Flow z kolegą - pomóżcie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 564 ]

326

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Że nie wspomnę, że on nawet nie czuje, jak bardzo jest roszczeniowy.

Dokładnie.
Taki poziom odklejki jest dla mnie niepojęty. Gdybyśmy żyli w latach 90. to takie coś byłoby jeszcze zrozumiałe. Ludzie żyli w swoich wąskich grupach, dzielnicach, wsiach i ciężko było trafić na kogoś z innej 'grupy', więc człowiek nie kwestionował nawet najdziwniejszych poglądów i zachowań. Ale w dobie Internetu, globalizacji, fundacji oferujących darmowe grupy wsparcia, terapie, for takich jak to? Zawsze znajdzie się ktoś, kto spróbuje wytłumaczyć, zwróci uwagę, podpowie, wskaże, gdzie zwrócić się po pomoc. A mimo to istnieją tacy Shinigami.

I zauważ, że to nawet nie chodzi o to, że ktoś podpowie, a osoba w potrzebie podziękuje i weźmie się do roboty. Shini jest tu od roku. Nawet nie tylko porad, ale i pełnych procedur postępowania, wraz z linkami i namiarami dostał. I nic. On dalej analizuje i dopytuje dokładnie o to samo. Wciąż i wciąż. Jak dziecko na etapie 'a dlaczego?'.

Ileż to linków dostał do miejsc gdzie może szukać specjalistycznej pomocy psychologicznej? Tylko ode mnie dwa namiary na fundacje wyspecjalizowane w męskiej pomocy.

Ileż dostał linków do grup rowerowych/biegów gdzie mógłby kogoś poznać, poprzebywać, podjąć jakąś wspólną aktywność?

Ileż to dostał linków/nazw miejsc, gdzie może zwiększać kompetencje zawodowe od darmowych kursów po te z dofinansowaniami/odpłatnymi?

I nic - ciągle płacze o to samo. Że on nie wie, on nie potrafi, on nie rozumie.

Na pewnym etapie to człowiek się zaczyna zastanawiać czy ma do czynienia z idiotą, czy trollem. Bo taki poziom degrengolady umysłowej to jest szczególnie unikalny.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Na pewnym etapie to człowiek się zaczyna zastanawiać czy ma do czynienia z idiotą, czy trollem. Bo taki poziom degrengolady umysłowej to jest szczególnie unikalny.

Pisałam na wcześniejszej stronie, to jest bot, który 'rozmawiając' z nami, uczy się jak odpowiadać na nawet najgłupsze pytanie big_smile

328

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

I zauważ, że to nawet nie chodzi o to, że ktoś podpowie, a osoba w potrzebie podziękuje i weźmie się do roboty. Shini jest tu od roku. Nawet nie tylko porad, ale i pełnych procedur postępowania, wraz z linkami i namiarami dostał. I nic. On dalej analizuje i dopytuje dokładnie o to samo. Wciąż i wciąż. Jak dziecko na etapie 'a dlaczego?'.

Ileż to linków dostał do miejsc gdzie może szukać specjalistycznej pomocy psychologicznej? Tylko ode mnie dwa namiary na fundacje wyspecjalizowane w męskiej pomocy.

Ileż dostał linków do grup rowerowych/biegów gdzie mógłby kogoś poznać, poprzebywać, podjąć jakąś wspólną aktywność?

Ileż to dostał linków/nazw miejsc, gdzie może zwiększać kompetencje zawodowe od darmowych kursów po te z dofinansowaniami/odpłatnymi?

I nic - ciągle płacze o to samo. Że on nie wie, on nie potrafi, on nie rozumie.

Na pewnym etapie to człowiek się zaczyna zastanawiać czy ma do czynienia z idiotą, czy trollem. Bo taki poziom degrengolady umysłowej to jest szczególnie unikalny.

Odnoszę wrażenie, że to jest ten typ, który pod przykrywką szukania pomocy i wsparcia potrzebuje jedynie ponarzekać, ale nie jest zainteresowany realnym szukaniem rozwiązań, co z całą mocą potwierdza swoją postawą. Potrzebuje uwagi, dodawania otuchy, wręcz litowania się, ale to by było na tyle.
Ponadto gdzieś po drodze znalazł winnych swojej sytuacji, czyli nadopiekuńczych rodziców, co zrzuciło z niego cały ciężar odpowiedzialności za własne życie, dzięki czemu tkwi sobie w tej swojej czarnej d**ie całkiem komfortowo.

329

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

I zauważ, że to nawet nie chodzi o to, że ktoś podpowie, a osoba w potrzebie podziękuje i weźmie się do roboty. Shini jest tu od roku. Nawet nie tylko porad, ale i pełnych procedur postępowania, wraz z linkami i namiarami dostał. I nic. On dalej analizuje i dopytuje dokładnie o to samo. Wciąż i wciąż. Jak dziecko na etapie 'a dlaczego?'.

Ileż to linków dostał do miejsc gdzie może szukać specjalistycznej pomocy psychologicznej? Tylko ode mnie dwa namiary na fundacje wyspecjalizowane w męskiej pomocy.

Ileż dostał linków do grup rowerowych/biegów gdzie mógłby kogoś poznać, poprzebywać, podjąć jakąś wspólną aktywność?

Ileż to dostał linków/nazw miejsc, gdzie może zwiększać kompetencje zawodowe od darmowych kursów po te z dofinansowaniami/odpłatnymi?

I nic - ciągle płacze o to samo. Że on nie wie, on nie potrafi, on nie rozumie.

Na pewnym etapie to człowiek się zaczyna zastanawiać czy ma do czynienia z idiotą, czy trollem. Bo taki poziom degrengolady umysłowej to jest szczególnie unikalny.

Odnoszę wrażenie, że to jest ten typ, który pod przykrywką szukania pomocy i wsparcia potrzebuje jedynie ponarzekać, ale nie jest zainteresowany realnym szukaniem rozwiązań, co z całą mocą potwierdza swoją postawą. Potrzebuje uwagi, dodawania otuchy, wręcz litowania się, ale to by było na tyle.
Ponadto gdzieś po drodze znalazł winnych swojej sytuacji, czyli nadopiekuńczych rodziców, co zrzuciło z niego cały ciężar odpowiedzialności za własne życie, dzięki czemu tkwi sobie w tej swojej czarnej d**ie całkiem komfortowo.

Niekoniecznie, może chodzić o coś innego. Jeśli coś jest dla nas dużym wyzwaniem (a dla niego wyzwaniem jest coś, co my już wieki temu nauczyliśmy się ogarniać), to może działać mechanizm mimowolnej kalkulacji stosunku nagrody (w Waszej wizji, zwlaszcza wizji Jacka, nie dość ze mniejszej od pierwotnie przez niego zakladanej, to jeszcze mglistej i niepewnej) do potrzebnych dla realizacji tego przedsięwzięcia nakładów (fizycznych i mentalnych). I stosunek pewnie jest kiepski w tych wyliczeniach, dlatego wciąż siedzi w norze.  big_smile

330

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Podobno to ja jestem niedojrzały ale czytając ostatnie posty mam wrażenie, że do niektórych z was mi daleko. Jack jest jak guru prowadzący swoją sektę, której głównym celem jest krucjata przeciwko wszystkim niezgadzającym się z ich zdaniem. Tylko pogratulować, co będzie następne, kawały w stylu "Twoja stara..."? Jack, ty to na prawdę musisz mieć solidne kompleksy, szczególnie na punkcie tego masażu. Skoro aż tak bardzo nie daje ci to spokoju, że piszesz o tym w co drugim poście to po prostu pójdź na taki, mogę ci podać dokładny adres.

Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Już Ci pisałem że u mnie nie działało dopóki sam nie rozkminiłem

I mając 20 lat z groszami rozkminiłeś, że żeby cokolwiek wygrać, to najpierw trzeba zagrać. Brawo. To jest wiedza przedszkolna.

To jest najlepszy przykład, że rozmowa z tobą nie ma większego sensu. Ty nie tylko nie rozumiesz ale nawet nie próbujesz zrozumieć, że nie każdy żył tak jak ty. Masz na to przykład już na kolejnej osobie i wciąż nie dopuszczasz do siebie myśli, że to może być prawda. Dla CIEBIE to jest wiedza przedszkolna i nie musi być nią dla wszystkich. Nie dopuszczasz do siebie żadnego sprzeciwu, żadnego zdania innego niż twoje, żadnego modelu życia innego niż twoje. Musiałeś się napracować na swój sukces i uważasz, że każdy musi przejść tą samą drogę by go osiągnąć, a już faktu, że dla każdego co innego będzie sukcesem i każdy może mieć do niego inną drogę nie akceptujesz. Nie twierdzę, że w ogóle mi nie pomogłeś bo pomogłeś, dzięki tobie zrozumiałem kilka rzeczy ale ty byś chciał bym ślepo posłuchał każdej twojej rady, a potem ci za to dziękował i cię wychwalał. Jesteś tak pewny swojej racji, swojej nieomylności i wyższości nad każdym kto według ciebie jest słabszy, że aż ciężko się z tobą rozmawia. Na każdym kroku musisz pokazywać swoją wyższość, nawet na anime znasz się lepiej niż ktoś kto poświęcił na to sporą część życia i obejrzał ponad 1000 tytułów. Wybacz ale nie utwierdzę cię w twoim poczuciu wyższości bo nie znam cię i nie wiem czy cokolwiek z tego co tu napisałeś jest prawdą, a zwłaszcza ten niby sukces, który pozwala ci pracować kiedy chcesz i za ile chcesz, a ty i tak całe dnie siedzisz na forum. Obojętnie w jakim temacie czegoś nie napiszę ty od razu się tam pojawiasz. Widziałem wielu ludzi, którzy zarabiają na prawdę grube pieniądze i dosłownie każdy z nich zasuwa więcej i ciężej niż przeciętny obywatel, nieraz po 12h dziennie i każdy z nich padłby ze śmiechu gdybym mu pokazał twoje wpisy o tej "swobodzie ekonomicznej". 

Priscilla napisał/a:

W sumie jeśli to jest "tylko tyle", to ciekawe co w podświadomości Shini chciałby jeszcze? Stałego trzymania ręki na pulsie, żeby był wystarczająco objęty taryfą ulgową i przypadkiem ktoś na niego krzywo nie spojrzał? Czy żeby ktoś ciągle był przy nim i w czasie rzeczywistym monitorował czy nie popełnia błędów? A kto wie, czy może w ogóle najlepiej, żeby za niego pracował? Wiem, jadę po bandzie, ale po takich tekstach wszystkie już się tutaj spodziewam.

Nie pogardziłbym jeszcze mocnymi plecami, które uratowałyby mnie z kłopotów gdybym w takie wpadł. A tak serio to faktycznie pojechałaś po bandzie, to "tylko tyle" nie miało żadnego znaczenia, napisałem je tak po prostu. Samo załatwienie pracy w zupełności by mi wystarczyło, i tak miałbym po tym spory dług wobec tej osoby, a ja nienawidzę mieć długów więc na pewno bym go nie powiększał.

contrasenyaoblidada napisał/a:

TYLKO TYLE mogę dla ciebie zrobić. Czyli załatwić pracę, omijając wszelkie procedury, rozmowy kwalifikacyjne, testy. Poręczyć, czyli zapewnić jakąś protekcję, przychylniejsze oko. A jego jedynym zadaniem byłoby przykładać się do pracy i nie spierdolić danej mu szansy. A mimo to on nadal uważałby się za tego najciężej pracującego, kolega tylko troszkę, troszeczkę pomógł, w sumie to niewiele zrobił.

Załatwić pracę omijając procedury tak bo nie ma możliwości bym je przeszedł na chwilę obecną, nie mam żadnego doświadczenia w rozmowach kwalifikacyjnych, a na samo słowo "test" robi mi się słabo. Ubiegając się o pierwszą poważną pracę nie mam żadnych szans normalnie przejść procedur, gdyby to było możliwe to byśmy teraz nie rozmawiali. Najpierw muszę zmienić pracę, a dopiero potem będzie można zacząć stawać się człowiekiem, który dałby radę przejść procedury rekrutacyjne.

Jack Sparrow napisał/a:

Tyle co on wydaje na masaż kutasa u prostytutki (umówmy się, w takim układzie to nie masażystka) to ja inwestowałem w siebie (tak zawodowo, jak i prywatnie). Na przestrzeni dekady wydałem jakieś 100tyś na zrobienie drugich studiów i specjalistycznych kursów, a kto robił ten wie ile te ciekawsze i lepsze potrafią kosztować. Dzięki temu dziś mam pełną swobodę ekonomiczną. Pracuję kiedy chcę, bo jak już pracuję, to biorę odpowiednią stawkę.

Na masażu byłem 2 razy co kosztowało mnie łącznie 500zł. Kwoty takiej jak 100k nigdy na oczy nie widziałem, w sumie to nikt z mojej rodziny nie widział nie licząc kredytu. Te 2000zł, które zostają choć rzadko tyle zostaje odkładam do oszczędności, nie licząc jakichś konicznych wydatków typu dentysta albo jakieś ubranie od czasu do czasu. Spokojnie mógłbym wydać kilka tysięcy na jakiś kurs ale musiałbym mieć pewność, że to jest to co chcę robić, nie wywalę w błoto kilku tysięcy. I tak samo z terapią, na jedną już wydałem właśnie kilka tysięcy i mi nie pomogła. Gdybym nie zmarnował tej kasy to teraz mógłbym kupić na przykład lepszy samochód. Nie poświęcę kolejnych kilku tysięcy na terapię, która nie ma żadnej gwarancji, że cokolwiek pomoże o wyleczeniu już nie wspominając.

contrasenyaoblidada napisał/a:

Taki poziom odklejki jest dla mnie niepojęty. Gdybyśmy żyli w latach 90. to takie coś byłoby jeszcze zrozumiałe. Ludzie żyli w swoich wąskich grupach, dzielnicach, wsiach i ciężko było trafić na kogoś z innej 'grupy', więc człowiek nie kwestionował nawet najdziwniejszych poglądów i zachowań. Ale w dobie Internetu, globalizacji, fundacji oferujących darmowe grupy wsparcia, terapie, for takich jak to? Zawsze znajdzie się ktoś, kto spróbuje wytłumaczyć, zwróci uwagę, podpowie, wskaże, gdzie zwrócić się po pomoc. A mimo to istnieją tacy Shinigami.

Gdybyś całe życie mieszkała na wsi z rodzicami takimi jak moi byłoby to dla ciebie w pełni zrozumiałe. Przed wejściem na forum nawet przez myśl mi nie przeszło sprawdzanie jakichś fundacji. Zawsze kiedy chciałem porozmawiać z rodzicami o problemach psychicznych to był tylko krzyk i gadanie w stylu "Przestań się wygłupiać", dopiero jakiś rok temu udało mi się uświadomić rodziców, że zaburzenia i choroby psychiczne na prawdę istnieją. Z internetu do dziś ledwo potrafią korzystać mimo, że mają nienajgorsze smartfony, wysłanie maila czy przelew internetowy już wykracza poza ich możliwości. Myślisz, że wychowując się w takim środowisku miałem możliwość się jakoś rozwinąć pod tym względem? Jakieś 4 lata temu dopiero kupiłem laptopa, który robi cokolwiek więcej niż tylko działa, ze smartfonem tak samo, dopiero jak zacząłem pracować i odłożyłem niemałe sumki na te rzeczy. Tak samo było ze sprzętem do treningu, gdybym nie kupił sobie sprzętu za łącznie jakieś 2k to nawet do treningu nie miałbym możliwości bo najbliższa siłownia jest 15km ode mnie, a samochód mam od 2 lat.   

Priscilla napisał/a:

Odnoszę wrażenie, że to jest ten typ, który pod przykrywką szukania pomocy i wsparcia potrzebuje jedynie ponarzekać, ale nie jest zainteresowany realnym szukaniem rozwiązań, co z całą mocą potwierdza swoją postawą. Potrzebuje uwagi, dodawania otuchy, wręcz litowania się, ale to by było na tyle.

Masz sporo racji, jedynie na początku pytałem o wszystko bo na prawdę nie rozumiałem wielu rzeczy, o których tu pisaliście. Teraz już bardziej mi zależało na samej rozmowie, właśnie na uwadze, a jako, że na tym forum rozmawia się praktycznie tylko o problemach to tylko coś takiego mogłem pisać by utrzymać przy życiu wątek taki jak ten i by ktoś mi odpowiadał. Wciąż jest wiele rzeczy, których nie rozumiem ale też nie jest tak, że kompletnie nie ogarniam o co chodzi, pisałem tak by dolać trochę oliwy do ognia i jak widać chyba trochę przesadziłem.

Zaczynacie pisać jakbym był jakimś totalnym psychopatą, coś jak morderca z amerykańskich horrorów, który zabija wszystko co się rusza i w ogóle nie jest zdolny do jakichkolwiek interakcji społecznych. Ze mną nie jest aż tak źle jak się wydaje Jackowi, jest mniej więcej tak jak pisze NO. Przecież ja pracuję, mam swoje pieniądze co prawda nie dużo ale zawsze, mam w miarę normalne relację z rodziną bez żadnej patoli, czasami zajmuję się dziećmi siostry i jeszcze żadnemu nic się nie stało, bez problemu załatwiam sprawy czy to w urzędach czy to w różnych firmach powiązanych z pracą, jeżdżę samochodem, od czasu do czasu spotykam się z tą trójką bliższych znajomych, nie mam żadnych poważnych traum, rozmawiam z przypadkowymi ludźmi w miejscach publicznych jeśli tylko jest jakiś temat. Nie przeczę, że mam utrwalonych sporo złych wzorców, sporo błędnych przekonań i sporo niezbyt przychylnie postrzeganych cech ale jak już pisałem to jest trochę jak Matrix. Nawet Neo na początku nie rozumiał i nie akceptował faktu, że rzeczywistość jaką znał była tylko iluzją, a prawdziwy świat to pustkowie ale i on z czasem się przyzwyczaił, może mi też się uda.

331

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Masz sporo racji, jedynie na początku pytałem o wszystko bo na prawdę nie rozumiałem wielu rzeczy, o których tu pisaliście. Teraz już bardziej mi zależało na samej rozmowie, właśnie na uwadze, a jako, że na tym forum rozmawia się praktycznie tylko o problemach to tylko coś takiego mogłem pisać by utrzymać przy życiu wątek taki jak ten i by ktoś mi odpowiadał. Wciąż jest wiele rzeczy, których nie rozumiem ale też nie jest tak, że kompletnie nie ogarniam o co chodzi, pisałem tak by dolać trochę oliwy do ognia i jak widać chyba trochę przesadziłem.

