Flow z kolegą - pomóżcie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 564 ]

196

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shini gadasz głupoty. Dobrze wiesz, ze nieo to chodzi.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

N_O zejdź na ziemię. Wiele ludzi wchodzi w związki, kiedy nie powinni tego robić. A potem są wieczne problemy - bo ktoś jest toksykiem, bo borderka się trafiła, bo związek się sypie po paru latach i jest jeszcze większa trauma przez patologiczne doświadczenia, bo są nieszczęśliwi i nie mogą się dogadać i oboje są sfrustrowani i tak wymieniać można w nieskończoność. Ile to takich tematów tylko na ty forum? Bo ktoś niedojrzały do związku w niego wszedł? Ile to tragedii i dramatów, bo ktoś był jedynie plasterkiem, a miała być wielka miłość? Ile to przypadków zwykłych pijaw wysysających wszelkie życie?


Shinigami napisał/a:

Nie mogę się zgodzić z tym, że ktoś mający pewne problemy jak wejdzie w związek to one się pogorszą.

Piszesz jakbyśmy rozmawiali o trądziku czy wrastającym paznokciu, albo innej pierdole pokroju 'ale on wulgarny'. To nie są 'pewne problemy'. To są głębokie zaburzenia uniemożliwiające normalne współżycie w społeczeństwie. Shini, kolego - masz prawie 30 lat na karku i praktycznie brak doświadczeń romantycznych, a myśl o zmianie pracy powoduje u ciebie palpitacje serca i zimne poty. Natomiast jak babka wali ci konia za pieniądze to wręcz bezemocjonalnie racjonalizujesz to sobie, że to tylko masaż i opłacona usługa. Emocji tyle u ciebie widać w związku z tym doświadczeniem, co przy spuszczaniu się w skarpete. I nie chodzi mi o to, żebyś nie korzystał z takich usług (co kto lubi, a uważam, ze wszystko jest dla ludzi), ale o gradient ważności, priorytety i twoje reakcje emocjonalne. A twoje reakcje nie są normalne. Są kompletnie odwrócone. Nowej, lepszej pracy (kursu/szkolenia/wstaw cokolwiek) powinieneś szukać z niedosytem i zadowoleniem posiadania nowej szansy na lepszy start w życiu. Zupełnie jak przy szukaniu oferty wakacyjnej. Oczywiście - obawy i lęki są uzasadnione, bo one wyczulają na balans 'warto - nie warto', ale to jedynie tło. Masaż erotyczny ma dawać ekscytację tantrycznych doznań z niedosytem, który powinien zmotywować cie do podwojenia wysiłków do pracy nad sobą i poszukania pełnowartościowych doznań.

Twoje reakcje i emocje na to co spotyka cię w życiu są kompletnie na opak. Bycie w dupie już samo w sobie powinno skłaniać do rozwoju. A ty się w tej dupie umościłeś.



Priscilla napisał/a:

Nie, nie i jeszcze raz nie - nie tylko dla dobra dziewczyny, ale i Shiniego, który musi coś zrobić ze swoim życiem, myśleniem, dopiero potem myśleć o związku.

Dokładnie. I ja to widzę tak samo.


NO ma rację, wszystko powinno być po równo, obowiązki, dawanie poczucia bezpieczeństwa its, cytując klasyk "Perfectly balance...", a nie tylko ONA ma się czuć przy nim bezpiecznie.

Nie. N_O nie ma racji, bo nie on to napisał, tylko MY CI TO TŁUMACZYMY. N_O neguje 'przywileje' kobiet w związku, które oczekują od faceta czegoś więcej niż bycie życiową mameją. To MY ci tłumaczymy, że nie masz prawa uwieszać się na drugiej osobie. Że nie masz prawa oczekiwać, że ktoś wszystko zrobi za ciebie, że będzie cię non stop popychał do przodu, motywował i prowadził za rączkę. Nie masz prawa oczekiwać, że w jakikolwiek sposób się zmienisz wchodząc w związek, bo tak nie będzie. U twoich znajomych też tak nie ma. Ty po prostu widzisz u nich coś, czego sam chciałbyś doświadczyć. To jest projekcja.

Oczywiście nie wiadomo czy ludzie w nich są w pełni szczęśliwi, ale tak jak napisał NO, gdyby każdy najpierw miał stać się szczęśliwym, a dopiero potem zaczynać jakiekolwiek związki to mielibyśmy mnóstwo starych prawiczków i dziewic

Nie. To jest zwykłe pierdolenie i fantasmagorie. Jak masz głębokie problemy i zaburzenia, to najpierw je leczysz. A nie oczekujesz, że ktoś się do nich dostosuje. A przyjmij do wiadomości, że nie wszyscy są zaburzeni. Posiadanie drobnych wad to zupełnie co innego. Możesz być chamski, wulgarny, możesz mieć krzywy nos i posturę kalarepy. Ale jak potrafisz sobie poradzić w życiu (nie chodzi tylko o płaszczyznę ekonomiczną), to jakaś dziewoja zawsze się znajdzie. Ciebie przerasta zwykła codzienność, więc jak miałbyś sobie poradzić z problemami, jakich dostarcza czasem życie ludziom w związku? Nie potrafisz przejąć odpowiedzialności za własne życie, a miałbyś sobie poradzić z odpowiedzialnością za dwoje ludzi (i ewentualnie za dziecko) ? Inne oczekiwania są od partnerów, kiedy się ma lat naście, a inne kiedy jest się w twoim wieku. To są inne priorytety. Ty byś chciał przeżyć nastoletnie, szczeniackie zakochanie w substytucie 'matki' (i to takie przeciągnięte do grobowej deski) i bez ciężaru odpowiedzialności w momencie kiedy normalni ludzie w tym wieku szukają życiowej stabilizacji i partnerstwa za zasadzie równoważnej.

198 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-11 12:30:49)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

To ostatnie zdanie to wisienka na torcie. Ekstrapolując warunki tego twierdzenia w czasie otrzymamy także to że (według ciebie, w skrajnym wypadku) Shini ma być nawet sam do końca życia DLA SWOJEGO DOBRA l:lol:

A kto powiedział, że wszyscy muszą być w związku?
I podtrzymuję, co napisałam, Twoje poglądy niewątpliwie są przełożeniem własnych oczekiwań w stosunku do związku, a to nie brzmi optymistycznie. 

Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak widzę kolejna piewczyni starych, korzystnych dla pewnej grupy kobiet zasad i tez że to tylko kobieta ma prawo się uwieszac, tylko kobieta ma prawo do słabości i lęku, tylko kobieta ma prawo oczekiwac od partnera zapewnienia jej bezpieczeństwa. Może nie wiesz, ale w prawdziwym związku OBIE strony zapewniają sobie wzajemnie poczucie bezpieczeństwa, oparcia itd. Bo facet TEŻ ma prawo tego oczekiwac, TEŻ ma prawo do chwil słabości i strachu i TEŻ może zostac wykończony psychicznie tym że wszystko wisi na nim, że cała presja jest skierowana na niego... i też czasem (nie stale, ale czasem, w trudniejszych chwilach) może potrzebowac żeby to JEMU ta druga strona zapewniła poczucie bezpieczeństwa (zwłaszcza gdy na nikogo innego nie może liczyc).

Oczywiście, że obydwie strony mają do tego prawo, a nawet powinny tego oczekiwać, pozostaje jednak pytanie, co rozumiesz przez pojęcie poczucie bezpieczeństwa w związku i czy Twoim zdaniem Shini na ten moment jest w stanie je zapewnić?

Shinigami napisał/a:

NO ma rację, wszystko powinno być po równo, obowiązki, dawanie poczucia bezpieczeństwa its, cytując klasyk "Perfectly balance...", a nie tylko ONA ma się czuć przy nim bezpiecznie.

Co Ty rozumiesz pod tym pojęciem? I jak Ty, biorąc pod uwagę, że oczekujesz niemal matczynego zaopiekowania się Tobą, widzisz jego dawanie po Twojej stronie?

Kaszpir007 napisał/a:

Wiec naprawdę gadanie że trzeba najpierw sie przygotować do zwiazku i nie najpierw samorozwój i itd ?
To bzdury.

NIKT nie ma doświadczenia i nigdy nie będzie miał. Doświadczenie przychodzi po czasie. Czasami się udaje, czasami nie ...
Takie życie.

Nikt nie da gwarancji że związek się uda. Zawsze drogi mogą się rozejść.

Tylko widzisz, tu zupełnie nie chodzi o brak związkowego doświadczenia, bo oczywistym jest, że kiedyś je trzeba nabyć, ale o brak nawet elementarnej dojrzałości i przygotowania do związku. Shini ma mnóstwo blokad i problemów sam ze sobą, więc jak miałby stworzyć trwały, dobry (!) związek? W życiu to nie wychodzi. Tak po prostu.

Jack Sparrow napisał/a:

Twoje reakcje i emocje na to co spotyka cię w życiu są kompletnie na opak. Bycie w dupie już samo w sobie powinno skłaniać do rozwoju. A ty się w tej dupie umościłeś.

W punkt. Co więcej, w tej dupie jest Shiniemu ciepło i bezpiecznie na tyle, że szuka wszelkich argumentów byleby samemu sobie i otoczeniu dać argumenty, że wyjście z niej jest zbyt ryzykowne.

199

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

 

Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak widzę kolejna piewczyni starych, korzystnych dla pewnej grupy kobiet zasad i tez że to tylko kobieta ma prawo się uwieszac, tylko kobieta ma prawo do słabości i lęku, tylko kobieta ma prawo oczekiwac od partnera zapewnienia jej bezpieczeństwa. Może nie wiesz, ale w prawdziwym związku OBIE strony zapewniają sobie wzajemnie poczucie bezpieczeństwa, oparcia itd. Bo facet TEŻ ma prawo tego oczekiwac, TEŻ ma prawo do chwil słabości i strachu i TEŻ może zostac wykończony psychicznie tym że wszystko wisi na nim, że cała presja jest skierowana na niego... i też czasem (nie stale, ale czasem, w trudniejszych chwilach) może potrzebowac żeby to JEMU ta druga strona zapewniła poczucie bezpieczeństwa (zwłaszcza gdy na nikogo innego nie może liczyc).

Oczywiście, że obydwie strony mają do tego prawo, a nawet powinny tego oczekiwać, pozostaje jednak pytanie, co rozumiesz przez pojęcie poczucie bezpieczeństwa w związku i czy Twoim zdaniem Shini na ten moment jest w stanie je zapewnić?

Jak was czytam, to wydaje mi się, że jednak mówicie o dwóch różnych sprawach.

Oczywiście, facet ma prawo oczekiwać wsparcia tak samo jak kobieta, ale to wsparcie i otucha będą wyglądać zupełnie inaczej i będą dotyczyć kompletnie innych aspektów życia. Jeśli N_O pisze tu o związku tradycyjnym, gdzie facet odpowiada za byt ekonomiczny, a kobieta dba o dom, to jeśli takiego tradycjonalistę ciężar tej odpowiedzialności przerasta, to jednak do tej roli nie dorósł skoro regularnie ta presja go załamuje do tego stopnia, że wymaga wręcz ciągłego głaskania po główce i poklepywania 'dobrze sobie radzisz Zbyszku'. No sorry, ale to jakiś absurd jest. Tym wsparciem powinna być świadomość, że dom jest zadbany, a żarcie smaczne, ciepłe i dające pokrzepienie. Jeśli facet w takim układzie wymaga więcej, to gdzie w tym wszystkim jest kobieta i jej potrzeby? I co to znaczy 'w trudniejszych chwilach' ? Bo zdrowie się posypie? Bo pracę się straciło? Sorry - ale w takim układzie to są NAJWAŻNIEJSZE problemy, na które trzeba się przygotować zawczasu budując sobie odpowiednią poduszkę finansową, czy właśnie dbając o zdrowie. Idziesz pobiegać, bo kardio zabezpiecza przed zawałem, a nie dlatego, że to lubisz. Po prostu do takich rzeczy trzeba podejść zadaniowo i odpowiedzialnie. Bo twoje życie nie jest już tylko twoje. Na tym polega bycie odpowiedzialnym ekonomicznie ZA DWOJE. Przy czym te same problemy występują przy życiu singla więc nie rozumiem w czym rzecz. Że trudno to ogarnąć emocjonalnie? Ok - to jest stres i ja to rozumiem. Ale to przede wszystkim jest problem komunikacyjny. Bo trzeba umieć powiedzieć o swoich problemach. Bo w takim układzie to ja nie wiem czego taki facet-tradycjonalista ma oczekiwać? Że babka pójdzie do pracy, a po etacie wróci do domu i będzie tam dalej zapierdalać, bo księciunio zestresowany? Bo przecież idąc tym tokiem myślenia, to co to za wsparcie, jak po powrocie do domu, taki biedny misio ma jeszcze w domu zapierdalać?

Jeśli oboje pracują, to oboje mają prawo mieć takie obawy, leki i oczekiwania, ale też jednak różnice w płci skutkują innymi rolami w związku. To rolą faceta jest bycie tym silnym i zaradnym. To rolą faceta jest zaproponować rozwiązanie. Rolą kobiety będzie zaś wsparcie emocjonalne - czyli właśnie wysłuchanie, okazanie zrozumienia itp. Ale na boga - nie można oczekiwać od drugiej osoby w związku, że rzuci wszystko, bo misia trzeba ratować.

Mam wrażenie, że N_O miesza wsparcie z problemami komunikacyjnymi i uwieszeniem się na drugiej stronie.

Związek powinno budować się dlatego, że się go CHCE. A nie dlatego, że się go POTRZEBUJE.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Związek powinno budować się dlatego, że się go CHCE. A nie dlatego, że się go POTRZEBUJE.

W punkt. Shinigami nie chce być w związku dlatego, że jest szczęśliwy i zadowolony ze swojego życia, ale w związku byłby jeszcze szczęśliwszy. On chce być w związku, żeby dziewczyna wyciągnęła go z przegrywu i nadała jego życiu sens. Bo sam nie widzi sensu swojej bytności na tym łez padole, nie spełnia się w niczym, nikt go nie podziwia, nikt go nie potrzebuje. I on te wszystkie braki chce wrzucić na plecy jakiejś biednej kobiecie, żeby to dźwigała za niego. Żeby go podziwiała, potrzebowała i zapewniała, że bez niego jej życie straciłoby smak. Taka osoba nie powinna wchodzić w związek, dopóki nie zrobi ze sobą porządku.

201 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-11 16:08:36)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

@Jack Sparrow, niestety nie mam teraz czasu na bardziej rozbudowaną odpowiedź, ale  jeśli chodzi o ten równomierny wkład, to mam na myśli jego jak najbardziej literalne znaczenie, a z Twoją wersją zgodze sie jedynie w czesci. Rozumiem też czemu akurat Ty się upierasz przy tej bardziej konserwatywnej formule (  wink ), ale szczegółowo rozwinę to wieczorem lub rano, a na pewno do szerszej odpowiedzi muszę mieć komputer,a nie smartfona  wink

202

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Rozumiem też czemu akurat Ty się upierasz przy tej bardziej konserwatywnej formule


Konserwatywna formuła wynikała jedynie z treści twojego posta. Osobiście uważam, że to w obecnych realiach kulturowo-gospodarczych jest archaizmem. To może mieć zastosowanie jedynie w bardzo wąskim odsetku bardzo wysoko zarabiających.

203

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

on ma to samo na 100% zrób pierwszy ruch, warto. Pzdr!

204

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Piszesz jakbyśmy rozmawiali o trądziku czy wrastającym paznokciu, albo innej pierdole pokroju 'ale on wulgarny'. To nie są 'pewne problemy'. To są głębokie zaburzenia uniemożliwiające normalne współżycie w społeczeństwie. Shini, kolego - masz prawie 30 lat na karku i praktycznie brak doświadczeń romantycznych, a myśl o zmianie pracy powoduje u ciebie palpitacje serca i zimne poty. Natomiast jak babka wali ci konia za pieniądze to wręcz bezemocjonalnie racjonalizujesz to sobie, że to tylko masaż i opłacona usługa. Emocji tyle u ciebie widać w związku z tym doświadczeniem, co przy spuszczaniu się w skarpete. I nie chodzi mi o to, żebyś nie korzystał z takich usług (co kto lubi, a uważam, ze wszystko jest dla ludzi), ale o gradient ważności, priorytety i twoje reakcje emocjonalne. A twoje reakcje nie są normalne. Są kompletnie odwrócone. Nowej, lepszej pracy (kursu/szkolenia/wstaw cokolwiek) powinieneś szukać z niedosytem i zadowoleniem posiadania nowej szansy na lepszy start w życiu. Zupełnie jak przy szukaniu oferty wakacyjnej. Oczywiście - obawy i lęki są uzasadnione, bo one wyczulają na balans 'warto - nie warto', ale to jedynie tło. Masaż erotyczny ma dawać ekscytację tantrycznych doznań z niedosytem, który powinien zmotywować cie do podwojenia wysiłków do pracy nad sobą i poszukania pełnowartościowych doznań.

Twoje reakcje i emocje na to co spotyka cię w życiu są kompletnie na opak. Bycie w dupie już samo w sobie powinno skłaniać do rozwoju. A ty się w tej dupie umościłeś.

Nie. N_O nie ma racji, bo nie on to napisał, tylko MY CI TO TŁUMACZYMY. N_O neguje 'przywileje' kobiet w związku, które oczekują od faceta czegoś więcej niż bycie życiową mameją. To MY ci tłumaczymy, że nie masz prawa uwieszać się na drugiej osobie. Że nie masz prawa oczekiwać, że ktoś wszystko zrobi za ciebie, że będzie cię non stop popychał do przodu, motywował i prowadził za rączkę. Nie masz prawa oczekiwać, że w jakikolwiek sposób się zmienisz wchodząc w związek, bo tak nie będzie. U twoich znajomych też tak nie ma. Ty po prostu widzisz u nich coś, czego sam chciałbyś doświadczyć. To jest projekcja.

