Dysonans - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 374 ]

131

Odp: Dysonans

Ja też się zgadzam z klipozorem, ale z tym zastrzeżeniem, że jest (moim zdaniem) stosunkowo dużo mężczyzn którzy ten "kisiel w gaciach" są u drugiej strony aktywować. Nie jest to tylko garska kwadratowoszczękowych gigachadów, ale normalne swojskie chłopy.

Żeby relacja nie była wyłącznie koleżeńska to druga strona musi być dla nas na tyle atrakcyjna żeby z nią pójść na one-night-standa bo po prostu nas jara fizycznie.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-24 11:06:58)

Odp: Dysonans
Foxterier napisał/a:

Ja też się zgadzam z klipozorem, ale z tym zastrzeżeniem, że jest (moim zdaniem) stosunkowo dużo mężczyzn którzy ten "kisiel w gaciach" są u drugiej strony aktywować. Nie jest to tylko garska kwadratowoszczękowych gigachadów, ale normalne swojskie chłopy.

Żeby relacja nie była wyłącznie koleżeńska to druga strona musi być dla nas na tyle atrakcyjna żeby z nią pójść na one-night-standa bo po prostu nas jara fizycznie.

Niestety nie ma tylu. Dlatego jest obecnie taka nadwyżka samotnych facetów (w tym inceli) i taką popularność zyskują filozofie pigularskie oraz branża porno. Z resztą zobacz sobie choćby na samo onlyfans. Portal z tanimi i głupimi cipami, ale simpów tyle, że suma wypłat dla dupeczek w latach 2016-2022 wynosiła 10 MILIARDÓW $. A przecież sami też zarobili swoje w tym czasie.

I już nawet abstrahuję od chadów, tylko chodzi o sam fakt, że kobietom wymagania (te deklaracyjne) rosną, a faceci z roku na rok, z pokolenia na pokolenie tracą na stereotypowej 'męskości'. Ołówek z piskliwym głosem, 'tatusiek' z piwnym brzuszkiem, czy inny Zdzich z ginekomastią tak wywaloną, że cycki ma większe niż niejedna kobieta to nie są materiały pobudzające wyobraźnię. Ci ludzie nie dość, że nie są w stanie poprawić swoich wad, to nie rozwijają zalet, które z wiekiem gdzieś się zatraciły. W dodatku często nie potrafią się zachować względem kobiety, bo zostali społecznie wykastrowani. I trudno się dziwić, bo żyjemy w takich czasach, że coś, co jeszcze 30ści lat temu było jednoznaczne odbierane jako kultura osobista i szarmanckość, tak teraz takie zachowania są nierzadko odbierane jako przejaw męskiego szowinizmu czy wręcz mizoginii.

Bodajże Thomas29 fajnie to wytknął jednej z tutejszych użytkowniczek, że choć jej wymagania są normalne dla naszych czasów, to w rzeczywiści są kompletnie absurdalne i sprzeczne. Bo jednocześnie chłop ma być władczy, ambitny, zaradny i ma nie dać sobie w kaszę dmuchać (prywatnie, zawodowo i w sytuacji zagrożenia) i tak samo ma być otwarty, emocjonalny, ciepły, troskliwy i rodzinny. A tu pewne cechy się po prostu wykluczają.

133 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-10-24 11:18:44)

Odp: Dysonans

Te wymagania, to sa tylko względem rodaków.
Jaka opinie maja Polki, juz nawet w Azji, to wie każdy.
W Tajlandii sie płaci, a w Polsce masz za darmo.

Choc zaznaczam, że ja nie widzę w tym nic zdrożnego ani złego
wymagania może miec każdy, jakie tylko chce.
Tym bardziej, nikt normalny nie popierał by Policji obyczajowej, ani aranżowanych  przez państwo związków.
choć uważam, że za 20-30 alt to nas w europie czeka.

134

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
klipozor napisał/a:

Jeśli ktoś uważał na lekcjach biologii w podstawówce albo przeżył kawałek życia, to tylko się uśmiecha pod nosem słysząc takie farmazony, a prawda tymczasem jest banalnie oczywista - jak nie kręcisz laski na tyle, że przy tobie ma mokro w majtkach, to gówno z tego będzie i choćby skały srały, a ty będziesz się prężył wyginał i skakał przez płonące obręcze żonglując pochodniami, nigdy, powtarzam NIGDY nie będziesz dość dobry, żeby zostać jej facetem choćby tylko do łóżka.

Ciągle ma taki szanse u Kasssji. Ona miała tak tylko z dwoma facetami w życiu. smile


W sensie : 2 facetow skakalo przez pochodnie czy 2 facetow powodowalo kisies w majtkach? big_smile

135

Odp: Dysonans

Szeptuch, wlasnie skonczylem to ogladac. smile
Przykre, ale nie jestem zaskoczony. Mieszkajac 10 lat za granica, poznalem paru kolegów z Irlandii/Anglii/ Hiszpanii/Portgalii i Brazylii i niestety wszyscy mowia to samo. sad

136 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-10-24 11:50:21)

Odp: Dysonans
Mariusz 1984 napisał/a:

Szeptuch, wlasnie skonczylem to ogladac. smile
Przykre, ale nie jestem zaskoczony. Mieszkajac 10 lat za granica, poznalem paru kolegów z Irlandii/Anglii/ Hiszpanii/Portgalii i Brazylii i niestety wszyscy mowia to samo. sad

Od Duńczyków/Austriaków/ Japończyków czy Koreańczyków słyszałem to samo ( z nimi mam najwięcej do czynienia zawodowo)
w zasadzie wystarczy mówić w innym języku niz polski, i tyle wystarczy.
wynika to z ogromnego kompleksu niższości, jaki maja, właśnie głownie Polki, u polaków az tak go nie widać.
Widać to świetnie, z  jaką wręcz czcią podchodzą do EU.

I naprawdę, z roku na rok, coraz bardziej sie nie dziwie, dlaczego Polacy, podchodza z coraz wieksza rezerwa do związku z Polka.

Najbliższym, takim większym miastem koło mnie, jest bolesławiec.
wiadomo, nieopodal w Świętoszowie, czy Żaganiu , ale i tez w Bolesławcu stacjonują amerykanie. (dokładnie w trzebieniu)

To, jak żałosne potrafią byc młode Polki, względem nich, to przechodzi granice dobrego smaku, rozumu i godności ludzkiej.
Jeden amerykaniec, i wianuszek polskich kobiet, plus, minus, 20 lat.

Pisałem tutaj to nie raz, ale sie powtórzę.
widzę ogromną różnice pomiędzy polkami 30+ a takimi 20+
Te 30+ maja jakaś godność, szacunek do siebie, ambicje, cele, chcą byc niezależne i do czegoś dość.
Te pokolenie 20+ to jest dramat, jak słucham w stowarzyszeniu co one mówię na temat swoich ojców robotników, swoich rówieśników, to az współczuje młodym chłopakom.
I wszędzie podkreślając swoją niezależność"wymen pałer", biorąc pieniądze od ojców których wyzywają i którymi gardzą (bo jest hydraulikiem, a nie białym kołnierzykiem), albo zerując na swoim chłopaku.

137 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-24 14:24:28)

Odp: Dysonans
Mariusz 1984 napisał/a:

W sensie : 2 facetow skakalo przez pochodnie czy 2 facetow powodowalo kisies w majtkach? big_smile

To drugie.


Szeptuch, wlasnie skonczylem to ogladac. smile
Przykre, ale nie jestem zaskoczony. Mieszkajac 10 lat za granica, poznalem paru kolegów z Irlandii/Anglii/ Hiszpanii/Portgalii i Brazylii i niestety wszyscy mowia to samo. sad

Mogę to samo potwierdzić od kolegów z USA i Niemiec. Miałem kiedyś też koleżankę, która była pilotem wycieczek po Grecji, Turcji i Włoszech. To co ona czasem opowiadała jak się nasze rodaczki zachowują to szok. Nawet jeśli 90% to bujdy, to i tak włosy dęba stają. Ale niezależnie od tego multum artów też powstało na ten temat nawet w naszych rodzimych portalach. Z resztą polecam ten wywiad:

https://nto.pl/seksturystyka-polakow-mi … ar/4176499

- Czyżby skala zjawiska była znacznie większa, niż nam się to w kraju wydaje?
- Myślę, że tak. Reżyser Ania Błaszczyk dowiedziała się o tym, pracując w Kairze. Miała tam kontakty z ludźmi z naszej ambasady i od nich się dowiedziała, jak wiele Polek zakochanych i zamężnych z Egipcjanami zgłasza się po pewnym czasie po pomoc, bo egzotyczny ukochany albo okazał się oszustem albo znikał bez śladu i one nie wiedziały, co mają robić. Ania postanowiła pójść tym tropem i nakręcić film.

I zwróć uwagę szczególnie na źródło: AMBASADA. Z tym po prostu nawet nie ma co dyskutować.

Odp: Dysonans

O ile w tych Portugalczyków/Hiszpanów/Brazylijczyków jestem w stanie uwierzyć, tak w Niemców - nie.
Poznałam spokojnie ponad 10 Niemców w wieku 25-35 lat i każdy z nich miał następujące cechy:
- wygląd nie do odróżnienia od Polaka, więc odpada kwestia 'egzotyczności',
- zeeero umiejętności podrywu i prowadzenia interesującej rozmowy,
- straszne skąpstwo.

Czym niby Niemiec miałby zaimponować Polkom? Kasą - nie, bo niechętny do jej wydawania.

139

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Ja też się zgadzam z klipozorem, ale z tym zastrzeżeniem, że jest (moim zdaniem) stosunkowo dużo mężczyzn którzy ten "kisiel w gaciach" są u drugiej strony aktywować. Nie jest to tylko garska kwadratowoszczękowych gigachadów, ale normalne swojskie chłopy.

Żeby relacja nie była wyłącznie koleżeńska to druga strona musi być dla nas na tyle atrakcyjna żeby z nią pójść na one-night-standa bo po prostu nas jara fizycznie.

Niestety nie ma tylu. Dlatego jest obecnie taka nadwyżka samotnych facetów (w tym inceli) i taką popularność zyskują filozofie pigularskie oraz branża porno. Z resztą zobacz sobie choćby na samo onlyfans. Portal z tanimi i głupimi cipami, ale simpów tyle, że suma wypłat dla dupeczek w latach 2016-2022 wynosiła 10 MILIARDÓW $. A przecież sami też zarobili swoje w tym czasie.

I już nawet abstrahuję od chadów, tylko chodzi o sam fakt, że kobietom wymagania (te deklaracyjne) rosną, a faceci z roku na rok, z pokolenia na pokolenie tracą na stereotypowej 'męskości'. Ołówek z piskliwym głosem, 'tatusiek' z piwnym brzuszkiem, czy inny Zdzich z ginekomastią tak wywaloną, że cycki ma większe niż niejedna kobieta to nie są materiały pobudzające wyobraźnię. Ci ludzie nie dość, że nie są w stanie poprawić swoich wad, to nie rozwijają zalet, które z wiekiem gdzieś się zatraciły. W dodatku często nie potrafią się zachować względem kobiety, bo zostali społecznie wykastrowani. I trudno się dziwić, bo żyjemy w takich czasach, że coś, co jeszcze 30ści lat temu było jednoznaczne odbierane jako kultura osobista i szarmanckość, tak teraz takie zachowania są nierzadko odbierane jako przejaw męskiego szowinizmu czy wręcz mizoginii.

Bodajże Thomas29 fajnie to wytknął jednej z tutejszych użytkowniczek, że choć jej wymagania są normalne dla naszych czasów, to w rzeczywiści są kompletnie absurdalne i sprzeczne. Bo jednocześnie chłop ma być władczy, ambitny, zaradny i ma nie dać sobie w kaszę dmuchać (prywatnie, zawodowo i w sytuacji zagrożenia) i tak samo ma być otwarty, emocjonalny, ciepły, troskliwy i rodzinny. A tu pewne cechy się po prostu wykluczają.

Rozumiem Twoje zdanie Jack, ale mam inną opinię w tym temacie. Moim zdaniem gości którzy są totalnymi odrzutkami jest niewielu jeśli popatrzeć procentowo na całe społeczeństwo, ale są niezwykle głośni i widoczni ze swoją krzywdą.

To tak samo jak z Konfą przed wyborami - gdybym miał szacować ich wynik wyborczy bazując na ich prezencji w sieci to spokojnie dałbym im 15-20% z palcem w d. Jak się skończyło w rzeczywistości, wszyscy wiemy.

140

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

O ile w tych Portugalczyków/Hiszpanów/Brazylijczyków jestem w stanie uwierzyć, tak w Niemców - nie.
Poznałam spokojnie ponad 10 Niemców w wieku 25-35 lat i każdy z nich miał następujące cechy:
- wygląd nie do odróżnienia od Polaka, więc odpada kwestia 'egzotyczności',
- zeeero umiejętności podrywu i prowadzenia interesującej rozmowy,
- straszne skąpstwo.

Czym niby Niemiec miałby zaimponować Polkom? Kasą - nie, bo niechętny do jej wydawania.

Może to kwestia pokoleniowa. Typy, o których mówiłem to mają po 50-60 lat i znają dwa rodzaje Polek - te które chętnie im się oddawały jak byli w PL na wakacjach i te, które pojechały do Niemiec pracować (w tym wypadku opieka nad starszymi, pomoc domowa itp) i też chętnie się oddawały za kilka euro premii. To nie kwestia wyglądu, tylko pieniędzy i posiadania.



Foxterier napisał/a:

Rozumiem Twoje zdanie Jack, ale mam inną opinię w tym temacie. Moim zdaniem gości którzy są totalnymi odrzutkami jest niewielu jeśli popatrzeć procentowo na całe społeczeństwo, ale są niezwykle głośni i widoczni ze swoją krzywdą.

Chciałbym, żeby tak było.

Przeprowadzone w sierpniu 2022 r. badania wskazują, że 53 proc. Polaków doświadcza poczucia samotności, niemal dwie piąte (39 proc.) deklaruje, że często lub czasami czuje się opuszczona, a ponad jedna trzecia Polaków nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić (35 proc.). Poczucie samotności/osamotnienia dotyka niemal co drugiej młodej osoby (46 proc.), w szczególności młodych mężczyzn – 55 proc. mężczyzn do 24. roku życia doświadcza silnego poczucia samotności.

141

Odp: Dysonans

Przeprowadzone w sierpniu 2022 r. badania wskazują, że 53 proc. Polaków doświadcza poczucia samotności, niemal dwie piąte (39 proc.) deklaruje, że często lub czasami czuje się opuszczona, a ponad jedna trzecia Polaków nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić (35 proc.). Poczucie samotności/osamotnienia dotyka niemal co drugiej młodej osoby (46 proc.), w szczególności młodych mężczyzn – 55 proc. mężczyzn do 24. roku życia doświadcza silnego poczucia samotności.

Mowa jest o samotności - dlaczego ci goście nie mają zatem żadnych kumpli? Samotność w szerokim rozumieniu nie jest definiowana jako brak bliskiej osoby płci przeciwnej (bądź tej samej dla osób niehetero). Nie wiem jak definiuje je cytowane przez Ciebie badanie.