Brawo za szczerość dotyczącą potrzeby uwagi, ale już stwierdzenia w typie "pisałem tak, by dolać oliwy do ognia" budzą moją niechęć, bo pokazują manipulacyjny mechanizm zachowań.

332

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Brawo za szczerość dotyczącą potrzeby uwagi, ale już stwierdzenia w typie "pisałem tak, by dolać oliwy do ognia" budzą moją niechęć, bo pokazują manipulacyjny mechanizm zachowań.

Nie miałem pomysłu jak inaczej to określić, chodziło po prostu o utrzymanie rozmowy, tematy na tym forum dość szybko umierają, a ja tylko tu mogę z kimś popisać i doświadczyć choć szczątkowych emocji czekając na posty.

333

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Brawo za szczerość dotyczącą potrzeby uwagi, ale już stwierdzenia w typie "pisałem tak, by dolać oliwy do ognia" budzą moją niechęć, bo pokazują manipulacyjny mechanizm zachowań.

Nie miałem pomysłu jak inaczej to określić, chodziło po prostu o utrzymanie rozmowy, tematy na tym forum dość szybko umierają, a ja tylko tu mogę z kimś popisać i doświadczyć choć szczątkowych emocji czekając na posty.

W innych miejsca masz zakaz pisania. jakieś represje Ciebie spotkają, dyskryminacja oj Shini ściemniasz,ściemniasz cuś 

przeczytaj to 10 razy "tylko tu mogę z kimś popisać" najprawdopodobniej nie jest to prawda i nie ma dowodów na to ani przesłanek że gdzie indziej nie możesz pisać z ludźmi 
możesz i jak potrzebujesz publiki do tego popisania i jak jej nie chcesz

334

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

I właśnie dlatego napisałem, że chyba przesadziłem, teraz nikt nie będzie chciał mi wierzyć. To prawda, tylko tutaj ktoś mi odpisuje po czasie dłuższym niż miesiąc. Próbowałem na innych forach, na typowo męskich i na forach z anime, na każdym innym niż to szybko mnie olewali, a nie pisałem nawet połowy takich rzeczy jak tu. Próbowałem grup na fb, discorda, czatów w grach i nic.

335

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

I właśnie dlatego napisałem, że chyba przesadziłem, teraz nikt nie będzie chciał mi wierzyć. To prawda, tylko tutaj ktoś mi odpisuje po czasie dłuższym niż miesiąc. Próbowałem na innych forach, na typowo męskich i na forach z anime, na każdym innym niż to szybko mnie olewali, a nie pisałem nawet połowy takich rzeczy jak tu. Próbowałem grup na fb, discorda, czatów w grach i nic.

Takie rzeczy to robi się do skutku aż znajdziesz pokrewne dusze i nie chodzi o użalanie się tylko w nieszczęściu
nie poddawać się i kurwa koniec kropka  nic ponad to się nie wymyśli 
choćby było chujowo albo jeszcze bardziej nie poddawać się

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Gdybyś całe życie mieszkała na wsi z rodzicami takimi jak moi byłoby to dla ciebie w pełni zrozumiałe. Przed wejściem na forum nawet przez myśl mi nie przeszło sprawdzanie jakichś fundacji. Zawsze kiedy chciałem porozmawiać z rodzicami o problemach psychicznych to był tylko krzyk i gadanie w stylu "Przestań się wygłupiać", dopiero jakiś rok temu udało mi się uświadomić rodziców, że zaburzenia i choroby psychiczne na prawdę istnieją. Z internetu do dziś ledwo potrafią korzystać mimo, że mają nienajgorsze smartfony, wysłanie maila czy przelew internetowy już wykracza poza ich możliwości. Myślisz, że wychowując się w takim środowisku miałem możliwość się jakoś rozwinąć pod tym względem? Jakieś 4 lata temu dopiero kupiłem laptopa, który robi cokolwiek więcej niż tylko działa, ze smartfonem tak samo, dopiero jak zacząłem pracować i odłożyłem niemałe sumki na te rzeczy. Tak samo było ze sprzętem do treningu, gdybym nie kupił sobie sprzętu za łącznie jakieś 2k to nawet do treningu nie miałbym możliwości bo najbliższa siłownia jest 15km ode mnie, a samochód mam od 2 lat.

A ty myślisz, że inni ludzie mieli łatwiej?
Moi rodzice nie mają nawet matury. Nie podróżują, nie znają żadnego języka obcego, nie mają żadnych zainteresowań, oglądają tylko wiadomości TVP. Dla nich przyznanie się publicznie, że chodzi się do psychologa lub psychiatry to wstyd. Nie umieją obsługiwać komputera ani smartfonów - kiedyś jak przypadkiem przesunęłam ikonkę przeglądarki na pulpicie to ojciec otworzył chyba z 10 razy jakiś folder (bo był w tym miejscu gdzie wcześniej była ikonka przeglądarki) i zawołał mnie: 'internet nie działa'.
Ja w podstawówce i gimnazjum byłam odludkiem, bo bardzo dobrze się uczyłam, a takich na moim osiedlu się nie lubiło. Tam gdzie mieszkałam, im wcześniej zacząłeś palić, pić i uprawiać seks tym większy był szacunek 'na dzielni'. Natomiast w liceum już miałam super ludzi, bo poszłam do jednego z lepszych liceów w okolicy. Ale wtedy z kolei zaczęłam mieć straszny trądzik na całej twarzy. Chodziłam do dermatologów i kupowałam mnóstwo specyfików na receptę, ale nic nie pomagało. Wstydziłam się wychodzić z domu, bo wszyscy się na mnie patrzyli, na ulicy, w autobusie. Znajomi z liceum zapraszali mnie na różne wydarzenia, ale nie chodziłam nigdzie, bo nie mogłam znieść tych spojrzeń ludzi wokół. A nie mogłam tego spróbować zakryć jakimś podkładem, bo moja matka, która płaciła za dermatologów mi nie pozwalała. Dodam, że płaciła mi za dermatologa dlatego, że wstydziła się, że sąsiedzi z piętra dopytują ją dlaczego mam takie krosty na twarzy. Gdyby nie to nie byłaby taka chętna wydawać tyle pieniędzy.
Wyglądałam jak ta dziewczyna: https://i.dailymail.co.uk/1s/2021/03/08 … 744920.jpg Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że byłam wtedy najbrzydszą dziewczyną w całej szkole. Jak się domyślasz, nie ustawiała się do mnie kolejka chętnych chłopaków.
Dodatkowo moja matka od zawsze ciągnęła mnie w dół. Ona chciała, żebym została w rodzinnej mieścinie, żebym była blisko niej na starość. Nie podobało jej się, że jestem ciekawa świata, lubię podróżować, lubię się rozwijać. Gdy wyprowadziłam się 400 km od rodzinnego domu, wtedy moja matka kupiła i przepisała mojemu bratu mieszkanie. Żeby mnie ukarać. Powiedziała, że mnie też może kupić jeśli wrócę do rodzinnego miasta i zamieszkam w nim na stałe. Nie skorzystałam z oferty.
Mogłabym jeszcze wiele napisać, ale mi się nie chce. Mogłabym tak jak ty zamknąć się w swojej ciepłej, przytulnej dupie i narzekać na zły start w życiu, na brak wsparcia od rodziców, na przeklętego pecha. Ale ja nie jestem taka jak ty. Ja wolałam powolutku zmieniać swoje życie na lepsze. I dziś (a właściwie już od 5 lat) jestem zajebiście szczęśliwa.

337 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-18 23:02:06)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Nigdy nie pisałem, że inni mieli łatwiej, no nie licząc dzieci bogatych rodziców, oni mieli znacznie łatwiej. Okazuje się, że nasze historie są dość podobne, są dwie zasadnicze różnice. Jedną jest zakończenie bo ja wciąż się nie wyprowadziłem, a drugą jest OGROMNA przewaga jaką miałaś nade mną "bardzo dobrze się uczyłam". Wierz mi, że gdybym ja też miał ten wielki talent to tej rozmowy by nie było. Ja musiałem się postarać żeby być przeciętny, żeby mieć ledwo 3, mógłbym policzyć na palcach ile 5 dostałem przez wszystkie lata szkoły, a poświęcałem na prawdę dużo czasu i pieniędzy na naukę. Przez to chodziłem do gównianego liceum pełnego patusów, ludzie dwa razy powtarzający tą samą klasę to była norma, chlanie i ćpanie też. Potem na dzienne studia nie mogłem pójść bo po pierwsze by mnie nie przyjęli, po drugie musiałem zacząć pracować by mieć jakiekolwiek swoje pieniądze. Skończyłem studia z całkiem dobrym wynikiem, a ostatecznie i tak okazały się bezużyteczne. Nie mogłem pójść na dobre techniczne studia gwarantujące pracę bo ledwo zdałem maturę z matematyki choć to właśnie na jej naukę poświęciłem najwięcej czasu i pieniędzy. Miałem już o nic nie pytać ale nie mogę się powstrzymać. Jak ci się udało wyprowadzić te 400km? Od razu znalazłaś pracę na tyle dobrze płatną, że starczyło na wynajem mieszkania? Czy mieszkałaś z kimś na przykład koleżanką, chłopakiem?

338

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Wrócę jeszcze do tego:

Shinigami napisał/a:

I tak samo z terapią, na jedną już wydałem właśnie kilka tysięcy i mi nie pomogła. Gdybym nie zmarnował tej kasy to teraz mógłbym kupić na przykład lepszy samochód. Nie poświęcę kolejnych kilku tysięcy na terapię, która nie ma żadnej gwarancji, że cokolwiek pomoże o wyleczeniu już nie wspominając.

Tak szczerze, to patrząc na całokształt tego, co tu pokazujesz, wcale się nie dziwię, że terapia Ci nie pomogła. Zresztą sam pisałeś, że lubiłeś tam chodzi po to tylko, żeby ktoś Cię słuchał. A nie pomogła Ci, bo zapewne oczekiwałeś, że Ty po prostu będziesz sobie przychodził, a cała praca sama się zrobi, a właściwie to wykona ją terapeutka.

Shinigami napisał/a:

Załatwić pracę omijając procedury tak bo nie ma możliwości bym je przeszedł na chwilę obecną, nie mam żadnego doświadczenia w rozmowach kwalifikacyjnych, a na samo słowo "test" robi mi się słabo. Ubiegając się o pierwszą poważną pracę nie mam żadnych szans normalnie przejść procedur, gdyby to było możliwe to byśmy teraz nie rozmawiali. Najpierw muszę zmienić pracę, a dopiero potem będzie można zacząć stawać się człowiekiem, który dałby radę przejść procedury rekrutacyjne.

Jak nie masz doświadczenia w takich rozmowach, to co stoi na przeszkodzie, żeby na nie chodzić w ramach ćwiczenia tej umiejętności?? To też za duże ryzyko finansowe? Tak jak z kursami, których nie robisz, bo a nuż okażą się jedynie stratą kasy?

Shinigami napisał/a:

Jack, ty to na prawdę musisz mieć solidne kompleksy, szczególnie na punkcie tego masażu. Skoro aż tak bardzo nie daje ci to spokoju, że piszesz o tym w co drugim poście to po prostu pójdź na taki, mogę ci podać dokładny adres.

Tego miałam nie komentować, ale właściwie czemu nie, bo po prostu uwielbiam te sytuacje, kiedy jak już się komuś kończą argumenty, to wyskakuje z zazdrością. Serio jest czego? A przede wszystkim jestem przekonana, że jakby Jack tylko zechciał, to już dawno by na takim zawitał.

339

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Odnoszę wrażenie, że to jest ten typ, który pod przykrywką szukania pomocy i wsparcia potrzebuje jedynie ponarzekać, ale nie jest zainteresowany realnym szukaniem rozwiązań, co z całą mocą potwierdza swoją postawą. Potrzebuje uwagi, dodawania otuchy, wręcz litowania się, ale to by było na tyle.
Ponadto gdzieś po drodze znalazł winnych swojej sytuacji, czyli nadopiekuńczych rodziców, co zrzuciło z niego cały ciężar odpowiedzialności za własne życie, dzięki czemu tkwi sobie w tej swojej czarnej d**ie całkiem komfortowo.

Amen.


Shinigami napisał/a:

Jack, ty to na prawdę musisz mieć solidne kompleksy, szczególnie na punkcie tego masażu. Skoro aż tak bardzo nie daje ci to spokoju, że piszesz o tym w co drugim poście to po prostu pójdź na taki, mogę ci podać dokładny adres.

Nie moja wina, że ilość twoich doświadczeń jest ograniczona do tego stopnia, że można je na palcach jednej ręki policzyć. Kwestia masażu sfer intymnych - jak pisałem - co kto lubi. Chcesz być typowym otaku? Spoko - to twoje życie. To ty je przeżyjesz. Nie ja. Ani nikt inny. Chodzi o to, abyś odnalazł szczęście w swoich życiowych wyborach. A tego w twoich wypowiedziach po prostu nie widać. Siedzisz tu i dopytujesz o tak prostackie (nie proste - prostackie) sprawy, że zaczynam wątpić w prawdziwość twoich intencji.

To jest najlepszy przykład, że rozmowa z tobą nie ma większego sensu. Ty nie tylko nie rozumiesz ale nawet nie próbujesz zrozumieć, że nie każdy żył tak jak ty. Masz na to przykład już na kolejnej osobie


I twierdzisz to na takiej podstawie, że 20stoparoletni koń nauczył się podstaw społecznego współżycia, których ty wciąż nie kumasz? Nie Shini - to nie ja nie rozumiem. Ani reszta z nas. Bo my, w przeciwieństwie do ciebie żyjemy. Mamy lub mieliśmy partnerów. Przeżywamy wzloty i upadki. To TY żyjesz pod kloszem.

Dla CIEBIE to jest wiedza przedszkolna i nie musi być nią dla wszystkich.

Sęk w tym, że dla ogółu społeczeństwa to jest ten poziom. Bo reszta ludzi w twoim wieku ma partnerów, ma żony, mężów, dzieci, albo choćby wakacyjne przygody na koncie. Odpowiem ci tu cytatem:

W samych Stanach Zjednoczonych, jak podał „The New Scientist”, jest ponad milion mężczyzn między 25 a 45 rokiem życia, którzy nie uprawiali jeszcze seksu. W zdecydowanej większości to osoby bardzo religijne. W Polsce takich danych nie mamy

I teraz tak - w USA wiek inicjacji seksualnej jest niższy i Ameryka ma 332 miliony mieszkańców. Jak łatwo policzyć, w Polsce takich facetów jak ty będzie mniej niż 0,3%. Osobiście podejrzewam, że to będzie gdzieś w okolicach 0,1%. Ale pewnie. Okłamuj się dalej, że nie znam realiów i sobie wymyślam. Że normy społecznego współżycia nie są znane ogółowi ludzi.

Okazuje się, że nasze historie są dość podobne, są dwie zasadnicze różnice. Jedną jest zakończenie bo ja wciąż się nie wyprowadziłem, a drugą jest OGROMNA przewaga jaką miałaś nade mną "bardzo dobrze się uczyłam". Wierz mi, że gdybym ja też miał ten wielki talent to tej rozmowy by nie było. Ja musiałem się postarać żeby być przeciętny, żeby mieć ledwo 3, mógłbym policzyć na palcach ile 5 dostałem przez wszystkie lata szkoły, a poświęcałem na prawdę dużo czasu i pieniędzy na naukę.

Misiaku - oceny w ogolniaku nie mają żadnego przełożenia. Nikt i nigdy nikogo na rozmowie rekrutacyjnej o oceny nie pytał. Bo nie chodzi o oceny, ale wiedzę. O zrozumienie zagadnień. O umiejętność ich przełożenia na realne życie. W ogólniaku też miałem tróje. Na lekcjach często spałem, bo dojrzewanie tak mi dawało w kość. Jak robiłem drugie studia to już byłem stypendystą i przez wszystkie lata studiów utrzymywałem się w top 5. Nie dlatego, że jestem jakoś szczególnie uzdolniony, ale dlatego, że nauczyłem się jak w to grać. I życie na tym właśnie polega - na umiejętności grania i wygrywania. Nie masz tracić hajsu i zapierdalać za psi chuj. Masz celowo inwestować w to, co przyniesie ci najlepsze efekty najniższym kosztem.

340

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Tak szczerze, to patrząc na całokształt tego, co tu pokazujesz, wcale się nie dziwię, że terapia Ci nie pomogła. Zresztą sam pisałeś, że lubiłeś tam chodzi po to tylko, żeby ktoś Cię słuchał. A nie pomogła Ci, bo zapewne oczekiwałeś, że Ty po prostu będziesz sobie przychodził, a cała praca sama się zrobi, a właściwie to wykona ją terapeutka.

Amen

Jak nie masz doświadczenia w takich rozmowach, to co stoi na przeszkodzie, żeby na nie chodzić w ramach ćwiczenia tej umiejętności?? To też za duże ryzyko finansowe? Tak jak z kursami, których nie robisz, bo a nuż okażą się jedynie stratą kasy?

Amen. Dodajmy, że wiele kursów jest zwyczajnie darmowych.

Tego miałam nie komentować, ale właściwie czemu nie, bo po prostu uwielbiam te sytuacje, kiedy jak już się komuś kończą argumenty, to wyskakuje z zazdrością. Serio jest czego? A przede wszystkim jestem przekonana, że jakby Jack tylko zechciał, to już dawno by na takim zawitał.

Komercja mnie nigdy nie kręciła. Technika bez 'personal touch' mnie zwyczajowo nie kręci. Jak gdzieś to wspominałem, najbliżej mi do osoby sapioseksualnej. Kręci mnie przede wszystkim silny, wyraźny charakter, osobowość, intelekt i poczucie humoru. Kolor włosów czy wielkość biustu lub znajomość technik są dla mnie kwestią wtórną. Z mojej perspektywy najlepsza nawet technika nie może się równać z nieporadnością dziewczyny, która faktycznie staje na rzęsach, aby dać mi odrobinę przyjemności. Bo sama tego chce. Nie dlatego, że czuje przymus. Nie dlatego, że miała zapłacone za usługę. Ale dlatego, że wkłada w to uczucie. Bo chce.

341 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-10-19 08:20:29)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

OGROMNA przewaga jaką miałaś nade mną "bardzo dobrze się uczyłam". Wierz mi, że gdybym ja też miał ten wielki talent to tej rozmowy by nie było. Ja musiałem się postarać żeby być przeciętny, żeby mieć ledwo 3, mógłbym policzyć na palcach ile 5 dostałem przez wszystkie lata szkoły, a poświęcałem na prawdę dużo czasu i pieniędzy na naukę.

