Podział finansów w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podział finansów w związku

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 410 ]

326 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-09-06 08:47:52)

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Magdaleno, nie zapominajcie o przypominaniu facetom że to na nich ciąży obowiązek utrzymania rodziny, bo to kobieta jest w ciąży i ma prawo nie pracować (tylko siedzieć z dzieckiem w domu) nie tylko przez okres żłobka, ale i przedszkola; przypominajcie że prawdziwy facet musi być twardy... będzie więcej udarów, zawałów i samobójstw.

Kobieta może i zostać w domu do 18tki dziecka, jeżeli tylko razem z facetem ustalą, że to jest dla nich najlepsze rozwiązanie...
Natomiast ja tylko powiem, że macierzyński trwa 20 tygodni, z czego 6 tygodni można przekazać partnerowi. Potem jest urlop rodzicielski, który trwa 32 tygodnie, które w całości może wziąć partner, a potem jest wychowawczy, który trwa 36 miesięcy i który też może wziąć partner.

Łącznie zliczając wszystkie te urlopy mamy 4 lata z życia dziecka. Nie wiem, jakie dziecko kończy przedszkole mając 4 lata, ja nie kojarzę, możesz mnie oświecić?

Lady Loka, a gdzie ja napisałem że kobiety chcą siedzieć na ustawowych urlopach? Ja mówiłem o w pełni wymuszanym na facecie siedzeniu w domu w pełni na jego koszt!.

No właśnie, jeśli razem z facetem ustali... a jeśli facet ma inne zdanie, to polecą pociski o "namiastce faceta", o wykorzystywaniu biednej kobiety-matki, że dziecko będzie co chwila coś łapać w przedszkolu (owszem, łapało; częściej na zwolnieniu siedziałem JA, bo żona trzęsła dupą przed wzięciem tegoż zwolnienia i 10 zł nie postawię że nie miało to znaczenia podczas układania list do zwolnień grupowych, na której to liście się znalazłem; po roku się dziecko uodporniło).

Podstawowy problem w tych księżniczkach jest taki że uznają że im się to należy, żeby przepchnąć swoją wersję, to bardzo chętnie jadą tekstem o "prawdziwym facecie" (czyli klasyczna manipulacja). W tym momencie cieszę się także że nie dałem się przymusić do sprzedaży naszych mieszkań i zakupu domu pod miastem, bo też się nasłuchałem że przy rozwodzie "prawdziwy honorowy facet zostawiłby żonie dom..." (a sam w domyśle wyprowadził się pod most, nie mając niczego innego.

Nowe, tylko tak na poważnie, ile kobiet takich znasz w realu poza forum? Bo ja nie znam. Poza tym jak w realu wygląda wymuszenie na facecie siedzenia w domu na jego koszt? Przecież w małżeństwie się rozmawia i ustala takie rzeczy razem. Więc jakie wymuszenie? Standard życia wtedy przecież leci na łeb na szyję. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mój mąż rzuca pracę i stwierdza, że teraz to ja go mam utrzymywać, bo jemu się nie chce. Albo wykopałabym go do pracy, albo wykopałabym go do swojej mamusi, bo ja mamusią nie jestem, żeby go utrzymywać.

Nie wiem, może ja jestem dziwna, może staroświecka, może dobrze wychowana po prostu, ale bardziej bym powiedziała, że na forum ludzie wchodzą w skrajności, żeby wyrazić jakieś konkretne poglądy.
A w życiu to wątpię, żeby żona mężowi cisnęła, że jest namiastką faceta. W sensie w sytuacji innej niż sala sądowa i rozwód, gdzie lecą różne teksty? Na forum wszyscy o tych księżniczkach wołają, tymczasem ja w życiu takiej nie spotkałam, a z koleżankami rozmawiam dosyć swobodnie. I żadna nie uważa, że jej się należy z samego faktu, że urodziła dziecko albo z samego faktu, że ma męża. Ciągle się zastanawiam, gdzie te księżniczki się podziewają big_smile może kwestia środowiska? Nie wiem.

Jak byłam w ciąży to nawet mieliśmy plan, że to ja wrócę do pracy po tych 14 tygodniach macierzyńskiego, bo zarabiam więcej, a mąż weźmie resztę i cały rodzicielski, żeby mniej nas zabolało finansowo.

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Lepiej się doedukuj zanim się zbłaźnisz. Sądy właśnie biorą pod uwagę niematerialny wkład każdego z rodziców w dziecko i dlatego często nie zasądzają alimentów 50% na 50%, a 40% na 60% czy 30% na 70% na korzyść matki, która ma większy wkład w opiekę nad dzieckiem na co dzień.

Noworodkiem zajmuje się przez 100% czasu matka, a więc ojciec powinien zapewniać 100% funduszy.

Twoje marzenia Twoimi marzeniami; obawiam się jednak że mam większe od Ciebie doświadczenie w kwestii kontaktów z WR sądów i w kwestii alimentów.
A z tym ostatnim postulatem leć do sądu! Żałuję tylko że nie zobaczę Twojej miny jak Cię sędzia sprowadzi na ziemię. A nie, czekaj... nie zobaczę, bo Ty postawiłaś na życiowy fun, a nie dzieci... wink

Tak, tak, bo Twój przypadek można rozciągnąć na całe prawodawstwo i wszystkie sądy w Polsce. Myślenie typowe dla osobników skrajnie zadufanych w sobie. Nic dziwnego, że żona wystawiła Cię za drzwi. Nikt normalny nie wytrzymałby z kimś takim.


I jeszcze nieuk do tego...

Podstawę prawną w powyższym zakresie stanowi art. 135 § 2 KRO, zgodnie z którym: Wykonanie obowiązku alimentacyjnego względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie może polegać w całości lub w części na osobistych staraniach o utrzymanie lub o wychowanie uprawnionego; w takim wypadku świadczenie alimentacyjne pozostałych zobowiązanych polega na pokrywaniu w całości lub w części kosztów utrzymania lub wychowania uprawnionego.

https://www.infor.pl/prawo/alimenty/ali … zicow.html

A ty wreszcie zrozum, jełopico bez doświadczenia praktycznego, bazująca jedynie na teorii że metoda regulacji przypadków skrajnych nijak ma się do realnego życia i realnych wyroków sądowych, zwłaszcza do PRZECIĘTNYCH wyroków sądowych. Dochodzi jeszcze coś takiego jak zdolności zarobkowe ojca, których interpretacja też jest bardzo szeroka i dowolna. Postawiłaś na zabawę, nie masz dzieci, a wiedzę czerpiesz jedynie z teorii, która tak ma się do realu jak sadzenie się świeżo upieczonego absolwenta że "nie pójdzie do pracy za mniej niż...". A życie pokazuje że PÓJDZIE BO MUSI!

Dlatego właśnie nie masz bladego pojęcia że PODSTAWA PRAWNA daje sędzi jedynie MOŻLIWOŚĆ SKORZYSTANIA z czegoś, a to czy skorzysta, to zależy tylko od niej. Dlatego nieraz domorosły adwokat przegrał sprawę, bo zakładał że TEORETYCZNIE jest wygrany, na podobnych podstawach jak ty. Przestań więc się mądrzyć na tematy, o których czytałaś jedynie w necie na portalach plotkarskich, Idź przed sądem dowodzić że masz rację; tylko weź miękką poduszkę pod tyłek bo MOCNO klapniesz po usłyszeniu REALNEGO wyroku big_smile

328

Odp: Podział finansów w związku
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Kobieta może i zostać w domu do 18tki dziecka, jeżeli tylko razem z facetem ustalą, że to jest dla nich najlepsze rozwiązanie...
Natomiast ja tylko powiem, że macierzyński trwa 20 tygodni, z czego 6 tygodni można przekazać partnerowi. Potem jest urlop rodzicielski, który trwa 32 tygodnie, które w całości może wziąć partner, a potem jest wychowawczy, który trwa 36 miesięcy i który też może wziąć partner.

Łącznie zliczając wszystkie te urlopy mamy 4 lata z życia dziecka. Nie wiem, jakie dziecko kończy przedszkole mając 4 lata, ja nie kojarzę, możesz mnie oświecić?

Lady Loka, a gdzie ja napisałem że kobiety chcą siedzieć na ustawowych urlopach? Ja mówiłem o w pełni wymuszanym na facecie siedzeniu w domu w pełni na jego koszt!.

No właśnie, jeśli razem z facetem ustali... a jeśli facet ma inne zdanie, to polecą pociski o "namiastce faceta", o wykorzystywaniu biednej kobiety-matki, że dziecko będzie co chwila coś łapać w przedszkolu (owszem, łapało; częściej na zwolnieniu siedziałem JA, bo żona trzęsła dupą przed wzięciem tegoż zwolnienia i 10 zł nie postawię że nie miało to znaczenia podczas układania list do zwolnień grupowych, na której to liście się znalazłem; po roku się dziecko uodporniło).

Podstawowy problem w tych księżniczkach jest taki że uznają że im się to należy, żeby przepchnąć swoją wersję, to bardzo chętnie jadą tekstem o "prawdziwym facecie" (czyli klasyczna manipulacja). W tym momencie cieszę się także że nie dałem się przymusić do sprzedaży naszych mieszkań i zakupu domu pod miastem, bo też się nasłuchałem że przy rozwodzie "prawdziwy honorowy facet zostawiłby żonie dom..." (a sam w domyśle wyprowadził się pod most, nie mając niczego innego.

Nowe, tylko tak na poważnie, ile kobiet takich znasz w realu poza forum? Bo ja nie znam.

Nie wiem, może ja jestem dziwna, może staroświecka, może dobrze wychowana po prostu, ale bardziej bym powiedziała, że na forum ludzie wchodzą w skrajności, żeby wyrazić jakieś konkretne poglądy.
A w życiu to wątpię, żeby żona mężowi cisnęła, że jest namiastką faceta. W sensie w sytuacji innej niż sala sądowa i rozwód, gdzie lecą różne teksty? Na forum wszyscy o tych księżniczkach wołają, tymczasem ja w życiu takiej nie spotkałam, a z koleżankami rozmawiam dosyć swobodnie. I żadna nie uważa, że jej się należy z samego faktu, że urodziła dziecko albo z samego faktu, że ma męża. Ciągle się zastanawiam, gdzie te księżniczki się podziewają big_smile może kwestia środowiska? Nie wiem.

Jak byłam w ciąży to nawet mieliśmy plan, że to ja wrócę do pracy po tych 14 tygodniach macierzyńskiego, bo zarabiam więcej, a mąż weźmie resztę i cały rodzicielski, żeby mniej nas zabolało finansowo.

Wiesz co, nieco tych księżniczek jednak jest. Część zagryza zęby żeby nie dokonać samozaorania (dlatego właśnie na sali sądowej nie usłyszysz czegoś takiego jeśli tylko kobieta ma instynkt samozachowawczy), ale między sobą są bardziej szczere. Trochę kobiet z takimi poglądami poznałem; ważne że sam mam taką ze zdecydowanie innym spojrzeniem na świat smile

Wiesz, możliwe że tych rozsądnych jest niemało; jak zawsze podczas każdej zadymy rozsądna grupa jest mniej głośna od zadymiarzy i "odpaleńców". Tak samo tutaj możliwe że wyrachowane księżniczki wcale nie stanowią większości (choć są bardziej widoczne), podobnie jak większości nie stanowią ruchacze (choć bardziej - bo negatywnie - rzucają się w oczy). Może być też tak że określony typ faceta przyciąga określony typ kobiety (i vice versa).

Ja stawiam na uczciwe podejście, nie żerowanie na sobie wzajemnie (choć sam też kasy nie wyliczam ).

329

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

Postawiłaś na zabawę, nie masz dzieci,

Ale jesteś zabawny big_smile Proponuję żebyś stwierdzenie, że nie chcę dzieci, powtarzał co drugie zdanie, bo umieszczenie tylko raz w każdym poście jakoś nie wywołuje oczekiwanej reakcji big_smile

330

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

Potem się dziwić że taka presja na facetach ciąży jeśli Ty bez najmniejszych wątpliwości byś wyrąbała facetowi w twarz takie oczekiwania, jakie wytknąłem kilka postów wyżej; jak widzę ochoczo przyklasnęła tępicielka facetów mało entuzjastycznie nastawionych do kobiet 40+ (czyli Roxann) i etatowa obrończyni uciśnionych kobiet-matek i pogromczyni złych (czyli w jej oczach wszystkich) facetów czyli Diarmuid big_smile Nie wiadomo czy śmiać się z tych postów czy skrzywić nad roszczeniowością pewnych kobiet.

Po pierwsze, to nawet nie 40+, tylko 30+. Więc jak już coś piszesz bądź precyzyjny.
Po drugie nie rozumiem skąd oburzenie, w końcu Panowie twierdzą, że do 30-stki kobieta powinna znaleźć męża, urodzić 2-kę dzieci i zarabiać tyle by pokrywać co najmniej połowę wszystkich kosztów/wydatków tak by facet nie miał poczucia, że obowiązek utrzymania rodziny spoczywa na nim. Ma w wieku 25 lat mieć dobrze płatną, stabilną pracę, do której powinna zaraz po urodzeniu wrócić bo przecież  nie może siedzieć w domu na utrzymaniu męża, do tego ogarniać dom i dziecko/dzieci. Nie ważne jak to zrobi, musi i tyle bo inaczej facet będzie czuł się wykorzystywany i/czy zbyt duża presja na nim będzie ciążyć.

331

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Postawiłaś na zabawę, nie masz dzieci,

Ale jesteś zabawny big_smile Proponuję żebyś stwierdzenie, że nie chcę dzieci, powtarzał co drugie zdanie, bo umieszczenie tylko raz w każdym poście jakoś nie wywołuje oczekiwanej reakcji big_smile

Za to Ty nie jesteś nawet zabawna. Mądrzysz się w temacie, który dla Ciebie jest CZYSTĄ teorią i jeszcze na tej podstawie starasz się dowieść  wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Ja przynajmniej sam mam dziecko, sam mam doświadczenia w tej kwestii i mam wokół siebie ileś osób, które też mają doświadczenia. Owszem, nie jest to każdy możliwy przypadek, ale i tak znacznie bliżej prawdziwego życia niż Twoje teorie!

332

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Postawiłaś na zabawę, nie masz dzieci,

Ale jesteś zabawny big_smile Proponuję żebyś stwierdzenie, że nie chcę dzieci, powtarzał co drugie zdanie, bo umieszczenie tylko raz w każdym poście jakoś nie wywołuje oczekiwanej reakcji big_smile

Za to Ty nie jesteś nawet zabawna. Mądrzysz się w temacie, który dla Ciebie jest CZYSTĄ teorią i jeszcze na tej podstawie starasz się dowieść  wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Ja przynajmniej sam mam dziecko, sam mam doświadczenia w tej kwestii i mam wokół siebie ileś osób, które też mają doświadczenia. Owszem, nie jest to każdy możliwy przypadek, ale i tak znacznie bliżej prawdziwego życia niż Twoje teorie!