Nie. To jest zwykłe pierdolenie i fantasmagorie. Jak masz głębokie problemy i zaburzenia, to najpierw je leczysz. A nie oczekujesz, że ktoś się do nich dostosuje. A przyjmij do wiadomości, że nie wszyscy są zaburzeni. Posiadanie drobnych wad to zupełnie co innego. Możesz być chamski, wulgarny, możesz mieć krzywy nos i posturę kalarepy. Ale jak potrafisz sobie poradzić w życiu (nie chodzi tylko o płaszczyznę ekonomiczną), to jakaś dziewoja zawsze się znajdzie. Ciebie przerasta zwykła codzienność, więc jak miałbyś sobie poradzić z problemami, jakich dostarcza czasem życie ludziom w związku? Nie potrafisz przejąć odpowiedzialności za własne życie, a miałbyś sobie poradzić z odpowiedzialnością za dwoje ludzi (i ewentualnie za dziecko) ? Inne oczekiwania są od partnerów, kiedy się ma lat naście, a inne kiedy jest się w twoim wieku. To są inne priorytety. Ty byś chciał przeżyć nastoletnie, szczeniackie zakochanie w substytucie 'matki' (i to takie przeciągnięte do grobowej deski) i bez ciężaru odpowiedzialności w momencie kiedy normalni ludzie w tym wieku szukają życiowej stabilizacji i partnerstwa za zasadzie równoważnej.

Ale dlaczego ciebie dziwi to, że nie okazuje zbyt wielu emocji? Pisałem już wielokrotnie, że przez wiele lat starałem się całkowicie wyłączyć jakiekolwiek uczucia i emocje, oczywiście całkowicie nie da się tego zrobić ale w jakiejś części mi się jednak udało. Piszesz jakby szukanie pracy było czymś fajnym czy ekscytującym, a tak nie jest. To jest coś niepewnego i stresującego więc jak miałbym się z tego cieszyć? To jest na zasadzie "Nie chcę ale muszę". Masaż nie służy do motywowania tylko do rozładowania napięcia, rozluźnienia i odpoczynku dla mięśni. 

W dupie bym był gdybym nie miał dachu nad głową, jedzenia, ani dosłownie nikogo bliskiego. Idealnym określeniem na mój stan jest "Chujowo ale stabilnie" i właśnie ta stabilność nie pozwala na zmianę.

Ty twierdzisz, że nie mam prawa oczekiwać by ktoś mnie popychał do przodu. Ja nie miałbym z tym żadnego problemu, a nawet bym się cieszył gdybym mógł kogoś popychać do przodu i dlatego to nie wydaje mi się ani trochę dziwne.

Czyli twierdzisz, że każdy samotny facet jest zaburzony i nie potrafi sobie poradzić w życiu? Jeszcze niedawno twierdziłeś, że nikogo nie potrzebujemy by być pełną i wartościową osobą, a teraz twierdzisz, że każdy "normalny" facet zawsze znajdzie dziewczynę. Czyli ci bez dziewczyny już nie są normalni? O czym tym w ogóle mówisz, jakie branie odpowiedzialności za dwoje ludzi? Raz rozmawiamy o równouprawnieniu, a innym razem facet ma się opiekować kobietą, kolejna sprzeczność.

To oczywiste, że chciałbym przeżyć nastoletnie zakochanie skoro nigdy go nie doświadczyłem. Zaczynam rozumieć dlaczego nie możemy się dogadać. Wy chcecie mnie uczyć jak wygląda życie w dojrzałym związku, ludzi będących razem wiele lat kiedy te wszystkie fajerwerki już minęły. A ja nie mogę o tym nawet pomyśleć bo nie doświadczyłem żadnej z rzeczy poprzedzających ten etap dojrzałego związku. Ja bym chciał mieć dziewczynę, nie od razu żonę. Chciałbym doświadczyć tych "motyli", tego haju, takich prostych rzeczy jak trzymanie się za ręce czy chodzenie na randki. Chciałbym z nią pojechać na wakacje, napić się, poeksperymentować w łóżku i inne tego typu rzeczy, a nie od razu zastanawiać się jaki papier toaletowy kupić albo szukać garnków z przeceny. Szara codzienność w związku jeszcze mnie nie interesuje bo nawet nie mogę sobie jej wyobrazić. Ci wszyscy według was normalni ludzie, będący w zdrowych związkach też musieli przez to przejść by zdobyć doświadczenie. Ciągle piszecie, że mój związek na pewno byłby toksyczny, a jaką macie pewność, że pierwsze związki tych wszystkich normalnych ludzi nie były toksyczne? A może oni też mieli różnego rodzaju problemy i ich pierwsze związki też były toksyczne ale dzięki doświadczeniu zdobytemu w tych związkach za drugim czy trzecim razem zdołali stworzyć już zdrowe związki.

Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

NO ma rację, wszystko powinno być po równo, obowiązki, dawanie poczucia bezpieczeństwa its, cytując klasyk "Perfectly balance...", a nie tylko ONA ma się czuć przy nim bezpiecznie.

Co Ty rozumiesz pod tym pojęciem? I jak Ty, biorąc pod uwagę, że oczekujesz niemal matczynego zaopiekowania się Tobą, widzisz jego dawanie po Twojej stronie?

Normalnie widzę dawanie od siebie tyle samo ile otrzymuję. Przykładowo jak ja zachoruję to dziewczyna mi pomaga, zrobi i przyniesie jedzenie, picie, leki. A kiedy ona zachoruje to zrobię to wszystko. Kiedy ja będę mieć kiepski dzień to ona będzie przy mnie, przytuli, pocieszy, po prostu będzie przy mnie. A kiedy ona będzie mieć kiepski dzień ja to zrobię. Kiedy jedno straci pracę to oboje siadają i się zastanawiają co dalej, razem próbują wymyślić jakieś rozwiązanie. Właśnie tego typu rzeczy, wspieranie się nawzajem, pomaganie sobie, pokazywanie tej osobie, że nie jest sama, że może się do mnie zwrócić z każdym problemem.

Szczerze mówiąc to ja nie rozumiem waszego podejścia do związków i wydaje mi się ono bardzo płytkie i powierzchowne. Moim zdaniem związek to nie jest coś nie mającego znaczenia czy wpływu na nasze życie, a ta druga osoba nie jest tylko partnerką czy partnerem tylko kimś znacznie więcej. Związek powinien powstać z miłości, a nie "bo w sumie fajnie byłoby być w związku choć tego nie potrzebuję". Ukochana osoba to nie jest tylko dodatek do naszego życia, który można wyrzucić albo olać kiedy nam się znudzi. To osoba, za którą będziemy gotowi poświęcić życie, a wy to sprowadzacie do poziomu niewiele się różniącego od koleżeństwa. Skąd się wzięły te teksty: "Nie mogę bez niej żyć", "Jesteś całym moim światem", "Bez ciebie nic nie ma sensu"? Dla ukochanej osoby ludzie zabijają i rozpoczynają wojny, a wy to traktujecie jak dodatek, który nie zrobi różnicy jeśli zniknie. Miłość i bliskość z drugim człowiekiem są wręcz niezbędnymi elementami składowymi szczęścia i nie da się go osiągnąć będąc samotnym i nie kochanym przez nikogo nie ważne jak dobrą terapię się przejdzie.   

Jack Sparrow napisał/a:

Oczywiście, facet ma prawo oczekiwać wsparcia tak samo jak kobieta, ale to wsparcie i otucha będą wyglądać zupełnie inaczej i będą dotyczyć kompletnie innych aspektów życia. Jeśli N_O pisze tu o związku tradycyjnym, gdzie facet odpowiada za byt ekonomiczny, a kobieta dba o dom, to jeśli takiego tradycjonalistę ciężar tej odpowiedzialności przerasta, to jednak do tej roli nie dorósł skoro regularnie ta presja go załamuje do tego stopnia, że wymaga wręcz ciągłego głaskania po główce i poklepywania 'dobrze sobie radzisz Zbyszku'. No sorry, ale to jakiś absurd jest. Tym wsparciem powinna być świadomość, że dom jest zadbany, a żarcie smaczne, ciepłe i dające pokrzepienie. Jeśli facet w takim układzie wymaga więcej, to gdzie w tym wszystkim jest kobieta i jej potrzeby? I co to znaczy 'w trudniejszych chwilach' ? Bo zdrowie się posypie? Bo pracę się straciło? Sorry - ale w takim układzie to są NAJWAŻNIEJSZE problemy, na które trzeba się przygotować zawczasu budując sobie odpowiednią poduszkę finansową, czy właśnie dbając o zdrowie. Idziesz pobiegać, bo kardio zabezpiecza przed zawałem, a nie dlatego, że to lubisz. Po prostu do takich rzeczy trzeba podejść zadaniowo i odpowiedzialnie. Bo twoje życie nie jest już tylko twoje. Na tym polega bycie odpowiedzialnym ekonomicznie ZA DWOJE. Przy czym te same problemy występują przy życiu singla więc nie rozumiem w czym rzecz. Że trudno to ogarnąć emocjonalnie? Ok - to jest stres i ja to rozumiem. Ale to przede wszystkim jest problem komunikacyjny. Bo trzeba umieć powiedzieć o swoich problemach. Bo w takim układzie to ja nie wiem czego taki facet-tradycjonalista ma oczekiwać? Że babka pójdzie do pracy, a po etacie wróci do domu i będzie tam dalej zapierdalać, bo księciunio zestresowany? Bo przecież idąc tym tokiem myślenia, to co to za wsparcie, jak po powrocie do domu, taki biedny misio ma jeszcze w domu zapierdalać?

Jeśli oboje pracują, to oboje mają prawo mieć takie obawy, leki i oczekiwania, ale też jednak różnice w płci skutkują innymi rolami w związku. To rolą faceta jest bycie tym silnym i zaradnym. To rolą faceta jest zaproponować rozwiązanie. Rolą kobiety będzie zaś wsparcie emocjonalne - czyli właśnie wysłuchanie, okazanie zrozumienia itp. Ale na boga - nie można oczekiwać od drugiej osoby w związku, że rzuci wszystko, bo misia trzeba ratować.

Związek powinno budować się dlatego, że się go CHCE. A nie dlatego, że się go POTRZEBUJE.

Jack ty na prawdę żyjesz w innej epoce, a różnica pokoleniowa jest widoczna z kilometra. Ludzie we współczesnych czasach nie mają żadnej poduszki finansowej bo jest to niemal nieosiągalne dla większości klasy średniej w tym kraju. Bez wsparcia od rodziców czy innych członków rodziny byliby w totalnej dupie. Idziesz pobiegać bo chcesz dobrze wyglądać i właśnie dlatego, że to lubisz, mało kto myśli o tym w kontekście zdrowotnym. I znowu przeczysz sam sobie, najpierw piszesz, że partner/partnerka to tylko dodatek do NASZEGO WŁASNEGO życia i sam musisz być szczęśliwy, a teraz "twoje życie nie jest już tylko twoje". A co jeśli ten misio zapierdalał przez 10-12h w ciężkiej fizycznej robocie na 30 stopniowym upale i dosłownie nie ma siły się ruszyć, a księżniczka przesiedziała sobie 8h w klimatyzowanym biurze? Kto według ciebie w takiej sytuacji powinien zapierdalać w domu? "To rolą faceta jest bycie tym silnym i zaradnym. To rolą faceta jest zaproponować rozwiązanie. Rolą kobiety będzie zaś wsparcie emocjonalne - czyli właśnie wysłuchanie, okazanie zrozumienia itp." to jest myślenie minionej epoki, która nigdy nie wróci. Bycie silnym i zaradnym jest rolą tego kto ma do tego lepsze możliwości. Jeśli kobieta jest lepiej zaradna pod względem finansowym to niech zarabia lepiej od faceta, w czym problem? Zaproponowanie rozwiązania jest rolą obojga, jeśli kobieta wpadnie na lepszy pomysł to realizujemy jej pomysł. Wsparcie emocjonalne, wysłuchanie i zrozumienie także jest rolą obojga po równo, każdy ma prawo do chwili słabości i ma też prawo oczekiwać od osoby, z którą jest w związku właśnie tego wsparcia. To już nie są czasy dam i dżentelmenów bo nie ma ani jednych ani drugich.

205

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Ale dlaczego ciebie dziwi to, że nie okazuje zbyt wielu emocji?

Mnie to nie dziwi. Ja podkreślam jedynie, że masz kompletnie na opak.

Piszesz jakby szukanie pracy było czymś fajnym czy ekscytującym, a tak nie jest. To jest coś niepewnego i stresującego więc jak miałbym się z tego cieszyć? To jest na zasadzie "Nie chcę ale muszę". Masaż nie służy do motywowania tylko do rozładowania napięcia, rozluźnienia i odpoczynku dla mięśni.

Niepewna i stresująca to jest twoja obecna sytuacja. Jakakolwiek normalna, wolnorynkowa praca będzie w twojej sytuacji lepsza niż wiszenie u rodziny.

Masaż kutasa odpoczynkiem dla mięśni. Pewnie. Tak sobie tłumacz.

W dupie bym był gdybym nie miał dachu nad głową, jedzenia, ani dosłownie nikogo bliskiego. Idealnym określeniem na mój stan jest "Chujowo ale stabilnie" i właśnie ta stabilność nie pozwala na zmianę.

Menele też najczęściej mają dom dach nad głową. Reszta to twoja racjonalizacja.

Ty twierdzisz, że nie mam prawa oczekiwać by ktoś mnie popychał do przodu. Ja nie miałbym z tym żadnego problemu, a nawet bym się cieszył gdybym mógł kogoś popychać do przodu i dlatego to nie wydaje mi się ani trochę dziwne.

I nic nie świta, że swoim nastawieniem jesteś sam jak palec? Kompletnie? To gdzie te tabuny chętnych do związku, do rozkładania nóg przed tobą? Nie ma? No popatrz.....

Czyli twierdzisz, że każdy samotny facet jest zaburzony i nie potrafi sobie poradzić w życiu?

Ty nie jesteś "każdy samotny". Ty jesteś 30stoletnim prawiczkiem mieszkającym u rodziców i pracującym po rodzinie. Znam sporo samotnych, tz singli, bo samotni nie są, mimo, ze nie są w związkach to nigdy nie określiliby siebie mianem 'samotnych'.

Jeszcze niedawno twierdziłeś, że nikogo nie potrzebujemy by być pełną i wartościową osobą, a teraz twierdzisz, że każdy "normalny" facet zawsze znajdzie dziewczynę. Czyli ci bez dziewczyny już nie są normalni? O czym tym w ogóle mówisz, jakie branie odpowiedzialności za dwoje ludzi? Raz rozmawiamy o równouprawnieniu, a innym razem facet ma się opiekować kobietą, kolejna sprzeczność.

Bo nie potrzebujemy. Bo ten normalny, jak będzie chciał (słowo - klucz - CHCIAŁ) to znajdzie bez problemu.

Normanie - jak jesteś w związku, to przestajesz być odpowiedzialny jedynie za siebie samego. Równouprawnienie nie ma nic do tego.

To oczywiste, że chciałbym przeżyć nastoletnie zakochanie skoro nigdy go nie doświadczyłem

Ocknij się chłopaku. Masz prawie 30stkę, a żyjesz nastoletnimi fantazjami rodem z anime.

Ci wszyscy według was normalni ludzie, będący w zdrowych związkach też musieli przez to przejść by zdobyć doświadczenie

Tak. Ale większość z nas miała lat naście.

Ciągle piszecie, że mój związek na pewno byłby toksyczny, a jaką macie pewność, że pierwsze związki tych wszystkich normalnych ludzi nie były toksyczne? A może oni też mieli różnego rodzaju problemy i ich pierwsze związki też były toksyczne ale dzięki doświadczeniu zdobytemu w tych związkach za drugim czy trzecim razem zdołali stworzyć już zdrowe związki.

Wiesz, że tym wpisem przyznałeś, że masz w dupie, że byłbyś toksykiem dla drugiej osoby? Aby tylko z kimś być. Nie ważne jakim kosztem - zwłaszcza, jak to nie ty płacisz. Nie miszczu. To nie tędy droga. Jako niespełna 30stolatek nie masz prawa oczekiwać, że na takim etapie życia doświadczysz tego samego, co większość ludzi na globie doświadcza na progu wchodzenia w dojrzewanie. Musisz zrozumieć, że czasu nie cofniesz. Możesz ewentualnie nadrobić, ale żeby to zrobić, to najpierw musisz zmienić swoje myślenie. Musisz zmienić swoją mentalność. A tego zrobić nie chcesz. Kręcisz się w koło ciągle analizując i ciągle rozbijasz gówno na atomy.

Ludzie we współczesnych czasach nie mają żadnej poduszki finansowej bo jest to niemal nieosiągalne dla większości klasy średniej w tym kraju.

No popatrz, a znam ludzi, co zarabiają niewiele ponad minimalną krajową i taką poduszkę sobie zbudowali. Shini - mieszkasz u rodziców, pracujesz u rodziny i jesteś bezdzietnym singlem. Ty nie masz żadnych kosztów. Jak nie zbudowałeś sobie zaplecza kapitałowego to naprawdę pora się obudzić.

Idziesz pobiegać bo chcesz dobrze wyglądać i właśnie dlatego, że to lubisz, mało kto myśli o tym w kontekście zdrowotnym.

Spokojnie 80-90% moich ćwiczących znajomych robi to dla zdrowia (którego wygląd jest w tym kontekście elementem), a nie dlatego, że jakoś specjalnie lubią zapierdalać.

I znowu przeczysz sam sobie, najpierw piszesz, że partner/partnerka to tylko dodatek do NASZEGO WŁASNEGO życia i sam musisz być szczęśliwy, a teraz "twoje życie nie jest już tylko twoje". A co jeśli ten misio zapierdalał przez 10-12h w ciężkiej fizycznej robocie na 30 stopniowym upale i dosłownie nie ma siły się ruszyć, a księżniczka przesiedziała sobie 8h w klimatyzowanym biurze?


Ach te dziewicze teoretyzowania. Wiesz, że robota w biurze może dojebać jeszcze bardziej niż ta robota fizyczna? Podział obowiązków to jest kwestia komunikacji. Nie masz prawa oczekiwać, że ktoś inny po swojej pracy wróci i będzie zapierdalać wokół ciebie. Po prostu kurwa nie. Wybór ścieżki zawodowej nie ma tu żadnego znaczenia. Jak ci nie pasuje taka praca, to ją zmień, a nie robisz z siebie męczennika, bo to jest po prostu żałosne.

206 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-12 07:53:06)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Rozumiem też czemu akurat Ty się upierasz przy tej bardziej konserwatywnej formule


Konserwatywna formuła wynikała jedynie z treści twojego posta. Osobiście uważam, że to w obecnych realiach kulturowo-gospodarczych jest archaizmem. To może mieć zastosowanie jedynie w bardzo wąskim odsetku bardzo wysoko zarabiających.

