Hej, podpowiedzcie proszę bo się zastanawiam. Mój ukochany zaoferował mi zamążpójście. Zastrzegł jednak, że będę musiała podpisać rozdzielność (jego biznes to jego biznes, nic mi do tego, ani do dochodów, ani do decyzji), jak również zastrzegł, że mnie wydziedziczy (chce by wszystko trafiło do jego dzieci z pierwszego małżeństwa). Tak się zastanawiam nad tym i chyba nie jest to normalne. Nie chodzi mi o jego pieniądze, ale o podejście do mnie. Nie jestem złodziejem. A za np. 40 lat, jak będzie chorował to ja, a nie jego dzieci będę się nim opiekować, zmieniać pampersy itp. No i ja, po jego śmierci w wieku ok 80 lat bym trafiła na bruk. Teraz relację z jego dziećmi mam super, ale kto wie co będzie za 40 lat? Powiedziałam mu też, że ja będę miała pewnie najniższą emeryturę. A on, że to mój problem, a nie jego. On robi biznes to będzie miał dużą, bo sobie na to zapracuje. Niby ma rację, ale czy to jest wspólne życie? Wspólna przyszłość? Troska? Czy on mnie w ogóle kocha?
1 2023-03-27 23:12:29 Ostatnio edytowany przez wydziedziczona (2023-03-27 23:47:04)
up
Normalne, nienormlane ...
Kwestia ustaleń i dogadania się ...
Majątek własny i tak nie wchodzi do majatku wspólnego więc dom partnera i tak nie będzie nigdy twój. Tak samo jak masz własne mieszkanie to też nigdy nie będzie ono męża./
Co do firmy to nie wiem.
Ja rozumie że każdy chce chronić swój majątek ale trzeba to jakoś zrobić z głową.
Myślę że też trzeba jakoś zabezpieczyć ewentualną przyszłość żony, bo nie może być tak że po rozwodzie czy po śmierci zostanie z niczym.
Bo jak ma być wszystko oddzielne to po co małżeństwo ?
Normalne, nienormlane ...
Kwestia ustaleń i dogadania się ...
Majątek własny i tak nie wchodzi do majatku wspólnego więc dom partnera i tak nie będzie nigdy twój. Tak samo jak masz własne mieszkanie to też nigdy nie będzie ono męża./
Co do firmy to nie wiem.Ja rozumie że każdy chce chronić swój majątek ale trzeba to jakoś zrobić z głową.
Myślę że też trzeba jakoś zabezpieczyć ewentualną przyszłość żony, bo nie może być tak że po rozwodzie czy po śmierci zostanie z niczym.Bo jak ma być wszystko oddzielne to po co małżeństwo ?
Kaszpira nie słuchaj, bo on tez szuka naiwnej co mu będzie dupy dawała, ogródek pieliła, a po jego śmierci wszystko mają odziedziczyć jego dzieci z pierwszego małżeństwa.
5 2023-03-28 09:01:26 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 09:02:59)
Kaszpir007 napisał/a:Normalne, nienormlane ...
Kwestia ustaleń i dogadania się ...
Majątek własny i tak nie wchodzi do majatku wspólnego więc dom partnera i tak nie będzie nigdy twój. Tak samo jak masz własne mieszkanie to też nigdy nie będzie ono męża./
Co do firmy to nie wiem.Ja rozumie że każdy chce chronić swój majątek ale trzeba to jakoś zrobić z głową.
Myślę że też trzeba jakoś zabezpieczyć ewentualną przyszłość żony, bo nie może być tak że po rozwodzie czy po śmierci zostanie z niczym.Bo jak ma być wszystko oddzielne to po co małżeństwo ?
Kaszpira nie słuchaj, bo on tez szuka naiwnej co mu będzie dupy dawała, ogródek pieliła, a po jego śmierci wszystko mają odziedziczyć jego dzieci z pierwszego małżeństwa.
Ahahaha, w punkt . Kaszpir, to forumowy degenerat z piwnicy. Uciekać od takich jak najszybciej.
Do autorki: uciekaj z tego związku. Ten pan stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną i ekonomiczną. Chce Ciebie używać. Miłość to zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, a przede weszystkim troska o siebie nawzajem, zabezpieczenie na starość. Ty zostaniesz goła i wesoła. Nie kocha Cię.
Noble napisał/a:Kaszpir007 napisał/a:Normalne, nienormlane ...
Kwestia ustaleń i dogadania się ...
Majątek własny i tak nie wchodzi do majatku wspólnego więc dom partnera i tak nie będzie nigdy twój. Tak samo jak masz własne mieszkanie to też nigdy nie będzie ono męża./
Co do firmy to nie wiem.Ja rozumie że każdy chce chronić swój majątek ale trzeba to jakoś zrobić z głową.
Myślę że też trzeba jakoś zabezpieczyć ewentualną przyszłość żony, bo nie może być tak że po rozwodzie czy po śmierci zostanie z niczym.Bo jak ma być wszystko oddzielne to po co małżeństwo ?
Kaszpira nie słuchaj, bo on tez szuka naiwnej co mu będzie dupy dawała, ogródek pieliła, a po jego śmierci wszystko mają odziedziczyć jego dzieci z pierwszego małżeństwa.
Ahahaha, w punkt
. Kaszpir, to forumowy degenerat z piwnicy. Uciekać od takich jak najszybciej.
.
No i błąd Twojesłowo Już miałem jako forumowy swat zaproponować Autorce nawiązanie kontaktu z kolegą Kaszpirem,który jest bardzo emocjonalny i jest urodzonym dobrodziejem altruistą, pod warunkiem, że się mu spodoba Wydziedziczona i on się zakocha w niej co nastąpić może u niego dość szybko wystarczy dobrze oświetlone miejsce
Wtedy nawet możliwe byłoby wydziedziczenie dla miłości prawdziwej własnych córek, takie to wielkie serce jest
zupełne przeciwieństwo faceta Autorki
Przemyśl sprawę Twojesłowo "na spokojnie i na poważnie"
Autorko mało opisałaś Was. Ile on ma lat, ile Ty, czy Ty masz dzieci lub czy planujecie je mieć. I dlaczego zakładasz że będziesz miała najniższą emkę?
8 2023-03-28 09:57:41 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 09:57:53)
No i błąd Twojesłowo
Już miałem jako forumowy swat zaproponować Autorce nawiązanie kontaktu z kolegą Kaszpirem,który jest bardzo emocjonalny i jest urodzonym dobrodziejem altruistą, pod warunkiem, że się mu spodoba Wydziedziczona i on się zakocha w niej co nastąpić może u niego dość szybko wystarczy dobrze oświetlone miejsce
Wtedy nawet możliwe byłoby wydziedziczenie dla miłości prawdziwej własnych córek, takie to wielkie serce jest
zupełne przeciwieństwo faceta AutorkiPrzemyśl sprawę Twojesłowo "na spokojnie i na poważnie"
@paslawek - ja to raczej na spokojnie i rzadko mylę się co do intencji ludzi . Kaszpir raczej sam zgnije w tym swoim domku na wisi, niż się z kimś podzieli. Tam w sercu i umyśle interes jest do zrobienia, a nie miejsce na odwagę, hojność, prawdziwe uczucia. Nie ma chyba nic gorszego niż skąpy, emocjonalny i prostacki facet. A autorka powinna mieć już związek zakończony, po takich nowinach. Facet po prostu zastawia na nią pułapkę.
