Związki typu LAT - co o tym sądzicie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 179 ]

66

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
twojeslowo napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Uważam że ludzie którzy mieszkają pod jednym dachem, kochają się, myślą o sobie poważnie i ufają sobie, powinni mieć wspólne nazwisko, a i dach nad sobą, również powinien być wspólny. Bo jak można oczekiwać dbałości o wspólną przestrzeń życiową oraz o wspólną przyszłość gdy jesteś u kogoś gościem?

I to jest całe clue dobrze poprowadzonych związków. Wszystko, co poza, to strata czasu.

Tak, ale to dotyczy młodych ludzi, którzy się kochają, wierzą w swieltaną przyszłość, związek jest trwalszy, bo ślub, dzieci, wspólny majątek "trzyma", choć też nie wszystkich.

W tej sytuacji, ludzie doświadczeni życiowo, inaczej podchodzą do kwestii majątkowej, choć coraz więcej młodych też... Tej miłości w wieku autora i jego partnerki też nie da się porównać do młodości.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:

Bardzo bym chciała widzieć, jak każdy kto jej zarzuca interesowność, z własnej woli czyni swojego kolejnego partnera/ partnerkę współwłaścicielem własnego domu czy mieszkania, bo ten dołożył się do remontu i dba by się w nim wygodnie mieszkało.

To zależy z jakiego powodu ktoś wchodzi w związek. Jeżeli z miłości to oczywistym jest że po śmieci chcę aby moja druga połówka, najważniejsza osoba w moim życiu, dziedziczyła po mnie.
Natomiast jeżeli ktoś jest z kimś tylko z wygody / aby nie być samotnym to zaczyna się pilnowanie swojego...

68

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
twojeslowo napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Uważam że ludzie którzy mieszkają pod jednym dachem, kochają się, myślą o sobie poważnie i ufają sobie, powinni mieć wspólne nazwisko, a i dach nad sobą, również powinien być wspólny. Bo jak można oczekiwać dbałości o wspólną przestrzeń życiową oraz o wspólną przyszłość gdy jesteś u kogoś gościem?

I to jest całe clue dobrze poprowadzonych związków. Wszystko, co poza, to strata czasu.

+1

69

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
wieka napisał/a:

Tak, ale to dotyczy młodych ludzi, którzy się kochają, wierzą w swieltaną przyszłość, związek jest trwalszy, bo ślub, dzieci, wspólny majątek "trzyma", choć też nie wszystkich.

W tej sytuacji, ludzie doświadczeni życiowo, inaczej podchodzą do kwestii majątkowej, choć coraz więcej młodych też... Tej miłości w wieku autora i jego partnerki też nie da się porównać do młodości.

Nie zgodzę się z Tobą, bo czy miłość ma wiek? Nie ma problemu w pilnowaniu zgromadzonego wcześniej, przed związkiem majątku, ale jeśli się myśli poważnie o życiu razem, to tworzy się coś odrębnego, nową wspólnotę spraw i rzeczy materialnych. Nikt nie będzie naiwniakiem i przychodził do ciebie mieszkać, za seks, dach nad głową i usługi w ogródku.

70

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Bardzo bym chciała widzieć, jak każdy kto jej zarzuca interesowność, z własnej woli czyni swojego kolejnego partnera/ partnerkę współwłaścicielem własnego domu czy mieszkania, bo ten dołożył się do remontu i dba by się w nim wygodnie mieszkało.

To zależy z jakiego powodu ktoś wchodzi w związek. Jeżeli z miłości to oczywistym jest że po śmieci chcę aby moja druga połówka, najważniejsza osoba w moim życiu, dziedziczyła po mnie.
Natomiast jeżeli ktoś jest z kimś tylko z wygody / aby nie być samotnym to zaczyna się pilnowanie swojego...

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Inaczej też wygląda, jak ma się dzieci, to nie jest wszystko takie proste, jak się wydaje.
Trzeba wejść w buty partnerki autora....

71

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
wieka napisał/a:
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Bardzo bym chciała widzieć, jak każdy kto jej zarzuca interesowność, z własnej woli czyni swojego kolejnego partnera/ partnerkę współwłaścicielem własnego domu czy mieszkania, bo ten dołożył się do remontu i dba by się w nim wygodnie mieszkało.

To zależy z jakiego powodu ktoś wchodzi w związek. Jeżeli z miłości to oczywistym jest że po śmieci chcę aby moja druga połówka, najważniejsza osoba w moim życiu, dziedziczyła po mnie.
Natomiast jeżeli ktoś jest z kimś tylko z wygody / aby nie być samotnym to zaczyna się pilnowanie swojego...

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Inaczej też wygląda, jak ma się dzieci, to nie jest wszystko takie proste, jak się wydaje.
Trzeba wejść w buty partnerki autora....

Partnerka autora jest po prostu chytra i nie kocha go. Nic by się córce nie stało gdy odziedziczyla tylko połowę majątku. Dzieci niech się same dorabiają.

72

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Szeptuch napisał/a:

Zgłaszam się.
Zarzucam jej interesowność, i to wręcz ordynarną.
I tak, po ślubie ze swoją żoną, przepisałem na nią połowę domu.
Bo w akurat tych sprawach jestem konserwą.

Szeptuch, Ty miałeś zupełnie inną sytuację.
Odszedłeś z rodziny i nie mialeś nikogo bliskiego. Bardzo chciałeś mieć kogoś z kim stworzysz prawdziwą rodzinę. Byłeś bardzo młody i wierzyłeś, że Wam się uda, bo bardzo chciałeś wierzyć.
A jednak - czy czujesz, że Twoja żona ma z tego tytułu zobowiązania wobec Ciebie? Czy nadal jest wolną osobą, która nie musi się kierować poczuciem wdzięczności za darowaną jej połowę domu. Bo jeśli oczekujesz za to konkretnych działań to nie dałeś jej a kupiłeś ją. Tak, że wiesz - gdyby nie chciała z Tobą być w przyszłości to nie powołuj się na ten dar, bo przecież dałeś dlatego, że kochałeś. A miłość, jak to miłość, może trwać a może się wypalić. Co wtedy?

Ludzie powinni dorabiać się wspólnie i wspólnie potem to dzielić, gdyby z różnych powodów doszło do rozstania. Ustalać takie rzeczy od samego początku, bo wtedy od razu widać czy chcemy być z kimś jako osobą, by dzielić z nim trudy życia i obowiązki, czy kochamy go razem z jego majątkiem.
Może wtedy młodzi ludzie nie będą tak bardzo kochać starszych, którzy zapewnią im na start wygody, tylko poszukają rówieśnika z którym zbudują wszystko wspólnie.

73

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
wieka napisał/a:
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Bardzo bym chciała widzieć, jak każdy kto jej zarzuca interesowność, z własnej woli czyni swojego kolejnego partnera/ partnerkę współwłaścicielem własnego domu czy mieszkania, bo ten dołożył się do remontu i dba by się w nim wygodnie mieszkało.

To zależy z jakiego powodu ktoś wchodzi w związek. Jeżeli z miłości to oczywistym jest że po śmieci chcę aby moja druga połówka, najważniejsza osoba w moim życiu, dziedziczyła po mnie.
Natomiast jeżeli ktoś jest z kimś tylko z wygody / aby nie być samotnym to zaczyna się pilnowanie swojego...

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Inaczej też wygląda, jak ma się dzieci, to nie jest wszystko takie proste, jak się wydaje.
Trzeba wejść w buty partnerki autora....

Żeby to zrozumieć, to trzeba być po 40 i dzieciatym; kto nie spełnia tego warunku,ten raczej nie zrozumie. Inaczej też wyglądają sprawy jak się pozna kogoś np. przez portal, no nie zawsze związek będzie się zaczynać od szaleńczego zakochania, niektórzy (zwłaszcza w wieku po studiach) nie mają już takiej możliwości. Ale to wcale nie znaczy że związek nie jest związkiem,  bo ktoś sobie bierze z dupy "jedynie słuszne kryteria zwiazku" jak Ela.

74

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

A ja chciałabym zwrócić uwagę na dwie kwestie, które stoją autorowi kością w gardle, a o których wcale się tu nie rozmawia.
Pierwsza rzecz, to nadzieja autora, że jeśli będzie miał własne mieszkanie, wtedy ta kobieta straci swoją pewność siebie i zacznie się z nim liczyć.
Będzie wiedziała, że Tomek w każdej chwili może zabrać swoje zabawki i wyprowadzić się do siebie.
Póki co ona tak obrosła w piórka, że jak napisał autor ma go za taką doope, która nawet nie pomyśli o tym, że mógłby kupić sobie mieszkanie. Ona uważa więc, że autor jest całkowicie od niej zależny i dlatego może nim pomiatać, czyli gonić go do roboty i bezczelnie odpowiadać, gdy on o cokolwiek zapyta.
Dla niej jest on kimś, kto powinien nosić ją na rękach, bo ona zapewnia mu dach nad głową, byt, a bez niej facet zginąłby marnie.
Jeśli Tomek kupi sobie mieszkanie ona straci na pewności siebie i zacznie się z nim liczyć albo po prostu, jak wrózy Szeptuch, zerwie z nim i znajdzie następnego.
Ja osobiście uważam, że ona szybko nie znajdzie drugiego takiego, myślę że w ogóle nikogo nie znajdzie.
Druga sprawa, to podejście autora do sprawy tej kobiety. Napisał on, że jego była żona nie była atrakcyjna i niezależna, a ta aktualna taka jest i że szkoda mu zostawiać to wszystko.
W jego mniemaniu ta kobieta to coś lepszego od byłej żony i że poniósłby stratę.
Była żona nie dorównuje tej aktualnej pod żadnym względem.
Jest więc troszkę wizytówka autora, on jest po prostu dumny z tego, że ma taką kobietę, że dobrze, iż odtrącił brzydka kobietę, bo teraz ma ładną.
I to są właśnie te dwie kwestie, na które zwróciłam uwagę.

75 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-04-16 09:54:28)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
M!ri napisał/a:

Partnerka autora jest po prostu chytra i nie kocha go. Nic by się córce nie stało gdy odziedziczyla tylko połowę majątku. Dzieci niech się same dorabiają.

Dokładnie. Gdyby mi mój mąż, w czasie randkowania, a potem związku, kręcił na temat małżeństwa, uciekał od tematu jak diabeł od święconej wody, albo gadał o zabezpieczeniu tylko swoich dzieci z poprzedniego małżeństwa, śpiewki w stylu: one są najważniejsze, wiesz, muszę je ustawić na przyszłość, sparzyłem się, to od razu byłby skreślony jako potencjalny partner do życia. Bawić się można fajnie, w różnych kombinacjach, ale prawdziwe życie i rodzina to wspólnota i papier.

76 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-04-16 10:03:01)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
ulle napisał/a:

A ja chciałabym zwrócić uwagę na dwie kwestie, które stoją autorowi kością w gardle, a o których wcale się tu nie rozmawia.
Pierwsza rzecz, to nadzieja autora, że jeśli będzie miał własne mieszkanie, wtedy ta kobieta straci swoją pewność siebie i zacznie się z nim liczyć.
Będzie wiedziała, że Tomek w każdej chwili może zabrać swoje zabawki i wyprowadzić się do siebie.

A skąd to wiesz? Może to Tomek bardziej tak czuł niż ona?
Są ludzie, jak ja, którzy zawsze czują się wolni i wiedzą, że zawsze mają możliwość wyboru.
Od najmłodszych lat tak pracowałam na siebie, że zawsze czułam, że mogę decydować o swoim losie.
Może za komuny było inaczej. Dzisiaj każdy ma możliwość odłożyć na bilet i wyjechać do normalnego świata, gdzie za swoją płacę jest w stanie wynajmować mieszkanie i żyć na przyzwoitym poziomie.

Co do Tomka, to normalnie myśląca kobieta wie, że jego obecnie stać na wynajem nawet gdy nie ma czegoś swojego, skoro tak dobrze zarabia.

