zielonyNIEslony napisał/a:W marcu poznałem na portalu randkowym dziewczynę. Pisaliśmy ze sobą miesiąc. Spotkaliśmy się w kwietniu. Dziewczyna mieszka 2godziny jazdy ode mnie.
Zaczęliśmy się regularnie spotykać, a pod koniec czerwca byliśmy już razem.Niedawno miała urodziny. W weekend przygotowała sernik na zimno i wybrała się do siostry by uczcić u niej swoje urodziny. Zjechało się pół rodziny.
Świętowali wcześniej z uwagi, że urodziny wypadały w tygodniu. Sama jubilatka postanowiła wciąć dzień wolny od pracy. Żeby nie spędziła tego dnia samotnie również wziąłem w pracy wolne i do niej pojechałem.Problem w tym, że w dniu spotkania uprzedziła, iż ma w domu bałagan więc spotkamy się na mieście.
Na spacerze wyciągnęła z torby uchowany kawałek zimnego sernik, dwa talerze i widelczyki. Zaproponowała, że mnie w ten sposób poczęstuje.
Znajomi gdy opowiedziałem im tę historię, stwierdzili, że nieładnie mnie dziewczyna potraktowała. Ok, poszliśmy coś zjeść na mieście do baru i ona płaciła, niemniej skoro mnie poczęstowała powinna zaprosić do siebie, a nie gościć w parku na ławce.Dodam, że wcześniej zarówno ona przyjeżdżała do mnie do domu, jak i ja do niej.
Rita, z tekstu wynika że było już PO jej urodzinach
Jak ktoś ma urodziny, przykładowo moja siostra to zarówno ja jak i cała rodzina stoimy na głowie by ją USZCZĘŚLIWIĆ W TYM SZCZEGÓLNYM DNIU, A NIE BY ONA USZCZĘŚLIWIAŁA NAS. Ja na twoim miejscu zamiast mieć oczekiwania- miałabym rozwiązania- jak spędzić ten dzień, co zrobić, co zobaczyć/zjeść/doświadczyć. Nie widzę w zachowaniu dziewczyny niczego złego. Masz miejsce w hierarchii jakie masz- zostawiła CI kawałek ciasta, zaprosiła do parku- i ok. Zapłaciła ZA WAS? To w ogóle szok, że w jej urodziny ona płaciła, a nie, że opłacono urodziny jej.
Tamiraa napisał/a:Nikt taki.
No, to ja już nie wiem.
paslawek napisał/a:Tamiraa napisał/a:Nikt taki.
No, to ja już nie wiem.
A moze to paslawek nim jest
Tamiraa napisał/a:paslawek napisał/a:
No, to ja już nie wiem.
A moze to paslawek nim jest
Nie pozwolił się zdemaskować
JuliaUK33 napisał/a:Tamiraa napisał/a:No, to ja już nie wiem.
A moze to paslawek nim jest
Nie pozwolił się zdemaskować
Ciiii
Hahaha dziewczyna wzięła ze sobą kawałek ciasta i to pewnie dlatego, że został i szkoda jej było wyrzucić, przyjęła gościa w parku, a wy mu wmawiacie, że nic się złego nie stało. Nie wiem jak wy, ale nie chciałbym zostać tak potraktowany. W parku, kawałek starego ciasta, bo nie specjalnie upieczonego dla autora tematu. Skoro dziewczyna ma mieszkanie to powinna go tam zaprosić na ciasto, a nie w parku, no śmiechu warte, koń by się uśmiał
Napisał zielonyNIEslony .
Sądzisz, Autorze, że jak założysz drugie konto, to Twoje argumenty będą miały większą siłę przebicia?
Witam!
Nie wiem co za zwyczaje "nadeszły',żeby faceta "karmić"sernikiem w dodatku na ławce,a potem zaprosić do restauracji na obiad i jeszcze za wszystko płacić?Być może ?obecnie mieści się to w w ramach przyzwolenia-czyżby?
A ja Autora trochę rozumiem. Wszyscy piszą o tym ze to on powinien zadbać o Jubilatkę w ten dzień. Ale poniekąd właśnie to zrobił. Wziął dzień urlopu specjalnie po to żeby spędzić z nią jej urodziny, przyjechał kawałek drogi (2 h drogi w jedna stronę to nie mało) kupił prezent. Poświecił czas, urlop i kasę ( prezent i paliwo). Do mnie jak przyjeżdża ktoś z dalszych stron to dbam o to żeby miał komfort skorzystania z toalety, odświeżenia sie i złapania chwili oddechu a nie umawiam sie z tym kimś w parku na kawałek ciasta. No moze jestem dziwna ale to jednak gość a gości traktuję jak gości. Nie musi chodzić od razu o biały obrus i dwudaniowy obiad ale jakiś komfort spotkania, szczególnie jeśli to gość zamiejscowy. No niby dziewczyna finalnie zaprosiła Autora do baru na obiad ale pytanie czy to był od początku jej zamiar czy poprostu zobaczyła ze wyskoczył z nietanim pewnie prezentem i jej sie zwyczajnie głupio zrobiło ze poczęstowała go kawałkiem ciasta na ławce stad szybka decyzja o postawieniu obiadu.
Żeby nie było ja spotkania w parku, pikniki itp bardzo lubię ale to wszystko fajnie wyglada jak sie ma miejscówkę już naszykowana i idzie sie na ten piknik z domu, przygotowanym na to a nie jedzie kawał drogi po to żeby z auta przesiąść sie prosto na mokrą lawke parkowa przetarta w pośpiechu chustką. Dziewczyna mogła zaprosić Autora do siebie na kawę i to nieszczęsne ciasto, a potem pomyśleć o jakimś kocyku zamówieniu wspólnie jakiegoś jedzenia na wynos i plenerowym świętowaniu. A tak to za przeproszeniem wysikac sie pewnie nawet nie miał gdzie, chyba ze uprzedzony już wcześniej skorzystał z wc na jakimś mopie. No nie moje klimaty i Autora pewnie tez. Zostaje wiec zastanowić sie na ile w innych kwestiach tez zgrzyta bo na sile być z kimś kto ma inny sposób bycia i życia nie ma sensu.
