Podział finansów w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podział finansów w związku

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 410 ]

261 Ostatnio edytowany przez Farmer (2022-09-01 23:29:45)

Odp: Podział finansów w związku
Natusia27 napisał/a:

No ale jednak sama znam małżeństwa, gdzie jest duża dysproporcja w pensji. Nieraz bardzo duża. No i jakoś dają radę ze sobą wytrzymać...

To małżeństwa, a nie związki przed oświadczynami.

Gdyby dziewczyna autora się dowiedziała ile on zarabia jaka mogłaby być reakcja?
Naciskanie na ślub? Wpadka?

W takim związku najwięcej do stracenia ma strona zarabiająca więcej.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Podział finansów w związku
Farmer napisał/a:

Gdyby dziewczyna autora się dowiedziała ile on zarabia jaka mogłaby być reakcja?
Naciskanie na ślub? Wpadka?

Uważasz że celem wszystkich kobiet jest przyssać się do czyjegoś portfela?

Gdybym była dziewczyną autora to bym z nim zerwała.

263

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Zależy NA CO wydaję i CO mnie interesuje. Mam większe możliwości, ale nie muszę z nich korzystać w pełni, bo może mnie to nie kręcić? Trochę się wpada w taki przekonanie, że jeśli już komuś kasa na to pozwala, to powinni z tego korzystać na każdym polu.

Nie popadajmy w skrajności. Niemniej jednak nie wierzę, że gdbyś dostał jakiś super płatny angaż, który pozwoliłby Ci sporo zarabiać, to nie zmieniłbyś swojego życia i przyzwyczajeń. Wiadomo, że na początku priorytetem jest mieszkanie itd. ale potem wydaje się na inne rzeczy, na które wcześniej nas nie było stać. Przyjemność z wydawania pieniędzy jest też motywacją do pracy. Zarabianie dla zarabiania i oszczędności? Owszem, zawsze trzeba coś mieć na tzw. czarną godzinę ale przy zarobkach rzędu 20-30 tys. i możliwościach jakie te pieniadze dają, trudno oczekiwać by ktoś żył na poziomie jakby wciąż miał 3 tys. na rękę, a tak by było gdyby wszystkie koszta z partnerką były dzielone po połowie.

Pewnie bym zmienił, ale zapewniam Cię Rox, że nie we wszystkich aspektach. Nie ukrywam, że w niektórych jestem minimalistą i wystarczyłoby mi pewne minimum. Dlatego podkreślam, że nieistotne jest ile zarabiasz, ale na co wydajesz i tu mogą dopiero powstać prawdziwe problemy czy konlikty. Powiedzmy, że w moim przypadku wydawanie pieniędzy odbywałoby się nieco inaczej a już pewne potrzeby stricte materialne traktuję zupełnie pobocznie wink

264

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Odkąd skończyłam 18 lat musiałam na siebie zarobić zaczynając od 0. Nikt mi nic nie dał. I też był czas, gdy liczyłam każdy grosz. Ale to się zmienia gdy człowiek dobije do pewnego poziomu “zamożności” i wyleczy się traumy nieposiadania niczego.

Ot i mamy (w połączeniu z informacją że do grobu kasy nie weźmiesz) wyjaśnienie całego przypadku. Nie wybawiłaś się w okresie późnonastoletnim (życie zabrało Ci ten ostatni kawałek beztroski), musiałaś się dorabiać, w rezultacie dziś nie masz na stałe nikogo, na kim by Ci naprawdę zależało. Stąd też i syndrom psa spuszczonego z łańcucha widoczny od kiedy osiągnęłaś odpowiedni poziom materialny. Nie masz o kogo i o czyją przyszłość dbać, więc została  Ci zabawa i przepuszczenie na siebie i swoje przyjemności tego co masz, bo "do grobu nie zabierzesz". Stąd też i pewnie to stanowisko na temat "wyższości chwilowych ekscytacji nad spokojniejszą rodzinną stabilizacją" wink

265

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Odkąd skończyłam 18 lat musiałam na siebie zarobić zaczynając od 0. Nikt mi nic nie dał. I też był czas, gdy liczyłam każdy grosz. Ale to się zmienia gdy człowiek dobije do pewnego poziomu “zamożności” i wyleczy się traumy nieposiadania niczego.

Ot i mamy (w połączeniu z informacją że do grobu kasy nie weźmiesz) wyjaśnienie całego przypadku. Nie wybawiłaś się w okresie późnonastoletnim (życie zabrało Ci ten ostatni kawałek beztroski), musiałaś się dorabiać, w rezultacie dziś nie masz na stałe nikogo, na kim by Ci naprawdę zależało. Stąd też i syndrom psa spuszczonego z łańcucha widoczny od kiedy osiągnęłaś odpowiedni poziom materialny. Nie masz o kogo i o czyją przyszłość dbać, więc została  Ci zabawa i przepuszczenie na siebie i swoje przyjemności tego co masz, bo "do grobu nie zabierzesz". Stąd też i pewnie to stanowisko na temat "wyższości chwilowych ekscytacji nad spokojniejszą rodzinną stabilizacją" wink

Chyba zazdrościsz. Wybacz, ale niezależnie od tego co sobie myśli Nowe_otwarcie zamierzam z moim partnerem beztrosko bujać się po różnych krajach i uprawiać sporty ekstremalne tak długo aż starczy sił lub śmierć nas nie rozłączy.


PS: Powiedziałeś już swojej dziewczynie że wciąż tęsknisz za miłością swojego życia?

266

Odp: Podział finansów w związku
Natusia27 napisał/a:

No ale jednak sama znam małżeństwa, gdzie jest duża dysproporcja w pensji. Nieraz bardzo duża. No i jakoś dają radę ze sobą wytrzymać...

Małżenstwo to nie tylko finanse. W małżenstwie ludzie sa ze soba na dobre, i na złe, i z załozenia, na stałe. Najczesciej sa dzieci, i wspolne, niewymierne finansowo zobowiązania. Poza tym ludzie bedac ze soba przez lata, takze sie zmieniaja, rozwijaja sie, wspolnie dorabiaja, zmieniaja sie ich dochody, ale i proporcje w dochodach. Jedno poswieca sie karierze, drugie np bardziej skupia na domu i dzieciach.

267

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Odkąd skończyłam 18 lat musiałam na siebie zarobić zaczynając od 0. Nikt mi nic nie dał. I też był czas, gdy liczyłam każdy grosz. Ale to się zmienia gdy człowiek dobije do pewnego poziomu “zamożności” i wyleczy się traumy nieposiadania niczego.

Ot i mamy (w połączeniu z informacją że do grobu kasy nie weźmiesz) wyjaśnienie całego przypadku. Nie wybawiłaś się w okresie późnonastoletnim (życie zabrało Ci ten ostatni kawałek beztroski), musiałaś się dorabiać, w rezultacie dziś nie masz na stałe nikogo, na kim by Ci naprawdę zależało. Stąd też i syndrom psa spuszczonego z łańcucha widoczny od kiedy osiągnęłaś odpowiedni poziom materialny. Nie masz o kogo i o czyją przyszłość dbać, więc została  Ci zabawa i przepuszczenie na siebie i swoje przyjemności tego co masz, bo "do grobu nie zabierzesz". Stąd też i pewnie to stanowisko na temat "wyższości chwilowych ekscytacji nad spokojniejszą rodzinną stabilizacją" wink

Chyba zazdrościsz. Wybacz, ale niezależnie od tego co sobie myśli Nowe_otwarcie zamierzam z moim partnerem beztrosko bujać się po różnych krajach i uprawiać sporty ekstremalne tak długo aż starczy sił lub śmierć nas nie rozłączy.


PS: Powiedziałeś już swojej dziewczynie że wciąż tęsknisz za miłością swojego życia?

big_smile Odpowiedź wskazuje na to że trafiłem celnie wink

BTW: w odróżnieniu od różnych omawianych na forach przypadków (że facet wracał do byłej) moja obecna nie ma żadnych powodów by czuć zagrożenie, zwłaszcza że w moim małżeństwie wszystkie mosty zostały tak spalone (dość burzliwe rozstanie, o bardzo chamskim zmontowaniu unieważnienia małżeństwa kościelnego nie mówiąc) że szansa na ich odbudowanie wynosi zero, a w miarę poprawne stosunki są utrzymywane wyłącznie ze względu na wspólne dziecko. Gdyby nie dziecko, to kontakt byłby zerowy; ostatni raz na żywo widzieliśmy się ponad rok temu, a mieszkamy kilkaset metrów od siebie i w soboty robimy zakupy na tej samej hali targowej.

268

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

PS: Powiedziałeś już swojej dziewczynie że wciąż tęsknisz za miłością swojego życia?

big_smile Odpowiedź wskazuje na to że trafiłem celnie wink

BTW: w odróżnieniu od różnych omawianych na forach przypadków (że facet wracał do byłej) moja obecna nie ma żadnych powodów by czuć zagrożenie, zwłaszcza że w moim małżeństwie wszystkie mosty zostały tak spalone (dość burzliwe rozstanie, o bardzo chamskim zmontowaniu unieważnienia małżeństwa kościelnego nie mówiąc) że szansa na ich odbudowanie wynosi zero, a w miarę poprawne stosunki są utrzymywane wyłącznie ze względu na wspólne dziecko. Gdyby nie dziecko, to kontakt byłby zerowy; ostatni raz na żywo widzieliśmy się ponad rok temu, a mieszkamy kilkaset metrów od siebie i w soboty robimy zakupy na tej samej hali targowej.

To że fizycznie nie możecie do siebie wrócić nie ma żadnego znaczenia przy tym co dzieje się w Twojej głowie. Sam napisałeś, że już prawdopodobnie nigdy tak się nie zakochasz, bo takie coś zdarza się raz w życiu, “do dziś czujesz tęsknotę”, “pozostanie ona kobietą Twojego życia”. Twoje słowa. Współczuć tylko Twojej obecnej dziewczynie, że robi za plaster.

Tak bardzo drażnią Cię moje wybory życiowe, bo sam najlepsze lata zmarnowałeś, inwestując czas, energię i pieniądze w małżeństwo, które obróciło się w gówno. Kobieta dla której się poświęcałeś kopnęła Cię w dupę. Więc sobie racjonalizujesz, że tak trzeba było, nie było innej drogi. A wszyscy którzy wybierają inaczej mają coś z głową.

269 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-09-02 09:05:28)

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Tak bardzo drażnią Cię moje wybory życiowe, bo sam najlepsze lata zmarnowałeś, inwestując czas, energię i pieniądze w małżeństwo, które obróciło się w gówno. Kobieta dla której się poświęcałeś kopnęła Cię w dupę. Więc sobie racjonalizujesz, że tak trzeba było, nie było innej drogi. A wszyscy którzy wybierają inaczej mają coś z głową.

I vice versa. Nie chciałem tak brutalnie, ale proszę, napiszę co widać gołym okiem. Od 18 roku życia na własnym utrzymaniu (czyli ciężko, nie ma beztroskiego życia studenckiego koleżanek, którym rodzice zapewniają utrzymanie, część młodości idzie się bujać); ale masz ciąg na dorobienie się... tylko przez to szlag trafia także szansę na założenie rodziny, na to by mieć dziecko.. Teraz masz kasę i zachowujesz się jak pies spuszczony ze smyczy, bo tylko to Ci zostało: nie masz z kim się tą kasą podzielić, zostało Ci jedynie czerpać z aktualnym facetem z radości życia oferowanych za kasę, ale gdzieś tkwi cierniem ta tęsknota za tym czego nie masz. Dlatego racjonalizujesz i na zasadzie podnoszenia wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem starasz się wykazać że Twoje życie jest lepsze i słuszniejsze od tych, którzy związali się po prostu z kimś fajnym (a nie przyprawiającym ich o zawrót głowy), ale mają z nim rodzinę i naprawdę miłe życie. Ty masz tylko kasę i sporty ekstremalne i choć tęsknota za czymś innym bije z Twoich zalatujących goryczą postów, to będziesz z tupaniem nogą dowodziła że Twoja wizja życia jest najlepsza... pewnie dlatego że sama nie jesteś dziś tego pewna. Gdzieś na dnie czaszki kołacze się myśl że nie założyłaś rodziny przez brak umiejętności kompromisu, dopasowania się wzajemnego z facetem; ale wtedy musiałabyś przyjąć na klatę że poczucie braku, tak wypierane przez Ciebie, jest Twoją winą.