Odp: Dysonans
Foxterier napisał/a:

Przeprowadzone w sierpniu 2022 r. badania wskazują, że 53 proc. Polaków doświadcza poczucia samotności, niemal dwie piąte (39 proc.) deklaruje, że często lub czasami czuje się opuszczona, a ponad jedna trzecia Polaków nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić (35 proc.). Poczucie samotności/osamotnienia dotyka niemal co drugiej młodej osoby (46 proc.), w szczególności młodych mężczyzn – 55 proc. mężczyzn do 24. roku życia doświadcza silnego poczucia samotności.

Mowa jest o samotności - dlaczego ci goście nie mają zatem żadnych kumpli? Samotność w szerokim rozumieniu nie jest definiowana jako brak bliskiej osoby płci przeciwnej (bądź tej samej dla osób niehetero). Nie wiem jak definiuje je cytowane przez Ciebie badanie.

Dokładnie, ani jedno pytanie w tym badaniu nie dotyczyło relacji romantycznej:
https://www.radoslawrogoza.com/uploads/ … polish.pdf

143

Odp: Dysonans
Foxterier napisał/a:

Przeprowadzone w sierpniu 2022 r. badania wskazują, że 53 proc. Polaków doświadcza poczucia samotności, niemal dwie piąte (39 proc.) deklaruje, że często lub czasami czuje się opuszczona, a ponad jedna trzecia Polaków nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić (35 proc.). Poczucie samotności/osamotnienia dotyka niemal co drugiej młodej osoby (46 proc.), w szczególności młodych mężczyzn – 55 proc. mężczyzn do 24. roku życia doświadcza silnego poczucia samotności.

Mowa jest o samotności - dlaczego ci goście nie mają zatem żadnych kumpli? Samotność w szerokim rozumieniu nie jest definiowana jako brak bliskiej osoby płci przeciwnej (bądź tej samej dla osób niehetero). Nie wiem jak definiuje je cytowane przez Ciebie badanie.

To jest sedno tego badania. Część z tych osób było w związkach. Subiektywne uczucie bycia samotnym do tego właśnie się odnosi - jakości i szczerości relacji. Bo można być z kimś, ale też można być obok kogoś. Bo tu nie chodzi o to czy kogoś masz, ale jaki jest to rodzaj relacji w ujęciu emocjonalnym. I jakie to emocje w tobie wzbudza. Jeśli żona czuje się samotna mimo, że ma męża, to czy obecność/widok męża będzie powodował kisiel w majtach? Czy umizgi Raki albo innego Rumuńskiego, będą powodować kisiel w majtach? No nie. Bo choć żyją w społeczeństwie, to są samotni i to od tylu lat, że zatracili zdolność choćby normalnej rozmowy (lub nigdy nawet jej nie posiadali). A gdzie tam jakiś flirt czy inne zaloty, które miałyby być skuteczne.

Poczytaj Shiniego. Mieszka na obrzeżach największej aglomeracji Polski i marudzi, że nie ma gdzie i jak poznawać ludzi. Bo o to mi przede wszystkim chodziło. Że ludzie nie wiedzą jak nawiązywać te relacje. I nie wiedzą jak je utrzymywać i przenosić na inne płaszczyzny. I grają rolę, jaką im się wydaje, ze narzuca im społeczeństwo. Mało tu wątków ludzi trzymanych lub trzymających innych na orbicie? Mało tu wątków ludzi nie wiedzących jak zainteresowanie okazać? Albo które zachowanie u innych o zainteresowaniu świadczy? A to są przecież wydawałoby się podstawy społecznego współistnienia. A gdzie tam dopiero do umiejętności wzbudzania tak silnego pożądania, żeby te majty były jednak mokre....

144 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-10-24 19:05:23)

Odp: Dysonans

Mieszasz dla mnie dwie naprawdę inne rzeczy Jack, z jednej strony epidemia samotności wśród młodych, a z drugiej wzbudzanie naturalnego pożądania - za duży fikołek jak dla mnie tongue ja nie uważam że ktoś bardzo samotny nie może wzbudzać zainteresowania seksualnego w kimś drugim. Rumuńskiego podrywała jakaś laska na siłce czy w sklepie. To że jest w swojej nerwicy lękowej i nie wiedział co z tym zrobić to inna kwestia.

145

Odp: Dysonans

Ok, dla ciebie to dwie osobne sprawy - dla mnie nie. Nie wiem, może dlatego, że jestem starszy? Bo właśnie widzę jak to młode pokolenie jest jednocześnie i samotne i kompletnie niegramotne w kontaktach międzyludzkich. I nie wiedzą jakie uczucia wzbudzają swoim zachowaniem i sposobem bycia.

Czy taka osoba nie może wzbudzić pożądania? W jakimś ultra znikomym odsetku - pewnie może. Ale realnie jakie ma na to szanse? Czy wyalienowanie społeczne, samotność, desperacja i często depresja są pożądane? Czy może raczej pewność siebie, swojej wartości, sukcesów i wiedza z wyniesionych porażek są bardziej pociągające?

146 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-10-25 23:26:05)

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Jeśli ktoś uważał na lekcjach biologii w podstawówce albo przeżył kawałek życia, to tylko się uśmiecha pod nosem słysząc takie farmazony, a prawda tymczasem jest banalnie oczywista - jak nie kręcisz laski na tyle, że przy tobie ma mokro w majtkach, to gówno z tego będzie i choćby skały srały, a ty będziesz się prężył wyginał i skakał przez płonące obręcze żonglując pochodniami, nigdy, powtarzam NIGDY nie będziesz dość dobry, żeby zostać jej facetem choćby tylko do łóżka. Tyle mówi na ten temat nauka, a cała reszta jak "lepsze poznawanie" i "muszę się upewnić czy to facet dla mnie" oraz inne równie popularne jak np. "nie wiem czy chcę się teraz wiązać, ale" lub "może na początek zostańmy kolegami, a później" i tak dalej i tak dalej i tak dalej... to nic innego jak po prostu kijek z marchewką do machania przed oczami naiwnym osłom, żeby się za szybko nie zniechęcali, bo to zawsze jest miło mieć takiego dupoliza i przychlasta, a czasem nawet kilku jednocześnie smile

Jack Sparrow napisał/a:

I już nawet abstrahuję od chadów, tylko chodzi o sam fakt, że kobietom wymagania (te deklaracyjne) rosną, a faceci z roku na rok, z pokolenia na pokolenie tracą na stereotypowej 'męskości'. Ołówek z piskliwym głosem, 'tatusiek' z piwnym brzuszkiem, czy inny Zdzich z ginekomastią tak wywaloną, że cycki ma większe niż niejedna kobieta to nie są materiały pobudzające wyobraźnię. Ci ludzie nie dość, że nie są w stanie poprawić swoich wad, to nie rozwijają zalet, które z wiekiem gdzieś się zatraciły. W dodatku często nie potrafią się zachować względem kobiety, bo zostali społecznie wykastrowani. I trudno się dziwić, bo żyjemy w takich czasach, że coś, co jeszcze 30ści lat temu było jednoznaczne odbierane jako kultura osobista i szarmanckość, tak teraz takie zachowania są nierzadko odbierane jako przejaw męskiego szowinizmu czy wręcz mizoginii.

Foxterier napisał/a:

Żeby relacja nie była wyłącznie koleżeńska to druga strona musi być dla nas na tyle atrakcyjna żeby z nią pójść na one-night-standa bo po prostu nas jara fizycznie.

Szeptuch napisał/a:

Te wymagania, to sa tylko względem rodaków.
Jaka opinie maja Polki, juz nawet w Azji, to wie każdy.
W Tajlandii sie płaci, a w Polsce masz za darmo.


@I wszyscy, którzy się pod tym podpisali - wiecie panowie, ja nie twierdzę, że w tym co tutaj piszecie są same bzdury czy coś, ale zdajecie sobie sprawę, że właśnie w tych kilku postach potwierdziliście, że nie tylko cały Red Pill, ale nawet cały Black Pill to w zasadzie mają stuprocentową rację we wszystkim co mówią? Mało tego - potwierdziliście że nasi forumowi incele z nawet Tadziem Bundym czy Rumuńskim na czele tak bardzo negowanie w prawie czterystustronicowym najdłuższym wątku na tym forum w zasadzie mają rację i się z tym zgadzacie. Bo z tego co tutaj napisaliście wynika mówiąc wprost, że tak naprawdę WSZYSTKO ZAWSZE ROZBIJA SIĘ O FIZYCZNY WYGLĄD I PORZĄDANIE LUB JEGO BRAK Z NIEGO WYNIKAJĄCE więc tak naprawdę inne bardziej "wewnętrzne" problemy inceli nawet jeśli je mają to są w tej kwestii drugorzędne.

Foxterier napisał/a:

Ja też się zgadzam z klipozorem, ale z tym zastrzeżeniem, że jest (moim zdaniem) stosunkowo dużo mężczyzn którzy ten "kisiel w gaciach" są u drugiej strony aktywować. Nie jest to tylko garska kwadratowoszczękowych gigachadów, ale normalne swojskie chłopy.

Ja uważam tutaj pododbnie jak Jack - facetów potrafiących dosłownie wywołać "kisiel w gaciach" u kobiety na sam ich widok - samym swoim wyglądem nie ma dużo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że u kobiet wywołać duże podniecenie i dojście do orgazmu jest dużo trudniej niż u facetów. Kobiety nie są takimi wzrokowcami jak faceci.

Foxterier napisał/a:

Mowa jest o samotności - dlaczego ci goście nie mają zatem żadnych kumpli? Samotność w szerokim rozumieniu nie jest definiowana jako brak bliskiej osoby płci przeciwnej (bądź tej samej dla osób niehetero). Nie wiem jak definiuje je cytowane przez Ciebie badanie.

A ja tam bym powiedział na własnym przykjładzie, że sam w sobie "brak kumpli" czy tam ogólnie większej liczby znajomych sam w osbie nie musi być żadną przeszkodą. Sam osobiście nie posiadam "kumpli" (no przynmajmniej od kiedy skończyłem kilka lat temu studia), ale ani nie czuję się przez to samotny, nie przeszkadza mi to ani w kontaktach z kobietami też problemów wielkich nie mam (incele o których mowa często mają w ogóle problem nawiązać jakikolwiek kontakt z płcią przeciwną). Chociaż okej - muszę też sprawiedliwie przyznać, że dla mnie okazją do podreperowania skili społecznych była trzyletnia praca w handlu z klientem co mi niesamowicie dużo na tym polu dało.

147

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

ale zdajecie sobie sprawę, że właśnie w tych kilku postach potwierdziliście, że nie tylko cały Red Pill, ale nawet cały Black Pill to w zasadzie mają stuprocentową rację we wszystkim co mówią?

Oczywiście, że tak. Przecież dlatego kiedyś taka kłótnia o pillach była i dlatego pisałem, że rozumiem skąd te tezy się wzięły.

Mało tego - potwierdziliście że nasi forumowi incele z nawet Tadziem Bundym czy Rumuńskim na czele tak bardzo negowanie w prawie czterystustronicowym najdłuższym wątku na tym forum w zasadzie mają rację i się z tym zgadzacie. Bo z tego co tutaj napisaliście wynika mówiąc wprost, że tak naprawdę WSZYSTKO ZAWSZE ROZBIJA SIĘ O FIZYCZNY WYGLĄD I PORZĄDANIE LUB JEGO BRAK Z NIEGO WYNIKAJĄCE więc tak naprawdę inne bardziej "wewnętrzne" problemy inceli nawet jeśli je mają to są w tej kwestii drugorzędne.

I tak i nie. Bo po pierwsze - gusta są różne. To, że dla części babek podobają się kolesie z bujnymi fryzurami, to nie znaczy, że łysy jest skazany na samotność. I nawet największy przystojniak może odnieść porażkę, jak ma sieczkę w głowie. Wygląd to jedno - ale drugie to znajomość swoich zalet i wad i umiejętność ich wykorzystania.

Ja uważam tutaj pododbnie jak Jack - facetów potrafiących dosłownie wywołać "kisiel w gaciach" u kobiety na sam ich widok - samym swoim wyglądem nie ma dużo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że u kobiet wywołać duże podniecenie i dojście do orgazmu jest dużo trudniej niż u facetów. Kobiety nie są takimi wzrokowcami jak faceci.

Wygląd to tylko część układanki. Jak sam zauważyłeś, kobiety nie są aż takimi wzrokowcami. Dlatego ważna jest osobowość i wynikający z niej sposób bycia.

148 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-10-26 11:34:44)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Bo z tego co tutaj napisaliście wynika mówiąc wprost, że tak naprawdę WSZYSTKO ZAWSZE ROZBIJA SIĘ O FIZYCZNY WYGLĄD I PORZĄDANIE LUB JEGO BRAK Z NIEGO WYNIKAJĄCE więc tak naprawdę inne bardziej "wewnętrzne" problemy inceli nawet jeśli je mają to są w tej kwestii drugorzędne.
(...)
Ja uważam tutaj pododbnie jak Jack - facetów potrafiących dosłownie wywołać "kisiel w gaciach" u kobiety na sam ich widok - samym swoim wyglądem nie ma dużo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że u kobiet wywołać duże podniecenie i dojście do orgazmu jest dużo trudniej niż u facetów. Kobiety nie są takimi wzrokowcami jak faceci.

Wewnętrzne problemy inceli są widoczne dla kobiet gołym okiem w ich wyrazie twarzy, posturze, sposobie poruszania się, kontakcie wzrokowym, więc nie mają drugorzędnego znaczenia. Kobieta nie ocenia tylko po klacie i kwadratowej szczęce.
Przygarbiony, siedzący w kącie ze spuszczoną głową, unikający kontaktu wzrokowego dwumetrowiec z kwadratową szczęką nie będzie atrakcyjny dla większości kobiet.

149

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Bo z tego co tutaj napisaliście wynika mówiąc wprost, że tak naprawdę WSZYSTKO ZAWSZE ROZBIJA SIĘ O FIZYCZNY WYGLĄD I PORZĄDANIE LUB JEGO BRAK Z NIEGO WYNIKAJĄCE więc tak naprawdę inne bardziej "wewnętrzne" problemy inceli nawet jeśli je mają to są w tej kwestii drugorzędne.
(...)
Ja uważam tutaj pododbnie jak Jack - facetów potrafiących dosłownie wywołać "kisiel w gaciach" u kobiety na sam ich widok - samym swoim wyglądem nie ma dużo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że u kobiet wywołać duże podniecenie i dojście do orgazmu jest dużo trudniej niż u facetów. Kobiety nie są takimi wzrokowcami jak faceci.

Wewnętrzne problemy inceli są widoczne dla kobiet gołym okiem w ich wyrazie twarzy, posturze, sposobie poruszania się, kontakcie wzrokowym, więc nie mają drugorzędnego znaczenia. Kobieta nie ocenia tylko po klacie i kwadratowej szczęce.
Przygarbiony, siedzący w kącie ze spuszczoną głową, unikający kontaktu wzrokowego dwumetrowiec z kwadratową szczęką nie będzie atrakcyjny dla większości kobiet.

