Jak powinienem podejść do jej spotkań? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 542 ]

66

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Faceta zjadły podejrzenia,sama przyznalas. Nie dziwię się. Zaborczość to odcinanie drugiego człowieka całkowicie od płci przeciwnej - afera, że koleżanka z podstawówki na messie napisała co słychać, problematyczne spotkanie integracyjne z pracy w towarzystwie mieszanym, rozmowa pod biedronka z kumpmem itp.). Zdrową zaś zazdrością jest zazdrość o zażyłe relacje, gdyż te zwyczajnie są zagrożeniem dla związku. Jesteśmy istotami słabymi, taka arogancja w wolności przynosi sytuacje o jakich wspominasz - Twój facet nie wytrzymał parcia, że jego kobieta uwielbia wianuszek mężczyzn wokół siebie. Nie dziwię się. Skoro Ty, Twoje potrzeby były ważniejsze, a machanie szabelką wolności i zaufania go pokonały świadczy tylko o tym jak destrukcyjny wpływ takie wyskoki mają na związek. Ja w pracy do 22, a Misio z Kasią w kinie? Nie moje klimaty. Nie, nie mam paranoi, że wszędzie czyha zdrada. Mam dojrzałą świadomość, że zażyła relacja z płcią przeciwną jest zamachem na fundamenty wierności, miłości i lojalności  Miłość to czynienie wszystkiego tak by nic nie zagroziło tej relacji. Seksuolodzy i terapeuci spotykają się z postawą panów, którzy mówią, że mają dość żony w dresach, zaczyna ich wręcz odrzucać od niej, a kusi ich koleżanka w pracy, bo codziennie zadbana i zrobiona. Tu nawet nie ma uczuć i zażyłości, jest niedojrzałość faceta, ale sytuacja już obrazuje jaki stały wpływ kogoś na partnera może przynieść skutek, gdy w związku coś zgrzyta. Nade wszystko jednak podsumuje wywód jednym zdaniem - na uczucia i swoją słabość nie masz wpływu, a arogancja a swej wolności i niezależności jest dla miłości zgubna.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-09-09 07:46:48)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
maku2 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A jakichże fascynacji nie może wytrzymać Kamillo? Ty naprawdę myślisz że babka umawia się w cukierni by się obściskiwać z kolegą?
albo musi udawać że interesuje sie strzelaniem, by sobie kogoś przygruchać do seksu big_smile
Nie- ona ma swoje powody by się z nimi spotykać, niekoniecznie wchodzi w jakąś intymność- moze , ale nie MUSI TAK BYC.

Gdzieś trzeba zacząć się umawiać.
Zainteresowanie czy fascynacja strzelanie może być alibim na wyjście "oficjalne" z domu albo wytłumaczeniem dla męża.
Jej spotkania mogą być "niewinne" tylko po co kasuje rozmowy? Dlaczego nie jest transparentna?

Ela210 napisał/a:

O niektórych spotkaniach mąż wiedział, o innych nie.

Tak z ciekawości dlaczego o innych nie wiedział?

Bo nie miały dla niego znaczenia, odbywały się w czasie pracy i nie musiałam mu mówić że wychodzę, albo po prostu po przyjściu do domu były inne sprawy do omówienia, niż kolega z X, który przyjeżdżał przez Krakow i byliśmy na kawie.
Dlaczego kasuje wiadomości?.
Bo Kamillo by czytał i może chroni się prywatność innych osób?, by nie robił z igły widły?
Jakby miał luzniejsze podejscie to by nie usuwala.
Jak się obawia jakiegoś gościa to są sposoby na zaznaczenie swojej obecności przy nim i nie wyjście na zazdrosnika.
Mąż chyba uważa ją za głupią,  łatwą do zwiedzania gęś, nie wiem czy ma podstawy.

68

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Autor ma już historię dzwonienia do znajomych żony, aby się odpi….. to w sumie nic dziwnego że żona kasuje i ukrywa wiadomości.

69

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Podobnie jak Elektryczna uważam że wolnosc wolnością ale jakieś reguły powinny zostać  ustalone. Ja sama mam przyjaciela od lat. Tyle ze on zna mojego męża, maz zna jego i tak naprawdę często te spotkania są wspólne. Poznaliśmy się poprzez środowisko zawodowe więc siła rzeczy gdzieś się nawiązała znajomość a potem wieksza zażyłość ale zawsze z poszanowaniem granic tej przyjaźni i komfortu męża. Nie wyobrażam sobie spotkań bez wiedzy męża i to jeszcze z ilomas tam facetami ze świadomością ze jestem nimi zafascynowana. Bo fascynacja psychiczna może być dużo bardziej głęboka i raniaca dla partnera niż pójście z kimś do łóżka. Dlatego nieco inaczej zaczynam postrzegać zdradę męża Eli. Nie, nie usprawiedliwiam jej absolutnie ale do tej pory myslalam ze to facet który miał w domu wszystko i z nudów zachciało mi się wrażeń. A tymczasem okazuje się że jednak odczuwał ogromny dyskomfort i napięcie w związku z fascynacjami i spotkaniami zony o których często jak się okazuje nie wiedział. Nie wierze tez ze mimo ze o tym nie mówił to Ela nie czuła tego dyskomfortu. Ja mojego męża znam 21 lat. Spojrzę na niego i wiem kiedy jest cos nie tak. To się widzi i czuje, chyba ze sie nie ma z mężem głębokiej psychicznej relacji albo się pewnych rzeczy widzieć nie chce.
Dlatego rozumiem Kamilo ze i on ma dość wyjść zony i to takich o których dowiedział się od osób trzecich. Nie wiadomo jak długo one trwają. Może to świeża sprawa j cukiernia dlatego jest miejscem spotkań. Nie każdy facet jest prosty jak cep i od razu proponuje hotel na ostre bzykanie. Szczególnie taki który sam chce udawać przed samym sobą ze to tak samo wyszło od przyjaźni do zaangażowania romantycznego. Dlatego dobrze ze Autor nie udaje ze deszcz pada gdy mu w twarz plują.

70 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-09-09 08:29:02)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Elektryczny, no ja nie mogę..
Na swoją słabość nie mam wpływu big_smile big_smile
To lepiej nie wychodzić z domu.
Może Ty nie kontrolujesz swoich emocji  albo wybierasz glupie kobiety, jak jesteś mężczyzną.
Po co komuś związek gdy się nie ufa jemu i sobie?
Fenix, mój mąż prowadził taki sam tryb życia.
I nic nie wspominał o swoim dyskomforcie smile
Naprawdę nie róbcie z  niego dzieciaka.i cierpiętnika.
Wielu mężczyzn z wyjątkiem naszego diamentu  forumowego smile uważa za całkowicie normalne spotkanie z koleżanką której nie zna żoną na kawie, ale swoim zanim by tego zabroniła.
Gdzie równość?
Ja niczego nie udawałam, nie ukrywałam przed ślubem i po ślubie.
W przeciwieństwie do niego.
Ale nie róbmy tu off topu.
Odezwałam się w temacie, bo nie chcę by rozwalila się fajna rodzina z 2 dzieci.
Kamilo powinien odpowiedzieć kolegom, by pilnowali swoich Kasiek.
Nie bez powodu istnieje termin: Cichodajka
Bo robi się to po cichu,  a nie po kawiarniach.
Zamiast awanturowac się z zoną i wygrażać rozwodem, zabierz ją na zakupy, daj czas na kosmetyczkę i fryzjera, spędzcie miło weekend.
.

71

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Ela210 napisał/a:

Wielu mężczyzn z wyjątkiem naszego diamentu  forumowego smile uważa za całkowicie normalne spotkanie z koleżanką której nie zna żoną na kawie, ale swoim zanim by tego zabroniła

Nie, nie każdy.

Ja też nie mógłbym tego zrobić, bo bym uważał, że jestem nie fair wobec mojej żony.

72 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-09-09 09:27:26)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Ela210 napisał/a:

smile uważa za całkowicie normalne spotkanie z koleżanką której nie zna żoną na kawie, ale swoim zanim by tego zabroniła.

.

Ela210 napisał/a:

,  łatwą do zwiedzania gęś

Jestem głupia albo to jest napisane tak niegramatycznie, że nie wiem, o co chodzi.

73

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Ela210 napisał/a:

Dlaczego kasuje wiadomości?.
Bo Kamillo by czytał i może chroni się prywatność innych osób?

To się nazywa obrona kobiecej szlachetności, posunięta do granic absurdu. Tutaj kobieta dba o RODO. big_smile
Bez większych ceregieli może mu powiedzieć, że mam spotkanie w sprawie broni. Albo w innej sprawie. Nie trzeba go oszukiwać i kłamać. Przecież wiadomo, że się dowie o tych spotkaniach i się dowiedział. Po co takie rzeczy robić osobie najbliższej? Sam bym się zaniepokoił, gdyby moja zona mówiła mi jedno, a od znajomych dowiaduje się, że jest zupełnie gdzie indziej.

74 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 09:32:46)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
feniks35 napisał/a:

. Ja sama mam przyjaciela od lat. Tyle ze on zna mojego męża, maz zna jego i tak naprawdę często te spotkania są wspólne.  plują.

I jest to prawdziwa przyjaźń w dosłownym tego słowa znaczeniu? Zwierzasz się mu, jesteście na bieżąco w swoim życiu co u Was, kontakt jest bardzo częsty? Toć to mentalny trójkąt... Chyba, że mówimy o dobrym koleżeństwie, ale i tak nie wyobrażam sobie gonić z innym mężczyzną na spotkania 1:1. Podziwiam wyrozumiałość męża. Dla mnie to nie do przetrawienia. Rozumiem rozmowę telefoniczną co jakiś czas, lunch z kumplami w pracy, wypady solo, ale trzecia osoba w związku to dla mnie za dużo, nigdy nie byłam dobra z geometrii i wielokątów. Zazdroszczę sporego stażu małżeńskiego i momentu, że patrzysz na męża i wiesz, że coś nie gra - taki stan jest milion razy piękniejszy od motyli w brzuchu i nie wiem jak po latach można to zaprzepaścić dla fascynacji czy orgazmu. Facet z którym przyjaźniłam się zaczął gonić na randki. Czułam dyskomfort, że wybiera ze mną koszule na te spotkania, że zdawał relacje z randek. zdradzał szczegoly z jej życia,  ich rozmow... Zażyłość, więź była większa ze mną niż lojalność względem tej kobiety. Wycofałam się z bólem serca. Czułam się nie fair względem nowo poznanej kobiety, a wy nie macie wyrzutów względem wieloletnich małżonków? Szacun...