Owszem, moje małżeństwo skoczyło się rozwodem. Ale mam córkę i z tego względu nie zmieniłbym w przeszłości doboru partnerek, nawet gdybym mógł cofnąć czas. Bo wtedy jej by nie było na świecie. Już prawie dorosła, ale jedyne i ukochane dziecko.

270

Odp: Podział finansów w związku

To, że ktoś żyje inaczej czy ma inne możliwości i/lub priorytety nie znaczy, że czyjeś życie jest lepsze lub gorsze. Chyba każdy wie i jest w stanie ocenić czy życie jakie prowadzi jest dla niego satysfakcjonujące.
Jeśli ktoś ma dzieci lub inne zobowiązania a przy tym nie zarabia kokosów, wiadomo, że będzie żył oszczędnie często rezygnując z własnych potrzeb. Ktoś, kto ma możliwości i środki by "korzystać z życia", to to robi.
Tu jednak nie chodzi o to, która wersja jest lepsza, kwestią są różnice w stylu życia determinowane wysokością zarobków czy też majętności. Jeśli się ma wystarczająco dużo środków, to i podróże albo sporty ekstremalne całą rodziną są możliwe. Nie tylko osoby bez dzieci mogą sobie na to pozwolić. Jak ktoś ledwie łączy koniec z końcem to i wyjazd raz do roku może być problemem.
Pytanie czy kiedy ludzie nie są małżeństwem to przy takich dysproporcjach w zarobkach da się stworzyć związek w którym nikt nie czuje się poszkodowany czy też wykorzystywany. Osobiście uważam, że tu raczej nie ma opcji by osoba zarabiająca więcej nie dokładała. Dzielenie się wszystkimi kosztami/wydatkami po połowie może jest uczciwe ale na dłuższą metę nie sprawdzi się bo prędzej czy później osoba zarabiająca więcej zacznie chcieć z tych pieniędzy korzystać, a nie tylko oszczędzać.

271

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Uważasz że celem wszystkich kobiet jest przyssać się do czyjegoś portfela?

Gdybym była dziewczyną autora to bym z nim zerwała.

Są takie kobiety, żeby przyssać się do portfela, najpierw stają nawet na głowie.

Gdybyś była dziewczyną autora i byś się dowiedziała, że w ciągu 2-3 lat będzie milionerem, to byś grzecznie siedziała na tyłku.

272

Odp: Podział finansów w związku
Farmer napisał/a:

Są takie kobiety, żeby przyssać się do portfela, najpierw stają nawet na głowie.

Gdybyś była dziewczyną autora i byś się dowiedziała, że w ciągu 2-3 lat będzie milionerem, to byś grzecznie siedziała na tyłku.

Oczywiście na forum nikt tego nie przyzna. smile

273

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

ale gdzieś tkwi cierniem ta tęsknota za tym czego nie masz.

Ale czego ja nie mam? Znowu oceniasz wg swoich jedynie słusznych kryteriów.
Mam kochającego faceta, mam przyjaciół, mam ciekawy zawód, hobby, sytuację materialną, która pozwala w miarę nie martwić się o przyszłość, zdrowie jeszcze pozwalające na wszystko. Czego wymagać więcej? Dlaczego ma mi to nie wystarczać?


Nowe_otwarcie napisał/a:

Od 18 roku życia na własnym utrzymaniu (czyli ciężko, nie ma beztroskiego życia studenckiego koleżanek, którym rodzice zapewniają utrzymanie, część młodości idzie się bujać); ale masz ciąg na dorobienie się...

Jeszcze parę wypowiedzi domorosłego psychologa i dowiem się, że byłam sierotą z domu dziecka big_smile
Nie, w czasie studiów mieszkałam z rodzicami. Ale na swoje potrzeby zarabiałam sama.
A do tzw “życia studenckiego”, które w wykonaniu znajomych z tamtych czasów sprowadzało się do upijania do nieprzytomności na imprezach, nie ciągnęło mnie nigdy i trzymałam się od tego z daleka. Imprezowym trybem życia pogardzam nadal.


Nowe_otwarcie napisał/a:

tylko przez to szlag trafia także szansę na założenie rodziny, na to by mieć dziecko..

No naprawdę. Tak jakby to było marzenie każdej kobiety bez wyjątku. Nie chciałam, nie chcę i nie planuję dziecka.

274

Odp: Podział finansów w związku
Alika_ napisał/a:
Natusia27 napisał/a:

No ale jednak sama znam małżeństwa, gdzie jest duża dysproporcja w pensji. Nieraz bardzo duża. No i jakoś dają radę ze sobą wytrzymać...

Małżenstwo to nie tylko finanse. W małżenstwie ludzie sa ze soba na dobre, i na złe, i z załozenia, na stałe. Najczesciej sa dzieci, i wspolne, niewymierne finansowo zobowiązania. Poza tym ludzie bedac ze soba przez lata, takze sie zmieniaja, rozwijaja sie, wspolnie dorabiaja, zmieniaja sie ich dochody, ale i proporcje w dochodach. Jedno poswieca sie karierze, drugie np bardziej skupia na domu i dzieciach.

No dobra, ale żeby do tego małżeństwa doszło, to musiał być wcześniej etap randkowania, potem związku, oświadczyn. To z reguły nie trwa z miesiąc czasu, tylko 2-3 lata to tak dość krótki etap. I wtedy różnice w kwestii finansowej im nie przeszkadzały? Ok, można dorobić się w przyszłości, już będąc w małżeństwie. Ale choćby w mojej rodzinie jest przykład - wysoko postawiony architekt i nauczycielka. Znam też małżeństwo z mojego otoczenia bliskiego (koledzy), gdzie facet jest z branży IT i zarabia teraz 20 tysięcy, a jego żona niedawno skończyła studia, pracuje za 2 tysiące i dopiero będzie się przebranżawiać. Małżeństwo od 1,5 roku, ze sobą są 4 lata. Od początku związku on pracował, ona wtedy jeszcze nie. Nie zarabiał aż tyle na początku, ale teraz już tak. I co? Jakoś nikt nikogo nie zostawił.

Dla mnie takie odrzucanie kogoś za to, co jest tu i teraz, jest nienormalne. Bo ktoś może teraz średnio zarabiać, a za kilka lat dużo. I odwrotnie. Dla mnie pod tym względem dużo ważniejszą rzeczą byłoby patrzenie na to, czy ktoś jest ambitny, lubi się uczyć itd. Sama taka jestem, mam dość przyszłościowy zawód i niedługo mogę zarabiać bardzo dobrze. Ale tylko upór i ambicja na to pozwolą. Podobnie z facetem - jakbym spotkała teraz kogoś nawet bezrobotnego, ale chcącego coś zmienić, dokształcać się - to ok.

275

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

PS: Powiedziałeś już swojej dziewczynie że wciąż tęsknisz za miłością swojego życia?

big_smile Odpowiedź wskazuje na to że trafiłem celnie wink

BTW: w odróżnieniu od różnych omawianych na forach przypadków (że facet wracał do byłej) moja obecna nie ma żadnych powodów by czuć zagrożenie, zwłaszcza że w moim małżeństwie wszystkie mosty zostały tak spalone (dość burzliwe rozstanie, o bardzo chamskim zmontowaniu unieważnienia małżeństwa kościelnego nie mówiąc) że szansa na ich odbudowanie wynosi zero, a w miarę poprawne stosunki są utrzymywane wyłącznie ze względu na wspólne dziecko. Gdyby nie dziecko, to kontakt byłby zerowy; ostatni raz na żywo widzieliśmy się ponad rok temu, a mieszkamy kilkaset metrów od siebie i w soboty robimy zakupy na tej samej hali targowej.

To że fizycznie nie możecie do siebie wrócić nie ma żadnego znaczenia przy tym co dzieje się w Twojej głowie. Sam napisałeś, że już prawdopodobnie nigdy tak się nie zakochasz, bo takie coś zdarza się raz w życiu, “do dziś czujesz tęsknotę”, “pozostanie ona kobietą Twojego życia”. Twoje słowa. Współczuć tylko Twojej obecnej dziewczynie, że robi za plaster.

Tak bardzo drażnią Cię moje wybory życiowe, bo sam najlepsze lata zmarnowałeś, inwestując czas, energię i pieniądze w małżeństwo, które obróciło się w gówno. Kobieta dla której się poświęcałeś kopnęła Cię w dupę. Więc sobie racjonalizujesz, że tak trzeba było, nie było innej drogi. A wszyscy którzy wybierają inaczej mają coś z głową.

A tu tylko się wtrącę, że tak to też nie działa. Sama przeżyłam kiedyś miłość życia, długo się po niej zbierałam, myślałam, że nigdy nikogo nie pokocham, przez jakiś czas faktycznie tak było. Ale jednak wraz z upływem czasu pokochałam na nowo, szczerze. Teraz nawet jakby tamten nagle się odezwał i chciał od nowa coś budować, to bym mu pokazała drzwi. Owszem, obecne uczucie jest inne niż to młodzieńcze, ale powiedziałabym, że nawet lepsze. Nieraz po rozstaniu w emocjach mówi się, że już nigdy nie pokocha się itd., bo są wtedy duże emocje, ale potem to mija

276

Odp: Podział finansów w związku
Natusia27 napisał/a:

Znam też małżeństwo z mojego otoczenia bliskiego (koledzy), gdzie facet jest z branży IT i zarabia teraz 20 tysięcy, a jego żona niedawno skończyła studia, pracuje za 2 tysiące i dopiero będzie się przebranżawiać. Małżeństwo od 1,5 roku, ze sobą są 4 lata. Od początku związku on pracował, ona wtedy jeszcze nie. Nie zarabiał aż tyle na początku, ale teraz już tak. I co? Jakoś nikt nikogo nie zostawił.

Jak ona nie pracowała to gdzie mieszkała, za czyje pieniądze jadła? Rodziców?
I z jej zarobkami płacą pół na pół za wszystko?

277

Odp: Podział finansów w związku

Miała pomoc finansową od rodziców (na mieszkanie, potem też się dorzucili do wielu rzeczy po ślubie). Teraz bardzo mało zarabia, ale z tego co wiem, to mają wspólne konto z mężem. Wcześniej przed ślubem to za swoje. Czy jej mąż mógł myśleć, że będzie miała lepszą płacę? Teoretycznie tak, ale trochę rynek zweryfikował wszystko. Generalnie nie widać po nich, by on czuł jakąś wyższość, a po niej nie widać biedy (jeśli chodzi o ubrania, wyjazdy, więc wspólnie korzystają z pieniędzy). Teraz są po ślubie, no ale zaczynali związek to nie pracowała.

278 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-02 18:24:32)

Odp: Podział finansów w związku
Natusia27 napisał/a:

Miała pomoc finansową od rodziców (na mieszkanie, potem też się dorzucili do wielu rzeczy po ślubie). Teraz bardzo mało zarabia, ale z tego co wiem, to mają wspólne konto z mężem. Wcześniej przed ślubem to za swoje. Czy jej mąż mógł myśleć, że będzie miała lepszą płacę? Teoretycznie tak, ale trochę rynek zweryfikował wszystko. Generalnie nie widać po nich, by on czuł jakąś wyższość, a po niej nie widać biedy (jeśli chodzi o ubrania, wyjazdy, więc wspólnie korzystają z pieniędzy). Teraz są po ślubie, no ale zaczynali związek to nie pracowała.

