Dysonans - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 374 ]

261

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Czytam tak sobie i czytam... i już sam nie wiem... śmiać się czy płakać... Górnolotne frazesy są fajne i w ogóle, ale życie jest życiem i nie będzie się z tobą pierdolić. Pięć stron tłuczenia do łba i wszystko krew w piach, kolejna "jedyna, wyjątkowa, niepowtarzalna, inna niż wszystkie" które cię przemieli, wysra i zdepcze bez żalu, gdy już przestaniesz być jej potrzebny DO SMARKANIA W RĘKAW albo staniesz się uciążliwy i problematyczny w momencie, gdy ona uzna, że ten podły i okrutny mąż, to w sumie nie jest taki ostatni i jednak da mu szansę...

Szkoda tylko, że nie wiesz, ilu takich jak ty, słucha albo czyta codziennie smutków i gorzkich żali o "jeszcze tylko formalnie" obecnych mężach, snując fantazje o sielankowej przyszłości, która już tam czeka, tylko jego królewna "musi zakończyć pewien etap i pozamykać sprawy" smile
Mógłbym ci tutaj napisać już dzisiaj jak i kiedy ta wyjątkowa historyjka (banalna jak rzyg po kiełbasie z Biedronki) się zakończy, ale tak sobie pomyślałem, że tym razem nie będę ci psuł niespodzianki.

Po pierwsze nikt mi w rękaw nie smarka i nigdzie tego nie napisałem więc.nie wiem skąd ten wniosek. Wręcz napisałem, że nie jestem traktowany jak aseksualny przyjaciel do wyplakiwania się, a ta dziewczyna jest mną szczerze zainteresowana (po raz kolejny czytanie ze zrozumieniem kuleje).
Po drugie czy ty właśnie zasugerowałeś, że kobieta da szansę facetowi z którym praktycznie już nie jest kilka miesięcy, który zniszczył jej życie i z którym bierze rozwód? Jakaś tam możliwość istnieje niby zawsze, ale w praktyce to jest abstrakcja.
Po trzecie nigdzie nie napisałem, że te słowa o formalności małżeństwa usłyszałem od niej. Kolejne dopowiedzenie sobie czegoś z dupy.
Po czwarte dzięki za kolejny dar jasnowidzenia w co z całą pewnością się pakuję i jak z całą pewnością się to skończy. A nawet kim z całą pewnością jest moja nowa znajoma wiedząc tylko tyle ile sam napisałem.

Doprawdy niezwykle ilu na tym forum jest jasnowidzów i zaczynam się już zastanawiać po jaką cholerę ja na te wpisy w ogóle odpowiadam.

Zobacz podobne tematy :

262 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2023-11-09 10:29:31)

Odp: Dysonans

Chłopie, twoja historia + historia panny (sorry - mężatki) = jej soczysty kop w twoją naiwną dupę, tak, że dolecisz na księżyc. Najpóźniej do końca listopada.

263

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
klipozor napisał/a:

Czytam tak sobie i czytam... i już sam nie wiem... śmiać się czy płakać... Górnolotne frazesy są fajne i w ogóle, ale życie jest życiem i nie będzie się z tobą pierdolić. Pięć stron tłuczenia do łba i wszystko krew w piach, kolejna "jedyna, wyjątkowa, niepowtarzalna, inna niż wszystkie" które cię przemieli, wysra i zdepcze bez żalu, gdy już przestaniesz być jej potrzebny DO SMARKANIA W RĘKAW albo staniesz się uciążliwy i problematyczny w momencie, gdy ona uzna, że ten podły i okrutny mąż, to w sumie nie jest taki ostatni i jednak da mu szansę...

Szkoda tylko, że nie wiesz, ilu takich jak ty, słucha albo czyta codziennie smutków i gorzkich żali o "jeszcze tylko formalnie" obecnych mężach, snując fantazje o sielankowej przyszłości, która już tam czeka, tylko jego królewna "musi zakończyć pewien etap i pozamykać sprawy" smile
Mógłbym ci tutaj napisać już dzisiaj jak i kiedy ta wyjątkowa historyjka (banalna jak rzyg po kiełbasie z Biedronki) się zakończy, ale tak sobie pomyślałem, że tym razem nie będę ci psuł niespodzianki.

Po pierwsze nikt mi w rękaw nie smarka i nigdzie tego nie napisałem więc.nie wiem skąd ten wniosek. Wręcz napisałem, że nie jestem traktowany jak aseksualny przyjaciel do wyplakiwania się, a ta dziewczyna jest mną szczerze zainteresowana (po raz kolejny czytanie ze zrozumieniem kuleje).
Po drugie czy ty właśnie zasugerowałeś, że kobieta da szansę facetowi z którym praktycznie już nie jest kilka miesięcy, który zniszczył jej życie i z którym bierze rozwód? Jakaś tam możliwość istnieje niby zawsze, ale w praktyce to jest abstrakcja.
Po trzecie nigdzie nie napisałem, że te słowa o formalności małżeństwa usłyszałem od niej. Kolejne dopowiedzenie sobie czegoś z dupy.
Po czwarte dzięki za kolejny dar jasnowidzenia w co z całą pewnością się pakuję i jak z całą pewnością się to skończy. A nawet kim z całą pewnością jest moja nowa znajoma wiedząc tylko tyle ile sam napisałem.

Doprawdy niezwykle ilu na tym forum jest jasnowidzów i zaczynam się już zastanawiać po jaką cholerę ja na te wpisy w ogóle odpowiadam.

Też nie wiem po co big_smile

Ona nie uważa, że jesteś aseksualny, wręcz zależy jej na seksie, tylko istnieje prawdopodobieństwo, że Ty się zakochasz, a ona powie po jakimś czasie, wiesz chciałabym się w Tobie zakochać, ale nie mogę, choć wcale tak nie musi być. Życie to zawsze ryzyko.

Forum to gdybalnia, a przepychanek cietrzewców lepiej nie czytać, szkoda czasu i atłasu... I zdrowia.

264

Odp: Dysonans
BEKAśmiechu napisał/a:

Chłopie, twoja historia + historia panny (sorry - mężatki) = jej soczysty kop w twoją naiwną dupę, tak, że dolecisz na księżyc. Najpóźniej do końca listopada.

Jasnowidz numer 3. Ktoś jeszcze?

PS: Ale spoko. Jak dolecę to dolecę. Jak wielokrotnie już pisałem znam ryzyko. Co najwyżej darmowy lot na Księżyc mnie czeka.

265

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

PS: Ale spoko. Jak dolecę to dolecę. Jak wielokrotnie już pisałem znam ryzyko. Co najwyżej darmowy lot na Księżyc mnie czeka.

big_smile

266

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Doprawdy niezwykle ilu na tym forum jest jasnowidzów i zaczynam się już zastanawiać po jaką cholerę ja na te wpisy w ogóle odpowiadam.

Niezwykłe jest tylko to, że ty nic sobie z tego nie robisz i dalej brniesz w kolejne szambo, bo się napaliłeś jak arab na kurs pilotażu i gładko łykasz wyświechtane historyjki, które inni przed tobą nie raz i nie dwa już słyszeli. O potrzebie czasu i poznawaniu się między innymi oraz o rozwodach i niedobrych mężach czy żonach dla odmiany, bo tu wersja trochę się różni w zależności od tego kto komu ją opowiada. Ale spoko, będę kibicował do końca smile

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Chłopie, twoja historia + historia panny (sorry - mężatki) = jej soczysty kop w twoją naiwną dupę, tak, że dolecisz na księżyc. Najpóźniej do końca listopada.

Jasnowidz numer 3. Ktoś jeszcze?

PS: Ale spoko. Jak dolecę to dolecę. Jak wielokrotnie już pisałem znam ryzyko. Co najwyżej darmowy lot na Księżyc mnie czeka.

Zgłasza się jasnowidz nr 4 tongue Choć moim zdaniem potrwa to trochę dłużej, co najmniej do nowego roku, bo jednak fajnie mieć kogoś obok w okresie świąteczno-sylwestrowym. A z nowym rokiem przyjdą refleksje i najpóźniej miesiąc po rozwodzie (nie wiem na kiedy mają termin rozprawy) usłyszysz, że ona teraz musi pobyć sama, za dużo się w jej życiu wydarzyło, musi sobie poukładać w głowie. I oczywiście, że nie chce marnować twojego czasu, więc lepiej będzie zakończyć to teraz bla bla bla. Ale co w międzyczasie po*uchasz, tego nikt ci nie odbierze tongue

268

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Niezwykłe jest tylko to, że ty nic sobie z tego nie robisz i dalej brniesz w kolejne szambo

Ale czemu szambo? Czy zawsze i każdy związek to musi być do grobowej deski? Skoro fajnie mu się spędza czas, może fajnie poruchało, może fajnie pogadało.....to w czym problem?

269

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Ona nie uważa, że jesteś aseksualny, wręcz zależy jej na seksie, tylko istnieje prawdopodobieństwo, że Ty się zakochasz, a ona powie po jakimś czasie, wiesz chciałabym się w Tobie zakochać, ale nie mogę, choć wcale tak nie musi być.

Pewnie, że jest takie ryzyko i podejmuje je świadomie. Z tym, że mam wrażenie iż spora część osób wyrażających tu swoje zdanie jednak bardziej to widzi jako klasyczny friendzone niż to o czym piszesz.

wieka napisał/a:

Życie to zawsze ryzyko.

Forum to gdybalnia, a przepychanek cietrzewców lepiej nie czytać, szkoda czasu i atłasu... I zdrowia.

Otóż to właśnie. Życie jest zawsze ryzykiem i tylko śmierć oraz podatki są w nim pewne.

A co do forum to faktycznie... szkoda zdrowia, czasu i atłasu.

270

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Doprawdy niezwykle ilu na tym forum jest jasnowidzów i zaczynam się już zastanawiać po jaką cholerę ja na te wpisy w ogóle odpowiadam.

Jasnowidzow i psychologow/psychiatrow big_smile

Dobrze, ze ci ludzie tylko tu "psychologuja", bo pacjentow by pozabijali big_smile

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ona nie uważa, że jesteś aseksualny, wręcz zależy jej na seksie, tylko istnieje prawdopodobieństwo, że Ty się zakochasz, a ona powie po jakimś czasie, wiesz chciałabym się w Tobie zakochać, ale nie mogę, choć wcale tak nie musi być.

Pewnie, że jest takie ryzyko i podejmuje je świadomie. Z tym, że mam wrażenie iż spora część osób wyrażających tu swoje zdanie jednak bardziej to widzi jako klasyczny friendzone niż to o czym piszesz.

Nie widzą tego jako friendzone, tylko widzą ciebie jako plasterek.
Zgadzam się z tym zdaniem:

Giaa napisał/a:

Pytanie tylko na ile jest to znajomość budowana na czymś więcej niż dwie złaknione tego samego osoby, a na ile prawdziwe dopasowanie i kompatybilność

Ona jest tobą zauroczona/zainteresowana bo 'jesteś łagodny, nie pijesz i nie bijesz'. Gdyby nie była spragniona łagodności, uwagi, miłych rozmów i seksu to możliwe, że nigdy by na ciebie nie spojrzała. Nie dlatego, że czegoś ci brakuje, tylko możliwe, że właśnie nie jesteście 'dopasowani i kompatybilni'. Możliwe, choć nie pewne. Na ten moment żadne z was tego nie wie, bo patrzycie na siebie przez filtr, przez haj hormonalny spowodowany tym, że spełniacie sobie wzajemnie od dawna niezaspokajane potrzeby i cała reszta schodzi na daleki plan.

