Flow z kolegą - pomóżcie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 564 ]

391

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale wracając do Shiniego: jeśli widzisz jakieś podobieństwa, to zgodnie z zasadą "jeśli mówisz A, to musisz powiedziec i B" musisz też przyznac że najlepiej z całego tutejszego grona rozumiem jego obawy i wiem co trzeba zrobic żeby ruszył do przodu

A ginekologiem może być tylko kobieta. Onkologiem tylko ten, co sam miał raka, a samochód może zaprojektować jedynie kierowca. To takie myślenie chłopca małorolnego, co go przed chwilą oderwano od pługa, a który świat zna jedynie z ekranu.

Widzisz w nim jedynie to, co sam przerabiałeś. A z czego utrzymujesz, że wyszedłeś, choć przed chwilą płakałeś na swój nędzny żywot, bo nawet kilku tyś na kurs czy tam szkolenie nie jesteś w stanie uciułać i nie znasz nawet nikogo, kto takimi kwotami dysponuje. Zbliżasz się do 50tki, w życiu nie osiągnąłeś sumarycznie nic szczególnego, a cokolwiek udało ci się osiągnąć jedynie przez coś, na co wpływu nie masz (wielokrotnie chwalony wysoki wzrost). Gratuluję poczucia humoru. Życie decyduje za ciebie, a pouczasz innych.

Drogi kurduplu, od samego początku zakładasz że człowiek potrzebuje zrobić to wszystko co ty żeby osiągnąć zadowolenie z życia. Ja je miałem bez tego wszystkiego, bo po prostu nie potrzebuję aż tyle by stwierdzić że to mi wystarczy. Mieszkanie, praca wystarczająca na żarcie,crachunki i jakieś drobne przyjemności. Auto.mam służbowe odkąd zawodowo pamiętam, więc nie muszę go kupować. Pracuje tyle ile muszę, bo też i pracoholikiem nigdy nie byłem. Co potrzebowałem, to życie mi dało, a te czesc której mi brakowało lub będzie brakować, to sobie dopracowalem/dopracuję. I tyle. I tak samo znam motywujący wpływ realnej, namacalnej nagrody i tak samo wyśmiewam wolontariat, bo nie dysponuje ani nadmiarem czasu ani chęci żeby robić coś za frajer (no, może w schronisku dla zwierząt mógłbym coś troszkę, ale byłoby to.niezwiazane zupełnie z pracą).

To na razie na tyle. Muszę lecieć bo praca wzywa, a i plany na popołudnie i wieczór mam inne niż tu siedzieć.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Przede wszystkim sama jestem introwertyczką i nie mam odczucia, żeby mnie to w jakikolwiek sposób ograniczało. To nie jest tak, że sam introwertyzm człowieka blokuje, po prostu inaczej ładujemy baterie i nieco inaczej odbieramy towarzystwo innych ludzi (potrzebujemy od nich czegoś innego niż ekstawertycy i w innym wymiarze, ale to by było na tyle), niemniej w żadnej mierze nie stanowi to przyczyny społecznej fobii ani nie czyni nas odludkami. Jeśli jest inaczej, to problem ewidentnie jest głębszy, dużo głębszy i dużo bardziej skomplikowany.

Już mu tu wklejałem cytaty z jakiegoś portalu o zdrowiu psychicznym o introwertyzmie. To, że introwertyk to odludek, to jest po prostu mit. Nieprawdziwy. Alienowanie się, niechęć do ludzi (czy wręcz strach przed nimi) to nie introwertyzm . To zaburzenia wymagające leczenia.

Jack Sparrow napisał/a:

(...) Bo nie uwierzę, że dla niemal 30letniego konia mamusia ciągle gotuje.....

Lepiej w to uwierz big_smile. Przecież ten chłopak dopiero co ledwie nauczył się obsługiwać pralkę, a Ty chciałbyś, żeby ogarniał tak ekstremalne umiejętności? yikes
Zresztą w jego wizji jak już sobie kogoś znajdzie, to wtedy razem będą dojrzewać, to pewnie i uczyć się gotować także.

Shit. Faktycznie o tym zapomniałem. Nie wiem, kurde jak to jest możliwe, żeby wyręczać dziecko w absolutnie wszystkim. Ja byłem angażowany do wszystkiego już od dziecka. Wiadomo - nauka poprzez zabawę. I zapewne w tym robieniu porządków czy pomocy w gotowaniu jako przedszkolak to bardziej przeszkadzałem niż pomagałem, ale to przecież od takich rzeczy się zaczyna. A co za problem posortować pranie z takim dzieckiem? Co za problem kazać mu to wsadzić do pralki (zabawę jaką przy tym miałem, to pamiętam do tej pory), albo dać mu nasypać odmierzoną wcześniej porcję  proszku do wskazanej przegródki.

393 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-21 10:03:54)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Drogi kurduplu,

Kolejna inwektywa z twojej strony do kolejnego usera i ty narzekasz na hejt w necie? Bądź przynajmniej konsekwentny, bo zalatuje od ciebie żałością, desperacją i hipokryzją.


od samego początku zakładasz że człowiek potrzebuje zrobić to wszystko co ty żeby osiągnąć zadowolenie z życia

Nie to co ja. Ale JAK ja. I jak absolutnie każdy człowiek na ziemi, który odniósł szczęście, spełnienie i sukces. Bo to są schematy uniwersalne w każdej kulturze i w każdej religii. Tak działa też rynek edukacji, a potem praca. Bo skoro rozwój nie jest potrzebny to skąd szkoła? Skąd kursy i szkolenia zwiększające kompetencje, w których sam chciałeś uczestniczyć? Skąd idea religii i filozofii, które mają odpowiadać na nasze wewnętrzne pytania? Kurde, nawet zwierzęta się potrafią uczyć. Ale nie - N_O wie lepiej. Rozwój to bzdura. Kłamstwo i strata czasu.


Ja je miałem bez tego wszystkiego, bo po prostu nie potrzebuję aż tyle by stwierdzić że to mi wystarczy.

Gówno prawda. Jak to ci tak wystarczało i jak taki super było, to czemu żona cie zostawiła? Czemu tak późno rozpocząłeś przygody z kobietami? Czemu tak płakałeś, jak to zawodowo jesteś w dupie i nie dość, ze samemu nie masz na ten kurs, to jeszcze nie znasz nikogo, kto by ci pożyczył (i to już mówi najwięcej o tym, jakim jesteś człowiekiem) ?

Nie dość, ze hipokryta, to jeszcze zwyczajny kłamca i bajkopisarz.

394

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Drogi kurduplu,

Kolejna inwektywa z twojej strony do kolejnego usera i ty narzekasz na hejt w necie? Bądź przynajmniej konsekwentny, bo zalatuje od ciebie żałością, desperacją i hipokryzją.


od samego początku zakładasz że człowiek potrzebuje zrobić to wszystko co ty żeby osiągnąć zadowolenie z życia

Nie to co ja. Ale JAK ja. I jak absolutnie każdy człowiek na ziemi, który odniósł szczęście, spełnienie i sukces. Bo to są schematy uniwersalne w każdej kulturze i w każdej religii. Tak działa też rynek edukacji, a potem praca. Bo skoro rozwój nie jest potrzebny to skąd szkoła? Skąd kursy i szkolenia zwiększające kompetencje, w których sam chciałeś uczestniczyć? Skąd idea religii i filozofii, które mają odpowiadać na nasze wewnętrzne pytania? Kurde, nawet zwierzęta się potrafią uczyć. Ale nie - N_O wie lepiej. Rozwój to bzdura. Kłamstwo i strata czasu.


Ja je miałem bez tego wszystkiego, bo po prostu nie potrzebuję aż tyle by stwierdzić że to mi wystarczy.

Gówno prawda. Jak to ci tak wystarczało i jak taki super było, to czemu żona cie zostawiła? Czemu tak późno rozpocząłeś przygody z kobietami? Czemu tak płakałeś, jak to zawodowo jesteś w dupie i nie dość, ze samemu nie masz na ten kurs, to jeszcze nie znasz nikogo, kto by ci pożyczył (i to już mówi najwięcej o tym, jakim jesteś człowiekiem) ?

Nie dość, ze hipokryta, to jeszcze zwyczajny kłamca i bajkopisarz.

A ty tepy kurduplu dalej niczego nie jarzysz  lol

Wbij sobie wreszcie do łba że od samego początku te "pogoń za sukcesem" w twoim wyobrażeniu miałem w pompie. Zależało mi wyłącznie na tym by skończyć studia (głównie po to by jako osoba z wyższym wykształceniem dołączyć do inteligencji, do której wcześniejsze pokolenia z obu stron mojej rodziny dołączyły dekady wcześniej; czyli tu mamy jedyny cel w kategoriach "być" na jakim mi zależało, po prostu nie wypadało nie skończyć studiów, bo stalbym się zalałą rodziny), a po studiach znaleźć robote która pozwoli mi się utrzymać. Nigdy nie miałem ciągot do zarządzania zasobami ludzkimi (w przeciwieństwie do mojej ex, którą ciągnęło i do r,adzenia i do kasy, na którą była łasa). Jakiś czas temu świadomie poinformowałem.mojego przełożonego (idzie za jakiś czas na emeryturę) że nie zamierzam przejmować jego stanowiska, bo uważam że nie warto, bardzo mi dobrze z tym że jestem odpowiedzialny tylko za siebie i że nikt nie trzyma mnie na smyczy non stop. Swoboda, brak przesadnego stresu, mniejsza odpowiedzialnosc.... to wolę.

A rejestrowałem się tu zaraz po rozwodzie: rozbity, gnojony przez chciwą i żądną władzy  psychopatkę latami, bo jej kuzyn- pijak bez studiów miał więcej kasy niż ona.  W takim stanie, dwucyfrową liczbę lat od wypadnięcia z rynku po prostu uwierzyłem w bajki tutejszych (pokroju Koralina, Kasssji czy M!ri) toksyczek że facet bez zarobków wielkości   2-3 srednich nie ma prawa mieć żadnych wymagań względem kobiety. Stąd też I dół totalny w postach z tego okresu. Po czasie się okazało że jednak mam większą wartość dla kobiet niż próbowały mi wcisnąć toksyczki tu i na Kafeterii, co więcej jednak są też kobiety rozsądnie myślące, które nie gnoją lecz wspierają. Jakoś obecna (którą to ja poderwałem, a nie brałem co popadlo) widzi we mnie zalety, więc nie widzę powodu by się zamartwiać i przejmować wysrywami toksyków. I to na tyle.

395

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Ale wiesz, że to akurat ty tutaj jesteś największym toksykiem, który wyzywa i poniża innych tylko dlatego, że brak ci kontrargumentu?

Jesteś bierną życiowo fają i uważasz, że to jedyna droga do szczęścia, a każdy kto pracuje więcej i więcej zarabia to frajer. Dajesz z siebie minimum. I minimum od życia dostajesz. A co gorsza, to dorabiasz do tego filozofię, że to jedyna droga do spełnienia.

396

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Ludzie dajcie sobie spokój smile

Ludzie mają różne marzenia i każdemu na czymś innym zależy. Jeden chce być piekarzem czy malarzem a inny dyrektorem wink
Każdy zawód jest potrzebny (albo może większość) wink

Ja jak byłem nastolatkiem to miałem pewne cele i marzenia. To co chciałem osiągnąć osiągnąłem , choć przez kilka lat wymagało to wysilonej pracy aby zarobić opodwiednią kwotę smile
Potem dzięki temu miałem łatwiej i mogłem spełniać następne marzenia.

Teraz zwolniłem i ciesze się z tego co mam i z tego na co mogę sobie pozwolić ...

Żyję spokojnie. Pracuje tyle aby stać mnie bylo na to co potrzebuje i itd.
Teraz raczej wyznaję zasadę "slow-life" wink

Ale prawda jest taka że Shimi przespał z 10lat ...

W obecnym wieku już dawno powinien być samodzielny i mieszkać sam w wynajomowanym mieszkaniu albo "własnym" mieszkaniu.
Mieć już pewien kapitał ...
Mieć jakieś asy aby być "ciekawym" dla kobiet ...

Obecnie nie jest i nie będzie ciekawy dla żadnej kobiety.

Osobiście uważam że stracił najlepszy okres na rozwój. W wieku 20-30lat efektywność nauki, pracy i wysiłku jest najwyższa. I ewentulaną karierę i majątek właśnie w tym czasie się zdobywa.
Później koło 40-stki człowiek ma już pewiem majątek i stabilizacje.

Kobiety od facetów koło 30-stki czy po 30-stce wymagają sporo, bo jest spory wybór na rynku.

Ale tak samo jest w drugą stronę.

397

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

Kiedy ostatnim razem byłeś na badaniach podstawowych? Raz w roku powinieneś zrobić morfologię, cholesterol, glukozę, itd. Lekarz POZ ma obowiązek przepisać ci takie badanie jeśli przyjdziesz i powiesz, że chcesz (raz na 12 miesięcy). Tak jak już pisałam, podejrzewam, że ta twoja apatia to efekt niedoboru mikroelementów. W badaniach podstawowych ci to nie wyjdzie, ale od czegoś trzeba zacząć, bo możesz mieć i poważniejsze niedobory. Możesz też zbadać wit. B12 (kosztuje ok 45 zł), jeśli wyjdzie ci niski wynik, to znaczy, że najprawdopodobniej masz źle zbilansowaną dietę. Podejrzewam, że twoja matka serwuje ci dietę a la z lat 90 czyli biały makaron, białe pieczywo, a do tego dużo mięsa (no bo kiedyś to był rarytas, to teraz trzeba jeść, bo tanie i smaczne). Raczej rzadko widzisz w kuchni awokado, ciecierzycę albo soczewicę, pieczywo pełnoziarniste, łososia, mam rację? Ludzie nie zdają sobie sprawy jak ważnym elementem dobrego zdrowia jest właściwa dieta. Osobiście znam dwie osoby leczone na depresję i zaburzenia lękowe, które po latach dowiedziały się, że to nie depresja tylko zaburzenia pracy jelit skutkujące tragicznym wręcz niedoborem mikroelementów. Przez to procesy w mózgu nie zachodziły w sposób prawidłowy i dawały tego typu objawy. Niedobór niektórych witamin z grupy B może z kolei dawać objawy hipoglikemii reaktywnej.
Generalnie idzie ciężki czas dla ciebie, jeśli faktycznie masz jakieś niedobory to weź się za to już teraz, bo brak słońca i coraz krótsze dni tylko spotęgują tę apatię, i wtedy to już totalnie nic nie będziesz robił poza chodzeniem do roboty i oglądaniem anime.

Co do korporacji to nie miałem pojęcia o tym co napisałaś i prawdę mówiąc wciąż nie mogę uwierzyć, że na prawdę daliby od razu na wejście średnią krajową, bez doświadczenia, tylko z angielskim. Przecież to by wystarczyło do wynajęcia mieszkania, nawet w Warszawie. Staram się zwiększyć czas nauki, pytanie tylko czy sama aplikacja taka jak Doulingo wystarczy.

Morfologię robię regularnie z powodu choroby krwi i ostatnie kilka wyników wychodziło dobrze. Cholesterol i glukozę też niedawno sprawdzałem i też wyniki były w miarę dobre. Dietę na pewno mam źle zbilansowaną, co do tego nie ma wątpliwości. Jest dokładnie jak piszesz, matka serwuje dania z białego makaronu, białego pieczywa, dużo mięsa w tym pieczonego. Łososia jem od czasu do czasu ale już ciecierzycy czy soczewicy to chyba jeszcze nigdy nie widziałem w naszej kuchni. Jedyne co udało mi się osiągnąć z dietą to przekonać matkę, że muszę jeść więcej bogatych w białko produktów bo trenuję na siłowni. Od razu odniosę się do tego:

Jack Sparrow napisał/a:

Oczywiście dieta urozmaicona, wielokolorowa i wieloskładnikowa to podstawa, ale na boga, w internecie jest tego pełno. Bo nie uwierzę, że dla niemal 30letniego konia mamusia ciągle gotuje.....

I to jest kolejny przykład, że żyjemy w zupełnie innych środowiskach. Znam mnóstwo 40-50 latków czy nawet starszych, którzy potrafią ugotować jedynie wodę w czajniku. Całe życie matka im gotowała, a potem tą rolę przejęła żona, nigdy nie musieli sami nic gotować więc nie mieli powodu by się tego uczyć. Ja dałbym radę ugotować ze 4-5 prostych dań typu pieczony kurczak czy spaghetti, ale już jakaś zupa czy coś na tym poziomie skomplikowania byłoby ciężko i pewnie musiałbym kilka razy popróbować z pomocą internetu. Matka zrobi mielone to się zjada mielone, zrobi rosół to się zjada rosół itd.

Jack Sparrow napisał/a:

1) Udaj się do psychiatry, żeby cię storpedował lekami. Bo masz stany lękowe i napady paniki, które blokują cię i nie jesteś zdolny do podjęcia jakiejkolwiek akcji.
2) Udaj się do psychoterapeuty. Najlepiej do jakiegoś rekomendowanego przez jedną z 'męskich' fundacji/stowarzyszeń. Pomoże ci przepracować problemy i zmienić myślenie o sobie i o otaczającym cię świecie. Pomoże ci ustawić życiowe priorytety.
3) Udaj się do doradcy zawodowego lub zrób samodzielnie kwestionariusz predyspozycji zawodowych. To ci pozwoli zdefiniować kierunki działania zawodowego. Poznasz swoje mocne i słabe strony i zawody, które się z nimi wiążą. Pozanasz też zapotrzebowanie rynku, co pozwoli lepiej wybrać ścieżkę kariery.
4) Podejmij działania zgodne z wnioskami i etapami terapii: zmień pracę i usamodzielnij się (wyprowadź od rodziców).
5) Przejdź trening umiejętności społecznych
6) Zacznij poznawać ludzi poprzez fora i grupy tematyczne związane z twoim hobby. Uczestnicz w eventach i wydarzeniach (pomyśl o wolontariacie, bo pomoc tam prawie zawsze jest potrzebna)
7) Rozwijaj swoje hobby i pasję. Pozbądź się postawy biernego łykacza treści na rzecz postawy proaktywnej i twórczej.
8) Rozwijając osobowość, nabierając kompetencje i ćwicz praktycznie umiejętności społeczne dalej. Dopiero na tym etapie moim zdaniem możesz zacząć nawiązywać bliższe relacje z płcią przeciwną.
9) Naucz się rozpoznawać swoje sukcesy i cieszyć się nimi.
10) Dopiero teraz szukaj kogoś do stałej relacji.

Prawie na pewno to nie wina niedoborów tylko efekt przyjętej przez niego strategii życiowej. Pracuje w niepełnym wymiarze, a marudzi jakby robił dwa etaty w kamieniołomach. Bo jak znam realia pracy w januszexach, to nawet żadnego realnego, stanowiskowego szkolenia BHP nie miał. PLUS nadmiar masturbacji, budowanie świata przez pryzmat anime itp. Szlaki dopaminowe wyjebane w kosmos, higiena snu pewnie też zerowa.

