Dysonans - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 3 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 374 ]

1 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-24 18:32:54)

Temat: Dysonans

Hej, potrzebuje spojrzenia kogoś z zewnątrz i opinii na temat mojej relacji z pewną dziewczyną z którą ostatnio się spotykam. Ale najpierw od początku przedstawię całą historię, a nie będzie ona krótka i dla porządku podzielę ją na dwie części, które będą dotyczyć dwóch różnych okresów tej znajomości.

Część pierwsza
D. poznałem kilka miesięcy temu na portalu randkowym na którym od razu złapaliśmy ze sobą świetny kontakt, a do pierwszego spotkania doszło zaledwie kilka dni po napisaniu pierwszej wiadomości. Spotkanie to przebiegło w fajnej atmosferze w wyniku czego doszło jeszcze później między nami do dwóch kolejnych randek. W prowadzonych rozmowach dość szybko wyszło na jaw, że D. konto na rzeczonym portalu miała już od jakiegoś czasu, ale nie przywiązywała do niego zbytniej wagi gdyż planowała kilka miesięcy później wyprowadzić się z naszego obecnego miasta zamieszkania do zupełnie innego. Padło też wtedy jakoś na drugim spotkaniu czy ja kiedykolwiek myślałem o wyprowadzce gdzie indziej na co ja wtedy odparłem, że na tamten moment nie widzę takiej możliwości. Muszę w tym miejscu dodać, że w tamtym czasie miałem bardzo ciężką sytuację osobistą związaną z ciężką chorobą bliskiej mi osoby więc wtedy nawet takie myśli rzeczywiście nie wchodziły w grę.
Począwszy od drugiego spotkania podjąłem oczywiście próby prowadzenia tej relacji na właściwy tor romantyczny okazując D., że mi się podoba czy próbując eskalować dotyk zaczynając delikatnie od przytulenia na powitanie i pożegnanie, niby przypadkowego dotknięcia na objęciu czy przytuleniu kończąc. I wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości – reakcje D. na moje czułości były… mocno obojętne. To znaczy nie broniła się przed tym, nie odtrącała mnie, ale też w żaden sposób tego nie odwzajemniała. Po prostu dało się wyczuć, że coś tutaj nie do końca pasuje. Na drugim spotkaniu co może być też istotne powiedziała mi najpierw, że „jej chłopakiem nie zostaje się od razu”, a nieco później zapytała czy gdyby nie chciała ze mną wchodzić w relację miłosną to czy zerwałbym z nią kontakt czy jednak mógłbym go utrzymać. Apogeum natomiast przyszło na trzecim spotkaniu na którym postanowiłem chwycić ją za rękę. Nie wyrwała jej od razu, ale wyraźnie widać było że coś nie gra i po dłuższej chwili puściła ją tłumacząc się prostą wymówką.
Na drugi dzień po tym mocno skonsternowany postanowiłem wprost zapytać ją o to zaobserwowane zachowanie, czy może ja robię coś źle, czy robię coś może za szybko, czy mam w ogóle u niej jakieś szanse, itd.
Odpowiedzią była znana i wyświechtana formułka o tym, że szans u niej nie mam, ale jakim to jestem mądrym, fajnym, z poczuciem humoru dobrym człowiekiem i jakie to szczęście będzie miała kobieta która ze mną będzie i że ona rozumem wybrałaby mnie, ale tym razem pokieruje się sercem. Stwierdziła też, że żałuje tylko że nie powiedziała mi tego już wcześniej. Na koniec padło też oświadczenie, że ona mimo wszystko nie chce tracić ze mną kontaktu. Ja oczywiście kierując się doświadczeniami z przeszłości i posiadając już wystarczająco dużo dobrych koleżanek i przyjaciółek na propozycję nie przystałem i kontakt całkowicie zerwałem.

Część druga
Od opisanych wyżej wydarzeń minęło kilka miesięcy kiedy przez całkowity przypadek natknąłem się na D. idąc przez miasto. Oboje uśmiechnęliśmy się na sam swój widok kiedy się mijaliśmy i jako że oboje nie mieliśmy czasu wtedy przystanąć postanowiłem się do niej później odezwać. Początkowo zamierzałem po prostu napisać, że miło było ją zobaczyć, przekazać pozdrowienia i tyle. No ale od słowa do słowa zaczęliśmy znowu ze sobą pisać. W trakcie rozmowy w pewnym momencie temat zszedł na to dlaczego właściwie mnie „pogoniła” kilka miesięcy wcześniej – napisała, że nie zrobiłem nic złego eskalując kontakt fizyczny na drugim i trzecim spotkaniu, ale ona poczuła że to dla niej zbyt szybko (czemu nie powiedziała tego wtedy tym bardziej, że wprost ją o to właśnie zapytałem?) bo ona musi dobrze kogoś poznać i długo się aklimatyzuje z nową osobą w jej życiu, a także, że głównym powodem jej decyzji była moje wykluczenie jakiejkolwiek możliwości przeprowadzki do innego miasta w przyszłości. Na co ja odpowiedziałem, że odnośnie zwolnienia tempa „poznawania się” wystarczyło po prostu porozmawiać, a odnośnie wyjazdu że jeśli oczekuje takich deklaracji od prawie obcego faceta to jest niepoważna, ale że przecież niczego nie można wykluczać zależnie od tego jak znajomość się rozwinie. Nie odniosła się do tego wprost i na tym ten temat został ucięty. Zdecydowałem się wznowić tą znajomość, nic sobie nie obiecując i na nic nie licząc zobaczyć jak to będzie wyglądać. Postanowiłem też jednak w żaden sposób nie ukrywać się w żaden sposób z tym, że D. mi się podoba i czego chciałbym od tej znajomości. Od tamtej pory w przeciągu tygodnia spotkaliśmy się już trzy razy, a ja otwarcie okazuję D. swoje zainteresowanie poprzez flirt i gesty na spotkaniach – właściwie poza chwytaniem za rękę i całowaniem (biorąc pod uwagę co mi zakomunikowała na temat rzekomych powód dania mi kosza wcześniej postanowiłem nie eskalować zbyt szybko bardziej intymnych gestów) – obejmuję ją, przytulam, pomiziam czule po ręce czy po plecach. Wiele razy otwarcie jej powiedziałem jak bardzo mi się podoba. Sama D. w dalszym ciągu dalej nie odwzajemnia raczej tych gestów, ale nie okazuje aby jej to przeszkadzało czy wywoływało dyskomfort. Jedyne co się na pewno zmieniło to przywitanie i pożegnanie – na pewno nie stoi już obojętnie kołek jak kiedyś tylko faktycznie się przytula. Flirt podejmuje, ogólnie mamy podobne poczucie humoru więc jest nam ze sobą zawsze bardzo wesoło, za wyjątkiem kiedy próbuję przejść na bardziej jednoznaczny seksualny podtekst – wtedy mam wrażenie dość szybko taki flirt wygasza. Ogólnie mam czasem wrażenie tak jakby czasem nie była czegoś do końca pewna, a czasem grała taką niedostępną, nie do zdobycia. Nie mówię, że nawet mi się to w pewnym sensie nie podoba, ale czasem nachodzą mnie też wątpliwości. Ogólnie swój wyjazd o którym wspominała już podczas tego pierwszego epizodu z różnych przyczyn odsunęła w czasie do połowy przyszłego roku. Często jednak o nim wspomina i tutaj pojawia się u mnie pewien dysonans. Bo z jednej strony momentami zachowujemy się tak jak byśmy byli parą, ale z drugiej jak ona opowiada o tych swoich planach to tak jakby w ogóle nie brała w nich pod uwagę mnie. I żeby nie zostać tu źle zrozumianym – to jasne, że z człowiekiem którego zna się bagatela kilka tygodni nie omawia się na poważnie tak poważnych kwestii jak wspólny wyjazd czy zamieszkanie. Ale ja na przykład mimo to myślę czasem czy byłbym w stanie się wyprowadzić jeśli kiedyś rzeczywiście by coś między nami było, czy nawet nie zaproponować w odpowiednim momencie wprowadzenia się do mnie kiedy skończy jej się umowa w obecnym mieszkaniu. No po prostu dopuszczam jakąś ewentualność, że być może będę musiał dla niej zmienić to swoje życie. A z jej strony to po prostu tak wygląda jakby ona w ogóle choć hipotetycznie nie zastanawiała się nad moją obecnością w jej przyszłym życiu.
Biorąc pod uwagę to co mi powiedziała o rzekomych powodach dania mi kosza kilka miesięcy wcześniej nie chcę podejmować tych tematów otwarcie zbyt szybko, ogólnie doszedłem początkowo do wniosku, że dam tej relacji czas na luzie maksymalnie do końca roku i wtedy ewentualnie spróbuję poważniej porozmawiać na temat przyszłości o ile coś się w ogóle z tej relacji się rzeczywiście wyklaruje. Tyle, że co chwila rodzą mi się nowe wątpliwości. Czy to faktycznie zmierza w dobrą stronę? Czy ona faktycznie potrzebuje po prostu więcej czasu i dlatego jest taka powściągliwa? Czy aby mnie czasem nie wykorzystuje (chociaż to akurat raczej odrzucam bo nie pasuje mi charakterem do osób wyrachowanych, ale przecież nigdy nic do końca nie wiadomo)? Bo biorąc pod uwagę moje zachowanie względem niej niemożliwym chyba jest żeby ona nie była świadoma co niej czuję i jak ją postrzegam.
Co wy patrząc z boku o tym wszystkim myślicie? Jak to dla was wygląda?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-09-24 17:55:53)

Odp: Dysonans

Przeczytałam, a może raczej przeleciałam oczami większość tego wywodu i to, co rzuciło mi się najbardziej w oczy, to "eskalowanie" dotyku które wysuwa się na pierwszy plan twojej opowieści o, było nie było, żywych, czujących ludziach. Czy ty jesteś cyborgiem, masz wgrany jakiś program randkowania? Domyślam się, że naczytałeś/nasłuchałęś się jakichś pożal się boże kołczów randkowych i odgrywasz na tych spotkaniach jakąś rolę. Już kij z tym jej wyjazdem, ona może mieć cię po prostu za kogoś sztucznego, zachowującego się nienaturalnie, nieresponsywnego, tylko odbębniającego jakiś plan. Gdyby mnie ktoś na randce zaczął coś eskalować bez umiejętności dopasowania się do mojej mowy ciała, to też bym zaczęła mówić, że wkrótce się wyprowadzam XD (żartuję, ja bym po prostu nie umówiła się ponownie mówiąc, że jest sztywnym, sztucznym robotem).

3 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-24 18:34:33)

Odp: Dysonans
Kasssja napisał/a:

Przeczytałam, a może raczej przeleciałam oczami większość tego wywodu i to, co rzuciło mi się najbardziej w oczy, to "eskalowanie" dotyku które wysuwa się na pierwszy plan twojej opowieści o, było nie było, żywych, czujących ludziach. Czy ty jesteś cyborgiem, masz wgrany jakiś program randkowania? Domyślam się, że naczytałeś/nasłuchałęś się jakichś pożal się boże kołczów randkowych i odgrywasz na tych spotkaniach jakąś rolę. Już kij z tym jej wyjazdem, ona może mieć cię po prostu za kogoś sztucznego, zachowującego się nienaturalnie, nieresponsywnego, tylko odbębniającego jakiś plan. Gdyby mnie ktoś na randce zaczął coś eskalować bez umiejętności dopasowania się do mojej mowy ciała, to też bym zaczęła mówić, że wkrótce się wyprowadzam XD (żartuję, ja bym po prostu nie umówiła się ponownie mówiąc, że jest sztywnym, sztucznym robotem).

Nooo nie ma to jak przyczepić się do formy zamiast do treści i łapać za słówka. lol To, że Ci się coś kojarzy z jakimś zachowaniem to nie dowód, że rzeczywiście tak jest. Ale okej. Rzeczywiście to słowo może się źle kojarzyć. I rozumiem reakcję. Fakt - przyznaję - znam to słowo z twórczości kołczów randkowych, ale daleki jestem od wykorzystywania wszystkiego o czym nauczają w praktyce. Jeśli już nawet posłucham tego typu wywodów to traktuję je bardzo wybiórczo, nie mniej jednak niektóre rzeczy potrafią przetłumaczyć bardzo łopatologicznie i mają one sens. A co do dopasowania się do mowy ciała to oczywiście, że tak powinno być. Tylko to wymaga doświadczenia żeby tą mowę potrafić właściwie czytać. Dlatego kołczowie właśnie radzą jak ktoś doświadczenia nie posiada żeby na początku iść na ślepo i ten dotyk eskalować - czyli po prostu zaczynać od gestów delikatnych i badać reakcję - jeśli nie ma oporu to pogłębiać. Nikt tu nie mówi o mechanicznym odgrywaniu roli i nie widzę akurat w takim tłumaczeniu niczego złego. tongue

Poza tym ostatnie chyba co można o naszych spotkaniach powiedzieć to to, że są sztywne. Jak już pisałem mamy podobne poczucia humoru i zawsze jest bardzo wesoło.

4

Odp: Dysonans

Jakoś trafiasz na kobiety, które nie są Tobą zainteresowane.
Odpuść, wyluzuj, nie okazuj takiego zainteresowania, nie szukaj dotyku na pierwszych randkach, bo jak za bardzo pokazujesz, że Ci zależy, to dziewczyna odbiera jako sztuczność/ natarczywość.

Bo praktycznie jej nie znasz, a już ochy i achy...to z boku  wygląda zbyt desperacko.

Odp: Dysonans

Moim zdaniem nic z tego nie będzie. Dobrze jej się spędza z tobą czas jak z kolegą i to wszystko. Dodatkowo podbijasz jej samoocenę, bo minęło trochę czasu, a nadal jesteś nią mocno zainteresowany. Ona nie uwzględnia cię w swoich planach, bo nie ma w nich dla ciebie miejsca, 'jesteś to jesteś, a jak cię nie ma to też niewielki kram'. Twój dotyk jest dla niej nieprzyjemny i nie zmienisz tego zwiększając intensywność/częstotliwość obłapiania jej.

6 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-24 21:52:11)

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Jakoś trafiasz na kobiety, które nie są Tobą zainteresowane.

Nie jest mną zainteresowana, ale odnawia kontakt, chce się często spotykać i w ogóle nie oponuje kiedy jednoznacznie się wobec niej zachowuje?

wieka napisał/a:

Odpuść, wyluzuj, nie okazuj takiego zainteresowania, nie szukaj dotyku na pierwszych randkach, bo jak za bardzo pokazujesz, że Ci zależy, to dziewczyna odbiera jako sztuczność/ natarczywość.

Bo praktycznie jej nie znasz, a już ochy i achy...to z boku  wygląda zbyt desperacko.

Teoretycznie to ja to wiem i się z tym zgadzam. Tyle, że jak z kolei nie będzie się w żaden sposób okazywać zainteresowania tylko czekać to też się prędzej zostanie przyjacielem niż partnerem. Poza tym ja nigdzie nie napisałem, że ją wręcz bombarduję non-stop jakimiś bezpodstawnymi komplementami bo to faktycznie byłoby tak odebrana jak napisałaś. Z tą fizycznością też gdybym zauważył jakieś oznaki dyskomfortu to bym zwolnił bo ostatnim czego chce to robić cokolwiek na siłę żeby ona nie czuła się komfortowo. Jak sam napisałem - też powstrzymuję się od chwytania za rękę, pocałunków czy innych bardziej intymnych gestów.

Zresztą ogólnie to chyba wszystko zależy od dziewczyny bo poznałem też swego czasu taką z kolei która jak ją złapałem za rękę na trzecim spotkaniu była zdziwiona, że dopiero wtedy.

No ale okej. Z tego co napisałaś chyba wynika, że brak większego zaangażowania z jej strony na tym etapie nie jest niczym dziwnym więc spoko. Dzięki za opinię.

contrasenyaoblidada napisał/a:

Moim zdaniem nic z tego nie będzie. Dobrze jej się spędza z tobą czas jak z kolegą i to wszystko. Dodatkowo podbijasz jej samoocenę, bo minęło trochę czasu, a nadal jesteś nią mocno zainteresowany. Ona nie uwzględnia cię w swoich planach, bo nie ma w nich dla ciebie miejsca, 'jesteś to jesteś, a jak cię nie ma to też niewielki kram'. Twój dotyk jest dla niej nieprzyjemny i nie zmienisz tego zwiększając intensywność/częstotliwość obłapiania jej.

Też się nad taką opcją zastanawiałem. Ale ona ma taki charakter, że wręcz do bólu przedkłada dobro/interes osób wokół niej nad swój własny. Na przykład w pracy jak ma wziąć jakieś zwolnienie czy urlop z nawet ważnego dla siebie powodu to się bardziej przejmuje swoimi współpracownikami i jak oni sobie bez niej poradzą niż sobą i swoim interesem. Nawet do tego stopnia, że warunkuje tym swoje odejście z tej pracy w momencie na który wstępnie planuje wyprowadzkę. Nie wiem, może jestem naiwny, ale szczerze to kłócą mi się mocno tego typu cechy z charakterem wyrachowanej wykorzystywaczki. A musiałoby to być świadome wykorzystywanie mnie jeśli jest tak jak mówisz bo moim zdaniem niemożliwe jest żeby nie zorientowała się w jaki sposób ja ją traktuję i co do niej czuję. Zresztą większość z tych naszych spotkań też proponuję tutaj ja więc to też nie jest tak, że to ona jak jej się nudzi to pisze do mnie żebym zapełnił jej czas czy coś takiego.
Ale dzięki za opinię. Daje do myślenia.