75

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Ela210 napisał/a:

Elektryczny, no ja nie mogę..
Na swoją słabość nie mam wpływu big_smile big_smile
To lepiej nie wychodzić z domu.

Widzę, że nic nie zrozumiałaś z mojego wpisu. Myślę, że był dość jasny i nie będę powtarzać się drugi raz. Między zaborczością, a hipisowską wolnością jest przepaść.

76

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
123Sprawdzam napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Wielu mężczyzn z wyjątkiem naszego diamentu  forumowego smile uważa za całkowicie normalne spotkanie z koleżanką której nie zna żoną na kawie, ale swoim zanim by tego zabroniła

Nie, nie każdy.

Ja też nie mógłbym tego zrobić, bo bym uważał, że jestem nie fair wobec mojej żony.

A powiedz proszę czym w sumie różni się rozmowa Twoja z wieloma kobietami tutaj od spotkania przy stoliku? Jestem w szoku, że zajęte osoby tutaj udzielają się na całego. Tak też można być nielojalnym, tak też można za kimś zacząć tęsknić, zapalać zbyt wielką sympatią... Nie rozumiem was. wybaczcie. Kontakt z płcią przeciwną jeśli nie jest celowy to wg mnie jest zdrowy - wynika z posiadania starych koleżanek, koleżanek w pracy, żon przyjaciół - taki kontakt rozumiem, ale wasze rozmowy tutaj, jacyś przyjaciele, gonitwy na kawki 1:1? Dla mnie dajecie nieźle czadu...

77 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 09:44:57)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Online tez można zafascynować się. Dla mnie wszyscy stapacie po cienkiej linie... Rozwód goni rozwód, a wam to wcale nie daje do myślenia ... Ile małżeństw poległo przez kontakty online... Ciche dni, większa kłótnia i będzie z górki. Nawet bez tego uważam, że uprawiacie wszyscy taką mikro mentalną zdradę. Siedzicie tutaj wszyscy w jednym pubie online przy wielkim stole i rozmawiacie. Wygląd? Fascynacja i zauroczenie nie potrzebują nawet tego, gdy pociąga nas czyjaś osobowość. Bolaloby mnie serce gdybym wiedziała, że mój mąż w pracy grucha sobie na forum z innymi kobietami. Chyba urodziłam się za późno ...

78 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-09-09 09:53:13)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

. Ja sama mam przyjaciela od lat. Tyle ze on zna mojego męża, maz zna jego i tak naprawdę często te spotkania są wspólne.  plują.

I jest to prawdziwa przyjaźń w dosłownym tego słowa znaczeniu? Zwierzasz się mu, jesteście na bieżąco w swoim życiu co u Was, kontakt jest bardzo częsty? Toć to mentalny trójkąt... Chyba, że mówimy o dobrym koleżeństwie, ale i tak nie wyobrażam sobie gonić z innym mężczyzną na spotkania 1:1. Podziwiam wyrozumiałość męża. Dla mnie to nie do przetrawienia. Rozumiem rozmowę telefoniczną co jakiś czas, lunch z kumplami w pracy, wypady solo, ale trzecia osoba w związku to dla mnie za dużo, nigdy nie byłam dobra z geometrii i wielokątów. Zazdroszczę sporego stażu małżeńskiego i momentu, że patrzysz na męża i wiesz, że coś nie gra - taki stan jest milion razy piękniejszy od motyli w brzuchu i nie wiem jak po latach można to zaprzepaścić dla fascynacji czy orgazmu. Facet z którym przyjaźniłam się zaczął gonić na randki. Czułam dyskomfort, że wybiera ze mną koszule na te spotkania, że zdawał relacje z randek. zdradzał szczegoly z jej życia,  ich rozmow... Zażyłość, więź była większa ze mną niż lojalność względem tej kobiety. Wycofałam się z bólem serca. Czułam się nie fair względem nowo poznanej kobiety, a wy nie macie wyrzutów względem wieloletnich małżonków? Szacun...

Bo Ty chyba postrzegasz przyjaźń jako zawsze zwierzanie się, telefony w środku nocy i spotkania jeden na jeden a tak wcale nie musi być i nie jest w moim przypadku. Dlatego właśnie cenie sobie tą przyjaźń bo nie wisimy na sobie.  Od zwierzania się to mam swojego chlopa. Na piwo i na wakacje jeździmy w 4 z żoną przyjaciela. Ale wiem że jak mam problem to on mi pomoże, zawiezie, zalatwi jeśli sama nie będę mogła albo maz nie będzie w stanie. Dla mnie to jest przyjaźń. Nie kumplostwo. I nie jest to żaden trójkąt tylko czysta jasna sytuacja w której nie ma tajemnic. A ze on bardziej zzyty jest ze mną bo mnie zna lepiej i częściej widuje chociażby z powodu pracy to chyba nie zbrodnia ? Co nie oznacza ze czasem nie rozmawia tylko z moim mężem i nie mają swoich spraw.
Edit: dziwię Ci się też że zerwałaś przyjaźń z tym facet o którym piszesz. No chyba ze maz miał coś przeciwko tej znajomosci. Bo fakt ze ten gosc radził się Ciebie w sprawach randek i ubioru to raczej brzmi jak prawdziwa przyjaźń i zaufanie a nie proba zbalamucenia Cie na kochankę. Sa faceci ktorzy lepiej sie dogaduja w tych sprawach z kobietami. Mnie ostatnio obcy facet poporsil w sklepie o pomoc w wyborze bransoletki dla zony. Bo on sie zwyczajnie nie zna. A Ty z tego powodu zakończyłaś znajomość która jak sądzę była wartosciowa. Nie rozumiem ale cóż Twój wybór.

79 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 09:50:18)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Możecie przeczytać 40000 postów, ale trafi się kiedyś taki, że pomyslicie "wow!" Nie wierzę, że nie pałacie tu względem siebie sympatią, fascynacja. Jesteście tutaj, bo czegoś wam w życiu brakuje... Wokół telefonów i komputerów jest normalne życie, inni ludzie, malzonkowie, codzienne sprawy... Co tutaj was gna....?

80

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Bo Ty chyba postrzegasz przyjaźń jako zawsze zwierzanie się, telefony w środku nocy i spotkania jeden na jeden a tak wcale nie musi być i nie jest w moim przypadku. Dlatego właśnie cenie sobie tą przyjaźń bo nie wisimy na sobie.  Od zwierzania się to mam swojego chlopa. Na piwo i na wakacje jeździmy w 4 z żoną przyjaciela. Ale wiem że jak mam problem to on mi pomoże, zawiezie, zalatwi jeśli sama nie będę mogła albo maz nie będzie w stanie. Dla mnie to jest przyjaźń. Nie kumplostwo. I nie jest to żaden trójkąt tylko czysta jasna sytuacja w której nie ma tajemnic. A ze on bardziej zzyty jest ze mną bo mnie zna lepiej i częściej widuje chociażby z powodu pracy to chyba nie zbrodnia ? Co nie oznacza ze czasem nie rozmawia tylko z moim mężem i nie mają swoich spraw.

To, że nie ma tajemnic nie oznacza, że zażyłość jest znaczna. Nie rozumiem sytuacji w której w moim życiu jest ktoś bardzo ważny oprócz mojego męża. Po prostu. Sympatie ok, ale bycie ważnym tak prawdziwie? Dla mnie grubo ... Jeśli to przyjaciel to rozmowy są głębokie, a te uderzają w lojalność i
-wybacz dosadność- choćbyś się zes... Tak bedzie.

81 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-09-09 10:00:05)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Wielu mężczyzn z wyjątkiem naszego diamentu  forumowego smile uważa za całkowicie normalne spotkanie z koleżanką której nie zna żoną na kawie, ale swoim zanim by tego zabroniła

Nie, nie każdy.

Ja też nie mógłbym tego zrobić, bo bym uważał, że jestem nie fair wobec mojej żony.

A powiedz proszę czym w sumie różni się rozmowa Twoja z wieloma kobietami tutaj od spotkania przy stoliku? Jestem w szoku, że zajęte osoby tutaj udzielają się na całego. Tak też można być nielojalnym, tak też można za kimś zacząć tęsknić, zapalać zbyt wielką sympatią... Nie rozumiem was. wybaczcie. Kontakt z płcią przeciwną jeśli nie jest celowy to wg mnie jest zdrowy - wynika z posiadania starych koleżanek, koleżanek w pracy, żon przyjaciół - taki kontakt rozumiem, ale wasze rozmowy tutaj, jacyś przyjaciele, gonitwy na kawki 1:1? Dla mnie dajecie nieźle czadu...

Niestety, nie znalazłem tego forum bez przyczyny.

Trochę ciężko napisanie kilku słów traktować tak jak to porownujesz do udzielania się na całego i intymnej rozmowy dwojga ludzi, sam na sam.

82

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Możecie przeczytać 40000 postów, ale trafi się kiedyś taki, że pomyslicie "wow!" Nie wierzę, że nie pałacie tu względem siebie sympatią, fascynacja. Jesteście tutaj, bo czegoś wam w życiu brakuje... Wokół telefonów i komputerów jest normalne życie, inni ludzie, malzonkowie, codzienne sprawy... Co tutaj was gna....?

Chyba odlecialas i to grubo. Tak mnie fascynowała tu jedna osoba której już od lat nie ma na forum i to była kobieta. Nie nie jestem lesbijką big_smile
A czemu ludzie są na tym forum? Każdy ma inny powód. Ja zaczęłam bo byłam chora i leżałam mscami w lozku. Czytanie o problemach innych pomagało mi nie rozczulać się nad moim.  Ktoś inny  został zdradzony i szukał wsparcia. Jeszcze ktoś inny szuka porady jak kogoś do siebie przekonać. Ciekawe co Ciebie tu przygnało. Bo z Twojej wypowiedzi wynika że mogla tylko chęć romansu. big_smile zastanow sie co piszesz bo pachnie to trochę psychoza w szukaniu zdrady dosłownie wszędzie.