272 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-09 11:35:01)

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

Zgadzam się z tym zdaniem:

Giaa napisał/a:

Pytanie tylko na ile jest to znajomość budowana na czymś więcej niż dwie złaknione tego samego osoby, a na ile prawdziwe dopasowanie i kompatybilność

Ona jest tobą zauroczona/zainteresowana bo 'jesteś łagodny, nie pijesz i nie bijesz'. Gdyby nie była spragniona łagodności, uwagi, miłych rozmów i seksu to możliwe, że nigdy by na ciebie nie spojrzała. Nie dlatego, że czegoś ci brakuje, tylko możliwe, że właśnie nie jesteście 'dopasowani i kompatybilni'. Możliwe, choć nie pewne. Na ten moment żadne z was tego nie wie, bo patrzycie na siebie przez filtr, przez haj hormonalny spowodowany tym, że spełniacie sobie wzajemnie od dawna niezaspokajane potrzeby i cała reszta schodzi na daleki plan.

Tylko, że to bez znaczenia. Najmniejszego.

Wszyscy (prawie) piszecie, jakby Thomas już nadawał imiona im przyszłym dzieciom i w ogóle nie dajecie mu najmniejszej szansy na miłe spędzenie czasu - choćby i kilku tygodni.

273

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

Zgłasza się jasnowidz nr 4 tongue Choć moim zdaniem potrwa to trochę dłużej, co najmniej do nowego roku, bo jednak fajnie mieć kogoś obok w okresie świąteczno-sylwestrowym. A z nowym rokiem przyjdą refleksje i najpóźniej miesiąc po rozwodzie (nie wiem na kiedy mają termin rozprawy) usłyszysz, że ona teraz musi pobyć sama, za dużo się w jej życiu wydarzyło, musi sobie poukładać w głowie. I oczywiście, że nie chce marnować twojego czasu, więc lepiej będzie zakończyć to teraz bla bla bla. Ale co w międzyczasie po*uchasz, tego nikt ci nie odbierze tongue

Może i tak będzie, a może nie. Wszystko możliwe. Jednak mimo wszystko oboje sobie powiedzieliśmy, że chcemy od początku budować tą relację na czymś więcej niż tylko na samych emocjach i na tym, że się sobie spodobaliśmy. Oboje mamy bardzo podobne podejście w tym kontekście więc może jednak wyjdzie z tego coś trwalszego. Układanie w głowie to ona chyba sobie już zaczęła bo nawet na terapię w tym celu chodzi.

klipozor napisał/a:

Niezwykłe jest tylko to, że ty nic sobie z tego nie robisz i dalej brniesz w kolejne szambo, bo się napaliłeś jak arab na kurs pilotażu i gładko łykasz wyświechtane historyjki, które inni przed tobą nie raz i nie dwa już słyszeli. O potrzebie czasu i poznawaniu się między innymi oraz o rozwodach i niedobrych mężach czy żonach dla odmiany, bo tu wersja trochę się różni w zależności od tego kto komu ją opowiada. Ale spoko, będę kibicował do końca smile

A co mam sobie robić z wypowiedzi randomowych użytkowników internetowego forum nie znających ani mnie ani tej dziewczyny ani sytuacji? Traktować was jak wyrocznię? Jeszcze na głowę nie upadłem.

Mam obok siebie realne osoby, które znają mnie, znają więcej szczegółów mojej relacji z tą dziewczyną i mają o wiele mniej krytyczne zdanie niż wszystko co tu przeczytałem.

Poza tym nie lykam żadnych historyjek bo jak ciągle powtarzam znam ryzyko. To, że dałem tej dziewczynie pewien kredyt zaufania nie znaczy, że gdzieś z tyłu głowy mi się lampki nie zapalają i wszystko robię bezrefleksyjnie.

contrasenyaoblidada napisał/a:

Ona jest tobą zauroczona/zainteresowana bo 'jesteś łagodny, nie pijesz i nie bijesz'. Gdyby nie była spragniona łagodności, uwagi, miłych rozmów i seksu to możliwe, że nigdy by na ciebie nie spojrzała. Nie dlatego, że czegoś ci brakuje, tylko możliwe, że właśnie nie jesteście 'dopasowani i kompatybilni'. Możliwe, choć nie pewne. Na ten moment żadne z was tego nie wie, bo patrzycie na siebie przez filtr, przez haj hormonalny spowodowany tym, że spełniacie sobie wzajemnie od dawna niezaspokajane potrzeby i cała reszta schodzi na daleki plan.

Zgadzam się, może i tak być jak piszesz. Z tym, że haj hormonalny występuje na początku w każdym związku, zawsze przysłania wady drugiej strony jak filtr i zawsze się kiedyś kończy. To przecież nie jest tylko domena bycia ewentualnym plastrem.

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Tylko, że to bez znaczenia. Najmniejszego.

Wszyscy (prawie) piszecie, jakby Thomas już nadawał imiona im przyszłym dzieciom i w ogóle nie dajecie mu najmniejszej szansy na miłe spędzenie czasu - choćby i kilku tygodni.

Gdzie ja napisałam, żeby w to nie wchodził? Wręcz przeciwnie, napisałam, że moim zdaniem to długoterminowo nie przetrwa, ale co w międzyczasie porucha to nikt mu nie odbierze.

275

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Tylko, że to bez znaczenia. Najmniejszego.

Wszyscy (prawie) piszecie, jakby Thomas już nadawał imiona im przyszłym dzieciom i w ogóle nie dajecie mu najmniejszej szansy na miłe spędzenie czasu - choćby i kilku tygodni.

Gdzie ja napisałam, żeby w to nie wchodził? Wręcz przeciwnie, napisałam, że moim zdaniem to długoterminowo nie przetrwa, ale co w międzyczasie porucha to nikt mu nie odbierze.

Amen smile

276

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
klipozor napisał/a:

Niezwykłe jest tylko to, że ty nic sobie z tego nie robisz i dalej brniesz w kolejne szambo

Ale czemu szambo? Czy zawsze i każdy związek to musi być do grobowej deski? Skoro fajnie mu się spędza czas, może fajnie poruchało, może fajnie pogadało.....to w czym problem?

Może coś przeoczyłem w natłoku tych wszystkich ochów i achów, ale raczej nie sądzę, żeby to było cokolwiek istotnego dla sprawy, która na dzień dzisiejszy zdaje się wygląda tak, że trochę popisali na portalu o pierdołach i raz się spotkali w realu, po czym jaśnie panna już zaczyna coś przebąkiwać, że w jej "obecnej sytuacji" byłoby wysoce nie na miejscu zaczynać nowy związek. No chyba że za szybko scrollowałem i faktycznie coś tam jeszcze było o ruchaniu, gadaniu i fajnym spędzaniu czasu, to muszę jeszcze raz doczytać...

277

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
klipozor napisał/a:

Niezwykłe jest tylko to, że ty nic sobie z tego nie robisz i dalej brniesz w kolejne szambo

Ale czemu szambo? Czy zawsze i każdy związek to musi być do grobowej deski? Skoro fajnie mu się spędza czas, może fajnie poruchało, może fajnie pogadało.....to w czym problem?

Może coś przeoczyłem w natłoku tych wszystkich ochów i achów, ale raczej nie sądzę, żeby to było cokolwiek istotnego dla sprawy, która na dzień dzisiejszy zdaje się wygląda tak, że trochę popisali na portalu o pierdołach i raz się spotkali w realu, po czym jaśnie panna już zaczyna coś przebąkiwać, że w jej "obecnej sytuacji" byłoby wysoce nie na miejscu zaczynać nowy związek. No chyba że za szybko scrollowałem i faktycznie coś tam jeszcze było o ruchaniu, gadaniu i fajnym spędzaniu czasu, to muszę jeszcze raz doczytać...

No skoro nie jest traktowany jak aseksualny kolega, to ja to tak zinterpretowałem.

278

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

Zgadzam się z tym zdaniem:

Giaa napisał/a:

Pytanie tylko na ile jest to znajomość budowana na czymś więcej niż dwie złaknione tego samego osoby, a na ile prawdziwe dopasowanie i kompatybilność

Ona jest tobą zauroczona/zainteresowana bo 'jesteś łagodny, nie pijesz i nie bijesz'. Gdyby nie była spragniona łagodności, uwagi, miłych rozmów i seksu to możliwe, że nigdy by na ciebie nie spojrzała. Nie dlatego, że czegoś ci brakuje, tylko możliwe, że właśnie nie jesteście 'dopasowani i kompatybilni'. Możliwe, choć nie pewne. Na ten moment żadne z was tego nie wie, bo patrzycie na siebie przez filtr, przez haj hormonalny spowodowany tym, że spełniacie sobie wzajemnie od dawna niezaspokajane potrzeby i cała reszta schodzi na daleki plan.

Tylko, że to bez znaczenia. Najmniejszego.

Wszyscy (prawie) piszecie, jakby Thomas już nadawał imiona im przyszłym dzieciom i w ogóle nie dajecie mu najmniejszej szansy na miłe spędzenie czasu - choćby i kilku tygodni.

Przecież na kilometr czuć desperata. On nie tylko nadał imiona ich przyszłemu potomstwu. On je zapisał w swoim rózowym, perfumowanym pamietniku w jednorożce, po czym wziął srebrny kluczyk, zatrzasnął kłódeczkę, pomyślał życzenie i włożył pod poduszkę, na koniec delikatnie zbił konika (to pewnie to napięcie które między nimi jest).

279

Odp: Dysonans
BEKAśmiechu napisał/a:

Przecież na kilometr czuć desperata. On nie tylko nadał imiona ich przyszłemu potomstwu. On je zapisał w swoim rózowym, perfumowanym pamietniku w jednorożce, po czym wziął srebrny kluczyk, zatrzasnął kłódeczkę, pomyślał życzenie i włożył pod poduszkę, na koniec delikatnie zbił konika (to pewnie to napięcie które między nimi jest).

PunBB bbcode test

280 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-09 18:05:27)

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

Zgłasza się jasnowidz nr 4 tongue Choć moim zdaniem potrwa to trochę dłużej, co najmniej do nowego roku, bo jednak fajnie mieć kogoś obok w okresie świąteczno-sylwestrowym. A z nowym rokiem przyjdą refleksje i najpóźniej miesiąc po rozwodzie (nie wiem na kiedy mają termin rozprawy) usłyszysz, że ona teraz musi pobyć sama, za dużo się w jej życiu wydarzyło, musi sobie poukładać w głowie. I oczywiście, że nie chce marnować twojego czasu, więc lepiej będzie zakończyć to teraz bla bla bla. Ale co w międzyczasie po*uchasz, tego nikt ci nie odbierze tongue

Dokładnie smile

Nie ma takiej opcji, że kobieta, która ma mokro na widok faceta, a z którym RZEKOMO ma jeszcze taki dobry przelot w innych sferach, waliła takie smuty big_smile
To trzeba być skrajnie zielonym w relacjach i mieć klapki na oczach żeby nie zadzwoniło, że to jest tzw. jeden z najbardziej oczywistych "tekstów ostrzegawczych", które wygłasza strona, której delikatnie mówiąc gacie nie opadły z wrażenia, ale ta druga "tak bardzo się stara" i to jest takie słodkie.. Tak jest milusio i fajnie mieć takiego zapatrzonego w siebie cielaka smile
Zwłaszcza, że autor w 99% przypadków był w roli tego cielaka w poprzednich relacjach.