To nie był wielki talent. To była systematyczna, CIĘŻKA praca. Ja nie oglądałam japońskich bajek, tylko czytałam książki, czasopisma naukowe  i rozwijałam swój mózg.

bmpharma.pl napisał/a:

Dla sprawności i wydajności mózgu najbardziej istotne jest to, by wciąż tworzyły się nowe neurony i połączenia między nimi. Jeśli ta sieć jest bogato rozgałęziona, komórki nerwowe szybko i sprawnie porozumiewają się między sobą. Oznacza to dla nas dobrą pamięć (a więc przechowywanie informacji i ich odzyskiwanie), szybkie przyswajanie nowych informacji, a także trafne wykorzystywanie i kojarzenie faktów. Kiedyś uważano, że człowiek rodzi się ze stałą liczbą komórek nerwowych i że tworzą się one tylko w okresie wewnątrzmacicznym. Dziś wiadomo, że mózg jest ciągle gotowy do tworzenia nowych komórek nerwowych, a proces tworzenia nowych neuronów można wspomagać.

Wydolność mózgu rośnie, gdy pobudzamy go bodźcami, które wymagają wysiłku umysłowego. Rozwiązywanie krzyżówek, sudoku, zagadek i łamigłówek logicznych to świetna gimnastyka dla szarych komórek. Największe jednak znaczenie dla sprawności mózgu i dobrej pamięci jest to, czy zdobywamy nowe umiejętności, podwyższamy kwalifikacje zawodowe, uczymy się języków obcych. Nauka najlepiej stymuluje powstawanie nowych neuronów i połączeń między nimi. Ucząc się, gimnastykujemy umysł i utrzymujemy jego sprawność.

Ja codziennie przeznaczam półtorej godziny na naukę umiejętności, które nie są mi potrzebne do pracy (choć przydają się w życiu) właśnie żeby stymulować mózg. Codziennie między 7 a 8 uczę się pół godziny języka obcego, w domu, za darmo, z duolingo. Mam C1 z angielskiego i hiszpańskiego, B2 z niemieckiego, B1 z katalońskiego (taki kaprys), teraz uczę się niderlandzkiego. Wieczorem przed spaniem kolejne pół godziny nauki języka. W ciągu dnia rozwiązuję sudoku.
Najłatwiej powiedzieć: nie mam talentu i zająć się oglądaniem głupot w telewizji czy w Internecie. Naturalne predyspozycje to tylko niewielka część sukcesu, reszta to ciężka praca, wytrwałość, ból i łzy.

Shinigami napisał/a:

Miałem już o nic nie pytać ale nie mogę się powstrzymać. Jak ci się udało wyprowadzić te 400km? Od razu znalazłaś pracę na tyle dobrze płatną, że starczyło na wynajem mieszkania? Czy mieszkałaś z kimś na przykład koleżanką, chłopakiem?

Już pisałam, mieszkałam w mieszkaniu studenckim w pokoju współdzielonym z obcą dziewczyną. Wyprowadziłam się z domu kilka miesięcy przed 21. urodzinami, miałam 2500 zł oszczędności, bo zarabiałam od 16 roku życia.

342

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Tak szczerze, to patrząc na całokształt tego, co tu pokazujesz, wcale się nie dziwię, że terapia Ci nie pomogła. Zresztą sam pisałeś, że lubiłeś tam chodzi po to tylko, żeby ktoś Cię słuchał. A nie pomogła Ci, bo zapewne oczekiwałeś, że Ty po prostu będziesz sobie przychodził, a cała praca sama się zrobi, a właściwie to wykona ją terapeutka.

Jak nie masz doświadczenia w takich rozmowach, to co stoi na przeszkodzie, żeby na nie chodzić w ramach ćwiczenia tej umiejętności?? To też za duże ryzyko finansowe? Tak jak z kursami, których nie robisz, bo a nuż okażą się jedynie stratą kasy?

I właśnie tego się obawiam, że jak pójdę na kolejną terapię to też okaże się ona stratą czasu bo znów podświadomie zrobię to samo. Znów zacznę to traktować jako spotkania towarzyskie i będę oczekiwał, że samo chodzenie na terapię mi pomoże. To po pierwsze, a po drugie po prostu nie mogę sobie wyobrazić jak nawet najlepsza terapia miałaby mi pomóc zmienić pracę czy wyprowadzić się od rodziców.

Nigdy nawet nie pomyślałem o czymś takim jak chodzenie na rozmowy tylko dla treningu, zresztą żeby w ogóle zostać zaproszonym na taką to już wyczyn.

Jack Sparrow napisał/a:

Chodzi o to, abyś odnalazł szczęście w swoich życiowych wyborach. A tego w twoich wypowiedziach po prostu nie widać. Siedzisz tu i dopytujesz o tak prostackie (nie proste - prostackie) sprawy, że zaczynam wątpić w prawdziwość twoich intencji.

I twierdzisz to na takiej podstawie, że 20stoparoletni koń nauczył się podstaw społecznego współżycia, których ty wciąż nie kumasz? Nie Shini - to nie ja nie rozumiem. Ani reszta z nas. Bo my, w przeciwieństwie do ciebie żyjemy. Mamy lub mieliśmy partnerów. Przeżywamy wzloty i upadki. To TY żyjesz pod kloszem.

Sęk w tym, że dla ogółu społeczeństwa to jest ten poziom. Bo reszta ludzi w twoim wieku ma partnerów, ma żony, mężów, dzieci, albo choćby wakacyjne przygody na koncie.

Okłamuj się dalej, że nie znam realiów i sobie wymyślam. Że normy społecznego współżycia nie są znane ogółowi ludzi.

Misiaku - oceny w ogolniaku nie mają żadnego przełożenia. Nikt i nigdy nikogo na rozmowie rekrutacyjnej o oceny nie pytał. Bo nie chodzi o oceny, ale wiedzę. O zrozumienie zagadnień. O umiejętność ich przełożenia na realne życie. W ogólniaku też miałem tróje. Na lekcjach często spałem, bo dojrzewanie tak mi dawało w kość. Jak robiłem drugie studia to już byłem stypendystą i przez wszystkie lata studiów utrzymywałem się w top 5. Nie dlatego, że jestem jakoś szczególnie uzdolniony, ale dlatego, że nauczyłem się jak w to grać. I życie na tym właśnie polega - na umiejętności grania i wygrywania. Nie masz tracić hajsu i zapierdalać za psi chuj. Masz celowo inwestować w to, co przyniesie ci najlepsze efekty najniższym kosztem.

Nie da się odnaleźć szczęścia we moich wyborach bo nie wszystkie faktycznie były moje, a te które były moje były też błędne więc jak miałbym się z tego cieszyć.

Przeżyłem parę upadków ale ani jednego wzlotu, nawet kiedy myślałem, że coś było wzlotem ostatecznie i tak okazywało się upadkiem.

Rozumiem, że chcesz bym przyznał, że jestem odpadem społecznym, rzadkim i bardzo negatywnym zjawiskiem ale co to zmieni? Wakacyjne przygody niezbyt mnie interesują ale dziewczynę chciałbym mieć, jeździć z nią na wakacje i robić te wszystkie rzeczy jakie robią "normalni" ludzie. Ale nie mogę, sama chęć to o wiele za mało.

Na pierwszym roku studiów ledwo zdałem, miałem warunek. Na piątym roku miałem w większości 4-5 i skończyłem te studia z jednym z najlepszych wyników i jakie to miało znaczenie? Oczywiście mógłbym pójść na drugie studia tylko musiałbym wiedzieć na jakie, mieć na nie pieniądze i co najtrudniejsze do zrobienia, dostać się na nie. Wierz mi na prawdę chciałbym spróbować nauczyć się czegoś ciekawego i dającego jakieś możliwości.

Mnie też komercja nie kręci, poszedłem na ten masaż bo byłem zbyt ciekawy jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, a nie miałem innego wyboru poza jeszcze gorszym. Bardzo mi się podobał ten kontakt i chciałbym więcej ale wciąż nie mam innej możliwości niż tylko kolejny masaż. Ja to traktuje jak mniejsze zło.

343 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-19 09:10:15)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

To nie był wielki talent. To była systematyczna, CIĘŻKA praca. Ja nie oglądałam japońskich bajek, tylko czytałam książki, czasopisma naukowe  i rozwijałam swój mózg.

Ja codziennie przeznaczam półtorej godziny na naukę umiejętności, które nie są mi potrzebne do pracy (choć przydają się w życiu) właśnie żeby stymulować mózg. Codziennie między 7 a 8 uczę się pół godziny języka obcego, w domu, za darmo, z duolingo. Mam C1 z angielskiego i hiszpańskiego, B2 z niemieckiego, B1 z katalońskiego (taki kaprys), teraz uczę się niderlandzkiego. Wieczorem przed spaniem kolejne pół godziny nauki języka. W ciągu dnia rozwiązuję sudoku.

Najłatwiej powiedzieć: nie mam talentu i zająć się oglądaniem głupot w telewizji czy w Internecie. Naturalne predyspozycje to tylko niewielka część sukcesu, reszta to ciężka praca, wytrwałość, ból i łzy.

Już pisałam, mieszkałam w mieszkaniu studenckim w pokoju współdzielonym z obcą dziewczyną. Wyprowadziłam się z domu kilka miesięcy przed 21. urodzinami, miałam 2500 zł oszczędności, bo zarabiałam od 16 roku życia.

Nie mam nawet półtorej godziny w ciągu dnia na naukę czegokolwiek nie wspominając już o tym, że po pracy czasami nie mam siły nawet myśleć. Też uczę się z doulingo ale do ukończenia jednego kursu z samego angielskiego jeszcze bardzo daleko bo zwykle robię tylko tyle by porobić zadania dziennie, o zrobieniu jakiegokolwiek certyfikatu nie ma jeszcze mowy.

Mam dużo większe oszczędności niż ty wtedy ale co to zmienia? Akademik dostaje się raczej tylko na dziennych studiach i trzeba mieć dość daleko na uczelnię, a ja mieszkam 30km od Warszawy.

344

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Jak nie masz doświadczenia w takich rozmowach, to co stoi na przeszkodzie, żeby na nie chodzić w ramach ćwiczenia tej umiejętności?? To też za duże ryzyko finansowe? Tak jak z kursami, których nie robisz, bo a nuż okażą się jedynie stratą kasy?

Ja pierdolę, normalnie wisienka na torcie, rada tygodnia lol
Gościowi, który poczucie własnej wartości ma w formie szczątkowej, przepisujesz serię bicia głową w mur (bo w tej wersji powyżej to będzie bicie głową w mur gdyż. No na pewno zajebiście to, te kopy które dostanie (bo w tym wydaniu to będzie pojedynek gołej dupy z batem) zwiększy jego pewnośc siebie i zachęci do ruszenia dupy z pieczary! lol

Żeby pomóc Shiniemu, to trzeba znaleźc modele podobne do niego, którym udało się pomóc i zastosowac podobne metody. A tak się składa że Jack i contrasenyaoblidada NIE SĄ i nie byli na starcie podobnymi do niego modelami... natomiast wbrew pozorom są w pewnym sensie podobni do siebie. Jack: chłopak o cholernie mało imponującym wzroście i posturze (te jego teksty jak "brunet zdjął koszulkę na plaży'; jak widac co najmniej dla jednego z jego "celów" miłosnych wysoki brunet, nawet nie poświęcający czasu siłowni, był atrakcyjniejszym celem od niego big_smile). Takie kity jak ostatnio to on sobie może wciskac (TEN żart już w liceach się mocno zakorzenił: https://twojememy.pl/jak-milo-ze-pizzer … wzrostu/), ale to przebija z jego postów, czy on tego chce czy nie big_smile


contrasenyaoblidada: pryszczata kujonica (te dwie kwestie akurat mogą byc ściśle powiązane, bo przez odrzucenie towarzysko-uczuciowe nauka pozostała jej jako jedyna opcja), wychowana w jakiejś dziurze i zdesperowana na maxa żeby się z tej dziury wyrwac (żeby nie było: ten rodzaj desperacji/determinacji rozumiem doskonale, bo nawet na I roku studiów już miałem osoby z wiosek czy innych dziur, które nie kryły że ich celem po skończeniu studiów jest zaczepienie się w mojej aglomeracji i miałem pełną świadomośc że moja motywacja w życiu nie dorówna skalą ich determinacji by się ze swojej dziury wyrwac... bo ich determinacja, oparta na desperacji, była przepotężna.

Tu pewnie spytasz: co łączy te dwie osoby? Ano: bycie w jakimś aspekcie w czarnej dupie i to już w okresie nastoletnim, a także brak pomocy (czy to w wyniku braku chęci czy też braku możliwości) ze strony rodziców i najbliższego otoczenia. Ktoś, kto albo na starcie miał warunki, których oni nie mieli albo komu rodzina pomogła wejśc w dorosłe życie, będzie przypadkiem nieporównywalnym, a więc i metody które działały u nich będą na tego kogoś zupełnie nieprzekładalne. I oni TEGO nie chcą lub nie potrafią zrozumiec. I jakkolwiek próba pocisku ze strony Shiniego dotycząca masażu fioota była całkowiecie nieudana, to już wytknięcie Jackowi zaślepionego fanatycznego podejścia (iście niczym członek sekty traktujący wysrywy swojego guru niczym prawdę objawioną) było już całkiem celne.

345 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-10-19 08:50:28)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

To nie był wielki talent. To była systematyczna, CIĘŻKA praca. Ja nie oglądałam japońskich bajek, tylko czytałam książki, czasopisma naukowe  i rozwijałam swój mózg.

Ja codziennie przeznaczam półtorej godziny na naukę umiejętności, które nie są mi potrzebne do pracy (choć przydają się w życiu) właśnie żeby stymulować mózg. Codziennie między 7 a 8 uczę się pół godziny języka obcego, w domu, za darmo, z duolingo. Mam C1 z angielskiego i hiszpańskiego, B2 z niemieckiego, B1 z katalońskiego (taki kaprys), teraz uczę się niderlandzkiego. Wieczorem przed spaniem kolejne pół godziny nauki języka. W ciągu dnia rozwiązuję sudoku.

Najłatwiej powiedzieć: nie mam talentu i zająć się oglądaniem głupot w telewizji czy w Internecie. Naturalne predyspozycje to tylko niewielka część sukcesu, reszta to ciężka praca, wytrwałość, ból i łzy.

Już pisałam, mieszkałam w mieszkaniu studenckim w pokoju współdzielonym z obcą dziewczyną. Wyprowadziłam się z domu kilka miesięcy przed 21. urodzinami, miałam 2500 zł oszczędności, bo zarabiałam od 16 roku życia.

Nie mam nawet półtorej godziny w ciągu dnia na naukę czegokolwiek nie wspominając już o tym, że po pracy czasami nie mam siły nawet myśleć. Też uczę się z doulingo ale do ukończenia jednego kursu z samego angielskiego jeszcze bardzo daleko bo zwykle robię tylko tyle by porobić zadania dziennie, i zrobieniu jakiegokolwiek certyfikatu nie ma jeszcze mowy.

Mam dużo większe oszczędności niż ty wtedy ale co to zmienia? Akademik dostaje się raczej tylko na dziennych studiach i trzeba mieć dość daleko na uczelnię, a ja mieszkam 30km od Warszawy.

Ale na oglądanie anime masz? Na pisanie elaboratów na forum masz?
Ja nie mieszkałam w akademiku, wynajmowałam normalnie w prywatnym mieszkaniu, tyle tylko że współlokatorami byli sami studenci, jest pełno takich mieszkań w dużych miastach.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

contrasenyaoblidada: pryszczata kujonica (te dwie kwestie akurat mogą byc ściśle powiązane, bo przez odrzucenie towarzysko-uczuciowe nauka pozostała jej jako jedyna opcja), wychowana w jakiejś dziurze i zdesperowana na maxa żeby się z tej dziury wyrwac (żeby nie było: ten rodzaj desperacji/determinacji rozumiem doskonale, bo nawet na I roku studiów już miałem osoby z wiosek czy innych dziur, które nie kryły że ich celem po skończeniu studiów jest zaczepienie się w mojej aglomeracji i miałem pełną świadomośc że moja motywacja w życiu nie dorówna skalą ich determinacji by się ze swojej dziury wyrwac... bo ich determinacja, oparta na desperacji, była przepotężna.

Ty umiesz czytać? Pryszczata byłam od 16. do 19. r.ż., a kujonicą byłam już od pierwszej klasy podstawówki. Po prostu już od 4 roku życia dostawałam książeczki do czytania i spodobało mi się to, dla mnie to była rozrywka, z czasem czytałam coraz więcej i więcej i wyraźnie odstawałam intelektualnie od rówieśników.
Nie mieszkałam w żadnej dziurze, tylko w aglomeracji śląskiej z bezpośrednim autobusem do centrum Katowic i nie na wsi, tylko w blokowisku 10-piętrowym. Po prostu tak trafiłam, że moje osiedle to była wylęgarnia zdemoralizowanych dzieciaków, bo ich rodzice zapieprzali od świtu do nocy żeby mieć na chleb, a dzieciaki puszczane samopas piły piwo i paliły papierosy. Mnie to nie kręciło, więc nie miałam tam żadnych znajomych (miałam tylko jedną przyjaciółkę taką jak ja). Ja nie miałam przepotężnej desperacji, żeby się wyrwać z biedy i patologii, niczego mi nie brakowało w wymiarze finansowym. Jedynie nie mogłam dogadać się z matką. Wszystko zaczęło się psuć, gdy zaczęłam dorastać i mieć własne zdanie, wtedy coraz częściej dochodziło między nami do kłótni, więc się wyniosłam, żeby żyć tak jak mi pasowało.

347

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nie mam nawet półtorej godziny w ciągu dnia

To są wymówki. Mieszkasz u rodziców, nie masz żadnych innych zobowiązań. Więc jeśli pracujesz w aż tak dużym wymiarze godzinowym i zarabiasz takie grosze, to rodzina rucha cie na hajs. Nadgodziny są płatne. A etat to tylko 40h tygodniowo. Jak chciałem wyjść z dupy, w której byłem, to pracowałem po 60-70h tygodniowo. A to był czas, gdzie jeszcze sporo musiałem poświęcać na leczenie, bo ze względu na rozwalony kręgosłup ledwo się poruszałem tak naprawdę.

Ty jesteś po prostu leniwa buła. Zawsze znajdziesz sobie milion wymówek.