W związku nie tylko pieniądze się liczą. W związku najważniejsza jest codzienność, która z kimś jest piękna albo paskudna.
I tego się nie kupi za pieniądze

77

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Naprawdę uważacie, że bezpieczne jest przepisanie własnej nieruchomości na partnera poznanego w późnym wieku i bez majątku własnego? Rozważyłabym dziedziczenie, gdyby moje dziecko było zabezpieczone w inny sposób. Ale notarialna darowizna 50% wszystkiego, na co pracowałam całe dorosłe życie dla człowieka, który nie może mi się zrewanżować podobnym gestem (przepisanie połowy na siebie nawzajem)?
A co, jeśli po roku czy pięciu partner znajdzie sobie kogoś innego albo po prostu umrze i będą po nim dziedziczyć jego dzieci? Przecież dla mnie to by oznaczało konieczność spłacenia kogoś lub wyprowadzki z własnego domu, na który sama zarobiłam. Czy ja w wieku powiedzmy 50/60+ dałabym radę znów kupić nieruchomość? Jeśli nie mam na własność przynajmniej dwóch lokali mieszkalnych, to taki gest jest może i miłym dowodem moich uczuć i zaufania do partnera, ale też piętrową głupotą i strzałem w kolano. Różowymi okularami, które przesłaniają realizm.
PS. nieruchomość nieruchomości nierówna, więc może inaczej tez patrzymy na te "podarunki" lokalowe. Co innego potem spłacić 60 tys. zł za pół mieszkania w małej mieścinie, a co innego 600 tys. za Warszawę.

78

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Prawda jest taka że jak człowiek młody to GŁUPI. Wierzy że spotkana kobieta z którą się żeni i zostaje jego żoną będzie z nim aż do grobowej deski.
A realia są takie że takich małżeństw do grobowej deski jest może kilka procent a reszta się rozpada po kilku (nastu) latach.

I wtedy czar pryska. To co się uzbierało i miało być na spokojną starość i na "czarną godzinę" tracimy. Ludziom zostaje jedynie z "małżeństwa" kredyt do spłaty przez wiele lat i .. wspomnienia.

Więc jak nie dziwię się ludziom po przejściach którzy już nie do końca wierzą "w tą miłość do grobowej" deski i nie wiedzą czy ich "ukochana" za kilka miesięcy czy lat też się nie ulotni i nie zmieni faceta.

To właśnie nazwywa się doświadczenie, że CI ludzi chcą się jakoś zabezpieczyć. Całkowicie się nie da, ale każdy dba aby to co mu pozostało po poprzednim małżeństwie nie skurczyło sie znów o połowę ..
Nie po to ludzie latami harują, dorabiają się aby potem to stracić.

Czy ja z nową partnerką mógłbym się ożenić ? Tak. Tyle  że nawet wtedy mój dom byłby moim domem bo to mój majątek osobisty. Tak samo jak ona ma mieszkanie to jej mieszkanie też było by zawsze jej. Nawet po rozwodzie.
Więc dom tej Pani ZAWSZE będzie jej i małżeństwo NIC by nie zmieniło.

No może jedynie to że po rozpoczęciu małżeństwa to co razem by zarobili i to co kupili w czasie trwania małżeństwa było by już wspólne. Czy jakby kupił TV do domu to połowa TV była by jego smile\

Ja od mojej partnerki nie wymagam aby robiła u mnie za parobka. Jak by miała ochotę popracować w ogrodzie to fajnie. Ale jak nie to ok. To musi jej być własny wybór a nie coś wymuszone.

I tak samo powinno być u Franka.  Chce coś porobić w ogrodzie to robi. Ale to nie może być rozkaz i polecenie że ma coś zrobić , bo nie jest  parobkiem ani ten majątek nie jest jego.

Co do tej Pani ...

Pani ten dom dostała od rodziców więc nie musiała harować aby sie tego dorobić.
Prawda jest taka że kiedyś często na wsiach ludzie budowali wielkie domu 300-500m2 bo myśleli że kiedyś ich dzieci zamieszkają razem z nimi. Np. jedno dziecko na jednym piętrze , drugie na drugim.
Budowali w czasach gdy nikt nie patrzył na energooszczędnosć bo węgiel był bardzo tani.
Potem okazało się że dzieci nie chcą razem mieszkać, wyprowadziły się, założyły własne rodziny, mają własne mieszkania czy domy.
A schorowani rodzice zostali sami w wielkim domu którego nie są w stanie ogrzać i utrzymać.

Mojej mamy znajoma też kieydś z mężem wybudowała taki dom. W mieście. Synowie wyjechali i zostali sami. Część wynajmują , część nie ogrzewają a sami korzystają z małej powierzchni i tylko temu że częśc wynajmują udaje im się utrzymać.
Nikt z dzieci w tym domu nie zamieszka. Bo nikt nie chce mieszkać w takiej kolubrynie która pochłania olbrzymią kasę. Taki dom to na sprzedaż i to za grosze bo nikt nie chce potwora energetycznego którego utrzymanie roczne to kilkadziesiąt tysięcy złotych ...
Takie domy sprzedawane są za grosze i często idą do wyburzenia , bo obecnie ludzie patrzą na koszty utrzymania ...

U tej Pani tak samo. Została w spadku wielki koszmarny w utrzymaniu dom. Jak jej nie stać to powinien zostać sprzedany i powinna kupić mniejszy dom na jakiego utrzymanie będzie ją stać a nie pasożytować na Franku.
On jest parobkiem i utrzymuje ten dom.

Co do Franka to sądzę że on wiem że ona KOCHA jego pieniądze i jego pracę  i że zakup mieszkania i wyprowadzka i jedynie spotykanie się i spędzanie miło czasu dla niej będzie nieakceptowalne.
Dlatego ona NIGDY nie mogła znaleźć, bo każdy facet jak wyczuł o co jej chodzi dawał nogę ..

Aż poznała Franka ...

79

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Kasssja napisał/a:

Naprawdę uważacie, że bezpieczne jest przepisanie własnej nieruchomości na partnera poznanego w późnym wieku i bez majątku własnego? Rozważyłabym dziedziczenie, gdyby moje dziecko było zabezpieczone w inny sposób. Ale notarialna darowizna 50% wszystkiego, na co pracowałam całe dorosłe życie dla człowieka, który nie może mi się zrewanżować podobnym gestem (przepisanie połowy na siebie nawzajem)?
A co, jeśli po roku czy pięciu partner znajdzie sobie kogoś innego albo po prostu umrze i będą po nim dziedziczyć jego dzieci? Przecież dla mnie to by oznaczało konieczność spłacenia kogoś lub wyprowadzki z własnego domu, na który sama zarobiłam. Czy ja w wieku powiedzmy 50/60+ dałabym radę znów kupić nieruchomość? Jeśli nie mam na własność przynajmniej dwóch lokali mieszkalnych, to taki gest jest może i miłym dowodem moich uczuć i zaufania do partnera, ale też piętrową głupotą i strzałem w kolano. Różowymi okularami, które przesłaniają realizm.
PS. nieruchomość nieruchomości nierówna, więc może inaczej tez patrzymy na te "podarunki" lokalowe. Co innego potem spłacić 60 tys. zł za pół mieszkania w małej mieścinie, a co innego 600 tys. za Warszawę.

No ja tego nie rozumie.

Co innego jak ludzie maja po 20-30lat i mogą jeszcze NIC nie mieć i zaczynają razem od ZERA. Wtedy się bogacą i wtedy tworzą majątek własny.
Ale w wieku 40-50lat ludzie w większosci już coś mają. Własne mieszkanie, dom. Większosć ludzi co znam w tym wieku już coś mają.

Oczywiste jest że wchodząc w nowy związek w wieku 40-50lat ludzie mają już swój własny osobisty majątek który nie wchodzi do majatku wspólnego i jest to normlane.
Więc każdy wie że mieszkanie partnerki będzie zawsze jej a dom partnera zawsze jej.
Oczywiście partnerzy mogą sprzedać cała majątki i przehulać w kasynie w Vegas bo to ich prywatna osobista kasa i co z nią zrobią to ich sprawa i wcale nie muszę majątku oddać dzieciom po śmierci smile

Przepisywanie nowemu partnerowi/partnerce naszego majątku na początku małżeństwa to idiotym.
Tak naprawdę nie wiemy ile lat będziemy żyli i jak nam ułoży się związek, bo liczenie że żyli długo i szczęśliwie to tylko w bajkach obecnie ..

80

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Szeptuch napisał/a:

Uważam że ludzie którzy mieszkają pod jednym dachem, kochają się, myślą o sobie poważnie i ufają sobie, powinni mieć wspólne nazwisko, a i dach nad sobą, również powinien być wspólny.

Napisz, dlaczego to ma odbywać się jej kosztem i kosztem jej dzieci?
On się nie dołożył ani do zakupu, ani do kredytu tej nieruchomości. To co robi, to bieżące utrzymanie.

Można ustanowić służebność osobistą, lub inna formę zabezpieczenia.

W tym związku jest nierównowaga i obie strony mają swoje racje.
Oczekiwania były inne, rzeczywistość pokazała, że się rozmijają.

81

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
R_ita2 napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Przepisywanie nowemu partnerowi/partnerce naszego majątku na początku małżeństwa to idiotym.
Tak naprawdę nie wiemy ile lat będziemy żyli i jak nam ułoży się związek, bo liczenie że żyli długo i szczęśliwie to tylko w bajkach obecnie ..

W takim razie mój mąż to idiota przepisując mi połowę domu, bym była też "u siebie" wink

On jest pewny, że go nie zostawisz big_smile

Prawda też jest taka, żeby nie wspólne dzieci i majątek, to o wiele więcej małżeństw by się rozwodziło, bo życie to nie je _bajka i... wszędzie lepiej gdzie nas nie ma.

82

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
R_ita2 napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Przepisywanie nowemu partnerowi/partnerce naszego majątku na początku małżeństwa to idiotym.
Tak naprawdę nie wiemy ile lat będziemy żyli i jak nam ułoży się związek, bo liczenie że żyli długo i szczęśliwie to tylko w bajkach obecnie ..

W takim razie mój mąż to idiota przepisując mi połowę domu, bym była też "u siebie" wink

Ty R_ito masz zupełnie inna sytuację - nie macie dzieci z poprzednich związków i jesteś przed 30, nie macie też doświadczeń osób, które dzieliły majątek przy rozwodzie.

83

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
R_ita2 napisał/a:
Noble napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

W takim razie mój mąż to idiota przepisując mi połowę domu, bym była też "u siebie" wink

Ty R_ito masz zupełnie inna sytuację - nie macie dzieci z poprzednich związków i jesteś przed 30, nie macie też doświadczeń osób, które dzieliły majątek przy rozwodzie.

To prawda. Dlatego nie odnosiłam się stricte do tematu wątku, bo nie mam w nim nic do powiedzenia ze względu na brak owych doświadczeń, a odnosiłam się właśnie do złotej myśli Kaszpira, którą można rozumieć dwojako smile


Dlatego nie powinno oceniać się sytuacji z własnej perspektywy, tylko obiektywnie, przekrojowo, statystycznie.

84 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-04-16 11:17:02)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:
ulle napisał/a:

A ja chciałabym zwrócić uwagę na dwie kwestie, które stoją autorowi kością w gardle, a o których wcale się tu nie rozmawia.
Pierwsza rzecz, to nadzieja autora, że jeśli będzie miał własne mieszkanie, wtedy ta kobieta straci swoją pewność siebie i zacznie się z nim liczyć.
Będzie wiedziała, że Tomek w każdej chwili może zabrać swoje zabawki i wyprowadzić się do siebie.

A skąd to wiesz? Może to Tomek bardziej tak czuł niż ona?
Są ludzie, jak ja, którzy zawsze czują się wolni i wiedzą, że zawsze mają możliwość wyboru.
Od najmłodszych lat tak pracowałam na siebie, że zawsze czułam, że mogę decydować o swoim losie.
Może za komuny było inaczej. Dzisiaj każdy ma możliwość odłożyć na bilet i wyjechać do normalnego świata, gdzie za swoją płacę jest w stanie wynajmować mieszkanie i żyć na przyzwoitym poziomie.

Co do Tomka, to normalnie myśląca kobieta wie, że jego obecnie stać na wynajem nawet gdy nie ma czegoś swojego, skoro tak dobrze zarabia.