Nie Jack. Ty najpierw nazwałeś to konserwatywnym podejściem, a potem w swoim wywodzie w zasadzie wszystko powtórzyłeś jako to niby słuszne podejście, uparłeś się de facto że to facet ma zapewnic bezpieczeństwo ekonomiczne i że to on nie ma prawa do obawy, lęku, niepewności. G... prawda, to mogło obowiązywac w dawnych czasach i dziś w umysłach tych kobiet, które chcą całą presję zrzucic na faceta (no tak kurwa wygodniej, doskonale to rozumiem!).

Podam na swoim przykładzie: obecnie mam ociupinkę ponad średnią (bywało lepiej, ale bardzo możliwe że dwukrotnośc średniej to dla mnie szklany sufit; więcej mógłbym miec chyba tylko gdybym zdołał złapac kontrakt na kilkuletni wyjazd do Norwegii, Kazachstanu, Szkocji czy do Emiratów; no ale w większości z tych państw koszty życia też są większe, więc... zresztą po kontrakcie trzeba znów znaleźc robotę na stałe), więc na pewno nie zdołam utrzymac całej rodziny na poziomie (a już na pewno nie na poziomie jaki wyliczył sobie kilka wątków temu Szeptuch), co wcale nie znaczy że jestem niepełnowartościowym facetem. Owszem, dla jakichś pijaweczek może tak, dla normalnej kobiety - nie! I tak się składa że taką normalną znalazłem: taką która sama ma opór przed wiszeniem na kimś, dla której jest w pełni zrozumiałe że przed dzieckiem trzeba WSPÓLNIE zgromadzic środki na ten chudszy okres. Jack, ja rozumiem że Ty forsujesz wersję o intensywnym samorozwoju, o zaradności ekonomicznej itd; mój były fałszywy kolega też musiał jakoś nadrabiac to czego natura mu poskąpiła (on był akurat nie tylko nieco niższy ode mnie, ale i dośc niewyględny), ale właśnie... właśnie sęk w tym że NIE MA JEDNEJ DROGI i często inną drogę mają ci, którzy mają te naturalne predyspozycje do czegoś. Tak samo nie ma jednego modelu dopasowania, nie ma jednego ustalonego modelu priorytetów dla związku. Załap żesz to wreszcie, bo jak Twoje agresywne koleżanki (tak jak Priscilla ma swoje lampki ostrzegawcze, tak i ja je widzę, a wyzywanie kogoś od przegrywów to bardzo klarowny znak że u wyzywającego coś jest nie tak w kwestii jego psychy, w tym pewnych niezaleczonych kompleksów, które stara się podleczyc) uparcie forsujesz "jedynie słuszną" wersję. Owszem, Shini to przypadek skrajny, ale skrajny przypadek nie jest ilustracją żadnej NORMY, a poza tym nie może stanowic rzeczowego argumentu za jakimś konkretnym modelem... właśnie dlatego że jest skrajny wink

Tak samo obawy i odpornośc na stres: to że facet na co dzień okazuje bardziej stabilną i stanowiącą opokę formę, to nie odbiera i nie może mu odbierac prawa do rozsypania się w penym momencie tak samo jak kobieta, do tego że w pewnym momencie sytuacja go przerośnie, prawa do tego że on w pewnym momencie też może stracic pracę i przez jakiś czas nie móc jej znaleźc i w konsekwecji takiego samego prawa do tego by liczyc na pomoc (emocjonalną, ale także ekonomiczną) tej drugiej strony, na tej samej zasadzie na jakiej on by tej pomocy udzielił w odwrotnej sytuacji

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Szczerze mówiąc to ja nie rozumiem waszego podejścia do związków i wydaje mi się ono bardzo płytkie i powierzchowne. Moim zdaniem związek to nie jest coś nie mającego znaczenia czy wpływu na nasze życie, a ta druga osoba nie jest tylko partnerką czy partnerem tylko kimś znacznie więcej. Związek powinien powstać z miłości, a nie "bo w sumie fajnie byłoby być w związku choć tego nie potrzebuję". Ukochana osoba to nie jest tylko dodatek do naszego życia, który można wyrzucić albo olać kiedy nam się znudzi. To osoba, za którą będziemy gotowi poświęcić życie, a wy to sprowadzacie do poziomu niewiele się różniącego od koleżeństwa. Skąd się wzięły te teksty: "Nie mogę bez niej żyć", "Jesteś całym moim światem", "Bez ciebie nic nie ma sensu"? Dla ukochanej osoby ludzie zabijają i rozpoczynają wojny, a wy to traktujecie jak dodatek, który nie zrobi różnicy jeśli zniknie.

Dramat. Mentalny 16 latek zamknięty w ciele 27 latka.
Odstaw anime, bo ci szkodzi.

208 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-12 10:29:07)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie Jack. Ty najpierw nazwałeś to konserwatywnym podejściem, a potem w swoim wywodzie w zasadzie wszystko powtórzyłeś jako to niby słuszne podejście, uparłeś się de facto że to facet ma zapewnic bezpieczeństwo ekonomiczne i że to on nie ma prawa do obawy, lęku, niepewności. G... prawda, to mogło obowiązywac w dawnych czasach i dziś w umysłach tych kobiet, które chcą całą presję zrzucic na faceta (no tak kurwa wygodniej, doskonale to rozumiem!).

Nigdzie nie nazwałem tego 'słusznym'. Ty jednak nie rozróżniasz kompletnie równouprawnienia ekonomicznego z rolami (psychologicznymi) w związku. Nawet jeśli pracują oboje, to i tak na facecie spoczywa taka odpowiedzialność. Bo to facet ma być tym, co rozwiązuje problemy w związku. To facet ma być tym, co nosi ciężkie toboły, czy wykonuje 'ciężkie' prace remontowe. To facet ma być tym, który obroni swoją kobietę przed napastnikiem.

Tak samo obawy i odpornośc na stres: to że facet na co dzień okazuje bardziej stabilną i stanowiącą opokę formę, to nie odbiera i nie może mu odbierac prawa do rozsypania się w penym momencie tak samo jak kobieta

Nikt tu nikomu nie odbiera prawa do chwil słabości. Ale czym innym jest taki epizodyczny przypadek, a czym innym jest konieczność ciągłego pchania kogoś do przodu. A Shini tego właśnie by chciał - żeby ktoś non stop, na każdym kroku i w każdym aspekcie życia pchał go do przodu lub wręcz wykonywał całą robotę za niego. Widzisz tą różnicę?

ale właśnie... właśnie sęk w tym że NIE MA JEDNEJ DROGI

Sęk w tym, że jest. I jest bardzo uniwersalna: zanim wpakujesz się w związek, to osiągnij dojrzałość emocjonalną. Jak chcesz, aby ten związek był szczęśliwy - naucz się skutecznie komunikować.

209

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Szczerze mówiąc to ja nie rozumiem waszego podejścia do związków i wydaje mi się ono bardzo płytkie i powierzchowne. Moim zdaniem związek to nie jest coś nie mającego znaczenia czy wpływu na nasze życie, a ta druga osoba nie jest tylko partnerką czy partnerem tylko kimś znacznie więcej. Związek powinien powstać z miłości, a nie "bo w sumie fajnie byłoby być w związku choć tego nie potrzebuję". Ukochana osoba to nie jest tylko dodatek do naszego życia, który można wyrzucić albo olać kiedy nam się znudzi. To osoba, za którą będziemy gotowi poświęcić życie, a wy to sprowadzacie do poziomu niewiele się różniącego od koleżeństwa. Skąd się wzięły te teksty: "Nie mogę bez niej żyć", "Jesteś całym moim światem", "Bez ciebie nic nie ma sensu"? Dla ukochanej osoby ludzie zabijają i rozpoczynają wojny, a wy to traktujecie jak dodatek, który nie zrobi różnicy jeśli zniknie.

Dramat. Mentalny 16 latek zamknięty w ciele 27 latka.
Odstaw anime, bo ci szkodzi.

Żeby to jeszcze 16 lat było. Raczej jakieś 12.

I najgorsze jest to, że chłopak jest tak odklejony, że nic do niego nie dociera. Niczego nie rozumie lub neguje, bo on ma inną wizję.

210

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

A Shini tego właśnie by chciał - żeby ktoś non stop, na każdym kroku i w każdym aspekcie życia pchał go do przodu lub wręcz wykonywał całą robotę za niego.

Większy post będzie wieczorem, a teraz na szybko. Kompletnie się w tym mylisz, a raczej dorobiłeś sobie swoją teorię. Nigdy nie pisałem o żadnym non stop czy każdym kroku, zawsze pisałem o pomocy by zacząć, by postawić pierwsze kroki, a potem dalej ruszyć samemu. Absolutnie nie chcę by ktoś wykonał za mnie całą robotę tylko by fizycznie pokazał jak ją zrobić, zapewnił jakieś najbardziej podstawowe narzędzia by w ogóle zacząć. Jak w grze RPG gdzie na samym początku dostajesz najsłabszy, najbardziej podstawowy ekwipunek albo podnosisz go w pierwszej lokacji. Nienawidzę stać i patrzeć jak kto wykonuje za mnie moją robotę bo potem muszę to poprawiać po swojemu.

Jack Sparrow napisał/a:

Żeby to jeszcze 16 lat było. Raczej jakieś 12.

I najgorsze jest to, że chłopak jest tak odklejony, że nic do niego nie dociera. Niczego nie rozumie lub neguje, bo on ma inną wizję.

Jeszcze nie słyszałem by jakiś 12 latek miał podobne myśli do moich, 16 już tak. Inną wizję mam tylko dotyczącą związków, pozostałych rzeczy jakie ty wypisujecie po prostu nie rozumiem bo są przeciwieństwem lub sprzecznością ze wszystkim co do tej pory znałem. Zawsze pytam jak czegoś nie rozumiem, a tobie się chyba wydaje, że jedna krótka odpowiedź wystarczy bym zrozumiał coś co zawsze było dla mnie obce. Do tego potrzeba wielu odpowiedzi i czasu by to przetrawić I zaakceptować inną wersję rzeczywistości niż znana do tej pory.

211

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Sorry Jack, właśnie mi przez ograniczony czas zalogowania chuj strzelił pełną i rozbudowaną odpowiedź na Twojego posta, a w tej chwili po prostu nie chce mi sie pisac tego od nowa.  wink

Ale tu dochodzimy do kwestii motywacji i nieważne gdzie ona jest, tylko ważne by była skuteczna. Nie musi byc w nas.

PS. Na tamtego posta odpowiem w późniejszym terminie wink

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nigdy nie pisałem o żadnym non stop czy każdym kroku, zawsze pisałem o pomocy by zacząć, by postawić pierwsze kroki, a potem dalej ruszyć samemu. Absolutnie nie chcę by ktoś wykonał za mnie całą robotę tylko by fizycznie pokazał jak ją zrobić, zapewnił jakieś najbardziej podstawowe narzędzia by w ogóle zacząć. Jak w grze RPG gdzie na samym początku dostajesz najsłabszy, najbardziej podstawowy ekwipunek albo podnosisz go w pierwszej lokacji.

Ale dlaczego 'ktoś' ma ci cokolwiek pokazywać czy ułatwiać? Normalni ludzie sami szukają sposobu, by postawić pierwsze kroki, edukują się z Internetu, czytają książki, opracowania, ewentualnie płacą komuś, by im to pokazał/a lub doradził. Życie to nie gra RPG.

213

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Większy post będzie wieczorem, a teraz na szybko. Kompletnie się w tym mylisz, a raczej dorobiłeś sobie swoją teorię.

Tiaaaaa, wszyscy się mylimy, a mamy za sobą wiele różnych relacji, związków, mamy dzieci często w twoim wieku, pracujemy z młodzieżą, wychowaliśmy ich na ludzi, te dzieciaki się spełniają, są szczęśliwe, mają rodziny , własne firmy... Wszyscy się kurwa mylimy, tylko jeden rodzyn klasy high ma najświętsza racje xD XD xD.

Shinigami napisał/a:

Absolutnie nie chcę by ktoś wykonał za mnie całą robotę ...

Ahahahaha.. weź sie czasem cofnij do swoich wypowiedzi i sam siebie poczytaj big_smile

Shinigami napisał/a:

Jeszcze nie słyszałem by jakiś 12 latek miał podobne myśli do moich, 16 już tak..

16-to latki są w większości już po pierwszym bzykanku big_smile I to jest ta różnica, stąd? Te 12 lat. AAAaaaaa pojęcie ironii znasz? big_smile

214

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Kompletnie się w tym mylisz, a raczej dorobiłeś sobie swoją teorię. Nigdy nie pisałem o żadnym non stop czy każdym kroku, zawsze pisałem o pomocy by zacząć, by postawić pierwsze kroki, a potem dalej ruszyć samemu. Absolutnie nie chcę by ktoś wykonał za mnie całą robotę

Pewnie.

A przypomnij mi czyje to słowa?

Dziś przez prawie cały dzień zastanawiałem się nad tą odpowiedzialnością i mam jeden wniosek, może właściwy. Zdaje się, że ja nieświadomie od niej uciekam w tym sensie, że wolę by inni za mnie decydowali bo wtedy jeśli coś pójdzie nie tak to nie ja będę winny. Dlatego tak ciężko mi nawet pomyśleć choćby o zmianie pracy, chciałbym by ktoś inny mi znalazł tą pracę bo wtedy to on byłby za to odpowiedzialny. Zawsze wszyscy za mnie decydowali przez co nigdy nie musiałem się zastanawiać konsekwencjami tych decyzji

I podcinali skrzydła i usuwali przeszkody spod nóg jednocześnie, a to najgorsze połączenie. Podcinanie skrzydeł poprzez ciągłe powtarzanie "Odpuść, zrezygnuj, daj sobie spokój, zostaw to, nie idź tam, siedź w domu, olej ich" i jeszcze kilka podobnych. Usuwanie przeszkód poprzez rozwiązywanie za mnie większości problemów i nie pozwalanie nawet spróbować poradzić sobie z nimi samemu. Taka zawsze była moja matka, ojciec w większości przypadków miał wywalone na to co się działo bo jego zdaniem to matka wszystko załatwi, a dodatkowo miał trochę problemów z alkoholem. Nigdy nie musiałem być samodzielny i nigdy nie musiałem podejmować decyzji

rodzice wielokrotne powtarzali by tego unikać, by odpuścić gdy tylko coś mi się nie spodoba, nawet z tą pracą moja matka nie raz powtarzała, że pogada z tym i tamtym i załatwi robotę. Czegoś tak oczywistego co powinien wiedzieć już nastolatek ja się dowiedziałem od obcych ludzi na forum w wieku 27 lat. Te 15 lat decydowania o sobie, o których pisał Foxterier u mnie są stracone, jakbym siedział przez te lata w więzieniu

I ten sam obraz widać w twoich oczekiwaniach co do związku. Po to chcesz mieć kobietę, aby decydowała o wszystkim za ciebie. Żeby za ciebie przepracowała twoje problemy. Bo wtedy nie będziesz musiał być odpowiedzialny za własne życie.

Inną wizję mam tylko dotyczącą związków, pozostałych rzeczy jakie ty wypisujecie po prostu nie rozumiem bo są przeciwieństwem lub sprzecznością ze wszystkim co do tej pory znałem. Zawsze pytam jak czegoś nie rozumiem, a tobie się chyba wydaje, że jedna krótka odpowiedź wystarczy bym zrozumiał coś co zawsze było dla mnie obce. Do tego potrzeba wielu odpowiedzi i czasu by to przetrawić I zaakceptować inną wersję rzeczywistości niż znana do tej pory.

Masz 27 lat. Od ponad roku jesteś na tym forum. Ile jeszcze czasu potrzebujesz, aby zaakceptować, że już nie jesteś dzieckiem? Że dorosłość zastała cię z ręką w nocniku? Że twoja wizja, twoje wyobrażenia związku i dorosłości są po prostu wyciągnięte z.....bajek?

215 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-12 12:37:32)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale tu dochodzimy do kwestii motywacji i nieważne gdzie ona jest, tylko ważne by była skuteczna. Nie musi byc w nas.

Motywacja może być wewnętrzna i może być zewnętrzna. Ale to bez znaczenia. Bo dalej - jak chcesz wejść w związek, to musisz najpierw coś dać z siebie. Pokazać się od dobrej strony. Masz dać odczucie, że jesteś nagrodą. A nie karą.

Wszedłbyś w związek z kobietą średniego wyglądu, wiecznie narzekającą, niesamodzielną, uzależnioną od rodziców, która wiecznie wszystko musi przegadać, analizować, a ostatecznie nie robi nic? Wszedłbyś w związek z babką, która jest tak oporową introwertyczką i żyje w takim strachu przed jakąkolwiek życiową zmianą, że zwykłe wyjście na kawę to już wyczyn (ba - jest tak zablokowana, że nawet darmowego kursu nie zrobi związanego ze swoimi pasjami) ? Wszedłbyś w związek z kobietą bez charakteru, która w zasadzie nie ma własnego zdania, a która zatraca się w każdej znajomości, każdej relacji, bo wszystkich na około stawia ponad siebie? Wszedłbyś w związek z kobietą, która nie potrafi zareagować na flirt, nie umie nawiązać żadnej stabilnej relacji z nikim poza najbliższą rodziną? Która nie umie zareagować na dotyk drugiej osoby, a jednocześnie korzystającą z płatnych usług seksualnych jak gdyby nigdy nic?  Która swoją wizję świata buduje w oparciu o bajki i fantazje?

To nie jest krzywy noc, tłuste włosy czy jakieś inne drobnostki w postaci dziwacznego hobby, bo lubi zbierać wycinki zużytych opon samochodowych. To są bardzo poważne problemy, które tak naprawdę uniemożliwiają wejście w jakikolwiek związek, czego na potwierdzenie masz stan dziewiczy.

Więc z łaski swojej nie pierdol, że Shini nic nie musi. Bo przez takie ględzenie wylądował w dupie, w której się teraz mości. On MUSI się zmienić. MUSI przepracować swoje strachy. MUSI rozwiązać swoje problemy (w tym status ekonomiczny) ZANIM wejdzie w związek. A dlaczego? Bo ma już 27 lat, a nie naście, kiedy można popełniać głupie błędy szczeniackiego zakochania.

216

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:

Tiaaaaa, wszyscy się mylimy, a mamy za sobą wiele różnych relacji, związków, mamy dzieci często w twoim wieku, pracujemy z młodzieżą, wychowaliśmy ich na ludzi, te dzieciaki się spełniają, są szczęśliwe, mają rodziny , własne firmy... Wszyscy się kurwa mylimy, tylko jeden rodzyn klasy high ma najświętsza racje xD XD xD.