A ja Autora trochę rozumiem. Wszyscy piszą o tym ze to on powinien zadbać o Jubilatkę w ten dzień. Ale poniekąd właśnie to zrobił. Wziął dzień urlopu specjalnie po to żeby spędzić z nią jej urodziny, przyjechał kawałek drogi (2 h drogi w jedna stronę to nie mało) kupił prezent. Poświecił czas, urlop i kasę ( prezent i paliwo). Do mnie jak przyjeżdża ktoś z dalszych stron to dbam o to żeby miał komfort skorzystania z toalety, odświeżenia sie i złapania chwili oddechu a nie umawiam sie z tym kimś w parku na kawałek ciasta. No moze jestem dziwna ale to jednak gość a gości traktuję jak gości. Nie musi chodzić od razu o biały obrus i dwudaniowy obiad ale jakiś komfort spotkania, szczególnie jeśli to gość zamiejscowy. No niby dziewczyna finalnie zaprosiła Autora do baru na obiad ale pytanie czy to był od początku jej zamiar czy poprostu zobaczyła ze wyskoczył z nietanim pewnie prezentem i jej sie zwyczajnie głupio zrobiło ze poczęstowała go kawałkiem ciasta na ławce stad szybka decyzja o postawieniu obiadu.
Żeby nie było ja spotkania w parku, pikniki itp bardzo lubię ale to wszystko fajnie wyglada jak sie ma miejscówkę już naszykowana i idzie sie na ten piknik z domu, przygotowanym na to a nie jedzie kawał drogi po to żeby z auta przesiąść sie prosto na mokrą lawke parkowa przetarta w pośpiechu chustką. Dziewczyna mogła zaprosić Autora do siebie na kawę i to nieszczęsne ciasto, a potem pomyśleć o jakimś kocyku zamówieniu wspólnie jakiegoś jedzenia na wynos i plenerowym świętowaniu. A tak to za przeproszeniem wysikac sie pewnie nawet nie miał gdzie, chyba ze uprzedzony już wcześniej skorzystał z wc na jakimś mopie. No nie moje klimaty i Autora pewnie tez. Zostaje wiec zastanowić sie na ile w innych kwestiach tez zgrzyta bo na sile być z kimś kto ma inny sposób bycia i życia nie ma sensu.
Masz racje tez tak mysle
75 2023-08-28 11:03:40 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 11:05:47)
A ja Autora trochę rozumiem. Wszyscy piszą o tym ze to on powinien zadbać o Jubilatkę w ten dzień. Ale poniekąd właśnie to zrobił. Wziął dzień urlopu specjalnie po to żeby spędzić z nią jej urodziny, przyjechał kawałek drogi (2 h drogi w jedna stronę to nie mało) kupił prezent. Poświecił czas, urlop i kasę ( prezent i paliwo).
Pytania, na które nie mamy odpowiedzi (chyba, może przeoczyłam):
1. czy ona go w ogóle zaprosiła tego dnia do siebie czy sam postanowił, że przyjedzie w jej urodziny do jej miasta
2. czy jechał swoim autem (wyższy koszt niż jakiś bus)
3. czy perfumy w prezencie były porządne czy jakieś za 3 dychy z drogerii
Wszystko to może mieć wpływ na to, co Ty napisałaś. Inaczej wygląda sytuacja:
1. dziewczyna nie chce być sama w swoje urodziny, zaprasza więc chłopaka z innego miasta. On wsiada w auto, jedzie 2 godz w jedną stronę, wiezie Channel za kupę hajsu i liczy na godne przyjęcie. Ona nie posprzątała, mimo że go zaprosiła, więc wyskakuje na tę ławkę i daje mu resztki z lodówki, a potem idą na grochówkę do baru.Chłpoak czuje się jak frajer, w końcu go zaprosiła, a on się postarał.
2. dziewczyna ma zaplanowany dzień, w domu gości albo bałagan, a typ jej nagle pisze "będę za 2 godziny u ciebie". Kupuje jej pierwszą lepszą wodę w rossmanie, wsiada we flixbusa (z kiblem XD) i jedzie licząc na zostanie ugoszczonym w czyjeś urodziny. Na miejscu laska uznaje, że pierniczy, nie ma czasu tak z marszu na odsyfianie mieszkania, bierze z lodówki resztę tortu i wyskakuje na szybko do parku myśląc, że skoro pogoda fajna to i posiedzieć na zewnątrz można. Następuje w plenerze wymana wczorajsze ciasto na słabą wodę, więc tak jakby po równo z zaangażowaniem. Typ zaczyna narzekać, że głodny i chce do niej na chatę wbijać, ona nie chce mu bałaganu pokazywać, więc wymyśla na szybko jakąś knajpkę, która nie musi być barem mlecznym tylko zwykłym lunch barem. Płaci za jego jedzenie widząc jego minę, kosztuje ją to więcej niż ta marna woda toaletowa.
Oba scenariusze są prawdopodobne, każdy inaczej byśmy ocenili znając szczegóły.
Tylko żaden ze scenariuszy nie zakłada, że autor poświęcił czas na zorganizowanie czegoś fajnego z okazji urodzin dziewczyny. On "pojechał do niej, żeby nie spędziła tego dnia samotnie", licząc jednocześnie na pełną obsługę. Mało tu widać chęci dawania, raczej takie: oto jestem, teraz za to musisz się odwdzięczyć.