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

(...) A musiałoby to być świadome wykorzystywanie mnie jeśli jest tak jak mówisz bo moim zdaniem niemożliwe jest żeby nie zorientowała się w jaki sposób ja ją traktuję i co do niej czuję. Zresztą większość z tych naszych spotkań też proponuję tutaj ja więc to też nie jest tak, że to ona jak jej się nudzi to pisze do mnie żebym zapełnił jej czas czy coś takiego.(...)

A z jej perspektywy to może wyglądać tak:

'Nie wykorzystuję go, bo moim zdaniem niemożliwe jest żeby nie zorientował się w jaki sposób ja go traktuję i że nic do niego nie czuję (poza koleżeńską sympatią). Zresztą, to on proponuje większość spotkań, to nie jest tak, że piszę do niego, że mi się nudzi i żeby mi zapełnił czas czy coś takiego. "

8

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

A z jej perspektywy to może wyglądać tak:

'Nie wykorzystuję go, bo moim zdaniem niemożliwe jest żeby nie zorientował się w jaki sposób ja go traktuję i że nic do niego nie czuję (poza koleżeńską sympatią). Zresztą, to on proponuje większość spotkań, to nie jest tak, że piszę do niego, że mi się nudzi i żeby mi zapełnił czas czy coś takiego."

Czyli mam rozumieć, że Ty nie widziałabyś absolutnie nic dziwnego i niestosownego w tym, że facet którego Ty traktujesz jak zwykłego kolegę Ciebie traktuje niemalże jak swoją partnerkę i w żaden sposób by Ci to nie przeszkadzało i nie widziałabyś w tym nic dziwnego? To co piszesz miałoby sens tylko i wyłącznie w przypadku gdyby ona sama się nie zorientowała jak ja ją traktuję, a moim zdaniem to jest niemożliwe. Żaden kolega nie flirtuje jednoznacznie seksualnie z koleżanką, nie przytula jej, nie obejmuje, nie mówi jej wprost, że bardzo mu się podoba. To co tu zasugerowałaś jest absurdalne.

Zresztą dodam więcej do tego co napisałem - jeśli faktycznie jest tak jak piszesz to oznacza też, że w pełni świadomie mnie okłamała pisząc, że głównym powodem dania mi wtedy kosza była moja niechęć do przeprowadzki, a także była nieszczera mówiąc, że wyprowadziłem mój dotyk po prostu zbyt szybko i zbyt wcześnie bo ona potrzebuje czasu. Tego się nie da obronić.

9

Odp: Dysonans

Ja jej nie wierzę w to co mówiła, wygląda jakby to było z jej strony... z braku laku...

Skoro od początku jej się nie spodobałeś, nie poczuła tej iskry, to teraz możesz być tylko czasoumilaczem, dopóki ktoś inny jej się nie trafi...

Daj jej przestrzeń, żebyś to Ty poczuł, że jej zależy... musi być balans.

10

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Ja jej nie wierzę w to co mówiła, wygląda jakby to było z jej strony... z braku laku...

Skoro od początku jej się nie spodobałeś, nie poczuła tej iskry, to teraz możesz być tylko czasoumilaczem, dopóki ktoś inny jej się nie trafi...

Daj jej przestrzeń, żebyś to Ty poczuł, że jej zależy... musi być balans.

Dobra rada. Spróbuję. Ale jeżeli okaże się, że rzeczywiście mnie świadomie wykorzystuje i okłamuje to ta znajomość skończy się z hukiem...

11

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Daj jej przestrzeń, żebyś to Ty poczuł, że jej zależy... musi być balans.

Obawiam się, że w świecie męskim to nie działa, chyba że ktoś ma duuuuże powodzenie i może sobie pozwolić na taki ruch, bo kobiety za nim biegają.

Danie przestrzeni, udawanie obojętności powoduje, że dziewczyna myśli, że on jej nie chce, i relacja pada. O kobiety mężczyźni muszą zabiegać. Taki świat. smile


@Thomas...

Niby wszystko dobrze robisz, ładnie piszesz, jesteś zorientowany, niby widzisz detale w stylu jej braku reakcji na twoje działania, niby wszystko jest u Ciebie okej.

Ale jednocześnie czuję, że robisz coś dramatycznie źle, coś jest odpychającego.

Ledwie się poznaliście, a Ty spodziewasz się, że będzie dziewczyna fizycznie zaangażowana, będzie szukała bliskości, jak ona nawet nie jest zauroczona.

Twój dotyk nie jest przyjemny, jeśli ona nie jest do tego emocjonalnie dobrze nastawiona.

PUA mają rację, że jak mężczyzna nie dotyka, to kobieta sama barier nie będzie przełamywać. Ale nie podkreślają, że dotyk może być przez kobietę odebrany jako coś nieprzyjemnego.

Kiedy będzie przyjemny? Jak ona się zaangażuje emocjonalnie.

12

Odp: Dysonans

Wyciągnięte te odpychające momenty:

Thomas29 napisał/a:

... Padło też wtedy jakoś na drugim spotkaniu czy ja kiedykolwiek myślałem o wyprowadzce gdzie indziej na co ja wtedy odparłem, że na tamten moment nie widzę takiej możliwości.

Kobieta coś tam emocjonalnie snuje, myśli o swoich planach, pyta nowo poznanego gościa czy się przeprowadzi... Głupio dziewczyna działa, ale twoja odpowiedź jest jakby ona Cię namawiała do wyjazdu. Jakbyście musieli ustalić wspólny wyjazd. Trochę sztywno... takie smuty na spotkaniu nazywanym przez Ciebie randką.


Muszę w tym miejscu dodać, że w tamtym czasie miałem bardzo ciężką sytuację osobistą związaną z ciężką chorobą bliskiej mi osoby więc wtedy nawet takie myśli rzeczywiście nie wchodziły w grę.

Myślisz, że kogoś to obchodzi co Ty tam miałeś prywatnie? Liczy się to, jaki byłeś na randce.



Począwszy od drugiego spotkania podjąłem oczywiście próby prowadzenia tej relacji na właściwy tor romantyczny okazując D., że mi się podoba czy próbując eskalować dotyk zaczynając delikatnie od przytulenia na powitanie i pożegnanie, niby przypadkowego dotknięcia na objęciu czy przytuleniu kończąc. I wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości – reakcje D. na moje czułości były… mocno obojętne.

Jak dziewczyna nie zainteresowana, to tak się zachowuje jak zimna ryba. Zero reakcji.
Zresztą niektóre takie są mało emocjonalne.
Przełamywanie dotyku jest niefajne, rozumiem, że Ci było z tym źle.
Ale prawdopdoobnie w gestach czy słowach dziewczyna nie była Tobą zainteresowana.






– napisała, że nie zrobiłem nic złego eskalując kontakt fizyczny na drugim i trzecim spotkaniu, ale ona poczuła że to dla niej zbyt szybko (czemu nie powiedziała tego wtedy tym bardziej, że wprost ją o to właśnie zapytałem?)

Ech... kolejne smuty... a to dopiero początek znajomości.
Dotknąłeś ją.
Ona dystans.
Ty pytasz   "Ojej! Czy nie dotknąłem zbyt mocno? A może zbyt lekko? A może nei wtedy co trzeba?"
No sorki... ale to już obciach.




bo ona musi dobrze kogoś poznać i długo się aklimatyzuje z nową osobą w jej życiu, a także, że głównym powodem jej decyzji była moje wykluczenie jakiejkolwiek możliwości przeprowadzki do innego miasta w przyszłości.

Taaaa... z pewnością...



Na co ja odpowiedziałem, że odnośnie zwolnienia tempa „poznawania się” wystarczyło po prostu porozmawiać,

Co? Myślisz, że dziewczyna będzie Ci opowiadać jak ją podrywać...
Źle się czuła i już. NIe będzie Cię korygować, aby się dobrze czuła.



a odnośnie wyjazdu że jeśli oczekuje takich deklaracji od prawie obcego faceta to jest niepoważna, ale że przecież niczego nie można wykluczać zależnie od tego jak znajomość się rozwinie.

Tak ... ona jest niepoważna, ale to nie powód, aby jej o tym mówić.




ja otwarcie okazuję D. swoje zainteresowanie poprzez flirt i gesty na spotkaniach – właściwie poza chwytaniem za rękę i całowaniem (biorąc pod uwagę co mi zakomunikowała na temat rzekomych powód dania mi kosza wcześniej postanowiłem nie eskalować zbyt szybko bardziej intymnych gestów) – obejmuję ją, przytulam, pomiziam czule po ręce czy po plecach. Wiele razy otwarcie jej powiedziałem jak bardzo mi się podoba.

Niby wszystko super, ale jak czytam to tak strasznie brzmi...
No jakby to była procedura jakaś. Krok po kroku.

13

Odp: Dysonans
Gary napisał/a:

Obawiam się, że w świecie męskim to nie działa, chyba że ktoś ma duuuuże powodzenie i może sobie pozwolić na taki ruch, bo kobiety za nim biegają.

Danie przestrzeni, udawanie obojętności powoduje, że dziewczyna myśli, że on jej nie chce, i relacja pada. O kobiety mężczyźni muszą zabiegać. Taki świat. smile

No ja właśnie podobnie ogólnie myślę. Dlatego nie powstrzymuję się całkowicie od wszystkiego. Przynajmniej na samym początku relacji zwykle tak to wygląda jak piszesz (chyba, że facet tak jak piszesz jest mega atrakcyjny). Ale z kolei jednak na bardziej zaawansowanych etapach to myślę, że ta relacja powinna być już symetryczna (nie mówię, że w moim przypadku to już jest taki etap).

Gary napisał/a:

Niby wszystko dobrze robisz, ładnie piszesz, jesteś zorientowany, niby widzisz detale w stylu jej braku reakcji na twoje działania, niby wszystko jest u Ciebie okej.

Ale jednocześnie czuję, że robisz coś dramatycznie źle, coś jest odpychającego.

No właśnie. Tylko co? Ale nie sądzisz też, że gdyby to było coś zdecydowanie odpychającego to jakakolwiek fizyczność z mojej strony nie byłaby od razu brutalnie gaszona w zarodku?

Gary napisał/a:

Ledwie się poznaliście, a Ty spodziewasz się, że będzie dziewczyna fizycznie zaangażowana, będzie szukała bliskości, jak ona nawet nie jest zauroczona.

Nieee no wiesz, ja nie oczekuję nie wiadomo czego. A już zwłaszcza po tym co mi sama wcześniej oświadczyła, że ona potrzebuje czasu, itd. Tak szczerze w świetle tego to chyba bardziej mnie niepokoi zupełny brak nawet ewentualnej mojej obecności w tych jej planach niż sam brak zaangażowania fizycznego po tych trzech spotkaniach.

Gary napisał/a:

Twój dotyk nie jest przyjemny, jeśli ona nie jest do tego emocjonalnie dobrze nastawiona.

PUA mają rację, że jak mężczyzna nie dotyka, to kobieta sama barier nie będzie przełamywać. Ale nie podkreślają, że dotyk może być przez kobietę odebrany jako coś nieprzyjemnego.

Kiedy będzie przyjemny? Jak ona się zaangażuje emocjonalnie.

No okej. Rozumiem. Ale czy to nie jest też tak, że ten dotyk powinien właśnie między innymi te emocje właśnie wywołać? Podobnie jak flirt, który nie jest tutaj co prawda totalnie ignorowany, ale jednak jego efekt wydaje się być mizerny?

14 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-25 01:25:34)

Odp: Dysonans
Gary napisał/a:

Wyciągnięte te odpychające momenty:

Thomas29 napisał/a:

... Padło też wtedy jakoś na drugim spotkaniu czy ja kiedykolwiek myślałem o wyprowadzce gdzie indziej na co ja wtedy odparłem, że na tamten moment nie widzę takiej możliwości.

Kobieta coś tam emocjonalnie snuje, myśli o swoich planach, pyta nowo poznanego gościa czy się przeprowadzi... Głupio dziewczyna działa, ale twoja odpowiedź jest jakby ona Cię namawiała do wyjazdu. Jakbyście musieli ustalić wspólny wyjazd. Trochę sztywno... takie smuty na spotkaniu nazywanym przez Ciebie randką.

Nie napisałem tutaj przecież dokładnie słowo w słowo tak jak się wtedy wyraziłem. Nie pamiętam już dokładnie co konkretnie powiedziałem, ale wydało mi się po prostu logicznym, że żaden normalny dojrzały dorosły człowiek nie zadeklaruje czegoś takiego zaraz na drugim spotkaniu praktycznie obcej osobie, ale też przecież nigdy nie można być pewnym jak będzie wyglądać sytuacja jakiś dłuższy czas później kiedy relacja się rozwinie.

Gary napisał/a:

Muszę w tym miejscu dodać, że w tamtym czasie miałem bardzo ciężką sytuację osobistą związaną z ciężką chorobą bliskiej mi osoby więc wtedy nawet takie myśli rzeczywiście nie wchodziły w grę.

Myślisz, że kogoś to obchodzi co Ty tam miałeś prywatnie? Liczy się to, jaki byłeś na randce.

To właśnie ta sytuacja była przyczyną tego, że w tamtej chwili kategorycznie odrzucałem możliwość wyjazdu o który zapytała dziewczyna jeśliby nic się nie zmieniło w związku z nią (tą sytuacją) w czasie. Tak się jednak potoczył los, że dziś już w tej sytuacji nie jestem i mógłbym zupełnie inaczej do tego podejść.

Gary napisał/a:

Począwszy od drugiego spotkania podjąłem oczywiście próby prowadzenia tej relacji na właściwy tor romantyczny okazując D., że mi się podoba czy próbując eskalować dotyk zaczynając delikatnie od przytulenia na powitanie i pożegnanie, niby przypadkowego dotknięcia na objęciu czy przytuleniu kończąc. I wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości – reakcje D. na moje czułości były… mocno obojętne.

Jak dziewczyna nie zainteresowana, to tak się zachowuje jak zimna ryba. Zero reakcji.
Zresztą niektóre takie są mało emocjonalne.
Przełamywanie dotyku jest niefajne, rozumiem, że Ci było z tym źle.
Ale prawdopdoobnie w gestach czy słowach dziewczyna nie była Tobą zainteresowana.

Tak wiem i rozumiem - sam to przecież dostrzegłem, że z jakiegoś powodu zainteresowana nie była. Ale to dotyczy akurat tego pierwszego epizodu kilka miesięcy wcześniej więc w sytuacji obecnej może to już nie mieć dużego znaczenia. Poza tym zawsze wydawało mi się, że jeżeli dziewczyna nie jest kompletnie facetem zainteresowana bo ten ją odpycha to raczej będzie się przed takimi gestami - dotykiem bronić, nawet wykazywać zdecydowany sprzeciw, w skrajnych przypadkach nawet nie chcieć się więcej spotykać, a nie traktować to po prostu obojętnie.

Gary napisał/a:

– napisała, że nie zrobiłem nic złego eskalując kontakt fizyczny na drugim i trzecim spotkaniu, ale ona poczuła że to dla niej zbyt szybko (czemu nie powiedziała tego wtedy tym bardziej, że wprost ją o to właśnie zapytałem?)

Ech... kolejne smuty... a to dopiero początek znajomości.
Dotknąłeś ją.
Ona dystans.
Ty pytasz   "Ojej! Czy nie dotknąłem zbyt mocno? A może zbyt lekko? A może nei wtedy co trzeba?"
No sorki... ale to już obciach.

Wiesz z jednej strony rozumiem, że takie pytanie zapewne zwykle zabija całe emocje, napięcie, itd., ale z drugiej strony zawsze wydawało mi się też, że jest to wyraz po prostu traktowania dziewczyny jak człowieka nie jak przedmiot, że jest to wyraz największej troski o komfort dziewczyny. Zawsze wydawało mi się też, że jeśli w relacji coś komuś jest niewygodne, nie pasuje to po prostu to komunikuje drugiej stronie i szczerze rozmawia zamiast się domyślać o co chodzi i szukać po omacku.

Gary napisał/a:

bo ona musi dobrze kogoś poznać i długo się aklimatyzuje z nową osobą w jej życiu, a także, że głównym powodem jej decyzji była moje wykluczenie jakiejkolwiek możliwości przeprowadzki do innego miasta w przyszłości.

Taaaa... z pewnością...

No też mi się te tłumaczenia wydały naciągane akurat…

Gary napisał/a:

Na co ja odpowiedziałem, że odnośnie zwolnienia tempa „poznawania się” wystarczyło po prostu porozmawiać,

Co? Myślisz, że dziewczyna będzie Ci opowiadać jak ją podrywać...
Źle się czuła i już. NIe będzie Cię korygować, aby się dobrze czuła.

