żyć aby mieć możliwosć być samodzielny. W domu nie miałem możliwości. Dużo pomógł mi teściu "złota rączka". Dużo nauczył a ja chłonąłem wiedzę jak gąbka.
Jak jest determinacja i zależy to naprawdę da się ..
Zdaje się, że już pisałem, że w podstawówce i liceum miałem w miarę normalne relacje z innymi, tylko gimnazjum było piekłem. W podstawówce też chodziłem na szkolne bale, w liceum na domówki i do klubu, w sprzątaniu jestem całkiem niezły, prać już umiem. Nic z tych rzeczy nie pomogło w nauczeniu się samodzielności czy tym bardziej w znalezieniu dziewczyny. Większości rzeczy praktycznych czy może powinienem napisać "manualnych" uczę się dość szybko. Zobaczę raz czy dwa i w miarę ogarniam jak coś zrobić więc pewnie nawet tego gotowania nauczyłbym się dość szybko. Za to wiedza teoretyczna przychodzi mi bardzo wolno i muszę się sporo namęczyć by coś zapamiętać. Z tym kloszem i wyręczaniem to prawda ale też nie jest tak, że w ogóle nie mam żadnych umiejętności społecznych czy żadnych praktycznych umiejętności bo ich trochę mam choćby dzięki pracy. Można sobie pisać te choachingowe teksty ale determinacją nie zapłacę za wynajem mieszkania, rachunków, ani nie kupię za nią jedzenia.
Dowaliliście się do tego karnisza, a prawda jest taka, że większość ludzi nie potrafiłaby tego zrobić, nie mówiąc już o zamontowaniu kibla w zabudowie. Są różne rodzaje karniszy i różne rodzaje ściany, a więc i sposoby montażu będą różne, Jak ktoś nigdy tego nie robił to prędzej rozwali ścianę niż dobrze zamontuje ten karnisz. To jest to samo co ze skłądaniem mebli z IKEI, teoretycznie każdy powinien dać radę, a praktycznie, kiedyś przez prawie tydzień poprawialiśmy meble, które klient sam sobie zmontował.