Tylko żaden ze scenariuszy nie zakłada, że autor poświęcił czas na zorganizowanie czegoś fajnego z okazji urodzin dziewczyny. On "pojechał do niej, żeby nie spędziła tego dnia samotnie", licząc jednocześnie na pełną obsługę. Mało tu widać chęci dawania, raczej takie: oto jestem, teraz za to musisz się odwdzięczyć.
Z pustymi rekami tam raczej nie pojechal do niej
78 2023-08-28 11:29:22 Ostatnio edytowany przez SaraS (2023-08-28 11:29:45)
SaraS napisał/a:Tylko żaden ze scenariuszy nie zakłada, że autor poświęcił czas na zorganizowanie czegoś fajnego z okazji urodzin dziewczyny. On "pojechał do niej, żeby nie spędziła tego dnia samotnie", licząc jednocześnie na pełną obsługę. Mało tu widać chęci dawania, raczej takie: oto jestem, teraz za to musisz się odwdzięczyć.
Z pustymi rekami tam raczej nie pojechal do niej
Nie, nie pojechał. Pojechał z prezentem, ale też - mając wymagania odnośnie tego, co jego dziewczyna ma zrobić dla niego w swoje własne urodziny. Chciał wymiany, a nie - dawać. Tak to może wyglądać w jakieś Walentynki czy inne wspólne święto - jedno kupi prezent, drugie zabierze do restauracji czy gdzieś tam. Ale w urodziny? Nie ma być przecież po równo.
Tylko żaden ze scenariuszy nie zakłada, że autor poświęcił czas na zorganizowanie czegoś fajnego z okazji urodzin dziewczyny. On "pojechał do niej, żeby nie spędziła tego dnia samotnie", licząc jednocześnie na pełną obsługę. Mało tu widać chęci dawania, raczej takie: oto jestem, teraz za to musisz się odwdzięczyć.
Oczywiście, ale to wiemy od początku, że jechał z nastawieniem na zostanie ugoszczonym. Moje scenariusze dotyczą postu feniksa, który wskazuje na wielkie koszty poniesione przez autora.
Gosiawie napisał/a:paslawek napisał/a:Mamy zgadywać ?
No ja zgaduje, ze ta sama
Nie to nie ta sama
![]()
Kasssja to Koralina Jones aka Deep&Blue
SaraS to M!ri aka twojesłowo
myslalam, ze M!ri to facet
zielonyNIEslony napisał/a:W marcu poznałem na portalu randkowym dziewczynę. Pisaliśmy ze sobą miesiąc. Spotkaliśmy się w kwietniu. Dziewczyna mieszka 2godziny jazdy ode mnie.
Zaczęliśmy się regularnie spotykać, a pod koniec czerwca byliśmy już razem.Niedawno miała urodziny. W weekend przygotowała sernik na zimno i wybrała się do siostry by uczcić u niej swoje urodziny. Zjechało się pół rodziny.
Świętowali wcześniej z uwagi, że urodziny wypadały w tygodniu. Sama jubilatka postanowiła wciąć dzień wolny od pracy. Żeby nie spędziła tego dnia samotnie również wziąłem w pracy wolne i do niej pojechałem.Problem w tym, że w dniu spotkania uprzedziła, iż ma w domu bałagan więc spotkamy się na mieście.
Na spacerze wyciągnęła z torby uchowany kawałek zimnego sernik, dwa talerze i widelczyki. Zaproponowała, że mnie w ten sposób poczęstuje.
Znajomi gdy opowiedziałem im tę historię, stwierdzili, że nieładnie mnie dziewczyna potraktowała. Ok, poszliśmy coś zjeść na mieście do baru i ona płaciła, niemniej skoro mnie poczęstowała powinna zaprosić do siebie, a nie gościć w parku na ławce.Dodam, że wcześniej zarówno ona przyjeżdżała do mnie do domu, jak i ja do niej.
Jak ktoś ma urodziny, przykładowo moja siostra to zarówno ja jak i cała rodzina stoimy na głowie by ją USZCZĘŚLIWIĆ W TYM SZCZEGÓLNYM DNIU, A NIE BY ONA USZCZĘŚLIWIAŁA NAS. Ja na twoim miejscu zamiast mieć oczekiwania- miałabym rozwiązania- jak spędzić ten dzień, co zrobić, co zobaczyć/zjeść/doświadczyć. Nie widzę w zachowaniu dziewczyny niczego złego. Masz miejsce w hierarchii jakie masz- zostawiła CI kawałek ciasta, zaprosiła do parku- i ok. Zapłaciła ZA WAS? To w ogóle szok, że w jej urodziny ona płaciła, a nie, że opłacono urodziny jej.
"co kraj to obyczaj", kazdy roznie, rozniascie wyprawia urodziny
Oczywiście, że na poważnie. Nie wyobrażam sobie mieć urodzin i płacić za innych. U nas mocno celebruje się urodziny i rodzina staje na głowie, by ten dzień był wyjątkowy dla osoby, która te urodziny obchodzi. Lubimy zabawę, jesteśmy rodzinni, nie ograniczamy się do telefonów z życzeniami. Tak było w przypadku mnie czy mojej siostry. To coś, na co umawia się cała rodzina- mąż zaczyna kwiatami i śniadaniem do łóżka, potem przychodzi poczta kwiatowa z kwiatami, potem jest SPA czy inne ustrojstwo które lubi zainteresowany, jakaś restauracja, inne przyjemności- i wszystko jest DAROWANE, za wszystko płacą inni by ta osoba, która ma urodziny czuła się szczególnie. No ale my jesteśmy turbo rodzinni i lubimy świętować i chcemy by urodziny to było WOW, by ta osoba czuła się wyjątkowo, pamiętana i kochana. Dlatego uważam, że fakt, że dziewczyna autora płaciła jest słaby a i nie widzę nic złego w cieście w parku. To też ok. Nie musi być z pompą. Liczy się pamięć po prostu.