Otoz to swieta prawda

150

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Bo z tego co tutaj napisaliście wynika mówiąc wprost, że tak naprawdę WSZYSTKO ZAWSZE ROZBIJA SIĘ O FIZYCZNY WYGLĄD I PORZĄDANIE LUB JEGO BRAK Z NIEGO WYNIKAJĄCE więc tak naprawdę inne bardziej "wewnętrzne" problemy inceli nawet jeśli je mają to są w tej kwestii drugorzędne.
(...)
Ja uważam tutaj pododbnie jak Jack - facetów potrafiących dosłownie wywołać "kisiel w gaciach" u kobiety na sam ich widok - samym swoim wyglądem nie ma dużo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że u kobiet wywołać duże podniecenie i dojście do orgazmu jest dużo trudniej niż u facetów. Kobiety nie są takimi wzrokowcami jak faceci.

Wewnętrzne problemy inceli są widoczne dla kobiet gołym okiem w ich wyrazie twarzy, posturze, sposobie poruszania się, kontakcie wzrokowym, więc nie mają drugorzędnego znaczenia. Kobieta nie ocenia tylko po klacie i kwadratowej szczęce.
Przygarbiony, siedzący w kącie ze spuszczoną głową, unikający kontaktu wzrokowego dwumetrowiec z kwadratową szczęką nie będzie atrakcyjny dla większości kobiet.

To prawda.
Nie korona czyni króla, tylko dwór.

151

Odp: Dysonans
contrasenyaoblidada napisał/a:

Wewnętrzne problemy inceli są widoczne dla kobiet gołym okiem w ich wyrazie twarzy, posturze, sposobie poruszania się, kontakcie wzrokowym, więc nie mają drugorzędnego znaczenia. Kobieta nie ocenia tylko po klacie i kwadratowej szczęce.
Przygarbiony, siedzący w kącie ze spuszczoną głową, unikający kontaktu wzrokowego dwumetrowiec z kwadratową szczęką nie będzie atrakcyjny dla większości kobiet.

Wiem o tym i się z tym zgadzam. Napisałem to specjalnie w ten prowokacyjny trochę sposób w określonym celu odnosząc się do konkretnych wypowiedzi. smile

Jack Sparrow napisał/a:

Wygląd to tylko część układanki. Jak sam zauważyłeś, kobiety nie są aż takimi wzrokowcami. Dlatego ważna jest osobowość i wynikający z niej sposób bycia.

Okej, jak najbardziej się zgadzam. Tylko w takim razie to co pisał @klipozor i z czym większość panów się skwapliwie zgodziła - czyli albo od razu kisiel w gaciach i chęć wskoczenia do łóżka albo nic i większość panien mówiąca o potrzebie czasu czy lepszego poznania kłamie - jest bzdurą. Osobowości i charakteru przecież nie da się poznać od razu, a wiadomym jest że potrafią one znacząco zmienić postrzeganie faceta w oczach kobiety nawet jeśli jego wygląd z początku nie położył jej na kolanach (okej nie mówię o sytuacji kiedy ją obrzydza, ale to już przeciwległa skrajność).

152

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Poczytaj Shiniego. Mieszka na obrzeżach największej aglomeracji Polski i marudzi, że nie ma gdzie i jak poznawać ludzi. Bo o to mi przede wszystkim chodziło. Że ludzie nie wiedzą jak nawiązywać te relacje. I nie wiedzą jak je utrzymywać i przenosić na inne płaszczyzny. I grają rolę, jaką im się wydaje, ze narzuca im społeczeństwo. Mało tu wątków ludzi trzymanych lub trzymających innych na orbicie? Mało tu wątków ludzi nie wiedzących jak zainteresowanie okazać? Albo które zachowanie u innych o zainteresowaniu świadczy? A to są przecież wydawałoby się podstawy społecznego współistnienia. A gdzie tam dopiero do umiejętności wzbudzania tak silnego pożądania, żeby te majty były jednak mokre....

Ciekawe, teraz się zgadzasz, a kiedy ja to pisałem było wręcz odwrotnie. Jednak faktycznie nie tylko ja mam tego typu problemy, a nawet ludzi takich jak ja jest coraz więcej. Ty i twoje pokolenie miało zupełnie inne warunki do nawiązywania kontaktów społecznych i trenowania umiejętności społecznych niż moje czy jeszcze młodsze. Twoje pokolenie wychowywało się "na trzepaku", moje już zaczęło siedzieć w internecie ale ja jeszcze chodziłem "na boisko" będąc w podstawówce. Pokolenia młodsze od mojego już większość czasu spędzają w internecie, dzieci w pierwszej klasie podstawówki mają smartfony, już nie chodzi się na boisko tylko na serwer w Minecraftcie albo Lolu. Dzieci będące w tej pierwszej klasie czy nawet jeszcze w przedszkolu potrafią przesiedzieć cały dzień przed telewizorem lub na tiktoku, ja nie dałbym rady bez żadnej przerwy choć też sporo siedzę przed komputerem. Technologie, które miały pomagać i ułatwiać nawiązywanie kontaktów społecznych działają wręcz na odwrót, a nawet jeśli tworzą jakieś relację to są one zwykle dość płytkie.

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Piszecie, że mężczyźni stają się coraz mniej męscy i pewnie macie rację. Jednak czy tylko oni są winni postępującego problemu samotności? Chyba nie skoro kilka osób napisało, że to co wyczynia dziś wiele młodych kobiet aż wywala z butów. Czy najbardziej winny nie jest tu system tworzący takich ludzi, wychowanie przez właśnie te starsze pokolenia, wpływ mediów społecznościowych? Mam wrażenie, że niektórzy użytkownicy forum chcieliby niemal karać mężczyzn, nazywają ich przegrywami czy nieudacznikami, jednocześnie uniewinniając kobiety od wszystkiego. Czy one nie są równie winne problemu samotności? Nie piszę tego z żadnym sarkazmem ani tym bardziej w odniesieniu do moich problemów, moich problemów nie ruszamy, po prostu chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat.

Szeptuch napisał/a:

Nie korona czyni króla, tylko dwór.

Królem czyni urodzenie się w rodzinie królewskiej lub bycie pionkiem szlachty. Nie ma to nic wspólnego z wyglądem czy charakterem człowieka.

Odp: Dysonans
Shinigami napisał/a:

Technologie, które miały pomagać i ułatwiać nawiązywanie kontaktów społecznych działają wręcz na odwrót, a nawet jeśli tworzą jakieś relację to są one zwykle dość płytkie.

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Ja nawiązałam mnóstwo wartościowych znajomości dzięki technologii, właściwie 90% najbliższych mi osób nie z rodziny to są osoby poznane przez Internet.

Shinigami napisał/a:

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Piszecie, że mężczyźni stają się coraz mniej męscy i pewnie macie rację. Jednak czy tylko oni są winni postępującego problemu samotności? Chyba nie skoro kilka osób napisało, że to co wyczynia dziś wiele młodych kobiet aż wywala z butów. Czy najbardziej winny nie jest tu system tworzący takich ludzi, wychowanie przez właśnie te starsze pokolenia, wpływ mediów społecznościowych? Mam wrażenie, że niektórzy użytkownicy forum chcieliby niemal karać mężczyzn, nazywają ich przegrywami czy nieudacznikami, jednocześnie uniewinniając kobiety od wszystkiego. Czy one nie są równie winne problemu samotności? Nie piszę tego z żadnym sarkazmem ani tym bardziej w odniesieniu do moich problemów, moich problemów nie ruszamy, po prostu chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat.

Badania problemu samotności W OGÓLE nie dotyczą incelstwa. W tych badaniach ludzie odpowiadają, na ile zgadzają się ze stwierdzeniami typu: mam wokół siebie ludzi, do których mogę się zwrócić z prośbą o pomoc. Mam wokół siebie ludzi, z którymi mogę szczerze porozmawiać. Mam wiele wspólnego z ludźmi wokół mnie. Czuję się częścią grupy. Jestem osobą towarzyską.
Jeżeli ktoś nie potrafi budować więzi z ludźmi to sam jest sobie winien. Nie ludzie wokół niego.

154

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Osobowości i charakteru przecież nie da się poznać od razu, a wiadomym jest że potrafią one znacząco zmienić postrzeganie faceta w oczach kobiety nawet jeśli jego wygląd z początku nie położył jej na kolanach

I tak i nie. 99,99% ludzi tego nie ogarnia na płaszczyźnie świadomej. Widzisz i bierzesz. Ale 'sprzedaż' ma wiele niuansów. Nie tyle liczy się co mówisz, a jak. Liczy się mowa ciała, odległość, gestykulacja. Firmy (handel) robią to na porządku dziennym. Tak samo politycy. Ilu ludzi czyta etykiety, a ilu łapie się na fajne opakowanie i marketing? wink

Gra kolorem, kształtem, zapachem - ot zwykłe opakowanie. Ale jedno spojrzenie i wiesz czy ci ten majonez będzie smakował, czy nie. Czasem można się pomylić, ale myślę, że wiesz o co chodzi.

155

Odp: Dysonans
Shinigami napisał/a:

Ciekawe, teraz się zgadzasz, a kiedy ja to pisałem było wręcz odwrotnie.

Tradycyjnie nie rozumiesz. To są wymówki. Lizanie lodów przez szybkę. Bez rzeczywistego, realnego parcia do tego, aby je faktycznie posmakować. Coś jak 3-latek z chupa-chupsem.

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Piszecie, że mężczyźni stają się coraz mniej męscy i pewnie macie rację. Jednak czy tylko oni są winni postępującego problemu samotności? Chyba nie skoro kilka osób napisało, że to co wyczynia dziś wiele młodych kobiet aż wywala z butów. Czy najbardziej winny nie jest tu system tworzący takich ludzi, wychowanie przez właśnie te starsze pokolenia, wpływ mediów społecznościowych?

Media społecznościowe to są narzędzia. Nie masz przymusu ich używania. Podobnie z resztą - życie daje ci sytuacje przeróżne. To od ciebie zalezy jak je wykorzystasz. Ty lubi robić uniki, szukasz usprawiedliwień. Na każdym kroku.

Mam wrażenie, że niektórzy użytkownicy forum chcieliby niemal karać mężczyzn, nazywają ich przegrywami czy nieudacznikami, jednocześnie uniewinniając kobiety od wszystkiego. Czy one nie są równie winne problemu samotności?

To jest typowe przerzucanie się odpowiedzialnością. Kompletnie bez sensu.

156 Ostatnio edytowany przez klipozor (2023-10-27 05:46:53)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Okej, jak najbardziej się zgadzam. Tylko w takim razie to co pisał @klipozor i z czym większość panów się skwapliwie zgodziła - czyli albo od razu kisiel w gaciach i chęć wskoczenia do łóżka albo nic i większość panien mówiąca o potrzebie czasu czy lepszego poznania kłamie - jest bzdurą. Osobowości i charakteru przecież nie da się poznać od razu, a wiadomym jest że potrafią one znacząco zmienić postrzeganie faceta w oczach kobiety nawet jeśli jego wygląd z początku nie położył jej na kolanach (okej nie mówię o sytuacji kiedy ją obrzydza, ale to już przeciwległa skrajność).

Nie żadna większość panien, tylko praktycznie każda jedna. Nie wiem czego można nie rozumieć w prostym jak szczanie twierdzeniu, że kiedy pociągasz dziewczynę (niekoniecznie samym wyglądem, to już sobie sam dopowiedziałeś, a ja nic takiego nie napisałem) to ona wie od razu czy chce popuścić ci pieroga i nie będzie robiła ceregieli z opowiadaniem banialuków o lepszym poznawaniu się, a kiedy jej nie pociągasz, to będziesz słuchał głodnych kawałków o potrzebie czasu, dopóki ci się nie znudzi łażenie za nią bez sensu lub ona sama cię odpali i wygasi znajomość, gdy tylko spotka takiego, przy którym nie będzie odczuwała potrzeby czasu i lepszego poznawania się. Jeszcze raz powtórzę dla utrwalenia, nie zawsze musi chodzić o twój wygląd. To może być cokolwiek, najczęściej coś, czego będą jej zazdrościły inne, a więc (kolejność całkiem przypadkowa) status społeczny, wartość w pieniądzach, popularność, bycie gangusem lub zwykłą patolą, otoczenie w którym się obracasz (bardzo często jesteś wtedy tylko etapem przejściowym do czasu poznania i przeskoczenia na kogoś innego) i wpisz tu sobie dowolne inne rzeczy, a potem rozejrzyj się dookoła i jeszcze raz tu napisz, że to wszystko bzdury, bo im chodzi tak naprawdę o twój charakter i dobre serduszko... no ale potrzebują trochę czasu, żeby lepiej się poznać, wiadoma sprawa. To pewnie dlatego większość dziewczyn jakie w życiu poznałem, miała na koncie romans z jakimś żonatym fagasem, szefem lub kolegą w pracy albo same zdradziły swoich facetów, że nie wspomnę o jednorazowych stukankach z typem wyciągniętym z nocnego klubu na przykład i to że żadna ci się do tego nigdy nie przyzna, też wcale nie oznacza, że nie ma podobnych doświadczeń za uszami, a jednocześnie ochoczo wygłaszają tutaj różne ludowe mądrości w które chcesz wierzyć smile

157

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Nie żadna większość panien, tylko praktycznie każda jedna. Nie wiem czego można nie rozumieć w prostym jak szczanie twierdzeniu, że kiedy pociągasz dziewczynę (niekoniecznie samym wyglądem, to już sobie sam dopowiedziałeś, a ja nic takiego nie napisałem) to ona wie od razu czy chce popuścić ci pieroga i nie będzie robiła ceregieli z opowiadaniem banialuków o lepszym poznawaniu się, a kiedy jej nie pociągasz, to będziesz słuchał głodnych kawałków o potrzebie czasu, dopóki ci się nie znudzi łażenie za nią bez sensu lub ona sama cię odpali i wygasi znajomość, gdy tylko spotka takiego, przy którym nie będzie odczuwała potrzeby czasu i lepszego poznawania się. Jeszcze raz powtórzę dla utrwalenia, nie zawsze musi chodzić o twój wygląd. To może być cokolwiek, najczęściej coś, czego będą jej zazdrościły inne, a więc (kolejność całkiem przypadkowa) status społeczny, wartość w pieniądzach, popularność, bycie gangusem lub zwykłą patolą, otoczenie w którym się obracasz (bardzo często jesteś wtedy tylko etapem przejściowym do czasu poznania i przeskoczenia na kogoś innego) i wpisz tu sobie dowolne inne rzeczy, a potem rozejrzyj się dookoła i jeszcze raz tu napisz, że to wszystko bzdury, bo im chodzi tak naprawdę o twój charakter i dobre serduszko... no ale potrzebują trochę czasu, żeby lepiej się poznać, wiadoma sprawa. To pewnie dlatego większość dziewczyn jakie w życiu poznałem, miała na koncie romans z jakimś żonatym fagasem, szefem lub kolegą w pracy albo same zdradziły swoich facetów, że nie wspomnę o jednorazowych stukankach z typem wyciągniętym z nocnego klubu na przykład i to że żadna ci się do tego nigdy nie przyzna, też wcale nie oznacza, że nie ma podobnych doświadczeń za uszami, a jednocześnie ochoczo wygłaszają tutaj różne ludowe mądrości w które chcesz wierzyć smile