Oczywiście ja nie mam wokół siebie osób, które mają doświadczenia, no bo skąd big_smile

333 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-09-06 09:45:16)

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Potem się dziwić że taka presja na facetach ciąży jeśli Ty bez najmniejszych wątpliwości byś wyrąbała facetowi w twarz takie oczekiwania, jakie wytknąłem kilka postów wyżej; jak widzę ochoczo przyklasnęła tępicielka facetów mało entuzjastycznie nastawionych do kobiet 40+ (czyli Roxann) i etatowa obrończyni uciśnionych kobiet-matek i pogromczyni złych (czyli w jej oczach wszystkich) facetów czyli Diarmuid big_smile Nie wiadomo czy śmiać się z tych postów czy skrzywić nad roszczeniowością pewnych kobiet.

Po pierwsze, to nawet nie 40+, tylko 30+. Więc jak już coś piszesz bądź precyzyjny.
Po drugie nie rozumiem skąd oburzenie, w końcu Panowie twierdzą, że do 30-stki kobieta powinna znaleźć męża, urodzić 2-kę dzieci i zarabiać tyle by pokrywać co najmniej połowę wszystkich kosztów/wydatków tak by facet nie miał poczucia, że obowiązek utrzymania rodziny spoczywa na nim. Ma w wieku 25 lat mieć dobrze płatną, stabilną pracę, do której powinna zaraz po urodzeniu wrócić bo przecież  nie może siedzieć w domu na utrzymaniu męża, do tego ogarniać dom i dziecko/dzieci. Nie ważne jak to zrobi, musi i tyle bo inaczej facet będzie czuł się wykorzystywany i/czy zbyt duża presja na nim będzie ciążyć.

A dlaczego do cholery facet ma mieć takie poczucie? To tak samo jego dziecko jak jej! Dla mnie właśnie najzdrowszym rozwiązaniem jest zebranie zapasów PRZED urodzeniem się dziecka. A jak się nie uda, to żyjemy razem za to co jest i przyjmujemy do wiadomości że więcej po prostu nie ma, bez żadnych dąsów czy 3,14-R-dolenia że "prawdziwy facet by zapewnił te środki". Facet nie ma tu ani mniejszego ani większego obowiązku niż kobieta by zapewnić tę kasę, zwłaszcza jak to równolatki

I gdzie do 25? Moja urodziła w wieku 28, o kolejne staraliśmy się nawet i naście lat później. Myślisz że po powrocie dostawałem obiadek, kapcie i siadałem przed TV? Błąd. Zresztą gotowanie i tak przez całe lata było głównie na mojej głowie. Z przedszkola najczęściej odbierałem dziecko ja. Im dalej  w czasie, tym lekcje też mocniej spadały na mnie. Nie mitologizuj więc tej "męczeńskiej pracy kobiet w domu".

Wszystko zależy od wieku i stanu utrzymania kobiety. Ja jestem w piątej dekadzie życia (wcale nie blisko 50 wink ), ale obecną partnerkę mam ciut przed 40, tylko kilka lat różnicy; 25 to już niestety zbyt duża przepaść w głowie. Bo nie tylko wygląd się liczy (choć też się liczy, nie będę twierdzić że nie).

334

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Ale jesteś zabawny big_smile Proponuję żebyś stwierdzenie, że nie chcę dzieci, powtarzał co drugie zdanie, bo umieszczenie tylko raz w każdym poście jakoś nie wywołuje oczekiwanej reakcji big_smile

Za to Ty nie jesteś nawet zabawna. Mądrzysz się w temacie, który dla Ciebie jest CZYSTĄ teorią i jeszcze na tej podstawie starasz się dowieść  wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Ja przynajmniej sam mam dziecko, sam mam doświadczenia w tej kwestii i mam wokół siebie ileś osób, które też mają doświadczenia. Owszem, nie jest to każdy możliwy przypadek, ale i tak znacznie bliżej prawdziwego życia niż Twoje teorie!

Oczywiście ja nie mam wokół siebie osób, które mają doświadczenia, no bo skąd big_smile

Sądowe, z pozycji faceta? Wątpię, bo byś nie pieprzyła takich oderwanych od rzeczywistości głupot. Ja same "na żywo" mam swoje, od znajomych kobiet i kolegów. A różnymi możliwościami w necie też się (z oczywistych względów, przed sprawami) interesowałem.

335

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Za to Ty nie jesteś nawet zabawna. Mądrzysz się w temacie, który dla Ciebie jest CZYSTĄ teorią i jeszcze na tej podstawie starasz się dowieść  wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Ja przynajmniej sam mam dziecko, sam mam doświadczenia w tej kwestii i mam wokół siebie ileś osób, które też mają doświadczenia. Owszem, nie jest to każdy możliwy przypadek, ale i tak znacznie bliżej prawdziwego życia niż Twoje teorie!

Oczywiście ja nie mam wokół siebie osób, które mają doświadczenia, no bo skąd big_smile

Sądowe, z pozycji faceta? Wątpię, bo byś nie pieprzyła takich oderwanych od rzeczywistości głupot. Ja same "na żywo" mam swoje, od znajomych kobiet i kolegów. A różnymi możliwościami w necie też się (z oczywistych względów, przed sprawami) interesowałem.

Sam pieprzysz głupoty, bo napisałeś, że wg sądu rodzice pokrywają koszty po połowie bez uwzględnienia ich wkładu, a to wcale nie jest prawda ani pod kątem podstawy prawnej ani stosowanej praktyki. 

Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak już, to POŁOWĘ (bo nawet sąd Ci powie że matka ma dokładnie takie same obowiązki wobec dziecka, więc niech drugą połowę tej "pensji" pokrywa ze swojej kieszeni!

336 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-06 10:04:42)

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
Roxann napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Potem się dziwić że taka presja na facetach ciąży jeśli Ty bez najmniejszych wątpliwości byś wyrąbała facetowi w twarz takie oczekiwania, jakie wytknąłem kilka postów wyżej; jak widzę ochoczo przyklasnęła tępicielka facetów mało entuzjastycznie nastawionych do kobiet 40+ (czyli Roxann) i etatowa obrończyni uciśnionych kobiet-matek i pogromczyni złych (czyli w jej oczach wszystkich) facetów czyli Diarmuid big_smile Nie wiadomo czy śmiać się z tych postów czy skrzywić nad roszczeniowością pewnych kobiet.

Po pierwsze, to nawet nie 40+, tylko 30+. Więc jak już coś piszesz bądź precyzyjny.
Po drugie nie rozumiem skąd oburzenie, w końcu Panowie twierdzą, że do 30-stki kobieta powinna znaleźć męża, urodzić 2-kę dzieci i zarabiać tyle by pokrywać co najmniej połowę wszystkich kosztów/wydatków tak by facet nie miał poczucia, że obowiązek utrzymania rodziny spoczywa na nim. Ma w wieku 25 lat mieć dobrze płatną, stabilną pracę, do której powinna zaraz po urodzeniu wrócić bo przecież  nie może siedzieć w domu na utrzymaniu męża, do tego ogarniać dom i dziecko/dzieci. Nie ważne jak to zrobi, musi i tyle bo inaczej facet będzie czuł się wykorzystywany i/czy zbyt duża presja na nim będzie ciążyć.

A dlaczego do cholery facet ma mieć takie poczucie? To tak samo jego dziecko jak jej! Dla mnie właśnie najzdrowszym rozwiązaniem jest zebranie zapasów PRZED urodzeniem się dziecka. A jak się nie uda, to żyjemy razem za to co jest i przyjmujemy do wiadomości że więcej po prostu nie ma, bez żadnych dąsów czy 3,14-R-dolenia że "prawdziwy facet by zapewnił te środki". Facet nie ma tu ani mniejszego ani większego obowiązku niż kobieta by zapewnić tę kasę, zwłaszcza jak to równolatki

I gdzie do 25? Moja urodziła w wieku 28, o kolejne staraliśmy się nawet i naście lat później. Myślisz że po powrocie dostawałem obiadek, kapcie i siadałem przed TV? Błąd. Zresztą gotowanie i tak przez całe lata było głównie na mojej głowie. Z przedszkola najczęściej odbierałem dziecko ja. Im dalej  w czasie, tym lekcje też mocniej spadały na mnie. Nie mitologizuj więc tej "męczeńskiej pracy kobiet w domu".

Wszystko zależy od wieku i stanu utrzymania kobiety. Ja jestem w piątej dekadzie życia (wcale nie blisko 50 wink ), ale obecną partnerkę mam ciut przed 40, tylko kilka lat różnicy; 25 to już niestety zbyt duża przepaść w głowie. Bo nie tylko wygląd się liczy (choć też się liczy, nie będę twierdzić że nie).

Ale ja tu nie mówię o Tobie bo ty jesteś znacznie starszy od osób takich jak np. Autor wątku i jak mniemam nie planujesz już dziecka (obecne masz już chyba odchowane), a nawet jeśli to z kobietą po 30-tce, która raczej ma w jakiś sposób ogarnięte życie zawodowe i stabilną sytuację finansową. Ja tu cały czas mówię o oczekiwaniach i zarzutach jakie stawia się młodym kobietom. Przecież trudno oczekiwać od 23 czy 25-latki, że będzie zarabiała co najmniej średnią krajową, zaraz po porodzie wróci do pracy, a dziecko się będzie wychowywało samo. Coś za coś. Albo chcesz (mówię ogólnie) mieć młodą żonę/kobietę, która urodzi wcześnie dzieci i przejmujesz na siebie większość obowiązków dotyczących utrzymania rodziny albo dorabiacie razem i odkładacie tyle kasy by potem kobieta mogła spokojnie zająć wychowaniem czy też stać Was było na nianię. Tylko ile wtedy trzeba by na to czasu zważywszy że jeszcze dochodzi rata kredytu i pewnie są naturalne potrzeby by czasem gdzieś wyjść czy pojechać na wakacje.

337

Odp: Podział finansów w związku

Nie ma sensu brać pod uwagę zdania Nowe_otwarcie - facet jest po nieprzepracowanej traumie rozwodowej, po nędznych związkach (m.in. prostytutka), ze słabą budową ciała (sam tak pisał:), no i chujowymi zarobkami. Wiadomo, że taki nieogar będzie później jojczył na kobiety.

338

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Oczywiście ja nie mam wokół siebie osób, które mają doświadczenia, no bo skąd big_smile

M!ri - chcesz się naprawdę dowiedzieć jak wygląda to ze strony ojca?
Zapytaj prawników, a najlepiej prawniczek. Będziesz baaaaaardzo zaskoczona co taka prawniczka ma na ten temat do powiedzenia.

339

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Sam pieprzysz głupoty, bo napisałeś, że wg sądu rodzice pokrywają koszty po połowie bez uwzględnienia ich wkładu, a to wcale nie jest prawda ani pod kątem podstawy prawnej ani stosowanej praktyki.

Co za ciężki przypadek. G... masz nie doświadczenie jak to realnie wygląda, a się ciskasz jak pchła na ogonie psa. Realnie tak to wygląda, musiałaby być BARDZO DUŻA dysproporcja w zarobkach plus ciężka sytuacja matki uziemionej ZE WZGLĘDU NA OBIEKTYWNE OKOLICZNOŚCI (A NIE JEJ WIDZIMISIĘ) w domu żeby sąd W PRAKTYCE uznał coś w pobliżu twoich marzeń. Wiesz dlaczego? Bo także "codzienny wkład w wychowanie" jest pojęciem o bardzo szerokiej i - co tu dużo gadać - dość dowolnej interpretacji (tylko by to wiedzieć to trzeba mieć minimum kontaktu z praktyką). Zwłaszcza przy porównywalnych zarobkach ZAPOMNIJ w realu o takiej interpretacji jak ci się marzy. No chyba że przyjdziesz z bardzo dobrym prawnikiem , a facet sam, to jakieś tam szanse masz(ale to osobny rozdział); choć czasem wtedy możesz uzyskać wręcz przeciwny efekt jak prawnik będzie spoza tego środowiska, a sędzię ruszy serce wink

340 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-09-06 10:35:12)

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

Nie ma sensu brać pod uwagę zdania Nowe_otwarcie - facet jest po nieprzepracowanej traumie rozwodowej, po nędznych związkach (m.in. prostytutka), ze słabą budową ciała (sam tak pisał:), no i chujowymi zarobkami. Wiadomo, że taki nieogar będzie później jojczył na kobiety.

Cześc pi...deczko. Nie chciałem tego pisać, ale łatwo było się domyślić skąd te twoje pojazdy.
Swego czasu brakowało powodzenia u lasek, prawda? Zainwestowałeś więc wszystkie wysiłki i czas w "samorozwój", wylałeś litry łez i potu, odmawiałeś sobie rozrywek, żeby pokazać całemu światu że prawdziwy człowiek sukcesu to taki według obranej przez ciebie ścieżki. I nagle pojawił się gość, który jednak wygląda, może nie zarabia za dobrze, ale jest w stanie zagadać do kobiety i... jak mu się uda (tak bez wysiłku, który ty włożyłeś w swój "rozwój"), to wyjdziesz na totalnego jelenia (a to bardzo boli big_smile), który mógł to samo osiągnąć na skróty, a poszedł drogą wyrzeczeń w imię teorii, która ktoś mu sprzedał. Cały twój świat zadrży w posadach albo i runie. I stąd twój ból dupy na moim punkcie. Tylko że wiesz co? Obecnie jest całkiem fajnie; po prostu coraz bardziej widzę jak było źle i dlatego to punktuję. Bo im częściej się widzi normalne reakcje kobiety, tym mocniej widzi się jak wcześniejsze były nienormalne.

I widzisz? To wszystko bez żadnej pracy nad sobą, bez lat potu i wyrzeczeń. Boli dupcia, co? big_smile

EDIT: aaaa, czekaj: chyba jeszcze bardziej rozumiem twój ból dupy. Co, mimo wysiłków "rybki" nie biorą w takim stopniu jak oczekiwałeś? Więc powodzenie operacji "lenia" będzie tym boleśniejsze, co? wink

341

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Sam pieprzysz głupoty, bo napisałeś, że wg sądu rodzice pokrywają koszty po połowie bez uwzględnienia ich wkładu, a to wcale nie jest prawda ani pod kątem podstawy prawnej ani stosowanej praktyki.