Po pierwsze to akurat było na samym początku wznawiania znajomości w momencie w którym jeszcze miałem absolutnie wywalone na tą znajomość i nie oczekiwałem już po niej niczego, a nawet nie wiedziałem jeszcze czy w ogóle ten kontakt na pewno w pełni wznowię. Po drugie i ważniejsze – nie – nie myślę, że dziewczyna będzie mi mówić jak ją podrywać i mnie korygować. Myślę, że po prostu jeśli dla niej coś będzie niekomfortowe to po prostu mi to zakomunikuje zamiast udawać, że nic złego się nie dzieje.

Gary napisał/a:

a odnośnie wyjazdu że jeśli oczekuje takich deklaracji od prawie obcego faceta to jest niepoważna, ale że przecież niczego nie można wykluczać zależnie od tego jak znajomość się rozwinie.

Tak ... ona jest niepoważna, ale to nie powód, aby jej o tym mówić.

Ponownie nie użyłem tutaj dokładnego cytatu i po drugie jak wyżej napisałem – „na samym początku wznawiania znajomości w momencie w którym jeszcze miałem absolutnie wywalone na tą znajomość i nie oczekiwałem już po niej niczego, a nawet nie wiedziałem jeszcze czy w ogóle ten kontakt na pewno w pełni wznowię.”.

Gary napisał/a:

ja otwarcie okazuję D. swoje zainteresowanie poprzez flirt i gesty na spotkaniach – właściwie poza chwytaniem za rękę i całowaniem (biorąc pod uwagę co mi zakomunikowała na temat rzekomych powód dania mi kosza wcześniej postanowiłem nie eskalować zbyt szybko bardziej intymnych gestów) – obejmuję ją, przytulam, pomiziam czule po ręce czy po plecach. Wiele razy otwarcie jej powiedziałem jak bardzo mi się podoba.

Niby wszystko super, ale jak czytam to tak strasznie brzmi...
No jakby to była procedura jakaś. Krok po kroku.

No być może mam taki sposób wyrażania się po prostu i opisywania pewnych rzeczy.

15

Odp: Dysonans

@Thomas29, sprawa jest prosta, na co już kilka osób straciło uwagę. Babka ma konto na portalu od jakiegoś czasu, a opisane dwa etapy to po prostu jej dwa etapy na tym portalu: w pierwszym etapie laska miała lekki odlot odnośnie swojej wartości i mocy przyciągania, więc nawet specjalnie się nie hamowała spuszczając Cię po brzytwie; wtedy pewnie była przekonana że w kolejce po nią czeka ogonek znacznie lepszych od Ciebie.
W drugim etapie (kilka miechów później) widzimy jak portal powoli zaczyna sprowadzać laskę na ziemię: chętnych na (w jej przekonaniu) godnym jej poziomie jakoś brakuje, atencji jak widac też i dochodzi do wniosku będzie potrzebowac jednak jakiegoś kolegi do wypełnienia czasu, podbicia ego i zaspokojenia potrzeby atencji (jak już napisano wyżej: spędza z Tobą czas z braku laku, ale nie miej złudzeń: dalej jesteś jedynie nawet nie czasoumilaczem, tylko czasowypełniaczem). Osobiście uważam że tracisz czas i trzeba było zrobic to co zamierzałeś zrobic pod koniec pierwszego etapu znajomości, tym bardziej że (wbrew temu co mówi) jej oferta skierowana pod Twoim adresem wcale się nie zmieniła, została jedynie ubrana w bardziej dyplomatyczne słowa, bo laska zaczyna już się orientować że świat facetów, których ona uważa za wartych siebie, wcale na nią nie czeka i nawet jeśli za kolejne kilka miesięcy (bo konto pewnie dalej ma) portalowa rzeczywistośc jeszcze bardziej jej uświadomi że o tych oczekiwanych może zapomniec i ostatecznie oficjalnie postanowi dac szansę Tobie, to nie miej wątpliwości że zrobi to z poczuciem że z braku laku bierze towar "poniżej jej faktycznej wartości", co odczujesz w relacji.

16 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-09-25 07:37:07)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Gary napisał/a:

Twój dotyk nie jest przyjemny, jeśli ona nie jest do tego emocjonalnie dobrze nastawiona.

PUA mają rację, że jak mężczyzna nie dotyka, to kobieta sama barier nie będzie przełamywać. Ale nie podkreślają, że dotyk może być przez kobietę odebrany jako coś nieprzyjemnego.

Kiedy będzie przyjemny? Jak ona się zaangażuje emocjonalnie.

No okej. Rozumiem. Ale czy to nie jest też tak, że ten dotyk powinien właśnie między innymi te emocje właśnie wywołać? Podobnie jak flirt, który nie jest tutaj co prawda totalnie ignorowany, ale jednak jego efekt wydaje się być mizerny?

Ależ oczywiście że tak. Reakcja laski świadczy dobitnie o jednym: nie czuje do Ciebie żadnej chemii i dlatego uważa Cię wyłącznie za kolegę. Albo ta chemia jest albo jej nie ma, bo ta właściwa chemia jest jak odcięta ręka: sama z siebie nie wyrośnie. Te różne gadki o tym że chemia niby pojawiła się po czasie to bujdy, a dokładnie racjonalizacja nieco chłodniejszych, zdroworozsądkowych przemyśleń... albo gra strony tak twierdzącej na czas. Po prostu jeśli ktoś mówi drugiej osobie że chemia u niego pojawia się z czasem, to są tylko dwie możliwości: jest to gra na czas by się po jakimś czasie albo wycofac ze słowami w duchu "przecież niczego ci nie obiecywałam/-em" (gdy okaże się ze obiekt nie ma innych cech - w liczbie mnogiej - które chętnie widziałoby się u partnera) albo (gdy jednak ma te cechy) powiedzieć że "cudownie pojawiła się chemia". big_smile

17

Odp: Dysonans

Przestrzeń tak... Ale nie chodzi o obojętność, to się czuje, widać jak reaguje druga strona, tu był "jeż", a Ty brnąłeś dalej w dotyk...

Odp: Dysonans
Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) Te różne gadki o tym że chemia niby pojawiła się po czasie to bujdy, a dokładnie racjonalizacja nieco chłodniejszych, zdroworozsądkowych przemyśleń... albo gra strony tak twierdzącej na czas. Po prostu jeśli ktoś mówi drugiej osobie że chemia u niego pojawia się z czasem, to są tylko dwie możliwości: jest to gra na czas by się po jakimś czasie albo wycofac ze słowami w duchu "przecież niczego ci nie obiecywałam/-em" (gdy okaże się ze obiekt nie ma innych cech - w liczbie mnogiej - które chętnie widziałoby się u partnera) albo (gdy jednak ma te cechy) powiedzieć że "cudownie pojawiła się chemia". big_smile

Nie zgadzam się. Chemia jak najbardziej może pojawić się po czasie. Ale raczej tylko w przypadku, gdy dwie osoby mają jakieś wspólne środowisko i spotykają się regularnie 'nieromantycznie'. Gdy można z boku poobserwować sobie człowieka w relacjach z innymi ludźmi, wtedy może coś kliknąć. Ale tutaj ten przypadek nie ma zastosowania.

19 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-09-25 08:57:46)

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) Te różne gadki o tym że chemia niby pojawiła się po czasie to bujdy, a dokładnie racjonalizacja nieco chłodniejszych, zdroworozsądkowych przemyśleń... albo gra strony tak twierdzącej na czas. Po prostu jeśli ktoś mówi drugiej osobie że chemia u niego pojawia się z czasem, to są tylko dwie możliwości: jest to gra na czas by się po jakimś czasie albo wycofac ze słowami w duchu "przecież niczego ci nie obiecywałam/-em" (gdy okaże się ze obiekt nie ma innych cech - w liczbie mnogiej - które chętnie widziałoby się u partnera) albo (gdy jednak ma te cechy) powiedzieć że "cudownie pojawiła się chemia". big_smile

Nie zgadzam się. Chemia jak najbardziej może pojawić się po czasie. Ale raczej tylko w przypadku, gdy dwie osoby mają jakieś wspólne środowisko i spotykają się regularnie 'nieromantycznie'. Gdy można z boku poobserwować sobie człowieka w relacjach z innymi ludźmi, wtedy może coś kliknąć. Ale tutaj ten przypadek nie ma zastosowania.

Ależ oczywiście, zwłaszcza gdy powiedzmy jedna ze stron przez częśc tego wspólnego widzenia się jest w związku i w trakcie tego okresu zrywa z dotychczasowym partnerem bądź wygasa efekt motylków w aktualnej relacji (i wtedy zaczyna dostrzegac obecnośc tej drugiej strony). Tylko że ja bym tu nie mówił o "pojawieniu się chemii po czasie" tylko raczej o późniejszym włączeniu detektorów chemii przez jedną ze stron. Ale (jak słusznie zauważasz) to nie ten przypadek: tu mamy znajomośc z portalu, a opisane zdarzenia to wręcz klasyka gatunku, niepozostawiająca w zasadzie cienia wątpliwości jeśli idzie o interpretację. Tu detektory chemii są z definicji włączone od razu i po prostu nie zagrało.

20 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-25 09:07:51)

Odp: Dysonans
Nowe_otwarcie napisał/a:

@Thomas29, sprawa jest prosta, na co już kilka osób straciło uwagę. Babka ma konto na portalu od jakiegoś czasu, a opisane dwa etapy to po prostu jej dwa etapy na tym portalu: w pierwszym etapie laska miała lekki odlot odnośnie swojej wartości i mocy przyciągania, więc nawet specjalnie się nie hamowała spuszczając Cię po brzytwie; wtedy pewnie była przekonana że w kolejce po nią czeka ogonek znacznie lepszych od Ciebie.
W drugim etapie (kilka miechów później) widzimy jak portal powoli zaczyna sprowadzać laskę na ziemię: chętnych na (w jej przekonaniu) godnym jej poziomie jakoś brakuje, atencji jak widac też i dochodzi do wniosku będzie potrzebowac jednak jakiegoś kolegi do wypełnienia czasu, podbicia ego i zaspokojenia potrzeby atencji (jak już napisano wyżej: spędza z Tobą czas z braku laku, ale nie miej złudzeń: dalej jesteś jedynie nawet nie czasoumilaczem, tylko czasowypełniaczem). Osobiście uważam że tracisz czas i trzeba było zrobic to co zamierzałeś zrobic pod koniec pierwszego etapu znajomości, tym bardziej że (wbrew temu co mówi) jej oferta skierowana pod Twoim adresem wcale się nie zmieniła, została jedynie ubrana w bardziej dyplomatyczne słowa, bo laska zaczyna już się orientować że świat facetów, których ona uważa za wartych siebie, wcale na nią nie czeka i nawet jeśli za kolejne kilka miesięcy (bo konto pewnie dalej ma) portalowa rzeczywistośc jeszcze bardziej jej uświadomi że o tych oczekiwanych może zapomniec i ostatecznie oficjalnie postanowi dac szansę Tobie, to nie miej wątpliwości że zrobi to z poczuciem że z braku laku bierze towar "poniżej jej faktycznej wartości", co odczujesz w relacji.

No właśnie widzisz jakkolwiek to co piszesz brzmi sensownie i pewnie często tak się dzieje to w tym przypadku są podstawy sądzić, że akurat nie do końca. Ona tamto swoje konto na tym portalu na którym ją poznałem usunęła już te kilka miesięcy temu krótko po tym jak się poznaliśmy, ale jeszcze zanim zakończyliśmy kontakt. Nie mówiła mi nic o tym sama z siebie, nie chwaliła się, po prostu to zrobiła. Więc jakieś działanie celowe w moją stronę można chyba wykluczyć. Motywowała to wtedy tak, że i tak w tamtym czasie nie miała zamiaru nikogo tam poznać właśnie z powodu tych planów tej rychłej wyprowadzki i że i tak wchodziła na ten portal bardzo sporadycznie. Czy ma jakieś konta na innych portalach? Tego nie wiem. Na pewno kiedyś miała bo wyszło to podczas rozmowy. Miała mieć kiedyś konto na innym portalu, ale według tego co mówiła miała tam lokalizację ustawioną na Hiszpanię żeby rzekomo podszkolić język. I żeby jasne było - to nie była odpowiedź na moje pytanie. Po prostu samo to wyszło podczas rozmowy na zupełnie inny temat. Czy dalej ma to konto tego nie wiem. Jednak po tym, że tamto konto rzeczywiście skasowała z wiadomych powodów to nie sądzę żeby w innym miejscu nadal usiłowała kogoś poznać.
No, ale w każdym razie podsumowując gdyby nie skasowała wtedy tego konta to zapewne myśl podobna jak tutaj opisałeś byłaby u mnie jedną z pierwszych jakie by się pojawiły.

A i tak przy okazji - nie wiem czy to może mieć jakieś znaczenie, ale zauważyłem teraz podczas tego drugiego etapu po wznowieniu znajomości że sama z siebie nie pytana potrafiła mi powiedzieć, że jakiś inny koleś do niej podbijał i dała mu kosza. A nawet pokazać screena rozmów. I od razu odpowiem na ewentualne pytanie - to był akurat koleś poznany na żywo nie w necie.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Reakcja laski świadczy dobitnie o jednym: nie czuje do Ciebie żadnej chemii i dlatego uważa Cię wyłącznie za kolegę. Albo ta chemia jest albo jej nie ma, bo ta właściwa chemia jest jak odcięta ręka: sama z siebie nie wyrośnie. Te różne gadki o tym że chemia niby pojawiła się po czasie to bujdy, a dokładnie racjonalizacja nieco chłodniejszych, zdroworozsądkowych przemyśleń... albo gra strony tak twierdzącej na czas. Po prostu jeśli ktoś mówi drugiej osobie że chemia u niego pojawia się z czasem, to są tylko dwie możliwości: jest to gra na czas by się po jakimś czasie albo wycofac ze słowami w duchu "przecież niczego ci nie obiecywałam/-em" (gdy okaże się ze obiekt nie ma innych cech - w liczbie mnogiej - które chętnie widziałoby się u partnera) albo (gdy jednak ma te cechy) powiedzieć że "cudownie pojawiła się chemia". big_smile

Z jednej strony nie sposób się z tym nie zgodzić bo wydaje się to być jak najbardziej sensowne i prawdziwe w wielu przypadkach. Ale z drugiej strony przecież istnieją przypadki związku osób, które wcześniej żyły w długich przyjaźniach, związki osób które wcześniej po prostu przebywały w swoim towarzystwie na nie zobowiązującym gruncie (na przykład w pracy) i dopiero po dłuższym czasie weszły ze sobą w relacje. Nie chce mi się wierzyć żeby wszystkie te przypadki to były sytuacje w których jedna strona w końcu dopuściła drugą "z braku laku". Wreszcie - przecież właściwie całe PUA można powiedzieć opiera się na nauce umiejętności stworzenia tej chemii tam gdzie jej początkowo nie ma.

A jeśli przyjąć, że rzeczywiście "chemia jest albo jej nie ma" to to znaczy, że to całe pożądane często zabieganie albo staranie się faceta o kobietę o którym często piszą Panie również na tym forum tak naprawdę jest mitem i wydmuszką. Bo ta kobieta od samego początku albo tego faceta chce albo nie.

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
contrasenyaoblidada napisał/a:

A z jej perspektywy to może wyglądać tak:

'Nie wykorzystuję go, bo moim zdaniem niemożliwe jest żeby nie zorientował się w jaki sposób ja go traktuję i że nic do niego nie czuję (poza koleżeńską sympatią). Zresztą, to on proponuje większość spotkań, to nie jest tak, że piszę do niego, że mi się nudzi i żeby mi zapełnił czas czy coś takiego."

Czyli mam rozumieć, że Ty nie widziałabyś absolutnie nic dziwnego i niestosownego w tym, że facet którego Ty traktujesz jak zwykłego kolegę Ciebie traktuje niemalże jak swoją partnerkę i w żaden sposób by Ci to nie przeszkadzało i nie widziałabyś w tym nic dziwnego? To co piszesz miałoby sens tylko i wyłącznie w przypadku gdyby ona sama się nie zorientowała jak ja ją traktuję, a moim zdaniem to jest niemożliwe. Żaden kolega nie flirtuje jednoznacznie seksualnie z koleżanką, nie przytula jej, nie obejmuje, nie mówi jej wprost, że bardzo mu się podoba. To co tu zasugerowałaś jest absurdalne.

Zresztą dodam więcej do tego co napisałem - jeśli faktycznie jest tak jak piszesz to oznacza też, że w pełni świadomie mnie okłamała pisząc, że głównym powodem dania mi wtedy kosza była moja niechęć do przeprowadzki, a także była nieszczera mówiąc, że wyprowadziłem mój dotyk po prostu zbyt szybko i zbyt wcześnie bo ona potrzebuje czasu. Tego się nie da obronić.