To ty kolego @klipozor nie zrozumiałeś co ja miałem na myśli. Ja nie twierdzę, że ty wcześniej napisałeś, że pociągać dziewczynę możesz samym wyglądem. Ja uważam, że sam wygląd jest jedną z nielicznych rzeczy, którą możesz wywołać to pociąganie niemalże od razu. Natomiast odnosząc się do innych wymienionych przez ciebie rzeczy to wyłączając może bycie patolą lub gangusem (tutaj wchodzą często w grę rzeczywiście duże emocje lub nawet hybristofilia) to status społeczny, towarzystwo czy przede wszystkim kasa sama w sobie nie wywołają raczej prawdziwego porządnia, a mogą sprawić co najwyżej że laska da ci dupy z wyrachowanej kalkulacji aby coś konkretnego na tym uzyskać. No i może to mieć oczywiście też wpływ na samą decyzję o wejściu z tobą w długoterminową relację.
Ogólnie oczywiście nie twierdzę, że na tym najprostszym biologicznym poziomie tak to nie wygląda jak to opisujesz i że tym właśnie się ludzie bardzo często rzeczywiście nie kierują (chociaż jakiekolwiek twarde "dowody" na to też daje jedynie psychologia ewolucyjna, która sama w sobie jest wciąż uważana bardziej za pseudonaukę). Jedyne z czym mam tu problem to to, że z tego co wypiszesz wybija zbyt przedmiotowe traktowanie kobiet i potężna generalizacja. Ty nie traktujesz kobiety jak człowieka tylko jak zaprogramowaną maszynkę przy której wystarczy znać instrukcję obsługi i można nią sterować tak jak się podoba. Ale niestety gdzieś w tym wszystkim ginie to, że żadna z płci nie jest monolitem, a na zachowania poszczególnych jednostek mogą mieć wpływ bardzo rozmaite czynniki. Na przykład w przypadku omawianej tutaj potrzeby czasu lepszego poznania się istnieje coś takiego jak wspomniany już demiseksualizm, ale byłbym w stanie też jak najbardziej zrozumieć chociażby sytuację w której dziewczyna po przejściach skrzywdzona w poprzednim związku potrzebuje czasu aby na tyle poznać nowego partnera żeby mu w ogóle potrafić zaufać. Nie widziałbym w takiej sytuacji niczego dziwnego, nawet jeśli w większości przypadków kobieta mówiąc o potrzebie czasu rzeczywiście chce tylko wykorzystać faceta. Dlatego właśnie nigdy nie podejmuję takich decyzji pochopnie i potrzebuję większej ilości powodów niż tylko sam fakt takiego podejścia. Natomiast wracając ogólnie do tego co wyżej napisałeś to też nawet jeśli większość ludzi nawet nieświadomie podąża za tymi biologicznymi instynktami to nie zmienia to też faktu, że istnieją jednostki na tyle świadome tych mechanizmów że potrafią się im nie poddawać.

158

Odp: Dysonans

Natomiast odnosząc się do innych wymienionych przez ciebie rzeczy to wyłączając może bycie patolą lub gangusem (tutaj wchodzą często w grę rzeczywiście duże emocje lub nawet hybristofilia) to status społeczny, towarzystwo czy przede wszystkim kasa sama w sobie nie wywołają raczej prawdziwego porządnia, a mogą sprawić co najwyżej że laska da ci dupy z wyrachowanej kalkulacji aby coś konkretnego na tym uzyskać. No i może to mieć oczywiście też wpływ na samą decyzję o wejściu z tobą w długoterminową relację.

Zależy na jakim etapie życia jest panna i czego akurat szuka.

Jedyne z czym mam tu problem to to, że z tego co wypiszesz wybija zbyt przedmiotowe traktowanie kobiet i potężna generalizacja. Ty nie traktujesz kobiety jak człowieka tylko jak zaprogramowaną maszynkę przy której wystarczy znać instrukcję obsługi i można nią sterować tak jak się podoba.

Tak można z każdym człowiekiem. I tak się robi. Na każdym kroku. Praktycznie w każdej dziedzinie.



Ale niestety gdzieś w tym wszystkim ginie to, że żadna z płci nie jest monolitem, a na zachowania poszczególnych jednostek mogą mieć wpływ bardzo rozmaite czynniki.

Mogą, ale to ostatecznie bez znaczenia. Tz. to jak z chlebem wypiekanym w wielkopowierzchniowych sklepach. Robią to przede wszystkim dlatego, że ludzie robią zakupy po pracy (a więc głodni), a zapach pieczywa wzmaga apetyt i ludzie ostatecznie kupują więcej niż potrzebują. Statystycznie widzą różnicę w obrocie, sprzedaży i zysku. To, że są osoby niejedzące pieczywa, na diecie itp, to niczego nie zmienia. I tu podobnie. Każdy ma potrzebę bliskości, oddania, akceptacji. A w zależności na jakim etapie życia jesteś, to szukasz też ekscytacji, przygody i adrenaliny. Oczywiście - u każdego to może wyglądać trochu inaczej, ale to już kwestia umiejętności dynamicznego dopasowania się.

Powiedziawszy to, to nie jest tak, że wiedza o tym wszystkim pozwoli ci 'zaliczyć' każdą pannę. Nie. Ta wiedza jedynie zwiększa twoje szanse na znalezienie tego, czego szukasz.

159

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:

Powiedziawszy to, to nie jest tak, że wiedza o tym wszystkim pozwoli ci 'zaliczyć' każdą pannę. Nie. Ta wiedza jedynie zwiększa twoje szanse na znalezienie tego, czego szukasz.

Tylko widzisz @Jack z tej wiedzy - jeśli przyjmować ją w taki sposób jak przedstawia ją @klipozor czy nawet ogólnie większość propagatorów Red Pillu wynika, że nie powinieneś w zasadzie szukać niczego innego jak tylko "poruchania" i do tego "poruchania" to tak naprawdę wszystko się sprowadza. Wszystkie związki natomiast czy też samo pojęcie miłości to jest tylko zwykła ułudą - sztucznie stworzoną nakładka żeby to ładnie wyglądało - na nieustanną grę której celem jest tylko - a jakże - poruchanie. A jeśli szukasz czegoś innego, czegoś wyższego to jesteś tylko zwykłym naiwnym frajerem. Do takich konkluzji i wniosków przynajmniej dochodzę ja analizując tą wiedzę.

160

Odp: Dysonans

Jedno nie wyklucza drugiego.

161 Ostatnio edytowany przez klipozor (2023-10-28 08:13:17)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Ogólnie oczywiście nie twierdzę, że na tym najprostszym biologicznym poziomie tak to nie wygląda jak to opisujesz i że tym właśnie się ludzie bardzo często rzeczywiście nie kierują (chociaż jakiekolwiek twarde "dowody" na to też daje jedynie psychologia ewolucyjna, która sama w sobie jest wciąż uważana bardziej za pseudonaukę). Jedyne z czym mam tu problem to to, że z tego co wypiszesz wybija zbyt przedmiotowe traktowanie kobiet i potężna generalizacja. Ty nie traktujesz kobiety jak człowieka tylko jak zaprogramowaną maszynkę przy której wystarczy znać instrukcję obsługi i można nią sterować tak jak się podoba. Ale niestety gdzieś w tym wszystkim ginie to, że żadna z płci nie jest monolitem, a na zachowania poszczególnych jednostek mogą mieć wpływ bardzo rozmaite czynniki. Na przykład w przypadku omawianej tutaj potrzeby czasu lepszego poznania się istnieje coś takiego jak wspomniany już demiseksualizm, ale byłbym w stanie też jak najbardziej zrozumieć chociażby sytuację w której dziewczyna po przejściach skrzywdzona w poprzednim związku potrzebuje czasu aby na tyle poznać nowego partnera żeby mu w ogóle potrafić zaufać. Nie widziałbym w takiej sytuacji niczego dziwnego, nawet jeśli w większości przypadków kobieta mówiąc o potrzebie czasu rzeczywiście chce tylko wykorzystać faceta. Dlatego właśnie nigdy nie podejmuję takich decyzji pochopnie i potrzebuję większej ilości powodów niż tylko sam fakt takiego podejścia. Natomiast wracając ogólnie do tego co wyżej napisałeś to też nawet jeśli większość ludzi nawet nieświadomie podąża za tymi biologicznymi instynktami to nie zmienia to też faktu, że istnieją jednostki na tyle świadome tych mechanizmów że potrafią się im nie poddawać.

Ogólnie... ogólnie, to raczej nie posiadasz nawet mglistego pojęcia na temat tego jak traktuję kobiety, więc spokojnie możesz sobie darować moją skromną osobę i nie poświęcać jej niepotrzebnie uwagi, a bardziej skupić się na treści tego co zostało napisane i CAŁY CZAS DOTYCZY TEGO KONKRETNEGO PRZYPADKU a nie wszystkich kobiet, ani nawet większości, bo WIĘKSZOŚĆ KOBIET zachowuje się normalnie i nie ma żadnych problemów z określeniem ram znajomości JEŚLI facet przypadnie im do gustu. Twój problem polega na tym, że nie dopuszczasz nawet takiej myśli, iż laska zwyczajnie robi cię w trąbę i dostaniesz kopa w dupę na momencie, gdy tylko w jej życiu pojawi się ktoś inny z kim nie będzie miała takich dylematów i to ona za nim będzie latała. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ktoś taki gdzieś tam sobie istniał, tylko z jakichś tam powodów aktualnie może być niedostępny, tego też nie bierzesz pod uwagę, bo na pewno tak nie jest... Dobra, stary, łaź za nią dalej i się przekonasz jak jest, przecież to twój zmarnowany czas, nie mój i za każdym razem jak ci powie - słuchaj, nie wiem, to chyba za szybko się rozwija, a ja nie mam pewności bla bla bla - tylko sobie pomyśl o tym, ile fajniejszych rzeczy mógłbyś robić w tym samym czasie z kimś innym. Z fartem byczku.

Thomas29 napisał/a:

w przypadku omawianej tutaj potrzeby czasu lepszego poznania się istnieje coś takiego jak wspomniany już demiseksualizm, ale byłbym w stanie też jak najbardziej zrozumieć chociażby sytuację w której dziewczyna po przejściach skrzywdzona w poprzednim związku potrzebuje czasu aby na tyle poznać nowego partnera żeby mu w ogóle potrafić zaufać. Nie widziałbym w takiej sytuacji niczego dziwnego

Dlatego jesteś idealnym kandydatem na "kolegę" który będzie zawsze pod ręką do wysmarkania się w rękaw i głaskania po główce skrzywdzonej bidulki, która siedząc z tobą przy herbacie i opowiadając o tym okrutnym draniu, który tak ją strasznie skrzywdził... ma na ciebie wyjebane totalnie, bo jej myśli krążą głównie wokół tego jak i kiedy do tamtego wrócić, co prędzej czy później się stanie, bo tak się dzieje niemal zawsze. No, ale jeszcze wszystko przed tobą. Może jak przerobisz jakiś pierdylion podobnych akcji, to coś zrozumiesz.

162 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-10-28 10:26:42)

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Nie żadna większość panien, tylko praktycznie każda jedna. Nie wiem czego można nie rozumieć w prostym jak szczanie twierdzeniu, że kiedy pociągasz dziewczynę (niekoniecznie samym wyglądem, to już sobie sam dopowiedziałeś, a ja nic takiego nie napisałem) to ona wie od razu czy chce popuścić ci pieroga i nie będzie robiła ceregieli z opowiadaniem banialuków o lepszym poznawaniu się, a kiedy jej nie pociągasz, to będziesz słuchał głodnych kawałków o potrzebie czasu, dopóki ci się nie znudzi łażenie za nią bez sensu lub ona sama cię odpali i wygasi znajomość, gdy tylko spotka takiego, przy którym nie będzie odczuwała potrzeby czasu i lepszego poznawania się.

Powiem szczerze że teorię demiseksualizmu uważam generalnie za ściemę. Powstała w zasadzie po to, by umożliwic podpierającym się nią / korzystającym z niej nic innego jak grę na czas i będzie tak niezależnie czy osobą tak postępującą kierują nawet pozytywne pobudki (bo powiedzmy bez ogródek: w takiej sytuacji stara się ona przekonac samą/-ego siebie że tej osobie, która nie wywołała efektu wow na pierwszym czy drugim spotkaniu warto dac kolejne szanse, że może z czasem zaiskrzy; tymczasem w lwiej części NIGDY JUŻ NIE ZAISKRZYŁO I NIE ZAISKRZY, a gdyby się dobrze przyjrzec tym przypadkom gdzie niby zaiskrzyło, to najprawdopodobniej się okaże że były to przypadki skutecznej autosugestii) czy też pobudki te są negatywne (to znaczy klasyczna próba pokorzystania z zapału orbitującego jelenia). Na dobrą sprawę WSZYSTKIE przypadki, w których nie zaiskrzyło od razu, a które niby skończyły się pozytywnie, stanowią efekt mniejszej lub większej kalkulacji.

163 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-10-28 15:45:33)

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Ogólnie... ogólnie, to raczej nie posiadasz nawet mglistego pojęcia na temat tego jak traktuję kobiety, więc spokojnie możesz sobie darować moją skromną osobę i nie poświęcać jej niepotrzebnie uwagi,(...)

Oczywiście, że nie posiadam takiej wiedzy. Opieram się tylko na tym co wypisujesz i przede wszystkim w jakim tonie i w jaki sposób. To wbrew pozorom bardzo dużo mówi bo na forum takim jak to możesz sobie pozwolić na puszczenie wwszelkich hamulców i całkowite zrzucenie wszelkich masek. To tutaj prezentujesz prawdziwą twarz, nie trakcie interkacji z kobietą kiedy udajesz.

klipozor napisał/a:

(...) a bardziej skupić się na treści tego co zostało napisane i CAŁY CZAS DOTYCZY TEGO KONKRETNEGO PRZYPADKU a nie wszystkich kobiet, ani nawet większości, bo WIĘKSZOŚĆ KOBIET zachowuje się normalnie i nie ma żadnych problemów z określeniem ram znajomości JEŚLI facet przypadnie im do gustu. Twój problem polega na tym, że nie dopuszczasz nawet takiej myśli, iż laska zwyczajnie robi cię w trąbę i dostaniesz kopa w dupę na momencie, gdy tylko w jej życiu pojawi się ktoś inny z kim nie będzie miała takich dylematów i to ona za nim będzie latała. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ktoś taki gdzieś tam sobie istniał, tylko z jakichś tam powodów aktualnie może być niedostępny, tego też nie bierzesz pod uwagę, bo na pewno tak nie jest... Dobra, stary, łaź za nią dalej i się przekonasz jak jest, przecież to twój zmarnowany czas, nie mój i za każdym razem jak ci powie - słuchaj, nie wiem, to chyba za szybko się rozwija, a ja nie mam pewności bla bla bla - tylko sobie pomyśl o tym, ile fajniejszych rzeczy mógłbyś robić w tym samym czasie z kimś innym. Z fartem byczku.