Fakty są takie:
- jest ode mnie 12 lat starszy;
- ja dzieci nie mam, chciałabym mieć, ale jest to mało prawdopodobne z medycznego punktu widzenia;
- nie wiadomo kto umrze szybciej. Statystycznie on, ale przecież może być różnie;
- nie wiadomo kto jaki będzie miał majątek, prawdopodobnie on większy, ale tego przecież nie wie nikt;
- po mnie nie ma innych osób do dziedziczenia, mam mamę, ale statystycznie w chwili mojej śmierci jej już nie będzie. Dla mnie logicznym jest, że po mnie odziedziczyłby mąż, a po nim jego dzieci;
- jeśli ja odziedziczyłabym po nim, to logiczne jest, że po mnie, drogą np. testamentu odziedziczyłyby jego córki. Nie tylko to, co ja odziedziczyłabym po nim, ale też cały mój majątek. Nie mam innej rodziny;
- wspólność majątkowa – to wspólność gospodarcza. Razem się dorabiamy, razem idziemy przez życie, na dobre i złe. Może być różnie, ale nie zakładałam rozstania, wchodząc w związek chcę, by był on do końca życia;
- zajmuję się domem, robię zakupy (za które on zwraca, ale przecież zakupy to nie tylko paragon, trzeba zaplanować, zrobić, przynieść, rozpakować), gotuję obiady, sprzątam, zajmuję się jego dziećmi. To też jest praca. On dzięki temu ma łatwiej prowadzić swoje biznesy. Jeśli podpiszę rozdzielność i np. za 10 lat on mnie zostawi, to ja wychodzę z małżeństwa z jedną reklamówką ciuchów;
- powiedział, bym w takim razie nie robiła zakupów – ale sobie przecież muszę. Mam mieć oddzielną półkę w lodówce? Podpisywać moje produkty? Obiad ugotować tylko dla siebie?
- oczywistym dla mnie jest, by opiekować się mężem w chorobie. Tak zostałam wychowana, na pewno nie porzuciłabym go w chorobie. Statystycznie to on będzie tej opieki potrzebował, a nie ja.
Fakty są takie:
- jest ode mnie 12 lat starszy;
- ja dzieci nie mam, chciałabym mieć, ale jest to mało prawdopodobne z medycznego punktu widzenia;
- nie wiadomo kto umrze szybciej. Statystycznie on, ale przecież może być różnie;
- nie wiadomo kto jaki będzie miał majątek, prawdopodobnie on większy, ale tego przecież nie wie nikt;
- po mnie nie ma innych osób do dziedziczenia, mam mamę, ale statystycznie w chwili mojej śmierci jej już nie będzie. Dla mnie logicznym jest, że po mnie odziedziczyłby mąż, a po nim jego dzieci;
- jeśli ja odziedziczyłabym po nim, to logiczne jest, że po mnie, drogą np. testamentu odziedziczyłyby jego córki. Nie tylko to, co ja odziedziczyłabym po nim, ale też cały mój majątek. Nie mam innej rodziny;
- wspólność majątkowa – to wspólność gospodarcza. Razem się dorabiamy, razem idziemy przez życie, na dobre i złe. Może być różnie, ale nie zakładałam rozstania, wchodząc w związek chcę, by był on do końca życia;
- zajmuję się domem, robię zakupy (za które on zwraca, ale przecież zakupy to nie tylko paragon, trzeba zaplanować, zrobić, przynieść, rozpakować), gotuję obiady, sprzątam, zajmuję się jego dziećmi. To też jest praca. On dzięki temu ma łatwiej prowadzić swoje biznesy. Jeśli podpiszę rozdzielność i np. za 10 lat on mnie zostawi, to ja wychodzę z małżeństwa z jedną reklamówką ciuchów;
- powiedział, bym w takim razie nie robiła zakupów – ale sobie przecież muszę. Mam mieć oddzielną półkę w lodówce? Podpisywać moje produkty? Obiad ugotować tylko dla siebie?
- oczywistym dla mnie jest, by opiekować się mężem w chorobie. Tak zostałam wychowana, na pewno nie porzuciłabym go w chorobie. Statystycznie to on będzie tej opieki potrzebował, a nie ja.
Jesteś tam wszystkim tylko nie partnerką, radzę - odejdź.
11 2023-03-28 11:13:33 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 11:14:26)
- zajmuję się domem, robię zakupy (za które on zwraca, ale przecież zakupy to nie tylko paragon, trzeba zaplanować, zrobić, przynieść, rozpakować), gotuję obiady, sprzątam, zajmuję się jego dziećmi. To też jest praca. On dzięki temu ma łatwiej prowadzić swoje biznesy. Jeśli podpiszę rozdzielność i np. za 10 lat on mnie zostawi, to ja wychodzę z małżeństwa z jedną reklamówką ciuchów
Jeśli w tym miejscu nie pali Ci się już czerwona lampka ostrzegawcza, to nie dziwię się dlaczego w tym tkwisz. Facet ma w domu, bez ślub, robot wielofunkcyjny, opiekunkę do dziecka i czas na rozwój firmy i zarobkowanie, a Ty co masz z tego, worek ziemniaków do gotowania?
Sorry za bezpośredniość, ale wpuściłaś się w niezłe maliny, jesteś głupia i naiwna. Facet po prostu Cię wykorzystuje w tym układzie.
12 2023-03-28 11:13:49 Ostatnio edytowany przez szeptem (2023-03-28 11:14:59)
- zajmuję się domem, robię zakupy (za które on zwraca, ale przecież zakupy to nie tylko paragon, trzeba zaplanować, zrobić, przynieść, rozpakować), gotuję obiady, sprzątam, zajmuję się jego dziećmi. To też jest praca. On dzięki temu ma łatwiej prowadzić swoje biznesy. Jeśli podpiszę rozdzielność i np. za 10 lat on mnie zostawi, to ja wychodzę z małżeństwa z jedną reklamówką ciuchów;
- powiedział, bym w takim razie nie robiła zakupów – ale sobie przecież muszę. Mam mieć oddzielną półkę w lodówce? Podpisywać moje produkty? Obiad ugotować tylko dla siebie?
- oczywistym dla mnie jest, by opiekować się mężem w chorobie. Tak zostałam wychowana, na pewno nie porzuciłabym go w chorobie. Statystycznie to on będzie tej opieki potrzebował, a nie ja.
A on zająłby się Tobą, gdybyś jutro nagle została np. sparaliżowana? Ugotował obiad? Z tego co tu czytam to szczerze wątpię, raczej ulotniłby się migiem.
To jakiś wyrachowany cwaniak a nie partner, tym bardziej na całe życie. Niech znajdzie inną naiwną; Ty Autorko pożegnaj się szybciutko i żyj na swoich własnych warunkach, choćby i sama przez lata - to o wiele lepsze niż taka namiastka związku, a raczej zwykły biznesowy układ pasujący tylko jednej stronie. Kwiatka Ci kupił choć raz? Co Ty masz z tej relacji?
Kwiatka kilka razy kupił.
Co mam... Chyba namiastkę rodziny, którą bardzo chciałabym mieć.
A czy Ty masz jakieś swoje pieniądze? Zarabiasz?
A czy Ty masz jakieś swoje pieniądze? Zarabiasz?
Tak. Pracuję, zarabiam. Mniej niż on, dużo mniej, ale sama się utrzymuję. Nie dokłada do mojego utrzymania.
16 2023-03-28 12:06:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-03-28 12:06:28)
paslawek napisał/a:No i błąd Twojesłowo
Już miałem jako forumowy swat zaproponować Autorce nawiązanie kontaktu z kolegą Kaszpirem,który jest bardzo emocjonalny i jest urodzonym dobrodziejem altruistą, pod warunkiem, że się mu spodoba Wydziedziczona i on się zakocha w niej co nastąpić może u niego dość szybko wystarczy dobrze oświetlone miejsce
Wtedy nawet możliwe byłoby wydziedziczenie dla miłości prawdziwej własnych córek, takie to wielkie serce jest
zupełne przeciwieństwo faceta AutorkiPrzemyśl sprawę Twojesłowo "na spokojnie i na poważnie"
@paslawek - ja to raczej na spokojnie i rzadko mylę się co do intencji ludzi
. Kaszpir raczej sam zgnije w tym swoim domku na wisi, niż się z kimś podzieli. Tam w sercu i umyśle interes jest do zrobienia, a nie miejsce na odwagę, hojność, prawdziwe uczucia. Nie ma chyba nic gorszego niż skąpy, emocjonalny i prostacki facet..