83 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 10:00:24)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
feniks35 napisał/a:

Nie rozumiem ale cóż Twój wybór.

Zdradzał szczegoly z jej życia, z ich romozw... To było coś co powinno zostać między nimi, rozumiesz? Brak lojalności względem tej kobiety niesamowity ... Tak, bardzo go lubilam, świetnie gadalo mi się z nim, fajne flow, ale czułam się niezręcznie, że więź ze mną jest większa niż z nią. Powinien zdystansować się do mnie, być lojalny względem niej, a nie dzwonić do mnie gdy tylko zatrzasnęła za sobą drzwi jego samochodu... Dla mnie kosmos. Nie zrozumiemy się nigdy i nawet nie próbujmy.

84

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Bo Ty chyba postrzegasz przyjaźń jako zawsze zwierzanie się, telefony w środku nocy i spotkania jeden na jeden a tak wcale nie musi być i nie jest w moim przypadku. Dlatego właśnie cenie sobie tą przyjaźń bo nie wisimy na sobie.  Od zwierzania się to mam swojego chlopa. Na piwo i na wakacje jeździmy w 4 z żoną przyjaciela. Ale wiem że jak mam problem to on mi pomoże, zawiezie, zalatwi jeśli sama nie będę mogła albo maz nie będzie w stanie. Dla mnie to jest przyjaźń. Nie kumplostwo. I nie jest to żaden trójkąt tylko czysta jasna sytuacja w której nie ma tajemnic. A ze on bardziej zzyty jest ze mną bo mnie zna lepiej i częściej widuje chociażby z powodu pracy to chyba nie zbrodnia ? Co nie oznacza ze czasem nie rozmawia tylko z moim mężem i nie mają swoich spraw.

To, że nie ma tajemnic nie oznacza, że zażyłość jest znaczna. Nie rozumiem sytuacji w której w moim życiu jest ktoś bardzo ważny oprócz mojego męża. Po prostu. Sympatie ok, ale bycie ważnym tak prawdziwie? Dla mnie grubo ... Jeśli to przyjaciel to rozmowy są głębokie, a te uderzają w lojalność i
-wybacz dosadność- choćbyś się zes... Tak bedzie.

Nigdzie nie napisałam że jest ktoś ważniejszy niż maz. To Twoja wyssana z palca interpretacja z którą nie mam zamiaru dyskutować. A rozmowy głębokie prowadzić można z różnymi ludźmi. Na szkoleniu adopcyjnym rozmawialiśmy w parach o bezpłodności. Z facetami tez się zdarzało. Taka wola trenerow.Nie nie sypiam teraz z tymi facetami ani nie spottykamy się na kawie.

85

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Możecie przeczytać 40000 postów, ale trafi się kiedyś taki, że pomyslicie "wow!" Nie wierzę, że nie pałacie tu względem siebie sympatią, fascynacja. ...

Mój biedny opluty monitor xD Pobądź trochę na forum to zobaczysz, że to dalekie od gruchania ze sobą xD

Poza tym fascynacje jakimś forumo/wirtualnym awatarem są dobre dla nastolatków.

86 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 10:05:59)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
feniks35 napisał/a:
Elektryczna84 napisał/a:

Możecie przeczytać 40000 postów, ale trafi się kiedyś taki, że pomyslicie "wow!" Nie wierzę, że nie pałacie tu względem siebie sympatią, fascynacja. Jesteście tutaj, bo czegoś wam w życiu brakuje... Wokół telefonów i komputerów jest normalne życie, inni ludzie, malzonkowie, codzienne sprawy... Co tutaj was gna....?

Chyba odlecialas i to grubo. Tak mnie fascynowała tu jedna osoba której już od lat nie ma na forum i to była kobieta. Nie nie jestem lesbijką big_smile
A czemu ludzie są na tym forum? Każdy ma inny powód. Ja zaczęłam bo byłam chora i leżałam mscami w lozku. Czytanie o problemach innych pomagało mi nie rozczulać się nad moim.  Ktoś inny  został zdradzony i szukał wsparcia. Jeszcze ktoś inny szuka porady jak kogoś do siebie przekonać. Ciekawe co Ciebie tu przygnało. Bo z Twojej wypowiedzi wynika że mogla tylko chęć romansu. big_smile zastanow sie co piszesz bo pachnie to trochę psychoza w szukaniu zdrady dosłownie wszędzie.

Nie szukanie zdrady, nie wkladaj mi pod palec słów, których nie napisałam i myśli, których nie mam. To nie ja mogę zakochać się tutaj tylko Ty. Nie ja ryzykuje swoim małżeństwem, więc o mnie za mnie śpij tutaj nawet. Mnie tutaj nie byłoby, gdybym miała partnera. Jego pewnie też nie, a jeśli chciałby to nie byłby mój, bo nie rozumiem po co ktoś ma igrać z ogniem będąc ze mną w związku. Ludzie byli kiedyś mniej aroganccy w wolności i małżeństwa myły nie tylko do śmieci, ale i jakościowo pełniejsze.

87

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
M!ri napisał/a:
Elektryczna84 napisał/a:

Możecie przeczytać 40000 postów, ale trafi się kiedyś taki, że pomyslicie "wow!" Nie wierzę, że nie pałacie tu względem siebie sympatią, fascynacja. ...

Mój biedny opluty monitor xD Pobądź trochę na forum to zobaczysz, że to dalekie od gruchania ze sobą xD

Poza tym fascynacje jakimś forumo/wirtualnym awatarem są dobre dla nastolatków.

Nie zgodzę się z Tobą. Tutaj są prawdziwi ludzie, ich charaktery, osobowości. Jesteśmy sobą, wpływamy na innych ludzi, pokazujemy siebie jakimi jesteśmy -możemy tak samo jak w realu zrobić ma kimś wrażenie lub być pod czyimś tak samo. Tutaj jest to wręcz łatwiejsze, bo są nasze myśli, poglądy i opinie - prawdziwi my, bez fryzur, modnych ciuchów, lansu.

88

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Nigdzie nie napisałam że jest ktoś ważniejszy niż maz. To Twoja wyssana z palca interpretacja z którą nie mam zamiaru dyskutować.

Nie mówię, że jest ważniejszy. Jest po prostu ważny. To coś więcej niż sympatia. Dajesz mu siebie taką jaką powinien mieć cię tylko mąż. Troszczysz się o niego, doradzasz mu, zwierzasz mu się, martwisz się o niego, żyjesz jego życiem i problemi, dzielisz się planami i marzeniami. Takich nas powinniśmy dawać tylko małżonkom. Pojmij, że możesz dla mnieiec stu przyjaciół, dwustu kochanków i być na czternastu forach. Nie dzielisz się sobą będąc moją, więc mi to lotto.

89

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Ela210 napisał/a:

Dlaczego kasuje wiadomości?.
Bo Kamillo by czytał i może chroni się prywatność innych osób?, by nie robił z igły widły?
Jakby miał luzniejsze podejscie to by nie usuwala.
Jak się obawia jakiegoś gościa to są sposoby na zaznaczenie swojej obecności przy nim i nie wyjście na zazdrosnika.
Mąż chyba uważa ją za głupią,  łatwą do zwiedzania gęś, nie wiem czy ma podstawy.

Wybacz, ale nie wiesz chyba o czym piszesz.
Jakie są niby sposoby zaznaczania swojej obecności, kiedy partner utrzymuje z kimś kontakty w całkowitej konspiracji? Mam ją osaczać, śledzić, zakazywać czegoś, wpraszać się na spotkania? Wtedy dopiero zaczyna uderzać człowiekowi na głowę.

Nigdy nie robiłem z igły wideł, bywało w przeszłości, że żona przychodziła do mnie i pytała czy może iść do kina ze starym znajomym z portalu randkowego. Owszem, byłem nieco zazdrosny, ale bez przeprowadzania śledztwa, dopytywania co robili i gdzie będą, bez wypominania. Wszystko jasno i klarownie.

Nie uważam jej za łatwą do zwiedzenia, a bardziej za niepotrafiącą wieść zwykłego, czasem szarego życia (jak to w życiu już czasem bywa). Ma potrzebę otaczania się ludźmi, w tym niestety głównie facetami - a to naukowiec z tęgą głową, a to policjant z giwerą i niby fajnym poczuciem humoru.

Nawet nie robiłbym również z tego problemu, gdyby nie ta cała konspiracyjna otoczka i wręcz narzucanie im się (bo nie sądzę, żeby te zapracowane, poważne chłopy sami z siebie tak za nią latali).

Natomiast jestem spokojny, że nie rozkłada nikomu nóg. Lubi zapewne uwodzić, komplementować, flirtować, ale jakąś tam granicę stawia. Przynajmniej dopóki jest trzeźwa big_smile

90

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Niestety, nie znalazłem tego forum bez przyczyny.

Trochę ciężko napisanie kilku słów traktować tak jak to porownujesz do udzielania się na całego i intymnej rozmowy dwojga ludzi, sam na sam.

Przykro mi, że sprowadziły Cię tutaj problemy.
Rozmowa zawsze będzie rozmowa. Dajesz tutaj swoje myśli, opinie, pokazujesz siebie - jakim jesteś człowiekiem, jaką masz osobowość. Można Cię poznać, można się Tobą zachwycić. Ty również możesz być pod wrażeniem forumowiczki. Jest to naprawdę banalne, ale możliwe. Tylko przez rozmowę możemy się prawdziwie zbliżyć do drugiego człowieka i nie trzeba do tego spojrzeń w oczy. Nie mnie oceniać Twoją obecność, ale jeśli odnosisz się do lojalności to bycie tutaj też uderza w nią i tylko tyle chciałam swoim wpisem powiedzieć. Nie chce robić gówno burzy. Nie taki mój cel. Kocham spokój wewnętrzny i staram się ominąć ludzi którzy mi go zaburzają. Mało tego - daleko mi do trolla i frustrata, który jedzie po rajtach przypadkowym ludziom na forum. To moje zdanie, nawet jeśli uwiera jest dosandne i szczere, ale będąc tutaj musisz zakładać, że spotka Cię osad czy odmienne zdanie

91 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 10:34:22)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
kamilos84 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Dlaczego kasuje wiadomości?.
Bo Kamillo by czytał i może chroni się prywatność innych osób?, by nie robił z igły widły?
Jakby miał luzniejsze podejscie to by nie usuwala.
Jak się obawia jakiegoś gościa to są sposoby na zaznaczenie swojej obecności przy nim i nie wyjście na zazdrosnika.
Mąż chyba uważa ją za głupią,  łatwą do zwiedzania gęś, nie wiem czy ma podstawy.

