Lady Loka napisał/a:Nowe_otwarcie napisał/a:Magdaleno, nie zapominajcie o przypominaniu facetom że to na nich ciąży obowiązek utrzymania rodziny, bo to kobieta jest w ciąży i ma prawo nie pracować (tylko siedzieć z dzieckiem w domu) nie tylko przez okres żłobka, ale i przedszkola; przypominajcie że prawdziwy facet musi być twardy... będzie więcej udarów, zawałów i samobójstw.
Kobieta może i zostać w domu do 18tki dziecka, jeżeli tylko razem z facetem ustalą, że to jest dla nich najlepsze rozwiązanie...
Natomiast ja tylko powiem, że macierzyński trwa 20 tygodni, z czego 6 tygodni można przekazać partnerowi. Potem jest urlop rodzicielski, który trwa 32 tygodnie, które w całości może wziąć partner, a potem jest wychowawczy, który trwa 36 miesięcy i który też może wziąć partner.Łącznie zliczając wszystkie te urlopy mamy 4 lata z życia dziecka. Nie wiem, jakie dziecko kończy przedszkole mając 4 lata, ja nie kojarzę, możesz mnie oświecić?
Lady Loka, a gdzie ja napisałem że kobiety chcą siedzieć na ustawowych urlopach? Ja mówiłem o w pełni wymuszanym na facecie siedzeniu w domu w pełni na jego koszt!.
No właśnie, jeśli razem z facetem ustali... a jeśli facet ma inne zdanie, to polecą pociski o "namiastce faceta", o wykorzystywaniu biednej kobiety-matki, że dziecko będzie co chwila coś łapać w przedszkolu (owszem, łapało; częściej na zwolnieniu siedziałem JA, bo żona trzęsła dupą przed wzięciem tegoż zwolnienia i 10 zł nie postawię że nie miało to znaczenia podczas układania list do zwolnień grupowych, na której to liście się znalazłem; po roku się dziecko uodporniło).
Podstawowy problem w tych księżniczkach jest taki że uznają że im się to należy, żeby przepchnąć swoją wersję, to bardzo chętnie jadą tekstem o "prawdziwym facecie" (czyli klasyczna manipulacja). W tym momencie cieszę się także że nie dałem się przymusić do sprzedaży naszych mieszkań i zakupu domu pod miastem, bo też się nasłuchałem że przy rozwodzie "prawdziwy honorowy facet zostawiłby żonie dom..." (a sam w domyśle wyprowadził się pod most, nie mając niczego innego.
Nowe, tylko tak na poważnie, ile kobiet takich znasz w realu poza forum? Bo ja nie znam. Poza tym jak w realu wygląda wymuszenie na facecie siedzenia w domu na jego koszt? Przecież w małżeństwie się rozmawia i ustala takie rzeczy razem. Więc jakie wymuszenie? Standard życia wtedy przecież leci na łeb na szyję. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mój mąż rzuca pracę i stwierdza, że teraz to ja go mam utrzymywać, bo jemu się nie chce. Albo wykopałabym go do pracy, albo wykopałabym go do swojej mamusi, bo ja mamusią nie jestem, żeby go utrzymywać.
Nie wiem, może ja jestem dziwna, może staroświecka, może dobrze wychowana po prostu, ale bardziej bym powiedziała, że na forum ludzie wchodzą w skrajności, żeby wyrazić jakieś konkretne poglądy.
A w życiu to wątpię, żeby żona mężowi cisnęła, że jest namiastką faceta. W sensie w sytuacji innej niż sala sądowa i rozwód, gdzie lecą różne teksty? Na forum wszyscy o tych księżniczkach wołają, tymczasem ja w życiu takiej nie spotkałam, a z koleżankami rozmawiam dosyć swobodnie. I żadna nie uważa, że jej się należy z samego faktu, że urodziła dziecko albo z samego faktu, że ma męża. Ciągle się zastanawiam, gdzie te księżniczki się podziewają może kwestia środowiska? Nie wiem.
Jak byłam w ciąży to nawet mieliśmy plan, że to ja wrócę do pracy po tych 14 tygodniach macierzyńskiego, bo zarabiam więcej, a mąż weźmie resztę i cały rodzicielski, żeby mniej nas zabolało finansowo.