Ostatnia nadzieja prysła Oj nie polubi nas Kaszpir nie polubi
To jest normalne u ludzi, którzy się dorobili i mają głowę na karku.
Prawdopodobnie takie rozwiązanie podsunął mu adwokat.
1. Czy go kochasz, czy jesteś z nim tylko, bo wygodnie?
2. Czy chcesz być jego żoną?
3. Jak planujesz dalsze życie z nim?
To jest normalne u ludzi, którzy się dorobili i mają głowę na karku.
Prawdopodobnie takie rozwiązanie podsunął mu adwokat.1. Czy go kochasz, czy jesteś z nim tylko, bo wygodnie?
2. Czy chcesz być jego żoną?
3. Jak planujesz dalsze życie z nim?
1. Nie jest mi "wygodnie". Mam dużo dalej do pracy, doszły mi inne obowiązki. Czym innym było zrobienie zakupów dla jednej osoby, a czym innym dla 4 osób. Tak samo z obiadem. Obiad dla 4 osób to ten sam obiad dla jednej osoby na 4 dni. Podobnie ze sprzątaniem. Wygodnie myślę że jest jemu, bo jemu jednak te obowiązki odpadły.
2. Tak
3. Tak
19 2023-03-28 12:37:35 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2023-03-28 12:44:32)
Moim zdaniem jest to normalne i postąpiłbym dokładnie tak samo jak Twój przyszły mąż. Co jeżeli z jakiegokolwiek powodu nastąpiłby rozwód??
Ale zobaczcie z drugioej strony jak to wygląda. Jakby kobieta napisała, ze ma własną firmę, rozkręciła ją, dobrze zarabia i tak dalej ale ma waiąć ślub z facetem i ten facet nie chce rozdzielności majątkowej czy intercyzy, bo w razie rozwodu nic z tej formy nie dostanie, jakie byłyby porady dla tej kobiety?
21 2023-03-28 12:51:32 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2023-03-28 12:52:24)
Ale zobaczcie z drugioej strony jak to wygląda. Jakby kobieta napisała, ze ma własną firmę, rozkręciła ją, dobrze zarabia i tak dalej ale ma waiąć ślub z facetem i ten facet nie chce rozdzielności majątkowej czy intercyzy, bo w razie rozwodu nic z tej formy nie dostanie, jakie byłyby porady dla tej kobiety?
Obawiam się że takie przykłady nie istnieją. Szczerze wątpię by kobieta o której wspominasz miała ochotę wiązać się z takim facetem. Wątpię by oni nawet się spotkali, a co tu mówić o ślubie lub intercyzie.
rossanka napisał/a:Ale zobaczcie z drugioej strony jak to wygląda. Jakby kobieta napisała, ze ma własną firmę, rozkręciła ją, dobrze zarabia i tak dalej ale ma waiąć ślub z facetem i ten facet nie chce rozdzielności majątkowej czy intercyzy, bo w razie rozwodu nic z tej formy nie dostanie, jakie byłyby porady dla tej kobiety?
Obawiam się że takie przykłady nie istnieją. Szczerze wątpię by kobieta o której wspominasz miała ochotę wiązać się z takim facetem. Wątpię by oni nawet się spotkali, a co tu mówić o ślubie lub intercyzie.
Ale dlaczego miałaby się z takim nie związac? Są rózne sytuacje, pisała, odwrotnie niech ona ma firmę, np od 10 lat salon kosmetyczny, który sama rozkręciła. I teraz bierze slub, a mąz jest np programistą w firmie ale nie własnej. I teraz on nie chce podpisać intercyzy czy czegoś tam i w razie rozwodu firma szłaby do podziału.
albo odwrotnie, ona ma dziecko, własne mieszkanie np kupione przez dziadków, czy tam dawno przez nią spłacone. I ona zaznacza, że nigdy nie wiadomo co sie w przyszłości stanie i ona chce aby w razie czego dziecko dziedziczyło, a nie "obcy" facet.
Zastanawia mnie tylko, jakby były odwrócone płcie, jakie by były porady.
Ale zobaczcie z drugioej strony jak to wygląda. Jakby kobieta napisała, ze ma własną firmę, rozkręciła ją, dobrze zarabia i tak dalej ale ma waiąć ślub z facetem i ten facet nie chce rozdzielności majątkowej czy intercyzy, bo w razie rozwodu nic z tej formy nie dostanie, jakie byłyby porady dla tej kobiety?
Jakby kobieta napisała, ze ma własną firmę, rozkręciła ją, dobrze zarabia i tak dalej, a jej partner wykonuje 100% obowiązków domowych i oprócz tego zajmuje się jej dziećmi. I ten facet nie chce rozdzielności majątkowej czy intercyzy, po napisałabym jej: i bardzo dobrze, że nie chce, widać zostały mu jakieś resztki zdrowego rozsądku, życzę Ci, żeby od ciebie odszedł, a ty zatrudnij sobie gosposię, kucharkę i opiekunkę do dzieci.
RhobarIV napisał/a:rossanka napisał/a:Ale zobaczcie z drugioej strony jak to wygląda. Jakby kobieta napisała, ze ma własną firmę, rozkręciła ją, dobrze zarabia i tak dalej ale ma waiąć ślub z facetem i ten facet nie chce rozdzielności majątkowej czy intercyzy, bo w razie rozwodu nic z tej formy nie dostanie, jakie byłyby porady dla tej kobiety?
Obawiam się że takie przykłady nie istnieją. Szczerze wątpię by kobieta o której wspominasz miała ochotę wiązać się z takim facetem. Wątpię by oni nawet się spotkali, a co tu mówić o ślubie lub intercyzie.
Ale dlaczego miałaby się z takim nie związac? Są rózne sytuacje, pisała, odwrotnie niech ona ma firmę, np od 10 lat salon kosmetyczny, który sama rozkręciła. I teraz bierze slub, a mąz jest np programistą w firmie ale nie własnej. I teraz on nie chce podpisać intercyzy czy czegoś tam i w razie rozwodu firma szłaby do podziału.
albo odwrotnie, ona ma dziecko, własne mieszkanie np kupione przez dziadków, czy tam dawno przez nią spłacone. I ona zaznacza, że nigdy nie wiadomo co sie w przyszłości stanie i ona chce aby w razie czego dziecko dziedziczyło, a nie "obcy" facet.
Zastanawia mnie tylko, jakby były odwrócone płcie, jakie by były porady.
Autorka postu napisała o ile dobrze zrozumiałem, że zarabia na życie, ale jej zarobki nie są tak wysokie jak jej męża i biorę to pod uwagę rozważając Twój scenariusz.
Życie to nie baśń i bardzo mocno wątpię w to aby zamożna, przedsiębiorcza i dobrze zarabiająca kobieta rozważała ogółem zamążpójście z kimś kto nie dorównuje jej statusowi społecznemu albo nie dorównuję jej wysokością zarobków.
Jakby nie wierzę w miłość, która nie patrzy na pieniądze ani na urodę ani na status społeczny. Moim zdaniem rzeczywistość działa odrobinę inaczej...
rossanka napisał/a:RhobarIV napisał/a:Obawiam się że takie przykłady nie istnieją. Szczerze wątpię by kobieta o której wspominasz miała ochotę wiązać się z takim facetem. Wątpię by oni nawet się spotkali, a co tu mówić o ślubie lub intercyzie.
Ale dlaczego miałaby się z takim nie związac? Są rózne sytuacje, pisała, odwrotnie niech ona ma firmę, np od 10 lat salon kosmetyczny, który sama rozkręciła. I teraz bierze slub, a mąz jest np programistą w firmie ale nie własnej. I teraz on nie chce podpisać intercyzy czy czegoś tam i w razie rozwodu firma szłaby do podziału.
albo odwrotnie, ona ma dziecko, własne mieszkanie np kupione przez dziadków, czy tam dawno przez nią spłacone. I ona zaznacza, że nigdy nie wiadomo co sie w przyszłości stanie i ona chce aby w razie czego dziecko dziedziczyło, a nie "obcy" facet.