Plan dobry, właśnie czegoś takiego szukałem i wierz mi, że zrobię ilę będę mógł by go wprowadzić w życie. Jest w nim tylko jedna rzecz, która mnie niepokoi, ilość czasu potrzebnego by zrealizować taki plan. To może zając całe lata, a już jestem bardzo spóźniony. Miałbym czekać kolejne 5 czy 10 lat by w ogóle zacząć szukać kogoś do związku? O ile teraz może jeszcze jakoś by się dało znaleźć dziewczynę, która byłaby w stanie przeżyć mój brak doświadczenia to już jak będę miał 35-40 lat jest to raczej totalnie nierealne, nie wspominając już o różnych problemach zdrowotnych, które mogą się pojawić będąc w takim wieku i zwykłej mniejszej sprawności fizycznej niż teraz. Jak to napisał Kaszpir007 ja już jestem spóźniony co najmniej 10 lat, a ty chcesz bym czekał kolejne 10?  W tej jednej kwestii wciąż jestem po stronie NO i sądzę, że lepiej byłoby już teraz próbować tworzyć pierwsze relacje o charakterze związkowym i to na nich się uczyć zarówno umiejętności społecznych jak i rozwijać osobowość, nawet mimo ryzyka toksycznosci.

I ponownie ty wszystko wiesz najlepiej, wiesz nawet jak jest w mojej pracy mimo iż nigdy jej nie widziałeś. To jest firma dwuosobowa, właściciel firmy będący jej prezesem i jedyny pracownik czyli ja. Nie było żadnego szkolenia ani nic tym podobnego, nie ma grafiku, ubioru firmowego, imprez firmowych, posiedzeń zarządu, owocowych czwartków, nie trzeba robić regularnych badań, nie trzeba mieć żadnych uprawnień na jakieś maszyny ani znać przynajmniej jednego języka obcego w stopniu komunikatywnym. Z tym nadmiarem masturbacji już nie będę się kłócił bo ty i tak jesteś pewny, że mam z tym problem i nie ma sensu cię przekonywać, że jest inaczej. Budowanie świata przez pryzmat anime akurat jest prawdą. "Szlaki dopaminowe wyjebane w kosmos" nie bardzo wiem co to oznacza? Higiena snu akurat jest w miarę dobra choć dobrze by było gdybym choć trochę więcej spał.

Priscilla napisał/a:

Przede wszystkim sama jestem introwertyczką i nie mam odczucia, żeby mnie to w jakikolwiek sposób ograniczało. To nie jest tak, że sam introwertyzm człowieka blokuje, po prostu inaczej ładujemy baterie i nieco inaczej odbieramy towarzystwo innych ludzi (potrzebujemy od nich czegoś innego niż ekstawertycy i w innym wymiarze, ale to by było na tyle), niemniej w żadnej mierze nie stanowi to przyczyny społecznej fobii ani nie czyni nas odludkami. Jeśli jest inaczej, to problem ewidentnie jest głębszy, dużo głębszy i dużo bardziej skomplikowany.

Ja od nikogo nie oczekiwałam, że mi załatwi pracę, a tym bardziej parasola ochronnego w postaci taty, mamy czy kogokolwiek znajomego, kto się mną w tej pracy zaopiekuje. I o ile jeśli ktoś z takiej możliwości, bo ją ma, korzysta, jak najbardziej potrafię zrozumieć, o tyle jeśli ktoś nie robi kroku do przodu, bo jej nie ma, a przecież większość z nas nie ma, to już zupełnie nie. Wtedy niezmiennie twierdzę, że sobie znajduje wymówkę, żeby się nad sobą poużalać i NIC z tą sytuacją nie zrobić.

Sam introwertyzm nie czyni człowieka odludkiem ale znacząco zwiększa prawdopodobieństwo stania się nim. Znałem nie jednego introwertyka i dosłownie każdego charakteryzowała ta sama cecha, wszyscy mieli tylko po kilku przyjaciół czy bliższych znajomych i wszyscy nie odczuwali potrzeby widywania się z nimi jakoś często, w większości przypadków raz na miesiąc wystarczył. Znałem parę gdzie oboje byli introwertykami i mimo iż mieszkali razem to potrafili cały dzień przesiedzieć w osobnych pokojach nawet ze sobą nie rozmawiając.

To ja mam do ciebie pytanie, skąd w ogóle wzięła ci się myśl by od nikogo niczego nie oczekiwać? Czemu o tym nie myślałaś tylko od razu zdecydowałaś się działać sama? Wybacz ale to "a przecież większość z nas nie ma" jest kompletny bullshit, przynajmniej w moim otoczeniu. Z tego co ja do tej pory widziałem to było kompletnie na odwrót, niewielu było takich, którzy w kwestii zawodowej osiągnęli cokolwiek więcej niż Januszex za minimalną. Praktycznie każdy kogo kiedykolwiek poznałem i kto pracuje lub pracował za powiedzmy tą średnią krajową otrzymał od kogoś jakąś pomoc. Ty i Jack oczywiście w to nie uwierzycie i będziecie się upierać, że to bzdury nawet gdybym wam podał dziesiątki przykładów ale w moim otoczeniu właśnie tak to zawsze wyglądało i stąd też się wzięło moje przekonanie, że i ja powinienem na to liczyć.

Kaszpir007 napisał/a:

W obecnym wieku już dawno powinien być samodzielny i mieszkać sam w wynajomowanym mieszkaniu albo "własnym" mieszkaniu.
Mieć już pewien kapitał ...
Mieć jakieś asy aby być "ciekawym" dla kobiet ...

Osobiście uważam że stracił najlepszy okres na rozwój. W wieku 20-30lat efektywność nauki, pracy i wysiłku jest najwyższa. I ewentulaną karierę i majątek właśnie w tym czasie się zdobywa.
Później koło 40-stki człowiek ma już pewiem majątek i stabilizacje.

Kobiety od facetów koło 30-stki czy po 30-stce wymagają sporo, bo jest spory wybór na rynku.

Ale tak samo jest w drugą stronę.

Osobiście się z tobą zgadzam ale też nie do końca jest tak jak piszesz. Chciałbym mieszkać na swoim i mieć kapitał większy niż obecnie mam będąc w aktualnym wieku ale to wcale nie jest żadna norma. Jest mnóstwo ludzi w moim wieku lub nawet starszych, którzy nadal mieszkają z rodzicami tylko w większości zarabiają lepiej niż ja. O kapitale nawet nie wspomnę, bo osobiście znam paru, którzy mają mniejszy niż ja, a wydatki takie, że gdyby nie pomoc rodziców to już dawno wylądowaliby na ulicy. Wielu ludzi, mieszka w wynajętym, a do tego mają dzieci i kredyty przy zarobkach tylko trochę większych niż moje i bez wsparcia rodziny nie mieliby szans tego ogarnąć. W to też pewnie nie uwierzycie ale ja osobiście znam tych ludzi i wiem, że to jest prawda. Około 2 lata temu mieliśmy robotę u jednej klientki, która chwaliła się na prawo i lewo, że ma swoje mieszkanie, a my robiliśmy w nim meble. Okazało się, że mieszkanie kupił jej ojciec i za meble też on płacił i od razu dodam, że klientka wtedy miała chyba 34 albo 35 lat. Jakiś rok temu tak jej podnieśli wszystkie opłaty, że wróciła do rodziców, a mieszkanie wynajęła bo ledwo wyrabiała z jego opłaceniem.

Z tym straceniem najlepszego okresu pewnie masz rację choć tu też nie do końca się zgodzę. Jeśli chodzi o tworzenie relacji typowo związkowych czy w ogóle społecznych to z pewnością był to najlepszy okres ale już w kwestii kariery i budowania majątku niekoniecznie. Zdecydowana większość ludzi dopiero po 30 może się pochwalić czymkolwiek związanym z karierą czy majątkiem, oczywiście jeśli nie dostali tego od rodziców czy kogoś innego. Znów powołam się na moje otoczenie bo zresztą tylko na nie mogę ale zdecydowana większość ludzi do 30 roku życia czy jeszcze trochę po nie mieli ani żadnego znaczącego stanowiska ani majątku. Z tych, których znałem to koło 40 czy po dopiero mogli się czymś pochwalić, jakimś stanowiskiem czy majątkiem pozwalającym na przykład na fajniejszy samochód niż Passat czy Skoda. Nawet ci, którzy otworzyli swoje biznesy grubo po 30 dopiero mogli się pochwalić jakimiś większymi pieniędzmi czy sukcesami ich biznesu. Zacznijmy od tego, że oni dopiero po 30 w ogóle otwierali te biznesy. Ja faktycznie straciłem te 10 lat i co do tego nie ma wątpliwości ale nie jest to też jakaś totalna tragedia, chyba jeszcze jest szansa wyjść na prostą, a przynajmniej chcę w to wierzyć.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Co do korporacji to nie miałem pojęcia o tym co napisałaś i prawdę mówiąc wciąż nie mogę uwierzyć, że na prawdę daliby od razu na wejście średnią krajową, bez doświadczenia, tylko z angielskim. Przecież to by wystarczyło do wynajęcia mieszkania, nawet w Warszawie. Staram się zwiększyć czas nauki, pytanie tylko czy sama aplikacja taka jak Doulingo wystarczy.

Morfologię robię regularnie z powodu choroby krwi i ostatnie kilka wyników wychodziło dobrze. Cholesterol i glukozę też niedawno sprawdzałem i też wyniki były w miarę dobre. Dietę na pewno mam źle zbilansowaną, co do tego nie ma wątpliwości. Jest dokładnie jak piszesz, matka serwuje dania z białego makaronu, białego pieczywa, dużo mięsa w tym pieczonego. Łososia jem od czasu do czasu ale już ciecierzycy czy soczewicy to chyba jeszcze nigdy nie widziałem w naszej kuchni. Jedyne co udało mi się osiągnąć z dietą to przekonać matkę, że muszę jeść więcej bogatych w białko produktów bo trenuję na siłowni.

Tak, wystarczy znać sam angielski. Nie potrzebujesz doświadczenia, bo tak jak pisałam, pracujesz pod ich konkretne wymagania i to, czego się u nich nauczysz nie przyda ci się nigdzie indziej. Dlatego muszą zachęcić kasą. Przez pierwszy miesiąc jesteś pod 'opieką' tzw. buddiego i możesz do niego/niej zwrócić się z każdym, nawet najgłupszym pytaniem. Generalnie zazwyczaj przyjmują w jednym dniu po 3-4 osoby i te osoby początkowo trzymają się razem i sobie wzajemnie pomagają.

Ja gdy skończę kurs z Duolingo z danego języka, wtedy uczę się z książek wydawnictwa Preston Publishing, dla mnie są najlepsze. Tutaj masz próbkę:
https://prestonpublishing.pl/img/cms/an … sample.pdf

Do kupienia np tu z odbiorem osobistym w Warszawie:
https://bonito.pl/produkt/angielski-w-t … -wydanie-3

Co do tych twoich lęków, próbowałeś olejku CBD? Ja mając kiedyś zaburzenia hormonalne brałam ten by złagodzić PMS i bardzo fajnie działał:
https://allegro.pl/oferta/olejek-konopn … 1097636332

399

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

  Alienowanie się, niechęć do ludzi (czy wręcz strach przed nimi) to nie introwertyzm . To zaburzenia wymagające leczenia.

Nic dodać, nic ująć. Introwertyzm jest cechą, z którą się w społeczeństwie NORMALNIE funkcjonuje, a jeśli się nie funkcjonuje, jak Shini, to już mamy do czynienia z zaburzeniem.

Jack Sparrow napisał/a:

Shit. Faktycznie o tym zapomniałem. Nie wiem, kurde jak to jest możliwe, żeby wyręczać dziecko w absolutnie wszystkim. Ja byłem angażowany do wszystkiego już od dziecka. Wiadomo - nauka poprzez zabawę. I zapewne w tym robieniu porządków czy pomocy w gotowaniu jako przedszkolak to bardziej przeszkadzałem niż pomagałem, ale to przecież od takich rzeczy się zaczyna. A co za problem posortować pranie z takim dzieckiem? Co za problem kazać mu to wsadzić do pralki (zabawę jaką przy tym miałem, to pamiętam do tej pory), albo dać mu nasypać odmierzoną wcześniej porcję  proszku do wskazanej przegródki.

Prawda? Wyręczając dziecko w niemal wszystkim robi się z niego życiową kalekę, a jeśli ta kaleka dodatkowo nie ma w sobie chęci, by się dla samego siebie po prostu nauczyć, to w końcu przychodzi taki moment, że musi się kurczowo kogoś trzymać, bo inaczej zginie w świecie, do którego już dawno powinien się przystosować. Bo wyobraźmy sobie teraz, że coś dzieje się z rodzicami Shini - jak on się wówczas sobą zajmie, jak utrzyma, w jaki sposób ogarnie nawet te podstawowe sprawy? Przecież on tego po prostu nie potrafi.

Byłam nastolatką, kiedy nie potrzebowałam pomocy w żadnym aspekcie z wyjątkiem finansowego utrzymania, co jest w tym wieku zupełnie normalne. Owszem, czasem sobie nawet dorobiłam, ale były to raczej symboliczne sumy, których i tak nie rozwalałam na bzdury. A jak już poszłam na swoje, a poszłam bardzo szybko, to nie ogarniało mnie przerażenie, jak ja sobie teraz poradzę. Rodzice dawali mi ogromne poczucie bezpieczeństwa, ale jednocześnie sama usiłowałam je sobie stworzyć. Dzięki temu po dziś dzień wierzę w swoją sprawczość i byle co nie jest w stanie mnie pokonać, a Shiniego pokonuje niemal wszystko, od samodzielnego mieszkania poprzez przygotowanie sobie jedzenia aż po zupełnie banalną rozmowę w sprawie jakiejkolwiek pracy. Napisałam banalną, bo raz jeszcze powtarzam - nie miałam na myśli staranie się o stanowisko wysokiej klasy specjalisty, zresztą on też chciałby dopiero się wszystkiego uczyć.

400 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-21 22:52:21)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

To ja mam do ciebie pytanie, skąd w ogóle wzięła ci się myśl by od nikogo niczego nie oczekiwać? Czemu o tym nie myślałaś tylko od razu zdecydowałaś się działać sama? Wybacz ale to "a przecież większość z nas nie ma" jest kompletny bullshit, przynajmniej w moim otoczeniu. Z tego co ja do tej pory widziałem to było kompletnie na odwrót, niewielu było takich, którzy w kwestii zawodowej osiągnęli cokolwiek więcej niż Januszex za minimalną. Praktycznie każdy kogo kiedykolwiek poznałem i kto pracuje lub pracował za powiedzmy tą średnią krajową otrzymał od kogoś jakąś pomoc. Ty i Jack oczywiście w to nie uwierzycie i będziecie się upierać, że to bzdury nawet gdybym wam podał dziesiątki przykładów ale w moim otoczeniu właśnie tak to zawsze wyglądało i stąd też się wzięło moje przekonanie, że i ja powinienem na to liczyć.

A dlaczego powinnam od kogoś czegoś oczekiwać?
Sama odpowiedź jest bardzo prosta - byłam nauczona samodzielności, dlatego byłam samodzielna i sprawcza, to było dla mnie oczywiste, że jeśli chcę pracować, to muszę się o tę pracę postarać.

401 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-22 10:08:46)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Ale wiesz, że to akurat ty tutaj jesteś największym toksykiem, który wyzywa i poniża innych tylko dlatego, że brak ci kontrargumentu?

Jesteś bierną życiowo fają i uważasz, że to jedyna droga do szczęścia, a każdy kto pracuje więcej i więcej zarabia to frajer. Dajesz z siebie minimum. I minimum od życia dostajesz. A co gorsza, to dorabiasz do tego filozofię, że to jedyna droga do spełnienia.

Widzę mały że inwektywy przychodzą ci co najmniej tak samo naturalnie, tak samo że widać (jak byś się nie zarzekał) że zostałeś trafiony w czuły punkt .

I nie, nie jedyna droga. W odróżnieniu od was od początku pisałem że jest więcej niż jedna droga by nie być samemu i nie zarabiać minimalnej, o ile ktoś nie ma pierdolca na punkcie pogoni za kasą i wielką karierą; wtedy faktycznie może być jedna droga. Natomiast jeśli ktoś chce spokojnie i normalnie żyć, a do tego nie być sam, to ma więcej niż jedną drogę. A ta jest dla Shiniego bardziej dostępna, bo twoja dla niego może być W OGOLE niewdrażalna wink

402

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

To ja mam do ciebie pytanie, skąd w ogóle wzięła ci się myśl by od nikogo niczego nie oczekiwać? Czemu o tym nie myślałaś tylko od razu zdecydowałaś się działać sama? Wybacz ale to "a przecież większość z nas nie ma" jest kompletny bullshit, przynajmniej w moim otoczeniu. Z tego co ja do tej pory widziałem to było kompletnie na odwrót, niewielu było takich, którzy w kwestii zawodowej osiągnęli cokolwiek więcej niż Januszex za minimalną. Praktycznie każdy kogo kiedykolwiek poznałem i kto pracuje lub pracował za powiedzmy tą średnią krajową otrzymał od kogoś jakąś pomoc. Ty i Jack oczywiście w to nie uwierzycie i będziecie się upierać, że to bzdury nawet gdybym wam podał dziesiątki przykładów ale w moim otoczeniu właśnie tak to zawsze wyglądało i stąd też się wzięło moje przekonanie, że i ja powinienem na to liczyć.

A dlaczego powinnam od kogoś czegoś oczekiwać?
Sama odpowiedź jest bardzo prosta - byłam nauczona samodzielności, dlatego byłam samodzielna i sprawcza, to było dla mnie oczywiste, że jeśli chcę pracować, to muszę się o tę pracę postarać.

Bo młodziak zaraz po studiach gówno znaczy na rynku pracy (zwłaszcza w moim fachu, gdzie liczy się doświadczenie, a gowniarz nie budzi żadnego respektu). I jeśli nie chce zaczynać od darmowego stażu, to wskazana jest pomoc w zdobyciu pracy.

403

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Kaszpir007 nie chodzi o to, że ktoś odnajduje szczęście w łowieniu rybek, a drugi w zdobywaniu ośmiotysięczników. Chodzi o to, że samorozwój ma prowadzić do poznania siebie i swoich potrzeb. Ma nauczyć cię jak te potrzeby trafnie zaspokajać bez uciekania się do substytutów. Jeden lubi zapierdol w korporacji, a drugi chce być bibliotekarzem. I spoko. Ale żeby poznać siebie - musisz najpierw w siebie zainwestować. Musisz faktycznie próbować i doświadczać, żeby wiedzieć, że to faktycznie to. Bo inaczej, to jak w tym powiedzonku - dobre jest wrogiem lepszego.




Shinigami napisał/a:

I to jest kolejny przykład, że żyjemy w zupełnie innych środowiskach. Znam mnóstwo 40-50 latków czy nawet starszych, którzy potrafią ugotować jedynie wodę w czajniku

Skąd ty te bajki bierzesz? Przecież żyjesz pod kloszem i ludzi nie znasz. A na każdy przykład normalności, nie ważne na jakiej płaszczyźnie życia, to ty podajesz przykłady z dupy, bo ty znasz mnóstwo ludzi, którzy jednak nie. Przestań wymyślać.

Plan dobry, właśnie czegoś takiego szukałem

Od roku ci to ludzie tłumaczą i nie zrobiłeś nic.