Wybacz, ale nie wiesz chyba o czym piszesz.
Jakie są niby sposoby zaznaczania swojej obecności, kiedy partner utrzymuje z kimś kontakty w całkowitej konspiracji? Mam ją osaczać, śledzić, zakazywać czegoś, wpraszać się na spotkania? Wtedy dopiero zaczyna uderzać człowiekowi na głowę.

Nigdy nie robiłem z igły wideł, bywało w przeszłości, że żona przychodziła do mnie i pytała czy może iść do kina ze starym znajomym z portalu randkowego. Owszem, byłem nieco zazdrosny, ale bez przeprowadzania śledztwa, dopytywania co robili i gdzie będą, bez wypominania. Wszystko jasno i klarownie.

Nie uważam jej za łatwą do zwiedzenia, a bardziej za niepotrafiącą wieść zwykłego, czasem szarego życia (jak to w życiu już czasem bywa). Ma potrzebę otaczania się ludźmi, w tym niestety głównie facetami - a to naukowiec z tęgą głową, a to policjant z giwerą i niby fajnym poczuciem humoru.

Nawet nie robiłbym również z tego problemu, gdyby nie ta cała konspiracyjna otoczka i wręcz narzucanie im się (bo nie sądzę, żeby te zapracowane, poważne chłopy sami z siebie tak za nią latali).

Natomiast jestem spokojny, że nie rozkłada nikomu nóg. Lubi zapewne uwodzić, komplementować, flirtować, ale jakąś tam granicę stawia. Przynajmniej dopóki jest trzeźwa big_smile

Nie wierzę co czytam... Twoja partnerka to baba na psy i Ty sobie żartujesz z tego? Do kina z gościem z portalu? Jara cię to, że oni ślinią się nad nia, ale Ty w nocy zapniesz? Masz naturę cuckolda, swój na swego trafił. Szkoda, że zawracasz nam głowę swoim zboczeniem.

92

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Nigdzie nie napisałam że jest ktoś ważniejszy niż maz. To Twoja wyssana z palca interpretacja z którą nie mam zamiaru dyskutować.

Nie mówię, że jest ważniejszy. Jest po prostu ważny. To coś więcej niż sympatia. Dajesz mu siebie taką jaką powinien mieć cię tylko mąż. Troszczysz się o niego, doradzasz mu, zwierzasz mu się, martwisz się o niego, żyjesz jego życiem i problemi, dzielisz się planami i marzeniami. Takich nas powinniśmy dawać tylko małżonkom. Pojmij, że możesz dla mnieiec stu przyjaciół, dwustu kochanków i być na czternastu forach. Nie dzielisz się sobą będąc moją, więc mi to lotto.

Oczywiście że jest ważny. Jest dla mnie jak brat bo znamy się kilkanaście lat. I wiesz co ? Mój mąż się z tego cieszy. Jestem jedynaczką i maz zawsze powtarza ze dobrze ze mamy wokol siebie przyjaciol bo jesli cos by sie stalo zlego np jemu to bede miala na kogo liczyc i w kim szukac wsparcia. Cowiecej dla niego on też jest ważny bo traktujemy się jak rodzina i jesteśmy nawet chrzestnymi jego dzieci. Ty tego nie zrozumiesz bo dla Ciebie związek to jakaś wyspa gdzie jest tylko dwoje ludzi i reszta świata, pobieżne znajomości lunchowe. Tylko ze czasem okazuje się że gdy związek się rozpada albo potrzeba pomocy kogoś z zewnątrz to te pobieżne znajomosci lunchowe mają Cie gleboko w d.. i w sumie nie ma się co dziwić. Nie przychodzi Ci chyba wogole do głowy że można kochać najbardziej na świecie jedną osobę ale mieć otwartą głowę na innych ludzi szczególnie jeśli są to wartościowe relacje oparte na wspólnych doświadczeniach, chorobach, problemach albo właśnie wspólnej pracy. Ty widzisz chyba tylko  potajemne rozmowy, zwierzanie się z problemów małżeńskich i opowiadanie w jakich pozycjach to robimy. A głębokie rozmowy nie muszą na tym polegać i co więcej na tym nie polegają. Polegają na tym ze gdy miałam podejrzenie poważnej choroby to bez wstydu mogłam zadzwonić do przyjaciela żeby mi pomógł z załatwieniem dobrego  lekarza. Kolegi lunchowego w życiu bym o to nie prosiła. Tak samo przyjaciel gdy mial chore dziecko i nie miał z kim go zostawić mógł nas poprosić o pomoc a nie lunchowa koleżankę.  A jeśli uważasz że dobrą i szczerą bo taką jestem w relacji z przyjacielem powinien mnie miec tylko maz to mogę Ci jedynie współczuć.

93

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Tylko dlaczego nie chodzi z Tobą do kina czy kawiarni? Chyba od tego m.in. mamy partnera, nie innych facetów, nie uważasz?
Flirciara całą gębą, nie dba o waszą relację, a  Ty nawet nie mówisz, że to Ci się nie podoba, pytała się, więc od początku trzeba było się nie zgadzać na to co Ci nie odpowiadalo.
A Ty nawet pytania zadajesz tak, żeby nie wykryć kłamstwa, jak na początku, zamiast zapytać, co robiłaś w mieście, to najpierw powiedziałeś, że wiesz o tej kawiarni tongue

Jak tak podchodzisz do sprawy, to nie pytaj o nic, niech robi co chce, daj jej odczuć, że nie interesuje Cię, co gdzie i z kim, zobaczysz jaki będzie efekt.

94

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

No to Kamilo sprawa się klaruje.
Powiedz żonie,  że chcesz wiedzieć o wszystkich takich spotkaniach .
Żebyś mógł powiedzieć koledze, który dzwoni z sensacją,  tak, wiem, żoną jest na kawie  że znajomym z klubu literatury pięknej smile , żona powinna to przyjąć  za normalne, ja bym przyjela w ten sposób ujęte.
Kiedyś ex zapytał mnie o kolegów z pracy i dostał wszystkie informacje o jakie zapytał.
Jak zaznaczyć swoją obecność przy niej?
Powiedz jej że ze zdrady nie stolerujesz i ustalcie granicę tej zdrady.
Wy między sobą.
Inni nieważni.

95

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Niestety, nie znalazłem tego forum bez przyczyny.

Trochę ciężko napisanie kilku słów traktować tak jak to porownujesz do udzielania się na całego i intymnej rozmowy dwojga ludzi, sam na sam.

Przykro mi, że sprowadziły Cię tutaj problemy.
Rozmowa zawsze będzie rozmowa. Dajesz tutaj swoje myśli, opinie, pokazujesz siebie - jakim jesteś człowiekiem, jaką masz osobowość. Można Cię poznać, można się Tobą zachwycić. Ty również możesz być pod wrażeniem forumowiczki. Jest to naprawdę banalne, ale możliwe. Tylko przez rozmowę możemy się prawdziwie zbliżyć do drugiego człowieka i nie trzeba do tego spojrzeń w oczy. Nie mnie oceniać Twoją obecność, ale jeśli odnosisz się do lojalności to bycie tutaj też uderza w nią i tylko tyle chciałam swoim wpisem powiedzieć. Nie chce robić gówno burzy. Nie taki mój cel. Kocham spokój wewnętrzny i staram się ominąć ludzi którzy mi go zaburzają. Mało tego - daleko mi do trolla i frustrata, który jedzie po rajtach przypadkowym ludziom na forum. To moje zdanie, nawet jeśli uwiera jest dosandne i szczere, ale będąc tutaj musisz zakładać, że spotka Cię osad czy odmienne zdanie

Biedna jestes Elektryczna. Zamknięta w jakiejś nierealnej bance, bojącą się rozmow z ludźmi. A życie niestety tego wymaga. Nawet w pracy. Siedzę w pokoju od 12 lat z kolegą. Wychodzi na to że powinnam się zwolnić bo nie da rady przez tyle lat go nie poznac. A to takie niebezpieczne. Tak samo psychoterapia. To dopiero głębokie rozmowy z terapeuta a mnie akurat zalecono  faceta. Tam to się dopiero mogło dziać. O ginekologu nie wspomnę.

96

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
feniks35 napisał/a:

.  A jeśli uważasz że dobrą i szczerą bo taką jestem w relacji z przyjacielem powinien mnie miec tylko maz to mogę Ci jedynie współczuć.

Pomoc mam w każdym człowieku, którego znam. Od lunchowych znajomości po mężów kolezanek i nie uważam ich za swoich przyjaciół. Jestem dobra i szczera względem wszystkich i może dlatego nawet lunchowe znajomości okazują się pomocne i troskliwe w kłopotach i chorobie. Nie widzę nic złego w tym, że mąż koleżanki zawiózł mnie do lekarza gdy nie mogłam chodzić, a niestety nikt inny tego dnia nie mógł. Nie widzę nic złego w tym, żeby mój mąż mógł komuś pomagać i mieć nawet o zgrozo koleżanki. Miałaś przyjaciela przed mężem, weszliście na zdrowe relacje gdy zwiazaliscie się z partnerami i to jest ok, ale sączenie drinka o 23 z Adamem i zwierzanie mu się z kłopotów małżeńskich, spędzanie czasu we dwoje, wieczne telefony i poczucie, ,e jest się w związku w trójkę po prostu jest chore.

97

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
kamilos84 napisał/a:

Nigdy nie robiłem z igły wideł, bywało w przeszłości, że żona przychodziła do mnie i pytała czy może iść do kina ze starym znajomym z portalu randkowego. Owszem, byłem nieco zazdrosny, ale bez przeprowadzania śledztwa, dopytywania co robili i gdzie będą, bez wypominania. Wszystko jasno i klarownie.