Zastanawia mnie tylko, jakby były odwrócone płcie, jakie by były porady.
Autorka postu napisała o ile dobrze zrozumiałem, że zarabia na życie, ale jej zarobki nie są tak wysokie jak jej męża i biorę to pod uwagę rozważając Twój scenariusz.
Życie to nie baśń i bardzo mocno wątpię w to aby zamożna, przedsiębiorcza i dobrze zarabiająca kobieta rozważała ogółem zamążpójście z kimś kto nie dorównuje jej statusowi społecznemu albo nie dorównuję jej wysokością zarobków.
Jakby nie wierzę w miłość, która nie patrzy na pieniądze ani na urodę ani na status społeczny. Moim zdaniem rzeczywistość działa odrobinę inaczej...
Może dorównywac jej zarobkom, ale np nie mieś własenj firmy bo pracuje w korpo,, a ona może chcieć, aby w razie czego mieszkanie odziedziczyło jej dziecko a nie partner, bo nie wiadomo co będzie za 10 lat .
26 2023-03-28 13:09:23 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2023-03-28 13:09:56)
RhobarIV napisał/a:rossanka napisał/a:Ale dlaczego miałaby się z takim nie związac? Są rózne sytuacje, pisała, odwrotnie niech ona ma firmę, np od 10 lat salon kosmetyczny, który sama rozkręciła. I teraz bierze slub, a mąz jest np programistą w firmie ale nie własnej. I teraz on nie chce podpisać intercyzy czy czegoś tam i w razie rozwodu firma szłaby do podziału.
albo odwrotnie, ona ma dziecko, własne mieszkanie np kupione przez dziadków, czy tam dawno przez nią spłacone. I ona zaznacza, że nigdy nie wiadomo co sie w przyszłości stanie i ona chce aby w razie czego dziecko dziedziczyło, a nie "obcy" facet.
Zastanawia mnie tylko, jakby były odwrócone płcie, jakie by były porady.
Autorka postu napisała o ile dobrze zrozumiałem, że zarabia na życie, ale jej zarobki nie są tak wysokie jak jej męża i biorę to pod uwagę rozważając Twój scenariusz.
Życie to nie baśń i bardzo mocno wątpię w to aby zamożna, przedsiębiorcza i dobrze zarabiająca kobieta rozważała ogółem zamążpójście z kimś kto nie dorównuje jej statusowi społecznemu albo nie dorównuję jej wysokością zarobków.
Jakby nie wierzę w miłość, która nie patrzy na pieniądze ani na urodę ani na status społeczny. Moim zdaniem rzeczywistość działa odrobinę inaczej...Może dorównywac jej zarobkom, ale np nie mieś własenj firmy bo pracuje w korpo,, a ona może chcieć, aby w razie czego mieszkanie odziedziczyło jej dziecko a nie partner, bo nie wiadomo co będzie za 10 lat .
Zadam Ci tylko jedno pytanie...
Co jeżeli nie dorównuje zarobkom? Proszę rozpatrz oba scenariusze kiedy to biedny facet stara się o rękę bogatej kobiety zarządzającej firmą oraz kiedy to biedna kobieta chce wyjść za bogatego faceta.
Nie mam nawet cienia złudzeń, że postąpiłbym jak przyszły mąż autorki.
27 2023-03-28 13:12:13 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 13:21:18)
1. Nie jest mi "wygodnie". Mam dużo dalej do pracy, doszły mi inne obowiązki. Czym innym było zrobienie zakupów dla jednej osoby, a czym innym dla 4 osób. Tak samo z obiadem. Obiad dla 4 osób to ten sam obiad dla jednej osoby na 4 dni. Podobnie ze sprzątaniem. Wygodnie myślę że jest jemu, bo jemu jednak te obowiązki odpadły.
2. Tak
3. Tak
Dziewczyno, zlituj się nad sobą. Poszukuja kogoś, kto będzie Cię kochał, troszczył się o Ciebie, kogos, kto nie będzie wydzielał półki na moje i twoje w lodówce. Musisz mieć bardzo niską samoocenę, ponieważ godzisz się na nierówny układ, który już teraz Cię uwiera. Starszy rozwonik z dziećmi, zawsze będzie szukał młodszej, naiwnej, bez dzieci, którą wrobi w pseudo dom i rodzinę. Uciekaj, bo skończysz z depresją, a ten pan wymieni Cię na inną opiekunkę, którą będzie używał. Nie mieści mi się to w głowie, jakim cudem utrzymując się sama, weszłaś w układ gdzie wychowujesz nie swoje dzieci, ogarniasz dom, gotujesz i na dodatek zostaniesz oskubana na starość.
Jak pan chce układu, to żyjcie na dwa domy i dwa gospodarstwa domowe. To jest poprawny układ na takie pseudo relacje. Miłe spotkania, kolacje, wycieczki, seks, towarzystwo.
(...) Co jeżeli nie dorównuje zarobkom? Proszę rozpatrz oba scenariusze kiedy to biedny facet stara się o rękę bogatej kobiety zarządzającej firmą oraz kiedy to biedna kobieta chce wyjść za bogatego faceta.
Nie mam nawet cienia złudzeń, że postąpiłbym jak przyszły mąż autorki.
Bohater wątku być może chce sprawdzić, czy ona kocha jego, czy (jednak) jego pieniądze.
Obawiam się że takie przykłady nie istnieją. Szczerze wątpię by kobieta o której wspominasz miała ochotę wiązać się z takim facetem. Wątpię by oni nawet się spotkali, a co tu mówić o ślubie lub intercyzie.
Zaradna kobieta nie zwiąże się z takim facetem, bo to nie jej poziom. Może na jakiś romans, ale szybko zacznie ją uwierać jego status i brak ambicji. Pojawi się brak szacunku. Za to kobiety, ze słabszą kondycją finansową, i najczęściej też z niską samooceną, lubiące być zależne, idą tak jak autorka w takie układy. Ale najczęściej tam pojawia się dziecko i jest rodzina. W normalnych, współczesnych rodzinach kobieta też szybko pędzi po macierzyńskim do pracy. Tutaj pani weszła w dojrzałym wieku w układ z dzieciatym, gdzie pełni rolę opiekunki nie swoich dzieci, sprzątaczki, kucharki i seks jeszcze zapewnia. Nawet sama się utrzymuje, a na starość ma się wynieść do siebie. Co za iluzja szczęścia i miłości. Chore po prostu. Że też będąc samodzielnie finansowo poszła na taki układ z cwaniakiem.
RhobarIV napisał/a:(...) Co jeżeli nie dorównuje zarobkom? Proszę rozpatrz oba scenariusze kiedy to biedny facet stara się o rękę bogatej kobiety zarządzającej firmą oraz kiedy to biedna kobieta chce wyjść za bogatego faceta.
Nie mam nawet cienia złudzeń, że postąpiłbym jak przyszły mąż autorki.Bohater wątku być może chce sprawdzić, czy ona kocha jego, czy (jednak) jego pieniądze.
Kulą w płot, nie chcę niczego sprawdzać. Ja zwyczajnie stąpam twardo po ziemi.
Kulą w płot, nie chcę niczego sprawdzać. Ja zwyczajnie stąpam twardo po ziemi.
Jest starym cwaniakiem, który dorwał głupią, bezdzietną i naiwną.
32 2023-03-28 13:24:07 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2023-03-28 13:29:48)
RhobarIV napisał/a:Obawiam się że takie przykłady nie istnieją. Szczerze wątpię by kobieta o której wspominasz miała ochotę wiązać się z takim facetem. Wątpię by oni nawet się spotkali, a co tu mówić o ślubie lub intercyzie.