Co za ciężki przypadek. G... masz nie doświadczenie jak to realnie wygląda, a się ciskasz jak pchła na ogonie psa. Realnie tak to wygląda, musiałaby być BARDZO DUŻA dysproporcja w zarobkach plus ciężka sytuacja matki uziemionej ZE WZGLĘDU NA OBIEKTYWNE OKOLICZNOŚCI (A NIE JEJ WIDZIMISIĘ) w domu żeby sąd W PRAKTYCE uznał coś w pobliżu twoich marzeń. Wiesz dlaczego? Bo także "codzienny wkład w wychowanie" jest pojęciem o bardzo szerokiej i - co tu dużo gadać - dość dowolnej interpretacji (tylko by to wiedzieć to trzeba mieć minimum kontaktu z praktyką). Zwłaszcza przy porównywalnych zarobkach ZAPOMNIJ w realu o takiej interpretacji jak ci się marzy. No chyba że przyjdziesz z bardzo dobrym prawnikiem , a facet sam, to jakieś tam szanse masz(ale to osobny rozdział); choć czasem wtedy możesz uzyskać wręcz przeciwny efekt jak prawnik będzie spoza tego środowiska, a sędzię ruszy serce wink

W PL alimenty zasądza się nie tylko na podstawie aktualnych zarobków, ale na podstawie zarobkowych możliwości zobowiązanego - najwidoczniej wystarczył rzut oka na PIT, później na ciebie, żeby nie oczekiwać cudów.

342

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Nie ma sensu brać pod uwagę zdania Nowe_otwarcie - facet jest po nieprzepracowanej traumie rozwodowej, po nędznych związkach (m.in. prostytutka), ze słabą budową ciała (sam tak pisał:), no i chujowymi zarobkami. Wiadomo, że taki nieogar będzie później jojczył na kobiety.

Cześc pi...deczko. Nie chciałem tego pisać, ale łatwo było się domyślić skąd te twoje pojazdy.
Swego czasu brakowało powodzenia u lasek, prawda? Zainwestowałeś więc wszystkie wysiłki i czas w "samorozwój", wylałeś litry łez i potu, odmawiałeś sobie rozrywek, żeby pokazać całemu światu że prawdziwy człowiek sukcesu to taki według obranej przez ciebie ścieżki. I nagle pojawił się gość, który jednak wygląda, może nie zarabia za dobrze, ale jest w stanie zagadać do kobiety i... jak mu się uda (tak bez wysiłku, który ty włożyłeś w swój "rozwój"), to wyjdziesz na totalnego jelenia (a to bardzo boli big_smile), który mógł to samo osiągnąć na skróty, a poszedł drogą wyrzeczeń w imię teorii, która ktoś mu sprzedał. Cały twój świat zadrży w posadach albo i runie. I stąd twój ból dupy na moim punkcie. Tylko że wiesz co? Obecnie jest całkiem fajnie; po prostu coraz bardziej widzę jak było źle i dlatego to punktuję. Bo im częściej się widzi normalne reakcje kobiety, tym mocniej widzi się jak wcześniejsze były nienormalne.

I widzisz? To wszystko bez żadnej pracy nad sobą, bez lat potu i wyrzeczeń. Boli dupcia, co? big_smile

EDIT: aaaa, czekaj: chyba jeszcze bardziej rozumiem twój ból dupy. Co, mimo wysiłków "rybki" nie biorą w takim stopniu jak oczekiwałeś? Więc powodzenie operacji "lenia" będzie tym boleśniejsze, co? wink

Chcesz mi powiedzieć, że jedna laska (poza prostytutką) nabrała się na twój "czar" i na tej podstawie stwierdziłeś, że nie ma co dalej się starać, nawet dla samego siebie? Jest z tobą gorzej niż myślałem - prosty, bez ambicji, leniwy, średnio wyglądający pan w średnim wieku.

343

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

W PL alimenty zasądza się nie tylko na podstawie aktualnych zarobków, ale na podstawie zarobkowych możliwości zobowiązanego - najwidoczniej wystarczył rzut oka na PIT, później na ciebie, żeby nie oczekiwać cudów.

Ojej, jaka próba pocisku... czyli widać że trafiłem w samo sedno big_smile
Znaczy że mimo lat katorżniczej pracy nad "samorozwojem" laski dalej nie padają ci do stóp. Co może być przyczyną...? Wciąż niewyjściowy wygląd, brak polotu, coś jeszcze... czy wszystko razem? big_smile

344

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

Chcesz mi powiedzieć, że jedna laska (poza prostytutką) nabrała się na twój "czar" i na tej podstawie stwierdziłeś, że nie ma co dalej się starać, nawet dla samego siebie? Jest z tobą gorzej niż myślałem - prosty, bez ambicji, leniwy, średnio wyglądający pan w średnim wieku.

Jak ci od tego będzie lżej na sercu, to sobie taki obraz układaj. A co mi tam, nie zbiednieję od tego big_smile

345

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Chcesz mi powiedzieć, że jedna laska (poza prostytutką) nabrała się na twój "czar" i na tej podstawie stwierdziłeś, że nie ma co dalej się starać, nawet dla samego siebie? Jest z tobą gorzej niż myślałem - prosty, bez ambicji, leniwy, średnio wyglądający pan w średnim wieku.

Jak ci od tego będzie lżej na sercu, to sobie taki obraz układaj. A co mi tam, nie zbiednieję od tego big_smile

Ale ja serio pisałem, to smutne, że po pierwszym sukcesie, czyli poderwaniu laski (co to w ogóle za sukces?!) stwierdziłeś, że nadal będziesz takim samym mydłem. Pamiętam jak tu wpadłeś pierwszy raz na forum i jedynym celem było poznanie kobiety jak najmniejszym kosztem. Przecież to absolutnie żałosny sposób na siebie, na jakąkolwiek zmianę na lepsze. Wolisz teraz jechać po byłej żonie i przerzucać swoje nieprzepracowane traumy na inne kobiety tzw. księżniczki, bo masz się za ofiarę tamtego okresu, a to nie jest prawda. Twoja była żona i twoja obecna kobieta są faktycznymi ofiarami, tylko ta druga jeszcze tego nie wie, że spotyka się z nieudacznikiem i to nieudacznikiem na własne życzenie.

346

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

W PL alimenty zasądza się nie tylko na podstawie aktualnych zarobków, ale na podstawie zarobkowych możliwości zobowiązanego - najwidoczniej wystarczył rzut oka na PIT, później na ciebie, żeby nie oczekiwać cudów.

Ha ha boskie cool


Nowe_otwarcie napisał/a:

żeby sąd W PRAKTYCE uznał coś w pobliżu twoich marzeń.

Nowe_otwarcie napisał/a:

ZAPOMNIJ w realu o takiej interpretacji jak ci się marzy.

Ty to jesteś jakiś psychicznie chory big_smile

Jak już przy marzeniach jesteśmy to tak się składa, że w gronie najbliższych jest mężczyzna w takiej sytuacji i mu kibicuję, aby, pomimo przepisów jakie mamy, sąd wydał wyrok na jego korzyść, a ex go nie oskubała do zera.

347

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Chcesz mi powiedzieć, że jedna laska (poza prostytutką) nabrała się na twój "czar" i na tej podstawie stwierdziłeś, że nie ma co dalej się starać, nawet dla samego siebie? Jest z tobą gorzej niż myślałem - prosty, bez ambicji, leniwy, średnio wyglądający pan w średnim wieku.

Jak ci od tego będzie lżej na sercu, to sobie taki obraz układaj. A co mi tam, nie zbiednieję od tego big_smile

Ale ja serio pisałem, to smutne, że po pierwszym sukcesie, czyli poderwaniu laski (co to w ogóle za sukces?!) stwierdziłeś, że nadal będziesz takim samym mydłem. Pamiętam jak tu wpadłeś pierwszy raz na forum i jedynym celem było poznanie kobiety jak najmniejszym kosztem. Przecież to absolutnie żałosny sposób na siebie, na jakąkolwiek zmianę na lepsze. Wolisz teraz jechać po byłej żonie i przerzucać swoje nieprzepracowane traumy na inne kobiety tzw. księżniczki, bo masz się za ofiarę tamtego okresu, a to nie jest prawda. Twoja była żona i twoja obecna kobieta są faktycznymi ofiarami, tylko ta druga jeszcze tego nie wie, że spotyka się z nieudacznikiem i to nieudacznikiem na własne życzenie.

lol Ależ zabolało! Wiesz że przezabawnie się miotasz w tym swoim bólu dupy, próbując mnie ukąsić w kostkę? Próbuj dalej, bo mam świetną zabawę i grube buty big_smile

Ale widzę że humorek ci się poprawił, bo spotkałeś sojuszniczkę która tak samo mnie nie lubi. Dbaj o nią, bo o drugą tak na mnie ciętą może być trudno wink
Aha, zapomniałeś napisać że jestem psychopatą i oszustem matrymonialnym. Tak przypominam, z dobrego serca wink

348

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Ty to jesteś jakiś psychicznie chory big_smile

Wiesz co, może ułóżcie wspólną wersję z Beką śmiechu; rozsądna może nie będzie (ba, na pewno nie będzie big_smile), ale przynajmniej śmieszna wink
Czekam na efekty, postarajcie się smile

M!ri napisał/a:

Jak już przy marzeniach jesteśmy to tak się składa, że w gronie najbliższych jest mężczyzna w takiej sytuacji i mu kibicuję, aby, pomimo przepisów jakie mamy, sąd wydał wyrok na jego korzyść, a ex go nie oskubała do zera.

Nie trzęś tyłkiem, wystarczy że trafi na rozsądną (czytaj: nie tendencyjną) sędzię i nie zostanie oskubany. Co więcej, te z sądów okręgowych są na nieco wyższym poziomie, więc jego szanse na sprawiedliwy wyrok są wyższe niż w rejonowym.(a przecież sprawy rozwodowe rozpatruje SO).

349

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jak ci od tego będzie lżej na sercu, to sobie taki obraz układaj. A co mi tam, nie zbiednieję od tego big_smile

Ale ja serio pisałem, to smutne, że po pierwszym sukcesie, czyli poderwaniu laski (co to w ogóle za sukces?!) stwierdziłeś, że nadal będziesz takim samym mydłem. Pamiętam jak tu wpadłeś pierwszy raz na forum i jedynym celem było poznanie kobiety jak najmniejszym kosztem. Przecież to absolutnie żałosny sposób na siebie, na jakąkolwiek zmianę na lepsze. Wolisz teraz jechać po byłej żonie i przerzucać swoje nieprzepracowane traumy na inne kobiety tzw. księżniczki, bo masz się za ofiarę tamtego okresu, a to nie jest prawda. Twoja była żona i twoja obecna kobieta są faktycznymi ofiarami, tylko ta druga jeszcze tego nie wie, że spotyka się z nieudacznikiem i to nieudacznikiem na własne życzenie.

lol Ależ zabolało! Wiesz że przezabawnie się miotasz w tym swoim bólu dupy, próbując mnie ukąsić w kostkę? Próbuj dalej, bo mam świetną zabawę i grube buty big_smile

Ale widzę że humorek ci się poprawił, bo spotkałeś sojuszniczkę która tak samo mnie nie lubi. Dbaj o nią, bo o drugą tak na mnie ciętą może być trudno wink
Aha, zapomniałeś napisać że jestem psychopatą i oszustem matrymonialnym. Tak przypominam, z dobrego serca wink

Ktoś cię tam na dnie mentalnym zauważył i wyciągnął dłoń, a ty teraz czujesz mocne podniecenie zapominając o tym, że nic się nie zmieniło, nadal jesteś leniem i przegrywem. Jesteś jak biedak, który wygrał na loterii - obwieszasz się złotem i sypiesz pieniędzmi, ale za chwilę obudzisz się z ręką w nocniku. Myślę, że twoja była żona miała podobne zdanie jak ja, a ona na pewno znała cię najlepiej.

350

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Ale ja serio pisałem, to smutne, że po pierwszym sukcesie, czyli poderwaniu laski (co to w ogóle za sukces?!) stwierdziłeś, że nadal będziesz takim samym mydłem. Pamiętam jak tu wpadłeś pierwszy raz na forum i jedynym celem było poznanie kobiety jak najmniejszym kosztem. Przecież to absolutnie żałosny sposób na siebie, na jakąkolwiek zmianę na lepsze. Wolisz teraz jechać po byłej żonie i przerzucać swoje nieprzepracowane traumy na inne kobiety tzw. księżniczki, bo masz się za ofiarę tamtego okresu, a to nie jest prawda. Twoja była żona i twoja obecna kobieta są faktycznymi ofiarami, tylko ta druga jeszcze tego nie wie, że spotyka się z nieudacznikiem i to nieudacznikiem na własne życzenie.

lol Ależ zabolało! Wiesz że przezabawnie się miotasz w tym swoim bólu dupy, próbując mnie ukąsić w kostkę? Próbuj dalej, bo mam świetną zabawę i grube buty big_smile

Ale widzę że humorek ci się poprawił, bo spotkałeś sojuszniczkę która tak samo mnie nie lubi. Dbaj o nią, bo o drugą tak na mnie ciętą może być trudno wink
Aha, zapomniałeś napisać że jestem psychopatą i oszustem matrymonialnym. Tak przypominam, z dobrego serca wink

Ktoś cię tam na dnie mentalnym zauważył i wyciągnął dłoń, a ty teraz czujesz mocne podniecenie zapominając o tym, że nic się nie zmieniło, nadal jesteś leniem i przegrywem. Jesteś jak biedak, który wygrał na loterii - obwieszasz się złotem i sypiesz pieniędzmi, ale za chwilę obudzisz się z ręką w nocniku. Myślę, że twoja była żona miała podobne zdanie jak ja, a ona na pewno znała cię najlepiej.

A ty dalej szukasz gdzie by mnie mógł pocisk zaboleć? lol
Zmów o pieniądzach piszesz... niech zgadnę: udało ci się dojść do jakiejś kasy, tylko nie rozwiązało to żadnych twoich problemów, prawda? Ani nie jesteś bardziej lubiany ani bardziej poważany ani kobiety do ciebie bardziej nie lgną? Ciekawe czemu? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Spróbuj. Może się dowiesz czego wciąż ci brakuje (albo czego nie jesteś w stanie zdobyć big_smile).

351

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:

Dlatego ta presja, która spada na facetów, że mają być w stanie utrzymać rodzinę nie bierze znikąd. Takie mamy realia. Nie każdy ma zaplecze finansowe. Także jak się planuje dziecko, trzeba rosądnie do tej decyzji podejść. I choćby tak jak napisała LL wyżej, odłożyć trochę kasy.
Tylko tu też pojawia kolejna kwestia o której pewni panowie piszą z premedytacją czy też nie, że do związku czy też na matkę dziecka nadają się kobiety do/ok 25 rż. A te, które stawiają na karierę czy ogólnie rozwój zawodowy i zaczynają myśleć o rodzinie ok czy po 30-tce są be. Przecież kobieta ok 25l dopiero kończy studia i jeżeli ma pracę, to najpewniej mało płatną. Co jednak nie oznacza, że za kilka lat będzie wciąż tyle zarabiać ale jednak to wymaga wysiłku i pracy.
Na to wychodzi, że też chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko czyli młodą kobietę, która urodzi im dziecko w najlepszym bioloicznie dla nich czasie ale też nie będą musieli przejąć obowiązków zarobienia na utrzymanie rodziny przez najpewniej co najmniej kilka lat bo wtedy pojawia presja, stes i poczucie wykorzystania materialnego.