W związku nie tylko pieniądze się liczą. W związku najważniejsza jest codzienność, która z kimś jest piękna albo paskudna.
I tego się nie kupi za pieniądze

Agnes, stąd wiem, bo autor sam o tym napisał.
Widać wyraźnie, że nie czuje się tam komfortowo, ale nie chce też rezygnować z tej kobiety, bo jest ładna ( według niego oczywiście). On wyraźnie napisał, że kto wie czy gdyby nie kupił sobie mieszkania, ta kobieta nie spojrzałaby na niego inaczej i zaczęła liczyć się z nim?
Przecież ona ma go za taką ciapę, że nawet nie pomyśli, że on mógłby kupić sobie coś swojego- on tak napisał.

85

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Ja jestem osobą, która ma już jeden rozwód na koncie, dzieliłam wspólny majątek z ex-mężem, to samo mój obecny mąż + 2 dzieci z jego poprzedniego jego małżeństwa. Planując związek na poważnie, z wyzwaniami, które nas czekają, oboje wiedzieliśmy, że nasza rodzina zasługuje na świeży start i nowy, wspólny dom, na który się złożyliśmy, bo zależało nam, aby każdy czuł się jak u siebie. Nie wchodziło w rachubę życie w konkubinacie, bez ślubu, bez wspólnoty majątkowej. To co osiągnął mój mąż przed naszym małżeństwem mnie nie obchodzi, tak samo mój osobisty majątek, który nie jest włączony do naszej wspólnoty. Wszystkie te konkubinaty, gdzie nie ma dłużej perspektywy na wzrost, jak tylko skończy się seks, zakochanie, rozpadają się, bo ludzi nic nie łączy, nie ma co rozwijać, jest żal, poczucie krzywdy i wykorzystania. U autora jest podobnie, już dawno opadły różowe okulary, autor od lat gromadził pieniądze, aby kupić sobie mieszkanie, aby się zabezpieczyć, bo czuł, a teraz już wie, że w takim układzie jest wykorzystywany i żadna szczęśliwa starość ich nie czeka.

Myślę, że ci, którzy mają swoje problemy, nie przerobili rozwodów, brak im zaufania, sparzyli się, nie są w stanie kupić wspólnego domu czy mieszkania, po prostu nie są gotowi na poważny związek czy kolejne małżeństwo. Dla nich najlepszą opcją jest zabawa w bezpieczny, terminowy LAT bez zobowiązań. Nie każdy jest w stanie kochać, i nie każda para musi ze sobą mieszkać, natomiast dziwię się później narzekaniu, że po 40 trudno im jest znaleźć partnera. No trudno, bo jak ktoś ma się tylko bzykać i pić kawę na werandzie u kogoś w nie swoim mieszkaniu prze miesiące/lata, to już woli wrócić do swoich 4 kątów i zająć się swoimi sprawami, przynajmniej coś zrobi, pomnoży, coś zyska.

86

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
twojeslowo napisał/a:

Ja jestem osobą, która ma już jeden rozwód na koncie, dzieliłam wspólny majątek z ex-mężem, to samo mój obecny mąż + 2 dzieci z jego poprzedniego jego małżeństwa. Planując związek na poważnie, z wyzwaniami, które nas czekają, oboje wiedzieliśmy, że nasza rodzina zasługuje na świeży start i nowy, wspólny dom, na który się złożyliśmy, bo zależało nam, aby każdy czuł się jak u siebie. Nie wchodziło w rachubę życie w konkubinacie, bez ślubu, bez wspólnoty majątkowej. To co osiągnął mój mąż przed naszym małżeństwem mnie nie obchodzi, tak samo mój osobisty majątek, który nie jest włączony do naszej wspólnoty. Wszystkie te konkubinaty, gdzie nie ma dłużej perspektywy na wzrost, jak tylko skończy się seks, zakochanie, rozpadają się, bo ludzi nic nie łączy, nie ma co rozwijać, jest żal, poczucie krzywdy i wykorzystania. U autora jest podobnie, już dawno opadły różowe okulary, autor od lat gromadził pieniądze, aby kupić sobie mieszkanie, aby się zabezpieczyć, bo czuł, a teraz już wie, że w takim układzie jest wykorzystywany i żadna szczęśliwa starość ich nie czeka.

Myślę, że ci, którzy mają swoje problemy, nie przerobili rozwodów, brak im zaufania, sparzyli się, nie są w stanie kupić wspólnego domu czy mieszkania, po prostu nie są gotowi na poważny związek czy kolejne małżeństwo. Dla nich najlepszą opcją jest zabawa w bezpieczny, terminowy LAT bez zobowiązań. Nie każdy jest w stanie kochać, i nie każda para musi ze sobą mieszkać, natomiast dziwię się później narzekaniu, że po 40 trudno im jest znaleźć partnera. No trudno, bo jak ktoś ma się tylko bzykać i pić kawę na werandzie u kogoś w nie swoim mieszkaniu prze miesiące/lata, to już woli wrócić do swoich 4 kątów i zająć się swoimi sprawami, przynajmniej coś zrobi, pomnoży, coś zyska.

Twoja sytuacja nie ma porównania do autora, co oni mieli wspólnie tworzyć, jak ona miała duży majątek, a on wcale.

87 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-16 11:50:41)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
wieka napisał/a:

natomiast dziwię się później narzekaniu, że po 40 trudno im jest znaleźć partnera. No trudno, bo jak ktoś ma się tylko bzykać i pić kawę na werandzie u kogoś w nie swoim mieszkaniu prze miesiące/lata, to już woli wrócić do swoich 4 kątów i zająć się swoimi sprawami, przynajmniej coś zrobi, pomnoży, coś zyska.

O ile ma swoje 4 kąty. Pamiętasz, jak Kaszpir rozważał picie na swoim tarasie kawy z palącą bezdomną? Są osoby, dla których taki układ to jedyna szansa na przycupnięcie za darmochę/tanio gdziekolwiek, z kimkolwiek, byle nie wydawać co miesiąc ponad pół pensji na wynajem (o ile mają w ogóle pracę).

Sprawiedliwie jest, gdy obie osoby mają swoją nieruchomość, mieszkają w jednej, drugą wynajmują i te pieniądze z najmu idą na wspólne życie. Choć nie, wtedy zawsze ktoś będzie "na cudzym", będzie się czuł gościem bez prawa decydowania o tej przestrzeni (poza pierdółkami typu kolor ściany czy wazon), więc może ten świeży start dla obojga - wynajęcie dwóch nieruchomości i kupienie trzeciej, wspólnej, opłacanej z wynajmu tamtych dwóch. Jeśli tylko jest zdolność kredytowa, to takie rozwiązanie dla małżeństwa może być najkorzystniejsze, również finansowo. Na coś takiego mogłabym iść w przyszłości, gdybym poznała kogoś, z kim naprawdę chcę zamieszkać.

88

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
wieka napisał/a:

Twoja sytuacja nie ma porównania do autora, co oni mieli wspólnie tworzyć, jak ona miała duży majątek, a on wcale.

Jaki duży majątek? Z tego co opisuje autor to jakiś stary, duży dom, ogród, ziemia. Poza tym, zanim autor ją poznał, to gdzieś musiał mieszkać. Po cholerę szedł na nie swoje, mógł spokojnie żyć dalej na wynajmie, czy tam kupić sobie mieszkanie. 6 lat razem i niczego wspólnie się nie dorobić? Co za głupota. Tutaj nie ma żadnej miłości, bo ona kombinuje, i on - od lat kumulując gotówkę na swoje własne mieszkanie. Poużywali się i tyle.

89 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-04-16 12:07:14)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

R_ita2 nic tak nie generuje ruchu na forum jak gównoburze - o ile ktoś takie lubi i śledzi na bieżąco wink
Tak, że tak, ja się już zmywam, bo daruję sobie czytanie pewnych nicków smile

90

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
ulle napisał/a:

A ja chciałabym zwrócić uwagę na dwie kwestie, które stoją autorowi kością w gardle, a o których wcale się tu nie rozmawia.
Pierwsza rzecz, to nadzieja autora, że jeśli będzie miał własne mieszkanie, wtedy ta kobieta straci swoją pewność siebie i zacznie się z nim liczyć.
Będzie wiedziała, że Tomek w każdej chwili może zabrać swoje zabawki i wyprowadzić się do siebie.
Póki co ona tak obrosła w piórka, że jak napisał autor ma go za taką doope, która nawet nie pomyśli o tym, że mógłby kupić sobie mieszkanie. Ona uważa więc, że autor jest całkowicie od niej zależny i dlatego może nim pomiatać, czyli gonić go do roboty i bezczelnie odpowiadać, gdy on o cokolwiek zapyta.
Dla niej jest on kimś, kto powinien nosić ją na rękach, bo ona zapewnia mu dach nad głową, byt, a bez niej facet zginąłby marnie.
Jeśli Tomek kupi sobie mieszkanie ona straci na pewności siebie i zacznie się z nim liczyć albo po prostu, jak wrózy Szeptuch, zerwie z nim i znajdzie następnego.
Ja osobiście uważam, że ona szybko nie znajdzie drugiego takiego, myślę że w ogóle nikogo nie znajdzie.
Druga sprawa, to podejście autora do sprawy tej kobiety. Napisał on, że jego była żona nie była atrakcyjna i niezależna, a ta aktualna taka jest i że szkoda mu zostawiać to wszystko.
W jego mniemaniu ta kobieta to coś lepszego od byłej żony i że poniósłby stratę.
Była żona nie dorównuje tej aktualnej pod żadnym względem.
Jest więc troszkę wizytówka autora, on jest po prostu dumny z tego, że ma taką kobietę, że dobrze, iż odtrącił brzydka kobietę, bo teraz ma ładną.
I to są właśnie te dwie kwestie, na które zwróciłam uwagę.

Ulle, to często spotykane kwestie jeśli ma się do czynienia z taką kobietą.
Jeden aspekt tej sprawy polega na tym że jeśli kobieta jest NAPRAWDĘ urodziwa i przebojowa, to często uważa że może sobie pozwolić na bycie (za przeproszeniem) suką i nie grożą jej za to koszty, które by odczuła. Ona uważa że pewne rzeczy jej się po prostu należą, od faceta i od świata. Chociaż nieraz zdarza się że owa kobieta się przeliczy... Tak więc jeśli zapytasz kobietę autora, to pewnie odpowie: "To niech spierdala, dziesięciu czeka na jego miejsce!".

A teraz druga kwestia: punkt widzenia faceta. Widzisz, takie babki mają w sobie coś toksycznego, co przyciąga. Facet może wiedzieć że go to wyniszcza, ale podświadomie go to przyciąga; zwłaszcza jeśli to kobieta na takim poziomie że zazdroszczą mu jej faceci w otoczeniu; im wyższy jest ten poziom, tym więcej facet jest w stanie znieść zanim powie DOŚĆ. Natomiast gdy już ten czar związany z bliskim przebywaniem opadnie, to facet widzi jej wady z ostrością godną wzroku jastrzębia.

91 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-16 12:17:47)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Tak a propos dużych, wypasionych gospodarstw i nowych partnerów. Oglądacie Rolnik szuka żony? Tam większość sytuacji wygląda jak u autora - kandydaci przyjeżdżają do domu rolnika, on sobie wybiera jedną osobę i ona zostaje tam na stałe, hajtają się itd. Ostatnie sezony to pokaz prężnych rolników/czek z ogromnymi, bogatymi gospodarstwami, przedsiębiorstwami agro, pięknych, ogromnych domów przy tych firmach, dworków, wielkich ogrodów, basenów, własnych stawów. W większości przypadków wraz z rolnikiem mieszkają i pracują tam jego starsi rodzice. I czy ktokolwiek z was myśli, że nowy mąż/żona miałby dostać połowę tego majątku tylko dlatego, że tam od dziś mieszka, pracuje, rodzi tam dzieci?

Z ostatniego sezonu pamiętam rolniczkę z takim właśnie wielkim agro biznesem, rodzicami, wielkim domem. Wybrała sobie bardzo fajnego kandydata - Ukraińca od lat pracującego w Polsce. Czy wy, łącznie z dziewczynami, którym mężowie przepisali połowę mieszkania, uważacie, że dla dobra małżeństwa ta kobieta powinna przepisać połowę (ile?) tego majątku na Walentyna? A jeśli nie, to co zrobić, żeby było dobrze dla obojga małżonków?
(nie wiem, czy Ukrainiec coś dostał, czy dostanie, czy chce żyć jak nasz Tomek u swojej rolniczki, sytuację traktuję hipotetycznie, choć ludzie są prawdziwi).