Zaradna kobieta nie zwiąże się z takim facetem, bo to nie jej poziom. Może na jakiś romans, ale szybko zacznie ją uwierać jego status i brak ambicji. Pojawi się brak szacunku. Za to kobiety, ze słabszą kondycją finansową, i najczęściej też z niską samooceną, lubiące być zależne, idą tak jak autorka w takie układy. Ale najczęściej tam pojawia się dziecko i jest rodzina. W normalnych, współczesnych rodzinach kobieta też szybko pędzi po macierzyńskim do pracy. Tutaj pani weszła w dojrzałym wieku w układ z dzieciatym, gdzie pełni rolę opiekunki nie swoich dzieci, sprzątaczki, kucharki i seks jeszcze zapewnia. Nawet sama się utrzymuje, a na starość ma się wynieść do siebie. Co za iluzja szczęścia i miłości. Chore po prostu. Że też będąc samodzielnie finansowo poszła na taki układ z cwaniakiem.
Nie nazwałbym go cwaniakiem i kompletnie rozumiem jego podejście ponieważ moje byłoby takie samo. Powiedz tylko jeszcze proszę że ja sam jestem cwaniakiem. To Ty napisałaś że kobiety ze słabą kondycją finansową idą jak autorka w takie układy i czy to powinno sprawić że będzie mi ich żal lub będę nad nimi załamywał ręce lub się litował?? Kobiety są jakie są i to one podejmują decyzje z kim chcą być a z kim nie i tu nagle ma mi być żal ich decyzji ehhh.
Ostatnia nadzieja prysła
Oj nie polubi nas Kaszpir nie polubi
Jego tu nikt nie lubi, i zdecydowanie nas nie lubi, ale przynajmniej przestał się panoszyć i więcej przestrzeni na kobiece wątki się zrobiło .
RhobarIV,
nie napisałam niczego na Twój temat.
Między podpisaniem samej intercyzy (co dla mnie, w przedstawionej przez autorkę sytuacji, jest oczywiste) a spełnieniem kolejnych warunków postawionych przez bohatera wątku jest istotna różnica.
Nie nazwałbym go cwaniakiem i kompletnie rozumiem jego podejście ponieważ moje byłoby takie samo. Powiedz tylko jeszcze proszę że ja sam jestem cwaniakiem. To Ty napisałaś że kobiety ze słabą kondycją finansową idą jak autorka w takie układy i czy to powinno sprawić że będzie mi ich żal??
W takich układach, na drugą połowę życia, nie mieszka się razem. Można nawet wziąć symboliczny ślub cywilny, mieć rozdzielność, ale na co dzień żyje się samemu, utrzymuje się i płaci rachunki samemu. Wtedy jest poprawnie, są miłe spotkania w wolnych chwilach, nawet miłość może kwitnąć.
Autorko, ile Ty masz lat?
37 2023-03-28 13:31:22 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 13:32:14)
Liczy się kasa, a nie miłość.
Dobrze, że to napisałeś, w przeciwnym razie domyślalibyśmy się o co tobie chodzi . Kaszpir 2.
38 2023-03-28 13:34:31 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2023-03-28 13:37:48)
Zabawne jest to że nikt nigdy nie nazwie kobiety, która by tak postąpiła cwaną, a zaradnego, mądrego faceta owszem. Czy wy naprawdę dziwicie się że są tacy "cwaniacy" skoro postępujecie jak postępujecie wobec mężczyzn? Brak mi słów i chęci do dalszego kontynuowania dyskusji tu.
Liczy się kasa, status społeczny i wygląd a nie jakaś zmyślona, baśniowa, bezinteresowna miłość która nigdy nie istniała.
39 2023-03-28 13:36:29 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 13:42:25)
Liczy się kasa, status społeczny i wygląd a nie jakaś zmyślona, baśniowa miłość która nigdy nie istniała.
Jest dokładnie tak, jak piszesz. Szkoda, abyś sobie strzępił język na niewyedukowane baby, tu na forum.
Ale dlaczego miałaby się z takim nie związac? Są rózne sytuacje, pisała, odwrotnie niech ona ma firmę, np od 10 lat salon kosmetyczny, który sama rozkręciła. I teraz bierze slub, a mąz jest np programistą w firmie ale nie własnej. I teraz on nie chce podpisać intercyzy czy czegoś tam i w razie rozwodu firma szłaby do podziału.
albo odwrotnie, ona ma dziecko, własne mieszkanie np kupione przez dziadków, czy tam dawno przez nią spłacone. I ona zaznacza, że nigdy nie wiadomo co sie w przyszłości stanie i ona chce aby w razie czego dziecko dziedziczyło, a nie "obcy" facet.
Zastanawia mnie tylko, jakby były odwrócone płcie, jakie by były porady.
Może od razu odpowiem. Jeśli miałabym rozkręconą firmę, dwójkę dzieci i męża, który w czasie mojej pracy zajmowałby się domem i dziećmi, to bez względu na umowę majątkową moje sumienie nie pozwoliłoby mi odejść i zostawić go bez grosza. I to nawet bez względu na to, czy formalnie jest mężem czy nie. Przecież on by to robił dla mnie, kosztem swojego rozwoju, swojej pracy. To by było cholernie nieuczciwe i tak nie wolno robić.
Odnośnie mieszkania - jeśli mój mąż mieszkałby ze mną do końca, to nie wyobrażam sobie też tego, by na starość musiał się wyprowadzić bo wszystko dziedziczy dziecko. Dziecko przecież w tym czasie będzie już miało swoją rodzinę i nie wiadomo nawet na jakim kontynencie będzie mieszkać. A to partner, mąż jest do końca, jest najlepszym przyjacielem, w zdrowiu i chorobie.
Takie mam poglądy. Może złe, może wypaczone, może odbiegające od obecnych czasów. Ale są moje.
To ile masz lat?
35
[
Może od razu odpowiem. Jeśli miałabym rozkręconą firmę, dwójkę dzieci i męża, który w czasie mojej pracy zajmowałby się domem i dziećmi, to bez względu na umowę majątkową moje sumienie nie pozwoliłoby mi odejść i zostawić go bez grosza. I to nawet bez względu na to, czy formalnie jest mężem czy nie. Przecież on by to robił dla mnie, kosztem swojego rozwoju, swojej pracy. To by było cholernie nieuczciwe i tak nie wolno robić.
Odnośnie mieszkania - jeśli mój mąż mieszkałby ze mną do końca, to nie wyobrażam sobie też tego, by na starość musiał się wyprowadzić bo wszystko dziedziczy dziecko. Dziecko przecież w tym czasie będzie już miało swoją rodzinę i nie wiadomo nawet na jakim kontynencie będzie mieszkać. A to partner, mąż jest do końca, jest najlepszym przyjacielem, w zdrowiu i chorobie.
Takie mam poglądy. Może złe, może wypaczone, może odbiegające od obecnych czasów. Ale są moje.
To dlaczego chcesz się wiązać małżeństwem, z kimś, kto ma zupełnie inny system wartości?
35
O matko, dziewczyno. Klasyk po prostu. 35+ wolna, bezdzietna, i stary dziaders z dziećmi, po rozwodzie, który chce Cię wykorzystać. W tym wieku to spokojnie znajdziesz sobie wolnego, kochającego Cię kawalera i urodzisz jeszcze 2 dzieci .
wydziedziczona napisał/a:[
Może od razu odpowiem. Jeśli miałabym rozkręconą firmę, dwójkę dzieci i męża, który w czasie mojej pracy zajmowałby się domem i dziećmi, to bez względu na umowę majątkową moje sumienie nie pozwoliłoby mi odejść i zostawić go bez grosza. I to nawet bez względu na to, czy formalnie jest mężem czy nie. Przecież on by to robił dla mnie, kosztem swojego rozwoju, swojej pracy. To by było cholernie nieuczciwe i tak nie wolno robić.