Zanim zdecydujesz się coś napisać najpierw proponuję zapoznać się dokładnie z wątkiem który komentujesz. Kopnąłem tą laskę w dupę już dobry miesiąc temu o czym tu wyraźnie pisałem. Ostatnio poznałem już zresztą zupełnie inną dziewczynę z którą jestem już de facto umówiony.
Chociaż i w tym przypadku pomimo, że dopiero tylko ze sobą piszemy mam pewne obawy czy to ostatecznie nie okaże coś podobnego do tej opisanej tutaj sytuacji. Bo już w rozmowie nie omieszkała mi wspomnieć, że jest ostrożna po tym jak został skrzywdzona w poprzednim związku i ma problem z zaufaniem w związku z czym nie chce się spieszyć, a także o tym że uważa iż związek powinien się opierać przede wszystkim na przyjaźni. Z mojej strony o ile z tym ostatnim jestem się w stanie nawet zgodzić bo sam uważam, że partnerzy w związku powinni być zarazem swoimi najlepszymi przyjaciółmi tak jednak dość wyraźnie dałem jej do zrozumienia, że przyjaciółek nie szukam co chyba poskutkowało bo finalnie sama powiedziała, że ona nie szuka też przyjaciół. Cóż pierwszą randkę mamy za tydzień i widzę też że bardzo jej zależy na tym żeby mnie poznać więc jestem ciekaw co przyniesie praktyka.

Przypuszczam, że zgodnie z twoim światopoglądem @klipozorze powinienem ją najlpeiej od razu odpuścić i nawet się nie spotykać. Nie zwykłem jednak podejmować tak pochopnych decyzji na podstawie tego, że ktoś kogo na oczy nie widziałem wspomniał mi o czymś w rozmowie. Nigdzie mi się też z niczym nie spieszy.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Powiem szczerze że teorię demiseksualizmu uważam generalnie za ściemę. Powstała w zasadzie po to, by umożliwic podpierającym się nią / korzystającym z niej nic innego jak grę na czas i będzie tak niezależnie czy osobą tak postępującą kierują nawet pozytywne pobudki (bo powiedzmy bez ogródek: w takiej sytuacji stara się ona przekonac samą/-ego siebie że tej osobie, która nie wywołała efektu wow na pierwszym czy drugim spotkaniu warto dac kolejne szanse, że może z czasem zaiskrzy; tymczasem w lwiej części NIGDY JUŻ NIE ZAISKRZYŁO I NIE ZAISKRZY, a gdyby się dobrze przyjrzec tym przypadkom gdzie niby zaiskrzyło, to najprawdopodobniej się okaże że były to przypadki skutecznej autosugestii) czy też pobudki te są negatywne (to znaczy klasyczna próba pokorzystania z zapału orbitującego jelenia). Na dobrą sprawę WSZYSTKIE przypadki, w których nie zaiskrzyło od razu, a które niby skończyły się pozytywnie, stanowią efekt mniejszej lub większej kalkulacji.

Nie wiem czy demiseksualizm jest jedynie teorią. Obecnie jest uznawany za orientację seksualną i został przebadany. Zgodnie z konsensusem naukowym demiseksualizm leży gdzieś na granicy pomiędzy seksualizmem, a aseksualizmem. Natomiast właśnie badania (https://journals.sagepub.com/doi/10.117 … 0711406462) osób określających się jako aseksualne wskazały na istnienie odrębnego od pociągu seksualnego tzw. pociągu romantycznego (osoby aseksualne również tworzą związki i robią to na zupełnie innej płaszczyźnie niż seksualna gdyż pociągu seksualnego w ogóle nie odczuwają). Zgodnie z tą wiedzą osoba demiseksualna różni się od osoby aseksualnej tym, że jest w stanie odczuwać pociąg seksualny, ale tylko do osoby do której odczuwa ten wspomniany powyżej pociąg romantyczny. Nie widzę w tym nic ciężkiego do zrozumienia.

164

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

(...) Ostatnio poznałem już zresztą zupełnie inną dziewczynę z którą jestem już de facto umówiony.
Chociaż i w tym przypadku pomimo, że dopiero tylko ze sobą piszemy mam pewne obawy czy to ostatecznie nie okaże coś podobnego do tej opisanej tutaj sytuacji. Bo już w rozmowie nie omieszkała mi wspomnieć, że jest ostrożna po tym jak został skrzywdzona w poprzednim związku i ma problem z zaufaniem w związku z czym nie chce się spieszyć, a także o tym że uważa iż związek powinien się opierać przede wszystkim na przyjaźni. Z mojej strony o ile z tym ostatnim jestem się w stanie nawet zgodzić bo sam uważam, że partnerzy w związku powinni być zarazem swoimi najlepszymi przyjaciółmi tak jednak dość wyraźnie dałem jej do zrozumienia, że przyjaciółek nie szukam co chyba poskutkowało bo finalnie sama powiedziała, że ona nie szuka też przyjaciół. Cóż pierwszą randkę mamy za tydzień i widzę też że bardzo jej zależy na tym żeby mnie poznać więc jestem ciekaw co przyniesie praktyka.

Przypuszczam, że zgodnie z twoim światopoglądem @klipozorze powinienem ją najlpeiej od razu odpuścić i nawet się nie spotykać. Nie zwykłem jednak podejmować tak pochopnych decyzji na podstawie tego, że ktoś kogo na oczy nie widziałem wspomniał mi o czymś w rozmowie. Nigdzie mi się też z niczym nie spieszy.

Hej. Wpadłem tutaj tylko dodać małą aktualizację - całe szczęście, że tym razem jak pisałem nie pokierowalem się pochopnie filozofią forsowaną tu przez między innymi @klipozora bo gdybym to zrobił nie poznałbym najfajniejszej dziewczyny jaką w życiu poznałem. big_smile
Dodatkowo (to kieruję głównie do naszych forumowych inceli) chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie trafiłem na absolutny wyjątek to potwierdzam, że nie zawsze sam fizyczny wygląd jest tym najważniejszym czynnikiem. Jak traficie na odpowiednią dziewczynę to charakter i podejście do niej może naprawdę dużo zrobić i wcale nie trzeba być żadnym chadem. I naprawdę powtarzam nie warto generalizować - kobiety nie są monolitem i naprawdę nie wszystkie są takie same jak to głosi Red Pill. smile Pozdrowienia smile

165

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

(...) Ostatnio poznałem już zresztą zupełnie inną dziewczynę z którą jestem już de facto umówiony.
Chociaż i w tym przypadku pomimo, że dopiero tylko ze sobą piszemy mam pewne obawy czy to ostatecznie nie okaże coś podobnego do tej opisanej tutaj sytuacji. Bo już w rozmowie nie omieszkała mi wspomnieć, że jest ostrożna po tym jak został skrzywdzona w poprzednim związku i ma problem z zaufaniem w związku z czym nie chce się spieszyć, a także o tym że uważa iż związek powinien się opierać przede wszystkim na przyjaźni. Z mojej strony o ile z tym ostatnim jestem się w stanie nawet zgodzić bo sam uważam, że partnerzy w związku powinni być zarazem swoimi najlepszymi przyjaciółmi tak jednak dość wyraźnie dałem jej do zrozumienia, że przyjaciółek nie szukam co chyba poskutkowało bo finalnie sama powiedziała, że ona nie szuka też przyjaciół. Cóż pierwszą randkę mamy za tydzień i widzę też że bardzo jej zależy na tym żeby mnie poznać więc jestem ciekaw co przyniesie praktyka.

Przypuszczam, że zgodnie z twoim światopoglądem @klipozorze powinienem ją najlpeiej od razu odpuścić i nawet się nie spotykać. Nie zwykłem jednak podejmować tak pochopnych decyzji na podstawie tego, że ktoś kogo na oczy nie widziałem wspomniał mi o czymś w rozmowie. Nigdzie mi się też z niczym nie spieszy.

Hej. Wpadłem tutaj tylko dodać małą aktualizację - całe szczęście, że tym razem jak pisałem nie pokierowalem się pochopnie filozofią forsowaną tu przez między innymi @klipozora bo gdybym to zrobił nie poznałbym najfajniejszej dziewczyny jaką w życiu poznałem. big_smile
Dodatkowo (to kieruję głównie do naszych forumowych inceli) chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie trafiłem na absolutny wyjątek to potwierdzam, że nie zawsze sam fizyczny wygląd jest tym najważniejszym czynnikiem. Jak traficie na odpowiednią dziewczynę to charakter i podejście do niej może naprawdę dużo zrobić i wcale nie trzeba być żadnym chadem. I naprawdę powtarzam nie warto generalizować - kobiety nie są monolitem i naprawdę nie wszystkie są takie same jak to głosi Red Pill. smile Pozdrowienia smile

Nie chwal dnia przed zachodem słońca, ani teściowej za jej życia wink

166 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-07 09:26:25)

Odp: Dysonans
assassin napisał/a:
Thomas29 napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

(...) Ostatnio poznałem już zresztą zupełnie inną dziewczynę z którą jestem już de facto umówiony.
Chociaż i w tym przypadku pomimo, że dopiero tylko ze sobą piszemy mam pewne obawy czy to ostatecznie nie okaże coś podobnego do tej opisanej tutaj sytuacji. Bo już w rozmowie nie omieszkała mi wspomnieć, że jest ostrożna po tym jak został skrzywdzona w poprzednim związku i ma problem z zaufaniem w związku z czym nie chce się spieszyć, a także o tym że uważa iż związek powinien się opierać przede wszystkim na przyjaźni. Z mojej strony o ile z tym ostatnim jestem się w stanie nawet zgodzić bo sam uważam, że partnerzy w związku powinni być zarazem swoimi najlepszymi przyjaciółmi tak jednak dość wyraźnie dałem jej do zrozumienia, że przyjaciółek nie szukam co chyba poskutkowało bo finalnie sama powiedziała, że ona nie szuka też przyjaciół. Cóż pierwszą randkę mamy za tydzień i widzę też że bardzo jej zależy na tym żeby mnie poznać więc jestem ciekaw co przyniesie praktyka.

Przypuszczam, że zgodnie z twoim światopoglądem @klipozorze powinienem ją najlpeiej od razu odpuścić i nawet się nie spotykać. Nie zwykłem jednak podejmować tak pochopnych decyzji na podstawie tego, że ktoś kogo na oczy nie widziałem wspomniał mi o czymś w rozmowie. Nigdzie mi się też z niczym nie spieszy.

Hej. Wpadłem tutaj tylko dodać małą aktualizację - całe szczęście, że tym razem jak pisałem nie pokierowalem się pochopnie filozofią forsowaną tu przez między innymi @klipozora bo gdybym to zrobił nie poznałbym najfajniejszej dziewczyny jaką w życiu poznałem. big_smile
Dodatkowo (to kieruję głównie do naszych forumowych inceli) chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie trafiłem na absolutny wyjątek to potwierdzam, że nie zawsze sam fizyczny wygląd jest tym najważniejszym czynnikiem. Jak traficie na odpowiednią dziewczynę to charakter i podejście do niej może naprawdę dużo zrobić i wcale nie trzeba być żadnym chadem. I naprawdę powtarzam nie warto generalizować - kobiety nie są monolitem i naprawdę nie wszystkie są takie same jak to głosi Red Pill. smile Pozdrowienia smile

Nie chwal dnia przed zachodem słońca, ani teściowej za jej życia wink

Oj zdecydowanie nie chwaliłbym gdybym nie miał podstaw. Stuprocentowej pewności tak naprawdę nie ma się nigdy, ale akurat w tym przypadku mam nie wdając się w szczegóły bardzo solidne podstawy. smile

Jedno co dodam zdecydowanie - to jest dziewczyna w której przypadku wszystkie, a przynajmniej 99% red pillowych teorii idzie się *****. Także tak, są takie kobiety. tongue smile

167 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-11-07 12:29:47)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Jedno co dodam zdecydowanie - to jest dziewczyna w której przypadku wszystkie, a przynajmniej 99% red pillowych teorii idzie się *****. Także tak, są takie kobiety. tongue smile

Gratuluje.
I zgadzam sie z tym.
Jest wiele wspanialych kobiet - tylko wiele tez zalezy od nastawienia drugiej strony.
Sa chlopcy od ktorych kazda kobieta predzej czy pozniej ucieka (jesli nie stosuja na niej przemocy psychologicznej lub/i psychicznej) - bo predzej czy pozniej zauwaza, ze on nie wnosi do jej zycia nic pozytywnego a za to wiele cierpienia, ktore wynika z jego lekow i "meskiej tosycznosci".
I gdy tacy chlopcy wyrazaja tutaj swoje przegrywowe / red-pillowe teorie to sa one dla nich ewidentne - bo spojne z ich doswiadczeniem.

Gdyby nie byli tak zapatrzeni w siebie i swoja meskosc, potrafili lepiej radzic sobie ze swoimi lekami to by nie musieli bic, manipulowac ani zastraszac kobiet jakimis push & pullami.
Ale poniewaz sa jacy sa to jedyna technika, ktora im pozostaje to przemoc wobec kobiet i wysmiewanie innych mezczyzn, dla ktorych kobieta jest gotowa zrobic wszystko z poczucia wdziecznosci i troski a nie ze strachu czy bycia zmanipulowana.

168

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Hej. Wpadłem tutaj tylko dodać małą aktualizację - całe szczęście, że tym razem jak pisałem nie pokierowalem się pochopnie filozofią forsowaną tu przez między innymi @klipozora bo gdybym to zrobił nie poznałbym najfajniejszej dziewczyny jaką w życiu poznałem. big_smile
Dodatkowo (to kieruję głównie do naszych forumowych inceli) chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie trafiłem na absolutny wyjątek to potwierdzam, że nie zawsze sam fizyczny wygląd jest tym najważniejszym czynnikiem. Jak traficie na odpowiednią dziewczynę to charakter i podejście do niej może naprawdę dużo zrobić i wcale nie trzeba być żadnym chadem. I naprawdę powtarzam nie warto generalizować - kobiety nie są monolitem i naprawdę nie wszystkie są takie same jak to głosi Red Pill. smile Pozdrowienia smile

Super, bardzo się cieszę, ze nie posłuchałeś tych wszystkich inceli i nie zraziłeś się tymi komentarzami typu "no to bedziesz wiecznie kolegą do płakania w rękaw" itp. Życzę Wam zatem szczęścia! Mi się wydaje, że to nie jest taki absoluty wyjątek, tylko na tym forum mało kto pisze o szczęsliwych i normalnych związkach, bo po co tu marnować problem?

Komentarzy dt. demiseksualizmu nie będę komentować. Mam wrażenie, że jakbym tu napisała, że jestem lesbijką lub aseksualna całkowicie, to bym przeczytała tu komentarze, że to nie prawda, że po prostu nie miałam dobrego seks i dlatego tak myślę, że tak naprawdę homoseksualizm nie istnieje i że zmieniłabym "zdanie", gdybym spotkała odpowiedniego bolca.

169 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-07 13:14:45)

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

(...) Ostatnio poznałem już zresztą zupełnie inną dziewczynę z którą jestem już de facto umówiony.
Chociaż i w tym przypadku pomimo, że dopiero tylko ze sobą piszemy mam pewne obawy czy to ostatecznie nie okaże coś podobnego do tej opisanej tutaj sytuacji. Bo już w rozmowie nie omieszkała mi wspomnieć, że jest ostrożna po tym jak został skrzywdzona w poprzednim związku i ma problem z zaufaniem w związku z czym nie chce się spieszyć, a także o tym że uważa iż związek powinien się opierać przede wszystkim na przyjaźni. Z mojej strony o ile z tym ostatnim jestem się w stanie nawet zgodzić bo sam uważam, że partnerzy w związku powinni być zarazem swoimi najlepszymi przyjaciółmi tak jednak dość wyraźnie dałem jej do zrozumienia, że przyjaciółek nie szukam co chyba poskutkowało bo finalnie sama powiedziała, że ona nie szuka też przyjaciół. Cóż pierwszą randkę mamy za tydzień i widzę też że bardzo jej zależy na tym żeby mnie poznać więc jestem ciekaw co przyniesie praktyka.