Są dopiero małżeństwem 1,5 roku, więc nie ma co wyrkować ani w jedną ani drugą stronę. Poza tym sama piszesz, że miała pomoc od rodziców, którzy potem dorzucili do wielu rzeczy po ślubie. To zupełnie inna sytuacja. Co innego gdyby tej pomocy od jej rodziców nie było. Przecież możliwe, że nadal pomagają (jej) finansowo. A nawet jeśli nie, ten facet - już mąż - nie ma poczucia, że jest wykorzystywany bo jednak to dorzucenie od teraz już teściów dotyczyło wielu rzeczy jak sama piszesz.
Sytuacja Autorki i być może też Twoja jest zupełnie inna. Tam nie ma w tle rodziców, którzy dokładają, a przynajmniej nic na ten temat nie wspomniano.

279

Odp: Podział finansów w związku

Autorze, według mnie jesteś materialistą i taką samą miarą mierzysz swoją kobietę. Jeśli ona się dowie, że zarabiasz ile zarabiasz, a przy tym przypomni sobie, że naciskałeś na równy podział wydatków, to istnieje ogromną szansa, że Cię zostawi. A już na pewno nie będzie się pakować we wspólne mieszkanie, bo logiczne, że finansowo na tym straci. Osoba, która ma do dyspozycji tak małą kwotę w naturalny sposób oszczędza na codziennych wydatkach. Będąc zmuszoną partycypować w kosztach życia na Twoim poziomie prawdopodobnie wyjdzie na tym gorzej niż ma teraz. To nie jest wielka filozofia. Ktoś wyżej napisał, że to taki związek z rozsądku, bo gdyby było wielkie love, to stanąłbyś na głowie, żeby jej nieba przychylić i poprawić jej sytuację. Myślę, że to jest najtrafniejsza diagnoza w tym wątku.
Natusia27, czy dobrze rozumiem, że na jedzenie wystarcza Ci 500 złotych miesięczne? Bez żadnego wsparcia w rodzaju warzyw z ogródka rodziców i tak dalej? To jest przecież głodowa kwota, zajedziesz się w ten sposób. Rozumiem oszczędzanie, bo sama staram się żyć skromnie. Ale pamiętaj, że na jedzeniu (w domyśle zdrowiu) na dłuższą metę nie zaoszczędzisz. To taki offtop.

280 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-02 20:04:36)

Odp: Podział finansów w związku
bb8 napisał/a:

Natusia27, czy dobrze rozumiem, że na jedzenie wystarcza Ci 500 złotych miesięczne? Bez żadnego wsparcia w rodzaju warzyw z ogródka rodziców i tak dalej? To jest przecież głodowa kwota, zajedziesz się w ten sposób. Rozumiem oszczędzanie, bo sama staram się żyć skromnie. Ale pamiętaj, że na jedzeniu (w domyśle zdrowiu) na dłuższą metę nie zaoszczędzisz. To taki offtop.

Też na to zwróciłam uwagę, ale już nie chciałam komentować. Przecież to jest 15-17 zł na dzień (bo wspomniała, że to 450 zł). Przy obecnej inflacji to wręcz niemożliwe.

281

Odp: Podział finansów w związku

Natusia27 Właśnie takie podejśćie mi się zawsze wydawało naturalne smile Branie pod uwagę tendencji, ambicji czy oczekiwań a nie sticte stanu obecnego : tu i teraz.

Co do jedzenia, to sam się zdziwłem, patrząc na paru znajomych, jak można przyoszczędzić, kupując tańsze produkty i przede wszystkim samemu przyrządzając posiłki. Zamiast się szlajać po knajpach, można sobie zrobić np obiad na 2-3 dni. Oczywiście inflacja nie ułatwia teraz sprawy, ale wcześniej jakoś się dało..

282 Ostatnio edytowany przez Alika_ (2022-09-03 17:54:51)

Odp: Podział finansów w związku
Natusia27 napisał/a:
Alika_ napisał/a:
Natusia27 napisał/a:

No ale jednak sama znam małżeństwa, gdzie jest duża dysproporcja w pensji. Nieraz bardzo duża. No i jakoś dają radę ze sobą wytrzymać...

Małżenstwo to nie tylko finanse. W małżenstwie ludzie sa ze soba na dobre, i na złe, i z załozenia, na stałe. Najczesciej sa dzieci, i wspolne, niewymierne finansowo zobowiązania. Poza tym ludzie bedac ze soba przez lata, takze sie zmieniaja, rozwijaja sie, wspolnie dorabiaja, zmieniaja sie ich dochody, ale i proporcje w dochodach. Jedno poswieca sie karierze, drugie np bardziej skupia na domu i dzieciach.

No dobra, ale żeby do tego małżeństwa doszło, to musiał być wcześniej etap randkowania, potem związku, oświadczyn. To z reguły nie trwa z miesiąc czasu, tylko 2-3 lata to tak dość krótki etap. I wtedy różnice w kwestii finansowej im nie przeszkadzały?

No, wlasnie o tym mowię, kiedys jestes na etapie randkowania, macie z partnerem osobne budzety, kazde jest na wlasnym utrzymaniu, i jakies wspolne inwestycje czy przedsiewzięcia moga byc problematyczne przy dysproporcji w dochodach, - natomiast po slubie dochody sa wspolne, wiec dysproporcje nie maja juz takiego znaczenia. Jest prosciej.

283 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-09-05 09:08:26)

Odp: Podział finansów w związku

Ogólnie u autora widać silną obawę przed tym że dziewczyna jest z nim dla kasy (w sumie w pewnym sensie obawa zrozumiała, bo ja jak każdy normalny facet gdybym dowiedział się że kobieta jest ze mną dla kasy, to dałbym jej takiego kopa że by wyprzedziła w powietrzu wszystko co startuje z lotniska w mojej aglomeracji big_smile ). To że stara się to jakoś zweryfikować, jest całkiem zdrową reakcją, formą wręcz instynktu samozachowawczego. Natomiast forma jest niezbyt zręczna, nawet wskazuje że gość jest bardzo mocno zafiksowany na tej obawie. Może to być z jednej strony wręcz objaw jakiejś paranoi, ale z drugiej... może laska dała mu w jakiejś sytuacji (albo sytuacjach) do myślenia?

Wiadomo że nie w przypadku wszystkich takie obawy są uzasadnione, ale są pewne grupy w obu płciach, które rzutują mocno na ogólny odbiór jednej płci przez drugą. Nie wszyscy (ani nawet większość) faceci to ruchacze, dla których seks jest tylko sportem bez żadnych uczuć, ale wpływa to na ogólny odbiór facetów przez kobiety. Podobnie nie wszystkie kobiety są materialistkami uważającymi że facet powinien kobiecie "płacić" za młodość i urodę zapewnieniem kasy i dobrego poziomu życia (i oczywiście też ma jednocześnie wyglądać), ale znaczna część jest i tak samo jak w powyższym przypadku ta grupka wpływa na ogólny obraz kobiet w oczach facetów. I efektem tego są takie właśnie sytuacje w stylu "podejrzewam że ona jest ze mną tylko dla kasy" czy "podejrzewam że on chce mnie tylko zaliczyć".

284

Odp: Podział finansów w związku

Akurat co do materializmu czy też pragnienia życia w luksusie/wygodzie, to nie widzę w tym niczego złego, póki ktoś sam na to zapracuje. Wiem, zawsze się powtarza, że są takie "układy", gdzie obu stronom odpowiada byciem utrzymywanym i utrzymującym. Jednak raczej większość normalnych par tworzą ludzie, którzy sami na siebie zarabiają. Oczekiwanie, że partner będzie na podobnym poziomie nie jest niczym złym, pod warunkiem, że samemu się do tego całego życia dokłada. To, co mnei wecz obrzydza, to  taka roszczeniowa postawa, kiedy ktoś twiedzi, zę mu się należą najwyższe standardy, boalbo został tak wychowany albo nie zaznał tego nigdy, więc łaknie tej odmienności. Jeśli jednak ma wszystko zapewnione, gotowe i podstawione pod nos, nie jest odpowiednim kandydatem na partnera, bo on wtedy swojego partnera(partnerkę) ocenia wyłącznie pod katem tego, co tamta osoba może mu/jej dać. Mowa tu rzecz jasna o kwestiach stricte materialnych.

285

Odp: Podział finansów w związku

Jeśli związek trwa już 1,5 roku, to można spróbować powiedzieć prawdę o zarobkach.

286

Odp: Podział finansów w związku

Bagienni_k ale my tu chyba nie mówimy o takich przypadkach bo one wbrew pozorom są raczej rzadkością. Problem raczej dotyczy dysproporcji w zarobkach i tego, jak pogodzić koszty/wydatki by nikt nie czuł się pokrzywdzony czy też wykorzystywany. Przecież nie zawsze musi być tak, że druga osoba może i chce dążyć do podobnych zarobków co partner. Jest wiele zawodów niskopłatnych, które jednak mogą być satysfakcjonujące z innych względów. Przecież nie każdy ma świetnie prosperującą firmę czy pracuje jako programista wink  Dajmy na to przykład Szeptucha, który z tego co kojarzę pracuje w branży IT, a jego żona w szkole. Przecież żona musiałaby się całkowicie przebranżowić by móc mieć jakiekolwiek szanse na znacznie wyższe zarobki. Także albo się akceptuje różnice w zarobkach i żyje z pensji obojga albo kompletnie się to mija z celem takie liczenie każdej złotówki czy oby ktoś za dużo nie wydał na kogoś.

287

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:

Bagienni_k ale my tu chyba nie mówimy o takich przypadkach bo one wbrew pozorom są raczej rzadkością. Problem raczej dotyczy dysproporcji w zarobkach i tego, jak pogodzić koszty/wydatki by nikt nie czuł się pokrzywdzony czy też wykorzystywany. Przecież nie zawsze musi być tak, że druga osoba może i chce dążyć do podobnych zarobków co partner. Jest wiele zawodów niskopłatnych, które jednak mogą być satysfakcjonujące z innych względów. Przecież nie każdy ma świetnie prosperującą firmę czy pracuje jako programista wink  Dajmy na to przykład Szeptucha, który z tego co kojarzę pracuje w branży IT, a jego żona w szkole. Przecież żona musiałaby się całkowicie przebranżowić by móc mieć jakiekolwiek szanse na znacznie wyższe zarobki. Także albo się akceptuje różnice w zarobkach i żyje z pensji obojga albo kompletnie się to mija z celem takie liczenie każdej złotówki czy oby ktoś za dużo nie wydał na kogoś.

Roxann, jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Innymi słowy: Szeptuch jest już na innym etapie i prawdopodobnie już się upewnił co do swojej żony i wtedy faktycznie idzie "ze wspólnego kotła". Autor jest jednak na zgoła innym etapie: dopiero się przymierza do wspólnego życia z partnerką, która (jeśli pójdzie wszystko OK ) z czasem zostanie żoną i w pewnym sensie nie dziwię się że przed poważnym krokiem chce się upewnić że laska jest z nim dla niego, a nie dla jego stanu konta. Jedynie robi to nieco niezręcznie; zaczynam podejrzewać jakieś bardzo złe doświadczenia z poprzednich relacji...

W sumie najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest rozdzielność majątkowa i intercyza, tylko u nas to jest wciąż demonizowane (zwłaszcza przez kobiety, bo faktycznie one są tą stroną która częściej "traci" na intercyzie), a tymczasem to najuczciwsze podejście, doskonale pozwalające oddzielić uczciwe kobiety od golddiggers.