Ta, a ciekawe jest to, że spotykałem się na randkach z wieloma 20-25 latkami, to było jeszcze w czasach przed covidowych gdy byłem młodszy i miałem branie u młodych. Praktycznie każda zwiedziła 20-30 krajów. Nie wmówicie mi, że podróże są tanie bo taki lot do zanzibaru to 3000zł w jedną stronę, gdy sie trafi na okazje to 5000zl w dwie strony. Skąd mają pieniądze? Bo wątpie, że każda studentka bawi się w sponsoring, statystyki mówią że 10-20% studentek ma sponsora, a praktycznie każda kobieta dzisiaj podrożuje.

Kobiety mają sporo kasy, oszczędzają i wydają na podroże. To ich świadoma dezyzja, że zwklekają z dzieckiem i stabilizacją do 30, w wieku 25 równie dobrze też mogłby juz mieć dziecko i rok później drugie i w wieku 27lat wrócić do pracy

352 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-09-06 23:20:08)

Odp: Podział finansów w związku

Dyskusja trochę bez przyszłościowa.
Jaki procent rodzin aktualnie  może sobie pozwolić na sytuacje żeby kobieta nie pracowała do wieku szkolnego?
5%?
Myślę że wraz z tymi cenami energii jakie sie szykują na zimę to żeby to opłacić to 2 rodziców będzie musiało w nie jednym domu pracować na 2 etaty.
Ja mieszkam na zadupiu, i to zadupie ma taka przewagę na dużymi miastami ze sa te miejsca w żłobkach, i dosłownie wszyscy wśród moich znajomych/sąsiadów wysyłają dziecko od 1 roku do żłobka.
Mimo że to wiocha to też sytuacja gdzie to facet zostaje z dzieckiem do tego 1 roku nie jest rzadkością.
Bo żona lepiej zarabia.
I nie traci przez to w oczach żony, wręcz przeciwnie.
Choc muszę przyznać ze zawsze mamusie, jedna i druga ma z tym największy problem, i koleżanki.
które po głupich uwagach staja sie byłymi koleżankami. 
Po co tworzyć jakieś sztuczne podziały i we wszystko wpychać tą wojnę płci?
Jest dwoje dorosłych ludzi, ustalają sobie na jakich warunkach ich rodzina funkcjonuje, wybierają najlepsza DLA NICH drogę.

353

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

lol Ależ zabolało! Wiesz że przezabawnie się miotasz w tym swoim bólu dupy, próbując mnie ukąsić w kostkę? Próbuj dalej, bo mam świetną zabawę i grube buty big_smile

Ale widzę że humorek ci się poprawił, bo spotkałeś sojuszniczkę która tak samo mnie nie lubi. Dbaj o nią, bo o drugą tak na mnie ciętą może być trudno wink
Aha, zapomniałeś napisać że jestem psychopatą i oszustem matrymonialnym. Tak przypominam, z dobrego serca wink

Ktoś cię tam na dnie mentalnym zauważył i wyciągnął dłoń, a ty teraz czujesz mocne podniecenie zapominając o tym, że nic się nie zmieniło, nadal jesteś leniem i przegrywem. Jesteś jak biedak, który wygrał na loterii - obwieszasz się złotem i sypiesz pieniędzmi, ale za chwilę obudzisz się z ręką w nocniku. Myślę, że twoja była żona miała podobne zdanie jak ja, a ona na pewno znała cię najlepiej.

A ty dalej szukasz gdzie by mnie mógł pocisk zaboleć? lol
Zmów o pieniądzach piszesz... niech zgadnę: udało ci się dojść do jakiejś kasy, tylko nie rozwiązało to żadnych twoich problemów, prawda? Ani nie jesteś bardziej lubiany ani bardziej poważany ani kobiety do ciebie bardziej nie lgną? Ciekawe czemu? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Spróbuj. Może się dowiesz czego wciąż ci brakuje (albo czego nie jesteś w stanie zdobyć big_smile).

To, że wspomniałem o wygranej na loterii nie znaczy, że pisałem o pieniądzach. Widać, że masz solidne kompleksy na tym punkcie. Pisze o twojej mentalności lenia smierdzacego, faceta bez ambicji, typowego ślizgacza życiowego. Tu w ogóle nie chodzi o pieniądze...

354

Odp: Podział finansów w związku
Witold12 napisał/a:

Ta, a ciekawe jest to, że spotykałem się na randkach z wieloma 20-25 latkami, to było jeszcze w czasach przed covidowych gdy byłem młodszy i miałem branie u młodych. Praktycznie każda zwiedziła 20-30 krajów. Nie wmówicie mi, że podróże są tanie bo taki lot do zanzibaru to 3000zł w jedną stronę, gdy sie trafi na okazje to 5000zl w dwie strony. Skąd mają pieniądze? Bo wątpie, że każda studentka bawi się w sponsoring, statystyki mówią że 10-20% studentek ma sponsora, a praktycznie każda kobieta dzisiaj podrożuje.

Jasne nawet przy pracy dorywczej można coś sobie odłożyć, jednak wydaje mi się, że raczej te osoby korzystają z zasobów rodziców. Praca dorywcza to nie jest jednak coś co zapewni poczucie stabilizacji finansowej w przyszłości. Oczywiście jak się ma bogatych rodziców, to jest znacznie łatwiej ale ...

355 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-07 09:02:16)

Odp: Podział finansów w związku

Szeptuch Dobrze tylko, aby żona(a najlepiej oboje) pozostawali głusi na takie kretyńskie docinki, bo niestety ludzie zbyt często ulegają wpływowi swojego otoczenia.

edit: z tym podróżowaniem, to bywa różnie. Ludzie też mogą podkoloryzowywać czy nawet oszukiwać, ale jeśli ktoś w wieku 25 lat zwiedził np. 30 krajów, z czego, dajmy na to połowa to te poza Europą, to albo ma naprawdę głowę na karku i jeździ tam, aby zarabiać, po czym się dalej przenosi, albo ma swoją skarbonkę, w postaci sponsora lub ewentualnie bogatych rodziców czy krewnych. Jeszcze po Europie naprawdę można podróżować tanio, bo nawet co odważniejsi łapią stopa smile Złapać stopa na Zanzibar już trochę gorzej smile Tym bardziej, jeśli kmówimy o korzystaniu w pełni z usług, jakie oferują takie wycieczki, bo spać to można wszędzie, chociażby w hamaku albo namiocie, ale wątpię czy większość Pań się na to decyzuje...

356

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Szeptuch Dobrze tylko, aby żona(a najlepiej oboje) pozostawali głusi na takie kretyńskie docinki, bo niestety ludzie zbyt często ulegają wpływowi swojego otoczenia.

edit: z tym podróżowaniem, to bywa różnie. Ludzie też mogą podkoloryzowywać czy nawet oszukiwać, ale jeśli ktoś w wieku 25 lat zwiedził np. 30 krajów, z czego, dajmy na to połowa to te poza Europą, to albo ma naprawdę głowę na karku i jeździ tam, aby zarabiać, po czym się dalej przenosi, albo ma swoją skarbonkę, w postaci sponsora lub ewentualnie bogatych rodziców czy krewnych. Jeszcze po Europie naprawdę można podróżować tanio, bo nawet co odważniejsi łapią stopa smile Złapać stopa na Zanzibar już trochę gorzej smile

To prawda, szczególnie w czasach przed pandemią można było złapać super okazje za śmieszne ceny. Inna sprawa, że do tych 20-30 krajów być może wliczają one wakacje z rodzicami? Przecież to normalne, że ludzie całymi rodzinami wyjeżdżają na zagraniczne wycieczki. Wątpię by zwiedziły te 30 krajów w ciągu tych kilku lat dorosłości.

357

Odp: Podział finansów w związku

Jeśli podróżuje się z rodzicami od tego 5 roku życia, to z pewnością można te 30 krajów zaliczyć, ale pewnie niektórzy by tego nie wliczali, bo przecież ktoś inny(oficjalnie) funduje taką wycieczkę. Poza tym, jedna wyprawa drugiej nierówna. Pewne miejsca czy aktywności kosztują więcej same w sobie, niż nawet all-inclusive w 5 gwiazdowym hotelu, bo na to zawsze są i będą promocje. Na tygodniowe safari albo treking po dżungli amazońskiej to raczej trzeba trochę uzbierać smile Zależy czy ktoś woli dodatkowe atrakcje i ruch czy leżenie plackiem na basenie.. big_smile

358

Odp: Podział finansów w związku

Teraz jest( a w zasadzie to było) dużo fajnych programów dla młodych ludzi typu work and travel.
znam kilka osob które po szkole średniej nie poszli od razu na studia tylko rok albo dwa przeznaczyli na coś takiego.
Mozna zwiedzić usa/japonie/australie, podszkolić język i nauczyć sie samodzielności.

359 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-07 10:19:49)

Odp: Podział finansów w związku
Szeptuch napisał/a:

Teraz jest( a w zasadzie to było) dużo fajnych programów dla młodych ludzi typu work and travel.
znam kilka osob które po szkole średniej nie poszli od razu na studia tylko rok albo dwa przeznaczyli na coś takiego.
Mozna zwiedzić usa/japonie/australie, podszkolić język i nauczyć sie samodzielności.


Zależy od osób, podejścia w rodzinie, itp. Raczej nie wyobrażam sobie, że większość rodziców by się na takie coś zgodziło.

Za moich szkolnych czasów moi rodzice na 100% by się na takie coś nie zgodzili, że miałbym zmarnować kilka lat na jakieś jeżdżenie zamiast uczyć się. Skończyłoby się to pewnie mega awanturą z postawieniem sprawy jasno: albo idę na studia, do normalnej pracy, albo wypad z domu tongue

Na szczęście mnie nigdy do takich rzeczy nie ciągnęło.

360 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-09-07 10:50:41)

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:

To, że wspomniałem o wygranej na loterii nie znaczy, że pisałem o pieniądzach. Widać, że masz solidne kompleksy na tym punkcie. Pisze o twojej mentalności lenia smierdzacego, faceta bez ambicji, typowego ślizgacza życiowego. Tu w ogóle nie chodzi o pieniądze...

A ty dalej wylewasz na mnie swój ból dupy big_smile
Typowy, wyraźny jak słowa pisane drukowanymi literami ból dupy człowieka, który pewnie przez całe życie był grzecznym chłopczykiem (nie żebym ja był imprezowiczem) chodzącym posłusznie w kieraciku, mozolił się o odmawiał sobie przyjemności, łykał jak pelikan pieprzenie o mitycznym "samorozwoju" i zawsze zgrzytał zębami jak przystojniejsi albo bystrzejsi faceci z otoczenia zdobywali kobietę mniejszym wysiłkiem. Bo jak to możliwe, jakim prawem? Przecież jemu powiedziano że trzeba tyrać i wszystkiego sobie odmawiać by mieć dobre życie! Dlatego zioniesz takim bólem dupy do każdego, komu cokolwiek przyszło mniejszym nakładem sił, zgrzytasz zębami na myśl że nie każdy chce żyć według twojej wizji, że co innego im jest potrzebne do tego uznać że życie jest OK. Coraz bardziej przypominasz mi Stefana z filmu "Poranek kojota", którego pięknie wypunktował Dziki... nie, nie sądzę że wyciągniesz z tego właściwe wnioski wink

Spodziewam się raczej że jeszcze trochę się poplujesz, więc ulżyj sobie. Chętnie popatrzę i się pośmieję z tego co wypisujesz big_smile

361

Odp: Podział finansów w związku
jakis_czlowiek napisał/a:

Za moich szkolnych czasów moi rodzice na 100% by się na takie coś nie zgodzili, że miałbym zmarnować kilka lat na jakieś jeżdżenie zamiast uczyć się. Skończyłoby się to pewnie mega awanturą z postawieniem sprawy jasno: albo idę na studia, do normalnej pracy, albo wypad z domu tongue

I mieliby w sumie rację. Akurat studia ciężko nadrobić w późniejszym czasie.

362

Odp: Podział finansów w związku

Tylko te programy work and travel, jak sama nazwa wskazuje polega na tym że pracujesz. To ty sam się utrzymujesz, a nie rodzie ciebie żebyś mógł sobie podróżować. w  Bardzo dużym skrócie i uproszczeniu to taka wiza pracownicza. Jedziesz np do USA, normalnie poza turystyczną na nic więcej nie masz szans, ew studencka itp. a tutaj przez rok możesz normalnie pracować w USA, masz kordynatora, zakwaterowanie i po pracy i wolne podróżujesz. Tutaj rodzice nie mają nic do gadania. osoby które znam, które się na takie coś zdecydowały, nie dość że wróciły z prawdziwą znajomością języka to jeszcze mega się usamodzielniły.

Kolejna, według mnie nie prawda jest to że jak nie pójdziesz zaraz po szkole średniej na studia to potem prawie na pewno ich nie zrobisz.  W Polsce pokutuje takie myślenie, ale zobacz na uniwersytety w dani czy bliskiej mi Austrii, tam niczym szczególnym jest to że zaczynasz studia koło nawet 30. Nie tak jak w Polsce że weźmiesz rok czy dwa przerwy po LO i już życie zmarnowane. Bardziej ceni się tam doświadczenie realne, i takie życiowe niż papierek Wyższej szkoły lansu i bansu.

363

Odp: Podział finansów w związku
Szeptuch napisał/a:

Tutaj rodzice nie mają nic do gadania.

Oj mają. Po szkole średniej masz tylko 20 lat. Więc nadal jesteś na ich utrzymaniu, mieszkasz z nimi, itp. Więc mają prawo nadal decydować i mówić co myślą. Zresztą, na taki wyjazd też trzeba jakąś kasę ze sobą wziąć. I zwykle jedyna opcja, to kasa od rodziców, bo w tym wieku nikt nie ma zbyt dużych oszczędności.

Więc tak, rodzice mają bardzo dużo tu do gadania i mają argumenty za tym.

364

Odp: Podział finansów w związku
jakis_czlowiek napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Tutaj rodzice nie mają nic do gadania.

Oj mają. Po szkole średniej masz tylko 20 lat. Więc nadal jesteś na ich utrzymaniu, mieszkasz z nimi, itp. Więc mają prawo nadal decydować i mówić co myślą. Zresztą, na taki wyjazd też trzeba jakąś kasę ze sobą wziąć. I zwykle jedyna opcja, to kasa od rodziców, bo w tym wieku nikt nie ma zbyt dużych oszczędności.

Więc tak, rodzice mają bardzo dużo tu do gadania i mają argumenty za tym.