Przypuszczam, że zgodnie z twoim światopoglądem @klipozorze powinienem ją najlpeiej od razu odpuścić i nawet się nie spotykać. Nie zwykłem jednak podejmować tak pochopnych decyzji na podstawie tego, że ktoś kogo na oczy nie widziałem wspomniał mi o czymś w rozmowie. Nigdzie mi się też z niczym nie spieszy.

Hej. Wpadłem tutaj tylko dodać małą aktualizację - całe szczęście, że tym razem jak pisałem nie pokierowalem się pochopnie filozofią forsowaną tu przez między innymi @klipozora bo gdybym to zrobił nie poznałbym najfajniejszej dziewczyny jaką w życiu poznałem. big_smile
Dodatkowo (to kieruję głównie do naszych forumowych inceli) chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie trafiłem na absolutny wyjątek to potwierdzam, że nie zawsze sam fizyczny wygląd jest tym najważniejszym czynnikiem. Jak traficie na odpowiednią dziewczynę to charakter i podejście do niej może naprawdę dużo zrobić i wcale nie trzeba być żadnym chadem. I naprawdę powtarzam nie warto generalizować - kobiety nie są monolitem i naprawdę nie wszystkie są takie same jak to głosi Red Pill. smile Pozdrowienia smile

Nie śledziłam całego wątku, ze względu na filozofię big_smile

Teraz widzę, że poznałeś nową dziewczynę, to jest bardzo krótki okres, więc nic praktycznie jeszcze nie możesz powiedzieć. Z portalu?
A jak zakończyłeś relację z tą z pierwszych postów, czy to ona odpuściła?

170

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Nie śledziłam całego wątku, ze względu na filozofię big_smile

Teraz widzę, że poznałeś nową dziewczynę, to jest bardzo krótki okres, więc nic praktycznie jeszcze nie możesz powiedzieć. Z portalu?
A jak zakończyłeś relację z tą z pierwszych postów, czy to ona odpuściła?

Co do tej dziewczyny o której był ten wątek to tak - ja odpuściłem. A co do tej obecnej relacji to fakt jest to bardzo krótki okres, ale od pierwszego spotkania wszystko tu gra na maksa i dla jednej i drugiej strony. Mam wrażenie, że trafiłem w coś co zdarza się niezwykle rzadko.
I tak - poznaliśmy się na portalu, ale ona można powiedzieć była tam całkiem przypadkiem. Miała założone konto bez zdjęcia zaledwie od kilku dni i nie miała nawet na celu szukać tam faceta. Zaraz po tym jak się przenieśliśmy na inny komunikator zawiesiła konto i oświadczyła, że nie chce tam wracać bo się odbiła od tych wszystkich wiadomości z wiadomymi propozycjami od napaleńców.
Okazało się, że łączy nas nie tylko spora część zainteresowań, ale też wiele innych cech i mamy też bardzo podobne spojrzenie na związek. No ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie czułem wrażenia takiego dopasowania (a trochę tych dziewczyn w ciągu ostatnich 2 lat poznałem).
Ona być może przez swój poprzedni długi i niefajny związek bardzo docenia jak ją szanuję i jak chcę o nią dbać. No i ogromnie mi się podoba (chociaż to nie jest w tym wszystkim najważniejsze).
Więc nic tutaj nie pozostaje jak tylko tą znajomość pielęgnować i rozwijać. smile

171

Odp: Dysonans

No i powodzenia smile

172 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-07 17:59:51)

Odp: Dysonans

9

Thomas29 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie śledziłam całego wątku, ze względu na filozofię big_smile

Teraz widzę, że poznałeś nową dziewczynę, to jest bardzo krótki okres, więc nic praktycznie jeszcze nie możesz powiedzieć. Z portalu?
A jak zakończyłeś relację z tą z pierwszych postów, czy to ona odpuściła?

Co do tej dziewczyny o której był ten wątek to tak - ja odpuściłem. A co do tej obecnej relacji to fakt jest to bardzo krótki okres, ale od pierwszego spotkania wszystko tu gra na maksa i dla jednej i drugiej strony. Mam wrażenie, że trafiłem w coś co zdarza się niezwykle rzadko.
I tak - poznaliśmy się na portalu, ale ona można powiedzieć była tam całkiem przypadkiem. Miała założone konto bez zdjęcia zaledwie od kilku dni i nie miała nawet na celu szukać tam faceta. Zaraz po tym jak się przenieśliśmy na inny komunikator zawiesiła konto i oświadczyła, że nie chce tam wracać bo się odbiła od tych wszystkich wiadomości z wiadomymi propozycjami od napaleńców.
Okazało się, że łączy nas nie tylko spora część zainteresowań, ale też wiele innych cech i mamy też bardzo podobne spojrzenie na związek. No ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie czułem wrażenia takiego dopasowania (a trochę tych dziewczyn w ciągu ostatnich 2 lat poznałem).
Ona być może przez swój poprzedni długi i niefajny związek bardzo docenia jak ją szanuję i jak chcę o nią dbać. No i ogromnie mi się podoba (chociaż to nie jest w tym wszystkim najważniejsze).
Więc nic tutaj nie pozostaje jak tylko tą znajomość pielęgnować i rozwijać. smile

To fajnie, myślę, że forum też czegoś Cię nauczyło, ale nie popadaj w euforię, nie przesadzaj z tym dbaniem o nią, żeby nie  czuła się osaczona. Bądź sobą.

Napisz po paru miesiącach jak się relacja rozwija, chyba, że wpadniesz tu wcześniej  z problemem...

Powodzenia  smile

173 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-07 19:17:28)

Odp: Dysonans
klipozor napisał/a:

Nie żadna większość panien, tylko praktycznie każda jedna. Nie wiem czego można nie rozumieć w prostym jak szczanie twierdzeniu, że kiedy pociągasz dziewczynę (niekoniecznie samym wyglądem, to już sobie sam dopowiedziałeś, a ja nic takiego nie napisałem) to ona wie od razu czy chce popuścić ci pieroga i nie będzie robiła ceregieli z opowiadaniem banialuków o lepszym poznawaniu się, a kiedy jej nie pociągasz, to będziesz słuchał głodnych kawałków o potrzebie czasu, dopóki ci się nie znudzi łażenie za nią bez sensu lub ona sama cię odpali i wygasi znajomość, gdy tylko spotka takiego, przy którym nie będzie odczuwała potrzeby czasu i lepszego poznawania się. Jeszcze raz powtórzę dla utrwalenia, nie zawsze musi chodzić o twój wygląd. To może być cokolwiek, najczęściej coś, czego będą jej zazdrościły inne, a więc (kolejność całkiem przypadkowa) status społeczny, wartość w pieniądzach, popularność, bycie gangusem lub zwykłą patolą, otoczenie w którym się obracasz (bardzo często jesteś wtedy tylko etapem przejściowym do czasu poznania i przeskoczenia na kogoś innego) i wpisz tu sobie dowolne inne rzeczy, a potem rozejrzyj się dookoła i jeszcze raz tu napisz, że to wszystko bzdury, bo im chodzi tak naprawdę o twój charakter i dobre serduszko... no ale potrzebują trochę czasu, żeby lepiej się poznać, wiadoma sprawa. To pewnie dlatego większość dziewczyn jakie w życiu poznałem, miała na koncie romans z jakimś żonatym fagasem, szefem lub kolegą w pracy albo same zdradziły swoich facetów, że nie wspomnę o jednorazowych stukankach z typem wyciągniętym z nocnego klubu na przykład i to że żadna ci się do tego nigdy nie przyzna, też wcale nie oznacza, że nie ma podobnych doświadczeń za uszami, a jednocześnie ochoczo wygłaszają tutaj różne ludowe mądrości w które chcesz wierzyć smile

Nie zawsze "potrzeba czasu" jest jednoznaczna z tym, że się kogoś w białych rękawiczkach "koszuje". Bywa też, że jest to danie sobie czasu na obserwacje i decyzję, gdy facet dziwnie się zachowuje. Np. galopuje z zaangażowaniem i/lub sypie wyznaniami, a nie ma innej możliwości by skonfrontować słowa z faktami jak własnie "dać czasowi czas". Osobiście nie znam lepszego sposobu na poznanie cudzych intencji i przekonania się na ile danego człowieka można brać na poważnie niż przez obserwacje czy jego działania sa spojne ze słowami w czasie.
Nigdy do tej pory się na tym nie zawiodłam smile
dlatego nie demonizujmy i nie bierzmy tego hasła bez kontekstu. Kontekst jest wszystkim smile

174

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

To fajnie, myślę, że forum też czegoś Cię nauczyło, ale nie popadaj w euforię, nie przesadzaj z tym dbaniem o nią, żeby nie  czuła się osaczona. Bądź sobą.

Napisz po paru miesiącach jak się relacja rozwija, chyba, że wpadniesz tu wcześniej  z problemem...

Powodzenia  smile

Ależ ja jestem sobą. Jak nigdy. A jeżeli z czymś przesadzę to myślę, że się o tym dowiem bo... no właśnie to jest nasza kolejna wspólna cecha - jesteśmy ze sobą maksymalnie szczerzy i po prostu rozmawiamy jeśli coś drugiemu nie pasuje. smile

Więc mam nadzieję, że z żadnym problemem na forum nie wpadnę pomijając to, że zamierzam go kompletnie opuszczać. Polubiłem Was i te dyskusje tu z Wami przez te kilka lat. tongue

175

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Nie zawsze "potrzeba czasu" jest jednoznaczna z tym, że się kogoś w białych rękawiczkach "koszuje". Bywa też, że jest to danie sobie czasu na obserwacje i decyzję, gdy facet dziwnie się zachowuje. Np. galopuje z zaangażowaniem i/lub sypie wyznaniami, a nie ma innej możliwości by skonfrontować słowa z faktami jak własnie "dać czasowi czas". Osobiście nie znam lepszego sposobu na poznanie cudzych intencji i przekonania się na ile danego człowieka można brać na poważnie niż przez obserwacje czy jego działania sa spojne ze słowami w czasie.
Nigdy do tej pory się na tym nie zawiodłam smile
dlatego nie demonizujmy i nie bierzmy tego hasła bez kontekstu. Kontekst jest wszystkim smile

Czasem też potrzeba czasu nie musi wcale dotyczyć sensu stricte osoby której się ją komunikuje, ale chociażby tego że osoba komunikująca jest akurat w ciężkiej dla siebie sytuacji w życiu na przykład dotyczącej zamknięcia formalności z poprzednim związkiem i po prostu najpierw chce je pozamykać i uporządkować zanim na czysto wejdzie w coś nowego. Wtedy pozostaje wykazanie zrozumienia dla takiej osoby jeśli nam na niej zależy, uszanowanie tego i wsparcie jej w tym trudnym dla niej okresie.

176

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Czasem też potrzeba czasu nie musi wcale dotyczyć sensu stricte osoby której się ją komunikuje, ale chociażby tego że osoba komunikująca jest akurat w ciężkiej dla siebie sytuacji w życiu na przykład dotyczącej zamknięcia formalności z poprzednim związkiem i po prostu najpierw chce je pozamykać i uporządkować zanim na czysto wejdzie w coś nowego. Wtedy pozostaje wykazanie zrozumienia dla takiej osoby jeśli nam na niej zależy, uszanowanie tego i wsparcie jej w tym trudnym dla niej okresie.

Różne są sytuacje. Podstawą zawsze jest to czy jesteśmy po prostu uczciwi: ze sobą i druga osobą.
Jeśli ktoś otwarcie komunikuje co jest powodem to oczywiście, że można jakoś wesprzeć. co innego gdy ktoś podaje zupełnie inny powód  grając na czas.
Wtedy taka osoba nie ma prawa wymagać względem siebie uczciwego potraktowania.
Wszystko brzmi pięknie w teorii,  w praktyce bywa że osoby "najpiękniej mówiące" jak należy się zachować sa największymi hipokrytami.

177

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Różne są sytuacje. Podstawą zawsze jest to czy jesteśmy po prostu uczciwi: ze sobą i druga osobą.
Jeśli ktoś otwarcie komunikuje co jest powodem to oczywiście, że można jakoś wesprzeć. co innego gdy ktoś podaje zupełnie inny powód  grając na czas.
Wtedy taka osoba nie ma prawa wymagać względem siebie uczciwego potraktowania.
Wszystko brzmi pięknie w teorii,  w praktyce bywa że osoby "najpiękniej mówiące" jak należy się zachować sa największymi hipokrytami.

Jasne, że tak. Zgadzam się.

178 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-07 20:07:02)

Odp: Dysonans

Teraz dopiero mi "zadzwoniło", że pisząc o tych "formalnościach do zamknięcia, piszesz pewnie o tej nowej kobiecie, w którą jesteś maksymalnie wkręcony wink
Po związku, zwłaszcza długim, człowiek potrzebuje czasu na żałobę po nim i poukładanie sobie wszystkiego, zanim wejdzie w nowy. A jak tak czytam Twoje wątki to kojarzysz mi się z kimś z bardzo niewielkim doświadczeniem związkowym i kobietami ogólnie. Nie wiem , może się mylę, ale wątki na to wskazują. I Twoja "z marszu" fascynacja każda dziewczyna, która dopiero co poznałeś i którą gloryfikujesz.
Wygląda to trochę tak, jakbyś za wszelką cenę chciał po prostu być już w związku. I o ile dziewczyna nie oponuje zbytnio, to to Ci wystarczy żeby zaangażować się maksymalnie.
Tak czytam to już..5 czy 6 dziewczyna z kolei będzie, która jest "niepodobna do żadnej innej wcześniej"? wink
Sorry za nieco żartobliwy ton, ale przypominasz mi pewna osobę, która tez miała taki słomiany, żeby nie powiedzieć dziecinny zapał. I tam to ewidentnie wynikało z małego doświadczenia i pewnych (sporych) braków emocjonalnych, na ktore dziewczyna miałaby byc lekarstwem.  A że one migały się, to pan szybko szukał nowego obiektu i tak samo szybko się "angażował" wink
To się nazywa "zakochanie w stanie bycia zakochanym", z dojrzałą relacją niewiele to ma wspolnego jednak.

179 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-07 21:07:37)

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Teraz dopiero mi "zadzwoniło", że pisząc o tych "formalnościach do zamknięcia, piszesz pewnie o tej nowej kobiecie, w którą jesteś maksymalnie wkręcony ;)
Po związku, zwłaszcza długim, człowiek potrzebuje czasu na żałobę po nim i poukładanie sobie wszystkiego, zanim wejdzie w nowy.

No nie do końca "żałobę" tu miałem na myśli, ale nie będę tutaj wdawać się w zbytnie szczegóły.

Giaa napisał/a:

A jak tak czytam Twoje wątki to kojarzysz mi się z kimś z bardzo niewielkim doświadczeniem związkowym i kobietami ogólnie. Nie wiem , może się mylę, ale wątki na to wskazują. I Twoja "z marszu" fascynacja każda dziewczyna, która dopiero co poznałeś i którą gloryfikujesz.