288

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
Roxann napisał/a:

Bagienni_k ale my tu chyba nie mówimy o takich przypadkach bo one wbrew pozorom są raczej rzadkością. Problem raczej dotyczy dysproporcji w zarobkach i tego, jak pogodzić koszty/wydatki by nikt nie czuł się pokrzywdzony czy też wykorzystywany. Przecież nie zawsze musi być tak, że druga osoba może i chce dążyć do podobnych zarobków co partner. Jest wiele zawodów niskopłatnych, które jednak mogą być satysfakcjonujące z innych względów. Przecież nie każdy ma świetnie prosperującą firmę czy pracuje jako programista wink  Dajmy na to przykład Szeptucha, który z tego co kojarzę pracuje w branży IT, a jego żona w szkole. Przecież żona musiałaby się całkowicie przebranżowić by móc mieć jakiekolwiek szanse na znacznie wyższe zarobki. Także albo się akceptuje różnice w zarobkach i żyje z pensji obojga albo kompletnie się to mija z celem takie liczenie każdej złotówki czy oby ktoś za dużo nie wydał na kogoś.

Roxann, jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Innymi słowy: Szeptuch jest już na innym etapie i prawdopodobnie już się upewnił co do swojej żony i wtedy faktycznie idzie "ze wspólnego kotła". Autor jest jednak na zgoła innym etapie: dopiero się przymierza do wspólnego życia z partnerką, która (jeśli pójdzie wszystko OK ) z czasem zostanie żoną i w pewnym sensie nie dziwię się że przed poważnym krokiem chce się upewnić że laska jest z nim dla niego, a nie dla jego stanu konta. Jedynie robi to nieco niezręcznie; zaczynam podejrzewać jakieś bardzo złe doświadczenia z poprzednich relacji...

Ale wcześniej przecież byli na etapie poznawania się czy narzeczeństwa i Szeptuch z tego co pisze nie maił problemu z tym, że ta kobieta zarabia znacznie mniej od niego i raczej nie ma większych możliwości by zaczęła z dnia na dzień zarabiać wiecej.

Nowe_otwarcie napisał/a:

W sumie najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest rozdzielność majątkowa i intercyza, tylko u nas to jest wciąż demonizowane (zwłaszcza przez kobiety, bo faktycznie one są tą stroną która częściej "traci" na intercyzie), a tymczasem to najuczciwsze podejście, doskonale pozwalające oddzielić uczciwe kobiety od golddiggers.

Ok, ale to i tak nie rozwiązuje do końca problemu postawionego w wątku bo tu chodzi o codzienne życie/wydatki. Przy intercyzie czy rozdzielności majątkowej ta kwestia wciąż pozostaje do rozwiązania czy też uzgodnienia. No chyba, że każdy żyje za swoje, a za wspólne jest rozliczenie 50/50.

289 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-05 10:32:30)

Odp: Podział finansów w związku

Zacznijmy od tego, żę w wielu wypadkach już na etapie spotykania się, różnice w zarobkach czy stylu życia bywają przeszkodą, co oczywiście nie zawsze jest uzasadnione. W przypadku, kiedy to kobieta (dużo)więcej zarabia, sprawa się zazwyczaj szybko kończy, ale już w drugą stronę niekoniecznie. Być może Autor, jak zauważył Kolega wyżej, ma jakąś obawe czy wręcz obsesję na temat tego, dlaczego jego partnerka z nim w ogóle jest, co np wynika z poprzednich smutnych doświadczeń. Super by było, gdyby ludzie potrafili się w takich sprawach dogadywać, ale zazwyczaj już sama "pozycja wyjściowa" rodzi kłopoty, czyli nieważne co chcesz i jakie masz plany, ważne, jak to wygląda TU i TERAZ.
W moim odczuciu podział wydatków i poytrzeb zwiazanych stricte z życiem codziennym nietrudno odpowiednio rozdzielić, ale już wszelakie przyjemności, zachcianki czy co tam jeszcze to powinny osbie osoby zapewniać same, ze swoich środków. Nie mówię tutaj, żeby partnerowi nic nigdy nie sprezentować, ale właśnie aby nie przekroczyć tej granicy, która gdzieś tam leży, za którą zaczyna się zwylkłe wykorzystywanie finansowe partnera. Zatem osobiście nie mam nic przeciwko, aby partnerka zarabiała znacznie mniej(lub więcej), kiedy rozsądnie dzielimy życiowe wydatki. Nie zamierzam jednak dopuścić do tego, aby ze mnie ciągnęła BEZ PRZERWY kasę na siebie i swoje potrzeby.

290

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:

Ale wcześniej przecież byli na etapie poznawania się czy narzeczeństwa i Szeptuch z tego co pisze nie maił problemu z tym, że ta kobieta zarabia znacznie mniej od niego i raczej nie ma większych możliwości by zaczęła z dnia na dzień zarabiać wiecej.

Nie zrozumiałaś. To nie chodzi o to ile ona wtedy zarabiała tylko o to kiedy się upewnił że ona nie jest z nim dla kasy. Czasem można być tego pewnym szybko, czasem i 1.5 roku nie starczy...


Roxann napisał/a:

Ok, ale to i tak nie rozwiązuje do końca problemu postawionego w wątku bo tu chodzi o codzienne życie/wydatki. Przy intercyzie czy rozdzielności majątkowej ta kwestia wciąż pozostaje do rozwiązania czy też uzgodnienia. No chyba, że każdy żyje za swoje, a za wspólne jest rozliczenie 50/50.

Intercyza rozwiązuje jeden główny problem czyli "Nie myśl że poudajesz uczucie przez rok, trzy, pięć czy dziesięć i potem odejdziesz z połową mojego majątku" (choć czasem można udawać i dłużej, vide: Jennifer Flavin). Jak jest wspólne życie (zwłaszcza po ślubie), to tu się zgadzam że normalnie nie funkcjonuje to na zasadzie 50/50, wtedy i ja bym na to nie patrzył. Zresztą na hasło "intercyza/ rozdzielność majątkowa" od razu lwia część golddiggers odpada* (dla zachowania twarzy najczęściej oświadczają że "wobec takiej oznaki braku zaufania  i wyrachowania ze strony partnera" nie zamierzają kontynuować związku big_smile).

*) zostają - poza uczciwymi kobietami - te golddiggers, które uważają że podczas trwania małżeństwa zdołają powyprowadzać wystarczającą ilość kasy na jakieś swoje tajne konta

291

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Zacznijmy od tego, żę w wielu wypadkach już na etapie spotykania się, różnice w zarobkach czy stylu życia bywają przeszkodą, co oczywiście nie zawsze jest uzasadnione. W przypadku, kiedy to kobieta (dużo)więcej zarabia, sprawa się zazwyczaj szybko kończy, ale już w drugą stronę niekoniecznie. Być może Autor, jak zauważył Kolega wyżej, ma jakąś obawe czy wręcz obsesję na temat tego, dlaczego jego partnerka z nim w ogóle jest, co np wynika z poprzednich smutnych doświadczeń. Super by było, gdyby ludzie potrafili się w takich sprawach dogadywać, ale zazwyczaj już sama "pozycja wyjściowa" rodzi kłopoty, czyli nieważne co chcesz i jakie masz plany, ważne, jak to wygląda TU i TERAZ.
W moim odczuciu podział wydatków i poytrzeb zwiazanych stricte z życiem codziennym nietrudno odpowiednio rozdzielić, ale już wszelakie przyjemności, zachcianki czy co tam jeszcze to powinny osbie osoby zapewniać same, ze swoich środków. Nie mówię tutaj, żeby partnerowi nic nigdy nie sprezentować, ale właśnie aby nie przekroczyć tej granicy, która gdzieś tam leży, za którą zaczyna się zwylkłe wykorzystywanie finansowe partnera. Zatem osobiście nie mam nic przeciwko, aby partnerka zarabiała znacznie mniej(lub więcej), kiedy rozsądnie dzielimy życiowe wydatki. Nie zamierzam jednak dopuścić do tego, aby ze mnie ciągnęła BEZ PRZERWY kasę na siebie i swoje potrzeby.

Ogólnie Bagiennik bardzo rozsądnie do tego podchodzisz smile

292 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-05 10:48:42)

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

W moim odczuciu podział wydatków i poytrzeb zwiazanych stricte z życiem codziennym nietrudno odpowiednio rozdzielić, ale już wszelakie przyjemności, zachcianki czy co tam jeszcze to powinny osbie osoby zapewniać same, ze swoich środków. Nie mówię tutaj, żeby partnerowi nic nigdy nie sprezentować, ale właśnie aby nie przekroczyć tej granicy, która gdzieś tam leży, za którą zaczyna się zwylkłe wykorzystywanie finansowe partnera. Zatem osobiście nie mam nic przeciwko, aby partnerka zarabiała znacznie mniej(lub więcej), kiedy rozsądnie dzielimy życiowe wydatki. Nie zamierzam jednak dopuścić do tego, aby ze mnie ciągnęła BEZ PRZERWY kasę na siebie i swoje potrzeby.

Ale tu nie tyle chodzi stricte o swoje potrzeby tzn. to też zależy kto jak do tego podchodzi bo o ile np. kosmetyki czy ciuchy to rzeczywiście "swoje potrzeby" ale np. wspólne wyjazdy, wyjścia, większe inwestycje mogą stanowić problem.
Przykład z życia, choć nie mój. Facet zarabiający znacznie więcej zabiera swoją kobietę w góry zimą bo chce spędzić fajnie chwile w przytulnym domku, pojeździć przy okazji na nartach czy desce itd. Jeżeli kobieta nie ma jakichś oszczędności to taki wyjazd jest poza jej zasięgiem. Ma więc wybór albo wydać ostatni grosz by mieć chociaż za co zapłacić za swoje jedzenie, kupić ubranie narciarskie choćby z second handu aby móc spędzić ten czas z ukochanym, a potem żyć o chlebie i wodzie albo zrezygnować z wyjazdu. Facet w tym wypadku ma w sumie aż 4 wybory: sponsoruje, jedzie sam, rezygnuje albo ma gdzieś za co jego kobieta zapłaci za siebie.

293

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

W moim odczuciu podział wydatków i poytrzeb zwiazanych stricte z życiem codziennym nietrudno odpowiednio rozdzielić, ale już wszelakie przyjemności, zachcianki czy co tam jeszcze to powinny osbie osoby zapewniać same, ze swoich środków. Nie mówię tutaj, żeby partnerowi nic nigdy nie sprezentować, ale właśnie aby nie przekroczyć tej granicy, która gdzieś tam leży, za którą zaczyna się zwylkłe wykorzystywanie finansowe partnera. Zatem osobiście nie mam nic przeciwko, aby partnerka zarabiała znacznie mniej(lub więcej), kiedy rozsądnie dzielimy życiowe wydatki. Nie zamierzam jednak dopuścić do tego, aby ze mnie ciągnęła BEZ PRZERWY kasę na siebie i swoje potrzeby.

Ale tu nie tyle chodzi stricte o swoje potrzeby tzn. to też zależy kto jak do tego podchodzi bo o ile np. kosmetyki czy ciuchy to rzeczywiście "swoje potrzeby" ale np. wspólne wyjazdy, wyjścia, większe inwestycje mogą stanowić problem.
Przykład z życia, choć nie mój. Facet zarabiający znacznie więcej zabiera swoją kobietę w góry zimą bo chce spędzić fajnie chwile w przytulnym domku, pojeździć przy okazji na nartach czy desce itd. Jeżeli kobieta nie ma jakichś oszczędności to taki wyjazd jest poza jej zasięgiem. Ma więc wybór albo wydać ostatni grosz by mieć chociaż za co zapłacić za swoje jedzenie, kupić ubranie narciarskie choćby z second handu aby móc spędzić ten czas z ukochanym, a potem żyć o chlebie i wodzie albo zrezygnować z wyjazdu. Facet w tym wypadku ma w sumie aż 4 wybory: sponsoruje, jedzie sam, rezygnuje albo ma gdzieś za co jego kobieta zapłaci za siebie.