Nowe_otwarcie napisał/a:

a pierdolę, normalnie wisienka na torcie, rada tygodnia lol
Gościowi, który poczucie własnej wartości ma w formie szczątkowej, przepisujesz serię bicia głową w mur (bo w tej wersji powyżej to będzie bicie głową w mur gdyż. No na pewno zajebiście to, te kopy które dostanie (bo w tym wydaniu to będzie pojedynek gołej dupy z batem) zwiększy jego pewnośc siebie i zachęci do ruszenia dupy z pieczary! lol

Pracowałem w swoim życiu też przy projektach aktywizacji zawodowej, w tym osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. To akurat jest dobra rada, bo tak się robi w praktyce. Albo takie rozmowy próbne odbywano z doradcą zawodowym (którego też mu tutaj polecano) i psychologiem (gdzie też mu WSZYSCY pisali, ze bez tego dalej będzie się kręcił jak gówno w betoniarce), którzy szlifowali umiejętności miękkie takich ludzi. I co mu szkodzi wysłać ze dwie setki CV, żeby odbyć może ze 3 rozmowy? O ile w ogóle będzie aplikował na posady, gdzie kolejnym etapem sita jest rozmowa. Tu nie chodzi o to, że ma sobie roić, ze robotę dostanie. Ma pójść na kilka rozmów, żeby zobaczyć jak to wygląda.

Jack: chłopak o cholernie mało imponującym wzroście i posturze (te jego teksty jak "brunet zdjął koszulkę na plaży'; jak widac co najmniej dla jednego z jego "celów" miłosnych wysoki brunet, nawet nie poświęcający czasu siłowni, był atrakcyjniejszym celem od niego big_smile).

Co ty masz z tymi wysokimi brunetami? Zakochałeś się w jakimś czy coś? Napisałem wtedy wyraźnie - że patrząc na plaży/basenie/wstaw cokolwiek gdzie widać większą ilość ciała, to wcale się nie dziwię, że partnerki takich kolesi nie są chętne na seks i mają multum wymówek. Chude rączki, chude nóżki i kałdun od piwska i kebsa. I wyobraź sobie, że coś takiego się na ciebie nawala albo oczekuje loda na zawołanie, bo uważa się za siódmy cud świata. A tym czasem to, co sobą przedstawia taki jeden z drugim to bliżej im do potwora z bagien. Sorry, ale tak wygląda statystyczny Polak, bo tylko 2% (według badań jak dobrze pamiętam eurostatu) regularnie uprawia sport. Sam wzrost to za mało. Same mięśnie - również mało. Sam charakter, bez odpowiednio zadbanego ciała tak samo nie wystarczą. Skupienie się na jednej, kompletnie nie zależnej od woli i pracy cesze jest.....miałkie i pokazuje mieliznę osobowości. I nie ma znaczenia, czy ktoś jest tak bardzo skupiony na zalecie czy na wadzie.

Ktoś, kto albo na starcie miał warunki, których oni nie mieli albo komu rodzina pomogła wejśc w dorosłe życie, będzie przypadkiem nieporównywalnym, a więc i metody które działały u nich będą na tego kogoś zupełnie nieprzekładalne.

Miszczu - my tu piszemy o takich ogólnych schematach, że one pasują do każdego. On pisze, że chce jeździć samochodem - to mu wszyscy tłumaczą, że musi zrobić kurs na prawko. A ty pierdolisz jakieś farmazony, ze to nie jest jedyna droga. Przecież ten motyw pojawia się nawet w arcie, który sam wrzucałeś niby jako kontrargument.

I gdzie tu 'warunki' ma na starcie Shini? Rodzice tak go uwstecznili, że szwagier ewidentnie rucha go na hajs, a on jeszcze boi się odejść do innej roboty, gdzie zarobi więcej mniejszym nakładem pracy, a myśl o rozmowie z atrakcyjną kobieta powoduje u niego zimne poty i delirkę. No ewidentnie ma chłopak 'warunki'. Zajebiste.

348 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-19 10:12:31)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

Ale na oglądanie anime masz? Na pisanie elaboratów na forum masz?
Ja nie mieszkałam w akademiku, wynajmowałam normalnie w prywatnym mieszkaniu, tyle tylko że współlokatorami byli sami studenci, jest pełno takich mieszkań w dużych miastach.

Anime oglądam praktycznie tylko późnym wieczorem, zaraz przed pójściem spać kiedy już nie mam siły dosłownie na nic, a samo oglądanie nie wymaga zbyt dużego wysiłku. Mój dzień zwykle wygląda tak, że po pracy zdążę zjeść obiad i odpocząć chwilę, a potem idę na siłownię albo chociaż się rozciągam bo po pracy wszystko mnie boli. Potem kolacja, umyć się i właśnie choć chwila relaksu przed pójściem spać. Są takie dni, że schodzi się z robotą nie 8-9h tylko 10-11 i wtedy nawet treningu nie zrobię bo dosłownie padam. Szczerze to już nie pamiętam jak to jest kiedy nic nie boli, nie raz zasypiam niemal na stojąco, trochę ciężko po takim dniu roboty jeszcze porządnie wytężyć mózg by się czegoś nauczyć.

349

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

jakieś wysrywy z dupy, bo brak argumentu to się dopierdala do wyglądu z czasów dziecięcych/dojrzewania


Ty umiesz czytać?

Przecież już kilkukrotnie udowodnił, że nie. I tworzy sobie jakieś historyjki, jakie to Shini ma zajebiste warunki i wystarczy, że tylko troszeczkę poprawi pewność siebie.  smile 27-letni prawiczek, mieszkający z rodzicami, który dopiero co nauczył się robić samodzielne pranie, co panicznie boi się wyjść do ludzi, który nie umie rozmawiać, nie zna żadnych norm społecznego współżycia (serio? dopiero tu zakumał, ze to facet jest zwyczajowo stroną inicjującą?!), i którego zaburzenia są tak głębokie, że już nawet jeden terapeuta się poddał wystarczy, że 'tylko trochę poprawi pewność siebie', żeby wyjść na ludzi i wejść w stabilny emocjonalnie, dojrzały związek.

Jak go czytam, to jakby podawał flaszkę alkoholikowi w pierwszy dzień jego trzeźwości z tekstem "wystarczy jak potrenuje silną wolę".

350

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Mój dzień zwykle wygląda tak, że po pracy zdążę zjeść obiad i odpocząć chwilę, a potem idę na siłownię albo chociaż się rozciągam bo po pracy wszystko mnie boli. Potem kolacja, umyć się i właśnie choć chwila relaksu przed pójściem spać. Są takie dni, że schodzi się z robotą nie 8-9h tylko 10-11 i wtedy nawet treningu nie zrobię bo dosłownie padam. Szczerze to już nie pamiętam jak to jest kiedy nic nie boli, nie raz zasypiam niemal na stojąco, trochę ciężko po takim dniu roboty jeszcze porządnie wytężyć mózg by się czegoś nauczyć.

Zdecydowanie: maruda i leń. Dający się rodzinie ruchać na kasę za pół darmową pracę. Nawet przy stawkach minimalnych, to pracując w taki sposób, z taką ilością nadgodzin, to powinieneś zarabiać jakieś 30-50% więcej.

351

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

contrasenyaoblidada: pryszczata kujonica (te dwie kwestie akurat mogą byc ściśle powiązane, bo przez odrzucenie towarzysko-uczuciowe nauka pozostała jej jako jedyna opcja), wychowana w jakiejś dziurze i zdesperowana na maxa żeby się z tej dziury wyrwac (żeby nie było: ten rodzaj desperacji/determinacji rozumiem doskonale, bo nawet na I roku studiów już miałem osoby z wiosek czy innych dziur, które nie kryły że ich celem po skończeniu studiów jest zaczepienie się w mojej aglomeracji i miałem pełną świadomośc że moja motywacja w życiu nie dorówna skalą ich determinacji by się ze swojej dziury wyrwac... bo ich determinacja, oparta na desperacji, była przepotężna.

Ty umiesz czytać? Pryszczata byłam od 16. do 19. r.ż., a kujonicą byłam już od pierwszej klasy podstawówki. Po prostu już od 4 roku życia dostawałam książeczki do czytania i spodobało mi się to, dla mnie to była rozrywka, z czasem czytałam coraz więcej i więcej i wyraźnie odstawałam intelektualnie od rówieśników.
Nie mieszkałam w żadnej dziurze, tylko w aglomeracji śląskiej z bezpośrednim autobusem do centrum Katowic i nie na wsi, tylko w blokowisku 10-piętrowym. Po prostu tak trafiłam, że moje osiedle to była wylęgarnia zdemoralizowanych dzieciaków, bo ich rodzice zapieprzali od świtu do nocy żeby mieć na chleb, a dzieciaki puszczane samopas piły piwo i paliły papierosy. Mnie to nie kręciło, więc nie miałam tam żadnych znajomych (miałam tylko jedną przyjaciółkę taką jak ja). Ja nie miałam przepotężnej desperacji, żeby się wyrwać z biedy i patologii, niczego mi nie brakowało w wymiarze finansowym. Jedynie nie mogłam dogadać się z matką. Wszystko zaczęło się psuć, gdy zaczęłam dorastać i mieć własne zdanie, wtedy coraz częściej dochodziło między nami do kłótni, więc się wyniosłam, żeby żyć tak jak mi pasowało.

No i co to zmienia? To tak jakbym ja mieszkał w jakiejś "dzielnicy długich noży" i miał świadomozśc że się stamtąd nie wyrwę inaczej jak własnymi siłami. Nie ma znaczenia czy to wiocha czy patodzielnica i nieznaośna matka; miałaś taką samą determinację by się stamtąd wyrwac jak wiochmen urodzony i wychowany w Pierdziszewie Górnym, dla którego jedyną perspektywą jest zakotwiczenie ma przykład (według najnowszych rankingów jakości życia) powiedzmy w Trójmieście..

352

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Nikt mnie rucha na hajs, mam płatne od ilości przepracowanych godzin, a nie stałą pensję. Nawet jeśli pracuję dużo godzin każdego dnia to po pierwsze ta stawka godzinowa jest mała, po drugie to jest totalnie niestała robota. Nigdy nie wiem ile godzin przepracuje danego dnia, czasami jest nawet tak, że rano się dowiadujemy, że klienta nie będzie i całej roboty nie ma tego dnia. Mimo pracowania nieraz po 10h dziennie wyrobienie pełnych 180h w miesiącu rzadko się zdarza.

353

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

jakieś wysrywy z dupy, bo brak argumentu to się dopierdala do wyglądu z czasów dziecięcych/dojrzewania


Ty umiesz czytać?

Przecież już kilkukrotnie udowodnił, że nie. I tworzy sobie jakieś historyjki, jakie to Shini ma zajebiste warunki i wystarczy, że tylko troszeczkę poprawi pewność siebie.  smile 27-letni prawiczek, mieszkający z rodzicami, który dopiero co nauczył się robić samodzielne pranie, co panicznie boi się wyjść do ludzi, który nie umie rozmawiać, nie zna żadnych norm społecznego współżycia (serio? dopiero tu zakumał, ze to facet jest zwyczajowo stroną inicjującą?!), i którego zaburzenia są tak głębokie, że już nawet jeden terapeuta się poddał wystarczy, że 'tylko trochę poprawi pewność siebie', żeby wyjść na ludzi i wejść w stabilny emocjonalnie, dojrzały związek.

Jak go czytam, to jakby podawał flaszkę alkoholikowi w pierwszy dzień jego trzeźwości z tekstem "wystarczy jak potrenuje silną wolę".

A ogarniasz jełopie że tym co mu "proponujesz" to go bardziej straszysz ogromem pracy (i małym w porównaniu do tej pracy zyskiem) niż zachęcasz do wyjścia z pieczary? Jakkolwiek to dla ciebie brzmi, to właśnie (byc może jedyną metodą która da JAKIKOLWIEK efekt są własnie małe kroczki i głaskanie po główce do momentu aż wejdzie w rytm. Jest dziecinny, ale straszeniem go nie popchniesz skutecznie ku dojrzałości!
Tak, jest jeszcze jeden sposób: totalna katastrofa, "upadek meteorytu" czyli w jakiejś katastrofie giną wszyscy: rodzice, szwagier itd i Shini zostaje totalnie na lodzie, kompletnie z niczym i MUSI (bo inaczej zdechnie z głodu) iśc gdzieś, gdzie mu przymusowo dadzą szkołę życia. Albo wyladuje z jakiegoś powodu w pierdlu, ale wątpię czy tam go wyprowadzą na ludzi; raczej zniszczą do reszty albo doprowadzą do samobója.
Ale tu masz małe prawdopodobieństwo, a cała reszta wariantów musi się opierac na jego dobrowalnym działaniu.

354

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nikt mnie rucha na hajs, mam płatne od ilości przepracowanych godzin, a nie stałą pensję.

Pisałeś, że masz umowę o pracę.

Mogę sobie pozwolić na 1 czy 2 masaże w miesiącu, na upartego dałoby radę nawet więcej. Mam umowę o pracę i też dokładam się rodzicom. Wydać wszystkie oszczędności albo całą wypłatę w jeden miesiąc jest dla mnie niepojęte. Nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie zostałbym bez pieniędzy i musiałbym na przykład pożyczać od kogo albo brać kredyt żeby mieć nawet na najprostsze rzeczy typu jedzenie więc staram się oszczędzać ile tylko się da.

A teraz nagle to nie umowa o pracę, a śmieciówka?

Mimo pracowania nieraz po 10h dziennie wyrobienie pełnych 180h w miesiącu rzadko się zdarza.

I ty płaczesz, że jesteś taki zmęczony i że nie masz na nic czasu? Weź się może zdecyduj - albo zapitalasz ponad wymiar etatowy, albo nie. Nie możesz pracować w niepełnym wymiarze i tłumaczyć się, że nie robisz nic ze swoim życiem, bo na nic nie masz czasu. Nie możesz mieszkać z rodzicami, nie mieć kredytów i żadnych zobowiązań finansowych i płakać, ze na nic cię nie stać.


No to niech to będzie 150h. Przy 20zł netto/h (takie obowiązują stawki, a od lipca to ok 21zł netto) to jest jakieś 3k na rękę.

Dżizas. Ale z ciebie rozpieszczona królewna.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

contrasenyaoblidada: pryszczata kujonica (te dwie kwestie akurat mogą byc ściśle powiązane, bo przez odrzucenie towarzysko-uczuciowe nauka pozostała jej jako jedyna opcja), wychowana w jakiejś dziurze i zdesperowana na maxa żeby się z tej dziury wyrwac (żeby nie było: ten rodzaj desperacji/determinacji rozumiem doskonale, bo nawet na I roku studiów już miałem osoby z wiosek czy innych dziur, które nie kryły że ich celem po skończeniu studiów jest zaczepienie się w mojej aglomeracji i miałem pełną świadomośc że moja motywacja w życiu nie dorówna skalą ich determinacji by się ze swojej dziury wyrwac... bo ich determinacja, oparta na desperacji, była przepotężna.

Ty umiesz czytać? Pryszczata byłam od 16. do 19. r.ż., a kujonicą byłam już od pierwszej klasy podstawówki. Po prostu już od 4 roku życia dostawałam książeczki do czytania i spodobało mi się to, dla mnie to była rozrywka, z czasem czytałam coraz więcej i więcej i wyraźnie odstawałam intelektualnie od rówieśników.
Nie mieszkałam w żadnej dziurze, tylko w aglomeracji śląskiej z bezpośrednim autobusem do centrum Katowic i nie na wsi, tylko w blokowisku 10-piętrowym. Po prostu tak trafiłam, że moje osiedle to była wylęgarnia zdemoralizowanych dzieciaków, bo ich rodzice zapieprzali od świtu do nocy żeby mieć na chleb, a dzieciaki puszczane samopas piły piwo i paliły papierosy. Mnie to nie kręciło, więc nie miałam tam żadnych znajomych (miałam tylko jedną przyjaciółkę taką jak ja). Ja nie miałam przepotężnej desperacji, żeby się wyrwać z biedy i patologii, niczego mi nie brakowało w wymiarze finansowym. Jedynie nie mogłam dogadać się z matką. Wszystko zaczęło się psuć, gdy zaczęłam dorastać i mieć własne zdanie, wtedy coraz częściej dochodziło między nami do kłótni, więc się wyniosłam, żeby żyć tak jak mi pasowało.

No i co to zmienia? To tak jakbym ja mieszkał w jakiejś "dzielnicy długich noży" i miał świadomozśc że się stamtąd nie wyrwę inaczej jak własnymi siłami. Nie ma znaczenia czy to wiocha czy patodzielnica i nieznaośna matka; miałaś taką samą determinację by się stamtąd wyrwac jak wiochmen urodzony i wychowany w Pierdziszewie Górnym, dla którego jedyną perspektywą jest zakotwiczenie ma przykład (według najnowszych rankingów jakości życia) powiedzmy w Trójmieście..

Jaką determinację by się stamtąd wyrwać? Mnie się tam bardzo komfortowo mieszkało! Nie przeszkadzała mi ta dzielnica, oni mieli swoje życie, a ja swoje. Jako 100% introwertyczka na tamten moment, nie potrzebowałam znajomych, ta jedna przyjaciółka mi wystarczała. Zaczęło mi przeszkadzać to, gdzie mieszkam gdy poszłam na studia do Katowic i poznałam tam ludzi z różnych części kraju, nabrałam innej perspektywy, potem zaczęłam podróżować. Z matką mogłam mieć zajebiste stosunki, wystarczyło jej przytakiwać we wszystkim tak jak mój brat, ale to nie było w moim stylu. Co ty mi próbujesz wmówić? Do czego się tym razem przyczepisz? Masz aż tak niskie poczucie własnej wartości, że musisz dopierdalać się do wszystkiego, nawet do wyimaginowanych kwestii? Dopierdalasz się do mnie odkąd napisałam "Naczytałeś się postów NO i już robisz się agresywny. Tymczasem moim zdaniem to właśnie posty NO są szkodliwe dla ciebie. " Nie napisałam, że NO jest idiotą, takim samym przegrywem jak ty i chce cię wciągnąc do swojego bagienka, nie napisałam nic PERSONALNIE do ciebie, a ty od tamtego momentu dopierdalasz się do każdego mojego posta. Ogarnij się.

356

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

A ogarniasz jełopie że tym co mu "proponujesz" to go bardziej straszysz ogromem pracy (i małym w porównaniu do tej pracy zyskiem)


Straszę go ogromem pracy? Bo proponowałem mu rozmowę z psychiatrą i psychoterapeutą? Bo zaproponowałem konsultację u doradcy zawodowego? Bo zaproponowałem mu, żeby sobie sprawdził darmowymi kursami jakie tematy zawodowe mu się podobają (albo darmowymi testami predyspozycji zawodowych) i żeby potem się rozwijał dalej w daną stronę? Człowieku, on nawet tutaj, na tym forum dostawał namiary na wszystko - wystarczyłoby, żeby zapoznał się z ofertą i faktycznie z niej skorzystał.

CHYBA KURWA KPISZ nazywając to ogromem pracy. To jest takie absolutne minimum, że mniej się nie da. Bo mniej robi obecnie i jest gdzie jest.