Mądrzy rodzice by się cieszyli, że ich dziecko jest takim wyjazdem zainteresowane, że chce się usamodzielnić, zarobić na swoje utrzymanie, zwiedzić trochę świata itd. Przecież po liceum i tak są 3 msc wolnego. Niektórzy tylko na okres wakacyjny wyjeżdżają do takiej pracy. Potem w czasie studiów biorą dziekankę albo jadą na Erasmusa. 
Chyba lepiej by dziecko na coś takiego pojechało niż całe wakacje siedziało przed tv czy kompem.

365 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-07 12:16:28)

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:

Mądrzy rodzice by się cieszyli, że ich dziecko jest takim wyjazdem zainteresowane, że chce się usamodzielnić, zarobić na swoje utrzymanie, zwiedzić trochę świata itd. Przecież po liceum i tak są 3 msc wolnego. Niektórzy tylko na okres wakacyjny wyjeżdżają do takiej pracy. Potem w czasie studiów biorą dziekankę albo jadą na Erasmusa. 
Chyba lepiej by dziecko na coś takiego pojechało niż całe wakacje siedziało przed tv czy kompem.

No u mnie mniej więcej było takie podejście:
Zarobić tak, ale w bliskiej okolicy, bez wyjeżdżania. Zwiedzić świat w tym wieku - na co komu wyjazdy (można przecież zająć się czymś w domu/w okolicy), szkoda czasu, szkoda pieniędzy i niebezpieczne. No i mam się uczyć, a nie jeździć gdzieś w tym wieku. I być pod ręką, bo praca przy domu zawsze się znajdzie.

366

Odp: Podział finansów w związku
jakis_czlowiek napisał/a:
Roxann napisał/a:

Mądrzy rodzice by się cieszyli, że ich dziecko jest takim wyjazdem zainteresowane, że chce się usamodzielnić, zarobić na swoje utrzymanie, zwiedzić trochę świata itd. Przecież po liceum i tak są 3 msc wolnego. Niektórzy tylko na okres wakacyjny wyjeżdżają do takiej pracy. Potem w czasie studiów biorą dziekankę albo jadą na Erasmusa. 
Chyba lepiej by dziecko na coś takiego pojechało niż całe wakacje siedziało przed tv czy kompem.

No u mnie mniej więcej było takie podejście:
Zarobić tak, ale w bliskiej okolicy, bez wyjeżdżania. Zwiedzić świat w tym wieku - na co komu wyjazdy (można przecież zająć się czymś w domu/w okolicy), szkoda czasu, szkoda pieniędzy i niebezpieczne. No i mam się uczyć, a nie jeździć gdzieś w tym wieku. I być pod ręką, bo praca przy domu zawsze się znajdzie.

I dlatego masz problemy w życiu jakie masz.

367

Odp: Podział finansów w związku
jakis_czlowiek napisał/a:
Roxann napisał/a:

Mądrzy rodzice by się cieszyli, że ich dziecko jest takim wyjazdem zainteresowane, że chce się usamodzielnić, zarobić na swoje utrzymanie, zwiedzić trochę świata itd. Przecież po liceum i tak są 3 msc wolnego. Niektórzy tylko na okres wakacyjny wyjeżdżają do takiej pracy. Potem w czasie studiów biorą dziekankę albo jadą na Erasmusa. 
Chyba lepiej by dziecko na coś takiego pojechało niż całe wakacje siedziało przed tv czy kompem.

No u mnie mniej więcej było takie podejście:
Zarobić tak, ale w bliskiej okolicy, bez wyjeżdżania. Zwiedzić świat w tym wieku - na co komu wyjazdy (można przecież zająć się czymś w domu/w okolicy), szkoda czasu, szkoda pieniędzy i niebezpieczne. No i mam się uczyć, a nie jeździć gdzieś w tym wieku. I być pod ręką, bo praca przy domu zawsze się znajdzie.

Hahaha u mnie podobnie. Po co zwiedzać swiat, to strata pieniędzy, te wszystkie wycieczki, nic z tego nie ma. Co innego kupić coś do domu, to zostanie na lata. I też było to z uczeniem, nie twierdzę, że to głupie, bo na dobrym wykształceniu się nie traci, ale to tyl;ko jeden aspekt. Można i się uczyć a w wakacje polecieć pod palmy na Dominikanie big_smile

368

Odp: Podział finansów w związku
jakis_czlowiek napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Tutaj rodzice nie mają nic do gadania.

Oj mają. Po szkole średniej masz tylko 20 lat. Więc nadal jesteś na ich utrzymaniu, mieszkasz z nimi, itp. Więc mają prawo nadal decydować i mówić co myślą. Zresztą, na taki wyjazd też trzeba jakąś kasę ze sobą wziąć. I zwykle jedyna opcja, to kasa od rodziców, bo w tym wieku nikt nie ma zbyt dużych oszczędności.

Więc tak, rodzice mają bardzo dużo tu do gadania i mają argumenty za tym.

Jeżeli ktoś jest leniwy i woli żyć scenariuszem napisanym przez rodziców zamiast wziąć się do roboty to jego/jej sprawa.
Ja mając 21 lat wyprowadziłam się z domu do miasta oddalonego 300 km od domu rodzinnego. Łączyłam studia dzienne na trudnym kierunku z pracą na umowę o dzieło i podróżami po Europie 2 razy w miesiącu na 3-4 dni. Jak się chce to się da. I rodzice mi ani złotówki nie przelewali, mimo że oboje zarabiali powyżej średniej krajowej, bo uważali, że wydawanie pieniędzy na podróże to to samo co wyrzucanie pieniędzy w błoto i dopóki nie "zmądrzeję" to oni mi nie będą pomagać.

Podróże po Europie są tanie o ile ktoś jest skłonny do poświęceń. Ja np. wolałam lecieć z lotniska oddalonego o 2 godziny pociągiem i zapłacić 39 zł za bilet i 30 zł za pociąg zamiast 400 zł za lot z lotniska w moim mieście. Albo jechać 2 godziny autobusem za 5 euro zamiast godzinę pociągiem za 40 euro. Nocleg w mieście pod Paryżem za 20 euro + 3 euro za dojazd zamiast w centrum za 90 euro, itd.

369

Odp: Podział finansów w związku
jeneste92 napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Tutaj rodzice nie mają nic do gadania.

Oj mają. Po szkole średniej masz tylko 20 lat. Więc nadal jesteś na ich utrzymaniu, mieszkasz z nimi, itp. Więc mają prawo nadal decydować i mówić co myślą. Zresztą, na taki wyjazd też trzeba jakąś kasę ze sobą wziąć. I zwykle jedyna opcja, to kasa od rodziców, bo w tym wieku nikt nie ma zbyt dużych oszczędności.

Więc tak, rodzice mają bardzo dużo tu do gadania i mają argumenty za tym.

Jeżeli ktoś jest leniwy i woli żyć scenariuszem napisanym przez rodziców zamiast wziąć się do roboty to jego/jej sprawa.
Ja mając 21 lat wyprowadziłam się z domu do miasta oddalonego 300 km od domu rodzinnego. Łączyłam studia dzienne na trudnym kierunku z pracą na umowę o dzieło i podróżami po Europie 2 razy w miesiącu na 3-4 dni. Jak się chce to się da. I rodzice mi ani złotówki nie przelewali, mimo że oboje zarabiali powyżej średniej krajowej, bo uważali, że wydawanie pieniędzy na podróże to to samo co wyrzucanie pieniędzy w błoto i dopóki nie "zmądrzeję" to oni mi nie będą pomagać.

Podróże po Europie są tanie o ile ktoś jest skłonny do poświęceń. Ja np. wolałam lecieć z lotniska oddalonego o 2 godziny pociągiem i zapłacić 39 zł za bilet i 30 zł za pociąg zamiast 400 zł za lot z lotniska w moim mieście. Albo jechać 2 godziny autobusem za 5 euro zamiast godzinę pociągiem za 40 euro. Nocleg w mieście pod Paryżem za 20 euro + 3 euro za dojazd zamiast w centrum za 90 euro, itd.

To kiedy miałaś czas na nauke? Pytam z ciekawości, bo też studiowałam dziennie, zajęcia miałam czasem do 20 tej, bo były 2wugodzinne okienka, nauki multum, więc fizycznie nie byłoby czasu aby pracować, bo albo siedziałąś na zajęciach albo się uczyłaś na kolejne zajęcia.
Praca jeśli już to możliwa by była tylko w weekendy (na przykład w sklepie, pewnie jakaś umowa zlecenie), ale wtedy nie starczyłoby mi na utrzymanie, ani tym bardziej na wycieczki poi Europie.

370

Odp: Podział finansów w związku
jeneste92 napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Tutaj rodzice nie mają nic do gadania.

Oj mają. Po szkole średniej masz tylko 20 lat. Więc nadal jesteś na ich utrzymaniu, mieszkasz z nimi, itp. Więc mają prawo nadal decydować i mówić co myślą. Zresztą, na taki wyjazd też trzeba jakąś kasę ze sobą wziąć. I zwykle jedyna opcja, to kasa od rodziców, bo w tym wieku nikt nie ma zbyt dużych oszczędności.

Więc tak, rodzice mają bardzo dużo tu do gadania i mają argumenty za tym.

Jeżeli ktoś jest leniwy i woli żyć scenariuszem napisanym przez rodziców zamiast wziąć się do roboty to jego/jej sprawa.
Ja mając 21 lat wyprowadziłam się z domu do miasta oddalonego 300 km od domu rodzinnego. Łączyłam studia dzienne na trudnym kierunku z pracą na umowę o dzieło i podróżami po Europie 2 razy w miesiącu na 3-4 dni. Jak się chce to się da. I rodzice mi ani złotówki nie przelewali, mimo że oboje zarabiali powyżej średniej krajowej, bo uważali, że wydawanie pieniędzy na podróże to to samo co wyrzucanie pieniędzy w błoto i dopóki nie "zmądrzeję" to oni mi nie będą pomagać.

Podróże po Europie są tanie o ile ktoś jest skłonny do poświęceń. Ja np. wolałam lecieć z lotniska oddalonego o 2 godziny pociągiem i zapłacić 39 zł za bilet i 30 zł za pociąg zamiast 400 zł za lot z lotniska w moim mieście. Albo jechać 2 godziny autobusem za 5 euro zamiast godzinę pociągiem za 40 euro. Nocleg w mieście pod Paryżem za 20 euro + 3 euro za dojazd zamiast w centrum za 90 euro, itd.

ja prawie cała europe na rowerze zwiedziłem.
Nie ma nic lepszego niż rowerowy bikepacking.
Czechy,niemcy,dania,autria,to idealne kraje na takie podróże.
Niestety polska pod tym względem jest niesamowicie zacofana, tutaj rowerzysta to wróg którego wyprzedza sie na 3, trącając go lusterkiem albo celowo zajeżdża drode tuz przed skrzyżowaniem, lub ostatnio bardzo modne, wyprzedzanie i używanie spryskiwaczy do szyb, tak zeby wszystko poleciało na rowerzystę.
Dopóki nie wprowadza realnych kar dla polskich kierowców, to będzie niestety coraz gorzej.

371

Odp: Podział finansów w związku
Szeptuch napisał/a:
jeneste92 napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Oj mają. Po szkole średniej masz tylko 20 lat. Więc nadal jesteś na ich utrzymaniu, mieszkasz z nimi, itp. Więc mają prawo nadal decydować i mówić co myślą. Zresztą, na taki wyjazd też trzeba jakąś kasę ze sobą wziąć. I zwykle jedyna opcja, to kasa od rodziców, bo w tym wieku nikt nie ma zbyt dużych oszczędności.

Więc tak, rodzice mają bardzo dużo tu do gadania i mają argumenty za tym.

Jeżeli ktoś jest leniwy i woli żyć scenariuszem napisanym przez rodziców zamiast wziąć się do roboty to jego/jej sprawa.
Ja mając 21 lat wyprowadziłam się z domu do miasta oddalonego 300 km od domu rodzinnego. Łączyłam studia dzienne na trudnym kierunku z pracą na umowę o dzieło i podróżami po Europie 2 razy w miesiącu na 3-4 dni. Jak się chce to się da. I rodzice mi ani złotówki nie przelewali, mimo że oboje zarabiali powyżej średniej krajowej, bo uważali, że wydawanie pieniędzy na podróże to to samo co wyrzucanie pieniędzy w błoto i dopóki nie "zmądrzeję" to oni mi nie będą pomagać.

Podróże po Europie są tanie o ile ktoś jest skłonny do poświęceń. Ja np. wolałam lecieć z lotniska oddalonego o 2 godziny pociągiem i zapłacić 39 zł za bilet i 30 zł za pociąg zamiast 400 zł za lot z lotniska w moim mieście. Albo jechać 2 godziny autobusem za 5 euro zamiast godzinę pociągiem za 40 euro. Nocleg w mieście pod Paryżem za 20 euro + 3 euro za dojazd zamiast w centrum za 90 euro, itd.

Kara nic nie da, chodzi o kulture. Piesi krzywo patrzą na rowery, smaochodowcy na pieszych i hulajnogi. Hulajnogi na samochody i rowery.
Jakby wszyscy uważali na siebie, nie byłoby problemu. Zwłaszcza, że ten co prowadzi samochód, za chwilę jest już pieszym a w weekend rowerzystą.
ja prawie cała europe na rowerze zwiedziłem.
Nie ma nic lepszego niż rowerowy bikepacking.
Czechy,niemcy,dania,autria,to idealne kraje na takie podróże.
Niestety polska pod tym względem jest niesamowicie zacofana, tutaj rowerzysta to wróg którego wyprzedza sie na 3, trącając go lusterkiem albo celowo zajeżdża drode tuz przed skrzyżowaniem, lub ostatnio bardzo modne, wyprzedzanie i używanie spryskiwaczy do szyb, tak zeby wszystko poleciało na rowerzystę.
Dopóki nie wprowadza realnych kar dla polskich kierowców, to będzie niestety coraz gorzej.

372

Odp: Podział finansów w związku

Jak najbardziej da.
Dlaczego polski kierowca, który nagminne łamie przepisy w Polsce gdy pojedzie na zachód, nagle zaczyna uważać i jeździ zgodnie z przepisami?
Bo mandat jest gigantyczny.
I tak tez powinno być w Polsce, a nie jakieś nie śmieszne żarty, w stylu 500-1000zł

373

Odp: Podział finansów w związku
rossanka napisał/a:

To kiedy miałaś czas na nauke? Pytam z ciekawości, bo też studiowałam dziennie, zajęcia miałam czasem do 20 tej, bo były 2wugodzinne okienka, nauki multum, więc fizycznie nie byłoby czasu aby pracować, bo albo siedziałąś na zajęciach albo się uczyłaś na kolejne zajęcia.
Praca jeśli już to możliwa by była tylko w weekendy (na przykład w sklepie, pewnie jakaś umowa zlecenie), ale wtedy nie starczyłoby mi na utrzymanie, ani tym bardziej na wycieczki poi Europie.