"nie musi byc z pompa" - to w koncu jak, tak jak cie w tym watku czytam - to jest z wielka pompa.
paslawek napisał/a:Tamiraa napisał/a:A ja się zastanawiam, kim jest paslawek
Pomyślmymożna strzelać
Może jest?Albo nie jest
Legatem
Farmerem
Lucyferem666
Elą210
Chmurnym
Ulle
Jonym Bravo777
Panną de Jones
Psychlogiem Na Niby
UseremNew
NewUserem
Hmmm?Po co wogole sobie tutaj multikonta niektorzy zakladaja?
ty julka pewnie tez masz, przyznaj sie haha
paslawek napisał/a:Gosiawie napisał/a:No ja zgaduje, ze ta sama
Nie to nie ta sama
![]()
Kasssja to Koralina Jones aka Deep&Blue
SaraS to M!ri aka twojesłowo
myslalam, ze M!ri to facet
Taki drań,łobuz co nie ?
To żarty wszystko trochę niebezpieczne i nie
dla wszystkich.
Ciiiii bo się wyda
Problemem mogą być tez zwyczajnie różnice kulturowe.
Ona mogła się spodziewać ze on ma coś przyszykowane, a on że ona.
A stanęło na zjedzeniu ciasta w parku.
Naprawdę ciekawe sa te różnice.
I tak na prawdę nikt nie chciał nic złego.
87 2023-08-28 13:24:46 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 13:27:21)
Problemem mogą być tez zwyczajnie różnice kulturowe.
Ona mogła się spodziewać ze on ma coś przyszykowane, a on że ona.
A stanęło na zjedzeniu ciasta w parku.
Naprawdę ciekawe sa te różnice.
I tak na prawdę nikt nie chciał nic złego.
No nie, skończyło się na cieście w parku i obiedzie na jej koszt. A autor ewidentnie spodziewał się dla siebie czegoś więcej.
Ciekawy byłby równoległy wątek napisany przez tę dziewczynę: miałam urodziny, mój nowy chłopak uparł się, że do mnie przyjedzie tego dnia i myślałam, ze ma dla mnie jakąś niespodziankę, a on miał od pierwszej chwili pretensje, że nie zapraszam go do siebie i oczekiwał, że coś dla niego zorganizuję skoro przyjechał, więc dałam mu ciasto i wzięłam na obiad, ale i tak był niezadowolony i odjechał z fochem.
A my byśmy wtedy pisali: co za roszczeniowy burak, kopnij go w dupę
Szeptuch napisał/a:Problemem mogą być tez zwyczajnie różnice kulturowe.
Ona mogła się spodziewać ze on ma coś przyszykowane, a on że ona.
A stanęło na zjedzeniu ciasta w parku.
Naprawdę ciekawe sa te różnice.
I tak na prawdę nikt nie chciał nic złego.No nie, skończyło się na cieście w parku i obiedzie na jej koszt. A autor ewidentnie spodziewał się dla siebie czegoś więcej.
A chocby sie spodziewal, no i co z tego?
byc moze bylo tak jak Szeptuch pisze... niekiedy powstaja dziwne sytuacje, a to ze w twojej rodzinie obchodzi sie tak hucznie urodziny i do tego solenizant nie moze, bron Boze! placic za swoja impreze urodzinowa, to nie znaczy, ze wszyscy robia tak samo.
Ale sie czepiasz, tego, ze ona placila... Takie czasy, nie zawsze facet musi placic za wszystko!
89 2023-08-28 13:53:12 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 13:53:56)
A chocby sie spodziewal, no i co z tego?
byc moze bylo tak jak Szeptuch pisze... niekiedy powstaja dziwne sytuacje, a to ze w twojej rodzinie obchodzi sie tak hucznie urodziny i do tego solenizant nie moze, bron Boze! placic za swoja impreze urodzinowa, to nie znaczy, ze wszyscy robia tak samo.
Ale sie czepiasz, tego, ze ona placila... Takie czasy, nie zawsze facet musi placic za wszystko!
Za wszystko to może nie, ale za urodzinowy obiad dla kogoś? Eee, w moim uniewersum tak. Ja bym do jubilata wbiła z własnym małym torcikiem dla niego i wzięła go np. do kina plenerowego, nie tak trudno znaleźć coś przez net w innym mieście. Albo coś innego, można wszystko, jeśli komuś zależy.
Gosiawie napisał/a:A chocby sie spodziewal, no i co z tego?
byc moze bylo tak jak Szeptuch pisze... niekiedy powstaja dziwne sytuacje, a to ze w twojej rodzinie obchodzi sie tak hucznie urodziny i do tego solenizant nie moze, bron Boze! placic za swoja impreze urodzinowa, to nie znaczy, ze wszyscy robia tak samo.
Ale sie czepiasz, tego, ze ona placila... Takie czasy, nie zawsze facet musi placic za wszystko!Za wszystko to może nie, ale za urodzinowy obiad dla kogoś? Eee, w moim uniewersum tak. Ja bym do jubilata wbiła z własnym małym torcikiem dla niego i wzięła go np. do kina plenerowego, nie tak trudno znaleźć coś przez net w innym mieście. Albo coś innego, można wszystko, jeśli komuś zależy.
Jesteś przykładem tego co napisałem.