Wiadomo, że nic do niego nie dotrze, bo nikt nie lubi czytać o sobie, że się nie spodobał tak jak mu się wydaje i marzy, ale taki poziom odrealnienia to jednak wciąż margines.
Ta cała "relacja" budowana jest w zasadzie na poczuciu WDZIĘCZNOŚCI: jej za jego wsparcie, troskę i inne pokazowe objawy zaangażowania wink (pisze pokazowe, bo one by nigdy nie wyniknęły gdyby nie był tak zdesperowany i nie cisnął na wynik) - musiałaby sobie na takie traktowanie "zasłużyć z czasem, a tu ma je za to, że jest i nie uciekła XD jak inne, a jego - za to, że odrazu go nie odpaliła, tylko daje złudzenie, że jest pożądany i nieaseksualny, a to jak wiemy jego główny problem z kobietami.
Facet jest napalony jak messerszmit i tak naprawdę na jej miejscu mogłaby być każda inna baba (gdyby były inne chętne big_smile) , byleby dawała mu poczucie, że kiedyś.. jak będzie grzeczny, miły i cierpliwy, zostanie poczęstowany rogiem pieroga wink A to dla niego jak wiemy niebywała gratka przy poziomie wyposzczenia jakie mu towarzyszy.

Jedyny kibic tego "związku" to ten rozwrzeszczany kurdupelek Jack Sparrow, który jest praktycznie odbiciem bliźniaczym autora, bo nim interesowały się też wyposzczone mężatki i był na jeden "Gryz", bo wracały do swoich partnerów, a taki zapatrzony krasnal, który zrobi dobrze i dla odmiany nie będzie to mąż im dobrze robił wink  big_smile big_smile ale zostawmy to, bo to patologia.

Niestety nie będę odnosiła się już do wpisów autora, bo widać pewną..ociężałość umysłową. Nie dość, ze kompletnie nie zajarzył o co chodzi z tym "dystansem" w relacji i poszukiwaniem go przez nieświadomy dobór partnera, o którym wie się z góry, że albo nic z tego nie będzie, albo "Zagrożenie", że będzie jest mocno odwleczone w czasie: a bo to w trakcie rozwodu wink , a bo chory, a bo odległość, a bo coś tam..zawsze jest ten motyw "przeszkody" ze strony losu, który romantyzuje taka relację. A w praktyce jest to po prostu nic innego jak dawanie sobie samemu/samej czasu na dojście do siebie czy oswojenie się z myślą żeby w ogóle być z kimś. Dlatego zwykle jak już ktoś poczuje się w końcu gotowy takie plasterki zwykle kończa w koszu, bo tylko z tym okresem w życiu się kojarza, po drugie na uczuciu wdzięczności nie zbuduje się miłości.



Wcale bym się nie zdziwiła, ze ten cały  "związek" odbywa się w necie wink Oboje się dopinguja, że kiedyś jeszcze będzie pięknie i wspaniale, tylko..coś tam wink

281

Odp: Dysonans

Umknęło mi chyba i też mi się tak wydawało, że autor zdaje sie może z raz spotkał się ze "Swoją kobietą" tongue , a reszta to pewnie ten popularny bardzo "Związek internetowy".
Także to musi być bardzo namiętny związek, gdzie ona mu pisze (podobno komplementy) i skrzy się od seksu, ale pogłębiac relacji w realu pewnie "nie może, bo rozwód najpierw". hehe

282

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

st obawa przed tym, że znajdzie go tam ktoś, kto nie powinien. I nie chodzi o koleżanki z pracy

Hahaha, tak z tym brakiem zdjęcia, "bo szukała znajomych", na portalu RANDKOWYM to jest hit! big_smile
A ten pisze, że jeśli nawet to i tak nie ma znaczenia. big_smile big_smile

ciekawe co miałoby znaczenie..może jakby to był w połowie facet? eee.. to tez by nie zniechęciło myślę. big_smile big_smile big_smile

Fajny ten wątek, trochę smutny, ale można się pośmiać.

283

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Niestety nie będę odnosiła się już do wpisów autora,

PunBB bbcode test

PunBB bbcode test

PunBB bbcode test

Giaa napisał/a:

poszukiwaniem go przez nieświadomy dobór partnera, o którym wie się z góry,

PS: Nie chce mi się już odpisywać, ale taka mała uwaga -> nie da się czegoś zrobić nieświadomie i jednocześnie o tym coś z góry wiedzieć. To się logicznie wzajemnie wyklucza.

284

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

PS: Nie chce mi się już odpisywać, ale taka mała uwaga -> nie da się czegoś zrobić nieświadomie i jednocześnie o tym coś z góry wiedzieć. To się logicznie wzajemnie wyklucza.

Swoją arogancją zdopingowałeś mnie do poczytania Twoich wypocin i dowiedziałam się kilka ciekawych rzeczy.. Właściwie tylko potwierdziłam swoje przypuszczenia, prawiczku wink

Twoja wybranka to "kobieta po przejściach szukająca ciepłej przystani", bo takich szukasz. Albo o podobnie nikłym doświadczeniu jak twoje.

Zabawne jak prawiczek, który zakłada tematy z prośba o porady, w sekundzie w ktorej jakas równie zdesperowana babka spojrzy na niego łaskawszym okiem, zamienia sie w aroganckiego Kena , hahaha big_smile big_smile big_smile

nie chce mi się tłumaczyć po raz 3 czego znow swoim ociężałym rozumkiem nie pojałeś. Może ktos inny to zrobi , ale dyskusja z kimś o statusie prawika 32 letniego, ktory uważa się za eksperta, bo "wczoraj" kogoś  poznał średnio mnie porywa wink

285

Odp: Dysonans

Jedni dają tej nowej nazwijmy to relacji czas do końca listopada, inni do końca roku i ja też obstawiam podobnie. Jeszcze może z dwa góra trzy spotkania i padnie słynne "jesteś naprawdę świetnym facetem, ale..." i tak się skończą te wygłupy. Za jakiś czas panna prawdopodobnie znów wypłynie na jakimś portalu, być może nawet sama się odezwie do autora, żeby odświeżyć znajomość w ramach walki z nudą i odskoczni od męża zacznie znów nawijać ten sam makaron na uszy... to wszystko jest tak sztampowe i przewidywalne, że aż dziw kto się jeszcze na to łapie i to w takim wieku jak nasz bohater

286 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-09 21:01:57)

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Jedni dają tej nowej nazwijmy to relacji czas do końca listopada, inni do końca roku i ja też obstawiam podobnie. Jeszcze może z dwa góra trzy spotkania i padnie słynne "jesteś naprawdę świetnym facetem, ale..." i tak się skończą te wygłupy. Za jakiś czas panna prawdopodobnie znów wypłynie na jakimś portalu, być może nawet sama się odezwie do autora, żeby odświeżyć znajomość w ramach walki z nudą i odskoczni od męża zacznie znów nawijać ten sam makaron na uszy... to wszystko jest tak sztampowe i przewidywalne, że aż dziw kto się jeszcze na to łapie i to w takim wieku jak nasz bohater

Dla mnie, dla Ciebie czy każdej średnio rozgarniętej osoby, która ma jakieś relacje z płcią przeciwną , w których nie zaczyna raczkować koło 30-ki dopiero, to oczywistości.
Ale kolega ma tendencje do przekręcania faktów i manipulacji: znalazłam już w jego wpisach co najmniej 3 wersje odnośnie jego "doświadczenia". 
Tu twierdził, że ma 2 związki na koncie. We wcześniejszych wpisach znalazłam info jak sam pisał, że w wieku 31 lat BYŁ wciąż prawiczkiem bez doświadczeń (pocieszał jakiegoś kolege w podobnej sytuacji smile), wcześniej znowusz wspominał "związek" 2 czy 3 miesięczny big_smile z dziewczyna "która nie wyglądała może jak Miss Polonia, ale nadrabiała czyms tam". Taki to "doświadczony" autor, nasz mały Pinokio wink

To wyobraź sobie jakie on bajki o sobie tym kobietom musi opowiadać. Na pewno każdej serwuje co innego i każdej "troskę" okazuje.. Oczywiście nic za darmo wink więc jak dostaje kosza to pewnie jego "przyjaźń" tak prawdziwa i szczera jak on sam, szybko się kończy big_smile

287 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-09 21:53:30)

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Ale kolega ma tendencje do przekręcania faktów i manipulacji: znalazłam już w jego wpisach co najmniej 3 wersje odnośnie jego "doświadczenia". 
Tu twierdził, że ma 2 związki na koncie. We wcześniejszych wpisach znalazłam info jak sam pisał, że w wieku 31 lat BYŁ wciąż prawiczkiem bez doświadczeń (pocieszał jakiegoś kolege w podobnej sytuacji smile), wcześniej znowusz wspominał "związek" 2 czy 3 miesięczny big_smile z dziewczyna "która nie wyglądała może jak Miss Polonia, ale nadrabiała czyms tam". Taki to "doświadczony" autor, nasz mały Pinokio wink

Niektórzy rozróżniają doświadczenie związkowe od doświadczenia seksualnego inteligentko. Można być w związku w pełnym tego słowa znaczeniu, ale nie uprawiać seksu (chyba, że dla ciebie chociażby związki wierzących par czekających ze współżyciem do ślubu nie są dla ciebie związkami zanim zacznie się ruchanie), tak samo jak można chodzić na dziwki i mieć doświadczenie seksualne jednocześnie nie będąc nigdy w związku i nie mając doświadczenia związkowego. Nigdzie nie napisałem nieprawdy o sobie.
Dla mnie słowo doświadczenie ma wiele znaczeń i nie jest równoznaczne tylko z liczbą przeruchanych pań.

PS: Mogłabyś już sobie darować to ad personam i zakończyć te wszystkie próby z jakiegoś nie do końca jasnego powodu dojebania mi. Bo to co tu uprawiasz to już nie ma nic wspólnego z wyrażaniem opinii (o którą nomen omen też nie prosiłem).

288 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-09 21:49:40)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Niektórzy rozróżniają doświadczenie związkowe od doświadczenia seksualnego inteligentko. Można być w związku w pełnym tego słowa znaczeniu, ale nie uprawiać seksu (chyba, że dla ciebie chociażby związki wierzących par czekających ze współżyciem do ślubu nie są dla ciebie związkami zanim zacznie się ruchanie), tak samo jak można chodzić na dziwki i mieć doświadczenie seksualne jednocześnie nie będąc nigdy w związku i nie mając doświadczenia związkowego. Nigdzie nie napisałem nieprawdy o sobie.
Dla mnie słowo doświadczenie ma wiele znaczeń i nie jest równoznaczne tylko z liczbą przeruchanych pań.