Odnośnie mieszkania - jeśli mój mąż mieszkałby ze mną do końca, to nie wyobrażam sobie też tego, by na starość musiał się wyprowadzić bo wszystko dziedziczy dziecko. Dziecko przecież w tym czasie będzie już miało swoją rodzinę i nie wiadomo nawet na jakim kontynencie będzie mieszkać. A to partner, mąż jest do końca, jest najlepszym przyjacielem, w zdrowiu i chorobie.
Takie mam poglądy. Może złe, może wypaczone, może odbiegające od obecnych czasów. Ale są moje.
To dlaczego chcesz się wiązać małżeństwem, z kimś, kto ma zupełnie inny system wartości?
Kurcze przecież właśnie dlatego Was o to zapytałam. Chciałam wiedzieć, czy ja zwariowałam, czy może teraz coś takiego się praktykuje. Nie wiem, nie mam doświadczenia. Na mnie to zadziałało jak kubeł zimnej wody.
wydziedziczona napisał/a:35
O matko, dziewczyno. Klasyk po prostu. 35+ wolna, bezdzietna, i stary dziaders z dziećmi, po rozwodzie, który chce Cię wykorzystać. W tym wieku to spokojnie znajdziesz sobie wolnego, kochającego Cię kawalera i urodzisz jeszcze 2 dzieci
.
Dziękuję, ale drugi etap moich rozmyśleń to czy mnie się w ogóle da kochać. Wierzcie lub nie, ale byłam dla niego dobra. Nawet bardzo dobra.
47 2023-03-28 14:40:43 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 14:41:31)
Kurcze przecież właśnie dlatego Was o to zapytałam. Chciałam wiedzieć, czy ja zwariowałam, czy może teraz coś takiego się praktykuje. Nie wiem, nie mam doświadczenia. Na mnie to zadziałało jak kubeł zimnej wody.
Ufff, to dobrze, że tutaj przyszłaś. Jest tu wiele fajnych babek w Twoim wieku, mężatek, randkujących, z dziećmi lub bez - pytaj do woli . Musisz też wiedzieć na jakie miny możesz się wpakować w tym wieku, i jedną z nich są właśnie rozwodnicy z dziećmi, którzy szukają naiwnych singielek, które ulepią jak ciasto, aby wkopać je w ich własne zobowiązania z poprzednich związków.
35
I to również wpływa na Twoje wybory w temacie.
Nie napisałeś jak długo się znacie oraz ile razem jesteście. W jakim wieku są dzieci i co jest powodem że on jest "wolny".
Z tego co piszesz nie wynika żeby on płonął do Ciebie jakimś ogromnym uczuciem a raczej kieruje się zimną kalkulacją.
On nie może Ciebie "wydziedziczyć" ale wszystko co on posiadał przed ślubem jest jego. Ale wszystko czego wspólnie się dorobicie jest Wasze.
Intercyza staje się powszechna. Nie posiadam takowej ale mniemam że można w niej zawrzeć że możesz mieszkać tam dożywotnio.
Na Twoim miejscu rozwijałbym swoją karierę, do opieki nad dziećmi niech on zatrudni nianię, do sprzątania firmę a obiady zamawiał. Poinformuj go o tym i zobacz jak on zareaguje - bo może jesteś mu potrzebna tylko do tych rzeczy.
Dziękuję, ale drugi etap moich rozmyśleń to czy mnie się w ogóle da kochać. Wierzcie lub nie, ale byłam dla niego dobra. Nawet bardzo dobra.
Pewnie, że byłaś dobra, ale szybciutko musisz zmienić target na wolnych kawalerów, którzy chcą założyć rodzinę. A tych po 35 coraz więcej lub ewentualnie rozwodnik z weekendową opieką, ale który ponownie chce ułożyć sobie życie rodzinne i wie jak o Ciebie zadbać, jest gotowy i dojrzały.
rossanka napisał/a:Ale dlaczego miałaby się z takim nie związac? Są rózne sytuacje, pisała, odwrotnie niech ona ma firmę, np od 10 lat salon kosmetyczny, który sama rozkręciła. I teraz bierze slub, a mąz jest np programistą w firmie ale nie własnej. I teraz on nie chce podpisać intercyzy czy czegoś tam i w razie rozwodu firma szłaby do podziału.
albo odwrotnie, ona ma dziecko, własne mieszkanie np kupione przez dziadków, czy tam dawno przez nią spłacone. I ona zaznacza, że nigdy nie wiadomo co sie w przyszłości stanie i ona chce aby w razie czego dziecko dziedziczyło, a nie "obcy" facet.
Zastanawia mnie tylko, jakby były odwrócone płcie, jakie by były porady.
Może od razu odpowiem. Jeśli miałabym rozkręconą firmę, dwójkę dzieci i męża, który w czasie mojej pracy zajmowałby się domem i dziećmi, to bez względu na umowę majątkową moje sumienie nie pozwoliłoby mi odejść i zostawić go bez grosza. I to nawet bez względu na to, czy formalnie jest mężem czy nie. Przecież on by to robił dla mnie, kosztem swojego rozwoju, swojej pracy. To by było cholernie nieuczciwe i tak nie wolno robić.
Odnośnie mieszkania - jeśli mój mąż mieszkałby ze mną do końca, to nie wyobrażam sobie też tego, by na starość musiał się wyprowadzić bo wszystko dziedziczy dziecko. Dziecko przecież w tym czasie będzie już miało swoją rodzinę i nie wiadomo nawet na jakim kontynencie będzie mieszkać. A to partner, mąż jest do końca, jest najlepszym przyjacielem, w zdrowiu i chorobie.
Takie mam poglądy. Może złe, może wypaczone, może odbiegające od obecnych czasów. Ale są moje.
To wiem, ale dzieci też są różne.
Może by przszło i powiedziało" to mieszkanie po mojej matce, prosze się do końca miesiąca wyprowadzić, bo chce je sprzedać
Nie wiesz, co będzie za 20 lat.
a dzieci bywają bezwzględne i da rodziców, a co dopiero do przyszywanych ojczymów czy macoch.
wydziedziczona napisał/a:Kurcze przecież właśnie dlatego Was o to zapytałam. Chciałam wiedzieć, czy ja zwariowałam, czy może teraz coś takiego się praktykuje. Nie wiem, nie mam doświadczenia. Na mnie to zadziałało jak kubeł zimnej wody.
Ufff, to dobrze, że tutaj przyszłaś. Jest tu wiele fajnych babek w Twoim wieku, mężatek, randkujących, z dziećmi lub bez - pytaj do woli
. Musisz też wiedzieć na jakie miny możesz się wpakować w tym wieku, i jedną z nich są właśnie rozwodnicy z dziećmi, którzy szukają naiwnych singielek, które ulepią jak ciasto, aby wkopać je w ich własne zobowiązania z poprzednich związków.
Dziękuję!!! <3
52 2023-03-28 14:49:55 Ostatnio edytowany przez wydziedziczona (2023-03-28 14:53:04)
To wiem, ale dzieci też są różne.
Może by przszło i powiedziało" to mieszkanie po mojej matce, prosze się do końca miesiąca wyprowadzić, bo chce je sprzedać
Nie wiesz, co będzie za 20 lat.
a dzieci bywają bezwzględne i da rodziców, a co dopiero do przyszywanych ojczymów czy macoch.
Dokładnie zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego nie wyobrażałam sobie tego wydziedziczenia. Z jednej strony rozumiem, że on chce zabezpieczyć dzieci. Z drugiej strony to ja, a nie dzieci będę przy nim do starości. To ja, a nie dzieci będę się nim opiekować. Jeśli tak by nie było to może mnie wydziedziczyć pod koniec życia, a nie na początku związku małżeńskiego. I to są właśnie moje obawy. Że na koniec życia musiałabym się wyprowadzić. I nawet jeśli z wyprowadzką bym sobie poradziła, to zastanawiam się po prostu dlaczego i czy warto. Czy warto być z człowiekiem, który nie chce wziąć żadnej odpowiedzialności za przyszłą żonę. Nie chodzi mi o to, że ja tej odpowiedzialności potrzebuję, że sama sobie nie poradzę. Jakoś sobie poradzę. Ale jest mi na maxa przykro, że on tak to wszystko postrzega, jakbym była nikim... a przede wszystkim nikim dla niego ważnym.