92 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-04-16 12:18:22)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Kasssja napisał/a:

Sprawiedliwie jest, gdy obie osoby mają swoją nieruchomość, mieszkają w jednej, drugą wynajmują i te pieniądze z najmu idą na wspólne życie. Choć nie, wtedy zawsze ktoś będzie "na cudzym", będzie się czuł gościem bez prawa decydowania o tej przestrzeni (poza pierdółkami typu kolor ściany czy wazon), więc może ten świeży start dla obojga - wynajęcie dwóch nieruchomości i kupienie trzeciej, wspólnej, opłacanej z wynajmu tamtych dwóch. Jeśli tylko jest zdolność kredytowa, to takie rozwiązanie dla małżeństwa może być najkorzystniejsze, również finansowo. Na coś takiego mogłabym iść w przyszłości, gdybym poznała kogoś, z kim naprawdę chcę zamieszkać.

Tak, i jeśli mogę Ci coś doradzić nieproszona, to radzę zejść z tej kaszpirowskiej wibracji, którą wysyłasz randkując, bo żaden fajny, poukładany facet po 40, który wraca na rynek a myśli poważnie o życiu, nie będzie zainteresowany Tobą na poważnie, jeśli nie wysyłasz sygnałów, że jesteś otwarta na zmiany, dojrzałe decyzje i w przyszłości na wspólnotę. Mamy relacje i partnerów na takim poziomie, na jakim sami jesteśmy. Kaszpir przyciągnie tylko jakieś maszkaradło, z tym swoim mentalem big_smile.

93

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Farmer napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Uważam że ludzie którzy mieszkają pod jednym dachem, kochają się, myślą o sobie poważnie i ufają sobie, powinni mieć wspólne nazwisko, a i dach nad sobą, również powinien być wspólny.

Napisz, dlaczego to ma odbywać się jej kosztem i kosztem jej dzieci?
On się nie dołożył ani do zakupu, ani do kredytu tej nieruchomości. To co robi, to bieżące utrzymanie.

Można ustanowić służebność osobistą, lub inna formę zabezpieczenia.

W tym związku jest nierównowaga i obie strony mają swoje racje.
Oczekiwania były inne, rzeczywistość pokazała, że się rozmijają.

Szeptuch podchodzi do tego bardzo idealistycznie, tak jak się na ogół podchodzi (i powinno podchodzić) do pierwszego małżeństwa (uważając je za docelowe). Wchodząc w nie był relatywnie młody, pewnie jeszcze w jakimś stopniu cieplej myślał o małżonce że przymknęła oko na jego przeszłość, nie miał żadnych swoich dzieci z poprzedniego związku... innymi słowy nieco inna sytuacja niż w tym wypadku, chociaż szczerze mu życzę by nie musiał w te "inne warunki" nigdy wchodzić.
Natomiast ja po tych wszystkich latach cieszę się że nasze mieszkania nie weszły do wspólnego majątku; bo gdybym przystał na niegdysiejszą propozycję mojej ex by sprzedać nasze mieszkania i kupić dom, to w czasie rozwodu (zwłaszcza przy jej mentalności) miałbym poważne problemy z wyrwaniem swojej części, która by mi pozwoliła mieć dach nad głową (i pewnie zostałbym z mniejszym mieszkaniem niż mojej obecne).

94

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Kasssja napisał/a:

To co zrobić, żeby było dobrze dla obojga małżonków?

Nie żenić się/wychodzić za mąż tongue

Małżeństwo, to wspólnota majątkowa, to samo nazwisko, dzieci, dziedziczenie. Cała reszta to układy, które dobrze funkcjonują, dopóki jedna ze stron nie będzie chciała zmienić reguł gry lub seks się skończy. Poza tym, wspaniale można żyć samemu, a wchodzić w małżeństwo czy LAT, kiedy jest potrzeba.

95

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:
twojeslowo napisał/a:

Tak, i jeśli mogę Ci coś doradzić nieproszona, to radzę zejść z tej kaszpirowskiej wibracji, którą wysyłasz randkując, bo żaden fajny, poukładany facet po 40, który wraca na rynek a myśli poważnie o życiu, nie będzie zainteresowany Tobą na poważnie, jeśli nie wysyłasz sygnałów, że jesteś otwarta na zmiany, dojrzałe decyzje i w przyszłości na wspólnotę. Mamy relacje i partnerów na takim poziomie, na jakim sami jesteśmy. Kaszpir przyciągnie tylko jakieś maszkaradło, z tym swoim mentalem big_smile.

A na czym miałyby polegać te dojrzałe decyzje i otwartośc na zmiany, jeśli mogę spytac? smile
Wprawdzie nie randkuje już, chyba że ze swoim ukochanym, ale ciekawi mnie co było nie tak wg Ciebie w poście Kasssja, bo wydal mi sie sensowny.

Twojesłowo chodzi pewnie o to, że ja bardzo nie chcę z nikim mieszkać, dobrze mi z dzieckiem (nastoletnim), psem i kotem wink  Ale ja tego nie mówię facetom, nie muszę, bo to oni zazwyczaj mają mocno skomplikowaną sytuację mieszkaniową wink Panowie po 40. często coś wynajmują, bo ich wspólne mieszkanie zostaje dla żony i dzieci (niby czekają na spłatę, ale różnie z tym bywa), wracają do mamusi ;P albo kupują np. kawalerkę, gdzie nawet randkuje się do bani, a co dopiero pomieszkiwać. Jak będę z kimś przez przynajmniej rok to można rozmawiać o planach mieszkaniowych, wcześniej niekoniecznie.

96 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-04-16 12:34:09)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Kasssja napisał/a:

Twojesłowo chodzi pewnie o to, że ja bardzo nie chcę z nikim mieszkać, dobrze mi z dzieckiem (nastoletnim), psem i kotem wink  Ale ja tego nie mówię facetom, nie muszę, bo to oni zazwyczaj mają mocno skomplikowaną sytuację mieszkaniową wink Panowie po 40. często coś wynajmują, bo ich wspólne mieszkanie zostaje dla żony i dzieci (niby czekają na spłatę, ale różnie z tym bywa), wracają do mamusi ;P albo kupują np. kawalerkę, gdzie nawet randkuje się do bani, a co dopiero pomieszkiwać. Jak będę z kimś przez przynajmniej rok to można rozmawiać o planach mieszkaniowych, wcześniej niekoniecznie.

Zmień target, randkuj tylko z tymi, którzy myślą poważnie o przyszłości. Facet kupujący po rozwodzie kawalerkę dla siebie, jest do odstrzału big_smile. Kaszpir też po rozwodzie siedzi zabarykadowany w tym swoim ''domku'', w jakiejś dziurze, więc na kolejne małżeństwo się nie nadaje.

97

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
twojeslowo napisał/a:

Nie żenić się/wychodzić za mąż tongue

Małżeństwo, to wspólnota majątkowa, to samo nazwisko, dzieci, dziedziczenie. Cała reszta to układy, które dobrze funkcjonują, dopóki jedna ze stron nie będzie chciała zmienić reguł gry lub seks się skończy. Poza tym, wspaniale można żyć samemu, a wchodzić w małżeństwo czy LAT, kiedy jest potrzeba.

Nie każde małżeństwo to wspólnota majątkowa i to samo nazwisko, a już na pewno nie zawsze są w nim dzieci. Dziedziczenie tak, chyba że ktoś potajemnie machnie testament. No i wspólnota - tak, od momentu ślubu, a co każdy miał wcześniej zostaje majątkiem odrębnym. Ukrainiec prawdopodobnie goły i wesoły wprowadzi się do domu zamożnej rolniczki, ślub niczego nie zmieni w jego majątku. Będzie mężem, ale w razie rozwodu odejdzie z niczym, jak Tomek bez ślubu. (może się domagać jedynie połowy wartości rzeczy nabytych po ślubie).

98

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
twojeslowo napisał/a:

Zmień target, randkuj tylko z tymi, którzy myślą poważnie o przyszłości. Facet kupujący po rozwodzie kawalerkę dla siebie, jest do odstrzału big_smile. Kaszpir też po rozwodzie siedzi zabarykadowany w tym swoim ''domku'', w jakiejś dziurze, więc na kolejne małżeństwo się nie nadaje.

Dlatego ciągle randkuję z innymi wink Takie kwestie nie wychodzą zresztą od razu, nikogo na pierwszej randce nie pytam o stan majątkowy, jeśli sam się nie "pochwali".

99 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-16 12:50:57)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

A i kłamać/naciągać fakty potrafią. Najdziwniejszy z moich dotychczasowych absztyfikantów: pierwsze kilka spotkań - jestem właścicielem kilku punktów franczyzowych znanej sieciówki gastro (wszyscy ją znacie), jeżdżę najnowszym audi, mam drugą firmę na Karaibach, mam dom pod miastem. Wydaje się, że wow, c'nie?
Był fajny, wesoły i na szczęście grubawy, co mnie uratowało przed bzyknięciem się z gościem, który, jak się okaząło w okolicach drugiego miesiąca znajomości: ma na tę franczyzę dwie bańki kredytu, którego nie spłaca, bo pandemia wyludniła centrum miasta i nie ma klientów, dwa z trzech punktów trzeba było zamknąć, jego samochód jest w leasingu i płaci za niego 3k miesięcznie nie mając praktycznie dochodów, dom pod miastem jest domem pod innym mniejszym miastem koło mojego miasta, po drugiej stronie wink i jest małą szeregówką z ogródkiem jak winda. Tylko te Karaiby, które podejrzewałam że jako jedyne są kłamstwem, okazały się prawdziwe wink Teraz tam pojechał, olał wszystko, co miał tutaj, siedzi tam i nadaje na fejsie spod palmy ;D

100

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:

[ Facet, który naprawde ma nie opowiada bajek, tylko dawkuje wiedze, ale jak juz cos mowi i SPOSÓB w jaki to mowi, to widac, że to jest cos o czym ma pojęcie. Zresztą mnie ciezko oszukać, bo od dawno zyje na pewnym poziomie wink

Ciekawa jestem, jak byś się zachowała w starciu z "oszustem z Tindera" wink

101 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-16 13:28:32)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Ciekawa jestem, jak byś się zachowała w starciu z "oszustem z Tindera" wink


Sęk w tym, że ja prawie nic o tej sprawie nie wiem, poza głośnymi nagłówkami. Nie śledziłam tego, bo dla mnie to banalny schemat (chyba, ze cos mi umkneło) smile

Tam chyba chodziło o to, że gośc naciągał zauroczone jego wizualem laski na jakieś sumy, tak?
To tym bardziej nie wyobrażam sobie byc ani tak naiwna ani zdesperowana big_smile

Zreszta, nigdy nie należałam do kobiet, od których mężczyźni chcieli pieniądze pożyczać. Raczej obsypywali mnie prezentami. Bardziej w te stronę  wink

Obejrzyj na Netfliksie, warto. On był sprytniejszy niż my tutaj wszyscy razem wzięci. Naciągał, ale jednocześnie obdarowywał, woził najdroższymi samochodami, zapraszał do odrzutowca, miał papiery na to, że jest z ultra zamożnej rodziny i handluje diamentami. A "pozyczał" gdy czujność już dawno spała, w nagłych sytuacjach. I miał na robienie wała na następnej kobiecie, którą za pożyczkę od poprzedniej woził odrzutowcem wink No geniusz.

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Obejrzyj na Netfliksie, warto. On był sprytniejszy niż my tutaj wszyscy razem wzięci. Naciągał, ale jednocześnie obdarowywał, woził najdroższymi samochodami, zapraszał do odrzutowca, miał papiery na to, że jest z ultra zamożnej rodziny i handluje diamentami. A "pozyczał" gdy czujność już dawno spała, w nagłych sytuacjach. I miał na robienie wała na następnej kobiety, którą za pożyczkę od poprzedniej woził odrzutowcem wink No geniusz.


Raczej to nie moj typ kina, więc nie będe oszukiwać, że obejrzę wink Ale wierze na słowo, że czarować umiał.
Ale z tego co obiło mi sie o uszy i oczy, jak był wysyp tych artykułow o nim, to on na te ofiary wybierał raczej takie totalnie zwyczajne Grażynki? Bo nie przypominam sobie żeby to były super gorące laski.. albo znowu, coś mi umkneło i nawet sprawdze zaraz na szybko w google grafice.