HAHHAHAHA, coraz lepiej big_smile big_smile big_smile

To skoro tak to dlaczego tak ci friendzone przeszkadza, skoro seks ci niepotrzebny do niczego? smile)))
Nieźle masz w tej głowie XD

Jak ty takie teksty sadzisz, a przy okazji się dostawiać próbujesz to nie dziwota, że kobietom włącza się lampka: chiałby, ale boi się Xd A to "Bardzo seksowne", niczym u  dziewicy wink

Pewnie wierzysz w jakieś bzdety, że można sobie wyprosić seks odpowiednim urabianiem kobiety i "troską", ale to tak nie działa i wkrótce znowu się o tym przekonasz wink 

Ale dzięki za oświecenie podwójnej mężatki smile))))

289

Odp: Dysonans

A tak przy okazji: ta "szczęściara" wie, że po x latach seksu z mężem czeka ja kolejne x celibatu z prawiczkiem o skrajnie katolickich poglądach? hehehe, chiałabym zobaczyc jej mine jak się dowie big_smile big_smile

Ale pewnie czekasz ze zrzuceniem tej bomby wink Chyba, że próbujesz ten "skarb" w złotko opakować pięknymi słowami, co by sie dziewczyna cieszyła i domyślała jakie atrakcje ja czekają.. oczywiście jak będzie grzeczna i będzie cie upewniać, że nie jesteś aseksualny. A nie sorry... smile))))

290

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

HAHHAHAHA, coraz lepiej big_smile big_smile big_smile

To skoro tak to dlaczego tak ci friendzone przeszkadza, skoro seks ci niepotrzebny do niczego? smile)))
Nieźle masz w tej głowie XD

Jak ty takie teksty sadzisz, a przy okazji się dostawiać próbujesz to nie dziwota, że kobietom włącza się lampka: chiałby, ale boi się Xd A to "Bardzo seksowne", niczym u  dziewicy wink

Pewnie wierzysz w jakieś bzdety, że można sobie wyprosić seks odpowiednim urabianiem kobiety i "troską", ale to tak nie działa i wkrótce znowu się o tym przekonasz wink 

Ale dzięki za oświecenie podwójnej mężatki smile))))

Może dlatego, że związek i intymność w nim to nie jest tylko sam seks i jest masa innych rzeczy które obie osoby ze sobą i dla siebie robią, a których brakuje w zwykłej przyjaźni. Nie udawaj głupiej.

291

Odp: Dysonans

Mogłabyś już sobie darować to ad personam i zakończyć te wszystkie próby z jakiegoś nie do końca jasnego powodu dojebania mi. Bo to co tu uprawiasz to już nie ma nic wspólnego z wyrażaniem opinii (o którą nomen omen też nie prosiłem).

Mędrkujesz się, a wychodzi jak zawsze wink i na dokładkę jesteś zielony jak liść jeśli chodzi o podstawy relacji. Piszesz jakieś infantylne bzdury, że dojrzały związek między kobieta i mężczyzna może byc pozbawiony seksu i jednocześnie wykłócasz się w arogancki sposób z każda opinią, która sugeruje, że prawiczek i doświadczona wyposzczona laska to nie jest idealny match wink
Żebyś miał trochę pokory po tych wszystkich sytuacjach, ale nie. Ty ludzi, którzy sa rozwodnikami albo po x związkach pouczasz ..czym jest związek!! No zlitujże się, chłopaku big_smile big_smile

292

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Może dlatego, że związek i intymność w nim to nie jest tylko sam seks i jest masa innych rzeczy które obie osoby ze sobą i dla siebie robią, a których brakuje w zwykłej przyjaźni. Nie udawaj głupiej.

A na czym ma polegac "intymność" dwojga dorosłych ludzi jak nie na seksie m.in.?  Ileż można rozmawiać i bić pianę ? smile))
To odróżnia związek dorosłych ludzi od nastolatków, że trzymanie za ręcę i patrzenie w gwiazdy może nie wystarczyć wink

Czym głębiej w las, tym więcej zaburzeń u ciebie wychodzi. Jakbyś zatrzymał się w rozwoju na pewnym etapie.
Ta kobieta musi byc skrajnie spragniona wsparcia i komplementów, skoro te rozmowy póki co jej wystarczają..albo tak twierdzi, a na portalu znów szuka "znajomych" bez fotki, heheh, przecież ty łykniesz wszystko XD

293

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Mędrkujesz się, a wychodzi jak zawsze wink i na dokładkę jesteś zielony jak liść jeśli chodzi o podstawy relacji. Piszesz jakieś infantylne bzdury, że dojrzały związek między kobieta i mężczyzna może byc pozbawiony seksu i jednocześnie wykłócasz się w arogancki sposób z każda opinią, która sugeruje, że prawiczek i doświadczona wyposzczona laska to nie jest idealny match wink
Żebyś miał trochę pokory po tych wszystkich sytuacjach, ale nie. Ty ludzi, którzy sa rozwodnikami albo po x związkach pouczasz ..czym jest związek!! No zlitujże się, chłopaku big_smile big_smile

Nigdzie nic nie pisałem nic o tym, że dojrzały związek może i powinien być pozbawiony seksu. Pisałem o związku w ogóle. Chociaż mimo wszystko ciężko mi się zgodzić z tym, że związki katolików czekających z seksem do ślubu są wszystkie niedojrzałe.
Po drugie nie znasz mnie, nie znasz mojego życia i nie wiesz co, jak i dlaczego kiedy wyglądało. Jeśli myślisz, że wszystkie moje doświadczenia opisałem na forum to jesteś śmieszna. Tego czy i z jakich powodów ktoś będzie chciał uprawiać z kimś seks też nie wiesz i wiedzieć nie możesz. Nie ocenia się wszystkich swoją miarą. Ale nie mam też zamiaru i nie muszę niczego komukolwiek udowadniać na jakimś forum i się wykłócać. Już dawno powinienem zakończyć udział w tym wątku, a może i na całym forum. Żegnam ozięble.

294

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Nigdzie nic nie pisałem nic o tym, że dojrzały związek może i powinien być pozbawiony seksu. Pisałem o związku w ogóle. Chociaż mimo wszystko ciężko mi się zgodzić z tym, że związki katolików czekających z seksem do ślubu są wszystkie niedojrzałe.
Po drugie nie znasz mnie, nie znasz mojego życia i nie wiesz co, jak i dlaczego kiedy wyglądało. Jeśli myślisz, że wszystkie moje doświadczenia opisałem na forum to jesteś śmieszna. Tego czy i z jakich powodów ktoś będzie chciał uprawiać z kimś seks też nie wiesz i wiedzieć nie możesz. Nie ocenia się wszystkich swoją miarą. Ale nie mam też zamiaru i nie muszę niczego komukolwiek udowadniać na jakimś forum i się wykłócać. Już dawno powinienem zakończyć udział w tym wątku, a może i na całym forum. Żegnam ozięble.

Do zobaczenia po Nowym Roku, jak nie wcześniej wink
No, chyba, że Pani kazała "czekać" rok do rozwodu, bo tak też może być. Ale skoro komplementy wystarczą to poczekasz big_smile

295 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-11-09 22:50:48)

Odp: Dysonans

Thomas  przestań powtarzać te "katolickie" bzdury.

Znam wiele religi i uwierz katolicyzm jest najmniej "religijną" religią.

Uwierz są religie gdzie nie ma odpuszczenia grzechów, spowiedzi a nawet nie ma takiej instytucji jak kościół.

Tam całe życie człowiek musi żyć zgodnie z daną religią i nie ma takiego zakłamania jak w katolicyzmie.
To najbardziej zakłamana i kłamliwa religia na świecie ...

Mam znajomych co są Jehowymi jak i takich co są Muzułmanami ...
I uwierz jak zobaczysz jak wyglądają tam zasady to lekko się zdziwisz big_smile

Masz pielgrzymki. Podczas pielgrzymek normalnie są orgie a potem niepokalane poczęcia ...

Wiesz ile studentek bzyka się od tylca , bo przecież muszą być dziewicami bo są katoliczkami i muszą być czyste aż do ślubu ?

Masz polityków którzy pierwsi siedzą w ławie w kościele a w tygodniu wręcz kipią nienawiścią. Kłamią, kradną , oszukują i itd.
Łamią wszelkie przykazania a w niedzielę robią za świętoszka ..
Masz księży. Większość męskich prostytutek w Watykanie obsługuje mieszkających tam księży. Olbrzymia część pedofill jest połączona z kościołem.

Znam takich "katolików" na pokaz. Czym bardzije "religijny" tym bardziej zapala mi się czerowne światło i prawie zawsze okazuje się ze mam rację ..

Uwierz bezpieczniej czułem się na pustyni wsród beduinów niż sądzę że czułbym się na Jasnej górze na obchodach Radia Maryja  wink

A co do sexu.

Związek to także sex. Nie ma sexu nie ma związku.
Wtedy to nazywa się przyjacielstwo smile

Normalny zdrowy facet jak zobaczy kobietę która mu się podoba to ją pożąda. A jak to samo jest z drugiej strony (chemia) to uwierz normalne jest że dość szybko dochodzi od sexu.
Jest to normalne. Jak ma się czuć kobieta jak facet jej nie pożąda i nie dąży do sexu ?
Że się mu nie podoba ? Jest gejem ? Czy może ma jakieś problemy i unika ?

Sex jest potrzebny w związku. Bez sexu nie ma związku.
Sex to okazanie uczuć. To namiętność. To czułość.

To taki dopalacz związku. Bez sexu związki i małżeństwa się rozpadają.

Ja jak poznałem obecną moją kobietę to na pierwszej randce mi się spodobał. Na drugiej już chodziliśmy za rękę i chyba ją pocałowałem i to ... w usta ...
Po prostu to było silniejsze ode mnie. Ciężko to powiedzieć ale nie było to planowane ...
A potem wszystko szybko się rozwinęło ..

Nie wiem ile jesteście razem a raczej ile razy na żywo sie spotkaliście.
Czy poza romowami do czegoś doszło ? Był jakiś kontakt "fizyczny" ???

Thomas po rozwodzie naprawdę wiele miałem "przygód" i wiele kobiet poznałem. Uwierz nawet takie co dopiero skończyły związek należy omijać szerokim łukiem.
Ja z taką chwilę byłem to normlanie uciekałem w popłochu a potem musiałem odpocząć po tej "znajomości".
Rozmawiałem z kumpelą to powiedziałą mi że babka wygląda na osobę shizofreniczną i chorobą dwubiegunową ..

Mam nadzieję że na taką nie trafisz. Bo to calkowity wampir psychiczny ...

296

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Może dlatego, że związek i intymność w nim to nie jest tylko sam seks i jest masa innych rzeczy które obie osoby ze sobą i dla siebie robią, a których brakuje w zwykłej przyjaźni. Nie udawaj głupiej.

Teraz to się oszukujesz.