Jak to napisał Kaszpir007 ja już jestem spóźniony co najmniej 10 lat, a ty chcesz bym czekał kolejne 10?

3/4 z tego zrobiłbyś w 6-12 miesięcy - czyli ten czasu, który marnujesz tutaj na bezsensowne analizy, pytania, wieczne zdziwienie i negacje wszystkiego, co do ciebie piszą ludzie.

W tej jednej kwestii wciąż jestem po stronie NO i sądzę, że lepiej byłoby już teraz próbować tworzyć pierwsze relacje o charakterze związkowym i to na nich się uczyć zarówno umiejętności społecznych jak i rozwijać osobowość, nawet mimo ryzyka toksycznosci.

Puknij się w ten pusty czerep egoistyczny bubku. Jak chcesz stworzyć relację, skoro nawet paszczy nie umiesz otworzyć i masz pełne gacie przy zwykłej rozmowie? I to takiej, gdzie 90% ludzi odbywając je, to kompletnie ich nie rejestruje i następnego dnia nawet nie pamięta takiej bzdury.

I ponownie ty wszystko wiesz najlepiej, wiesz nawet jak jest w mojej pracy mimo iż nigdy jej nie widziałeś. To jest firma dwuosobowa, właściciel firmy będący jej prezesem i jedyny pracownik czyli ja. Nie było żadnego szkolenia ani nic tym podobnego, nie ma grafiku, ubioru firmowego, imprez firmowych, posiedzeń zarządu, owocowych czwartków, nie trzeba robić regularnych badań, nie trzeba mieć żadnych uprawnień na jakieś maszyny ani znać przynajmniej jednego języka obcego w stopniu komunikatywnym

Na podstawie twoich wpisów nie tylko ja twierdzę, że rodzina rucha cię na kasę. I absolutnie wszyscy ci tłumaczą, ze pracujesz w najgorszych możliwych warunkach. I nie z gatunku pracy szczególnie niebezpiecznej, ale z gatunku ślizgania się po ustawowych minimach lub obchodzenia ich.


Z tym nadmiarem masturbacji już nie będę się kłócił bo ty i tak jesteś pewny, że mam z tym problem i nie ma sensu cię przekonywać, że jest inaczej.

A kto dopytywał jakimi lekami można zabić chuć, bo ryje dekiel? Ja?

"Szlaki dopaminowe wyjebane w kosmos" nie bardzo wiem co to oznacza?

To sobie zrób research samodzielnie leniwa buło. A nie że oczekujesz wszystkiego na tacy całe życie.

To ja mam do ciebie pytanie, skąd w ogóle wzięła ci się myśl by od nikogo niczego nie oczekiwać? Czemu o tym nie myślałaś tylko od razu zdecydowałaś się działać sama? Wybacz ale to "a przecież większość z nas nie ma" jest kompletny bullshit, przynajmniej w moim otoczeniu.

Bo większość ludzi tak ma. Jak jest się głodnym - kupuje się coś do jedzenia. A nie woła 'mama - ugotuj'. Tak robią dzieci, a nie dorośli ludzie.


Z tego co ja do tej pory widziałem to było kompletnie na odwrót, niewielu było takich, którzy w kwestii zawodowej osiągnęli cokolwiek więcej niż Januszex za minimalną. Praktycznie każdy kogo kiedykolwiek poznałem i kto pracuje lub pracował za powiedzmy tą średnią krajową otrzymał od kogoś jakąś pomoc. Ty i Jack oczywiście w to nie uwierzycie i będziecie się upierać, że to bzdury nawet gdybym wam podał dziesiątki przykładów ale w moim otoczeniu właśnie tak to zawsze wyglądało i stąd też się wzięło moje przekonanie, że i ja powinienem na to liczyć.

POMOC nie oznacza zrobienia czegoś za takiego człowieka. Ja też otrzymałem wiele pomocy. Bo mi ktoś coś podpowiedział, doradził, zasugerował, polecił dobrą szkołą i tak dalej. A nie, że ktoś zrobił to za mnie.

Okazało się, że mieszkanie kupił jej ojciec i za meble też on płacił i od razu dodam, że klientka wtedy miała chyba 34 albo 35 lat. Jakiś rok temu tak jej podnieśli wszystkie opłaty, że wróciła do rodziców, a mieszkanie wynajęła bo ledwo wyrabiała z jego opłaceniem.

Czyli pracowała i nie stać jej było na czynsz i media? Bzdura wierutna. Nawet pracując na pół etatu przy stawce minimalnej byłoby ją stać na utrzymanie skoro mieszkanie kupili rodzice (a więc brak kredytu na zakup i urządzenie mieszkania).

404

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Prawda? Wyręczając dziecko w niemal wszystkim robi się z niego życiową kalekę, a jeśli ta kaleka dodatkowo nie ma w sobie chęci, by się dla samego siebie po prostu nauczyć, to w końcu przychodzi taki moment, że musi się kurczowo kogoś trzymać, bo inaczej zginie w świecie, do którego już dawno powinien się przystosować. Bo wyobraźmy sobie teraz, że coś dzieje się z rodzicami Shini - jak on się wówczas sobą zajmie, jak utrzyma, w jaki sposób ogarnie nawet te podstawowe sprawy? Przecież on tego po prostu nie potrafi.

I on jeszcze przy tym wszystkim twierdzi, że rodzice tyyyyllllleeeeeee od niego wymagali. Bo musiał się uczyć chodząc do szkoły. Im więcej od pisze, tym bardziej podejrzewam po prostu trolling. Bo po roku czasu na tym forum to nie jest fizycznie możliwe, żeby dalej był taką ślamazarą życiową i tak się dziwił w co drugim wpisie.

405

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Widzę mały że inwektywy przychodzą ci co najmniej tak samo naturalnie, tak samo że widać (jak byś się nie zarzekał) że zostałeś trafiony w czuły punkt .

I nie, nie jedyna droga. W odróżnieniu od was od początku pisałem że jest więcej niż jedna droga by nie być samemu i nie zarabiać minimalnej, o ile ktoś nie ma pierdolca na punkcie pogoni za kasą i wielką karierą; wtedy faktycznie może być jedna droga. Natomiast jeśli ktoś chce spokojnie i normalnie żyć, a do tego nie być sam, to ma więcej niż jedną drogę. A ta jest dla Shiniego bardziej dostępna, bo twoja dla niego może być W OGOLE niewdrażalna wink

Shini pracuje za minimalną i kwęczy na brak kasy. I kwęczy na samotność. Nawet na myśl o awansie poziomym ma pełne gacie, bo ma tak głębokie zaburzenia psychiczne. Nie robił w całym swoim życiu nic, aby ten stan zmienić. I żeby cokolwiek się ruszyło do przodu to musi zrobić coś. A żeby cokolwiek móc zrobić, to najpierw musi podjąć skuteczne leczenie. A jak nie wie co chciałby w życiu robić, to musi pójść do specjalisty, żeby to ustalić w czym jest dobry i jakie są zapotrzebowania rynkowe w tym kierunku. On tu przecież od roku jest prowadzony za rączkę i nie nie wykonał żadnego ruchu. ŻADNEGO.


Nikt tu nie pisał o wielkich karierach. To twoje fantasmagorie.

406

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

contrasenyaoblidada, dzięki za rady dotyczące korpo i nauki języka, z książkami typowo do nauki nadal mam niezbyt miłe wspomnienia ale jeśli chodzi o aplikację to już trochę zwiększyłem ilość nauki z niej, może spróbuję poszukać jeszcze jakichś innych. Olejek też sprawdzę tak jak to zrobiłem z witaminami.

Priscilla napisał/a:

Prawda? Wyręczając dziecko w niemal wszystkim robi się z niego życiową kalekę, a jeśli ta kaleka dodatkowo nie ma w sobie chęci, by się dla samego siebie po prostu nauczyć, to w końcu przychodzi taki moment, że musi się kurczowo kogoś trzymać, bo inaczej zginie w świecie, do którego już dawno powinien się przystosować. Bo wyobraźmy sobie teraz, że coś dzieje się z rodzicami Shini - jak on się wówczas sobą zajmie, jak utrzyma, w jaki sposób ogarnie nawet te podstawowe sprawy? Przecież on tego po prostu nie potrafi.

Byłam nastolatką, kiedy nie potrzebowałam pomocy w żadnym aspekcie z wyjątkiem finansowego utrzymania, co jest w tym wieku zupełnie normalne. Owszem, czasem sobie nawet dorobiłam, ale były to raczej symboliczne sumy, których i tak nie rozwalałam na bzdury. A jak już poszłam na swoje, a poszłam bardzo szybko, to nie ogarniało mnie przerażenie, jak ja sobie teraz poradzę. Rodzice dawali mi ogromne poczucie bezpieczeństwa, ale jednocześnie sama usiłowałam je sobie stworzyć. Dzięki temu po dziś dzień wierzę w swoją sprawczość i byle co nie jest w stanie mnie pokonać, a Shiniego pokonuje niemal wszystko, od samodzielnego mieszkania poprzez przygotowanie sobie jedzenia aż po zupełnie banalną rozmowę w sprawie jakiejkolwiek pracy. Napisałam banalną, bo raz jeszcze powtarzam - nie miałam na myśli staranie się o stanowisko wysokiej klasy specjalisty, zresztą on też chciałby dopiero się wszystkiego uczyć.

Szkoda, że nikt nie powiedział tego moim rodzicom jakieś 20 lat temu. Wolałbym sobie nie wyobrażać co by było gdyby z rodzicami coś się stało ale ze dwie opcję na przeżycie by jeszcze były.

Ja jak byłem nastolatkiem potrzebowałem dwóch rodzajów pomocy, finansowej i logistycznej. Teraz tak na prawdę nie potrzebuje ani jednej z nich bo zarabiam, mało ale jednak i odkąd tylko zacząłem pracować nie wziąłem od rodziców ani grosza. Logistycznej też nie potrzebuje bo mam prawo jazdy i swój samochód. Jednak nie potrzebować pomocy, a móc dosłownie wszystko zrobić samemu to różnica. Nie potrzebuje pomocy finansowej bo na luzie mnie stać na moje obecne wydatki ale już na utrzymanie się całkowicie w pojedynkę by mi nie starczyło. No chyba, że wynająłbym tylko pokój, wtedy by starczyło ale musiałbym się znaleźć na prawdę totalnie pod ścianą bym to zrobił, musiałbym dosłownie nie mieć żadnego innego wyboru. Mnie nie przeraża wizja samodzielnego mieszkania, ja wręcz nie mogę się jej doczekać tylko cały czas piszę, że na chwilę obecną mnie na to nie stać. Do tego trzeba by było wynająć lub kupić całe mieszkanie lub dom, sama napisałaś SAMODZIELNEGO co od razu wyklucza mieszkanie z obcymi ludźmi, pojęcie prywatności też nie istnieje w takim układzie. Oczywiście, że nie chciałbym od razu stanowiska starszego specjalisty czy jakiegoś podobnego, młodszy specjalista spokojnie by wystarczył ale z realną perspektywą awansu w późniejszym czasie.

Priscilla napisał/a:

A dlaczego powinnam od kogoś czegoś oczekiwać? Sama odpowiedź jest bardzo prosta - byłam nauczona samodzielności, dlatego byłam samodzielna i sprawcza, to było dla mnie oczywiste, że jeśli chcę pracować, to muszę się o tę pracę postarać.

No właśnie ty "byłaś tego uczona", ja nie i dowiedziałem się o czymś tak dla ciebie oczywistym od obcych ludzi z forum.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Bo młodziak zaraz po studiach gówno znaczy na rynku pracy (zwłaszcza w moim fachu, gdzie liczy się doświadczenie, a gowniarz nie budzi żadnego respektu). I jeśli nie chce zaczynać od darmowego stażu, to wskazana jest pomoc w zdobyciu pracy.

Dla mnie właśnie coś takiego jest oczywiste i właśnie tego mnie zawsze uczono. Zawsze wszyscy mi powtarzali, że ktoś bez doświadczenia jest niczym na rynku pracy i bez znajomości nie wydostaniesz się z rynsztoka nie ważne co będziesz robić.

Jack Sparrow napisał/a:

Skąd ty te bajki bierzesz? Przecież żyjesz pod kloszem i ludzi nie znasz. A na każdy przykład normalności, nie ważne na jakiej płaszczyźnie życia, to ty podajesz przykłady z dupy, bo ty znasz mnóstwo ludzi, którzy jednak nie. Przestań wymyślać.

Od roku ci to ludzie tłumaczą i nie zrobiłeś nic.

3/4 z tego zrobiłbyś w 6-12 miesięcy - czyli ten czasu, który marnujesz tutaj na bezsensowne analizy, pytania, wieczne zdziwienie i negacje wszystkiego, co do ciebie piszą ludzie.

A kto dopytywał jakimi lekami można zabić chuć, bo ryje dekiel? Ja?

Bo większość ludzi tak ma. Jak jest się głodnym - kupuje się coś do jedzenia. A nie woła 'mama - ugotuj'. Tak robią dzieci, a nie dorośli ludzie.

Czyli pracowała i nie stać jej było na czynsz i media? Bzdura wierutna. Nawet pracując na pół etatu przy stawce minimalnej byłoby ją stać na utrzymanie skoro mieszkanie kupili rodzice (a więc brak kredytu na zakup i urządzenie mieszkania).

I to jest najlepszy przykład, że nie ma sensu nawet próbować czegoś ci tłumaczyć bo do ciebie nic nie dotrze. WSZYSTKO co pisałem to były fakty oparte na moich własnych doświadczeniach i obserwacjach ale wystarczy, że coś się nie zgadza z twoją wizją świata i z automatu jest kłamstwem.

Niby jak od roku ludzie mi to tłumaczą? Dopiero teraz ty napisałeś prawdziwy konkretny plan tego co mógłbym zrobić i za to dziękuję, zrobię co mogę by wprowadzić go w życie.

Sama terapia może trwać wiele lat, a ty mi piszesz, że to można zrobić w pół roku czy rok? W jednej kwestii masz rację, za dużo czasu spędzam na forum, nieraz napisanie dłuższego postu zajmuje mi ponad godzinę. 

Ja pytałem o leki ale to pytanie nie miało nic wspólnego z masturbacją tylko ze wzmożonym napięciem seksualnym, które w tamtym czasie mnie męczyło. Wbrew temu co ci się wydaje nie mam problemów z masturbacją, ani z jej częstotliwością.

Mi zawsze wszyscy powtarzali, że jak się jest głodnym to trzeba iść do lodówki i coś sobie wziąć, nikt już nie wytłumaczył skąd się bierze jedzenie w lodówce. Sam to zrozumiałem zapewne dużo później niż powinienem. Teraz gdybym został bez jedzenia to albo bym sobie coś zamówił albo poszukałbym w internecie przepisów, kupiłbym składniki i spróbowałbym coś ugotować. Mnóstwo ludzi będąc już na swoim nadal nic nie gotuje tylko mają podpisane umowy z firmami cateringowymi i firmy im dostarczają codziennie jedzenia na cały dzień, osobiście poznałem kilka takich osób. Mnie nikt nigdy nie uczył gotować i nikt nigdy nawet nie powiedział, że warto byłoby to umieć. Prawdę mówiąc chciałbym spróbować się tego nauczyć ale do tego też musiałbym mieszkać sam.

Ty chyba na prawdę nie znasz realiów życia w Warszawie. Wcześniej było ją stać na czynsz, opłaty i jeszcze mogła sobie trochę odłożyć albo wydać na jakieś przyjemności. Kiedy inflacja poleciała w kosmos zwiększyli jej czynsz i opłaty o łącznie ponad tysiąc złotych. Wciąż mogła się utrzymać ale już ledwo co jej starczało, o odłożeniu czy wydawaniu na przyjemności już nie było mowy więc stwierdziła, że woli dojeżdżać kilkadziesiąt kilometrów do pracy mieszkając u rodziców, a mieszkanie wynająć i znów móc odłożyć itd. 

Jack Sparrow napisał/a:

I on jeszcze przy tym wszystkim twierdzi, że rodzice tyyyyllllleeeeeee od niego wymagali. Bo musiał się uczyć chodząc do szkoły. Im więcej od pisze, tym bardziej podejrzewam po prostu trolling. Bo po roku czasu na tym forum to nie jest fizycznie możliwe, żeby dalej był taką ślamazarą życiową i tak się dziwił w co drugim wpisie.

Ja mam coraz większe wrażenie, że to ty jesteś trollem. Masz wgrany jeden program, który każe ci uznawać za prawdę jedynie to tobie się wydaje, że nią jest, a wszystko inne za kłamstwo i bzdury. Na jakiej zasadzie twierdzisz, że to jest fizycznie niemożliwe, przedstawisz jakieś badania naukowe?

407 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-10-23 00:19:57)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Teraz gdybym został bez jedzenia to albo bym sobie coś zamówił albo poszukałbym w internecie przepisów, kupiłbym składniki i spróbowałbym coś ugotować.

Teraz też to możesz zrobić, kupić składniki czy poszukać przepisów. Lodówka nie musi być pusta, żeby móc zrobić zakupy.

Shinigami napisał/a:

Mnie nikt nigdy nie uczył gotować i nikt nigdy nawet nie powiedział, że warto byłoby to umieć. Prawdę mówiąc chciałbym spróbować się tego nauczyć ale do tego też musiałbym mieszkać sam.

Dlaczego? Czy rodzina Ci zabrania korzystać z kuchni? Zakładam, że rodzice gotują obiady i dlatego Ty nie musiałes nauczyć się gotować, ale co z pozostałymi daniami? Zawsze mozesz coś sobie upichcić na śniadanie czy kolację, nie musi być to od razu dwudaniowy obiad. Może sam z siebie zaoferuj pomoc rodzicom, np. mógłbyś coś obrać lub przygotować jakąś sałatkę do obiadu?

Przykładowo na śniadanie mozesz robić omlety, naleśniki, jajka w różnych postaciach (jajecznica, sadzone lub na półtwardo), a na kolacje tosty, zapiekanki, tortille itp. Możesz zacząć od prostych dań czy półgotowców, np. parówki w cieście (wystarczy kupić gotowe ciasto francuskie w sklepie) czy zapiekanek. Przepisy znajdziesz w internecie bez problemu, są też filmiki na youtube.

408 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-23 00:48:36)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shinigami, uporczywie uprawiasz słowną ekwilibrystykę, której celem jest takie manipulowanie przekazem, z którego na koniec wynika, że wszyscy są winni poza Tobą, ewentualnie zdobywasz jakieś mętne usprawiedliwienie dla swojej totalnej bierności. 
Podam tylko dwa przykłady:

Shinigami napisał/a:

Do tego trzeba by było wynająć lub kupić całe mieszkanie lub dom, sama napisałaś SAMODZIELNEGO co od razu wyklucza mieszkanie z obcymi ludźmi, pojęcie prywatności też nie istnieje w takim układzie.

Nie, samodzielne to nie znaczy "samemu", ale z odcięciem pępowiny od rodziców. Nie szukaj drugiego dna, które w założeniu już na starcie ma pokazać, że Ty się w te ramki nie wpisujesz.

Shinigami napisał/a:

No właśnie ty "byłaś tego uczona", ja nie i dowiedziałem się o czymś tak dla ciebie oczywistym od obcych ludzi z forum.