Ale za przeproszeniem o chuj ci chodzi? Jeśli moje posty cię wkurzają to ich nie czytaj i nie odpisuj. W cytowanym fragmencie odnosiłem się do jednej konkretnej wypowiedzi Jacka, nie do ciebie ani nikogo innego. Nigdy nie napisałem, że głoszę prawdę absolutną dla całego świata, a jedynie moje własne postrzeganie niektórych kwestii. A ty się przypierdalasz jakbym chciał to narzucić całemu światu. Co się stało z tym inteligentnym gościem, który jeszcze nie dawno udział mi na prawdę fajnych rad?

Jack Sparrow napisał/a:

Pewnie.

A przypomnij mi czyje to słowa?

Masz 27 lat. Od ponad roku jesteś na tym forum. Ile jeszcze czasu potrzebujesz, aby zaakceptować, że już nie jesteś dzieckiem? Że dorosłość zastała cię z ręką w nocniku? Że twoja wizja, twoje wyobrażenia związku i dorosłości są po prostu wyciągnięte z.....bajek?

To moje słowa, pogrubiłeś i podkreśliłeś tyle rzeczy, najważniejszej już nie. NIEŚWIADOMIE To wszystko co tam wypisałem jest w podświadomości bo było mi wpajane przez całe życie, a ŚWIADOMIE jest wręcz przeciwnie i chciałbym to wszystko zmienić. Za każdym razem jak patrzę w lustro widzę, że nie jestem już dzieckiem. Problemem są bardzo głęboko zakorzenione przyzwyczajenia, których nie zmieni żadna ilość wiedzy teoretycznej. Jeśli związki nie wyglądają tak jak sądzę to znaczy, że nigdy nie będę miał szansy być w szczęśliwym związku? Tylko taki wydaje mi się szczęśliwy

217

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Jak chce pociupciać - niech idzie na panienki. Zapłaci za usługę i bez stresu dostanie możliwość spełnienia najskrytszych fantazji. Cosplay z kocimi uszkami i anal-ogonkiem? Proszę bardzo - to tylko kwestia ceny.

W całym tym wątku najcenniejsza uwaga. No ale tu trzeba odwagi. No i kasy. smile

218

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Nigdy nie napisałem, że głoszę prawdę absolutną dla całego świata, a jedynie moje własne postrzeganie niektórych kwestii. A ty się przypierdalasz jakbym chciał to narzucić całemu światu.

Bo bronisz swojego stanowiska jak Częstochowy. I kręcisz się w kółko, choć w zasadzie wszyscy ci tłumaczymy, ze twoje wyobrażenie jest mylne, a twoje obserwacje są jedynie projekcjami własnych pragnień.

To moje słowa, pogrubiłeś i podkreśliłeś tyle rzeczy, najważniejszej już nie. NIEŚWIADOMIE To wszystko co tam wypisałem jest w podświadomości bo było mi wpajane przez całe życie, a ŚWIADOMIE jest wręcz przeciwnie i chciałbym to wszystko zmienić.

A znasz takie powiedzenie, że nie słowa, a czyny świadczą o człowieku? Gadaj sobie co chcesz. Wypisuj co chcesz. Ale jesteś tu od roku i niczego nie zmieniłeś w swoim życiu.

Problemem są bardzo głęboko zakorzenione przyzwyczajenia, których nie zmieni żadna ilość wiedzy teoretycznej. Jeśli związki nie wyglądają tak jak sądzę to znaczy, że nigdy nie będę miał szansy być w szczęśliwym związku? Tylko taki wydaje mi się szczęśliwy

Ty oczekujesz, że kobieta sama wykona pierwszy ruch. Że to ona pozna ciebie, poderwie, zainicjuje rozmowę, randkę, seks i głębszą relację. Że to ona rozwiąże twoje problemy, że pod jej wpływem się jakoś zmienisz.

Nie. Nie zmienisz się, bo oczekiwania masz takie, jak swoje doświadczenie życiowe - ktoś inny podejmuje za ciebie wszystkie decyzje i działania. I wiążesz to ze szczęściem. A dziury z praktyki wypełniasz fantazją opartą na bajkach.

219

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Legat napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Jak chce pociupciać - niech idzie na panienki. Zapłaci za usługę i bez stresu dostanie możliwość spełnienia najskrytszych fantazji. Cosplay z kocimi uszkami i anal-ogonkiem? Proszę bardzo - to tylko kwestia ceny.

W całym tym wątku najcenniejsza uwaga. No ale tu trzeba odwagi. No i kasy. smile

Ale taka prawda.


Shini liczy na to, że bycie w związku magicznie rozwiąże jego problemy i poprawi jakość jego życia. A przecież wszyscy wiemy, że to tak nie działa. Że to szczęście w związku w znacznej mierze zależy od nas samych. Od naszej zdolności do komunikacji, od umiejętności podejmowania decyzji (czy to ta WŁAŚCIWA osoba), od klarowności oczekiwań.

Nie trzeba być w związku, aby być szczęśliwym, czy choćby zadowolonym z własnego życia. Może mieszkać z rodzicami do śmierci, może nie zmieniać niczego, a własne fantazje może realizować za pieniądze. Ważne jest to, aby nie wytwarzał na sobie presji. Żeby nie utożsamiał szczęścia z samym trylko faktem bycia w związku, żeby nie uważał się za 'przegrywa', bo jest sam. Shini musi nauczyć się być odpowiedzialnym i szczęśliwym niezależnie od kulturowych wzorców i społecznych oczekiwań. Jak woli spędzać czas przed kompem zamiast z ludźmi - jego sprawa. Jak woli walić konia do hentai zamiast spotykać się z prawdziwymi kobietami - jego sprawa. Ale niech przyzna sam przed sobą w czym odnajduje szczęście. Musi nauczyć się być odpowiedzialnym za siebie samego. Bez działań, a jedynie na deklaracjach, to nigdy nie odnajdzie szczęścia. Nie ważne jaką drogę obierze w życiu.

220

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Więc z łaski swojej nie pierdol, że Shini nic nie musi. Bo przez takie ględzenie wylądował w dupie, w której się teraz mości. On MUSI się zmienić. MUSI przepracować swoje strachy. MUSI rozwiązać swoje problemy (w tym status ekonomiczny) ZANIM wejdzie w związek. A dlaczego? Bo ma już 27 lat, a nie naście, kiedy można popełniać głupie błędy szczeniackiego zakochania.

Tak, pewne rzeczy musi zrobic, to racja (bo jego przypadek jest skrajny). Ale nie aż tyle ile sugerujecie. I przestań jak inni pierdolic o tym statusie ekonomicznym. Rozumiem czemu o nim piszesz (tak, mój dawny fałszywy kolega też był niewyględny i szybko zorientował się że musi sobie zrobic jakąś "protezę" wyglednej buźki; podobnie jak w Twoim wypadku za protezę tych brakujących kilkunastu centymetrów i wyglądu robi "status społeczny", "samorozwój", "siłka" itd. Jack, za dużo takich przypadków widziałem by nie kumac o co kaman; nawet spotkałem gostka o wzroście 170, który stworzył poradnik dla takich jak i też się przechwalał jakie dzięki temu ma powodzenie lol ). Sęk w tym że nie wszyscy muszą się aż tak wspomagac i nie każdy ma tyle braków z jednej strony  żeby musiec aż tak dopracowywac resztę. To co mi wtedy wcięło w poście pisanym do Twojej szanownej osoby: jeden nie ma talentu, musiał zapierdalac jak osioł by dojśc do jakiegoś poziomu, więc będzie gloryfikowac zapierdol (lub "samorozwój") jako jedyną, uniwersalną drogę dojścia do jakiegoś poziomu. Ale ktoś, kto doszedł do tego poziomu samym talentem wie, że to nie jedyna droga. Już łapiesz? O to mi chodziło wink

A odnośnie tej "jedynej drogi", to taka anegdotka na koniec: lata temu moja ówczesna żona latami wręcz suszyła mi głowę żebym zrobił kurs Autocada, bo tak jej doradził jej szef, kierownik katedry. Jako że już na studiach tak sobie mi szedł, to w sumie go nie zrobiłem (a ile było gnojenia po drodze). Niedawno w luźnej rozmowie przy okazji omówienia spraw naszej córki sama przyznała że przy mojej specjalizacji ten Autocad zasadniczo faktycznie niewiele by pomógł (co wcale nie znaczy że mam problem z czytaniem rysunków technicznych kiedy takowych potrzebuję) wink

221

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
2odiak napisał/a:

Tiaaaaa, wszyscy się mylimy, a mamy za sobą wiele różnych relacji, związków, mamy dzieci często w twoim wieku, pracujemy z młodzieżą, wychowaliśmy ich na ludzi, te dzieciaki się spełniają, są szczęśliwe, mają rodziny , własne firmy... Wszyscy się kurwa mylimy, tylko jeden rodzyn klasy high ma najświętsza racje xD XD xD.

Ale za przeproszeniem o chuj ci chodzi? Jeśli moje posty cię wkurzają to ich nie czytaj i nie odpisuj. W cytowanym fragmencie odnosiłem się do jednej konkretnej wypowiedzi Jacka, nie do ciebie ani nikogo innego. Nigdy nie napisałem, że głoszę prawdę absolutną dla całego świata, a jedynie moje własne postrzeganie niektórych kwestii. A ty się przypierdalasz jakbym chciał to narzucić całemu światu. Co się stało z tym inteligentnym gościem, który jeszcze nie dawno udział mi na prawdę fajnych rad?

O dary z powodzi. Udzielać fajnych rad? Żeby to robić i robić to dalej to trzeba widzieć tego skutek. Mówi się raz, można to powtórzyć , bo nie każdy załapie, ale w kółko macieju to samo? Twoje ,posty mnie nie wkurzają, po prostu jesteś śmieszny, kuriozalny i infantylny. Gubisz się we własnych zeznaniach i ja stosując terapię wstrząsowa tobie to mówię. Przypierdalać? Mogę co najwyżej przelewać smile

222

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Nie trzeba być w związku, aby być szczęśliwym, czy choćby zadowolonym z własnego życia.

Jack i tu pierdolisz autorytarnie na temat, w którym nie masz potrzebnej wiedzy. Bo ludzie mają RÓŻNE oczekiwania od życia i różne priorytety. Dla jednego szczęściem jest sukces zawodowy, dla kogoś innego bycie z osobą kochaną ze wzajemnością i żaden z tych celów nie jest gorszy, mniej ważny. Wbij to sobie do łba. Pamiętasz co pisałem o okresie, który wspominam najlepiej w życiu? Okres, kiedy wróciliśmy do siebie z żoną, a jednocześnie miałem w pracy dobry finansowo okres. Nie 1,5 roku przed tym, choc niczego innego mi nie brakowało, a kasa na koncie rosła; właśnie wtedy, gdy miałem u boku kobietę którą kochałem i moje jedyne dziecko. Nie masz monopolu na rację, niektórym właśnie związek jest potrzebny do szczęścia.

223

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Legat napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Jak chce pociupciać - niech idzie na panienki. Zapłaci za usługę i bez stresu dostanie możliwość spełnienia najskrytszych fantazji. Cosplay z kocimi uszkami i anal-ogonkiem? Proszę bardzo - to tylko kwestia ceny.

W całym tym wątku najcenniejsza uwaga. No ale tu trzeba odwagi. No i kasy. smile

Ano właśnie kasy. Na prawdę atrakcyjna i na prawdę młoda dziewczyna jeszcze dodatkowo skłonna do przebieranek z całą pewnością ma cenę wyższą niż mnie stać.

Jack Sparrow napisał/a:

Bo bronisz swojego stanowiska jak Częstochowy. I kręcisz się w kółko, choć w zasadzie wszyscy ci tłumaczymy, ze twoje wyobrażenie jest mylne, a twoje obserwacje są jedynie projekcjami własnych pragnień.

A znasz takie powiedzenie, że nie słowa, a czyny świadczą o człowieku? Gadaj sobie co chcesz. Wypisuj co chcesz. Ale jesteś tu od roku i niczego nie zmieniłeś w swoim życiu.

Ty oczekujesz, że kobieta sama wykona pierwszy ruch. Że to ona pozna ciebie, poderwie, zainicjuje rozmowę, randkę, seks i głębszą relację. Że to ona rozwiąże twoje problemy, że pod jej wpływem się jakoś zmienisz.

Nie. Nie zmienisz się, bo oczekiwania masz takie, jak swoje doświadczenie życiowe - ktoś inny podejmuje za ciebie wszystkie decyzje i działania. I wiążesz to ze szczęściem. A dziury z praktyki wypełniasz fantazją opartą na bajkach.

No właśnie nie, tobie się wydaje, że to są tylko projekcje bo nie zgadzają się z twoim poglądem. Wszystkie moje obserwacje są w 100% prawdziwe.

Znam powiedzenie ale czego ty oczekiwałeś, że w rok zmienię przyzwyczajenia wpajane mi przez 27 lat, że w jeden rok zapomnę o wszystkim czego doświadczyłem i wykształcę całkowicie nową osobowośćtylko dzięki wiedzy teoretycznej pozyskanej od obcych ludzi na forum?

Dokładnie jak napisałeś, że kobieta wykona PIERWSZY krok i tylko ten, że zainicjuje rozmowę i wyrazi chęć jej kontynuowania, a dalej już jakoś sobie poradzę. Oczywiście, że pod jej wpływem się zmienię bo chociażby da mi powód do częstszego wychodzenia z domu nawet jeśli to będzie tylko dla niej do jednak. Ona pewnie będzie miała rodzinę i swoich znajomych, a to już kolejne osoby do moich znajomych. Siłą rzeczy mniej czasu spędzał bym  przed komputerem bo poświęcałbym ten czas jej dzięki czemu automatycznie mniej bym grał w gry i oglądał anime, które jak twierdzicie ma na mnie zły wpływ. I dzięki takim prostym rzeczom krok po kroku bym się zmieniał tak jak to miało miejsce z wieloma moimi znajomymi.

To nie są rzeczy, które mnie uszczęśliwiają, a jedynie tymczasowo wypełniają pustkę. O ile faktycznie wolę spędzać czas przed komputerem od spotykania się z ludźmi to w żadnym razie nie wolę samozadowalania do hentai od prawdziwej kobiety o czym się przekonałem na tamtym masażu. Masz rację, wytwarzam ogromną presję bo wiem, że MUSZĘ się zmienić, a wiedza, że nie mam do tego fizycznych możliwości powoduje ogromny stres i tak to wszystko się napędza.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

A ty jesteś pewien, że normalna dziewczyna i normalny seks to jest to, czego szukasz? Może tylko ci się tak wydaje? Jesteś ogromnie podatny na manipulacje, bez własnego zdania. Widzisz wokół zwyczajne związki ze zwyczajnymi dziewczynami i wydaje ci się, że też byś tak chciał, bo nie chcesz być 'inny' czyli w domyśle 'dziwny'. Tymczasem może to anime tak przeżarło ci już mózg, że seks z normalną kobietą by ci nie sprawiał żadnej przyjemności, bo ona nie byłaby postacią z japońskiej bajki, z wielkimi oczami, wielkimi cyckami, kocimi uszkami i ogonkiem? Nawet powyżej nie odpisałeś czegoś w stylu: 'nie mam fantazji uprawiania seksu z dziewczyną przebraną za postać z anime' tylko napisałeś, że nie stać cię tyle wydać, żeby to otrzymać yikes

225

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, pewne rzeczy musi zrobic, to racja (bo jego przypadek jest skrajny). Ale nie aż tyle ile sugerujecie.

Nie? To ty chyba nie czytałeś jego wszystkich wywodów.


I przestań jak inni pierdolic o tym statusie ekonomicznym. Rozumiem czemu o nim piszesz (tak, mój dawny fałszywy kolega też był niewyględny i szybko zorientował się że musi sobie zrobic jakąś "protezę" wyglednej buźki; podobnie jak w Twoim wypadku za protezę tych brakujących kilkunastu centymetrów i wyglądu robi "status społeczny", "samorozwój", "siłka" itd. Jack, za dużo takich przypadków widziałem by nie kumac o co kaman; nawet spotkałem gostka o wzroście 170, który stworzył poradnik dla takich jak i też się przechwalał jakie dzięki temu ma powodzenie lol ). Sęk w tym że nie wszyscy muszą się aż tak wspomagac i nie każdy ma tyle braków z jednej strony  żeby musiec aż tak dopracowywac resztę. To co mi wtedy wcięło w poście pisanym do Twojej szanownej osoby: jeden nie ma talentu, musiał zapierdalac jak osioł by dojśc do jakiegoś poziomu, więc będzie gloryfikowac zapierdol (lub "samorozwój") jako jedyną, uniwersalną drogę dojścia do jakiegoś poziomu. Ale ktoś, kto doszedł do tego poziomu samym talentem wie, że to nie jedyna droga. Już łapiesz? O to mi chodziło wink


A twoim zdaniem Shini jest urodzonym talentem? Czy jednak musi trochę pozapierdalać?


Jak nie masz zalet, to musisz je w sobie zbudować. Tak działa świat. Nie masz bogatych rodziców? Musisz ciężko zapierdalać, aby do czegoś dojść. Bieda dla nikogo nie jest pociągająca, a sukces wręcz przeciwnie. Nie musisz od razu jeździć Ferrari, ale jak jojczysz, że nawet nie stać cię na wyprowadzkę od rodziców w wieku 27 lat to kto się na taką niezaradność pokusi? To JEST odpychające i powoduje, że jednak patrzysz z politowaniem na taka osobę. Więcej mam szacunku do ludzi, którzy w takiej sytuacji wynajmują pokój. Jeden wyjątek tutaj mam i dotyczy ludzi, którzy celowo opóźniają wyprowadzkę, bo np budują sobie kapitał na zakup mieszkania, aby nie wynajmować. Znam parę takich ludzi. Ale to był element ich planu do samodzielności. Ich pomysł na życie. A nie na zasadzie 'mieszkam z rodzicami, bo nie mam co ze sobą zrobić".