Zajęcia miałam zawsze w przedziale godzinowym od 9:50 do 19:00 i zawsze jeden dzień w tygodniu wolny (najczęściej środa). Mimo tego wstawałam codziennie o 6 i uczyłam się/pracowałam przed wyjściem na uczelnię. Zajmowałam się wypełnianiem wniosków o dofinansowanie unijne, miałam konkretny termin końcowy i zleceniodawcy nie interesowało czy ja te wnioski piszę o 3 w nocy czy o 4 po południu. Co do zajęć na uczelni to szybko orientowałam się, na których nie jest sprawdzana obecność i nie warto na nie chodzić, bo wszystkiego na zaliczenie można się nauczyć z materiałów udostępnianych przez wykładowcę czy starsze roczniki i je odpuszczałam, oszczędzając czas. Stworzyliśmy grupkę 4 zaufanych osób i chodziliśmy na nieobowiązkowe lecz trudne wykłady naprzemiennie 2:2 i potem wymienialiśmy się materiałami/spotykaliśmy się na okienkach żeby wytłumaczyć sobie trudniejsze zagadnienia. Więc mogłam podróżować w dniach, gdy nie wypadał mój 'dyżur' na zajęciach. Wszystko jest kwestią organizacji.

374

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

To, że wspomniałem o wygranej na loterii nie znaczy, że pisałem o pieniądzach. Widać, że masz solidne kompleksy na tym punkcie. Pisze o twojej mentalności lenia smierdzacego, faceta bez ambicji, typowego ślizgacza życiowego. Tu w ogóle nie chodzi o pieniądze...

A ty dalej wylewasz na mnie swój ból dupy big_smile
Typowy, wyraźny jak słowa pisane drukowanymi literami ból dupy człowieka, który pewnie przez całe życie był grzecznym chłopczykiem (nie żebym ja był imprezowiczem) chodzącym posłusznie w kieraciku, mozolił się o odmawiał sobie przyjemności, łykał jak pelikan pieprzenie o mitycznym "samorozwoju" i zawsze zgrzytał zębami jak przystojniejsi albo bystrzejsi faceci z otoczenia zdobywali kobietę mniejszym wysiłkiem. Bo jak to możliwe, jakim prawem? Przecież jemu powiedziano że trzeba tyrać i wszystkiego sobie odmawiać by mieć dobre życie! Dlatego zioniesz takim bólem dupy do każdego, komu cokolwiek przyszło mniejszym nakładem sił, zgrzytasz zębami na myśl że nie każdy chce żyć według twojej wizji, że co innego im jest potrzebne do tego uznać że życie jest OK. Coraz bardziej przypominasz mi Stefana z filmu "Poranek kojota", którego pięknie wypunktował Dziki... nie, nie sądzę że wyciągniesz z tego właściwe wnioski wink

Spodziewam się raczej że jeszcze trochę się poplujesz, więc ulżyj sobie. Chętnie popatrzę i się pośmieję z tego co wypisujesz big_smile

To ty z stycznia tego roku:
"Czemu facet z niską odpornością na stres jest traktowany jak produkt gorszej kategorii, jak kulawy czy upośledzony? Czy kobiety naprawdę mają taki płytki i wyrachowany sposób postrzegania że stawiają wyżej pewnego siebie buraka?"
Jesteś tym samym facetem, tylko teraz z zewnątrz dostałeś trochę pewności siebie. Wystarczy, że to stracisz i znowu wracasz na stare tory, bo patrząc w lustro wiesz, że ten brzuch nie kłamie - ten brzuch to cały ty.

375

Odp: Podział finansów w związku
jeneste92 napisał/a:
rossanka napisał/a:

To kiedy miałaś czas na nauke? Pytam z ciekawości, bo też studiowałam dziennie, zajęcia miałam czasem do 20 tej, bo były 2wugodzinne okienka, nauki multum, więc fizycznie nie byłoby czasu aby pracować, bo albo siedziałąś na zajęciach albo się uczyłaś na kolejne zajęcia.
Praca jeśli już to możliwa by była tylko w weekendy (na przykład w sklepie, pewnie jakaś umowa zlecenie), ale wtedy nie starczyłoby mi na utrzymanie, ani tym bardziej na wycieczki poi Europie.

Zajęcia miałam zawsze w przedziale godzinowym od 9:50 do 19:00 i zawsze jeden dzień w tygodniu wolny (najczęściej środa). Mimo tego wstawałam codziennie o 6 i uczyłam się/pracowałam przed wyjściem na uczelnię. Zajmowałam się wypełnianiem wniosków o dofinansowanie unijne, miałam konkretny termin końcowy i zleceniodawcy nie interesowało czy ja te wnioski piszę o 3 w nocy czy o 4 po południu. Co do zajęć na uczelni to szybko orientowałam się, na których nie jest sprawdzana obecność i nie warto na nie chodzić, bo wszystkiego na zaliczenie można się nauczyć z materiałów udostępnianych przez wykładowcę czy starsze roczniki i je odpuszczałam, oszczędzając czas. Stworzyliśmy grupkę 4 zaufanych osób i chodziliśmy na nieobowiązkowe lecz trudne wykłady naprzemiennie 2:2 i potem wymienialiśmy się materiałami/spotykaliśmy się na okienkach żeby wytłumaczyć sobie trudniejsze zagadnienia. Więc mogłam podróżować w dniach, gdy nie wypadał mój 'dyżur' na zajęciach. Wszystko jest kwestią organizacji.


A to ja chodziłam praktycznie na wszystkie zajęcia i wykłady.  Teraz rozumiem, skąd ten dodatkowy czas.

376

Odp: Podział finansów w związku
Szeptuch napisał/a:

Tylko te programy work and travel, jak sama nazwa wskazuje polega na tym że pracujesz. To ty sam się utrzymujesz, a nie rodzie ciebie żebyś mógł sobie podróżować. w  Bardzo dużym skrócie i uproszczeniu to taka wiza pracownicza. Jedziesz np do USA, normalnie poza turystyczną na nic więcej nie masz szans, ew studencka itp. a tutaj przez rok możesz normalnie pracować w USA, masz kordynatora, zakwaterowanie i po pracy i wolne podróżujesz. Tutaj rodzice nie mają nic do gadania. osoby które znam, które się na takie coś zdecydowały, nie dość że wróciły z prawdziwą znajomością języka to jeszcze mega się usamodzielniły.

Kolejna, według mnie nie prawda jest to że jak nie pójdziesz zaraz po szkole średniej na studia to potem prawie na pewno ich nie zrobisz.  W Polsce pokutuje takie myślenie, ale zobacz na uniwersytety w dani czy bliskiej mi Austrii, tam niczym szczególnym jest to że zaczynasz studia koło nawet 30. Nie tak jak w Polsce że weźmiesz rok czy dwa przerwy po LO i już życie zmarnowane. Bardziej ceni się tam doświadczenie realne, i takie życiowe niż papierek Wyższej szkoły lansu i bansu.

Szeptuch, pominąłeś tylko jeden bardzo istotny szczegół: mózg człowieka jest tych chłonniejszy im młodszy. Dzisiaj, niemal 20 lat po studiach łapię się na tym że moja zdolność zapamiętywania jest z całą pewnością znacząco niższa niż na studiach; gdybym miał te same studia zrobić dziś, to raczej by mi się nie udało. Fakt że organizm już tak się nie regeneruje, nie pamiętam kiedy ostatni raz się naprawdę wyspałem i to nie dlatego że nigdy nie ma na to czasu; po prostu jakość snu w tym wieku już nie ta (maksymalnie mnie dobiła uwaga specjalisty od m.in. bezdechu sennego że ta gorsza regeneracja to... zasługa wieku; pewnie gdybym dopuścił do powstania oponki na brzuchu, to byłbym nie na styku, ale w obszarze autentycznego bezdechu). Zmierzam do tego że może jednak szkoda tracić tych lat na podróżowanie i pracę zamiast na naukę, bo natury nie oszukasz, efektywność w późniejszym wieku nie będzie ta sama.
A też i nie równaj papierka z Wyższej Szkoły Lansu i Bounce'u w Ostrołęce (czy innym Jarosławiu) z dyplomem cenionej uczelni technicznej, bo jednak daje daleko większe szanse na uniknięcie zmywaka jako dalszej ścieżki zawodowej wink

377

Odp: Podział finansów w związku
rossanka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
jeneste92 napisał/a:

Jeżeli ktoś jest leniwy i woli żyć scenariuszem napisanym przez rodziców zamiast wziąć się do roboty to jego/jej sprawa.
Ja mając 21 lat wyprowadziłam się z domu do miasta oddalonego 300 km od domu rodzinnego. Łączyłam studia dzienne na trudnym kierunku z pracą na umowę o dzieło i podróżami po Europie 2 razy w miesiącu na 3-4 dni. Jak się chce to się da. I rodzice mi ani złotówki nie przelewali, mimo że oboje zarabiali powyżej średniej krajowej, bo uważali, że wydawanie pieniędzy na podróże to to samo co wyrzucanie pieniędzy w błoto i dopóki nie "zmądrzeję" to oni mi nie będą pomagać.

Podróże po Europie są tanie o ile ktoś jest skłonny do poświęceń. Ja np. wolałam lecieć z lotniska oddalonego o 2 godziny pociągiem i zapłacić 39 zł za bilet i 30 zł za pociąg zamiast 400 zł za lot z lotniska w moim mieście. Albo jechać 2 godziny autobusem za 5 euro zamiast godzinę pociągiem za 40 euro. Nocleg w mieście pod Paryżem za 20 euro + 3 euro za dojazd zamiast w centrum za 90 euro, itd.

Kara nic nie da, chodzi o kulture. Piesi krzywo patrzą na rowery, smaochodowcy na pieszych i hulajnogi. Hulajnogi na samochody i rowery.
Jakby wszyscy uważali na siebie, nie byłoby problemu. Zwłaszcza, że ten co prowadzi samochód, za chwilę jest już pieszym a w weekend rowerzystą.
ja prawie cała europe na rowerze zwiedziłem.
Nie ma nic lepszego niż rowerowy bikepacking.
Czechy,niemcy,dania,autria,to idealne kraje na takie podróże.
Niestety polska pod tym względem jest niesamowicie zacofana, tutaj rowerzysta to wróg którego wyprzedza sie na 3, trącając go lusterkiem albo celowo zajeżdża drode tuz przed skrzyżowaniem, lub ostatnio bardzo modne, wyprzedzanie i używanie spryskiwaczy do szyb, tak zeby wszystko poleciało na rowerzystę.
Dopóki nie wprowadza realnych kar dla polskich kierowców, to będzie niestety coraz gorzej.

Patrzysz zbytnio z punktu widzenia rowerzysty, wczuj się w drugą stronę. Ja akurat sporo jeździłem (aczkolwiek od lata do jesieni, bo zimą to tylko zdrowo kopnięci w głowę jeżdżą rowerem) tak do skończenia studiów, dziś na rowerze wcale natomiast niemało chodzę (wczoraj po pracy i obiedzie wybrałem się np. na 6 km spacer, szedłem całkiem dobrym tempem). I tak jak kiedyś faktycznie byłem za wprowadzeniem czegoś co rowerzystom pomogłoby przeżyć podczas jazdy po drogach, tak dziś wszystko poszło w kierunku przegięcia w drugą stronę. Owszem, życzliwość i wzajemna koegzystencja jest ważna, ale jej chęć widzę głównie u takich okazyjnych czy... zwykłych rowerzystów; u obcisłogaciowych masz głównie agresję i nie tylko chęć jak najmocniejszego dowalenia kierowcom, ale także wrogość wobec pieszych (a jednak pieszy zawsze powinien mieć wobec takiego pedalarza pierwszeństwo; piszę "pedalarza", bo obcisłogaciowi na lepsze określenie nie zasługują, w dodatku autentycznie uważają się za święte krowy dla których nie istnieją (mam nagrania) ani ulice jednokierunkowe (wtedy nie było tam kontrapasa, jakby co) ani czerwone światło. Naprawdę, zdecydowanie wolę takich "zwykłych", cywilnie ubranych: przepuścisz takiego, to ci życzliwie ręką pomacha czy się uśmiechnie.
Tak rok-dwa lata temu skręcałem na stację benzynową; akurat pora dnia była taka że jechałem pod słońce, ścieżka rowerowa jak to zwykle u nas pośród krzaków, obcisłogaciowy w barwach maskujących, więc jak mnie słońce oślepiło to zauważyłem go w ostatniej chwili i dałem po hamulcach. Już wyciągałem rękę i otwierałem usta by powiedzieć " sorry gościu, słońce mnie oślepiło", a ten od razu z pyskiem: "Gdzieeee kurrrrwaaaaa!"... w rezultacie zamiast wykonać wcześniejszy zamiar pozdrowiłem buraka środkowym palcem.
Ale wróćmy do kretyńskich przepisów, jakimi starano się uszczęśliwić rowerzystów:

1) Dopuszczalność jazdy parami obok siebie: widziałem to na dość wąskiej drodze wojewódzkiej. Dwa bezmyślne, egoistyczne matoły skutecznie blokowały ruch, bo natężenie ruchu na tej drodze z obu kierunków było całkiem spore;

2) Ostatnio zauważyłem że ktoś miał tupet by umieścić na jednej mocno obciążonej ulicy w obrębie głównego miasta mojej aglomeracji (łączącej niemałą zewnętrzną dzielnicę z głównym ciągiem komunikacyjnym aglomeracji) przypominajkę żeby rowerzystów wyprzedzać z zachowaniem metra odstępu. Dodam że wspomniana ulica jest dość długa, biegnie w większości przez las (konkretnie przez obszar parku krajobrazowego) i na sporym odcinku jest podwójna ciągła; tak więc ów znak to recepta by tę ulicę totalnie zatkać, zwłaszcza pod górę, bo przy szerokości jezdni po prostu rowerzysty nie wyminiesz z zachowaniem tej odległości. I tu trzeba rozsądku i wzajemnego poszanowania: rowerzysta powinien zjechać maksymalnie do prawej, kierowca maksymalnie zwolnić by rowerzysty nie zdmuchnąć (tak ja ostatecznie na tej ulicy rowerzystów wyprzedziłem, nie mam za grosz pewności że był metr odstępu, ale zwolniłem do 35-40 km/h i na pewno nie wyprzedzałem na żyletkę, tym bardziej że ze względu na swój astygmatyzm nie ryzykuję w ten sposób).

3) I ostatni przypadek, całkiem niedawno: równie wąska ulica w godzinach szczytu. Rowerzysta skutecznie uniemożliwia bycie wyprzedzonym (jadąc grubo poniżej dopuszczalnej na tym odcinku), w rezultacie gdy już wreszcie go wyprzedzam, to staję na światłach. I w tym momencie dupek na rowerze zamiast normalnie stanąć w ogonku w takiej kolejności jak wszyscy dojechali i nie robić więcej zamieszania to mozolnie przepycha się między samochodami na sam początek kolejki, tuż przed sygnalizatorem tylko po to by zapewnić tym znienawidzonym blachosmrodziarzom "powtórkę z rozrywki". Czyli taka czysta, bezinteresowna złośliwość...