Napisałam ci po prostu inny punkt widzenia, a ty wyskoczyłeś do mnie z agresją.
1. Twój punkt widzenia nie jest jedynym słusznym. Jeżeli ty uważasz, że nie powinno się zachowywać w taki czy inny sposób to nie znaczy, że to jest prawda absolutna.
2. Popracuj nad empatią. Nie myśl tylko 'ja, ja, ja' spróbuj przyjąć perspektywę drugiej osoby.
3. Ona nie jest odpowiedzialna za twoje emocje. Wcale nie ma obowiązku ci mówić: słuchaj, ja nic do ciebie nie czuję i raczej nie poczuję. Wystarczająco daje ci to do zrozumienia swoim zachowaniem. Co innego gdybyś zapytał wprost, wtedy powinna szczerze odpowiedzieć.
4. Nie widzisz nic niestosownego w tym, że 'traktujesz jak partnerkę' dziewczynę, która wyraźnie nie chce tego i czuje się niekomfortowo gdy ją dotykasz?

Moim zdaniem oboje zachowujecie się dziwnie. Ona, bo spotyka się z tobą mimo że nic do ciebie nie czuje i jeszcze jest obmacywana wbrew swojej woli i ty, bo spotykasz się z dziewczyną, która reaguje na twój dotyk i próby podrywu jak trup, a ty mimo to nadal ją obmacujesz licząc, że to coś da.

22 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-25 09:46:52)

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

Napisałam ci po prostu inny punkt widzenia, a ty wyskoczyłeś do mnie z agresją.
1. Twój punkt widzenia nie jest jedynym słusznym. Jeżeli ty uważasz, że nie powinno się zachowywać w taki czy inny sposób to nie znaczy, że to jest prawda absolutna.
2. Popracuj nad empatią. Nie myśl tylko 'ja, ja, ja' spróbuj przyjąć perspektywę drugiej osoby.

Po pierwsze nie wyskoczyłem do Ciebie z agresją. Być może pisałem tamten komentarz trochę pod wpływem nerwów kiedy uświadomiłem sobie, że mogę być oszukiwany i okłamywany. Ale ta agresja nie była skierowana stricte w Ciebie.
Co do przyjęcia perspektywy drugiej strony to owszem właśnie dlatego, że ją przyjąłem to doszedłem do wniosku, że jeśli jest tak jak napisałaś to nie ma tu innej możliwości niż celowe oszukiwanie mnie.

contrasenyaoblidada napisał/a:

3. Ona nie jest odpowiedzialna za twoje emocje. Wcale nie ma obowiązku ci mówić: słuchaj, ja nic do ciebie nie czuję i raczej nie poczuję. Wystarczająco daje ci to do zrozumienia swoim zachowaniem. Co innego gdybyś zapytał wprost, wtedy powinna szczerze odpowiedzieć.

No właśnie przecież zapytałem wprost. Nawet dwa razy. I dwa razy zostałem wprost okłamany. Jeśli oczywiście przyjąć, że jest tak jak piszesz. Nie wiem gdzie tutaj jakieś pole do mojej ewentualnej błędnej interpretacji.

Natomiast co do odpowiedzialności za czyjeś emocje czy uczucia to nie wiem może mamy inne systemy wartości, ale ja osobiście jeżeli widzę że ktoś z kim wiem, że nie będę na sto procent w stanie wejść w relację przejawia do mnie jednoznaczne nastawienie to to po prostu komunikuję i ucinam bo nie chcę aby ta osoba cierpiała (a miałem już również takie przypadki gdzie to ja byłem tą drugą stroną). Nie wiem, być może to dlatego, że sam nie raz byłem w takiej sytuacji i wiem jak to jest.
No ale według Ciebie to podobno ja mam problem z empatią.

contrasenyaoblidada napisał/a:

4. Nie widzisz nic niestosownego w tym, że 'traktujesz jak partnerkę' dziewczynę, która wyraźnie nie chce tego i czuje się niekomfortowo gdy ją dotykasz?

No właśnie w tym jest całe clou - nie widzę zdecydowanej niechęci i oznak dyskomfortu. Owszem widziałem takie w tym pierwszym etapie znajomości i wtedy zareagowałem pytając (zapewne to, że martwiłem się czy druga strona nie czuje się przeze mnie źle to też świadczy o moim braku empatii). Teraz dziewczyna przynajmniej na przywitanie i pożegnanie sama się przytula. Potrafi też podjąć lekki flirt. Wybacz, ale wydaje mi się że jeżeli komuś dotyk rzeczywiście przeszkadza to będzie od tego dotyku uciekał, a już ostatnie co będzie robić to samodzielne inicjowanie tego dotyku w jakiejkolwiek formie.

23 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-09-25 10:11:38)

Odp: Dysonans

Thomas ...

Umawiałem się z kobietami. Miałem konta na portalach randkowych.
Kobiety mają nadmiar chętnych na portalach. Często dostają setki wiadomości dziennie. Tyle że większość chce tylko sexu i nic więcej a olbrzymia większość to jacyś dziwacy smile
Wartościowych facetów i kobiet jest tylko kilka procent na tych portalach.

Niestety większość tego nie wie. U kobiet często samoocena szybuje w kosmos, bo uważają że jak mają takie zainteresowanie to mogę wybrzydzać.
Kończy się to tym że kobiety nikogo nie mogą znaleźć bo ciągle porównują, wybrzydzają i zmieniają wybór.

Ta pani może dlatego zamknęła konto bo stwierdziła że ją to zmęczyło. Znam kilka kobiet które zamknęły konta mimo że nikogo nie znalazły i nie chcą już portali.

Ta kobieta na samym początku CIę poinformowała że jej serce cię nie wybrało i możesz być co najwyżej kolegą.
Nie chciałeś i zakończyłeś związek.

Po tym powinieneś dalej się umawiać i szukać a nie ponownie do niej uderzać.

Jak dla mnie to desperacja i ona to widzi.
Próby z twojej strony czułości działają na nią raczej niezbyt komfortowo.

Tak naprawdę jak chemia albo chociaż lekkie przyciąganie nie pojawi się (u obu stron) na pierwszej randce to jest to już koniec.
Potem się to nie pojawi. Największa szansa na chemię jest wlaśnie na 1 randce.
Gdanie że pojawi się potem ? Raczej nie ...

To znaczy czasami tak jest jak ludzie znają się długo. Przebywają razem , spędzają czas. Tyle że ne dotyczy to portali randkowych.

Dla mnie tracisz czas. Ten czas już dawno powinieneś przeznaczyć na znalezienie innej kobiety.
Ale z innej strony. Powiedzmy że jednak ona się do ciebie przekona. Czy rzucisz wszystko i pojedziesz z nią do np. Hiszpanii tam zamieszkać ?

Czasami warto włączyć też rozsądek smile

24 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-09-25 10:16:35)

Odp: Dysonans
Kaszpir007 napisał/a:

Thomas ...

Umawiałem się z kobietami. Miałem konta na portalach randkowych.
Kobiety mają nadmiar chętnych na portalach. Często dostają setki wiadomości dziennie. Tyle że większość chce tylko sexu i nic więcej a olbrzymia większość to jacyś dziwacy smile
Wartościowych facetów i kobiet jest tylko kilka procent na tych portalach.

vs

Kaszpir007 napisał/a:

Niestety większość tego nie wie. U kobiet często samoocena szybuje w kosmos, bo uważają że jak mają takie zainteresowanie to mogę wybrzydzać.
Kończy się to tym że kobiety nikogo nie mogą znaleźć bo ciągle porównują, wybrzydzają i zmieniają wybór.

Wybrzydzają pomiędzy jak to napisałeś setkami facetów chcących tylko seksu i niczego więcej a olbrzymia większosć to jacyś dziwacy.

Faktycznie rośnie samoocena kobietom po wiadomościach od takich typków których przebierają i wybrzydzają.

A tych do rzeczy jest jak pisałeś  tylko kilka procent na tych portalach. takich, to się  łapią od razu, kobiety  i mężczyźni i przenoszą znajomości z portali do reala. Jak osoba do rzeczy, to się ją łapie, nikt nie bedzie wybrzydzał ani kobieta ani mężczyzna w takiej sytuacji,

25 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-09-25 10:35:19)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

No właśnie w tym jest całe clou - nie widzę zdecydowanej niechęci i oznak dyskomfortu. Owszem widziałem takie w tym pierwszym etapie znajomości i wtedy zareagowałem pytając (zapewne to, że martwiłem się czy druga strona nie czuje się przeze mnie źle to też świadczy o moim braku empatii). Teraz dziewczyna przynajmniej na przywitanie i pożegnanie sama się przytula. Potrafi też podjąć lekki flirt. Wybacz, ale wydaje mi się że jeżeli komuś dotyk rzeczywiście przeszkadza to będzie od tego dotyku uciekał, a już ostatnie co będzie robić to samodzielne inicjowanie tego dotyku w jakiejkolwiek formie.

VS

Thomas29 napisał/a:

(...)
Na drugi dzień po tym mocno skonsternowany postanowiłem wprost zapytać ją o to zaobserwowane zachowanie, czy może ja robię coś źle, czy robię coś może za szybko, czy mam w ogóle u niej jakieś szanse, itd..(...)

Ty nie martwiłeś się, czy druga osoba czuje się przez ciebie źle, a przynajmniej nie okazywałeś tego.
Pytałeś: czy może ja robię coś źle, a nie: czy czujesz się niekomfortowo, gdy cię dotykam?
Pytałeś: czy [ja - przypis] robię coś może za szybko? a nie: czy to dla Ciebie za szybko?
Pytałeś: czy  [ja - przypis] mam w ogóle u niej jakieś szanse? a nie: czy chciałabyś, żebyśmy MY poznawali się bliżej?
Ty naprawdę tego nie widzisz? Wszędzie tylko ja, ja, ja.

Dla ciebie pewnie te pary stwierdzeń są równoważne, "sens jest taki sam". Otóż nie. Gdy mówisz per 'ja' to nie tylko wychodzisz na egocentryka, ale sam sprawiasz, że nie dostajesz szczerych odpowiedzi. O wiele łatwiej powiedzieć: "to tempo jest dla mnie za szybkie" niż "TY narzuciłeś za szybkie tempo". Analogicznie, łatwiej odpowiedzieć na pytanie: "czy chciałabyś, żebyśmy MY poznawali się bliżej?" czymś w stylu: "Raczej byśmy do siebie nie pasowali, więc nie, jedynie koleżeńska relacja wchodzi w grę" niż "czy mam w ogole u ciebie jakieś szanse?", bo wtedy musiałaby skrytykować CIEBIE, a z tym czułaby się niekomfortowo (ludzie nie lubią wprost mówić innym przykrych rzeczy), więc nie mówi wprost, tylko cię zwodzi.

26

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Czy to faktycznie zmierza w dobrą stronę?

Jak oczekujesz związku do grobowej deski, to nie. Ale jak chcesz miło spędzić najbliższe miesiące - tak.

Czy ona faktycznie potrzebuje po prostu więcej czasu i dlatego jest taka powściągliwa?

Może tak, a może po prostu nie jesteś jedynym, z którym aktualnie się widuje.


Czy aby mnie czasem nie wykorzystuje (chociaż to akurat raczej odrzucam bo nie pasuje mi charakterem do osób wyrachowanych, ale przecież nigdy nic do końca nie wiadomo)? Bo biorąc pod uwagę moje zachowanie względem niej niemożliwym chyba jest żeby ona nie była świadoma co niej czuję i jak ją postrzegam.

Nikt nie ma wypisane na czole 'złodziej'. Jak nie zaryzykujesz, to się nie dowiesz.

Co wy patrząc z boku o tym wszystkim myślicie? Jak to dla was wygląda?

Jak chcesz miło spędzić najbliższe miesiące - idź w to. Ale bardziej zdecydowanie, żeby się nie okazało, że może pociupciasz, a może nie, akurat jak ona będzie wyjeżdżać.

27

Odp: Dysonans
Gary napisał/a:
wieka napisał/a:

Daj jej przestrzeń, żebyś to Ty poczuł, że jej zależy... musi być balans.

Obawiam się, że w świecie męskim to nie działa, chyba że ktoś ma duuuuże powodzenie i może sobie pozwolić na taki ruch, bo kobiety za nim biegają.

Danie przestrzeni, udawanie obojętności powoduje, że dziewczyna myśli, że on jej nie chce, i relacja pada. O kobiety mężczyźni muszą zabiegać. Taki świat. smile

Dokładnie.

28 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-25 11:23:37)

Odp: Dysonans
Kaszpir007 napisał/a:

Thomas ...

Umawiałem się z kobietami. Miałem konta na portalach randkowych.
Kobiety mają nadmiar chętnych na portalach. Często dostają setki wiadomości dziennie. Tyle że większość chce tylko sexu i nic więcej a olbrzymia większość to jacyś dziwacy smile
Wartościowych facetów i kobiet jest tylko kilka procent na tych portalach.

Niestety większość tego nie wie. U kobiet często samoocena szybuje w kosmos, bo uważają że jak mają takie zainteresowanie to mogę wybrzydzać.
Kończy się to tym że kobiety nikogo nie mogą znaleźć bo ciągle porównują, wybrzydzają i zmieniają wybór.

No takich rzeczy to mnie nie musisz akurat kolego uczyć. Jak portale randkowe działają to ja akurat bardzo dobrze jestem świadom.

Kaszpir007 napisał/a:

Ta pani może dlatego zamknęła konto bo stwierdziła że ją to zmęczyło. Znam kilka kobiet które zamknęły konta mimo że nikogo nie znalazły i nie chcą już portali.

W zasadzie to nie jest ważne z jakiego powodu usunęła to konto. Jedynie co może być istotne to to, że jak już tam nie jest to nie jest tym samym wystawiona na podryw tych setek innych facetów i na to podbijanie atencji.

Kaszpir007 napisał/a:

Ta kobieta na samym początku CIę poinformowała że jej serce cię nie wybrało i możesz być co najwyżej kolegą.
Nie chciałeś i zakończyłeś związek.

Po tym powinieneś dalej się umawiać i szukać a nie ponownie do niej uderzać.

Jak dla mnie to desperacja i ona to widzi.
Próby z twojej strony czułości działają na nią raczej niezbyt komfortowo.

Nie uderzałbym do niej ponownie gdybym jej przypadkiem nie spotkał na tej ulicy i nie widziałbym jej radosnej reakcji na mój widok. I przede wszystkim gdyby dalej po tych kilku miesiącach trwała w tym, że to jej serce mnie nie wybrało zamiast przedstawiać powody dania mi kosza w sposób pozostawiający niejako otwartą furtkę.
Natomiast co do desperacji to zawsze mi się wydawało, że to raczej szukanie kogokolwiek kto się nawinie i będzie chętny nią jest, a nie skupianie się na konkretnej osobie na której nam zależy. Niemalże w tym samym okresie kiedy odnawiałem z tą dziewczyną kontakt ostatecznie dałem kosza swojej byłej, która chciała żebym do niej wrócił. Planowałem też właśnie powrót na portal randkowy po kilku miesiącach przerwy spowodowanej sprawami osobistymi. Ta dziewczyna o tym wszystkim wie więc nie sądzę żebym wyglądał w jej oczach na takiego co się jej kurczowo uczepił bo nie ma innych możliwości.

Kaszpir007 napisał/a:

Ale z innej strony. Powiedzmy że jednak ona się do ciebie przekona. Czy rzucisz wszystko i pojedziesz z nią do np. Hiszpanii tam zamieszkać ?

Czasami warto włączyć też rozsądek smile

Nieee... Akurat celem przeprowadzki nie jest Hiszpania, ani żaden inny kraj. Gdyby tak było to rzeczywiście dałbym sobie spokój.

contrasenyaoblidada napisał/a:

Dla ciebie pewnie te pary stwierdzeń są równoważne, "sens jest taki sam". Otóż nie. Gdy mówisz per 'ja' to nie tylko wychodzisz na egocentryka, ale sam sprawiasz, że nie dostajesz szczerych odpowiedzi. O wiele łatwiej powiedzieć: "to tempo jest dla mnie za szybkie" niż "TY narzuciłeś za szybkie tempo". Analogicznie, łatwiej odpowiedzieć na pytanie: "czy chciałabyś, żebyśmy MY poznawali się bliżej?" czymś w stylu: "Raczej byśmy do siebie nie pasowali, więc nie, jedynie koleżeńska relacja wchodzi w grę" niż "czy mam w ogole u ciebie jakieś szanse?", bo wtedy musiałaby skrytykować CIEBIE, a z tym czułaby się niekomfortowo (ludzie nie lubią wprost mówić innym przykrych rzeczy), więc nie mówi wprost, tylko cię zwodzi.

Hmm... Może rzeczywiście coś w tym jest. Ale nawet jeżeli to robiłem to całkiem nieświadomie i niezamierzenie bo tak jak właśnie napisałaś dla mnie pewne pary stwierdzeń są równoważne. To, że ludzie nie lubią mówić wprost przykrych rzeczy to ja o tym wiem. Tyle, że jak widać czasem przynosi to o wiele gorszy efekt niż coś być może przykrego powiedziane wprost.

Jack Sparrow napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Czy to faktycznie zmierza w dobrą stronę?

Jak oczekujesz związku do grobowej deski, to nie. Ale jak chcesz miło spędzić najbliższe miesiące - tak.

(...)

Jak chcesz miło spędzić najbliższe miesiące - idź w to. Ale bardziej zdecydowanie, żeby się nie okazało, że może pociupciasz, a może nie, akurat jak ona będzie wyjeżdżać.