Wygląd? Wzrost to jest argument deklaratywny, który często się zmienia. Natomiast postawa, sylwetka i sposób poruszania się wiele mówią też o charakterze. Pewność siebie, humor, dojrzałość, umiejętność działania pod presją, konsekwencja, silny (w rozumieniu - wyraźny) charakter - to kręci zdecydowanie bardziej niż "wysoki brunet". Bo taki 'wysoki brunet' potem otwiera paszcze i dziewucha dostaje takiego klinczu na cipce, że choćbyś miał wiadro wazeliny, to nic z tego nie będzie. Albo zdejmuje taki koszulę, a tam męskie cyce i słabe ramiona. Jak widuję takich na wakacjach nad wodą, to wcale się nie dziwię, że ich towarzyszki wiecznie głowa boli. Zdjęcie ciuchów w sytuacji intymnej ma być wisienką na torcie. Ma być swoistą nagrodą, ale nie aktem pomocy humanitarnej. Więc jak naturalnie nie masz dobrej koordynacji, nie masz postury - musisz to wypracować. Bo nieumiejętnymi i nieskoordynowanymi ruchami ręki/palców to prędzej spowodujesz wkurw niż podniecenie. 

Liczy się i talent i ten 'zapierdol', bo konkurencja jest ogromna. W zasadzie na każdym polu.

226

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nie trzeba być w związku, aby być szczęśliwym, czy choćby zadowolonym z własnego życia.

Jack i tu pierdolisz autorytarnie na temat, w którym nie masz potrzebnej wiedzy. Bo ludzie mają RÓŻNE oczekiwania od życia i różne priorytety. Dla jednego szczęściem jest sukces zawodowy, dla kogoś innego bycie z osobą kochaną ze wzajemnością i żaden z tych celów nie jest gorszy, mniej ważny. Wbij to sobie do łba. Pamiętasz co pisałem o okresie, który wspominam najlepiej w życiu? Okres, kiedy wróciliśmy do siebie z żoną, a jednocześnie miałem w pracy dobry finansowo okres. Nie 1,5 roku przed tym, choc niczego innego mi nie brakowało, a kasa na koncie rosła; właśnie wtedy, gdy miałem u boku kobietę którą kochałem i moje jedyne dziecko. Nie masz monopolu na rację, niektórym właśnie związek jest potrzebny do szczęścia.

Czy ty w ogóle czytasz co piszę? Bo kompletnie nie wiem jak się twój wpis ma do cytowanego fragmentu.

Zwłaszcza, ze fragment jest dłuższy:

Nie trzeba być w związku, aby być szczęśliwym, czy choćby zadowolonym z własnego życia. Może mieszkać z rodzicami do śmierci, może nie zmieniać niczego, a własne fantazje może realizować za pieniądze. Ważne jest to, aby nie wytwarzał na sobie presji. Żeby nie utożsamiał szczęścia z samym trylko faktem bycia w związku, żeby nie uważał się za 'przegrywa', bo jest sam. Shini musi nauczyć się być odpowiedzialnym i szczęśliwym niezależnie od kulturowych wzorców i społecznych oczekiwań. Jak woli spędzać czas przed kompem zamiast z ludźmi - jego sprawa. Jak woli walić konia do hentai zamiast spotykać się z prawdziwymi kobietami - jego sprawa. Ale niech przyzna sam przed sobą w czym odnajduje szczęście. Musi nauczyć się być odpowiedzialnym za siebie samego. Bez działań, a jedynie na deklaracjach, to nigdy nie odnajdzie szczęścia. Nie ważne jaką drogę obierze w życiu.

227

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

No właśnie nie, tobie się wydaje, że to są tylko projekcje bo nie zgadzają się z twoim poglądem. Wszystkie moje obserwacje są w 100% prawdziwe.

To, że w to wierzysz, to nie znaczy, że taka jest prawda.

Znam powiedzenie ale czego ty oczekiwałeś, że w rok zmienię przyzwyczajenia wpajane mi przez 27 lat, że w jeden rok zapomnę o wszystkim czego doświadczyłem i wykształcę całkowicie nową osobowośćtylko dzięki wiedzy teoretycznej pozyskanej od obcych ludzi na forum?

Człowieku - ludzie na podstawie takich rozmów podejmują działania w większości NATYCHMIASTOWE. Bo każdy wie, że samym gadaniem nie zmieni się niczego, jeśli nie stoją za tym czyny.

Dokładnie jak napisałeś, że kobieta wykona PIERWSZY krok i tylko ten, że zainicjuje rozmowę i wyrazi chęć jej kontynuowania, a dalej już jakoś sobie poradzę.

Pewnie. Nie umiesz zagadać, ale umiesz podtrzymać relację. Czego tabuny twoich przyjaciół i znajomych są potwierdzeniem.....a nie....czekaj.....przecież ty jesteś kompletnie aspołeczny i w zasadzie nie masz kolegów ani koleżanek, co wielokrotnie podkreślałeś.

Oczywiście, że pod jej wpływem się zmienię bo chociażby da mi powód do częstszego wychodzenia z domu nawet jeśli to będzie tylko dla niej do jednak.

Nie przestaniesz być introwertykiem. Nie przestaniesz bać się tłumów. Znajdziesz milion wymówek, aby nigdzie nie wyjść, tak samo jak znajdujesz takie wymówki obecnie. Bo będziesz wolał posiedzieć z nią w domu. Tak jak i obecnie w nim siedzisz.

Ona pewnie będzie miała rodzinę i swoich znajomych, a to już kolejne osoby do moich znajomych.

I taka osoba miałaby specjalnie porzucać swój świat, aby odnaleźć zamkniętego w sobie, aspołecznego samotnika mieszkającego z rodzicami? Wolne żarty. Zacznijmy od problemu numer jeden: gdzie miałaby cię poznać, skoro siedzisz cały czas przed kompem?

Problem numer dwa: co niby by was łączyło, co byłoby zachęcające do utrzymania relacji? Twoja życiowa niezaradność? Twoja społeczna nieporadność? Twój kompletny i absolutny brak doświadczenia romantycznego?

I dzięki takim prostym rzeczom krok po kroku bym się zmieniał tak jak to miało miejsce z wieloma moimi znajomymi.

Twoi znajomi się nie zmienili. Oni jedynie dojrzeli i to jest proces niezależny od bycia w związku.

Masz rację, wytwarzam ogromną presję bo wiem, że MUSZĘ się zmienić, a wiedza, że nie mam do tego fizycznych możliwości powoduje ogromny stres i tak to wszystko się napędza.

Gówno prawda. To kolejna wymówka, bo fizyczne możliwości masz.

228 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-12 14:34:48)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:


Wygląd? Wzrost to jest argument deklaratywny, który często się zmienia. Natomiast postawa, sylwetka i sposób poruszania się wiele mówią też o charakterze. Pewność siebie, humor, dojrzałość, umiejętność działania pod presją, konsekwencja, silny (w rozumieniu - wyraźny) charakter - to kręci zdecydowanie bardziej niż "wysoki brunet". Bo taki 'wysoki brunet' potem otwiera paszcze i dziewucha dostaje takiego klinczu na cipce, że choćbyś miał wiadro wazeliny, to nic z tego nie będzie. Albo zdejmuje taki koszulę, a tam męskie cyce i słabe ramiona. Jak widuję takich na wakacjach nad wodą, to wcale się nie dziwię, że ich towarzyszki wiecznie głowa boli.

lol O ja pierdolę... nawet nie wiesz jak dużo o Tobie powiedział ten fragment... i o Twoich młodych latach lol
Ale dobrze, już się nie denerwuj. Nie chodziło o to żeby Ci pojechac tylko żebyś wreszcie zrozumiał że NAPRAWDĘ nie ma jednej drogi. Jest KILKA (a przynajmniej wystarczająco satysfakcjonujących) wink

Jack Sparrow napisał/a:

Bo nieumiejętnymi i nieskoordynowanymi ruchami ręki/palców to prędzej spowodujesz wkurw niż podniecenie.

No, to akurat prawda. Ale właśnie prawda jest taka że tę umiejętnośc nabywa się przez doświadczenie, czyli NIE DA SIĘ tego zrobic bez wypróbowania (na początku oczywiście niezbyt udanego) na żywym obiekcie. I nie: diva go tego nie nauczy.

Jack Sparrow napisał/a:

Liczy się i talent i ten 'zapierdol', bo konkurencja jest ogromna. W zasadzie na każdym polu.

Powiem szczerze że w zasadzie nigdy w pracy nie byłem zmuszany do jakiegoś masakrycznego zapierdolu (częściej raczej do "szanowania pracy"); może taka natura zawodu. Dlatego wolę zdecydowanie wersję z talentem wspomaganym nieco pewną dozą pracy. I to styka wink

PS. Jack i odpierdol się wreszcie od introwertyków. Tacy sami ludzie jak inni, wielu to znacznie bardziej wartościowi ludzie niż osobnicy z gatunku "ekstrawertyczny handlowiec - buc" big_smile

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

No właśnie nie, tobie się wydaje, że to są tylko projekcje bo nie zgadzają się z twoim poglądem. Wszystkie moje obserwacje są w 100% prawdziwe.

To, że w to wierzysz, to nie znaczy, że taka jest prawda.

Znam powiedzenie ale czego ty oczekiwałeś, że w rok zmienię przyzwyczajenia wpajane mi przez 27 lat, że w jeden rok zapomnę o wszystkim czego doświadczyłem i wykształcę całkowicie nową osobowośćtylko dzięki wiedzy teoretycznej pozyskanej od obcych ludzi na forum?

Człowieku - ludzie na podstawie takich rozmów podejmują działania w większości NATYCHMIASTOWE. Bo każdy wie, że samym gadaniem nie zmieni się niczego, jeśli nie stoją za tym czyny.

Dokładnie jak napisałeś, że kobieta wykona PIERWSZY krok i tylko ten, że zainicjuje rozmowę i wyrazi chęć jej kontynuowania, a dalej już jakoś sobie poradzę.

Pewnie. Nie umiesz zagadać, ale umiesz podtrzymać relację. Czego tabuny twoich przyjaciół i znajomych są potwierdzeniem.....a nie....czekaj.....przecież ty jesteś kompletnie aspołeczny i w zasadzie nie masz kolegów ani koleżanek, co wielokrotnie podkreślałeś.

Oczywiście, że pod jej wpływem się zmienię bo chociażby da mi powód do częstszego wychodzenia z domu nawet jeśli to będzie tylko dla niej do jednak.

Nie przestaniesz być introwertykiem. Nie przestaniesz bać się tłumów. Znajdziesz milion wymówek, aby nigdzie nie wyjść, tak samo jak znajdujesz takie wymówki obecnie. Bo będziesz wolał posiedzieć z nią w domu. Tak jak i obecnie w nim siedzisz.

Ona pewnie będzie miała rodzinę i swoich znajomych, a to już kolejne osoby do moich znajomych.

I taka osoba miałaby specjalnie porzucać swój świat, aby odnaleźć zamkniętego w sobie, aspołecznego samotnika mieszkającego z rodzicami? Wolne żarty. Zacznijmy od problemu numer jeden: gdzie miałaby cię poznać, skoro siedzisz cały czas przed kompem?

Problem numer dwa: co niby by was łączyło, co byłoby zachęcające do utrzymania relacji? Twoja życiowa niezaradność? Twoja społeczna nieporadność? Twój kompletny i absolutny brak doświadczenia romantycznego?

I dzięki takim prostym rzeczom krok po kroku bym się zmieniał tak jak to miało miejsce z wieloma moimi znajomymi.

Twoi znajomi się nie zmienili. Oni jedynie dojrzeli i to jest proces niezależny od bycia w związku.

Masz rację, wytwarzam ogromną presję bo wiem, że MUSZĘ się zmienić, a wiedza, że nie mam do tego fizycznych możliwości powoduje ogromny stres i tak to wszystko się napędza.

Gówno prawda. To kolejna wymówka, bo fizyczne możliwości masz.

Świetnie napisane. Krótko, zwięźle, w samo sedno. Szkoda tylko, że efekt będzie taki sam jak gdybyś nie napisał nic, czyli żaden.

230

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

lol O ja pierdolę... nawet nie wiesz jak dużo o Tobie powiedział ten fragment... i o Twoich młodych latach lol
Ale dobrze, już się nie denerwuj. Nie chodziło o to żeby Ci pojechac tylko żebyś wreszcie zrozumiał że NAPRAWDĘ nie ma jednej drogi. Jest KILKA (a przynajmniej wystarczająco satysfakcjonujących) wink

Po pierwsze nie wiem jak to się ma odnosić do mnie? Bo uważam, że trzeba pracować nad wadami i rozwijać zalety?

Po drugie droga JEST jedna. Co się dzieje jak stoisz w miejscu, to masz przykład Shiniego, który mentalnie zachowuje się jakby miał wczesną nastoletniość.

No, to akurat prawda. Ale właśnie prawda jest taka że tę umiejętnośc nabywa się przez doświadczenie, czyli NIE DA SIĘ tego zrobic bez wypróbowania (na początku oczywiście niezbyt udanego) na żywym obiekcie.

Ale jak to? To sam talent nie wystarczy? To sam wzrost nie wystarczy? Trzeba coś ćwiczyć, aby w czymś być dobrym? No nie może być....

Czy kobieta dobijająca 30stki ma prawo oczekiwać czegoś więcej wchodząc w związek niż mierność na tym polu? No ma. Czy Shini ma prawo oczekiwać, że jakaś babka w takim wieku będzie cierpliwie go wszystkiego uczyć? Nie. Może o tym pomarzyć (bo to jest właśnie fantazja), ale nie ma prawa tego oczekiwać na takim etapie życia. Ludzie w jego wieku nierzadko mają dzieci, a jemu marzy się nastoletnie zakochanie i niewinność szczeniackich błędów bez ponoszenia ich konsekwencji. I ma oczekiwanie, że kobieta dostosuje się do niego i jego wszystkich pojebań, braków i wad. NIE DAJĄC NIC W ZAMIAN. Bo przecież nie musi się rozwijać, nie musi się zmieniać, prawda?

Powiem szczerze że w zasadzie nigdy w pracy nie byłem zmuszany do jakiegoś masakrycznego zapierdolu (częściej raczej do "szanowania pracy"); może taka natura zawodu. Dlatego wolę zdecydowanie wersję z talentem wspomaganym nieco pewną dozą pracy. I to styka

Rynek matrymonialny JEST rynkiem o WYSOKIEJ konkurencji.

231

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

PS. Jack i odpierdol się wreszcie od introwertyków. Tacy sami ludzie jak inni, wielu to znacznie bardziej wartościowi ludzie niż osobnicy z gatunku "ekstrawertyczny handlowiec - buc" big_smile

Typ osobowości nie ma tu żadnego znaczenia. Chodzi o dojrzałość emocjonalną, o oczekiwania od związku i drugiej osoby i o etapy życia (pośrednio związane z wiekiem). Oczekiwania jakie przedstawia Shini pod tym katem są zwyczajnie niedorzeczne, a na tym etapie życia to można mówić wręcz, że to fantazje (w rozumieniu erotycznym).

232

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

A ty jesteś pewien, że normalna dziewczyna i normalny seks to jest to, czego szukasz? Może tylko ci się tak wydaje? Jesteś ogromnie podatny na manipulacje, bez własnego zdania. Widzisz wokół zwyczajne związki ze zwyczajnymi dziewczynami i wydaje ci się, że też byś tak chciał, bo nie chcesz być 'inny' czyli w domyśle 'dziwny'. Tymczasem może to anime tak przeżarło ci już mózg, że seks z normalną kobietą by ci nie sprawiał żadnej przyjemności, bo ona nie byłaby postacią z japońskiej bajki, z wielkimi oczami, wielkimi cyckami, kocimi uszkami i ogonkiem? Nawet powyżej nie odpisałeś czegoś w stylu: 'nie mam fantazji uprawiania seksu z dziewczyną przebraną za postać z anime' tylko napisałeś, że nie stać cię tyle wydać, żeby to otrzymać yikes

No właśnie "przebraną" za postać z anime, a nie tą postać samą w sobie. PRAWDZIWĄ kobietę przebraną za postać, widzisz różnicę? Przebieranki to jeden z moich największych fetyszy od zawsze.

Jack Sparrow napisał/a:

Człowieku - ludzie na podstawie takich rozmów podejmują działania w większości NATYCHMIASTOWE. Bo każdy wie, że samym gadaniem nie zmieni się niczego, jeśli nie stoją za tym czyny.

Pewnie. Nie umiesz zagadać, ale umiesz podtrzymać relację. Czego tabuny twoich przyjaciół i znajomych są potwierdzeniem.....a nie....czekaj.....przecież ty jesteś kompletnie aspołeczny i w zasadzie nie masz kolegów ani koleżanek, co wielokrotnie podkreślałeś.

Nie przestaniesz być introwertykiem. Nie przestaniesz bać się tłumów. Znajdziesz milion wymówek, aby nigdzie nie wyjść, tak samo jak znajdujesz takie wymówki obecnie. Bo będziesz wolał posiedzieć z nią w domu. Tak jak i obecnie w nim siedzisz.

I taka osoba miałaby specjalnie porzucać swój świat, aby odnaleźć zamkniętego w sobie, aspołecznego samotnika mieszkającego z rodzicami? Wolne żarty. Zacznijmy od problemu numer jeden: gdzie miałaby cię poznać, skoro siedzisz cały czas przed kompem?

Problem numer dwa: co niby by was łączyło, co byłoby zachęcające do utrzymania relacji? Twoja życiowa niezaradność? Twoja społeczna nieporadność? Twój kompletny i absolutny brak doświadczenia romantycznego?

Twoi znajomi się nie zmienili. Oni jedynie dojrzeli i to jest proces niezależny od bycia w związku.

Gówno prawda. To kolejna wymówka, bo fizyczne możliwości masz.

Do cholery ale co mi da natychmiastowe podjecie decyzji jak trzeba ją jeszcze fizycznie wykonać, wdrożyć?

Jak pisałem, mam dwóch kolegów i jedną koleżankę i mi to wystarcza. Wolę mieć troje ale prawdziwych, szczerych niż setkę fałszywych.

Oczywiście, że pozostanę introwertykiem i wcale nie chcę tego zmieniać. Tłumów się nie boję, niedawno byłe w ok.milionowym tłumie i jakoś przeżyłem. Bredzisz, gdyby teraz ktoś mi zaproponował wyjście gdzieś to bym poszedł i jedyną przeszkodą byłaby praca albo choroba.

O czym ty w ogóle mówisz, jakie porzucanie swojego świata?  Przecież pisałem o rodzinie i znajomych dziewczyny. Po co mieliby mnie szukać skoro poznali byśmy się przez nią. Wtedy już nie siedziałbym przed kompem.

Nie mam pojęcia co mogłoby nas łączyć, tego nie da się powiedzieć o jeszcze nieznajomej osobie, każdy jest inny.