Czyli w takim przypadku, znów wyszedłby schemat: że osoba na znacznie niższym poziomie stara się zasłużyc na miłośc i akceptacje osoby o znacznie wyższym poziomie atrakcyjności.
Czyli to samo co dzieje się w rpzypadku naszych forumowych januszy, tyle że na poziomie bardzo niskim wink

Dobra, juz obczaiłam go i te Grażynki. Czyli nie myliłam się big_smile
Gościowi dużo zrobił odpowiedni ubiór i oprawa, bo wygląd takie 7/10 z twarzy i sylwetki, wg moich kryteriow. A laski to takie 6-ki typowe, ładne ale takie zwyczajne zupełnie Grażynki. Więc na pewno interakcja z facetem o tym statusie sprawiała, że chciały o niego walczyć.
Ale to zawsze tak jest.

Jedynie u facetow działa "zapora" przepaści finansowej, gdy to laska ma wyższy dużo status, wtedy załącza się syndrom kwaśnych winogron i taki janusz gołodupiec wmawia swojej podświadomości, ze to ON zdecydował, ze nie wystartuje do takiej laski, bo mu sie nie podoba (a nie że nie splunęłaby na niego wśród gąszczy Chadow i nie zauważyła go nawet) hahahaha. Zawsze mam ubaw z tego big_smile

POKAż swoje zdjęcie (tylko prawdziwe). Ocenimy czy z ciebie choć 7/10 wink

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:

POKAż swoje zdjęcie (tylko prawdziwe). Ocenimy czy z ciebie choć 7/10

Hahhaha, uderz w stoł big_smile
Już przyleciał incelek piwniczny w tłustych włosach, ktory za wszelką cenę będzie starał się udowodnić, ze jest inaczej, bo doopsko pali, że pewien poziom kobiet jest zarezerwowany od pułapu, do ktorego nie siega XD big_smile

Wstaw swoje, bo ja ci nie muszę niczego udowadniać. chyba, że jestes Czadem, wtedy w drodze wyjątku.. natomiast na pewno nie będę jakiemuś samotnemu tłustowłosemu piwniczakowi udowadniać czegokolwiek, zejdź na ziemie, burku hahahah XD

Jakie to powszechne że czarnowłosa karyna uważa się za bóstwo, ewentualnie kradzionymi fotkami stara się przekonać o tym otoczenie, a gdy przychodzi do spotkania na żywo... CZAR pryska i CZARodziejka przekształca się w CZARownicę big_smile

104

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
twojeslowo napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Twojesłowo chodzi pewnie o to, że ja bardzo nie chcę z nikim mieszkać, dobrze mi z dzieckiem (nastoletnim), psem i kotem wink  Ale ja tego nie mówię facetom, nie muszę, bo to oni zazwyczaj mają mocno skomplikowaną sytuację mieszkaniową wink Panowie po 40. często coś wynajmują, bo ich wspólne mieszkanie zostaje dla żony i dzieci (niby czekają na spłatę, ale różnie z tym bywa), wracają do mamusi ;P albo kupują np. kawalerkę, gdzie nawet randkuje się do bani, a co dopiero pomieszkiwać. Jak będę z kimś przez przynajmniej rok to można rozmawiać o planach mieszkaniowych, wcześniej niekoniecznie.

Zmień target, randkuj tylko z tymi, którzy myślą poważnie o przyszłości. Facet kupujący po rozwodzie kawalerkę dla siebie, jest do odstrzału big_smile. Kaszpir też po rozwodzie siedzi zabarykadowany w tym swoim ''domku'', w jakiejś dziurze, więc na kolejne małżeństwo się nie nadaje.

Tylko faceci, którzy myślą poważnie o przyszłości, nie chcą z nią randkować.

105

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Kaszpir007 napisał/a:

No cóż dla mnie związki LAT to są dla osób które doświadczyły w przeszłości przykrości, bólu i obecnie nie chcą i nie potrafią w 100% zaufać drugiej osobie.

Może to kwestia osoby. Z Tą osobą nie będą budowac takiego zaufania, nie zamieszkają razem, będą się tylko latami spotykać i spotykać a tak to prowadzić całkowicie osobne życie. Aż pewnego dnia pojawi sie ktoś, z kim zamieszkają po tygodniu ia za rok wezmą ślub i to z własnej woli, bez nacisku. I nawet specjalnie nie będa sie nad tym zastanawiać.

106 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-16 16:28:44)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Farmer napisał/a:

Tylko faceci, którzy myślą poważnie o przyszłości, nie chcą z nią randkować.

Jak zwykle masz dane wydrapane z głębi własnego tłustego dupska. Skąd ty możesz mieć choćby blade pojęcie, kto ze mną randkuje? Zwłaszcza, że wielokrotnie już tu pisałam, że faceci z moich widełek wiekowych totalnie nie szukają ONS czy FBW, tylko od razu by chcieli drugą rodzinę zakładać. Ciśnienie na odbudowę życia związkowego/rodzinnego to norma u facetów w tym wieku. (vide nawet Kaszpir).

107 Ostatnio edytowany przez FranekKimono (2023-04-16 20:10:10)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Widzę, że wątek się rozwinął, zatem skoro „rozpętałem II wojnę światową” to odpowiem na niektóre komentarze.
Ale na wstępie Moi drodzy podzielę się z Wami takim spostrzeżeniem – jak sami widzicie nawet na tym forum są skrajne opinie – od tych typu „Czemu ma przepisywać Ci pół domu?” do tych „Jak się jest razem to wszystko ma być razem”. I rzecz w tym, że ja mam w głowie właśnie taki mętlik. Staram się zrozumieć sobie i moja partnerkę a takie „rozdwojenie jaźni” powoduje, że tylko stoję w miejscu.
A teraz parę komentarzy do Waszych wpisów.
Zacznę od Violette bo dziewczyna popłynęła w swoim osądzie i to nieźle.

Violette napisał/a:

ale nie chce też rezygnować z tej kobiety, bo jest ładna ( według niego oczywiście).

hahahahahahahahhahahh XD
Następny zakompleksiony nieudacznik, który mając grubo ponad 4 dychy nadal nie reprezentuje sobą nic, co byłoby w stanie zapewnic mu związek oparty na czymkolwiek niz bycie służacym dla jakiejs kobiety, bo - uwaga wg niego jest ŁADNA. muahahahahahha big_smile
Ale mam ubaw z tych jeleni.
Jeden w innym wątku, niejaki Tomaszek77, sprzedał wana, bo jego ex wstydziła sie w nim z nim pokazac i nie chciała spotykac gdy nim jeździł - ach jakżesz musiała go szczerze kochać:lol::lol: lol 
A tu mamy kolejny przyklad, tyle, ze starszy.
Jak tu szanowac takich ...facetów? nie rpzechodzi mi to określenie przez gardło dla kogos, kto sam siebie tak poniża za dostep do dziury big_smile

Straszne spłaszczenie mojej wypowiedzi porównującej moją ex-żone z obecną partnerką.
W małżeństwie byłem kilkanaście lat. Moja żona dbała o dom, o mnie (wyprane, wyprasowane, ugotowane) zatem można by sądzić, że układ super. Tylko niestety do pracy leń. Przez 15 lat małżeństwa „szukała pracy”. Dziewczyna po studiach, niby ambitna, niby inteligentna a przez 15 lat „szuka pracy” nigdy jej nie znajdując. Wiedziała dobrze, że nie uznaje układów „utrzymanka” i to w żadnym wariancie (utrzymanek/utrzymanka). Każdy ma być na tyle nieżalny by nie „wisieć” na sobie. Zatem jak dla mnie nie była kobietą, która miałaby jakieś ambicje zawodowe. Co do wyglądu – dbała o to by mieć makijaż, zrobione paznokcie. Ale sylwetką olewała. Zakup rowerka, karnet na zumbę, siłownie – nic. Szukała tylko „diety cud” w postaci różnych pigułek, koktajli. Po 15 latach „dawania szans” uznałem, że mam dość dawania kolejnej szansy. Mógłbym z nią żyć zapewne do starości gdybym nie poruszał tematu jej pracy, bo z tego zawsze były kłótnie. Ale doszedłem do wniosku, że ona po prostu tylko wisi na mnie i nie ma najmniejszej ochoty „współtworzyć” nasz wspólny świat materialny, dać nam obojgu jakiś rodzaj bezpieczeństwa, gdyby przyszła choroba, kłopoty z moja pracą. Wystąpiłem o rozwód. Czemu czekałem 15 lat? Bo jak człowiek kocha i nie chce rozwalać wspólnego życia to bywa cierpliwy. Wiecie – „nadzieja umiera ostatnia”. Zatem wystąpiłem o rozwód, wynająłem mieszkanie, wyprowadziłem się, złożyłem sprawę o rozdzielność majątkową a potem o podział majątku.
W podziale dostałem połowę kasy za mieszkanie pomniejszoną o połowę wartości moich lokato-polis (takie prawo). Za mało by coś kupić własnego. Ale nawet ze swojej pensji spokojnie wynajmowałem sobie mieszkanie.
Po kilku miesiącach od rozpoczęcia sprawy rozwodowej poznałem moją obecna partnerkę. Ładna buzia i figura, kobieca, zadbana, posiadająca gospodarstwo rolne (otrzymane od rodziców), zatem niezależna, z domem (otrzymanym od rodziców), zatem pod tym względem przeciwieństwo mojej ex. Również jej poczucie humoru, zdolności kulinarne i wyczucie estetyki widoczne chociażby w wystroju domu zrobiły na mnie wrażenie. Zatem jak widzisz nie pisze tylko o urodzie – chodzi o całokształt. Nie ukrywałem swojego statusu (że jestem w trakcie rozwodu), swojego stanu majątkowego (wynajmowania mieszkania), swojego wynagrodzenia (branża IT zatem całkiem nieźle). Po liku miesiącach znajomości to moja partnerka zaproponowała bym się do niej wprowadził, przekonując mnie, że to bez sensu bym wynajmował mieszkanie skoro i tak większość tygodnia spędzam u niej. I tak właśnie zamieszkaliśmy razem.
Zatem nie nazwałbym siebie „zakompleksionym nieudacznikiem, który mając grubo ponad 4 dychy nadal nie reprezentuje sobą nic”. I nie jestem z moją partnerką tylko „bo ładna”.

Violette napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

VIolette tak szczerze, co Tobie przynosi szydzenie z innych ludzi? Nie znasz ich, nie znasz ich wrażliwości, stanów psychicznych, poczucia własnej wartości. Nawet jeśli błądzili/podejmowali złe decyzje/źle ulokowali uczucia to nie jest powód by z nich szydzić. Nie po to przychodzą na anonimowe forum by słuchać szyderstwa tylko trzeźwej oceny na temat ich ewentualnych błędów/źle ulokowanych uczuć/problemów. Z boku wyglądasz na zakompleksioną osobę, która podbudowuje własne ego musząc wyśmiewać innych. Sorki za wcięcie się, nic do Ciebie nie mam personalnie ale serio nie rozumiem Twoich motywów. Po co te inwektywy? Nawet jeśli są słabi, zagubieni, błądzą nie zasługują na wyzwiska.

Słuchaj, tu nie chodzi o "szydzenie", tylko połączenie totalnego zażenowania, zniesmaczenia i załamania, co sie stało z mężczyznami w dzisiejszym świecie, jak niewielki odsetek pozostał takich, ktorych w ogóle można określic tym mianem.
Jak mozna do tego stopnia się poniżać i upadlać, żeby za jedyna wartość drugiego człowieka uznawać wygląd? No JAK? smile
Jednoczesnie ci sami hipokryci potrafią gnoić kobiety, na które ich nie stać pod żadnym względem, tylko dlatego, że te mają od nich o wiele wyższy status: finansowy, możliwości w życiu, a co za tym idzie większa pulę wyboru z meżczyzn po prostu dobrej jakości, czyli takich, którzy ładnych kobiet które nic soba nie reprezentują ponad wygląd moga mieć na pęczki, ale z racji swojej pozycji nie muszą decydowac się na "ocet" jak za PRLu, tylko mogą mieć Oliwe z oliwek najwyższej jakości, czyli biorą pod uwage wiele innych czynników, a nie tylko fakt, że dana laska POZWOLIŁA im sie pokazac raz na czas u swego boku, co musza okupić sponsorowaniem takiej damy 0 vide Tomaszek i jego van hahahahahahah big_smile, a tu autor, który boi się podskoczyć lasce, ktora ewidentnie nie ma do niego za grosz szacunku..bo jest ładna smile
Serio nie czujesz wobec takich ludzi pogardy?