Samodzielne życie, poznanie siebie, spełnianie się na polu zawodowym i prywatnym - faktycznie mały zysk. Malusieńki. Taki tyci maluteńki. Zdecydowanie nie warty wychodzenia ze strefy komfortu. Faktycznie - niech dalej siedzi w domu, wytapia czas w beznadziejnej robocie i oglądając anime. Niech dalej wali ciuchuteńko konia z mamusią i tatusiem za ścianą. Bo ten ogrom pracy da tak malutki zysk, że nie warto.



byc może jedyną metodą która da JAKIKOLWIEK efekt są własnie małe kroczki i głaskanie po główce do momentu aż wejdzie w rytm.

Typ jest głaskany po główce całe życie. Do tego stopnia, ze tego życia po prostu nie ma.

357

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Pisałeś, że masz umowę o pracę.

I ty płaczesz, że jesteś taki zmęczony i że nie masz na nic czasu? Weź się może zdecyduj - albo zapitalasz ponad wymiar etatowy, albo nie. Nie możesz pracować w niepełnym wymiarze i tłumaczyć się, że nie robisz nic ze swoim życiem, bo na nic nie masz czasu. Nie możesz mieszkać z rodzicami, nie mieć kredytów i żadnych zobowiązań finansowych i płakać, ze na nic cię nie stać.

No to niech to będzie 150h. Przy 20zł netto/h (takie obowiązują stawki, a od lipca to ok 21zł netto) to jest jakieś 3k na rękę.

Dżizas. Ale z ciebie rozpieszczona królewna.

Bo mam. Całkiem nieźle trafiłeś, dokładnie mam 20zl/u netto i najczęściej wychodzi mniej więcej właśnie te 159h w miesiącu. Tylko zauważ, że to wychodzi z pracy od poniedziałku do piątku, weekendy zazwyczaj mam wolne ale tylko pracy zarobkowej bo nie raz ojciec przychodzi z "bojowym zadaniem" albo gdzieś jadę na przykład na spotkanie z koleżanką tak jak ostatnio co już znacząco zmniejsza czas wolny od pracy. Oczywiście w weekendy jeśli mam czas to staram się robić coś rozwijającego typu czytanie choć kilku stron książki, którą czytam już z kilka miesięcy. Ale bez robienia tego systematycznie raczej nie będzie zbyt dużych efektów.

358

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Pracowałem w swoim życiu też przy projektach aktywizacji zawodowej, w tym osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. To akurat jest dobra rada, bo tak się robi w praktyce. Albo takie rozmowy próbne odbywano z doradcą zawodowym (którego też mu tutaj polecano) i psychologiem (gdzie też mu WSZYSCY pisali, ze bez tego dalej będzie się kręcił jak gówno w betoniarce), którzy szlifowali umiejętności miękkie takich ludzi. I co mu szkodzi wysłać ze dwie setki CV, żeby odbyć może ze 3 rozmowy? O ile w ogóle będzie aplikował na posady, gdzie kolejnym etapem sita jest rozmowa. Tu nie chodzi o to, że ma sobie roić, ze robotę dostanie. Ma pójść na kilka rozmów, żeby zobaczyć jak to wygląda.

Naprawdę kurwa? Pamiętam ze swojego doświadczenia z kryzysu z lat 2008-2010 (dokładnie z niemal 1,5 rocznego bezrobocia)  jak znacznie mniejsza ilośc wysłanych CV bez odpowiedzi wpłynęła na moje samopoczucie, na poczucie własnej wartości i optymizm (wysyłałem jedynie tam gdzie faktycznie rozważałem możliwośc pracy); gdybym na 200 otrzymał tylko 3 zaproszenia, to moje poczucie własnej wartości chyba by zgniło niczym jabłko spadłe z drzewa podczas wilgotnej jesieni. I pamiętam jak poprawiła mi nastrój oferta, która pojawiła się w necie, która ładnie wstrzeliwała się w moje kwalifikacje i dała mi warunki, jakich wcześniej nigdy nie miałem. Dlatego śmiem podejrzewac że i jego porażki raczej podetną niż zmobilizują.


Jack Sparrow napisał/a:

Co ty masz z tymi wysokimi brunetami? Zakochałeś się w jakimś czy coś? Napisałem wtedy wyraźnie - że patrząc na plaży/basenie/wstaw cokolwiek gdzie widać większą ilość ciała, to wcale się nie dziwię, że partnerki takich kolesi nie są chętne na seks i mają multum wymówek. Chude rączki, chude nóżki i kałdun od piwska i kebsa. I wyobraź sobie, że coś takiego się na ciebie nawala albo oczekuje loda na zawołanie, bo uważa się za siódmy cud świata. A tym czasem to, co sobą przedstawia taki jeden z drugim to bliżej im do potwora z bagien. Sorry, ale tak wygląda statystyczny Polak, bo tylko 2% (według badań jak dobrze pamiętam eurostatu) regularnie uprawia sport. Sam wzrost to za mało. Same mięśnie - również mało. Sam charakter, bez odpowiednio zadbanego ciała tak samo nie wystarczą.

Miszczu: bazując na tym co mam (brunet, wzrost pod metr dziewięcdziesiąt i jak najbardziej akceptowalne przez kobiety rysy; nie drwal, prędzej poeta), szczupły (na siłke nigdy mnie w tamtym okresie nie ciągnęło, dopiero po 40-ce krótko pochodziłem, kupiłem też troszkę sprzętu, który okazyjnie używam) nie miałem problemu z dostępnością dziewczyn (jedyny problem polegał na tym że często - patrząc z dzisiejszego punktu widzenia i przy dzisiejszym doświadczeniu były to sytuacje ewidentne - nie mogłem na 100% stwierdzic czy dziewczyna jest absolutnie na tak. Mówiąc krótko: na propozycję zaproszenia do kina nie pamiętam żeby jakaś odmówiła, natomiast ja dopiero po czasie doszedłem do tajnika... nazwijmy to "dotykowego zapytania" w kinie o odpowiedź, co okazało się niezawodnym chwytem. Nie, to nie jest wiedza przedszkolna).

Podobnie z nauką w szkole: przychodziło praktycznie samo, to znaczy np. regularnie w okolicach Wielkanocy miałem dół formy (mówimy o czasach ocen w skali 2-5), na pierwszej wywiadówce w semestrze moje oceny oscylowały wokół średniej 3,5, po czym do końca roku sprężałem się na tyle by spokojnie miec czerwony pasek (średnia w porywach do 4,8).

I to własnie próbowałem mniej łopatologicznie dac ci do zrozumienia: Ty gloryfikujesz "selfmade", ja ci pokazuję że nieraz dużo może dosłownie przychodzic samo, bez wysiłku.

Jack Sparrow napisał/a:

Skupienie się na jednej, kompletnie nie zależnej od woli i pracy cesze jest.....miałkie i pokazuje mieliznę osobowości. I nie ma znaczenia, czy ktoś jest tak bardzo skupiony na zalecie czy na wadzie.

Podobnie jak uparte skupianie się na wszystkim poza tą jedną cechą może świadczyc o kompleksach i mechanizmie wyparcia wink



Jack Sparrow napisał/a:

Miszczu - my tu piszemy o takich ogólnych schematach, że one pasują do każdego. On pisze, że chce jeździć samochodem - to mu wszyscy tłumaczą, że musi zrobić kurs na prawko. A ty pierdolisz jakieś farmazony, ze to nie jest jedyna droga. Przecież ten motyw pojawia się nawet w arcie, który sam wrzucałeś niby jako kontrargument.

To już demagogia. Wiadomo że czym innym jest tak zero-jedynkowa kwestia jak prawo jazdy (albo masz albo nie jeździsz autem), a czym innym kwestie o szerokim zakresie, więc nie rżnij głupa.

Jack Sparrow napisał/a:

I gdzie tu 'warunki' ma na starcie Shini? Rodzice tak go uwstecznili, że szwagier ewidentnie rucha go na hajs, a on jeszcze boi się odejść do innej roboty, gdzie zarobi więcej mniejszym nakładem pracy, a myśl o rozmowie z atrakcyjną kobieta powoduje u niego zimne poty i delirkę. No ewidentnie ma chłopak 'warunki'. Zajebiste.

Tego czy zarobi więcej, to nie wiesz, bo w każdej robocie są inne warunki, jedne będą na plus, inne mogą byc na minus (zwłaszcza jak ktoś obcy wyczuje jego słabe strony i nauczy się trzymac go nimi za jaja).

359

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Samodzielne życie, poznanie siebie, spełnianie się na polu zawodowym i prywatnym - faktycznie mały zysk. Malusieńki. Taki tyci maluteńki. Zdecydowanie nie warty wychodzenia ze strefy komfortu. Faktycznie - niech dalej siedzi w domu, wytapia czas w beznadziejnej robocie i oglądając anime. Niech dalej wali ciuchuteńko konia z mamusią i tatusiem za ścianą. Bo ten ogrom pracy da tak malutki zysk, że nie warto.



.

Kpisz czy o drogę pytasz? To równie prawdziwe jak z reklamą lotto: zainwestuj 3zł, a będziesz miał kilka baniek. Taka nagroda za taki konkretnie wysiłek trafi się jednemu na... lwia częśc będzie miała duże nakłady przy braku spełnienia zawodowego i prywatnego, tym bardziej że ilośc dobrych stanowisk i dobrych lasek siłą rzeczy jest ograniczona. I tak jak wydajnośc teoretyczna nie równa się wydajności praktycznej, tak cel idealny nie jest celem normatywnym.

360 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-19 12:39:08)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

del.

361

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Bo mam. Całkiem nieźle trafiłeś, dokładnie mam 20zl/u netto i najczęściej wychodzi mniej więcej właśnie te 159h w miesiącu. Tylko zauważ, że to wychodzi z pracy od poniedziałku do piątku, weekendy zazwyczaj mam wolne ale tylko pracy zarobkowej bo nie raz ojciec przychodzi z "bojowym zadaniem" albo gdzieś jadę na przykład na spotkanie z koleżanką tak jak ostatnio co już znacząco zmniejsza czas wolny od pracy. Oczywiście w weekendy jeśli mam czas to staram się robić coś rozwijającego typu czytanie choć kilku stron książki, którą czytam już z kilka miesięcy. Ale bez robienia tego systematycznie raczej nie będzie zbyt dużych efektów.

Nie słyszałem jeszcze o czyms takim jak umowa o pracę ze stawką godzinową. Ze stawką godzinową (i takimż grafikiem pracy) to są umowy zlecenia. Ewentualnie o dzieło z fikołkami erytrystycznymi dla ominięcia kodeksu pracy. Umowa o pracę to może być na etat albo jakis jego mniejszy wymiar. Ale jak masz umowę na pełen etat i jak przepracujesz mniej, to pracodawca i tak nie może ci zapłacić mniej niż masz to w umowie, czyli ta minimalna krajowa w twoim przypadku. Możesz najwyżej nie dostać premii (o ile takie opcje w umowie masz, np za osiągane wyniki, prowizja od pozyskanych klientów itp).


Dorosły czlowiek czyta 200-250 słów na minutę. To jest 30-40 stron na godzinę.


Rozbawiłeś mnie tym weekendem.

PS. Tak - szwagier rucha cie na kase bo minimalna stawka okreslona w KP to 21zł. I tak samo rucha cie z umową, bo nawet emigranci nie pracują w PL na tak cbujowych warunkach.

362

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nie słyszałem jeszcze o czyms takim jak umowa o pracę ze stawką godzinową.

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-mini … -godzinowa

Nie ma za co wink

Już nie wspomnę o umownym (nieoficjalnym) wyliczeniu stawki (to znaczy stawka bazowa przez ilośc godzin zapisana w KP).

Takie wyliczenia są popularne zwłaszcza wśród fizycznych (np. spawaczy).

363

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Naprawdę kurwa? Pamiętam ze swojego doświadczenia z kryzysu z lat 2008-2010 (dokładnie z niemal 1,5 rocznego bezrobocia)  jak znacznie mniejsza ilośc wysłanych CV bez odpowiedzi wpłynęła na moje samopoczucie, na poczucie własnej wartości i optymizm (wysyłałem jedynie tam gdzie faktycznie rozważałem możliwośc pracy); gdybym na 200 otrzymał tylko 3 zaproszenia, to moje poczucie własnej wartości chyba by zgniło niczym jabłko spadłe z drzewa podczas wilgotnej jesieni. I pamiętam jak poprawiła mi nastrój oferta, która pojawiła się w necie, która ładnie wstrzeliwała się w moje kwalifikacje i dała mi warunki, jakich wcześniej nigdy nie miałem. Dlatego śmiem podejrzewac że i jego porażki raczej podetną niż zmobilizują.

Do reszty odniosę się później, ale ten fragment dobitnie pokazuje jak miałkim i kruchym jesteś człowiekiem. Jak uzależnionym od zewnętrznej walidacji. I gdyby nie było to takie zabawne, to byloby to straszne.

A liczby, jakie rzuciłem są nieprzypadkowe, bo Shini nie posiada żadnych uprawnień, żadnych kwalifikacji zawodowych, ani doświadczenia. Pracuje na etacie fizycznym i niewymagającym niczego, wiec nie ma nic, co byloby wartościowe do wpisania w CV. Jedyne co go ratuje to korzystka koniunktura rynku pracy. Inaczej nikt by go nawet na rozmowę nie zaprosił. Pracodawcy nie lubią jak pracownik pracuje poniżej kwalifikacji, bo to wiele mówi o charakterze i ambicjach człowieka. I o ile u świeżo upieczonego absolwenta nie dziwi w cv praca np w mcdonaldzie (a nawet to plus), o tyle jak masz 30stolatka co ma studia skończone, a pracuje jako fizyczny w firmie "szwagier i spółka" i to nawet w niepełnym wymiarze to już to załącza wzmożoną czujność.

364 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-19 12:18:36)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nie słyszałem jeszcze o czyms takim jak umowa o pracę ze stawką godzinową.

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-mini … -godzinowa

Nie ma za co wink

Już nie wspomnę o umownym (nieoficjalnym) wyliczeniu stawki (to znaczy stawka bazowa przez ilośc godzin zapisana w KP).

Takie wyliczenia są popularne zwłaszcza wśród fizycznych (np. spawaczy).

I spoko. Takich umów nie praktykowałem - nawet jak pracowalem jako fizyczny za "małolata". Miałem umowy o dzieło lub zlecenia. Edit- albo próbowano wymusić samozatrudnienie i umowę b2b. Podobnie było też u mojej pracującej dizycznie części rodziny. No ale może czasy się zmieniły. I w sumie dobrze, bo umowa o pracę daje większe korzyści.

Tylko widzisz - stawka godzinowa jest przeliczana według minimalnej względem ilości roboczogodzin w danym miesiącu. Shini ma jedną stawkę. I to niższą niż w tabelach z linku.

365 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-19 12:19:59)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nie słyszałem jeszcze o czyms takim jak umowa o pracę ze stawką godzinową.

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-mini … -godzinowa

Nie ma za co wink

Już nie wspomnę o umownym (nieoficjalnym) wyliczeniu stawki (to znaczy stawka bazowa przez ilośc godzin zapisana w KP).

Takie wyliczenia są popularne zwłaszcza wśród fizycznych (np. spawaczy).

I spoko. Takich umów nie praktykowałem - nawet jak pracowalem jako fizyczny za "małolata". Miałem umowy o dzieło lub zlecenia.

Tylko widzisz - stawka godzinowa jest przeliczana według minimalnej względem ilości roboczogodzin w danym miesiącu. Shini ma jedną stawkę. I to niższą niż w tabelach z linku.

Jack, ale mylisz chyba netto z brutto. On pisał że mu wychodzi 20 zeta netto (minimalna płaca to 3490 brutto czyli 2709 netto, tymczasem z jego stawki by wychodziło 3200 netto).

BTW: też zaczynałem na śmieciówce (choc nie pracowałem nigdy jako fizyczny, po prostu wiem z drugiej ręki o co tam chodziło).

366

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shinigami:
Jeżeli to co piszesz, to prawda, to tak, jesteś ruchany na kasę przez "rodzinę"
Nie wiem czemu, nikt nie nauczył cie zasady, że nie pracuje się"po rodzinie" ani "u przyjaciół"
Zawsze kończy sie to wyzyskiem i leceniem w chuja.

Bo zobacz, co to za "rodzina" która de facto, nie płaci ci nawet minimalnego wynagrodzenia.
Jebac ich.
skoro zarabiasz mniej niz minimalna, wykonując ciężką fizyczna prace, to gdziekolwiek indziej będzie ci lepiej, gdziekolwiek.
Pisałeś że mieszkasz w warszawie, nawet rozwożąc jedzenie z ubera, zarobisz więcej, i sie tak nie napracujesz.

367

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

Shinigami:
Jeżeli to co piszesz, to prawda, to tak, jesteś ruchany na kasę przez "rodzinę"
Nie wiem czemu, nikt nie nauczył cie zasady, że nie pracuje się"po rodzinie" ani "u przyjaciół"
Zawsze kończy sie to wyzyskiem i leceniem w chuja.

Bo zobacz, co to za "rodzina" która de facto, nie płaci ci nawet minimalnego wynagrodzenia.
Jebac ich.
skoro zarabiasz mniej niz minimalna, wykonując ciężką fizyczna prace, to gdziekolwiek indziej będzie ci lepiej, gdziekolwiek.
Pisałeś że mieszkasz w warszawie, nawet rozwożąc jedzenie z ubera, zarobisz więcej, i sie tak nie napracujesz.

Szeptuch, ten sam błąd co Jack: on podał stawkę godzinową NETTO!

368

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

A liczby, jakie rzuciłem są nieprzypadkowe, bo Shini nie posiada żadnych uprawnień, żadnych kwalifikacji zawodowych, ani doświadczenia. Pracuje na etacie fizycznym i niewymagającym niczego, wiec nie ma nic, co byloby wartościowe do wpisania w CV. Jedyne co go ratuje to korzystka koniunktura rynku pracy. Inaczej nikt by go nawet na rozmowę nie zaprosił. Pracodawcy nie lubią jak pracownik pracuje poniżej kwalifikacji, bo to wiele mówi o charakterze i ambicjach człowieka. I o ile u świeżo upieczonego absolwenta nie dziwi w cv praca np w mcdonaldzie (a nawet to plus), o tyle jak masz 30stolatka co ma studia skończone, a pracuje jako fizyczny w firmie "szwagier i spółka" i to nawet w niepełnym wymiarze to już to załącza wzmożoną czujność.