Zaakceptowałam fakt, że ma dzieci. Sprawuje nad nimi opiekę naprzemienną, więc są często. I bardzo dobrze, bo bardzo je pokochałam. Też chcę dla nich jak najlepiej. Ale nie mogę ponosić konsekwencji za to, że on ma dzieci, że już miał rodzinę, że pierwsze małżeństwo się nie udało.
rossanka napisał/a:To wiem, ale dzieci też są różne.
Może by przszło i powiedziało" to mieszkanie po mojej matce, prosze się do końca miesiąca wyprowadzić, bo chce je sprzedać
Nie wiesz, co będzie za 20 lat.
a dzieci bywają bezwzględne i da rodziców, a co dopiero do przyszywanych ojczymów czy macoch.Dokładnie zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego nie wyobrażałam sobie tego wydziedziczenia. Z jednej strony rozumiem, że on chce zabezpieczyć dzieci. Z drugiej strony to ja, a nie dzieci będę przy nim do starości. To ja, a nie dzieci będę się nim opiekować. Jeśli tak by nie było to może mnie wydziedziczyć pod koniec życia, a nie na początku związku małżeńskiego. I to są właśnie moje obawy. Że na koniec życia musiałabym się wyprowadzić. I nawet jeśli z wyprowadzką bym sobie poradziła, to zastanawiam się po prostu dlaczego i czy warto. Czy warto być z człowiekiem, który nie chce wziąć żadnej odpowiedzialności za przyszłą żonę. Nie chodzi mi o to, że ja tej odpowiedzialności potrzebuję, że sama sobie nie poradzę. Jakoś sobie poradzę. Ale jest mi na maxa przykro, że on tak to wszystko postrzega, jakbym była nikim... a przede wszystkim nikim dla niego ważnym.
Zaakceptowałam fakt, że ma dzieci. Sprawuje nad nimi opiekę naprzemienną, więc są często. I bardzo dobrze, bo bardzo je pokochałam. Też chcę dla nich jak najlepiej. Ale nie mogę ponosić konsekwencji za to, że on ma dzieci, że już miał rodzinę, że pierwsze małżeństwo się nie udało.
A nie możesz mu tego powiedzieć co tu piszesz?
Ile on ma lat?
Mówiłam...
On 47.
55 2023-03-28 14:58:58 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 14:59:57)
I to są właśnie moje obawy. Że na koniec życia musiałabym się wyprowadzić.
Nie czujesz, jakie to podłe? Włos na głowie się jeży. Jak zużyta skarpetka. Pięknie to sobie wymyślił, darmowa opiekunka na starość, bo wiadomo, że w Polsce nie ma dobrych rozwiązań systemowych w tym zakresie. Za opiekę płaci się grubą kasę. Poza tym, może ta miłość do nie swoich dzieci przejdzie Ci szybko, kiedy uświadomisz sobie, że najlepsze lata spędziłaś jako zastępcza macocha, opiekunka ich ojca, a jak się skończy ten sezon życia to one sprzedają dom, podzielą się kasą i są wolne i wzbogacone. Jesteś naprawdę, na własne życzenie, chyba w najgłupszej sytuacji życiowej, o jakiej słyszałam .
wydziedziczona napisał/a:I to są właśnie moje obawy. Że na koniec życia musiałabym się wyprowadzić.
Nie czujesz, jakie to podłe? Włos na głowie się jeży. Jak zużyta skarpetka. Pięknie to sobie wymyślił, darmowa opiekunka na starość, bo wiadomo, że w Polsce nie ma dobrych rozwiązań systemowych w tym zakresie. Za opiekę płaci się grubą kasę. Poza tym, może ta miłość do nie swoich dzieci przejdzie Ci szybko, kiedy uświadomisz sobie, że najlepsze lata spędziłaś jako zastępcza macocha, opiekunka ich ojca, a jak się skończy ten sezon życia to one sprzedają dom, podzielą się kasą i są wolne i wzbogacone. Jesteś naprawdę, na własne życzenie, chyba w najgłupszej sytuacji życiowej, o jakiej słyszałam
.
Haha:) Pomimo, że brzmi to tragicznie, to się aż uśmiałam:) dziękuję!
Ile zmarnowałaś z nim lat?
Niecałe dwa. Nie nazwałabym tego zmarnowaniem. Było też dużo dobrych chwil. Jest mi ciężko. Wiem jaka jest sytuacja, ale smutno mi i przykro.
Niecałe dwa. Nie nazwałabym tego zmarnowaniem. Było też dużo dobrych chwil. Jest mi ciężko. Wiem jaka jest sytuacja, ale smutno mi i przykro.
Jeszcze raz napiszę - odejdź, odejdź bo zniszczysz sobie zdrowie jak i życie.
Szatanie litościwy.
Każ temu cwaniaczkowi spadać na drzewo liście prostować.
Widze że zachowała sie w tobie choc odrobina instynktu samozachowawczego, i widzisz że tutaj grubo cos jest nie halo.
Twój facet ma wszystkie korzyści wynikające z posiadania żony, jednocześnie nie ponosi żadnych kosztów.
Posiada sobie wszystkie prawa męża, ale o obowiązkach to zapomniał.
Małżeństwo to związek ludzi którzy chcą razem budować przyszłość, razem isc do przodu.
co to za miłosc bez zaufania, zakładająca na starcie że ktos kogoś oszuka?
Ten człowiek wyzyskuje Cie po chamsku, a ty sie dajesz.
Nie wiem, nie masz gdzie sie podziać? Nie masz mieszkania czy nie stac cie na wynajem,ze trwasz u boku tak podłego człowieka?
Kobieto, masz 35 alt, dzieci brak, nawet rozwódka nie jesteś.
Faceci to sie o ciebie będą zabijać.
Całe zycie przed tobą.
I jak najbardziej masz jeszcze czas, aby znalesc faceta który będzie sie o ciebie troszczył, dbał, i przede wszystkim ufał.
Masz jeszcze szanse na dobrego męża i własne dzieci.
Na wspólny dom i wspólna przyszłość.
wydziedziczona napisał/a:Niecałe dwa. Nie nazwałabym tego zmarnowaniem. Było też dużo dobrych chwil. Jest mi ciężko. Wiem jaka jest sytuacja, ale smutno mi i przykro.
Jeszcze raz napiszę - odejdź, odejdź bo zniszczysz sobie zdrowie jak i życie.
+ 1
Choć szczerze mówiąc, nie widzę tego. Gdy powiesz mu, że odchodzisz, on sięgnie po ostateczną broń - powie Ci, że Cię kocha i widzi siebie przy Twoim boku za 20 i więcej lat. A Ty się złamiesz. Widać, jak pragniesz usłyszeć to słowo, choćby i było puste. On też to wie i nie zawaha się. W końcu gdzie znajdzie drugą taką naiwną, darmową gosposię + opiekunkę + kochankę.
Mówiłam...
On 47.
Nie czytałam
Czyli 12 lat różnicy, to sporo i jesteście na różnych etapach życia, on pod 50ke, z dziećmi, po rozwodzie .
Ty dużo młodsza, bez zobowiązań.
A co Cię tak przy nim trzyma? Bo po wpisach nie widać, byś była szczęśliwa.
Jeśli masz 35 lat, to jeśli kogos jeszcze poznasz, możesz i 3 dzieci jeszcze zdążyć urodzic( albo i nie i zostaniesz sama, nie wiem jak Ci się losy potoczą).
Jak czujesz wewnętrznie, że to nie to, że to nie tak ma wyglądać, to chyba wiesz co robić, bez pytania na forum.
Szatanie litościwy.
A kysz upadły
64 2023-03-28 15:30:57 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-28 15:31:54)
Kobieto, masz 35 alt, dzieci brak, nawet rozwódka nie jesteś.