To jak to z tym nietraktowaniem jak aseksualnego kolegi? Było coś fizycznego grane, czy jednak nie? Bo to zmienia całkowicie sprawę. Jeśli seksu nie było, to niestety - zwodzi cię, jesteś tylko kolegą i nim pozostaniesz. Jak był - max na co możesz liczyć to kilka tygodni - kilka miesięcy dobrej zabawy. I jakiś masz nikły procent, czy wręcz promil na coś więcej.

297 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-10 00:41:45)

Odp: Dysonans

Miałem już tu nie wchodzić i nie komentować, ale mam dwa pytania @Jack (ogólne, bez związku z tematem):

1. Na której randce według ciebie powinno już dojść do seksu żebyś nie uznał, że kobieta cię zwodzi i jest szansa na związek? Czy jak na pierwszej już nie wylądujesz w wyrku to skreślasz znajomość?

2. Czy dla Ciebie "fizyczność" pozwalająca uznać, że kobieta cię nie zwodzi równa się tylko pełny stosunek seksualny włącznie z penetracją wyłączając wszelkie inne formy fizycznej intymności i bliskości jak całowanie, pieszczoty, spanie ze sobą i inne tego typu podobne sprawy nie będące zarazem pełnym stosunkiem?

Ciekaw jestem odpowiedzi.

298

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Miałem już tu nie wchodzić i nie komentować, ale mam dwa pytania @Jack (ogólne, bez związku z tematem):

1. Na której randce według ciebie powinno już dojść do seksu żebyś nie uznał, że kobieta cię zwodzi i jest szansa na związek? Czy jak na pierwszej już nie wylądujesz w wyrku to skreślasz znajomość?

2. Czy dla Ciebie "fizyczność" pozwalająca uznać, że kobieta cię nie zwodzi równa się tylko pełny stosunek seksualny włącznie z penetracją wyłączając wszelkie inne formy fizycznej intymności i bliskości jak całowanie, pieszczoty, spanie ze sobą i inne tego typu podobne sprawy nie będące zarazem pełnym stosunkiem?

Ciekaw jestem odpowiedzi.

Nikt nie powiedział, że kobieta musi wskoczyć Ci na kutasa na pierwszej randce, żebyś miał pewność, że Cię nie zwodzi. Po prostu jesteś na początku relacji z laską, która ogarnia temat i o ile przez pierwsze kilka randek możesz poprzestać na miziankach, to później ona wyczuje, że ma do czynienia z nowicjuszem i czeka Cię formułka: " Nie czuję tego.", albo "Jesteś świetnym facetem, ale...", lub "Możemy być przyjaciółmi".

299

Odp: Dysonans

Thomas29 każdy człowiek i każda para ma swoje własne tempo. Raz jest szybsze, a raz jest wolniejsze. Seks na pierwszej randce niekoniecznie wróży trwałości relacji, ale to też potrafi być różnie, bo to zależy też od wzajemnego poznania się i podejścia do tematu randki. Niektórzy uznają za randkę każde spotkanie we dwoje poza domem. Inni - tylko te romantyczne wyjścia "ąę" z kinem/restauracją i pełnym planem od A do Z. Więc tu raczej nie ilość randek jest ważna, a wzajemne poznanie się. Mniejsza - ja nigdy nie miałem takiej liczby i nigdy nie trzymałem się sztywnych ram. Raczej patrzyłem na dynamikę mojej relacji i po prostu płynąłem z flow. Ale zawsze do seksu dochodziło dość szybko. Powiedzmy max w pierwszym miesiącu znajomości, ale częściej o wiele szybciej.

Z tą intymnością, to nomen omen kobiety potrafią robić niezłe szpagaty więc co do zasady to tak - jak się bawimy, to się bawimy, a nie udajemy szukając substytutów. Jak jakaś coś kręciła przy temacie, to zawsze miało to drugie dno. I tutaj chłopaki mają rację - bajki o 'złym facecie, co bije i wykorzystuje' są w takich sytuacjach dość często grane, bo automatycznie część facetów zamiast widzieć czerwoną flagę, to zaczyna taką babkę otaczać opieką i daje ekstra kredyt zaufania i cierpliwości na dziwne zachowania. Ona tłumaczy, że ma opory przez złe doświadczenia, i że coś tam chce najpierw zamknąć, a tak naprawdę chodzi o to, że w razie wpadki to chce wiedzieć kto będzie ojcem.

Nie dla każdej kobiety całowanie i jakieś lekkie pieszczoty zarezerwowane są jedynie dla 'kogoś więcej niż przyjaciela'. To wciąż etap poznawania i badania gruntu. Niejedną znałem dziewuszkę, co lekki petting uprawiały w zasadzie z każdym swoim kolegą (kolegą na stopie prywatnej, a nie zawodowej), bo utrzymywały kontakt tylko z takimi facetami, którzy w jakiś sposób byli dla nich pociągający/intrygujący/ciekawi.

300

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

1. Na której randce według ciebie powinno już dojść do seksu żebyś nie uznał, że kobieta cię zwodzi i jest szansa na związek? Czy jak na pierwszej już nie wylądujesz w wyrku to skreślasz znajomość?

2. Czy dla Ciebie "fizyczność" pozwalająca uznać, że kobieta cię nie zwodzi równa się tylko pełny stosunek seksualny włącznie z penetracją wyłączając wszelkie inne formy fizycznej intymności i bliskości jak całowanie, pieszczoty, spanie ze sobą i inne tego typu podobne sprawy nie będące zarazem pełnym stosunkiem?

Ciekaw jestem odpowiedzi.

Ad. 1
Nie istnieją jakieś sztywne wytyczne regulujące te sprawy, jednak istnieje coś takiego jak doświadczenie związkowe czy tam powiedzmy życiowe, na którym w pewnym wieku można się już opierać. Pisząc "w pewnym wieku" mam na myśli trochę więcej niż 17 czy 19 lat i "doświadczenie życiowe" wykraczające nieco poza gównowiedzę czerpaną z internetów, gdzie podobni sobie nieudacznicy i przegrywy wzajemnie poklepują się po pleckach, nabijając przy okazji kabzę właścicielom stron, którzy często gęsto sami są jakimiś niedojebami, którym nie idzie z babami.
Jednak mając lat ponad 30 każdy facet powinien już o tym wiedzieć, że kiedy imponujesz kobiecie jako mężczyzna i jesteś dla niej atrakcyjny pod względem fizycznym, to praktycznie rzecz biorąc nie istnieje żaden, a przynajmniej żaden dobry powód, żeby ta kobieta nie chciała mieć z tobą seksu od razu i jeśli byłeś na więcej niż trzech randkach w życiu, to również powinieneś wiedzieć już o tym, że tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia, które to jest wasze spotkanie, bo dorośli ludzie spotykając się w wiadomym celu, raczej nie mają oporów przed pójściem do łóżka na pierwszej randce i jest to zjawisko dość powszechne w dzisiejszych czasach, wbrew tym wszystkim bzdurom, które możesz przeczytać na przykład babskim forum, ale zostawmy to na razie, żeby nie rozmydlać.
Zupełnie inaczej wyglądają znajomości, które tutaj opisujesz, bo zupełnie inny jest ich charakter, przynajmniej dla jednej ze stron, chociaż też nie można powiedzieć, że nie ma w nich seksu, bo oczywiście że jest, tyle tylko że to nie ty ruchasz, a ciebie ruchają. Dając z siebie minimum, a w zasadzie tyle co nic, akurat tyle, żeby podtrzymywać jak najdłużej twoje zaangażowanie w znajomość, nierzadko czerpać z niej korzyści wynikające z bycia w związku, ale formalnie i technicznie rzecz biorąc nie będąc w związku, bo tą granicę... tę... pomiędzy byciem a nie byciem w związku, wyznaczają majtki na dupie, których ona nie zdejmie, dopóki może mieć przydupasa, który za nią lata, interesuje się, wysłucha, pocieszy, do kina zabierze czy na kolację i nie musi mu dawać dupy, ani właściwie niczego w zamian, bo jemu wystarczy samo to, że ona w ogóle istnieje.
Zanim weźmiesz rozpęd przed tyradą w odpowiedzi na te słowa, usiądź, ochłoń i przemyśl sobie na spokoju czy te twoje "związki" właśnie tak nie wyglądają i sam sobie odpowiedz szczerze na jedno podstawowe pytanie - czy to czyni ciebie szczęśliwym, spełnionym i zadowolonym z życia - ale nie mi tutaj, bo ja znam odpowiedź, tylko sam ze sobą porozmawiaj, bez skupiania się na tym, żeby za wszelką cenę coś komuś "udowodnić" wypisując androny o fajnych związkach bez seksu, zaprzyjaźnianiu się i lepszym poznawaniu... bo sam w te głupoty nie wierzysz. Nie wierzysz, co nie?

Ad. 2
Tak.
Niezależnie od tego co kobieta mówi, deklaruje, obiecuje, jak się tłumaczy i zasłania stosując różne mniej lub bardziej wyszukane i wymyślne uniki, techniki oraz sztuczki, abyś tylko jej nie wsadził, wszystko to są formy i oznaki tego, że ona cię zwodzi dając od siebie tylko tyle ile według niej wystarczy, żebyś był blisko, jednak nie za blisko. Oznacza to mniej więcej tyle, że nie traktuje waszej znajomości na tyle poważnie, aby przekroczyć granicę skąd nie ma już powrotu i nie chce ryzykować, że mąż czy ktoś tam inny się dowie, a to z kolei najczęściej oznacza, że to całe pieprzenie o rozwodzie możesz sobie o kant dupy potłuc, bo laska albo nie jest gotowa odejść naprawdę albo wcale nie chce odchodzić, tylko jej małżeństwo przechodzi po prostu gorszy czas i szuka sobie rozrywki, ale prędzej czy później sytuacja się unormuje, on jej kupi nowe autko albo domek w kredycie, ona stwierdzi że jednak go kocha nad życie, a ty usłyszysz wtedy huk opadającej klapy od kibla nad głową i szum spuszczanej wody. Tyle że wsadzić i tak jej nie wsadzisz, bo od tego ma męża, nie ciebie.

301 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-10 09:43:09)

Odp: Dysonans
BEKAśmiechu napisał/a:

Nikt nie powiedział, że kobieta musi wskoczyć Ci na kutasa na pierwszej randce, żebyś miał pewność, że Cię nie zwodzi. Po prostu jesteś na początku relacji z laską, która ogarnia temat i o ile przez pierwsze kilka randek możesz poprzestać na miziankach, to później ona wyczuje, że ma do czynienia z nowicjuszem i czeka Cię formułka: " Nie czuję tego.", albo "Jesteś świetnym facetem, ale...", lub "Możemy być przyjaciółmi".

Tu jest sedno.
Nie chodzi o to, na której randce to się wydarza (oczywiście mówimy o rozsądnej liczbie a nie czekanie 20 randek), tylko tak jak musi być wyczuwalna chemia, aby chciało sie czekać w ogóle, tak samo kobieta - żeby mieć chemię, musi widzieć w facecie cechy, które nie powodują, że odbiera się go jako aseksualnego czy dziecko potrzebujące opieki lub brata.
I oczywiście, że kobieta doświadczona bardzo łatwo i szybko wyczuje czy facet ma jakieś obycie seksualne z kobietami.
Facet, który go nie ma lub bardzo mało, będzie skupiał się na farmazonieniu o "intymności i przyjaźni", a znajomość nic nie będzie szła do przodu.