Po tej wypowiedzi to już chyba zaczynam się gubić. Jak mam podejść bardziej zdecydowanie do dziewczyny, która zdaniem wielu piszących tu osób nie czuje się już teraz komfortowo z gestami, które wobec niej wykonuję?

I nie rozumiem - dlaczego jeżeli jest szansa na "pociupcianie" to nie miałoby być szansy na relację długoterminową? Do samego "pociupciania" już nie potrzeba tej mitycznej chemii (która nie jest aby przypadkiem właśnie ładniejszą nazwą na pożądanie seksualne)?

29

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Czy to faktycznie zmierza w dobrą stronę?

Jak oczekujesz związku do grobowej deski, to nie. Ale jak chcesz miło spędzić najbliższe miesiące - tak.

(...)

Jak chcesz miło spędzić najbliższe miesiące - idź w to. Ale bardziej zdecydowanie, żeby się nie okazało, że może pociupciasz, a może nie, akurat jak ona będzie wyjeżdżać.

Po tej wypowiedzi to już chyba zaczynam się gubić. Jak mam podejść bardziej zdecydowanie do dziewczyny, która zdaniem wielu piszących tu osób nie czuje się już teraz komfortowo z gestami, które wobec niej wykonuję?

I nie rozumiem - dlaczego jeżeli jest szansa na "pociupcianie" to nie miałoby być szansy na relację do grobowej deski? Do samego "pociupciania" już nie potrzeba tej mitycznej chemii?

Każdy dzieli się swoją wiedzą wyniesioną z własnego doświadczenia. Niektórzy widzą w jej zachowaniu duże 'no-no' (i mogą mieć rację), ale jednak kontakt utrzymuje, prawda? Jednak się spotykacie, prawda? Więc tu zachodzi jednak prawdopodobieństwo, że faktycznie może być efektem 'zimnego chowu'. Takich ludzi przecież nie brakuje. BA - znam takie kobiety, co reagują wycofaniem nawet na dotyk lekarza w czasie badania, fizjoterapeuty w czasie masażu itp. I to nie chodzi, że mężczyzn, tylko że po prostu ktoś inny je dotyka.


To 'bardziej zdecydowane' to chodziło mi głównie o to, żebyś sam przed sobą zdecydował o celu tej relacji w kontekście jej deklaracji wyjazdu. Bo wydajesz się zawieszony. Jakbyś sam nie wiedział czego oczekiwać. Jeśli nie chcesz tracić czasu na krótkoterminowe relacje, to po prostu jej to powiedz i utnij kontakt. Jeśli jednak chcesz zaryzykować miłe spędzenie kilku miesięcy, to też zadeklaruj to przed samym sobą i pchnij relację w tę właśnie stronę. Pamiętając jednak, że to nie jest 'do grobowej deski'. Może ona czuje się w takim zawieszeniu podobnie jak i ty? Jak z nią nie pogadasz, to się nie dowiesz. Jak nie zagrasz - to nie wygrasz.

W swoim zachowaniu wydajesz się być.....hmm.....sztuczny to złe słowo, ale jakbyś miał jakąś kontrolną listę odnośnie tego co i jak powiedzieć, gdzie i w jaki sposób dotknąć, co wypada, a co nie na spotkaniu nr 2,5,10 i tak dalej. A w kontaktach międzyludzkich trzeba umieć czytać flow i trzeba umieć lecieć razem z nim.

30 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-25 12:13:58)

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

W swoim zachowaniu wydajesz się być.....hmm.....sztuczny to złe słowo, ale jakbyś miał jakąś kontrolną listę odnośnie tego co i jak powiedzieć, gdzie i w jaki sposób dotknąć, co wypada, a co nie na spotkaniu nr 2,5,10 i tak dalej. A w kontaktach międzyludzkich trzeba umieć czytać flow i trzeba umieć lecieć razem z nim.

To samo pisała Kasssja, jacy Wy oboje jesteście zgodni w odczuciach ;-)

Dobra, też mam takie spostrzeżenia. Autor posługuje się w kontakcie wystandaryzowaną instrukcją obsługi kobiety na randce pierwszej, drugiej, itd. :-D i oczkuje reakcji jak z instrukcji :-P Zamiast skupić się na drugiej osobie, na wzajemnym wyczuciu i wzajemnym przepływie, to on odhacza punkty z instrukcji, więc nic dziwnego, że dziewczyna się blokuje, wyczuwając tę sztuczność.

31 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-09-25 12:26:27)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

No takich rzeczy to mnie nie musisz akurat kolego uczyć. Jak portale randkowe działają to ja akurat bardzo dobrze jestem świadom.

Jak wiesz jak działają portale i masz doświadczenie to czemu popełniasz ten błąd ???

Kobieta Ci mówi że nic z tego nie będzie bo ona tego nie czuje i możesz być co najwyżej jej kolegą. Nie chciałeś być.
Temat powinien być zamknięty wiele miesięcy temu a ty powinieneś szukać innej kobiety i próbować dalej ...

Sam się umawiałem i taką "chemię" miałem może z 3-4 z mojej strony. Tak naprawdę 2 razy była odwzajemniona.
I to się czuje ...

Ja wiem że to boli. Często boli cholernie. Ale takie życie. Ta chemia musi być z obu stron.
Ta chemia to taki dopalacz który powoduje rozpęd danej relacji. A co będzie potem to już od nas zależy.
Bez tego to co najwyżej jest "związek z rozsądku". Nie polecam. Bo w większości są to związki nieszczęśliwe ...

Tak naprawdę to już się wie na pierwszym spotkaniu. Więc na takiej randce musisz zrobić wszystko aby nie było to spotkania a randka. Bo spotkanie to z kolegą czy koleżanka a ty nie szukasz znajomych ...
Jak poczujesz chemię to organizm sam cię prowadzi. Wtedy padają różne bariery i hamulce. Uwierz że jakby z jej strony była chemia to ten mur by dawno runął wink

Ale tutaj jesteś napastliwym kolegą który ją molestuje seksualnie. Nie mówi nie aby cię nie urazić, ale czuje dyskomfort.
Czasami wystarczy odczytać mowę ciała aby wiedzieć jak druga strona odbiera dotyk i czułości ..

Są oczywiście osoby bardziej zimne w okazywaniu czułości, często z powodu przeszłości nie każda kobieta okazuje mocno swoje uczucia ale są pewne rzeczy które się czuje i wie smile

32

Odp: Dysonans

"A jeśli przyjąć, że rzeczywiście "chemia jest albo jej nie ma" to to znaczy, że to całe pożądane często zabieganie albo staranie się faceta o kobietę o którym często piszą Panie również na tym forum tak naprawdę jest mitem i wydmuszką. Bo ta kobieta od samego początku albo tego faceta chce albo nie"

Dokładnie tak jest, tylko to staranie się, ale nie na siłę, utwierdza w przekonaniu, że to jest to...
Co z tego, że odczuwasz pożądanie, jak ona nie... Nie było u was od początku, tego obecnie modnego flow z jej strony, więc liczenie, że ona się w Tobie zakocha graniczy z cudem.

33

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

To 'bardziej zdecydowane' to chodziło mi głównie o to, żebyś sam przed sobą zdecydował o celu tej relacji w kontekście jej deklaracji wyjazdu. Bo wydajesz się zawieszony. Jakbyś sam nie wiedział czego oczekiwać. Jeśli nie chcesz tracić czasu na krótkoterminowe relacje, to po prostu jej to powiedz i utnij kontakt. Jeśli jednak chcesz zaryzykować miłe spędzenie kilku miesięcy, to też zadeklaruj to przed samym sobą i pchnij relację w tę właśnie stronę. Pamiętając jednak, że to nie jest 'do grobowej deski'. Może ona czuje się w takim zawieszeniu podobnie jak i ty? Jak z nią nie pogadasz, to się nie dowiesz. Jak nie zagrasz - to nie wygrasz.

A jeśli dopuszczam możliwość ewentualnego wspólnego wyjazdu razem z nią? Tak samo myślę, że zawsze istnieje też możliwość, że to ona mogłaby zdecydować się zmienić dla mnie moje plany jeśliby rzeczywiście coś się między nami narodziło. Zwłaszcza, że już kiedyś coś podobnego miało miejsce w przypadku jednego z jej byłych partnerów. Nigdy nie można być stuprocentowo pewnym jak w wyniku różnych czynników może się w ciągu kilku miesięcy zmienić nasze życie. A może się zmienić dosłownie o 180 stopni.
Nie, oczywiście nie oczekuję żadnych pewnych planów czy deklaracji już teraz, sam też bym takich nie dał bo to byłby na takim etapie absurd. Ale nie rozumiem dlaczego miałbym założyć, że z chwilą wyjazdu ta znajomość musi się skończyć?

Jack Sparrow napisał/a:

W swoim zachowaniu wydajesz się być.....hmm.....sztuczny to złe słowo, ale jakbyś miał jakąś kontrolną listę odnośnie tego co i jak powiedzieć, gdzie i w jaki sposób dotknąć, co wypada, a co nie na spotkaniu nr 2,5,10 i tak dalej. A w kontaktach międzyludzkich trzeba umieć czytać flow i trzeba umieć lecieć razem z nim.

Hmm... To jest prawdopodobnie skutek mojego małego doświadczenia w relacjach. Ale to, że się tak wyrażam to też wcale nie znaczy, że tak rzeczywiście postępuję. Nie znaczy, że nie staram się wykonać danych gestów w momentach wydających mi się ku temu odpowiednimi, że nie dostrzegam reakcji i że nie dostosowuję do nich dalszych kroków.

MagdaLena1111 napisał/a:

Dobra, też mam takie spostrzeżenia. Autor posługuje się w kontakcie wystandaryzowaną instrukcją obsługi kobiety na randce pierwszej, drugiej, itd. :-D i oczkuje reakcji jak z instrukcji :-P Zamiast skupić się na drugiej osobie, na wzajemnym wyczuciu i wzajemnym przepływie, to on odhacza punkty z instrukcji, więc nic dziwnego, że dziewczyna się blokuje, wyczuwając tę sztuczność.

Hmm... Nigdy żadnej twardej instrukcji nie stosowałem, ale może rzeczywiście tak to trochę wygląda...

Kaszpir007 napisał/a:

Ale tutaj jesteś napastliwym kolegą który są molestuje seksualnie. Nie mówi nie aby cię nie urazić, ale czuje dyskomfort.
Czasami wystarczy odczytać mowę ciała aby wiedzieć jak druga strona odbiera dotyk i czułości ..

Hmm no tutaj to mnie trochę zaskoczyłeś. Ja zawsze byłem przekonany, że na tak poważne i tak bardzo niechciane przekroczenie granic jakim jest molestowanie reaguje się bardzo zdecydowanie i bardzo gwałtownie. Nigdy bym nie pomyślał, nie przypuszczał, że taka osoba może chcieć mieć w ogóle cokolwiek wspólnego z tym który jej to robi, a co dopiero, że może chcieć się z nim w ogóle dalej widywać, dobrze czuć się w jego towarzystwie... Nie mówiąc już o samoistnym przytulaniu na przywitanie i pożegnanie... Nie wiem, wydaje mi się to niepojęte, ale jeżeli rzeczywiście zrobiłem jej w ten sposób taką krzywdę to czuję się podle...

34

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

"A jeśli przyjąć, że rzeczywiście "chemia jest albo jej nie ma" to to znaczy, że to całe pożądane często zabieganie albo staranie się faceta o kobietę o którym często piszą Panie również na tym forum tak naprawdę jest mitem i wydmuszką. Bo ta kobieta od samego początku albo tego faceta chce albo nie"

Dokładnie tak jest, tylko to staranie się, ale nie na siłę, utwierdza w przekonaniu, że to jest to...
Co z tego, że odczuwasz pożądanie, jak ona nie... Nie było u was od początku, tego obecnie modnego flow z jej strony, więc liczenie, że ona się w Tobie zakocha graniczy z cudem.

Nie, tak nie jest.

wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, czy mam przejść jeszcze raz?

35 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-25 12:57:35)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Hmm... Nigdy żadnej twardej instrukcji nie stosowałem, ale może rzeczywiście tak to trochę wygląda...

Niestety, nie trochę, ale tak uderza to po oczach, że już kilka osób zwróciło Tobie na to uwagę.
Zachowujesz się jak typowy adept „szkółki uwodzenia dla przegrywów”. A to tak nie działa. Jak jesteś z fajną dziewczyną to jest Ci fajnie :-D Nie musisz zastanawiać się co powiedzieć, bo tematy same przychodzą, nie musisz zastanawiać się kiedy ją dotknąć czy objąć, bo sama się nawinie i będzie to wynikało z sytuacji, bez konieczności aranżacji, która najczęściej wychodzi pokracznie i od razu widać, że facet skupia się na aspektach cielesnych a całą resztę ma gdzieś, więc druga osoba zaczyna się czuć nieswojo, bardziej jak zwierzyna a nie podmiot w relacji. A w konsekwencji ma ochotę chłodzić kontakt, trzymać dystans i bardziej obserwuje niż jakby relacja rozwijała się naturalnie w oparciu o wzajemne zainteresowanie.
Do przemyślenia :-)

36

Odp: Dysonans
MagdaLena1111 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

W swoim zachowaniu wydajesz się być.....hmm.....sztuczny to złe słowo, ale jakbyś miał jakąś kontrolną listę odnośnie tego co i jak powiedzieć, gdzie i w jaki sposób dotknąć, co wypada, a co nie na spotkaniu nr 2,5,10 i tak dalej. A w kontaktach międzyludzkich trzeba umieć czytać flow i trzeba umieć lecieć razem z nim.

To samo pisała Kasssja, jacy Wy oboje jesteście zgodni w odczuciach ;-)

Bo akurat tutaj ma rację.

37

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

W swoim zachowaniu wydajesz się być.....hmm.....sztuczny to złe słowo, ale jakbyś miał jakąś kontrolną listę odnośnie tego co i jak powiedzieć, gdzie i w jaki sposób dotknąć, co wypada, a co nie na spotkaniu nr 2,5,10 i tak dalej. A w kontaktach międzyludzkich trzeba umieć czytać flow i trzeba umieć lecieć razem z nim.

To samo pisała Kasssja, jacy Wy oboje jesteście zgodni w odczuciach ;-)

Bo akurat tutaj ma rację.

Wiem, wiem, ale aż miło popatrzeć i skomentować :-D

38

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

A jeśli dopuszczam możliwość ewentualnego wspólnego wyjazdu razem z nią?

To jesteś debilem bez kręgosłupa. wink Znasz ją kilka tygodni i chcesz sobie życie przestawiać pod tak naprawdę randomową osobę? Bądźmy poważni. Ja wiem, że to się mówi, że kilka miesięcy może zmienić wszystko, ale to nie ten etap znajomości, aby takie rzeczy rozważać.

Ale nie rozumiem dlaczego miałbym założyć, że z chwilą wyjazdu ta znajomość musi się skończyć?

Bo na tym etapie znajomości to po prostu bezpieczne i logiczne założenie.

Nie znaczy, że nie staram się wykonać danych gestów w momentach wydających mi się ku temu odpowiednimi, że nie dostrzegam reakcji i że nie dostosowuję do nich dalszych kroków.

Być może. Ale przedstawiasz to w taki sposób, jakbyś postępował według instrukcji, swoiistej listy check pointów.

Kaszpir007 napisał/a:

Ale tutaj jesteś napastliwym kolegą który są molestuje seksualnie. Nie mówi nie aby cię nie urazić, ale czuje dyskomfort.
Czasami wystarczy odczytać mowę ciała aby wiedzieć jak druga strona odbiera dotyk i czułości ..

Hmm no tutaj to mnie trochę zaskoczyłeś. Ja zawsze byłem przekonany, że na tak poważne i tak bardzo niechciane przekroczenie granic jakim jest molestowanie reaguje się bardzo zdecydowanie i bardzo gwałtownie. Nigdy bym nie pomyślał, nie przypuszczał, że taka osoba może chcieć mieć w ogóle cokolwiek wspólnego z tym który jej to robi, a co dopiero, że może chcieć się z nim w ogóle dalej widywać, dobrze czuć się w jego towarzystwie... Nie mówiąc już o samoistnym przytulaniu na przywitanie i pożegnanie... Nie wiem, wydaje mi się to niepojęte, ale jeżeli rzeczywiście zrobiłem jej w ten sposób taką krzywdę to czuję się podle...


Nie w tym wypadku. Gdyby tak było, to spotkałbyś ją raz i więcej na oczy nie widział.

39

Odp: Dysonans
MagdaLena1111 napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Hmm... Nigdy żadnej twardej instrukcji nie stosowałem, ale może rzeczywiście tak to trochę wygląda...