Byłam tego uczona, ale i sama się uczyłam. Wiele umiejętności zdobyłam, bo okoliczności tego ode mnie wymagały, innych, bo wiedziałam, że kiedyś będą mi potrzebne. Ty zaś masz 27 lat i nagle jesteś zaskoczony, że kiedyś trzeba stać się samodzielnym? Serio?? W dobie internetu (o ludziach z otoczenia nawet nie będę wspominać) dopiero forum Ci uświadomiło, że kiedyś trzeba dorosnąć i wyfrunąć z gniazda? Że mamusia i tatuś nie są wieczni albo że dorosłość wiąże się z pełną odpowiedzialnością za własne życie? No błagam...

Shinigami napisał/a:

Jednak nie potrzebować pomocy, a móc dosłownie wszystko zrobić samemu to różnica. Nie potrzebuje pomocy finansowej bo na luzie mnie stać na moje obecne wydatki ale już na utrzymanie się całkowicie w pojedynkę by mi nie starczyło. No chyba, że wynająłbym tylko pokój, wtedy by starczyło ale musiałbym się znaleźć na prawdę totalnie pod ścianą bym to zrobił, musiałbym dosłownie nie mieć żadnego innego wyboru. Mnie nie przeraża wizja samodzielnego mieszkania, ja wręcz nie mogę się jej doczekać tylko cały czas piszę, że na chwilę obecną mnie na to nie stać.

Chciałbyś (podobno), wiesz, że Cię nie stać, dlatego czekasz aż ktoś w końcu na tacy poda Ci inną pracę. No comment...
Sorry, ale ja się na to nie nabieram.

409 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-23 07:49:59)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

WSZYSTKO co pisałem to były fakty oparte na moich własnych doświadczeniach i obserwacjach ale wystarczy, że coś się nie zgadza z twoją wizją świata i z automatu jest kłamstwem.


Nie - po prostu ściemniasz. Nie możesz jednocześnie twierdzić, że nikogo nie znasz, nie masz znajomych poza 3 ludźmi, z nikim się nie spotykasz, nie rozmawiasz, bo jesteś obsrany ze strachu i na każdy przykład normalności, NORMALNOŚCI reagować na zasadzie 'nie prawda, mam wielu znajomych, którzy....mają jak ja'.

Bo to jest tak samo jak kilka postów wcześniej, kiedy twierdziłeś, że ciężko pracujesz, a ostatecznie się okazało, że pracujesz na niecały etat przy składaniu mebli.

Albo jak twierdziłeś, że swoimi problemami na początku się tu nie chwaliłeś, a już w pierwszym poście pisałeś, ze jesteś 26letnim prawiczkiem mieszkajacym z rodzicami, co nigdy nie doświadczył żadnej relacji romantycznej.

Sama terapia może trwać wiele lat, a ty mi piszesz, że to można zrobić w pół roku czy rok?

Swoich problemów nie pozbędziesz się NIGDY. Ważne jest, abyś je skumał i nauczył się z nimi żyć. Odpowiedni progres terapii pozwoli ci na podjęcie kroków stosunkowo szybko. Ale to przede wszystkim musisz chcieć. Bo to zależy bardziej od ciebie niż terapeuty. A ty po prostu nie chcesz.

Ja pytałem o leki ale to pytanie nie miało nic wspólnego z masturbacją tylko ze wzmożonym napięciem seksualnym, które w tamtym czasie mnie męczyło.

Pewnie. A my się urodziliśmy wczoraj. Ale przysięgam mamo, to nie mój papieros, tylko Marcina, ja mu tylko trzymam... < tak właśnie brzmisz.

Ty chyba na prawdę nie znasz realiów życia w Warszawie.

Znam. Mieszkam tu. Mieszkałem też w kilku innych miastach.

Kiedy inflacja poleciała w kosmos zwiększyli jej czynsz i opłaty o łącznie ponad tysiąc złotych.

Gówno prawda. Aż takich wzrostów nie było. Ostatnio też przeglądam rynek na wynajem, bo pomagam tutaj rodzinie. 40-50m mieszkanie to czynsze rzędu 400-600zł. A i nie wszędzie, bo są wspólnoty gdzie za mieszkanie takiej wielkości czynsz wynosi....uwaga....100zł. TAK. 100zł. Słownie: sto. Bo z czynszu zostały wyciągnięte wszystkie opłaty i zaliczki i są rozliczane osobno. Ogólnie NAJEM mieszkań rzędu 30-50m to są kwoty (ze wszystkim) ~3500zł. Gdzie gro tej opłaty to idzie na kredyt. Więc z łaski swojej nie pierdol, że jak ktoś miał swoje, kupione i wyposażone przez rodziców, to nie stać go było na utrzymanie opłacając czynsz i media. O ile ta osoba pracowała. To jest albo kolejna bajka z mchu i paproci, albo przykład skrajnej nieporadności. ALBO po prostu nie wiesz wszystkiego i sobie tworzysz baje przez pryzmat własnej biedy i mieszkania z rodzicami.

Masz wgrany jeden program, który każe ci uznawać za prawdę jedynie to tobie się wydaje, że nią jest, a wszystko inne za kłamstwo i bzdury. Na jakiej zasadzie twierdzisz, że to jest fizycznie niemożliwe, przedstawisz jakieś badania naukowe?

A nie dzwoni ci między uszami, że wszyscy poza N_O, od roku tłumaczą ci jak bardzo odklejony od rzeczywistości jesteś?

410

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Shinigami, uporczywie uprawiasz słowną ekwilibrystykę, której celem jest takie manipulowanie przekazem, z którego na koniec wynika, że wszyscy są winni poza Tobą, ewentualnie zdobywasz jakieś mętne usprawiedliwienie dla swojej totalnej bierności. 
Podam tylko dwa przykłady:

Shinigami napisał/a:

Do tego trzeba by było wynająć lub kupić całe mieszkanie lub dom, sama napisałaś SAMODZIELNEGO co od razu wyklucza mieszkanie z obcymi ludźmi, pojęcie prywatności też nie istnieje w takim układzie.

Nie, samodzielne to nie znaczy "samemu", ale z odcięciem pępowiny od rodziców. Nie szukaj drugiego dna, które w założeniu już na starcie ma pokazać, że Ty się w te ramki nie wpisujesz.

Shinigami napisał/a:

No właśnie ty "byłaś tego uczona", ja nie i dowiedziałem się o czymś tak dla ciebie oczywistym od obcych ludzi z forum.

Byłam tego uczona, ale i sama się uczyłam. Wiele umiejętności zdobyłam, bo okoliczności tego ode mnie wymagały, innych, bo wiedziałam, że kiedyś będą mi potrzebne. Ty zaś masz 27 lat i nagle jesteś zaskoczony, że kiedyś trzeba stać się samodzielnym? Serio?? W dobie internetu (o ludziach z otoczenia nawet nie będę wspominać) dopiero forum Ci uświadomiło, że kiedyś trzeba dorosnąć i wyfrunąć z gniazda? Że mamusia i tatuś nie są wieczni albo że dorosłość wiąże się z pełną odpowiedzialnością za własne życie? No błagam...

Shinigami napisał/a:

Jednak nie potrzebować pomocy, a móc dosłownie wszystko zrobić samemu to różnica. Nie potrzebuje pomocy finansowej bo na luzie mnie stać na moje obecne wydatki ale już na utrzymanie się całkowicie w pojedynkę by mi nie starczyło. No chyba, że wynająłbym tylko pokój, wtedy by starczyło ale musiałbym się znaleźć na prawdę totalnie pod ścianą bym to zrobił, musiałbym dosłownie nie mieć żadnego innego wyboru. Mnie nie przeraża wizja samodzielnego mieszkania, ja wręcz nie mogę się jej doczekać tylko cały czas piszę, że na chwilę obecną mnie na to nie stać.

Chciałbyś (podobno), wiesz, że Cię nie stać, dlatego czekasz aż ktoś w końcu na tacy poda Ci inną pracę. No comment...
Sorry, ale ja się na to nie nabieram.

Człowiek wyksztalca u siebie umiejętności, które w danych warunkach są mu potrzebne, a wręcz niezbędne (co sama zauważyłaś). Jeśli środowisko tego nie wymaga, to tych umiejętności nie wykształci, a na pewno nie w stopniu, w jakim zrobi to ktoś komu będzie to niezbędne do życia. Ja na przykład gotuję naprawdę nieźle, ale jedynym powodem nie jest to że lubię dobrze zjeść; wpływ na to może mieć też fakt że zarówno moja ex jak i obecna partnerka nie są Adami gotowania i po prostu od lat wiem, że jeśli chcę jakąś potrawę, to muszę ją sobie zrobić sam. W efekcie to ja przygotowuję żarcie na święta  robię obiady, nieraz piekę, a partnerka i córka jedzą to z wielkim smakiem; w "portfolio" mam też z powodzeniem udoskonalone samodzielnie przepisy z sieci, a lista tych potraw jest długa.

Podobnie z mieszkaniem i pracą: mieszkanie miałem w sumie pewne, więc i nie musiałem za nim latać, wystarczyło się skoncentrować na zdobyciu wykształcenia pozwalającego na zdobycie pracy, która zapewni utrzymanie.

I tak: pewnie osoba, która będzie musiała być samodzielna w wieku lat nastu, będzie miała większe ciśnienie na wczesne zdobycie tych umiejętności (przykładem moja ex, której rodzice się rozwiedli gdy była dzieckiem i dla których oczkiem w głowie był zawsze jej brat; jako nastolatka musiała się zajmować bratem, gotować itd. gdy ojciec był daleko, a matka latała z kolejnymi fagasami).

Tak więc to wszystko w dużej mierze kształtuje sytuacja.

411 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-23 09:38:58)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Na resztę odpiszę wieczorem, a na razie to

jeziorna napisał/a:

Teraz też to możesz zrobić, kupić składniki czy poszukać przepisów. Lodówka nie musi być pusta, żeby móc zrobić zakupy.

Dlaczego? Czy rodzina Ci zabrania korzystać z kuchni? Zakładam, że rodzice gotują obiady i dlatego Ty nie musiałes nauczyć się gotować, ale co z pozostałymi daniami? Zawsze mozesz coś sobie upichcić na śniadanie czy kolację, nie musi być to od razu dwudaniowy obiad. Może sam z siebie zaoferuj pomoc rodzicom, np. mógłbyś coś obrać lub przygotować jakąś sałatkę do obiadu?

Przykładowo na śniadanie mozesz robić omlety, naleśniki, jajka w różnych postaciach (jajecznica, sadzone lub na półtwardo), a na kolacje tosty, zapiekanki, tortille itp. Możesz zacząć od prostych dań czy półgotowców, np. parówki w cieście (wystarczy kupić gotowe ciasto francuskie w sklepie) czy zapiekanek. Przepisy znajdziesz w internecie bez problemu, są też filmiki na youtube.

Nie chodzi o to, że lodówka musi być pusta czy o zabranianie gotowania tylko o samą czyjąś obecność. Kiedy mam świadomość, że nie umiem czegoś co już dawno powinienem umieć to muszę uczyć się tego sam. Jak ktoś będzie patrzył mi na ręce to nic nie zrobię, w przypadku gotowania spaliłbym nawet wodę w czajniku. Wiedząc, że nikt na to nie patrzy i nie ocenia że wszystkim dam radę. Tym bardziej, że kiedy tylko coś robiłem i coś się nie udawało to od razu był tekst "Zostaw ja to zrobię" albo "Daj bo jeszcze zniszczysz" i chyba mam przez to lekką traumę. Odkąd tylko pamiętam miałem straszny problem z byciem ocenianym. W szkole na lekcji, przy tablicy, w zadaniach w większości wszystko się udawało, a na sprawdzianach totalna pustka i potem kiepskie oceny. W przypadku tego gotowania jeśli będę sam, jeśli nikt tego nie zobaczy, jeśli nikt nic powie na możliwych kilka prób i zmarnowanie części składników to pełny luz i chętnie spróbowałbym już dziś.

Tylko matka zawsze gotowała wszystkie dania, ojciec umie w tej kwestii jeszcze mniej niż ja. Staram się właśnie od czasu do czasu robić chociaż śniadania czy kolację ale rzadko jest do tego okazja. Takie proste dania jak w przykładach pewnie nawet teraz dałbym radę ugotować

412

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak więc to wszystko w dużej mierze kształtuje sytuacja.

Odpowiem ci memem:

https://media.makeameme.org/created/thank-you-captain-bynwch.jpg

Shini zachowuje się jakby żył na wiosce odciętej od świata, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. A mieszka na obrzeżach największej aglomeracji w Polsce. Czy sytuacje życiowe nie wymagały od niego nauczenia się czegoś? Wymagały. I dalej wymagają. Bo nie żyje w próżni. Tylko on nie chce. Udaje, że tego nie widzi lub neguje taką potrzebę. Widzisz - ty nauczyłeś się gotować jak chciałeś zjeść smacznie. I każdy normalny, dorosły człowiek ma takie podejście. Shini będzie jadł papkę z rozgotowanych kartofli albo makaronu i wmawiał sobie, że to delicje i tak jedzą wszyscy. Będzie marudził na chujowy smak, na brak wartości odżywczych, ale sam nie ugotuje. Będzie rozkładał ręce tak, jak to robi cały czas. A na teksty, że można jeść pysznie i zdrowo, bo jest dorosły i sam może zrobić zakupy i coś przygotować to będzie pierdolił o innym środowisku wychowania, że on nawet nie pomyślał, bo jemu nikt nie powiedział, że tak można a poza tym to on zna dużo ludzi, co jedzą nawet gorzej. Przecież ten schemat ma miejsce od roku. I dotyczy w zasadzie wszystkiego, co się do niego pisze.

413 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-23 10:08:29)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Tym bardziej, że kiedy tylko coś robiłem i coś się nie udawało to od razu był tekst "Zostaw ja to zrobię" albo "Daj bo jeszcze zniszczysz"

I każdy normalny człowiek osiąga ten etap, kiedy mówi takiej osobie, żeby się nie wpierniczała między wódkę a zakąskę. Większość z nas w wieku dziecięcym osiąga taki etap. Max nastoletnim. Bo nawet przedszkolak mówi 'zostaw ja sam'. To jest usprawiedliwianie się i zwalanie winny na innych. Cały czas to robisz i wszystko tak usprawiedliwiasz.

-edit-

Staram się właśnie od czasu do czasu robić chociaż śniadania czy kolację ale rzadko jest do tego okazja. Takie proste dania jak w przykładach pewnie nawet teraz dałbym radę ugotować

Mój boże. Jaki biedny misio...

Wiesz, że sam z siebie robisz sierotę życiową? Ty sam. Nikt inny. Tylko ty.

414

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Shinigami, uporczywie uprawiasz słowną ekwilibrystykę, której celem
...
Sorry, ale ja się na to nie nabieram.

I tak Ci @Priscilla gratuluję wytrwałości smile smile

415 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-10-23 10:19:14)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nie chodzi o to, że lodówka musi być pusta czy o zabranianie gotowania tylko o samą czyjąś obecność. Kiedy mam świadomość, że nie umiem czegoś co już dawno powinienem umieć to muszę uczyć się tego sam. Jak ktoś będzie patrzył mi na ręce to nic nie zrobię, w przypadku gotowania spaliłbym nawet wodę w czajniku. Wiedząc, że nikt na to nie patrzy i nie ocenia że wszystkim dam radę.

Nie kumam, ty się wstydzisz tego, że nie umiesz czegoś co już dawno powinieneś umieć, przed własną matką? Przecież ona doskonale o tym wie! Ty się jej boisz czy o co chodzi? Normalnie idziesz do marketu, kupujesz produkty i zabierasz się do roboty, a jak coś sknocisz to mówisz: za swoje kupiłem, twojego nie zmarnowałem. Ewentualnie jeśli jest jakaś potrawa matki, która wyjątkowo ci smakuje to przychodzisz w weekend i mówisz: nauczysz mnie jak się to robi? Jak zapyta po co ci to to przecież wystarczy powiedzieć: chcę cię odciążyć, bo cały dom na twojej głowie, a przy okazji się nauczę i może kiedyś zaimponuję jakiejś dziewczynie/ wstaw dowolny inny tekst.
Rozumiem wstydzić się przed kumplami/dziewczynami z okolicy/gośćmi rodziców, co akurat są w domu, ale przed własną matką?

416 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-23 10:34:01)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

[Rozumiem wstydzić się przed kumplami/dziewczynami z okolicy/gośćmi rodziców, co akurat są w domu, ale przed własną matką?

Przed nią najbardziej, przed kolegą czy nawet koleżanką nie obawiał bym się porażki tak jak przed matką bo by mi to wypominała przez następne 10 lat. Nigdy nie miałem i wciąż nie mam pozwolenia czy chociaż akceptacji na popełnianie błędów i ostro się denerwuję jak popełnię nawet jakiś malutki. W życiu bym nie zapytał żadnego z rodziców o naukę czegokolwiek bo to by się skończyło tylko krzykiem i awanturą, już wolę sam się męczyć albo szukać w internecie.

417

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

bo by mi to wypominała przez następne 10 lat.

To się wyprowadź.

już wolę sam się męczyć albo szukać w internecie

To czemu tego nie zrobiłeś do tej pory? Masz prawie 30lat. Na co czekasz?

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

[Rozumiem wstydzić się przed kumplami/dziewczynami z okolicy/gośćmi rodziców, co akurat są w domu, ale przed własną matką?

Przed nią najbardziej, przed kolegą czy nawet koleżanką nie obawiał bym się porażki tak jak przed matką bo by mi to wypominała przez następne 10 lat. Nigdy nie miałem i wciąż nie mam pozwolenia czy chociaż akceptacji na popełnianie błędów i ostro się denerwuję jak popełnię nawet jakiś malutki. W życiu bym nie zapytał żadnego z rodziców o naukę czegokolwiek bo to by się skończyło tylko krzykiem i awanturą, już wolę sam się męczyć albo szukać w internecie.

To zaskocz ją, zadawaj pytania.

Dlaczego mi to wypominasz? Przecież nie zrobiłem tego specjalnie. Ty nigdy nie popełniasz błędów?
Dlaczego na mnie krzyczysz? Lubisz, gdy ktoś krzyczy na ciebie? Myślisz, że ten krzyk w czymkolwiek pomoże?

Na odpowiedź: bo jestem twoją matką i mogę!!!
Naprawdę? Jestem twoim synem czy niewolnikiem?

Ludzie są zaskoczeni takimi prostymi, ale dosadnymi pytaniami i potem dwa razy się zastanowią, zanim znowu zachowają się w ten sam sposób.

419

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

Ludzie są zaskoczeni takimi prostymi, ale dosadnymi pytaniami i potem dwa razy się zastanowią, zanim znowu zachowają się w ten sam sposób.


Już ja widzę tą rozmowę:
- Won do piwnicy mały kurwiu i nie pyskuj
- ale mamo, ja tylko jajecznice chciałem zrobić.....
- Powiedziałam coś
- ale....ale....z cebulką....
- głuchy jesteś czy znowu chcesz szlaban na komputer dostać?
- no przepraszam....nikt mi nie powiedział, ze cebule trzeba najpierw obrać.....

wink

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

Ludzie są zaskoczeni takimi prostymi, ale dosadnymi pytaniami i potem dwa razy się zastanowią, zanim znowu zachowają się w ten sam sposób.