Fakt nie mam jakiegoś ogromnego doświadczenia chociaż nie uważam, że jakieś bardzo małe. Przerobiłem w ciągu tych 2 lat dwa związki, kilka innych krótszych relacji i myślę że jednak trochę się przez ten czas nauczyłem.

Giaa napisał/a:

Wygląda to trochę tak, jakbyś za wszelką cenę chciał po prostu być już w związku. I o ile dziewczyna nie oponuje zbytnio, to to Ci wystarczy żeby zaangażować się maksymalnie.
Tak czytam to już..5 czy 6 dziewczyna z kolei będzie, która jest "niepodobna do żadnej innej wcześniej"? ;)

Gdybym po prostu chciał być w jakimkolwiek związku z kimkolwiek to bym już dawno nikogo nie szukał. Ta dziewczyna z początku tego wątku nie jest pierwszą, której dałem kopa. :lol:
Poza tym nie wiem czy mnie aby z kimś nie mylisz bo stworzyłem na tym forum łącznie 4 tematy. Żaden z tych tematów nie dotyczył też dziewczyny świeżo poznanej i w żadnych z tych wątków oprócz tego tutaj nie pisałem o którejś, że jest "niepodobna do żadnej innej wcześniej". :lol:
Poza tym dwa z tych tematów tworzyłem co najmniej 2 lata temu, a wtedy to faktycznie nie miałem jeszcze żadnych doświadczeń, żadnej wiedzy i miałem całkowicie inne podejście do związków.

Giaa napisał/a:

To się nazywa "zakochanie w stanie bycia zakochanym", z dojrzałą relacją niewiele to ma wspolnego jednak.

Prawda jest taka, że tak zwany haj emocjonalny przy "zakochaniu" i wchodzeniu w nową relację pojawia się zawsze. Dojrzały związek zaczyna się wtedy kiedy ten haj minie (a mija w końcu zawsze) i ten związek się nie rozpadnie bo obie osoby mają tego świadomość i nie pójdą szukać tego haju u nowej osoby okłamując samych siebie, że tam ten haj się nie skończy.

180

Odp: Dysonans

Może tak być, że Ty się zakochasz, a ona nie, więc pewnego nic nie ma, choć z drugiej strony jakby tak patrzeć, to nikt by nie wchodził w związki...

Najlepiej jak chemia na początku pojawia się z obydwu stron, ona musiała kochać, skoro długo była w związku, dlatego może jej być trudniej się zakochać, bo to nie jest tak, że jej uczucie będzie uzależnione od Twojej dobroci.

181

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Ta dziewczyna z początku tego wątku nie jest pierwszą, której dałem kopa. lol

Wybacz, parsknęłam  śmiechem jak to przeczytałam smile
To Ty jesteś z tych facetów, którzy "kopem" nazywają konieczność rezygnacji z relacji, gdy kobieta pierwsza wyrazi brak zainteresowania. Hehe, no spoko. Nie Ty pierwszy wink
To bardzo częsta zagrywka panów, którzy myślą, że w ten sposób sie "mszczą" za friendzone uprzedni. Ale po tym co napisałeś nie mam wątpliwości, że masz tendencję do takiego własnie mszczenia się i przedstawiania tego potem w ten sposób, że to TY rezygnowałeś.
Trudno mi w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, ze w każdym Twoim wątku to jakas kobieta nie była zainteresowana Tobą, nie odwrotnie.
Ps. Myślę, że lektura unikowego stylu przywiązania tez mogłaby ci kilka spraw rozjaśnić. Co rzuca się w oczy, że największe zainteresowanie pobudza u Ciebie brak zainteresowania u danej kobiety. Potęguje je u Ciebie. I drugi rodzaj fascynacji, pewnie pierwszy raz , ale to znamienne: kobieta formalnie zajęta, ewentualnie ledwo co po zakończonym związku. Czyli tzw. rebound wink Jesteś plastrem.
Ale nie odbieraj tego w kategoriach złośliwości. Każdy doświadczony i nienaiwny człowiek wie jak się takie relacje kończą. Także ja daje do pół roku, aż pani zacznie tęsknić za ex i was porównywać wink
Ale myślę tez, że każdy nie bez powodu wybiera dla siebie pewne doświadczenia. Często zanim człowiek zrozumie co jest ważne bierze duża amplitudę emocji za oznakę czegoś ważnego.
A na pewno ta pani Ci takich emocji dostarczy, gdy podświadomie czujesz, że nie jest Twoja i musisz o nia "walczyć" , bo jeszcze nawet formalnie pewnie wolna nie jest.

Człowiek o bezpiecznym (zdrowym) stylu przywiązania nigdy nie podjąłby sie relacji z kimś, kto dopiero co zakończył związek, to na pewno.
Także za jakis czas może pokażesz się w nieco dojrzalszej, bogatszej o to doświadczenie odsłonie wink

182 Ostatnio edytowany przez Giaa (2023-11-07 21:39:56)

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Może tak być, że Ty się zakochasz, a ona nie, więc pewnego nic nie ma, choć z drugiej strony jakby tak patrzeć, to nikt by nie wchodził w związki...

Najlepiej jak chemia na początku pojawia się z obydwu stron, ona musiała kochać, skoro długo była w związku, dlatego może jej być trudniej się zakochać, bo to nie jest tak, że jej uczucie będzie uzależnione od Twojej dobroci.

Myślę, że o zakochaniu ze strony tej poturbowanej bez wątpienia po długim i pewnie burzliwie zakończonym ledwo co związku kobiety, nie może być mowy. Wdzięczność za bycie przy niej? Za okazane zainteresowanie (biorąc pod uwagę jak ją ex traktował, a o czym pisał sam autor) jak najbardziej. ale to nie uczucie na którym buduje się prawdziwy związek.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że autor podkreśla jak chce "troszczyć sie o nią". Na pewno jest takiej troski po traumie rozpadu związku z ukochanym mężczyzną spragniona, dlatego tak chętnie na to przystała.
Ale spokojnie, za chwile zaczną się wątpliwości, gdy emocje związane z poczuciem troski, wsparcia i ciepła tak wytęsknione gdy świat się wali podczas rozstania z ważną osobą, zaczną dochodzić do głosu.
Autor zielony jak trawa i naiwny jak dziecko, zdaje się sam o to prosić wink

183

Odp: Dysonans

Faktycznie, facet co tematem ten sam problem z kobietami - zawsze trafia do friendzone. Ta nowa pewnie też najdalej do końca listopada da mu znać, ze: "możemy być przyjaciółmi". Ciekawy przypadek. I jeszcze to oszukiwanie się, że tej pierwszej z wątku "dał kopa"...

184

Odp: Dysonans
BEKAśmiechu napisał/a:

Faktycznie, facet co tematem ten sam problem z kobietami - zawsze trafia do friendzone. Ta nowa pewnie też najdalej do końca listopada da mu znać, ze: "możemy być przyjaciółmi". Ciekawy przypadek. I jeszcze to oszukiwanie się, że tej pierwszej z wątku "dał kopa"...

Tak jak pisałam wcześniej: ledwo "zakończył relacje z tą z wątku, miesiąc (jak nie wcześniej dużo) już był w relacji z nową - super hiper wink dziewczyną. Przecież pisał, że "takiego dopasowania to z nikim nigdy" tongue
A ile się znają? Kilka tygodni?
W każda relację tak samo powierzchownie "zaangażowany" . Tak bardzo, że za chwilę już stara sie o kolejną. Niby nie ma w tym nic złego. Sęk w tym, ze od niego aż krzyczy desperacją, bo nie ma żadnych przerw pomiędzy kolejnymi "podbojami".
Nie zdziwiłabym się jakby rozmawiał z kobietami " na zakładkę", czyli gdy tylko coś idzie nie po jego myśli już asekuruje się następną.
Człowiek pewny siebie i pozbawiony desperacji daje sobie czas na zamknięcie jakiejś - ważnej zwłaszcza gdy to sam deklaruje, relacji. Tu tego nie ma.

Pewnie ta kobieta powiedziała w jego kierunku jakieś ciepłe słowo i chłopak przy swoich deficytach przepadł wink

185 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-07 23:18:19)

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Najlepiej jak chemia na początku pojawia się z obydwu stron, ona musiała kochać, skoro długo była w związku, dlatego może jej być trudniej się zakochać, bo to nie jest tak, że jej uczucie będzie uzależnione od Twojej dobroci.

No jak na razie wszystko wygląda na to, że ta chemia od początku jest. Ja nie robię niczego nie widząc wzajemności. Ale nie będę tutaj opisywać wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach.

Giaa napisał/a:

To Ty jesteś z tych facetów, którzy "kopem" nazywają konieczność rezygnacji z relacji, gdy kobieta pierwsza wyrazi brak zainteresowania. Hehe, no spoko. Nie Ty pierwszy wink
To bardzo częsta zagrywka panów, którzy myślą, że w ten sposób sie "mszczą" za friendzone uprzedni. Ale po tym co napisałeś nie mam wątpliwości, że masz tendencję do takiego własnie mszczenia się i przedstawiania tego potem w ten sposób, że to TY rezygnowałeś.

Doprawdy nie wiem co to za zemsta kiedy się po prostu żegna i dziękuje osobie, od której nie chce się znajomości w takiej postaci jak ona proponuje. Proponuję najpierw przeczytać dokładnie ten wątek bo widać, że tego nie zrobiłaś.

PS: Jeżeli ja zakończyłem znajomość kiedy pani chciała ją podtrzymać to kto zrezygnował?

Giaa napisał/a:

Trudno mi w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, ze w każdym Twoim wątku to jakas kobieta nie była zainteresowana Tobą, nie odwrotnie.

No nie no rzeczywiście bardzo dziwne, że tworzę wątek na forum kiedy potrzebuję porady, a nie kiedy chcę się pochwalić albo podzielić swoim życiem. Niebywałe! lol

Giaa napisał/a:

Ps. Myślę, że lektura unikowego stylu przywiązania tez mogłaby ci kilka spraw rozjaśnić. Co rzuca się w oczy, że największe zainteresowanie pobudza u Ciebie brak zainteresowania u danej kobiety. Potęguje je u Ciebie.

Nom. I na pewno fakt, że tworzyłem wątki zawsze wtedy kiedy miałem problem, ale nie tworzyłem ich wtedy kiedy go nie miałem nie ma tu nic do rzeczy. To na pewno znaczy, że miałem do czynienia tylko z takimi kobietami i tylko do takich uderzałem. I to, że do nich uderzałem to na pewno znaczy, że robiłem to celowo właśnie w kierunku tego typu kobiet bo z góry wiedziałem, że one mnie właśnie odrzucą i to mnie przyciągało. Co za dedukcja, brawo! lol

Giaa napisał/a:

I drugi rodzaj fascynacji, pewnie pierwszy raz , ale to znamienne: kobieta formalnie zajęta, ewentualnie ledwo co po zakończonym związku. Czyli tzw. rebound wink Jesteś plastrem.
Ale nie odbieraj tego w kategoriach złośliwości. Każdy doświadczony i nienaiwny człowiek wie jak się takie relacje kończą. Także ja daje do pół roku, aż pani zacznie tęsknić za ex i was porównywać wink

Ale myślę tez, że każdy nie bez powodu wybiera dla siebie pewne doświadczenia. Często zanim człowiek zrozumie co jest ważne bierze duża amplitudę emocji za oznakę czegoś ważnego.
A na pewno ta pani Ci takich emocji dostarczy, gdy podświadomie czujesz, że nie jest Twoja i musisz o nia "walczyć" , bo jeszcze nawet formalnie pewnie wolna nie jest.

Człowiek o bezpiecznym (zdrowym) stylu przywiązania nigdy nie podjąłby sie relacji z kimś, kto dopiero co zakończył związek, to na pewno.
Także za jakis czas może pokażesz się w nieco dojrzalszej, bogatszej o to doświadczenie odsłonie wink

Nie dziwię się wcale, że doszłaś do takich właśnie wniosków i plasterek przyszedł Ci do głowy. Mi również wbrew temu co sądzisz o mojej naiwności przeszło to przez myśl.
Naprawdę jednak nie chce pisać tu wszytskich konkretnych szczegółów, po drugie nie wiem doprawdy czemu tłumaczę się jakiejś randomowej babce na kobiecym forum, ale dodam tylko tyle, że poprzedni związek skończył się dwa miesiące temu, a w praktyce już długo dłużej go tak naprawdę nie było. Więc tak naprawdę związek ani nie skończył się "dopiero co" ani nie sądzę żeby pani zatęskniła za byłym. I może na koniec Cię zaskoczę, ale nie mam żadnego poczucia, że muszę o kogokolwiek "walczyć". Wręcz przeciwnie. I naprawdę nie chcę tu pisać więcej.

Giaa napisał/a:

Przecież pisał, że "takiego dopasowania to z nikim nigdy" tongue
A ile się znają? Kilka tygodni?

Tak, napisałem jakie mam w tym momencie odczucia, ale to wcale nie znaczy że nie biorę pod uwagę iż przy bliższym i dokładniejszym poznaniu może się to pod wpływem różnych czynników zmienić. Jestem świadom, że pierwsze wrażenie po zauroczeniu może być mylne bo nie dostrzega się często wad danej osoby.

Giaa napisał/a:

Tak jak pisałam wcześniej: ledwo "zakończył relacje z tą z wątku, miesiąc (jak nie wcześniej dużo) już był w relacji z nową - super hiper wink dziewczyną.

(...)

W każda relację tak samo powierzchownie "zaangażowany" . Tak bardzo, że za chwilę już stara sie o kolejną. Niby nie ma w tym nic złego. Sęk w tym, ze od niego aż krzyczy desperacją, bo nie ma żadnych przerw pomiędzy kolejnymi "podbojami".

(...)

Człowiek pewny siebie i pozbawiony desperacji daje sobie czas na zamknięcie jakiejś - ważnej zwłaszcza gdy to sam deklaruje, relacji. Tu tego nie ma.

Jakiej ważnej relacji! dziewczyno? Tej co tu opisałem w tym wątku na początku? Kurde spotkałem się z dziewczyną w dwóch etapach po trzy razy, które dzieliło kilka miesięcy i się pożegnałem bo z jej strony chemii nie było. Mam to odchorowywać miesiącami jak poważny związek? I Ty mi piszesz, że TO JA MAM TENDENCJĘ DO POCHOPNEGO TRAKTROWANIA POWIERZCHOWNYCH RELACJI ZBYT POWAŻNIE!?
Poważny związek to ja owszem skończyłem, ale w marcu. Tak, ja skończyłem! I nie. to nie było kolejne friendzone w którym mi się wydaje, że to ja kogoś kopnąłem, a tak naprawdę to on kopnął mnie.
Przed tym jak kolejny raz spotkałem tą dziewczynę z początku tego wątku na początku września miałem kilka miesięcy przerwy i z nikim nie randkowałem.

Giaa napisał/a:

Nie zdziwiłabym się jakby rozmawiał z kobietami " na zakładkę", czyli gdy tylko coś idzie nie po jego myśli już asekuruje się następną.

A w tym miejscy to mnie już obrażasz dziewczyno. Nienawidzę takiego podejścia i sam nigdy takich rzeczy nie robię. Nigdy.