Powyżej wyjaśniłem, że dla mnie nie liczy się TYLKO WYGLĄD, chociaż oczywiście ma on swoje znaczenie – „Przyciągnij mnie wyglądem, zatrzymaj charakterem”. Nie gnoję kobiet, które mają wyższy status społeczny ode mnie nawet jeśli nie mają wykształcenia a wszystko co osiągnęły dostały od rodziców (tu pytanie co znaczy „wyższy status” bo jeśli tylko kasę to można wygrać też w lotto). To nie ma dla mnie znaczenia. Moja partnerka mogła być tak tępa by wszystko roztrwonić, bo prowadzenie gospodarstwa rolnego to niełatwa sprawa. A ona wszystko utrzymała i nawet nieco rozwinęła. Szacun za to. Pogardę to się powinno czuć wobec tych co gardzą innymi. Tudzież złodziei, pedofilów, krętaczy.

Violette napisał/a:

jeśli są słabi, zagubieni, błądzą nie zasługują na wyzwiska.

Sek w tym, ż e tacy ludzie są zakompleksieni i zakłamani, pierwsi do wyzwisk big_smile

Tylko psychopata czerpie przyjemność z „kopania leżącego” za takie poglądy należy się właśnie pogarda.

Violette napisał/a:

Natomiast z obecnym zamieszkalilśmy razem bardzo szybko, jak na moje standardy zwłaszcza wink I tak sobie mieszkamy juz 5 miesiąc leci.
Sedno tkwi w tym, że tak jak napisałas: wszystko jest kwestia dopasowania. U nad wszystko zagrało. I tylko wtedy ma to sens.

Nie no weź, kobieto…5 miesięcy. Wróć tu na forum za 5 lat i opowiedz jak Wam się wiedzie.
W 5 miesięcy to zagrać się można nawet z betonowym słupkiem…

Przy okazji - szydzisz z facetów, ale masz świadomość, że ja lub inny facet mógłby również szydzić z kobiet co to nie kochają i nie szanują faceta ale dają mu doopy bo mają darmowego ogrodnika, elektryka, hydraulika...Można i z takich kobiet szydzić ale po co?

108 Ostatnio edytowany przez FranekKimono (2023-04-16 20:08:32)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

.

109

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Kasssja napisał/a:

Czy fair nie wiem, bo tu nie ma jakiejś sztywnej zasady. Czy dzielicie rachunki na dwa czy trzy to sprawa umowna. Gdybym miała dom i mieszkała w nim z własnym dzieckiem i na dokładkę z partnerem (który nie jest współwłaścicielem), na pewno nie dzieliłabym rachunków na trzy, facet płaciłby połowę.

Akurat dziecko a matka to trochę inna sytuacja. A czy gdybyś mieszkała u swojego faceta, ten by Ci ciągle mówił "Zgaś światło, przykręć ogrzewanie bo prąd drogi" a równocześnie powiedziałby Ci , że masz pokryć połowę z 4 tyś PLN rachunku, za prąd (za 2 miesiące), który nabiła jego mamusia co to "na noc włączała ogrzewanie podłogowe w kuchni by na rano mieć ciepło" - uważałabyś to za fair?

110

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:

Szeptuch, Ty miałeś zupełnie inną sytuację.
Odszedłeś z rodziny i nie mialeś nikogo bliskiego. Bardzo chciałeś mieć kogoś z kim stworzysz prawdziwą rodzinę. Byłeś bardzo młody i wierzyłeś, że Wam się uda, bo bardzo chciałeś wierzyć.
A jednak - czy czujesz, że Twoja żona ma z tego tytułu zobowiązania wobec Ciebie? Czy nadal jest wolną osobą, która nie musi się kierować poczuciem wdzięczności za darowaną jej połowę domu. Bo jeśli oczekujesz za to konkretnych działań to nie dałeś jej a kupiłeś ją. Tak, że wiesz - gdyby nie chciała z Tobą być w przyszłości to nie powołuj się na ten dar, bo przecież dałeś dlatego, że kochałeś. A miłość, jak to miłość, może trwać a może się wypalić. Co wtedy?

Ludzie powinni dorabiać się wspólnie i wspólnie potem to dzielić, gdyby z różnych powodów doszło do rozstania. Ustalać takie rzeczy od samego początku, bo wtedy od razu widać czy chcemy być z kimś jako osobą, by dzielić z nim trudy życia i obowiązki, czy kochamy go razem z jego majątkiem.
Może wtedy młodzi ludzie nie będą tak bardzo kochać starszych, którzy zapewnią im na start wygody, tylko poszukają rówieśnika z którym zbudują wszystko wspólnie.

Agnes, bez przesady, taki znów bardzo młody nie byłem, 30 lat jak poznałem i 31 jak się ożeniłem.
Co nie stoi oczywiście w sprzeczności z tym ze wciąż jestem młody i piękny  smile

A czy dla ciebie może istnieć miłość z wdzięczności?
Bo dla mnie nie, dla mnie zawsze będzie to służalczość.
A ja chciałem być kochany, wiec szukałem partnerki.
Nie chciałem być opiekunem, bo nie uważam abym miał tyle siły aby to udźwignąć.
Dlatego wybrałem ta konkretna kobietę na swoja żonę: niezależna finansowo, zaradna rezolutną,obrotną.
Wiesz, w przypadku rozstania, to dom byłby ostatnia rzeczą o której bym myślał.
I nie, nigdy bym sie na niego nie powoływał.

Farmer napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Uważam że ludzie którzy mieszkają pod jednym dachem, kochają się, myślą o sobie poważnie i ufają sobie, powinni mieć wspólne nazwisko, a i dach nad sobą, również powinien być wspólny.

Napisz, dlaczego to ma odbywać się jej kosztem i kosztem jej dzieci?
On się nie dołożył ani do zakupu, ani do kredytu tej nieruchomości. To co robi, to bieżące utrzymanie.

Można ustanowić służebność osobistą, lub inna formę zabezpieczenia.

W tym związku jest nierównowaga i obie strony mają swoje racje.
Oczekiwania były inne, rzeczywistość pokazała, że się rozmijają.

Kosztem jej dzieci nic by sie nie odbywało, bo to nie ich dom, paradoksalnie maja do niego moralnie mniej praw, niz autor który juz od tych 6 lat o niego dba, a przecież może być to i kolejne 20 kilka, jak zdrowie pozwoli.
Obydwoje maja te 50 lat, przed nimi, kolejne 30( przynajmniej)
Partnerka nie chce sie żenić, nie pozwala o niczym decydować w tym domu, jedynie wyznacza kolejne prace.
Jak to można mówić o związku, o miłości gdzie jedna strona ma pełnie praw, a druga żadne.
Na kwestie służebności, partnerka autora zareaguje podobnie jak na propozycje małżeństwa.
Juz nie wspomnę o kosztach, bo jak pisze autor, z jego strony jest to kilka tys, trudno określić ile to kilka, może być 2 a może być i 9.
Podejrzewam ze w cenie która płaci za mieszkanie tam miałby ładne własne mieszkanie.

111 Ostatnio edytowany przez FranekKimono (2023-04-16 20:21:40)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:

Po co? Aby nie patrzec bezczynnie jak społeczeństwo się stacza.

No niby można tak "dla otwarcia społeczeństwu oczu". Ale masz świadomość, że w ten sposób musiałbyś szydzić z niemal połowy społeczeństwa? Tych wszystkich "pięćset plusów" i "zasiłkowców" co to tylko ciągną od Państwa, itp, itd... życia by Ci na to szydzenie zabrakło...

112

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

F

FranekKimono napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Czy fair nie wiem, bo tu nie ma jakiejś sztywnej zasady. Czy dzielicie rachunki na dwa czy trzy to sprawa umowna. Gdybym miała dom i mieszkała w nim z własnym dzieckiem i na dokładkę z partnerem (który nie jest współwłaścicielem), na pewno nie dzieliłabym rachunków na trzy, facet płaciłby połowę.

Akurat dziecko a matka to trochę inna sytuacja. A czy gdybyś mieszkała u swojego faceta, ten by Ci ciągle mówił "Zgaś światło, przykręć ogrzewanie bo prąd drogi" a równocześnie powiedziałby Ci , że masz pokryć połowę z 4 tyś PLN rachunku, za prąd (za 2 miesiące), który nabiła jego mamusia co to "na noc włączała ogrzewanie podłogowe w kuchni by na rano mieć ciepło" - uważałabyś to za fair?

Dlatego zapytałam Cię czy ona utrzymuje matkę z Waszych wspólnych pieniędzy, z waszego wspólnego konta, na które oboje wpłacacie co miesiąc po kilka tysuecy ( czyli pewnie po 4000zl).
Obłożnie chorą matka jest raczej droga w utrzymaniu.
Ty za to płacisz?
Jeśli Ty za to płacisz, to masz prawo wkurzac się, gdy zwracana jest Ci uwaga, żebyś gasił za sobą światło, bo kosztuje.
Dla mnie kilka, to więcej niż trzy, wobec tego wnioskuję, że płacicie np po 4000, razem macie osiem.
NA co idą te pieniądze i czy Ty w ogóle interesujesz się tym? A może portfel tylko ona trzyma w ręku?
Czy za te pieniądze ubieracie się na przykład?
Czy idziesz do stomatologa na NFZ, czy prywatnie?
Jak postępuje ta kobieta?
Masz o tym pojęcie?

113 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-04-16 20:38:54)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:
FranekKimono napisał/a:

Po coNo niby można tak "dla otwarcia społeczeństwu oczu". Ale masz świadomość, że w ten sposób musiałbyś szydzić z niemal połowy społeczeństwa? Tych wszystkich "pięćset plusów" i "zasiłkowców" co to tylko ciągną od Państwa, itp, itd... życia by Ci na to szydzenie zabrakło...

Ze wszystkich nie wyrobię czasowo i emocjonalnie XD
Ale tych kilku thebilli tutaj obrobie z łatwością. big_smile

Ale po co?
Nie byłoby Ci przyjemniej na duszy, gdybyś zamiast szydzenia z Bogu ducha winnej Ci osoby napisała cos budującego bez obrażania ludzi i wyzywania od debili?
Masz takie lekkie pióro, jesteś wygadana - przekuj swoje umiejętności w coś konstruktywnego dla autora czy autorki.
Innym też będzie lepiej czytało się komentarze na tym forum.

114

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
FranekKimono napisał/a:

Akurat dziecko a matka to trochę inna sytuacja. A czy gdybyś mieszkała u swojego faceta, ten by Ci ciągle mówił "Zgaś światło, przykręć ogrzewanie bo prąd drogi" a równocześnie powiedziałby Ci , że masz pokryć połowę z 4 tyś PLN rachunku, za prąd (za 2 miesiące), który nabiła jego mamusia co to "na noc włączała ogrzewanie podłogowe w kuchni by na rano mieć ciepło" - uważałabyś to za fair?

No cóż, ja bym nie mieszkała z kimś, kto by za mną łaził i kazał gasić światło, zwłaszcza, gdybym składała się na rachunki. I nie składałabym się po 4 tys. miesięcznie na cudzy dom. Więc czy to jest fair - tak, skoro na to pozwalasz. Masz to, na co zasługujesz.

115

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
ulle napisał/a:

F

FranekKimono napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Czy fair nie wiem, bo tu nie ma jakiejś sztywnej zasady. Czy dzielicie rachunki na dwa czy trzy to sprawa umowna. Gdybym miała dom i mieszkała w nim z własnym dzieckiem i na dokładkę z partnerem (który nie jest współwłaścicielem), na pewno nie dzieliłabym rachunków na trzy, facet płaciłby połowę.

Akurat dziecko a matka to trochę inna sytuacja. A czy gdybyś mieszkała u swojego faceta, ten by Ci ciągle mówił "Zgaś światło, przykręć ogrzewanie bo prąd drogi" a równocześnie powiedziałby Ci , że masz pokryć połowę z 4 tyś PLN rachunku, za prąd (za 2 miesiące), który nabiła jego mamusia co to "na noc włączała ogrzewanie podłogowe w kuchni by na rano mieć ciepło" - uważałabyś to za fair?