Już ja widzę tą rozmowę:
- Won do piwnicy mały kurwiu i nie pyskuj
- ale mamo, ja tylko jajecznice chciałem zrobić.....
- Powiedziałam coś
- ale....ale....z cebulką....
- głuchy jesteś czy znowu chcesz szlaban na komputer dostać?
- no przepraszam....nikt mi nie powiedział, ze cebule trzeba najpierw obrać.....

wink

Bo takie robią te przepisy niedokładne...

olgasmile.com napisał/a:

Na patelni rozpuścić łyżkę masła. Gdy stanie się płynne, dodać pokrojoną w drobną kostkę 1 sporą cebulę (...)

fajnegotowanie.pl napisał/a:

Przepis na jajecznicę z cebulą krok po kroku
1. Cebulę pokrój w kostkę i podsmaż na maśle.

Oszukują, nie? Niby krok po kroku a o obieraniu ani słowa big_smile

Na szczęście jest jeszcze youtube i można obejrzeć tutorial przed następną próbą:

421

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Mnóstwo ludzi będąc już na swoim nadal nic nie gotuje tylko mają podpisane umowy z firmami cateringowymi i firmy im dostarczają codziennie jedzenia na cały dzień, osobiście poznałem kilka takich osób.

Tylko, żeby móc pozwolić sobie na taki catering, to musiałbyś zarobić więcej niż tą minimalną, gdyż przy 2 czy 3 osobach już nie jest to opłacalne finansowo. Nie wiem, czy to dobry pomysł przepalić większą część wypłaty na catering zamiast np. odłożyć na mieszkanie czy samochód.

Shinigami napisał/a:

Przed nią najbardziej, przed kolegą czy nawet koleżanką nie obawiał bym się porażki tak jak przed matką bo by mi to wypominała przez następne 10 lat. Nigdy nie miałem i wciąż nie mam pozwolenia czy chociaż akceptacji na popełnianie błędów i ostro się denerwuję jak popełnię nawet jakiś malutki. w internecie.

A nie boisz się przed potencjalną dziewczyną ośmieszyć się, podając jej przesoloną jajecznicę ze skorupkami na śniadanie? Nikt nie chce być w związku z dorosłym dzieckiem, któremu trzeba byłoby tłumaczyć podstawy podstaw. Albo, że kolega pomyśli, żeś maminsynek, skoro kolacji sam sobie nie zrobisz? Później taką łatkę może będzie trudno usunąć.

Shinigami napisał/a:

W życiu bym nie zapytał żadnego z rodziców o naukę czegokolwiek bo to by się skończyło tylko krzykiem i awanturą, już wolę sam się męczyć albo szukać w internecie.

Przyszło mi do głowy, ze rodzice mogliby mieć pretensje, jeśli zostawisz chlew w kuchni po sobie, to wtedy jest to zrozumiałe. Zatem jak będziesz coś robił w kuchni, to nie zapomnij o tym, zeby wszystkie gary potem pomyć, przetrzeć blaty, umyć kuchenkę i podłogę. Nie pomieszaj przypraw, odłoż wszystko tam, gdzie było wcześniej, chowaj z powrotem do lodówki to co wyciągnąłeś, chyba ze skonczyło się, to wrzuć do odpowiedniego kosza, jeśli segregujecie itp.

422

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

I już widzę oczami wyobraźni jak Shini kładzie na patelnię całą łyżkę z masłem. Nie samo masło. Całą łyżkę.  big_smile Ależ się uśmiałem big_smile

423

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Tym bardziej, że kiedy tylko coś robiłem i coś się nie udawało to od razu był tekst "Zostaw ja to zrobię" albo "Daj bo jeszcze zniszczysz"

I każdy normalny człowiek osiąga ten etap, kiedy mówi takiej osobie, żeby się nie wpierniczała między wódkę a zakąskę. Większość z nas w wieku dziecięcym osiąga taki etap. Max nastoletnim. Bo nawet przedszkolak mówi 'zostaw ja sam'. To jest usprawiedliwianie się i zwalanie winny na innych. Cały czas to robisz i wszystko tak usprawiedliwiasz.

Oczywiście, że tak. Cały czas o tym piszemy, a Shinigami cały czas robi z siebie ofiarę, równocześnie znajdując milion usprawiedliwień dla swojej bierności.
Jestem przy tym przekonana, że jemu tak jest po prostu wygodnie. Przecież on jest tak zapracowany i zagoniony, w końcu ma na głowie dodatkowe kursy, cały dom i przydomowy inwentarz, nawet w niedzielę i święta, że jakby miał uczyć się trudnej sztuki gotowania, to już nie zostałoby mu czasu na anime.

Jack Sparrow napisał/a:

Staram się właśnie od czasu do czasu robić chociaż śniadania czy kolację ale rzadko jest do tego okazja. Takie proste dania jak w przykładach pewnie nawet teraz dałbym radę ugotować

Mój boże. Jaki biedny misio...

Wiesz, że sam z siebie robisz sierotę życiową? Ty sam. Nikt inny. Tylko ty.

Haha, to już jest level hard! 27 letni facet, który STARA SIĘ OD CZASU DO CZASU ogarnąć śniadanie lub kolację, ale generalnie to nie ma ku temu okazji big_smile. To ja się pytam: a ta okazja zdarza się kiedy? Jak mama ma 40 stopni gorączki i albo sobie wreszcie zrobisz kanapkę, albo będziesz głodny??

Gary napisał/a:

I tak Ci @Priscilla gratuluję wytrwałości smile big_smile

Ja sobie też gratuluję, ale biorąc pod uwagę, że Shini po prostu karmi się naszą uwagą, to są to już chyba ostatnie podrygi cool

424 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-23 22:24:38)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nie - po prostu ściemniasz. Nie możesz jednocześnie twierdzić, że nikogo nie znasz, nie masz znajomych poza 3 ludźmi, z nikim się nie spotykasz, nie rozmawiasz, bo jesteś obsrany ze strachu i na każdy przykład normalności, NORMALNOŚCI reagować na zasadzie 'nie prawda, mam wielu znajomych, którzy....mają jak ja'.

Bo to jest tak samo jak kilka postów wcześniej, kiedy twierdziłeś, że ciężko pracujesz, a ostatecznie się okazało, że pracujesz na niecały etat przy składaniu mebli.

Gówno prawda. Aż takich wzrostów nie było. Ostatnio też przeglądam rynek na wynajem, bo pomagam tutaj rodzinie. 40-50m mieszkanie to czynsze rzędu 400-600zł. A i nie wszędzie, bo są wspólnoty gdzie za mieszkanie takiej wielkości czynsz wynosi....uwaga....100zł. TAK. 100zł. Słownie: sto. Bo z czynszu zostały wyciągnięte wszystkie opłaty i zaliczki i są rozliczane osobno. Ogólnie NAJEM mieszkań rzędu 30-50m to są kwoty (ze wszystkim) ~3500zł. Gdzie gro tej opłaty to idzie na kredyt. Więc z łaski swojej nie pierdol, że jak ktoś miał swoje, kupione i wyposażone przez rodziców, to nie stać go było na utrzymanie opłacając czynsz i media. O ile ta osoba pracowała. To jest albo kolejna bajka z mchu i paproci, albo przykład skrajnej nieporadności. ALBO po prostu nie wiesz wszystkiego i sobie tworzysz baje przez pryzmat własnej biedy i mieszkania z rodzicami.

Znajomy, kolega, przyjaciel to trzy różne pojęcia. Kolegów czy nawet przyjaciół mam tych troje, znajomych mam dużo. Ze znajomymi nie wchodzi się w żadne głębsze relacje, to może być znajomość tylko z widzenia, można ewentualnie czasami pogadać. Tak samo współpracownik to nie od razu kolega czy przyjaciel i też byłby w kategoriach znajomego no chyba, że się pogłębi tą relację. Każdy człowiek spotkany więcej niż raz już może być znajomym ale do poziomu kolegi jeszcze daleko.

Na papierze mam cały etat i umowę o pracę, pracuję tyle ile większość ludzi czyli 8-12h dziennie w zależności jaka jest robota, tylko nie każdego dnia jest robota. Jak pracodawca ma do załatwienia coś ważniejszego niż praca typu pojechać z dziećmi do lekarza i nie ma akurat nic do zrobienia na warsztacie to mam wolne. Tak samo nie pracuję w żaden weekend chyba, że jest coś na prawdę pilnego do zrobienia i stąd ciężko wypracować te 180h w miesiącu. Jednak pracując na przykład trzy dni z rzędu po 12h chyba można to nazwać "ciężką pracą" tym bardziej, że nieraz to jest na przykład wniesienie całych szaf po schodach na czwarte piętro albo 30-40 kursów w tą i z powrotem jakieś 300m bo trzeba nosić narzędzia, elementy do składania albo pojedyncze schodki do zamontowania, które też swoje ważą. I to zawsze z samego rana będąc niewyspanym, zmęczonym po poprzednim dniu, po treningu na siłowni, z zakwasami, z bólami mięśni i stawów, często z okropnym bólem głowy, czasami bez śniadania, potem jeszcze kolejne godziny montażu tego wszystkiego, a i na końcu sprzątanie. Przy takim trybie nie trzeba nawet 8h by być zmęczonym, a czasami jest po 10-12h, to więcej niż jeden pełny etat.

Bardzo możliwe, że nie wiem wszystkiego bo to też była tylko znajoma, mogła kłamać co do tej historii. 

Jack Sparrow napisał/a:

Czy sytuacje życiowe nie wymagały od niego nauczenia się czegoś? Wymagały. I dalej wymagają.

No właśnie nie, gdyby wymagały to teraz umiałbym to wszystko. Nigdy nie byłem w sytuacji, w której musiałbym gotować by nie umrzeć z głodu. Kiedyś jak matka przez tydzień była w szpitalu to razem z ojcem przez pierwsze trzy dni jedliśmy to co matka nagotowała na zapas, a potem tylko zupki chińskie, pizza, płatki i kanapki.

Jack Sparrow napisał/a:

I każdy normalny człowiek osiąga ten etap, kiedy mówi takiej osobie, żeby się nie wpierniczała między wódkę a zakąskę. Większość z nas w wieku dziecięcym osiąga taki etap. Max nastoletnim. Bo nawet przedszkolak mówi 'zostaw ja sam'. To jest usprawiedliwianie się i zwalanie winny na innych. Cały czas to robisz i wszystko tak usprawiedliwiasz.

Ja teraz tak mam, szczególnie kiedy ktoś mi się pakuje w moją robotę, jak widzisz o wiele za późno. Choć w tej kuchni wątpię by zadziałało, raczej znów byłyby teksty w stylu "Zostaw, odejdź, idź stąd, ja to zrobię" i dlatego muszę być przy tym sam. Z tym jest jeszcze jedna rzecz, o której wcześniej nie napisałem, ja nie chcę korzystać z czyjejś własności. Jak tylko zrobiłem prawo jazdy to jeździłem co jakiś czas samochodem ojca i miałem wypadek, nie był jakiś bardzo poważny ale lekki też nie. Najbardziej martwiłem się tym, że musiałem zapłacić łącznie parę tysięcy za naprawę samochodu, zrobiłem to ale ile było pretensji, gadania i wypominania. Po tej akcji powiedziałem, że już nigdy nie pojadę tym samochodem jako kierowca i do dziś dotrzymuje słowa. Kupiłem swój samochód i teraz nikt nie może mieć do mnie pretensji jeśli coś się stanie, swoim jeżdżę na luzie, spokojny, a nie tak jak kiedyś każdy wyjazd był źródłem strachu i stresy byle tylko nawet nie zarysować. Wtedy jeszcze pierwsze o czym myślałem wsiadając do samochodu to, że mogę mieć wypadek i rozwalę samochód nawet nie pomyślałem, że mogłoby mi się coś stać albo komuś innemu.

Priscilla napisał/a:

Haha, to już jest level hard! 27 letni facet, który STARA SIĘ OD CZASU DO CZASU ogarnąć śniadanie lub kolację, ale generalnie to nie ma ku temu okazji big_smile. To ja się pytam: a ta okazja zdarza się kiedy? Jak mama ma 40 stopni gorączki i albo sobie wreszcie zrobisz kanapkę, albo będziesz głodny??

Ja sobie też gratuluję, ale biorąc pod uwagę, że Shini po prostu karmi się naszą uwagą, to są to już chyba ostatnie podrygi cool

Już ci mówię kiedy, okazja byłaby gdybym był sam w swojej własnej kuchni, bez żadnego patrzenia, bez oceniania, bez ryzyka zniszczenia czegoś nie mojego. I dla ścisłości, kanapki potrafię robić, a nawet jestem w tym lepszy od matki, tak samo jak w robieniu kawy czy herbaty.

Nie będę ukrywał, że choć minimum uwagi ze strony innych ludzi jest potrzebna by totalnie nie zwariować ale wciąż się zastanawiam co ty i Jack próbujecie osiągnąć? Skoro tak was wkurza rozmowa ze mną to czemu nadal ją prowadzicie? Aż tak bardzo wam zależy bym się poddał i przyznał wam rację? Jeśli nie o to chodzi to o co, pytam serio?

425 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-23 23:43:12)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Już ci mówię kiedy, okazja byłaby gdybym był sam w swojej własnej kuchni, bez żadnego patrzenia, bez oceniania, bez ryzyka zniszczenia czegoś nie mojego. I dla ścisłości, kanapki potrafię robić, a nawet jestem w tym lepszy od matki, tak samo jak w robieniu kawy czy herbaty.

Ale rozumiesz, że z tego wynika, że właściwie do tej pory nie miałeś i wciąż nie masz takich okazji, a przecież dopiero co napisałeś, że od czasu do czasu zdarza Ci się coś tam na kolację czy śniadanie przygotować.
Jednym słowem, wychodzi na to, że to jest kolejna ściema, którą usiłujesz nam sprzedać. Pytanie: po co? Jest ci już tak głupio za swoją nieporadność, że zaczynasz kłamać?

Shinigami napisał/a:

Nie będę ukrywał, że choć minimum uwagi ze strony innych ludzi jest potrzebna by totalnie nie zwariować ale wciąż się zastanawiam co ty i Jack próbujecie osiągnąć? Skoro tak was wkurza rozmowa ze mną to czemu nadal ją prowadzicie? Aż tak bardzo wam zależy bym się poddał i przyznał wam rację? Jeśli nie o to chodzi to o co, pytam serio?

Tak szczerze, to całkiem długo naprawdę chciałam Ci pomóc, ale na tym etapie widzę po prostu bezsens tych działań, bo Ty nie chcesz realnej pomocy, ale zajmowania się Tobą i Twoimi problemami (czytaj: potrzebujesz uwagi) i zwykłego użalania się nad Tobą.
I nie, nie zależy mi ani na tym, żebyś się poddał, zresztą Ty się już dawno poddałeś, więc nie bardzo rozumiem o czym piszesz, ani na przyznaniu mi racji. Koń jaki jest, każdy widzi.

Powiem więcej, dla mnie jesteś tylko randomowym facetem z neta, jest mi dokładnie wszystko jedno, co zrobisz ze swoim życiem. Moje intencje były klarowne i naprawdę szczere, ale widzę wyraźnie, że to jest zwykła strata czasu. Tylko tyle.

A dlaczego czytam i z Tobą jeszcze dyskutuję? Bo mam takie hobby big_smile Bo przy okazji dyskutuję też z innymi. Bo mam przy tym trochę rozrywki i zabawy. Bo jesteś tak niezwykłym zjawiskiem, że aż nie potrafię w to uwierzyć i usiłuję przekonać się, że jesteś prawdziwy cool

426

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nie - po prostu ściemniasz. Nie możesz jednocześnie twierdzić, że nikogo nie znasz, nie masz znajomych poza 3 ludźmi, z nikim się nie spotykasz, nie rozmawiasz, bo jesteś obsrany ze strachu i na każdy przykład normalności, NORMALNOŚCI reagować na zasadzie 'nie prawda, mam wielu znajomych, którzy....mają jak ja'.

Bo to jest tak samo jak kilka postów wcześniej, kiedy twierdziłeś, że ciężko pracujesz, a ostatecznie się okazało, że pracujesz na niecały etat przy składaniu mebli.

Zerknij wyżej, dodałam kolejny punkt, a gdybyśmy trochę pokopali, to na pewno będzie ich znacznie więcej.
Shini samego siebie oszukuje, a przy okazji nas próbuje, ale przy tym wyraźnie zaczyna się już w tym gubić.

427 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-24 00:19:17)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Jednak pracując na przykład trzy dni z rzędu po 12h chyba można to nazwać "ciężką pracą" tym bardziej, że nieraz to jest na przykład wniesienie całych szaf po schodach na czwarte piętro albo 30-40 kursów w tą i z powrotem jakieś 300m bo trzeba nosić narzędzia, elementy do składania albo pojedyncze schodki do zamontowania, które też swoje ważą.

Rozbawiłeś mnie. Serio. Popatrz na zwykłą babkę w supermarkecie jak rozkłada palety towaru na pułki. Jedna paleta to nawet tona towaru. W ciągu 8h można rozładować i 6 palet. I tak dzień za dniem. Dorabiałem tak w ogólniaku. Wiem co mówię.

Byłem również żołnierzem zawodowym. Wyposażenie z jakim biegałem ważyło 20-40kg (w zależności od tego co akuratat było przerabiane) np przez 6 tygodni poligonu, z bytowaniami w lesie (np symulacja zadania trwającego 6 dni). A ty płaczesz pracując po 12h przez 3 dni? Gdzie ogólnie miesięcznie godzinowo nawet etatu pełnego nie wyrabiasz?

Gdzieś na studiach dorabiałem też w sklepach sportowo-turystycznych. Karton z rowerem waży ~20-30kg w zależności od modelu i osprzętu w stocku. I się składało takie przy zmianie sezonowej przez 12h nocnej zmiany przez tydzień.

Generalnie pracę masz fizyczną, ale z gatunku lekkich. To nawet nie kwalifikuje się do warunków szczególnie uciążliwych i sam przyznałeś, że godzinowo rzeczywistej pracy nie masz nawet pełnego etatu. Nie jojcz. Nikt ci tu nie pogratuluje, ani się nad tobą nie uchyli, a najwyżej wzbudzisz takim marudzeniem uśmiech politowania.

Pracując z płytami klejonymi, wiórwymi, MDF, okleinami, to chociaż używasz półmasek z filtracją na poziomie N95, zeby się pyłu drzewnego i oparów klejów i utwardzaczy nie nawciągać, czy ci skąpi szwagier na PPE ?

Nigdy nie byłem w sytuacji, w której musiałbym gotować by nie umrzeć z głodu.

I w tym samym poście marudzisz, ze pracujesz bez śniadania.

Najbardziej martwiłem się tym, że musiałem zapłacić łącznie parę tysięcy za naprawę samochodu,

Ubezpieczenia się nie miało, co?