Bo wyobraź sobie, że w moim uniwersum, to solenizant organizuje i płaci za wszystko.
Wiec tak, jak ja mam urodziny, to ja przygotowuje przyjecie , jak zabieram z tej okazji gdzieś żonę, to ja to organizuje.
(kwestia płacenia odpada, no bo jesteśmy małżeństwem, wiec i tak jest wspólne).
Wiec sama widzisz, że mogą na siebie trafić dwie osoby, z kompletnie innym spojrzeniem na te sprawy, i może dojść do poważnej draki.
Mimo, że nikt w tej sytuacji nie jest winny.
91 2023-08-28 14:34:11 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 14:35:15)
[
Jesteś przykładem tego co napisałem.
Bo wyobraź sobie, że w moim uniwersum, to solenizant organizuje i płaci za wszystko.
Wiec tak, jak ja mam urodziny, to ja przygotowuje przyjecie , jak zabieram z tej okazji gdzieś żonę, to ja to organizuje.
(kwestia płacenia odpada, no bo jesteśmy małżeństwem, wiec i tak jest wspólne).
Wiec sama widzisz, że mogą na siebie trafić dwie osoby, z kompletnie innym spojrzeniem na te sprawy, i może dojść do poważnej draki.
Mimo, że nikt w tej sytuacji nie jest winny.
A gdy są urodziny żony, to mamy rozumiec, że nic cię to nie obchodzi, nic dla niej nie organizujesz, może i nie kupujesz, bo to jej obowiązek zaskoczyć i obdarować ciebie, choć ten dzień nie jest niczym niezwykłym dla ciebie, ale dla niej owszem?
Widzisz w tym brak logiki czy też nie? Ja wiem, że regionalizmy bywają dziwaczne, niektórzy nadal leczą gorączkę piecem na trzy zdrowaśki, ale jakieś standardy logiki i sensu powinny jednak obowiązywać nas wszystkich.
Szeptuch napisał/a:[
Jesteś przykładem tego co napisałem.
Bo wyobraź sobie, że w moim uniwersum, to solenizant organizuje i płaci za wszystko.
Wiec tak, jak ja mam urodziny, to ja przygotowuje przyjecie , jak zabieram z tej okazji gdzieś żonę, to ja to organizuje.
(kwestia płacenia odpada, no bo jesteśmy małżeństwem, wiec i tak jest wspólne).
Wiec sama widzisz, że mogą na siebie trafić dwie osoby, z kompletnie innym spojrzeniem na te sprawy, i może dojść do poważnej draki.
Mimo, że nikt w tej sytuacji nie jest winny.A gdy są urodziny żony, to mamy rozumiec, że nic cię to nie obchodzi, nic dla niej nie organizujesz, może i nie kupujesz, bo to jej obowiązek zaskoczyć i obdarować ciebie, choć ten dzień nie jest niczym niezwykłym dla ciebie, ale dla niej owszem?
Widzisz w tym brak logiki czy też nie? Ja wiem, że regionalizmy bywają dziwaczne, niektórzy nadal leczą gorączkę piecem na trzy zdrowaśki, ale jakieś standardy logiki i sensu powinny jednak obowiązywać nas wszystkich.
I co ja mam Ci na to odpowiedzieć.?
U całej rodziny tak jest, i moich przyjaciół tak jest, sąsiadów itp.
Ten kto ma urodziny organizuje zabawę.
Wiadomo, prezent prezentem.
Może to być jakaś wycieczka, ale ten czas w urodziny organizuje ten, kto te urodziny ma.
Ja koncepcje "przyjęcia niespodzianki" w tylko w serialach z usa widziałem.
Dlatego mówię, że ludzie maja rożne zwyczaje.
I nie musi za tym stać nic złego.
A jak miałaś 18, to ty organizowałaś przyjecie dla przyjaciół chłopaka, czy oni Ci organizowali?
Bo w mojej okolicy, to taka zabawę organizuje i opłaca ten kto ma te urodziny.
Szeptuch, ale co innego zorganizować imprezę dla znajomych (której przecież nikt nie może wymagać), a co innego rzeczy robione "w parze".
Btw, tak z ciekawości, jeśli obchodzicie jakieś inne dni (dzień kobiet czy coś tam), to też np. żona zaprasza Ciebie na kolację czy gdzieś tam?
94 2023-08-28 15:01:58 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-28 15:03:14)
Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I nie odpowiedziałes: masz w nosie urodziny żony i to ona wszystko sobie/wam organizuje? Opłaca knajpę, kino teatr czy inne zorganizowane przez siebie atrakcje? Pomijam już, że za twoje pieniądze, bo jesteście małżeństwem z jednym kontem, ale wcześniej też to robiła? Spotykaliscie się, każde pracowalo, zblizały się jej urodziny i ona sama za swój hajs dla ciebie wymyślala i opłacala atrakcje i jedzenie? A ty nic, tylko czekałeś i korzystales? Szeptuch, z ręką na sercu, tak było?
A osiemnastke organizowali mi rodzice, tzn opłacili lokal, bo obowiązywała opłata rezerwacyjna. Znajomi przynieśli prezenty, alko każdy płacił za siebie.
Szeptuch, ale co innego zorganizować imprezę dla znajomych (której przecież nikt nie może wymagać), a co innego rzeczy robione "w parze".
Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I
Zaczynam rozumieć, dlaczego jesteśmy multikontami jednej osoby. XDDD
Sara napisał/a:Szeptuch, ale co innego zorganizować imprezę dla znajomych (której przecież nikt nie może wymagać), a co innego rzeczy robione "w parze".