Dlatego zapytałam Cię czy ona utrzymuje matkę z Waszych wspólnych pieniędzy, z waszego wspólnego konta, na które oboje wpłacacie co miesiąc po kilka tysuecy ( czyli pewnie po 4000zl).
Obłożnie chorą matka jest raczej droga w utrzymaniu.
Ty za to płacisz?
Jeśli Ty za to płacisz, to masz prawo wkurzac się, gdy zwracana jest Ci uwaga, żebyś gasił za sobą światło, bo kosztuje.
Dla mnie kilka, to więcej niż trzy, wobec tego wnioskuję, że płacicie np po 4000, razem macie osiem.
NA co idą te pieniądze i czy Ty w ogóle interesujesz się tym? A może portfel tylko ona trzyma w ręku?
Czy za te pieniądze ubieracie się na przykład?
Czy idziesz do stomatologa na NFZ, czy prywatnie?
Jak postępuje ta kobieta?
Masz o tym pojęcie?

Trochę muszę tu wyjaśnić - moje dochody nie są małe ale moja partnerka z gospodarstwa rolnego "wyciąga" 4-5 razy tyle. Oboje do wspólnego garnuszka płacimy po 2500 czyli razem jest 5 tyś - są to strikte pieniądze na zakupy spożywcze, wodę, prąd, śmieci. Swoje wydatki każdy opłaca ze swojego konta - opiekę medyczną, osobiste kosmetyki, paliwo, OC, gadżety, narzędzia itp.

Jej matka ma 1100 pln emerytury, dodatkowo moja partnerka płaci jej co miesiac 1500 PLN. Zatem jej mama ma 2500 PLN miesięcznie na swoje wydatki (leki, ubrania, jedzenie). Do niedawna prąd, opał (węgiel), wodę moja partnerka płaciła ze swoich ja zaś dawałem właśnie te 2500 PLN miesięcznie. Była to wg. mojego uznania kwota pokrywająca "moją część" wody, prądu, jedzenia. Jednak od tego roku postanowiliśmy założyć wspólne konto i na nie wpłacać właśnie po 2500 PLN. Czy 5 tyś  "na życie dwóch osób to dużo czy mało - nie wiem. Osobiście uważam, że akurat prąd i woda powinny być dzielone w proporcji - 2/3 moja partnerka, 1/3 ja. Ale moja partnerka się na to nie zgadza argumentując "mieszkasz w domu wybudowanym przez moich rodziców".

116

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
FranekKimono napisał/a:

Ale moja partnerka się na to nie zgadza argumentując "mieszkasz w domu wybudowanym przez moich rodziców".

Zachowuje się jakby Ci łaskę robiła. Znajdź swoje jaja i zacznij się szanować.

117

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
FranekKimono napisał/a:

A czy gdybyś mieszkała u swojego faceta, ten by Ci ciągle mówił "Zgaś światło, przykręć ogrzewanie bo prąd drogi" a równocześnie powiedziałby Ci , że masz pokryć połowę z 4 tyś PLN rachunku, za prąd (za 2 miesiące), który nabiła jego mamusia co to "na noc włączała ogrzewanie podłogowe w kuchni by na rano mieć ciepło" - uważałabyś to za fair?

We wszystkich drugich związkach jakie znam zawsze pojawia się problem pieniędzy i ich podziału.
Czasem mam wręcz wrażenie, że im więcej ludzie mają pieniędzy tym trudniej im się zgodzić w tym temacie.

Z pierwszą żoną/mężem wszystko jest wspólne - dzieci, dorobek, plany na przyszłość.
W drugich i kolejnych zawsze jest moje-twoje, moich dzieci - twoich dzieci itp.

Nie wracaj myślami do pierwszego małżeństwa, zwłaszcza, że i tak się rozleciała z powodu kasy.
Każda kolejna relacje będzie się rządzić innymi prawami do tej pierwszej, i to już od samego początku.

Twoja partnerka zaproponowała Ci wspólne mieszkanie gdy odszedłeś od żony. Gdybyś wtedy wynajmował mieszkanie prawdopodobnie koszt wynajmu byłby podobny jak wkład w remont jej domu. Wtedy też nic byś z tych pieniędzy nie miał, oddałbyś je zupełnie obcej osobie za prawo mieszkania w jej nieruchomości. Dzisiaj też nie mógłbyś właścicielowi mieszkania powiedzieć - słuchaj, przez lata władowałem do twojej kieszeni taką kasę, że powinienem mieć udział w tym mieszkaniu. Prawda?

Popatrz na przykładzie tego wątku jak różne kobiety możesz jeszcze spotkać. Nie dość, że wezmą kasę to jeszcze Cie wyśmieją, że jesteś żałosny, bo dałeś się wyjelenić.
Jeśli masz problem z podziałem kosztów wspólnego budżetu to o tym rozmawiaj. Wszystko jest kwestią negocjacji.
Może faktycznie jak kupisz swoje mieszkanie sam będziesz czuł się pewniej i bardziej stanowczo będziesz negocjował z partnerką.
I nie łudź się, że tylko Wy macie takie problemy do rozwiązania. W bardzo wielu związkach temat pieniędzy jest gorący - jedno drugiemu wymawia jakieś zakupy, trwonienie kasy, brak wspólnych decyzji na co przeznaczyć oszczędności, czy wziąć kredyt itp. Sam fakt, że jest się rodziną, wcale takich problemów nie likwiduje. To zależy wyłącznie od podejścia do pieniędzy.  Sam też już wiesz, że nawet bycie w związku małżeńskim nie gwarantuje dachu nad głową do końca swoich dni, bo rozstanie wszystko zmienia.
Masz kasę to kup sobie lokum. Płacisz za dużo to negocjuj.
A jak Ci się znudziło mieszkanie z partnerką to nie szukaj wielkich idei do zmiany własnego życia.

118 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-04-16 21:12:22)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
FranekKimono napisał/a:

Czy 5 tyś  "na życie dwóch osób to dużo czy mało - nie wiem. .

To odpowiednia kwota,powiedziałabym nawet, że niewysoka.
Nie masz żadnego powodu by czuć się wykorzystywanym.

Gdy zamieszkasz sam, opłacisz czynsz, media, kupisz żywność i jakieś rzeczy do domu, które uzupełnia się na bieżąca, możesz wydać znacznie więcej niż 2,5 tys.

119

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:
FranekKimono napisał/a:

Czy 5 tyś  "na życie dwóch osób to dużo czy mało - nie wiem. .

To odpowiednia kwota,powiedziałabym nawet, że niewysoka.
Nie masz żadnego powodu by czuć się wykorzystywanym.

Gdy zamieszkasz sam, opłacisz czynsz, media, kupisz żywność i jakieś rzeczy do domu, które uzupełnia się na bieżąca, możesz wydać znacznie więcej niż 2,5 tys.

Bez przesady, w dużym mieście czynsz i wszystkie media zamknie w kwocie max 1,5k, a jako kawaler spokojnie zje za 1k.

120

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
FranekKimono napisał/a:

Czy 5 tyś  "na życie dwóch osób to dużo czy mało - nie wiem. .

To odpowiednia kwota,powiedziałabym nawet, że niewysoka.
Nie masz żadnego powodu by czuć się wykorzystywanym.

Gdy zamieszkasz sam, opłacisz czynsz, media, kupisz żywność i jakieś rzeczy do domu, które uzupełnia się na bieżąca, możesz wydać znacznie więcej niż 2,5 tys.

Bez przesady, w dużym mieście czynsz i wszystkie media zamknie w kwocie max 1,5k, a jako kawaler spokojnie zje za 1k.

No i jeśli dodać te kwoty to też wyjdzie 2,5 tys. jakie obecnie daje partnerce.

121

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To odpowiednia kwota,powiedziałabym nawet, że niewysoka.
Nie masz żadnego powodu by czuć się wykorzystywanym.

Gdy zamieszkasz sam, opłacisz czynsz, media, kupisz żywność i jakieś rzeczy do domu, które uzupełnia się na bieżąca, możesz wydać znacznie więcej niż 2,5 tys.

Bez przesady, w dużym mieście czynsz i wszystkie media zamknie w kwocie max 1,5k, a jako kawaler spokojnie zje za 1k.

No i jeśli dodać te kwoty to też wyjdzie 2,5 tys. jakie obecnie daje partnerce.

Ale nie będzie na nią robił tylko siądzie w swoim fotelu w swoim mieszkaniu i poczyta sobie książkę.

122

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Bez przesady, w dużym mieście czynsz i wszystkie media zamknie w kwocie max 1,5k, a jako kawaler spokojnie zje za 1k.

No i jeśli dodać te kwoty to też wyjdzie 2,5 tys. jakie obecnie daje partnerce.

Ale nie będzie na nią robił tylko siądzie w swoim fotelu w swoim mieszkaniu i poczyta sobie książkę.

A okna mu się same umyją, obiad sam ugotuje  wink

123

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Ha, ha, ha...Agnes, M!ri - dokładnie jak dialog w moje głowie....

124

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

No i jeśli dodać te kwoty to też wyjdzie 2,5 tys. jakie obecnie daje partnerce.

Ale nie będzie na nią robił tylko siądzie w swoim fotelu w swoim mieszkaniu i poczyta sobie książkę.

A okna mu się same umyją, obiad sam ugotuje  wink

Uważasz że umycie paru okien/sprzątanie mieszkania to to samo co dużego domu z ogrodem?
Obiad? W najgorszym razie zamówi sobie lub kupi gotowca jeżeli ma dwie lewe ręce.

125

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Violette napisał/a:
rossanka napisał/a:

Może to kwestia osoby. Z Tą osobą nie będą budowac takiego zaufania, nie zamieszkają razem, będą się tylko latami spotykać i spotykać a tak to prowadzić całkowicie osobne życie. Aż pewnego dnia pojawi sie ktoś, z kim zamieszkają po tygodniu ia za rok wezmą ślub i to z własnej woli, bez nacisku. I nawet specjalnie nie będa sie nad tym zastanawiać.

Dokładnie tak.
O tym pisałam. Mnie się do wspolnego mieszkania nie paliło, choc podjełam 2 próby z poprzednikami obecnego partnera, ale to było na zasadzie namów niż moja inicjatywa. Natomiast z obecnym zamieszkalilśmy razem bardzo szybko, jak na moje standardy zwłaszcza wink I tak sobie mieszkamy juz 5 miesiąc leci.
Sedno tkwi w tym, że tak jak napisałas: wszystko jest kwestia dopasowania. U nad wszystko zagrało. I tylko wtedy ma to sens.

Bo tak jest.
Chyba , że ktos ma wrodzon a awersję do wiązania się bliżej, jest typem samotnika- ekstrawertyka czy introwertyka i nie zwiąże sienigdy i z nikim, bo po prostu nie chciał nie chce i nie będzie chciał, tylko, ze takie osoby można policzyć na palcach jednej ręki.

126 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-04-16 21:42:15)

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Ale nie będzie na nią robił tylko siądzie w swoim fotelu w swoim mieszkaniu i poczyta sobie książkę.

A okna mu się same umyją, obiad sam ugotuje  wink

Uważasz że umycie paru okien/sprzątanie mieszkania to to samo co dużego domu z ogrodem?
Obiad? W najgorszym razie zamówi sobie lub kupi gotowca jeżeli ma dwie lewe ręce.