Nie uważam jej za łatwą do zwiedzenia, a bardziej za niepotrafiącą wieść zwykłego, czasem szarego życia (jak to w życiu już czasem bywa). Ma potrzebę otaczania się ludźmi, w tym niestety głównie facetami - a to naukowiec z tęgą głową, a to policjant z giwerą i niby fajnym poczuciem humoru.

Nawet nie robiłbym również z tego problemu, gdyby nie ta cała konspiracyjna otoczka i wręcz narzucanie im się (bo nie sądzę, żeby te zapracowane, poważne chłopy sami z siebie tak za nią latali).

Natomiast jestem spokojny, że nie rozkłada nikomu nóg. Lubi zapewne uwodzić, komplementować, flirtować, ale jakąś tam granicę stawia. Przynajmniej dopóki jest trzeźwa big_smile

Wiesz, co myślę, że jesteś BARDZO tolerancyjny. Dlaczego Twoja żona chodziła do kina z kimś innym (facetem? Z portalu randkowego?!) a nie z Tobą? Takie "oswajanie" swojego partnera ze spotkaniami z innymi facetami, jest tylko sprawdzeniem granic, a pod płaszczykiem akceptacji hulaj dusza. Co do tej Twojej pewności, co do rozkładania nóg, to chyba radziłabym Ci grzebnąć głębiej. Z resztą, jeśli Twoja żona woli spotykać się z kimś innym na randki, a nie z Tobą, to, najmocniej przepraszam, dlaczego jest z Tobą? Nie zauważasz tu jakiejś sprzeczności? I co z tego, że robi to czasem oficjalnie czasem nie. Jestem w szoku. Akceptacja uwodzenia, flirtowania itd jest też dla mnie niezrozumiała. Niech sobie poszaleje, ważne, że na noc wraca do domu?

A co do reszty: niezły offtop zrobiliście wink. Ale pokrótce: Elektryczna trochę ma racje, spędzamy tu niemało czasu na czytaniu ludzkich historii i się wciągamy i poznajemy nawzajem i fascynujemy i zbliżamy do siebie. Ja nie oddzielam, że w necie to nick, a w rzeczywistości to człowiek. I tu i tu jest człowiek i jego emocje. Nigdy nie wiadomo czy coś nie zaskoczy z jakiejś strony. Tylko, że Elektryczna, to chyba trochę jest tak, ze każdy z nas pojawia się tu ze swoich powodów: jedni, bo potrzebują pomocy i drudzy, którzy lubią pomagać. No i są trzeci, co chcą się wyżyć - tych jest całkiem sporo big_smile (niestety). Ale nie ma moderacji, nie ma rady. Wszyscy my realizujemy tu jakieś swoje potrzeby, których być może nie możemy zrealizować na zewnątrz, w realu. Czasem czujemy, że mamy jakiś dług do spłacenia i realizujemy się jako ratownicy, a czasem chcemy się za coś zemścić i nie mamy na kim. Partner/mąż/żona nie zawsze jest zdolnym terapeutą, przyjacielem, doradcą, nie jest może w danym temacie doświadczony, a może problem tyczy się właśnie tego partnera, i człowiek nie wie, czy to on przesadza czy ten partner jest nie taki. I tutaj zbiera opinie na ten temat - jakby rozmawiał ze swoim kumplem, do którego wstydzi się zwrócić, a tu jest jakby anonimowy. Zdrowym jest zasięgnąć opinii innych, zobaczenie czegoś z szerszej perspektywy, aby podjąć właściwe decyzje i kroki. Zamykanie problemów w 4 ścianach tylko ze swoim partnerem jest, wybacz mi, konserwatywne, typu Pani Dulska. Nie wyobrażam sobie nie mieć przyjaciół w realu i z nimi nie przegadywać nawet godzinami przez telefon na tematy wszelkie. Oczywiście wszystko nie kosztem związku i bez zbędnych tajemnic. A z przyjacielem mówi się o wszystkim o czym nie udaje się czasem z partnerem. Jednak, ważna sprawa: Ci przyjaciele i koledzy powinni być znani partnerowi i jak nie cały czas, to powinni się od czasu do czasu widywać razem w trójkę czy w 2 parach. Aby partner czuł, że nie ma tu żadnego zagrożenia ze strony tego "kumpla" żony.

98

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Twoja partnerka to baba na psy i Ty sobie żartujesz z tego? Do kina z gościem z portalu? Jara cię to, że oni ślinią się nad nia, ale Ty w nocy zapniesz? Masz naturę cuckolda, swój na swego trafił. Szkoda, że zawracasz nam głowę swoim zboczeniem.

Oj teraz pojechałaś.
Kolega z portalu, którego zna dużo dłużej niż mnie. Nie iskrzyło, ale fajnie im czasem pogadać razem, więc nie widzę problemu żeby wyszła czasem z domu do ludzi, jeśli wszystko jest klarowne.

99

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Evergreen napisał/a:

Wiesz, co myślę, że jesteś BARDZO tolerancyjny. Dlaczego Twoja żona chodziła do kina z kimś innym (facetem? Z portalu randkowego?!) a nie z Tobą?
...
Z resztą, jeśli Twoja żona woli spotykać się z kimś innym na randki, a nie z Tobą, to, najmocniej przepraszam, dlaczego jest z Tobą?

Może chciałaby z mężem, ale “nie da się”.

100 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-09-09 11:07:06)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
M!ri napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Wiesz, co myślę, że jesteś BARDZO tolerancyjny. Dlaczego Twoja żona chodziła do kina z kimś innym (facetem? Z portalu randkowego?!) a nie z Tobą?
...
Z resztą, jeśli Twoja żona woli spotykać się z kimś innym na randki, a nie z Tobą, to, najmocniej przepraszam, dlaczego jest z Tobą?

Może chciałaby z mężem, ale “nie da się”.

Tego się właśnie próbuję dowiedzieć wink pokrętnymi drogami big_smile. Ale im bardziej brniemy, i autor wypowiada się na ten temat tym bardziej jestem zdania, że jest nieźle urobiony przez swoją żonę. No, zobaczymy.

101

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Biedna jestes Elektryczna. Zamknięta w jakiejś nierealnej bance, bojącą się rozmow z ludźmi. A życie niestety tego wymaga. Nawet w pracy. Siedzę w pokoju od 12 lat z kolegą. Wychodzi na to że powinnam się zwolnić bo nie da rady przez tyle lat go nie poznac. A to takie niebezpieczne. Tak samo psychoterapia. To dopiero głębokie rozmowy z terapeuta a mnie akurat zalecono  faceta. Tam to się dopiero mogło dziać. O ginekologu nie wspomnę.

Czy czytałaś uważnie chociaż raz mój wpis? Normalnym jest otaczanie się płcią przeciwną. Mam również kolegów w pracy z którymi rozmawiam o życiu godzinami nieraz, jeśli jest okazja. Chodzę do mężczyzny ginekologa. Mój facet może mieć kontakt z koleżankami, nie robię dymu o rozmowy czy wypady solo, wyjazdy integracyjne i normalne życie, więc nie odwracaj kota ogonem i nie rób ze mnie paranoicznie zaborczej dzierlatki, bo zwyczajnie nie będzie Ci się to opłacać. Pogrywac sobie możesz z innymi dziewczynkami w swoim otoczeniu, ale radzę Ci nie robić ze mnie publicznie gąski z fiu bzdziu w głowie, bo nie uda Ci się to, a szkoda Twego wysiłku, chociaż widzę że dwoisz się i troisz. Daleko mi do intelektualnej ameby z paranoiczną zaborczością, więc poluzuje gumkę w majtkach. W każdej znajomości i rozmowie stawiam granicę. Będąc zajętą nie spoufalam się z nikim, nie zbliżam się do nikogo mentalnie ani fizycznie. Nie jestem zaborcza, zwyczajnie nie akceptuje mentalnych trójkątów. Co to oznacza? Żadnych przyjaźni w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie wyobrażam sobie, że mam drugą zmianę, a mój facet z Anką siedzi w kinie, zajada się pop cornem i drze łacha, z którą przytula się w kłopotach, nie wyobrażam sobie, że jest na bieżąco w jej życiu. Nie wyobrażam sobie kobiety, która jest równie ważna w jego życiu jak ja. Jeśli mój facet, kiedy chce się pożalić albo pochwalić wybiera numer przyjaciółki to nie jest mi z nim po drodze. Cenie sobie oddanie i lojalność ponad wszystko. Nie wyobrażam sobie, że ma przyjaciółkę, której zwierza się i uzewnętrznia.  Przyjaźń, a przyjazne stosunki to różnica, ale wierzę że subtelne odmienności mogą do ciebie nie trafić.

102 Ostatnio edytowany przez kamilos84 (2022-09-09 11:15:47)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Evergreen napisał/a:

Dlaczego Twoja żona chodziła do kina z kimś innym (facetem? Z portalu randkowego?!) a nie z Tobą?

Mnie ma na co dzień. Możemy spędzać czas przy filmach każdego wieczora, natomiast mam pracę jak każdy normalny człowiek, więc i ograniczony czas na wyjścia z domu.

Evergreen napisał/a:

Akceptacja uwodzenia, flirtowania itd jest też dla mnie niezrozumiała. Niech sobie poszaleje, ważne, że na noc wraca do domu

Nie ma mojej akceptacji! To jest właśnie sedno problemu i dlatego jestem tu na forum.
Są tylko podejrzenia, że tak robi, skoro prowadzi konspirację i tak dobrze się dogaduje z nowymi znajomymi.

103

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Nie wyobrażam sobie, że mam drugą zmianę, a mój facet z Anką siedzi w kinie, zajada się pop cornem i drze łacha, z którą przytula się w kłopotach, nie wyobrażam sobie, że jest na bieżąco w jej życiu. Nie wyobrażam sobie kobiety, która jest równie ważna w jego życiu jak ja. Jeśli mój facet, kiedy chce się pożalić albo pochwalić wybiera numer przyjaciółki to nie jest mi z nim po drodze. Cenie sobie oddanie i lojalność ponad wszystko. Nie wyobrażam sobie, że ma przyjaciółkę, której zwierza się i uzewnętrznia.  Przyjaźń, a przyjazne stosunki to różnica, ale wierzę że subtelne odmienności mogą do ciebie nie trafić.