Ma jeszcze trzeci wybór: pojechać na sępa big_smile

294

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ma jeszcze trzeci wybór: pojechać na sępa big_smile

Znam taki przypadek, kiedy para pojechała na jakąś wycieczkę podczas której kobieta oznajmiła, że "zapomniała karty" wink

295

Odp: Podział finansów w związku

I właśnie takich, którzy jadą czy korzystają z wszystkiego na sępa należy unikać smile

Rox, wpsólne wyajzdy, inwestycje czy wyjścia - jak najbardziej do podziału lub niech jedno drugie wspomaga w cięższych chwilach. Chociaż też bez przesady, bo właśnie fundując co rusz jakąś wycieczkę czy wyjście czułbym się nieswojo, tak właśnie lekko wykorzystywany. Natomiast takie swoje potrzeby, jak właśnie ciuchy czy kosmetyki albo jakieś tam swoje uciechy - to już niech leży w geście osoby zainteresowanej.

296

Odp: Podział finansów w związku

Nie wiem skąd wyciągnęliście pomysł, że autor w ogóle ma w planach ślub z tą dziewczyną. On jej nie traktuje jak przyszłą żonę i stąd ból dupy, by za dużo w nią nie zainwestować.


ukaszukasz napisał/a:

Nie jedt sprawiedliwy kiedy jej cała kasa będzie tylko na jej przyjemności. Przecież to nie moja wina ze tyle zarabia

No niesprawiedliwość straszna. Jeszcze z tej kasy kupi jakąś ładną kieckę albo do kosmetyczki pójdzie i będzie ładnie wyglądać. Straszne.


Firma obawa się, że zainwestuje w pracownika, a on odejdzie. Ale co będzie jeżeli nie wyszkoli pracowników, nie będzie inwestować w ich rozwój, a oni zostaną tongue

297

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ma jeszcze trzeci wybór: pojechać na sępa big_smile

Znam taki przypadek, kiedy para pojechała na jakąś wycieczkę podczas której kobieta oznajmiła, że "zapomniała karty" wink

I zdziwiłbym się gdyby to nie była jej ostatnia wycieczka z tym gościem big_smile

298

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Nie wiem skąd wyciągnęliście pomysł, że autor w ogóle ma w planach ślub z tą dziewczyną. On jej nie traktuje jak przyszłą żonę i stąd ból dupy, by za dużo w nią nie zainwestować.

Ale zamieszkanie to właśnie etap przekonywania się czy chce się w tej kobiecie widzieć żonę. Gość ewidentnie ma uraz i mam nadzieję że to uraz z przeszłości, a nie że obecna dała podstawy do takich podejrzeń; jeśli to drugie, to pewnie i tak z czasem się wykrzaczy.


ukaszukasz napisał/a:

Nie jedt sprawiedliwy kiedy jej cała kasa będzie tylko na jej przyjemności. Przecież to nie moja wina ze tyle zarabia

No niesprawiedliwość straszna. Jeszcze z tej kasy kupi jakąś ładną kieckę albo do kosmetyczki pójdzie i będzie ładnie wyglądać. Straszne.

M!ri napisał/a:

Firma obawa się, że zainwestuje w pracownika, a on odejdzie. Ale co będzie jeżeli nie wyszkoli pracowników, nie będzie inwestować w ich rozwój, a oni zostaną tongue

Słyszałaś o czymś takim jak lojalka? wink

299

Odp: Podział finansów w związku

Nie musi mieć swoich trudnych doświadczeń, wystarczy że się za dzieciaka naoglądał jak ktoś sępi kasę od drugiej osoby i bardzo nie chce być w tej samej sytuacji.

Pieniądze dziś są a jutro ich nie ma. Niestety sporo osób, zwłaszcza mężczyzn, buduje na nich swoje poczucie własnej wartości. Stąd wysoki wskaźnik samobójstw po zwolnieniach bądź upadku firmy.

300

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Nie wiem skąd wyciągnęliście pomysł, że autor w ogóle ma w planach ślub z tą dziewczyną. On jej nie traktuje jak przyszłą żonę i stąd ból dupy, by za dużo w nią nie zainwestować.

O to to! Dlatego jestem za tym, aby autor był szczery ze swoją dziewczyną. Wtedy oczy jej się otworzą i sama uzna, że szkoda czasu na tego amanta.

Co do dywagacji na temat golddiggerek dybiących na majątek - Panowie, zainteresowany nie ma żadnego majątku, tylko samochód w leasingu i wynajmowane mieszkanie. A paradoksalnie jego dziewczyna za swój wdowi grosz utrzymuje własny samochód.

301

Odp: Podział finansów w związku
Foxterier napisał/a:

Pieniądze dziś są a jutro ich nie ma. Niestety sporo osób, zwłaszcza mężczyzn, buduje na nich swoje poczucie własnej wartości. Stąd wysoki wskaźnik samobójstw po zwolnieniach bądź upadku firmy.

Przerażające, że ktoś mierzy swoją wartość kasą. Fakt, że to domena facetów. I nie tylko można brać pod uwagę wskaźnik samobójstw (BTW: ponoć kobiety podejmują więcej niż mężczyzn prób samobójczych, ale są one mniej skuteczne), ale wspomniane gdzieś wyżej rozpady związków, gdzie kobieta zarabia więcej, czego faceci nie są w stanie uńieść.

302

Odp: Podział finansów w związku
MagdaLena1111 napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Pieniądze dziś są a jutro ich nie ma. Niestety sporo osób, zwłaszcza mężczyzn, buduje na nich swoje poczucie własnej wartości. Stąd wysoki wskaźnik samobójstw po zwolnieniach bądź upadku firmy.

Przerażające, że ktoś mierzy swoją wartość kasą. Fakt, że to domena facetów. I nie tylko można brać pod uwagę wskaźnik samobójstw (BTW: ponoć kobiety podejmują więcej niż mężczyzn prób samobójczych, ale są one mniej skuteczne), ale wspomniane gdzieś wyżej rozpady związków, gdzie kobieta zarabia więcej, czego faceci nie są w stanie uńieść.

Magdaleno, nie zapominajcie o przypominaniu facetom że to na nich ciąży obowiązek utrzymania rodziny, bo to kobieta jest w ciąży i ma prawo nie pracować (tylko siedzieć z dzieckiem w domu) nie tylko przez okres żłobka, ale i przedszkola; przypominajcie że prawdziwy facet musi być twardy... będzie więcej udarów, zawałów i samobójstw.

A co do tych prób samobójczych, to pojadę grubo: bo u kobiet więcej prób samobójczych to próba zwrócenia uwagi na swoje racje, więcej niż w przypadku facetów liczy że zostanie odratowana, że to ich ostateczny argument w przekonywaniu drugiej strony. U facetów więcej jest skutecznych prób, bo one... z założenia częściej MAJĄ być skuteczne.

303 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-05 13:45:59)

Odp: Podział finansów w związku

Tak mnie zastanawia, odnośnie tych dysproporcji w zarobkach: czy to tak jest, że jeśli facetowi ta różnica na korzyść kobiety odpowiada, to już tej kobiecie niekoniecznie i takiemu facetowi zamyka drzwi przed nosem, do czego ma prawo. Natomiast jeśli niby jej to nie przeszkadza, to z kolei facet ulega fiksacji, że nie jest męski, odpowiedzialny i zaradny. Tylko ile tak naprwadę jest takich związków, gdzie zarobki partnerów różnią się np o ten rząd wielkości? Osobiście znam jeden...

304

Odp: Podział finansów w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Przerażające, że ktoś mierzy swoją wartość kasą.

Przerażające, że kobiety mierzą wartość faceta kasą.

305

Odp: Podział finansów w związku
bb8 napisał/a:

Co do dywagacji na temat golddiggerek dybiących na majątek - Panowie, zainteresowany nie ma żadnego majątku, tylko samochód w leasingu i wynajmowane mieszkanie. A paradoksalnie jego dziewczyna za swój wdowi grosz utrzymuje własny samochód.

Jak to postawienie sprawy przypomina mi relację agencji TASS z rywalizacji biegowej między Reaganem i Breżniewem (przypomnę: w oryginale wygrał Reagan. Następnego dnia agencja TASS pisze: " We wczorajszym biegu udział wzięli pierwszy sekretarz KPZR tow. Breżniew i prezydent USA Reagan. Towarzysz Breżniew zajął wspaniałe drugie miejsce; Reagan był przedostatni" big_smile

W obecnych czasach (zwłaszcza jak koszty można wrzucić w firmę i przy droższych modelach) leasing bywa bardziej opłacalny od posiadania; podobnie ktokolwiek z wyobraźnią oszacuje sobie jaki mniej więcej samochód może wybranka autora utrzymywać ze swojego "wdowiego grosza" (żeby nie było: nie mam wielkich wymagań, ma się nie psuć, nie musi być nowy ani top level, więc nie drwię z niej tylko stwierdzam fakty). Istotniejsze są perspektywy finansowe wpływające na szybkość ewentualnego odkucia się (ja na przykład mam co jeść, wciąż powyżej średniej, ale szału w tej kategorii u mnie nie ma). No i ostatecznie Autor nigdzie nie pisze że przewala na ten leasing, wynajem i życie całą wypłatę; pewnie oszczędza właśnie na mieszkanie.

306

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Pieniądze dziś są a jutro ich nie ma. Niestety sporo osób, zwłaszcza mężczyzn, buduje na nich swoje poczucie własnej wartości. Stąd wysoki wskaźnik samobójstw po zwolnieniach bądź upadku firmy.

Przerażające, że ktoś mierzy swoją wartość kasą. Fakt, że to domena facetów. I nie tylko można brać pod uwagę wskaźnik samobójstw (BTW: ponoć kobiety podejmują więcej niż mężczyzn prób samobójczych, ale są one mniej skuteczne), ale wspomniane gdzieś wyżej rozpady związków, gdzie kobieta zarabia więcej, czego faceci nie są w stanie uńieść.

Magdaleno, nie zapominajcie o przypominaniu facetom że to na nich ciąży obowiązek utrzymania rodziny, bo to kobieta jest w ciąży i ma prawo nie pracować (tylko siedzieć z dzieckiem w domu) nie tylko przez okres żłobka, ale i przedszkola; przypominajcie że prawdziwy facet musi być twardy... będzie więcej udarów, zawałów i samobójstw.

A co do tych prób samobójczych, to pojadę grubo: bo u kobiet więcej prób samobójczych to próba zwrócenia uwagi na swoje racje, więcej niż w przypadku facetów liczy że zostanie odratowana, że to ich ostateczny argument w przekonywaniu drugiej strony. U facetów więcej jest skutecznych prób, bo one... z założenia częściej MAJĄ być skuteczne.

Nic nikomu nie mam zamiaru przypominać :-P
Uważam, że o finansach w związku można i należy rozmawiać, ale przede wszystkim trzeba o tym umieć rozmawiać.
Jakby autor umiał ze swoją partnerką na ten temat rozmawiać, to by w ogóle tego tematu nie było.

W ogóle to mało mnie interesują preferencje osób, które się w tym wątku rozpisują o swoim podejściu do pieniędzy w związku, bo i co mi do tego :-D. Ważne, żeby się każdy ze swoim partnerem dogadywał w tej kwestii i był z drugą osobą kompatybilny. Taką kwestią jest między innymi to, jak ma wyglądać utrzymanie rodziny w czasie ciąży, wychowywania dzieci. Takie rzeczy nie ustalają anonimki na forum, ale dwie osoby między sobą.

PS. A skuteczność prób samobójczych facetów wynika z tego, jakie formy wybierają. Kobiety nawet po śmierci chcą wyglądać powiedzmy przyzwoicie, dlatego nie wieszają się, ale łykają piguły i zasypiają zanim połkną śmiertelną dawkę.