Generalnie w samym prawictwie jako takim nie ma nic złego, bo każdy kiedyś zaczyna.
Problem jest zwykle w 90% przypadków wtedy, gdy to prawictwo jest późne, bo ono zawsze ma swoje powody. Najczęściej właśnie jakieś zahamowania i dziwaczne poglądy, jakieś takie rozmemłanie..
Znałam kilku prawików w życiu i oprócz tych , którzy nimi byli jak mieliśmy lat 18 czy 20, to ci starsi jak się dowiadywało, że nimi są to każdy tylko pokiwał głową, bo już mieli taki vibe dziwaków przez zachowania różne. Takie primadonny trochę wink 
Myślę, że to odrzuca, jak facet jest taki pierdołowaty, skupiony na dorabianiu ideologii, a tak naprawdę kobieta doświadczona wyczuje, że on po prostu jest osrany i nie ma pojęcia co robić dalej.
Dlatego autorowi "nie przeszkadza" status tej kobiety, a imponuje pewnie doświadczenie, bo liczy skrycie, ze ta weźmie sprawy w swoje ręcę wink
Tyle, że mało ktorą atrakcyjną kobietę bycie "technikiem do rozprawiczania" kogoś interesuje. To trochę tak jak faceci nie chcąc być we friendzone, tak kobieta trochę czuje się oszukana i wykorzystana gdy wie, że została "wybrana" poniekąd dlatego, ze inne nie chciały dostapić tego zaszczytu wprowadzania faceta po 30-ce w "życie" wink

302

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

każdy człowiek i każda para ma swoje własne tempo. Raz jest szybsze, a raz jest wolniejsze. Seks na pierwszej randce niekoniecznie wróży trwałości relacji, ale to też potrafi być różnie, bo to zależy też od wzajemnego poznania się i podejścia do tematu randki. Niektórzy uznają za randkę każde spotkanie we dwoje poza domem. Inni - tylko te romantyczne wyjścia "ąę" z kinem/restauracją i pełnym planem od A do Z. Więc tu raczej nie ilość randek jest ważna, a wzajemne poznanie się. Mniejsza - ja nigdy nie miałem takiej liczby i nigdy nie trzymałem się sztywnych ram. Raczej patrzyłem na dynamikę mojej relacji i po prostu płynąłem z flow. Ale zawsze do seksu dochodziło dość szybko. Powiedzmy max w pierwszym miesiącu znajomości, ale częściej o wiele szybciej.

No właśnie o to mi chodziło. Bo jak tutaj patrzę to niektóre osoby (w tym też ty wcześniej) nie mając bladego pojęcia jakie kto ma tempo, jakie kto ma podejście, na jakim etapie tego wzajemnego poznania się jest i jaka jest dynamika danej konkretnej relacji wypowiadacie się bardzo pewnie tak jakbyście to wszystko wiedzieli albo jak gdyby nie było to ważne.
Ja nigdzie dokładnie tu nie opisywałem jak to u mnie wygląda czy jak wyglądało z moimi poprzednimi relacjami i nie zamierzam tego robić bo nie mam ani takiego obowiązku ani chęci dzielić się takimi rzeczami na forum.

A tak poza tym na marginesie panowie - spróbujcie się umawiać z 30-letnią dziewicą to zobaczycie jak szybko będzie chętna wskoczyć wam na "kutasa". Tak, miałem takie przygody. Bo być może to co tutaj piszecie ma sens, ale w przypadku doświadczonych aktywnych seksualnie kobiet.

303

Odp: Dysonans

Tak czy tam i czytam, i przyznam że nie rozumiem tej nagonki na Thomasa
Facet ma jakieś zasady, jakieś reguły którymi sie kieruje, nie muszą sie one nikomu innemu podobać, i według tych swoich kryteriów szuka swojej drugiej polówki.
Uczy sie, poznaje i doświadcza.

304

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Ja nigdzie dokładnie tu nie opisywałem jak to u mnie wygląda

Ale to co napisałeś daje taki, a nie inny obraz twojej relacji.


A tak poza tym na marginesie panowie - spróbujcie się umawiać z 30-letnią dziewicą to zobaczycie jak szybko będzie chętna wskoczyć wam na "kutasa". Tak, miałem takie przygody.

Ale po co tracić czas na jakiś zjebany czerep? Co to - jakaś akcja charytatywna czy coś? Jak nie - to nie. Ale czasu nie będę tracił, bo mi go nikt nie zwróci.




Szeptuch napisał/a:

Tak czy tam i czytam, i przyznam że nie rozumiem tej nagonki na Thomasa
Facet ma jakieś zasady, jakieś reguły którymi sie kieruje, nie muszą sie one nikomu innemu podobać, i według tych swoich kryteriów szuka swojej drugiej polówki.
Uczy sie, poznaje i doświadcza.

No właśnie też tego nie rozumiem. Nawet jeśli ten jego aktualny...ekhm....'związek' miałby potrwać tylko i kilka tygodni, to póki jest zadowolony i ma świadomość ewentualnych zagrożeń i komplikacji, to gra gitara. Niech korzysta skoro ma taką okazję.

305 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-10 10:23:54)

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Ale po co tracić czas na jakiś zjebany czerep? Co to - jakaś akcja charytatywna czy coś? Jak nie - to nie. Ale czasu nie będę tracił, bo mi go nikt nie zwróci.

Haha, jaka piękna wtopa big_smile
Nasz maczo karzełek znów się napina i ośmiesza. Czyli autor jako prawik w wieku ponad 30 lat jest super, a kobieta w analogicznej sytuacji, tylko młodsza ma "zj... łeb". Co za hipokryta XD

Ps. znalazłam gdzieś przypadkiem czytając czyjeś posty temat o wzroście w kontekście facetów. I tam jest taki piekny cytat, może potem wkleje, który idealnie opisuje z perspektywy kobiet doświadczenia z takimi skarlałymi krzykaczami jak Sparrow, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić jacy są bezkompromisowi i twardzi smile))))
Jak to czytałam to miałam go przed oczami i śmiałam się głośno, tak jak teraz big_smile

Ps. Mój mąż położyłby ci rękę na głowę (bo sięgasz mu mniej więcej do łokcia big_smile ) i spokojnym, pewnym siebie tonem by ci kilka spraw wyjaśnił wink

306

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Nasz maczo karzełek znów się napina i ośmiesza. Czyli autor jako prawik w wieku ponad 30 lat jest wart "tracenia czasu", ale już kobieta młodsza w podobnej sytuacji już nie.

Typowe. Pierdolisz jakieś farmazony i dorabiasz sobie treści, jakich nie ma.


Nie - ja nie będę tracił czasu jak ktoś nie chce. Bo związek i seks to sport dla dwojga i obie strony muszą chcieć tego samego. To nie znaczy, że taka osoba jest nic nie warta. I nijak nie wyklucza to tego, że jak się jednak znajdzie odpowiednia osoba dla takiego prawiczka czy dziewicy, to ten seks się pojawi wtedy szybko.

307

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Ja nigdzie dokładnie tu nie opisywałem jak to u mnie wygląda

Ale to co napisałeś daje taki, a nie inny obraz twojej relacji.

Nie napisałem nigdzie w tym temacie tak naprawdę właściwie nic konkretnego na temat etapu i tempa tej relacji.

Jack Sparrow napisał/a:

Ale po co tracić czas na jakiś zjebany czerep? Co to - jakaś akcja charytatywna czy coś? Jak nie - to nie. Ale czasu nie będę tracił, bo mi go nikt nie zwróci.

Chociażby dla nabrania jakiegokolwiek doświadczenia jeśli samemu w ogóle się go nie ma. Każda okazja do nauki jest dobra. Lepsze to niż siedzenie i narzekanie jak niektórzy na tym forum.

Szeptuch napisał/a:

Tak czy tam i czytam, i przyznam że nie rozumiem tej nagonki na Thomasa
Facet ma jakieś zasady, jakieś reguły którymi sie kieruje, nie muszą sie one nikomu innemu podobać, i według tych swoich kryteriów szuka swojej drugiej polówki.
Uczy sie, poznaje i doświadcza.

A dodatkowo tą nagonkę zdaje się z jakiegoś powodu napędzać przede wszystkim tylko jedna konkretna osoba.

308 Ostatnio edytowany przez klipozor (2023-11-10 10:42:23)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

jak tutaj patrzę to niektóre osoby (w tym też ty wcześniej) nie mając bladego pojęcia jakie kto ma tempo, jakie kto ma podejście, na jakim etapie tego wzajemnego poznania się jest i jaka jest dynamika danej konkretnej relacji wypowiadacie się bardzo pewnie tak jakbyście to wszystko wiedzieli albo jak gdyby nie było to ważne.

Bo nie jest.
Tak samo w F1 nie jest ważne kto jakie ma tempo, jakie ma podejście, na jakim etapie poznawania możliwości bolidu się jest i jaka jest dynamika danego toru. Liczy się tylko to, kto będzie pierwszy na mecie. Bycie drugim, trzecim, piątym i dziesiątym nikogo nie interesuje, liczy się efektywność i najwyższe miejsce na podium, a nie efektowność przejazdu, kiedy jesteś już dublowany przez innych. Ale żeby wygrywać, musisz ryzykować, naginać zasady, trochę oszukiwać i niekiedy łamać regulamin licząc na to, że sędziowie nie zauważą albo przymkną oko, a nie jechać zachowawczo jak na treningu i martwić się tylko o to, żeby nie przyjebać w bandę na wyjściu z zakrętu, więc lepiej odpuścić z gazem i wcześniej dohamować, żeby przejechać bezpiecznie kolejne okrążenie. 
Dokładnie to samo masz w swoich relacjach z laskami, przynajmniej tymi, które tu opisujesz. Ty z nimi rozmawiasz, chcesz się lepiej zapoznawać, słuchasz ich pierdolenia o byłych facetach i mężach, dajesz im czas na w sumie nie wiadomo co... ale ruchają je inni. Kumasz bazę czy nie kumasz? Tak wiem, związki bez seksu są super i w ogóle, a nawet bez spotykania się zbyt często też mogą być, bo w sumie czemu nie, no więc ci tłumaczę po raz kolejny czemu nie, bo temu nie, że o wiele fajniejsze są związki z seksem, powaga, a jeszcze fajniejsze są wtedy jak dziewczyna jest normalna i nie przejawia zachowań typowych dla zwykłych cwaniar udających głupie gęsi, które nie wiedzą w jakim celu jakiś facet poświęca im swój czas i uwagę, a na portalach randkowych znalazły się przypadkiem, kiedy właśnie szukały w internecie jakiegoś kółka literackiego, gdzie by mogły sobie popisać z innymi o dupie maryni, aż tu nagle bach i niechcący im się założyło konto na badoo, tinderze i sympatii, no i taka teraz sytuacja...

