Ale czym jest zakochanie? Przecież to mega egoistyczny stan, w którym po prostu pragniemy danej osoby, chcemy jej, chcemy z nią być i nawet jak robimy coś dla niej, to dlatego, że chcemy ją przy sobie zatrzymać a działanie to jest środkiem do celu, jakim jest uszczęśliwienie siebie. Zakochanie jest nastawione na zaspokajanie własnych potrzeb.
W tym jest dużo prawdy; dlatego właśnie (patrząc w drugą stronę) z jakiej paki facet ma takiej "za darmo" dawac atencję i inne rzeczy? Bo do tego się sprowadza friendzone lub ewentualne łudzenie faceta: że laska otrzymuje atencję, czasoumilacz i ewentualnie jeszcze jakieś inne przysługi/korzyści o charakterze bardziej wymiernym nie dając od siebie nic (a na pewno nic istotnego dla faceta.
Zastanów się chwilę, przecież nawet jeśli my tu piszemy o „wychodzeniu” sobie obojętnej kobiety, bo facet się „zakochał”, to mamy na myśli jego potrzebę i zaspokojenie jego potrzeb. Nawet jeśli kolokwialne spuszczenie z krzyża jest tylko jedną z nich.
Ale oczywiście „mamusia” ;-) musi się biedakiem zaopiekować i nie wystarczy samo jej gadanie, że nic z tego nie będzie, ale koniecznie musi uważać, co robi i nie kierować się swoimi potrzebami, ale jego dobrem. Serio? Ach, to męskie oczekiwanie, że kobieta żyje po to, żeby koncentrować swoje wszelkie dzialania wokół dobra faceta :-D
Z jednej strony nie, ale z drugiej czy to w porządku jeśli ona udaje że jest w porządku i trzyma go dalej na orbicie bo karmi się atencją itp.?