Ale ogólnie masz rację: WSZYSTKIE strony powinny włożyć wysiłek w to by dość zgodnie, bez wrogości współżyć. WSZYSTKIE, nie tylko kierowcy, także (w tak samo dużym stopniu jak kierowcy) rowerzyści.

378 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-09-07 14:55:24)

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

To, że wspomniałem o wygranej na loterii nie znaczy, że pisałem o pieniądzach. Widać, że masz solidne kompleksy na tym punkcie. Pisze o twojej mentalności lenia smierdzacego, faceta bez ambicji, typowego ślizgacza życiowego. Tu w ogóle nie chodzi o pieniądze...

A ty dalej wylewasz na mnie swój ból dupy big_smile
Typowy, wyraźny jak słowa pisane drukowanymi literami ból dupy człowieka, który pewnie przez całe życie był grzecznym chłopczykiem (nie żebym ja był imprezowiczem) chodzącym posłusznie w kieraciku, mozolił się o odmawiał sobie przyjemności, łykał jak pelikan pieprzenie o mitycznym "samorozwoju" i zawsze zgrzytał zębami jak przystojniejsi albo bystrzejsi faceci z otoczenia zdobywali kobietę mniejszym wysiłkiem. Bo jak to możliwe, jakim prawem? Przecież jemu powiedziano że trzeba tyrać i wszystkiego sobie odmawiać by mieć dobre życie! Dlatego zioniesz takim bólem dupy do każdego, komu cokolwiek przyszło mniejszym nakładem sił, zgrzytasz zębami na myśl że nie każdy chce żyć według twojej wizji, że co innego im jest potrzebne do tego uznać że życie jest OK. Coraz bardziej przypominasz mi Stefana z filmu "Poranek kojota", którego pięknie wypunktował Dziki... nie, nie sądzę że wyciągniesz z tego właściwe wnioski wink

Spodziewam się raczej że jeszcze trochę się poplujesz, więc ulżyj sobie. Chętnie popatrzę i się pośmieję z tego co wypisujesz big_smile

To ty z stycznia tego roku:
"Czemu facet z niską odpornością na stres jest traktowany jak produkt gorszej kategorii, jak kulawy czy upośledzony? Czy kobiety naprawdę mają taki płytki i wyrachowany sposób postrzegania że stawiają wyżej pewnego siebie buraka?"
Jesteś tym samym facetem, tylko teraz z zewnątrz dostałeś trochę pewności siebie. Wystarczy, że to stracisz i znowu wracasz na stare tory, bo patrząc w lustro wiesz, że ten brzuch nie kłamie - ten brzuch to cały ty.

A ty znowu z tymi swoimi próbami kąsania po kostkach lol
Widzisz, mam dla ciebie złą wiadomość: ten brak pewności siebie to był mój główny brak, bo z różnych stron szły nawet bardzo dosłowne komunikaty że wiedzę to ja mam, potrafię rozwiązać problem tylko nie potrafię się sprzedać czy umiejętnie tego marketingowo rozegrać (jak w jednej sytuacji gdy ja de facto zrobiłem robotę, a śmietanki o mało nie spił handlowiec); podobnie z kobietami. Po prostu nastąpiła weryfikacja i już wiem że zarówno wciąż cieszę się zainteresowaniem wystarczająco atrakcyjnych kobiet jak i że porządne (i jednocześnie ładne) kobiety wciąż istnieją. Tak więc... można być niepewnym gdy się jeszcze nie zweryfikowało czy coś jest takie jak się spodziewasz czy wręcz przeciwnie. Ale gdy już się to zweryfikowało, to nie da się tego... "odzobaczyć" big_smile

Ale poczekaj... o jakim brzuchu mówisz? Aaaaa, o mojej mitycznej oponce piwnej, którą wykreowałeś sobie wyobrażając sobie mój wygląd? big_smile
Niestety, tak się składa że ja nawet z pewnych względów (nie, nie narcystyczno-estetycznych) nie mogę sobie pozwolić na wyhodowanie oponki (mój rozmiar spodni to 34, dodatkowo jak pewnie pamiętasz jestem dość wysoki). Tak więc... ale niech twoja wyobraźnia pracuje, przyznam że to nawet zabawne wink

379

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

A ty dalej wylewasz na mnie swój ból dupy big_smile
Typowy, wyraźny jak słowa pisane drukowanymi literami ból dupy człowieka, który pewnie przez całe życie był grzecznym chłopczykiem (nie żebym ja był imprezowiczem) chodzącym posłusznie w kieraciku, mozolił się o odmawiał sobie przyjemności, łykał jak pelikan pieprzenie o mitycznym "samorozwoju" i zawsze zgrzytał zębami jak przystojniejsi albo bystrzejsi faceci z otoczenia zdobywali kobietę mniejszym wysiłkiem. Bo jak to możliwe, jakim prawem? Przecież jemu powiedziano że trzeba tyrać i wszystkiego sobie odmawiać by mieć dobre życie! Dlatego zioniesz takim bólem dupy do każdego, komu cokolwiek przyszło mniejszym nakładem sił, zgrzytasz zębami na myśl że nie każdy chce żyć według twojej wizji, że co innego im jest potrzebne do tego uznać że życie jest OK. Coraz bardziej przypominasz mi Stefana z filmu "Poranek kojota", którego pięknie wypunktował Dziki... nie, nie sądzę że wyciągniesz z tego właściwe wnioski wink

Spodziewam się raczej że jeszcze trochę się poplujesz, więc ulżyj sobie. Chętnie popatrzę i się pośmieję z tego co wypisujesz big_smile

To ty z stycznia tego roku:
"Czemu facet z niską odpornością na stres jest traktowany jak produkt gorszej kategorii, jak kulawy czy upośledzony? Czy kobiety naprawdę mają taki płytki i wyrachowany sposób postrzegania że stawiają wyżej pewnego siebie buraka?"
Jesteś tym samym facetem, tylko teraz z zewnątrz dostałeś trochę pewności siebie. Wystarczy, że to stracisz i znowu wracasz na stare tory, bo patrząc w lustro wiesz, że ten brzuch nie kłamie - ten brzuch to cały ty.

A ty znowu z tymi swoimi próbami kąsania po kostkach lol
Widzisz, mam dla ciebie złą wiadomość: ten brak pewności siebie to był mój główny brak, bo z różnych stron szły nawet bardzo dosłowne komunikaty że wiedzę to ja mam, potrafię rozwiązać problem tylko nie potrafię się sprzedać czy umiejętnie tego marketingowo rozegrać (jak w jednej sytuacji gdy ja de facto zrobiłem robotę, a śmietanki o mało nie spił handlowiec); podobnie z kobietami. Po prostu nastąpiła weryfikacja i już wiem że zarówno wciąż cieszę się zainteresowaniem wystarczająco atrakcyjnych kobiet jak i że porządne (i jednocześnie ładne) kobiety wciąż istnieją. Tak więc... można być niepewnym gdy się jeszcze nie zweryfikowało czy coś jest takie jak się spodziewasz czy wręcz przeciwnie. Ale gdy już się to zweryfikowało, to nie da się tego... "odzobaczyć" big_smile

Ale poczekaj... o jakim brzuchu mówisz? Aaaaa, o mojej mitycznej oponce piwnej, którą wykreowałeś sobie wyobrażając sobie mój wygląd? big_smile
Niestety, tak się składa że ja nawet z pewnych względów (nie, nie narcystyczno-estetycznych) nie mogę sobie pozwolić na wyhodowanie oponki (mój rozmiar spodni to 34, dodatkowo jak pewnie pamiętasz jestem dość wysoki). Tak więc... ale niech twoja wyobraźnia pracuje, przyznam że to nawet zabawne wink

Z biedy umysłowej jednak jest ciężko wyjść. Wystarczy, że ta obecna laska zacznie trzeźwiej patrzeć na rzeczywistość i będzie po tobie (mam tu na myśli tę maskę w której obecnie chodzisz).

380

Odp: Podział finansów w związku
BEKAśmiechu napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

To ty z stycznia tego roku:
"Czemu facet z niską odpornością na stres jest traktowany jak produkt gorszej kategorii, jak kulawy czy upośledzony? Czy kobiety naprawdę mają taki płytki i wyrachowany sposób postrzegania że stawiają wyżej pewnego siebie buraka?"
Jesteś tym samym facetem, tylko teraz z zewnątrz dostałeś trochę pewności siebie. Wystarczy, że to stracisz i znowu wracasz na stare tory, bo patrząc w lustro wiesz, że ten brzuch nie kłamie - ten brzuch to cały ty.

A ty znowu z tymi swoimi próbami kąsania po kostkach lol
Widzisz, mam dla ciebie złą wiadomość: ten brak pewności siebie to był mój główny brak, bo z różnych stron szły nawet bardzo dosłowne komunikaty że wiedzę to ja mam, potrafię rozwiązać problem tylko nie potrafię się sprzedać czy umiejętnie tego marketingowo rozegrać (jak w jednej sytuacji gdy ja de facto zrobiłem robotę, a śmietanki o mało nie spił handlowiec); podobnie z kobietami. Po prostu nastąpiła weryfikacja i już wiem że zarówno wciąż cieszę się zainteresowaniem wystarczająco atrakcyjnych kobiet jak i że porządne (i jednocześnie ładne) kobiety wciąż istnieją. Tak więc... można być niepewnym gdy się jeszcze nie zweryfikowało czy coś jest takie jak się spodziewasz czy wręcz przeciwnie. Ale gdy już się to zweryfikowało, to nie da się tego... "odzobaczyć" big_smile

Ale poczekaj... o jakim brzuchu mówisz? Aaaaa, o mojej mitycznej oponce piwnej, którą wykreowałeś sobie wyobrażając sobie mój wygląd? big_smile
Niestety, tak się składa że ja nawet z pewnych względów (nie, nie narcystyczno-estetycznych) nie mogę sobie pozwolić na wyhodowanie oponki (mój rozmiar spodni to 34, dodatkowo jak pewnie pamiętasz jestem dość wysoki). Tak więc... ale niech twoja wyobraźnia pracuje, przyznam że to nawet zabawne wink

Z biedy umysłowej jednak jest ciężko wyjść. Wystarczy, że ta obecna laska zacznie trzeźwiej patrzeć na rzeczywistość i będzie po tobie (mam tu na myśli tę maskę w której obecnie chodzisz).

Zabawne jak przebierasz nóżkami w wyczekiwaniu na to. Aż tak się boisz że ci się świat zawali jak mnie nie kopnie? Baldzo mi psiklo... a teraz otrzyj łezki i pianę z pyska i udaj się w miejsce, gdzie możesz wykonać jakąś pożyteczną aktywność. Wiesz, musze zająć się czymś pożyteczniejszym niż odpisywanie na twoje durne pociskii trochę czasu brakuje, Tak że ten tego...

381 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-07 16:50:39)

Odp: Podział finansów w związku

jakis_człowiek Zacznijmy od tego, żę dorosłej osobie po ukończeniu 18 roku życia nie można niczego zabronić ani rozkazać. Jeśli tylko chcesz i masz ochotę, aby coś zrobić, co może Ci potem zaprocentować w przyszłości albo czujesz, że chcesz spróbować, to serio rodzice nie mają tu NIC do gadania. Nie jesteś ich niewolnikiem a takie "mądrośći" rodem z ciemnogrodu mogą sobie takie osoby wsadzić, nie powiem gdzie...
To jest Twoje życie do cho**ry a nie niczyje inne! I TYLKO Ty możesz o nim decydować.

Jak teraz tak czytam co rusz, o rodzicach na siłę układających życie swoim dorosłym dzieciom, to nie wiem, czy nie złożyć jakiejś ofiary na ołtarzu, że moi są wyrozumiali i zostawili mi wolną rękę we wszystkim. Nieistotne jest zupełeni co oni chcą od Ciebie, ważne, co Ty chcesz. Jak tu Koleżanka napisała wszystko jest kwestią organizacji i chęci, choć przyznam się szczerze, żę sam będąc na dziennych studiach, pierwsze zlecenia podjąłem dopiero pod sam koniec a czas wolny wypełniała mi inna aktywność, ale gdyby się człowiek spiał, to by dało radę. Z finansami jest podobnie, zreszta pewnie, gdyby mi rodzice odcięli dostęp do kasy, to prędzej mógłbym liczyć na pomoc znajomych, bo jakoś z ludźmi w swoim wieku czy z podobnym patrzeniem na świat, lepiej się dogaduję - wiadomo. Niestety spora część społeczeństwa, tkwi w starych schematach, rodem z PRL-u czy ograniczonych horyzontów. Zdaje im się, że wiedzą wszystko lepiej, co jest dla ich dzieci dobre.
To jest niestety przepaść pokoleniowa między młodymi ludźmi a pokleniem seniorów. Skoro nauka języków, zdobywanie doświadczenia, poznawanie świata i ludzi ma być "głupotą" czy wyrzucaniem pieniędzy w błoto, to niech sobie żyją w tym swoim grajdole, siedzą w kraju czy nawet tylko samym mieście, ale niech nie zatruwają innym ich życia, torpedując czyjeś plany lulb marzenia.

382 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-07 16:52:40)

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

jakis_człowiek Zacznijmy od tego, żę dorosłej osobie po ukończeniu 18 roku życia nie można niczego zabronić ani rozkazać. Jeśli tylko chcesz i masz ochotę, aby coś zrobić, co może Ci potem zaprocentować w przyszłości albo czujesz, że chcesz spróbować, to serio rodzice nie mają tu NIC do gadania. Nie jesteś ich niewolnikiem a takie "mądrośći" rodem z ciemnogrodu mogą sobie takie osoby wsadzić, nie powiem gdzie...
To jest Twoje życie do cho**ry a nie niczyje inne! I TYLKO Ty możesz o nim decydować.

Bagiennik, obudź się xD To że ktoś ma 18 lat nie znaczy, że może robić co chce. Nadal wtedy się mieszka z rodzicami, jest się od nich zależnym. Więc czasem nie ma się wyboru, bo lepiej jednak mieć gdzie wrócić, niż wylądować pod mostem nie? Bo przecież skoro ma się 18 lat, to rodzice mają pełne prawo kazać mi się wynosić, jeśli nie będę się w pewnych rzeczach do nich dostosowywał.

Ja przestałem mieszkać z rodzicami, gdy się wybrałem na studia. Co nie znaczy, że zacząłem być całkowicie niezależny od nich. Nadal czasem na weekend wracam. Nadal jestem zameldowany u rodziców, bo nie mam własnego mieszkania (tylko wynajmuję). Nadal mam tam sporo swoich rzeczy (np. masa książek, stare LEGO), których nie jestem w stanie zabrać ze sobą. Starczy, że rodzicom coś odbije i mają pełne prawo to spalić (co się pewnie nie wydarzy, ale naście lat temu mnie tym straszyli xD). A jak moi rodzice masę razy powtarzali, to jest ich dom, więc mam się dostosowywać.