Giaa napisał/a:

Pewnie ta kobieta powiedziała w jego kierunku jakieś ciepłe słowo i chłopak przy swoich deficytach przepadł wink

A to skwituję tylko śmiechem. Dwa lata temu to może i faktycznie by tak było, ale tutaj teraz... A co ja się tam będę tłumaczyć jakiejś randomowej babce na kobiecym forum.



To jest doprawdy niesamowite jak to ludzie potrafią ci wystawić cały profil psychologiczny na podstawie kilku zdań, które napiszesz o sobie na forum.
Psychologowie specjaliści się znaleźli kurwa mać.

186

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

To jest doprawdy niesamowite jak to ludzie potrafią ci wystawić cały profil psychologiczny na podstawie kilku zdań, które napiszesz o sobie na forum.
Psychologowie specjaliści się znaleźli kurwa mać.

No widzisz. A mnie z kolei najbardziej bawią jak czytam takie odklejone pod wpływem chwilowej euforii związanej ze spodobaniem sie W KOŃCU komuś , po serii porażek, aroganckich odpowiedzi facetów big_smile I sądze, że nie tylko mnie wink

Jeśli sądzisz, że ktoś jest na tyle naiwny by wierzyć, ze facet, który zakłada 4 wątki na przestrzeni 3 lat, z czego każdy ma wydźwięk jakby pytania zadawało dziecko i w każdym skarży się na kosze od kobiet,  to dowód na jego wysoką atrakcyjność to... tongue

Zadajesz pytanie na KOBIECYM forum, to wypowiadają się tez kobiety.
We wcześniejszych wątkach tez dostawałeś odpowiedzi , z ktorymi się nie zgadzałeś do samego końca. A finał jaki był każdy widzi.
Tu będzie podobnie, o ile nie jesteście z tą kobieta na podobnym poziomie atrakcyjności- wtedy uwierze, że to może zagrać. W innym przypadku nie, bo nie ma szans żebys całkowicie zmienił się od czasu założenia tego wątku, a do tej pory twoje relacje z kobietami, do ktorych czułeś mięte wyglądały tak, ze byłeś we friendzone. "Związkow" nie liczę, bo maja się one pewnie tak do prawdziwego związku jak te "kosze", ktore rozdajesz laskom, ktore..dają Ci kosza proponując FZ hehe smile

PS: Jeżeli ja zakończyłem znajomość kiedy pani chciała ją podtrzymać to kto zrezygnował?

No tak, bo Ty przecież rezygnujesz w momencie jak one chca się z toba namiętnie kochać itp.
Ty tak serio czy celowo palisz głupa żeby w swoim mniemaniu ocalic twarz? wink

187 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-07 23:44:36)

Odp: Dysonans

To nie chodzi o to, że Ty jesteś po rozstaniu, tylko ona i istnieje obawa czy nie ma uczuć do ex, bo tak bywa, a tego teraz nie zauważysz, bo ona bardzo chce się zakochać, tylko chcieć, a móc to różnica

Giaa, nie dołuj chłopaka, do tego przesadzasz.

188

Odp: Dysonans
Giaa napisał/a:

Jeśli sądzisz, że ktoś jest na tyle naiwny by wierzyć, ze facet, który zakłada 4 wątki na przestrzeni 3 lat, z czego każdy ma wydźwięk jakby pytania zadawało dziecko i w każdym skarży się na kosze od kobiet,  to dowód na jego wysoką atrakcyjność to... tongue

Nigdy nigdzie nie twierdziłem, że jestem bardzo atrakcyjny i mam jakieś mega powodzenie. To jednak nie znaczy, że nie poznawałem żadnych kobiet i żadna kobieta nigdy nie była mną zainteresowana. Zapewne nie uwierzysz, ale dorobiłem się nawet stalkerki. Do dzisiaj zdarza jej się do mnie wypisywać co jakiś czas chociaż 1,5 roku temu wyraźnie jej dałem do zrozumienia, że nic z tego nie będzie i w żaden sposób na te zaczepki nie odpisuję.

Giaa napisał/a:

Tu będzie podobnie, o ile nie jesteście z tą kobieta na podobnym poziomie atrakcyjności- wtedy uwierze, że to może zagrać. W innym przypadku nie, bo nie ma szans żebys całkowicie zmienił się od czasu założenia tego wątku, a do tej pory twoje relacje z kobietami, do ktorych czułeś mięte wyglądały tak, ze byłeś we friendzone.

W jaki sposób obiektywnie oceniony poziom atrakcyjności reguluje to czy konkretna osoba indywidualnie spodoba się drugiej konkretnej osobie? Coś zaczynasz brzmieć tak incelsko jakoś.
Poza tym wyraźnie wyżej napisałem, że przypadki o których tworzyłem wątki to nie są moje wszystkie relacje z kobietami.

Giaa napisał/a:

"Związkow" nie liczę, bo maja się one pewnie tak do prawdziwego związku jak te "kosze", ktore rozdajesz laskom, ktore..dają Ci kosza proponując FZ hehe smile

Oj tak tak ty najlepiej wiesz jak wyglądały moje związki. lol A zresztą co mnie obchodzi co o moich związkach myśli jakaś randomowa baba z neta, która nie ma o nich zielonego pojęcia. A może jednak chłop nie baba? Nigdy nie wiadomo kto tam z drugiej strony siedzi, a trochę dziwnie to wygląda - tak trochę jakbyś założyła/założył (?) to konto tylko po to żeby z jakiegoś powodu mi dosrać.

Giaa napisał/a:

No tak, bo Ty przecież rezygnujesz w momencie jak one chca się z toba namiętnie kochać itp.
Ty tak serio czy celowo palisz głupa żeby w swoim mniemaniu ocalic twarz? wink

Nigdzie nie napisałem, że zakończenie znajomości z dziewczyną której się po prostu nie spodobvałem albo która mnie wykorzystuje uznaję za danie jej kosza i nie wiem skąd taki wniosek. Ale w dalszym ciągu to ja zakończyłem tą znajomość nie ta dziewczyna.
Poza tym jeżeli dziewczyna miała mnie za frajera i sądziła, że mnie wykorzysta, a ja na to nie pozwoliłem bez żalu kończąc znajomość to w jakimś sensie dalej puściłem ją kantem.

wieka napisał/a:

To nie chodzi o to, że Ty jesteś po rozstaniu, tylko ona i istnieje obawa czy nie ma uczuć do ex, bo tak bywa, a tego teraz nie zauważysz, bo ona bardzo chce się zakochać, tylko chcieć, a móc to różnica

Wiem doskonale w którym miejscu @Giaa miała na myśli mnie, a w którym moją nową znajomą. Nie mniej odnosząc się do sedna tego co napisałaś nie mówię, że nie przyszło mi to do głowy i nie biorę tego pod uwagę. Nie dałem się całkowicie porwać zauroczeniu i nie straciłem kompletnie głowy. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że dziewczyna będąca w trakcie rozwodu po długoletnim małżeństwie w którym twierdzi, że już od lat czuła się samotna rzeczywiście nie ma już jak twierdzi żadnych uczuć do ex męża, który jak dodatkowo twierdzi ją skrzywdził. Pewności mieć nie mogę i czas pokaże, ale zaryzykowałem.

wieka napisał/a:

Giaa, nie dołuj chłopaka, do tego przesadzasz.

Nie jest w stanie mnie zdołować. Śmiać mi się chce jak czytam co wypisuje wiedząc jak bardzo myli się z prawdą.

TheFrozen Autumn napisał/a:

O ! Czesc Thomas ! Pozdrowienia ! xD

Pozdrowienia Mroźna Jesienio. xD smile

189

Odp: Dysonans

Jeśli jest w trakcie rozwodu, nie powinna zawierać nowych znajomości, najpierw do końca "wyleczyć się" się z tego związku, a ona jednak szukała plasterka na rany, zakładając konto na portalu i nie wierz w to, że to było dla "hecy".
Ona teraz bardziej potrzebuje przyjaciela niż faceta, dlatego możesz wpaść w friendzone.
Dlatego nie angażuj się za bardzo, bo będziesz cierpiał.

Nie chcę tu Cię zrażać, tylko uczulić na samodzielne myślenie, a nie odbieranie wszystkiego co ktoś mówi za oczywistą prawdę.

Ona jest starsza od Ciebie?

190 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-08 11:35:33)

Odp: Dysonans
wieka napisał/a:

Jeśli jest w trakcie rozwodu, nie powinna zawierać nowych znajomości, najpierw do końca "wyleczyć się" się z tego związku, a ona jednak szukała plasterka na rany, zakładając konto na portalu i nie wierz w to, że to było dla "hecy".
Ona teraz bardziej potrzebuje przyjaciela niż faceta, dlatego możesz wpaść w friendzone.
Dlatego nie angażuj się za bardzo, bo będziesz cierpiał.

No tak jak pisałem jestem świadom, że może to się tak skończyć. Myślałem o tym i powziąłem świadomie to ryzyko. Jednak co do tego pogrubionego ona zdaje się być tego świadoma bo sama nie chce angażować się maksymalnie w emocjonalną relację ze mną dopóki tej sprawy rozwodowej nie zamknie. Jak mówi czuje, że podświadomie by chciała, ale wie że nie byłoby to teraz właściwie i powstrzymuje się. Ale jednocześnie widać, że jest to szczere bo jest między nami prawdziwa chemia z obu stron i na pewno nie traktuje mnie aseksualnie tak jak to miało zazwyczaj miejsce w tych wszystkich wcześniejszych moich przypadkach, które prowadziły do friendzone.

Natomiast co do konta na portalu to chciała tam podobno poznać po prostu jakichś nowych znajomych i to nawet tej samej płci. Wiem - dziwne miejsce na szukanie zwykłych znajomych, ale nie pierwszy raz już się z tym spotykam. Ponoć nawet nawiązała znajomość z jakąś dziewczyną, ale odpuściła kiedy okazało się, że tamta jest less i takiej znajomości szuka. Czy w to wierzę? Nie wiem, i tak nie jestem w stanie tego sprawdzić. A nawet gdybym mógł to w sumie zaufanie jest podstawą, a i nic by to raczej za bardzo w moim podejściu nie zmieniło.

wieka napisał/a:

Nie chcę tu Cię zrażać, tylko uczulić na samodzielne myślenie, a nie odbieranie wszystkiego co ktoś mówi za oczywistą prawdę.

Jasne, rozumiem. Nigdy nie biorę tego co ktoś tutaj pisze za oczywistość bo przecież nie zna szczegółów opierając się tylko na tym co sam tu napiszę.

wieka napisał/a:

Ona jest starsza od Ciebie?

Kilka lat. Ale niewielka różnica.

191

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Jak mówi czuje, że podświadomie by chciała, ale wie że nie byłoby to teraz właściwie i powstrzymuje się.

Czyli jesteś plasterkiem.


Natomiast co do konta na portalu to chciała tam podobno poznać po prostu jakichś nowych znajomych i to nawet tej samej płci.


Nie wierz w to. Chciała emocjonalnego rozprężenia i podbudowania ego.

192 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-11-08 12:05:02)

Odp: Dysonans
Jack Sparrow napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Jak mówi czuje, że podświadomie by chciała, ale wie że nie byłoby to teraz właściwie i powstrzymuje się.

Czyli jesteś plasterkiem.

Możesz trochę konkretniej? Wydawało mi się, że plastrem jest się wtedy kiedy w takiej sytuacji po związku, który dana osoba skończyła ze złamanym sercem szuka ona kogokolwiek nowego żeby tylko poczuć się lepiej i to uczucie wybucha szybko, ale jest nieprawdziwe (właśnie dlatego, że jest tylko plastrem, a nie rzeczywistym uczuciem do tej konkretnej osoby) i szybko się kończy. No tutaj mam raczej do czynienia z dziewczyną, która jest tego świadoma i świadomie nie chce żeby tak się to potoczyło.

193

Odp: Dysonans
Thomas29 napisał/a:

Wydawało mi się, że plastrem jest się wtedy kiedy w takiej sytuacji po związku, który dana osoba skończyła ze złamanym sercem szuka ona kogokolwiek nowego żeby tylko poczuć się lepiej


chciałabym i podświadomie to czuję, ale wiesz....teraz to byłoby niewłaściwe i się powstrzymuję......


No tutaj mam raczej do czynienia z dziewczyną, która jest tego świadoma i świadomie nie chce żeby tak się to potoczyło.

A która dziewczyna powie, że szuka faceta, bo chce sobie podbudować ego po rozstaniu z wieloletnim partnerem?


Wiesz, tu nie chodzi o to, kto ma rację (my - czy ty) tylko chodzi o to, abyś miał oczy szeroko otwarte i nie obiecywał sobie zbyt wiele po tej relacji. Czerp z niej przyjemność, ciesz się chwilą, ale nie planuj od razu wspólnej przyszłości, bo równie dobrze za miesiąc może zmienić zdanie.


Uwierz mi - jak dziewczyna wie, to wie. I nie powstrzymuje się wtedy i żadne okoliczności jej wtedy nie przeszkadzają.

194

Odp: Dysonans

Ludzie są różni ...

Moja była żona mimo że razem byliśmy 18lat (16 małżeństwem) bardzo płynnie przeszła z jednego zwiazku do nastepnego.
Rozwód sam koniec grudnia. W kwietniu już nowy facet który był przedstawiony moim byłym teściom ...
Ale przypuszczam że ten "nowy" nie pojawił się w kwietniu a sporo szybciej. Po prostu podczas malzeństwa były już przymiarki do nowej gałęzi.

Co do tej nowej pani.

Dla mnie chłopie jesteś ZEREM. Takim samym jak "nowy" facet mojej byłej żony.
Moja była mnie zdradzała. Była moją żoną a juz kręciła z nowym, bo nie wierzę w wiele dziwnych zbiegów okoliczności ...

Ty mimo że masz świadomość że kobieta jest ZAJĘTA i jest ciągle w związku się z nią spotykasz.
Normlany facet/kobieta po informacji że jest ktoś zajęty od razu kończy taką znajomość.
Dopóki ktoś nie ma rozwodu to oznacza że jej zajęty i się nie planuje z taką osobą żadnej przyszłosci ani nawet nie startuje do niej.

Dla mnie jesteś moralnym zerem tak samo jak ta kobieta.

Naprawdę chcesz budowac coś z kimś kto zdradza obecnego męża/żonę ? Myślisz że taka kobieta będzie Ci wierna ? A jak to o tobie świadczy ...

Ja po tej informacji straciłem do Ciebie całkowity szacunek.
Taki sam typ jak ty zniszczył mój związek, bo wpierniczył się w kogoś małżeństwo.

195

Odp: Dysonans
Kaszpir007 napisał/a:

Dla mnie chłopie jesteś ZEREM. Takim samym jak "nowy" facet mojej byłej żony.
Moja była mnie zdradzała. Była moją żoną a juz kręciła z nowym, bo nie wierzę w wiele dziwnych zbiegów okoliczności ...

Cedowanie na innych odpowiedzialności małżeńskiej jest słabe. Zawsze. Nie masz prawa wymagać od obcych ludzi, żeby pilnowali czy twoja żona się rypie z kimś na boku, czy nie. To nie jest ich sprawa.

Thomas29 tak samo nie ma obowiązku być czyimś sumieniem. Jak babka się chce poruchać z kimś innym niż jej wieloletni partner, to bolca zawsze sobie znajdzie. A tak przynajmniej chłopak skorzysta.

Posty [ 131 do 195 z 374 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024