Dobra niech ci będzie ty lepiej znasz moich znajomych mimo, że nigdy ich nie spotkałeś.

Nie mam fizycznej możliwości, a dokładniej pieniędzy i dobrze o tym wiesz.

233

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Po pierwsze nie wiem jak to się ma odnosić do mnie? Bo uważam, że trzeba pracować nad wadami i rozwijać zalety?

No nie wiem... może to że wali w nim po oczach Twój młodzieńczy kompleks względem wysokich brunetów (nie będę ściemniac: sam do nich należę big_smile )? Że w niejednej sytuacji musiałeś odczuc brak tych kilkunastu centymetrów (co zwłaszcza widac po drwinach z tamtych i wściekłym akcentowaniu wyższości innych cech) wink

Jack Sparrow napisał/a:

Po drugie droga JEST jedna. Co się dzieje jak stoisz w miejscu, to masz przykład Shiniego, który mentalnie zachowuje się jakby miał wczesną nastoletniość.

Shini zachowuje się jak ktoś, kto nie miał okazji ruszyc z miejsca. I to jak z samochodem i zapłonem: silnik zapali ALBO w miejscu (jeśli jest sprawny akumulator) albo w ruchu (przy słabiutkim akumulatorze). Widzisz? Dwie drogi... Tak więc drugorzędną sprawą jest czy sam ruszy czy ktoś go ruszy; najważniejsze by ruszył, potem będzie łatwiej.
Słuchaj, ja też nie zacząłem wcześnie (z tym że u mnie to nie była kwestia zagadania, raczej braku wiedzy jak postawic kropkę nad i. A pech polegał na tym że laski nie były wtedy skore do przejmowania inicjatywy). Tak więc ja też musiałem "nadrobic" w wieku 23 lat z hakiem związkami z 18-kami (w liceum byłem jeszcze zbyt nieśmiały), co zaowocowało tym że rok później byłem w związku z równolatką i to nie byle jaką. Ale pewnie jako prawik, nieświadomy tego czy mam jakąkolwiek wartośc dla dziewczyn, nie miałbym śmiałości by zarwac najlepszą laskę na roku wink



Jack Sparrow napisał/a:

Ale jak to? To sam talent nie wystarczy? To sam wzrost nie wystarczy? Trzeba coś ćwiczyć, aby w czymś być dobrym? No nie może być....

No cóż... pewnie pomagają też delikatne palce (o skórze nie zniszczonej przez zbyt ciężką fizyczną pracę w formie zarobkowej) i naturalny, niski, głęboki głos. Naturalny ciąg do literatury też pomógł, więc z wysławianiem się podczas spotkań też nie mam zbytnich problemów. Natomiast co do techniki, to trzeba było trochę poćwiczyc. Tylko sam wiesz że tych ćwiczeń solo nie wykonasz wink

Jack Sparrow napisał/a:

Czy kobieta dobijająca 30stki ma prawo oczekiwać czegoś więcej wchodząc w związek niż mierność na tym polu? No ma. Czy Shini ma prawo oczekiwać, że jakaś babka w takim wieku będzie cierpliwie go wszystkiego uczyć? Nie. Może o tym pomarzyć (bo to jest właśnie fantazja), ale nie ma prawa tego oczekiwać na takim etapie życia. Ludzie w jego wieku nierzadko mają dzieci, a jemu marzy się nastoletnie zakochanie i niewinność szczeniackich błędów bez ponoszenia ich konsekwencji. I ma oczekiwanie, że kobieta dostosuje się do niego i jego wszystkich pojebań, braków i wad. NIE DAJĄC NIC W ZAMIAN. Bo przecież nie musi się rozwijać, nie musi się zmieniać, prawda?

Tylko jak pisałem wyżej: bez zaliczenia tego szczeniackiego zakochania zostanie mu rozwojowa luka, która może w przyszłości domagac się wypełnienia... IYKWIM wink



Jack Sparrow napisał/a:

Rynek matrymonialny JEST rynkiem o WYSOKIEJ konkurencji.

Jack Jack... i tak i nie.  To akurat ten rynek gdzie wiele zależy od natury. Gdzieniegdzie możesz nadrobic czym innym, ale nie wszędzie. Ty pewnie zademonstrowałeś klatę, użyłeś swojej gadki i kilka babek się zainteresowało. Ja nie robiłem wielkich przygotowań, wziąłem samojebkę z lata (fakt że w koszuli), napisałem jakiej kobiety szukam, wzrost musiałem podac... i wiadomości od babek w sumie same zaczeły spływac wink
Są różne drogi do celu wink

234

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Do cholery ale co mi da natychmiastowe podjecie decyzji jak trzeba ją jeszcze fizycznie wykonać, wdrożyć?

Jak nie wykonasz pierwszego kroku, to nigdy nie wejdziesz na drabinę. Ty byś chciał maraton biegać, a ciągle racjonalizujesz sobie i tłumaczysz, że to nie twoja wina, że nawet do przystanku nie dobiegasz.

Jak pisałem, mam dwóch kolegów i jedną koleżankę i mi to wystarcza. Wolę mieć troje ale prawdziwych, szczerych niż setkę fałszywych.

I jak to się ma do posiadania przez ciebie umiejętności utrzymania relacji z osobą, która miałby być skrajnie odmienna od ciebie? Bo z dużą pewnością wypowiadasz się na ten temat, ze jak babka wykona pierwszy ruch, to ty już bez problemu pociągniesz resztę.

Oczywiście, że pozostanę introwertykiem i wcale nie chcę tego zmieniać. Tłumów się nie boję, niedawno byłe w ok.milionowym tłumie i jakoś przeżyłem. Bredzisz, gdyby teraz ktoś mi zaproponował wyjście gdzieś to bym poszedł i jedyną przeszkodą byłaby praca albo choroba.

A kto miałby ci to wyjście zaproponować skoro jesteś siedzącym w domu introwertykiem z trójką znajomych? Ty nie wychodzi nigdzie, bo nie chcesz. A nie dlatego, że do wyjść nie masz okazji. Siedzisz OD ROKU na BABSKIM FORUM - i NIKOGO nie poznałeś. Z nikim się nie umówiłeś, nie nawiązałeś żadnej przyjaźni. A przecież w tym celu tutaj przyszedłeś - rozwiązać właśnie ten swój problem: samotności i braku romantycznej relacji. Tłumacz sobie ten stan rzeczy jak chcesz - ale to jest obraz TWOJEJ nieporadności i braku umiejętności społecznych. A zamiast to zmienić, to co robisz? Ciągle biadolisz na swój stan okazjonalnie wyskakując z postami pokroju prośby polecenia pompki do kutasa.

O czym ty w ogóle mówisz, jakie porzucanie swojego świata?  Przecież pisałem o rodzinie i znajomych dziewczyny. Po co mieliby mnie szukać skoro poznali byśmy się przez nią. Wtedy już nie siedziałbym przed kompem.

Pozostaje mi to skwitować tak: ROFTL. Chciałbyś z jednej strony kobietę bez doświadczenia lub z minimalnym doświadczeniem, żeby ona wykonała pierwszy ruch jak ty będziesz siedzieć przed kompem w domu. I to ona ma (z brakiem doświadczenia lub minimalnym) ma wyciągnąć ciebie z twojej życiowej mizerii. A gdzie ma cię dokładnie wyrwać sprzed twojego kompa, skoro wciąż i wciąż podkreślasz, że nie masz pieniędzy?

Nie mam fizycznej możliwości, a dokładniej pieniędzy i dobrze o tym wiesz.

Nie masz pieniędzy na często darmowe kursy? Nie masz czasu na wniosek o dofinansowanie szkolenia? Ale na masowanie kutanga za pieniądze to już masz? To są WYMÓWKI. I wiem co mówię, bo zaczynałem z tego samego poziomu - pracy za minimalne stawki (a wynajmowałem, w przeciwieństwie do ciebie, więc miałem zdecydowanie wyższe koszty). A jednak jakimś cudem zrobiłem drugie studia, porobiłem różne kierunkowe kursy i szkolenia i obecnie zarabiam o wiele lepiej.

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

A ty jesteś pewien, że normalna dziewczyna i normalny seks to jest to, czego szukasz? Może tylko ci się tak wydaje? Jesteś ogromnie podatny na manipulacje, bez własnego zdania. Widzisz wokół zwyczajne związki ze zwyczajnymi dziewczynami i wydaje ci się, że też byś tak chciał, bo nie chcesz być 'inny' czyli w domyśle 'dziwny'. Tymczasem może to anime tak przeżarło ci już mózg, że seks z normalną kobietą by ci nie sprawiał żadnej przyjemności, bo ona nie byłaby postacią z japońskiej bajki, z wielkimi oczami, wielkimi cyckami, kocimi uszkami i ogonkiem? Nawet powyżej nie odpisałeś czegoś w stylu: 'nie mam fantazji uprawiania seksu z dziewczyną przebraną za postać z anime' tylko napisałeś, że nie stać cię tyle wydać, żeby to otrzymać yikes

No właśnie "przebraną" za postać z anime, a nie tą postać samą w sobie. PRAWDZIWĄ kobietę przebraną za postać, widzisz różnicę? Przebieranki to jeden z moich największych fetyszy od zawsze.

Ale zdajesz sobie sprawę, że trafić na kobietę, którą kręci przebieranie się za postaci z japońskich bajek to jak wygrać w lotto? Mówię o takiej do związku, nie takiej co zrobi to za kasę.
Oczywiście nie miałam na myśli, że ty chciałbyś uprawiać seks z postacią z bajki (wtf?) tylko chciałam dać ci do zrozumienia, że prawdziwa kobieta, nieprzebrana, bez kocich uszu i ogonka może cię w ogóle nie podniecać jeśli zryłeś sobie mózg oglądaniem japońskich kreskówkowych pornosów.

236

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

No nie wiem... może to że wali w nim po oczach Twój młodzieńczy kompleks względem wysokich brunetów (nie będę ściemniac: sam do nich należę big_smile )? Że w niejednej sytuacji musiałeś odczuc brak tych kilkunastu centymetrów (co zwłaszcza widac po drwinach z tamtych i wściekłym akcentowaniu wyższości innych cech) wink

LOL. Szczególnie ubawiło mnie "wściekłe akcentowanie" big_smile

Za każdą cechę tak samo jak byłem odrzucany, tak i byłem pociągający dla kogoś innego. Bo wzrost, bo broda, bo wysportowane ciało, bo włosy na klacie - wstaw cokolwiek. A doświadczenia mam różne - i naprawdę fantastyczne, jak i naprawdę chujowe, gdzie np za zasugerowanie anala zostałem zwyzywany od ciot. Nie mam na tym polu żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie. Za dużo ludzi poznałem, aby przywiązywać do takich pierdół uwagę jak akceptacja lub odrzucenie przez innych.


Shini zachowuje się jak ktoś, kto nie miał okazji ruszyc z miejsca. I to jak z samochodem i zapłonem: silnik zapali ALBO w miejscu (jeśli jest sprawny akumulator) albo w ruchu (przy słabiutkim akumulatorze). Widzisz? Dwie drogi... Tak więc drugorzędną sprawą jest czy sam ruszy czy ktoś go ruszy; najważniejsze by ruszył, potem będzie łatwiej.

Tak. I dlatego ktoś mający do wyboru samochód sprawny bądź nie, to wybierze rozjebany z nadzieją, że odpali na pych. A teraz przypomnij nam wszystkim po co są przeglądy robione? Czy aby nie po to, aby takie niebezpieczne truchła wyeliminować?

Słuchaj, ja też nie zacząłem wcześnie

I to tłumaczy twoje utożsamianie się z Shini. Bo obaj czujecie się przez to gorsi i oboje próbujecie sobie udowodnić, że nie trzeba robić nic ze sobą. Każdy na swój sposób, ale ostatecznie robicie to samo.

Natomiast co do techniki, to trzeba było trochę poćwiczyc. Tylko sam wiesz że tych ćwiczeń solo nie wykonasz

I to nijak nie jest problem kobiety, która wchodzi w związek. Mając tych ~27 lat kobieta ma prawo oczekiwać, że facet będzie wiedział co robi i najwyżej potrzeba delikatna korekcja, bo ona woli z góry na dół, a nie na boki. Ale facet ma wiedzieć gdzie smyrać i ma umieć czytać reakcje ciała.


Tylko jak pisałem wyżej: bez zaliczenia tego szczeniackiego zakochania zostanie mu rozwojowa luka, która może w przyszłości domagac się wypełnienia... IYKWIM wink

Fantazjować może o wszystkim, ale na tym etapie życia należy skonfrontować fantazję z realiami.

Ty pewnie zademonstrowałeś klatę, użyłeś swojej gadki i kilka babek się zainteresowało. Ja nie robiłem wielkich przygotowań, wziąłem samojebkę z lata (fakt że w koszuli), napisałem jakiej kobiety szukam, wzrost musiałem podac... i wiadomości od babek w sumie same zaczeły spływac wink
Są różne drogi do celu wink

i wtedy wszedł N_O - cały na biało. A białogłowy tłumnie rzucały mu wianki pod nogi. Powtórzę: LOL.

237

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:

Ale zdajesz sobie sprawę, że trafić na kobietę, którą kręci przebieranie się za postaci z japońskich bajek to jak wygrać w lotto? Mówię o takiej do związku, nie takiej co zrobi to za kasę. Oczywiście nie miałam na myśli, że ty chciałbyś uprawiać seks z postacią z bajki (wtf?) tylko chciałam dać ci do zrozumienia, że prawdziwa kobieta, nieprzebrana, bez kocich uszu i ogonka może cię w ogóle nie podniecać jeśli zryłeś sobie mózg oglądaniem japońskich kreskówkowych pornosów.

Przebranie za jakąś konkretną postać z anime to tylko przykład, miałem na myśli ogólnie przebieranki. Bardziej coś w stylu stroju pielęgniarki czy pokojówki, a takie są dość łatwo dostępne i niezbyt drogie.

238 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-12 17:02:35)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

lol W odpowiedziach na kilka punktów widac że trafiłem w czuły punkt (szczególny "dystans" widac w tej pierwszej; Jack, ile razy laska wybrała jednak wysokiego bruneta? wink


Jack Sparrow napisał/a:

LOL. Szczególnie ubawiło mnie "wściekłe akcentowanie" big_smile

Za każdą cechę tak samo jak byłem odrzucany, tak i byłem pociągający dla kogoś innego. Bo wzrost, bo broda, bo wysportowane ciało, bo włosy na klacie - wstaw cokolwiek. A doświadczenia mam różne - i naprawdę fantastyczne, jak i naprawdę chujowe, gdzie np za zasugerowanie anala zostałem zwyzywany od ciot. Nie mam na tym polu żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie. Za dużo ludzi poznałem, aby przywiązywać do takich pierdół uwagę jak akceptacja lub odrzucenie przez innych.

lol I te tłumaczenia. No widac dystans przez duże D lol
Kogo Ty się starasz przekonac?  wink



Jack Sparrow napisał/a:

Tak. I dlatego ktoś mający do wyboru samochód sprawny bądź nie, to wybierze rozjebany z nadzieją, że odpali na pych. A teraz przypomnij nam wszystkim po co są przeglądy robione? Czy aby nie po to, aby takie niebezpieczne truchła wyeliminować?

Oooo, byś się zdziwił w jakich był zdechły (ostatnio miałem kłopot w 2-letnim Mondeo, poprzednio kilka lat temu w aktualnym modelu Meganki - 3letnia, OIDP). Ale chyba wiesz jaki tryb sprzyja doładowaniu, a jaki rozładowaniu akumulatora? wink
I nie udawaj że nie wiesz o co mi chodziło wink



Jack Sparrow napisał/a:

I to tłumaczy twoje utożsamianie się z Shini. Bo obaj czujecie się przez to gorsi i oboje próbujecie sobie udowodnić, że nie trzeba robić nic ze sobą. Każdy na swój sposób, ale ostatecznie robicie to samo.

lol Uuuu, mamy próbę pocisku. Tylko wiesz co? Na Shiniego pewnie by zadziałała, na mnie nie ma szans (chocby przez fakt że:
1. W wieku Shiniego to już daaawno byłem po pierwszym razie;
2. Z chęcią lasek to i wcześniej nie było problemu, problem polegał jedynie na tym że wszystkie czekały aż to JA postawię kropkę nad i;
3. Finalnie (natenczas) poderwana laska i jej SMV mówią same za siebie;
4. Nawet gdy 2 lata temu po raz pierwszy w życiu wszedłem na portal randkowy, to się okazało że moja "wartośc rynkowa" bynajmniej (wbrew temu co tu niektóre sugerowały) nie spadła do zera.

Tak więc Jack... tu pocisk nie trafi, bo w tej kategorii swoją wartośc znam wink



Jack Sparrow napisał/a:

I to nijak nie jest problem kobiety, która wchodzi w związek. Mając tych ~27 lat kobieta ma prawo oczekiwać, że facet będzie wiedział co robi i najwyżej potrzeba delikatna korekcja, bo ona woli z góry na dół, a nie na boki. Ale facet ma wiedzieć gdzie smyrać i ma umieć czytać reakcje ciała.

No nie jest, będzie musiał pocwiczyc na starszej, w myśl znanej zasady... wink



Jack Sparrow napisał/a:

Fantazjować może o wszystkim, ale na tym etapie życia należy skonfrontować fantazję z realiami.

Realia będą jakie będą; byc może po ilu latach skończy się kolejnym etapem w postaci (znanego chocby z wątku sprzed kilku miechów) ratowania gówniary z patologicznego środowiska przez znacznie starszego faceta wink



Jack Sparrow napisał/a:

i wtedy wszedł N_O - cały na biało. A białogłowy tłumnie rzucały mu wianki pod nogi. Powtórzę: LOL.

Jack, widzę że boli, ale... mam kłamac że było inaczej? Mam żałowac że mam tyle wzrostu ile mam, że jestem brunetem i że wyglądam naturalnie jak wyglądam?  Ileś wiadomości do mnie spłynęło zanim ja pierwszą wysłałem do którejkolwiek. I nie powiem: przyjemnie było widziec że wpływają.

239

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

Ale zdajesz sobie sprawę, że trafić na kobietę, którą kręci przebieranie się za postaci z japońskich bajek to jak wygrać w lotto? Mówię o takiej do związku, nie takiej co zrobi to za kasę. Oczywiście nie miałam na myśli, że ty chciałbyś uprawiać seks z postacią z bajki (wtf?) tylko chciałam dać ci do zrozumienia, że prawdziwa kobieta, nieprzebrana, bez kocich uszu i ogonka może cię w ogóle nie podniecać jeśli zryłeś sobie mózg oglądaniem japońskich kreskówkowych pornosów.