Spokojnie Elektryczna mimo, iż mamy odmienne zdanie na temat przyjaźni, to też nie wyobrażam sobie takiego scenariusza z kinem jaki prezentujesz powyżej, a szczególnie jeśli mówisz o różnej płci w związku heteroseksualnym. I to, że inna kobieta jest ważniejsza ode mnie jako jego partnerki, również nie stoleruję, I myślę, że Feniks się z Tobą zgodzi. Zwyczajnie sprawiałaś wrażenie, że jak tylko wchodzisz w związek, to kasujesz i oczyszczasz środowisko ze swoich przyjaciół i znajomych właśnie. I to pewnie się rzuca w oczy.

104 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-09-09 11:18:21)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Nie do końca zrozumieliscie chyba intencję Elektrycznej84, jej chodzi o sferę intymną związku dwojga ludzi, która powinna być zarezerwowana TYLKO i wyłącznie dla nich. Dzielenie się "emocjami", które powinny być zarezerwowane TYLKO dla partnera, z osobą TRZECIĄ, pociąga za sobą ryzyko "popłynięcia" w niezdrową relację.

I na to trzeba bardzo uważać i być tego w pełni świadomym, świadomym konsekwencji które to za sobą prędzej czy później przyniesie.

105

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

A co do reszty: niezły offtop zrobiliście wink. Ale pokrótce: Elektryczna trochę ma racje, spędzamy tu niemało czasu na czytaniu ludzkich historii i się wciągamy i poznajemy nawzajem i fascynujemy i zbliżamy do siebie. Ja nie oddzielam, że w necie to nick, a w rzeczywistości to człowiek. I tu i tu jest człowiek i jego emocje. Nigdy nie wiadomo czy coś nie zaskoczy z jakiejś strony. Tylko, że Elektryczna, to chyba trochę jest tak, ze każdy z nas pojawia się tu ze swoich powodów: jedni, bo potrzebują pomocy i drudzy, którzy lubią pomagać. No i są trzeci, co chcą się wyżyć - tych jest całkiem sporo big_smile (niestety). Ale nie ma moderacji, nie ma rady. Wszyscy my realizujemy tu jakieś swoje potrzeby, których być może nie możemy zrealizować na zewnątrz, w realu. Czasem czujemy, że mamy jakiś dług do spłacenia i realizujemy się jako ratownicy, a czasem chcemy się za coś zemścić i nie mamy na kim. Partner/mąż/żona nie zawsze jest zdolnym terapeutą, przyjacielem, doradcą, nie jest może w danym temacie doświadczony, a może problem tyczy się właśnie tego partnera, i człowiek nie wie, czy to on przesadza czy ten partner jest nie taki. I tutaj zbiera opinie na ten temat - jakby rozmawiał ze swoim kumplem, do którego wstydzi się zwrócić, a tu jest jakby anonimowy. Zdrowym jest zasięgnąć opinii innych, zobaczenie czegoś z szerszej perspektywy, aby podjąć właściwe decyzje i kroki. Zamykanie problemów w 4 ścianach tylko ze swoim partnerem jest, wybacz mi, konserwatywne, typu Pani Dulska. Nie wyobrażam sobie nie mieć przyjaciół w realu i z nimi nie przegadywać nawet godzinami przez telefon na tematy wszelkie. Oczywiście wszystko nie kosztem związku i bez zbędnych tajemnic. A z przyjacielem mówi się o wszystkim o czym nie udaje się czasem z partnerem. Jednak, ważna sprawa: Ci przyjaciele i koledzy powinni być znani partnerowi i jak nie cały czas, to powinni się od czasu do czasu widywać razem w trójkę czy w 2 parach. Aby partner czuł, że nie ma tu żadnego zagrożenia ze strony tego "kumpla" żony.

Masz rację jeśli chodzi o forum. Nie pomyślałam, że można zwyczajnie szukać pomocy lub jej chcieć udzielać, ale klimaty tematu i wojowanie szabelką wolności przez koleżankę zbila mnie z tropu.
Jesli partner nie jest przyjacielem to jest niestety do wymiany.
Oczywiście, że rozmowy z innymi, radzenie się jest zdrowe i naturalne, nie można kogoś zamknąć w klatce wyłączności, nie zrozum mnie źle, bo ja nie z tych. Chodzi o obecne czasy, o to że stawiamy na jakość a nie ilość, że walczymy o całkowita wolność i róbta co chceta, a nie widzimy jaki destrukcyjny wpływ to ma na nasze związki. Skąd taka skala rozwodów? Skąd tyle zdrad? Bo nie umiemy stawiać granic, żądamy całkowitej wolności a w niej szukamy przygód, zaspakajamy potrzeby na zewnatrz. Uważamy, że jeden człowiek nie może nas zaspakajać więc mąż jest dobry, wierny, lojalny, Adam ma świetne poczucie humoru więc pójdę z nim pośmiać się, Karol lubi te same filmu co ja więc wyskakujemy do kina, a Marek słucha tego co ja więc jest od koncertów. A dlaczego nie iść e związku na kompromisy zamiast szukać spełnienia na zewnątrz? Wierz mi, daleko mi do postawy, że jeden człowiek ma nas zaspakajać społecznie, chodzi mi tylko o to, że to schodzi na złą drogę. To wspólne rozwiązywanie problemów zbliża i umacnia, kompromisy dają satysfakcję i poczucie, że jesteśmy jedną drużyną akceptacja odmienności jest dowodem prawdziwej miłości, a dzisiaj szukamy spełnienia poza związkami, które są jałowe lub cienkie jak dupa węża.

106

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
123Sprawdzam napisał/a:

Nie do końca zrozumieliscie chyba intencję Elektrycznej84, jej chodzi o sferę intymną związku dwojga ludzi, która powinna być zarezerwowana TYLKO i wyłącznie dla nich. Dzielenie się "emocjami", które powinny być zarezerwowane TYLKO dla partnera, z osobą TRZECIĄ, pociąga za sobą ryzyko "popłynięcia" w niezdrową relację.

I na to trzeba bardzo uważać i być tego w pełni świadomym, świadomym konsekwencji które to za sobą prędzej czy później przyniesie.

Dziękuję. Mądry z Ciebie facet. Nie ma darmo mam lepsze flow z mężczyznami i uwaga będzie szok dla koleżanek- uwielbiam z nimi rozmawiać wink

107 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 11:33:46)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Spokojnie Elektryczna mimo, iż mamy odmienne zdanie na temat przyjaźni, to też nie wyobrażam sobie takiego scenariusza z kinem jaki prezentujesz powyżej, a szczególnie jeśli mówisz o różnej płci w związku heteroseksualnym. I to, że inna kobieta jest ważniejsza ode mnie jako jego partnerki, również nie stoleruję, I myślę, że Feniks się z Tobą zgodzi. Zwyczajnie sprawiałaś wrażenie, że jak tylko wchodzisz w związek, to kasujesz i oczyszczasz środowisko ze swoich przyjaciół i znajomych właśnie. I to pewnie się rzuca w oczy.

Odsunęłam się od przyjaciela, który wszedł w związek, więc to prawda - oczyszczam. Prosiłam go, żeby nabrał dystansu do naszej przyjaźni, bo jest ona, ale on pisał do mnie otwierając oczy i zamykając je, a miał kobietę. Myślę, że różnica w podejściu polega w postrzeganiu przyjaźni. Nie wyobrażałam sobie gruchac z moim przyjacielem, gdy ma partnerkę. To do mnie dzwonił z kłopotem, a nie do niej, do mnie wybierał numer wychodząc z pracy, a nie do niej... Byłam w pozycji 'lepsza" i zakończyłam całkowicie relacje, bo nie rozumiał, że zajęty musi się do mnie zdystansować, chociaż go o to prosiłam. Nie można mieć zdrowego związku i przyjaźni w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wtedy jesteśmy w drugim związku bez seksu.

108

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Ja to forum odbieram jako formę wygadania się ale nie przed konkretną osobą tylko osobami. Czasem jest to miejsce potyczek a wręcz wojen między użytkownikami. Może jestem dziwna ale ja nie miałam okazji jeszcze nikogo poznać osobiście. Z Elle lata temu mailowałam intensywnie ale to kobieta przecież. Jeśli powstały tu jakieś zwiazki to obstawiam ze raczej były to zwiazki pomiędzy osobami samotnymi które się tu odnalazły a nie ogniste romanse. Bo jeśli ktoś przyszedł tu się wyżalić ze został zdradzony albo że go partner bije to raczej nie miał głowy zeby uwodzić żonatego użytkownika forum. Pomijam już zupełnie fakt ze forum z nazwy netkobiety było kiedyś miejscem gdzie panowow tu w zasadzie nie było, może 4 na krzyż.

109

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
kamilos84 napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Dlaczego Twoja żona chodziła do kina z kimś innym (facetem? Z portalu randkowego?!) a nie z Tobą?

Mnie ma na co dzień. Możemy spędzać czas przy filmach każdego wieczora,

Oglądanie netflixa na kanapie to nie to samo co wyjście do kina.

kamilos84 napisał/a:

natomiast mam pracę jak każdy normalny człowiek, więc i ograniczony czas na wyjścia z domu.

Inne człowieki jakoś znajdują czas aby spotkać się z Twoją żoną.

110

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Spokojnie Elektryczna mimo, iż mamy odmienne zdanie na temat przyjaźni, to też nie wyobrażam sobie takiego scenariusza z kinem jaki prezentujesz powyżej, a szczególnie jeśli mówisz o różnej płci w związku heteroseksualnym. I to, że inna kobieta jest ważniejsza ode mnie jako jego partnerki, również nie stoleruję, I myślę, że Feniks się z Tobą zgodzi. Zwyczajnie sprawiałaś wrażenie, że jak tylko wchodzisz w związek, to kasujesz i oczyszczasz środowisko ze swoich przyjaciół i znajomych właśnie. I to pewnie się rzuca w oczy.