No dobra, rozumiem co masz tu na myśli, faktycznie nie mam co wpisać w CV ale co ma do tego fakt ukończenia studiów i pracy fizycznej skoro te studia nie mają praktycznie żadnej wartości na rynku pracy? Równie dobrze mógłbym ich nie mieć i nie robiłoby to żadnej różnicy. To oczywiste, że po studiach powinienem mieć lepszą pracę ale to właśnie studia powinny ją zapewnić, moje nie dają praktycznie żadnych perspektyw.

I co ty masz z tym klepaniem po głowie? Przecież ja całe życie byłem jebany, ciągły krzyk i kary za niezdolność do spełnienia oczekiwań. Ciągłe zmuszanie do nauki, której nienawidziłem bo nie przynosiła efektów. W latach szkolnych niczego nie bałem się tak bardzo jak wywiadówki bo wiedziałem, że będzie mnóstwo krzyku, wyzwisk i kara mimo iż starałem się ile mogłem.

369

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-mini … -godzinowa

Nie ma za co wink

Już nie wspomnę o umownym (nieoficjalnym) wyliczeniu stawki (to znaczy stawka bazowa przez ilośc godzin zapisana w KP).

Takie wyliczenia są popularne zwłaszcza wśród fizycznych (np. spawaczy).

I spoko. Takich umów nie praktykowałem - nawet jak pracowalem jako fizyczny za "małolata". Miałem umowy o dzieło lub zlecenia.

Tylko widzisz - stawka godzinowa jest przeliczana według minimalnej względem ilości roboczogodzin w danym miesiącu. Shini ma jedną stawkę. I to niższą niż w tabelach z linku.

Jack, ale mylisz chyba netto z brutto. On pisał że mu wychodzi 20 zeta netto (minimalna płaca to 3490 brutto czyli 2709 netto, tymczasem z jego stawki by wychodziło 3200 netto).

BTW: też zaczynałem na śmieciówce (choc nie pracowałem nigdy jako fizyczny, po prostu wiem z drugiej ręki o co tam chodziło).



Z poziomu telefonu nie widzę czy w tej tabeli z twojego linku sa stawki netto czy brutto. Ale z tego co kojarzę to powinny to być raczej kwoty netto(?).

370

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, ten sam błąd co Jack: on podał stawkę godzinową NETTO!

Aż sprawdzilem ile obecnie wynoszą minimalne. Nie popełniliśmy błędu nigdzie. 20zł netto jest obecnie poniżej minimalnej krajowej.

W 2023 roku minimalna stawka godzinowa brutto wyniosła od 1 stycznia 2023 roku 22,80 zł (około 20 zł netto) oraz od 1 lipca 2023 roku 23,50 zł (około 21 zł netto

A przy umowie i rozliczaniu jak z twojego linku to wychodzi trochę więcej, bo kwotę minimalna dzielisz na ilość godzin roboczych w miesiącu. Tak,jak masz w tabeli w tamtym arcie.

371 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-19 12:36:18)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, ten sam błąd co Jack: on podał stawkę godzinową NETTO!

Aż sprawdzilem ile obecnie wynoszą minimalne. Nie popełniliśmy błędu nigdzie. 20zł netto jest obecnie poniżej minimalnej krajowej.

W 2023 roku minimalna stawka godzinowa brutto wyniosła od 1 stycznia 2023 roku 22,80 zł (około 20 zł netto) oraz od 1 lipca 2023 roku 23,50 zł (około 21 zł netto

A przy umowie i rozliczaniu jak z twojego linku to wychodzi trochę więcej, bo kwotę minimalna dzielisz na ilość godzin roboczych w miesiącu. Tak,jak masz w tabeli w tamtym arcie.

Jak to niby jest liczone? Przy minimalnej 3600 brutto (https://www.pit.pl/wynagrodzenie-minimalne/) stawka netto wynosi 2784 zł.
No sorry, ale z 23,5 brutto nie będziesz miał 20 netto (o 21 nie mówiąc), a na pewno nie na umowie o pracę (na umowie - zleceniu tak).

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

[ Dopierdalasz się do mnie odkąd napisałam "Naczytałeś się postów NO i już robisz się agresywny. Tymczasem moim zdaniem to właśnie posty NO są szkodliwe dla ciebie. " Nie napisałam, że NO jest idiotą, takim samym przegrywem jak ty i chce cię wciągnąc do swojego bagienka, nie napisałam nic PERSONALNIE do ciebie, a ty od tamtego momentu dopierdalasz się do każdego mojego posta. Ogarnij się.

Oooo, pryszczaty nolajf postanowił się do mnie dojebac? Teraz mnie nawet ubawiłaś (chociaż w sumie mnie to nie dziwi, hanyski zawsze były jakieś takie nieco pojebane, chociaż czasem to dopiero po czasie wychodziło) wink

Za to ty budzisz tylko politowanie i obrzydzenie.
Nie jestem pryszczatym nolifem, cerę mam lepszą niż połowa dwudziestolatek, a życie mam takie, o jakim ty możesz tylko pomarzyć.
Za to ty jesteś życiowym nieudacznikiem z odziedziczonym mieszkaniem, gdybyś go nie dostał, mieszkałbyś w przytułku dla bezdomnych. Żona się na tobie poznała, zaczęła tobą gardzić i kopnęła cię w dupę, w robocie cię ruchali na kasę. To są wszystko twoje słowa.
Trzeba mieć niezły tupet by "doradzać" Shiniemu samemu pisząc takie słowa będąc po 40stce(!):

Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) problem polega na tym że jedynie wiem że potrzebuję więcej kasy; nie mam kompletnie żadnego pomysłu na to jak zmienić obecny stan rzeczy (na czele z tym jakie kursy i nowe kwalifikacje, oczywiście dostępne dla mnie finansowo; celowo to akcentuję, bo jest jeden istotny kurs za 4,5 tys. euro, na który pracodawca nie chce mnie skierować, a ja takiej kasy sam nie wytrzepię), dosłownie nie wiem co robić, gdzie się udać po poradę. Co gorsza, nie mam dosłownie nikogo od kogo mógłbym pożyczyć jakąś kasę (zwłaszcza przy ryzyku że mógłbym przez dłuższy czas mieć problem z oddaniem). Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...

Shini, słuchaj tego przegrywa, z pewnością daleko zajdziesz.

373 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-19 12:50:25)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

[ Dopierdalasz się do mnie odkąd napisałam "Naczytałeś się postów NO i już robisz się agresywny. Tymczasem moim zdaniem to właśnie posty NO są szkodliwe dla ciebie. " Nie napisałam, że NO jest idiotą, takim samym przegrywem jak ty i chce cię wciągnąc do swojego bagienka, nie napisałam nic PERSONALNIE do ciebie, a ty od tamtego momentu dopierdalasz się do każdego mojego posta. Ogarnij się.

Oooo, pryszczaty nolajf postanowił się do mnie dojebac? Teraz mnie nawet ubawiłaś (chociaż w sumie mnie to nie dziwi, hanyski zawsze były jakieś takie nieco pojebane, chociaż czasem to dopiero po czasie wychodziło) wink

Za to ty budzisz tylko politowanie i obrzydzenie.
Nie jestem pryszczatym nolifem, cerę mam lepszą niż połowa dwudziestolatek, a życie mam takie, o jakim ty możesz tylko pomarzyć.
Za to ty jesteś życiowym nieudacznikiem z odziedziczonym mieszkaniem, gdybyś go nie dostał, mieszkałbyś w przytułku dla bezdomnych. Żona się na tobie poznała, zaczęła tobą gardzić i kopnęła cię w dupę, w robocie cię ruchali na kasę. To są wszystko twoje słowa.
Trzeba mieć niezły tupet by "doradzać" Shiniemu samemu pisząc takie słowa będąc po 40stce(!):

Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) problem polega na tym że jedynie wiem że potrzebuję więcej kasy; nie mam kompletnie żadnego pomysłu na to jak zmienić obecny stan rzeczy (na czele z tym jakie kursy i nowe kwalifikacje, oczywiście dostępne dla mnie finansowo; celowo to akcentuję, bo jest jeden istotny kurs za 4,5 tys. euro, na który pracodawca nie chce mnie skierować, a ja takiej kasy sam nie wytrzepię), dosłownie nie wiem co robić, gdzie się udać po poradę. Co gorsza, nie mam dosłownie nikogo od kogo mógłbym pożyczyć jakąś kasę (zwłaszcza przy ryzyku że mógłbym przez dłuższy czas mieć problem z oddaniem). Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...

Shini, słuchaj tego przegrywa, z pewnością daleko zajdziesz.

Jak zwykle mocno trafiło cię w dupę big_smile

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Oooo, pryszczaty nolajf postanowił się do mnie dojebac? Teraz mnie nawet ubawiłaś (chociaż w sumie mnie to nie dziwi, hanyski zawsze były jakieś takie nieco pojebane, chociaż czasem to dopiero po czasie wychodziło) wink

Za to ty budzisz tylko politowanie i obrzydzenie.
Nie jestem pryszczatym nolifem, cerę mam lepszą niż połowa dwudziestolatek, a życie mam takie, o jakim ty możesz tylko pomarzyć.
Za to ty jesteś życiowym nieudacznikiem z odziedziczonym mieszkaniem, gdybyś go nie dostał, mieszkałbyś w przytułku dla bezdomnych. Żona się na tobie poznała, zaczęła tobą gardzić i kopnęła cię w dupę, w robocie cię ruchali na kasę. To są wszystko twoje słowa.
Trzeba mieć niezły tupet by "doradzać" Shiniemu samemu pisząc takie słowa będąc po 40stce(!):

Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) problem polega na tym że jedynie wiem że potrzebuję więcej kasy; nie mam kompletnie żadnego pomysłu na to jak zmienić obecny stan rzeczy (na czele z tym jakie kursy i nowe kwalifikacje, oczywiście dostępne dla mnie finansowo; celowo to akcentuję, bo jest jeden istotny kurs za 4,5 tys. euro, na który pracodawca nie chce mnie skierować, a ja takiej kasy sam nie wytrzepię), dosłownie nie wiem co robić, gdzie się udać po poradę. Co gorsza, nie mam dosłownie nikogo od kogo mógłbym pożyczyć jakąś kasę (zwłaszcza przy ryzyku że mógłbym przez dłuższy czas mieć problem z oddaniem). Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...

Shini, słuchaj tego przegrywa, z pewnością daleko zajdziesz.

Jak zwykle mocno trafiło cię w dupę big_smile

Hahahaha chyba kpisz! lol

Nie interesuje mnie co myśli na mój temat żul stojący pod dworcem, tak samo jak nie interesuje mnie zdanie jakiegoś nieudacznika z forum dla kobiet lol

Po prostu wkurza mnie, jak takie osobniki robią burdy na forum i uczą innych jak żyć, mimo że w realu sami są nikim i czują się jakby płynęli łodzią zmierzającą na dno big_smile

375

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak to niby jest liczone? Przy minimalnej 3600 brutto (https://www.pit.pl/wynagrodzenie-minimalne/) stawka netto wynosi 2784 zł.
No sorry, ale z 23,5 brutto nie będziesz miał 20 netto (o 21 nie mówiąc), a na pewno nie na umowie o pracę (na umowie - zleceniu tak).

Mnie nie pytaj. Już daaaaaawno nie pracuje za minimalne. Dlatego odsyłam cię do artu i tabeli z linku, który sam wrzuciłeś.

Minimalna stawka godzinowa nie jest stała i zależy od dwóch czynników:

- od liczby godzin do przepracowania w miesiącu,

- od minimalnego wynagrodzenia za pracę ustalonego w danym roku.

Minimalne wynagrodzenie za pracę w 2023 roku zmienia się aż dwa razy. Od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie wynosi 3 490 zł, a od 1 lipca 2023 r. będzie to 3 600 zł.
W związku z tym stawka godzinowa w każdym miesiącu jest inna.

Dlatego jak masz wyliczenia na stawkę godzinową, to dzielisz kwotę minimalną na ilość godzin roboczych w miesiącu. A potem uzyskany wynik mnożysz razy ilość rzeczywiście przepracowanych godzin przez pracownika w danym miechu Dodatkowo wyliczenia będą się zmieniać jak jebiesz nadgodziny, za pracę nocną i tak dalej (stawki ustawowych dodatków i gratyfikacji) . Zerknij do tabel ze swojego linku. W zaleznosci od miesiąca o tam było najmniej ok 18zł, ale w innych miesiącach ~21 a chyba raz chyba nawet więcej.

Dlatego ja nigdy nie spotkałem takiej umowy w praktyce. Bo każdy miesiąc wymaga osobnego przeliczenia stawki godzinowej. A to robota głupiego przy umowie o pracę, gdzie masz jeszcze nieliche obciążenia po stronie pracodawcy. Jak  nie masz stałych zleceń i pracę jedynie od sasa do lasa, to wyliczenie kosztów własnych (pracowniczych) jest absurdalne przy takich umowach. Bo to samo zlecenie w zalezności od miesiąca da ci inne koszty własne, a więc i inne prowizje przy stalej cenie za daną usługę. I tu każdy miesiąc musisz przeliczac od nowa. I kazdą uslugę, żeby wiedzieć czy zarobisz, czy nie.

376

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

Za to ty budzisz tylko politowanie i obrzydzenie.
Nie jestem pryszczatym nolifem, cerę mam lepszą niż połowa dwudziestolatek, a życie mam takie, o jakim ty możesz tylko pomarzyć.
Za to ty jesteś życiowym nieudacznikiem z odziedziczonym mieszkaniem, gdybyś go nie dostał, mieszkałbyś w przytułku dla bezdomnych. Żona się na tobie poznała, zaczęła tobą gardzić i kopnęła cię w dupę, w robocie cię ruchali na kasę. To są wszystko twoje słowa.
Trzeba mieć niezły tupet by "doradzać" Shiniemu samemu pisząc takie słowa będąc po 40stce(!):

Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) problem polega na tym że jedynie wiem że potrzebuję więcej kasy; nie mam kompletnie żadnego pomysłu na to jak zmienić obecny stan rzeczy (na czele z tym jakie kursy i nowe kwalifikacje, oczywiście dostępne dla mnie finansowo; celowo to akcentuję, bo jest jeden istotny kurs za 4,5 tys. euro, na który pracodawca nie chce mnie skierować, a ja takiej kasy sam nie wytrzepię), dosłownie nie wiem co robić, gdzie się udać po poradę. Co gorsza, nie mam dosłownie nikogo od kogo mógłbym pożyczyć jakąś kasę (zwłaszcza przy ryzyku że mógłbym przez dłuższy czas mieć problem z oddaniem). Czuję się jakbym płynął łodzią zmierzającą na dno i nie wiem jak zmienić jej kurs...

Shini, słuchaj tego przegrywa, z pewnością daleko zajdziesz.

Jak zwykle mocno trafiło cię w dupę big_smile

Raczej ciebie. Bo to faktycznie w opór żałosne, kiedy samemu sie jest w dupie bez pomysłu na siebie i swoje życie, a próbuje doradzać innym jak odnieść sukces. To tak, jakby Shini miał słuchać rad Raki odnośnie podrywu.

377 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-19 16:21:05)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

Za to ty budzisz tylko politowanie i obrzydzenie.
Nie jestem pryszczatym nolifem, cerę mam lepszą niż połowa dwudziestolatek, a życie mam takie, o jakim ty możesz tylko pomarzyć.
Za to ty jesteś życiowym nieudacznikiem z odziedziczonym mieszkaniem, gdybyś go nie dostał, mieszkałbyś w przytułku dla bezdomnych. Żona się na tobie poznała, zaczęła tobą gardzić i kopnęła cię w dupę, w robocie cię ruchali na kasę. To są wszystko twoje słowa.
Trzeba mieć niezły tupet by "doradzać" Shiniemu samemu pisząc takie słowa będąc po 40stce(!):



Shini, słuchaj tego przegrywa, z pewnością daleko zajdziesz.

Jak zwykle mocno trafiło cię w dupę big_smile

Raczej ciebie. Bo to faktycznie w opór żałosne, kiedy samemu sie jest w dupie bez pomysłu na siebie i swoje życie, a próbuje doradzać innym jak odnieść sukces. To tak, jakby Shini miał słuchać rad Raki odnośnie podrywu.

Widzisz, gdyby to było aktualne... Naprawdę, nie pierwszy już raz mnie bawi jak kolejna ameba próbuje szukać na mnie haków dogrzebujac się do moich najstarszych postów I wyciąga moje pierwsze posty sprzed ponad 2,5 roku, kiedy tu trafiłem będąc w depresji, świeżo po rozwodzie. Tylko że nic nie stoi w miejscu przez taki okres czasu:  zdążyłem przez ten czas ochłonąć, przemyśleć na czym mi u kobiety zależy. Dzięki temu mam wspierającą partnerkę, która nie tylko podniosła mi nastrój i wiarę w siebie na tyle zd wyciągnąłem podwyżkę, ale i pomogla (dama też ma w tym pewne kwalifikacje) przygotować pewne kwestie do zmiany roboty (tak, teraz dopinam co potrzebuję, czyli trzecią czesc dość istotnego kursu branżowego (co istotne, nie mam lojalki), po zakończeniu zostaje odpalona wlasciwa procedura poszukiwań w oparciu o nowe CV i profil na LinkedIn. Przewiduję ze na wiosnę zmienię barwy. Aaaa, wlasnie: faktycznie można by doradzić Shiniemu skorzystanie z agencji i w jego wypadku może przydałby się też profil kompetencji  wink

Jak widzisz KURSY. Ani mi się śni robić dodatkowe studia, bo już i energia nie ta ( krótko mowiac: nie chce mi się brać za coś takiego ani tym bardziej zaczynać wszystkiego od zera;na TO faktycznie już się czuję za stary I zbyt zmęczony, poza tym wszedłem w mój zawód, bo go lubiłem, dlatego po prostu robię to metodą ewolucyjną, a nie rewolucyjną ).

No i taka zmiana, właściwie przemyślenie "uboczne":  nie przejmować się opiniami tutejszych, przekonanych o własnej mądrości i nieomylności jełopów i zajmować się spokojnie tym, co mnie pasuje i co jest dla mnie akceptowalne. Bo gdyby się ich wysrywami przejmować, to chyba człowiek musiałby samobója strzelić  wink

378

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak to niby jest liczone? Przy minimalnej 3600 brutto (https://www.pit.pl/wynagrodzenie-minimalne/) stawka netto wynosi 2784 zł.
No sorry, ale z 23,5 brutto nie będziesz miał 20 netto (o 21 nie mówiąc), a na pewno nie na umowie o pracę (na umowie - zleceniu tak).

Mnie nie pytaj. Już daaaaaawno nie pracuje za minimalne. Dlatego odsyłam cię do artu i tabeli z linku, który sam wrzuciłeś.