Przebranie za jakąś konkretną postać z anime to tylko przykład, miałem na myśli ogólnie przebieranki. Bardziej coś w stylu stroju pielęgniarki czy pokojówki, a takie są dość łatwo dostępne i niezbyt drogie.

Shini, ale wiesz o tym, że o takich upodobaniach raczej nie rozmawia sie na etapie randkowania/poznawania?
Bo wyjdziesz, w oczach kobiety, albo na zboczeńca, albo wręcz na creepa.
Mimo, ze ta sama laska, po zapoznaniu, i jakimś tam stazu związkowym, ne miała by nic przeciwko temu.
To tak jak bys świeżo poznanej dziewczynie opowiadał o deep analu i głebokim gardłu, rzeczach jak najbardziej akceptowalnych i wręcz przydatnych, w wieloletnich małżeństwach, ale nie w nowych związkach

Co do anime:
Zejdźcie trochę z tego tematu, bo zachowujecie sie jak ci wszyscy boomerzy, albo Bambiki, którzy obarczają gry wideo, za całe zło na świecie.
Sam nie jestem fanem, nie "jara" mnie to kompletnie.
Ale klasyki gatunku ogladałem.
I nie ma, powtarzam, nie ma lepszej historii w jakimkolwiek dziele, niz w anime "Death Note"
I lepszej komedii niz w "junjou romantica"  ( jest to komedia romantyczna, o gejowskiej miłości, moja zona wręcz ja ubóstwia)

240

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
contrasenyaoblidada napisał/a:
Shinigami napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

A ty jesteś pewien, że normalna dziewczyna i normalny seks to jest to, czego szukasz? Może tylko ci się tak wydaje? Jesteś ogromnie podatny na manipulacje, bez własnego zdania. Widzisz wokół zwyczajne związki ze zwyczajnymi dziewczynami i wydaje ci się, że też byś tak chciał, bo nie chcesz być 'inny' czyli w domyśle 'dziwny'. Tymczasem może to anime tak przeżarło ci już mózg, że seks z normalną kobietą by ci nie sprawiał żadnej przyjemności, bo ona nie byłaby postacią z japońskiej bajki, z wielkimi oczami, wielkimi cyckami, kocimi uszkami i ogonkiem? Nawet powyżej nie odpisałeś czegoś w stylu: 'nie mam fantazji uprawiania seksu z dziewczyną przebraną za postać z anime' tylko napisałeś, że nie stać cię tyle wydać, żeby to otrzymać yikes

No właśnie "przebraną" za postać z anime, a nie tą postać samą w sobie. PRAWDZIWĄ kobietę przebraną za postać, widzisz różnicę? Przebieranki to jeden z moich największych fetyszy od zawsze.

Ale zdajesz sobie sprawę, że trafić na kobietę, którą kręci przebieranie się za postaci z japońskich bajek to jak wygrać w lotto? Mówię o takiej do związku, nie takiej co zrobi to za kasę.
Oczywiście nie miałam na myśli, że ty chciałbyś uprawiać seks z postacią z bajki (wtf?) tylko chciałam dać ci do zrozumienia, że prawdziwa kobieta, nieprzebrana, bez kocich uszu i ogonka może cię w ogóle nie podniecać jeśli zryłeś sobie mózg oglądaniem japońskich kreskówkowych pornosów.


Co???

Pełno fajnych dziewczyn jest na Pyrkonie co roku.
I są baaaardzo otwarte na nowe znajomości smile

PS. Furasy też są.

241

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

Co do anime:
Zejdźcie trochę z tego tematu, bo zachowujecie sie jak ci wszyscy boomerzy, albo Bambiki, którzy obarczają gry wideo, za całe zło na świecie.
Sam nie jestem fanem, nie "jara" mnie to kompletnie.
Ale klasyki gatunku ogladałem.
I nie ma, powtarzam, nie ma lepszej historii w jakimkolwiek dziele, niz w anime "Death Note"
I lepszej komedii niz w "junjou romantica"  ( jest to komedia romantyczna, o gejowskiej miłości, moja zona wręcz ja ubóstwia)

Spoko, ale to nie w tym rzecz. Chodzi o to w jaki sposób to wpływa na jego postrzeganie rzeczywistości. A ten wpływ widać jak na dłoni i trudno temu zaprzeczyć. Nie ma własnego doświadczenia, znajomych prawie brak, więc swoją wizję świata, związku romantycznego buduje właśnie przez pryzmat anime. Nikt tu nie neguje wartości anime samego w sobie.

Farmer napisał/a:

Co???

Pełno fajnych dziewczyn jest na Pyrkonie co roku.
I są baaaardzo otwarte na nowe znajomości smile

PS. Furasy też są.


Też prawda. W sensie na eventach tematycznych ogólnie różnych ludzi można spotkać i fakt - niektórzy są mega otwarci.

242

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Co do anime:
Zejdźcie trochę z tego tematu, bo zachowujecie sie jak ci wszyscy boomerzy, albo Bambiki, którzy obarczają gry wideo, za całe zło na świecie.
Sam nie jestem fanem, nie "jara" mnie to kompletnie.
Ale klasyki gatunku ogladałem.
I nie ma, powtarzam, nie ma lepszej historii w jakimkolwiek dziele, niz w anime "Death Note"
I lepszej komedii niz w "junjou romantica"  ( jest to komedia romantyczna, o gejowskiej miłości, moja zona wręcz ja ubóstwia)

Spoko, ale to nie w tym rzecz. Chodzi o to w jaki sposób to wpływa na jego postrzeganie rzeczywistości. A ten wpływ widać jak na dłoni i trudno temu zaprzeczyć. Nie ma własnego doświadczenia, znajomych prawie brak, więc swoją wizję świata, związku romantycznego buduje właśnie przez pryzmat anime. Nikt tu nie neguje wartości anime samego w sobie.

Farmer napisał/a:

Co???

Pełno fajnych dziewczyn jest na Pyrkonie co roku.
I są baaaardzo otwarte na nowe znajomości smile

PS. Furasy też są.


Też prawda. W sensie na eventach tematycznych ogólnie różnych ludzi można spotkać i fakt - niektórzy są mega otwarci.

I właśnie wsrod totalnych freaków, wbrew logice wrecz, mogą się nawiązać takie relacje. Poważne to to.nie będzie, ale to może być właśnie sposób na taką gówniarską relację.

243

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

lol W odpowiedziach na kilka punktów widac że trafiłem w czuły punkt (szczególny "dystans" widac w tej pierwszej; Jack, ile razy laska wybrała jednak wysokiego bruneta? wink

Dopowiadasz sobie o tym czułym punkcie. Ile razy jakaś tam laska wybrała kogoś innego? A skąd mam to wiedzieć? Co ja chodzę i dupę truje, a czemu nie ja? Nigdy mnie to nie obchodziło. Nie - to nie. Nic na siłę. Powód czasem padał, a czasem było ogólnikowe 'to nie to'. I spoko - każdy ma swój typ, jakieś swoje fantazje i potrzeby. Tak samo nie pamiętam ile razy ja odrzucałem zaloty jakichś lasek, które w taki lub inny sposób mi nie pasowały.  Nikt normalny takich statystyk nie prowadzi.


lol I te tłumaczenia. No widac dystans przez duże D lol
Kogo Ty się starasz przekonac?  wink

Ale przekonać do czego?

I nie udawaj że nie wiesz o co mi chodziło wink

Nie mam bladego pojęcia, bo twoja metafora była kompletnie z dupy. "Bo na pych też można odpalić". Po pierwsze to nie jest prawda, bo jak komputer sterujący wtryskiem padł, to żebyś się zesrał to na pych nie odpalisz. Po drugie NIKT nie wybiera świadomie rozjebanego grata. Po trzecie, po to są obowiązkowe przeglądy, żeby takie truchła nie stanowiły zagrożenia dla ludzi. Więc nie wiem co ta metafora miała przedstawiać.

lol Uuuu, mamy próbę pocisku. Tylko wiesz co? Na Shiniego pewnie by zadziałała, na mnie nie ma szans

Obserwacja pociskiem? A jaki to pocisk? I tak na ciebie to nie zadziałało, że zaczynasz litanię argumentów o twojej wysokiej wartości SMV? LOL no bądźmy poważni.

będzie musiał pocwiczyc na starszej, w myśl znanej zasady...

Jak nie zmieni mentalności i nie przepracuje swoich strachów i problemów, to jedyne co będzie trenował, to rękoczyny i płatne usługi.


Realia będą jakie będą; byc może po ilu latach skończy się kolejnym etapem w postaci (znanego chocby z wątku sprzed kilku miechów) ratowania gówniary z patologicznego środowiska przez znacznie starszego faceta

Shini nie jest w stanie pomóc nawet sam sobie. Jest tu od roku i nikogo nie poznał. Nie nawiązał żadnej relacji.

Jack, widzę że boli, ale... mam kłamac że było inaczej? Mam żałowac że mam tyle wzrostu ile mam, że jestem brunetem i że wyglądam naturalnie jak wyglądam?  Ileś wiadomości do mnie spłynęło zanim ja pierwszą wysłałem do którejkolwiek. I nie powiem: przyjemnie było widziec że wpływają

Siur.

244

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Nowe_otwarcie napisał/a:

lol W odpowiedziach na kilka punktów widac że trafiłem w czuły punkt (szczególny "dystans" widac w tej pierwszej; Jack, ile razy laska wybrała jednak wysokiego bruneta? wink


Jack Sparrow napisał/a:

LOL. Szczególnie ubawiło mnie "wściekłe akcentowanie" big_smile

Za każdą cechę tak samo jak byłem odrzucany, tak i byłem pociągający dla kogoś innego. Bo wzrost, bo broda, bo wysportowane ciało, bo włosy na klacie - wstaw cokolwiek. A doświadczenia mam różne - i naprawdę fantastyczne, jak i naprawdę chujowe, gdzie np za zasugerowanie anala zostałem zwyzywany od ciot. Nie mam na tym polu żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie. Za dużo ludzi poznałem, aby przywiązywać do takich pierdół uwagę jak akceptacja lub odrzucenie przez innych.

lol I te tłumaczenia. No widac dystans przez duże D lol
Kogo Ty się starasz przekonac?  wink



Jack Sparrow napisał/a:

Tak. I dlatego ktoś mający do wyboru samochód sprawny bądź nie, to wybierze rozjebany z nadzieją, że odpali na pych. A teraz przypomnij nam wszystkim po co są przeglądy robione? Czy aby nie po to, aby takie niebezpieczne truchła wyeliminować?

Oooo, byś się zdziwił w jakich był zdechły (ostatnio miałem kłopot w 2-letnim Mondeo, poprzednio kilka lat temu w aktualnym modelu Meganki - 3letnia, OIDP). Ale chyba wiesz jaki tryb sprzyja doładowaniu, a jaki rozładowaniu akumulatora? wink
I nie udawaj że nie wiesz o co mi chodziło wink



Jack Sparrow napisał/a:

I to tłumaczy twoje utożsamianie się z Shini. Bo obaj czujecie się przez to gorsi i oboje próbujecie sobie udowodnić, że nie trzeba robić nic ze sobą. Każdy na swój sposób, ale ostatecznie robicie to samo.

lol Uuuu, mamy próbę pocisku. Tylko wiesz co? Na Shiniego pewnie by zadziałała, na mnie nie ma szans (chocby przez fakt że:
1. W wieku Shiniego to już daaawno byłem po pierwszym razie;
2. Z chęcią lasek to i wcześniej nie było problemu, problem polegał jedynie na tym że wszystkie czekały aż to JA postawię kropkę nad i;
3. Finalnie (natenczas) poderwana laska i jej SMV mówią same za siebie;
4. Nawet gdy 2 lata temu po raz pierwszy w życiu wszedłem na portal randkowy, to się okazało że moja "wartośc rynkowa" bynajmniej (wbrew temu co tu niektóre sugerowały) nie spadła do zera.

Tak więc Jack... tu pocisk nie trafi, bo w tej kategorii swoją wartośc znam wink



Jack Sparrow napisał/a:

I to nijak nie jest problem kobiety, która wchodzi w związek. Mając tych ~27 lat kobieta ma prawo oczekiwać, że facet będzie wiedział co robi i najwyżej potrzeba delikatna korekcja, bo ona woli z góry na dół, a nie na boki. Ale facet ma wiedzieć gdzie smyrać i ma umieć czytać reakcje ciała.

No nie jest, będzie musiał pocwiczyc na starszej, w myśl znanej zasady... wink



Jack Sparrow napisał/a:

Fantazjować może o wszystkim, ale na tym etapie życia należy skonfrontować fantazję z realiami.

Realia będą jakie będą; byc może po ilu latach skończy się kolejnym etapem w postaci (znanego chocby z wątku sprzed kilku miechów) ratowania gówniary z patologicznego środowiska przez znacznie starszego faceta wink



Jack Sparrow napisał/a:

i wtedy wszedł N_O - cały na biało. A białogłowy tłumnie rzucały mu wianki pod nogi. Powtórzę: LOL.

Jack, widzę że boli, ale... mam kłamac że było inaczej? Mam żałowac że mam tyle wzrostu ile mam, że jestem brunetem i że wyglądam naturalnie jak wyglądam?  Ileś wiadomości do mnie spłynęło zanim ja pierwszą wysłałem do którejkolwiek. I nie powiem: przyjemnie było widziec że wpływają.

245 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-10-12 18:48:51)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shimi ...

Patrząc na twoje wymagania to chyba takiej kobiety Ci trzeba ...
Dostępne już od 600 USD do 2000USD smile

PunBB bbcode test

Tyle że takie dostępne są w pewnych sklepach. Dużo azjatów je kupuje smile

Możesz nawet w szafie trzymać i nie będzie narzekała big_smile

246

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

Shini, ale wiesz o tym, że o takich upodobaniach raczej nie rozmawia sie na etapie randkowania/poznawania?
Bo wyjdziesz, w oczach kobiety, albo na zboczeńca, albo wręcz na creepa.
Mimo, ze ta sama laska, po zapoznaniu, i jakimś tam stazu związkowym, ne miała by nic przeciwko temu.
To tak jak bys świeżo poznanej dziewczynie opowiadał o deep analu i głebokim gardłu, rzeczach jak najbardziej akceptowalnych i wręcz przydatnych, w wieloletnich małżeństwach, ale nie w nowych związkach

Co do anime:
Zejdźcie trochę z tego tematu, bo zachowujecie sie jak ci wszyscy boomerzy, albo Bambiki, którzy obarczają gry wideo, za całe zło na świecie.
Sam nie jestem fanem, nie "jara" mnie to kompletnie.
Ale klasyki gatunku ogladałem.
I nie ma, powtarzam, nie ma lepszej historii w jakimkolwiek dziele, niz w anime "Death Note"
I lepszej komedii niz w "junjou romantica"  ( jest to komedia romantyczna, o gejowskiej miłości, moja zona wręcz ja ubóstwia)

Wiem, nawet bym nie próbował o tym rozmawiać na początku znajomości. Death Note faktycznie miał jedną z najlepszych historii jakie widziałem choć nie najlepszą. Jest całkiem sporo na prawdę porządnych tytułów.

Farmer napisał/a:

Co???

Pełno fajnych dziewczyn jest na Pyrkonie co roku.
I są baaaardzo otwarte na nowe znajomości smile

PS. Furasy też są.

Dwa pytania:
1. Czy wśród tych fajnych dziewczyn są jakieś wolne?
2. "Baaaardzo otwarte" to znaczy, że same zagadują czy stają się otwarte dopiero jak facet zagada?

Nowe_otwarcie napisał/a:

I właśnie wsrod totalnych freaków, wbrew logice wrecz, mogą się nawiązać takie relacje. Poważne to to.nie będzie, ale to może być właśnie sposób na taką gówniarską relację.

Szkoda, że Pyrkon jest tylko raz w roku ale jeśli choć połowa tego co piszecie na jego temat jest prawdą to warto pojechać w następnym roku. Oby tylko nie było tak samo jak na typowych konwentach anime.

Jack Sparrow napisał/a:

Po drugie NIKT nie wybiera świadomie rozjebanego grata. Po trzecie, po to są obowiązkowe przeglądy, żeby takie truchła nie stanowiły zagrożenia dla ludzi. Więc nie wiem co ta metafora miała przedstawiać.

Widzisz i tu jest twój problem, dla ciebie jeśli samochód nie odpala i trzeba go popchnąć to od razu musi być totalny grat. Nawet nowiutki Mercedes czy Bentley jak będzie mieć rozwalony akumulator albo świecę to nie odpali, czy to od razu czyni go gratem? Wystarczy wymienić akumulat lub tą świecę i zapali.

Kaszpir, ten typ wyglądu jak najbardziej tak ale żeby jeszcze była prawdziwa i żywa.

247

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Oby tylko nie było tak samo jak na typowych konwentach anime.

A jak jest na typowych konwentach anime?
Skoro nie  Death Note, to jaka, według ciebie, była ta najlepsza.

248 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-12 19:34:45)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Bardzo otwarte i "pchają się na chuja", tylko właśnie na starcie wyczuwają kto jest zjebany, a z kim pójdę w tango big_smile
.
.
.
To się da wyczuć z marszu zwłaszcza jak ktoś cały czas  "żyje wsród ludzi"

249 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-10-12 19:47:00)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Jack Sparrow napisał/a:

Niepewna i stresująca to jest twoja obecna sytuacja. Jakakolwiek normalna, wolnorynkowa praca będzie w twojej sytuacji lepsza niż wiszenie u rodziny.

Masaż kutasa odpoczynkiem dla mięśni. Pewnie. Tak sobie tłumacz.

I nic nie świta, że swoim nastawieniem jesteś sam jak palec? Kompletnie? To gdzie te tabuny chętnych do związku, do rozkładania nóg przed tobą? Nie ma? No popatrz.....

Ty nie jesteś "każdy samotny". Ty jesteś 30stoletnim prawiczkiem mieszkającym u rodziców i pracującym po rodzinie. Znam sporo samotnych, tz singli, bo samotni nie są, mimo, ze nie są w związkach to nigdy nie określiliby siebie mianem 'samotnych'.

Bo nie potrzebujemy. Bo ten normalny, jak będzie chciał (słowo - klucz - CHCIAŁ) to znajdzie bez problemu.