307

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Tak mnei zastanawia, odnośnie tych dysproporcji w zarobkach: czy to tak jest, że jeśli facetowi ta różnica na korzyść kobiety odpowiada, to już tej kobiecie niekoniecznie i takiemu facetowi zamyka drzwi przed nosem, do czego ma prawo. Natomiast jeśli niby jej to nie przeszkadza, to z kolei facet ulega fiksacji, że nie jest męski, odpowiedzialny i zaradny. Tylko ile tak naprwadę jest takich związków, gdzie zarobki partnerów różnią się np o ten rząd wielkości? Osobiście znam jeden...

Bagiennik, nie wiem jak wszyscy. U mnie jednak było widoczne i wrażenie spowodowane zarobkami i zazdrość gdy zarabiałem nawet 3 razy więcej od żony i pogarda oraz uznawanie mnie za nieudacznika gdy mnie prześcignęła zarobkami. Ale fakt że maksymalnie była trzykrotność, nigdy nie był to rząd wielkości.

308

Odp: Podział finansów w związku

Aha, czyli w zależności od sytuacji, dostawało Ci się inaczej? Nieźle..Albo źle,  bo zarabiasz więcej, albo ogrzej bo zarabiasz mniej?

309

Odp: Podział finansów w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

[
Nic nikomu nie mam zamiaru przypominać :-P
Uważam, że o finansach w związku można i należy rozmawiać, ale przede wszystkim trzeba o tym umieć rozmawiać.
Jakby autor umiał ze swoją partnerką na ten temat rozmawiać, to by w ogóle tego tematu nie było.

OK. Załóżmy że Twój facet prosi Cię o rozmowę i mói: "Nie obraź się , ale mam wrażenie że jesteś ze mną dla kasyi bardzo mi zależy na tym by upewnić się że tak nie jest".
Jak reagujesz?

MagdaLena1111 napisał/a:

[W ogóle to mało mnie interesują preferencje osób, które się w tym wątku rozpisują o swoim podejściu do pieniędzy w związku, bo i co mi do tego :-D. Ważne, żeby się każdy ze swoim partnerem dogadywał w tej kwestii i był z drugą osobą kompatybilny. Taką kwestią jest między innymi to, jak ma wyglądać utrzymanie rodziny w czasie ciąży, wychowywania dzieci. Takie rzeczy nie ustalają anonimki na forum, ale dwie osoby między sobą.

No to kolejna teoretyczna rozmowa z Twoim partnerem, którą on zaczyna słowami: "Kochanie, planujemy za jakiś czas dziecko. Oboje wiemy że to wydatki, dlatego chcę żebyśmy RAZEM zacisnęli pasa i zgromadzili w czasie powiedzmy 2 lat oszczędności, które pozwolą nam przetrwać okres gdy będziesz na macierzyńskim, pokryć wydatki na wszystko co potrzebne noworodkowi itd".
Jak zareagujesz? Bo od razu Ci napiszę że sporo by zrobiło uwagę w duchu: "Pffff, ty namiastko faceta! jak nie potrafisz zapewnić utrzymania rodzinie w tak trudnym dla kobiety okresie, to nie mamy o czym w ogóle gadać!".

MagdaLena1111 napisał/a:

[PS. A skuteczność prób samobójczych facetów wynika z tego, jakie formy wybierają. Kobiety nawet po śmierci chcą wyglądać powiedzmy przyzwoicie, dlatego nie wieszają się, ale łykają piguły i zasypiają zanim połkną śmiertelną dawkę.

Ale tam! To też wynika w dużej mierze nie tyle z troski o wygląd, ile podejścia do kwestii bólu. Ja akurat jestem średnio odporny na ból, ale co istotniejsze mam pewien mechanizm obronny uniemożliwiąjący sobie zadania samemu poważnej rany (czyli nie jestem w stanie sam się dźgnąć, nawet zrobić sobie zastrzyku... co wcale nie znaczy że zemdleję czy ryknę z bólu gdy ktoś inny mnie ukłuje/natnie. Dlatego żył sobie nie podetnę i w tej sytuacji też bym wybrał tabletki. W razie czego jednak nie tylko nie oczekiwałbym ratunku, ale wręcz nie miałby kto mi go udzielić. Tak więc... wink

310

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

W obecnych czasach (zwłaszcza jak koszty można wrzucić w firmę i przy droższych modelach) leasing bywa bardziej opłacalny od posiadania; podobnie ktokolwiek z wyobraźnią oszacuje sobie jaki mniej więcej samochód może wybranka autora utrzymywać ze swojego "wdowiego grosza" (żeby nie było: nie mam wielkich wymagań, ma się nie psuć, nie musi być nowy ani top level, więc nie drwię z niej tylko stwierdzam fakty). Istotniejsze są perspektywy finansowe wpływające na szybkość ewentualnego odkucia się (ja na przykład mam co jeść, wciąż powyżej średniej, ale szału w tej kategorii u mnie nie ma). No i ostatecznie Autor nigdzie nie pisze że przewala na ten leasing, wynajem i życie całą wypłatę; pewnie oszczędza właśnie na mieszkanie.

Moim celem nie było sprowokowanie dyskusji o leasingach i o tym, jaki samochód można sobie kupić za średnią krajową big_smile po prostu chcę Wam zwrócić uwagę na to, jak daleko odeszliście od tematu dywagacjami na temat intercyzy, urlopów wychowawczych i o czym tam jeszcze była mowa. Autor pyta, jak wyrwać od partnerki parę groszy więcej na jedzenie i chemię. Tylko tyle. Powiem szczerze, że jest to dla mnie abstrakcja, mimo że zarabiam dużo mniej od niego. Do głowy by mi nie przyszło traktować mojego męża (/chłopaka/narzeczonego) tak, jak on traktuje dziewczynę. Ale my się poznaliśmy na studiach, jak oboje nie mieliśmy nic. Myślę sobie, że miałam ogromne szczęście, bo inaczej do dziś byłabym samotna, jak wnioskuję po wpisach większości chłopaków w tym wątku.

311

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Aha, czyli w zależności od sytuacji, dostawało Ci się inaczej? Nieźle..Albo źle,  bo zarabiasz więcej, albo ogrzej bo zarabiasz mniej?

Widzisz, bo niejednej kobiecie marzy się taki bajkowy scenariusz w stylu "zjeść ciastko i mieć ciastko", który najlepiej opisuje fragment z najsłynniejszego dzieła George'a R.R.Martina. Co prawda oddam jedynie ducha zamiast zacytować słowo w słowo, ale brzmiało to mniej więcej tak: "Szalony król Aerys rządził Siedmioma Królestwami, lodr Tywin [jego namiestnik] rządził królem Aerysem, a lady Joanna [żona lorda Tywina] rządziła Tywinem".

No niestety, takie coś tylko w bajkach.

312

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

Magdaleno, nie zapominajcie o przypominaniu facetom że to na nich ciąży obowiązek utrzymania rodziny, bo to kobieta jest w ciąży i ma prawo nie pracować (tylko siedzieć z dzieckiem w domu) nie tylko przez okres żłobka, ale i przedszkola; przypominajcie że prawdziwy facet musi być twardy... będzie więcej udarów, zawałów i samobójstw.

Kobieta może i zostać w domu do 18tki dziecka, jeżeli tylko razem z facetem ustalą, że to jest dla nich najlepsze rozwiązanie...
Natomiast ja tylko powiem, że macierzyński trwa 20 tygodni, z czego 6 tygodni można przekazać partnerowi. Potem jest urlop rodzicielski, który trwa 32 tygodnie, które w całości może wziąć partner, a potem jest wychowawczy, który trwa 36 miesięcy i który też może wziąć partner.

Łącznie zliczając wszystkie te urlopy mamy 4 lata z życia dziecka. Nie wiem, jakie dziecko kończy przedszkole mając 4 lata, ja nie kojarzę, możesz mnie oświecić?

313

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:

No to kolejna teoretyczna rozmowa z Twoim partnerem, którą on zaczyna słowami: "Kochanie, planujemy za jakiś czas dziecko. Oboje wiemy że to wydatki, dlatego chcę żebyśmy RAZEM zacisnęli pasa i zgromadzili w czasie powiedzmy 2 lat oszczędności, które pozwolą nam przetrwać okres gdy będziesz na macierzyńskim, pokryć wydatki na wszystko co potrzebne noworodkowi itd".
Jak zareagujesz? Bo od razu Ci napiszę że sporo by zrobiło uwagę w duchu: "Pffff, ty namiastko faceta! jak nie potrafisz zapewnić utrzymania rodzinie w tak trudnym dla kobiety okresie, to nie mamy o czym w ogóle gadać!".

Bierzesz pod uwagę wyłącznie wydatki pieniężne, pomijając zupełnie wydatek zdrowia i pracy jaki w tym czasie poniesie kobieta. Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

314 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-05 17:24:44)

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

No to kolejna teoretyczna rozmowa z Twoim partnerem, którą on zaczyna słowami: "Kochanie, planujemy za jakiś czas dziecko. Oboje wiemy że to wydatki, dlatego chcę żebyśmy RAZEM zacisnęli pasa i zgromadzili w czasie powiedzmy 2 lat oszczędności, które pozwolą nam przetrwać okres gdy będziesz na macierzyńskim, pokryć wydatki na wszystko co potrzebne noworodkowi itd".
Jak zareagujesz? Bo od razu Ci napiszę że sporo by zrobiło uwagę w duchu: "Pffff, ty namiastko faceta! jak nie potrafisz zapewnić utrzymania rodzinie w tak trudnym dla kobiety okresie, to nie mamy o czym w ogóle gadać!".

Bierzesz pod uwagę wyłącznie wydatki pieniężne, pomijając zupełnie wydatek zdrowia i pracy jaki w tym czasie poniesie kobieta. Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

To jedno. Drugie to fakt, że faceci często umniejszają rolę kobiety w wychowywaniu dziecka, kiedy ta nawet dość szybko wraca do pracy zawodowej. Przecież po pracy i tak zwykle to kobieta przejmuje wszystkie albo większość obowiązków związanych z dzieckiem i domem. Mało tego, jeśli kobieta zdecyduje się wrócić do życia zawodowgo mając niemowlaka w domu i tak większość pensji będzie wydawała na nianię. A ona przecież nie jest 24/7. Już to widzę, jak mąż wracajac z pracy partycypuje w obowiązkach domowych pół/pół. Tzn. może tak jemu wydawać bo np. mają zwyczaj, że on robi kolację i/lub kąpie dziecko czy usypia.
Dlatego ta presja, która spada na facetów, że mają być w stanie utrzymać rodzinę nie bierze znikąd. Takie mamy realia. Nie każdy ma zaplecze finansowe. Także jak się planuje dziecko, trzeba rosądnie do tej decyzji podejść. I choćby tak jak napisała LL wyżej, odłożyć trochę kasy.
Tylko tu też pojawia kolejna kwestia o której pewni panowie piszą z premedytacją czy też nie, że do związku czy też na matkę dziecka nadają się kobiety do/ok 25 rż. A te, które stawiają na karierę czy ogólnie rozwój zawodowy i zaczynają myśleć o rodzinie ok czy po 30-tce są be. Przecież kobieta ok 25l dopiero kończy studia i jeżeli ma pracę, to najpewniej mało płatną. Co jednak nie oznacza, że za kilka lat będzie wciąż tyle zarabiać ale jednak to wymaga wysiłku i pracy.
Na to wychodzi, że też chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko czyli młodą kobietę, która urodzi im dziecko w najlepszym bioloicznie dla nich czasie ale też nie będą musieli przejąć obowiązków zarobienia na utrzymanie rodziny przez najpewniej co najmniej kilka lat bo wtedy pojawia presja, stes i poczucie wykorzystania materialnego.
Łatwo rzucać frazesami, gorzej z ich realizacją/potwierdzeniem w codziennym/realnym życiu.
Jeśli ktoś szuka młodej kobiety do 25l do związku i założenia rodziny, a zarazem takiej, która nie będzie z nimi dla pieniędzy, to muszą celować w te bogate z domu. Pytanie, czy oni są w ich targecie i czy te dziewczyny chcą zostać matkami przed 30-stką bo po niej są przecież niby pase.