Kasssja napisał/a:Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I
Zaczynam rozumieć, dlaczego jesteśmy multikontami jednej osoby. XDDD
Jeśli jesteś z Krakowa, to zapraszam cię na piwko albo wino. Może być w moje urodziny XD
Niestety do Krakowa mam kawał drogi, ale jak kiedyś będę w okolicy, to wezmę prezent i listę wymagań.
Niestety do Krakowa mam kawał drogi, ale jak kiedyś będę w okolicy, to wezmę prezent i listę wymagań.
Prezent to nadmiar łask, wystarczy mi lista oczekiwań
Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I nie odpowiedziałes: masz w nosie urodziny żony i to ona wszystko sobie/wam organizuje? Opłaca knajpę, kino teatr czy inne zorganizowane przez siebie atrakcje? Pomijam już, że za twoje pieniądze, bo jesteście małżeństwem z jednym kontem, ale wcześniej też to robiła? Spotykaliscie się, każde pracowalo, zblizały się jej urodziny i ona sama za swój hajs dla ciebie wymyślala i opłacala atrakcje i jedzenie? A ty nic, tylko czekałeś i korzystales? Szeptuch, z ręką na sercu, tak było?
A osiemnastke organizowali mi rodzice, tzn opłacili lokal, bo obowiązywała opłata rezerwacyjna. Znajomi przynieśli prezenty, alko każdy płacił za siebie.
Akurat od momentu poznania, do momentu ślubu nie minął nawet rok.
Zarówno nasz ślub, jak i nasze urodziny (obydwojga) sa w lutym
Ale tak, ja zona ma urodziny, to ja jej wręczam oczywiście prezent, ale cały dzień planuje sobie ona, według swojej woli.
Jak ja mam urodziny, to dostaje od niej prezent, ale tak samo, cały dzień organizuje ja.
Np mam kaprys, żeby urodziny spędzić w Malborku, to ja załatwiam bilety/hotel itp.
I mówię zonie, ze tego dnia jedziemy do malborka i tyle.
Na miejscu wręcza mi prezent, i spędzamy miło czas.
Akurat od momentu poznania, do momentu ślubu nie minął nawet rok.
Zarówno nasz ślub, jak i nasze urodziny (obydwojga) sa w lutymAle tak, ja zona ma urodziny, to ja jej wręczam oczywiście prezent, ale cały dzień planuje sobie ona, według swojej woli.
Jak ja mam urodziny, to dostaje od niej prezent, ale tak samo, cały dzień organizuje ja.
Np mam kaprys, żeby urodziny spędzić w Malborku, to ja załatwiam bilety/hotel itp.
I mówię zonie, ze tego dnia jedziemy do malborka i tyle.
Na miejscu wręcza mi prezent, i spędzamy miło czas.
Ciekawe, że użyłeś słowa "sobie". Że żona organizuje SOBIE dzień urodzin. A ty jej towarzyszysz. A my tu w wątku maglujemy temat organizowania atrakcji komuś, kto na te nasze urodziny łaskawie do nas przyjedzie. Niech już będzie, że dziewczyna autora zorganizowała dzięń urodzin SOBIE, wybrała ławkę w parku i lunch bar, a autor jej towarzyszył. Nie widzisz zgrzytu, że jemu te jej plany nie odpowiadały? Że miał roszczenia wobec niej w jej święto? Czy twoja żona pojechałaby do Malborka w TWOJE urodziny, na Twoje życzenie i narzekała, że wolałaby być w Gdańsku, bo ona woli Gdańsk?
Kasssja masz racje.
Bo wyobraź sobie, że w moim uniwersum, to solenizant organizuje i płaci za wszystko.
Wiec tak, jak ja mam urodziny, to ja przygotowuje przyjecie , jak zabieram z tej okazji gdzieś żonę, to ja to organizuje.
(kwestia płacenia odpada, no bo jesteśmy małżeństwem, wiec i tak jest wspólne).
Wiec sama widzisz, że mogą na siebie trafić dwie osoby, z kompletnie innym spojrzeniem na te sprawy, i może dojść do poważnej draki.
Mimo, że nikt w tej sytuacji nie jest winny.
Muszę przyznać, że dla mnie stwierdzenie "zabieram żonę z okazji moich urodzin", w podtekście "spędzanych tylko we dwoje", brzmi jak oksymoron .
Przy okazji nadmienię, że powyżej mamy kolejny dowód na to, że oprócz wspólnego warto mieć swój oddzielny budżet, wtedy prezent, obojętnie w jakiej formie, faktycznie jest prezentem, a nie dodatkową pozycją w domowych wydatkach.
Wracając jednak do głównych bohaterów, to bez względu na panujące u nich zwyczaje, to był jednak JEJ dzień i wydaje się, że miała prawo spędzić go po swojemu, a jednak można odnieść wrażenie, że Autor sam wyszedł przed szereg, a mimo to pojawiły się jakieś oczekiwania i pretensje. Owszem, może to wszystko nie wyszło najlepiej, ale na dobrą sprawę nie wiemy, co kierowało dziewczyną, która mimo wszystko usiłowała jakoś wybrnąć z sytuacji.
Żeby nie spędziła tego dnia samotnie również wziąłem w pracy wolne i do niej pojechałem.
Pozostaje pytanie, na ile zostało to wspólnie ustalone i na ile w ogóle można było oczekiwać, że dziewczyna będzie przygotowana?
Olinka, można sie bawić w semantykę.
Jeżeli lubisz, twoja sprawa.
Ja tutaj oksymoronu nie widzie, tylko fakt.
Dodatkowo jestem zdziwiony postrzeganiem prezentu tylko w wymiarze materialnym.
wiesz o tym, że te najlepsze, najbardziej indywidualne, świadczące o poznaniu partnera, mogą nic nie kosztować?