Faceci to sie o ciebie będą zabijać.
Całe zycie przed tobą.
I jak najbardziej masz jeszcze czas, aby znalesc faceta który będzie sie o ciebie troszczył, dbał, i przede wszystkim ufał.
Masz jeszcze szanse na dobrego męża i własne dzieci.
Na wspólny dom i wspólna przyszłość.
Dokładnie. Dziewczyno, powinnaś to sobie uświadomić, że w swojej kategorii wiekowej, randkując, jesteś obecnie najbardziej pożądanym ''towarem''. Ten Twój staruch chyba Cię czymś podtruwa, skoro nie widzisz poprawnie swojej pozycji na rynku .
65 2023-03-28 15:37:44 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2023-03-28 16:01:03)
Hej, podpowiedzcie proszę bo się zastanawiam. Mój ukochany zaoferował mi zamążpójście. Zastrzegł jednak, że będę musiała podpisać rozdzielność (jego biznes to jego biznes, nic mi do tego, ani do dochodów, ani do decyzji), jak również zastrzegł, że mnie wydziedziczy (chce by wszystko trafiło do jego dzieci z pierwszego małżeństwa). Tak się zastanawiam nad tym i chyba nie jest to normalne. Nie chodzi mi o jego pieniądze, ale o podejście do mnie. Nie jestem złodziejem. A za np. 40 lat, jak będzie chorował to ja, a nie jego dzieci będę się nim opiekować, zmieniać pampersy itp. No i ja, po jego śmierci w wieku ok 80 lat bym trafiła na bruk. Teraz relację z jego dziećmi mam super, ale kto wie co będzie za 40 lat? Powiedziałam mu też, że ja będę miała pewnie najniższą emeryturę. A on, że to mój problem, a nie jego. On robi biznes to będzie miał dużą, bo sobie na to zapracuje. Niby ma rację, ale czy to jest wspólne życie? Wspólna przyszłość? Troska? Czy on mnie w ogóle kocha?
Autorko, akurat znam bardzo podobną historię takiego małżeństwa. Znam jej również zakończenie.
Ona młoda, bezdzietna, on rozwiedziony bezdzietny budujący dom. Wiek zbliżony (2 lata starszy od niej). On, ze względu na to, że był już w małżeństwie i miał problemy z podziałem majątku (tak mówił - rzeczywistość okazała się inna) postanawia oświadczyć się jej z zastrzeżeniem podpisania intercyzy. Ona zakochana - zgadza się na tą propozycję.
Małżeństwo: każde z nich pracuje: ona ma własną firmę, w której nie zawsze zarobki są ujawniane (radosna księgowość załatwi wszystko), on pracuje na etacie dojeżdżając kilkadziesiąt kilometrów do pracy - spędza w niej zatem minimum 10 godzin. Dorabiają się dwójki dzieci, którymi zajmuje się tylko ona, gdyż on znika w firmie w piwnicach domu, gdzie z pracownikami zjada posiłki, nie zajmuje się domem, w niedzielę czasem zrobi śniadanie dla całej rodziny (cały czas powtarza, że rodzina jest niewdzięczna, gdyż on tak ciężko pracuje, a oni nie chwalą go za ten wyczyn, tak jak tego oczekuje). Ona sprząta, zajmuje się dziećmi oraz jej rodzice, którzy mieszkają blisko (gdy ona jest w pracy), pracuje, również w nadgodzinach i dorywczo, gdyż, UWAGA płaci za praktycznie całe życie rodziny. On płaci za rachunki za prąd oraz wakacje i czasem za benzynę by wliczyć ją w koszty firmy. Całe zarobione pieniądze inwestuje w zakup nieruchomości i inne swoje zachcianki, z czego po latach zebrało się kilka milionów. Ona inwestuje w dom - kupuje za własne pieniądze wyposażenie, on dokłada się tylko do większych napraw typu dach, elewacja itd. On nie kupuje jej prezentów, nie wychodzą do restauracji, nie jeżdżą na wakacje sami (kiedy dzieci na koloniach i obozach), gdyż UWAGA mówi jej, że szkoda mu pieniędzy. Za to chętnie wybiera się ze swoją "koleżanką z pracy" wraz z jej i swoimi dziećmi do kina czy restauracji (sam ze swoimi nie chodzi nigdy). Pieniądze za to oprócz inwestycji trafiają do jego członków rodziny (nie dzieci i nie żona) w formie pożyczek wzamian za przepisanie na niego kolejnych nieruchomości. Nigdy nie trafiają do niej. Skutek jest taki, że ona ma co miesiąc zero na koncie, ubiera się w second-hand, tak jak jej dzieci, szuka dorywczych prac w weekendy, pracuje zatem 7 dni w tygodniu. A gdy nie daje już rady, bo wydatki na dzieci (każde z nich rozwija swoje pasje, ma zajęcia dodatkowe, wydatki na sprzęty itd) zjadają większość jej zarobków, to przychodzi do męża o jałmużnę, którą on po wielkiej awanturze (że ona ma lekką rączkę do pieniędzy i wydaje na potęgę, nic nie robi, a on się zaharowuje w firmie) sporadycznie jej udziela. Jak nie, ona idzie z tą samą prośbą do rodziców. Rodzice pomagają, a jakże.
Rozwód: po jakimś czasie dochodzi do niej, że nie wytrzyma tego dłużej i musi odejść od męża, że nawet jak będzie sama do końca życia, to i tak lepsza opcja dla niej i dzieci. Małżeństwo trwało prawie 20 lat. Ona zostawia wszystko jak jest w domu, zabiera tylko swoje i dzieci ubrania i wyprowadza się do wynajmowanego małego mieszkanka - wyposaża go w stare meble, które dają jej za darmo rodzina i przyjaciele. Składa pozew o rozwód z żądaniem alimentów (kwota, którą spokojnie można pokryć z tylko dwóch wynajmowanych mieszkań przez niego, reszta inwestycji zarabia dobrze i spokojnie można by pójść na wcześniejszą emeryturę). On wściekły, gdyż myślał, że zajechana ekonomicznie żona nie śmie się sprzeciwić, postanawia nie płacić alimentów na dzieci, ani nie pomaga jej i dzieciom w żadnym stopniu. Oczernia ją na całe miasto, a przed dziećmi udaje, że firma źle przędzie i nie ma co jeść, zatem musi sprzedać ich prezenty, które im przekazał, żeby spłacić komornika, który na nim wisi. Prosta sprawa, radosna księgowość załatwi wszystko. Inwestycje zarabiają, zapisane podczas rozwodu na innych członków rodziny, których ma w garści z tytułu wcześniejszych pożyczek, a on udaje pokrzywdzonego przez złą żonę "dobrego człowieka". Dzieci nie chcą się z nim widzieć, gdyż wyzywa ich od najgorszych, jako należące do obozu matki, bezczelnie żądających od niego jakichkolwiek alimentów. Matkę z resztą też przy nich wyzywa, ale dzieci doskonale zdają sobie sprawę, kto był przy nich przez cały czas, zatem wybierają życie u boku matki. Ona, by przeżyć, zapożycza się coraz bardziej u rodziców. Sprawy w sądzie i u komornika ciągle w toku.
Czy znajdziesz w tej historii jakieś sygnały, podobne do Twojej sytuacji? Jeśli tak, to możesz spróbować przewidzieć swoją przyszłość. Nie straszę Cię, być może u Ciebie jest inaczej, ale znam osobiście tą rodzinę od tych 20 lat. Ona na początku wstydziła się przyznać, że ten układ nie jest dobry, zawsze mówiła o swoim mężu dobrze, że jest taki troskliwy, dobry itd. Tylko jak ktoś się dopytał wobec kogo jest troskliwy, to okazywało się że wobec tych członków, którym pożycza pieniądze i "opiekuje się" nimi (w szczegółach: głównie to ona się nimi opiekowała).