Minimalna stawka godzinowa nie jest stała i zależy od dwóch czynników:

- od liczby godzin do przepracowania w miesiącu,

- od minimalnego wynagrodzenia za pracę ustalonego w danym roku.

Minimalne wynagrodzenie za pracę w 2023 roku zmienia się aż dwa razy. Od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie wynosi 3 490 zł, a od 1 lipca 2023 r. będzie to 3 600 zł.
W związku z tym stawka godzinowa w każdym miesiącu jest inna.

Dlatego jak masz wyliczenia na stawkę godzinową, to dzielisz kwotę minimalną na ilość godzin roboczych w miesiącu. A potem uzyskany wynik mnożysz razy ilość rzeczywiście przepracowanych godzin przez pracownika w danym miechu Dodatkowo wyliczenia będą się zmieniać jak jebiesz nadgodziny, za pracę nocną i tak dalej (stawki ustawowych dodatków i gratyfikacji) . Zerknij do tabel ze swojego linku. W zaleznosci od miesiąca o tam było najmniej ok 18zł, ale w innych miesiącach ~21 a chyba raz chyba nawet więcej.

Dlatego ja nigdy nie spotkałem takiej umowy w praktyce. Bo każdy miesiąc wymaga osobnego przeliczenia stawki godzinowej. A to robota głupiego przy umowie o pracę, gdzie masz jeszcze nieliche obciążenia po stronie pracodawcy. Jak  nie masz stałych zleceń i pracę jedynie od sasa do lasa, to wyliczenie kosztów własnych (pracowniczych) jest absurdalne przy takich umowach. Bo to samo zlecenie w zalezności od miesiąca da ci inne koszty własne, a więc i inne prowizje przy stalej cenie za daną usługę. I tu każdy miesiąc musisz przeliczac od nowa. I kazdą uslugę, żeby wiedzieć czy zarobisz, czy nie.

Ale co ty myślisz, że to moj problem? Sam bym zdechl z głodu przy takiej stawce, zwróciłem Ci tylko uwagę na Twoje błędy w wyliczeniach i mylenie umowy cywilnoprawnej z umową o pracę.  Nie jestem fizycznym, mam w zasadzie nienormowany czas pracy, więc tym bardziej stawka godzinowa mi wali.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak zwykle mocno trafiło cię w dupę big_smile

Raczej ciebie. Bo to faktycznie w opór żałosne, kiedy samemu sie jest w dupie bez pomysłu na siebie i swoje życie, a próbuje doradzać innym jak odnieść sukces. To tak, jakby Shini miał słuchać rad Raki odnośnie podrywu.

Dokładnie. I jeszcze myśli, że uwierzymy w te bajki, że ktoś, kto przez 40+ lat był nieudacznikiem, którego jedyną zaletą były ciemne włosy i wzrost, nagle w dwa lata cudownie odmienił swoje życie big_smile

A już największy ubaw mam z tego postu:

Nowe_otwarcie napisał/a:

Niestety, to zjawisko stało się znakiem naszych czasów. Chyba nigdy nie było w ludziach tyle bezinteresownej złości, bezinteresownego sk...stwa! Tylu ludzi wchodzi na takie fora jak to żeby uzyskać jakąś radę, pomoc czy wskazówkę w swoich problemach. I jeszcze tutaj statystycznie jest całkiem nieźle, bo procent hejterów nie jest tak duży jak na innych forach, ale jednak tutaj też są. Potem wkoło, w realnym świecie ludzie się dziwią czemu ktoś ma jeszcze niższe poczucie własnej wartości, widzi jeszcze mniej wyjść ze swojej sytuacji? Może po części dlatego, że trafił w necie na gromadę sk...nów, których głównym celem jest utwierdzić dyskutanta w przekonaniu, że jest przegrywem, odpadem nie mającym prawa mieć żadnych marzeń i oczekiwań. Tylko jaki cel mają takie działania? Czy hejterowi to coś pomoże w realnym życiu?

Taki piękny post napisał, szkoda, że sam sobie nie odpowie na postawione przez siebie pytanie. Tymczasem jest chyba największym hejterem na tym forum, przypierdala się do każdego, pluje, sypie wulgaryzmami i wyzwiskami jak z rękawa. Przypierdala się nawet do tych, którzy piszą posty skierowane do innego użytkownika, gdzie słowem o nim nie wspominają, taki to bezinteresowny sku***iel.

380

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shini:

A tak właściwie, to ty czujesz się szczęśliwy?
Bo od tego trzeba zacząć.
Czy uważasz, że wiedziesz dobre życie, i tyle ile masz, tyle ci wystarcza?
Czy czujesz sie dobrze w swoim rodzinnym domu?
Bo z tego co piszesz, to rodzice stosowali wobec ciebie przemoc.
Czy to sie zmieniło? czy po prostu musisz tolerować to wszystko, co sie w koło ciebie dzieje, ze względu na sytuacje mieszkaniową?
Czy chciałbyś co zmienić, poza znalezieniem swojej drugiej połówki?

381

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

Shini:

A tak właściwie, to ty czujesz się szczęśliwy?
Bo od tego trzeba zacząć.
Czy uważasz, że wiedziesz dobre życie, i tyle ile masz, tyle ci wystarcza?
Czy czujesz sie dobrze w swoim rodzinnym domu?
Bo z tego co piszesz, to rodzice stosowali wobec ciebie przemoc.
Czy to sie zmieniło? czy po prostu musisz tolerować to wszystko, co sie w koło ciebie dzieje, ze względu na sytuacje mieszkaniową?
Czy chciałbyś co zmienić, poza znalezieniem swojej drugiej połówki?

Nie czuje się szczęśliwy, nie wiem czy kiedykolwiek czułem. Są rzeczy, które lubię robić, które mnie cieszą, przy których dobrze się czuję ale to działa na krótko.

Nie uważam aktualnego stanu za dobry i nie wystarcza mi tyle ile teraz mam, znaczy wystarcza do przeżycia i do niczego więcej.

W domu dobrze się czuję choć pewnie powinienem napisać "stabilnie".

Nigdy nie uważałem tego za przemoc, rodzice mieli straszne ciśnienie na naukę i dobre oceny bo sami nie mają nawet matury i nigdy nic nie osiągnęli. Ostro mnie cisnęli do nauki, a ja tego nienawidziłem chyba jak każdy kto jest do czegoś zmuszany. Dodatkowo jeszcze nie mam za grosz talentu do nauki więc nieważne ile czasu i wysiłku na to poświęcałem i tak nie przynosiło to efektów. Nigdy nie byłem w stanie spełnić oczekiwań rodziców przez co matka często na mnie krzyczała, wyzywała do debili i karała przeważnie szlabanem na wszystko inne niż nauka. Teraz sytuacja wygląda całkowicie inaczej, niemal na odwrót, żadnych pretensji, żadnego krzyku w moją stronę, żadnych niemiłych słów, a karać mnie nie mają prawa już od dawna. Teraz mam dobre relacje z rodzicami choć jestem szczególnie wyczulony na wszelkie wzmianki na temat wychowywania dzieci i bycia rodzicem. W takiej sytuacji zdarza mi się wypominać, szczególnie matce, że jest ostatnią osobą mogącą pouczać kogoś w tych kwestiach i nigdy nie powinna mieć dzieci. Choć trochę martwi mnie, że ona nie widzi zupełnie nic złego ani nawet dziwnego w mojej sytuacji. Nigdy nie usłyszałem od niej, że powinienem lepiej zarabiać, pójść na swoje, mieć dziewczynę, usamodzielnić się itd. nie sądzę by nawet w połowie zdawała sobie sprawę z moich problemów. Ojciec wręcz przeciwnie, on by chciał bym poszedł na swoje, bym miał dziewczynę, żebym zarabiał więcej od niego, żebym się usamodzielnił itd. ale jako, że sam nie może nic dla mnie zrobić w tych kwestia to raczej stara się unikać tego tematu.   

Co chciałbym zmienić poza znalezieniem drugiej połówki:
- poznać cel, do którego mógłbym dążyć, taki o którym bym wiedział, że to jest to co chcę robić 
- zarabiać przynajmniej tą średnią krajową
- mieć pracę mniej wyczerpującą fizycznie i taką, którą lubiłbym bardziej niż obecną
- kupić lepszy samochód
- zacząć podróżować
- to się zalicza do znalezienia drugiej połówki ale napiszę, zdobyć doświadczenie seksualne
- mniej się stresować
- spróbować samodzielnego życia i zobaczyć jak sobie poradzę
- zrobić lepszą formę fizyczną
- stać się lepszym w kontaktach międzyludzkich
- nauczyć się odczytywać emocje i intencje innych, zwłaszcza kobiet.

Na razie to tyle, jeśli będzie coś jeszcze to dopisze jutro.

382

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

I właśnie tego się obawiam, że jak pójdę na kolejną terapię to też okaże się ona stratą czasu bo znów podświadomie zrobię to samo. Znów zacznę to traktować jako spotkania towarzyskie i będę oczekiwał, że samo chodzenie na terapię mi pomoże. To po pierwsze, a po drugie po prostu nie mogę sobie wyobrazić jak nawet najlepsza terapia miałaby mi pomóc zmienić pracę czy wyprowadzić się od rodziców.

Z takim nastawieniem istotnie nie ma to najmniejszego sensu, a przy tym jestem niemal pewna, że chodząc na terapię i tak podświadomie byś ją sabotował, bo jakikolwiek postęp wytrąciłby Twoją retorykę, dzięki której spokojnie siedzisz sobie w swojej norce mogąc całemu światu udowadniać, że jesteś bez szans na zmianę sytuacji, bardzo skrzywdzony i nawet terapia nie jest w stanie Ci pomóc. Ty myślisz, że dlaczego poprzednia zakończyła się takim fiaskiem? Oczywiście pytam retorycznie.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Ja pierdolę, normalnie wisienka na torcie, rada tygodnia lol
Gościowi, który poczucie własnej wartości ma w formie szczątkowej, przepisujesz serię bicia głową w mur (bo w tej wersji powyżej to będzie bicie głową w mur gdyż. No na pewno zajebiście to, te kopy które dostanie (bo w tym wydaniu to będzie pojedynek gołej dupy z batem) zwiększy jego pewnośc siebie i zachęci do ruszenia dupy z pieczary! lol

Żeby pomóc Shiniemu, to trzeba znaleźc modele podobne do niego, którym udało się pomóc i zastosowac podobne metody. A tak się składa że Jack i contrasenyaoblidada NIE SĄ i nie byli na starcie podobnymi do niego modelami... natomiast wbrew pozorom są w pewnym sensie podobni do siebie.

Widzę, że Ty jak zwykle w formie i dyskutujesz we właściwym sobie stylu cool.

Nie no, jasne, najlepiej ubrać Shiniego w dożywotni płaszczyk ochronny, bo się biedy misiu boi wychylić nosek ze swojej norki, by choć spróbować.
Ogarniasz, że jak się nie przełamie, to nie zrobi nawet kroku do przodu? A mógłby traktując te rozmowy jak ćwiczenie, czyli nawet z nastawieniem, że mu średnio zależy, bo raz przekona się jak to realnie wygląda, za drugim będzie mu łatwiej, nawet jeśli się spali, ale za kolejnym podejdzie do tematu na luzie i wtedy być może już się uda. Tymczasem on boi się tak bardzo, że czeka na gotowe, a Ty go w tym jeszcze utwierdzasz.   Przecież nikt nie oczekuje, żeby startował na stanowisko specjalisty, co istotnie mogłoby go rozłożyć na łopatki, ale żeby spróbował na jakiekolwiek, nawet niewymagające specjalnej wiedzy i umiejętności. Chodzi o sam fakt odbycia takiej rozmowy. Chłopak ma 27 lat i nie posiada podstawowych umiejętności, a Ty się szczypiesz uważając, że to nie jest metoda dla niego?? Serio?

Ty za to zdajesz się rozumieć Shiniego z tego samego powodu - podobieństwa do niego.

Jack Sparrow napisał/a:

Pracowałem w swoim życiu też przy projektach aktywizacji zawodowej, w tym osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. To akurat jest dobra rada, bo tak się robi w praktyce. Albo takie rozmowy próbne odbywano z doradcą zawodowym (którego też mu tutaj polecano) i psychologiem (gdzie też mu WSZYSCY pisali, ze bez tego dalej będzie się kręcił jak gówno w betoniarce), którzy szlifowali umiejętności miękkie takich ludzi. I co mu szkodzi wysłać ze dwie setki CV, żeby odbyć może ze 3 rozmowy? O ile w ogóle będzie aplikował na posady, gdzie kolejnym etapem sita jest rozmowa. Tu nie chodzi o to, że ma sobie roić, ze robotę dostanie. Ma pójść na kilka rozmów, żeby zobaczyć jak to wygląda.

Otóż to. Jak widać zrozumienie moich intencji nie jest wcale takie trudne wink.

383 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-20 00:46:46)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Co chciałbym zmienić poza znalezieniem drugiej połówki:
- poznać cel, do którego mógłbym dążyć, taki o którym bym wiedział, że to jest to co chcę robić 
- zarabiać przynajmniej tą średnią krajową
- mieć pracę mniej wyczerpującą fizycznie i taką, którą lubiłbym bardziej niż obecną
- kupić lepszy samochód
- zacząć podróżować
- to się zalicza do znalezienia drugiej połówki ale napiszę, zdobyć doświadczenie seksualne
- mniej się stresować
- spróbować samodzielnego życia i zobaczyć jak sobie poradzę
- zrobić lepszą formę fizyczną
- stać się lepszym w kontaktach międzyludzkich
- nauczyć się odczytywać emocje i intencje innych, zwłaszcza kobiet.

Na razie to tyle, jeśli będzie coś jeszcze to dopisze jutro.

No dobrze, chciałbyś to wszystko osiągnąć bądź zmienić, ale masz na to jakiś plan, jakikolwiek? Bo niestety, ale od samego chcenia, takich zmian się raczej nie dokonuje.

384

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

No dobrze, chciałbyś to wszystko osiągnąć bądź zmienić, ale masz na to jakiś plan, jakikolwiek? Bo niestety, ale od samego chcenia, takich zmian się raczej nie dokonuje.

Gdybym miał jakiś plan to bym nie pytał o tyle rzeczy, a tej rozmowy pewnie by nie było. Mam zaledwie kilka pomysłów co do paru z wymienionych rzeczy do zmiany. Ale do tych najważniejszych nie mam żadnego.

385 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-20 09:46:50)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Ty za to zdajesz się rozumieć Shiniego z tego samego powodu - podobieństwa do niego.

No popatrz... tylko uważaj, bo w twoim myśleniu jest pewna pułapka: twierdzisz że są jakieś podobieństwa między mną i nim. Akurat jeśli jakieś są, to takie że jak on jestem introwertykiem - nie wstydzę się tego, bo nie mam czego - oraz że mogłem liczyc na pomoc moich rodziców, w tym utrzymanie do końca studiów; pomagali mi także przez pierwsze chude lata po studiach. Aha, ojciec także załatwił mi pierwszą pracę po studiach, w firmie w której sam pracował i przez dwa lata pracy w tej firmie był moim mentorem, co jest akurat zrozumiałe: lwia częśc (nawet nie większośc, ale jakieś 90%) absolwentów ma na rynku pracy gównianą pozycję i faktycznie bez pleców to mogą sobie złożyc 200 podań i jedynym efektem będzie propozycja darmowego stażu. Dlatego załatwienie pierwszej pracy przez kogoś bliskiego jest jak najbardziej logiczne, zwłaszcza gdy to praca w wyuczonym zawodzie.

Ale wracając do Shiniego: jeśli widzisz jakieś podobieństwa, to zgodnie z zasadą "jeśli mówisz A, to musisz powiedziec i B" musisz też przyznac że najlepiej z całego tutejszego grona rozumiem jego obawy i wiem co trzeba zrobic żeby ruszył do przodu. A że ja w jego wieku miałem już za sobą kilka związków (w tym właśnie byłem świeżo upieczonym mężem i z dzieckiem w drodze; dokładnie w tej kolejności, a nie że ślub przez wpadkę); także to że dziś zarówno córka jak i partnerka mówią niepytane że mogą na mnie liczyc, że mam z córką bardzo bliski kontakt (śmiem twierdzic że bliższy niż jej matka i gdyby ją spytac to bardzo możliwe że by stwierdziła iż ja bardziej o nią dbam), że jakoś załatwiałem sprawy w urzędach i nie tylko, jakoś mam za sobą także kadencję w radzie nadzorczej spóldzielni mieszkaniowej, nie pracuję za minimalną, kończę kursy by sobie przygotowac grunt do zmiany pracy, wiem że mogę liczyc finansowo tylko na siebie (choc nie powiem by ta świadomośc nie była stresująca)... to wszystko świadczy o tym że jednak DA SIĘ iśc tą metodą, którą ja mu sugeruję, że nie trzeba do tego latami zbroic się jak na wojnę niczym Jack Sparrow. I TAK: z Shinim cudów nie osiągniesz, nie zrobisz z niego najlepszego konia wyścigowego na świecie. Ale co można z nim zrobic, to z wyczuciem (a nie jak wy), mniejszymi krokami ruszyc z miejsca, ruszyc do przodu. Nie jebac go jak psa, nie straszyc (bo jak mu Jack wróży oddział dzienny psychiatryka, to na peeeeewno go to pokrzepi i zachęci do podjęcia wyzwania! lol) tylko zrobic co trzeba żeby ruszył z miejsca (nawet jeśli trzeba go będzie poasekurowac przez pierwsze kroki).

386

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak zwykle mocno trafiło cię w dupę big_smile

Raczej ciebie. Bo to faktycznie w opór żałosne, kiedy samemu sie jest w dupie bez pomysłu na siebie i swoje życie, a próbuje doradzać innym jak odnieść sukces. To tak, jakby Shini miał słuchać rad Raki odnośnie podrywu.

Dokładnie. I jeszcze myśli, że uwierzymy w te bajki, że ktoś, kto przez 40+ lat był nieudacznikiem, którego jedyną zaletą były ciemne włosy i wzrost, nagle w dwa lata cudownie odmienił swoje życie big_smile

A już największy ubaw mam z tego postu:

Nowe_otwarcie napisał/a:

Niestety, to zjawisko stało się znakiem naszych czasów. Chyba nigdy nie było w ludziach tyle bezinteresownej złości, bezinteresownego sk...stwa! Tylu ludzi wchodzi na takie fora jak to żeby uzyskać jakąś radę, pomoc czy wskazówkę w swoich problemach. I jeszcze tutaj statystycznie jest całkiem nieźle, bo procent hejterów nie jest tak duży jak na innych forach, ale jednak tutaj też są. Potem wkoło, w realnym świecie ludzie się dziwią czemu ktoś ma jeszcze niższe poczucie własnej wartości, widzi jeszcze mniej wyjść ze swojej sytuacji? Może po części dlatego, że trafił w necie na gromadę sk...nów, których głównym celem jest utwierdzić dyskutanta w przekonaniu, że jest przegrywem, odpadem nie mającym prawa mieć żadnych marzeń i oczekiwań. Tylko jaki cel mają takie działania? Czy hejterowi to coś pomoże w realnym życiu?