P.S.
Laska jest formalnie zamężna. Rozumiem, że z tym mężem cały czas mieszka. Zakłada konto na portalu o profilu wiadomym, ale nie umieszcza tam swoich zdjęć, po czym szybko je usuwa, kiedy poznaje ciebie, jednocześnie wysyłając jasny przekaz, że na obecnym etapie nie jest zainteresowana nowym związkiem, trochę popisaliście i raz się spotkaliście... popraw mnie, jeśli z czymś się pomyliłem, a potem przeczytaj własne peany na cześć nowej znajomej oraz zapytaj jeszcze ze trzy razy co głupiego tym razem robisz, że zamiast oklasków na stojąco NIEKTÓRE OSOBY znów cisną bekę z twojego związku.

309

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Ale po co tracić czas na jakiś zjebany czerep? Co to - jakaś akcja charytatywna czy coś? Jak nie - to nie. Ale czasu nie będę tracił, bo mi go nikt nie zwróci.

Haha, jaka piękna wtopa big_smile
Nasz maczo karzełek znów się napina i ośmiesza. Czyli autor jako prawik w wieku ponad 30 lat jest super, a kobieta w analogicznej sytuacji, tylko młodsza ma "zj... łeb". Co za hipokryta XD

Ps. znalazłam gdzieś przypadkiem czytając czyjeś posty temat o wzroście w kontekście facetów. I tam jest taki piekny cytat, może potem wkleje, który idealnie opisuje z perspektywy kobiet doświadczenia z takimi skarlałymi krzykaczami jak Sparrow, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić jacy są bezkompromisowi i twardzi smile))))
Jak to czytałam to miałam go przed oczami i śmiałam się głośno, tak jak teraz big_smile

Ps. Mój mąż położyłby ci rękę na głowę (bo sięgasz mu mniej więcej do łokcia big_smile ) i spokojnym, pewnym siebie tonem by ci kilka spraw wyjaśnił wink


wow..strach sie bac Twojego meza.
A wiesz ze znalazby sie ktos kto z kolei twojego meza " wyjasnilby w 30 sec?
Wiec daruj prosze przechwalki i straszenie, bo naprawde kiepsko sie juz to czyta.
Dzieki!

310

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Typowe. Pierdolisz jakieś farmazony i dorabiasz sobie treści, jakich nie ma.


Nie - ja nie będę tracił czasu jak ktoś nie chce. Bo związek i seks to sport dla dwojga i obie strony muszą chcieć tego samego. To nie znaczy, że taka osoba jest nic nie warta. I nijak nie wyklucza to tego, że jak się jednak znajdzie odpowiednia osoba dla takiego prawiczka czy dziewicy, to ten seks się pojawi wtedy szybko.

Napisałeś wyraźnie, znowu się bezjajecznie wypierasz własnych słów: "ZJEB czerep". To wg ciebie ten szacunek ? big_smile
Jesteś tak zakompleksiony, że można ci cytować WŁASNE słowa sprzed 2 min., a ty będziesz się wypierał albo uprawiał gimnastykę erystyczną, że "co innego miałeś na myśli". Koło pewnego siebie faceta nie stałeś big_smile

To jest jasne, że seksu muszą chcieć dwie strony. Tylko w momencie kiedy dla autora wątku głównym kryterium poszukiwania jest dziewica albo babka, która po przejściach już się poddała i myśli, że z wdzięczności za jego "troskę" weźmie na siebie "przyjemność" uczenia dorosłego mocno faceta seksu, to albo nie kumasz, że mężatka raczej czego innego szuka..albo bierzesz każda chętną jak leci, która wykazuje minimum głodu.
Autor nie bez powodu jest w takiej sytuacji, a jakoś ani razu nie użyłeś w jego kierunku sformułowania, że jest zje..  "męska solidarność" XD

Mnie w tej całej sytuacji śmieszy gloryfikacja kobiety, której w ogóle nie zna (tyle co mu o sobie nafarmazoni), jedyne co wie, że wciąż jest mężatką.
I jak dla mnie to mogą jutro wyjechać na miesiąc miodowy wink
Bawi mnie jedynie, że facet, który ledwie miesiąc temu zastanawiał się czy, jak i kiedy "eskalować dotyk", a związek to dla niego "wszystko BEZ seksu" big_smile big_smile , nagle poczuł się ekspertem i nikt nic nie wie o relacjach, bo ta jego miesięczna jest WYJĄTKOWA smile))

311

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Nie napisałem nigdzie w tym temacie tak naprawdę właściwie nic konkretnego na temat etapu i tempa tej relacji.

Ale te ogólniki taki dają obraz.


Chociażby dla nabrania jakiegokolwiek doświadczenia jeśli samemu w ogóle się go nie ma. Każda okazja do nauki jest dobra. Lepsze to niż siedzenie i narzekanie jak niektórzy na tym forum.

A jakiego doświadczenia nabierzesz z dziewicą, która seksu nie chce? Ano właśnie - żadnego. Oczywiście nawet minimalne doświadczenie własne jest lepsze niż wylewanie żali w necie, ale też trzeba mieć szacunek do siebie samego. Walenie głową w mur niczego nie wnosi i jak widzisz, że relacja się nei rozwija, a stoi w miejscu, to nie ma sensu przedłużać.


A dodatkowo tą nagonkę zdaje się z jakiegoś powodu napędzać przede wszystkim tylko jedna konkretna osoba.

Giaa to jeden ze stałych bywalców forum, ale pod nowym nickiem. Koniecznie chce sobie odbić jakieś frustracje życiowe i podbić ego. Coś jak N_o, który z braku jakichkolwiek argumentów w dyskusjach na tematy ekonomiczne czy relacji damsko-męskich i z braku sukcesów też próbuje wsiadać mi na wzrost. Więc albo to jakiś jeden z lokalnych nieudaczników, którego żona/partnerka odeszła do niższego kolesia, albo to jakaś niedoruchana bździągwa, która musi sobie poużywać po tym jak nawet prawiki bez doświadczenia dają jej kosza. Tak czy siak - niech se szczeka. Wszak nic innego nie ma do roboty, a skoro tak ją zżyma, żeby koniecznie mi dopiec to mnie to bawi i rozczula. Jakbym widział upośledzone dziecko, co próbuje bałwanka ulepić zawartością pieluchy.

312

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

P.S.
Laska jest formalnie zamężna. Rozumiem, że z tym mężem cały czas mieszka. Zakłada konto na portalu o profilu wiadomym, ale nie umieszcza tam swoich zdjęć, po czym szybko je usuwa, kiedy poznaje ciebie, jednocześnie wysyłając jasny przekaz, że na obecnym etapie nie jest zainteresowana nowym związkiem, trochę popisaliście i raz się spotkaliście... popraw mnie, jeśli z czymś się pomyliłem, a potem przeczytaj własne peany na cześć nowej znajomej oraz zapytaj jeszcze ze trzy razy co głupiego tym razem robisz, że zamiast oklasków na stojąco NIEKTÓRE OSOBY znów cisną bekę z twojego związku.

O ile w ogóle się spotkali wink
Ale ona jest tak wspaniała i mają taki "przelot", że autor już zadeklarował, ze będzie czekał big_smile

Jak to nie jest skrajna desperacja to nie wiem co smile

313

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Giaa to jeden ze stałych bywalców forum, ale pod nowym nickiem. Koniecznie chce sobie odbić jakieś frustracje życiowe i podbić ego. Coś jak N_o, który z braku jakichkolwiek argumentów w dyskusjach na tematy ekonomiczne czy relacji damsko-męskich i z braku sukcesów też próbuje wsiadać mi na wzrost. Więc albo to jakiś jeden z lokalnych nieudaczników, którego żona/partnerka odeszła do niższego kolesia, albo to jakaś niedoruchana bździągwa, która musi sobie poużywać po tym jak nawet prawiki bez doświadczenia dają jej kosza. Tak czy siak - niech se szczeka. Wszak nic innego nie ma do roboty, a skoro tak ją zżyma, żeby koniecznie mi dopiec to mnie to bawi i rozczula. Jakbym widział upośledzone dziecko, co próbuje bałwanka ulepić zawartością pieluchy.

No widzisz jak potwierdzasz moje słowa. big_smile
Wystarczyło przypomnieć ci ile masz wzrostu, żebyś sie odpalił  smile)))))

A te epitety to rozumiem, że wygłaszasz też w gronie kolegów, którzy przerastają cię o głowę (oops.. ja też jestem od ciebie wyższa, haha i pewnie nie jedna kobieta wink) i sądzisz, że robisz wrażenie silnego ? big_smile big_smile big_smile


Znów sie naprodukowałeś, a jedyne co widzę to sfrustrowanego niskiego kolesia, który zionie ogniem kompleksów smile))))

314

Odp: Dysonans
Mariusz 1984 napisał/a:

wow..strach sie bac Twojego meza.
A wiesz ze znalazby sie ktos kto z kolei twojego meza " wyjasnilby w 30 sec?
Wiec daruj prosze przechwalki i straszenie, bo naprawde kiepsko sie juz to czyta.
Dzieki!

Mojego męża nikt nie musi i nie chce wyjaśniać, bo mąż ma wzrost adekwatny do pewności siebie (albo odwrotnie wink). W związku z tym nikogo nie zaczepia i nie puszy się w komiczny sposób przed kobietami, traktując z góry to co mówią, by pokazać "władczość", bo wyższości nie musi pokazywać w przeciwieństwie do... wink big_smile
Dzięki również!

315

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Napisałeś wyraźnie, znowu się bezjajecznie wypierasz własnych słów: "ZJEB czerep". To wg ciebie ten szacunek ? big_smile

Późnodziewictwo nie jest normalnym stanem i zawsze kryją się za nim jakieś problemy. To, że tacy ludzie dla mnie są ogólnie zjebani jako ewentualny materiał na partnerkę i ja nie będę tracił czasu na taką nierokującą relację, to nie znaczy, że są to ludzie obiektywnie nic nie warci. Jako koleżanki/przyjaciele mogą być naprawdę super i mogą być naprawdę wartościowymi ludźmi. Tu nie ma sprzeczności. To są po prostu inne płaszczyzny funkcjonowania społecznego.

Autor nie bez powodu jest w takiej sytuacji, a jakoś ani razu nie użyłeś w jego kierunku sformułowania, że jest zje..  "męska solidarność" XD

I rozmawiamy z Thomasem nie od wczoraj. Znam jego sytuację. Na tyle, na ile sam zdecydował się otworzyć i o niej opowiedzieć. Nie musimy wciąż i wciąż wałkować tego samego, żeby zadowolić jakiegoś randoma z netu, który nie znając całokształtu kontekstu wyrywa sobie dowolne fragmenty tekstu i buduje na nich jakieś dziwaczne historie oraz wmawia tezy, jakich nikt nie postawił.

W solidarności nie ma słabości. I nie jest to stan/cecha która w jakimkolwiek stopniu umniejsza. Wręcz przeciwnie.