Normanie - jak jesteś w związku, to przestajesz być odpowiedzialny jedynie za siebie samego. Równouprawnienie nie ma nic do tego.

Ocknij się chłopaku. Masz prawie 30stkę, a żyjesz nastoletnimi fantazjami rodem z anime.

Tak. Ale większość z nas miała lat naście.

Wiesz, że tym wpisem przyznałeś, że masz w dupie, że byłbyś toksykiem dla drugiej osoby? Aby tylko z kimś być. Nie ważne jakim kosztem - zwłaszcza, jak to nie ty płacisz. Nie miszczu. To nie tędy droga. Jako niespełna 30stolatek nie masz prawa oczekiwać, że na takim etapie życia doświadczysz tego samego, co większość ludzi na globie doświadcza na progu wchodzenia w dojrzewanie. Musisz zrozumieć, że czasu nie cofniesz. Możesz ewentualnie nadrobić, ale żeby to zrobić, to najpierw musisz zmienić swoje myślenie. Musisz zmienić swoją mentalność. A tego zrobić nie chcesz. Kręcisz się w koło ciągle analizując i ciągle rozbijasz gówno na atomy.

No popatrz, a znam ludzi, co zarabiają niewiele ponad minimalną krajową i taką poduszkę sobie zbudowali. Shini - mieszkasz u rodziców, pracujesz u rodziny i jesteś bezdzietnym singlem. Ty nie masz żadnych kosztów. Jak nie zbudowałeś sobie zaplecza kapitałowego to naprawdę pora się obudzić.

Spokojnie 80-90% moich ćwiczących znajomych robi to dla zdrowia (którego wygląd jest w tym kontekście elementem), a nie dlatego, że jakoś specjalnie lubią zapierdalać.

Ach te dziewicze teoretyzowania. Wiesz, że robota w biurze może dojebać jeszcze bardziej niż ta robota fizyczna? Podział obowiązków to jest kwestia komunikacji. Nie masz prawa oczekiwać, że ktoś inny po swojej pracy wróci i będzie zapierdalać wokół ciebie. Po prostu kurwa nie. Wybór ścieżki zawodowej nie ma tu żadnego znaczenia. Jak ci nie pasuje taka praca, to ją zmień, a nie robisz z siebie męczennika, bo to jest po prostu żałosne.

A teraz ten większy post, wcześniej mi go wcięło.

Moja sytuacja jest jeszcze gorsza. Faktycznie większość innych opcji pracy byłaby lepsza niż moja obecna ale na pewno nie każda. Na obecne zarobki mogę sobie pozwolić tylko dzięki temu, że nie mam zbyt dużych wydatków i warsztat jest koło domu. Gdybym miał jakąkolwiek inną pracę wydatki z automatu stałyby się znacznie większe więc musiałbym zarabiać przynajmniej trochę więcej niż teraz żeby to w ogóle było możliwe do zrealizowania. 

Coś ty się tak dopierdolił do tego masażu? Już pisałem, że "masaż kutasa" jest jedynie dodatkiem, a poza nim jest normalny masaż rozluźniający całego ciała.

Trzeciego fragmentu nie rozumiem, jaki to ma w ogóle związek?

Ja też znam niejednego samotnego i każdemu po jakimś czasie zaczyna doskwierać samotność. Nie mówię o sobie bo ja nie jestem według twojej definicji normalny ale znam takich, którzy są i latami nie mogą nikogo znaleźć mimo iż aktywnie szukają albo trafiają na takie toksyczki, przy których ja jestem święty. "Kto CHCIAŁ to znalazł" to jest kompletna bzdura i nie przekonasz mnie, że jest inaczej.

Skoro będąc w związku nie jestem odpowiedzialny tylko za siebie ale też za tą drugą osobę to czy ona jest także odpowiedzialna za mnie?

No właśnie większość z was miała naście lat kiedy zdobywaliście pierwsze doświadczenia. Ja ich wtedy nie zdobyłem więc muszę to nadrobić teraz, a raczej bez nadrobienia się nie da.

Nie mam ich w dupie. Patrząc po wielu moich znajomych to w sporej części ich pierwsze związki też były toksyczne i dlatego się rozpadły. Jednak dzięki temu oni zdobyli doświadczenie, które pomogło im uniknąć podobnych sytuacji w kolejnym związku.

Ja mam poduszkę finansową, małą ale mam. Większość ludzi żyjących "na swoim", których znam nie ma takiej poduszki i gdyby cokolwiek się stało to bez pomocy rodziny byliby w totalnej dupie, mowa tu o osobach w miej więcej moim wieku. Nie wiem skąd ty bierzesz te informacje, że ktoś zarabiający minimalną zdołał zbudować tą poduszkę ale ja o takich nie słyszałem.

Ja trenuję bo chcę dobrze wyglądać i by być w miarę sprawnym fizycznie, a zdrowie jest tylko efektem ubocznym.

Nikt nie mówił nic o zapierdalaniu w okół mnie, mowa była o zapierdalaniu w domu. Wiem, że praca biurowa potrafi być równie męcząca co fizyczna, miałem tu na myśli bardziej skrajną sytuację kiedy ktoś jest tak wyczerpany po pracy, że dosłownie ledwo może się ruszyć. Osobiście jestem zdania, że w domu powinien być równy podział obowiązków niezależnie od tego kto jaką ma pracę, a jedyne odstępstwa powinny być tylko w skrajnych przypadkach jak ten opisany.

I na koniec jedna rzecz. Dlaczego 30 letnia kobieta ma prawo oczekiwać czego tylko chce, a ja nie mogę oczekiwać niczego?

Szeptuch napisał/a:

A jak jest na typowych konwentach anime?
Skoro nie  Death Note, to jaka, według ciebie, była ta najlepsza.

Nie ma za bardzo otwartych dziewczyn, byłem na kilku i jakoś nigdy żadna nie zagadała pierwsza. Kiedy to ja zagadywałem to się rozmawiało ale nigdy nic poza rozmową z tego nie wyniknęło nawet mimo mojej raczej sporej wiedzy na ten temat. Ja jestem fanem typowych shounenów, fantasy i komedii ale oglądam tytuły z chyba każdej istniejącej kategorii. Tytuły gdzie bohaterowie mają wielkie moce, a akcja toczy się o losy całego świata. Długie i rozbudowane historie takie jak w Naruto, to moje pierwsze anime, które miało na mnie największy wpływ i chyba na zawsze pozostanie na pierwszym miejscu. Poza tym takie mocne top to: Bleach, Kimentu No Yaiba, Shingeki No Kyojin, Shakugan No Shana, Fullmetal Alchemist, KonoSuba, Bakemonogatari i wszystkie kolejne sezony, właśnie Death Note, Hellsing, Shokugeki no Souma, cała seria Fate, Dr. Stone, Made in Abyss, to tak na szybko.

250

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Shinigami a podczas tych rozmów, próbowałeś schodzić z tematów anime?
Skracać dystans?
Przejmować inicjatywne?

251

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Jack Sparrow, Ty to musisz być największym pravolem jak ja skoro takie tezy stawiają Ci najwięksi jebacy jak Shinigami i Nowe_wrotki xD big_smile
Nie wiem jak Ty ale ja już mam solidny zlew
https://a.allegroimg.com/original/1e64a7/9311b011493a8b8ae96942ae6a8a

252

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

Shinigami a podczas tych rozmów, próbowałeś schodzić z tematów anime?
Skracać dystans?
Przejmować inicjatywne?

Ostatnio byłem 3 lata temu i nie było nawet mowy o przejmowaniu inicjatywy. Ja wtedy cały się trząsłem, nie mogłem nawet utrzymać kontaktu wzrokowego, a co dopiero skracać dystans czy zmieniać temat. Teraz pewnie byłoby trochę lepiej w tej kwestii. Kurde ale bym chciał porozmawiać o anime z jakąś dziewczyną.

253

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Shinigami a podczas tych rozmów, próbowałeś schodzić z tematów anime?
Skracać dystans?
Przejmować inicjatywne?

Ostatnio byłem 3 lata temu i nie było nawet mowy o przejmowaniu inicjatywy. Ja wtedy cały się trząsłem, nie mogłem nawet utrzymać kontaktu wzrokowego, a co dopiero skracać dystans czy zmieniać temat. Teraz pewnie byłoby trochę lepiej w tej kwestii. Kurde ale bym chciał porozmawiać o anime z jakąś dziewczyną.

no to na co czekasz, szukasz tego typu wydarzenia w najbliższym czasie, kupujesz bilet i jedziesz z tematem.
Pragnienia trzeba zaspakajać.
W życiu trzeba byc wręcz zachłannym.
Jeżeli masz okazje, to bierzesz.
Jaki masz powód aby nie pojechać, i nie zagadać?

254

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

no to na co czekasz, szukasz tego typu wydarzenia w najbliższym czasie, kupujesz bilet i jedziesz z tematem.
Pragnienia trzeba zaspakajać.
W życiu trzeba byc wręcz zachłannym.
Jeżeli masz okazje, to bierzesz.
Jaki masz powód aby nie pojechać, i nie zagadać?

Zawsze tłumiłem wszelkie pragnienia bo sądziłem, że zasługuję na ich zaspokojenie.
Najgorzej, że większość konwentów czy w ogóle tego typu wydarzeń jest w lato więc już po czasie ale co jakiś czas są też inne. Sprawdziłem i w najbliższym czasie to na koniec miesiąca powinno być jedno takie wydarzenie w Warszawie albo inne ale spory kawałek drogi od Warszawy. Powodów by nie pojechać nie mam, oczywiście o ile nie wydarzy się coś nieprzewidzianego. Z zagadaniem będzie dużo większy problem ale mimo to spróbuję, oby tylko było do kogo zagadać.

255 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-10-13 00:27:21)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie

Dużo napisaliście, do wielu myśli chętnie bym się odniosła, ale ne mam na tyle czasu, dlatego będzie krótko:

Shinigami napisał/a:

Dokładnie jak napisałeś, że kobieta wykona PIERWSZY krok i tylko ten, że zainicjuje rozmowę i wyrazi chęć jej kontynuowania, a dalej już jakoś sobie poradzę.

Gdzieś to już czytałam, znaczy u kogoś i Ty niestety tego kogoś coraz bardziej mi przypominasz. Wiesz o kim mowa, prawda?

I słusznie ktoś zauważył, że na tym etapie tylko Ci się wydaje, że dałbyś sobie radę, jeśli do tej pory w zasadzie z nikim nie udało Ci się nawiązać kontaktu, co pokazuje, że masz ogromne trudności z otwartością, luzem, naturalnością w takich sytuacjach. Wbrew pozorom to też jest ogromny problem.

Z drugiej strony na podstawie tego, co do tej pory przeczytałam, nie znajduję ani jednej przesłanki, która mogłaby wskazywać, że dziewczynę tak bardzo zainteresowałaby Twoja osoba, że sama zaczęłaby zabiegać o bliższą znajomość. Sam znajdujesz coś takiego, cokolwiek, co mogłoby aż tak bardzo zwrócić czyjąś uwagę na Ciebie, że spośród innych to właśnie Ty mógłbyś stać się jej obiektem pożądania (od razu uprzedzam, że nie mam na myśli stricte erotyki)?

Jeśli zaś chodzi o przebieranki i anime, to wygląda na to, że masz na tyle w tym temacie (nie)łatwo, że wyraźnie potrzebujesz to sobie jeszcze trochę utrudnić.

256

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Dwa pytania:
1. Czy wśród tych fajnych dziewczyn są jakieś wolne?
2. "Baaaardzo otwarte" to znaczy, że same zagadują czy stają się otwarte dopiero jak facet zagada?

1. Tak.
2. Tak. Tu bardziej mi chodziło, że otwarte na znajomości nocne smile Jak jadą na konwent to bez przyzwoitek.

257

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Priscilla napisał/a:

Gdzieś to już czytałam, znaczy u kogoś i Ty niestety tego kogoś coraz bardziej mi przypominasz. Wiesz o kim mowa, prawda?

I słusznie ktoś zauważył, że na tym etapie tylko Ci się wydaje, że dałbyś sobie radę, jeśli do tej pory w zasadzie z nikim nie udało Ci się nawiązać kontaktu, co pokazuje, że masz ogromne trudności z otwartością, luzem, naturalnością w takich sytuacjach. Wbrew pozorom to też jest ogromny problem.

Z drugiej strony na podstawie tego, co do tej pory przeczytałam, nie znajduję ani jednej przesłanki, która mogłaby wskazywać, że dziewczynę tak bardzo zainteresowałaby Twoja osoba, że sama zaczęłaby zabiegać o bliższą znajomość. Sam znajdujesz coś takiego, cokolwiek, co mogłoby aż tak bardzo zwrócić czyjąś uwagę na Ciebie, że spośród innych to właśnie Ty mógłbyś stać się jej obiektem pożądania (od razu uprzedzam, że nie mam na myśli stricte erotyki)?

Jeśli zaś chodzi o przebieranki i anime, to wygląda na to, że masz na tyle w tym temacie (nie)łatwo, że wyraźnie potrzebujesz to sobie jeszcze trochę utrudnić.

Wiem o kim mowa, to chyba ja jakaś klątwa, ciekawe z czego to wynika. Oczywiście, że mam trudności z otwartością, luzem i naturalnością, dziwne by było gdybym nie miał. Otwartość i luz zawsze kończyły się dla mnie źle, zawsze ktoś to wykorzystywał przeciwko mnie. Naturalność zwykle kończyła się dla mnie wyśmianiem i olaniem. Nie z nikim, w liceum i na studiach miałem koleżanki i zawsze byliśmy w dobrych kontaktach nawet mimo posiadania przeciwieństwa wymienionych cech. Jednak wszystkie były zajęte co uniemożliwiało kontakty bliższe niż koleżeńskie.

Tu jest chyba największy problem, na chwilę obecną bycie w związku i w ogóle w tak bliskich relacjach z kimkolwiek jest dla mnie czymś trudnym do nawet wyobrażenia. Zainteresować kogoś sobą, okazać prawdziwe zainteresowanie kimś czy obiekt pożądania to były dla mnie obce pojęcia i teraz rozumiem, że to właśnie dlatego nigdy nie byłem w żadnym związku. Miałem mocno wypaczone spojrzenie na związki i w ogóle relacje z płcią przeciwną, a teraz dopiero zaczynam ogarniać jak jest na prawdę. Chyba tylko ta jedna dziewczyna, o której tu pisałem kilka razy zainteresowała mnie na tyle bym chciał nawiązać bliższą znajomość ale wtedy nie miałem pojęcia nawet o połowie rzeczy, których dowiedziałem się z tego forum. Muszę zacząć robić coś czego nigdy nie robiłem, czego wciąż nie do końca rozumiem i nie wiem za bardzo jak się za to zabrać. Ze wszystkim jestem spóźniony o jakieś 10-15 lat i raczej muszę zacząć działać w tej kwestii jak najszybciej nawet jeśli jest spore ryzyko toksyczności takiej relacji.

Przebieranki to faktycznie może być utrudnienie bo musiałbym znaleźć dziewczynę, która też to lubi ale jak już pisałem to tylko jedno z moich upodobań i nie jest niezbędne, jakoś przeżyje nawet jeśli nigdy tego nie spróbuję. Ale czemu samo anime miałoby być utrudnieniem, to zainteresowanie jak każde inne i chyba nie powinno mieć wpływu na relację nawet z kimś kto nie ma o tym pojęcia, czy nie?

Farmer napisał/a:

1. Tak.
2. Tak. Tu bardziej mi chodziło, że otwarte na znajomości nocne smile Jak jadą na konwent to bez przyzwoitek.

O i tu jest świetny przykład tego co napisałem wyżej. Konwenty zwykle trwają 2-3dni więc wielu ludzi nocuje na terenie konwentu wykupując wcześniej miejsce. Mimo iż wiedziałem o tym od samego początku to nigdy nawet nie pomyślałem, że gdybym ja też został na noc to mógłbym przeżyć taką "przygodę". Zawsze byłem max kilka godzin i już nie miałem co robić bo nawet nie miałem z kim pogadać.

258 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-13 09:22:59)

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Shinigami napisał/a:

Dwa pytania:
1. Czy wśród tych fajnych dziewczyn są jakieś wolne?
2. "Baaaardzo otwarte" to znaczy, że same zagadują czy stają się otwarte dopiero jak facet zagada?

1) tak

2) to znaczy, że w seksie jest otwarta na różne rzeczy

Widzisz i tu jest twój problem, dla ciebie jeśli samochód nie odpala i trzeba go popchnąć to od razu musi być totalny grat. Nawet nowiutki Mercedes czy Bentley jak będzie mieć rozwalony akumulator albo świecę to nie odpali, czy to od razu czyni go gratem? Wystarczy wymienić akumulat lub tą świecę i zapali.

I co - siłujesz się z nieodpalającym samochodem, czy wybierasz taki, który działa, a tamten NAPRAWIASZ PRZED jazdą?

I na koniec jedna rzecz. Dlaczego 30 letnia kobieta ma prawo oczekiwać czego tylko chce, a ja nie mogę oczekiwać niczego?

To jest ta rzecz, której nie kumasz - to nie jest tak, że ona może oczekiwać czego tylko chce. Ja ci podałem przykład jak zmieniają się oczekiwania wraz z wiekiem. Inne są jak masz lat naście i dopiero zaczynasz, a inne są jak masz prawie 30stkę. Ty od babki prawie 30stoletniej oczekujesz, że będzie jak nastolatka. Ocknij się.

259

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
2odiak napisał/a:

Bardzo otwarte i "pchają się na chuja", tylko właśnie na starcie wyczuwają kto jest zjebany, a z kim pójdę w tango big_smile
.
.
.
To się da wyczuć z marszu zwłaszcza jak ktoś cały czas  "żyje wsród ludzi"

Amen. To się czuje w powietrzu.

260

Odp: Flow z kolegą - pomóżcie
Szeptuch napisał/a:

no to na co czekasz, szukasz tego typu wydarzenia w najbliższym czasie, kupujesz bilet i jedziesz z tematem.
Pragnienia trzeba zaspakajać.
W życiu trzeba byc wręcz zachłannym.
Jeżeli masz okazje, to bierzesz.
Jaki masz powód aby nie pojechać, i nie zagadać?

Pisałem mu to jeszcze przed wakacjami. Wraz z paroma innymi rzeczami. Ale on to musi 'przemyśleć'.

Posty [ 196 do 260 z 564 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Flow z kolegą - pomóżcie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024