Z takich przykładów: ja nie jestem wierzący, ale jak wracałem do domu to jeszcze z 4 lata temu musiałem udawać, że jestem i chodzić do kościoła, bo inaczej mega awantura była, że jak mi się coś nie podoba, to won tongue A spokój był dla mnie ważniejszy, więc stratę tej 1h życia mogłem przeboleć.


I kończmy ten spam tongue

383 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-07 18:01:58)

Odp: Podział finansów w związku

Jakis_człowiek, jedno nie wyklucza drugiego. Można się usamodzielnić po maturze i nie palić mostów nawet jak rodzice są przeciwni, chyba że chodzi o jakieś złe towarzystwo itd. Mój ojciec był bardzo rygorystyczny i na nic mi nie pozwalał do czasu aż skończyłam 18l, a wtedy jeszcze byłam w LO. Jak potem przyszłam do niego zapytać jak zwykle czy mogę... dostałam odpowiedź: jesteś już dorosła, masz swój rozum. To może trochę brutalne ale chyba jednak bardziej zdrowe podejście niż zakazy i nakazy dla już pełnoletniej osoby. Takie podejście uczy odpowiedzialności za własne czyny znacznie bardziej i szybciej.
Oczywiście nie trzeba/nikt nie każe od razu wyjeżdżać na work and travel ale można np. pójść do pracy na te 3 msc wakacji i/lub potem starać się coś dorobić w weekendy kiedy ma się studia dzienne, a jak zaoczne to pracować w tygodniu chociażby po to by mieć jakieś swoje pieniądze bo wiadomo, że 19 czy 20l nikogo nie stać (bez pomocy rodziców) na własne mieszkanie osobno. No chyba, że się coś razem wynajmie za znajomymi w podobym wieku i sytuacji.
Bogaci rodzice czy też ci którzy za wszelką cenę chcą dziecko zatrzymać jak najdłużej przy sobie i nim kierować z jednej strony ułatwiają życie jednak tylko krótkookresowo. Prędzej czy później dany człowiek będzie musiał zacząć samodzielne życie i odpowiadać za siebie albo z czasem też za swoją rodzinę, jeśli zdecyduje się ją założyć.
Inaczej nie ma co się dziwić, że w koło jest tak wielu nieogarniętych życiowo osób, które sobie nie radzą, boją odpowiedzialności itd. No bo jak z kimś takim, kto jest wciąż finansowo i emocjonalnie związany z rodzicami (nie, że kocha ale żyje pod ich dyktando mimo pełnoletności) zakładać rodzinę?
Potem widać ogromną różnicę w podejściu do życia, właściwie wszystkieo pomiędzy takimi osobami.

384 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-07 18:08:36)

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:

dostałam odpowiedź: jesteś już dorosła, masz swój rozum.

Nigdy takiego czegoś nie słyszałem. U mnie po prostu było: to nasz dom, masz się dostosować, a jak nie pasuje, to wynocha tongue

Ofc nigdy mnie nie wywalili z domu, ale jeszcze parę lat temu na porządku dziennym były np. kłótnie z ojcem o to, że zrobiłem sobie do jedzenia coś, co mu nie pasuje (np. zrobiłem sobie chleba bez szynki, albo z 1 plastrem zamiast dwóch) xD


Ja mam po prostu słabą psychikę i strasznie to na mnie wpłynęło to podejście moich rodziców do wszystkiego.

385 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-07 18:09:45)

Odp: Podział finansów w związku

Chłopie, to Ty się obudź!

Jest gdzieś zapisane w prawie, że jesteś zależny od rodziców, jak kończysz 18 lat? No, powiedzmy, jeśli skończysz szkołę średnią. A może niech się wypowiedzą inni, bo jednak Twoje zdanie w wielu kwestiach jest mocno wątpliwe. Odbiega przede wszystkim od normy, jeśli już mówimy o podejmowaniu decyzji, mogących zaważyć na całym życiu albo początkach drogi zawodowej. Nie znasz nikogo, kto by nawet w szkole średniej w wakacje pracował i dorabiał? Ja znam całe mnóstwo. I to jest już jakiś początek.
Wiadomo, żę Ty wolisz spokój, święty spokój, wygodę i jeszcze raz święty spokój, ale kur*a mać, jeśli rodzice mi czegoś zabraniają i każą wręcz podjąć taką pracę czy zmuszają do robienia czegokolwiek, to ja to nazywam po imieniu:patologia. Ciebie najwyraźniej tak wychowali, że należy być posłusznym we wszystkim, ale całe szczęście cała masa ludzi potrafi się postawić i za siebie decydować. Potrafią PODJĄĆ RYZYKO, wyjść z tej zas*anej strefy komfortu, robiąć coś wiećej, coś, co czują, że CHCĄ sami a nie tylko wysłuchiwać pitolenia o tym, co trzeba robić a czego nie trzeba. Całe szczęście tez rodzice w większości bywają wyrozumiali.
Podajesz takie przykłady: rzeczy, książki czy zameldowanie? Serio? To jest coś, co Cię wiąże z rodzinnym domem?
Ale jak się wszędzie widzi przeszkody i ten upragniony spokój jest najważniejszy, ważniejszy nawet od próby podjęćia jakichkolwiek działań, to nie ma się co dziwić...
Robisz takie trudnośćiz niektórymi podstawowymi rzeczami, ale skoro tak wybrałeś, to żyj w swoim świecie.

Żeby nie było: ja swoich rodziców sznuję właśnie za to, żę nie musze niczego przed nimi udawać ani się przed niczym kryć, bo wolałbym zerwać z nimi kontakt, niż żyć w takim teatrzyku.

edit: No i właśnie..Przykład Roxann pokazuje, jak powinno to wyglądać w miarę normalnie.ALe skoro ktoś się przyczepia do mnie o to, co JA jem, to zaczynam się zastanawiać, czy nie żyję przypadkiem w jakimś domu wariatów.

386 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-07 18:13:15)

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Jest gdzieś zapisane w prawie, że jesteś zależny od rodziców, jak kończysz 18 lat?

To co kurwa, miałbym zamieszkać pod mostem?


bagienni_k napisał/a:

Nie znasz nikogo, kto by nawet w szkole średniej w wakacje pracował i dorabiał? Ja znam całe mnóstwo.

Jasne, że znam. Ale przecież nie o tym pisałem. Pisałem o wyjeździe gdzieś na dłuższy czas w wieku 20 lat, a nie o dorabianiu w okolicy.

387

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

Patrzysz zbytnio z punktu widzenia rowerzysty, wczuj się w drugą stronę. Ja akurat sporo jeździłem (aczkolwiek od lata do jesieni, bo zimą to tylko zdrowo kopnięci w głowę jeżdżą rowerem) tak do skończenia studiów, dziś na rowerze wcale natomiast niemało chodzę (wczoraj po pracy i obiedzie wybrałem się np. na 6 km spacer, szedłem całkiem dobrym tempem). I tak jak kiedyś faktycznie byłem za wprowadzeniem czegoś co rowerzystom pomogłoby przeżyć podczas jazdy po drogach, tak dziś wszystko poszło w kierunku przegięcia w drugą stronę. Owszem, życzliwość i wzajemna koegzystencja jest ważna, ale jej chęć widzę głównie u takich okazyjnych czy... zwykłych rowerzystów; u obcisłogaciowych masz głównie agresję i nie tylko chęć jak najmocniejszego dowalenia kierowcom, ale także wrogość wobec pieszych (a jednak pieszy zawsze powinien mieć wobec takiego pedalarza pierwszeństwo; piszę "pedalarza", bo obcisłogaciowi na lepsze określenie nie zasługują, w dodatku autentycznie uważają się za święte krowy dla których nie istnieją (mam nagrania) ani ulice jednokierunkowe (wtedy nie było tam kontrapasa, jakby co) ani czerwone światło. Naprawdę, zdecydowanie wolę takich "zwykłych", cywilnie ubranych: przepuścisz takiego, to ci życzliwie ręką pomacha czy się uśmiechnie.
Tak rok-dwa lata temu skręcałem na stację benzynową; akurat pora dnia była taka że jechałem pod słońce, ścieżka rowerowa jak to zwykle u nas pośród krzaków, obcisłogaciowy w barwach maskujących, więc jak mnie słońce oślepiło to zauważyłem go w ostatniej chwili i dałem po hamulcach. Już wyciągałem rękę i otwierałem usta by powiedzieć " sorry gościu, słońce mnie oślepiło", a ten od razu z pyskiem: "Gdzieeee kurrrrwaaaaa!"... w rezultacie zamiast wykonać wcześniejszy zamiar pozdrowiłem buraka środkowym palcem.
Ale wróćmy do kretyńskich przepisów, jakimi starano się uszczęśliwić rowerzystów:

1) Dopuszczalność jazdy parami obok siebie: widziałem to na dość wąskiej drodze wojewódzkiej. Dwa bezmyślne, egoistyczne matoły skutecznie blokowały ruch, bo natężenie ruchu na tej drodze z obu kierunków było całkiem spore;

2) Ostatnio zauważyłem że ktoś miał tupet by umieścić na jednej mocno obciążonej ulicy w obrębie głównego miasta mojej aglomeracji (łączącej niemałą zewnętrzną dzielnicę z głównym ciągiem komunikacyjnym aglomeracji) przypominajkę żeby rowerzystów wyprzedzać z zachowaniem metra odstępu. Dodam że wspomniana ulica jest dość długa, biegnie w większości przez las (konkretnie przez obszar parku krajobrazowego) i na sporym odcinku jest podwójna ciągła; tak więc ów znak to recepta by tę ulicę totalnie zatkać, zwłaszcza pod górę, bo przy szerokości jezdni po prostu rowerzysty nie wyminiesz z zachowaniem tej odległości. I tu trzeba rozsądku i wzajemnego poszanowania: rowerzysta powinien zjechać maksymalnie do prawej, kierowca maksymalnie zwolnić by rowerzysty nie zdmuchnąć (tak ja ostatecznie na tej ulicy rowerzystów wyprzedziłem, nie mam za grosz pewności że był metr odstępu, ale zwolniłem do 35-40 km/h i na pewno nie wyprzedzałem na żyletkę, tym bardziej że ze względu na swój astygmatyzm nie ryzykuję w ten sposób).

3) I ostatni przypadek, całkiem niedawno: równie wąska ulica w godzinach szczytu. Rowerzysta skutecznie uniemożliwia bycie wyprzedzonym (jadąc grubo poniżej dopuszczalnej na tym odcinku), w rezultacie gdy już wreszcie go wyprzedzam, to staję na światłach. I w tym momencie dupek na rowerze zamiast normalnie stanąć w ogonku w takiej kolejności jak wszyscy dojechali i nie robić więcej zamieszania to mozolnie przepycha się między samochodami na sam początek kolejki, tuż przed sygnalizatorem tylko po to by zapewnić tym znienawidzonym blachosmrodziarzom "powtórkę z rozrywki". Czyli taka czysta, bezinteresowna złośliwość...

Ale ogólnie masz rację: WSZYSTKIE strony powinny włożyć wysiłek w to by dość zgodnie, bez wrogości współżyć. WSZYSTKIE, nie tylko kierowcy, także (w tak samo dużym stopniu jak kierowcy) rowerzyści.

Przed założeniem rodziny, czyli powiedzmy te 7 lat temu, robiłem 30-40 tyś kilometrów rowerem. Teraz 10-15tys
Mógłbym napisać Ci tutaj kilka tysięcy punktów z złym/naganny/niebezpiecznym/ czy wprost zagrażającym życiu zachowań kierowców Polsce
Na szczęście mam bardzo blisko do granicy niemieckiej, i tam wole jechać, zresztą dostałem od żony zakaz poruszania sie w Polsce rowerem, gdzieś indziej niz w lesie.

Co do jazdy w parach, ma ona absolutnie sens, bo zgodnie z prawem, musisz zachować 1m odstępu od wyprzedzanego rowerzysty, wiec i tak musisz zjechać na 2 pas, wiec to czy cały 1 pas jest zajęty przez parę rowerzystów, nic nie zmienia.
Co do jazdy przy prawej krawędzi, nie ma nic głupszego i niebezpiecznego, bo zachęca do wyprzedzania na trzeciego.
Przepis mówi, jak najbliżej prawej krawędzi, dla mnie ze względów bezpieczeństwa, jak najbliżej prawej krawędzi to ślad prawego koła samochodu.
co do ubioru, to gwarantuje Ci, że przy trasie 300km to byś całował te obcisłe gacie, nie ma nic lepszego.
Najgorzej jest w miastach, dlatego ja nigdy nie jeździłem po mieście, zawsze trasy pomiędzy miastami.

388 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-07 18:19:58)

Odp: Podział finansów w związku

Jakbyś tylko chciał i mógł, to dałbyś radę. Ok, powiedzmy, żę po skończeniu szkoły, idąc na studia już robisz pewien krok.
Jeszcze w szkole w wakacje możesz sobie dorabiać, a tym bardziej w trakcie studiów czy może w trakcie tych 3 miesięcy przerwy. Też Ci tego zabraniali?
Dorabiasz sobie, starasz się np opłacać pewne wydatki i już widzą, że sobie samemu radzisz. Najgorzej, kiedy cały czas komuś pokazujesz, że jesteś od niego zależny - w tym wypadku od ich wsparcia finansowego.
Ale sam powiedziałeś, że masz słabą psychikę, która najwidoczniej się tylko pogłębiała.

Skoro sam nie chciałeś nigdzie jechać, to OK(chociaż przypuszczam, że mogło być inaczej), ale nie dziw się, że ludzie tutaj pokazują Ci, że się da i to całkiem prosto. A jeśli nawet trzeba się natrudzić, to co w tym złego? Na tym chyba polega życie, prawda? Na wyzwaniach, sięganiu po więcej i rozwijaniu się. Wychodzeniu poza granice czy strefę komfortu...

389

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Skoro sam nie chciałeś nigdzie jechać, to OK(chociaż przypuszczam, że mogło być inaczej), ale nie dziw się, że ludzie tutaj pokazują Ci, że się da i to całkiem prosto. A jeśli nawet trzeba się natrudzić, to co w tym złego? Na tym chyba polega życie, prawda? Na wyzwaniach, sięganiu po więcej i rozwijaniu się. Wychodzeniu poza granice czy strefę komfortu...

Kończmy dyskusję, bo spam robimy tongue

390

Odp: Podział finansów w związku

No tak, bo najlepiej nabrać wody w usta i uciec...

Tak czy siak - rzeczywiście, to nie jest odpowiednie miejsce..

Posty [ 326 do 390 z 410 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podział finansów w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024