316 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-10 11:14:04)

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Kumasz bazę czy nie kumasz? Tak wiem, związki bez seksu są super i w ogóle, a nawet bez spotykania się zbyt często też mogą być, bo w sumie czemu nie, no więc ci tłumaczę po raz kolejny czemu nie, bo temu nie, że o wiele fajniejsze są związki z seksem, powaga, a jeszcze fajniejsze są wtedy jak dziewczyna jest normalna i nie przejawia zachowań typowych dla zwykłych cwaniar.

Ale ja przecież nigdzie nie napisałem, że związek bez seksu jest dobry, fajny czy też lepszy od takiego z seksem. Nigdzie też nie napisałem, że ja seksu w związku nie chcę czy uważam to za coś złego. Też nie mam jakichś z góry ustawionych dziwnych zasad kiedy ma do niego dojść. Wszystko zależy od konkretnej relacji. Jak to mówią cały w tym ambaras aby dwoje chciało naraz. Do tej pory nie mając praktycznie żadnego doświadczenia z kobietami trafiałem w dłuższych znajomościach jedynie na dziewice i to nawet te starsze. Takie kobiety niestety nie są chętne do szybkiego seksu chociaż innych intymnych "zabaw" nie odmawiają. A robiłem to żeby nabrać jakiegokolwiek doświadczenia bo uznałem że lepsze to niż siedzieć i narzekać. Tyle.

klipozor napisał/a:

Laska jest formalnie zamężna. Rozumiem, że z tym mężem cały czas mieszka.

Nie mam żadnego obowiązku podawać tu jakichkolwiek szczegółów, ale nie - nie mieszka. Od kilku miesięcy już nie ma z nim w praktyce nic wspólnego.

Jack Sparrow napisał/a:

A jakiego doświadczenia nabierzesz z dziewicą, która seksu nie chce? Ano właśnie - żadnego.

W samym seksie fakt żadnego. Ale w funkcjonowaniu w relacji romantycznej z drugą osobą już tak. Przecież dalej życie w związku z drugą osobą i dzielenie z nią życia to nie jest sam seks.

317

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

A jakiego doświadczenia nabierzesz z dziewicą, która seksu nie chce? Ano właśnie - żadnego.

W samym seksie fakt żadnego. Ale w funkcjonowaniu w relacji romantycznej z drugą osobą już tak. Przecież dalej życie w związku z drugą osobą i dzielenie z nią życia to nie jest sam seks.

I tak i nie. To nie są 'typowi' ludzie, u których nabiera się obiektywnego doświadczenia, które można łatwo przełożyć na innych ludzi. Ale tu masz rację - lepsze takie doświadczenie niż żadne. A skoro lubisz taki typ - to tylko i wyłącznie twoja sprawa. Ale tak jak napisał klipozor - zadaj sobie pytanie, czy to naprawdę cię zadowala. Czy naprawdę jesteś szczęśliwy ze swoimi wyborami. Bo to jest najważniejsze.

318 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-10 11:14:36)

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Ale tak jak napisał klipozor - zadaj sobie pytanie, czy to naprawdę cię zadowala. Czy naprawdę jesteś szczęśliwy ze swoimi wyborami. Bo to jest najważniejsze.

Zadowala nie zadowala. Wygląda to u mnie tak, że w każdej kolejnej relacji bardziej się przełamuję i idę coraz dalej coraz bardziej śmielej coraz bardziej pewnie.

Przynajmniej nie mogę o sobie też powiedzieć, że nigdy za rękę nie trzymałem, nie całowałem się, nie pieściłem, nie spałem przytulony w jednym łóżku. To też jest jakieś doświadczenie, które też pozwala chociażby pokonać nieśmiałość i nabrać jakiejś większej pewności siebie.

319 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-10 11:26:58)

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Późnodziewictwo nie jest normalnym stanem i zawsze kryją się za nim jakieś problemy. To, że tacy ludzie dla mnie są ogólnie zjebani jako ewentualny materiał na partnerkę i ja nie będę tracił czasu na taką nierokującą relację, to nie znaczy, że są to ludzie obiektywnie nic nie warci. Jako koleżanki/przyjaciele mogą być naprawdę super i mogą być naprawdę wartościowymi ludźmi. Tu nie ma sprzeczności. To są po prostu inne płaszczyzny funkcjonowania społecznego.


Przecież ja cały czas o tym piszę.. To prawicy i dziewice dorobili ideologię do technicznych czynności jak "wsadzenie" czy przerwanie błony. Dla nich to jest jakieś wydarzenie na poziomie startu promu kosmicznego, bo tak antycypowane, że przez lata zupełnie stracili zdrowy osąd czym właściwie jest bliskość między kobieta i mężczyzną i że nie każdy seks musi wynikać z miłości po grób, z wcześniejszym przyżeczeniem, że nigdy się po seksie nie rozstaną.
Najczęściej to opóźnianie rzeczy naturalnych u takich ludzi wynika właśnie ze skrzywionego postrzegania relacji, bo mają zero wiedzy i doświadczenia na ich temat.
Pół biedy jeśli się nie mędrkują wink
I właśnie o fakt bycia beznadziejnym partnerem tu chodzi, a nie fakt, że ktoś nigdy "nie wsadził". Bo to jest szereg cech, jakie idą za takim podejściem do relacji i życia, o których nie masz pojęcia.
Miałam za czasów studiów dwie znajome, które spotykały się z takimi starszymi dużo prawikami. Jedna z nich, obiektywnie bardzo ładna kobieta i dusza towarzystwa, ale bardzo wrażliwa przez co unikała relacji z (fajnymi jak się potem okazało) mężczyznami, stwierdziła, że da szansę takiemu gościowi.
On miał prawie 40 lat i nadal nigdy z żadną wink, choć twierdził, że to wynika z jego "zasad" i że czeka na kogoś wyjątkowego wink
Jak się wkrótce szybko okazało, facet miał tak pokręcone poglądy na życie, był dziwakiem i odludkiem i ogólnie bardzo skoncentrowany na sobie, cały czas o sobie gadał i ciągle chciał żeby ta znajoma dawała mu dowody jaki jest wspaniały, bo "inaczej on się nie otworzy". XD
Finał był taki, że dziewczyna wylądowała na terapii. Na szczęście kilka lat później znalazła super faceta, który nie miał takich "górnolotnych zasad" wink , a świetnie się sprawdza jako mąż i ojciec od lat. Zresztą, kuzyn mojego męża. Przypadek? wink)
Ale żarty na bok. To tylko jedna z wielu sytuacji, ale zwykle chodzi własnie o to nieprzystosowanie do życia w związku, mimo pięknych teorii wygłaszanych na ich temat.

Jesteś naiwny jeśli myślisz, że te "zasady" u takich ludzi wynikają z jakiejś niezwykłej mądrości, zazwyczaj jest to dorabianie ideologii do aspołeczności czy skrajnej nieśmiałości. a potem przechodzi to w różne dziwactwa i lęki. Bo czym dalej w las, tym trudniej powiedzieć kobiecie, że ma się zerowe doświadczenie. I zaczynają sie poszukiwania "kluczem": albo będzie taka dziwna jak ja, albo życiowa sytuacja spowoduje, że będzie chciała kogoś "bezpiecznego", kosztem emocji i pożądania.
Autor jest zdesperowany, to widać słychać i czuć i szuka dróg na skróty. Czyli zamiast nad sobą pracować, to szuka kobiety, przy której nie będzie musiał tego robić.


W solidarności nie ma słabości. I nie jest to stan/cecha która w jakimkolwiek stopniu umniejsza. Wręcz przeciwnie.

Masz wypaczoną definicję solidarności.
Ona nie polega na poklepywaniu się po plecach za robienie tych samych rzeczy, za które innych by się skrytykowało.

320

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Przecież ja cały czas o tym piszę..

Nie. Ty bijesz pianę wylewając własne frustracje.

321 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-10 11:25:42)

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Nie. Ty bijesz pianę wylewając własne frustracje.

Nie chce mi się robić cytatów z twoich najeżonych jadem wypowiedzi w moją stronę. Jesteś niereformowalnym hipokrytą i żadna merytoryczna dyskusja nie ma z tobą sensu.
Dowodem lakoniczne wypowiedzi, gdy napisze się coś, co ci się ze światopoglądem nie klei.
Buc jesteś i tyle.
I nic bym nie pisała o twoim mikrym wzroście, gdyby nie takie własnie burackie zachowania, z których siebie rozgrzeszasz, a innych punktujesz za to, jak dostaniesz w łeb (a masz go zwykle na wysokości czyjejś pachy, co już ustaliliśmy wink także respektu jako facet nie wzbudzasz big_smile )

322

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Ale tak jak napisał klipozor - zadaj sobie pytanie, czy to naprawdę cię zadowala. Czy naprawdę jesteś szczęśliwy ze swoimi wyborami. Bo to jest najważniejsze.

Zadowala nie zadowala. Wygląda to u mnie tak, że w każdej kolejnej relacji bardziej się przełamuję i idę coraz dalej coraz bardziej śmielej coraz bardziej pewnie.

Przynajmniej nie mogę o sobie też powiedzieć, że nigdy za rękę nie trzymałem, nie całowałem się, nie pieściłem, nie spałem przytulony w jednym łóżku. To też jest jakieś doświadczenie, które też pozwala chociażby pokonać nieśmiałość i nabrać jakiejś większej pewności siebie.

No i dobrze. Powoli, ale w dobrym kierunku. I to cię odróżnia od Raki, Shiniego czy Rumuńskiego.

323

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Buc jesteś i tyle.


https://i.imgur.com/FUGiBb8.png

324

Odp: Dysonans

Hehe, bawią mnie te kopiuj wklej przewidywalne reakcje "na maczo", w momencie gdy wiem doskonale, ze facet ma potworny kompleks wzrostu np. big_smile

Zdaje się, że jesteś też samotny, prawda "pogromco wyposzczonych żon"? wink big_smile big_smile big_smile


Ok, idę z córeczką na rower. A ty dalej doradzaj młodszemu koledze, to może będzie miał takie sukcesy jak ty XD

325 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-10 11:53:20)

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

I właśnie o fakt bycia beznadziejnym partnerem tu chodzi, a nie fakt, że ktoś nigdy "nie wsadził". Bo to jest szereg cech, jakie idą za takim podejściem do relacji i życia, o których nie masz pojęcia.

A pomyślałaś może przez chwilę, że takie podejście właśnie i wrzucanie wszystkich do jednego worka u niektórych prawików i dziewic może tylko spowodować lub pogłębić problem?
Tak, być może nie miałbym takiego niezdrowo ostrożnego podejścia do seksu gdybym kiedyś nie przeczytał/usłyszał/dowiedział się, że jako zbyt stary prawik na pewno muszę być gównem. Nabawiłem się przez to kompleksów przed bliskością bo bałem się, że jak kobieta dowie się/zorientuje, że nie mam doświadczenia to mnie wyśmieje. Być może dlatego właśnie zacząłem tak dużą wagę przykładać do uprzedniego dobrego poznania się i nawiązania emocjonalnej bliskości tak żeby poczuć się maksymalnie pewnie i zminimalizować ryzyko upokorzenia. Pomyślcie czasem, że wyrażając właśnie takie opinie sami możecie przyczynić się do pogorszenia stanu takich niedoświadczonych osób.

Posty [ 261 do 325 z 374 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024