Olinka, można sie bawić w semantykę.
Jeżeli lubisz, twoja sprawa.
To nie jest kwestia semantyki, ale odmiennego spojrzenia na ten sam temat.
Dodatkowo jestem zdziwiony postrzeganiem prezentu tylko w wymiarze materialnym.
wiesz o tym, że te najlepsze, najbardziej indywidualne, świadczące o poznaniu partnera, mogą nic nie kosztować?
Oczywiście, tym bardziej, że i takie od lat tkwią w mojej pamięci, ale to Ty napisałeś:
Wiec tak, jak ja mam urodziny, to ja przygotowuje przyjecie , jak zabieram z tej okazji gdzieś żonę, to ja to organizuje.
(kwestia płacenia odpada, no bo jesteśmy małżeństwem, wiec i tak jest wspólne).
... a ja się tylko do tego odniosłam .
Kasssja masz racje.
Aż się zakrztusiłam z wrażenia
M!ri masz racje.
trzeba będzie skrapiać skronie
xD
Wracając jednak do głównych bohaterów, to bez względu na panujące u nich zwyczaje, to był jednak JEJ dzień i wydaje się, że miała prawo spędzić go po swojemu, a jednak można odnieść wrażenie, że Autor sam wyszedł przed szereg, a mimo to pojawiły się jakieś oczekiwania i pretensje. Owszem, może to wszystko nie wyszło najlepiej, ale na dobrą sprawę nie wiemy, co kierowało dziewczyną, która mimo wszystko usiłowała jakoś wybrnąć z sytuacji.
zielonyNIEslony napisał/a:Żeby nie spędziła tego dnia samotnie również wziąłem w pracy wolne i do niej pojechałem.
Pozostaje pytanie, na ile zostało to wspólnie ustalone i na ile w ogóle można było oczekiwać, że dziewczyna będzie przygotowana?
Tu nic nie zostało wspólnie ustalone. Chłopak założył, że dziewczyna będzie sama w dzień urodzin, pomyślał, że jego towarzystwo sprawi, że nie będzie samotna,a naprawdę liczył na coś więcej.
Gosiawie napisał/a:Oczywiście, że na poważnie. Nie wyobrażam sobie mieć urodzin i płacić za innych. U nas mocno celebruje się urodziny i rodzina staje na głowie, by ten dzień był wyjątkowy dla osoby, która te urodziny obchodzi. Lubimy zabawę, jesteśmy rodzinni, nie ograniczamy się do telefonów z życzeniami. Tak było w przypadku mnie czy mojej siostry. To coś, na co umawia się cała rodzina- mąż zaczyna kwiatami i śniadaniem do łóżka, potem przychodzi poczta kwiatowa z kwiatami, potem jest SPA czy inne ustrojstwo które lubi zainteresowany, jakaś restauracja, inne przyjemności- i wszystko jest DAROWANE, za wszystko płacą inni by ta osoba, która ma urodziny czuła się szczególnie. No ale my jesteśmy turbo rodzinni i lubimy świętować i chcemy by urodziny to było WOW, by ta osoba czuła się wyjątkowo, pamiętana i kochana. Dlatego uważam, że fakt, że dziewczyna autora płaciła jest słaby a i nie widzę nic złego w cieście w parku. To też ok. Nie musi być z pompą. Liczy się pamięć po prostu.
"nie musi byc z pompa" - to w koncu jak, tak jak cie w tym watku czytam - to jest z wielka pompa.
Dla Ciebie to co opisałam, to "pompa" dla mnie nie jest to żadna pompa tylko miłe gesty czyniące ten dzień szczególnym. Dla mnie pompa to przyjęcie wieczorem na 50 osób. Tak jak urządziliśmy roczek naszej córce- animatorzy, ściany z balonów, dmuchany zamek dla innych dzieci i 50 zaproszonych osób i impreza do późnego wieczora. To jest faktycznie pompa. No ale my mamy pierdolca na punkcie celebrowania wszystkiego co się tylko da- imieniny urodziny rocznice. Więc u nas się różnią definicje pompy.
Z kim ja w koncu pisze?
Sara napisał/a:Szeptuch, ale co innego zorganizować imprezę dla znajomych (której przecież nikt nie może wymagać), a co innego rzeczy robione "w parze".
Kasssja napisał/a:Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I
Zaczynam rozumieć, dlaczego jesteśmy multikontami jednej osoby. XDDD
chyba dochodzi jeszcze do tego R_ita2
Kasssja napisał/a:Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I nie odpowiedziałes: masz w nosie urodziny żony i to ona wszystko sobie/wam organizuje? Opłaca knajpę, kino teatr czy inne zorganizowane przez siebie atrakcje? Pomijam już, że za twoje pieniądze, bo jesteście małżeństwem z jednym kontem, ale wcześniej też to robiła? Spotykaliscie się, każde pracowalo, zblizały się jej urodziny i ona sama za swój hajs dla ciebie wymyślala i opłacala atrakcje i jedzenie? A ty nic, tylko czekałeś i korzystales? Szeptuch, z ręką na sercu, tak było?
A osiemnastke organizowali mi rodzice, tzn opłacili lokal, bo obowiązywała opłata rezerwacyjna. Znajomi przynieśli prezenty, alko każdy płacił za siebie.
Akurat od momentu poznania, do momentu ślubu nie minął nawet rok.
Zarówno nasz ślub, jak i nasze urodziny (obydwojga) sa w lutymAle tak, ja zona ma urodziny, to ja jej wręczam oczywiście prezent, ale cały dzień planuje sobie ona, według swojej woli.
Jak ja mam urodziny, to dostaje od niej prezent, ale tak samo, cały dzień organizuje ja.
