Roxann napisał/a:M!ri napisał/a:Nowe_otwarcie napisał/a:No to kolejna teoretyczna rozmowa z Twoim partnerem, którą on zaczyna słowami: "Kochanie, planujemy za jakiś czas dziecko. Oboje wiemy że to wydatki, dlatego chcę żebyśmy RAZEM zacisnęli pasa i zgromadzili w czasie powiedzmy 2 lat oszczędności, które pozwolą nam przetrwać okres gdy będziesz na macierzyńskim, pokryć wydatki na wszystko co potrzebne noworodkowi itd".
Jak zareagujesz? Bo od razu Ci napiszę że sporo by zrobiło uwagę w duchu: "Pffff, ty namiastko faceta! jak nie potrafisz zapewnić utrzymania rodzinie w tak trudnym dla kobiety okresie, to nie mamy o czym w ogóle gadać!".
Bierzesz pod uwagę wyłącznie wydatki pieniężne, pomijając zupełnie wydatek zdrowia i pracy jaki w tym czasie poniesie kobieta. Gdyby tak księgowo podchodzić do kwestii dzieci to mąż powinien jeszcze wypłacać żonie pensję za to, że urodziła mu potomka i się nim zajmuje.
To jedno. Drugie to fakt, że faceci często umniejszają rolę kobiety w wychowywaniu dziecka, kiedy ta nawet dość szybko wraca do pracy zawodowej. Przecież po pracy i tak zwykle to kobieta przejmuje wszystkie albo większość obowiązków związanych z dzieckiem i domem. Mało tego, jeśli kobieta zdecyduje się wrócić do życia zawodowgo mając niemowlaka w domu i tak większość pensji będzie wydawała na nianię. A ona przecież nie jest 24/7. Już to widzę, jak mąż wracajac z pracy partycypuje w obowiązkach domowych pół/pół. Tzn. może tak jemu wydawać bo np. mają zwyczaj, że on robi kolację i/lub kąpie dziecko czy usypia.
Dlatego ta presja, która spada na facetów, że mają być w stanie utrzymać rodzinę nie bierze znikąd. Takie mamy realia. Nie każdy ma zaplecze finansowe. Także jak się planuje dziecko, trzeba rosądnie do tej decyzji podejść. I choćby tak jak napisała LL wyżej, odłożyć trochę kasy.
Tylko tu też pojawia kolejna kwestia o której pewni panowie piszą z premedytacją czy też nie, że do związku czy też na matkę dziecka nadają się kobiety do/ok 25 rż. A te, które stawiają na karierę czy ogólnie rozwój zawodowy i zaczynają myśleć o rodzinie ok czy po 30-tce są be. Przecież kobieta ok 25l dopiero kończy studia i jeżeli ma pracę, to najpewniej mało płatną. Co jednak nie oznacza, że za kilka lat będzie wciąż tyle zarabiać ale jednak to wymaga wysiłku i pracy.
Na to wychodzi, że też chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko czyli młodą kobietę, która urodzi im dziecko w najlepszym bioloicznie dla nich czasie ale też nie będą musieli przejąć obowiązków zarobienia na utrzymanie rodziny przez najpewniej co najmniej kilka lat bo wtedy pojawia presja, stes i poczucie wykorzystania materialnego.
Łatwo rzucać frazesami, gorzej z ich realizacją/potwierdzeniem w codziennym/realnym życiu.
Jeśli ktoś szuka młodej kobiety do 25l do związku i założenia rodziny, a zarazem takiej, która nie będzie z nimi dla pieniędzy, to muszą celować w te bogate z domu. Pytanie, czy oni są w ich targecie i czy te dziewczyny chcą zostać matkami przed 30-stką bo po niej są przecież niby pase.
Panowie wypowiadający się tutaj najlepiej by chcieli, żeby dziewczyny ogarniały w związku wszystko - dom, dzieci, łóżko, prace, wnosiły odpowiednio wysoki posag w wysokości zadowalającej pensji oraz najlepiej mieszkania/dużej działki. A jak przyjdzie czas macierzyństwa to mają sobie radzić same, utrzymywać się ze swojej pensji i nie rościć sobie żadnych praw do pensji partnera. Bo jak taka kobieta wymaga od partnera nie tylko wsparcia duchowego, ale również finansowego to nagle jest pieprzoną materialistką. XD
Znam parę, która się rozstała ze względu na kasę. Nie chcieli mieć dzieci, dziewczyna z metod antykoncepcji wybrała implant hormonalny. Nie jest to refundowane, z badaniami cena wyszła ponad 1000 zł. Chciała by koszty podzielić na pół. On się nie zgodził. Nie i już. Kilka miesięcy się o to kłócili, w końcu się rozstali. Więc jak przychodzi co do czego to dziewczyny jeszcze ochronę przed ciążą muszą zapłacić ze swojej kiesy, bo przecież panowie mają albo uczulenie na lateks lub argument, że w gumce to jak lizanie cukierka przed papierek.
Czyli jak mieć same korzyści ze związku przy jak najmniejszych stratach.
Bo kobiety muszą spełniać mnóstwo wymagań, facet musi tylko być.
Tak było, jest i chyba już będzie. 
Autor obawia się tego, że ona jest z nim przez jego wynagrodzenie. A równie dobrze może to być desperacja przed presją otoczenia, samotnością lub myśl, że już nikogo innego sobie nie znajdzie. 