315

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Nie wiem skąd wyciągnęliście pomysł, że autor w ogóle ma w planach ślub z tą dziewczyną. On jej nie traktuje jak przyszłą żonę i stąd ból dupy, by za dużo w nią nie zainwestować.


ukaszukasz napisał/a:

Nie jedt sprawiedliwy kiedy jej cała kasa będzie tylko na jej przyjemności. Przecież to nie moja wina ze tyle zarabia

No niesprawiedliwość straszna. Jeszcze z tej kasy kupi jakąś ładną kieckę albo do kosmetyczki pójdzie i będzie ładnie wyglądać. Straszne.


Firma obawa się, że zainwestuje w pracownika, a on odejdzie. Ale co będzie jeżeli nie wyszkoli pracowników, nie będzie inwestować w ich rozwój, a oni zostaną tongue

A może o to chodzi, bo mniej świadomymi ludzmi się lepiej steruje ;D

316

Odp: Podział finansów w związku
Roxann napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

No to kolejna teoretyczna rozmowa z Twoim partnerem, którą on zaczyna słowami: "Kochanie, planujemy za jakiś czas dziecko. Oboje wiemy że to wydatki, dlatego chcę żebyśmy RAZEM zacisnęli pasa i zgromadzili w czasie powiedzmy 2 lat oszczędności, które pozwolą nam przetrwać okres gdy będziesz na macierzyńskim, pokryć wydatki na wszystko co potrzebne noworodkowi itd".
Jak zareagujesz? Bo od razu Ci napiszę że sporo by zrobiło uwagę w duchu: "Pffff, ty namiastko faceta! jak nie potrafisz zapewnić utrzymania rodzinie w tak trudnym dla kobiety okresie, to nie mamy o czym w ogóle gadać!".

Bierzesz pod uwagę wyłącznie wydatki pieniężne, pomijając zupełnie wydatek zdrowia i pracy jaki w tym czasie poniesie kobieta. Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

To jedno. Drugie to fakt, że faceci często umniejszają rolę kobiety w wychowywaniu dziecka, kiedy ta nawet dość szybko wraca do pracy zawodowej. Przecież po pracy i tak zwykle to kobieta przejmuje wszystkie albo większość obowiązków związanych z dzieckiem i domem. Mało tego, jeśli kobieta zdecyduje się wrócić do życia zawodowgo mając niemowlaka w domu i tak większość pensji będzie wydawała na nianię. A ona przecież nie jest 24/7. Już to widzę, jak mąż wracajac z pracy partycypuje w obowiązkach domowych pół/pół. Tzn. może tak jemu wydawać bo np. mają zwyczaj, że on robi kolację i/lub kąpie dziecko czy usypia.
Dlatego ta presja, która spada na facetów, że mają być w stanie utrzymać rodzinę nie bierze znikąd. Takie mamy realia. Nie każdy ma zaplecze finansowe. Także jak się planuje dziecko, trzeba rosądnie do tej decyzji podejść. I choćby tak jak napisała LL wyżej, odłożyć trochę kasy.
Tylko tu też pojawia kolejna kwestia o której pewni panowie piszą z premedytacją czy też nie, że do związku czy też na matkę dziecka nadają się kobiety do/ok 25 rż. A te, które stawiają na karierę czy ogólnie rozwój zawodowy i zaczynają myśleć o rodzinie ok czy po 30-tce są be. Przecież kobieta ok 25l dopiero kończy studia i jeżeli ma pracę, to najpewniej mało płatną. Co jednak nie oznacza, że za kilka lat będzie wciąż tyle zarabiać ale jednak to wymaga wysiłku i pracy.
Na to wychodzi, że też chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko czyli młodą kobietę, która urodzi im dziecko w najlepszym bioloicznie dla nich czasie ale też nie będą musieli przejąć obowiązków zarobienia na utrzymanie rodziny przez najpewniej co najmniej kilka lat bo wtedy pojawia presja, stes i poczucie wykorzystania materialnego.
Łatwo rzucać frazesami, gorzej z ich realizacją/potwierdzeniem w codziennym/realnym życiu.
Jeśli ktoś szuka młodej kobiety do 25l do związku i założenia rodziny, a zarazem takiej, która nie będzie z nimi dla pieniędzy, to muszą celować w te bogate z domu. Pytanie, czy oni są w ich targecie i czy te dziewczyny chcą zostać matkami przed 30-stką bo po niej są przecież niby pase.

Panowie wypowiadający się tutaj najlepiej by chcieli, żeby dziewczyny ogarniały w związku wszystko - dom, dzieci, łóżko, prace, wnosiły odpowiednio wysoki posag w wysokości zadowalającej pensji oraz najlepiej mieszkania/dużej działki. A jak przyjdzie czas macierzyństwa to mają sobie radzić same, utrzymywać się ze swojej pensji i nie rościć sobie żadnych praw do pensji partnera. Bo jak taka kobieta wymaga od partnera nie tylko wsparcia duchowego, ale również finansowego to nagle jest pieprzoną materialistką. XD

Znam parę, która się rozstała ze względu na kasę. Nie chcieli mieć dzieci, dziewczyna z metod antykoncepcji wybrała implant hormonalny. Nie jest to refundowane, z badaniami cena wyszła ponad 1000 zł. Chciała by koszty podzielić na pół. On się nie zgodził. Nie i już. Kilka miesięcy się o to kłócili, w końcu się rozstali. Więc jak przychodzi co do czego to dziewczyny jeszcze ochronę przed ciążą muszą zapłacić ze swojej kiesy, bo przecież panowie mają albo uczulenie na lateks lub argument, że w gumce to jak lizanie cukierka przed papierek.

Czyli jak mieć same korzyści ze związku przy jak najmniejszych stratach.
Bo kobiety muszą spełniać mnóstwo wymagań, facet musi tylko być.
Tak było, jest i chyba już będzie. smile

Autor obawia się tego, że ona jest z nim przez jego wynagrodzenie. A równie dobrze może to być desperacja przed presją otoczenia, samotnością lub myśl, że już nikogo innego sobie nie znajdzie. smile

317

Odp: Podział finansów w związku

Na początek to niestety trzeba by wielu facetom wytłumaczyć, że opieka rodzicielska, troska czy bezpieczeńśtwo dzieci, leżą nie tylko w gestii kobiety. Wielu ma z tym jakiś wielki problem, taką blokadę, której sam osobisćie nie rozumię. Można się zastanawiać, jak wiele Pań w pewnych momentach nie dopuszcza do dzieci swoich partnerów, ale to są pewnie rzadkie przypadki.
Dziwne czy wręcz dorne przekonania, gdzie ktoś twardo się upiera, "uzasadniając' to swoimi pragnieniami, bez spojrzenia na drugą stronę, zwyczajnie nie nadaje się na partnera(rkę).

318 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-09-05 20:23:54)

Odp: Podział finansów w związku
bagienni_k napisał/a:

Na początek to niestety trzeba by wielu facetom wytłumaczyć, że opieka rodzicielska, troska czy bezpieczeńśtwo dzieci, leżą nie tylko w gestii kobiety. Wielu ma z tym jakiś wielki problem, taką blokadę, której sam osobisćie nie rozumię. Można się zastanawiać, jak wiele Pań w pewnych momentach nie dopuszcza do dzieci swoich partnerów, ale to są pewnie rzadkie przypadki.
Dziwne czy wręcz dorne przekonania, gdzie ktoś twardo się upiera, "uzasadniając' to swoimi pragnieniami, bez spojrzenia na drugą stronę, zwyczajnie nie nadaje się na partnera(rkę).

W sąsiednim wątku sam sobie zaprzeczyłeś.

319

Odp: Podział finansów w związku

Przeczytałem kilka razy i nie widzę, jak przekonanie o konieczności włączenia się faceta w opiekę rodzicielską stoi w sprzeczności z tym faktem, gdzie patrzę z politowaniem na jakieś wydumane podejście części męskich użytkowników odnośnie odpowiedniego wieku do zajścia w ciążę czy wejścia w związek u kobiety.

320

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:

Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

big_smile No tu już się ostro odkleiłaś! Za to że urodziła? Może jeszcze frytki do tego? Za to źe urodziła, to co najwyżej można zapłacić surogatce; ona urodziła SWOJE dziecko, które jest tak samo jej jak męża. Pensję? Jak już, to POŁOWĘ (bo nawet sąd Ci powie że matka ma dokładnie takie same obowiązki wobec dziecka, więc niech drugą połowę tej "pensji" pokrywa ze swojej kieszeni! Potem się dziwić że taka presja na facetach ciąży jeśli Ty bez najmniejszych wątpliwości byś wyrąbała facetowi w twarz takie oczekiwania, jakie wytknąłem kilka postów wyżej; jak widzę ochoczo przyklasnęła tępicielka facetów mało entuzjastycznie nastawionych do kobiet 40+ (czyli Roxann) i etatowa obrończyni uciśnionych kobiet-matek i pogromczyni złych (czyli w jej oczach wszystkich) facetów czyli Diarmuid big_smile Nie wiadomo czy śmiać się z tych postów czy skrzywić nad roszczeniowością pewnych kobiet.

321

Odp: Podział finansów w związku
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Magdaleno, nie zapominajcie o przypominaniu facetom że to na nich ciąży obowiązek utrzymania rodziny, bo to kobieta jest w ciąży i ma prawo nie pracować (tylko siedzieć z dzieckiem w domu) nie tylko przez okres żłobka, ale i przedszkola; przypominajcie że prawdziwy facet musi być twardy... będzie więcej udarów, zawałów i samobójstw.

Kobieta może i zostać w domu do 18tki dziecka, jeżeli tylko razem z facetem ustalą, że to jest dla nich najlepsze rozwiązanie...
Natomiast ja tylko powiem, że macierzyński trwa 20 tygodni, z czego 6 tygodni można przekazać partnerowi. Potem jest urlop rodzicielski, który trwa 32 tygodnie, które w całości może wziąć partner, a potem jest wychowawczy, który trwa 36 miesięcy i który też może wziąć partner.

Łącznie zliczając wszystkie te urlopy mamy 4 lata z życia dziecka. Nie wiem, jakie dziecko kończy przedszkole mając 4 lata, ja nie kojarzę, możesz mnie oświecić?

Lady Loka, a gdzie ja napisałem że kobiety chcą siedzieć na ustawowych urlopach? Ja mówiłem o w pełni wymuszanym na facecie siedzeniu w domu w pełni na jego koszt!.

No właśnie, jeśli razem z facetem ustali... a jeśli facet ma inne zdanie, to polecą pociski o "namiastce faceta", o wykorzystywaniu biednej kobiety-matki, że dziecko będzie co chwila coś łapać w przedszkolu (owszem, łapało; częściej na zwolnieniu siedziałem JA, bo żona trzęsła dupą przed wzięciem tegoż zwolnienia i 10 zł nie postawię że nie miało to znaczenia podczas układania list do zwolnień grupowych, na której to liście się znalazłem; po roku się dziecko uodporniło).

Podstawowy problem w tych księżniczkach jest taki że uznają że im się to należy, żeby przepchnąć swoją wersję, to bardzo chętnie jadą tekstem o "prawdziwym facecie" (czyli klasyczna manipulacja). W tym momencie cieszę się także że nie dałem się przymusić do sprzedaży naszych mieszkań i zakupu domu pod miastem, bo też się nasłuchałem że przy rozwodzie "prawdziwy honorowy facet zostawiłby żonie dom..." (a sam w domyśle wyprowadził się pod most, nie mając niczego innego.