Niestety, nie trochę, ale tak uderza to po oczach, że już kilka osób zwróciło Tobie na to uwagę.
Zachowujesz się jak typowy adept „szkółki uwodzenia dla przegrywów”. A to tak nie działa. Jak jesteś z fajną dziewczyną to jest Ci fajnie :-D Nie musisz zastanawiać się co powiedzieć, bo tematy same przychodzą, nie musisz zastanawiać się kiedy ją dotknąć czy objąć, bo sama się nawinie i będzie to wynikało z sytuacji, bez konieczności aranżacji, która najczęściej wychodzi pokracznie i od razu widać, że facet skupia się na aspektach cielesnych a całą resztę ma gdzieś, więc druga osoba zaczyna się czuć nieswojo, bardziej jak zwierzyna a nie podmiot w relacji. A w konsekwencji ma ochotę chłodzić kontakt, trzymać dystans i bardziej obserwuje niż jakby relacja rozwijała się naturalnie w oparciu o wzajemne zainteresowanie.
Do przemyślenia :-)

Hmm no rozumiem. Nie mniej to też tak nie wygląda, że ja sobie tworzę z góry nie wiem jakiś plan takiego spotkania gdzie dokładnie wszystko jest po kolei zaaranżowane. A już na pewno jak chodzi o rozmowę. Ta zawsze jest płynna, bardzo wesoła i spontaniczna.
Chociaż chyba nie to jest tu moim największym problemem jeśli według niektórych to co robiłem zakrawa wręcz o molestowanie...

40

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

To jesteś debilem bez kręgosłupa. wink Znasz ją kilka tygodni i chcesz sobie życie przestawiać pod tak naprawdę randomową osobę? Bądźmy poważni. Ja wiem, że to się mówi, że kilka miesięcy może zmienić wszystko, ale to nie ten etap znajomości, aby takie rzeczy rozważać.

Przecież sam już w tym wątku kilka razy napisałem, że planowanie czegokolwiek na poważnie na takim etapie jest absurdalne i że nie to mam na myśli. Chodziło mi bardziej o tylko i wyłącznie dopuszczenie przed sobą samym takiej możliwości zależnie od tego co czas pokaże.

Jack Sparrow napisał/a:

Bo na tym etapie znajomości to po prostu bezpieczne i logiczne założenie.

Okej. Chyba już rozumiem co miałeś tu na myśli. Powinienem po prostu założyć, że z najważniejszym prawdopodobieństwem znajomość będzie krótka i skończy się wraz z wyjazdem.

Jack Sparrow napisał/a:

Być może. Ale przedstawiasz to w taki sposób, jakbyś postępował według instrukcji, swoiistej listy check pointów.

Nie zaprzeczam. Ale tak jak mówię - to jest prawdopodobnie kwestia mojego braku doświadczenia. Wiesz ja bardzo długo w ogóle bałem się wyjść do dziewczyny z jakimkolwiek dotykiem, nawet zdarzało się że wolałem zapytać czy mogę. Przez to dużo relacji spieprzyłem czego jestem świadom. Dopiero pierwszy poważniejszy związek gdzie było to na porządku dziennym pozwolił mi te bariery przełamać i stać się śmielszym. Ale i tak cały czas się uczę.

Jack Sparrow napisał/a:

Nie w tym wypadku. Gdyby tak było, to spotkałbyś ją raz i więcej na oczy nie widział.

To niech Kaszpir nie posuwa się do wypisywania takich bzdur...

41 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-25 13:42:08)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Hmm... Nigdy żadnej twardej instrukcji nie stosowałem, ale może rzeczywiście tak to trochę wygląda...

Niestety, nie trochę, ale tak uderza to po oczach, że już kilka osób zwróciło Tobie na to uwagę.
Zachowujesz się jak typowy adept „szkółki uwodzenia dla przegrywów”. A to tak nie działa. Jak jesteś z fajną dziewczyną to jest Ci fajnie :-D Nie musisz zastanawiać się co powiedzieć, bo tematy same przychodzą, nie musisz zastanawiać się kiedy ją dotknąć czy objąć, bo sama się nawinie i będzie to wynikało z sytuacji, bez konieczności aranżacji, która najczęściej wychodzi pokracznie i od razu widać, że facet skupia się na aspektach cielesnych a całą resztę ma gdzieś, więc druga osoba zaczyna się czuć nieswojo, bardziej jak zwierzyna a nie podmiot w relacji. A w konsekwencji ma ochotę chłodzić kontakt, trzymać dystans i bardziej obserwuje niż jakby relacja rozwijała się naturalnie w oparciu o wzajemne zainteresowanie.
Do przemyślenia :-)

Hmm no rozumiem. Nie mniej to też tak nie wygląda, że ja sobie tworzę z góry nie wiem jakiś plan takiego spotkania gdzie dokładnie wszystko jest po kolei zaaranżowane. A już na pewno jak chodzi o rozmowę. Ta zawsze jest płynna, bardzo wesoła i spontaniczna.
Chociaż chyba nie to jest tu moim największym problemem jeśli według niektórych to co robiłem zakrawa wręcz o molestowanie...

Mnie na nic nie są potrzebne Twoje tłumaczenia. Piszę o swoich spostrzeżeniach odnośnie tego, co tu przeczytałam. No i może trochę o swoich doświadczeniach.
Ale sam w pierwszym poście napisałeś

Począwszy od drugiego spotkania podjąłem oczywiście próby prowadzenia tej relacji na właściwy tor romantyczny okazując D., że mi się podoba czy próbując eskalować dotyk zaczynając delikatnie od przytulenia na powitanie i pożegnanie, niby przypadkowego dotknięcia na objęciu czy przytuleniu kończąc.

To pokazuje, że poszedłeś na spotkanie z pewnymi założeniem, jak to powinno przebiegać i realizowałeś plan, eskalowałeś dotyk i takie tam.
A ja Tobie piszę, że takich facetów się odstrzeliwuje. Takich tj. nienaturalnych, niezainteresowanych tak naprawdę partnerką ale ramami, które chce się nadać danej relacji. Dziewczyna może jest niedoświadczona i tylko czuje, nie potrafiąc tego nazwać, że jesteś nienaturalny, że jeszcze lepiej się Tobie trzeba przyjrzeć, trochę Cię bardziej poobserwować, więc wspomina o zbyt szybkim tempie. Bo jakby miała więcej doświadczeń, to nie marnowałaby czasu na faceta, który chce relacji w pewnej założonej przez siebie ramie, gdzie wszystko ma ustaloną „eskalację” ;-) a ona jest na drugim planie, tylko środkiem do celu, który chcesz Ty wyznaczać, a jej tempo i potrzeby to jakby dalszy plan.

42

Odp: Dysonans
MagdaLena1111 napisał/a:

Począwszy od drugiego spotkania podjąłem oczywiście próby prowadzenia tej relacji na właściwy tor romantyczny okazując D., że mi się podoba czy próbując eskalować dotyk zaczynając delikatnie od przytulenia na powitanie i pożegnanie, niby przypadkowego dotknięcia na objęciu czy przytuleniu kończąc.

To pokazuje, że poszedłeś na spotkanie z pewnymi założeniem, jak to powinno przebiegać i realizowałeś plan, eskalowałeś dotyk i takie tam.
A ja Tobie piszę, że takich facetów się odstrzeliwuje. Takich tj. nienaturalnych, niezainteresowanych tak naprawdę partnerką ale ramami, które chce się nadać danej relacji. Dziewczyna może jest niedoświadczona i tylko czuje, nie potrafiąc tego nazwać, że jesteś nienaturalny, że jeszcze lepiej się Tobie trzeba przyjrzeć, trochę Cię bardziej poobserwować, więc wspomina o zbyt szybkim tempie. Bo jakby miała więcej doświadczeń, to nie marnowałaby czasu na faceta, który chce relacji w pewnej założonej przez siebie ramie, gdzie wszystko ma ustaloną „eskalację” ;-) a ona jest na drugim planie, tylko środkiem do celu, który chcesz Ty wyznaczać, a jej tempo i potrzeby to jakby dalszy plan.

No okej. Chyba rozumiem mniej więcej co masz na myśli. I nawet się zgadzam. I tak to faktycznie mogło wyglądać. Tylko jak właściwie nauczyć się w takim razie pytań odczytywać te właściwe momenty do działania jeśli nie metodą prób i błędów?

I o ile dobrze Cię zrozumiałem to mam wrażenie, że mówimy tutaj o dwóch różnych sytuacjach.
Bo Ty piszesz o sytuacji w której ta tzw. chemia, flow, napięcie seksualne czy jak to tam nazwiesz pojawia się sama z siebie niemalże od razu. Wtedy to wszystko rzeczywiście może się dziać niejako naturalnie samo z siebie. Tyle, że z kolei PUA na przykład naucza jak działać w sytuacji kiedy tej chemii, flow, napięcia seksualnego czy jak to nazwiesz nie ma żeby doprowadzić do pojawienia się go.

43 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-25 14:48:35)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

I o ile dobrze Cię zrozumiałem to mam wrażenie, że mówimy tutaj o dwóch różnych sytuacjach.
Bo Ty piszesz o sytuacji w której ta tzw. chemia, flow, napięcie seksualne czy jak to tam nazwiesz pojawia się sama z siebie niemalże od razu. Wtedy to wszystko rzeczywiście może się dziać niejako naturalnie samo z siebie. Tyle, że z kolei PUA na przykład naucza jak działać w sytuacji kiedy tej chemii, flow, napięcia seksualnego czy jak to nazwiesz nie ma żeby doprowadzić do pojawienia się go.

Nigdzie nie napisałam, że flow, napięcie pojawia się niemalże od razu. Bardziej chodzi mi tu w Twoim wątku o to, że łatwo zakłócić proces, w którym to napięcie ma szansę zbudować się pomiędzy dwojgiem w sposób naturalny.
Przecież techniki, o których piszesz, rodem z PUA tj. eskalowanie dotyku i inne takie mają szansę spełnić swoją rolę, jeśli będziesz dla dziewczyny atrakcyjny i oceni ona Twoje zaangażowanie i zainteresowanie nią jako szczere. No chyba, że ona ma ochotę na krótki i niezobowiązujący romansik, to Twoje motywy dla niej (też) stają się nieistotne. Jeśli natomiast ona szuka bardziej poważnej relacji (niekoniecznie miłości do grobowej deski, ale np. nie ma ochoty stać się kolejnym numerem na czyjejś liście), a wyczuje, że po prostu chcesz ją przelecieć, co przejawia się większym eskalowaniem dotyku niż chęcią poznanawania się nawzajem, to po co miałaby kontynuować relację?

PS. A właściwie to facet, który nie jest zainteresowany kobietą, ale formą relacji, to nawet na niezobowiązujący romans się nie nadaje, bo jaka będzie przyjemność z seksu z facetem skupionym na sobie, nie wyczuwającym wzajemnych przepływów, nie współpracującym itp. ;-)

44

Odp: Dysonans
MagdaLena1111 napisał/a:

Nigdzie nie napisałam, że flow, napięcie pojawia się niemalże od razu.

No może Ty akurat nie, ale większość osób wypowiadających się w tym wątku chyba jest co do tego przekonana.

MagdaLena1111 napisał/a:

Bardziej chodzi mi tu w Twoim wątku o to, że łatwo zakłócić proces, w którym to napięcie ma szansę zbudować się pomiędzy dwojgiem w sposób naturalny.
Przecież techniki, o których piszesz, rodem z PUA tj. eskalowanie dotyku i inne takie mają szansę spełnić swoją rolę, jeśli będziesz dla dziewczyny atrakcyjny i oceni ona Twoje zaangażowanie i zainteresowanie nią jako szczere. No chyba, że ona ma ochotę na krótki i niezobowiązujący romansik, to Twoje motywy dla niej (też) stają się nieistotne. Jeśli natomiast ona szuka bardziej poważnej relacji (niekoniecznie miłości do grobowej deski, ale np. nie ma ochoty stać się kolejnym numerem na czyjejś liście), a wyczuje, że po prostu chcesz ją przelecieć, co przejawia się większym eskalowaniem dotyku niż chęcią poznanawania się nawzajem, to po co miałaby kontynuować relację?

PS. A właściwie to facet, który nie jest zainteresowany kobietą, ale formą relacji, to nawet na niezobowiązujący romans się nie nadaje, bo jaka będzie przyjemność z seksu z facetem skupionym na sobie, nie wyczuwającym wzajemnych przepływów, nie współpracującym itp. ;-)

Okej. Teraz zrozumiałem co chcesz mi przekazać i swój błąd. Faktycznie powinienem skupić się bardziej na dziewczynie niż na próbie kierowania samą relacją. Popełniłem błąd. Nie pomyślałem, że to może być odebrane jako większe zainteresowanie jej ciałem niż nią samą.
Tyle, że z kolei dawniej to ja nigdy nie próbowałem żadnej relacji jakkolwiek kierować i w najlepszym(?) wypadku kończyłem we friendzone.

45

Odp: Dysonans

Dlatego nie na recepty i nie u każdego się sprawdzą czyjeś nauki.
Ty starasz się trochę na siłę mieć dziewczynę, dlatego tak sztucznie to wszystko wychodzi.
To, że śmiejecie się, macie podobne poczucie humoru, nie wystarczy do czegoś więcej, poza koleżeństwem, choć w związku ważne.

Zastanów się czy ta dziewczyna Cię pociąga, czym Ci imponuje, czy chcesz to ciągnąć tylko dlatego, że wykazała jakieś zainteresowanie, bo później po czasie będziesz się zastanawiał... co ja właściwie do niej czuje.
Czy czujesz, że to idzie podobnie z jej strony, bo tego nie widać z boku.
Chodzi głównie o to, żebyś  prawidłowo ją "czytał " i tu doświadczenie ma mniejsze znaczenie, bo każdy zaczynał pierwszy raz, bardziej od bystrości.

46

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Ty starasz się trochę na siłę mieć dziewczynę, dlatego tak sztucznie to wszystko wychodzi.

Wiesz gdybym chciał mieć dziewczynę rzeczywiście na siłę byle jaką żeby tylko mieć to wróciłbym po prostu do byłej, która tego chciała i której niedawno dałem kosza. Z tego właśnie powodu, że nie chcę mieć jakiejkolwiek dziewczyny żeby tylko mieć.

wieka napisał/a:

Zastanów się czy ta dziewczyna Cię pociąga, czym Ci imponuje, czy chcesz to ciągnąć tylko dlatego, że wykazała jakieś zainteresowanie, bo później po czasie będziesz się zastanawiał... co ja właściwie do niej czuje.

Cóż. Na pewno jest jedyna poznana przeze mnie dziewczyna na portalach, która zarówno ma wszystko dobrze poukładane w głowie jak i rzeczywiście mi się podoba. Czyli taka, którą w takich miejscach ciężko trafić.
Pomimo, że nie planowałem nigdy wznawiać kontaktu z tą dziewczyną to pamiętam po tych kilku miesiącach niemal każdy szczegół tego co mi o sobie mówiła - co lubi, czego nie lubi, nawet takie pozorne pierdoły. Nigdy jej nie zapomniałem. Więc no nie jest to na pewno pierwsza lepsza dziewczyna, która się trafiła.

wieka napisał/a:

Czy czujesz, że to idzie podobnie z jej strony, bo tego nie widać z boku.
Chodzi głównie o to, żebyś  prawidłowo ją "czytał " i tu doświadczenie ma mniejsze znaczenie, bo każdy zaczynał pierwszy raz, bardziej od bystrości.

No właśnie dlatego, że nie byłem pewien jak to z jej strony rzeczywiście idzie to powstał ten wątek. Na pewno mogę powiedzieć tyle, że jest lepiej niż te kilka miesięcy temu. Nie jest już AŻ TAK wycofana jak wtedy była krótko mówiąc.
Chociaż patrząc na to co tutaj napisało większość osób to chyba sobie coś ubzdurałem i najlepsze co mógłbym zrobić to przeprosić ją za swoje zachowanie i zniknąć z jej życia raz na zawsze.

47

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

To niech Kaszpir nie posuwa się do wypisywania takich bzdur...

Thomas to nie bzdury ...

Jak kobieta mówi że możesz zostać jej kolegą to oznaczy że nie jest zainteresowana Tobą jako partnerem.
Czytałem i nigdzie nie pisałeś że coś się zmieniło.
To że po kilka miesiącach się spotkaliście i fajnie wam się rozmawia to nic nie zmienia.

W pracy mam wiele znajomych kobiet. Rozmawiamy, śmiejemy się razem. Czasami nawet było przytulanie. Ale takie przyjcielskie ...

Molestowanie to bardzo cienka linia i bardzo łatwo ją przekroczyć.
W obecnych czasach naprawdę trzeba uważać i nie śmiać się z tego ...

Ja spotykałem się chyba 10 razy z pewną kobietą. Gadaliśmy godzinami. Świetnie nam się rozmawiało i spędzało czas. Kilka razy ją przytuliłem i pocałowałem ale ... bez wzajemności.
To się czuje ...
Nie dostałem w twarz ani opierdolu i następne spotkania były ..

Tyle że czułem że coś nie tak. Czułem się jakbym spotykał się z koleżanką ...

Wreszcie zadzwoniłem i powiedziałem o swoich obserwacjach. Powiedziała mi że traktuje mnie jak kolegę bo nie czuje nic do mnie i że czekała i czekała ale nic się nie pojawiło.
I że fajnie jej ze mną i możemy próbować i może ...
Zakończyłem to coś, bo koleżanki mam.

