Ela210 napisał/a:Wiedzą o moim wyglądzie nie poprawiłaby Ci humoru, gwarantuje:) I to twarzy, a nie cipki 
Ale nie z powodu wyglądu ludzie do mnie lgną
, po prostu przyciągam ich swoją energią i już, i kobiety też. Te bez kompleksów, ładne, fajne inicjatywne, takie są moje przyjaciółki. Może żona Kamillo też tak ma.
Twierdzisz że masz kolegów i jesteś towarzyską, że z nimi rozmawiasz, a jednocześnie robisz wielkie halo z tego, że wypijesz kawę z kimś żonatym,
Szczerze nie rozumiem, ale mniejsza o to.
Chodzi o to, że rzucasz tu gromami na żonę Kamillo, oburzasz się ze nie odchodzi natychmiast od rodziny, i lejesz wodę na jego wzbudzoną zazdrość.
Pisałaś w temacie o znajomościach, widzisz ja mam 3 dobre przyjaciółki od lat i żadna nie boi się zapraszać mnie do domu po rozwodzie, ba, ich mężowie mogą mi pomagać w czymś z ich inicjatywy , albo ja tym mężom.
Wiesz dlaczego? Bo znają mnie od lat jako człowieka i wiedzą że mam zasady i mąż przyjaciółki jest dla mnie jak brat.
Jeżeli zona Kamilo przegnie i popadnie w romans, to jej strata. On ma prawo czegoś od niej wymagać, ale nie stemplować jej szkarłatną literą.
Jak próbuje tu wiele osób zrobić, wyrywając się przed szereg.
Kamilo nie może okazać się poz..ą, z którego sie koledzy smieją, ale też może się okazać słabym facetem okazując zazdrość o cokolwiek.
Bo zazdrość jest oznaką słabości, tak jak histeryczne działania.
Męskim jest postawienie granic, ale nie trzymanie kobiety na łańcuchu., bo inaczej ucieknie czy będzie sie puszczać.
A ja koleguje się również z kobietami brzydkimi, z kompleksami, które mają czasem mało pozytywnej energii. Na mój widok również nie obwieszają czosnkiem progów swoich domów i nie zasłaniają ciałem chłopów, gdy przychodzę wypić kawę, ale są zazdrosne, że paradują przy mnie bez koszulki albo rzucają dwuznacznymi tekstami, żeby sprawdzić czy żonka po x latach po ślubie jest jeszcze o nich zazdrosną .
Tak, rozmawiam z nimi, bo bycie w związku nie sprawia, że człowiek jest jak dzikus, ktory na mężczyzn reaguje odrzutem, nie zachowuje się jak odludek, ale stawiam granice w kontaktach z nimi, nie spoufalam się, nie szukam zazylego kontaktu. Rozmowa, taka zwyczajna jest jak wąchanie dania - przez nos jeszcze nikt do nie pożarł, natomiast spotkania sam na sam są już maczaniem paluszków w nim i próbowaniu go po troszku. Mozna zostać na lizaniu palcu, a można się w końcu na danie skusić, ja degustacja nie jestem zainteresowana w żadnym stopniu to też śliniaczka nie zakładam i
Spotkań tête-à-tête nie uprawiam. Mój facet będzie jest na zakładowej stołówce i przysiadzie się koleżanka? Normalne. Pod pracą zaproponuje wymianę opony, bo wychodząc z pracy zastała kapcia albo podwiezie ją do domu, bo auto zdechło i musi zostać, a w sumie późno jest na ogarnianie holu? Mój dobry Misio. Natomiast jeśli mój Misio czuję chęć pić kawę sam na sam z Agatą, bo jest jej tak głodny i ciekawy to może się tym zakrztusić. Wierzę, że zrozumiałaś, iż obcowanie z kobietami mojego Misia uważam za zwyczajne, dopóki nie szuka się z nimi kontaktu, flirtu czy romansu.
Zazdrość jest oznaką przekroczenia granic naszego komfortu psychicznego. Niektórzy mogą patrzeć jak inny gość zapina im żonę w swingu, a inny będzie zazdrosny o zbyt częste jak na jego klimaty smsowanie z kolegą. Każdy z nas ma gdzieś indziej tę granicę i nie jest ona oznaką słabości. W dzisiejszych czasach wsadza się ją w ramy toksyczności i zaborczości, no uwielbiamy móc wszystko. Jestesmy wyzwoleni i nowocześni, a że w tym wszystkim zaniknęły zdrowe zasady i bycie fair, zdrowe granice w kontaktach z płcią przeciwną to nie jest ważne. Wiesz co dowodzi, że w moim mysleniu jest sens? Statystyki rozwodowe i te dotyczące zdrad.