Odsunęłam się od przyjaciela, który wszedł w związek, więc to prawda - oczyszczam. Prosiłam go, żeby nabrał dystansu do naszej przyjaźni, bo jest ona, ale on pisał do mnie otwierając oczy i zamykając je, a miał kobietę. Myślę, że różnica w podejściu polega w postrzeganiu przyjaźni. Nie wyobrażałam sobie gruchac z moim przyjacielem, gdy ma partnerkę. To do mnie dzwonił z kłopotem, a nie do niej, do mnie wybierał numer wychodząc z pracy, a nie do niej... Byłam w sytuacji 'lepsza" i zakończyłam całkowicie relacje, bo nie rozumiał, że zajęty musi się do mnie zdystansować, chociaż go o to prosiłam. Nie można mieć zdrowego związku i przyjaźni w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wtedy jesteśmy w drugim związku bez seksu.

No dobra, przedstawiasz tą sytuację jako rzeczywiście dość patologiczną, bo ta partnerka z całą pewnością nie jest na pierwszym miejscu w tej relacji, i pewnie postąpiłabym podobnie. Ale nie zgodzę się, ze związki i przyjaźnie nie mogą iść w parze (nie mówię o przyjaźni w związku - bo tu oczywiście powinna się ona zadziać). I może, to też Cię zadziwi, ale ja w przyjaźnie damsko-męskie bez podtekstów nie wierzę. Miałam takich co najmniej kilku w moim życiu i każde kończyło się na intymności i jakimś zaangażowaniu. No chyba, że przyjaźń z osobą nieheteroseksualną, to spoko big_smile Za to wierzę w wielką przyjaźń między kobietą a kobietą i tu pewność co do takiej osoby mam większą niż do swojego partnera. Bo w związku są inne emocje i zobowiązania i problemy i oczekiwania, a w każdym tym temacie może się sypnąć. W prawdziwej przyjaźni na taki scenariusz są znacznie mniejsze szanse. Można powiedzieć, że jest to prawie jak miłość bezwarunkowa, jak do swojej rodziny i dzieci. I na tym kończę, bo się tak offtopimy, że aż boli tongue.

111 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-09 11:50:54)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Autor jest chyba rzeczywiście "urobiony" przez żonę, bo ona mu niejako trochę nakreśla, jak to niby jest wszystko w porządku, bo tylko sptyka się z tym czy tamtymw celach koleżeńskich. Ale dziwnym jest to jej pragnienie trak częstego wychodzenia czy otaczania się facetami, skoro jednak ma tego swojego męża smile Najwidoczniej coś tam u nich kuleje, skoro żona Autora nie ma ochoty z nim spędzać czasu. Swoją drogą, nie warto az tak brnąć tez w drugą stronę, bo jednak poza związkiem fajnie mieć kogoś bliskiego czy grupę bliskich znajomych.

112 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 11:44:02)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
feniks35 napisał/a:

Ja to forum odbieram jako formę wygadania się ale nie przed konkretną osobą tylko osobami. Czasem jest to miejsce potyczek a wręcz wojen między użytkownikami. Może jestem dziwna ale ja nie miałam okazji jeszcze nikogo poznać osobiście. Z Elle lata temu mailowałam intensywnie ale to kobieta przecież. Jeśli powstały tu jakieś zwiazki to obstawiam ze raczej były to zwiazki pomiędzy osobami samotnymi które się tu odnalazły a nie ogniste romanse. Bo jeśli ktoś przyszedł tu się wyżalić ze został zdradzony albo że go partner bije to raczej nie miał głowy zeby uwodzić żonatego użytkownika forum. Pomijam już zupełnie fakt ze forum z nazwy netkobiety było kiedyś miejscem gdzie panowow tu w zasadzie nie było, może 4 na krzyż.

Niestety są ludzkie hieny, które na czyimś złym samopoczuciu chcą podreperować sobie ego o chętnie pod płaszczykiem pocieszania wejdą komuś z butami w życie. Kiedy jesteśmy słabi w problemach i chorobie jesteśmy podatni na manipulacje. Mam tego świadomość i może dlatego jako jedyna toczę wojnę z wszechobecnym róbta co chceta, no ale w dzisiejszych czasach  jak dbasz o lojalność toś  zaborczy toksyk.

113

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
bagienni_k napisał/a:

Ale dziwnym jest to jej pragnienie trak częstego wychodzenia czy otaczania się facetami, skoro jednak ma tego swojego męża smile

kamilos84 napisał/a:
M!ri napisał/a:

A jak często Wy wychodzicie gdzieś razem, na randki?

Nie wychodzimy niestety, mamy 2 i 3 letnie dzieci.

114 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 11:54:56)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Evergreen napisał/a:

. W prawdziwej przyjaźni na taki scenariusz są znacznie mniejsze szanse. Można powiedzieć, że jest to prawie jak miłość bezwarunkowa, jak do swojej rodziny i dzieci. I na tym kończę, bo się tak offtopimy, że aż boli tongue.

Wierzę w przyjaźń damsko męska, ale ona nie ma prawa bytu w związku, bo narusza lojalność. Uwielbiam mężczyzn, mogłabym się tylko nimi otaczać. Kobiety dla mnie są specyficzne i podłe. Zjadamy się jako matki, jako kochanki, jako teściowe. Kobieta kobiecie wilkiem... Gdybym była heteroseksualnym mężczyzną zostałabym gejem albo przerzuciłabym się na kozy wink
Miłość bezwarunkowa do mężczyzny jest możliwa tylko niestety dość rzadka. Często to LICHA przyjaźń z seksem, a potem romanse i zaspakajanie potrzeb na zewnątrz...

115

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Nie wychodzimy niestety, mamy 2 i 3 letnie dzieci

Niania za stówkę na wieczór i randka raz w miesiącu konieczna. A jeśli nie to poprosić babcie lub ciocie. Dbajcie o swój zwiazek. Dzieci są papierkiem lakmusowym relacji i niestety nierzadko ją zarzynają, bo nam włącza się tryb matka. O ile w połogu i podczas karmienia to naturalne o tyle trzyma niektóre z nas do 18tki wink

116

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:
Evergreen napisał/a:

. W prawdziwej przyjaźni na taki scenariusz są znacznie mniejsze szanse. Można powiedzieć, że jest to prawie jak miłość bezwarunkowa, jak do swojej rodziny i dzieci. I na tym kończę, bo się tak offtopimy, że aż boli tongue.

Wierzę w przyjaźń damsko męska, ale ona nie ma prawa bytu w związku, bo narusza lojalność. Uwielbiam mężczyzn, mogłabym się tylko nimi otaczać. Kobiety dla mnie są specyficzne i podłe. Zjadamy się jako matki, jako kochanki, jako teściowe. Kobieta kobiecie wilkiem... Gdybym była heteroseksualnym mężczyzną zostałabym gejem albo przerzuciłabym się na kozy wink
Miłość bezwarunkowa do mężczyzny jest możliwa tylko niestety dość rzadka. Często to LICHA przyjaźń z seksem, a potem romanse i zaspakajanie potrzeb na zewnątrz...

117

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:
Evergreen napisał/a:

. W prawdziwej przyjaźni na taki scenariusz są znacznie mniejsze szanse. Można powiedzieć, że jest to prawie jak miłość bezwarunkowa, jak do swojej rodziny i dzieci. I na tym kończę, bo się tak offtopimy, że aż boli tongue.

Wierzę w przyjaźń damsko męska, ale ona nie ma prawa bytu w związku, bo narusza lojalność. Uwielbiam mężczyzn, mogłabym się tylko nimi otaczać. Kobiety dla mnie są specyficzne i podłe. Zjadamy się jako matki, jako kochanki, jako teściowe. Gdybym była heteroseksualnym mężczyzną zostałabym gejem albo przerzuciłabym się na kozy wink
Miłość bezwarunkowa do mężczyzny jest możliwa tylko niestety dość rzadka. Często to przyjaźń z seksem, a potem romanse i zaspakajanie potrzeb na zewnątrz...

No dobra, jeszcze tylko to wink. Kobiety są swoimi najlepszymi przyjaciółmi i największymi wrogami - zgodzę się. Ale nie zgodzę się, że wszystkie są podłe. Miałam/mam szczęście mieć w życiu przyjaźnie wykraczające metafizycznie poza wszelką przestrzeń pojmowania. Cudowne i niezwykłe relacje. Nigdy z żadnym mężczyzną w przyjaźni czy w związku takiego poziomu, mimo chęci, nie udało się osiągnąć, bo facetów to zazwyczaj szybko męczyło, że chcę wejść w kolejne i kolejne głębiny umysłu - nie dawali rady zwyczajnie. Tu  też zawsze był jakiś podtekst z którejś strony lub ukryte uczucie, które wychodziło po czasie. I wtedy damsko-męska przyjaźń się kończyła. Może Ty nie masz takich "żeńskich" czy relacyjnych potrzeb i stąd nie szukasz przyjaźni damskich, a może te "męskie" bardziej Ci odpowiadają z jakiegoś innego powodu niż pragmatyczny ich charakter wink. Blablabla - nie o Tobie jest ten wątek smile Pozdrawiam wink

118

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Autorze a czego Ty tak właściwie chcesz ? Oczekujesz?Rozmawiałeś już z żoną?Jako mąż masz chyba coś do powiedzienia.Ja bym powiedział basta(koniec kontaktow z gosciem).Jesli wywali Cię z domu to co z tego ?Lepiej żyć w prawdzie.

119

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Niania za stówkę na wieczór i randka raz w miesiącu konieczna. A jeśli nie to poprosić babcie lub ciocie. Dbajcie o swój zwiazek.

Z tym nie ma problemów, mamy dziadków do dyspozycji.
Po prostu nam to jakoś nie wychodzi - ja mam w domu roboty w weekend, a jeśli nie to jedziemy z dziećmi na wycieczki i inne kinderparki.
Ona jak już coś wymyśli, to z kolei mnie nie kręci - jak nie jakaś astronomia, to strzelnica (parę stów za postrzelanie do tarczy). No to wtedy znajduje takiego, który wtajemnicza ją w temat.