Taki piękny post napisał, szkoda, że sam sobie nie odpowie na postawione przez siebie pytanie. Tymczasem jest chyba największym hejterem na tym forum, przypierdala się do każdego, pluje, sypie wulgaryzmami i wyzwiskami jak z rękawa. Przypierdala się nawet do tych, którzy piszą posty skierowane do innego użytkownika, gdzie słowem o nim nie wspominają, taki to bezinteresowny sku***iel.

Pryszczatku, żeby od tego skoku ciśnienia pryszcze nie zaczęły ci masowo eksplodować lol

Tak się składa że gdyby moimi jedynymi zaletami były wzrost i wygląd, to pewnie moja obecna partnerka nie byłaby ze mną do dziś i nie mówiłaby o mnie tego co mówi; ale pocieszaj się dalej wink

PS. W sumie jestem ciekaw kiedy TO konto ci poleci... wink

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Jeżeli chciałbyś zarabiać co najmniej średnią krajową, a przy tym nie masz kompletnie na siebie pomysłu to chyba nie ma lepszego miejsca niż Warszawa. Tam jest peeeeełno roboty w korpo. Jedynym wymaganiem jest swobodna znajomość angielskiego, bo rozmawia się tam tylko po angielsku (w zależności od firmy, od 20% do nawet 70% zespołu to obcokrajowcy). Nie musisz umieć NIC poza angielskim. Jedynie podstawowe logiczne myślenie i wiedza z matematyki, taka z poziomu dawnego egzaminu gimnazjalnego, procenty, proporcje, mnożenie i dodawanie w odpowiedniej kolejności. Wszystkiego cię nauczą. Oczywiście nie będzie to żadna przydatna wiedza, tylko najpewniej obsługa jakiegoś programu napisanego dla tej firmy i nie używanego nigdzie indziej. Ale nabierzesz obycia z ludźmi, podniesiesz samoocenę (a jaka matka będzie dumna, że syn pracuje w wielkim, przeszklonym budynku w Warszawie!). No i płacą w okolicach średniej krajowej na początek. Rekrutacja przebiega w idealny dla Ciebie sposób. Najpierw przysyłają ci maila z linkiem do zadań sprawdzających znajomość angielskiego i logiczne myślenie. Żadnych rozmów, żadnych stresów, tylko ty i komputer. Kolejnym etapem jest albo rozmowa przez telefon z kimś z HR, albo wyślą ci kolejnego maila, z mailem do czegoś a la zoom, tylko że nikogo nie będzie po drugiej stronie. Tam będziesz miał instrukcję, żeby nagrać przez kamerkę w komputerze (lub telefonie) odpowiedź na kilka pytań wyświetlonych na ekranie. I ktoś z HR w ciągu kilku dni to obejrzy i oceni. Jeśli stwierdzisz, że źle wypadłeś na nagraniach to możesz nie klikać wyślij (wtedy żadne nagrania nie zostaną wysłane do nich) i po prostu zrezygnować z udziału w rekrutacji.
Także weź się porządnie do tego angielskiego, bo to otworzy ci wiele drzwi. Godzina dziennie to jest absolutne minimum. Ale nie ciągiem, tylko podzielone na 2 części, np pół godziny o 7 rano i potem pół godziny o 20, albo pół godziny o 15 (jeśli pracujesz 6-14) i pół godziny o 21. W wolne weekendy dwie sesje po godzinie, czyli w sumie 4h. Wtedy szybko zobaczysz postępy. Jest udowodnione naukowo, że nauka codziennie po godzinie daje dużo lepsze efekty niż co drugi dzień po 2h.

Kiedy ostatnim razem byłeś na badaniach podstawowych? Raz w roku powinieneś zrobić morfologię, cholesterol, glukozę, itd. Lekarz POZ ma obowiązek przepisać ci takie badanie jeśli przyjdziesz i powiesz, że chcesz (raz na 12 miesięcy). Tak jak już pisałam, podejrzewam, że ta twoja apatia to efekt niedoboru mikroelementów. W badaniach podstawowych ci to nie wyjdzie, ale od czegoś trzeba zacząć, bo możesz mieć i poważniejsze niedobory. Możesz też zbadać wit. B12 (kosztuje ok 45 zł), jeśli wyjdzie ci niski wynik, to znaczy, że najprawdopodobniej masz źle zbilansowaną dietę. Podejrzewam, że twoja matka serwuje ci dietę a la z lat 90 czyli biały makaron, białe pieczywo, a do tego dużo mięsa (no bo kiedyś to był rarytas, to teraz trzeba jeść, bo tanie i smaczne). Raczej rzadko widzisz w kuchni awokado, ciecierzycę albo soczewicę, pieczywo pełnoziarniste, łososia, mam rację? Ludzie nie zdają sobie sprawy jak ważnym elementem dobrego zdrowia jest właściwa dieta. Osobiście znam dwie osoby leczone na depresję i zaburzenia lękowe, które po latach dowiedziały się, że to nie depresja tylko zaburzenia pracy jelit skutkujące tragicznym wręcz niedoborem mikroelementów. Przez to procesy w mózgu nie zachodziły w sposób prawidłowy i dawały tego typu objawy. Niedobór niektórych witamin z grupy B może z kolei dawać objawy hipoglikemii reaktywnej.
Generalnie idzie ciężki czas dla ciebie, jeśli faktycznie masz jakieś niedobory to weź się za to już teraz, bo brak słońca i coraz krótsze dni tylko spotęgują tę apatię, i wtedy to już totalnie nic nie będziesz robił poza chodzeniem do roboty i oglądaniem anime.

388 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-21 00:25:51)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale wracając do Shiniego: jeśli widzisz jakieś podobieństwa, to zgodnie z zasadą "jeśli mówisz A, to musisz powiedziec i B" musisz też przyznac że najlepiej z całego tutejszego grona rozumiem jego obawy i wiem co trzeba zrobic żeby ruszył do przodu

A ginekologiem może być tylko kobieta. Onkologiem tylko ten, co sam miał raka, a samochód może zaprojektować jedynie kierowca. To takie myślenie chłopca małorolnego, co go przed chwilą oderwano od pługa, a który świat zna jedynie z ekranu.

Widzisz w nim jedynie to, co sam przerabiałeś. A z czego utrzymujesz, że wyszedłeś, choć przed chwilą płakałeś na swój nędzny żywot, bo nawet kilku tyś na kurs czy tam szkolenie nie jesteś w stanie uciułać i nie znasz nawet nikogo, kto takimi kwotami dysponuje. Zbliżasz się do 50tki, w życiu nie osiągnąłeś sumarycznie nic szczególnego, a cokolwiek udało ci się osiągnąć jedynie przez coś, na co wpływu nie masz (wielokrotnie chwalony wysoki wzrost). Gratuluję poczucia humoru. Życie decyduje za ciebie, a pouczasz innych.


Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

No dobrze, chciałbyś to wszystko osiągnąć bądź zmienić, ale masz na to jakiś plan, jakikolwiek? Bo niestety, ale od samego chcenia, takich zmian się raczej nie dokonuje.

Gdybym miał jakiś plan to bym nie pytał o tyle rzeczy, a tej rozmowy pewnie by nie było. Mam zaledwie kilka pomysłów co do paru z wymienionych rzeczy do zmiany. Ale do tych najważniejszych nie mam żadnego.


Słuchaj no dzieciaku. Jesteś tu od roku i wszyscy ci piszemy to samo:

1) Udaj się do psychiatry, żeby cię storpedował lekami. Bo masz stany lękowe i napady paniki, które blokują cię i nie jesteś zdolny do podjęcia jakiejkolwiek akcji.
2) Udaj się do psychoterapeuty. Najlepiej do jakiegoś rekomendowanego przez jedną z 'męskich' fundacji/stowarzyszeń. Pomoże ci przepracować problemy i zmienić myślenie o sobie i o otaczającym cię świecie. Pomoże ci ustawić życiowe priorytety.
3) Udaj się do doradcy zawodowego lub zrób samodzielnie kwestionariusz predyspozycji zawodowych. To ci pozwoli zdefiniować kierunki działania zawodowego. Poznasz swoje mocne i słabe strony i zawody, które się z nimi wiążą. Pozanasz też zapotrzebowanie rynku, co pozwoli lepiej wybrać ścieżkę kariery.
4) Podejmij działania zgodne z wnioskami i etapami terapii: zmień pracę i usamodzielnij się (wyprowadź od rodziców).
5) Przejdź trening umiejętności społecznych
6) Zacznij poznawać ludzi poprzez fora i grupy tematyczne związane z twoim hobby. Uczestnicz w eventach i wydarzeniach (pomyśl o wolontariacie, bo pomoc tam prawie zawsze jest potrzebna)
7) Rozwijaj swoje hobby i pasję. Pozbądź się postawy biernego łykacza treści na rzecz postawy proaktywnej i twórczej.
8) Rozwijając osobowość, nabierając kompetencje i ćwicz praktycznie umiejętności społeczne dalej. Dopiero na tym etapie moim zdaniem możesz zacząć nawiązywać bliższe relacje z płcią przeciwną.
9) Naucz się rozpoznawać swoje sukcesy i cieszyć się nimi.
10) Dopiero teraz szukaj kogoś do stałej relacji.


Pi razy oko - wszyscy ci to tłumaczą odkąd jesteś na tym forum. Czemu robisz na siłę z siebie taką sierotę życiową?

contrasenyaoblidada napisał/a:

Tak jak już pisałam, podejrzewam, że ta twoja apatia to efekt niedoboru mikroelementów.

Prawie na pewno to nie wina niedoborów tylko efekt przyjętej przez niego strategii życiowej. Pracuje w niepełnym wymiarze, a marudzi jakby robił dwa etaty w kamieniołomach. Bo jak znam realia pracy w januszexach, to nawet żadnego realnego, stanowiskowego szkolenia BHP nie miał. PLUS nadmiar masturbacji, budowanie świata przez pryzmat anime itp. Szlaki dopaminowe wyjebane w kosmos, higiena snu pewnie też zerowa.

Oczywiście dieta urozmaicona, wielokolorowa i wieloskładnikowa to podstawa, ale na boga, w internecie jest tego pełno. Bo nie uwierzę, że dla niemal 30letniego konia mamusia ciągle gotuje.....

389

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Ty za to zdajesz się rozumieć Shiniego z tego samego powodu - podobieństwa do niego.

No popatrz... tylko uważaj, bo w twoim myśleniu jest pewna pułapka: twierdzisz że są jakieś podobieństwa między mną i nim. Akurat jeśli jakieś są, to takie że jak on jestem introwertykiem - nie wstydzę się tego, bo nie mam czego - oraz że mogłem liczyc na pomoc moich rodziców, w tym utrzymanie do końca studiów; pomagali mi także przez pierwsze chude lata po studiach. Aha, ojciec także załatwił mi pierwszą pracę po studiach, w firmie w której sam pracował i przez dwa lata pracy w tej firmie był moim mentorem, co jest akurat zrozumiałe: lwia częśc (nawet nie większośc, ale jakieś 90%) absolwentów ma na rynku pracy gównianą pozycję i faktycznie bez pleców to mogą sobie złożyc 200 podań i jedynym efektem będzie propozycja darmowego stażu. Dlatego załatwienie pierwszej pracy przez kogoś bliskiego jest jak najbardziej logiczne, zwłaszcza gdy to praca w wyuczonym zawodzie.

Ale wracając do Shiniego: jeśli widzisz jakieś podobieństwa, to zgodnie z zasadą "jeśli mówisz A, to musisz powiedziec i B" musisz też przyznac że najlepiej z całego tutejszego grona rozumiem jego obawy i wiem co trzeba zrobic żeby ruszył do przodu. A że ja w jego wieku miałem już za sobą kilka związków (w tym właśnie byłem świeżo upieczonym mężem i z dzieckiem w drodze; dokładnie w tej kolejności, a nie że ślub przez wpadkę); także to że dziś zarówno córka jak i partnerka mówią niepytane że mogą na mnie liczyc, że mam z córką bardzo bliski kontakt (śmiem twierdzic że bliższy niż jej matka i gdyby ją spytac to bardzo możliwe że by stwierdziła iż ja bardziej o nią dbam), że jakoś załatwiałem sprawy w urzędach i nie tylko, jakoś mam za sobą także kadencję w radzie nadzorczej spóldzielni mieszkaniowej, nie pracuję za minimalną, kończę kursy by sobie przygotowac grunt do zmiany pracy, wiem że mogę liczyc finansowo tylko na siebie (choc nie powiem by ta świadomośc nie była stresująca)... to wszystko świadczy o tym że jednak DA SIĘ iśc tą metodą, którą ja mu sugeruję, że nie trzeba do tego latami zbroic się jak na wojnę niczym Jack Sparrow.

Przede wszystkim sama jestem introwertyczką i nie mam odczucia, żeby mnie to w jakikolwiek sposób ograniczało. To nie jest tak, że sam introwertyzm człowieka blokuje, po prostu inaczej ładujemy baterie i nieco inaczej odbieramy towarzystwo innych ludzi (potrzebujemy od nich czegoś innego niż ekstawertycy i w innym wymiarze, ale to by było na tyle), niemniej w żadnej mierze nie stanowi to przyczyny społecznej fobii ani nie czyni nas odludkami. Jeśli jest inaczej, to problem ewidentnie jest głębszy, dużo głębszy i dużo bardziej skomplikowany.

I widzisz, sam piszesz, że w jego wieku miałeś już za sobą kilka związków, a nawet zostałeś mężem i ojcem, ale już zawodowo istotnie się z nim utożsamiasz. Ja od nikogo nie oczekiwałam, że mi załatwi pracę, a tym bardziej parasola ochronnego w postaci taty, mamy czy kogokolwiek znajomego, kto się mną w tej pracy zaopiekuje. I o ile jeśli ktoś z takiej możliwości, bo ją ma, korzysta, jak najbardziej potrafię zrozumieć, o tyle jeśli ktoś nie robi kroku do przodu, bo jej nie ma, a przecież większość z nas nie ma, to już zupełnie nie. Wtedy niezmiennie twierdzę, że sobie znajduje wymówkę, żeby się nad sobą poużalać i NIC z tą sytuacją nie zrobić.

Nowe_otwarcie napisał/a:

I TAK: z Shinim cudów nie osiągniesz, nie zrobisz z niego najlepszego konia wyścigowego na świecie. Ale co można z nim zrobic, to z wyczuciem (a nie jak wy), mniejszymi krokami ruszyc z miejsca, ruszyc do przodu. Nie jebac go jak psa, nie straszyc (bo jak mu Jack wróży oddział dzienny psychiatryka, to na peeeeewno go to pokrzepi i zachęci do podjęcia wyzwania! lol) tylko zrobic co trzeba żeby ruszył z miejsca (nawet jeśli trzeba go będzie poasekurowac przez pierwsze kroki).

Jeśli masz ochotę, to teraz zrób to po swojemu, dublując to, co przez okrągły rok nam (może nie mi osobiście, ale piszę w imieniu ogółu) się nie udało, a nie udało się, bo Shini nie takiej pomocy potrzebuje.

Teraz Ty go pokrzepiaj, zachęcaj do podejmowania wyzwań, prowadź za rękę, asekuruj jak już zrobi te swoje pierwsze kroki, a najlepiej... po prostu załatw mu tę pracę, przedtem ustalając z szefem, że dostanie taryfę ulgową, a przy tym nie zapomnij zadbać, żeby na piśmie zostało zawarte, że ktoś ma się nim zaopiekować i ma dostać gwarancję, że ten krok mu się opłaci.
Przecież Shini wyraźnie nam już uświadomił, że on potrzebuje dokładnie takiej pomocy.

390 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-21 02:03:26)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Słuchaj no dzieciaku. Jesteś tu od roku i wszyscy ci piszemy to samo:

1) Udaj się do psychiatry, żeby cię storpedował lekami. Bo masz stany lękowe i napady paniki, które blokują cię i nie jesteś zdolny do podjęcia jakiejkolwiek akcji.
2) Udaj się do psychoterapeuty. Najlepiej do jakiegoś rekomendowanego przez jedną z 'męskich' fundacji/stowarzyszeń. Pomoże ci przepracować problemy i zmienić myślenie o sobie i o otaczającym cię świecie. Pomoże ci ustawić życiowe priorytety.
3) Udaj się do doradcy zawodowego lub zrób samodzielnie kwestionariusz predyspozycji zawodowych. To ci pozwoli zdefiniować kierunki działania zawodowego. Poznasz swoje mocne i słabe strony i zawody, które się z nimi wiążą. Pozanasz też zapotrzebowanie rynku, co pozwoli lepiej wybrać ścieżkę kariery.
4) Podejmij działania zgodne z wnioskami i etapami terapii: zmień pracę i usamodzielnij się (wyprowadź od rodziców).
5) Przejdź trening umiejętności społecznych
6) Zacznij poznawać ludzi poprzez fora i grupy tematyczne związane z twoim hobby. Uczestnicz w eventach i wydarzeniach (pomyśl o wolontariacie, bo pomoc tam prawie zawsze jest potrzebna)
7) Rozwijaj swoje hobby i pasję. Pozbądź się postawy biernego łykacza treści na rzecz postawy proaktywnej i twórczej.
8) Rozwijając osobowość, nabierając kompetencje i ćwicz praktycznie umiejętności społeczne dalej. Dopiero na tym etapie moim zdaniem możesz zacząć nawiązywać bliższe relacje z płcią przeciwną.
9) Naucz się rozpoznawać swoje sukcesy i cieszyć się nimi.
10) Dopiero teraz szukaj kogoś do stałej relacji.


Pi razy oko - wszyscy ci to tłumaczą odkąd jesteś na tym forum. Czemu robisz na siłę z siebie taką sierotę życiową?

Amen.

Jack Sparrow napisał/a:

(...) Bo nie uwierzę, że dla niemal 30letniego konia mamusia ciągle gotuje.....

Lepiej w to uwierz big_smile. Przecież ten chłopak dopiero co ledwie nauczył się obsługiwać pralkę, a Ty chciałbyś, żeby ogarniał tak ekstremalne umiejętności? yikes
Zresztą w jego wizji jak już sobie kogoś znajdzie, wtedy razem będą dojrzewać, to pewnie i uczyć się gotować także.

Posty [ 326 do 390 z 564 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024