Nie wiem jak duży jest jego wkład pracy a jaki partnerki.
Chcę mu tylko pokazać, że zawsze jest coś z coś.
Niech spokojnie wybiera smile

FranekKimono napisał/a:

Ha, ha, ha...Agnes, M!ri - dokładnie jak dialog w moje głowie....

big_smile

127

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Czytając Wasze opinie uważam, że chyba najbardziej w sedno oceniając moje odczucia trafiła Ulle.
Po rozwodzie chciałem poznać kogoś z kim stworzyłbym rodzinę. Może nie w sensie mieć dzieci itp., bo uważam, że na dzieci jest w życiu czas a mój już przeminął.
Ale w sensie miłości, dbałości, oddania. Nie chodzi o majątek jako taki. Nie pragnę „połowy królestwa” bo ani na to nie zasłużyłem ani go nie chce.
Powiem szczerze – gdyby mojej partnerce coś się stało to nie mieszkałbym w jej domu. Po co mi 300m2 chata z ogrodem pełnym drzewek, krzewów, tui, basenu i innych bzdet? Wiecie, ile to pracy, pieniędzy by to utrzymać, jeśli nie ma się siły samemu to obrobić?
Owszem, mieszkam w domu, na który nie było by mnie stać ale czy myślicie, że jeśli byłoby mnie stać to bym sobie taki sprawił? Nigdy w życiu…Dom ma być dla człowieka a nie człowiek dla domu….
Inna sprawa, że to co daje, moje umiejętności dające mi możliwość zastąpienia elektryka, hydraulika, informatyka, mechanika itp. są w dzisiejszych czasach na wagę złota.
I nie mam problemu by to z siebie dać. Ale po zachowaniach mojej partnerki pokazującej mi kim dla niej jestem – nie mam najmniejszej ochoty dawać z siebie więcej niż „czynności domowe”.
I tak wewnętrznie to czuję ogromną złość…Na nią, na sytuację. Bo moglibyśmy żyć jak pączki w maśle – oboje w podobnym wieku, oboje zdrowi, ona ma dorosłą córkę, ja akurat nie mam dziecka, oboje bez długów, z dobrą pracą, oszczędnościami…żyć nie umierać…
Ale trudno żyć z kimś, kto nie ma ochoty mieć wspólnej wizji, kto chce żyć z dnia na dzień, bo tak jej dobrze, kto nie chce żadnych zobowiązań by się maksymalnie zabezpieczyć. Trudno się dla kogoś takiego starać nawet jeśli chciałoby się dać z siebie więcej. Mam wiele pomysłów na to co mógłbym jeszcze zrobić – jakąś drewutnie na drewno kominkowe, wyszykować warsztat z prawdziwego zdarzenia itp., itd., ale po co? Dla kogo? Dla kogoś kto „kocha” tylko to, że jestem przydatny?

M!ri napisał/a:

To zależy z jakiego powodu ktoś wchodzi w związek. Jeżeli z miłości to oczywistym jest że po śmierci chcę aby moja druga połówka, najważniejsza osoba w moim życiu, dziedziczyła po mnie.
Natomiast jeżeli ktoś jest z kimś tylko z wygody / aby nie być samotnym to zaczyna się pilnowanie swojego...

To bardzo trafne spostrzeżenie…Uważam, że ja wszedłem w ten związek z miłości a moja partnerka z wygody. Jak się ma duży dom/ogród/gospodarstwo rolne – trudno to utrzymać samotnej kobiecie.
Niestety widząc jej „zagrania” pokazujące jak bardzo mnie „kocha” niestety w myśl zasady „wchodzisz między wrony krakaj jak i one” zacząłem być jak ona – wygoda (ugotowane, uprane, jest do kogo zagadać, z kim na wakacje pojechać) ale zacząłem pilnować swego – w tym wypadku szukania własnego lokum i rozważania związku tylu LAT. Chociaż mam pełną świadomość, że po wyprowadzeniu się jej powód by być ze mną „wyprowadzi się” wraz ze mną.

Kaszpir007 napisał/a:

Pani ten dom dostała od rodziców więc nie musiała harować aby sie tego dorobić.
Prawda jest taka że kiedyś często na wsiach ludzie budowali wielkie domu 300-500m2 bo myśleli że kiedyś ich dzieci zamieszkają razem z nimi. Np. jedno dziecko na jednym piętrze , drugie na drugim.
Budowali w czasach gdy nikt nie patrzył na energooszczędnosć bo węgiel był bardzo tani.
Takie domy sprzedawane są za grosze i często idą do wyburzenia , bo obecnie ludzie patrzą na koszty utrzymania ...
U tej Pani tak samo. Została w spadku wielki koszmarny w utrzymaniu dom. Jak jej nie stać to powinien zostać sprzedany i powinna kupić mniejszy dom na jakiego utrzymanie będzie ją stać a nie pasożytować na Franku.
On jest parobkiem i utrzymuje ten dom.
Co do Franka to sądzę że on wiem że ona KOCHA jego pieniądze i jego pracę  i że zakup mieszkania i wyprowadzka i jedynie spotykanie się i spędzanie miło czasu dla niej będzie nieakceptowalne.
Dlatego ona NIGDY nie mogła znaleźć, bo każdy facet jak wyczuł o co jej chodzi dawał nogę ..
Aż poznała Franka ...

Częściowo prawda – dom duży, ogrzewany węglem woda z elektrycznego bojlera. Ekonomiczny koszmar. Ale moja partnerka zarabia kilkadziesiąt tysięcy na rękę miesięcznie – stać ją na utrzymanie nawet gdyby musiała to robić sama. A że jestem ja to idzie 50/50…Zatem nie potrzebuje moich pieniędzy tylko mojej pracy. Ja daję, bo uważam, że niczyim utrzymankiem nie będę. Fakt, faktem – ja jestem z nią najdłużej, z mężem rozwiodła się ponad 25 lat temu po 2 latach małżeństwa a przede mną miała 2 kilkumiesięczne związki. Zatem te 6 lat razem to jej najdłuższy związek. No i nie ukrywam, że w jej przypadku, w przypadku kogoś kto zarówno dom jak i gospodarstwo dostał, na nic nie zapracował, słowa „A Ty coś dołożyłeś do budowy tego domu” brzmią tak jakoś słabo...Co nie zmienia faktu, że oczywiście nie przyczyniłem się do powstania tego majątku.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeden aspekt tej sprawy polega na tym że jeśli kobieta jest NAPRAWDĘ urodziwa i przebojowa, to często uważa że może sobie pozwolić na bycie (za przeproszeniem) suką i nie grożą jej za to koszty, które by odczuła. Ona uważa że pewne rzeczy jej się po prostu należą, od faceta i od świata. Chociaż nieraz zdarza się że owa kobieta się przeliczy... Tak więc jeśli zapytasz kobietę autora, to pewnie odpowie: "To niech spierdala, dziesięciu czeka na jego miejsce!".

O ile znam moją partnerkę to gdybym powiedział, że odchodzę to taka byłaby jej reakcja…Wiedziałaby, że dużo traci, ale w życiu by tego nie okazała. Ona sama twierdzi, że „ma na wszystko wyjebane…”. Taki typ…
Tylko osobiście uważam, że jestem gatunkiem wymarłym i szybko takiego osła z takimi umiejętnościami nie znajdzie. Jeśli w ogóle…

Nowe_otwarcie napisał/a:

A teraz druga kwestia: punkt widzenia faceta. Widzisz, takie babki mają w sobie coś toksycznego, co przyciąga. Facet może wiedzieć że go to wyniszcza, ale podświadomie go to przyciąga; zwłaszcza jeśli to kobieta na takim poziomie że zazdroszczą mu jej faceci w otoczeniu; im wyższy jest ten poziom, tym więcej facet jest w stanie znieść zanim powie DOŚĆ. Natomiast gdy już ten czar związany z bliskim przebywaniem opadnie, to facet widzi jej wady z ostrością godną wzroku jastrzębia.

Bardzo słuszna uwaga…Niestety taka już ludzka natura, że czujemy się „dowartościowani” atrakcyjną partnerką czy partnerem… Można z tego mieć polewkę ale popatrzcie na ludzi bogatych – odstrzeliwują sobie chaty jak z amerykańskiego filmu a czy naprawdę potrzebują takich domów? Skąd – wszystko na pokaz, bo „kto bogatemu zabroni”.

Ja tak czy siak mieszkanie sobie kupię. Raz by jednak uciec przed inflacją a dwa – by mieć coś swojego. Nawet jeśli moja partnerka tego nie okaże, to zapewne nie będzie miała już takiego poczucia „władzy” wiedząc, że mogę się w ciągu dnia wynieść na swoje. Czy się wyniosę? Cóż, tego nie wiem, bo nasza codzienność jest mimo wszystko fajna (gdy nie porusza się tematów finansowo-majątkowych). Ale zawsze mając swoje mieszkanie na jej żądanie „Powiąż drutem tuje w ogrodzie bo wiatr je potargał – weź drabinę i je zwiąż do kupy” ja mogę z uśmiechem odpowiedzieć „Nie ma sprawy, ale przy okazji – trzeba w moim mieszkaniu pomyć okna i podłogi zatem ja zrobię tuje a Ty pomyj mi okna” smile

128

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
Agnes76 napisał/a:
M!ri napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

A okna mu się same umyją, obiad sam ugotuje  wink

Uważasz że umycie paru okien/sprzątanie mieszkania to to samo co dużego domu z ogrodem?
Obiad? W najgorszym razie zamówi sobie lub kupi gotowca jeżeli ma dwie lewe ręce.

Nie wiem jak duży jest jego wkład pracy a jaki partnerki.

To duży i w gruncie rzeczy stary dom. Tu co chwila jest coś do zrobienia. Przykład - kilka dni temu musiałem coś poradzić z piecem węglowym w kotłowni który od jakiegoś czasu połowę dymu wywalał kominem a połowę przez drzwiczki. Ubrałem się jak kosmonauta  - kombinezon, gogle, rękawiczki, maska przeciwpyłowa - wziąłem kompresor i przedmuchałem wszystko co w piecu było do przedmuchania - łącznie, w pozycji leżącej na podłodze, jakieś drzwiczki "popielnik" u dołu pieca. Wyszedłem z kotłowni po godzinie uwalony jak górnik. Piec pali jak nówka ale ja przecież kurna informatyk jestem...

129

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
FranekKimono napisał/a:

I nie mam problemu by to z siebie dać. Ale po zachowaniach mojej partnerki pokazującej mi kim dla niej jestem – nie mam najmniejszej ochoty dawać z siebie więcej niż „czynności domowe”.
I tak wewnętrznie to czuję ogromną złość…Na nią, na sytuację. Bo moglibyśmy żyć jak pączki w maśle – oboje w podobnym wieku, oboje zdrowi, ona ma dorosłą córkę, ja akurat nie mam dziecka, oboje bez długów, z dobrą pracą, oszczędnościami…żyć nie umierać…
Ale trudno żyć z kimś, kto nie ma ochoty mieć wspólnej wizji, kto chce żyć z dnia na dzień, bo tak jej dobrze, kto nie chce żadnych zobowiązań by się maksymalnie zabezpieczyć. Trudno się dla kogoś takiego starać nawet jeśli chciałoby się dać z siebie więcej. Mam wiele pomysłów na to co mógłbym jeszcze zrobić – jakąś drewutnie na drewno kominkowe, wyszykować warsztat z prawdziwego zdarzenia itp., itd., ale po co? Dla kogo? Dla kogoś kto „kocha” tylko to, że jestem przydatny?

Myślisz i czujesz jak normalny człowiek na Twoim miejscu. Niestety miałeś pecha trafić na wredne babsko.

130

Odp: Związki typu LAT - co o tym sądzicie?
FranekKimono napisał/a:

Wyszedłem z kotłowni po godzinie uwalony jak górnik. Piec pali jak nówka ale ja przecież kurna informatyk jestem...

Nie wiem, może ja dziwna jestem, ale nie wzruszają mnie te twoje ciężkie prace w domu. Ulle dopiero co nadawała na swojego zięcia informatyka, że u niej w domu nie umie uszczelek wymieniać, więc dobrze, że ty umiesz to wszystko robić. Naprawdę wolałbyś w tym czasie siedzieć, grać na telefonie i patrzeć, jak twoja partnerka dzwoni po fachowca i płaci mu np. 700 zł? Moim zdaniem życie razem, w dużym domu, to nie tylko zrzuta na prąd i śmieci, ale też odpowiedzialność za to lokum. A stary dom generuje duże problemy. Nikt cię tam siłą nie trzyma, więc jeśli czujesz się wykorzystywany do pracy i/lub finansowo, to droga wolna. A już na pewno powinieneś o tym rozmiawiać z partnerką, a nie tylko z nami. I kupić mieszkanie. Nie odpisałeś mi - czemu trzymasz kasę na koncie i patrzysz, jak ją inflacja zjada? Czemu już dawno nie zainwestowałeś w nieruchomość i jej nie wynajmujesz? Miałbyś na czysto na te wpłaty na wspólne konto z partnerką.

Posty [ 66 do 130 z 179 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związki typu LAT - co o tym sądzicie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024