322

Odp: Podział finansów w związku
Diarmuid napisał/a:
Roxann napisał/a:
M!ri napisał/a:

Bierzesz pod uwagę wyłącznie wydatki pieniężne, pomijając zupełnie wydatek zdrowia i pracy jaki w tym czasie poniesie kobieta. Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

To jedno. Drugie to fakt, że faceci często umniejszają rolę kobiety w wychowywaniu dziecka, kiedy ta nawet dość szybko wraca do pracy zawodowej. Przecież po pracy i tak zwykle to kobieta przejmuje wszystkie albo większość obowiązków związanych z dzieckiem i domem. Mało tego, jeśli kobieta zdecyduje się wrócić do życia zawodowgo mając niemowlaka w domu i tak większość pensji będzie wydawała na nianię. A ona przecież nie jest 24/7. Już to widzę, jak mąż wracajac z pracy partycypuje w obowiązkach domowych pół/pół. Tzn. może tak jemu wydawać bo np. mają zwyczaj, że on robi kolację i/lub kąpie dziecko czy usypia.
Dlatego ta presja, która spada na facetów, że mają być w stanie utrzymać rodzinę nie bierze znikąd. Takie mamy realia. Nie każdy ma zaplecze finansowe. Także jak się planuje dziecko, trzeba rosądnie do tej decyzji podejść. I choćby tak jak napisała LL wyżej, odłożyć trochę kasy.
Tylko tu też pojawia kolejna kwestia o której pewni panowie piszą z premedytacją czy też nie, że do związku czy też na matkę dziecka nadają się kobiety do/ok 25 rż. A te, które stawiają na karierę czy ogólnie rozwój zawodowy i zaczynają myśleć o rodzinie ok czy po 30-tce są be. Przecież kobieta ok 25l dopiero kończy studia i jeżeli ma pracę, to najpewniej mało płatną. Co jednak nie oznacza, że za kilka lat będzie wciąż tyle zarabiać ale jednak to wymaga wysiłku i pracy.
Na to wychodzi, że też chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko czyli młodą kobietę, która urodzi im dziecko w najlepszym bioloicznie dla nich czasie ale też nie będą musieli przejąć obowiązków zarobienia na utrzymanie rodziny przez najpewniej co najmniej kilka lat bo wtedy pojawia presja, stes i poczucie wykorzystania materialnego.
Łatwo rzucać frazesami, gorzej z ich realizacją/potwierdzeniem w codziennym/realnym życiu.
Jeśli ktoś szuka młodej kobiety do 25l do związku i założenia rodziny, a zarazem takiej, która nie będzie z nimi dla pieniędzy, to muszą celować w te bogate z domu. Pytanie, czy oni są w ich targecie i czy te dziewczyny chcą zostać matkami przed 30-stką bo po niej są przecież niby pase.

Panowie wypowiadający się tutaj najlepiej by chcieli, żeby dziewczyny ogarniały w związku wszystko - dom, dzieci, łóżko, prace, wnosiły odpowiednio wysoki posag w wysokości zadowalającej pensji oraz najlepiej mieszkania/dużej działki. A jak przyjdzie czas macierzyństwa to mają sobie radzić same, utrzymywać się ze swojej pensji i nie rościć sobie żadnych praw do pensji partnera. Bo jak taka kobieta wymaga od partnera nie tylko wsparcia duchowego, ale również finansowego to nagle jest pieprzoną materialistką. XD

Znam parę, która się rozstała ze względu na kasę. Nie chcieli mieć dzieci, dziewczyna z metod antykoncepcji wybrała implant hormonalny. Nie jest to refundowane, z badaniami cena wyszła ponad 1000 zł. Chciała by koszty podzielić na pół. On się nie zgodził. Nie i już. Kilka miesięcy się o to kłócili, w końcu się rozstali. Więc jak przychodzi co do czego to dziewczyny jeszcze ochronę przed ciążą muszą zapłacić ze swojej kiesy, bo przecież panowie mają albo uczulenie na lateks lub argument, że w gumce to jak lizanie cukierka przed papierek.

Czyli jak mieć same korzyści ze związku przy jak najmniejszych stratach.
Bo kobiety muszą spełniać mnóstwo wymagań, facet musi tylko być.
Tak było, jest i chyba już będzie. smile

Autor obawia się tego, że ona jest z nim przez jego wynagrodzenie. A równie dobrze może to być desperacja przed presją otoczenia, samotnością lub myśl, że już nikogo innego sobie nie znajdzie. smile

No to może sprostuję: według badań to kobieta powinna urodzić do 28 (nie 25) roku życia pierwsze dziecko; oczywiście w tej kwestii też zostałem "doedukowany" przez żonę, a do tego czasu spokojnie może już zacząć pracować. Ale w wieku trzydziestu kilku też można zajść w ciążę i urodzić.

Teraz w kwestii znanej Ci pary: znasz wersję jednej strony. Babka wybrała dość drogą imprezę (pewnie jeszcze uparła się że to i tylko to i DLATEGO facet mógł się postawić); na przykład diafragma to tańsze rozwiązanie i też skuteczne. Czyli powodem rozstania mogła być nie tyle jego niechęć do partycypacji ile jej ośli upór i niechęć do kompromisu, co też zniechęciło faceta do związku (bo jeśli ma taką próbkę przy jeszcze pierdołach, to co będzie jak przyjdą poważniejsze sprawy? Też wybierze najdroższe, według swojego widzimisię i bez dopuszczania dyskusji? Lepiej sobie odpuścić...

Od razu przypomniała mi się ostatnia sytuacja z dzieckiem Jakuba Rzeźniczaka i Magdy Stępień. Rzeźniczak to ruchacz skaczący z kwiatka na kwiatek, to fakt; ale nawet on miał pewnie w głowie dość oleju by się zorientować (choćby po historiach innych takich przypadków) że kosmicznie droga terapia nie daje większych szans, a o większych szansach mówią głównie jej autorzy żeby przytulić kasę (a sami zdają sobie sprawę z tego że naciągają zdesperowanych rodziców). Celują w tym amerykańscy hochsztaplerzy, tym razem kasę przytuliła izraelska jednostka; efekt ten sam, jak zazwyczaj...

323

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

big_smile No tu już się ostro odkleiłaś! Za to że urodziła? Może jeszcze frytki do tego? Za to źe urodziła, to co najwyżej można zapłacić surogatce; ona urodziła SWOJE dziecko, które jest tak samo jej jak męża. Pensję? Jak już, to POŁOWĘ (bo nawet sąd Ci powie że matka ma dokładnie takie same obowiązki wobec dziecka, więc niech drugą połowę tej "pensji" pokrywa ze swojej kieszeni! Potem się dziwić że taka presja na facetach ciąży jeśli Ty bez najmniejszych wątpliwości byś wyrąbała facetowi w twarz takie oczekiwania, jakie wytknąłem kilka postów wyżej; jak widzę ochoczo przyklasnęła tępicielka facetów mało entuzjastycznie nastawionych do kobiet 40+ (czyli Roxann) i etatowa obrończyni uciśnionych kobiet-matek i pogromczyni złych (czyli w jej oczach wszystkich) facetów czyli Diarmuid big_smile Nie wiadomo czy śmiać się z tych postów czy skrzywić nad roszczeniowością pewnych kobiet.

Lepiej się doedukuj zanim się zbłaźnisz. Sądy właśnie biorą pod uwagę niematerialny wkład każdego z rodziców w dziecko i dlatego często nie zasądzają alimentów 50% na 50%, a 40% na 60% czy 30% na 70% na korzyść matki, która ma większy wkład w opiekę nad dzieckiem na co dzień.

Noworodkiem zajmuje się przez 100% czasu matka, a więc ojciec powinien zapewniać 100% funduszy.

324

Odp: Podział finansów w związku
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.

big_smile No tu już się ostro odkleiłaś! Za to że urodziła? Może jeszcze frytki do tego? Za to źe urodziła, to co najwyżej można zapłacić surogatce; ona urodziła SWOJE dziecko, które jest tak samo jej jak męża. Pensję? Jak już, to POŁOWĘ (bo nawet sąd Ci powie że matka ma dokładnie takie same obowiązki wobec dziecka, więc niech drugą połowę tej "pensji" pokrywa ze swojej kieszeni! Potem się dziwić że taka presja na facetach ciąży jeśli Ty bez najmniejszych wątpliwości byś wyrąbała facetowi w twarz takie oczekiwania, jakie wytknąłem kilka postów wyżej; jak widzę ochoczo przyklasnęła tępicielka facetów mało entuzjastycznie nastawionych do kobiet 40+ (czyli Roxann) i etatowa obrończyni uciśnionych kobiet-matek i pogromczyni złych (czyli w jej oczach wszystkich) facetów czyli Diarmuid big_smile Nie wiadomo czy śmiać się z tych postów czy skrzywić nad roszczeniowością pewnych kobiet.

Lepiej się doedukuj zanim się zbłaźnisz. Sądy właśnie biorą pod uwagę niematerialny wkład każdego z rodziców w dziecko i dlatego często nie zasądzają alimentów 50% na 50%, a 40% na 60% czy 30% na 70% na korzyść matki, która ma większy wkład w opiekę nad dzieckiem na co dzień.

Noworodkiem zajmuje się przez 100% czasu matka, a więc ojciec powinien zapewniać 100% funduszy.

Twoje marzenia Twoimi marzeniami; obawiam się jednak że mam większe od Ciebie doświadczenie w kwestii kontaktów z WR sądów i w kwestii alimentów.
A z tym ostatnim postulatem leć do sądu! Żałuję tylko że nie zobaczę Twojej miny jak Cię sędzia sprowadzi na ziemię. A nie, czekaj... nie zobaczę, bo Ty postawiłaś na życiowy fun, a nie dzieci... wink

325

Odp: Podział finansów w związku
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Lepiej się doedukuj zanim się zbłaźnisz. Sądy właśnie biorą pod uwagę niematerialny wkład każdego z rodziców w dziecko i dlatego często nie zasądzają alimentów 50% na 50%, a 40% na 60% czy 30% na 70% na korzyść matki, która ma większy wkład w opiekę nad dzieckiem na co dzień.

Noworodkiem zajmuje się przez 100% czasu matka, a więc ojciec powinien zapewniać 100% funduszy.

Twoje marzenia Twoimi marzeniami; obawiam się jednak że mam większe od Ciebie doświadczenie w kwestii kontaktów z WR sądów i w kwestii alimentów.
A z tym ostatnim postulatem leć do sądu! Żałuję tylko że nie zobaczę Twojej miny jak Cię sędzia sprowadzi na ziemię. A nie, czekaj... nie zobaczę, bo Ty postawiłaś na życiowy fun, a nie dzieci... wink

Tak, tak, bo Twój przypadek można rozciągnąć na całe prawodawstwo i wszystkie sądy w Polsce. Myślenie typowe dla osobników skrajnie zadufanych w sobie. Nic dziwnego, że żona wystawiła Cię za drzwi. Nikt normalny nie wytrzymałby z kimś takim.


I jeszcze nieuk do tego...

Podstawę prawną w powyższym zakresie stanowi art. 135 § 2 KRO, zgodnie z którym: Wykonanie obowiązku alimentacyjnego względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie może polegać w całości lub w części na osobistych staraniach o utrzymanie lub o wychowanie uprawnionego; w takim wypadku świadczenie alimentacyjne pozostałych zobowiązanych polega na pokrywaniu w całości lub w części kosztów utrzymania lub wychowania uprawnionego.

https://www.infor.pl/prawo/alimenty/ali … zicow.html

Posty [ 261 do 325 z 410 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podział finansów w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024