120

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Evergreen napisał/a:

.Może Ty nie masz takich "żeńskich" czy relacyjnych potrzeb i stąd nie szukasz przyjaźni damskich, a może te "męskie" bardziej Ci odpowiadają z jakiegoś innego powodu niż pragmatyczny ich charakter wink

Spotkałam w życiu dwóch mężczyzn z którymi miałam fantastyczne flow i zrozumienie. Gdyby któryś z nich obudził we mnie chemię to zostałby moim mężem. Spotkałam w swoim życiu dwóch mężczyzn, którzy obudzili we mnie taką chemię, że mogliby być cymbałami, a również mogliby zostać moimi partnerami życiowymi wink kobiety przyjaciółki? Były dwie, ale zawiodły na całej linii. Cieszę się, że masz szczęście do ludzi. Żeby nie było że off top to do autora mam w sumie jedno ostatnie zdanie - macie popaprane relacje. Z jednej strony narzekasz, a z drugiej strony nie przeszkadza Ci, że masz babę na psy, Ciebie jedynie boli kłamstwo albo przemilczane fakty, ale sam fakt, że Twoja kobieta jest jak Frosta łatwa i prosta już nie... No cóż, kazdy lubi inne klimaty.

121

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Anders11 napisał/a:

Rozmawiałeś już z żoną?Jako mąż masz chyba coś do powiedzienia.Ja bym powiedział basta(koniec kontaktow z gosciem).

Jeszcze nie było okazji.

Ale ciekawostka... wróciłem wczoraj późno do domu (awaria auta) i od progu usłyszałem "ja ciebie przepraszam, nie powinnam tak robić".
Fszczonsło mną to nieco, choć nie wierzę w jakaś specjalną przemianę.

Chyba miała zły dzień (kapeć w aucie i nieudane spotkanie plus kłótnia z mężem) ewentualnie nadchodzącą zima i widmo ekogroszku po 4 tyś.

122

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Z jednej strony narzekasz, a z drugiej strony nie przeszkadza Ci, że masz babę na psy, Ciebie jedynie boli kłamstwo albo przemilczane fakty, ale sam fakt, że Twoja kobieta jest jak Frosta łatwa i prosta już nie... No cóż, kazdy lubi inne klimaty.

Jak już przy psach - to prędzej autor jest jak pies ogrodnika - nie ma ochoty spędzać czasu razem z żoną, ale innemu nie da tongue

123 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 12:31:10)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
kamilos84 napisał/a:
Elektryczna84 napisał/a:

Niania za stówkę na wieczór i randka raz w miesiącu konieczna. A jeśli nie to poprosić babcie lub ciocie. Dbajcie o swój zwiazek.

Z tym nie ma problemów, mamy dziadków do dyspozycji.
Po prostu nam to jakoś nie wychodzi - ja mam w domu roboty w weekend, a jeśli nie to jedziemy z dziećmi na wycieczki i inne kinderparki.
Ona jak już coś wymyśli, to z kolei mnie nie kręci - jak nie jakaś astronomia, to strzelnica (parę stów za postrzelanie do tarczy). No to wtedy znajduje takiego, który wtajemnicza ją w temat.

Odpuść trochę. Robota nie zajac. Jeden weekend pistrzelacie, drugi spedzicie po Twojemu, jeśli nie możecie co jakiś czas każdy oddać się swojej pasji osobno. Mój mąż jak jechał na ryby to nie brał Ani, która rzyga na widok wędki jak ja, a ja nie jechałam z Karolem na narty, bo mój mąż nie umiał i nie chciał się nauczyć... Można robić wiele rzeczy razem, ale trzeba lubieć swoje towarzystwo. Kazde z Was może oddawać się swoim pasjom w dane dni, ale bez trzecich przeciwnych płcią osób. Nie wierzę, że nie ma nic co cieszylony Was razem. Zamiast szukać cudów na kiju może spacer, kino, pilnik na łonie natury, wypad w jakieś fajne miejsce przyrodnicze albo zwyczajny dzień w łóżku oparty na czułościach, seksie i nicnierobieniu? Licho Was widzę...

124

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Autor watku gdzies na poczatku napisal  jak wygladala jej reakcja jak powiedzial jej ze wie ze sie z kims spotyka (sytuacja jak kolega do niego zadzwonil ze widzial jego zone z jakims facetem w kawiarnii ) i ze ona mu odpowiedziala ze ona seks to ma z nim a to jest ktos kto zalatwia jej pozwolenie na bron.
Teraz w kontekscie jego ostatnich wypowiedzi ze pozwalal wychodzic zonie z dawnymi znajomymi do kina w dodatku z portalu randkowego moze pokazywac ze jego zona nie chce odchodzic od autora bo ma z nim dobrze (stablilizacja ) co najwyzej realizuje swoje potrzeby rowniez na zewnatrz i to jet ten uklad ktory jej najbardziej odpowiada. Czyli nie zamierza od niego odchodzic tylko miec uklad "zjesc ciastko i je dalej miec"

125 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-09 12:36:20)

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
M!ri napisał/a:
Elektryczna84 napisał/a:

Z jednej strony narzekasz, a z drugiej strony nie przeszkadza Ci, że masz babę na psy, Ciebie jedynie boli kłamstwo albo przemilczane fakty, ale sam fakt, że Twoja kobieta jest jak Frosta łatwa i prosta już nie... No cóż, kazdy lubi inne klimaty.

Jak już przy psach - to prędzej autor jest jak pies ogrodnika - nie ma ochoty spędzać czasu razem z żoną, ale innemu nie da tongue

Nie zgodzę się z Tobą. Jest wspólny czas dla rodziny z dziećmi, jest czas dla pary bez dzieci (randki, kino, weekend gdy dzieci u babci) i jest czas na bycie osobno - ja poczytam ty idź na klada, ja idę do kumpeli na sobotę a ty jedz na mecz, ja jadę na narty a Ty zaproś do nas kumpli i pochlejcie. Trzeba mieć tylko łeb na karku i mimo wszystko lubić swoje towarzystwo, a przede wszystkim kochać się i umieć razem żyć...

126

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
acine napisał/a:

Autor watku gdzies na poczatku napisal  jak wygladala jej reakcja jak powiedzial jej ze wie ze sie z kims spotyka (sytuacja jak kolega do niego zadzwonil ze widzial jego zone z jakims facetem w kawiarnii ) i ze ona mu odpowiedziala ze ona seks to ma z nim a to jest ktos kto zalatwia jej pozwolenie na bron.
Teraz w kontekscie jego ostatnich wypowiedzi ze pozwalal wychodzic zonie z dawnymi znajomymi do kina w dodatku z portalu randkowego moze pokazywac ze jego zona nie chce odchodzic od autora bo ma z nim dobrze (stablilizacja ) co najwyzej realizuje swoje potrzeby rowniez na zewnatrz i to jet ten uklad ktory jej najbardziej odpowiada. Czyli nie zamierza od niego odchodzic tylko miec uklad "zjesc ciastko i je dalej miec"

Tyle czasu się godził, więc nie wiem w czym problem... Ale jak to mówią lepiej jeść tort ze wszystkimi niż g...o samemu...

127

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
M!ri napisał/a:

Jak już przy psach - to prędzej autor jest jak pies ogrodnika - nie ma ochoty spędzać czasu razem z żoną, ale innemu nie da tongue

Mam nadzieję, że to żart. Bardzo lubię spędzać z nią czas, ale z bungee skakać ochoty nie mam.
Jak ktoś na początku tego wątku wspomniał nie jestem od tego aby spełniać jej nowe widzimisie.

128

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
Elektryczna84 napisał/a:

Mój mąż jak jechał na ryby to nie brał Ani, która rzyga na widok wędki jak ja, a ja nie jechałam z Karolem na narty, bo mój mąż nie umiał i nie chciał się nauczyć...

A co jeżeli Ania jest zapaloną wędkarką wygrywającą zawody, a Karol instruktorem narciarstwa?

Elektryczna84 napisał/a:

Kazde z Was może oddawać się swoim pasjom w dane dni, ale bez trzecich przeciwnych płcią osób.

Wiesz, że płci przeciwnej w społeczeństwie jest 50%? A w niektórych środowiskach nawet więcej. Trudno kontaktu uniknąć tongue
To ona ma na siłę szukać kobiety koleżanki chociaż takich zainteresowany bronią jest promil? No bez jaj.


Elektryczna84 napisał/a:

Jest wspólny czas dla rodziny z dziećmi, jest czas dla pary bez dzieci (randki, kino, weekend gdy dzieci u babci) i jest czas na bycie osobno -

Tutaj tego czasu dla pary nie ma. Pytanie czy ich cokolwiek łączy? Poza sprzątaniem, dziećmi i seksem.

129

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
kamilos84 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Jak już przy psach - to prędzej autor jest jak pies ogrodnika - nie ma ochoty spędzać czasu razem z żoną, ale innemu nie da tongue

Mam nadzieję, że to żart. Bardzo lubię spędzać z nią czas, ale z bungee skakać ochoty nie mam.
Jak ktoś na początku tego wątku wspomniał nie jestem od tego aby spełniać jej nowe widzimisie.

A nie możecie normalnie go spędzać? W wersji domowej? Ona ciągle szuka przygód i adrenaliny. Musi ciągle coś robić nietypowego, szalonego, otaczać się facetami i robić niesłychane akcje. Jakieś Alter ego czy nie ma co z kasą robić? Nie o widzimisię chodzi, ale o szukanie rzeczy, ktore cieszą razem i są miłą odskocznia od codzienności. Dla mnie to góry, narty i koncerty, a Twoja lubi gruba rurę wink obawiam się nawet, że dosłownie ...

130

Odp: Jak powinienem podejść do jej spotkań?
kamilos84 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Jak już przy psach - to prędzej autor jest jak pies ogrodnika - nie ma ochoty spędzać czasu razem z żoną, ale innemu nie da tongue

Mam nadzieję, że to żart. Bardzo lubię spędzać z nią czas, ale z bungee skakać ochoty nie mam.
Jak ktoś na początku tego wątku wspomniał nie jestem od tego aby spełniać jej nowe widzimisie.

To co robicie razem tylko we dwoje? Przecież napisałeś, że nigdzie nie wychodzicie. Tylko nie zaczynaj, że oglądacie razem tv…

Posty [ 66 do 130 z 542 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak powinienem podejść do jej spotkań?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024