Priscilla napisał/a:

Tak szczerze, to całkiem długo naprawdę chciałam Ci pomóc, ale na tym etapie widzę po prostu bezsens tych działań, bo Ty nie chcesz realnej pomocy, ale zajmowania się Tobą i Twoimi problemami (czytaj: potrzebujesz uwagi) i zwykłego użalania się nad Tobą.
(...)
Bo jesteś tak niezwykłym zjawiskiem, że aż nie potrafię w to uwierzyć i usiłuję przekonać się, że jesteś prawdziwy

Amen. Też tak uważam w tym momencie.

428

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Tak sobie jeszcze, Shinigami, myślę, że wiesz co w Twoich postach wzbudza irytację? Twoja nieuczciwość i próby mydlenia oczu.

Gdybyś napisał wprost, że Ci się nie chce, to byłoby przynajmniej zgodnie z prawdą, ale Ty wolisz wymyślić sto tysięcy powodów, dlaczego coś jest poza Twoim zasięgiem niż uczciwie przyznać, że zwyczajnie nie chcesz podjąć wyzwania. I już pal sześć z jakich powodów, chodzi o sam fakt, że to twierdzenie, że chcesz żyć inaczej z jednoczesnym pokazywaniem, że nie robisz dosłownie nic, aby się do tej sytuacji przybliżyć, wywołuje właśnie ten coraz mniej pozytywnie nastawiony do Ciebie stosunek. Wszystko można zrozumieć, ale do pewnego etapu, bo wreszcie przychodzi taki moment, kiedy staje się to coraz bardziej niestrawialne.

429 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-24 07:34:59)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Ale rozumiesz, że z tego wynika, że właściwie do tej pory nie miałeś i wciąż nie masz takich okazji, a przecież dopiero co napisałeś, że od czasu do czasu zdarza Ci się coś tam na kolację czy śniadanie przygotować.
Jednym słowem, wychodzi na to, że to jest kolejna ściema, którą usiłujesz nam sprzedać. Pytanie: po co? Jest ci już tak głupio za swoją nieporadność, że zaczynasz kłamać?

Ta kolacja czy śniadanie to zazwyczaj kilka kanapek tylko dla siebie, do tego nie potrzeba specjalnie okazji.

Jack Sparrow napisał/a:

Rozbawiłeś mnie. Serio. Popatrz na zwykłą babkę w supermarkecie jak rozkłada palety towaru na pułki. Jedna paleta to nawet tona towaru. W ciągu 8h można rozładować i 6 palet. I tak dzień za dniem. Dorabiałem tak w ogólniaku. Wiem co mówię.

Byłem również żołnierzem zawodowym. Wyposażenie z jakim biegałem ważyło 20-40kg (w zależności od tego co akuratat było przerabiane) np przez 6 tygodni poligonu, z bytowaniami w lesie (np symulacja zadania trwającego 6 dni). A ty płaczesz pracując po 12h przez 3 dni? Gdzie ogólnie miesięcznie godzinowo nawet etatu pełnego nie wyrabiasz?

Gdzieś na studiach dorabiałem też w sklepach sportowo-turystycznych. Karton z rowerem waży ~20-30kg w zależności od modelu i osprzętu w stocku. I się składało takie przy zmianie sezonowej przez 12h nocnej zmiany przez tydzień.

Generalnie pracę masz fizyczną, ale z gatunku lekkich. To nawet nie kwalifikuje się do warunków szczególnie uciążliwych i sam przyznałeś, że godzinowo rzeczywistej pracy nie masz nawet pełnego etatu. Nie jojcz. Nikt ci tu nie pogratuluje, ani się nad tobą nie uchyli, a najwyżej wzbudzisz takim marudzeniem uśmiech politowania.

Pracując z płytami klejonymi, wiórwymi, MDF, okleinami, to chociaż używasz półmasek z filtracją na poziomie N95, zeby się pyłu drzewnego i oparów klejów i utwardzaczy nie nawciągać, czy ci skąpi szwagier na PPE ?

I w tym samym poście marudzisz, ze pracujesz bez śniadania.

Ubezpieczenia się nie miało, co?

Czego bym nie napisał o pracy i tak nie przekonam cię do niczego, ty zawsze miałeś trudniej, ciężej, gorzej. Może powinienem pójść na drugi etat bo chyba wciąż za mało i za lekko pracuję.

Maski są. Śniadania czasami po prostu nie zdążę zjeść przed pracą i dopiero na przerwie jest do tego możliwość.

Miało się podstawowe, bez autocasco. 

Priscilla napisał/a:

Tak sobie jeszcze, Shinigami, myślę, że wiesz co w Twoich postach wzbudza irytację? Twoja nieuczciwość i próby mydlenia oczu.

Gdybyś napisał wprost, że Ci się nie chce, to byłoby przynajmniej zgodnie z prawdą, ale Ty wolisz wymyślić sto tysięcy powodów, dlaczego coś jest poza Twoim zasięgiem niż uczciwie przyznać, że zwyczajnie nie chcesz podjąć wyzwania. I już pal sześć z jakich powodów, chodzi o sam fakt, że to twierdzenie, że chcesz żyć inaczej z jednoczesnym pokazywaniem, że nie robisz dosłownie nic, aby się do tej sytuacji przybliżyć, wywołuje właśnie ten coraz mniej pozytywnie nastawiony do Ciebie stosunek. Wszystko można zrozumieć, ale do pewnego etapu, bo wreszcie przychodzi taki moment, kiedy staje się to coraz bardziej niestrawialne.

Zawsze myślałem, że jestem aż zbyt uczciwy. Tu nie chodzi o to czy chcę czy nie tylko muszę. Mam za dużą blokadę, za duży lęk przed podjęciem wyzwania. Na prawdę chciałbym żyć inaczej, pójść na swoje, mieć dziewczynę, lepiej płatną i rozwojową pracę umożliwiającą jakąś karierę, kupić lepszy samochód i tym razem z autocasco, wyjeżdżać na wyjazdy zagraniczne, mniej się stresować, mieć cel.

W jednym masz rację, już nawet mnie zaczyna męczyć ten temat, fajnie się rozmawiało ale jeszcze nigdy nie miałem tak upartych rozmówców. Z początku myślałem, że na forum znajdę chociaż kogoś do pogadania od czasu do czasu ale wygląda na to, że nawet to mi się nie udało i raczej już nie uda. Nie jedna osoba mi tu pisała, że powinienem się otworzyć na ludzi i właśnie widać jakie są tego efekty. Będąc zamkniętym i nieufnym dużo lepiej się dogadywałem z innymi niż teraz.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

W jednym masz rację, już nawet mnie zaczyna męczyć ten temat, fajnie się rozmawiało ale jeszcze nigdy nie miałem tak upartych rozmówców. Z początku myślałem, że na forum znajdę chociaż kogoś do pogadania od czasu do czasu ale wygląda na to, że nawet to mi się nie udało i raczej już nie uda. Nie jedna osoba mi tu pisała, że powinienem się otworzyć na ludzi i właśnie widać jakie są tego efekty. Będąc zamkniętym i nieufnym dużo lepiej się dogadywałem z innymi niż teraz.

Bo ty szukasz specyficznego typu ludzi, takich przytakiwaczy. "Tak masz rację, ciężko w tych czasach znaleźć dziewczynę, w dupach im się poprzewracało od instagramów i atencji, kiedyś było lepiej." "Taaak, normalny człowiek w tych czasach nie znajdzie dobrej pracy, tylko ci ze znajomościami mają życie jak w Madrycie"."Taak, ludzie ciężko pracujący fizycznie powinni być sowicie wynagradzani, bez nich ten świat by upadł". Wtedy kładłbyś się spać z poczuciem, że nie warto nic robić, bo i tak nie zmienisz systemu, trzeba poczekać aż świat znormalnieje. A tu ludzie ci piszą, że jak będziesz wychodził ze strefy komfortu i dążył do celu to w końcu go zdobędziesz. I zamiast wspierać cię w nieróbstwie, powodują dyskomfort. Jak to tak, to jednak coś zależy ode mnie?

431

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

A tu ludzie ci piszą, że jak będziesz wychodził ze strefy komfortu i dążył do celu to w końcu go zdobędziesz. I zamiast wspierać cię w nieróbstwie, powodują dyskomfort. Jak to tak, to jednak coś zależy ode mnie?

Więc tak wygląda zderzenie z rzeczywistością, której wcześniej nie znałem. To dlatego z każdym dniem siedzenia w tym wątku czułem się coraz gorzej. Jeśli to właśnie jest wychodzenie że strefy komfortu to jest znacznie gorsze niż myślałem.

432

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Czego bym nie napisał o pracy i tak nie przekonam cię do niczego, ty zawsze miałeś trudniej, ciężej, gorzej

Ale dlaczego ciężej? Mi się podobało. I nie marudziłem jak ty. Po prostu obiektywnie było to bardziej wymagające. I wielu ludzi, w wielu zawodach pracuje wielokrotnie ciężej i tak nie płaczą jak ty. O to tu chodzi. O właśnie tą perspektywę. Marudzisz na trud i znój pracując u rodziny w niepełnym wymiarze godzin. To jest absurdalne. Nie masz powodów do takiego marudzenia. Żadnych.

Śniadania czasami po prostu nie zdążę zjeść przed pracą i dopiero na przerwie jest do tego możliwość.

A co, mamusia nie obudziła odpowiednio wcześnie? Czy chorowała i nie miał kto zrobić?

Zawsze myślałem, że jestem aż zbyt uczciwy.

I to tyle, jeśli chodzi o twoje wyobrażenia o samym sobie w starciu z rzeczywistością. Bo na tym etapie to już wszyscy ci piszą, ze po prostu wymyślasz sobie historie i zaczynasz się rozmijać w zeznaniach.

Mam za dużą blokadę, za duży lęk przed podjęciem wyzwania.

Nikt ci nie każe zdobyć bieguna czy wybrać się na ultramaraton przez pustynię. Gadka jest o podstawowych czynnościach dorosłego życia jak pranie, sprzątanie, robienie jedzenia. To są rzeczy, jakich ludzie się generalnie uczą w wieku przedszkolnym i doskonalą w wieku nastoletnim. I zamiast wydawać na masaże pindola, to zainwestuj je w terapię. KONIECZNIE u jednego ze specjalistów rekomendowanych przez którąś z męskich fundacji, bo oni specjalizują się w takich przypadkach jak ty. I nie pierdol, że nie masz pieniędzy. Mieszkasz za grosze z mamą i tatą. Nie masz w zasadzie żadnych kosztów.

W jednym masz rację, już nawet mnie zaczyna męczyć ten temat, fajnie się rozmawiało ale jeszcze nigdy nie miałem tak upartych rozmówców. Z początku myślałem, że na forum znajdę chociaż kogoś do pogadania od czasu do czasu ale wygląda na to, że nawet to mi się nie udało i raczej już nie uda. Nie jedna osoba mi tu pisała, że powinienem się otworzyć na ludzi i właśnie widać jakie są tego efekty.

Weź się obraź za to, że ci ludzie wytykają, że jako 30stolatek nie potrafisz nawet podstawowych czynności samoobsługi wykonać. Oczekujesz, ze cię każdy będzie tulił i ci potakiwał. Życie tak nie działa. Pora dojrzeć.

Jeśli to właśnie jest wychodzenie że strefy komfortu to jest znacznie gorsze niż myślałem.

Przecież ty nawet nic jeszcze nie zrobiłeś. Po prostu nikt cie nie klepie po pleckach.

433

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Zawsze myślałem, że jestem aż zbyt uczciwy. Tu nie chodzi o to czy chcę czy nie tylko muszę. Mam za dużą blokadę, za duży lęk przed podjęciem wyzwania. Na prawdę chciałbym żyć inaczej, pójść na swoje, mieć dziewczynę, lepiej płatną i rozwojową pracę umożliwiającą jakąś karierę, kupić lepszy samochód i tym razem z autocasco, wyjeżdżać na wyjazdy zagraniczne, mniej się stresować, mieć cel.

No właśnie, już wiesz, że masz za dużą blokadę, gdzieś tam po drodze dowiedziałeś się nawet z jakiego podobno masz ją powodu i nadal NIC z tym nie robisz.

Shinigami napisał/a:

W jednym masz rację, już nawet mnie zaczyna męczyć ten temat, fajnie się rozmawiało ale jeszcze nigdy nie miałem tak upartych rozmówców. Z początku myślałem, że na forum znajdę chociaż kogoś do pogadania od czasu do czasu ale wygląda na to, że nawet to mi się nie udało i raczej już nie uda. Nie jedna osoba mi tu pisała, że powinienem się otworzyć na ludzi i właśnie widać jakie są tego efekty. Będąc zamkniętym i nieufnym dużo lepiej się dogadywałem z innymi niż teraz.

Co znaczy upartych rozmówców? W czym upartych? W tłumaczeniu Ci jak wygląda dorosłe życie? Potrzebujesz, żebyśmy zaczęli traktować Cię jak nastolatka czy jeszcze niżej? Zresztą uwierz, że dowiedziałbyś się dokładnie tego samego, bo to wszystko to są podstawy podstaw.

434

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nikt ci nie każe zdobyć bieguna czy wybrać się na ultramaraton przez pustynię. Gadka jest o podstawowych czynnościach dorosłego życia jak pranie, sprzątanie, robienie jedzenia. To są rzeczy, jakich ludzie się generalnie uczą w wieku przedszkolnym i doskonalą w wieku nastoletnim. I zamiast wydawać na masaże pindola, to zainwestuj je w terapię. KONIECZNIE u jednego ze specjalistów rekomendowanych przez którąś z męskich fundacji, bo oni specjalizują się w takich przypadkach jak ty. I nie pierdol, że nie masz pieniędzy. Mieszkasz za grosze z mamą i tatą. Nie masz w zasadzie żadnych kosztów.

Weź się obraź za to, że ci ludzie wytykają, że jako 30stolatek nie potrafisz nawet podstawowych czynności samoobsługi wykonać. Oczekujesz, ze cię każdy będzie tulił i ci potakiwał. Życie tak nie działa. Pora dojrzeć..

Ale wiesz ile kosztuje terapia prywatnie nie? Cena jednego spotkania trwającego godzinę to jakieś 250-500zł, raz na tydzień to wyjdzie jakieś 1500-2000zł na miesiąc czyli więcej niż połowa mojej obecnej wypłaty. Jakieś wydatki jednak mam, w najlepszym wypadku wyszedłbym na zero, a mówimy o czymś co nie daje żadnej gwarancji, że pomoże.

Nie zamierzam się obrażać bo to strata czasu.

Priscilla napisał/a:

No właśnie, już wiesz, że masz za dużą blokadę, gdzieś tam po drodze dowiedziałeś się nawet z jakiego podobno masz ją powodu i nadal NIC z tym nie robisz.

Co znaczy upartych rozmówców? W czym upartych? W tłumaczeniu Ci jak wygląda dorosłe życie? Potrzebujesz, żebyśmy zaczęli traktować Cię jak nastolatka czy jeszcze niżej? Zresztą uwierz, że dowiedziałbyś się dokładnie tego samego, bo to wszystko to są podstawy podstaw.

Ta blokada właśnie tak działa, uniemożliwia podjęcie fizycznych działań mimo posiadania wiedzy jakie działania podjąć.

Upartych czyli takich, którzy jeszcze nie odpuścili tej rozmowy, Każdy inny o wiele szybciej by mnie olał, a wy dalej uparcie brniecie i to mnie zaskakuje. Zwykle gdy zaczynam poruszać takie tematy to od razu wszyscy uciekają co też jest dowodem na to, że jednak nie powinienem się przed nikim otwierać. Im mniej mówię, im mniej ktoś o mnie wie tym lepiej dla naszej relacji.

Skoro już jesteśmy przy "podstawach podstaw" to muszę zapytać o jeszcze jedną kwestię. Weźmy sytuację, w której jakoś bym się zmusił i wynajął jedynie pokój w mieszkaniu z obcymi ludźmi. Jak wy to sobie wyobrażacie? Jak ktoś taki jak ja miałby tak żyć? Przecież od razu by wyszło, że nie potrafię ogarniać wielu tych niby podstawowych rzeczy byłym pozamiatany już w pierwszych dniach. Każdy współlokator czy współlokatorka wymagaliby ode mnie ogarniania tego wszystkiego, umiejętności gotowania na znacznie wyższym poziomie niż mój obecny itd. Raczej nie byłoby możliwości uczyć się tego wszystkiego kiedy inni domownicy też chcieliby korzystać z kuchni, łazienki itd. W najlepszym wypadku zostałbym wyśmiany, w najgorszym byłyby z tego kłótnie, afery, może nawet problemy z wynajmem.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

PONAD ROK TEMU zadałeś to samo pytanie i dostałeś na nie odpowiedź.

M!ri napisał/a:
Shinigami napisał/a:
M!ri napisał/a:

A czego się boisz? Chyba jak byłeś mały nie mieszkałeś w stodole tylko z jakimiś ludźmi. Było tak strasznie?

Boje się po pierwsze oceniania. Z prac domowych potrafię tylko sprzątać. O gotowaniu totalnie nie mam pojęcia, a co za tym idzie o zakupach żywnościowych również niewielkie.

Jeżeli sprzątać umiesz to wystarczy. Tylko tyle od Ciebie będą wymagać, żebyś nie zostawiał syfu po sobie. Gotujesz wyłącznie dla siebie. Na początek wystarczy abyś z głodu nie umarł.


Shinigami napisał/a:

W kwestii prania potrafię zamontować pralkę ale już jej obsługiwać nie. Musiałbym się tego wszystkiego nauczyć od zera. Jak sobie wyobrażasz reakcję obcych ludzi na gościa 26 lat, który nie potrafi zrobić prania ani ugotować nic więcej poza wodą?

A myślisz, że inni to rodzą się z takimi umiejętnościami? Też nauczyłam się dopiero gdy wyprowadziłam się od rodziców. Co więcej każdej nowej pralki / kuchenki / mikrofali nie umiem obsługiwać i sięgam po instrukcję.


Boisz się oceny współlokatorów, którzy realnie mają Cię w dupie i tylko będziecie się mijać na korytarzu, a próbujesz zagadać do laski? Naprawdę uważasz, że jakiejkolwiek kobiecie potrzebny jest maminsynek, który nic nie potrafi? Jak to sobie wyobrażasz, gdy po kilku miesiącach będziecie chcieli zamieszkać razem, a Ty nawet nie będziesz umiał załatwić umowy wynajmu mieszkania?

Odpuść na razie dziewczyny i weź się za siebie. Nasz dużo do zrobienia, ale wszystko jest w Twoim zasięgu. Nigdy nie jest za późno.

436

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Skoro już jesteśmy przy "podstawach podstaw" to muszę zapytać o jeszcze jedną kwestię. Weźmy sytuację, w której jakoś bym się zmusił i wynajął jedynie pokój w mieszkaniu z obcymi ludźmi. Jak wy to sobie wyobrażacie? Jak ktoś taki jak ja miałby tak żyć? Przecież od razu by wyszło, że nie potrafię ogarniać wielu tych niby podstawowych rzeczy byłym pozamiatany już w pierwszych dniach. Każdy współlokator czy współlokatorka wymagaliby ode mnie ogarniania tego wszystkiego, umiejętności gotowania na znacznie wyższym poziomie niż mój obecny itd. Raczej nie byłoby możliwości uczyć się tego wszystkiego kiedy inni domownicy też chcieliby korzystać z kuchni, łazienki itd. W najlepszym wypadku zostałbym wyśmiany, w najgorszym byłyby z tego kłótnie, afery, może nawet problemy z wynajmem.

