ukaszukasz napisał/a:Sam koszt mojego auta to prawie 3k miesiecznie. Ja tez mam wydatki. I caly czas tlumacze wam, ze wziolem na siebie te kwote za mieszkanie, przez co jej zostanie troche wiecej. wiec nie widze problemu w placeniu pol na pol. zyje sie tak samo - jedzenie chemia itp
rozmaiwam z nia tylko jej nie pasuje tabelka. a mi podzial procentowy - bo wtedy wiekszosc kosztow spada na mnie.
Z tym podziałem procentowym jest tak, że przecież ona nie wie ile zarabiasz, więc nie ma świadomości ile to by było u Ciebie. Osobiście takiej tabelki nie polecam, na pewno nie na wszystkie zakupy nawet jesli chodzi o jedzenie czy chemię.
Nie wyobrażam sobe by wszystkie zakupy tego typu wprowadzać do excela. Przecież tylko część z nich jest wspólna.
A nie możecie się umówić, że np. raz w tygodniu robicie większe zakupy z listą, a potem dzielicie się po połowie albo raz płaci jedno, kolejny raz drugie? Przecież chyba plaujecie albo będziecie planowali wspólne posiłki? Podejrzewam, że tu też może dojść do nieporozumień, szczeólnie na poczatku bo przecież z pewnością nie ma tak, że lubicie to samo. Przykładowo mam swój ulubiony rodzaj kawy i mimo, że są tańsze, nie chcę pić innej. Poza tym faceci ogólnie jedzą więcej od kobiet, co wtedy?
Ja bym na Waszym miejscu usiadła na spokojnie i porozmawiała szczerze na temat tego ile średnio wydajecie na żcyie (bez indywidualnych potrzeb typu kosmetyki czy ubrania), co musi się znaleźć w lodówce, co preferujecie jadać itd. Może się wtedy okazać, że wasze listy zupełnie się różnią bo np. ona jada na śniadanie owsiankę, a Ty kanapki czy jajecznicę, ona nie je mięsa, a Ty nie wyobrażasz sobie bez niego obiadu itd., itd. Wtedy rozwiązaniem jest dzielenie po połowie wspólnych zakupów, a własnych preferencji czy zachcianek pokrywanie z własnej kieszeni. Kolejna sprawa to podział obowiązków, typu sprzątanie czy gotowanie. Wtedy można się umówić, że jedno robi/płaci za zakupy, a drugie gotuje lub raz jedno robi zakupy i gotuje, raz druie. Wtedy jeśli kogos nie stać, może wybrać tańszą wersję. Jak ktoś nie chce gotować to może zamówić ale wtedy ponosi wyższy koszt. Myślę, że to bardziej sprawiedliwe, niż dzielenie się wszystkim po połowie.
Pamiętam jak na jakichś wyjazdac x lat temu powstawały zgrzyty na tym punkcie pomimo, że umawialiśmy się, że płaci 1 osoba, a potem dzielimy na wszystkich. Wiadomo, że każdy wrzucał do koszyka to co chciał czy na co miał ochotę, a potem się okazywało, że ktoś inny wcale tego nie jadł czy z tego nie korzystał. Dlatego odkąd ustalaliśmy, co kupujemy wspólnie, a co każdy sobie, nie było już z tym problemu.
U mnie w zwiazku nie ma aż takiej różnicy w zarobkac ale zakupy robimy na zmianę planując mniej wiecej posiłki. Jest jakaś stała lista must have ale reszta zależy od indywidualnych preferencji.
Koszt codziennego jedzenia (w domu) i chemia to też nie są aż takie koszta by z tego robić problem. Owszem, jeden wyda na to miesięcznie ok. 800-1000 zł, inny 1200-1500 ale czy o te kilkaset zł. warto się aż tak rozdrabniać?
Jeżeli aż tak bardzo chcesz kontrolować wydatki, co nie jest w sumie złe, to umówcie się na początek na wspólny niewielki budżet czyli np. 500 zł/msc/os na podstawowe rzeczy, a jak ktoś chce coś extra to niech kupuje za swoje. Większe wydatki na pół lub jak się tam dogadacie. Zobaczycie czy ten 1 tys. Wam starcza, na co kto więcej wydaje itd.
Rozwiązań jest mnóstwo, trzeba chcieć.
I zgadzam się z tym, że osoby więcej zarabiające mają zwykle większe wydatki (np. wspomniane auto). Jednakże kobieta nie musząc płacić za mieszkanie i dokładając do wspólnego budżetu na bieżace wydatki te 500-800 zł. ma jeszcze dość spore pole manewru zarówno na własne wydatki, jak i dołożenie do innych rzeczy.