Ty dokładnie to samo kilka miesięcy miałeś.
Jak ona traktuje cię jak kolegę to raczej pewne rodzaje czułości nie są odpowiednie.

A co do molestowania. To jak atrakcyjny facet klepnie jakąs kobietę w pupę to ona się odwróci i uśmiechnie do niego i może umówi się z nim. Jak to samo zrobi jakiś paskudny facet to reakcja będzie inną smile
Miałes afery w USA gdzie pocałunek albo klepnięcie w pupę kończyło karierę , bo dane osoby były skazane za molestowanie ..

Nie chodzi mi o to aby się dołować ani nic takiego. Ale jak nie ma przyzwolenia drugiej osoby na takie zachowania to jest to molestowanie.

Ja bym raczej zaczął od zapytania jej jak widzi waszą realcję. Czy jesteście parą czy tylko znajomymi smile
Najpierw to musisz wiedzieć na czym stoisz ..

Ja jak swoją zapytałem czy jesteśmy w związku i parą to się na mnie obraziła smile Bo uważała że to oczywiste smile

48

Odp: Dysonans

Nie musisz za nic przepraszać, bo nic złego nie zrobiłeś, ale faktycznie mógłbyś zasugerować, że nie widzisz z jej strony zaangażowania, jak ona to dalej widzi, bo na siłę nie ma co ciągnąć tej relacji.
Wtedy po jej reakcji  będziesz wiedział co ona myśli.

49

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Gary napisał/a:

Niby wszystko dobrze robisz, ładnie piszesz, jesteś zorientowany, niby widzisz detale w stylu jej braku reakcji na twoje działania, niby wszystko jest u Ciebie okej.

Ale jednocześnie czuję, że robisz coś dramatycznie źle, coś jest odpychającego.

No właśnie. Tylko co? Ale nie sądzisz też, że gdyby to było coś zdecydowanie odpychającego to jakakolwiek fizyczność z mojej strony nie byłaby od razu brutalnie gaszona w zarodku?

Być może tak jak Kassja odczuła, czyli działasz jak robot. Schemat, procedura. Krok za krokiem.
Nie wiem jak mówisz komplementy, nie wiem jak Wam się rozmawia, nie wiem jaką macie mimikę.



Gary napisał/a:

Twój dotyk nie jest przyjemny, jeśli ona nie jest do tego emocjonalnie dobrze nastawiona.

PUA mają rację, że jak mężczyzna nie dotyka, to kobieta sama barier nie będzie przełamywać. Ale nie podkreślają, że dotyk może być przez kobietę odebrany jako coś nieprzyjemnego.

Kiedy będzie przyjemny? Jak ona się zaangażuje emocjonalnie.

No okej. Rozumiem. Ale czy to nie jest też tak, że ten dotyk powinien właśnie między innymi te emocje właśnie wywołać? Podobnie jak flirt, który nie jest tutaj co prawda totalnie ignorowany, ale jednak jego efekt wydaje się być mizerny?

Wiem, że trochę gdybam, bo na co dzień nie podrywam i nie chodzę na randki jak singiel.
Wydaje mi się, że komplementy mogą być bardzo suche... w stylu "ładna jesteś", "masz ładne włosy",
albo emocjonalne "O jak fajnie, że taka ładna dziewczyna mi dzisiaj towarzyszy",   
"Lubię patrzeć na twoje włosy jak powiewają, gdy chodzisz... dużo uwagi im poświęcasz, czy niekoniecznie?".

Flirt... to nie tylko komplementy, ale też rozmowy, czy żarty, taka zabawowa forma spędzania czasu razem.

Ktoś może powiedzieć, żę trzeba dużo żartować. Ale kobiety nie przepadają za śmieszkującymi.

Przebywając z kobietą masz jakieś myśli, coś dobrego, co mógłbyś powiedzieć.
Dużo emocji wzbudza to jak mówisz jak Ty się czujesz z powodu jej obecności z Tobą.

50

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Nie pamiętam już dokładnie co konkretnie powiedziałem, ale wydało mi się po prostu logicznym, że żaden normalny dojrzały dorosły człowiek nie zadeklaruje czegoś takiego zaraz na drugim spotkaniu praktycznie obcej osobie, ale też przecież nigdy nie można być pewnym jak będzie wyglądać sytuacja jakiś dłuższy czas później kiedy relacja się rozwinie.

Masz rację.
Logicznie masz rację.

Tylko kobieta jedzie na emocjach i niekoniecznie logicznie postępuje.


Gary napisał/a:

Muszę w tym miejscu dodać, że w tamtym czasie miałem bardzo ciężką sytuację osobistą związaną z ciężką chorobą bliskiej mi osoby więc wtedy nawet takie myśli rzeczywiście nie wchodziły w grę.

Myślisz, że kogoś to obchodzi co Ty tam miałeś prywatnie? Liczy się to, jaki byłeś na randce.

To właśnie ta sytuacja była przyczyną tego, że w tamtej chwili kategorycznie odrzucałem możliwość wyjazdu o który zapytała dziewczyna jeśliby nic się nie zmieniło w związku z nią (tą sytuacją) w czasie. Tak się jednak potoczył los, że dziś już w tej sytuacji nie jestem i mógłbym zupełnie inaczej do tego podejść.

Logicznie masz rację. Miałeś wtedy taką sytuację i tak odpowiedziałeś.

Emocje były złe.

Na randce były złe emocje.

Zakodowałeś się jej jako pan od złych emocji.

Nie uważam, że trzeba tak kobiecie nadskakiwać i traktować ją delikatnie jak jajko.

Ale jeśli randkujesz, to nie psuj atmosfery negatywnymi rzeczami. 

Jak to nie twoja dziewczyna, jak to nie twoja żona, to nie wciągaj do waszej relacji negatywów, smutku, żalu, dramy.



Gary napisał/a:

Począwszy od drugiego spotkania podjąłem oczywiście próby prowadzenia tej relacji na właściwy tor romantyczny okazując D., że mi się podoba czy próbując eskalować dotyk zaczynając delikatnie od przytulenia na powitanie i pożegnanie, niby przypadkowego dotknięcia na objęciu czy przytuleniu kończąc. I wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości – reakcje D. na moje czułości były… mocno obojętne.

Jak dziewczyna nie zainteresowana, to tak się zachowuje jak zimna ryba. Zero reakcji.
Zresztą niektóre takie są mało emocjonalne.
Przełamywanie dotyku jest niefajne, rozumiem, że Ci było z tym źle.
Ale prawdopdoobnie w gestach czy słowach dziewczyna nie była Tobą zainteresowana.

Tak wiem i rozumiem - sam to przecież dostrzegłem, że z jakiegoś powodu zainteresowana nie była. Ale to dotyczy akurat tego pierwszego epizodu kilka miesięcy wcześniej więc w sytuacji obecnej może to już nie mieć dużego znaczenia. Poza tym zawsze wydawało mi się, że jeżeli dziewczyna nie jest kompletnie facetem zainteresowana bo ten ją odpycha to raczej będzie się przed takimi gestami - dotykiem bronić, nawet wykazywać zdecydowany sprzeciw, w skrajnych przypadkach nawet nie chcieć się więcej spotykać, a nie traktować to po prostu obojętnie.

Wydaje mi się, że jeśli ona się przed twoimi gestami romantycznymi nie broni, to znaczy że po prostu nie jesteś odpychający dla niej. Może z wyglądu nawet jej się podobasz.

Tylko emocji brak.





Gary napisał/a:

– napisała, że nie zrobiłem nic złego eskalując kontakt fizyczny na drugim i trzecim spotkaniu, ale ona poczuła że to dla niej zbyt szybko (czemu nie powiedziała tego wtedy tym bardziej, że wprost ją o to właśnie zapytałem?)

Ech... kolejne smuty... a to dopiero początek znajomości.
Dotknąłeś ją.
Ona dystans.
Ty pytasz   "Ojej! Czy nie dotknąłem zbyt mocno? A może zbyt lekko? A może nei wtedy co trzeba?"
No sorki... ale to już obciach.

Wiesz z jednej strony rozumiem, że takie pytanie zapewne zwykle zabija całe emocje, napięcie, itd., ale z drugiej strony zawsze wydawało mi się też, że jest to wyraz po prostu traktowania dziewczyny jak człowieka nie jak przedmiot, że jest to wyraz największej troski o komfort dziewczyny. Zawsze wydawało mi się też, że jeśli w relacji coś komuś jest niewygodne, nie pasuje to po prostu to komunikuje drugiej stronie i szczerze rozmawia zamiast się domyślać o co chodzi i szukać po omacku.

Oj nieeee... o pewnych rzeczach się nie mówi.
Nie jestem w stanie precyzyjnie wytłumaczyć... ale jeśli chciałbyć z dziewczyną orzmawiać o tym jak ją dotykać, to jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Jest sztucznie po prostu.

Aleeee — uwaga — naprawdę rozumiem że jest Ci trudno, bo ona może być drętwą zimną bezemocjonalną rybą i trudno się z nią tak współpracuje.







Gary napisał/a:

ja otwarcie okazuję D. swoje zainteresowanie poprzez flirt i gesty na spotkaniach – właściwie poza chwytaniem za rękę i całowaniem (biorąc pod uwagę co mi zakomunikowała na temat rzekomych powód dania mi kosza wcześniej postanowiłem nie eskalować zbyt szybko bardziej intymnych gestów) – obejmuję ją, przytulam, pomiziam czule po ręce czy po plecach. Wiele razy otwarcie jej powiedziałem jak bardzo mi się podoba.

Niby wszystko super, ale jak czytam to tak strasznie brzmi...
No jakby to była procedura jakaś. Krok po kroku.

No być może mam taki sposób wyrażania się po prostu i opisywania pewnych rzeczy.

A z innymi ludźmi masz dobry kontakt, czy bardziej taki oficjalny i z dystansem? smile

51 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-09-25 18:35:47)

Odp: Dysonans

@Thomas29, Kaszpir

W dalekim Bagdadzie, pod rządami kalifa Bashira bin Abbasa żył sobie handlarz dywanów Mustafa. Pewnego dnia Mustafa spostrzegł że sprzedał już wszystkie dywany, poza dwoma: starym, wygniecionym i nieco nadgryzionym przez mole oraz pięknym, bogato zdobionym, sprowadzonym z dalekiego Isfahanu. I tego dnia przyszedł do niego młody Ahmed i chciał kupic piękny dywan. Lecz Mustafa nie zamierzał mu go sprzedac, bo uważał że ów piękny dywan godny jest samego Wielkiego Wezyra Ibrahima, pierwszej osoby po kalifie, który za ten dywan niewątpliwie obsypie Mustafę złotem. Postanowił więc chytry Mustafa wcisnąc Ahmedowi stary, zniszczony dywan, twierdząc że ma on wielką wartośc historyczną i zażądał ceny równej tamtemu pięknemu dywanowi. Oburzony Ahmed odwrócił się na pięcie i odszedł. Minęły 3 tygodnie. Ahmed wrócił na targ i ponownie zobaczył że kupiec Mustafa ma wcześniej widziane dwa dywany. Stało się tak gdyż Wielki Wezyr wyśmiał Mustafę gdy ten zaoferował mu swój piękny dywan i odrzekł że za tę cenę dostanie najpiękniejsze dywany tkane w samym Shirazie. Mimo to Mustafa uparcie usiłował wcisnąc Ahmedowi stary dywan, wcale nie obniżając za niego ceny i odmawiając sprzedaży tego piękniejszego. Wściekły Ahmed ze łzami w oczach odszedł, a po około stu krokach natknął się na mądrego starca Sulejmana. Starzec zapytał: "Dlaczego się smucisz młodzieńcze?". Ahmed odparł: "Kupiec łajdak usiłował mi wcisnąc stary, zniszczony dywan, a chciał ze mnie zedrzec jak za piękny, nowy i bogaty. Teraz widzę że nie sprzedał tego pięknego przez 3 tygodnie, ale  wciąż usiłuje mi wcisnąc ten stary. Powiedz mi starcze: on jest tak głupi czy tak podły?". Na to rzekł mądry Sulejman: "Trzy tygodnie temu chciał cię oszukac i nic nie wskórał. A mimo to Ty ponownie do niego przyszedłeś...".

52

Odp: Dysonans
Kaszpir007 napisał/a:

Thomas to nie bzdury ...

Pisząc o bzdurach miałem na myśli twoje oskarżanie mnie o molestowanie. Gdyby tak było skończyłoby się tak jak napisał Jack - w najlepszym przypadku najpewniej nigdy więcej bym jej nie widział.

Kaszpir007 napisał/a:

Czytałem i nigdzie nie pisałeś że coś się zmieniło.

Napisałem, że nie jest już AŻ TAK wycofana jak te kilka miesięcy temu. Chociaż fakt to trochę mało by coś wyrokować.

Kaszpir007 napisał/a:

W pracy mam wiele znajomych kobiet. Rozmawiamy, śmiejemy się razem. Czasami nawet było przytulanie. Ale takie przyjcielskie ...

Taa znam to. Sam mam ogólnie z kobietami na stopie koleżeńskiej bardzo dobre kontakty, nawet lepsze i bardziej zażyłe niż z facetami. No może tyle przytulania przyjacielskiego nie ma bo jednak moje koleżanki i przyjaciółki robią takie rzeczy tylko przy specjalnych okazjach jak chociażby złożenie życzeń urodzinowych czy coś w ten deseń.

Kaszpir007 napisał/a:

Nie chodzi mi o to aby się dołować ani nic takiego. Ale jak nie ma przyzwolenia drugiej osoby na takie zachowania to jest to molestowanie.

Rozumiem. Tylko dla mnie brak przyzwolenia kojarzył się zwykle z oporem niż z obojętnością. Obojętność zawsze kojarzyła mi się raczej z brakiem zdecydowania - nie byciem ani na TAK ani na NIE.

Gary napisał/a:

Wiem, że trochę gdybam, bo na co dzień nie podrywam i nie chodzę na randki jak singiel.
Wydaje mi się, że komplementy mogą być bardzo suche... w stylu "ładna jesteś", "masz ładne włosy",
albo emocjonalne "O jak fajnie, że taka ładna dziewczyna mi dzisiaj towarzyszy",   
"Lubię patrzeć na twoje włosy jak powiewają, gdy chodzisz... dużo uwagi im poświęcasz, czy niekoniecznie?".

Ja osobiście raczej staram się właśnie nie komplementować tak na sucho bo wiem, że to jest wyświechtane i nic praktycznie ze sobą nie niesie.

Gary napisał/a:

Flirt... to nie tylko komplementy, ale też rozmowy, czy żarty, taka zabawowa forma spędzania czasu razem.

Pisząc o flircie miałem tutaj głównie na myśli żarty czy takie właśnie droczenie się i przekomarzanie. Nie zaliczyłem do tego w ogóle komplementów.

Gary napisał/a:

Ktoś może powiedzieć, żę trzeba dużo żartować. Ale kobiety nie przepadają za śmieszkującymi.

W naszym przypadku to akurat żartów jest dużo bardzo naturalnie. Ale fakt - dobrze o tym pamiętać - kobiety nie przepadają za śmieszkującymi tylko za tymi z poczuciem humoru. I w sumie nie wiem czy czasem nie zdarzyło mi się tutaj mimo wszystko przegiąć. Dzięki za zwrócenie uwagi.

Gary napisał/a:

Przebywając z kobietą masz jakieś myśli, coś dobrego, co mógłbyś powiedzieć.
Dużo emocji wzbudza to jak mówisz jak Ty się czujesz z powodu jej obecności z Tobą.

Dobra rada. Ponownie dzięki za nią.

Gary napisał/a:

Logicznie masz rację. Miałeś wtedy taką sytuację i tak odpowiedziałeś.

Emocje były złe.

Na randce były złe emocje.

Zakodowałeś się jej jako pan od złych emocji.

Nie uważam, że trzeba tak kobiecie nadskakiwać i traktować ją delikatnie jak jajko.

Ale jeśli randkujesz, to nie psuj atmosfery negatywnymi rzeczami. 

Jak to nie twoja dziewczyna, jak to nie twoja żona, to nie wciągaj do waszej relacji negatywów, smutku, żalu, dramy.

Jasne jak słońce. Niby to wiem, ale jak widać czasem się człowiek zapomina. Choć często też sam się łapię na takich podobnych rzeczach i powstrzymuję.

Gary napisał/a:

Wydaje mi się, że jeśli ona się przed twoimi gestami romantycznymi nie broni, to znaczy że po prostu nie jesteś odpychający dla niej. Może z wyglądu nawet jej się podobasz.

Tylko emocji brak.

I ja właśnie dokładnie w ten sposób sobie początkowo to interpretowałem. Dokładnie tak.

Gary napisał/a:

Oj nieeee... o pewnych rzeczach się nie mówi.
Nie jestem w stanie precyzyjnie wytłumaczyć... ale jeśli chciałbyć z dziewczyną orzmawiać o tym jak ją dotykać, to jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Jest sztucznie po prostu.

Wiesz niby to rozumiem, jak sam wcześniej napisałem coś takiego zabija jakiekolwiek napięcie i emocje. Tyle, że dla mnie też jest tak jakby różnica pomiędzy "Jak cię dotykać?", a "Czy mój dotyk nie sprawia ci dyskomfortu i mam zwolnić?".