Oooo... Widzę, że właśnie podsunęliśmy Ci kolejny argument będący jednocześnie usprawiedliwieniem, dlaczego nie powinieneś wyprowadzać się z domu.
Nie musisz dziękować cool.

437

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Ale wiesz ile kosztuje terapia prywatnie nie? Cena jednego spotkania trwającego godzinę to jakieś 250-500zł, raz na tydzień to wyjdzie jakieś 1500-2000zł na miesiąc czyli więcej niż połowa mojej obecnej wypłaty. Jakieś wydatki jednak mam, w najlepszym wypadku wyszedłbym na zero, a mówimy o czymś co nie daje żadnej gwarancji, że pomoże.

Wymówki.

Na dodatek potwierdzające to, co przypuszczamy od dawna: ty nie chcesz poprawić swojego życia. Ty chcesz jedynie pobiadolić i żeby cie ktoś poklepał po pleckach i pogłaskał po główce.



Zwykle gdy zaczynam poruszać takie tematy to od razu wszyscy uciekają co też jest dowodem na to, że jednak nie powinienem się przed nikim otwierać. Im mniej mówię, im mniej ktoś o mnie wie tym lepiej dla naszej relacji.

I to jest też jedna z głównych przyczyn, dlaczego mając prawie 30 lat dalej jesteś prawiczkiem mieszkającym Z rodzicami. Nie u rodziców. Z rodzicami.



Każdy współlokator czy współlokatorka wymagaliby ode mnie ogarniania tego wszystkiego, umiejętności gotowania na znacznie wyższym poziomie niż mój obecny itd.

News dla ciebie: nikogo nie obchodzi co sobie ugotujesz. Ani czy to będzie zdrowe, ani czy to będzie smaczne.

438 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-10-26 08:38:25)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Zycie to nie bajka ...

Tak naprawdę Tylko od Ciebie zależy jakie będziesz miał życie i jaką wybierzesz przyszłość.

Żadna kobieta nie zainteresuje się dużym dzieckiem który mieszka z rodzicami i mentalnie i psychicznie jest dzieckiem a nie dorosłym mężczyzną ...

Bo dorosły facet to człowiek samodzielny. Potrafiający sam się utrzymać i sam podejmować decyzję.

Ja w Twoim wieku miałem już własne mieszkanie i sam mieszkalem. Łatwo nie było. Ale byla motywacja i spore chęci.

Dopóki sam sie nie usamodzielnisz i nie będziesz samo wystarczalny to żadna kobieta się Tobą nie zainteresuje.
Kobieta to chce miec dziecko z mężczyzną a nie zajmować się dużym dzieckiem.

Takie czasy. Nikt nie powiedział że każdy facet czy kobieta musi być w związku.

W Japonii jak wiesz większośc facetów jest samotna. Wiele kobiet też.
Tyle że Japonia to dziwny kraj z dziwnymi tradycjami i zwyczajami. Tam nawet małżeństwa są dziwne a sposób "wychowywania" dzieci też smile
Tam więcej uczuć mają roboty niż ludzie w zwiazkach wink

439

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shini, tak cię teraz widzę mniej więcej:

https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2023/10/BPxDbK8bdN6WySv0.jpg

440

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Wymówki.

I to jest też jedna z głównych przyczyn, dlaczego mając prawie 30 lat dalej jesteś prawiczkiem mieszkającym Z rodzicami. Nie u rodziców. Z rodzicami.

News dla ciebie: nikogo nie obchodzi co sobie ugotujesz. Ani czy to będzie zdrowe, ani czy to będzie smaczne.

Jeśli brak pieniędzy jest wymówką to według ciebie powinienem ukraść, napaść na bank, wyłudzić żeby mi starczyło na terapię prywatnie?

Nie otwieranie się przed innymi jest złe, otwieranie się jest jeszcze gorsze. To już chyba lepiej wybrać mniejsze zło i się nie otwierać, w liceum działało.

Nie chodzi o to, że nie będzie smaczne tylko o to, że zajmę kuchnię na znacznie dłużej niż pozostali, jak coś spalę to będzie waliło na całe mieszkanie. Podobnie może być z łazienką, rano spędzam w niej dość sporo czasu i szczerze mówiąc nie mogę sobie wyobrazić dzielenia się nią, zwłaszcza z obcymi osobami. Jeszcze jak wszyscy będą na tą samą godzinę wychodzić to jest nie do ogarnięcia.

Kaszpir007 napisał/a:

Zycie to nie bajka ...

Tak naprawdę Tylko od Ciebie zależy jakie będziesz miał życie i jaką wybierzesz przyszłość.

Żadna kobieta nie zainteresuje się dużym dzieckiem który mieszka z rodzicami i mentalnie i psychicznie jest dzieckiem a nie dorosłym mężczyzną ...

Bo dorosły facet to człowiek samodzielny. Potrafiający sam się utrzymać i sam podejmować decyzję.

Ja w Twoim wieku miałem już własne mieszkanie i sam mieszkalem. Łatwo nie było. Ale byla motywacja i spore chęci.

Dopóki sam sie nie usamodzielnisz i nie będziesz samo wystarczalny to żadna kobieta się Tobą nie zainteresuje.
Kobieta to chce miec dziecko z mężczyzną a nie zajmować się dużym dzieckiem.

Takie czasy. Nikt nie powiedział że każdy facet czy kobieta musi być w związku.

W Japonii jak wiesz większośc facetów jest samotna. Wiele kobiet też.
Tyle że Japonia to dziwny kraj z dziwnymi tradycjami i zwyczajami. Tam nawet małżeństwa są dziwne a sposób "wychowywania" dzieci też smile
Tam więcej uczuć mają roboty niż ludzie w zwiazkach wink

Osobiście się z tobą zgadzam i też uważam, że tak powinno być. Jednak to jest tak sprzeczne z większością związków jakie widziałem, że na prawdę trudno w to uwierzyć. Widziałem zbyt wiele związków gdzie obojgu sporo brakowało do bycia dojrzałym według waszej definicji, a jednak te związki przetrwały, oczywiście nie wszystkie ale spora część jednak tak. Nawet w najbliższej rodzinie miałem takie przypadki, zaczynali będąc daleko od poziomu dojrzałości jaki użytkownicy forum uważają za absolutne minimum i z czasem oboje się ogarniali. I nie mówię tu o zaczynaniu jako nastolatkowie. Tak samo z tą samodzielnością, o ile ogarnianie swoich spraw samemu jak najbardziej jest zrozumiała to już to utrzymywanie się całkowicie samemu jest zbyt dużym wymogiem, nie w tym kraju i nie w tych czasach. W moim wieku mieć swoje mieszkanie nie odziedziczone po babci i nie od rodziców to mrzonka. Coś wręcz nierealnego w obecnych czasach. Najtańsze mieszkanie w dzielnicy Warszawy takiej jak Mokotów kosztuje prawie 18k za metr, przy tej cenie nawet 30m kawalerka wyjdzie ponad 500k. Przeciętny obywatel jakich jest zdecydowana większość w tym kraju zarabia 3-4k na rękę, nawet niedawno ktoś tu wstawił dane, że ponad 70% całego społeczeństwa nie zarabia nawet średniej krajowej. Ktoś taki nie masz szans na kupno takiej kawalerki, nawet kredytu na te 500k nie dostanie przy obecnych cenach. Osobiście znam tylko jednego człowieka, który zaczynał całkowicie od zera i kupił mieszkanie za ponad milion ale gość jest wybitnie uzdolniony, zna 6 języków, ukończył studia na najlepszym uniwersytecie w Londynie, jest dyrektorem w jakiejś Amerykańskiej firmie i zarabia chyba z 50k na miesiąc. Ale to jest jeden człowiek, tylko jednego takiego spotkałem przez całe życie. Każdy inny kogo kiedykolwiek poznałem niezależnie od płci to były osoby, które weszły w swoje w aktualne związki jeszcze jako biedaki dalekie od waszej definicji samodzielności. Dopiero razem się wyprowadzali od rodziców bo razem byli i są w stanie się utrzymać. Dla was to się może wydawać dziwne ale dla mnie jest oczywiste, już nie mówię tylko o znajomych ale o też o rodzinie, no już chyba lepszego przykładu nie może być.

W Japonii sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Głównymi przyczynami samotności Japończyków są: pracoholizm, presja społeczna narzucana już małym dzieciom i brak fizycznych warunków. Japończycy pracują nieraz dzień w dzień po 12-16h, czasami nawet nie wracają do mieszkań tylko śpią w pracy. Mieli nawet falę samobójstw z powodu przepracowania, która ma też swoją nazwę. Mają porąbane zasady pracy takie jak na przykład, im dłużej ktoś siedzi tym lepszym jest pracownikiem. Sukcesy w pracy są dla nich nadrzędnym celem i decydują o prestiżu społecznym. Dlatego też jest tak wielka presja by osiągać jak najlepsze wyniki w nauce, zdobyć jak najlepszą pracę i jak najwięcej w niej pracować. Nawet małe dzieci po skończeniu podstawowych zajęć później mają jeszcze po kilka innych w efekcie czego zasuwają od rana do wieczora. No i te mieszkania 8m kwadratowych. Nie są to zbyt sprzyjające warunki do zakładania rodziny czy nawet wchodzenia w związki. Wycofanie społeczne, izolacja, brak okazywania uczuć są tylko dodatkami do tego wszystkiego. Jednak Japonia stara się działać i zwalczać takie zjawiska, mają specjalny rodzaj terapii gdzie terapeutka zwana "siostrą do wynajęcia" przychodzi do pacjenta i próbuje go wyciągnąć z domu. I uwaga, one uczą tych ludzi nieraz będących po 40 samodzielności, podstawowych kontaktów międzyludzkich itd. Mają programy społeczne pomagające ludziom wychodzić z domu, zachęcające do wychodzenia do ludzi, wchodzenia w związki, mają nawet specjalny szpital tylko dla pacjentów zmagających się z izolacją i wycofaniem społecznym. Pomaganie ludziom wychodzić z przegrywu traktuje się tam poważnie. Chciałbym by kiedyś Polska osiągnęła taki poziom.

441

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Jeśli brak pieniędzy jest wymówką to według ciebie powinienem ukraść, napaść na bank, wyłudzić żeby mi starczyło na terapię prywatnie?

Jak w wątku o masażach erotycznych pytałem o cenę to pisałeś o widełkach 300-500 i zaznaczyłeś, że stać cię na 1-2 w miesiącu na luzie. Ewentualnie więcej, jak zepniesz poślady. Ale nagle ta sama/niższa cena za terapię cię przerasta? 2x w miesiącu na początek mogłoby w zupełności wystarczyć i terapeuty wyspecjalizowanego w problemach jakie ty masz.

Nie otwieranie się przed innymi jest złe, otwieranie się jest jeszcze gorsze. To już chyba lepiej wybrać mniejsze zło i się nie otwierać, w liceum działało

Tak działało, że przejebałeś najlepsze lata życia. Straciłeś je bezpowrotnie. I skończyłeś jako 30letni prawiczek mieszkający Z rodzicami.

Nie chodzi o to, że nie będzie smaczne tylko o to, że zajmę kuchnię na znacznie dłużej niż pozostali, jak coś spalę to będzie waliło na całe mieszkanie. Podobnie może być z łazienką, rano spędzam w niej dość sporo czasu i szczerze mówiąc nie mogę sobie wyobrazić dzielenia się nią, zwłaszcza z obcymi osobami. Jeszcze jak wszyscy będą na tą samą godzinę wychodzić to jest nie do ogarnięcia.

Nikogo to nie obchodzi, ze coś przypalisz. A jak masz problem z wysraniem się to weź xenne, zrób parę brzuszków, kilka przysiadów i wypij 2 szklanki wody. Masz tak dziecinne wymówki, że oczy krwawią od czytania.

Widziałem zbyt wiele związków gdzie obojgu sporo brakowało do bycia dojrzałym według waszej definicji

Jeszcze raz - w dupie byłeś i gówno widziałeś. Nie masz znajomych. Alienujesz się od ludzi i jakichkolwiek relacji. Widzisz to, co chcesz: swoje fantazje i urojenia.

o ile ogarnianie swoich spraw samemu jak najbardziej jest zrozumiała to już to utrzymywanie się całkowicie samemu jest zbyt dużym wymogiem, nie w tym kraju i nie w tych czasach.

Pierdolisz farmazony. Dwie osoby zarabiające minimalną krajową mogą się utrzymać. Bez wodotrysków, ale dadzą radę. I to nawet wynajmując. Jedna wypłata idzie na mieszkanie, druga na przeżycie. Będzie biednie, ale wystarczy.

Przeciętny obywatel jakich jest zdecydowana większość w tym kraju zarabia 3-4k na rękę, nawet niedawno ktoś tu wstawił dane, że ponad 70% całego społeczeństwa nie zarabia nawet średniej krajowej.

I dlatego za kredyty bardzo często poświadczają rodzice. Oni biorą kredyt na siebie, a ty spłacasz, co w większości wypadków kosztuje mniej niż najem.

Nawet małe dzieci po skończeniu podstawowych zajęć później mają jeszcze po kilka innych w efekcie czego zasuwają od rana do wieczora. No i te mieszkania 8m kwadratowych. Nie są to zbyt sprzyjające warunki do zakładania rodziny czy nawet wchodzenia w związki.

Generalnie taka presja jest w każdym kraju, na całym świecie, o ile chcesz odnieść sukces. Co do warunków mieszkaniowych to nie jest prawda. Stare domy możesz kupić za kilka $ + podatek od rzeczywistej wartości, co sumarycznie może wynieść kilkadziesiąt tyś $. No i potem koszty remontu. Ale zarobki spokojnie pozwalają na normalne życie.

Wycofanie społeczne, izolacja, brak okazywania uczuć są tylko dodatkami do tego wszystkiego.

Pierdolisz. To są hikikomori. Japonia ma 125 milionów ludzi, a ten problem dotyczy pół miliona ludzi. Skoro bawisz się w stolarkę, to prosta matematyka nie powinna stanowić problemu. Jakim procentem całego społeczeństwa są wspomniani hikikomori? I jak to się ma do 1-1,5mln samotnych facetów w Polsce? Poza tym to większy temat (w przypadku kultur wschodnich) i nie ograniczający się do wspomnianych hikimori.

I uwaga, one uczą tych ludzi nieraz będących po 40 samodzielności, podstawowych kontaktów międzyludzkich itd

Nie uczą samodzielności. Tego uczy się tam na zajęciach szkolnych. Uczą ich kontaktów międzyludzkich - tylko w tym masz rację. Ale to tylko wąskie spektrum ich usług. Bo to chodzi o coś więcej.

442

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nie chodzi o to, że nie będzie smaczne tylko o to, że zajmę kuchnię na znacznie dłużej niż pozostali, jak coś spalę to będzie waliło na całe mieszkanie. Podobnie może być z łazienką, rano spędzam w niej dość sporo czasu i szczerze mówiąc nie mogę sobie wyobrazić dzielenia się nią, zwłaszcza z obcymi osobami. Jeszcze jak wszyscy będą na tą samą godzinę wychodzić to jest nie do ogarnięcia.

Pesymizmem zalatuje od Ciebie na kilometr, a wymyślasz tak sztuczne problemy, że niezmiennie mnie zaskakuje, że z tak banalnych kwestii można stworzyć tak kosmiczny mur.

Z ręką na sercu, ja nie wiem co trzeba zrobić, żeby coś spalić, jeśli się przy tym stoi i pilnuje garnka albo patelni, Ty zaś od razu wiesz, że na pewno Tobie się to przydarzy.
Ile trwa Twoja poranna toaleta? I dlaczego tak długo?

Shinigami, Ty naprawdę masz nadzwyczajny dar do stwarzania sytuacji "nie do przejścia", a równocześnie marzy Ci się związek. Jak Ty to sobie wyobrażasz, jeśli nie ma w Tobie nawet cienia gotowości do zmiany, chęci dopasowania się czy kompromisu? W jaki sposób chciałbyś funkcjonować z drugą osobą pod jednym dachem, biorąc pod uwagę, że ona też będzie potrzebować rano łazienki i mieć mnóstwo własnych przyzwyczajeń, które trzeba pogodzić z własnymi?

Shinigami napisał/a:

Jednak Japonia stara się działać i zwalczać takie zjawiska, mają specjalny rodzaj terapii gdzie terapeutka zwana "siostrą do wynajęcia" przychodzi do pacjenta i próbuje go wyciągnąć z domu. I uwaga, one uczą tych ludzi nieraz będących po 40 samodzielności, podstawowych kontaktów międzyludzkich itd. Mają programy społeczne pomagające ludziom wychodzić z domu, zachęcające do wychodzenia do ludzi, wchodzenia w związki, mają nawet specjalny szpital tylko dla pacjentów zmagających się z izolacją i wycofaniem społecznym. Pomaganie ludziom wychodzić z przegrywu traktuje się tam poważnie. Chciałbym by kiedyś Polska osiągnęła taki poziom.

Przepraszam Cię bardzo, ale to właśnie wspominani tu wielokrotnie terapeuci są od pomagania wychodzenia z przegrywu. Działa też mnóstwo inicjatyw, nawet na YouTube jest ogrom kanałów, których autorzy robią dobrą robotę. Wystarczy po to sięgnąć, a potem nad sobą pracować. Rzecz w tym, że Ciebie to NIE interesuje. Ty chcesz, żeby to KTOŚ się tym zajął, zaopiekował się Tobą, żeby to ten KTOŚ namawiał Cię do wychodzenia do ludzi, KTOŚ dał Ci pracę, KTOŚ umówił na randkę.

443

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shinigami poszukaj sobie pracy w Niemczech, Holandii, czy Norwegii.
Wyjedź na pół roku, zarób porządne pieniadze.
W ten sposób się usamodzielnisz, zarobisz i będzie cię stać na wynajem.
A jak dobrze się obrócisz, to jeszcze przyjedziesz z jakąś julką.

444

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Jak w wątku o masażach erotycznych pytałem o cenę to pisałeś o widełkach 300-500 i zaznaczyłeś, że stać cię na 1-2 w miesiącu na luzie. Ewentualnie więcej, jak zepniesz poślady. Ale nagle ta sa/niższa cena za terapię cię przerasta? 2x w miesiącu na początek mogłoby w zupełności wystarczyć i terapeuty wyspecjalizowanego w problemach jakie ty masz.

Mamy kolejny przykład dopasowywania przez Shiniego tych samych faktów do kontekstu. Kiedy wygodnie jest twierdzić, że ma jakieś finansowe możliwości, to tak twierdzi, ale kiedy lepiej jest ich nie mieć, to nagle sytuacja też się zmienia hmm

Każda taka kwestia coraz bardziej obniża jego wiarygodność, czego zdaje się zupełnie nie brać pod uwagę ani nawet nie zauważać.
Swoją drogą, bo dotąd tego nie napisałam, w życiu nie wpadłabym na to, że skręcanie mebli jest pracą w budowlance wink.

445

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Każda taka kwestia coraz bardziej obniża jego wiarygodność, czego zdaje się zupełnie nie brać pod uwagę ani nawet nie zauważać.
Swoją drogą, bo dotąd tego nie napisałam, w życiu nie wpadłabym na to, że skręcanie mebli jest pracą w budowlance wink.