Np mam kaprys, żeby urodziny spędzić w Malborku, to ja załatwiam bilety/hotel itp.
I mówię zonie, ze tego dnia jedziemy do malborka i tyle.
Na miejscu wręcza mi prezent, i spędzamy miło czas.
Nie ma sensu juz walkowac tego tematu, kazdy inaczej organizuje swoje urodziny, albo im ktos organizuje. Maz i zona to calkiem inna sprawa, trzeba wiedziec jakie partner ma oczekiwania, ale u nas w regionie (i w rodzinie) zawsze organizuje solenizant, ja zrobilam impreze, mala, bo mala dla dzieci i partnera i wszyscy byli zadowoleni, prezenty dostalam od kazdego dziecka z osobna, mam trojke doroslych i mala coreczke, nawet ta starsza trojka organizuje prezent dla malej
czasem sa to drobiazgi od dzieci, czasem sie skladaja na wiekszy prezent. Od partnera dostalam srebrna branzoletke - od Guess i jestem bardzo zdowolona a moze on bardziej, bo mi sie bardzo podoba
Autor niech sobie sam wyciagnie wnioski, kazdy spedza roznie, ale chyba to troll, szczerze to domyslam sie co macie na mysli piszac troll
SaraS napisał/a:Sara napisał/a:Szeptuch, ale co innego zorganizować imprezę dla znajomych (której przecież nikt nie może wymagać), a co innego rzeczy robione "w parze".
Kasssja napisał/a:Szeptuch, ale co innego impreza dla rodziny czy przyjaciół, a co innego relacja 1:1. I
Zaczynam rozumieć, dlaczego jesteśmy multikontami jednej osoby. XDDD
chyba dochodzi jeszcze do tego R_ita2
Ej, my Cię nie obrażamy.
Ej, my Cię nie obrażamy.
Sama siebie obraziła pisząc branzoletka.
Też bym się dziwnie poczuła gdyby facet zaprosił mnie do parku na urodzinowy poczęstunek.
Druga sprawa że dziewczyna może nie chciała źle. W domu bałagan, była nieprzygotowana pewnie by się krępowała i wyszło jak wyszło.
Chciała to wszystko jakoś zrekompensować więc postawiła obiad.
Ty jesteś zniesmaczony tym wszystkim, rozumiem.
Tu nic nie zostało wspólnie ustalone. Chłopak założył, że dziewczyna będzie sama w dzień urodzin, pomyślał, że jego towarzystwo sprawi, że nie będzie samotna,a naprawdę liczył na coś więcej.
No właśnie. Być może usiłował uszczęśliwić ją na siłę, ale choć intencje miał dobre, to przesadził z oczekiwaniami. W takiej sytuacji dziewczyna miała prawo czuć się zaskoczona i lekko spanikować. Niby nie powinna, to w końcu chłopak, dosyć bliska osoba, ale ludzie są różni. Z drugiej strony, patrząc na jego reakcję, nie jest wykluczone, że gdyby zaprosiła go do domu, a tam zastał bałagan, to nie poczułby się dokładnie tak samo.
W ogóle warto kierować się zasadą, by zbyt wiele nie oczekiwać, wtedy trudniej o rozczarowanie. Mógł przecież ucieszyć się, że pomyślała o ciastku, że dostał obiad, spędził z dziewczyną całe popołudnie. Mógł, ale woli narzekać, twierdząc, że został potraktowany jak śmieć.
Nie wyobrażam sobie, jak czułabym się, gdyby mój osobisty facet poczęstował mnie jakimś ciastkiem siedząc na ławce w parku i na dodatek w dzień jego urodzin, a ja wiedziałabym, że do swojego domu zaprosił innych gości.
Dla mnie ta sytuacja jest tak absurdalna, tak poniżająca, że szok.
Czułabym się jak przydrożny żebrak, jak taka ostatnia sierota - dla mnie niewyobrażalne.
Nie wyobrażam sobie, jak czułabym się, gdyby mój osobisty facet poczęstował mnie jakimś ciastkiem siedząc na ławce w parku i na dodatek w dzień jego urodzin, a ja wiedziałabym, że do swojego domu zaprosił innych gości.
Ale ona nie zaprosiła gości do swojego domu. Urodzinowe ciasto zabrała do siostry i tam odbyło się spotkanie. Niby niewielka różnica, ale nie wiemy jakie Autor ma układy z siostrą dziewczyny i innymi osobami z tego grona.
ulle napisał/a:Nie wyobrażam sobie, jak czułabym się, gdyby mój osobisty facet poczęstował mnie jakimś ciastkiem siedząc na ławce w parku i na dodatek w dzień jego urodzin, a ja wiedziałabym, że do swojego domu zaprosił innych gości.
Ale ona nie zaprosiła gości do swojego domu. Urodzinowe ciasto zabrała do siostry i tam odbyło się spotkanie. Niby niewielka różnica, ale nie wiemy jakie Autor ma układy z siostrą dziewczyny i innymi osobami z tego grona.
Ja jeszcze zaznaczę, że do siostry zjechało się pół rodziny. Wątpliwe, żeby jedyną rzeczą postawioną na stole był ten sernik, który dziewczyna autora przywiozła. Podejrzewam, że w takim układzie rodzina dziewczyny zrobiła dla niej to, czego autor nie zrobił - zorganizowała fajne spotkanie. I w takiej sytuacji mieć pretensje o brak zaproszenia i ciasto w parku? Kiedy nie zrobiwszy nic, dostał więcej niż ta rodzina, która wykazała się jakimiś przygotowaniami?
Urodziny jego dziewczyny byly jakis tydzien temu temat zamkniety-oni sie moze pogodzili, a tu dyskusje trwaja