Gary napisał/a:

A z innymi ludźmi masz dobry kontakt, czy bardziej taki oficjalny i z dystansem? smile

Mam normalnie wyluzowany kontakt. Z tą rzeczoną dziewczyną też to jest wszystko normalnie wyluzowane. No może na tych początkowych spotkaniach jak jest jeszcze ta nutka stresu to takiego luzu nie ma, ale im bardziej się przywyczaję i oswoję z daną osobą tym jest lepiej.

Kaszpir007 napisał/a:

Ja bym raczej zaczął od zapytania jej jak widzi waszą realcję. Czy jesteście parą czy tylko znajomymi smile
Najpierw to musisz wiedzieć na czym stoisz ..

wieka napisał/a:

Nie musisz za nic przepraszać, bo nic złego nie zrobiłeś, ale faktycznie mógłbyś zasugerować, że nie widzisz z jej strony zaangażowania, jak ona to dalej widzi, bo na siłę nie ma co ciągnąć tej relacji.
Wtedy po jej reakcji  będziesz wiedział co ona myśli.

Wiecie, ogólnie biorąc pod uwagę to co mi zakomunikowała o tej swojej potrzebie czasu (wiem wiem, że na 99% to bajka, ale biorę jednak pod uwagę, że istnieje gdzieś tam jednak maleńka możliwość, że była to prawda), a także z powodów o których wspomniał tu jednak Gary (o pewnych rzeczach się wprost nie mówi i się nie pyta) nie chciałem, a jeśli nawet to nie po tak krótkim czasie rozmawiać na te tematy wprost. Ale patrząc na to co jest tu wypisywane i jak to najpewniej wygląda to chyba będzie mimo wszystko najlepsze rozwiązanie.

53

Odp: Dysonans

E tam, takie tam potrzebuje czasu, nie zapowiada się dobrze... Bo ten czas dla Ciebie może okazać się zmarnowany, dlatego jak nie wyczuwasz jej zaangażowania, pozostaje rozmawiać wprost i nie obawiać się zakończenia relacji, bo jeśli ma być koniec, to lepiej wcześniej niż później.

54 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-09-26 11:31:34)

Odp: Dysonans

Jeśliby to kogoś jeszcze interesowało to zapytałem wprost i się wyjaśniło. Powiedziałem, że mam wątpliwości co do tego jaki charakter ma nasza relacja i jak się rozwija bo z jednej strony zachowujemy się w sposób dość jednoznaczny jakby szła w kierunku związku, ale z drugiej nie dostrzegam jej symetrycznego zaangażowania w niektórych sytuacjach. I zapytałem jak ona to widzi?
Na to ona odpowiedziała mi, żebym się nie gniewał ale zdała sobie niedawno sprawę, że kocha innego którego zna już kilka lat, ale dopiero teraz sobie zdała z tego sprawę.
Powiedziałem jej po tym między innymi, że czuję się trochę oszukany, że nie powiedziała nic widząc jak się jednoznacznie wobec niej zachowuje.
Zdołała na to tylko wydukać, że "naprawdę nie chciała aby tak wyszło".
Cóż finalnie znajomość definitywnie zerwana. Dzięki Wam za rady bo straciłbym jeszcze więcej czasu gdyby nie one. Czas poznawać kolejne dziewczyny i może z którąś coś zaskoczy.

A ten inny, którego ona niby kocha pewnie nie istnieje. Myślę, że to kolejna bajeczka. Serio żeby trzeci raz kłamać zamiast powiedzieć po prostu "sorry nie podobasz mi się"...
Napisałem jej na koniec, że życzę jej zatem szczęścia z tym którego kocha bo coś mi się zdaje, że on jeszcze też o tym nie wie i o ile jest to prawda i on w ogóle istnieje. Na to nic już nie odpowiedziała.

55

Odp: Dysonans

Potraktuj to, jako doświadczenie życiowe, przyda się na przyszłość, żeby wyczuwać czerwone flagi i reagować na bieżąco.
Powodzenia:)

56

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Potraktuj to, jako doświadczenie życiowe, przyda się na przyszłość, żeby wyczuwać czerwone flagi i reagować na bieżąco.
Powodzenia:)

Wiesz, niby człowiek widzi te flagi, ale zauroczenie czasem ciągle mocno przysłania zdrowy rozsądek.

57 Ostatnio edytowany przez klipozor (2023-09-26 16:52:14)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Bla, bla, bla... ple,ple, ple... mocno skonsternowany postanowiłem wprost zapytać ją o to zaobserwowane zachowanie, czy może ja robię coś źle, czy robię coś może za szybko, czy mam w ogóle u niej jakieś szanse, itd. Odpowiedzią była znana i wyświechtana formułka o tym, że szans u niej nie mam, ale...


W tym momencie odwracasz się na pięcie i odchodzisz bez słowa, kasując kontakt w telefonie i wyrzucając ją z głowy. Oszczędzasz w ten prosty sposób całą masę czasu oraz energii na bezproduktywne błaznowanie przed typiarą, której pompujesz ego lataniem za nią z wywieszonym jęzorem, a ona leje na ciebie ciepłym moczem i czeka na swojego księcia, jednak w tak zwanym międzyczasie możesz tam gdzieś sobie być i pełnić rolę czasoumilacza, który dostanie kopa na bęben bez żalu, gdy tylko obok niej się zakręci jakiś inny koleś, dla którego ona zdejmie majtki przez głowę w samochodzie na pierwszym spotkaniu. Dziękuję za uwagę, mam nadzieję że pomogłem.

P.S.
Cała strona twoich wpisów w tym temacie, to są tylko i wyłącznie twoje własne projekcje oparte na domysłach i przypuszczeniach, które (i to będzie druga zła wiadomość) są niestety błędne i z dupy wzięte. Dla niej jesteś zwykłym plackiem z którego ciśnie bekę, ale dupy dawać będzie innym, więc na nic nie licz i odpalaj wrotki, bo tylko marnujesz swój potencjał na laskę, jakich jeszcze pełno poznasz w swoim życiu, a na portalach 90% obsady szuka sama nie wie czego, dopóki się nie połapią, że są tam tylko przechodnimi pojemnikami do opróżniania jąder dla internetowych ruchaczy, ale Ty mam nadzieję, będziesz już wtedy gdzie indziej z kimś innym i nawet kijem nie będziesz chciał tego padła ruszyć. Nie bądź frajerem, po prostu.

Edytuję, bo dopiero doczytałem

Thomas29 napisał/a:

Jeśliby to kogoś jeszcze interesowało to zapytałem wprost i się wyjaśniło.

Nic się nie wyjaśniło. Poznała innego i idziesz w odstawkę, klasyka gatunku. Porucha i jebnie ją w kąt, to może jeszcze sobie o tobie przypomni, ale chyba już zrozumiałeś, kim dla niej jesteś i jaką rolę pełnisz, dlatego nawet nie odpiszesz na jej ewentualne zaczepki w przyszłości. Może powtórzę, żeby ci się utrwaliło - nie bądź frajerem.

58

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

W tym momencie odwracasz się na pięcie i odchodzisz bez słowa, kasując kontakt w telefonie i wyrzucając ją z głowy. Oszczędzasz w ten prosty sposób całą masę czasu oraz energii na bezproduktywne błaznowanie przed typiarą, której pompujesz ego lataniem za nią z wywieszonym jęzorem, a ona leje na ciebie ciepłym moczem i czeka na swojego księcia, jednak w tak zwanym międzyczasie możesz tam gdzieś sobie być i pełnić rolę czasoumilacza, który dostanie kopa na bęben bez żalu, gdy tylko obok niej się zakręci jakiś inny koleś, dla którego ona zdejmie majtki przez głowę w samochodzie na pierwszym spotkaniu. Dziękuję za uwagę, mam nadzieję że pomogłem.

P.S.
Cała strona twoich wpisów w tym temacie, to są tylko i wyłącznie twoje własne projekcje oparte na domysłach i przypuszczeniach, które (i to będzie druga zła wiadomość) są niestety błędne i z dupy wzięte. Dla niej jesteś zwykłym plackiem z którego ciśnie bekę, ale dupy dawać będzie innym, więc na nic nie licz i odpalaj wrotki, bo tylko marnujesz swój potencjał na laskę, jakich jeszcze pełno poznasz w swoim życiu, a na portalach 90% obsady szuka sama nie wie czego, dopóki się nie połapią, że są tam tylko przechodnimi pojemnikami do opróżniania jąder dla internetowych ruchaczy,

No tak jak napisałem wcześniej - niby człowiek o tym wszystkim wie, jest tego świadom, a potem zauroczenie i tak wszystko wyłącza.
A poza tym jak się czyta tego typu komentarze jak twój czy inne podobne tutaj to człowiek dochodzi do wniosku, że tak naprawdę do każdej kobiety powinien podchodzić od razu na starcie z założeniem, że to na pewno nie mająca czystych zamiarów wyrachowana manipulantka i tylko czeka żeby sobie z ciebie zrobić frajera. Ale to zakrawa o jakąś paranoję i tak się po prostu nie da. Jaki mają w ogóle sens w takim razie relacje jeśli mają być tylko ciągłym pasmem niepewności i podejrzliwości?

klipozor napisał/a:

Nic się nie wyjaśniło.

Tyle się wyjaśniło, że byłem oszukiwany, wykorzystywany i okłamywany ni mniej ni więcej.

59

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Gary napisał/a:

Oj nieeee... o pewnych rzeczach się nie mówi.
Nie jestem w stanie precyzyjnie wytłumaczyć... ale jeśli chciałbyć z dziewczyną orzmawiać o tym jak ją dotykać, to jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Jest sztucznie po prostu.

Wiesz niby to rozumiem, jak sam wcześniej napisałem coś takiego zabija jakiekolwiek napięcie i emocje. Tyle, że dla mnie też jest tak jakby różnica pomiędzy "Jak cię dotykać?", a "Czy mój dotyk nie sprawia ci dyskomfortu i mam zwolnić?".

Może jeśli kontekst rozmowy był sprzyjający, to może dobrze wyszło.
Ale i tak trudno mi sobie wyobrazić, że tak pytam dziewczynę.

60

Odp: Dysonans
Gary napisał/a:
Thomas29 napisał/a:
Gary napisał/a:

Oj nieeee... o pewnych rzeczach się nie mówi.
Nie jestem w stanie precyzyjnie wytłumaczyć... ale jeśli chciałbyć z dziewczyną orzmawiać o tym jak ją dotykać, to jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Jest sztucznie po prostu.

Wiesz niby to rozumiem, jak sam wcześniej napisałem coś takiego zabija jakiekolwiek napięcie i emocje. Tyle, że dla mnie też jest tak jakby różnica pomiędzy "Jak cię dotykać?", a "Czy mój dotyk nie sprawia ci dyskomfortu i mam zwolnić?".

Może jeśli kontekst rozmowy był sprzyjający, to może dobrze wyszło.
Ale i tak trudno mi sobie wyobrazić, że tak pytam dziewczynę.

No a dla mnie to się zawsze wydawało naturalne. No przecież na zdrowy chłopski rozum jak widzisz, że dziewczyna ewidentnie na coś źle reaguje no to przecież nie robisz dalej tego samego z uporem sprawiając jej dyskomfort. No to może albo się domyślać albo się po prostu zapytać. Nie wiem - tak jak wcześniej pisałem - mi się zawsze takie postępowanie kojarzyło z maksymalnym pokazaniem dziewczynie, że skupiam się na jej komforcie, a nie na własnym. Że nie mam jej kompletnie gdzieś skupiając się tylko na swoim interesie/przyjemności/etc.

61

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

jak się czyta tego typu komentarze jak twój czy inne podobne tutaj to człowiek dochodzi do wniosku, że tak naprawdę do każdej kobiety powinien podchodzić od razu na starcie z założeniem, że to na pewno nie mająca czystych zamiarów wyrachowana manipulantka i tylko czeka żeby sobie z ciebie zrobić frajera.


No widzisz, wcale nie do każdej. Ale jak ci laska ewidentnie ściemnia i robi uniki, żeby nie popuścić pieroga, a do tego farmazoni takie bzdety jak ta twoja, że no w sumie to całkiem spoko z ciebie gość, ale... Całkiem spoko, to mogą być hot dogi na Orlenie, a z tobą to ona musi mieć ochotę się pieprzyć. Jeśli ma, to wtedy możesz być jej facetem. Jeśli nie ma, to zostajesz kolegą od chodzenia na spacerki, słuchania co tam w pracy, szkole, u mamy i wyświadczania przysług w gratisie. Tak to w skrócie działa. Albo od początku lecą iskry i jest ogień, albo miętolisz w ręku mokre zapałki na deszczu. Z właściwą osobą będą iskry i ogień. Na inne marnujesz bezpowrotnie swój czas.

62

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

jak się czyta tego typu komentarze jak twój czy inne podobne tutaj to człowiek dochodzi do wniosku, że tak naprawdę do każdej kobiety powinien podchodzić od razu na starcie z założeniem, że to na pewno nie mająca czystych zamiarów wyrachowana manipulantka i tylko czeka żeby sobie z ciebie zrobić frajera.


No widzisz, wcale nie do każdej. Ale jak ci laska ewidentnie ściemnia i robi uniki, żeby nie popuścić pieroga, a do tego farmazoni takie bzdety jak ta twoja, że no w sumie to całkiem spoko z ciebie gość, ale... Całkiem spoko, to mogą być hot dogi na Orlenie, a z tobą to ona musi mieć ochotę się pieprzyć. Jeśli ma, to wtedy możesz być jej facetem. Jeśli nie ma, to zostajesz kolegą od chodzenia na spacerki, słuchania co tam w pracy, szkole, u mamy i wyświadczania przysług w gratisie. Tak to w skrócie działa. Albo od początku lecą iskry i jest ogień, albo miętolisz w ręku mokre zapałki na deszczu. Z właściwą osobą będą iskry i ogień. Na inne marnujesz bezpowrotnie swój czas.

Hmm... tak sobie myślę, że ja chyba mam ten właśnie problem(?), że pewnych zachowań czy sytuacji nie traktuję od razu z góry jako ewidentne ściemnianie i robienie uników. Cóż może to dlatego, że tak naprawdę nigdy jeszcze chyba nie spotkałem takiej z którą "od początku leciały iskry i ogień"? A spotkałem też takie z którymi tego nie było, a jednak jakaś relacja wyszła. Może dlatego jest mi tak ciężko przyjąć każdą taką sytuację za z góry pewne ściemnianie?

63

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

A spotkałem też takie z którymi tego nie było, a jednak jakaś relacja wyszła. Może dlatego jest mi tak ciężko przyjąć każdą taką sytuację za z góry pewne ściemnianie?

Posłuchaj młody człowieku starszego kolegi i dobrze zapamiętaj, bo ja kurwa wiecznie żył nie będę smile
Jakaś relacja, to ci wyjdzie nawet z drzewem jak się uprzesz, ale nie o to w życiu chodzi, bo ono ci przeleci przez palce nie zauważysz nawet kiedy. Czasami lepiej zaczekać nawet rok i być samemu, żeby spotkać właściwą osobę, niż poświęcać czas na "jakieś relacje" blokując sobie inne możliwości. Właściwe osoby nie są jak autobusy i nie zjawiają się co pięć minut, ale kiedy już taką spotkasz, to od samego początku nie będziesz miał wątpliwości. Złota zasada w relacjach z babami - jeśli pojawiają się wątpliwości, to nie ma żadnych wątpliwości.

64

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

A spotkałem też takie z którymi tego nie było, a jednak jakaś relacja wyszła. Może dlatego jest mi tak ciężko przyjąć każdą taką sytuację za z góry pewne ściemnianie?

Posłuchaj młody człowieku starszego kolegi i dobrze zapamiętaj, bo ja kurwa wiecznie żył nie będę smile
Jakaś relacja, to ci wyjdzie nawet z drzewem jak się uprzesz, ale nie o to w życiu chodzi, bo ono ci przeleci przez palce nie zauważysz nawet kiedy. Czasami lepiej zaczekać nawet rok i być samemu, żeby spotkać właściwą osobę, niż poświęcać czas na "jakieś relacje" blokując sobie inne możliwości. Właściwe osoby nie są jak autobusy i nie zjawiają się co pięć minut, ale kiedy już taką spotkasz, to od samego początku nie będziesz miał wątpliwości. Złota zasada w relacjach z babami - jeśli pojawiają się wątpliwości, to nie ma żadnych wątpliwości.

Tu już nie ma co roztrząsać, sprawa jest oczywista. Mało tego: laska zrobiła niedźwiedzią przysługę wszystkim babkom, które chcą grać na czas pod zasłoną bajki o "chemii przychodzącej z czasem" (i wcale nie mówię że wszystkie tak postępujące działają cynicznie, chcąc jedynie pokorzystać z sytuacji dopóki nie zostaną przyparte do ściany i zmuszone do określenia się; część z tych babek autentycznie w dobrej wierze liczy na cud...).

65

Odp: Dysonans

Jestes dla niej planem B

Posty [ 1 do 65 z 374 ]

Strony 1 2 3 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024