Jeśli o mnie chodzi, to w moich oczach Shini osiągnął już ten etap, że jakby napisał, że nie potrafi sznurówek wiązać, bo chodzi w butach na rzepy/mokasynach/czeszkach czy innych sztybletach, to bym uwierzył.

Ja bym w życiu nie wpadł na to, że skręcanie mebli z płyty i gotowych prefabrykatów można nazwać ciężką pracą. Jeszcze bym zrozumiał, jakby pisał o stolarce artystycznej i robieniu mebli zindywidualizowanych projektowo, funkcjonalnie itp. Jak to na you tubie można pooglądać jakie cudeńka robią, jakie stoliki kawowe, fotele, czy kredensy z ukrytymi schowkami i niesamowitymi zdobieniami. Ale nie oszukujmy się, to nie to.

446

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Nie chodzi o to, że nie będzie smaczne tylko o to, że zajmę kuchnię na znacznie dłużej niż pozostali, jak coś spalę to będzie waliło na całe mieszkanie. Podobnie może być z łazienką, rano spędzam w niej dość sporo czasu i szczerze mówiąc nie mogę sobie wyobrazić dzielenia się nią, zwłaszcza z obcymi osobami. Jeszcze jak wszyscy będą na tą samą godzinę wychodzić to jest nie do ogarnięcia.

Pesymizmem zalatuje od Ciebie na kilometr...

W sumie to się jemu nie dziwię wink

https://mistrzowie.org/uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/202310/1697360577_by_Turbobms.jpg?1697360577

447

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Tak działało, że przejebałeś najlepsze lata życia. Straciłeś je bezpowrotnie. I skończyłeś jako 30letni prawiczek mieszkający Z rodzicami.

Jeszcze raz - w dupie byłeś i gówno widziałeś. Nie masz znajomych. Alienujesz się od ludzi i jakichkolwiek relacji. Widzisz to, co chcesz: swoje fantazje i urojenia.

Pierdolisz farmazony. Dwie osoby zarabiające minimalną krajową mogą się utrzymać. Bez wodotrysków, ale dadzą radę. I to nawet wynajmując. Jedna wypłata idzie na mieszkanie, druga na przeżycie. Będzie biednie, ale wystarczy.

I dlatego za kredyty bardzo często poświadczają rodzice. Oni biorą kredyt na siebie, a ty spłacasz, co w większości wypadków kosztuje mniej niż najem.

Pierdolisz. To są hikikomori. Japonia ma 125 milionów ludzi, a ten problem dotyczy pół miliona ludzi. Skoro bawisz się w stolarkę, to prosta matematyka nie powinna stanowić problemu. Jakim procentem całego społeczeństwa są wspomniani hikikomori? I jak to się ma do 1-1,5mln samotnych facetów w Polsce? Poza tym to większy temat (w przypadku kultur wschodnich) i nie ograniczający się do wspomnianych hikimori.

Nie uczą samodzielności. Tego uczy się tam na zajęciach szkolnych. Uczą ich kontaktów międzyludzkich - tylko w tym masz rację. Ale to tylko wąskie spektrum ich usług. Bo to chodzi o coś więcej.

A jak według ciebie powinienem wykorzystać tę lata? Łazić po klubach, chlać i zaliczać co tylko się nawinie? Przypominam, że WSZYSTKIE koleżanki były dawno zajęte. I dzięki nie otwieraniu się udało mi się utrzymać z nimi dobre relacje przez całe liceum. Teraz gdybym się odezwał do niektórych pewnie wciąż byśmy się dogadywali.

Ty we wszystkim widzisz fantazje i urojenia, sprawdź czy w twoich historiach też ich nie ma. Znam ludzi, o których piszę i wiem, że to wszystko prawda. Sam pisałeś, że nie nadaje się do żadnej głębszej relacji bo jestem toksyczny, a teraz wypominasz ich brak. Zwykłych prostych relacji mam tyle ile trzeba.

Oczywiście, że DWIE osoby zarabiające minimalną dadzą radę się utrzymać, sam pisałem to wielokrotnie. JEDNA osoba zarabiająca minimalną już nie zdoła sama się utrzymać bo na sam wynajem ledwo starczy albo, a jeszcze trzeba coś jeść. Ale to nie znaczy, że ta jedna osoba nie ma prawa szukać drugiej i razem z nią się utrzymywać.

Oczywiście, że rodzice poświadczają za kredyty, znam kilka osób w takim układzie. Rodzice biorą kredyt na siebie bo dziecko nie ma zdolności kredytowej i bank nie chce dać ale to ono go spłaca. To jest jak najbardziej w porządku i nie mam żadnych zastrzeżeń.

Hikikomori to tylko odsetek wszystkich samotnych ludzi i to mocno skrajny odsetek i tak jak sam napisałeś temat nie ogranicza się tylko do nich. To już są ludzie, którzy potrafią przez kilka lat w ogóle nie wychodzić z mieszkania albo wychodzą tylko w nocy by z nikim się nie spotkać. A ile jest takich jak u nas, którzy normalnie pracują, wychodzą, mają jakieś tam życie poza zawodowe i też są samotni? Przy 125 mln wszystkich mieszkańców kraju z pewnością wyjdzie więcej niż w Polsce.

Dosłownie wczoraj przeczytałem, że samodzielności też uczą. Ogólnie chodzi o wyciąganie kogoś z mieszkania/pokoju, krok po kroku, zakupy, wyjście do kawiarni, spacer itd.

Priscilla napisał/a:

Ile trwa Twoja poranna toaleta? I dlaczego tak długo?

Shinigami, Ty naprawdę masz nadzwyczajny dar do stwarzania sytuacji "nie do przejścia", a równocześnie marzy Ci się związek. Jak Ty to sobie wyobrażasz, jeśli nie ma w Tobie nawet cienia gotowości do zmiany, chęci dopasowania się czy kompromisu? W jaki sposób chciałbyś funkcjonować z drugą osobą pod jednym dachem, biorąc pod uwagę, że ona też będzie potrzebować rano łazienki i mieć mnóstwo własnych przyzwyczajeń, które trzeba pogodzić z własnymi?

Przepraszam Cię bardzo, ale to właśnie wspominani tu wielokrotnie terapeuci są od pomagania wychodzenia z przegrywu. Działa też mnóstwo inicjatyw, nawet na YouTube jest ogrom kanałów, których autorzy robią dobrą robotę. Wystarczy po to sięgnąć, a potem nad sobą pracować. Rzecz w tym, że Ciebie to NIE interesuje. Ty chcesz, żeby to KTOŚ się tym zajął, zaopiekował się Tobą, żeby to ten KTOŚ namawiał Cię do wychodzenia do ludzi, KTOŚ dał Ci pracę, KTOŚ umówił na randkę.

Trwa ok. 30min i z powodu właśnie problemów z wypróżnianiem, mam tak od wielu lat, byłem u kilku różnych lekarzy, robiłem kilka różnych badań i nic nie wyszło. Każdy poranek i dojazd do pracy to niezła rzeźnia.

Wyobrażam sobie to bardzo prosto, będę próbował się dostosować do dziewczyny. Łazienki rano jeszcze nie mogę sobie wyobrazić. Z czasem jakoś byśmy się przyzwyczaili i pogodzili nasze przyzwyczajenia.

Przejrzałem kilka kanałów na YouTube i zdobyłem z nich sporo wiedzy jednak wciąż to jest tylko teoria. Jakie inicjatywy nasz na myśli?

Priscilla napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Jak w wątku o masażach erotycznych pytałem o cenę to pisałeś o widełkach 300-500 i zaznaczyłeś, że stać cię na 1-2 w miesiącu na luzie. Ewentualnie więcej, jak zepniesz poślady. Ale nagle ta sa/niższa cena za terapię cię przerasta? 2x w miesiącu na początek mogłoby w zupełności wystarczyć i terapeuty wyspecjalizowanego w problemach jakie ty masz.

Mamy kolejny przykład dopasowywania przez Shiniego tych samych faktów do kontekstu. Kiedy wygodnie jest twierdzić, że ma jakieś finansowe możliwości, to tak twierdzi, ale kiedy lepiej jest ich nie mieć, to nagle sytuacja też się zmienia hmm

Faktycznie byłoby mnie stać w sensie, że byłoby to w ogóle możliwe co nie znaczy, że to zrobię. W obu przypadkach dałoby się to zrobić ale w najlepszym przypadku wyszedł bym na zero. Żadnych oszczędności, żadnego odkładania, żadnych innych wydatków, wydawał bym wszystko co bym zarobił albo i jeszcze musiałbym brać ż wcześniejszych oszczędności.

448

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

A jak według ciebie powinienem wykorzystać tę lata? Łazić po klubach, chlać i zaliczać co tylko się nawinie? Przypominam, że WSZYSTKIE koleżanki były dawno zajęte. I dzięki nie otwieraniu się udało mi się utrzymać z nimi dobre relacje przez całe liceum. Teraz gdybym się odezwał do niektórych pewnie wciąż byśmy się dogadywali.

NA ŻYCIU. A nie uciekaniu przed nim. Co do drugiej części - to jest po prostu żenada.


Ty we wszystkim widzisz fantazje i urojenia, sprawdź czy w twoich historiach też ich nie ma. Znam ludzi, o których piszę i wiem, że to wszystko prawda.

Przecież to ty piszesz, że nigdy nie otwierałeś się na ludzi. To ty piszesz, że nie masz znajomych, uciekałeś przed ludźmi i w konsekwencji pytasz się nas o PODSTAWOWE prawidła funkcjonowania społeczeństwa, a wyskakujesz z tekstami, że 'znasz ludzi'. To jest nie do pogodzenia.

449

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Wyobrażam sobie to bardzo prosto, będę próbował się dostosować do dziewczyny. Łazienki rano jeszcze nie mogę sobie wyobrazić. Z czasem jakoś byśmy się przyzwyczaili i pogodzili nasze przyzwyczajenia.

Naiwny marzyciel.


Faktycznie byłoby mnie stać w sensie, że byłoby to w ogóle możliwe co nie znaczy, że to zrobię. W obu przypadkach dałoby się to zrobić ale w najlepszym przypadku wyszedł bym na zero. Żadnych oszczędności, żadnego odkładania, żadnych innych wydatków, wydawał bym wszystko co bym zarobił albo i jeszcze musiałbym brać ż wcześniejszych oszczędności.

Och nie....pracując na minimalnych stawkach, żeby zainwestować w siebie, to musiałbyś wydać wszystko....no kto by pomyślał.....szok i niedowierzanie.

450 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-10-27 14:50:22)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Trwa ok. 30min i z powodu właśnie problemów z wypróżnianiem, mam tak od wielu lat, byłem u kilku różnych lekarzy, robiłem kilka różnych badań i nic nie wyszło. Każdy poranek i dojazd do pracy to niezła rzeźnia.

Jakie badania robiłeś? Napisz konkrety, a nie 'różne badania, różni lekarze'.

Shinigami napisał/a:

A jak według ciebie powinienem wykorzystać tę lata? Łazić po klubach, chlać i zaliczać co tylko się nawinie?

Tak jak lubisz, żeby potem było co wspominać. Jeden lubi łazić po klubach i zaliczać, inny jeździć na festiwale muzyczne i biwaki, trzeci ostro trenuje hobbistycznie sport. Ja jeździłam autostopem po Europie i spałam u obcych ludzi poznanych przez neta (couchsurfing). I mam mnóstwo pięknych wspomnień i znajomości. A ty jakie masz wspomnienia z ostatnich pięciu lat?

451

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Trwa ok. 30min i z powodu właśnie problemów z wypróżnianiem, mam tak od wielu lat, byłem u kilku różnych lekarzy, robiłem kilka różnych badań i nic nie wyszło. Każdy poranek i dojazd do pracy to niezła rzeźnia.

Jakie badania robiłeś? Napisz konkrety, a nie 'różne badania, różni lekarze'.

A jaka to tajemnica? Koleś jest napchany rozgotowaną pulpą kartoflano-makaronowo-ryżową i ma problemy z wysraniem sie.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Trwa ok. 30min i z powodu właśnie problemów z wypróżnianiem, mam tak od wielu lat, byłem u kilku różnych lekarzy, robiłem kilka różnych badań i nic nie wyszło. Każdy poranek i dojazd do pracy to niezła rzeźnia.

Jakie badania robiłeś? Napisz konkrety, a nie 'różne badania, różni lekarze'.

A jaka to tajemnica? Koleś jest napchany rozgotowaną pulpą kartoflano-makaronowo-ryżową i ma problemy z wysraniem sie.

Niekoniecznie, może mieć np. celiakię. Specjalnie nie chciałam rzucać nazwami, żeby sam powiedział na co był diagnozowany.

453 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-27 15:53:04)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

[Przecież to ty piszesz, że nigdy nie otwierałeś się na ludzi. To ty piszesz, że nie masz znajomych, uciekałeś przed ludźmi i w konsekwencji pytasz się nas o PODSTAWOWE prawidła funkcjonowania społeczeństwa, a wyskakujesz z tekstami, że 'znasz ludzi'. To jest nie do pogodzenia.

Nie nigdy tylko w liceum i na studiach. W podstawówce robiłem to i było w miarę dobrze, w gimnazjum też próbowałem to robić i gorzko tego pożałowałem. Teraz spróbowałem ponownie tu na forum i też kiepsko wyszło. Uciekałem przed ludźmi bo większość z nich chciała się zabawić moim kosztem. Podchodzenie z dystansem i ostrożnością działało znacznie lepiej. Pytam bo jestem ciekaw co odpowiecie, owszem były rzeczy, których na prawdę nie wiedziałem ale to była mniejszość. Znacznie częściej było tak, że wiedziałem ale potrzebowałem potwierdzenia od większej ilości osób, a forum jest do tego w sam raz.

contrasenyaoblidada napisał/a:

Jakie badania robiłeś? Napisz konkrety, a nie 'różne badania, różni lekarze'.

Tak jak lubisz, żeby potem było co wspominać. Jeden lubi łazić po klubach i zaliczać, inny jeździć na festiwale muzyczne i biwaki, trzeci ostro trenuje hobbistycznie sport. Ja jeździłam autostopem po Europie i spałam u obcych ludzi poznanych przez neta (couchsurfing). I mam mnóstwo pięknych wspomnień i znajomości. A ty jakie masz wspomnienia z ostatnich pięciu lat?

Nie pamiętam wszystkich ale na pewno robiłem testy na tolerancję poszczególnych składników odżywczych, gastroskopię I kolonoskopię. Jedyne co wyszło to nietolerancja laktozy, mleka w ogóle nie pije, czekolady prawie w ogóle nie jem. Nigdy nie dostałem żadnej dokładnej diagnozy bo nigdy nic nie wyszło poza tą laktozą.

Tyle, że ja nawet nie wiem jak lubię, no poza oglądaniem anime i graniem ale z tego nie ma zbyt wielu wspomnień. Nie mam prawie żadnych dobrych wspomnień z ostatnich pięciu lat. Aż podziwiam ludzi, którzy jeżdżą autostopem i nocują u obcych, to jak proszenie się o śmierć, o bycie porwanym czy chociaż okradzionym. Szczególnie w dzisiejszej ubogaconej kulturowo Europie. Szacun. Z tego co wymieniłeś próbowałem klubu(oczywiście bez zaliczania) i festiwalu muzycznego, akurat te niezbyt mi się podobają choć to pewnie dlatego, że wcale się na nich nie bawiłem. Trening lubię ale z pewnością nie jest to ostro i hobbystycznie.

A jeszcze mam pytanie, jak wyglądało takie jeżdżenie? W sensie co jadłaś, skąd miałaś pieniądze i co w przypadku zachorowania?

454

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Uciekałem przed ludźmi bo większość z nich chciała się zabawić moim kosztem.

Pewnie.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nie pamiętam wszystkich ale na pewno robiłem testy na tolerancję poszczególnych składników odżywczych, gastroskopię I kolonoskopię. Jedyne co wyszło to nietolerancja laktozy, mleka w ogóle nie pije, czekolady prawie w ogóle nie jem. Nigdy nie dostałem żadnej dokładnej diagnozy bo nigdy nic nie wyszło poza tą laktozą.

Laktoza jest praktycznie w każdej przetworzonej żywności, bo dodają ją jako tani zapychacz. Jest nawet w kiełbasie. Bierzesz tabletki z laktazą przed posiłkiem zawierajacym laktozę?

Shinigami napisał/a:

Tyle, że ja nawet nie wiem jak lubię, no poza oglądaniem anime i graniem ale z tego nie ma zbyt wielu wspomnień. Nie mam prawie żadnych dobrych wspomnień z ostatnich pięciu lat. Aż podziwiam ludzi, którzy jeżdżą autostopem i nocują u obcych, to jak proszenie się o śmierć, o bycie porwanym czy chociaż okradzionym. Szczególnie w dzisiejszej ubogaconej kulturowo Europie. Szacun. Z tego co wymieniłeś próbowałem klubu(oczywiście bez zaliczania) i festiwalu muzycznego, akurat te niezbyt mi się podobają choć to pewnie dlatego, że wcale się na nich nie bawiłem. Trening lubię ale z pewnością nie jest to ostro i hobbystycznie.

A jeszcze mam pytanie, jak wyglądało takie jeżdżenie? W sensie co jadłaś, skąd miałaś pieniądze i co w przypadku zachorowania?

Żeby wiedzieć co się lubi to najpierw trzeba spróbować. Jak możesz stwierdzić, że lubisz pływać nie wchodząc w ogóle do basenu czy morza?
Ja wychodziłam i wciąż wychodzę z założenia, że ktoś może mi poderżnąć gardło jak wyjdę z bloku wyrzucić śmieci, więc nie ma co bać się życia. Oczywiście dokonywałam wstępnej selekcji ludzi, u których spałam, sprawdzałam ich na LinkedInie, i oczywiście sporo pisaliśmy. A wsiadając do samochodu po prostu kierowałam się intuicją, wybierałam np. grupy znajomych, małżeństwa, raczej nie wsiadałam sam na sam z mężczyzną albo kilkorgiem mężczyzn, a jeśli czasem robiłam wyjątek to ostentacyjnie robiłam zdjęcie rejestracji i wysyłałam do przyjaciółki. Jadłam głównie w restauracjach w porze obiadowej z oferty typu lunch dnia, rzadko kiedy płaciło się więcej niż 10-12 euro. Generalnie moje wyprawy najczęściej trwały tydzień i kosztowały mnie max 100 euro big_smile Gdy się dało, to część trasy pokonywałam samolotem, jak miałam ochotę polecieć np. do Barcelony i znalazłam tani lot do Tuluzy we Francji (np 5 euro z Krakowa) to leciałam, i resztę pokonywałam stopem.
Nigdy nie chorowałam, ale zawsze miałam ubezpieczenie turystyczne za jakieś 30 zł na tydzień, czułam się pewniej.
Fajnie mieć zdjęcia i wspomnienia, w ciężkich okresach, gdy mam masę roboty i nie mogę sobie pozwolić na podróże, wtedy otwieram folder ze zdjęciami, przeglądam, przypominam sobie fajne momenty i od razu czuję się lepiej smile

Posty [ 391 do 455 z 564 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024